Wszystkie wpisy, których autorem jest Ewa Kania

Podatek od samochodów spalinowych w Polsce. Jest decyzja Unii Europejskiej

Spis treści

Podatek od samochodów spalinowych w Polsce

Przypomnijmy, że wprowadzenie podatku od samochodów spalinowych wydawało się nieuniknione. Jest to jeden z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy, podpisanego w 2022 roku. Zgodnie z nimi kierowcy byliby obciążeni dodatkowymi podatkami, zależnymi od emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu.

Pierwszy podatek naliczany byłby przy każdej rejestracji pojazdu, niezależenie nowego czy używanego. Miał on wejść w życie w czwartym kwartale tego roku. Drugi podatek naliczany byłby co roku za sam fakt posiadania samochodu. Jego wprowadzenie wyznaczono na drugi kwartał 2026 roku.

Nie będzie podatków od samochodów spalinowych w Polsce?

Przedstawiciele obecnego rządu informowali już wcześniej, że rozmawiają z przedstawicielami Komisji Europejskiej w sprawie odejścia od proponowanych podatków od samochodów spalinowych. Wygląda na to, że rozmowy zakończyły się pomyślnie. Jak bowiem powiedziała na antenie Radia Zet minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska:

Na ten moment jesteśmy po dobrych negocjacjach z Komisją Europejską i mamy zgodę Komisji, by nie wprowadzać podatku od aut spalinowych

Nie jest jednak tak, że nie będzie żadnych zmian w sprawie podatków od samochodów w Polsce.

Rewolucja w polskich fotoradarach. Mandaty posypią się teraz gęsto

Zmiany w podatku akcyzowym w Polsce

Jak informowaliśmy już wcześniej, Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wprowadzić zmiany do podatku akcyzowego od samochodów. Obecnie jego wysokość zależy od pojemności silnika i wynosi:

  • 3,1 proc. do pojemności 2 l
  • 18,6 proc. powyżej 2 l pojemności

Według opracowywanego projektu, wysokość opłaty będzie zależała od emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu. Można spodziewać się zatem przynajmniej kilku, jeśli nie kilkunastu, stawek. Im bardziej emitujący samochód, tym większa opłata przy jego pierwszej rejestracji.

Mówiąc wprost, nadal mowa jest o premiowaniu tego, że ktoś może pozwolić sobie na nowszy samochód i o karaniu kierowców, których stać tylko na auta starsze. Osoba którą stać na nową hybrydę z salonu może nie zapłacić nic, albo niewielki podatek. Z kolei ktoś kupujący starszy i większy samochód, ponieważ potrzebuje auta rodzinnego, a na młodszy go nie stać, może zapłacić bardzo wysoką opłatę.

Jest też pomysł, aby zadbać o to, by Polacy nie kupowali zbyt starych samochodów. Chodzi o zablokowanie możliwości importu pojazdów, które nie spełniają normy emisji spalin Euro 4. Mowa zatem o samochodach z roczników starszych niż 2006 rok.

Source: Podatek od samochodów spalinowych w Polsce. Jest decyzja Unii Europejskiej

Tysiące znaków znikają z polskich dróg. Takiej rewolucji jeszcze nie było

Wielka akcja usuwania znaków z polskich dróg

Co jest równie szkodliwe, jak brak informacji? Ich nadmiar. Nie raz w kontekście polskich dróg mówiło się o tym, że stawia się przy nich zbyt wiele znaków. Osobom decyzyjnym chodziło zwykle w takich sytuacjach o odpowiednie doinformowanie kierowców, ale skutek zwykle jest odwrotny. Przebodźcowani kierowcy przestają zwracać uwagę na znaki, jakie mijają.

Problem jest jak najbardziej realny i zajęła się nim Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Zgodnie z przyjętym przez nią programem, do końca 2024 roku ma zostać przeprowadzony audyt oznakowania przy drogach krajowych. Po jego zakończeniu w 2025 roku rozpocznie się usuwanie niewłaściwego oznakowania.

Jakie znaki znikną z polskich dróg?

Podczas wspomnianego audytu, który przeprowadzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, ma nastąpić „racjonalizacja” oznakowania. Chodzi o to, aby znaki niepotrzebnie się nie powtarzały lub nie informowały o rzeczach zupełnie oczywistych, które nie wymagają regulowania ich znakami.

Rewolucja w polskich fotoradarach. Mandaty posypią się teraz gęsto

Weryfikowane będą szczególnie znaki:

  • D-42 obszar zabudowany
  • B-33 ograniczenie prędkości
  • B-25 zakaz wyprzedzania
  • B-26 zakaz wyprzedzania przez samochody ciężarowe
  • B-36 zakaz zatrzymywania się
  • A-8 skrzyżowanie o ruchu okrężnym
  • A-16 żółty znak ostrzegający o zbliżaniu się do przejścia dla pieszych
  • A-30 inne niebezpieczeństwo

Według wstępnych szacunków z polskich dróg ma zniknąć 9000 znaków.

Source: Tysiące znaków znikają z polskich dróg. Takiej rewolucji jeszcze nie było

Nowe tablice rejestracyjne w Polsce. Zaczną obowiązywać już niedługo

Nowe tablice rejestracyjne w Polsce

Przypomnijmy, że informacje o nowych tablicach rejestracyjnych po raz pierwszy pojawiły się rok temu. Ówczesny minister infrastruktury Andrzej Adamczyk powiedział na antenie Polskiego Radia o przyjętych przez poprzedni rząd przepisach, zgodnie z którymi samochody rajdowe będą mogły poruszać się między odcinkami rajdu po drogach publicznych. Będą wyposażone w specjalne tablice rejestracyjne i prowadzone przez licencjonowanego pilota.

Odpowiednie zapisy pojawiły się potem w rozporządzeniu, a brzmią następująco:

Na tablicy rejestracyjnej tymczasowej jest wytłoczony numer rejestracyjny składający się z wyróżnika województwa oraz wyróżnika pojazdu:

  • barwy czerwonej na białym tle
  • albo barwy czerwonej na żółtym tle w przypadku tablicy rejestracyjnej wydawanej dla samochodu osobowego przeznaczonego do zawodów sportowych

Nowe tablice rejestracyjne mają pojawić się w czerwcu tego roku.

Policja zrobiła akcję specjalną. Nie chodziło o pieszych, tylko o kasę z mandatów? W komentarzach burza

Co zmienią nowe tablice rejestracyjne w Polsce?

Chociaż może się wam wydawać, że sprawa jest błaha, bo dotyczy tylko garstki osób, tak naprawdę ma spore znaczenie, ponieważ kończy z trwającą od dekad fikcją. Podczas rajdu załogi przemieszczają się między kolejnymi odcinkami specjalnymi na kołach, korzystając z otwartych dla ruchu dróg publicznych. Aby to było możliwe, muszą być zarejestrowane tak jak każdy inny pojazd, mieć wykupione ubezpieczenie oraz ważny przegląd techniczny.

Szkopuł polega na tym, że zakres modyfikacji w samochodach rajdowych sprawia, że nie spełniają one żadnych wymogów i nie mogą być dopuszczone do ruchu. Wszyscy muszą więc na to przymykać oko – od diagnostów, po drogówkę. Jednak policja może w każdej chwili i zgodnie z prawem zatrzymać załogę między OS-ami i zabronić jej dalszej jazdy. I takie przypadki też się zdarzały.

Wraz z nowymi przepisami, zakończy się trwająca dekadami prowizorka. To doskonała wiadomość, ponieważ rząd od dawna planuje już wprowadzenie nowych zasad przeprowadzania przeglądów technicznych (między innymi z wymogiem robienia zdjęć pojazdom stawiającym się na przegląd). Samochody rajdowe nie mają szans na zaliczenie podobnych przeglądów, a to postawiłoby pod znakiem zapytania sens organizowania rajdów w Polsce. Ewentualnie, jak sugerują niektórzy znawcy tematyki, wszystkie polskie załogi przeniosłyby się do Czech.

Source: Nowe tablice rejestracyjne w Polsce. Zaczną obowiązywać już niedługo

Kolizja na autostradzie, kierowca BMW uciekł, a sprawa ciągnęła się 2,5 roku. Jaki finał?

Początkowo sytuacja wyglądała jak wiele innych na polskich drogach. Autor nagrania trzyma się uporczywie lewego pasa, chociaż ma przed sobą pustą drogę. Dlaczego łamie przepisy i nie jedzie prawym pasem? Odpowiedziałby z pewnością, że to dlatego, iż chce wyprzedzić jadące z przodu Audi. Tacy kierowcy zwykle nie rozumieją różnicy między wyprzedzaniem, a mozolnym zbliżaniem się do innego uczestnika ruchu. Zwróćmy też uwagę na „ocenzurowaną” prędkość. Czyżby nagrywający miał coś do ukrycia?

Autor nagrania blokuje lewy pas przed 20 sekund, a jak długo czekał kierowca BMW, żeby nagrywający mu zjechał? Tego nie wiemy. Wreszcie kierujący BMW wyprzedził autora nagrania prawym pasem (co jest dozwolone), ale zrobił to bardzo zbliżając się do niego. Nagrywający zamrugał więc światłami długimi, ponownie łamiąc przepisy.

Co byście zrobili w takiej sytuacji? Ktoś blokuje wam drogę, łamie w ten sposób przepisy i robi to w sposób uparty. A potem świeci na was długimi światłami, najwyraźniej zaskoczony i urażony. Oczywiście należy jechać dalej i nie dawać się prowokować.

Lecz kierowcy BMW puściły nerwy i zahamował przez moment awaryjnie (migające światła stopu), co nagrywającemu nie dało do myślenia, że ma do czynienia z agresywnym kierowcą i lepiej trzymać od niego większy dystans. Utrzymał tylko taki, żeby nie wjechać w BMW. Więc przy drugim hamowaniu wjechał.

Nagranie kończy się tak, że oba pojazdy zjeżdżają (nieprawidłowo) na pas zieleni. Trudno stwierdzić, czy powstały jakiekolwiek szkody, ale kontakt był, bo wezwano na miejsce policję. Po 20 minutach oczekiwania nagrywający przyznał się, że ma w aucie kamerkę. Słysząc to kierowca BMW odjechał. Jak zakończyła się ta sprawa? Pod nagraniem czytamy, że (pisownia oryginalna):

Sąd i policja byli innego zdania jeśli chodzi o sprawcę zdarzenia, policja wystawiła wniosek o ściganie, a sąd po roku przysolił odpowiednio wysoką grzywnę. Losy regresu ubezpieczeniowego są mi nieznane, moje uszkodzenia zostały wycenione i naprawione z OC sprawcy z rachunkiem na ponad 11 tyś zł.

Policja zrobiła akcję specjalną. Nie chodziło o pieszych, tylko o kasę z mandatów? W komentarzach burza

Nie wiemy, jakie było to „inne zdanie”, kogo policja ścigała i ile „przysolono” grzywny. Z kontekstu możemy domyślać się, że ukarano kierowcę BMW. Nagrywającemu jego nieprawidłowe zachowanie uszło najwyraźniej płazem. Nie wiemy też, jakie szkody powstały w jego aucie, że wymagały wypłacenia aż 11 „tyśięcy” złotych.

Source: Kolizja na autostradzie, kierowca BMW uciekł, a sprawa ciągnęła się 2,5 roku. Jaki finał?

Rewolucja w polskich fotoradarach. Mandaty posypią się teraz gęsto

Spis treści

Czy można dostać mandat za niewielkie przekroczenie prędkości?

Wieli polskich kierowców żyje w przeświadczeniu, że niewielkie przekroczenia prędkości nie są karane. Zwykle mówi się o tolerancji na poziomie 10 km/h i rzeczywiście taryfikator mandatów nie przewidywał kary za tak niskie przekroczenie.

To się jednak zmieniło wraz z nowym taryfikatorem, który obowiązuje od początku 2022 roku. Teraz nawet za kilka kilometrów na godzinę można otrzymać mandat. Co prawda jest to mało prawdopodobne, abyśmy zostali zatrzymani przez policjanta w celu wręczenia nam mandatu za 50 zł, ale prawo przewiduje taką możliwość.

Jaką tolerancję przekroczenia prędkości mają polskie fotoradary?

Przyjęło się mówić, że fotoradary w Polsce są jeszcze bardziej pobłażliwe i ustawiane są tak, by reagować dopiero na przekroczenie prędkości powyżej 20 km/h, a czasami nawet i na poważniejsze przewiny. To również było prawdą, a wynikało z dużego obłożenia pracą pracowników CANARD. Każde zdjęcie musi bowiem być sprawdzone, czy pozwala na identyfikację właściciela pojazdu oraz czy daje podstawę do wystawienia mandatu.

Oszukują kierowców metodą „na fotoradar”. Służby ostrzegają

Ustawienie tolerancji na ponad 20 km/h pozwoliło na ściganie tylko kierowców stwarzających poważniejsze zagrożenie i zmniejszenie ryzyka, że jakieś wykroczenie się przedawni, zanim będzie mogło być zweryfikowane.

Rewolucja w polskich fotoradarach. Koniec z pobłażaniem dla kierowców

Tak pobłażliwe traktowanie kierowców przekraczających prędkość właśnie dobiegło końca. Jak podaje serwis brd24.pl, po krytycznym raporcie NIK na temat fotoradarów, zdecydowano się na obniżenie progu tolerancji.

Obecnie w Polsce ma już nie być fotoradarów innych niż takie, które robią zdjęcie już po przekroczeniu prędkości o ponad 10 km/h. Tyle wynosi bowiem maksymalny dopuszczalny błąd kierujących pojazdami, określony rozporządzeniem Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 14 marca 2013 roku. Dlaczego zatem można dostać mandat za przekroczenie prędkości poniżej 10 km/h? To już pytanie nie do nas. Faktem jest natomiast, że kierowcy powinni być znacznie bardziej czujni na widok fotoradarów.

Mandaty za prędkość w 2024 roku

Przypomnijmy jak obecnie wygląda taryfikator mandatów za przekroczenie prędkości:

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Source: Rewolucja w polskich fotoradarach. Mandaty posypią się teraz gęsto

Kierowcy zrobili korytarz życia, a i tak stracili prawa jazdy. Zapomnieli o jednej zasadzie

Spis treści

Co to jest korytarz życia?

Dla porządku przypomnijmy, że korytarzem życia zwykło się nazywać miejsce pośrodku drogi, jakie robią kierowcy samochodów stojących w korku, aby mogły z niego skorzystać służby. Co do zasady tworzy się je na drogach szybkiego ruchu, zwykle w razie wypadku. Są one niezwykle istotne, ponieważ to jedyny sposób, by pogotowie ratunkowe czy straż pożarna dostały się do potrzebujących.

Jak prawidłowo tworzyć korytarz życia?

Aby utworzyć korytarz życia, kierowcy na pasie lewym powinni zjechać do lewej krawędzi drogi, a ci z prawego do prawej. Staramy się zrobić jak najwięcej miejsca, ponieważ wozy strażackie potrafią być naprawdę duże, a chodzi o to, żeby służby ratunkowe miały swobodny przejazd, a nie musiały się przeciskać między pojazdami.

W przypadku dróg mających trzy lub więcej pasów w jedną stronę, kierowcy z lewego zjeżdżają do lewej krawędzi, a ci z pozostałych do prawej.

Czy można stracić prawo jazdy za jechanie na rowerze po alkoholu? Przepisy są jasne

Utworzyli korytarz życia, a i tak stracili prawa jazdy

Wbrew pozorom, prawidłowe utworzenie korytarza życia może okazać się niewystarczające, ponieważ nie można przy tym zapominać o innych przepisach ruchu drogowego. Zapomnieli o nich trzej kierowcy, którzy stali w korku na niemieckiej autostradzie A5.

Co takiego zrobili? Wszyscy kierowali ciężarówkami, a mimo tego zatrzymali się na lewym pasie autostrady, chociaż niemieckie prawo zabrania im na niego wjeżdżać. W wyniki tego błędu korytarz okazał się bardzo wąski i służby miały problemy z dotarciem do osób poszkodowanych w wypadku.

Policjanci nie mieli żadnej wyrozumiałości dla nieodpowiedzialnego zachowania kierowców. Każdy z nich otrzymał mandat na 240 euro (około 1000 zł), 2 punkty karne (maksymalna liczba to 8), a także wszystkim tymczasowo zatrzymano prawo jazdy.

Zakaz wyprzedzania przez ciężarówki w Polsce

Całe zdarzenie miało miejsce w Niemczech, ale powinni brać z niego nauczkę także kierowcy w Polsce. U nas także ciężarówki nie mogą korzystać z lewego pasa na drogach szybkiego ruchu (chyba, że są więcej niż dwa pasy lub na prawym ktoś jedzie znacznie wolniej, niż ciężarówka).

Za złamanie zakazu grozi 1000 zł i 8 punktów karnych, a w przypadku recydywy zapłacimy 2000 zł. Trzeba też pamiętać, że jeśli zatrzymanie ciężarówki na lewym pasie utrudni przejazd służb, kary mogą być jeszcze wyższe.

Source: Kierowcy zrobili korytarz życia, a i tak stracili prawa jazdy. Zapomnieli o jednej zasadzie

Policja zrobiła akcję specjalną. Nie chodziło o pieszych, tylko o kasę z mandatów? W komentarzach burza

Po raz kolejny policjanci postanowili skorzystać z drona, aby obserwować kierowców, bez narażenia się na to, że ktoś zauważy patrol i będzie jechał bardziej przepisowo. Podobno działania drogówki mają być przede wszystkim prewencyjne, ale w tej akcji nie chodziło o uczulenie kierowców z wyprzedzeniem na niebezpieczne zachowania.

Piesza widziała, że auto się nie zatrzymuje, więc w nie weszła. Czego nie rozumiecie?

Jak informują policjanci z bydgoskiej drogówki, akcja „bezpieczny pieszy” miała na celu „poprawę bezpieczeństwa niezmotoryzowanych uczestników ruchu drogowego”. Przykłady swoich działań, zamieścili na poniższym nagraniu, które daje sporo do myślenia.

Co widzimy na nagraniu? Jednego kierowcę, który nie zahamował, mimo że pieszy był już na przejściu oraz drugiego, który nie zatrzymał się, gdy drugi kierujący zatrzymywał się na widok rowerzysty. Wbrew przepisom, bo rowerzysta nie ma pierwszeństwa, zanim nie wjedzie na przejazd dla rowerów. Jak wyglądały pozostałe sytuacje? Dobrze, choć niecenzuralnie, podsumował to jeden z komentujących:

Na tym filmie tylko jeden przypadek był nie bezpieczny. Reszta to zwykle wyłudzanie kasy. Frajerski przepis. Wystarczy że ktoś celowo zachsmuje mocno i już jesteśmy wyorzedzajacymi. Zamiast zwracać uwagę na przejście to muszę patrzeć czy inny kierowca nie jest ch*jem.

Inny komentujący zwraca uwagę, że przepisy zabraniają zatrzymywania się w obrębie przejścia dla pieszych bez powodu, czyli wtedy, gdy nie ma obowiązku ustępowania nikomu pierwszeństwa. Z punktu widzenia policji jest to jednak „dbanie o bezpieczeństwo niechronionych uczestników ruchu”, a nie nadgorliwość i zachowywanie się w sposób, który innym kierowcom trudniej jest przewidzieć i w porę zareagować. Za co są surowo karani.

Policja informuje, że zauważyła 68 wykroczeń ze strony pieszych, ale wystawiła tylko dwa mandaty – pozostałe sytuacje skończyły się pouczeniami. Czyli jeśli pieszy łamie przepisy i nie dba o swoje bezpieczeństwo… cóż, to tylko pieszy, no dajcie spokój. Z kolei mandatami zostało ukaranych 68 kierowców, a trzech czeka rozprawa sądowa. Udzielono też 21 pouczeń.

Pojawia się w takim razie pytanie „za co te mandaty i wniosku do sądu”. Jeśli za to, co widzieliśmy na nagraniu, to działania bydgoskiej policji były jakimś żartem. Jeśli natomiast za naprawdę niebezpieczne sytuacje, które nie znalazły się na nagraniu, to czemu służy to nagranie? Ono powinno chyba piętnować najbardziej niebezpieczne sytuacje i stanowić przykład oraz przestrogę. Czyżby policjanci byli świadkami naprawdę groźnych zachowań ze strony kierowców, tylko montując filmik, przypadkowo nie zawarli tam żadnej takiej sytuacji? Jeśli tak, to żartem jest cały komunikat na temat opisywanej akcji.

Source: Policja zrobiła akcję specjalną. Nie chodziło o pieszych, tylko o kasę z mandatów? W komentarzach burza

Przycisk „bułka” to przyjaciel sprytnego kierowcy. Pozwala parkować za darmo

Spis treści

Co to przycisk „bułka” na parkometrze?

Przycisk o którym mowa tak naprawdę nie nazywa się „bułka”, ale to jego najczęściej spotykane, określenie. Wzięło się ono ze skojarzenia z popularnym powiedzeniem „skoczyć do sklepu po bułki”, czyli na chwilę i po drobne zakupy.

Tak więc wciskając przycisk „bułka” otrzymujemy bilet uprawniający do krótkotrwałego, darmowego postoju. Zazwyczaj jest to 15-20 minut, czyli tyle, ile powinno nam wystarczyć na załatwienie jakichś drobnych sprawunków.

Takie rozwiązanie ma sporo sensu. Samorządy wprowadzające strefy płatnego parkowania i podnoszące w nich ceny, tłumaczą to dobrem mieszkańców. Motywacją do tego, żeby zatrzymywać się na krótko i zwiększać rotację pojazdów na parkingach. Możliwość darmowego parkowania wpisuje się w taką narrację.

Gdzie na parkometrze znajduje się przycisk „bułka”?

Przycisk „bułka” nie jest niestety częstym widokiem w Polsce. Niektóre samorządy wprowadziły go testowo, ale spotkanie takiego parkometru będzie problematyczne. Znacznie łatwiej przycisk pozwalający na darmowe parkowanie znajdziemy w Niemczech.

Piesza widziała, że auto się nie zatrzymuje, więc w nie weszła. Czego nie rozumiecie?

W Polsce natomiast spotkać można nieco inne rozwiązania.

Jakie są sposoby na darmowe parkowanie w Polsce?

Spod opłat za parkowanie, wyjęte są samochody elektryczne, więc jeśli macie takie auto, możecie swobodnie parkować za darmo w strefach.

Czasowe darmowe parkowanie, analogiczne do przycisku „bułka”, można spotkać czasem na parkingach pod marketami. Przeznaczone są one tylko dla klientów i tylko na czas robienia zakupów. Aby to egzekwować, stosuje się opłaty za parkowanie, ale na przykład dopiero powyżej godziny postoju.

Żeby skorzystać z takiej możliwości, konieczne jest pobranie biletu z automatu, który zaświadczy, jak długo stoimy. Jeśli przekroczymy ustalony czas, będziemy musieli zapłacić za parking. Za brak biletu z kolei grożą wysokie kary.

Source: Przycisk „bułka” to przyjaciel sprytnego kierowcy. Pozwala parkować za darmo

Znak z białym rombem to tajemnica dla kierowców, a mandat jest spory

Spis treści

Jakie znaczenie ma znak z białym rombem na niebieskim tle?

Z czym kojarzy się wam znak, widoczny na zdjęciu powyżej? Pewnie z niczym, ewentualnie ze znaczkiem Renault. W tej intuicji jest ziarenko prawdy, ale niewielkie. Znak z białym rombem można spotkać na francuskich drogach.

Stosuje się go nad pasami ruchu, przeznaczonymi do carpoolingu, czyli organizowania wspólnych przejazdów, zamiast podróżowania w pojedynkę. Wydzielenie pasa dla takich pojazdów ma promować  ideę carpoolingu, zmniejszając liczbę samochodów na drogach i emitowanych przez nie spalin.

Wymagania jakie trzeba spełnić, żeby korzystać z osobnego pasa ruchu, nie są duże. Wystarczy, aby w danym pojeździe podróżowały przynajmniej dwie osoby. Z wydzielonych pasów korzystają także taksówki, transport publiczny i kierowcy samochodów elektrycznych i wodorowych.

Piesza widziała, że auto się nie zatrzymuje, więc w nie weszła. Czego nie rozumiecie?

Gdzie spotkamy znaki z białym rombem?

Omawiany znak stosowany jest na wybranych docinkach francuskich autostrad. Obecnie jest to między innymi w pobliżu Paryża, Strasburga, Grenoble, Lyon, Nantes oraz Rennes.

Zgodnie z zapowiedziami, francuskie władze zamierzają rozszerzać stosowanie znaku z białym rombem na niebieskim tle. Docelowo będzie można go spotkać na wszystkich autostradach w kraju.

Ile wynosi mandat za ignorowanie znaku z białym rombem?

Obecnie mandat za nie stosowanie się do omawianego znaku wynosi 135 euro. Według obecnego kursu oznacza to ponad 580 zł kary.

Kierowy powinni wziąć sobie więc do serca znaczenie znaku z białym rombem. Również dlatego, że bardzo łatwo o otrzymanie wspomnianego mandatu. Wiele dróg we Francji ma monitoring i system może zarejestrować, czy kierowca porusza się sam. To więc, że w pobliżu nie ma policji, nie znaczy, że warto ryzykować korzystanie z dodatkowego pasa ruchu.

Source: Znak z białym rombem to tajemnica dla kierowców, a mandat jest spory

Nowa niepozorna obwodnica ułatwi dojazd do granicy. Jest decyzja

Spis treści

Przebieg obwodnicy Pilzna

Przebieg obwodnicy mającej 2,6 km, rozpocznie się za skrzyżowaniem DK94 z DK73 w Pilźnie. W okolicy przecięcia się ul. Wiaduktowej z ul. Lwowską zaprojektowano rondo. Obwodnica będzie przebiegała nad rzeką Dulcza, a na końcowym odcinku włączy się za pomocą ronda do istniejącej DK73 w kierunku Jasła.

Zakres prac na budowie obwodnicy Pilzna

Inwestycja zlokalizowana jest na terenie powiatu dębickiego i przebiega przez tereny gminy miejsko-wiejskie Pilzna. Obwodnica będzie drogą klasy GP (droga główna ruchu przyspieszonego) o przekroju 1×2 czyli po jednym pasie w każdym kierunku wraz z infrastrukturą towarzyszącą (odwodnienie, oświetlenie, urządzenia ochrony środowiska, urządzenia BRD).

Ponadto wybudowane zostaną jezdnie dodatkowe (równoległe do trasy głównej), obsługujące tereny przyległe do obwodnicy, drogi dla pieszych i rowerów oraz system zarządzania ruchem. Przez rzekę Dulcza zostanie wybudowany most. Powstaną także przejścia dla zwierząt, ekrany akustyczne i przeciwolśnieniowe oraz zbiorniki retencyjne.

Obwodnica Pilzna powinna być gotowa w ciągu 35 miesięcy od podpisania umowy.

Autostrady w Polsce będą płatne? Jasne stanowisko ministerstwa

Nowe inwestycje na Podkarpaciu ułatwią dojazd do granicy

Obwodnica Pilzna to pierwsza z inwestycji, które zmienią przebieg i wygląd DK73 aż do Jasła. Kolejne to obwodnice Brzostku i Kołaczyc, a także Jasła, które wraz z przygotowywaną przebudową istniejącego odcinka DK73 pomiędzy Pilznem a Brzostkiem spowodują, że w efekcie końcowym kierowcy zyskają finalnie ok. 35 kilometrów drogi w dwóch trzecich poprowadzonej nowym śladem. Pozwoli to nie tylko wyprowadzić ruch, jaki koncentruje się w tych miastach, ale przede wszystkim poprawić przepustowość całego ciągu DK73.

Jest to istotne, gdyż droga krajowa nr 73 Wiśniówka k. Kielc – Jasło należy do podstawowego układu komunikacyjnego kraju, prowadząc ruch na kierunku północ-południe. Droga ta ma też charakter strategiczny, gdyż prowadzi do jednego z priorytetowych przejść granicznych łączących Unię Europejską z Ukrainą. Na terenie województwa podkarpackiego stanowi ważny szlak komunikacyjny od autostrady A4 poprzez Pilzno, Brzostek, Jasło i dalej poprzez DK28 Krosno, Sanok a następnie DK84 Ustrzyki Dolne aż do przejścia granicznego z Ukrainą w Krościenku lub DK19 do przejścia granicznego ze Słowacją w Barwinku.

Program Budowy 100 obwodnic w województwie podkarpackim

W województwie podkarpackim w ramach rządowego Programu budowy 100 obwodnic powstanie osiem nowych inwestycji drogowych. Oprócz kierowanego do realizacji II etapu obwodnicy Sanoka w ciągu DK28 oraz obwodnicy Pilzna będącej na etapie postępowania przetargowego, są to jeszcze:

  • obwodnica Nowej Dęby w ciągu DK9
  • obwodnica Kolbuszowej w ciągu DK9 
  • obwodnica Miejsca Piastowego w ciągu DK28
  • obwodnica Przemyśla w ciągu DK28/DK77
  • obwodnica Jasła w ciągu DK73 
  • obwodnica Brzostku i Kołaczyc w ciągu DK73 

Wszystkie obwodnice, jakie powstaną w ramach PB100 w województwie podkarpackim, będą drogami klasy GP (główne ruchu przyspieszonego). W ramach inwestycji wybudowane zostaną skrzyżowania jednopoziomowe oraz odcinki dodatkowych jezdni zapewniających obsługę przyległych terenów. Inwestycje będą uwzględniać również m.in. budowę i przebudowę istniejących dróg w zakresie kolizji z drogami obwodowymi, budowę i przebudowę systemu odwodnienia korpusu drogowego, budowę urządzeń ochrony środowiska i ruchu drogowego oraz budowę oświetlenia drogowego.

Source: Nowa niepozorna obwodnica ułatwi dojazd do granicy. Jest decyzja

Piesza widziała, że auto się nie zatrzymuje, więc w nie weszła. Czego nie rozumiecie?

Zgodnie ze znowelizowanymi niemal trzy lata temu przepisami, pierwszeństwo ma nie tylko pieszy znajdujący się na pasach, ale także wchodzący na nie. Co to znaczy, wbrew opiniom „obrońców pieszych”, nie wie do końca nikt. Przepisy tego nie regulują, więc pozostaje to do interpretacji.

Rozsądek podpowiada jednak, że sprawa jest prosta. Kierowca powinien wypatrywać pieszych w okolicach przejść i reagować tak, aby nie stwarzać dla nich zagrożenia. Niestety nie robi tego każdy kierowca, za to wielu pieszych utwierdziło się w przekonaniu, że mogą wchodzić na ulicę bez przejmowania się tym, co robią kierowcy.

Popatrzcie na to nagranie. Piesza idzie chodnikiem, nagle zatrzymuje się i zerka w stronę autora nagrania. Ten domyśla się, że chce on przejść przez ulicę i chociaż właśnie się rozpędzał, hamuje. Piesza wchodzi na przejście i spogląda w stronę białego Hyundaia jadącego z naprzeciwka. Widzi, że jego kierowca nie zwalnia, więc odwraca głowę i idzie dalej.

Co robił w tym czasie kierowca, że nie reagował na pieszą na pasach? Nie mamy pojęcia. Podobnie jak nie mamy pojęcia, co miała w głowie piesza. Zachowała się prawidłowo, spojrzała na zbliżający się pojazd, ale zamiast zareagować na to, że nie zwalnia, odwróciła głowę w przeciwnym kierunku. Co tam było tak interesującego, że ważniejsze było od jej zdrowia i życia? Jak można zwrócić uwagę na samochód, dopiero kiedy się w niego wejdzie?

Chciał zaoszczędzić kilka sekund, doprowadził do groźnego wypadku

Całe szczęście, że pieszej nic się nie stało.

Source: Piesza widziała, że auto się nie zatrzymuje, więc w nie weszła. Czego nie rozumiecie?

Znakoza dopadła Niemcy. Postawili 566 znaków na 1100 m ulicy. A to nie koniec

Niemcy często są stawiane za wzór naszym drogowcom, również w kwestii ustawiania znaków. Gdy jest ich zbyt dużo, kierowcy przestają na nie zwracać uwagę, albo nie są w stanie zarejestrować znaczenie wszystkich z nich. Do zatem zaszło w centrum Frankfurtu nad Menem?

Władze miasta przewodzone przez frakcję Zielonych postanowili zmienić organizację ruchu na jednej ulic dzielnicy Westend, przekształcając ją w dużej mierze na drogę rowerową. Podobno uznali, że ulica pełniąca rolę ulicy to złe wykorzystanie dostępnej przestrzeni.

Po zmianie organizacji ruchu ustawiono znaki informujące o niej. Między innymi wskazujące, że jest to teraz ulica jednokierunkowa, choć nie dotyczy to rowerzystów. Oznaczono także gdzie można parkować, gdzie mają stawać dostawcy do okolicznych sklepów, a gdzie należy pozostawiać hulajnogi elektryczne. Całość uzupełniono także o drogowskazy, kierujące do parków czy pobliskich uczelni.

W sumie na odcinku 1100 metrów ustawiono 566 znaków. Ponieważ miasto nie miało tylu słupów (a poza tym znaki by się pewnie wzajemnie zasłaniały), na pojedynczych słupach zamontowano nawet po sześć znaków. Szczyt absurdu? Władze są podobno zadowolone z efektu i chcą przeorganizować w ten sposób kolejne 200 metrów ulicy.

Z kolei aktywiści z niemieckiego klubu rowerowego chcą ogólnego ograniczenia ruchu samochodów w miastach. We Frankfurcie ulice, zwłaszcza te ze sklepami i restauracjami, mają być przerabiane na ciągi pieszo-rowerowe. Samochody, jeśli będą mogły tam wjechać, to tylko na chwilę.

Autostrady w Polsce będą płatne? Jasne stanowisko ministerstwa

Uważamy, że to doskonały pomysł. Jeśli ludzie nie będą mieli jak dojechać do restauracji i sklepów, z pewnością uspokoi to ruch w tych miejscach. A czy sklepy i restauracje nie zbankrutują? To drobiazg, który nie zaprząta głów aktywistów.

Source: Znakoza dopadła Niemcy. Postawili 566 znaków na 1100 m ulicy. A to nie koniec

Czy można stracić prawo jazdy za jechanie na rowerze po alkoholu? Przepisy są jasne

Spis treści

Czy można jeździć rowerem po alkoholu?

Przepisy nadal tego surowo zabraniają. Będąc pod wpływem alkoholu nie można prowadzić żadnego pojazdu, nie tylko mechanicznego. Jednak jadąc pojazdem inny niż mechaniczny, grożą nam za to niższe kary.

Ile wynosi kara za jazdę po alkoholu na rowerze?

Podobnie jak w przypadku kierującego samochodem czy motocyklem, również kierujący rowerem musi liczyć się z wysokim mandatem za taki czyn. Jego wysokość zależy od stężenia alkoholu w organizmie:

  • powyżej 0,2 do 0,5 promila – 1000 zł
  • ponad 0,5 promila – 2500 zł

Rowerzysta nie musi jednak bać się punktów karnych, ani innych kar finansowych. Nie grozi mu także inna, typowa dla kierowców samochodów kara.

Kiedy można jechać lewym pasem? Za złamanie tych zasad grożą wysokie mandaty

Czy za jazdę na rowerze po alkoholu można stracić prawo jazdy?

Lata temu prawo nie rozróżniało, czy pijany jedzie samochodem czy rowerem – groziły za to takie same kary utraty uprawnień do kierowania. W ten sposób przejażdżka rowerem po kilku piwach mogła zakończyć się utratą prawa jazdy. Teraz takiej kary się nie stosuje, choć nadal istnieją okoliczności, w których możecie ją otrzymać.

Wszystko zależy od waszego zachowania oraz decyzji policjanta. Funkcjonariusz może uznać, że wasze zachowanie spowodowało zagrożenie w ruchu drogowym i skierować sprawę do sądu. Tam maksymalna grzywna to nawet 30 tys. zł. Sąd może też orzec wobec was zakaz prowadzenia pojazdów. Więc tak, nadal można stracić prawo jazdy za jazdę na rowerze po alkoholu.

Czy można jechać na rowerze po piwie bezalkoholowym?

Piwo bezalkoholowe oficjalnie nie jest napojem alkoholowym, więc tu nie ma przeciwskazań. Zalecamy jednak ostrożność.

Obecnie na rynku jest wiele rodzajów piwa bezalkoholowego, radlerów itd. Są także tak zwane piwa niskoalkoholowe, mające na przykład 2 proc. alkoholu. Często ten sam napój występuje w dwóch wariantach – 0,0 proc. oraz 2,0 proc. O pomyłkę nietrudno. Po jednym piwie niskoalkoholowym nie przekroczycie limitu 0,2 promila, ale zalecamy uwagę i ostrożność.

Source: Czy można stracić prawo jazdy za jechanie na rowerze po alkoholu? Przepisy są jasne

Chciał zaoszczędzić kilka sekund, doprowadził do groźnego wypadku

Nagrywający stoi w korku przed światłami, a z naprzeciwka jadą samochody. Nagle z parkingu po jego prawej stronie wyjeżdża Opel Astra. Kierująca nim chce skręcić w lewo, a autor nagrania uprzejmie czeka, aby jej to umożliwić.

Kiedy można jechać lewym pasem? Za złamanie tych zasad grożą wysokie mandaty

Jak skończyła się ta sytuacja? Pewnie myślicie, że kierująca Oplem wyjechała pod koła jadących z naprzeciwka pojazdów? Nic z tego, nie była tak nierozsądna, a samochody znajdowały się w bezpiecznej odległości.

Wydawało się, że nic się tu już nie wydarzy, kiedy nagle uderzył w nią z dużą prędkością kierowca Chryslera. Na szczęście tylko na tym się skończyło, bo niewiele brakowało, a w zdarzeniu udział brałyby także auta jadące z naprzeciwka.

Jak doszło do tego zdarzenia i co robił kierowca Chryslera? To proste. Chciał on skręcić na światłach w lewo, ale zamiast czekać, aż pojawi się dodatkowy służący do tego pas, postanowił wyprzedzić stojące pojazdy na ciągłej linii i z dużą prędkością. Jemu nic się nie stało, ale kierująca Oplem musiała zostać opatrzona w karetce.

Source: Chciał zaoszczędzić kilka sekund, doprowadził do groźnego wypadku

Autostrady w Polsce będą płatne? Jasne stanowisko ministerstwa

Autostrady w Polsce znowu będą płatne?

Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od rozmowy Andrzeja Kaczmarka, prezesa spółki Stalexport Autostrada Małopolska z serwisem wnp.pl. Powiedział on, że roczny koszt utrzymania autostrady A4 na odcinku Katowice-Kraków to około 50 mln zł rocznie. Kwota ta nie obejmuje kosztów remontów, modernizacji oraz ewentualnej rozbudowy. W ten sposób chciał zobrazować, jak dużym kosztem są dla państwa drogi szybkiego ruchu i że nie będzie możliwe pozostawienie ich bezpłatnych.

Kaczmarek zwrócił też uwagę, że w innych europejskich krajach, również tych od Polski bogatszych, państwo nie bierze na siebie całych kosztów utrzymania autostrad, więc i u nas prędzej czy później będzie to niemożliwe. Wypowiedzi te zostały odebrane jako głos eksperta, który pokazuje, że przedwyborcze obietnice PiS (który obiecał zniesienie opłat na wszystkich autostradach), są nie do zrealizowania.

Płatne autostrady w Polsce – minister odpowiada

Informacja o tym, że polskie autostrady mogą wszystkie być płatne, szybko obiegła media. Była to jednak opinia przedstawiciela jednego z koncesjonariuszy, a nie Ministerstwa Infrastruktury. Trudno więc było brać je poważnie.

Tylko 30 km/h w mieście – coraz więcej samorządów chce wprowadzenia takiego ograniczenia

O kwestię wprowadzenia opłat za autostrady w Polsce zapytała Interia podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury, Pawła Gancarza. Okazało się, że rządzący nie mają żadnych planów wprowadzania opłat za autostrady w Polsce:

Kierowcy mogą spać spokojnie, nie będzie płatnych autostrad i dróg ekspresowych na drogach publicznych. Oczywiście, poza tymi odcinkami, którymi zarządzają koncesjonariusze i te odcinki są objęte wieloletnimi umowami.

Deklaracja jest więc jasna. Samochody osobowe i motocykle pozostaną zwolnione z opłat na autostradach w Polsce. Wyjątki to autostrada A4 Katowice-Kraków, gdzie umowa ze Stalexport wygasa dopiero w 2027 roku, oraz autostrada A2 Świecko–Nowy Tomyśl–Konin, gdzie umowa wygasa w 2037 roku.

Przekaz ze strony rządzących jest obecnie jeden. Bezpłatne autostrady w Polsce pozostaną bezpłatne, zaś gdy na płatnych docinkach wygasną umowy koncesyjne, opłaty również zostaną zniesione.

Source: Autostrady w Polsce będą płatne? Jasne stanowisko ministerstwa

Ta firma miała być drugą Teslą. Właśnie ogłosiła bankructwo

Fisker ogłosił bankructwo

Fisker od dawna ma poważne problemy. W 2023 roku zanotowała stratę na poziomie 464 mln dolarów, a gdy w lutym zawisło nad nim widmo bankructwa, wartość akcji firmy spadła o 97 proc. Władze Fiskera chciały ratować markę i prowadziły rozmowy, najprawdopodobniej z Nissanem, aby ten wpompował setki milionów dolarów w amerykańską markę elektryków w zamian za dostęp do jej technologii.

Rozmowy zakończyły się jednak fiaskiem. W międzyczasie czasie firma Magna Steyr, która w swojej fabryce w Gazu produkowała jedyny model Fiskera – SUVa Ocean – wstrzymała jego wytwarzanie już w marcu. Przedstawiciele firmy stwierdzili też, że nie zamierzają kontynuować produkcji samochodu amerykańskiej marki.

Fisker ogłosił w swoim oświadczeniu, że wniosek o bankructwo złożył tylko jego austriacki oddział. Pozostałe gałęzie firmy mają funkcjonować jak dotychczas, płacąc pensje pracownikom i zapewniając wsparcie swoim klientom. Jeśli jednak nie znajdzie się szybko jakiś bogaty inwestor, to owo normalne funkcjonowanie nie potrwa długo. Fisker obecnie nie ma czego sprzedawać, jego akcje są bezwartościowe, a i wcześniej firma przynosiła ogromne straty.

Tylko 30 km/h w mieście – coraz więcej samorządów chce wprowadzenia takiego ograniczenia

Fisker miał być drugą Teslą

Przypomnijmy, że marka Fisker została założona w 2005 roku przez Henrika Fiskera w Kalifornii. Firma chciała podbić rynek atrakcyjnymi, niskoemisyjnymi samochodami, a pierwszy jej model pojawił się na rynku w 2011 roku. Karma była odpowiednikiem Tesli Modelu S z tą różnicą, że choć napędzana była dwoma silnikami elektrycznymi, zamiast dużej baterii, miała na pokładzie silnik benzynowy pełniący rolę generatora prądu. To ciekawa koncepcja, którą obecnie wykorzystują inni producenci (jak Nissan czy Mitsubishi), ale wtedy zupełnie się nie przyjęła i w 2013 Fisker zbankrutował.

W 2016 roku firma została wskrzeszona i tym razem skupiła się na modelach elektrycznych. Do wspomnianego SUV-a Ocean miały dołączyć trzy inne – Pear (kompaktowy crossover), Alaska (pickup) oraz Ronin (sportowe coupe). Prototypy wszystkich z nich zostały już zaprezentowane, a na model Pear zbierano już zamówienia. Wszystko wskazuje jednak na to, że żaden z nich nie wyjedzie już na ulice.

Source: Ta firma miała być drugą Teslą. Właśnie ogłosiła bankructwo

Drogowa utarczka między motocyklistą i kierowcą Mazdy. Obaj okazali się siebie warci

Jak możemy dowiedzieć się z opisu pod nagraniem, trudno właściwie powiedzieć, co było przyczyną konfliktu między dwoma kierującymi. Nie wiemy, czy nie doszło do jakiegoś wcześniejszego spięcia już wcześniej, ale nic na to nie wskazuje.

Siedział mu na zderzaku i poganiał światłami, więc nagrywający wpuścił go prosto w ręce policji

Prawdopodobnie motocyklista miał pretensje, że kierowca Mazdy zbyt długo jechał lewym pasem. Pretensje nieuzasadnione, ponieważ kierujący osobówką wyprzedzał inne pojazdy, a kiedy tylko na prawym pasie zrobiło się więcej miejsca, natychmiast na niego zjechał.

Mimo tego bardzo prawidłowego zachowania, motocyklista zrównał się z Mazdą i zaczął spoglądać w stronę jej kierowcy. Trwało to dobre 10 sekund, gdy nagle kierujący osobówką zrobił ruch, jakby chciał staranować motocyklistę, a potem dodał gazu, wyprzedził go i wrócił na lewy pas. Nie wrócił jednak, by blokować motocyklistę, tylko wyprzedzić tiry, które właśnie dogonili.

Ciąg dalszy tej historii nastąpił kilka minut później. Kierowca Mazdy zdecydował się zjechać na MOP, a motocyklista ruszył za nim. Ale zamiast bezpiecznie zjechać na parking i tam wyjaśnić sobie nieporozumienie, motocyklista niemal zatrzymał się przy krawędzi lewego pasa. Niewiele brakowało, a zostałby staranowany przez nagrywającego. Może wtedy zrozumiałby, że autostrada to nie droga osiedlowa i podobne manewry są tu śmiertelnie niebezpieczne.

Source: Drogowa utarczka między motocyklistą i kierowcą Mazdy. Obaj okazali się siebie warci

Kiedy można jechać lewym pasem? Za złamanie tych zasad grożą wysokie mandaty

Spis treści

Dlaczego trzeba zawsze jechać prawym pasem?

Są sytuacje, w których jazda prawym lub lewym pasem nie ma większego znaczenia. Głównie w miastach, gdzie ruch jest gęsty i oba pasy poruszają się podobnym tempem. Co innego w sytuacji, gdy pojazdów jest mniej i trafiają się kierowcy, którzy mimo to pozostają na lewym pasie, nie zważając na sytuację na drodze.

Tymczasem wystarczy przypomnieć art. 16 Kodeksu drogowego, gdzie w sekcji „Ruch pojazdów – zasady ogólne” (a więc te najbardziej podstawowe), czytamy:

Kierującego pojazdem obowiązuje ruch prawostronny. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.

Na polskich drogach nie brakuje niestety kierowców, którzy nie znają lub nie rozumieją tych przepisów. Tymczasem są one bardzo proste – poruszamy się zawsze prawym pasem, chyba że warunki drogowe (wolniej jadące pojazdy na prawym) lub nasze zamiary (takie jak zamiar skrętu w lewo), wymagają zmiany pasa.

Szalał sportowym Mercedesem na angielskich tablicach i myślał, że jest bezkarny. Skończył marnie

Ile wynosi mandat za jazdę lewym pasem?

Wielu miłośników lewego pasa jest przekonanych o swojej bezkarności, ponieważ taryfikator mandatów nie przewiduje pozycji „nieuzasadniona jazda lewym pasem”. Jest tam jednak taka pozycja jak „wystąpienie przeciw innym przepisom”, z której policjant może skorzystać, jeśli kierujący łamie prawo, ale takie konkretne wykroczenie nie jest ujęte w taryfikatorze. Ponieważ waga takich wykroczeń może być bardzo duża, duże są również widełki – od 20 do 3000 zł.

Jest jednak jeszcze jedna możliwość – jeśli nasza jazda lewym pasem, będzie utrudniać innym poruszanie się (na przykład zmuszając do wyprzedzania prawym pasem), to jest to utrudnianie ruchu. Mandat za takie przewinienie to 500 zł i 8 pkt. karnych.

Kiedy można jechać lewym pasem?

Kierowcy mogą oczywiście korzystać z lewego pasa – po to przecież on jest. Nie można jednak zapominać, że służy on do konkretnych celów. Jechać lewym pasem możemy:

  • podczas wykonywania manewru wyprzedzania
  • jeśli zamierzamy skręcić lub zawrócić w najbliższym możliwym miejscu
  • jeśli na drodze jest korek lub bardzo gęsty ruch, a na lewym pasie pojazdów jest wyraźnie mniej
  • jeśli prawy pas jest zamknięty lub występują na nim inne utrudnienia

Source: Kiedy można jechać lewym pasem? Za złamanie tych zasad grożą wysokie mandaty

Kupiła elektryczne auto za 300 tys. zł, wystarczyło drobne uszkodzenie, by auto trafiło na złom

Ile kosztuje naprawa samochodu elektrycznego?

Jak informowaliśmy kilka miesięcy temu, według ekspertów z niemieckiego GDV, średnia cena napraw uszkodzonych aut elektrycznych jest o 30-35 proc. wyższa niż w przypadku samochodów spalinowych. Wynika to z obecności w nich dużych i drogich baterii, które nawet jeśli nie wymagają naprawy lub wymiany, muszą być odpowiednio diagnozowane, czy nie uległy żadnym uszkodzeniom i czy można nadal bezpiecznie z nich korzystać.

To właśnie z tego powodu właściciel Polestara 2, który po niegroźnym zderzeniu z jeleniem miał do usunięcia głównie kosmetyczne uszkodzenia, otrzymał rachunek na 86 tys. zł. Z kolei kierowca Jaguara I-Pace, który uszkodził obudowę baterii (ale nie baterię), musiał wyłożyć 150 tys. zł na jej wymianę.

150 tys. zł za naprawę małej dziury w podwoziu auta! Wszystko dlatego, że to elektryk

Elektryczne auto na złom po ledwie widocznym uszkodzeniu drzwi

Konkurs na najbardziej absurdalny finał uszkodzenia samochodu elektrycznego, wygrywa jednak pewna Amerykanka, która kupiła Fiskera Ocean. Jej SUV miał ledwie widoczne uszkodzenie na krawędzi drzwi oraz uszkodzony zawias.

Koszt naprawy został wyceniony na 910 dolarów (3650 zł), ale okazało się, że auta nie da się naprawić. Okazało się, że nie ma do niego części. Ostatecznie stanęło na tym, że ubezpieczyciel stwierdził szkodę całkowitą i wypłacił właścicielce 53 tys. dolarów odszkodowania (212 tys. zł), na następnie zabrał samochód.

Joy Wanner jest całą sytuacją bardzo zaskoczona i rozgoryczona. Fisker Ocean od początku sprawiał jej problemy, często wyświetlając komunikaty o błędach i bywał uciążliwy w użytkowaniu. Nie sądziła jednak, że przez drobną usterkę będzie musiała pożegnać się z autem, tracąc przy tym na nim 20 tys. dolarów (ok. 80 tys. zł), bo o tyle mniej od zapłaconej w salonie ceny, wypłacił jej ubezpieczyciel.

W tym przypadku największym problemem był nie fakt, że Ocean to elektryczne auto, ale to że Fisker ma poważne problemy i prawdopodobnie niebawem upadnie. Nie napawa to optymizmem wobec marek, które próbują zaistnieć, korzystają z okazji, że przechodzimy na nową technologię napędu.

Source: Kupiła elektryczne auto za 300 tys. zł, wystarczyło drobne uszkodzenie, by auto trafiło na złom

Siedział mu na zderzaku i poganiał światłami, więc nagrywający wpuścił go prosto w ręce policji

Kierowcy poganiający innych zwykle trafiają się na drogach dwupasmowych, gdzie nie każdy rozumie, do czego służy lewy pas. Autor nagrania trafił za to na poganiacza na drodze jednopasmowej, prowadzącej przez wieś. Co miał zrobić w takiej sytuacji? Zacząć łamać ograniczenie prędkości?

Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski

Bardzo rozsądnie nagrywający nie dał się sprowokować do żadnej nierozsądnej reakcji. Ale kiedy tylko miał taką możliwość, zjechał do zatoki przystankowej, przepuszczając Volkswagena Golfa jadącego za nim. Nie zrobił tego z uprzejmości. Yanosik już wcześniej ostrzegał go, że zbliża się do miejsca, gdzie policja kontroluje prędkość.

I rzeczywiście, dosłownie kilka sekund po tym, jak poganiacz go wyprzedził, został zatrzymany przez policję. Jak sam autor nagrania przyznał, postanowił go przepuścić „skoro tak śpieszy mu się na spotkanie z mundurowymi”.

Trochę złośliwe zachowanie mimo wszystko, ale kierowca Golfa jest sam sobie winien. Zastanawia nas tylko, dlaczego siedział na zderzaku nagrywającego i poganiał go długimi światłami, skoro miał możliwość wyprzedzenia go zgodnie z przepisami? Może nie o jazdę 50 km/h w terenie zabudowanym tu chodziło?

Source: Siedział mu na zderzaku i poganiał światłami, więc nagrywający wpuścił go prosto w ręce policji

Szalał sportowym Mercedesem na angielskich tablicach i myślał, że jest bezkarny. Skończył marnie

Inspektorzy z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym zwrócili uwagę, że fotoradar w Woli Zaradzyńskiej wielokrotnie rejestrował kierowcę Mercedesa E 63 AMG, który rażąco przekraczał prędkość. 23 kwietnia w miejscu, gdzie ograniczenie wynosi 50 km/h, jechał z prędkością 224 km/h, pięć dni wcześniej 148 km/h, potem 144 km/h, 118 km/h i 91 km/h. Pozostałe wykroczenia to przekroczenia dozwolonego limitu prędkości o ponad 20 km/h.

To koniec darmowych autostrad w Polsce? Rząd może nie mieć wyjścia

Mężczyzna sądził prawdopodobnie, że jest bezkarny, ponieważ jego auto ma angielskie tablice rejestracyjne. Inspektorzy postanowili tak tego nie pozostawić i skontaktowali się z Komendą Wojewódzką Policji w Łodzi z prośbą o pomoc w ustaleniu sprawcy tych wykroczeń.

Już następnego dnia patrol policji zauważył Mercedesa, na jednej ze stacji paliw w Pabianicach. Funkcjonariuszka wysiadła z radiowozu i podeszła do kierującego, aby przeprowadzić kontrolę. Gdy podeszła do pojazdu i nakazała kierowcy opuszczenie szyby, ten gwałtownie ruszył. Policjantka musiała odskoczyć do tyłu, aby uniknąć potrącenia.

Funkcjonariusze ruszyli za kierującym, który nie reagował na nadawane sygnały świetlne i dźwiękowe. Pościg chwilę trwał i zakończył się dopiero, gdy kierowca Mercedesa zderzył się z Fordem. Wtedy z klasy E wybiegły cztery osoby, ale policjanci szybko zatrzymali 22-letniego kierującego oraz pasażerów w wieku 13, 14 i 19 lat.

Teraz kierowcy Mercedesa grozi nie tylko kara za wielokrotne przekraczanie prędkości, ale także za ucieczkę przed policją. Jest to przestępstwo zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności.


Source: Szalał sportowym Mercedesem na angielskich tablicach i myślał, że jest bezkarny. Skończył marnie

Tylko 30 km/h w mieście – coraz więcej samorządów chce wprowadzenia takiego ograniczenia

Samorządy chcą ograniczenia prędkości do 30 km/h

Ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h to standard przyjęty w Europie i jeszcze do niedawna nikt nie zgłaszał do niego zastrzeżeń. Nie w każdej sytuacji i nie na każdej ulicy jest on co prawda właściwy, lecz od tego są znaki, aby odpowiednio obniżały lub podnosiły dopuszczalny limit.

Jednak ostatnio zaczął pojawiać się trend obniżania dopuszczalnej prędkości do 30 km/h. Na taki ruch zdecydowały się już między innymi Paryż czy Bruksela, a ich śladem chciałoby iść wiele innych europejskich miast.

Na ich drodze stoi jednak prawo. Odgórny limit prędkości w terenie zabudowanym to 50 km/h i samorząd nie może nagle stwierdzić, że na jego terenie obowiązują inne przepisy. Konieczne jest uzyskanie odgórnej zgody, a to coraz mniej podoba się samorządowcom. List otwarty w tej sprawie przesłały do swoich rządów przedstawiciele poniższych miast:

  • Bruksela (Belgia)
  • Gandawa (Belgia)
  • Leeds (Anglia)
  • Helsinki (Finlandia)
  • Lipsk (Niemcy)
  • Akwizgran (Niemcy)
  • Bolonia (Włochy)
  • Florencja (Włochy)
  • Mediolan (Włochy)
  • Amsterdam (Holandia)
  • Rotterdam (Holandia)
  • Göteborg (Szwecja)
  • Malmö (Szwecja)

Domagają się w nim swobody w decydowaniu o odgórnych limitach prędkości oraz w stawianiu nowych fotoradarów.

Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat

Jakie korzyści daje obniżenie limitu prędkości do 30 km/h?

Zdaniem zwolenników obniżania prędkości w mieście do 30 km/h, taki ruch przynosi wiele korzyści. Przede wszystkim zwiększa szanse przeżycia pieszego lub rowerzysty z 50 do 90 proc. w przypadku potrącenia przez samochód. Wolniejsza jazda ma także obniżać emisję spalin oraz poziom hałasu.

Warto jednak zadać sobie pytanie, czy samochód męczony na drugim biegu lub dławiony na trzecim przy prędkości 28 km/h (wszak 30 km/h to limit którego nie wolno przekroczyć, więc powinniśmy się trzymać poniżej niego) rzeczywiście jest bardziej cichy i mniej spala, niż jadący 48 km/h na czwartym biegu.

Zaś co do poprawy bezpieczeństwa, to trudno dyskutować z większymi szansami na przeżycie w przypadku potrącenia przy niższej prędkości, ale równie dobrze można argumentować za jazdą 15 km/h, bo przeżywalność pieszych wyniesie wtedy niemal 100 procent. Tylko nie o to chyba chodzi w transporcie i nie po to oddziela się ruch kołowy od pieszego, żeby zakładać, że piesi mimo wszystko będą wpadali pod samochody, a kierowcy nie będą hamowali na ich widok, więc trzeba tak obniżyć prędkość, żeby nikomu w żadnej sytuacji nie stała się jakakolwiek krzywda.

Source: Tylko 30 km/h w mieście – coraz więcej samorządów chce wprowadzenia takiego ograniczenia

To koniec darmowych autostrad w Polsce? Rząd może nie mieć wyjścia

Co z obiecanymi przez PiS darmowymi autostradami?

Zniesienie opłat dla samochodów osobowych oraz motocykli na polskich autostradach było jedną z wyborczych obietnic PiS, którą poprzedni rząd zaczął realizować 1 lipca 2023 roku. Wtedy bezpłatne stały się dwa odcinki:

Na pozostałych odcinkach zarządzanych przez GDDKiA opłaty, wbrew wcześniejszym planom, miały być nigdy nie wprowadzone. Pozostałe płatne odcinki należą do prywatnych koncesjonariuszy, ale PiS obiecywał, że już w 2024 roku rozwiąże ten problem.

Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat

Jak wiemy Zjednoczona Prawica, pomimo uzyskania największej liczby głosów, nie była w stanie ustanowić większości w nowym sejmie. Obecna koalicja rządząca nie zamierzała spełniać obietnic poprzedników, ale wszystko wskazywało na to, że gdy wygasną umowy z koncesjonariuszami, to państwo zniesie opłaty na przejętych odcinkach.

Autostrady w Polsce znowu będą płatne?

Na temat tego, czy realne jest utrzymanie polskich autostrad bez opłat ze strony kierowców osobówek, wypowiedział się w rozmowie z sersisem wnp.pl Andrzej Kaczmarek, prezes spółki Stalexport Autostrada Małopolska. Powiedział on, że roczny koszt utrzymania autostrady A4 na odcinku Katowice-Kraków to około 50 mln zł rocznie. Kwota ta nie obejmuje kosztów remontów, modernizacji oraz ewentualnej rozbudowy.

Przypomnijmy, że odcinek autostrady A4 między Katowicami a Krakowem ma około 70 km długości (z czego 60 km płatne). Tymczasem sieć autostrad w Polce mierzy obecnie 1850 km, więc koszty ich utrzymania są ogromne. Rządzący mogą więc zostać zmuszeni realiami rynkowymi do wznowienia pobierania opłat za autostrady. Szczególnie że na taki luksus nie pozwalają sobie inne, zamożniejsze od Polski kraje.

Source: To koniec darmowych autostrad w Polsce? Rząd może nie mieć wyjścia

Za mały budżet i unieważniony przetarg – budowa nowego odcinka S17 wreszcie (chyba) może się zacząć

Spis treści

Wybór wykonawcy nowego odcinka drogi S17

Do przetargu na wybudowanie nowego odcinka drogi S17 stanęło 12 firm, które proponowały realizację tego zadania w cenach od 504 do 801 mln zł. Tymczasem budżet GDDKiA wynosił jedynie 421,75 mln zł. Mimo to w lutym tego roku udało się wyłonić wykonawcę inwestycji, uwzględniając cenę (waga kryterium 60 proc.) oraz kryteria poza cenowe, czyli przedłużenie okresu gwarancji jakości na obiekty mostowe (20 proc.) oraz na inne elementy m.in. ekrany akustyczne (20 proc.).

Później jednak wybór wykonawcy został unieważniony. Wpływ na to miały m.in. wyroki KIO, dotyczące prowadzonych równolegle postępowań na wyłonienie wykonawców drogi S17 na odcinkach Piaski – Łopiennik oraz Krasnystaw – Izbica. Wówczas, po odwołaniach złożonych przez wykonawców biorących udział w tych przetargach, KIO nakazała GDDKiA m.in. unieważnienie czynności wyboru najkorzystniejszych ofert oraz powtórzenie czynności ich badania i oceny.

Ostatecznie wybrano ofertę firm GAP Insaat (lider), Fabe Polska oraz SP Sine Midas Stroy, opiewającą na 504 mln zł. Jeśli żaden z pozostałych oferentów nie złoży odwołania od decyzji, będzie można podpisać kontrakt z wykonawcą.

Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało

Budowa drogi ekspresowej S17 Izbica – Zamość Sitaniec

Zadaniem wykonawcy będzie zaprojektowanie i budowa niespełna 10 km dwujezdniowej drogi ekspresowej na odcinku od Izbicy do węzła Zamość Sitaniec. Przebiegać on będzie nowym śladem, głównie wzdłuż obecnej DK17. Ominie od zachodniej strony miejscowość Podkrasne oraz Chomęciska Małe. W ramach tego zadania powstaną m.in. dwa węzły: Stary Zamość oraz Zamość Sitaniec, planowanych jest 27 obiektów inżynierskich, takich jak mosty, wiadukty oraz przejścia dla zwierząt. Powstaną także drogi do obsługi ruchu lokalnego, system odwodnienia oraz system zarządzania ruchem, przebudowane zostaną drogi poprzeczne, krzyżujące się z planowaną drogą ekspresową.

Powstaje 125 km drogi ekspresowej S17

Droga ekspresowa S17 między Piaskami a Hrebennem o długości ok. 125 km będzie realizowana w formule Projektuj i buduj. Obecnie na etapie realizacji są trzy odcinki od Zamościa w kierunku Hrebennego. Dla odcinków Zamość Wschód – Zamość Południe, Zamość Południe – Tomaszów Lubelski oraz Tomaszów Lubelski – Hrebenne (w sumie niespełna 50 km), wykonawcy złożyli w ubiegłym roku wnioski do Wojewody Lubelskiego o wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej. Procedura jest w toku. Po wydaniu decyzji będą mogły rozpocząć się prace budowlane, co planowane jest w tym roku.

W przetargu są dwa wspomniane wcześniej odcinki: Piaski – Łopiennik oraz Krasnystaw – Izbica. Obecnie trwa ponowna ocena złożonych ofert. Wybór wykonawców planujemy w wakacje.

Z kolei na etapie prac przygotowawczych są dwa odcinki: Łopiennik – Krasnystaw o długości 9 km, dla którego uzyskano już decyzję środowiskową oraz ok. 12-kilometrowy Zamość Sitaniec – Zamość Wschód, dla którego procedura ta jest w toku. Przetargi na realizację zostaną ogłoszone w przyszłym roku.

Source: Za mały budżet i unieważniony przetarg – budowa nowego odcinka S17 wreszcie (chyba) może się zacząć

Kierująca „nie zachowała ostrożności” nielegalnie zawracając prosto pod koła busa

Opisywanie zdarzenie miało miejsce we wsi Mazurowice na drodze krajowej numer 94 w kierunku Wrocławia. Na nagraniu widzimy, że dwupasmowa droga zwęża się do jednego pasa, a z ulicy podporządkowanej wyjeżdża przed nagrywającego Opel Vectra.

Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów

Kierująca nim kobieta dojechała do miejsca, gdzie przeciwległe kierunki ruchu nie są już oddzielone pasem zieleni, tylko powierzchnią wyłączoną z ruchu, i podjęła próbę zawrócenia. Prosto pod koła jadącego lewym pasem Volkswagena.

Autor nagrania całe zdarzenie opisał następująco (pisownia oryginalna):

Kierująca samochodem osobowym marki opel nie zastosowała się do znaków poziomych i bez zachowania należytej ostrożności starała się wykonać manewr zawracania na powierzchni wyłączonej z ruchu. Kierujący volskwagenem transporterem rozpoczął manewr hamowania awaryjnego, ale nie udało mu się uniknąć kolizji.

Opis zasadniczo poprawnie opisuje zdarzenie, poza lekko kuriozalnym stwierdzeniem, że kierująca wykonała nielegalny manewr „bez zachowania należytej ostrożności”. A dlaczego to zrobiła?

Wyjeżdżając z drogi podporządkowanej mogła skręcić jedynie w prawo, a najwyraźniej zamierzała udać się w przeciwnym kierunku. Możliwe, że wielokrotnie wykonywała widoczny na nagraniu manewr zawracania przez powierzchnię wyłączoną z ruchu. Organizacja ruchu na tej drodze wydaje się niefortunna i zapewne nie ma w pobliżu miejsca, gdzie można bezpiecznie i legalnie zawrócić.

Kierująca Oplem wykazała się jednak zupełną bezmyślnością, nie tylko łamiąc przepisy, ale robiąc to w sposób beztroski, jakby była sama na drodze. Zawracała z prawego pasa i bez upewnienia się, czy nikt nie jedzie pasem lewym. Dla doświadczonego kierowcy oczywiste jest, że często tuż przed zwężeniem korzystają z niego kierujący, którzy chcą wykorzystać go w pełni i wyprzedzić inne pojazdy. Tego doświadczenia tu niestety zabrakło.

Source: Kierująca „nie zachowała ostrożności” nielegalnie zawracając prosto pod koła busa

Rząd dopłaci do zakupu używanych samochodów. Na stole 1,6 mld zł

Spis treści

Nowe dopłaty do samochodów używanych

Jak podał „Puls Biznesu”, rządzący zwrócili uwagę na problem, jakim jest duży udział starych samochodów na polskich drogach. Według najnowszych danych, średni wiek aut w naszym kraju to niemal 15 lat. Do przeciętnego polskiego kierowcy nie trafia więc program dopłat do nowych aut elektrycznych, ponieważ i tak nigdy sobie nowego samochodu nie kupi.

Stąd pomysł, aby wesprzeć osoby chętne na kupno używanego auta elektrycznego. Takie rozwiązanie pochwalił w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Aleksander Rajch, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności:

Systemowe wsparcie dla tej grupy jest kluczowe, jeżeli chcemy, aby w ogóle dekarbonizacja sektora transportu doszła do skutku. Nasze stowarzyszenie od ponad dwóch lat apeluje o wdrożenie wsparcia do używanych pojazdów elektrycznych na kształt systemów istniejących w innych krajach UE. Ze wstępnych informacji wynika, że w końcu tak się stanie.

Ile wyniesie rządowa dopłata do kupna używanego auta elektrycznego?

Rządzący nie podali jeszcze szczegółów na temat tego, jakiej wysokości dofinansowanie będzie dostępne i na jakich warunkach będzie można je otrzymać. Podano jedynie jakie środki zostaną przeznaczone na program dopłat do używanych samochodów elektrycznych – będzie to 1,6 mld zł.

Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat

Tak dużych środków na wsparcie nie spodziewało się nawet PSNM, mocno lobbujące na rzecz elektryków. Jak stwierdził Aleksander Rajch:

Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni wysokością budżetu, który zdecydowanie przewyższa dotychczasowe wsparcie zakupu pojazdów elektrycznych w ramach programu „Mój elektryk”. Widząc pozytywny wpływ subsydiów na dynamikę rozwoju sektora, możemy prognozować, iż dofinansowanie używanych elektryków jeszcze bardziej przyczyni się do popularyzacji elektromobilności.

Ile wynosi dofinansowanie w programie „Mój elektryk”?

Przypomnijmy, że obecnie w Polsce dostępny jest tylko program dofinansowania do kupna nowego samochodu elektrycznego. Wysokość dopłaty w ramach „Mojego elektryka” wynosi:

  • 18 750 zł do samochodu osobowego w cenie do 225 tys. zł
  • 27 tys. zł do auta osobowego bez limitu ceny, przy posiadaniu karty dużej rodziny

Source: Rząd dopłaci do zakupu używanych samochodów. Na stole 1,6 mld zł

Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat

Spis treści

Co oznacza znak E-17a? Przepisy i dozwolona prędkość

Znak o którym mowa, czyli E-17a, to tablica z nazwą miejscowości, do której wjeżdżamy. Jak szybko można jechać za takim znakiem? Według niejednego kierowcy jest to 50 km/h, ale to błędna odpowiedź.

Informacja, że wjechaliśmy do jakiejś miejscowości nie jest równoznaczna z tym, że jest to teren zabudowany. Znak E-17a nie ma żadnej innej roli, jak tylko informacyjna. Jechać za nim można więc z taką prędkością, jaka do tej pory obowiązywała na danym odcinku drogi.

Kiedy za znakiem E-17a obowiązuje ograniczenie prędkości?

Znak E-17a nie ma nic wspólnego z dopuszczalną na danym odcinku prędkością, ale często towarzyszą mu inne znaki, które już taki limit narzucają. Poważny błędem jest niezwracanie uwagi na takie zestawienie.

Najbardziej popularnym połączeniem, jest dodanie do omawianego znaku, tablicy D-42. To ona oznacza teren zabudowany i wymusza na kierowcy zwolnienie do 50 km/h.

Inna możliwość to umieszczenie pod znakiem E-17a znaku B-33, a więc wskazującego na ograniczenie prędkości. Takie połączenie dla nieświadomych kierowców może być pułapką. Otóż połączenie tablicy z nazwą miejscowości z ograniczeniem prędkości oznacza, że dany limit obowiązuje w całej tej miejscowości. Nie odwołuje go więc na przykład skrzyżowanie i nie musi być za nim powtarzany.

Zderzenie motocyklistów przed przejściem. „Znowu to pierwszeństwo pieszych”

Co grozi za zbyt szybką jazdę za znakiem E-17a?

Co do zasady znak E-17a nie wiąże się z ryzykiem otrzymania mandatu, ponieważ nie wpływa on na ograniczenie prędkości czy na inne zasady. Problem jest w sytuacji, kiedy kierowca nadinterpretuje jego znaczenie.

Jeśli jakiś kierowca sądzi, że za znakiem E-17a można jechać tylko 50 km/h, teoretycznie może narazić się na mandat. Taryfikator przewiduje karę do 500 zł za jazdę w sposób utrudniającą innym ruch, a jechanie niemal o połowę wolniej, niż jest dozwolone, bez żadnego powodu, można próbować pod to podciągać.

Jeszcze gorzej jest w sytuacji, kiedy niedouczony kierowca w ostatniej chwili zobaczy znak E-17a i gwałtownie zahamuje w obawie przed mandatem za prędkość. Takie zachowanie będzie bezzasadne i w teorii można rozważać karę 1500 zł za stworzenie zagrożenia w ruchu, jeśli takie zachowanie miało potencjalnie poważne konsekwencje.

Mandat może wiązać się także z tym, że wraz ze znakiem E-17a ustawione będzie ograniczenie prędkości, a kierujący nie będzie wiedział, że obowiązuje ono w całej miejscowości. Wtedy naraża się na mandat, zgodnie z poniższym taryfikatorem:

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Source: Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat

Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów

Dojeżdżacie na rowerze do przejazdu przez ulicę i widzicie, że za sekundę wjedzie na niego samochód. Co robicie? Bohater tego nagrania planował wjechać pod koła auta, ale w ostatniej sekundzie zaczął hamować. Zahamował też kierowca samochodu, dzięki czemu nie doszło do zderzenia. Co robicie dalej?

Zderzenie motocyklistów przed przejściem. „Znowu to pierwszeństwo pieszych”

Rowerzysta z nagrania postanowił krzyczeć na kierowcę, ubliżać mu i straszyć policją. Miał też wziąć na świadka kierowcę samochodu, który jechał za nagrywającym. Straszył też autora nagrania, że jeśli odjedzie, to będzie ucieczka z miejsca zdarzenia (chociaż do kolizji nie doszło). Po pewnym czasie jednak odpuścił i sam „uciekł z miejsca zdarzenia”.

Pierwszy absurd tej sytuacji jest taki, że prawo zabrania nawet pieszym wchodzenia bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd, chociaż pieszy „wchodzący” ma już pierwszeństwo. Rowerzyści natomiast mają pierwszeństwo dopiero po wjechaniu na przejazd rowerowy i nie mogą bezmyślnie wjeżdżać pod samochody. Absurd polega na tym, że dorosły rowerzysta nie musi mieć żadnego dokumentu potwierdzającego, że zna i rozumie przepisy.

Drugi absurd polega na tym, że choć rowerzysta z nagrania przepisów nie zna, to gotów jest wyzwać policję i tracić swój czas w głębokim przeświadczeniu, że przepisy drogowe to to, co on sam sobie uroił. Na szczęście wzywanie policji było chyba blefem, dzięki czemu nie zmarnował czasu funkcjonariuszy. Ale może byłaby to dla niego istotna lekcja, gdyby patrol jednak przyjechał.

Source: Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów

Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski

Spis treści

Samochody coraz bardziej kontrolują kierowców

Jeszcze do niedawna jedyna kontrola, jakiej na drodze musieli obawiać się kierowcy, to kontrola policyjna. Obecnie nowe modele wyposażone są w szereg rozwiązań, które sprawdzają zachowanie kierujących.

Już niemal dwa lata do samochodów trafiają tak zwane czarne skrzynki, które rejestrują całą listę parametrów jazdy, ale tylko z ostatnich 5 sekund, które zapisywane są na stałe w razie wypadku, aby móc odtworzyć jego przebieg. Do aut trafił także system ostrzegający o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości (póki co informujący o tym tylko dźwiękowo), a także monitorujący uwagę kierowcy i ostrzegającego go, jeśli zbyt długo nie patrzy na drogę. To jednak nie koniec.

Nowy system kontroli kierowców

Unijni urzędnicy planują wprowadzenie kolejnych rozwiązań, których zadaniem będzie kontrolowanie kierowców. Już od września 2021 roku trwa projekt nazwany FITDRIVE. Ma on na celu stworzenie specjalnej opaski, która będzie bardzo dokładnie oceniała stan kierowcy i określała, czy może on prowadzić.

Wjazd samochodem do lasu – zasada jest odwrotna niż na drogach. Dotyczy wszystkich

Jak to będzie sprawdzane? Jak wyjaśniają twórcy projektu:

Bransoletka będzie monitorować takie parametry, jak tętno, wzorce ruchów ramion i pocenie się, aby zauważyć, gdy kierowca staje się zmęczony.

Bransoletka taka, podobnie jak inteligentne zegarki czy opaski, ma monitorować szereg parametrów organizmu kierowcy, które potem będą analizowane przez sztuczną inteligencję. Określi ona zmęczenie fizyczne, obciążenie poznawcze oraz czas reakcji kierującego.

Kiedy zostanie wprowadzony nowy system kontroli kierowców?

Ostateczna wersja opaski oraz całego oprogramowania oceniającego stan kierowcy, mają być gotowe do lutego 2025 roku. W pierwszej kolejności mieliby z niej korzystać kierowcy zawodowi. Docelowo jednak może ona stać się obowiązkowa dla wszystkich kierujących.

Source: Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski

Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało

Najważniejszym motorem napędowym sprzedaży samochodów elektrycznych są dopłaty do nich, czego dowodzą najlepiej spadki zainteresowania nimi, po tym jak kraje takie jak Niemcy czy Norwegia, z dopłat zrezygnowały. Popularną zachętą jest też możliwość korzystania z buspasów (a więc omijanie korków) oraz darmowe parkowanie w centrum. Z tymi przywilejami niestety też trzeba będzie się pożegnać.

Samochody elektryczne nie pojadą już buspasami

Zniesienie możliwości korzystania z buspasów przez kierowców elektryków wprowadziło właśnie Oslo. Władze stolicy Norwegii stwierdziły, że przez duże zainteresowanie autami na prąd (ponieważ dzięki systemom dopłat oraz wysokim podatkom, były tańsze od pojazdów spalinowych), jest ich na drogach zbyt wiele i powodują poważne utrudnienia w kursowaniu komunikacji miejskiej.

Problemem jest także planowana od 1 lipca przebudowa tuneli Hammersborg oraz Vaterlands, która wymusza zamknięcie obwodnicy Oslo (Ring 1). To spowoduje wzmożony ruch w samym mieście, więc tym ważniejsze jest, aby komunikacja miejska mogła kursować bez opóźnień. Jak wyjaśnia Halvard Gavelstad z Norweskiego Zarządu Dróg Publicznych, cytowany przez serwis wataha.no:

Samochody elektryczne mogły poruszać się po pasach transportu publicznego. Ta zaleta została obecnie usunięta ze względu na dostępność autobusów. Odsetek samochodów elektrycznych na pasach transportu publicznego w godzinach szczytu jest obecnie tak duży, że autobusy są znacznie opóźnione.

Rowerzysta jedzie ścieżką – musi przepuścić pieszego, gdy wchodzi na pasy?

Płynność ruchu jest także powodem zakazu korzystania z buspasów przez auta elektryczne na drogach gminnych.

Norweskie władze nie wykluczają powrotu elektryków na buspasy, kiedy już zakończą się utrudnienia związane z modernizacją obwodnicy Oslo. Trzeba jednak pamiętać, że prace potrwają trzy lata, a w tym czasie samochodów elektrycznych przybędzie na drogach.

Jak długo auta elektryczne mogą jeździć buspasami?

W Polsce mamy obecnie ponad 56 tys. samochodów elektrycznych, więc korkowanie buspasów nam nie grozi. Mimo to przywilejem omijania korków ich właściciele nie nacieszą się zbyt długo. Zgodnie z zapisami ustawy o elektromobilności, elektryki mogą korzystać z buspasów tylko do końca 2025 roku. Rządzący mogą co prawda wprowadzić nowelizację, wydłużającą obowiązywanie tego przywileju, ale obecnie nikt o tym nie wspomina.

Source: Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało

Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę

Spis treści

Starsi kierowcy doskonale pamiętają czasy, kiedy klimatyzacja była w samochodzie prawdziwym luksusem. Wymyślano wtedy różne sposoby na radzenie sobie z upałem w aucie i można je swobodnie wykorzystywać także dziś.

Sposób taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji

Pomysł tak naprawdę stosowany jest przez wielu innych kierowców, ale to taksówkarze, z racji wykonywanego zawodu, są z nim najbardziej kojarzeni. Chodzi o jazdę z uchylonymi szybami, często w połączeniu z nawiewem powietrza z zewnątrz i temperaturą ustawioną na minimum. Bez włączonej klimatyzacji takie powietrze nie będzie zimne, ale jeśli na zewnątrz panuje na przykład 19 stopni, to jaki jest sens uruchamiania klimy nastawionej na stopni 20?

Problem z tym sposobem jest tylko taki, że schładzanie wnętrza trwa znacznie dłużej, niż przy użyciu klimatyzacji. Gdy z niej korzystacie, system najpierw wpuszcza do kabiny zimne powietrze, a dopiero potem o wybranej temperaturze. Ale i na to jest sposób.

Co zrobić, żeby auto nie nagrzało się na postoju?

Uzyskanie optymalnej temperatury we wnętrzu samochodu będzie prostsze, jeśli nie podniesie się ona bardzo podczas postoju. Dlatego warto poszukać cienia, a jeśli nie ma go w pobliżu, stanąć tyłem do słońca. Auto nagrzeje się wolniej przez tylną szybę niż przez czołową.

Warto zainwestować w przyciemniane szyby, które zmniejszają nagrzewanie się wnętrza. Przy okazji poprawiają prezencję auta oraz pozwalają ukryć na przykład plecak pozostawiony za tylnym fotelem. Pamiętajcie tylko, że nie można przyciemniać szyby czołowej oraz przednich bocznych.

Rowerzysta jedzie ścieżką – musi przepuścić pieszego, gdy wchodzi na pasy?

Na szybę przednią podczas postoju można nałożyć za to blendę, która odbije promienie słońca i ograniczy nagrzewanie wnętrza.

Jak szybko schłodzić wnętrze bez klimatyzacji?

Aby ochłodzić wnętrze samochodu, możecie przed ruszeniem otworzyć w nim wszystkie szyby, aby uciekło z niego nagrzane powietrze. Trochę to trwa i wymaga parkowania auta w bezpiecznym miejscu, na przykład na własnym podwórku. Prościej jest otworzyć szyby i ruszyć. Pęd powietrza szybko załatwi sprawę.

Wymianę powietrza możemy wspomagać włączonym nawiewem, który dodatkowo będzie wypychał powietrze z pojazdu.

Sposoby na ochłodzenie wnętrza w aucie z klimatyzacją

Tak naprawdę możecie stosować wszystkie te sposoby, również kiedy macie klimatyzację. Szybciej osiągniecie w ten sposób optymalną temperaturę, poprawiając komfort jazdy. Po prostu po odpowiednim przewietrzeniu wnętrza, zamknijcie szyby i dopiero wtedy włączcie klimatyzację.

Część kierowców celowo nie korzysta z klimy, ponieważ zwiększa ona zużycie paliwa (zwykle od 0,5 do 1,5 l/100 km). To zrozumiałe, ale trzeba pamiętać, że otwarte szyby zwiększają opory powietrza, co też wpływa na spalanie. Przy prędkościach zamiejskich, zwykle oszczędniej jest zamknąć szyby i włączyć klimatyzację. Pamiętacie też, że aby klimatyzacja długo służyła, powinna być regularnie uruchamiana.

Source: Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę

Zderzenie motocyklistów przed przejściem. „Znowu to pierwszeństwo pieszych”

Nagranie zaczyna się od tego, że dwóch motocyklistów wyprzedza auto z kamerą. Drugi jedzie bardzo blisko pierwszego, ale nie wiemy, czy dlatego, że chciał zdążyć wyprzedzić osobówkę jeszcze przed przejściem, czy tylko ma taki mało bezpieczny styl jazdy. Bez względu na powód, sytuacja szybko się na nim zemściła.

Piesi zaatakowali kierowcę na pasach, więc stracił prawo jazdy. Ale sam jest sobie winien

Pierwszy motocyklista zauważył pieszego zbliżającego się do przejścia i zahamował. Drugi, mimo że miał trójkołowca, którego droga hamowania jest zauważalnie krótsza, nie zdążył zareagować. Doszło do zderzenia, obaj riderzy wylądowali na asfalcie, a maszyna pierwszego uderzyła jeszcze w pojazd jadący z naprzeciwka.

Nie ma wątpliwości co do tego, że całą winę za zdarzenie ponosi drugi z motocyklistów. Jechał zbyt blisko pierwszego i do zwiększenia dystansu lub zjechania do prawej krawędzi nie skłonił go fakt, że zbliżali się do przejścia, więc musi mieć dobry ogląd na sytuację oraz być gotowy na nagłe zatrzymanie.

Mimo to, popatrzmy na całe zdarzenie jeszcze dokładniej. Prawo nakazuje ustąpić pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście. A motocyklista zaczął hamować, gdy pieszy nadal szedł chodnikiem wzdłuż drogi. Pieszy zbliżający się do przejścia to nadal nie wchodzący. Można powiedzieć, że motocyklista niepotrzebnie hamował. Może jest nadgorliwy. A może wie, że zarówno domorośli eksperci jak i (niestety) nie jeden policjant przekonywaliby go, że znajdowanie się o kilka metrów od przejścia jest równoznaczne z wchodzeniem na nie.

Naszym zdaniem zmienione przepisy o pierwszeństwie pieszych, miały przede wszystkim uczulić kierujących na obecność pieszych na drodze i zmusić ich do większej uwagi w okolicach przejść. Jak widać na załączonym obrazku efekt jest taki, że jedni zrobili się przesadnie i na wyrost ostrożni, a inni nadal nie reagują i nie przewidują sytuacji drogowej.

Source: Zderzenie motocyklistów przed przejściem. „Znowu to pierwszeństwo pieszych”

Wjazd samochodem do lasu – zasada jest odwrotna niż na drogach. Dotyczy wszystkich

Spis treści

Czy przepisy pozwalają wjeżdżać do lasu?

Zazwyczaj uniwersalną zasadą na drodze jest to, że rzeczy niezakazane, są dozwolone. Na asfalcie nie ma żadnych linii? To znaczy, że możemy wyprzedzać. Na drodze nie ma zakazu wjazdu? To znaczy, że możemy z niej korzystać. W przypadku dróg leśnych wygląda to zupełnie inaczej.

Aby poznać zasady jeżdżenia po lasach, trzeba sięgnąć do Ustawy o lasach. Tam w art. 29, ust. 1 czytamy:

Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach.

Mamy zatem do czynienia z odwróconą sytuacją. Brak zakazu nie jest przyzwoleniem, tylko zakazem właśnie. Przyzwolenie na korzystanie z drogi leśnej musi być dopiero wyznaczone znakiem. Może to być znak o treści „Droga udostępniona do ruchu kołowego”, często wraz z ograniczeniem prędkości, jakie na tej drodze obowiązuje.

Alternatywnie mogą być to zwykłe znaki drogowe, na przykład informujące o odległości do jakiejś miejscowości lub do pobliskiego parkingu. To jednoznaczne sygnały, że mamy do czynienia z drogą publiczną i możemy z niej skorzystać.

Czy po piwie bezalkoholowym można prowadzić? Odpowiedź nie jest prosta

Najważniejsze jest, aby zapamiętać, że przed wjazdem do lasu nie musi stać znak zakazu, ani nie musi być ustawiony szlaban. Jeśli znaki nie pozwalają na wjechanie na daną drogę, to znaczy, że nie możemy z niej skorzystać.

Czy do lasu można wjeżdżać motocyklem albo quadem?

Odgórny i ogólny zakaz wjazdu do lasu obejmuje wszystkie pojazdy silnikowe, zgodnie z cytowanymi wyżej przepisami. Zakaz nie dotyczy tylko pojazdów napędzanych siłą mięśni. Szczególnie powinni wziąć sobie to do serca motocykliści i właściciele quadów, którzy lubią zapuszczać się w lasy. Nawet za spokojne poruszanie się drogą, jeśli tylko nie była odpowiednio oznakowana, mogą dostać mandat.

Zakaz wjazdu do lasu dotyczy także zaprzęgów, natomiast jazda konna jest dozwolona tylko drogami, które wyznaczył leśniczy.

Jaki mandat za wjazd samochodem do lasu?

Jeśli wjedziemy nielegalnie do lasu, musimy liczyć się z mandatem w wysokości od 20 do 500 zł. Może go na nas nałożyć nie tylko policjant, ale także strażnik leśny lub nawet leśniczy. Na wysokość mandatu ma między innymi wpływ to, czy swoim przejazdem nie wyrządziliśmy jakichś szkód.

W przypadku wyrządzenia znaczniejszych szkód lub dodatkowych przewin, jak na przykład próba kradzieży drewna, zamiast mandatu sprawa może zostać skierowana do sądu. A tam wymiar kary może być znacznie większy.

Source: Wjazd samochodem do lasu – zasada jest odwrotna niż na drogach. Dotyczy wszystkich

Każdy kierowca powinien teraz używać zasady 5 minut. To gwarancja spokoju na lata

Spis treści

Jak działa zasada 5 minut w samochodzie?

Zasada 5 minut wiąże się z używaniem klimatyzacji, z której obecnie będziemy korzystali coraz częściej. Aby służyła nam długo i bezproblemowo, musimy pamiętać o regularnym jej włączaniu. Nawet zimą. Wtedy funkcja chłodzenie nie jest nam potrzebna, ale nieużywana przez długi czas sprężarka klimatyzacji, znacznie szybciej odmówi nam posłuszeństwa.

O jej kondycję zadbamy także pamiętając o zasadzie 5 minut. Dla niektórych może być ona mało przyjemna, ponieważ zakłada wyłączenie klimatyzacji, na 5 minut przed dotarciem do celu. Chodzi o samą klimatyzację, a nie o nawiew, który powinien zostać uruchomiony, ale po krótkiej chwili zacznie z niego wydobywać się już ciepłe powietrze.

Taki zabieg jest jednak istotny z punktu widzenia kondycji klimatyzacji, ale także naszego zdrowia. Nie ryzykujemy wtedy szokiem termicznym, po wyjściu z chłodnego samochodu na rozgrzane powietrze.

Co więcej, jeśli wyłączymy układ na 5 minut przed dotarciem do celu, wiatrak „wydmucha” chłodne powietrze oraz parę z parownika, co z łatwością dostrzeżemy po ponownym uruchomieniu samochodu. Nie pojawi się wtedy ani nieprzyjemny zapach, ani wilgoć na szybie.

Co jest przyczyną nieprzyjemnego zapachu z klimatyzacji?

Powodem nieprzyjemnego zapachu, jaki czasem można poczuć z nawiewów klimatyzacji, jest wilgoć. Pojawia się ona w układzie w sposób naturalny i tworzy dobre warunki do rozwoju pleśni i grzybów. To one są przyczyną nieprzyjemnego zapachu.

Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?

Sam zapach to akurat mniejszy problem. Wdychając takie powietrze ryzykujemy łatwym rozwinięciem się infekcji w naszym organizmie. Wbrew pozorom bowiem, za przeziębienia podczas używania klimatyzacji, nie odpowiada wyłącznie niska temperatura.

Warto jeszcze dodać, że wspomniana wilgoć osadza się także na szybach. Na szczęście klimatyzacja osusza powietrze, więc szyby szybko odparują, ale może się zdarzyć, że przez chwilę po uruchomieniu auta, będziemy mieli utrudnioną widoczność.

Jak skutecznie schłodzić wnętrze samochodu?

Używając klimatyzacji w samochodzie warto być świadomym też tego, jak używać jej najbardziej wydajnie. Pierwsza zasada chłodnego wnętrza, to nie doprowadzić do jego zbyt dużego nagrzania. Jeśli nie ma nigdzie w pobliżu cienia, zastosujmy na przykład blendę na przednią szybę. Nie ustawiajmy także samochodu przodem do słońca, ponieważ wnętrze bardziej się nagrzeje, a fotele mogą nas parzyć.

Ruszając zacznijmy od otworzenia wszystkich szyb, żeby pęd powietrza pozwolił na pozbycie się nadmiaru gorąca z kabiny. Dopiero potem warto włączyć klimatyzację, zamknąć szyby oraz obieg. Przy zamkniętym obiegu układ klimatyzacji będzie pobierał coraz chłodniejsze powietrze ze środka, co usprawni jego wydajność i przyspieszy cały proces.

Warto przy tym zwrócić uwagę na kierunek nawiewu – najlepiej ustawić go na szybę, a w każdym razie nie bezpośrednio na nas – twarz lub klatkę piersiową. Bezpośrednie wystawienie się na mocne uderzenie zimnego powietrza, to prosta recepta na przeziębienie. Schładzać powinniśmy się stopniowo.

Source: Każdy kierowca powinien teraz używać zasady 5 minut. To gwarancja spokoju na lata

Rusza budowa nowego odcinka S11. Droga połączy cztery województwa

Spis treści

Gdzie powstanie nowy odcinek drogi S11?

Inwestycja obejmuje zaprojektowanie i budowę dwujezdniowej drogi ekspresowej na terenie woj. opolskiego o długości 10,5 km, z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Jej początkowy fragment będzie się łączył z drugim odcinkiem budowanej drogi S11 na wysokości Gotartowa. Ominie kolejno miejscowości Kluczbork i Ligotę Górną po stronie wschodniej oraz Bąków po stronie zachodniej. W okolicach miejscowości Kolonia Ciarka połączy się z istniejącym przebiegiem S11, stanowiącym obejście Olesna.

Nowa trasa na znacznej długości zostanie poprowadzona nowym śladem. Przewidziano na niej osiem obiektów inżynierskich, w tym przejścia dla zwierząt. W ramach inwestycji zaplanowano budowę dwóch węzłów drogowych Kluczbork Północ oraz Kluczbork Południe. Za węzłem Kluczbork Północ planowana jest lokalizacja Miejsc Obsługi Podróżnych po obu stronach drogi.

Budowa nowych odcinków drogi S11

Dwujezdniowa droga ekspresowa między końcem obwodnicy Kępna a początkiem obwodnicy Olesna została podzielona na trzy odcinki:

  • koniec obwodnicy Kępna – Siemianice (12,5 km)
  • Siemianice – Gotartów (22,7 km),
  • Gotartów – początek obwodnicy Olesna (10,5 km).

Zaplanowano budowę kilkudziesięciu obiektów inżynierskich, w tym przejść dla zwierząt. Na tych odcinkach powstaną też kolejne węzły drogowe: Siemianice, Byczyna, Kluczbork Północ oraz Kluczbork Południe.

Czy można nagrywać policjanta podczas interwencji? Sąd właśnie wydał wyrok

Cała inwestycja przewiduje również budowę urządzeń ochrony środowiska i bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także przebudowę infrastruktury technicznej (sieć wodociągowa i kanalizacyjna, gazowa, elektroenergetyczna, telekomunikacyjna i urządzenia melioracyjne). Ponadto w ciągu trasy głównej wybudowane zostaną dodatkowe jezdnie do obsługi przyległego terenu.

Droga ekspresowa S11 połączy cztery województwa. Które odcinki są przejezdne?

Do 2030 roku cała S11 połączy leżący na Pomorzu Środkowym Kołobrzeg przez Piłę, Poznań i Kępno z Aglomeracją Śląską. Po realizacji wszystkich odcinków trasa będzie liczyć ponad 580 km, a wraz ze wspólnym przebiegiem S6 od Kołobrzegu do Koszalina (ok. 35,5 km) blisko 620 km.

Obecnie kierowcy mają do dyspozycji ponad 150 km (wliczając wspólny przebieg S6 i S11). Dla pozostałych odcinków, w zależności od etapu, inwestycje są już realizowane bądź prowadzone są prace przygotowawcze. W nadchodzących latach pokonanie trasy z Kołobrzegu na Śląsk zajmie nieco ponad 5 godz.

Source: Rusza budowa nowego odcinka S11. Droga połączy cztery województwa

Piesi zaatakowali kierowcę na pasach, więc stracił prawo jazdy. Ale sam jest sobie winien

Jak relacjonuje autor nagrania, chciał znaleźć miejsce parkingowe, ale nie szło mu najlepiej. Na początku wideo widzimy jak zawraca i dojeżdża do skrzyżowania, chcąc pewnie poszukać szczęścia na innej ulicy. Niestety zapomniał o przepisach ruchu drogowego.

Nagrywający nie rozumie, co to żółte światło. Dostał bardzo bolesną lekcję

Na skrzyżowaniu stał już Hyundai, a za nim nie było miejsca, ponieważ znajdowało się tam przejście dla pieszych oraz przejazd dla rowerów. Autor nagrania początkowo zatrzymał się prawidłowo, ale już po chwili dojechał do Hyundaia, blokując przejście dla pieszych. W tym czasie nadeszli piesi, czego nasz bohater chyba nie przewidział. Chciał cofnąć z przejścia, zupełnie ignorując to, że piesi zaczęli obchodzić jego auto właśnie z tyłu. Jak wyjaśnia nagrywający:

Potrąciłem czworo ludzi na pasach tak mocno, że „wymagali hospitalizacji”… Na nagraniu widać z jakim impetem „wjeżdżam jednej osobie na stopę, drugą uderzyłem w kolano”. Dwie starsze panie twierdzą, że ich nie uderzyłem, ale musiały odskoczyć i teraz ich kostka boli. Efekt? Po 74minutach czekania na policję starsze panie zapomniały którą boli która noga.

Nie mamy jak zweryfikować, czy rzeczywiście doszło do kontaktu, ale reakcja pieszych była bardzo agresywna. Żadna osoba nie wygląda jednak na poszkodowaną, więc jeśli rzeczywiście do czegoś doszło, to do trącenia autem. Widać zresztą, że pojazd przejechał dosłownie kilka centymetrów z minimalną prędkością. Mimo to piesi nie dali za wygraną i zaczekali na przyjazd policji, pomimo prób porozumienia podejmowanych ze strony kierowcy.

Policjanci podobno byli wyrozumiali dla kierowcy i nie kwapili się z karaniem go. Nie mieli jednak wyjścia i nagrywający otrzymał mandat na 2500 zł oraz 15 punktów karnych. Kierowca oraz osoby które upubliczniły jego nagranie zastanawiają się, czy taka kara jest adekwatna. Zwłaszcza, że kierowca miał już na koncie 10 punktów, więc po przyjęciu mandatu otrzymał wezwanie na powtórny egzamin. Jeśli go nie zda, straci prawo jazdy. Czy słusznie?

Naszym zdaniem cała sytuacja jest kuriozalna, a reakcja pieszych niepotrzebna, bardzo przesadzona i słusznie kierowca zgłosił, że piesi go zaatakowali i uszkodzili mu lusterko. Nie zmienia to faktu, że sam jest sobie winien. Twierdzi, że wjechał na pasy bo „źle ocenił sytuację”, ale tam nie było czego oceniać. Gdyby Hyundai ruszył i nagle się zatrzymał, to byłaby jakaś podstawa do twierdzenia, że wydawało się, iż nagrywający może ruszyć. Nie mógł, a mimo tego to zrobił. A później cofał na przejściu dla pieszych, zupełnie nie obserwując sytuacji wokół samochodu.

Nie zmienia to tego, jak działają przepisy. One nie rozróżniają, czy kierowca tylko dotknął pieszego, czy może wjechał w niego z impetem. Jeśli doszło do kontaktu, mówimy o potrąceniu. Podobnie jak nie trzeba nikomu zniszczyć samochodu, żeby doszło do stłuczki. Policjanci mieli zeznania czterech osób, które wcale nie musiały kłamać. Jeśli tylko kierowca dotknął którejś z nich cofając, było to potrącenie. Natomiast grozi mu utrata prawa jazdy nie dlatego, że doprowadził do tej sytuacji, ale także dlatego, że wcześniej popełnił inne wykroczenia. Tak to niestety działa.

Source: Piesi zaatakowali kierowcę na pasach, więc stracił prawo jazdy. Ale sam jest sobie winien

Rowerzysta jedzie ścieżką – musi przepuścić pieszego, gdy wchodzi na pasy?

Spis treści

Pierwszeństwo pieszych – zasady i przepisy

Zacznijmy od przytoczenia zmienionych stosunkowo niedawno przepisów, które miały poprawić bezpieczeństwo na drogach i komfort pieszych, a budzą nieustanne kontrowersje. Zgodnie z art. 13 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.

„Kością niezgody” jest tu określenie „pieszy wchodzący”. Jedni mówią, że to taki, który właśnie wchodzi na przejście, ale często media oraz policja uważają, że pieszy idący w stronę przejścia też na nie „wchodzi”. Można więc powiedzieć, że przepisy są niejasne, ale zawsze interpretowane na niekorzyść kierowcy.

Kiedy rowerzysta musi ustąpić pierwszeństwa pieszemu?

Jak powinno się ten przepis stosować w przypadku rowerzystów? Rowery to również pojazdy, więc cyklista jadący ulicą, widząc pieszego wchodzącego na przejście, powinien mu ustąpić.

Co z nowym podatkiem dla kierowców? Rząd ma nowy plan, jak uderzyć nas po kieszeni

Co innego na drodze dla rowerów, które wyznacza się poza obrębem jezdni dla samochodów. Co prawda gdy przecinają je przejścia dla pieszych, to pojawia się na nich zebra, ale to za mało. Takie oznakowanie jest inwencją własną zarządcy drogi, ponieważ same pasy na drodze (znak P-10) to za mało. Musi być także ustawiony znak pionowy D-6. Kierujący pojazdem musi z daleka mieć jasny sygnał, że zbliża się do przejścia, a zebra wyznacza miejsce, po którym mogą chodzić piesi.

Jeśli na drodze dla rowerów jest sama zebra i nie ma wspomnianego znaku D-6, to nie jest to przejście dla pieszych. Przechodzący w tym miejscu pieszy nie nabywa żadnych praw, tylko musi ustępować pierwszeństwa rowerzystom.

Kiedy pieszy ma pierwszeństwo przed rowerzystą?

Tak jak wspomnieliśmy, pieszy ma pierwszeństwo tylko na właściwie oznakowanych przejściach dla pieszych. Jeśli rowerzysta jedzie ulicą, a przez nią przebiega przejście, musi ustąpić pierwszeństwa osobom na nim przebywającym i na nie wchodzącym. Niedopuszczalna jest sytuacja, często niestety mająca miejsce, w której samochody zatrzymują się przed przejściem, a tymczasem rowerzysta wyprzedza je z prawej strony.

Analogicznie sytuacja wygląda na pasie dla rowerów. Wydzielany jest on z jezdni dla samochodów i przebiega bezpośrednio obok niej. Jeśli trafi się w takim miejscu przejście, to również nie będzie wątpliwości, że kierujący rowerem musi zachować się tak samo, jak kierujący samochodem.

Source: Rowerzysta jedzie ścieżką – musi przepuścić pieszego, gdy wchodzi na pasy?

Czy po piwie bezalkoholowym można prowadzić? Odpowiedź nie jest prosta

Spis treści

Czy piwo bezalkoholowe naprawdę jest piwem?

Wielu „smakoszy” odpowie, że nie ma mowy – piwo bezalkoholowe to nie piwo. Jeśli tak sądzicie, to musimy was rozczarować. To czy coś jest piwem, wynika ze sposobu wytworzenia napoju, a nie tego, czy jest w nim alkohol.

Piwo bezalkoholowe produkuje się jak zwykłe piwo, wykorzystując do tego wodę, słód oraz chmiel. Dopiero później odparowuje się z niego alkohol. Poza brakiem procentów, to nadal więc jest piwo.

Czy piwo bezalkoholowe może mieć w sobie alkohol?

Skoro jest bezalkoholowe, to chyba mówi to samo za siebie? Wbrew pozorom nie. Zgodnie z prawem produkt uważa się za „bezalkoholowy”, jeśli zawartość alkoholu w nim wynosi poniżej 0,5 proc. Dlatego nie zdziwcie się, jeśli na piwie bezalkoholowym znajdziecie małym druczkiem informację, że zawiera ono 0,2 proc. alkoholu. To nie oszustwo.

Czy można prowadzić samochód po piwie bezalkoholowym?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wypicie piwa bezalkoholowego nie oznacza, że nie możecie prowadzić. Nawet jeśli procentów było tam więcej niż „0,0”, to nadal mowa o wartościach śladowych, których nie wykryje kontrola. Należy przy tym pamiętać, że wypicie większej liczby piw bezalkoholowych może w teorii poskutkować pojawieniem się jakiegoś alkoholu w wydychanym przez nas powietrzu. Jest to mało prawdopodobne i zależy także od konkretnego trunku oraz naszej tolerancji na napoje wyskokowe, ale lepiej nie ryzykować.

Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?

Podobnie jest w przypadku popularnych od lat radlerów, czyli połączenia piwa z lemoniadą. Bywają ciekawą alternatywą dla słodzonych napojów gazowanych, ale trzeba na nie uważać. Zwykle występują w dwóch wersjach – bezalkoholowej i niskoalkoholowej (mającej zwykle 2 proc.). Ta druga jest już napojem alkoholowym – nie mogą kupować jej nieletni, ani nie powinni pić kierujący. Wypicie jednej butelki, a w przypadku niektórych osób, nawet dwóch, nie powinno spowodować przekroczenia dopuszczalnego w Polsce limitu stężenia alkoholu, czyli 0,2 promila. Tak naprawdę jednak nie warto ryzykować ani jednego, ponieważ bez pomiaru profesjonalnym alkomatem, nigdy nie wiemy, jak zareagował nasz organizm.

Co grozi za jazdę pod wpływem alkoholu w 2024 roku?

Jeżeli podczas kontroli wydmuchamy między 0,2 a 0,5 promila, to mowa jest o prowadzeniu pojazdu w stanie po użyciu alkoholu. Jest to wykroczenie, za które grozi:

  • grzywna nie niższa niż 2500 zł (maksymalnie 30 tys. zł) lub areszt do 30 dni
  • zakaz prowadzenia pojazdów od 6 miesięcy do 3 lat
  • 15 punktów karnych

Natomiast w sytuacji, kiedy alkomat pokaże wynik przekraczający 0,5 promila alkoholu w naszym organizmie, grozi nam:

  • grzywna, ograniczenie wolności lub kara więzienia
  • zakaz prowadzenia pojazdów od 1 roku do 15 lat
  • kara finansowa od 5000 zł do 60 000 zł (na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej)
  • 15 punktów karnych

Ponadto mając większe stężenie alkoholu w organizmie, możemy zostać też ukarani konfiskatą pojazdu. Jeśli nie prowadzimy własnego samochodu, trzeba zapłacić równowartość auta, w którym zostaliśmy zatrzymani. Konfiskata następuje w sytuacji:

  • prowadził pojazd mając ponad 1,5 promila alkoholu
  • doprowadził do wypadku mając ponad 0,5 promila alkoholu
  • prowadził pojazd po alkoholu i w warunkach recydywy

Source: Czy po piwie bezalkoholowym można prowadzić? Odpowiedź nie jest prosta

Włączasz w aucie nawigację w telefonie? Policjant chętnie wlepi ci mandat i 12 punktów

Spis treści

Jak można korzystać z telefonu w samochodzie?

Smartfon to dziś urządzenie pierwszej potrzeby, bez którego nie wyobrażamy sobie życia, ale musimy wyobrazić sobie jazdę. Zgodnie z przepisami, możemy prowadzić w czasie jazdy rozmowy telefoniczne, ale muszą one odbywać się albo z wykorzystaniem samochodowego systemu Bluetooth lub korzystając z akcesoryjnych słuchawek, tak popularnych w dawnych latach. Jazda z telefonem przy uchu jest zakazana, ale nie tylko to.

Przepisy wskazują jasno:

Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku.

Nie możecie więc nie tylko rozmawiać z telefonem w ręce, ale w ogóle trzymać go w ręce w celu korzystania z jego funkcji. To poważnie zawęża pole możliwości, ale nie całkowicie.

Czy można korzystać z nawigacji w telefonie podczas jazdy?

Co do zasady prawo nie zabrania korzystania z nawigacji w samochodzie, bez względu na to, czy mamy do tego celu osobne urządzenie, czy korzystamy z telefonu. Urządzenie takie powinno być zamontowane w odpowiednim uchwycie, pozwalając nam na obserwację sytuacji na drodze i zerkanie na wyświetlane wskazówki. Za to mandat nie grozi.

Nagrywający nie rozumie, co to żółte światło. Dostał bardzo bolesną lekcję

Grozi natomiast za niewłaściwe manipulowanie w ustawieniach nawigacji. Najwygodniej jest wziąć telefon do ręki, szybko wyszukać adres i wtedy dopiero umieścić go na uchwycie. Jeśli zrobicie to podczas jazdy lub stojąc na światłach, grozi wam mandat 500 zł oraz 12 punktów karnych. Policjanta nie interesuje, co konkretnie robiliście na telefonie  – jeśli trzymacie go w ręce, należy się mandat.

Dlatego cel w nawigacji najlepiej ustawić jeszcze będąc na parkingu, a więc przed włączeniem się do ruchu. Jeśli już jedziecie, musicie obsługiwać telefon pozostawiony w uchwycie. Wtedy najprościej i najbezpieczniej jest użyć wyszukiwania głosowego.

Czy można dostać mandat za telefon na szybie?

Na koniec trzeba wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. Polskie przepisy nie zakazują umieszczania na szybie akcesoriów, takich jak uchwyt na telefon, nawigację czy kamerkę. Trzeba tylko podejść do tego rozsądnie i wybrać takie miejsce, które nie utrudni nam obserwacji drogi. Istnieje zapis mówiący o tym, że kierowca ma obowiązek zapewnić sobie odpowiednią widoczność, a za jego niedopełnienie można dostać od 20 do 3000 zł mandatu.

Jeśli planujecie podróż poza granice naszego kraju, to koniecznie sprawdźcie miejscowe przepisy. W wielu krajach istnieją obostrzenia dotyczące na przykład kamerek samochodowych, albo zakazujące umieszczania czegokolwiek na szybie.

Source: Włączasz w aucie nawigację w telefonie? Policjant chętnie wlepi ci mandat i 12 punktów

Policja zagląda do samochodów i zadaje jedno pytanie. Zła odpowiedź to 3000 zł mandatu

Spis treści

W jakich sytuacjach policja może zatrzymać kierowcę do kontroli?

Zwykle kierujący zatrzymywani są do kontroli, ponieważ popełnili jakieś wykroczenie. Policja zwykle nie ma czasu na wyrywkowe, „rutynowe” kontrole. Lecz gdy zajdzie taka potrzeba, powodów kontroli może być sporo:

  • podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia przez kierującego pojazdem
  • podejrzenie, że pojazd pochodzi z przestępstwa lub w pojeździe znajdują się osoby, które popełniły przestępstwo
  • uzasadnione podejrzenie, że pojazd zagraża bezpieczeństwu ruchu
  • podejrzane zachowanie kierującego pojazdem
  • wykonywanie czynności służbowych na miejscu zdarzenia drogowego
  • reagowanie na zgłoszenie przekazane policji przez obywatela

Jak powinna wyglądać kontrola drogowa?

Prawidłowo przeprowadzona kontrola drogowa zaczyna się od wydania kierującemu polecenia zatrzymania się i wskazania miejsca, gdzie ma to zrobić. Jeśli kierującego zatrzymuje patrol w radiowozie, zwykle nakazuje jechać za sobą. Kierujący po zatrzymaniu powinien:

  • pozostać w pojeździe
  • trzymać ręce na kierownicy
  • otworzyć okno, kiedy policjant się do nas zbliży
  • wyłączyć silnik i włączyć światła awaryjne na polecenie policjanta

Z kolei policjant powinien podczas kontroli:

  • przedstawić się (podać imię, nazwisko oraz stopień służbowy)
  • podać powód zatrzymania
  • na życzenie kierowcy wylegitymować się i podać podstawę prawną zatrzymania

Nagrywający nie rozumie, co to żółte światło. Dostał bardzo bolesną lekcję

Zdarza się, że funkcjonariusze nie trzymają się tej procedury i zadają pytania w stylu „czy wie pan, panie kierowco, za co pana zatrzymałem”. Odradzamy w takich przypadkach pouczania funkcjonariuszy i upominania ich. Może okazać się, że nasza przewina jest niewielka i jeśli udowodnimy policjantowi, że jesteśmy jej świadomi, znamy przepisy i był to jedynie efekt zagapienia się, który natychmiast zauważyliśmy, ale było już za późno na poprawę, to potraktuje nas łagodniej. Da niższy mandat, albo sprawdzi tylko dokumenty i zastosuje wobec nas pouczenie (pomaga przy tym zero punktów karnych na koncie).

Jeśli natomiast zaczniemy domagać się, aby funkcjonariusz trzymał się sztywno procedur, może zacząć zachowywać się jak służbista. Nie odpuścić nam najdrobniejszej przewiny, a także skorzystać z możliwości zadania jednego prostego pytania.

Jakie jest obowiązkowe wyposażenie samochodu? Policjant może o nie zapytać

W Polsce kierowcy mają obowiązek przewożenia tylko dwóch rzeczy:

  • gaśnicy
  • trójkąta ostrzegawczego

Konieczne jest nie tylko ich przewożenie, ale także wiedza, gdzie się one znajdują. Zwykle w bagażniku, ale to zależy od producenta. Niektórzy mają ciekawe pomysły na schowanie ich, aby nie przeszkadzały, ale też nie rzucały się w oczy.

Policjant natomiast ma prawo zażądać od kierowcy pokazania, gdzie znajduje się gaśnica i trójkąt. Jeśli kierowca nie wie, grozi mu mandat od 20 do 3000 zł.

Source: Policja zagląda do samochodów i zadaje jedno pytanie. Zła odpowiedź to 3000 zł mandatu

Prowokuje innego kierowcę, a gdy tamten reaguje agresywnie, zaczyna lamentować, że dzieci wiezie

Autor nagrania wysłał je do publikacji w internecie, więc musi być przekonany, że padł ofiarą bezpodstawnej agresji i chce podzielić się swoją traumą. Przy okazji rzucając kpiarskie uwagi pod adresem drugiego kierowcy.

Nagrywający nie rozumie, co to żółte światło. Dostał bardzo bolesną lekcję

Nie wiemy, jak wyglądała wymiana zdań między kierowcami, ale nagrywający tak relacjonuje zajście:

Co padło podczas wymiany zdań? Z mojej strony nic, ponieważ nie wdaję się w dyskusję z „takimi” agresorami na drodze, a tym bardziej gdy w samochodzie są dzieci. Kolega z amerykańskiej bryki walił pięścią w szybę kierowcy i wykrzykiwał że cwaniak jestem i czy chce się zmierzyć na solo… no i sporo wulgaryzmów popłynęło tak że dzieciaki (4 i 7 lat) się pytały o co mu chodziło. Po prostu agresja wielkiego maczo z małym rozumem na drodze…

To popatrzymy, co dokładnie się stało. Kierowca Dodge’a Chargera wyprzedza nagrywającego najpierw na ciągłej linii, potem na skrzyżowaniu, a na końcu na przejściu dla pieszych. Czy wcześniej doszło już do spięcia między kierowcami? Tego nie wiemy.

Nie można tego wykluczyć, bo kierowca Dodge’a bardzo chce wyprzedzić nagrywającego, a ten nie chce na to pozwolić, znacznie przyspieszając. A może do żadnego spięcia wcześniej nie doszło? Może nagrywający tak po prostu zawsze przyspiesza, kiedy ktoś go wyprzedza?

Bez względu na faktyczny przebieg całego zdarzenia, trudno w kulturalnych słowach nazwać kierowcę, który łamie prawo, znacznie utrudniając innemu wyprzedzanie. A później, kiedy ktoś ma do niego o to słuszne pretensje, nagle sobie przypomina, że przecież ma dzieci na pokładzie i musi je chronić przed „takimi” kierowcami. Ciekawe czy wyjaśnił im, że tamten pan wkurzył się na tatusia, bo tatuś łamie prawo i jest złośliwy wobec innych.

Source: Prowokuje innego kierowcę, a gdy tamten reaguje agresywnie, zaczyna lamentować, że dzieci wiezie

Typowe błędy w używaniu klimatyzacji. Albo nie ochłodzi, albo sobie zaszkodzisz

Spis treści

Sposób na szybkie ochłodzenie wnętrza samochodu

Samochód pozostawiony na mocnym słońcu bardzo się nagrzewa, a temperatura w jego wnętrzu bez problemu może być dwukrotnie wyższa, niż temperatura powietrza na zewnątrz. Wsiadanie do takiego auta to żadna przyjemność, a podróżowanie w takich warunkach może nawet być niebezpieczne. Kluczowe jest więc szybkie schłodzenie nagrzanego wnętrza.

Najprostszy sposób na szybkie obniżenie temperatury to opuszczenie wszystkich szyb. Można to zrobić jeszcze przed podróżą, ale lepszy efekt jest podczas jazdy, gdy następuje szybka wymiana powietrza. Uruchamianie klimatyzacji wtedy nie ma większego sensu, ponieważ i tak chłodne powietrze zaraz opuści kabinę. Jednak włączenie nawiewu może przyspieszyć przewietrzanie kabiny.

Kiedy po chwili uznamy, że najbardziej gorące powietrze opuściło już nasze auto, zamykamy szyby i uruchamiamy klimatyzację. Wiele osób ustawia strumień bezpośrednio na siebie, ale ciągły podmuch zimnego powietrza może doprowadzić do przeziębienia. Lepiej jest ustawić go na szybę i skupić się na obniżeniu temperatury całej kabiny. Pomocne w tym jest zamknięcie obiegu. Dlaczego? Auto będzie wtedy czerpało już częściowo schłodzone powietrze z wnętrza, a nie nagrzane z zewnątrz, co przyspieszy cały proces.

Prawidłowe używanie klimatyzacji manualnej w samochodzie

Klimatyzacja manualna różni się od zwykłego nawiewu jedynie przyciskiem AC, czyli uruchamiającym chłodzenie. Kierunek oraz siłę nawiewu musimy ustawiać sami, zaś temperaturę wybieramy na oko. Jeśli zamiast prostej skali cieplej/zimniej mamy wypisane konkretne temperatury, to jest to klimatyzacja półautomatyczna.

Szybkie chłodzenie wnętrza powinniśmy zacząć od przestawienia pokrętła temperatury powietrza na najzimniejsze, kierunku nawiewu na szybę, a siły dmuchawy na najwyższy bieg. Gdy już wstępnie przewietrzymy samochód i zamkniemy szyby, naciskamy przycisk AC, uruchamiając sprężarkę klimatyzacji oraz zamykamy obieg. Kiedy wnętrze zacznie się schładzać, możemy zacząć zmniejszanie siły nawiewu, a także otworzyć obieg.

Prawidłowe używanie klimatyzacji automatycznej w samochodzie

Posiadacze klimatyzacji automatycznej zwykle zdają się na wygodę jaką daje to rozwiązanie, wybierając interesującą ich temperaturę i wciskają przycisk „Auto”. Nie jest to najskuteczniejszy sposób na szybkie ochładzanie wnętrza.

To będzie jedna z najpiękniejszych dróg w Polsce. Drogowcy nie mają lekko

W fazie wietrzenia kabiny, możemy nacisnąć przycisk oznaczony piktogramem przedniej szyby oraz napisem „MAX”. To funkcja używana zwykle do szybkiego odparowania szyb, ale sprawdzi się też podczas przewietrzania wnętrza. Kiedy zakończymy ten etap, zamykamy szyby i teoretycznie możemy wcisnąć przycisk „Auto”. Układ klimatyzacji sam będzie już regulował siłę i kierunek nawiewu oraz jego temperaturę, ale w nagrzanym aucie najprawdopodobniej skieruje powietrze na nas. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zmienić kierunek nawiewu na szybę (siła dalej będzie regulowana przez elektronikę), a także zamknąć obieg, jeśli elektronika sama nie korzysta z tego rozwiązania.

Natomiast temperaturę w klimatyzacji automatycznej ustawiamy od samego początku taką, jaką chcemy osiągnąć. Wiele osób mylnie interpretuje to ustawienie, sądząc, że jeśli wybierzemy na przykład 20 st. C, to o takiej temperaturze powietrze będzie wpadać do kabiny. Nie jest to prawda. Wybieramy interesującą nas temperaturę, zaś elektronika stara się ją możliwie szybko osiągnąć, a potem utrzymać.

Jak uniknąć przeziębienia od klimatyzacji w aucie?

Wysoka temperatura powietrza oraz niska w samochodzie, mogą wystawić nasz układ immunologiczny na próbę. Wiele osób ma podczas upałów problem z przeziębieniem, właśnie z powodu niewłaściwego korzystania z klimatyzacji.

Ustawiona temperatura nie powinna być zbyt niska, ponieważ wysiadając potem z auta doznamy małego szoku termicznego. Niektóre poradniki zalecają, aby różnica wynosiła 5-6 stopni, co jest mało realistyczne, kiedy temperatura powietrza na zewnątrz to na przykład 35 stopni Celsjusza. Za optymalne ustawienie uznaje się zakres 20-22 stopnie.

Ważne jest także stosowanie tak zwanej „zasady 5 minut”. Polega ona na wyłączeniu klimatyzacji na 5 minut przed dotarciem do celu i zgaszeniem samochodu. Wciskamy więc przycisk AC, ale pozostawiamy aktywny nawiew. W ten sposób wnętrze samochodu zacznie się stopniowo nagrzewać i wysiadając z niego, nie odczujemy dużej różnicy temperatur.

Ponadto wyłączając klimatyzację na 5 minut przed dotarciem do celu, pozwalamy parownikowi układu na osuszenie się. W przeciwnym razie wilgoć na nim zgromadzona, będzie dobrym środowiskiem dla rozwoju grzybów, które potem odpowiedzialne są za brzydki zapach z nawiewów i mogą powodować choroby.

Source: Typowe błędy w używaniu klimatyzacji. Albo nie ochłodzi, albo sobie zaszkodzisz

Rewolucja w punktach karnych. Prawo jazdy stracisz łatwo jak nigdy

Spis treści

Utrata prawa jazdy za prędkość

Niedawno pisaliśmy o przepisach, które pozwolą wprowadzić zasadę, że kierowca straci prawo jazdy za przekroczenie prędkości nie o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym, ale o ponad 30 km/h. Takie wykroczenie znacznie łatwiej popełnić, więc i liczba kierowców, którzy na jakiś czas pożegnają się z prawem jazdy, bez wątpienia wzrośnie.

Jedną z przyczyn takiego wzrostu będzie również to, że nowe kary miałyby obowiązywać na terenie całej Unii Europejskiej. Jeśli kierowca, który pojedzie 81 km/h w terenie zabudowanym straci prawo jazdy w Czechach, to wiedzieć będą o tym służby w całej UE.

Wykroczenia kierowców będą jawne w całej Unii Europejskiej

Nowe przepisy dotyczące utraty praw jazdy za prędkość, to tylko część zmian, jakie przyjął Parlament Europejski. Część z nich dotyczy ogólnoeuropejskiej bazy, w której zapisywane byłyby wykroczenia popełniane przez kierowców, na terenie wszystkich krajów wspólnoty. Chodzi o to, żeby kierowcy surowo karani w jednym kraju, nie uchodzili za wzorowych obywateli w drugim, tylko dlatego, że w nim akurat nie popełnili jeszcze żadnych wykroczeń.

Prawo jazdy kategorii B to przepustka nie tylko do samochodów. Nawet nie wiesz, co możesz prowadzić

Policjanci będą mieli więc na przykład informacje, że kierowca w innym kraju został ukarany za zbyt szybką jazdę lub prowadzenie po alkoholu. Dowiedzą się także, czy jego prawo jazdy jest ważne, a nie na przykład czasowo zawieszone. Kraje UE mają teraz 30 miesięcy na stworzenie takiego systemu, pozwalającego na swobodną wymianę informacji.

Rewolucja w punktach karnych

Kierunkiem, w którym unijne władze chcą podążyć, jest ujednolicony system karania kierujących. Przedstawiona wcześniej wizja daje możliwość sprawdzenia, że kierowca stracił prawo jazdy za punkty karne, ale obecnie każdy kraj członkowski ma własny system i własny taryfikator.

Dlatego docelowo ma powstać jednolity system karania kierowców. Tak, żeby każdy miał jedno, ogólnoeuropejskie konto, na które trafiają punkty. Jeśli ktoś przekroczy prędkość w Polsce, a potem w Niemczech, punkty za te wykroczenia się zsumują. Jeśli następnie w Czechach przekroczy obowiązujący limit, wszystkie służby w UE będą o tym wiedziały.

Dla większości kierowców, którzy jeżdżą za granicę samochodami sporadycznie albo wcale, te zmiany mogą wydać się mało istotne, ale to błędne myślenie. Ogólnoeuropejski taryfikator punktów karnych oznacza nowe zasady naliczania oraz limity, co do których można podejrzewać, że będą bardziej surowe niż obecnie. Komisja Europejska dąży do „wizji zero”, czyli braku wypadków śmiertelnych na terenie UE, a jednym ze środków do osiągnięcia tego celu, ma być surowszy system karania kierowców.

Source: Rewolucja w punktach karnych. Prawo jazdy stracisz łatwo jak nigdy

Nagrywający nie rozumie, co to żółte światło. Dostał bardzo bolesną lekcję

Kierowcy mają różny stosunek do światła żółtego. U wielu wywołuje syndrom „jeszcze zdążę” i nie wciskają oni hamulca, a czasami wręcz dodają gazu. Żółte światło to dla nich sygnał „pospiesz się”.

Aktywiści Ostatniego Pokolenia pod lupą prokuratury. Policja pokazała twarde dowody

Przepisy mówią coś zgoła innego. Zgodnie z w par. 95, ust. 1, pkt. 2 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych:

Sygnały świetlne nadawane przez sygnalizator S-1 oznaczają: sygnał żółty – zakaz wjazdu za sygnalizator, chyba że w chwili zapalenia tego sygnału pojazd znajduje się tak blisko sygnalizatora, że nie może być zatrzymany przed nim bez gwałtownego hamowania; sygnał ten oznacza jednocześnie, że za chwilę zapali się sygnał czerwony.

To teraz popatrzmy na nagranie. Chociaż na sygnalizatorze zapalił się sygnał żółty, a autor nagrania był oddalony od sygnalizatora, nie hamował. Nic dziwnego, że nie zdążył zareagować, kiedy kierowca auta przed nim zahamował gwałtownie.

Kto zawinił w tej sytuacji? Można teoretycznie stwierdzić, że pierwszy kierowca hamował niepotrzebnie. Prawo zezwala mu w takiej sytuacji jechać. Nie zezwalało za to autorowi, a on mimo to chciał chyba jeszcze pokonać skrzyżowanie. Co zemściło się na nim boleśnie.

Source: Nagrywający nie rozumie, co to żółte światło. Dostał bardzo bolesną lekcję

To będzie jedna z najpiękniejszych dróg w Polsce. Drogowcy nie mają lekko

Spis treści

To będzie najpiękniejsza droga w Polsce?

Najbardziej spektakularne rejony prac to właśnie miejsca, gdzie powstają estakady ES-22, ES-24 oraz mierząca w najwyższym miejscu 80 m wysokości, ES-26. Aktualnie wykonawca buduje drogi dojazdowe do podpór. Ze względu na ukształtowanie tereny drogi te przypominają serpentyny. Różnica poziomów tych dróg przy estakadzie ES-26 sięga 120 metrów.

Tak duże utrudnienia terenowe wymuszają na dostawcach mieszanki betonu cementowego zupełnie innej logistyki niż zazwyczaj. Spadki dróg technologicznych sięgające 15 proc powodują, że gruszki przewożące beton, nie mogą transportować pełnych ładunków. Może to być najwyżej 80 proc. ich ładowności.

Zróżnicowany teren stanowi także wyzwanie pod względem posadowienia estakad. Na tym odcinku wykonywane są pale o średnicy 1,5 m, a najdłuższe z nich osiągają niespotykaną dziś w Polsce głębokość – 42,5 metrów.

Aktywiści Ostatniego Pokolenia pod lupą prokuratury. Policja pokazała twarde dowody

Budowa drogi S19 Babica – Jawornik

Aktualnie na budowie kontynuowane są prace związane z wykonywaniem wykopów i nasypów. Wykonywany był geomaterac na kolumnach betonowych (FDC) stanowiących wzmocnienie podłoża pod nasyp bezpośrednio za estakadą ES13, która stanowić będzie przeprawę S19 nad rzeką Wisłok oraz drogą powiatowa w miejscowości Wyżne.

Kontynuowano także zbrojenie i betonowanie fundamentów oraz podpór obiektu. Usuwane są kolizje wodociągowe i teletechniczne. Trwają prace związane ze zbrojeniem i betonowaniem fundamentów pod estakady oraz wykonywaniem pali wielkośrednicowych pod podpory.

Droga ekspresowa S19 to część szlaku Via Carpatia

Szlak Via Carpatia to kluczowy korytarz transportowy łączący Europę północną i południową. Na terenie Polski trasa będzie miała około 700 km długości. W skład szlaku drogowego Via Carpatia wchodzą odcinki dróg ekspresowych S61, S16 i S19 przebiegające przez teren pięciu województw – podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego, lubelskiego i podkarpackiego.

W województwie podkarpackim S19 będzie miała docelowo długość ok. 169 km, a tak przedstawia się stan jej realizacji:

  • 81,8 km – oddane do ruchu (odcinki: Lasy Janowskie – Rzeszów Południe),    
  • 72,9 km – w realizacji (w budowie: Rzeszów Południe – Babica, Babica – Jawornik, Krosno – Miejsce Piastowe, Miejsce Piastowe – Dukla, dobudowa drugiej jezdni Sokołów Małopolski Płn. – Jasionka oraz na etapie uzyskiwania ZRID: Domaradz – Krosno, Dukla – Barwinek),    
  • 11,6 km – w przygotowaniu (na etapie przetargu: Jawornik – Lutcza, Lutcza – Domaradz). 

Source: To będzie jedna z najpiękniejszych dróg w Polsce. Drogowcy nie mają lekko

Już nie za 50 km/h na godzinę. Przez nowe przepisy prawo jazdy stracisz znacznie szybciej

Spis treści

Ilu kierowców w Polsce traci prawo jazdy za prędkość?

Co roku nawet 50 tys. polskich kierowców traci prawo jazdy, za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h. Dzieje się tak pomimo tego, że przepisy takie obowiązują od lat i każdy chyba kierujący o nich słyszał. Nie da się też ukryć, że przekroczyć prędkość w mieście o ponad 50 km/h to już nie czysty przypadek i zagapienie się, tylko trzeba się o taki wynik postarać.

Bardzo możliwe, że niedługo sytuacja polskich kierowców będzie jeszcze trudniejsza, ponieważ przekroczenie prędkości, przy którym tracić się będzie uprawnienia do kierowania, ma być wyraźnie obniżony. Wszystko za sprawą decyzji Parlamentu Europejskiego.

Nowe przepisy dotyczące utraty prawa jazdy za prędkość

Przyjęta niedawno nowelizacja przepisów zakłada, że utrata prawa jazy miałaby następować już po przekroczeniu prędkości o ponad 30 km/h. To wyraźne zaostrzenie przepisów w stosunku do tego, co obecnie obowiązuje w Polsce.

Zgonie z założeniami UE, nowe przepisy miałyby obowiązywać we wszystkich krajach wspólnoty. Byłoby to połączone z ogólnoeuropejskim systemem karania kierowców. Oznacza to, że gdybyśmy stracili prawo jazdy w innym kraju należącym do UE, to polskie służby, a także służby wszystkich innych krajów, by o tym wiedziały. Ukrywanie swoich przewin i gromadzenie punktów osobno w każdym kraju, stałoby się niemożliwe.

Prawo jazdy kategorii B to przepustka nie tylko do samochodów. Nawet nie wiesz, co możesz prowadzić

Nowa procedura utraty prawa jazdy za prędkość

Jak cały proces utraty prawa jazdy za granicą, miałby funkcjonować? Po ujawnieniu wykroczenia, informacja o nim w ciągu 10 dni trafiałaby do kraju, w którym kierowca zdobył prawo jazdy. Decyzja o zatrzymaniu uprawnień zapadałaby w ciągu 15 dni, a kierowca otrzymywałby o niej informację po 7 kolejnych dniach.

Nie znamy obecnie żadnych innych szczegółów. Na przykład takich, jak wyglądałaby procedura odwoławcza. Co w sytuacji, gdy kierowca nie przyjąłby mandatu. Czy musiałby stawiać się na rozprawy w zagranicznym sądzie? Czy zachowywałby prawo jazdy, do momentu rozstrzygnięcia sprawy? To tylko część z wielu wątpliwości, jakie się narzucają.

Utrata prawa jazdy za prędkość w Polsce

Według obecnie obowiązujących w Polsce przepisów, prawo jazdy tracimy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h. W terenie niezabudowanym nie ma takiej zasady. Uprawnienia zatrzymywane są na 3 miesiące, a jeśli nie zastosujemy się do tej decyzji, to stracimy prawo jazdy na 6 miesięcy. Kolejne przyłapanie na ignorowaniu zakazu oznacza utratę prawa jazdy na stałe.

Prawo jazdy tracimy zawsze, bez względu na to, czy godzimy się z decyzją policjanta i przyjmujemy mandat lub też nie. Brak możliwości obrony jest sprzeczny z prawem, co potwierdził wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ale ani policja ani rządzący, nie zrobili nic w sprawie zmiany bezprawnych przepisów.

Source: Już nie za 50 km/h na godzinę. Przez nowe przepisy prawo jazdy stracisz znacznie szybciej

Czy można nagrywać policjanta podczas interwencji? Sąd właśnie wydał wyrok

Spis treści

Czy można nagrywać policjanta na służbie?

Wiele osób bez zastanowienia odpowie, że tak. Chodzi przecież o funkcjonariusza publicznego, wykonującego swoje obowiązki służbowe w sposób otwarty i transparentny. Jeśli tak uważacie, to… macie rację. Przynajmniej częściowo.

Dozwolone jest nagrywanie interwencji i na nagraniu może być widoczny wizerunek przeprowadzającej ją funkcjonariuszy. Robiąc to nie możemy jednak w żaden sposób utrudniać interwencji. Wciskanie się między funkcjonariuszy lub wchodzenie im pod nogi, aby nagrać lepsze ujęcie jest niedozwolone.

Co grozi za utrudnianie interwencji policji?

Jeśli podczas nagrywania utrudniamy pracę policjantom, ci bez wątpienia poproszą nas o odsunięcie się, odejście na bok, albo wyznaczą nam punkt, którego nie możemy przekraczać. Niektórzy nagrywający wykrzykują wtedy, że oni tu przeprowadzają obywatelską kontrolę, interwencję lub coś podobnego i mają prawo robić, co chcą.

To bardzo mylne spojrzenie. Przepisy jasno określają, czego robić nie możemy:

Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Za utrudnianie interwencji grozi od 20 do 5000 zł grzywny lub od 5 do 30 dni aresztu.

Kiedy nie można nagrywać policjanta podczas interwencji?

Wiemy już, że nagrywanie co do zasady jest dozwolone, ale trzeba trzymać się podczas tej czynności odpowiednich wytycznych. Bardzo istotne jest także to, co potem robimy z nagraniem.

Aktywiści Ostatniego Pokolenia pod lupą prokuratury. Policja pokazała twarde dowody

Przepisy pozwalają na rejestrowanie interwencji na użytek własny, na przykład kiedy uważamy, że policjanci zachowują się niewłaściwie. Takie nagranie może potem posłużyć za dowód podczas składania na nich skargi.

Zabronione jest natomiast upublicznianie takich nagrań. Jeśli tylko daje się na nim rozpoznać funkcjonariusza (po wyglądzie lub głosie), wideo takie nie może trafić do sieci. Policjanta, nawet podczas interwencji, chroni bowiem RODO i funkcjonariusze coraz częściej występują w obronie swojego wizerunku.

Co grozi za publikowanie nagrania z kontroli policji?

Policja poinformowała o kolejnym wyroku w sprawie dotyczącej upubliczniania wizerunku interweniującego policjanta. Dopuściła się tego osoba, która podawała się za „dziennikarza społecznego”, działającego w social mediach. Czyli był to ktoś, kto założy profil „interwencyjny” i wrzucał tam filmiki ze zdarzeń, które uważał za interesujące lub istotne. Często osoby takie za istotne uważają na przykład „niewłaściwe” zachowanie policji, zwykle nie mając odpowiednich kompetencji, by móc dokonywać takiej oceny.

Domyślamy się, że nagranie wrzucone przez tą osobę postawiło interweniującego funkcjonariusza w niekorzystnym świetle, dlatego postanowił on coś z tym zrobić. Pozwał „dziennikarza społecznego”, a sąd przyznał policjantowi rację:

Sąd Okręgowy w Opolu orzekł, że mężczyzna ma przeprosić funkcjonariusza i zwrócić koszty sądowe w wysokości 2 tys. zł. Sąd uznał, że każdy co prawda może nagrać interwencję policji, ale tylko na własny użytek. Nie wolno w mediach społecznościowych w internecie udostępniać wizerunku policjantów lub innych funkcjonariuszy i urzędników, bez ich wyraźnej zgody.

Inaczej potoczyła się sprawa sprzed pół roku, gdzie kobieta nagrywała interweniującą policjantkę, pomimo jej wyraźnego sprzeciwu. Potem zamieściła nagranie w swoich mediach społecznościowych, dodając do niego obraźliwy komentarz. Sąd nakazał jej zwrot 3600 zł kosztów sądowych, zapłacenie policjantce 6000 zł oraz wypłacenie 2000 zł na rzecz policyjnego stowarzyszenia. Z nagrywaniem policjantów trzeba więc bardzo uważać.

Source: Czy można nagrywać policjanta podczas interwencji? Sąd właśnie wydał wyrok

Prawo jazdy kategorii B to przepustka nie tylko do samochodów. Nawet nie wiesz, co możesz prowadzić

Spis treści

Czym można jeździć z prawem jazdy kategorii B?

Mówiąc o prawie jazdy kategorii B, myślimy zwykle o samochodach osobowych, ale jest to duże uproszczenie. Dokładniej chodzi o pojazdy mające dopuszczalną masę całkowitą nieprzekraczającą 3,5 t, co jest głównym, choć nie jedynym, ograniczeniem. Poza samochodami osobowymi możemy prowadzić więc także:

  • samochody dostawcze
  • vany
  • pickupy
  • kampery
  • ciągniki rolnicze

Jedynymi wyjątkami są tutaj motocykle oraz busy. Posiadając prawo jazdy kategorii B, można prowadzić jedynie busy, mogące przewozić do 9 osób razem z kierowcą.

Jakie pojazdy elektryczne można prowadzić na kategorię B?

Od pewnego czasu w prawie pojawiło się dodatkowe rozróżnienie, biorące pod uwagę rodzaj napędu zastosowany w pojeździe. Obecnie mając prawo jazdy kategorii B od przynajmniej dwóch lat, można teoretycznie prowadzić pojazdy o dopuszczalnej masie całkowitej 4250 kg, jeśli mają one napęd elektryczny bateryjny lub wodorowy.

W praktyce nie jest to takie proste. Samochody do tej pory były tak homologowane, żeby nie przekraczać 3,5 t. Jeśli jakiś przekraczał to dbano o to, aby mieścił się w wymogach kategorii C. Aby skorzystać z rozszerzonych uprawnień dla kategorii B, należałoby mieć pojazd z odpowiednią homologacją oraz wpisem do dowodu rejestracyjnego, że przekracza on DMC 3,5 t z uwagi na zastosowany rodzaj napędu.

Aktywiści Ostatniego Pokolenia pod lupą prokuratury. Policja pokazała twarde dowody

Jakimi motocyklami można jeździć na kategorię B?

Motocyklowe prawo jazdy to oczywiście kategoria A. Prawo przewiduje jednak kilka wyjątków, zależnie od konkretnych warunków technicznych, jakie spełnia pojazd. Mając prawo jazdy kategorii B, możemy jeździć:

  • motorowerem z silnikiem o pojemności 50 cm3 (lub elektrycznym) o mocy do 4 kW i mającym prędkość maksymalną 45 km/h
  • czterokołowcem lekkim (quadem) o masie do 350 kg i z prędkością maksymalną 45 km/h

Ponadto, jeśli prawo jazdy kategorii B posiadamy przynajmniej 3 lata, możemy także kierować:

  • motocyklem z silnikiem 125 ccm (lub elektrycznym) o mocy do 11 kW
  • motocyklem trójkołowym z homologacją L5e

Jaką przyczepę można ciągnąć na prawo jazdy kategorii B?

Prawo jazdy kategorii B pozwala kierowcy nie tylko na prowadzenie pojazdu, ale także ciągnięcie nim przyczepy. Są to jednak uprawnienia ograniczone. Możemy z nich skorzystać pod warunkiem, że:

  • ciągniemy przyczepę lekką (o DMC do 750 kg), a DMC zestawu nie przekracza 4,25 t
  • ciągniemy przyczepę inną niż lekka, ale DMC całego zestawu nie przekracza 3,5 t

Kierowcy mający większe potrzeby w tym zakresie, mogą zdobyć kod 96 (wystarczy samo zdanie egzaminu) lub iść na kurs prawa jazdy B+E, po którym można ciągnąć przyczepę o DMC nawet 3,5 t.

Source: Prawo jazdy kategorii B to przepustka nie tylko do samochodów. Nawet nie wiesz, co możesz prowadzić

Aktywiści Ostatniego Pokolenia pod lupą prokuratury. Policja pokazała twarde dowody

O działaczach z Ostatniego Pokolenia zrobiło się głośno, kiedy oblali farbą pomnik Warszawskiej Syrenki, a ich ostatnią akcją, jaka przyciągnęła uwagę mediów, było blokowanie dróg i mostów w stolicy.

Spowodowało to frustrację kierowców oraz interwencję policji, która mniej lub bardziej udolnie, próbowała odblokować drogi. Aktywiści pewnie byli przekonani, że grożą im najwyżej niewysokie mandaty, które i tak zapłaci za nich organizacja.

Jak jednak poinformowała dzisiaj stołeczna policja, działacze Ostatniego Pokolenia mogą mieć znacznie poważniejsze problemy. Funkcjonariusze opublikowali nagranie, na którym widać, że przez blokadę drogi, nie może przejechać karetka na sygnale:

W odniesieniu do sytuacji widocznej na nagraniu i przejazdu karetki zabezpieczone materiały zostaną przekazane do oceny prawno-karnej przez prokuraturę. Wyrażanie swoich poglądów i opinii nie powinno naruszać obowiązującego prawa, a tym bardziej nieść ze sobą zagrożenia dla zdrowia lub życia innych ludzi.

Nie wiemy jeszcze, co może grozić aktywistom, którzy blokowali przejazd karetki, ale jeśli prokuratura uzna, że złamali prawo, konsekwencje mogą być poważne.

Source: Aktywiści Ostatniego Pokolenia pod lupą prokuratury. Policja pokazała twarde dowody

Mandat za zbyt wolną jazdę to nie mit. Nie chodzi tylko o znak C-14

Spis treści

Kierowcy dobrze zorientowani w przepisach zwykle nie są zdziwieni informacją, że za zbyt wolną jazdę można otrzymać mandat. Kojarzą to zwykle z dwoma przypadkami.

Jak rozumieć znak C-14 – przepisy

Ograniczenia prędkości to okrągłe białe znaki z czerwoną obwódką oraz wartością ograniczenia wyrażoną odpowiednią liczbą. A okrągły niebieski znak z taką samą liczbą?

Znak C-14 „prędkość minimalna” oznacza, że kierujący, przy zachowaniu ograniczeń prędkości wynikających z przepisów szczegółowych, jest obowiązany jechać z prędkością nie mniejszą niż określona na znaku liczbą kilometrów na godzinę, chyba że warunki ruchu lub jego bezpieczeństwo wymagają zmniejszenia prędkości.

Taki znak często stosuje się w miejscach, gdzie wyznaczony jest dodatkowy pas dla pojazdów jadących pod górę. Wtedy na lewym pasie ustanawia się prędkość minimalną na przykład 40 km/h, żeby podkreślić, że przeznaczony jest on tylko dla szybciej jadących pojazdów. Te, które nie mogą osiągnąć wymaganej prędkości, powinny zjechać na bok.

Jaka jest prędkość minimalna na autostradzie?

Z pewnością słyszeliście o tym, że na autostradach także obowiązuje prędkość minimalna. Mówi się zwykle o 60 km/h. Tak naprawdę to tylko popularny mit. Nie ma przepisu, który określałby prędkość minimalną na autostradzie. Z Kodeksu drogowego dowiemy się tylko, że:

Autostrada – droga dwujezdniowa, oznaczona odpowiednimi znakami drogowymi, na której nie dopuszcza się ruchu poprzecznego, przeznaczona tylko do ruchu pojazdów samochodowych, z wyłączeniem czterokołowca, które na równej, poziomej jezdni mogą rozwinąć prędkość co najmniej 40 km/h, w tym również w razie ciągnięcia przyczep.

Zwróćmy uwagę, że 40 km/h to nie prędkość minimalna, a tylko wymóg wobec pojazdu wjeżdżającego na autostradę. Pojazd taki musi, w sprzyjających warunkach, móc osiągnąć taką prędkość. Ale nie musi z nią jechać.

Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?

Czy można dostać mandat za jazdę ze zbyt małą prędkością?

To teraz lekko namieszamy wam w głowach i powiemy, że za zbyt wolną jazdę na autostradzie można jednak dostać mandat. Podobnie jak na każdej innej drodze, gdy jedziemy zbyt wolno, musimy liczyć się z mandatem. Wynika to z Kodeksu drogowego, a konkretnie z tego zapisu:

Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym.

Jeśli celowo, a nie z uwagi warunki drogowe lub na rodzaj prowadzonego pojazdu, będziecie jechać zbyt wolno i tamować ruch, policjant może wystawić wam mandat. Zbyt wolna jazda na drogach szybkiego ruchu to też powodowanie potencjalnego zagrożenia, więc wtedy też kierowca może zostać zatrzymany za takie zachowanie.

Jaki mandat grozi za jazdę ze zbyt małą prędkością?

Jeśli policjant zatrzyma was za tamowanie ruchu, to kontrola może zakończyć się na pouczeniu, ale możecie też dostać mandat do 500 zł.

W przypadku gdy wasz sposób jazdy będzie nie tylko utrudniał ruch, ale stwarzał potencjalne zagrożenie, do powyższego mandatu musicie doliczyć jeszcze 1000 zł.

Source: Mandat za zbyt wolną jazdę to nie mit. Nie chodzi tylko o znak C-14

Znaleziska sprzed ponad 4000 lat na budowie drogi S1. Co dalej z budową ekspresówki?

Spis treści

Odkrycie na drodze S1 – stanowisko Jawiszowice 5

Stanowisko usytuowane jest na eksponowanym cyplu wysokiej terasy nadzalewowej (piaszczystej wydmie) Wisły. W trakcie badań wykopaliskowych, prowadzonych we wrześniu i październiku 2023 roku, przebadano obszar o powierzchni 30 arów. Odkryto osiem zagłębionych w ziemię obiektów archeologicznych. Sześć z nich to głębokie jamy zasobowe, które pierwotnie pełniły funkcję piwniczek. Pozostałe dwa to tzw. jamy posłupowe, a więc pozostałości po wbitych w ziemię drewnianych słupach, które stanowiły element nieuchwyconej w trakcie badań konstrukcji naziemnej.

W trakcie eksploracji obiektów natrafiono również na fragmenty glinianych naczyń. Pochodzą one z okresu funkcjonowania na badanym terenie osady ludności kultury łużyckiej, występującej w epoce brązu i wczesnej epoce żelaza w latach 1100 – 400 p.n.e. Wykonywana planigrafia pozwoliła na odkrycie 12 krzemieni i 34 fragmentów ceramiki.

Archeologiczne znaleziska na stanowisku Jawiszowice 6

Na oddalonym o kilkaset metrów stanowisku, które również zostało odkryte w trakcie nadzoru archeologicznego, zarejestrowano sześć obiektów archeologicznych, z czego trzy to tzw. jamy posłupowe, będące pozostałościami po konstrukcjach drewnianych, dwie szeroko rozumiane jamy gospodarcze (dawne piwniczki) związane z funkcjonowaniem osady oraz obiekt określony jako rów.

Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?

W wypełnisku jednego z obiektów w trakcie jego eksploracji natrafiono na trzy zabytki wykonane z krzemienia oraz 24 fragmenty ceramiki tzw. kultury mierzanowickiej, która rozwijała się na badanym terenie we wczesnej epoce brązu, tj. w latach 2300 – 1800 p.n.e. Na uwagę zasługuje odkrycie krzemiennego grotu strzały, misternie wykonanego z krzemienia jurajskiego. W obrębie stanowiska odkryto także 34 krzemienie i trzy fragmenty ceramiki.

Opóźnienie na budowie drogi ekspresowej S1

Ze względu na odkrycie obiektów archeologicznych na dwóch stanowiskach, wykonawca został zobowiązany do wstrzymania robót w tej części placu budowy. Inżynier kontaktu, po analizie zgromadzonych materiałów oraz roszczeń wykonawcy, uznał za zasadne przedłużenie czasu na ukończenie inwestycji o 223 dni. Zgodnie z podpisanym aneksem termin zakończenia budowy odcinka został przesunięty z 26 lipca 2024 r. na 5 czerwca 2025 r.

Na jakim etapie jest budowa drogi S1?

Zaawansowanie prac dla robót drogowych na drodze ekspresowej S1 między Oświęcimiem a Dankowicami wynosi około 57 proc. Wykonawca kończy wzmocnienia podłoża pod konstrukcję drogi oraz nasypów drogowych i skupia się teraz na robotach nawierzchniowych. Zakończył też roboty związane z budową konstrukcji nawierzchni na węźle Oświęcim oraz Wola, z wyjątkiem miejsc objazdów dla istniejących dróg. Z kolei zaawansowanie budowy obiektów mostowych oceniane jest na 82 proc.

Na pozostałych obiektach realizowane są zasypki wraz z wykonaniem płyt przejściowych, w celu połączenia obiektów z nasypem drogowym. Wykonawca rozpoczął również roboty wykończeniowe na obiektach, związane z wykonaniem kap chodnikowych. Następnie będzie realizował roboty brukarskie, bariery drogowe, ekrany akustyczne oraz nawierzchnie jezdni. Najbliższe plany skupiają się wokół przewidzianych do udostępnienia w tym roku wybranych obiektów wraz z fragmentami kolidujących z trasą główną S1 dróg poprzecznych (drogi powiatowej nr 5901S w miejscowości Jedlina, drogi powiatowej nr 4137S w miejscowości Wola oraz drogi wojewódzkiej nr 933 w miejscowości Brzeszcze).

Source: Znaleziska sprzed ponad 4000 lat na budowie drogi S1. Co dalej z budową ekspresówki?

Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?

To jedna z tych sytuacji, w której nie tak łatwo wskazać winnego, za to łatwo o wywołanie burzy w internecie. Oddajmy najpierw głos autorowi nagrania, który tak opisał zajście:

Kierujący Citroenem wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej dopuścił się wymuszenia pierwszeństwa przejazdu czym spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Po całym zajściu wysiadł z auta aby oznajmić mi że to moja wina bo za szybko jechałem. Na wstępie poinformowałem go że w aucie mam kamerę tak aby ostudzić jego zapędy, więc obyło się bez wyzwisk. Przerażające jest jak ludzie na siłę szukają u innych winy swoich błędów

Masowe cwaniactwo na zwężeniu i czerwonym świetle. Czegoś takiego jeszcze nie było

Co natomiast widać na nagraniu? Kierowca Citroena rzeczywiście wyjeżdża z drogi podporządkowanej i zmusza autora nagrania do gwałtownego hamowania i zjechania na lewo, żeby uniknąć zderzenia. Czy to on byłby winny ewentualnego zderzenia?

Większość komentujących ma co do tego poważne wątpliwości. Trudno się z nimi nie zgodzić, ponieważ widać wyraźnie, że nagrywający jedzie z dosyć dużą prędkością. Nie zwalnia on na widok znaku „strefa ograniczonej prędkości do 50 km/h”. Nie zwalnia, chociaż zbliża się do skrzyżowania i dwóch przejść dla pieszych, oznaczonych dodatkowo „Agatką”, czyli wskazujących, że przechodzą tędy dzieci w drodze do szkoły.

Do wciśnięcia na hamulec nie skłonił go nawet widok ruszającego Citroena. Nagrywający tak bacznie obserwował drogę, że potrzebował dwóch długich sekund na zorientowanie się w sytuacji i wciśnięcie hamulca. Mimo to uważa on, że nie popełnił żadnego błędu.

Błędy wytykają mu komentujący. Zwracają uwagę, że poruszając się z dużą prędkością po krętej drodze i nie zwalniając na widok znaków, nie dał kierowcy Citroena szansę na zauważenie go w porę. Takiego samego zdania był kierowca Citroena, który ironicznie, ale uprzejmie, wyjaśnił to nagrywającemu. I wbrew jego insynuacjom, wcale nie trzeba było „studzić zapędów” kierowcy Citroena, żeby „obyło się bez wyzwisk”.

A kto by dostał mandat w tej sytuacji? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Uderzenie w tył pojazdu wjeżdżającego na drogę z pierwszeństwem, to klasyczny przykład wymuszenia pierwszeństwa i często na tym kończy się policyjne dochodzenie. Nagranie daje jednak szanse na odwrócenie ról – biegły mógłby oszacować prędkość nagrywającego oraz to, czy kierowca Citroena miał możliwość dostrzec go w porę. Paradoksalnie to wideo mogłoby pogrążyć właśnie niego.

Source: Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?

Co z nowym podatkiem dla kierowców? Rząd ma nowy plan, jak uderzyć nas po kieszeni

Spis treści

Podatek od samochodów w Polsce – założenia

Na temat dodatkowych opłat, a później także podatków od posiadania samochodów spalinowych, informowaliśmy już kilkukrotnie. Wprowadzenie ich wydawało się czymś nieuchronnym, ponieważ obowiązek taki został na Polskę narzucony poprzez KPO.

Zgodnie z tymi założeniami już w czwartym kwartale 2024 roku, polscy kierowcy rejestrujący po raz pierwszy auto w kraju (nowe lub używane), płaciliby od tego dodatkowy podatek. Z kolei w drugim kwartale 2026 roku ma wejść w życie coroczny podatek od samego fakty posiadania pojazdu spalinowego. Wysokość nowych opłat zależna byłaby od emisji CO2 oraz tlenków azotu.

Czy podatek od samochodów w Polsce wejdzie w życie?

Informację o tym, że polski rząd chce renegocjować założenia KPO i wykreślić z niego nowe podatki dla kierowców, podawaliśmy już miesiąc temu. Jak wyjaśniała wtedy minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na antenie TVN24:

Bardzo asertywnie będziemy rozmawiać z Komisją Europejską, aby usunąć podatek od samochodów spalinowych. Trzeba wprowadzać Zielony Ład, chcemy mieć czyste powietrze, ale do tego trzeba dochodzić zachętami – te zachęty są w KPO i my je zwiększamy – a nie zakazami, które obrócą społeczeństwo przeciwko Zielonemu Ładowi.

Decyzja Komisja Europejskiej w tej sprawie nadal nie zapadła. Polscy rządzący nadal nie składają broni i chcą wyjść z własną propozycją do UE. Niestety nie propozycją zachęt, o którym mówiła minister.

Najgorsze, co możesz usłyszeć na przeglądzie auta. Gorsze niż niezaliczenie przeglądu

Nowy podatek akcyzowy od samochodów w Polsce

Okazuje się, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wprowadzić zmiany do podatku akcyzowego od samochodów. Obecnie jego wysokość zależy od pojemności silnika i wynosi:

  • 3,1 proc. do pojemności 2 l
  • 18,6 proc. powyżej 2 l pojemności

Według opracowywanego projektu, wysokość opłaty będzie zależała od emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu. Można spodziewać się zatem przynajmniej kilku, jeśli nie kilkunastu, stawek. Im bardziej emitujący samochód, tym większa opłata przy jego pierwszej rejestracji.

Ktoś może powiedzieć, że będzie to promowanie bogatszych obywateli i będzie miał rację. Osoba którą stać na nową hybrydę z salonu może nie zapłacić nic, albo niewielki podatek. Z kolei ktoś kupujący starszy i większy samochód, ponieważ potrzebuje auta rodzinnego, a na młodszy go nie stać, może zapłacić bardzo wysoką opłatę.

Jest też pomysł, aby zadbać o to, by Polacy nie kupowali zbyt starych samochodów. Chodzi o zablokowanie możliwości importu pojazdów, które nie spełniają normy emisji spalin Euro 4. Mowa zatem o samochodach z roczników starszych niż 2006 rok. Do Polski nie trafia raczej wiele samochodów starszych niż 18 lat (średnia to 13), ale byłby to kolejny przykład wykluczania najbiedniejszych obywateli. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że osoba kupująca sprowadzonego z Niemiec Golfa IV, nie robi tego na złość klimatowi, tylko dlatego, że potrzebuje środka transportu, a na lepszy ją nie stać.

Source: Co z nowym podatkiem dla kierowców? Rząd ma nowy plan, jak uderzyć nas po kieszeni

Minister Gawkowski stracił samochód za 100 tys. zł. Oszukali go metodą „na bliźniaka”

Spis treści

Polskie służby rozbiły siatkę złodziei samochodów

Jak informuje Polska Agencja Prasowa, funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali pięć osób oraz przeprowadzili przeszukania w związku ze śledztwem dotyczącym międzynarodowej grupy przestępczej, zajmującej się kradzieżą samochodów. Zatrzymano także kilka pojazdów.

Jak wyjaśnił prokurator Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej, działania odbyły się na polecenie prokuratora Podkarpackiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie. Zatrzymani usłyszą zarzuty, a po wykonaniu czynności procesowych, prokuratura podejmie decyzje o środkach zapobiegawczych wobec nich.

Minister Gawkowski stracił samochód

Polskie służby co jakiś czas rozbijają grupy przestępcze, zajmujące się kradzieżą samochodów. Ten przypadek został szczególnie nagłośniony, ponieważ ucierpiał na nim minister cyfryzacji Krzysztof Gawskowski.

Jak wyjaśnił w swoim wpisie w mediach społecznościowych, kupiony przez niego Peugeot 5008 o wartości 100 tys. zł, ma „bliźniaka” we Francji. Jemu zaś sprzedano, jak to określił, „podrobioną wersję”. Policja i prokuratura zatrzymały więc jego samochód, a on sam jest bardzo zaskoczony i rozgoryczony. Podkreśla też, że samochód został przed zakupem skrupulatnie sprawdzony:

W październiku 2023 kupujemy auto – Peugeota 5008 od prywatnej osoby. Przed zakupem sprawdzamy pojazd po numerze VIN i dodatkowo jedziemy na sprawdzenie do autoryzowanego serwisu Peugeota. Płacimy za usługę sprawdzenia, otrzymujemy potwierdzenie. Kupujemy auto z całą historią i rejestrujemy w urzędzie komunikacji. Inwestujemy, użytkujemy przez ponad pół roku i teraz dowiadujemy się, że samochód jest nielegalny.

Minister zaznacza, że nie ma uwag do policji czy prokuratury. Jest bardzo jednak zdziwiony, że autoryzowany serwis nie poinformował go, że są dwa auta o tym samym numerze VIN. Gawkowski zapowiada, że tak sprawy nie zostawi – „będą pozwy i roszczenia”.

Jak działa metoda oszustwa „na bliźniaka”?

Niestety metoda oszustwa, jakiej ofiarą padł minister Gawkowski, wcale nie jest nowa, a jej założenia nieznane. Sami o niej już wcześniej pisaliśmy. Jak działa oszustwo „na bliźniaka”?

Stworzyli prosty sposób na kradzież Tesli. Wystarczy, że właściciel pojedzie na ładowarkę

Proceder częściej zwany jest „klonowaniem” samochodów lub „wywozem na bliźniaka”. Polega on na tym, że posiadając całkowicie legalne auto, kradnie się identyczny egzemplarz. Następnie przebija się numer VIN i przekłada tablice. W ten sposób można legalnie przekroczyć granicę i sprzedać auto niczego nieświadomej osobie, która bez problemu je zarejestruje.

W ten sposób można długo jeździć samochodem, który teoretycznie pozyskany został zupełnie legalnie. Prędzej czy później prawda wychodzi zwykle na jaw, a właściciel kradzionego auta nie ma wyjścia – musi je oddać i może najwyżej domagać się zwrotu pieniędzy od oszusta.

Minister zapowiada zmiany w prawie, które uderzą w złodziei samochodów

Gawkowski przyznaje w swoim wpisie, że „wyrządzono jego rodzinie krzywdę, a w oku zakręciła się łza”. Zapowiada więc również zmiany w prawie:

Postaram się również o zmiany legislacyjne  w prawie. Każdy obywatel przed zakupem auta, powinien mieć możliwość potwierdzić czy gdzieś w UE nie jeździ numerowy klon samochodu, które chce nabyć.

Minister nie precyzuje, jakie według niego zmiany powinny to być. Przypomnijmy, że auto trafia do kraju w sposób zupełnie legalny. Ma teoretycznie legalne dokumenty i właściwe tablice rejestracyjne. Pewnych podejrzeń można nabrać, jeśli coś nie zgadza się po rozkodowaniu kodu VIN (np. wersja wyposażenia), ale nikt nie wchodzi w tak duże szczegóły.

Source: Minister Gawkowski stracił samochód za 100 tys. zł. Oszukali go metodą „na bliźniaka”

Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?

Spis treści

Ile samochód przejedzie na rezerwie paliwa?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ wiele zależy od naszego samochodu, napędzającego go silnika oraz zbiornika paliwa. Co do zasady zwykle rezerwa zapala się, gdy komputer pokładowy przewiduje zasięg na poziomie 70-80 km. Tyle teorii.

A jaka jest praktyka? Jeśli mamy oszczędne auto, zapalenie rezerwy może oznaczać, że paliwa została naprawdę resztka. Z kolei w autach sportowych benzyny może być jeszcze w baku naprawdę sporo. Podobnie na moment zapalenia się rezerwy wpływa nasz styl jazdy.

Wynika z tego prosty wniosek. Jeśli mamy w miarę oszczędne auto i jechaliśmy spokojnie, to rzeczywiście paliwa zostało nam niewiele. Jednak w samochodach z paliwożernymi silnikami i przy dynamicznym stylu jazdy, rezerwa może zapalić się naprawdę wcześnie. Wtedy wystarczy zmiana stylu jazdy, żeby wyraźnie obniżyć zużycie paliwa i znacznie wydłużyć pozostały zasięg.

Dobrze też samemu zaobserwować to, przy jakim poziomie paliwa włącza się w naszym aucie rezerwa i oszacować w ten sposób (znając pojemność baku), ile jeszcze faktycznie przejedziemy. Pamiętajcie też, że nie wszystkie samochody pokazują zasięg do samego końca. Niektóre przy niewielkim zasięgu (20-40 km) przestają pokazywać taki odczyt.

Wyrzuciła papierosa z auta, napluła na zwracających jej uwagę, a potem nasłała agresora

Ile można przejechać z zasięgiem 0 km?

W Polskich warunkach raczej nie grozi nam sytuacja, w której od momentu zapalenia się rezerwy, nie znajdziemy żadnej stacji benzynowej. Może poza sytuacjami, w których poruszamy się nowo otwartymi odcinkami dróg szybkiego ruchu, przy których nie powstała jeszcze żadna infrastruktra.

Jednak bez względu na okoliczności, zakładając scenariusz, że mimo wszystko pojawił nam się zasięg 0 km, nie musimy panikować. Przynajmniej nie od razu. Zerowy zasięg to informacja zawsze podawana na wyrost, żeby zmusić kierowcę do szybszej reakcji, ale też nie pozostawić go na lodzie, kiedy źle oceni dystans, jaki dzieli go od stacji paliw.

Kiedy zobaczymy zasięg 0 km, prawdopodobnie będziemy mogli pokonać jeszcze kolejne 20-30 km, zanim paliwo faktycznie się wyczerpie. Powinniśmy wtedy jechać bardzo ostrożnie i delikatnie, wyłączając też klimatyzację i zbędne odbiorniki prądu.

Czym grozi jazda na rezerwie paliwa?

Jazda na resztkach paliwa oznacza, że do układu paliwowego zasysane są zanieczyszczenia, obecne na dnie baku. To negatywnie wpływa na żywotność jego podzespołów. Zbyt mała ilość paliwa może doprowadzić też do zapowietrzenia układu wtryskowego.

W ekstremalnej sytuacji, kiedy będziemy próbować jechać na samych oparach, możemy także zatrzeć pompę paliwa. Jeśli jednak do tego nie dojdzie i uda nam się uzupełnić wyschnięty bak, nie mamy gwarancji, że samochód znowu zapali. Układ paliwowy może być zbyt zapowietrzony i próbując włączyć silnik, tylko mu zaszkodzimy.

Source: Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?

Znaki C-5 oraz D-3 wyglądają prawie identycznie, ale kierowca nie może ich pomylić

Spis treści

Co oznacza znak z białą, skierowaną do góry strzałką na niebeskim tle? Jeśli waszą odpowiedzią nie jest „A jaki znak ma kształt?”, mandat macie murowany.

Znak C-5 – przepisy i znaczenie

Znak C-5 ma okrągły kształt i należy on do całej serii znaków, które nakazują jazdę na przykład po prawej lub lewej stronie wyspy. W omawianej wersji jest to „nakaz jazdy prosto”. Jego znaczenie jest więc oczywiste.

Ile wynosi mandat za niestosowanie się do znaku C-5?

Poruszanie się niezgodnie ze znakiem C-5 zagrożone jest mandatem na 250 zł. Pamiętajmy, że takie wykroczenie, może pociągnąć za sobą kolejne, jak jazda pod prąd lub drogą wyłączoną z ruchu. To automatycznie powoduje doliczanie kolejnych mandatów do naszego konta.

Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

Znak D-3 – przepisy i znaczenie

Dla odmiany znak D-3 ma kwadratowy kształt i należy do znaków informacyjnych. A informuje o czymś, czego zignorować nie możemy.

Omawiany znak to oczywiście „ruch jednokierunkowy”. Widząc go, możemy bez wahania wjechać w taką drogę. Jeśli droga jest wielopasmowa, możemy korzystać ze wszystkich, bez obaw że coś nagle nadjedzie z naprzeciwka. Pamiętajmy przy tym o obowiązku korzystania z pasa prawego, jeśli tylko mamy taką możliwość.

Ile wynosi mandat za niestosowanie się do znaku D-3?

Teoretycznie ze znakiem tym nie wiąże się mandat. Zwykle mandat dotyczy ignorowania znaku B-2 („zakaz wjazdu”), znajdujący się u jej wylotu. Ale dostać możemy kilka mandatów „powiązanych”.

  • 200 zł za zawracanie na drodze jednokierunkowej
  • 500 zł za jazdę pod prąd
  • przynajmniej 1500 zł jeśli jadąc pod prąd stworzyliśmy zagrożenie w ruchu drogowym

Source: Znaki C-5 oraz D-3 wyglądają prawie identycznie, ale kierowca nie może ich pomylić

Będzie nowy odcinek drogi ekspresowej S10. Znamy datę otwarcia

Nowy odcinek drogi ekspresowej S10 będzie miał dwa pasy ruchu w obu kierunkach oraz pas awaryjny, a jego długość to 11,8 k. Zgodnie z podpisaną umową, wszystkie prace powinny zostać ukończone do końca I kwartału 2027 r. Wartość inwestycji to 340 mln zł.

Jakie prace będą przeprowadzone podczas budowy nowego odcinka drogi S10?

Nowy odcinek drogi S10 realizowany jest w systemie Projektuj i buduj w ramach rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. i stanowi czwarty odcinek drogi ekspresowej S10 Bydgoszcz – Toruń. Trasa obejmuje jedenaście obiektów inżynierskich i dwa nowe węzły: Toruń Podgórz i Toruń Czerniewice. Droga skróci dojazd do autostrady A1 dla kierowców jadących z Bydgoszczy, a także ułatwi dostęp do A1 kierowcom z Torunia.  

Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

Odcinek S10, stanowiący południową obwodnicę Torunia, powstał niemal dwie dekady temu w standardzie jednojezdniowej drogi ekspresowej z pasem rezerwy, która właśnie teraz zostanie wykorzystana do budowy pełnego przekroju 2×2. Co ciekawe, w ramach realizacji zadania ul. Bydgoska (gm. Wielka Nieszawka, starodroże DK10, odłączone wraz z budową obwodnicy) zostanie na nowo połączona z obecną drogą krajową nr 10 w Cierpicach, jako droga dojazdowa rangi wojewódzkiej.

Budowa pozostałych odcinków drogi S10

Trasa S10 połączy w przyszłości Szczecin przez Piłę, Bydgoszcz i Toruń z Obwodnicą Aglomeracji Warszawskiej i będzie liczyła ok. 410 km długości. Realizacja wszystkich brakujących odcinków zapisana jest w Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. Powstanie alternatywny szlak transportowy na północ od autostrady A2. 

  • Obecnie kierowcy korzystają z kilku odcinków S10 o łącznej długości ok. 60 km.
  • W woj. zachodniopomorskim trwają procedury przetargowe dla realizacji wszystkich odcinków S10 ze Szczecina do Piły.
  • W woj. wielkopolskim złożono wnioski o zgodę na budowę odcinka Piła – Wyrzysk (o długości ok. 28 km) oraz dla dobudowy drugiej jezdni obwodnicy Wyrzyska (na odcinku 5 km).
  • W woj. kujawsko-pomorskim w realizacji są cztery odcinki S10 Bydgoszcz – Toruń, a w przygotowaniu znajdują się dwa pozostałe: odc. Wyrzysk – Bydgoszcz oraz odc. A1 – Obwodnica Aglomeracji Warszawskiej (częściowo w woj. mazowieckim).
  • Trwają prace przygotowawcze nad poszerzeniem o dodatkowy pas ruchu autostrady A1 na odcinku Toruń – Włocławek, który będzie miał wspólny przebieg z S10.

Source: Będzie nowy odcinek drogi ekspresowej S10. Znamy datę otwarcia

Wyrzuciła papierosa z auta, napluła na zwracających jej uwagę, a potem nasłała agresora

Akcja zaczęła się od tego, że kierująca Renault Megane wyrzuciła przez ono niedopałek papierosa na ulicę. Zauważył to kierowca Citroena, który zwrócił jej na to uwagę klaksonem, a potem słownie przez otwartą szybę. Jak zareagowała kierująca Renault?

Chciał ukarać kierowcę Audi na oczach policji. Więcej już nie pojeździ

Najpierw splunęła w stronę Citroena, a później, widząc że nie dało to zamierzonego efektu, z Megane wyskoczył agresywny mężczyzna. Otworzył drzwi Citroena tak gwałtownie, że… omal się nimi nie znokautował. Po krótkiej wymianie zdań trzasnął drzwiami i wrócił do Renault. Zbierając przy okazji z asfaltu rzeczy, które my wcześniej wypadły. Prawdopodobnie telefon i/lub portfel.

Na tym na szczęście sytuacja się skończyła i nie doszło do rękoczynów. Trudno jednak zrozumieć, jak można się wykazywać takim chamstwem i agresją. Ciekawe co państwo z Megane zrobiliby, gdyby trafili na innego kierowcę.

Konkretnie tego. On widząc, że kierowca Mercedesa wyrzucił niedopałek przez okno, po prostu wysiadł z auta, wziął ten niedopałek i wrzucił mu z powrotem do auta. Mamy wrażenie, że gdyby spotkał parę z Renault, to doszłoby do bijatyki.

Source: Wyrzuciła papierosa z auta, napluła na zwracających jej uwagę, a potem nasłała agresora

Najgorsze, co możesz usłyszeć na przeglądzie auta. Gorsze niż niezaliczenie przeglądu

Spis treści

Z jakiego powodu samochód nie zaliczy przeglądu technicznego?

Powodów oblania badania technicznego może być naprawdę sporo, bo samochód składa się z całego multum elementów, a każdy z nich może się przecież zepsuć. Trudno się więc dziwić właścicielom starszych samochodów, że nie zawsze są pewni tego, że uda im się przegląd zaliczyć.

Diagności zwracają przede wszystkim uwagę na elementy odpowiadające za bezpieczeństwo podczas jazdy, czyli układ kierowniczy, hamulcowy oraz zawieszenie. Wymagane jest też sprawne oświetlenie, a także brak jakichkolwiek kontrolek informujących o usterce.

Co zrobić, kiedy samochód nie przeszedł przeglądu?

Jeżeli podczas przeglądu diagnosta wykryje jakąś usterkę, nie zaliczy nam przeglądu. Pozostaje wtedy jedynie szybkie umówienie się na naprawdę u mechanika. Potem trzeba ponownie stawić się w Stacji Kontroli Pojazdów i raz jeszcze zapłacić za przegląd.

Niezaliczenie przeglądu za pierwszym razem nie oznacza, że nasz samochód nie może już poruszać się po drogach publicznych. Może, pod warunkiem, że poprzednie badanie nadal jest ważne. Dlatego nie warto odkładać wykonania kolejnego przeglądu na ostatni moment.

Wycieraczki piszczą i zostawiają smugi? Nie kupuj nowych, tylko uratuj stare

W jakich sytuacjach na przeglądzie można stracić dowód rejestracyjny?

Niezaliczenie przeglądu okresowego to problem dla kierowcy, ale wcale nie tak poważny, jak można by sądzić. O wiele czarniejszy scenariusz jest w przypadku wykrycia przez diagnostę poważnej usterki, zagrażającej bezpieczeństwu ruchu drogowego.

W takiej sytuacji nie możemy odjechać samochodem. Konieczne jest wezwanie lawety i przewiezienie go do mechanika. Po usunięciu usterek trzeba ponownie pojawić się na badaniu.

Jak odzyskać zatrzymany przez diagnostę dowód rejestracyjny?

Po pozytywnym przejściu badania technicznego, musimy udać się do wydziału komunikacji z odpowiednim zaświadczeniem i tam odebrać dowód. Gdyby nasz dokument został zatrzymany tylko elektronicznie, zwrot mógłby nastąpić u samego diagnosty:

Zwrotu zatrzymanego dowodu rejestracyjnego (pozwolenia czasowego) (…) może dokonać również jednostka upoważniona do przeprowadzania badań technicznych po przeprowadzeniu badania technicznego odpowiadającego przyczynie zatrzymania, (…) przez przekazanie do centralnej ewidencji pojazdów informacji o zwrocie.

Source: Najgorsze, co możesz usłyszeć na przeglądzie auta. Gorsze niż niezaliczenie przeglądu

Nowa zielona naklejka kosztuje 5 zł, a za jej brak zapłacisz 500 zł kary

Spis treści

Po co jest nowa zielona naklejka na szybę?

Obowiązek używania nowych naklejek na szybę wynika ze zbliżające się wprowadzenia Stref Czystego Transportu w wybranych polskich miastach. Zgodnie z ustawą o elektromobilności, samochody nieposiadające stosownej naklejki, nie mogą poruszać się po SCT.

Co znajduje się na nowej naklejce na szybie?

Zgodnie z przepisami, nowe zielone naklejki będą musiały zawierać takie informacje jak rok produkcji samochodu oraz rodzaj paliwa, określany jednym z poniższych oznaczeń:

  • P – benzyna 
  • D – olej napędowy
  • M – mieszanka (paliwo-olej) 
  • LPG – gaz płynny (propan-butan) 
  • CNG – gaz ziemny sprężonym (metan) 
  • H – wodór 
  • EE – energia elektryczna

Takie informacje są niezbędne, ponieważ każda Strefa Czystego Transportu w Polsce, może mieć inne zasady. Jak to możliwe? Ustawa pozwala gminom mającym ponad 100 tys. mieszkańców, ustanawiać SCT, ale nie narzuca zasad. To samorząd ustala teren, na którym strefa obowiązuje, a także to, kto może do niej wjeżdżać.

Dlatego naklejka nie posiada prostej informacji „zatwierdzone do poruszania się po SCT”, ani tym podobnych. Czy możemy gdzieś wjechać, określają dopiero władze danej gminy.

Wycieraczki piszczą i zostawiają smugi? Nie kupuj nowych, tylko uratuj stare

Jaki mandat za brak nowej zielonej naklejki?

Jeżeli nie posiadamy naklejki, służby będą traktowały nasz pojazd jako niespełniający norm, pozwalających na poruszanie się po SCT. Grozi za to grzywna 500 zł. Dostawać ją można tak naprawdę codziennie, za każdym razem, gdy służby stwierdzą, że wjechaliśmy bez niej na teren strefy.

Kogo nie obowiązuje zielona naklejka w SCT?

Z posiadania nowych naklejek zwolnione są samochody elektryczne oraz wodorowe z ogniwamy paliwowymi. Jedne i drugie są całkowicie zeroemisyjne lokalnie, więc oczywiste jest, że nie ma mowy w ich przypadku o normach emisji spalin. O tym fakcie zaświadczają zielone tablice rejestracyjne i to one zwalniają z posiadania naklejki.

Naklejki mogą też być nieobowiązkowe, kiedy dana gmina zdecyduje się na system automatycznego nadzoru, który będzie sprawdzał, czy wjeżdżające na teren jej SCT pojazdy, spełniają odpowiednie normy. Taki system zamówił już Kraków.

Ile jest Stref Czystego Transportu w Polsce?

Obecnie nie ma nigdzie takiej strefy, ale konkretne plany przedstawiły już:

  • Warszawa
  • Kraków
  • Wrocław

Strefa Czystego Transportu powinna zostać wprowadzona także w Katowicach, ale władze miasta nie odniosły się jeszcze do tego.

Source: Nowa zielona naklejka kosztuje 5 zł, a za jej brak zapłacisz 500 zł kary

Jest zielone światło na nowy odcinek S19. To część szlaku Via Carpatia

Spis treści

Przygotowanie do budowy nowego odcinka drogi S19

Nowy odcinek drogi ekspresowej S19 realizowany jest w systemie Projektuj i buduj w ramach Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. Wykonawca opracował już dokumentację techniczną, a teraz można rozpoczynać roboty budowlane.  

Wykonawca najpierw przeprowadzi niezbędną inwentaryzację geodezyjną, przyrodniczą a także inwentaryzację dróg publicznych i obiektów kubaturowych. Następnie przeprowadzone zostaną rozpoznania saperskie oraz środowiskowe, w tym ornitologiczne przed wykonaniem wycinki drzew i karczowaniem krzewów. Kolejnym etapem będą prace związane z wycinką drzew i karczowaniem krzewów oraz usuwaniem karpin.

Wykonawca będzie sukcesywnie wprowadzał elementy tymczasowej organizacji ruchu oraz demontował wyspy dzielące i bariery. Usuwane będzie także oznakowanie grubowarstwowe kolidujące z elementami TOR. Następnie rozpocznie się pierwszy etap robót ziemnych, obejmujący odhumusowanie terenu w tym dróg dojazdowych oraz wykonanie konstrukcji tych dróg dla ruchu technologicznego, a także wzmocnienie w zakresie dróg dojazdowych i technologicznych. Frezowane będą też części nawierzchni bitumicznej od strony dobudowywanej jezdni.

Zakres prac na nowym odcinku drogi S19

Aktualnie S19 na tym odcinku posiada trzypasową jezdnię w układzie 2+1, bez pasa rozdziału kierunków jazdy. Po rozbudowie droga będzie posiadała dwie jezdnie po dwa pasy ruchu, pas awaryjny o szerokości 2,5 m oraz pobocza. Docelowa nośność to 11,5 t/oś. Inwestycja będzie realizowana na terenie powiatu rzeszowskiego (gmina Sokołów Małopolski i gmina Trzebownisko) i łańcuckiego (gmina Czarna), w bezpośrednim sąsiedztwie już istniejącej, pierwszej jezdni drogi ekspresowej. Na początkowym odcinku po zachodniej stronie, a od Stobiernej do Jasionki po wschodniej. 

Zakres prac w ramach rozbudowy S19 obejmie także dostosowanie istniejących obiektów inżynierskich, urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i ochrony środowiska. Przebudowane zostaną kolidujące drogi poprzeczne, cieki wodne oraz infrastruktura techniczna. Węzły Sokołów Małopolski Północ, Sokołów Małopolski i Jasionka, które posiadają pełny, docelowy przekrój dwujezdniowy, nie będą wymagały rozbudowy. Łączna długość planowanych do rozbudowy odcinków drogi wynosi ok. 13,8 km.  

W ramach inwestycji powstaną nowe obiekty inżynierskie, w tym estakada o długości 155,6 m w miejscowości Nienadówka, dwa wiadukty (w tym jeden z funkcją przejścia dla zwierząt średnich) oraz dwa przejazdy gospodarcze.  

Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

W zakresie ochrony środowiska zostaną wykonane cztery przejścia dla zwierząt średnich (jedno zespolone z wiaduktem), cztery przejścia dla zwierząt małych, osiem przejść dla płazów, ponad 2,7 km ekranów akustycznych oraz zbiorniki retencyjne (13 otwartych i 5 zamknięte). Posadzona zostanie zieleń dogęszczająca, izolacyjna, krajobrazowa i naprowadzająca. Powstaną też urządzenia oczyszczające ścieki opadowe z jezdni i osłony przeciwolśnieniowe.  

Przebieg nowego odcinka drogi ekspresowej S19

W Nienadówce droga ekspresowa poprowadzona zostanie estakadą w odległości ok. 30 m od kościoła parafialnego p.w. św. Bartłomieja Apostoła, usytuowanego przy drodze wojewódzkiej nr 878. Ze względu na ochronę tego obiektu sakralnego, reprezentującego styl neogotycki, w decyzji środowiskowej określono warunki realizacji robót budowlanych w rejonie kościoła. Nie będą stosowane walce wibracyjne oraz wykonany zostanie również ekran przeźroczysty w celu ekspozycji walorów historycznych i zabytkowych.  

Ponadto w ramach inwestycji istniejący MOP Stobierna (kierunek Lublin) zostanie rozbudowany, co oznacza, że w przyszłości będzie mogła powstać tu stacja paliw i obiekty gastronomiczno-handlowe. Natomiast istniejąca stacja benzynowa zlokalizowana przy dawnej DK19 w Stobiernej zostanie podłączona do drogi ekspresowej S19.

Nowy odcinek drogi ekspresowej S19 ma długość 13,8 km, a wartość kontraktu na jego budowę wynosi niemal 273 mln zł. Wszystkie prace z nim związane powinny zostać ukończone w IV kwartale 2026 r.

Droga ekspresowa S19 jako część szlaku Via Carpatia

Szlak Via Carpatia to kluczowy korytarz transportowy łączący Europę północną i południową. Na terenie Polski trasa będzie miała około 700 km długości. W skład szlaku drogowego Via Carpatia wchodzą odcinki dróg ekspresowych S61, S16 i S19 przebiegające przez teren pięciu województw – podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego, lubelskiego i podkarpackiego. 

W województwie podkarpackim S19 będzie miała docelowo długość ok. 169 km, a tak przedstawia się stan jej realizacji:       

  • 81,8 km – oddane do ruchu (odcinki: Lasy Janowskie – Rzeszów Południe),    
  • 72,9 km – w realizacji (w budowie: Rzeszów Południe – Babica, Babica – Jawornik, Krosno – Miejsce Piastowe, Miejsce Piastowe – Dukla, dobudowa drugiej jezdni Sokołów Małopolski Płn. – Jasionka oraz na etapie uzyskiwania ZRID: Domaradz – Krosno, Dukla – Barwinek),    
  • 11,6 km – w przygotowaniu (na etapie przetargu: Jawornik – Lutcza, Lutcza – Domaradz). 

Source: Jest zielone światło na nowy odcinek S19. To część szlaku Via Carpatia

Masowe cwaniactwo na zwężeniu i czerwonym świetle. Czegoś takiego jeszcze nie było

Każdy wie, jak wygląda zachowanie kierowców na remontowanych odcinkach dróg z ruchem wahadłowym. Gdy zapala się czerwone światło, jeszcze jeden, maksymalnie trzech kierowców przejeżdża. Uważając, że światła i tak mają pewien bufor nim dla tych z naprzeciwka włączy się zielone i oni w tym buforze się zmieszczą. A nawet jeśli nie, to jadąc na zderzaku auta z przodu i tak nikt ich nie zablokuje.

Umiesz „zachować szczególną ostrożność”? Jeśli nie, grozi ci 1000 zł mandatu

Kierowcy którzy tak robią argumentują, że nie jest to typowa jazda na czerwonym, że nie stwarzają żadnego zagrożenia, a nawet robią coś pozytywnego. Wykorzystują „bufor” między zmianą świateł, więc nie ma przestojów na zwężeniu i korek przed nim szybciej się rozładowuje.

Żadne tłumaczenia nie zmieniają faktu, że ignorowanie czerwonego światła to wykroczenie i grozi za nie mandat 500 zł i 15 punktów karnych. Prawo nie przewiduje tu żadnych okoliczności łagodzących.

Zdecydowanie nie byłoby ich dla kierowców na tym nagraniu. Jego autor widząc sygnał żółty, a potem czerwony, prawidłowo się zatrzymał. Auta jadące za nim zaczęły go jednak wyprzedzać. Jedno za drugim. W pewnym momencie nawet zakorkowały przejazd! W sumie czerwone światło zignorowało 11 kierowców. Aż trudno uwierzyć, jak bardzo byli oni bezmyślni.

Nagranie kończy się niestety przedwcześnie. Autor je zakończył prawdopodobnie dlatego, że nikt inny już nie próbował łamać przepisów. Ale nie wiemy przez to, czy ktoś z naprzeciwka zdążył przejechać, nim nagrywającemu zapaliło się zielone światło. A jest spora szansa, że bezmyślni i egoistyczni kierowcy, zablokowali swoim zachowaniem tych z naprzeciwka.

Source: Masowe cwaniactwo na zwężeniu i czerwonym świetle. Czegoś takiego jeszcze nie było

Kierowcy od ponad roku mają nowe uprawnienia i nawet o tym nie wiedzą

Spis treści

O jakich uprawnieniach mowa? Chodzi o zmiany zasad dotyczących ciągnięcia przyczep przez posiadaczy prawa jazdy kategorii B.

Jakie przyczepy na prawo jazdy kategorii B?

Do ciągnięcia przyczep przeznaczone są osobne kategorie praw jazdy, ale nie do wszystkich przyczep są wymagane. Mając jedynie kategorię B możemy ciągnąć:

  • pojazdem o DMC do 3,5 t przyczepę lekką, a DMC zestawu może wynosić 4,25 t
  • przyczepę inną niż lekka, ale wtedy DMC zestawu to tylko 3,5 t

Przyczepa lekka ma dopuszczalną masę całkowitą wynoszącą najwyżej 750 kg, natomiast drugi rodzaj może ważyć znacznie więcej, ale nakładane jest ograniczenie w kwestii DMC zestawu. Można temu jednak zaradzić.

Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

Co to jest kod 96 w prawie jazdy kategorii B?

Częściowym rozwiązaniem problemu z ciągnięciem cięższych przyczep z prawem jazdy kategorii B, jest zdobycie kodu 96. Procedura jest bardzo prosta, ponieważ wystarczy jedynie podejść do egzaminu – nie trzeba robić żadnego dodatkowego kursu. Sam egzamin kosztuje 170 zł i po jego zaliczeniu mogliśmy do końca zeszłego roku ciągnąć przyczepę:

  • inną niż lekka pojazdem o DMC 3,5 t przy DMC zestawu 4,25 t
  • której DMC nie przekracza DMC pojazdu
  • której stosunek DMC do DMC pojazdu wynosi 1:1,33

Tak to wyglądało jeszcze ponad rok temu, ale obecnie przepisy się zmieniły.

Ciągnięcie przyczepy na kategorię B – nowe przepisy

Od 1 stycznie 2023 roku przepis ten uległ zmianie i jego obecne brzmienie to:

W przyczepie o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 tony dopuszcza się hamulec roboczy typu bezwładnościowego (najazdowy) działający na koła wszystkich osi. W przyczepie rejestrowanej po raz pierwszy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej do dnia 1 stycznia 2023 r. dopuszcza się hamulec roboczy typu bezwładnościowego (najazdowy) działający co najmniej na koła jednej osi; takie rozwiązanie dopuszcza się również w przyczepie o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 5 ton, zarejestrowanej po raz pierwszy przed dniem 1 stycznia 1968 r.

Usunięto z niego pojawiający się na początku fragment o stosunku pasy pojazdu do masy przyczepy:

W przyczepie o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t, przeznaczonej do ciągnięcia przez pojazd, którego dopuszczalna masa całkowita wynosi nie mniej niż 1,33 dopuszczalnej masy całkowitej przyczepy (…)

To kolejne ułatwienie dla kierowców, którzy nie chcą robić prawa jazdy kategorii B+E (pozwala na ciągnięcie autem o DMC 3,5 równie ciężkiej przyczepy). Zamiana interesująca, ponieważ bez żadnych dodatkowych warunków czy testów, mogą ciągnąc teraz cięższe przyczepy. Te „darmowe” uprawnienia mają oczywiście ci, którzy posiadają kod 96 w prawie jazdy. Kierowcy którzy dopiero chcą go zrobić, otrzymają szerszy zakres uprawnień „w cenie”.

Source: Kierowcy od ponad roku mają nowe uprawnienia i nawet o tym nie wiedzą

Umiesz „zachować szczególną ostrożność”? Jeśli nie, grozi ci 1000 zł mandatu

Co to „zachowanie szczególnej ostrożności”? Przepisy

Aby zrozumieć, czym jest zachowywanie szczególnej ostrożności, powinniśmy sięgnąć do ustawy Prawo o ruchu drogowym. W art. 2, ust. 22 znajdziemy taki zapis:

Szczególna ostrożność – ostrożność polegającą na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania uczestnika ruchu do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie.

Można więc powiedzieć, że zachowując szczególną ostrożność, jesteśmy gotowi na to by zareagować, jeśli nagle wydarzy się coś niespodziewanego i niebezpiecznego.

Kiedy kierowca musi zachować szczególną ostrożność?

Co do zasady można ogólnie przyjąć, że szczególną ostrożność należy zachowywać w tych wszystkich miejscach, gdzie występuje podwyższone ryzyko wystąpienia niebezpiecznej sytuacji. To miejsca takie jak skrzyżowania czy przejścia dla pieszych. Również przy opisach większości manewrów znajdziemy zastrzeżenie, że warunkiem ich wykonania, jest zachowanie szczególnej ostrożności.

Ponadto kierowca ma obowiązek analizowania sytuacji drogowej i identyfikowania ewentualnych niebezpiecznych sytuacji. Czytamy o tym w art. 3, ust. 1 Kodeksu drogowego:

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

Kupisz auto spalinowe zamiast elektrycznego? Zapłacisz 22 tys. zł. To projekt nowych przepisów

Ile wynosi mandat za niezachowanie szczególnej ostrożności?

W taryfikatorze mandatów nie znajdziemy pozycji „kara za niezachowanie szczególnej ostrożności”, ale nie chroni nas to przed otrzymaniem grzywny. Wiele zależy od konkretnej sytuacji oraz jej oceny przez interweniujących funkcjonariuszy. Szczególnie ważna jest końcówka cytowanego przed momentem przepisu „przez działanie rozumie się również zaniechanie”. Jak ją rozumieć?

Oto prosty przykład – jedziecie prawym pasem dwupasmowej drogi, kiedy nagle wyjeżdża przed was inny kierowca z drogi podporządkowanej i dochodzi do zderzenia. Wina leży po jego stronie – to oczywiste i potwierdzają to nagrania z monitoringu. Jednak widać na nich coś jeszcze.

Okazuje się, że przed zderzeniem nie hamowaliście, albo zaczęliście hamować z bardzo dużym opóźnieniem. Lewy pas był wolny, więc mogliście na niego zjechać, ale jechaliście prosto. Policjant w takiej sytuacji może wam zrzucić, że mieliście możliwość uniknięcia niebezpiecznego zdarzenia, ale zaniechaliście tego.

W takiej sytuacji policja może nałożyć na was mandat w wysokości 1000 zł. W praktyce dzieje się to raczej rzadko i funkcjonariusze ograniczają się do określenia sprawcy zdarzenia i to jego karzą. Niewielkie pocieszenie, jeśli i tak będziecie wiedzieć, że mogliście uniknąć wypadku, gdybyście tylko byli dostatecznie ostrożni.

Source: Umiesz „zachować szczególną ostrożność”? Jeśli nie, grozi ci 1000 zł mandatu

Transport o wadze 150 ton dotarł na odcinek drogi S1. To ważny fragment TST

Spis treści

Ogromny transport dotarł na budowę drogi S1

Niebawem rozpocznie się betonowanie ostatniej obudowy tunelu w masywie Białożyński Groń w nawie prowadzącej jezdnię w kierunku Żywca. Stało się to możliwe dzięki przetransportowaniu ruchomego szalunku z tunelu w masywie Barania. Ważąca prawie 150 ton stalowa konstrukcja w 3 godziny przebyła ponad trzykilometrowy odcinek, pokonując po drodze trzy estakady.

W pierwszej nawie tunelu prowadzącej jezdnię w kierunku Zwardonia wykonane jest już prawie 230 m obudowy zasadniczej. 

Postępy na budowie nowego odcinka drogi S1

W pierwszym tunelu w masywie Barania o długości ok. 830 m, w obu nawach, zakończono już betonowanie obudowy wewnątrz tunelu. Trwają roboty związane z wykonywaniem kap chodnikowych. Tu do zakończenia prac budowalnych pozostanie wykonanie konstrukcji jezdni z betonu nawierzchniowego oraz montaż wyposażenia tunelu. Zaawansowanie prac w obu tunelach szacowane jest na ponad 65 procent. 

Z kolei prace drogowe są zakończone już w około 70 procentach. W ramach inwestycji o długości 8,53 km drogowy odcinek trasy głównej ma 4,95 km długości, w tym droga dwujezdniowa – 2,30 km, a droga jednojezdniowa – 2,65 km. W ubiegłym roku zostało już wykonane 1,1 km warstwy wiążącej na dwujezdniowym odcinku zlokalizowanym między tunelami oraz 0,96 km jednojezdniowego odcinka na końcowym zakresie zadania. Powstała także jedna z łącznic (L1) na Węźle Milówka o dł. 0,45 km.

Do wykonania pozostało ok. 50 proc. zakresu na trasie głównej nawierzchni na odcinku dwujezdniowym, blisko 64 procent na odcinku jednojezdniowym oraz nawierzchnia asfaltowa na węźle Przybędza i węźle Milówka (za wyjątkiem L1). Całość prac asfaltowych zakończy wykonanie warstwy ścieralnej na całym odcinku drogowym.

Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

Kiedy pojedziemy nowym odcinkiem drogi S1?

Umowa na budowę nowego odcinka drogi S1 o wartości prawie 1,4 mld złotych, podpisano 10 października 2019 r. Pierwotnie fragment miał być oddany 10 sierpnia 2023 r, ale względu na problemy, jakie napotkał wykonawca podczas robót, dopuszczenie do ruchu całego odcinka S1 przewidywane jest na 2025 r.

Droga ekspresowa S1 jest częścią korytarza Transeuropejskiej Sieci Transportowej

Droga ekspresowa S1 Pyrzowice – Zwardoń jest elementem VI korytarza Transeuropejskiej Sieci Transportowej, łączącej kraje basenu Morza Bałtyckiego z krajami Europy Południowej. Biegnie od autostrady A1 w Pyrzowicach do granicy ze Słowacją w Zwardoniu. Jej słowackim przedłużeniem jest autostrada D3 relacji Żylina – Skalite.

Trasa liczy 148 km, przy czym częściowo jest drogą ekspresową, a częściowo ma klasę GP (główna ruchu przyspieszonego). Odcinek Pyrzowice – Zwardoń częściowo jest drogą ekspresową, a częściowo posiada klasę GP (główna ruchu przyspieszonego). Po ich wykonaniu cały odcinek S1 będzie posiadał klasę drogi ekspresowej. 

W realizacji jest aktualnie 55 km drogi ekspresowej S1 w woj. śląskim. To odcinki Podwarpie – Dąbrowa Górnicza (niemal 7 km), Mysłowice Kosztowy – Bielsko-Biała (cztery zadania, w sumie prawie 40 km) oraz Przybędza – Milówka (obejście Węgierskiej Górki, 8,5 km). Wartość tych inwestycji przekracza 4 mld zł.

Source: Transport o wadze 150 ton dotarł na odcinek drogi S1. To ważny fragment TST

Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

Co robicie, żeby krócej stać w korku? Zwykle niewiele można na to poradzić. Na drogach wielopasmowych można próbować odgadnąć, który pas jedzie szybciej, ale często taka „przewaga” jest tylko chwilowa i złudna.

Chciał ukarać kierowcę Audi na oczach policji. Więcej już nie pojeździ

Pewien kierowca Mercedesa-AMG A 35 miał w swoim zanadrzu znacznie więcej sztuczek. Najwyraźniej kupno najmniejszego, najsłabszego i najtańszego AMG sprawiło, że nie może on wytrzymać jazdy tempem innych kierowców i za wszelką cenę, chce być najszybszy.

Zaczęło się od tego, że (podobnie zresztą jak kierowca Suzuki Baleno) z pasa do jazdy na wprost, wcisnął się przed auto skręcające w prawo. Aby to zrobić, musiał przejechać przez ciągłą linię oraz powierzchnię wyłączoną z ruchu oraz zaryzykować kolizją. Czy było warto?

Po chwili okazuje się, że nie. Po dojechaniu do korka ustawił się on na lewym pasie, a autor nagrania wyprzedził go prawym, gdzie było mniej samochodów. Wcześniej zatrzymał się, żeby wyrazić swoją dezaprobatę dla zachowania kierowcy Mercedesa.

Niedługo później kierowca AMG wyprzedził nagrywającego i ponownie wcisnął się z pasa do jazdy na wprost przed auta skręcające w prawo. Co mu to dało?

Oczywiście nic. Jakiś czas później ponownie widzimy znajomą klasę A. Jadący przepisowo autor nagrania znowu wyprzedził miotającego się po pasach kierowcę AMG. Tym razem wyprzedził on inne pojazdy buspasem i ponownie cisnął się na siłę.

Co udało się zyskać kierującemu Mercedesem, dzięki tej niebezpiecznej jeździe i łamaniu przepisów? Wyprzedził autora nagrania o jedno auto. O jedno. Faktycznie, warto było tak szaleć.

Source: Kierowca Mercedesa AMG za wszelką cenę chce być najszybszy. Efekt jest żałosny

Guzik na pasach bezpieczeństwa pełni ważną funkcję, ale kierowcy o nim zapominają

Spis treści

Zapinanie pasów bezpieczeństwa to rutynowa czynność, którą zwykle wykonuje się bezwiednie, nie przywiązując do niej większej uwagi. Może poza sytuacjami, kiedy siedzimy z tyłu w kilka osób i trudno jest znaleźć punkt zapięcia, albo gdy pas jest pozawijany. Lecz kto z was zwrócił uwagę na guzik, znajdujący się na pasach bezpieczeństwa?

Czy jazda w pasach bezpieczeństwa jest obowiązkowa?

Zanim przejdziemy do meritum, wyjaśnijmy wcześniej jedną rzecz. Jest spora szansa, że wśród osób czytających powyższy wstęp, znalazły się takie, które pomyślały sobie: „Jaka rutynowa czynność? Zapinam pasy tylko, kiedy jest to konieczne”. Nadal niestety można spotkać osoby, które uważają, że na krótkich odcinkach nie ma powodu zapinania pasów, albo że mają one sens dopiero, gdy wyjedziemy z terenu zabudowanego.

Zdarzają się też tłumaczenie ze strony pasażerów z tyłu, że oni „nie muszą zapinać pasów”. Wynika to z mylnego przeświadczenia, że skoro mają przed sobą fotele pierwszego rzędu, to nic im nie grozi. Ponadto w latach 90. spotkanie samochodu, który nie miał pasów bezpieczeństwa z tyłu, nie było niczym nadzwyczajnym. Pasażerowie więc najwyżej „zapierali się” o oparcia w dziecięcym przeświadczeniu, że to wystarczy.

Spektakularny pożar jedynego takiego auta elektrycznego w Polsce – na środku warszawskiego Mokotowa. Trwają utrudnienia w ruchu

Przypomnijmy zatem, że już od 1991 roku przepisy są jednoznaczne:

Kierujący pojazdem samochodowym oraz osoba przewożona takim pojazdem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa są obowiązani korzystać z tych pasów podczas jazdy.

Kto nie musi mieć zapiętych pasów?

Prawo przewiduje jednak pewne wyjątki od reguły nakazującej wszystkim bez wyjątku zapinanie pasów bezpieczeństwa. Jeździć w pasach nie muszą:

  • kobiety w widocznej ciąży
  • kierowcy taksówek (tylko podczas przewożenia pasażerów)
  • instruktorzy nauki jazdy i egzaminatorzy (tylko wtedy, gdy za kierownicą siedzi kursant)
  • osoby mające zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniach do zapinania pasów
  • funkcjonariusze różnych służb (podczas przewożenia osoby zatrzymanej lub innych czynności)

Po co jest guzik na pasach bezpieczeństwa?

Wróćmy do kwestii guzika na pasach bezpieczeństwa. Jaka jest jego rola? To jedno z rozwiązań, jakie wybijają argument o tym, że korzystanie z pasów bezpieczeństwa jest niewygodne.

Prawidłowo zapięty pas nie uwiera ani nie ogranicza ruchów. Trzeba tylko zwrócić uwagę, aby nie był pozwijany, a w razie potrzeby także wyregulować wysokość jego mocowania. Ułatwieniem dla podróżnych jest także guzik powszechnie spotykany na pasach bezpieczeństwa. Jego rola jest prosta – zapobiega zsuwaniu się klamry w dół, kiedy pas swobodnie zwisa. Dzięki niemu jednym ruchem możemy złapać za klamrę i wygodnie zapiąć pas.

Ile wynosi mandat za jazdę bez pasów?

Jada bez pasów jest jednym z tych wykroczeń, które policja może stwierdzić bez problem z dużej odległości. Jeśli kogoś nie przekonuje troska o własne bezpieczeństwo, to może przekona go perspektywa mandatu:

  • 100 zł i 2 pkt. karne za prowadzenie auta bez pasów bezpieczeństwa
  • 100 zł i 5 pkt. karnych za przewożenie pasażerów bez pasów bezpieczeństwa
  • 100 zł dla pasażera, który nie zapiął pasów
  • 300 zł i 10 pkt. karnych za przewożenie dziecka bez fotelika

Source: Guzik na pasach bezpieczeństwa pełni ważną funkcję, ale kierowcy o nim zapominają

Wycieraczki piszczą i zostawiają smugi? Nie kupuj nowych, tylko uratuj stare

Spis treści

Po czym poznać zużyte wycieraczki?

Zwykle problemy z wycieraczkami są łatwe do zauważenia. Albo inaczej – kiedy zauważamy pracę wycieraczek, to znaczy, że jest z nimi problem. Mamy na myśli sytuacje, kiedy wycieraczki:

  • zostawiają smugi
  • pozostawiają niewytarte miejsca
  • piszczą i skrzypią, chociaż szyba jest mokra
  • szarpią podczas wycierania mokrej szyby

Gdy zauważymy te objawy, trzeba jak najszybciej interweniować. Taka praca wycieraczek jest nie tylko irytująca, ale pogarsza naszą widoczność, co może być niebezpieczne. Ale czy znaczy to, że trzeba od razu kupować nowe wycieraczki?

Jak poprawić pracę wycieraczek?

Wycieraczki to element eksploatacyjny, więc naturalne jest, że z czasem się zużywają i ich guma traci swoje właściwości. Czasami nie jej starość jest tutaj problemem. Zanim więc wymienimy wycieraczki warto sprawdzić dwie rzeczy:

  • czy wycieraczki nie są zabrudzone
  • czy ramiona wycieraczek nie są wygięte

Pierwszy objaw ma miejsce, kiedy zanieczyszczenia przylegają do pióra wycieraczki i zakłócają ich pracę. Może to także prowadzić do porysowania szyby.

Chciał ukarać kierowcę Audi na oczach policji. Więcej już nie pojeździ

Druga sytuacja to przypadek, kiedy ramię nie jest ustawione pod kątem prostym w stosunku do szyby. Wtedy wycieraczka przylega do szyby pod złym kątem i na przykład podczas ruchu do góry działa prawidłowo, ale jej pióro nie może wygiąć się w drugą stronę podczas ruchu w dół. Wycieranie przebiega wtedy „pod włos”, co jest mocno irytujące i nieefektywne. Należy wtedy zdjąć wycieraczki i przyłożyć ich ramiona do szyby. Jeśli ich końcówki nie przylegają prawidłowo, trzeba z wyczuciem wygiąć wycieraczkę (używając do tego na przykład klucza jak dźwigni), aby powróciła ona do właściwego kąta.

Jaki rodzaj wycieraczek kupić do auta?

Jeśli wszystko jest w porządku, a wycieraczki nadal nie działają prawidłowo, trzeba je wymienić na nowe. Na rynku są obecnie dostępne trzy ich rodzaje:

  • wycieraczki tradycyjne (szkieletowe)
  • wycieraczki płaskie (bezszkieletowe)
  • wycieraczki hybrydowe

Pierwszy rodzaj wyróżnia się metalowym stelażem i jest typowy dla starszych samochodów. Stelaż ten ma zapewniać właściwy docisk pióra do szyby, ale nie jest ani estetyczny, ani aerodynamiczny, a do tego może rdzewieć po latach.

Wycieraczki płaskie znane są z nowych samochodów, ale da się znaleźć modele pasujące także do starszych aut. Poza lepszą estetyką oraz aerodynamiką po prostu działają lepiej.

Z kolei wycieraczki hybrydowe to rozwiązanie pośrednie. Mają niewielki stelaż, ale przypominają z wyglądu wycieraczki płaskie i również są bardzo skuteczne.

Source: Wycieraczki piszczą i zostawiają smugi? Nie kupuj nowych, tylko uratuj stare

Kupisz auto spalinowe zamiast elektrycznego? Zapłacisz 22 tys. zł. To projekt nowych przepisów

Dopłaty do aut elektrycznych są przereklamowane?

Przez lata rządy różnych krajów zachęcały swoich obywateli do zakupu aut elektrycznych, poprzez systemy dopłat, ulg oraz przywilejów. Teraz dopłaty stopniowo się kończą, a coraz częściej mówi się o przechodzenia ze strony zachęt, na stronę przymusu.

Tak od dawna jest na przykład w Norwegii, gdzie rząd nakłada ogromne podatki na pojazdy spalinowe. We Francji z kolei od lat działa, regularnie zaostrzany, system kar naliczanych zależnie od wysokości emisji CO2 przez dany samochód. Nikt nie zakazuje kupowania paliwożernych modeli. Władza tylko „subtelnie” wskazuje jedynie słuszny kierunek.

Nowe przepisy wprowadzą przymus kupowania pojazdów elektrycznych

Francuzi doszli ostatnio do wniosku, że nadal są zbyt łagodni dla kierowców i nie dość dobitnie ukierunkowują ich we właściwą stronę. Stąd pomysł na nowe przepisy, które miałyby uderzyć w przedsiębiorców. To znaczy wskazać im jedynie słuszny cel.

Minister mówi wprost – trzeba zakazać jazdy samochodami w weekendy

Według propozycji zawartych w nowelizacji, firmy mające we flocie ponad 100 pojazdów, musiałyby obniżyć średnią emisję CO2 dla floty z 50 do 20 g/km. Oznacza to inwestowanie wyłącznie w hybrydy plug-in oraz elektryki.

Elektryków zaś miałoby być coraz więcej. Nowelizacja wymagałaby, aby ich udział we flocie został zwiększony:

  • z 40 do 50 proc. do 2027 roku
  • z 70 do 80 proc. do 2030 roku
  • 90 proc. do 2031 roku
  • 95 proc. do 2032 roku

Niespełnienie tych wymogów karane byłoby kwotą nawet 5000 euro, czyli w przeliczeniu do 22 tys. zł. Kara naliczana byłaby od każdego samochodu.

Obecnie nie ma pewności, czy te przepisy wejdą w życie, lecz przypominamy, że kierowcy od lat płacą kary za to, że wybierają „niesłuszne” samochody.

Source: Kupisz auto spalinowe zamiast elektrycznego? Zapłacisz 22 tys. zł. To projekt nowych przepisów

Chciał ukarać kierowcę Audi na oczach policji. Więcej już nie pojeździ

Inny kierowca zdenerwował was na drodze. Co robicie? Niektórzy uważają, że najlepszym rozwiązaniem, jest poważne stworzenie zagrożenia drogowego dla siebie oraz innych. Tak jak ten kierowca białego busa.

Policjanci z chorzowskiej drogówki patrolowali Drogową Trasę Średnicową, kiedy nagle jadąca przed nimi Skoda zaczęła hamować na lewym pasie, a potem nagle uciekła na środkowy. Jej kierowca nie miał innego wyjścia, ponieważ również jadące lewym pasem Audi oraz bus, zaczęły mocno hamować.

Policjanci pozostali na pasie lewym, przez co byli zmuszeni do nagłego zahamowania z ponad 100 km/h do zera. Kierowca busa zatrzymał się na lewym pasie i wysiadł, chcąc najwyraźniej „porozmawiać” z kierującym Audi. Ten konfrontacji chciał uniknąć i wrzucił nawet wsteczny bieg, ale zobaczył stojący za nim radiowóz. W tym czasie kierowca busa podszedł do niego i zaczął coś mówić, gestykulując.

Pamiętasz o nowych zasadach policyjnej kontroli? Kara to nawet 30 tys. zł

Na tym nagranie się kończy, ale z policyjnego komunikatu wiemy, że policjanci nakazali obu kierującym pojechać za nimi w bezpieczne miejsce. Tam przeprowadzili „kontrolę drogową”. Na czym ona polegała i co udało im się ustalić? To zupełnie bez znaczenia, ponieważ policja nie wspomina o tym ani słowem. Dowiadujemy się jedynie, że:

Kierowcy, który sam chciał wymierzyć sprawiedliwość na drodze, nasi policjanci zatrzymali prawo jazdy. Za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym, zabrzanin odpowie przed sądem. Grozi mu zakaz prowadzenia pojazdów oraz wysoka grzywna.

Możemy jedynie domniemywać, że kierowcy busa nie spodobało się coś w zachowaniu kierowcy Audi, czego próbował dać wyraz. Zatrzymując się na lewym pasie drogi ekspresowej, co stanowi śmiertelne zagrożenie dla niego i dla innych kierujących. Zupełnie nie dziwi nas zatem decyzja policjantów z drogówki. Kierowcy, którzy uważają, że mogą nagle zatrzymywać się na drogach szybkiego ruchu i urządzać sobie pogawędki, powinni mieć zakaz prowadzenia pojazdów.

Source: Chciał ukarać kierowcę Audi na oczach policji. Więcej już nie pojeździ

Takich fotoradarów jeszcze w Polsce nie było. Mogą pojawić się w każdym miejscu

Spis treści

GITD zapowiada jeszcze więcej kontroli kierowców

Na temat rozbudowy systemu kontroli i karania kierowców, mówił w Wirtualnej Polsce inspektor Tomasz Połeć. Współtwórca CANARD-u, czyli Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, pod którego pieczą znajdują się wszystkie polskie fotoradary (i nie tylko), znowu pełni obowiązku zastępcy szefa GITD.

Zapowiedział rozbudowę sieci fotoradarów oraz odcinkowych pomiarów prędkości o kolejne 120-160 urządzeń. Pozwoli to jeszcze lepiej dyscyplinować kierowców na rosnącej liczbie dróg w Polsce.

Nowy rodzaj fotoradarów na polskich drogach

Połeć wspomniał także o planach zakupu popularnych w Niemczech mobilnych fotoradarów. Firma Vitronic zabudowuje je na przyczepkach, dzięki czemu łatwo można zmieniać ich lokalizację. W ten sposób kierowcy nie mogą jeździć na pamięć i zwalniać tylko w miejscach, gdzie wiedzą, że znajdują się fotoradary.

Zgodnie z polskim prawem takie radary również musiałyby być pomalowane na zwracający uwagę żółty kolor, więc spostrzegawczy kierowcy mogą zdążyć zareagować, nim zostanie im zrobiona kosztowna pamiątka. Mimo to skuteczność takich urządzeń powinna być znacznie wyższa, niż w przypadku klasycznych fotoradarów.

Minister mówi wprost – trzeba zakazać jazdy samochodami w weekendy

Kierowcy nie będą mogli wymigać się od mandatów z fotoradarów

Kolejny pomysł, o jakim wspomniał Połeć, to zmiana trybu karania kierowców, za wykroczenia zarejestrowane przez fotoradary. Obecnie procedura daje pewne możliwości migania się od odpowiedzialności, na przykład poprzez nieodbieranie korespondencji.

Pomysł jest taki, żeby mandaty z fotoradarów były nakładane w formie kar administracyjnych. Ułatwiłoby to ich egzekwowanie i nie dało możliwości unikania płacenia ich.

Source: Takich fotoradarów jeszcze w Polsce nie było. Mogą pojawić się w każdym miejscu

O krok od budowy nowego odcinka drogi S12. Ułatwi dojazd do granicy

Spis treści

Przebieg nowego fragmentu drogi ekspresowej S12

W ramach budowy nowego odcinka ekspresowej S12, powstanie dwujezdniowa droga z dwoma pasami w obu kierunkach, a także drogi do obsługi ruchu lokalnego, ekrany akustyczne, urządzenia ochrony środowiska oraz bezpieczeństwa ruchu drogowego. Planowanych jest m.in. sześć wiaduktów, most oraz siedem przejść dla zwierząt.

Bilsko 10-kilometrowy odcinek realizuje firma Intercor, a wartość umowy to niespełna 358 mln zł. Przebiegać on będzie nowym korytarzem przez gminy Trawniki oraz Piaski. Zaczynać będzie się na istniejącym węźle Piaski Wschód, który zostanie rozbudowany w ramach planowanej budowy drogi S17 Piaski – Łopiennik. Trasa S12 początkowo przebiegać będzie po północnej stronie obecnej DK12, następnie przetnie ją i od południa ominie Biskupice. Koniec odcinka planowany jest na wysokości Pełczyna, gdzie kierowcy zjadą drogą powiatową na obecną DK12.

Kierowca Bolta za dużo grał w GTA. Chciał wjechać swoim Priusem na BMW?

Zmiany w planach budowy drogi S12

Pierwotne plany budowy nowego odcinak S12 musiały jednak ulec zmianie, po wykonaniu badań geologicznych. Wyłączono z nich fragment o długości ok. 5,7 km na połączeniu zakładanych wcześniej dwóch odcinków – Piaski – Dorohucza oraz Dorohucza – Chełm. W rejonie planowanego węzła Dorohucza, pod warstwą ziemi, stwierdzono bowiem występowanie odpadów przemysłowych.

Zdecydowano się więc ominąć składowisko, zmieniając przebieg trasy między Pełczynem a miejscowością Chojno Nowe Drugie. To najkrótsza droga do realizacji tego fragmentu trasy i połączenia jej z sąsiednimi odcinkami.

Budowa drogi ekspresowej S12 Piaski – Dorohusk

Droga ekspresowa S12 między Piaskami i Dorohuskiem będzie miała ok. 75 km. W ubiegłym roku rozpoczęła się budowa obwodnicy Chełma, a pod koniec marca tego roku do Wojewody Lubelskiego trafił wniosek o wydanie decyzji na budowę odcinka Chełm – Dorohusk. Z kolei dla odcinka Dorohucza – Chełm wykonawca opracowuje dokumentację potrzebną do złożenia wniosku o wydanie zgody. Złożenie wniosku o wydanie tej decyzji planowane jest w drugim kwartale tego roku.

Source: O krok od budowy nowego odcinka drogi S12. Ułatwi dojazd do granicy

Rowerzysta potrącił samochód na przejściu. Tak, dobrze czytacie

Jak w dwóch krótkich zdaniach na temat trwającej 5 sekund sytuacji, dwukrotnie rozminąć się z prawdą? Okazuje się, że nie jest to wcale takie trudne, czego dowiódł popularny youtubowy kanał Stop Cham.

Kierowca Bolta za dużo grał w GTA. Chciał wjechać swoim Priusem na BMW?

Nagranie zatytułowano „Potrącenie rowerzysty na przejściu dla pieszych” i natychmiast widać, że nie jest to prawda. Rowerzysta nie znajdował się na przejściu dla pieszych, gdy potrącił go samochód. To on wjeżdżając na przejście dla pieszych, uderzył w narożnik samochodu.

Opis nagrania z kolei głosi: „Nieuważny rowerzysta który zbyt pewnie wjeżdża na przejście dla pieszych”. Jak rowerzysta może wjechać „zbyt pewnie” na przejście dla pieszych, skoro on w ogóle na tym przejściu nie ma prawa się znaleźć? Czy według autora tego opisu na tym polegała przewina rowerzysty, że wjechał na przejście „zbyt pewnie”?

Zauważmy jeszcze, że w tym miejscu nie było klasycznej sygnalizacji świetlnej, a jedynie ostrzeżenie o możliwości pojawienia się pieszych. Przejście do tego podzielono na dwa osobne, więc nawet gdyby ten rowerzysta był pieszym, to w momencie zderzenia wchodziłby dopiero na przejście. A prawo zabrania wchodzenia bezpośrednio pod zbliżający się pojazd, nawet na przejściach dla pieszych.

Source: Rowerzysta potrącił samochód na przejściu. Tak, dobrze czytacie

Po czym poznać nieoznakowany radiowóz? Tak sprawdzisz, czy jedzie za tobą policja

Z jakich aut korzysta policja jako nieoznakowanych radiowozów?

Od wielu lat polska policja wybiera jeden model samochodu, który można spotkać w całej Polsce w roli nieoznakowanego radiowozu. Kiedyś były to Ople Vectra, potem Insignie, a obecnie są to BMW serii 3. Można spotkać zarówno obecne jak i poprzednie generacje, a nawet zapomnianą wersję GT. Zwykle pod ich maskami pracuje 2-litrowy silnik o mocy około 250 KM.

Oprócz BMW polska policja lokalnie wybiera również inne modele, takie jak:

  • Skoda Superb
  • Volkswagen Passat
  • Renault Megane RS
  • Kia Stinger
  • Cupra Leon

Naprawdę powszechnie stosowane są BMW, Skody i Volkswageny, ale zdarzają się też niewielkie zakupy aut, w których zupełnie nie spodziewamy się policji, jak Stinger czy Leon. Trzeba więc być bardzo uważnym.

Kierowca Bolta za dużo grał w GTA. Chciał wjechać swoim Priusem na BMW?

Jak rozpoznać nieoznakowany radiowóz?

Niestety musimy od razu przyznać, że nie ma skutecznego sposoby, żeby z daleka rozpoznać nieoznakowany radiowóz. Wprawne oko fana motoryzacji może zauważyć, że auto które jedzie w oddali, to model używany przez policję, ale nawet wtedy może być za późno, na uniknięcie mandatu.

Żeby upewnić się, czy jedzie za nami radiowóz, trzeba przyjrzeć mu się z bliższej odległości. Zdradzają go:

  • sygnały świetlne ukryte w grillu
  • tablica informacyjna umieszczona za tylną szybą
  • duża kamera umieszczona za przednią szybą
  • dodatkowa antena (na przykład w BMW jest ona bardzo cienka i długa, w wychodzi z fabrycznej anteny w formie płetwy na dachu)
  • policjanci jeżdżą zawsze parami, są umundurowani i często na podszybiu kładą czapki

Policjantów w nieoznakowanych radiowozach zdradza także styl jazdy. Często jadą w kolumnie innych pojazdów i nagle ruszają do przodu, gdy któryś z pojazdów zacznie wyprzedzać pozostałe. Zdarza się im też przyklejać do takich kierowców, czekając aż popełnią kolejne wykroczenia.

Source: Po czym poznać nieoznakowany radiowóz? Tak sprawdzisz, czy jedzie za tobą policja

Pamiętasz o nowych zasadach policyjnej kontroli? Kara to nawet 30 tys. zł

Spis treści

Jakie są zasady policyjnej kontroli drogowej?

To jak przebiega policyjna kontrola i jak się podczas niej zachować, powinien wiedzieć każdy kierowca. Zwłaszcza, że obecnie obowiązująca procedura zwiększyła uprawnienia policjantów, pozwalając im łatwiej zapanować nad zatrzymanymi, którzy nie chcą współpracować.

Kierowca, któremu policjant wyda nakaz zatrzymania się powinien:

  • zatrzymać się w miejscu wskazanym przez policjanta lub pierwszym bezpiecznym
  • uchylić szybę
  • przygotować swoje dokumenty oraz dokumenty pojazdu
  • położyć ręce na kierownicy
  • oczekiwać na polecenia funkcjonariusza

Ważne jest, aby nie robić niczego więcej. Szczególnie złym pomysłem jest wysiadanie z pojazdu. Zarówno kierujący jak i pasażerowie, mogą zrobić to wyłącznie na polecenie funkcjonariusza. Kontrolowany ma obowiązek wykonywać wszystkie polecenia policjanta, takie jak poddanie się badaniu alkomatem, okazanie obowiązkowego wyposażenia pojazdu (trójkąt, gaśnica), itd.

Co grozi kierowcy, jeśli nie wykona polecenia policjanta?

Podstawowa zasada jest taka, że kierowca nie może odmówić wykonania polecenia policjanta. To, że ktoś uważa je za niepotrzebne, niewłaściwe lub nieuzasadnione, możemy później złożyć skargę na policjanta.

Oblał egzamin na prawo jazdy w kilkanaście sekund. Nawet nie zdążył ruszyć

Dyskutowanie z funkcjonariuszem, podważanie jego autorytetu i zakresu kompetencji, nigdy nie sprawi, że zmieni on zdanie. Możemy najwyżej sprawić, że straci cierpliwość, a tego byśmy nie chcieli.

Jeśli policjant uzna, że utrudniamy mu przeprowadzenie kontroli lub nasze zachowanie nosi znamiona stwarzania wobec niego zagrożenia, może użyć przymusu bezpośredniego. A to oznacza kajdanki, odwiezienie na komendę i postawienie zarzutów, z których będziemy musieli tłumaczyć się w sądzie. Sąd natomiast może wymierzyć nam karę nawet 30 tys. zł.

W jakich miejscach policja może ustawiać radiowozy podczas kontroli

Jedną z częstych kontrowersji, na jakie zwracali uwagę kierowcy, było ustawianie policyjnych radiowozów. Nie zawsze na widoku, sprawiając, że nie sposób było domyślić, się, że funkcjonariusze  prowadzą działania w tym miejscu. Kierujący niejednokrotnie zwracali wtedy uwagę, że policjanci sami łamią przepisy, więc dlaczego wymagają przestrzegania ich od innych. Co nigdy nie było dobrą linią obrony.

Podobne spekulacje ucięła nowelizacja, zgodnie z którą radiowóz można ustawiać w dowolnym miejscu, jeśli tylko nie stwarza zagrożenia w ruchu drogowym. Daje to policjantom większą swobodę podczas przeprowadzania kontroli i ucina spekulacje, że oni sami zachowują się niewłaściwie.

Source: Pamiętasz o nowych zasadach policyjnej kontroli? Kara to nawet 30 tys. zł

Największa kontrola kierowców od lat. Podczas GPR wszyscy będą obserwowani

Spis treści

GPR 2025, czyli wielkie mierzenie ruchu w Polsce

Obowiązek przeprowadzenia okresowych pomiarów ruchu przez zarządców dróg wynika z ustawy o drogach publicznych. Na drogach krajowych, zarządzanych przez GDDKiA, przeprowadzane są okresowo tzw. Generalne Pomiary Ruchu, które stanowią podstawowe źródło informacji o ruchu drogowym. Pozwalają one na określenie najważniejszych parametrów ruchu drogowego dla każdego odcinka sieci dróg krajowych, takich jak Średni Dobowy Ruch Roczny, struktura rodzajowa ruchu czy wielkość ruchu w poszczególnych okresach doby.

Wyniki GPR są wykorzystywane m. in.: do celów planistyczno-projektowych dotyczących sieci transportowej kraju, zarządzania ruchem, analiz bezpieczeństwa ruchu drogowego, analiz ekonomicznych oraz tych związanych z ochroną środowiska.

Generalne pomiary ruchu w Polsce są realizowane w okresach 5 letnich już od 1965 roku, a ich wyniki są zgodne z wymaganiami Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych (EKG ONZ). Od roku 2000 przeprowadzane są równolegle na drogach krajowych i wojewódzkich, zgodnie z metodą określaną przez GDDKiA.

Na potrzeby każdego GPR cała sieć dróg krajowych dzielona jest na jednorodne ruchowo odcinki pomiarowe, dzięki czemu możliwe jest poznanie charakterystyk ruchu dotyczących każdego z nich. W GPR 2025 sieć dróg krajowych zostanie podzielona na ok. 2400 odcinków pomiarowych zakwalifikowanych do danego typu odcinka w zależności m.in. do wielkości natężenia ruchu czy metody pomiarowej. Metody, która została doceniona przez EKG ONZ i będzie prezentowana innym krajom podczas zbliżającego się spotkania grupy roboczej zajmującej się statystykami transportowymi.

W jaki sposób wykonywany jest pomiar ruchu w Polsce?

Metoda Generalnego Pomiaru Ruchu zakłada zliczanie wszystkich pojazdów przejeżdżających przez przekrój odcinka pomiarowego i przypisywanie ich do wymaganych kategorii. Pomiary realizowane są w sposób automatyczny, półautomatyczny lub z wykorzystaniem kamer wideo.

Ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie nowego odcinka drogi S10. Znamy szczegóły

W przypadku dwóch pierwszych metod do określenia parametrów ruchu drogowego będą wykorzystywane dane z całego roku. Źródłami danych w pomiarach automatycznych i półautomatycznych będą m.in. dane ze Stacji Ciągłych Pomiarów Ruchu i innych systemów pomiaru ruchu GDDKiA, systemu poboru opłat e-TOLL obsługiwanego przez Krajową Administrację Skarbową czy systemów poboru opłat operatorów autostrad koncesyjnych.

Natomiast w przypadku technologii wideo, pomiary będą przeprowadzane w ciągu całego roku, w kilka specjalnie wybranych dniach pomiarowych, a na podstawie zebranych w ten sposób danych oraz współczynników rozszerzenia z pomiarów automatycznych obliczone zostaną dla nich średnie wielkości całoroczne. Co istotne, pomiary wideo przeprowadzane są tylko w dni takie jak wtorek, środa, czwartek i niedziela. Inne dni tygodnia, takie jak piątek czy poniedziałek, cechują się zbyt wysoką zmiennością w ciągu roku, z tego względu pomiar w takim dniu obarczony byłby zbyt dużą losowością.

Uśrednione wielkości ruchu w pozostałe dni tygodnia określane są na podstawie wskaźników wyznaczonych z pomiarów ciągłych, automatycznych.

Metodyka realizacji GPR zakłada zliczanie wszystkich pojazdów przejeżdżających przez przekrój odcinka pomiarowego w ciągu całego roku lub w wybranych dniach pomiarowych. Tego typu informacji nie można uzyskać z systemów flotowych czy nawigacyjnych, ani od operatorów telefonii komórkowej. Takie systemy dostarczają informacji tylko o pewnej próbie pojazdów lub użytkowników dróg i konieczne jest następnie ich rozszerzanie, które może być obarczone istotnym błędem. Niewątpliwie jednak tego typu dane oferują ogromną wartość, w kontekście budowy macierzy podróży użytkowników dróg czy też analiz prędkości pojazdów na sieci drogowej w ujęciu odcinkowym, a nie punktowym.

Czym będzie różnił się najbliższy pomiar ruchu od poprzednich?

Każdy kolejny GPR jest inny od poprzedniego. Podstawowym założeniem metody GPR jest zachowanie jak największej porównywalności wyników. Jednak ze względu na zmiany zachodzące w technologii pomiarowej oraz te w układzie dróg, a także w związku z bieżącymi potrzebami GDDKiA i innych użytkowników wyników pomiarów, wprowadzane są modyfikacje w metodzie pomiarowej.

Najważniejsze zmiany w metodzie pomiarowej GPR 2025, w stosunku do poprzedniego pomiaru generalnego:

  • Szersze wykorzystanie danych ze Stacji Ciągłych Pomiarów Ruchu drogowego GDDKiA jako źródła danych do pomiaru automatycznego – możliwe dzięki poprawie jakości danych z takich urządzeń;
  • Całkowita rezygnacja z pomiarów ręcznych – już w GPR 2020/21 na drogach krajowych nie było żadnego takiego punktu, ale dopuszczalne było jeszcze stosowanie tej metody pomiarowej;
  • Skrócenie kalendarza pomiaru dla odcinków z pomiarem półautomatycznym, z 9 dni pomiarowych do 5 dni pomiarowych;
  • Zwiększenie liczby odcinków pomiarowych typu E, na których pomiary realizowane są w ograniczonym zakresie. W ten sposób możliwe było zwiększenie ogólnej liczby odcinków pomiarowych GPR 2025 bez zwiększenia sumarycznej liczby godzin pomiarowych. Pozwoli to objąć pomiarem nawet krótkie odcinki pomiarowe na przejściach przez miejscowości, które do tej pory były pomijane ze względu na koszty;
  • Możliwości wykorzystania jako źródła nagrań do pomiarów ruchu kamer wykorzystywanych przez GDDKiA na cele monitorowania pasa ruchu drogowego i systemów zarządzania ruchem;
  • Zmiana godzin rozpoczęcia i zakończenia pomiarów krótkotrwałych, w dostosowaniu do możliwości oferowanych przez technologię wideo oraz dla poprawy dokładności zbieranych danych;
  • Zmiana kalendarza pomiaru, dotycząca przeniesienia pomiaru niedzielnego z listopada na październik, co przyniesie istotne korzyści organizacyjne, bez większego wpływu na dokładność wyników;
  • Modyfikacja wzorów obliczeniowych, uwzględniająca możliwość stosowania współczynników przeliczeniowych dla poniedziałków, a także zmiany w sposobie obliczania ruchu nocnego oraz w niedziele. Należy przy tym zaznaczyć, że dzięki lepszej jakości i dostępności danych z SCPR, praca nad wzorami obliczeniowymi GPR będzie prowadzona również w okresie realizacji pomiarów, tak by jak najlepiej odwzorować faktyczne wielkości ruchu na sieci w roku pomiarowym;
  • Realizacja potrzeb innych użytkowników wyników GPR, w tym wyodrębnienie w pomiarze podstawowym dodatkowej kategorii mikrobusów (liczba osób w pojeździe od 10 do 24, łącznie z kierowcą), określenie uśrednionej struktury kierunkowej dla każdego odcinka pomiarowego, zwiększenie liczby odcinków objętych pomiarem rozszerzonym.

Kiedy będą gotowe wyniki pomiaru ruchu w Polsce?

Wyniki GPR 2025, podobnie jak wyniki poprzednich pomiarów generalnych, będą dostępne w postaci zestawień tabelarycznych, opracowań opisowych oraz map. Na stronach internetowych zostaną opublikowane dane w formie przeznaczonej tylko do odczytu, a zainteresowanym podmiotom, udostępniane będą dane w postaci umożliwiającej ich szerszą analizę (np. pliki geoprzestrzenne).

Pierwsze podstawowe zestawienia wyników powinny być dostępne już w II kw. 2026 r. Natomiast ostateczne podsumowanie, obejmujące też ewentualne pomiary uzupełniające w roku 2026, jest planowane na III lub IV kw. 2026 r.

Source: Największa kontrola kierowców od lat. Podczas GPR wszyscy będą obserwowani

Kierowca Bolta za dużo grał w GTA. Chciał wjechać swoim Priusem na BMW?

Zdarzenie miało miejsce w Łomiankach na ulicy Warszawskiej. Domyślamy się, że kierowca Toyoty Prius+ wyprzedzał samochody stojące w korku bo albo mu się spieszyło i chciał dojechać na początek korka, albo zamierzał skręcić w lewo na najbliższym skrzyżowaniu. Czasami zdarzają się kierowcy, którzy planują drugi wariant, ale zwykle nie łamią przy tym przepisów tak bezczelnie.

Plan kierowcy Priusa był zupełnie niedopracowany, ponieważ droga nie była pusta i z naprzeciwka nadjeżdżały samochody. Wtedy kierujący białą Toyotą dodał gazu i najpierw uderzył w stojące obok BMW, a potem prawie na nie wjechał, unosząc w górę koła z prawej strony. Po chwili odbił w lewo i uciekł, a kierujący BMW ruszył za nim.

Tak całe zdarzenie zostało opisane pod nagraniem (pisownia oryginalna):

Kierowca Bolta jedzie pod prąd, opijając auta stojące w korku. Gdy pojawia się auto z przeciwka przeciska się pomiędzy innymi uszkadzając inne samochody, po czym ucieka. Dalsze losy zdarzenia na chwile obecną nie są nam znane.

Wiking zamienił drakkar na Miatę. Nie dał sobie w kaszę dmuchać agresywnemu rowerzyście

Jak wyjaśnić sytuację na nagraniu? Obstawiamy, że kierowca Bolta sądził, iż przeciśnie się między samochodami. Gdy się to nie udało, spanikował i dodał gazu, tylko pogarszając sytuację. Później po prostu uciekł, obawiając się konsekwencji.

Te mogą być bardzo poważne, ponieważ poza złamaniem szeregu przepisów, spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia. Powinien być więc traktowany tak, jak osoba, która prowadziła pod wpływem alkoholu.

Source: Kierowca Bolta za dużo grał w GTA. Chciał wjechać swoim Priusem na BMW?

Minister mówi wprost – trzeba zakazać jazdy samochodami w weekendy

Cele misji CO2 w Unii Europejskiej

Zacznijmy od nakreślenia szerszego kontekstu. UE chce ograniczyć całkowitą emisję CO2 o 65 procent do roku 2030 w porównaniu do roku 1990. Konieczne jest więc skierowanie w odpowiednią stronę wszystkich gałęzi gospodarki.

Aby usprawnić i lepiej ukierunkować działania, zmierzające w kierunku osiągnięcia tego celu, Niemcy chcą wprowadzić u siebie ustawę, która wprowadziłaby jeden konkretny cel dla całego rządu, a nie, jak dotychczas, rozproszone założenia dla poszczególnych resortów.

Zakaz jazdy samochodami w weekendy to realna propozycja

Przewiduje się, że wspomniana ustawa wejdzie w życie 15 lipca 2024 roku. Nie jest to jednak potwierdzone na sto procent. Co by się stało, gdyby nie udało się dotrzymać terminu?

Oblał egzamin na prawo jazdy w kilkanaście sekund. Nawet nie zdążył ruszyć

Minister transportu Volkser Wissing nakreślił w tej kwestii czarny scenariusz. Jego zdaniem konieczne byłoby podjęcie zdecydowanych i drastycznych działań, ukierunkowanych na redukcję emisji. Takich jak zakaz korzystania z samochodów osobowych w weekendy.

Propozycja wręcz absurdalna i suchej nitki nie zostawili na niej nie tylko zwykli obywatele, ale nawet przedstawiciele Greenpeace. Trudno sobie wręcz wyobrazić, jak wyglądałoby życie obywateli, gdyby w weekendy, chcąc wybrać się na wycieczką lub odwiedzić rodzinę, musieliby korzystać wyłącznie z komunikacji miejskiej lub rowerów.

Podobno wypowiedź ministra miała jedynie wzbudzić emocje i odwrócić uwagę od jego poprzednich działań, ale fakt pozostaje faktem. Taka propozycja padła, a nie od dziś wiemy, że coś co wczoraj było tylko absurdalnym żartem, dziś może być realnie rozważane, a w przyszłości faktycznie wprowadzone.

Source: Minister mówi wprost – trzeba zakazać jazdy samochodami w weekendy

Alfa Romeo Milano zakazana! Przez włoski atak na Polaków będzie inny model

Alfa Romeo Milano z fabryki w Tychach

Premiera nowego, miejskiego SUV-a Alfy Romeo wyczekiwana była od dłuższego czasu. Nie było żadną tajemnicą, że jako bliźniak Jeepa Avengera oraz Fiata 600, samochód będzie razem z nimi produkowany w Tychach. Tajemnicą nie była także nazwa modelu – Milano.

Tak mocne nawiązanie do dziedzictwa marki (w Mediolanie wszak powstała Alfa Romeo), pasowałoby raczej do modelu flagowego, a nie bazowego i do tego będącego bliźniakiem innych modeli. Dla producenta posiadanie popularnego auta, które wreszcie rozkręci sprzedaż, musiało być na tyle silne, by zdecydować się na nazwanie swojej nowości Milano, jakby na znak szansy i nadziei, jaką stanowi ten model dla całej marki.

To koniec Alfy Romeo Milano. Zastąpi ją inny model

Długo wyczekiwana przez świat motoryzacji premiera, okazała się być zaskoczeniem dla włoskich związków zawodowych oraz władz. Prawdziwym szokiem było dla nich to, że model który miał nazywać się Milano i będzie produkowany w Polsce, nazywa się Milano i jest produkowany w Polsce.

Fiat 600e z Polski ma już cenę. Tanio nie jest

Zaprotestował między innymi minister przemysłu Adolfo Urso. Przypomniał on, że włoskie prawo zakazuje nazywania produktów włosko brzmiącymi nazwami, jeśli nie są one wytwarzane we Włoszech. Dlatego parmigiano reggiano może być tylko włoski, a reszta świata musi zadowalać się parmezanem.

Początkowo tego oburzenia nikt nie traktował poważnie, ale ostatecznie okazało się ono zbyt poważne, aby władze koncernu Stallantis, przeszły wobec nich obojętnie. Trudno inaczej wyjaśnić, dlaczego nagle ogłoszono, że nie powstanie Alfa Romeo Milano. Zamiast niej będzie Alfa Romeo Junior.

Nie znamy szczegółów stojących za podjęciem tak poważnej zmiany. Lecz trudno o bardziej nijaką i sztampową nazwę dla najmniejszego modelu w gamie, niż Junior. Może było warto mimo wszystko, byle tylko zadowolić włoską dumę. Tylko nie przypominajcie im, że auto dalej będzie miało znaczek Alfa Romeo, a powstawać będzie w Polsce. Chyba, że Alfa Romeo nie ma nic wspólnego z Włochami, wtedy nie ma problemu.

Source: Alfa Romeo Milano zakazana! Przez włoski atak na Polaków będzie inny model

Mechanicy go nienawidzą. Wyciągnął pod blokiem silnik z Audi i go naprawia

Kiedyś każdy, chcąc nie chcąc, musiał być trochę mechanikiem samochodowym. Pojazdy takie jak Syreny, Maluchy czy Duże Fiaty wymagały stałej troski, znajomości działania podstawowych podzespołów oraz radzenia sobie z typowymi problemami. Kto nigdy nie widział odpalania zimą Malucha za pomocą kija od szczotki, ten nie zrozumie, z czym kiedyś musieli borykać się kierowcy.

W najlepszej sytuacji byli posiadacze domów z garażami, w których to garażach niektórzy budowali sobie kanały, aby móc zaglądać pod samochód i dokonywać niezbędnych inspekcji lub napraw. Ci mieszkający w blokach musieli radzić sobie na zwykłych parkingach.

Jeśli sądzicie, że są to opowieści o czasach dawno i słusznie minionych, to macie rację. Lecz zachowały się nadal przykłady tego, że nie wszyscy pozostają bezsilni w obliczu nowoczesnej motoryzacji.

Wiking zamienił drakkar na Miatę. Nie dał sobie w kaszę dmuchać agresywnemu rowerzyście

Mało kto może się równać z bohaterem tego krótkiego nagrania, zarejestrowanego z przejeżdżającego samochodu. Widać na nim „mechanika”, który na osiedlowym parkingu wyciągnął silnik z Audi A3. Swobodnie mógł go naprawiać, korzystając z tego, że jednostka napędowa wisiała na niewielkim żurawiu warsztatowym. Reszta mobilnego warsztatu znajdowała się w stojącym obok Volkswagenie Sharanie.

Możemy tylko pogratulować samodzielności, umiejętności oraz wiedzy. A także życzyć, aby straż miejska nie zainteresowała się takim zajęciem. Teoretycznie za zanieczyszczanie części drogi publicznej i ewentualne zagrożenie dla środowiska (w postaci na przykład rozlanego oleju), teoretycznie wiążą się z karami od 500 do 5000 zł.

Source: Mechanicy go nienawidzą. Wyciągnął pod blokiem silnik z Audi i go naprawia

Oblał egzamin na prawo jazdy w kilkanaście sekund. Nawet nie zdążył ruszyć

Oblał egzamin na prawo jazdy, zanim ruszył

Całe nagranie to tylko inscenizacja, ale dobrze pokazująca, w jak banalny sposób  można oblać egzamin na prawo jazdy kategorii A.

Egzaminator pyta egzaminowanego, który siedzi na motocyklu, czy jest gotowy do części praktycznej. Ten potwierdza. „Na pewno? Na pewno, na pewno?” – upewnia się egzaminator. Gdy mężczyzna potwierdza, że tak, może ruszyć. Lecz gdy próbuje to zrobić, dostaje polecenie zatrzymania się i jest informowany o pierwszym błędzie. Jaki to błąd? Nie opuścił szybki kasku.

Prosty błąd, każdemu może się zdarzyć. Ale teraz egzaminowany już na bank jest gotowy do ruszenia. Upewnia się, że ma pojechać na ósemkę, dodaje gazu i zaczyna puszczać sprzęgło. Popełnia w ten sposób drugi błąd i egzamin zostaje oblany. Co tym razem zrobił nie tak? Nie rozejrzał się.

Przygotowanie do jazdy to podstawa podczas egzaminu na prawo jazdy

Opisywany filmik może wydać się wam przesadą i mało poważnym podejściem do problemów, jakie mają kandydaci na kierowców. Wbrew pozorom nie ma tu żadnej przesady lub koloryzowania.

Wiesz, co różni tani kask od drogiego? To nagranie wyjaśnia wszystko

Podstawą do prawidłowego wykonania zadań podczas praktycznego egzaminu na prawo jazdy, jest odpowiednie przygotowanie. Konieczne jest więc przyjęcie odpowiedniej pozycji, wyregulowanie ustawienia fotela i kierownicy (w samochodach) oraz lusterek. Dobrze jest ruszyć każdym z tych elementów, nawet jeśli wydaje się wam, że są ustawione dobrze. Żaden egzaminator nie będzie mógł wam zarzucić, że nie sprawdziliście którejś z tych rzeczy.

Podobnie istotne jest rozglądnięcie się przed ruszeniem. Motocyklista na nagraniu wydaje się być tym wymogiem szczerze zaskoczony. Przecież stoi na pustym placu. Plac symuluje jednak realną sytuację drogową, a w takiej zawsze trzeba się rozejrzeć, upewniając, że można bezpiecznie ruszyć.

Source: Oblał egzamin na prawo jazdy w kilkanaście sekund. Nawet nie zdążył ruszyć

Czy rowerzysta może jechać chodnikiem? Kilka zasad, żeby nie dostać mandatu

Spis treści

Są rowerzyści, którzy chętnie i w każdych warunkach jeżdżą po ulicy, nawet jeśli łamią w ten sposób prawo i narażają się na niebezpieczeństwo oraz mandat. Większość cyklistów ma na szczęście z goła inna podejście i myśli przede wszystkim o wygodzie oraz bezpieczeństwie. Jazda ruchliwą ulicą nie spełnia żadnego z tych kryteriów, więc często decydują się na korzystanie z chodnika.

Wbrew temu, co wielu sądzi, prawo im na to pozwala. Muszą jednak spełnić pewne wymagania.

Czy rowerzysta musi jechać drogą dla rowerów?

Przepisy jasno określają to, jak musi jechać rowerzysta. Nie wszyscy o tym chcą pamiętać, ale Prawo o ruchu drogowym mówi wyraźnie, że:

Kierujący rowerem lub hulajnogą elektryczną jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów, drogi dla pieszych i rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeżeli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić.

Podkreślmy, że nie jest to zalecenie, tylko nakaz, który należy bezwzględnie przestrzegać. Tłumaczenia, że droga dla rowerów jest nierówna, albo zatłoczona, a my jedziemy szybką szosówką, to tylko dowód na to, że nie rozumiemy czym są przepisy prawa, albo uważamy, że stoimy ponad nimi.

Kiedy rowerzysta może zgodnie z prawem jechać chodnikiem?

Co do zasady, jeśli w danym miejscu nie jest wyznaczona droga dla rowerów, rowerzysta jest zobowiązany jechać ulicą. Przepisy mówią jednak, że cyklista może wyjątkowo jechać chodnikiem, kiedy:

  • opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem;
  • szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje drogi dla rowerów, drogi dla pieszych i rowerów lub pasa ruchu dla rowerów;
  • warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła)

Dziecko mające poniżej 10 lat jest przez prawo traktowane jako pieszy, więc musi korzystać z chodnika. Jego opiekun z oczywistych względów musi poruszać się razem z nim.

Jak jechać na rondzie bez znaku A-7? Jedni panikują, inni jadą „jak zawsze”

Kolejne dwa wyjątki to oczywiste przypadki, kiedy poruszanie się ulicą, stanowiłoby poważne zagrożenie dla rowerzysty. Korzystając z chodnika musi on jednak pamiętać, że jest tam tylko gościem. Przepisy mówią wprost, że:

Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego, zachować szczególną ostrożność, ustępować pierwszeństwa pieszemu oraz nie utrudniać jego ruchu.

Pamiętajcie więc, że jeśli jedziecie chodnikiem i dojdzie do zderzenia z pieszym, to bez względu na okoliczności, wina leżeć będzie po waszej stronie.

Kiedy rowerzysta może dostać mandat za jazdę po chodniku?

Jeżeli będziecie jechać chodnikiem zamiast drogą dla rowerów, to mandat macie jak w banku. Taryfikator przewiduje za to od 50 do 100 zł grzywny. Jeśli jedziecie chodnikiem zamiast ulicą, i nie korzystacie z żadnego z wymienionych wyjątków, również grozi wam mandat. Lecz jadąc rozsądnie, bezpiecznie i uważając na pieszych, powinniście się wybronić. W razie zatrzymania wyjaśnijcie spokojnie, że świadomi jesteście przepisów, ale podjęliście taką a nie inną decyzję, ze względu na własne bezpieczeństwo i to, że nie chcecie utrudniać ruchu samochodów.

W przypadku gdy jedziecie chodnikiem i nie stosujecie wspomnianych wyżej zasad, grozi wam 300 zł za złamanie nakazu:

  • jazdy z prędkością zbliżoną do pieszych
  • ustępowania pierwszeństwa pieszemu
  • nieutrudniania ruchu pieszemu

Source: Czy rowerzysta może jechać chodnikiem? Kilka zasad, żeby nie dostać mandatu

Ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie nowego odcinka drogi S10. Znamy szczegóły

Przebieg drogi ekspresowej S10 od Recza w kierunku Kalisza Pomorskiego

Trasa rozpocznie się za węzłem drogowym Recz, który powstanie na sąsiednim odcinku i przebiegać będzie na początku na północ od istniejącej DK10. Na wschód od Słutowa S10 pobiegnie przy istniejącej DK10. Na połączeniu z drogą powiatową w rejonie Żółwina zlokalizowany będzie węzeł drogowy. Trasa pobiegnie następnie na południe od linii kolejowej przechodząc na północną jej stronę w rejonie Prostyni. Odcinek zakończy się około kilometra za mostem na Drawie przed węzłem drogowym Cybowo. Jego długość to 15,2 km.

W ramach inwestycji przewidziano budowę sześciu wiaduktów, mostu, trzech przejść dolnych dla dużych zwierząt i czterech przejść górnych dla dużych zwierząt. Powstanie również 47 przepustów dla płazów i małych zwierząt. 

Budowa nowego odcinka drogi S10 powinna rozpocząć się w 2025 r. Przy sprawnym przebiegu całego procesu administracyjno-budowlanego kierowcy z nowej trasy skorzystają w 2028 r.

Przygotowania do budowy S10 na Pomorzu trwały kilka lat

Przygotowania do budowy drogi ekspresowej S10 na terenie Pomorza Zachodniego, rozpoczęły się w 2017 roku, kiedy Ministerstwo Infrastruktury przeznaczyło na ten cel 40 mln zł. W latach 2018-2019 była przygotowywana dokumentacja środowiskowa dla S10 Stargard – Piła. Szczegółowe inwentaryzacje przyrodnicze umożliwiły wskazanie optymalnego przebiegu trasy. W lipcu 2021 roku uzyskano decyzję środowiskową, która ustaliła przebieg 108 km drogi ekspresowej.

Następnie na początku 2022 roku podpisano umowy na opracowanie koncepcji programowych wraz z wykonaniem badań podłoża. Prace dokumentacyjne wraz z pracami terenowymi – sondowaniami i wierceniami na całym przebiegu trasy zostały zakończone w ubiegłym roku, co dało możliwość rozpoczęcia przetargów na realizację S10. 

Czy dziecko może jechać po chodniku rowerem? To zależy od wielu czynników

Droga ekspresowa S10 połączy Zachodnie Pomorze z centrum kraju

Droga S10, o długości ok. 410 km, będzie łączyła Szczecin przez Piłę, Bydgoszcz i Toruń z Warszawą. Realizacja wszystkich brakujących odcinków zapisana jest w Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. Będzie to bezpośrednie połączenie regionów Pomorza Zachodniego, północy Wielkopolski, Kujawsko-Pomorskiego i Mazowsza. Dzięki tej drodze powstanie alternatywny szlak transportowy na północ od autostrady A2.

Obecnie kierowcy oprócz wspomnianego wcześniej odcinka od Zdunowa (granica miasta Szczecin) do Stargardu oraz obwodnicy Wałcza w woj. zachodniopomorskim korzystają także z trzech innych odcinków S10. To obwodnica Wyrzyska (w części jednojezdniowa) w woj. wielkopolskim oraz Bydgoszcz Zachód – Bydgoszcz Południe i Toruń Zachód – Toruń Południe (jednojezdniowa) w woj. kujawsko-pomorskim. To w sumie ok. 60 km.

W realizacji są cztery odcinki od węzła Bydgoszcz Południe do węzła Toruń Południe. Pierwszy wniosek o ZRID został złożony w lipcu, drugi w sierpniu, a trzeci w grudniu ubiegłego roku. Dla czwartego odcinka, drugiej nitki południowej obwodnicy Torunia, w dalszym ciągu opracowywane są materiały do wniosku o ZRID.

W przygotowaniu znajdują się odcinki Wyrzysk – Bydgoszcz (40 km) oraz A1 – Obwodnica Aglomeracji Warszawskiej. Trwają też prace przygotowawcze związane z poszerzeniem około 35 km autostrady A1 na odcinku Toruń – Włocławek, który będzie miał wspólny przebieg z S10, o dodatkowy pas ruchu.

Na terenie woj. wielkopolskiego, złożyliśmy wnioski o uzyskanie DŚU dla odcinka Piła – Wyrzysk (o długości ok. 28 km) oraz dla dobudowy drugiej jezdni dla obwodnicy Wyrzyska (na odcinku 5 km).

Source: Ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie nowego odcinka drogi S10. Znamy szczegóły

Wiking zamienił drakkar na Miatę. Nie dał sobie w kaszę dmuchać agresywnemu rowerzyście

Jednym z głównych bohaterów tego nagrania jest kierowca Mazdy MX-5, który cieszył się przejażdżką bez dachu. Cieszył na tyle nieuważnie, że gdy zatrzymał się podczas skręcania w lewo na dużym skrzyżowaniu, nie zwrócił uwagi, że samochody już przejechały i może ruszać.

Ponury obraz jazdy po polskiej autostradzie. Kierowcy dalej nie potrafią po niej jeździć

Zniecierpliwiony kierowca białego dostawczaka, zamiast poczekać, wyprzedził nagrywającego i chciał też wyprzedzić Mazdę. Nagle zwolnił, a kierujący Miatą, który nareszcie się ocknął, ruszył, nie wziął pod uwagę, że biały dostawczak nie zahamował z uprzejmości, tylko na widok rowerzysty. Rowerzysty, którego kierowcy MX-5 zasłonił.

Kierujący kabrioletem zauważył rowerzystę zbyt późno, żeby zatrzymać się w porę, więc po wciśnięciu hamulca, pojechał jednak dalej. Rowerzysta też zwolnił i nie doszło do zderzenia.

Mimo to cyklista ruszył za kierowcą Mazdy, a gdy ten zatrzymał się na światłach, podjechał i sięgnął ręką, jakby chciał mu zabrać czerwoną czapkę. Między panami wywiązała się dyskusja, a rowerzysta ponownie sięgnął do kierowcy MX-5 i uderzył go, chociaż ten już odjeżdżał. Tego było już za wiele – kierowca wyskoczył z auta, zaczął agresywnie atakować rowerzystę pięściami, a nawet uderzył go kolanem w twarz. Po chwili kierujący chciał wrócić do auta, ale rowerzysta znów zaczął się do niego stawiać. Nie wiemy jak sytuacja się skończyła, ponieważ nagrywający odjechał.

Jaki z tej historii jest morał? Bądźcie uważni na drodze, szczególnie gdy jakiś cwaniak jedzie nieprzepisowo i zasłania wam widok. Nie dajcie ponieść się emocjom i nie zaczepiajcie innych, jeśli popełnią jakiś błąd na drodze. A przede wszystkim nie rozpoczynajcie bójek, bo tak ludzie cywilizowani po prostu nie robią. Poza tym nie wiecie, kto siedzi w drugim aucie. Może być to długowłosy wiking, który zacznie was okładać pięściami.

Source: Wiking zamienił drakkar na Miatę. Nie dał sobie w kaszę dmuchać agresywnemu rowerzyście

AFIR już weszło w życie. Nowe unijne prawo to rewolucja na polskich drogach

Spis treści

Co to jest AFIR i co zmienia w Polsce?

AFIR to rozporządzenie przygotowane przez Radę Unii Europejskiej, które weszło w życie 13 kwietnia 2024 roku. Są to przepisy narzucone odgórnie, więc nie muszą osobno ratyfikować ich krajowe parlamenty.

Nowe prawo o którym mowa dotyczy nie wszystkich dróg w naszym kraju, a jedynie tych, wchodzących w skład sieci transportowej TEN-T. Wyznaczona jest ona zgodnie ze szlakami komunikacyjnymi między wschodem i zachodem oraz północą i południem. Ideą jest zapewnienie jak najłatwiejszego przemieszczania się i transportu przez kraje członkowskie.

Takie szlaki komunikacyjne wymagają nie tylko odpowiednich dróg (tych mamy już 7,5 tys. km z czego 3,8 tys. km to tak zwana sieć bazowa), ale także infrastruktury. Także infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych, które przecież mają stać się docelowo jedynym środkiem transportu dostępnym na terenie UE. Za przyspieszenie jej rozwoju odpowiada właśnie AFIR.

Rozwój sieci ładowania samochodów elektrycznych w Polsce

Według danych PZPM obecnie (dane na koniec marca 2024) mamy w Polsce 3303 stacje ładowania z czego jedynie 30 proc. to szybkie ładowarki DC. Nie jest to dużo jak na prawie 55 tys. elektryków zarejestrowanych w naszym kraju, a co mają powiedzieć kierowcy z innych krajów, którzy przejeżdżają przez Polskę.

Ten problem ma rozwiązać rozporządzenie AFIR. Zgodnie z nim do końca 2025 roku przy drogach należących do bazowej sieci TEN-T (w Polsce 3,8 tys. km), co 60 km ma znajdować się przynajmniej jeden publiczny punkt ładowania o mocy przynajmniej 150 kW dla aut osobowych. Oprócz tego co 120 km powinny znajdować się punkty ładowania dla ciężarówek, oferujące moc przynajmniej 350 kW.

Ponury obraz jazdy po polskiej autostradzie. Kierowcy dalej nie potrafią po niej jeździć

Drugi etap wdrażania AFIR ma trwać do końca 2027 roku, kiedy to po dwa wspomniane punkty mają się znaleźć przy drogach sieci bazowej i przynajmniej po jednym przy pozostałych drogach TEN-T.

Rok 2030 to wymóg zapewnienia co najmniej dwóch punktów ładowania o mocy 350 kW, umiejscowionych co 60 km, dostosowanych do obsługi pojazdów ciężarowych.

Ostatni z etapów to przynajmniej dwa punkty ładowania o mocy 150 kW dla aut osobowych co 60 km. Termin oddania odpowiedniej infrastruktury to 2035 rok.

Czy wdrożenie AFIR powiedzie się w Polsce?

Teoretycznie nie mamy wyjścia i musimy dostosować się do wymogów opisanych w rozporządzeniu AFIR. Problem polega na tym, że budowa stacji ładowania to duża inwestycja, a drogi szybkiego ruchu z założenia poprowadzone są poza terenami miejskimi. Doprowadzenie tam przyłączy prądu o odpowiedniej mocy, to poważne wyzwanie i duży koszt.

Na tyle duży, że GDDKiA wyznaczając MOP-y przy nowych drogach ekspresowych, nie ma chętnych do budowy tam infrastruktury. Powodem są duże problemy, koszty oraz nieopłacalność stawiania tam ładowarek.

Source: AFIR już weszło w życie. Nowe unijne prawo to rewolucja na polskich drogach

„Magiczny” przycisk chroni kierowców przed mandatami, ale tylko niektórymi

Spis treści

Jak uniknąć mandatu? Niezawodny sposób jest tylko jeden

Kierowcy mają różne sposoby na uchronienie się przed mandatami. Do najpopularniejszych należą aplikacje, ostrzegające przed patrolami, ale jeżdżąc po znajomej okolicy, kierujący często bazują na własnym doświadczeniu oraz wiedzy na temat tego, gdzie zwykle „suszą”.

Niestety jedyny w pełni niezawodny sposób to… przestrzeganie przepisów. Nie każdemu taka odpowiedź się podoba, ale w czasach, kiedy kierowcy muszą uważać na policjantów z radarami, nieoznakowane radiowozy, fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości, a nawet drony, naprawdę coraz trudniej mieć pewność, czy ktoś nas właśnie nie namierza.

Jak działa ogranicznik prędkości w samochodzie?

To na kierowcy spoczywa pełna odpowiedzialność za to, żeby jechać przepisowo. Najczęściej kierujący nie zwracają uwagi na prędkość z jaką się poruszają, bezwiednie przekraczając dopuszczalny limit.

Rozwiązaniem tego problemu jest skorzystanie z ogranicznika prędkości, który nie pozwoli na zbyt szybą, nieświadomą jazdę. Przycisk go aktywujący znajduje się w jednej grupie z przełącznikami do tempomatu (zwykle obie te funkcje oferowane są razem). Zwykle ma on oznaczenie LIM lub piktogram, wyobrażający prędkościomierz z wyznaczoną na nim granicą, w stronę której zmierza strzałka. Podobny jest do przełącznika tempomatu, ale tam strzałka wskazuje na konkretne miejsce na skali prędkościomierza.

Po aktywowaniu ogranicznika prędkości, przełącznikami do regulacji prędkości na tempomacie, wybieramy maksymalną wartość, do jakiej możemy się rozpędzić. Od tego momentu, kiedy tylko zbliżymy się do zadanej prędkości, auto zmniejszy dopływ paliwa, nie pozwalając nam na zbyt szybką jazdę.

Policjant zmierzył mi radarem ujemną prędkość. Muszę przyjąć mandat, czy nie?

Jak dezaktywować ogranicznik prędkości?

Zwykle wstrzymać działanie limitera prędkości możemy tak samo, jak w przypadku tempomatu. Służy do tego przycisk z napisem „Cancel”, „0” lub dwoma pionowymi kreskami, układającymi się w znak pauzy. Wciskając przycisk ogranicznika, zupełnie go wyłączamy i po ponownym włączeniu, trzeba będzie go raz jeszcze ustawić.

Producenci przewidzieli także „awaryjny wyłącznik” limitera prędkości. Jeśli wciśniemy gaz w podłogę, auto odzyska pełną moc. W takiej sytuacji elektronika uznaje, że nagle potrzebujemy przyspieszyć, może być to spowodowane jakąś niebezpieczną sytuacją na drodze, więc nie powinna nas w żaden sposób ograniczać.

Taryfikator mandatów za prędkość 2024 rok

W kontekście ogranicznika prędkości, dobrze przypomnieć sobie obecnie obowiązujący taryfikator mandatów za prędkość. Nie są one niskie, a karę otrzymamy za jazdę o nawet kilka kilometrów na godzinę zbyt szybko. Z kolei przy poważniejszych przekroczeniach obowiązuje zasada recydywy – jeśli w ciągu dwóch lat ponownie zostaniemy przyłapani na zbyt szybkiej jeździe, kara będzie podwójna.

  • do 10 km/h – 50 zł, 1 pkt. karny,
  • od 11 do 15 km/h – 100 zł, 2 pkt. karne,
  • od 16 do 20 km/h – 200 zł, 3 pkt. karne,
  • od 21 do 25 km/h – 300 zł, 5 pkt. karnych,
  • od 26 do 30 km/h – 400 zł, 7 pkt. karnych ,
  • od 31 do 40 km/h – 800 zł (recydywa 1600 zł), 9 pkt. karnych,
  • od 41 do 50 km/h – 1000 zł (recydywa 2000 zł), 11 pkt. karnych,
  • od 51 do 60 km/h – 1500 zł (recydywa 3000 zł), 13 pkt. karnych,
  • od 61 do 70 km/h – 2000 zł (recydywa 4000 zł), 14 pkt. karnych,
  • ponad 70 km/h – 2500 zł (recydywa 5000 zł), 15 pkt. karnych.

Source: „Magiczny” przycisk chroni kierowców przed mandatami, ale tylko niektórymi

Dominic Toretto idolem polskich złodziei. Okradali tiry w czasie jazdy

Policjanci z Dolnego Śląska zatrzymali trzech mężczyzn, będących członkami zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się okradaniem ciężarówek z przewożonych towarów. Sposób ich działania był skuteczny, ale bardzo niebezpieczny.

Pod osłoną nocy podjeżdżali do pojazdu ciężarowego poruszającego się trasą szybkiego ruchu. Robili to z wyłączonymi światłami, aby kierujący ciężarówką nie zwrócił na nich uwagi. Zbliżali się maksymalnie do tylnej części naczepy i wówczas do działania wkraczali włamywacze.

To niezwykle ryzykowne zachowanie zostało zarejestrowane przez kamerę znajdującą się na jednej z naczep. Na nagraniu widać, jak jeden z mężczyzn w trakcie jazdy wydostaje się z wnętrza samochodu przez otwarte okno, po czym wchodzi na maskę. Gdy auto zbliża się do pojazdu ciężarowego, sprawca zrywa zabezpieczenie plandeki, a następnie dostaje się do wnętrza naczepy.

Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Nagranie przedstawia również, jak mężczyzna opuszcza część ładunkową w podobny sposób. Z naczepy zeskakuje na maskę samochodu, po czym przez otwarte okno dostaje się do wnętrza. Wszystko dzieje się przy asekuracji drugiego z mężczyzn, jadącego osobówką. Dzięki temu nietypowemu sposobowi działania, przestępcy zwykle pozostawali niezauważeni. Dopiero po dotarciu transportu na miejsce okazywało się, że część towarów zniknęła.

Nie mogli jednak pozostać niezauważeni w nieskończoność. Podczas kolejnej próby kradzieży, kierowca ciężarówki zwrócił uwagę na nietypowo jadące BMW i powiadomił policję. Funkcjonariusze odnaleźli wskazany samochód, poruszający się drogą ekspresową S8 i zatrzymali je do kontroli. Podróżowało nim trzech Ukraińców. Z uwagi na uzasadnione podejrzenie, iż mogli to być sprawcy zgłoszonego usiłowania włamania i kradzieży, zostali zatrzymani.

Podczas sprawdzania ich samochodu odnaleziono różnego rodzaju narzędzia mogące służyć do pokonywana zabezpieczeń. Wtedy też do działań włączyli się funkcjonariusze wydziału do walki z Przestępczością Samochodową i Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Przeszukano mieszkania podejrzanych, gdzie znaleziono kolejne narzędzia, mogące służyć do okradania transportów.

Podejrzanym zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz usiłowanie kradzieży z włamaniem za co grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. Wobec trzech obywateli Ukrainy zastosowano tymczasowy areszt na 3 miesiące.

Source: Dominic Toretto idolem polskich złodziei. Okradali tiry w czasie jazdy

Czy dziecko może jechać po chodniku rowerem? To zależy od wielu czynników

Spis treści

Ile lat musi mieć dziecko, żeby jechać na rowerze?

Wspólne wycieczki rowerowe to doskonały sposób na spędzanie czasu z dziećmi, ale czy wiecie, jakich przepisów trzeba wtedy przestrzegać? Zacznijmy od tego, jak dziecko możemy przewozić. Reguluje to art. 33, ust. 2 Prawa o ruchu drogowym:

Dziecko w wieku do 7 lat może być przewożone na rowerze, pod warunkiem że jest ono umieszczone na dodatkowym siodełku zapewniającym bezpieczną jazdę.

Wielu rodziców posiada takie siodełka, ale warto przypomnieć, że to nie tylko przejaw ich zapobiegliwości i rozsądku, ale przede wszystkim obowiązek.

Czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku

Każdy rowerzysta wie, że jego miejsce jest na drodze dla rowerów, a nie na chodniku. Nie brakuje więc rodziców, którzy chcą zaszczepić właściwe zachowania w swoich pociechach. Nie wiedząc, że w ten sposób łamią prawo. Przypomnijmy art. 2, ust. 18 Kodeksu drogowego:

Pieszy – osoba znajdująca się poza pojazdem na drodze i niewykonująca na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, hulajnogę elektryczną, urządzenie transportu osobistego, urządzenie wspomagające ruch, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także dziecko w wieku do 10 lat kierujące rowerem pod opieką osoby dorosłej.

Ponury obraz jazdy po polskiej autostradzie. Kierowcy dalej nie potrafią po niej jeździć

Dobrze czytacie. Dziecko do 10 roku życia nie tylko może jechać chodnikiem. Ono ma taki obowiązek, bo formalnie jest pieszym. Razem z nim chodnikiem porusza się także jego opiekun:

Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem.

Kiedy dziecko może jeździć rowerem po drogach dla rowerów?

Warunki, jakie dziecko musi spełnić, aby stać się pełnoprawnym rowerzystą, są dwa:

  • ukończenie 10. roku życia
  • uzyskanie karty rowerowej

Dopiero po spełnieniu tych warunków, możemy wspólnie z dzieckiem poruszać się po drogach dla rowerów, a jeśli ich nie ma, po ulicach. Nie każdy rodzic uważa niestety, że karta rowerowa jest do czegokolwiek potrzebna, ale nie chodzi tu przecież o szacowanie prawdopodobieństwa tego, czy o uprawnienia dziecka zapyta nas policjant. Chodzi o obiektywne sprawdzenie jego wiedzy na temat ruchu drogowego oraz znaków drogowych, bez której nie ma mowy o bezpiecznej jeździe. A bezpieczeństwo dziecka, leży chyba na sercu każdego rodzica, prawda?

Source: Czy dziecko może jechać po chodniku rowerem? To zależy od wielu czynników

Granaty, niewybuchy, amunicja i silnik od Nebelwerfera to tylko część znalezisk na budowach dróg

Spis treści

Po wydaniu przez właściwego wojewodę decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej i przekazaniu placu budowy, wykonawca może rozpocząć roboty w terenie. Najpierw prowadzone są prace przygotowujące teren pod inwestycję. Obejmują one m.in. niezbędne inwentaryzacje, prace geodezyjne oraz saperskie rozpoznanie terenu. Pozwala ono sprawdzić obszar pod przyszłą drogę pod kątem ewentualnych niewybuchów, jeszcze zanim na placu budowy pojawi się ciężki sprzęt.

Niewybuchy oraz amunicja to częsty widok na budowach dróg

Zdarza się, że czasem pozostałości działań wojennych odkrywane są jeszcze w trakcie prowadzonych prac budowlanych. Wtedy także do akcji wkraczają saperzy, którzy zajmują się wydobyciem niewybuchów lub niewypałów oraz ich unieszkodliwieniem.

Rozpoznanie saperskie nie jest przeprowadzane w obrębie przebudowywanych i remontowanych dróg. Czasem jednak i tutaj w trakcie prac budowlanych wykonawcy trafiają na niewybuchy. Za każdym razem w takiej sytuacji wzywani są saperzy. Na czas prowadzonych czynności wstrzymuje się budowę, a jej pracowników ewakuuje.

Jakie niebezpieczne materiały znajdowano podczas budowy dróg?

W trakcie realizacji odcinków przyszłej drogi ekspresowej S19 pomiędzy Krosnem a Duklą, przebiegających przez teren na których jesienią 1944 r. rozegrała się bitwa o Przełęcz Dukielską, natrafiono na pozostałości po stoczonych walkach. Na odcinku Krosno (Iskrzynia) – Miejsce Piastowe zneutralizowano dwa granaty moździerzowe kal. 88 mm, elektronową bombę zapalającą, pocisk artyleryjski 105 mm i granat ręczny. Z kolei na odcinku Miejsce Piastowe – Dukla znaleziono granat moździerzowy kal. 82 mm, trzy pociski artyleryjskie kal. 75 mm oraz granat ręczny.

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

W listopadzie ub. roku, na budowie obwodnicy Metropolii Trójmiejskiej, na odcinku pomiędzy węzłami Chwaszczyno i Żukowo, natrafiono na głębokości ok. 1,7 m na cztery pociski i dwie łuski. Wezwani na miejsce saperzy, po dokładnym przebadaniu terenu, odkryli w sumie 18 sztuk amunicji artyleryjskiej oraz osiem pocisków i osiem łusek

Z kolei podczas budowy zachodniej obwodnicy Brzeska w ciągu DK75, w listopadzie 2023 r., nad brzegiem Uszwicy natrafiono na niemiecki pocisk artyleryjski 100 mm z II wojny światowej. Znaleziskiem zajęli się saperzy. Podobnie jak granatem moździerzowym kal. 82 mm znalezionym na początku marca br., podczas humusowania w rejonie skrzyżowania DK22 z drogą na Nową Cerkiew.

Od października 2023 r., na terenie rozbudowy DK61 Legionowo – Zegrze, znaleziono w sumie 38 niewybuchów. Wśród nich było m.in.: pięć granatów moździerzowych kal. 82 mm i tyle samo pocisków artyleryjskich kal. 75 mm, do tego pociski przeciwpancerne – dwa kal. 75 mm i jeden kal. 88 mm, małą bombę lotniczą, rakietę katiusza i silnik rakietowy pocisku Nebelwerfer.

Znaleziska na budowach dróg to nie tylko materiały niebezpieczne

Odkrycia na budowach dróg to nie tylko niewybuchy. Inwestycje drogowe i związane z nimi badania archeologiczne, często prowadzą do odkrycia śladów przeszłości, sięgających setek, a nawet tysięcy lat wstecz. Przy okazji budowy dróg odnajdywane są m.in. pozostałości dawnych siedlisk ludzkich, mogiły, a także przedmioty codziennego użytku, takie jak naczynia, monety czy biżuteria.

Source: Granaty, niewybuchy, amunicja i silnik od Nebelwerfera to tylko część znalezisk na budowach dróg

Ponury obraz jazdy po polskiej autostradzie. Kierowcy dalej nie potrafią po niej jeździć

Autostrada A1, autor nagrania jedzie lewym pasem za białą Skodą. Po chwili Skodę blokuje… Porsche? Nie, Porsche blokowane jest przez Audi, które blokują kolejne samochody.

Chciałoby się powiedzieć – dzień jak co dzień na polskiej autostradzie. Sznur samochodów na pasie lewym, a prawy pas pusty. Bo gdzieś tam hen na horyzoncie, jest jakiś maruder, który nie zjedzie na prawo dopóki nie wyprzedzi wszystkiego w zasięgu wzroku, a inni nie chcą dać się zablokować na prawym pasie.

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Wreszcie kierowca Skody robi jedyną rozsądną rzecz i wyprzedza sznur aut prawym pasem. „Zapomina” tylko, że nie powinien podczas takiego manewru spychać nikogo siłą na pobocze. Dopełniając ponurego obrazu polskiej autostrady.

Source: Ponury obraz jazdy po polskiej autostradzie. Kierowcy dalej nie potrafią po niej jeździć

Jak jechać na rondzie bez znaku A-7? Jedni panikują, inni jadą „jak zawsze”

Spis treści

Jakie są zasady jazdy po rondzie?

Zasady jazdy po rondzie, powinny być doskonale znane każdemu kierowcy. A jeśli nie są, to zawsze sobie można to doczytać w Kodeksie drogowym, prawda? Jeśli tak sądzicie, to czeka was spore zaskoczenie, bo Prawo o ruchu drogowym nie precyzuje w ogóle tego, czym jest rondo.

Przeoczenie ustawodawcy? Bynajmniej. Na rondzie obowiązują takie same zasady, jak na każdym innym skrzyżowaniu. Wielu kierowcom trudno to jednak zrozumieć, ze względu na sam kształt ronda.

Wzmiankę na temat tego rodzaju skrzyżowania, znajdziemy jedynie w rozporządzeniu dotyczącym znaków i sygnałów drogowych. Tam możemy przeczytać w par. 36, pkt. 1:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Kto ma pierwszeństwo na rondzie?

Powyższa informacja na temat ruchu na rondzie, dla wielu kierowców oznacza więcej pytań, niż odpowiedzi. Tymczasem oznacza to, że poruszać się po nim należy, jak po każdym innym skrzyżowaniu.

Oznacza to, że wjeżdżając na rondo mamy pierwszeństwo, natomiast gdy już na nie wjedziemy, musimy ustępować pierwszeństwa pojazdom, które chcą wjechać na obwiednię.

Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Tak – dobrze widzicie. To kierowca WJEŻDŻAJĄCY na rondo ma pierwszeństwo. Sam znak C-12 informuje jedynie o kierunku jazdy po rondzie, ale w żaden sposób nie porusza kwestii pierwszeństwa. Oznacza to, że samo rondo oraz prowadzące do niego drogi, to skrzyżowania równorzędne. W takich miejscach pierwszeństwo ma kierujący, którego mamy po prawej stronie, czyli w tym przypadku wjeżdżający na rondo.

Jaką funkcję pełni znak A-7 na rondzie?

Przyznacie, że opisana reguła pierwszeństwa na rondzie wydaje się nielogiczna, bo kierujący podświadomie uważają, że skoro na rondo się wjeżdża, to ci którzy już wjechali, mają pierwszeństwo. Dlatego też przed rondami niemal zawsze ustawiany jest znak A-7, zmieniający pierwszeństwo na takie, jakie intuicyjnie jest bardziej logiczne.

Trzeba jednak zawsze być czujnym, szczególnie w nowych dla nas miejscach. Nie ma obowiązku umieszczania znaku A-7 przed rondem i można w Polsce znaleźć takie miejsca. Konieczne jest więc uważne obserwowanie znaku.

Jaki mandat grozi za zignorowanie znaku A-7?

Jeśli nie dostosujemy się do znaku A-7, a więc wymusimy pierwszeństwo na innym uczestniku ruchu, grozi nam mandat do 500 zł. To jednak wariant optymistyczny.

Pesymistyczny jest za to taki, że wymuszając pierwszeństwo, doprowadzimy do kolizji. Wtedy kwota mandatu wzrośnie do 1000 zł plus ewentualne doliczenie kary za przyczynę doprowadzenia do zdarzenia, a więc kolejne 500 zł.

Source: Jak jechać na rondzie bez znaku A-7? Jedni panikują, inni jadą „jak zawsze”

Kierowca tira złamał przepisy i zniszczył Citroena. Policja zrzuca winę na kierującą osobówką

Spis treści

Tir zniszczył osobówkę, ale to nie wina jego kierowcy?

Zdarzenie miało miejsce w Zamościu. Jadący nieprzepisowo tir uderzył w skręcającego Citroena Xsarę Picasso, który został poważnie uszkodzony. Kto był winny tego zdarzenia?

Jak wyjaśniła kierująca Citroenem w programie Polsatu „Interwencja”:

Po pierwsze przez to, że jakiś bandyta drogowy spowodował wypadek, który mógł się skończyć znacznie gorzej, a po drugie zostałam skrzywdzona przez policję niesłusznym oskarżeniem. Rzecznik natychmiast wydał oświadczenie dyskredytujące mnie jako kierowcę. Sytuacja była opisana w ten sposób, że kierowca biedny i niewinny został zaatakowany przez Citroena.

Takiej interpretacji sytuacji zaprzecza Dorota Krukowska-Bubiło z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu, mówiąc że: „Na miejscu kolizji żaden z uczestników nie został uznany za winnego”.

Policja z Zamościa feruje wyrokami zamiast sądu

Czy zatem policjantka z Zamościa kłamie? I tak i nie. Miejscowi policjanci sami chyba nie rozumieją sprawy i sami sobie przeczą. Oficjalny komunikat w tej sprawie na stronie KMP Zamość ma tytuł „Kierując osobowym Citroenem uderzyła w ciężarówkę”. Następnie czytamy, że: „56-latka kierując Citroenem na skrzyżowaniu ulic Starowiejskiej i Legionów nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu i uderzyła w naczepę pojazdu ciężarowego a następnie w uliczną latarnię”. Później w tekście ponowiona jest informacja, że to kierująca osobówką wymusiła pierwszeństwo.

Przechodniu, weź cegłę i postrasz kierowcę. Specjalna akcja była tak głupia, że aż głupia

Logiczny wniosek z takich słów jest jeden. To pani Beata zawiniła. Lecz policja, akapit dalej nagle stwierdza, że „wyjaśnia okoliczności” i „zbiera materiały”, a sprawę rozstrzygnie sąd. Skoro sprawa dopiero ma być wyjaśniona, to dlaczego cały komunikat jest w tonie winy kierującej Citroenem? Komunikat napisała zresztą wspomniana już Dorota Krukowska-Bubiło.

Jak naprawdę doszło do zderzenia tira i osobówki w Zamościu?

Dokładny przebieg zdarzenia został zarejestrowany dzięki dwóm kamerkom, zamontowanym w Citroenie. Na nagraniu widać, że kierowca tira zachował się, jakby jechał po swoim prywatnym placu zabaw. Zamiast stosować się do znaków i organizacji ruchu, zaczął zjeżdżać na prawy pas jeszcze przed skrzyżowaniem, poruszając się częściowo pasem do jazdy na wprost, a częściowo do skrętu w prawo i przecinając linie ciągłe oraz dwie powierzchnie wyłączone z ruchu. Jego zachowanie było skandaliczne i po prostu bezczelne.

Lecz nie mylili się policjanci mówiąc, że to kierująca Citroenem wjechała w tira. Jechała ona, jakby bezkolizyjny pas do skrętu zwalniał jej z jakiejkolwiek ostrożności i obserwacji drogi. Nie dało się nie zauważyć, jadącego po skosie tira, pakującego się prosto na jej pas. Dało się to zrobić tylko przy całkowitym braku obserwacji drogi.

To może być poważnym obciążeniem dla kierującej Citroenem. Kierowca ma obowiązek zawsze zachować ostrożność, a szczególną, kiedy na przykład wjeżdża na drogę z pierwszeństwem. Wyroki w takich sprawach bywają bardzo różne, ale zwykle kierowcy wyjeżdżający bez patrzenia na drogę z pierwszeństwem, są na straconej pozycji. W tym przypadku jednak kierowca tira złamał wszelkie zasady, a kierująca Citroenem wykonywała skręt (teoretycznie) bezkolizyjny. Sprawa nie jest więc prosta.

Pani Beacie w walce o „sprawiedliwość i dobre imię” pomagają w tym reporterzy „Interwencji”. Jednoznaczne sugerowanie w policyjnych komunikatach, że to ona jest winna zdarzenia, to poważne naruszenie ze strony policji. Z drugiej strony pani Beata mówi o „wypadku”, chociaż nic jej się nie stało, a w niektórych mediach twierdzi nawet, że: „facet z tira po prostu chciał ją zabić”, jakby nie rozumiejąc, że chcąc sztucznie dodać zdarzeniu dramatyzmu, oskarża kierowcę tira o celowe usiłowanie zabójstwa. Sama więc teraz może zostać oskarżona o to, o co sama oskarża policję.

Source: Kierowca tira złamał przepisy i zniszczył Citroena. Policja zrzuca winę na kierującą osobówką

Policjant zmierzył mi radarem ujemną prędkość. Muszę przyjąć mandat, czy nie?

Spis treści

Co oznacza ujemna prędkość na policyjnym radarze?

Z taką sytuacją spotkał się ostatnio pewien motocyklista z powiatu tarnowskiego. 36-latek został zatrzymany przez policję, która pokazała mu zdjęcie zrobione przez laserowy miernik, na którym widniała prędkość -122 km/h.

Czy to znaczy, że mężczyzna cofał się w czasie i przestrzeni? Bynajmniej. Radary zwykle pokazują prędkość „dodatnią”, ponieważ standardowy pomiar odbywa się, gdy pojazd zbliża się do urządzenia. Tu sytuacja była odwrotna.

Na zdjęciu z radaru widzimy tył motocykla. Można się domyślać, że mężczyzna minął patrol, a potem dodał gazu, przekonany, że już jest „bezpiecznie”. Nie wiedział, że policjanci mogą mierzyć prędkość także oddalających się od nich pojazdów.

Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Czy pomiar ujemnej prędkości przez policję jest ważny?

Ujemna prędkość na radarze może wygląda dziwnie, ale jest to normalny i wiarygodny pomiar. Policjant może na jego podstawie wystawić mandat, a kierowanie sprawy do sądu tylko na podstawie „minusa”, jest z góry skazane na porażkę.

Wspomniany motocyklista nie miał więc szans obrony. Musiał przyjąć mandat na 2500 zł, 15 punktów karnych i pożegnać się z prawem jazdy na 3 miesiące.

Taryfikator mandatów za prędkość w 2024 roku

Przy okazji warto przypomnieć, ile wynoszą obecnie mandaty za prędkość. Zasada recydywy działa, kiedy popełnimy takie samo wykroczenie po raz drugi w ciągu dwóch lat.

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Source: Policjant zmierzył mi radarem ujemną prędkość. Muszę przyjąć mandat, czy nie?

Dopisali ci kod 01.06 do prawa jazdy? Wysoki mandat to najmniejszy problem

Spis treści

Gdzie znajdują się kody w prawie jazdy?

Z przodu prawa jazdy znajdziemy nasze dane osobowe, numer prawa jazdy oraz nasze zdjęcie. Na odwrocie z kolei zawarto informacje na temat kategorii prawa jazdy, jakie posiadamy. A ilu z was zwróciło uwagę na sam dół prawa jazdy, gdzie znajdują się dodatkowe, zakodowane informacje?

Co oznaczają kody od 01.01 do 01.07 w prawie jazdy?

W rubryce numer 12 prawa jazdy, a więc ostatniej na blankiecie, znaleźć można nic niemówiące większości osób kody. Aby je rozszyfrować, musimy sięgnąć do załącznika numer 1 do rozporządzenia w sprawie wzorów dokumentów stwierdzających uprawnienia do kierowania pojazdami. Czytamy w nim, że:

W polach kolumny oznaczonej liczbą 12 umieszcza się liczbowe oznaczenia kodów i subkodów, które określają następujące ograniczenia w korzystaniu z uprawnień lub informacje dodatkowe.

Znajdziemy tam bardzo długą listę najróżniejszych pozycji, między innymi dotyczącymi wymaganych modyfikacji pojazdu, wynikających na przykład ze stwierdzonego inwalidztwa. Nas jednak interesują informacje z punktu pierwszego „wymagana korekta lub ochrona wzroku”:

  • 01.01 – okulary,
  • 01.02 – soczewka(i) kontaktowa(e),
  • 01.05 – przepaska na oko,
  • 01.06 – okulary lub soczewki kontaktowe,
  • 01.07 – indywidualna korekta lub ochrona wzroku

Brakujące punkty dotyczyły okularów ochronnych (01.03) oraz przyciemnionych szkieł (01.04), wycofane przy okazji nowelizacji.

Czy stosowanie się do kodów w prawie jazdy jest obowiązkowe?

Tak, znajomość znaczenia tych kodów oraz stosowanie się do nich jest obowiązkiem kierowcy. Teoretycznie każdy kierowca ma tego świadomość, ponieważ kody nie pojawiają się znikąd. Podczas badania lekarskiego przed uzyskaniem uprawnień, kandydat na kierowcę jest informowany o tym, że przy jego wadzie wzroku, konieczne jest stosowanie na przykład szkieł korekcyjnych.

Autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna. Padła konkretna data

Wiele osób uważa jednak, że wymagane jest tylko to, aby ich wada została właściwie skorygowana. Jeśli więc kiedyś chodzili w okularach, a teraz częściej decydują się na soczewki kontaktowe, to wszystko jest w porządku. Tymczasem grozi za to mandat.

Mandat za jazdę bez okularów w 2024 roku

Podczas kontroli dla policjanta nie ma znaczenia, że za młodu nosiliśmy okulary, a teraz wolimy soczewki kontaktowe. Jeśli nie mamy odpowiedniego kodu w prawie jazdy, nie spełniamy wymogu, aby nam te uprawnienia przysługiwały. Innymi słowy, zostaniemy potraktowani jako osoba prowadząca pojazd bez uprawnień.

W takiej sytuacji policjant nałoży na nas mandat karny w wysokości 1500 zł. Zakaże również dalszej jazdy, a sąd orzeka zakaz prowadzenia pojazdów na przynajmniej pół roku.

Czy można zmienić kod w prawie jazdy?

Na szczęście dla kierowców, kody w prawie jazdy nie są wpisane tam na stałe. Jeśli nastąpiła zmiana w naszym stanie zdrowia, albo naszych preferencji, powinniśmy udać się do lekarza mającego stosowne uprawnienia.

Najlepiej poprosić o przyznanie kodu 01.06, czyli pozwalającego na prowadzenie zarówno w okularach korekcyjnych, jak i w soczewkach kontaktowych. W ten sposób będziemy mieli pełną swobodę, bez narażania się na ewentualny mandat.

Source: Dopisali ci kod 01.06 do prawa jazdy? Wysoki mandat to najmniejszy problem

Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Niemcy zwracają uwagę na niebezpieczne klamki w samochodach

Niemiecka organizacja ADAC przyjrzała się coraz popularniejszym aerodynamicznym klamkom w samochodach. Najczęściej można je spotkać w modelach elektrycznych, ale nie jest to regułą. Producenci korzystają z nich w pogoni za jak najlepszą aerodynamiką, poprawiającym zużycie paliwa lub energii elektrycznej.

Zasada ich działania jest prosta. Kiedy otwieramy pojazd, klamki się wysuwają i pozwalają na swobodne otworzenie drzwi. Po ruszeniu, klamki licują się z nadwoziem, zapewniając idealną aerodynamikę. Rodzi to potencjalnie poważne zagrożenie.

W momencie wypadku, samochody automatycznie otwierają centralne zamki i w opisywanych przypadkach, wysuwają klamki. Jeśli tego nie zrobią, zwykle klamkę da się ręcznie wysunąć z jej ukrycia, ale drugi problem jest taki, że często są to klamki elektroniczne. Jeśli w aucie zaszwankuje elektryka, drzwi mogą się nie otworzyć.

Którą ręką otwierać drzwi? Jeden sposób jest prawidłowy, za drugi grozi mandat

Ponadto klasyczna klamka daje dobry chwyt i umożliwia mocne szarpnięcie drzwiami, jeśli na skutek uderzenia się zatną. Klamki aerodynamiczne są mało wygodne i nie pozwalają na użycie większej siły.

Kierowcy nowoczesnych samochodów powinni wozić młotki

Producenci zwykle przewidują procedurę awaryjnego otwierania drzwi, jeśli nastąpi awaria elektroniki. Mając taki pojazd powinniśmy koniecznie się z nią zapoznać i przekazywać naszym pasażerom. Specjaliści z ADAC mówią także o zaopatrzeniu się w młotek, pozwalający wybić w razie potrzeby szyby.

Niestety nie ma procedur awaryjnego otwierania samochodu od zewnątrz. Jeśli więc sami nie otworzycie drzwi i będziecie zdani na pomoc z zewnątrz, nowoczesne klamki mogą okazać się poważnym zagrożeniem.

Source: Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Nowe odcinki The Grand Tour jednak powstaną! Ale nie ma powodów do (dużej) radości

Spis treści

Nowe odcinki The Grand Tour

Fani Clarksona, Hammonda i Maya z pewnością byli zawiedzeni informacją, że słynne trio kończy nagrywać swój program. Zawiedziony jest także Amazon, dla którego motoryzacyjno-podróżnicze show było świetnym magnesem na widzów.

Nie dziwią więc plotki, zgodnie z którymi Studio Lambert jest zainteresowane przejęciem praw do programu, tworzonego przez spółkę, założoną przez brytyjskich prezenterów. Miałoby ono stworzyć jego nową wersję i kręcić kolejne odcinki z nowymi prowadzącymi. Podobno plany zakładają powrót do większego nacisku na motoryzację, a nie tylko na podróże.

Czy odświeżony The Grand Tour odniesie sukces? Trudno wyrokować o tym tak wcześnie, ale mamy co do tego duże wątpliwości. Wiele osób oglądało ten program dla Clarksona, Hammonda i Maya – ich osobowości, relacji oraz chemii jaka była między nimi. Tak jak w przypadku Top Geara, zebranie innych prezenterów (nawet bardzo dobrych) i stworzenie nowej formuły (nawet udanej) nie będzie już tak atrakcyjną propozycją. BBC zresztą kilkukrotnie sparzyło się, próbując przywrócić Top Gearowi dawną świetność.

Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

Co było powodem zakończenia The Grand Tour?

Powody zakończenia produkcji programu wyjawił Jeremy Clarkson podczas wywiadu dla The Times. Powiedział, że przede wszystkim „jest zbyt stary i gruby oraz brakuje mu już sił na realizowanie tak wycieńczającego programu”. Po drugie stwierdził, że ani on ani ekipa nie mają już pomysłów na nowe odcinki.

Zdaniem wielu osób, było to widoczne już od dawna i chociaż każdy kolejny program zabierał nas w inną część świata, inne były założenia co do doboru samochodów oraz inna myśl przewodnia odcinka, wszystko to zaczynało być wtórne. Od wyreżyserowanych „niespodziewanych zwrotów akcji”, po „przypadkowe” wpadki i „spontaniczne” wzajemne złośliwości.

Trzeba pamiętać, że Clarkson, Hammond i May zrezygnowali z klasycznej formuły programu i nie testują już nowych samochodów ani nie rozmawiają o nowościach w studio, tylko skupili się na podróżowaniu po świecie. Robili to już 20 lat temu za czasów Top Gear, a ostatnie dwa sezony The Grand Tour skupiały się wyłącznie na tym. Słynne trio zjeździło w tym czasie właściwie cały świat.

Kiedy premiera ostatniego odcinka The Grand Tour?

Nie znamy jeszcze daty premiery ostatniego odcinka The Grand Tour z Clarksonem, Hammondem i Mayem. Wiemy tylko, że materiał został już nakręcony, a gotowy film zobaczymy jeszcze w tym roku. Tym razem słynne trio pojechało do Zimbabwe za kierownicami klasycznych samochodów z lat 70.

Source: Nowe odcinki The Grand Tour jednak powstaną! Ale nie ma powodów do (dużej) radości

Przechodniu, weź cegłę i postrasz kierowcę. Specjalna akcja była tak głupia, że aż głupia

Kanadyjczycy najwyraźniej mają spory problem z kierowcami, którzy nie ustępują pierwszeństwa pieszym na pasach. To by wyjaśniało dlaczego organizacja Vision Zero Vancouver (postulująca o zero wypadków drogowych), przygotowała w swoim mieście specjalną akcję na prima aprilis.

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Przy przejściu dla pieszych pojawiła się tabliczka z napisem „Daj się dostrzec! Złap cegłę”. Poniżej umieszczono instrukcję w czterech krokach – złap, spójrz, pomachaj, przejdź. Pod znakiem znajdował się koszyk mieszczący cztery cegły.

Założenie było proste. Pieszy machający cegłą do kierowcy, miał być lepiej widoczny. Bo wiecie, cegła ma jaskrawy kolor i zwraca uwagę. Wcale nie chodziło o to, że pieszy machający cegłą w stronę kierowcy może sugerować, że rzuci cegłą w samochód. Skąd tak podłe insynuacje?

Zwracamy przy tym uwagę, że instrukcja nakazuje pieszemu najpierw się rozejrzeć i upewnić się, że kierowca go widzi. Podobnie jak w Polsce, również w Kanadzie, pieszy nie może bezmyślnie i bez patrzenia wchodzić na ulicę. Nawet z cegłą.

Co udało się osiągnąć opisywaną akcją? Dokładnie nic. Był to żart z okazji 1 kwietnia, który miał sprawić, że piesi „będą lepiej widziani”. Coś nam jednak mówi, że kierowca który patrzy przed siebie, zauważy pieszego, nawet jeśli ten nie ma cegły. A jeśli kierowca na drogę nie patrzy, to cegła w ręce też nie pomoże. Czyli cała akcja nie miała sensu i była zupełnie nieśmieszna. Chyba, że pieszy machający cegłami w stronę kierowców to wasza definicja humoru.

Source: Przechodniu, weź cegłę i postrasz kierowcę. Specjalna akcja była tak głupia, że aż głupia

Autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna. Padła konkretna data

Koniec opłat na autostradzie A4 Katowice-Kraków

Ceny za przejazd autostradą A4 z Katowic do Krakowa zawsze były wysokie i regularnie je podnoszono. Ostatnia taka zmiana miała miejsce tydzień temu. Wszystko dlatego, że koncesjonariusz czyli firma Stalexport, ma dużą dowolność w kształtowaniu cen za przejazd, a instytucje rządowe nic nie mogą z tym zrobić.

Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

Problem trwa od 1997 roku, kiedy podpisano umowę ze spółką, a treść tej umowy nadal pozostaje niejawna. Jak jednak podało Ministerstwo Infrastruktury, zbliżamy się do końca obowiązywania tego kontraktu.

Stalexport pozostaje koncesjonariuszem do 2027 roku i wtedy też umowa wygaśnie. Zarządzanie odcinkiem autostrady A4 Katowice-Kraków przejdzie pod zarząd Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a wszystkie należące do niej autostrady są obecnie bezpłatne.

Ile wynosi opłata za przejazd autostradą A4 Katowice-Kraków w 2024 roku?

Nowy cennik na autostradzie A4 został prowadzony 1 kwietnia. Znajdziemy w nim opłaty, jakie trzeba ponieść na bramkach między Katowicami i Krakowem. Przypominamy, że na liczącym 60 km odcinku przez bramki trzeba przejechać dwukrotnie.

Cennik autostrady A4 Katowice-Kraków:

  • 8 zł – motocykle
  • 16 zł – kategoria 1 (pojazdy samochodowe o dwóch osiach)
  • 29 zł – kategoria 2 (pojazdy samochodowe o dwóch osiach, z których co najmniej jedna wyposażona jest w koło bliźniacze, i pojazdy samochodowe o dwóch osiach z przyczepami)
  • 29 zł – kategoria 3 (pojazdy samochodowe o trzech osiach i pojazdy samochodowe o dwóch osiach, z których co najmniej jedna wyposażona jest w koło bliźniacze z przyczepami)
  • 49 zł – kategoria 4 (pojazdy samochodowe o więcej niż trzech osiach, pojazdy samochodowe o trzech osiach z przyczepami, i pojazdy samochodowe o więcej niż trzech osiach z przyczepami)
  • 49 zł – kategoria 5 (pojazdy nie mieszczące się w kategoriach od 1 do 4, i pojazdy, których wymiary, nacisk na oś lub ciężar przekraczają normy określone w przepisach o ruchu drogowym)

Source: Autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna. Padła konkretna data

Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

Spis treści

Jak działa odcinkowy pomiar prędkości?

Klasyczny fotoradar to dobry sposób na zmuszenie kierowców do przepisowej jazdy, ale w jednym konkretnym miejscu. Kierujący zwykle zwalniają tuż przed fotoradarem, a po minięciu go dodają gazu. Jeśli zadaniem urządzenia jest na przykład zmuszenie do respektowania obniżonego ograniczenia prędkości w rejonie przejścia dla pieszych, to takie punktowe działanie ma sens. Nie sprawdza się jednak do zmuszania kierujących, aby przez dłuższy czas jechali przepisowo.

Co innego odcinkowy pomiar prędkości. On sprawia, że na odcinkach mających nawet kilka kilometrów, wszyscy nagle robią się zdyscyplinowani. To dlatego, że kamery na początku odcinka pomiarowego rejestrują tablice wszystkich pojazdów, jakie na niego wjeżdżają, a potem ponownie je sczytują na zakończeniu odcinka. Następnie obliczana jest średnia prędkość przejazdu. Jeśli okazuje się wyższa, od wynikającej ze znaków, wystawiany jest mandat.

Jaki znak informuje o odcinkowym pomiarze prędkości?

O odcinkowym pomiarze prędkości informuje znak D-51a „automatyczna kontrola średniej prędkości”. Widoczne są na nim dwa pasy ruchu oraz dwa fotoradary, ustawione jeden za drugim. Koniec odcinka pomiarowego oznaczony jest znakiem D-51b „koniec automatycznej kontroli średniej prędkości”.

Jaki mandat na odcinkowym pomiarze prędkości?

Jak sama nazwa wskazuje, w takich miejscach można dostać mandat wyłącznie za prędkość. Kamery nie rejestrują innych wykroczeń. Taryfikator mandatów za prędkość prezentuje się następująco:

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Jak oszukać odcinkowy pomiar prędkości?

W przeciwieństwie do klasycznego fotoradaru, odcinkowy pomiar prędkości można na swój sposób oszukać. Wynika to z faktu, że na OPP nie ma fotoradarów, a jedynie kamery i system mierzący średnią prędkość. Możliwe jest więc przekroczenie dozwolonej prędkości i uniknięcie kary.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Zasada jest prosta. Jeśli się zagapiliście i wjechaliście w strefę z odcinkowym pomiarem prędkości jadąc zbyt szybko, musicie obniżyć swoją średnią prędkość. Czyli dalszą część trasy jechać poniżej limitu.

Problem to odpowiedzieć na pytanie, o ile wolniej musimy jechać, aby na koniec nie dostać mandatu. Niektóre aplikacje ostrzegające przed kontrolami prędkości, wykrywają, że wjeżdżamy na OPP i same na bieżąco liczą naszą średnią prędkość, bardzo ułatwiają jej kontrolowanie. Bez takiego ułatwienia, musimy zdać się na własne szacunki.

Pamiętajcie tylko, że na odcinkowych pomiarach prędkości nie ma żadnych zjazdów, parkingów czy stacji benzynowych, więc nigdzie się nie zjedziecie, aby zatrzymać się na chwilę. Zatrzymywanie się na poboczu jest zabronione i niebezpieczne, a zbyt wolna jazda może być traktowana jako utrudnianie innym ruchu, a za to też jest mandat.

Możliwości „oszukania” OPP są zatem ograniczone i korzystanie z nich ma sens tylko wtedy, gdy przypadkiem przekroczyliśmy przez chwilę prędkość. Nie da się „zaszaleć” przez parę kilometrów, a przez kolejne odpowiednio zaniżyć średnią.

Source: Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Zdarzenie miało miejsce na drodze ekspresowej S17. Kierowca ciężarówki jechał lewym pasem i wyprzedzał inne pojazdy. Po chwili zjechał na pas prawy, a przed niego wjechał kierowca niedużego dostawczaka i zaczął hamować. Doszło do kolizji między pojazdami, a wezwana na miejsce policja, winnym uznała kierującego dostawczakiem. Ten mandatu nie przyjął i sprawa trafiła do sądu.

Zacznijmy od tego, dlaczego sprawca kolizji, zdecydował się na „ukaranie” kierowcy ciężarówki. Możliwości są dwie. Albo autor nagrania zmieniając wcześniej pas na lewy zajechał mu drogę lub zmusił do ostrego hamowania (dość częsty przypadek), albo kierowcy dostawczaka nie spodobało się to, że nagrywający łamie zakaz wyprzedzania przez ciężarówki na drogach szybkiego ruchu.

Co zaskakujące, takiego zachowania broni sam profil „Stop cham” pisząc:

Przypominamy!!! Nie ma permanentnego zakazu wyprzedzania się pojazdów ciężarowych, o czym wiele osób nawet nie wie.

Następnie cytowany jest przepis zgodnie z którym można wyprzedzać, jeśli pojazd na pasie prawym „porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów kategorii N2 lub N3”. Wyjaśnijmy więc, że chodzi o sytuacje, w których jakiś pojazd porusza się bardzo wolno i zakaz wyprzedzania go, doprowadziłby do zatoru na prawym pasie. Nie chodzi o sytuacje, w których ktoś jedzie 70 km/h, a ktoś inny 90 km/h.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Ale skoro o prędkości mowa. Ta dla pojazdów ciężarowych wynosi na drodze ekspresowej 80 km/h. Jak łatwo sprawdzić, autor nagrania pokonuje dystans 100 m (między słupkami pikietażowymi) w 4 sekundy. Jedzie więc 90 kmh, czyli przekracza dopuszczalną prędkość. W przeciwieństwie do tira, którego wyprzedza. Ale najwyraźniej według „Stop cham” łamanie ograniczenia prędkości uprawnia, do łamania przepisu o zakazie wyprzedzania.

Jeszcze gorsze rzeczy można znaleźć w komentarzach. Komentarz mający ponad 1100 polubień, brzmi:

Salut dla nagrywającego kierowcy, dziękujemy za poświęcenie czasu i nerwów na ukaranie idioty <3

Są też inne, brzmiące na przykład:

Szacunek dla nagrywającego! Tak właśnie leczy się ludzi z bycia debilami.

O jakie poświęcenie czasu na ukaranie tutaj chodzi? Jaką rolę w całym zdarzeniu odegrał nagrywający? Jak wynika z nagrania, jeśli w ogóle hamował, to delikatnie i zupełnie nieawaryjnie. Po zderzeniu tym bardziej nie zależało mu na szybkim zatrzymaniu się. Wolał pchać dostawczaka przed sobą.

Podsumowując, sąd powinien uznać kierowcę białego vana winnym spowodowania kolizji. Czy był wcześniej sprowokowany czy nie, to on zainicjował sytuację, która zakończyła się zderzeniem. Natomiast nagrywający powinien dostać mandat za złamanie zakazu wyprzedzania na drodze ekspresowej. Powinien zostać też powołany biegły, który obliczy jego prędkość (i na tej podstawie zostanie ukarany za jej przekroczenie), a także oszacuje jaka jest droga hamowania pojazdu, którym jechał nagrywający. Przypominamy, że obowiązkiem każdego uczestnika ruchu jest podjęcie działania, które ma na celu zapobiegnięcie zderzeniu. Z naszych szacunków (oraz tego co piszą sami komentujący), wygląda na to, że zachowanie nagrywającego kwalifikuje się do przypisania mu współwiny za zdarzenie. Czym innym jest zagapienie się i zbyt późna reakcja, a czym innym brak właściwej reakcji nawet po zderzeniu. Trudno to nazwać inaczej, niż celowym działaniem.

Source: „Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji