Gdy tylko Puma pojawiła się na rynku, pomyślałam „fajnie byłoby pojeździć wersją ST”. I tak oto – doczekałam się. Chcecie wiedzieć, jakie wrażenie na mnie zostawiła sportowa odmiana Pumy? Zacznijmy od podstaw.
Ford Puma ST – technologia i systemy wsparcia kierowcy
Funkcjonalność, z mojej perspektywy, stanowi w każdej nowej Pumie najmocniejszy punkt. Ford Puma już standardowo oferuje FordPass Connect, czyli system pozwalający na zdalne otwieranie i zamykanie drzwi, funkcję lokalizacji pojazdu oraz hotspot Wi-fi. Jest także tempomat, ABS z elektronicznym rozdziałem siły hamowania, układ stabilizacji toru jazdy i wspomaganie ruszania na wzniesieniach oraz system utrzymywania auta w pasie ruchu.
Ford Puma ST – bagażnik
No i nie zapominajmy o świetnie przemyślanym bagażniku z podwójnym dnem. Wyjściowo kufer mieści niecałe 380 l, a dzięki komorze Megabox zyskuje dodatkowe 80 litrów (łącznie 456 l). Komora ta posiada korek, który pozwala bez problemu spuścić zebraną wodę (na przykład po butach narciarskich lub myciu psa) bezpośrednio na drogę. W Pumie ST to rozwiązanie zostało utrzymane, więc samochód nie stracił w zasadzie nic ze swojej funkcjonalności na rzecz aspektu sportowego.
Ford Puma ST – silnik i dane techniczne
Skoro Whitney Houston miała fenomenalny głos, to jej siostra też może mieć spory talent, prawda?
Kiedy Ford Performance macza palce w projekcie jakiegoś auta, musi wyjść coś dobrego. Pokazał to przykład modeli Focus, Mustang i Fiesta. Ta ostatnia stanowiła największą podporę dla nowej Pumy, ponieważ samochody te dzielą jedną platformę oraz w swoich topowych odmianach napędzane są tą samą jednostką. Tych podobieństw jest więcej – w Pumie znajdziemy tę samą manualną skrzynię biegów z sześcioma przełożeniami. Skok dźwigni jest krótki, a sam drążek mały, wykończony skórą z przeszyciami. Przekładnia działa zwinnie i bezproblemowo, co pozwala wydobyć maksimum potencjału z 3-cylindrowej jednostki 1.5 EcoBoost, o mocy 200 KM i momencie obrotowym wynoszącym 320 Nm. Dobrze zgadujecie – tej samej, którą znajdziemy w zwinnym hatchbacku.
O ile jednak Fiesta ST rozpędza się do „setki” w 6,5 sekundy, o tyle Puma ST robi to w 6,7 sekundy. Różnica wynika w zasadzie tylko z masy własnej auta. SUV Forda waży o 100 kg więcej niż hothatch, ale sami musicie przyznać, że nie jest to jakaś wielka przepaść. Inny jest także, o dziwo, dźwięk układu wydechowego. Wyróżnikiem Fiesty ST jest fenomenalny warkot i charczenie dochodzące z rur wylotowych przy dociskaniu pedału gazu oraz przy zmianie biegu. To auto „gada” lepiej niż niejeden przedstawiciel segmentu sportowego i mniej więcej tego samego spodziewałam się po Pumie ST.
Ford Puma ST – wrażenia z jazdy
Crossover okazał się jednak trochę spokojniejszy. Choć nadal słyszę go podczas jazdy i przyjemnie strzela przy spalaniu mieszanki w kolektorze wydechowym, to w porównaniu z Fiestą ST wypada jednak słabiej. Ciekawostką jest też fakt, że z tyłu zabrakło dyfuzora – elementu szalenie charakterystycznego dla wszelkich sportowych aut.
Dlaczego w ogóle porównuję Pumę z Fiestą? Otóż, Fiesta ST jest jedną z najciekawszych i najlepszych propozycji w segmencie hot-hatchy. Skoro SUV Forda dzieli z nią wiele rozwiązań technicznych, to oznacza, że już na starcie należy okazać mu większą uwagę. Wiem też – między innymi po sobie, że szukając nowego auta, zastanawiałabym się nad tymi dwoma modelami. Nie różnią się drastycznie wielkością – rozstaw kół jest tu większy o 9 cm (2588 mm w przypadku crossovera), natomiast Puma ST jest szersza od hatchbacka o 7 cm i wyższa o 5 cm.
Puma na pewno jest praktyczniejsza (choćby ze względu na bagażnik), ale stawiając przede wszystkim na sport, wybrałabym jednak Fiestę.
To nie znaczy, że Pumy ST nie warto mieć
Bo warto! To wciąż samochód szybki, bardzo zwinny i dysponujący szalenie precyzyjnym sterem. Podczas jazdy zaskoczyło mnie to, jak bezpośredni jest układ kierowniczy. W zasadzie każdy, najmniejszy kąt obrotu kierownicy skutkował natychmiastową reakcją na kołach. To dawało mi poczucie dużej kontroli nad samochodem i podnosiło pewność podczas prowadzenia.
Jak pisałam we wstępie, jadąc Pumą, zastanawiałam się, jaka byłaby Puma ST. Natomiast wsiadając do ST, od razu pomyślałam: „ciekawe, jak wyszłaby im Puma RS?”. Crossover Forda ma swój temperament, jest ciekawy – moim zdaniem zwłaszcza wizualnie i zwłaszcza z prezentowanym na zdjęciach lakierem „Mean Green” (dopłata 5000 zł). A jazda nim sprawia, że macie ochotę sięgnąć po jeszcze więcej. Pozostawia u kierowcy mały niedosyt, ale dla mnie to duża zaleta tego auta. Zwłaszcza gdy wyjedziecie nim na tor, bo sprawia, że ciągle chcecie wycisnąć z niego jeszcze więcej.
W wyposażeniu opcjonalnym, za 4650 złotych, można kupić pakiet Performance, dokładający mechanizm różnicowy o zwiększonym tarciu wewnętrznym (LSD), Launch Control oraz Performance Shift Light – wskaźnik optymalnego momentu zmiany przełożenia. Wszystko po to, by było szybciej, lepiej, precyzyjniej.
Ford Puma ST – wnętrze
Pomimo, że w sposób typowy dla Forda, Puma ST ma w środku całkiem sporo plastiku, to ogólne wrażenie poprawiają chociażby sportowe fotele z jednobryłowym oparciem. Obszyte skórą i alcantarą, mają sportowe korzenie marki Recaro, co podkreślają stosowne metki. Nie zabrakło również liter „ST” na wysokości zagłówka oraz możliwości elektrycznej zmiany ustawień foteli.
Generalnie, dla osób obeznanych z autami Forda, kokpit nie będzie stanowił sporego zaskoczenia. Układ jest klasyczny, z 8-calowym ekranem dotykowym wystającym nad konsolą centralną. Osobiście wolałabym, by wyświetlacz został „wklejony” w panel tak, aby nie odbierał dodatkowo przestrzeni, ale… jest jak jest.
System multimedialny (Ford Sync 3 z nawigacją satelitarną) pozwala na parowanie ze smartfonem za pomocą Blutooth, AppLink, Apple CarPlay lub Android Auto, natomiast audio firmy B&O (ze wzmacniaczem 575 W, 10 głośnikami i subwooferem) przyjemnie wyciąga wszystkie tony słuchanych piosenek. To wszystko oferowane jest w standardowym wyposażeniu Pumy ST, nie wymaga więc dopłaty. Brawo!
Ford Puma ST – cena i wyposażenie
O ile podstawowa Puma stanowi wydatek rzędu 76 300 zł, o tyle odmiana ST wymaga wyłożenia na stół 128 400 zł. W ofercie dostępny jest także wariant ST X, wyceniony na 140 900 zł, z opcjonalnym dachem panoramicznym i hakiem holowniczym oraz standardowymi reflektorami Full LED w stylistyce GT, ze światłami do jazdy dziennej LED (w ST są ledowe reflektory projekcyjne ze światłami do jazdy dziennej i mijania).
Ford Puma ST – zalety
- Wyrazisty lakier Mean Green
- Bogate wyposażenie standardowe wersji ST
- Precyzyjny układ kierowniczy
- Wygodne fotele sportowe
- Uczucie radości podczas dynamicznej, sportowej jazdy
Ford Puma ST – wady
- Dużo plastiku we wnętrzu
- Ekran dotykowy wystający nad kokpitem
- Dość ciasne wnętrze
Source: Ford Puma ST – test i wrażenia z jazdy. Opinia: żabka zwinniejsza niż kot