Dacia Duster to najchętniej kupowany przez klientów indywidualnych SUV w Polsce. W 2021 roku SUV-a kupiło 5648 osób. Dacia Duster to także drugi (zaraz po Toyocie Yaris) najpopularniejszy samochód wśród klientów indywidualnych w Polsce.
TOP 3 najlepiej sprzedających się SUV-ów w Polsce w 2021 roku
Dacia Duster jest swojego rodzaju sensacją na polskim rynku, mocno zdominowanym do niedawna przez marki niemiecki i japońskie. Na popularność SUV-a bez wątpienia wpływa jego cena. Duster jest jednym z najtańszych samochodów na polski rynku.
W 2021 roku Dacia Duster przeszła lifting, w ramach którego delikatnie zmieniła się wizualnie tu i tam. W cenniku odnowionej Dacii Duster pojawiły się benzynowe TCe o mocach 90, 130 i 150 KM, a także odmiana ECO-G z fabrycznym zasilaniem LPG oraz diesel. Najtańsza jest wersja z silnikiem TCe 90 z 6-biegową skrzynią manualną, której ceny zaczynają się od 49 900 złotych (w najwyższej wersji wyposażenia będzie kosztować 68 400 złotych). Najdroższa jest Dacia Duster z silnikiem TCe 150 z EDC, której ceny zaczynają się od 86 000 złotych. Ceny Dacii Duster z silnikiem diesla zaczynają się od 78 500 złotych. Ceny odmiany z LPG startują od 58 400 złotych.
Jak podała toruńska policja, kierowca Skody Octavii nie ustąpił pierwszeństwa 82-letniej pieszej, przechodzącej po pasach. Poszkodowana trafiła do szpitala, ale jej życia nie udało się uratować. 48-letni sprawca był trzeźwy.
Na poniższym nagraniu nie widać samego zdarzenia – kiedy samochód wjeżdża w kadr, piesza jest już na masce. Zwróćcie uwagę, gdzie auto się zatrzymało. Kierowca w ogóle nie widział kobiety i zaczął hamować dopiero, kiedy ją uderzył. Nie patrzył na drogę, czy nie zauważył postaci na przejściu, ze względu na zmrok?
Jedno jest pewne. Przechodzenie przez przejście w przeświadczeniu „jestem na pasach, więc nic mi nie grozi” lub „skoro widzę zbliżające się auto, to kierowca widzi mnie”, to podejmowanie sporego ryzyka. Ryzyka, że kierowca się nie zatrzyma. Jakie to będzie miało wtedy znaczenie, że wina będzie leżała po jego stronie?
Nie trzeba wielkiej ilości alkoholu, by zdolność do bezpiecznego prowadzenia samochodu drastycznie spadła, a trzeźwienie po nocnej imprezie może trwać dłużej niż mogłoby się wydawać.
Od 1 stycznia 2022 roku kary za jazdę po alkoholu zdecydowanie się zaostrzyły.
Prowadzenie po użyciu alkoholu
Prowadzenie po użyciu alkoholu, to przypadek, w którym kierująca osoba ma we krwi od 0,2 do 0,5 prom. alkoholu. Zgodnie z polskim prawem prowadzenie w takim stanie jest wykroczeniem. Obecnie znowelizowany art. 87 Kodeksu wykroczeń mówi:
Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze aresztu albo grzywny nie niższej niż 2500 złotych.
Wspomniane w przepisach 2500 złotych to najniższa możliwa kwota grzywny. Sąd może orzec karę w wysokości nawet 30 tysięcy złotych.
Za prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, czyli gdy zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 prom., grozi do 2 lat pozbawienia wolności, co najmniej trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów, sankcja na rzecz Funduszu Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie przynajmniej 5000 złotych, a także grzywna.
Recydywiści zapłacą więcej
17 września 2022 roku zmienią się zasady dla osób popełniających wykroczenie w ramach recydywy. Od tego momentu osoba po raz drugi ukarana prawomocnie w ciągu dwóch lat za jazdę po użyciu alkoholu zapłaci podwójną stawkę grzywny – minimalnie 5000 złotych.
Trzeba również pamiętać, że grzywna może nie być jedyną karą finansową, którą odczuje sprawca. Zgodnie z nowymi przepisami informacje o naruszeniach przepisów, w tym o jeździe po użyciu alkoholu, są udostępniane ubezpieczycielom. Towarzystwa będą je traktować jako dodatkowy czynnik wpływający na wysokość składki. Przyłapana przez policję osoba będzie więc musiała zapłacić więcej przy zawieraniu następnej polisy OC.
Spaliny zazwyczaj są bezbarwne, ale mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy mogą one przybrać barwę białą i wówczas nie oznacza to nic złego. Mianowicie biały dym z rury wydechowej pojawia się w chłodniejsze dni i jest to po prostu para wodna, która powstaje na skutek nagromadzenia się wody w układzie wydechowym. Ale należy zaznaczyć, że para wodna pojawia się zaraz po uruchomieniu silnika i biały dym widoczny jest zazwyczaj przez pierwsze kilka minut. Jeśli biały dym będzie wylatywał dłużej to nie wróży nam to nic dobrego. Dopuszczalna jest również niewielka ilość czarnego dymu, ale tylko w silnikach diesla. Wówczas oznacza to m.in. rozpoczęcie procesu wypalania sadzy z filtra DPF. Jednak długotrwałe pojawianie się spalin o jakimkolwiek kolorze oznacza, że coś jest nie tak z jednostką napędową.
Jak już wspomniałam białe spaliny nie zawsze muszą oznaczać, że z silnikiem dzieje się coś złego. Jeżeli biały dym wydobywa się przez chwilę zaraz po uruchomieniu silnika, to nie musimy się martwić. Jednak, jeśli białe spaliny utrzymują się dłużej to może to świadczyć o przedostawaniu się płynu chłodniczego do komór spalania. W celu sprawdzenia czy płyn chłodniczy przedostaje się do komór spalania warto skontrolować jego poziom w zbiorniku. Jeżeli jego poziom się zmniejsza, a chłodnica i przewody są szczelne, to znak o przecieku do silnika. Najczęściej płyn przedostaje się przez nieszczelną uszczelkę pod głowicą, ale mogło również dojść do pęknięcia głowicy lub bloku silnika.
Niebieski dym z wydechu
Z kolei niebieski czy błękitny dym z rury wydechowej świadczy o spalaniu oleju. Niestety często jest to oznaka kompletnego zużycia się silnika, a im bardziej kolor jest intensywny, tym więcej przepala oleju. Jednak niebieskie spaliny nie zawsze muszą świadczyć o wyeksploatowanym silniku. W pojazdach wyposażonych w turbosprężarkę spaliny o błękitnej barwie mogą świadczyć o jej zużyciu i konieczności regeneracji lub wymiany na nowy element. Niestety w obu przypadkach naprawa tych awarii jest kosztowna, ponieważ zarówno naprawa silnika, jak i naprawa turbosprężarki jest droga. Jednak z dwojga złego lepiej, aby niebieskie spaliny były skutkiem uszkodzonego turbo.
Niewielka ilość czarnych spalin w pojazdach z silnikiem Diesla podczas gwałtownego otwarcia przepustnicy czy podczas jazdy na wysokich obrotach to nic złego. Martwić możemy się zacząć dopiero, gdy występuje on zbyt często, czyli nawet delikatne wciśnięcie gazu skutkuje wydobyciem się czarnej chmury. Ulatnianie się czarnego dymu z rury wydechowej jest skutkiem awarii elementów układu wtryskowego.
Spaliny tego koloru mogą pojawić się również w przypadku silników benzynowych. Jest to wtedy skutkiem wtryskiwania do komory spalania zbyt dużej ilości paliwa. W takiej sytuacji czarny dym z rury wydechowej pojawia się nie tylko podczas jazdy, ale również podczas postoju na biegu jałowym. Najczęściej za jego pojawienie się odpowiada układ sterowania jednostką napędową.
Pojawienie się spalin o innym kolorze niż bezbarwnym (chociaż nie wiem czy bezbarwny to kolor) nie zawsze musi oznaczać coś złego. Ważne jest zaobserwowanie, kiedy dokładnie pojawia się dany kolor spalin. Mimo wszystko, kiedy zauważymy, że spaliny są jakiegoś koloru, to na wszelki wypadek warto udać się do mechanika lub jeśli potrafmy, to sami skontrolujmy odpowiednie elementy. W przypadku białych spalin pierwszym krokiem, który możemy zrobić to skontrolować poziom płynu chłodniczego. Jeśli spaliny są niebieskie to warto sprawdzić poziom oleju silnikowego. Z kolei, w przypadku czarnych spalin jest trochę trudniej, bo wymaga od nas skontrolowania m.in. układu wtryskowego.
Prawdopodobnie pierwszą, albo przynajmniej jedną z pierwszych osób, jaka osobiście przekonała się o wysokości nowych mandatów, była pewna kierująca w Warszawie. Na ulicy Słomińskiego ominęła pojazd, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Tak się złożyło, że był to oznakowany radiowóz.
Niezwracanie uwagi na to, że pojazd na drugim pasie zatrzymuje się, jest dość częste na polskich drogach. Miały to rozwiązać nowe przepisy dotyczące pieszych, a teraz także wyższe mandaty. I co? I kierująca dopiero od policjantów dowiedziała się, że to co zrobiła, jest poważnym wykroczeniem, zagrożonym mandatem w wysokości 1500 zł.
Niestety w Nowy Rok część osób wjechał za mocno. Przykładam jest kierująca, która na ul. Słomińskiego omijała pojazd, który zatrzymał się przepuszczając pieszego. Ciekawostką jest, że tym pojazdem był radiowóz, w dodatku oznakowany. Pani otrzymała mandat w wysokości 1500 zł. pic.twitter.com/Nov5hkq6Qi
Później warszawska policja poinformowała o wystawieniu „po kilkanaście mandatów po 1500 oraz 2000 zł” za przekroczenie prędkości. Rekordzista pędził Mostem Siekierkowskim blisko 160 km/h, za co otrzymał mandat na 2500 zł, a także stracił prawo jazdy na trzy miesiące.
Już po kilkanaście mandatów po 1500 zł i 2000 zł nałożyli policjanci warszawskiej grupy "SPEED". Rekordzista pędził Mostem Siekierkowskim blisko 160 km/h. Oznacza to mandat w wysokości 2500 zł i utratę prawo jazdy. pic.twitter.com/NF9lX5fTbB
To dopiero początek obowiązywania nowego taryfikatora, ale trudno nie zacząć zastanawiać się, czy faktycznie będzie on pełnił rolę prewencyjną, co przecież było przedstawiane jako jedyny powód jego wprowadzenia. Czy może kierowcy nadal będą jeździć jak jeździli i tylko złapani pechowcy, będą zgrzytać zębami.
Trudno w to uwierzyć, ale poniższe nagranie, mające ponad 9 minut, wcale nie jest zapisem wszystkich perypetii tego kierowcy! Już na początku wideo widać, że chwilę już musiał kombinować i dlatego też autor nagrania musiał zwrócić na niego uwagę i sięgnąć po telefon (jak zwykle gratulujemy pionowego kadru).
Zadanie było raczej mało skomplikowane – zawrócić i wyjechać z wąskiej uliczki, przy której ciasno zaparkowały inny samochody. Na szczęście dwa miejsca parkingowe były puste (z równoległego zapewne wyjechał bohater filmiku), zapewniając dość miejsca do wykonania manewru. Co więc poszło nie tak?
Zwykle kierowcy (najczęściej, przyznajemy, kobiety) mają problemy z manewrowaniem, ponieważ niewłaściwie kręcą kierownicą, szczególnie cofając. Ten kierujący radził sobie z tym dobrze, ale nie potrafił w najmniejszym stopniu oszacować odległości do pozostałych pojazdów. Kiedy tylko posunął się o kolejne 5 centymetrów, wysiadał z auta i obchodził je dookoła, sprawdzając odległości od innych samochodów. Sprawdzał nawet niski krawężnik, na który mógł bez przeszkód wjechać i opuścić to miejsce po 10 sekundach! Całkiem zabawnie wyglądał też fragment, kiedy znalazł się w ciasnym przejeździe i nie miał jak wysiąść, aby zrobić obchód numer 124, więc opuścił szyby i co chwilę wystawiał głowę to przez lewą, to przez prawą.
Nowy furgon umożliwia inspektorom przeprowadzać szeroki zakres kontroli drogowych. Ale przede wszystkim został on przystosowany do działań mających na celu ochronę środowiska naturalnego. Na wyposażeniu radiowozu znajduje się dymomierz, sonometr oraz urządzenie służące do pomiaru promieniowania radioaktywnego – będzie ono wykorzystywane głównie podczas kontroli transportów odpadów. Ponadto nowy furgon posiada m.in. przenośne wagi do pomiaru mas i nacisków osi kontrolowanych pojazdów.
Zakup samochodu z zabudową biurową i specjalistycznym wyposażeniem został w połowie sfinansowany przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Furgon został oficjalnie przekazany do użytku mazowieckim inspektorom przez m.in. prezesa Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie Marka Ryskę.
Oprócz nowego pojazdu mazowiecka ITD wzbogaciła się również o system do zdalnej kontroli inteligentnych tachografów i sprzęt komputerowy. Specjalna antena z oprogramowaniem posłuży do wstępnej selekcji pojazdów, które będą zatrzymywane do bardziej szczegółowej kontroli tachografu i czasu pracy kierowcy. Umożliwi skuteczniej ujawniać manipulacje polegające m.in. na jeździe na cudzej karcie lub bez karty zalogowanej w tachografie. Kupno nowego sprzętu komputerowego oraz systemu do zdalnej kontroli tachografów zostało w całości sfinansowane z budżetu wojewody mazowieckiego.
Rok 2022 zapowiada się całkiem interesująco pod względem premier i rynkowych debiutów. W przyszłym roku czeka nas sporo ciekawych debiutów. Prezentujemy najważniejsze nowości 2022 roku!
Alfa Romeo Tonale
Alfa Romeo już od lat obiecuje rozszerzenie swojej gamy, ale pomimo wyznaczania kolejnych dat premiery nowych modeli, sytuacja nie ulegała zmianie. Teraz jednak nadszedł czas na przełamanie tego impasu. Na początku 2022 roku, ma zadebiutować model Tonale, czyli kompaktowy SUV. Auto powinno wyglądem bardzo przypominać zaprezentowany już wcześniej prototyp. Do jego napędu zostanie wykorzystany między innymi napęd typu plug-in.
Rok 2022 będzie rokiem premiery zupełnie nowego BMW Serii 7. Co więcej, już teraz Niemcy zapowiedzieli, że auto, w nieco zmienionej wersji, będzie oferowane także jako elektryczne i7. Według nieoficjalnych informacji, które zdają się potwierdzać zdjęcia zamaskowanych egzemplarzy, nowa „siódemka” zerwie z wyglądem obecnych BMW, głównie pod względem prezencji pasa przedniego. Oby tylko producent nie popełnił podobnego błędu, co przy E65 autorstwa Chrisa Bangle’a.
BMW X8
Drugą ważną premierą BMW będzie model, który najprawdopodobniej otrzyma oznaczenie X8. Zapowiada go koncept XM o dość kontrowersyjnym wyglądzie nadwozia i całkiem konwencjonalnym wnętrzu. Auto ma być najbardziej luksusowym SUV-em marki, a możliwe że także najmocniejszym, za sprawą hybrydowego układu napędowego, którego sercem jest doładowane V8.
Mercedes EQXX
Zgodnie z zapowiedziami Mercedes EQXX ma być jednym najwydajniejszych samochodów elektrycznych na świecie. Zasięg deklarowany przez producenta to aż 1000 kilometrów!
W projekt, poza etatowymi inżynierami marki, zaangażowano również zespół Mercedes AMG High Performance Powertrains, który dostarcza między innymi rozwiązania dla ekipy Mercedesa w Formule 1. Tak więc, poza spektakularnym zasięgiem, możemy też spodziewać się niezwykle imponujących osiągów.
Obecna generacja Pandy jest z nami już 10 lat, więc Włosi powinny chyba pomyśleć o następcy. Podobno nawet nie tylko myślą i w 2022 roku ma pojawić się nowa generacja sympatycznego mieszczucha, ale z napędem wyłącznie elektrycznym. Tak jak jeszcze wcześniejsza, ma dzielić podzespoły z modelem 500 – oczywiście tym nowym, elektrycznym. Trudno powiedzieć, czy Fiat zdecyduje się na zachowanie dotychczasowego wyglądu i charakteru auta, czy też zaprezentuje model inspirowany prototypowym Centoventi.
Kultowa wersja japońskiego modelu ma już niedługo zostać oficjalnie zaprezentowana. Będzie to ważny moment dla fanów Civica Type R, między innymi dlatego, że ma to być ostatni spalinowy Type R. Honda konsekwentnie dąży do hybrydyzacji swojej gamy na naszym kontynencie, a docelowo do pełnej elektryfikacji. Będzie to więc swego rodzaju list pożegnalny dla fanów klasycznej, japońskiej motoryzacji.
Nowa Honda Civic Type R w kamuflażu, fot. materiały prasowe / Honda
Maserati Grecale
Maserati Grecale miało zostać zaprezentowane pod koniec 2021 roku, ale producent przesunął premierę, tłumacząc to problemami z półprzewodnikami. Ostatecznie auto powinno ujrzeć światło dzienne w kwietniu 2022 roku. To bardzo ważny model z perspektywy Maserati, nie tylko ze względu na pojawienie się marki w nowym dla siebie segmencie, ale również dlatego, że będzie to pierwszy model włoskiego producenta, dostępny z napędem elektrycznym.
W 2022 roku mamy zobaczyć nową generację Mercedesa GLC. Nie powinniśmy w jego przypadku oczekiwać jakiegoś dużego zaskoczenia. Wszystko wskazuje na to, że auto podąży trendami wyznaczonymi przez ostatnie nowości Mercedesa, a projekt wnętrza powinien być zapożyczony z nowej klasy C. Nie należy się spodziewać wersji elektrycznej – od tego producent ma submarkę EQ, natomiast jest bardzo prawdopodobnie, że spod maski wersji AMG zniknie jednostka V8.
Mercedes EQS SUV
Mercedes nie zwalnia w rozwoju swojej gamy elektrycznych modeli, a w 2022 roku mamy doczekać się premiery najbardziej luksusowego SUVa „na baterie”. Auto będzie odpowiednikiem modelu GLS i tak jak on, pojawi się również w ekskluzywnej odmianie Maybach.
Należąca do Volvo marka planuje zaprezentować model o nazwie 3, będący trzecim w jego gamie. Auto powinno przybrać kształt SUVa w stylu coupe, dostępnego tylko z napędem elektrycznym.
Renault 5
Francuzi pokazali jakiś czas temu, jak mógłby wyglądać ich kultowy model Renault 5, gdyby stworzyć go w dzisiejszych czasach. W 2022 roku ten prototyp powinien zmienić się w wersję produkcyjną i trafić do salonów. Za napęd posłuży oczywiście silnik elektryczny.
Skoda Enyaq Coupe iV
Czeska nowość to z założenia bardziej dynamiczna i stylowa wersja już obecnego na rynku SUVa, więc można powiedzieć, że trochę już znamy ten samochód. Z ostatecznym werdyktem będziemy musieli poczekać jednak do premiery auta. Warto odnotować, że będzie to pierwszy SUV w stylu coupe od Skody, jaki trafi na europejski rynek.
Volkswagen ID. Buzz
Volkswagen ID. Buzz to elektryczny spadkobierca kultowego Bulliego. Z technicznego punktu widzenia, auto skorzysta z platformy MEB, stosowanej już w innych modelach z rodziny ID. Z kolei swoją bryłą i stylistyką prawdopodobnie będzie inspirowany nowym Multivanem i niewykluczone, że wykorzysta także niektóre rozwiązania z niego, jak możliwości różnej aranżacji wnętrza.
Ford Evos to samochód już zaprezentowany, ale nadal nie jest jasne, czy pojawi się on w europejskich salonach. Według plotek miał zastąpić Mondeo, co byłoby logicznym posunięciem, ale Ford im zaprzeczył. Czy to znaczy, że zupełnie zrezygnuje z obecności w klasie średniej? Żadnego scenariusza nie można wykluczyć. Tymczasem najbliżej premiery jest ciekawie zapowiadający się Ford e Transit, który może powalczyć o zaszczytny tytuł dostawczego elektryka roku 2022.
A wy, na którą motoryzacyjną premierę w 2022 roku czekacie najbardziej?
W tym przypadku samochód nie był zaśnieżony, ale miał zamarzniętą całą przednią szybę. Mimo tego kierowca zdecydował się ruszyć. Na początku pomału i niepewnie, czekając aż autor zrobi mu miejsce (swoją drogą co on robił po złej stronie ulicy, cofając na dodatek?) oraz uważając na nadjeżdżający od tyłu samochód.
Wydawało się, że wszystko jest ok, kiedy zza kadru wyłoniło się jeszcze jedno auto. Jechało prawidłowo i z niedużą prędkością, ale jak kierowca dostawczego Fiata miał je zauważyć, skoro jego cała szyba pokryta była lodem?
Nadmierna prędkość na polskich drogach to już prawdziwa zmora i niestety najczęstszy powód zatrzymania prawa jazdy w naszym kraju. Ciągle słyszymy, że kierowcy przekroczyli prędkość o więcej niż 50 km/h. Wielokrotnie na łamach naszego portalu pisaliśmy o przypadkach, gdy niepoprawny kierowca mknął w zabudowanym terenie nawet ponad 120 km/h. Te niechlubne wyniki polskich kierowców sprawiły, że na drogach jest coraz więcej patroli drogówki.
Prędkość – wróg nr 1
Jeśli przekroczymy prędkość dozwoloną o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym musimy liczyć się z tym, że policjanci zatrzymają nasze prawo jazdy na 3 miesiące. Jeśli dojdzie do zatrzymania po namierzeniu przez policyjny radar, wówczas dokument zostanie nam odebrany natychmiast. Pamiętajmy, że wtedy nie będzie miało znaczenia to, czy przyjmiemy mandat, czy skierujemy sprawę na drogę postępowania sądowego.
W sytuacji, gdy naszą nadmierną prędkość zarejestruje fotoradar, wówczas sprawa zostanie skierowana do sądu, a kierowca straci uprawnienia po ogłoszeniu wyroku. Często taka sprawa trwa od 1 do 3 miesięcy. Oczywiście w polskim kodeksie ruchu drogowego nie mogło zabraknąć kar dla tzw. recydywistów. Jeśli kierowca, który stracił uprawnienia zostanie ponownie zatrzymany za kierownicą przez policję, wówczas może mieć zatrzymane prawo jazdy na kolejne 3 miesiące. Gdy taka sytuacja się powtórzy ponownie, wtedy kierujący straci swoje uprawnienia i będzie musiał ponownie iść na kurs oraz zdać egzaminy. A jak wiemy, nie jest to wcale łatwe, szczególnie, gdy nie testowaliśmy swoich umiejętności na placu przez kilka, a nawet kilkanaście lat.
Kolejną okolicznością, w której kierujący może stracić swoje wymarzone prawo jazdy, to oczywiście przekroczenie dopuszczalnej liczby punktów karnych. Młodsi kierowcy stażem mają do do dyspozycji 20 punktów karnych, a ci bardziej doświadczeni na drodze – 24 punkty karne.
Osoby, które niedawno zdały prawo jazdy, a z jakichś powodów uzbierały 20 punktów będą musiał ponownie zdać wszystkie egzaminy. Doświadczeni kierowcy po uzyskaniu 24 punktów karnych muszą przejść badania psychologiczne i zaliczyć specjalny kurs reedukacyjny. Od 1 stycznia 2022 roku zostaną całkowicie zniesione szkolenia, które dawały możliwość kierowcy na zmniejszenie liczby punktów karnych.
Za dużo pasażerów w samochodzie? Odbiorą Ci prawo jazdy
W trakcie kontroli drogowej może się okazać, że policjant poprosi nas o to, aby wszyscy pasażerowie wysiedli z pojazdu. Jeśli przewozimy więcej osób niż jest to dozwolone i co najważniejsze – zapisane w dowodzie rejestracyjnym, to wówczas stracimy prawo jazdy na 3 miesiące.
Policjanci zwracają na to szczególną uwagę w trakcie rutynowych kontroli. Nierzadko młode osoby w ogóle nie stosują się do tego przepisu i przewożą kilka osób na tylnej kanapie samochodu i nawet w… bagażniku.
Zatrzymanie prawa jazdy za wykroczenie i przestępstwo
Wielu kierowców pyta w internecie, kiedy sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na dłuższy okres. Już spieszymy z odpowiedzią. Taki wyrok może zapaść, gdy policjant zobaczy, że na drodze popełniliśmy poważne wykroczenie. Zazwyczaj są to takie sytuacje, gdy kierowca, np. nie zatrzyma się do kontroli, bardzo poważnie przekracza prędkość. Wówczas, kierujący może stracić prawo jazdy od 6 miesięcy nawet do 3 lat.
Pamiętajmy, że jeśli w wyniku nieposzanowania zasad ruchu drogowego spowodujemy wypadek z uszczerbkiem na zdrowiu lub co gorsza, ofiarami, zakaz prowadzenia może być orzeczony nawet na 10 lat.
Piłeś? Nie jedź
Te słynne słowa działają na wyobraźnię. Niestety nie na wszystkich kierowców. Ciągle wspominamy o pijanych kierowcach, którzy spowodowali wypadek, nierzadko ze skutkiem śmiertelnym. Picie alkoholu i wsiadanie za kierownicę może nas sporo kosztować.
Pamiętajmy, że zatrzymanie prawa jazdy po alkoholu może nastąpić po spożyciu alkoholu, jak i w stanie nietrzeźwości. Warto wiedzieć, na czym polega różnica. Jeśli policjanci sprawdzą, że kierowca ma zawartość alkoholu w organizmie od 0,2 do 0,5 promila, wówczas może otrzymać sądowy zakaz prowadzenia na czas od 6 miesięcy do 3 lat. Takie zachowanie nazywane jest wykroczeniem.
Kierowca, który zostanie przyłapany z zawartością alkoholu powyżej 0,5 promila otrzyma wyrok zatrzymania prawa jazdy na minimum 3 lata, a nawet i do 15 lat. Taki czyn jest traktowany jako przestępstwo. Takie same zasady są stosowane w przypadku kierowców, którzy stosują środki odurzające i siadają za kierownicą.
Ucieczka z miejsca wypadku to fatalny pomysł
Chociaż wydaje się to wręcz niemożliwe, żeby uciekać z miejsca wypadku, czy kolizji drogowej, to jednak wciąż są kierowcy, którzy dopuszczają się takiego czynu. Jeśli kierowca nie udzieli pomocy poszkodowanym, nie wezwie odpowiednich służb i zrobi wszystko, by jak najszybciej zniknąć z miejsca zdarzenia, wówczas musi się liczyć z karą zatrzymania prawa jazdy na okres 3 lat.
W tej kwestii sądy w Polsce są wprost nieugięte i nie ma co liczyć na zmniejszenie wyroku. Kierowcy, którzy w takiej sytuacji byli pod wpływem alkoholu lub narkotyków prawdopodobnie stracą uprawnienia dożywotnio.
Zdaniem policji chętnych do jazdy bez „prawka” nie brakuje. W 2020 roku uprawnienia straciło 106,7 tys. kierowców – policjanci szacują, że co najmniej połowa z nich i tak korzysta z samochodu. To fatalne informacje dla wszystkich uczestników ruchu drogowego. Gorąco apelujemy o ostrożność i poszanowanie bezpieczeństwa swojego, jak i innych na drodze.
W mediach społecznościowych można natomiast obejrzeć filmowe podsumowanie roku zatytułowane „Best of Opel 2021”. Przebojem był powrót legendarnej Manty. Producent dostarczał także emocji na rajdach. Opel Corsa‑e Rally zadebiutował w ADAC Opel e-Rally Cup, pierwszym na świecie jednomarkowym pucharze samochodów w pełni elektrycznych.
Kolejnym tegorocznym uzupełnieniem elektrycznego portfolio Opla jest Combo‑e Life, który dołączył do swojego większego brata Opla Zafiry‑e Life reprezentującego segment minivanów
W najbliższych miesiącach na drogach pojawią się ważne modele Opla, w tym przede wszystkim nowa generacja Astry.
W przyszłym roku minie 160 lat od założenia przez Adama Opla firmy, która ewoluowała od producenta maszyn do szycia i największego na świecie producenta rowerów do cieszącej się międzynarodowym uznaniem marki motoryzacyjnej. Po 160 latach Opel dokonuje kolejnej transformacji, z producenta pojazdów w dostawcę usług elektrycznej mobilności. Najpóźniej od 2028 r. Opel będzie oferował w Europie wyłącznie samochody elektryczne.
W 2022 r. na drogach pojawią się: Astra hatchback i Sports Tourer, oraz nowy Grandland. Produkcja nowego Grandlanda (w tym w odmianie hybrydowej plug-in) rozpocznie się w styczniu, a wkrótce potem pierwsze egzemplarze SUV‑a trafią do klientów. Nowy Rocks‑e już jest w sprzedaży.
Do aktywnej eksploatacji wejdzie także nowy Movano, dostępny również z napędem wyłącznie elektrycznym jako Movano‑e. Zatem klienci mogą już wybrać każdy model dostawczego Opla z napędem w pełni elektrycznym.
Po premierze we wrześniu 2021 r. nowa pięciodrzwiowa Astra będzie dostępna dla klientów już od wiosny, również jako mocna i oszczędna hybryda plug‑in. W 2023 r. do oferty dołączy Astra‑e z napędem wyłącznie elektrycznym. Wkrótce oficjalną światową premierę będzie miała także nowa Astra Sports Tourer.
I to właśnie na Opla Astrę czekamy najbardziej. Mimo, że cennik jest dość wygórowany, to ten model zapowiada się świetnie i jesteśmy przekonane, że będzie hitem. Na polskim rynku wersja pięciodrzwiowa oferowana jest w cenie podstawowej już od 82 900 zł. Ceny Astry Hybrid zaczynają się od konkurencyjnego poziomu 152 900 zł.
Opony mogą uratować nam życie w trudnej sytuacji na drodze. A właściwie dobrane, dobrej jakości opony mogą nam skrócić drogę hamowania nawet od kilku do kilkunastu metrów! Warto pamiętać o zasadzie 3xP dotyczącej ogumienia: porządne opony, profesjonalny serwis, prawidłowe ciśnienie.
Porządne opony – to opony nieużywane, przynajmniej dobrej jakości, zapewniające odpowiednią przyczepność, drogę hamowania i odporność na aquaplaning. Sprawdź symbole oraz oznaczenia na etykietach i pamiętaj – gwarancja na opony renomowanych producentów jest od daty zakupu, a nie produkcji! Najważniejsze jest jednak to, by absolutnie nie kupować opon używanych – nigdy nie wiadomo, jaką mają historię i uszkodzenia warstw wewnętrznych, których nie widać „na oko”. Nie warto tak ryzykować dla niewielkiej oszczędności – w końcu opony mają nam służyć kilka lat.
Prawidłowe ciśnienie – zmierz przynajmniej raz w miesiącu!
Prawidłowa wartość ciśnienia przewidziana przez producenta samochodu podana jest w instrukcji pojazdu oraz bardzo często na wewnętrznej dolnej części środkowego lewego słupka. Ciśnienie powinno być mierzone minimum raz w miesiącu, nawet jeśli samochód posiada odpowiednie czujniki – a tymczasem jedynie 40% kierowców deklaruje, że jedynie czasem sprawdza jego poziom. Wystarczą 2 dni jazdy ze zbyt niskim ciśnieniem, a zużyjemy opony tak, jak przez tydzień z ciśnieniem prawidłowym.
Gwarancja
Warto pamiętać, że renomowani producenci opon udzielają gwarancji na nowe opony osobowe od daty ich zakupu, a nie produkcji. Numer DOT służy producentom opon jedynie do identyfikacji partii produkcyjnej. Data produkcji jest częścią tego kodu, który zawiera także oznaczenie fabryki, rozmiaru i modelu danej opony.
Wprowadzenie kodu wymógł Departament Transportu w USA (stąd skrót DOT – ang. Department of Transportation) po to, by istniało oficjalne międzynarodowe oznaczenie umożliwiające identyfikację opony – nadawanie dacie produkcji jakiegokolwiek innego znaczenia czy ważności jest po prostu pomyłką.
Do opon dodaje się specjalne dodatki przeciwstarzeniowe, więc nie tracą właściwości, jeśli leżą na półce w hurtowni. W teście na torze w marcu tego roku technicy z TÜV SÜD potwierdzili, że opony nawet kilkuletnie mają taką samą drogę hamowania jak nowe. A porównano ten samo model opony z taką samą mieszanką gumową bieżnika.
Ford ustanowił formalny Kodeks Postępowania Dostawców, który wprowadza zasady działania w obszarach związanych z prawami człowieka, ochroną środowiska, odpowiedzialnym pozyskiwaniem materiałów i zgodnymi z prawem praktykami biznesowymi dla każdego członka społeczności, a także dla wszystkich dostawców firmy.
Ford jest członkiem UN Global Compact i sygnatariuszem Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ. W związku z tym amerykański producent oczekuje, że wszyscy dostawcy marki pomogą firmie i jej łańcuchowi dostaw być odpowiedzialnymi, przyjaznymi dla środowiska i przejrzystymi w swoich działaniach.
Nowy kodeks zrównoważonego i odpowiedzialnego rozwoju
Zgodnie z nowym, obowiązkowym Kodeksem, każdy dostawca odpowiada za:
Ochronę i poszanowanie praw człowieka: obejmuje to humanitarne i godne traktowanie pracowników, przestrzeganie etycznych praktyk rekrutacyjnych – zapewnienie zdrowego i bezpiecznego środowiska pracy oraz brak przyzwolenia dla pracy dzieci, czy nowoczesnego niewolnictwa, pracy przymusowej lub wszelkiego rodzaju nękania.
Ochronę środowiska: Kodeks wzywa do przestrzegania wymagań i polityki Forda w zakresie ekologii, a tym samym odpowiednich przepisów krajowych, regionalnych, dotyczących środowiska i stosowania chemii; minimalizowanie ich wpływu na zmiany klimatu, zgodnie z porozumieniem klimatycznym z Paryża; dążenie do neutralności węglowej; stosowanie w opakowaniach materiałów pochodzących z recyklingu i odnawialnych; oraz wykorzystanie materiałów o obniżonej toksyczności w swoich procesach produkcyjnych.
Odpowiedzialne pozyskiwanie materiałów: obejmuje to udzielanie informacji na żądanie w celu sprawdzenia, czy materiały w produktach dostarczanych firmie Ford zostały pozyskane w odpowiedni sposób, zgodnie z polityką dotyczącą odpowiedzialnego zaopatrzenia w materiały. Ma to na celu wprowadzenie należytej staranności i zwiększanie przejrzystości w odniesieniu do surowców, zwłaszcza materiałów pochodzących z terenów dotkniętych konfliktami oraz obszarów wysokiego ryzyka.
Przestrzeganie odpowiedzialnych praktyk biznesowych: obejmuje to prowadzenie działalności wolnej od przekupstwa i korupcji, utrzymywanie skutecznych praktyk w zakresie prywatności i cyberbezpieczeństwa oraz przestrzeganie obowiązujących przepisów handlowych i niestandardowych.
Ponieważ samochód jadący po równej i prostej nawierzchni powinien utrzymywać stały tor jazdy, ewentualne ściąganie auta na bok może świadczyć o drobnej usterce lub nieprawidłowym funkcjonowaniu jednego z układów. Jeszcze przed wizytą w specjalistycznym serwisie możemy podjąć niektóre kroki we własnym zakresie. Wiadomo, że ogumienie ma bardzo duży wpływ zarówno na bezpieczeństwo jazdy, jak i poruszanie się pojazdu.
Niezwykle istotne jest zadbanie o odpowiedni stan ogumienia, które jako jedyny element wyposażenia samochodu ma kontakt z podłożem, dlatego wszelkie nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu odczuwalne będą w trakcie jazdy.
Najprostsze na początek
Pierwszym krokiem, który powinniśmy wykonać chcąc zweryfikować przyczyny ściągania samochodu na bok jest kontrola ciśnienia w oponach. Jednocześnie będzie to najtańsza z czynności, którą możemy wykonać we własnym zakresie. Nierówne ciśnienie powietrza w kołach może powodować zmianę toru jazdy (w szczególności zbyt niskie ciśnienie).
Za ściąganie samochodu podczas jazdy na wprost odpowiadać może też nieprawidłowe ciśnienie w oponach, choć różnica w stosunku do normy musi być tu naprawdę znacząca. Odpowiednie ciśnienie w ogumieniu jest jednym z kluczowych warunków gwarantujących bezpieczeństwo i prawidłowy tor jazdy. Prawidłowa, wskazana przez producenta wartość ciśnienia znajduje się w instrukcji obsługi, naklejce na słupku przy drzwiach pojazdu, klapce wlewu paliwa lub tabliczce znamionowej przy kole zapasowym. Warto pamiętać, że pomiaru należy dokonywać na zimnym ogumieniu lub po jeździe nie dłuższej niż 2 km.
Nieodpowiednie ciśnienie w oponach to nie jedyna z możliwych przyczyn ściągania pojazdu na bok. Większą rolę może odgrywać ich nierównomierne zużycie, przede wszystkim, gdy jest większe na jednej z opon zamontowanych na tej samej osi. Taka usterka może wystąpić w konsekwencji nieprawidłowego ciśnienia w ogumieniu.
Najistotniejsze jest zużycie bieżnika i jego minimalna głębokość, która zgodnie z przepisami ustawy Prawo o ruchu drogowym w Polsce wynosi 1,6 mm dla opony letniej i zimowej. Obecnie sprawdzenie wysokości bieżnika nie powinno stanowić problemu, ponieważ większość opon wyposażona jest w tzw. wskaźnik TWI (tread wear indicator – wskaźnik zużycia bieżnika). Są to zgrubienia w rowkach na środku bieżnika. Dla ułatwienia ich lokalizacja oznaczona jest trójkątem na ścianie bocznej opony. Do pomiaru głębokości można wykorzystać miernik dostępny na stacjach benzynowych.
Nie zapominajmy o geometrii
Trzeba pamiętać, że powyżej opisane uszkodzenia mają wpływ na geometrię kół. Jednocześnie nierównomierne lub jednostronne zużycie ogumienia ma początki w nieodpowiedniej geometrii zawieszenia. W takim przypadku należy skontrolować zawieszenie oraz układ kierowniczy ze szczególnym uwzględnieniem skrzywień któregoś z elementów zawieszenia.
Wizyta w specjalistycznym serwisie pomoże również wyeliminować inne ewentualne przyczyny ściągania pojazdu, np. luzy na przegubach lub końcówkach drążków kierowniczych oraz, co bardziej prawdopodobne, luzy na przekładni kierowniczej, a przede wszystkim skrzywiona zwrotnica lub wahacz.
Mediana wieku używanego auta z LPG wyniosła w październiku tego roku niemal 16 lat (15,9), czyli o ponad 3 lata więcej niż mediana wieku auta dla całego rynku, która wynosiła w październiku ponad 12 lat (12,3). Podobnie jak w przypadku innych samochodów, ofert sprzedaży aut z LPG jest coraz mniej. Wśród 223.045 aut używanych oferowanych do sprzedaży w październiku 2021 roku, znajdowało się 15.520 samochodów zasilanych LPG, czyli aż o 18 proc. mniej niż przed rokiem (18.888).
Mediana wieku auta dla całego rynku samochodów używanych stanowi odniesienie dla poszczególnych segmentów paliw i wynosiła 12,3 lat w październiku 2021 roku. Wciąż najwięcej jest sprzedawanych aut z silnikami diesla, których mediana wieku wynosi 11,9 lat.
Następne w kolejności sprzedaży znajdują się samochody z silnikami benzynowymi – 12,2 lat, hybrydy – 3,7 lat, auta elektryczne – 4 lat oraz napędzane sprężonym gazem ziemnym CNG – 10,6 lat.
W październiku 2021 roku w Polsce pojawiło się 223.045 ofert sprzedaży samochodów używanych, co oznacza duży wzrost w stosunku do września br., o 19.849 aut. Jest to pierwszy wzrost liczby aut używanych na rynku od wielu miesięcy. Równocześnie, w ciągu ostatniego roku liczba samochodów oferowanych na rynku wtórnym zmalała prawie o 30.000 pojazdów. Mediana ceny aut używanych ciągle rośnie – w październiku wyniosła rekordowe 22.000 zł!
Współpraca przyczyni się do zrealizowania koncepcji czystej mobilności, dzięki wykorzystaniu uzupełniających się kompetencji obu firm — w szczególności unikatowej wiedzy fachowej Air Liquide obejmującej cały łańcuch wartości wodoru, od produkcji poprzez składowanie do dystrybucji, oraz Iveco jako dostawcy zaawansowanych, czystych i zrównoważonych rozwiązań transportowych.
Obaj partnerzy przekażą środki i zasoby na badania nad wdrożeniem na skalę masową przewozów towarowych na trasach międzynarodowych za pomocą pojazdów ciężarowych zasilanych ogniwami paliwowymi, a także nad możliwościami budowy sieci stacji tankowania wodoru pozyskiwanego z wykorzystaniem odnawialnych lub niskowęglowych źródeł energii wzdłuż głównych korytarzy transportowych w Europie. Jednocześnie obie firmy będą wspólnie promować inicjatywy zachęcające do wodorowej mobilności, angażując wszystkich interesariuszy z całego łańcucha wartości.
Zawiązane partnerstwo wpisuje się w bieżącą współpracę firm w ramach projektu HyAMMED (Hydrogene a Aix-Marseille pour une Mobilite Ecologie et Durable) na południu Francji, zakładającego skompletowanie pierwszej europejskiej floty zasilanych ogniwami paliwowymi 44‑tonowych samochodów ciężarowych, w powiązaniu z pierwszą wysokociśnieniową stacją tankowania wodoru o wydajności 1 tony dziennie. Celem projektu jest dekarbonizacja długodystansowego transportu towarów w Europie.
Ford, kierując się swoją spuścizną i zasadami zrównoważonego rozwoju, stał się pierwszym producentem samochodów, który do produkcji części używa w 100% przetworzonych tworzyw sztucznych pochodzących z oceanów; klipsy do wiązek przewodów w Fordzie Bronco Sport są pierwszymi z wielu, które firma planuje produkować przy użyciu wyrzuconych plastikowych sieci rybackich.
Zaciski do wiązek przewodów w modelach Ford Bronco™ Sport są wykonane z plastiku zebranego w oceanie – powszechnie określanego jako „ghost gear”.
To narzędzia widma, czyli nic innego, jak narzędzia służące do połowu ryb, w tym sieci, liny, czy pułapki, które zostały porzucone lub zagubione na morzu lub oceanie.
Według Pew Charitable Trusts globalnej organizacji pozarządowej, do oceanów trafia każdego roku nawet 13 milionów ton plastiku, zagrażającego życiu morskiemu i zanieczyszczającego linie brzegowe. Odpady te pochodzą również z rybołówstwa: to plastikowe sieci rybackie i inny sprzęt wykonany często z lekkiego, taniego materiału i porzucany ze względu na jego niski koszt zakupu.
Z tego samego powodu tworzą się także sieci-widma, śmiertelne zagrożenia dla życia morskiego. Stanowią one prawie 10% wszystkich odpadów z tworzyw sztucznych pochodzących z mórz i oceanów, oplatając ryby, rekiny, delfiny, foki, żółwie morskie i ptaki.
Niewidoczne dla pasażerów pojazdu, zaciski wiązki przewodów Bronco Sport, ważące około pięciu gramów, są przymocowane do boków siedzeń w drugim rzędzie i prowadzą przewody zasilające boczne poduszki powietrzne.
Jak pokazują testy Forda, materiał wykorzystany do ich produkcji, mimo spędzonego wcześniej czasu w słonej wodzie i na słońcu, jest tak mocny i trwały jak klipsy wykonywane na bazie ropy naftowej.
Tworzywa do produkcji wiązek są zbierane z Oceanu Indyjskiego i Morza Arabskiego przez firmę DSM Engineering Materials, dzięki czemu powstają także nowe miejsca pracy. Choć produkty wytwarzane z plastików zebranych z oceanów obejmują szeroką gamę towarów konsumpcyjnych, to do tej pory części samochodowe nie znajdowały się na tej liście.
Radim Passer, czeski biznesmen, mieszka blisko granicy z Niemcami i kilka razy testował możliwości swoich samochodów, między innymi Bugatti Veyron, na niemieckich autostradach pozbawionych limitów prędkości. Film, który udostępnił ostatnio na swoim kanale YouTube rozpala zmysły wszystkich fanów motoryzacji.
Nagranie na którym Bugatti Chiron o mocy 1500 KM osiąga niemal pełnie swoich możliwości to prawdziwa uczta dla fanów motoryzacji. Na poniższym wideo auto mknie z prędkością bliską maksymalnej, która wynosi 420 km/h.
Pamiętajcie jednak, że możliwości swoich samochodów najbezpieczniej jest testować na torach wyścigowych.
2 stycznia 2022 wystartuje 44. edycja najtrudniejszego rajdu świata, który z miejscowości Ha’il ruszy w prawie dwutygodniową odyseję. Podczas Rajdu Dakar 2022 zawodnicy przemierzą 8000 kilometrów nową trasą, która w tym roku odwiedzi Pustą Ćwiartkę, czyli bezkresne piaski pustynii w południowej części Półwyspu Arabskiego.
Załogi reprezentujące polską flagę Cobant Energylandia Rally Team wyruszyły na Rajd Dakar 2022. Ich podróż do Dżuddy ma kilka przystanków, m.in. na lotniskach w Krakowie, Warszawie oraz Dausze. A jeśli podróż, to i pakowanie! Co należy spakować do walizek na najtrudniejszy rajd świata? Pojazdami Cobant Energylandia Rally Team zajmuje się stajnia South Racing, więc zawodnicy muszą skupić się głównie na wyposażeniu osobistym. Co należy spakować do walizek na najtrudniejszy rajd świata?
Na Dakar należy zabrać przede wszystkim… ubrania. Zawodnicy muszą mieć ze sobą oczywiście rajdowe kombinezony, buty czy rękawice. Zawodnik rajdowy niemal od stóp do głów musi być ubrany w odzienie ognioodporne. Oznacza to, że potrzebuje także specjalnej, homologowanej, rajdowej bielizny. Tego, co ubiera się bezpośrednio na ciało. Do tych elementów zaliczają się skarpety, kalesony, golf czy kominiarka, nazywana w motorsportowym żargonie balaklawą. Na bieliznę przychodzą wspominane wcześniej kombinezon, buty, rękawice oraz w oczywiście kaski z systemem HANS, chroniącym głowę, kark czy ramiona zawodnika w razie wypadku.
Rajd Dakar to nie tylko ściganie. To dwa tygodnie spędzone w większości na pustyni. Nie wolno więc zapomnieć o ubraniach cywilnych. Rajd Dakar kojarzy się ze słońcem, piachem, wydmami, ale niewiele osób wie, że często, szczególnie o poranku, jest bardzo zimno. Sam przewodnik mówi o tym, że temperatury mogą wahać się… od 0 do 40 stopni Celsjusza. Należy zatem zabrać i ubrania letnie i przede wszystkim zimowe. Nie wolno zapominać również np. o ogrzewanych kamizelkach czy wkładkach do butów na baterie. Załogi na wyposażeniu muszą posiadać również namioty i śpiwory. Te przydają się między innymi podczas etapu maratońskiego.
Zawodnicy muszą pamiętać o podstawowym zestawie narzędzi, który umożliwi na przykład wymianę półosi czy drążka kierowniczego na trasie rajdu. Piekło Dakaru sprawia, że takich napraw często trzeba dokonywać właśnie samemu, podczas etapu, gdzieś pośrodku pustyni. Z racji tego, że normalne telefony są zakazane i podczas etapu znajdują się w zaplombowanej przez organizatora skrzynce, potrzebny jest telefon satelitarny – np. w razie konieczności wezwania pomocy. Na wypadek awarii systemów elektronicznych, piloci zawsze mają ze obą również kompas, umożliwiający dalszą nawigację.
A święciło się to, że kierowca dostawczaka nie oczyścił dachu z lodu. Kiedy wjechał na łuk, siła odśrodkowa sprawiła, że całe tafle zaczęły z niego spadać. Szczęśliwie na asfalt. Gdyby autor nagranie nie zatrzymał się, ten lód mógłby rozbić jego przednią szybę.
Podlaska policja odebrała trzy nowe radiowozy z hybrydowym napędem. To Toyoty Corolle z nadwoziem kombi wyposażone w benzynowy silnik 1.8 wspierany dodatkową jednostką elektryczną. Maksymalna moc układu to 122 KM. Od 0 do 100 km/h samochód rozpędza się w 10,9 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 180 km/h.
Nowe radiowozy podlaskiej policji, fot. materiały prasowe / Policja
Samochody trafią do komend w Hajnówce, Siemiatyczach i Wysokiem Mazowieckiem, gdzie będą stanowić wsparcie w codziennych patrolach prewencji.
Łącznie na trzy w pełni wyposażone i przygotowane do jazdy radiowozy wydano 330 tysięcy złotych, co daje 110 tysięcy złotych za sztukę. Zakup sfinansowano z programu modernizacji policji na lata 2021–2024 oraz budżetu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.
Sprzęgło samochodowe łączy silnik ze skrzynią biegów. Jego zadaniem jest rozłączanie przekładni i wału wyjściowego jednostki napędowej, aby zmiana przełożenia lub zatrzymanie pojazdu mogło odbyć się płynnie. Bez sprzęgła samochód gasłby podczas postoju, a zmiana biegów byłaby niemożliwa lub bardzo niszczyłaby układ napędowy. Sprzęgło jest elementem eksploatacyjnym i z czasem wymaga wymiany, ale złe jego użytkowanie może przyczynić się do jego szybszego zużycia.
Sprzęgło samochodowe – błędy kierowców, które skracają jego żywotność
W celu wydłużenia żywotności sprzęgła trzeba unikać jazdy na półsprzęgle. Oczywiście są sytuacje, w których jest to konieczne, np. podczas parkowania czy podczas ruszania. Ale generalnie powinno unikać się puszczania sprzęgła do połowy, ponieważ przyczynia się to do szybszego zużycia.
Popularnym błędem jest również nie wciskanie pedału sprzęgła do końca. W tym celu warto sprawdzić czy dywanik w żaden sposób nie blokuje pełnego docisku oraz warto zwrócić uwagę na obuwie – dotyczy to głównie kobiet prowadzących samochód w szpilkach. Możliwe, że obcas uniemożliwia całkowite wciśnięcie pedału sprzęgła, przez co będzie się ono szybciej ścierać.
Na szybsze zużycie wpływa również gwałtowne puszczanie sprzęgła. Aby uchronić mechanizm należy ruszać płynnie, a nagłe puszczenie sprzęgła przyśpiesza ścieranie się tarczy sprzęgła. Podobna sytuacja dzieje się podczas ruszania z wysokiego biegu. Dodajemy wtedy więcej gazu i szybciej puszczamy sprzęgło, co również je nadwyręża. Jednak zbyt wolne puszczanie sprzęgła również jest nie wskazane. Ruszanie powinno odbywać się poprzez delikatne dodanie gazu i stopniowe puszczanie pedału sprzęgła. W ten sposób auto ruszy płynnie, a mechanizmy nie zostaną nadwyrężone.
Stosunkowo częstym przypadkiem jest trzymanie nogi na pedale sprzęgła lub tuż nad nim, co również przyczynia się do szybszego zużycia mechanizmów. Kierowcy często tłumaczą się, że oni nie wciskają wtedy sprzęgła, ale mogą to robić nawet nieświadomie, np. podczas jazdy po nierównościach. Powoduje to ciągłą pracę sprzęgła, co wiąże się ze ścieraniem tarczy i łożyska. Dlatego po każdej zmianie biegów należy odłożyć nogę albo na podłogę, albo – co jest lepszym pomysłem – na specjalnie do tego zrobiony podnóżek.
Pierwszym i jednym z najczęstszych objawów zużytego sprzęgła jest jego ślizganie się. Jak rozpoznać ślizgające się sprzęgło? Mianowicie z efektem ślizgającego się sprzęgła mamy do czynienia, kiedy podczas dodawania gazu rosną obroty, a prędkość samochodu się nie zmienia lub wzrasta powoli. Jeśli zauważymy taki objaw, to najlepiej jak najszybciej udać się do mechanika, bo to znak, że sprzęgło jest już bardzo mocno zużyte.
Kolejnym częstym objawem jest wysokie „branie” sprzęgła. Polega to na tym, że musimy znacząco puścić sprzęgło, aby auto zaczęło ruszać. Coraz wyższe barnie sprzęgła jest zarazem naturalnym procesem, ale kiedy zakres pracy sprzęgła znacząco się zmniejszy, to znak, żeby udać się do mechanika. Prawdopodobnie kolejnym objawem jaki się pojawi, jeśli nie pojedziemy do mechanika, będzie wcześniej wspomniane ślizganie się sprzęgła.
Zużyte sprzęgło objawia się również brakiem możliwości wrzucenia biegu, kiedy silnik jest uruchomiony. Jest to znak, że m.in tarcza sprzęgła jest mocno zużyta, doszło do awarii skrzyni biegów lub doszło do uszkodzenia układu wysprzęglania.
Inne objawy zużytego sprzęgła, to:
nieprzyjemny zapach wewnątrz auta,
szarpanie podczas ruszania,
drżenie dźwigni zmiany biegów,
szum dochodzący z okolic skrzyni biegów
Czasami ciężko jest jednoznacznie określić czy doszło do zużycia sprzęgła, czy jest to inna usterka. Dlatego wymagana jest wizyta u mechanika, aby zdiagnozował co tak naprawdę wymaga naprawy lub wymiany.
Wymiana sprzęgła – cena
Cena za wymianę sprzęgła uwarunkowana jest od pojazdu jaki posiadamy. Brane są pod uwagę głównie dwa czynniki – koszt części i robocizna. Czasami same sprzęgło może kosztować ponad tysiąc złotych lub dostęp do sprzęgła jest tak trudny, że wymaga od mechaników dużo pracy. Jednak można określi, że średnio w pojazdach z segmentu B za wymianę sprzęgła zapłacimy od 400-800 złotych. W pojazdach klasy średniej cena może wahać się od 1000-4000 złotych. Natomiast w samochodach wyczynowych i samochodach klasy premium wymiana sprzęgła może wynieść nawet ponad 4 tys. złotych.
Sprzęgło jest drogim w naprawie elementem pojazdu, dlatego powinniśmy unikać wcześniej wspomnianych błędów. W ten sposób będziemy mogli dłużej cieszyć się sprawnym sprzęgłem. Powtarzając jeszcze raz – poprawne użytkowanie sprzęgła polega na jego płynnym i stopniowym puszczaniu przy jednoczesnym delikatnym dodawaniu gazu. Każde agresywne puszczanie lub niedokładne wciskanie pedału sprzęgła przyczynia się do jego szybszego zużycia.
Wydawałoby się, że takich samochodów już się nie robi. A tu niespodzianka! Zaprojektowany specjalnie dla Europy Hyundai Bayon pod maską ma wolnossący silnik 1,2 l, w ofercie nie ma hybryd, a jego wnętrze zaskakuje prostotą. Czy to idealne auto dla tych, którzy tęsknią do „zwykłej” motoryzacji?
Hyundai Bayon, fot. Karolina Chojnacka
Hyundai Bayon – wnętrze. Model i20 w przebraniu
Bayon to najmniejszy i najtańszy SUV w ofercie Hyundaia. Choć twierdzenie, że model ten otwiera gamę na SUV-ów jest lekko na wyrost. Bayon to nieco napompowany i lekko podniesiony i20 w przebraniu. Hyundai Bayon ma ten sam rozstaw osi co i20, ale jest dłuższy o 14 mm (to kosmetyczna różnica), o 40 mm wyższy i ma o 2,5 cm większy prześwit. Pojemność bagażnika to 411 l.
Hyundai Bayon zdecydowanie bardziej niż i20 wyróżnia się na drodze, głównie za sprawą odważnej stylistyki tylnej części pojazdu. Podwójne wybrzuszenie, które można dostrzec na klapie bagażnika i tylnym zderzaku, przyciąga wzrok. Uwagę zwracają także ostre linie dwukolorowego nadwozia.
Hyundai Bayon, fot. Karolina Chojnacka
Wnętrze Bayona jest niemal kopią kabiny i20. Wykonano je bardzo poprawnie i z dobrych materiałów. Jest jednak bardzo proste, brakuje w nim wyróżniających się elementów, które ożywiłyby kabinę. Tak samo prosty jest ekran 8-calowy w skromniejszych wersjach, 10,25-calowy w lepiej wyposażonych. System multimedialny działa sprawnie i nie sprawia problemów w obsłudze.
W aucie siedzi się niemal identycznie jak w i20, a wielu osobom łatwiej będzie w nim zająć pozycję z uwagi na nieco wyżej umieszczoną podłogę i fotele.
Kabina jest przyjazna użytkownikowi. Temperaturę i siłę nawiewu reguluje się dużymi przełącznikami, pozostałymi funkcjami zarządza się sporymi, rozsądnie rozmieszczonymi i czytelnie opisanymi przyciskami. Nie brak schowków i gniazd do ładowania urządzeń elektronicznych, a w topowej wersji konsola centralna kryje ładowarkę indukcyjną.
Hyundai Bayon, fot. Karolina Chojnacka
Hyundai Bayon – wrażenia z jazdy
Testowaną przeze mnie wersję Bayona napędza 1-litrowy silnik T-GDI o mocy 100 KM, sparowany z automatyczną skrzynią biegów. Od 0 do 100 km/h samochód rozpędza się w 11,7 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 180 km/h.
Hyundai Bayon został stworzony do jazdy po mieście. Ciężko jest się tu czymś zachwycić, ale i nie ma specjalnych powodów do narzekań. Skutecznie tłumi typowe nierówności polskich dróg, sprawnie „połyka” progi zwalniające, łatwo się nim manewruje. Łuki i zakręty pokonuje pewnie i bezpiecznie, z małą skłonnością do podsterowności. Przy prędkościach autostradowych samochód robi się nieco niestabilny, ale nic w tym dziwnego, w końcu waży nieco ponad tonę. W mieście Bayon zapewnia wystarczającą dynamikę jazdy i nie pali zbyt dużo. Podczas tygodniowego testu zużycia paliwa wyniosło 7,1 l/100 km.
Zmiana trybu jazdy wyraźnie wpływa na zachowanie samochodu. W trybie Eco auto dosyć leniwie odpowiada na dodanie gazu (dopóki nie wciśnie się go bardzo mocno), ale przełączenie na Sport zdecydowanie ożywia Bayona. Reakcja na ruchy prawego pedału staje się wtedy żywsza, automat pozwala silnikowi wykorzystywać wyższe obroty, a podczas hamowania ochoczo redukuje biegi.
Hyundai Bayon, podobnie jak inne samochody koreańskiego producenta, ma bardzo czułe systemy bezpieczeństwa. Po włączeniu kierunkowskazu, sygnał dźwiękowy natychmiast ostrzegał przed znajdującym się na pasie obok samochodzie, co irytowało, gdy na przykład stało się na prawym pasie do skrętu. Systemy często integrują też w układ kierowniczy, starając się utrzymać samochód na pasie, nawet gdy jedynie zbliżamy się do linii.
Hyundai Bayon, fot. Karolina Chojnacka
Hyundai Bayon – cena
Ceny Hyundaia Bayona zaczynają się już od 66 700 złotych. Testowany egzemplarz w wersji wyposażenia Executive, z silnikiem 1.0 T-GDI, skrzynią DCT i dodatkowymi opcjami kosztuje 107 300 złotych.
Hyundai Bayon, fot. Karolina Chojnacka
Hyundai Bayon – opinia
Takich samochodów już się nie buduje. Bayon może przyciągnąć klientów do salonów Hyundaia swoją ciekawą stylistyką, prostym silnikiem i niską ceną. Jest praktyczny i funkcjonalny, sprawdzi się w codziennym użytkowaniu. I choć Koreańczycy będą twierdzili, że to SUV, to z SUV-em Bayon ma tyle wspólnego, że obydwa mają cztery koła. Należy o tym pamiętać, gdyby ktoś chciał brać Bayona pod uwagę jako auto rodzinne.
Chyba dla każdego kierowcy, pierwsza dłuższa podróż samochodem na fotelu prowadzącego, wiąże się ze sporym niepokojem. Martwimy się warunkami na drodze, ryzykiem zaśnięcia za kierownicą, ale również tym, by nasze auto nie uległo awarii czy też nie odmówiło posłuszeństwa w trakcie podróży. Dlatego właśnie, warto przypomnieć sobie najważniejsze rzeczy, które powinniśmy skontrolować w naszym samochodzie przed wybraniem się w długą trasę.
OPONY
Pierwszą rzeczą wymagającą naszej weryfikacji powinny być opony. W głównej mierze od ich stanu zależy to, czy bezpiecznie dojedziemy do celu i nie będziemy mieli przy tym problemów podczas kontroli policyjnej. Bieżnik opon powinien być odpowiednio głęboki, ponieważ jego zadaniem jest m.in. odprowadzanie wody. Jeśli zauważymy, że w ostatnim czasie uległ on spłyceniu poza dopuszczalne normy (3 mm w przypadku opon letnich i 4,5 mm w przypadku zimowych), powinniśmy udać się do wulkanizatora. Zbyt płytki bieżnik jest niebezpieczny, ponieważ zmniejsza naszą kontrolę nad pojazdem i zwiększa ryzyko wpadnięcia w poślizg. Przyglądając się oponom przed wyjazdem, powinniśmy ponadto zwrócić uwagę na to, czy nie posiadają charakterystycznych bąbli i czy ich guma nie parcieje. Dodatkowo, kluczowe będzie również zbadanie ciśnienia w oponach.
POZIOM PŁYNÓW
Przed wyruszeniem w dalekie strony, szczególną uwagę powinniśmy poświęcić poziomowi wszelakich płynów w układach samochodu. Mowa tu głównie o: płynie hamulcowym, płynie chłodniczym, płynie do spryskiwaczy, a także o oleju silnikowym. Przy czym o ile płyn do spryskiwaczy najlepiej jest uzupełnić całkowicie, o tyle reszta posiada swoje poziomy, których powinniśmy się trzymać. Warto również pamiętać – planując podróż w okresie zimowym – o sprawdzeniu temperatury zamarzania płynu chłodniczego. Dzięki temu unikniemy przykrej niespodzianki w trakcie jazdy.
UKŁAD HAMULCOWY
Bardzo istotną kwestią jest też oczywiście sprawdzenie sprawności układu hamulcowego. Mamy tu na myśli wzrokową kontrolę klocków hamulcowych oraz, o ile to możliwe, tarcz, przewodów, a także poziomu płynu hamulcowego. Jeśli nie wiemy jak to zrobić, udajmy się do wyspecjalizowanego warsztatu samochodowego.
STAN WYCIERACZEK SAMOCHODOWYCH I ICH PIÓR
Kluczowym elementem do sprawdzenia są również wycieraczki samochodowe – zwłaszcza gdy udajemy się w podróż w okresie jesienno-zimowym lub kierujemy się w miejsca cechujące się częstymi opadami deszczu lub śniegu.
Naszej uwadze nie powinny umknąć zarówno ramiona wycieraczek, jak i ich gumowe elementy mające bezpośredni wpływ na zbieranie wody z szyb, a co za tym idzie – poziom naszego bezpieczeństwa podczas jazdy i komfort poruszania się po drogach.
Niepokój powinny wzbudzić w nas zarówno efekty wizualne związane z pracą wycieraczek, jak i te dźwiękowe. Mowa tutaj głównie o rozmazywaniu zanieczyszczeń na szybie, niedokładnym zbieraniu wody czy przeskakiwaniu, a także o wszelkiego rodzaju piskach wywoływanych przez poruszającą się po szybie gumie wycieraczki. Wówczas należy wycieraczki wymienić na nowe, by nie stresować się dodatkowo utrudnioną widocznością.
WYPOSAŻENIE SAMOCHODU
Mówiąc „wyposażenie samochodu”, mamy na myśli przede wszystkim przedmioty niezbędne do bezpiecznego poruszania się autem (bez względu na to, czy jedziemy w krótką, czy długą drogę). Nasz ekwipunek powinien zawierać:
trójkąt ostrzegawczy,
uzupełnioną apteczkę,
kamizelkę odblaskową,
zapasowe koło oraz narzędzia przydatne podczas zmiany koła,
gaśnicę,
zapasowe żarówki do reflektorów,
klucze i kombinerki.
W sytuacjach podbramkowych przedmioty te z pewnością okażą się przydatne.
DOKUMENTY ORAZ WAŻNE UBEZPIECZENIE
Nigdy nie zapominajmy o sprawach formalnych. Przed wyruszeniem w trasę za granicę upewnijmy się, że posiadamy ze sobą dowód rejestracyjny auta, a niezależnie od destynacji podróży – że nasza polisa jest aktualna.
Niestety, często zdarza się, że konieczność przedłużenia polisy ubezpieczeniowej wypada nam z głowy – zwłaszcza w natłoku wrażeń związanych z wycieczką. W Polsce istnieje obowiązek posiadania aktywnego OC, dlatego za chociażby jednodniową zwłokę w uiszczeniu składek grozi nam kara finansowa! W 2021 roku dla samochodu osobowego wynosi ona ponad 1 100 złotych i rośnie wraz z upływem kolejnych dni. Jeśli planujemy wyjazd zagraniczny samochodem, powinniśmy rozważyć również wykupienie pakietu ubezpieczeniowego AC lub Assistance, które uchronić nas mogą przed wszelkimi nieprzewidzianymi zdarzeniami losowymi.
Jak widać – zanim wyruszymy w dłuższą trasę naszym samochodem, czeka nas sporo zadań. Musimy skontrolować sprawność najważniejszych elementów auta, takich jak opony, wycieraczki samochodowe, oświetlenie czy układ hamulcowy. Nie zapominajmy również o sprawdzeniu wyposażenia auta – a więc upewnieniu się, że posiadamy takie przedmioty jak gaśnica, apteczka, trójkąt ostrzegawczy i inne. Kluczową rolę odgrywają również sprawy papierkowe. Powinniśmy sprawdzić ważność naszej polisy ubezpieczeniowej, a w przypadku podróży zagranicznej – zabrać ze sobą dowód rejestracyjny pojazdu. I o ile te ostatnie możemy zrobić na krótko przed wyjazdem, resztę powinniśmy skontrolować nieco wcześniej.
W Polsce jest 13,7 tysiąca przejazdów drogowo-kolejowych. Najwięcej jest takich, na których brakuje zapór, a nawet sygnalizacji świetlnej. Kierowcy nagminnie łamią przepisy, nie zatrzymując się przed torami i doprowadzając do tragicznych wypadków. Jak informuje PKP Polskie Linie Kolejowe, od początku stycznia do końca listopada 2021 roku doszło do 159 wypadków i kolizji na przejazdach kolejowo-drogowych. Zginęło w nich 25 osób, a 12 odniosło ciężkie obrażenia ciała.
Specjalne fotoradary pojawią się na pięciu przejazdach kolejowych. Będą to pierwsze tego typu urządzenia w kraju. Główny Inspektorat Transportu Drogowego ujawnił lokalizacje fotoradarów, które będą rejestrować samochody pokonujące przejazdy kolejowo-drogowe przy czerwonym świetle:
Warszawa (województwo mazowieckie) – ul. Cyrulików/Okuniewska w Rembertowie, przejazd kategorii B
Wrocław (województwo dolnośląskie) – ul. Szczecińska, przejazd kategorii B
Makowiska (województwo kujawsko-pomorskie) – droga wojewódzka nr 397 (Otorowo-Makowiska), przejazd kategorii C
Parkowo (województwo wielkopolskie) – droga powiatowa Jaracz-Józefinowo, przejazd kategorii C
Radomsko (województwo łódzkie) – ul. Piłsudskiego, przejazd kategorii B
Nowy rodzaj fotoradarów trafi do Polski, fot. materiały prasowe / GITD
Urządzenia mają pracować na tej samej zasadzie, co z zestawy do wykrywania wjazdu na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Kamery współdziałają z sygnalizacją i jeżeli przy czerwonym sygnale kierowca wjedzie za sygnalizator lub ominie zapory, system wykona fotografie przedstawiające pojazd z przodu i z tyłu. Dzięki oprogramowaniu do odczytywania numerów rejestracyjnych system będzie w stanie samodzielnie odnaleźć dane właściciela samochodu czy motocykla w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Potem odpowiednia korespondencja trafi do skrzynki pocztowej takiej osoby.
Od 1 stycznia 2022 roku mandat za wjechanie na przejazd kolejowy, gdy jest to zabronione, będzie wynosił minimum 2000 złotych. Obecnie taryfikator mandatów przewiduje karę w wysokości od 300 do 500 złotych.
Na razie nie wiadomo dokładnie, kiedy nowe fotoradary pojawią się na przejazdach. Obecnie toczy się postępowanie, które ma wyłonić wykonawcę sieci urządzeń. Od momentu podpisania umowy wybrana firma będzie miała 44 tygodnie na zakończenie montażu.
Hyundai zamyka swoje centrum rozwoju silników spalinowych. Hyundai Kia Namyang Technology Research Center funkcjonowało nieprzerwanie od 1983 roku, w ostatnim okresie zatrudniało 12 000 osób. Jest to kolejna zmiana związana z przejściem producenta na wyłączną produkcję samochodów elektrycznych.
Wprowadzone przez Hyundaia zmiany są efektem szybszego niż oczekiwano pójścia światowego przemysłu motoryzacyjnego w kierunku aut elektrycznych. Dział odpowiedzialny za budowę silników spalinowych postanowiono przekształcić w zespół rozwoju elektryfikacji. Wszystkie centra związane z „tradycyjnym” układem napędowym zostały zreorganizowane w jednostki związane z elektromobilnością. Jednocześnie Hyundai zapowiedział, że skupi się na rozwoju technologii związanej z akumulatorami, tworząc centrum rozwoju baterii.
Hyundai postanowił również usprawnić struktury w firmie, aby maksymalnie skrócić harmonogram prac nad nowymi samochodami elektrycznymi. Zespoły zostały zunifikowane w organizację rozwoju pojazdów, obejmującą zakres obowiązków od projektowania, aż do masowej produkcji.
Deklaracja związana z zakończeniem produkcji samochodów z silnikami spalinowymi i likwidacją działów z nimi związanych jest niewątpliwie znakiem czasów. Od 2030 roku wszystkie samochody oferowane przez koreańskiego producenta będą wyłącznie elektryczne.
Wybór zbiornika to jeden z pierwszych kroków, którego musimy się podjąć po zdecydowaniu, że chcemy zamontować instalację gazową w naszym samochodzie. Na nasze szczęście do wyboru mamy tylko dwa rodzaje butli – zbiornik toroidalny i zbiornik cylindryczny. Przy wyborze zbiornika powinniśmy kierować się kilkoma aspektami. Jakimi?
Po pierwsze, wybór zbiornika powinien być uzależniony od samochodu jaki posiadamy. Musimy zwrócić uwagę ile miejsca mamy w samochodzie, aby nie kupić czasem zbyt dużego zbiornika. Warto również zastanowić się czy potrzebujemy dużo miejsca w bagażniku, bo butla może znacznie zmniejszyć tam ilość wolnej przestrzeni.
Drugą sprawą są też nasze preferencje co do wielkości butli, czy będziemy chcieli częściej odwiedzać stacje paliwowe czy rzadziej. Niestety zbiorniki toroidalne, które można ukryć w miejscu koła zapasowego, przez co nie zabierają przestrzeni bagażowej, występują w mniejszych rozmiarach niż zbiorniki cylindryczne.
Zbiornik LPG toroidalny
Zbiorniki toroidalne mają kształt koła, przez co najczęściej montowane są w miejscu koła zapasowego. Niestety minusem tego jest, że zbiorniki tego rodzaju nie mają dużej pojemności. Zazwyczaj ich pojemność wynosi od 35-55 litrów, co może być niewystarczające, jeśli samochód służy nam do pokonywania dłuższych dystansów. Oczywiście nie jest to aż tak dużym utrudnieniem, ale po prostu będzie wiązało się to z częstszymi wizytami na stacjach benzynowych, przez co nasza podróż się wydłuży.
Zaletą tego zbiornika jest miejsce jego zamontowania – w miejscu koła zapasowego lub pod samochodem. W ten sposób nie stracimy miejsca na bagaże w bagażniku. Chyba, że zdecydujemy się na zachowanie koła zapasowego, które będziemy musieli przewozić w specjalnym pokrowcu w bagażniku. Jednak lepiej jest przewozić koło w pokrowcu, które zawsze możemy wyjąć z samochodu, aby nasze zakupy czy bagaże się zmieściły niż mieć w bagażniku butlę, której już nie ruszymy nigdzie.
Natomiast, w przypadku zamontowania butli pod podwoziem, to niestety nie wszystkie pojazdy mają taką zdolność. Aby butla mogła być zamontowana pod autem musi być zachowany odpowiedni odstęp zbiornika od powierzchni podłogi oraz należy zabezpieczyć zbiornik specjalną osłoną wykonaną najczęściej z włókna szklanego lub tworzywa sztucznego.
Zbiornik LPG cylindryczny
Zbiorniki cylindryczne to zbiorniki mające kształt walca. Są idealne dla osób, które chcą rzadziej odwiedzać staje benzynowe, ponieważ ich pojemność wynosi od 25-140 litrów (istnieją nawet większe zbiorniki, ale one nie są stosowane w samochodach osobowych). Jednak ich pojemność jest zarazem minusem, ponieważ montuje je się zazwyczaj w bagażniku, przez co zmniejsza się wolna przestrzeń bagażowa. Zazwyczaj zbiornik montowany jest w poprzek auta tuż za tylnymi siedzeniami, więc jeśli jest on za duży to uniemożliwia powiększenie bagażnika poprzez schowanie foteli (o ile nasz samochód ma taką możliwość).
Dlatego czasem kierowcy decydują się zamontować go wzdłuż auta, aby w razie potrzeby móc powiększyć przestrzeń bagażową. Jednak przełożenie ciężaru na jedną stronę może pogorszyć komfort prowadzenia auta i przyczyniać się do szybszego zużywania zawieszenia. Zbiornik cylindryczny może być również montowany pod podwoziem, ale podobnie jak w sytuacji zbiorników toroidalnych muszą zostać spełnione odpowiednie warunki.
Homologacja butli LPG
Pierwsza homologacja wydawana jest przez Transportowy Dozór Techniczny na 10 lat. Po tym czasie należy wykonać ponownie homologację udając się do odpowiedniego warsztatu. Tam w zależności od stanu butli uzyskamy homologację maksymalnie na kolejne 10 lat. Mianowicie buta może być użytkowania maksymalnie przez 20 lat. Po takim okresie trzeba kupić nowy zbiornik.
Ceny zbiorników uzależnione są od producentów oraz pojemności. Dlatego na rynku znajdziemy butle kosztujące ok. 350 złotych, ale również są takie, za które zapłacimy ok. 800 złotych.
Wybór odpowiedniego zbiornika nie jest bardzo trudny, ale trzeba to dobrze przemyśleć. Jeśli wiemy na czym najbardziej nam zależy – przestrzeni bagażowej, pokonanym dystansie – to wybór będzie prosty. W ostateczności zawsze możemy udać się do specjalisty, który doradzi nam jaki zbiornik będzie odpowiedni do naszego samochodu. Podczas wyboru warto zwracać uwagę jeszcze na producentów i jakość blachy, z której wykonany jest zbiornik.
Telefon i samochód. Jeszcze kilka lat temu mało kto spodziewał się, że te dwa światy zostaną połączone w tak skuteczny, wygodny i bezpieczny sposób. Integracja urządzeń mobilnych z autami przeszła długą drogę, od prostych zestawów głośnomówiących, aż do teraz, gdy nowe samochody mają bezprzewodowe ładowarki, a system multimedialny łączy się ze smartfonem, dając dostęp do niezliczonych aplikacji, map, serwisów streamingowych i innych funkcji przydatnych w trasie.
Google Maps
Google Maps ułatwiają życie kierowcom, potrafiąc znaleźć najkrótszą drogę. A do tego reagują na bieżąco na zmieniające się warunki ruchu (oferując objazdy) oraz stale poszerzają funkcjonalność. Od pewnego czasu kierowcy mogą oznaczać np. patrole policyjne napotkane na drodze – tak żeby inni kierujący nie wpadli na kontroli prędkości.
Yanosik
Aplikacji Yanosik nie trzeba przedstawiać kierowcom, którzy pokonują tysiące kilometrów miesięcznie. Z jej dobrodziejstw mogą również skorzystać ci, którzy wybierają się w trasy tylko raz na jakiś czas. Wszystko zaczęło się od możliwości informowania innych kierowców o policyjnych patrolach. Z czasem Yanosik stał się również aplikacją do nawigacji i informującą o utrudnieniach, wypadkach i robotach drogowych, które napotykamy na drodze. Całość bazuje na raportach innych użytkowników i od lat sprawdza się bardzo dobrze. Choć polski program może służyć do nawigacji, ujęliśmy go w osobnym podpunkcie, ze względu na jego znacznie szersze możliwości i zastosowanie, które doceniło wielu zawodowych kierowców.
To polska aplikacja, która umożliwia prowadzenie dziennika tankowań, a także dodatkowych kosztów związanych z utrzymaniem pojazdu. Dzięki zapisywaniu informacji o poprzednich tankowaniach, które należy wprowadzać ręcznie, można lepiej śledzić zmianę cen na konkretnej stacji. Dostępny jest także prosty kalkulator, który umożliwia obliczenie przybliżonych kosztów trasy.
Aplikacja jest darmowa, a do jej użytkowania nie jest potrzebne utworzenie żadnego konta, dane zapisywane są lokalnie, ale po skonfigurowaniu możecie wykonywać ich backup do chmury.
Już od kilku lat za pomocą aplikacji Autopay można automatycznie płacić za przejazd odcinkami autostrady A1 pomiędzy Toruniem a Gdańskiem oraz A4 od Krakowa do Katowic. Dla kierowców, którzy korzystają z aplikacji Autopay szlabany podnoszą się same, a należna kwota automatycznie ściągana jest z karty płatniczej i do tego jest niższa niż w przypadku regulowania należności manualnie. Od niedawna Autopay automatycznie obsługuje również płatności na odcinkach A2 Konin-Łódź oraz A4 Wrocław-Gliwice.
Autopay nie działa w oparciu o stałą lokalizację, ma intuicyjny proces rejestracji, a do tego nie wymaga założenia konta przedpłaconego, a pobiera środki z konta bankowego kierowcy.
Bardzo często gdy parkujemy samochód w centrum miasta, konieczne jest uiszczenie stosownej opłaty. Najpierw trzeba znaleźć parkomat, później wbić do niego numer rejestracyjny, a następnie opłacić parkowanie. Czy opłaty można dokonać w inny, łatwiejszy sposób? Oczywiście że tak. Pozwala na to aplikacja Mobilet. Płatność odbywa się bezgotówkowo, kierowca ma pełną kontrolę nad czasem parkowania i rozlicza się co do faktycznie wykorzystanej minuty. System działa w ponad 100 miastach Polski.
AutoGuard Black Box
Rejestrator jazdy jest jednym z ulubionych gadżetów motoryzacyjnych współczesnych kierowców. Dzięki aplikacji AutoGuard Black Box rejestrator można zrobić… ze swojego telefonu! Aplikacja wraz z obrazem zapisuje takie dane jak prędkość, dane GPS czy pobliskie adresy. Program może też robić automatycznie zdjęcia w sytuacji, którą uzna za kluczową.
Głównym beneficjentem Programu budowy 100 obwodnic mają być mieszkańcy miast i miejscowości, którzy szczególnie odczuwają skutki ruchu drogowego. Podstawowym celem budowy obwodnic jest wyprowadzenie ruchu tranzytowego z miast i miasteczek. Dzięki temu zwiększy się bezpieczeństwo kierowców i podróżnych, a także mieszkańców poszczególnych miejscowości.
Jak informuje portal Auto.dziennik.pl, do zapowiedzianych 100 obwodnic dodano 51 nowych obiektów tego typu. Dodatkowe pieniądze pochodzą z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg.
Dodatkowych 51 obwodnic powstanie w 16 województwach:
Województwo dolnośląskie: obwodnica miejscowości Boguszów-Gorce, II etap obwodnicy Bolesławca, obwodnica Obornik Śląskich
Sytuacja na nagraniu jest oczywista i oburzająca. Kierowca Mazdy wyprzedza na czołówkę i przed wypadkiem musi ratować się ucieczką na pobocze. To samo robi jadący za nim kierujący Audi. Autor nagrania komentuje to słowami: „Pierwsze wyprzedza na czołówkę, a drugie robi za glonojada. Tak samo „mądre” jak to pierwsze”. Czego można się tu czepić?
Ano tego, że obaj kierowcy osobówek wyprzedzali w miejscu dozwolonym, a w momencie rozpoczęcia manewru, nie widzieli autora nagrania. Kiedy sytuacja okazała się patowa, powinni byli próbować wrócić na swój pas. Natomiast autor nagrania powinien zjechać na pobocze – tak jest przyjęte, że w razie zagrożenia, każdy ucieka w swoją stronę. Tak jest prościej, logiczniej i unikamy sytuacji, w której dwa jadące na siebie pojazdy, zjadą w tym samym kierunku.
Tymczasem autor nagrania, bez wątpienia jadący samochodem ciężarowym, nie wykonał żadnego ruchu. Prawo co prawda nakłada na niego obowiązek podjęcia działania, w celu uniknięcia wypadku, ale on pewnie o tym nie słyszał. Słyszał prawdopodobnie za to o tym, że w razie zderzenia, ginie kierowca osobówki a nie ciężarówki. Czym się więc miał przejmować?
Heritage Customs to holenderskie przedsiębiorstwo, które od dawna specjalizuje się w przerabianiu Land Roverów. Najnowsze dzieło firmy to Defender Valiance Convertible.
Land Rover Defender Valiance Convertible to kabriolet, który powstał na bazie modelu 90, czyli tzw. „krótkiego” Defendera.
Heritage Customs zaprojektowało trzy, dość mocno się od siebie różniące, wersje stylistyczne Defendera jako kabrioletu.
Pierwsza nosi nazwę Côte d’Azur i ma kojarzyć się z Lazurowym Wybrzeżem. Samochód ma 22-calowe felgi otoczone oponami z białymi bokami. Nadwozie pokryto niebieskim lakierem, a dach jest brązowy.
Druga odmiana to Kokkini Paralia. Kokkini Paralia to słynna plaża na Santorini, wyróżniająca się czerwonym piaskiem. Land Rover ma lakier w podobnym kolorze, czarne felgi i różne ciemne akcenty.
Trzeci wariant nosi nazwę Solihull Sand, który nawiązuje do pierwszego Land Rovera z 1948 roku, jaki ujrzał światło dzienne. Zielony lakier i białe, stalowe felgi faktycznie przywodzą na myśl dawne modele marki.
Powstanie tylko pięć egzemplarzy Land Rover Defender Valiance Convertible. Cena każdej wersji jest taka sama – to 138 000 euro (czyli w przeliczeniu około 637 000 złotych), ale bez uwzględnienia różnych lokalnych podatków i kosztów transportu. Warto podkreślić, że „w cenie” jest Defender 90 o wartości 65 tysięcy euro, będący podstawą przeróbki.
Wersja seryjna BMW M5 E39 ma wolnossący silnik V8 o pojemności 4,9 l i mocy 400 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi natomiast 500 Nm. Dzięki temu, auto przyspiesza do „setki” w zaledwie 5,3 sekundy, a prędkość maksymalna została ograniczona do 250 km/h. Samochód ma napęd na tylną oś oraz manualną skrzynię biegów.
Po tuningu, moc jednostki napędowej wzrosła do 600 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi teraz 700 Nm. W ile rozpędza się od 0 do 100 km/h nie wiemy, ale wiadomo, że prędkość maksymalna BMW wzrosła do 300 km/h.
Zobaczcie, jak BMW M5 E39 radzi sobie na niemieckiej autostradzie!
Mandat w wysokości 5 tysięcy złotych będzie grozić kierowcy, który pozostawi samochód na miejscu parkingowym przeznaczonym dla samochodów elektrycznych. Co więcej, karę otrzymać będą mogli także posiadacze elektryków, a nie tylko samochodów spalinowych.
Zatrzymanie samochodu na miejscu postojowym z pionowym znakiem „EV ładowanie” w przypadku, gdy samochód nie będzie się ładować, będzie grozić mandatem karnym. Podobnie jak przekroczenie czasu ładowania w sytuacji, gdy został on określony na znaku.
Ile będzie kosztować nieprzestrzeganie nowych oznaczeń? Biuro prasowe Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w korespondencji z portalem WysokieNapiecie.pl, wyjaśnia:
Gdy kierujący pojazdem (napędzanym na przykład silnikiem spalinowym) nie będzie respektował normy (dyspozycji) płynącej z przyjętego oznakowania (pionowego, poziomego), wskazującej wyraźnie na przeznaczenie miejsce postoju, w tym przypadku dla pojazdów elektrycznych, organ kontroli ruchu drogowego może zastosować pouczenie, mandat karny w wysokości 100 złotych albo sporządzić wniosek o ukaranie do sądu, gdzie kara grzywny może wynieść do 5 tysięcy złotych.
Po zakończeniu ładowania baterii trzeba będzie zwolnić miejsce, a nie zrobić sobie z niego parking. Policja niewątpliwie będzie wyczulona na takie zachowania i będzie wystawać odpowiednio wysokie mandaty.
Do dramatycznego zdarzenia doszło 16 grudnia o godzinie 15:00 na stacji paliw w chińskim Shenzhen.
Na nagraniu widać, jak mężczyzna ubrany w szarą kurtkę wyjmuje pistolet od benzyny podczas tankowania i oblewa nią karoserię. Chwilę później odpala zapalniczkę i Porsche Cayenne staje w ogniu. Sprawca błyskawicznie ucieka z miejsca zdarzenia.
W tej sytuacji wzorowo zachowali się świadkowie zdarzenia. Mężczyzna obserwujący postęp tankowania przy dystrybutorze natychmiast podbiegł do drzwi samochodu. Obecna w środku kobieta szybko wybiegła z auta, a obsługa stacji sięgnęła po gaśnice. Dzięki szybkim reakcjom nikomu nic się nie stało.
Do niecodziennego zdarzeni doszło w prowincji Sant Julià de Lòria w Andorze. 82-letni kierowca stracił panowanie nad swoim Ferrari 512 TR. W efekcie kultowy samochód najpierw odbił się od bariery, a następnie przeciął kilka pasów i z impetem wbił się w jedną z szyb znajdującego się w pobliżu centrum handlowego.
Jak poinformowały lokalne media, 82-latek prowadzący Ferrari, jego 59-letnia pasażerka oraz 44-letni pracownik centrum trafili do szpitala.
Ten egzemplarz Ferrari 512 TR na drogi już raczej nie wyjedzie. Przód samochodu doznał bardzo rozległych uszkodzeń, a ze zderzaka nie było czego zbierać. Niestety jest bardzo prawdopodobne, że w samochodzie doszło również do złamania podłogi.
Szkoda? Oczywiście, bo Ferrari 512 TR to żywa legenda.
Ferrari wypuściło 512 TR w 1991 roku jako zaktualizowaną wersję kultowej Testarossy . Szacuje się, że powstało około 2200 egzemplarzy Ferrari 512 TR, z których każdy wyposażony jest w 4,9-litrowy silnik V12 o mocy 422 KM i maksymalnym momencie obrotowym 491 Nm. To pozwala na rozpędzanie samochodu od 0 do 100 km/h w około 4,8 sekundy.
Kupno pełnoprawnego kampera to zwykle wydatek kilkuset tysięcy złotych. W kategoriach prawdziwej okazji można więc traktować pojazd przygotowany przez firmę Autokemper Prom, bazujący na Ładzie Nivie.
Pojazd jest typem półintegry – zachowano jego przednią część, natomiast za pierwszym rzędem siedzeń zaczyna się część mieszkalna. Zaskakująco dobrze wyposażona. Znajdziemy tu nie tylko zlew, kuchenkę (z jednym palnikiem) oraz lodówkę, ale nawet mikrołazienkę z prysznicem oraz toaletą. Auto ma na pokładzie dwa zbiorniki z wodą – 60 l pitnej oraz 40 l do „pozostałych zastosowań”.
Łada Niva kamper oferuje miejsce do spania dla trzech osób z czego trzecia musi zadowolić się wąską kanapą. Nie powinno być to jednak problemem, biorąc pod uwagę, że auto ma tylko dwa miejsca w „szoferce”.
Samochód jest wyraźnie większy od standardowej Nivy i mierzy 490 cm długości. Niedużo jednak jak na kampera, ale z drugiej strony ma aż 285 cm wysokości. Pod maską pracuje wolnossący silnik 1,8 l o mocy 100 KM i współpracujący z napędem na wszystkie koła.
Niva Kamper dostępna jest na europejskich rynkach, chociaż nie w Polsce. Po przeliczeniu ceny z Niemiec, otrzymujemy kwotę 83 tys. zł, a więc śmiesznie niską, szczególnie jak na tak wyposażonego kampera.
Na jednej z ulic Rzeszowa, patrol ITD zatrzymał do kontroli drogowej czteroosiową wywrotkę. Inspektorzy podejrzewali, że pojazd może być przeładowany, gdyż piasek załadowany był równo z wysokimi burtami.
Pomiar masy i nacisków osi tylko potwierdził ich przypuszczenia. Samochód z ładunkiem ważył 41,3 t zamiast dopuszczalnych 32 t. Taki tonaż spowodował również przekroczenie dozwolonego nacisku podwójnej osi napędowej pojazdu o 7,1 t.
Z powodu stwierdzonych naruszeń inspektorzy zakazali kierowcy dalszej jazdy z miejsca kontroli do momentu rozładowania nadmiaru piachu na inny pojazd. Wobec przewoźnika drogowego wszczęto postępowanie administracyjne z ustawy o transporcie drogowym i prawa o ruchu drogowym. Przedsiębiorcy grozi kara pieniężna.
Spójrzcie na poniższe nagranie. Pieszy wchodzi na przejście prowadzące przez dwa pasy ruchu w tym samym kierunku i kiedy jest już na drugim z nich, zostaje potrącony przez autobus i upada na asfalt. Jak mogło dojść do tego zdarzenia?
Niestety kamera nie uchwyciła szerzej sytuacji i nie wiemy jak wyglądał przejazd autobusu. Ale popatrzcie na nagranie jeszcze raz. Pieszy nie wchodzi na pas bezmyślnie i na ślepo. Spogląda w stronę, z której nadjeżdżał autobus. Lecz na tym spojrzeniu skończyło się jego zainteresowanie własnym bezpieczeństwem. W najmniejszym stopniu nie zareagował, kiedy autobus w niego wjechał.
A co robił kierowca autobusu? Z pewnością mógł zachować większą ostrożność, zbliżając się do przejścia dla pieszych. Ale nie wiemy skąd nadjechał, kiedy mógł pieszego zauważyć, ani jaki miał czas na reakcję. Trzeba też wziąć pod uwagę, że awaryjne hamowanie autobusu stwarza poważne zagrożenie dla pasażerów, przez co kierowcy korzystają z niego niezwykle rzadko.
Odcinek S19 Łowisko – Sokołów Małopolski Północ udostępniono do ruchu cztery miesiące przed terminem zakończenia robót. Będą występować co prawda lokalne ograniczenia, ale GDDKiA postanowiła nie czekać, skoro kierowcy już teraz mogą skorzystać z nowo wybudowanej trasy i tym samym przejechać drogą ekspresową pomiędzy węzłami Rudnik nad Sanem oraz Rzeszów Wschód na skrzyżowaniu S19 z A4.
Na węzłach obowiązywać będzie ograniczenie prędkości (węzeł Łowisko do 70 km/h, węzeł Sokołów Małopolski Północ do 50 km/h). Do czasu zakończenia wszystkich prac na Miejscach Obsługi Podróżnych, będą one wyłączone z użytkowania. Do wiosny przyszłego roku wykonawca będzie prowadził jeszcze roboty, które nie będą jednak wpływały na ruch na ciągu głównym S19.
Nowy odcinek S19 – opis drogi
Odcinek ma długość ok. 8,2 km. Wykonawcą prac jest firma Budimex. Umowę o wartości 286 403 716,49 zł podpisano 21 grudnia 2018 r. Fragment rozpoczyna się na węźle Łowisko (dotychczasowa nazwa Kamień) na przecięciu S19 i DK19. Następnie trasa skręca lekko na południowy zachód, gdzie przecina drogę powiatową nr 1211R.
Około 700 m dalej, po obu stronach drogi, zlokalizowane zostały Miejsca Obsługi Podróżnych (MOP Kamień, kat. I). Następnie trasa lekkim łukiem zmienia kierunek na południowo-wschodni, omijając duże kompleksy leśne. Około 1,5 km dalej zlokalizowany jest węzeł Sokołów Małopolski Północ, na którym droga ekspresowa S19 krzyżuje się z trasą DK19. Bezpośrednio przy węźle znajduje się Obwód Drogowy z Centrum Zarządzania Ruchem.
W ramach inwestycji wybudowano dwa węzły drogowe (Łowisko i Sokołów Małopolski Północ), sześć wiaduktów (w tym przejścia dla zwierząt średnich górą i dołem) oraz dwa przepusty dla zwierząt małych o funkcji ekologicznej.
Droga S19 – ciekawostki z budowy nowego odcinka
Na tym odcinku drogi ekspresowej S19 wykonano ok. 829 000 m3 wykopów i ok. 463 700 m3 nasypów drogowych. Wykop o takiej objętości pomieściłby aż trzy stadiony piłkarskie, natomiast z takiej ilości urobku ziemnego powstałaby góra 24 razy większa niż krakowski Kopiec Kraka. Ponadto, w ramach robót budowlanych, ułożono 912 000 m2 warstw bitumicznych (w tym podbudowa, warstwa wiążąca i ścieralna), co stanowi teren 2,5 raza większy niż powierzchnia Morskiego Oka. Z kolei do budowy wszystkich obiektów mostowych wykorzystano 1 043 ton stali. Tyle samo ważą aż 174 największe na świecie słonie afrykańskie. Cały zakres inwestycji objął teren o powierzchni ok. 135 ha, co stanowi obszar ponad 5,5 raza większy niż powierzchnia Placu Defilad w Warszawie.
Droga S19 z dofinansowaniem UE
Budowa odcinka drogi ekspresowej S19 od węzła Łowisko do węzła Sokołów Małopolski Północ dofinansowana była ze środków UE z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020. Odcinek ten jest częścią projektu dotyczącego budowy drogi ekspresowej S19 Nisko Południe – Sokołów Małopolski Północ. Zgodnie z podpisaną umową o dofinansowanie, całkowity koszt projektu to 1 132 005 519 zł, a wysokość dofinansowania UE stanowi 587 297 822 zł.
Niesamowitą historię opisała Historię opisała amerykańska gazeta „Philadelphia Inquirer”. Właściciele Tesli, Yiran i Keating Sherry, odwozili syna do szkoły, gdy nagle ciężarnej Yiran odeszły wody.
Szybki dojazd do szpitala uniemożliwiały korki. Mąż kobiety włączy autopilota z trasą docelową do szpitala. Keating pozostał za kierownicą samochodu, ale większość swojej uwagi poświęcił rodzącej żonie:
Ściskała moją dłoń tak, że myślałem, że ją zmiażdży.
Yiran urodziła córeczkę w samochodzie, który samodzielnie dojechał do szpitala. Lekarze natychmiast zajęli się noworodkiem i jego mamą. Szczęśliwie obojgu nic złego się nie stało.
Para rozważała, czy na cześć Tesli nie nazwać urodzonej dziewczynki Tess. Ostatecznie zdecydowali się na Maeve Lily, jak planowali od początku. Szczęśliwi rodzicie nie zapomnieli jednak podziękować twórcom elektrycznego samochodu:
Dziękujemy genialnym inżynierom Tesli za genialne zaprojektowanie autopilota.
Przy pogorszonej widoczności posiadanie sprawnego i czystego oświetlenia samochodu to nie tylko obowiązek kierowcy, lecz także podstawa bezpiecznej jazdy. Ważne jest, aby regularnie samodzielnie sprawdzać, czy wszystkie światła w samochodzie działają. O ile kierowca dość łatwo może zauważyć, że w jego aucie nie pali się światło mijania, o tyle w przypadku na przykład kierunkowskazów czy świateł hamowania (tzw. świateł stop) możemy jeździć przez jakiś czas, nie zdając sobie sprawy z awarii. Adam Bernard, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault, przypomina:
Warto zadbać o prawidłowe ustawienie świateł, najlepiej w zaufanym serwisie. Nie mogą one świecić ani za nisko, ani zbyt wysoko, oślepiając innych uczestników ruchu. Muszą mieć też odpowiedni zasięg i prawidłowo oświetlać drogę przed nami. Koniecznie dopilnujmy, aby nie wyruszać z zabrudzonymi światłami. To znacznie ogranicza widoczność, co nie służy bezpieczeństwu jazdy. Pamiętajmy, że jazda bez sprawnego oświetlenia może skutkować otrzymaniem mandatu, punktami karnymi i zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego.
Wielu kierowców ma wątpliwości, z jakich świateł korzystać podczas jazdy we mgle. Tylne światła przeciwmgłowe należy włączyć dopiero przy spadku widoczności poniżej 50 metrów i wyłączyć, gdy się ona poprawi. To ważne, ponieważ tylne światła przeciwmgłowe włączone, gdy nie ma takiej potrzeby, czyli przy normalnej przejrzystości powietrza lub tylko przy lekkiej mgle, mogą oślepiać kierowców jadących za nami oraz sprawić, że światła stopu staną się gorzej widoczne. Podobnie jest z przednimi światłami przeciwmgłowymi, których nie wolno używać niezgodnie z ich przeznaczeniem, gdyż może to grozić oślepieniem kierowców nadjeżdżających z naprzeciwka. Podczas mgły nie włączajmy także tzw. długich świateł, które tylko podświetlą mgłę, co pogorszy widoczność.
Prawdopodobnie każdy kierowca doświadczył kiedyś sytuacji, gdy osoba jadąca przed nami na sąsiednim pasie zajechała mu nagle drogę bez zasygnalizowania wcześniej tego manewru. Nieprawidłowe używanie kierunkowskazów lub nieużywanie ich, gdy to konieczne, bywa przyczyną poważnego zagrożenia na drodze. Tymczasem za pomocą kierunkowskazów możemy zakomunikować innym uczestnikom ruchu nasze zamiary co do zmiany kierunku ruchu. Nie wszyscy kierowcy potrafią to zrobić w bezpieczny sposób, czyli we właściwym momencie. Często nie uświadamiamy sobie, że zbyt późne czy zbyt wczesne zasygnalizowanie chęci wykonania manewru może stwarzać ryzyko wypadku. Gdy włączamy kierunkowskaz za późno, inni kierujący nie mają czasu, aby odpowiednio zareagować, na przykład zwolnić. Z kolei za wczesne sygnalizowanie zamierzonego manewru może zmylić innych uczestników ruchu. Pamiętajmy, aby zawsze sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu i wyłączać kierunkowskaz niezwłocznie po wykonaniu manewru.
Do groźnego zdarzenia doszło na jednym z wrocławskich skrzyżowań. Na nagraniu z samochodowej kamery widzimy, jak auta ruszają po zapaleniu się zielonego światła, gdy nagle w Mitsubishi ASX-a uderza Opel Corsa, przewracając białego SUV-a na bok!
Trudno powiedzieć, co doprowadziło do tego zdarzenia. Sprawca sądził, że zdąży jeszcze przejechać? Może zajęty był rozmową z pasażerką i nie patrzył na drogę? Z pewnością o dużym szczęściu może mówić kierowca auta na drugim pasie, ponieważ to on był bardziej narażony na uderzenie, ale nieco spóźnił start i to go uratowało.
Tesla Model S Plaid w ciągu kilku miesięcy zyskała reputację samochodu, którego nie da się pokonać w wyścigu na ćwierć mili.
Kiedy weteran wyścigów drag Brooks Weisblat, właściciel najnowszej Tesli Model S Plaid dostał zaproszenie do zmierzenia się w wyścigu na ćwierć mili z obłędnym elektrykiem, jakim jest Rimac Nevera, nie mógł odmówić.
Rimac to nie jest zwykły hipersamochód. To elektryczny hipersamochód GT. Cztery silniki elektryczne (po jednym na każde koło) generują łącznie 1914 KM mocy i 2360 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co pozwala rozpędzać się elektrykowi od 0 do 100 km/h w 1,85 sekundy. Pokonanie ¼ mili ze startu zajmuje Neverze 8,6 sekundy, a sprint od 0 do 300 km/h trwa tylko o 0,7 sekundy dłużej. Jego prędkość maksymalna to 412 km/h.
Wszystko zaczęło się od słynnego już nagrania autobusu w Katowicach, którego dumny, zielony napis „100% electric” zasłaniały kłęby czarnego dymu. Wideo zrobiło furorę w Polsce i, okazuje się, nie tylko w Polsce. Dostrzegł je między innymi słowacki portal Elektromobilita.
Zamieścili oni kadr ze wspomnianego nagrania i napisali: „Ekologia w Polsce: Nagrali 100% elektryczny autobus, z którego bucha czarny dym”.
O co chodzi z dymiącym autobusem? Chyba same osoby tworzące portal Elektromobilita, powinny wiedzieć najlepiej. Z taką nazwą kreują się zapewne na ekspertów i jako tacy są chyba świadomi specyfiki działania napędu elektrycznego zimą. A jego specyfika jest taka, że deklarowany przez producenta zasięg na jednym ładowaniu jest właściwie nieosiągalny, co w połączeniu z niskimi temperaturami, może dać realny zasięg nawet o połowę mniejszy, od oficjalnego!
Dzieje się tak między innymi dlatego, że sprawność baterii spada przy niskich temperaturach, ale nie tylko. Ogrzewanie wnętrza pojazdu także jest energochłonne. Problem może okazać się na tyle poważny, że miejskiemu autobusowi nie wystarczy prądu na jeden dzień kursowania! Dlatego też katowickie autobusy mają spalinowe ogrzewanie. Dzięki temu pasażerowie nie muszą się martwić, że nagle zabraknie prądu, albo że będą jechali w zimnie. A że za „ekologicznym” autobusem ciągnie się smuga czarnego dymu? Cóż – to najwyraźniej cena jaką trzeba zapłacić za przekonanie, że pojazdy elektryczne tu i teraz mogą zastąpić spalinowe.
Inżynierowie z Hennessey wzięli na warsztat Audi RS 6 Avant, należące do żony właściciela firmy Johna Hennesseya. Samochód zyskał nowy silnik o mocy 800 KM i został wyposażony w zmodyfikowany układ wydechowy. Zmiany umożliwiły Audi osiągnięcie rekordowej prędkości!
Oblodzone i oszronione szyby to pierwszy znak, że zima jest tuż-tuż. To też chwila, gdy wielu kierowców uświadamia sobie, że przez kolejne miesiące będzie musiała wychodzić z domu kilka minut wcześniej, by na zimnym parkingu usuwać lód z szyby. Wybór skrobaczki nie powinien przysparzać trudności. Ważnym jest, aby krawędzie przeznaczone do skrobania były idealnie gładkie i nie nosiły żadnych śladów uszkodzeń mechanicznych, ponieważ każda nierówność może spowodować dostanie się drobin brudu, którymi porysujemy szybę.
W przypadku skrobania zawsze występuje ryzyko powstania mikrorys, dlatego zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie odmrażacza, szczególnie w przypadku przedniej szyby samochodu. Obecnie z powodu pandemii COVID-19 często mamy pod ręką płyn do dezynfekcji, który będzie dobrym zamiennikiem, jeśli nie posiadamy profesjonalnego preparatu. Wystarczy spryskać szybę od góry do dołu odmrażaczem w sprayu, a następnie zgarnąć roztapiający się lód za pomocą skrobaczki lub szmatki. Oszczędzi nam to zbędnego skrobania szyby, a dodatkowo pomoże w przyszłości, bo naniesienie cienkiej warstwy odmrażacza utrudni powstawanie kolejnej warstwy lodu.
Inną metodą radzenia sobie z szybami jest nagrzanie samochodu od środka. Jednak tutaj na przeszkodzie stoi Prawo o ruchu drogowym, które w art. 60 ust. 2 punkcie 3 zabrania pozostawiania włączonego silnika w trakcie postoju samochodu w obszarze zabudowanym. W tym wypadku musimy liczyć się z tym, że zostawienie samochodu na jałowym biegu w celu szybszego dogrzania przedniej szyby, może spotkać się z mandatem. Zresztą pewnie mało kto ma czas lub ochotę czekać w zimny poranek, aż lód na szybie roztaje.
Przygotuj samochód na mrozy. Te porady pomogą przetrwać zimę, fot. materiały prasowe / Würth Polska
Przymarznięte drzwi
Kolejnym powszechnym problemem, z którym stykają się kierowcy, jest przymarzanie drzwi. Lód możemy ostrożnie próbować usunąć ręcznie z miejsc, do których mamy dostęp. Jednak starając się otworzyć drzwi, wystrzegajmy się stosowania nadmiernej siły. Grozi to zniszczeniem uszczelki lub klamki. W wypadku, gdy nie możemy dostać się do środka, powinniśmy sprawdzić pozostałe drzwi w pojeździe i wejść do samochodu z innej strony, a nawet bagażnikiem, by następnie włączyć ogrzewanie. Niektórzy, jeśli mają dostęp do prądu czy dom w pobliżu, próbują użyć suszarki do włosów lub letniej wody. Ten drugi sposób jest jednak szczególnie niepolecany, bo nawet, jeśli się uda otworzyć drzwi, to ciecz ponownie zamarznie i następnego dnia stworzy jeszcze większy problem. Skuteczniejszą alternatywą dla domowych metod jest wykorzystanie, wspomnianego wyżej, odmrażacza do szyb. Tylko uprzednio sprawdźmy, czy preparat nie zareaguje z gumą i lakierem pojazdu.
Jednak, tak jak w wielu wypadkach, najlepsza jest profilaktyka. Fachowcy rozwiązują ten problem przez stosowanie odpowiedniego środka do konserwacji gumy. Taki preparat nie tylko zabezpiecza uszczelki przed przymarzaniem, ale przede wszystkim zapewnia niezbędną elastyczność oraz zwiększa ich trwałość. Produkty renomowanych producentów przedłużają żywotność części gumowych, a jednocześnie eliminują dźwięki skrzypienia i zgrzytania. Ważne, żeby środek zapewniał ochronę przed wodą, w tym tą rozpryskiwaną z drogi, która w sezonie zimowym może zawierać sól z posypanej nawierzchni.
Samochody wyposażone w silniki Diesla są znacznie wrażliwsze na niskie temperatury od ich benzynowych odpowiedników. Chodzi tutaj o zachowanie oleju napędowego, który mętnieje i tężeje w ujemnych temperaturach. To właśnie dlatego stacje benzynowe na chłodniejsze miesiące mają paliwo do diesli przygotowane na zimowe warunki. Jednak może się zdarzyć, że temperatura będzie na tyle niska, że olej napędowy zmieni swoje właściwości i uniemożliwi jazdę samochodem. Krzysztof Wyszyński z Würth Polska wyznał:
Problemów z silnikiem Diesla najłatwiej sobie oszczędzić przez systematyczną profilaktykę. Dolewając do baku środek poprawiający właściwości eksploatacyjne oleju napędowego, spowodujemy obniżenie temperatury krzepnięcia. Niestety jeśli już dopuściliśmy do wytrącenia parafiny, to dodatek do paliwa nie przywróci pierwotnego stanu. Sam środek poprawia zdolność filtracji oleju napędowego oraz przeciwdziała zatkaniu się filtra i przewodu paliwowego. Przed zastosowaniem specyfiku warto przeczytać informację załączoną przez producenta, by poznać dokładne właściwości środka oraz proporcje, w jakich powinien być dolewany do paliwa.
Tapicerka wymaga konserwacji niezależnie od pory roku. Tym bardziej w przypadku, gdy jest skórzana. W zimę na ten materiał negatywnie oddziałuje suche powietrze oraz niska temperatura, dlatego warto zastosować środek do konserwacji skóry. Produkty renomowanych producentów nie zawierają rozpuszczalników, a składają się z wosków i silikonów. Nałożenie takiego specyfiku pozwala zabezpieczyć elementy skórzane przed niszczeniem oraz przywrócić im blask i zapewnić pożądany połysk.
Nie tylko wnętrza wyłożone skórą wymagają pielęgnacji. Tworzywa sztuczne pod wpływem zimna mogą tracić swoje właściwości, a w konsekwencji długotrwałej ekspozycji na negatywne warunki atmosferyczne szybciej się starzeć i kruszyć. Tym zjawiskom można przeciwdziałać stosując środek do konserwacji kabiny kierowcy. Najlepiej wybrać produkty zawierające w składzie woski carnauba i olejki jojoba. Dobre preparaty mają ponadto właściwości antystatyczne, więc utrudniają osadzanie się kurzu.
Świąteczny spot Otomoto to jedna z najbardziej wzruszających świątecznych reklam. Jej głównym bohaterem jest Wartburg 353.
Podobno Otomoto szukało odpowiedniego samochodu wśród tych wystawionych na platformie. Warunkiem była pierwsza rejestracja przed 1989 rokiem i pozostawanie w rękach pierwszego właściciela.
Widoczny w świątecznym spocie Wartburg 353 pochodzi z 1983 roku. Dziadek obecnej użytkowniczki miał go od nowości i jak przystało na samochód z tamtych czasów, był oczkiem w głowie właściciela.
Obecnie należy do pani Ewy, wnuczki pierwszego właściciela. Dziadek przekazał jej Wartburga w zamian za ciasto.
Wartburg 353 ze świątecznej reklamy Otomoto, fot. Otomoto, autor: Ewa
Przez niemal 40 lat, Wartburg 353 pokonał tylko 73 tysiące kilometrów. Jest garażowany i utrzymywany w stuprocentowo oryginalnym stanie („no, może w 99,4%, bo dziadek sam uszył pokrowiec na kierownicę i tapicerkę tylnej kanapy” – pisze obecna użytkowniczka samochodu w ogłoszeniu).
Niestety, pani Ewa nie jest w stanie utrzymywać Wartburga w takim stanie, jakiego zapewne życzyłby sobie jej nieżyjący już dziadek. Utrzymanie tak starego samochodu jest w dzisiejszych czasach sporym wyzwaniem. Niemal nieuniknione są drobne awarie, a coraz trudniej o części, a także o mechaników, którzy umieją się zająć Wartburgiem.
Ile trzeba zapłacić, by stać się właścicielem Wartburga 353? 25 000 złotych. Czy to sporo? Tak. Podobne – albo i lepiej wyglądające – egzemplarze można znaleźć w zdecydowanie lepszej cenie. Z drugiej strony, nie każdy Wartburg jest gwiazdą świątecznej reklamy…
Nie ma świąt bez choinki, a czym byłaby choinka bez ozdób? W tym roku w siedzibie firmy Bentley doszło do małej, świątecznej katastrofy – zaginęły ozdoby na choinkę! Na szczęście zespół projektantów wpadł na pomysł, jak w wyjątkowy sposób można udekorować świąteczne drzewko!
12 wyjątkowych świątecznych ozdób zostało w tajemnicy zaprojektowanych przez praktykantów firmy Bentley. Z kolei za ich wykonanie odpowiadali rzemieślnicy z fabryki w Crewe.
Bentley „Sustainabaubles” zostały wykonane z fornirów i ścinek skóry, odzyskanych wprost z hali produkcyjnej luksusowych samochodów.
Od delikatnej bombki inspirowanej przeszyciami z efektem ombré ze specjalnej edycji Odyssean, po pięknie zaprojektowanego i wyciętego laserowo z wybranych ścinków forniru renifera – te nietypowe ozdoby świąteczne prezentują gamę naturalnych materiałów stosowanych w samochodach Bentleya.
Na kanale Pommijätkät w serwisie YouTube pojawiło się nagranie, które przedstawia, jak można pozbyć się auta w bombowym stylu. Chociaż raczej nie polecamy wam próbować tego w domu…
Tuomas Katainen, który jest właścicielem pechowego samochodu, tłumaczy, że jego Tesla Model S z 2013 roku napotkała ostatnio wiele problemów, zmuszając go do odholowania go do centrum serwisowego producenta. Po czterech tygodniach serwis przekazał mu, że będzie potrzebował nowego zestawu akumulatorów, których zakup to koszt 20 000 euro.
Właściciel Tesli uznał, że to zbyt duży wydatek i najlepiej będzie się pozbyć elektryka. Postanowił to zrobić w wyjątkowo spektakularny sposób… wysadzając samochód w powietrze.
Wybuchająca Tesla Model S, screen z serwisu YouTube / @Pommijätkät
Tesla została doposażona w 30 kilogramów dynamitu zamocowanego wokół pojazdu. Na siedzeniu kierowcy natomiast posadzono kukłę, która miała przypominać Elona Muska. Następnie elektryczne auto zaparkowano na odludziu przy skalnym urwisku…
Poniższe nagranie jest bardzo krótkie, a wręcz urwane w pół słowa. Nie ma także żadnego opisu. Możemy więc tylko się domyślać, co zaszło w tej sytuacji.
A zaszło tyle, że na masce karetki siedział ratownik i w ten sposób podróżował. W jakim celu? Trudno powiedzieć. Może miał zapierać się nogami, gdyby samochód miał problem z zatrzymaniem się na śliskiej nawierzchni?
Kierowca Williamsa, Nicholas Latifi, pośrednio przyczynił się do dramatycznego i kontrowersyjnego finału tegorocznego sezonu Formuły 1. Zawodnik rozbił swój bolid na pięć okrążeń przed końcem rywalizacji na torze Yas Marina Circuit, powodując tym samym wyjazd samochodu bezpieczeństwa.
LAP 54/58
Huge drama as Nicholas Latifi goes into the barriers – he reports that he is ok
But the Safety Car comes out and Max Verstappen immediately goes into the pits for some fresh tyres
Przez wyjazd samochodu bezpieczeństwa na tor przewaga Lewisa Hamiltona nad Maxem Verstappenem istotnie zmalała. Po restarcie – poprzedzonym budzącymi kontrowersje decyzjami Michaela Masiego, dyrektora wyścigowego F1 – kierowca Red Bulla uporał się z rywalem i wygrywając Grand Prix Abu Zabi został mistrzem świata.
Nicholas Latifi otrzymywał groźby śmierci. Kierowca Formuły 1 jest zaszokowany skalą hejtu
Na Nicholasa Latifiego spadła fala krytyki, gróźb i hejtu. Kanadyjki kierowca długo milczał i dopiero niedawno przyznał, że choć spodziewał się takich wiadomości, skala zjawiska go zszokowała.
Celowo trzymałem się z dala od mediów społecznościowych, aby emocje ostatniego wyścigu opadły. Po moim wycofaniu w Abu Zabi, zdarzyło się bardzo wiele. Otrzymałem tysiące wpisów poprzez moje media społecznościowe – zarówno otwarcie w komentarzach, jak i za pomocą wiadomości prywatnych. Większość z nich była pełna wsparcia, jednak nie brakowało również hejtu i gróźb.
Starałem się znaleźć sposób, jak sobie z tym najlepiej poradzić. Ignorować czy śledzić? A może poruszyć większy problem, który jest codziennością w mediach społecznościowych? To nie jest żadne specjalne oświadczenie. Mówię, co leży mi na sercu, mając nadzieję, że wywoła to dyskusję na temat nękania w Internecie i poważnych konsekwencji, do jakich to może doprowadzić.
Wykorzystywanie mediów społecznościowych jako kanału do atakowania kogoś wiadomościami pełnymi hejtu, nienawiści i gróźb jest szokujące i to ten temat chciałem w szczególności wywołać.
Mimo że Latifi zdaje sobie sprawę, że jako osoba publiczna i rozpoznawany sportowiec musi mierzyć się z krytyką, zaskoczyła go skala nienawiści. Wśród wiadomości, które otrzymał kierowca znalazły się nawet groźby śmierci.
Ludzie mają swoje opinie i to jest w porządku. Odporność na takie rzeczy to też część życia sportowca, zwłaszcza, gdy nieustannie jesteś pod obserwacją. Jednak wiele komentarzy, które otrzymałem w ostatnim tygodniu, przekroczyło granicę. Zastanawiam się, jak ci ludzie by reagowali, gdyby podobny poziom nienawiści skierowany był przeciwko nim. Nikt nie powinien pozwolić, aby rozkrzyczana mniejszość decydowała kim są.
Wydarzenia z ostatniego tygodnia sprawiły, że zdałem sobie sprawę, jak ważne są wspólne działania, aby powstrzymać tego rodzaju sytuacje i pomóc ofiarom. Zdaję sobie sprawę, że tych, którzy tak się do mnie odnosili raczej nie przekonam. Jednak poruszenie tego problemu jest słuszne.
Wszystkim kibicom i ludziom, którzy mnie w tej sytuacji wspierali, dziękuję. Widziałem i przeczytałem wiele takich wiadomości. Fajnie wiedzieć, że tak wielu miłych ludzi mnie wspiera.
Od 22 grudnia 2021 roku kierowcy podróżują dwujezdniową drogą S7 od węzła Strzegowo Północ do okolic miejscowości Pawłowo przed Płońskiem. Od 23 grudnia 2021 roku ominą Mławę i nowym przebiegiem S7 dojadą do węzła Strzegowo Północ. Ruch po udostępnionych odcinkach odbywać się będzie według tymczasowej organizacji. Zakończenie wszystkich prac nastąpi przed wakacjami w przyszłym roku.
S7 Napierki – Płońsk, pierwsze pojazdy na dwujezdniowym odcinku, fot. materiały prasowe / GDDKiA
Wraz z przełożeniem ruchu na dwa kolejne odcinki ułatwimy podróż z Trójmiasta do Warszawy. Między Napierkami a Mławą ruch będzie odbywał się częściowo po jednej i częściowo po dwóch jezdniach. Dalej do Strzegowa dojedziemy dwujezdniową drogą ekspresową. W rezultacie kierowcy będą mieć do dyspozycji około 50 kilometrów nowej drogi w układzie dwujezdniowym, 14 kilometrów z ruchem po jednej jezdni oraz wspomniane około 7 kilometrów drogami zbiorczymi.
Tymczasowa organizacja ruchu na S7
Udostępnienie odcinków S7 do ruchu nie oznacza zakończenia prac. Terminy zakończenia prac i oddania drogi do użytku w pełnym zakresie przewidziane są na II kwartał 2022 roku. Ruch po udostępnionych obecnie odcinkach odbywać się będzie według tymczasowej organizacji. Obowiązywać będzie ograniczenie prędkości do 80 km/h na odcinkach dwujezdniowych oraz 60 km/h na jednojezdniowych.
Na drodze krajowej numer 92 koło Świebodzina patrol ITD zatrzymał do kontroli drogowej pojazd dostawczy. Jak się okazało na ładowni pod plandeką przewożono samochód osobowy, który był zabezpieczony jedynie zaciągniętym hamulcem ręcznym! Nie było więc gwarancji, że auto się nie poruszy i nie stworzy zagrożenia.
Inspektorzy skontrolowali także tonaż dostawczaka. Pojazd był przeładowany o 1,4 t – ważył 4,9 t zamiast dopuszczalnych 3,5 t. Ciekawe więc co takiego jeszcze wiózł, skoro bez osobówki nadal ocierałby się o dopuszczalną masę całkowitą.
Nasze doświadczenia z działaniem systemu rozpoznawania mowy np. w ID.3 czy ID.4 to ok. 50% szans, ze system nas zrozumie. Większość wydawanych przez nas komend, na których zależało producentowi, aby obsługa była funkcjonalna, pozostawała niezrozumiała dla komputera.
Teraz producent chwali się, że system ma czterokrotnie szybciej reagować na komendy kierowcy. Tym samym Volskwagen chce się zbliżyć w kwestii systemów głosowych do samochodów z półki premium.
Sterowanie głosowe i nawigacja mają być dostępne znacznie szybciej niż do tej pory. To samo dotyczyć ma również korzystania z map nawigacji i przewijania list.
Volkswagen uważa, że największą zmianą jest system kontroli głosowej: podobno teraz wystarczy powiedzieć „Cześć Volkswagen”, by ją uruchomić. System ma zrozumieć także inne komendy, np. „jest mi zimno” albo „gdzie znajdę włoską restaurację w Warszawie?”.
Modernizacja objęła także korzystanie z ekranu dotykowego. Teraz, gdy palec użytkownika znajdzie się w odległości kilku centymetrów od ekranu, przyciski wokół włącznika świateł awaryjnych mają zostać zablokowane. Jak czytamy w komunikacie prasowym ulepszono także modułowy system MIB3. y lepiej odpowiadało potrzebom, a wśród efektów jest zwiększenie wydajności programów i funkcji. Zastosowano czterordzeniowy procesor główny i zmodyfikowaną kartę graficzną, a za dźwięk odpowiada dodatkowy, cyfrowy procesor.
W 2022 roku zoptymalizowane oprogramowanie będzie można instalować w już dostarczonych pojazdach. Volkswagen od początku przyszłego roku będzie
Czy to oznacza, że Golf zmieni się w inteligentnego rozmówcę? Zobaczymy w przyszłości i chętnie podzielimy się z wami tą wiedzą w trakcie testowania modelu.
Neo, główny bohater filmu, ponownie staje przed kluczowym dylematem: pigułka niebieska czy czerwona? Jeśli zażyje niebieską, pozostaje w codziennym życiu symulowanego świata – Matrixa.
Jeśli natomiast wybierze czerwoną, ucieknie w nieznany, realny świat i po raz kolejny będzie walczyć z władzą maszyn. Mercedes-Benz był obecny na amerykańskiej premierze dzięki imponującej, przypominającej czerwoną pigułkę instalacji, ustawionej przed historycznym budynkiem teatru. Instalacja mierzyła około 12 m długości, 4 m szerokości i 3,5 metra wysokości.
Umieszczono w niej mocarny wariant Klasy G – Mercedesa-AMG G 63 w kolorze szarości selenitu. Nie bez powodu: off-roadowa ikona występuje w najnowszej części „Matrixa”. Amerykański wariant G 550 bierze udział w szybkim pościgu, torując drogę ucieczki dwójce głównych bohaterów – Neo i Trinity.
Korzystając ze wskazówek zawartych poniżej można przygotować i ozdobić papierowe modele popularnych samochodów Nissana z całego świata, w tym trzy z nich (LEAF, Ariya i GT-R) dostępne (teraz lub wkrótce) również w Polsce. To kreatywny i angażujący sposób spędzania długich zimowych wieczorów w domu.
Przygotowanie papierowych modeli nie jest trudne, a proces wycinania i składania daje mnóstwo radości. Aby papierowy Nissan był bardziej wytrzymały i solidny, sugerowane jest użycie papieru trochę grubszego niż standardowa kartka i szybkoschnącego kleju (np. kleju do drewna). Sklejanie modelu będzie idealną rozrywką zarówno dla osób dorosłych, jak i dzieci.
Wybierz model, który chcesz złożyć
Dokumenty PDF z modelami do złożenia dostępne są w sekcji „Pliki” po prawej stronie.
Złożyłeś już wszystkie modele Nissana i chcesz powiększyć swój papierowy park maszyn? Tutaj znajdziesz modele Infiniti!
Instrukcja wykonywania modeli z papieru
Ariya, LEAF, Kicks, Roox, Note, Elgrand
Potrzebne materiały/przedmioty:
∙ Gładki papier (im grubszy, tym lepszy) lub karton
∙ Klej (zalecamy kleje szybkoschnące, np. do drewna)
∙ Nożyczki
∙ Nożyk do papieru
∙ Linijka
Jak wykonać model z papieru:
1. Wydrukuj szablon.
2. Rozetnij poszczególne części w miejscach oznaczonych pogrubionymi liniami.
3. Przyłóż linijkę do miejsc zgięć i uważnie złóż papier do wewnątrz lub na zewnątrz, w zależności od wytycznych w poszczególnych plikach.
4. Posmaruj klejem zaznaczone marginesy. Nakładaj klej zgodnie z kierunkiem strzałek. 5. Twój samochodzik z papieru jest prawie gotowy ‒ wystarczy dodać boczne lusterka.
GT-R
Potrzebne materiały/przedmioty:
∙ Gładki papier (im grubszy, tym lepszy) lub karton
∙ Klej (zalecamy kleje szybkoschnące, np. do drewna)
∙ Nożyczki
∙ Nożyk do papieru
∙ Linijka
∙ Ołówek
∙ Pęseta
∙ Wykałaczki
∙ „Wypisany” długopis lub ołówek (lub jakikolwiek inny przedmiot z cienką, szpiczastą końcówką)
Jak wykonać model z papieru:
1. Wydrukuj szablon.
2. Przed porozcinaniem części ponumeruj tył każdej z nich za pomocą długopisu lub ołówka.
3. Przyłóż linijkę do linii zgięć i narysuj linie za pomocą długopisu lub ołówka. 4. Wytnij części do złożenia, dokładnie trzymając się linii cięcia.
5. Przeczytaj uważnie wszystkie opisy, dokładnie złóż poszczególne części zgodnie z numeracją od (1) do (8).
Elegancki flakonik ekskluzywnych perfum to sprawdzony prezent gwiazdkowy, który przyniesie naprawdę dużo radości. Warto jednak pamiętać, aby dobrać kompozycję dopasowaną do stylu, osobowości i gustu osoby, którą chcemy obdarować. Przecież miłośnikowi Ferrari nie kupimy perfum od Mercedesa!
Zobacz najlepsze perfumy pod choinkę dla kobiet i mężczyzn, które będą idealnym prezentem dla twoich najbliższych.
Otocz się zapachem szybkiej jazdy! Woda toaletowa dla mężczyzn Ferrari Man in Red zapewnia odświeżający intensywny aromat, inspirowany wyścigową atmosferą.
Początek kompozycji otwiera się świeżą i soczystą nutą bergamotki, słodkiego czerwonego jabłka, które są uzupełnione aromatycznym i lekko pikantnym kardamonem. Potem dołączają się nuty słodkiej złotej śliwki, kwiatu pomarańczy i męskiej lawendy. Całość uzupełnia ciepły i męski akord stworzony z fasoli tonka, cedru i labdanum, zapewniając zmysłowe i ciepłe tło kompozycji.
Lekka, świeża i jednocześnie niepowtarzalna. Męska woda toaletowa Tonino Lamborghini Essenza oczaruje zmysły subtelną i wyrafinowaną kompozycją zapachową, stanowiąc idealny wybór na co dzień.
Mercedes-Benz – Woman – perfumy
Orientalny, kwiatowy zapach, który doskonale sprawdzi się w każdych okolicznościach – w pracy, na randce i na spotkaniu z przyjaciółmi. To damska woda perfumowana Mercedes-Benz Woman, która emanuje aromatem kwitnących kwiatów, apetycznej wanilii i rozgrzewającymi, drzewnymi akordami.
Mercedes-Benz – Man Private – perfumy
Woda perfumowana dla mężczyzn Mercedes-Benz Man Private to piękna interpretacja męskich, balsamicznych i owocowych akordów, która za sprawą swojej głębi i czaru będzie doskonałym towarzyszem pewnego siebie mężczyzny, który nie boi się wyzwań.
Mercedes-Benz Man Private to intrygująca kompozycja, która od początku rozpoczyna się drzewnym klimatem, a to za sprawą cyprysa, który umieszczony jest w początkowych jego nutach. Cyprys, bylica i kardamon tworzą przyciagające pierwsze wrażenie, środkowe nuty zapachu to ambroksan, lawenda i lekko apteczne labdanum, które przybiera tony lekko kwaśne. Znaczącą nutą w tej kompozycji jest głęboka paczula, która pięknie wpisuje się w przygaszone drzewne i żywiczne tony, tworząc niezwykle piękną bazę całej kompozycji.
Bentley – Beyond The Collection Vibrant Hibiscus – perfumy
Damska woda perfumowana Bentley Beyond The Collection Vibrant Hibiscus stanowi ucieleśnienie luksusu i ekskluzywności, a jej doskonała kompozycja zapachowa zachwyci nawet najbardziej wymagające osoby.
Bentley – Beyond The Collection Mellow Heliotrope – perfumy
Damska woda perfumowana Bentley Beyond The Collection Mellow Heliotrope odkryje przed Tobą uwodzicielski czar Orientu. Pełna tajemnic i kuszących sekretów kompozycja natychmiast Cię zauroczy i pobudzi drzemiącą w Tobie pasję i namiętność.
Bentley – Momentum Intense – perfumy
Człowiek sukcesu, który wyznacza wszystkie nowe trendy. Tak właśnie prezentuje się kompozycja zapachowa wody perfumowanej dla mężczyzn Bentley Momentum Intense, która jest inspirowana codziennym wyzwaniem. Jej drzewne nuty wraz z orientalnymi nutami, dodają Ci pewności siebie i energię, by podołać wszystkim przeszkodą w ciągu dnia.
Na pewno Twoją uwagę przyciągnie kontrast składników pomiędzy świeżą bergamotką, męską lawendą i ziołowym geranium, słodką fasolą tonka wraz ze zmysłową ambrą, drzewem sandałowym i piżmem.
La Martina – Maserati – woda toaletowa
Męskość, siłę i odwagę, które w sobie nosisz, podkreśli męska woda toaletowa La Martina Maserati . Zapach emanuje męskością i doskonale uzupełni Twoją osobowość.
Porsche Design – Sport – perfumy
Porsche Design Sport to rześki i dynamiczny zapach dla mężczyzn uwielbiających sport, adrenalinę i życie w ruchu.
Kompozycja zapachowa perfum Porsche Design Sport rozpoczyna się akordami świeżego grejpfruta, intensywnego rozmarynu i jedynej w swym rodzaju bergamotki. Serce zapachu ukrywa drobne listki fiołków i orzeźwiające akcenty wodne. Ciekawe nuty podstawy podkreślają ciepłe aromaty drewna cedrowego, ambry i egzotycznej paczuli. Eleganckie perfumy męskie Porsche Design można używać w ciągu dnia, jak i przy wieczornych spotkaniach towarzyskich.
Jaguar – Pace – perfumy
Zapach rozpoczyna się stymulującym trio mocnego czarnego pieprzu, świeżych zielonych jabłek i aromatycznego rozmarynu. W sercu zapachu wyczuwalny jest głównie drzewo kaszmirowe o bardzo złożonym specyficznych i charakterystycznych nutach. Nuty środkowe dopełnia również aromatyczna lawenda i luksusowy irys, które elegancko uzupełniają całkowity aromat. Baza zapachu jest wyraźnie drzewna, wyczuwalny jest w niej mech, paczula i drzewo bursztynowe. Ogólne doznanie zapachowe tworzy uczucie głębokiego i dobrego samopoczucia, które napędza do działania.
21 grudnia 2021 roku udostępniono kierowcom ostatni odcinek budowanej autostrady A1 w woj. śląskim. Oznacza to, że jadąc od granicy państwa w Gorzyczkach do Kamieńska w woj. łódzkim, aż 207 kilometrów trasy przejedziemy autostradą.
Jadąc w kierunku północnym, aż do Kamieńska, kierowcy będą mieć do dyspozycji trzy pasy ruchu. W kierunku przeciwnym taki układ pasów będzie od Kamieńska do Kruszyny, a dalej dwa pasy ruchu. Do zakończenia robót będzie to nadal plac budowy, z ograniczeniem prędkości do 100 km/h.
Pierwsze pojazdy na udostępnionym odcinku A1, fot. materiały prasowe / GDDKiA
Kolejne istotne zmiany na A1 jeszcze w tym roku
Od sprzyjających warunków pogodowych zależy czy jeszcze w tym roku na śląskim odcinku autostrady A1 kierowcy pojadą trzema pasami w obu kierunkach. Zmian należy spodziewać się również na odcinku Kamieńsk – Radomsko w województwie łódzkim. Na całym, blisko 17-kilometrowym odcinku kierowcy będą mieli do dyspozycji dwie jezdnie po trzy pasy ruchu.
Trwałość klocków hamulcowych najczęściej jest mniejsza od tarcz. Oczywiście na tempo zużycia się tych elementów ma wpływ między innymi styl jazdy oraz miejsce eksploatacji auta. Inaczej zużywają się klocki hamulcowe w miejskich korkach a inaczej podczas dynamicznej jazdy po autostradzie. W związku z tym zdarza się, że na jedną zmianę tarcz przypadają dwie wymiany klocków. Jednak, czy ich grubość bezpośrednio przekłada się na skuteczność hamowania?
Jaka jest minimalna grubość klocków hamulcowych?
Eksperci przypominają, że określono minimum grubości warstwy ciernej klocka hamulcowego i wynosi ona około 1,5 milimetra. Poniżej tej wartości konieczna jest wymiana podzespołu na nowy bez względu na przejechany na tym komplecie dystans.
Klocki hamulcowe projektuje się w taki sposób, aby przez cały okres użytkowania, aż do minimalnej grubości, zachowały one taką samą efektywność działania. Jeśli wraz z pokonywanym dystansem spada skuteczność hamowania, konieczna jest wizyta u mechanika.
Sprawdź stan techniczny tarcz i klocków hamulcowych
Oczywiście podstawowa diagnostyka układu hamulcowego powinna zacząć się od dokładnego sprawdzenia kondycji tarcz i klocków hamulcowych. Osłabienie skuteczności hamowania może być spowodowane między innymi niewłaściwym montażem klocka hamulcowego w zacisku hamulcowym. Wpływ na efektywność pracy hamulców ma nierównomierne zużycie omawianych elementów.
Wielu kierowców zapomina o regularnym kontrolowaniu poziomu płynu hamulcowego i przewodów hamulcowych. Eksperci przypominają, że na skuteczność hamowania mają ogromny wpływ stan przewodów hamulcowych i parametry płynu, który znajduje się w układzie hamulcowym.
Ford Polska wraz z dilerami dołożyli wszelkich starań, aby pierwsze egzemplarze niezwykle emocjonującego Mustanga Mach-E GT trafiły do klientów jeszcze przed świętami. Udało się! Sześciu szczęśliwych właścicieli odebrało kluczyki do swoich aut.
W mijającym roku do Polski trafiło w sumie osiem egzemplarzy, z czego dwa na użytek Ford Polska. Największą popularnością cieszył się energetyczny kolor Cyber Orange, dwa egzemplarze polakierowano na kolor Dark Matter, zaś jeden Mustang Mach-E GT jest w kolorze Grabber Blue.
Przy okazji warto przypomnieć, że sprzedażą Mustanga Mach-E zajmują się jedynie wyselekcjonowani dilerzy, którzy muszą spełniać podwyższone standardy w obszarach sprzedaży i serwisu. To między innymi: specjalna strefa ekspozycyjna w salonie, zewnętrzna ładowarka dla aut EV, a w przypadku serwisu dedykowane wyposażenie i narzędzia do naprawy samochodów zelektryfikowanych oraz wykwalifikowana kadra w zakresie obsługi aut elektrycznych.
Ford Mustang Mach-E GT to najmocniejsza odmiana w pełni elektrycznego SUV-a, która dysponuje napędem o mocy 487 KM i momencie obrotowym 860 Nm. Bateria ma pojemność 98 kWh i zapewnia zasięg do 490 kilometrów. Oczywiście napęd kierowany jest na wszystkie koła.
Olbrzymia liczba szkód katastroficznych, powiązanie cen polis z punktami karnymi, rozwiązania usprawniające likwidację szkód – o tym mówiło się w 2021 roku w kontekście OC i AC. Niewykluczone, że drożejące samochody, części do nich i usługi serwisowe wpłyną na ceny ubezpieczeń komunikacyjnych w 2022 roku.
Jakie wydarzenia były najważniejsze z punktu widzenia ubezpieczeń OC i AC w mijającym roku? Poniżej lista.
Powiązanie cen OC z punktami karnymi
Parlament zdecydował, że 1 stycznia 2022 roku zmieni się prawo drogowe. Nowe przepisy mają poprawić bezpieczeństwo pieszych i piętnować naganne zachowania na drogach. Piraci drogowi i pijani kierowcy muszą być gotowi na surowsze kary i wyższe mandaty (np. nawet 5 tys. zł policja będzie mogła przyznać na miejscu zdarzenia, a maksymalna zasądzona kara wzrośnie z 5 tys. do 30 tys. zł). Poza tym punkty karne będą usuwane z konta kierowcy dopiero po 2 latach i to od dnia opłacenia kary. Ich liczba przełoży się też na cenę obowiązkowego ubezpieczenia OC. Ubezpieczyciele będą mogli sprawdzić historię kierowcy w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) i na tej podstawie określać wysokość składki (zależnie o rodzaju i liczby punktów karnych).
Potężna liczba szkód katastroficznych
Kierowców boleśnie doświadczyła w tym roku pogoda. Z danych Compensy wynika, że liczba szkód katastroficznych tylko do końca lata wzrosła w porównaniu z 2020 rokiem aż o 265%. Najwięcej strat niosły za sobą gradobicia, wichury i podtopienia – najbardziej ucierpiało w nich woj. małopolskie, w którym doszło do blisko… połowy wszystkich zgłoszonych zdarzeń!
Inflacja w branży motoryzacyjnej
Potężny wzrost cen widać w niemal każdej sferze życia, również w motoryzacji. Rosną ceny samochodów, części do nich oraz usług w warsztatach. Ma to bezpośrednie przełożenie na ubezpieczenia OC i AC.
Ustalane jeszcze kilka miesięcy temu sumy ubezpieczenia w przypadku wielu aut nie oddają ich obecnej wartości na rynku wtórnym. Odszkodowanie wypłacone po kradzieży czy tzw. szkodzie całkowitej może więc nie wystarczyć na zakup nowego pojazdu. Z kolei droższe części i usługi serwisowe podnoszą koszty likwidacji szkód, których na dodatek było w tym roku wyjątkowo dużo.
Aby w obliczu wysokiej inflacji i zwiększonej liczby szkód zakłady ubezpieczeń utrzymały rentowność w ubezpieczeniach OC i AC, składki za polisy będą w 2022 roku rosnąć.
Nowe technologie w likwidacji szkód
Pandemia przyspieszyła rozwój technologii. Ubezpieczyciele tworzą nowe i rozbudowują dotychczas stosowane rozwiązania IT, a klienci coraz chętniej z nich korzystają. W przypadku ubezpieczeń komunikacyjnych oznacza to przede wszystkim wzrost popularności coraz częściej oferowanych przez zakłady ubezpieczeń aplikacji do samodzielnej likwidacji szkód. Taki program służy do zdalnego informowania ubezpieczyciela o szkodzie i pozwala na szybkie wnioskowanie o wypłatę po wypełnieniu prostego formularza.
Kary za brak obowiązkowego OC przyznaje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG). Stawki zależą od rodzaju pojazdu, okresu pozostawania bez ubezpieczenia oraz minimalnego wynagrodzenia za pracę w roku kontroli.
Wraz ze wzrostem płacy minimalnej do 3010 zł w 2022 roku, zwiększą się kary dla nieubezpieczonych. Maksymalna opłata za brak OC powyżej 14 dni wynosi 3-krotność płacy minimalnej w przypadku samochodów ciężarowych, ciągników samochodowych i autobusów, jej 2-krotność w odniesieniu do samochodów osobowych i jedną trzecią dla pozostałych rodzajów pojazdów (np. motocykli).
W przypadku samochodów osobowych najwyższa kara za brak OC wyniesie więc w przyszłym roku do 6020 zł. Dla porównania: 10 lat temu było to… 3000 zł.
Nio ET5 to piąty model w portfolio chińskiej marki. To liftback z nadwoziem o długości 479 cm, szerokości 196 cm i wysokości 150 cm. Elektryk z Chin jest więc większy od Tesli Model 3, z którą Nio chce rywalizować wprowadzając do sprzedaży ET5.
Nio ET5, fot. materiały prasowe / Nio
Wnętrze Nio ET5 zostało wykończone materiałami wysokiej jakości, a długa lista systemów wspomagających, elementy jazdy autonomicznej czy sprzęt grający działający w standardzie Dolby Atmos 7.1.4 – to tylko kilka najważniejszych punktów, którymi Nio chce przyciągnąć klientów do ET5.
Nio ET5, fot. materiały prasowe / Nio
Największe wrażenie robi jednak zasięg samochodu.
Nio ET5 w wersji Ultralong Range Battery z akumulatorami o pojemności 150 kWh ma być zdolny do przejechania na jednym ładowaniu 1000 kilometrów (liczony według norm CLTC).
Oprócz tego Nio ET5 będzie dostępne także w wersji Long Range Battery o pojemności 100 kWh i zasięgu 700 kilometrów albo Standard Range z bateriami o pojemności 75 kWh i zasięgu 550 kilometrów. Oczywiście ET5 będzie mogło korzystać z sieci punktów błyskawicznej wymiany akumulatorów, którą systematycznie rozwija chiński producent.
Ducati MotoE, pierwszy elektryczny motocykl producenta z Bolonii, wyjechał na tor. Michele Pirro, kierowca testowy Ducati, sprawdzał możliwości prototypowego motocykla elektrycznego na torze Misano. Pirro ocenił parametry techniczne i potencjał pierwszego motocykla elektrycznego Ducati:
Testowanie prototypu MotoE na torze było bardzo emocjonujące, ponieważ otwiera nowy rozdział w historii Ducati. Motocykl jest lekki i dobrze wyważony. Co więcej, odpowiedź przepustnicy w początkowej fazie i ergonomia są bardzo zbliżone do tych z MotoGP. Gdyby nie cisza i fakt, że prototyp działał na 70% mocy, pomyślałbym, że to mój stary motocykl.
Od 2023 roku Ducati ma zastąpić markę Energica i dostarczać motocykli do MotoE, serii wyścigów elektrycznych motocykli, która odbywa się w ramach programu wsparcia Moto GP.
Elektryczna maszyna ma oznaczenie V21L i powstaje przy współpracy Ducati Corse oraz Ducati R&D pod wodzą Roberto Cane, który jest dyrektorem do spraw elektromobilności.
Prototyp jest na razie w fazie testów, więc na razie nie ma co liczyć na konkretne szczegóły techniczne. Wiadomo jedynie, że najważniejsze wyzwania w rozwoju elektrycznego motocykla wyścigowego pozostają związane z rozmiarem, wagą i zasięgiem. Celem włoskiej marki jest uzyskanie maksymalnej lekkości, a przy tym zachowanie osiągów i mocy silnika przez cały wyścig.
Na razie Włosi szykują tylko motocykl wyścigowy. W przyszłości na pewno pojawią się też modele drogowe na prąd, ale Claudio Domenicali, szef tej marki, powiedział już, że nie stanie się to szybko. Ducati zapowiada, że pierwsze motocykle drogowe z napędem elektrycznym pojawią się w ofercie włoskiego producenta najwcześniej w 2025 roku.
Polski rząd zdecydował się na obniżenie podatków na paliwa, nazywając to „tarczą antyinflacyjną”. Od 20 grudnia kierowcy mogą się spodziewać istotnych spadków cen paliw, ale niestety tylko na okres kilku miesięcy.
Od 20 grudnia bieżącego roku do 20 maja przyszłego roku paliwa mają mieć najniższą dopuszczalną w Unii Europejskiej akcyzę, a od 1 stycznia 2022 roku do końca maja 2022 roku mają być zwolnione z podatku od sprzedaży detalicznej. Zdaniem premiera, zabiegi te mają obniżyć cenę paliw o 20-30 gr na litrze, co przy rocznym przebiegu 12 000 kilometrów i spalaniu 7 l/100 km, da nam jakieś 105 złotych oszczędności, czyli trochę ponad 20 złotych miesięcznie.
W tygodniu poprzedzającym wprowadzenie „tarczy antyinflacyjnej”, średnia cena detaliczna benzyny Pb 98 wynosiła 6,29 zł, Pb 95 – 5,97 zł, a olej napędowy kosztował 5,99 zł.
Obniżka cen na stacjach paliw. Jak jest w rzeczywistości?
Ceny na stacjach paliw rzeczywiście spadły, ale na razie tylko na stacjach należących do państwa. Kupujący paliwo na Orlenie zapłacą około 30 gr mniej za litr. Na pozostałych stacjach – bez zmian.
Kupujący paliwo na stacjach Orlen z pewnością dostrzegą też ulotki, mówiące o tym dlaczego płacimy więcej i jak na tle europejskich krajów kształtują się ceny benzyny w Polsce.
Czy pozostałe stacje należące do dużych sieci, jak Shell, BP czy Circle K zmniejszą ceny? Na to trzeba będzie poczekać, ponieważ zmiana na stacjach paliw to zjawisko rozciągnięte w czasie. Dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl, twierdzi, że obniżka cen:
Zacznie być odczuwalna wraz z wejściem w życie przypisów, a więc bliżej świąt. I tu rzeczywiście skala sięgające 20 gr na litrze jest prawdopodobna – o ile nie zobaczymy drastycznych skoków w górę na rynku naftowym, a na to się nie zanosi.
Budowa drogi S19 w woj. lubelskim rozpoczęła się w drugiej połowie 2019 roku i została podzielona na sześć odcinków o łącznej długości około 75 kilometrów. W czerwcu oddano do ruchu 8-kilometrowy odcinek od węzła Janów Lubelski Południe do węzła Lasy Janowskie. Teraz nadeszła kolej na cztery kolejne fragmenty Via Carpatii w woj. lubelskim.
Odcinek liczy około 12 kilometrów i jadąc z Lublina w kierunku Kraśnika, rozpoczyna się za węzłem Lublin Węglin. Początkowo przebiega w śladzie dotychczasowej drogi krajowej nr 19, w pobliżu Strzeszkowic Dużych kieruje się na wschód, omijając Niedrzwicę Dużą. Kończy się na skrzyżowaniu z drogą wojewódzką nr 834 (ul. Bychawska).
Obwodnica Kraśnika
10-kilometrowy fragment obwodnicy zaczyna się w miejscowości Lasy i pozwala ominąć Kraśnik po wschodniej stronie. Łączy się z kolejnym fragmentem szlaku Via Carpatia w miejscowości Słodków. W ramach inwestycji powstało 12 obiektów inżynierskich – dwa mosty i 10 wiaduktów. Wybudowane też zostały dwa węzły drogowe (Kraśnik Północ oraz Kraśnik Południe, gdzie wybudowane zostało także połączenie drogą krajową nr 74).
Szybciej przez lubelskie. Kolejne odcinki S19 udostępnione kierowcom, fot. materiały prasowe / GDDKiA
Kraśnik – Janów Lubelski
To jeden z najdłuższych, poza odcinkiem Niedrzwica Duża – Kraśnik, fragmentów budowanej S19 w woj. lubelskim. Liczy około 18 kilometrów i rozpoczyna się przed kompleksem leśnym w pobliżu Szastarki. Omija między innymi Polichnę oraz Modliborzyce i kończy się za wiaduktem w okolicach Janówka.
Obwodnica Janowa Lubelskiego
Ostatni ze świeżo oddanych do użytku fragmentów ma 6,5 kilometra. Trasa omija Janów Lubelski po zachodniej stronie i kończy się w okolicach miejscowości Jonaki.
Szybciej przez lubelskie. Kolejne odcinki S19 udostępnione kierowcom, fot. materiały prasowe / GDDKiA
Via Carpatia w Polsce
Via Carpatia to kluczowy, liczący kilka tysięcy kilometrów korytarz transportowy łączący Europę Północną i Południową. Szlak Via Carpatia integruje systemy transportowe wielu krajów – Litwy, Polski, Ukrainy, Białorusi, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Grecji, Chorwacji i Turcji. Przyczynia się do integracji krajów, przez które przebiega i usuwania barier w podróżowaniu pomiędzy nimi.
Na terenie Polski w skład szlaku drogowego Via Carpatia wchodzą odcinki dróg ekspresowych S61, S16, S19 pomiędzy miejscowościami Budzisko, Suwałki, Ełk, Białystok, Lublin, Rzeszów, Barwinek. Droga będzie docelowo przebiegać przez teren pięciu województw – podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego, lubelskiego i podkarpackiego.
Jean Todt zakończył swoją trzecią i ostatnią kadencję jako prezydent FIA. Francuz przekaże swoje obowiązki 60-letniemu Mohammedowi Benowi Sulayemowi, który został wybrany nowym prezydentem FIA w na zgromadzeniu ogólnym. Ben Sulayem będzie pierwszą osobą pełniąca funkcję prezesa FIA, która nie pochodzi z Europy.
Mohammed Ben Sulayem pokonał Grahama Stokera, który za kadencji Todta był wiceprezesem FIA ds. sportu, zdobywając 61,6% głosów.
I am truly honoured to be elected President of the @FiA. Thank you all so much. I am humbled by the trust you’ve placed in me and the team and we pledge to govern in the interests of all members. pic.twitter.com/9E7TiG0PyG
Ben Sulayem w lipcu tego roku w wywiadzie dla Motorsport.com wyznał, że jeśli zostanie wybrany prezesem FIA to zamierza uczynić sporty motorowe bardziej przystępne na całym świecie:
Zamierzam stworzyć wiele ścieżek rozwoju dla młodych kierowców, które nie będą obciążały ich mocno finansowo. To jest potrzebna zmiana. Nie można powtórzyć błędów poprzedniego prezydenta. Jest to na chwilę obecną mój główny priorytet.
Mohammed Ben Sulayem jest pierwszym Arabem, który został wybrany do Światowej Rady Sportów Motorowych FIA. Nadzorował przebieg Grand Prix Abu Zabi i odpowiadał za dodanie tego wyścigu do kalendarza Formuły 1 w 2009 roku. W przeszłości był kierowcą rajdowym, aż czternaście razy wygrał Rajdowe Mistrzostwa Bliskiego Wschodu.
First day at the FIA headquarters in Paris for President Mohammed @Ben_Sulayem and his Team: Deputy President for Sport Robert Reid, Deputy President for Automobile Mobility and Tourism Tim Shearman and Senate President Carmelo Sanz de Barros pic.twitter.com/c7zugpOLes
Toyota Aygo X to reprezentant miejskiego segmentu A, który nie przypomina klasycznego przedstawiciela tej grupy. Japończycy mocno zmienili proporcje nadwozia i zwiększyli prześwit. W ten sposób powstał jeden z najmniejszych crossoverów na rynku. Nowe Aygo bazuje bowiem na tej samej platformie GA-B w architekturze TNGA co Yaris oraz Yaris Cross – pełnoprawni przedstawiciele segmentu B.
Toyota Aygo X napędzana jest przez 1-litrowy silnik benzynowy o mocy 72 KM, który może być parowany z 5-stopniowym automatem lub bezstopniową skrzynią S-CVT. W obu przypadkach samochodzik od 0 do 100 km/h ma rozpędzać się w granicach 15,5 sekundy.
Ceny Toyoty Aygo X zaczynają się w Polsce od 60 900 złotych. W tej cenie dostaniemy między innymi 17-calowe felgi stalowe, manualną klimatyzację, kamerę cofania i system multimedialny Toyota Touch 2 z kolorowym ekranem dotykowym, Android Auto i CarPlay.
Toyota Aygo X, fot. materiały prasowe / Toyota
Toyota Aygo X - ceny poszczególnych wersji wyposażenia:
Comfort – od 60 900 zł
Style – od 64 900 zł
Executive – od 73 900 zł
Japoński producent informuje, że wkrótce w ofercie Toyoty Aygo X ma pojawić się również podstawowe wydanie Active, które wyceniono na 58 900 złotych. Chętni na wersje wymienione powyżej mogą już składać zamówienia online. Rezerwacje potrwają do 9 stycznia 2022 roku.
Seria wyścigów elektrycznych aut off-road’owych – Extreme E – promuje elektromobilność i troskę o środowisko, zwraca uwagę na zmiany klimatyczne i problem nierówności płci, zapewniając przy tym niezwykłe, sportowe widowisko.
W pierwszym, inauguracyjnym sezonie Extreme E walka o mistrzowski tytuł toczyła się między zespołem Lewisa Hamiltona – X44, a ekipą Nico Rosberga – Rosberg X Racing.
Extreme E: Jurassic X Prix, fot. materiały prasowe / Extreme E
Na starcie finałowego wyścigu sezonu najlepiej ruszyła Cristina Gutierrez z X44, która oddaliła się od reszty stawki na ponad 3 sekundy. Za nią znalazła się Molly Taylor z Rosberg X Racing, a następnie Mikaela Ahlin-Kottulinsky z ekipy JBXE. Chwilę później, Ahlin-Kottulinsky wyprzedziła Molly Taylor. Następnie Australijka została pokonana przez Catie Munnings.
Po wymianie kierowców Sebastien Loeb dowiózł wywalczone na starcie przez Gutierrez pierwsze miejsce do mety, jednak to było za mało, aby pokonać Rosberg X Racing. Zespół Nico Rosberga zakończył wyścig na czwartej pozycji, ale to wystarczyło, by wywalczyć mistrzostwo elektrycznej serii Extreme E.
Klasyfikacja generalna Extreme E
Rosberg X Racing – Molly Talor/Johan Kristoffersson
Były oficer Biura Ochrony Rządu Piotr Piątek zdecydował się zdradzić „Gazecie Wyborczej”, że on oraz inni funkcjonariusze BOR, którzy jechali w kolumnie wiozącej w 2017 roku premier Szydło, poddani byli naciskom, aby składać fałszywe zeznania. Zgodnie z nimi rządowe pojazdy miały mieć włączone zarówno sygnały świetlne jak i dźwiękowe, co czyniłoby ją kolumną uprzywilejowaną. Tymczasem tak nie było.
Sprawa jest o tyle bulwersująca, że według zeznań osób postronnych, żadnych sygnałów dźwiękowych nie było słychać. Ponadto na przypadkowych nagraniach z monitoringu, na których uchwycono urywki z przejazdu rządowych limuzyn, widać było, że pierwszy pojazd jechał wyraźnie z przodu, natomiast drugi (wiozący premier Szydło) oraz trzeci (w teorii zamykający kolumnę) nie mogły go dogonić. Tymczasem aby można było mówić o kolumnie, samochody muszą jechać razem.
Wszystko więc wskazywało na winę kierowcy opancerzonego Audi A8, wiozącego byłą premier. Wszystko poza zeznaniami funkcjonariuszy BOR, którzy według słów Piotra Piątka, złożyli fałszywe zeznania, pod naciskami, jak się domyślamy, ze strony przełożonych.
Te rewelacje to tylko ukoronowanie kuriozów dotyczących tej sprawy oraz działań mających na celu przypisanie wyłącznej winy kierowcy (słynnego na całą Polskę) Seicento. Przypomnijmy, że nawet gdyby funkcjonariusze BOR potrafili jechać w kolumnie i byłaby to kolumna uprzywilejowana, niczego by to nie zmieniło. To kierowca pojazdu uprzywilejowanego jest winny ewentualnego zdarzenia, jeśli na przykład przejedzie na czerwonym świetle, przekonany, że wszyscy ustępują mu miejsca. Przepisy w tej kwestii są jednoznaczne, a orzecznictwo sądów spójne. Z jakiegoś powodu jednak w tej jednej sprawie, dotyczącej rządowej limuzyny, sąd przyjął zupełnie inną linię. Ciekawe dlaczego?
Zdarzenie miało miejsce na jednym z gdańskich osiedli i doprawdy trudno uwierzyć, że ktoś mógł to zrobić przypadkiem. Oto widzimy jak autor nagrania jedzie z niedużą prędkością, kiedy nagle prosto na niego wyjeżdża Mazda i doprowadza do czołowego zderzenia. Co w tym niezwykłego?
Bynajmniej nie to, że kierowca japońskiego auta ścinał zakręt, jakby jechał drogą jednokierunkową. Zwykła bezmyślność. Zastanawia tylko brak reakcji. Autor nagrania natychmiast się zatrzymał. Kierowca Mazdy, który miał tyle samo czasu na jakiś ruch obronny, nawet nie dotknął hamulca. Zrobił to specjalnie, czy tylko nie umie jeździć?
Samochody elektryczne to nie tylko przyszłość, to już teraźniejszość! Konwersja napędów starszych samochodów na układy w pełni elektryczne daje kierowcom możliwość korzystania z kultowych modeli na co dzień.
Klasyczny model Nissan Bluebird, który opuścił linię produkcyjną tej fabryki w 1986 roku, doczekał się wyjątkowo elektryzującej reinterpretacji – Newbird.
Nissan Newbird – geny klasyka w elektrycznym wydaniu
Nissan Bluebird został gruntownie zmodyfikowany w celu montażu elektrycznego układu napędowego znanego z modelu Leaf. Oryginalny benzynowy silnik spalinowy oraz skrzynia biegów zostały usunięte, a w ich miejscu zainstalowano silnik elektryczny, falownik i zestaw akumulatorów o pojemności 40 kWh, przy czym moduły akumulatora rozdzielono między komorę silnika i bagażnik w celu optymalnego rozłożenia masy.
Układy wspomagania kierownicy, hamulcowy i ogrzewania zostały unowocześnione i zmodyfikowane w taki sposób, aby mogły być zasilane energią elektryczną. Zainstalowano również wzmocnione zawieszenie, które ma za zadanie utrzymać dodatkowy ciężar zestawu akumulatorów. Aby podkreślić elektryczny charakter samochodu, oryginalny emblemat marki na masce został podświetlony diodami LED (widocznymi jedynie podczas postoju pojazdu).
Nissan Newbird, fot. materiały prasowe / Nissan
Elektryczny Nissan Newbird na jednym ładowaniu przejedzie około 210 kilometrów, a od 0 do 100 km/h rozpędza się w mniej niż 15 sekund. Gniazdo ładowania znajduje się pod oryginalną klapką wlewu paliwa. Energia może być uzupełniana mocą do 6,6 kW, a oryginalny panel zegarów został podłączony do systemu elektrycznego tak, aby wskaźnik poziomu paliwa mógł pokazywać stan naładowania akumulatora.
Policjanci z Wiązowna wyjaśniali sprawę kradzieży tablic rejestracyjnych z zaparkowanych na terenie Józefowa pojazdów, do której doszło w nocy z 5 na 6 grudnia. Sprawa od początku wydawała się nietypowa, ponieważ poszkodowanych było bardzo wielu.
Policjanci ustalili miejsce zamieszkania podejrzanego o ten czyn. Faktycznie zastali tam 18-latka, a przeszukaniu posesji funkcjonariusze znaleźli aż 105 sztuk tablic rejestracyjnych!. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do celi na komendzie. Jak się okazało, 18-latek działał późnym wieczorem i nocą wspólnie i w porozumieniu z nieletnią. Łączna wartość strat wyniosła blisko 6400 złotych.
18-letni mieszkaniec Józefowa już usłyszał zarzut kradzieży 105 sztuk tablic rejestracyjnych. Część z nich wróciła już do właścicieli. Teraz grozi mu nawet do 5 lat więzienia. Z kolei sprawa osoby nieletniej działającej wspólnie z 18-latkiem zostanie rozpatrzona w osobnym postępowaniu.
Mały, dwumiejscowy pojazd francuskiego producenta samochodów, Citroën Ami, jest napędzany skromnym silnikiem elektrycznym o mocy 8 KM, więc zgodnie z francuskim prawem może nim kierować osoba w wieku zaledwie 14 lat i nie jest wymagane, by posiadała prawo jazdy. Pojazd osiąga prędkość maksymalną 45 km/h, jego nadwozie jest wykonane z tworzywa sztucznego i ma bardzo proste wnętrze. Na jednym ładowaniu przejedzie tylko 75 kilometrów.
Citroën Ami mierzy zaledwie 2,41 m długości, 1,39 m szerokości i 1,52 m wysokości. Jego wymiary przekładają się na świetny promień skrętu – zaledwie 7,2 m.
Citroën Ami Buggy Concept – elektryczna „terenówka”
Miejski samochodzik doczekał się właśnie terenowej wersji. Trzeba przyznać, że Citroën My Ami Buggy Concept na pierwszy rzut oka wygląda po prostu fenomenalnie. Samochodzik doskonale łączy zadziorność z urokliwym charakterem.
Citroën Ami Buggy Concept, fot. materiały prasowe / Citroen
Charakterystyczne, pudełkowate kształty Citroëna Ami uzupełniają kraty na reflektorach, szerokie, terenowe opony, boki pozbawione drzwi, zapasowe koło na bagażniku dachowym oraz dodatkowa listwa LED, która według producentów ma się także przydać przy rozbijaniu obozowiska. No i oczywiście orurowanie.
Wewnątrz autka znajdziemy praktyczne uchwyty, wieszaki, kieszeń na kierownicy (w końcu nie ma tu poduszki powietrznej), półki czy fotele z grubszą i wygodniejszą pianką. Wszystko jest wykonane za pomocą druku 3D.
Citroën Ami Buggy Concept, fot. materiały prasowe / Citroen
Ze względu na malutki zasięg, Citroën My Ami Buggy Concept raczej nie zostanie zdobywcą pustynnych wydm. Inna sprawa, że zaledwie 8 KM może okazać się niewystarczającą wartością, do pokonania większego wzniesienia czy wykopania się z piasku. Ale pomarzyć zawsze można…
Jazda super autem to świetny prezent motoryzacyjny! Włoskie symbole ekstremalnie szybkiej jazdy – Ferrari i Lamborghini, czy dopracowana do perfekcji niemiecka ikona jak Porsche – do wyboru do koloru! Przygoda za kierownicą samochodu może mieć różne oblicza, nie tylko sportowych, szybkich aut! Doskonałym prezentem dla fana motoryzacji będzie również off-road, czyli terenowa jazda, z dala od zgiełku miasta!
Jazda supersamochodem po torze wyścigowym
Usiądź za kierownicą sportowego samochodu i przekonaj się, ile emocji może dać jazda po torze. Poczuj ogromne przyspieszenie, przeciążenia w zakrętach i niebywałą radość, jaką daje jazda autem z kilkuset końmi mechanicznymi pod maską. Tor, sportowy samochód i wszechogarniająca adrenalina czekają. Kiedy usłyszysz ryk silnika, jeszcze bardziej rozpalisz w sobie miłość do motoryzacji.
Jazda szybkim samochodem po torze wyścigowym to idealny prezent dla fanów i miłośników motoryzacji. Wysoka prędkość i możliwość poczucia przyśpieszenia supersamochodu sprawiają, że zakup vouchera na taką atrakcję to doskonały pomysł na każdą okazję.
Jazda supersamochodem ulicami miasta
Chcesz wiedzieć jakie to uczucie przejechać się ulicami miasta luksusowym autem sportowym? Samochodem, który każdy rozpozna z daleka nie tylko po wyglądzie, lecz również po brzmieniu silnika? Zasiądź za kierownicą kultowego supersamochodu i poczuj władzę nad kilkuset końmi mechanicznymi schowanymi pod maską.
Jazda Teslą ulicami miasta
Luksusowe samochód, zawrotna prędkości, przyspieszenie wgniatające w fotel…to wszystko czeka na Ciebie podczas wyjątkowego przeżycia, jakim jest na przykład jazda Teslą Model 3 ulicami miasta. Poznaj najnowocześniejszą, motoryzacyjną technologię, siadając za kierownicą elektrycznego auta. Jedź spokojnie, poznając ciekawe gadżety i nowinki proponowane przez Elona Muska lub…wciśnij gaz do dechy i przekonaj się jak szybko może jeździć samochód elektryczny!
Twoje serce oddane jest wielkim, terenowym samochodom? Uwielbiasz jazdę w ekstremalnych warunkach? W takim razie jazda off-road’owa jest dla ciebie! To nie jest zwykła przejażdżka. To błoto, podjazdy, zjazdy, ekstremalne warunki i ty za kierownicą. Jeśli nie boisz się ubrudzić, marzysz o dawce adrenaliny i szaleństwa to przeżycie właśnie dla ciebie!
Chcesz przejechać się naprawdę niesamowitą maszyną, która sprawi, że Twoje serce zacznie bić z niecodzienną szybkością? Ogromne opony, niebywale wysokie zawieszenie i wręcz ogłuszający ryk silnika – to właśnie jazda Monster Truckiem. Sam widok tej maszyny budzi ogromne emocje, a co dopiero jazda samochodem – to prawdziwa rozrywka dla każdego fana motoryzacji.
Szkolenie z bezpiecznej jazdy
Chciałbyś doprowadzić swoje umiejętności szusowania po szosach do perfekcji? Pragniesz mieć pewność, że poradzisz sobie w każdych warunkach panujących na drodze? Szkolenie z bezpiecznej jazdy pozwoli zdobyć wiedzę wywodzącą się bezpośrednio z praktyki, która uczyni z Ciebie niekwestionowanego króla szos.
Indywidualny kurs doskonalenia jazdy
Chcesz być jeszcze lepszym kierowcą niż do tej pory? Masz okazję doszlifować swoje umiejętności jazdy w trudnych warunkach. Indywidualny kurs doskonalenia jazdy to wyśmienita okazja, by pod okiem doświadczonego instruktora nauczyć się wielu przydatnych w ruchu drogowym rzeczy, jednocześnie dobrze się przy tym bawiąc.
Kurs z doskonalenia techniki jazdy dla nastolatka!
Tor Modlin oferuje także szkolenia dla dzieci – jedynym kryterium przyjęcia uczestnika jest wzrost – wystarczy 142 centymetry, żeby usiąść za kierownicą i jeździć po bezpiecznym obiekcie. Szkolenia odbywają się pod czujnym okiem instruktorów, a podczas ćwiczeń w samochodzie przebywa wyłącznie jeden uczestnik i jeden instruktor. Auta są wyposażone w automatyczną skrzynię biegów, a trening uświadamia nastolatkowi wszelkie ryzyka za kierownicą, różnice w hamowaniu zależne od przyrostu prędkości oraz wyrabia prawidłowe nawyki – np. właściwą pozycję za kierownicą. Więcej o szkoleniach opowiedział Kasi Frendl Leszek Kuzaj – organizator szkoleń. Zobacz film.
Ten filmik jest krótki, beznadziejnie nagrany i pełno w nim wulgaryzmów. Mimo to postanowiliśmy się nim z wami podzielić, ponieważ dzięki niemu lepiej możemy zrozumieć behawior, nadal niedostatecznie opisanej przez naukę istoty, jaką jest szeryf drogowy.
Oto widzimy długi korek na prawym pasie. Na lewym go nie ma, ponieważ kierowca tira blokuje przejazd. Autor nagrania nie wytrzymał, włączył nagrywanie w telefonie i ruszył do konfrontacji. Co się okazało?
Otóż szeryf uważał, że tak tworzy się korytarz życia. Blokując lewy pas. Na jego obronę autor nagrania przyznaje, że rzeczywiście korek był spowodowany wypadkiem. Zdarzenie miało miejsce na tymczasowo wyznaczonym fragmencie drogi – z dwoma wąskimi pasami i bez pobocza. Służby rzeczywiście nie miałyby jak przejechać.
Po kilku minutach jednak sam szeryf drogowy chyba uznał, że jego działanie nie ma sensu i odblokował lewy pas. Pojawia się jednak pytanie – czy każdy szeryf blokuje drugi pas, aby karetka lub straż pożarna mogły łatwiej przejechać w razie potrzeby?
Cóż za emocjonujący finał sezonu pomiędzy Maxem Verstappenem i Lewisem Hamiltonem! To był wielki zaszczyt widzieć obu zawodników PUMA walczących o mistrzostwo. Gratulacje dla Maxa i całego zespołu za zdobycie tytułu Mistrza Kierowców Formuły 1. Chcielibyśmy także podkreślić świetny występ Lewisa w całym sezonie. Rok 2021 był niesamowity dla tego sportu. – mówi Thomas Josnik, Dyrektor Business Unit PUMA Motorsport.
PUMA celebruje pierwszy tytuł mistrzowski Maxa Verstappena specjalną edycją jego buta wyścigowego. Model Speedcat Pro wyróżnia się swoją wyjątkową, złotą kolorystyką. Kierowca Red Bull Racing Honda Team otrzymał buty we wtorek, 14 grudnia, podczas testów w Abu Zabi.
Ten wyścig był intensywną walką do ostatniego okrążenia. To niesamowite uczucie być teraz Mistrzem Świata – to także ogromny wysiłek i sukces całego zespołu. Wielkie dzięki dla PUMA za wsparcie i dostarczanie mi najlepszego sprzętu wyścigowego, od momentu dołączenia do Red Bull Racing Honda Team w 2016 roku. – komentuje Max Verstappen.
Mercedes-AMG EQS 53 4MATIC+ w wersji podstawowej ma 658 KM i 950 Nm. Dzięki opcjonalnemu pakietowi AMG Dynamic Plus w trybie Race Start z funkcją boost maksymalna moc wzrasta do 761 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi wtedy do 1020 Nm, a elektryk przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,4 sekundy ( ale tylko przy naładowaniu akumulatora do poziomu powyżej 80%). W wersji podstawowej AMG EQS rozpędza się od 0 do 100 km/h w 3,8 sekundy, a jego prędkość maksymalną ograniczono do 220 km/h. Z opcjonalnym pakietem prędkość maksymalna samochodu jest ograniczona do 250 km/h.
Na jednym ładowaniu Mercedes-AMG EQS 53 4MATIC+ ma przejechać od 526 do 580 kilometrów, czyli zdecydowanie mniej niż jego „cywilna wersja”, która może pochwalić się 700-kilometrowym zasięgiem. Zasięg to zasługa akumulatora o pojemności 107,8 kWh. Niestety spore ogniwo musi swoje ważyć, co przekłada się aż na 2655 kilogramów masy własnej.
EQS został wyposażony w 400-woltowy akumulator. Na stacjach szybkiego ładowania prądem stałym (DC) baterię EQS-a można ładować z mocą do 200 kW. W takim przypadku do naładowania energii potrzebnej na pokonanie kolejnych 300 kilometrów (według WLTP) ma wystarczyć 19 minut. Mercedes EQS ma zapewnić zasięg 526-580 km na jednym ładowaniu.
Ceny Mercedesa-AMG EQS 53 4MATIC+ zaczynają się od 728 600 złotych, co czyni ten model najdroższym elektrycznym samochodem niemieckiego producenta. Kwota ta może być jednak znacznie wyższa.
Co można dokupić do standardowej wersji? Matowy lakier (ponad 9000 zł), 22-calowe felgi (ponad 11 000 zł), tapicerkę AMG (niemal 15 000 zł) czy pakiet AMG Dynamic Plus (20 418 zł), to tylko niektóre opcje, które sprawią, że za elektrycznego Mercedesa trzeba będzie zapłacić ponad 900 000 złotych.
Szukasz sprawdzonych pomysłów na prezent pod choinkę? Nie chcesz po raz kolejny stawiać na oklepane podarunki? W tym roku zdecyduj się na coś wyjątkowego, co świetnie sprawdzi się jako upominek zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Jeśli masz wśród bliskich fana klocków i motocykli, to podpowiadamy, co może być dobrym wyborem! W końcu klocki Lego nie mają ograniczeń wiekowych i ucieszą każdego obdarowanego!
Ducati Panigale V4 R – LEGO
Model Ducati Panigale V4 R z zestawu Lego Technic oddaje ducha i wzornictwo oryginału. W serii Lego Technic nie było dotąd modelu motocykla, który miałby skrzynię biegów pozwalającą zapoznać się z różnymi prędkościami i technikami jazdy – ten jest pierwszy. Ma on również inne niesamowite funkcje, a mianowicie układ kierowniczy, zapewniające realizm ruchu przednie i tylne zawieszenie oraz przednie i tylne hamulce tarczowe.
Zestaw składa się z 646 elementów.
BMW M 1000 RR – LEGO
Motocykl BMW M 1000 RR został stworzony na potrzeby wyścigów sportowych i dostosowany do jazdy po drogach, dzięki czemu podbił serca fanów motocykli i sportów motorowych. Teraz możesz zbudować własną wersję tej maszyny.
To pierwszy zestaw w skali 1:5 w serii Lego Technic. Realistyczne funkcje sprawiają, że replika wygląda i porusza się dokładnie jak jej pierwowzór. Przyjrzyj się działającej skrzyni biegów z trzema biegami (i biegiem jałowym), układowi kierowniczemu, przedniemu i tylnemu zawieszeniu, przekładni łańcuchowej oraz silnikowi rzędowemu z czterema tłokami.
Zestaw składa się 1920 elementów.
Harley-Davidson Fat Boy – LEGO
Przygotowany we współpracy z firmą Harley-Davidson motocykl Lego jest pełen szczegółów, które doskonale oddają magię pierwowzoru: od pełnych kół Lakester z szerokimi oponami po zbiornik paliwa w charakterystycznym kształcie łzy z nadrukowanymi logo i wbudowanym prędkościomierzem. Inne elementy modelu Harley-Davidson Fat Boy to silnik Milwaukee-Eight z ruchomymi tłokami, dwie rury wydechowe, kierownica, ruchomy pedał zmiany biegów i dźwignia hamulca, podpórka oraz wytrzymała podstawka do ekspozycji.
Czasy klasycznych minivanów powoli przechodzą do historii. Większość producentów samochodów wycofuje się z tego segmentu rynku i zastępuje dotychczasowe modele crossoverem lub SUV-em. Taki ruch wykonała właśnie Kia, przemieniając model Carens, który przez cztery generacje występował jako minivan, w crossovera.
Kia Carens 2022, fot. materiały prasowe / Kia
Kia Carens piątej generacji to zupełnie nowy samochód, który czerpie stylistyczne wzorce z obecnych modeli marki. Nadwozie samochodu ma charakterystyczny dla nowych modeli Kii design z pasem przednim w stylu „tygrysiego nosa”. Dodatkowo uwagę zwracają podświetlony główny wlot powietrza, wąskie i rozciągające się na błotniki reflektory LED oraz spore przetłoczenia podkreślające nadkola. Z tyłu wzrok przyciąga listwa biegnąca w poprzek klapy i łącząca światła.
Samochód ma 4540 mm długości, a rozstaw osi wynosi 2780 mm.
Pod maską nowej Kii Carens znajdziemy silnik benzynowy 1.4 o mocy 140 KM lub diesla 1.5 o mocy 115 KM. Opcjonalnie można je zamówić z automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią.
Kia Carens 2022, fot. materiały prasowe / Kia
Nowa Kia Carens została skonstruowana z myślą o Azji, a głównym rynkiem zbytu mają być Indie. Raczej nie powinniśmy się spodziewać, że nowa Kia Carens trafi do Europy.
Samochód w indyjskich salonach zadebiutuje w pierwszym kwartale 2022 roku. Ceny na razie pozostają nieznane.
Na nagraniu z monitoringu możecie zobaczyć, jak mężczyzna stojący w koszu podnośnika, wymienia żarówkę w sygnalizatorze na skrzyżowaniu. Nagle o dół kosza zahacza przejeżdżający tir, na skutek czego mężczyzna został wyrzucony z kosza i z dużej wysokości upadł na ziemię. Został poważnie ranny.
Trudno w tej sytuacji wskazać jednoznacznie winnego. Kierujący tirem bez wątpienia nie powinien przejeżdżać, jeśli nie miał pewności, czy może zrobić to bezpiecznie. Lecz z drugiej strony, czy na czas wymiany żarówki, to miejsce nie powinno być zabezpieczone, aby uniknąć podobnych zdarzeń?
Kierowcom w Belgii będzie groził mandat za korzystanie z nawigacji GPS. Obecne przepisy zakazują z korzystania nawigacji GPS w telefonie, ale technologia poszła na przód i korzystać z GPS można także między innymi z tabletu czy zegarka. Dlatego uznano, że niezbędne jest doprecyzowanie przepisów.
Zgodnie z nowymi belgijskimi przepisami używanie urządzenia elektronicznego z ekranem jako GPS, albo trzymanie go na kolanach lub na siedzeniu obok, jest wykroczeniem. Dlaczego? Bo stwarza zagrożenie na drodze. Wykroczeniem, za które grozi kierowcy mandat w wysokości do 174 euro.
Zmiany w przepisach mają wejść w życie od 1 marca 2022 roku, ale, jak to bywa w większości przepisów na świecie, tak i tutaj jest pewna luka.
Używanie telefonu czy tabletu jako ekranu nawigacji GPS będzie legalne, jeśli urządzenie będzie znajdować się w przeznaczonym do tego celu uchwycie. Ten ma zostać umiejscowiony na desce rozdzielczej lub przedniej szybie. Oczywiście jeśli samochód posiada wyświetlacz z GPS, za to także nie zostanie wystawiony mandat.
Czy w Polsce też powinny zostać wprowadzone takie przepisy?
Elektryfikacja w BMW wchodzi na coraz wyższy poziom. Po debiucie i4 oraz iX niemiecki producent szykuje się do kolejnej głośnej premiery – BMW i7, czyli flagowego elektryka z Monachium i głównego rywala dla Mercedesa EQS.
BMW i7 w kamuflażu, fot. materiały prasowe / BMW
Linie zakamuflowanego BMW i7 prezentują się dość zachowawczo. Elektryczna limuzyna na pierwszy rzut oka bardziej przypomina Serię 7, niż futurystyczne auta w stylu Mercedes EQS, z którym będzie rywalizować. Pytanie tylko, jaka w tym zasługa ewentualnych wstawek i dokładek mających zmylić odbiorcę.
BMW i7 ma mieć dwa elektryczne silniki, po jednym dla każdej z osi, które prawdopodobnie będą generować aż 600 KM mocy. Pod podłogą ukryte będą akumulatory, których łączna pojemność ma oscylować w okolicach 106 kWh.
BMW i7 w kamuflażu, fot. materiały prasowe / BMW
Na więcej szczegółów musimy jeszcze poczekać. Debiut elektrycznego BMW i7 został zaplanowany na 2022 rok.
Max Verstappen zdobył tytuł mistrza świata Formuły 1, ścigając się bolidem ekipy Red Bull Racing napędzanym silnikiem Hondy. Jednym z plusów jeżdżenia dla zespołu wspieranego przez Hondę jest możliwość korzystania z samochodów tej marki.
Max Verstappen z gamy samochodów japońskiego producenta wybrał dla siebie Hondę Civic Type-R, jedną z najbardziej emocjonujących, a zarazem praktycznych propozycji. Holender spędził za kierownicą auta całkiem sporo czasu – świadczy o tym przebieg wynoszący 58 048 kilometrów.
Max Verstappen sprzedaje swoją Hondę Civic Type-R, fot. materiały prasowe / Honda Racing
Teraz samochód trafi na aukcję charytatywną, z której dochód zasili konto fundacji Wings For Life prowadzonej przez Red Bulla. Za transakcję odpowiada portal CarNext. Wstępna cena to 33 333 euro, co wydaje się bardzo atrakcyjną kwotą i nawiązaniem do numeru wyścigowego holenderskiego zawodnika – 33.
Kierowca Renault Kangoo ciągnął za sobą przyczepkę i w teorii wszystko wyglądało w porządku. Nagle jednak na łuku drogi przyczepka łagodnie zjechała w lewo, podczas gdy samochód podążał nawet prosto.
Najwyraźniej kierowca w ogóle jej nie zabezpieczył. Co gorsza, chyba nawet nie zauważył, że coś „zgubił”. Zareagował dopiero po klaksonie autora nagrania.
We wrześniu 2022 roku Ken Block oficjalnie zakończył długoletnia współpracę z Fordem i przeszedł do Audi. Razem z niemieckim producentem gwiazda Gymkhany ma zamiar realizować ekskluzywne projekty z dziedziny elektromobilności. Kierowca, który zasłynął publikowanymi w sieci filmami prezentującymi efektowną jazdę bokiem, zasiądzie za kierownicą elektrycznego wcielenia jednej z rajdowych legend.
Nowe auto Kena Blocka to Audi S1 e-tron Quattro Hoonitron, będące elektryczną reinterpretacją kultowego S1 Quattro.
Audi S1 e-tron Quattro Hoonitron, fot. materiały prasowe / Audi
Pod odważnie wystylizowanym nadwoziem z imponującymi elementami aerodynamicznymi, zdecydowanie nawiązującymi do oryginału, znajdują się dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 680 KM, co w połączeniu ze stosunkowo niewielką masą samochodu ma zapewnić świetne osiągi. Większość elementów konstrukcji wykonano z wytrzymałego i lekkiego włókna węglowego. Co więcej, samochód spełnia standardy FIA dotyczące kwestii bezpieczeństwa i homologacji.
Jak wyznał Ken Block, jazda elektrycznym Audi S1 e-tron Quattro Hoonitron pozytywnie go zaskoczyła:
Było tu sporo zaskoczeń i kwestii do nauczenia. Poślizg i pełny obrót po wdepnięciu gazu przy 150 km/h to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.
Audi S1 e-tron Quattro Hoonitron, fot. materiały prasowe / Audi
O tym jak Hoonitron sprawdza się w akcji przekonamy się już wkrótce. Audi wraz z Kenem Blockiem zapowiedzieli bowiem Elektrikhanę, czyli elektryczną Gymkhanę.
Na pięć okrążeń przed końcem rywalizacji na Yas Marina Circuit wszystko wydawało się jasne: nikt i nic nie odbierze Lewisowi Hamiltonowi kolejnego, rekordowego ósmego mistrzowskiego tytułu. Brytyjczyk był na czele stawki od początku wyścigu, z bezpieczną przewagą nad drugim Maxem Verstappenem, którego tempo pozostawało dalekie od oczekiwań. Holender musiał liczyć na cud.
I cud się zdarzył. Formuła 1 po raz kolejny w tym sezonie pokazała, jak nieprzewidywalnym jest sportem. Na pięć okrążeń przed końcem wyścigu rozbił się Nicholas Latifi, jadący Williamsem, napędzanym silnikiem Mercedesa.
LAP 54/58
Huge drama as Nicholas Latifi goes into the barriers – he reports that he is ok
But the Safety Car comes out and Max Verstappen immediately goes into the pits for some fresh tyres
Dyrekcja wyścigu zarządziła neutralizację za samochodem bezpieczeństwa. Ekipa Red Bull Racing postanowiła ściągnąć Maxa Verstappena do alei serwisowej i wyposażyć go w świeży komplet opon. Lewis Hamilton pozostał na starym ogumieniu. Cała sytuacja nie spodobała się Brytyjczykowi, który zaczął przeklinać przez team radio. Red Bull oczekiwał restartu i zaciekłej walki na ostatnim okrążeniu. Tak też się stało, ale nie obyło się bez kontrowersji.
Gdy Verstappen wyjechał po zmianie opon między nim a prowadzącym w wyścigu Hamiltonem znalazła się grupa zdublowanych kierowców. Dyrekcja wyścigu ogłosiła, że zdublowane samochody między Hamiltonem, a Verstappenem nie będą mogły wyprzedzić samochodu bezpieczeństwa, i powrócić na koniec stawki (co zazwyczaj ma miejsce). Kilka minut później zmieniono decyzję, dzięki czemu Verstappen jedno okrążenie przed końcem znalazł się za plecami Hamiltona.
Po restarcie, na jedno okrążenie przed końcem wyścigu, Max Verstappen odważnym atakiem na hamowaniu do nawrotu prowadzącego na tylną prostą odebrał pierwsze miejsce Hamiltonowi, zdobywając jednocześnie tytuł mistrza świata Formuły 1.
Po emocjonującej, ale i pełnej kontrowersji końcówce rywalizacji na Yas Marina Circuit, ekipa Mercedesa złożyła dwa protesty. Jeden z nich dotyczył rzekomego przewinienia Maxa Verstappena, który zdaniem ekipy z Brackley wyprzedził Lewisa Hamiltona podczas neutralizacji. Protest ten został odrzucony. Drugie zażalenie dotyczyło złamania procedury restartu, a w szczegółach odzyskiwania okrążenia przez zdublowanych kierowców. Po dłuższych obradach także i ten protest postanowiono oddalić.
Mercedes po odrzuceniu protestów zgłosił chęć odwołania się od decyzji dotyczącej procedury restartu. W tej chwili jeszcze nie wiadomo czy apelacja do Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego zostanie złożona. Czas na podjęcie decyzji upływa w czwartkowy wieczór.
Dlaczego Mercedes nie cieszy się z mistrzowskiego tytułu wśród konstruktorów i chce na drodze sądowej wywalczyć tytuł dla Lewisa Hamiltona? Oczywiście chodzi o pieniądze. Podobno w razie mistrzostwa Hamiltona, Mercedes otrzymałby premie od swoich sponsorów. Mistrzostwa nie ma, nie ma też pieniędzy.
Mercedes zbojkotuje galę FIA?
To jednak nie koniec… Wiele wskazuje na to, że Mercedes ma zamiar w pewien sposób „zbojkotować” Galę FIA w Paryżu. Rozdanie laurów w najważniejszych rozgrywkach w sporcie samochodowym odbędzie się raptem cztery doby po kontrowersyjnym finale Formuły 1.
Jedną z tradycji dorocznych gal FIA jest to, że mistrzowie pojawiają się na nich ze swoimi pojazdami. Serwis racingnews365 informuje, że niemiecki producent odmówił wysłania do Paryża zwycięskich samochodów, zarówno W12 z Formuły 1, jak i Silver Arrow 02 z Formuły E. W elektrycznej serii wyścigowej – pierwszy raz o statusie mistrzostw świata – Mercedes zdobył oba laury – w klasyfikacji zespołów oraz dzięki świetnej jeździe Nycka de Vriesa także w klasyfikacji indywidualnej.
Zachowanie godne mistrzów świata? Zdaniem większości kibiców Formuły 1 – nie. W komentarzach w mediach społecznościowych można przeczytać, że zachowanie Mercedesa jest „żałosne” i przypomina „kłótnię dzieci z piaskownicy”.
A wy jak oceniacie działania Mercedesa? Ośmiokrotni mistrzowie świata F1 mają rację, czy to zwykła dziecinada?
Sara Price, od czego w ogóle zacząć? Możemy opowiedzieć o jej czasach w motocrossie i X Games, rywalizacji w konkursach piękności, wyścigach stadionowych superciężarówek, tworzeniu własnej firmy odzieżowej, czy ściganiu się w pierwszej w historii serii elektrycznych off-roadów: Extreme E.
Sara wzięła udział w każdym możliwym rodzaju wyścigów:
Właściwie zaczęłam od jazdy konno, a potem w bożonarodzeniowy poranek dostałam swój pierwszy dirt bike, w wieku ośmiu lat. Na tor poszłam z bratem, rodzice nie wiedzieli co zrobić z moją energią. Kazali mi cały dzień robić okrążenia na torze dla dzieci i nie zsiadałam z motocykla, dopóki nie zabrakło mi benzyny. Więc powoli zaczęłam wspinać się po szczeblach. Pierwszy wyścig motocrossowy, w którym wzięłam udział, wygrałam. Wtedy uzależniłam się. Całym moim marzeniem było być częścią Monster Energy Kawasaki i ostatecznie do tego doszło. W wieku 16 lat zostałam profesjonalistką, ścigałam się na X Games i wygrywałam, stając się jak dotąd najbardziej utytułowaną amatorką motocrossową. To była szalona podróż. Potem zmieniłam czapki i zaczęłam ścigać się na czterech kołach. I znów wspinałam się po szczeblach kariery, a teraz, to dość szalone, jestem mistrzynią Baja w specyfikacji Trophy Track, a także ścigam się dla takich zespołów jak Chip Ganassi Racing.
Sara zdaje się dominować w każdym sporcie, którego dotyka, i nigdy nie odmawia okazji. Kiedy przyjaciel poprosił ją o przysługę, aby została kaskaderką w reklamie Superbowl, nie mogła odmówić.
Pojawiłam się, nie mając pojęcia o tej branży. Całą noc filmowałam i jeździłam na motocyklu. I tak się to zaczęło. Rozeszły się wieści o mnie i ciągle mnie zatrudniano do pracy. Potem, kiedy zaczęłam ścigać się samochodami, pojawiła się praca związana z samochodami. Teraz kaskaderstwo jest dużą częścią mojego życia.
Jej ostatnią przygodą było ściganie się w serii Extreme E 2021 jako pierwsza kobieta-kierowca Chip Ganassi Racing. Wyścigi z serii Extreme E odbywają się w odległych zakątkach świata, aby pokazać obszary dotknięte zmianami klimatycznymi i promować odpowiedzialność za środowisko, a także wprowadzić rewolucyjny sposób ścigania.
Po raz pierwszy bierzemy sporty motorowe i wykorzystujemy je do aktywowania zainteresowania zmianami w środowisku naturalnym i pokazania, co możemy zrobić, aby świat był lepszy. Ścigamy się elektrycznymi SUV-ami. Jestem w programie Hummer EV z Chip Ganassi Racing i to naprawdę ruszyło. Czuję, że jest to obecnie szczytowe osiągnięcie terenowych sportów motorowych”. Najnowocześniejszy wygląd zewnętrzny Odyssey 21 jest modyfikowany z każdym zespołem. Segi TV Chip Ganassi Racing nawiązał współpracę z GMC Hummer, aby stworzyć pierwszą na świecie całkowicie elektryczną superciężarówkę. „Jeśli uda im się wydobyć dystans z baterii, zdecydowanie myślę, że to przyszłość.
Extreme E tworzy historię nie tylko dzięki swojej zrównoważonej misji i samochodom elektrycznym, ale także dzięki innowacyjnemu zespołowi, w którym znajdują się zarówno kobiety, jak i mężczyzni, co zwiększa możliwości odkrycia kobiet w społeczności wyścigowej.
W tej chwili, w naszych czasach sportów motorowych, byłam zwykle jedną z niewielu kobiet na linii startu lub w mojej klasie, czy gdziekolwiek startowałam. Teraz pojawia się coraz więcej zawodniczek. Extreme E jest w stanie zapewnić kobietom to samo miejsce, co ich kierowcy płci męskiej. To niesamowite dać kobietom tę okazję, by w końcu miały szansę zabłysnąć.
Bycie kobietą w świecie sportów motorowych może być trudne. Na początku swojej kariery Sara zaczynała jako „ta dziewczyna” na linii startu.
Kiedy zaczęłam spuszczać głowę i naprawdę ciężko pracować i zdobywać szacunek jako prawdziwa zawodniczka, nie byłam już „tą dziewczyną”, mówiono już „och, Sara tu jest”. Lepiej się postarajmy”. Fajnie było zobaczyć to przejście. Teraz, gdy przyjeżdżam w różne miejsca, ludzie nie patrzą na mnie jak na jakąś dziewczynę, ludzie patrzą na mnie jak na Sarę i myślą: „Lepiej być na szczycie, bo ona będzie zagrożeniem”. To niesamowite, że w ten sposób zyskuje się szacunek konkurencji.
Sara rzuciła sobie wyzwanie, by zawalczyć o szacunek, na jaki zasługiwała i by była postrzegana jako prawdziwa rywalka. Teraz, gdy już to ma i ściga się w Extreme E, jest gotowa wprowadzić więcej kobiet do zmieniającego życie sportu.
W momencie, gdy zakładasz kask, jesteś tylko kierowcą. Nie ma znaczenia, czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną. Jeśli chodzi o wyścigi samochodowe lub jakiekolwiek, gdzie siadasz za kierownicą, nie ma absolutnie żadnej różnicy. I to jest w tym całkiem niesamowite.
Teraz, gdy Extreme E zwraca uwagę na zrównoważone zespoły wyścigowe i uwzględniające płeć, rozmawialiśmy z Sarą o tym, czego świat off-roadowy potrzebuje, żeby rozwijać się i stać się sportem głównego nurtu
Naprawdę chciałabym móc nawiązać kontakt z odpowiednimi ludźmi, aby wprowadzić do sportu więcej firm z głównego nurtu, skoncentrowanych na kobietach. Jest tak wiele sposobów na przyciągnięcie uwagi, które mogą uczynić nasz sport lepszym, wykorzystując fakt, że jesteśmy ostrymi dziewczynami. Myślę, że branża off-roadowa trochę oderwała się od głównych rynków. Jeśli istnieje sposób na przyciągnięcie ich uwagi, który może dotrzeć do kobiet na całym świecie, na przykład za pomocą magazynu Marie Claire lub Vogue, może to dać dziewczynom nadzieję na całym świecie.
Chcę pojechać na Dakar. Trochę trenowałam i robię wszystko, żeby to urzeczywistnić. Więc to jest to. Amerykanom jest trochę trudniej się tam dostać. Tak więc to wyzwanie, żeby się tam dostać, ale taki jest cel.
Kiedy ktoś usłyszy o Sarze Price, prawdopodobnie dość często usłyszy „mistrzyni” lub „pierwsza w historii”. Jest kobietą, która tworzy historię na prawo i lewo, i nic jej nie powstrzyma. Niezależnie od tego, czy będzie to samochód elektryczny, czy gazowy, Sara pozostanie Kobietą Prędkości w branży sportów motorowych. Jest nie do powstrzymania, a końca nie widać.
Wraz z producentem markowej odzieży sportowej Mizuno, Mazda stworzyła sneakersy w stylu Kodo. Jak sam producent określa, pomysł na stworzenie butów Mazdy wiąże się z potrzebą stworzenia pięknej, ale jednocześnie funkcjonalnej odzieży dla kierowców.
Na pierwszy rzut oka, uwagę zwraca połączenie szarej nubukowej skóry syntetycznej i czarnej, cielęcej skóry z włóknem syntetycznym. Jak twierdzi producent technologia okrągłej podeszwy buta wspomaga delikatny i kontrolowany nacisk na pedały.
Dzięki temu but daje dużo czucia i przekazuje użytkownikowi natychmiastową informację zwrotną na temat osiągów i zachowania samochodu. stopy są wspierane przez siatkę o gęstej strukturze, która zapobiega deformacji buta. Wspierająca struktura zapobiega również zmęczeniu nóg kierowcy i skurczom stóp. Efektem jest maksymalny komfort, nawet na długich trasach.
Gdy w japońskim internetowym serwisie Makuake ruszyły zamówienia, fani marki Mazda nie mogli się doczekać, aby dostać w swoje ręce jedną z zaledwie 1350 par. W ciągu kilku dni kolekcja została całkowicie wyprzedana, a szczęśliwi klienci z niecierpliwością oczekują na dostawę swoich nowych butów do jazdy.
Dajcie znać w komentarzu, czy chcielibyście mieć takie buty do jazdy, a może na co dzień? Nam się bardzo podobają i naprawdę szkoda, że nie są dostępne w Polsce.
Zakończyły się zmagania w trwającym dwa lata konkursie Mazda Design Experience 2020/21! Najnowsza odsłona tego wydarzenia to równocześnie pierwsza edycja zorganizowana według nowych zasad. Organizatorzy postanowili dać uczestnikom możliwość nie tylko prezentacji swoich projektów, ale także zdobycia doświadczenia pod okiem uznanych projektantów, integracji z innymi finalistami i szerszej prezentacji swoich dokonań – dlatego konkurs został podzielony na etapy.
W pierwszym etapie młodzi projektanci wysyłali swoje portfolia i prezentowali dotychczasowe prace. Spośród ponad stu pięćdziesięciu osób jury wybrało sześcioro projektantów, z którymi postanowiło nawiązać bliższą współpracę, czyli finalistów konkursu – Martynę Piątek, Alka Rokosza, Wojciecha Błaszczyka, Karolinę Gardzilewicz, Annę Elizę Gwiazdę i Konstancję Kaźmierczyk.
W drugim etapie finaliści pod okiem projektantów i jurorów zdobywali doświadczenie niezbędne do wykonania konkursowego zdania. Warsztaty projektowe zorganizowane w Kampusie Kreatywnym „Design Nature” w Sobolach miały na celu wszechstronne poznanie korka – materiału, który miał zostać wykorzystany do wykonania zadania. Z kolei warsztaty w Europejskim Centrum Designu Mazdy w Oberursel stanowiły niezwykłą szansę, aby przekonać się, jak w praktyce działają zasady filozofii projektowej KODO, która przyświeca Maździe oraz lepiej poznać konkursową inspirację – elektryczną Mazdę MX-30.
Wnętrze tego modelu zostało opracowane z wykorzystaniem tworzyw sztucznych pochodzących z recyklingu – przetworzone butelki PET – oraz bioplastiku, a następnie ozdobione wstawkami z naturalnego korka. Akumulator elektrycznej Mazdy MX-30 ma zaspokajać potrzeby użytkowników przy minimalnym obciążeniu środowiska. Mazda MX-30 to samochód „pomiędzy” podmiejskością i miastem, domem i pracą, czyli pojazd sprzyjający rekreacji. To ważne, bo ostatecznie finaliści mieli wykonać projekty zgodne właśnie z hasłem reKREACJA, rozumianym zarówno jako proces twórczego redesignu, jak również odnowa naszej kondycji.
Jury postawiło przed finalistami Mazda Design Experience 2020/21 zadanie polegające na zaprojektowaniu i wykonaniu prototypu innowacyjnego przedmiotu o wysokiej wartości estetycznej i użytkowej, którego przeznaczeniem byłaby rekreacja – fizyczna i mentalna użytkowników. W projekcie musiał być wykorzystany określony materiał – naturalny korek jako materiał całkowicie biodegradowalny, odnawialny i podlegający recyklingowi. Dodatkową wartością było wykorzystanie korka pochodzącego z recyklingu.
Gotowe prace oraz prototypy oceniało konkursowe jury w składzie: Jo Stenuit – dyrektor Centrum Designu Mazda Motor Europe, Anna Grużewska – redaktor naczelna magazynu „Czas na Wnętrze”, oraz wybitni polscy projektanci – Tomek Rygalik, Alicja Patanowska i Agnieszka Bar.
Przy ocenie projektów i prototypów jury kierowało się zgodnością z hasłem konkursowym i treścią zadania, pomysłowością i oryginalnością ujęcia tematu, innowacyjnością wykorzystania korka, wrażliwością projektantów i wartościami estetycznymi obiektów. Ważne było także, aby zaprojektowany przedmiot w jak największym stopniu podlegał recyklingowi oraz żeby proces jego tworzenia mógł być powtarzalny i miał jak najmniejszy negatywny wpływ na środowisko. Dodatkowym kryterium była wielkość – projekt miał zmieścić się do bagażnika elektrycznej Mazdy MX-30.
W finale konkursu powstało sześć skrajnie różnych, ale niezwykle interesujących i dopracowanych obiektów. Jury zdecydowało jednogłośnie, że projektem, który najpełniej zrealizował założenia konkursowe jest praca „for/rest” opracowana przez Martynę Piątek.
Jak podkreśla jury, wygrała prawdziwość i prostota projektu. Jego minimalizm, naturalność i funkcjonalność w całości można odnieść do nowej definicji luksusu, który oznacza maksymalny komfort, bycie off-line i kontakt z naturą. for/rest spełnia w maksymalny sposób wszystkie kryteria konkursowe jako przedmiot służący do rekreacji, podlegający recyklingowi i wykonany w zrównoważony sposób. Jury doceniło też fakt, że autorka pracy, co jest rzadkie, stworzyła nową kategorię produktową.
Pierwsza nagroda w wysokości 20 tysięcy zł, statuetka konkursowa oraz tytuł Grand Prix powędrowały do Martyny Piątek. Jury nie przyznało drugiej nagrody.
W związku z tym, że projekt for/rest doskonale wpisuje się w idee i wartości społeczności DesignNature, związane z kreowaniem harmonii człowieka z naturą, Tomek i Gosia Rygalik postanowili uhonorować Martynę Piątek specjalnym wyróżnieniem DesignNature Dot i nagrodą dodatkową w postaci tygodniowego pobytu oraz udziału w Design Summer School 2022 w kreatywnym kampusie w Sobolach.
Projekt „for/rest” oraz pozostałe prace i prototypy finalistów będzie można zobaczyć w maju 2022 na specjalnej wystawie zorganizowanej w ramach najbliższej edycji Łódź Design Festival.
Wymiana letnich opon to obowiązek każdego odpowiedzialnego kierowcy, nawet jeśli ma napęd 4×4 lub auto elektryczne. Jazdę na letniej gumie w grudniu zostawmy tylko na zjeżdżalni w aquaparku. Nie może narażać innych na takie niebezpieczeństwo – czy naprawdę brakuje wyobraźni by zastanowić się, czy uda się zahamować przed przejściem dla pieszych? W naszym klimacie opony z homologacją zimową od listopada do kwietnia to absolutna konieczność, a jeżdżenie na letnich w tym okresie to rażące niedbalstwo. Nie można też dać się wkręcić w mity, że w mieście letnie opony zimą nie przeszkadzają – gdzie trzeba wykonywać wiele hamowań przed przejściami dla pieszych i łatwo o poślizg. Jeśli ktoś jeździ tylko po mieście, to powinien pomyśleć o porządnych oponach całorocznych z homologacją zimową, zamiast jeździć na letnich –– mówi Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO).
Testy pokazują różnicę
Test przeprowadzony w tym roku na torze w Poznaniu pokazuje, że na mokrej nawierzchni, bez śniegu, już w temperaturze 6°C auto na letnich oponach z prędkości 85 km/h zahamuje o 6 metrów dalej niż na zimowych. W aucie typu SUV na letnich oponach te wyniki będą jeszcze gorsze – bo ma ono większą masę i wyżej położony środek ciężkości. Podobnie auto elektryczne – choć baterie są nisko położone, to jednak dokładają one 300-400 kg do masy auta – więc droga hamowania znacznie się wydłuża. Tylko opony dostosowane do zimowych warunków i temperatur nie będą twardniały w taką pogodę. Na mrozie bieżnik letnich opon ma twardość plastiku. Nawet na suchym asfalcie nie da rady wyhamować lub utrzymać auta w razie niebezpieczeństwa.
Dlatego z wymianą letniego ogumienia na zimowe lub całoroczne nie warto czekać na pierwszy śnieg – tylko umawiać się do serwisu, kiedy poranne temperatury spadają poniżej 7°C. Zapewnią one pewne prowadzenie i bezpieczeństwo. Teraz to już ostatni moment przed zimą.
Opony mogą uratować nam życie w trudnej sytuacji na drodze. A właściwie dobrane, dobrej jakości opony mogą nam skrócić drogę hamowania nawet od kilku do kilkunastu metrów! Warto pamiętać o zasadzie 3xP dotyczącej ogumienia: porządne opony, profesjonalny serwis, prawidłowe ciśnienie. Porządne opony – to opony nieużywane, przynajmniej dobrej jakości, zapewniające odpowiednią przyczepność, drogę hamowania i odporność na aquaplaning.
Sprawdź symbole oraz oznaczenia na etykietach i pamiętaj – gwarancja na opony renomowanych producentów jest od daty zakupu, a nie produkcji! Najważniejsze jest jednak to, by absolutnie nie kupować opon używanych – nigdy nie wiadomo, jaką mają historię i uszkodzenia warstw wewnętrznych, których nie widać „na oko”. Nie warto tak ryzykować dla niewielkiej oszczędności – w końcu opony mają nam służyć kilka lat – przypomina Piotr Sarnecki.
Prawidłowe ciśnienie – zmierz przynajmniej raz w miesiącu!
Prawidłowa wartość ciśnienia przewidziana przez producenta samochodu podana jest w instrukcji pojazdu oraz bardzo często na wewnętrznej dolnej części środkowego lewego słupka. Ciśnienie powinno być mierzone minimum raz w miesiącu, nawet jeśli samochód posiada odpowiednie czujniki – a tymczasem jedynie 40% kierowców deklaruje, że jedynie czasem sprawdza jego poziom. Wystarczą 2 dni jazdy ze zbyt niskim ciśnieniem, a zużyjemy opony tak, jak przez tydzień z ciśnieniem prawidłowym.
Jeśli nie sprawdzamy ciśnienia, to opony starczą nam na 3 razy krócej! Zbyt niskie ciśnienie w oponach powoduje nawet dwukrotny wzrost temperatury warstw wewnętrznych – a to już prosta droga do rozerwania opon w czasie jazdy. Opony niedopompowane o 0,5 bara są aż o 3dB głośniejsze i wydłużają drogę hamowania nawet o 4 metry! – alarmuje Piotr Sarnecki.
Enyaq Coupe iV jest oparty na modułowej platformie dla pojazdów elektrycznych MEB Grupy Volkswagen. W opublikowanym przez producenta teaserze możemy zauważyć, że zmianie uległa sylwetka samochodu: od słupka B linia dachu łagodnie opada ku tyłowi, przechodząc w tylną klapę i kończąc się ostro zarysowaną krawędzią.
Do gamy modelu Hyundai Santa Fe w 2022 roku dołączy wersja 6-miejscowa, która będzie oferowana równolegle do wersji 5- i 7-miejscowej. Jest bardzo prawdopodobne, że będzie to najbardziej komfortowe wydanie modelu, z uwagi na obecność dwóch oddzielnych kapitańskich foteli w drugim rzędzie, zastępujących tylną kanapę.
Hyundai Santa Fe 2022, fot. materiały prasowe / Hyundai
Hyundai Santa Fe – bez silnika diesla
Wraz z wprowadzeniem nowej oferty Hyundai Motor Poland zdecydował o wycofaniu z oferty silników Diesla zasilanych olejem napędowym. Do wyboru zostaje więc wyłącznie klasyczna hybryda lub hybryda typu plug-in.
W ciągu 2021 roku wycofane zostały jednostki wysokoprężne z oferty modelu i30, natomiast teraz zdecydowano o wycofaniu silników Diesla z oferty modeli Tuscon i Santa Fe. Przedstawiciele Hyundaia tłumaczą tę decyzję, twierdząc, że „działania te wpisują się strategię marki Hyundai Progress for Humanity oraz jej wizję elektryfikacji”. Do 2035 roku w Europie Hyundai planuje całkowite zaprzestanie sprzedaży pojazdów z silnikami spalinowymi.
Ceny Hyundaia Santa Fe rozpoczynają się od 166 900 złotych za wersję Smart wyposażoną w napęd hybrydowy (HEV) o mocy 230 KM.
Wersja z napędem hybrydowym typu plug-in (PHEV) standardowo wyposażona w napęd na cztery koła (4WD) i z najbogatszą wersją Platinum dostępna jest od 245 900 złotych.
Pozornie dwumasa jest wizualnie zbliżona do zwykłego koła zamachowego, jednak jego wewnętrzna budowa jest znacznie bardziej skomplikowana. Jej konstrukcja opiera się na dwóch masach – pierwotnej i wtórnej. Pierwotna masa przymocowana jest do wału korbowego i najczęściej wyposażona jest w specjalny, zębaty wieniec, którego zadaniem jest współpraca z rozrusznikiem. Masa wtórna natomiast jest przytwierdzona do pierwotnej i ułożyskowana łożyskami promieniowymi oraz osiowymi. We wnętrzu, pomiędzy dwoma masami, umiejscowiony jest łączący je tłumik drgań skrętnych, który dzięki wydajnym talerzom i sprężynom neutralizuje wszystkie drgania i wibracje generowane przez układ napędowy. W trakcie pracy silnika obie masy mają zdolność obracania się względem siebie do 80 stopni.
Dlaczego stosuje się koło dwumasowe?
Powstanie i rozpowszechnienie kół dwumasowych na przełomie XX i XXI wieku wiąże się z gwałtownym wzrostem mocy silników i szerzeniem się popularności jednostek turbodoładowanych w samochodach osobowych. Wcześniej tłumiki drgań skrętnych montowane były w tarczach sprzęgła, jednak możliwości tego rozwiązania były ograniczone, a neutralizacja drgań przez ten element przestało być wystarczające.
Dwumasowe koło zamachowe stało się przełomowym rozwiązaniem, dzięki któremu turbodoładowane silniki pracują znacznie płynniej, a gwałtowny wzrost momentu obrotowego nie skutkuje drganiami karoserii odczuwanymi przez pasażerów pojazdu. Kolejnym atutem dwumasy jest redukcja drgań wytwarzanych przez układ napędowy w trakcie pracy na niskim zakresie obrotów jednostki oraz szarpnięć w trakcie kiedy załączane jest sprzęgło. Podsumowując, dwumasowe koło zamachowe posiada niepodważalną rolę, m.in. wydłuża żywotność skrzyni biegów i jej poszczególnych podzespołów, a także odciąża wał korbowy.
Kolejnym atutem koła dwumasowego jest polepszenie reakcji jednostki na dodawanie gazu. Coraz częściej wielkie i popularne marki samochodowe takie jak Fiat Ford czy Mercedes Benz produkują auta wyposażone w silniki o coraz mniejszej pojemności, jednocześnie o tej samej (a nawet większej mocy!) co wcześniejsze jednostki. Takie nowoczesne, wysilone silniki o niskiej pojemności wytwarzają ogromne drgania, w związku z czym konieczne jest montowanie w ich konstrukcji koła dwumasowego. Zwykłe koła zamachowe w pojazdach z tego typu silnikami skutkowałyby niewyobrażalnie silnym trzęsieniem całego nadwozia.
Jak dbać o dwumasę?
Na trwałość koła dwumasowego znaczący wpływ ma styl jazdy danego kierowcy, a także sama eksploatacja samochodu. Żeby dwumasa wytrzymała jak najdłużej, warto w codziennym użytkowaniu pojazdu stosować kilka prostych zasad. Należy pamiętać o wciśnięciu sprzęgła przed zapaleniem i zgaszeniem silnika. Największym błędem, którego trzeba bezwzględnie unikać jest dynamiczne przyspieszanie z niskich obrotów silnika prowadzące do dużych obciążeń dwumasy. Niewskazane są również ruszanie z impetem oraz chroniczna jazda na niskich obrotach silnika. Wniosek z tego taki, że eco-driving niestety skraca życie dwumasy.
Nie należy również nadużywać hamowania silnikiem, które w nadmiarze doprowadza do przedwczesnego zużycia sprzęgła, dwumasy lub nawet uszkodzenia skrzyni biegów. Ta metoda redukcji prędkości powinna być stosowana z rozwagą, nie powinno się doprowadzać do obniżania obrotów poniżej 1500 RPM.
Obserwuj pracę silnika
Trzeba również wnikliwie obserwować pracę układu napędowego i jednostki, a także niezwłocznie diagnozować ich wszelkie objawy usterek. Każda zlekceważona, nawet najmniejsza awaria w układzie napędowym czy uszkodzone sprzęgło mogą prowadzić do przedwczesnego uszkodzenia dwumasy. Jednostka, która wytwarza nadprogramowe drgania wynikające z jakiejkolwiek jej awarii (np. wypadanie zapłonów) będzie skutkować przeciążaniem koła dwumasowego i jego wcześniejszym zużyciem.
Konwersja z koła dwumasowego na sztywne
Ze względu na awaryjność i dość wysoki koszt koła dwumasowego, niektórzy kierowcy zastanawiają się nad wymianą swojego koła dwumasowego na koło sztywne. Jednomasowe koło zamachowe jest prostsze w budowie, mniej awaryjne i tańsze w zakupie. Rozważając jednak taką konwersję należy mieć na uwadze kilka rzeczy:
Przy zamianie koła dwumasowego na sztywne wymienić należy także sprzęgło. To, które pracowało wcześniej z dwumasą nie będzie dopasowane do pracy z tradycyjnym kołem zamachowym. Czeka nas zatem wymiana pełnego kompletu.
Zaspawanie uszkodzonej dwumasy by pracowała jak koło sztywne to fatalny pomysł! Jeśli przekazywany moment obrotowy nie będzie w żaden sposób pozbawiany drgań i wibracji, wkrótce czekać będzie nas kosztowna wizyta w warsztacie.
Nie wszystkie samochody mogą mieć przeprowadzoną konwersję z koła dwumasowego na sztywne. Dla tych z większymi silnikami tłumiki drgań umieszczone na tarczy sprzęgła nie będą wystarczające – w układzie jest konieczne zastosowanie dwumasy.
Rozważając konwersję, szukaj gotowych zestawów konwersyjnych składających się z koła i sprzęgła dedykowanych Twojemu samochodowi. Liderem na rynku oferującym specjalne zestawy do konwersji na sztywne koło zamachowe jest firma Valeo.
Wymiana koła dwumasowego w samochodzie
Koszt robocizny, którą trzeba zapłacić w serwisie za wymianę dwumasy, jest zbliżony do ceny wymiany sprzęgła, ponieważ obie te czynności są bardzo podobne i wymagają zbliżonego nakładu pracy. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest wymiana koła dwumasowego przy okazji wymiany kompletnego sprzęgła lub odwrotnie. Dzięki temu poniesiemy tylko jeden raz koszt usługi serwisowej, a sprzęgło i koło dwumasowe cechuje zbliżona trwałość w związku z czym specjaliści zalecają ich równoczesną wymianę.
Wymiana koła dwumasowego wymaga m.in. demontażu skrzyni biegów. Przed oddaniem samochodu do serwisu warto zasięgnąć informacji dotyczącej zbliżonych kosztów robocizny i części, dzięki czemu będziemy mogli zadecydować o ewentualnym samodzielnym zakupie potrzebnych podzespołów.
Gdzie kupić koło dwumasowe?
Wielu kierowców przekonało się, że zakup nowego koła dwumasowego na własną rękę pozwala zaoszczędzić na wymianie. Jak jednak samodzielnie kupić koło dwumasowe pasujące do Twojego samochodu? Z rozwiązaniem przychodzi sklep internetowy sprzegla24.pl, który dzięki intuicyjnej wyszukiwarce oraz bezpłatnemu wsparciu doradców umożliwia bezbłędne dobranie sprzęgła, koła dwumasowego oraz kompletów sprzęgieł z dwumasą dedykowanych Twojemu samochodowi. Wystarczy, że w trzyetapowej wyszukiwarce podasz markę, model oraz moc silnika Twojego samochodu. Ponadto, dzięki weryfikacji nr VIN, doradcy będą w stanie jeszcze dokładniej potwierdzić poprawne dopasowanie części do auta.
Jak to wygląda w praktyce? Załóżmy, że jeździsz samochodem Hyundai I30 z 2013 roku z silnikiem 1.6 CRDI 136KM/100KW. Dokładne informacje na temat samochodu wraz z jego numerem VIN znajdziesz w dowodzie rejestracyjnym. Wyszukując po tych danych otrzymasz listę pasujących części i dowiesz się, że koło dwumasowe dedykowane Twojemu samochodowi to VALEO 836369. Kupując, możesz poprosić o dodatkową weryfikację VIN, a także masz opcję kupna na raty. Części możesz zamówić prosto do warsztatu samochodowego. Nie będziesz musiał na nie długo czekać – wszystkie dostępne produkty są wysyłane w przeciągu 24h. Odwiedź sklep internetowy sprzegla24.pl i sprawdź sam!
Ford Explorer to od lat jeden z najpopularniejszych modeli marki na rynku amerykańskim. Pojawienie się tego modelu w Europie po kilku latach przerwy było spełnieniem marzeń wielu fanów Forda na Starym Kontynencie.
Elektryczny Ford Explorer miał ujrzeć światło dzienne w 2023 roku, ale dziś już wiemy, że tak się nie stanie. Samochód ma ujrzeć światło dzienne najpóźniej w grudniu 2024 roku - tak wynika z informacji rozesłanych przez Forda do dostawców, na które powołuje się portal Automotive News Europe.
Opóźnienie premiery elektrycznego Forda Explorera w stosunku do pierwotnego terminu jest podobno wynikiem sporego zainteresowania Mustangiem Mach-E. Jak donosi Automotive News, pierwotnie elektryk miał powstawać w meksykańskim Cuautitlan, lecz zakład ten skupia się na Mustangu Mach-E, który okazał się większym hitem niż przewidywano.
W 2021 roku Ford sprzedał około 60 tysięcy sztuk elektrycznego Mustanga Mach-E. Celem firmy jest wytwarzanie 200 tysięcy sztuk rocznie, co dzięki dodatkowej fabryce, powinno udać się zrealizować już 2023 roku.
Elektryczny Ford Explorer padł ofiarą popularności Mustanga Mach-E. Wiemy, że powstanie na zupełnie nowej platformie stworzonej z myślą o elektrycznym napędzie. Na szczegóły musimy jednak jeszcze trochę poczekać.
Jak długo trwa wyprzedzanie się dwóch tirów na drodze szybkiego ruchu? Długo. Czasami kilka minut. Kierowca podejmujący taki manewr ryzykuje jedynie, że poirytuje innych kierujących. A czym ryzykuje, podejmując taki sam manewr na drodze jednopasmowej? Chyba nie trzeba mówić.
Popatrzcie więc na to nagranie. Odpowiedzcie sobie na pytanie, ile mogło się w tym czasie wydarzyć. Rzeczy, na które kierowca tira nie zdążyłby zareagować. Na szczęście tym razem udało się uniknąć tragedii.
Volkswagen ma ambicje by stać się liderem pod względem produkcji samochodów elektrycznych. Aby osiągnąć ten cel niemiecki koncern planuje stworzenie zunifikowanej baterii, która montowana będzie we wszystkich nowych pojazdach elektrycznych marki (a więc poza Volkswagenem także Škody, Audi, Seata czy Porsche). Strategia Volkswagena nazywa się „New Auto”.
W związku z tym, Volkswagen ogłosił powstanie nowej spółki o nazwie Societe Europeenne, która skupi się na całym szeregu zadań związanych z produkcją baterii do aut elektrycznych.
Volkswagen zamierza zbudować sześć gigafabryk. Czy jedna z nich stanie w Polsce?
Ze względu na swoje przyszłe potrzeby, Volkswagen planuje budowę sześciu gigafabryk na terenie Europy. Pierwsza z nich powstanie w Salzgitter w Dolnej Saksonii, a produkcja baterii w tym obiekcie planowo wystartuje początkiem 2025 roku. Na ten cel koncern przeznaczy dwa miliardy euro.
Pozostałe gigafabryki powstaną w Hiszpanii oraz na terenie Europy Wschodniej, nie wiadomo jednak gdzie dokładnie zostaną ulokowane – zostanie to ogłoszone w pierwszej połowie 2022 roku. Nie jest wykluczone, że jedna z gigafabryk stanie w Polsce.
Do 2030 roku, oprócz fabryki w Saksonii, Volkswagen planuje zbudować jeszcze dwa obiekty.
Volkswagen chce zagrozić Tesli? Przeznaczy 2 miliardy euro na gigafabrykę baterii, fot. materiały prasowe / Volkswagen
Poza budową gigafabryk, Volkswagen ma również w planach budowę fabryki w Skellefteå w Szwecji. Ma to związek z udziałami koncernu w startupie Northvolt AB, który zajmie się dla Volkswagena produkcją baterii do nowego segmentu elektrycznych aut premium. Ma to mieć miejsce od 2023 roku.
Volkswagen przyspiesza „elektryfikację” europejskich fabryk
Oprócz fabryk w Zwickau, Hanowerze i w Emden więcej europejskich zakładów będzie produkowało samochody elektryczne. W fabryki w Dolnej Saksonii Grupa zainwestuje około 21 miliardów euro, większość środków zostanie skierowana do zakładów produkcyjnych i zakładów, które produkują komponenty.
W ramach Projektu Trinity potwierdzono przekształcenie fabryki w Wolfsburgu w kierunku produkcji samochodów elektrycznych. Biorąc pod uwagę duży popyt na nie, od 2024 roku Grupa planuje również przygotowanie tego zakładu do pełnej produkcji ID.3, zapewniając niezbędną wielkość produkcji tego modelu.
Grupa Volkswagen planuje kolejne inwestycje w elektromobilność w Niemczech i w Europie:
w Lipsku synergia produkcji elektrycznych modeli skonstruowanych na platformie PPE zostanie wykorzystana w segmencie premium z dwoma modelami Porsche
przekształcenie fabryki w Neckarsulm, postanowiono odłożyć do pojawienia się następnej generacji modeli z rodziny Audi E6
w pełni „zelektryfikowana” fabryka w Brukseli od 2026 roku będzie produkować nowe Audi Q8 e-tron
od 2025 roku na Półwyspie Iberyjskim planuje się produkcję kompaktowych samochodów elektrycznych w wielomarkowej fabryce w Martorell oraz elektrycznych SUV-ów w wielomarkowej fabryce w Pampelunie
Volkswagen realizuje ofensywę w dziedzinie samochodów elektrycznych
Volkswagen poinformował również o nawiązaniu współpracy z Umicore, 24M oraz Vulcan Energy Resources, dzięki którym koncern zabezpieczy swój łańcuch dostaw jak również opracuje niezbędny „know-how” w celu ograniczenia kosztów produkcji.
Spółka Umicore ma być odpowiedzialna za dostarczenie kluczowych składników wymaganych przy produkcji baterii. Z kolei centrum badań 24M od dłuższego czasu wykorzystuje zaawansowane technologie do opracowywania nowych metod „pakowania” ogniw. Rozwiązania te mają między innymi ułatwić recykling zużytych akumulatorów. Vulcan Energy Resources ma wspomóc Volkswagena przy dostawach litu, wydobywanego przy pomocy innowacyjnych i ekologicznych metod.
Volkswagen twierdzi, że wspomniane współprace pozwolą mu zwiększyć produkcję pojazdów elektrycznych, a tym samym przybliżyć producenta do zdolności produkcyjnej obejmującej 2,2 miliona samochodów elektrycznych do 2030 roku.
Volkswagen robi wszystko by zyskać miano światowego lidera w produkcji samochodów elektrycznych. Jak wynika z najnowszych danych sprzedażowych, producent z Wolfsburga jeszcze w tym roku dostarczy klientom prawie milion zelektryfikowanych pojazdów. W kolejnych latach wynik ten ma być jeszcze bardziej imponujący.
W ciągu najbliższych pięciu lat Volkswagen na opracowanie oraz produkcję samochodów elektrycznych planuje przeznaczyć 52 miliardy euro.
Volvo S90 nie występuje w wersji czysto elektrycznej. No prawie. Jest jedna wersja tego modelu, która ma napęd całkowicie bateryjny. Do tego jest dwudrzwiowym kabrioletem o nadwoziu wykonanym całkowicie z tworzyw sztucznych. Spokojnie, to nie jest projekt szalonego inżyniera. To zabawka przeznaczona dla dzieci w wieku od 3 do 8 lat i wadze do 25 kg. Prędkość maksymalną ograniczono do 4,5 km/h.
Są do wyboru także dwa wolniejsze tryby: 3,6 i 2,7 km/h. To tak na wszelki wypadek, gdyby młody kierowca powoził nieostrożnie i narażał na szwank swoje mleczne siekacze. Waga pojazdu – 21,5 kg łącznie z akumulatorem. Długość to 125 cm.
Można nim parkować obok dziecięcego łóżeczka. Kolor pojazdu można wybrać i mieć zabawkę kolorze „dorosłego Volvo” mamy i taty. A zatem Bursting Blue metallic, Osmium Grey metallic, czy Red metallic? Naszym zdaniem ten ostatni. Idą święta, więc czerwony kojarzy się ze Świętym Mikołajem i nosem renifera Rudolfa. Z drugiej strony niebieski budzi skojarzenia z zimną Skandynawią. To może dwa?
Gdy kupisz autko, my kupimy drugie i przekażemy je szpitalowi
Aż do 17 grudnia Volvo Car Poland zakłada czapkę Mikołaja. Każde elektryczne autko Volvo S90 zakupione między 6 a 17 grudnia sprawi, że Autoryzowany Dealer przekaże taką samą zabawkę na oddział dziecięcy w najbliższym szpitalu. Bagażnik zostanie wypełniony przyborami do malowania i zabawkami! Najmłodsi pacjenci szpitali szczególnie zasługują na świąteczne prezenty. Pierwsze pojazdy już trafiły na dziecięce oddziały i wzbudzają uśmiech na buziach najmłodszych pacjentów.
Cena takiego samochodu to około 1700 zł, ale w pewnym sensie możemy ją podzielić przed dwa! Życzymy Państwu wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia i zmieniania świata na lepsze. Po małym kawałeczku – to chyba jedyna skuteczna metoda.
Piotr Kraśko, znany dziennikarz m.in. z telewizji TVN, został w kwietniu tego roku zatrzymany przez patrol Policji na terenie województwa podlaskiego. Ustalono, że prowadzący auto nie tylko nie miał prawa jazdy, ale także w ogóle uprawnień do jazdy samochodem – te zostały cofnięte sześć lat temu.
Kierowanie samochodem bez prawa jazdy to nie jest wykroczenie, a przestępstwo. Gdy kierujący – mimo cofnięcia uprawnień – zasiądzie za kółko i będzie prowadził samochód, musi się liczyć nawet z karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Sąd w Łomży, po apelacji prokuratury, wydał identyczny jak pierwotny wyrok, który teraz się uprawomocnił. Piotr Kraśko został skazany na grzywnę w wysokości 7500 złotych. Dziennikarz został uznany za winnego jazdy bez uprawnień za kierownicą auta. Sąd wydał też zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez rok od zapadnięcia wyroku.
Można to uznać za łagodne potraktowanie, ponieważ w uzasadnionych wypadkach sąd może zakazać prowadzenia pojazdów mechanicznych przez okres do 15 lat. Co więcej – jeżeli kierowca, na którego zostanie nałożony taki zakaz złamie go, musi się liczyć z pozbawieniem wolności na czas od 3 miesięcy do 5 lat. Tak stanowi art. 244 Kodeksu karnego.
Nie wiemy też, co było powodem zabrania prawa jazdy dziennikarzowi. Najczęściej jest to przekroczenie prędkości np. w terenie zabudowanym powyżej 50 km/h. Wniosek o odebranie prawa jazdy na trzy miesiące jest wówczas procedowany przez odpowiedniego starostę. Ponowne zatrzymanie przez drogówkę poskutkuje tym samym – znów orzeczeniem o trzymiesięcznej karze pozbawienia uprawnień do kierowania. Dopiero trzykrotne zatrzymanie za jazdę bez prawka skutkuje koniecznością przystąpienia do egzaminu i wyrobienia nowego dokumentu.
Ostatnio Piotr Kraśko był widziany w Fordzie Mustangu, w którym łatwo o przekroczenie prędkości…
UWAGA – pasażer też współodpowiedzialny! Przy tej okazji warto pamiętać, że nawet umożliwianie jazdy kierowcy, który nie posiada uprawnień, jest karane grzywną – pasażerowie także są odpowiedzialni za podróż.
SsangYong, znany dotychczas Polakom jako producent kompaktowego Tivoli w dwóch długościach, rodzinnego, spalinowego Korando, terenowego Rextona oraz pick-upa Musso (dostępnego z krótką i długą przestrzenią załadunkową) właśnie wypuścił na świat swojego pierwszego elektryka.
SsangYong Korando e-motion to kompaktowy, elektryczny SUV, który… wygląda zupełnie zwyczajnie. Samochód w żaden sposób nie zdradza swojego ekologicznego charakteru. Nic w SsangYong Korando e-motion nie krzyczy „Hej! Jestem elektrykiem!” – model ten ma ładną linię nadwozia i spory prześwit – to aż 177 milimetrów. Auto ma też wysokie kąty natarcia i zejścia i może pochwalić się możliwością holowania przyczepy o masie do 1,5 tony, co jest nietypowe wśród elektryków.
Auto zjechało właśnie z taśm najstarszego, południowokoreańskiego producenta samochodów – SsangYonga. To pełnoprawny SUV o długości niemal 4,5 metra. Pojemność bagażnika wynosi 551 litrów (wg VDA), co stanowi jeden z lepszych wyników w tej klasie.
Niebieskie detale nadwozia i „zamknięta” osłona chłodnicy odróżniają elektryczne e-Motion od jego siostrzanych modeli z napędem konwencjonalnym – już na pierwszy rzut oka widać wstawki w reflektorach, felgach i elementach aerodynamicznych.
Korando e-motion ma nieco przeprojektowane oświetlenie i zupełnie inne zderzaki. We wnętrzu również natychmiast zauważalne są niebieskie ozdobniki. Klasyczną dźwignię zmiany biegów zastąpił nowy wybierak kierunku jazdy, a multimedia zostały zaktualizowane.
Silnik SsangYong Korando e-motion generuje 190 KM mocy i 360 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Samochód ma akumulator o pojemności 61,5 kWh, co ma przekładać się na maksymalny zasięg u 339 kilometrów. Producent zapewnia, że samochód będzie można naładować z 20 do 80% w nieco ponad 30 minut za pomocą szybkiego złącza CCS.
Rynkowy sukces SsangYong Korando e-motion będzie zależał w dużej mierze od cen, a te nie są jeszcze znane. Premiera elektrycznego Korando na rynku polskim została zaplanowana na wiosnę 2022 roku.
Zagrożenie w ruchu drogowym, do którego przyczyniają się kierowcy znajdujący się pod wpływem alkoholu, to częste zjawisko, dlatego nie powinniśmy pozostawać na nie obojętni. Poza samą świadomością, że pijany kierowca jest niebezpieczny, nierzadko potrzebna jest nasza zdecydowana postawa i działanie.
Mimo że uczestniczenie w ruchu kierowców będących pod wpływem alkoholu niesie za sobą szereg zagrożeń, w wielu przypadkach niestety sami na to pozwalamy. Kierujący znajdujący się pod działaniem alkoholu to potencjalny sprawca niebezpiecznego wypadku, niezależnie od tego, czy jest naszym dobrym znajomym, kimś z rodziny, czy obcą osobą. Poczucie zakłopotania czy wstydu może powodować, że nie reagujemy w ogóle lub robimy to zbyt mało stanowczo, a nawet wsiadamy z taką osobą do samochodu jako pasażerowie. Jednak fakt, że nie czujemy się komfortowo w takiej sytuacji, nie może usprawiedliwiać naszej bierności. Pamiętajmy, że jeśli świadomie godzimy się na jazdę z pijaną osobą za kierownicą, mogą grozić nam również konsekwencje prawne
Wyrazem naszej troski o niego może być niedopuszczenie do tego, aby wsiadł za kierownicę w takim stanie i na przykład odebranie mu kluczyków do samochodu.
Jeżeli widzimy, że kierowca jest nietrzeźwy, po wezwaniu policji możemy także próbować aktywnie interweniować lub przeszkodzić takiej osobie wsiąść za kierownicę. Pamiętajmy jednak, że obywatelskie zatrzymanie nie jest obowiązkiem, tylko uprawnieniem wynikającym z przepisu, który mówi, że każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości. Osobę ujętą należy niezwłocznie oddać w ręce policji. Nie wolno nam między innymi pozbawiać jej wolności czy wymierzać kary.
Jeżeli jednak istnieje jakakolwiek obawa, że narazimy siebie lub innych, ujęcie sprawcy najlepiej pozostawić policji. Działanie na własną rękę może bowiem doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Zajechanie drogi nietrzeźwemu kierowcy na autostradzie może skończyć się karambolem, ale już wyciągnięcie kluczyków ze stacyjki takiemu kierowcy, kiedy na przykład zatrzyma się na stacji benzynowej, może w danych okolicznościach okazać się dobrym rozwiązaniem i zapobiec tragedii.