Nasz znajomy rowerzysta wraca w wielkim stylu! Udało mu się wrobić kierowcę w kolizję i mandat

Spis treści

Rowerzysta z Łodzi wreszcie to zrobił – mówi o nim cała Polska

Jeśli nie czytacie nas od kilku lat, to możecie nie kojarzyć postaci, o której zwykle mówiliśmy „nasz znajomy rowerzysta”. Pojawiał się on wielokrotnie na naszych tekstach, w których opisywaliśmy jego liczne przygody. Zwykle dotyczyły one jazdy wielopasmową ulicą obok której znajduje się droga dla rowerów, albo prawym pasem dwupasmowej drogi krajowej (gdzie limit prędkości wynosi 100 km/h), chociaż miała ona szerokie i bezpieczne pobocze. Ogólnie robił wszystko, żeby utrudnić życie kierowcom w nadziei, że komuś puszczą nerwy i będzie miał materiał na swój kanał.

Tym razem nasz znajomy rowerzysta miał pełne prawo jechać ulicą. Jak w takim razie złamać prawo? To proste – jechał tuż przy lewej krawędzi swojego pasa. Jak w takim razie mieli go bezpiecznie wyprzedzić kierowcy? Ano właśnie – chodziło pewnie o to, żeby wyprzedzali go w sposób niebezpieczny, co z pewnością doprowadzi do zdarzenia, wartego do wrzucenia na kanał.

Czy za ten filmik nasz znajomy rowerzysta stanie przed sądem?

Plan udał się w stu procentach. Rowerzystę próbował wyprzedzić autobus miejski. Autobusy są szerokie, a droga była wąska i miała mocno uszkodzoną nawierzchnię, szczególnie na krawędziach. Autobus minimalnie najechał na pas prawy, a że rowerzysta kurczowo trzymał się środka drogi, doszło do kontaktu i cyklista upadł na asfalt. Całe zajście rozniosło się szerokim echem w polskich mediach.

Rowerzysta wrobił kierowcę w kolizję i w mandat. Ale policja jest na to ślepa

Na miejsce przybyła policja i wręczyła kierowcy autobusu mandat. To oznacza, że rowerzyście nic się nie stało i sprawa została zakwalifikowana jako kolizja. Plan udał się doskonale. Jest viralowy filmik, jest ukarany kierowca, a to wszystko za cenę kilku sekund strachu i może paru siniaków.

Rowerzysta doskonale to rozegrał. Ponieważ jechał środkiem drogi, nikt (poza innym rowerzystą lub motocyklistą) nie mógł wyprzedzić go zgodnie z przepisami:

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m.

Nasz znajomy rowerzysta szukał guza. I prawie go znalazł

Zwróćcie też uwagę na jego perfidię. Tyle się słyszy apeli rowerzystów, żeby nie przejeżdżać zbyt blisko podczas wyprzedzania, a ten osobnik tak jechał, żeby nie dało się wyprzedzić go inaczej, niż w sposób niebezpieczny. Jego argumentem było oczywiście to, że nawierzchnia jest w bardzo złym stanie. Ale rowerzyście z kamerą znacznie lepiej wychodziła jazda zgodna z przepisami:

Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.

Sprawa jest oczywista – jeden rowerzysta jechał w sposób prowokujący niebezpieczne sytuacje, a drugi jechał z tyłu i nagrywał, ale jechał już tak, żeby samemu nie narazić się na żadne nieprzyjemności. Czy policja zwróciła na to uwagę? Czy dała rowerzyście mandat za nieprzepisową jazdę? Wszystko wskazuje na to, że nie. Gdyby rowerzysta taki mandat dostał, bez wątpienia żaliłby się na to i wyklinał na policjantów.

Source: Nasz znajomy rowerzysta wraca w wielkim stylu! Udało mu się wrobić kierowcę w kolizję i mandat