Japońska marka zaprezentowała dziś na targach Intermot, w niemieckiej Kolonii, wyczekiwany przez wszystkich nowy motocykl – Honda CB750 Hornet 2023. Oznacza to powrót modelu o niezwykle sugestywnej nazwie – „Hornet” – szerszeń – do oferty marki.
Ma być nie tylko szybki, ale i zwrotny, dawać radość z jazdy w różnych warunkach. Producent chwali się, że taki efekt osiągnięto dzięki najlepszemu w klasie stosunkowi mocy do masy, który połączono z dobrym wyważeniem, stabilnością i łatwością prowadzenia.
Honda CB750 Hornet 2023 – wygląd
Design motocykla, opracowany przez zespół stylistów biura badawczo-rozwojowego Hondy w Rzymie – odpowiedzialnego również za takie przebojowe produkty jak Africa Twin, X-ADV i seria Neo Sports Café – ma sylwetkę o drapieżnym wyrazie. Charakterystycznym elementem jest zbiornik paliwa, nawiązujący do kształtu skrzydła szerszenia. Od agresywnie pochylonego „nosa” z przodu, po ostry tył – całość prezentuje się naprawdę dobrze.
Honda CB750 Hornet 2023
Honda CB750 Hornet 2023 – silnik
Opracowany od podstaw rzędowy, dwucylindrowy silnik o pojemności 755 cm3 kryje w niewielkich gabarytach wiele osiągnięć inżynieryjnych Hondy. „Szerszeń” nadal pokazuje żądło – maksymalną moc 92 KM (67,5 kW) osiąga przy 9500 obr./min. W połączeniu z wysokim momentem obrotowym, dostępnym w pełnym zakresie obrotów silnika (maks. 75 Nm przy 7250 obr/min), ma zapewniać walory użytkowe przy niskich i średnich prędkościach obrotowych silnika, pozwalając na energiczne przyspieszenie w różnych scenariuszach drogowych.
Wał korbowy ma wykorbienia przesunięte o 270°, a odstępy między momentami zapłonu są nierównomierne, co – w połączeniu ze specjalnie dopracowanym układem wydechowym – powoduje pulsacyjny odgłos, charakterystyczny dla dwucylindrowej „fałki”. Chronione patentem kanały dolotowe Vortex Flow odpowiadają za równomierne rozprowadzenie strumienia powietrza we wnętrzu airboxa, zapewniając ostrą reakcję przepustnicy i szybki start. Oba cylindry są pokryte powłoką Nikasil – niklu i węglika krzemu – stosowaną już w CBR1000RR-R Fireblade. Przemyślane rozplanowanie oraz 8-zaworowy układ rozrządu głowicy Unicam pozwoliły na zmieszczenie całości w kompaktowej jednostce napędowej.
Honda CB750 Hornet 2023
Nowy silnik mieści się w stalowej, dwubelkowej ramie, ważącej zaledwie 16,6 kg. Zawieszenie z widelcem USD Showa Big Piston, z rozdzieleniem funkcji i goleniami o średnicy 41 mm (SFF-BPTM) ma zapewniać informacje zwrotne dla kierowcy. Motocykl ma również tylny amortyzator z regulacją napięcia wstępnego sprężyny, współpracujący w układzie Pro-Link ze stalowym wahaczem.
Honda CB750 Hornet 2023 – wyposażenie
Model Honda CB750 Hornet 2023 uzupełnia bogata lista wyposażenia z 5-calowym kolorowym wyświetlaczem TFT, który dostarcza najważniejszych informacji i umożliwia kontrolę systemów. Za komunikację odpowiada system Honda Smartphone Voice Control, współpracujący zarówno z urządzeniami z Androidem, jak i (po raz pierwszy) iOS. Oświetlenie jest w pełni LED-owe, z automatycznie wyłączanymi kierunkowskazami i funkcją ESS (awaryjne włączenie kierunkowskazów podczas ostrego hamowania).
Honda CB750 Hornet 2023 ma trzy domyślne tryby jazdy, z opracowanymi wstępnie kombinacjami doboru mocy, intensywności hamowania silnikiem oraz kontroli unoszenia przedniego koła, zintegrowanej z kontrolą momentu obrotowego Honda Selectable Torque Control. Czwarty tryb, ‘User’ daje możliwość niestandardowej kombinacji ustawień, dopasowanej do preferencji i stylu jazdy kierowcy.
Honda CB750 Hornet 2023
Dla modelu CB750 Hornet dostępna będzie szeroka oferta oryginalnych akcesoriów Hondy, w tym trzy pakiety – Sport, Style i Touring. Motocykl będzie dostępny w czterech wariantach kolorystycznych: Pearl Glare White, Graphite Black (dla obu przewidziano klasyczną ramę Metallic Red Flame i anodowane widelce Red), a także w kolorze Matte Iridium Gray Metallic oraz Mat Goldfinch Yellow.
Agnieszka i Paweł są małżeństwem, rodzicami dwóch nastoletnich córek, a także zapalonymi motocyklistami. Pod koniec sierpnia ulegli wypadkowi z winy kierowcy, który wymusił na nich pierwszeństwo i wjechał prosto w ich jednoślad. Motocykliści po wypadku potrzebują naszego wsparcia finansowego. Pomóżmy!
Motocykliści po wypadku – zbiórka
Oboje doznali wielu urazów, wewnętrznych i zewnętrznych. Agnieszka ma roztrzaskaną miednicę, istnieje ryzyko, że nie będzie mogła poruszać się jak przed wypadkiem. Paweł ma połamane żebra i zmiażdżony łokieć – oba obrażenia wymagały interwencji chirurgicznej. Agnieszka i Paweł do chwili obecnej są leżący.
Lekarze zapewniają, że małżonkowie będą musieli jak najszybciej podjąć się intensywnej rehabilitacji, żeby móc wrócić do swoich córek, normalnego życia i pracy zawodowej – nauczycielki i magazyniera-kierowcy.
Koszty prywatnego leczenia i rehabilitacji zdecydowanie przewyższają możliwości finansowe małżeństwa, dlatego potrzebują pomocy. Zbiórka w serwisie Pomagam.pl została zweryfikowana i potwierdzona przez fundację “Bo w nas jest moc”.
Link do zbiórki: https://pomagam.pl/pomoc_po_wypadku Pomagam.pl pozwala w ciągu kilku chwil samodzielnie stworzyć internetową zbiórkę pieniężną na dowolny cel oraz udostępnia narzędzia do jej promowania.
Modele BMW M na stacjach Shell pojawiły się 3 października.Niektóre z nich, jak BMW 3.0 CSL święciły triumfy na wyścigowych torach w latach 70. ubiegłego wieku. Inne, jak BMW M4 GT3, dopiero rozpoczynają rywalizację o laury i tytuły. Część z nich już dawno osiągnęło status legendy, inne dopiero na takie wyróżnienie pracują. Dzielą je dekady zmian zachodzących na liniach produkcyjnych, łączy je jedno – od 3 października sześć modeli będzie dostępnych na stacjach Shell w ramach promocji „Kolekcja BMW M Motorsport”.
BMW 3.0 CSL na stacji Shell – zdalnie sterowany
Jakie modele BMW M na stacjach Shell można zdobyć? M.in. zdalnie sterowany model motoryzacyjnej legendy, jaką bez wątpienia jest BMW 3.0 CSL – samochód, którego kierowcy sześciokrotnie zdobywali tytuł mistrza Europy czy wygrywali zawody na torach Le Mans, Daytona, Spa-Francorchamps czy Nürburgring.
BMW 3.0 CSL
BMW M3 na stacji Shell
Ci, którzy z utęsknieniem patrzą na erę wyścigów samochodowych w latach 80. XX w., będą mogli postawić na swojej półce niemniej utytułowaną jednostkę – BMW M3. Dość powiedzieć, że kierowcy popularnej „em-trójki” zwyciężali w cyklach mistrzowskich serii DTM, WTCC, ETCC, ATCC oraz ISC, a także wygrali długodystansowy wyścig w Spa-Francorshamps oraz prestiżowe Grand Prix Macau (w którym kierowcy BMW zajęli całe podium).
BMW M na stacjach Shell – jakie modele?
Modele BMW M na stacjach Shell to także BMW M1, M4 GT3, Z4 GT3 i M5 Safety Car, których historia i osiągnięcia zostały również opisane na stronie internetowej Shell.
Modele BMW M na stacjach Shell – jak je zdobyć?
Wystarczy zebrać 5 naklejek, tankując lub kupując dowolną kawę w zestawie z kanapką, zapiekanką lub hot dogiem. Zebrane naklejki można wymienić na wymarzony model na jeden z dwóch sposobów:
dopłacając 49,99 zł
wymieniając 3900 pkt Shell ClubSmart i dopłacając 1 zł
Modele BMW M na stacjach Shell zdobędziesz zdobywając naklejki – na kilka sposobów:
kupując dowolną kawę w zestawie z kanapką lub zapiekanką lub hot-dogiem (1 naklejka).
W DNA Shell jest zapisany motorsport, podobnie jak w przypadku BMW z serii M, które w tym roku obchodzi 50-lecie swojego istnienia. Szybkie i kultowe to kolejna odsłona naszych cyklicznych akcji promocyjnych dla klientów, dzięki której wspólnie możemy świętować tą okrągłą rocznicę. Tym razem w ich ręce oddajemy absolutnie wyjątkową kolekcję modeli, które przez lata dzieliły i rządziły na wyścigowych torach całego świata, a teraz będą dostępne wyłącznie na stacjach Shell. Chcemy, aby nasi klienci również mieli okazję zasmakować rywalizacji na najwyższym poziomie, dlatego w tej promocji dodajemy możliwość konkurowania z innymi kierowcami za pośrednictwem aplikacji Shell Racing – mówi Justyna Goraj, dyrektorka marketingu Mobility w Shell Polska.
Promocja trwa do 31.12.2022 r. lub do wyczerpania produktów promocyjnych. Dostępność modeli z kolekcji będzie zależna od aktualnej oferty danej stacji. Liczba modeli jest ograniczona. Maksymalna liczba naklejek, które można otrzymać za zakup paliwa Shell V‑Power podczas jednej transakcji, to 4 sztuki. Regulamin oraz lista stacji objętych promocją są dostępne na www.shell.pl.
Każdy producent samochodów stara się podkreślić, że jego modele są wyjątkowe, a kupując jeden z nich otrzymamy auto o walorach unikalnych dla danej marki. Na ile faktycznie jest to odczuwalne dla klientów? To zależy od modelu, jednak coraz trudniej poszczególnym markom się wyróżnić, zaoferować coś nietypowego, na tle innych producentów. Pojechałam do Niemiec, aby przekonać się, czy Mazda ma na to pomysł, prezentując swój nowy model – Mazda CX-60.
Mazda CX-60 – wygląd
Ale CX-60 wyróżnia się pod wieloma względami – nie tylko jeśli chodzi o gamę silników. Wizualnie auto stanowi rozwinięcie znanego już języka stylistycznego Kodo – a określenie to znaczy dusza ruchu i zakłada tworzenie samochodów pełnych życia i indywidualizmu – ale projektanci nowego SUV-a mówią też o zastosowaniu japońskiej reguły estetycznej Ma.
Reguła Ma odnosi się do „piękna pustej przestrzeni” i rzeczywiście – CX-60 nie jest przeładowany efekciarskimi zdobieniami. Pas przedni jest bardzo wyrazisty, a subtelnie wkomponowane w niego reflektory nie odwracają uwagi od ostro zakończonego dziobu maski. Dzięki temu auto od frontu robi świetne wrażenie, bo z jednej strony jest eleganckie, ale widać też jego masywność, a przez to wzbudza respekt na drodze.
Tę elegancję i smukłość sylwetki, mimo sporych gabarytów auta, widać wyraźnie z boku. Tu zgodnie z regułą piękna pustej przestrzeni nie ma fantazyjnych linii i przetłoczeń, za to jest mnóstwo odpowiednio załamującego się światła, podkreślającego wypukłości karoserii. Wisienką na torcie, skoro mowa o samochodzie wprost z kraju kwitnącej wiśni, są 18- lub 20-calowe obręcze, które jak dobrze dobrana biżuteria uwydatniają stylowość nadwozia.
Mazda CX-60 – wymiary
Długość całkowita
mm
4,745
Szerokość całkowita
mm
1,890
Wysokość całkowita – koła 18” z obciążeniem / bez obciążenia
mm
1,675/1,680
Wymiary Mazda CX-60
Mazda CX-60 – wnętrze
Jeszcze więcej japońskiego kunsztu i zamiłowania do piękna designu widać w środku CX-60, w którym mam poczucie, jakby zostało zaprojektowane przez najlepszego architekta wnętrz. I choć siedzę w zupełnie nowym modelu Mazdy, to część elementów jest mi znajoma, jak choćby ekran multimediów, który debiutował w Maździe 3, albo wybierak skrzyni biegów, taki sam jak w elektrycznym MX-30. Ekran staje się dotykowy po uruchomieniu Apple Car Play lub Android Auto.
Projekt wnętrza i dobór materiałów to efekt zastosowania przez designerów nie jednej, a kilku, tradycyjnych japońskich zasad. Jedna z nich odnosi się do dysharmonii łączenia różnych materiałów i tworzyw, takich jak skóra nappa, drewno klonowe, tkanina o różnej fakturze. Uzyskano tu niezwykle oryginalną i moim zdaniem unikatową w SUV-ach atmosferę. Tę wersję wyposażenia – nazwaną Takumi – zobaczysz na moim filmie z premiery statycznej CX-60 poniżej.
Zgodnie z wyznawaną przez producenta filozofią Jinba-Ittai, zakładającą symbiozę jeźdźca z koniem, w CX-60 zainstalowano system dostosowania optymalnej pozycji za kierownicą, który przy użyciu kamery wykrywa lokalizację oczu kierowcy, na tej podstawie oblicza jego wzrost i ocenia typ sylwetki, po czym automatycznie dostosowuje ustawienia fotela, kierownicy, wysokości wyświetlacza head-up i lusterka zewnętrzne, dopasowując je do pozycji oczu kierowcy. Funkcja automatycznego przywracania ustawień wykorzystuje rozpoznawanie twarzy i pulę ponad 250 możliwych regulacji i ustawień dostępnych w aucie, włącznie z wybranymi parametrami systemów audio i klimatyzacji, by po każdej zmianie kierowcy szybko i automatycznie przywrócić zapamiętane indywidualne preferencje. System może zgromadzić dane nawet sześciu osób.
W tym przestronnym wnętrzu wszędzie, gdzie zawiesimy oko, czy dotkniemy, widzimy, bądź poczujemy, jakość – zarówno materiałów jaki i ich rzetelnego spasowania. To najwyższy poziom marek premium.
Przestronność czuć w CX-60 także z tyłu, bo zarówno na wysokości kolan jak i nad głowami, czy na wysokości ramion przestrzeni jest naprawdę pod dostatkiem, nawet dla wysokich.
Mazda CX-60 – bagażnik
Ustawność i pakowność komory bagażnika została znacząco poprawiona w porównaniu do CX-5 – wzrosła przede wszystkim szerokość otwarcia pokrywy bagażnika, zmniejszono też różnicę wysokości pomiędzy progiem załadunku a poziomem podłogi. W opcji pojawiła się elektrycznie podnoszona pokrywa bagażnika uruchamiana czujnikiem umieszczonym pod tylnym zderzakiem.
Pojemność bagażnika – 570 litrów ze schowkiem pod podłogą Po złożeniu oparć tylnej kanapy – 1148 litrów Przy złożonych tylnych oparciach i załadunku do poziomu sufitu – 1726 litrów
Bagażnik z Maździe CX-60
Mazda CX-60 – wyposażenie
Mazda CX-60 to mocna odpowiedź na europejskie SUV-y z wyższej półki. Widać to nie tylko patrząc na urodziwe nadwozie, świetnie wykończone wnętrze, czy jakość i dobór użytych materiałów, ale także czuć podczas jazdy. Towarzyszyć temu może audio Bose złożone z 12 głośników, którego sercem jest zlokalizowany pod fotelem przedniego pasażera wzmacniacz cyfrowy, a także duży, niskotonowy woofer neodymowy zamknięty w specjalnie zaprojektowanej komorze basowej o pojemności 10 litrów, umieszczony we wnęce koła zapasowego pod podłogą bagażnika.
Mazda CX-60 – wrażenia z jazdy
Ten duży i zaskakująco wygodny samochód sunie po drodze niewzruszony drobnymi nierównościami, zupełnie, jakby był zawieszony na wypełnionych prawdziwym pierzem poduszkach. Nie dość, że nie ma tu jakiś niemiłych doznań dochodzących z podłoża, to ich również nie słyszymy, bo CX-60 jest wyjątkowo dobrze wygłuszone.
Auto, mimo swoich gabarytów prowadzi, się jak hatchback; dopiero przy zawracaniu na ciasnej ulicy odczujemy spore wymiary nadwozia.
Na szybko pokonywanych zakrętach nadwoziem nieco buja, choć znacznie mniej, niż w podobnych gabarytów SUV-ach. Mimo tego, dzięki dobrze wyprofilowanym fotelom, nie odczujemy tego zbytnio siedzące w środku, czy za kierownicą, czy na innych fotelach.
Mazda CX-60 – test, fot. Rafał Szmidt
Energia jednostki jest wystarczająca, aby poczuć radość z jazdy od niskich prędkości, lecz to powolne przemieszczanie się w trybie elektrycznym potrafi sprawić mnóstwo przyjemności. I to nie tylko ze względu na ciszę panującą wewnątrz, czy brak wibracji silnika – w takich warunkach można łatwo poczuć, że auto dostojnie sunie po drodze, a w nas rodzi się spokój…
Zupełnie inne odczucia towarzyszą na niemieckiej autostradzie. Przy dużych prędkościach szybka zmiana pasa ruchu nie jest dla CX-60 problematyczna. Powyżej 140 km/h słychać już wyraźnie opływające sporą karoserię powietrze i – zwłaszcza gdy przyspieszamy – wyraźny tembr silnika.
Mazda CX-60 zawieszenie
Zawieszenie przód: podwójne wahacze
Zawieszenie tył: wielowahaczowe Multilink
Auto prowadzi się bardzo pewnie, a to zasługa nie tylko wpływającego na lepsze bezpieczeństwo jazdy napędu na 4 koła, ale także optymalnie dobranego do masy auta silnika. Trzeba przyznać, że zawieszenie jest uniwersalnie dostrojone – pozwala radować się prężną jazdą na winklach, ale też w mieście, czy na wertepach, nie daje odczuć niedogodności nawierzchni na naszych lędźwiach.
Coraz ostrzejsze normy emisji spalin narzucone odgórnie przez Unię Europejską wywołały obecnie panujący trend, któremu uległo większość producentów aut. Chodzi o downsizing, czyli stosowanie coraz mniejszych silników z coraz mniejszą liczbą cylindrów. Tymczasem Mazda zawsze jeździ własnymi drogami i wyznacza swoje trendy. Kiedy więc konkurenci stosują litrowe, doładowane silniki w swoich kompaktach, Mazda zostaje przy 2-litrowej, wolnossącej jednostce, a potem jeszcze bardziej odcina się od mainstreamu, tworząc Skyactiv-X, jako połączenie silnika benzynowego z dieslem.
Teraz, wraz z premierą nowego SUV-a Mazda CX-6, testuję również nowy silnik: czterocylindrowy, benzynowy, o pojemności 2,5 litra e-Skyactive G. Pod prawą stopą mam do wykorzystania 327 KM, a łączny, maksymalny moment obrotowy to 500 Nm, które pomaga przenieść na asfalt 8-stopniowa, automatyczna przekładnia (bez przekładni hydrokinetycznej), a nie wyjąca denerwująco przekładnia bezstopniowa. Ten wariant silnikowy CX-60 pojawia się w Polsce jako pierwszy.
Podobnie jak w markach premium, nie ma tu mowy o tańszym rozwiązaniu, czyli takim, w którym silnik spalinowy napędza przednią oś, a elektryczny tylną. W CX-60 2,5-litrowy benzyniak i elektryk pracują razem, a moc na tył przenosi wał napędowy. Dzięki temu wrażenia z jazdy są dokładnie takie same, jak w aucie z konwencjonalnym napędem.
Mazda CX-60, fot. Rafał Szmidt
Najprzyjemniejsze jest tu dla mnie przyspieszenie – to tylko 5,8 do setki! Reakcja na mocne depnięcie jest błyskawiczna. Silnik wydaje z siebie wówczas porządny, miły dla ucha dźwięk, a auto może się rozpędzić na niemieckiej autostradzie nawet do 200 km/h.
Mazda CX-60 – pojemność akumulatora, zasięg
Akumulator litowo-jonowy ma tu pojemność 17,8 kWh, co umożliwia jazdę wyłącznie na silniku elektrycznym nawet przez 63 kilometry w cyklu mieszanym. Według danych producenta auto zużywa 1,5 l benzyny na setkę i to w pełni możliwe, gdy korzystamy z jazdy hybrydowej, czyli mamy naładowany akumulator i jedziemy swoim normalnym, codziennym tempem, czyli przepisowo. Takie zużycie to marzenie niejednego kierowcy.
Mazda CX-60 Tryb EV – do 63 km w cyklu mieszanym do prędkości 100 km/h Napięcie 355 V Ładowanie AC 7,2 kW – 0-100% – 2 h 20 min
W trybie wyłącznie elektrycznym auto zużywało mi przy spokojnej jeździe w okolicach 17 kW, co jest wynikiem bardzo dobrym i stawia Mazdę CX-60 znacznie wyżej, jeśli chodzi o ekonomię jazdy, niż konkurenci.
Mazda CX-60 – Diesel
W czasach kiedy coraz więcej marek odwraca się od silników wysokoprężnych i oferuje jedynie wysilone benzyny, Mazda prezentuje sześciocylindrowego, rzędowego diesla o pojemności 3,3 litra, który trafił właśnie do tego zupełnie nowego SUV-a – CX-60.
Jestem niezwykle ciekawa silnika, który już teraz można w Polsce zamawiać, a pojawi się w salonach w styczniu. Bo gdy większość producentów oferujących mniej więcej 200-konnego diesla montuje pod maskę silniki dwulitrowe, Mazda proponuje jednostkę o pojemności 3,3 l z sześcioma cylindrami w rzędzie. Napęd trafia tu na tylną oś – podobnie jak w autach segmentu premium. 4×4 otrzymamy w mocniejszej odmianie Diesla generującej 254 KM, która rozpędza CX-60 w 7,4 s do setki. Zużycie ma wynosić średnio 5,3 l na 100 km, co w 2-tonowym, dużym SUV-ie jest wręcz niesamowite.
Jak to możliwe? Mazda nazywa to „rightsizingiem”. Zamiast tworzyć jak najmniejszy silnik o jak największej mocy, należy odpowiednio dobrać pojemność jednostki do gabarytów auta, jego przeznaczenia, uzyskując w ten sposób optymalną moc i zużycie paliwa czy prądu. Czyż nie jest to recepta na auto idealne?
Mazda CX-6 – opinia
Mazda CX-60 to bez wątpienia wyjątkowy model w gamie Mazdy, ale wyjątkowy też w kontekście całego rynku tego typu aut. Koncepcja samochodu, czerpanie z rzemiosła i japońskiej tradycji, to nie jest tylko marketing.
Innymi słowy, Mazda CX-60 to nie jest kolejny SUV klasy średniej, ale auto o unikalnym charakterze. Doskonale wpisują się w to silniki oraz cały układ napędowy, których projektanci poszli pod prąd obowiązujących trendów, skupując się nie tylko na wydajności, ale i przyjemnych wrażeniach z jazdy.
A jeśli nie interesuje was ani wersja hybrydowa, ani z Dieslem pod maską, to za jakiś czas dołączy do nich także klasyczna wersja benzynowa: 3-litrowa, z sześcioma cylindrami w rzędzie. Czyżby było nadal miejsce dla tradycyjnej, dobrze zaprojektowanej, przemyślanej motoryzacji we współczesnym świecie? Na to wygląda i mnie to bardzo cieszy.
Opel Astra GSe i Opel Astra Sports Tourer GSe to pięciodrzwiowy hatchback i usportowione kombi producenta z Rüsselsheim. Oba auta wyróżniają się agresywnie zarysowanymi zderzakami, 18-calowymi felgami oraz czarnymi wstawkami na karoserii. Sportowy charakter podkreślają we wnętrzu zarezerwowane dla tej odmiany fotele, pokryte alcantarą.
Pod maskę Opla Astry GSe trafiła 225-konna wersja hybrydowego układu typu plug-in, dobrze znana z innych modeli koncernu Stellantis. Producent chwali się, że dzięki takim parametrom jak wspomniana moc i maksymalny moment obrotowy wynoszący 360 Nm, Opel Astra GSe i Astra Sports Tourer GSe mają dorównywać najlepszym konkurentom w swoich klasach pod względem przyspieszenia ze startu zatrzymanego i prędkości maksymalnej. Niestety producent nie podał jeszcze jakie osiągi zapewni ta odmiana.
Modyfikacjom poddano także układ jezdny z nowymi amortyzatorami oraz zmniejszonym o centymetr prześwitem. Z myślą o dynamicznej jeździe zestrojono także układ kierowniczy. W porównaniu do pozostałych wersji Astry, modele GSe mają być jeszcze zwrotniejsze i precyzyjniejsze w prowadzeniu. Także hamulce mają reagować błyskawicznie.
Opel Astra GSe i Astra Sports Tourer GSe mają także inaczej zaprogramowane ustawienia ESP – podwyższono próg aktywacji systemu z uwzględnieniem potrzeb kierowcy preferującego dynamiczną jazdę.
Opel Astra GSe
Opel GSe – submarka zelektryfikowanych Opli
Kiedyś skrót GSe oznaczał „Grand Sport Einspritzung” (samochody sportowe z wtryskiem paliwa) – jak w przypadku Commodore’a GS/E czy Monzy GSE. Od teraz GSe to flagowe modele Opla reprezentujące odrębną submarkę, a skrót należy odczytywać jako „Grand Sport electric”. Modele GSe w ofercie Opla będą łączyć przyjemność z jazdy z lokalnie bezemisyjną mobilnością w duchu obecnych czasów.
A teraz?
Nowa Astra GSe i Astra Sports Tourer GSe są idealnymi modelami do inauguracji nowej dynamicznej submarki oraz wpisują się w naszą strategię osiągnięcia statusu marki w pełni elektrycznej do 2028 r. – powiedział Florian Huettl, dyrektor generalny firmy Opel.
Zasilanie samochodów LPG (Liquefied Petroleum Gas) znane jest już od ok. czterech dekad, a w Polsce swój prawdziwy boom miało w latach 90 ubiegłego wieku. Przez ten czas instalacja LPG ulegała znacznym modyfikacjom – bardzo dobrze sprawdza się we współpracy z jednostkami benzynowymi. Warunkiem koniecznym, aby faktycznie tak było, jest jej odpowiednia jakość i wysoce specjalistyczny montaż wykonany w profesjonalnym, autoryzowanym serwisie.
Instalacja LPG w samochodzie używanym – nie każdym!
Każde zaniedbanie przy montażu LPG i nieprawidłowy ich serwis najczęściej powoduje szereg przykrych i kosztownych usterek. Często zdarza się, że silnik odmawia pracy w trybie zasilania benzyną a dobrze działa po przełączeniu na gaz – w takiej sytuacji najpewniej mamy do czynienia z usterką sterownika silnika. Powszechnym objawem jest także nierówna praca silnika, co często spowodowane jest usterką któregoś z elementów elektroniki jednostki napędowej.
Gaz spala się w mniejszej temperaturze niż benzyna jednak dłużej, co z kolei może przyczynić się m.in. do przegrzania silnika i w efekcie pęknięcia głowicy, uszkodzenia zaworów i gniazd zaworowych, wtryskiwaczy, zużycie katalizatora.
Powszechną wiedzą jest także to, że nie wszystkie jednostki napędowe lubią się z „gazem” i montowanie na siłę LPG nie jest tu najlepszym pomysłem.
Zanim zdecydujemy się na zakup samochodu z rynku wtórnego z zamontowanym układem LPG, koniecznie należy zweryfikować kilka podstawowych kwestii, aby nie wpakować się w kłopoty i co oczywiste dodatkowe koszty. Bo instalacja LPG w aucie używanym ma sens wyłącznie wtedy, gdy działa bez zarzutu.
Dokumenty to podstawa
Sprzedający samochód z LPG po pierwsze powinien pokazać dowód rejestracyjny oraz kartę pojazdu, w których musi być wpisana informacja o zamontowaniu instalacji. Pojazdy sprowadzane zza granicy również muszą mieć taką adnotację i nie ma od tego odstępstwa. Brak takiego wpisu skutkuje zatrzymaniem dowodu podczas kontroli drogowej.
Inny ważnym dokumentem jest dowód zakupu, który mówi nam, o tym, gdzie był dokonywany montaż instalacji LPG – czy faktycznie był to wyspecjalizowany, autoryzowany serwis i co bardzo istotne – kiedy. Wiek instalacji jest istotny, ponieważ powyżej pięciu lat eksploatacji najczęściej skutkuje tym, że silnik może posiadać już jakieś usterki, jako że nawet najlepsza instalacja powoduje szybsze jego zużycie.
Po upływie dziesięciu lat od montażu LPG kończy się czas możliwości używania butli z gazem i niezbędna jest ponowna jej legalizacja a niejednokrotnie wymiana na nową.
Instalacja LPG musi być poddawana regularnym przeglądom co ok. 10 000 km, w trakcie których dokonuje się niezbędnych regulacji oraz wymienia się filtr, co zapobiega zmniejszeniu mocy i większemu zużyciu gazu.
Wstępna weryfikacja
W kolejnym kroku weryfikacji auta zajrzyjmy pod maskę.
Instalacja LPG montowana w profesjonalnym serwisie z wykorzystaniem wyłącznie oryginalnych elementów powinna być zamontowana z dużą precyzją. Jeśli zauważymy, że jest inaczej i wyraźnie widać brak staranności, co nie jest wyłącznie kwestią estetyki, powinniśmy odpuścić sobie takie auto albo nastawić się na ponowny montaż instalacji – mówi Wojciech Śliz z Auto Raport DEKRA.
Czas na przejażdżkę
Przed rozpoczęciem jazdy próbnej w pierwszej kolejności sprawdźmy, czy świeci się kontrolka check engine – jeśli tak, jest to wyraźny sygnał, że mamy do czynienia z awarią. Nie dajmy się oszukać, że nic się nie dzieje i że za kilkadziesiąt złotych bezproblemowo można skasować taki błąd.
W trakcie jazdy samochód musi jeździć płynnie zarówno na benzynie, jak i na LPG. Jeśli podczas pracy na benzynie obroty silnika „skaczą”, to może być informacja, że system zasilania jest uszkodzony i właściciel prawdopodobnie uruchamiał silnik na gazie, co absolutnie nie jest dobre dla jednostki napędowej.
W silnik należy się też wsłuchać podczas pracy na wolnych obrotach podczas postoju. Powinien wtedy pracować równo i stabilnie, a jeśli jest inaczej to sygnał poważnej awarii, a w najlepszym przypadku rozkalibrowania.
Instalacja LPG to dodatkowy układ w samochodzie, który wymaga odpowiedniego serwisu, aby dobrze i efektywnie współpracował z silnikiem. Podczas zakupu używanego auta z gazem nie jesteśmy w stanie samodzielnie dokładnie zweryfikować stanu technicznego tego układu, poprawności montażu, odpowiedniej pracy i w końcu tego, jaki wpływ miał on na silnik. Dlatego najlepiej przeprowadzić przegląd w profesjonalnym serwisie. Koszt takiej operacji jest małą częścią ewentualnych kosztów napraw – dodaje Wojciech Śliz z Auto Raport DEKRA.
Instalacja LPG w samochodzie używanym jest zatem nie tylko możliwa, ale i wskazana, jeśli chcemy obniżyć koszty eksploatacji auta. Jednak warto sprawdzić powyższe, aby nie paść ofiarą oszustwa.
Chwilę po debiucie elektrycznego SAV-a (Sports Activity Vehicle), bo tak bawarska marka określa nadwozie tego auta, wiemy ile będzie kosztował. Oto BMW XM – cena w Polsce przyprawi o zawrót głowy niejednego fana marki, choć rzeczywiście model został zaprojektowany „na bogato”.
BMW XM – wygląd
Mierzący 511 cm samochód, zajmie miejsce w gamie BMW jako flagowy SUV, ale także jako najmocniejsza „eMka” w historii. BMW nie ukrywa, że najważniejszymi rynkami zbytu mają być USA, Chiny oraz Bliski Wschód. To tłumaczy dość kontrowersyjną stylistykę, ogromne „nerki”, mające jednocześnie złotą obwódkę i podświetlenie, a także złote ramki szyb, złoty pas biegnący przez bok auta, złote felgi oraz specjalny tryb jazdy, przeznaczony do jazdy po piaskowych wydmach. Warto dodać w kontekście jazdy po pustyni lub plaży, że masa tego pojazdu to 2,7 tony.
Auto osadzono na obręczach kół M ze stopów lekkich, które mają standardowo 21, a opcjonalnie 22 lub 23 cale.
Niezwykły jest też układ wydechowy. Ma on elektryczne sterowane klapy oraz – po raz pierwszy w modelu BMW M – sześciokątne, ułożone jedna nad drugą podwójne końcówki rur wydechowych. Brzmienie zapewnia BMW IconicSounds Electric, dźwięki stworzone w ramach współpracy bawarskiej marki z kompozytorem muzyki filmowej Hansem Zimmerem.
BMW XM – silnik i osiągi
Pod maskę trafił układ hybrydowy z podwójnie doładowanym silnikiem V8 4,4 l, rozwijający 653 KM mocy systemowej, który za rok dostępny będzie także w wersji Label Red, z jednostką o podwyższonej wartości mocy do 748 KM i momencie obrotowym 1000 Nm. Pomimo takich parametrów BMW XM będzie też całkiem oszczędne – za sprawą dużego akumulatora trakcyjnego, który pozwoli przejechać do 88 km w trybie elektrycznym.
Przyspieszenie 0–100 km/h s 4.3 Prędkość maksymalna w km/h – 250 / 270 Prędkość maksymalna na silniku elektrycznym w km/h – 140 Zasięg w trybie elektrycznym (WLTP) km – 82 – 88 Napęd – na 4 koła M xDrive Zawieszenie: adaptacyjny mechanizm różnicowy M na tylnej osi, oś przednia z podwójnymi wahaczami poprzecznymi, pięciowahaczowa osią tylną
BMW XM – osiągi
BMW XM – silnik elektryczny, pojemność akumulatora i moc ładowania
Napęd M HYBRID w BMW XM to połącznie silnika spalinowego o mocy 489 KM i napędu elektrycznego o mocy 197 KM. Ośmiocylindrowy motor jest wspomagany przez silnik elektryczny zintegrowany z 8-stopniową skrzynią M Steptronic. Systemowy moment obrotowy napędu to 800 Nm (generowany wspólnie przez silnik spalinowy o wartości do 650 Nm i silnik elektryczny o wartości do 280 Nm).
Wysokonapięciowy akumulator litowo-jonowy umieszczony w podłodze pojazdu ma pojemność użytkową 25,7 kWh. BMW XM można naładować prądem stałym (złącze CCS) z mocą do 7,4 kW.
BMW XM – wnętrze
Wnętrze dla odmiany jest stonowane i typowe dla nowych modeli BMW. Deska rozdzielcza zdominowana jest przez dwa duże ekrany (wyświetlacz wskaźników o przekątnej 12,3 cala oraz wyświetlacz kontrolny o przekątnej 14,9 cala), ale na szczęście pozostawiono również obsługę centralnym pokrętłem. Z kolei tylną część wnętrza producent przyrównuje do luksusowej salonki, a to za sprawą bardzo dużej ilości miejsca, wyjątkowo komfortowej kanapy, której obicia zachodzą aż na drzwi, oraz dwóch niedużych poduszek.
BMW XM – cena w Polsce i na świecie świadczy o tym, że mamy do czynienia z autem awangardowym. Otóż auto ma wewnątrz podsufitkę z trójwymiarową strukturą, obramowanie przypominające passe-partout i oświetlenie ze 100 diodami.
Standardowo oferowane jest m.in. oświetlenie ambientowe, 4-strefowa klimatyzacja automatyczna, system nagłośnienia Harman Kardon. Opcjonalnie można wybrać audio marki Bowers & Wilkins ze wzmacniaczem o mocy 1500 W i czterema dodatkowymi głośnikami w podsufitce.
BMW XM będzie produkowane od grudnia 2022 roku amerykańskich zakładach BMW Group w Spartanburgu, a do sprzedaży trafi wiosną 2023 roku. Auto można już zamawiać w Polsce.
BMW XM – cena w Polsce startuje od 935 tys. zł. Auto pojawi się w salonach również wiosną. BMW XM LABEL RED dojedzie do Polski jesienią.
Czternaście załóg i 28. niezwykłych pań, z których każda jest wyjątkowo ciekawym materiałem na film, spotkało się w piątkowe popołudnie w ostatni weekend sierpnia, w urokliwych murach Hotelu Krasicki – historycznego przedzamcza rezydencji Biskupów Warmińskich, aby wspólnym zwiedzaniem rozpocząć VII zlot Miłośniczek Zbytkowych Mercedesów She’s Mercedes.
She’s Mercedes – kobieca moc Klubu Zabytkowych Mercedesów Polska
Inicjatywę spotkań She’s Mercedes – wyłącznie w kobiecym gronie – zapoczątkowała Prezydent Klubu Zabytkowych Mercedesów poprzedniej kadencji i jednocześnie właścicielka modelu 300 SL z 1989 (R107), Małgorzata Przebindowska. Uznała, że właścicielki lub użytkowniczki old- i youngtimerów ze Stuttgartu chętnie zintegrują się, przemierzając wspólnie malownicze trasy i zwiedzając ciekawe miejsca. To był strzał w dziesiątkę! Uczestniczek wydarzenia z roku na rok przybywa, a przyjaźnie zawiązane podczas zlotu trwają latami.
Tegoroczna komandorka rajdu – Ewa Łuszcz oraz vice komandor – Monika Dzierżko, które przybyły na rajd niezwykłym W180 z 1957 roku (typ 220 S) – dołożyły wszelkich starań, aby dopiąć organizację, atrakcje i logistykę na ostatni guzik. Najstarszy egzemplarz mercedesa został przywieziony lawetą, a pozostałe przyjechały „na kołach”. Wszystkie załogi mogły liczyć na wsparcie serwisu Zbyszka Brolera z Warszawy.
Panie spotkały się podczas uroczystej kolacji na hotelowym moście, gdzie w otoczeniu średniowiecznych murów zamku kosztowały specjałów regionalnej kuchni. Rozmowom o samochodach – i nie tylko – nie było końca.
Blichtru nadała obowiązująca podczas spotkania kolorystyka ubioru i dodatków do stroju, każdego roku inna. Tym razem zlotowymi barwami były biel i złoto, idealnie podkreślające zestawienie świeżości kobiet z luksusem i elegancją.
She’s Mercedes 2022 Lidzbark Warmiński – przebieg wydarzenia
W sobotni poranek, na dziedzińcu Hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim, rozpoczęła się prezentacja załóg i ich oryginalnych egzemplarzy. Zmieszał się zapach dobrych perfum z zapachem benzyny, srebrne chromy zabytkowych aut, ze współczesnymi, biało-złotymi kreacjami pań! Odbyły się również sesje zdjęciowe przy samochodach oraz konkursy dla widzów z nagrodami – gadżetami.
Najstarszym pojazdem, z 1952 roku, był przepiękny, kremowo-czerwony W191 (170 DS), którym przyjechała załoga w składzie Edyta Kopaczewska i Agata Rurarz.
Konkurs na najpiękniejsze auto zlotu wygrał jednak Mercedes-Benz 300 SE z 1964 roku (W112), prowadzony przez Joannę Szczublewską, a pilotowany przez jej mamę, Danutę Szczublewską.
Silna reprezentacja aut z nadwoziem SL wzbudzała ogromne zainteresowanie wszystkich odwiedzających zamek. Dopełnieniem prezentacji były współczesne modele mercedesa, w pełni elektryczny EQS 450+ oraz okazały GLS Maybach. Wydarzenie uświetnił swoją obecnością zarówno Burmistrz Miasta Lidzbarka Warmińskiego, Jacek Wiśniowski, jak i Prezydent Klubu Zabytkowych Mercedesów Polska, Łukasz Twardoch.
Po południu uczestniczki rajdu, zabytkowym orszakiem, przejechały do Folwarku Galiny. Ponieważ spotkanie odbywało się w klimacie slow drive, panie nie były żądne sportowych wrażeń. W eleganckim peletonie przejechały odcinek około 30 kilometrów, kontemplując uroki dróg i podziwiając krajobrazy Warmii.
W Pałacu Galiny panie zostały uraczone typowym, warmińskim obiadem, mogły odpocząć w pełnym fauny i flory romantycznym ogrodzie, skorzystać z warsztatów zielarskich w Pałacu oraz odbyć lot balonem. Dla chętnych droga powrotna wiodła przez Stoczek Klasztorny. Wieczorem uczestniczki zlotu zebrały się na uroczystej kolacji komandorskiej w zabytkowej sali Basztowej.
Nazajutrz, zmysłowym koncertem Ewy Łuszcz na wydającym oryginalne dźwięki handpanie oraz zwiedzaniem Muzeum Warmii i Mazur w Lidzbarku, panie zakończyły swoje siódme spotkanie, które upłynęło w atmosferze integracji i niekończących się rozmów o zabytkowej motoryzacji.
Nasze kobiece zloty są wyczekiwanym wydarzeniem, a zabytkowe mercedesy to znakomity pretekst do pielęgnowania przyjaźni, wieloletnich znajomości, a także do zawierania nowych – powiedziała Małgorzata Przebindowska, pomysłodawczyni zlotów She’s Mercedes.
She’s Mercedes 2022 – modele
Choć na zlot przyjechała silna reprezentacja SL-i, to – począwszy od najstarszego modelu na spotkaniu She’s Mercedes, a skończywszy na najmłodszym – ten rodzaj nadwozia nie był jedynym wyróżniającym się. Oto jakie załogi i ich pojazdy przybyły do Lidzbarka Warmińskiego.
Edyta Kopaczewska & Agata Rurarz
She’s Mercedes 2022 – Lidzbark Warmiński. Mercedes-Benz W191 Typ 170 DS 3 z 1952 roku
Panie przyjechały najstarszym modelem na wydarzenie – to typ W191 Typ 170 DS 3 z 1952 roku, który został odkupiony przez obecnych właścicieli od ambasady szwajcarskiej.
Ewa Łuszcz & Monika Dzierżko Mercedes-Benz W180 Typ 220 S 4, 1957 r.
Joanna Szczublewska & Danuta Szczublewska Mercedes-Benz W112 Typ 300 SE 2, 1964 r.
Konkurs wygrał właśnie ten egzemplarz – to wyjątkowo rzadki model Mercedesa, w bardzo bogatej wersji, z 3-litrowym silnikiem pod maską. Przeszedł profesjonalną renowację i od 12 lat prezentuje się na przeróżnych zlotach. Damska załoga, w składzie matka i córka, dojeżdża na te wydarzenia nawet kilkaset kilometrów na kołach.
She’s Mercedes 2022 – Lidzbark Warmiński. Mercedes-Benz W112 Typ 300 SE 2, 1964 r
Anna Ciesielska & Agnieszka Pietrowicz Mercedes-Benz W108 Typ 250 S, 1967 r.
Ewa Krzysztofiak-Masztalerz & Lidia Kamińska Mercedes-Benz W109 Typ 300 SEL, 1970 r.
Małgorzata Borowik & Anna Domańska Mercedes-Benz W114 Typ 250, 1971 r.
Paulina Korzyniewska & Maria Witczak Mercedes-Benz W108 Typ 280 S, 1971 r.
Joanna Karczmarek-Góras & Sylwia Jackowska Mercedes-Benz R107 Typ 450 SL, 1972 r.
Iwona Moraczewska & Joanna Markus Mercedes-Benz R107 Typ 500 SL, 1985 r.
Marzena Stefańska & Beata Leszczyńska & Małgorzata Szymanowska Mercedes-Benz W126 Typ 420 SEC, 1988 r.
To z kolei najmniej liczny typ w modelu W126 coupe – wyprodukowano go zaledwie 3680 egzemplarzy modelu 420SEC. Zlotowa sztuka została kupiona w kwietniu 2011 roku od pierwszego właściciela z regionu Badenia-Wirtembergia. Nazywa się Ruda.
Małgorzata Przebindowska & Marzena Gil Mercedes-Benz R107 Typ 300 SL, 1989 r.
Jolanta Brzozowska-Zając, Mercedes-Benz W124 Typ E 320, 1995 r.
Ewa Kulesza & Marta Rolko, Mercedes-Benz R129, typ 500 SL, 1997 r.
Katarzyna Frendl & Aneta Danisiewicz, Mercedes-Benz EQS Typ 450+, 2022 r.
O atmosferze wydarzenia decydują ludzie. Na zlocie poznałam wspaniałe kobiety, pełne motoryzacyjnej pasji, pieczołowicie dbające o każdy centymetr chromu na swoich autach, prowadzące swoje ukochane maszyny nie tylko z klasą, ale i szacunkiem. Wsłuchujące się z uwagą w dźwięki wydawane przez własne cztery kółka, ale i wyczulone na każdą przydatną informację o danym modelu – serwisowaniu, ochronie karoserii, czy przyjaznych klasycznej motoryzacji instytucjach i imprezach. W każdej z uczestniczek – niezależnie od profesji, jaką na co dzień wykonuje – odnalazłam chęć integracji, dzielenia się własnym doświadczeniem – po prostu spędzenia miło czasu wśród kobiet, które kochają retro pojazdy i związany z nimi styl życia.
Kilkudniowy zlot na długo pozostanie we wspomnieniach wszystkich uczestniczek, nie tylko za sprawą zdjęć, czy filmów, ale także znajomości, które z pewnością przetrwają znacznie dłużej, niż VII edycja zlotu Miłośniczek Zabytkowych Mercedesów „She’s Mercedes”.
Drogie panie – dziękuję, że miałam okazję was poznać. Nie mogę się doczekać kolejnych naszych spotkań!
Partnerami wydarzenia był Mercedes-Benz Polska, Auto Idea oraz Maybach Boutique Galeria Krakowska.
Wydaje się, że auta do 70 tys. zł trudno znaleźć w obecnych czasach. Oto lista 5 modeli z bazy Carvago – platformy sprzedaży samochodów- z ponad 800 tys. samochodów z całej Europy, które zostały wybrane ze względu na cenę i relatywnie niskie koszty eksploatacji.
Auta do 70 tys. zł
Peugeot 308 SW II
Po niezbyt udanym modelu pierwszej generacji, projektanci Peugeota niemalże od podstaw stworzyli jeden z najbardziej zgrabnych, kompaktowych hatchbacków. Kombi jest nieco mniej eleganckie, ale jego większy bagażnik gwarantuje ogromną ilość przestrzeni. Sterowanie za pomocą ekranu dotykowego może być frustrujące, jednak pod względem mechanicznym samochód będzie długo spełniał oczekiwania kierowcy. Należy jednak pamiętać, by unikać przy wyborze turbodoładowanych silników benzynowych. Nawet automatyczna skrzynia biegów firmy Aisin będzie służyła długo, o ile poprzedni właściciel wymieniał olej przy przebiegu około 100 000 km.
Najlepszy silnik: 1.5 BlueHDi
Najsłabszy silnik: 1.6 THP
Zużycie paliwa: 3,7 l/100 km (1,6 e-HDi 115 KM)
Przewidywana cena: 60 000 zł za samochód z 2018 r. z przebiegiem poniżej 100 000 km
Peugeot 308 SW
Ford Focus kombi III
Używane auta do 70 tys. zł to zwykle klasa średnia. Wykorzystując platformę C, trzecia generacja Forda Focusa pod wieloma względami różni się od swojego poprzednika. Poprawie uległo zarówno wykończenie, jak również także systemy wspomagające parkowanie. Focus kombi gwarantuje wystarczającą ilość miejsca dla pasażerów. Części zamienne są stosunkowo niedrogie, a walory jezdne i jakość obsługi są nadal najlepsze w klasie. Warto zdecydować się na dwulitrowego diesla, ale koniecznie z manualną skrzynią biegów – naprawa dwusprzęgłowej skrzyni PowerShift skonstruowanej przez Getrag może okazać się kosztowną katastrofą.
Najlepszy silnik: 2.0 TDCi Euro 5 z manualną skrzynią biegów
Najsłabszy silnik: 1.6 EcoBoost
Zużycie paliwa: 4,0 l/100 km (2.0 TDCi 150 KM)
Przewidywana cena: 63 000 zł za samochód z 2017 roku z przebiegiem ponad 150 000 km
Ford Focus kombi III
Citroen Berlingo
Samochody MPV (Multi Purpose Vehicle – samochody wielofunkcyjne) na bazie vana są obecnie coraz mniej powszechne, ale bardziej niż tradycyjne MPV. Citroen był jedną z pierwszych firm, które zrozumiały ich rodzinny potencjał. Berlingo to definicja taniego samochodu, który oferuje znakomity stosunek jakości do ceny, podobnie jak jego bliźniak – Peugeot Partner, ceny do praktyczności. Próżno w nim jednak szukać jakości premium zarówno w technologii, jak również użytych materiałów.
Najlepszy silnik: 1.6 HDi Euro 5 lub 6
Najsłabszy silnik: 1.6 VTi 88 kW
Zużycie paliwa: 4,3 l/100 km (1.6 BlueHDi 120 KM)
Przewidywana cena: 42 000 zł za samochód z 2014 roku z przebiegiem ponad 150 000 km
Citroen Berlingo
Skoda Fabia Combi III
Oto praktyczny wybór, gdy szukasz auta do 70 tys. zł – samochód spełniający rodzinne potrzeby przestrzenne. Fabia trzeciej generacji była jednym z najbardziej kompletnych mniejszych samochodów, zwłaszcza w, niestety wycofanym już, nadwoziu kombi. Podczas zakupu należy jednak zwrócić uwagę na hałaśliwą przednią oś, fałszywe alarmy Front Assist, sadzę w rurze wydechowej i wątpliwą dokumentację serwisową. Awaryjna może okazać się również skrzynia DSG. Standardowe wyposażenie najtańszych wersji nie było rewelacyjne, więc konieczne jest upewnienie się, że wybrany samochód ma wszystkie potrzebne elementy, w tym na przykład fotel kierowcy z regulacją wysokości.
Najlepszy silnik: 1.2 TSI
Najsłabszy silnik: 1.4 TDI
Zużycie paliwa: 4,8 l/100 km (1.2 TSI 110 KM)
Przewidywana cena: 50 000 zł za samochód z 2017 roku z przebiegiem poniżej 150 000 km
Skoda Fabia kombi III
Dacia Lodgy
Siedmiomiejscowy samochód w przystępnej cenie? Gdy szukasz auta do 70 tys. zł, zatrzymaj się na modelu Dacia Lodgy. Należy się jednak przygotować na drobne niedociągnięcia, zwłaszcza pod względem jakości wykonania i dostępnej technologii – nawet wskaźnik temperatury nie był standardem przed 2016 rokiem. Używane Lodgy często wyglądają na zużyte, nawet jeśli mechanicznie są w pełni sprawne. Należy jednak pamiętać, aby żadnym wypadku nie kupować wersji z silnikiem benzynowym 1.2 TCe, czyli jednego z bardziej awaryjnych jednostek ostatnich dwudziestu lat. Optymalnym rozwiązaniem jest tu wybór diesla lub 1.3 TCe benzyna. Warto również zwrócić uwagę na wersję 1,6 w benzynie. Samochód jest równie niezawodny, a cena jest niższa od dwóch poprzednich.
Najlepszy silnik: 1.5 dCi
Najsłabszy silnik: 1.2 TCe
Oszczędność paliwa: 4,4 l/100 km (1.5 dCi 110 KM)
Przewidywana cena: 55 000 zł za samochód z 2017 roku z przebiegiem poniżej 100 000 km
Dacia Lodgy
Przy zakupie auta do 70 tys. zł mającego swoje lata i z takim przebiegiem zawsze zalecana jest ostrożność. Niezbędna jest kontrola przeprowadzona przez doświadczonego mechanika znającego słabe punkty danego modelu.
Tak wysoki mandat za wjazd do strefy LEZ (Low Emission Zone) może zapłacić przewoźnik za przejazd przez Londyn. Kosztów można jednak uniknąć, nawet gdy do firmy trafi wysoki mandat. Jak to zrobić? Swoją wiedzą dzieli się z nami Lucica Kucharec z TC Kancelarii Prawnej.
Co jest LEZ?
LEZ, czyli londyńska strefa niskich emisji, obejmuje niemal całe miasto, a kary za jej bezprawne przekroczenie bywają gigantyczne. Jest to największa strefa tego typu w Europie i obejmuje większość powierzchni miasta. Tutejsze standardy emisji dla samochodów ciężarowych są wyśrubowane – pojazdy te spełniać muszą normę Euro 6. LEZ ma swoją podstrefę ULEZ, czyli Ultra Low Emission Zone, leżącą w ścisłym centrum, której wymogi również trzeba spełnić w razie przejazdu. W innym wypadku trzymujemy srogi mandat za wjazd do strefy LEZ.
Strefa niskiej emisji w mieście
Strefy niskich emisji obowiązują w niemal każdym kraju zachodniej Europy. Zazwyczaj obejmują ścisłe centra miast, a celem ich ustanawiania jest ograniczenie wjazdu dla pojazdów emitujących duże ilości zanieczyszczeń. W praktyce wstęp do stref mają więc samochody spełniające minimalną, ustaloną lokalnie normę emisji – warto mieć na uwadze, że w różnych krajach może być odmienna.
Ograniczenia dotyczą przede wszystkim samochodów o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 ton. Dlatego znajomość zasad obowiązujących w strefach jest kluczowa dla przedstawicieli branży TSL. Wjazd do strefy niskich emisji dla pojazdu, który spełnia minimalną normę jest bezpłatny. Wjazdy nieuprawnione grożą jednak wysokimi mandatami, które mogą być nakładane wielokrotnie w ciągu pobytu samochodu w strefie. Ale mandat za wjazd do strefy LEZ to ostateczność, warto wiedzieć, jak się przed nim chronić.
LEZ – ile kosztuje wjazd do strefy?
Wjazd do londyńskiej strefy niskich emisji jest wyjątkowo kosztowny na tle Europy – mandaty zaczynają się od 500 i kończą na nawet na 2000 funtów za jednorazowe uchybienie. Jedynym sposobem na to, by uniknąć opłat, jest rejestracja pojazdu mającego wjechać na teren strefy LEZ, która potwierdzi jego zgodność z normą.
Rejestracja wjazdu do LEZ – jak to zrobić? Krok po kroku
Właściciel pojazdu pochodzącego spoza Wielkiej Brytanii musi go zarejestrować na stronie Transport For London, czyli miejskiego urzędu transportowego. Rejestrację należy powtórzyć również u jego partnera ds. opłat, czyli Euro Parking Collection plc, u którego składa się odwołania do ewentualnych mandatów. Ma to na celu uzyskanie jednoznacznego potwierdzenia, czy dany pojazd spełnia normę i może być zwolniony z opłat. Elementem rejestracji jest przesłanie skanów dokumentów potwierdzających dane pojazdu i jego normę emisyjną. Każdy samochód należący do przewoźnika musi zostać zarejestrowany indywidualnie, a zgoda na rejestrację równa się zwolnieniu z opłat za wjazd do obu stref – LEZ i ULEZ. Jeśli nie mamy pewności, czy nasz pojazd został zarejestrowany, można to sprawdzić na stronie tfl.gov.uk/lez.
Pozwolenie na bezkosztowy wjazd zaczyna obowiązywać dopiero w chwili otrzymania potwierdzenia rejestracji. Do tego momentu przewoźnik, który chce realizować przewozy, musi wnosić opłaty za wjazd do strefy LEZ i ULEZ. Wysokość opłat w strefie LEZ waha się w zależności od normy, jaką spełnia pojazd – dla Euro 4 i 5 jest to 100 funtów, dla niższych – aż 300 funtów dziennie. Przy tak wysokich stawkach opłacalność przejazdu drastycznie spada, więc dopełnienie obowiązku rejestracji powinno być priorytetem każdego przewoźnika organizującego transporty do Londynu. Te same koszty dotyczą pojazdów zarejestrowanych, ale niespełniających norm wyznaczonych przez londyńskie władze – przestrzega ekspertka Lucica Kucharec z TC Kancelaria Prawna.
Gdy nie dokonamy powyższych czynności, grozi nam wyjątkowo duży mandat za wjazd do strefy LEZ.
Kara za wjazd do strefy LEZ
Przewoźników, którzy liczą na szczęście i prześlizgnięcie się przez miasto niezauważeni, czekać może przykra niespodzianka. Pojazdy poruszające się po strefie LEZ są skanowane przez tysiące miejskich kamer działających całą dobę. Gdy system zeskanuje tablicę pojazdu, którego nie ma w bazie, lub który widnieje w niej jako niespełniający norm strefy, wystawiany jest automatyczny mandat. Co więcej, jeśli system „wyłapie” samochód w kilku miejscach, za każde naruszenie strefy wystawiony będzie osobny mandat. Ich liczbę trudno więc przewidzieć, zwłaszcza, gdy przewoźnik podróżuje na trasie regularnie.
Ile wynosi mandat za wjazd do strefy LEZ? Kwoty
Ze względu na liczbę mandatów, są one przekazywane zbiorczo, raz na kwartał, a kwoty, na które opiewają, bywają szokujące. W sprawach kierowanych do TC Kancelaria Prawna najwyższa należność za nieuprawniony wjazd do strefy LEZ wyniosła 151 tys. zł i dotyczyła 18 mandatów wystawionych dla 1 firmy. Gdyby właściciel firmy przekazał nam sprawę 2 tygodnie później, kwota ta podwoiłaby się – tłumaczy Lucica Kucharec.
Mandat za wjazd do strefy LEZ – czy można go anulować?
Co może zrobić przewoźnik, który otrzyma słony mandat za wjazd do strefy LEZ lub ma poważne podejrzenia, że zostanie nim obciążony? Przede wszystkim należy działać szybko. Podstawą jest jak najszybsza rejestracja pojazdu w systemie LEZ czy ULEZ, jej brak zamyka pole do ewentualnego odwołania się od mandatu. Jeśli opłata jest wymagana, tj. pojazd nie spełnia norm, za wjazd do strefy LEZ można również zapłacić wstecznie, maksymalnie do trzech dni od opuszczenia strefy, przy czym termin liczy się do północy dnia trzeciego.
Jeśli więc wjazd do strefy nastąpił w poniedziałek, czas na wniesienie opłaty upływa w czwartek o północy. Kolejnym krokiem jest jak najszybsze odwołanie się od mandatu, które może doprowadzić nawet do całkowitej anulacji opłaty, o ile pojazd spełniał przyjętą normę.
Windykacja mandatów za wjazd do strefy LEZ działa sprawnie również w Polsce, a jej rozpoczęcie może nastąpić już w 28 dni od upływu terminu zapłaty. Jeśli otrzymałeś mandat za wjazd do strefy LEZ i szukasz wsparcia w kwestii odwołania, skorzystaj z usług kancelarii prawnej, która specjalizuje się w tego typu sprawach.
Podczas wyścigów na torze warunki pogodowe się przeplatały – było na przemian deszczowo i sucho. Tor Monza usytuowany jest w parku, więc leżące na nim liście w połączeniu z deszczem sprawiały, że miejscami było bardzo ślisko.
Gosia Rdest
Cieszę się, że w tych warunkach nie popełniłam, żadnego błędu, co pozwoliło mi awansować o parę pozycji – mówi Gosia Rdest.
Gosia Rdest uważa też, że najbardziej emocjonujący był drugi wyścig, gdzie pierwsza dziesiątka zawodników dojechała do mety w dużym „ścisku”. Polka w tym „wagonie samochodów” dotarła na metę na 9 pozycji.
To był niezwykle emocjonujący weekend. Postawienie nogi na legendarnej Monzie było spełnieniem moich marzeń. Widziałam na własne oczy słynny zakręt „Parabolika” , który na żywo okazł się zdecydowanie bardziej stromy, niż pokazują to wszystkie zdjęcia kierowców Formuły 1. Tor pozornie wydaje się bardzoprosty, bo sąmonstrualnie długieproste i mocne „dohamowania”. Jednak diabeł tkwi w szczegółach i każde z tych hamowań ma zdecydowanie inną charakterystykę. Alpiny dawały sobie tam świetnie radę, prędkości, które wykręcaliśmy zahaczały o prędkość maksymalną! – mówi Gosia Rdest, polska uczestniczka Alpine Elf Europa Cup.
Gosia Rdest
Przed nami ostatni w tym sezonie wyścig w ramach Alpine Elf Europa Cup – w weekend 14-16 października Gosia Rdest będzie się ścigać na francuskim torze Paul Ricard, który w świecie motosportu określany jest mianem wielkiego pasa startowego. Na tym torze po raz pierwszy zasiadła za sterami Alpine, więc jak wyznaje darzy go szczególnym sentymentem. Na trybunach będą trzymać za nią kciuki zaproszeni przedstawiciele sponsorów: marki Paco i z ramienia Elf.
Porsche AG – słynny producent kultowego modelu 911, wchodzi na giełdę. Planowane IPO (pierwsza oferta publiczna) ma mieć miejsce już 29 września. Co wiemy na temat IPO Porsche? Czy może być ono atrakcyjne inwestycyjnie?
IPO Porsche – niemiecka marka na giełdzie
IPO będzie zawierało symboliczny element. Zgodnie z informacjami podanymi na stronie internetowej, będzie ono opiewać na 911 mln akcji Porsche AG (w hołdzie najsłynniejszemu modelowi produkowanemu przez koncern). Pula ta zostanie podzielona w stosunku 50/50, tj. na 455,5 mln akcji uprzywilejowanych i 455,5 mln akcji zwykłych.
Okres subskrypcji rozpoczyna się już jutro. Informacje te dobrze wpływają na walory Volkswagena oraz Porsche SE, które notują dzisiaj wzrosty. Volkswagen spodziewa się, że wpływy z IPO oraz sprzedaży akcji zwykłych sięgną ponad 19 mld euro.
Porsche wchodzi na giełdę – najważniejsze informacje
Porsche SE (PAH3.DE) i Porsche AG, którego dotyczy IPO nie są tymi samymi firmami. Porsche SE jest już notowaną na giełdzie spółką kontrolowaną przez rodzinę Porsche-Piech i jest największym udziałowcem Volkswagena. Porsche AG jest producentem sportowych aut, należy do Grupy Volkswagen i to jej akcji dotyczy IPO.
Oferta publiczna obejmuje 25% akcji uprzywilejowanych, nie posiadających prawa głosu. Połowę z tej puli kupi spółka Porsche SE z premią w stosunku do ceny z IPO w wysokości 7,5%. Pozostałe 12,5% akcji uprzywilejowanych zostanie zaoferowane inwestorom.
Zapisy na akcje ruszyły we wtorek 20 września.
Akcje uprzywilejowane producenta mają zostać zaoferowane inwestorom po cenie z przedziału od 76,5 euro do 82,5 euro.
Akcje zwykłe nie będą notowane na giełdzie i pozostaną w rękach Volkswagena, co oznacza, że pozostanie on akcjonariuszem kontrolującym spółkę po wejściu Porsche AG na giełdę.
Jak powiadomił Bloomberg, grupa Volkswagen (VW.DE) oczekuje, że wycena spółki sięgnie 75 mld euro, co dałoby kwotę odpowiadającą niemal 80% wyceny Volkswagena.
Akcje zwykłe będą miały prawo głosu, natomiast akcje uprzywilejowane pozostaną akcjami niemymi (bez prawa głosu). Oznacza to, że osoby inwestujące po IPO będą posiadały udziały w Porsche AG, ale nie będą miały wpływu na sposób zarządzania firmą.
Porsche AG pozostanie pod znaczącą kontrolą zarówno Volkswagena, jak i Porsche SE, a jego free float będzie obejmował jedynie ułamek wszystkich akcji i nie będzie oferował praw głosu. To utrudni każdemu inwestorowi zbudowanie znaczącego udziału w firmie lub forsowanie zmian. To co z kolei może wpłynąć na zmniejszenie ryzyka zmienności spowodowanej spekulacyjnymi ruchami inwestorów detalicznych.
IPO Porsche
IPO Porsche – uwaga na pomyłkę
Oferowana przez Porsche akcja to dokładnie „Dr. Ing. hc F. Porsche Aktiengesellschaft” o numerze identyfikacyjnym papierów wartościowych (WKN) PAG911 oraz międzynarodowym numerze identyfikacyjnym papierów wartościowych (ISIN) DE000PAG9113. Należy pamiętać, że spółka giełdowa o nazwie PORSCHE SE (WKN: PAH003, ISIN: DE000PAH0038) już istnieje na giełdzie. Nie należy tego mylić z wyżej właśnie debiutującym w czwartek Porsche AG.
Po IPO drobni inwestorzy wciąż mają możliwość kupowania akcji Porsche – być może nawet za mniejsze pieniądze, ponieważ kurs akcji oczywiście podlega wahaniom cenowym.
IPO Porsche – skąd taka decyzja Volkswagena?
Chociaż Volkswagen jest znany na całym świecie, firma składa się z szeregu marek obejmujących zarówno auta klasy ekonomicznej, takie jak Skoda, jak i marki premium, takie jak Lamborghini, Ducati, Audi i Bentley. Spośród tych marek Porsche AG odniosło jeden z największych sukcesów, skupiając się na jakości i obsługując najwyższy segment rynku. Chociaż Porsche stanowiło zaledwie 3,5% wszystkich dostaw zrealizowanych przez Volkswagena w 2021 roku, marka ta wygenerowała 12% całkowitego przychodu firmy i 26% zysku operacyjnego.
Jeśli załadujemy pojazd z pominięciem wytycznych dotyczących jego DMC (analogicznie: DMC przyczepy) grozi nam wysoka kara. Zależnie od wartości przekroczenia może wynieść ona nawet 15 000 zł. Wyjaśniamy, co to jest DMC, gdzie w dowodzie szukać informacji w tym zakresie i jakie są dopuszczalne wymiary pojazdów.
DMC – co to?
DMC to skrót od określenia dopuszczalna masa całkowita pojazdu. Określa się nim dopuszczalną masę całkowitą, jaką może mieć dany typ pojazdu poruszający się po drogach publicznych. DMC to masa pojazdu i obciążenia, które można do niej dodać zgodnie z warunkami homologacji. Do DMC wlicza się towary, wszelkie bagaże, kierowcę i pasażerów oraz paliwo. Przykładowo, kiedy waga ciężarówki wynosi 8 ton, a zgodnie z homologacją można obciążyć pojazd ładunkiem 10 ton, to DMC wynosi 18 ton.
DMC zespołu pojazdów (dopuszczalna masa całkowita zespołu pojazdów) Według ustawy Prawo o ruchu drogowym zespół pojazdów to pojazdy złączone ze sobą w celu poruszania się po drodze jako całość, na przykład samochód z przyczepą. Aby określić dopuszczalną masę całkowitą zespołu pojazdów, sięgnąć należy do dowodu rejestracyjnego i następujących zawartych w dokumencie danych:
rubryka F.2 – dopuszczalna masa całkowita pojazdu,
rubryka F.3 – dopuszczalna masa całkowita zespołu pojazdów,
rubryka O.1 – maksymalna masa całkowita przyczepy z hamulcem,
rubryka O.2 – maksymalna masa całkowita przyczepy bez hamulca.
Przyczepa nie może być cięższa niż masa własna pojazdu, a DMC samochodu musi być o 1/3 większe niż DMC przyczepy. Jeśli masa przyczepy określona w dowodzie rejestracyjnym jest większa niż wpis w pozycji O.2, przyczepa musi posiadać hamulec najazdowy.
Inne definicje
Powyżej wyjaśnione zostało, co to jest dopuszczalna masa całkowita (DMC). Inne pojęcia, których znaczenie warto rozróżniać to:
masa własna pojazdu – masa pojazdu bez wliczenia jego ładunku, w stanie nieruchomym i gotowym do drogi;
rzeczywista masa całkowita pojazdu – masa pojazdu z uwzględnieniem masy znajdujących się na nim rzeczy i osób;
maksymalna masa całkowita pojazdu – największa technicznie dopuszczalna masa całkowita pojazdu określona przez producenta.
Ile wynosi DMC w Polsce
Dopuszczalna masa pojazdów i zespołów pojazdów, które mogą poruszać się na terenie Polski po drogach publicznych, wynosi odpowiednio:
10 t – przyczepa jednoosiowa;
11 t – przyczepa jednoosiowa z osią centralną;
18 t – przyczepa dwuosiowa, samochód o dwóch osiach (oprócz autobusu), dwuosiowy ciągnik rolniczy, pojazd wolnobieżny;
19,5 t – autobus o dwóch osiach;
24 t – przyczepa posiadająca więcej niż dwie osie, ciągnik o trzech i więcej osiach;
25 t – trzyosiowy pojazd samochodowy;
26 t – pojazd samochodowy o trzech osiach z bliźniaczymi kołami;
28 t – zestaw pojazdów, który łącznie ma trzy osie, autobus przegubowy trzyosiowy;
32 t – pojazd samochodowy, który ma więcej niż trzy osie;
34 t – pojazd typu betoniarka lub wywrotka, wyposażony w cztery osie;
35 t – zestaw składający się z pojazdu samochodowego o trzech osiach i przyczepy o jednej osi;
36 t – zestaw składający się z pojazdu samochodowego o trzech osiach i przyczepy o jednej osi, w którym oś napędowa jest z kołami bliźniaczymi i zawieszeniem pneumatycznym;
36 t – zestaw składający się z dwuosiowego pojazdu samochodowego i dwuosiowej przyczepy lub dwuosiowego ciągnika i dwuosiowej naczepy, która ma rozstaw nie większy niż 1,8 m;
40 t – zestaw składający się z dwu- lub trzyosiowego ciągnika oraz trzyosiowej naczepy;
44 t – zestaw składający się z trzyosiowego ciągnika i trzyosiowej naczepy, przewożącego 40-stopowy kontener ISO w transporcie kombinowanym.
Wymiary TIRa
TIR to potoczna nazwa ciągnika samochodowego. Jego dopuszczalną długość, szerokość, wysokość, a także inne parametry regulują przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Długość pojazdu nie może przekraczać: 12 m w przypadku pojazdu pojedynczego, 16,5 m w przypadku pojazdu samochodowego i naczepy, 18,75 m w przypadku zespołu dwóch pojazdów oraz 22 m w przypadku zespołu trzech pojazdów (ciągnika rolniczego z przyczepami). Ładunek nie może wystawać więcej 0,5 m od przedniego obrysu pojazdu i 1,5 m od siedzenia kierowcy. Z tyłu ładunek nie może wystawać więcej niż 2 m od obrysu pojazdu lub zespołu pojazdów, a w przypadku przyczepy kłonicowej od osi przyczepy. Jeżeli przewożone jest drewno, nie może ono wystawać więcej niż pięć metrów od osi przyczepy kłonicowej. Dopuszczalna szerokość pojazdu to 2,55 metra i 2,6 metra, kiedy mamy do czynienia z izotermą. Szerokość z uwzględnieniem ładunku nie może wynieść więcej niż 3 metry. Z każdej strony ładunek może wystawać na bok nie więcej niż 23 cm. Wysokość pojazdu nie może przekroczyć 4 m.
Odpowiedź na pytanie, ile ton można załadować na TIRa zależna jest od konkretnego pojazdu, ale standardowo maksymalna ładowność TIRa wynosi 24 tony.
Carvago – samochody używane to obecnie największa platforma sprzedaży aut z drugiej ręki – w Polsce pojawiła się w czerwcu 2021 roku. To europejski start-up, który chce zmienić sposób postrzegania zakupu samochodów z drugiej ręki, wprowadzając nowe standardy jakości i kontroli sprzedaży.
Jak pokazują badania[1], popyt na zakup aut używanych w Polsce rośnie – ponad 321,5 tys. samochodów osobowych zostało zarejestrowanych w Polsce w pierwszym kwartale 2021 roku, z czego przeszło 63% z nich stanowiły pojazdy używane, sprowadzone zza zagranicy.
Zakup używanego samochodu nie należy jednak do najłatwiejszych zadań – według badań[2] 41% konsumentów obawia się ukrytych wad technicznych, a co piąta osoba (20%) tego, że pojazd pochodzi z kradzieży.
Wraz z pojawieniem się Carvago, polscy kierowcy otrzymali dostęp do blisko miliona sprawdzonych pojazdów. Oprócz ogromnego wyboru aut używanych, marka oferuje również szereg usług dodatkowych, takich jak profesjonalny audyt techniczny pojazdu, dodatkowe finansowanie na zakup – również pojazdów zza granicy, przedłużoną gwarancję i natychmiastowe ubezpieczenie, a także dostawę auta do domu. Na życzenie kupującego firma przejmuje na siebie również część formalności, m.in. zarejestrowanie pojazdu. Zakup samochodu odbywa się w 100% online, łącznie z podpisaniem umowy kupna.
Carvago nie jest zwykłą platformą sprzedażową. To kompleksowa usługa, która znacznie upraszcza proces zakupu samochodu i przenosi go do zupełnie nowego wymiaru w kontekście wygody i bezpieczeństwa. Kupowanie auta jest u nas całkowicie przejrzyste. Gdy klient wybiera samochód z ogólnoeuropejskiej oferty, sprawdzamy jego historię według numeru VIN i poddajemy certyfikowanemu przeglądowi technicznemu, który składa się aż z 270 etapów. Jeśli samochód nie przejdzie go pomyślnie, rekomendujemy alternatywny model. Wybrany pojazd dostarczamy pod dom w ciągu maksymalnie 20 dni roboczych. Gwarantujemy również możliwość zwrotu zakupionego auta w ciągu 14 dni, bez podawania przyczyny – mówi Jakub Šulta, CEO platformy sprzedażowej samochodów online Carvago.com.
Carvago – samochody używane: odczarować zakup aut z drugiej ręki
Jak pokazują dane Ministerstwa Cyfryzacji[3], największy boom na zakup aut używanych miał miejsce w trakcie pandemii, która spowodowała, że część osób zrezygnowała z podróżowania komunikacją zbiorową. W efekcie spora grupa konsumentów zaczęła kupować samochody, co zwiększyło nie tylko podaż, ale też przyczyniło się do wzrostu nieuczciwych praktyk sprzedażowych. Carvago obserwując trendy i widząc zmiany w zachowaniach zakupowych, postanowiło wprowadzić nową jakość.
Tworząc Carvago.com, zdecydowaliśmy się na uproszczenie całego procesu zakupu auta, jednocześnie wprowadzając zupełnie nowe, bardzo wysokie standardy jakości i kontroli sprzedaży samochodów z drugiej ręki. Jasne zasady zakupu i transparentność usługi sprawiają, że nasi klienci kupując w Carvago.com, czują się po prostu bezpiecznie. Ponadto gwarantujemy dziesięciokrotnie większy wybór modeli aut, niż posiada cały rynek aut używanych w Polsce. Dzięki tak bogatej ofercie, możemy zaoferować klientowi poszukującemu konkretnego pojazdu, blisko 200, zamiast przykładowo 15 propozycji aut do zakupu – komentuje Jakub Šulta, CEO Carvago.
Carvago – samochody używane: jak to działa
W Europie dostępnych jest około 7 milionów[4] samochodów używanych, z których Carvago, w oparciu o algorytm oceniający różne parametry, oferuje swoim klientom blisko milion dostępnych od ręki samochodów z 14 krajów europejskich, w wieku do 10 lat i maksymalnym przebiegu do 150 000 kilometrów. Gdy klient wyrazi zainteresowanie konkretnym autem, jego stan techniczny jest sprawdzany przez certyfikowany przegląd CarAudit, należący do struktur Carvago. Jeśli system wykryje nieprawidłowości lub poważne usterki, klient otrzyma alternatywne propozycje zakupu, a cały proces weryfikacji zostanie powtórzony bez ponoszenia przez klienta dodatkowych kosztów.
Firma przetwarza ponad 6,5 miliona ofert dziennie, ale w swojej ofercie sprzedażowej uwzględnia tylko około 10% tych, spełniających kryteria. Serwis zapewnia dodatkowo bezpłatną sześciomiesięczną gwarancję na każdy samochód, którą klient może przedłużyć do 2 lat.
Unikatowym w skali Europy rozwiązaniem, jest również możliwość zwrotu auta bez podania przyczyny w ciągu 14 dni od zakupu. Dzięki temu, klient może korzystać ze wszystkich możliwości, jakie daje europejskie prawodawstwo w zakresie zakupów online.
Game changer branży motoryzacyjnej
Carvago.com wystartowało ze swoją usługą w Czechach w październiku 2020 roku. Obecnie działa w 7 krajach w Europie i planuje ekspansję na rynek niemiecki, rumuński, austriacki, włoski i hiszpański.
Obecnie w Carvago – samochody używane to ponad 750 000 aut, nie starszych niż 10 lat i o maksymalnym przebiegu do 150 000 kilometrów. Firma, oprócz sprzedaży detalicznej na rynku B2C, działa również na rynku B2B, gdzie współpracuje z ponad 400 partnerami biznesowymi z 14 krajów Europy. Santander Consumer Multirent jako jedyny leasingodawca w Polsce rozpoczął współpracę z platformą w zakresie finansowania pojazdów.
[4] Dane Carvago – samochody używane, w oparciu o analizy rynkowe przekazane przez ok. 60tys. dealerów samochodów, z którymi współpracuje Carvago na terenie Europy.
Niedawno pisałyśmy o tym, że chińskie auta są już bezpieczniejsze i nie należy się ich bać i w tym kontekście pojawia się model, które wzbudził spore zainteresowanie na trwających właśnie targach IAA w Hanowerze. MIFA 9 to duże MPV – przedstawiciel wymierającego „gatunku” w Europie – o napędzie elektrycznym, który, wg producenta, jest zaawansowany technologicznie i luksusowy, a jego dominującą cechą jest ekskluzywne i eleganckie wnętrze oraz niezwykle bogate wyposażenie.
Model MIFA 9 jest jednym z największych odkryć tegorocznych targów IAA w Hanowerze i przyciągnął uwagę zarówno dziennikarzy, jak i klientów. Samochód niedawno został wprowadzony na rynek w Chinach, a wkrótce trafi do Europy.
Jest to pierwszy model zbudowany na nowej platformie MIFA stworzonej przez markę Maxus, która umożliwia zastosowanie napędu elektrycznego w pojazdach różnego typu.
MIFA 9 wkrótce dostępny również w Polsce
MIFA 9 to duży, rodzinny samochód, o wymiarach 5270 mm długości, 2000 mm szerokości i 1840 mm wysokości. Dzięki swoim gabarytom ma zapewniać wygodne podróżowanie. Będzie oferowany zarówno jako model siedmio- jak i ośmiomiejscowy. Akumulator o pojemności 90 kWh ma deklarowany zasięg 440-595 km (WLTP mieszany/miejski).
MIFA 9 Maxus
Yaroslav Gural, kierownik sprzedaży w RSA Polska, potwierdza, że MIFA 9 pojawi się wkrótce na rynkach europejskich.
Z niecierpliwością czekamy na dołączenie modelu MIFA 9 do gamy Maxus. Dzięki temu, że spółka SAIC Motors jest bardzo stabilnym koncernem i ma duże możliwości produkcyjne zdecydowaliśmy się zamówić znaczną liczbę samochodów. Będziemy zatem mogli zrealizować pierwsze dostawy w przeciągu kilku miesięcy. MIFA 9 to doskonały samochód rodzinny dla tych, którzy chcą mieć dużo przestrzeni i poczucie luksusu podczas podroży. Jest to również doskonały samochód dla branży transportowej, ponieważ zasięg w mieście to niemalże 600 kilometrów.
Maxus MIFA 9 – wyposażenie
Na zewnątrz samochód ma dość futurystyczną linię, której kontynuację znaleźć możemy we wnętrzu. Jest ono pełne nowocześnie wyglądających detali i rozwiązań, które mają zwiększać komfort i przyjemność w podróży.
MIFA 9 Maxus
Jak czytamy w informacji prasowej, podczas projektowania modelu MIFA 9 głównym założeniem było stworzenie „luksusowej atmosfery” a także zapewnienie interaktywnego doświadczenia, między innymi dzięki kilku zintegrowanym ekranom wewnątrz samochodu.
Wszystkie fotele mają elektryczną regulację, wentylację i ogrzewanie. Dodatkowo fotele drugiego rzędu są wyposażone w funkcję masażu. W tym samym rzędzie fotele mają też możliwość znacznego odchylenia, regulowane podnóżki oraz cyfrowe panele sterowania na podłokietnikach. Fotele w drugim i trzecim rzędzie można przesunąć całkowicie do przodu, aby powiększyć przestrzeń bagażową.
Cennik MIFA 9 zostanie opublikowany w późniejszym terminie.
SAIC Maxus – co to za marka?
SAIC Maxus (SAIC Maxus Automotive) to marka samochodów osobowych należąca do chińskiego koncernu SAIC Motors. SAIC Motor (Shanghai Automotive Industry Corporation), który produkuje samochody osobowe i dostawcze SAIC Maxus i jednocześnie jest największym chińskim producentem samochodów notowanym na giełdzie. W 2021 roku sprzedał niemalże 6 milionów samochodów wyłącznie w Chinach i odnotowuje stały, znaczący wzrost w ostatnich latach. Założona w 1958 roku firma, rozpoczynająca działalność w obszarze produkcji przemysłowej stała się jednym ze światowych liderów produkcji samochodów i usług mobilności. SAIC Motors plasuje się na siódmym miejscu wśród największych producentów samochodów na świecie.
Marka SAIC Maxus powstała w 2011 roku a europejskie przedstawicielstwo w Norwegii otwarte zostało w 2018 roku. Od tego czasu odnosi sukcesy w krajach skandynawskich, gdzie Maxus jest jedną z najlepiej sprzedających się marek samochodów elektrycznych. RSA jest obecnie importerem Maxusa w Norwegii, Szwecji, Danii, Finlandii, Islandii, Wyspach Owczych, Grenlandii oraz od 2022 roku również w Polsce.
Powyższa propozycja na tanie auto to raczej opcja ratunkowa, niż atrakcyjna oferta. Alternatywą może być odkładanie przez kilka lat na samochód kosztujący 10-15 tys. zł. Najniższa krajowa 2022 odchodzi z nowym rokiem w niepamięć, a nowa poszła ostro w górę, ale auta również.
Najniższa krajowa 2022 – podwyżka
Najniższa krajowa 2022 wzrośnie z obecnych 3010 zł brutto do – od stycznia 2023 roku – 3 383 zł brutto (wzrost o 12,4 proc.), a od lipca 2023 zwiększy się do 3 450 zł brutto (wzrost o 14,6 proc.). Oznacza to podwyżkę stawki minimalnej docelowo aż o 440 zł względem 2022 r. Wzrost pensji dwukrotnie w ciągu jednego roku to „zasługa” poziomu inflacji – gdy przekracza ona 5%, rząd wprowadza aż dwie podwyżki. Przypomnijmy, że najniższa krajowa 2022 to minimum dopuszczalnego wynagrodzenia, jakie można wypłacić pracownikowi z tytułu wykonywania umowy o pracę. Szacuje się, że w Polsce płacę minimalną otrzymuje ok. 2,7 mln osób.
Wykluczenie komunikacyjne – ilu Polaków dotyka ten problem?
Z uwagi na problem tzw. wykluczenia komunikacyjnego (brak dostępu do publicznego transportu), który dotyka, według różnych szacunków, nawet kilkunastu milionów Polaków mieszkających w małych miejscowościach, analitycy Carsmile sprawdzili, czy najniższa krajowa 2022, którą otrzymuje część społeczeństwa nadal umożliwia kupno własnego samochodu. Aby zdobyć osobisty środek transportu pracownik zarabiający pensję minimalną ma dwie drogi. Może co miesiąc odkładać pewną kwotę z wynagrodzenia i poczekać, aż uzbierane oszczędności pozwolą na zakup skromnego pojazdu. Mając stałe źródło dochodów może też zaciągnąć kredyt w banku i od razu korzystać z samochodu.
Najniższa krajowa 2022 – ile trzeba odkładać na własne, tanie auto?
Jak to wygląda w praktyce?
Dziś auto używane kosztuje średnio ok. 34,4 tys. zł. Zaledwie rok temu było to 26,7 tys. zł, bo samochody używane bardzo zdrożały –przyznaje Arkadiusz Zaremba, dyrektor zarządzający platformą Otomoto Klik.
Gdyby ktoś chciał uzbierać na średnie auto zarabiając minimalną krajową (ok. 2700 zł netto w 2023 r.) i byłby gotów odkładać na ten cel czysto teoretycznie wszystkie zarobione pieniądze, musiałby pracować ponad rok. Gdyby odkładał co piątą zarobioną złotówkę, oszczędzanie zajęłoby mu przy obecnych cenach aut, nieco ponad 5 lat – szacuje Carsmile. Nie ma to zbyt dużego sensu, gdy auto potrzebne jest „na już”.
Szacunki wyglądają lepiej, jeśli przyjmiemy, że zamiast kupować średniej klasy auto używane, nasz przykładowy pracownik zarabiający minimalną krajową, wybrałby auto tanie. Na platformie otomoto znajdziemy niemal 13 tysięcy ogłoszeń sprzedaży samochodów z przedziału cenowego 10-15 tys. zł. Oszczędzanie na takie auto zajęłoby od ok. 4 miesięcy przy dolnych widełkach cenowych i odkładaniu na samochód czysto teoretycznie całego wynagrodzenia, do grubo ponad 2 lat przy górnych widełkach i odkładaniu na auto co piątej zarobionej złotówki. Problemem pozostaje jednak stan techniczny pojazdu oraz nieprzewidywalny koszt ewentualnych napraw.
Najniższa krajowa 2022 – lista tanich aut i auta na kredyt
Alternatywą jest skorzystanie z kredytu samochodowego, co przynajmniej teoretycznie, pozwoliłoby na zakup auta wcześniej. Czy przy minimalnym wynagrodzeniu jest to możliwe? Poniżej 10 przykładowych samochodów, kosztujących od 18 do 31 tys. zł, które można kupić na kredyt, przy założeniu, że nabywca dysponuje wkładem własnym odpowiadającym 10% ceny auta oraz, że rata powinna być możliwie najniższa, a okres kredytowania nie przekraczać 5 lat. Przyjęto również, że nabywca nie posiada obecnie żadnych innych kredytów.
Najniższa krajowa 2022 a zakup auta, fot. Otomoto
Zakup samochodu używanego – na co zwracać uwagę?
Ponieważ kredyt podnosi koszt zakupu pojazdu, bardzo ważne jest, aby w jego przypadku zminimalizować koszty ewentualnych napraw. Dlatego w zestawieniu znalazły się auta posiadające 12-miesieczną gwarancję, a także Cyfrowy Paszport Pojazdu. Posiadanie takiego paszportu oznacza, że auto zostało dopuszczone do sprzedaży po bardzo dokładnej weryfikacji stanu technicznego, a nabywca ma wiedzę o wszelkich wykrytych usterkach. Może więc uwzględnić koszt ich usunięcia w swojej całościowej kalkulacji zakupu pojazdu.
W zestawieniu, przygotowanym na podstawie ogłoszeń zamieszczonych na platformie otmoto klik, znalazły się auta ze średnim przebiegiem wynoszącym 180 tys. km, mające przeciętnie 12 lat: Fiat Doblo, Hyundai i20, Opel Insignia, BMW 116i, Opel Corsa, Opel Vectra, Renault Megane, Suzuki SX4, Fiat Punto i Toyota Auris.
Przygotowane przez nas zestawienie obrazuje po prostu na jakie auto stać dziś osobę zarabiającą pensję minimalną. Nie nazwałbym tej propozycji ofertą marzeń. Zakup 13-letniej Insigni z kredytem na 5 lat to bardziej opcja ratunkowa, niż dobra inwestycja. Jednak dla wielu osób, będących na dorobku, które muszą codziennie dojeżdżać do pracy, może to być jedyne rozwiązanie – zauważa Zaremba z otomoto klik. – Widać, że pomimo drastycznych podwyżek cen aut, nawet minimalne wynagrodzenie pozwala na znalezienie samochodu, chociaż wiąże się to niestety z obowiązkiem zapłaty dużej raty w relacji do dochodów. Dlatego zalecałbym tu bardzo dużą ostrożność, bo auto trzeba jeszcze ubezpieczyć, tankować i serwisować – podsumowuje Zaremba.
Ta jedna z największych wojskowych jednostek pływających na świecie – USS Kearsarge – operuje na morzu bałtyckim już od kilku miesięcy. Okręt brał udział m.in. w ćwiczeniach NATO Baltops, które odbyły się wiosną tego roku. Niedawno oddziały stacjonujące na Kearsarge przechodziły szkolenie z zakresu ratownictwa na morzu, wspólnie ze szwedzkimi i fińskimi siłami zbrojnymi oraz Stałą Grupą Morską NATO (SNMG) Sojuszniczego Dowództwa Morskiego NATO (MARCOM). Ćwiczono m.in. ewakuację rannych drogą morską i lotniczą.
14 września okręt tworzący grupę desantową szybkiego reagowania wraz z 22. Marine Expeditionary Unit i Marine Attack Squadron 542, zacumował w gdyńskim porcie, przy Nabrzeżu Francuskim, po krótkim rejsie z litewskiej Kłajpedy. Wczoraj załoga Kearsarge rywalizowała w czasie wolnym z polską drużyną Akademii Marynarki Wojennej w koszykówkę.
Według portalu Defence 24, USS Kearsarge to największy okręt wojenny odwiedzający Gdynię po drugiej wojnie światowej.
Okręt USS Kearsarge
Amerykańska, ponad 257-metrowa, uniwersalna jednostka desantowa, pełna uzbrojenia defensywnego i zestawów przeciwlotniczych (RIM-116), jest jednym z obecnie siedmiu (wcześniej ośmiu, lecz jeden został wycofany wskutek pożaru podczas remontu) okrętów klasy Wasp w 22. Morskiej Jednostki Ekspedycyjnej USA, sklasyfikowanym jako LHD 3 (Landing Helicopter Dock). Na wysokości pokładu lotniczego ma szerokość ponad 60 metrów. Może płynąć z prędkością 22 węzłów.
Ma zdolność pomieszczenia na swoim pokładzie nawet 1600 żołnierzy marines lub transportowania oddziałów piechoty morskiej. Oczywistym celem wojskowym jest bezpieczne desantowanie ich na brzeg. Służy do tego zatapialny dok oraz pokład lotniczy, z którego mogą startować śmigłowce UH-1V i AH-1Z lub być przewożone małe odrzutowce. To samoloty rozpoznawcze i bliskiego wsparcia – Harrier II lub F-35B Lightning II, które cechuje możliwość krótkiego i pionowego startu oraz lądowania V/STOL. Z kolei z zanurzonego w wodzie kadłuba mogą wypływać w morze poduszkowce szturmowe. Okręt ma wyporność 41 tys. ton.
Na Kearsarge ARG (Amphibious Ready Group) i 22. MEU (Marine Expeditionary Unit’s), pod dowództwem i kontrolą Task Force 61/2, składa się:
flagowy okręt ARG USS Kearsarge (LHD 3);
amfibia klasy San Antonio USS Arlington (LPD 24);
okręt desantowy klasy Whidbey Island USS Gunston Hall (LSD 44).
USS Kearsarge – cel postoju w Polsce
Oczywiście tak duża jednostka musi zawijać do portów w określonym czasie aby uzupełniać zapasy, jednak w warunkach wojennych może nie cumować w żadnym porcie przez długie tygodnie – to istne pływające perpetuum mobile. Dlatego ocenia się, że wizyta tak ważnego okrętu US Navy w polskim porcie ma za zadanie podkreślić ścisłą, wojskową współpracę USA z naszym krajem, kooperację w ramach NATO, a jednocześnie zademonstrować potencjalne zdolności bojowe na Bałtyku, na wypadek gdyby władze Rosji postanowiły naruszyć granice jednego z członków NATO.
Kearsarge ARG-MEU docenia gościnność i hojność naszych wieloletnich polskich sojuszników – powiedział kapitan Aaron Kelley, dowódca Kearsarge ARG i zaokrętował sztab Szóstej Eskadry Amfibii. – Te wizyty w portach i możliwości zaangażowania podkreślają znaczenie sojuszniczej i partnerskiej obecności morskiej w regionie, ponieważ pracujemy razem jako jedna spójna siła, aby utrzymać bezpieczny i profesjonalny region Bałtyku.
Obecność sił amerykańskich w rejonie Morza Bałtyckiego to przykład jednego z ważniejszych zadań marynarek wojennych – prezentacja bandery to również doskonały przykład siły Sojuszu Północnoatlantyckiego NATO – można było przeczytać na profilu Marynarki Wojennej RP na Facebooku.
USA i Polska zacieśniają w ten sposób stosunki w obrębie morza bałtyckiego. Tego typu działania nie są nowością w tym roku. USS Gravely (DDG 107) przybył do Gdyni 5 czerwca, a Gdańsk gościł USS Forrest Sherman (DDG 96) w marcu. Przed przybyciem Forresta Shermana do Gdańska statek płynął obok USS Donald Cook (DDG 75), polskiej fregaty rakietowej Oliver Hazard Perry ORP gen. Kazimierz Pułaski (FFG 272) oraz polskiego okrętu patrolowego ORP Skazak (241). Poligon w Ustce służył również jako punkt wyjścia do operacji desantowych podczas BALTOPS 22.
Zainteresowani mogą śledzić postępy statku i załogi na oficjalnym profilu na Facebooku.
Zmiany w organizacji ruchu na obwodnicy Płońska w ciągu S7 nastąpią w jutrzejszy poniedziałek (19 września), kiedy zamknięta zostanie łącznica węzła Ciechanów (relacja Ciechanów – Gdańsk) na obwodnicy Płońska w ciągu S7. Wykonawca S7 Pieńki – Płońsk będzie realizował roboty na styku istniejącej trasa S7 z nowo wybudowanym odcinkiem. Prace będą polegały na sfrezowaniu nawierzchni, ułożeniu nowej i wykonaniu oznakowania poziomego. Ponadto zamontowane zostaną bariery energochłonne.
Objazd zamkniętej łącznicy węzła Ciechanów poprowadzony zostanie przez węzeł Płońsk na obwodnicy Płońska. Ponadto ciąg główny zostanie zwężony. Kierowcy będą mieli do dyspozycji po 1 pasie ruchu w obu kierunkach. Będzie obowiązywać ograniczenie prędkości do 60 km/h.
GDDKiA szacuje, że do końca września br. prace zostaną zrealizowane.
W poniedziałek (19.09) zamknięta zostanie łącznica węzła Ciechanów (relacja Ciechanów – Gdańsk) na obw. Płońska w ciągu #S7. Wykonawca #S7 Pieńki–Płońsk będzie realizował roboty na styku istniejącej #S7 z nowo wybudowanym odcinkiem. Więcej: https://t.co/4NBCbk6aW3#FunduszeUEpic.twitter.com/5vwhtrJY9c
Od połowy sierpnia udostępniono do ruchu ostatnie 9 kilometrów drugiej jezdni drogi ekspresowej S7 Pieńki – Płońsk, od węzła Dłużniewo do Płońska. Kierowcy mają już do dyspozycji dwie jezdnie od granicy województw warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego do Płońska. Nowa trasa S7 ma liczyć łącznie 71 km.
Udostępnienie S7 w układzie dwujezdniowym do ruchu nie oznacza jednak zakończenia prac. Na odcinku pomiędzy węzłem Dłużniewo i obwodnicą Płońska kierowcy mogą korzystać z obu pasów jezdni w kierunku Warszawy z ograniczeniem prędkości do 80 km/h.
Budowę 71 km drogi ekspresowej S7 podzielono na cztery odcinki realizacyjne:
Napierki – Mława (ok. 14 km),
Mława – Strzegowo (ok. 21,5 km),
Strzegowo – Pieńki (ok. 22 km),
Pieńki – Płońsk (ok. 13,7 km).
Prace budowlane na trzech odcinkach od Mławy do Płońska rozpoczęły się jesienią 2019 roku, natomiast na odcinku Napierki – Mława wiosną 2020 roku. Inwestycja obejmuje budowę drogi ekspresowej o przekroju dwujezdniowym wraz z budową dróg serwisowych, remontem wybranych dróg lokalnych, budową obiektów inżynierskich oraz urządzeń ochrony środowiska.
W ramach inwestycji powstaje m.in. 70 obiektów inżynierskich oraz dziewięć węzłów:
Mława Północ,
Mława Wschód,
Mława Południe (obecnie można na nim zawrócić, a pełną funkcjonalność zyska po wybudowaniu drogi wojewódzkiej nr 544),
Żurominek,
Strzegowo Północ,
Strzegowo Południe,
Glinojeck,
Pieńki Rzewińskie,
Dłużniewo.
Powstają też cztery Miejsca Obsługi Podróżnych (MOP):
Pepłowo I,
Pepłowo II,
Ćwiklinek,
Dłużniewo.
Nawierzchnia drogi jest wykonana z betonu cementowego i dostosowana do ruchu z obciążeniami nawierzchni 11,5 tony na oś.
Koszty trasy S7 i dofinansowanie z Unii Europejskiej
Łączny koszt inwestycji wynosi 1,6 mld zł.
Wykonawcą trzech odcinków jest konsorcjum firm STRABAG i STRABAG Infrastruktura Południe, które buduje odcinek Strzegowo – Pieńki za kwotę 516,2 mln zł, odcinek Pieńki – Płońsk za 311,7 mln zł, a odcinek Napierki – Mława za kwotę 294,7 mln zł. Wykonawcą odcinka Mława – Strzegowo jest konsorcjum firm PORR oraz PORR Bau. Wartość tego kontraktu to 446,1 mln zł.
Inwestycja jest współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020.
Wysokość dofinansowania z Unii Europejskiej łącznie wynosi 1 043 836 933,77 zł.
Czy mandat za parkowanie na chodniku 2022 może dostać każdy?
100 zł – to kwota mandatu, którą obecnie karze się kierowców za nieprawidłowe parkowanie na chodniku. Już niedługo może to ulec zmianie i grzywną będzie groziło każde pozostawienie samochodu na tej części drogi. Nowe przepisy, które zaczną obowiązywać od 21 września br., prowadzają zmodyfikowaną definicję „chodnika” – będzie to droga z przeznaczeniem WYŁĄCZNIE do ruchu pieszych. To oznacza, że parkowanie na tej części drogi będzie złamaniem prawa.
Pasy i chodniki tylko dla pieszych
Zatrzymywać samochodu nie wolno również na przejściu dla pieszych, na przejeździe dla rowerzystów oraz w odległości mniejszej niż 10 m przed tym przejściem lub przejazdem, a na drodze o dwóch pasach ruchu również za przejściem. Mandat może tu sięgnąć nawet do 300 zł.
Parkowanie samochodem na chodniku dozwolone jest w określonych przypadkach: na danym odcinku nie może obowiązywać zakaz zatrzymania albo postoju, a szerokość chodnika pozostawionego dla pieszych ma być nie mniejsza niż 1,5 m. Pojazd nie może utrudniać przejścia pieszym po chodniku.
Koniec z parkowaniem na chodniku?
Obecnie, w świetle obowiązujących przepisów, na chodniku można zatrzymać się kołami jednego boku lub przednią osią pojazdu, którego masa nie przekracza 2,5 t. Przy tym należy sprawdzić czy nie obowiązuje w tym miejscu zakaz zatrzymania się i postoju, a ustawienie pojazdu jest możliwe w taki sposób, aby pozostawić dla pieszych minimum 1,5 m szerokości chodnika.
Jednak przepisy, które zostaną wprowadzone od 21 września, mogą zmienić dotychczasowy porządek i reguły parkowania. Nowa legislacja modyfikuje definicję chodnika – będzie to droga z przeznaczeniem wyłącznie do ruchu pieszego.
Pierwsze wrażenie po przeczytaniu nowej definicji jest takie, że na chodniku nie będzie można parkować i każde takie zachowanie wedle prawa powinno zostać ukarane mandatem. Kluczowa modyfikacja, jaka zaszła w przepisach to zmiana definicji chodnika z „części drogi przeznaczonej dla ruchu pieszego” na „część drogi dla pieszych przeznaczoną wyłącznie do ruchu pieszych”. Właśnie ten szczegół wprowadził całe zamieszanie i poddał w wątpliwość postoje na chodniku – wyjaśnia Przemysław Gąsiorowski, ekspert autobaza.pl. Co ciekawe, ta sama ustawa niezmiennie wyznacza zasady takiego parkowania – dodaje.
Nowo uchwalone przepisy i ich zawiła interpretacja wprowadziły zamieszanie wśród kierowców. Brak możliwości parkowania na chodnikach byłoby dużą zmianą, która zdezorganizowałaby poruszanie się samochodem w mieście.
Jednak jest światełko w tunelu w całej sytuacji. Z informacji płynących z Ministerstwa Infrastruktury wynika, że uchwalone przepisy pozostawiają w takim samym kształcie kwestię parkowania na chodnikach. To efekt innej zmiany nomenklatury w ustawie – od 21 września chodnik będzie definiowany jako część drogi dla pieszych. To oznacza, że faktycznie parkować na chodniku nie można, lecz na drodze dla pieszych już tak – wyjaśnia Przemysław Gąsiorowski, ekspert autobaza.pl. Ta informacja zapewne nie pocieszy części mieszkańców miast, którzy często spotykają się z sytuacjami zastawienia swobodnego przejścia przez parkujące pojazdy – dodaje.
Biorąc pod uwagę komunikaty Ministerstwa Infrastruktury, wszystko wskazuje na to, że parkowanie na chodnikach pozostanie normą i nie będzie karane mandatem. Wciąż jednak warto pamiętać o prawidłowym pozostawieniu auta, aby nie narazić się na otrzymanie grzywny. Za niezastosowanie się do przepisów na kierowcę może zostać nałożony mandat w wysokości 100 zł wraz z jednym punktem karnym. Od 17 września, po aktualizacji taryfikatora, będą to już dwa punkty.
Warto przypomnieć, że od czerwca br. firmy ubezpieczeniowe mają wgląd do historii mandatów kierowców, nawet do dwóch lat wstecz. Dzięki temu przedsiębiorstwa te mogą ustalać wycenę ubezpieczenia OC w zależności od np. liczby punktów karnych na koncie właściciela samochodu. Zdecydowanie nie warto więc podwyższać sobie rocznej składki ze względu na niepoprawne parkowanie na chodniku.
Mandat za parkowanie na chodniku 2022 na miejscu dla niepełnosprawnych również uległ zmianie – więcej o tym w poniższym linku.
Podczas 70 lat panowania, ale także znacznie wcześniej królowa Elżbieta II dała się poznać jako miłośniczka samochodów. Jej zainteresowania motoryzacją, wiedza oraz umiejętności znacznie wykraczały poza ówczesna normę. Poznajmy historię tej niezwykłej monarchini Wielkiej Brytanii.
Królowa Elżbieta II – motocykl, karteka, ciężarówka
W wieku 18 lat, w 1945 roku, ówczesna księżniczka Elżbieta II, dołączyła do Auxiliary Territorial Service (ATS), wolontaryjnej wojskowej, pomocniczej służby kobiet. Była szkolona w zakresie prowadzenia pojazdów oraz mechaniki, i mimo, że zamiast w koszarach, mieszkała w tym czasie w pałacu, była jedną z wielu dziewcząt, które wówczas odczuwały potrzebę pomocy wojsku. Księżniczka Elżbieta otrzymała stopień młodszego dowódcy. Aby wspomóc brytyjskich żołnierzy jeździła też karetką – teoretycznie mogłaby również ją naprawić, gdyby się zepsuła.
Wojna zakończyła się, zanim ukończyła szkołę jako Honorowy Junior Commander. Pozostali członkowie ATS nazwali jej Princess Auto Mechanic, nie tylko ze względu na unikalne dla kobiet w tamtym czasie umiejętności, ale także dlatego, że nigdy nie miała problemu z brudzeniem sobie rąk, czy paznokci. Była nie tylko pierwszą reprezentantką brytyjskiej rodziny królewskiej – czynnym członkiem służb wojskowych, ale także pierwszą królową w historii, która obsługiwała motocykl podczas szkolenia wojskowego.
Według fotografii, które zachowały się z tamtych czasów, Elżbieta przeszła szkolenie mechaniczne i praktyczne na motocyklu BSA C10 250 cm3. Wiedziała zatem jak prowadzić jednoślad, ale także jak zmieniać opony w ciężarówce, wymienić świece itd.
Istnieje zdjęcie przyszłej królowej Imperium Brytyjskiego, które wykonał dziennikarz i motocyklista Prosper Keating. Dowiedział się o szkoleniu, jakie przechodzi Elżbieta i zrobił fotkę. Negatyw wysłał do księżniczki. Odpisała mu, że jest bardzo wdzięczna za zdjęcie, bo będzie miała co pokazać wnukom. Dość powiedzieć, że wnuk Elżbiety II, książę William, jeździ motocyklem od lat.
Samochody Królowej Elżbiety i jej zwyczaje za kierownicą
W późniejszych latach – już jako królowa Elżbieta II – monarchini wolała prowadzić auta samodzielnie, niż korzystać z szoferów. Podkreślała, że nie lubi zapinać pasów, za co była wielokrotnie krytykowana. Ochroniarza sadzała na tylny fotel. Do jazdy nie potrzebowała dokumentów potwierdzających posiadanie takiego prawa – nawet nie podchodziła do egzaminu. Monarchini mogła nie tylko nie okazywać dokumentów rejestracyjnych samochodu, ale też nie otrzymywała mandatów (chronił ją przed tym immunitet). Jej pojazdy nie musiały mieć także tablic rejestracyjnych.
Królowa Elżbieta II była często widywana za kierownicą samochodów brytyjskich, takich jak różne modele Bentleya, Rolls-Royce’a, Range Rovera, Land Rovera, Vauxhalla, czy Jaguara. To jej powierzono pierwszy egzemplarz nowego SUV-a, Bentleya Bentaygi, którego napędza jednostka W12 o mocy 600 KM. Marka niezwykle ceniła sobie tak znamienitą klientkę i z okazji jej jubileuszu przekazała dwie sztuki modelu Bentley State Limousine z 8-cylindrowym silnikiem benzynowy twin-turbo o mocy 406 KM, wyprodukowanego wyłącznie do celów reprezentacyjnych.
Samochód był pokryty unikatowym lakierem i stał się oficjalnym pojazdem rodziny królewskiej przy pałacu Buckingham. Ze względu na opancerzenie miał sporą masę, przez co prędkość maksymalna wynosiła do 210 km/h. Podczas oficjalnych parad auto bardziej się toczyło w tempie pieszego, niż mogło wykorzystać swój potencjał wynikający z parametrów, ale z pewnością królowa doceniała jego komfort.
Królowa Elżbieta II – samochody – lista
Złota Kareta (1762)
Stworzenie pozłacanej karety zlecił Samuelowi Butlerowi w 1760 roku król Jerzy III. Nadwozie jest zawieszone na ramie za pomocą skórzanych pasów, więc z pewnością nie ma tu mowy o komforcie jazdy, zwłaszcza podczas oficjalnych przejażdżek po kostce brukowej. W 1900 król Jerzy VI zarządził założenie na drewniane koła gumowych opon.
Land Rover Seria 1 (1953)
Marka Land Rover podarowała ojcu królowej Elżbiety, królowi Jerzemu VI, setny egzemplarz modelu serii 80 off-line w 1948 roku. Pięć lat później królowa sama zaczęła nim jeździć. Auto miało nietypowy, 86-calowy rozstaw osi. Posłużyło królowej do objazdu kraju. Od tego czasu rodzina królewska przeszła przez około 30 samochodów Land Rover Series i Defenderów. Na wielu zdjęciach widzimy królową właśnie za kierownicą lub w pobliżu tych aut, m.in. Defendera z 2002 roku zbudowanego specjalnie dla niej. Obecny Defender 110 posłużył rodzinie królewskiej do przewozu bagaży do zamku Balmoral w ostatnich dniach życia królowej.
Rolls-Royce Phantom IV State Landaulette (1954)
Elżbieta II lubiła również Rolls-Royce’a – z wzajemnością. Firma – która wykonała mniej niż 20 egzemplarzy modelu Phantom IV i otrzymywały go jedynie osoby uznane za godne tego auta – zbudowała dla królowej dwa takie modele. Pojazd dostarczono księżnej Edynburga w 1950 roku. Rolls-Royce zbudował jeszcze to auto w wersji Landaulette z otwartym tyłem (1954) i wypożyczył je rodzinie królewskiej. Królowej tak przypadł do gustu, że ostatecznie kupiła go w 1959 roku, aby służył jako pojazd państwowy.
Rodzina królewska użytkowała także:
Rolls-Royce Phantom V z wysokim dachem z 1960 r.,
Rolls-Royce Phantom V z 1962 r., używany przez królową matkę,
Rolls-Royce Phantom VI Limousine z 1977 r. podarowany królowej na srebrny jubileusz,
Rolls-Royce’a z 1985 roku, Silver Spur Saloon, którego używała księżna Diana,
Rolls-Royce Phantom VI z 1987 roku,
Rolls-Royce Phantom IV, który przywiózł księcia Harry’ego i Meghan Markle na ich ślub.
Bonhams sprzedał Landaulette z 1954 roku na aukcji w 2018 roku za 800 000 funtów (927 672 USD).
Bentley Arnage
Podczas gdy ostatnie cztery dekady XX wieku wiązały królową z Rolls-Royce’m, w latach dwutysięcznych wybór padł na Bentleya. Firma z Crewe zbudowała przede wszystkim dwie limuzyny Arnage na złoty jubileusz królowej w 2002 roku. Auto z 6,75-litrowym silnikiem V8, pokryte bordowym i czarnym lakierem, poruszało się na nieprzebijalnych oponach. Zostało wyposażone m.in. w niebieskie oświetlenie, miejsce na flagi, okno dachowe z pleksiglasu z chowaną osłoną, tylne siedzenia z satynowej tkaniny wykonanej przy użyciu owczej wełny, skonfigurowane z jasnoszarą skórą. Szacowano, że jeden pojazd kosztował 11 milionów dolarów.
Flota limuzyn w Royal Mews liczyła również trzy Rolls-Royce’y i trzy Daimlery (wówczas brytyjskie).
Jaguar Daimler V8 Super LWB (2001)
W 2001 roku Jaguar dostarczył do Pałacu Buckingham model V8 Super LWB ze specjalnymi przełącznikami do sterowania oknami – królowa nie lubiła powietrza z nawiewu na swojej twarzy. Popielniczka została przekształcona w panel włączników niebieskiego oświetlenia zewnętrznego. Reflektory i tylne światła mogły migać. Na pokładzie auta zamontowano też specjalne urządzenie, za pomocą którego można było się bezpośrednio kontaktować np. z premierem na Downing Street.
Jaguar X-Type Sportwagon V6 Sovereign (2009)
Królowa wspierała także Jaguara – jeździła X-Typem Sportwagonem, pierwszym seryjnie produkowanym kombi marki z Coventry. Kolejnym, który nabyła, jeździła – m.in. do kościoła – aż siedem lat, czyli do 2017. Miała wtedy 91 lat. Został wyposażony w kratkę dla psów za tylnymi siedzeniami dla psiej floty rasy Corgis, którą uwielbiała królowa.
Vauxhall Cresta PA Friary Estate (1961)
Królowa zrezygnowała z prowadzenia Forda Zephyra z 1956 roku, by w 1961 kupić brytyjskiego sedana Vauxhalla Cresta PA z sześciocylindrowym silnikiem o pojemności 2,2 litra i mocy 82,5 KM. Nawiązywał on do amerykańskich trendów projektowych, takich jak delikatne „płetwy” na karoserii, czy opony z białymi bokami. W sedanie nie było wystarczająco dużo miejsca dla rodziny, psów i sprzętu rekreacyjnego, takiego jak strzelby i wędki, więc Elżbieta II zainwestowała w model Friary Coach, który zamienił sedana w kombi. Silnik również został poddany tuningowi i miał 2,65 litra pojemności.
Range Rover
Royal Warrant of Nomination jest „przyznawany jako znak uznania osobom lub firmom, które regularnie dostarczają towary lub usługi” do gospodarstw monarchy, a ponad 800 firmom posiadającym Royal Warrants może pokazywać Royal Arms jako dowód ich służba do czasu wygaśnięcia warrantów.
Land Rover jest jedną z czterech brytyjskich firm, które dostarczyły cztery auta dla rodziny królewskiej: po jednym dla królowej matki, królowej Elżbiety, księcia Edynburga i księcia Karola. Jednak to właśnie Range Rover skradł serce królowej, praktycznie od 1979 roku.
Elżbieta lubiła polować na bażanty, więc uwielbiała labradory prawie tak samo jak corgi. Na środku maski Range Rovera trzeciej generacji umieszczono więc labradora z ptakiem w pysku. Odbiło się to szerokim echem w czasie podróży królowej na doroczny Królewski Pokaz Koni Windsor lub jej przejażdżek po posiadłości rodziny królewskiej w Sandringham.
Królowa odebrała m.in. takie ciekawe modele marki Range Rover jak:
Range Rover Autobiography trzeciej generacji w 2002 roku z labradorem na masce;
Range Rover LWB Landaulet czwartej generacji w 2015 roku z platformą z tyłu, która wraz z dachem landaulet, pozwolił Elizabeth stać na podeście i machać tłumom podczas imprez.
W ślady królowej poszedł także syn, król Karol III, który otrzymał od królowej matki w prezencie Astona Martina DB6, lecz polecił go zmodyfikować – obecnie jest zasilany bioetanolem pochodzącym z przetworzenia odpadów z produkcji wina.
Akcja promocyjna na paliwo była komunikowana przez praktycznie wszystkie stacje paliwowe w Polsce, choć jedni uciekali się do konkretnych rabatów, inni (np. Avia) oferowali tańszą cenę już na pylonie. Z końcem wakacji promocja na paliwo w większości przypadków miała się zakończyć w wielu koncernach, jednak części firm spodobał się spory wzrost zainteresowania kupnem paliwa dzięki rabatowi. Jak przedstawiają się obecnie promocje na poszczególnych stacjach i na jakich zasadach możemy liczyć na tańsze paliwo?
Do 15 września uczestnicy programu VITAY będą mogli zatankować paliwo z rabatem 30 groszy za litr, a posiadacze Karty Dużej Rodziny z rabatem 40 groszy za litr – przekazał Daniel Obajtek na Twitterze.
Tym samym Orlen utrzymał swoją wakacyjną promocję i zachęca do odwiedzin swoich 1800 stacji rozsianych w całej Polsce. Każdy dodatkowo zatankowany litr benzyny lub oleju napędowego powyżej 50 litrów jest rozliczany według ceny wyświetlanej na dystrybutorze w trakcie tankowania.
Zdecydowaliśmy o przedłużeniu wakacyjnej promocji @PKN_ORLEN o kolejne dwa tygodnie. Do 15 września uczestnicy programu VITAY będą mogli zatankować paliwo z rabatem 30 groszy za litr, a posiadacze Karty Dużej Rodziny z rabatem 40 groszy za litr
Przedłużamy do odwołania naszą promocję paliwową „-30 gr” na dotychczasowych warunkach: dla klientów z zarejestrowaną kartą lojalnościową Payback rabat – 30 gr/litr za zakup benzyny lub diesla oraz – 10 gr/litr za zakup LPG. Dla klientów z niezarejestrowaną kartą Payback rabat – 10 gr/litr za zakup dowolnego rodzaju paliwa – czytamy w informacji prasowej BP.
Dla Klientów z zarejestrowaną kartą lojalnościową Payback rabat -30 gr/litr za zakup benzyny lub diesla oraz – 10gr/litr za zakup LPG. Dla Klientów z niezarejestrowaną kartą Payback rabat -10gr/litr za zakup dowolnego rodzaju paliwa.
Rabat na dowolne paliwo (paliwa regularne, premium i LPG)
30 gr/l dla klientów z zarejestrowaną kartą PAYBACK
10 gr/l dla klientów z niezarejestrowaną kartą PAYBACK i klientów tankujących LPG
Dodatkowo:
Bon rabatowy 3 zł na zakupy w Wild Bean Cafe i myjni przy zatankowaniu minimum 25 litrów
Hot dog kolektor, czyli szósty dowolny hot dog gratis
Promocje w sklepie bp
Promocja na paliwo na 570 stacjach stacjach BP trwa do odwołania.
Promocja na paliwo – Lotos
Spółka LOTOS Paliwa przedłuża na wrzesień ogólnopolską promocję „Tankuj taniej z programem Navigator -30 gr/ l”. Promocja rabatowa skierowana jest do nowych oraz dotychczasowych uczestników programu Navigator. Do końca września czeka na nich rabat w wysokości 30 groszy na litr paliwa. Akcja obejmuje maksymalnie 3 tankowania w miesiącu, nie więcej niż 50 litrów każde.
Ogólnopolska promocja „Tankuj taniej z programem Navigator -30 gr/ l” rozpoczęła się w lipcu i początkowo miała trwać przez całe wakacje. Ze względu na duże zainteresowanie akcją, sieć stacji LOTOS wydłuża promocję do końca września. Rabat dotyczy paliw typu standard oraz premium (z promocji wyłączono LPG). Akcja obejmuje maksymalnie 3 tankowania w miesiącu, nie więcej niż 50 l każde. Koszt każdego kolejnego litra paliwa zatankowanego powyżej 50 l rozliczony zostanie według widocznej na pylonie stawki obowiązującej na stacji paliw, na której realizowana jest transakcja. Promocja nie łączy się z innymi akcjami promocyjnymi aktywnymi na stacjach paliw LOTOS.
W celu otrzymania rabatu -30 gr/ l paliwa klient musi spełnić jeden warunek, tj. być aktywnym uczestnikiem programu Navigator, czyli mieć zarejestrowaną tradycyjną lub wirtualną karte Navigator na stronie lotosnavigator.pl lub w aplikacji Navigator oraz zaakceptowany aktualny regulamin programu. Wówczas na swoim koncie w aplikacji Navigator lub na stronie lotosnavigator.pl udostępnione zostaną mu trzy kupony rabatowe, które będą ważne do końca miesiąca. Aby skorzystać z promocji klient przy transakcji powinien przedstawić kasjerowi aktywną kartę Navigator (nośnik fizyczny lub kartę online) oraz kupon elektroniczny, który wyświetla się po zalogowaniu się do konta w aplikacji Navigator lub na stronie www.lotosnavigator.pl.
Z promocji wyłączone są transakcje realizowane z użyciem kart LOTOS Biznes i innych kart flotowych akceptowanych na stacjach LOTOS. Promocją nie są objęte paliwa zatankowane do pojemników innych niż bak pojazdu. Za paliwo zrabatowane w promocji nie sąą naliczane punkty Navigator.
Dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny dedykowany jest rabat w wysokości 38-40 gr/l (w zależności od tego czy tankujemy paliwa standard czy premium).
Shell – promocja na paliwo
Shell przedłuża promocję „Tankuj korzyści”, w której klienci stacji Shell mogą tankować paliwa z rabatami – 30 groszy na litrze benzyny. Oferta specjalna, dostępna dla Klubowiczów należących do programu lojalnościowego Shell ClubSmart, będzie dostępna przez najbliższe cztery tygodnie, do końca września 2022 roku.
Zasady akcji „Tankuj korzyści” nie zmieniają się. Promocja obejmuje paliwa Shell FuelSave 95 i Shell FuelSave Diesel. Benzynę i olej napędowy można kupować z rabatem 30 groszy na litrze. Jednorazowo można otrzymać zniżkę za zatankowanie maksymalnie 50 litrów, czyli 15 złotych. Za każdy litr paliwa zatankowany powyżej określonego limitu, kierowca płaci po cenie regularnej, obowiązującej za wybrany rodzaj paliwa, na danej stacji Shell. Co istotne, rabaty są dostępne przy każdym tankowaniu – bez względu na ich częstotliwość czy liczbę.
Ponadto, także do końca września, obowiązuje rabat na 10 groszy na litrze przy tankowaniu samochodów napędzanych LPG. Jednorazowo rabat przysługuje na zakup 25 litrów Shell AutoGas. Również w tym przypadku kierowcy mogą tankować kiedy chcą i jak często chcą.
Rabat bez limitów miesięcznych
Z oferty promocyjnej Shell mogą korzystać wszyscy kierowcy należący do programu lojalnościowego Shell ClubSmart. Dotyczy to również nowo zarejestrowanych Klubowiczów. Aby uzyskać rabat, wystarczy przy płatności za paliwo zeskanować aplikację lub kartę Shell ClubSmart. Niższa cena naliczy się automatycznie, proporcjonalnie do ilości zakupionego paliwa. Rabat jest naliczany od ceny regularnej danego paliwa, obowiązującej na odwiedzanej przez kierowcę stacji Shell.
Akcja promocyjna „Tankuj Korzyści” spotkała się z ogromnym zainteresowaniem kierowców. Mamy świadomość, że wraz z początkiem roku szkolnego ruch na drogach, a tym samym zapotrzebowanie na paliwo jeszcze się zwiększą, dlatego wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom naszych Klientów. Mamy nadzieję, że rabaty na paliwa Shell FuelSave 95, Shell FuelSave Diesel oraz Shell AutoGas będą ważnym uzupełnieniem bogatej oferty promocyjnej, jaka czeka na stałych klientów na stacjach Shell – Justyna Goraj, dyrektorka marketingu Mobility Shell Polska.
Korzyści dla klubowiczów Shell ClubSmart
Program lojalnościowy Shell ClubSmart jest obecny na polskim rynku już od ponad 22 lat. Klubowicze za zakup paliwa, ale też kawy czy korzystanie z myjni, otrzymują punkty, które mogą wymieniać na nagrody. Wśród nich znajdują się m.in. bony na zakupy w takich sklepach jak np. Biedronka, EURO RTV AGD, Smyk czy na Allegro. Zebrane punkty można również wykorzystać do zapłacenia za paliwo oraz inne produkty dostępne na stacjach Shell. Punktami z programu można także realnie wspomóc wybraną organizację charytatywną, np. Polski Czerwony Krzyż czy Fundację DKMS. Aby dołączyć do Shell ClubSmart wystarczy wejść na stronę www.clubsmart.shell.pl lub pobrać aplikację Google Play lub App Store i wypełnić formularz rejestracyjny. Następnie dodać do swojego konta numer posiadanej plastikowej karty Shell ClubSmart lub wygenerować wirtualną kartę lojalnościową. Każdy nowy Klubowicz otrzyma przy rejestracji 250 punktów.
Moya – promocja na paliwo
Sieć MOYA kontynuuje wakacyjne obniżanie cen paliw. Na stacjach obsługowych wciąż trwa promocja, dzięki której można uzyskać rabat nawet do 30 gr na litrze, taniej można zatankować także na samoobsługowych stacjach MOYA express. Zniżka wynosi aż 20 gr za litr paliwa i nie jest objęta żadnymi warunkami. Wystarczy przyjechać na dowolną stację MOYA express, wpisać kod rabatowy i zatankować.
Promocja obejmuje benzynę bezołowiową 95, olej napędowy oraz uszlachetniony ON MOYA Power – w zależności od dostępności na stacji. Aby uzyskać zniżkę, należy wpisać na słupku kod rabatowy 1824. Stali klienci stacji MOYA express mogą liczyć na dodatkowe promocje. Wystarczy zapisać się do newslettera, aby regularnie otrzymywać zniżki od cen wyświetlanych na pylonach.
Klienci mogą zakupić tutaj w atrakcyjnych cenach benzynę 95, olej napędowy standardowy oraz uszlachetniony ON MOYA Power.
Cirkle K – promocja na paliwo
Sieć stacji Circle K uruchamia nową promocję dla swoich klientów. Od dziś do rabatów na paliwo, myjnię i wybrane produkty gastronomiczne, dochodzi jeszcze jeden – kawa lub Hot Dog za 99 groszy. Oferta obowiązuje od 1 września do 2 listopada 2022 roku i mogą z niej skorzystać uczestnicy programu lojalnościowego Circle K.
Początek września na stacjach Circle K rozpoczyna się pod znakiem rabatów na najczęściej zamawiane przez klientów produkty – hot dogi i kawę z ekspresu. Uczestnicy programu lojalnościowego EXTRA mogą liczyć na rabaty na paliwo, myjnię i wybrane produkty gastronomiczne przez cały rok, a od 1 września do 2 listopada otrzymują również dodatkową zniżkę – wystarczy zatankować 20 litrów dowolnego paliwa z kartą EXTRA, żeby odebrać kawę lub hot doga za jedyne 99 groszy. Rabat obowiązuje na dowolny rozmiar i rodzaj kawy: Cappuccino, Latte, Flat White albo Mocha oraz dowolnego Hot Doga, dostępnego w bogatej ofercie kiełbasek, parówek i sosów do wyboru.
Kończą się wakacje, a wraz z nimi letnie promocje. W tym okresie klienci poszukują nowych ofert, dlatego wraz z początkiem września startujemy z kolejną akcją zniżkową, która obejmuje ulubione produkty naszych klientów. W ramach promocji można kupić ulubioną aromatyczną kawę, gorącą czekoladę, herbatę lub dowolnego Hot Doga dostępnego w różnych smakach za jedyne 99 groszy. Bliskość naszych stacji zlokalizowanych w miastach, w pobliżu osiedli mieszkaniowych, powinna dodatkowo zachęcić do zrobienia sobie chwili przerwy w drodze do pracy i szkoły, czy podczas załatwiania codziennych spraw. – mówi Rafał Droździak, szef Marketingu i Komunikacji w Circle K Polska.
Ponadto, na stacjach Circle K kierowcy nadal będą mogli korzystać ze stałych zniżek na paliwo. Będąc uczestnikiem programu EXTRA, po zatankowaniu 50 litrów, można dalej tankować w niższej cenie. Wykorzystując voucher, klient może zakupić 85 litrów paliwa z rabatem do 15 groszy na litrze. To jednak nie koniec korzyści – uczestnicy programu EXTRA, oprócz rabatów na paliwo, zyskują również inne benefity w zamian za tankowanie na stacjach Circle K – m.in. 50% rabat na dowolny program myjni oraz codzienne zniżki na zakup wybranych produktów gastronomicznych oraz sklepowych oznaczonych symbolem „EXTRA z kartą”. Dodatkowo przystępując do programu EXTRA, każdy nowy klient otrzymuje do wyboru kawę lub Hot Doga gratis po zakończonej rejestracji.
Jak donosi RMF FM wypadek miał miejsce przy trasie nr 9 w miejscowości Lubienie w województwie świętokrzyskim. Jak ustaliła Policja kierujący pod wpływem alkoholu 61-letni mężczyzna, uderzył w idącą chodnikiem rodzinę liczącą 4 osoby. Jedną z nich była kobieta w zaawansowanej ciąży.
Około godziny 11-stej mężczyzna w stanie nietrzeźwości zjechał na łuku na przeciwległy pas jezdni, a następnie wjechał swoim samochodem w rodzinę poruszającą się po chodniku. Na miejsce przyjechały służby pogotowia, próbujące ratować życie kobiety. Niestety impetu uderzenia samochodu ciężarna nie przeżyła. Po stwierdzeniu zgonu matki starano się przywrócić funkcje życiowe 8-miesięcznemu dziecku. Niestety nienarodzonego życia również nie udało się lekarzom uratować.
Inne osoby biorące udział w zdarzeniu to mąż kobiety oraz dwójka ich dzieci. Mężczyzna został ranny w okolicach kończyn dolnych. Dzieci wieku 4 i 5 lat nie doznały uszczerbku na zdrowiu fizycznym. Ze względu na ich bezpieczeństwo psychiczne zostały oddane pod opiekę krewnych.
Ratownicy próbowali najpierw ratować 30-letnią kobietę, która była w 8. miesiącu ciąży. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego – poinformował reporter RMF FM Krzysztof Zasada.
Policja ustaliła, że kierujący Citroenem mężczyzna, który wjechał w rodzinę, w wyniku czego śmierć poniosła kobieta, miał we krwi ponad promil alkoholu.
Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach
20 927 – tylu pijanych kierowców zatrzymano łącznie w lipcu i sierpniu bieżącego roku (dane z 29.08.2022). To o 27% więcej niż podczas zeszłorocznych wakacji.
Pijani za kierownicą wakacje 2022
W dniach 1-31 lipca służby zanotowały aż 10 645 przypadków kierowania po spożyciu alkoholu. Jest to najwyższy miesięczny wynik zarejestrowany w tym roku. W porównaniu z lipcem 2021 liczba zatrzymanych na podwójnym gazie wzrosła o 24%.
Niedaleko w tyle jest sierpień, w którym zatrzymano 10 282 pijanych kierowców – o 29% więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Przez całe wakacje nie było weekendu, w który policja nie rejestrowałaby przynajmniej 1000 przypadków jazdy pod wpływem napojów wyskokowych.
Najgorszy pod tym względem okazał się sierpniowy długi weekend. Od 12 do 15 sierpnia służby zanotowały aż 1422 kierujących z ponad 0,2 promila alkoholu we krwi. Dzień później – 16 sierpnia – padł również nowy tegoroczny rekord: 528 zatrzymań (dla porównania: w Nowy Rok było ich 386).
Na pijanych kierowców nie działają wysokie mandaty?
Statystyki nie znają litości i wyraźnie z nich widać, że z każdym kolejnym miesiącem coraz więcej osób siada za kierownicą pod wpływem alkoholu. Wartości z tegorocznych wakacji są znacznie wyższe od tych notowanych przed pandemią. W lipcu i sierpniu 2019 r. zatrzymano 15 213 pijanych kierowców, w 2022 r. było ich o 37% więcej. Niestety, sezon urlopowy w połączeniu z dobrą pogodą sprzyjają nierozważnym zachowaniom. Pod tym względem szczególnie niebezpieczne są weekendy. Części kierowców zapewne wydawało się, że mogą wrócić własnym autem, jeśli kilka godzin wcześniej wypili jedno piwo lub pojedynczego drinka. To bardzo złudne uczucie nazywane nieświadomą nietrzeźwością. Planując wyjazd, w czasie którego będziemy się poruszać samochodem po wieczornych spotkaniach przy kieliszku, warto wyposażyć się w dobrej jakości alkomat osobisty. Takie urządzenie może uratować życie lub zdrowie i przyda się nie tylko na wakacjach – mówi Hunter Abbott, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego z firmy AlcoSense.
Kierowców chwytających za kierownicę pod wpływem alkoholu zdają się nie odstraszać nawet wysokie mandaty. Za jazdę w stanie w stanie po użyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi) grozi mandat w wysokości przynajmniej 2500 zł. Mając powyżej 0,5 promila narażamy się na karę od 5000 aż do 60 000 zł. 17 września 2022 r. wejdą w życie nowe przepisy, według których za prowadzenie po pijanemu przyznawana będzie maksymalna liczba 15 punktów karnych.
Za niepokojącym wzrostem liczby przypadków jazdy po alkoholu nie idą, na szczęście, statystyki dotyczące wypadków. W lipcu i sierpniu było ich 4127 – o 12% mniej niż w zeszłoroczne wakacje. Przekłada się to także na mniejszą liczbę rannych (4821) i zabitych (320) w zdarzeniach drogowych. To spadki o odpowiednio 22% i 14%.
Wraz z zakończeniem wakacji należy się spodziewać mniejszej liczby pijanych kierowców na drogach. Statystycznie wrzesień jest miesiącem, w którym ich liczba przestaje rosnąć. We wrześniu 2021 było ich 7058 (o 11% mniej w stosunku do sierpnia tego samego roku). Analogicznie było w 2020 r. (6600 przypadków, spadek o 13%) i w 2019 r. (6593 przypadki, spadek o 12%).
Wiele osób szukając używanego samochodu, szuka niezawodnych modeli, ponieważ wydaje im się, że właśnie to będzie najlepszą gwarancją niskich kosztów eksploatacji. Owszem, to dobre podejście, ale można jeszcze bardziej zminimalizować ryzyko nieprzewidzianych wydatków. Kluczem jest wybór modeli prostych konstrukcyjnie, a zatem takich, które nawet jeśli się zepsują, nie okażą się drogie w naprawach. To jak odróżnić zawieszenie drogie w naprawach od zawieszenia taniego?
Zawieszenie tanie w naprawie
Jednym z elementów, które wpływają na wysokość rachunków za naprawy, jest konstrukcja zawieszenia. Nawet najtrwalsze samochody podlegają zużyciu eksploatacyjnemu, do którego zalicza się m.in. luzy w zawieszeniu. Im to zawieszenie będzie prostsze konstrukcyjnie, tym mniej trzeba będzie zapłacić mechanikowi. Nie warto zatem sugerować się marką samochodu. Należy spojrzeć na budowę podwozia lub poprosić o poradę mechanika.
Zawieszenie drogie w naprawie
Z założenia najdroższe w obsłudze są zaawansowane zawieszenia wielowahaczowe, które dodatkowo mogą być doposażone w pneumatykę. Na drugim końcu skali mamy zawieszenia najtańsze składające się z układu McPherson z przodu i belki podatnej na skręcanie z tyłu.
Dla przykładu – przy kołach na osi przedniej zawieszenia wielowahaczowego znajdują się zwykle po cztery poprzeczne wahacze wykonane ze stopów aluminium oraz sprężyny śrubowe zintegrowane z dwururowymi amortyzatorami gazowymi. Całość uzupełniona jest z każdej strony imponujących rozmiarów zwrotnicą. Łączący oba koła stabilizator rurowy zamocowany jest na ramie pomocniczej osadzonej na poduszkach gumowych. Liczba elementów, które podlegają zużyciu, jest spora a łączny koszt dobrej jakości części i robocizny liczymy w tysiącach złotych.
W przypadku przedniego zawieszenia typu McPherson (np. w Renault Lagunie III) klasyczne kolumny McPherson, współpracują z dolnymi wahaczami trójkątnymi. Wahacze mają wymienne końcówki (sworznie, czyli popularne gałki), a zatem ewentualne wydatki redukują się do minimum. Do ich wymiany nie trzeba demontować wahacza – wystarczy odkręcić sworzeń. Wymieniać możemy najczęściej także same elementy gumowe (silentbloki wahaczy). Tę operację trzeba już wykonać z wykorzystaniem prasy po demontażu wahacza. Tego typu zawieszenia przednie są najtańsze w serwisowaniu i pod względem trwałości prezentują się bardzo dobrze. W praktyce najczęściej wymienianym elementem są łączniki stabilizatora (na szczęście są tanie), oraz końcówki drążków kierowniczych. Przy większych przebiegach wymienia się także górne łożyska kolumn McPherson.
W przypadku tylnych układów wielowahaczowych na każde koło także przypada po kilka wahaczy (zwykle od trzech do pięciu), co również drastycznie ponosi koszty ich regeneracji/wymiany. Dla odmiany głównym elementem, który wymienia się w belkach podatnych na skręcanie (nie mylić z belkami skrętnymi wyposażonymi w drążki skrętne), są zwykle… dwie tuleje belki. Różnica w cenie jest oczywista.
Już na etapie wyboru samochodu używanego warto zdecydować się na samochód prosty konstrukcyjnie, który z natury rzeczy będzie tani w naprawach. Właściwości jezdne spadają na drugi plan, ponieważ lepiej jeździć prostym samochodem ze sprawnym zawieszeniem, niż cudem techniki, w którym połowa rzeczy w podwoziu nadaje się do wymiany i czeka na „przypływ gotówki” – mówi Andrzej Ohirko Product Management Director z ELIT Polska.
Serwis zawieszenia
W podejmowaniu decyzji zakupowych warto kierować się opinią ekspertów oraz doświadczeniem przedsiębiorstwa w danej branży. Jeśli chcemy mieć pewność, że zawieszenie naszego samochodu wytrzyma tysiące kilometrów należy zwrócić się do fachowców i firmy, która zaoferuje w przystępnej cenie najczęściej psujące się części układu kierowniczego i zawieszenia takie jak:
Organ zarzuca praktykę polegającą na braku pełnej informacji o ostatecznej cenie samochodu w chwili podejmowania decyzji o zakupie.
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów podejrzewa, że spółka Autocentrum AAA Auto z Piaseczna, właściciel salonów sprzedaży i skupu samochodów używanych, może naruszać zbiorowe interesy konsumentów. Na terenie Polski Autocentrum ma 14 salonów, m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Gdańsku, Poznaniu. Samochody prezentowane są również na portalach: aaaauto.pl, otomoto.pl.
Podstawą podjęcia działań były sygnały od konsumentów, którzy informowali, że sprzedaż pojazdów odbywała się na niezrozumiałych zasadach. Mogło to wprowadzać w błąd na etapie podejmowania decyzji o zakupie auta i zawarcia umowy.
Zarzuty Autocentrum AAA Auto
Prezes UOKiK Tomasz Chróstny sprawdził praktyki dealera samochodowego. Z informacji zebranych podczas postępowania wyjaśniającego wynika, że na stronach internetowych: aaaauto.pl oraz otomoto.pl brakowało informacji, że podczas transakcji do ceny auta zostanie doliczona opłata za dodatkową usługę. Konsumenci, którzy decydowali się na zakup, rezerwując wcześniej wybrany pojazd, dopiero podczas wizyty w salonie sprzedaży Autocentrum dowiadywali się, że do prezentowanej ceny pojazdu należy doliczyć dodatkową opłatę w wysokości około 1300 zł. Co przy tym istotne, sprzedawcy wskazywali na różne powody naliczania opłaty, np. że jest to „opłata za przygotowanie auta”, „za dezynfekcję w związku z obecną sytuacją epidemiologiczną”, czy „opłata za sprawdzenie legalności pojazdu”.
Konsumenci zwracali też uwagę na problem automatycznego uwzględnienia w cenie pojazdu kosztu produktu ubezpieczeniowego, którego nie zamierzali kupić.
Dodatkowo na stronie aaaauto.pl znaleźć można było ofertę ubezpieczenia zdrowotnego i ubezpieczenia assistance, których ceny nie uwzględniały podatku od towarów i usług.
Postawiłem zrzuty naruszenia zbiorowych interesów konsumentów spółce AUTOCENTRUM AAA AUTO, sprzedawcy używanych samochodów. Cena dla konsumentów jest podstawową informacją decydującą o wyborze. Zgodnie z naszymi ustaleniami oraz otrzymanymi sygnałami, dopiero na etapie podpisywania umowy konsumenci dowiadywali się, że muszą opłacić dodatkowe usługi, o których nie mieli dotąd pojęcia – mówi Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.
Prezes UOKiK w oddzielnym postępowaniu zakwestionował warunki umów stosowane przez Autocentrum AAA Auto. Podejrzewa, że klauzule stosowane w umowach sprzedaży mogły umożliwiać spółce uchylenie się od odpowiedzialności za ewentualne wady pojazdu.
Jeśli zarzuty w obu postępowaniach się potwierdzą się, spółce Autocentrum AAA Auto grozi kara do 10 proc. jej rocznego obrotu i konieczność zaprzestania praktyk.
Źródło: Stowarzyszenie Prawników Rynku Motoryzacyjnego
Polscy dealerzy protestują przeciw projektowanym zmianom dążącym do dziesięciokrotnego podwyższenia opłat za zawarcie umowy ubezpieczenia OC. Dlaczego?
Podwyżka OC
Branża motoryzacyjna jest zaalarmowana właśnie projektowaną podwyżką opłat na fundusz CEPiK płaconych z tytułu zawierania umów OC pojazdów. W dniu 29 sierpnia 2022 roku Związek Dealerów Samochodów wystosował do Ministerstwa Cyfryzacji pismo protestacyjne w tej sprawie. Uczyniliśmy to nie tylko w imieniu naszej branży, ale milionów właścicieli pojazdów Polsce.
Opublikowany niedawno projekt przewidujący podwyżkę opłaty ewidencyjnej zakłada zmianę w ustawie z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Zgodnie z tymi przepisami przy każdej zawartej umowie ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych zakład ubezpieczeń uiszcza opłatę ewidencyjną na tzw. Fundusz CEPiK.
Opłata ta ma z definicji finansować prowadzenie, utrzymanie i modyfikacje tego ważnego rejestru. Zgodnie z projektem, wysokość opłaty ewidencyjnej nie będzie już jednak stała, ale ma być ustalana w drodze rozporządzenia ministra właściwego do spraw informatyzacji w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw instytucji finansowych i może wynosić do 1 % przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej ustalanego przez GUS.
Według aktualnych danych (zgodnie z komunikatem Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego przeciętne wynagrodzenia w gospodarce narodowej w 2021 roku wyniosło 5 662,53 zł), w praktyce oznacza to zatem potencjalne podniesienie kosztu dla każdego wykupującego OC z jednego euro (czyli niecałych pięciu złotych) aż do 57 złotych, będących odpowiednikiem 1% aktualnego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
W Polsce rocznie zawieranych jest około 26 milionów umów ubezpieczeń OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. W skali całego rynku przedmiotowa podwyżka to ogromne pieniądze, które będą pochodzić od właścicieli samochodów.
Po raz kolejny dochodzi do sytuacji, w której ustawodawca postanawia podnieść ceny towaru czy usługi poprzez sztuczne pompowanie ich niekorzystnymi dla obywateli ustawami. Tym razem padło na ubezpieczenia OC, które są zobowiązani opłacić posiadacze wirtualnie wszystkich pojazdów poruszających się po drogach. Mowa tu o ponad 26 milionach umów rocznie, co nawet przy dotychczasowej opłacie na poziomie ok. 5 złotych za pojedynczą umowę, sumarycznie stanowi gigantyczną kwotę. Mnożenie tej opłaty aż 10 razy stanowi zabieg zakrawający o absurd z ekonomicznego punktu widzenia, gdzie praktycznie wszystkie te pieniądze trafią w ręce państwa.
Jest to cios w obywateli i przedsiębiorców zwłaszcza teraz, w dobie ciągłych podwyżek cen i szalejącej inflacji. Związek Dealerów Samochodów oczywiście nie może pozostać bierny wobec takiej sytuacji, biorąc pod uwagę liczbę umów zawieranych przez właścicieli salonów. Apelujemy do władz o usunięcie zapisu o podwyżce i nalegamy o uwzględnienie nas oraz naszych postulatów w trakcie konsultacji publicznych! Należy też pamiętać, że podwyżka ta obejmie swoim zakresem nawet umowy 30-dniowe, niezwykle popularne w branży sprzedawców samochodów – powiedział Paweł Tuzinek, prezes Związku Dealerów Samochodów.
Projektowana podwyżka stanowić będzie ogromny problem dla sprzedawców samochodów. Projekt ustawy nie przedstawia od jakich umów ubezpieczenia opłata będzie pobierana, przez co należy rozumieć, że obciążone będą nią w takim samym zakresie umowy krótkoterminowe, czyli te 30-dniowe. Rocznie autoryzowani dealerzy rejestrują na siebie nawet kilkaset tysięcy nowych pojazdów, które stanowią towar handlowy i nie przemieszczają się po drogach publicznych.
W wielu przypadkach opłata ewidencyjna w nowej formie byłaby wyższa od aktualnego kosztu takiego 30-dniowego ubezpieczenia, a ponoszona co 30 dni stanowiłaby ogromny cios dla rynku autoryzowanych dealerów, który już od dłuższego czasu zmaga się z coraz większymi problemami nie tylko wzrostu kosztów finansowania, ale również z niską dostępnością samochodów, zerwaniem łańcuchów dostaw czy wciąż obecnym problemem związanym z zapotrzebowaniem na półprzewodniki.
Związek Dealerów Samochodów po analizie prawnej proponowanych zmian wystąpił do Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Janusza Cieszyńskiego będącego przedstawicielem Ministerstwa Cyfryzacji, odpowiedzialnego za ustalenie proponowanych stawek, z pismem apelującym o usunięcie z przedmiotowego projektu zmiany dotyczącej sposobu określenia wysokości opłaty ewidencyjnej, a także o uwzględnienie Związku Dealerów Samochodów w dalszych pracach nad projektem i konsultacje ewentualnych dalszych wersji projektu.
Kierowcy od momentu ogłoszenia przetargu czekali na ten moment 7 lat. Czy rzeczywiście dziś pojadą już nowym odcinkiem pierwsi kierowcy?
S7 Warszawa-Lotnisko – Lesznowola – kiedy koniec prac?
Uciążliwe prace porządkowe są już na końcowym etapie i fragment trasy S7, wiodący w okolicach ulicy Postępu niewykluczone, że zostanie otwarty w ciągu najbliższych godzin lub dni. Do tego czasu droga powinna uzyskać odbiór techniczny.
Na zakończenie prac czekają nie tylko urzędnicy, obecny wykonawca (poprzedni, firma Rubau, zobowiązała się pierwotnie do oddania drogi w marcu zeszłego roku), ale też wszyscy kierowcy, którzy na co dzień będą mogli korzystać z głównej drogi wyjazdowej ze stolicy w kierunku Grójca – ułatwi to znacznie pokonanie także trasy do domu mieszkańcom pracującym w Warszawie, a dojeżdżającym do takich okolic aglomeracji jak: Zamienie, Lesznowola, Magdalenka, Wilcza góra. Zyskają też lokalni kierowcy – zjeżdżając na węźle Zamienie do ul. Karczunkowskiej unikną wjazdu na zwykle zakorkowany, ursynowski odcinek ul. Puławskiej.
Urząd wojewody mazowieckiego potwierdza wydanie pozwolenia na oddanie tej trasy do użytku w dniu 26 sierpnia. Także zastępca wójta Lesznowoli Mirosław Wilusz informował o dzisiejszym otwarciu trasy.
W dniu dzisiejszym w godzinach popołudniowych planowane jest uruchomienie południowego wylotu z Warszawy drogi ekspresowej S7 od węzła Lotnisko na Południowej Obwodnicy Warszawy do węzła Lesznowola – napisał na Facebooku Mirosław Wilusz, zastępca wójta gminy Lesznowola.
Z wypowiedzi Małgorzaty Tarnowskiej z GDDKiA dla Rzeczpospolitej dowiadujemy się, że obecnie odbywają się odbiory Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i mają być zakończone wydaniem decyzji o pozwoleniu na użytkowanie drogi. Aby jednak kierowcy pojechali nowym odcinkiem konieczna jest weryfikacja dokumentacji oraz sfinalizowanie kolejnych odbiorów technicznych, a to niestety zwykle dość długa procedura.
Zarówno mieszkańcy Warszawy, czyli ruch lokalny, ale i podmiejski, zyska na otwarciu w pełni Południowej Obwodnicy Warszawy, gdy zakończy się ona przy oddanej już obwodnicy Grójca.
Niestety jednak to nie koniec prac na opisywanym przez nas odcinku. Nadal trwa budowa na środkowym pasie S7-ki, fragmencie biegnącym z Lesznowoli do Tarczyna – węzła Tarczyn Północ. Oddanie gotowego odcinka drogi ekspresowej jest planowane jeszcze na jesieni tego roku, jednak wszystko na to wskazuje, że termin ten nie zostanie dotrzymany.
Auta elektryczne dla dzieci to hit ostatnich sezonów. Oprócz tego, że jest to modny gadżet, jest to także zabawka umożliwiająca małemu człowiekowi zapoznanie się z działaniem samochodu i wyrobienie dobrych nawyków, które być może zaprocentują w przyszłości.
Na rynku „elektryków” jest sporo. Co więc wybrać? Jaki jest najlepszy samochód elektryczny dla dziecka? I czy to w ogóle dobry pomysł? To na pewno dobra alternatywa dla quadów, które są bardzo częstymi prezentami na urodziny lub pierwsze komunie, ale przy tym są dość niebezpieczne. Samochody elektryczne dla dzieci pomogą skoordynować postawę za kierownicą, a także pozwolą na nauczenie się np. ciekawostek na temat pracy akumulatora.
Pamiętamy jednocześnie, że przy okazji zarówno zakupu, jak i późniejszej jazdy dziecka autem elektrycznym, warto poruszyć przy kwestie bezpieczeństwa na drodze. Mogą pomóc w tym edukacyjne filmiki dla dzieci o bezpieczeństwie podczas podróży samochodem i na drodze, przygotowane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, które można obejrzeć tu.
Zielony Moskwicz na pedały, czyli zabawka ze Związku Radzieckiego sprzed 20-30 lat – czy ktoś to jeszcze pamięta? Dość siermiężna konstrukcja i słaba jakość, którą trudno w ogóle porównywać do dzisiejszych moto-zabawek dla dzieci. Dziś jest inaczej. Elektryczny samochodzik to frajda, doskonała zabawa i nauka. Warto pomyśleć o nim w kontekście prezentu na ważną okazję. Na rynku pojawiło się mnóstwo wariantów aut elektrycznych dla dzieci, więc warto wiedzieć, jak wybrać ten pierwszy wymarzony pojazd, aby był bezpieczny.
Samochód elektryczny dla dziecka – czym się kierować?
Zasada 3 x w, czyli wiek, waga, wzrost
Rodzice, pragnący kupić swojemu dziecku samochód elektryczny, na pewno zastanawiają się, w jaki sposób dobrać odpowiedni model. Producent powinien podać na opakowaniu, do jakich małych kierowców skierowana jest zabawka, a więc kupujący z informacji dowie się, do jakiego wzrostu, wieku i wagi dziecka pasuje dany model samochodu elektrycznego.
Dobre dobranie samochodu do dziecka (nie na odwrót) to podstawa, bo auto za duże lub za ciężkie szybko może stać się dla młodego człowieka niebezpieczne. Jeśli rodzice wybierają autko, które może pojechać szybciej, muszą pamiętać, że w tym przypadku decyduje głownie wiek dziecka. Im starsze, tym lepiej skoordynuje wszystkie ruchy i zapanuje nad „maszyną”.
Jeśli w domu jest dwoje dzieci w podobnym wieku, można dla nich wybrać pojazd z dwoma siedzeniami. Wówczas będzie to fantastyczna zabawa, umożliwiająca zacieśnienie rodzinnych więzi.
Rodziców będą cieszyć pierwsze samodzielne czynności dziecka za kierownicą samochodu-zabawki.
Auta elektryczne dla dzieci – cena
Na hasło „auta elektryczne dla dzieci” we wszelkich serwisach ogłoszeniowych, takich jak allegro, olx, a nawet facebook, pojawia się mnóstwo wyników. Można wybierać spośród modeli nawiązujących do klasycznych limuzyn, samochodów terenowych czy kabrioletów rodem z ulic Los Angeles. Ceny są bardzo różne, ale fajne mini-autko można nabyć już za około 400-500 złotych. Górna granica właściwie nie istnieje. Wystarczy wspomnieć o Astonie Martinie DB5 Junior, który kosztuje 90 tys…. funtów, co przy obecnym przeliczniku wskazuje na kwotę pół miliona złotych.
Bez problemu znajdziemy samochody znanych marek, tj. jak Mercedes, BMW, Audi, czy Porsche, ale też kultowego Forda Mustanga, a nawet Teslę. Każdy z samochodów elektrycznych dla dzieci sygnowany oryginalna marką producenta, kosztu je powyżej 1500 złotych. Na rynku jednak funkcjonują tego typu auta z drugiej ręki, ale też nowe, sprowadzone z Chin. Warto zawsze sprawdzać wszystkie systemy, wpływające na bezpieczeństwo jazdy naszej pociechy.
Porsche 911 auto elektryczne dla dzieci
Samochód elektryczny dla dzieci 2 osobowy
Najczęściej spotykane są auta elektryczne dla dzieci dwuosobowe. Chodzi o bezpieczeństwo – im więcej pociech w pojeździe, tym większe ryzyko, że wydarzy się coś nieprzewidzianego. Zwykle do samochodziku wsiada tylko kierowca – takich aut, jak na zdjęciu Porsche 911 – jest najwięcej. Są przeznaczone tylko dla jednego dziecka.
Gdy jednak mamy rodzeństwo w podobnym wieku i nie stać nas na zafundowanie im odrębnych modeli, można zdecydować się na dwuosobowy samochodzik. Należy jednak zwrócić uwagę, aby na obu miejscach były zamontowane pasy bezpieczeństwa.
Auta elektryczne dla dzieci – modele
Mercedes AMG GTR – samochód elektryczny dla dzieci
Rodzice zwykle decydują się na markowe samochody, często takie, o jakich oni sami marzą. Taki jest z pewnością Mercedes AMG GTR, który można zakupić już 3-letniemu dziecku. Można nim sterować za pomocą pilota. Dziecko poradzi sobie z samodzielnym skręcaniem kierownicą i sterowaniem pedałem przyspieszenia i hamulca. Dodatkowym gadżetem jest możliwość włączenia muzyki z poziomu kokpitu. Maksymalne obciążenie auta to 25 kg. Ma funkcję wolnego startu, oświetlenie z przodu i z tyłu, klakson, wskaźnik naładowania baterii, regulację głośności audio, radio z bluetooth, gniazdo USB, pasy bezpieczeństwa dwupunktowe lub trzypunktowe i otwierane boczne drzwi. Samochodzik ma 4 biegi: do przodu wolny, szybki, najszybszy oraz wsteczny.
Cena: 700 złotych
Porsche 356 Speedster – spoglądając wstecz
To pojazd nawiązujący konstrukcją do legendarnego Porsche. Duże okrągłe światła, beżowe malowanie i stebnowana kanapa przenoszą małego kierowcę do lat 50. i 60. ubiegłego stulecia. Pojazd ma otwierane drzwi i cztery amortyzatory, 2 silniki (każdy o mocy 35 kW) oraz napęd na tył. Przeznaczony jest dla jednego użytkownika. Spodoba się z pewnością dziewczynkom, które lubią samochody i chciałby czuć się jak damy sprzed lat. Idealne zabawka, aby zrobić w niej sesję zdjęciową dziecka.
Cena: 399 złotych
Jeep Raptor – elektryczne auto terenowe
To model dla miłośników jazdy po muldach i w nierównym ternie. Spodoba się chłopcom, którzy już, jak najszybciej chcieliby zasiać za kierownicą prawdziwego samochodu. Jeep Raptor pozwoli jeździć po nierównej nawierzchni, po leśnych szlakach i po asfalcie. Zabawka ta przeznaczona jest dla dwójki dzieci. To naprawdę duży samochód, ale bardziej stabilny i bezpieczny. Dzięki dwóm silnikom, można pojechać znacznie szybciej niż w małych modelach elektrycznych samochodów osobowych. Jeep Raptor ma pasy bezpieczeństwa, ramę nawiązującą do realnej samochodowej konstrukcji oraz kratowaną „szybę”.
Cena: ok. 600 złotych.
Lamborghini – moc znanej marki
Prawdziwie dzikie auto! Dla dzieciaków, które kochają sportowe pojazdy, a resoraki przestały im wystarczać. I dla rodziców, którzy od zawsze marzyli o pojeździe z górnej półki. Mini-Lamborghini ma styl, klasę, nieodparty wdzięk i szałowy wygląd. Pod maską może nie aż tak imponująco, jak w prawdziwym modelu, ale wciąż ciekawie. Silniki pozwalają na jazdę płynną i dość szybką (jak na samochód elektryczny oczywiście). Wygodne siedzenie, pasy bezpieczeństwa, cztery biegi (dwa w przód, dwa w tył) oraz otwierane drzwi i oświetlenie, czynią z tej zabawki prawdziwy rarytas, który ucieszy każdego małego człowieka.
Cena: ok. 700 złotych.
Samochód elektryczny dla dzieci AudiR8 Spyder
To piękne i eleganckie auto rodem z ulic wielkich miast. Biały samochód, z komfortowym siedzeniem i ruchomymi lusterkami, ma nowoczesną, ale łagodną linię. Jest to także dobry pojazd treningowy, dzięki któremu można nabierać wprawy w prowadzeniu samochodu.
Cena: ok. 650 złotych.
Porsche 550 Spyder – samochód dla małego Jamesa Bonda
Porsche 550 Spyder, pojazd, którym poruszał się agent 007, to już legenda. Teraz każde małe dziecko, jeszcze zanim dowie się o przygodach słynnego agenta Jej Królewskiej Mości, ma szansę zasiąść za kierownicą mniejszej wersji jego ulubionego samochodu. Klasyczne kształty, dopracowane detale, dwa silniki i napęd na tył, a do tego deska rozdzielcza do złudzenia przypominająca tę w rzeczywistym modelu. Nic dodać, nic ująć. Pójść i kupić.
Cena: ok. 800 złotych.
Wszystkie wymienione pojazdy mają ekologiczne elektryczne zasilanie oraz są wyposażone w pilota zdalnego sterowania, dzięki któremu rodzic w każdej chwili może zatrzymać swoją pociechę i uniemożliwić jej dalszą jazdę.
Samochód policyjny na akumulator dla dzieci
Niektóre dzieci z pewnością ucieszy mały radiowóz czy wóz strażacki. Ten pierwszy ma silną reprezentację wśród małych samochodów elektrycznych dla dzieci. Można się zdecydować na amerykańskiego SUV-a, auto terenowe, czy mocną pościgówkę. W zależności od możliwości finansowych rodziców i wieku dziecka, warto wybrać markowy radiowóz. Takie modele, jak poniższa replika słynnego pickupa Forda Raptora w wydaniu policyjnym, ma nie tylko mocne oświetlenie, spore koła, ale także megafon, który uatrakcyjni zabawę.
Radiowóz elektryczny dla dzieci Ford
Cena: od 1800 zł
Policyjny SUV Forda również wzbudzi respekt w ogrodzie i pod garażem.
samochód elektryczny policyjny dla dzeci
Cena: od 870 zł
Auta elektryczne dla dzieci – co warto wiedzieć?
Rodzic zastanawiający się nad zakupem takiego autka powinien zapoznać się z następującymi informacjami:
elektryczny samochód dla dziecka rozpędza się do nawet 7 km/h (zwłaszcza większe modele),
mały kierowca zawsze musi mieć zapięte pasy bezpieczeństwa,
elektryczny samochód – zabawka nie może jeździć po ulicy; w każdej sytuacji trzeba dziecka pilnować i wyznaczyć bezpieczną przestrzeń do zabawy,
rodzic lub opiekun dziecka zawsze musi mieć pod ręką pilota zdalnego sterowania, aby w razie konieczności, natychmiast zatrzymać samochód,
trzeba zapoznać się z instrukcją obsługi, którą dołącza do produktu producent – tam opisany jest sposób i czas ładowania oraz konserwowanie samochodu.
zabawki nie należy używać w ruchu ulicznym! Miejsca przeznaczone do jazd to suche, utwardzone i płaskie powierzchnie.
Koła do samochodu elektrycznego dla dzieci– wymiana
Koła do aut elektrycznych dla dzieci są wymienialne. W przypadku droższych pojazdów potrafią kosztować nawet po 90 zł za sztukę. Tańsze auta mają koła wykonane z tworzyw, a felgi z plastiku, więc można kupić pojedyncze koło do 50 złotych.
Na koła warto zwracać uwagę także dlatego, że „wypaczone” lub przebite mogą powodować ściąganie na jedną stronę pojazdu i dawać dziecku mylne wyobrażenie o sterowaniu pojazdem.
Sprawdzenie VIN jest ważne podczas zmiany właściciela auta, szczególnie przy zakupie używanego samochodu z niesprawdzonego źródła. Numer VIN, czyli vehicle identification number, to unikalny ciąg cyfr, który znajduje się między innymi w dowodzie rejestracyjnym pojazdu, na tabliczce znamionowej, stopniach wejściowych po stronie kierowcy lub pierwszych drzwiach (po ich wewnętrznej stronie).
Numer identyfikacyjny pojazdu pozwala poznać jego historię i daje dostęp do informacji na temat istotnych działań, które były związane z autem, na przykład odczytów przebiegów czy wyrejestrowania.
Z punktu widzenia kupującego dekoder VIN autoDNA jest bardzo przydatnym narzędziem. Uczciwy sprzedawca nie zawsze zna pełną historię pojazdu, a nieuczciwy – będzie próbować ukryć niewygodne szczegóły. Dlatego nawet jeśli sprzedający ma dobre intencje, zakup auta używanego rzadko jest wolny od ryzyka. Sprawdzenie VIN pozwoli uchronić się przed zakupem pojazdu:
w złym stanie technicznym, wymagającego kosztownych napraw,
przeznaczonego do złomowania,
kradzionego,
po modyfikacjach (np. z cofniętym licznikiem)
o innym przeznaczeniu niż deklarowane (np. było używane jako taxi, a kupujący nie jest o tym informowany).
Jeśli zdecydujesz się kupić raport, znajdziesz w nim podstawowe dane, które pozwolą Ci już na wstępie odsiać każdy ryzykowny egzemplarz. Raport odpowiada na najczęściej zadawane pytania – jest przejrzystym graficznie, czytelnym już na pierwszy rzut oka sprawozdaniem z cyklu życia pojazdu. Aby poznać przeszłość auta, wystarczy zatem jedynie numer VIN.
Dodatkowo ostatnia zmiana wyglądu raportów historii pojazdu od auto DNA spowodowała, że teraz zyskujesz większą przejrzystość i dostęp do nowych sekcji i udogodnień, takich jak Centrum Powiadomień czy QR kod.
Czego dowiemy się poprzez sprawdzenie VIN?
Sprawdzenie historii pojazdu po numerze VIN pozwoli oddzielić auta dobrej jakości od tzw. lemon cars (auta z wadami, ukrytą, powypadkową przeszłością). Zamawiając raport VIN od autoDNA, możesz zweryfikować dane – te podstawowe i bardziej techniczne – jeszcze przed zakupem auta. Sprawdzisz np.:
rok produkcji,
rok modelowy,
kraj pochodzenia,
przebieg,
akcje serwisowe
numer nadwozia,
wyposażenie pojazdu fabrycznie przeznaczone dla danego modelu.
Dzięki temu dowiesz się także, czy pojazd nie jest kradziony lub wyłączony z eksploatacji. Możesz uniknąć zakupu auta z powypadkową przeszłością i nie trafić na minę. Używane auta, a zwłaszcza te sprowadzane, zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko. Sprawdzenie historii samochodu pozwala je ograniczyć do minimum.
Jak sprawdzić VIN pojazdu? Skorzystaj z wiarygodnego źródła – autoDNA
Jeśli kupujesz auto używane od znajomego w Polsce, a on opowie Ci o nim wszystko, co wie, sytuacja jest bardzo korzystna. Niestety nie zawsze aktualny właściciel zna pełną historię samochodu. Dlatego nawet wtedy zakup wiąże się z ryzykiem.
Aby sprawdzić, czy używane auto nie jest przypadkiem „samochodem pułapką”, możesz między innymi skorzystać z rządowej bazy danych CEPiK albo CEPiK 2.0 (w drugim przypadku możesz sprawdzić przeszłość zagranicznego pojazdu niezarejestrowanego w Polsce, jednak należy wtedy skorzystać z Profilu Zaufanego). Aby uzyskać pełną informację o pojeździe i poznać jego szczegółową historię, warto jednak postawić na komercyjną usługę, taką jak autoDNA.
Sprawdzając VIN, od razu i za darmo zapoznasz się z zakresem dostępnych informacji dla konkretnego numeru, zobaczysz np., w których sekcjach raportu są interesujące Cię fakty czy zdjęcia. Następnie na tej podstawie zamawiasz raport.
Dlaczego warto zamówić raport historii pojazdu od autoDNA? Ponieważ firma posiada dane o pojazdach pochodzących z ponad 20 krajów europejskich, USA i Kanady, z więcej niż 50 000 różnych instytucji świadczących usługi w sektorze motoryzacyjnym!
Co więcej, od 1 lipca 2022 r. na raporty historii pojazdu obowiązuje promocja. Oznacza to w praktyce, że za całościowe sprawdzenie auta według numeru VIN zapłacisz jedną równą kwotę, niezależnie od tego, ile raportów będzie dostępnych w ofercie autoDNA.
Bentley Flying Spur Mulliner Blackline pozostaje elegancki, lecz – przez dodanie czarnych elementów – nabrał nieco mroczniejszego charakteru. Został zaprezentowany podczas prestiżowego tygodnia samochodowego Monterey Car Week w Kalifornii. Specyfikacja Blackline została wprowadzona dla tego modelu wraz z rosnącym zainteresowaniem klientów modelem Bentley Continental GT Mulliner w wersji Blackline. To niemal jedna piąta obecnych zamówień.
Bentley Flying Spur Mulliner Blackline – wygląd
W ramach nowej specyfikacji firma proponuje klientom szereg zmian w wyglądzie zewnętrznym samochodów. Wszystkie jasne elementy zostaną zastąpione częściami w odcieniu błyszczącej czerni. Wyjątkiem będzie emblemat Bentley.
Satynowosrebrne górne nakładki lusterek typowych dla Flying Spur Mulliner, w specyfikacji Blackline ustąpiły miejsca elementom wykończonym w błyszczącej czerni Beluga. Czarny odcień zyskały też charakterystyczne otwory wentylacyjne w kształcie skrzydeł, osłona chłodnicy oraz dolne osłony zderzaka.
Ci, którzy zdecydują się na wybór specyfikacji Blackline, będą mogli także skorzystać z opcji czarnych 22-calowych felg Mulliner z kontrastującymi polerowanymi „kieszeniami” lub w wersji alternatywnej – z samopoziomującymi się osłonami piast z chromowanym pierścieniem.
Bentley Flying Spur Mulliner Blackline
Bentley Flying Spur Mulliner Blackline – wnętrze
Pełne luksusu wnętrze Flying Spura pozostało niezmienione w porównaniu z ostatnią wersją Mullinera, co pozwala klientom cieszyć się wyborem dowolnej kombinacji kolorów w ramach nieograniczonej oferty Mulliner bądź jednego z ośmiu polecanych połączeń kolorystycznych z szerokiej palety skór i nici.
Wnętrze modelu Flying Spur Mulliner oferuje wyjątkowy wybór detali i wykończeń, które odzwierciedlają kunszt prawdziwego rzemiosła firmy Mulliner. Klienci mogą wybierać spośród ośmiu indywidualnie wyselekcjonowanych połączeń kolorystycznych.
Bentley Flying Spur Mulliner Blackline
W standardzie fotele i wnętrze drzwi wykończone są unikalnym pikowaniem „Diamond-in-Diamond”. Kontrastowa lamówka foteli została dopasowana do akcentu kolorystycznego znajdującego się po stronie pasażera – od środkowej konsoli, poprzez deskę rozdzielczą i wykończenie pod belką drzwiową, podkreślając tym samym chromowany znak B.
Środkowa i tylna konsola została wykończona diamentowym frezowaniem. Centralnym elementem deski rozdzielczej obok chromowanych otworów wentylacyjnych jest srebrny zegar Mulliner. Luksusu dodają też m.in. słynny obrotowy wyświetlacz, sportowe pedały, podgrzewana dwukolorowa, trójramienna kierownica oraz panoramiczny otwierany dach.
Bentley Flying Spur Mulliner Blackline – silnik i osiągi
Model Flying Spur Mulliner w specyfikacji Blackline jest dostępny z układami napędowymi Bentley V8 i W12, a także z nowym silnikiem hybrydowym V6. Wyposażony w 6-litrowy silnik W12 z podwójnym turbodoładowaniem samochód przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,8 sekundy i jest w stanie osiągnąć prędkość maksymalną 333 km/h. Nowa generacja czterolitrowego silnika V8 z podwójnym turbodoładowaniem zapewnia prędkość maksymalną 318 km/h i przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 4,1 sekundy. Z kolei w układzie hybrydowym V6 Hybrid pojazd przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4,3 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosi 285 km/h.
Bentley Motors to jedna z najbardziej pożądanych marek samochodów luksusowych na świecie. W siedzibie firmy w Crewe znajdują się wszystkie działy marki – projektowania, R&D, mechaniki oraz cztery linie produkcyjne modeli: Continental, Flying Spur, Bentayga i Mulsanne. Połączenie rzemiosła, opartego na umiejętnościach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, z inżynierską biegłością oraz najnowocześniejszą technologią to cechy Bentleya. W zakładach w Crewe pracuje około 4 000 osób. W Polsce oficjalni dealerzy samochodów Bentley znajdują się w Warszawie i Katowicach.
Dlaczego potrzebujesz wyciągarki w swoim samochodzie terenowym?
Pytanie nie bez powodu zaczyna się nie od „czy”, ale od „dlaczego”. Jeśli lubisz szaleć swoim autem terenowym po bezdrożach, to zanurzenie się po koła w pełnej błota kałuży jest tylko kwestią czasu. Być może znasz opowieści znajomych pasjonatów off-roadu o tym, jak musieli czekać na pomoc przejeżdżającego przypadkiem kierowcy lub szukać najbliższego gospodarstwa wyposażonego w ciągnik.
Dzięki wyciągarce samochodowej łatwo wybrniesz z takiej sytuacji. To sprzęt, który przyda Ci się, gdy:
auto utknie na podmokłym lub śliskim terenie;
nie będziesz w stanie poradzić sobie na stromym podjeździe;
na drodze pojawi się przeszkoda, np. w postaci powalonego drzewa;
samochód zepsuje się i trzeba będzie załadować go na przyczepę lub lawetę;
pomoc będzie potrzebna nie Tobie, ale komuś innemu.
Ważną zaletą wyciągarki jest to, że może z niej korzystać każdy, niezależnie od płci, wieku i siły mięśni. Jeśli nie chcesz męczyć się przy wyciąganiu samochodu z kałuż czy błota, warto postawić na urządzenia tego typu wyposażone w silnik. Wówczas poradzisz sobie w trudnej sytuacji w zasadzie bez żadnego wysiłku.
Wyciągarki samochodowe, niezależnie od rodzaju, działają w ten sam sposób. Są wyposażone w mechanizm, który stopniowo nawija linę na bęben. Dzięki temu samochód podłączony do liny za pomocą haka przesuwa się, nawet gdy znajduje się na stromym, grząskim lub nierównym terenie.
To, w jaki sposób zwija się lina i jak zasilany jest mechanizm, zależy od rodzaju wyciągarki. Do swojego samochodu możesz wybrać:
wyciągarkę ręczną, zwaną też wyciągarką łańcuchową – obsługuje się ją za pomocą korby, jest najtańsza, ale również najmniej skuteczna, dlatego nadaje się głównie do sporadycznego użytku;
wyciągarkę mechaniczną – to urządzenie, które pobiera prąd z napędu samochodowego, a jej moment obrotowy jest równy momentowi obrotowemu silnika;
wyciągarkę elektryczną – jestwyposażona w silnik pobierający energię z akumulatora;
wyciągarkę hydrauliczną – dzięki temu, że korzysta z własnego układu hydraulicznego lub układu wspomagania kierownicy jest niezwykle mocna i wytrzymała.
Dopasuj wyciągarkę do Twojego samochodu
Jeśli szukasz wyciągarki do swojego auta terenowego, zacznij od wyboru rodzaju sprzętu. W przypadku jazdy off-road raczej nie poleca się wyciągarek ręcznych. Są one co prawda tanie, ale ciężkie i mało funkcjonalne. W większości przypadków nie ma także potrzeby stosowania najmocniejszych wyciągarek hydraulicznych. To urządzenia przeznaczone głównie do celów profesjonalnych. Mają dużą moc, ale pracują wolno i są bardzo ciężkie.
Twoje oczekiwania powinna natomiast spełnić wyciągarka 12 V (elektryczna, podłączana do akumulatora) lub mechaniczna. Właśnie na taki sprzęt stawiają najczęściej właściciele samochodów terenowych. Nie wymaga on dodatkowego źródła zasilania – korzysta z silnika lub akumulatora w Twoim aucie, jest lekki, łatwy w użyciu i niezawodny. Z pewnością wybawi Cię z niejednej opresji.
A skoro o doborze parametrów urządzenia mowa, to na co zwrócić uwagę na tym polu? Przede wszystkim uwzględnij wagę swojego pojazdu. Sprawdzona zasada mówi, że uciąg wyciągarki elektrycznej lub mechanicznejpowinien być dwukrotnie wyższy niż masa samochodu.
Od masy pojazdu uzależniona jest także moc. W przypadku większości samochodów do off-roadu wystarczy wyciągarka o mocy od 5 do 7 KM. Auta o masie powyżej 4 ton mogą potrzebować mocniejszej wyciągarki (około 9–10 KM).
Przy wyborze sprzętu zwróć także uwagę na jego funkcjonalność. Pamiętaj, że niektóre rodzaje wyciągarek (np. hydrauliczne)ważą naprawdę dużo – nawet 50 kg. Dla wielu osób przenoszenie i ustawianie takich urządzeń może być trudne. Jeśli zależy Ci na niskiej wadze, wybierz wyciągarkę elektryczną. Dobrym sposobem jest również zakup sprzętu z linami syntetycznymi zamiast stalowych. Funkcjonalne urządzenia są przede wszystkim łatwe w montażu.
Jak podłączyć wyciągarkę?
Do wyboru masz dwa rodzaje urządzeń:
wyciągarki zintegrowane – odpowiednie do montażu w miejscu przewidzianym przez producenta samochodu, najczęściej na płycie montażowej na zderzaku;
wyciągarki z oddzielną puszką sterującą – pozwalają one na montaż sterowania w dowolnym miejscu, także tym oddalonym od wyciągarki.
Lubisz off-road? Przekonaj się, że dzięki wyciągarce samochodowej już nic nie przeszkodzi Ci w jeździe po bezdrożach! Warto zaopatrzyć się też w inne akcesoria samochodowe, które przydadzą się w nieprzewidzianych sytuacjach.
Wśród plusów instalacji LPG wymienia się w pierwszej kolejności chociażby mniejsze koszty eksploatacji przy relatywnie większym zużyciu, czy aspekty związane z bardziej ekologiczną jazdą. Czy gaz w samochodzie ma wpływ na jego żywotność? Jak jest w rzeczywistości?
Gaz w samochodzie – ile jest instalacji LPG w Polsce?
Według Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, obecnie w Polsce aż 2,5 mln samochodów zasilanych jest gazem LPG. Aktualna sytuacja na rynku paliw często zmusza kierowców do poszukiwania tańszych i efektywniejszych rozwiązań. Jednym z nich jest właśnie wymiana instalacji na gazową. Czy to faktycznie wciąż się opłaca?
Cena LPG – sierpień 2022
Cena za autogaz LPG w bieżącym miesiącu wynosi w granicach 3,14 – 3,22 złotych za litr – to prognozowane średnie ceny paliw w tygodniu od 22 do 28 sierpnia 2022 r.
Montaż instalacji LPG – rodzaje i koszty
Instalacje dzielą się na takie, które w samochodzie zostały zamontowane fabrycznie oraz na zainstalowane w późniejszym czasie, np. w warsztacie. Koszt montażu instalacji LPG różni się w zależności od rodzaju samochodu, jak i silnika i oscyluje w przedziale od 2500 (w samochodzie używanym) do nawet 7000 zł. Trzeba pamiętać o tym, że inwestycja w gaz nie zwróci się w momencie samego montażu, a co najmniej w przeciągu kilku miesięcy. Okres ten w ostatnim czasie mocno się skrócił.
Instalacje gazowe rozróżnia się ze względu na rodzaj wtrysku. Samochód wyposażony w bezpośredni wtrysk benzyny, w zależności od warunków i stylu jazdy, będzie spalał zarówno gaz, jak i benzynę w stosunku 80/20. Proporcje w zależności od auta i jego stanu mogą być nieco inne. Generalnie dąży się do minimalizowania ilość spalonej benzyny.
Natomiast auto wyposażone w pośredni wtrysk benzyny, spala tylko i wyłącznie gaz. Auto do jazdy nie potrzebuje zużywać dużo benzyny bądź nie zużywa jej wcale. Paliwo to jednak jest niezbędne do uruchamiania silnika. Da się oczywiście uruchomić motor na gazie, ale może to być szkodliwe dla jednostki napędowej.
Wybór rodzaju instalacji w głównej mierze zależy od rodzaju silnika, jak i przeznaczenia samochodu na co dzień. Niezależnie od wielkości samochodu, duże roczne przebiegi stanowią główny argument za tym, by zamontować instalację gazową do auta.
Jeśli kierowca serwisuje instalację regularnie i we właściwy sposób, prawdopodobieństwo wystąpienia awarii jest stosunkowo niskie. Mechanicy Q Service Castrol zwracają uwagę na to, z jakimi usterkami przychodzą najczęściej właściciele samochodów. W głównej mierze są to drobne uszkodzenia związane m.in. z wtryskami bądź zaworami.
Ze względu na zacieranie się wtrysków, najczęściej awarii ulegają reduktor bądź listwa wtryskowa. Często psują się również zawory i cewki, ale koszt ich wymiany nie jest wysoki – wyjaśnia Marcin Chmielewski z serwisu Auto-gaz Monika Cieszewska w Bielsku-Białej.
Podstawowa diagnostyka w warsztacie i np. wymiana filtrów to koszt ok. 120 złotych.
Czy jazda na gazie jest opłacalna?
Montaż instalacji gazowej wciąż się opłaca. Ma na to wpływ zarówno obecna cena LPG, jak i ogólne koszty instalacji gazowej. Eksperci zauważają, że obecnie kwota ta zwraca się relatywnie szybciej.
Warto zauważyć, że cena za gaz stanowi około połowę minimalnej kwoty benzyny. Dzięki zamontowanej dobrej instalacji gazowej, samochód może palić nawet do 2 l więcej gazu niż benzyny. Zależy to również od rodzaju gazu oraz od tego, czy jest to mieszanka bogatsza bądź uboższa. Jeśli auto pali 8 l benzyny, to nie będzie paliło więcej niż 10 l gazu – tłumaczy Marcin Chmielewski.
Aktualna sytuacja na rynku paliwowym sprawiła, że wśród kierowców jest to coraz częstsza praktyka.
Samochód przeciętnie pali o 15 % więcej gazu niż benzyny. Dla przykładu, przejechanie autem 100 km na benzynie to koszt 50 zł, natomiast z instalacją gazową 27 zł – tłumaczy Artur Fuhrmann z warsztatu Auto Artur Fuhrmann w Jelcz-Laskowicach.
Wśród zalet wynikających z montażu instalacji gazowej w samochodach, oprócz kwestii finansowych, jest także ekologia. Auta zasilane gazem emitują mniej szkodliwych spalin.
Instalacja LPG w dieslu i hybrydzie
Coraz częściej na zasilanie gazowe decydują się właściciele samochodów z napędem hybrydowym bądź z dieslem. Obecnie montaż instalacji LPG w hybrydach jest jak najbardziej możliwy. Stosuje się w tym celu specjalne sterowniki, które pozwalają bardzo szybko przełączyć się na gaz. Gaz w samochodzie hybrydowym ma zalety, m.in. zwiększenie zasięgu samochodu oraz bardziej ekonomiczna i ekologiczna jazda. Takie rozwiązanie przynosi, jak widać wiele korzyści.
W przypadku silników Diesla, montaż instalacji gazowej również jest jak najbardziej realny. W zależności od rodzaju przełączania gazu na olej napędowy i odwrotnie, mechanizm będzie spełniał inne funkcje.
Przy opcji „mono fuel”, do właściwej pracy silnika Diesla niezbędne jest powietrze oraz olej napędowy. Jazda jedynie na gazie jest niemożliwa, o ile właściciel nie wprowadzi zmian konstrukcyjnych silnika, tak by nie doszło do niekontrolowanego samoczynnego zapłonu mieszanki paliwowej. Modyfikacja tego rodzaju silnika jest jednak mało opłacalna dla właściciela samochodu.
Drugim rodzajem instalacji gazowej do diesla jest „dual fuel”, w którym do komory spalania trafia olej napędowy oraz gaz. W tej wersji olej napędowy stanowi do 30% mieszanki paliwowej, a jej niewielką ilość wykorzystuje się do rozpoczęcia procesu spalania. Nie jest to jednak zbyt popularny rodzaj instalacji ze względu na konieczność zainstalowania nowego oprogramowania do systemu sterującego pracą silnika.
Najpopularniejszą i najbardziej korzystną cenowo opcją jest tzw. „diesel gaz”, gdzie silnik jest uruchamiany tylko za pomocą oleju napędowego. Podczas pracy silnika do komory wtryskiwana jest mieszanka gazu i ropy – w tym rozwiązaniu to gaz stanowi do 30% mieszanki.
Wśród korzyści związanych z instalacją gazu w silnikach diesla, można wymienić mniejsze zużycie paliwa, wydłużenie żywotności filtrów DPF i SCR oraz uzyskać wzrost mocy i maksymalnego momentu obrotowego o nawet 30%.
Warto również pamiętać o tym, że gaz w samochodzie generuje dodatkowe koszty przy przeglądzie samochodu na stacji kontroli pojazdów. Przegląd instalacji gazowej kosztuje 120 zł, zaś na stacji diagnostycznej wzrasta o ok. 60 zł.
Olej wymieniać należy po przejechaniu co najmniej 10 000 km, a w przypadku instalacji gazowej zakres ten można zwiększyć nawet do 15 000 km. Olej przy takiej instalacji wolniej się zużywa, a jego spalanie jest zupełnie inne niż w przypadku pracy silnika na oleju napędowym.
Przed podjęciem decyzji o instalacji gazowej, warto rozważyć wszystkie za i przeciw, a w przypadku wątpliwości pomocną może okazać się konsultacja z ekspertem.
Należy pamiętać, że jeśli mamy gaz w samochodzie lub innym pojeździe, to musimy mieć też dokumenty potwierdzające dopuszczenie do eksploatacji zbiornika na gaz. Więcej o tym tu.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego, powołany został do kontroli przestrzegania przepisów obowiązujących w zakresie wykonywania transportu drogowego i niezarobkowego przewozu osób i rzeczy. Jego działanie ma na celu przede wszystkim ograniczenie negatywnych zjawisk w transporcie drogowym.
Pakiet mobilności wpłynął na funkcjonowanie Inspekcji Transportu Drogowego, co dało możliwość nakładania bardziej dotkliwych kar na kierowców i przewoźników. Jakie są w 2022 roku uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego? W niektórych sytuacjach służby kontrolne mogą wyłączyć kierowcę z wykonywania zawodu nawet na kilka miesięcy za manipulacje przy tachografach. Co jeszcze może kontrolować Inspekcja Transportu Drogowego, a w którym miejscu kończy się zakres jej uprawień? W jaki sposób nowe przepisy wpływają na polską branżę TSL i co trzeba zrobić, żeby uniknąć wysokich kar?
Kontrola ITD – uprawnienia inspektora
Na początku bieżącego roku, przyjęto nową ustawę zmieniającą uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego, pozwalającą inspektorom wykluczyć kierowców z wykonywania zawodu na wiele miesięcy, jeśli mają oni na sumieniu manipulacje związane z czasem pracy. Podobna sytuacja może spotkać kierowców, którzy w ogóle nie rejestrowali swojej aktywności za pomocą tachografów.
Inspektorzy transportu w początkowej fazie istnienia przepisu z uwagi na niedoskonałości legislacyjne pozbawieni byli możliwości zatrzymywania uprawnień kierowcom, dopuszczającym się manipulacji, niemniej jednak w dość szybki sposób rozwiązano te niedociągnięcie – komentuje Jakub Ordon, regionalny ekspert, Grupa Inelo.
ITD – wysokość mandatów i kary
Nowe uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego sprawiły, w 2022 roku bardzo łatwo jest się narazić na karę. Za przejazd pojazdem ciężarowym czy autobusem po drodze publicznej, bez włożonej karty do tachografu, niezależnie od długości trwania tego zdarzenia, kierowca otrzyma karę w wysokości nie mniejszej niż 2000 zł. Na dodatkową decyzję o nałożeniu kary może liczyć również przewoźnik w wysokości nie niższej niż 5000 zł oraz osoba zarządzająca transportem. Wydaje się, że najbardziej dotkliwą karą dla kierowcy będzie stanowił nowy obowiązek zatrzymania na okres trzech miesięcy uprawnień do prowadzenia wszystkich pojazdów, figurujących w prawo jeździe. Zgodnie z obowiązującymi przepisami możliwe jest również przedłużenie tej decyzji o kolejne pół roku w sytuacji, gdy kierowca ponownie zostanie „złapany” przez służby kontrolne na prowadzeniu jakiegokolwiek pojazdu, nie wykluczając osobówki prowadzonej do celów prywatnych.
W praktyce nieuczciwi kierowcy mogą zostać wykluczeni z zawodu nawet na 9 miesięcy. Przepisy w obecnym kształcie faktycznie spełniają swoją prewencyjną rolę, a w rozmowach z kierowcami zawodowym nie sposób odnieść wrażenie, że polskie prawo na w tym zakresie „dogoniło” Europę. Oczywiście przepis nie został przyjęty przez kierowców z entuzjazmem, lecz nie należy zapominać o celowości wprowadzenia tego rozwiązania, ponieważ ma ono służyć zwiększeniu zachowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz walce z nieuczciwą konkurencją w transporcie – dodaje Jakub Ordon, regionalny ekspert, Grupa Inelo.
Uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego – busy na cenzurowanym
Uprawnienia Inspekcji Transportu Drogowego w 2022 roku znacznie poszerzają zakres działania ITD – przybyła możliwość kontrolowania samochodów poniżej 3,5 tony w związku z koniecznością posiadania licencji na przewozy międzynarodowe.
Wcześniej przedsiębiorstwa posługujące się w transporcie pojazdami lekkimi, nie wymagały posiadania specjalnych zezwoleń na prowadzenie działalności, stąd firmy te nie były w kręgu zainteresowań inspektorów transportu drogowego. Inspektorzy ograniczali się do kontroli przepisów ruchu drogowego oraz tonażu – komentuje Jakub Ordon, regionalny ekspert, Grupa Inelo.
Dodaje, że licencja wspólnotowa na transport wiąże się z koniecznością spełnienia nieznanych dotychczas firmom busiarskim obowiązków. Transport do 3,5 tony powoli przeżywa pewnego rodzaju rewolucję, ponieważ przedsiębiorcy będą musieli sprostać min. karom administracyjnym, które w nowym porządku prawnym stawiają ich firmy na równi z transportem ciężkim. Przykładowo przekroczenie dopuszczalnej masy całkowitej o zaledwie „kilogram” ponad dopuszczalną masę całkowitą busa, to kara w wysokości 500 zł. W przypadku wyjścia poza 750 kg dmc przewoźnik zapłaci 2000 zł. Warto zaznaczyć, że jest to zauważalna zmiana w zakresie wzmocnienia działania służb, ponieważ rok wcześniej nienormatywność busów wiązała się jedynie z odpowiedzialnością kierowcy.
Ograniczenia inspektorów za granicą
Pakiet mobilności wprowadził również pewne ograniczenia związane z funkcjonowaniem krajowych służb kontrolnych. Z unijnych przepisów wynika, że możliwości nakładania kar przez polskie służby kontrolne zostały ograniczone w pewnym zakresie i okolicznościach. Dotyczy to głównie incydentów związanych z manipulacją urządzeniami rejestrującymi czas pracy i aktywność kierowców, zaistniałych poza granicami naszego państwa. To wyjątkowa sytuacja, która jest pewnego rodzaju niedoskonałością unijnego systemu prawnego, ale nie powoduje ona paraliżu działań służb kontrolnych, ponieważ spektrum działania inspekcji transportu drogowego jest o wiele szersze.
Te „niedopatrzenie” formalno-prawne wymaga nowelizacji unijnych przepisów, oczywistym jest bowiem fakt konieczność istnienia przepisów, które dają możliwość wykrywania manipulacji i fałszerstw w zakresie czasu pracy kierowców zawodowych na jednolitym poziomie w całej wspólnocie. Obecnie w większości przypadków inspektorzy skupiają się na sprawdzaniu kierowców w systemie bieżących naruszeń, co oznacza, że manipulacja czy fałszerstwo może być wykryte na „gorącym uczynku” – komentuje Jakub Ordon z Grupy Inelo.
Dodaje, że w sporadycznych sytuacjach inspektorzy zagłębiali się w historyczne zapisy istniejące w tachografach, by dowodzić, w czasie kontroli drogowej, istnienia manipulacji wykonanej przykładowo 3 tygodnie przed kontrolą na terenie Francji czy Niemiec.
Kontrola ITD – jak się przygotować?
Ostatnie kilka miesięcy stało pod znakiem zmian w prawie międzynarodowym, co związane było z koniecznością dostosowania prawa krajowego do zapisów, wpływających na kontrole zarówno drogowe, jak i te przeprowadzane w siedzibach przedsiębiorstw. O ile kontrole na trasie wymagają od kierowcy min. udostępnienia inspektorom danych z karty i tachografu oraz podstawowej dokumentacji, te stacjonarne są o wiele dokładniejsze. Polegają między innymi na analizie porównawczej wszystkich danych z tachografów i kart kierowców, jakimi dysponuje przedsiębiorstwo w konfrontacji z danymi pochodzącymi np. z dokumentacji przewozowej z okresu do roku wstecz od dnia podjęcia kontroli przedsiębiorstwa.
Przewoźnicy muszą sprostać również nowym wymogom odnoszącym się do okazywania pełniej ewidencji czasu pracy zatrudnianych kierowców oraz dokumentacji opracowanej przez pracowników w oparciu o art. 12 rozporządzenia 561/2006 , również w zakresie powrotów kierowców trwających do 12 godzin jazdy, do bazy/domu, na odpoczynek tygodniowy – zaznacza Jakub Ordon – oczywiście, jakie dokumenty będą konkretnie interesowały ITD zostanie przedstawione w zawiadomieniu, które otrzymamy listownie, ok. tygodnia do dwóch przed kontrolą – dodaje ekspert.
Najbardziej torowa wersja „dziewięćsetjedenastki” – Porsche 911 GT3 RS – bardzo różni się od obecnego już na rynku GT3. Więcej wspólnego ma z „rodzeństwem” ze świata motorsportu, czyli modelem 911 GT3 R – łączą go przede wszystkim układy chłodzenia i aerodynamiki. To na tę ostatnią postawiono główny nacisk. Znajdziemy tu wiele elementów odpowiednio kierujących powietrze, z których najbardziej rzuca się w oczy wielki tylny spojler – po raz pierwszy ma ruchome elementy i może pełnić funkcję hamulca aerodynamicznego.
Porsche 911 GT3 RS – centralna chłodnica i seryjny DRS
Zamiast układu trzech chłodnic stosowanych w poprzednich samochodach, nowe 911 GT3 RS bazuje na dużej, ustawionej pod kątem centralnej chłodnicy w przedniej części samochodu. Umieszczono ją tam, gdzie w innych modelach 911 znajduje się bagażnik. W rezultacie wolną przestrzeń po bokach można było wykorzystać na potrzeby elementów aktywnej aerodynamiki. Płynnie regulowane elementy z przodu i na dwuczęściowym tylnym skrzydle, w połączeniu z szeregiem innych rozwiązań aerodynamicznych, przy prędkości 200 km/h zapewniają 409 kg całkowitej siły docisku. Oznacza to, że nowe 911 GT3 RS generuje dwukrotnie większy docisk niż jego poprzednik generacji 991.2 i trzykrotnie większy niż obecne 911 GT3. Przy 285 km/h całkowita siła docisku wynosi 860 kg.
Porsche 911 GT3 RS
W 992 Porsche 911 GT3 RS – po raz pierwszy w seryjnym modelu – zamontowano system redukcji oporu (DRS). Umożliwia spłaszczenie skrzydeł za naciśnięciem przycisku, w określonym zakresie roboczym, pozwalając uzyskać niski opór i wyższą prędkość na prostych odcinkach. Podczas awaryjnego hamowania z wysokiej prędkości aktywowana jest funkcja hamulca aerodynamicznego: elementy skrzydeł z przodu i z tyłu zostają wówczas ustawione w maksymalnej pozycji, tworząc aerodynamiczny efekt opóźnienia, który znacząco wspomaga hamulce kół.
Porsche 911 GT3 RS – aerodynamika
Najbardziej charakterystyczną cechą nowego samochodu sportowego GT jest tylne skrzydło z mocowaniami w kształcie łabędziej szyi, znacząco powiększone we wszystkich kierunkach. Tylne skrzydło składa się z umieszczonego na stałe skrzydła głównego oraz górnego, hydraulicznie regulowanego elementu.
Po raz pierwszy w seryjnym Porsche górna krawędź tylnego skrzydła jest wyższa od płaszczyzny dachu.
Z przodu 911 GT3 RS nie ma już spojlera – zastosowano tu splitter (z ang. rozdzielacz), który „rozdziela” powietrze przepływające nad i pod autem.
Boczne prowadnice powietrza (łopatki) precyzyjnie kierują jego strumień na zewnątrz. Wentylację przednich nadkoli zapewniają żaluzjowe otwory w przednich błotnikach. Dynamiczne ciśnienie w nadkolach zmniejszają wgłębienia za przednimi kołami w stylu kultowego 911 GT1, zwycięzcy maratonu w Le Mans. Umieszczone za nimi prowadnice powietrza mają za zadanie kierować je na bok samochodu.
Porsche 911 GT3 RS
Powietrze z centralnie umieszczonej chłodnicy wypływa przez duże „nozdrza” w przedniej pokrywie. „Płetwy” na dachu kierują powietrze na zewnątrz, aby zapewnić niższą temperaturę na wejściu do tylnych wlotów.
Boczne otwory w tylnych błotnikach służą wyłącznie poprawie aerodynamiki, a nie zasysaniu powietrza procesowego. Z myślą o optymalizacji przepływu także przy tylnych nadkolach znalazły się wgłębienia i prowadnice powietrza. Tylny dyfuzor pochodzi z 911 GT3, został tu jednak nieco zmodyfikowany.
Porsche 911 GT3 RS – zawieszenie
Całkowicie przeprojektowano też zawieszenie, które można teraz regulować niczym w aucie wyścigowym, ale bezpośrednio na kierownicy. Znalazły się na niej pokrętła, pozwalające między innymi na regulowanie odbicia i ugięcia przedniej osi. Możemy także regulować stopień ingerencji kontroli trakcji.
Ponieważ nadkola nowego 911 GT3 RS zmagają się z silnymi przepływami powietrza, komponenty przedniej osi z podwójnymi wahaczami poprzecznymi otrzymały aerodynamicznie profile w kształcie łzy. Efekt: przy maksymalnej prędkości siła docisku przedniej osi wzrasta o około 40 kg. Ze względu na szerszy rozstaw kół (o 29 mm większy niż w 911 GT3) odpowiednio dłuższe są również elementy przednich podwójnych wahaczy poprzecznych.
Aby zapewnić równowagę siły docisku pomiędzy przednią i tylną osią, nawet podczas hamowania z wysokiej prędkości, specjaliści od zawieszenia znacznie ograniczyli występowanie zjawiska „nurkowania” podczas hamowania. W tym celu przedni sworzeń dolnego wahacza umieszczono niżej, a tylna oś wielowahaczowa została wyregulowana – zakres modyfikacji objął zmianę sztywności sprężyn. Również systemy wspomagające kierowcę i skrętna tylna oś zyskały jeszcze bardziej dynamiczną konfigurację.
Porsche 911 GT3 RS – tryby jazdy
Do dyspozycji kierowcy są trzy tryby jazdy: Normal, Sport i Track. W trybie Track podstawowe ustawienia można dostosować indywidualnie, włącznie z kilkuetapową regulacją tłumienia w zakresie odbicia oraz ugięcia przedniej i tylnej osi. Pokrętła na kierownicy pozwalają regulować także pracę tylnego mechanizmu różnicowego. Na kierownicy znalazły się cztery indywidualne pokrętła oraz przycisk systemu redukcji oporu (DRS). W trakcie regulacji obrotowe elementy sterujące mają wyraźną reprezentację graficzną w zestawie wskaźników.
Co więcej, 911 GT3 RS oferuje widok torowy znany już z 911 GT3. Za naciśnięciem klawisza kierowca może zredukować zawartość dwóch siedmiocalowych wyświetlaczy po bokach do najbardziej niezbędnych informacji. Wskaźniki zmiany biegów po lewej i prawej stronie analogowego obrotomierza również zaczerpnięto z GT3.
Porsche 911 GT3 RS – silniki skrzynia biegów
Do napędu wykorzystano, tradycyjnie już, 4-litrowego, wolnossącego, sześciocylindrowego boxera, który w GT3 RS ma 525 KM, a więc o 15 KM więcej, niż w GT3 (uzyskano tu przede wszystkim dzięki nowym wałkom rozrządu ze zmodyfikowanymi profilami krzywek.). Przyspieszenie do 100 km/h trwa 3,2 s, a prędkość maksymalna to „tylko” 296 km/h, ze względu na skrócone przełożenie siódmego biegu.
Układ dolotowy z sześcioma przepustnicami i napęd zaworów wywodzą się ze sportu motorowego.
Siedmiobiegowa przekładnia Porsche Doppelkupplung (PDK) ma krótsze przełożenie całkowite niż ta w 911 GT3. Wloty powietrza w podwoziu dbają o to, by skrzynia wytrzymywała nawet ekstremalne obciążenia podczas częstego użytkowania na torze.
Porsche 911 GT3 RS – hamulce
Na przedniej osi zastosowano aluminiowe, jednoczęściowe, stałe, sześciotłoczkowe zaciski hamulcowe oraz tarcze o średnicy 408 mm. W porównaniu z 911 GT3 średnicę tłoczków zwiększono z 30 do 32 mm. Dodatkowo grubość tarcz wzrosła z 34 do 36 mm. Tylna oś jest nadal zaopatrzona w tarcze o średnicy 380 mm i czterotłoczkowe, stałe zaciski. Opcjonalnie dostępne hamulce Porsche Ceramic Composite Brake (PCCB) korzystają z tarcz o średnicy 410 mm na przedniej osi i 390 mm na osi tylnej. Nowe 911 GT3 RS jest standardowo wyposażone w kute obręcze kół ze stopu metali lekkich, mocowane centralną śrubą.
Porsche GT3 RS 992 osadzono na dopuszczonych do ruchu drogowego sportowych oponach o wymiarach 275/35 R 20 z przodu i 335/30 R21 z tyłu.
Porsche 911 GT3 RS – masa
Porsche 911 GT3 RS jest też wyjątkowo lekkie, dzięki szerokiemu zastosowaniu tworzywa sztucznego wzmacnianego włóknem węglowym. W ramach ekstremalnego pakietu Weissach wykonana z niego jest nawet klatka bezpieczeństwa, co obniża jej masę o 6 kg. Z kolei felgi z kutego magnezu (opcja) są lżejsze o 8 kg. W efekcie to najbardziej ekstremalne Porsche może ważyć jedynie 1450 kg.
Porsche 911 GT3 RS – wnętrze:pakiety Clubsport i Weissach
Jeśli chodzi o wnętrze, nowy samochód sportowy GT jest wykończony w stylu typowym dla RS-ów: jego sportowy charakter podkreśla czarna skóra, materiał Race-Tex i wykończenie z włókna węglowego.
911 GT3 RS bez dodatkowych kosztów jest dostępne z pakietem Clubsport, obejmującym stalową klatkę bezpieczeństwa (przeciwkapotażową), ręczną gaśnicę oraz sześciopunktowe pasy bezpieczeństwa dla kierowcy.
Znacznie więcej elementów zawiera oferowany za dopłatą pakiet Weissach. W tym przypadku przednia pokrywa, dach, elementy tylnego skrzydła i górne partie obudowy lusterek bocznych mają wykończenie z włókna węglowego. Przednie i tylne stabilizatory, tylne łączniki oraz płyta usztywniająca tylnej osi są wykonane z CFRP. Kolejną atrakcją pakietu Weissach są łopatki zmiany biegów PDK w technice magnetycznej, wywodzącej się ze sportów motorowych. Dokładniejszy punkt nacisku i wyraźnie wyczuwalne kliknięcie mają sprawiać, że zmiana biegów staje się jeszcze bardziej dynamiczna.
Porsche 911 GT3 RS – cena w Polsce
911 GT3 RS można już zamawiać w Polsce, a jego cena zaczyna się od 1 232 000 zł. Pakiet Weissach z klatką bezpieczeństwa z włókna węglowego wymaga dopłaty 187 tys. zł.
Bilet parkingowy to zmora kierowców. Często traciło się czas, aby pójść do parkomatu, wnieść opłatę za pomocą wpisania numeru rejestracyjnego, a następnie powrotu do auta, aby wyłożyć w widocznym miejscu bilet. Teraz ta konieczność powrotu do auta i wyłożeniu za szybą biletu została zniesiona.
Obowiązek zatknięcia biletu parkingowego był wpisany do regulaminu SPPN (Strefa Płatnego Parkowania Niestrzeżonego). Był także obowiązek znakowania samochodu informacją o korzystaniu z płatności mobilnych. Od 15 sierpnia Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie wykreślił taki obowiązek z regulaminu, więc wykładanie w widocznym miejscu biletu zakupionego w parkomacie nie jest już konieczne.
Od 15.08 nie ma już potrzeby wykładania biletu parkingowego za szybę. Ten obowiązek został wykreślony z regulaminu #SPPN wraz obowiązkiem znakowania samochodu informacją o korzystaniu z płatności mobilnych. Dzięki przejściu w całości na system e-kontroli jest to po prostu zbędne. pic.twitter.com/VO27Af3tq6
Gdy korzystaliśmy natomiast z wnoszenia opłat za parkowanie online, za pomocą mobilnych płatności, to trzeba było oznaczyć pojazd, np. za pomocą naklejki na szybę samochodu informującej o tym, że korzystamy z danej aplikacji czy usługi. Teraz również nie ma takiej konieczności.
Brak biletu parkingowego za szybą – i słusznie
ZDM tłumaczy swoją decyzję przejściem na system e-kontroli, co oznacza, że obecnie po zaparkowaniu samochodu i opłaceniu postoju w parkomacie automatycznie numer rejestracyjny naszego auta jest widoczny online do kontroli. Samochody, które monitorują daną przestrzeń miejską sprawdzają, czy określony numer rejestracyjny ma wniesioną opłatę.
E–kontrola to weryfikacja, która odbywa się w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego. Jest realizowana przez służby miejskie przy pomocy samochodów elektrycznych wyposażonych w kamery i czujniki umieszczone na dachu pojazdu. Po sczytaniu numeru rejestracyjnego przez system zainstalowany w pojeździe w komputerze jest sprawdzana zdalnie informacja, czy dane auto ma opłacony postój czy nie. Jeśli kierowca nie uiścił opłaty automatycznie jest nakładany mandat – obecnie wynosi 300 złotych (lub 200 zł jeśli zapłacimy do 7 dni po wystawieniu opłaty dodatkowej, czyli mandatu).
Opłata parkingowa w Warszawie – bilet parkingowycena
Obecnie za postój w Warszawie należy zapłacić:
za pierwszą godzinę – 4,50 zł
za drugą godzinę – 5,40 zł
za trzecią godzinę 6,40 zł
za czwartą i kolejne godziny po 4,50 zł
Samochody elektryczne i motocykle są w Warszawie zwolnione z opłat za postój w SPPN.
Jak kupić bilet parkingowy online – na dwa sposoby
Obecnie można opłacić postój w SPPN poprzez dwie aplikacje: MobiParking (firmy SkyCash) i moBILET (firmy Mobile Traffic Data). System płatności mobilnych zapisany w regulaminie SPPN to zdalny sposób wnoszenia opłat za postój pojazdu za pomocą urządzenia mobilnego i technologii mobilnych, umożliwiających rozliczanie za rzeczywisty postój pojazdu, z uwzględnieniem opłaty minimalnej, na zasadach określonych przez operatora tych płatności.
Wielu kierowców nie chce pamiętać, że chodnik to część drogi przeznaczona do ruchu pieszych. Kierujący często w obawie o swój samochód wjeżdża na chodnik za głęboko, nie pozostawiając pieszym wymaganego 1,5 m. Tymczasem zaparkowanie pojazdu w nieprawidłowy sposób nie jest kwestią drobnej niedogodności dla przechodniów. Jeśli nie zadbamy, aby mieli oni odpowiednią ilość miejsca, niejednokrotnie zmuszamy dziecko czy osobę z niepełnosprawnością ruchową do zejścia na jezdnię, co może być śmiertelnym zagrożeniem. Czasami osobie poruszającej się na wózku czy rodzicowi z wózkiem dziecięcym w ogóle uniemożliwiamy poruszanie się po danym odcinku. Nietrudno też wyobrazić sobie strach osób niewidomych, które z powodu braku miejsca zostają zmuszone do zejścia z chodnika na jezdnię, aby ominąć przeszkody.
Wjazd do strefy oznakowany jest znakiem drogowym D-44 „strefa płatnego parkowania” wraz z tabliczką informującą o sposobach opłat za postój. Wyjazd z SPPN oznakowany jest znakiem D-45 „koniec strefy płatnego parkowania”.
Pożar w samochodzie to widok rzadki, ale podczas ciepłych miesięcy zdarza się częściej. Letnie upały są częstą przyczyną rozprzestrzeniania się pożarów, jak to miało miejsce w czeskiej Szwajcarii, gdzie strażacy wiele dni walczyli o uratowanie parku narodowego. W czasie upałów kierowcy powinni być świadomi, że samochody mogą być źródłem zagrożenia pożarowego. Według statystyk Państwowej Straży Pożarnej w poprzednich latach dochodziło do około 8 tysięcy pożarów samochodów osobowych rocznie. Podczas gdy niektóre pożary samochodów są spowodowane kolizjami, częściej jednak są one wywołane usterkami technicznymi.
Samochody zapalają się z kilku powodów, ale większość z nich można uniknąć. Oto najczęstsze przyczyny pożarów aut w Polsce.
Wyciek paliwa
Benzyna i olej napędowy są łatwopalne, a do rozpalenia ognia wystarczy niewielka iskra. Źródłem wycieków paliwa są luźne połączenia w układzie paliwowym, stare przewody paliwowe, wadliwe uszczelki lub po prostu zepsute części.
Pożar w samochodzie – przegrzanie
Benzyna ulega samozapłonowi w temperaturze około 300°C, płyn hamulcowy w około 280°C, a olej automatycznej skrzyni biegów ulega samozapłonowi w temperaturze około 320°C. Oznacza to, że mogą one zapalić się spontanicznie bez iskry. Przyczyny przegrzania obejmują uszkodzony przekaźnik i wentylator chłodnicy, nieszczelną chłodnicę lub wadliwą pompę cieczy chłodzącej.
Wadliwa elektryka
Źle wykonane lub luźne okablowanie mogą wywołać iskrę i spowodować pożar. Innym powodem jest przeciążenie prądem. Czasami, gdy bezpiecznik się przepali, złym rozwiązaniem jest zastąpienie go bezpiecznikiem o wyższym prądzie znamionowym. Powoduje to przeciążenie prądowe, które może stopić izolację przewodu i stać się zagrożeniem pożarowym.
Źle zamontowane akcesoria
Oprócz złego okablowania, także źle zainstalowane akcesoria stanowią zagrożenie pożarowe. Samo akcesorium jest nieszkodliwe, ale problem zaczyna się od złego poprowadzenia przewodów, omijania bezpieczników i zapotrzebowania na większą ilość prądu.
Wyciek oleju silnikowego
Mimo, że olej silnikowy nie pali się łatwo, to gdy wycieknie do bardzo gorącego kolektora wydechowego, spala się i może doprowadzić do pożaru.
Wypadek drogowy
W przypadku poważnych wypadków przewody paliwowe lub zbiornik paliwa mogą zostać uszkodzone i spowodować pożar. Chociaż nowoczesne samochody są projektowane z myślą o tym i mają bardzo dobrze chronione układy paliwowe, starsze samochody mogą być bardziej narażone na zapalenie się w razie wypadku.
Zaniedbania zwykle prowadzą do częstszego występowania usterek, co może powodować samozapłon samochodu. Dokładny przegląd auta powinien polegać nie tylko na wymianie opon, sprawdzeniu stanu płynu chłodzącego i hamulcowego, amortyzatorów, hamulców, czy wymianie filtrów powietrza oraz paliwa, ale powinien obejmować również sprawdzenie układu paliwowego i elektrycznego. Niestety, jeśli samochód się zapali, uratowanie go jest często bardzo trudne lub wręcz niemożliwe ze względu na krótki czas niezbędny do rozpoczęcia akcji gaśniczej – powiedziała Karolína Topolová, Dyrektor Generalna AURES Holdings, operatora międzynarodowej sieci autocentrów AAA AUTO.
W obecnych temperaturach samochód może stanowić poważne zagrożenie pożarowe. Przy temperaturze zewnętrznej 35 stopni Celsjusza wnętrze zaparkowanego na słońcu samochodu może w ciągu godziny nagrzać się do 47 stopni. Niektóre elementy wnętrza mogą osiągać nawet znacznie wyższe temperatury – na przykład fotele do 51 stopni, kierownica 53, a deska rozdzielcza do 69 stopni. Wtedy w samochodzie może dojść do eksplozji lub samozapłonu różnych przedmiotów, takich jak zapalniczka czy wkład z odświeżaczem powietrza.
Co zrobić jeśli znajdziemy się w płonącym samochodzie? Przede wszystkim ważne jest zachowanie spokoju. Poza tym, jak najszybciej zatrzymaj się w bezpiecznym miejscu, wyłącz silnik i zaciągnij hamulec ręczny. Następnie opuść samochód tak szybko, jak to możliwe, zamykając za sobą drzwi, ponieważ może to pomóc w opanowaniu pożaru. Odsuń się na bezpieczną odległość od samochodu i wezwij służby ratunkowe.
Škoda opublikowała kolejny szkic wnętrza samochodu koncepcyjnego Vision 7S. W pełni elektryczny siedmiomiejscowy pojazd ma minimalistyczne wnętrze, które ma cechować się intuicyjną obsługą. Model ten to zapowiedź nowego języka projektowania marki. Premiera samochodu koncepcyjnego zaplanowana jest na 30 sierpnia br.
Pierwszy opublikowany szkic modelu Vision 7S, który przepowiada nową generację Skody Kodiaq, prezentował dużą przestrzeń dla maksymalnie siedmiu osób, z trzema rzędami siedzeń. Widoczne były także wprowadzone do auta charakterystyczne funkcje zwiększające komfort podróżowania. Nowo zaprezentowana wizualizacja przedstawia symetryczną i szeroko poprowadzoną deskę rozdzielczą, która podkreśla dużą przestrzeń we wnętrzu pojazdu. Przed nią wkomponowany został duży ekran dotykowy, który po raz pierwszy w samochodzie Skody ułożony jest pionowo.
Szkic prezentuje także dotykowy i wirtualny interfejs. Konstrukcja kierownicy została spłaszczona u góry i u dołu, aby zapewnić kierowcy dobry widok na zestaw wskaźników. Pod centralnym wyświetlaczem znajduje się konsola środkowa z trzema dużymi pokrętłami, które wraz z dwoma przyciskami i obrotowym przełącznikiem pod nimi, tworzą panel zarządzania. Poniżej znajdują się specjalne schowki, w których pasażerowie mogą umieścić oraz połączyć swoje smartfony.
Więcej szczegółów dotyczących nowego modelu Skoda poda pod koniec wakacji.
Zachęceni sukcesem akcji „Tankuj korzyści z Shell” na paliwa Shell FuelSave 95 i Shell FuelSave Diesel, Shell postanowił przygotować ofertę na paliwo LPG.
W ramach programu lojalnościowego Shell ClubSmart, obecni i nowi klienci, otrzymają 10 groszy rabatu za każdy litr Shell AutoGas. Liczba i częstotliwość tankowań jest nieograniczona. Jednorazowo można otrzymać rabat za zakup maksymalnie 25 litrów gazu. Akcja potrwa do 30 września 2022 roku.
Rabat 10 groszy na litrze Shell AutoGas obowiązuje przy każdym tankowaniu. Rabat jest naliczany automatycznie, po zeskanowaniu aplikacji lub plastikowej karty lojalnościowej, proporcjonalnie do ilości zakupionego paliwa. Oferta promocyjna jest naliczana od ceny regularnej danego paliwa, obowiązującej na odwiedzanej przez kierowcę stacji Shell. Za każdy litr zatankowany powyżej określonego limitu, kierowca zapłaci po cenie regularnej, obowiązującej na danej stacji Shell.
Program lojalnościowy Shell ClubSmart funkcjonuje na polskim rynku już od ponad 22 lat. Niemal każdy zakup na stacji Shell – od paliw, przez myjnię, po kawę – nagradzany jest punktami, które można wymienić na nagrody. Są wśród nich m.in. bony na zakupy w takich sklepach jak np. Biedronka, EURO RTV AGD, Smyk czy na Allegro. Punktami można również zapłacić za paliwo oraz za inne produkty dostępne na stacjach Shell. Zebrane punkty można przekazać na wybraną organizację charytatywną, np. Polski Czerwony Krzyż czy Fundację DKMS.
Aby dołączyć do Shell ClubSmart trzeba wejść na clubsmart.shell.pl lub pobrać aplikację Google Play lub App Store i wypełnić formularz rejestracyjny. Następnie dodać do swojego konta numer posiadanej plastikowej karty Shell ClubSmart lub wygenerować wirtualną kartę lojalnościową. Każdy nowy klubowicz otrzymuje przy rejestracji 250 punktów.
O tym, dlaczego Polska jest światową potęgą, jeśli chodzi o liczbę aut na LPG czytaj tu.
Infinix Mobile rozpoczyna swoją ekspansję w Europie, debiutując na rynkach polskim, rumuńskim oraz czeskim i wprowadzając pierwsze modele ze swojego portfolio. W sprzedaży są już smartfony Infinix, m.in. z serii Hot. Mają się wyróżniać ciekawym designem, wydajnymi podzespołami, pojemną baterią i dobrymi aparatami fotograficznymi.
Infinix – narodowość i pochodzenie marki
Marka Infinix Mobile – chiński producent telefonów komórkowych – powstała po nabyciu francuskiej firmy Sagem Wireless w 2011 roku. Obecnie przedsiębiorstwo ma siedzibę w Honkongui jest spółką zależną od Transsion, czyli dużego, chińskiego koncernu z Shenzhen, zajmującego się produkcją telefonów komórkowych, w skład którego wchodzą także marki Itel i Tecno.
Obecnie Infinix Mobile ma lokalne oddziały w ponad 60 krajach, a na przełomie lipca i sierpnia 2022 przedsiębiorstwo weszło do Polski i Czech. Od dziś rusza oficjalna sprzedaż smartfonów Infinix.
Od 2018 roku Infinix ma partnerstwo z Google, a jego smartfony są oparte o system operacyjny Android.
Infinix projektuje, produkuje i sprzedaje smartfony, głównie kierowane do młodzieży – mają wyglądać modnie, być wydajne i przystępne cenowo.
Użytkownicy, zwłaszcza ci młodzi, szukają coraz bardziej wydajnych, a jednocześnie przystępnych cenowo urządzeń mobilnych. Ten trend zamierza wykorzystać w Polsce Infinix. Obecnie skupiamy się na smartfonach z serii HOT, których atutami są pojemna bateria czy dobrej jakości aparat fotograficzny. Równocześnie to nie koniec nowości z naszej strony, w najbliższym czasie pojawią się w naszej ofercie kolejne modele, przeznaczone dla innych segmentów rynku – mówi Ryszard Lindner, Country Manager na Polskę i Kraje Bałtyckie w Infinix Mobile.
Każdy ze smartfonów Infinix Hot jest dostępny w różnych wariantach pamięci. Wszystkie telefony Inifinix są wyposażone w gniazdko słuchawkowe. W aktualnej ofercie jest również model Smart 6 HD.
Infinix Model HOT 11S NFC – cena i opis
Model HOT 11S NFC można kupić w cenie od 949 zł, w zależności od pamięci. Nowe smartfony – wg informacji producenta – zostały wyposażone w aparaty zaprojektowane z myślą o robieniu dobrej jakości zdjęć w różnych warunkach oświetleniowych, również wieczorem i w nocy.
Model ten został wyposażony w procesor MediaTek Helio G88 oraz 6,78-calowy wyświetlacz FHD+, wykonany w technologii IPS z częstotliwością odświeżania 90 Hz. Z kolei bateria 5000 mAh z funkcją szybkiego ładowania 18W pozwala zwiększyć poziom naładowania baterii o 50 proc. w 50 minut. Smartfon działa w oparciu o system operacyjny XOS 7.6, stworzony przez Infinix na bazie Androdia. Moduł NFC daje możliwość płatności zbliżeniowych.
Bateria o pojemności 5000 mAh z technologią Power Marathon
XOS 7.6
NFC
LTE Cat. 4
gniazdo słuchawkowe
Infinix HOT 11
Z kolei model HOT 11 wyróżnia pojemna bateria 6000 mAh oraz duży w swojej kategorii ekran o przekątnej 6,82 cala. Za HOT 11 zapłacimy od 899 zł w zależności od pamięci.
Twórcy nowych smartfonów położyli duży nacisk na design dopasowany do młodych ludzi. Obecnie modele HOT 11S NFC i HOT 11 są dostępne w kolorze Polar Black. Oprócz tego model HOT 11S NFC jest dostępny w kolorze Green Wave, a HOT 11 w Turquosie Cyan i Exploratory Blue. Model HOT 12i można kupić w wariantach kolorystycznych Horizon Blue oraz Racing Black, a Smart 6 HD w Force Black.
Zarówno HOT 11S NFC jak i HOT 11 mają potrójny obiektyw 50 MPx z szeroką przysłoną F1.6. Z przodu jednego i drugiego modelu umieszczono szerokokątny aparat 8 MPx do zdjęć typu selfie, który współpracuje z podwójną diodą oświetleniową do zdjęć wieczorem i w nocy. Oba modele są wyposażone w aplikację WeZone, która pozwala posiadaczom smartfonów Infinix grać w wieloosobowe gry bez dostępu do sieci – zastosowane do tego celu rozwiązanie wykorzystuje hotspot.
Smartfony Infinix – pojemność i ładowanie baterii
Smartfony Infinix są reklamowane jako urządzenia z wydajną baterią, umożliwiają długą pracę i szybkie ładowanie. Zastosowana w nich technologia Power Marathon pozwala na – wg producenta – 25 proc. dłuższą pracę baterii w trybie awaryjnym, czyli dodatkowe 2 godziny połączeń przy 5 proc. zużyciu mocy baterii.
Marka rozwija technologię superszybkiego ładowania i w drugiej połowie roku planuje zaprezentować technologię 180W Thunder Charge, która pozwoli naładować baterię o pojemności 4500 mAh do 50 proc. w zaledwie 4 minuty.
Smartfony Infinix – cena w Polsce
Premierowe modele HOT 11S NFC i HOT 11 są dostępne w cenie od 899 złotych w zależności od modelu oraz pamięci.
Smartfon Infinix – gdzie kupić?
Smarfony Infinix są dostępne w następujących lokalizacjach:
Allegro – Strefa Marki
Euro RTV AGD
Komputronik
Media Expert
Neonet
TECHWISH
x-kom
Smarfony Infinix – serwis w Polsce
Obsługę serwisową urządzeń Infinix w Polsce zapewnia S.B.E. Polska, polsko-francuska firma operująca na rynku serwisowym urządzeń GSM. Współpracuje z wiodącymi producentami telefonów i elektroniki użytkowej.
Jak wiadomo, moc ładowania aut elektrycznych na stacjach z prądem przemiennym bywa zmorą fanów elektryków. Bo co z tego, że wyszukamy stację, która ma oferować moc do 50 kW, a „leci” np. 23 kW? Cóż to efekt wielu zmiennych i wyjaśnimy to w innym artykule, ale dziś do klientów sieci Greenway dotarła informacja, że firma – największy operator punktów ładowania w Polsce – właśnie przeprowadza przebudowy swoich stacji ładowania w celu zwiększenia mocy tych stacji i poprawy jakości usług.
Greenway zwiększa moc do 200 kW
Czy Greenway zwiększa moc na wszystkich stacjach?
W informacji czytamy:
Z tego też powodu, dostęp do poszczególnych lokalizacji może być ograniczony.
To ta gorsza część informacji dla wszystkich tych, którzy są „przywiązani” do ładowania swoich samochodów elektrycznych na określonych stacjach, bo tylko niektóre są przebudowane. Niestety, nie da się zwiększyć mocy na stacjach za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i musi to się dziać sukcesywnie. Związane jest to także z wyłączeniem takiego punktu z użytku. Jednocześnie nie jest do końca zasadne, zwiększanie mocy we wszystkich lokalizacjach. Zatem gdzie się należy spodziewać takiej mocy?
Greenway 200 kW – na jakich stacjach uzyskamy taką moc?
Ale są też dobre wiadomości! Firma poinformowała także, że już dziś może się pochwalić zwiększeniem mocy do 200 kW i ponownym udostępnieniem stacji ładowania w następujących lokalizacjach:
Dyskont Paliwowy Citronex Zgorzelec
Hotel Sójki Kutno 200 kW
W najbliższym czasie Greenway rozpocznie przebudowę w lokalizacjach:
Restauracja Stare Jabłonki Pikutkowo
Galeria Solna Inowrocław
Kaufland Elbląg
Aby dowiedzieć się więcej o przeprowadzanych przebudowach, można sprawdzić je na stronie firmy w sekcji „Aktualności” w portalu klienta.
Carfax przeanalizował pobierane raporty historii pojazdów polskich użytkowników za lata 2021 i 2022. W okresie od 1 stycznia do 26 lipca 2022 roku 50 procent użytkowników znalazło w pobranej historii pojazdu przynajmniej jeden wypadek lub szkodę. To wzrost aż o 75 procent! Oznacza to, że co drugie używane auto jest po wypadku lub z wcześniejszą szkodą.
W całym 2021 roku mniej więcej co trzeci użytkownik znalazł w raporcie co najmniej jedno z tych poważnych zagrożeń.
Nastąpił również gwałtowny wzrost ryzyka dla pojazdów importowanych. O 32 procent wzrosła ilość pojazdów mających w historii Salvage Title. Salvage Title jest wydawany przez władze amerykańskie i zazwyczaj wskazuje na uszkodzenia tak poważne, że pojazd nie może być dopuszczony do ruchu w Stanach Zjednoczonych. Od stycznia bieżącego roku jeden na siedmiu polskich użytkowników CARFAX znalazło w raporcie informację o wydanym tytule Salvage.
Poza znaczący zwiększeniem w ostatnich miesiącach ilości informacji o historii pojazdów dostępnej dla polskich użytkowników w bazie danych Carfax, obserwujemy, iż w efekcie niedoboru samochodów używanych na rynek trafia wiele wcześniej trudnych do zbycia pojazdów. Zdecydowanie zalecamy, aby przed zakupem używanego samochodu sprawdzić jego historię. To może istotnie wpłynąć na ograniczenie ryzyka błędnych decyzji zakupowych, a co ważniejsze chroni przed zakupem i użytkowaniem pojazdu zagrażającego bezpieczeństwu – wyjaśnia Frank Brüggink, założyciel i dyrektor zarządzający Carfax w Europie.
Co drugie używane auto jest po wypadku – jak się chronić?
Polska jest jednym z najbardziej zmotoryzowanych krajów w Europie. Na drogach między Bałtykiem a Karpatami jeździ obecnie około 25 milionów pojazdów, a co roku sprowadzanych jest około miliona pojazdów.
Importujemy auta w obrębie Europy, najczęściej z Niemiec, Francji i Szwajcarii, ale decydujemy się także na szybki zakup aut zakupionych w polskich salonach. W każdym z tych przypadków warto sprawdzić historię pojazdu, bo może to pomóc zaoszczędzić wiele pieniędzy, czasu i nerwów jeszcze przed decyzją o zakupie. Znając historię pojazdu, można lepiej określić jego wartość, zweryfikować informacje od sprzedawcy, a może nawet stwierdzić, czy pojazd jest w ogóle zdatny do ruchu drogowego jeszcze przed spotkaniem się ze sprzedawcą.
Poza tym należy odbyć jazdę próbną przed zakupem i dokonać przeglądu auta przez ekspertów na miejscu lub w niezależnym warsztacie. Uchroni nas to przed złym zakupem, kosztowną naprawą i pojazdami zagrażającymi bezpieczeństwu.
Samochody używane z pewnego źródła i z gwarancją mogą być dobrą alternatywą dla uciążliwej w ostatnim czasie ograniczonej dostępności nowych aut. Pokazują to statystyki Das WeltAuto, którego dealerzy od początku 2022 roku sprzedali już ponad 11 000 samochodów. Ten trend potwierdza również wiek sprzedawanych pojazdów.
Najchętniej wybieranymi samochodami były Skody – Octavia, Fabia oraz Superb;
3,5 roku – tyle średnio mają sprzedawane samochody w programie Das WeltAuto;
Skoda Octavia III numerem jeden
Od początku 2022 roku klienci decydowali się głównie na modele Skody, którą wybrało aż 3850 osób. Najwięcej z nich postawiło na Octavię trzeciej generacji (811 szt.). Kolejne miejsca na podium uzupełniły Fabia III (683 szt.) oraz Superb III (483 szt.). Oprócz skody klienci decydowali się również na osobowe modele Volkswagena (3252 szt.) oraz Seata (831 szt.).
Najchętniej wybieranym silnikiem była wersja benzynowa – na taką opcję zdecydowało się aż 64,5% klientów. Delikatny wzrost zanotowały również samochody napędzane paliwami alternatywnymi – zarówno hybrydy, jak i elektryki. Spadek z kolei zaliczyły samochody napędzane dieslem – wybrało je 33,8% kupujących.
Według IBRM Samar średnia cena katalogowa samochodu osobowego wzrosła o 13,5 % względem ceny zeszłorocznej. Przy czym również większość dealerów przestała udzielać rabatów na zakup nowego auta, co kiedyś było na porządku dziennym. Przykładowo Toyota RAV4 2.0 Dual V (wersja Active) w 2021 roku kosztowała 119 900 zł, natomiast w 2022 – 135 900 zł, co daje nam wzrost o 13,3 %. Jeszcze większy wzrost możemy odczuć przy pojazdach z drugiej ręki. Firma AAA Auto już na początku tego roku, odnotowała wzrost cen pojazdów 3-letnich nawet o 22%. Niektóre modele zdrożały nawet o ponad 60% np. Ford Focus – wzrost o 61,8%.
Braki w dostępności części aut oraz podwyżki cen w całej branży motoryzacyjnej zmuszają nas do podejmowania bardzo przemyślanych decyzji na temat kupna konkretnego samochodu, którym również zamierzamy jeździć dłużej niż mogliśmy mieć dotychczas w zwyczaju. Ogromne zmiany w ostatnim okresie można było dostrzec również wybierając się na poszukiwanie auta do komisu. Przez czasowe zniesienie cła importowego do Ukrainy komisy były przepełnione autami o średniej wartości poniżej 40 tys. zł. Pojazdy o niższej wartości były eksportowane w ogromnych ilościach za granice kraju, co znacznie wpłynęło na dostępność pojazdów na polskim rynku. Dostępność tańszych pojazdów nie wynikała jedynie z wyżej opisanego faktu, ale znaczący wpływ na tą sytuację miały również nawyki Polaków, którzy w ostatnim czasie stali się bardziej oszczędni. Przy wyborze auta używanego skupiamy się nie tylko na tym ile pojazd spala, ale również jakich usterek możemy się w nim spodziewać oraz ile ich naprawa może nas potem kosztować. W oszczędzaniu na spalaniu benzyny może pomóc nam nawet aplikacja Google Maps, w której znajdziemy takie ustawienie jak „preferuj najniższe spalanie”. Dzięki temu trasa zostanie ułożona w taki sposób, by osiągnąć na niej jak najniższe zużycie paliwa. Jak mówi przysłowie „lepiej zapobiegać, niż leczyć”, dlatego warto już podczas zakupu zaopatrzyć się w dodatkowe ubezpieczenie jakim jest przedłużona gwarancja DEFEND Car Protect. Taka polisa zapewni nam ochronę przed nagłą i nieprzewidywalną awarią mechaniczną, elektryczną lub elektroniczną komponentów pojazdu. Wspomniane ubezpieczenie pokrywa zarówno koszt wymienianego/naprawianego komponentu, jak również koszt tzw. robocizny. Dodatkowa polisa to również podwyższenie wartości pojazdu podczas jego odsprzedaży, ponieważ DEFEND Car Protect można przepisać na nowego właściciela.
Pamiętajmy, że sytuacja rynkowa, wszechobecna inflacja, zmiany naszych nawyków i większa oszczędność, a także powiązana z nią dłuższa eksploatacja jednego pojazdu w dalszej perspektywie wpływa na to, że częstszym wyborem stają się pojazdy używane. Wybierając oszczędne jeżdżenie nieodzownym elementem jest wówczas nie tylko poziom spalania naszego samochodu, ale również koncentracja na kosztach związanych z jego użytkowaniem. Z DEFEND Car Protect zapewnisz ochronę w przypadku awarii dla swojego pojazdu oraz zabezpieczysz swój portfel przed dodatkowymi i niepożądanymi kosztami awarii, które zwłaszcza w przypadku pojazdów używanych są nieuniknionym elementem ich użytkowania.
Spory i dyskusje na temat zasięgu samochodów, zużycia paliwa lub energii są powszechne. Często dotyczą one tego, jak realistyczne są osiągi, które podają producenci dla swoich pojazdów. W codziennym użytkowaniu kierowcy łatwo zauważają odchylenia od podanych wartości. Różnice te są jednak spowodowane szeregiem czynników, które nie są do końca przewidywalne, a przede wszystkim pozostają poza kontrolą producentów samochodów. Praktyczny zasięg samochodów elektrycznych czy zużycie paliwa przez pojazd zależy od wielu zaskakująco zmiennych przyczyn.
Co to jest WLTP?
Co to jest WLTP? Pełna nazwa procedury, która wyznacza osiągi elektrycznych pojazdów „na papierze” to Worldwide Harmonized Light Vehicles Test Procedures (WLTP). To wyniki znormalizowanego cyklu, który jest taki sam dla wszystkich aut – nawet dla tych z silnikami spalinowymi.
Marki są zobowiązane do raportowania zasięgu samochodów elektrycznych lub zużycia paliwa przez auta z silnikami spalinowymi według standardowego cyklu. W przeszłości był to cykl NEDC, obecnie jest to WLTP lub WLTC. Nowe cykle zostały wprowadzone głównie po to, aby deklarowany zasięg lub wartości zużycia paliwa lepiej odzwierciedlały rzeczywistość. Z tego powodu WLTP wykorzystuje wyższe prędkości (do 135 km/h i wyższą ogólną średnią prędkość), jest bardziej dynamiczny i w większym stopniu uwzględnia m.in. rzeczywistą masę samochodu.
Cykl WLTP
WLTP (Worldwide Harmonized Light Vehicles Test Procedures) to zestaw procedur testowych stosowanych do homologacji pojazdów. Składa się on z laboratoryjnego WLTC (Worldwide Harmonized Light-Duty Vehicle Test Cycle) oraz praktycznego egzaminu znanego jako RDE. Test WLTC trwa 30 minut, podczas których samochód pokonuje na rolkach łącznie 23 km ze średnią prędkością 47 km/h. Cykl składa się z czterech faz o intensywności od najniższej do najwyższej, w której samochód przekracza prędkość 130 km/h, a wszystko to odbywa się w temperaturze 14°C.
Samochód ma także obowiązkowy postój – 13% czasu testu, czyli nieco ponad trzy minuty, spędza w spoczynku. Co więcej, cykl WLTP uwzględnia dodatkowe wyposażenie samochodów, dla którego producent musi albo przetestować zużycie i zasięg, albo przeliczyć je w zalecany sposób. Warto wspomnieć, że test WLTP przeprowadzany jest przy wyłączonej klimatyzacji.
Zasięg samochodu elektrycznego – pomiar
Skoro już wiemy, co to jest WLTP, to trzeba też podkreślić, że cykl testowy WLTC to jednak ćwiczenie laboratoryjne, które zapewnia, że podane liczby są ujednolicone oraz możliwe do porównania. Dzięki temu klienci mogą zestawiać dane dotyczące zasięgu lub spalania nie tylko modeli tego samego producenta, ale także samochodów różnych marek. Zatem istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że porównując w teorii ze sobą dwa modele o wyższym deklarowanym zakresie WLTP, będą one miały również wyższy zasięg w praktyce.
Dane dotyczące zużycia paliwa i zasięgu podawane przez producentów samochodów i obserwowane w cyklu standardowym różnią się od uzyskiwanych w praktyce.
– Przyczyny odchyleń można zasadniczo podzielić na cztery kategorie. Pierwsza to fizyka samochodu, czyli aerodynamika, waga, opory toczenia. Drugi to warunki otoczenia, czyli pogoda i temperatura zewnętrzna. Ważny jest również styl jazdy kierowcy i oczywiście profil drogi, który w praktyce często może być bardziej wymagający niż tor testowy – mówi Jan Beneš, który specjalizuje się w cyklach testowych dla klientów w Škoda. – Niższe zużycie paliwa i większy zasięg osiągniemy podczas płynnej, przewidywalnej jazdy, bez gwałtownego przyspieszania, w ciepłe dni bez wiatru i na płaskiej drodze z nieobciążonym samochodem – dodaje Jan Beneš.
Kierowcy zazwyczaj nie jeżdżą w tak idealnych warunkach. W momencie, kiedy takie wystąpią, samochód może uzyskać większy zasięg i lepsze zużycie paliwa niż wskazują dane fabryczne. Dowodem na to są liczne testy w magazynach motoryzacyjnych, rajdy ekologiczne oraz rekordowe próby jazdy z możliwie najniższym spalaniem. W praktyce jednak zazwyczaj występują czynniki, które powodują, że spalanie auta wzrasta w stosunku do wartości deklarowanej, a zasięg maleje.
Zasięg samochodu elektrycznego – wpływ temperatury
Temperatura ma większy wpływ na zasięg i zużycie energii w samochodach elektrycznych niż na auta z silnikiem spalinowym. Stopnie Celsjusza na zewnątrz oddziałują zarówno na sprawność samego akumulatora trakcyjnego, jak i na konieczność ogrzania lub schłodzenia wnętrza. Co ciekawe, chłodzenie lub ogrzewanie nie jest uwzględniane w cyklu testowym.
– W przypadku samego akumulatora trakcyjnego idealna temperatura pracy (wewnątrz modułów ogniw) zawiera się w przedziale od około 10 do 35°C. W wyższych temperaturach chłodzenie akumulatora będzie już aktywowane przez wysokonapięciowy klimatyzator, który zużywa energię elektryczną. W niższych temperaturach, ze względu na charakter procesów chemicznych w ogniwach Li-ion, które przebiegają wolniej, pojemność akumulatora ulega stopniowemu zmniejszeniu, co z kolei obniża np. wydajność rekuperacji. Poniżej zera stopni akumulator musi być ponownie aktywnie podgrzewany (za pomocą wysokonapięciowego podgrzewania cieczy) – wyjaśnia David Pekárek, dział systemów energetycznych wysokiego napięcia Škoda.
Zasięg samochodu elektrycznego – wpływ klimatyzacji i ogrzewania
Na zasięg wpływają również takie funkcje, jak klimatyzacja i ogrzewanie.
– Słoneczna wiosenna lub jesienna pogoda jest idealna dla samochodu elektrycznego, kiedy słońce wystarczająco ogrzewa wnętrze do komfortowej temperatury bez konieczności dodatkowej ingerencji. Akumulator trakcyjny nie wymaga wtedy też aktywnego ogrzewania ani chłodzenia – dodają Pekárek i Beneš. Na zasięg pojazdu ma również wpływ styl jazdy – gwałtowne hamowanie, przyspieszanie może nagrzać akumulator tak bardzo, że będzie musiał być chłodzony nawet przy niskiej temperaturze. Tak więc sam kierowca może znacząco wpłynąć na zużycie paliwa – oprócz intensywnego przyspieszania i zwalniania, negatywny wpływ ma również wysoka prędkość jazdy.
Stale poprawiająca się infrastruktura ładowania i dostępny zasięg aut elektrycznych sprawiają, że podróżowanie nimi po Europie jest teraz niemal tak wygodne, jak przemieszczanie się samochodem z silnikiem spalinowym. Zasięg auta nie musi więc być głównym ograniczeniem, nawet jeśli wartości zmierzone w cyklu WLTP mogą nieco różnić się od tych dostępnych w praktyce.
Ford F-150 to marzenie niejednego fana amerykańskiej motoryzacji, ale w takim wydaniu do jeszcze nie widzieliśmy! Po pierwsze jest elektryczny, czyli to model F-150 Lightning, a po drugie to radiowóz! Co prawda Ford od ponad 70 lat dostarcza policji pojazdy – obecnie ponad 12 tysięcy oddziałów policji w całym kraju korzysta z samochodów tej marki. Dość powiedzieć, że w służbie znajduje się więcej pojazdów Forda niż wszystkich innych konkurencyjnych aut razem wziętych1.
– Jesteśmy dumni, że możemy przedstawić pierwszego w USA elektrycznego pick-upa przeznaczonego do policyjnych potrzeb, dzięki któremu służby mogą wykorzystać przełomową technologię, aby poprawić swoją efektywność – powiedział Nate Oscarson, kierownik sprzedaży Ford Pro ds. służb rządowych.
– Pro Power Onboard może służyć jako mobilne źródło zasilania2, np. aby oświetlić po zmroku miejsca wypadków na autostradzie, elektryczny układ napędowy potencjalnie pomaga obniżyć koszty eksploatacyjne oraz te związane z zakupem paliwa3, a Mega Power Frunk zapewnia dodatkowe zamykane schowki wręcz stworzone dla policyjnych celów. Takich funkcjonalności oczekuje się zresztą od lidera w dziedzinie policyjnych pojazdów – dodał.
Elektryczny pick-up stworzony specjalnie dla policji
Ford F-150 Lightning Pro SSV przyspiesza od 0 do 96 km/h w czasie poniżej czterech sekund4, ma zaawansowaną technologicznie platformę elektryczną oraz ciekawe rozwiązania związane z oprogramowaniem Ford Pro. Jest przeznaczony do specjalistycznych potrzeb różnych departamentów, które obejmują pomoc na miejscu wypadku albo miejscu przestępstwa czy holowanie łodzi albo przyczepy.
Specjalnie przygotowane przez Forda funkcje F-150 Police Responder obejmują:
Siedzenia z wytrzymałej tkaniny ze zredukowanymi podpórkami, aby ułatwić wsiadanie i wysiadanie z pojazdu;
Wbudowane stalowe płyty wzmacniające i zabezpieczające oparcia przednich foteli;
Dostępne czerwono-niebieskie albo bursztynowo-białe światła ostrzegawcze w technologii LED montowane na dachu;
Łatwa w montażu wzmocniona górna półka na desce rozdzielczej, na której może znaleźć się dodatkowe wyposażenie policyjne;
Łatwe w czyszczeniu tylne siedzenia i podłoga z winylu.
Standardowe funkcjonalności obejmują natomiast:
Wnętrze: 12-calowy cyfrowy zestaw zegarów i wskaźników oraz 12-calowy ekran dotykowy wbudowany w środkową konsolę;
Na zewnątrz: Mega Power Frunk zapewniający zamykaną przestrzeń ładunkową, w którym znajduje się też łatwy dostęp do źródeł zasilania;
Zakres możliwości i wydajność: 452 KM mocy maksymalnej i 1 050 Nm maksymalnego momentu obrotowego, 3 500 kg zdolności holowniczej i 1 000 kg maksymalnej ładowności6 w wersji ze standardowym akumulatorem albo przyspieszenie od 0 do 96 km/h poniżej czterech sekund, 580 KM mocy maksymalnej, 1 050 Nm maksymalnego momentu obrotowego i 4 500 kg zdolności holowniczej5 w wersji z akumulatorem o zwiększonym zasięgu.
Technologie: Intelligent Range, która optymalizuje trasy podczas podróży, SYNC 4, bezprzewodowe aktualizacje Ford Power-Up, Ford Co-Pilot360 z systemem automatycznego hamowania awaryjnego, informacją o ruchu poprzecznym i monitorowaniem martwego pola (BLIS).
1 Na podstawie danych rejestracji nowych pojazdów z S&P Global Mobility przy ograniczeniu do służb rządowych oraz pojazdów POL i SSV – dane za 2021 rok.
2 Maksymalny pobór mocy nieprzekraczający limitów określonych w instrukcji obsługi pojazdu.
3 Zaplanowane koszty eksploatacyjne w porównaniu ze spalinowym modelem EcoBoost o pojemności 2,7 litra w oparciu o zalecany harmonogram serwisowania opublikowany w instrukcji obsługi. Analiza odzwierciedla standardową metodę Ford Motor Company obliczania planowych kosztów serwisowania i odzwierciedla dane dostępne w 2020 roku.
4 Dane testowe Forda oparte na typowej metodologii branżowej przy użyciu przesunięcia o czas przejechanie 1 stopy (1-ft. Rollout). Rezultaty mogą się różnić w zależności od próby.
5 Maksymalna wartość holowania w modelach Pro z dostępnym akumulatorem o zwiększonym zasięgu i specjalnym pakietem Max. Trailer Tow Package. Wartość może różnić się w zależności od ładunku, konfiguracji pojazdu, akcesoriów i liczby pasażerów.
6 Maksymalna ładowność z akumulatorem o standardowym zasięgu i 18-calowymi kołami.
Firma MMC Car Poland, czyli dystrybutor samochodów, części zamiennych i akcesoriów Mitsubishi Motors w Polsce, zmienia nazwę na Astara Poland. Nowa spółka planuje dynamiczny rozwój w polskim sektorze mobilności.
Astara Poland – kiedyś MMC Car Poland
Jako nowa spółka – Astara Poland – jest częścią globalnej grupy Astara (wcześniej znana jako Berge Automocion). Wcześniej, jako MMC Car Poland, od 1996 roku firma pełniła rolę generalnego dystrybutora samochodów, części zamiennych i akcesoriów Mitsubishi Motors w Polsce. Ta funkcja nowej firmy pozostanie bez zmian. Trwają obecnie intensywne przygotowania do premier dwóch nowych modeli Mitsubishi – nowych generacji SUV-a ASX oraz miejskiego modelu Colt, które zadebiutują w 2023 roku.
W ramach nowej strategii rozwoju Astara Poland pracuje także nad rozszerzeniem skali działań, by wkrótce zaprezentować nowe modele w oparciu o własny ekosystem dystrybucji, łączności i mobilności. Prace te zbiegają się w czasie z procesem transformacji całej branży i stanowią odpowiedź na wyzwania stawiane przez społeczeństwo, dotyczące osiągnięcia zrównoważonej mobilności, lepszej cyfryzacji i większej wydajności energetycznej. Cyfryzacja działań ma przyspieszyć etapy zakupu nowego samochodu bez wychodzenia z domu i pozwolić na rozwijanie nowych usług i doświadczeń związanych z posiadaniem i użytkowaniem pojazdów.
Astara w Polsce to zespół pasjonatów motoryzacji. Duża grupa pracowników pracuje w firmie od 26 lat, czyli od daty powstania spółki. Jako doświadczony zespół ekspertów z branży motoryzacyjnej od ponad ćwierćwiecza odpowiadamy za dystrybucję, sprzedaż i serwis samochodów marki Mitsubishi. W ciągu 26 lat sprzedaliśmy ponad 100 000 samochodów Mitsubishi. Sieć autoryzowanych stacji dealerskich Mitsubishi Motors w Polsce tworzy obecnie 26 punktów sprzedaży i 40 stacji serwisowych, w których łącznie znajduje zatrudnienie około 1000 osób. Od zawsze nasza strategia była skoncentrowana na Kliencie i jego potrzebach. Teraz dzięki innowacyjnym rozwiązaniom Astara będziemy potrafili w jeszcze lepszym stopniu odpowiedzieć na rosnące oczekiwania Klientów, proponując różnorodne formy własności i użytkowania pojazdów – od zakupu z wieloma formami finansowania, przez krótko i długookresowy wynajem a także subskrypcję i systemy łączności. Wejście do międzynarodowej i wielomarkowej grupy Astara otworzyło przed nami szerokie możliwości rozwoju firmy. Obecnie intensywnie pracujemy zatem także nad planami współpracy z innymi markami i wdrożenia innowacyjnych systemów dystrybucji, mobilności i łączności. Dążąc do jak najlepszej wydajności operacyjnej przy wykorzystaniu wiedzy i zasobów grupy współpracujemy też ściśle z innymi krajami i regionalnymi przedstawicielstwami firmy Astara. Jednym z przykładów jest kooperacja z Astara Western Europe w celu integracji działań dla Isuzu Poland – polskiego przedstawicielstwa tej marki, która obecnie dzieli z nami przestrzeń biurową – podsumowuje Piotr Szewczyk, dyrektor operacyjny Astara Poland.
Astara – co to jest?
Działająca od 1979 roku Astara to jedna z największych na świecie grup przedsiębiorstw, zapewniających produkty i usługi w obszarze motoryzacji i mobilności na trzech kontynentach, w 17 krajach, z ponad 230000 sprzedaży pojazdów rocznie. Astara jest obecna w Hiszpanii, Niemczech, Portugalii, Austrii, Belgii, Finlandii, Luksemburgu, Holandii, Polsce, Szwecji, Szwajcarii, Argentynie, Boliwii, Chile, Kolumbii, Peru i na Filipinach, reprezentując 30 marek samochodów. Firma oferuje też systemy online różnych formy posiadania i użytkowania pojazdów – od zakupu z wieloma formami finansowania, przez krótko i długookresowy wynajem a także subskrypcję i systemy łączności.
Wcześniej Ulrike von Mirbach była odpowiedzialna za sprzedaż detaliczną BMW i MINI w ramach projektu „nowego modelu sprzedaży w Europie”, a także za ogólny rozwój nowych struktur sprzedaży MINI. Oprócz nowej roli szefowej marki MINI na Europę nadal pełni tę funkcję.
Jej poprzednik Pierre Jalady przejął od 1 lipca 2022 roku odpowiedzialność za markę MINI w regionie Azji i Pacyfiku, Europy Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki.
Ulrike von Mirbach pracuje dla BMW Group od około 17 lat. Na początku swojej kariery odpowiadała m.in. za strategię marketingową marki BMW na rynku niemieckim. Od października 2015 do końca 2020 roku kierowała marketingiem marki MINI w Niemczech. 1 stycznia 2021 roku przejęła zarządzanie marką MINI w Niemczech i zaledwie rok później awansowała na poziom Europy.
Ulrike von Mirbach znacząco rozwinęła markę MINI w Niemczech i z powodzeniem realizowała elektryfikację marki. Dla Ulrike von Mirbach sprawy organizacji sprzedaży są zawsze na pierwszym planie. Dobra współpraca między dealerami a producentem, jak również strategiczne zarządzanie marką i jej cyfryzacja, były decydującymi czynnikami sukcesu w pozytywnym rozwoju marki na rynku niemieckim.
Jestem przekonana, że Ulrike von Mirbach, dzięki swojej wyjątkowej wiedzy na temat marki i sprzedaży, z powodzeniem poprowadzi markę MINI w elektryczną przyszłość na poziomie Europy. Ustanowi odpowiednie strategiczne warunki ramowe, które zapewnią sukces sprzedażowy marki w ramach nowego modelu sprzedaży.
Symbol BMW w Monachium – budynek w kształcie czterech cylindrów – 22 lipca br. skończył 50 lat. Z dzisiejszej perspektywy śmiało można się pokusić o porównanie nie do cylindrów, ale do cylindrycznych ogniw stosowanych w akumulatorach trakcyjnych samochodów elektrycznych. BMW zmierza w stronę elektromobilności. Jednak – jak przyznają przedstawiciele firmy – elektromobilność to za mało. Ważna jest zrównoważona produkcja. Dlatego firma konsekwentnie inwestuje w innowacyjne rozwiązania pozwalające ograniczyć emisję gazów cieplarnianych w całym łańcuchu dostaw – tłumaczy Thomas Becker, szef działu zrównoważonego rozwoju i mobilność BMW.
Gospodarka cyrkularna, czyli taka, w której odpad staje się podstawą dalszej produkcji, to dla koncernu norma. Od momentu projektowania do poddania recyklingowi – chodzi o to, żeby wykorzystać możliwie jak najwięcej surowców powtórnie. Pod błyszczącym lakierem nie widać, czy stal lub aluminium użyte do produkcji BMW, Mini czy nawet Rolls Royce’a, pochodzi z recyklingu. A przecież może mieć nawet 20 lub 30 lat – bo takie auta trafiają do zakładów recyklingowych.
Recykling akumulatorów z samochodów elektrycznych
BMW szczyci się tym, że ma największy zakład recyklingu w całych Niemczech. Sprawnie przygotowuje w nim do dalszej obróbki dużą liczbę modeli aut własnych, ale także innych marek. Poddawane recyklingowi są, oczywiście, także pojazdy elektryczne i zelektryfikowane. W tym wypadku pierwszą rzeczą jaka jest z nich wymontowywana to akumulator trakcyjny. Nie musi być rozładowany, ani specjalnie przygotowany do dalszej obróbki. Tym zajmują się partnerzy koncernu, specjalizujący się w recyklingu akumulatorów – choćby Umicore, działający także w Polsce.
Pytałam naszych opiekunów, oprowadzających dziennikarzy po zakładzie recyklingu BMW, o to, co dzieje się z energią zmagazynowaną w wymontowanych akumulatorach. W zależności od tego, do kogo później ta energia trafia, albo zasila sieć albo wspiera sprzęty używane do jej dalszej obróbki. Zapewniono mnie, że nic się nie marnuje.
Kwestie recyklingu silników elektrycznych, to można powiedzieć pestka, w porównaniu ze znacznie bardziej złożonymi jednostkami spalinowymi. Dzisiejsze procesy recyklingowe pozwalają odzyskać blisko 90 proc. surowców. Nie wszystkie da się zastosować ponownie w produkcji aut, ale ten odsetek stale rośnie.
Pracownicy i pracowniczki zakładu BMW zdobywają miesiącami doświadczenie po to, by precyzyjnie wymontowywać kolejne podzespoły. Na koniec całego procesu otrzymywany jest zgnieciony wrak. Kolejnym etapem jest przekazanie go wyspecjalizowanym firmom, które uzyskują z niego mieszaninę różnych materiałów, pokruszoną na części wielkości dłoni. Przy pomocy magnesów oddzielana jest stal, metodą cyklonu wysysane lekkie plastikowe elementy, dodatkowo odsiewane i przetapiane są metale nieżelazne. Wszystko to po to, by wprowadzić te substancje ponownie do obiegu.
Materiały z recyklingu w samochodach BMW
Oferowane dziś auta koncernu BMW mają ok. 30 proc. domieszkę materiałów pochodzących z recyklingu. Czasem produkuje się z nich dywaniki, czasem osłony przewodów, a czasem szyby. Kolejnym krokiem w rozwoju zrównoważonej produkcji w BMW ma być osiągniecie 50 proc. przetworzonych materiałów w nowych autach.
Hasło „secondary first” (z ang. wtórny na czele) nie jest tylko sloganem.
Ok. 60 kg termoplastycznych tworzyw sztucznych wykorzystanych w produkcji elektrycznego modelu BMW iX pochodzi od „dawców”. Zamknięcie tych substancji w pętli obiegu zamkniętego pozwala firmie zaoszczędzić pieniądze i oszczędzić planetę.
Podczas kilkugodzinnej prezentacji dotyczącej zrównoważonego rozwoju, przeprowadzonej w Monachium, w siedzibie firmy, wiele razy odnoszono się bezpośrednio do zapisów Porozumienia Paryskiego. To pierwsze globalne porozumienie dotyczące ochrony klimatu. Około 200 krajów zobowiązało się do działań powstrzymujących wzrost globalnych temperatur – poniżej 2 stopni Celsjusza. Utrzymanie go na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza ma pozwolić ludzkości przetrwać. Świat nauki przedstawił szereg dowodów na to, że to działalność człowieka, od czasów rewolucji przemysłowej, bezpośrednio wpływa na zmianę klimatu.
Nie da się ukryć, że branża motoryzacyjna, opierająca się o paliwa kopalne, przyczynia się do tych zmian. Dziś żaden z największych producentów nie uchyla się od obowiązków ochrony środowiska. Co więcej, firmy widzą, że im się to opłaca. Skracają łańcuch dostaw, mają większa kontrolę nad produkcją. Zasilanie fabryk zieloną energią staje się standardem, tak jak używanie wody w obiegu zamkniętym.
Elektromobilność a odpowiedzialność za planetę
Wracając do BMW. To, czego jeszcze nie udaje się firmie odzyskać z recyklingu, koncern stara się zdobyć w możliwie najłagodniejszy dla planety sposób. Lit, kobalt i inne pierwiastki krytyczne mają w BMW udokumentowane pochodzenie. Lit do produkcji akumulatorów stosowanych w elektrycznych i zelektryfikowanych autach koncernu pochodzi od producentów z Australii i Argentyny.
Firma w 2020 roku przystąpiła do Responsible Mining Assurance – IRMA. Inicjatywa na rzecz odpowiedzialnego górnictwa ma gwarantować, że poszukiwane pierwiastki nie są obciążone niewolniczą pracą przy ich wydobyciu oraz mają ograniczony wpływ na środowisko naturalne. Kolejnym krokiem będzie zwiększenie udziału pierwiastków odzyskiwanych z akumulatorów w procesie recyklingu. Na razie, z racji tego, że aut elektrycznych jest mało – to raczkujący trend.
BMW podkreśla, że realizuje jedne z najbardziej ambitnych założeń dotyczących zrównoważonego rozwoju w swojej branży. Nie deklaruje jednak nadal, kiedy konkretnie zamierza zrezygnować z produkcji aut spalinowych. Znaczna część koncernów motoryzacyjnych ma znacznie ambitniejsze plany dotyczące rezygnacji z produkcji aut spalinowych niż Bruksela. Ta – przypomnę – chce, by w krajach unijnych nie było możliwości sprzedawania nowych spalinowych aut po 2035 roku.
Obecnie w Monachium, w historycznej przestrzeni, w jednej fabryce, produkowane są zarówno auta z napędem tradycyjnym, hybrydy plug-in (PHEV) i elektryki (BEV). Powstają tu auta serii 3 oraz 4, w tym model i4. Jeśli sytuacja będzie wymagała wygaszenia jednego wariantu napędu – firma to zrobi. Przygotowuje na tę okoliczność pracownice i pracowników, szkoląc ich w zakresie emobilności.
Przygotowuje się także, do tego, by zrezygnować trwale z produkcji silników spalinowych w tym miejscu. Jak przyznają przedstawiciele firmy, nie będzie ona pasowała do nowej, otwartej i zielonej koncepcji przebudowy zakładu.
Historia vs przyszłość
Mówiąc o Monachium i wspominając kultową pięćdziesięcioletnią wieżę złożoną z czterech cylindrów, nie sposób nie wspomnieć o specjalnej wystawie poświęconej nowym trendom w mobilności i zrównoważonemu rozwojowi. Są tam ekspozycje poświęcone zrównoważonym materiałom, zielonej energii, degradacji środowiska i nowej mobilności. Coś dla młodszych i dla starszych.
Przestrzeń należąca do BMW w Monachium (i Muzeum BMW Welt) jest w czołowej dziesiątce najczęściej odwiedzanych muzeów w Niemczech. Koncern korzysta z tego, by dodatkowo edukować. Bo kiedy już nacieszymy się pięknymi maszynami z przeszłości, warto pomyśleć o tym, co czeka kolejne pokolenia.
Światowy Ranking Konkurencyjności (The World Competitiveness Yearbook) za 2022 r. przygotowany przez Międzynarodowy Instytut Rozwoju Zarządzania (IMD), jedną z najbardziej znanych szkół biznesu na świecie, poruszył m.in. jakość infrastruktury drogowej na świecie i stworzył ranking jakości dróg w Europie 2022. Od 2018 r. pozycja Polski w rankingu jest coraz niższa. O konieczności poprawy stanu nawierzchni dróg krajowych informuje także w swoim ostatnim raporcie GDDKiA. Jej kontrole wykazały, że 37,3% dróg w naszym kraju wymaga remontu.
Ranking jakości dróg w Europie 2022 – Polska jednym z najgorszych krajów w Europie
W rankingu dotyczącym jakości infrastruktury drogowej w 2022 r. Polska zajęła 43 miejsce wśród 63 państw. Od 2018 r., gdy zostaliśmy sklasyfikowani w zestawieniu na 34 lokacie, w kolejnych latach pozycja naszego kraju systematycznie się obniża – 2019 r. (36), 2020 r. (35) i 2021 r. (42).
W tym roku najlepiej pod względem jakości dróg autorzy raportu ocenili Szwajcarię, Danię i Szwecję, a najgorzej Wenezuelę, Mongolię oraz Botswanę.
W rankingu uwzględniono 30 państw Europy. Wśród nich w 2022 r. Polska zajęła 26 miejsce. Niżej jakość dróg została oceniona w Chorwacji, Rumunii, Turcji i Bułgarii.
37,3% polskich dróg jest w stanie niezadowalającym lub złym
Surowa ocena infrastruktury drogowej pochodząca z raportu Światowego Rankingu Konkurencyjności pokrywa się w dużej mierze z ostatnim raportem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Po kontroli tego urzędu przeprowadzonej na koniec 2020 r. okazało się, że 37,3% dróg w Polsce było w stanie niezadowalającym lub złym.
Z szacunków GDDKiA wynika, że na przeprowadzenie remontów dróg, których stan został oceniony jako zły, trzeba przeznaczyć około 4,8 mld zł. Najwięcej z nich znajduje się w województwie lubuskim (27,9%), kujawsko-pomorskim (19,7%) i lubelskim (17,8%). Z kolei najmniej w zachodniopomorskim (5,9%), świętokrzyskim i podlaskim (po 7,5%).
Ranking jakości dróg w Europie 2022 nie kłamie – wśród największych polskich miast najwięcej dróg wymagających natychmiastowego remontu znajduje się w Zielonej Górze (27,9%), Bydgoszczy (19,7%) i Lublinie (17,8%). Natomiast najmniej w Szczecinie (5,9%), Białymstoku i Kielcach (po 7,5%).
Gdzie najczęściej dochodzi do wypadków i kolizji z powodu niewłaściwego stanu jezdni?
W statystykach policyjnych corocznie jako jedną z przyczyn kolizji i wypadków drogowych wymienia się niewłaściwy stan jezdni. W 2021 r. odnotowano w naszym kraju 11 851 takich zdarzeń. Do największej liczby z nich doszło w województwie śląskim (2038), łódzkim (1538) i wielkopolskim (1211), a najmniej w podlaskim (141), podkarpackim (219) i świętokrzyskim (254).
Gdzie wybudowano i wyremontowano najwięcej dróg w Polsce?
Z danych GDDKiA udostępnionych isprzet.pl wynika, że w latach 2017-2021 najwięcej kilometrów dróg wybudowano w województwie mazowieckim (309,9 km), zachodniopomorskim (204,4 km) i dolnośląskim (139,2 km). Z kolei najmniej w opolskim (31,1 km), pomorskim (47,3 km) i małopolskim (47,9 km).
W latach 2017-2021 najwięcej kilometrów dróg wyremontowano w województwie wielkopolskim (403,1 km), mazowieckim (240,5 km) i opolskim (175 km). Natomiast najmniej w kujawsko-pomorskim (47,3 km), lubelskim (59,6 km) i śląskim (60,8 km).
W latach 2017-2021 najwięcej środków na budowę i remonty dróg wydano w województwie wielkopolskim (392,4 mln zł), mazowieckim (229,9 mln zł) i opolskim (163,7 mln zł). Z kolei najmniej w pomorskim (33,4 mln zł), śląskim (38,6 mln zł) i kujawsko-pomorskim (41,1 mln zł).
Czy ocena stanu dróg może wpływać na wysokość cen OC?
Informacje o stanie technicznym nawierzchni dróg, natężeniu ruchu drogowego czy statystyki wypadkowe, to istotne dane brane pod uwagę nie tylko podczas zarządzania drogami. Mogą one być uwzględniane również przez ubezpieczycieli podczas oceny ryzyka ubezpieczenia pojazdu. Jednak nie są to główne czynniki wpływające na ceny OC. Wysokość składki wyliczana jest na podstawie wielu informacji, dotyczących zarówno właściciela, jego miejsca zamieszkania, jak i ubezpieczanego samochodu – wyjaśnia Kamil Sztandera, ekspert ds. ubezpieczeń komunikacyjnych w porównywarce rankomat.pl.
Np. w pierwszym półroczu 2022 r. najdroższe oferty OC otrzymywali właściciele pojazdów zarejestrowanych w województwie pomorskim. Tymczasem, w tym regionie stan dróg oceniany jest dość wysoko, ponieważ jedynie 9,4% wymaga natychmiastowego remontu, a do wypadków i kolizji z powodu niewłaściwego stanu jezdni dochodzi 3,5-krotnie rzadziej niż np. w najgorszym pod tym względem województwie śląskim.
Ranking jakości dróg w Europie 2022 nie wypada dla nas łaskawie i zdecydowanie oddalamy się – jeśli chodzi o jakość dróg – od reszty Europy. Prace powinny iść w szybszym tempie, a środki wydawane bardziej efektywnie. Dopiero wówczas jest szansa na dogonienie czołówki Europy.
Rolls-Royce Phantom zajmuje niezagrożoną pozycję na samym szczycie luksusu. Zgodnie z życzeniem klientów, w Phantomie serii II pojawiły się jedynie delikatne zmiany w wyglądzie i estetyce.
Podczas premiery Phantoma serii II w Warszawie Frank Tiemann, Director of Corporate Communications Central and Eastern Europe Rolls-Royce Motor Cars, powiedział:
W nowej wersji Phantoma utrzymaliśmy wszystko to, za co właściciele kochają ten wspaniały luksusowy przedmiot; delikatne, aczkolwiek znaczące udoskonalenia odzwierciedlają zmiany w preferencjach i oczekiwaniach klientów.
Rolls-Royce Phantom serii II
Teraz, dzięki delikatnej geometrycznej zmianie w atrapie chłodnicy, plakietka „RR” oraz figurka Spirit of Ecstasy stały się jeszcze bardziej widoczne, gdy patrzy się na nie z przodu. Sama atrapa jest teraz rozświetlona, zaś światła drogowe zostały ozdobione ramkami misternie laserowo ciętymi dającymi efekt świateł gwiazd, co wzmacnia efekt zaskoczenia, kiedy widzi się Phantoma nocą. Boczny profil został zmodyfikowany w obrębie przestrzeni dla nowych kół. Na zamówienie są dostępne trójwymiarowe, frezowane koła ze stali nierdzewnej z trójkątnymi płaszczyznami w pełni lub częściowo polerowanymi. Alternatywnie, Phantom może zostać ozdobiony prawdziwie eleganckimi kołami dyskowymi, które przywołują romantyczny klimat Rolls-Royce’ów z lat 20. poprzedniego wieku.
Pełne przepychu wnętrze Phantoma pozostaje niemal takie samo: kierownica została delikatnie pogrubiona, dzięki temu ten punkt styku właściciela/kierowcy z samochodem jest ulepszony i stał się bardziej bezpośredni.
Rolls-Royce Phantom ExtendedSeriesII
Phantom oraz Phantom Extended – każdy z nich ma swój własny charakter. Konwencjonalny Phantom jest wybierany głównie przez tych, którzy sami chcą prowadzić samochód. Ci, którzy wolą zawiadywać podróżą z tylnego siedzenia, Phantom Extended oferuje super-luksusowe doświadczenie z jazdy samochodem prowadzonym przez szofera.
Każdy Phantom może stać się niczym „białe płótno” i być spersonalizowany przez właściciela w ramach programu Bespoke. Dzięki temu samochody odzwierciedlają nie tylko indywidualny styl i charakter ich posiadaczy, ale też są unikatowe na światową skalę.
Piotr Fus, Dealer Principal Rolls-Royce Motor Cars Warszawa, powiedział:
Phantom, jako najwyższy model marki, przyciąga elitę naszego klienckiego portfolio. To ludzie sytuowani, odnoszący sukcesy, stojący na czele w swoim obszarze działania, często są to osoby publiczne, przy tym zdeterminowani i wymagający. Phantom zawsze był tym, czym jego właściciel sobie życzył. Nie tylko „najlepszym samochodem na świecie”, ale dla nich w ich świecie.
Wraz z Phantomem Series II debiutuje „Rolls-Royce Connected”. System umożliwia właścicielowi bezpośrednie przesłanie adresu z aplikacji Whispers (członkowskiej aplikacji Rolls-Royce’a) do samochodu, dzięki czemu nawigacja gładko i bezbłędnie poprowadzi samochód na przyjęcie, do restauracji, dealerstwa, a nawet do samej siedziby Rolls-Royce’a. Rolls-Royce Connected wyświetla w Whispers położenie samochodu, status bezpieczeństwa i aktualny stan „zdrowia”. Za dotknięciem przycisku, właściciel może skontaktować się z wybranym dealerem, by omówić wymagania serwisowe lub uzyskać informację o samochodzie.
Rolls-Royce nie wprowadził żadnych zmian pod maską. Phantoma wciąż napędza podwójnie doładowany silnik V12 o pojemności 6,75 litra. Generuje on 571 KM oraz 900 Nm momentu obrotowego.
Kiedy decyzja o spędzeniu wakacji w kamperze już zapadnie, czas na podjęcie drugiej, bardzo ważnej kwestii. Który kierunek wybrać? Możliwości jest naprawdę wiele, a wszystko zależy od naszych upodobań. Warto jednak wiedzieć, że podróżowanie kamperem po Europie jest świetną propozycją na udany wypoczynek.
Kamperem po Europie
Podróż kamperem jest porównywana do żeglowania na pokładzie jachtu. Przez wielu jest to uznawane za jeden z najlepszych sposobów na spędzenie wakacji. Na szczęście nie trzeba być właścicielem dobrze wyposażonego domu na kółkach, żeby móc spędzić czas w stylu wagabundy. Kamper można przecież wynająć nie tylko w Polsce, ale także dolecieć na miejsce docelowe i tam wypożyczyć kamper by zwiedzić dany kraj na czterech kołach.
Podróż kamperem to nie tylko genialny sposób na wypoczynek, ale również wciągający styl życia. Zanim jednak zaczniemy przygodę z takim samochodem warto odpowiedzieć sobie na pytanie jaką podróż planujemy – przejazd kamperem po Europie stoi przed nami otworem!
Portugalia – miejsce, gdzie zaczyna się Europa
Perspektywa spędzenia czasu w tym malowniczym kraju oraz gwarancja udanej pogody przyciągają co roku wielu turystów. Choć trasa z Polski do Portugalii liczy ponad 3 tysiące kilometrów, po drodze można zaplanować szereg przystanków w Niemczech, Francji czy Hiszpanii.
Będąc już na miejscu, podróżujący musi wybrać kemping, na którym spędzi noc. Jeśli planowany jest objazd kraju, to lepiej jeszcze w Polsce przygotować plan podróży i wybrać miejsca noclegowe, ponieważ spanie na dziko w Portugalii nie jest możliwe. 6 stycznia 2021 roku weszło w życie prawo, które mówi o tym, że spanie w kamperze poza wyznaczonymi do tego obszarami jest zakazane. Ceny kempingów wahają się tu od 80 zł/dobę do 135 zł/dobę – wszystko zależy od lokalizacji i standardu.
Poza kempingami można skorzystać ze specjalnie oznaczonych placów czy parkingów – w takich miejscach możliwe jest spędzenie nocy. Bardzo ważne jest przestrzeganie tej zasady, ponieważ zarówno Gwardia Narodowa, Policja, jak i straże gminne mają uprawnienia do kontroli oraz wystawienia mandatu, a ten może wynieść kierowcę kampera nawet od 200 do 36 000 euro, czyli nawet 173 tysięcy złotych, jeśli parkuje na przykład w obszarze chronionym! Portugalczycy złamanie tego zakazu traktują jako przestępstwo przeciwko środowisku. Jeśli chodzi o parkowanie w miejscach objętych zakazem zatrzymywania się lub postoju, za jego złamanie kierowca może zapłacić od 50 do 300 euro, co w przeliczeniu na złotówki wynosi 240 do 1440 zł.
Choć w podróżach kamperem po Europie z trasami może być różnie, to Portugalia jest bardzo dobrze skomunikowana. Może pochwalić się autostradami mierzącymi łącznie ponad 3 tysiące kilometrów. Za większość z nich trzeba jednak zapłacić. Ceny wahają się od 7 do prawie 50 euro, wszystko zależy od długości odcinka i tego, czy dane auto jest zarejestrowane w Portugalii. Miejscowi pomyśleli jednak o turystach i stworzyli system EasyToll, na który wystarczy się zarejestrować, a numery rejestracyjne samochodu zostaną połączone z kartą kredytową. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie https://gotoportugal.eu/.
Co warto zobaczyć? Na pewno nie można zrezygnować z odwiedzenia stolicy Portugalii, Lizbony. To urokliwe miasto pełne jest wzniesień, wąskich uliczek i pięknej architektury. Nie jest to typowa metropolia. Zapewne każdy kojarzy ze zdjęć lub filmów żółte wagoniki sunące w górę i w dół pomiędzy kamienicami. To Elevadro da Bica, uznawana za jedną z najatrakcyjniejszych kolejek na świecie. Warto odbyć nią podróż pomiędzy wzniesieniami São Paulo i Largo do Calhariz, aby móc pozachwycać się wspaniałymi widokami miasta i rzeki Tejo. W stolicy koniecznie trzeba zobaczyć zabytkowy Klasztor Hieronimitów czy największy plac w mieście – Plac Comercio. W tym klimatycznym mieście można się naprawdę zakochać.
W Portugalii można prowadzić auto, mając w organizmie do 0,5 promila, ale po przekroczeniu tej liczby kierowcy grozi mandat w wysokości od 250 do nawet 1250 euro oraz zatrzymanie prawa jazdy na okres od miesiąca do roku. Dlatego, jeżeli podróżujący chce odwiedzić Porto, miasto miłośników wina, niech lepiej wcześniej zaparkuje bezpiecznie na kempingu i dopiero po tym uda się na wycieczkę po klimatycznych uliczkach, przy których stoją beczki wypełnione po brzegi porto. Miasto – od którego nazwę bierze wzmacniane wino – zachwyca nie tylko doskonałym trunkiem, ale i feerią barw. Kolorowe budynki, romantyczne uliczki… to miasto tętni życiem.
Wenecja w Portugalii? Zaraz, zaraz, czy to możliwe? Jeżeli turysta zdecyduje się odwiedzić Aveiro, miasteczko nad kanałami, to tak! Można tam przepłynąć się łódką, czy pospacerować po nabrzeżu, korzystając z uroków tego magicznego miejsca.
Słowenia – góry i morze w jednym
Myśląc o wyjeździe kamperem po Europie rzadko do głowy przychodzi nam ten mały kraj. Słowenia to traktowany nieco po macoszemu raj krajobrazowy. Wielu kojarzy się jedynie jako punkt przelotowy do Chorwacji. W tym miejscu warto jednak zaciągnąć hamulec swojego kampera na dłużej, bo to bardzo atrakcyjny, wręcz bajkowy kraj.
Ceny kempingów w Słowenii nie są wysokie, oscylują średnio między 100 a 130 zł za dobę. Z uwagi na to, że za spanie na dziko można dostać mandat wynoszący nawet do 100 euro, najlepiej będzie jeszcze przed podróżą wybrać kempingi. Istnieje też opcja skorzystania z sieci przystanków przystosowanych do postojów lub noclegów w prywatnych gospodarstwach. O możliwość skorzystania z ostatniej opcji zawsze należy spytać właściciela. Za złamanie zakazu nocowania na terenach prywatnych bez zezwolenia lub biwakowania w miejscach zabronionych trzeba będzie liczyć się z karą do 500 euro.
Poruszanie się po tym niewielkim państwie ułatwi wcześniejszy zakup e-winiety potrzebnej na przejazd po autostradach i drogach szybkiego ruchu. Zakupu oraz wyboru odpowiedniej winiety można dokonać na stronie: https://evinjeta.dars.si/. Kierowca może wybrać odpowiedni bilet, uwzględniając wielkość, rodzaj auta oraz liczbę dni. Średnia cena za winietę dla auta do 3,5t wynosi dla 7 dni – 15 euro, 30 dni – 30 euro i dla 12 miesięcy –110 euro.
Słowenia obfituje w malownicze krajobrazy i piękne zabytki. Bez wątpienia warto zobaczyć tu najmniejszą europejską stolicę – Lublanę. Miasto otoczone jest górami i przepływa przez nie rzeka Ljubljanica. Must see wycieczki po stolicy Słowenii jest zwiedzenie XV-wiecznego ratusza, katedry, czy kościoła Franciszkanów. To przepiękne zabytki, które są ozdobą i dumą Lublany. Ale chyba największą atrakcją i wizytówką miasta jest zamek, będący jednocześnie punktem widokowym, na który można wjechać kolejką linową. Bilety wstępu wahają się między 13 a 36 euro – w zależności od wybranej opcji zwiedzania i można kupić je wcześniej na stronie: https://www.ljubljanskigrad.si/en/tickets/.
Oprócz samego zwiedzania, podczas wizyty w najwyżej położonym punkcie miasta można wypić kawę, zjeść obiad, pospacerować zielonymi alejkami, a przy odrobinie szczęścia – posłuchać koncertu. Na zwiedzenie miasta warto poświęcić dwa dni. Lublana to idealny przykład na to, że małe jest piękne!
Po miejskim zgiełku czas poobcować z przyrodą. A ta słoweńska jest niepowtarzalna! Park Narodowy Triglav to uczta dla oczu. Góry, lazurowe, przejrzyste rzeki i jeziora, wodospady i zapierające dech w piersiach doliny.
Kolejnym, zaraz po Lublanie najbardziej znanym punktem na mapie Słowenii jest jezioro Bled. Na jego środku znajduje się niewielka wyspa Blejski Otok, a jej głównym punktem jest zabytkowy kościół. Jezioro otoczone jest ze wszystkich stron górami i lasami. Na błękitne jezioro można spoglądać też z zamku, który znajduje się na wzniesieniu.
Jaskinie Szkocjańskie to jeszcze jeden must see w Słowenii. Właśnie tam znajduje się najdłuższy w Europie podziemny kanion. Oprócz tego turyści mogą przejść się wiszącym na wysokości 50 metrów mostem. Koszt zwiedzenia Jaskiń waha się między 12,50 euro a 24 euro. Bilety można kupić na oficjalnej stronie: https://www.park-skocjanske-jame.si.
Czechy – po sąsiedzku
Jeżeli wybierając wakacje kamperem po Europie jedynym ograniczeniem jest krótki urlop, to warto na ten czas wybrać się do południowych sąsiadów Polski – Czech.
W Republice Czeskiej oficjalnie nie ma przepisu, który zabraniałby biwakowania na dziko. Nie wszędzie jednak będzie to mile widziane, dlatego należy wziąć pod uwagę parę zasad. Po pierwsze, warto poprosić o zgodę właściciela gruntu, na którym podróżny chciałby przenocować – jeśli ten wyrazi zgodę, śmiało, można gasić silnik i prostować kolana. Jeżeli kierowcy dostosują się do obowiązujących w danym miejscu przepisów, nie będą mieli problemów z postojem na dłużej. Największą uwagę policja zwraca głównie na pojazdy silnikowe zatrzymujące się w niedozwolonych miejscach, dlatego trzeba mieć na względzie znajdujące się wokół znaki.
Jeżeli podróżujący nie są pewni co do takiej formy spędzania nocy, w Czechach otworem przed nimi stoją kempingi. Za te średnio trzeba zapłacić od 6 euro, czyli około 29 zł/dobę do 30 euro – 144 zł/dobę. Dla przykładu – jeżeli wybór padnie na kemping położony w pobliżu stolicy, Pragi trzeba przygotować się na koszt 140 zł za dobę. Wszystko zależy od lokalizacji i standardu miejsca postojowego.
W Czechach, aby móc poruszać się autostradami, należy kupić wcześniej winietę. Od 1 lutego 2021 roku niepotrzebny jest dowód zakupu w postaci naklejki na szybę. Najlepszym rozwiązaniem przed wjazdem na autostradę będzie wizyta na czeskiej poczcie, stacji benzynowej sieci EuroOil, w specjalnie przygotowanych samoobsługowych automatach lub na stronie: https://edalnice.cz/pl/#/validation w celu zakupu potrzebnej winiety. Za jej brak grozi grzywna w wysokości do 20 000 koron czeskich, czyli prawie 4000 zł. Ceny winiet zaczynają się od 54 zł, a kończą na 260, w zależności od rodzaju auta i liczby dni, na jaką została zakupiona.
Czechy to nie tylko Praga, którą bez dwóch zdań warto zobaczyć. To doskonale zachowane miasto leżące nad Wełtawą jest połączeniem zabytkowej architektury z nowoczesnością. Spacer słynnym Mostem Karola prowadzącym do położonej na wzgórzu dzielnicy Hradczany to punkt obowiązkowy wizyty w stolicy. Na wspomnianych Hradczanach poza kompleksem zamku praskiego, rozpościera się przepiękny widok na panoramę miasta.
Będąc w Czechach, warto wybrać się do Parku Narodowego Adrszpasko-Teplickich Skał, znanego bliżej jako Skalne Miasta. Monumentalne ściany skalne robią piorunujące wrażenie na turystach. Koszt wejścia na ten teren waha się w granicach 180 koron czeskich za osobę dorosłą w sezonie wysokim, jednak, jeżeli podróżujący zakupi wcześniej bilet online: https://www.adrspasskeskaly.cz/cenik, może zaoszczędzić kilka koron, bo wtedy za wejście do Skalnego Miasta zapłaci 110 koron czeskich, czyli niecałe 22 zł. W pobliżu Parku Narodowego znajduje się kemping, gdzie za nocleg podróżny zapłaci około 170 koron czeskich, co wynosi niecałe 34 zł.
Czesi mogą pochwalić się również obszarem, na którym znajduje się ponad 90 kilometrów kwadratowych jaskiń. Mowa o Morawskim Krasie. Dodatkową atrakcją będzie przepłynięcie się łodzią po znajdującej się w podziemiu rzece Punkva.
Dla tych, którym nie udało się odwiedzić Włoch, chociaż bardzo tego chcieli, są dobre wieści. Czeskie wzgórza Palavy ze względu na plantacje winorośli i urokliwe pagórki nazywane są nie inaczej jak czeską Toskanią.
Litwa, czyli podróż do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych
Jeżeli podróżujący kamperem po Europie chciałby rozwiązać odwieczny spór o to, czyj był Adam Mickiewicz, może obrać kierunek północno-wschodni. Tam przekona się, że Litwa to przede wszystkim nieodkryty kraj jezior i lasów, a wybrzeże Bałtyku nie jest tam oblegane tak bardzo, jak w Polsce. Brzmi dobrze? Oczywiście! A żeby było jeszcze lepiej i bardziej sielsko, to na Litwie dozwolone jest nocowanie na dziko. Jeżeli turysta wybierze jednak kemping, musi liczyć się z tym, że ceny są uzależnione od lokalizacji. I tak za kemping w pobliżu Wilna zapłaci od 147 zł za dobę, ale w rejonach oddalonych od zgiełku miasta może liczyć, że opłata będzie o połowę mniejsza.
Auta osobowe do 3,5 tony nie muszą posiadać winiet, wówczas jazda po litewskich autostradach jest bezpłatna. Jeżeli podróżujący wybiera się na Litwę, najlepiej będzie, jeśli wcześniej sprawdzi, jakie obowiązują w danym momencie opłaty i czy dotyczą one jego pojazdu. Może to zrobić, korzystając ze strony: https://keliumokestis.lt/.
Kiedy kierowca zweryfikuje wszelkie formalności, może rozsiąść się wygodnie za kierownicą i obrać kierunek na przykład w stronę Druskiennik – malowniczo położonego nad Niemnem uzdrowiska, które szczególnie upodobał sobie niegdyś sam marszałek Piłsudski. Dzisiejsze Druskienniki to nie tylko lasy, rzeka i ośrodki wypoczynkowe, ale też szereg atrakcji dla rodzin, w tym niezwykle popularny aquapark, kolejka górska czy… całoroczny, kryty stok narciarski!
Amatorom zwiedzania parków narodowych poleca się wycieczkę do Parku Narodowego Mierzei Kurońskiej, który znajduje się na liście UNESCO. Spacer piaszczystymi wałami z widokiem na niebieski Bałtyk i zwiedzanie tamtejszych wiosek może okazać się strzałem w dychę.
Na deser warto zostawić sobie stolicę Litwy, Wilno. To właśnie tam znajduje się jedna z największych w Europie starówek oraz słynna Ostra Brama wybudowana na początku XVI wieku, stanowiąca niegdyś jedną z dziewięciu bram wjazdowych. W XVII wieku do bramy została dobudowana kapliczka, w której do dziś znajduje się obraz Matki Boskiej Miłosierdzia – jeden z najchętniej odwiedzanych punktów Wilna. Do nowszych atrakcji stolicy należy między innymi mur znajdujący się przy ulicy Literackiej. To na nim upamiętnieni zostali najwięksi pisarze, między innymi Słowacki, Gałczyński czy Szymborska.
I to, co każdy polski turysta zobaczyć powinien – muzeum Adama Mickiewicza. Znajduje się w dawnej kamienicy, w której wieszcz mieszkał i tworzył. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 2 euro. Wilno pełne jest miejsc związanych z Mickiewiczem. Chętni mogą zwiedzić miasto jego śladami.
Podróżowanie kamperem po Europie może okazać się fascynującą przygodą i takie wakacje na pewno pozostaną na długo w pamięci. Wachlarz możliwości i brak przywiązania do jednego miejsca daje swoboda podróżowania na własną rękę, według indywidualnego planu. Warto przygotować się do takiej wyprawy wcześniej. Etap mniej przyjemny, czyli organizacja opłat drogowych, sprawdzenie infrastruktury, wybór kempingów i zaplanowanie trasy, lepiej zrobić będąc jeszcze w domu. A później można się już tylko delektować widokami, atrakcjami i przede wszystkim: odpocząć.
Nie od dziś wiadomo, że podróżowanie kamperem po Europie kojarzy się z wolnością i niezależnością. To coraz częściej wybierana forma spędzania wakacji czy po prostu dłuższych weekendów. Polacy lubią tę formę wypoczynku, na co dowodem jest fakt, że aż 90% osób, które spróbowały wypoczynku w domu na kółkach, poleciłoby podróż kamperem swoim przyjaciołom – mówi Lukas Janousek, twórca platformy Campiri, oferującej wygodny najem kamperów online.
Skupmy się na chwilę ogólnie na temacie sprowadzanych samochodów z Ameryki. Jeśli chcesz na własną rękę kupić pojazd w Stanach, musisz pamiętać m.in o:
korzystaniu z ofert sprzedaży ze sprawdzonych, amerykańskich giełd samochodowych,
zweryfikowaniu pojazdu pod kątem stanu technicznego oraz prawnego,
zorganizowaniu transportu drogowego do portu na terenie Stanów Zjednoczonych oraz morskiego do Europy,
przetłumaczeniu dokumentów – niezbędne do rejestracji w Polsce.
Z powyższych powodów import aut z USA lepiej zostaw w rękach specjalistów – doświadczonych pośredników. Zasady współpracy z nimi są proste, a decydując się na ich wsparcie, zyskasz bezpieczeństwo i wygodę. Firmy te korzystają ze sprawdzonych giełd samochodowych oraz mają ogromne możliwości weryfikowania pojazdów przed zakupem. Do tego załatwiają wszystkie formalności i przede wszystkim kompleksowo zajmują się organizacją transportu z Ameryki do np. Polski.
W naszym kraju samochody sprowadzane z USA od lat cieszą się dużą popularnością. Głównym powodem tego jest niższa niż w Europie cena aut, szczególnie klasy premium. Czy jednak dotyczy to także hybryd oraz elektryków i w związku z tym warto zainteresować się ich importem ze Stanów?
Sprowadzenie hybrydy – inwestycja w przyszłość
Osoby wciąż sceptycznie podchodzące do pojazdów elektrycznych powinny zastanowić się nad hybrydą. Godne polecenia są szczególnie wersje plug-in – w ich przypadku użytkownik może ładować akumulatory np. z gniazdka w garażu. Samochody te wciąż mają przed sobą przyszłość i, co zapewne przekona wielu, podróżowanie nimi zapewnia wysoki komfort psychiczny. Pod maską znajduje się bowiem zarówno silnik zasilany prądem, jak i spalinowy, a więc rozładowana bateria nie spowoduje konieczności przerwania podróży.
W Ameryce są to obecnie bardzo popularne auta. Ich import z USA opłaca się nie tylko z racji nierzadko niższej ceny niż na naszym kontynencie. Wszystkie sprowadzane spoza UE hybrydy są bowiem objęte niższą akcyzą – 9% zamiast standardowych 18%.
Jak wygląda import auta elektrycznego?
Jeszcze więcej zyskasz, jeśli zainteresujesz się importem samochodu elektrycznego z Ameryki. W Unii Europejskiej pojazdy te są objęte zerową stawką akcyzy – oszczędność na poziomie aż 18% wartości wozu! Do tego elektryk jest w pewnym stopniu uprzywilejowany, gdyż:
może poruszać się buspasem,
jest zwolniony z opłat za parkowanie,
wkrótce będzie mógł swobodnie wjeżdżać do tzw. miejskich stref czystego powietrza.
Sam zakup sprowadzanego auta elektrycznego z USA w niczym nie różni się od modelu hybrydowego czy z silnikiem spalinowym. Tutaj także zawsze warto zdać się na wsparcie doświadczonego pośrednika.
Na które marki i modele zwrócić uwagę?
Na koniec mamy dla Ciebie kilka propozycji modeli samochodów elektrycznych i hybrydowych z Ameryki, na które warto zwrócić uwagę.
Do często sprowadzanych elektryków zalicza się:
Mustang Mach-E,
Audi E-Tron,
Jaguar I-Pace,
Tesla.
Z kolei w przypadku importu z USA hybrydy, godne polecenia modele aut to:
Lexus RX 400h/450h,
Toyota Camry,
Ford Fusion Hybrid,
Honda Accord.
Bid.cars – jesteśmy dla Ciebie!
Warto podążać za trendem elektromobilności, gdyż eksploatacja pojazdów spalinowych z każdym rokiem może być coraz droższa. Ceny paliw rosną, a i pojawia się spora obawa o ich dostępność w przyszłości. Najlepiej już teraz się na to przygotować, kupując auta elektryczne lub hybrydy. Ameryka to ogromny rynek motoryzacyjny, na którym każdy znajdzie w dobrej cenie idealny model dla siebie. Pamiętaj, aby w zakresie importu samochodu z USA zawsze korzystać ze wsparcia dobrych pośredników, takich firm, jak np. Bid.Cars. Dzięki temu zyskasz wygodę i pewność bezpiecznego zakupu sprowadzanego wozu!
Z nowej oferty promocyjnej Shell na tańsze paliwo mogą skorzystać wszyscy zarejestrowani użytkownicy programu lojalnościowego Shell ClubSmart, którzy przy płatności za paliwo zeskanują aplikację lub plastikową kartę Shell ClubSmart. Kierowcy mogą korzystać z promocji wielokrotnie. Rabat 30 groszy na litrze obowiązuje przy każdym tankowaniu – bez względu na ich liczbę czy częstotliwość. Jednorazowo można otrzymać zniżkę za zatankowanie maksymalnie 50 litrów paliwa, czyli 15 złotych. Za każdy litr paliwa zatankowany powyżej określonego limitu kierowca zapłaci po cenie regularnej, obowiązującej za wybrany rodzaj paliwa na danej stacji Shell.
Za każdy zatankowany litr paliwa Shell FuelSave 95 i Shell FuelSave Diesel przyznawany jest rabat w wysokości 30 groszy. Jest on naliczany automatycznie, po zeskanowaniu aplikacji lub plastikowej karty lojalnościowej Shell ClubSmart, proporcjonalnie do ilości zakupionego paliwa. W praktyce oznacza to, że przykładowo, po zatankowaniu 20 litrów zostanie przyznany rabat w wysokości 6 złotych, a po zatankowaniu 25,5 litra – 7,65 złotego. Oferta promocyjna jest naliczana od ceny regularnej danego paliwa, obowiązującej na odwiedzanej przez kierowcę stacji Shell.
Akcja „Tankuj korzyści z Shell” jest odpowiedzią na potrzeby kierowców i aktualną sytuację rynkową. To rozszerzenie naszej bogatej oferty promocyjnej dla stałych Klientów. Na stacjach Shell otrzymają rabat 30 groszy na litrze przy zakupie paliw z rodziny Shell FuelSave, bez ograniczeń liczby czy częstotliwości tankowań. Ponadto, we wtorki i czwartki, klienci mają możliwość zakupu paliw premium Shell V-Power w cenie paliw podstawowych. Oferujemy również dodatkowe rabaty i atrakcyjne nagrody w programie lojalnościowym Shell ClubSmart. Naszą ofertę budujemy tak, by kierowca mógł czerpać korzyści nie tylko z tankowania najwyższej jakości paliw, ale także przy zakupie produktów Shell Café czy korzystaniu z myjni – Monika Kielak-Łokietek, członek Zarządu Shell Polska, odpowiedzialna za rozwój sieci stacji paliw w Polsce.
Shell ClubSmart to program lojalnościowy, który funkcjonuje na polskim rynku już od ponad 22 lat. Niemal każdy zakup na stacji Shell – od paliw, przez myjnię, po kawę – nagradzany jest punktami. Zebrane punkty można wymienić na atrakcyjne nagrody, m.in. bony na zakupy w takich sklepach jak np. Biedronka, Euro RTV AGD, Smyk czy na Allegro lub przekazać na wybraną organizację charytatywną, np. Polski Czerwony Krzyż czy Fundację DKMS.
Punktami można również zapłacić za paliwo oraz za inne produkty dostępne na stacjach Shell. Aby dołączyć do Shell ClubSmart wystarczy pobrać aplikację z Google Play lub App Store. Następnie wypełnić prosty formularz rejestracyjny i dodać do aplikacji swoją plastikową kartę Shell ClubSmart lub wygenerować wirtualną kartę lojalnościową. Każdy nowy Klubowicz może otrzymać 250 punktów na start.
Pakiet od Shell
Każdy kierowca tankujący na Shell może skorzystać, z trwającej już ponad dwa lata promocji „wtorki i czwartki z Shell V-Power”. W ramach tej oferty paliwa premium są dostępne w cenach paliw podstawowych. We wtorki można kupić taniej benzynę Shell V-Power 95, a w czwartki olej napędowy Shell V-Power Diesel.
Dodatkową wartością dla kierowców i pasażerów jest bogata oferta kawiarniano-gastronomiczna Shell Café. Dla lojalnych klientów dostępne po atrakcyjnych cenach – obecnie hot-dog z 20% zniżką, kawa Shell Café z ciastkiem 5 zł taniej czy 5 zł zniżki na wybrane zestawy Shell Café, składające się z np. kajzerki lub panini z kawą lub świeżym sokiem.
Wynikiem spalania silników benzynowych oraz wysokosprężynowych jest mieszanka gazów, która wydostaje się z rury wydechowej pojazdu na zewnątrz. Gdy jest bezbarwna, nie powinna wzbudzać powodów do niepokoju. Jeśli jednak gazy, które wydobywają się z silnika zyskują barwę białą, szarą, czarną bądź niebieską czy błękitną – są najprawdopodobniej oznaką usterki bądź zużycia silnika. Mechanicy zwracają uwagę na to, by zachować czujność przy pojawieniu się takich symptomów jak czarny dym z rury wydechowej.
Ponadto, bezbarwny dym wskazuje na to, że silnik pracuje równo. W takiej sytuacji kierowca nie ma powodów do zmartwień. Jeżeli pojawiają się zakłócenia silnika, a jego obroty falują lub przerywają – jest to dla kierowcy znak, że powinien udać się do warsztatu.
Biały dym z rury wydechowej – sprawdź poziom płynu chłodniczego
Niewielka ilość białego dymu, niezależnie od panujących warunków atmosferycznych, nie powinna budzić obaw o stan silnika. Taka barwa pojawia się ze względu na obecną w spalinach wody. W okresie zimowym oraz jesienią stanowi normalny objaw podczas uruchomienia samochodu. Po rozgrzaniu silnika dym powinien jednak stać się bezbarwny. Chyba, że mamy do czynienia z dużą jednostką napędową, która zużywa duże ilości paliwa.
Natomiast gdy z rury wydechowej wydobywa się gaz o bardzo intensywnym białym kolorze, powinno to budzić niepokój. W takiej sytuacji warto zweryfikować poziom płynu chłodniczego w samochodzie. Jeśli jest niski, a chłodnica wraz z innymi przewodami są szczelne, źródłem może być uszkodzona uszczelką pod głowicą, a nawet sama głowica. Aby mieć pewność, trzeba przeprowadzić test CO2 oraz test szczelności silnika. Jeśli okaże się, że te elementy są uszkodzone, konieczny będzie remont jednostki napędowej. Jednak czarny dym z rury wydechowej może mieć równie złe konsekwencje.
Czarny dym z rury wydechowej – awaria układu wtryskowego
Czarny dym z rury wydechowej występuje najczęściej podczas pracy silników wysokoprężnych i jazdy na wysokich obrotach czy gwałtownym przyspieszeniu pojazdu z dieslem pod maską. Taki kolor pojawia się ze względu na obecność sadzy, a poziom jej koncentracji wynosi co najmniej 200 mg/Nm3. Tak jak w przypadku białego dymu, niewielka ilość takich gazów nie powinna martwić. Jednak, jeśli nawet lekkie wciśnięcie pedału gazu wywołuje sporą czarną chmurę dymu za samochodem, a koncentracja sadzy przekracza poziom 600 mg/Nm3, może to wynikać z awarii jednego bądź kilku elementów układu wtryskowego. Wśród najczęściej występujących przyczyn wadliwego funkcjonowania silników diesla można wymienić uszkodzenie wtryskiwaczy, zużycie pompy wtryskowej w starszych silnikach, awarię turbosprężarki, uszkodzenie zaworu EGR bądź nieszczelny układ dolotowy.
Dym o czarnej barwie oznacza, że silnik ma zbyt bogatą mieszankę paliwowa. Niezależnie od tego, czy to diesel czy jednostka benzynowa – wyjaśnia Krzysztof Predko, właściciel warsztatu Auto Gaz Serwis Stacja Obsługi Samochodów Krzysztof Predko.
W układzie wydechowym samochodu z silnikiem benzynowym, powodem wydobywania się czarnego dymu mogą być m.in. problemy z właściwym funkcjonowaniem układu dolotowego, uszkodzone wtryskiwacze (głównie w jednostkach z wtryskiem bezpośrednim) czy awarie sondy lambda.
Czarny kolor spalin wydobywający się z rury wydechowej wskazuje na defekt w układzie wydechowym. Praca jednostki napędowej w silniku diesla jest niepoprawna, a paliwo źle się spala – tłumaczy Łukasz Błachowicz.
Niestety czarny dym z rury wydechowej może oznaczać spore wydatki, także im wcześniej zajmiemy się naprawą wszelkich elementów, mogących mieć wpływ na układ wydechowy, tym lepiej.
Szary dym z rury wydechowej – zweryfikuj stan czujników temperatury silnika
Szare spaliny pojawiają się najczęściej w przypadku silników benzynowych i oznaczają zbyt bogatą mieszankę paliwa. Do właściwego pomiaru jej poziomu służy sterownik silnika oraz sondy lambda. W przypadku gdy komputer przekazuje zbyt duże dawki paliwa względem powietrza – mieszanka uboga, jednostka napędowa może nie uzyskać odpowiedniej temperatury roboczej. Przyczyn takiego zjawiska należy szukać wśród pracujących czujników, najczęściej temperatury silnika. Szary dym może również oznaczać, że do komór spalania dostał się płyn chłodzący bądź nastąpiło uszkodzenie spryskiwaczy.
Niebieski dym z rury wydechowej – upewnij się, co do zużycia silnika
Nie tylko odcienie bieli i czerni – dym wydobywający się z rury wydechowej może nabierać również niebieskiej barwy. Dzieje się tak podczas spalania oleju silnikowego. Intensywny kolor spalin oznacza jednak, że przedostaje się on do komór silnika w zbyt dużej ilości. Może również być związany z awarią turbosprężarki. Dym o niebieskim kolorze często pojawia się również przy zużytych pierścieniach tłokowych, czy uszczelniaczach zaworowych.
Niebieski dym wydobywający się z rury wydechowej to nic innego jak oznaka, że silnik jest wyeksploatowany i zaczyna pobierać olej – podsumowuje Łukasz Błachowicz.
Dziwny zapach z rury wydechowej
Oprócz kolorów dymu i poziomu jego intensywności warto sprawdzać jego zapach. Słodka woń sygnalizuje problem z uszczelką głowicy lub wyciek płynu chłodniczego do układu wydechowego.
Gryzący, nieprzyjemny zapach dymu może świadczyć o zapchanym filtrze cząstek stałych w samochodzie – dodaje Łukasz Błachowicz.
Spaliny wydobywające się z rury wydechowej mogą być zbyt intensywne, a ich właściwą wartość można zmierzyć w profesjonalnym warsztacie, podłączając silnik do komputera.
Naprawa wydechu – cena
Często naprawy awarii związanych z układem wydechowym generują spore koszty. Według mechaników i ekspertów, kwoty wymiany części silnika w zależności od rodzaju usterki sięgają między 200 a kilka tysięcy złotych, przy wymianie układu zapłonowego.
W jaki sposób temu zapobiegać? Przede wszystkim warto postawić na działania profilaktyczne oraz systematyczne wizyty (raz w roku lub po 15 000 przejechanych kilometrów). Takie podejście może uchronić kierowców przed wysokimi kosztami naprawy. W przypadku gdy kierowca zauważy niepokojące objawy w swoim pojeździe, powinien niezwłocznie udać się do serwisu samochodowego w celu zdiagnozowania i naprawy usterki oraz zasięgnięcia porady eksperta.
Od samochodów i rowerów z napędem elektrycznym (eBike), po sprzęty gospodarstwa domowego i tzw. urządzenia elektroniczne do noszenia (ang. wearables) – półprzewodniki to integralna część wszystkich systemów elektronicznych. Są one motorem napędowym współczesnego świata techniki. Firma Bosch wcześnie dostrzegła ich rosnące znaczenie i zapowiedziała kolejne inwestycje o wartości miliardów euro na wzmocnienie swojej pozycji w sektorze półprzewodników. Dodatkowe 3 mld euro zostaną przeznaczone na rozwój segmentu półprzewodników do 2026 roku w ramach programu finansowania IPCEI w zakresie mikroelektroniki i technologii komunikacyjnych.
Mikroelektronika to przyszłość i kluczowa technologia dla sukcesu wszystkich obszarów działalności Bosch. Otwiera nam drogę do mobilności przyszłości, internetu rzeczy oraz do tego, co w firmie Bosch nazywamy technologią invented for life (technologia bliżej nas) – powiedział dr Stefan Hartung, prezes zarządu Bosch, podczas Bosch Tech Days 2022 w Dreźnie.
Jednym z projektów, które Bosch zamierza sfinansować dzięki tej inwestycji, jest budowa dwóch nowych centrów rozwojowych – w Reutlingen i Dreźnie. Ich łączny koszt wyniesie ponad 170 mln euro. Ponadto w ciągu najbliższego roku firma przeznaczy 250 mln euro na stworzenie dodatkowych 3 tys. mkw. powierzchni typu clean-room w fabryce półprzewodników w Dreźnie.
Przygotowujemy się do ciągłego wzrostu popytu na półprzewodniki – również po to, aby osiągnąć korzyści dla naszych klientów – powiedział Hartung. – Te miniaturowe komponenty są ogromną szansą dla naszej działalności.
Promocja mikroelektroniki w celu zwiększenia konkurencyjności Europy
W ramach European Chips Act, Unia Europejska i niemiecki rząd federalny zapewniają dodatkowe środki na rozwój silnego ekosystemu dla europejskiego przemysłu mikroelektronicznego. Celem tego działania jest podwojenie udziału Europy w światowej produkcji półprzewodników z 10 do 20 procent do końca dekady. Nowo utworzony projekt IPCEI w obszarze mikroelektroniki i technologii komunikacyjnej ma na celu przede wszystkim promowanie badań i innowacji.
Europa może i musi wykorzystać swoją siłę w przemyśle półprzewodników – powiedział Hartung. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, celem musi być produkcja układów scalonych na konkretne potrzeby europejskiego przemysłu, a to oznacza nie tylko chipy na najniższym poziomie nanoskali.
Komponenty elektroniczne stosowane na przykład w obszarze elektromobilności muszą mieć rozmiar od 40 do 200 nanometrów. Zakłady produkcyjne Bosch powstały właśnie po to, aby wytwarzać części tego typu.
Znacząca rozbudowa produkcji 300-milimetrowych chipów w Dreźnie
Nowa inwestycja w mikroelektronikę stawia przed firmą Bosch kolejne możliwości. „Bycie liderem innowacji zaczyna się od najmniejszych elementów elektronicznych: chipów półprzewodnikowych” – powiedział Hartung. Nowe obszary innowacji w firmie Bosch to między innymi systemy typu on-a-chip, takie jak czujniki radarowe wykorzystywane przez pojazdy do skanowania otoczenia w technologii 360 stopni podczas zautomatyzowanej jazdy. Działania firmy Bosch skupią się teraz na udoskonaleniu tych komponentów, aby były mniejsze, inteligentniejsze i tańsze w produkcji. Firma pracuje również nad dalszą modyfikacją własnych mikroukładów elektromechanicznych (MEMS), zwłaszcza dla branży dóbr konsumpcyjnych. Jednym z przykładów urządzeń, wykorzystujących tę technologię, jest nowy moduł projekcyjny, który jest tak mały, że można go wbudować w zausznik pary inteligentnych okularów. „Planujemy również produkcję czujników MEMS na 300-milimetrowych układach scalonych, aby ugruntować naszą wiodącą pozycję na rynku technologii mikroelektromechanicznych” – powiedział Hartung.
Duży popyt na chipy z węglika krzemu z Reutlingen
Kolejnym ważnym obszarem działalności firmy Bosch jest produkcja nowych typów półprzewodników. W zakładzie w Reutlingen, Bosch od końca 2021 roku masowo produkuje chipy z węglika krzemu (SiC). Znajdują one zastosowanie w energoelektronice pojazdów elektrycznych i hybrydowych, gdzie już przyczyniły się do zwiększenia ich zasięgu na jednym ładowaniu nawet o 6 procent. Dzięki silnemu wzrostowi rynku, wynoszącemu co najmniej 30 procent w skali roku, popyt na chipy SiC utrzymuje się na wysokim poziomie, co oznacza dla firmy Bosch pełne portfele zamówień. Aby uczynić układy energoelektroniczne bardziej przystępnymi cenowo i wydajnymi, Bosch bada możliwości zastosowania także innych typów układów scalonych.
Zanim jednak możliwe będzie ich wykorzystanie w produkcji pojazdów, będą musiały stać się bardziej wytrzymałe i odporne na znacznie wyższe napięcie, nawet do 1200 woltów.
Bosch systematycznie rozszerza możliwości produkcyjne półprzewodników
W ostatnich latach firma Bosch dokonała kilku inwestycji w obszarze produkcji półprzewodników. Najlepszym przykładem tych działań jest otwarta w czerwcu 2021 roku fabryka w Dreźnie. Jej wartość wynosi 1 mld euro, co czyni ją największą inwestycją firmy w historii. Systematycznie rozbudowywana jest także fabryka w Reutlingen: do 2025 roku Bosch ma zainwestować około 400 mln euro w zwiększenie mocy produkcyjnych i przekształcenie istniejących powierzchni fabrycznych w nowe przestrzenie typu clean-room. Obejmuje to rozbudowę obiektu, dzięki której powstanie dodatkowe 3,6 tys. mkw. ultranowoczesnych pomieszczeń o kontrolowanych parametrach środowiskowych. Łączna powierzchnia typu clean-room ma wzrosnąć z aktualnych 35 tys. mkw. do ponad 44 tys. mkw. do końca 2025 roku.
Półprzewodniki – producent
Bosch to wiodąca firma w branży motoryzacyjnej zajmująca się opracowywaniem i produkcją półprzewodników. Chipy te są wykorzystywane nie tylko w motoryzacji, ale także w przemyśle dóbr konsumpcyjnych. Bosch działa na tym polu od ponad 60 lat. Fabryka półprzewodników Bosch w Reutlingen produkuje chipy oparte na 150- i 200-milimetrowych płytkach od lat 70. XX wieku. W zakładzie firmy w Dreźnie produkcja chipów na bazie 300-milimetrowych płytek rozpoczęła się w 2021 roku. Wśród półprzewodników produkowanych w Reutlingen i Dreźnie znajdują się specjalne układy scalone (ASIC), czujniki mikroukładów elektromechanicznych (MEMS) i półprzewodnikowe elementy mocy. Bosch buduje również nowe centrum testowe dla półprzewodników w Penang w Malezji. Od 2023 r. obiekt będzie wykorzystywany do testowania gotowych chipów i czujników półprzewodnikowych.
Przede wszystkim, wybierając się kamperem do Skandynawii warto wiedzieć, że można skorzystać z opcji spania na dziko, co w Skandynawii jest popularną formą wypoczynku.
Nie trzeba wyjeżdżać na słoneczne Bali, żeby poczuć się jak w raju. Prawdziwy festiwal różnorodności znaleźć można tuż po drugiej stronie Bałtyku. Skandynawia, bo o niej mowa, to region obfitujący w niesamowite walory przyrodnicze. Góry, lasy, płaskowyże, fiordy, wodospady. To wszystko na wyciągnięcie ręki.
Jednak to, co często odstrasza chcących zobaczyć te cuda natury to ceny. Warto jednak zgłębić temat, bo okazuje się, że wybór odpowiedniej formy podróżowania po kraju fiordów może sprawić, że wyprawa nie wydrenuje naszej kieszeni, a przyniesie niezapomniane przygody i niespotykane nigdzie indziej w Europie poczucie wolności.
Kamperem do Skandynawii – jak się dostać?
Aby dostać się do Szwecji i Norwegii, podróżując kamperem, autem z przyczepą kempingową lub samochodem osobowym, można wybrać spośród dwóch wariantów:
Przeprawa promowa ze Świnoujścia lub Gdańska. Jeżeli podróżujący wybiera tę opcję, najlepiej będzie, jeśli rezerwacji dokona na długo przed planowanym wyjazdem. Ceny promów wahają się w zależności od tego, czy urlopowicz chce czas na promie spędzić we własnej kajucie, czy na korytarzu. Średni koszt przeprawy promowej z Polski do Skandynawii waha się od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Wszystko zależy od terminu rezerwacji.
Trasa przez Niemcy i Danię, następnie mostem do Szwecji. Przejazd z Kopenhagi do Malmö przez cieśninę Öresund kosztuje około 800 koron duńskich w obie strony, czyli mniej więcej 500 zł. Należy pamiętać, że zakupiony wcześniej bilet ważny jest 30 dni. Więcej szczegółów znaleźć można na stronie https://www.oresundsbron.com/en/prices, gdzie istnieje możliwość kupienia biletu online.
Czy w Skandynawii można spać na dziko?
Zarówno w Szwecji, jak i w Norwegii dozwolone jest nocowanie na dziko, czyli wszędzie gdzie chcemy, a nie tylko na wyznaczonych polach kempingowych. Bez problemu można zaparkować kamper, czy rozłożyć się z namiotem na wybranej przez siebie przestrzeni. Trzeba jednak wiedzieć o zasadach, jakie obowiązują przy wyborze takiej opcji spędzenia nocy:
W Norwegii należy zachować odstęp 150 metrów od najbliższych zabudowań, a jeżeli planowane jest spędzenie więcej niż dwóch nocy na wybranym terenie, potrzebna będzie zgoda właściciela gruntu.
Nocowanie w górach, czy lesie jest dozwolone.
W Szwecji na jednym miejscu można pozostać nawet przez kilka nocy, w przypadku większej grupy należy spytać o pozwolenie.
Podstawowym warunkiem noclegów na dziko, jest pozostawienie po sobie wybranego miejsca, w takim stanie, w jakim było przed jego zajęciem. Skandynawowie bardzo dbają o czystość i szanują otaczającą ich przyrodę, więc jest to dla nich kluczowa zasada.
Skandynawowie wyznają zasadę Allemannsretten, która głosi, że każdy człowiek ma prawo do kontaktu z naturą i jest jej integralną częścią. Podróżujący, którzy wybierają nocleg na dziko, muszą o tym wiedzieć. W Norwegii bez żadnej zgody można nocować w odległości 150 metrów od najbliższych domów, ale z grzeczności warto zapytać ich mieszkańców o pozwolenie. Wówczas lokalsi spojrzą na nas przychylnym okiem, choć z natury i tak są to ludzie bardzo uprzejmi – mówi Lukas Janousek, twórca platformy Campiri, oferującej wygodny najem kamperów online.
Kamperem do Skandynawii
Kamperem do Skandynawii – jakie ceny za drogi, mosty, tunele?
Skandynawia pod względem infrastruktury drogowej jest bardzo dobrze przygotowana. Wyruszając więc kamperem do Skandynawii podróżujący mogą liczyć na komfortową jazdę nawet w górach. Dzięki mostom i częstym przeprawom promowym podróż przebiega bezproblemowo. Norwegia może pochwalić się największą liczbą tuneli na świecie. Najczęściej stanowią one skrót w przedostaniu się na drugą stronę gór, oszczędzając tym samym wielogodzinne nadkładanie drogi. W wielu rejonach często trzeba poruszać się wąskimi, krętymi, asfaltowymi drogami, jednak odpowiednio ulokowane zatoczki zapobiegają kolizjom.
Co ważne, zarówno w Norwegii, jak i w Szwecji niektóre drogi, tunele lub wjazdy do miast są płatne. Skandynawowie pomyśleli również o tym, jak oszczędzić podróżującym zbędne zatrzymywanie się na trasie. Wystarczy przed rozpoczęciem wyprawy zarejestrować się na stronach: https://www.autopass.no/en/ (Norwegia) oraz https://www.epass24.com/pl/ (Szwecja), a faktura za ewentualne opłaty przyjdzie na wskazany adres w ciągu około miesiąca od momentu powrotu do kraju.
Szwecja to idealny kraj na podróżowanie kamperem. Caravaning jest tutaj bardzo popularny, a na trasach zobaczycie wiele kamperów. Poruszanie się po Szwecji jest proste i przyjemne, zwłaszcza biorąc pod uwagę wysoką kulturę jazdy – Szwedzi jeżdżą spokojnie, ostrożnie, przestrzegają przepisów oraz dozwolonej prędkości – mówi Natalia Sitarska z bloga Tasteaway, która podróżuje po Szwecji autem.
Kamperem do Szwecji i Norwegii – ceny
W Skandynawii każdy szlak, atrakcja turystyczna i miejsce noclegowe są dobrze opisane i oznaczone. Przemieszczanie się kamperem, czy autem z przyczepą kempingową jest tam popularne nie od dziś. Jeżeli podróżujący nie są fanami nocowania na dziko, do dyspozycji turystów są kempingi, które oferują pełne węzły sanitarne. Cieszą się one ogromną popularnością – w lipcu 2020 roku w Norwegii liczba noclegów wykupionych na kempingach była niemalże równa z tą w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych[1].
Koszt noclegu na norweskim kempingu waha się między 120 NOK a 250 NOK, co w przeliczeniu wynosi około 54 do 155 zł. Do tej kwoty należy doliczyć około 20 NOK, czyli niecałe 9 zł za każdą osobę dorosłą i około 30 NOK za dostęp do elektryczności. Prysznice to koszt około 10 NOK za możliwość kilkuminutowej kąpieli. Zdarza się, że kempingi oferują bezpłatne korzystanie z pryszniców, albo przy początkowej opłacie pobierają niewielką kwotę, w której zawiera się już cena za korzystanie bez limitu z ciepłej wody. Ceny kempingów w innych krajach skandynawskich są bardzo podobne.
W wielu miejscach znajdziecie kempingi czy parkingi dla kamperów. Dla nas jednak największym plusem jest możliwość nocowania na dziko w pięknych okolicznościach przyrody – niedaleko malowniczej plaży czy jeziora. W Szwecji takie postoje są bez problemów dozwolone, chyba że jest znak zakazu kamperowania. Wszędzie, gdzie go nie ma, można zatrzymać się na nocleg. Jeśli jednak chcecie nocować na kempingu, przydaje się aplikacja park4night, która pozwala wyszukać okoliczne kempingi – wyjaśnia Natalia z Tasteaway.
Podróżując kamperem do Skandynawii można pomyśleć wcześniej o zakupach. Aby zaoszczędzić na miejscu warto zakupić podstawowy zapas żywności o dłuższym terminie przydatności do spożycia jeszcze w Polsce. Zresztą – pieczywo chrupkie (knäckebröd) stworzyli właśnie Szwedzi. A taki chleb – jak wiadomo – można jeść jeszcze po wielu dniach od zakupu.Nie trzeba też wydawać pieniędzy na napoje, bo woda dostępna na kempingach jest nie tylko czysta i zdatna do picia, ale też smaczna.
Skandynawia to kraina różnorodności. Za każdym zakrętem na turystę czeka nowa przygoda. Podróżujący bez wątpienia podczas planowania wycieczki mają nie lada zagwozdkę, który kierunek wybrać. Z pomocą przychodzą blogi i portale podróżnicze. Jeżeli wybór padł na spędzenie wakacji w kamperze, można pokusić się o spontaniczną wyprawę, korzystając choćby ze wspomnianych noclegów na dziko.
7 lipca nastąpiło uroczyste przekazanie autobusu zasilanego wodorem Solaris Urbino 12 hydrogen do użytku w komunikacji miejskiej. Ten pojazd wodorowy nie emituje żadnych spalin, a jedynie neutralną dla środowiska parę wodną. Mieszkańcy Konina będą mogli korzystać z zeroemisyjnej technologii.
Jest wiele korzyści wynikających z użytkowania pojazdów wodorowych w komunikacji miejskiej. W porównaniu do swoich spalinowych odpowiedników, pojazdy wodorowe nie zanieczyszczają powietrza: dwutlenkiem węgla, tlenkami siarki oraz tlenkami azotu. Produktem ubocznym jest tu jedynie para wodna. Zaletami autobusów wodorowych w odniesieniu do pojazdów bateryjnych są natomiast większe zasięgi oraz krótszy czas uzupełniania energii.
Przekazany do Konina Solaris Urbino 12 hydrogen będzie pokonywał trasę około 300 kilometrów dziennie, a jego tankowanie do pełna zajmuje jedynie kilka minut. Autobus ten wyróżnia także niski poziom hałasu oraz brak wibracji, co przekłada się na wyższy komfort jazdy dla pasażerów.
pojazd wodorowy
Wsparcie z programu dopłat „Mój Elektryk”
Co ciekawe, pod koniec 2021 r. po europejskich drogach poruszało się ok. 150 autobusów zasilanych wodorowymi ogniwami paliwowymi*. Wodorowy autobus w Koninie ma szansę stać się motorem zmian w obszarze wykorzystania pojazdów wodorowych w publicznym transporcie zbiorowym w innych polskich miastach.
Nadal miasta mogą się zgłaszać o uzyskanie dofinansowania do nabycia pojazdów zeroemisyjnych w ramach programu „Mój elektryk”, którego budżet na lata 2021-2026 wynosi 700 mln zł, z czego 500 mln przeznaczono na sfinansowanie nabycia nowych, osobowych i dostawczych samochodów z napędem elektrycznym lub wodorowym w leasingu i wynajmie długoterminowym. W programie można finansować leasing lub pożyczkę dla punktów ładowania pojazdów elektrycznych, magazynów energii oraz urządzeń fotowoltaicznych. Przedsiębiorcy mają także możliwość sfinansowania paneli fotowoltaicznych wraz z ich instalacją przy współpracy z autoryzowanymi dostawcami.
*Stan z kwietnia 2022 r., dane przekazane przez PSPA.
Francuska marka luksusowa Bugatti w Polsce postawiła na Katowice i współpracę z Grupą Pietrzak, argumentując, że miasto Katowice stało się symbolem szybkich przemian i modernizacji w południowym regionie Polski, czyli Śląska. Będąc domem dla ponad dwóch milionów mieszkańców i największej liczby osób zamożnych w kraju, Katowice stały się kulturalnym i gospodarczym epicentrum z wyraźnymi połączeniami z pobliskimi miastami, takimi jak Wrocław i Kraków.
Niegdyś synonim przemysłu ciężkiego i górnictwa, dziś Katowice są sercem polskiej Metropolii – siedziby krajowego przemysłu motoryzacyjnego.
We współpracy z Grupą Pietrzak, klienci w Polsce będą mogli poznać historię, kunszt, design i innowacyjność Bugatti.
Salon Bugatti w Polsce
Trwają też prace nad budową nowego, nowoczesnego salonu wystawowego. Pod jednym dachem Grupa Pietrzak będzie mieć samochodowe centrum spa, restaurację, galerię sztuki i lądowisko dla helikopterów. Na samym dachu są ule dla pszczół – produkujące miód używany w restauracji poniżej.
Supersportowe samochody Bugatti będą znajdować się w przeznaczonej dla nich, ekskluzywnej części tego obiektu, otoczonej historycznymi projektami Bugatti, luksusowymi meblami i najnowocześniejszą technologią.
Bugatti i Grupa Pietrzak
Grupa Pietrzak, założona w 1994 roku, jest uznaną na arenie międzynarodowej grupą dealerów ekskluzywnych luksusowych samochodów. W portfolio grupy jest osiem dealerów na Śląsku i w Warszawie.
Ristorante La Squadra Grupy Pietrzak to z kolei wykwintna włoska restauracja położona tuż przy samym showroomie. Łączy niezwykłe pojazdy z wyjątkowym jedzeniem. Goście mogą podziwiać arcydzieła Bugatti, oddzielone dużymi oknami, ze swojego stołu jadalnego, podczas gdy serwowane są najlepsze dania kuchni włoskiej.
Bugatti w Polsce
W Polsce pierwsze modele Bugatti pojawiły się w latach 20. XX wieku. Słynny Type 35 wraz z Type 43 i Type 44 zaczął krążyć po lokalnych drogach. Typ 35 brał udział w wielu wyścigach, takich jak Tatra Race w 1929 roku i Grand Prix Lwowa w 1930 roku, pilotowany w tamtych czasach przez polskich kierowców Maurycego Potockiego i Wacława Kaszę. Z kolei Type 43 rywalizował w przedwojennych wyścigach, bijąc rekordy prędkości ze Stanisławem Szwarcsztajnem i Wacławem Kaszą na pokładzie.
Typ 44 „Torpedo d’Usine” został pierwotnie dostarczony w Krakowie w 1928 roku, a następnie uczestniczył w wielu wyścigach w latach 30., takich jak Poland Tourist Trophy i Ojców Climb. Prawnuk Wacława Kaszy kontynuuje prezentację wyścigowej historii Bugatti poprzez produkcję filmów i fotografii przedstawiających przedwojenne bohaterstwo swojego przodka.
Guy Caquelin, dyrektor regionalny Bugatti na Europę, powiedział:
Europa była historycznie jednym z najsilniejszych rynków Bugatti i cieszymy się, że możemy wejść na nowy region, Polskę, we współpracy z ekspertami Pietrzak Group. Jesteśmy dumni z tego, że współpracujemy z najlepszymi w branży, ponieważ nasi klienci oczekują standardu obsługi Bugatti we wszystkich naszych lokalizacjach na całym świecie. Nasza obecność w Katowicach nie będzie wyjątkiem i z niecierpliwością czekamy na powitanie nowych i obecnych klientów z pasją w świecie Bugatti Katowice.
Jakub Pietrzak, współwłaściciel Grupy Pietrzak, skomentował:
Grupa Pietrzak działa w branży motoryzacyjnej od ponad 25 lat, a z wiodącymi luksusowymi markami motoryzacyjnymi od blisko dekady. Jesteśmy dumni, że nowy salon Bugatti będzie zlokalizowany w samym sercu Śląska w Katowicach, skąd wywodzi się Grupa Pietrzak. Ponieważ popyt na produkty Bugatti w regionie stale rośnie, jesteśmy gotowi sprostać temu zapotrzebowaniu i cieszymy się, że możemy dołączyć do ekskluzywnej sieci partnerów marki na całym świecie. Obsługa klienta w salonie w Katowicach będzie odzwierciedlać najwyższy standard, z którego słynie Bugatti.
Wizja przyszłości, w której autonomiczna jazda samochodem będzie na porządku dziennym, gdy przywołamy auto pod dom, a ono samo nas zawiezie w miejsce, które już dawno zna (ma zaprogramowane codziennie o danej godzinie), nie jest bardzo odległa. Szwedzi, Amerykanie i Niemcy od dawna testują swoje rozwiązania na zamkniętych obszarach, w których wykluczony jest błąd człowieka. Półautonomiczne systemy są już zaimplementowane do wielu nowych aut obecnych na rynku, ale ich stosowanie jest czasowe i po krótkiej chwili od ich działania należy chwycić za kierownicę i zakomunikować autu, że nadal uważamy na to, co się dzieje na drodze. Do pełnej autonomiczności jest jednak jeszcze bardzo daleka droga.
Autonomiczna jazda samochodem – kiedy?
Wdrożenie autonomicznej jazdy samochodem zostało opóźnione przez pandemię, ale też wojnę w Ukrainie. Najpierw brak półprzewodników (chipów), a potem wiązek spowodował, że to, na czym bazuje elektronika w samochodzie – stało się towarem deficytowym. Najważniejsze dla producentów okazało się utrzymanie łańcucha dostaw (lub jego szybka naprawa) i możliwość oferowania klientom dotychczasowych wersji wyposażenia i usług w dostępnych już na rynku pojazdach. Rozwój nowych technologii zszedł na dalszy plan. Co więc musi się stać, aby jazda bez kierowcy była w pełni możliwa?
Gdy samochody będą w pełni sterowane elektronicznie, tzn. autonomiczne, a kierowca nie będzie musiał już prowadzić i monitorować tego, co się dzieje na drodze, czy w otoczeniu, to będzie potrzebował innych form rozrywki. Infotainment – czyli system multimedialny, informacyjny, rozrywkowy – będzie w coraz większym stopniu głównym punktem przewagi konkurencyjnej i argumentem w sprzedaży aut.
Poinformowano o tym w ciekawym badaniu „MIND-SHIFT: Kompendium na temat przyszłej mobilności, cyrkularności i nowej urbanistyki”, które media monitorujące relacje prasowe firm przeprowadziły wiosną za pomocą FirstSignals – metody wczesnego wykrywania. Na przykład firma konsultingowa Oliver Wyman ocenia, że dla 40 proc. europejskich i nawet 80 proc. chińskich nabywców samochodów lepszy dostęp do usług cyfrowych będzie powodem do zakupu określonego modelu samochodu i, jeśli będzie to konieczne, do zmiany marki samochodu.
autonomiczna jazda samochodem
Już teraz potrzebny jest lepszy dostęp do usług cyfrowych, czy mediów społecznościowych niż dotychczas, a wielu producentów nadal ma problem z wdrożeniem odpowiedniej integracji smartfonów, czy usług – np. Google – ze swoimi pokładowymi rozwiązaniami. Przykładowo Volvo nadal ma problem z działaniem Apple Car Play w swoich modelach, a system w elektrykach Volkswagena – ID. – obarczony jest powolnym działaniem i wciąż wprowadzanymi aktualizacjami, by wyeliminować liczne błędy.
Obecnie najszybciej działającym, intuicyjnym jak działanie iPhone’a, oprogramowaniem w samochodzie – na mojej prywatnej liście rankingowej – jest oparty na Android Automotive i opracowany wspólnie z Google system Open R-Link (z wbudowanym 8-rdzeniowym procesorem), dostępny w elektrycznym Renault Megane E-Tech, a oparty na najnowszej generacji platformy Snapdragon Automotive Cockpit, o którym opowiadam w poniższym filmie.
Autonomiczna jazda samochodem – co na pokładzie auta?
Zgodnie z powyższymi wnioskami płynącymi z badań, autonomiczna jazda samochodem jest uwarunkowana nie tylko rozwiązaniami z zakresu bezpieczeństwa, ustawodawstwa, rozwiązań infrastrukturalnych, które przychodzą na myśl jako pierwsze, ale właśnie od stworzenia w samochodzie możliwości zajęcia czymś pasażera. Ten, wygodnie przewożony, chce mieć równie komfortowy dostęp do szybkiego internetu, a co za tym idzie zakupów internetowych (w tym także wszelkich pojazdów), inforozrywki (w tym grania w gry), szybkiego streamingu (odbywania spotkań biznesowych), czatowania ze znajomymi, wrzucania filmików na media społecznościowe, czy bezpiecznego płacenia z samochodu za… wszystko.
Te wszystkie usługi staną się głównym czynnikiem konkurencyjności – mówi Peter Schiefer z Infineon, firmy produkującej półprzewodniki. – Wkrótce 90 procent innowacji w samochodzie będzie elektroniczna.
Nie trzeba dodawać, że będzie to wymagało potężnych sieci komórkowych, które udźwigną to obciążenie. 5G, szybki sprzęt pokładowy (procesory) i kompatybilne oprogramowanie, a także bezproblemowa i przyjemna obsługa użytkownika wkrótce będą ważniejsze dla kupujących samochody niż prędkość maksymalna czy zużycie paliwa. Będziemy wybierać modele aut kierując się podobnymi wytycznymi, jak teraz, gdy decydujemy się na nowego laptopa, telewizor, czy smartfon.
Autonomiczna jazda samochodem może być bezpieczna?
Dzięki autonomicznej jeździe temat bezpieczeństwa też nabierze nowego wymiaru. I nie piszę tu wyłącznie o kwestiach związanych z wykluczeniem zagrożeń na drodze, błędem oprogramowania, czy infrastruktury miasta. Tak dużo elektroniki, rozrywki i łączności otwiera drzwi hakerom. Ataki cybernetyczne i hakowanie samochodów będą nieuniknione. Jak wynika z powyższych badań, ponad połowa kupujących samochody obawia się takich ataków, a czterech na pięciu miałoby problemy z zakupem samochodu od producenta, który był już narażony na takie cyberataki.
Wierzę, że stale rozwijający się ekosystem w wielu dziedzinach elektroniki wkrótce zaowocuje mnóstwem ciekawych rozwiązań, które będą poddawane testom. Jednak wiele jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim my sami, mentalnie, przestawimy się na inne myślenie o motoryzacji i samochodzie jako takim. Gdy zamiast myśleć o liczbie koni pod maską, zaczniemy patrzeć na liczbę rdzeni w procesorze systemu, a prędkość maksymalną zamienimy na szybkość ściągania, czy pobierania danych internetowych. Kierowca przestanie być kierowcą, bo będzie informatykiem lub programistą, ewentualnie testerem UX.
Przyszłość motoryzacji – choć tu też nie mam pewności, czy określenie „motoryzacja” nadal będzie mieć zastosowanie – zapowiada się ciekawie, a na pewno bardziej technologicznie, niż mechanicznie. „Radość z jazdy” przestanie istnieć – zostanie zmieniona na „przyjemność użytkowania”. Warto mieć tego świadomość decydując się na samochody, które dziś wybieramy w salonach. Być może jedne z ostatnich prawdziwych samochodów.
Lamborghini Huracán Tecnica miał swoją dynamiczną premierę zarówno na drodze, jak i na torze w Walencji w Hiszpanii pod koniec czerwca. Testowano wówczas zarówno prowadzenie, jak i osiągi tego supersamochodu, najnowszego modelu Lamborghini Huracan w unikatowej odmianie Tecnica.
Auto jest przedstawiane jako samochód o trzech duszach – jako daily car, do jazdy na co dzień, przynoszący sportową przyjemność z jazdy np. na górskich serpentynach, ale i jako wysokowydajny samochód torowy. Auto przeszło testy we wszystkich możliwych okolicznościach: w centrum Walencji, na hiszpańskich drogach górskich i na torze Circuit Ricardo Tormo.
Lamborghini Huracán Tecnica napędza silnik znany z modelu Huracan STO – moment obrotowy trafia tu na tylną oś (z elektronicznym sterowaniem tylnymi kołami). Udało się zaoszczędzić przy tym 10 kg masy, co w samochodach sportowych jest na wagę złota. Moc jednostki wzrosła.
Poprawiono także aerodynamikę – docisk tylny zwiększono o 35%, a opór aerodynamiczny zmniejszono o 20% w porównaniu z modelem Huracan EVO z napędem na tylne koła.
Lamborghini Huracán Tecnica
Do kompletu „atrakcji” w samochodzie możemy spodziewać się wektorowania momentu obrotowego, zmodyfikowanego systemu Performance Traction Control oraz zgodnych z przeznaczeniem opon (Bridgestone, Potenza Sport na drodze i Potenza Race na torze).
W nowym systemie multimedialnym HMI pojawiła się integracja z Amazon Alexa, udoskonalona telemetria, dziennik pokładowy i funkcjonalność What3Words.
Kilka dni temu wprowadzono nowe obowiązkowe wyposażenie samochodów w Unii Europejskiej. 6 lipca wszedł w życie wymóg stosowania dwóch koniecznych rozwiązań. Ma to być czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości. Kierowcy obawiając się zbierania danych o ich jeździe, czasem nieprzepisowej. Czy mają się czym martwić?
Oczywiście, że nie. Przede wszystkim pomysł wcale nie jest nowy – w Stanach Zjednoczonych ma je 2/3 pojazdów, a w Wielkiej Brytanii większość samochodów uprzywilejowanych.
Celem zarządzenia jest ochrona pasażerów, pieszych i rowerzystów w całej UE. Wprowadzenie rozporządzenia ma – według starannych obliczeń – uratować ponad 25 000 istnień ludzkich i uniknąć co najmniej 140 000 poważnych obrażeń do 2038 roku.
Technologia pomaga nam zwiększyć poziom bezpieczeństwa naszych samochodów. Nowe zaawansowane i obowiązkowe funkcje bezpieczeństwa jeszcze bardziej pomogą zmniejszyć liczbę ofiar. Upewniamy się również, że nasze przepisy umożliwiają nam bezpieczne wprowadzanie autonomicznych pojazdów bez kierowców w UE w ramach, które stawiają bezpieczeństwo ludzi w centrum – powiedziała Wiceprzewodnicząca wykonawcza ds. Europy na miarę ery cyfrowej, Margrethe Vestager.
Obecnie ww. wymóg dotyczy wyłącznie nowych modeli, które producenci będą chcieli homologować. Pierwsze urządzenie – fabryczny ogranicznik prędkości – ma odczytywać znaki drogowe, za pomocą kamery i zachęcać kierowcę do zdjęcia nogi z gazu, jeśli przekroczy prędkość. Ma to być działanie prewencyjne, choć w zależności od producenta ta zachęta może być jedynie ostrzeżeniem, a w innym przypadku mocną reakcją.
Dokładne działanie systemu może określić producent samochodu, choć pełnej dowolności w tym zakresie nie ma. Przepisy dopuszczają:
ostrzeżenie na desce rozdzielczej,
wibrowanie pedału gazu,
ograniczenie mocy silnika.
Interpretacje powyższych zaleceń pozostawiono inżynierom, choć nie od dziś wiadomo, że większość tego typu rozwiązań na pokładach aut produkuje dosłownie kilku poddostawców na całym świecie i poszczególne koncerny implementują taki podzespół w swoim samochodzie. To kolejna elektronika, która jest wymagana obecnie w samochodach, po m.in. ABS, czy ESP.
Czarna skrzynka w samochodzie – obowiązkowe wyposażenie
Czarne skrzynki w samochodach to dla większości kierowców nowość, bo kojarzymy taki przedmiot jedynie z katastrofami lotniczymi. Jednak tego rodzaju rozwiązanie, choć o innym nieco działaniu, również zostanie wprowadzone wkrótce w motoryzacji.
Czarna skrzynka w aucie budzi jednak spore kontrowersje. Niektóre media mówią wręcz o inwigilacji kierujących, ponieważ skrzynka rejestruje 5 sekund przed zdarzeniem, m.in.:
prędkość z jaką się poruszamy,
położenie pedału przyspieszenia,
położenie pedału hamulca
działanie ABS-u i ESP
skręt kierownicy (manewry)
przechył auta
ciśnienie w oponach
stopień otwarcia przepustnicy
prędkość wzdłużną i poprzeczną podczas wypadku
zapięcie pasów bezpieczeństwa
prędkość obrotową silnika
stan poduszek powietrznych
inne parametry.
Dane te jednak nie są nigdzie zapisywane, ani przekazywane. Dopiero w momencie wykrycia kolizji lub wypadku, zostanie sporządzona trwała kopia wszystkich parametrów z pięciu sekund przed zdarzeniem. Ma to więc na celu pomoc w ustaleniu przyczyn tej kolizji lub wypadku, a nie śledzenie kierowców.
Zamysł słuszny, ale czas pokaże, jak do tej tematyki podejdą sami producenci tego typu oprogramowania.
Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości – od kiedy?
Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości staną się obowiązkowe we wszystkich sprzedawanych na terenie Unii Europejskiej autach za dwa lata. Wówczas każdy nowo homologowany pojazd będzie już wyposażony w oba rozwiązania. Tym samym każdy kierowca zastanie podczas kupowania nowego samochodu w salonie takie rozwiązania w wybranym modelu i siłą rzeczy jego poczynania będą cyfrowo zapisywane. Czy tego chce czy nie.
Nowe przepisy będą obowiązywać najpierw w odniesieniu do nowych typów pojazdów, a od 7 lipca 2024 r. do wszystkich nowych pojazdów. Niektóre z rozwiązań zostaną rozszerzone na różne rodzaje pojazdów drogowych do 2029 r. – być może np. motocykli.
Co jeszcze będzie obowiązkowe w samochodach od 6 lipca?
Obowiązkowe wyposażenie samochodów (osobowych, dostawczych, ciężarowych i autobusów):
inteligentne utrzymywanie prędkości (adaptacyjny tempomat),
wykrywanie cofania za pomocą kamery lub czujników,
ostrzeganie w przypadku senności lub rozproszenia uwagi kierowcy,
rejestratory danych o zdarzeniach (czarne skrzynki),
sygnał hamowania awaryjnego.
Obowiązkowe dla samochodów osobowych i dostawczych: dodatkowe funkcje, takie jak:
systemy utrzymywania pasa ruchu;
automatyczne hamowanie.
Obowiązkowe dla autobusów i ciężarówek:
technologie umożliwiające lepsze rozpoznawanie możliwych martwych punktów,
ostrzeżenia zapobiegające kolizjom z pieszymi lub rowerzystami,
Czy dodatkowe elementy obowiązkowe w samochodzie wpłyną na podwyżkę ceny modeli? Czas pokaże, choć oba moduły nie powinny przekroczyć kwoty 500 zł w pojedynczym egzemplarzu.
Ustawodawcy zależy na tym, aby ustalić przebieg wypadku samochodowego – gdy nie wiadomo kto zawinił, kto jechał szybciej, a kto wolniej i kto w zgodzie, a kto wbrew przepisom. Stąd potrzeba instalacji czarnych skrzynek, które mogłyby pomóc policji w identyfikacji winnych, ustaleniu odpowiedzialności stron wypadku i odtworzenia samego zdarzenia. Wgląd do skrzynki miałyby również firmy ubezpieczeniowe oraz sądy.
Instalacja skrzynek, zdaniem europejskiej komisji transportu oraz naukowców zmniejszyła ryzyko wystąpienia zarówno wypadków śmiertelnych (o 10%), jak i niewielkich stłuczek (o 25%) . Świadomość, że w przypadku wypadku prawda o naszej winie wyjdzie na jaw, odpowiada bowiem za zdjęcie nogi z pedału gazu i przepisową jazdę.
Mercedes-Benz i nowojorska firma audio Master & Dynamic pokazały pięć różnych modeli słuchawek nausznych i dousznych oraz indukcyjną podkładkę ładującą dla smartfona. Wszystkie produkty mają mają ciekawe wzornictwo. A przeznaczenie? Producent twierdzi, że słuchawki Mercedes sprawdzą się zarówno podczas gier wideo, uprawiania sportu czy przyjemności słuchania.
Słuchawki z kolekcji Mercedes-Benz i Mercedes-AMG powstałe przy współpracy z Master & Dynamic mają łączyć wysokiej jakości materiały z najnowocześniejszą techniką, zapewniając świetne wrażenia akustyczne. Podkładka ładująca jest kompatybilna z nie tylko z bezprzewodowymi słuchawkami MW08 Sport True Wireless Earphones, ale i z wieloma urządzeniami mobilnymi.
Słuchawki bezprzewodowe Mercedes-Benz MW65 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones
Bezprzewodowe słuchawki nauszne o wyjątkowo długiej nazwie modelu – MW65 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones – wyglądają rzeczywiście urodziwie. Są czarne, ozdobione gwiazdą Mercedes-Benz w postaci chromowanego logo 3D, a także napisem Mercedes-Benz wytłoczonym na pałąku. Dzięki dwóm trybom aktywnej redukcji szumów (ANC), dostosowanych do różnych warunków, mają zapewniać czysty dźwięk we wszystkich sytuacjach. Dwie macierze mikrofonów ANC wykorzystują kombinację sprzężenia w przód (ang. feed-forward) oraz sprzężenia zwrotnego (ang. feedback). Pozwala to analizować zarówno hałas otoczenia na zewnątrz, jak i hałas zewnętrzny odbierany przez użytkownika. W rezultacie słuchawki mogą skutecznie tłumić niepożądane dźwięki. Ich waga została zoptymalizowana tak, aby zwiększyć komfort noszenia podczas długotrwałego słuchania. Model MW65 może być dobrym towarzyszem podróży oraz codziennych dojazdów do pracy.
Słuchawki Mercedes
Słuchawki bezprzewodowe Mercedes-Benz MW08 Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones
Słuchawki douszne Mercedes-Benz MW08 to z kolei propozycja dla każdego, kto pragnie w spokoju pracować podczas podróży pociągiem lub samolotem. Dwa 11-milimetrowe berylowe przetworniki dostarczają dźwięk wzbogacony o aktywną redukcję szumów otoczenia. Słuchawki MW08 wykonano z wytrzymałej ceramiki, zwykle używanej w ekskluzywnych zegarkach. Połączenie sześciu mikrofonów z opatentowanym systemem redukcji szumów ma się przekładać na czysty dźwięk podczas prowadzenia rozmów telefonicznych w czasie podróży. Czas pracy na baterii wynosi 12 godzin. Zarówno słuchawki, jak i etui ładujące zdobią emblematy Mercedes-Benz.
Słuchawki Mercedes
Słuchawki bezprzewodowe Mercedes-AMG MW75 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones
Jeśli wolisz słuchawki nauszne niż douszne, ale nadal przywiązujesz dużą wagę do aktywnej redukcji szumów (ANC), słuchawki MW75 Active Noise-Cancelling mogą być ciekawą alternatywą. Dostrojony system ANC i 28 godzin pracy na baterii oraz dźwięk generowany przez 40-milimetrowe przetworniki berylowe, a do tego trzy aktywne tryby redukcji szumów, w tym Adaptive ANC, który automatycznie dostosowuje się do poziomu hałasu otoczenia mogą stanowić przewagę konkurencyjną nad rywalami. Nauszniki wykonano z lekkiego i wytrzymałego aluminium, a miękka skóra i pianka zapamiętująca kształt oraz subtelne skórzane detale mogą dać komfort nawet podczas długich podróży. Panelu z hartowanego szkła, otoczonego pierścieniem z aluminiowej siatki i logo Mercedes-AMG w postaci chromowanego napisu 3D na nausznikach oraz jako wytłoczony wzór na skórzanym pałąku podkreślają przynależność do marki premium. Czarną kolorystykę przełamują finezyjne czerwone detale.
Bezprzewodowe słuchawki Mercedes-AMG do gier MG20 Wireless Gaming Headphones
Słuchawki nauszne MG20 Wireless Gaming Headphones x Mercedes-AMG to nowość wśród słuchawek do gier. Wykonane są z magnezu, skóry i Alcantary. Zostały wyposażone w umieszczony na wysięgniku odłączany mikrofon oraz dodatkową zintegrowaną matrycę mikrofonów, umożliwiająca komunikację w czasie gry. Od strony wizualnej charakteryzuje je minimalistyczny projekt utrzymany w czarnej kolorystyce, wzbogacony o czerwone detale oraz chromowane logo 3D AMG i wytłoczony napis AMG.
50-milimetrowe przetworniki berylowe i dźwięk przestrzenny 7.1 mają pozwolić użytkownikom w pełni zanurzyć się w wirtualnym świecie. Adapter o niskim opóźnieniu ułatwia przełączanie pomiędzy konsolą a grami na PC. Po pełnym naładowaniu słuchawki oferują 22 godziny pracy na baterii, a dzięki funkcji wykrywającej czy są założone – oszczędzają energię, gdy leżą nieużywane.
Słuchawki Mercedes
Sportowe słuchawki bezprzewodowe Mercedes-AMG MW08 Sport Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones
Sportowe słuchawki douszne MW08 Sport Earphones to jakościowe materiały w eleganckim opakowaniu. Odporne na ukruszenie obudowy z szafirowego szkła i na zarysowania, mają metaliczne wykończenie. Wytrzymałe etui ładujące z włókna węglowego daje ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Oprócz pięciu par silikonowych nakładek otrzymujemy w komplecie dwie dodatkowe pary końcówek piankowych. Słuchawki pozostają na swoim miejscu podczas treningu. Dwa tryby redukcji szumów oraz dwa tryby odsłuchu pozwalają użytkownikowi dostosować się do otoczenia i wybrać pomiędzy głębokim skupieniem a większym bezpieczeństwem i świadomością sytuacji dookoła. Słuchawki ładują się bezprzewodowo i zapewniają do 42 godzin pracy na baterii.
Słuchawki Mercedes
Podkładka ładująca Mercedes- AMG MC100 Wireless Charge Pad
Podkładka ładująca Mercedes-AMG MC100 jest wykonana z powlekanego płótna, ma odlewaną aluminiową podstawę, która poprawia rozpraszanie ciepła. Stacja indukcyjnego ładowania może zasilać kompatybilne urządzenia z mocą do 10 W. Jednocześnie pad zwraca uwagę efektownym wzornictwem – klasyczną czerń uzupełniają tu czerwone akcenty oraz chromowane logo AMG. Podkładka jest kompatybilna ze słuchawkami MW08 Sport Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones oraz z innymi urządzeniami mobilnymi, np. firmy Apple (od iPhone’a 8).
Słuchawki Mercedes – gdzie kupić?
W sieci dealerskiej Mercedes-Benz w Polsce już wkrótce będą dostępne pierwsze 3 spośród oferowanych produktów: MW75 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones x Mercedes-AMG, MW08 Sport Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones x Mercedes-AMG oraz MC100 Wireless Charge Pad x Mercedes-AMG.
Czy płacenie mandatu na raty jest możliwe? Czy trzeba składać specjalny wniosek, aby się ubiegać o mandat na raty rozłożony, a jeśli tak, to jaki i gdzie? Zacznijmy od podstaw. Piszemy tu o sytuacji, gdy otrzymujemy mandat np. za przekroczenie prędkości na odcinkowym pomiarze prędkości lub po prostu – fotoradar zrobił nam zdjęcie (urządzenia Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym), a odpowiedni organ ustalił, że to my siedzieliśmy wówczas za kierownicą.
Mandat karny za wykroczenie polegające na naruszeniu przepisów ruchu drogowego, które zarejestrowane zostało przez urządzenie rejestrujące (bramki nad drogą, fotoradar), jest doręczany za pośrednictwem poczty tradycyjnej listem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Na druku mandatu wskazany jest indywidualny numer rachunku bankowego, na który należy dokonać wpłaty.
Ważne: nałożenie takiego mandatu nie może nastąpić po upływie 60 dni od dnia ustalenia sprawcy.
W przypadku, gdy właścicielem pojazdu jest osoba prawna (przedsiębiorstwo, firma, zakład), mandat za niewskazanie kierującego może być nałożony między innymi na właściciela firmy lub innego pracownika zobowiązanego do wskazania kierującego danym autem.
Sprawca został wskazany, otrzymał korespondencyjnie mandat kredytowany, ale nie stać go na jego opłacenie. Co może zrobić, aby rozłożyć mandat na raty 2022?
W dobie galopujących cen, w których nie każdego stać na opłacanie ważnych, życiowych potrzeb, warto wiedzieć, że gdy przytrafi nam się przekroczenie prędkości, to mandat karny można zarówno umorzyć w całości lub części, ale także można ubiegać się o odroczenie terminu jego spłaty lub rozłożenie na raty należności z tytułu mandatu.
Mandat można rozłożyć na raty na podstawie ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 735) oraz ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 305)
Strona może ubiegać się o: umorzenie w całości, umorzenie w części, rozłożenie na raty oraz odroczenie terminu spłaty należności Skarbu Państwa, z tytułu grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych, kar porządkowych, kar pieniężnych nałożonych przez Głównego Inspektora Transportu Drogowego oraz należności cywilnoprawnych.
Brzmi sprytnie? Niestety, takich przebiegłych kierowców w Polsce jest mnóstwo i administracja musi poznać prawdziwe argumenty, najlepiej udokumentowane, aby móc rozważać umorzenie czy płatność ratalną. Mamy podstawy, aby zaświadczyć o braku możliwości spłaty? Co zatem musimy zrobić?
Jak rozłożyć mandat na raty?
Mandat kredytowany na raty można rozłożyć dopiero po uzyskaniu zgody odpowiedniego działu Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD). Jak o nią wystąpić? Trzeba złożyć odpowiedni wniosek o mandat na raty. Ale zacznijmy od sytuacji, czy można rozłożyć mandat na raty bez wniosku?
Mandat na raty bez wniosku
Gdybyśmy chcieli np. rozłożyć mandat 500 zł na raty, bez wypisywania żadnego wniosku, to niestety takiej możliwości nie ma. Co więcej, gdy zapomnimy, lub świadomie nie spłacimy mandatu, to możemy się narazić na nieprzyjemności. Według art. 98 § 3 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia mandat karny kredytowany powinien być uiszczony w terminie 7 dni od daty odebrania mandatu. Gdy zatem przekroczymy ten termin możemy spodziewać się wkrótce wystawienia tytułu egzekucyjnego przez Urząd Skarbowy. Jak nie trafić na drogę egzekucyjną? Sporządzić odpowiedni wniosek, bo mandat na raty bez wniosku nie jest możliwy.
Rozłożenie na raty mandatu może nastąpić wyłącznie na pisemny wniosek ukaranego. Oczywiście składamy go dopiero po przyjęciu mandatu, czyli po pokwitowaniu odbioru przesyłki pocztowej zawierającej mandat.
w pierwszej kolejności wypełniamy i odsyłamy formularz;
po otrzymaniu druku mandatu, należy złożyć wniosek o rozłożenie na raty bądź zmniejszenie kwoty.
Jak rozłożyć mandat na raty za pomocą wniosku? Trzeba go odpowiednio umotywowować. To może być niespodziewana sytuacja rodzinna, utrata pracy, czy inne nieprzewidziane okoliczności, które wpłynęły na obniżenie możliwości regulowania naszych należności w terminie.
Warto wiedzieć! Jeśli masz kilka mandatów karnych, możesz złożyć jeden wniosek o rozłożenie na raty do wszystkich należności.
Gdzie złożyć wniosek o rozłożenie mandatu na raty?
Wniosku nie można złożyć telefonicznie, nie pozwalają na to obowiązujące przepisy. Należy go przesłać w następujący sposób:
przesłać do GITD Biuro Finansowe, Wydział Windykacji i Rozliczeń, adresując: GITD Biuro Finansowo Gospodarcze, Wydział Orzecznictwa, Aleje Jerozolimskie 94 00-807 Warszawa, powołując się na nr i serię mandatu.
doręczyć osobiście do siedziby GITD, przy Al. Jerozolimskich 94 w Warszawie od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.15 do 16.15;
przesłać w formie pisma elektronicznego, za pośrednictwem elektronicznej platformy usług administracji publicznej ePUAP.
Wniosek o rozłożenie mandatu na raty – do pobrania
W każdym wyżej wymienionym wariancie należy powołać się na nr i serię mandatu. Do wniosku należy dołączyć dokument potwierdzający uiszczenie opłaty skarbowej za dokonanie czynności urzędowej – obecnie wynosi to dziesięć złotych. Koniecznie należy do wniosku dołączyć wszystkie załączniki, dokumenty, informacje, które potwierdzają wszystko to, co opisaliśmy. Urzędnik nie uwierzy nam na słowo we wniosku, a wszystkie załączniki zostaną skrzętnie przejrzane.
Mandat na raty EPUAP
A jak złożyć mandat na raty online? Wystarczy zalogować się na swój profil zaufany za pośrednictwem platformy EPUAP i wysłać wniosek do odpowiednio wybranego organu, w tym wypadku Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Rozłożenie mandatu na raty – co trzeba napisać we wniosku?
Jak napisać wniosek, aby nasz mandat 500 zł na raty został przyjęty? Nie ma jasnych wytycznych, w jakich sytuacjach urzędnik może umorzyć, lub rozłożyć na raty mandat osobie wnioskującej. Wiadomo natomiast, że kieruje się nie tylko empatią, ale – w przypadkach uzasadnionych – ważnym interesem dłużnika lub interesem publicznym. Jest to jednak decyzja podejmowana w ramach uznania administracyjnego. Pomóc może też wypełnienie oświadczenia o majątku, dochodach i źródłach utrzymania składane jako załącznik do wniosku.
W przypadku umorzenia zaległej administracyjnej kary pieniężnej umorzeniu podlegają także odsetki za zwłokę w całości lub takiej części, w jakiej została umorzona zaległa administracyjna kara pieniężna.
Jak zapłacić mandat na raty?
Płacenie mandatu na raty wydaje się proste – wystarczy opłacić ustanowioną kwotę we właściwym terminie za pomocą przelewu bankowego. Można jednak także udać się do jednostki terenowej GITD i tam, w kasie, opłacić jedną lub kilka rat.
Najprościej jednak wykonać przelew z internetowego konta, nawet bez wychodzenia z domu. W innym przypadku możemy wypełnić druk przelewu na poczcie i w ten sposób zrealizować swoją płatność.
Najlepiej zapłacić taki rozdzielony mandat na raty online – wystarczy konto i szybki przelew.
Mandat na raty 2022 a Urząd Skarbowy
Skoro już wiemy, że jak rozłożyć mandat na raty, to warto też nadmienić, że zarówno brak spłaty raty w określonym czasie lub niesporządzenie wniosku o rozłożenie mandatu na raty również w określonym czasie może w efekcie skutkować wszczęciem egzekucji skarbowej. Systematyczne wpłaty za wystawiony mandat powinny powstrzymać Urząd Skarbowy przed wystawieniem tytułu egzekucyjnego, to jednak musimy też pamiętać, że samo wniesienie wniosku o udzielenie ulgi w spłacie należności nie wstrzymuje wszczęcia lub prowadzenia wszczętego postępowania egzekucyjnego, bo zgodnie z art. 56 § 1 pkt 1 ustawy z dnia 17 czerwca 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (Dz. U. z 2020 r., poz. 1427 z późn. zm.):
postępowanie egzekucyjne zostanie zawieszone dopiero w przypadku pozytywnego rozpatrzenia wniosku strony i wydania decyzji o rozłożeniu na raty albo odroczeniu terminu płatności obowiązku wynikającego z nałożonej kary.
Jeśli kochasz czerwono-niebieskie barwy już masz zaplanowany następny weekend. Dowiedz się zatem co się będzie działo podczas BMW M Festival na Silesia Ring. Poznasz tam tych, którzy bez względu na to, jak bardzo różną się samochody i ich kierowcy – kochają przyspieszony puls i gęsią skórkę, które wywołuje każde BMW M.
BMW M GmbH to marka, której korzenie sięgają sportów motorowych. Od 1972 roku oferuje entuzjastom motoryzacji doświadczenia, które przyspieszają bicie serca. Mimo różnic, które wynikają z przeznaczenia i gabarytów różnych modeli, zadziorny charakter M jest dla nich czymś wspólnym. Od M1 Procar poprzez i4 M50 aż po XM Concept – BMW M to istny pokaz motoryzacyjnych fajerwerków.
Wyjątkowe wydarzenie wymaga szczególnej oprawy i dobrej lokalizacji, dlatego festiwal odbędzie się na torze Silesia Ring. To obiekt najnowocześniejszy w Polsce, pełnowymiarowy tor wyścigowy, który ma świetną infrastrukturę i doskonałą lokalizacją (Kamień Śląski, 30 km od Opola, 8 km od autostrady A4 – dojazd z Warszawy trasa S8, ok. 310 km – 4h jazdy). Optymalne parametry i pułapki żwirowe zapewniają bezpieczeństwo nawet podczas ekstremalnej jazdy.
To właśnie na Silesia Ring odbędzie się już 16 lipca 2022 roku BMW M Festival, by społeczność fanów i właścicieli pojazdów BMW M będzie mogła przyłączyć się do świętowania 50-lecia marki.
BMW M Festival na Silesia Ring – atrakcje
Nadchodzący festiwal to okazja nie tylko do tego, by poznać różne modele BMW M, ale również szansa na wymianę doświadczeń między posiadaczami i entuzjastami poszczególnych aut. Wśród atrakcji zaplanowano m.in. wyzwania związane z precyzją prowadzenia samochodu, bezpłatny open track, symulatory wyścigowe, konkurs „The Greatest BMW M in Poland” na najpiękniejsze BMW M obecne na festiwalu, czy quiz wiedzy o marce. Nie zabraknie także atrakcji dla dzieci, a całość zostanie zwieńczona koncertem muzycznej gwiazdy.
Organizatorzy zaplanowali również premierowe pokazy BMW M3 Touring i M4 CSL.
Ceny biletów na BMW M Festival na Silesia Ring są zróżnicowane. Do wyboru są:
pakiet M Festival Experience za 500 złotych zapewnia udział w wydarzeniu, możliwość korzystania z przygotowanych atrakcji i wyzwań, możliwość zgłoszenia udziału w konkursie na najpiękniejsze BMW M, Koncert Live DJ;
pakiet VIP Experience za 800 zł – to pakiet M Festival Experience wraz z wejściem do strefy VIP na pierwszym piętrze budynku z cateringiem premium.
pakiet VIP Track Experience za 1200 zł to pakiet VIP Experience plus udział w jednym module szkoleniowym.
Ważne jest to, aby po zakupie biletu (przez stronę internetową link wyżej) zabrać ze sobą bilet w wersji elektronicznej lub papierowej. Osoby bez ważnego biletu nie zostaną wpuszczone na teren imprezy. Parking dla samochodów jest zapewniony na miejscu, bez konieczności rezerwacji.
BMW M Festival na Silesia Ring – obchody 50-lecia marki
Polski festiwal wpisuje się w ramy globalnych imprez, z nowościami modelowymi BMW M GmbH, aby świętować wspólnie ze społecznością fanów pierwsze pięć dekad swego istnienia. 24 maja 1972 roku zawarto umowę spółki BMW Motorsport GmbH. Dokładnie 50 lat później firma, znana obecnie jako BMW M GmbH, prezentuje kolekcję edycyjnych, rocznicowych modeli.
Dzięki BMW M w edycji na 50-lecie BMW M3 Limuzyna i BMW M4 Coupé zostały wyposażone w 6‑cylindrowy silnik rzędowy o mocy 510 KM z technologią M TwinPower Turbo. Moc silnika w zależności od modelu jest przenoszona na tylne koła za pomocą 6‑biegowej skrzyni manualnej lub 8-stopniowej skrzyni Steptronic z Drivelogic lub zmiennie rozdzielana na cztery koła za pomocą napędu M xDrive.
Auta dostępne są w ściśle ograniczonej liczby egzemplarzy. Lakiery pojazdów są unikatowe, a całości dopełniają kute obręcze kół – 19-calowe na przedniej osi oraz 20-calowe w stylistyce Double Spoke na osi tylnej, które po raz pierwszy są oferowane w kolorze Orbit Grey oraz matowym kolorze Gold Bronze. Także we wnętrzu pojawiły się efektowne akcenty.
Marka kontynuuje transformację w kierunku elektromobilności. Po BMW i4 M50, pojawia się w tym roku BMW iX M60, również w pełni elektryczny. Ukoronowaniem roku jubileuszowego będzie rozpoczęcie produkcji BMW XM. Najmocniejsze produkowane seryjnie BMW M w historii jest jednocześnie pierwszym modelem o wysokich osiągach tej marki z napędem hybrydowym plug-in, który łączy jednostkę V8 z silnikiem elektrycznym i generuje moc szczytową 750 KM oraz maksymalny moment obrotowy 1000 Nm.
Škoda testuje sieć 5G – prywatną – po uruchomieniu jej w siedzibie marki w mieście Mladá Boleslav. Ultraszybka technologia transmisji danych, zaimplementowana we współpracy z Vodafone otwiera przed firmą nowe możliwości produkcyjne. Projekt pilotażowy ma na celu przetestowanie i dalszy rozwój technologii w rzeczywistych warunkach. W przyszłości sieć 5G w fabryce może zostać wykorzystana do autonomicznego transportu pojazdów czy inteligentnego tworzenia sieci robotów.
Dla Škody prywatna sieć 5G jest kamieniem milowym na drodze do stania się jeszcze bardziej inteligentną fabryką. Technologia ta oferuje ogromny potencjał dla przyszłych innowacji, np. w zakresie konserwacji predykcyjnej i inspekcji optycznych w konstrukcji nadwozia. W ramach niedawno uruchomionego projektu pilotażowego testujemy 5G w codziennych operacjach, a także będziemy oceniać przyszłe zastosowania tej technologii, aby uczynić nas jeszcze bardziej wydajnymi i elastycznymi – mówi Christian Schenk, członek zarządu Škoda Auto ds. finansów i IT.
Skoda testuje sieć 5G
Standard 5G otwiera również nowe możliwości dla autonomicznego transportu w logistyce, rozszerzonej rzeczywistości w produkcji i wielu innych zastosowań. Jednym z przykładów jest aplikacja Fata Morgana. Umożliwia ona zdalne wsparcie pomiędzy konserwatorami i ekspertami technicznymi obecnymi na dwóch różnych kontynentach, przy tworzeniu cyfrowego bliźniaka w czasie rzeczywistym i komunikację za pomocą obiektów 3D w rozszerzonej rzeczywistości. Technologia ta wykorzystuje znacznie szybszy przepływ danych i mniejsze opóźnienia łączności dostępne w 5G. Okulary Microsoft HoloLens 2 poprawiają również wydajność cyfrowego bliźniaka i skanowanego obszaru – dodaje Michael Oeljeklaus, członek zarządu Škoda Auto ds. produkcji i logistyki.
Skoda testuje sieć 5G – po co?
Sieć badawcza 5G umożliwia bezpieczną transmisję danych lokalnie w czasie rzeczywistym. Rozwiązanie wykorzystuje technologię 5G Standalone (SA), która jest jednym z pierwszych komercyjnych wdrożeń SA 5G w Czechach. Skoda testuje sieć 5G w taki sposób, że używa prywatnego pasma częstotliwości – jest ono unikalne dla fabryki marki. Umożliwia bezprzewodową transmisję danych i nawet przy dużym obciążeniu gwarantuje wystarczającą przepustowość. Dzięki 5G opóźnienie, czyli czas potrzebny na przesłanie danych do czujników, maszyn, pojazdów lub innych urządzeń, może się zmniejszyć nawet do kilku milisekund. To sprawia, że ta technologia jest znacznie szybsza niż WLAN czy inne metody komunikacji bezprzewodowej.
Mobilna prywatna sieć 5G umożliwia implementacje nowych technologii w ramach koncepcji Smart Factory, np. w obszarach Przemysłu 4.0, sztucznej inteligencji i współdzielenia danych. Kolejnym krokiem będzie przesyłanie danych do gotowych pojazdów. Innym obszarem zastosowania jest inteligentne tworzenie sieci robotów i bezprzewodowych narzędzi montażowych.
Škoda zintegrowała prywatną sieć 5G z istniejącymi sieciami danych, aby zapewnić niezbędne bezpieczeństwo i zdobyć doświadczenie we wdrażaniu tego rozwiązania. Technologia zostanie wkrótce rozszerzona na wszystkie obszary produkcji i logistyki. W przyszłości będzie używana do autonomicznego transportu pojazdów i konserwacji predykcyjnej, a także będzie testowana w połączeniu z różnymi urządzeniami w Škoda FabLab.
Jak w każdym przypadku opisanym przez nas wcześniej, czyli na stacjach Orlen, Lotos i BP oraz Moya, także Circle K przygotowała ofertę na wakacje. Od dziś do rabatów na paliwo, myjnię, hot hoga i kawę, za zatankowane litry, dochodzi jeszcze jeden – 10 procent upustu na zakupy w sklepie. Stacja wyraźnie obniża ceny paliwa do poziomu konkurencji.
Uczestnicy programu lojalnościowego Extra mogą liczyć na rabaty przez cały rok, a od teraz do końca wakacji otrzymują również dodatkową zniżkę w wysokości 10% na produkty w sklepach Circle K przy zakupie minimum dwóch sztuk produktów. Rabat obowiązuje – także poza wymienionymi produktami – także na przekąski, napoje i inne zakupy w sklepie. Zniżka nalicza się automatycznie, przed dokonaniem płatności za produkty przy kasie. Promocja potrwa od 7 lipca do końca sierpnia 2022 roku.
obniża ceny paliwa
Warto wiedzieć, że sieć przygotowała stałe zniżki na paliwo dla swoich klientów. 11 maja b.r. wprowadziła na rynek ofertę rabatową dla członków programu lojalnościowego, która obowiązuje na stałe, bez wskazywania wybranych okresów promocyjnych. Jednorazowo na stacjach sieci można zakupić 85 l paliwa w obniżonej cenie, a vouchery rabatowe otrzymują wszyscy klienci – również ci, którzy opłacają tankowania kartą flotową.
To jednak nie koniec korzyści – klienci programu EXTRA, oprócz rabatów na paliwo, zyskują również inne benefity w zamian za tankowanie na Circle K – m.in. 50% rabat na kawę lub Hot Doga, 50% rabat na dowolny program myjni oraz codzienne zniżki na zakup wybranych produktów w sklepie oznaczonych symbolem „EXTRA z kartą”. Dodatkowo przystępując do programu, po zakończonej rejestracji, każdy nowy klient otrzymuje do wyboru kawę lub Hot Doga gratis.
Więcej informacji i regulamin akcji można znaleźć na stronie sieci. Promocji nie podlegają m.in. alkohole z wyjątkiem piwa czy wyroby tytoniowe. Pełna lista produktów dostępna pod powyższym linkiem.
Z oferty mogą skorzystać uczestnicy programu lojalnościowego Circle K, kupując minimum dwa produkty z oferty sklepowej.
Michał Bowsza dyrektorem marki Volkswagen zostanie dopiero w dniu 1 października 2022 roku ale już wiadomo, że na jego dotychczasowe miejsce w Audi przybędzie obecny dyrektor VW – Łukasz Zadworny.
Michał Bowsza dyrektorem marki Volkswagen
Michał Bowsza (na zdjęciu powyżej) jest managerem z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży motoryzacyjnej. Pracował dla czołowych marek koncernu Volkswagen takich jak Audi, Porsche, Volkswagen i Volkswagen Samochody Dostawcze. Od połowy 2008 roku pełni funkcję Dyrektora Marki Audi. W tym czasie zwiększył sprzedaż Audi o niespełna 500%, czterokrotnie zwiększając udział w rynku.
Był inicjatorem i współtwórcą programu finansowania Audi Perfect Lease. Zainicjował i stworzył koncepcję Best Performing Dealer – zarządzania polską siecią dealerską w oparciu o praktyki biznesowe czołowych organizacji detalicznych w USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Niemczech. Z sukcesem przewodził licznym projektom grupowym, m.in. wdrożeniu systemu NADIN, standaryzacji procesu sprzedaży OMD oraz zarządzania marżą Margin Insight.
Łukasz Zadworny dyrektorem marki Audi w Polsce
Łukasz Zadworny związany jest z branżą samochodową od dwudziestu lat, a stanowisko dyrektora marki Volkswagen objął 1 czerwca 2015 roku. Wcześniej przez 13 lat związany był z marką Skoda (najpierw przez siedem lat pełniąc funkcję dyrektora działu marketingu, a przez kolejne 6 – zarządzając marką w kraju). Przez ostatnie siedem lat pod wodzą Łukasza Zadwornego Volkswagen przeszedł olbrzymią transformację, stawiając m.in. na pracę nad rentownością sieci dealerskiej i rozwój na płaszczyźnie elektromobilności. Volkswagen znacząco rozbudował gamę oferowanych modeli, z naciskiem na w pełni elektryczne samochody z rodziny ID. – ID.3, ID.4 i ID.5.
Auto jest od podstaw zaprojektowane w Niemczech i Australii, a produkowane w RPA. Na pokładzie znalazło się ponad 20 nowych systemów wsparcia kierowcy, mobilne usługi online i nowe akcesoria. Pod maską spoczęły silniki o wysokim momencie obrotowym, a w podwoziu dwie technologie napędu na cztery koła. Jaki jest więc Volkswagen Amarok 2022?
Volkswagen Amarok 2022
Volkswagen sprzedał do tej pory 830 tysięcy sztuk Amaroka pierwszej generacji (Europa, Australia, Nowa Zelandia, Afryka, Azja Północna oraz Ameryka Południowa i Środkowa), więc czas na nowe otwarcie. Samochód stał się większy, wygląda bardziej muskularnie, jakby sportowo.
(…) Znacząco zmodyfikowaliśmy archetyp Amaroka. Jest teraz zdecydowanie bardziej wyrazisty i jeszcze bardziej imponujący – mówi Albert Kirzinger, szef designu w Volkswagen Samochody Użytkowe.
Volkswagen Amarok 2022 – wygląd
Wyraźnie odmieniono przednią część pick-upa, która pojawia się w wariantach specyfikacji „Amarok”, „Life” i „Style”, a także w najwyższych wersjach „PanAmericana” (styl terenowy) i „Aventura” (styl ekskluzywny).
Amaroka będzie kupić z czterodrzwiową, podwójną kabiną (DoubleCab) lub dwudrzwiową pojedynczą kabiną (SingleCab). Nadkola z plastikową obwódką ochronną pozostały półokrągłe, a skrywają nawet 21-calowe aluminiowe obręcze. Auto może pochwalić się dużym rozstawem osi 3270 mm (plus 173 mm), a wymiar 5,35 m długości bije o blisko 10 cm poprzednika. Producent zapewnia, że zwłaszcza w drugim rzędzie siedzeń podwójnej kabiny pasażerowie znajdą więcej miejsca niż w pierwszej generacji modelu. Krótkie zwisy zapowiadają dzielność w terenie i lepsze kąty natarcia.
Amaroka wyposażono w standardzie w napęd na wszystkie koła. Model może się też pochwalić większą głębokością brodzenia w terenie podmokłym – wcześniej było to 500 mm, teraz 800 mm.
W środku zastajemy wnętrze zbieżnie wykonane jak w autach osobowych Volkswagena, co zaskakuje pozytywnie, bo w końcu pick-upy najczęściej służą jako samochody użytkowe. Cyfrowy wyświetlacz w bazowej wersji ma 8 cali (Digital Kokpit), a w wyższej albo o przekątnej 12 cali, albo 10-calowy ekran dotykowy w formie tabletu. Pozostawiono tradycyjne przyciski do sterowania głośnością systemu multimedialnego oraz ustawieniami napędu na cztery koła. W zależności od specyfikacji, możemy się spodziewać także ozdobnych, aluminiowych elementów na kokpicie.
W standardzie w wersjach wyposażenia PanAmericana i Ventura oferowany jest system audio firmy Harman Kardon. W tych odmianach zastaniemy skórzaną deskę rozdzielczą z eleganckimi kontrastowymi szwami. W środku pojawiły się również nowe siedzenia – w wyższych specyfikacjach są elektrycznie sterowane w kilku płaszczyznach.
Volkswagen Amarok 2022 – bagażnik i akcesoria
Skrzynia ładunkowa oferuje ładowność do 1,16 tony; podobnie jak w poprzednim modelu, w przestrzeni ładunkowej zmieścimy europaletę (doublecab), a nawet dwie (singlecab). Mocowania utrzymają ładunek do 500 kilogramów. Skrzynię można również zabezpieczyć za pomocą elektrycznie sterowanej rolety – może być otwierana i zamykana z bagażnika, z wnętrza auta lub za pomocą pilota do pojazdu.
Ciekawostką dla globtroterów jest to, że nośność statyczna dachu wynosi 350 kg – a to wystarczy na przykład na czteroosobowy namiot dachowy, który będzie dostępny jako akcesorium. Fabrycznie lub w gamie akcesoriów pojawią się felgi aluminiowe do 21 cali, opony terenowe (do 18 cali), wachlarz mocowań przyczepy, uchwyt na rower, wielofunkcyjny system nośny, czy ręczna wersja rolety. Po raz kolejny pojawi się hardtop do skrzyni ładunkowej, z którym pick-up skutecznie zamienia się w SUV-a o dużej ładowności.
Aby podkreślić terenowy charakter samochodu można zdecydować się na takie akcesoria jak: orurowanie, elementy ochrony podwozia, czy „fajkę” przymocowaną na zewnątrz do lewego słupka A w celu doprowadzenia świeżego powietrza do silnika podczas jazdy przez wodę.
Volkswagen Amarok 2022 – silniki, skrzynie, napęd
Volkswagen Amarok 2022 będzie dostępny z pięcioma silnikami z turbodoładowaniem do wyboru. Będą to cztery turbodiesle (TDI) i jeden turbodoładowany silnik benzynowy (TSI). W Europie na pewno pojawi się 2-litrowy czterocylindrowy TDI o mocy 170 KM lub z podwójnym turbo o mocy 204 KM lub 209 KM w zależności od rynku. Topowy 3-litrowy V6 TDI generuje 241-250 KM – także w zależności od rynku. Wisienką na torcie jest silnik benzynowy z turbodoładowaniem o mocy 302 KM z pojemności 2,3 litra. Jednostki zostały skonfigurowane z nową, 10-biegową automatyczną skrzynią biegów (zastępującą poprzednią 8-biegową) i z systemem 4MOTION. Dla wielbicieli skrzyń manualnych pozostawiono 6-biegową lub 5-biegową przekładnię ręczną.
W zależności od regionu i silnika będą dostępne dwa różne systemy 4MOTION:
dołączany napęd na wszystkie koła w zależności sytuacji;
stały napęd na wszystkie koła.
W zależności od wersji silnika Amarok może holować przyczepę o masie do 3,5 tony.
Samochód wyposażono w sześć trybów jazdy, m.in. po śliskiej nawierzchni lub w trudnym terenie, a takżę 20 systemów wsparcia (m.in. ACC+ Adaptive Cruise Control z rozpoznawaniem znaków drogowych i kontroli prędkości). Z nowinek pojawiło się także oświetlenie IQ.LIGHT LED i reflektory Matrix.
Volkswagen Amarok 2022 pojawi się na rynkach w pierwszych krajach pod koniec roku.
Przyczyną aż 99% wypadków na przejazdach jest nieprzestrzeganie przepisów przez kierowców i dlatego każda forma przypomnienia o zagrożeniu może uratować ludzkie życie.
Corocznie na przejazdach kolejowo-drogowych ginie w Polsce kilkadziesiąt osób. Tylko w 2021 roku życie straciły 43 osoby. Wina niemal zawsze leży po stronie kierowców, którzy łamią przepisy: omijają rogatki, nie zatrzymują się na znaku STOP lub nawet przejeżdżają przy już uruchomionej sygnalizacji. Dzięki nowej funkcji, zainstalowanej w aplikacji Yanosik, kierowcy otrzymają powiadomienie o zbliżaniu się do miejsca, w którym muszą zachować szczególną ostrożność.
Droga hamowania pociągu wynosi nawet 1300 metrów, dlatego maszynista nie ma szans, żeby w porę się zatrzymać, jeśli zobaczy pojazd na przejeździe. Stąd też stale apelujemy do kierowców o przestrzeganie przepisów i zachowanie wyjątkowej ostrożności podczas przekraczania torów. Dodatkowo w te wakacje, dzięki współpracy z popularną aplikacją dla kierowców, będziemy automatycznie powiadamiać kierujących pojazdem o zbliżaniu się do przejazdu – mówi Artur Marcinkiewicz, prezes zarządu w Zakładach Automatyki Kombud, które dostarczają zaawansowane systemy sterowania ruchem kolejowym.
Bezpieczeństwo naszych użytkowników zawsze stawiamy na pierwszym miejscu. Należy pamiętać, że przyczyną większości wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych jest nieostrożność kierowców, dlatego w każdej sytuacji chcemy mądrze wykorzystywać nasze zasięgi. Przede wszystkim do promowania dobrych zachowań wśród kierowców – komentuje Julia Langa, Yanosik.pl
Przejazdy kolejowe w Polsce – ile ich jest?
Według danych Urzędu Transportu Kolejowego w Polsce jest ponad 14 tysięcy przejazdów kolejowo-drogowych, najwięcej w woj. wielkopolskim (1736) i dolnośląskim (1322). Do wypadków dochodzi jednak również w mniejszych województwach, o rzadszej sieci kolejowej i mniejszej liczbie przejazdów. Dzięki wielomiliardowym inwestycjom w modernizację linii kolejowych pociągi coraz częściej wracają na trasy, które przez wiele lat były zamknięte lub używane sporadycznie. Dlatego kierowcy muszą zwracać szczególną uwagę na pociąg na każdym przejeździe, nawet w miejscach, gdzie wcześniej przez wiele lat ich nie było.
PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., w ramach kampanii społecznej „Bezpieczny Przejazd”, od 2018 r. – a za jej przykładem – inni zarządcy infrastruktury kolejowej, oznaczają przejazdy kolejowo-drogowe żółtymi naklejkami. Znajdują się one od wewnętrznej strony krzyży św. Andrzeja lub na napędach rogatek i posiadają trzy istotne informacje: indywidualny numer przejazdu kolejowo-drogowego składający się z 9 cyfr, numer alarmowy 112 i numer awaryjny. Dzięki żółtej naklejce uczestnicy ruchu i służby ratownicze mogą błyskawicznie przekazać sobie informacje o ewentualnych zagrożeniach i wstrzymać ruch pociągów.
Przez 30 lat działalności Kombud zrealizował blisko 150 komputerowych systemów stacyjnych oraz ponad 1800 systemów zabezpieczenia ruchu na przejazdach kolejowych. Komputerowe systemy Kombudu obsługują ruch na Centralnej Magistrali Kolejowej (CMK), stacjach warszawskiego węzła kolejowego, Linii Hutniczej Szerokotorowej, kopalni Bogdanka oraz bocznicy zakładowej Elektrowni Kozienice. Firma prowadzi szeroki program badawczo-rozwojowy, który umożliwił stworzenie pełnego portfolio systemów sterowania ruchem kolejowym.
Dziecko urodzone w samochodzie nie jest niczym nowym, ale w najnowszym, elektrycznym Mustangu Mach-E już tak. Kiedy Christine Vigsted poczuła pierwsze skurcze, ona i jej mąż Jens byli przekonani, że mają jeszcze czas, aby dojechać na oddział porodowy szpitala. Przecież Thomas, który był ich pierwszym dzieckiem, przyszedł na świat po długim 48-godzinnym porodzie.
Choć obliczyli dobrze czas dojazdu do szpitala, wody płodowe odeszły Christine zaledwie kilka minut po ruszeniu w drogę ich elektrycznym Mustangiem Mach-E.
Dziecko urodzone w samochodzie
Jens zatrzymał się na poboczu i – z niewielką pomocą położnej, która przekazywała rady telefonicznie – był w stanie odebrać poród drugiego dziecka pary, które otrzymało imię David.
Poród w samochodzie poszedł naprawdę dobrze – powiedziała Christine, pochodząca z duńskiego miasta Ringsted. – Gdyby to było nasze pierwsze dziecko, prawdopodobnie potraktowalibyśmy to inaczej, ale to było naprawdę fajne przeżycie.
Dziecko urodzone w samochodzie
Dziecko urodzone w samochodzie – i to jakim!
Ford również potwierdza, że po raz pierwszy w historii dziecko urodziło się w samochodzie i to na dodatek jednym z elektrycznych pojazdów firmy.
Zadajemy sobie wiele trudu, aby testować każdą ewentualność, ale szczerze mówiąc, poród na przednim siedzeniu pasażera nie należy do naszych rutynowych testów – powiedział Jim Farley, prezes i dyrektor generalny Forda. – Lubimy myśleć o naszych klientach jako o części naszej szerokiej rodziny i w tym przypadku nie mogłoby to być bardziej prawdziwe.
Wiemy już, że przez wysoką inflację kolejna sieć zdecydowała się na odważny krok. Po stacjach Lotos, BP i Orlen, obniżka ceny na stacji paliw Moya została ogłoszona kilka dni temu, a teraz do promocji dorzucono niższe ceny za produkty w sklepie samoobsługowym. Dla przypomnienia, Moya to jedyna taka marka w Polsce, która rozwija swoje stacje paliw w trzech typach:
konwencjonalne, obsługowe z przystacyjnym sklepem i Caffe Moya,
automatyczne, wyłącznie dla flot i samoobsługowe,
Moya express, zarówno dla klientów indywidualnych, jak i biznesowych.
Już od dziś można zatankować o 20 gr taniej na każdym litrze paliwa na dowolnej stacji Moya express! Wystarczy wpisać na słupku kod rabatowy 0710, by uzyskać zniżkę. Kod ważny będzie na samoobsługowych stacjach MOYA express przez cztery dni – od 7 do 10 lipca 2022 r.
Marka oferuje też promocje dla klientów, którzy zapiszą się do newslettera – można regularnie uzyskiwać dodatkowe rabaty od cen wyświetlanych na pylonie.
Moya express to nowoczesne, samoobsługowe stacje paliw, należące do ogólnopolskiej sieci Moya. Można na nich kupić benzynę 95, olej napędowy standardowy oraz uszlachetniony. System pozwala samodzielnie zatankować oraz rozliczyć się. Podobnie jak na pozostałych stacjach tego typu, płatność za paliwo odbywa się gotówką, kartą płatniczą, kartą Moya firma bądź innymi kartami flotowymi, które są akceptowane w sieci.
Obniżka ceny na stacji paliw – wakacyjna promocja w sieci Moya
Wcześniej stacja Moya informowała od 2 lipca kierowcy detaliczni mogą zaoszczędzić nawet 30 groszy na litrze paliwa podczas tankowania. Co ważne, udział w promocji nie jest ograniczony limitem transakcji, koniecznością posiadania aplikacji mobilnej czy karty lojalnościowej. Zatem każdy, kto odwiedzi stację paliw może skorzystać z promocji podczas tankowania! Akcja ma trwać do odwołania.
Tankujący na paragon do 60 litrów paliwa otrzymuje 10 gr zniżki na benzynę 95, 98, ON oraz ON uszlachetniony. Przy zakupie dowolnej kawy, hot-doga, zapiekanki lub płynu do spryskiwaczy rabat wzrośnie do 20 gr za litr, a gdy zdecydujemy się zakupić równocześnie minimum dwa wyżej wymienione artykuły, zniżka wyniesie 30 gr na każdym litrze paliwa.
Marcelina Czepiel w WSMP – w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski – startuje od początku sezonu, ale to weekend 24-26 czerwca był dla niej datą szczególną. W tych dniach na Tor Poznań zawitała absolutna czołówka wyścigowego fachu na Starym Kontynencie, by bić się o czołowe lokaty w ramach czempionatu FIA CEZ – Mistrzostw Europy Centralnej. Do polskiej świątyni ścigania zjechały najpotężniejsze maszyny klas GT3 oraz TCR. Równocześnie o kluczowe punkty walczyli reprezentanci polskich czempionatów, rywalizując w ramach III oraz IV rundy cyklu Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2022. Na liście zgłoszeń nie mogło zabraknąć Marceliny Czepiel.
Szczyrzycanka planowała odrobić straty po trudnej inauguracji sezonu i zniszczeniu pucharowego BMW na jednym z treningów. Orężem młodej zawodniczki była Honda Civic Type-R, przygotowana do jazdy w kategorii D4 2000 N/A. Mery powraca do domu na tarczy, notując komplet zwycięstw w klasie i kolejne podium w Mistrzostwach Polski Endurance!
Po inauguracyjnym, słodko-gorzkim weekendzie wyścigowym kampanii 2022 Mery czuła potężny niedosyt. Ze względu na długi proces odbudowy pucharowego BMW, Marcelina mogła skupić się jedynie na startach małolitrażową Hondą i kolejnym wyścigu długodystansowym z Anną Bigos. Na czerwcowe zmagania postawiono jasny cel – Marcelina Czepiel w WSMP ma zgarnąć komplet punktów, odrobić straty i powrócić na czoło tabeli w klasie D4 2000 N/A. Zadanie to było ułatwione, ze względu na małą liczbę rywali.
Marcelina Czepiel w WSMP
Kwalifikacje do sobotniego i niedzielnego sprintu przebiegły doskonale. Młoda zawodniczka Automobilklubu Wielkopolskiego nie miała sobie równych i pewnie wywalczyła pole position. Schody pojawiły się jednak w obu wyścigach. Mery od dłuższego czasu narzekała na wytrzymałość swojej Hondy oraz jej motorsportowe humory. W sobotę samochód wyraźnie utracił moc, wizja przerwania wyścigu wydawała się bardzo realna. W niedzielę silnik przeszedł w tryby awaryjne ograniczając bojowe możliwości. Na szczęście wypracowana wcześniej przewaga była wystarczająca. Choć nie brakowało nerwów, dwudziestolatka wygrała oba wyścigi swojej klasy.
W przerwach od przednionapędowej Hondy Mery wystartowała w kolejnym wyścigu endurance, w którym jej partnerką była doświadczona Anna Bigos. Właścicielka pucharowego BMW wsiadła do samochodu jako pierwsza, Marcelina przejęła maszynę po około godzinie. Zawodniczka miała utrzymać tempo i dowieźć trzecią lokatę do mety. Wyścig jednak zakończył się za safety carem i nie został wznowiony. Na płytę poznańskiego obiektu wyszły… dziki, ostatecznie kończąc jazdę.
Marcelina Czepiel w WSMP
Start w III i IV rundzie Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski był wycieńczający. Upał dawał się nam we znaki, to był potężny sprawdzian dla maszyn i naszych organizmów. I choć po weekendzie pełnym rywalizacji byłam po prostu padnięta, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Plan na weekend został wykonany praktycznie w stu procentach. A co najważniejsze, wróciłam na fotel lidera w klasie D4 2000 N/A WSMP. Tak jak już zapowiadałam, będę walczyła o mistrzowski tytuł!
Choć przez cały weekend prezentowałam naprawdę szybkie tempo, nie obyło się bez nerwowych momentów. Samochód nie działał prawidłowo – silnik przerywał, pracował bardzo nierówno. Na wyjściach z zakrętów traciłam moc. A podczas niedzielnego sprintu motor przeszedł w ustawienia awaryjne. To była pewna sinusoida. W kwalifikacjach nie było większych problemów, w wyścigach modliłam się o przecięcie linii mety. Teraz będziemy mieli dwa tygodnie na znalezienie przyczyny.Najważniejszy jest jednak komplet punktów oraz dwa zwycięstwa.
Cieszy też kolejne podium, które wywalczyliśmy wraz z Anną Bigos w wyścigu długodystansowym. Endurance niestety skończył się przed czasem, wszystko to ze względu na nieoczekiwanych gości. Do grona kibiców dołączyło stado… dzików, które uniemożliwiło nam dalszą jazdę. Cóż, nigdy nie jechałam tak blisko natury!
Czasu na odpoczynek nie będzie zbyt wiele. Wciąż pracujemy nad odbudową mojego BMW, start w BMW IS Cup to nadal mój priorytet na ten sezon. Nawet, jeżeli tak naprawdę przepadły aż dwie rundy w tym roku. Chcę udowodnić, że jestem szybka, że mogę mierzyć się z najlepszymi. Zrobię co w mojej mocy, by do złotego medalu WSMP dołożyć też podium za sterami mojej BMW E36!
Marcelina Czepiel w WSMP
Marcelina Czepiel sezon 2022 – pozostały trzy rundy
Mistrzostwa Polski nie zwalniają tempa! Choć temperatury nie rozpieszczają, zachęcając do leniwego przesiadywania nad wodą lub schronienia się w klimatyzowanych pomieszczeniach, nie będzie okazji na wakacyjne urlopowanie. Marcelina Czepiel w WSMP pojawi się już za tydzień, bo stawka czempionatu ponownie zawita:
do Wielkopolski już w połowie lipca (15-17.07).
w sierpniu zawodnicy udadzą się na Słowację, jedyną zagraniczną odsłonę tegorocznych zawodów (19-21.08, Slovakia Ring)
serię zwieńczy finałowe starcie w Poznaniu (30.09-2.10).
Możemy być pewni, że nie zabraknie wyścigowych, sportowych emocji! Marcelina Czepiel regularnie relacjonuje swoje treningi i zmagania, przybliżając fanom świat profesjonalnego, kobiecego motorsportu na swoich mediach społecznościowych.
Jak donosi Instytut Samar, w czerwcu 2022 roku zarejestrowano w Polsce 68 162 sprowadzone z zagranicy używane samochody osobowe i dostawcze o DMC do 3,5 tony. Jest to drastyczny spadek na przestrzeni roku aż o 19,5%. Niższy wynik czerwcowy odnotowany był… dokładnie w 2013 roku.
Zdecydowaną większość – dokładnie 62 323 sztuki – stanowiły samochody osobowe (spadek o 19,0%), a pozostałą część – 5 839 sztuk – samochody dostawcze (spadek o 24,5%.)
Import używanych aut osobowych
Łączny import po pierwszym półroczu wynosi 403 251 aut i jest niższy od ubiegłorocznego o 15,0%. Nieco mniejszy spadek odnotowały samochody osobowe (367 157 szt., -14,7%), większy – samochody dostawcze (36 094 szt., -18,3%).
Sprowadzamy coraz starsze pojazdy. Średni wiek importowanego auta wyniósł po sześciu miesiącach 12,65 roku, przy czym w samym czerwcu to rekordowe 12,72 roku. Średnią zawyżają samochody osobowe (12,80), szczególnie te wyposażone w silniki benzynowe (13,66). Najmłodsze są samochody elektryczne. W przypadku aut osobowych ich wiek wynosi 5,77, a dostawczych – 7,22.
import używanych aut o dmc do 3,5 tony
TOP 10 krajów importu samochodów do Polski w 2022 roku
1. Niemcy – 209 734 szt. (-24,3%)
2. Francja – 52 667 szt. (4,6%)
3. Belgia – 27 288 szt. (-13,1%)
4. Holandia -21 627 szt. (4,4%)
5. Stany Zjednoczone – 17 817 szt. (9,1%)
6. Włochy – 12 427 szt. (-22,6%)
7. Austria – 12 075 szt. (2,8%)
8. Szwajcaria – 11 137 szt. (-10,8%)
9. Szwecja – 9 871 szt. (12,8%)
10. Dania – 9 859 szt. (0,8%)
Najpopularniejszym źródłem importu aut do Polski pozostają niezmiennie Niemcy z udziałem 52,0%.
Z danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że kierowcy mają aktualnie do dyspozycji 1753,6 kilometrów, na które składają się drogi płatne (A1, A2, A4) oraz bezpłatne (A6, A8 oraz A18). Za przemieszczanie się większością tych dróg trzeba płacić. Wyjątkiem od tej reguły są kierowcy pojazdów zeroemisyjnych – elektrycznych lub zasilanych wodorem, którzy mają teraz darmowe przejazdy autostradami.
Już po raz drugi uruchomiono akcję „Autostrada do elektromobilności”. W jej ramach kierowcy zarejestrowani w EV klub Polska mogą bezpłatnie korzystać z odcinków z systemem video-tolling: A1 (Toruń – Gdańsk), A2 (Konin – Stryków) oraz A4 (Wrocław – Sośnica oraz Kraków – Katowice). W praktyce będą to drogi, na których od grudnia 2021 szlabany zostały podniesione a ruch odbywa się na zasadzie „free flow”, po wykupieniu odpowiedniego biletu. Promocja dotyczyć będzie również pozostałych szlaków, na których funkcjonuje aplikacja Autopay zintegrowana z państwowym systemem e-Toll.
Akcja wystartowała dzisiaj. W zeszłym roku zelektryfikowani kierowcy wykonali blisko 4 tys. darmowych przejazdów o łącznej długości ponad 160 tys. kilometrów i – jak podają organizatorzy akcji – przyczynili się do redukcji niemal 19 tys. kg dwutlenku węgla.
Pierwsza edycja akcji „Autostrada do elektromobilności” spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Świadczy o tym fakt, że uczestnicy tego pilotażowego projektu odbyli łącznie prawie 4000 darmowych przejazdów autami elektrycznymi, co przełożyło się na przeszło 160 tys. przejechanych kilometrów. Dzięki temu nie wyemitowano do atmosfery (z tytułu spalin) prawie 19 tys. ton dwutlenku węgla. Niewątpliwy sukces tego projektu wpłynął na podjęcie dalszych działań i rozszerzenie akcji o kolejne płatne odcinki autostrad. Dzięki temu teraz kierowcy pojazdów elektrycznych zarejestrowanych w EV Klub Polska będą mogli bez opłat podróżować praktycznie po całej Polsce – komentuje Łukasz Lewandowski, koordynator EV Klub Polska, organizator akcji „Autostrada do elektromobilności”.
Cieszymy się, że możemy aktywnie przyczynić się do redukcji emisji CO2 w Polsce, angażując się w projekt „Autostrada do elektromobilności”, który stanowi jeden z filarów promocji pojazdów zeroemisyjnych. Jest to tym bardziej ważne, że akcja jest organizowana w okresie wakacyjnym. Dzięki temu każdy posiadacz auta elektrycznego będzie mógł pojechać nad morze czy w góry bez konieczności uiszczania opłat za przejazdy autostradą, co wymiernie przełoży się na domowe oszczędności – komentuje Agnieszka Komarowicz, Account Executive Poland w firmie Wallbox.
Bezpłatne autostrady dla samochodów elektrycznych – gdzie?
Osoby zarejestrowane w EV Klubu Polska i użytkujące samochody elektryczne, będą zwolnione z opłat za 5 przejazdów odcinkami autostrad, które są objęte system video-tollingu. Innymi słowy nie są to wszystkie, darmowe przejazdy autostradami, bo mowa o fragmentach następujących:
odcinek Katowice – Kraków autostrady A4 (węzeł Murckowska – węzeł Balice)
odcinek Wrocław – Sośnica autostrady A4
Autostrada A2 (Stryków – Konin).
Co to oznacza w praktyce? Trasa nad morze, tam i z powrotem, pozwoli zaoszczędzić niemal 60 zł, a autostradą A4 – 48 zł. Przejazd pozostałymi kilkusetkilometrowymi odcinakami także oznacza kilkudziesięciozłotowe oszczędności (dla A2 Konin – Stryków w obie strony jest to nieco ponad 22 zł). Projekt „Autostrada do elektromobilności” będzie miał charakter czasowy i realizowany będzie od 4 lipca do końca sierpnia 2022 r.
darmowe przejazdy autostradami
Autopay na początku tego roku przebił barierę miliona zarejestrowanych użytkowników. To ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej oraz niemal 5 razy więcej niż na początku 2020 roku. Do grona tych użytkowników mamy nadzieję przyciągnąć także rozrastającą się grupę kierowców samochodów elektrycznych. Doceniając ich wkład w ochronę klimatu – poprzez wybór pojazdu zeroemisyjnego – chcemy im podziękować, umożliwiając 5 bezpłatnych przejazdów autostradami każdemu użytkownikowi EV w okresie wakacji. Wiemy, że poprzednia edycja przyniosła konkretne korzyści środowiskowe. Tegoroczna powinna ustanowić nowe rekordy w zmniejszeniu emisji dwutlenku węgla – mówi Miłosz Kurzawski, członek zarządu Autopay Mobility.
Darmowe przejazdy autostradami – jak skorzystać z promocji?
Zwolniony z opłat może zostać każdy, kto ma lub użytkuje samochód w pełni elektryczny, w rozumieniu Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. By móc uzyskać darmowe przejazdy autostradami, wystarczy:
w panelu klubowicza wypełnić formularz zgłoszeniowy,
po pozytywnej weryfikacji, zostanie wygenerowany link, dzięki któremu będzie można dokonać rejestracji lub logowania w aplikacji Autopay,
teraz wystarczy uzupełnić niezbędne dane (w tym pojazdu) i cieszyć się 5 darmowymi przejazdami po polskich autostradach.
W momencie przejazdu autostradami objętymi videotollingiem (tj. A1 Gdańsk-Kraków i A4 Katowice-Kraków) kierowca nic nie musi robić – szlaban podniesie się automatycznie po sczytaniu numerów rejestracyjnych. W przypadku przejazdu autostradami, gdzie obowiązuje system e-TOLL (A4 Wrocław-Sośnica oraz A2 Konin-Stryków) należy mieć włączoną aplikację Autopay, by płatność za przejazd mogła zostać naliczona.
Ekologiczna forma transportu a darmowe przejazdy autostradami
Projekt „Autostrada do elektromobilności” nawiązuje do podobnych rozwiązań w UE. Przykładem są Czechy, gdzie od stycznia 2020 roku pojazdy elektryczne (BEV), zasilane wodorem (FCEV) oraz hybrydy typu plug-in (PHEV) o poziomie emisji do 50 gramów CO2 na kilometr, są zwolnione z opłat za korzystanie z autostrad. Takie przywileje dla kierowców mają przełożenie na wzrost zainteresowania elektromobilnością. Te same intencje przyświecają organizatorom polskiej akcji – EV Klub Polska, Wallbox i Autopay.
EV Klub Polska
Został uruchomiony w 2020 roku w ramach kampanii elektromobilni.pl, prowadzonej przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) oraz Krajowy Ośrodek Zmian Klimatu (KOZK). Celem kampanii jest promocja elektromobilności i zrównoważonego transportu. W inicjatywę zaangażowało się kilkadziesiąt podmiotów i instytucji aktywnych w obszarze zrównoważonego transportu w Polsce. Do partnerów strategicznych elektromobilnych.pl należą: BMW, GreenWay Polska, Grupa Volkswagen, Hyundai, PKN ORLEN i Toyota, a do partnerów branżowych ABB, Alphabet, EFL, EV+, Garo, GO+EAuto, LeasePlan, PKO Leasing oraz Shell. Kampania została objęta patronatem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii oraz Ministerstwa Infrastruktury. Patronat nad kampanią objęły także liczne ambasady, m.in. Niderlandów, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Izraela, Niemiec oraz izby handlowe i kilkadziesiąt polskich samorządów.
EV Klub Polska jest jednym z współzałożycieli Global EV Drivers Alliance, organizacji zrzeszającej kluby użytkowników samochodów elektrycznych z całego świata – oprócz Polski, m.in. z USA, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, Szkocji i Kanady.
SUV z dużym bagażnikiem – jak znaleźć idealny model?
Zapotrzebowanie na SUV-y z dużymi bagażnikami rośnie nie tylko w naszym kraju. Bez wątpienia polubił je cały świat. Tendencje te oczywiście nie uchodzą uwadze producentów. Wielu z nich stara się wychodzić naprzeciw wymaganiom kierowców, stale ulepszając swoją gamę. Niestety, nie każdy bagażnik, który wygląda na duży, jest także pojemny i praktyczny. Faktyczna użyteczność przestrzeni ładunkowej zależy bowiem nie tylko od litrażu. Pod uwagę warto wziąć jeszcze kilka czynników.
Wymiary bagażnika
Wymiary bagażnika to kluczowy parametr. Sama pojemność wyrażona w litrach nie wystarcza, aby wyobrazić sobie jego realną ładowność. Ten odważny wniosek znajduje potwierdzenie w praktyce. W końcu identyczną pojemność tylnej części auta da się uzyskać za pomocą różnych zestawów wymiarów. Co na to producenci? Chcąc połączyć niską linię dachu z dużą objętością bagażnika tworzą SUV-y coraz szersze i coraz dłuższe. Czy jednak duży bagażnik w SUV-ie musi się łączyć z nadzwyczajnie dużymi wymiarami zewnętrznymi?
Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, warto byłoby spróbować znaleźć optymalne wymiary samochodu, a potem spróbować wykorzystać dostępną przestrzeń jak najefektywniej. Na szczęście zrobił to już Land Rover, a efekty widzimy w projekcie wszechstronnego Discovery Sport. W ten sposób powstał pojazd wykorzystujący do maksimum przestrzeń ładunkową. Mierzy on niespełna 4,6 m, co długością plasuje go gdzieś pomiędzy kompaktowymi hatchbackami, a ich wersjami kombi. Przerasta je jednak swoją szerokością, rozstawem osi, ale przede wszystkim wysokością. Takie proporcje pozwalają na całkiem wygodne parkowanie. Nie dość, że Discovery Sport z łatwością mieści się na krótkich miejscach parkingowych, to jeszcze wysoka pozycja za kierownicą i wypłaszczona maska pozwalają na bardzo efektywną obserwację otoczenia. Dużo miejsca udało się wygospodarować na tylnej kanapie, ale szczególnie imponujący jest bagażnik. Dzięki dużej wysokości nadwozia i poziomej linii dachu jest on wyjątkowo wysoki, przez co tym łatwiej zmieścić w środku zarówno zwykle walizki, jak i duże akcesoria sportowe lub elementy wyposażenia domu. Standardowo bagażnik ma długość 967 mm i szerokość 1323 mm. To całkiem sporo, ale kiedy uświadomimy sobie, że w bagażniku Discovery Sport walizki możemy ustawiać pionowo, a nie jak w wielu samochodach – “na leżąco” – wartości te stają się wręcz imponujące.
Projektanci DISCOVERY SPORT nie poprzestali jednak na tym. Pakowny SUV od Land Rovera posiada także przesuwaną kanapę z regulacją pochylenia oparć. Dzięki temu rozwiązaniu użytkownik może powiększyć bagażnik o znaczną część przestrzeni wykorzystywanej standardowo przez siedzenia. Jeśli nie wybraliśmy wariantu 7-osobowego, do dyspozycji będziemy mieli także schowek pod podłogą bagażnika, do którego uda się zmieścić mniejszą walizkę kabinową. Opcji aranżacji tylnej części auta jest jednak znacznie więcej.
Liczne możliwości aranżacji
Część modeli pozwala użytkownikom samodzielnie gospodarować przestrzenią ładunkową. Dzięki możliwości składania, przesuwania i wyjmowania tylnych siedzeń, uzyskanie ogromnej ilości dodatkowego miejsca nie jest trudne. Co SUV powinien oferować w tym zakresie?
Projektanci DIscovery Sport poświęcili szczególną uwagę zapewnieniu użytkownikom wielu możliwości aranżacji przestrzeni. Dzięki temu jest to świetne auto rodzinne, a gdy zachodzi taka potrzeba, także pełnoprawny samochód wyprawowy.
SUV z dużym bagażnikiem
W wariancie 7 osobowym podróżując z kompletem pasażerów będziemy mieli do dyspozycji niewielką przestrzeń bagażową, ale 2 tylne fotele można jednak z łatwością złożyć, zwalniając miejsce w bagażniku. Z kolei 3 siedzenia ze środkowego rzędu da się niezależnie składać i — o czym już wspomnieliśmy — przesuwać. W efekcie możliwe jest uzyskanie dowolnej konfiguracji tych foteli, a tym samym zwiększenie przestrzeni ładunkowej aż o 1637 litrów względem 7-osobowego układu.
Akcesoria zwiększające funkcjonalność
Bagażnik o idealnych wymiarach to dopiero połowa sukcesu. Aby móc w pełni wykorzystać potencjał użytecznej przestrzeni ładunkowej, należy wyposażyć pojazd w odpowiednie akcesoria.
Jeśli samochód ma dobrą nośność dachową i uciąg – użytkownika ograniczać może już jedynie własna kreatywność. Rynek oferuje bowiem wiele praktycznych produktów zwiększających możliwości bagażników. Na właścicieli Discovery Sport oraz innych aut marki Land Rover czeka oferta obejmująca m.in. ściany grodziowe, organizery, ochraniacze, a także okładziny antypoślizgowe pozwalające na przykrycie zarówno dna bagażnika, jak i złożonych siedzeń.
Dzięki tym produktom podróżowanie autem staje się znacznie prostsze, a zachowanie porządku możliwe jest nawet w czasie dalekich wyjazdów. Co istotne, możemy wybrać także poprzeczki dachowe i dedykowany boks dachowy lub uchwyty do przewozu rowerów czy sprzętu sportowego. Dzięki temu Discovery Sport w podróż zabierze nie tylko 7 osób, ale także spory bagaż.
Coraz więcej zwolenników zdobywają również akcesoria pomocne w przewożeniu zwierząt. Czy warto w nie zainwestować? Co w tej kwestii ma do powiedzenia Land Rover?
Bagażnik a zwierzęta
Nasi czworonożni przyjaciele potrzebują komfortu podczas podróżowania autem nie mniej niż ludzie. Na szczęście istnieje mnóstwo praktycznych produktów, które mogą zapewnić im wygodną i bezpieczną jazdę. Warto zwrócić szczególną uwagę na rozwiązania takie jak:
miski zapobiegające wylewaniu się wody,
transportery,
przegrody i siedziska,
kamery pozwalające na stałą obserwację zwierząt,
rampy ułatwiające niewielkim czworonogom wchodzenie do bagażnika i wychodzenie z niego.
Oczywiście nie tylko w interesie zwierzaków jest korzystanie z akcesoriów tego typu. To kolejny skuteczny sposób na utrzymanie porządku w aucie, a w tym nasi czworonodzy niestety rzadko pomagają.
Znalezienie SUV-a wykorzystującego przestrzeń ładunkową z maksymalną efektywnością to nie lada wyzwanie. Land Rover pokazuje jednak, że możliwe jest połączenie terenowych właściwości, pewności prowadzenia i dużej praktyczności wnętrza. Co więcej, opakowuje to w charakterystyczną dla marki minimalistyczną stylizację i uzupełnia luksusowym wyposażeniem oraz materiałami.
Do wypadku doszło podczas trwającego jeszcze wyścigu. Całość zdarzenia wyglądała bardzo groźnie, do tego stopnia, że przerwano transmisję i wznowiono ją dopiero po kilkunastu minutach. Niebawem po tym wyścig został wznowiony. Ale co dokładnie się stało?
Zhou is out of the car. He is on a stretcher but is moving, and his Alfa Romeo team say he is OK.
Wyścig o Grand Prix Wielkiej Brytanii rozpoczął się normalnie, ale już podczas pierwszego okrążenia – dosłownie chwilę po starcie 10. rundy mistrzostw świata Formuły 1 – doszło do wypadku i zderzenia. W wyniku tych kolizji Chiński kierowca Alfa Romeo Racing Orlen – Zhou Ganyu – wypadł z samochodu. Tajlandczyk, Alex Albon z Williamsa i Esteban Ocon również zostali poszkodowani i odwiezieni do centrum medycznego. Wiemy już, że ich zdrowiu nic poważnego nie zagraża. Także Yuki Tsunoda miał uszkodzony bolid.
23-letni kierowca wyścigowy z Chin przeszedł szybkie badania w centrum medycznym zlokalizowanym na torze. Jego zespół poinformował, że jest przytomny.
— Massinha Desaposentado (@MassinhaF1_) July 3, 2022
Valtterie Bottas to drugi z zawodników Alfa Romeo Racing Orlen. Kierowcą rezerwowym zespołu jest Robert Kubica.
Wypadek na Silverstone – przebieg
Po wystartowaniu wyścigu 10. rundy mistrzostw świata Formuły 1 o Grand Prix Wielkiej Brytanii, który odbywa się właśnie na Silverstone, George Russell, Brytyjczyk z zespołu Mercedesa, został uderzony przez inny samochód, przez co wpadł na auto kierowane przez Zhou. Niestety zderzył się z nim w taki sposób, że auto Chińczyka zostało podbite w powietrze i upadając po chwili na ziemię trafiło na barierę ochronną toru. Oglądający transmisję nie do końca wiedzieli, co się dzieje – zaprzestano transmisji na bieżąco, a po chwili oznajmiono, że Chińczyk nie odniósł poważnych obrażeń.
Taka mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 została stworzona po raz czwarty i jest częścią projektu na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego: Wypadki drogowe ze skutkiem śmiertelnym – Wakacje 2022. Widzimy na niej:
Wszystkie wypadki [21]
Ostatnia doba [8]
Od początku wakacji [13]
Wypadki drogowe, w których osoba zmarła w okresie do 30 dni [N/A]
Mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 – po co?
Z mapy nie wynikają suche dane, a liczba konkretnych istnień, które zginęły na polskiej drodze. Policja publikując mapę liczy na efekt prewencyjny, ale także dyskusję i refleksję kierowców. Jeśli dochodzi do takich zdarzeń częściej w określonym rejonie zwłaszcza tam warto zdąć nogę z gazu. Jakie cele jeszcze wyznaczyła sobie Policja tworząc mapę?
zwrócenie uwagi na skalę tragedii do jakich dochodzi na polskich drogach,
skłonienie do refleksji użytkowników dróg,
zachęta dla mediów do dyskusji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Należy mieć na uwadze, że za każdym punktem zaznaczonym na tej mapie, kryje się ludzka tragedia. Każde, nawet z pozoru błahe zignorowanie przepisów, brawura, zlekceważenie senności czy zmęczenia mogą być przyczyną tragedii na drodze – czytamy na stronie Policji.
Mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 jest na bieżąco aktualizowana, po spłynięciu informacji z poszczególnych komend.
Kolejny raz, w promowanie działań na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego, włączyła się firma Screen Network S.A., która na ponad 20 tys. ekranach rozmieszczonych w 553 miastach, m.in.: przy głównych ciągach komunikacyjnych, dworcach, stacjach paliw i centrach handlowych, wyświetlać będzie mapę z aktualnymi danymi.
Na pewno na sklepowych półkach znajdziemy mnóstwo spodni. Wśród nich znajdziemy bardziej szalone modele, ale także spodnie klasyczne, które są wciąż w modzie. Polecamy serdecznie kobietom spodnie damskie cygaretki, które nawet z butami na płaskiej podeszwie wyglądają bardzo ciekawie. Nie należy w takiej sytuacji także pogardzić białą koszulą. Gdy chcemy nieco wyróżnić się z tłumu, to możemy postawić na koszule z motywami kwiatowymi.
Nie bój się nieco zaszaleć
Na pewno warto wiedzieć, które spodnie są uważane za najmodniejsze spodnie damskie. Jest to szczególnie ważne dla kobiet, które chcą wyglądać modnie. Pamiętajmy jednak, że moda to jedno, a jeszcze ważniejsze jest to, aby spodnie pasowały idealnie do Twojej sylwetki. Niestety czasami spodnie wyglądają pięknie na manekinach, czy też na modelkach, ale na nas już nie do końca. Nawet zwiększona wysokość obcasa tutaj nic nie zmieni.
W każdej stylizacji wybranej musimy się dobrze czuć. Musimy także umiejętnie dobierać fasony. Na przykład, gdy mamy nieco większy brzuszek, to wybierajmy do swoich codziennych stylizacji spodnie z podwyższonym stanem. Do Twojej dyspozycji jest naprawdę sporo modeli. Popularne marki robią, co mogą, aby sprostać oczekiwaniom swoich klientem. Ogólnie rzecz biorąc, to spodnie z wysokim stanem, obecnie biją rekordy popularności. W Twojej szafie nie może ich zabraknąć. Wybierajmy takie modele, które sprawią, że nasze nogi wyglądają na dłuższe. Na rynku znajdziemy takie spodnie, które sprawią, że wysmuklisz sylwetkę. Czy właśnie na tym Ci zależało? Lato jest porą roku, w której panują wysokie temperatury. Jeansowe rurki na taką pogodę nie będą dobrym wyborem, ale spodnie damskie materiałowe, to już całkiem inna bajka. Nawet możemy ubrać jeansy, ale wybierajmy te bardziej przewiewne. Możemy także uzupełnić swoją szafę letnimi sukienkami. Na każdą porę roku znajdzie się coś dla nas szczególnego. Zwróć uwagę na to, co obecnie jest modne.
spodnie damskie od Answear
Espadryle damskie to prawdziwy hit
A jakie buty dobierać w letnim sezonie do modnych spodni? Na pewno nie w takim samym kolorze. Działajmy na zasadzie kontrastów. Otwórzmy się także na każdy rodzaj obcasa. Jednocześnie pamiętajmy, że obecnie królują espadryle. Jest to prawdziwy hit tego sezonu.
Dla każdego coś fajnego
Na pewno każda kobieta znajdzie dla siebie espadryle idealne. Mogą to być espadryle na koturnie, ale także espadryle na platformie nieco wyższej. Look dzięki nim będzie naprawdę wyjątkowy.
Pamiętaj, że w butach najważniejszy jest rozmiar. Nie możemy nosić butów, które nam są zbyt duże, czy też zbyt małe. Mając espadryle na platformie, których rozmiar jest źle dobrany, moglibyśmy sobie zrobić krzywdę. Jest to absolutnie niedopuszczalne.
Gdy chcemy postawić na obuwie, które jest jednocześnie eleganckie, a do tego oferują wygodę, to powinnyśmy pomyśleć o butach, jakim są sneakersy. Możemy postawić na uniwersalny kolor biały. Nie bójmy się butów na obcasie, czy też koturn. Także kolorowe wstawki pięknie się prezentują.
Espadryle wiązane do sukienek
Na pewno dobrym rozwiązaniem są pastele. Espadryle wiązane są bardzo seksowne. Mogą one śmiało rywalizować ze szpilkami.
Sandały espadryle
Na rynku znajdziemy także espadryle w formie sandałów. Możesz nosić je zarówno do sukienek, jak i do spodni. Białe espadryle są absolutnym hitem.
Ubieraj się modnie
Warto ubierać się modnie, ale nie za wszelką cenę. Gdy nie lubimy szalonych kolorów, to postawmy na dodatki w stonowanym kolorze. Nie musimy iść ślepo za modą.
Nie wydawaj fortuny
Na ubrania, dodatki i na espadryle na koturnie nie musimy także wydawać fortuny. Jaki jest sposób, aby espadryle kupić w niskiej cenie?
Przekonaj się do zakupów w sieci
Na pewno w sklepie internetowym znajdziemy sporo ciekawych produktów. Co więcej, są one dostępne w niskiej cenie. Białe espadryle na koturnie, mogą być nawet tańsze o kilkadziesiąt procent.
Inspiruj się
Gdy nie wiemy, jak nosić damskie espadryle, to zainspirujmy się w sieci.
Nie ma mowy o nudzie
Najważniejsze jest to, aby modą się bawić. Warto zaryzykować. Nie ma tutaj miejsca na nudę.
Kompozytor do wspólnego przedsięwzięcia – koncertu na Bemowie – zaprosił legendy polskiej sceny hiphopowej. Historię tego gatunku muzycznego w Polsce przedstawili m.in. Kaliber 44, Molesta Ewenement, Sokół, Bedoes czy PROBL3M.
Choć trudno dokładnie wyznaczyć narodziny polskiego rapu, można przyjąć, że liczy on około 30 lat. Jest więc młodszy od zegarków Porsche Design – Ferdinand Alexander Porsche, nazywany Butzi, swój pierwszy chronograf opracował w 1972 r. Od początku przyświecał mu jeden cel – forma powinna osiągnąć doskonałą symbiozę z funkcją, a cyferblat być równie czytelny i precyzyjny, co zegary na desce rozdzielczej sportowego samochodu Porsche.
Chodziło po prostu o stworzenie zegarka dla sportowego kierowcy Porsche – tłumaczył Butzi.
Czysta, czarna tarcza z białymi i czerwonymi wskazówkami to znak rozpoznawczy Chronograph 1, zegarka tak ponadczasowego, że jego wzornictwo zachwyca i dziś, po 50 latach.
Chronograph 1 był nie tylko pierwszym produktem stworzonym pod marką Porsche Design, ale także ulubionym zegarkiem wielu kierowców wyścigowych. Towarzyszył m.in. Mario Andrettiemu w zwycięskim sezonie mistrzostw świata Formuły 1 w 1978 r. Wśród sław sprawdzających godzinę na zegarku Porsche znajdziemy też właściciela Fiata Gianniego Agnellego czy króla Hiszpani Juana Carlosa.
Radzimir Dębski – zegarek Porsche
Zegarki Porsche Design
Pod koniec lat 70. Porsche Design stworzyło specjalną serię Chronograph 1 przeznaczoną dla sił zbrojnych różnych państw. Zegarki trafiły m.in. do Bundeswehry, brytyjskiej Królewskiej Marynanarki Wojennej czy Sił Powietrznych USA. Nic więc dziwnego, że kiedy w 1986 r. Tom Cruise jako Pete „Maverick” Mitchell zasiadł za sterami F14 w kultowym filmie „Top Gun”, na jego nadgarstku widać było charakterystyczny czarny cyferblat. Blisko trzy dekady później pilot znów pojawił się na kinowych ekranach – w tegorocznym „Top Gun: Maverick”. A wraz z nim oczywiście Chronograph 1.
Z okazji 50. rocznicy marki Porsche Design na nowo opracowało ponadczasowy chronograf. Stworzony w manufakturze w szwajcarskim Solothurn Chronograph 1 – 1972 Limited Edition podobnie jak pierwowzór na pierwszym miejscu stawia czytelność cyferblatu. Wyposażony w mechanizm WERK 01.140 z funkcją flyback, ułatwiającą korzystanie ze stopera, nowy model odchodzi od stali, zastosowanej w klasycznym modelu. Zamiast tego całość zamknięto w kopercie z wysokiej jakości tytanu, tytanowa jest również bransoleta.
Zegarek Porsche Design – cena
Katalogowa cena zegarka przekazanego Jimkowi to 34 800 zł, ale nie jest on już dostępny w sprzedaży. Miłośnicy klasycznego chronografu będą mogli natomiast zamówić w Porsche Centrach Chronograph 1 – All Black Numbered Edition w cenie 44 700 zł. Z kolei dla właścicieli jubileuszowego Porsche 911 Targa 50Y, opracowanego również na półwiecze Porsche Design, przewidziano wersję Chronograph 1 – 911 Edition 50 Years Porsche Design w cenie 52 000 zł.
Triumf w legendarnej i wymagającej rundzie, a także wygrana na dodatkowo punktowanym Power Stage, pozwoliły załodze LOTOS Rally Team objąć prowadzenie w Rajdowych Mistrzostwach Świata WRC 2*! Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak wygrywają Rajd Safari!
Kajetanowicz Szczepaniak Rajd Safari 2022
Kajto spełnia marzenie i wygrywa Rajd Safari
Dwanaście wygranych odcinków specjalnych, ponad 19 minut przewagi na mecie. Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak nie dali szans konkurentom w swoim debiutanckim starcie w Rajdzie Safari. Polacy stanęli na siódmym z rzędu podium w rundzie Rajdowych Mistrzostw Świata i dzięki zdobyciu maksymalnej liczby punktów obejmują prowadzenie w klasyfikacji sezonowej WRC 2.
Kajetanowicz spełnił swoje marzenie o starcie w najtrudniejszym rajdzie świata. Rok temu w Rajdzie Safari wystartował 91-letni wtedy Sobiesław Zasada, niestety nie udało mu się ukończyć tej niezwykle wymagającej przeprawy. Po tym wyjątkowym wyczynie ustronian obiecał mistrzowi, że spróbuje pojechać i ukończyć te zawody dla niego. Zrobił to w fenomenalnym stylu, razem z Maciejem Szczepaniakiem wygrywając swoją kategorię z kilkunastominutową przewagą nad kolejną załogą.
Nigdy nie czułem takiej dumy i radości z tego, że jestem na mecie! Nie tylko dlatego, że wygraliśmy Rajd Safari, ale przede wszystkim ogromnie cieszę się, że udało nam się ukończyć te zawody. Przez całą swoją karierę nie miałem okazji rywalizować w tak trudnych i zmieniających się w mgnieniu oka okolicznościach. Tak, to definitywnie był najtrudniejszy rajd, w jakim jechałem. Nie daliśmy się pokonać rywalom, ale przede wszystkim ekstremalnym warunkom, które w mojej opinii były najtrudniejszym przeciwnikiem. Dziękuję Maćkowi i całemu zespołowi LOTOS Rally Team, który pracował na ten sukces długo przed tym rajdem i do samego jego końca utrzymał niezbędną koncentrację. Dziękuję moim wspaniałym partnerom, bez których spełnienie marzeń o starcie w Kenii nie byłoby możliwe. Zwycięstwo dedykuję swojej rodzinie, naszym kibicom i Panu Sobiesławowi Zasadzie. Cieszę się, że mogę to powiedzieć wprost – Panie Sobiesławie, dotrzymałem słowa, zadanie wykonane! – komentował Kajetan Kajetanowicz, reprezentant LOTOS Rally Team.
Kajetanowicz i Szczepaniak wygrywają w kategorii WRC 2
Kajetan Kajetanowicz pomimo dopiero trzeciego startu w tym sezonie obejmuje prowadzenie w kategorii WRC 2, z dorobkiem 66 punktów. Na drugim miejscu jest Yohan Rossel (63 punkty), dalej Nikołaj Griazin (52 punkty) i Andreas Mikkelsen (51 punktów). Czołową piątkę zamyka Chris Ingram (44 punkty), wszyscy z czterema startami na swoim koncie.
Starty Kajetana Kajetanowicza wspierają strategiczny partner LOTOS Rally Team – Grupa LOTOS, a także partner techniczny Delphi Technologies, Pirelli, SJS Driving Experience oraz Grupa Sikora.
Rajd Safari 2022, nieoficjalna klasyfikacja WRC 2
Kajetanowicz/Szczepaniak (Polska, Škoda Fabia Rally2 evo) 4:16:02,5 s
Johnston/Kihurani (Stany Zjednoczone, Citroën C3 Rally2) +19:08,2 s
Rai/Panesar (Kenia/Wielka Brytania, Škoda Fabia Rally2 evo) +29:13,9 s
Virani/Bhatti (Kenia, Škoda Fabia Rally2 evo) +1:02:51,1 s
Projektując Renault Megane E-Tech Elektryczne i poruszanie się po OpenR Link, systemie inforozrywki, Francuzom przyświecało na pewno kilka idei – żeby było prosto, intuicyjnie i aby nasza łączność ze światem była podobna, lub taka sama jak w przypadku korzystania ze smartfona lub tabletu. Chodziło o pewnego rodzaju zamianę samochodu w narzędzie komunikacji, którym z łatwością da się sterować zarówno samym autem, jak i zaspokajać potrzeby kierowcy czy pasażerów. Uławiać im życie w trasie, podczas poruszania się w mieście, czy zapewnienia rozrywki podczas nudy w korku. Jak zatem działa system, który sprawił mi podczas miesięcznego testu elektrycznego Megane tyle radości?
RENAULT MEGANE E-TECH ELECTRIC OpenR Link
OpenR Link – Renault Megane E-Tech Elektryczne – intuicyjność
System OpenR Link oparty jest na systemie operacyjnym Android, tym samym, który obsługuje ponad 75% smartfonów na świecie*, w wersji przeznaczonej dla samochodów (Android Automotive). Jest to opracowane przez Google otwarte, stale rozwijane i aktualizowane oprogramowanie.
Oprócz nawigacji Google Maps i asystenta Google, OpenR Link umożliwia korzystanie z licznych aplikacji opracowanych przez zewnętrznych deweloperów i dostępnych na Google Play. Ekran został spersonalizowany w taki sposób, aby w wersji 12-calowej, oprócz głównego panelu (nawigacji z Google Maps) pomieścić dwa spośród takich widżetów jak: ładowanie, przepływ energii, jakość powietrza, ciśnienie w oponach, muzyka itd. Renault Megane E-Tech Elektryczne w wersji z 9-calowym ekranem mieści cztery widżety. To bardzo wygodne rozwiązanie, bo dzięki niemu „pod ręką” mamy zawsze te funkcje, z których najczęściej korzystamy.
OpenR Link jest zaprojektowany w sposób prosty, a jego obsługa jest równie intuicyjna jak w iPhonie. Poprzez krótkie naciśnięcie, czy przewijanie jednym palcem, powiększanie lub zmieszanie dwoma, można uzyskać dokładnie to samo, co w naszych smartfonach. Dodatkowo systemem można sterować głosowo za pomocą poleceń wydawanych zarówno Siri – jeśli skonfigurujemy swój telefon z autem, jak i do komputera pokładowego.
Odbiór i wyświetlanie powiadomień oraz łatwe poruszanie się pomiędzy poszczególnymi funkcjami (strona główna / nawigacja, muzyka, telefon, aplikacje, samochód) umożliwia pasek menu umieszczony w górnej części ekranu.
Funkcje na ekranie można personalizować, zwłaszcza za pośrednictwem konta użytkownika. Można tu zdefiniować indywidualne profil, połączyć ze swoim kontem w Google. Ustawić można właściwie wszystko, od preferencji dotyczących auta, po preferencje na koncie Google, czy koncie w aplikacji My Renault, np. automatyczne łączenie ze smartfonem przez Bluetooth. OpenR Link jest oczywiście kompatybilny z Android Auto i Apple CarPlay – może się połączyć z nimi zarówno przewodowo, jak i bezprzewodowo. Warto jednak podczas podróżowania pozostać przy Mapach Google wbudowanych w system multimedialny Megane, bo np. informacje związane ze stacjami ładowania na trasie w smartfonowych aplikacjach nie są dostępne.
RENAULT MEGANE E-TECH ELECTRIC – OpenR-Link
I wreszcie, podobnie jak system operacyjny w smartfonach i tabletach, OpenR Link automatycznie się aktualizuje dzięki technologii FOTA (Firmware Over-The-Air). Nie ma potrzeby umawiania się na aktualizację w salonie (choć jest to również możliwe), aby korzystać z najnowszej wersji systemu czy aplikacji oraz wprowadzić zmiany poprawiające jakość i przez cały okres użytkowania pojazdu wzbogacać system multimedialny i sam samochód o kolejne funkcje. Aplikacje Google, mapy, informacje o POI są aktualizowane i uzupełniane bez żadnego działania ze strony użytkownika. Renault Megane E-Tech Elektryczne do aktualizacji systemu potrzebujemy jedynie zatwierdzenie komunikatu, który pojawia się na ekranie.
OpenR Link – jaki jest system w Renault E-Tech Elektrycznym?
Poza mapami Google, które umożliwiają śledzenie informacji o ruchu drogowym w czasie rzeczywistym i zawsze aktualnymi mapami, możemy korzystać z Google Assistant. Mówimy „Hej Google”, a Asystent nam odpowiada, sypie żartami, informuje o pogodzie, lub wybiera naszą ulubioną kawiarnię. Może też nad edukować, włączyć relaksującą muzykę, lub doradzić w kwestiach zdrowotnych. Zajmuje ctym samym czas w korkach, albo rozśmiesza pasażerów podróży.
No i wisienka na torcie – dostęp do Google Play , który oznacza katalog ponad 40 aplikacji przydatnych w samochodzie: z dostępem do tych muzycznych, czy podcastowych. Renault zapowiada, że wkrótce jeszcze bardziej rozszerzy te ofertę.
Mapy Google zawierają również funkcje związane z podróżami pojazdami elektrycznymi, ułatwiającą kierowcom korzystanie z samochodu – ma zlokalizowane wszystkie terminale ładowania i dysponuje wszystkimi danymi dotyczącymi samochodu (zużycie energii w czasie rzeczywistym, temperatura akumulatora trakcyjnego itd.) do zaprogramowania, optymalizacji i stałej aktualizacji – na przykład, jeśli szacowany poziom naładowania akumulatora po przybyciu na miejsce mógłby spaść poniżej 12% – najlepszej trasy dla długich podróży, zapewniającej najszybsze dotarcie do celu. Kierowca może wybrać terminal ładowania z uwzględnieniem wielu kryteriów, takich jak typ gniazda, tryb ładowania i preferowany sposób płatności.
Funkcje Map Google związane z podróżami autem elektrycznym pozwalają również zoptymalizować czas ładowania na poszczególnych etapach trasy – system potrafi np. wyregulować temperaturę akumulatora podczas jazdy, tak aby była optymalna w momencie rozpoczęcia ładowania.
Wszystkie usługi mobilne oferowane w Megane E-Tech elektrycznym wymagają wykupienia abonamentu na transmisję danych w sieci 4G. Pierwszy pięcioletni abonament jest oferowany nieodpłatnie gdy kupimy Renault Megane E-Tech Elektryczne, z możliwością późniejszego przedłużenia za zryczałtowaną opłatą. W kolejnych latach dla pakietu Google i niektórych pobranych aplikacji może okazać się korzystniejsze połączenie poprzez smartfon klienta.
Mapy Google w samochodzie elektrycznym – co pokazują?
Oto nawigacja idealna: z informacjami o ruchu drogowym w czasie rzeczywistym, punktami POI, ulubionymi restauracjami, sterowaniem głosowym, zawsze aktualnymi mapami. Mapy Google w elektrycznym Megane zawierają również funkcje dedykowane dla pojazdów elektrycznych. Pojawia się np. planer podróży, który pozwala zaplanować optymalną trasę na długich dystansach wraz z lokalizacją stacji ładowania po drodze. Automatycznie sugeruje wybór dostępnych i kompatybilnych stacji na trasie, tak aby jak najszybciej dotrzeć do celu, uwzględniając rzeczywiste zużycie energii, oraz stan naładowania akumulatora.
Google Assistant – jak działa?
Asystent Google to funkcja wirtualnej pomocy oraz głosowego sterowania funkcjami systemu multimedialnego i niektórymi funkcjami pojazdu. Zapewnia np.:
połączenia telefoniczne, odczyt wiadomości tekstowych (SMS);
podaje instrukcje nawigacyjne (Mapy Google);
sterowane funkcjami pojazdu (klimatyzacja/ogrzewanie, tryby jazdy Multi-Sense);
umożliwia organizacja pracy / dnia: wpisy w kalendarzu google, przypomnienia, podaje pogodę;
umożliwia sterowanie kompatybilnymi urządzeniami automatyki domowej – smart home.
W modelu Renault Megane E-Tech Elektryczne system reaguje automatycznie na komendę „Hej Google” lub przez włączenie za pomocą dedykowanego przycisku na kierownicy, widżetu lub ikonki na ekranie nawigacji. Asystent Google może również działać proaktywnie: np. sugerować cel podróży na podstawie analizy codziennych przyzwyczajeń użytkownika lub proponować odtworzenie konkretnych utworów muzycznych.
Google Play
To sklep z katalogiem ponad 40 aplikacji zatwierdzonych i przydatnych do użycia w samochodzie. Możemy za jego pomocą korzystać z:
Kierowca Megane E-Tech elektrycznego jest stale połączony z cyfrowym ekosystemem użytkownika dzięki aplikacji My Renault i zdalnym usługom, niezależnie od tego, czy znajduje się w samochodzie, czy poza nim. Aplikacja ma sporo uniwersalnych funkcji tj. zdalne włączanie i wyłączanie świateł, sygnału dźwiękowego, lokalizację pojazdu, zdalną tablicę rozdzielczą, ale też funkcje dodatkowe dla samochodów elektrycznych:
wyświetlanie zasięgu na pozostałym zapasie energii,
wyświetlanie terminali ładowania w pobliżu lub w danej lokalizacji,
programowanie ładowania w określonych przez użytkownika przedziałach czasowych, np. tylko w godzinach poza szczytem,
aktualny stan naładowania i historia ładowania akumulatora,
wstępne ogrzewanie lub schładzanie w celu zapewnienia właściwej temperatury w kabinie (bez wpływu na zasięg samochodu, gdy jest on podłączony do terminala).
Gdy mamy flotę pojazdów, to do aplikacji można dokupić usługi przeznaczone dla przedsiębiorców, np. zarządzanie flotą, czy wirtualny klucz w smartfonie. Jednak większość funkcji aplikacji, takich jak pozostały zasięg, stan naładowania czy programowanie ładowania, klimatyzacji i ogrzewania, jest również widoczna i sterowana z poziomu ekranu OpenR.
Renault stworzyło absolutny bestseller – Open R Link w Renault Megane E-Tech Elektrycznym to hit, który z pewnością będzie oferowany wkrótce w innych autach, bo konkurenci dostrzegą, jak bardzo ich systemy odbiegają wzorca. To, że Francuzi zamontowali takie oprogramowanie – godne aut premium – w samochodzie do miasta, jest godne pochwały. Kierowcy z pewnością docenią możliwość komunikacji z autem bez odrywania wzroku od drogi, czy podawanych w czasie rzeczywistym informacji o np. utrudnieniach na drodze i dostępności punktów ładowania w pobliżu.
Renault wspólnie z Google skoncentrowało się ewidentnie na potrzebach kierowcy samochodu elektrycznego, któremu należy zapewnić zarówno nieco więcej rozrywki (postój na ładowaniu, korki w mieście) i użytecznych funkcji, niż w aucie spalinowym. Nie zawaham się napisać, że dzięki temu powstał najlepszy, najszybszy i najbardziej nowoczesny system, jaki został zaimplementowany na pokładzie seryjnie produkowanego samochodu. Renault Megane E-Tech Elektryczne to absolutny fenomen na rynku. Brawo!
* Na podstawie danych Kantar World Panel z marca 2021 roku
Jeszcze rok wcześniej pracownicy otrzymywali pensję brutto w wysokości 3200 – 3300 zł i to właśnie z tej średniej wyliczane było wynagrodzenie urlopowe. Od 2 lutego 2022 r. to się zmienia, ponieważ wypłata polskiego kierowcy wzrosła do 10-12 tys. brutto. I właśnie ta kwota posłuży do wyliczenia średniej za urlop wypoczynkowy, co daje prawie trzykrotny wzrost względem wypłat za poprzedni sezon.
Może się okazać, że będzie to kolejna „cegiełka” do tych wyższych kosztów, których firmy transportowe, szczególnie te małe, mogły nie wziąć pod uwagę, planując budżet na 2022 rok. A ten koszt będą musieli dopiero ponieść, bo sezon urlopowy dopiero się rozpoczyna – tłumaczy Łukasz Włoch, ekspert OCRK, Grupa Inelo.
Zapracowany, jak polski kierowca
Kierowcy polskich firm transportowych spędzają więcej czasu w trasie niż większość przedstawicieli tego zawodu w innych krajach Europy. Według jednego z badań przeprowadzonych przez Grupę Inelo, rekordziści w pojedynczej delegacji za granicą przebywali nawet 28 dni. W ciągu roku za kółkiem byli nawet do 294 dni. Ponad 4 na 10 pracowników wyjeżdża średnio od 241 do nawet 260 dni. A co z odpoczynkiem i urlopem? Rzadko wykorzystują go w całości. Największa grupa kierowców (ok. 40 proc.) wybiera od 11 do 20 dni wolnych. Czy w tym roku to się zmieni?
Podejście pracowników do brania urlopów jest bardzo różnorodne. Zdarzają się przypadki, w których kierowcy mają skumulowane nawet po 40 dni zaległego urlopu, a warto przypomnieć, że zgodnie z kodeksem pracy, urlop należy wykorzystać maksymalnie w terminie do 30 września następnego roku. Nie zmienia to faktu, że każdego roku przeciętny trucker zatrudniony w polskiej firmie transportowej pokonuje około 87 tys. kilometrów, pozostaje w trasie nawet 294 dni i statystycznie rzadko wykorzystuje pełny urlop. Czy w tym roku to się zmieni? Niewykluczone. Do tej pory, gdy kierowca poszedł na 2-tygodniowy urlop, to otrzymywał wynagrodzenie liczone od mniejszej kwoty – 3200 zł. W tym roku za 14 dni niepracujących otrzyma on wynagrodzenie identyczne, jak gdyby cały czas pracował. Możemy więc przypuszczać, że w tym sezonie pracownicy firm transportowych znacznie chętniej będą korzystali z urlopu, szczególnie tego dłuższego – mówi Łukasz Włoch
Budżety wakacyjne firm będą nadszarpnięte
Zmiany w polskiej ustawie przyczyniły się do wzrostu wynagrodzeń kierowców, wykonujących międzynarodowy przewóz rzeczy, a w konsekwencji wzrosła również kwota wypłacanego wynagrodzenia za urlop.
Zmienił się sposób rozliczania kierowcy, polegający na tym, że obecnie nie naliczamy diet i ryczałtów za nocleg, które wcześniej, choć oficjalnie były traktowane jako zwrot kosztów z tytułu podróży służbowej, to kierowca postrzegał je jako część swojego wynagrodzenia. Przed 2 lutym 2022 roku, kierowca zatrudniony na umowie o pracę, otrzymywał przeciętną pensję w wysokości około 3200 zł brutto. Znaczną część jego wypłaty stanowił właśnie zwrot kosztów za diety i ryczałty noclegowe, sięgający nawet do 5-6 tysięcy złotych miesięcznie, który nie był brany pod uwagę przy obliczaniu wysokości wynagrodzenia urlopowego. Było ono wyliczane wyłącznie na podstawie wynagrodzenia za pracę, czyli przed zmianami od średniej kwoty, wynoszącej około 3200 zł brutto. Aktualnie diety i ryczałty noclegowe zostały zlikwidowane, co oznacza, że całe wynagrodzenie pracownika wlicza się do obliczania wysokości wynagrodzenia za urlop kierowcy. Aby dostał on identyczną pensję, co wcześniej, pracodawcy zostali zobowiązani do podniesienia wysokości wynagrodzenia do około 10-12 tysięcy złotych brutto, a w rezultacie przewoźnicy muszą liczyć się z trzykrotnym wzrostem – komentuje Łukasz Włoch.
Zdaniem Kamila Wolańskiego, Kierownika Dziełu Ekspertów z Grupy Inelo, wielu przewoźników nie uwzględniło konieczności wypłacenia wyższego wynagrodzenia urlopowego dla kierowców przy planowaniu finansów na bieżący rok i nie są świadomi, że będą musieli takie koszty ponieść, a także, że w tym roku ich kierowcy mogą chętniej niż dotychczas decydować się na wybranie urlopu.
Kogo dotyczą zmiany?
Warto zaznaczyć, że pracodawcy, którzy zatrudniają wyłącznie kierowców krajowych mogą nie odczuć wprowadzonych zmian do ustawy. Z racji tego, że wynagrodzenie za pracę kierowców krajowych (około 5 000 – 7 000 tys. brutto) już wcześniej było zdecydowanie wyższe, nie przysługiwały im tak wysokie diety i ryczałty noclegowe, jak w przypadku kierowców międzynarodowych.
Kary dla przewoźnika – nawet do 30 tys.
Pracodawca, który nie dopilnuje zaległych urlopów pracowniczych, grozi kara w wysokości 1 000 – 2 000 zł. za wszystkie takie przypadki, stwierdzone podczas kontroli. Wówczas Państwowa Inspekcja Pracy jest uprawniona do nakazania pracodawcy wypłaty wynagrodzenia urlopowego lub ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. Warto pamiętać, że ekwiwalent za niewykorzystany urlop możemy wypłacić tylko zwolnionym pracownikom. Co prawda, Sąd może nałożyć przewoźnikowi maksymalną karą, sięgającą nawet 30 tys. złotych w przypadku, gdy PIP ponownie stwierdzi te same naruszenia podczas drugiej kontroli.
Można by powiedzieć, że nową „karą” dla przedsiębiorcy za brak dopilnowania urlopów nie będą sankcje, nałożone przez Państwową Inspekcję Pracy, a właśnie konieczność wypłacenia zaległego urlopu po nowej stawce, która jest zdecydowanie większa niż wcześniej.
BMW nie boi się konkurować z najnowszymi modelami Land Rovera
SUV, czyli Sport Activity Vehicle to pojazd przeznaczony do zadań specjalnych z mocnym naciskiem na komfort jazdy oraz nowoczesne rozwiązania technologiczne. Choć typowy samochód w tym segmencie nie nadaje się na podróże w stylu Camel Trophy, polskie drogi zimą czy wiejskie bezdroża dla dobrego SUV-a nie będą stanowiły jakiegoś problemu.
BMW X5 pojawił się na rynku w roku 1999. Jego pierwsza generacja już wtedy wyprzedzała konkurencję pod względem technologicznym, ale to estetyka samochodu mocno sprecyzowała jego charakter. Warto wiedzieć, że koncern Land Rover wówczas należał już do BMW, więc ta marka musiała wykombinować coś extra w swojej klasie, aby postawić przeciwwagę wobec legendarnych 4×4.
Tak rozpoczęła się przygoda bmw x5, która trwa do dziś, obejmując cztery generacje. Kształtem te samochody są do siebie jako tako podobne, choć najnowszy design według wielu jest dużo bardziej feministyczny. Poza tym, w porównaniu czysto inżynieryjnym, terenowa beemka 2020 znacznie wyprzedza pozostałe. BMW X5 M to śliczny benzyniak, który ma silnik TwinPower Turbo o maksymalnej mocy 625 koni. Zużycie paliwa w trybie mieszanym wynosi 13,6-13,3 l na 100 km, co jest w miarę przyzwoitym wynikiem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że to pięciodrzwiowy SUV. A jeśli o napęd chodzi, technologia do jego konstrukcji została zaczerpnięta ze sportów motorowych. Efektem jest precyzja i zwinność, którą doprawdy trudno powiązać z tak masywną maszyną, jaką jest SUV. A jednak.
Komfort, komfort i jeszcze raz komfort
Nowa beema X5 to również komfort, o jakim entuzjaści SUV-ów mogli dotąd pomarzyć. Wersja premium, M Competition, ma wnętrze jakby celowo zaprojektowane, aby świetnie wyglądać na Instagramie. Co więcej, ogólne wrażenia estetyczne idą w parze z praktyką użytkowania. Przednie fotele są sportowe, ale nie sztywne. Można je podregulować pod dosłownie każdego kierowcę.
Jest też całkiem sporo miejsca, zwłaszcza gdy spojrzymy na strefę bagażową. BMW X5 M posiada limit aż 650 litrów, podczas gdy możliwości przewozowe wynoszą 690 kilogramów. A jeśli to za mało, opcjonalny hak pozwoli transportować przyczepkę o maksymalnej wadze trzech ton. Tyle mniej więcej waży para dorosłych hipopotamów. Chyba się z nami zgodzisz, że do przewozu dzieci i innych, bardziej codziennych zmagań możliwości tego samochodu są więcej niż wystarczające, prawda?
Tak więc, jeśli połączymy to wszystko z osiągami opisanymi powyżej, wyjdzie nam jak młotem w szkło, że beemka X5 to istny drapieżnik z nastawieniem na pochłanianie kilometrów, zapewniając jednocześnie komfort jazdy na poziomie luksusowym. Ciekawy, nieco kobiecy wygląd pojazdu jest bodaj tylko dodatkiem, niemniej pomaga on w tym, że w bmw x5 naprawdę łatwo jest się zakochać.
Skody to po prostu dobre samochody osobowe
Drugim samochodem, który uważamy za godny polecenia jest Skoda Octavia. To maszyna, która jest tak odmienna od BMW X5, że naprawdę nie ma co ich ze sobą porównywać. Inna klasa, inna grupa wagowa, inne potrzeby kierowcy. Cena, rzecz jasna, też jest inna.
Przez cały swój okres produkcji model ten zdobył ponad 50 nagród motoryzacyjnych i to są bardzo różne kategorie, które generalnie odzwierciedlają zadowolenie konsumentów. Do codziennego, normalnego użytku świetnie nadaje się zwłaszcza skoda octavia 2. To auto z silnikiem 2.0 TDI 140KM może osiągnąć maksymalną prędkość do 206, a przyspieszenie to wartość 9,6 sekundy od 0-100 km/h. I teraz warto zadać sobie pytanie: czy naprawdę trzeba komuś więcej?
Na pewno więcej nie należy płacić za paliwo, które Octavia dwójka zużywa średnio 5 litrów na setkę. To ponad dwa razy mniej niż potężny SUV opisany powyżej. Jeśli chodzi zaś o miejsce w bagażniku, Octavia to model produkowany na miarę 560 litrów, lecz gdy tylna kanapa zostanie złożona – pojemność wzrasta prawie trzykrotnie.
Estetyka i wyposażenie Octavii jest dosyć przyziemne, fakt, ale wiesz co? To tak naprawdę duży plus, ponieważ ryska tu, czy małe wgniecenie tam nie będzie aż tak bardzo bolesne, jak by to było w przypadku kosztownej beemki. A przecież wszyscy dobrze wiemy, że w mieście, podczas licznych manewrów parkingowych o drobne uszkodzenia nie jest wcale trudno.
Jak sama widzisz, BMW X5 i Octavia dwójka mają zalety, na które warto zwrócić uwagę. Wszystko zależy od potrzeb i preferencji, jednak nie jest głupim pomysłem to, aby kupić oba samochody. One się wzajemnie doskonale uzupełniają. O ile beemka to super maszyna do zadań specjalnych (zwłaszcza zimą, gdy błoto pośniegowe daje się we znaki…), o tyle skoda octavia 2 to bardzo przyzwoite, normalne auto do zakupów w Biedronce i innych codziennych czynności.
Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że w maju 2022 roku ceny wzrosły 13,9 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku. Po raz ostatni tak wysoką inflację obserwowaliśmy w marcu 1998 roku. Galopujące ceny spowodowały, że kierowcy coraz częściej biorą pod uwagę zakup tanich samochodów. Według danych najtańszym modelem na wtórnym rynku jest Peugeot 206. Jego mediana ceny wynosiła w maju 2022 roku 4.600 złotych. Analiza przeprowadzona przez firmę sprzedającą używane pojazdy wykazała, że wśród samochodów ogłaszanych do sprzedaży na wtórnym rynku, których było co najmniej 1.000 sztuk w ofercie w maju br. Peugeot 206 był najtańszym autem, ale także najstarszym autem. Mediana wieku dla tego modelu wynosiła 18,8 lat.
Na drugim miejscu także uplasował się Peugeot – model 307, którego mediana ceny wyniosła 6.990 złotych. Był on o rok młodszy od swojego mniejszego brata, ale za to mediana przebiegu była wyższa o 42.000 km i wynosiła 230.000 km.
Z kolei, na trzecim miejscu wśród najtańszych aut używanych uplasował się Fiat Panda. Jego mediana ceny wyniosła 7.200 złotych. Był on też młodszy od poprzedników i miał najmniejszy przebieg – mediana wieku wynosiła 15,7 lat, a mediana przebiegu 156.060 km.
Najtańsze samochody dostępne na rynku wtórnym z definicji nie oznaczają, że są najgorsze. Pamiętajmy, że mówimy o medianie cen czy medianie wieku, więc nawet w grupie najtańszych aut znajdują się interesujące modele, które są zadbane. Ważne, aby kupujący mieli pewność, że historia samochodu, jego pochodzenie, zostały sprawdzone przez profesjonalnego sprzedawcę, który w dodatku jest właścicielem oferowanego auta” – powiedziała Karolína Topolová, Dyrektor Generalna AURES Holdings, AAA AUTO.
Najtańsze samochody używane oferowane na wtórnym rynku w Polsce, w maju 2022 roku
Model
Liczba aut w ofercie
Mediana ceny (PLN)
Mediana przebiegu (km)
Mediana wieku (lata)
Peugeot 206
1 364
4 600
182 000
18,8
Peugeot 307
1 307
6 990
230 000
17,9
Fiat Panda
1 050
7 200
156 060
15,7
Renault Scenic
1 838
7 900
212 000
17,1
Opel Vectra
1 682
8 500
264 000
17,5
Volkswagen Polo
2 596
9 000
178 419
16,4
Renault Laguna
1 462
9 000
231 000
15,9
Mercedes A
1 316
10 200
180 000
16,6
Citroen C3
1 365
11 300
146 942
13,8
Skoda Fabia
2 842
11 500
176 000
14,2
W maju 2022 roku spadła mediana ceny aut używanych o 1.100 złotych, do 22.900 złotych i jednocześnie wzrosła oferta pojazdów na wtórnym rynku. Według miesięcznego raportu AAA AUTO opartego na analizie danych dotyczących sprzedaży aut używanych w komisach, na stronach internetowych oraz u dealerów samochodów używanych, w maju 2022 roku w Polsce pojawiło się 236.311 ofert sprzedaży samochodów używanych, co oznacza wzrost w stosunku do kwietnia br. o 30.500 aut.
Na podstawie udzielonych odpowiedzi przygotowano szereg rankingów województw – między innymi przedstawiający, w których województwach poziom niezadowolenia z infrastruktury drogowej jest najwyższy, gdzie najczęściej widywane są remonty oraz gdzie najwięcej kierowców uszkodziło swój pojazd z powodu złego stanu dróg wraz ze średnimi kosztami naprawy. Ankietowani odpowiedzieli również na pytanie, dotyczące największych niedogodności spowodowanych przeprowadzanymi remontami.
Aby pełniej przedstawić sytuację, wykorzystano także dane udostępnione przez GDDKiA. Na ich podstawie stworzono zestawienia pokazujące, w których województwach i miastach wybudowano i wyremontowano najwięcej dróg oraz w których województwach stan dróg ocenianych jako “dobry” najbardziej się rozwinął. Na koniec przygotowane zostało zestawienie dotyczące dofinansowań, jakie województwa otrzymały w 2022 z rządowego Funduszu Rozwoju Dróg.
Przeprowadzone badanie miało na celu odpowiedzenie na kilka kluczowych pytań:
W których województwach mieszkańcy najgorzej oceniają swoje drogi?
W których miastach najczęściej są przeprowadzane remonty drogowe?
W których województwach mieszkańcy uważają, że sektor budownictwa drogowego powinien być lepiej dofinansowany?
W których województwach mieszkańcy najczęściej widują remonty drogowe i co jest w nich najbardziej irytującego?
Które drogi zdaniem Polaków wymagają największej uwagi pod kątem remontowym?
W których województwach najwięcej mieszkańców uszkodziło swoje pojazdy w ostatnich 3 latach i jakie były średnie koszty naprawy?
W których województwach wybudowano najwięcej dróg w ostatnich 5 latach
W których województwach wyremontowano najwięcej dróg w ostatnich 5 latach
W których województwach wydano najwięcej środków na remonty i budowę dróg?
W których województwach stan dróg uległ największej poprawie w ostatnich 5 latach?
Oto kilka najciekawszych faktów wynikających z raportu:
77,7% ankietowanych zadeklarowało niezadowolenie ze stanu dróg w swoim województwie.
Najczęściej niezadowolenie wyrażają mieszkańcy województw: dolnośląskiego, łódzkiego, pomorskiego.
Najczęściej remonty drogowe widują mieszkańcy województwa lubuskiego, małopolskiego oraz podlaskiego.
49,6% przebadanych respondentów uważa, że największej uwagi potrzebują drogi krajowe, a 43,4%, że osiedlowe. Tylko 2,4% odpowiedziało, że priorytetem powinny być autostrady.
Drogi krajowe za priorytetowe najczęściej uważają osoby z województwa dolnośląskiego, podkarpackiego oraz kujawsko – pomorskiego.
Mieszkańcy województwa warmińsko – mazurskiego, pomorskiego oraz dolnośląskiego najczęściej deklarują, że remonty dróg odbywają się zbyt rzadko.
Prawie 75% respondentów uszkodziło swój pojazd z powodu złego stanu nawierzchni asfaltowej.
W trakcie remontów drogowych największej części respondentów najbardziej przeszkadza zbyt długi czas ich trwania.
W latach 2017 – 2021 najwięcej dróg wybudowano w woj. mazowieckim, zachodniopomorskim i dolnośląskim. Najmniej – w woj. opolskim.
W latach 2017 – 2021 najwięcej dróg wyremontowano w województwie wielkopolskim, mazowieckim i opolskim. Najmniej – w woj. kujawsko-pomorskim.
Zadaniem turbo jest dostarczenie do silnika większej ilości powietrza, dzięki czemu paliwo spala się szybciej i auto uzyskuje większe przyspieszenie. Natomiast filtr DPF wychwytuje cząstki stałe obecne w spalinach, czyniąc je mniej groźnymi dla środowiska. Oba elementy są jednak podatne na uszkodzenia. Czy to z powodu nieprawidłowej eksploatacji, jak również na skutek zużycia materiału. W takich przypadkach nie trzeba od razu kupować nowych części, pomóc może regeneracja turbosprężarki i filtrów DPF w firmie https://turbokrymar.pl/.
Na czym polega profesjonalna regeneracja turbosprężarek?
Turbiny to skomplikowane urządzenia, których działanie wymaga niezwykłej precyzji i dokładności pomiarowej każdego elementu. Na skutek zużycia, może dochodzić do zniszczenia łożysk, łopatek wirnika lub pęknięcia obudowy. W efekcie turbo nie będzie pracować jak należy, a osiągi silnika drastycznie spadną. Czy naprawa turbin możliwa jest do każdego rodzaju usterki? Niestety nie. Usługi regeneracji turbosprężarek dotyczą tych sytuacji, w których nie doszło do całkowitego, fizycznego uszkodzenia mechanizmu. Obejmują raczej wymianę poszczególnych elementów lub dorobienie nowych części, które zastąpię te, co straciły swój oryginalny wymiar. Regeneracja turbosprężarek Białystok wykonywana jest zarówno dla samochodów ciężarowych, jak i w samochodach osobowych. Zawsze, kiedy jest to możliwe, stosujemy oryginalne części zamienne. Jest to ważne, pomimo tego, że dostępne również są tańsze zamienniki. Niestety ich wadą jest to, że najczęściej powstają poza rygorystycznymi wymogami dla części OEM, przez co ich żywotność jest dużo mniejsza. W tak newralgicznym elemencie, jak turbo nie ma mowy o chodzeniu na jakościowe kompromisy.
Regeneracja turbosprężarki z gwarancją
Dla wielu osób dużym zaskoczeniem jest to, że wykonywana przez nas regeneracja turbin objęta jest gwarancją bez limitu przejechanych kilometrów. Oznacza to w praktyce, że bierzemy pełną odpowiedzialność za swoją pracę, nawet jeśli dojdzie do tej samej awarii po kilku lub kilkunastu miesiącach. Niewiele serwisów naprawiających lub regenerujących turbosprężarki ze zmienną geometrią oferuje takie zabezpieczenie dla klienta. Krymar jest jedną z nielicznych firm, w której przy niskiej cenie naprawy turbosprężarki, klient może cieszyć się gwarancją bez limitu kilometrów. Dotyczy to samochodów osobowych. Jeżeli masz jakiekolwiek pytania związane z naprawami lub regeneracjami turbosprężarek, serdecznie zapraszamy do kontaktu. Warto jednak wspomnieć, że nasza specjalność to nie jedynie turbo. Problemem wielu kierowców okazuje się również być filtr DPF.
Czyszczenie filtrów DPF
Filtry DPF montowane są w samochodach dostawczych, osobowych i ciężarowych, W teorii filtr taki poddawany jest automatycznemu czyszczeniu przy każdej jeździe z większą prędkością. Wysoka temperatura powinna wtedy wypalać zanieczyszczenia zgromadzone w filtrze, zamieniając je w parę i usuwając wydechem na zewnątrz. W praktyce jednak nie wygląda to aż tak kolorowo. Prowadząc samochód, nie zawsze mamy możliwość jazdy z dużymi, autostradowymi prędkościami. W efekcie może dojść do zapchania się filtra i konieczne jest oddanie go do regeneracji. Filtry takie możemy czyścić bez wyjmowania z samochodu lub po ich demontażu. Usługi regeneracji filtrów DPF wykonujemy przy pomocy ultradźwięków, a także stosując płukanie wodą pod dużym ciśnieniem, która wypłukuje sadzę z wnętrza obudowy filtra.
Pasja, determinacja i odwaga, która popycha do odkrywania smaku życia, to wartości wpisane w DNA hiszpańskiej marki CUPRA i kluczowe kryteria, którymi kieruje się zapraszając do współpracy swoich Partnerów. Szymon Godziek bezsprzecznie jest uosobieniem tych cech. Salto nad 30-metrowym kanionem, peletonem Tour de Pologne czy rozpędzonym pociągiem towarowym – Godziek niejednokrotnie udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Dzięki wyjątkowej wytrwałości, temperamentowi i talentowi jest dziś najlepszym polskim i jednym z najlepszych na świecie zawodników freestyle MTB oraz freeride, a także inspiracją dla wielu osób, które chcą przekraczać własne granice.
Szymon Godziek CUPRA
Freeride oraz freestyle MTB to ekstremalne wersje sportów rowerowych – cały szereg dyscyplin, w których najważniejszym elementem są wykonywane na różnych przeszkodach ewolucje w powietrzu. Godziek od lat znajduje się w światowej czołówce zawodników zajmujących się kolarstwem grawitacyjnym, a także uczestnikiem najbardziej elitarnych zawodów i pokazów, m.in.: District Ride w Norymberdze oraz Red Bull Rampage w Utah. Jako pierwszy zawodnik na świecie wykonał takie triki jak cashroll i tsunami backflip, uznawane za jedne z najbardziej skomplikowanych i widowiskowych w tym sporcie.
Rower to moja największa pasja. Za każdym razem, kiedy jestem z nim w powietrzu czuję, że naprawdę żyję i mogę wszystko. To codzienne przekraczanie własnych granic i walka z grawitacją napędzają mnie do podejmowania kolejnych wyzwań zarówno w sporcie, jak i w życiu. Marka CUPRA podkreśla i wyzwala ten sam rodzaj emocji, dlatego bardzo się cieszę, że rozpoczynamy współpracę – mówi Szymon Godziek.
W przerwach od treningów Szymon stara się promować i rozwijać kolarstwo grawitacyjne w Polsce, organizując pokazy i zawody dla lokalnych społeczności, a także inspirując młodych ludzi do stawiania pierwszych kroków w tej dyscyplinie.
CUPRA zaprosiła już do współpracy osoby, które poszukują w swoim życiu silnych doświadczeń. Globalnymi ambasadorami brandu są doceniani sportowcy, m.in.: Marc ter Stegen, Anzu Fati, Mattias Ekstorm, Jordi Gene i Alexia Putellas. Razem tworzą tzw. CUPRA Tribe – społeczność, która inspiruje do wprowadzania zmian w swoim życiu.
W grudniu 2021 roku grupa Pietrzak, która działa na polskim rynku motoryzacyjnym od 1994 roku, uroczyście otworzyła Pagani of Warsaw, czyli pierwsze oficjalne dealerstwo włoskiej marki w Europie Wschodniej. W ten sposób dołączyliśmy do elitarnego grona krajów, które mogą wprowadzać nowe samochody marki Pagani na rynek oraz brać udział w tworzeniu tych niesamowitych dzieł sztuki.
Pięć miesięcy później dealer może pochwalić się sukcesem – Pagani of Warsaw oficjalnie dostarczyło pierwszy samochód do klienta, a wybór padł na Pagani Huayra Roadster 49/100. Wydanie auta nastąpiło w La Squadra, w Katowicach.
Jako dealer Pagani of Warsaw staramy się, aby nasi klienci czuli się wyjątkowo odbierając tak niezwykłe samochody. Dlatego też dokładamy wszelkich starań, aby celebracja odbioru samochodu była wyjątkowym momentem zapamiętanym na dłużej. Mogę zdradzić, że nie jest to ostatnie wydanie samochodu marki Pagani w tym roku.”- mówi Karolina Szulęcka, dyrektor marketingu Pagani of Warsaw.
Pod maską Pagani Huayra Roadster znajduje się 6-litrowy silnik V12, który generuje 754 konie mechaniczne i 1000 Nm momentu obrotowego. Cała moc jest przekazywana na tylne koła za pośrednictwem 7-biegowej skrzyni biegów firmy Xtrac. Masa pojazdu została obniżona o 70 kg względem wersji Coupé, co sprawia, że teraz samochód może pochwalić się wagą 1280 kg i tym samym jest to pierwszy Roadster lżejszy od wariantu Coupé. Powstało tylko 100 egzemplarzy tego modelu, a samochód dostarczony do klienta przez Pagani of Warsaw nosi numer nadwozia 49.
W tym roku w Warszawie powstanie nowy showroom włoskiej marki. Pagani of Warsaw już niedługo ogłosi więcej szczegółów na temat nowego obiektu zlokalizowanego przy ulicy Wirażowej 21. To kolejny etap w rozwoju marki Pagani na terenie Europy Wschodniej, który będzie miał spory wpływ na działalność marki na tym obszarze.
Zacznijmy od samego Countrymana – flagowego SUV-a MINI, docenionego przez nas – kobiety – za nietuzinkową stylizację, urzekające detale wnętrza, dynamikę, wszechstronność, duży bagażnik oraz poczucie bezpieczeństwa, jakie daje. Spośród całej rodziny MINI to właśnie Countryman jest tym, który najbardziej kocha przygody, nie boi się nierównych dróg i wysokich krawężników. Jest uzbrojony we wszystkie atuty SUV-a – dzięki nim bez problemu sprosta każdemu zadaniu, które przed nim postawisz.
Wyższy w porównaniu z tradycyjnymi hatchbackami czy sedanami prześwit Countrymana ułatwi Ci nie tylko zmagania z bezdrożami, ale też – a może przede wszystkim – da większą pewność oraz swobodę w starciach z licznymi przeszkodami, które czekają na Ciebie w mieście. Mimo świetnych aspektów praktycznych Countryman należy do tych bardziej kompaktowych SUV-ów, więc pozostanie bezproblemowy przy manewrach na parkingu w ciasnych uliczkach. Ale to dopiero początek historii, bo równie wiele, co sam Countryman, obiecuje oznaczenie SE. Rozszyfrujmy je!
MINI o dwóch sercach
Literka „S” jak sport w oznaczeniu SE mówi nam, że mamy do czynienia z mocniejszym, usportowionym Countrymanem. Takim, który energiczniej i entuzjastyczniej reaguje na Twoje komendy, jeszcze pewniej prowadzi się w zakrętach i, przede wszystkim, daje jeszcze więcej tej gokartowej frajdy z jazdy, o której wspomina MINI. Tak, mimo że mówimy o SUV-ie, to Countryman, podobnie jak wszystkie MINI, potrafi zaskoczyć sportowym charakterem, który manifestuje nie tylko detalami nadwozia i wnętrza, ale również emocjami, jakie zapewnia za kierownicą. A te emocje prowadzą nas do literki „E”.
„E” jak elektryczność, to clou całego zamieszania wokół Countymana SE ALL4. Oznacza, że w Countrymanie biją dwa mocne serca – spalinowe oraz elektryczne. Innymi słowy, „E” oznacza napęd hybrydowy, a więc taki, w którym moc nie płynie jedynie z silnika spalinowego, ale również z mocnego silnika elektrycznego. Takie połączenie zapewnia świetne, sportowe osiągi i zużycie paliwa, które przy codziennej jeździe po mieście może wynosić… 0 (słownie: zero) litrów. Jak to możliwe? Spieszymy z wyjaśnieniami.
Countryman SE – sport i emocje
Hybrydowe MINI Countryman SE All4 nie jest zwykłą hybrydą. To najwyższy stopień wtajemniczenia w hybrydowy napęd. Mowa o hybrydzie typu plug-in (w skrócie PHEV), a więc takiej, do której energię elektryczną możesz dostarczać z zewnętrznego źródła prądu (np. podczas ładowania w domu z tradycyjnego gniazdka 230 V). Hybrydowy Countryman ma akumulatory o pojemności większej niż zwykłe hybrydy oraz mocny silnik elektryczny, który bez problemu może wziąć na siebie zadanie napędzania samochodu. A to sprawia, że hybrydowym MINI Countrymanem możesz jeździć wyłącznie na silniku elektrycznym – w ciszy i spokoju, jak w samochodzie elektrycznym – na dystansie około 60 km. Osiągi zapewnione przez silnik elektryczny pozwalają sprawnie poruszać się po mieście i cieszyć się zużyciem paliwa na poziomie zera litrów.
Zalety napędu hybrydowego w Countrymanie SE wcale nie kończą się na możliwości bezemisyjnej jazdy. Właściwie to dopiero ich początek. Jeśli tylko chcesz, Countrymanem możesz poruszać się przy wykorzystaniu obydwu silników – w trybie hybrydowym. Wówczas hybrydowy układ MINI Countrymana oferuje aż 220 KM mocy i przyspieszenie do 100 km/h na poziomie 6,8 s. To osiągi porównywalne z najmocniejszym, 306-konnym, najbardziej sportowym MINI Countrymanem John Cooperem Worksem. Innymi słowy, przy starcie spod świateł zostawiasz w tyle większość kierowców.
ALL4, czyli pewność i bezpieczeństwo w Countrymanie SE
Zastanawiasz się pewnie, gdzie jest haczyk. Cóż… nie ma. Musisz jednak pamiętać, że jeśli chcesz w pełni wykorzystać potencjał hybrydowego Countrymana SE i cieszyć się jego osiągami oraz bezemisyjną jazdą, powinnaś mieć możliwość łatwego ładowania samochodu w domu każdego wieczoru. Tak, aby każdy kolejny dzień – podobnie jak Ty – Countryman SE ALL4 zaczynał z akumulatorami naładowanymi do pełna.
Do wyjaśnienia został nam jeszcze jeden element ukryty pod nazwą ALL4. W słowniku MINI ALL4 oznacza wydajny napęd na wszystkie koła. Taki, który gwarantuje pewność za kierownicą oraz bezpieczeństwo niezależnie od warunków na drodze. Również taki, który pozwala bez obaw zjechać z utwardzonej drogi oraz w pełni wykorzystać świetne osiągi Countrymana SE i efektywnie przenieść całą spalinowo-elektryczną moc na asfalt.
Tym sposobem charakterystyka naszego głównego bohatera jest kompletna i zapewne już doskonale wiesz, czego możesz się spodziewać po MINI Countrymanie SE ALL4. Nie możemy jednak nie wspomnieć jeszcze o kilku aspektach. Bo przecież mowa o MINI, a MINI to również unikatowy design, rozbudowane możliwości personalizacji i moc nowych technologii we wnętrzu.
Countrymana SE – emocje nie tylko z jazdy
Pamiętaj o tym, że wybierając MINI Countrymana SE ALL4, to Ty stajesz się jego projektantką – kontrastujące z nadwoziem kolory dachu i lusterek możesz łączyć z wyścigowymi pasami na nadwoziu, dwukolorowymi felgami. Możesz też decydować o detalach wykończenia. Dzięki temu Twoje MINI Countryman pozostanie niepowtarzalne. Intrygujący design Countrymana przelewa się do wnętrza. Tutaj czekają na Ciebie efektowne elementy ozdobne na konsoli centralnej, dbałość o szczegóły oraz dostępna na życzenie miękka, skórzana tapicerka w kilku wariantach kolorystycznych.
Przyjemność i komfort podróżowania hybrydowym Countrymanem wspierają nowoczesne technologie – innowacyjne światła LED z funkcją automatycznej dezaktywacji świateł drogowych, szereg asystentów jazdy przydatnych zarówno w mieście, jak i w trasie, rozbudowany system multimedialny z Apple CarPlay, minimalistyczna cyfrowa tablica wskaźników czy przezierny wyświetlacz HUD. Te elementy docenisz już przy pierwszym kontakcie z Twoim Countrymanem.
Teraz wiesz już wszystko, MINI Countryman SE All4 nie ma już przed Tobą tajemnic. Modny, nietuzinkowy SUV, który dzięki napędowi hybrydowemu połączonemu z napędem na wszystkie koła zapewni jazdę pełną emocji, a te emocje wzbogaci o typowe dla MINI zalety w postaci oryginalnego designu i nowoczesnych technologii. Musisz poznać go bliżej!
W świecie, w którym czas robi dużą różnicę, mobilność jest kluczowa. W ciągu dnia pokonujemy setki kroków nie tylko dla zdrowia, ale także dlatego, że przemieszczamy się w przeróżnych celach: do garażu lub parkingu, gdzie zaparkowałyśmy auto, do placówki edukacyjnej naszych pociech, do pracy, do sklepu czy galerii handlowej i w końcu po to, żeby odpocząć. Aby nie tracić czasu, odpoczywamy często tuż po naszych zajęciach zawodowych – planujemy sobie spotkania ze znajomymi, wyjścia do kina, czy teatru, lub prozaicznie – wychodzimy z psem lub spacerujemy w parku. Po takich dniach mówimy o sobie: „cały dzień na nogach”. Także weekendy są zwykle pełne aktywności, w których łączymy zarówno podróż na miejsce, jak i zwiedzanie nowych miejsc, czy ruch na świeżym powietrzu. Na jakie zatem warto zdecydować się obuwie, które spełni nasze różne oczekiwania aktywnych kobiet?
Wygodne sneakersy – czym się w kierować w doborze?
Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na markę obuwia – inwestowanie w sneakersy, które wykonała firma spoza branży obuwniczej, to zły kierunek. Dobra amortyzacja ruchów i potencjalnych wstrząsów przy zderzeniu stóp z podłożem podczas chodzenia może mieć kluczowy wpływ na nasz kręgosłup. Jeśli dużo chodzimy lub stoimy, wyjątkowo ważne staje się takie dobranie sneakersów, by podeszwa, ale także wkładka wewnętrzna, przyjmowały na siebie siły działające na stopę, ale także ją profilowały, np. podczas dłuższego stania. Od naszej postawy przy stawianiu kroków, czy przedłużających się postojów, zależy – w pewnym sensie – nasze samopoczucie wieczorem, po całym dniu.
na wiosnę i lato: przewiewne, oddychające, lekkie;
na jesień i zimę: wodo- i wiatroszczelne, by uchronić stopy przed piachem, zimnem, wodą;
mieć lekko uginającą się podeszwę;
mieć profilowaną wkładkę, najlepiej wykonaną z naturalnych materiałów;
jeśli chodzimy po górach, mieć zabezpieczoną przednią część palców gumą lub skórą.
Modne sneakersy – gdzie szukać?
Aby znaleźć wymarzone sneakersy warto rozejrzeć się przede wszystkim w dobrych sklepach obuwniczych – najszybciej zrobimy to w internecie, czyli w takich sklepach online, gdzie moda damska jest priorytetem. W tego typu miejscach mamy pewność, że to, co znajdziemy w asortymencie, jest w obecnych „trendach”, a oferowane produkty są zgodne z tym, co obecnie nosi „ulica”.
W sklepie MODIVO znajdziemy np. podział na sneakersy niskie i sneakersy wysokie. Dlaczego? Bo każda stopa się różni, bo lubimy innego rodzaju cholewki i wykończenie obuwia sportowego, ale także dlatego, by móc dobrać obuwie, które może skorygować nasz wzrost. Do wyboru są takie pary, które mają wyjątkowo wysoką podeszwę, która pozwoli nam zniwelować niski wzrost; są i takie z bardzo płaską podeszwą, które z pewnością docenią wysokie panie. Tego typu podział sprzyja także dobremu doborowi sneakersów pod kątem pory roku – te bardziej odsłonięte w kostce wybierajmy latem, te bardziej zabudowane na chłodniejsze dni.
Przekrój kolorów i zdobień jak tak duży, że z pewnością każda z nas wybierze coś dla siebie. Koloroterapia do każdej barwy stylizacji zapewniona, ale i klasyki: biel i czerń, mają wśród par sneakersów licznych reprezentantów. Można także zdecydować się na taką parę, która wygląda bardzo elegancko, jest sygnowana logo ekskluzywnej firmy; jeśli zaś cenimy aktywność i wygodę, z pewnością wybierzemy buty marki specjalizujące się w obuwiu sportowym.
Sneakersy za kierownicą
Aby znaleźć wygodne sneakersy, na tyle uniwersalne, aby komfortowo prowadzić auto, warto zwrócić uwagę na jakość wykonania. Skoro w samochodzie nasze nogi również pracują operując pedałami, to potrafią się pocić i zaparzyć. Stąd duży nacisk podczas kupna wymarzonej pary należy położyć na materiały, z których wykonano obuwie – najlepiej, aby była to skóra, lub przewiewna tkanina, które uchronią nas przed przegrzaniem stóp podczas dłuższych podróży.
Niezwykle ważna jest również podczas prowadzenia auta grubość i elastyczność podeszwy – zbyt gruba uniemożliwi właściwe wyczucie pedału, np. hamulca czy przyspieszenia, które wymagają czasem delikatności. Koturny w obcasach wykoślawiają także nienaturalnie stopę podczas chęci wciśnięcia pedału, co może nawet doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji na drodze.
Jeśli trudno nam się rozstać z modnym wyglądem sneakersów na koturnach, warto zainwestować w drugą parę, którą przeznaczymy wyłącznie do prowadzenia samochodu. Będzie zorientowana na dobry kontakt podeszwy z pedałami i jednocześnie komfort termiczny podczas dłuższych, samochodowych podróży.
Sneakersy damskie dobre do samochodu powinny więc być:
przewiewne;
mieć zabezpieczone dobrze palce i piętę;
podeszwa powinna być w miarę elastyczna, uginać się w części palcowej;
unikajmy podwyższonych koturnów, grubszej podeszwy i wbudowanych obcasów;
zbyt długie sznurówki lub źle zawiązane mogą powodować niebezpieczne sytuacje (plątać się).
Tak przygotowane do podróży samochodowych bezpiecznie dojedziemy do celu, a nasze stopy będą chętnie do eksplorowania miejsca docelowego.
Craiova to miejscowość położona około trzech godzin jazdy samochodem (230 km) od stolicy Rumunii, Bukaresztu. Widać, że spora część mieszkańców jest zatrudniona w fabryce Forda, która ma tu swoją lokalizację od września 2009 roku – miasto żyje Fordem. Amerykańska marka zainwestowała od tamtej pory w rozwój fabryki blisko 2 miliardy dolarów. Na linii produkcyjnej pojawiło się między innymi ponad 600 robotów, które wykorzystuje się do montażu nadwozi, w lakierni oraz w pracach wykończeniowych. Pomiędzy liniami produkcyjnymi można również spotkać autonomiczne roboty, które zajmują się dostarczaniem różnych elementów. Obecnie z taśm montażowych zjeżdżają modele Ford EcoSport oraz Puma, a także silniki EcoBoost – co 74 sekundy z hal wyjeżdża nowe auto, a co 47 sekund produkowany jest kolejny silnik.
Fabryka Forda w Rumunii – Craiova
Zakład montażowy Ford Motor Company Craiova, znany również jako fabryka Ford Rumunia, rozpoczął produkcję w 2009 roku od modelu Transit Connect. W 2012 roku rozpoczęła się produkcja litrowego, trzycylindrowego silnika należącego do rodziny EcoBoost oraz miejskiego minivana – modelu B-Max. W 2017 roku Ford uruchomił produkcję modelu EcoSport.
Od 2019 roku w Craiovej produkowany jest również Ford Puma. Tutaj również produkowana jest wersja ST tego modelu – sportowa odmiana o mocy 200 KM zaprojektowana przez Ford Performance.
Fabryka samochodów Ford Rumunia Krajowa
Ford Puma eksportowany jest na rynki Unii Europejskiej, a także do Południowej Afryki, a od 2020 roku również do Australii i Nowej Zelandii. Silniki produkowane w Craiovej eksportowane są do Europy i Azji. W fabryce Ford Motor Company Craiova zbudowano do tej pory ponad 1 mln pojazdów i ponad 1,5 mln silników EcoBoost.
W firmie zatrudnionych jest około 6000 osób. Załoga fabryki to w 54 proc. mężczyźni i w 46 proc. kobiety. Prezesem fabryki jest kobieta – jedna ze 100 najbardziej wpływowych brytyjskich kobiet w branży motoryzacyjnej – Josephine Payne, z którą rozmowę przeczytasz tu:
Złożenie auta zaczyna się od 20-tonowego zwoju metalu. Z niego wycinane są odpowiednie kształty, a na tłoczni formowane są stalowe elementy samochodu. W tym miejscu produkcja wykonywana jest półautomatycznie – oznacza to, że praca człowieka uzupełniana jest przez zaprogramowane działania maszyn.
Przykładowo, nadwozie Forda Pumy składa się z 300 elementów, które na początku trafiają do warsztatu blacharskiego. Tutaj 90 proc. pracy wykonywanej jest przez 600 precyzyjnie zaprogramowanych robotów, które zajmują obszar dwóch boisk do piłki nożnej. W tym miejscu nie ma możliwości na żadną pomyłkę. Tolerancja spasowania elementów wynosi setne części milimetra i jest na bieżąco kontrolowana.
Fabryka samochodów Ford Rumunia Krajowa
Roboty wykorzystywane są również do spawania karoserii. W Fordzie Puma znajduje się 4200 punktów spawalniczych. Spawanie ręcznie zajęłoby specjaliście około 3 godzin. Dzięki wsparciu maszyn wszystko trwa błyskawicznie i jest wykonane perfekcyjnie.
Następnie zespół specjalistów dokonuje inspekcji jakości montażu i samochód trafia do zautomatyzowanej lakierni. Tutaj odbywa się zabezpieczenie antykorozyjne, potem nadwozie jest polerowane i lakierowane na właściwy kolor. Technologia lakierowania wykorzystywana przez Forda w Craiovej to trzy warstwy nakładane na mokro i jeden proces suszenia. Jeszcze tylko kontrola jakości i nadwozie rusza w dalszą drogę.
Teraz rozpoczyna się proces montażu. Nadwozie Forda Pumy automatycznie przemieszcza się wzdłuż kolejnych stanowisk, na których pracownicy montują w każdym nadwoziu ponad 3000 elementów. Na linii pracuje ponad 1800 osób. Część z wykonywanych tutaj prac wspieranych jest przez maszyny. Robotyczne “ramiona” umożliwiają pracownikom montaż cięższych elementów – takich jak drzwi, fotele lub deski rozdzielcze.
Fabryka samochodów Ford Rumunia Krajowa
Równocześnie w przypominającej laboratorium fabryce silników produkowane są silniki EcoBoost oraz pozostałe części układu napędowego. Sam silnik 1.0 o mocy 155 koni mechanicznych składa się z 326 części. W sumie produkowanych jest tu 1400 silników dziennie – to jeden silnik co 47 sekund! Zanim EcoBoost ostatecznie zjedzie z linii produkcyjnej jest jeszcze testowany na specjalnym stanowisku.
Moment, w którym nadwozie spotyka się z układem napędowym, nazywany jest w fabryce “małżeństwem”. To bardzo spektakularny proces. Przednie i tylne zawieszenie wraz z silnikiem, skrzynią biegów i układem wydechowym przemieszcza się na specjalnym wózku, który w pewnym momencie podnosi się do góry i spotyka się z sunącym nad nim nadwoziem. Teraz do gry wchodzą specjaliści, którzy łączą ze sobą te dwa elementy.
Fabryka samochodów Ford Rumunia Krajowa
Finalne prace obejmują jeszcze montaż takich części jak światła, koła czy zderzaki. Jeszcze tylko wgranie systemu, potem pierwsze uruchomienie samochodu i całkowicie nowa Puma zjeżdża z linii produkcyjnej.
W 2022 roku produkcja w Ford Motor Company Craiova planowana jest na poziomie 1000 samochodów dziennie. Oznacza to, że co 67 sekund z hal wyjedzie nowy Ford – obecnie jest to 74 sekundy.
Na koniec nowa Puma jedzie na tor testowy. Tam symuluje się różne powierzchnie i na żywo sprawdza działanie np. zawieszenia, układu kierowniczego czy systemów bezpieczeństwa.
Montaż samochodu – czyli zrób to sama?
Do tej pory nigdy mi się nie zdarzyło, żeby będąc w fabryce samochodów, których zwiedziłam co najmniej kilka, móc czegokolwiek dotknąć! Ba! Należało oddać telefony, nic nie można było nagrywać, a już na pewno nie przeszkadzać w pracy. Jednak w Rumunii, w fabryce Forda w Crajovej, umożliwiono mi wykonanie kilku czynności, których złe przeprowadzenie mogłoby być niebezpieczne w skutkach.
Oczywiście, każdy mój ruch śledziło nawet kilka par oczu, także nie mogło mi się nie powieść, jednak duma z samodzielnego wykonania prac na taśmie, czy przy kilku innych stanowiskach, do dziś napawa mnie dumą. Pewnie – może nie było to nic skomplikowanego, jednak świadomość, że niczego nie uszkodziłam, nie zrobiłam sobie przy tym krzywdy, a co najważniejsze, że w jakimś samochodzie na świecie zainstalowałam kilka elementów własnoręcznie, jest dla mnie czymś nadzwyczajnym! I cieszę się z tego ogromnie.
Poza tym ciekawie jest zobaczyć tyle kobiet przy montażu części, czy wykonywania przeróżnych testów w samochodach. Bylibyście zdziwieni – zapewniam! Mimo przeróżnych obostrzeń, których należało przestrzegać, takich jak odpowiedni ubiór i obuwie, maseczki, czy poruszanie się po ściśle wytyczonych trasach, sporo było swobody np. we wchodzeniu między pracowników na taśmę. Nikt nie zwrócił nam uwagi, nikt się nie denerwował, nikt nawet nie spojrzał dając co zrozumienia, że nie powinno nas tam być.
Udało mi się m.in. przenieść dzięki wielkiemu robotycznemu ramieniu szybę przednią i „podać” robotowi, który ją instalował w Pumie, zdjąć przewody, którym uzupełniano płyty: chłodniczy, hamulcowy i do spryskiwaczy oraz podkręcać różne nakrętki pod maską, nabić VIN, przejechać wspólnie z pracownikiem ścieżkę diagnostyczną zawieszenia i po raz pierwszy uruchomić świeżo złożony samochód!
Ford Puma elektryczny, Ford Tourneo Courier i Transit Courier
Elektryczna wersja Forda Pumy pojawi się już w roku 2024 i będzie produkowana w fabryce w Rumunii. Dodatkowo Ford inwestuje w niej 300 milionów dolarów w produkcję lekkiego samochodu dostawczego. Dzięki tej inwestycji Craiova będzie trzecią lokalizacją Forda w Europie, gdzie samochody w pełni elektryczne będą zjeżdżały z linii produkcyjnej, obok Kolonii w Niemczech i Kocaeli w Turcji.
Montaż elementów pod maską przez dziennikarkę jest nadzorowany przez pracowników zakładu.
Już w przyszłym roku fabryka w Krajowej rozpocznie produkcję Forda Transita Couriera nowej generacji; w 2024 r. pojawi się wersja z napędem elektrycznym. Od 2023 r. montowany tu będzie również Tourneo Courier, który zaledwie rok później (2024 r.) dostępny będzie w wersji elektrycznej. Oba modele zostały zaprojektowane i skonstruowane przez Ford Otosan, spółkę joint venture Forda, jedną z najdłużej działających firm na światowym rynku branży motoryzacyjnej. Wiedza na temat elektrycznych układów napędowych zdobyta przez Ford Otosan m.in. dzięki produkcji w tureckiej fabryce w Kocaeli dwutonowego E-Transita, który wejdzie do sprzedaży jeszcze w tym kwartale, oraz elektrycznej wersji Transita Custom nowej generacji, która z kolei pojawi się na rynku w 2023 roku, może zostać wykorzystana do zapewnienia rumuńskiej fabryce Forda komfortowego przejścia na tzw. „elektryczną przyszłość”.
Ford ogłosił również, że pod koniec roku 2022 r. zakończy się produkcja Forda EcoSport. Od tej pory fabryka będzie koncentrowała się na rozwoju produkcji samochodów użytkowych oraz elektrycznych.
Właśnie odebrałyśmy nasze testówki na majówkę – majówkę z Renault Megane E-tech elektrycznym, która dla nas potrwa aż do 2 czerwca. Zapraszamy Was do śledzenia naszych relacji, opinii, wrażeń z jazdy, które będziemy zamieszczać na stronie motocaina.pl, ale również na naszym You Tube (będzie nam wyjątkowo miło, jak zasubskrybujecie nasz kanał), na Instagramie (będzie dużo stories, postów, rolek) oraz Facebooku. Pamiętajcie, że jesteśmy także na Twitterze i LinkedIn.
Na co przede wszystkim zwrócimy uwagę?
Opowiemy o designie i tym, co różni czwartą i piątą generację Megane. Z pewnością dużo czasu poświęcimy technologiom i systemom wsparcia kierowcy, ale także nowemu systemowi multimedialnemu opartemu na usługach Google. Dorzucimy mnóstwo wrażeń z jazdy, ale też nie zabraknie dźwięków – tak, właśnie dźwięków, które wydaje nowe Renault Megane E-Tech elektryczne. I wcale nie są to dźwięki podczas jazdy 😉
A kto będzie Wam to wszystko relacjonować? Oczywiście redaktorki motocaina.pl!
Renault Megane E-Tech Elektryczny – pytania
Jeśli po przeczytaniu zapowiedzi naszego testu nasuwają wam się pytania, to piszcie śmiało w komentarzach – czekamy na wasze propozycje, co powinniśmy sprawdzić, jakim wyzwaniom warto poddać to auto, jakich odpowiedzi od nas oczekujecie i co warto, abyśmy przetestowały. Czekamy na wasze sugestie w komentarzach pod tym artykułem!
W dobie podobnych ubiorów z sieciówek, powtarzających się trendów w projektowaniu nadwozi, czy fuzji wielkich koncernów motoryzacyjnych, które produkują te same auta, tylko pod innym logo, warto przyjrzeć się samochodom, które nie giną w tłumie nudnych, obłych aut.
Citroën ë-C4 – wygląd: elegancja Francja
Oto Citroën ë-C4, którego eleganckie linie zwracają uwagę przechodniów na ulicy, bo z pewnością jest tu na czym zawiesić oko. Citroëny zawsze słynęły z innej niż wszystkie, ciekawej bryły auta i designersko zaprojektowanej karoserii. Mnóstwo tu modnych przetłoczeń podyktowanych lepszą aerodynamiką, załamań, czy wypukłości, dzięki czemu sylwetka elektrycznego C4 długo zachowa nowoczesność, świeżość i będzie się wyróżniać na tle innych, miejskich aut tego segmentu. Sporej wysokości nadwozie typu hatchback jest jakby wymieszane z charakterem SUV-a – ma krótkie zwisy, większy niż u konkurentów prześwit, a całość osadzono na dostępnych wyłącznie w wersji elektrycznej, 18-calowych obręczach aluminiowych, sprzyjających oszczędzaniu energii.
Citroën ë-C4
Przód prezentuje się zarówno elegancko, jak i wyraziście, dzięki nowej, w pełni ledowej identyfikacji świetlnej w kształcie litery V, dwóm rzędom świateł i chromowanym szewronom, przechodzącym w listwy biegnące przez całą szerokość nadwozia. Z boku dostrzeżemy kilka elementów ochronnych, zabezpieczających samochód przed uszkodzeniami, zwłaszcza podczas manewrowania w zatłoczonych aglomeracjach. Z tyłu pochylona szyba, aerodynamiczny spojler i światła połączone czarnym, błyszczącym pasem sprawiają, że modelu ë-C4 nie pomylimy z żadnym innym.
Citroën ë-C4 – bagażnik
Bagażnik o pojemności 380 l jest obszerny, ustawny, a dzięki dwupoziomowej podłodze tę przestrzeń można w łatwy sposób podzielić lub zamontować w pozycji pochyłej, co ułatwia przewożenie tu różnych przedmiotów, np. kabli do ładowania. ë-C4 wyposażone zostało w zestaw naprawczy do kół.
Po złożeniu tylnych siedzeń uzyskuje się płaską powierzchnię.
Citroën ë-C4 – wnętrze
We wnętrzu – jak to we wszystkich Citroënach – słowo komfort odmieniamy przez wszystkie przypadki. Ale zacznę od specjalnych siedzeń Advanced Comfort – to rozwiązanie unikalne dla marki Citroën – zastosowano tu 1,5-centymetrową miękką piankę o dużej gęstości, która wspaniale podpiera ciało, wytłumia wibracje i daje stabilność naszym lędźwiom w zakrętach. Warto zapisać się na jazdę testową choćby po to, żeby poczuć tę plastyczność.
Wnętrze jest też bardzo przestronne i może je doświetlać duży, elektrycznie otwierany, panoramiczny szklany dach, dzięki któremu wpada do środka mnóstwo naturalnego światła. Do wyboru mamy tu aż sześć wariantów kokpitu. W wysokiej i szerokiej konsoli centralnej kryją się pomysłowe schowki, praktyczne i funkcjonalne zarówno dla kierowcy, jak i pasażera.
Pierwszy z nich to sprytnie przemyślany, rozkładany i zintegrowany z deską rozdzielczą wspornik, który umożliwia bezpieczne zamontowanie tabletu, dzięki czemu pasażer może z niego korzystać w trakcie jazdy. Dodatkowo ta wysuwana szuflada doskonale nadaje się do przechowywania nie tylko tabletu, ale np. książki, dokumentów, czy innych płaskich przedmiotów.
Ale to nie koniec przydatnych schowków i rozwiązań. Jest tu półka z ładowarką indukcyjną, 2 gniazda USB, duży schowek przed siedzeniem pasażera, miejsce do przechowywania małych przedmiotów przed dźwignią zmiany biegów, duży schowek centralny z czarną roletą, w którym są dwa miejsca na kubki, no i bardzo pojemny schowek pod przesuwnym podłokietnikiem centralnym. Z boku w drzwiach umieścimy 1,5 l wodę.
Także z tyłu jest przestrzennie, jest tu mnóstwo miejsca na wysokości kolan – to prawie 20 cm. Do dyspozycji mamy schowek w podłokietniku, 2 uchwyty na kubki i 2 gniazda USB.
Citroën ë-C4 – multimedia
Ekran dotykowy ma przekątną 10-ciu cali, więc łatwo zarządzać na nim systemem multimedialnym, czy dostępem do smartfona. Możemy zdecydować się na wyświetlenie na ekranie auta lustrzanego odbicia tego, co mamy na telefonie, np. nawigacji, czy ulubionych aplikacji, korzystając z protokołów Android Auto lub Apple Car Play. System reaguje na polecenia głosowe, więc możemy sterować w ten sposób ustawieniami klimatyzacji czy nawigacją. Jest też możliwość zdalnego ustawienia temperatury wnętrza za pośrednictwem aplikacji My Citroën lub z poziomu ekranu dotykowego.
Citroën ë-C4 – wrażenia z jazdy
Choć ë-C4 pięknie prezentuje się w mieście, to z pewnością można nim ruszyć na wycieczkę. Nawigowanie ułatwi system, którym możemy sterować za pomocą poleceń głosowych. Wykorzystuje dane TomTom Traffic i w czasie rzeczywistym informuje kierowcę np. o dostępności i cenach parkingów na trasie.
System wyposażony jest również w funkcję wizualnych i dźwiękowych ostrzeżeń o strefach niebezpiecznych, znajdujących się na wpisanej w nawigację trasie. Dodatkowym ułatwieniem są wskazania wyświetlane w polu widzenia kierowcy na kolorowej, przeziernej płytce Head-Up Display, gdzie znajdziemy też najważniejsze informacje potrzebne kierowcy.
Po raz kolejny przywołam określenie komfort jazdy, bo gdy przemieszczam się ë-C4 to mam wrażenie, jakbym podróżowania latającym dywanem. A uzyskano ten efekt dzięki zawieszeniu z progresywnymi ogranicznikami hydraulicznymi, przez co jazda jest bardzo harmonijna, tak przydatna w jeździe miejskiej.
Citroën ë-C4
Citroën dodał do każdej kolumny po dwa hydrauliczne ograniczniki: jeden odpowiedzialny za fazę rozprężania, drugi – sprężania. Dzięki temu zawieszenie działa na dwa sposoby, w zależności od obciążenia. W przypadku lekkich nierówności i niewielkich wybojów sprężyna i amortyzator wspólnie kontrolują skok zawieszenia bez angażowania hydraulicznych ograniczników. Rezultat ich pracy wywołuje wrażenie unoszenia się nad nierównościami drogi: to właśnie efekt „latającego dywanu”. W przypadku większych nierówności czy wybojów sprężyna i amortyzator współpracują z hydraulicznymi ogranicznikami, które spowalniają skok zawieszenia zapobiegając nagłemu zatrzymaniu amortyzatora w jego skrajnym położeniu. Hydrauliczny ogranicznik absorbuje i rozprasza energię uderzenia. Eliminuje to efekt dobicia zawieszenia, doskonale izolując pasażerów od niedoskonałości drogi.
Najprzyjemniejsza jednak w jeździe elektrykiem jest cicha praca silnika, a więc przemieszczanie się w poczuciu odcięcia od świata zewnętrznego. Miłym dodatkiem są przywileje dla kierowców elektryków, czyli darmowe parkowanie w miejskich strefach płatnego parkowania oraz możliwość jazdy buspasem.
Płynne przyspieszanie zapewnia automatyczna przekładnia. Na konsoli centralnej znajdziemy ustawienie B, włączające tryb Brake, który służący do odzyskiwania energii podczas zwalniania. Citroën w ë-C4 zastosował 20 technologii wspomagających prowadzenie, w tym m.in. system jazdy autostradowej, czyli połączenie adaptacyjnego tempomatu z funkcją Stop & Go oraz aktywnego systemu zapobiegania opuszczeniu pasa ruchu. Po uruchomieniu układ kontroluje prędkość oraz trajektorię samochodu.
Asystent parkowania pomaga kierowcy znaleźć odpowiednie, dostosowane do wymiarów samochodu miejsce do parkowania, po czym w automatyczny sposób wykonuje manewr parkowania prostopadłego lub równoległego. Rolą kierowcy jest operowanie pedałami przyspieszenia oraz hamulca. To przydatna i przyjemna funkcja.
Citroën ë-C4 to auto w pełni elektryczne z zasięgiem wg normy WLTP do 357 kilometrów na w pełni naładowanej baterii. Oprócz wersji elektrycznej, jest też dostępna wersja benzynowa i wysokoprężna.
Silnik elektryczny ma moc równych 100 kW, co daje 136 KM, ale to moment obrotowy dostępny w stu procentach już przy ruszaniu, a wynoszący 260 Nm, daje największą frajdę podczas przyspieszania. Można przy tym wybrać odpowiedni tryb dostosowany do aktualnych potrzeb lub nastroju. Przełącznik jest zlokalizowany na konsoli centralnej. Tryb Normal daje najlepszy kompromis pomiędzy zasięgiem a osiągami, tryb eco – optymalizuje zużycie energii, no i sport, najbardziej zorientowany na osiągi tryb, dzięki któremu możemy cieszyć się naprawdę żwawą jazdą.
ë-C4 jest wyposażony w akumulatory o pojemności 50 kWh, objęte gwarancją na 8 lat lub 160 tys. km do poziomu 70% wydajności. A jak auto naładować? Można skorzystać z szybkiej ładowarki o mocy 100 kW i wówczas uzupełnimy energię do 80% pojemności baterii w 30 minut jednocześnie odzyskując spory zasięg.
Możesz naładować ë-C4 na wiele sposobów:
Publiczna stacja ładowania o mocy 100 kW: uzupełnienie 80% energii w 30 minut
Wall box o mocy 11 kW: 5 godzin do 100%
Wall box o mocy 7,4 kW: 7 godzin 30 minut do 100%
Wzmocnione gniazdko domowe typu Green’up: odzyskanie 100 km zasięgu w 4 godziny 30 minut (9 godzin w przypadku standardowego gniazdka)
Ładowanie jest wyjątkowo proste i można je zaplanować na później, aby skorzystać z preferencyjnych opłat za energię elektryczną poza szczytem. Programowanie jest możliwe za pośrednictwem ekranu dotykowego lub aplikacji My Citroën.
Aplikacja My Citroën – funkcje uzyskiwane za pośrednictwem smartfona zdalnie:
Sprawdzać stan naładowania akumulatorów i czas pozostały do końca procesu ładowania
Sprawdzać aktualny zasięg
Programować odroczone ładowanie
Zaplanować uruchomienie układu ogrzewania i klimatyzacji
Citroën ë-C4 – opinia
Warto rozważyć Citroëna ë-C4 nie tylko ze względu na niskie koszty użytkowania. Teraz można skorzystać z dofinansowania w ramach programu „Mój Elektryk” z upustem nawet o 18 750 zł lub o 27 000 zł w przypadku osoby posiadającej kartę dużej rodziny.
A poza tym? Jazda elektrycznym Citroënem jest uzależniająca. Podróżowanie tym samochodem można porównać do przebywania w szczelnym kokonie, który chroni pasażerów przed wstrząsami i hałasem. Praca napędu jest cicha, siedzimy na mięciutkich fotelach, nie czujemy wibracji, bo praca zawieszenia jest bardzo łagodna, a gdy chcemy, to możemy tu poczuć radość z jazdy – a i owszem. Innym razem ucieszy nas niezwykła płynność i relaks, niczym podczas rejsu jachtem po jakimś ciepłym morzu. Ech… Łatwo w Citroënie ë-C4 odpłynąć…
Pierwszy weekend września (2-4.09) można zaplanować w Beskidzie Sądeckim. Wówczas – w towarzystwie innych właścicieli motocykli Triumph – można spędzić czas nie tylko oglądając te urodziwe jednoślady, ale także biorąc udział w już ósmym spotkaniu miłośników Triumph’ów, którego bazą będzie bazą imprezy będzie Hotel Wierchomla. Szczegóły jak się zapisać na Spotkanie Klasycznych Triumphów można znaleźć na tronie: www.klasycznytriumph.pl w zakładce spotkanie-regulamin.
Dla uczestników przygotowano szereg atrakcji, ale najważniejszą z nich będzie sobotnia trasa o długości około 150 km po Beskidzie Sądeckim. Motocykliści odwiedzą m.in. Tylicz, Wysową-Zdrój i Stary Sącz. Nie zabraknie też testów najnowszych modeli Triumpha udostępnionych przez Triumph Polska oraz Triumph Katowice i Triumph Kraków. Wieczorem odbędzie się wspólna kolacja grillowa.
Na niedzielę zaplanowano kolejny, krótszy wyjazd, który będzie można połączyć z drogą powrotną do domu. Z Wierchomli uczestnicy przejadą do Słotwiny Arena, gdzie wjadą kolejką na górę i odbędą spacer wśród koron drzew na wieżę widokową o unikalnej, drewnianej konstrukcji. Można stamtąd podziwiać panoramę na cały Beskid Sądecki.
Spotkanie Klasycznych Triumphów to impreza, której pierwsza edycja odbyła się w 2015 roku w Lanckoronie. Obecnie co roku bierze w niej udział koło 150 osób zarażonych wspólną pasją do angielskich maszyn.
Podczas zlotu będzie można podziwiać następujące modele:
Samochodowe selfie to trend w mediach społecznościowych od wielu lat – takie zdjęcia robią sobie wszyscy fani motoryzacji, zarówno panie, jak i panowie. Jednak to te pierwsze chcą wyglądać na nich olśniewająco! A aby tak było, musimy nadać wyrazu swoim oczom – przecież to one są zwierciadłem duszy, czyż nie?
Redakcja motocainy takie zdjęcia wykonuje dość często – nie od dziś wiadomo, że zdjęcia samego samochodu, a zdjęcie samochodu z kobietą za kierownicą przyciąga uwagę znacznie bardziej. Każdy nasz test samochodu planujemy tak, aby sesja zdjęciowa zawierała właśnie tego rodzaju zdjęcia.
Taka maskara musi dla nas spełniać kilka kryteriów – przede wszystkim musi rzęsy pogrubiać, aby były widoczne z daleka. Wolimy także używać kosmetyków wegańskich, czyli z formułami bez składników pochodzenia zwierzęcego. Trzecim kryterium jest cena – takich maskar zużywamy naprawdę sporo!
Big by Definition – maskara z Sephora Collection
Ostatnio nasz wybór padł na nowość z Sephora Collection – czyli maskarę Big by Definition. Rzęsy już po jednym pociągnięciu są wyraziste, po dwóch znacznie bardziej gęste, a po trzech wybitnie pogrubione – sprytnie zaprojektowana szczoteczka dociera do wszystkich, nawet najmniejszych rzęs. Maskara długo utrzymuje się na rzęsach, nie kruszy się nawet wtedy, gdy makijaż wykonasz rano i towarzyszy Ci przez cały dzień. Co najważniejsze, Big by Definition nie skleja rzęs – co u konkurencji jest problematyczne – a precyzyjnie je rozczesuje. Nowa maskara od Sephory świetnie wykończy i podkręci zarówno służbowy look, jak i makijaż wieczorowy.
Szczoteczka ma gęsto umocowane włoski, dlatego rozdziela rzęsy i uwidacznia je jedna po drugiej. Wegańska formuła maskary z woskami pochodzenia roślinnego, ma za zadanie wygładzać i jednocześnie odżywiać rzęsy.
Maskarę Sephora Big by Definition znajdziesz na sephora.pl oraz we wszystkich stacjonarnych perfumeriach Sephora. Cena: 62 złote.
Zmiany nie są znaczące, ale wprawne oko fana motoryzacji je wypatrzy. Modyfikacji uległ przede wszystkim przód nadwozia – pojawił się podświetlany fragment atrapy chłodnicy, określany mianem BMW Iconic Glow, który nadaje eleganckiego akcentu autu. Przez nowe elementy, które pojawiły się w otworach wentylacyjnych atrapy, B8 zyskało lekko odświeżony wygląd.
Wewnątrz zastaniemy centralny wyświetlacz dotykowy BMW Live Cockpit ConnectedDrive, który ma teraz rozmiar 12,3″. Auto jest w standardzie bogato wyposażone, m.in. w BMW Driving Assistant Professional i asystenta parkowania, także decydując się na model BMW Alpina B8 ma się pewność, że otrzymujemy to, co obecnie w motoryzacji najlepsze.
Przy okazji tych nieznacznych zmian dodano nowe kolory nadwozia: Portimao Blue, Sanremo Green, Skyscraper Grey, Frozen Pure Grey i Frozen Tanzanit Blue. Należy pamiętać, że metaliczne barwy lakieru: Alpina Blue i Alpina Green są zarezerwowane wyłącznie dla samochodów BMW Alpina.
BMW ALPINA B8 Gran Coupéc nadal jest napędzana podwójnie doładowanym silnikiem V8 o pojemności 4,4 l, który dostarcza 621 KM i 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Prędkość do setki osiągana jest w 3,4 sekundy, a maksymalna prędkość samochodu to 324 km/h.
Opracowany specjalnie przez Alpinę sportowy wydech ze stali nierdzewnej jest zaprojektowany tak, by redukować ciśnienie wsteczne. Kierowca przy pomocy przełącznika trybów Comfort-Sport może wpływać na ustawienie aktywnych klapek i kontrolować dźwięk wydobywający się z końcówki wydechu.
Felgi Alpina Classic 21” zastosowane w modelu Alpina B8 to kute obręcze kół z 20 szprychami, które nadal pozostają znakiem rozpoznawczym marki.
Odświeżone BMW ALPINA B8 Gran Coupé można już zamawiać, a dostawy rozpoczynają się w maju 2022 roku. Cena w Niemczech to 162 100 euro.
Hipoglikemia, czyli zbyt niski poziom cukru we krwi to stan, który u kierowców z cukrzycą oraz kandydatów do zdobycia prawa jazdy, wzbudza słuszny niepokój. Niedocukrzenie w trakcie jazdy samochodem to zagrożenie dla zdrowia i życia tak kierowcy, jak i innych uczestników ruchu drogowego. Do roku 2019 zaburzenia w odczuwaniu zbyt niskiego poziomu cukru we krwi oraz częste epizody ciężkich hipoglikemii były przeciwwskazaniem bezwzględnym do posiadania prawa jazdy.
Obecnie osoby z ograniczoną świadomością niedocukrzeń mają szansę na uzyskanie uprawnień kierowcy pod warunkiem, że na stałe korzystają z ciągłego monitoringu glikemii oraz odpowiednio reagują na sygnały alarmowe systemu. Tym samym nieświadomość hipoglikemii przestała być uwarunkowaniem dyskwalifikującym w wyścigu o prawo jazdy.
Cukrzyca i CGM a prawo jazdy
System do ciągłego monitorowania glikemii alarmuje pacjenta nie tylko o zbyt niskich oraz zbyt wysokich wartościach glukozy, ale także o ryzyku pojawienia się tych nieprawidłowości. Alarmy predykcyjne z wyprzedzeniem ostrzegają pacjenta, że zbliża się niedocukrzenie lub przecukrzenie. A ten może z wyprzedzeniem zareagować, by do tego nie dopuścić.
Hipoglikemia, hiperglikemia oraz znaczne wahania glikemii podczas jazdy to sytuacje, których osoby z cukrzycą muszą unikać. Hipoglikemia może powodować osłabienie koncentracji, dezorientację w terenie, zdenerwowanie, opóźnienie reakcji, a w skrajnych przypadkach prowadzić do utraty przytomności. Hiperglikemia najczęściej powoduje senność, spowalnia reakcje, może być przyczyną zaburzeń widzenia. Z kolei duże wahania cukrów zaburzają koncentrację, powodują zmęczenie i pogorszenia samopoczucie. Systemy do ciągłego monitorowania glikemii pozwalają tych niebezpiecznych stanów uniknąć, zwiększając bezpieczeństwo na drodze nie tylko osób chorujących na cukrzycę.
W Zaleceniach klinicznych PTD rola ciągłego monitoringu glikemii podnoszona jest wielokrotnie, nie tylko w odniesieniu do kwestii prawa jazdy. Pomiary glukometrem traktowane są obecnie opcjonalnie, kiedy nie ma możliwości korzystania z CGM. Zmienia się także podejście do tematu wyrównania glikemii. Na znaczeniu traci wartość hemoglobiny glikowanej a zyskują parametry oceny zachowania się glikemii na podstawie ciągłego zapisu w CGM, takie jak czas spędzony w zakresie docelowym, powyżej i poniżej zakresu docelowego.
O tym, co bierze pod uwagę lekarz podczas konsultacji diabetologicznej do badania kierowców, o nieświadomości hipoglikemii, będącej względnym przeciwwskazaniem do kierowania pojazdami oraz o znaczeniu systemów do ciągłego monitorowania glikemii dla kierowców z cukrzycą opowiada prof. dr hab. n. med. Przemysława Jarosz-Chobot, Kierowniczka Katedry Pediatrii i Kliniki Diabetologii Dziecięcej Wydziału Lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, członek zespołu opracowującego zalecenia kliniczne PTD.
Czy zdarzają się pacjenci, którym musi Pani wydać opinię negatywną odnośnie możliwości posiadania prawa jazdy?
Takie sytuacje nie są nagminne, ale oczywiście się zdarzają. Dotyczą około 20% pacjentów, którzy zgłaszają się do mnie po opinię, która ma pomóc lekarzowi uprawnionemu do badań kierowców w podjęciu decyzji, czy w przypadku danego kandydata nie ma przeciwskazań bezwzględnych lub względnych do starania się o prawo jazdy. W tym miejscu warto podkreślić, że opinia diabetologa, czy też lekarza prowadzącego cukrzyce, bo to wcale nie musi być specjalista diabetolog (chodzi o lekarza, który dobrze zna pacjenta), jest opinią o konsekwencjach prawnych. Nie jest to jedynie „formalność”. Jeśli mam się podpisać pod dokumentem, który stwierdza, że dana osoba nie będzie stanowiła zagrożenia na drodze, tak dla siebie, jak i dla innych, to muszę być do tego przekonana.
Dlatego zdarza się, że faktycznie odmawiam wydania pozytywnej opinii pacjentowi, którego słabo znam, albo takiemu, o którym wiem, że ma duże problemy z samodyscypliną i samokontrolą. W takiej sytuacji oczywiście staram się rozmawiać, obiektywnie przedstawić swoje stanowisko oraz wskazać, co należy zrobić, aby kolejna konsultacja była pozytywna.
Osoby z cukrzycą powinny mieć takie same możliwości uzyskania prawa jazdy, jak każdy inny obywatel. Ale to musi być bezpieczne i dla nich, i dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. O tym musimy pamiętać.
Co bierze Pani pod uwagę podczas wydawania opinii?
Celem konsultacji diabetologicznej jest w tym przypadku ocena ryzyka utraty zdrowia, a nawet życia kierowcy z cukrzycą oraz innych użytkowników ruchu drogowego. To ryzyko jest istotnie wyższe, jeśli cukrzyca nie jest prawidłowo wyrównana, pacjent nie odczuwa hipoglikemii, nie ma ogólnej świadomości, czy cukier jest niski czy wysoki, nie potrafi należycie reagować na nieprawidłowości.
Podczas konsultacji bierze się zatem pod uwagę wiedzę pacjenta, jego umiejętności w zakresie samokontroli, świadomość hipoglikemii, a jeśli jest ona ograniczona, to czy potrafi sobie z tym poradzić.
W przypadku osób stosujących ciągły monitoring glikemii, ważny jest nie sam fakt posiadania systemu, ale umiejętność korzystania z jego wskazań. To, że ktoś słyszy alarm nie oznacza jeszcze, że na niego prawidłowo reaguje.
Lekarz patrzy też na regularność wizyt u specjalisty, jeśli są one sporadyczne, może to być argument za tym, by jego decyzja była negatywna.
Chcę podkreślić, że opinia, która wydajemy i pod którą się podpisujemy, nie dotyczy wyłącznie tego, co „tu i teraz”. Obowiązkiem lekarza jest spojrzenie na kandydata w dłuższej perspektywie. Zmobilizować się na chwilę potrafi każdy. Ale to za mało. Jak mam pacjenta, który po latach niewyrównanej glikemii nagle przychodzi z książkowymi wynikami, bo zależy mu na prawie jazdy, to mam obowiązek sprawdzić, czy jego poprawa jest trwała.
Czy nieświadomość hipoglikemii jest czynnikiem, który uniemożliwia uzyskanie uprawnień kierowcy?
Zalecenia opracowane przez Polskie Towarzystwo Diabetologiczne oraz Instytut Medycyny Pracy wskazują, że „bezwzględnym przeciwwskazaniem do kierowania pojazdami jest niewystarczająca świadomość hipoglikemii, oznaczająca w porze czuwania nieodczuwanie patologicznie niskich wartości glikemii lub brak reakcji na nie, pomimo alertu przekazywanego przez urządzenie zewnętrzne do ciągłego monitorowania glikemii (CGM), co w konsekwencji może prowadzić do ciężkiej hipoglikemii i zaburzeń świadomości”.
W zapisie tym warto zwrócić uwagę na określenie „w porze czuwania”. Epizod ciężkiej hipoglikemii w nocy nie jest przy tej kwalifikacji brany pod uwagę.
Druga ważna kwestia jest taka, że nawet jeśli pacjent bardzo kiepsko odczuwa niedocukrzenia, ale stosuje ciągły monitoring glikemii i prawidłowo reaguje na jego wskazania, to nie jest wykluczony z możliwości starania się o prawo jazdy.
Jakie są przyczyny nieświadomości hipoglikemii?
Definicja nieświadomości hipoglikemii, o której mowa z Zaleceniach Klinicznych PTD, jest szeroka.
Dotyczy wielu pacjentów, np. małych dzieci, poniżej 12 roku życia, u których cukrzyca z natury jest chwiejna, a tym samym odczuwanie hipoglikemii zaburzone. Odnosi się również do młodzieży czy osób dorosłych, u których występują znaczne wahania glikemii, oraz do tych pacjentów, którzy często doświadczają hipoglikemii i długo przebywają w zakresie poniżej normy. U tych pacjentów organizm niejako „przyzwyczaja się” do niższych wartości glukozy i nie zawsze wysyła „mocne” sygnały alarmowe, kiedy cukier jest niski.
Odczuwanie spadków cukru zależy także od tempa tego spadku, a nie tylko od poziomu glukozy. Jeśli cukier obniża się powoli, to może to być praktycznie nieodczuwalne, jeśli szybko to są tego objawy nawet przy prawidłowych wartościach cukru.
Kolejną kwestią powiązaną z hipoglikemią jest pula hormonów kontrregulacyjnych – czy działają one prawidłowo. A nawet jeśli działają i wysyłają impulsy do wydzielenia zapasów glikogenu, to jest kolejne pytanie, czy w wątrobie i mięśniach te zapasy są.
Hipoglikemia, jej odczuwanie, reakcja organizmu oraz reakcja samego pacjenta to jest zagadnienie wielowymiarowe. Każda osoba z cukrzycą leczona insuliną jest narażona na hipoglikemię, a nawet mogę powiedzieć, że nie ma osoby z cukrzycą insulinozależną, która mogłaby hipoglikemii zupełnie uniknąć. Nie oznacza to jeszcze, że zamyka to przed nami szansę na chociażby posiadanie prawa jazdy. Najważniejsze w tym wszystkim to umieć sobie z hipoglikemią radzić, przede wszystkim z pomocą nowych technologii.
Kierowca z cukrzycą – znaczenie systemów monitorowania glikemii dla kierowców
Pojawianie i upowszechnienie się CGM-ów otworzyło furtkę dla posiadania prawa jazdy dla szerokiej grupy pacjentów, u których odczuwanie niedocukrzeń było niewystarczające, by bez wsparcia technologii bezpiecznie siadać za kółkiem.
Pacjenci wyposażeni w CGM mogą uzyskać opinię lekarza uprawnionego do badań kierowców wskazującą na brak przeciwwskazań do posiadania prawa jazdy. Warunkiem takiej kwalifikacji są: stałe stosowanie ciągłego monitoringu, dostateczna wiedza z zakresu samokontroli, prawidłowe reakcje na alerty urządzenia oraz regularne wizyty w poradni diabetologicznej (co najmniej 3 w roku w regularnych odstępach czasu).
CGM nie jest warunkiem koniecznym, by uzyskać zgodę na prawo jazdy. Niemniej dla kierowców, jak i dla każdej osoby z cukrzycą na pewno jest to rozwiązanie bardzo pomocne i zwiększające poczucie bezpieczeństwa.
Diabetycy zatajają niekiedy fakt chorowania na cukrzycę i omijają konieczność uzyskania opinii specjalisty. Czy to oznacza, że w łatwy sposób można „przechytrzyć” system?
Pacjenci z cukrzycą muszą zdawać sobie sprawę, że jeśli zdarzy im się wypadek drogowy w wyniku którego tafią do szpitala, to lekarz, który się będzie nimi opiekował, a także lekarz na SOR, mają obowiązek powiadomić o tym wydział komunikacji. W szczególności, jeśli wypadek powodowany był jakimiś czynnikami wynikającymi z cukrzycy, najczęściej hipoglikemią lub hiperglikemią, bo przecież przy wysokich poziomach glukozy nasze reakcje też mogą byś spóźnione i nieprawidłowe. Jesteśmy coraz bardziej zinformatyzowani i do przekazania takiego komunikatu wystarczy dosłownie jedno kliknięcie w systemie. Kierowcą z cukrzycą jesteśmy nie tylko w momencie zdobywania uprawnień, ale przede wszystkim będąc aktywnym uczestnikiem ruchu drogowego. Dlatego każdemu pacjentowi powinno zależeć, by ryzyko spowodowania przez niego nieszczęśliwego zdarzenia było praktycznie na takim samym poziomie, jak u osoby zdrowej, która na drodze zachowuje się prawidłowo.
Podstawową rolą tłumika jest minimalizowanie drażniących dźwięków, jakie wydobywają się z pojazdu podczas pracy układu wydechowego oraz silnika. W zależności od modelu tłumika, dźwięki tłumione są na różne sposoby, a niektóre konstrukcje łączą sprawdzone pomysły, aby zmaksymalizować końcowy efekt.
Wiąże się to z pewnymi ustępstwami ze strony kierowców. Przykładowo, tłumik końcowy to dla wielu osób kluczowy element samochodu, pełniący także funkcję estetyczną. W rezultacie, właściciele niektórych aut decydują się na zainstalowanie dłuższych i szerszych wydechów. W konsekwencji, muszą się oni liczyć ze znacznie większym hałasem.
W przypadku tłumika końcowego warto zrobić porządny research, aby wykalibrować kompromis pomiędzy dźwiękiem a estetyką. Wszelkie informacje na ten temat znajdziecie na stronie: https://adamot.pl/wydech-uklady-wydechowe-tlumik-110000-110000. Sam tłumik to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej całej konstrukcji układu wydechowego.
Kolektor wydechowy, katalizator i rura wydechowa
Ta konstrukcja pełni funkcję przekaźnika. Kieruje ona gazy w odpowiednie rury, które z kolei prowadzą do tzw. katalizatora. To tam toksyczne gazy ulegają filtracji, aby usunąć z nich jak najwięcej toksycznych cząsteczek. Katalizatory wyposaża się często w technologię redukcji fal dźwiękowych, przez co cały układ wydechowy pracuje znacznie ciszej.
Przefiltrowane spaliny kierowane są do tłumików przednich lub środkowych. Ścianki tłumików wypełnia się włóknem bazaltowym, aby zapewnić izolację wszelkich toksyn. Efekt jest podwójnie pozytywny, bo dodatkowo niweluje się w ten sposób powstające wibracje. Na samym końcu spaliny wędrują do tłumika tylnego, a stamtąd wydostają się na zewnątrz. To właśnie ten ostatni element układu wydechowego w największym stopniu odpowiada za redukcję hałasu, dlatego też powinien cechować się wysoką jakością.
Układ wydechowy prawdę ci powie
Układ wydechowy to płuca naszego pojazdu, o które należy stale dbać i monitorować ich stan. Tłumiki bardzo szybko i często ulegają zepsuciu (gromadzone pod ciśnieniem toksyczne związki powodują m.in. korozję). Wszelkie wymiany poszczególnych części powinny być skonsultowane z mechanikiem samochodowym.
Warto też pamiętać, aby nie inwestować w używane konstrukcje, bo w przypadku układu wydechowego jest to niezgodne z prawem, a poza tym naraża nas na dodatkowe koszta w niedalekiej przyszłości (taki sprzęt szybciej się po prostu zepsuje).
Lukę na szczęście wykryła osoba, która na co dzień zajmuje się kwestiami bezpieczeństwa, a nie cyberprzestępca. Eksperci Check Point Software wskazują, że wydarzenie to może być punktem zwrotnym dla bezpieczeństwa cybernetycznego samochodów.
Jak się okazuje stojący za przejęciem samochodów David Colombo był w stanie podać dokładną lokalizację każdego samochodu, wyłączyć wszelkie zabezpieczenia, otworzyć okna i drzwi. Ekspert podkreślił jednak, że nie był w stanie kierować zhakowanymi samochodami Tesli. Zaznacza jednak, że bez problemu mógłby je ukraść, gdyby znajdował się w ich pobliżu.
– Fakt, że młody niemiecki haker, był w stanie włamać się do wielu samochodów Tesli, wywołuje szok w przemyśle motoryzacyjnym i budzi obawy o to, czy niezidentyfikowana osoba może dziś przejąć stery naszego pojazdu np. przy prędkości powyżej 100 km/h! I choć zagłębiając się w szczegóły, nie było to realne zagrożenie, to przypadek ten jest wart szczególnej uwagi. – mówi Lotem Finkelsteen, Szef działu wywiadu i badań nad zagrożeniami w Check Point Software Technologies.
Niemiecki ekspert potwierdził, że właściciele pojazdów nie mają pojęcia o tym, że ktoś przejął kontrolę nad ich samochodami. Nastolatek nie zdradził w jaki sposób udało mu się tego dokonać, podkreśla jednak, że nie jest to wina producenta, lecz właścicieli samochodów Tesla. Oprogramowanie aut jest w pełni sprawnie, jednak właściciele popełniają błędy, przez które dostęp do samochodów jest możliwy.
– Colombo twierdzi, że nie jest to strukturalna luka w Tesli, a właściciele samochodów powinni być w stanie zablokować jego dostęp. Zakwestionowałbym ten wniosek. Czy naprawdę powinniśmy oczekiwać od użytkowników, że będą znali konfigurację oprogramowania tak złożonego i wysoce zaawansowanego technicznie produktu, jakim jest nowoczesny samochód? Z pewnością samochody powinny być odpowiednio zabezpieczone już od momentu zakupu. Kierowca jednocześnie nie powinien mieć możliwości zezwolenia na zdalny dostęp do swojego pojazdu ani przez określone działanie, ani przez jego brak – wskazuje ekspert firmy Check Point Software Technologies.
Lotem Finkelsteen zwraca uwagę, iż przyjęcie założenia, że włamanie było spowodowane winą właścicieli, powoduje, że w przyszłości będziemy musieli brać na siebie dużą część odpowiedzialności za zabezpieczenie naszych pojazdów. – Użytkownicy oczekują, że producenci zapewnią im w pełni bezpieczny pojazd, lecz doświadczenie z cyberprzestrzeni podpowiada, że nie jest to coś, co można zagwarantować w 100%. To powoduje, że będziemy musieli przyjąć bardziej praktyczne podejście, by zapewnić ochronę przed cyberatakami naszym samochodom – dodaje Finkelsteen.
Chyba dla każdego kierowcy, pierwsza dłuższa podróż samochodem na fotelu prowadzącego, wiąże się ze sporym niepokojem. Martwimy się warunkami na drodze, ryzykiem zaśnięcia za kierownicą, ale również tym, by nasze auto nie uległo awarii czy też nie odmówiło posłuszeństwa w trakcie podróży. Dlatego właśnie, warto przypomnieć sobie najważniejsze rzeczy, które powinniśmy skontrolować w naszym samochodzie przed wybraniem się w długą trasę.
OPONY
Pierwszą rzeczą wymagającą naszej weryfikacji powinny być opony. W głównej mierze od ich stanu zależy to, czy bezpiecznie dojedziemy do celu i nie będziemy mieli przy tym problemów podczas kontroli policyjnej. Bieżnik opon powinien być odpowiednio głęboki, ponieważ jego zadaniem jest m.in. odprowadzanie wody. Jeśli zauważymy, że w ostatnim czasie uległ on spłyceniu poza dopuszczalne normy (3 mm w przypadku opon letnich i 4,5 mm w przypadku zimowych), powinniśmy udać się do wulkanizatora. Zbyt płytki bieżnik jest niebezpieczny, ponieważ zmniejsza naszą kontrolę nad pojazdem i zwiększa ryzyko wpadnięcia w poślizg. Przyglądając się oponom przed wyjazdem, powinniśmy ponadto zwrócić uwagę na to, czy nie posiadają charakterystycznych bąbli i czy ich guma nie parcieje. Dodatkowo, kluczowe będzie również zbadanie ciśnienia w oponach.
POZIOM PŁYNÓW
Przed wyruszeniem w dalekie strony, szczególną uwagę powinniśmy poświęcić poziomowi wszelakich płynów w układach samochodu. Mowa tu głównie o: płynie hamulcowym, płynie chłodniczym, płynie do spryskiwaczy, a także o oleju silnikowym. Przy czym o ile płyn do spryskiwaczy najlepiej jest uzupełnić całkowicie, o tyle reszta posiada swoje poziomy, których powinniśmy się trzymać. Warto również pamiętać – planując podróż w okresie zimowym – o sprawdzeniu temperatury zamarzania płynu chłodniczego. Dzięki temu unikniemy przykrej niespodzianki w trakcie jazdy.
UKŁAD HAMULCOWY
Bardzo istotną kwestią jest też oczywiście sprawdzenie sprawności układu hamulcowego. Mamy tu na myśli wzrokową kontrolę klocków hamulcowych oraz, o ile to możliwe, tarcz, przewodów, a także poziomu płynu hamulcowego. Jeśli nie wiemy jak to zrobić, udajmy się do wyspecjalizowanego warsztatu samochodowego.
STAN WYCIERACZEK SAMOCHODOWYCH I ICH PIÓR
Kluczowym elementem do sprawdzenia są również wycieraczki samochodowe – zwłaszcza gdy udajemy się w podróż w okresie jesienno-zimowym lub kierujemy się w miejsca cechujące się częstymi opadami deszczu lub śniegu.
Naszej uwadze nie powinny umknąć zarówno ramiona wycieraczek, jak i ich gumowe elementy mające bezpośredni wpływ na zbieranie wody z szyb, a co za tym idzie – poziom naszego bezpieczeństwa podczas jazdy i komfort poruszania się po drogach.
Niepokój powinny wzbudzić w nas zarówno efekty wizualne związane z pracą wycieraczek, jak i te dźwiękowe. Mowa tutaj głównie o rozmazywaniu zanieczyszczeń na szybie, niedokładnym zbieraniu wody czy przeskakiwaniu, a także o wszelkiego rodzaju piskach wywoływanych przez poruszającą się po szybie gumie wycieraczki. Wówczas należy wycieraczki wymienić na nowe, by nie stresować się dodatkowo utrudnioną widocznością.
WYPOSAŻENIE SAMOCHODU
Mówiąc „wyposażenie samochodu”, mamy na myśli przede wszystkim przedmioty niezbędne do bezpiecznego poruszania się autem (bez względu na to, czy jedziemy w krótką, czy długą drogę). Nasz ekwipunek powinien zawierać:
trójkąt ostrzegawczy,
uzupełnioną apteczkę,
kamizelkę odblaskową,
zapasowe koło oraz narzędzia przydatne podczas zmiany koła,
gaśnicę,
zapasowe żarówki do reflektorów,
klucze i kombinerki.
W sytuacjach podbramkowych przedmioty te z pewnością okażą się przydatne.
DOKUMENTY ORAZ WAŻNE UBEZPIECZENIE
Nigdy nie zapominajmy o sprawach formalnych. Przed wyruszeniem w trasę za granicę upewnijmy się, że posiadamy ze sobą dowód rejestracyjny auta, a niezależnie od destynacji podróży – że nasza polisa jest aktualna.
Niestety, często zdarza się, że konieczność przedłużenia polisy ubezpieczeniowej wypada nam z głowy – zwłaszcza w natłoku wrażeń związanych z wycieczką. W Polsce istnieje obowiązek posiadania aktywnego OC, dlatego za chociażby jednodniową zwłokę w uiszczeniu składek grozi nam kara finansowa! W 2021 roku dla samochodu osobowego wynosi ona ponad 1 100 złotych i rośnie wraz z upływem kolejnych dni. Jeśli planujemy wyjazd zagraniczny samochodem, powinniśmy rozważyć również wykupienie pakietu ubezpieczeniowego AC lub Assistance, które uchronić nas mogą przed wszelkimi nieprzewidzianymi zdarzeniami losowymi.
Jak widać – zanim wyruszymy w dłuższą trasę naszym samochodem, czeka nas sporo zadań. Musimy skontrolować sprawność najważniejszych elementów auta, takich jak opony, wycieraczki samochodowe, oświetlenie czy układ hamulcowy. Nie zapominajmy również o sprawdzeniu wyposażenia auta – a więc upewnieniu się, że posiadamy takie przedmioty jak gaśnica, apteczka, trójkąt ostrzegawczy i inne. Kluczową rolę odgrywają również sprawy papierkowe. Powinniśmy sprawdzić ważność naszej polisy ubezpieczeniowej, a w przypadku podróży zagranicznej – zabrać ze sobą dowód rejestracyjny pojazdu. I o ile te ostatnie możemy zrobić na krótko przed wyjazdem, resztę powinniśmy skontrolować nieco wcześniej.
Pozornie dwumasa jest wizualnie zbliżona do zwykłego koła zamachowego, jednak jego wewnętrzna budowa jest znacznie bardziej skomplikowana. Jej konstrukcja opiera się na dwóch masach – pierwotnej i wtórnej. Pierwotna masa przymocowana jest do wału korbowego i najczęściej wyposażona jest w specjalny, zębaty wieniec, którego zadaniem jest współpraca z rozrusznikiem. Masa wtórna natomiast jest przytwierdzona do pierwotnej i ułożyskowana łożyskami promieniowymi oraz osiowymi. We wnętrzu, pomiędzy dwoma masami, umiejscowiony jest łączący je tłumik drgań skrętnych, który dzięki wydajnym talerzom i sprężynom neutralizuje wszystkie drgania i wibracje generowane przez układ napędowy. W trakcie pracy silnika obie masy mają zdolność obracania się względem siebie do 80 stopni.
Dlaczego stosuje się koło dwumasowe?
Powstanie i rozpowszechnienie kół dwumasowych na przełomie XX i XXI wieku wiąże się z gwałtownym wzrostem mocy silników i szerzeniem się popularności jednostek turbodoładowanych w samochodach osobowych. Wcześniej tłumiki drgań skrętnych montowane były w tarczach sprzęgła, jednak możliwości tego rozwiązania były ograniczone, a neutralizacja drgań przez ten element przestało być wystarczające.
Dwumasowe koło zamachowe stało się przełomowym rozwiązaniem, dzięki któremu turbodoładowane silniki pracują znacznie płynniej, a gwałtowny wzrost momentu obrotowego nie skutkuje drganiami karoserii odczuwanymi przez pasażerów pojazdu. Kolejnym atutem dwumasy jest redukcja drgań wytwarzanych przez układ napędowy w trakcie pracy na niskim zakresie obrotów jednostki oraz szarpnięć w trakcie kiedy załączane jest sprzęgło. Podsumowując, dwumasowe koło zamachowe posiada niepodważalną rolę, m.in. wydłuża żywotność skrzyni biegów i jej poszczególnych podzespołów, a także odciąża wał korbowy.
Kolejnym atutem koła dwumasowego jest polepszenie reakcji jednostki na dodawanie gazu. Coraz częściej wielkie i popularne marki samochodowe takie jak Fiat Ford czy Mercedes Benz produkują auta wyposażone w silniki o coraz mniejszej pojemności, jednocześnie o tej samej (a nawet większej mocy!) co wcześniejsze jednostki. Takie nowoczesne, wysilone silniki o niskiej pojemności wytwarzają ogromne drgania, w związku z czym konieczne jest montowanie w ich konstrukcji koła dwumasowego. Zwykłe koła zamachowe w pojazdach z tego typu silnikami skutkowałyby niewyobrażalnie silnym trzęsieniem całego nadwozia.
Jak dbać o dwumasę?
Na trwałość koła dwumasowego znaczący wpływ ma styl jazdy danego kierowcy, a także sama eksploatacja samochodu. Żeby dwumasa wytrzymała jak najdłużej, warto w codziennym użytkowaniu pojazdu stosować kilka prostych zasad. Należy pamiętać o wciśnięciu sprzęgła przed zapaleniem i zgaszeniem silnika. Największym błędem, którego trzeba bezwzględnie unikać jest dynamiczne przyspieszanie z niskich obrotów silnika prowadzące do dużych obciążeń dwumasy. Niewskazane są również ruszanie z impetem oraz chroniczna jazda na niskich obrotach silnika. Wniosek z tego taki, że eco-driving niestety skraca życie dwumasy.
Nie należy również nadużywać hamowania silnikiem, które w nadmiarze doprowadza do przedwczesnego zużycia sprzęgła, dwumasy lub nawet uszkodzenia skrzyni biegów. Ta metoda redukcji prędkości powinna być stosowana z rozwagą, nie powinno się doprowadzać do obniżania obrotów poniżej 1500 RPM.
Obserwuj pracę silnika
Trzeba również wnikliwie obserwować pracę układu napędowego i jednostki, a także niezwłocznie diagnozować ich wszelkie objawy usterek. Każda zlekceważona, nawet najmniejsza awaria w układzie napędowym czy uszkodzone sprzęgło mogą prowadzić do przedwczesnego uszkodzenia dwumasy. Jednostka, która wytwarza nadprogramowe drgania wynikające z jakiejkolwiek jej awarii (np. wypadanie zapłonów) będzie skutkować przeciążaniem koła dwumasowego i jego wcześniejszym zużyciem.
Konwersja z koła dwumasowego na sztywne
Ze względu na awaryjność i dość wysoki koszt koła dwumasowego, niektórzy kierowcy zastanawiają się nad wymianą swojego koła dwumasowego na koło sztywne. Jednomasowe koło zamachowe jest prostsze w budowie, mniej awaryjne i tańsze w zakupie. Rozważając jednak taką konwersję należy mieć na uwadze kilka rzeczy:
Przy zamianie koła dwumasowego na sztywne wymienić należy także sprzęgło. To, które pracowało wcześniej z dwumasą nie będzie dopasowane do pracy z tradycyjnym kołem zamachowym. Czeka nas zatem wymiana pełnego kompletu.
Zaspawanie uszkodzonej dwumasy by pracowała jak koło sztywne to fatalny pomysł! Jeśli przekazywany moment obrotowy nie będzie w żaden sposób pozbawiany drgań i wibracji, wkrótce czekać będzie nas kosztowna wizyta w warsztacie.
Nie wszystkie samochody mogą mieć przeprowadzoną konwersję z koła dwumasowego na sztywne. Dla tych z większymi silnikami tłumiki drgań umieszczone na tarczy sprzęgła nie będą wystarczające – w układzie jest konieczne zastosowanie dwumasy.
Rozważając konwersję, szukaj gotowych zestawów konwersyjnych składających się z koła i sprzęgła dedykowanych Twojemu samochodowi. Liderem na rynku oferującym specjalne zestawy do konwersji na sztywne koło zamachowe jest firma Valeo.
Wymiana koła dwumasowego w samochodzie
Koszt robocizny, którą trzeba zapłacić w serwisie za wymianę dwumasy, jest zbliżony do ceny wymiany sprzęgła, ponieważ obie te czynności są bardzo podobne i wymagają zbliżonego nakładu pracy. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest wymiana koła dwumasowego przy okazji wymiany kompletnego sprzęgła lub odwrotnie. Dzięki temu poniesiemy tylko jeden raz koszt usługi serwisowej, a sprzęgło i koło dwumasowe cechuje zbliżona trwałość w związku z czym specjaliści zalecają ich równoczesną wymianę.
Wymiana koła dwumasowego wymaga m.in. demontażu skrzyni biegów. Przed oddaniem samochodu do serwisu warto zasięgnąć informacji dotyczącej zbliżonych kosztów robocizny i części, dzięki czemu będziemy mogli zadecydować o ewentualnym samodzielnym zakupie potrzebnych podzespołów.
Gdzie kupić koło dwumasowe?
Wielu kierowców przekonało się, że zakup nowego koła dwumasowego na własną rękę pozwala zaoszczędzić na wymianie. Jak jednak samodzielnie kupić koło dwumasowe pasujące do Twojego samochodu? Z rozwiązaniem przychodzi sklep internetowy sprzegla24.pl, który dzięki intuicyjnej wyszukiwarce oraz bezpłatnemu wsparciu doradców umożliwia bezbłędne dobranie sprzęgła, koła dwumasowego oraz kompletów sprzęgieł z dwumasą dedykowanych Twojemu samochodowi. Wystarczy, że w trzyetapowej wyszukiwarce podasz markę, model oraz moc silnika Twojego samochodu. Ponadto, dzięki weryfikacji nr VIN, doradcy będą w stanie jeszcze dokładniej potwierdzić poprawne dopasowanie części do auta.
Jak to wygląda w praktyce? Załóżmy, że jeździsz samochodem Hyundai I30 z 2013 roku z silnikiem 1.6 CRDI 136KM/100KW. Dokładne informacje na temat samochodu wraz z jego numerem VIN znajdziesz w dowodzie rejestracyjnym. Wyszukując po tych danych otrzymasz listę pasujących części i dowiesz się, że koło dwumasowe dedykowane Twojemu samochodowi to VALEO 836369. Kupując, możesz poprosić o dodatkową weryfikację VIN, a także masz opcję kupna na raty. Części możesz zamówić prosto do warsztatu samochodowego. Nie będziesz musiał na nie długo czekać – wszystkie dostępne produkty są wysyłane w przeciągu 24h. Odwiedź sklep internetowy sprzegla24.pl i sprawdź sam!