Pomiar grubości lakieru, czyli karoseria prawdę Ci powie

Często mówi się, że „kupujemy oczami” i to, co ładnie wygląda, budzi nasze zaufanie. Wiedzą o tym również sprzedawcy samochodów, dlatego dużą uwagę przykładają do wyeksponowania ich czysto estetycznych walorów. Stosując się do relatywnie prostych zasad, możemy sprawdzić, co faktycznie kryje się za błyszczącym lakierem, brakiem rys i wgnieceń.     

Powszechnym stało się korzystanie z mierników grubości powłoki lakierniczej samochodu przed jego zakupem z drugiej ręki, co pozwala na miarodajne sprawdzenie, czy ma on na swoim koncie poważne „dzwony”, niegroźne kolizje czy też jest zupełnie wolny od takich zdarzeń.

Pomiar grubości lakieru – zasady

Pomiar grubości powłoki lakierniczej zawsze należy przeprowadzać na czystej karoserii, ponieważ zabrudzenia mogą znacząco zniekształcać odczyty. Pierwszym elementem, który powinniśmy zweryfikować, jest dach, ponieważ to on jest najmniej wystawiony na uszkodzenia i jeśli okaże się, że odkryjemy tu nieprawidłowości, auto było poważnie uszkodzone. Kolejnymi newralgicznymi punktami są słupki oraz progi, które jest znacznie trudniej wymienić niż pozostałe elementy.

Podczas weryfikacji stanu karoserii warto również porównać zgodność koloru poszczególnych jej części, ponieważ te ponownie lakierowane mogą różnić się odcieniem od pozostałych. Ważna jest także struktura lakieru i widoczny efekt tzw. skórki pomarańczy, inne nierówności czy zabrudzenia zazwyczaj wynikają z niewłaściwego procesu lakierowania.   

Pomiar grubości lakieru – wyniki, jak je interpretować?

Wyciągniecie optymalnych wniosków z pomiarów grubości lakieru jest możliwe wówczas, gdy wiemy, jak odczytywać pomiary miernika, co wcale nie jest takie oczywiste.

Na grubość powłoki składa się oczywiście lakier, zarówno ten nadający kolor jak i ochronny, bezbarwny, a ponadto warstwa ocynku, chroniąca przed korozją oraz podkład. W zależności od tego, gdzie samochód został wyprodukowany, cała warstwa powinna mieć grubość pomiędzy 70 a 160 mikrometrów – w fabrykach azjatyckich jest ona cieńsza niż w europejskich. Odstępstwa od tych norm na poziomie ok. 30% nie muszą jeszcze świadczyć o tym, że auto jest powypadkowe, ponieważ zdarza się, że w fazie produkcji, po kontroli jakości mogło być dodatkowo lakierowane, aby karoseria wyglądała idealnie. Jeśli grubość wynosi pomiędzy 160 a 300 mikrometrów świadczy to o nałożeniu drugiej warstwy lakieru, a kiedy przekracza 300 mikrometrów, możemy być pewni, że sonda miernika napotkała na szpachlę, co oczywiście świadczy o poważnych naprawach blacharskich. Zbyt cienka warstwa powłoki lakierniczej na poziomie 60-70 mikrometrów również jest dla nas informacją, że pojazd był naprawiany.

Kupno samochodu używanego – na co zwracać uwagę?

W trakcie przeprowadzania oględzin nadwozia warto przyjrzeć się kilku innym elementom, które sporo mogą powiedzieć o przeszłości samochodu. Szyby powinny mieć tę samą datę produkcji, a szczeliny pomiędzy elementami karoserii przybliżoną szerokość na całej ich długości. Wszelkie pęknięcia mocowań np. reflektorów, ślady odkręcania śrub, braki zaślepek lub inne uszkodzenia powinny być sygnałem ostrzegawczym i powodem do dokładniejszego obejrzenia takiego samochodu.

Nie zawsze będziemy mogli samodzielnie przeprowadzić kolejne czynności weryfikujące i właściwie wskazać, jak ewentualne naprawy blacharsko-lakiernicze wpłynęły na stan techniczny całego samochodu, w tym na pracę jego głównych podzespołów. Chcąc dokonać świadomego zakupu, warto zatem korzystać z wiedzy i doświadczenia rzeczoznawcy, który profesjonalnymi metodami i urządzeniami szczegółowo sprawdzi konstrukcję auta, jego zawieszenie czy też działanie różnych elementów dbających o nasze bezpieczeństwo.

Źródło: Auto Raport DEKRA

Source: Pomiar grubości lakieru, czyli karoseria prawdę Ci powie

GP Kataru: mistrz wraca na podium, a walka o tytuł trwa w najlepsze

Bohater Grand Prix Kataru? Bez wątpienia Fernando Alonso. Dwukrotny mistrz świata ruszał do wyścigu z trzeciej pozycji po tym, jak Max Verstappen i Valtteri Bottas zostali cofnięci na starcie za nieprzestrzeganie zasad żółtej flagi. Hiszpan świetnie wystartował i przez pięć okrążeń Hiszpan jechał nawet na drugim miejscu, ale został wyprzedzony przez Maxa Verstappena.

GP Kataru: mistrz wraca na podium, a walka o tytuł trwa w najlepsze

GP Kataru: mistrz wraca na podium, a walka o tytuł trwa w najlepsze, fot. materiały prasowe / Meredes

Dalsza część wyścigu układała się dla Fernando Alonso bardzo dobrze. Zespół Alpine zdecydował się zastosować strategię na jeden pit stop, dzięki której hiszpański kierowca zdołał dowieźć trzecie miejsce do mety, stając na podium pierwszy raz od wyścigu o Grand Prix Węgier w 2014 roku:

Czekałem na ten moment przez siedem lat. To coś niesamowitego, w końcu udało mi się stanąć na podium po tak długiej przerwie. W tym roku mieliśmy już kilka dobrych okazji, ale zawsze zdarzały się jakieś problemy, które to uniemożliwiły. Dzisiaj wszystko poszło zgodnie z planem i udało się wynagrodzić wysiłek mój i całego zespołu. Jestem bardzo szczęśliwy, to był nasz najlepszy weekend wyścigowy w tym roku, zdecydowanie. Mój start był naprawdę dobry, udało mi się awansować na drugie miejsce, ale moim celem przed wyścigiem był awans na pozycję lidera, niestety to się nie udało. Zarządzanie oponami było kluczem do sukcesu w tym wyścigu, cały zespół wykonał znakomitą pracę. Cieszę się, że Esteban [Ocon] również dojechał w pierwszej piątce, to bardzo ważne dla klasyfikacji konstruktorów.

Fernando Alonso był bardzo zadowolony z tego, w jaki sposób prowadził się jego samochód w trakcie całego weekendu:

Samochód prowadził się jak marzenie już od pierwszego treningu, wyścig przebiegał dla nas idealnie. Oczywiście mieliśmy trochę szczęścia z karami dla innych kierowców w trakcie kwalifikacji i wykorzystaliśmy nasz moment. Zawsze mówiłem, że obecny sezon jest przygotowaniem do 2022 roku i wtedy będziemy atakować. Moim celem przed sezonem było jedno lub dwa miejsca na podium, więc cel udało się zrealizować.

Grand Prix Kataru wygrał Lewis Hamilton, który prowadził w wyścigu od startu do mety. Drugi był Max Verstappen, który startował z siódmej pozycji.

GP Kataru: mistrz wraca na podium, a walka o tytuł trwa w najlepsze

GP Kataru: mistrz wraca na podium, a walka o tytuł trwa w najlepsze, fot. materiały prasowe / Mercedes

Do końca sezonu zostały dwa decydujące wyścigi. W klasyfikacji generalnej Max Verstappen ma osiem punktów przewagi nad Lewisem Hamiltonem. Holender przyznał, że mimo znakomitej formy Hamiltona i Mercedesa nie martwi się o wynik, w kolejnych rundach:

Czuję się dobrze. Wiem, że to będzie zacięta walka do ostatniego wyścigu w Abu Zabi.

Lewis Hamilton zapytany o nastawienie przed następnymi wyścigami odpowiedział:

Czuję się dobrze. Jestem zadowolony z samochodu. Czuję się świetnie za kierownicą niż kiedykolwiek. Naszym celem jest zwycięstwo w ostatnich dwóch rundach.

Source: GP Kataru: mistrz wraca na podium, a walka o tytuł trwa w najlepsze

Hyundai Seven Concept – luksusowy salon na czterech kółkach. Tak wygląda koreańska wizja przyszłości

Hyundai Seven Concept stanowi zapowiedź nowego reprezentanta koreańskiego producenta w segmencie SUV-ów – Ioniqa 7.

Hyundai Seven Concept

Hyundai Seven Concept, fot. materiały prasowe / Hyundai

Jak przystało na projekt koncepcyjny, Hyundai Seven Concept wyróżnia się ciekawymi rozwiązaniami. Minimalistyczna forma Seven zdecydowanie kontrastuje z potężną sylwetką. Nadwozie nie ma słupka B, co ma zapewnić wygodny dostęp do sporej kabiny. Uwagę zwracają charakterystycze dla rodziny Ioniq pikselowe reflektory Parametric Pixel.

Wnętrze Hyundai Seven Concept jest odpowiedzią Koreańczyków na rozwijające się technologie autonomicznej jazdy i rozwiązaniem zapewniającym odpoczynek w trakcie podróży.

We wnętrzu Seven kierowca i pasażerowie mają poczuć się jak w domu. Materiały, design i konfiguracja kabiny przywodzą na myśl domowy salon. Układ siedzeń różni się od tradycyjnych SUV-ów, dzięki obrotowym fotelom i zakrzywionej kanapie, które równie dobrze sprawdziłyby się przed telewizorem.

Hyundai Seven Concept

Hyundai Seven Concept, fot. materiały prasowe / Hyundai

Przed kierowcą jest wysuwany drążek sterowniczy, który chowa się, gdy nie jest używany. Bez konieczności wykorzystania typowego wyposażenia dla kierowcy, ultracienki kokpit i zintegrowane ekrany mają tworzyć wrażenie przebywania w salonie.

Hyundai Seven Concept

Hyundai Seven Concept, fot. materiały prasowe / Hyundai

Premierę wersji produkcyjnej Hyundai Seven Concept wstępnie zaplanowano na 2024 rok.

Source: Hyundai Seven Concept – luksusowy salon na czterech kółkach. Tak wygląda koreańska wizja przyszłości

Traktorzysta jechał zygzakiem i pod prąd na rondzie. Był pijany?

Opis nagrania nie rzuca ani trochę więcej światła na zarejestrowaną sytuację, więc musimy oprzeć się na samym wideo. Widzimy na nim traktor, którego kierowca ma poważne problemy z jazdą na wprost. W pewnym momencie postanawia zmienić pas i wjechać na rondo pod prąd.

Osobliwe zachowanie kierowcy na drodze. Był złośliwy czy pijany?

Nie wiemy czy faktycznie był pijany, ale jadąc w taki sposób i to pojazdem, mającym z przodu spychacz, mógł łatwo doprowadzić do tragedii. Osoba wrzucająca nagranie zdradziła jedynie, że „już złapany gość”.

Source: Traktorzysta jechał zygzakiem i pod prąd na rondzie. Był pijany?

Samochody po powodziach – czy warto w nie inwestować? Jak uniknąć problemów?

To z Niemiec nadal importowanych jest najwięcej pojazdów i jak podaje Instytut Samar, tylko od początku tego roku sprowadzono ich do Polski 372 tys. sztuk. Z pewnością są wśród nich i te, które dotknął kataklizm.

A przecież kupno używanego samochodu z zasady nie jest proste. Problemy zaczynają się piętrzyć, gdy trafiamy na egzemplarz, który był podtopiony, ponieważ samo jego wyczyszczenie i osuszenie zazwyczaj niewiele daje. Po takiej „przygodzie” auto ma szereg problemów zarówno z mechaniką, elektryką i elektroniką, którą to samochody są wręcz nafaszerowane.

Auto po powodzi – pierwsze oględziny

W idealnej sytuacji powinniśmy znać pełną historię samochodu, który chcemy kupić, łącznie z informacją, że podczas powodzi został zalany. Niestety rzeczywistość wygląda inaczej i musimy radzić sobie sami. W pierwszej kolejności podczas weryfikacji stanu auta powinniśmy zwrócić uwagę na stan karoserii, używając miernika grubości lakieru i przy tej okazji szukać ognisk korozji. Konieczne jest sprawdzenie stanu felg i tarcz hamulcowych, gdyż to te elementy najszybciej korodują. Znacznie więcej śladów znajdziemy wewnątrz samochodu, który był zalany. Tu należy zacząć od przyjrzenia się tapicerce i fotelom – w samochodach, w których nie zostały one wymienione, wyczuwalny jest nieprzyjemny, specyficzny zapach. Kolejnymi punktami są reflektory, lampy i kierunkowskazy. Jeśli są zaparowane, powinno to być kolejnym sygnałem do gruntowniejszego sprawdzenia pojazdu. W ramach powierzchownych oględzin warto zajrzeć także pod uszczelki drzwi, pod którymi nie powinny znajdować się zabrudzenia i piasek.

Samochody popowodziowe – zwróć uwagę na elektronikę

Do kolejnych czynności weryfikacyjnych, które możemy samodzielnie wykonać, jest sprawdzenie kostek elektrycznych. Po ich rozłączeniu łatwo jest stwierdzić, czy na ich stykach są ślady korozji lub zaśniedzenia w postaci białego nalotu.

W większości przypadków po kontakcie z wodą elektronika samochodu przestaje spełniać swoje funkcje, co może się objawiać sygnałami na desce rozdzielczej w postaci alertów np. o niedziałającym immobilizerze, usterkach poduszek powietrznych, uszkodzeniu silnika lub błędach w działaniu innych modułów elektronicznych. Takie objawy to niemalże pewność, że badany samochód jest po powodzi. Podzespoły elektroniczne oraz wiązki elektryczne powinny być po takim incydencie wymienione na nowe – mówi Wojciech Śliz z Auto Raport DEKRA.

Samochody po powodzi – silnik i osprzęt

Stan silnika i osprzętu w pojeździe możemy zweryfikować już na postoju. Gdy stwierdzimy problemy z jego uruchomieniem i nierówną pracą, wówczas jazda próbna będzie jedynie potwierdzeniem naszych „powodziowych” przypuszczeń. Możemy również założyć, że samochody wyposażone w turbosprężarkę w przypadku zassania przez nią wody będą miały ją trwale uszkodzoną, a jej wymiana generuje poważne wydatki.

Zakładając scenariusz, że zalaniu uległ również silnik, musimy się liczyć z kosztownym jego demontażem, osuszeniem i ponownym zamontowaniem. W trakcie tej operacji sprawdzane jest sprzęgło, skrzynia biegów i liczne łożyska. To wszystko rodzi podstawowe pytanie — czy zakup takiego samochodu jest dla nas opłacalny i czy akceptujemy ryzyko możliwej do wystąpienia korozji w elementach i podzespołach, które narażone były na działanie brudnej, często bardzo zanieczyszczonej wody – dodaje Wojciech Śliz z Auto Raport DEKRA.

Naprawa zalanego podczas powodzi samochodu w zależności od jego marki, zaawansowania technologicznego, dostępności części zamiennych nowych lub używanych, to niestety zawsze ogromny koszt sięgający nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Samochody popowodziowe – uważaj na „okazje”

Na rynku trafiają się też samochody, które nie uległy całkowitemu zalaniu a jedynie podtopieniu, w których woda nie zajęła znaczącej części pojazdu. Taki egzemplarz może być prawdziwą okazją zakupową, bo potencjalne jego naprawy nie zawsze muszą być wysokie i skomplikowane. Aby tak faktycznie było, musimy mieć pewność co do stanu technicznego pojazdu. Samemu, bez odpowiedniej fachowej wiedzy i oprzyrządowania trudno będzie tego w pełni i rzetelnie dokonać. 

Pułapek podczas kupna używanego auta jest bardzo wiele, dlatego najrozsądniejsze jest korzystanie z pomocy rzeczoznawcy samochodowego, który wnikliwie sprawdzi pojazd i dzięki jego opinii będziemy pewni, czy decyzja o zakupie auta jest dobra, czy też wręcz przeciwnie.

Source: Samochody po powodziach – czy warto w nie inwestować? Jak uniknąć problemów?

Porsche 718 Cayman GT4 RS – ekstremalnie szybkie coupe. Cena? Również ekstremalna

Porsche 718 Cayman GT4 RS jest królem w gamie kompaktowych aut z centralnie umieszczonym silnikiem – niezależnie od tego, czy kierowca zabierze je na wąskie, kręte górskie drogi, czy na zamknięty tor wyścigowy.

Porsche 718 Cayman GT4 RS

Porsche 718 Cayman GT4 RS, fot. materiały prasowe / Porsche

Sercem Porsche 718 Cayman GT4 RS jest wolnossący 4-litrowy sześciocylindrowy silnik, zdolny kręcić się do 9000 obr./min. Generuje on 500 KM mocy i 450 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To o 80 KM i 30 Nm więcej niż w wersji GT4.

Jak nietrudno się domyślić, osiągi są imponujące. Od 0 do 100 km/h samochód rozpędza się w 3,4 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 315 km/h. Wszystko to w połączeniu z regulowanym, usztywnionym i obniżonym o 30 mm zawieszeniem owocuje świetnymi wynikami na torze.

Choć samochód posiada oczywiście homologację drogową, to właśnie tor jest jego naturalnym środowiskiem, czego dowód stanowi czas wykręcony na legendarnym torze Nürburgringu. Porsche 718 Cayman GT4 RS pokonało słynne „Zielone Piekło” w czasie 7:04.511 (7:09.300 licząc po staremu, dla pętli o długości 20.832 km). To imponujący rezultat.

Porsche 718 Cayman GT4 RS

Porsche 718 Cayman GT4 RS, fot. materiały prasowe / Porsche

Dwumiejscowy samochód waży tylko 1415 kg – z pełnym zbiornikiem paliwa i bez kierowcy, zgodnie z normą DIN. To o 35 kg mniej niż 718 GT4 ze skrzynią PDK. Wagę pojazdu zredukowano dzięki zastosowaniu elementów z tworzywa sztucznego wzmocnionego włóknem węglowym (CFRP), takich jak maska oraz przednie błotniki. Masę zmniejszono także dzięki zastosowaniu lekkich wykładzin i ograniczeniu ilości materiału izolacyjnego. Ponadto tylną szybę wykonano z lekkiego szkła. Dążenie do wyeliminowania każdego zbędnego grama demonstrują lekkie panele drzwi z tekstylnymi pętlami do otwierania oraz schowkami w postaci siatek.

Porsche 718 Cayman GT4 RS

Porsche 718 Cayman GT4 RS, fot. materiały prasowe / Porsche

Pierwsze egzemplarze ekstremalnego Porsche Caymana powinny trafić do salonów w przyszłym roku. Ale już dziś samochód można zamawiać w cenie od 731 tysięcy złotych.

Source: Porsche 718 Cayman GT4 RS – ekstremalnie szybkie coupe. Cena? Również ekstremalna

Kierowca Peugeota koniecznie musiał być najszybszy. Pięknie wybił się na krawężniku

Kierowca Peugeota 508 chciał wysforować się na prowadzenie grupy samochodów, korzystając z pasa do skrętu w lewo. Stary numer, ale do prawidłowego wykonania, potrzebne są dwa warunki – albo inne auta muszą stać, albo trzeba mieć mocny silnik.

Kierowca Audi chciał być najszybszy. Udało się, ale zmiótł pieszego z chodnika

Niestety dla tego kierowcy, miał on tylko wybujałe „ambicje”. Samochody już jechały, a z tego co pamiętamy pierwsza generacja 508 nie występowała w żadnej choć trochę sportowej wersji. W konsekwencji udało się co prawda wyprzedzić inne pojazdy, ale Peugeot nie zdążył zjechać na środkowy pas i z dużą prędkością wybił się na krawężniku. Kierujący uniknął co prawda kolizji z autem z kamerą, ale z pewnością nie uniknął on uszkodzeń.

Source: Kierowca Peugeota koniecznie musiał być najszybszy. Pięknie wybił się na krawężniku

Dziś Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych

Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w wypadkach na drogach całego świata ginie około 1,3 miliona osób rocznie. W następstwie tych zdarzeń od 20 do 50 milionów osób zostaje rannych, a wiele z nich doświadcza niepełnosprawności w wyniku poniesionych urazów.

W dniu 21 listopada 2021 roku, po raz kolejny, na całym świecie obchodzony jest Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych. To wydarzenie mające na celu upamiętnienie tych wszystkich, którzy odeszli oraz zostali ciężko ranni na skutek wypadków. Święto służy także zwróceniu uwagi na cierpienie wszystkich poszkodowanych tymi tragicznymi zdarzeniami, w tym rodzin ofiar – mówi prof. Marcin Ślęzak, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego.

Główne uroczystości obchodów Dnia Pamięci w Polsce tradycyjnie odbywać się będą w Zabawie koło Tarnowa w Sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny oraz przy pomniku ofiar wypadków i katastrof „Przejście”.

W obchodach można wziąć udział także on-line. Początek transmisji w niedzielę 21 listopada o godz.10.30. Link do wydarzenia: https://www.youtube.com/watch?v=lkntHNk7XWE

Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych

Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych obchodzony jest od 2005 r. z inicjatywy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Organizatorami obchodów są: Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, Stowarzyszenie Pomocy Ofiarom Wypadków i Katastrof Komunikacyjnych oraz Przemocy „Przejście”, Instytut Transportu Samochodowego i Centrum Inicjatyw na rzecz poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Honorowy patronat nad wydarzeniem objęło Ministerstwo Infrastruktury.

Source: Dziś Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych

Donald Tusk stracił prawo jazdy!

Zdarzenie miało miejsce dzisiaj w miejscowości Wiśniewo koło Mławy. Jak poinformowała portal Interia rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Mławie asp. Szt. Anna Pawłowska:

Przed godziną 11 policja zatrzymała 64-letniego kierowcę Skody, który w terenie zabudowanym przekroczył prędkość o ponad 50 km/h. Zostało mu zabrane prawo jazdy i dostał mandat.

Mandaty dla kierowców będą wyższe! Jest już projekt zmiany przepisów

Zgodnie z ustaleniami portalu, kierowcą tym był Donald Tusk, a prędkość z jaką jechał wynosiła 107 km/h. Otrzymał mandat na 500 zł i 10 punktów karnych oraz zostało mu zatrzymane prawo jazdy na 3 miesiące. Do sprawy odniósł się później sam zainteresowany, zamieszczając na Twitterze poniższy wpis:

Dlaczego Donald Tusk stracił prawo jazdy?

Co roku tysiące polskich kierowców traci prawo jazdy na 3 miesiące, za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Przepis ten funkcjonuje od lat, ale nadal nie brakuje osób, które o nim nie wiedzą lub nie robi on na nich wrażenia. Najwyraźniej zalicza się do nich także Donald Tusk.

Krzysztof Hołowczyc stracił prawo jazdy na 3 miesiące!

Na plus przewodniczącemu Platformy Obywatelskiej trzeba zaliczyć to, że nie próbował zasłaniać się immunitetem (co politycy z natury lubią robić), tylko otwarcie przyznał się do błędu i przyjął karę. Teraz przez 3 miesiące nie może siadać za kółkiem. Gdyby mimo wszystko to zrobił, prawo jazdy byłoby mu odebrane na 6 miesięcy.

Source: Donald Tusk stracił prawo jazdy!

Ukradła stare BMW, chociaż nie umie prowadzić. Utknęła na torach

Jak informuje policja ze Środy Śląskiej, wpłynęło do niej zgłoszenie od posiadacza leciwego BMW serii 5, który rano nie zastał swojego samochodu na parkingu. Funkcjonariusze ruszyli na poszukiwania pojazdu, który odnalazł się, stojący na torach kolejki wąskotorowej.

Zostawił na chwilę kluczyki w aucie. Złodziej ukradł mu samochód razem z psem!

Niedługo później udało się ustalić sprawców kradzieży – zatrzymano 21-letnią kobietę oraz jej starszego o dwa lata kolegę. W trakcie wyjaśniania okoliczności przestępstwa okazało się, że to dziewczyna kierowała skradzionym BMW. Odważne posunięcie, zważywszy na to, że nie posiadała ani uprawnień do tego, ani umiejętności. Podczas przejażdżki postanowiła zawrócić, a za dobre do tego miejsce wybrała… właśnie tory. Po wjechaniu na nie, nie potrafiła zjechać, więc wraz z towarzyszem porzucili samochód.

Ukradli BMW M2. Wsiedli i odpalili jak swoje

Oboje trafili do policyjnego aresztu. Odpowiedzą teraz za kradzież z włamaniem. Za tego rodzaju przestępstwo kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do 10 lat.

Source: Ukradła stare BMW, chociaż nie umie prowadzić. Utknęła na torach

Podsumowanie rajdowego sezonu Justyny Kurowskiej-Ferdek

fot. Mateusz Banaś, BANAN FOTO

Twój rajdowy sezon 2021 to jakby znowu debiut na wielu płaszczyznach?

Jest to powrót na rajdowe trasy po dłuższej przerwie. Z pewnością debiutem można nazwać sezon w Mitsubishi Lacerze z Pawłem, bo choć wspólne starty już mamy za sobą, to były to występy bardzo okazjonalne. Niewątpliwie debiutem były też starty autem 4-ro napędowym i w pełni profesjonalnym teamie (z pełną bazą serwisową). Może wydaje się to zabawne i niezrozumiałe, ale z naszymi peselami pamiętamy czasy, kiedy załoga była jednocześnie sponsorem, patronem, mechanikiem itd. (śmiech). 

Znowu z mężem w rajdówce, ale po wielu latach wspólnego życia – było inaczej niż na początku?

Z Pawłem poznaliśmy się ponad 10 lat temu na Niskich Łąkach, przy okazji jakiegoś treningu. Nasza znajomość od początku była w pełni związana z rajdami i samochodami. Poza KJS’ami nasz pierwszy i tak naprawdę jedyny, wspólny start był w 2013 r. w nieistniejącym dziś Rajdowym Pucharze Polski – Rajdzie Dolnośląskim. Przez ten czas wiele w naszym prywatnym życiu się zmieniło. Jak to mówią: „dom, praca, dzieci, szkoła” – to nasza dzisiejsza codzienność. Przez te lata, każde z nas startowało w różnych rajdach, ale zawsze osobno. Pomysł, że pojedziemy razem jako załoga nie był do końca nasz, a na pewno nie mój (śmiech). Negotti Rally Team to zespół, z którym dotychczas Paweł jeździł w RSMP na prawym i to oni zdecydowali, żeby w tym sezonie stworzyć w zespole rodzinną atmosferę. Tak zapadła decyzja, żeby wystartować w cyklu Rajdów Okręgowych – Rally Masters w małżeńskich składach, czyli Szymon wraz ze swoją żoną Magdą i ja z Pawłem.

fot. Mateusz Banaś

Myślę, że doskonale znamy swoje miejsce w rajdówce i na rajdzie, ponieważ oboje dużo jeździliśmy przez te lata. Oczywiście, że jako małżeństwo (w znaczeniu życiowych partnerów) inaczej się dogadujemy, a w zasadzie rozumiemy często bez słów, natomiast na zawodach ten czynnik małżeński niejako się wyłącza. Każde z nas ma swoją robotę do zrobienia. Z jednej strony jesteśmy małżeństwem, z drugiej świetnymi przyjaciółmi i to daje nam dużą swobodę szczerej współpracy w aucie.

W jakich cyklach startowaliście w tym sezonie?

Początkowo po zakupie i przygotowaniu EVO plan był taki, żeby wystartować w całym cyklu RO Rally Masters. Plany jednak ewoluowały… Ponieważ pierwsza runda tego cyklu została przełożona, zdecydowaliśmy, że sezon zaczniemy od RO Tarmac Masters. Pojechaliśmy też Rally Masters, zgodnie z planem – dwoma małżeńskimi załogami.  W międzyczasie Szymon z Pawłem przygotowywali się do wspólnego startu w RSMP. Niestety ich start w Rajdzie Nadwiślańskim nie należał do udanych i zakończył się po awarii silnika. Plany Team’u Negotti w trakcie sezonu zaczęły mocno ewoluować i tak dostaliśmy propozycję, żeby wystartować wspólnie w Rajdzie Śląska, czyli 5. rundzie RSMP 2021. Był to też prezent dla mnie, ponieważ 11.09 miałam urodziny.

Rajd ten został przerwany po tragicznym wypadku Tomka i Agnieszki – był to moment, w którym nie do końca wiedziałam, co dalej z sezonem. Byłam pewna, że jeśli nie wystartuję szybko to się zablokuję… I tutaj znów zapadła decyzja, że oba nasze auta, Lancer i BMW, pojawią się na trasach RSMP w Rajdzie Świdnickim Krause. Także zaliczyliśmy w tym sezonie 2 udane starty w RSMP, zdobywając w Rajdzie Śląska II miejsce w klasie i w Rajdzie Świdnickim I miejsce w klasie. Jeśli chodzi o RO, to organizator TM dopuścił nas do startu, pod warunkiem wystartowania w kolejnej rundzie cyklu, więc ostatecznie wystartowaliśmy w dwóch rundach TM i wszystkich trzech Rundach RM. Łącznie zaliczyliśmy 7 startów i 8-krotnie stawaliśmy na podium.

fot. Roman Podfigórny

Który rajd/cykl tego sezonu przypadł Wam do gustu najbardziej?

Każdy start miał troszkę inną specyfikę, zarówno jeśli chodzi o same odcinki (nawet tego samego cyklu), ale też organizację. Każdy ma swoje plusy i minusy. Trudno mi ocenić, który byłby najfajniejszy. Z pewnością starty w RSMP były dla mnie ważne, ponieważ to długie odcinki i zupełnie inne tempo jazdy, inny wysiłek i skupienie. W kategorii budowanych doświadczeń to zdecydowanie RSMP są dla mnie numerem 1!

Jeśli chodzi o atmosferę i otwartość do zawodników (rozmów przed, w trakcie i po rajdzie), a także kompaktowość czasową (wszystko sprawnie, bez przeciągania i czekania), to z kolei najbardziej podobał mi się Rally Masters. Tarmac Masters to ogromna impreza i ona ma jeszcze inną specyfikę. Tu spotyka się mnóstwo znajomych, rajd jest złożony z bardzo długich serwisów, gdzie można pogadać niemal z każdym. Także trudno wybierać. Wszystkie mają OA, BK, PKC, dojazdówki, książki drogowe i OS-y, więc pod względem czysto sportowym niczym się nie różnią. Jest w czym wybierać i gdzie startować, a w RSMP naprawdę dużo można pojeździć.

Jak się rajdówka spisywała? Współpraca z całym zespołem była udana?

W tym sezonie w naszym zespole Negotti pojawił się WPmotorsport, który obsługiwał naszą rajdówkę. Chłopaki, poza serwisem na zawodach, obsługiwali też auto miedzy startami i ta robota była wykonywana na najwyższym poziomie. Ani razu nie mieliśmy większych problemów z samochodem, auto było zawsze doskonale przygotowane i zawsze na mecie. Dzięki nim nie musieliśmy się o nic martwić (ani przed rajdem, ani na żadnym serwisie). Małe awarie, które nam się zdarzyły na oesach, komunikowaliśmy na bieżąco i jak tylko wjeżdżaliśmy na strefę serwisową, to auto natychmiast było ogarniane i wyjeżdżało bez zająknięcia. Dziękuję Wam Panowie, bo naprawdę zrobiliście profi robotę!

Nasz zespół to grupa wspaniałych ludzi. W trakcie sezonu dołączył do nas MartinMotorsport, który obsługuje głównie BMW, a także uczestniczy w nowych projektach, jakie przygotowujemy na kolejny sezon. Nie ma tu ludzi nielubianych, niechcianych. Każdy ma swoje miejsce, wspólny cel i odwzajemnia przyjaźń. Z pewnością jest to zespół, jakiego życzyłabym każdemu!

To był satysfakcjonujący sezon? Ze swoich wyników jesteście zadowoleni?

Bardzo! Tak jak mówiłam, ten sezon miał być dla nas trochę inny, niż wszystkie poprzednie. Ewoluujące plany zespołu spowodowały, że był naprawdę aktywny. Udało nam się wystartować w 7-miu rajdach (2 razy w RSMP i 5 w RO). Na podium stawaliśmy 8 razy, a jako zespół, aż 12-krotnie! W RSMP nie zdobywaliśmy punktów, a i tak 2 krotnie stawaliśmy na podium. Po bardzo udanych startach w RO, sezon zakończyliśmy zdobywając 3 tytuły mistrzowskie: Mistrzów Klasy RO1 Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Dolnego Śląska, Mistrzów Klasy Open4WD Rally Masters oraz Wicemistrzów klasyfikacji Generalnej Rally Masters. Z tych wyników jesteśmy bardzo zadowoleni!

Jeden start  w 2020 roku musiałaś przerwać z przyczyn zdrowotnych – długo miałaś tę niepewność, czy wrócisz na prawy fotel? 

To może od początku… Od końca 2017 r. jeździłam z Magdą Misiarz i zdobyłyśmy w 2018 roku Mistrzostwo w RO. Sezon 2019 także zaczął się da nas rewelacyjnie i cały czas utrzymywałyśmy świetne tempo i wyniki. Niestety w połowie sezonu zachorowałam – to był ciężki czas, bo mimo wielu badań nie było wiadomo, co się ze mną dzieje. Rozpoczęła się „tułaczka” po lekarzach i szpitalach, a kiedy w końcu opanowaliśmy sytuację, a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało, to zaczęła się pandemia. Pamiętam, że gdy w marcu 2020 r. wychodziłam ze szpitala, to było nieco ponad 100 zachorowań, a ja sama zachorowałam też. Potem zamknęli szkoły i tak po długiej przerwie od dotychczasowego życia, w wakacje zgłosiłam się z Pawłem Szczotką do startu w Rajdzie Rzeszowskim. Do ostatniej pętli było całkiem nieźle… ale nagle zaczęłam się coraz gorzej czuć. Pamiętam, jak przed ostatnim oesem przedostatniej pętli, leżałam przy aucie i Ś.P. Agnieszka Pyra siedziała przy mnie, próbując jakoś mnie wesprzeć. Na komasacji zadzwoniłam do Marka Kisiela i poprosiłam o pogotowie, ale dopiero jak dojedziemy na serwis, bo podejrzewałam tylko przegrzanie organizmu.

No niestety, mimo moich szczerych chęci, pogotowie zabrało mnie do szpitala. Tam okazało się, że mam blok przedsionkowo-komorowy (cokolwiek to jest) i jak się później okazało, był to prawdopodobnie skutek po-covidowy, dodatkowo miałam skrajny spadek cukru. Wróciłam od nowa do badań i odwiedzania szpitali. Dziś się śmiejemy, że ta sytuacja to trochę szczęście w nieszczęściu, bo dopiero diagnostyka po rajdzie wykazała, co się działo i z czym przyszło mi się zmierzyć. Dziś jest już wszystko super i bardzo mnie to cieszy, a dowodem na to jest nasz udany sezon.

fot. Roman Podfigórny

W tym roku miał miejsce tragiczny wypadek, w którym zginęła pilotka i żona kierowcy. Też wtedy startowałaś…

Bardzo źle zniosłam śmierć Agi. Wiesz, nas dziewczyn w motosporcie nie ma dużo i jak już tam się poznamy, to z reguły nawiązujemy, co najmniej koleżeńską relację. Tak było ze mną i Agą. W sierpniu widziałyśmy się w Sopocie na wyścigu górskim, gdzie Aga była osoba funkcyjną, a jej mąż Tomek startował. Złapałyśmy się gdzieś na strefie i od słowa do słowa, miałyśmy się spotkać na Rajdzie Śląska, ciesząc się z tego, że teraz mamy dwie małżeńskie załogi. I tak było. Rano, przed wyjazdem z Parku Zamkniętego, Aga czekała na mnie na serwisie, żeby złożyć mi życzenia urodzinowe. Wyściskałyśmy się, pośmiałyśmy i poleciałyśmy dalej…

Pamiętam, że stałam na starcie do oesu Chybie, rozmawiałam z kierowniczką startu p. Basią, gdy nagle uruchomiono procedurę i wystartowała straż i karetka. Odcinek został wstrzymany i wiedziałam tylko tyle, że był wypadek załogi nr 40, czyli Agi i Tomka. Po chwili p.Basia powiedziała, że ponoć coś z pilotką, ale nie ma więcej informacji. Gdy już wiedzieliśmy, że zjeżdżamy na trasę alternatywną, p. Basia powiedziała mi, że Agnieszka nie żyje. Pamiętam tylko swój krzyk… krzyk i płacz. Przed startem do OS 5 powiedziałam Pawłowi, że chce się wycofać, bo nie dam rady, ale zaraz dostaliśmy też informację, że rajd zostaje przerwany. Płakałam strasznie, osoby z PKC próbowały mi jakoś pomóc, ale pamiętam to jak przez mgłę. Przed wyjazdem do domu porozmawiałam chwilkę z Tomkiem i rozjechaliśmy się już wszyscy.

To jest tak, że każdy z nas przeżywa wypadek innej załogi, choć różnie…. Bardziej lub mniej analizujemy. Ta tragedia pokazała mi coś, na co wcześniej nie zwracałam uwagi. W Radiu (chyba Zet) taki był komunikat: „Podczas 5. Rundy Profi Auto RSMP doszło do tragicznego wypadku załogi małżeńskiej, w którym śmierć na miejscu poniosła pilotka”, podobnie było na pasku w TV… Wiesz co przeżyła nasza rodzina i nasi przyjaciele? Oni nie wiedzieli, że były na rajdzie dwie załogi małżeńskie. A nawet jak wiedzieli, to nadal mieli 50% szans, że to ja. Ruszyła lawina, setki widomości i nieodebranych połączeń, podczas powrotu do domu. Zrozumiałam, co oni przeżywali przez te kilkadziesiąt minut, zanim ustalili, że to nie my mieliśmy wypadek. Przez kolejne kilka dni czułam się tak, jakbym uszła śmierci. Ja, choć nie byłam nawet przez moment zagrożona. I wtedy powiedziałam do Pawła i chłopaków z zespołu, że jeśli szybko nie wystartujemy, to ja już nie wsiądę do rajdówki. Zablokuję się. No i wystartowaliśmy.

fot. Roman Podfigórny

Ta sytuacja coś zmieniła w Waszym podejściu do rajdowych startów?

Wypadek i odejście Agnieszki nie zmieniło w sposób bezpośredni naszego podejścia do samych startów. Mimo, że rozmawialiśmy z Pawłem o tym bardzo dużo, to nie podjęliśmy jakiś dodatkowych decyzji, czy też nie zmieniliśmy niczego po tej sytuacji. Myślę, że oboje mamy świadomość tego co robimy i tego, że nie jesteśmy niezniszczalni, ale uważamy, że nie można zamknąć się w domu, bojąc się życia i świata.

Wasze dzieci przejawiają motoryzacyjne zainteresowania?

Oboje już mają swoje samochody! (śmiech) Antosia ma Alpha Juniors Car, którym doskonale jeździ, a Julek ma swoje małe, elektryczne autko. Obojgu Paweł układa plac manewrowy i zasuwają w wolnych chwilach między pachołkami, ucząc się kręcić kierownicą. Poza tym Antosia już powoli zaczyna jeździć gokartem. Myślę, że będą lubiły motoryzację. Czy rajdy, to trudno dziś powiedzieć. Na pewno będą podkradać nam kluczyki do samochodu! (śmiech)

Widzę, że Twoją pasją i pracą jest teraz cukiernictwo. Motoryzacyjna tematyka w tej dziedzinie też się zdarza?

Z zawodu jestem prawnikiem i do czasu nieszczęsnego załamania zdrowotnego pracowałam w kancelarii. Potem, gdy to wszystko tak długo trwało i nałożyła się na to pandemia, zdecydowaliśmy z Pawłem, że łatwiej organizacyjnie będzie nam, gdy ja zostanę w domu (przynajmniej do czasu, aż nie skończy się to covidowe szaleństwo). Piekłam i gotowałam od zawsze, a to dla rodziny, a to koleżance czy sąsiadce, aż w końcu doszły koleżanki koleżanek, znajomi znajomych i tak to się rozhulało. Powstał „Słodki Power Stage” i był to też sposób na to, żeby nie zwariować w domu… serio! Gdy człowiek 24/7 jest w domu – to potrafi być przytłoczony. Lubię piec, sprawia mi to radochę, choć też potrafię przeklinać świat, gdy coś nie do końca idzie po mojej myśli…

Na chwilę obecną taka forma mojej pracy daje nam swobodę logistyczno-organizacyjną, szczególnie z dzieciakami w domu/szkole/przedszkolu, gdy chorują, chodzą na zmiany, czy też znowu przy nauczaniu zdalnym. Co do samych wypieków, to zdarzają się zamówienia na torty „rajdowe”, a nazwa zobowiązuje! (śmiech).

Strona zespołu: https://www.facebook.com/Negotti/

Słodki Power Stage: https://www.facebook.com/Słodki-Power-Stage-111638314029602/

Source: Podsumowanie rajdowego sezonu Justyny Kurowskiej-Ferdek

Trójkąt Maserati stworzony z… Maserati! Zobacz wyjątkowe zdjęcia

Prototypy Maserati Grecale utworzyły ogromny trójząb, który nabrał swojego kształtu na wyjątkowych fotografiach. Jego kontur miał ponad 100 metrów długości i składał się z 80 samochodów.

Trójkąt Maserati stworzony z... Maserati

Trójkąt Maserati stworzony z… Maserati, fot. materiały prasowe / Maserati

Obecnie po całym świecie „rozsianych” jest około 250 przedprodukcyjnych egzemplarzy Grecale, które przechodzą testy na drogach Japonii, USA, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Chin, Finlandii oraz rodzimych Włoch.

Trójkąt Maserati stworzony z... Maserati

Trójkąt Maserati stworzony z… Maserati, fot. materiały prasowe / Maserati

Maserati Grecale wyjedzie na drogi w 2022 roku

Maserati ma długą praktykę w nazywaniu swoich samochodów na cześć najsłynniejszych wiatrów świata. Wszystko zaczęło się w 1963 roku, od modelu Mistral. Następnie zadebiutowały Ghibli, Bora i Khamsin, a w 2016 roku do tego grona dołączyło Levante – pierwszy SUV spod znaku trójzębu. Teraz na horyzoncie pojawia się kolejny powiew świeżości – Grecale. Ale trochę na niego poczekamy…

Premiera Maserati Grecale, pierwotnie zaplanowana na 16 listopada 2021 rou, została przełożona na wiosnę 2022 roku. Wszystko ze względu na problemy, które doprowadziły do przerw w łańcuchach dostaw kluczowych komponentów, niezbędnych do ukończenia procesu produkcji samochodu. Wielkość produkcji nie pozwoliłaby Maserati odpowiednio zareagować na oczekiwany globalny popyt – w szczególności z uwagi na niedobór półprzewodników. Grecale ma bowiem zaoferować nowe funkcje, zwłaszcza w obszarach łączności i interfejsu człowiek-maszyna.

Source: Trójkąt Maserati stworzony z… Maserati! Zobacz wyjątkowe zdjęcia

Autor nagrania nie potrafi jeździć po rondzie? Czy celowo doprowadził do kolizji?

Luźne domysły to żaden dowód, ale popatrzcie tylko. Autor nagrania jedzie za Renault Laguną i razem wjeżdżają na rondo. Widzi, że Laguna wjeżdża na prawy pas, a on decyduje się zająć lewy. Tylko po co, skoro zamierza jechać prosto?

To może być najbardziej bezsensowna kolizja na rondzie, jaką widzieliście

Teraz wytłumaczenia są dwa. Albo autor nagrania sądził, że kierujący Laguną też musi opuścić rondo na drugim zjeździe (co dowodziłoby jego nieznajomości przepisów) i chciał go wyprzedzić na obwiedni ronda. Albo celowo doprowadził do kolizji. Bo czy mógł nie zauważyć auta, z którym przed sekundą sam się zrównał?

Source: Autor nagrania nie potrafi jeździć po rondzie? Czy celowo doprowadził do kolizji?

Hyundai tworzy ubrania ze złomowanych samochodów. Re:Style 2021 daje im drugie życie

Hyundai ogłasza wprowadzenie Re: Style 2021, kreatywnego podejścia do zrównoważonej mody, polegającego na upcyklingu odpadków powstałych w procesie produkcji i złomowania samochodów na przyjazne środowisku, designerskie produkty.

Hyundai Re:Style 2021

Hyundai Re:Style 2021, fot. materiały prasowe / Hyundai

Kolekcja Re:Style 2021 powstała we współpracy z L’Eclaireur i BoontheShop. Tych przyszłościowo myślących partnerów wybrano, ponieważ podzielają wizję marki Hyundai dotyczącą znalezienia bardziej zrównoważonych i ekologicznych sposobów tworzenia produktów.

W kolekcji Re:Style wykorzystano pozostałości po produkcji samochodów, takie jak poduszki powietrzne i pasy bezpieczeństwa. Ponadto zastosowano również przyjazne dla środowiska materiały, które możemy zobaczyć również we wnętrzu Hyundaia Ioniq 5, takie jak Bio PET i włókna z recyklingu. Kolekcja obejmuje między innymi dresy, bluzy z kapturem, krótkie spodenki oraz długie spodnie.

Source: Hyundai tworzy ubrania ze złomowanych samochodów. Re:Style 2021 daje im drugie życie

Przymrozki a jazda samochodem. Na co należy uważać?

O tej porze roku zdążyliśmy już nieco przywyknąć do zmiennej pogody, szybko zapadającego zmierzchu, zalegających na drogach liści, porywistych wiatrów, pogorszonej widoczności czy mgły. Jednak nocne przymrozki mogą zaskoczyć niejednego kierującego. Na co powinniśmy dodatkowo zwrócić uwagę, wyjeżdżając rano do pracy lub podróżując po zmroku?

OBLODZONA NAWIERZCHNIA

Przy temperaturze spadającej poniżej zera, wskutek zamarzania wilgotnego powietrza, mżawki, deszczu lub mgły, na powierzchni jezdni może tworzyć się warstwa lodu. Jest cienka, przezroczysta i pojawia się dość szybko. Powstała gołoledź okazuje się niebezpieczna zwłaszcza wtedy, kiedy się jej nie spodziewamy, na przykład gdy po nocnych przymrozkach ranek jest słoneczny, jednak zacienione odcinki dróg wciąż mogą pozostawać oblodzone. Gołoledź jest częstym zjawiskiem szczególnie na mostach czy wiaduktach, w tunelach, na obszarach zalesionych oraz w okolicach rzek i jezior.

W okresie przejściowym niebezpieczny jest również tzw. czarny lód, czyli niewidzialna warstwa zamarzającej wody przylegająca bezpośrednio do nawierzchni jezdni. Do występowania tego zjawiska dochodzi najczęściej po opadach deszczu i zamgleniach.

SYMPTOMY NIEBEZPIECZEŃSTWA

Choć tak zwany czarny lód pokrywający drogę bywa niewidoczny, to gdy powierzchnia lekko błyszczy, odbijając światło, i wygląda na mokrą, może to być sygnał, że jest ślisko i należy uważać. Obserwujmy także pobocze, gdzie naszą czujność powinny wzbudzić pokryte lodem drzewa, ogrodzenie wzdłuż jezdni czy znaki drogowe.

Kiedy znajdziemy się na oblodzonej nawierzchni, na pewno to odczujemy. Brak odgłosu toczenia się kół po drodze i luz w układzie kierowniczym to znaki, że nasz samochód zaczął się ślizgać.

JAK POWINIEN ZACHOWAĆ SIĘ KIEROWCA?

Przede wszystkim warto zawczasu przewidywać zagrożenia, aby nie dopuścić do poślizgu. Gdy znajdziemy się na śliskiej nawierzchni, ostrożnie zdejmijmy nogę z gazu. W takich warunkach nie można gwałtownie hamować i skręcać kierownicą. Niebezpieczne jest także wtedy wykonywanie manewrów takich jak wyprzedzanie, wymijanie czy wchodzenie w zakręt. Adam Bernard, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault radzi:

Przy niesprzyjających warunkach pogodowych pamiętajmy o podstawach, czyli zachowaniu bezpiecznej prędkości i odpowiedniego odstępu od poprzedzającego pojazdu. Poruszanie się po śliskiej nawierzchni wiąże się ze znacznie wydłużoną drogą hamowania. Miejmy to na uwadze, szczególnie że większość kierowców jeździ jeszcze na letnich oponach.

Source: Przymrozki a jazda samochodem. Na co należy uważać?

Wyprzedzał na przejściach dla pieszych i po lewej stronie wysepek. I to nie kierowca BMW!

Ciągła linia, powierzchnie wyłączone z ruchu, wysepki, skrzyżowania, przejścia dla pieszych… okolica na nagraniu wygląda na taką, po jakiej rozsądnie jest jechać jakieś 40 km/h. Z niedużą prędkością poruszał się więc autor nagrania, ale komuś za nim bardzo się spieszyło.

Wyprzedzał prosto na czołówkę i po złej stronie wysepki!

Tym kimś nie był jednak kierowca starego BMW, ale właściciel czerwonego Saaba 9-3. Co tylko dowodzi, że kierowanie się stereotypami, także na drodze, bywa mylące.

Source: Wyprzedzał na przejściach dla pieszych i po lewej stronie wysepek. I to nie kierowca BMW!

7 wskazówek, jak idealnie pokonać zakręt. Jazda krętymi drogami to świetna zabawa

Dla wielu kierowców technika pokonywania zakrętów stanowi ogromne wyzwanie.  Jazda samochodem, który zapewnia najlepszą przyczepność, stabilność i maksymalne osiągi, pomoże nam pewniej poruszać się po krętych drogach Jak optymalizować tor jazdy w sposób skuteczny i bezpieczny?

Oto kilka prostych zasad, które pozwolą w sposób efektywny pokonywać zakręty.

Zapoznaj się z trasą przed wyruszeniem w drogę

Dobrego kierowcę cechuje umiejętność przewidywania wydarzeń na drodze, a znajomość pokonywanej trasy pozwoli na działanie z odpowiednim wyprzedzeniem.  Dlatego wcześniejsze przestudiowanie mapy trasy np. górskiej jest niezbędne do efektywnego prowadzenia samochodu.

Zadbaj o stabilność pojazdu

Jeśli konieczne jest hamowanie bądź zmiana biegów, należy to zrobić przed wejściem w zakręt. Nagłe hamowanie w ostrym zakręcie może spowodować utratę przyczepności, nawet jeśli auto wyposażone jest w ABS.

Dopasuj styl jazdy do warunków panujących na drodze

Prędkość oraz hamowanie należy dostosować do warunków panujących w danym momencie na drodze. Nie można pokonać zakrętu w ten sam sposób w słoneczny dzień, czy podczas nocnej jazdy. Niemożliwe jest  to także przy deszczowej bądź mglistej aurze, jak i oblodzonej powierzchni.

Trzymaj się swojego pasa ruchu

Tor jazdy w zakręcie powinien odbywać się po możliwie jak najłagodniejszym łuku przy zachowaniu swojego pasa ruchu. W pierwszej fazie manewru prawidłowym jest trzymanie się możliwie blisko zewnętrznej krawędzi zakrętu, aby uzyskać jak najszerszy kąt widzenia. Gdy pojazd wchodzi w zakręt, należy dobrać tor jazdy tak, aby znaleźć się przy wewnętrznej krawędzi, mijając środek zakrętu przy jednoczesnym trzymaniu się swojego pasa ruchu.

7 wskazówek, jak idealnie pokonać zakręt

7 wskazówek, jak idealnie pokonać zakręt, fot. materiały prasowe / Seat

Panuj nad kierownicą

Ręce powinny być zawsze prawidłowo ułożone na kierownicy, optymalnie lewa na godzinie 10:00 i prawa na 14:00. Podczas wykonywania zakrętu jest to szczególnie ważne, ponieważ w przeciwnym razie może to utrudnić poprawę trajektorii podczas jazdy. Ángel Suárez, menadżer ds. fizyki pojazdu w Seacie, wyznaje:

Kluczem jest stopniowe obracanie kierownicą, bez gwałtownych ruchów, przy utrzymaniu stałej prędkości. W trybie Sport, twardsze zawieszenie i układ kierowniczy pozwalają uzyskać większy stopień bezpieczeństwa.

Przyspiesz przy wyjściu z zakrętu

Po zakończeniu pokonywania zakrętu, gdy koła są już proste, przyspieszenie pomaga kierowcy wyjść z niego z maksymalną stabilnością i przygotować się do następnego manewru. Tutaj, podobnie jak na wszystkich innych etapach pokonywania zakrętu, podstawowym założeniem jest płynna jazda. Teraz pozostaje nam tylko cieszyć się jazdą i widokami.

Stosuj się do znaków drogowych

Wskazują one nie tylko kierunek najbliższego zakrętu, ale określają też ograniczenie, dzięki któremu kierowca potrafi dostosować prędkość do panujących warunków na drodze.

7 wskazówek, jak idealnie pokonać zakręt

7 wskazówek, jak idealnie pokonać zakręt, fot. materiały prasowe / Seat

Dla tych, którzy czują się niepewnie, pokonując zakręty w trudnych warunkach pogodowych, pomocne mogą być kursy w szkołach bezpiecznej jazdy. Natomiast tym kierowcom, którzy są fanami krętych dróg i czują się na nich pewnie, Seat poleca trzy malownicze trasy w Polsce:

  • Droga Stu Zakrętów – odcinek łączący Radków i Kudowę-Zdrój (część drogi wojewódzkiej 387) to prawdziwa gratka dla miłośników zakrętów i pięknych widoków
  • Polski Nürburgring – trasa ze Starej Wsi pod Limanową do Zalesia wliczana jest do Mistrzostw Europy w Wyścigach Górskich. Liczy 33 zakręty
  • Mazurskie łuki – niezwykła trasa Olsztynek – Pisz łącząca Warmię i Mazury znana jest kierowcom z długich, szybkich łuków

Źródło informacji: Seat, opracowanie własne

Source: 7 wskazówek, jak idealnie pokonać zakręt. Jazda krętymi drogami to świetna zabawa

Ładowanie samochodu elektrycznego szybkie jak tankowanie? Ford pracuje nad specjalnym przewodem

Naukowcy Forda i Uniwersytetu Purdue z powodzeniem zakończyli pierwszy etap wspólnych prac nad nową, zgłoszoną do patentu metodą usprawnienia ładowarek, zdolnych w przyszłości dostarczać znacznie więcej mocy w porównaniu z obecnie stosowanymi systemami. Ułatwiłoby to użytkownikom wymianę pojazdów na znacznie szybsze w ładowaniu modele elektryczne. Michael Degner, dyrektor techniczny w Ford Research and Advanced Engineering, powiedział:

Współczesne ładowarki mają ograniczone możliwości szybkiego ładowania akumulatorów pojazdów elektrycznych ze względu na niebezpieczeństwo przegrzania. Szybsze ładowanie wymaga przepływu prądu większej mocy przez przewód ładujący. Im wyższa moc prądu ładowania, tym większa ilość ciepła musi być odprowadzana, aby przewód zachował sprawność.

Naukowcy z Purdue koncentrują się na stworzeniu alternatywnej metody chłodzenia przewodu ładującego, zdolnego do przesyłania prądu o wyższej mocy. w konstrukcji przewodu jako aktywny czynnik chłodzący stosowana jest ciecz, dla której można jednak zwiększyć efektywność radiacyjną poprzez wykorzystanie procesu zmiany stanu skupienia z ciekłego w gazowy – to kluczowa różnica pomiędzy opracowywanym rozwiązaniem, a obecnie stosowaną na rynku metodą chłodzenia cieczą.

Ładowanie samochodu elektrycznego szybkie jak tankowanie? Ford pracuje nad specjalnym przewodem

Ładowanie samochodu elektrycznego szybkie jak tankowanie? Ford pracuje nad specjalnym przewodem, fot. materiały prasowe / Ford

Innowacja ta może pewnego dnia doprowadzić do przepływu prądu o znacznie większej mocy, niż zdolne są zapewnić dzisiejsze najsprawniejsze systemy ładowania pojazdów elektrycznych, dzięki czemu możliwe będzie skrócenie czasu potrzebnego na uzupełnienie akumulatora, jeśli równolegle wprowadzane będą udoskonalenia procesów ładowania i innych technologii. z czasem mogłoby to doprowadzić do tego, że ładowanie pojazdów elektrycznych odbywałoby się tak szybko, jak tankowanie na konwencjonalnych stacjach benzynowych.

Koncepcja tego rozwiązania jest wynikiem analizowania przeszkód, związanych z osiągnięciem szybszej prędkości ładowania, prowadzonych przez zespół Forda, a także wiedzy naukowców z Purdue. Zespoły systematycznie współpracują, dokonując przeglądu najnowszych wyników i przekazując informacje zwrotne na temat obszarów, na których należy się skupić w miarę rozwoju tego rozwiązania. Issam Mudawar, profesor Wydziału inżynierii mechanicznej im. Betty Ruth i Miltona B. Hollanderów w Purdue University wyznał, że laboratorium zamierza w ciągu najbliższych dwóch lat rozpocząć testy prototypowego przewodu ładującego, co pozwoli uściślić parametry prędkości ładowania dla niektórych modeli pojazdów elektrycznych.

Ładowanie samochodu elektrycznego szybkie jak tankowanie? Ford pracuje nad specjalnym przewodem

Ładowanie samochodu elektrycznego szybkie jak tankowanie? Ford pracuje nad specjalnym przewodem, fot. materiały prasowe / Ford

Przewód umożliwiający szybkie ładowanie trafi na rynek dopiero po zakończeniu prac badawczo-rozwojowych.

Source: Ładowanie samochodu elektrycznego szybkie jak tankowanie? Ford pracuje nad specjalnym przewodem

Odcinkowy pomiar prędkości na S8 jest już gotowy. Posypią się mandaty?

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami na trasie w S8 w Warszawie stanęły punkty odcinkowego pomiaru prędkości. Firma odpowiedzialna za ich montaż i przygotowanie potwierdziła oficjalne zakończenie prac. Teraz do uruchomienia brakuje tylko decyzji zarządców.

Firma Sprint S.A. odpowiedzialna za realizację prac podała konkretne lokalizacje i długości odcinków pomiarowych. Kierowcy jadący S8 będą kontrolowani w czterech  miejscach:

  • od węzła Mory do węzła Bemowo - długość 3,08 km
  • od węzła Bemowo do węzła Mory - długość 2,95 km
  • od węzła Łabiszyńska do węzła Marki - długość 4,04 km
  • od węzła Marki do węzła Łabiszyńska -długość 4,04 km

Przedstawiciele GITD już wcześniej potwierdzali, że prace montażowe dobiegają końca i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, urządzenia zaczną działać jeszcze przed końcem 2021 roku.

Warto odnotować, że plany GITD dotyczące poprawy bezpieczeństwa nie kończą się wyłącznie na Warszawie i trasie S8.

Jak donoszą przedstawiciele firmy Sprint S.A., od października trwa  modernizacja 24 urządzeń odcinkowego pomiaru prędkości zlokalizowanych w różnych częściach Polski. Zostaną one wyposażone w lampy doświetlające, dzięki czemu pomiary będą dokładniejsze i łatwiejsze do wykonania nawet w trudnych warunkach pogodowych. Łącznie zostanie zamontowanych 100 lamp wspierających rejestratory typu UnicamVELOCITY3, które zamontowano na polskich drogach w latach 2014-2015.

Poddawane modernizacji urządzenia zlokalizowane są w całej Polsce: pięć w województwie mazowieckim, cztery w śląskim, po trzy w województwach lubelskim i łódzkim, po dwa w podkarpackim i warmińsko-mazurskim oraz po jednym w województwach małopolskim, lubuskim, podlaskim, opolskim i świętokrzyskim.

Source: Odcinkowy pomiar prędkości na S8 jest już gotowy. Posypią się mandaty?

Moc maksymalna, nominalna, systemowa i chwilowa – co znaczą te pojęcia?

Moc maksymalna, nominalna, znamionowa – co to jest?

Kiedy pytamy o moc danego silnika, mówimy zwykle „jaka jest moc maksymalna?”. Bardziej fachowo powiedzielibyśmy o mocy znamionowej lub nominalnej, którą mierzy się na wale silnika. To najwyższa moc jaką jednostka jest w stanie wygenerować, przy zachowaniu fabrycznych parametrów i obrotów przewidzianych przez producenta. Podaje się ją oczywiście w koniach mechanicznych (KM), choć „profesjonalnie” korzysta się z kilowatów (kW), które ostatnio coraz częściej można spotkać w kontekście samochodów elektrycznych. Przeliczyć kilowaty na konie mechaniczne można łatwo samemu – 1 kW odpowiada 1,36 KM.

Moc systemowa – co to jest?

Pojęcie mocy systemowej zaczęło funkcjonować wraz z popularyzacją napędów hybrydowych, a więc takich mających więcej niż jeden silnik. Określa ona ile koni mechanicznych ma w sumie do dyspozycji kierowca. Wbrew pozorom nie możemy tego sami prosto zsumować, ponieważ często moc systemowa jest niższa od mocy maksymalnej poszczególnych jednostek.

Test Toyota Yaris Hybrid – miejski zwierzak

Przykładowo w Toyocie RAV4 silnik spalinowy ma 178 KM, a elektryczny 120 KM, ale moc systemowa całego układu to 218 KM. Co to oznacza? Kiedy korzystamy tylko z jednostki benzynowej, możemy liczyć na 178 KM, a jadąc tylko na silniku elektrycznym, do dyspozycji mamy 120 KM. Gdy jednak do pracy angażujemy oba, układ jest w stanie wygenerować najwyżej 218 KM. Jeszcze bardziej jaskrawym przykładem jest RAV4 AWD, w którym stosuje się dodatkowy silnik elektryczny, napędzający tylną oś. Ma on 60 KM, ale moc systemowa tej wersji wzrasta jedynie do 222 KM. Wynika to z możliwości i ograniczeń układu, na przykład zdolności baterii do przekazania odpowiedniej ilości energii silnikom.

Pojęcie mocy systemowej stosuje się także do samochodów elektrycznych, które mają więcej niż jeden motor.

Moc chwilowa – co to jest?

Określenie mocy chwilowej można znaleźć w broszurach samochodów elektrycznych, czasami w towarzystwie mocy stałej. Moc stała to taka, jaką układ napędowy jest w stanie zapewnić bez przerwy, natomiast chwilowa to moc w trybie „boost”, a więc „dopalacza”. Moc chwilowa zwykle może być dostarczana przez kilka sekund, ponieważ dłuższe z niej korzystanie, doprowadziłoby do przegrzania układu.

Test Hyundai Ioniq 5 – przedziwny, ale ciekawy!

Ciekawym przykładem podawania mocy stałej oraz mocy chwilowej, jest Porsche Taycan, a konkretnie jego wersje Turbo oraz Turbo S. Okazuje się, że pierwsza wartość jest w obu przypadkach identyczna – 625 KM. Dopiero moc chwilowa, uzyskiwana podczas korzystania z procedury launch control, wynosi 680 KM w Turbo oraz 761 KM w Turbo S.

Source: Moc maksymalna, nominalna, systemowa i chwilowa – co znaczą te pojęcia?

Porsche Taycan GTS – sportowe osiągi i 500-kilometrowy zasięg. Elektryk marzeń?

GTS ma wypełnić lukę między wersją 4S a topowym Turbo. Linia GTS może być parowana zarówno z sedanem, jak i kombi. Czym się wyróżnia?

Porsche Taycan GTS

Porsche Taycan GTS, fot. materiały prasowe / Porsche

Ma imponującą moc – w trybie overboost, podczas korzystania z Launch Control, wynosi ona 598 KM. Sprint od 0 do 100 km/h w przypadku obu odmian nadwoziowych zajmuje 3,7 sekundy, a ich prędkość maksymalna to 250 km/h. Dzięki 800-woltowej architekturze i możliwości przyjmowania mocy do 270 kW, ładowanie od 5 do 80% potrwa około 23 minuty.

Nowy sportowy wariant Porsche Taycan jest pierwszym, który przejedzie ponad 500 kilometrów na jednym ładowaniu.

Zawieszenie w zasadzie nie różni się od tego w wersji Turbo, choć zostało skalibrowane nieco bardziej komfortowo. To adaptacyjne rozwiązanie jest standardem, podobnie jak system torque vectoring, pakiet Sport Chrono i wielofunkcyjna kierownica GT.

Na drogi wyjeżdża też trzecia wersja nadwoziowa pierwszej serii modelowej Porsche w 100% na prąd – to Taycan GTS Sport Turismo. To propozycja dla tych, którzy cenią sobie dynamiczną prezencję i niekoniecznie chcą zjeżdżać z asfaltu. Taycan Sport Turismo łączy sportową sylwetkę, opadającą ku tyłowi linię dachu i funkcjonalny design wariantu Cross Turismo. Przestrzeń nad głowami z tyłu jest tu o ponad 45 mm większa niż w sportowej limuzynie Taycan, a pojemność bagażnika kryjącego się pod dużą tylną pokrywą wynosi przeszło 1200 litrów. Taycan Sport Turismo nie ma jednak off-roadowych elementów designu.

Debiut Porsche Taycan Sport Turismo oznacza, że rodzina serii modelowej Taycan obejmuje teraz trzy warianty nadwoziowe.

Porsche Taycan GTS Sport Turismo

Porsche Taycan GTS Sport Turismo

Ceny Porsche Taycan GTS oraz Porsche Taycan GTS Sport Turismo rozpoczynają się od, odpowiednio, 574 tysięcy złotych oraz 578 tysięcy złotych z VAT. Oba warianty trafią do dealerów wiosną 2022 r. W przyszłości w gamie Porsche Taycan Sport Turismo pojawią się kolejne wersje napędowe.

Porsche Taycan GTS oraz Porsche Taycan GTS Sport Turismo

Porsche Taycan GTS oraz Porsche Taycan GTS Sport Turismo, fot. materiały prasowe / Porsche

Source: Porsche Taycan GTS – sportowe osiągi i 500-kilometrowy zasięg. Elektryk marzeń?

Wymusił pierwszeństwo na kierowcy Audi, a potem na niego trąbił. No i się zaczęło

Nagrywający nie kryje swojej winy. Przyznaje, że źle ocenił prędkość zbliżającego się Audi i wymusił na nim pierwszeństwo. Zwraca też uwagę, że może trąbienie na kierowcę, na którym się wymusiło pierwszeństwo, mogło być, jak sam to określił, „nie potrzebne”.

Autor nagrania lubi się wywyższać i prowokować innych, a potem żali się w internecie, gdy komuś się to nie spodoba

Faktycznie niepotrzebne, a nawet niewłaściwe. Chodziło mu co prawda o to, że drugi kierowca nie zahamował, tylko wyprzedził go na przejściu dla pieszych. Może tak zrobił, ponieważ widział, że nie zdąży zahamować i chciał jakoś uniknąć kolizji. Autor nagrania twierdzi, że wręcz przeciwnie – zamiast hamować „przśpieszył”. Z nagrania nie da się wywnioskować, jak było naprawdę, natomiast pozwolimy sobie zachować pewną dozę sceptycyzmu, co do oceny sytuacji przez nagrywającego.

Na agresję odpowiedział agresją, a teraz żali się w internecie, że go atakują bez powodu

Dalszej części nagrania łatwo się domyślić. Kierowca Audi zatrzymał się i wysiadł, żeby wyjaśnić, dlaczego autor wymusza na nim pierwszeństwo, a potem trąbi. Z jakiegoś powodu ten fragment ma wycięty dźwięk. Czyżby nagrywający wtedy jeszcze sądził, że nie zrobił niczego złego, ale teraz nie chciał się już dalej kompromitować?

Source: Wymusił pierwszeństwo na kierowcy Audi, a potem na niego trąbił. No i się zaczęło

Volkswagen T-Roc po liftingu – odmieniony, ale nie za bardzo. Co się zmienia?

Volkswagen zdecydował się odświeżyć całą gamę T-Roca - standardową 5-drzwiową odmianę, sportową odmianę R oraz kabriolet.

Volkswagen T-Roc 2022

Volkswagen T-Roc 2022, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Po czym poznamy nowe samochody na drogach? Przede wszystkim po zmienionym zderzaku z pionowymi światłami przeciwmgielnymi, większej atrapie chłodnicy ze świetlnym pasem LED i ostrzej narysowanych reflektorach. Z tyłu uwagę zwraca przeprojektowany zderzak, a lampy, wykonane w technologii LED zyskały zmienioną sygnaturę świetlną i zostały delikatnie przyciemnione.

Najwięcej zmian zaszło w kabinie T-Roca, która była krytykowana przez niektórych klientów. Volkswagen zastosował więcej miękkich materiałów i odświeżył multimedia, które w zależności od wersji będą obsługiwane ekranem o przekątnej 6,5, 8 lub 9,2 cala. Kierownica jest teraz taka sama jak w nowym Golfie.

Volkswagen T-Roc 2022

Volkswagen T-Roc 2022, fot. materiały prasowe / Volkswagen

W ramach wyposażenia seryjnego w nowym T-Rocu są dostępne liczne nowoczesne systemy asystujące. Do standardu należą nadal Front Assist oraz Lane Assist, a od teraz także nowy IQ.Drive Travel Assist oraz aktywny tempomat. Podczas jazdy z prędkością do 210 km/h może on automatycznie kierować pojazdem, hamować oraz przyspieszać. Dzięki obrazowi z kamery umieszczonej z przodu auta, danym GPS oraz mapom nawigacji system ten z wyprzedzeniem reaguje na lokalne ograniczenia prędkości i uwzględnia w swojej pracy teren zabudowany, skrzyżowania czy ronda.

Volkswagen T-Roc 2022

Volkswagen T-Roc 2022, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Volkswagen nie zdecydował się na zmiany w gamie jednostek napędowych. Bazę stanowi silnik benzynowy 1.0 TSI 110 KM. Do wyboru są też mocniejsze jednostki 1.5 TSI 150 KM oraz 2.0 TSI 300 KM. To ostatnie oczywiście tylko w wersji R.

Volkswagen T-Roc 2022

Volkswagen T-Roc 2022, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Volkswagen przewiduje, że odświeżone wersje modelu T-Roc i T-Roc R będą dostępne w salonach wiosną 2022 roku

Source: Volkswagen T-Roc po liftingu – odmieniony, ale nie za bardzo. Co się zmienia?

MotoMikołajki 2021. Motocykliści łączcie się w szczytnym celu!

Już po raz XIII w Warszawie odbędzie się akcja warszawskich motocyklistów MotoMikolajki.pl! Kolejny raz ulicami Warszawy przejedzie niezwykła parada motocyklowych Mikołajów. W niedzielę, 5 grudnia, pokażą oni Warszawie motocyklowe uśmiechy w świątecznych strojach.

Cel akcji MotoMikołajki.pl jest konsekwentnie realizowany od kilku lat. Co roku motocykliści wspierają Domy Dziecka niezależnie od sytuacji w kraju czy pogody. Ilość podopiecznych, których MotoMikołaje wspierają w tym roku to nieustająco prawie setka dzieci.

MotoMikołajki to wspólny cel pomocy dzieciakom i mnóstwo atrakcji: parada MotoMikołajów przez centrum Warszawy, Mikołajowe rozdawanie słodyczy, atrakcje dla wszystkich na Placu Zamkowym i konkurs na NajMikołajowy Motocyk.

MotoMikołajki.pl 2021

MotoMikołaje i MotoMikołajki tradycyjnie spotkają się pod PGE Narodowy, przy bramie nr 2, a następnie ruszą na plac Zamkowy i tam w tym roku zakończą świąteczną akcję.

Jeśli chcesz się przyłączyć do akcji i być na bieżąco ze wszystkimi informacjami koniecznie odwiedź stronę MotoMikołajki.pl na Facebooku lub weź udział w wydarzeniu.

Source: MotoMikołajki 2021. Motocykliści łączcie się w szczytnym celu!

Tempomat a zużycie paliwa. Czy jazda z włączonym tempomatem wpływa na zużycie paliwa?

Drożejące paliwo sprawia, że kierowcy zaczynają zwracać większą uwagę na to ile paliwa zużywa ich samochód. Niestety nie ma jednego sposobu, które by ograniczyło spalanie. Dopiero połączenie kilku czynników sprawi, że zużycie paliwa się zmniejszy. W celu zmniejszenia spalania należy ograniczyć korzystanie z klimatyzacji, ograniczyć szybką jazdę, stosować zasady ecodrivingu itd. A czy tempomat można również zaliczyć do czynników wpływających na zużycie paliwa?

Jak działa tempomat?

Tempomat steruje podzespołami samochodu tak, aby pojazd poruszał się ze stałą prędkością określoną przez kierowcę. Dzięki niemu kierowca nie musi ciągle przytrzymywać pedału gazu i może się zrelaksować. Zazwyczaj tempomat ma ustalone granice prędkości w jakich działa, np. 30-180 km/h. Tradycyjny tempomat cały czas utrzymuje zadaną prędkość, ale wraz z postępem technologicznym stworzono lepszy tzw. aktywny tempomat, który oprócz utrzymywania prędkości dostosowuje się do terenu i warunków jazdy. Potrafi wykryć zwalniający przed nami pojazd, górkę pod którą wjeżdżamy lub zjeżdżamy i odpowiednio dostosuje prędkość tak, aby nie przeciążać silnika.

Czy tempomat ogranicza zużycie paliwa?

Utrzymywanie ciągle tej samej prędkości przez tempomat sprawia, że silnik pracuje bez większych obciążeń. Brak przyspieszania i zwalniania, które występowałyby, gdyby kierowca trzymał nogę na gazie wpływają na zużycie paliwa i to w ten pozytywny sposób, czyli pojazd spala mniej. Jednak, jeśli posiadamy zwykły tempomat to teren musi być w miarę równy oraz ruch uliczny nie może być zbyt duży. W przeciwnym razie, mogą zdarzyć się sytuacje, np. podjazd pod stromą górę, podczas którego samochód będzie palił więcej, ponieważ tempomat nadal będzie chciał utrzymać zadaną prędkość. W takiej sytuacji musimy zadziałać wcześniej, czyli albo przejąć kontrolę, albo ustawić tempomat na niższą prędkość. Dlatego, aby zapobiegać m.in. takiej sytuacji powstał aktywny tempomat, który sam płynnie dostosuje prędkość.

Podsumowując – Jeżeli używamy tempomat na równej drodze z małym natężeniem ruchu spalanie wyniesie mniej niż gdybyśmy to my utrzymywali prędkość. Natomiast, w przypadku terenów górzystych zwykły tempomat może powodować większe spalanie. Z kolei aktywny tempomat sprawdza się w każdych warunkach.

Source: Tempomat a zużycie paliwa. Czy jazda z włączonym tempomatem wpływa na zużycie paliwa?

Cupra Formentor VZ pędzi po niemieckiej autostradzie. Ile ma na liczniku?

Cupra Formentor wjechała na motoryzacyjną arenę w specjalnej, inaugurującej model specyfikacji o nazwie Veloz (hiszp. „szybki”), sygnowanej skrótem VZ. Formentor VZ wyposażony jest w silnik 2.0 TSI o mocy 310 KM, automatyczną skrzynię 7-biegową oraz napęd na cztery koła 4Drive. Auto rozpędza się do 100 km/h w zaledwie 4,9 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosi 250 km/h.

Jazda z prędkością maksymalną po niemieckiej autostradzie to dla wielu kierowców ogromna atrakcja. Zobacz, jak Cupra Formentor VZ z 4-cylindrowym silnikiem o mocy 310 KM i momencie obrotowym 400 Nm, rozpędza się do zawrotnych prędkości.

Source: Cupra Formentor VZ pędzi po niemieckiej autostradzie. Ile ma na liczniku?

Przejażdżka nowym BMW M240i w zasięgu kliknięcia. Ma 374 KM i silnik rakietowy!

Rocket League stworzona przez amerykańską firmę Psyonix oferuje unikalne połączenie gry futbolowej i pełnej akcji radości z jazdy – dzięki czemu idealnie pasuje do ekstrawertycznego BMW M240i. Samochody, które mogą jeździć, skakać, a nawet latać, wymagają wysokiego poziomu inteligencji w grze, strategicznego myślenia i szybkich reakcji.

BMW M240i w Rocket League

BMW M240i w Rocket League, fot. materiały prasowe / BMW

BMW Esports jest sponsorem tytularnym „BMW Rocket League Open”, jednego z najważniejszych wydarzeń Rocket League Championship Series (RLCS). W „BMW Freestyle Tournament” zaproszeni uczestnicy będą rywalizować wirtualnymi BMW M240i w trybie knockout. Zwycięzca tego turnieju w ramach „BMW Rocket League Open” otrzyma 10 tysięcy dolarów.. Społeczność gry będzie miała okazję kupić i pobrać wirtualną wersję nowego BMW M240i w wersji „United in Rivalry”, aby wziąć udział w emocjonujących meczach Rocket League.

BMW M240i w Rocket League

BMW M240i w Rocket League, fot. materiały prasowe / BMW

BMW M240i to topowy model nowego BMW serii 2, który wyróżnia się atletyczną i ekstrawertyczną stylistyką, mocnym silnikiem i wysokiej klasy technologią układu jezdnego. BMW M240i wyposażone jest w 6-cylindrowy rzędowy silnik benzynowy o mocy 374 KM. Silnik rakietowy jest obecnie standardem tylko w wersji wirtualnej, ale w przyszłości… kto wie, co wymyślą inżynierowie z BMW.

Source: Przejażdżka nowym BMW M240i w zasięgu kliknięcia. Ma 374 KM i silnik rakietowy!

BMW 430i Cabrio – test, opinia, wrażenia: o połowę siedzeń za dużo

Na 90% waszym pierwszym skojarzeniem z BMW serii 4 są te wielkie „siekacze”, pełniące funkcję osłony chłodnicy. To prawda, nerki wykorzystane w tym modelu są kontrowersyjne, ale trzeba też przyznać, że po pewnym czasie można się do nich przyzwyczaić. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Choć początkowo wzbudzały śmiech i wyglądały dość karykaturalnie, to po jakimś czasie (zwłaszcza na żywo) wrażenie uległo znacznej poprawie. Zaczęły mi się wręcz podobać (zazwyczaj jak coś jest kontrowersyjne, automatycznie staje się dla mnie ciekawsze). No i wtedy okazało się, że… w połowie tych wielkich nerek, wyśmiewanych i omawianych na wszelkie sposoby, zamontowano tablicę rejestracyjną. Można było przesunąć ją na bok, jak w przypadku chociażby Alfy Romeo Giulii, ale zamiast tego, umieszczono ją centralnie na środku. No, i po co była ta cała dyskusja?

Fot. Kamila Nawotnik

BMW 430i Cabrio – wygląd

Tak zaprojektowana osłona chłodnicy pełni jeszcze jedną funkcję, mianowicie nadaje przodowi muskularności. Rozstaw osi BMW 430i wynosi 2851 mm, jego szerokość 1852 mm, natomiast długość to 4768 mm. Jest więc to auto raczej spore, choć nadal ma dość optymalne wymiary. Ogromnym atutem testowanego egzemplarza jest obecnie rzadko spotykany, zielony lakier nadwozia, nazwany trochę w stylu włoskim „Zielony San Remo”. Kosztuje ponad 4000 zł, ale sprawia, że auto zyskuje dodatkową głębię. Poza tym, świetnie współgra z beżową skórzaną tapicerką, wykorzystaną do wykończenia wnętrza i dębowymi listwami ozdobnymi.

Jedną z moich ulubionych technologii w tym aucie są adaptacyjne światła laserowe. W trybie świateł drogowych oferują zasięg do 550 m, co przekłada się na lepszą widoczność po zmroku. Są także intensywniejsze i jednocześnie dobrze tolerowane przez ludzkie oko, więc przy swoich parametrach nie oślepiają kierowców jadących z naprzeciwka. Dodatkowo, fajnym detalem są też niebieskie akcenty w tubach i napis „BMW Laser”.

BMW 430i Cabrio – opinia o dachu

Dach został wykonany z miękkiego, antracytowego materiału. Jego zamknięcie trwa ponad 16 sekund, choć subiektywnie wydaje się szybciej. Sterowanie możliwe jest do prędkości 40 km/h, więc możecie bawić się nim podczas jazdy po mieście.

Fot. Kamila Nawotnik

Muszę w tym miejscu zwrócić uwagę na pewną ciekawostkę – gdy jedziecie w deszczu, autostradą, z otwartym dachem, podniesioną osłoną przeciwwiatrową i z podniesionymi szybami, to woda was omija. Konkretniej, deszcz omija cały pierwszy rząd siedzeń i zaczyna opadać dopiero za osłoną. Fizyka nigdy nie była moją najmocniejszą stroną i nie wiem jak to możliwe, ale efekt naprawdę zachwyca. To pewnie magia.

BMW 430i Cabrio – wnętrze

Kolejnym udogodnieniem, związanym z rodzajem nadwozia, jest wysuwany podajnik pasów bezpieczeństwa. Kiedy otworzycie drzwi do samochodu (niezależnie od tego czy dach jest złożony, czy rozłożony), wszystko wygląda całkowicie normalnie. Gdy jednak wsiądziecie i zamknięcie drzwi zauważycie wysuwającą się rączkę z pasem bezpieczeństwa. Dzięki temu nie musicie się wyginać i gimnastykować, żeby go dosięgnąć. Dodatkowo, pasy mają funkcję automatycznego napinania się po zapięciu, więc będą was pewnie trzymać podczas jazdy.

Fot. Kamila Nawotnik

W centralnej częściej konsoli znajdziecie dotykowy ekran o przekątnej 10,25 cala. System multimedialny oferuje dwa gniazda USB do ładowania urządzeń przenośnych i przesyłania danych, a także interfejs Bluetooth i Wi-Fi. Drugi wyświetlacz zastępuje zegary i liczniki. Spory ekran o wielkości 12,3 cala pozwala m.in. na sprawdzenie informacji dotyczących jazdy oraz wyświetlenie obszernej mapy z systemem nawigacyjnym.

BMW 430i Cabrio – tylna kanapa

Spodziewałam się, że jak w przypadku większości kabrioletów również i tutaj tylna kanapa będzie raczej symboliczna i tak trochę jest, ale nie do końca… Teoretycznie powinny się tam zmieścić dorosłe osoby, jednak ilość miejsca na nogi jest bardzo ograniczona. Samo siedzisko jest szerokie, podobnie jak oparcia. Miejsca wszerz też jest całkiem sporo, natomiast może pojawić się problem z upchnięciem kolan. To trochę tak, jakby chcieli opracować fajne, rodzinne cabrio, ale mogli sobie pozwolić albo na zmieszczenie nóg pasażerów, albo na wygodną kanapę. W efekcie owszem, dorośli wejdą, ale pewnie dość szybko będą chcieli wyjść.

BMW 430i Cabrio – silnik

Osobiście nie zaliczam BMW 430i Cabrio do aut stricte sportowych, a raczej do szybkich kabrioletów. Ten samochód jest przede wszystkim komfortowy i wygodny, w dodatku wykonany z dużą dbałością o szczegóły, ale to dobrze!

Fot. Kamila Nawotnik

Testowany egzemplarz wyposażony został w pakiet M Sport o wartości 17 200 złotych, co oznacza sportowy dyferencjał M, zawieszenie adaptacyjne M, sportowe hamulce M, pakiet aerodynamiczny M i sportowy układ kierowniczy M. Napędza go dwulitrowy silnik, w tym przypadku o mocy 258 koni mechanicznych z momentem obrotowym 400 Nm, dostępnym w bardzo szerokim zakresie 1600-4000 obrotów na minutę. To pozwala na rozwinięcie prędkości maksymalnej 250 km/h, przy czym pierwsza „setka” pojawia się na liczniku po upływie 6,2 sekundy.

Zawieszenie zestrojone w tym samochodzie zostało w sposób raczej komfortowy niż sportowy. Choć zachowało lekką sztywność, która ulega uwypukleniu w trybach sportowych, to jednak wciąż auto pozostaje raczej wygodne. Na co dzień nie jest przesadnie twarde i bez problemu wybiera wszelkie nierówności. Sprawia, że jazda jest płynna i bardzo przyjemna – w zasadzie niezależnie od trybu jazdy. Prawdę mówiąc, przyjemność prowadzenia w tym aucie jest naprawdę ogromna. Precyzyjny układ kierowniczy, sprawne, ale nie przeczulone hamulce i bezproblemowo działająca automatyczna skrzynia biegów sprawiają, że samochód perfekcyjnie odnajduje się zarówno na krótkich trasach, jak i podczas dłuższych podróży.

BMW 430i Cabrio – wrażenia z jazdy

Wśród dostępnych trybów jazdy znalazł się między innymi tryb sportowy, podzielony dodatkowo na „zwykły” Sport i Sport+. Ten ostatni pozwala na wyciągnięcie największej zabawy z jazdy, a dodatkowo aktywuje układ wydechowy, który sprawia, że każde wciśnięcie pedału gazu skutkuje bardzo przyjemnym warkotem dobiegającym naszych uszu.

Fot. Kamila Nawotnik

Jadąc 430i można odnieść wrażenie, że ten samochód został trochę zbyt ugrzeczniony – a to przecież BMW! Tyle w nim sportowych rozwiązań i technologii M, a jedzie jakoś tak grzecznie, jakoś tak spokojnie i jest jakiś taki opanowany. To wszystko zasługa technologii wykorzystanych w tym samochodzie – jeżeli chcecie się przekonać jaką pracę wykonuje podczas jazdy, wystarczy pojechać w bezpieczne miejsce, albo tor wyścigowy i wyłączyć kontrolę trakcji. Spróbujcie wtedy zapanować nad tym autem. Od razu zobaczycie jak chętnie tylna oś próbuje wyprzedzić przód przy każdym możliwym zakręcie, jak przyjemnie da się tym samochodem wchodzić w kontrolowany poślizg i ile zawadiaki drzemie w tym eleganckim zielonym kabriolecie.

BMW 430i Cabrio – cena

BMW 430i Cabrio wyjściowo kosztuje 239 900 zł i jak przystało na markę premium, nietrudno jest wywindować te cenę dodatkami o kolejne 100 000 zł. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że egzemplarz, który trafił na nasz test, wymaga wyłożenia na stół niecałych 330 tysięcy złotych.

W ofercie producenta dostępne są także mocniejsze warianty – M440i (o mocy 374 KM) oraz drapieżne M4 Competition (510 KM). Jeśli jednak waszym celem nie są maksymalne osiągi, a rozsądny sportowy samochód, to uważam że 430i jest idealnym wyborem.

TO NAM SIĘ PODOBA:

  • zielony lakier „San Remo”
  • porządne wykończenie wnętrza
  • optymalne zestrojenie zawieszenia
  • przyjemność podczas jazdy
  • światła laserowe

TO NAM SIĘ NIE PODOBA:

  • ciasny drugi rząd siedzeń
  • wysoka cena wyposażenia dodatkowego
  • pozycja przedniej tablicy rejestracyjnej

Source: BMW 430i Cabrio – test, opinia, wrażenia: o połowę siedzeń za dużo

Kierowcy osobówek tak blokowali lewy pas autostrady, że prawym wyprzedził ich tir! Doszło do kolizji

Znacie to pewnie bardzo dobrze. Kierowcy na lewym pasie, którzy uparcie się go trzymają, ponieważ za pół minuty dogonią kolejnego tira, więc nie będą przecież zjeżdżać na prawo i przepuszczać szybsze pojazdy.

Kierowca Porsche doprowadził do kolizji na autostradzie? Czy raczej polski styl jazdy?

Czasami w takich sytuacjach zdarzają się kierowcy, którzy mają dość zawalidrogów i wyprzedzają ich prawym pasem. Tak też było w tej sytuacji, ale kto by spodziewał się, że BMW oraz autor nagrania jechali tak powoli, że wyprzedzi ich tir!

Zawodowi kierowcy nie popisali się na autostradzie. Dołączył do nich nadpobudliwy kierowca osobówki

Wszystko byłoby dobrze, ale jego kierowca chciał wcisnąć się przed BMW, na co nie miał miejsca. Mimo to zmienił pas i prawdopodobnie doszło do kontaktu między pojazdami.

Source: Kierowcy osobówek tak blokowali lewy pas autostrady, że prawym wyprzedził ich tir! Doszło do kolizji

Aktywna piana – czym jest i jak działa?

Z aktywną pianą spotykamy się najczęściej na przydrożnych myjniach ciśnieniowych. Jest ona bardzo wygodna, ponieważ za pomocą myjki ciśnieniowej szybko i łatwo rozprowadza się ją po całej powierzchni karoserii, po czym zaczyna działać i usuwać zanieczyszczenia. Jeżeli posiadamy własną myjkę ciśnieniową to możemy również kupić aktywną piane w sklepie z kosmetyką samochodową, przez co będziemy wiedzieć jakiej jakości środek nakładamy na nasz pojazd.

Aktywna piana – co to jest?

Aktywna piana do mycia samochodu zwiera substancje aktywne, które wpływają na strukturę zabrudzeń i usuwają je. Jest  bardzo skuteczna w walce z błotem, kurzem i zanieczyszczeniami drogowymi i w dodatku lekko zabezpiecza lakier przed kolejnymi zabrudzeniami i promieniami UV, nie szkodząc mu przy tym. Jednak piana, która jest stosowana na myjniach bezdotykowych zazwyczaj nie jest w stanie poradzić sobie z pojazdem, który jest bardzo brudny – w takim przypadku traktuje się ją jako preparat do mycia wstępnego.

Rodzaje aktywnej piany

O ile korzystając z przydrożnej myjni bezdotykowej nie mamy możliwości sprawdzenia jakiej aktywnej piany będziemy używać, to posiadając własną myjkę ciśnieniową możemy wybrać konkretny rodzaj piany. W zależności od sposobu zastosowania wyróżniamy:

  • piana aktywna do mycia wstępnego – cechuje się ona mniejszą ilością substancji aktywnych, przez co nie nadaje się do większych zabrudzeń. Poradzi sobie tylko z powierzchownymi zanieczyszczeniami, dlatego jak jej nazwa wskazuje służy do mycia wstępnego
  • piana aktywna do ciężkich zabrudzeń – ten typ piany skutecznie poradzi sobie m.in. z błotem, tłuszczem czy piaskiem. Ze względu na wysoką skuteczność jest ona stosunkowo droga
  • piana aktywna z woskiem – taki preparat oprócz wyczyszczenia pojazdu, dzięki zawartemu w niej woskowi dodatkowo zabezpieczy lakier
  • piana aktywna do ciężarówek – jak nazwa wskazuje, służy ona do czyszczenia ciężarówek. Cechuje ją bardzo intensywne działanie, przez co bez problemu powinna poradzić sobie z odłamkami asfaltu, smołą, insektami czy żywicą.

Piana aktywna na suche czy mokre auto – jak używać aktywnej piany?

Mycie auta przy jej pomocy nie jest trudne, a wręcz jest to najłatwiejsza rzecz na świecie. Ale trzeba przestrzegać kilku zasad, aby piana mogła skutecznie zadziałać.

Po pierwsze, pianę aktywną do samochodu nakłada się na suchą powierzchnię. Po drugie, pianę należy nakładać zaczynając od dolnej części pojazdu, czyli najpierw pokrywamy nią progi i stopniowo przechodzimy w stronę dachu. Po trzecie, po pokryciu całej karoserii pianą, nie powinno się jej od razu spłukiwać. Warto poczekać kilka minut, aby mogła ona skutecznie zacząć reagować z zanieczyszczeniami. Spłukiwanie możemy rozpocząć, kiedy zobaczymy, że piana nie jest już puszysta i sama zaczyna spływać po samochodzie. Spłukując aktywną pianę zachowajmy tę samą kolejność co przy jej nakładaniu, czyli ponownie rozpoczynamy od dołu pojazdu i kończymy na dachu. Przestrzegając tych trzech zasad sprawimy, że mycie pojazdu będzie efektywniejsze.

Source: Aktywna piana – czym jest i jak działa?

Guanyu Zhou – pierwszy chiński kierowca Formuły 1. To przełom w historii chińskiego motorsportu

Guanyu Zhou będzie pierwszym w historii chińskim pełnoetatowym kierowcą w Formule 1. Obecnie 22-latek jest wiceliderem w klasyfikacji generalnej Formuły 2 i i jest gotowy do walki o tytuł w dwóch ostatnich rundach sezonu w Arabii Saudyjskiej i Abu Zabi.

W swojej wyścigowej karierze Guanyu Zhou zdążył już odnieść liczne sukcesy. W 2015 roku zajął drugie miejsce we włoskiej F4, a następnie odnosił zwycięstwa w Euro F3 i F2.

W sezonie 2021 Guanyu Zhou będzie kolegą zespołowym Valtteriego Bottasa w ekipie Alfy Romeo Racing Orlen. Tym samy Alfa Romeo wkroczy w nową erę techniczną F1 łącząc młodość i doświadczenie jeśli chodzi o skład kierowców.

Od najmłodszych lat śniłem o tym, aby wspiąć się jak najwyżej w sporcie, który jest moją pasją i teraz to marzenie się spełniło. To dla mnie zaszczyt, że mogę rozpocząć karierę w Formule 1 w kultowym zespole, który w przeszłości wprowadził do Formuły 1 tak wiele młodych talentów.

Czuję się dobrze przygotowany na ogromne wyzwanie, jakim jest Formuła 1, szczyt mojej dyscypliny sportu, u boku sprawdzonego, światowej klasy talentu, jakim jest Valtteri Bottas. Chciałbym podziękować zespołowi Alfa Romeo Racing Orlen za tę szansę. W przyszłym roku moim celem będzie nauczenie się jak najwięcej i jak najszybciej. Bycie pierwszym w historii chińskim kierowcą w Formule 1 to przełom w historii chińskiego motorsportu. Wiem, że spocznie na mnie wiele nadziei i jak zawsze potraktuję to jako motywację, aby stawać się lepszym i osiągać więcej.

Transfer Zhou do Formuły 1 nie jest zaskoczeniem, bo mówiło się o nim od kilku miesięcy. 22-latek kusił Alfę Romeo przede wszystkim pokaźnym pakietem sponsorskim. Firmy z Chin mają dofinansować zespół z Hinwil kwotą nawet 30 mln dolarów w sezonie 2022. Zhou jest pierwszym chińskim kierowcą w historii F1, co powinno przyciągnąć nowych sponsorów nie tylko do Alfy Romeo, ale też do królowej motorsportu.

Source: Guanyu Zhou – pierwszy chiński kierowca Formuły 1. To przełom w historii chińskiego motorsportu

Takiego auta jeszcze nie było w prezydenckim garażu. Ma 300 KM i 20-calowe alufelgi

Po raz pierwszy w historii do floty samochodów Prezydenta Republiki Francji trafiła hybryda plug-in. To zmodyfikowany DS7 Crossback Élysée bazujący na wersji E-Tense 300, którego układ napędowy składa się z jednostki benzynowej oraz dwóch silników elektrycznych i pozwala na wygenerowanie 300 KM mocy i 520 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Zestaw akumulatorów ma pojemność 13,2 kWh.

DS7 Crossback Élysée

DS7 Crossback Élysée, fot. materiały prasowe / DS

Standardowy DS7 Crossback Élysée jest w stanie przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 5,9 sekundy, a zasięg w trybie elektrycznym wynosi 58 kilometrów. Prezydencki egzemplarz może mieć słabsze osiągi ze względu na ciężkie opancerzenie oraz zwiększony rozstaw osi. SUV otrzymał także uchwyty na flagi, dodatkowe oświetlenie, lakier Ink Blue czy 20-calowe alufelgi. Nie brakuje też emblematów Republiki Francji.

DS7 Crossback Élysée

DS7 Crossback Élysée, fot. materiały prasowe / DS

Zmiany zaszły także w kabinie. Prezydencki DS 7 Crossback Élysée został wyposażony w dwa indywidualne tylne siedzenia, które mają elektryczną regulację, oraz pełnowymiarową konsolę środkową, na której można bezprzewodowo ładować smartfona i sterować między innymi podgrzewaniem siedzeń lub wentylacją. Uwagę zwraca też skóra w kolorze bazaltowej czerni, tapicerka z alcantary i błyszczące czarne akcenty.

Samochód godny głowy państwa?

Source: Takiego auta jeszcze nie było w prezydenckim garażu. Ma 300 KM i 20-calowe alufelgi

Dwóch nastolatków jechało na gapę. Czepiając się tyłu autobusu!

Zwykle tego typu techniki stosowane były w przypadków tramwajów, a pasażerowie właściwie nie mieli wyjścia. Kiedy szanse na nadjechanie składu, w którym będą miejsca wewnątrz pojazdu, były nikłe, ludzie czepiali się jak mogli elementów wagonu i podróżowali na zewnątrz.

Kierowca nie umie jeździć po rondach i doprowadził do kolizji. Pochwalił się tym w internecie

Tych dwóch nastolatków do podobnego zachowania skłoniła raczej chęć „przygody”. Uczepili się tylnej części autobusu, a więc był to styl „na cycku”, chociaż autobus nie miał przyczepy. I tak – kiedyś jeździły autobusy z przyczepami – niemal tak dużymi jak sam autobus i z dyszlem.

Source: Dwóch nastolatków jechało na gapę. Czepiając się tyłu autobusu!

Ford Bronco DR – terenowy potwór o mocy 400 KM

Ford Bronco Desert Racer ma być najmocniejszą w historii Bronco, fabrycznie produkowaną wersją tego modelu.  Bazując na czterodrzwiowym nadwoziu Bronco z rocznika 2022 dokonano wielu modyfikacji nadwozia i samej konstrukcji mechanicznej auta, by przygotować je do startu w rajdach pustynnych.

Ford Bronco DR

Ford Bronco DR, fot. materiały prasowe / Ford

Rozwijanie dziedzictwa sportów motorowych Bronco

Portfolio pustynnych rajdów, w których triumfowało Ford Bronco, rozrosło się z biegiem lat. Bronco pierwszej generacji odniosło zwycięstwa w swojej klasie w Baja 1000 w 1967, 1969 (jedyne w historii zwycięstwo w klasyfikacji generalnej 4×4), w 1971 i 1972 roku, a także dwa zwycięstwa w klasyfikacji generalnej Baja 500 w 1970 i 1973 roku. Późniejsze generacje Bronco, 1978-1995, kontynuowały legendarną zwycięską passę z dziewięcioma zwycięstwami Baja 500 Class 3 w latach 2004-2015 i 15 zwycięstwami Baja 1000 Class 3 w latach 2002-2019.

Portfolio ponownie wzbogaciło się zeszłej jesieni, kiedy Shelby Hall, wnuczka Roda Halla i Penny Dale, prowadząc Bronco Sport, wygrała klasę Rebelle Rally X-Cross 2020, a następnie powtórzyła ten sukces miesiąc później, kiedy za kierownicą prototypowego Bronco R rywalizowała w 53. SCORE-International Baja 1000.

Podczas gdy celem Bronco R było sprawdzenie konstrukcji układu napędowego, podwozia i zawieszenia modelu Bronco 2021, Bronco DR przybywa z zupełnie inną misją – oferując gotowe rozwiązanie motorsportowe dla topowych zawodników klasy off-road. Jego celem jest rywalizacja w światowej klasy zawodach terenowych.

Ford Bronco DR

Ford Bronco DR, fot. materiały prasowe / Ford

Ford Bronco DR – pustynny potwór o mocy 400 KM

Opracowanie i zbudowanie Forda Bronco Desert Racer oddano w ręce specjalistów, nadając pracy wymiar najwyższej klasy rzemiosła. Tak powstał unikatowy pojazd o topowych możliwościach off-road, którego celem ma być udany start w wyczerpującym rajdzie Baja 1000.

Pod maską Ford Bronco DR znajduje się, opracowany przez Coyote, 5-litrowy silnik V8 mający osiągać moc ponad 400 KM. Bronco DR wyposażono w układ przeniesienia napędu 10R80 oraz elektryczny system sterowania napędem 4×4 (shift on the fly) z modelu Ford F-150. Moment obrotowy jest przenoszony przez niezależny, elektronicznie blokowany przedni i tylny mechanizm różnicowy o przełożeniach 4,70:1.

O szybkie, pewne i bezpieczne pokonywanie pustynnych bezdroży mają zadbać zawieszenie Multimatic Positional Selective DSSV oraz usztywnione klatką bezpieczeństwa nadwozie. Klatka bezpieczeństwa, zoptymalizowana z wykorzystaniem metody elementów skończonych (FEA) ze zintegrowany orurowaniem OE ACCRA, osłania kabinę dla dwóch pasażerów wyposażoną w parę kubełkowych foteli sportowych oraz wyświetlacz Motec C187 wraz z systemem gromadzenia danych CAN – z opcjonalnym dostępem do danych w chmurze.

Ford Bronco DR

Ford Bronco DR, fot. materiały prasowe / Ford

Pojazd- o masie startowej około 2 812 kilogramów – ma kąt natarcia 47 stopni, kąt zejścia 37 stopni i kąt rampowy 33 stopni. Takie parametry podwozia pozwalają pokonać nawet najbardziej wymagające trasy off-road. Dodatkowo 1,87- metrowy rozstaw kół przednich i 1,86-metrowy rozstaw kół tylnych, zapewniają stabilność podwozia na drodze.

W duchu przesłania modelu Bronco – Built Wild – zespół Ford Performance zbudował wersję Desert Racer tak, aby pomóc przetrwać wiele dni tortur w wyczerpującym terenie i w wysokich temperaturach podczas SCORE Baja 1000 w Baja California w Meksyku. Prototyp Bronco DR zadebiutuje rajdzie nosząc czerwone, białe, czarne i niebieskie barwy Ford Performance, by upamiętnić jedyne zwycięstwo w Baja 1000.

Ford Bronco DR

Ford Bronco DR, fot. materiały prasowe / Ford

Pierwsze 50 egzemplarzy z produkcji Bronco DR ma pojawić się pod koniec 2022 roku i być hołdem dla sportowego dziedzictwa Bronco, nawiązując do jedynego do tej pory zwycięstwa Bronco w klasyfikacji generalnej Baja 1000 w 1969 roku. Cennik modelu będzie rozpoczynać się od 200 000 dolarów.

Source: Ford Bronco DR – terenowy potwór o mocy 400 KM

Kierunkowe klocki hamulcowe – jak działają?

Kierunkowe klocki hamulcowe powstały w celu ograniczenia działania NVH (z ang. Noise, Vibration, Harshness), czyli do ograniczenia hałasu, wibracji i uciążliwości działania. Większość kierowców chce, aby jazda autem była komfortowa i cicha, dlatego też producenci starają się sprostać wymogom konsumentów. W tym celu powstaje wiele nowości technologicznych, a jedną z nich są właśnie kierunkowe klocki hamulcowe, które zwiększają komfort jazdy, nie zaniżając przy tym skuteczności działania.

Kierunkowe klocki hamulcowe – co to jest?

Kierunkowe klocki hamulcowe ograniczają hałas i wibracje podczas hamowania, a zawdzięczają to ich nowatorskiej konstrukcji. W odróżnieniu od zwykłych klocków mają asymetryczną konstrukcję, która sprawia, że stykają się one z tarczą hamulcową pod określonym kątem. Kąt powstaje na skutek wycięcia, przez co wyróżnia się kierunkowe klocki z wycięciem fazowym lub półksiężycowym.

Wycięcie fazowe w kierunkowych klockach hamulcowych sprawia, że podczas hamowania krawędź czołowa klocka nie unosi się z tarczy hamulcowej. Dzięki temu klocki zużywają się równomiernie oraz zmniejszają emisję hałasu. Z kolei kierunkowe klocki hamulcowe z wycięciem półksiężycowym mają podkładkę regulacyjną, która tłumi  drgania. Zapewnia ona również równomierny rozkład temperatury klocka oraz równomierne hamowanie. W dodatku też sprawia, że klocki równomiernie się zużywają oraz redukuje emisję hałasu.

Jak zamontować kierunkowe klocki hamulcowe?

Klocki z wycięciem fazowym montuje się zgodnie ze strzałkami. Jednak nie zawsze strzałki są umieszczone na klockach, więc jeśli mamy klocki z jednym wycięciem fazowym to montuje się je tak, aby wycięcie stanowiło krawędź czołową klocka. Natomiast w przypadku, gdy wycięcie jest na obydwu końcach to krawędź z większą powierzchnią fazową traktuje się jako krawędź czołową.

Przy montowaniu klocków z wycięciem półksiężycowym również należy zwracać uwagę na kierunek wskazany przez strzałki. Jeżeli strzałek nie ma, to krawędzią czołową klocka jest ta część, na której znajduje się półksiężycowe wycięcie biegnące poziomo wzdłuż tarczy hamulcowej. W przypadku złego zamontowania, podczas hamowania usłyszymy głośne piszczenie hamulców.

Source: Kierunkowe klocki hamulcowe – jak działają?

Koniec pewnej ery w MotoGP. Valentino Rossi zakończył karierę

Valentino Rossi to legenda Moto GP. Włoch uchodzi za jednego z najlepszych i najbardziej charyzmatycznych motocyklistów w historii. Valentino Rossi dołączył do motocyklowych mistrzostw świata w 1996 roku, debiutując w klasie do 125 cm3. W czasie swojej trwającej 26 sezonów kariery Rossi wystartował w 432 wyścigach, 235 razy stawał na podium, w tym 115 razy na jego najwyższym podium, z czego 89 w MotoGP. Włoch zdobył 7 tytułów mistrza królewskiej klasy i 9 tytułów na przestrzeni startów w MotoGP, 250cc i 125cc.

W sezonie 2021 Valentino Rossi reprezentował barwy zespołu Petronas Yamaha SRT przy fabrycznym wsparciu japońskiego producenta. Dziewięciokrotny motocyklowy mistrz świata, którego wyniki w sezonie 2021 pozostawiały już sporo do życzenia, w niedzielę po raz ostatni w karierze wystartował w wyścigu MotoGP:

To była długa i niezwykle fajna podróż. To 25 lub 26 lat w mistrzostwach świata. Było wspaniale, przeżyłem niezapomniane chwile z całym moim zespołem, ze wszystkimi ludźmi, którzy dla mnie pracują. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia, tylko to.

Valentino Rossi rozpoczynał swój 432 – i ostatni – występ w MotoGP z dziesiątego pola i na tej samej pozycji dojechał do mety Grand Prix Walencji. Co ciekawe, gdy „Doctor” przejeżdżał przez linię mety, flagą z szachownicą w jego stronę machał sam Ronaldo. Brazylijski piłkarz jest jednym z idoli Włocha, który prywatnie kibicuje Interowi Mediolan.

Valentino Rossi zakończył karierę

Valentino Rossi zakończył karierę, fot. materiały prasowe / Petronas Yamaha SRT

Valentino Rossi nie kończy jednak całkowicie swojej przygody z Moto GP. W przyszłym sezonie kibice zobaczą w stawce najbardziej prestiżowej klasy zespół Włocha – VR46.

Source: Koniec pewnej ery w MotoGP. Valentino Rossi zakończył karierę

McLaren dementuje doniesienia o sprzedaży Audi: „Nie nastąpiła żadna zmiana w strukturze własności”

W poniedziałek rano światem motoryzacji wstrząsnęły sensacyjne doniesienia brytyjskiego magazynu „Autocar”. Według dziennikarzy magazynu miało dojść transakcji, na mocy której Audi miało przejąć pełną kontrolę nad grupą McLarena.

McLaren zdementował plotki o sprzedaży Audi, oświadczając:

Grupa McLarena jest świadoma pojawiających się doniesień twierdzących, że została sprzedana Audi. Nie jest to prawdą.

McLaren prowadzi różne rozmowy o współpracy z odpowiednimi partnerami i dostawcami, w tym innymi producentami samochodów, jednak nie nastąpiła żadna zmiana w strukturze własności Grupy McLaren.

Oświadczenie McLarena może sugerować, że Brytyjczycy rozmawiali z Audi o współpracy, ale nie o sprzedaży, lub, że transakcja z Audi nie została jeszcze zakończona.

Source: McLaren dementuje doniesienia o sprzedaży Audi: „Nie nastąpiła żadna zmiana w strukturze własności”

GP São Paulo: Lewis Hamilton pokazuje, na co go stać!

Podczas GP São Paulo Lewisowi Hamiltonowi towarzyszył rollercoaster emocji. Wyścigowy weekend, ze zmienionym ze względu na sprint formatem, rozpoczął od informacji, że na starcie do niedzielnego wyścigu zostanie cofnięty o pięć pozycji wymianę silnika spalinowego. Podczas kwalifikacji do sprintu mistrz świata wiedział, że przede wszystkim musi minimalizować straty.

Lewis Hamilton zrobił to co do niego należało, wygrywając piątkowe kwalifikacje. Ale wtedy nad Mercedesem i siedmiokrotnym mistrzem świata zebrały się czarne chmury. Podczas kontroli techników, w samochodzie Hamiltona odkryto niezgodność z regulaminem technicznym. Chodziło o szczelinę tworzącą się między płatami tylnego skrzydła w czasie użycia systemu DRS. Gdy aktywny jest system DRS, szerokość szczeliny musi zawierać się między 10 i 85 mm. W samochodzie Hamiltona stwierdzono, że wartość ta przekracza 85 mm.

Na decyzję sędziów trzeba było czekać nadzwyczaj długo, ale stało się to, czego większość się spodziewała – delegat techniczny FIA, Jo Bauer stwierdził, że system DRS w bolidzie W12 był niezgodny z przepisami, w związku z czym Hamilton został wykluczony z klasyfikacji i do sobotniego sprintu ruszał z ostatniej, 20 pozycji. Kierowca Mercedesa pojechał jak natchniony. Mistrz świata wyprzedzał jednego rywala za drugim i zyskał aż piętnaście (!) pozycji. Uwzględniając karę za wymianę silnika, do niedzielnego wyścigu głównego ruszał jako dziesiąty.

Już po dwóch okrążeniach niedzielnego wyścigu, Lewis Hamilton przebił się z dziesiątego miejsca na szóste. a następnych dwóch okrążeniach pokonał duet Ferrari i jechał już na czwartej pozycji. Piąte okrążenie to polecenie zespołowe w wykonaniu Mercedesa – Bottas przepuścił Hamiltona, który w ten sposób znalazł się na trzeciej pozycji i ruszył w pogoń za prowadzącym duetem Red Bull Racing, do którego tracił 3,5 sekundy.

Na początku 18. okrążenia Lewis Hamilton wyprzedził Sergio Péreza, choć Meksykanin szybko zrewanżował się na dojeździe do czwartego zakrętu. Kierowca Mercedesa powtórzył manewr na następnym kółku, lecz tym razem był w stanie się utrzymać i awansował na drugie miejsce.

Na 26. okrążeniu Mercedes zdecydował się na podcięcie, ściągając Hamiltona po twarde ogumienie. Red Bull zareagował natychmiast, a Verstappen powrócił przed Hamiltona, lecz po tej serii pit stopów różnica między nimi zmalała o 2 sekundy. Przez następne okrążenia Hamilton jechał tuż za Verstappenem. Na 41. okrążeniu dość zaskakująco Red Bull ściągnął Holendra, a Hamilton pozostał na torze, nie mogąc liczyć na korzyść wynikającą z podcięcia. Na 44. okrążeniu Hamilton po raz drugi odwiedził swoich mechaników. Brytyjczyk wyjechał na tor za Verstappenem, lecz bardzo szybko zniwelował stratę do swojego głównego rywala w mistrzostwach.

Dwaj pretendenci do mistrzowskiego tytułu już po chwili walczyli ze sobą koło w koło. Hamilton mocno atakował Verstappena, a w czwartym zakręcie kierowca Red Bulla nieco wypchnął reprezentanta Mercedesa, blokując manewr wyprzedzania. Sędziowie jednak stwierdzili, że ten incydent nie wymagał oceny pod kątem kary. Na 59. okrążeniu siedmiokrotny mistrz świata ponownie zaatakował Verstappena. Tym razem Holender w żaden sposób nie mógł obronić się przed kierowcą Mercedesa. Hamilton wyszedł na pozycję lidera i dość szybko odskoczył od Verstappena na ponad 2 sekundy.

GP São Paulo: Lewis Hamilton pokazuje, na co go stać!

GP São Paulo: Lewis Hamilton pokazuje, na co go stać, fot. materiały prasowe / Mercedes

Do końca zmagań na torze Interlagos Lewis Hamilton już tylko powiększał przewagę i odniósł zdecydowane zwycięstwo. Drugie miejsce zajął Max Verstappen, który pozostał liderem klasyfikacji sezonu, mając przewagę 14 punktów nad kierowcą Mercedesa, a na najniższym stopniu podium stanął Valtteri Bottas.

Po wyścigu Hamilton wyznał, że mimo startu z 10 pola przez cały czas wierzył w zwycięstwo.

W ten weekend pokazałem, że nigdy nie wolno się poddawać, ciągle trzeba iść do przodu pomimo trudnych momentów. Mój ojciec przypomniał mi pewien weekend Formuły 3, kiedy również startowałem z ostatniego pola i dojechałem na dziesiątym miejscu. To zwycięstwo chciałbym zadedykować mojemu tacie, zdecydowanie. Od wyścigu na Silverstone nie czułem takiego wsparcia z trybun, bardzo się cieszę, że mogę się poczuć tak, jak czują się brazylijscy kierowcy. Atmosfera tutaj jest niepowtarzalna.

Taka wygrana smakuje szczególnie, zwłaszcza jeśli spojrzy się na to, z jakimi trudnościami się zmagaliśmy. Czuję, jakby to było pierwsze zwycięstwo od bardzo dawna, było mi niesamowicie potrzebne. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej zdeterminowany, żeby pokonać dzisiaj wszystkich i bardzo się cieszę, że zdołaliśmy tego dokonać. Nasz samochód był świetny przez cały weekend, cały zespół pracował tak, jak należy i szczerze mówiąc, był to jeden z najlepszych występów, od kiedy jeżdżę dla Mercedesa.

GP São Paulo: Lewis Hamilton pokazuje, na co go stać!

GP São Paulo: Lewis Hamilton pokazuje, na co go stać, fot. materiały prasowe / Mercedes

I gdy wydawało się, że wszystko idzie już po myśli Hamiltona i Mercedesa, siedmiokrotny mistrz świata po raz kolejny został wezwany do sędziów. W oficjalnym dokumencie poinformowano o złamaniu artykułu czwartego, zawartego w trzecim rozdziale załącznika L Międzynarodowego Kodeksu Sportowego. Paragraf ten mówi o prawidłowym zapięciu pasów bezpieczeństwa przez cały czas trwania zawodów. Hamilton rozpiął pasy na okrążeniu zjazdowym, gdy trzymając flagę Brazylii, cieszył się ze zwycięstwa. Sędziowie wlepili Brytyjczykowi 5 tysięcy euro kary, płatnej od razu. 20 tysięcy euro pozostaje w zawieszeniu do końca sezonu 2022.

Sędziowie podkreślili, że rozumieją potrzebę świętowania, jednak odpinanie pasów, gdy samochód się porusza, jest niebezpieczne. Nawet niewielka prędkość bolidu może mieć poważne konsekwencje dla nieprzypiętego kierowcy. Ponadto zauważono, że uznani zawodnicy dają przykład młodym adeptom ścigania. Dlatego pamiętajcie, zawsze podczas jazdy samochodem zapinajcie pasy!

Source: GP São Paulo: Lewis Hamilton pokazuje, na co go stać!

Audi kupiło McLarena? Sensacyjne doniesienia brytyjskiego magazynu

Jak donosi brytyjski magazyn „Autocar”, Audi kupiło McLarena w ramach umowy, która daje niemieckiemu producentowi całkowitą kontrolę nad brytyjską grupą. Dotyczy to zarówno pojazdów drogowych, jak i projektów wyścigowych z Formułą 1 na czele. Sensacyjna informacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona przez żadną ze stron.

Sojusz ma być wyjątkowo korzystny dla obu sygnatariuszy. Audi wzmocni swoje wpływy w segmencie supersamochodów, dodając do portfolio kolejną markę po Lamborghini. Z kolei McLaren, który od lat działa pod dużą presją finansową, zyska solidne zaplecze.

Brytyjscy dziennikarze twierdzą, że zgodnie z rzekomą umową, silniki z Ingolstadt mogą zasilać przyszłe modele McLarena. Audi zyska też dostęp do działu McLaren Applied, specjalizującego się w systemach elektryfikacji zarówno pojazdów drogowych, jak i torowych.

Na razie ani Audi, ani McLaren oficjalnie nie potwierdziły tych doniesień. Jeśli informacje brytyjskich dziennikarzy okażą się prawdziwe, to więcej szczegółów poznamy zapewne wkrótce, przy okazji oficjalnego ogłoszenia współpracy.

Source: Audi kupiło McLarena? Sensacyjne doniesienia brytyjskiego magazynu

Lepiej późno zostać motocyklistką, niż wcale, a dowody ma na to Marina

Od kiedy motocykle są w Twoim życiu? Sama wybrałaś taką pasję, czy ktoś Cię nią „zaraził”?

Marina: Zawsze byłam zafascynowana motocyklami, coś mnie do nich ciągnęło. Niestety w mojej młodości (mam 61 lat), nie były one zbyt popularne. Sporo znajomych motocyklistów opowiadało mi, że u nich w rodzinie ktoś miał motocykl, wujek czy dziadek, głównie w małych miasteczkach lub na wsiach. To był taki ulepszony rower z silnikiem i tak był traktowany. Łatwy do naprawy w garażu, a właściwie w szopie. Potrzebny był do szybszego przemieszczania się, bo różne rzeczy woziło się głównie wozami końskimi. Moi dziadkowie już mieszkali w mieście, gdzie motocykl był całkowicie nieprzydatny. Trzeba było mieć raczej samochód, żeby przywieźć od chłopa ze wsi worek ziemniaków czy 50 kg ogórków, które potem się kisiło. Pamiętam, że kolega na studiach miał jakąś starą MZ-tkę, czy coś podobnego. Boże, jak ja mu zazdrościłam! Potem ja sama wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i samochód był wtedy dużo ważniejszy. Na moment odsunęłam marzenie o motocyklu. Był taki żal, że teraz to już jestem za stara, bo mam rodzinę i dziecko…

A jednak się udało?

Dzieci na szczęście w odróżnieniu od psów czy kotów dorastają i wyprowadzają się z domu. Gdy rozwiodłam się mężem, to marzenie o motocyklu wróciło. Na początek kupiłam sobie skuter – też dwa koła i silnik. W żartach mówię, że wymieniłam męża na motocykl i nie żałuję. Radość trwała krótko, ten skuter tylko przywołał i pogłębił moje marzenie. To tak, jakby Twoim marzeniem byłoby zostać projektantką mody haute couture, a dostajesz lalkę, kawałek starej szmaty i nożyczki (śmiech). Wiesz co mam na myśli? Dlatego zrobiłam prawo jazdy i kupiłam motocykl. To nie było tak dawno, jakieś 15 lat temu. Dopiero powoli zaczynało się „motocyklowe szaleństwo”. Piszę tak dlatego, że sporo osób kieruje się modą, kolega ma – to ja też będę mieć, znałam też dziewczyny, które wsiadały na motocykl, żeby łatwiej poznać facetów. Z drugiej strony każdy powód jest dobry, jeżeli przerodzi się w pasję.

Spełnienie tych motocyklowych marzeń dało Ci pełną satysfakcję?

Tak, odkąd mam motocykl, to szczęście wylewa mi się uszami (śmiech). Do tej pory uważam, że Honda CBF600 to najlepszy motocykl, dużo wybaczający, chociaż ciężki. Ponieważ nie umiałam jeździć, to zapisałam się na jazdy doszkalające do Marka Godlewskiego z Promotora. On był załamany – nie wierzył w to, że zdałam prawo jazdy, bo według niego nie miałam pojęcia o jeździe. Faktem jest, że ja sama nie wiem, jak zdałam (śmiech). Mój instruktor z kursu zostawiał mnie na placu, karząc robić ósemki, a sam jechał z kimś samochodem. Jak wyjeżdżaliśmy na miasto, to zawsze wracaliśmy oddzielnie, bo mnie, jadącą z tyłu, gubił.  Dlatego mając prawo jazdy i motocykl – nie miałam pojęcia co to jest przeciwskręt, nie umiałam ruszać, hamować, no nic nie umiałam. Marek odesłał mnie do Pabla, do grupy osób uczących się na kursie. Tam zorientowałam się, że po by jeździć bezpiecznie motocyklem, trzeba dużo wiedzieć i dużo ćwiczyć.

Tak więc uczyłam się i codziennie jeździłam do pracy. Niby to nie tak dawno, ale nie było jeszcze takich korków. Mieszkam na Ochocie, a pracuję na Mokotowie, 7 km dalej. Do pracy jechałam przez Wilanów, a do domu wracałam przez Nieporęt i każdą wolną chwilę poświęcałam na jazdę i doszkalanie. Pamiętam, że kazałam córce przyjść wcześniej na śniadanko wielkanocne, żeby otworzyła drzwi gościom, bo ja muszę zrobić rundkę (śmiech). Z każdym rokiem i z każdym kilometrem, moja fascynacja jazdą tylko wzrastała i chciałam więcej, dalej… Zaliczyłam tylko pierwszy poziom California Superbike School, bo potem miałam wylew.

Zapaść zdrowia zatrzymała pęd Twojej pasji?

To było 9 lat temu w marcu. To był najgorszy czas – wszyscy na motocyklach, a ja „półtrup”. Ale we wrześniu tamtego roku udało się wsiąść na motocykl. To najsłabszy mój sezon, bo przejechane tylko 600 km. Czy mnie to zatrzymało? Oj nie! Od tamtej pory wakacje spędzam na motocyklu. Zaczęłam od trzech tygodni w Alpach, potem Norwegia i Szwecja, Bałkany, Rosja, Ukraina i Rumunia. Ale trzy tygodnie to mało. Teraz wyjazdy są pięciotygodniowe – Hiszpania i Portugalia, a w tym roku Gruzja i Armenia.

Chęć podróżowania po świecie przyszła razem z motocyklową pasją?

Zawsze uwielbiałam podróże, gotowa jestem pojechać wszędzie. Jeszcze przed motocyklem dużo podróżowałam, więc podróżowanie nie przyszło z motocyklem.

Motocykl, który obecnie posiadasz, spełnia Twoje oczekiwania? Nadaje się na dłuższe wypady?

Moja najcudowniejsza Honda CBF600 miała już swoje lata, brakowało mi w niej ABS i miała ssanie ręczne, które różnie działało. Postanowiłam zamienić ją na coś nowszego, tak aby dłużej pojeździć. Waga była najważniejszym kryterium. Sprawdziłam ile waży Transalp i stwierdziłam, że wagowo jest w sam raz. Jakież było moje zdziwienie, jak poszłam do salonu, wsiadam i… dupa. Prawa noga w powietrzu, a lewą ledwo palcami dotykam do ziemi, czyli nie jestem w stanie  wyprostować motocykla. W końcu zdecydowałam się na Hondę CB500X. Czy mnie zadowala? To byłby idealny motocykl, gdyby tylko miał ze 20 KM więcej. Dlatego teraz rozglądam się za czymś małym, ale troszkę mocniejszym.

Nie stronisz od długodystansowych tras, odległych celów. Jak długo się przygotowujesz do takich podróży i skąd czerpiesz wiedzę?

Pierwszą rzeczą jest rozpisanie planu na dni i trasy w ogólnych zarysach. Potem zbieram informacje w internecie i od znajomych (co warto zobaczyć, gdzie warto pojechać, top 10 itp.). Wybieram naprawdę ciekawe miejsca i niezbyt oblegane przez turystów. Reszta planu powstaje na bieżąco i tak jest najlepiej. Niestety nie zawsze się tak udaje, bo czasami trzeba z wyprzedzeniem kupić bilety, żeby odwiedzić to, na co masz ochotę, np. Port Ligat.

Podsumowując – przygotowania oczywiście są, ale troszkę spontanu zawsze się wkrada. Nie da się zobaczyć wszystkiego, ani przejechać wszystkich tras. Miałam pojechać do Gruzji w zeszłym roku, niestety epidemia pokrzyżowała plany. Mam już przygotowane trasy na dwa lata do przodu (oczywiście jeszcze niejedna modyfikacja nastąpi, ale ogólny plan jest) i wiele pomysłów na następne kilka lat i wypraw.

Masz już taką listę niezbędnych rzeczy do spakowania? Trudno jest się pomieścić w motocyklowych sakwach ze wszystkim?

Z tymi przygotowaniami toróżnie wygląda. Kiedyś, w zamierzchłych, przedmotocyklowych czasach, na wyjazd pakowałam się w ogromną walizę i wydawało mi się, że spakowałam wszystko, na każdą ewentualność. Efekt był taki, że namęczyłam się z tą ciężką walizą i okazało się, że jednak kilku istotnych rzeczy nie wzięłam, natomiast mam kupę niepotrzebnych. Od tamtej pory pakuję się dosłownie w parę minut przed wyjazdem i biorę malutką torbę. Zawsze jakoś daję sobie radę, mimo że czasami czegoś brakuje. Owszem, na wyjazdy motocyklowe jest kilka niezbędnych rzeczy. Po dwóch latach męczenia się i siedzenia na ziemi – kupiłam krzesełka, coś cudownego! Waży takie krzesełko po złożeniu 0,5 kg, bez problemu wchodzi do kufra i jest naprawdę wygodne.

Oprócz tego oczywiście trytytki są bardzo przydatne, wręcz niezbędne. Na przykład, gdy zgubisz śrubę rzymską od dźwigni zmiany biegów na środku autostrady. I oczywiście niezastąpiona taśma klejąca, która naprawi wszystko: rozwalające się buty, odpadający klosz od lampy, uszczelni szybkę w kasku i ma wiele innych zastosowań.

Jak najbardziej lubisz podróżować motocyklem – sama czy w towarzystwie?

Lubię jeździć sama, ale to są wycieczki tzw. „wokół komina”. Natomiast na pięciotygodniowy urlop wyjeżdżam z kolegą. Dobrze mam się razem jeździ, to samo tempo, nie ma nieporozumień, a i „obowiązki” można podzielić – ja załatwiam wszystko, a Krzysiek siedzi z nosem w mapach, ustalając trasę. Druga osoba jest przydatna. Kiedyś w Alpach się zgubiliśmy i zatrzymaliśmy, żeby sprawdzić mapę (zwykłą papierową), nagle usłyszałam huk, a pieprzony włoski asfalt się skruszył pod nóżką mojego motocykla. Motocykl upadł, ale z Krzyśkiem podnieśliśmy go bez problemu.

Śpicie pod namiotem czy dachem?

Chyba wolę namiot, wprawdzie trochę to upierdliwe – codziennie go rozkładać i składać, ale czuję się jakoś swobodniej. Nie muszę niczego rezerwować, ani śpieszyć się. Chociaż czasami nocleg pod dachem to błogosławieństwo. W tym roku mieliśmy taką sytuację w Turcji, gdy jechaliśmy drogą nad Morzem Czarnym do Gruzji. Droga dość uczęszczana, dużo ciężarówek, więc oddzielona od nadmorskich miasteczek barierką, bez możliwości zatrzymania się, bo brakowało pobocza. To ma sens, bo w tych miasteczkach jest sporo turystów, którzy by bez przerwy włazili na drogę, żeby dojść do morza. I na takiej drodze złapał nas deszcz, widzimy stacje benzynowe, restauracje z daszkami gdzie można by przycupnąć i założyć przeciwdeszczówki, ale to wszystko za barierką! W końcu, przemoczeni do suchej nitki, dojechaliśmy do  stacji benzynowej, a na szczęście tuż obok był hotel. Nawet sekundy się nie zastanawialiśmy, gdzie śpimy, bo nie wyobrażam sobie, żeby w taką pogodę rozstawiać namiot.

Wasze trasy są głównie asfaltowe? Ciągnie Cię na szutry?

Z racji motocykla preferuję asfalt, chociaż różnie ten asfalt wygląda, ale nie przeraża mnie to. Szutrami tak daleko bym nie zajechała, potrzebowałaby dużo więcej czasu, a urlop jest ograniczony – chociaż marzy mi się taki półroczny albo roczny wyjazd, na przykład do Mongolii.    

Masz poznawać inne kultury i wychodzić poza własną strefę komfortu?

Lubię podróżować, bo „za miedzą” jest coś innego, interesującego, zaskakującego – odmienne spojrzenie na świat. Tyle ciekawych rzeczy, ludzi, poglądów. Relacje innych tego nie oddają, dlatego sama chcę to przeżyć, poznać, poczuć. A moja strefa komfortu jest tam gdzie ja. Cudownie czuję się w domu, pod kocem z książką i cudownie się czuję podróżując. Czułam się bardzo komfortowo jadąc w deszczu, przy silnym wietrze w Szwecji, gdzie przewiało mnie na wylot i miałam problem, żeby zsiąść z motocykla, tak zgrabiałe miałam ręce. Jednak nadal było cudownie – komfortowo, bo moja strefa komfortu była ze mną. Tak więc ja nie wychodzę poza strefę komfortu, ja ją biorę ze sobą.

Uważasz, że wiek to tylko stan w umyśle? Bo przyznam, że podróżujesz z rozmachem 20-latki. Nigdy nie jest za późno na motocyklową pasję?

„Wiek to tylko stan w umyśle” – całkowicie się z tym zgadzam. Każdy z nas spotkał lub zna kogoś, kto zachowuje się nieadekwatnie do wieku… A może to nasze oczekiwania są takie, że młodzi ludzie mają być pełni energii i chęci do podróżowania, a starsi to już tylko bamboszki i fotel bujany? Może to nie jest w ogóle związane z wiekiem, tylko z charakterem?

A wtedy zdanie „Podróżujesz z rozmachem 20-latki” inaczej powinno byś sformułowane. A podróżuję bez rozmachu, skromnie się turlam, gdzie tylko się da (śmiech). Jestem przykładem tego, że nigdy nie jest za późno na motocyklową pasję… zresztą na żadną pasję nie jest za późno!

Strona FB: https://www.facebook.com/Pozdrowienia-skądkolwiek-765138250175236

Source: Lepiej późno zostać motocyklistką, niż wcale, a dowody ma na to Marina

Hak holowniczy – jaki wybrać i na jakie parametry warto zwrócić uwagę?

Zanim zdecydujemy się na zakup haka holowniczego musimy sprawdzić czy możemy go zamontować w naszym aucie, ponieważ nie wszystkie pojazdy mają techniczną zdolność do jego zamontowania. Zwłaszcza powinniśmy to sprawdzić, jeśli posiadamy pojazd typu coupe lub kabriolet, ponieważ zazwyczaj one nie mają homologacji na montaż haków. Problem pojawia się również w przypadku, gdy posiadamy hybrydę. Samochód hybrydowy może mieć ograniczenie dotyczące maksymalnej dopuszczalnej masy przyczepy lub w ogóle nie może jej ciągnąć. Dlatego przed zakupem haka lepiej jest zainteresować się tym tematem i sprawdzić te informacje.

Hak samochodowy – jak wybrać?

Unia Europejska wprowadziła przepisy, które dopuszczają sprzedaż tylko haków ze zdejmowanym zaczepem. Taki hak może być zdejmowany na kilka sposobów, a to z jaką opcją zdejmowania hak wybierzemy zależy już tylko od naszych preferencji i budżetu. Za najtańszy hak zapłacimy ok. 100 złotych, a na najdroższy możemy wydać nawet ponad 1000 złotych. Dobrej jakości hak powinien mieć na obudowie nazwę wytwórcy, datę produkcji, dopuszczalny tonaż, homologację E20 oraz certyfikat PIMOT. Jeżeli interesujący nas hak nie będzie miał takich oznaczeń to lepiej odpuścić sobie jego zakup i poszukać innego produktu pochodzącego z pewnego źródła i z atestem.

Hak samochodowy – na jakie parametry patrzeć podczas kupna?

Podstawowymi parametrami technicznymi jest: uciąg maksymalny wyrażony w kilogramach, siła uciągu wyrażona w kiloniutonach oraz obciążenie pionowe wyrażone w kilogramach. Informacje o sile uciągu i obciążeniu pionowym znajdziemy na tabliczce znamieniowej. Natomiast dane dotyczące uciągu maksymalnego nie są umieszczone na tabliczce z tego względu, że większość haków uciągnie 3500 kilogramów, a jest to wystarczająca wartość dla większości przyczep. Jednak istnieją haki, które mają zerową wartość uciągu, np. haki przeznaczone do zamontowania platformy rowerowej. Takie haki nie nadają się do jakiegokolwiek holowania.

Najważniejszym parametrem na jaki powinniśmy zwrócić uwagę, zwłaszcza jeśli chcemy ciągnąć przyczepę to siła uciągu, która na tabliczce oznaczona jest literą D. Jeżeli przekroczymy dopuszczalną siłę to może dojść do wygięcia kuli haka lub zerwania mocowania. W celu sprawdzenia jaki hak powinniśmy kupić będziemy potrzebowali kalkulator i dokumenty pojazdu oraz przyczepy, ponieważ potrzebujemy ich dmc. Następnie wystarczy wszystko podłożyć pod poniższy wzór:

siła D = [(dmc auta x dmc przyczepy):(dmc auta + dmc przyczepy)] x 0,00981

Otrzymany wynik będzie oznaczał siłę jaka będzie działać na hak, dlatego jeśli np. wynik wyniesie 6,886 kN, to powinniśmy kupić hak o minimalnej sile uciągu 7kN.

Z kolei obciążenie pionowe haka jest ważniejsze w przypadku, gdy potrzebujemy hak do korzystania z bagażnika rowerowego. Parametr obciążenia pionowego oznaczony jest na tabliczce literką S. W tym przypadku również, jeśli przeciążymy hak to może on się zgiąć i wyrwać z mocowań. Dlatego przed zakupem  warto obliczyć orientacyjnie ile będzie ważył bagażnik rowerowy wraz z rowerami.

Jak zalegalizować hak samochodowy?

Hak możemy zamontować samodzielnie lub zlecić to mechanikowi. Zazwyczaj zamontowanie haka nie jest trudne, ale czasem może zdarzyć się, że nie jest on idealnie dopasowany, przez co będzie konieczne zdemontowanie zderzaka. Następnie hak trzeba podpiąć pod instalację elektryczną pojazdu. W tym przypadku wystarczy znaleźć kostkę elektryczną, ale czasami komputer pokładowy odczytuje to jako zwarcie. W takiej sytuacji trzeba zamontować dodatkowy moduł, który będzie pobierał prąd bezpośrednio z akumulatora. Dlatego lepiej jest skorzystać z usługi w warsztacie, która nie jest droga, a unikniemy niepotrzebnych problemów zwłaszcza, kiedy takie „grzebanie” przy samochodzie nie jest naszą dobrą stroną.

Po zamontowaniu haka należy udać się na badania techniczne, aby diagnosta skontrolował jego mocowanie i  stan instalacji elektrycznej. Jeżeli wszystko jest wykonane poprawnie to dostaniemy zaświadczenie, z którym udajemy się do wydziału komunikacji. Oprócz zaświadczenia musimy zabrać ze sobą jeszcze dowód rejestracyjny i kartę pojazdu. Jeżeli wszystko się zgadza to w dowodzie pojazdu pojawi się adnotacja „HAK” umożliwiająca nam podpięcie przyczepy lub dodatkowego bagażnika.

Source: Hak holowniczy – jaki wybrać i na jakie parametry warto zwrócić uwagę?

Drift starym Focusem prawie doprowadził do tragedii. Cztery auta rozbite

Ten niedoszły mistrz polskiego driftu jechał Focusem sedanem pierwszej generacji. Udowadniając tym samym, że do latania bokiem nie trzeba napędu na tył, tylko odpowiednich umiejętności. Lub zupełnego ich braku.

Nieoczekiwany drift Lanosem na skrzyżowaniu i oryginalne tłumaczenie

Na nagraniu widać jak płynnie przechodzi z jednego ślizgu w drugi, prawie potrąca stojącą przy zaparkowanym aucie kobietę i uderza w stojące samochody, w sumie uszkadzając trzy z nich. Według „wstępnych ustaleń” przyczyną zdarzenia była „zbyt duża prędkość”, która doprowadziła do „utraty kontroli nad pojazdem”.

Source: Drift starym Focusem prawie doprowadził do tragedii. Cztery auta rozbite

Rozmiar kół a prowadzenie auta – jak rozmiar kół wpływa na prowadzenie?

Decydując się na zakup kół w innym rozmiarze kierujemy się głównie względami estetycznymi pojazdu. Zazwyczaj kupuje się koła większe niż te zamontowane fabrycznie, ponieważ poprawiają one wygląd auta. Samochód wygląda wtedy bardziej atrakcyjnie i agresywnie. Mniejsza przestrzeń pomiędzy kołem a nadkolem sprawia, że samochód nie wygląda tak jakby stał na szczudłach – jak ma to miejsce w autach z mniejszymi kołami. Jednak zmiana rozmiaru kół ma nie tylko aspekt estetyczny, ale również ma pozytywne i negatywne skutki związane z prowadzeniem oraz bezpieczeństwem.

Czy zmiana rozmiaru kół jest legalna w Polsce?

Przepisy drogowe ograniczają nas tylko w wyborze szerokości kół. Mianowicie koła nie mogą wystawać poza obrys samochodu. Istnieje jedynie jeszcze kwestia wpływu rozmiaru kół na wskazania drogomierza. Od 2019 roku zmienianie wskazań drogomierza lub ingerowanie w prawidłowość jego pomiaru podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Ale czy zmiana średnicy kół aż tak znacząco wpływa na wskazania drogomierza?

Wszystko zależy od wielkości. Dużo większe koła mogą mocno wpłynąć na wskazania drogomierza, przez co będzie on pokazywał mniejszą ilość pokonanych kilometrów niż miało to miejsce w rzeczywistości i odwrotnie w przypadku mniejszych kół. Z drugiej strony musieli byśmy mieć dużego pecha, aby ktoś oskarżał nas o próbę ingerowania w prawidłowość pomiaru drogomierza. Natomiast, jeśli chcemy uniknąć kłopotów prawnych, to warto kierować się homologacją. Producenci pojazdów pozwalają na zmianę rozmiaru kół, a informacje o dozwolonych rozmiarach znajdziemy na klapce wlewu paliwa oraz w instrukcji.

Większe koła w samochodzie – zalety i wady

Producenci samochodów wskazują, że średnica koła nie powinna się różnić więcej niż o 2% od średnicy koła fabrycznego. W przeciwnym razie systemy mogą wskazywać błędne dane i działać niepoprawnie. Pomimo tego ograniczenia nadal mamy wiele możliwości, ponieważ możemy kupić większą felgę oraz oponę z mniejszym profilem. W końcu to felga zdobi auto, a nie opona. Taki zabieg uatrakcyjnia wygląd auta oraz wpływa na prowadzenie i komfort jazdy. Cieńsza opona co prawda poprawia precyzję prowadzenia, ale pogarsza to komfort jazdy. Mniejsza grubość gumy skutkuje mniejszym tłumieniem wstrząsów i amortyzacją podczas pokonywania przejazdu kolejowego czy gorszej jakości drogi. Ponadto felga jest również wtedy bardziej podatna na uszkodzenia.

W przypadku szerszych kół zwiększa się przyczepność na suchej powierzchni, co poprawia trakcję przy ruszaniu, ale ważniejsza jest kwestia bezpieczeństwa – szersze koła skracają drogę hamowania. Jednak taka zmiana również zmniejsza komfort jazdy. Szersze opony emitują więcej szumów docierających do wnętrza pojazdu. W dodatku szersze opony są cięższe i zwiększają opór toczenia, przez co samochód zużywa więcej paliwa. Ponadto na mokrej powierzchni zwiększa się ryzyko wystąpienia zjawiska aquaplaningu, ponieważ taka opona musi odprowadzić więcej wody, przez co przy większych prędkościach może nie nadążyć z jej odprowadzaniem.

Zmiana kół może również źle wpływać na systemy takie jak  ESP czy ABS. Zwłaszcza, kiedy decydujemy się na zmianę wielkości kół leżących tylko na jednej osi. W takiej sytuacji system może wykryć różnicę w prędkości poruszania się kół na poszczególnych osiach i przyhamowywać auto. Dlatego bezpieczniej jest kupować komplet czterech kół o tej samej wielkości, niż tylko dwa koła na jedną oś.

Source: Rozmiar kół a prowadzenie auta – jak rozmiar kół wpływa na prowadzenie?

Test Hyundai Ioniq 5 – przedziwny, ale ciekawy!

Piksele, mnóstwo pikseli. Patrzę na ten samochód i zastanawiam się czy nie wylądowałam w jakimś zamkniętym świecie w stylu Matrixa. Albo może zostałam zamknięta w alternatywnym wymiarze sieci internetowej? No dobra, wracam na ziemię.

Fot. Kamila Nawotnik

Krótko mówiąc, Ioniq 5 wygląda abstrakcyjnie. Jest niesamowicie geometryczny, futurystyczny i pełno w nim prostych, ostrych linii. Wygląda jak duży, naładowany elektroniką klocek, ale o dziwo, to zdaje egzamin. Samochód Hyundaia jest zupełnie inny niż jakiekolwiek auto na rynku, wygląda jak zaczerpnięty z gier komputerowych. Efekt ulega spotęgowaniu, gdy włączycie światła – w naszym egzemplarzu Full LED z przodu i z tyłu. Zwłaszcza te obok bagażnika robią kolosalne wrażenie. Małe kwadraciki ustawione w równych liniach wyglądają, jakby lampy były naklejone, a nie prawdziwe. Z przodu natomiast światło wypełnia również cięcia na listwie pod reflektorami, ciągnącej się przez całą długość przedniego zderzaka. Przy wyłączonym zapłonie nic na to nie wskazuje.

Kolejną zabawą jest szukanie klamek. Przy zamkniętym samochodzie są schowane – to podobne rozwiązanie do tego, które znajdziecie np. w autach DS-a. Natomiast kiedy odblokujecie zamki, wówczas klamki się wysuną i zauważycie, że od wewnątrz zostały dodatkowo wyprofilowane tak, aby idealnie ułożyć w nich palce. Zastanawiam się, na ile „złapań” wystarczy to mocowanie, natomiast póki co, przy niemal świeżym aucie, sprawdza się dobrze. Gdy ruszacie, samochód automatycznie blokuje drzwi, a klamki z powrotem się chowają, co poprawia aerodynamikę podczas jazdy.

Ten samochód wygląda jak z kosmosu, naprawdę. Nie da się być wobec niego obojętnym, choć ciężko też określić jego atrakcyjność. Podoba mi się czy nie? Spędziłam kilkanaście godzin patrząc na niego i nadal nie znam odpowiedzi. Jest po prostu inny, w pewien sposób nadzwyczajny.

Fot. Kamila Nawotnik

Sylwetka jest dość masywna, a to m.in. przez grube słupki C. Wzdłuż drzwi przebiegają trzy ostre tłoczenia, układające się w linię „Z”. Ale to nie wszystko! Standardowo w Ioniqu montowane są 19-calowe felgi, co i tak potęguje masywność samochodu, ale opcjonalnie możecie zdecydować się na obręcze 20-calowe, czyli największe jakie Hyundai kiedykolwiek zaoferował w samochodzie elektrycznym.

Jak bardzo EKO?

No właśnie. Tak zajęłam się nadwoziem, że uciekło mi, o co w tym wszystkim chodziło. Hyundai dołącza do motoryzacyjnej ofensywy w związku z dbaniem o środowisko. Jednak azjatycka marka nie ograniczyła się do wyeliminowania emisji spalin. We wnętrzu crossovera znajdziecie prostotę, zachowawczość, stonowaną kolorystykę i… sporo materiałów pochodzenia naturalnego lub z recyklingu. Gotowi?

Każdy Ioniq 5 składa się z:

– 730 g trzciny cukrowej i kukurydzy mieszanej (siedzisko, podsufitka i dywaniki),

– 294 g wełny,

– 200 g oleju lnianego (składnik farby użytej do malowania skóry we wnętrzu),

– do 32 butelek PET z recyklingu (które są rozdrabniane na plastikowe wiórki, a następnie topione i przędzone w nić, służącą do produkcji tapicerki na fotele),

– 0,08 m2 papieru z recyklingu.

Fot. Kamila Nawotnik

Drzwi i deska rozdzielcza są pomalowane biofarbą, która zawiera olej pozyskiwany z roślin takich jak rzepak i kukurydza, ale jeśli chcecie żyć w większej w zgodzie z planetą, to opcjonalnie za 8000 zł możecie wyposażyć samochód w dach solarny, który dzięki bateriom słonecznym będzie ładował akumulator i pomagał w wydłużeniu dystansu jazdy. Imponujące, prawda?

Prosto, ale nowocześnie

Wsiadając do środka, od razu zwrócicie uwagę na dwa zintegrowane ekrany multimedialne, z czego każdy o przekątnej ponad 12 cali. Pierwszy służy do wyświetlania informacji dotyczących jazdy i zastępuje zestaw zegarów, natomiast drugi służy bezpośrednio do obsługi multimediów i systemów łączności. Dostępny w tym aucie jest system Apple CarPlay oraz Android Auto. Testowany samochód wyposażono także w trzy gniazdka USB z przodu oraz dodatkowe z tyłu. Ciekawostką jest fakt, że również pasażerowie siedzący na tylnej kanapie mogą liczyć na podgrzewanie swoich miejsc.

Hyundai, projektując Ioniqa 5, postawił na odzyskanie jak największej przestrzeni we wnętrzu. Przejawem tego jest bardzo uproszczona deska rozdzielcza oraz przesuwny panel między fotelami, dostępny od wersji Executive. W praktyce wygląda on tak, że wystarczy podnieść zatrzask i można sterować pozycją w zakresie niecałych 15 cm. Z panelem zintegrowana jest ładowarka indukcyjna na telefon oraz płytki podłokietnik, podobnie jak dwa cupholdery i dość szeroka półka na drobiazgi. Dzięki możliwości przesuwania panelu, pomiędzy nogami kierowcy, a pasażera tworzy się przestrzeń, którą można wykorzystać chociażby do położenia torebki. Podobny tunel między kokpitem, a panelem centralnym znajdziecie np. w BMW i3.

Szybki, ale nie wariat

Testowany egzemplarz wyposażony został w akumulator o pojemności niecałych 73 kWh, co oznacza, że mamy tu do czynienia z jednym silnikiem umieszczonym przy tylnej osi (w standardowej wersji jest napęd RWD). W ofercie dostępny jest także Ioniq 5 z napędem 4×4. Wtedy dodatkowy silnik wędruje na przednią oś tak, że każda z nich ma własny napęd. Pomaga to także w równomiernym rozłożeniu masy auta. Środek ciężkości w Hyundaiu jest położony nisko i został  świetnie zbalansowany, dzięki czemu podczas jazdy czujecie mocną przyczepność do podłoża, pewność prowadzenia i możecie płynnie wchodzić w zakręty.

Fot. Kamila Nawotnik

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt, że samochód waży prawie 2 tony. Nasz egzemplarz ważył dokładnie 1910 kg, natomiast najlżejszy Ioniq 5 to masa własna równa 1830 kg. To oznacza, że mimo ciekawych parametrów układu napędowego, pierwsza „setka” osiągana jest po upływie 7,4 sekundy. Auto generuje moc maksymalną 218 KM i moment obrotowy 350 Nm. Topowy Ioniq 5 oddaje do dyspozycji kierowcy natomiast 305 KM, napęd 4×4 i 605 Nm momentu obrotowego, więc 100 km/h osiąga po niewiele ponad 5 sekundach. Niezależnie jednak od wersji napędowej, prędkość maksymalna każdego Ioniqa zawsze jest fabrycznie ograniczona do 185 km/h.

Czas na trochę więcej danych. W trasie, przy prędkości 140 km/h zużycie baterii wynosiło 28,6 kWh/100 km (w trybie sportowym, 3. poziom rekuperacji, przy około 20°C temperatury, z włączoną klimatyzacją i radiem). Natomiast w trybie normalnym ten sam odcinek „kosztował” mnie 25,5 kWh/100 km. W mieście, w trybie sportowym przy rekuperacji na poziomie 3., pobór baterii wynosił 26,5 kWh/100 km, natomiast w trybie normalnym przy włączonej funkcji iPedal zużycie, a właściwie pobór mocy, spadł aż do 15 kWh/100 km. Hyundai twierdzi, że auto wyposażone według testowanej konfiguracji pokona na jednym ładowaniu 480 km. Faktycznie jednak przejechałam 145 km i komputer wskazywał na jeszcze 230 km zasięgu. Bateria była naładowana w 58%, więc trzeba się liczyć z trochę niższym zasięgiem niż obiecywany, choć nadal wynik jest bardzo zadowalający.

Fot. Kamila Nawotnik

Nadal czekasz, ale podobno przyjemniej

Ioniq 5, jak przystało na samochód elektryczny, wymaga ładowania z gniazdka. W przypadku podpięcia do ładowarki o mocy 50 kW, naładujemy samochód do 80% pojemności w niecałą godzinę. Ale w przypadku ładowarki 350 kW, do pełna „zatankujemy” w niecałe 30 minut. Aby sobie umilić czas, Hyundai proponuje opcjonalne fotele, które potrafią za użyciem jednego przycisku całkowicie się rozłożyć. Dotyczy to siedzeń kierowcy i pasażera z przodu. Podobno, dzięki temu pojazd zapewnia nam relaks podczas ładowania i umila czekanie na naładowanie baterii. Czy faktycznie tak jest? Nie wiem, nie miałam okazji przekonać się na własnej skórze, ponieważ testowany samochód nie był wyposażony w to rozwiązanie. Osobiście myślę, że lepiej w tym czasie pójść coś zjeść.

Ile to kosztuje?

Katalogowo cena najtańszego, podstawowego Ioniqa 5 w wersji Smart rozpoczyna się od 189 900 zł. Topowy napęd 305 KM dostępny jest od wersji Executive – jego ceny rozpoczynają się od 239 900 zł, do 260 900 zł w wersji wyposażenia Platinum. Hyundai podkreśla, że korzystając z programu rządowego „Mój Elektryk” możecie liczyć na upust do 27 000 zł, co obniżyłoby cenę podstawowego Ioniqa 5 do około 163 000 zł. Sami powiedzcie, czy to dużo jak na samochód z kosmicznej przyszłości?

To nam się podoba:

– nietypowy, abstrakcyjny wygląd

– światła wykorzystujące technologię pikseli

– stabilność jazdy podczas prowadzenia

– nisko osadzony środek ciężkości

– względnie szybki czas ładowania baterii

– możliwość wykupienia dachu solarnego

To nam się nie podoba:

– bardzo prosty, wręcz ubogi projekt wnętrza

– wysoka cena

Source: Test Hyundai Ioniq 5 – przedziwny, ale ciekawy!

Kat.art – artystyczna strona Kasi Dudek

Jaka jest Twoja ulubiona tematyka do rysowania? Najwięcej chyba widzę w Twojej twórczości samochodów?

Tak, najwięcej do tej pory narysowałam samochodów. Czuję się w tej tematyce najlepiej, choć ostatnio polubiłam również motocykle. Uwielbiam dużą ilość szczegółów, bo ćwiczy to moją cierpliwość. Za każdym razem mam uśmiech na twarzy, jak dostaję zdjęcie samochodu lub motocykla do rysowania. Portrety zazwyczaj tworzę dla znajomych i przyjaciół, a ostatnio próbowałam swoich sił przy własnym autoportrecie w kolorze. Staram się rozwijać swoje umiejętności i próbować czegoś nowego. Malowałam również dwa samochody na płótnach – naprawdę świetne doświadczenie!

Jakimi technikami lubisz tworzyć i dlaczego? Głównie pracujesz w szarościach?

Rysuję praktycznie tylko kredkami. Próbowałam akrylu na płótnie, ale w tym nie czuję się tak dobrze. Na początku rysowałam tylko w szarościach, bo wstyd się przyznać – nie miałam zbyt dobrych kredek w innych kolorach, ale też podobały mi się takie prace. Odcieni szarości jest tyle, że radziłam sobie z tym dość dobrze. To klient kiedyś zapytał o rysunek w kolorze i zależało mu na tym bardzo, więc postanowiłam podjąć wyzwanie. Pierwszym moim rysunkiem w kolorze był czarny Volkswagen Phaeton, kolorowe były tylko refleksy oraz tylne światła. Tę pracę wysłałam pierwszy raz do Niemiec. 

Od kiedy szlifujesz swój talent? Jesteś samoukiem czy też nabywałaś umiejętności w jakiejś szkole?

Jestem samoukiem i rysuję od dziecka. Mój tata uczył mnie rysować konie i samochody, gdy miałam 6 lat i po prostu mi się to spodobało. W każdej wolnej chwili miałam kredki i blok w rękach, a w gimnazjum i technikum na plastyce czułam się jak ryba w wodzie. Rysowałam portrety dla znajomych. Oczywiście nie był to zbyt wysoki poziom, ale cieszyłam się zawsze z tego, że komuś się moje prace podobają.

Obecnie ta pasja jest dla Ciebie też pracą zarobkową?

Na zamówienie zaczęłam rysować na początku tego roku, więc nie mam jeszcze w tym wielkiego stażu. Narysowałam w tym czasie ok. 50 samochodów. Motocykle to świeża sprawa, bo dopiero niedawno dałam się namówić koleżance na taki rysunek, ale zamówień od fanów motocykli mam jeszcze ok. 10. Cieszę się z tego, że ciągle napływają nowe, bo dzięki temu mogę się rozwijać. Portrety rysuję sporadycznie, ale też to lubię. Jest to dla mnie taki mały przerywnik od motoryzacji. Mogę trochę odpocząć od ilości szczegółów. 

W jakim kierunku chciałabyś się rozwijać?

Moim celem jest, przede wszystkim, uzyskanie jak najlepszego realizmu w moich rysunkach i skupienie się tylko na motoryzacji. Dodatkowo chciałabym móc założyć własną firmę, by rysowanie przynosiło mi taki dochód, żeby nie wracać na etat. W tej chwili jest to dość odległe, bo mam na pokładzie 2 latka. Cieszę się, że w ogóle udaje mi się znaleźć kilka godzin dziennie, by porysować – robię to zazwyczaj w nocy.

A jak to jest z Tobą i zamiłowaniem do motoryzacji?

Z racji tego, że większość czasu, jako nastolatka, spędziłam z tatą w garażu – to on zaraził mnie swoją pasją. Jest mechanikiem i zawsze fascynowały mnie jego opowiadania o tym, co robi w pracy. Jak chodziłam do szkoły, to nie miałam już tyle czasu, żeby pomagać w garażu, więc zaczęłam rysować. A jak tylko zdałam i dostałam prawo jazdy, zaczęłam jeździć po całej Polsce. Wtedy zaczęły mi się podobać wszystkie auta i w głowie miałam tylko to, by jakieś narysować.

To jaki samochód wybrałaś dla siebie?

Ja sama zawsze posiadałam samochody dość wyróżniające się z tłumu. Moim pierwszym autem był Opel Astra Bertone w kabriolecie. W moim portfolio jednak zdecydowanie można zauważyć najwięcej Volkwagena Phaetona, rysowałam go już 9 razy. Jest to bowiem najlepsze auto, jakim jeździłam w swoim życiu. Bywałam na zlotach, poznałam świetnych ludzi i dlatego postanowiłam zacząć uwieczniać ten model na papierze. Znajomym z forum się to spodobało i zaczęli takie rysunki u mnie zamawiać. Obecnie posiadam również Audi A6 C4.

Co Cię zachwyca w bryłach samochodów? Widzisz w ich kształtach rodzaj sztuki?

Jedni uwielbiają akty, a ja dobrze czuję się w opływowych kształtach każdego samochodu. W każdym modelu jest coś pięknego, wystarczy dostrzec detale. Oczywiście mam swoich ulubieńców wśród aut, ale nie zamykam się na żadną markę. Nigdy nie lubiłam na przykład Smarta, a rysowało mi się go świetnie. Od tamtej pory patrzę zupełnie inaczej na to auto i czekam tylko na jakąś Multiple, by móc pokazać, że największa brzydota może być piękna na rysunku.

Facebook: https://www.facebook.com/Katart-101825785227431

Instagram: https://www.instagram.com/kat.art96/

Tik Tok: https://vm.tiktok.com/ZM84dnMQt/

Source: Kat.art – artystyczna strona Kasi Dudek

Kia Sportage zmienia się nie do poznania. Ma dwa ekrany po 12,3 cala

Po czym rozpoznamy nową Kię Sportage? Po dwóch ogromnych ekranach.

Dwa 12,3-calowe ekrany ciekłokrystaliczne z grafiką wysokiej trafiły do nowej Kii Sportage. Są ze sobą połączone w jeden element, który podzielono na dwa co do funkcji. Lewy odpowiada za wskaźniki, a prawy za obsługę samochodu.

Kia Sportage 2022

Kia Sportage 2022, fot. materiały prasowe / Kia

Wnętrze samochodu zostało zaprojektowane tak, by zapewnić pasażerom jak największą funkcjonalność i komfort podróżowania. Przykładowo, sterowanie hamulcem postojowym przeniesiono na lewą stronę, by zapewnić więcej miejsca do zagospodarowania na tunelu środkowym, gdzie znalazło się między innymi duże pokrętło do obsługi automatycznej skrzyni biegów oraz przyciski do włączania i wyłączenia funkcji dotyczących jazdy czy podgrzewania i wentylacji foteli.

Kia Sportage oferuje bezprzewodowe aktualizacje zarówno map, jak i oprogramowania. Do samochodu trafiać będą informacje o pogodzie, ruchu drogowym czy cenach na konkretnych stacjach paliw. Aplikacja Kia Connect na smartfony umożliwia użytkownikom zdalne połączenie z samochodem.

Nowa Kia Sportage trafi do sprzedaży w drugiej połowie grudnia 2021 roku.

Source: Kia Sportage zmienia się nie do poznania. Ma dwa ekrany po 12,3 cala

Zignorował progi i prawie rozjechał pieszego! Drugi kierowca był niewiele lepszy

Na zachodzie nie ma przejść przez dwa pasy, pozbawionych sygnalizacji świetlnej. Z kolei w Polsce wyznacza się je nawet przez trzy lub cztery pasy, a potem lamentuje, że piesi są u nas mniej bezpieczni niż choćby w Niemczech. Ot, zagadka.

Jak dochodzi do potrąceń na przejściach dla pieszych? Idealna sytuacja poglądowa

Na tym przejściu w Łodzi ktoś chciał bardziej zadbać o niechronionych uczestników ruchu i kazał umieścić progi zwalniające przed pasami. Progi zwalniające na dwupasmowej drodze! Brzmi absurdalnie i wcale nie lepiej wygląda w praktyce.

O włos od tragedii na przejściu dla pieszych. Tyle są warte nowe przepisy

Oto pierwszy kierowca zwalnia, ale zjeżdża na środek jezdni, aby próbować zmieścić się między progami i móc przejechać z większą prędkością. Pieszy na widok samochodu wchodzi na pasy, bo przecież progi go wyhamują, prawda? No więc pierwszego kierowcę trochę tak, ale i tak przejeżdża on tuż za pieszym, natomiast drugi w ogóle nie hamował przed progiem, zaczął dopiero na widok pieszego, którego cudem tylko nie potrącił.

Source: Zignorował progi i prawie rozjechał pieszego! Drugi kierowca był niewiele lepszy

Najtańszy elektryk na świecie? Wuling NanoEV kosztuje… tyle co nic!

Wuling NanoEV to elektryczny samochód z Chin, którego cena jest wyjątkowo atrakcyjna. Wystarczy 9,9 yuana, żeby złożyć zamówienie na Wulinga NanoEV, czyli jakieś 6 złotych.

Wuling NanoEV, fot. CarNewsChina

Wuling NanoEV, fot. CarNewsChina

Elektryczny Wuling NanoEV to dwumiejscowy samochodzik, który ma służyć za środek transportu pokoleniu Z. Wymiary NanoEV to 2500/1526/1616 mm i 1600 mm rozstawu osi. Minimalny promień skrętu to 3,8 metra.

Wuling NanoEV na jednym ładowaniu ma, według normy NEDC, przejechać aż 305 kilometrów. Brzmi to dość nieprawdopodobnie. Po wyposażeniu go w ładowarkę o mocy 6,6 kW samochodzik naładuje się do pełna w 4,5 godziny. Bateria ma mieć opcję wstępnego podgrzewania przy niskich temperaturach.

Wuling NanoEV, fot. CarNewsChina

Wuling NanoEV, fot. CarNewsChina

Cena? Niezwykle konkurencja. Podobno Wuling NanoEV ma kosztować 3100 dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje 12,5 tysiąca złotych. 12,5 tysiąca złotych za samochód elektryczny! Niemożliwe? A jednak!

Source: Najtańszy elektryk na świecie? Wuling NanoEV kosztuje… tyle co nic!

Legalizacja butli LPG – jak to zrobić i ile kosztuje?

Montowanie instalacji gazowej w samochodach ma swoich wielbicieli i przeciwników. Jednak ostatnie podwyżki cen paliw, które sprawiły, że zarówno za litr benzyny jak i ropy możemy zapłacić ponad 6 złotych, przyczynia się do wzrostu popularności instalacji gazowych. Jeśli dopiero co zamontowaliśmy instalację gazową, to przez najbliższe lata nie musimy martwić się o homologację butli, ponieważ podczas pierwszego montażu butla otrzymuje homologację na 10 lat. Po tym okresie musimy ponownie udać się do warsztatu, gdzie specjaliści sprawdzą stan techniczny zbiornika z gazem i zalegalizują butlę na kolejne lata.

Homologacja butli LPG – co to jest?

Ogólnie pisząc, homologacja to dopuszczenie pojazdu – i jego legalizacja jako bezpiecznego – do wyjazdu na drogę publiczną. Z homologacją mamy do czynienia niemal przez cały czas użytkowania pojazdu. Homologacji podlega nie tylko np. butla LPG, ale również gaśnica samochodowa, oświetlenie (nowe reflektory, które kupujemy, również muszą być homologowane), opony, modyfikacje wizualne (np. folia przyciemniająca szyby) itd. Ogólnie rzecz biorąc samochód (dany model zanim zjedzie z taśm fabryki również podlega homologacji europejskiej), jak i jego elementy muszą mieć homologację, aby legalnie jeździć po drogach publicznych.

Po raz pierwszy proces homologacji samochód przechodzi przed wyjazdem z fabryki, a właściwie przed dopuszczeniem go do sprzedaży. Następnie sprawdza się już tylko jego stan techniczny podczas badań technicznych. Natomiast, jeśli przeprowadzimy zmiany konstrukcyjne w naszym pojeździe, to musi on ponownie przejść proces homologacji. Do takich zmian zalicza się m.in. zamontowanie haka, zmianę pojemności silnika, wymianę kierownicy, orurowanie auta czy zamontowanie właśnie instalacji gazowej.

Czym więc jest homologacja? To nic innego jak sprawdzenie pojazdu lub jego danego elementu – w tym przypadku butli na LPG – pod kątem jej stanu technicznego i odpowiedzenie na pytanie, czy dany zbiornik wraz z pojazdem spełniają warunki, aby jego eksploatacja była bezpieczna. Po raz pierwszy butla przechodzi proces legalizacji podczas pierwszego montażu, wówczas zazwyczaj dostaje ona homologację na 10 lat. Po upłynięciu tego czasu butla wymaga kolejnego badania i w zależności od jej kondycji technicznej może uzyskać homologację maksymalnie na kolejne 10 lat. Maksymalny czas użytkowania butli LPG w samochodzie wynosi 20 lat. Jeżeli butla osiągnie ten wiek, to będziemy musieli wymienić ją na nowy zbiornik.

Przedłużenie homologacji butli LPG

Aby przedłużyć homologację butli musimy najpierw sprawdzić do kiedy obowiązuje stara homologacja. Gdzie to sprawdzić? Informację z dokładną datą ważności homologacji znajdziemy na tabliczce znamionowej, która znajduje się na butli. Datę możemy sprawdzić również w dokumentach wydanych przez Transportowy Dozór Techniczny (TDT), które są przyznawane każdemu pojazdowi z instalacją gazową.

Na badanie butli LPG należy udać się przed upłynięciem jej terminu ważności. Ponadto, ponowną legalizację trzeba przeprowadzić, jeśli pojazd był sprowadzony zza granicy oraz kiedy samochód brał udział w zdarzeniu drogowym i straciliśmy wówczas dowód rejestracyjny.

Gdzie zalegalizować butlę LPG?

Aby zalegalizować zbiornik nie możemy udać się do pierwszego napotkanego warsztatu zajmującego się naprawami instalacji gazowej, ponieważ warsztat musi mieć upoważnienie przyznane przez TDT. Na stronie Instytutu Transportu Samochodowego możemy pobrać listę, na której znajdziemy warsztaty mające takie upoważnienie. Wystarczy wtedy poszukać warsztatu znajdującego się najbliżej nas.

Podpowiedź
Aby szybko znaleźć na stronach ITS warsztat w swoim mieście, możemy skorzystać ze skrótu klawiszowego Ctrl+F (Cmd+F na „makach”), który umożliwi wpisanie nam szukanego wyrazu, w tym przypadku miejscowości i szybkiego wyszukania go na liście.

Homologacja LPG

Na czym polega homologacja butli LPG? Badanie zbiornika LPG polega na sprawdzeniu przez specjalistów stanu technicznego zbiornika i zaakceptowaniu przez nich, że użytkowanie butli jest bezpieczne. Podczas badania inspektorzy sprawdzają:

  • powłokę zewnętrzną,
  • wytrzymałość ciśnieniową,
  • czytelność i zgodność danych na tabliczce znamieniowej

Jeżeli zbiornik gazowy spełni wszystkie warunki, czyli nie będzie mieć wgnieceń, korozji, na tabliczce znamieniowej znajdują się wszystkie najważniejsze informacje (data produkcji, producent, ciśnienie próby, stopień napełnienia, znak 67R), to homologacja zostanie przedłużona na kolejne lata. Natomiast, jeśli specjalista wykryje korozję, uszkodzenia, poluzowane uszczelki, nieczytelne lub nie pełne informacje na tabliczce znamieniowej, brak świadectwa dopuszczenia butli do ruchu wydanego przez TDT czy brak adnotacji o instalacji LPG w dokumentach samochodu, to wówczas butla nie przejdzie badania i nie uzyska homologacji.

Legalizacja butli LPG – koszt

Przedłużenie homologacji butli jest o wiele tańsze niż zamontowanie nowego zbiornika. Koszt uzyskania homologacji wyniesie od 200-300 złotych. Natomiast wymiana zbiornika na nowy kosztuje od 500-600 złotych.

Proces legalizacji butli jest bardzo ważnym elementem, o którym nie możemy zapomnieć, ponieważ jazda z butlą bez homologacji jest niezgodna z prawem. Ponadto zbiornik gazowy bez aktualnej homologacji może być niebezpieczny dla nas oraz innych osób. Dlatego pamiętajmy o sprawdzeniu stanu technicznego butli. Możemy nawet dla pewności robić to co jakiś czas sami. Wystarczy zerknąć czy na butli nie ma wgnieceń czy korozji, a jeśli mieliśmy stłuczkę, to warto wtedy udać się do warsztatu i sprawdzić czy butla nie ucierpiała – tak na wszelki wypadek.

Source: Legalizacja butli LPG – jak to zrobić i ile kosztuje?

Lancia zapowiada nowe modele. Powrót w wielkim stylu?

Żyjemy w czasach motoryzacyjnej transformacji. Lancia, będąca dziś marką jednego modelu, za kilka lat będzie oferować kierowcom nowe, elektryczne modele. W rozmowie z portalem Automotive News Europe Lancii, Luca Napolitano, powołany do poprowadzenia firmy po fuzji koncernów PSA i FCA, wyznał jaki Stellantis ma plan na markę i jej powrót do świetności.

W najbliższych latach Lancia ma zamiar rozbudować gamę modelową i wyjść poza lokalny, włoski rynek. Luca Napolitano zdradził, że nowe modele będą wyróżniać się czystą, prostą stylistyką o włoskim charakterze. Przyznał też, że powstaną we współpracy z DS-em i Alfą Romeo, które tak jak Lancia mają być pozycjonowane przez Stellantisa w wyższych segmentach rynku.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsze namacalne efekty działań będą widoczne już w 2024 roku. Wtedy na drogi ma wyjechać nowy Ypsilon – pierwszy model marki dostępny z elektrycznym napędem i ostatni ze spalinowym.

W 2026 roku Lancia planuje wypuszczenie kompaktowego, elektrycznego crossovera, który miałby być flagowym modelem marki. Dwa lata później do gamy ma dołączyć nowe wcielenie legendarnej Delty, także elektryczne.

Pozostaje nam się tylko cieszyć i czekać na powrót legendarnej marki.

Source: Lancia zapowiada nowe modele. Powrót w wielkim stylu?

Ducati Streetfighter V2 i V4 SP – uliczni wojownicy w nowym wydaniu

Rodzina Ducati Streetfighter powiększa się o dwóch nowych członków – Streetfightera V2 i Streetfightera V4 SP.

Ducati Streetfighter Family

Ducati Streetfighter Family, fot. materiały prasowe / Ducati

Ducati Streetfighter V2

Streetfighter V2 powstał na bazie Ducati Panigale V2. Nowe ustawienia zawieszenia i dłuższy o 16 mm jednostronny wahacz mają zapewnić większą stabilność w codziennym użytkowaniu. To, co pozostało bez zmian w stosunku do Panigale V2, to elektronika. Na pokładzie Streetfightera V2 znajduje się między innymi quickshifter działający w górę i w dół, kontrola trakcji i Cornering ABS.

Całość waży 178 kilogramów, co daje zdecydowanie wystarczający stosunek mocy do masy.

Ducati Streetfighter V2

Ducati Streetfighter V2, fot. materiały prasowe / Ducati

Sercem Ducati Streetfighter V2 jest silnik Superquadro, będący typową dwucylindrową jednostką napędową od Ducati. Jej cylindry rozwarte są pod kątem 90 stopni i generują 153 KM przy 10 750 obr./min. Przy 9 000 obr./min. dostępny jest maksymalny moment obrotowy wynoszący 101 Nm.

Ducati Streetfighter V4 SP

Ducati Streetfightera V4 SP to wariacja na temat modelu Panigale V4 SP.

Obręcze są lżejsze aż o 1,4 kilograma, co znacząco poprawi prędkość składania się w zakręty. Do tego na wyposażeniu znajduje się suche sprzęgło STM-EVO SBK i zaciski hamulcowe Brembo Stylema R. Motocykl wyposażony jest także w półaktywne zawieszenie Ohlins. Streetfighter V4 SP waży 196 kilogramów w stanie gotowym do jazdy i jest to masa motocykla homologowanego.

Ducati Streetfighter V4 SP

Ducati Streetfighter V4 SP, fot. materiały prasowe / Ducati

Sercem Ducati Streetfighter V4 SP jest silnik Desmosedici Stradale o mocy 208 KM i maksymalnym momencie obrotowym 123 Nm przy 9500 obr./min.

Obydwa motocykle będą dostępne w salonach Ducati już w styczniu.

Source: Ducati Streetfighter V2 i V4 SP – uliczni wojownicy w nowym wydaniu

Skrajnie bezsensowna stłuczka – jeden chciał puścić pieszego, drugi tego nie zauważył

Kierujący z kamerą chciał skręcić w prawo z drogi podporządkowanej. Kiedy tylko minęła go Kia Rio, ruszył za nią, korzystając z chwilowego „okienka”. Nie zauważył, że koreański sedan niespodziewanie się zatrzymał.

Niegroźna kolizja, więc można uciec z miejsca zdarzenia? Niektórzy tak uważają

Jak do tego doszło? To proste – kierowca Kii zobaczył pieszego przed przejściem i zahamował. Tymczasem autor nagrania, przekonany, że z prawej strony drogę ma wolną, obserwował tylko jej lewą część. Nie przewidział uprzejmości kierowcy sedana.

Source: Skrajnie bezsensowna stłuczka – jeden chciał puścić pieszego, drugi tego nie zauważył

Ferrari BR20 – jedyne w swoim rodzaju. Jest piękne i niepowtarzalne

Ferrari ma bogatą tradycję tworzenia modeli 1 of 1, które są hołdem dla bogatej historii marki i pokazem kunsztu inżynierów z Maranello. Włoski producent nie zamierza z niej rezygnować i prezentuje Ferrari BR20.

Ferrari BR20

Ferrari BR20, fot. materiały prasowe / Ferrari

Ferrari BR20 jest oparte na modelu GTC4Lusso, który niedawno został wycofany z produkcji. Dzięki opadającej linii dachu, auto prezentuje się naprawdę pięknie, nawiązując do modeli z lat 50. i 60. W porównaniu do GTC4Lusso BR20 jest dłuższe o osiem centymetrów, atrapa chłodnicy jest nieco szersza i ma dodatkowe wloty powietrza, a lampy są nieco krótsze. Z tyłu zamiast nadwozia w stylu shooting brake, mamy do czynienia z fastbackiem. 20-calowe felgi zostały zaprojektowane specjalnie do tego modelu, nie znajdziemy ich na żadnym innym Ferrari.

Wnętrze Ferrari BR20 wykończono w pięknej ciemnobrązowej skórze. Elementy dekoracyjne są wykonane z włókna węglowego i drewna. W GTC4Lusso z tyłu znajdowały się dwa miejsca dla pasażerów, w BR20 ich zabraknie, a zamiast nich znalazło się tam sporo miejsca na bagaż.

Ferrari BR20

Ferrari BR20, fot. materiały prasowe / Ferrari

Trzeba przyznać, że stalowosrebrny lakier w połączeniu ze srebrnymi felgami i brązowym kokpitem tworzy ciekawą mieszankę, nie zbyt powszechną dla marki z Maranello.

Ferrari BR20

Ferrari BR20, fot. materiały prasowe / Ferrari

Niestety, Ferrari nie zdradza nic na temat danych technicznych. Można się jednak spodziewać, że są one identyczne jak w GTC4Lusso. Pod maską Ferrari BR20 powinno znajdować się wolnossące V12, które oferuje blisko 690 KM. Moc trafia na wszystkie cztery koła.

Source: Ferrari BR20 – jedyne w swoim rodzaju. Jest piękne i niepowtarzalne

Najbardziej zaawansowany fotoradar stanie na „zakręcie mistrzów”. Jego możliwości robią wrażenie!

Na temat tego zakrętu pisaliśmy wielokrotnie, a filmiki z kolizji oraz wypadków z tego miejsca, robią furorę w sieci. Problemem jest długość łuku, który zaskakuje niedoświadczonych kierowców. Kiedy myślą, że droga już się prostuje, są dopiero w połowie zakrętu. Ignorowanie ograniczenia do 80 km/h, złe warunki atmosferyczne, zły stan opon – już jeden z tych czynników wystarczy, by doszło do nieszczęścia.

To koniec widowiskowych wypadków na „zakręcie mistrzów”? Urzędnicy powiedzieli „dość”

Ponieważ starania o postawienie w tym miejscu fotoradaru, spełzły na niczym, samorządowcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i sami takie urządzenie sfinansować. Ich wybór padł na nie byle co, tylko na Fotorapida Pro firmy Zurad. Urządzenie, które potrafi jednocześnie monitorować aż 32 pojazdy na sześciu pasach ruchu! Kontroluje zarówno ich prędkość, jak i odstęp między nimi.

Takiego wypadku na „zakręcie mistrzów” jeszcze nie było. Aż silnik wyleciał!

Jak podaje auto.dziennik.pl, urządzenie powinno szybko na siebie zarobić. Podczas jego testów na zakręcie mistrzów w ciągu pół godziny fotoradar zarejestrował 1133 pojazdy z czego 262 przekroczyły prędkość, a 199 nie zachowały bezpiecznej odległości. Nic dziwnego, że lokalne władze już snują plany zakupu kolejnych takich urządzeń.


Source: Najbardziej zaawansowany fotoradar stanie na „zakręcie mistrzów”. Jego możliwości robią wrażenie!

Hyundai wraca do lat 80. w elektryzującym stylu. Oto koncept Grandeur w stylu retro

Hyundai zinterpretował na nowo kanciastą limuzynę Grandeur z okazji jej 35. urodzin. Koreańczycy robili to w naprawdę świetnym stylu.

Hyundai Grandeur Concept

Hyundai Grandeur Concept, fot. materiały prasowe / Hyundai

Na pierwszy rzut oka Grandeur Concept niewiele różni się od oryginału. Jeśli jednak przyjrzymy się detalom, zauważymy w jak wspaniały sposób Hyundai połączył przeszłość z nowoczesnością. Z zewnątrz Grandeur Concept wyróżnia się pełnym oświetleniem LED, gdzie diody przybierają kształt pikseli. To charakterystyczny wzór dla nowych Hyundaiów z elektrycznym napędem, stosowany na przykład w Ioniqu 5.

Jeszcze ciekawiej prezentuje się wnętrze limuzyny z bursztynowym, ambientowym oświetleniem LED na boczkach, kokpicie, a nawet podsufitce. Wzrok przykuwają też pokryte grubym welurem czerwone fotele, które wyglądają jakby wyjęto je z hotelowego lobby lat 80.

Hyundai Grandeur Concept

Hyundai Grandeur Concept, fot. materiały prasowe / Hyundai

Deska rozdzielcza jest dość minimalistyczna, a uwagę zwracają głównie ekrany. Zamiast zegarów mamy jeden ekran, drugi – pionowy – znajduje się w dolnej części kokpitu. Oczywiście oba są dotykowe, na próżno szukać tu fizycznych przycisków.

Hyundai Grandeur Concept

Hyundai Grandeur Concept, fot. materiały prasowe / Hyundai

Grandeur Concept napędza jednostka elektryczna o nieznanych parametrach  w końcu nikt nie będzie tym autem jeździł. Samochó nie ma szans na produkcję, on ma tylko cieszyć oko.

Source: Hyundai wraca do lat 80. w elektryzującym stylu. Oto koncept Grandeur w stylu retro

Hollywoodzka gwiazda ubrana w… Mercedesa! Laura Dern twarzą nowej kolekcji Mercedes-Benz x Proenza Schouler

Mercedes-Benz we współpracy z nowojorską marką Proenza Schouler zaprojektował kolekcję kapsułową „The Power of Two”. Czym jest kolekcja kapsułowa? To ubrania, które możesz zestawiać na róże sposoby, odkrywając coraz to nowe stylizacje, używając ciągle tych samych modeli.

The Power of Two: Mercedes-Benz & Proenza Schouler

The Power of Two: Mercedes-Benz & Proenza Schouler, fot. materiały prasowe / Mercedes

Czerpiąca inspirację z podróży i otwartej drogi, limitowana kolekcja kapsułowa „The Power of Two” składa się z siedmiu neutralnych pod względem płci ubrań, stworzonych z myślą o potrzebach luksusowego podróżnika.

Każdy element kolekcji to studium kolor, które odzwierciedla pasję obu marek do luksusowych materiałów i wyjątkowego designu. Koce z kaszmiru z recyklingu, oliwkowo- zielony trencz z ekologicznej bawełny, dzianinowy golf czy koszulka z ekologicznej bawełny na nowo interpretują podróżniczy styl. Wszystkie ozdobione są subtelnymi detalami z gwiazdą Mercedesa.

The Power of Two: Mercedes-Benz & Proenza Schouler

The Power of Two: Mercedes-Benz & Proenza Schouler, fot. materiały prasowe / Mercedes

Gwiazdą kampanii „The Power of Two” jest hollywoodzka aktora, Laura Dern, u której boku występuje syn Ellery Harper. Podróż matki i syna elektrycznym Mercedesem EQS wzdłuż wybrzeża, tworzy senną scenerię wizualnych wrażeń z kapsułowej kolekcji Mercedes-Benz i Proenza Schouler.

The Power of Two: Mercedes-Benz & Proenza Schouler

The Power of Two: Mercedes-Benz & Proenza Schouler, fot. materiały prasowe / Mercedes

Source: Hollywoodzka gwiazda ubrana w… Mercedesa! Laura Dern twarzą nowej kolekcji Mercedes-Benz x Proenza Schouler

Bezpieczeństwo na drodze. Co rozprasza kierowców za kierownicą?

To, co kierowca widzi na drodze, zawsze jest ściśle uzależnione od jego koncentracji uwagi. Kiedy podczas jazdy skupiamy się na przykład na prowadzeniu rozmowy, możemy przeoczyć coś o wiele ważniejszego, co dzieje się na drodze, niezależnie od tego, czy za szybą jest noc czy dzień. Warto pamiętać, że nawet przy dobrej widoczności nieuwaga kierującego może uniemożliwić zarejestrowanie zagrożenia.

PATRZĄC, MOŻNA NIE WIDZIEĆ

Niektórzy kierowcy mogą nie dostrzegać na drodze obiektów, których nie spodziewają się zobaczyć, mimo że znajdują się one w zasięgu wzroku, czasem nawet na wprost. Zjawisko tzw. ślepoty pozauwagowej może występować w sytuacji, gdy tak bardzo skupiamy się na wykonywaniu konkretnego zadania, że może dochodzić do obniżenia zdolności postrzegania innych bodźców wzrokowych. Widzimy wtedy o wiele mniej niż nam się wydaje. Gdy dotyczy to kierującego, który koncentruje się na innym zadaniu niż prowadzenie samochodu (np. rozmowie przez telefon), może to skutkować niezauważeniem pieszego, rowerzysty, motocyklisty czy zwierzęcia zbliżającego się do drogi. Adam Bernard, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault, radzi:

Ważne jest, aby w czasie jazdy unikać wszelkiego rodzaju rozproszeń. Bądźmy obecni myślami tu i teraz, bo skupienie uwagi i obserwacja drogi to podstawa. Dostosujmy prędkość i technikę jazdy do panujących warunków oraz naszych możliwości, na które warto spojrzeć surowym okiem. Nie dajmy się zaskoczyć nagłym pojawieniem się na drodze przeszkody, aby nie okazało się, że zbyt późno zareagujemy na zagrożenie.

ZNAJOMOŚĆ TRASY NIE ZAWSZE POMAGA

Nie bez wpływu na uwagę kierującego pozostaje znajomość otoczenia, po którym się porusza. Przemieszczając się codziennie tymi samymi trasami, wiemy doskonale, gdzie spodziewać się zwiększonego ruchu pieszych i gdzie znajdują się newralgiczne miejsca takie jak szkoły czy place zabaw, dzięki czemu z dużym wyprzedzeniem możemy przewidzieć, kiedy należy zwolnić i wzmożyć czujność. Na znajomej trasie nasze reakcje za kierownicą są w określonych sytuacjach szybsze, łatwiej nam też uniknąć kolizji, gdy jest ciemno lub w trudnych warunkach atmosferycznych.

Okazuje się jednak, że choć znajomość otoczenia w wielu sytuacjach pomaga kierowcy, to jest on także narażony na zakłócenie postrzegania. Na wielokrotnie pokonywanych, dobrze znanych drogach kierowca może widzieć to, co spodziewa się tam zobaczyć, a niekoniecznie to, co rzeczywiście widać. Wraz z praktyką kierujący poświęca mniej czasu na obserwację drogi, którą dobrze zna oraz znaków drogowych, pozwalając sobie na niebezpieczne rozproszenie uwagi.

JESTEŚ PIESZYM? ZADBAJ O SWOJĄ WIDOCZNOŚĆ

Komuś, kto nigdy nie siedział za kierownicą, może wydawać się, że kierowca zawsze wszystko widzi, niezależnie od pory dnia i pogody. Tymczasem na słabo oświetlonej drodze po zmierzchu trudno jest odpowiednio wcześnie dostrzec pieszego. Nawet w ciągu dnia pieszy w ubraniu zlewającym się kolorystycznie z otoczeniem może być nie do wychwycenia wzrokiem. Piesi nie zawsze zdają sobie sprawę, że mogą być dla kierowcy naprawdę mało widoczni. Jeśli dodać do tego gorszą pogodę, która negatywnie wpływa na widoczność i skutkuje wydłużeniem drogi hamowania, nietrudno o wypadek.

Dlatego piesi powinni zadbać o to, aby można było ich zauważyć z daleka. Sprzyja temu noszenie odblasków, kamizelki lub na przykład opasek odblaskowych. Co prawda przepisy nakazują używanie elementów odblaskowych pieszym poruszającym się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym, chyba że poruszają się oni po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku, jednak bardzo wiele osób lekceważy ten obowiązek. Dodatkowo ciemne ubranie pieszych nie ułatwia zadania kierującym. Pamiętajmy, że aby noszone odblaski spełniały swoją rolę i były dobrze widoczne, należy je umieścić na wysokości kolan, dłoni, w okolicy klatki piersiowej i pleców.

Source: Bezpieczeństwo na drodze. Co rozprasza kierowców za kierownicą?

Jeden kierowca jechał jak szalony. Drugi mógł uniknąć kolizji, ale wolał nie?

Kierowca auta z kamerą wjechał na drogę S7 za tirem i zmienił pas na lewy, żeby go wyprzedzić. Niedaleko z przodu jechał kolejny ciągnik z naczepą, więc nagrywający pozostał na lewym pasie. Nagle zobaczył w lusterku bardzo szybko zbliżające się auto i zaczął je obserwować. „Nie zdąży…” skomentował na ułamek sekundy przed tym, gdy doszło do uderzenia.

Chciał uniknąć wypadku, ale zmienił zdanie?

Kierowca Audi (różne są wersje tego, jaki mógł być to model) próbował wyprzedzić nagrywającego prawym pasem i wrócić na lewy, zanim dogonią tira. Prawie mu się udało. Uszkodzenia chyba nie były poważne (głównie blacha i plastik), bo Audi pognało dalej. Autor nagrania chciał je dogonić, ale był bez szans.

Kolejny kierowca chciał wjechać pod prąd na ekspresówkę! Tragedii udało się uniknąć w ostatnim momencie

Prosi teraz o pomoc w identyfikacji sprawcy kolizji, tłumacząc przy okazji szczegółowo, jak doszło do zdarzenia. Wyjaśnia, że był zaskoczony pojawieniem się tak szybko jadącego samochodu (przypominamy o skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną!). Podkreśla też, że sam nie lubi blokowania lewego pasa i zawsze przepuszcza szybciej jadące samochody. Miał możliwość zrobić to w tym momencie, ale bał się zderzenia z Audi na prawym pasie. Bał się też zwolnić, aby drugi kierowca zdążył zrobić slalom. Niestety na nagraniu widać, że oba sposoby uniknięcia zdarzenia były właściwe. Widać też, że poszkodowany był dokładnie rozeznany w sytuacji, ale zamiast działać i skorzystać z jednej z dwóch okazji do uniknięcia kolizji (to prawny obowiązek każdego kierowcy), jechał swoim tempem i tylko komentował sytuację.

Source: Jeden kierowca jechał jak szalony. Drugi mógł uniknąć kolizji, ale wolał nie?

Radiowozy zmienią wygląd w 2022 roku. Policję zobaczysz już z daleka!

Radiowóz jaki jest każdy widzi. Oznakowane samochody polskiej policji mają barwę srebrną lub granatową i dzięki charakterystycznemu malowaniu wyróżniają się na drodze. Mieliście kiedyś problem z rozpoznaniem, czy jakiś samochód jest oznakowanym radiowozem? Według Ministerstwa Infrastruktury jest to prawdopodobne, więc jego urzędnicy chcą zaproponować rozwiązanie tego problemu.

Polska Policja będzie jeździć elektrycznymi Hyundaiami!

W wykazie prac legislacyjnych Ministerstwa Infrastruktury znajduje się punkt dotyczący opracowania nowelizacji rozporządzenia w sprawie warunków technicznych pojazdów i zakresu ich niezbędnego wyposażenia. Nowy przepis ma określić szczegóły dotyczące ich przyszłego wyglądu.

Po zmianach nowe radiowozy policji mają być lepiej widoczne. Samochody będą wyłącznie srebrne, a w celu poprawy widoczności przewiduje się zwiększenie liczby ostrzegawczych sygnałów błyskowych. W tym momencie przepisy pozwalają na stosowanie do 10 takich elementów. Po nowelizacji granicą ma być liczba 30. Wprowadzony zostanie także wzór dodatkowego oznakowania elementami odblaskowymi, by radiowozy były lepiej widoczne nocą. W rozporządzeniu czytamy:

Pojazd Policji będzie posiadał tylko jeden wzór oznakowania, srebrną barwę nadwozia z odblaskowym niebieskim pasem wyróżniającym z białymi elementami odblaskowymi barwy białej. Na pojeździe Policji będzie można umieszczać dodatkowe elementy odblaskowe w postaci pasów barwy żółto-zielonej fluorescencyjnej

Rozporządzenie ma również znieść wymagania dotyczące koloru tła i barwy napisu „POLICJA” umieszczonego na dachu pojazdu.

W 2019 roku zaprezentowała radiowóz z żółtymi dodatkami, podobnymi do tych, jakie stosują służby w innych europejskich krajach. Jaskrawy kolor poprawia widzialność takiego pojazdu, a w nocy z daleka widoczna jest niemal cała jego sylwetka. Wtedy policja jedynie testowała i rozważała wprowadzenie takiego wzoru, niewykluczone jednak, że to właśnie tak będą wyglądać nowe radiowozy.

Zgodnie z założeniem projekt rozporządzenia ma być gotowy w pierwszym kwartale 2022 roku.

Source: Radiowozy zmienią wygląd w 2022 roku. Policję zobaczysz już z daleka!

Amerykanie uwielbiają te samochody! SUV-y, pick-upy i elektryki rządzą na amerykańskich drogach

Ford drugi miesiąc z rzędu był najlepiej sprzedającą się marką samochodów w Stanach Zjednoczonych. Ford cały czas rozwija swoją sprzedaż do klientów indywidualnych. Sprzedaż względem września 2021 roku wzrosła ona o 16,2%, co stanowi wzrost o 1,6 punktu procentowego w całkowitej sprzedaży marki.

32% sprzedaży do klientów indywidualnych w październiku pochodziło z wcześniej złożonych zamówień. To zdecydowana poprawa w porównaniu z jedynie 6% w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jest to także trzeci miesiąc z rzędu, gdy ponad 30% sprzedaży detalicznej Forda zrealizowano z wcześniej złożonych zamówień.

Jakie samochody wybierają Amerykanie?

Ogromną popularnością cieszą się SUV-y Forda, które zdominowały rynek. Flagowe SUV-y Forda odnotowały najlepszy poziom sprzedaży do klientów indywidualnych w październiku od 21 lat. Doskonałymi wynikami mogą pochwalić się Bronco, Bronco Sport i Mustang Mach-E, których łączna sprzedaż w październiku wyniosła 19 413 egzemplarzy.

Ford drugi miesiąc z rzędu był najlepiej sprzedającą się marką samochodów w Stanach Zjednoczonych

Ford drugi miesiąc z rzędu był najlepiej sprzedającą się marką samochodów w Stanach Zjednoczonych, fot. materiały prasowe / Ford

Ford znalazł nabywców na 70 002 nowe SUV-y – to najlepszy wynik w tym segmencie spośród wszystkich marek. Sprzedaż Bronco Sport wyniosła 9 201 egzemplarzy i była wyższa od łącznej sprzedaży głównych konkurentów – Jeepa Cherokee i Compass – razem wziętych.

Znakomicie sprzedają się także pick-upy z Rangerem na czele. Mocne wejście na ten rynek zaliczył Maverick, który bardzo szybko znika z salonów sprzedaży.

2022 Ford Maverick Lariat

2022 Ford Maverick Lariat, fot. materiały prasowe / Ford

Ford może pochwalić się także mocną pozycją na rynku samochodów zelektryfikowanych. Październik był też rekordowym miesiącem dla sprzedaży samochodów zelektryfikowanych Forda. Producent znalazł nabywców na 14 062 pojazdy, co oznacza wzrost względem analogicznego okresu ubiegłego roku aż o 195%. E-Transit został już wyprzedany, a jego seryjna produkcja rozpocznie się dopiero w najbliższych tygodniach. Na elektrycznego F-150 Lightning zebrano natomiast ponad 160 000 rezerwacji.

2022 Ford E-Transit

2022 Ford E-Transit, fot. materiały prasowe / Ford

Niezmienną popularnością cieszy się także Mustang Mach-E. Amerykański producent w okresie od stycznia do października 2021 roku sprzedał już 21 703 całkowicie elektryczne Mustangi Mach-E. W Stanach Zjednoczonych model ten jest drugim najchętniej kupowanym całkowicie elektrycznym SUV-em, po Tesli model Y.

Jak wygląda sprzedaż Forda w Polsce?

W październiku 2021 roku Ford znalazł się na podium sprzedaży samochodów osobowych i dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony w Polsce. Zajmując trzecie miejsce, marka sprzedała 2 657 pojazdów, w tym 1 690 samochodów osobowych i 967 dostawczych.

W październiku hitem marki był Focus. Nowych nabywców znalazło 699 egzemplarzy Focusa, dzięki czemu model znalazł się na szóstym miejscu w zestawieniu najpopularniejszych modeli osobowych w Polsce.

Dobrze na polskim rynku radzi sobie całkowicie elektryczny Mustang Mach-E, który w październiku był trzecim najchętniej kupowanym osobowym samochodem elektrycznym, zaś wśród średniej wielkości elektrycznych SUV-ów zajął drugie miejsce.

Source: Amerykanie uwielbiają te samochody! SUV-y, pick-upy i elektryki rządzą na amerykańskich drogach

Dwóch mężczyzn poszło sobie pobiegać po autostradzie A4

Byli już rowerzyści na autostradach, były też przypadki starszych osób na wózkach elektrycznych, poruszających się autostradą. Ale poranny jogging?

Rowerzysta ostro pędził po autostradzie A4

A jednak – na taki pomysł wpadło dwóch mężczyzn w okolicach Krakowa. Autor nagrania dodaje, że w pobliżu nie było żadnego niesprawnego pojazdu, więc osoby te, w typowych strojach do biegania, z pewnością nie biegły po lawetę.

Source: Dwóch mężczyzn poszło sobie pobiegać po autostradzie A4

Za zakupy zamiast kartą, zapłacisz przez samochód. Czas na rewolucyjne zmiany

Już w przyszłym roku za zakupy zamiast kartą, zapłacisz Mercedesem. Niemiecki producent wprowadza udoskonalony system MBUX, którym dokonasz płatności. System umożliwi kierowcy realizowanie wszelkiego typu zakupów bezpośrednio zza kierownicy.

Mercedes zrewolucjonizuje system płatności?

Właściciele Mercedesów będą mogli kupować towary i usługi bezpośrednio w samochodzie. Producent właśnie poinformował, że idzie naprzód i tworzy system informacyjno-rozrywkowy MBUX, udoskonalony o narzędzia finansowe. Nowe rozwiązanie obejmie m.in. płatności za tankowanie i parkowanie w ramach platformy Mercedes pay.

MBUX otrzyma funkcję, która pozwoli płacić za zakupy odciskiem palca. Technologia delegowanego uwierzytelniania Cloud Token Framework, umożliwi dokonywanie płatności w samochodzie. To technologia chmurowa, która zapewnia większą elastyczność korzystania z różnych urządzeń. Rozwiązanie chroni wrażliwe informacje dotyczące płatności poprzez zamianę poufnych danych i ich bezpieczne przechowywanie.

Za zakupy zamiast kartą, zapłacisz przez samochód

Za zakupy zamiast kartą, zapłacisz przez samochód, fot. materiały prasowe / Daimler

System ma za zadanie zwiększyć komfort i łatwość płacenia. Konsumenci nie będą musieli już wprowadzać długich numerów kart, aby sfinalizować zakup lub przełączać się między urządzeniami w celu uwierzytelnienia płatności.

Franz Reiner, dyrektor generalny Daimler Mobility, oświadczył:

Nie ma nic wygodniejszego niż autoryzacja płatności odciskiem palca. Luksusowe doświadczenie klienta obejmuje oczywiście aspekt bezpieczeństwa, który realizujemy poprzez natywną płatność w samochodzie. Naszym klientom zapewniamy bezpieczeństwo nie tylko podczas jazdy, ale także podczas płacenia.

System Mercedes pay pojawi się wiosną przyszłego roku. Jak poinformował Mercedes, jako pierwsi funkcję płatności przez samochód dostaną kierowcy w Wielkiej Brytanii i Niemczech. W przyszłości należy się jej spodziewać także na innych europejskich rynkach, a potem globalnie.

Nowa funkcja związana jest z partnerstwem Daimler Mobility z Visa, amerykańską organizacją płatniczą. Producent zdecydował się na to rozwiązanie dlatego, że spodziewa się, że partnerstwo z Visa przyniesie mu spore korzyści. Według obliczeń zysk z dokonywania płatności w samochodzie może przynieść  do 86 miliardów dolarów.

Za zakupy zamiast kartą, zapłacisz przez samochód

Za zakupy zamiast kartą, zapłacisz przez samochód, fot. materiały prasowe / Daimler

Source: Za zakupy zamiast kartą, zapłacisz przez samochód. Czas na rewolucyjne zmiany

Drogowcy wznawiają prace na S1. Ponownie ruszy drążenie tunelu

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała, że roboty drogowe, mostowe, inżynieryjne takie jak zabezpieczenia skarp wykopu, nasypu i zboczy podczas budowy S1 Przybędza – Milówka wykonywane są zgodnie z programem robót, a w niektórych asortymentach nawet wyprzedzająco.

Drogowcy wznawiają drążenie tunelu TD2.1.

W trakcie drążenia tunelu TD2.1 zlokalizowanego na jezdni w kierunku Zwardonia doszło do zawału skał stropowych w czole tunelu. W związku z tym, 25 maja Urząd Górniczy w Krakowie wstrzymał ruch zakładu górniczego pracującego na tej budowie, w części dotyczącej drążenia tunelu TD2.1. Wykonawca opracował i przedłożył „program naprawczy” oraz ekspertyzę określającą właściwy dobór obudowy uwzględniającej lokalne warunki górniczo-inżynierskie. 4 listopada Dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Krakowie zatwierdził przedłożone dokumenty do planu ruchu zakładu. Tym samym, w przyszłym tygodniu nastąpi wznowienie drążenia tunelu TD2.1.

Na pozostałych tunelach trwają prace

W tunelu TD1.1 zlokalizowanym na jezdni w kierunku Zwardonia, o długości ok. 834 metrów (technicznej ok. 850 metrów), wydrążono już w górotworze prawie 280 metrów. W tunelu TD1.2 zlokalizowanym na jezdni w kierunku Żywca, o długości ok. 807 metrów (technicznej ok. 823 metrów), wydrążono już prawie 190 metrów. Tunel TD2.2 na jezdni w kierunku Żywca osiągnął w kalocie długość około 54,77 metra. 

Aby przyspieszyć tempo robót i postęp prac budowanych wykonywane są dodatkowe portale, które umożliwią drążenie tuneli dwustronnie. Aktualnie trwa zabezpieczanie skarpy nad portalem północnym tuneli zlokalizowanych od strony Żywca – TD 1. Wykonano także czwartą półkę skarpy nad portalem południowym tuneli zlokalizowanych od strony Milówki – TD 2. 

Co się jeszcze dzieje na budowie?

Największy postęp robót widać na obiektach mostowych. Ich elementy wznoszące się ponad teren posadowienia są już wyraźnie widoczne z okolicznych terenów. W ramach tej budowy powstaną trzy mosty drogowe oraz pięć estakad. Zaawansowanie robót mostowych osiągnęło prawie 30%. Na tej trasie powstanie również 10 murów oporowych, dziewięć konstrukcji oporowych oraz siedem ścian oporowych o łącznej powierzchni przekraczającej 96 000 m2. Zaawansowanie prac przy realizacji tych obiektów inżynierskich osiągnęło 40%. Wykonano również już prawie połowę prac drogowych.  

Budowa S1 na odcinku Przybędza - Milówka

Budowa S1 na odcinku Przybędza – Milówka, fot. materiały prasowe / GDDKiA

Source: Drogowcy wznawiają prace na S1. Ponownie ruszy drążenie tunelu

BMW R 18 „The Wall” – nowy custom bike od BMW Motorrad i Shinya Kimura

Wyjątkowy, inny, a jednak wciąż będący BMW R 18. „The Wall”, stworzony przez japońskiego speca od custom bike’ów, Shinya Kimura, to specjalny motocykl stworzony dla serii „SoulFuel”.

„SoulFuel” to efekt współpracy BMW Motorrad z wybranymi klientami.

BMW R 18 „The Wall”

BMW R 18 „The Wall”, fot. materiały prasowe / BMW

Czym jest customizacja?

„Customizacja” to słowo coraz częściej pojawiające się w szeroko pojętym biznesie. W praktyce pojęcie to można określać jako dopasowywanie produktu do indywidualnych potrzeb klienta.

BMW R 18 „The Wall”

BMW R 18 „The Wall”, fot. materiały prasowe / BMW

BMW R 18 „The Wall” – nowy custom bike od BMW Motorrad i Shinya Kimury

Rzemiosło Shinya Kimury można opisać jednym słowem: „praktyczne”. Podczas procesu budowy nie ma szkiców, rysunków, planów ani makiet. Istnieje tylko dokładne wyobrażenie o tym, czego chce klient, lub, jak w tym przypadku, personalizator.

Zbudowałem R 18 „The Wall” całkowicie dla siebie. Kiedy jeździłem seryjnym R 18, pomyślałem, że będzie lepiej pasował do mojej budowy i preferencji jezdnych, gdybym zaprojektował go tak, by był nieco bardziej skierowany do przodu z owiewką. Zdecydowałem się zostawić ramę, koła i opony oraz elementy zawieszenia i hamulców, ponieważ nie czułem potrzeby ich zmiany. Chciałem jeździć na długich dystansach z moim R 18, jednocześnie czując i ciesząc się legendarnym jego silnikiem. Bardzo zależało mi na zachowaniu dwóch charakterów R 18, których doświadczyłem podczas jazdy. Dzięki potężnemu silnikowi motocykl jest z jednej strony dziki, a z drugiej jest całkowicie dobroduszny.

Co w takim razie poprawił w BMW R 18 japoński spec od od custom bike’ów?

Przesunął podnóżki do tyłu, by mieć większą elastyczność w ustawianiu nóg. Jednocześnie obniżył kierownicę i zmienił siedzisko zgodnie z swoimi upodobaniami.

Najbardziej w mojej wersji R 18 podoba mi się to, że mogłem zmienić styl i pozycję siedzącą zgodnie z moimi upodobaniami, nie niszcząc oryginalnej funkcjonalności R 18. Jestem bardzo zadowolony z efektu swojej pracy.

BMW R 18 „The Wall”

BMW R 18 „The Wall”, fot. materiały prasowe / BMW

Source: BMW R 18 „The Wall” – nowy custom bike od BMW Motorrad i Shinya Kimura

Aston Martin DBX po wizycie u Mansory z SUV-a zmienił się w hot hatcha

Aston Martin produkuje luksusowe samochody o sportowym zacięciu. I doskonale wie, czego pragną klienci. W 2019 roku w portfolio marki pojawił się pierwszy SUV. Aston Martin DBX, długi na 5 metrów, szeroki na 2 i wysoki na prawie 1,7 metra, z podwoziem odsuniętym od ziemi na 19 centymetrów, idealnie wpasował się w motoryzacyjne trendy. Dziś, DBX sprzedaje się lepiej niż pozostałe modele razem wzięte.

W Mansory stwierdzili, że DBX potrzebuje poprawek. I sprawili, że wielki SUV przestał wyglądać jak SUV, a zmienił się w gigantycznego hot hatcha.

Aston Martin DBX z pakietem Mansory

Aston Martin DBX z pakietem Mansory, fot. materiały prasowe / Mansory

Mansory znacznie poszerzyło DBXa, przez co wygląda on znacznie bardziej masywnie. Nic dziwnego, pod nadkolami musiały się w końcu zmieścić 24-calowe felgi. Poszerzone nadkola przechodzą w zmieniony przedni zderzak, który teraz ma większe wloty powietrza i dokładki. Zmodyfikowano dyfuzor, który teraz jest znacznie większy i skrywa dwie centralne końcówki wydechów. Najbardziej rzucającymi się w oczy elementami dodanymi przez Mansory, są dwa spoilery. Jeden jest zamontowany na dachu, a drugi na klapie bagażnika.

Aston Martin DBX z pakietem Mansory

Aston Martin DBX z pakietem Mansory, fot. materiały prasowe / Mansory

Wszystkie dokładki i elementy karoserii zostały oczywiście wykonane z włókna węglowego.

Układ napędowy Astona Martina również przeszedł szereg modyfikacji, dzięki ktorym podniesiono moc z 550 KM do 800 KM, a moment obrotowy wzrósł z 700 Nm do 1000 Nm. W efekcie DBX przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,8 sekundy i rozpędza się do 325 km/h (seryjne auto do „setki” przyspiesza w 4,5 sekundy, a jego prędkość maksymalna to 291 km/h). Producent podaje, że średnie zużycie paliwa w trybie mieszanym to 16,7 l/100 km.

Aston Martin DBX z pakietem Mansory

Aston Martin DBX z pakietem Mansory, fot. materiały prasowe / Mansory

Source: Aston Martin DBX po wizycie u Mansory z SUV-a zmienił się w hot hatcha

Tesla kontra Ferrari. Czy motoryzacyjna legenda pokona elektryka?

Tesla Model S Plaid ścigała się już z Porsche Taycan, Lamborghini Aventadorem SVJ czy dostrojonymi Shelby GT500 i Porsche 911 Turbo S. Za każdym razem elektryk udowadniał, że jest niezwykle szybki.

Czy Ferrari SF90 Stradale ma szansę z Teslą Model S Plaid?

Tesla Model S Plaid dysponuje trzema silnikami elektrycznymi, które łącznie generują moc 1020 KM i 1420 Nm momentu obrotowego. Elektryk waży 2192 kilogramów.

Ferrari SF90 Stradale napędza ma podwójnie turbodoładowany, 4,0-litrowy silnik V8 o mocy 769 KM. Dodatkowo samochód wyposażono w trzy elektryczne silniki, które generują zastrzyk mocy 217 KM. Łącznie SF90 Stradale ma 986 KM i 800 Nm momentu obrotowego. Waży 1632 kilogramów, czyli dużo mniej niż Tesla.

Podczas dwóch pierwszych przejazdów, Tesla wyrywa się na starcie i mimo że jest pierwsza na linii mety, oddaje zwycięstwo Ferrari. Tesla przekracza linię mety w 9,36 sekundy, z prędkością 241 km/h, ale przegrywa z przyczyn technicznych. Ferrari jest o około 0,3 sekundy wolniejsze, ale w trzecim przejeździe  ma doskonały start.

Czy w decydującym starciu zwycięży legenda Ferrari? Czy może Tesla udowodni wyższość napędu elektrycznego? Nie będziemy wam psuć zabawy, przekonajcie się sami!

Source: Tesla kontra Ferrari. Czy motoryzacyjna legenda pokona elektryka?

Kolejny kierowca nie słyszał karetki. Doszło do wypadku

Też tak macie, że sygnał pojazdu uprzywilejowanego słyszycie z daleka? Że czasami mija dobra chwila od usłyszenia go, do zobaczenia, że zbliża się do was? Nie wszyscy kierowcy tak mają.

Samochód uderzył w karetkę tak mocno, że ta się przewróciła na bok!

Na przykład ten jadący czarnym hatchbackiem na poniższym nagraniu. Syrenę słychać doskonale, ale on w ogóle nie zwrócił na to uwagi, nie popatrzył, że oto z jego strony nadjeżdża karetka. Zobaczył ją gdy było już za późno. Uderzył ambulans w sam róg, co nie byłoby groźne, ale pchnięty samochód oparł się o krawężnik i wylądował na boku.

Kierowca osobówki przewrócił na bok karetkę jadącą na sygnale!

Winnym takich zdarzeń jest zawsze kierowca pojazdu uprzywilejowanego. Lecz mamy nadzieję, że kierujący czarnym autem zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromny błąd popełnił.

Source: Kolejny kierowca nie słyszał karetki. Doszło do wypadku

Porsche Panamera w wersji Platinum Edition. Platynowe detale dodają elegancji

Porsche Panamera Platinum Edition to specjalna edycja Panamera, Panamera 4 oraz Panamera 4 E-Hybrid. W Europie gama obejmuje również odmiany Sport Turismo. Dzięki kilku subtelnym akcentom stylistycznym samochody mają nabrać więcej elegancji.

Porsche Panamera Platinum Edition

Porsche Panamera Platinum Edition, fot. materiały prasowe / Porsche

Samochody z serii Porsche Panamera Platinum Edition wyróżniają lakierowane na platynowy kolor dodatki: oprawy wylotów powietrza w przednich błotnikach, napis „Porsche” i oznaczenie modelu z tyłu oraz, w wariantach hybrydowych, boczne emblematy „e-hybrid”. Na życzenie dostępne są 20-calowe felgi Panamera Style w kolorze Platinum.

Standardowa specyfikacja Porsche Panamera Platinum Edition obejmuje elementy wyposażenia, do których należą adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne z Porsche Active Suspension Management, automatycznie przyciemniane lusterka boczne, reflektory matrycowe LED z systemem Porsche Dynamic Light System Plus, panoramiczny dach, wspomaganie parkowania Park Assist z kamerą cofania oraz, w przypadku odmian hybrydowych, pokładowa ładowarka AC o mocy 7,2 kW.

Porsche Panamera Platinum Edition

Porsche Panamera Platinum Edition, fot. materiały prasowe / Porsche

Luksusowe elementy wyposażenia znalazły się także we wnętrzu samochodów z serii. Najbardziej wzrok przykuwają analogowy zegarek na desce rozdzielczej oraz nakładki progów drzwi z wykończeniem ze szczotkowanego aluminium w kolorze czarnym i logo Platinum Edition.

Porsche Panamera Platinum Edition

Porsche Panamera Platinum Edition, fot. materiały prasowe / Porsche

Standardowa specyfikacja obejmuje także sportową kierownicę GT oraz wspomaganie układu kierowniczego Plus, miękkie zamykanie drzwi z funkcją bezkluczykowego dostępu, przednie fotele z 14-kierunkową regulacją elektryczną i pakietem pamięci, podgrzewane przednie i tylne siedzenia, system nagłośnienia przestrzennego BOSE, pakiet wykończenia wnętrza z elementami ozdobnymi ze szczotkowanego aluminium w kolorze czarnym oraz herb Porsche na zagłówkach.

Porsche Panamera Platinum Edition

Porsche Panamera Platinum Edition, fot. materiały prasowe / Porsche

Source: Porsche Panamera w wersji Platinum Edition. Platynowe detale dodają elegancji

Polski zespół Inter Europol Competition zalicza sezon WEC „na piątkę”

W ostatniej rundzie sezonu – 8-godzinnym wyścigu w Bahrajnie Renger van der Zande wystartował bardzo dobrze z dziesiątego pola i szybko awansował na szóste miejsce. W dalszej części wyścigu załoga samochodu z numerem 34 – Kuba Śmiechowski, Alex Brundle i van der Zande zyskała jeszcze jedną pozycję, a w końcówce udało się bez problemów utrzymać piąte miejsce. Tym samym polska ekipa wywalczyła też piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Świata Endurance.

Inter Europol Competition

Inter Europol Competition, fot. materiały prasowe / Inter Europol Competition

Kuba Śmiechowski po wyścigu wyznał:

Końcówka wyścigu była stresująca, bo bardzo chcieliśmy osiągnąć jak najlepszy wynik. Z punktu widzenia punktacji nie miało znaczenia, czy przyjedziemy na metę na piątym czy na przykład na szóstym miejscu. Końcowy wynik zespołu, osiągnięty w pierwszym sezonie daje dużą satysfakcję. Przez cały rok nie mieliśmy praktycznie żadnych problemów. Cały zespół dał z siebie wszystko. To dzięki zespołowi możemy dziś cieszyć się z wyniku.

Sezon pełen nauki i zdobywania doświadczeń nie był łatwy, ale polski zespół Inter Europol Competition jest szczęśliwy z osiągniętych wyników, a piąte miejsce w sierpniowym wyścigu 24h Le Mans (trzecie w klasyfikacji zespołów zgłoszonych w pełnym sezonie) było największym osiągnięciem w tym roku.

            

Source: Polski zespół Inter Europol Competition zalicza sezon WEC „na piątkę”

GP Meksyku: Sergio Perez bohaterem lokalnej publiczności

Red Bull w Meksyku był stawiany w roli faworyta. Sobotnie kwalifikacje były zimnym prysznicem dla austriackiej ekipy. Mercedes błysnął zwyżką formy i zajął pierwszy rząd. Kierowcy Red Bulla musieli zadowolić się trzecią i czwartą pozycją startową.

Start wyścigu o GP Meksyku był niezwykle udany dla reprezentantów Red Bulla. Max Verstappen odważnym manewrem przebił się na pozycję lidera. Holender wystrzelił z trzeciego miejsca zrównując się z Valtterim Bottasem i Lewisem Hamiltonem na prostej, a następnie zaatakował po zewnętrznej kierowców Mercedesa i wyszedł na prowadzenie. Niemal w tym samym momencie Valtteri Bottas został uderzony przez Daniela Ricciardo. Fin obrócił się i spadł na ostatnią pozycję. Sergio Perez skorzystał na pechu kierowcy Mercedesa i awansował na trzecie miejsce.

Meksykański kierowca Red Bulla przez cały wyścig ścigał Lewisa Hamiltona, który nie miał tempa, aby nadążyć za prowadzącym Maxem Verstappenem. Mimo przewagi po stronie ogumienia, „Checo” ostatecznie nie zdołał wykonać nawet jednej próby ataku:

Było blisko, ale nie miałem [żadnej] szansy, wyprzedzanie tutaj jest naprawdę trudne biorąc pod uwagę ich prędkość na prostej, są w tym aspekcie naprawdę mocni. Trochę szkoda, bo myślę, że mieliśmy tempo na pozycje 1-2.

Max Verstappen zwyciężył Grand Prix Meksyku, mijając linię mety przed Lewisem Hamiltonem i Sergio Perezem. Dzięki wygranej, Verstappen powiększył przewagę nad Hamiltonem w klasyfikacji generalnej do 19 punktów. W klasyfikacji konstruktorów przewaga Mercedesa nad Red Bull Racing stopniała do jednego punktu. Jednak nie to było tego dnia najważniejsze. To trzecie miejsce „Checo” wywołało u lokalnej publiczności prawdziwą euforię.

Sergio Perez został pierwszym meksykańskim kierowcą F1, który stanął na podium w domowym wyścigu, a także prowadził w nim. Meksykanin  nie krył radości z tego faktu, choć przyznał, że liczył na coś więcej.

Zdecydowanie podium w domowym Grand Prix jest czymś bardzo, bardzo wyjątkowym. Oczywiście chciałem więcej, chciałem wygrać ten wyścig, ukończenie go z na pozycji 1-2 byłoby dla zespołu niesamowite, prawda? Ale dzisiaj jest jeden z tych dni, z których muszę się cieszyć, ze względu na tłum i widok tylu szczęśliwych ludzi – szczególnie z podium. Wszyscy [moi bliscy], którzy byli ze mną od pierwszego dnia, byli też na podium. To dla mnie ekstremalnie wyjątkowe.

GP Meksyku: Sergio Perez bohaterem lokalnej publiczności

GP Meksyku: Sergio Perez bohaterem lokalnej publiczności, fot. materiały prasowe / Red Bull Content Pool

Source: GP Meksyku: Sergio Perez bohaterem lokalnej publiczności

10. Rajd Polski Historyczny – Fiat 125p kontra Porsche. Jakie klasyki zobaczymy na trasie rajdu?

W tym roku upłynęła setna rocznica od rozegrania pierwszego Rajdu Polski. Finałowym akcentem tego stulecia będzie 10. Rajd Polski Historyczny. W dniach od 11 do 13 listopada staraniem Automobilklubu Krakowskiego zostanie rozegrany 10. Rajd Polski Historyczny, stanowiący finałową rundę Trofeum FIA w Historycznych Rajdach na Regularność.

Swoją metrykę RPH wywodzi z Rajdów Polski, organizowanych przez Automobilklub Krakowski w latach 1959-1974 oraz 1998-1999, a potwierdzeniem ciągłości tradycji jest korzystanie przez współczesne RPH z wielu tras, przez które prowadziły dawne Rajdy Polski.

Rajd Polski Historyczny

Rajd Polski Historyczny , fot. Robert Wlezień

10. Rajd Polski Historyczny – jakie klasyki zobaczymy na trasie rajdu?

Wśród 30 przyjętych zgłoszeń od załóg w klasycznych autach rajdowych widnieje 12 załóg zagranicznych z Austrii, Belgii, Bułgarii, Czech, Danii, Estonii, Rosji, Węgier i Włoch. Otto Kristensen, pilot duńskiej załogi w Lancii Fulvii Coupe, to wierny uczestnik nie tylko Rajdów Polski Historycznych, ale również Rajdów Polski jeszcze w latach 1966 i 1969

Rajd Polski Historyczny , fot. Robert Wlezień

Rajd Polski Historyczny , fot. Robert Wlezień

Oprócz tych 30 załóg w międzynarodowej edycji 10. RPH, jest jeszcze dodatkowo zgłoszonych 12 krajowych załóg, które będą rywalizować tylko w sobotnim etapie, stanowiącym ostatnią rundę tegorocznych Mistrzostw Polski w Historycznych Rajdach na Regularność.

Jeśli idzie o przekrój marek samochodów – to na liście zgłoszeń widnieją takie unikaty, jak belgijski Apal. Będzie kilka egzemplarzy Lancii Fulvii, Lancii Bety, Porsche, Volvo czy polskich Fiatów 125p.

10. Rajd Polski Historyczny – 968 kilometrów rajdowych emocji

Uroczysty start 10. RPH (czwartek, 11 listopada od godz. 17:30) oraz ceremonia mety (sobota, 13 listopada od godz. 16:10) odbędą się we wnętrzu hali sportowo-widowiskowej TAURON ARENA KRAKÓW. Po mecie zamknięty park rajdowych maszyn będzie zlokalizowany na głównej płycie w Tauron Arenie Kraków.

Trasa 10. RPH prowadzi drogami województw małopolskiego i podkarpackiego. Liczy 968,6 kilometra, z czego aż dwie trzecie stanowią testy regularności. Podczas sobotniego etapu – w Rynku w Makowie Podhalańskim 13 listopada w godzinach od 13:20 do 14:05 będzie można podziwiać stawkę historycznych aut rajdowych przed startem do testu regularności z Makowa Podhalańskiego przez Górę Makowską do Jachówki.

Source: 10. Rajd Polski Historyczny – Fiat 125p kontra Porsche. Jakie klasyki zobaczymy na trasie rajdu?

Kierowca nie umie jeździć po rondach i doprowadził do kolizji. Pochwalił się tym w internecie

Kierowca auta z kamerą wykazał się całkowitą nieznajomością przepisów związanych z jazdą po rondzie, a także nieznajomością zaleceń dotyczących jazdy po rondzie. Chociaż chciał jechać na wprost, zajął lewy pas.

Kierowca Matiza pojechał pod prąd na rondzie. Na rondzie turbinowym!

Mógł to oczywiście zrobić, ale w ten sposób utrudnił sobie sytuację. Musiał podczas zjazdu zmienić najpierw pas i ustąpić pierwszeństwo jadącym po nim pojazdom. Chyba nie słyszał jednak o takich przepisach i doprowadził do kolizji z prawidłowo poruszającym się Audi.

Source: Kierowca nie umie jeździć po rondach i doprowadził do kolizji. Pochwalił się tym w internecie

Samochód przyszłości do zobaczenia w Warszawie! Mercedes F 015 Luxury in Motion jest częścią wystawy w Centrum Nauki Kopernik

Już można zwiedzać wystawę „Przyszłość jest dziś” w warszawskim Centrum Nauki Kopernik. Wystawa ma zainspirować gości do zastanowienia się, w jakiej przyszłości chcemy żyć i jak możemy na nią wpłynąć. Łącznie ekspozycja będzie składać się z około 80 eksponatów przybliżających zarówno korzyści, jak i zagrożenia wynikające z zastosowania cyfrowych technologii, a także możliwe kierunki rozwoju nauki – oraz ich konsekwencje.

Wystawa „Przyszłość jest dziś” w Centrum Nauki Kopernik

Wystawa „Przyszłość jest dziś” w Centrum Nauki Kopernik, fot. materiały prasowe / Mercedes

Na całą wystawę składają się trzy części. Pierwsza z nich, pt. „Cyfrowy mózg?”, wystartowała w piątek, 5 listopada 2021 okur. i będzie poświęcona przede wszystkim cyfrowym technologiom. Zabierze gości w świat algorytmów, robotów i wynalazków, zadając pytania o granice zaufania, prywatności, bezpieczeństwa oraz komfortu. A także podejmie próby sformułowania nowych definicji sztuki i kreatywności. Odwiedzający będą mogli sprawdzić, jak sztuczna inteligencja sprawdza się w rzeczywistości, i przetestować swoje zaufanie do maszyn.

Wśród wynalazków prezentowanych na wystawie znajdzie się autonomiczny samochód przyszłości – koncepcyjny Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion (z ang. luksus w ruchu), po raz pierwszy zaprezentowany na targach elektroniki użytkowej w Las Vegas w 2015 roku.

Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion

Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion przybliża gościom wystawy „Przyszłość jest dziś” nie tylko przyszłościowe rozwiązania, które powoli stają się coraz bardziej powszechne – takie jak napęd elektryczny czy jazda autonomiczna, ale przede wszystkim nową koncepcję motoryzacji.

Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion

Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion, fot. materiały prasowe / Mercedes

Za sprawą licznych czujników i dostępu do sieci oraz do ogromnych zasobów danych współczesne pojazdy już dziś oferują możliwość jazdy częściowo zautomatyzowanej. Koncept Mercedesa idzie o krok dalej: po zamknięciu drzwi zamienia się w mobilny salon na kołach, który samodzielnie zawozi swoich pasażerów we wskazane miejsce. Pasażerem staje się tu również kierowca – przednie fotele pojazdu można obrócić o 180 stopni, zwracając się twarzą do osób siedzących z tyłu. Poza rozmową czas podróży można wykorzystać także do pracy lub odpoczynku.

Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion

Mercedes-Benz F 015 Luxury in Motion, fot. materiały prasowe / Mercedes

Kolejna istotna cecha prototypu to ciągła wymiana informacji między podróżującymi, oprogramowaniem pojazdu i otoczeniem. Informacje przekazywane są za pośrednictwem sześciu ekranów harmonijnie zintegrowanych z kokpitem oraz bocznymi i tylnymi panelami. Pasażerowie mogą intuicyjnie sterować funkcjami pojazdu za pomocą gestów, ruchów gałek ocznych lub poprzez polecenia dotykowe. Napędzany elektrycznie samochód badawczy F 015 Luxury in Motion nawiązuje kontakt z otoczeniem dzięki wykorzystaniu projekcji laserowej i ekranów LED.

Wystawa „Przyszłość jest dziś” – gdzie i kiedy można ją zobaczyć?

Wystawę „Przyszłość jest dziś” można zobaczyć w Centrum Nauki Kopernik.

Centrum Nauki Kopernik to największe centrum nauki w Polsce. Jego misją jest inspirowanie do obserwacji, doświadczania, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi – a to wszystko w ramach współpracy z naukowcami oraz nauczycielami. Centrum mieści się przy ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 20 w Warszawie i jest czynne od poniedziałku do piątku w godzinach od 9 do 18 oraz w weekendy od 9 do 19.

Source: Samochód przyszłości do zobaczenia w Warszawie! Mercedes F 015 Luxury in Motion jest częścią wystawy w Centrum Nauki Kopernik

Będzie nowa afera spalinowa? Podejrzane oprogramowanie wykryto w silniku Mercedesa

Niemiecka organizacja Deutsche Umwelthilfe (o której kuriozalnych „odkryciach” pisaliśmy już wcześniej – link poniżej) przedstawiła wyniki swoich badań emisji, przeprowadzonych na Mercedesie E 350 d. Okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku podczas testów w laboratorium, natomiast po wyjechaniu na drogę, emisja tlenków azotu przekracza normę nawet o 500 procent!

Niemcy protestują przeciw hybrydom plug-in. Uważają je za nieekologiczne i szkodliwe!

Niektórzy z was może pamiętają, że właśnie o emisję NOx chodziło w aferze dieslowskiej z 2015 roku. Okazało się wtedy, że Volkswagen (i nie tylko on, ale to o tym producencie niemal wyłącznie się mówiło) chciał oszczędzić na stosowaniu katalizatora SCR i zamiast tego użył tańszego rozwiązania, którego wydajność była zbyt niska, by używać go na co dzień. Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu auto wykrywało, kiedy znajduje się na rolkach i jest poddawane badaniu i wtedy tylko korzystało z systemu eliminującego ze spalin tlenki azotu. Ujawnienie tego faktu spowodowało szybką popularyzację katalizatorów SCR oraz rezygnację z diesli w najmniejszych samochodach, w których dalsze komplikowanie osprzętu i modernizacja silników przestała być opłacalna.

„To będzie największa w historii afera spalinowa!” – ostrzegają polskie media. Wyjaśniamy, o co chodzi

Co to ma wspólnego z Mercedesem klasy E, który od lat ma SCR? Otóż okazuje się, że oprócz niego producent zastosował sześć urządzeń wyłączających lub ograniczających jego działanie oraz dwa wpływające na recyrkulację spalin (EGR). Wracamy więc do historii z 2015 roku? Odpowiedź nie jest wcale taka prosta.

„Kupiłam 600-konnego supersuva. Okazało się, że w ten sposób stałam się miłośniczką ekologii!”

Nie jest tajemnicą, że systemy oczyszczania spalin nie zawsze pracują w najbardziej wydajny sposób. Ich działaniem, tak jak wszystkimi innymi elementami, steruje komputer, biorący pod uwagę warunki pracy silnika, jego temperaturę, temperaturę otoczenia i multum innych czynników. W ten sposób można zagwarantować prawidłową pracę jednostki napędowej oraz odpowiednią trwałość wszystkich podzespołów. Według przedstawicieli Deutsche Umwelthilfe jednak, auto ograniczało pracę systemów oczyszczania spalin, nawet jeśli nie było to konieczne z punktu widzenia trwałości silnika.

Jaki będzie ciąg dalszy tej historii? Czy testom będą poddane inne silniki Mercedesa oraz jednostki innych producentów? Jakie będą konsekwencje tych rewelacji? Czas pokaże.

Source: Będzie nowa afera spalinowa? Podejrzane oprogramowanie wykryto w silniku Mercedesa

Kary za brak OC w 2022 roku – kierowcy nie będą zadowoleni

Szanse na uniknięcie kary za brak OC są niewielkie

Wyszukiwaniem i wykrywaniem kierowców, którzy jeżdżą samochodem bez ważnego ubezpieczenia OC, zajmuje się w Polsce Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Dane, przygotowywane przez UFG, jednoznacznie wskazują na to, że wykrywalność jest bardzo wysoka. Tak naprawdę Fundusz nie ma żadnych problemów z namierzaniem kierowców, którzy nie wykupili OC – nawet jeśli przerwa w braku OC jest niewielka i wynosi jeden lub dwa dni. Dzieje się tak za sprawą specjalistycznych systemów, z których korzysta UFG. Jeśli tylko kierowca nie opłaci OC w terminie, system wysyła specjalne powiadomienie – na tej podstawie USG wystawia stosowny mandat. Właśnie dlatego nie warto decydować się na rezygnowanie z zakupu OC w terminie – szansa na uniknięcie wysokiego mandatu jest znikoma.

Kary za brak OC w 2021 roku – ile wynoszą?

Na początku 2021 roku w mediach pojawiło się mnóstwo informacji na temat tego, że kary za brak OC wzrosną. Nie było to zaskoczeniem, ponieważ mandaty za brak OC rosną już od kilku lat, jednak w 2021 roku wzrost ten był szczególnie drastyczny. Jakie są kary za brak OC w 2021 roku? To zależy od rodzaju pojazdu, a także od tego, jak długo trwa przerwa w ubezpieczeniu. W przypadku samochodów osobowych wygląda to następująco:

  • brak OC do trzech dni – kara w wysokości 1120 zł,
  • brak OC od 4 do 14 dni – kara to 2800 zł,
  • brak OC powyżej 14 dni – kara w wysokości aż 5600 zł.

Widać więc, że kary są bardzo wysokie – szczególnie jeśli kierowca nie wykupi ubezpieczenia OC przez okres dłuższy, niż 14 dni.

Jakie będą kary za brak OC w 2022 roku?

Wraz z początkiem 2022 roku kary za brak OC wzrosną po raz kolejny. Ile zapłacą zapominalscy kierowcy? Od początku kolejnego roku pensja minimalna wzrośnie do 3010 zł. Oznacza to, że kary za brak OC również będą wyższe.

  • brak OC do trzech dni – kara w wysokości 1200 zł,
  • brak OC od 4 do 14 dni – kara to 3000 zł,
  • brak OC powyżej 14 dni – kara w wysokości aż 6000 zł.

Są to jednak przewidywania. Zgodnie z przepisami kara za brak OC nie może być wyższa niż dwukrotność pensji minimalnej. O tym, jakie dokładnie będą kary za brak OC w 2022 roku, przekonamy się pewnie na przełomie grudnia 2021 i stycznia 2022 roku. Należy jednak przygotować się na to, że kara za brak OC przez okres dłuższy niż 14 dni może wynosić 6000 zł lub więcej.

Podsumowanie

Każdemu kierowcy od czasu do czasu może zdarzyć się o czym zapomnieć. Jeżeli jednak zapomni on o wykupieniu ubezpieczenia OC w terminie, konsekwencje mogą być bardzo poważne. Warto więc pamiętać o tym, aby kupić polisę w terminie – tym bardziej, że dzięki możliwości skorzystania z kalkulatora OC, zakup OC nie musi być tak dużym obciążeniem dla budżetu.

Source: Kary za brak OC w 2022 roku – kierowcy nie będą zadowoleni

Dziewczynka zauważyła zbliżające się auto i dziarsko w nie weszła. A co robił kierowca?

Chociaż to zdarzenie skończyło się szczęśliwie, nagranie je przedstawiające wręcz przeraża. Oto kierowca auta z kamerką, widząc stojącą przed przejściem dla pieszych dziewczynkę, zatrzymuje się. Ta spogląda w stronę samochodu, upewnia się, że zatrzymało się i dopiero wtedy wchodzi na pasy.

Pieszy czekał spokojnie przed przejściem. A potem wszedł prosto pod samochód

Czy przesadnie ufająca w bezpieczeństwo pasów, wyjdzie zza białego BMW, prosto pod koła auta jadącego z naprzeciwka? I tu zaskoczenie – zaraz po wejściu na drogę, spogląda w drugą stronę i dostrzega zbliżające się czerwone auto. Wyjątkowo rozsądne dziecko, któremu ktoś dobrze wpoił zasady bezpieczeństwa na drogach?

Pieszy zauważył samochód, i wbiegł prosto pod niego

Bynajmniej. Dziewczynka widząc jadący w jej stronę samochód, który na dodatek nie zwalnia, odwraca wzrok i ze spuszczoną głową idzie prosto pod jego koła. Kierowca, który do tego czasu chyba spał, albo czytał SMS-a, w ostatniej chwili skręca, dzięki czemu dziewczynka nie zostaje potrącona, a samochód uderza jedynie w siatkę, którą niosła.

Source: Dziewczynka zauważyła zbliżające się auto i dziarsko w nie weszła. A co robił kierowca?

Emma Gilmour dołącza do McLarena w Extreme E

McLaren w sezonie 2022 zadebiutuje w serii Extreme E, czyli off-road’owej rywalizacji elektrycznych SUV-ów.

McLaren - Extreme E

McLaren – Extreme E, fot. materiały prasowe / McLaren

W Extreme E zespoły wystawiają jeden samochód, za którego kierownicą w trakcie rywalizacji zmieniają się zawodnik i zawodniczka. W sierpniu McLaren poinformował, że męskim członkiem załogi będzie Tanner Foust. Teraz brytyjski producent poinformował, że kobiecą reprezentantką ekipy  będzie Emma Gilmour. Nowozelandka jako pierwsza kobieta w historii będzie reprezentować McLarena w sportach motorowych.

Emma Gilmour znana jest przede wszystkim fanom rajdów samochodowych, w których zadebiutowała w 2002 roku. Gilmour Ścigała się głównie po rodzimych oesach, ale dwanaście razy wystąpiła w rundzie mistrzostw świata. Pochodząca z Dunedin zawodniczka ma również doświadczenie z rallycrossu i cross-country. Zawody Extreme E również nie są jej obce. Przed podpisaniem kontraktu z McLarenem Gilmour była rezerwową w ekipie Veloce Racing. Dwukrotnie zastąpiła Jamie Chadwick, zaliczając starty w rundach na Grenlandii i Sardynii.

Jestem niesamowicie zaszczycona, stając się pierwszą kobietą ścigającą się dla McLaren Racing. Dorastałam w Nowej Zelandii, a Bruce McLaren i McLaren Racing są tam uważani za szczyt motorsportu. Rywalizacja w Extreme E z zespołem McLarena to wyjątkowa szansa. Seria jest fantastyczną platformą reprezentującą równość i zajmującą się kluczowymi problemami naszej planety i społeczeństwa.

Chcę czerpać z moich wcześniejszych doświadczeń, zdobytych w Extreme E oraz rajdach, rallycrossie i cross-country, które sprawiają, iż pasuję do tego sportu. Pragnę zainspirować kolejne pokolenia kobiet chcących się realizować jako kierowca lub inżynier.

Ogłaszając kontrakt z Emmą Gilmour, McLaren zaprezentował jednocześnie malowanie swojego samochodu. Podstawą jest kolor pomarańczowy, znany jako „papaja”, połączony z motywami geograficznych lokalizacji rund Extreme E. Poinformowano również, że inżynierem wyścigowym zespołu została Leena Gade.

Source: Emma Gilmour dołącza do McLarena w Extreme E

Uniwersalny fotelik samochodowy – czy warto kupić? Opinia ekspertów jest jednoznaczna

Podróżnych w nowoczesnym samochodzie chroni cała masa systemów bezpieczeństwa, a w razie wypadku, zestaw poduszek powietrznych oraz utrzymujące ich w fotelu pasy z pirotechnicznymi napinaczami. Są to rozwiązania uniwersalne, ale tylko w przypadku odpowiednio rosłych pasażerów. Przewożąc dzieci ich podstawową i czasami jedyną ochroną, jest fotelik. Dlatego tak ważne jest wybranie nie tylko takiego dobrego jakościowo, ale również właściwie dopasowanego do naszej pociechy.

Tu pojawia się jednak problem konieczności kupna nie jednego, ale całego zestawu fotelików. Dla większości rodziców nie jest problemem wydanie kilkuset złotych na takie akcesorium, ale wielokrotne zakupy, kiedy tylko dziecko wyrośnie z kolejnego fotelika, może nadwyrężyć domowy budżet. Może więc warto zainteresować się fotelikami uniwersalnymi?

W teorii to świetne rozwiązanie. Nie unikniemy co prawda konieczności kupna nosidełka dla noworodka (to znaczy w teorii istnieje taka możliwość, ale jest to bardzo niezalecane), ale kiedy dziecko będzie już nieco większe, możemy pomyśleć nad fotelikiem uniwersalnym, który da się dostosować do zwiększającego się wzrostu i wagi dziecka. Tylko czy powinniśmy?

Na to pytanie postanowili odpowiedzieć eksperci z niemieckiego ADAC, którzy przetestowali 26 uniwersalnych fotelików. Wnioski nie są niestety najlepsze. Pomimo tego, że wzięto pod uwagę głównie foteliki, które pomimo uniwersalności nie wystarczą na cały okres, kiedy korzystanie z nich będzie konieczne, żaden nie otrzymał najwyższej oceny. Wynika to z pewnych kompromisów, na jakie musieli zdecydować się producenci, aby zapewnić fotelikom uniwersalność. Testujący skrytykowali też większą wagę takich fotelików, a także zwracali uwagę na ryzyko sporego zużycia po kilku latach użytkowania.

Uniwersalny fotelik może okazać się jednak dobrym rozwiązaniem, kiedy na jakimś etapie rozwoju dziecka, będziemy mieli problem z dopasowaniem kolejnego, dostosowanego do konkretnego wzrostu i wagi. Nie należy też przekreślać wszystkich takich fotelików – sporo z testowanych otrzymało ocenę dobrą (w skali bardzo dobra, dobra, zadowalająca, wystarczająca i niewystarczająca), więc dla osób z ograniczonym budżetem może być lepszym rozwiązaniem kupienie porządnego uniwersalnego fotelika, niż kilku budżetowych. Pamiętajmy jednak, że „uniwersalny” nie oznacza „na cały konieczny okres” i prędzej czy później taki fotelik także może wymagać wymiany.

Poniżej prezentujemy wyniki testu ADAC, z podziałem na wiek dziecka, informacją o zalecanym wzroście oraz ceną końcową (według przytoczonej wcześniej skali).

Foteliki do 1. roku życia

  • Babyzen Yoyo iZi Go Modular X1 i-Size by Besafe (od 40 do 75 cm) – dobry
  • Babyzen Yoyo iZi Go Modular X1 i-Size by Besafe + iZi Modular (od 40 do 75 cm) – dobry
  • Besafe iZi Go Modular X1 iSize (od 40 do 75 cm) – niewystarczający
  • Besafe iZi Go Modular X1 iSize (od 40 do 75 cm) + iZi Modular (od 40 do 75 cm) – niewystarczający
  • Graco Snugessentials (od 40 do 75 cm) – dobry
  • Graco Snugessentials + Snugride i-Size (od 40 do 75 cm) – dobry
  • Maxi-Cosi Tinca (od 45 do 75 cm) – dobry
  • Maxi-Cosi Tinca (od 45 do 75 cm) + Tinca Base – dobry
  • Mima iZi Go Modular X1 i-Size (od 45 do 75 cm) – dobry
  • Mima iZi Go Modular X1 i-Size (od 45 do 75 cm) + iZi Modular – dobry
  • Stokke iZi Go Modular Z1 i-Size by Besafe (od 45 do 75 cm) – dobry
  • Stokke iZi Go Modular Z1 i-Size by Besafe (od 45 do 75 cm) + iZi Modular – dobry

Foteliki do 1,5 roku

  • Britax Romer Baby-Safe 3 i-Size (od 40 do 83 cm) – dobry
  • Britax Romer Baby-Safe 3 i-Size (od 40 do 83 cm) + Flex Base – dobry
  • Britax Romer Baby-Safe iSense (od 40 do 83 cm) – dobry
  • Britax Romer Baby-Safe iSense (od 40 do 83 cm) + Flex Base – dobry
  • Chicco Kiros i-Size (od 40 do 78 cm) – dobry
  • Chicco Kiros i-Size (od 40 do 78 cm) + Kiros i-Size – niewystarczający
  • Hauck Select Baby (od 40 do 85 cm) – zadowalający
  • Hauck Select Baby (od 40 do 85 cm) + Select Base – dobry
  • Maxi-Cosi Marble (od 40 do 85 cm) – dobry
  • Maxi-Cosi Pebble 360 (od 40 do 83 cm) – dobry
  • Maxi-Cosi Pebble 360 (od 40 do 83 cm) + FamilyFix 360 – dobry
  • Peg Perego Primo Viaggio Lounge (od 40 do 87 cm) – dobry
  • Peg Perego Primo Viaggio Lounge (od 40 do 87 cm) + i-Size – dobry
  • Silver Cross Simplicity Plus – dobry

Foteliki do 4 lat

  • Anova Sperber-Fix (40 – 105 cm) – zadowalający
  • Britax Romer Dualfix (od 61 do 105 cm) – dobry
  • Cybex Sirona SX2 (od 61 do 105 cm) – dobry
  • Osann Oreo 360 II (od 40 do 105 cm) – niewystarczający
  • Osann Oreo 360 (od 40 do 105 cm) – niewystarczający
  • Peg Perego Primo Viaggio 360 (od 45 do 105 cm) – zadowalający
  • Swandoo Marie 2 (od 40 do 105 cm) – niewystarczający
  • Swandoo Marie 3 (od 40 do 105 cm) – dobry

Foteliki do 7 lat

  • Axkid One (od 61 do 125 cm) – dobry
  • Axkid One+ (od 40 do 125 cm) – dobry

Foteliki do 12 lat

  • ABC Design Aspen i-Size (od 76 do 150 cm) – zadowalający
  • Britax Romer Advansafic M i-Size (od 76 do 150 cm) – zadowalający
  • Chicco Seat4Fix Air – wystarczający
  • Cybex Pallas G i-Size (od 76 do 150 cm) – dobry
  • Cybex Solution S i-Fix (od 100 do 150 cm) – dobry
  • Foppapedretti Isoplus – zadowalający
  • Jane Groowy (od 60 do 150 cm) – zadowalający
  • Joie i-Traver (od 100 do 150 cm) – dobry
  • Joie i-Trillo LX (od 100 do 150 cm) – dobry
  • Lettas Murphy – wystarczający
  • Nuna Tres LX (od 40 do 145 cm) – wystarczający
  • Recaro Mako Elite 2 (od 100 do 150 cm) – dobry
  • Recaro Tian Elite – zadowalający

Source: Uniwersalny fotelik samochodowy – czy warto kupić? Opinia ekspertów jest jednoznaczna

Twoje dziecko lubi supersamochody? Lamborghini ma dla niego idealny prezent

Lamborghini zaprezentowało nową kolekcję dziecięcą opracowaną we współpracy z duńską firmą KABOOKI, która specjalizuje się w projektowaniu ubrań dla dzieci w wieku od 4 do 14 lat.

Automobili Lamborghini Kidswear AW21

Automobili Lamborghini Kidswear AW21, fot. materiały prasowe / Lamborghini

Kolekcja doskonale odzwierciedla DNA włoskiej marki. Ubrania są kolorowe, a widoczne na nich wzory na nowo interpretują kultowe detale z supersportowych samochodów Lamborghini. To między innymi wzór kamuflażu Y i nadruki świecące w ciemności.

Dziecięca kolekcja składa się z kurtek, bluz, t-shirtów, spodni dresowych i czapek, które z pewnością przypadną do gustu małym miłośnikom szybkich samochodów.

Automobili Lamborghini Kidswear AW21

Automobili Lamborghini Kidswear AW21, fot. materiały prasowe / Lamborghini

Cała kolekcja Automobili Lamborghini Kidswear AW21 dostępna jest w sklepie internetowym www.lamborghinistore.com.

Source: Twoje dziecko lubi supersamochody? Lamborghini ma dla niego idealny prezent

Kierowca karetki zajeżdża drogę i blokuje drugiego kierowcę

Wideo zaczyna się od wyprzedzania przez karetkę samochodu z kamerą. Manewr ten zakończony jest już na zakazie wyprzedzania. Zupełnie nie przejmuje się tym kierujący czarnym kombi, który jechał za ambulansem, pozostając na lewym pasie i kontynuując manewr na łuku drogi.

Kolejny kierowca blokował karetkę na autostradzie!

Po chwili kierowca karetki zaczyna hamować. Złośliwie? Trudno powiedzieć. Później nie dzieje się nic ciekawego, aż do momentu, kiedy kierujący autem z kamerą próbuje wyprzedzić ambulans. Jego kierowca zaczyna zajeżdżać mu drogę i blokować możliwość wyprzedzenia. Wcześniej doszło do jakiejś utarczki między kierującymi? Czy kierowca karetki poczuł się nagle panem drogi?

Source: Kierowca karetki zajeżdża drogę i blokuje drugiego kierowcę

Ściąganie auta na bok. Jaki wpływ mają na to opony?

Ponieważ samochód jadący po równej i prostej nawierzchni powinien utrzymywać stały tor jazdy, ewentualne ściąganie auta na bok może świadczyć o drobnej usterce lub nieprawidłowym funkcjonowaniu jednego z układów. diagnozę warto rozpocząć od sprawdzenia kół i opon. Dlaczego?

Ogumienie ma bardzo duży wpływ zarówno na bezpieczeństwo jazdy, jak i poruszanie się pojazdu. To jedyny element wyposażenia samochodu ma kontakt z podłożem, dlatego wszelkie nieprawidłowości w jego funkcjonowaniu odczuwalne będą w trakcie jazdy.

Nieodpowiednie ciśnienie w oponach

Pierwszym krokiem, który powinniśmy wykonać chcąc zweryfikować przyczyny ściągania samochodu na bok jest kontrola ciśnienia w oponach. Odpowiednie ciśnienie w ogumieniu jest jednym z kluczowych warunków gwarantujących bezpieczeństwo i prawidłowy tor jazdy. Nierówne ciśnienie powietrza w kołach może powodować zmianę toru jazdy (w szczególności zbyt niskie ciśnienie).

Jeśli różnica ciśnień w oponach zamontowanych na jednej osi wynosi co najmniej 0,5 bara, wówczas pojazd traci stabilność i ściągany jest na stronę, po której znajduje się koło z ogumieniem o niższym ciśnieniu. Zbyt niski poziom ciśnienia wydłuża drogę hamowania i zwiększa spalanie.

Prawidłowa, wskazana przez producenta wartość ciśnienia znajduje się w instrukcji obsługi, naklejce na słupku przy drzwiach pojazdu, klapce wlewu paliwa lub tabliczce znamionowej przy kole zapasowym. Warto pamiętać, że pomiaru należy dokonywać na zimnym ogumieniu lub po jeździe nie dłuższej niż 2 kilometry.

Nierównomierne zużycie opon

Nieodpowiednie ciśnienie w oponach to nie jedyna z możliwych przyczyn ściągania pojazdu na bok. Większą rolę może odgrywać ich nierównomierne zużycie, przede wszystkim, gdy jest większe na jednej z opon zamontowanych na tej samej osi. Taka usterka może wystąpić w konsekwencji nieprawidłowego ciśnienia w ogumieniu. Najistotniejsze jest zużycie bieżnika i jego minimalna głębokość, która zgodnie z przepisami ustawy Prawo o ruchu drogowym w Polsce wynosi 1,6 mm dla opony letniej i zimowej.

Sprawdzenie wysokości bieżnika nie powinno stanowić problemu, ponieważ większość opon wyposażona jest w tzw. wskaźnik TWI (tread wear indicator – wskaźnik zużycia bieżnika). Są to zgrubienia w rowkach na środku bieżnika. Dla ułatwienia ich lokalizacja oznaczona jest trójkątem na ścianie bocznej opony. W trakcie przeglądu bieżnika należy przyjrzeć się również ewentualnym uszkodzeniom, do którym może prowadzić nieodpowiedni styl jazdy polegający np. na zbyt szybkim pokonywaniu progów zwalniających czy wjeżdżaniu na wysokie krawężniki lub w dziurę.

Geometria zawieszenia

Należy pamiętać, że opisane powyżej uszkodzenia mają wpływ na geometrię kół. Jednocześnie nierównomierne lub jednostronne zużycie ogumienia ma początki w nieodpowiedniej geometrii zawieszenia. W takim przypadku należy skontrolować zawieszenie oraz układ kierowniczy ze szczególnym uwzględnieniem skrzywień któregoś z elementów zawieszenia. Wizyta w specjalistycznym serwisie pomoże również wyeliminować inne ewentualne przyczyny ściągania pojazdu, na przykład luzy na przegubach lub końcówkach drążków kierowniczych oraz, co bardziej prawdopodobne, luzy na przekładni kierowniczej, a przede wszystkim skrzywiona zwrotnica lub wahacz.

Źródło informacji: Yokohama, opracowanie własne

Source: Ściąganie auta na bok. Jaki wpływ mają na to opony?

Jeremy Clarkson wie, dlaczego ludzie nie lubią Lewisa Hamiltona. Słuszna diagnoza?

Kibice F1 mogli podzielić się swoją opinią na temat najważniejszej wyścigowej serii świata w ankiecie, którą wspólnie zorganizowali: Formuła 1, Motorsport Network oraz Nielsen Sport. Wyniki ankiety okazały się zaskakujące. W szoku buł nawet szef Formuły 1, Stefano Domenicalli. Włoch spodziewał się, że na największego idola zostanie wybrany najbardziej utytułowany kierowca obecnych czasów, Lewis Hamilton.

Najpopularniejszym kierowcą z obecnej stawki został Max Verstappen. Drugie miejsce w rankingu fanów zajął kierowca McLarena, Lando Norris, a dopiero trzecie Lewis Hamilton, siedmiokrotny mistrz świata.

Dlaczego spada popularność siedmiokrotnego mistrza świata?

Jeremy Clarkson, znany dziennikarz z magazynów Top Gear i The Grand Tour, uważa, że Lewis Hamilton traci swoją popularność z powodu zbyt dużego zaangażowania w tematy polityczne.

W swoim felietonie dla gazety „Sun”, który Clarkson nazwał „Kupowanie owoców od lokalnych rolników nie uratuje planety”, omawia postępowanie wielu celebrytów, w tym Lewisa Hamiltona.

Ludzie kochają Maxa Verstappena, a do Lewisa zapałali głośną niechęcią. Problem w tym, że Lewis zmienił się. Kiedy po raz pierwszy pojawił się na scenie, był błyskotliwy, utalentowany i normalny. Wszyscy go kochali.

Potem zaczął coraz bardziej radykalizować się lewicowo, jest teraz bardziej poprawny politycznie, niż uczestnicy zebrania studenckiego. Po zabójstwie George’a Floyda zmusił Mercedesa do pomalowania samochodów na czarno. Zawsze mówi o tym, jak ekologiczny stał się po sprzedaży swojego odrzutowca. Wszystkich przekonuje do wegetarianizmu.

Myślę, że brzmi to uroczo w mediach społecznościowych, ale nie działa w prawdziwym życiu. Wszystkiemu jest winien ruch zielonych. Myśleli, że Lewis będzie ich rzecznikiem, a zamiast tego wszyscy chcemy teraz czymś w niego rzucić.

Zgadzacie się z opinią Clarksona?

Source: Jeremy Clarkson wie, dlaczego ludzie nie lubią Lewisa Hamiltona. Słuszna diagnoza?

Hyundai SEVEN – jeszcze więcej pikseli. Oto zapowiedź nowego SUV-a

SEVEN, ujrzy światło dzienne 17 listopada 2021 roku podczas targów AutoMobility w Los Angeles. Koncepcyjny pojazd będzie stanowić zapowiedź nowego reprezentanta Hyundaia w segmencie SUV-ów – Ioniqa 7. Niewykluczone, że docelowo elektryk zastąpi model Palisade.

Na razie nie wiemy zbyt wiele o nowym modelu Hyundaia. Koreański producent pokazał jedynie zdjęcia oświetlenia złożonego z charakterystycznych dla Ioniqa pikseli oraz detale mające nawiązywać do komfortowego salonu na kołach. W SEVEN Hyundai chce rozwinąć koncepcję zapoczątkowaną w Ioniqu 5, co ma znaleźć odzwierciedlenie zarówno w wyglądzie zewnętrznym, jak i kabinie.

Hyundai SEVEN

Hyundai SEVEN, fot. materiały prasowe / Hyundai

Zgodnie ze słowami koreańskiego producenta, Hyundai Ioniq 7 będzie bazował na platformie E-GMP, tak jak Ioniq 5. Samochód powinien dostać akumulator o pojemności 100 kWh i 800-woltową instalację. Dwusilnikowa konfiguracja o łącznej mocy 313 KM (być może powstaną też mocniejsze wersje) ma zapewniać napęd na cztery koła.

Hyundai SEVEN

Hyundai SEVEN, fot. materiały prasowe / Hyundai

Więcej dowiemy się zapewne 17 listopada przy okazji oficjalnego debiutu konceptu.

Zanim Ioniq 7 wyjedzie na drogi, zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami, w 2022 roku Hyundai wprowadzi sedana Ioniq 6, który będzie oparty na koncepcie elektrycznym Prophecy.

Source: Hyundai SEVEN – jeszcze więcej pikseli. Oto zapowiedź nowego SUV-a

Bezczelny kierowca tira wyprzedza na zakręcie. Nie boi się, że kogoś zabije

Wyprzedzilibyście inny pojazd, nie wiedząc, czy coś nie nadjedzie zaraz z naprzeciwka? Zapewne nie. A wyprzedzilibyście mając dodatkowo świadomość, że wyprzedzać będziecie na przykład przez minutę? I jeśli z naprzeciwka nadjedzie inny pojazd, to możecie zabić osoby nim podróżujące?

Kierowca tira przez kilka minut wyprzedzał na zakazie i po złych stronach wysepek!

Pytanie retoryczne, ale nie dla wszystkich. Oto kolejny kierowca tira, który wyprzedza ciężarówkę na zakazie. A widząc jadącego z naprzeciwka kierującego osobówką, mruga na niego światłami, bezczelnie dając do zrozumienia, że on teraz wyprzedza, więc wszyscy muszą ustąpić mu miejsca.

Source: Bezczelny kierowca tira wyprzedza na zakręcie. Nie boi się, że kogoś zabije

Maserati Ghibli – kultowy samochód spod znaku trójzębu. Jaka jest jego historia?

3 listopada 1966 roku, na stoisku Ghia na targach motoryzacyjnych w Turynie, świat po raz pierwszy ujrzał Maserati Ghibli. Nadwozie dwumiejscowego coupé – nową interpretację koncepcji samochodu gran turismo – zaprojektował Giorgetto Giugiaro. Nazwa modelu nawiązywała do wiatru – zgodnie z tradycją, która u Maserati trwa do dziś.

Ghibli to silny wiatr występujący w Afryce Północnej – ciepły i niosący duże ilości piasku. Decyzja o wyborze tej właśnie nazwy nie była przypadkowa, biorąc pod uwagę maksymalną prędkość nowego modelu.

Maserati Ghibli

Maserati Ghibli, fot. materiały prasowe / Maserati

Maserati Ghibli było samochodem sportowym, ale dyskretnym w wyrazie. Jego silnik został zaprojektowany w oparciu o doświadczenia przy budowie 8-cylindrowej jednostki stosowanej w modelu Mexico. W wersji o pojemności 4,7 l mógł osiągać moc 330 KM, a później pojawiła się jeszcze mocniejsza odmiana o pojemności 4,9 l. Aby uzyskać odpowiednio nisko poprowadzoną płaszczyznę przedniej pokrywy, silnik otrzymał układ smarowania z suchą miską olejową – rozwiązanie stosowane w świecie wyścigów. Zamontowano go bardzo nisko, na rurowym podwoziu.

W rezultacie samochód zyskał pewny siebie, smukły profil, stanowiący jeden z fundamentów jego sukcesu. Najważniejszym motywem designu – i decydującym symbolem zmiany w stosunku do poprzedników Ghibli – była integracja brył. Zrezygnowano tu z wyraźnych „odcięć” pomiędzy kabiną a resztą nadwozia. Nie stanowiły one już osobnych brył ani na siebie nie zachodziły, lecz zostały połączone w spójną całość. I choć poszczególne linie nadwozia były geometryczne i napięte, ręka Giugiaro odpowiednio to wrażenie sztywności „wygładziła”.

Najbardziej rzucającą się w oczy partią nadwozia okazał się przedni pas, który dla Maserati stanowił coś zupełnie nowego: Ghibli otrzymało chowane reflektory, a subtelny grill rozciągał się na całą szerokość pojazdu. Logo trójzębu pozostało pośrodku, ale było mniejsze niż wcześniej.

Maserati Ghibli

Maserati Ghibli, fot. materiały prasowe / Maserati

Po prezentacji na salonie samochodowym w Turynie, 3 listopada 1966 roku, w 1967 roku Ghibli trafiło na rynek. Rok później przeprojektowano wnętrze, a lista opcji wzbogaciła się o przekładnię automatyczną. Ofertę uzupełniła też 5-biegowa skrzynia manualna. W 1969 roku do gamy wprowadzono wersję Spyder, która mogła być wyposażona w hardtop. Rocznik 1970 zaoferowano również z silnikiem 4,9 l (Ghibli SS). W tej konfiguracji auto jeszcze bardziej umocniło swoją solidną rynkową pozycję.

Maserati Ghibli

Maserati Ghibli, fot. materiały prasowe / Maserati

W sumie w latach 1967-1972 wyprodukowano 128 egzemplarzy Ghibli Spyder i ponad 1200 Ghibli coupé. W 2013 roku Maserati postanowiło zaprezentować nowy model o tej nazwie, sportowego sedana, i rozpocząć w ten sposób kolejną historię sukcesu.

Source: Maserati Ghibli – kultowy samochód spod znaku trójzębu. Jaka jest jego historia?

Polacy w trakcie pandemii odkładają przeglądy techniczne samochodów. Wyjaśniamy, dlaczego nie należy tego robić

Z badania firmy Castrol przeprowadzonego w Polsce wynika, że w czasie pandemii aż 66% kierowców odkładało na później zaplanowane przeglądy serwisowe pojazdów. Najczęściej podawanym powodem, dla którego właściciele nie zabierali samochodów do serwisu, była konieczność stosowania środków bezpieczeństwa lub brak poczucia bezpieczeństwa przy wychodzeniu z domu oraz trudności z umówieniem się na wizytę.

Prawie połowa ankietowanych obawia się, że niższy przebieg oraz pominięcie wizyt w serwisie z powodu lockdownu mogą mieć negatywny wpływ na niezawodność samochodu.

Wnioski z badania pokazują, jak ważne jest, by serwisy informowały klientów powracających do warsztatów o stosowaniu środków do dezynfekcji oraz korzyściach płynących z przestrzegania harmonogramu przeglądów. Opóźnianie regularnego serwisowania może zwiększyć prawdopodobieństwo nagromadzenia się szlamu w silniku, który może zatykać ważne kanały olejowe, zmniejszając moc oraz wydajność i ogólną żywotność silnika.

Nawet przy normalnym użytkowaniu olej silnikowy w samochodzie może ulegać degradacji w bardzo wysokich temperaturach, co z czasem może objawiać się nagromadzeniem szlamu. Proces ten nasilają częsta jazda na krótkich odcinkach, paliwo niskiej jakości, spóźniona lub pominięta wymiana oleju, jak również częste zatrzymywanie się i ruszanie, które staje się coraz powszechniejsze w zatłoczonych miastach.

Source: Polacy w trakcie pandemii odkładają przeglądy techniczne samochodów. Wyjaśniamy, dlaczego nie należy tego robić

Jak zarejestrować samochód jako zabytek – wymagania, ograniczenia, przywileje i cena

Ludzi decydujących się na samochody klasyczne możemy podzielić głównie na dwa typy. Pierwsza grupa decyduje się na samochód zabytkowy ze względów finansowych, czyli traktują go jako inwestycje. Jak wiadomo ceny klasycznych i unikalnych pojazdów ciągle rosną. Natomiast druga grupa robi to głównie z pasji oraz chęci posiadania auta znacznie dłużej, niż ma zwykły Kowalski, a być może nawet pozostawić je potomnym. Lata, w których każdy pojazd różnił się od siebie, a konstruktorzy nie byli ograniczani przez normy bezpieczeństwa i emisji spalin dawno już minęły i niektórzy tęsknią za unikatowymi samochodami, jak np. Citroen B11, Jaguar E-Type, Chrysler Imperial czy Chevrolet Impala.

Niestety, zdobycie żółtych tablic rejestracyjnych zdobiących nasze auto, nie jest takie proste i szybkie. Zanim spełnimy swoje marzenie o żółtych blachach musimy przejść szereg procedur sprawdzających, czy pojazd nadaje się do jazdy i może być zarejestrowany jako zabytek. Ale zanim przejdziemy do szczegółów wyjaśnijmy sobie definicje.

Samochód zabytkowy – definicja wg ustawy

Czym jest pojazd zabytkowy? Według art. 2 pkt 39 ustawy Prawo o ruchu drogowym pojazd zabytkowy jest definiowany w ten sposób:

„pojazd zabytkowy – pojazd, który na podstawie odrębnych przepisów został wpisany do rejestru zabytków lub znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, a także pojazd wpisany do inwentarza muzealiów, zgodnie z odrębnymi przepisami”

Z definicji wynika, że pojazd musi zostać wpisany do rejestru zabytków lub wojewódzkiej ewidencji zabytków. Jakie warunki samochód musi spełnić, aby zostać wpisanym na takie listy?

Od ilu lat samochód jest zabytkowy?

Pojazd kwalifikuje się do kategorii zabytków, kiedy ma przynajmniej 30 lat, a produkcja masowa modelu pojazdu skończyła się 15 lat temu. W dodatku kandydat na tytuł zabytku musi mieć minimum 75% oryginalnych części. Jednak istnieje możliwość, aby pojazd mający co najmniej 25 lat również mógł zostać zakwalifikowany jako zabytek. Mianowicie musi on być unikalny – powinien charakteryzować się co najmniej jedną z poniższych cech:

  • posiada unikalne rozwiązania konstrukcyjne
  • dokumentuje ważne etapy rozwoju techniki motoryzacyjnej
  • związany był z ważnymi wydarzeniami historycznymi
  • użytkowany był przez ważne osoby
  • ma związek z ważnymi osiągnięciami sportowymi
  • posiada oryginalne wykonanie lub został odrestaurowany
  • został odtworzony wiernie, zgodnie z technologią z okresu jego produkcji

Czy konserwator może odmówić rejestracji samochodu jako zabytek?

Niestety taka możliwość również istnieje. Nawet w sytuacji, kiedy samochód spełnia trzy najważniejsze warunki – wiek, zakończenie produkcji oraz ma oryginalne części – to konserwator może nie wyrazić zgody na rejestrację pojazdu jako zabytek. Ekspert może uznać, że model, który chcemy zarejestrować jest zbyt popularny, więc zarejestrowanie kolejnego tego samego modelu jako zbytek może obniżyć status pozostałych.

Korzyści posiadania auta zarejestrowanego jako zabytek

Bycie właścicielem klasyka powoduje, że zyskujemy dzięki temu kilka przywilejów. Pierwszym ułatwieniem jest brak obowiązku przeprowadzania corocznych badań technicznych. W przypadku pojazdów zabytkowych badanie techniczne przeprowadza się tylko raz, czyli przed zarejestrowaniem auta. Jednak jest pewien wyjątek. Mianowicie pojazd, który będzie wykorzystywany do przewozu osób w celu zarobkowym nie podlega tej zasadzie. Jeżeli klasyk będzie służył nam komercyjnie to wtedy musimy co roku przeprowadzać badania techniczne.

Kolejny przywilej wynikający z posiadania auta zabytkowego jest zwolnienie z płacenia całorocznych składek OC. W przypadku zabytków polisę OC można wykupić na krótszy okres, np. tylko na okres letni, kiedy będziemy użytkować pojazd.

Następna zaleta dotyczy importowanych zabytków, a w szczególności samochodów, które pochodzą z państw, w których występują inne wymagania homologacyjne. W takiej sytuacji właściciel nie musi modyfikować elementów pojazdu tak, aby spełniał on polskie wymogi homologacyjne. Ponadto kupując pojazd z zagranicy jesteśmy zwolnieni z płacenia cła i akcyzy. Jedyny podatek, który musimy zapłacić to VAT o wysokości 7%.

Wady pojazdu zarejestrowanego jako zabytek

Niestety auta zabytkowe mają również swoje wady i skazują swojego właściciela na pewne ograniczenia. Pierwszą wadą jest wyższy niż w przypadku zwykłych aut koszt rejestracji. W dodatku procedura rejestracji zajmuje więcej czasu.

Kolejną sprawą jest uzależnienie od konserwatora. Dokładniej ujmując – jeżeli chcemy sprzedać pojazd zabytkowy to musimy o tym poinformować konserwatora, po czym on musi wyrazić na to zgodę. W dodatku, jeśli chcemy dokonać zmian w pojeździe, np. zmienić kolor nadwozia, to również musimy o tym poinformować konserwatora. W niektórych przypadkach musimy nawet informować konserwatora, że zamierzamy wyjechać autem za granicę.

Ponadto właściciel jest zobowiązany do pielęgnowania i dbania o samochód. Jeśli dojdzie do uszkodzenia pojazdu właściciel musi to naprawić, co w przypadku klasyków nie zawsze jest takie proste, ponieważ dostęp do oryginalnych części jest trudny i kosztowny. Natomiast, jeśli dojdzie do całkowitego uszkodzenia pojazdu, to konieczne jest jego zezłomowanie.

Rejestracja samochodu jako zabytek – procedura

Droga do uzyskania żółtych tablic rejestracyjnych jest dość długa i kosztowna. Pierwszym krokiem do zarejestrowania auta jako zabytek jest udanie się do rzeczoznawcy, który sporządzi tzw. białą kartę. Wypełnioną kartę należy zanieść do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków lub odpowiedniej delegatury. W przypadku zatwierdzenia WKZ i wpisaniu auta na listę pojazdów historycznych należy wykonać badanie techniczne. Czasami diagnosta może nadać pewne ograniczenia, które mogą dotyczyć m.in. prędkości z jaką możemy poruszać się zabytkiem.

Po zaliczeniu badania technicznego zostaje nam już tylko udanie się do wydziału komunikacji w miejscu, w którym jesteśmy zameldowani. W urzędzie – podobnie jak przy rejestracji zwykłych pojazdów – musimy złożyć wniosek o rejestrację samochodu. Dodatkowo będziemy musieli zabrać ze sobą:

  • dowód własności pojazdu,
  • zaświadczenie o przeprowadzonym badaniu pojazdu,
  • protokół oceny stanu pojazdu,
  • kartę pojazdu,
  • dowód rejestracyjny – zamiast tego może być to również oświadczenie złożone pod rygorem odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznanie o nieposiadaniu dowodu rejestracyjnego.

Ile kosztuje rejestracja pojazdu zabytkowego?

Niestety rejestracja pojazdu jako zabytek nie należy do najtańszych. Za skorzystanie z usług rzeczoznawcy zapłacimy od 300-800 zł., do tego dochodzi koszt badania technicznego wynoszącego 305 zł. oraz koszty w urzędzie wynoszące ok. 200 złotych. Podsumowując: koszt rejestracji pojazdu jako zabytek może zmieścić się w granicach 1000 złotych, ale również może wynieść nawet kilka tysięcy złotych, jeśli napotkamy jakieś problemy po drodze.

Jak widać zarejestrowanie samochodu jako zabytek nie jest ani łatwe, ani tanie. Co prawda zyskujemy później kilka przywilejów, ale również ograniczenia i dodatkowe obowiązki. Czy rejestracja pojazdu jako zabytek się opłaca? Pozostawiam tą ocenę wam. Ale na pewno, jak ktoś marzył o żółtych tablicach, to nie powinien się wahać i przejść przez tą procedurę.

Źródło: Ustawa Prawo o ruchu drogowym, Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Poznaniu

Source: Jak zarejestrować samochód jako zabytek – wymagania, ograniczenia, przywileje i cena

Mercedes-Benz C 300 e – cena w Polsce. Ile przejedzie „na prądzie”?

W C 300 e hybrydowy napęd plug-in korzysta z 2-litrowego wariantu ultranowoczesnego 4-cylindrowego silnika benzynowego M 254 oraz jednostki elektrycznej o mocy 129 KM. W trybie elektrycznym Mercedes może przejechać ponad 100 kilometrów.

Mercedes-Benz C 300 e

Mercedes-Benz C 300 e, fot. materiały prasowe / Mercedes

Dzięki rekuperacji energia kinetyczna jest odzyskiwana podczas wytracania prędkości lub zjeżdżania ze wzniesienia. Maksymalna moc odzysku energii wynosi ponad 100 kW. Jeśli kierowca chce wpłynąć na intensywność odzyskiwania energii, może skorzystać z manetek za kierownicą – do wyboru ma trzy stopnie rekuperacji (nie dotyczy to trybu Sport). Na przykład w trybie D – samochód porusza się na zasadzie „jednego pedału”: po zdjęciu nogi z gazu zwalnia tak mocno, że korzystanie z hydraulicznego hamulca nożnego może okazać się niepotrzebne.

Mercedes-Benz Klasa C z hybrydowym napędem plug-in – cena w Polsce

Ceny C 300 e Limuzyna startują od 220 300 złotych, a C 300 e Kombi od 227 000 złotych.

Za jakiś czas w ofercie Mercedesa powinny pojawić się warianty Klasy C z hybrydowym napędem plug-in z silnikiem Diesla.

Mercedes-Benz C 300 e

Mercedes-Benz C 300 e, fot. materiały prasowe / Mercedes

Source: Mercedes-Benz C 300 e – cena w Polsce. Ile przejedzie „na prądzie”?

Lewis Hamilton chciałby wyścigu F1 w Afryce: „To miejsce bliskie mojemu sercu”

Republika Południowej Afryki była gospodarzem 23 rund mistrzostw świata Formuły 1 między 1962 i 1993 rokiem. F1 po raz ostatni gościła w Afryce w 1993 roku na torze Kyalami w pobliżu Johannesburga w RPA – wówczas zwycięstwo odniósł Alain Prost w Williamsie-Renault.

Wiele razy dyskutowano o powrocie do RPA, ale nic takiego się nie wydarzyło i w najbliższej przyszłości Formuła 1 raczej nie zawita do Afryki. W październiku Formuła 1 ogłosiła rekordowy kalendarz na sezon 2022, który ma składać się z 23. wyścigów i nie ma w nim GP na torze Kyalami.

Część kierowców jednak liczy, że to się zmieni. Lewis Hamilton powiedział, że bardzo chciałby doczekać się powrotu Formuły 1 na kontynent afrykański.

Bardzo liczę na powrót wyścigów do Republiki Południowej Afryki, czyli miejscu, które jest bliskie mojemu sercu i ogólnie bardzo ważne dla mnie. Myślę, że jest tam wielu kibiców, a w ten sposób moglibyśmy podkreślić, jak wspaniały jest to kraj.

Zdanie Hamiltona podziela także kierowca Ferrari, Charles Leclerc, który wyznał, że chętnie pościgałby się na torze Kyalami.

Zgadzam się z Lewisem w temacie Afryki. Świetnie byłoby się tam pościgać.

Source: Lewis Hamilton chciałby wyścigu F1 w Afryce: „To miejsce bliskie mojemu sercu”

Chaos – grecki supersamochód przyspiesza do „setki” w 1,9 sekundy i ma silnik V10

Spyros Panopoulos Automotive, grecka firma motoryzacyjna, zapowiada premierę wyjątkowego samochodu – Chaosu. Większość jego elementów została wydrukowana!

Chaos

Chaos, fot. materiały prasowe / SP Automotive

SP Automotive Chaos napędza czterolitrowy silnik V10, który przekazuje napęd na wszystkie koła za pośrednictwem siedmio- lub ośmiobiegowej przekładni dwusprzęgłowej.

Ultrasamochód wyróżnia się ultraosiągami. Samochód będzie dostępny w dwóch wersjach – Earth Version i Zero Gravity. Pierwsza ma mieć 2049 KM i 1389 Nm momentu obrotowego, a druga – 3065 KM i 1983,5 Nm. Earth Version od 0 do 100 km/h ma rozpędzać się w 1,9 sekundy, a Zero Gravity w 1,55 sekundy. Obie wersje mają się rozpędzać do ponad 500 km/h.

Silnik to własna konstrukcja greckiego producenta. Stworzono go w oparciu o drukowane (!) elementy z magnezu, tytanu i Inconelu, czyli stopu niklu i chromu. Wspierają go turbosprężarki wykonane z włókna węglowego, tytanu, magnezu i elementów ceramicznych.

Chaos

Chaos, fot. materiały prasowe / SP Automotive

Wydrukowane z magnezu zostały również 21- i 22-calowe obręcze i zaciski hamulcowe, a ¾ nadwozia wydrukowano z tytanu i magnezu, albo wytworzono z włókna węglowego i kevlaru. Monocoque powstał z Zylonu, który podobno jest najbardziej wytrzymałym włóknem, jakie stworzył człowiek – wytrzymalszym niż stal i włókno węglowe. Zylon to włókno składające się z termoutwardzalnych, ciekłokrystalicznych polioksazolów.

Chaos

Chaos, fot. materiały prasowe / SP Automotive

Cena? Zero Gravity ma kosztować 12,4 miliona euro, czyli jakieś 57 milionów złotych. Earth Version jest zdecydowanie tańsza – ma kosztować zaledwie 25 milionów złotych. SP Automotive zapowiedziało produkcję co najwyżej 20 egzemplarzy Chaosu na każdy kontynent.

Source: Chaos – grecki supersamochód przyspiesza do „setki” w 1,9 sekundy i ma silnik V10

Kierowca busa blokował karetkę na autostradzie! I jeszcze hamował!

Karetka przewożąca pacjenta między szpitalami autostradą A4, była blokowana przez bezmyślnego kierowcę busa, który uparcie jechał lewym pasem. Jak długo? Trudno powiedzieć. Po kadrze wnioskujemy, że jeden z ratowników wyciągnął po pewnym czasie telefon i zaczął nagrywać.

Mistrz lewego pasa w dostawczaku blokuje karetkę

Na wideo karetka jedzie za busem niemal minutę. Słychać sygnały uprzywilejowania, słychać klakson. Tymczasem bezmyślny kierowca kurczowo trzyma się lewego pasa, chociaż miał okazję zjechać na prawo. W pewnym momencie naciska nawet na hamulec! Złośliwie?

Kolejny kierowca blokował karetkę na autostradzie!

Tak jak napisaliśmy na początku, nie mamy wyjaśnienia na to, jak doszło w ogóle do tej sytuacji. Kierowca busa słuchał radia głośniej, niż brzmiała syrena karetki? A może doskonale wiedział, że karetka za nim jedzie, tylko uważa, że on jest najważniejszy na drodze?

Source: Kierowca busa blokował karetkę na autostradzie! I jeszcze hamował!

Car of the Year Polska 2022 – znamy finałową piątkę! Kto ma szansę na wygraną?

To już trzecia edycja prestiżowej nagrody, która zostaje przyznana w Polsce dla samochodu roku. Jury, składające się z 21 dziennikarzy motoryzacyjnych, wybiera najlepsze ich zdaniem modele, które spełniają kryteria innowacyjności, ciekawego wzornictwa i dostępności cenowej na krajowym rynku.

Wśród samochodów, które w 2021 roku weszły do sprzedaży i każdy Polak mógł taki model zamówić w salonie. Jurorzy, wśród których znajduje się również redaktor naczelna serwisu motocaina.pl –  Katarzyna Frendl – wybrali finałową piątkę konkursu!

Car of the Year Polska 2022 – finałowa piątka

Car of the Year Polska 2022

Car of the Year Polska 2022

Zwycięzcę, czyli Car of the Year Polska 2022, poznamy 1 grudnia.

Które z tych aut waszym zdaniem zasługuje na tytuł „samochodu roku”?

Source: Car of the Year Polska 2022 – znamy finałową piątkę! Kto ma szansę na wygraną?

Volkswagen ID.5 – elektryk z nadwoziem w stylu coupé i bardzo przyzwoitym zasięgiem. Czy podbije serca kierowców?

Volkswagen ID.5 ujrzał światło dzienne. To elektryczny SUV z nadwoziem w stylu coupé, który technicznie jest niemal kopią ID.4, a wyróżnia się przede wszystkim stylistyką. Co warte odnotowania, ID.5 w przeciwieństwie do ID.4 od razu debiutuje w usportowionym wydaniu GTX.

Volkswagen ID.5

Volkswagen ID.5, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Charakterystyczne diodowe listwy z przodu i z tyłu nadwozia wskazują, że ID.5 jest bez wątpienia członkiem rodziny ID. Kształt zderzaka i charakterystyczna linia dachu odróżniają go od produkowanego na różnych kontynentach modelu ID.4. Charakterystyczne diodowe listwy z przodu i z tyłu nadwozia wskazują, że ID.5 jest bez wątpienia członkiem elektrycznej rodziny Volkswagena.

Nowy elektryczny SUV Volkswagena ma długość 4599 mm (wersja ID.5 GTX: 4582 mm). Mimo ściętego dachu, pasażerowie podróżujący na tylnych siedzeniach w ID.5 mają tylko o 12 mm mniejszą przestrzeń nad głowami niż w Volkswagenie ID.4. Rozstaw osi wynosi 2766 mm. Pojemność bagażnika wynosi 549 litrów, a po złożeniu foteli nawet 1561.

Volkswagen ID.5

Volkswagen ID.5, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Volkswagen ID.5 – technologia w służbie kierowcy

Volkswagen ID.5 będzie miał na pokładzie pokładzie sporo najnowocześniejszej technologii, z lampami IQ.Lights i systemem obsługi głosowej na czele („Cześć ID.”). Pojawi się też m.in. head-up z funkcją rozszerzonej rzeczywistości. Zastosowanie w ID.5 oprogramowania generacji 3.0 umożliwia zdalną aktualizację i aplikację nowych funkcji. Systemy asystujące, jak Travel Assist wykorzystujący dane inteligencji zbiorowej, pozwalają na bezpieczniejszą jazdę. Opcjonalny Park Assist Plus z funkcją pamięci może wykonywać zapamiętane, spersonalizowane manewry.

Volkswagen ID.5

Volkswagen ID.5, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Dzięki komunikacji Car2X Volkswagen dane przekazywane przez inne samochody Volkswagena oraz sygnały z urządzeń infrastruktury drogowej w obszarze do 800 metrów są odbierane w ułamku sekundy ostrzegając o niebezpieczeństwie, wypadkach czy korkach drogowych. Pas świetlny ID.Light w kokpicie nadaje tym ostrzeżeniom formę wizualną.

Volkswagen ID.5 – silniki, zasięg, ładowanie

Volkswagen ID.5 będzie sprzedawany z akumulatorem o pojemności 77 kWh, w trzech wersjach różniących się mocą silników. W ID.5 elektryczny silnik będzie umieszczony z tyłu, z kolei ID.5 GTX będzie miał dwa motory elektryczne – jeden z przodu i drugi z tyłu – o łącznej mocy 299 KM i napęd na cztery koła.  Odmiany jednosilnikowe, czyli z napędem na tył to: Pro o mocy 174 KM i Pro Performance o mocy 204 KM.

Volkswagen ID.5

Volkswagen ID.5, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Tylnonapędowe warianty Volkswagena ID.5 na jednym ładowaniu mają przejechać 520 kilmetrów. W GTX zasięg wynosi 480 kilometrów.

ID.5 ma współpracować z ładowarkami o  mocy do 135 kW, dzięki czemu może naładować się do 80% w około pół godziny.

Volkswagen ID.5

Volkswagen ID.5, fot. materiały prasowe / Volkswagen

Volkswagen ID.5 – cena

Ile będzie kosztował Volkswagen ID.5? Tego jeszcze nie wiemy. ID.4 wyceniono w Polsce na 198 590 złotych. ID.5 będzie zapewne o kilkanaście tysięcy złotych droższe.

Volkswagen ID.5 pojawi się na rynku w 2022 roku.

Source: Volkswagen ID.5 – elektryk z nadwoziem w stylu coupé i bardzo przyzwoitym zasięgiem. Czy podbije serca kierowców?

„Super Jazda” jest kobietą? Gwiazda Team-u X i była Miss Polski dają popis na torze wyścigowym

Jest już trzeci odcinek „Super Jazdy” od zakładów bukmacherskich Superbet, a w nim potężna dawka motoryzacyjnych emocji od byłej Miss Polski Marceliny Zawadzkiej i liderki projektu TeamX Natalii Karczmarczyk, znanej internautom jako „Natsu”. Obie Panie kipiały pozytywną energią i zaprezentowały się świetnie na tle Panów, którzy wysoko postawili poprzeczkę w poprzednich dwóch odcinkach.

Rywalizacja kobiet w formacie rozrywkowo – motoryzacyjnym „Super Jazda” okazała się nie tylko ciekawostką i pojedynkiem dwóch popularnych influencerek. Panie z wielką determinacją i powodzeniem nawiązały do wyników „Dużego w Maluchu” i „Qeska”, a w jednej z konkurencji Zawadzka wykręciła wynik niewiele gorszy od samego Adama Kornackiego!

Pełny gaz byłej Miss Polski w Mitsubishi Lancer Evo

Warto sprawdzić trzeci odcinek, żeby zobaczyć także ile pachołków Panie strąciły pokonując slalom w Fiacie 126p oraz jak poradziły sobie z wymianą koła w „Cwaniaku”, czyli Mini skonstruowanym przez Grzegorza Dudę. Zdradzimy tylko, że poszło im nadspodziewanie dobrze. O ile wynik Zawadzkiej nie musi dziwić, ponieważ jest ona fanką motoryzacji i ma nawet doświadczenia rajdowe w ciężarówkach, to „Natsu” sprawiła miłą niespodziankę i także zdołała w jednej z konkurencji pokonać rywala z drugiego odcinka.

Trzecia część, to także jedna z ostatnich szans, aby wziąć udział w konkursie w którym do wygrania jest spotkanie ze zwycięzcą (a może zwyciężczynią?) formatu. Wystarczy pod najnowszym odcinkiem napisać komentarz z odpowiedzią na pytanie „Który z samochodów biorących udział w „Super Jeździe” podoba Ci się najbardziej i dlaczego?”.

W artykule o drugim odcinku „Super Jazdy” informowaliśmy również, że wygrać można także znanego z TVN Turbo i „Super Jazdy” Mini Coopera. W poprzednich seriach „Super Game Jackpot” nikomu się to nie udało, więc nadal może się to udać Tobie! Wzrosła pula nagród w tej grze i obecnie jest to poza Mini, aż 200 000 złotych!

C:UsersmrzeczkowskiDownloads00x600_200k.png

Zakłady bukmacherskie Superbet, to legalna w Polsce, międzynarodowa marka. Oferuje rozwiązania dzięki którym rozrywka wokół zakładów sportowych może być prosta i darmowa. Superbet jest w Polsce liderem w udostępnianiu użytkownikom darmowych streamingów z wydarzeń sportowych oraz gier free to play. Dostępne są one zarówno na stronie www.superbet.pl, jak i w aplikacjach mobilnych Superbet.

SUPERBET POSIADA ZEZWOLENIE NA ZAKŁADY. HAZARD WIĄŻE SIĘ Z RYZYKIEM, A UDZIAŁ W NIELEGALNYCH GRACH JEST KARALNY. DOZWOLONE DLA OSÓB POWYŻEJ 18 ROKU ŻYCIA

Source: „Super Jazda” jest kobietą? Gwiazda Team-u X i była Miss Polski dają popis na torze wyścigowym

Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego jest fanem… kartingu! Jak poradził sobie w starciu z polskim zawodnikiem?

Jak zwycięzca Konkursu Chopinowskiego zakończył tournée po Polsce? Ścigał się na torze kartingowym!

Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego Bruce Liu na torze kartingowym, fot. Mikołaj Kamieński

Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego Bruce Liu na torze kartingowym, fot. Mikołaj Kamieński

Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego Bruce Liu jest nie tylko utalentowanym muzykiem. Okazuje się, że ma również smykałkę do ścigania się. Potwierdza to Kacper Nadolski, jeden ze zdolniejszych kierowców kartingowych w Polsce, który miał okazję zmierzyć się z wybitnym pianistą.

Spotkanie ze zwycięzcą tegorocznego Konkursu Chopinowskiego na torze kartingowym było dla mnie ogromną przyjemnością oraz niesamowitym wyróżnieniem. Bruce’owi też bardzo się podobało. Mimo, że ostatni raz ścigał się jeszcze przed wybuchem pandemii, pokazał naprawdę wysokie umiejętności. Zdecydowanie ma żyłkę do kartingu!

Jak doszło do spotkania na torze Bruce’a Liu – zwycięzcy tegorocznego Konkursu Chopinowskiego i poznaniaka Kacpra Nadolskiego, zawodnika kartingowej kadry narodowej, reprezentującego Polskę w międzynarodowych zawodach kategorii KZ2, startującego w barwach włoskiego zespołu Tony Kart Racing Team?

Okazało się, że wirtuoz fortepianu jest fanem kartingu i lubi amatorsko sobie pojeździć. Dlatego dyrektor Filharmonii Poznańskiej Wojciech Nentwig zapowiedział, że umożliwi mu podczas pobytu w stolicy Wielkopolski, gdzie 30 października 24-letni Kanadyjczyk zagrał swój ostatni w Polsce koncert, taką przejażdżkę. Wtedy do akcji wkroczył polski kartingowiec. Skontaktował się z Filharmonią Poznańską i zaproponował, że będzie towarzyszył Bruce’owi Liu na torze. Ta chętnie na propozycję 18-letniego poznaniaka przystała.

Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego Bruce Liu na torze kartingowym, fot. Mikołaj Kamieński

Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego Bruce Liu na torze kartingowym, fot. Mikołaj Kamieński

Zabawa na torze kartingowym była ostatnią aktywnością wybitnego pianisty w Polsce. Teraz rusza on w tournée po całym świecie.

Source: Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego jest fanem… kartingu! Jak poradził sobie w starciu z polskim zawodnikiem?

Kolizja z karetką na sygnale. Kolejny kierowca nie rozumie co to pojazd uprzywilejowany?

Na nagraniu z samochodowej kamery widzimy, jak z drogi podporządkowanej wyjeżdża ambulans na sygnale. Jego kierowcy wydaje się, że ma wolną drogę, więc wciska gaz.

Kierowca osobówki przewrócił na bok karetkę jadącą na sygnale!

W tym momencie prawym pasem nadjeżdża kierowca, który nie słyszał lub nie zrozumiał sygnału uprzywilejowania. Nie ma nawet w zwyczaju zdejmować nogi z gazu przed skrzyżowaniami. Doszło do zderzenia.

Mistrz lewego pasa w dostawczaku blokuje karetkę

Pod nagraniem nie ma żadnych dodatkowych informacji, ale domyślamy się, że uderzenie było na tyle lekkie, że nie było rannych. Sprawcą zdarzenia jest oczywiście (niestety) kierowca ambulansu.

Source: Kolizja z karetką na sygnale. Kolejny kierowca nie rozumie co to pojazd uprzywilejowany?

Auto