Archiwum kategorii: Ze świata

Aktualności motoryzacyjne ze świata z selekcjonowanych stron o motoryzacji i tematów z nią związanych (pl/ang)

XII Zlot Baby na motóry, 6-9 lipca 2023, Beskid Niski – zaproszenie

Który to już zlot grupy „Baby na motóry!”? Gdzie odbywały się wcześniej?

Barbara Grad-Kowalczyk: To jest XII zlot Baby na motóry, organizowany przez motocyklistki z grupy . W ostatnich latach zlot odbywał się raz w roku, zawsze w drugi weekend lipca. Termin jest stały, tak żeby z wyprzedzeniem można go było wpisać w swój kalendarz. Zloty są organizowane w różnych miejscach w Polsce. W ubiegłym roku były to Mazury, a lata poprzednie to m.in. Sudety, okolice Kłodzka, województwo świętokrzyskie czy pojezierze drawskie. W tym roku bawimy się razem w Beskidzie Niskim.

Jak wygląda organizacja takiego zlotu od środka? Te same dziewczyny zajmują się organizacją, czy to się zmienia?

Barbara Grad-Kowalczyk: Organizacją zlotów zajmują się koleżanki z grupy, za każdym razem jest to inna dziewczyna prowadząca, która może liczyć na mocne wsparcie. Swoim doświadczeniem służą min. założycielki grupy oraz dziewczyny, które taki zlot organizowały w przeszłości.

Organizacja zlotu polega głównie na znalezieniu fajnego miejsca spotkania, ogarnięciu ewentualnych rezerwacji i zapisów, wytyczeniu fajnej trasy motocyklowej, zarówno terenowej, jak i asfaltowej. A także na zadbaniu, żeby wszystkie potrzebne informacje dotarły do dziewczyn, które będą brały udział w zlocie. 

Jak typujecie miejsce na zlot? Jakie powinno spełniać warunki?

Barbara Grad-Kowalczyk: Jest pewna dowolność w wyborze miejsca, może to być pole namiotowe, agroturystyka czy jakiś ośrodek. Powinno ono pomieścić kilkadziesiąt osób i oferować możliwość budżetowego noclegu – na przykład możliwość rozbicia namiotów (bo namiot jest najczęściej wybieraną opcją noclegową przez dziewczyny). Fajnie, jeśli baza znajduje się w pięknym miejscu, ma miejsce na ognisko i dach, by schować się przed deszczem…

Jakich tras i programu podczas Waszego zlotu można się spodziewać?

Barbara Grad-Kowalczyk: Mamy wytyczone trasy offroad’owe i asfaltowe, wśród których każda dziewczyna znajdzie coś dla siebie. Można skorzystać z krótkiego szkolenia jazdy w terenie, prowadzonego przez jedną z koleżanek. Będzie ognisko, pieczenie kiełbasek, mierzenie wysokości myszki i pokaz zdjęć z babskich podroży. Żaden z tych punktów nie jest obowiązkowy, można po prostu przyjechać i pobyć w ekipie motocyklistek, które łączy ta sama pasja.

Zlot Baby na motóry

Więcej o grupie: Baby na motóry!

To impreza dla każdej motocyklistki? Jakiś poziom umiejętności jazdy w terenie jest wymagany?

Barbara Grad-Kowalczyk: Do zlotu może dołączyć każda dziewczyna, nawet ta, która swoją motocyklową przygodę dopiero zaczyna. Jestem przekonana, że ze zlotu wróci bogatsza o nowe doświadczenia i umiejętności. Trasy zaplanowane będą tak, że dla każdego znajdzie się coś ciekawego.

Są jeszcze wolne miejsca? Można się zapisać?

Barbara Grad-Kowalczyk: Miejsca ogranicza jedynie teren na którym można rozbić namioty, a ten jest ogromny! Zlot odbywa się w drugi weekend lipca i do tego czasu można się zapisywać na stronie wydarzenia https://www.facebook.com/events/1665814290484304/. Zapraszamy! 

XII Zlot Baby na motóry 2023

Miejsce: Gospodarstwo Agroturystyczne, Beskid Niski

Do dyspozycji będzie sala kominkowa, konferencyjna i bilardowa oraz miejsce na ognisko.

Data zlotu: 6-9 lipca 2023

Do wyboru są następujące miejsca:

  • namiot + dostęp do łazienki: 25 zł/noc/osoba
  • miejsce w pokoju 10 osobowym w którym jest 5 łóżek łóżek piętrowych, łazienka na zewnątrz: 50 zł/noc
  • miejsce w pokoju (2 pokoje, 8 miejsc) 4 osobowym z łazienką na zewnątrz 55 zł/noc
  • miejsce w pokoju dwuosobowym z łazienką (5 pokoi, 10 miejsc) 90 zł/noc
  • ***Posiłki***
  • śniadanie 28 zł
  • obiadokolacja również w opcji wege 40 zł

Grupę „Baby na motóry!” na Facebooku znajdziesz tutaj: https://www.facebook.com/groups/babynamotory/

Więcej informacji o Zlocie „Baby na motóry!” na Facebooku znajdziesz tutaj: https://www.facebook.com/events/1665814290484304/

Grupa „Baby na motóry!” powstała w 2016 roku i skupia motocyklistki enduro, niezależnie od marki motocykla. Głównym postanowieniem założycielek jest to, by grupa składała się głównie z dziewczyn, które lubią uprawiać szeroko pojęty off-road motocyklowy. Niekoniecznie ma to być hard enduro, ale również turystyka szutrowa, czy jazda “w koło komina” po okolicznych drogach gruntowych. Grupa „Baby na motóry!” – wszystko w jednym miejscu, dla kobiet z nastawieniem na motocykle terenowe!

Source: XII Zlot Baby na motóry, 6-9 lipca 2023, Beskid Niski – zaproszenie

Czeska policja lepsza od amerykańskiej – nie taranuje radiowozami, tylko tirami!

Polak uciekał z Niemiec do Czech. Nie wiedział, w co się pakuje

Akcja tego zdarzenia zaczęła się na terenie Niemiec. To tam Polak próbował uciec przed policją skradzionym Mercedesem GLE. Niemieccy funkcjonariusze zorganizowali nawet dwie blokady, ale na nic się one zdały.

Uciekinier chciał przedostać się na teren Czech, przekonany, że tam pościg za nim nie ruszy. Faktycznie Niemcy odpuścili, ale poprosili o pomoc swoich czeskich kolegów. A ci dobrze wiedzieli, co zrobić.

Nasi południowi sąsiedzi również zorganizowali blokadę, ale przy pomocy zarekwirowanego na tę potrzebę tira. 40 ton to bariera nie do przebicia.

Polski złodziej zatrzymany przez czeskiego tira

Pomimo tego, Polak próbował się przebić. Wycelował dobrze, bo chciał przecisnąć się między ciągnikiem siodłowym, a metalowymi barierami. Udało mu się, ale auto nie nadawało się już do jazdy.

Wiedziałeś, że jedno mignięcie światłami znaczy co innego, niż dwa? Ale mandat i tak jest taki sam

Kierowca został pojmany przez czeską policję. Badania wykazały, że znajdował się pod wpływem narkotyków. Teraz będzie musiał odpowiedzieć przed niemieckim sądem.

Source: Czeska policja lepsza od amerykańskiej – nie taranuje radiowozami, tylko tirami!

TaPo24 to broń drogówki na kombinujących kierowców. Skuteczna, ale też możesz z niej skorzystać

Czym jest TaPo24 – nowa broń drogówki?

Polska drogówka obecnie dysponuje naprawdę porządnym arsenałem. Polonezy zastąpiły mocne BMW, prymitywne „suszarki” zamieniono na laserowe mierniki z rejestracją obrazu, a w powietrzu coraz częściej można spotkać drony. Coraz bardziej widoczne staje się, że słabym ogniwem jest tu człowiek.

Policjant zawsze może popełnić błąd, albo nie być pewnym jakiegoś rzadko stosowanego przepisu. Wygadany i pewny siebie kierowca, może to wykorzystać i próbować obrócić to na swoją korzyść, aby wymigać się od mandatu.

Aby temu zapobiec, powstała aplikacja TaPo24, będąca bazą wiedzy, w której funkcjonariusze drogówki mogą szybko znaleźć wszelkie interesujące ich informacje. Skrót pochodzi od „Taryfikator Policyjny”, a 24 podkreśla jej dostępność przez całą dobę. 24 to także maksymalna liczba punktów karnych, jaką może zebrać kierowca, ale nie tylko o taryfikatorze można się z aplikacji dowiedzieć.

Wiedziałeś, że jedno mignięcie światłami znaczy co innego, niż dwa? Ale mandat i tak jest taki sam

Co znajduje się w TaPo24?

Aplikacja ta zawiera wszystkie przepisy ruchu drogowego, które można łatwo w niej wyszukiwać, dzięki stosownej wyszukiwarce. Znajdziemy tam także:

  • listę znaków drogowych
  • taryfikator mandatów
  • taryfikator punktów karnych
  • procedurę kontroli trzeźwości
  • procedurę kontroli stanu technicznego pojazdu
  • procedurę zatrzymania dokumentów

Kto stworzył aplikację TaPo24?

Za to niezwykle przydatne narzędzie dla drogówki, odpowiedzialnych jest dwóch policjantów – st. sierż. Jakub Drzymała i sierż. szt. Damian Wieszołek. Jak wyjaśnił swoje motywacje pierwszy z nich w rozmowie z Gazetą Policyjną:

Prywatnie interesuję się elektroniką i programowaniem, postanowiłem zaprojektować narzędzie, które usystematyzuje informacje i będzie dostępne wszędzie tam, gdzie policjant mógłby ich potrzebować.

Drugi odniósł się natomiast do darmowości aplikacji:

Zależy nam, by policjant używający aplikacji nie musiał wyłączać wyskakujących okienek reklamowych, dlatego w aplikacji nie ma reklam. Pracujemy nad TaPo24 i w portalach społecznościowych pro bono.

Z aplikacji TaPo24 może skorzystać każdy

Policyjna aplikacja została stworzona zmyślą o urządzeniach z systemem Android i jest normalnie dostępna w sklepie z aplikacjami. Kierowcy również mogą z niej korzystać, aby dokształcać się z zakresu prawa o ruchu drogowym.

TaPo24 może być też użyte jako broń obosieczna – jeśli mamy wątpliwości, co do zasadności zatrzymania nas przez policję, zawsze możemy sięgnąć do aplikacji. Jeśli mamy rację, łatwo to policjantowi udowodnimy.

Source: TaPo24 to broń drogówki na kombinujących kierowców. Skuteczna, ale też możesz z niej skorzystać

Peugeot 408 – pierwsza jazda, dane techniczne, wyposażenie, ceny, wrażenia

Spis treści

Dzisiejsze popołudnie spędziliśmy na położonym niedaleko Warszawy ośrodku szkoleniowym Driveland, na którym mieliśmy okazję pierwszy raz wsiąść za kierownicę nowego Peugeota 408 i sprawdzić auto zarówno na torze jak i na publicznych drogach.

Peugeot 408

Jeden z egzemplarzy testowych nowego Peugeota 408 przed wjazdem na tor Driveland (fot. Motocaina.pl)

Peugeot 408 – wygląd

Peugeot 408 na żywo prezentuje się jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Nietypowa forma nadwozia udanie łączy najlepsze cechy SUV-ów, crossoverów i znacznie niższych sedanów czy fastbacków segmentu D. Z boku patrząc na nowego Peugeota 408 trudno oprzeć się wrażeniu, że linia dachu przypomina fastbacka, jednak w przeciwieństwie do aut określanych tym mianem, w Peugeocie 408 nie ma mowy o ciasnocie w drugim rzędzie.

Peugeot 408

Kokpit Peugeot 408 (fot. Peugeot)

Peugeot 408 – wnętrze

Materiały wykończenia wnętrza zależą oczywiście od tego, na który poziom wyposażenia się zdecydujemy. Jednak już przy bazowym poziomie Allure kabina pasażerska w żadnym razie nie prezentuje się ubogo. Charakterystyczna dla współczesnych Peugeotów mała, kompaktowa i nie-do-końca-okrągła kierownica, która naszym zdaniem świetnie leży w dłoniach jest obecna również w najnowszym 408. Ponad jej obręczą przy prawidłowym ustawieniu fotelu kierowcy i kierownicy, osoba prowadząca pojazd patrzy na czytelne, wirtualne zegary. Te są obecne w kokpicie bez względu na wybrany poziom wyposażenia. W konsoli centralnej duży, 12″ ekran multimediów z dodatkowym panelem dotykowym, który w istocie również jest ekranem, umieszczonym pod nim. Na dotyk steruje się tu wieloma rzeczami, ale nie zabrakło również fizycznych kontrolek i przycisków.

Peugeot 408

Tor szkoleniowy Driveland – to właśnie na nim sprawdzaliśmy najnowszego Peugeota 408 (fot. Motocaina.pl)

Peugeot 408 – prowadzenie i wrażenia

Auto mogliśmy sprawdzić lepiej niż na drogach publicznych, bo na torze można symulować sytuacje, które na drogach publicznych są niebezpieczne. Pozwoliło to nam ocenić skuteczność układu jezdnego, aktywnych systemów bezpieczeństwa i asysty kierowcy oraz prowadzenie auta podczas bardziej dynamicznej jazdy, podczas dynamicznego pokonywania mokrych zakrętów, podczas awaryjnego hamowania, omijania przeszkody, czy z wykorzystaniem systemu automatycznego awaryjnego hamowania przed „pieszym” (którego w naszym przypadku symulował ustawiony na torze manekin).

I jak? Auto jest – jak większość współczesnych, cywilnych samochodów – podsterowne (bo to bezpieczniejsze), ale choć pozornie izoluje od drogi (co jest funkcją komfortu), to gdy samochód traci przyczepność, kierowca otrzymuje czytelną informację na kierownicy. Po prostu czuć, że coś się dzieje, co pozwala zareagować skutecznie zarówno kierowcy, jak i wspierającym go systemom kontroli trakcji. Efektem jest zachowany tor jazdy, a o to właśnie chodzi. System automatycznego hamowania awaryjnego po wykryciu przeszkody („pieszego”) również nie budził zastrzeżeń. Samochód za każdym razem (próby powtarzaliśmy wielokrotnie) skutecznie wyhamowywał przed manekinem, po zasymulowaniu „gapiostwa” kierowcy. Wiedza, że prowadzisz auto, nad którym czuwa taki elektroniczny pomocnik, naprawdę poprawia poczucie bezpieczeństwa.

Peugeot 408

Peugeot 408 – tym razem udało się zahamować przed przeszkodą, choć… bokiem (fot. Motocaina.pl)

Peugeot 408 – zawieszenie

W każdej próbie Peugeot 408 poradził sobie bardzo dobrze. Auto ma „francuskie” (czyt. komfortowo zestrojone) zawieszenie, ale nie ma mowy o „kanapowatości”. Wybieranie nierówności jest dostatecznie sprężyste, by kierowca miał pewność prowadzenia, z drugiej strony najczęściej spotykane drogowe „przeszkadzajki” są pokonywane bez zająknięcia. Peugeot 408 mimo podniesionego prześwitu zachowuje się pewnie podczas dynamicznie pokonywanych zakrętów, auto nie przechyla się też nadmiernie. Czy zawieszenie słychać? Nieszczególnie, ale w zasadzie w ogóle niewiele słychać podczas jazdy, bo – o czym warto wspomnieć – każdy Peugeot 408 ma pogrubione, akustycznie izolujące od otoczenia, szyby.

Peugeot 408

Peugeot 408 podczas prób torowych na płycie poślizgowej (fot. Motocaina.pl)

Peugeot 408 – co pod maską?

Aktualnie model 408 jest dostępny w wersjach spalinowych i jako hybryda plug-in. W przyszłym roku gamę uzupełni w pełni elektryczny Peugeot e-408. Aktualnie można wybierać trzy wersje napędu. Odmianę spalinową z silnikiem benzynowym PureTech 130 S&S o mocy 130 KM, 180-konną hybrydę plug-in oraz najmocniejszy wariant, również PHEV, ale o mocy systemowej wynoszącej 225 KM. Bez względu na wariant napędu, kierowca zawsze korzysta z automatycznej przekładni, manualna skrzynia biegów nie jest w tym modelu w ogóle oferowana. Jak wcześniej wspomniałam, Peugeot w przyszłym roku wprowadzi do gamy wersję w pełni elektryczną (e-408), a jeszcze pod koniec tego roku gama wzbogaci się o nowy silnik, miękkohybrydowy, który zastąpi aktualną jednostkę PureTech 130.

Peugeot 408

Kokpit Peugeot 408 (fot. Peugeot)

Peugeot 408 – jakie wersje i wyposażenie?

Aktualnie Peugeot oferuje model 408 w trzech wersjach wyposażenia: Allure, Allure Pack oraz topowej GT. Już bazowa wersja Allure jest naprawdę przyzwoicie wyposażona. Mieliśmy okazję taką odmianą pokonać niewielki dystans na drogach publicznych (wersja benzynowa, 130 KM, średnie zmierzone przez nas spalanie to 6,6 l/100 na trasie mieszanej, pozamiejskiej), oczywiście w wersji GT czuć różnicę (taką jeździliśmy na torze), obecność skórzanej tapicerki i bogatszych materiałów we wnętrzu nie dało się ukryć. W standardzie bazowej wersji mamy 17″ alufelgi, poziom wyżej (Allure Pack) są już 19″ (w dwóch wzorach zależnie od napędu, spalinowego lub hybrydowego). Taką samą wielkość, ale bardziej agresywny wzór mają również obręcze ze stopów lekkich w topowej wersji GT.

Warto odnotować, że takie wygody jak np. dwustrefową automatyczną klimatyzację, bezkluczykowy start, automatykę świateł mijania/drogowych (oczywiście pełnych LED-ów), nowoczesne multimedia z panelem i-Toggles i z nawigacją, czy czujniki parkowania z kamerą cofania mamy zawsze, nawet w najtańszym Peugeocie 408. Oczywiście w wersji GT można liczyć na więcej: są masaże w fotelach (i to porządne, a nie jedna wielka poducha wypychająca nam plecy, polecam masaż „kocie łapki”) bardzo rozbudowana asysta kierowcy z systemem dookólnej obserwacji, noktowizyjnym systemem ostrzegawczym Night Vision, 10-głośnikowy system audio marki Focal i wiele więcej. Ile za to wszystko trzeba zapłacić?

Peugeot 408

Peugeot 408 wjeżdża na szarpak, wymagająca sytuacja i od kierowcy i od systemów wsparcia oraz bezpieczeństwa aktywnego (fot. Motocaina.pl)

Peugeot 408 – ceny

Według aktualnego cennika, Peugeot 408 startuje od kwoty 143 000 zł za bazową wersję Allure z silnikiem benzynowym. Nawet decydując się na topową odmianę GT z silnikiem PureTech 130 KM zapłacimy 160 350 zł. Hybrydy plug-in są droższe, w tym przypadku cennik startuje od 190 550 za 180-konną wersję 408 Allure PHEV. Ten poziom wyposażenia w ogóle nie jest oferowany w przypadku topowej 225-konnej wersji. Możemy wybrać tylko Allure Pack lub GT w cenach odpowiednio: 202 850 zł i 213 700 zł.

Source: Peugeot 408 – pierwsza jazda, dane techniczne, wyposażenie, ceny, wrażenia

Energetyczna „Blondynka przy aucie” Lucyna Tomczyk – poznajcie jej pasje i talenty

Lucyna Tomczyk wsiąkła tak bardzo w motoryzacyjny świat, że już sama nie wie, gdzie jest ta granica między praca a pasją. Jako „Blondynka przy aucie”, w świecie pełnym testosteronu, potrzebowała jednak dać ujście tej wrażliwej i artystycznej stronie, dlatego uwielbia tworzyć utwory muzyczne i je wykonywać. „Lucy” chce czerpać z życia, ile się da, chłonąć szanse i możliwości, na które nigdy się nie zamyka.

Energetyczna „Blondynka przy aucie” Lucyna Tomczyk – poznajcie jej pasje i talenty

Energetyczna z Ciebie kobieta o wielu pasjach! Nie masz czasem wrażenia, że doba jest zdecydowanie za krótka na Twoje pomysły?

Zdecydowanie! Za krótka i to nie czasem, a właściwie codziennie! Kiedy jest się głodnym życia, to ciągle chce się działać, coś zobaczyć, coś sprawdzić, poczuć, czegoś nauczyć i wtedy doba to za mało. A ja ciągle jestem głodna życia!

Do tego dochodzi rodzina. Mam dzieci i męża, więc również z nimi chce dzielić swój czas – pogodzenie tego wymaga trochę gimnastyki. Na szczęście moje dzieci są wyrozumiałe i wspierają mnie w tym co robię. Tak samo mój mąż. Choć przyznam, że czasami zmęczenie daje się we znaki, dlatego w ostatnim czasie uczę się, jak odpocząć i się zregenerować, by potem znów garściami i z radością łapać życie za rogi. Jak się okazuje – ciężko czasem wyhamować, gdy się tak pędzi i warto się tego nauczyć.

Jakimi priorytetami się obecnie kierujesz?

Kiedy doba jest za krótka, to szybko zdajesz też sobie sprawę, że musisz wybrać i coś odrzucić. Jeśli jesteś świadomym „przeżywaczem” (jak to nazywam) swojego życia, to w sposób naturalny odrzucasz to, co już ci nie służy, co nie sprawia, że idziesz do przodu. A wybierasz to, co wspiera cię w dążeniu do celu. Z tej perspektywy to może i lepiej, że czas jest ograniczony, bo skupiamy się dzięki temu na tym, co naprawdę jest dla nas ważne w danym momencie życia.

Twoja ścieżka zawodowa od początku była związana z motoryzacją?

Nie. Studiowałam resocjalizację. Kiedy poznałam męża, moja kariera zawodowa miała się dopiero rozkręcić. Cóż, tak się stało… tylko w innym kierunku, niż zakładałam. W 2009 r. zaczęłam swoją pracę w warsztacie samochodowym męża. To on zaraził mnie pasją do motoryzacji, chociaż na początku wspólna praca była podyktowana innymi względami. W sumie łatwo się w tym świecie odnalazłam, nie posiadałam żadnej wiedzy związanej z autami i instalacjami gazowymi do nich, ale praktyka uczy najlepiej.

Miałam zajmować się biurem, a w rzeczywistości wyglądało to tak, że pracowałam też na serwisie – bo chciałam się uczyć tego, o czym rozmawiałam z klientami. Imponowało mi to, że pomagaliśmy ludziom oszczędzać na paliwie. Szybko tę pracę pokochałam, zaczęliśmy wspólnie się szkolić, rozwijać i powiększać firmę. Najpierw prowadziliśmy auto gaz, ale z czasem rozwinęliśmy się mocno i dziś oferujemy bardzo szeroki zakres usług.

W tej sytuacji otwarcie stacji kontroli pojazdów – okazało się naturalną koleją rzeczy. Tu postawiłam na siebie. Zrobiłam kurs, zdałam egzaminy, zdobyłam uprawnienia diagnosty i otworzyłam własną działalność. Chociaż, jako dziecko czy nastolatka, nigdy o tym nawet nie pomyślałam – dziś motoryzacja to nierozłączna część mnie.

Lucyna Tomczyk Blondynka przy aucie

Lucyna Tomczyk Blondynka przy aucie

Zobacz także: Girls Auto Clinic – wszystko dla kobiet i ich aut

Generalnie wszystko opanowałaś od podstaw, czyli da się? Myślisz, że każda kobieta byłaby w stanie opanować wiedzę i umiejętności w takiej dziedzinie?

Dwa razy TAK. Absolutnie! Co stoi na przeszkodzie? Ograniczenia mamy, tylko i aż, w naszych głowach i niestety często się im podporządkowujemy. Dziewczyny możecie wszystko, więc róbcie to, co daje wam szczęście! I to nie są jakieś puste frazesy, bo sama nie miałam lekko w życiu. Niektórzy znajomi śmieją się, że mój życiorys to się na film nadaje. Mimo wszystko dziś mam rodzinę, prowadzę firmę, robię to, co kocham, rozwijam się, oddaje pasjom, piszę książkę… Jeszcze nie wiem, czy ją wydam, ale mam ochotę pisać, to piszę (śmiech).

I nie, nie zawsze jest łatwo… Ale warto! Ludzie patrzą z boku i myślą, że ktoś ma bogatych rodziców, wpływowych znajomych albo tak zwane szczęście. Nie przyjmują do wiadomości, że ktoś mógł mieć gorzej od nich, ale zapracował na to, co ma teraz.

Najważniejsza jest twoja decyzja, jaką drogę wybierasz dziś? Wybierz i podążaj nią. Nie pozwól, by opinie innych, wpajane czasem od dziecka (jak na przykład: co wypada kobietom, a co nie) odbierały ci marzenia. Będą błędy, będą zwroty akcji, smutek, łzy, złość, rezygnacja, ale też niewyobrażalna radość, satysfakcja i spełnienie! A jeśli żyjesz w zgodzie ze sobą, to nawet jak zabłądzisz – zawsze wrócisz na własne tory.

Jak obecnie wygląda Twoja praca? Z jaka odpowiedzialnością się wiąże?

W tej chwili głównie jestem diagnostką na stacji kontroli pojazdów, ale ciągle zaglądam do serwisu i się tam udzielam. Odpowiedzialność jest duża. Jako diagnostka zaświadczam, że auto jest sprawne i spełnia wszystkie wymogi dopuszczenia do ruchu drogowego. Podpisuję się pod tym i gdybym coś przeoczyła, ktoś takim niesprawnym autem mógłby wyrządzić krzywdę sobie lub innym uczestnikom ruchu.

I tu nie chodzi jedynie o przepisy i możliwość otrzymania kary. Ta odpowiedzialność wypływa z wnętrza mnie. To poczucie towarzyszy mi też na serwisie. Naprawiamy auta, które potem poruszają się po drogach i zależy mi, aby były sprawne, a właściciele i ich rodziny bezpiecznie docierali do celu podróży. Ta odpowiedzialność nie zniechęca mnie jednak, wręcz przeciwnie – czuję, że robię coś dobrego i dzięki mnie, i mojej firmie, drogi są bezpieczniejsze.

Lucyna Tomczyk Blondynka przy aucie

Lucyna Tomczyk Blondynka przy aucie

To jest to, co chciałaś od życia czy dążysz do zmiany?

Obecna praca daje mi satysfakcję, ale tak, dążę do zmian. Wszystko dookoła się zmienia, świat pędzi do przodu, więc kiedy się zatrzymujemy – to tak naprawdę się cofamy. Jest wiele rzeczy, których chciałabym spróbować w życiu. Nie zamykam się na żadną z dróg, ponieważ życie pokazało mi, że szczęście może czekać na mnie w miejscu, w którym niekoniecznie się go spodziewam. Pragnę iść do przodu i kto wie, gdzie mnie to zaprowadzi za 5, 10 lat… Gdziekolwiek wtedy będę, mam nadzieję, że będę szczęśliwa.

Niestety jest jeszcze inna strona medalu. Opłacalność prowadzenia stacji spada w ostatnim czasie drastycznie. Ceny zamrożone od 19 lat, rosnąca inflacja, biurokracja i wymagania -coraz mocniej dają się we znaki wszystkim właścicielom stacji kontroli pojazdów. W takiej niestabilnej sytuacji trudno ocenić, co będzie za pół roku, rok… Może zajdzie wręcz konieczność wprowadzenia dużych zmian, by dostosować się do nowych zasad gry. Podchodzę jednak do tego ze spokojem i optymizmem. Świat się zmienia i ja się zmieniam, ewoluuję… to naturalna kolej rzeczy.

Interesujecie się też sportami motorowymi?

Tak, zaangażowaliśmy się w międzyczasie w rajdy samochodowe i drift. Z tych dwóch dyscyplin najbardziej moje serce skradło – latanie bokiem w kontrolowanym poślizgu. W ubiegłym roku, z naszym team’owym kierowcą, zdobyliśmy Mistrzostwo Europy i Cypru. Udało mi się pojechać na niektóre z rund, a relację wrzuciłam na mój kanał YT. Kiedy mam okazję, to też się tego uczę, bo wbrew pozorom, to nie takie proste. Lubię też jeździć na prawym fotelu.

Piter Drift Team

Wykorzystuję fakt, że nasza firma współtworzy Szkołę Driftu w Gdańsku. Budujemy auta do motosportu i zapewniamy obsługę techniczną podczas szkoleń. Polecam każdemu kierowcy ten sport – to jest taka adrenalina! Można zdobyć sporo umiejętności, potrzebnych na drodze, takich jak opanowanie w sytuacji stresowej. A ćwiczenia wyrabiają odruchy bezwarunkowe, kiedy auto wpada w poślizg tak, by bezpiecznie z niego wyjść.

Masz inne zainteresowania „poza godzinami pracy”? Starasz się, żeby te pasje były odmienne od motoryzacji?

Cóż, motoryzacja wgryzła się w naszą rodzinę tak mocno, że właściwie trudno już rozdzielić, gdzie kończy się praca a zaczyna pasja, ale rzeczywiście mam też taką swoją odskocznię. W dzieciństwie uwielbiałam pisać i śpiewać. Jako dorosła kobieta byłam szczęśliwa, a jednak brakowało mi czegoś do pełni. W świecie tak pełnym testosteronu potrzebowałam dać ujście tej wrażliwej i artystycznej części mnie, więc wróciłam do pasji sprzed lat – uwielbiam tworzyć utwory i je wykonywać.

Uczestniczę też w zajęciach teatralnych „Lira Teatroterapia”, gdzie uczestnicy najpierw współtworzą scenariusz, a potem przygotowują i wystawiają sztukę w teatrze. Ubiegłoroczne „Pustostany” były dla mnie niezwykłym przeżyciem, zwłaszcza że dodałam tam własną cegiełkę w postaci wykonania mojego utworu „Córka światła”.

W ostatnim czasie zainteresowała mnie też bioenergoterapia i elementy fizyki kwantowej, ale to nie tak, że szukam czegoś odległego od motoryzacji. Zwyczajnie idę tam, gdzie prowadzi mnie serce, a do tej pory jego wybory były trafione. Chcę czerpać, ile się da, z życia. Chłonąć szanse i możliwości, jakie mi daje. Wyznaję zasadę, że nie ma rzeczy niemożliwych – jeśli czegoś chcesz! Talent co prawda może pomóc, ale nie przesądza o żadnym sukcesie. Poza tym wiem, że niewiedza potrafi być czymś pozytywnym – bo jeśli nie wiesz, że czegoś się nie da, to po prostu to robisz (śmiech). A serce to najlepszy kompas!

Śpiewając możesz się realizować, ale i dajesz coś od siebie innym ludziom?

Myślę, że mam coś do powiedzenia światu i robię to właśnie za pomocą mojej muzyki. Chcę, aby innym dawała wytchnienie, zabawę, ale też czasem skłaniała do zatrzymania i przemyśleń. To niesamowite uczucie, kiedy słucham efektu końcowego, tego co zakiełkowało wcześniej w mojej głowie, jako pomysł.

W tej chwili pracuję nad swoją pierwszą płytą „Kompletna”, ale materiału mam już na dwie kolejne. Czasami słowa wylewają się z mojej głowy w takim tempie, że gdyby nie dyktafon, to nie nadążyłabym notować (śmiech). Na scenie czuję się jak ryba w wodzie i mam już mały sukces na koncie – w ubiegłym roku zdobyłam 1. miejsce na międzynarodowym konkursie Music Talent League w Wilnie, utworem Światło spowije czerń:

Całkiem fajnie radzisz sobie z mediami społecznościowymi, nakręcaniem śmiesznych filmików – jak to się zaczęło?

Zaczęło się od szkoleń rozwojowych. Usłyszałam, że jeśli chcę przetrwać na rynku i rozwijać firmę, to muszę się promować i być widoczna w internecie. Dziś polecenia klientów, choć nadal ważne, nie mają już takiego przełożenia jak kiedyś. Wszystko przenosi się do sieci, do mediów społecznościowych. Chcesz zarabiać na swojej pracy – musisz się pokazać, więc i ja zaczęłam to robić. Okazało się, że może to być fajna zabawa. Z kamerą bardzo się lubimy, ale przyznam, że ja raczkuje w tych tematach. Robię to na tyle, ile starcza mi czasu i na ile daje mi radość.

Twoja dzieci także są fanami motoryzacji? Będzie komu „przekazać pałeczkę”?

Ha ha ha! Całej trójce! Bo mam trzech synów: 17, 16 i 7 lat. Starsi już uczą się w szkole samochodowej, a młodszy nie może się doczekać, kiedy tam pójdzie, chociaż na razie zapędy ma bardziej w stronę artystyczną. Jest moim największym fanem, zna moje piosenki i śpiewa je ze mną. Wymyśla też swoje, układa do nich choreografię. Ale kto wie? Ma jeszcze czas na decyzję. Najstarszy syn zdecydowanie, od małego, chciał iść w ślady taty. Średni syn widzi się bardziej w roli diagnosty, ale nadal szuka czegoś dla siebie.

Oczywiście to cieszy, że idą w nasze ślady, ale cały czas powtarzamy z mężem, by szukali tego, co da im szczęście. Bo my robimy to, co nas uszczęśliwia i nie oczekujemy od nich, by na siłę „przejęli pałeczkę”. Jeśli taka będzie ich decyzja – super, a jeśli nie, to chętnie wesprzemy każdego w jego drodze.

Youtube: www.youtube.com/@blondynkaprzyaucie

Facebook: www.facebook.com/blondynkaprzyaucie

Instagram: www.instagram.com/blondynka_przy_aucie/

TikTok: www.tiktok.com/@lucarek.pl

Youtube: www.youtube.com/@lucylucynatomczyk

Facebook: www.facebook.com/LucyLucynaTomczyk

Source: Energetyczna „Blondynka przy aucie” Lucyna Tomczyk – poznajcie jej pasje i talenty

Honda CL500 2023 – cena w Polsce, dane techniczne, opis modelu

Spis treści

Honda CL500 2023 to najnowszy motocykl japońskiej marki, który oficjalnie trafił do salonów Hondy w Polsce. W sam raz na rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Co wyróżnia ten model, ile on kosztuje? Tego dowiecie się z poniższego materiału.

Honda CL500 2023

Honda CL500 2023 – nowy motocykl z nutą retro (fot. Honda)

Honda CL500 2023 – wygląd

Nowy CL500 opracowano zgodnie z koncepcją „bądź sobą”, kierując go do młodej, świadomej swojego stylu grupy klientów. Miał on poradzić sobie z codziennymi dojazdami do pracy i weekendowymi przejażdżkami, również w lekkim terenie. Przyciągająca oko sylwetka otrzymała efektowne detale, takie jak zaokrąglony zbiornik paliwa, nakładki na wysokości kolan, gumowe osłony widelca oraz tłumik z podwójnym wylotem i z perforowaną osłoną termiczną.

Honda CL500 2023

Honda CL500 2023 – nowy motocykl z nutą retro (fot. Honda)

Honda CL500 2023 – konstrukcja

Podstawą dobrego prowadzenia nowego CL500 jest efektowna, kratownicowa rama główna typu „diamond”. Zastosowano tu zawieszenie o dużym skoku, obejmujące 41‑milimetrowy widelec teleskopowy i regulowane amortyzatory tylne. Koła – 19‑calowe z przodu i 17‑calowe z tyłu – wyposażono w opony o bieżniku blokowym. Siła hamowania z przodu i z tyłu modulowana jest przez system ABS, którego zestrojenie starannie wyważono pod kątem optymalnej skuteczności na różnych nawierzchniach.

Honda CL500 2023

Honda CL500 2023 – nowy motocykl z nutą retro (fot. Honda)

Honda CL500 2023 – napęd

Sercem nowego CL500 jest szeregowy, dwucylindrowy silnik o pojemności 471 cm3, mocy maksymalnej 47 KM i z solidnym momentem obrotowym, wynoszącym 43,4 Nm, odpowiedni dla posiadaczy prawa jazdy kategorii A2. Ta popularna i wytrzymała jednostka napędowa sprawdziła się już w serii CB(R)500 oraz w modelu CMX500 Rebel. Ustawienia komputera – unikalne dla CL500 – i krótkie przełożenie przekładni końcowej zapewniają świetne przyspieszenia w mieście, zarówno ze startu zatrzymanego, jak i podczas jazdy. Sześciobiegowa skrzynia biegów współpracuje ze sprzęgłem antyhoppingowym.

Honda CL500 2023

Honda CL500 2023 – nowy motocykl z nutą retro (fot. Honda)

Honda CL500 2023 – wyposażenie

Nowy CL500 otrzymał oświetlenie wykonane w technice LED i negatywowy wyświetlacz LCD, a także funkcję Emergency Stop Signal (ESS), która wykorzystuje tylne kierunkowskazy jako światła awaryjne przy nagłym, ostrym hamowaniu. Klienci mają do wyboru cztery atrakcyjne opcje malowania oraz szereg oryginalnych akcesoriów Hondy, gotowych do zamontowania, które pozwolą im podnieść walory praktyczne maszyny i zindywidualizować jej styl.

Honda CL500 2023

Honda CL500 2023 – nowy motocykl z nutą retro (fot. Honda)

Honda CL500 2023 – cena i galeria

Najnowszy motocykl Hondy jest już dostępny w polskich salonach japońskiej marki w cenie od 32 200 zł. Poniżej jeszcze galeria zdjęć tego modelu:

Source: Honda CL500 2023 – cena w Polsce, dane techniczne, opis modelu

Najnowsze telewizory Sony Bravia OLED z serii A8xL trafiły do sprzedaży

Spis treści

W jaki sposób spełnić marzenie jazdy wieloma hipersamochodami? W praktyce najprostszą drogą do jego realizacji jest rzeczywistość wirtualna, a dokładniej gry, takie jak np. seria Gran Turismo na konsolę Playstation 5, czy seria Forza Horizon na konsole Xbox. Konsolę trzeba jednak do czegoś podłączyć, nowe telewizory Sony z serii Bravia OLED zapewnią wysokiej jakości obraz.

Sony Bravia OLED A8xL 2023 – jakie modele pojawią się w sklepach?

Sony poinformowało o rozpoczęciu sprzedaży trzech modeli z serii Bravia OLED A8xL z oferty japońskiej marki na rok 2023. Są to modele Sony Bravia OLED A80L, Sony Bravia OLED A83L oraz Sony Bravia OLED A84L. W przypadku każdego z tych modeli wybierać możemy wersje z 55-calowym i 65-calowym ekranem.

Sony Bravia OLED A8xL 2023 – co wyróżnia tę serię?

Najnowsze telewizory Sony to telewizory OLED, co oznacza, że wyposażone są w matrycę OLED, zbudowaną z samoemisyjnych, organicznych elementów półprzewodnikowych. Przewaga tej technologii nad powszechnie stosowanymi matrycami LCD różnych typów wynika z faktu, że tego typu panele nie wymagają odrębnej warstwy emitującej podświetlenie niezbędne do powstania obrazu na ekranie, ale same elementy aktywne obrazu emitują światło. W praktyce oznacza to znacznie lepszy kontrast, niezwykle głęboką czerń i bardzo szerokie spektrum barw jakie mogą być wyświetlane na panelach OLED. Cała seria ma ekrany odświeżane z częstotliwością 120 Hz, co przydaje się szczególnie w dynamicznych grach, a „samochodówki” z pewnością do takich się zaliczają.

Sony Bravia OLED

Sony Bravia OLED A8xL 2023 – co nowego?

Sony chwali się, że wyposażyło nową serię w nowy układ obliczeniowy przetwarzający dane obrazu i dźwięku Cognitive Processor XR. Układ ten ma wbudowane algorytmu sztucznej inteligencji, które mają ponoć dopasowywać obraz do warunków otoczenia (np. jego jasności) i prezentować go tak, by był on najbardziej atrakcyjny dla ludzkich zmysłów. W nowej serii poprawiono też algorytmu upscalingu (zwiększania rozdzielczości z niższej do rozdzielczości 4K, jaką dysponują nowe telewizory), zwiększono jasność nowych paneli (o 10% w stosunku do ubiegłorocznej serii A8xK).

Sony Bravia OLED A8xL – telewizory z Google TV

Nowe telewizory Sony korzystają z systemu operacyjnego Google TV, następcy znanego Android TV. Oznacza to szeroki dostęp do wielu aplikacji z usługami strumieniowymi z filmami i muzyką z całego świata, a także prostą obsługę, z rozpoznawaniem głosu. Sony dokłada też do swoich telewizorów aplikację Bravia Core, która jest platformą strumieniową z filmami w bardzo wysokiej jakości 4K UHD i IMAX Enhanced z wielokanałowym dźwiękiem obiektowym Dolby Atmos.

Sony Bravia OLED A8xL – ułatwienia dla graczy

Nowe telewizory mają też w systemie dedykowane graczom ustawienia, obsługa standardu HDMI 2.1 oznacza też możliwość grania w 4K przy 120 klatkach na sekundę z obniżonym opóźnieniem (funkcja ALLM – Auto Low Latency Mode), zmienną częstotliwością odświeżania obrazu (VRR – Variable Refresh Rate) dostosowywaną automatycznie do szybkości z jaką podłączona konsola generuje świat gry. Sony podkreśla też, że nowy telewizor ma świetnie współpracować z konsolą PlayStation 5: Gry na PlayStation 5 prezentowane na nowych telewizorach mają zyskiwać nową jakość. Zapewniają ją unikatowe rozwiązania firmy Sony do optymalizacji jakości obrazu podczas grania i streamingu, takie jak Auto HDR Tone Mapping (automatyczne odwzorowywanie odcieni HDR) i Auto Genre Picture Mode (dostosowywanie trybu obrazu do gatunku).

Sony Bravia OLED A8xL – ile kosztują te telewizory?

Cała seria to telewizory klasy premium. Ceny startują od ok. 9500 zł za 55-calowy model Sony Bravia OLED A80L. Produkty są już dostępne w polskich sklepach z elektroniką użytkową i sprzętem RTV.

Source: Najnowsze telewizory Sony Bravia OLED z serii A8xL trafiły do sprzedaży

Bosch buduje w Polsce fabrykę za ponad mld złotych

Spis treści

W naszym kraju powstanie nowa fabryka Grupy Bosch. Zakład, który zostanie zbudowany w Dobromierzu na Dolnym Śląsku niedaleko Wałbrzycha, będzie produkować pompy ciepła. Wartość inwestycji to 1,2 mld zł.

Pompy ciepła – Bosch z kolejną fabryką w Polsce

Niemiecka marka już teraz produkuje w naszym kraju komponenty do układów hamulcowych, sprzęt AGD, osprzęt do elektronarzędzi, teraz do puli produktów wytwarzanych przez Polaków dołączą pompy ciepła, czyli urządzenia, na które popyt stale rośnie, ze względu na transformację energetyczną, której jesteśmy świadkami.

pompy ciepła

Pompy ciepła – kiedy rozpocznie się produkcja?

Pompy ciepła są jednym z kluczowych rozwiązań technologicznych umożliwiających transformację energetyczną Europy w oparciu o odnawialne źródła energii. Bosch postanowił zainwestować blisko 1,2 mld złotych do końca 2027 roku w nowy zakład produkcyjny pomp ciepła w Polsce. Rozpoczęcie prac budowlanych planowane jest na 2024 rok, a start produkcji na przełom 2025 i 2026 roku. Do 2027 roku w zakładzie ma powstać około 500 nowych miejsc pracy. Nowa lokalizacja Bosch na Dolnym Śląsku będzie produkować zewnętrzne i wewnętrzne jednostki pomp ciepła głównie na rynek europejski i dołączy do sieci produkcyjnej i wytwórczej firmy.

Bosch: popyt na pompy ciepła rośnie

Według firmy, zapotrzebowanie na pompy ciepła w Polsce rosło w ostatnich latach o kilkadziesiąt procent rok do roku, a w 2022 roku wzrost rynku w tym segmencie wyniósł 120 procent. Bosch przewiduje, że do 2025 roku cały europejski rynek pomp ciepła będzie rósł o około 20 proc. rocznie. W ciągu obecnej dekady w Unii Europejskiej ma zostać zainstalowanych dodatkowo 30 milionów pomp ciepła.

Już system grzewczy w samej budowanej fabryce będzie oparty na rozwiązaniach pomp ciepła produkowanych przez Bosch i będzie zasilany zieloną energią z OZE.

pompy ciepła

Skąd taka lokalizacja fabryki pomp ciepła?

Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez firmę, wybór Dobromierza wynika z dobrego położenia tej miejscowości na mapie Europy, dobrej infrastruktury transportowej, co ma wpływ na koszty logistyki, a finalnie na cenę gotowego produktu. Bosch zwrócił też uwagę na bliskość uznanych uczelni wyższych oraz instytutów badawczych zlokalizowanych we Wrocławiu zapewnia dostępność wysoko wykwalifikowanej kadry. Inwestycję Boscha skomentował też minister rozwoju i technologii Waldemar Buda:

Polska od lat przyciąga największe światowe firmy. Jesteśmy w czołówce krajów, w których najchętniej się inwestuje. I nic w tym dziwnego – mamy atrakcyjne położenie geograficzne, chłonny rynek, wysoko wykwalifikowanych pracowników, sieć uczelni, system zachęt skierowanych do inwestorów, a nasza gospodarka jest odporna na zaburzenia gospodarcze – wskazuje minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. – Cieszę się, że Bosch zdecydował się ponownie zainwestować w naszym kraju. I to w zakład produkujący pompy ciepła, które są jednym z kluczowych rozwiązań technologicznych umożliwiających transformację energetyczną Europy w oparciu o odnawialne źródła energii. Polska włączyła się w ten światowy zielony trend i dąży do przeprowadzenia szybkiej transformacji energetycznej w kierunku stworzenia miksu energetycznego opartego głównie o OZE. Rozwój technologii oraz zwiększenie dostępności pomp ciepła może być kluczowym elementem tego procesu.

Source: Bosch buduje w Polsce fabrykę za ponad mld złotych

Sekret Santorini – ktoś utknął Micrą na wąskiej drodze i uciekł

Turysta utknął Nissanem Micrą w uliczce na Santorini

Zdjęcie uwięzionej Micry pojawiło się na instagramowym profilu santorini.secrets. Rzeczywiście może stać się to jednym z sekretów wyspy, jak doszło do tego zdarzenia.

Wąskie uliczki, po których jakimś cudem jeżdżą lokalni mieszkańcy, to rzecz zupełnie normalna. Niedoświadczony kierowca, siedzący w wypożyczonym samochodzie, może mieć problem z prawidłową oceną tego, czy przejedzie, czy też nie. Może też przytrzeć prawy bok, którego nie widzi dokładnie.

Ale jak można przytrzeć także lewy bok? Nie widział, że obie strony zaczynają dotykać ściany? Może myślał, że Micra, niczym jakieś zwierzę, przeciśnie się przez zwężenie?

Co dalej stało się z zaklinowaną Micrą?

Tego nie wiemy. Auto stoi nierówno i jego prawa strona jest trochę podniesiona. Wnioskujemy, że kierowca chciał się przecisnąć na siłę, a może nawet z lekkiego rozpędu. Wyciągnięcie stamtąd Micry może nie być łatwe, a oba boki pojazdu będą mocno zniszczone.

Najbardziej bezczelny złodziej paliwa świata? Najpierw ukradł, a potem poprosił ofiary o pomoc w ucieczce

Sprawca zamieszania podobno porzucił pojazd i oddalił się na piechotę. Miał potem poinformować o zdarzeniu wypożyczalnię, ale nie wiemy jak zareagowali jej właściciele, ani jakim rachunkiem obciążyli upartego kierowcę.

Source: Sekret Santorini – ktoś utknął Micrą na wąskiej drodze i uciekł

Jerzy Stuhr dostanie większą karę za jazdę po alkoholu? Jest apelacja od wyroku

Jak został ukarany Stuhr?

Zgodnie z wyrokiem, jaki zapadł w marcu, Jerzy Stuhr został skazany na grzywnę w wysokości 12 tys. zł oraz 6 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Sąd orzekł też wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów na trzy lata.

Jakiej kary dla Jerzego Stuhra domaga się prokuratura?

Jak poinformowała PAP, wpłynęła do niej informacja z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie, zgodnie z którą krakowska prokuratura złożyła odwołanie od wspomnianego wyroku i domaga się znacznie surowszej kary dla Stuhra.

Zdaniem prokuratury, powinien zostać on ukarany grzywną w wysokości 45 tys. zł oraz na wpłatę 25 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Utrzymano natomiast trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów.

Wysokość poprzedniej kary została uzasadniona przez sędziego „średnim stopniem szkodliwości społecznej czynu” oraz na podstawie dochodów i majątku aktora (ma zarabiać 6000 zł miesięcznie). Brał także pod uwagę wiek oskarżonego. Obrona z kolei chciała 12 tys. zł grzywny oraz 5 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Co zrobił Jerzy Stuhr? Jak wyglądało potrącenie przez pijanego Stuhra motocyklisty?

Zdarzenie o którym mowa, miało miejsce w połowie października 2022 roku. Na jednej z krakowskich ulic, Stuhr potrącił prawidłowo poruszającego się mężczyznę na skuterze. Ten cudem nie upadł i ruszył za sprawcą. Zatrzymał go nieopodal, zsiadł z jednośladu, poinformował Stuhra o zajściu i wezwał go do zaprzestania ucieczki. Aktor wysłuchał poszkodowanego, po czym uciekł ponownie.

Dopiero za kolejnym razem, udało się go zatrzymać, a przybyła na miejsce policja stwierdziła, że Stuhr ma 0,7 promila alkoholu w wydychanym organizmie. Aktor zaprzeczał później, że próbował ucieczki.

Jego wersji zaprzeczyły jednak zeznania poszkodowanego, a przede wszystkim nagranie z kamery, którą mężczyzna miał na kasku.

Source: Jerzy Stuhr dostanie większą karę za jazdę po alkoholu? Jest apelacja od wyroku

Strajk stacji kontroli pojazdów – kwiecień 2023

Spis treści

Jeżeli mieszkacie w Warszawie i planowaliście wykonać obowiązkowe badania techniczne swojego samochodu w stacji kontroli pojazdów, to lepiej zrezygnujcie z tego pomysłu. Warszawskie SKP organizują protest, który odbędzie się w tym tygodniu. Kiedy dokładnie? Jak długo potrwa?

Strajk stacji kontroli pojazdów w Warszawie

Związek Dealerów Samochodów od kilkunastu miesięcy prowadzi działania zmierzające do aktualizacji opłat za badania techniczne. Niestety, reakcji władz nie ma żadnej. ZDS zwraca też uwagę, że stawki za badanie techniczne nie zmieniły się od 19 lat. Zarządcom i właścicielom warszawskich SKP skończyła się cierpliwość, zatem zorganizowano spotkanie, na którym zapadła decyzja o zorganizowaniu protestu. Ten odbędzie się w bieżącym tygodniu, dokładnie w środę 26 kwietnia, ale zmiany odczujemy już dziś. Na czym ma polegać protest? Tego dnia (w środę) w całej Warszawie nie zostaną wykonane żadne badania techniczne. O problemie SKP wspominaliśmy już w naszym serwisie.

Protest stacji kontroli pojazdów – jaka jego forma?

W jaki sposób SKP zamierzają wykorzystać czas, w którym nie będą wykonywać badań technicznych? W dniu protestu pracownicy SKP będą informować kierowców dlaczego protestują, przygotowano materiały informacyjne dla kierowców (plakaty i ulotki; przykładowy plakat poniżej). Dodatkowo, żeby sprawdzić, czy skuteczny byłby protest polegający na przesyłaniu danych z trybu awaryjnego w tym samym czasie, przedsiębiorcy ustalili, żeby badania techniczne w dniach poprzedzających protest tj. 24 i 25 kwietnia (poniedziałek i wtorek) robić w trybie awaryjnym. Następnie wszyscy prześlą dane z trybu awaryjnego w środę 26 kwietnia 2023 roku o godz. 12.00.

strajk stacji kontroli pojazdów

Protest stacji kontroli pojazdów – nie tylko Warszawa

Marcin Barnkiewicz, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów komentuje: „Do Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów spływają także deklaracje o przystąpieniu do protestu z innych regionów kraju. Dodatkowo przedsiębiorcy zdecydowali, żeby w dniach poprzedzających protest tj. 24 i 25 kwietnia (poniedziałek i wtorek) przeprowadzić przegląd i konserwację łącza internetowego oraz sieci komputerowej. Z tego powodu w tych dniach badania techniczne trzeba będzie robić w trybie awaryjnym. Następnie wszyscy prześlą dane z trybu awaryjnego w środę 26 kwietnia o godz. 12.00. Będziemy informować kierowców, dlaczego protestujemy i dlaczego chcemy, żeby opłaty za badania zostały zwaloryzowane. A tak naprawdę to dostosowane do aktualnych realiów gospodarczych. Został przygotowany plakat oraz ulotka informacyjna dla kierowców. Polscy przedsiębiorcy, właściciele stacji kontroli pojazdów, w większości małe i średnie firmy, nie godzą się na to, żeby ich branża upadła.

Waloryzacja cen stacji kontroli pojazdów niewygodnym tematem?

W rok wyborów jakakolwiek podwyżka niezbyt dobrze wpływa na emocje potencjalnych wyborców. Nic dziwnego, że temat waloryzacji stawek SKP był przez władze od lat przesuwany na dalszy plan. Aktualnie wciąż obowiązują stawki za badania techniczne określone w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 2004 roku. Nie trzeba być wnikliwym obserwatorem rynku, by dostrzec, że przez te niemal 20 lat sytuacja się trochę zmieniła. Związek Dealerów Samochodów zwraca uwagę, że nie tylko wzrosły koszty prowadzenia jakiejkolwiek działalności, ale też zmieniły się same auta, które dziś wymagają innego podejścia podczas badań technicznych niż samochody badane te 19 lat temu.

Source: Strajk stacji kontroli pojazdów – kwiecień 2023

Jeden kierowca ma STOP, drugi ustąp pierwszeństwa – większość nie wie, kto pojedzie pierwszy

To jeden z tych dylematów, nad którym kierowcy raczej się nie zastanawiają, do momentu, kiedy znajdą się w takiej sytuacji i trzeba będzie szybko rozstrzygnąć problem. Ważniejszy jest znak STOP czy ustąp pierwszeństwa? Który z kierujących powinien pojechać jako pierwszy?

Znak A-7 „ustąp pierwszeństwa” – co oznacza?

To prawdopodobnie najważniejszy i najłatwiejszy do rozpoznania znak. Dla porządku przypomnijmy jednak, co mówi na jego temat rozporządzenie na temat znaków i sygnałów drogowych:

Znak A-7 „ustąp pierwszeństwa” ostrzega o skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem. Znak A-7 znajdujący się w obrębie skrzyżowania dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został umieszczony.

Widząc ten znak wiemy, że powinniśmy zwolnić i dokładnie rozejrzeć się, czy nie nadjeżdża inny pojazd, który ma wobec nas pierwszeństwo. Dopiero wtedy możemy kontynuować jazdę.

Znak B-20 „STOP” – co oznacza?

Widzimy znak STOP, więc się zatrzymujemy. To raczej logiczne. Ale na co jeszcze wpływa ten znak?

1. Znak B-20 „stop” oznacza:

– zakaz wjazdu na skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem;

– obowiązek ustąpienia pierwszeństwa kierującym poruszającym się tą drogą.

2. Zatrzymanie powinno nastąpić w wyznaczonym w tym celu miejscu, a w razie jego braku – w takim miejscu, w którym kierujący może upewnić się, że nie utrudni ruchu na drodze z pierwszeństwem.

3. Znak B-20 umieszczony w obrębie skrzyżowania dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został ustawiony

Jasno z tego wynika, że znak STOP wymaga ustąpienia innym pierwszeństwo. Wymusza również na nas zatrzymanie, bez względu na sytuację drogową. Nawet jeśli droga wkoło jest pusta, musimy się zatrzymać.

Pierwszy pojedzie kierowca ze znakiem „ustąp pierwszeństwa” czy „stop”?

Tak jak pisaliśmy wcześniej, znaki i sygnały drogowe, mają swoją hierarchię. Dla przypomnienia, wymieniamy od najważniejszego:

  • sygnały wydawane przez osobę kierującą ruchem
  • sygnalizacja świetlna
  • znaki drogowe
  • ogólne zasady ruchu drogowego

To jedna z tych zasad, którą trzeba mieć wrytą na pamięć. Kierowcy zwykle instynktownie właściwie dobierają ważniejszy sygnał, ale na drodze nie można kierować się intuicją, tylko przepisami ruchu drogowego.

Na tej liście nie ma, co bardzo ważne, rozróżnienia na znaki drogowe mniej lub bardziej ważne. Oznacza to, że wszystkie należy traktować równorzędnie. Dlatego ani znak „STOP”, ani „ustąp pierwszeństwa” nie jest ważniejszy. Kierowcy którzy mają je przed sobą, traktowani są na równi.

Jak więc rozwiązać dylemat z grafiki, umieszczonej na górze tekstu? To proste. Skoro obaj kierowcy są w sytuacji równorzędnej względem siebie, zastosowanie mają przepisy ogólne. Zgodnie z nimi, należy przepuścić kierowcę po prawej stronie. Pierwsze pojedzie zatem auto żółte, a dopiero po nim czerwone.

Source: Jeden kierowca ma STOP, drugi ustąp pierwszeństwa – większość nie wie, kto pojedzie pierwszy

Wymiana opon na wiosnę 2023 znacznie droższa! Ile zapłacisz u wulkanizatora?

Spis treści

Sezon na wymianę opon wystartował. Z analizy blisko 300 cenników wymiany opon na sezon wiosenny w warsztatach współpracujących z Dobrym Mechanikiem wynika, że ceny wciąż rosną. Koszt usługi zwiększył się średnio o 9% między czwartym kwartałem 2022 roku, a kwietniem 2023.

Wymiana opon – od czego zależy cena usługi?

Pomijając różnice pomiędzy poszczególnymi serwisami oponiarskimi, czynnikiem zawsze mającym wpływ na cenę usługi jest rozmiar opon i felg. Krótko mówiąc: im większa felga tym droższa wymiana opon. Z analiz cen na rynku wynika, że za każdy cal felgi powyżej 16” dopłacimy u wulkanizatora średnio 24 zł.

wymiana opon

Wymiana opon – ile zapłacisz?

Ceny wymiany opon w kwietniu 2023 w porównaniu z ostatnim kwartałem 2022 roku wzrosły średnio o 9%. Za wymianę opon na feldze aluminiowej do 16” zapłacimy średnio 143 zł, na feldze aluminiowej 17” będzie to 165 zł, przy 18” usługa kosztuje średnio 186 zł, a przy 19” będzie to już 211 zł. Największe koszty poniosą właściciele felg aluminiowych w rozmiarze 21” i większych – cena na sezon wiosenny 2023 to 264 zł. Podwyżka nie ominęła felg stalowych – koszt wymiany opony wyniesie 120 zł. Więcej za wymianę opon zapłacą posiadacze samochodów typu SUV, opon run flat oraz tych wyposażonych w czujniki ciśnienia. Dodatkowo płatną usługą jest przechowywanie opon u wulkanizatora.

Wymiana opon – szukamy oszczędności

Z danych Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO) wynika, że Polacy oszczędzają na nowych oponach. W ostatnim kwartale 2022 spadek zakupu opon do samochodów osobowych wyniósł 18%. Ceny usług w warsztatach wzrosły, bo wynika to z wzrostu kosztów stałych prowadzenia takiej działalności. Wszystko to powoduje, że właściciele aut coraz uważniej podejmują decyzje o wyborze warsztatu. Cena oczywiście ma znaczenie, ale coraz większą uwagę przykładamy do jakości, opinii o danym warsztacie, możliwości uzyskania wyceny przed wykonaniem usługi.

Source: Wymiana opon na wiosnę 2023 znacznie droższa! Ile zapłacisz u wulkanizatora?

Aukcje samochodowe – w USA to rynek wart 3,2 mld dolarów. A w Polsce?

Aukcje samochodowe najpopularniejsze są w USA. W 2022 r. wartość tego rynku wyniosła ok. 3,2 mld dolarów. A jak wygląda sytuacja w Polsce? Okazuje się, że aukcje również w naszym kraju nie są wykorzystywane wyłącznie przez handlarzy i kolekcjonerów. W Polsce to obecnie bardzo popularne źródło pojazdów dla firm, a także prosty sposób na bezpieczny zakup auta w uczciwej cenie przez każdego.

Aukcje samochodowe nie tylko dla firm

Model aukcyjny, choć ułatwia dostęp do zakupu używanych aut przez internet, w Polsce nie jest jeszcze popularny wśród klientów indywidualnych. Z reguły myślą oni, że aukcje to miejsce dla kolekcjonerów samochodów, którzy mają rozeznanie w atrakcyjności oferowanych modeli. Tymczasem w Polsce działają platformy aukcyjne, do których dostęp jest otwarty dla klientów indywidualnych.

Aukcje samochodowe – co warto zrobić przed licytacją?

Przy wyborze używanego auta najistotniejsze dla kupujących kryteria to stan techniczny i historia pojazdu. Żeby ułatwić ocenę kondycji samochodu osobom nieznającym się na motoryzacji warto wybrać platformę, na której każde wystawiane auto ma raport historii pojazdu i opinię niezależnego rzeczoznawcy o stanie technicznym, wraz z bogatą dokumentacją fotograficzną.

Raporty tego typu dają znacznie więcej informacji niż standardowy opis danych technicznych samochodu. Więcej nawet, niż potencjalny kupujący mógłby uzyskać samodzielnie oglądając auto. Zapoznając się z tymi wszystkimi danymi przez internet, można na spokojnie, bez presji ze strony sprzedającego, zdecydować czy oferta rzeczywiście jest sensowna.

W przeprowadzonym ostatnio w Polsce badaniu prawie 70 proc. ankietowanych oceniło pozytywnie koncept internetowej platformy aukcyjnej. Nie dziwi wobec tego, że na jednym tylko portalu aukcyjnym Polacy wydali w zeszłym roku na samochody używane ponad 260 mln zł.

Aukcje samochodowe to nie ogłoszenia

Tym, co odróżnia aukcję od ogłoszenia motoryzacyjnego, jest określony termin na składanie ofert. Zazwyczaj aukcje internetowe trwają około tygodnia, czasami do kilkunastu dni. Co więcej, sprzedawca musi określić realną, nie wygórowaną cenę sprzedaży, co wynika z tego, że nie można – w przeciwieństwie do portali ogłoszeniowych – wystawiać tego samego auta wiele razy (liczba aukcji jest z góry ściśle ograniczona, nawet do zaledwie dwóch prób). W przypadku serwisów ogłoszeniowych, żyjących z ogłoszeń, same serwisy są zainteresowane tym, by ogłoszeń było jak najwięcej, a te, które są, były wiele razy ponawiane, bo za każdą ponowną ofertę otrzymują zapłatę. W przypadku platform aukcyjnych wystawca również płaci, ale w istocie jest to zapłata za kompletną opinię rzeczoznawcy, co w zasadzie sprowadza się do tego, że sprzedawca nawet nie musi robić własnych zdjęć auta, które chce sprzedać. Kompletny raport o stanie auta przygotuje przedstawiciel platformy aukcyjnej. Warto przy tym pamiętać, że koszty rzeczoznawcy sprzedawca ponosi tylko, gdy faktycznie sprzeda dane auto, czyli zaakceptuje wylicytowaną kwotę.

Aukcje samochodowe – jakie koszty? Na czym zarabia platforma?

Na czym zarabia platforma aukcyjna? Na prowizji od aukcji, którą płaci kupujący. Kwota jest mu znana przed rozpoczęciem przez niego licytowania i zawsze stanowi wartość obliczaną zależnie od zaproponowanej przez niego ceny. Oczywiście płaci tylko zwycięzca aukcji, a nie wszyscy licytujący.

Co więcej, osoby, którym zależy na sprzedaży auta mogą skorzystać z tzw. gwarancji przybicia. Oznacza to, że w momencie wystawienia samochodu na aukcję, godzą się one na to, że auto trafi do zwycięzcy aukcji bez względu na ostatecznie zaproponowaną, najwyższą kwotę. Takie aukcje często rozgrzewają kupujących (kobiety mają w samochodowych zakupach chłodniejszą głowę), bo widząc taką aukcję są oni pewni, że wygrywając aukcję otrzymają auto za wylicytowaną kwotę. W przypadku aukcji bez gwarancji przybicia, sprzedawca ma ograniczony czas (np. dobę) na to, by zaakceptować wylicytowaną kwotę lub odrzucić ofertę. W przypadku odrzucenia sprzedawca musi pamiętać o tym, że nie może wielokrotnie ponawiać wystawiania tego samego auta.

W Polsce rynek aukcyjny dopiero się rozpędza, ale w samym 2022 roku na jednej tylko platformie (przeznaczonej dla firm) wylicytowano ponad 3 tys. pojazdów za kwotę ponad 260 mln zł.

Source: Aukcje samochodowe – w USA to rynek wart 3,2 mld dolarów. A w Polsce?

Na tych drogach spodziewaj się wzmożonych kontroli policyjnych. Dowiedz się dlaczego

Spis treści

Kontrole policyjne nigdy nie są przypadkowe. Gdzie można się ich spodziewać? Zgodnie z opublikowanym przez policję corocznym raportem o wypadkach drogowych, najwięcej zdarzeń (79%) w 2022 roku miało miejsce na drogach jednojezdniowych, dwukierunkowych. Na tych drogach zginęło też najwięcej osób (84,4% ogółu zabitych w wypadkach w 2022 roku) i zostało rannych. Czy współczynniki wypadków drogowych przekładają się na częstość kontroli drogowych na konkretnych odcinkach? Sprawdzono to.

Kontrole policyjne, a liczba wypadków

Do największej liczby wypadków doszło na DK94. Na drugim miejscu uplasowała się krajowa „siódemka”, na której w 2022 roku odnotowano również najwięcej ofiar śmiertelnych. Trzecie miejsce zajęła w tym zestawieniu DK91. Wśród „stosunkowo bezpiecznej” kategorii dróg, jakimi są autostrady, do największej liczby wypadków doszło na autostradzie A4. Na tej autostradzie było też najwięcej ofiar śmiertelnych i rannych. Eksperci z Telematics Technologies (m.in. dostawca nawigacji NaviExpert i dostawca danych, z których korzystają m.in. floty samochodowe czy firmy ubezpieczeniowe) postanowili sprawdzić, w jakim stopniu wysoki współczynnik wypadków drogowych przekłada się na wzmożone kontrole policyjne.

Choć badania Telematics Technologies odnoszą się do raportu policyjnego, to firma przyjrzała się w nich wojewódzkim odcinkom poszczególnych dróg. Raport policyjny drogi oznaczone danym numerem traktuje jako całość. Przy analizie danych warto pamiętać także o tym, że w swoim zestawieniu dostawca nawigacji bazuje w dużej mierze na informacjach o wypadkach i kontrolach drogowych zgłaszanych przez kierowców korzystających aplikacji. Nie uwzględnia więc w nich skutków tychże zdarzeń – tak w odniesieniu do ofiar, jak i faktu czy o kolizji została poinformowana policja.

Kontrole policyjne – gdzie jest ich za dużo, a gdzie niedostatek względem liczby wypadków?

Zweryfikowaliśmy zeszłoroczne dane dotyczące udziału kontroli i wypadków na poszczególnych drogach pochodzące od użytkowników naszej aplikacji, a w dalszej kolejności przyjrzeliśmy się największym różnicom. Efektem końcowym naszych działań jest tzw. współczynnik racjonalności kontroli drogowych – mówi Katarzyna Przybylska z Telematics Technologies. I dodaje: – Odcinki, które mimo zakwalifikowania jako wypadkowe są stosunkowo rzadko kontrolowane przez służby oznaczyliśmy na mapie kolorem czerwonym i pomarańczowym. Te z kolei, które pomimo niższego wskaźnika wypadków są częściej kontrolowane przez policję zostały zwizualizowane kolorem niebieskim. Co ważne – mapa nie prezentuje odcinków na których udział kontroli do wypadków jest proporcjonalny.

kontrole policyjne, a wypadki

Mapa ilustrująca współczynnik kontroli policyjnych względem wypadków (źr. NaviExpert)

Najbardziej wypadkowe drogi, a kontrole policyjne – co pokazują dane?

Zacznijmy od drogi krajowej nr 94. W raporcie policji uplasowała się ona na pierwszym miejscu zestawienia najbardziej wypadkowych dróg krajowych. Jest ona często traktowana przez kierowców jako alternatywa dla autostrady A4. Według danych pochodzących od użytkowników NaviExpert, to dosyć mocno kontrolowana droga. W szczególności na odcinkach małopolskim, śląskim i dolnośląskim. Z danych dostawcy nawigacji nie wynika – by którykolwiek z jej odcinków był przez funkcjonariuszy zaniedbywany jeśli chodzi o kontrole policyjne. Wydaje się, że jest wręcz przeciwnie.

Na drugim miejscu zestawienia policji znajduje się DK nr 7 (razem z jej odcinkami ekspresowymi S7). Dane telematyczne wskazują, że odcinkami tej drogi, które można zakwalifikować do kategorii “dużo wypadków, mniej kontroli” są w szczególności fragmenty S7 w województwach: warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim i pomorskim, a także niemający statusu ekspresówki fragment DK7 w województwie mazowieckim. Na drugim końcu skali, czyli w kategorii “dużo kontroli, mniej wypadków” znalazły się natomiast małopolski odcinek DK7 oraz mazowiecki odcinek S7.

Droga krajowa 91, biegnąca równolegle do autostrady A1, uplasowała się na trzeciej pozycji wśród dróg krajowych, na których najczęściej dochodzi do wypadków. Rok wcześniej zajmowała drugą pozycję. I to najpewniej sprawiło, że w danych dostawcy nawigacji widać wskaźnik wysokiej proporcjonalności kontroli drogowych w stosunku do zgłaszanych wypadków. Na mapie przedstawiającej dysproporcje między liczbą zgłaszanych kontroli i wypadków tej drogi więc nie zobaczymy – poza niebieskim fragmentem w województwie kujawsko-pomorskim.

A jak wygląda sytuacja na autostradzie A4? Mimo pierwszego miejsca w zestawieniu najbardziej wypadkowych autostrad w Polsce udział kontroli drogowych do wypadków wydaje się niższy niż powinien. Dotyczy to w szczególności odcinka dolnośląskiego, małopolskiego, opolskiego i podkarpackiego. Wyjątkiem jest odcinek śląski – posiadający wysoki udział kontroli drogowych względem wypadków.

Kontrole policyjne – na tych drogach pojawiają się zbyt rzadko?

Analizując zgromadzone dane, specjaliści z Telematics Technologies odkryli szereg dróg ekspresowych i odcinków autostrad, które – pomimo częstych zgłoszeń wypadków wydają się niewystarczająco monitorowane przez policję. Pierwsza dziesiątka to tylko drogi tego typu. Najwyżej w zestawieniu klasyfikują się mazowieckie odcinki S8 i A2 oraz łódzki i śląski odcinek A1. Niekorzystnie wypada także kujawsko-pomorski odcinek tej samej autostrady, łódzka S8 czy mazowiecka S2 i S17. Zestawienie zamyka najbardziej wypadkowa wśród autostrad według zeszłorocznego raportu policji – A4 (woj. dolnośląskie).

kontrole drogowe - na tych drogach są zbyt rzadkie

Na tych trasach kontroli drogowych jest mało względem liczby zgłoszonych wypadków i kolizji (źr. NaviExpert)

Częste kontrole policyjne oznaczają mniej wypadków?

Odwrotną sytuację – wedle danych zgłaszanych przez kierowców korzystających z systemu NaviExpert – czyli nieproporcjonalnie dużo kontroli w stosunku do wypadków zaobserwowaliśmy m.in. na małopolskim odcinku DK7, śląskim fragmencie krajowej “jedynki”, drodze krajowej nr 14 w województwie łódzkim, mazowieckiej S7, podlaskiej S8 czy kujawsko- pomorskiej S10. Kluczowe pozostaje pytanie: czy mniejsza liczba wypadków jest efektem dużej liczby kontroli, czy może policja decyduje się na kontrole na tych trasach z innych powodów?

kontrole drogowe

Na tych drogach kontroli było zauważalnie dużo względem liczby wypadków (źr. NaviExpert)

Na większości dróg kontrole policyjne prowadzone są racjonalnie

Przedstawiane przez specjalistów z Telematics Technologies dane to zaledwie 26% analizowanych przypadków. – Na 74% dróg krajowych i autostrad obserwujemy racjonalny udział kontroli w stosunku do wypadków – mówi Przybylska.

Współczynnik racjonalności kontroli drogowych obliczono na podstawie różnicy udziałów kontroli drogowych i wypadków, które miały miejsce na określonym odcinku drogi w stosunku do całego kraju. Zwizualizowane na czerwono i pomarańczowo wartości ujemne pokazują miejsca, w których kontroli drogowych w stosunku do liczby wypadków jest za mało. Wartości dodatnie, oznaczone kolorem niebieskim, wskazują z kolei trasy, gdzie kontroli w stosunku do liczby wypadków nieproporcjonalnie dużo. Wartości oscylujące w okolicy zera, czyli białe, to miejsca, w których liczba kontroli jest odpowiednio dopasowana do liczby wypadków.

Source: Na tych drogach spodziewaj się wzmożonych kontroli policyjnych. Dowiedz się dlaczego

Carport – czyli wiata fotowoltaiczna już obowiązkowa na parkingach we Francji. Polska też się przymierza

Spis treści

Wiata fotowoltaiczna w Polsce jeszcze nie jest obowiązkiem na parkingach, ale Polska może pójść śladem Francji. Przypomnijmy, od początku tego roku we Francji obowiązują przepisy, które nakazują wyposażenie parkingów, które mają co najmniej 80 miejsc, w tzw. carporty, czyli wiaty fotowoltaiczne. Docelowo mają one zapewnić aż 11 GW mocy zainstalowanej w skali kraju. Dla uzmysłowienia sobie skali tego przedsięwzięcia, dzienne zapotrzebowanie całej Polski na energię elektryczną to 24-27 GW.

Wiata fotowoltaiczna na parkingach – rozwiązanie dla dużych powierzchniowo kompleksów

Budową takich instalacji interesują się polskie parki logistyczne. Wg Grzegorza Pióro z SPIE Building Solutions, parking na około 1-2 tys. samochodów, ma potencjał do produkcji słonecznej energii, która w 3/4 zaspokoi potrzeby danego zakładu. Ekspert zaznacza jednak, że na razie nie mówi się o obowiązku budowania wiat, ale zwraca uwagę, że mogą one stanowić korzyść dla dużych powierzchniowo zakładów zatrudniających wiele osób dojeżdżających do pracy samochodami. Wiata fotowoltaiczna produkuje przecież energię.

Wiata fotowoltaiczna – sposób na napędzenie elektromobilności

Odpowiednio zaprojektowana wiata fotowoltaiczna nad parkingiem na ok. 1 tys. samochodów będzie miała 1 MWp mocy zainstalowanej, co może zapewnić około 2/3 potrzeb energetycznych parku logistycznego. Będzie to nie tylko energia tania, ale także zielona, co ma niebagatelne znacznie w kontekście zmian klimatycznych oraz wizerunku firm. Wiaty mają jednak więcej zalet – instalacja umiejscowiona nad powierzchnią, która obecnie jest wybetonowana, nie zabierze przestrzeni zielonej jak instalacja gruntowa.

Ma to znaczenie w przypadku obiektów, gdzie nie ma rezerwy terenów czynnych biologicznie, a istniejące muszą pozostać niezabudowane zgodnie z pozwoleniami na budowę. Wiaty dodatkowo zabezpieczą samochody przed deszczem i śniegiem, a latem przed przegrzewaniem. Dodatkowo przy wiatach mogą być montowane stacje ładowania pojazdów elektrycznych, co przy drastycznym niedoborze stacji ładowania w Polsce jest istotnym argumentem – mówi Grzegorz Pióro. W Polsce na 100 km dróg przypada zaledwie jeden punkt ładowania, dla porównania – w Holandii ponad 64.

Wiata fotowoltaiczna - carport budowany we Francji

Carport o mocy 29 MW budowany przez Engie w zakładach Stellantis w Sochaux (fot. Engie)

Wiata fotowoltaiczna – czy to się opłaca?

Wg eksperta SPIE to nie są kosztowne konstrukcje. Opierają się na rozwiązaniach kratownicowych i nie są zazwyczaj droższe od zwykłej konstrukcji na gruncie. Czas zwrotu takiej inwestycji to około 6 lat przy obecnym koszcie energii. Wg danych GUS nośniki energii (prąd, gaz i opał) podrożały w styczniu aż o 10,4 proc. od grudnia (co ma związek ze zmianami stawek vat) i o 34 proc. rok do roku. Nośniki energii drożały w styczniu najszybciej z wszystkich kategorii produktów.

Co najmniej przez najbliższe 2-3 lata koszt energii z sieci nie spadnie, w dłuższej perspektywie też
raczej będzie wzrastał. Czas zwrotu inwestycji w wiatę fotowoltaiczną to dla naszej szerokości
geograficznej około 5-6 lat. Z 1 kWp mocy zainstalowanej otrzymuje się ok. 1000 kWh energii rocznie.
Wiaty to w Polsce nowe rozwiązanie, ale mają duży potencjał rozwoju. Konsultujemy z kolegami z
Francji różne możliwości adaptacji technologii w Polsce, pracujemy też z jednostkami naukowymi,
analizujemy kwestie legislacyjne i krajowe warunki przyłączeniowe. Przeprowadzamy liczne audyty i
projektujemy rozwiązania, które w ciągu kilku lat mają szansę zostać wdrożone na dużą skalę. Ze
strony inwestorów największe jest zainteresowanie modelem „zaprojektuj i wybuduj”
– ocenia
Grzegorz Pióro.

Wiata fotowoltaiczna – w Polsce trudniej niż we Francji

Oprócz zalet wiat fotowoltaicznych, w Polsce takie inwestycje są trudniejsze niż we Francji, głównie ze względu na polską infrastrukturę energetyczną. Ekspert zwraca uwagę, że polskie sieci są przygotowane do

jednostronnego przepływu mocy i operatorzy nie zawsze chcą odbierać nadwyżki energii
wyprodukowanej we własnych instalacjach parków logistycznych. W Polsce wiaty są też zazwyczaj
traktowane jak farmy OZE. Te muszą być wyposażane w zdalne systemy, które pozwalają wyłączać i
kontrolować produkcję energii, co podraża inwestycję. A przecież charakter użytkowania wiat PV jest
inny niż farm fotowoltaicznych, bo w założeniu mają produkować energię przede wszystkim na
potrzeby własne obiektu bez eksportu do sieci. Dosyć długi jest także czas realizacji procedury i
pozyskania wszystkich pozwoleń.

Source: Carport – czyli wiata fotowoltaiczna już obowiązkowa na parkingach we Francji. Polska też się przymierza

„Offroad Gwiazd 2023 – razem pokonamy przeszkody”. Rywalizacja w szczytnym celu

Doskonałe warunki offroadowe, podnoszący emocje oraz poziom adrenaliny lekki deszcz – w takich warunkach celebryci, gwiazdy, twórcy oraz aktorzy zmierzyli się z przeszkodami i testowali swoje umiejętności jazdy. Podczas wydarzenia „Offroad Gwiazd 2023 – razem pokonamy przeszkody” odbyła się rywalizacja, przeprowadzana pod okiem profesjonalnych instruktorów. Głównym celem akcji była edukacja w zakresie bezpiecznej jazdy poparta czynami – wsparciem poszkodowanej w wypadku samochodowym rodziny. 

Nasza redakcja została zaproszona na największy profesjonalny Offroad Park w Polsce – Poligon4x4 w Górze Kalwarii. Poligon robi niesamowite wrażenie, natomiast sam teren podzielony jest na trzy segmenty: 

  1. Tor prezentacyjno-treningowy, stworzony we współpracy z licencjonowanymi instruktorami, z myślą o testach i prezentacjach pojazdów. Składa się z 20 modułów, o łącznej długości około 1500 metrów. To tam odbyła się większość rywalizacji gwiazd w ramach eventu. 

Fot. Poligon 4×4

  1. Trasa Offroad, która znajduje się dookoła obiektu oraz w okolicznych lasach, a status jazd po niej jest uregulowany prawnie. W ramach trasy przewidziane są trzy Strefy Freeride, które sprawiają, że 4km to minimalna odległość, którą możemy pokonać (max 7 km). Strefy różnią się od siebie poziomem trudności oraz nawierzchnią. Różnorodność trasy pozwala na przejazd zarówno SUVami, Crossoverami, jak i autami terenowymi. 
  1. Tor Quadowy, składający się z trzech nitek, które różnią się od siebie długością oraz poziomem zaawansowania. Nitka pierwsza zwana jest też nitką szkoleniową i jest sugerowana jako pierwszy etap jazdy po Torze Quadowym. Druga i trzecia nitka to konfiguracje bardziej zaawansowane. Sam Tor Quadowy otoczony jest przez Trasę Techniczną, która pozwala na szybkie i łatwe dotarcie do problemu technicznego czy wypadku. 

Rywalizacja w szczytnym celu 

Podczas rywalizacji „Offroad Gwiazd 2023”, uczestnicy musieli pokonać wiele przeszkód wymagających przemyślanej i bezpiecznej jazdy oraz w bezpiecznych warunkach sprawdzić swoje umiejętności jazdy w stanie nietrzeźwości, które imitowały tzw. alkogogle.  

Fot. Poligon 4×4

W evencie „Offroad Gwiazd 2023”, rywalizowały takie gwiazdy jak: Monika Richardson, Przemysław Saleta, Anna Lucińska, Marta Mandaryna Wiśniewska, Iwona Węgrowska, Piotr Mróz, Agnieszka Wrona, Rafał Jonkisz, Milena Rostkowska – Galant, Agnieszka Wasilewska, Karolina Motylewska, Eliza Gwiazda, Weronika Korol, Agata Sasinowska, Dariusz Pick, Kinga Zawodnik czy Martyna Rokita. 

Walka o wspólne dobro pozwoliła zebrać środki dla rodziny Kaczmarczyków, której członkowie zostali mocno poszkodowani w wypadku samochodowym. Podczas imprezy zachęcano do wpłat, a anonimowy darczyńca wpłacił na konto zbiórki aż 29 000 zł. Oczywiście każdy z naszych czytelników również może przekazać swoją cegiełkę i wesprzeć rodzinę, wpłacając datek: https://www.siepomaga.pl/rodzina-kaczmarczyk  

Fot. Kamila Nawotnik

Przede wszystkim, dobrze spędzony czas 

Celebryci biorący udział w „Offroad Gwiazd 2023”, nie kryli swojego podekscytowania połączeniem szczytnej idei z niecodzienną formą rozrywki.  

Bardzo mi się podobało, bo siedziałam jako pilot, więc nie musiałam tego wszystkiego wykonywać. Ale ja kocham i uwielbiam takie miejsca. Cieszę się, że pada deszcz bo można się pobrudzić, a wiadomo, że wszyscy ludzie którzy są brudni, są szczęśliwi – mówi Mandaryna.

Wrażenia niesamowite, na wszelki wypadek zamykałam oczy. Ale było cudnie! – powiedziała Monika Richardson. 

Fot. Poligon 4×4

Na koniec zaplanowano część edukacyjną, poprowadzoną przez Służby Ratownictwa Specjalistycznego. Uczestnicy eventu mogli na własne oczy zobaczyć, jak wygląda procedura pierwszej pomocy ofiarom wypadków samochodowych. Strażacy spektakularny sposób zaprezentowali gaszenie płonącego samochodu.  

Source: „Offroad Gwiazd 2023 – razem pokonamy przeszkody”. Rywalizacja w szczytnym celu

Masz drugi wlew pod klapką paliwa? Do niego też lej, bo nie odpalisz auta

Rosnący poziom komplikacji samochodów odczuwają wszyscy, ale szczególnie borykali się z tym zwolennicy diesli. Turbodoładowanie, skomplikowane układy wtryskowe, filtry cząstek stałych – te i inne elementy sprawiały, że silniki wysokoprężne stawały się coraz oszczędniejsze, bardziej dynamiczne oraz czystsze. Lecz również coraz bardziej problematyczne w eksploatacji.

Do czego służy drugi wlew pod klapką wlewu paliwa?

Najnowszym tego przykładem, jest drugi wlew pod klapką paliwa w dieslach. Dla odróżnienia znajduje się na nim niebieski korek z napisem AdBlue. Nie można go pomylić, ale nie można także o nim zapominać. Chociaż nie lejemy tam paliwa, bez niego auto nie pojedzie.

Co to jest AdBlue i SCR?

Właściciele francuskich diesli, doskonale wiedzą czym jest FAP, czyli tak zwany mokry filtr cząstek stałych. Znacznie łatwiej się go wypala, ponieważ odbywa się to przy niższej temperaturze, niż w przypadku DPF. Jest to możliwe, dzięki specjalnemu płynowi, który trzeba uzupełniać w serwisie.

Podobnie jest z SCR czyli katalizatorze, odpowiedzialnym za eliminowanie tlenków azotu ze spalin. To kolejne urządzenie, które znacząco wpływa na zmniejszanie zanieczyszczenia powietrza, ale wymaga do działania płynu AdBlue. To roztwór mocznika o stężeniu 32,5 procent, który doprowadza do rozbicia szkodliwe tlenki azotu, na azot oraz parę wodną.

Zmieniłeś już opony na letnie? Upewnij się, że na dobre, bo policja może ci wlepić 3000 zł mandatu

Co jaki czas trzeba uzupełniać AdBlue?

Jeśli macie samochód z SCR, to komputer pokładowy powinien informować was o tym, ile jeszcze możecie przejechać na posiadanej ilości AdBlue. Jego zbiorniki zwykle mają kilkanaście litrów, co zwykle wystarcza na przejechanie do 10 tys. km. Nie trzeba więc uzupełniać go co chwilę.

Jak dolać AdBlue do samochodu?

Płyn AdBlue najprościej uzupełnić na stacji paliw, korzystając z odpowiedniego dystrybutora. Alternatywnie można też kupić ten płyn w butelce, które znajdziemy także w niektórych sklepach.

Ta druga opcja jest polecana kierowcom, którzy mają SCR, ale pod klapką paliwa nie znajdą drugiego wlewu. Pierwsze samochody z tym katalizatorem miały często wlew ukryty gdzieś w bagażniku i w założeniu miał być on dolewany przez serwis. Można to zrobić też samemu, ale wcześniej trzeba koniecznie zajrzeć do instrukcji.

Co się stanie, gdy zabraknie AdBlue?

Silnik nie potrzebuje AdBlue do pracy, ale elektronika pokładowa czuwa nad tym, czy wszystkie systemy oczyszczania spalin działają prawidłowo. Jeśli zabraknie AdBlue, scenariusze są dwa, ale w obu będziecie mieli problem.

Bardziej optymistyczny zakłada przejście silnika na tryb awaryjny, więc będzie można jechać, ale powoli i najlepiej niedaleko. Druga opcja jest taka, że po zatrzymaniu, silnik nie uruchomi się ponownie i konieczne będzie wezwanie lawety.

Source: Masz drugi wlew pod klapką paliwa? Do niego też lej, bo nie odpalisz auta

Oto nowa Cupra Tavascan – nie przejdziesz obok tego auta obojętnie

Spis treści

Dziś w Berlinie oficjalnie zadebiutowała Cupra Tavascan, drugi w pełni elektryczny model hiszpańskiej marki i pierwszy SUV Coupé z takim napędem w portfolio Cupry. Auto wyraziste, dynamiczne, niebanalne, z pewnością może się podobać. Czy to najładniejszy SUV na platformie MEB? Co oferuje? Oto nasze notowane na gorąco spostrzeżenia prosto z Berlina!

Cupra Tavascan

Cupra Tavascan – wygląd nie pozostawia obojętnym

Cupra Tavascan wygląda niebanalne i na pewno będzie przykuwać wzrok na ulicach. Auto nie jest małe. Tavascan ma długość 4644 mm, szerokość 1861 mm, wysokość 1597 mm i rozstaw osi 2766 mm. Elektrycznego SUV-a coupé wyróżniają atletyczne, sportowe proporcje. Umieszczone z przodu, składające się z trzech trójkątów nowe światła LED (dodajmy, są to matrycowe LED-y) są znakiem rozpoznawczym nowego modelu. Do tego 21-calowe obręcze ze sportowymi oponami i kutymi felgami ze stopów lekkich (zależnie od wersji wyposażenia będą też rozmiary 19″ i 20″), charakterystyczne, miedziane wstawki, z których słynie hiszpańska marka. Logo marki Cupra jest podświetlane, bajer, ale jako całość jest naprawdę nieźle. Model Tavascan został zaprojektowany w Barcelonie, ale jego produkcja rozpocznie się w 2024 roku w najnowocześniejszych zakładach Grupy Volkswagena w Anhui w Chinach.

Cupra Tavascan – wnętrze pozbawione nudy, 15-calowy ekran i Sennheiser audio na pokładzie

Wnętrze wyróżnia charakterystyczna konsola centralna i wąskie otwory wentylacyjne, które są prawie niewidoczne, ale i tak wzrok pada automatycznie na bardzo duży, 15-calowy ekran multimediów w konsoli centralnej – to największy ekran jaki kiedykolwiek trafił do modelu tej marki. System inforozrywki wyposażono w nowy interfejs, ciekawostką jest również że Tavascana będzie można zamówić z 12-głośnikowym systemem audio opracowanym we współpracy z firmą Sennheiser. Przed oczami kierowcy również ekran, ale znacznie mniejszy; wirtualne tablice mają przekątną 5,3 cala, oprócz tego dostępny jest też head-up display z rozszerzoną rzeczywistością.

Model Cupra Tavascan będzie standardowo wyposażony w sportowe fotele kubełkowe. W późniejszym okresie dostępne będą również fotele kubełkowe CUP (czyli jeszcze bardziej sportowe, jakkolwiek to brzmi). Producent chwali się możliwością wyboru wielu materiałów tekstylnych pozyskanych w zrównoważony sposób (z poliestrem pochodzącym w 90% z recyklingu, lub z mikrofibry pochodzącej w 50% z recyklingu), dzięki czemu wnętrze samochodu może zyskać różne struktury. Wygląd dodatkowo może wzbogacić siatka paramet­ryczna 3D.

Cupra Tavascan – na początek dwie wersje napędu

Pierwszy całkowicie elektryczny SUV coupé marki będzie dostępny w dwóch wersjach mocy: wersja Endurance o mocy 210 kW (286 KM) i VZ o mocy 250 kW (340 KM). Wersja o wyższej mocy dysponuje dwusilnikowym napędem na wszystkie koła.

W najmocniejszej wersji Cupra Tavascan VZ, hiszpański SUV coupé na prąd dysponuje mocą aż 250 kW (340 KM), taki wariant napędzany jest przez dwa silniki elektryczne i ma napęd na wszystkie koła. Przy czym przewagę ma tutaj oś tylna, gdyż napędzający ją silnik ma moc 210 kW, przedni jest znacznie słabszy, ma 80 kW. Moment obrotowy na tylnej osi to aż 545 Nm, na przedniej dodatkowe 134 Nm. Tavascan jest wyposażony w adaptacyjne zawieszenie DCC Sport i progresywne wspomaganie układu kierowniczego. Wersja o niższej mocy ma napęd na tylną oś.

Kierowca ma do dyspozycji kilka trybów jazdy: Range (skupia się na maksymalizacji zasięgu), Comfort, Performance, CUPRA, Individual i Traction (ten ostatni dla wersji z napędem na wszystkie koła). Mocniejsza Cupra Tavascan VZ ma osiągać miejskie 50 km/h w czasie 2,4 sekundy, a 100 km/h po 5,6 sekundy.

Cupra Tavascan

Cupra Tavascan – zasięg i ładowanie

Nowy hiszpański SUV Coupé wyposażony jest w pakiet akumulatorów znany z pozostałych aut zbudowanych na platformie MEB. Pojemność użytkowa baterii to 77 kWh, co zdaniem producenta ma wystarczyć na ok. 550 km w wersji Endurance i ok. 517 km w mocniejszym Tavascan VZ (dane przedhomologacyjne, zgodne z procedurą WLTP).

Maksymalna moc ładowania jaką będzie w stanie przyjąć akumulator Tavascana to 135 kW. Wówczas w ciągu 7 minut można uzupełnić energię wystarczającą na 100 km zasięgu. Uzupełnienie energii od 10 do 80% ma potrwać pół godziny na ładowarce DC o odpowiednio dużej mocy. Akumulator umieszczono centralnie pomiędzy osiami, oznacza to równomierny rozkład masy pomiędzy osiami (49:51) i nisko położony środek ciężkości, co wpływa na stabilność auta.

Cupra Tavascan – bogaty pakiet asysty kierowcy

Nowa wersja Connected Travel Assist wspomaga działanie systemu, dzięki danym otrzymywanym z chmury, co jest przydatne zwłaszcza na słabo oznakowanych drogach. Dostępna jest również opcja asystenta zmiany pasa ruchu po włączeniu kierunkowskazu, a także zaawansowane funkcje parkowania, na przykład zdalne wspomaganie parkowania (RPA). Do tego na pokładzie mamy oczywiście predykcyjny tempomat (ACC) z funkcją dostosowania prędkości jazdy do znaków drogowych, topografii trasy i danych nawigacji, system rozpoznawania znaków drogowych, system monitorowania martwego pola z funkcją wspomagania wyjazdu z miejsca parkingowego, system Lane Assist wraz z asystentem zmiany pasa ruchu po włączeniu kierunkowskazu, sygnalizacja o zbliżającym się pojeździe w czasie wysiadania, system wykrywania zmęczenia kierowcy oraz kamera cofania (opcjonalnie również system obserwacji 360°). Dodatkowo, samochód wyposażono w zaawansowane funkcje bezpieczeństwa czynnego, takie jak Front Assist, z funkcją awaryjnego hamowania oraz funkcją ochrony pieszych i rowerzystów, czy Emergency Assist, który zatrzyma bezpiecznie auto w przypadku np. zasłabnięcia kierowcy, uruchomi oświetlenie awaryjne i wezwie pomoc.

Hiszpańska marka po raz kolejny udowodniła, że potrafi projektować samochody, które są „jakieś” i nie pozostawiają innych obojętnymi. Nie wiadomo jeszcze ile będzie kosztować Cupra Tavascan, ale biorąc pod uwagę całokształt trzeba raczej spodziewać się kwoty podobnej do tych, za jakie dziś można kupić takie modele jak np. VW ID.5 GTX 4Motion (od 278 790 zł brutto), czy Škoda Enyaq iV 80X MAXX (od 298 900 zł brutto).

Source: Oto nowa Cupra Tavascan – nie przejdziesz obok tego auta obojętnie

Bridgestone Turanza 6 i Autodrom Jastrząb – sprawdzaliśmy najnowszą oponę turystyczną klasy premium

Spis treści

Zostaliśmy zaproszeni na tor Autodrom Jastrząb pod Radomiem. Cel? Przetestowanie najnowszych opon Bridgestone Turanza 6. Już na wstępie wyjaśniam, że Turanza 6 to opona drogowa, turystyczna, a nie sportowa (do sportu Bridgestone oferuje serię Potenza, a także wyczynową Potenza Race), niemniej warunki torowe uzupełnione testem drogowym po trasach w okolicy toru Jastrząb pozwalają wysnuć konkretne wnioski.

Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Bridgestone Turanza 6 – co to za opona?

Nowa opona Bridgestone Turanza 6 to bezpośredni następca cenionej przez użytkowników poprzedniczki segmentu premium, czyli turystycznej opony letniej Bridgestone Turanza T005, która na rynku jest już od ok. 5 lat. Bridgestone uznało, że najwyższy czas na następcę. Zanim wsiedliśmy za testowe pojazdy, na koła których założono oczywiście nowe opony, najpierw krótka prezentacja, podczas której przedstawiciele producenta wyłożyli szczególne cechy nowej opony. Według Bridgestone, nowa Turanza 6 ma wyróżniać się najlepszymi w klasie osiągami na mokrej nawierzchni, mniejszymi oporami toczenia (co ma wpływ na zużycie paliwa lub prądu – tak, nowa opona jest dostosowana również do aut elektrycznych) oraz zwiększoną trwałością, która ma być nawet o 22 – 30% (zależnie od rozmiaru opony) wyższa w stosunku do i tak już wytrzymałej Turanzy T005.

Bridgestone Turanza 6 – co poprawiono?

W wewnętrznych testach Bridgestone zestawiających nową oponę z poprzednią generacją, Turanza 6 okazała się o 10% lepsza w hamowaniu na mokrej nawierzchni. Nowa opona uzyskała też co najmniej 22-procentowo wyższe przebiegi (w przypadku większych rozmiarów, nawet 30-procentowe) w stosunku do Turanzy T005. Obniżono opory toczenia o 4%, a hałas towarzyszący toczeniu się tej opony na drodze ma być niższy o ok. 2 dB.

Bridgestone Turanza 6 – jak w zestawieniu z konkurencją?

Stwierdzenie „najlepsze w swojej klasie osiągi na mokrej nawierzchni” to nie myślenie życzeniowe producenta, lecz teza wynikająca z testów przeprowadzonych w 2022 roku przez TÜV SÜD na zlecenie Bridgestone w zakładach ATPPapenburg (Niemcy) i Bridgestone EUPG (Włochy). Testy przeprowadzono na mokrej nawierzchni z wykorzystaniem modeli BMW 520i i BMW 530d na oponach w rozmiarze 245/45 R18 100Y XL. Opony Turanza 6 zestawiono z konkurentami klasy premium: Continental Premium Contact 6, Michelin Primacy 4+ oraz Pirelli Cinturato P7 (P7C2). W większości testów nowe opony Bridgestone Turanza 6 okazały się lepsze od produktów konkurencji.

Bridgestone Turanza 6

Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Bridgestone Turanza 6 – a jak w praktyce?

Nowe opony mieliśmy okazję sprawdzić za kierownicą aut klasy premium: szybkiego Mercedesa-AMG CLA 45s, a także bardziej cywilnych modeli BMW serii 5, 7 i 3 z łagodniejszymi jednostkami napędowymi. W planie była zarówno jazda przez kurtyny wodne, najazd na płyty poślizgowe wraz z zakrętem, rondo o trzech różnych promieniach, również z płytą poślizgową, próby hamowania na mokrym (zarówno mokrym asfalcie, jak i płycie poślizgowej), najazd połową auta w głęboką kałużę, omijanie przeszkody na mokrej nawierzchni, czy próba z szarpakiem – oczywiście również na mokrej nawierzchni. Oprócz tego odbyły się próby drogowe, jazda po normalnych drogach publicznych, zarówno wysokiej klasy (droga ekspresowa) jak i przez gminne, nienajlepszej jakości drogi w okolicy toru Jastrząb. Wnioski?

Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Fragment toru Jastrząb z szeroką płytą poślizgową, na której testowaliśmy opony Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Bridgestone Turanza 6 – wrażenia z jazdy

Nowa opona Turanza 6 to opona turystyczna, trzeba pamiętać, że takim oponom stawiane są inne wymagania niż w przypadku opon sportowych, torowych czy wyczynowych. Takie opony zakładamy na tysiące kilometrów, oczekujemy by było cicho i bezpiecznie. Czy Turanza 6 te oczekiwania spełnia? Z nawiązką. Podczas prób na trzech mokrych okręgach, opona bardzo dobrze trzyma auto w ryzach. Co ważne, w przeciwieństwie do wielu opon stricte sportowych, Turanza 6 nie działa zerojedynkowo (w sensie: świetny grip, ale jak kierowca przesadzi, to musi się wspiąć na wyżyny umiejętności). Ta opona jest bardzo komunikatywna, a przy tym bardzo skutecznie trzyma tor jazdy na mokrej nawierzchni. Podczas zakrętu na płycie poślizgowej (której celem jest wywołanie poślizgu, co pozwala sprawdzić reakcję opony w poślizgu przy mniejszych prędkościach niż na normalnym, mokrym asfalcie), opona daje kierowcy czytelne informacje, że przyczepność jest na granicy, dzięki czemu możemy zareagować nawet wcześniej, niż uaktywnią się wbudowane w dane auto systemy kontroli trakcji. To bardzo zwiększa poczucie bezpieczeństwa także w trakcie bardziej dynamicznej jazdy. Pamiętajmy, że najprostszych sposobem wyjścia z zaczynającej się podsterowności jest po prostu odjęcie gazu, żadnych gwałtownych manewrów kierownicą!

To co jednak szczególnie imponowało w przypadku Turanzy 6, to ponadprzeciętna zdolność odprowadzania wody spod kół. Najazd na mokrą i dość głęboką (tak mniej więcej sięgającą do kostek) kałużę połową auta w zakręcie, czy jazda po okręgu w głębokiej kałuży nie robiły na aucie „obutym” w nowe gumy Bridgestone’a szczególnego wrażenia. Auto ani nie wpadało w poślizg, ani nie przesuwało się po torze jazdy w kierunku oddziaływania siły odśrodkowej po okręgu lub w zakręcie. Dla kierowcy najbardziej istotne jest to, że po minięciu „głębokiej wody” wciąż znajdujesz się na właściwym torze jazdy i to w zakręcie.

Podczas spokojnej jazdy drogami publicznymi bardziej słychać powietrze opływające nadwozie aut niż samą oponę, co w przypadku gumy opracowanej pod kątem bardzo wysokiej odporności na aquaplannin (zarówno wzdłużny jak i poprzeczny) również jest dużą zaletą. Siłą nowej opony jest również skuteczność hamowania na mokrej nawierzchni. To o tyle istotne, że decyduje o tym, że w sytuacji awaryjnej, możemy wyjść z niej bez szwanku. Chodzi o taką sytuację, która w przypadku taniej opony najprawdopodobniej zakończyła by się kolizją.

Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Testowy Mercedes-AMG CLA 45s z oponami Bridgestone Turanza 6 (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Bridgestone Turanza 6 – dostępność i ceny

Nowa opona Bridgestone Turanza 6 dostępna jest na rynku w rozmiarach od 17″ do 22″, co w zasadzie pokrywa zapotrzebowanie klientów posiadających auta segmentu premium. W przyszłym roku planowane jest jeszcze wprowadzenie najmniejszej opony pasującej na 16-calowe obręcze, ale i tak zapotrzebowanie na taki rozmiar w segmencie, do którego kierowany jest nowy produkt będzie najprawdopodobniej marginalne, mniejszych rozmiarów Turanzy 6 nie ma w planach. Ceny? Opona jest już dostępna w polskich sklepach, zatem sami możecie sprawdzić jakie stawki życzy sobie Wasz ulubiony sklep oponiarski. Ceny w jednym z popularnych sklepów online zaczynają się od 433 zł/sztukę, oczywiście zależą od rozmiaru. Np. popularny w wielu modelach rozmiar 205/45 R17 88 W XL znaleźliśmy za 572 zł/szt.

Source: Bridgestone Turanza 6 i Autodrom Jastrząb – sprawdzaliśmy najnowszą oponę turystyczną klasy premium

Nigdy nie kupuj w ten sposób auta przez internet. Ten pechowiec stracił tak 70 tys. zł

Chciał kupić auto przez internet, stracił 70 tys. zł

Do Komendy Powiatowej Policji w Ciechanowie, zgłosił się mieszkaniec Warszawy, który padł ofiarą oszusta. Okazuje się, że zainteresował się samochodem, wystawionym na jednym z portali ogłoszeniowych. Podczas rozmowy na komunikatorze, sprzedawca przesłał mu zdjęcia interesującego go pojazdu, dokumentów, a także swojego dowodu osobistego.

43-latek uznał, że wszystko jest w porządku i skontaktował się telefonicznie ze sprzedającym, aby ustalić szczegóły finalizacji zakupu. Te polegały na tym, że kupujący najpierw przelał 70 tys. zł, a potem udał się do warsztatu znajdującego się na terenie Niemiec (!), po odbiór samochodu. Na miejscu oczywiście nie było ani samochodu, ani sprzedającego.

Czterech złodziei chciało ukraść auto, lecz właściciel pokazał, co potrafi. Niewiele, ale wystarczyło

Jak nie dać się oszukać, kupując używany samochód?

Bohaterowi tej historii możemy współczuć, ale za grosz nie możemy go zrozumieć. Kupowanie samochodu używanego, szczególnie droższego, bez dokładnego sprawdzenia go w serwisie, to poważny błąd. Tym bardziej nie potrafimy sobie wyobrazić sytuacji, w której płacimy za auto z góry, chociaż nawet nie widzieliśmy go na oczy i znajduje się ono w innym kraju. Ciekawostka – sprzedaż na podstawie umowy ustnej jest możliwa, ale zdecydowanie niepolecana.

Jak zatem nie dać się oszukać kupując używany samochód? Absolutne minimum, to oględziny pojazdu, a jeśli nie mamy w tym doświadczenia, zabranie znajomego, który ma. Koniecznie trzeba odbyć też jazdę próbną, zwracając uwagę na niepokojące zachowanie pojazdu i dziwne dźwięki oraz sprawdzić działanie wszystkich elementów wyposażenia. Ważne jest także zweryfikowanie dokumentów w tym porównanie numeru VIN pojazdu z tym wbitym w dowodzie.

Dopiero wtedy, gdy wszystko będzie w porządku, możemy przystąpić do spisania umowy. Płacimy za auto na samym końcu – w banku, aby mieć potwierdzenie, że rzeczywiście zapłaciliśmy sprzedającemu ustaloną kwotę.

Source: Nigdy nie kupuj w ten sposób auta przez internet. Ten pechowiec stracił tak 70 tys. zł

Kara za brak OC 2023 – co możesz zrobić?

Spis treści

Kara za brak OC 2023? Liczba takich kar w ostatnich latach drastycznie wzrosła. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny nakłada coraz większą liczbę opłat karnych za brak ubezpieczenia OC, o czym świadczy chociażby fakt, że przychody UFG z tytułu takich opłat wyniosły w 2020r. 550 milionów złotych, a w 2021r. już 758 milionów złotych, co oznacza wzrost w ciągu roku aż o 37%.

Kara za brak OC 2023 – jaka jest jej wysokość?

Każdy właściciel pojazdu mechanicznego poruszającego się po drogach publicznych, powinien posiadać wykupione obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, czyli właśnie OC. Za brak takiego ubezpieczenia Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) może nałożyć na właściciela pojazdu karę pieniężną, której wysokość wynosi kilka tysięcy złotych rocznie. Ile dokładnie w 2023 roku? Jej kwota zależy od wysokości ustalanego odgórnie tzw. wynagrodzenia minimalnego, które w pierwszej połowie 2023 roku wynosi 3490 zł brutto. Przy czym wysokość tej kary uzależniona jest od okresu pozostawania bez ochrony ubezpieczeniowej w każdym roku kalendarzowym i wynosi obecnie dla samochodów osobowych:

  • 20% opłaty, tj. 1.396 zł – w przypadku gdy okres ten nie przekracza 3 dni
  • 50% opłaty, tj. 3.490 zł – w przypadku gdy okres ten nie przekracza 14 dni
  • 100% opłaty, tj. 6.980 zł – w przypadku gdy okres ten przekracza 14 dni.

Co istotne, opłata za brak OC może być nałożona za każdy rok kalendarzowy oddzielnie, a to niestety oznacza, że jeśli nasz samochód nie miał wykupionego ubezpieczenia OC np. przez 3 lata, to suma opłat karnych nałożonych przez UFG może wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych. Należy też mieć na uwadze, że wynagrodzenie minimalne sukcesywnie rośnie, więc z każdym rokiem wysokość opłat karnych nakładanych przez UFG będzie większa.

kara za brak OC

Kara za brak OC 2023 – brak OC może oznaczać długi do końca życia

Ubezpieczenie OC, to nie fanaberia prawna, tylko w zasadzie jedyna, skuteczna ochrona kierowcy, który spowodował wypadek, przed jego bankructwem. Eksperci z firm ubezpieczeniowych wskazują, że koszty odszkodowań, zależnie od sytuacji mogą wynosić kilkaset tysięcy złotych, a nawet przekraczać milion złotych. W przypadku braku OC sprawa musi zapłacić takie odszkodowanie z własnej kieszeni. Oczywiście mało kto ma takie pieniądze, więc odszkodowanie jest wypłacane przez UFG, ale zgodnie z zasadą regresu ubezpieczeniowego UFG zażąda spłaty od sprawcy, a dodatkowo obciąży go niemałymi kosztami postępowania regresowego. Jedno zdarzenie drogowe może dla nieubezpieczonego kierowcy oznaczać, że do końca życia nie wyjdzie już z długów.

Kara za brak OC 2023 – wielu liczy, że się uda

Wiele osób nie płaci OC, licząc na to, że nie zostaną zauważeni. To błąd i to na wielu poziomach. UFG jest bardzo zainteresowany, by kierowcy posiadali aktualne OC, więc otrzymał prawne przywileje nakładania opłat karnych za brak OC. Tymczasem wystarczy zwykła kontrola drogowa policji, by otrzymać karę. To nie policjanci ją nakładają, ale funkcjonariusze mają obowiązek zawiadomienia UFG o braku OC w kontrolowanym aucie. Należy mieć na uwadze, że w razie braku zapłaty kary, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny nie musi kierować sprawy do sądu, a jedynie sam wystawia tytuł egzekucyjny, na którego podstawie może od razu skierować sprawę do postępowania egzekucyjnego celem wyegzekwowania nałożonej opłaty.

kara za brak OC

Kara za brak OC 2023 – czasem trafia do niewłaściwej osoby

O nałożeniu opłaty karnej przez UFG właściciel samochodu dowiaduje się z pisma od UFG, w którym wzywa się go do przedstawienia dokumentów potwierdzających spełnienie obowiązku zawarcia ubezpieczenia OC pojazdu za dany okres, ewentualnie przedłożenie dokumentów potwierdzających nieistnienie takiego obowiązku (np. umowa sprzedaży pojazdu innej osobie). Eksperci z rynku ubezpieczeń zdradzają, że często zdarza się tak, że UFG opiera się na nieaktualnej dokumentacji i wysyła pismo dot. opłaty karnej do osoby, która nie jest już właścicielem auta. W takim przypadku powinniśmy wysłać do UFG odpowiednie dokumenty (umowę sprzedaży) wraz z pismem przewodnim, wyjaśniającym sytuację.

Kara za brak OC 2023 – czy można jej uniknąć?

Owszem, gdy kara została nałożona zasadnie (kierowca/właściciel pojazdu faktycznie nie opłacił OC) to istnieje możliwość zwrócenia się do UFG z wnioskiem o rozłożenie kary na raty, jej częściowe lub nawet całkowite umorzenie. Oczywiście wniosek taki musi być poparty stosowną argumentacją, związaną np. z ciężką sytuacją wnioskodawcy, poważną chorobą, itp. zdarzeniami, które np. wykluczają nie tylko podróżowanie autem, ale i rozporządzanie nim (np. sprzedaż). Wnioski tego typu są zawsze rozpatrywane indywidualnie zależnie od konkretnej sytuacji.

Source: Kara za brak OC 2023 – co możesz zrobić?

Kalle Rovanperä i Drift Masters European Championship na Narodowym

Spis treści

Szykuje się gratka dla fanów fińskiego kierowcy i miłośników motorsportu, którzy doceniają umiejętności Mistrza Świata WRC. Przy okazji przypomnijmy sobie jak Kalle zaczynał w Yarisie WRC:

Kalle Rovanperä – kiedy na Narodowym?

Finał Drift Masters European Championship 2023 zagości 15 i 16 września na PGE Narodowym. Organizator zapewnia, że będą to największe zawody w historii driftingu, a Warszawa w tych dniach ma stać się „globalną stolicą tego spektakularnego i najszybciej rozwijającego się motorsportu”.

Kalle Rovanperä – jaka konkurencja?

Oprócz Kallego Rovanpery, wystartuje 50 kierowców z 23 krajów (w tym dzikie karty z Japonii i USA). Wszyscy oni będą walczyć o nagrodę sezonu na specjalnie zaprojektowanym i wylanym z asfaltu torze, który po raz pierwszy w historii PGE Narodowego powstanie na płycie warszawskiego stadionu.

kalle rovanperä

Yaris WRC, to w tym samochodzie Kalle Rovanperä został mistrzem świata (zdjęcie ilustracyjne, przedstawia testy Yarisa WRC)

Kalle Rovanperä – mistrz świata WRC szykuje się na drift

Właśnie poznaliśmy ostatnią gwiazdę tego wydarzenia, która weźmie udział w rywalizacji najlepszych drifterów na świecie. Będzie to Kalle Rovanperä, obecny Mistrz Świata WRC. Kalle wystartuje w tegorocznym sezonie Drift Masters European Championship 2023, w tym w wielkim finale na PGE Narodowym. Cały sezon jak i runda finałowa zapowiadają się doprawdy pasjonująco!

Kalle Rovanperä i Drift Masters European Championship

Pierwszy raz w historii tak wielu utalentowanych i doświadczonych międzynarodowych kierowców driftingu stanie do walki na tak dużym obiekcie. Finałowy etap tegorocznego cyklu DMEC to driftingowe wydarzenie, na które fani motorsportu czekali od zawsze!

Drift Masters European Championship łączy w sobie finezję i wyjątkowe techniczne umiejętności najlepszych kierowców oraz potworną moc unikalnych samochodów, dostarczając w efekcie ogrom ekscytujących driftingowych akcji w jednym spektakularnym motoryzacyjnym wydarzeniu. Bilety na to wydarzenie można kupić za pośrednictwem platformy eBilet.pl

Source: Kalle Rovanperä i Drift Masters European Championship na Narodowym

F1 in Schools Poland – po raz pierwszy dla polskich uczniów

Spis treści

Po raz pierwszy odbędzie się polska edycja międzynarodowego konkursu pod patronatem Formuły 1: F1 in Schools Poland. To wydarzenie, które młodym ludziom, nastoletnim uczniom szkół, może dać szansę na karierę w światowym motorsporcie i w branży motoryzacyjnej. Poznajcie szczegóły.

W pierwszej edycji F1 in Schools Poland, międzynarodowego konkursu pod patronatem Formuły 1, 14 maja w Łodzi odbędą się Finały Krajowe, podczas których polscy uczniowie i uczennice w wieku 11-19 lat będą ścigać się stworzonymi przez swoje zespoły modelami bolidów F1. Już wcześniej na naszych łamach dawałyśmy świadectwo kreatywności młodych Polek i Polaków.

Czym jest F1 in Schools?

F1 in Schools Poland to pierwsza w historii polska edycja międzynarodowego konkursu F1 in Schools pod patronatem Formuły 1. Jest to też największy i najbardziej ekscytujący konkurs STEM (Science Technology Engineering Mathematics) na świecie. F1 in Schools istnieje od 20 lat w ponad 50 krajach. To wyjątkowa okazja dla młodzieży, aby odkryć swoją pasję zarówno w dyscyplinach inżynierskich jak i rozwinąć swoje talenty interpersonalne oraz sprawdzić się na arenie międzynarodowej.

Konkurs STEM jest wieloaspektowy obejmuje przedsiębiorczość, projektowanie, inżynierię, marketing i pracę zespołową. W ramach konkursu uczniowie z całego świata opracowują pomniejszony model bolidu F1 z oraz przygotowują kreatywne prezentacje swoich zespołów. Bolidy ścigają się na dwudziestokilkumetrowym torze osiągając prędkość około 75 km/h! Uczniowie rywalizują w skali regionalnej i krajowej, a najlepsze zespoły zdobywają przepustkę na światowe finały Aramco F1 in Schools. W 2023 roku Finały odbędą się we wrześniu w Singapurze.

F1 in Schools Poland – kto bierze udział?

Obecnie do udziału w finale przygotowują się 22 drużyny z całej Polski, w wieku 11-19 lat. W 11 drużynach znajduje się przynajmniej 1 dziewczyna. W 3 drużynach dziewczęta są liderkami całego zespołu. Najmłodsza uczestniczka w tym miesiącu skończyła 11 lat. W całym konkursie globalnie 40% wszystkich uczestników stanowią dziewczęta.

F1 in Schools łączy edukację i STEM ze światem sportu i szerzej pojętego przemysłu. Sprawia, że nauka staje się bardziej wciągająca, a dzięki wspierającemu, konkurencyjnemu środowisku – bardziej ekscytująca. Ten wspierany przez Formułę 1 globalny program jest sprawdzoną drogą do kariery w sportach motorowych i motoryzacji, a jego byli uczestnicy pracują w zespołach Formuły 1, u producentów silników, w agencjach sportowych i wielu innych firmach pokrewnych.

F1 in Schools

F1 in Schools Poland, to szansa dla młodych Polek i Polaków (fot. materiały prasowe)

F1 in Schools krok po kroku

Jak wygląda rywalizacja w F1 in Schools? Można ją podzielić na następujące etapy:

  • Założenie zespołu: każdy zespół liczy 3-6 osób a zadaniem członków jest, wymyśleć nazwę i zdecydować o rolach zawodowych; Kierownik zespołu, Inżynier produkcji, Inżynier projektu, Grafik i Kierownik zasobów. Zespoły tworzą tzw. Brand identity – własne logo, kolory przewodnie, wartości, którymi się kierują oraz cechy, którymi chcieliby się wyróżnić.
  • Promocja: wiele zespołów prowadzi własne kanały promocyjne: zakładają swoje strony lub profile na kanałach społecznościowych.
  • Projektowanie: przy użyciu oprogramowania 3D CAD (Computer Aided Design) zespoły projektują bolid F1 przyszłości zgodnie ze specyfikacjami określonymi przez Międzynarodowy Komitet Przepisów, tak jak w Formule 1. Kształt bolidu będzie decydował o czasie przejazdu.
  • Analiza: aerodynamika jest analizowana w wirtualnym tunelu aerodynamicznym przy użyciu oprogramowania do obliczania dynamiki płynów (CFD – Computational Fluid Dynamics). Jest to technologia używana przez inżynierów na całym świecie.
  • Wykonanie: Za pomocą specjalistycznej obrabiarki CNC modele bolidów są wykonywane w 3D z bloków materiału i dedykowanych części samochodowych takich jak osie i koła.
  • Pit Booth: Każda drużyna przygotowuje specjalne stoisko. Jest to okazja do pokazania projektu i tożsamości zespołu a także sponsorów i patronów.

F1 in Schools

Modele bolidów ścigają się na specjalnym torze (fot. materiały prasowe)

F1 in Schools Poland – jak wyglądają zawody?

Zawody: Tak jak w Formule 1, przygotowanie zespołu obejmuje nie tylko wyścig i
składa się z wielu elementów dotyczących pracy zespołu:

  • a. Scrutering: procedura sprawdzenia wymiarów bolidu pod kątem zgodności z
    regulaminem i poprawności rysunków technicznych (jeżeli zespół je
    przygotował)
  • b. Ocena techniczna: sędziowie oceniają 10-stronicowe protfolio techniczne
    zespołu rozmawiając o projekcie auta i podjętych decyzjach inżynierskich.
  • c. Ocena biznesowa: sędziowie oceniają 10-stronicowe portfolio biznesowe
    zespołu rozmawiając o pracy grupy, zarządzaniu, brand identity, współpracy z
    instytucjami i sponsorami.
  • d. Prezentacja: prezentacja przedstawiona przed jury. W trakcie 10-minut zespół
    opowiada o innowacjach jakie zastosowali w aucie, o współpracach jakie
    nawiązali i czym była dla nich przygoda z F1 in Schools.
  • e. Wyścig: Bolidy ścigają się na specjalnym 23 metrowym torze. Każdy bolid
    napędzany jest nabojem ze sprężonym powietrzem. Oceniany jest czas
    przejazdu i czas reakcji osoby uruchamiającej auto.

Polski finał odbędzie się 14 maja 2023 w Zatoce Sportu Politechniki Łódzkiej w Łodzi. Reprezentanci krajów rywalizują na finałach światowych, które co roku odbywają się w miejscach związanych z wyścigami Formuły 1: m.in. Singapur (link) , Abu Dhabi (link), Kuala Lumpur (link), Silverstone (link). Finały 2023 zaplanowane są na wrzesień 2023 w Singapurze.

Source: F1 in Schools Poland – po raz pierwszy dla polskich uczniów

Startuje Alpine Challenge – sportowe wyzwanie dla posiadaczy Alpine w Polsce

Spis treści

Alpine Challenge, co to za zawody? Alpine Pietrzak, główny dealer Alpine w Polsce, od początku swojej działalności oferuje dodatkowo swoim klientom różnego rodzaju wydarzenia, wyjazdy i szkolenia, daleko wychodząc poza standardową formułę sprzedaży samochodów. Dealer wyszedł z propozycją Pucharu dla właścicieli Alpine. – Nie chcemy być postrzegani tylko jako sprzedawca samochodów. Filozofią Grupy Pietrzak jest budowanie silnych i pozytywnych relacji z klientami. W ten sposób powstaje prawdziwa społeczność dookoła Alpine. Po sukcesach naszych innych eventowych projektów czas na prawdziwą dawkę adrenaliny. W 2023 startujemy z Pucharem Alpine Challenge – opowiada Mateusz Widuch, szef marketingu Alpine Pietrzak.

Alpine Challenge

Alpine Challenge – kiedy i gdzie?

19 maja na torze wyścigowym DTM Lausitzring w Niemczech wystartuje pierwszy sezon samochodowy Puchar Alpine Challenge (AC). Puchar dedykowany polskim właścicielom modelu A110 Alpine. Formułą zmagań będzie „time attack”, czyli walka z czasem na torze, a nie bezpośrednio z innym samochodem. Jest to bardzo bezpieczna forma motorsportowej rywalizacji pozwalająca na start każdemu, nawet mniej doświadczonemu kierowcy.

Jak wyjaśnia Karol Himber, koordynator AC – W pierwszym sezonie planujemy 5 Rund w aż 4 krajach. Odwiedzimy Niemcy, Słowację, Czechy oraz oczywiście Polskę. Puchar bazuje w większości na pełnowymiarowych torach wyścigowych – Silesia Ring, Brno, Most, Lausitzring, ale też krętym i wymagającym Autodromie Jastrząb. Łącznie nasi Zawodnicy pokonają blisko 1000 km torowych. To bardzo duża dawka emocji, rywalizacji oraz nauki prowadzenia zwinnej tylnonapędówki A110. Na koniec czeka nas jesienno-zimowa Gala Mistrzów Alpine Challenge w katowickiej La Squadra z dekoracją sezonu 2023.

Alpine Challenge

Alpine Challenge – zasady i punktacja

Każda runda to odrębne zawody, gdzie liczy się średnia 3 najlepszych czasów okrążenia toru uzyskanych podczas całego dnia. Punkty zebrane za wyniki w poszczególnych Rundach dają klasyfikację sezonową AC. Kierowcy podczas zawodów AC podzieleni są na 15-25 samochodowe grupy i jeżdżą po torze w pętli w ramach 15-20 minutowych sesji. Zawodnicy ruszają na sesję ustawieni w sektorach startowych odpowiadających pozycji jaką aktualnie zajmują w swojej grupie. Wyprzedzanie jest jak najbardziej dozwolone, zarówno na odcinkach prostych jak i zakrętach. Warto podkreślić, że Alpine Challenge oferuje własny profesjonalny pomiar czasu oparty o RFID z prezentacją wyników live w dedykowanej aplikacji na telefon komórkowy.

Alpine Challenge

Alpine Challenge – czy każdy kierowca Alpine może wystartować?

Zgodnie z wyjaśnieniami Karola Himbera, do startu w Alpine Challenge wystarczy sprawny technicznie samochód, oczywiście pod warunkiem, że jest to model Alpine A110. A co z różną mocą poszczególnych wariantów? Oto jak na to pytanie odpowiada Karol Himber: Klasyfikacja jest możliwie prosta. Dla wersji podstawowej A110 jest klasa Alpine 252, dla wersji A110 S, A110 GT, A110 R jest klasa Alpine 300. Klasy odpowiadają mocy startujących aut. Dopuszczamy jedynie samochody na oponach z homologacją drogową (E), także maksymalnie przyczepną oponą będzie semi-slick. Wszystko po to aby próg „wejścia” w Puchar był możliwie niski dla każdego chętnego bez konieczności specjalnych inwestycji w samochód.

Alpine Challenge – okazja do wypróbowania Alpine A110

Dla osób nie posiadających Alpine, ale chcących przetestować ten samochód na torze wyścigowym, Alpine Pietrzak przygotowało ofertę. Podczas każdej Rundy Alpine Challenge będzie możliwość odbycia jazd testowych modelem A110. Poniżej kalendarz Alpine Challenge 2023:

  • I Runda – 19 maja, Lausitzring (Niemcy)
  • II Runda – 2 czerwca, Słovakia Ring (Słowacja)
  • III Runda – 22 lipca, Silesia Ring (Polska)
  • IV Runda – 19 sierpnia, Brno (Czechy)
  • V Runda – 23 września, Tor Jastrząb (Polska)

Jeżeli jesteście właścicielami pięknego Alpine A110 i chcecie zmierzyć się z innymi, wystarczy zarejestrować się na oficjalnej witrynie zawodów Alpine Challenge.

Source: Startuje Alpine Challenge – sportowe wyzwanie dla posiadaczy Alpine w Polsce

Pomylił przejścia graniczne, stracił auto za prawie milion złotych

Straż Graniczna odzyskała Mercedesa za niecały milion złotych

Jak informuje Warmińsko-Mazurski Oddział Straży Granicznej, na przejście graniczne w Gronowie podjechał kampervan. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przejście jest zamknięte dla ruchu od 15 marca 2020 roku. Na miejscu znajdował się mimo to oddział pograniczników, którzy zainteresowali się przybyszem.

Siedzący za kierownicą Mercedesa Niemiec tłumaczył, że chciał wybrać się turystycznie do Kaliningradu, ale pomylił drogę do czynnego przejścia granicznego w Grzechotkach. Funkcjonariusze postanowili poddać go kontroli.

Okazało się, że kamper był kradziony

Szybko ustalono, że pojazd został zgłoszony jako ukradziony na terenie Niemiec. Dodajmy, że pojazd był to nie byle jaki – kamper zbudowany na Mercedesie Sprinterze został przystosowany do jazdy w trudnym terenie, co wywindowało jego wartość do ponad 900 tys. zł!

Czterech złodziei chciało ukraść auto, lecz właściciel pokazał, co potrafi. Niewiele, ale wystarczyło

Niedoszły turysta trafił więc, zamiast do Rosji, na komendę policji w Braniewie. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że tam przyzna się, że wcale nie chodziło o wycieczkę krajoznawczą. A na zamknięte przejście graniczne bynajmniej nie trafił przypadkiem.


Source: Pomylił przejścia graniczne, stracił auto za prawie milion złotych

Czy to najstarszy pirat drogowy w Polsce?

Spis treści

Policjanci siedleckiego Wydziału Ruchu Drogowego, wchodzący w skład mazowieckiej grupy Speed zatrzymali 81-latka, który w Pruszynie w obszarze zabudowanym jechał z prędkością 106 km/h.

Najstarszy pirat drogowy?

Takich statystyk się nie prowadzi, ale senior zatrzymany kilka dni temu na drodze wojewódzkiej 698 w Pruszynie miałby duże szanse na rekord w nieistniejącym rankingu na najstarszego pirata drogowego w Polsce. Owszem, po drogach poruszają się jeszcze starsze osoby prowadząc własne auta, ale zwykle seniorzy kojarzeni są ze spokojnym stylem jazdy, nie tym razem. Odsetek kierowców-seniorów może spaść, gdy w przyszłości wejdzie w życie wspominany już przez nas pomysł Komisji Europejskiej, by kierowcy-seniorzy mieli uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych (prawo jazdy) uzależnione od wyników badań.

Najstarszy pirat drogowy – wiek nie uchronił przed surową karą

Krewki 81-latek, który w terenie zabudowanym, prowadząc swoją Škodę, przekroczył dopuszczalną prędkość aż o 56 km/h (funkcjonariusze siedleckiej grupy Speed zmierzyli seniorowi prędkość 106 km/h). Policjanci oczywiście zatrzymali pojazd do kontroli. Za znaczne przekroczenie prędkości starszy pan został ukarany mandatem w wysokości 1500 zł oraz 13 punktami karnymi. Dodatkowo jego prawo jazdy zostało zatrzymane na 3 miesiące.

najstarszy pirat drogowy

Najstarszy pirat drogowy – czy seniorzy powodują wiele wypadków?

Wybryk siedleckiego seniora przypomina poruszany co jakiś czas temat bezpieczeństwa jazdy starszych kierowców. Jedni uważają że kierowcy-seniorzy jeżdżą bardzo bezpiecznie i bardzo ostrożnie, inni z kolei, że ze względu na wiek stwarzają zagrożenie dla siebie i innych. Uogólnienia są złe, ale gdy sięgniemy do policyjnych statystyk, które swego czasu szerzej omawialiśmy, okazuje się, że dane przemawiają na korzyść seniorów, który statystycznie powodują bardzo mało wypadków, znacznie mniej niż kierowcy z grupy wiekowej 18-24 lata.

Source: Czy to najstarszy pirat drogowy w Polsce?

Subaru BRZ znowu w Polsce, dane techniczne, wyposażenie, ceny

Spis treści

Subaru BRZ wraca na rynek polski po dziesięciu latach od pierwszego debiutu. Subaru Import Polska dostarczy pierwsze egzemplarze do polskiej sieci dealerskiej już w maju 2023 roku. Powrót tylnonapędowego, sportowego boksera to wiadomość, która z pewnością zainteresuje nie tylko fanów marki (do których należy Piotr Żyła), ale i fanów w ogóle sportowych samochodów.

Subaru BRZ – jakie wersje trafią do Polski?

Tylnonapędowy Subaru BRZ z silnikiem benzynowym w układzie bokser 2.4i o mocy 234KM występuje w dwóch wersjach: Sport, z manualną skrzynią biegów oraz Sport ES z automatyczną skrzynią biegów. Sport ES jest dodatkowo wyposażona w system wspomagania bezpieczeństwa EyeSight. Klienci w Polsce mają do wyboru pięć wariantów kolorystycznych, każda z wersji wyposażona jest w reflektory LED, 18-calowe felgi aluminiowe, spojlery boczne i tylny (raczej dość subtelny, nie jest to żadna „łabędzia szyja”)

Subaru BRZ

Subaru BRZ – osiągi

Te zależne są od wybranej wersji. Według danych producenta, szybsza jest odmiana z manualną skrzynią biegów. W tym wydaniu Subaru BRZ osiąga 100 km/h po 6,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 226 km/h. Deklarowane przez producenta średnie zużycie paliwa to 8,8 litra na każde 100 km. W przypadku wersji z automatyczną skrzynią biegów, deklarowane przyśpieszenie jest nieco słabsze i setkę BRZ z automatem uzyskuje po 6,9 sekundy, a prędkość maksymalna tej odmiany to 216 km/h. Deklarowane średnie zużycie paliwa pozostaje takie samo jak w odmianie z manualną skrzynią.

Subaru BRZ – bonus dla klientów

Importer wraz z powrotem modelu BRZ do naszego kraju zadeklarował, że każdy klient, który zdecyduje się na zakup nowego BRZ, w pakiecie otrzyma możliwość bezpłatnego uczestnictwa w dedykowanym szkoleniu doskonalenia techniki jazdy realizowanym przez Szkołę Jazdy Subaru. Jednocześnie Subaru Import Polska informuje, że liczba egzemplarzy BRZ jest ograniczona, nie podano dokładnej liczby.

Subaru BRZ

Subaru BRZ – ile kosztuje?

Wersja z manualem jest wyceniana na 42 900 euro przy deklarowanym przez importera kursie 4,6888 zł/euro, oznacza to kwotę 201 150 zł brutto. W przypadku odmiany z automatyczną skrzynią, cena to 45 900 euro, czyli po przeliczeniu według zadeklarowanego w oficjalnym cenniku na kwiecień kursu, to 215 216 zł brutto. Poniżej zobaczcie jeszcze jak Scott Speed (tak, ten zawodnik naprawdę się tak nazywa), profesjonalny kierowca wyścigowy ujeżdża najnowsze Subaru BRZ na kalifornijskim torze Thunderhill Raceway Park:

Source: Subaru BRZ znowu w Polsce, dane techniczne, wyposażenie, ceny

Jechała na hulajnodze pod prąd lewym pasem ekspresówki i uciekała przed policją

Kobieta jechała na hulajnodze pod prąd DTŚ

Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę, ale sprawa wypłynęła dopiero teraz. Gliwiccy policjanci otrzymali zgłoszenie na temat kobiety, która miała jechać Drogową Trasą Średnicową pod prąd na hulajnodze.

Wysłany na miejsce patrol zablokował jej drogę, ale kobieta porzuciła wtedy hulajnogę i próbował uciec policjantom, wbiegając na kolejne pasy ekspresówki. Funkcjonariusze zmuszeni byli obezwładnić ją, zapobiegając tragedii.

Okazało się, że kobieta na hulajnodze wcale nie chciała zginąć

Policyjna kontrola wykazała, że kobieta wcale nie była pijana. Co jeszcze dziwniejsze, wcale nie chciała zginąć. Jej samobójcza przejażdżka pod prąd drogi ekspresowej miała inne podłoże.

Otóż okazało się, że kobieta spóźniła się na ostatni pociąg do Bytomia. Wpadła więc na pomysł dojechania na miejsce za pomocą wypożyczonej hulajnogi. Sprawa jest teraz przedmiotem policyjnego dochodzenia. Nie podano, co może grozić 45-latce za narażanie własnego życia i powodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.

Source: Jechała na hulajnodze pod prąd lewym pasem ekspresówki i uciekała przed policją

Kradzież samochodu „na głośnik” – pomysłowość złodziei nie zna granic

Tajemnicza kradzież Toyoty RAV4

Wszystko zaczęło się niewinnie – Ian Tabor, specjalista od cyberbezpieczeństwa, kupił sobie Toyotę RAV4, która w kwietniu 2022 roku została skradziona. Przykre zdarzenie, ale kradzieże samochodów nie są niczym niezwykłym. Lecz podejrzane było to, że dwa dni wcześniej ktoś uszkodził zderzak w jego aucie i wyrwał reflektor. Niedługo później w identycznych okolicznościach jego sąsiad stracił Toyotę Land Cruiser. Coś było na rzeczy.

Tabor postanowił zbadać sprawę, razem ze swoim znajomym, który zajmuje się projektowaniem i programowaniem magistrali CAN w samochodach. To uniwersalne rozwiązanie pozwala na komunikowanie się ze sobą wszystkich podzespołów auta, bez konieczności osobnego łączenia każdego z każdym. Taka centralizacja upraszcza budowę całej elektroniki sterującej, ale może stanowić także ułatwienie dla osób mających nieuczciwe zamiary.

Na czym polega metoda kradzieży „na głośnik”

Długie śledztwo Tabora dało zaskakujące rezultaty. Okazało się, że jego samochód w momencie kradzieży wyrzucił serię błędów, które zapisały się w aplikacji MyToyota, z którą połączona była RAV4. Dalsze poszukiwania pozwoliły na rozwiązanie zagadki.

Na czarnym rynku można kupić za 5000 dolarów urządzenie, które korzystając z magistrali CAN, wprowadza do komputera samochodu fałszywe informacje. Jest to o tyle perfidne, że nie udaje ono oryginalnego kluczyka, tylko „oszukuje” system auta tak, żeby ten myślał, że wykrył właściwy kluczyk.

Jest to o tyle perfidne, że złodziej nie musi mieć dostępu do oryginalnego kluczyka, ponieważ nie duplikuje on lub nie wzmacnia jego sygnału, tylko wymusza na systemie odpowiednią reakcję. Najłatwiej do sieci CAN wpiąć się przez sterownik reflektora, co tłumaczy pozorny akt wandalizmu. Perfidne jest też to, że samo urządzenie jest niewielkie i mieści się w obudowie głośnika bluetooth. Dzięki temu jest poręczne, a w przypadku wpadki, złodziej może powiedzieć z niewinną miną, że nie ma przy sobie nic podejrzanego. Tylko głośnik.

Source: Kradzież samochodu „na głośnik” – pomysłowość złodziei nie zna granic

Najpierw trąbił na policjantów, a później stracił prawo jazdy

Spis treści

Kierowca Audi dał popis. Cała zarejestrowana przez policjantów sytuacja jest jak z pogranicza groteski i absurdu, ale życie zawsze pisze najciekawsze scenariusze. Czytając opis zdarzenia pewnie się uśmiechniecie, ale 45-letniemu kierowcy prowadzącemu auto z czterema pierścieniami raczej do śmiechu nie było.

Trąbił na policjantów – dlaczego?

Tego policyjna notatka niestety nie wyjaśnia. Być może głównie dlatego, że nie wiedzą tego sami policjanci, albo też zatrzymany przez nich kierowca nie podzielił się z nimi, co wywołało u niego taką nietypową reakcję. I żeby sprawę postawić jasno: tak, kierowca Audi stracił prawo jazdy, ale oczywiście nie za trąbienie na policjantów!

Trąbił na policjantów, więc zareagowali

Trąbił na policjantów, ale karę dostał za coś innego

Co właściwie się wydarzyło? Lepiej usiądźcie i odstawcie płyny. Funkcjonariusze z ciechanowskiej drogówki w minioną sobotę (15.04) zwrócili uwagę na kierowcę Audi. W czasie mijania patrolu, który mierzył prędkość kierowcom w rejonie przejścia dla pieszych, mężczyzna trąbił na policjantów, a następnie gwałtownie przyśpieszył. Jeżeli chciał tym wywołać jakąkolwiek reakcję policjantów, to mu się udało. Funkcjonariusze z Ciechanowa chwycili odpowiedni sprzęt i rozpoczęli pomiar prędkości odjeżdżającego pojazdu, który dość sprawnie (w końcu Audi) nabierał prędkości.

Okazało się, że kierowca Audi rozpędził się do 104 km/h. Ponieważ zagadkowe „strąbienie” policjantów nastąpiło na obszarze zabudowanym, zgodnie z obowiązującymi przepisami mężczyzna stracił prawo jazdy na 3 miesiące.

Trąbił na policjantów, skończy przed sądem

Z informacji udostępnionych przez Policję można wywnioskować, że funkcjonariusze odstąpili od ukarania kierowcy mandatem, ale bynajmniej nie uszło mu to lekceważące przepisy postępowanie płazem. I nie chodzi o trąbienie. Oprócz przekroczenia prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h (co, jak wiemy, skutkuje czasową utratą prawa jazdy) kierowca będzie odpowiadał przed sądem. 45-letni mieszkaniec Ciechanowa w sądzie będzie mógł złożyć wyjaśnienia w kwestii nie tylko przekroczenia prędkości, ale też stworzenia zagrożenia w rejonie przejścia dla pieszych oraz – a jakżeby inaczej – używania sygnałów dźwiękowych niezgodnie z przepisami. Doszło do tego jeszcze niestosowanie się do poleceń wydawanych przez policjanta w trakcie kontroli.

Source: Najpierw trąbił na policjantów, a później stracił prawo jazdy

Renault Clio 2023. Auto odmłodzone, nabrało charakteru. Dane techniczne, silniki, wyposażenie, galeria

Spis treści

Renault Clio to jeden z najpopularniejszych samochodów świata. Od momentu pojawienia się pierwszej generacji w 1990 roku na drogi trafiło blisko 16 milionów egzemplarzy tego modelu. Renault zaprezentowało właśnie najnowszą, odświeżoną wersję Renault Clio 2023. Wizualnie Clio upodobniono do najnowszych modeli (np. Renault Austral), co jeszcze zmieniono?

Renault Clio 2023

Renault Clio 2023 – popularny mieszczuch przeszedł lifting – galeria (fot. Renault)

Renault Clio 2023 – zyskał na elegancji

Clio najnowszej generacji od momentu debiutu uznawane jest za jedno z ładniej naszkicowanych aut segmentu B. Lifting zaordynowany przez włodarzy francuskiej marki wniósł do wyglądu tego modelu szczyptę elegancji. Przeprojektowany pas przedni, odmienny układ świateł i inne detale zmodyfikowanego nadwozia zauważalnie wyróżniają nowe Clio i dostosowują jego styl do trendu, który wyznaczyły większe modele francuskiej marki: nowy Austral oraz najnowszej generacji Renault Espace, który stał się SUV-em. Jednak Renault przekonuje, że to Clio jest pierwszym modelem Renault, w którym reflektory tworzą zupełnie nową identyfikację wizualną. Oczywiście w każdej wersji wyposażenia mamy tu LED-owe reflektory.

Zmieniono również tył samochodu. Aerodynamiczne wyloty powietrza poszerzają optycznie tył. Dolna część jest polakierowana na czarny mat w niższych poziomach wyposażenia, w wersji Techno – na czarny błyszczący kolor, a w wersji Esprit Alpine ma matowy kolor Szary Schiste. Zmodernizowane tylne światła mają przezroczyste klosze o kryształowym szlifie. Boczny wzór tylnych świateł również nawiązuje do nowego układu świateł z przodu.

Renault Clio 2023

Renault Clio 2023 – popularny mieszczuch przeszedł lifting – galeria (fot. Renault)

Nowe Clio jest dostępne w sześciu eleganckich kolorach nadwozia: Biel Alpejska, Czarny Etoilé, Szary Schiste, Niebieski Iron, Czerwony Flamme, Pomarańczowy Valencia oraz w nowym kolorze Szary Rafale. Ten ostatni wariant jest lakierem trójwarstwowym niemetalizowanym, który ponoć przy bliższym spojrzeniu wydaje się perłowy. Nowe Clio oferowane będzie z obręczami kół w rozmiarze do 17″. Do wyboru jest sześć wzorów w tym cztery ze stopów lekkich.

Wymiary względem poprzedniej wersji praktycznie nie uległy zmianie. Nowe Clio ma długość 4,053 mm przy szerokości 1988 mm i wysokości 1439 mm.

Renault Clio 2023

Renault Clio 2023 – popularny mieszczuch przeszedł lifting – galeria (fot. Renault)

Renault Clio 2023 – wnętrze z ekologicznych materiałów

We wnętrzu nowego Clio królują ekologiczne materiały. Na przykład w wersji Techno siedzenia, panele drzwiowe i deska rozdzielcza są pokryte ekologiczną tkaniną tencel, produkowaną przez austriacką firmę Lenzing. Zawiera ona 60% włókien otrzymywanych z masy celulozowej pochodzącej z bioźródeł. Na naturalną skórę, bez względu na poziom wyposażenia nowego Clio, nie ma co liczyć. Skóra jest passe. Bagażnik nowego Clio mieści pokaźne (jak na segment B) 391 litrów (wyjątkiem jest wersja E-Tech Full Hybrid, w której bateria zabiera część przestrzeni i wówczas dostępna pojemność to 301 litrów).

Renault Clio 2023

Renault Clio 2023 – popularny mieszczuch przeszedł lifting – galeria (fot. Renault)

Renault Clio 2023 – więcej cyfrowej techniki

Zespół zegarów i wskaźników Nowego Clio został zmodernizowany – jest wyposażony w nowy cyfrowy wyświetlacz bez obramowania o przekątnej od 7 do 10 cali, w zależności od wersji wyposażenia. Zależnie od kraju i wersji Nowe Clio może dysponować radioodbiornikiem z funkcjonalnością R&GO lub systemem multimedialnym Renault EASY LINK. System ten zapewnia bezprzewodową łączność Apple CarPlay i Android Auto bez względu na wersję (rozmiar ekranu pokładowego). Nie zabrakło również szerokiego zakresu systemów ADAS (wsparcia kierowcy), doposażone Clio zapewnia autonomię jazdy poziomu drugiego.

Renault Clio 2023

Renault Clio 2023 – popularny mieszczuch przeszedł lifting – galeria (fot. Renault)

Renault Clio 2023 – silniki

W nowym Clio 2023 będzie można wybrać zarówno silniki spalinowe, jak i układ dwupaliwowy (benzyna/LPG) oraz hybrydę (pełną, nie plug-in), Renault najbardziej promuje układ hybrydowy E-Tech Full Hybrid 145. Jest to hybryda szeregowo-równoległa z silnikiem spalinowym o mocy 69 kW i dwoma silnikami elektrycznymi (jeden z nich to wysokonapięciowy starter-generator o mocy 18 kW, drugi jest napędowym silnikiem elektrycznym o mocy 36 kW). Systemowa moc napędu to 145 KM, jest ona przekazywana na koła (przednią oś) za pośrednictwem bezsprzęgłowej, wielotrybowej skrzyni E-Tech. Energii jednostkom elektrycznym dostarcza akumulator trakcyjny o pojemności 1,2 kWh. Napęd jest tak zestrojony, że hybrydowe Clio zawsze rusza „na prądzie”, a deklarowany udział jednostki elektrycznej w ruchu miejskim ma sięgać nawet 80%, co nie powinno pozostać bez wpływu na zużycie paliwa.

Kolejnym silnikiem jest dwupaliwowa, turbodoładowana jednostka spalinowa TCe 100 o mocy 100 KM zasilana benzyną lub LPG. Przy obu pełnych zbiornikach pozwala to nowemu Clio pokonać dystans ponad 1000 km. Instalacja LPG jest tu fabryczna, zatem zintegrowana z elektroniką pojazdu, a nabywca ma pełną gwarancję na cały pojazd. Oprócz tego model ten będzie można wybrać z najsłabszym w gamie, 90-konnym, litrowym benzyniakiem TCe 90.

Renault Clio 2023

Renault Clio 2023 – popularny mieszczuch przeszedł lifting – galeria (fot. Renault)

Renault Clio 2023 – galeria

Tymczasem czekając na nowe Clio obejrzyjcie jak Kamila testuje Renault Megane R.S.:

Source: Renault Clio 2023. Auto odmłodzone, nabrało charakteru. Dane techniczne, silniki, wyposażenie, galeria

Porsche Cayenne 2023 zmodernizowane – zmiany, dane techniczne, ceny w Polsce, galeria

Spis treści

Porsche gruntownie zmodernizowało trzecią generację Cayenne. Zmiany wprowadzono w układzie napędowym, podwoziu, wzornictwie nadwozia i wnętrza oraz wyposażeniu. Zdaniem producenta daje to lepsze osiągi na drodze i w terenie, a także jeszcze więcej luksusu i komfortu na co dzień. Sprawdzamy co się zmieniło.

Porsche Cayenne 2023

Nowe Porsche Cayenne 2023 – lifting sportowego SUV-a (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – zmodernizowane silniki

W Europie nowe Cayenne debiutuje w trzech zmodernizowanych wersjach silnikowych. Gamę Porsche Cayenne 2023 otwiera zoptymalizowany 3,0-litrowy silnik V6 z turbodoładowaniem. Generuje on teraz moc 260 kW (353 KM) oraz 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego, czyli o 10 kW (13 KM) i o 50 Nm więcej niż wcześniej.

Kolejna jednostka to udoskonalony 4,0-litrowy silnik V8 biturbo opracowany przez Porsche zastępuje poprzednią jednostkę V6 w nowym Cayenne S. Z maksymalną mocą 349 KW (474 KM) i maksymalnym momentem obrotowym 600 Nm – to o 25 kW (34 KM) oraz o 50 Nm więcej niż w poprzedniku – zarówno w SUV-ie, jak i w Coupé pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 4,7 s. Prędkość maksymalna wynosi 273 km/h.

Porsche Cayenne 2023

Nowe Porsche Cayenne 2023 – lifting sportowego SUV-a (fot. Porsche)

Sześciocylindrowy motor stanowi również podstawę zespołu napędowego najnowszego Cayenne E-Hybrid. W połączeniu z nowym silnikiem elektrycznym, wzmocnionym o 30 kW – do 130 kW (176 KM), moc systemowa wzrasta do 346 kW (470 KM). Hybrydowe Porsche Cayenne 2023 ma również zwiększony akumulator trakcyjny. Jego pojemność wzrosła z 17,9 kWh do 25,9 kWh, w zależności od poziomu wyposażenia. Przy największej pojemności, zapewnia zasięg WLTP w trybie elektrycznym do 90 km. Nowa ładowarka pokładowa o mocy 11 kW skraca czas ładowania z odpowiedniego źródła prądu do mniej niż 2,5 h, i to pomimo zwiększonej pojemności akumulatora.

Poza UE topową wersją nowego Porsche Cayenne 2023 jest wariant Turbo GT zaprojektowany z myślą o maksymalnych osiągach na asfalcie. Występuje on wyłącznie jako Coupé. Moc 4,0-litrowego silnika V8 biturbo w tej wersji została zwiększona o 14 kW (19 KM), do 485 kW (659 KM). Cayenne Turbo GT przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,3 s i osiąga prędkość maksymalną 305 km/h.

Porsche Cayenne 2023

Nowe Porsche Cayenne 2023 – lifting sportowego SUV-a (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – przeprojektowane funkcje cyfrowe

W najnowszym Porsche Cayenne 2023 producent wprowadził zmienioną koncepcję sterowania i wyświetlania informacji. Cayenne 2023 otrzyma rozwiązania wprowadzone już wcześniej w modelu Taycan. Dostęp do często używanych funkcji znajduje się bezpośrednio na kierownicy lub tuż obok. Na przykład dźwignia umieszczona po lewej stronie za kierownicą dodatkowo służy do ustawień systemów wspomagających. Dźwignia automatycznej przekładni została zlokalizowana na desce rozdzielczej, co pozwoliło wygospodarować w nowej konsoli środkowej miejsce na schowki oraz duży panel sterowania klimatyzacją. Co ucieszy osoby preferujące tradycyjne podejście do ergonomii w motoryzacji, przełączniki klimatyzacji są mechaniczne. Dotykowy pozostał natomiast regulator głośności.

Przeprojektowany kokpit Cayenne obejmuje 12,6-calowy zestaw wskaźników w tak zwanej zakrzywionej, wolnostojącej formie. Jako opcja dostępny jest też wyświetlacz head-up. Standardowy centralny ekran Porsche Communication Management (PCM) o przekątnej 12,3 cala zapewnia dostęp do wszystkich istotnych funkcji. W systemie pokładowym dostępne są też natywne aplikacje, takie jak Spotify oraz Apple Music. Po raz pierwszy po stronie pasażera oferowany jest dodatkowy wyświetlacz o przekątnej 10,9 cala, który wzbogaca wrażenia z jazdy – może wyświetlać dane na temat osiągów, zapewniać osobny dostęp do elementów obsługi systemu informacyjno-rozrywkowego oraz, w zależności od rynku, umożliwiać strumieniowe przesyłanie treści wideo podczas podróży. Ekran ten jest pokryty specjalną folią, dzięki czemu treści prezentowane w trakcie jazdy pasażerowi nie rozpraszają kierowcy, bo są dla niego niewidoczne.

Porsche Cayenne 2023

Nowe Porsche Cayenne 2023 – lifting sportowego SUV-a (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – wyposażenie, ceny, dostępność

Standardowa specyfikacja Cayenne została poszerzona i obejmuje m.in. reflektory LED Matrix, zawieszenie Porsche Active Suspension Management, 20-calowe obręcze kół, wspomaganie parkowania z przodu i z tyłu wraz z kamerą cofania oraz schowek na smartfon z funkcją ładowania indukcyjnego z mocą do 15 W. W Polsce Porsche oferuje nowe Cayenne w cenie od 428 tys. zł (Coupé: od 448 tys. zł). Cena Cayenne E-Hybrid wynosi od 458 tys. zł (Coupé: od 473 tys. zł), a Cayenne S – od 529 tys. zł (Coupé: od 555 tys. zł). Nowe modele można już zamawiać, a dostawy rozpoczną się w lipcu 2023 r.

Porsche Cayenne 2023

Nowe Porsche Cayenne 2023 – lifting sportowego SUV-a (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – galeria

Jakie zmiany w wyglądzie nowego Cayenne 2023? Producent chwali się m.in. przeprojektowanym pasem przednim, możecie je sami ocenić na poniższych zdjęciach.

Czekając na nowe Cayenne, obejrzyjcie nasze wideo z testów Porsche Panamera Turbo S:

Source: Porsche Cayenne 2023 zmodernizowane – zmiany, dane techniczne, ceny w Polsce, galeria

Czterech złodziei chciało ukraść auto, lecz właściciel pokazał, co potrafi. Niewiele, ale wystarczyło

Czterech złodziei próbowało ukraść samochód

Nagranie z monitoringu pokazuje podjazd przed domem, na którym stoi czerwone Inifinit Q50. Nagle na podjazd wbiega podejrzany mężczyzna, otwiera drzwi samochodu i próbuje uruchomić silnik. Nie udaje mu się to i próbuje uciec, ale w tym momencie dopada go właściciel samochodu.

Rozpoczyna się szarpanina, a na pomoc złodziejowi przybiega jego kolega. Potem jeszcze jeden, aż dołącza do nich czwarty. Uciekli dopiero, gdy usłyszeli kobiecy głos, krzyczący, że dzwoni na policję. Złodzieje czmychnęli do swojego samochodu i odjechali. W ten sposób udało się uratować Infiniti, a jego właścicielowi, choć trafił do szpitala na badania, nic poważnego mu się nie stało.

Właściciel bohatersko uratował swój samochód? Tak, ale nie

Media obwołały mężczyznę bohaterem, ale popatrzmy raz jeszcze na nagranie. Złodziej wsiadł do samochodu, bo ten był otwarty. Bardzo rozsądnie ze strony właściciela. Przestępca prawdopodobnie sądził, że w środku mogły też zostać kluczyki – dlatego wcisnął hamulec i starter, aby sprawdzić, czy kluczyk znajduje się w zasięgu systemu bezkluczykowego. Silnik się nie uruchomił, więc złodziej próbował uciec.

Obstawiamy, że na tym zakończyłaby się cała sytuacja. Nadbiegł jednak właściciel i zaskoczył złodzieja, ale ten bez problemu powalił większego od siebie mężczyznę. Później zaś kilku przestępców uderzało i kopało właściciela auta, który kurczowo trzymał jednego z nich. Co tym osiągnął? Parę siniaków.

Mężczyzna odważnie zareagował, ale ani nie zapobiegł kradzieży auta (zapobiegł jej brak kluczyka w środku), ani nie miał szans z napastnikami, którzy starali się po prostu uciec. Może mówić o ogromnym szczęściu, że nic poważnego mu nie zrobili.

Source: Czterech złodziei chciało ukraść auto, lecz właściciel pokazał, co potrafi. Niewiele, ale wystarczyło

Nowy Lexus LM – premiera ekskluzywnego minivana. Galeria, dane techniczne, wygląd

Spis treści

Nowy Lexus LM pokazuje, że Japończykom nie brak odwagi. Minivany to auta wyjątkowo praktyczne, szczególnie dla całych rodzin, ale mało kto łączył by je z luksusem wyróżniającym auta klasy wyższej. Lexus LM wyraźnie chce to zmienić.

Lexus LM

Nowy Lexus LM – światowa premiera luksusowego minivana (fot. Lexus)

Nowy Lexus LM – minivan klasy wyższej

Kształt nadwozia ma proporcje i wymiary, które zapewniają dużą przestrzeń we wnętrzu, łatwy dostęp do środka oraz ułatwiają manewrowanie. Auto ma 5130 mm długości, 1890 mm szerokości oraz 1945 mm wysokości, a także duży rozstaw osi (3000 mm). Pas przedni zawiera charakterystyczne dla marki elementy stylistyczne (kształt dolnej części grilla). Opływowe kształty modelu LM podkreślone są przez przyciemnione przednie i tylne słupki, a duże przeszklenia sprawiają wrażenie otwartej przestrzeni. Łatwy dostęp do środka jest możliwy dzięki dużym, przesuwnym drzwiom. Lexus LM będzie dostępny z aluminiowymi felgami w rozmiarach 17 i 19 cali, a w palecie dostępnych kolorów będą trzy lakiery.

Lexus LM

Nowy Lexus LM – światowa premiera luksusowego minivana (fot. Lexus)

Nowy Lexus LM – cztero- lub siedmiomiejscowy

Lexus LM to pierwszy model marki w Europie, który łączy komfort ekskluzywnej limuzyny z nadwoziem przestronnego minivana. Samochód dołącza do gamy najbardziej luksusowych aut w swoich segmentach z literą „L” w nazwie obok limuzyny LS, coupe i kabrioleta LC oraz oferowanego na wybranych europejskich rynkach SUV-a LX. Nowy LM oferowany będzie z kabiną z czterema lub siedmioma miejscami. Bez względu na wybór ilości miejsc, przy ponad 5-metrowej długości nikomu nie powinno zabraknąć miejsca w kabinie. W wersji czteromiejscowej mamy duże, rozkładane fotele i 48-calowy ekran multimediów dla pasażerów. W każdej można liczyć na świetne nagłośnienie marki Mark Levinson.

Lexus LM

Nowy Lexus LM – światowa premiera luksusowego minivana (fot. Lexus)

Nowy Lexus LM – to nie jest konwersja z dostawczaka

Producent podkreśla, że Lexus LM, auto zbudowane na platformie GA-K, powstało jako oddzielny model, a nie jako przystosowana wersja samochodu dostawczego. Zdaniem producenta, to dlatego LM ma układ jezdny zgodny z założeniami koncepcji Lexus Driving Signature, która opiera się na trzech filarach – pewności prowadzenia, kontroli nad autem i komforcie jazdy w każdych warunkach. Auto ma nadwozie o dużej sztywności oraz nisko położony środek ciężkości. W Europie będzie oferowane w jednej wersji napędowej, jako hybryda.

Lexus LM

Nowy Lexus LM – światowa premiera luksusowego minivana (fot. Lexus)

Nowy Lexus LM – jaki napęd?

W Europie Lexus LM będzie dostępny w wersji LM 350h z 2,5-litrowym napędem hybrydowym. To układ znany z modeli NX 350h oraz RX 350h. Jego łączna moc maksymalna wynosi 250 KM/184 kW, a maksymalny moment obrotowy to 239 Nm.

Lexus LM w standardzie będzie miał inteligentny napęd na cztery koła E-FOUR ze zwiększonym poziomem przekazywania momentu obrotowego na tylną oś, by zagwarantować dobre prowadzenie. System może rozdzielać napęd między przodem a tyłem w proporcjach od 100:0 do 20:80 w zależności od sytuacji na drodze, by zagwarantować dobrą przyczepność podczas wychodzenia z zakrętu czy podczas jazdy po śliskiej nawierzchni.

Lexus LM

Nowy Lexus LM – światowa premiera luksusowego minivana (fot. Lexus)

Nowy Lexus LM – systemy bezpieczeństwa

Lexus LM został wyposażony w najnowszą generację pakietu systemów bezpieczeństwa czynnego Lexus Safety System +, która jest już dostępna także w modelach NX, RX i RZ. A to oznacza, że LM jest w stanie zidentyfikować ryzyko kolizji w większej liczbie sytuacji drogowych oraz, gdy jest to potrzebne, ostrzec kierowcę lub wesprzeć go, by uniknąć zderzenia lub zminimalizować jego skutki.

W najnowszej generacji Lexus Safety System + rozszerzono funkcje układu wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia (PCS) o wspomaganie kierowania w sytuacjach awaryjnych, adaptacyjny tempomat oraz układ Proactive Driving Assist, który uaktywnia się w ruchu miejskim. Kamera systemu Driver Monitor cały czas monitoruje skupienie kierowcy, a gdy ten nie zareaguje na ostrzeżenia, auto w bezpieczny sposób się zatrzyma i uruchomi system eCall. Wszystkie drzwi w Lexusie LM, także te przesuwane, wyposażone są w elektroniczne klamki z systemem Safe Exit Assist, który pomaga uniknąć zderzenia podczas wysiadania z auta, gdy z tyłu nadjeżdża inny pojazd. Oprogramowanie samochodu może zostać zaktualizowane zdalnie, bez konieczności wizyty w serwisie. Opcjonalnie w skład systemów bezpieczeństwa można zamówić: asystenta zmiany pasa ruchu (LCA), który umożliwia automatyczną zmianę pasa ruchu na autostradzie oraz układ ostrzegania o ruchu poprzecznym z przodu (FCTA), który alarmuje kierowcę o pojazdach nadjeżdżających z prawej lub lewej strony.

Nowy Lexus LM – dane techniczne

Lexus LM dane techniczne

Nowy Lexus LM – galeria

Zobaczcie też nasze wrażenia z jazd nowymi Lexusami RX.

Na koniec zobaczcie nasz stary film „Baba za kierownicą Lexusa”

Source: Nowy Lexus LM – premiera ekskluzywnego minivana. Galeria, dane techniczne, wygląd

Zmieniłeś już opony na letnie? Upewnij się, że na dobre, bo policja może ci wlepić 3000 zł mandatu

Czy w Polsce jest obowiązek jazdy na oponach właściwych dla pory roku?

Takiego obowiązku w Polsce nie ma. Prawo nie wymaga, abyśmy jeździli zimą na oponach zimowych. Tym bardziej nie ma wymogu stosowania opon letnich przy wyższych temperaturach. Rozsądny kierowca oczywiście dobiera właściwe gumy do sezonu – przykładowo zimowe opony wiosną i latem robią się zbyt miękkie, nie zapewniają dobrej przyczepności i gorzej radzą sobie podczas opadów deszczu.

Jeśli nie widzicie potrzeby sezonowej zmiany opon, to zainwestujcie w opony całoroczne. To znacznie lepszy pomysł, niż zajeżdżanie latem zimowek.

Za jakie opony ukaże nas policja?

Policjant nie przyczepi się więc, jeśli pozostaniecie przy oponach zimowych. Może natomiast sprawdzić stan opon oraz ich bieżnik. Minimalna jego głębokość wymagana prawem to 1,6 mm, ale raczej się tym nie sugerujcie. Już poniżej 3 mm gumy wyraźnie tracą swoje właściwości i warto zastanowić się nad ich wymianą.

Rower vs bus i skrzyżowanie – kto ma pierwszeństwo? Sprawa jest oczywista

Kierowcy powinni też pamiętać o zakazie stosowania różnych opon na jednej osi. Różna mieszanka gumowa oraz różna rzeźba bieżnika mogą poważne wpłynąć na prowadzenie się pojazdu. Najrozsądniej mieć takie same opony na wszystkich koła.

Policja przyczepi się także, jeśli jesteście miłośnikami tuningu i założyliście zbyt szerokie felgi albo dystanse. Jeśli opona wystaje poza obrys pojazdu, musicie liczyć się z problemami.

Jaki jest mandat za złe opony w 2023 roku?

Za jazdę na niewłaściwych oponach policjant może wystawić mandat na 500 zł. Zrobi tak na przykład, jeśli będziecie mieli zbyt niski bieżnik. W przypadku gdy opony znajdują się w opłakanym stanie, może sięgnąć po paragraf „wykroczenie przeciwko innym przepisom” i wypisać wam nawet 3000 zł.

W skrajnym przypadku, funkcjonariusz może uznać, że pojazd stanowi zagrożenie na drodze. Jeśli opony są uszkodzone, mają poważne ubytki lub widoczne druty. Może zakazać wtedy dalszej jazdy, odebrać dowód rejestracyjny i nakazać stawienie się w stacji kontroli pojazdów. Zrobi to także wtedy, gdy w ramach tuningu wprowadziliście niezgodne z przepisami modyfikacje.

Source: Zmieniłeś już opony na letnie? Upewnij się, że na dobre, bo policja może ci wlepić 3000 zł mandatu

Najnowsze BMW i7 M70 xDrive – najmocniejsze elektryczne BMW, dane techniczne, galeria

Spis treści

BMW i7 M70 xDrive imponuje na wielu płaszczyznach. BMW zaprezentowało najmocniejszy model z elektrycznej gamy topowych limuzyn i7, jest to jednocześnie najmocniejsze auto elektryczne bawarskiej marki, jakie kiedykolwiek było wprowadzone do sprzedaży. Moc imponuje, ale w tej klasie, ważny jest też luksus. Mamy sporo danych na temat tego auta, wliczając w to tak poszukiwaną przez elektromobilnych kwestię, jak krzywa ładowania.

BMW i7 M70 xDrive

Nowe BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Nowe BMW i7 M70 xDrive – ile tej mocy?

Silnik na tylnej osi generuje maksymalną moc 360 kW (489 KM). Precyzyjnie kontrolowana interakcja z silnikiem elektrycznym o mocy 190 kW (258 KM) na przedniej osi tworzy elektryczny napęd na wszystkie koła z systemowym momentem obrotowym wynoszącym 1015 Nm w trybie Sport i aż 1100 Nm z włączoną funkcją M Launch Control i M Sport Boost. W efekcie napęd BMW i7 M70 xDrive oferuje niesamowitą elastyczność. Topowy model nowego BMW serii 7 przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,7 s, co czyni go najszybszym samochodem BMW z napędem elektrycznym. Prędkość maksymalna ograniczona jest elektronicznie do 250 km/h.

BMW i7 M70 xDrive

Nowe BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Nowe BMW i7 M70 xDrive – skąd ta moc?

Nowe BMW i7 M70 xDrive wyposażone jest w wysoce zintegrowane, dwie jednostki napędowe na przedniej i tylnej osi, w których silnik elektryczny, elektronika mocy i przekładnia są umieszczone w bardzo kompaktowej wspólnej obudowie.

Przystosowana do wymogów modelu M zasada działania maszyny synchronicznej o wzbudzeniu elektromagnetycznym daje w szczególności silnikowi elektrycznemu nowego BMW i7 M70 xDrive na tylnej osi bardzo wysoką gęstość mocy. Wartość 2,41 kW/kg czyni go obecnie najmocniejszym silnikiem elektrycznym BMW.

Ten nowy rekord uzyskano dzięki opatentowanej innowacji BMW Group, która wykorzystuje sześć uzwojeń wzbudzających w stojanie zamiast stosowanych zwykle trzech. Dzięki temu silnik elektryczny może generować bardzo wysoką moc przy lekkiej i kompaktowej konstrukcji i dostarczać ją w sposób ciągły aż po wysokie obroty. Pod względem gęstości mocy, ale też wydajności, wyraźnie przewyższa rozwiązanie z dwoma silnikami na tylnej osi.

BMW i7 M70 xDrive

Nowe BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Nowe BMW i7 M70 xDrive – akumulator i zasięg

Pojemność energetyczna umieszczonego w podłodze akumulatora wysokonapięciowego wynosząca 101,7 kWh umożliwia BMW i7 M70 xDrive osiągnięcie zasięgu od 488 do 560 km. Nowa funkcja MAX RANGE pozwala zwiększyć zasięg o około 15 do 25% poprzez odpowiednie ograniczanie mocy napędu i prędkości maksymalnej oraz redukcję funkcji komfortowych.

BMW i7 M70 xDrive

Nowe BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Nowe BMW i7 M70 xDrive – krzywa ładowania

BMW, jako jeden z niewielu producentów, w danych technicznych umieszcza krzywą ładowania, która pokazuje jak zmienia się moc ładowania zależnie od stopnia naładowania akumulatorów trakcyjnych pojazdu. W przypadku opisywanego modelu akumulator można ładować z publicznych stacji DC z maksymalną mocą do 195 kW, natomiast jak widać na poniższym wykresie, w dość szerokim zakresie pojemności utrzymywana jest znaczna moc ładowania. Nawet, gdy akumulator jest już w 80% naładowany, auto wciąż przyjmuje z ładowarki znacznie powyżej 50 kW mocy.

BMW i7 M70 xDrive

Krzywa mocy i ładowania nowego BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Zaawansowane oprogramowanie Combined Charging Unit optymalizuje wydajność i szybkości ładowania akumulatora wysokonapięciowego standardowo z mocą do 22 kW przy ładowaniu AC i do 195 kW przy ładowaniu DC. Pozwala to na zwiększenie zasięgu nawet o 170 km w ciągu 10 minut na stacji ładowania o dużej mocy.

BMW i7 M70 xDrive

Nowe BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Wnętrze BMW i7 M70 xDrive to oczywiście oaza luksusu i komfortu, ale na temat nowej serii 7 już pisałyśmy, zajrzyjcie do naszych wcześniejszych materiałów o nowych BMW 7.

BMW i7 M70 xDrive

Nowe BMW i7 M70 xDrive (fot. BMW)

Nowe BMW i7 M70 xDrive – galeria

Source: Najnowsze BMW i7 M70 xDrive – najmocniejsze elektryczne BMW, dane techniczne, galeria

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera topowego, elektrycznego SUV-a. Dane techniczne, galeria

Spis treści

Mercedes-Maybach EQS SUV to pierwszy w pełni elektryczny SUV z charakterystycznym logo zwiastującym luksus i wierność maksymie Karla Maybacha: „To, co dobre, musi być również piękne”. Na targach w Szanghaju oficjalnie debiutuje Mercedes-Maybach EQS SUV 680.

Mercedes-Maybach EQS SUV

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera (fot. Mercedes)

Mercedes-Maybach EQS SUV – ekskluzywny wygląd

Wyjątkowy wygląd zewnętrzny z pionową gwiazdą Mercedesa na masce i efektownym czarnym panelem przednim oraz specyficzna osłona chłodnicy Maybacha wita erę elektromobilności. Typowy dla marki jest również opcjonalny dwukolorowy lakier. Duży czarny panel jest po raz pierwszy gładko zamknięty. Zaawansowany technologicznie element czujników radarowych jest w pełni zintegrowany i niewidoczny. Chromowane, filigranowe listwy znajdziemy również na wlocie powietrza w zderzaku. 

Klasyczny napis Maybach jest dyskretnie wkomponowany w chromowaną listwę ozdobną, która tworzy całość z ciągłym pasem świetlnym standardowych reflektorów Digital Light. Wzór Maybacha z kilkoma małymi emblematami marki można znaleźć również w elementach wykończeniowych bocznego zderzaka. Digital Light wita i żegna kierowcę specjalnym pokazem świetlnym. Na powitanie we wszystkich czterech drzwiach świeci animowana projekcja wzoru Maybacha. Auto możecie zobaczyć na zdjęciach, oddają więcej niż cokolwiek, co moglibyśmy tu napisać.

Mercedes-Maybach EQS SUV

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera (fot. Mercedes)

Mercedes-Maybach EQS SUV – luksusowe wnętrze

Atrakcją dla pasażerów z przodu jest standardowy MBUX Hyperscreen z „warstwą zerową” i charakterystycznymi dla Mercedesa-Maybacha animacjami startowymi na wszystkich trzech wyświetlaczach. Ogólny wygląd został specjalnie zaprojektowany dla SUV-a Mercedes-Maybach EQS w eleganckim ciemnoniebieskim kolorze. Do licznych ekskluzywnych funkcji należy animowany wyświetlacz zestawu wskaźników w trybie „Maybach”. 

Mercedes-Maybach EQS SUV

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera (fot. Mercedes)

Wskazówki w dwóch tubusach są zaprojektowane jak to określa producent w swoich materiałach, jako „jedwabny szal, który porusza się elegancko na wietrze w zależności od prędkości i stylu jazdy”. W tym samym czasie cyfry zmieniają swój rozmiar i są dynamicznie rozjaśniane lub zanikają. Otoczki okrągłych instrumentów są w typowym dla marki kolorze różowego złota. Alternatywną formą ekspozycji rur jest sportowy styl „Pure EV”. Trójwymiarowy pasek wydajności przedstawia odpowiedni stan jazdy (jazda, przyspieszanie, ładowanie).

Mercedes-Maybach EQS SUV

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera (fot. Mercedes)

Natomiast pasażerowie z tyłu mogą korzystać z tej samej szerokiej gamy funkcji informacyjno-rozrywkowych i komfortowych dzięki dwóm 11,6-calowym wyświetlaczom na oparciach przednich siedzeń. Dzięki standardowemu systemowi MBUX High-End Rear Seat Entertainment zawartość można szybko i łatwo udostępniać na różnych wyświetlaczach. Możliwe jest również wybieranie i modyfikowanie celów nawigacji z tylnych siedzeń. Standardowe wyposażenie obejmuje również tylny tablet MBUX, którego można używać również poza pojazdem, oraz MBUX Interior Assist. Za pomocą kamer może rozpoznawać żądania operacyjne pasażerów na podstawie ruchów ciała i rąk i wykonywać odpowiednie funkcje – na przykład włączać lampki do czytania.

Mercedes-Maybach EQS SUV

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera (fot. Mercedes)

Mercedes-Maybach EQS SUV – napęd, akumulator, ładowanie

Oczywiście elektryczny. Mercedes-Maybach EQS SUV 680 ma moc 484 kW (658 KM) i zasięg do 600 kilometrów (dane wstępne). Standardowo posiada napęd na wszystkie koła 4MATIC. W istocie mamy tu do czynienia z dwusilnikowym samochodem elektrycznym, w którym każdą oś napędza stale wzbudzony elektryczny silnik synchroniczny (PSM). Moment obrotowy generowany przez ten dwusilnikowy zespół napędowy to 950 Nm. Przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje temu mierzącemu 5,125 metra kolosowi 4,4 sekundy. Prędkość maksymalna to 210 km/h.

Luksusowy SUV korzysta z instalacji elektrycznej pracującej z napięciem 396 V. Standardowo samochód jest wyposażony w pokładową ładowarkę AC o mocy 22 kW. Z publicznych ładowarek prądu stałego, auto jest w stanie przyjąć do 200 kW mocy, co w idealnych warunkach skraca czas ładowania do 31 minut (do 80%). W przypadku ładowania „domowego” z maksymalną mocą 22 kW, akumulator będzie w pełni naładowany w nieco ponad 6 godzin. Producent nie ujawnił dokładnej pojemności akumulatora, ale deklaruje, że średnie zużycie na poziomie 24,4 – 22,5 kWh/100 km ma wystarczyć na przejechanie 600 km, co sugeruje, że całkowita pojemność akumulatora sięga 120 kWh.

Mercedes-Maybach EQS SUV

Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera (fot. Mercedes)

Mercedes-Maybach EQS SUV – dane techniczne

Mercedes-Maybach EQS SUV 680 - dane techniczne

Mercedes-Maybach EQS SUV – galeria

Obraz wart 1000 słów. I w przypadku takich samochodów jak superluksusowy SUV Mercedes-Maybach to twierdzenie się zdecydowanie sprawdza, zapraszamy do galerii:

Source: Mercedes-Maybach EQS SUV – światowa premiera topowego, elektrycznego SUV-a. Dane techniczne, galeria

Ford BlueCruise jako pierwszy w Europie, wyższa autonomia jazdy, ale nie za darmo

Ford przekazał kierowcom nowe rozwiązanie – zaawansowany system wspomagania kierowcy, pozwalający na jazdę bez korzystania z rąk. System odpowiada autonomii poziomu drugiego. Jest to pierwsze tego typu rozwiązanie wprowadzone w Europie i dopuszczone do ruchu po drogach publicznych. Nie wszędzie jednak można zdjąć ręce z kierownicy, gdzie kierowcy nie muszą jej już trzymać?

Ford BlueCruise – gdzie można go użyć?

System działający w trybie «hands-off, eyes-on» (bez korzystania z rąk, pod kontrolą wzroku) wprowadzony do aut marki Ford (a także marki Lincoln) jest już legalny, ale tylko na dopuszczonych do stosowania tego rozwiązania brytyjskich autostradach. Na przykład w przypadku nowego Forda Mustanga Mach-E kierowcy, którzy będą podróżować brytyjskimi autostradami, na których zalegalizowano taki poziom autonomii mogą aktywować nowy tryb jazdy z poziomu pokładowego systemu inforozrywki.

Zielone światło dla technologii Ford BlueCruise od brytyjskiego Departamentu Transportu oznacza, że kierowcy skomunikowanych Mustangów Mach-E mogą już korzystać z możliwości prowadzenia w trybie autonomicznym (ale wciąż muszą patrzeć na drogę) na liczących 3 700 kilometrów odcinkach autostrad w Anglii, Szkocji i Walii, które zostały dopuszczone jako Blue Zones.

Ford BlueCruise (fot. Ford)

Ford BlueCruise już wcześniej obecny był na kontynencie amerykańskim (fot. Ford)

Ford BlueCruise – jak działa?

BlueCruise monitoruje oznaczenia dróg, znaki ograniczenia prędkości i zmieniające się warunki drogowe, dzięki czemu może przejęć kontrolę nad układem kierowniczym, przyspieszeniem, hamowaniem i położeniem na pasie ruchu, a także utrzymywać bezpieczną, stałą odległość od pojazdów poprzedzających – aż do całkowitego zatrzymania się w sytuacji, kiedy porusza się w korku. Ponadto, zaawansowany system kamer na podczerwień nieustannie kontroluje stan koncentracji kierowcy, aby zachować bezpieczeństwo i pewną kontrolę nad prowadzeniem.

Ford BlueCruise – nie dla każdego i nie za darmo

Jako pierwsi będą mogli aktywować subskrypcję BlueCruise właściciele Fordów Mustangów Mach-E z rocznika modelowego 2023 w Wielkiej Brytanii. Pierwsze 90 dni otrzymuje się wraz z zakupionym pojazdem, a po nich w miesięcznej subskrypcji w cenie 17,99 funtów brytyjskich właściciel kupuje aktywację, która w elastycznym rozliczeniu pokrywa dłuższe podróże i urlopowe wypady, pozwala także włączać zaawansowany system wspomagania kierowcy na czas przewidywanego wykorzystania pojazdu. W ten oto sposób doczekaliśmy czasów, kiedy użyteczne funkcje pojazdu są dodatkowo płatne w modelu subskrypcyjnym. Prawie 18 funtów za możliwość zdjęcia rąk z kierownicy? My chyba byśmy trzymali ręce dalej i korzystali z adaptacyjnego tempomatu, który dopłat i subskrypcji (jeszcze) nie wymaga.

Więcej na temat działania systemu BlueCruise wyjaśnia poniższe wideo:

Source: Ford BlueCruise jako pierwszy w Europie, wyższa autonomia jazdy, ale nie za darmo

Lamborghini Huracán w trzech limitowanych edycjach na 60. urodziny włoskiej marki

Spis treści

Marka Lamborghini świętuje 60. rocznicę powstania w szczególny sposób, prezentując trzy limitowane edycje Lamborghini Huracán. Chodzi o wersje specjalne trzech modeli: Huracán STO, Huracán Tecnica oraz Huracán EVO Spyder.

Lamborghini Huracán

Lamborghini Huracán – trzy limitowane edycje na 60. urodziny marki

Lamborghini Huracán w limitowanych edycjach – ile ich powstanie?

Skoro 60. rocznica marki, to ilość każdej z trzech limitowanych edycji jest łatwa do odgadnięcia. Każdego z trzech wariantów Huracána powstanie 60 egzemplarzy. Wszystkie trzy zostaną oficjalnie zaprezentowane 21 kwietnia podczas wydarzenia organizowanego w ramach Milan Design Week.

Lamborghini Huracán

Lamborghini Huracán – trzy limitowane edycje na 60. urodziny marki

Lamborghini Huracán w limitowanych edycjach – co je wyróżnia?

Każdy model z gamy V10 jest dostępny w dwóch różnych konfiguracjach, z których każda redefiniuje dziedzictwo Lamborghini w tworzeniu świeżych, wyznaczających trendy kolorów z dodatkiem dedykowanych barw, które podkreślają zarówno ducha, jak i unikalne linie wyróżniające każdy model. Aby podkreślić wyjątkowość tych specjalnych serii, każdy samochód jest ozdobiony płytką z włókna węglowego z numerem konkretnego egzemplarza oraz logo „60th” namalowanym na drzwiach i wyhaftowanym na siedzeniach.

Lamborghini Huracán

Lamborghini Huracán – trzy limitowane edycje na 60. urodziny marki

Lamborghini Huracán w limitowanych edycjach – szczegóły wykończenia wersji STO

Huracán STO (Super Trofeo Omologata) reprezentuje szczyt osiągów rodziny, wyposażony w wolnossący silnik V10 o mocy 640 KM. Edycja 60th Anniversary jest oferowana w dwóch wersjach. Pierwsza zawiera odcienie niebieskiego, z nadwoziem w Blu Aegeus ozdobionym elementami w Blu Astraeus, które można łączyć z odsłoniętymi elementami z włókna węglowego z wykończeniem Blu Mira. We wnętrzu zastosowano połączenie Alcantary w kolorze Nero Cosmus (czarny) i Grigio Octans (szary), detale w kolorze Nero Ade i kontrastujące hafty w kolorze Blu Amon (niebieski). Druga wersja przedstawia karoserię w kolorze Grigio Telesto (szary) i Nero Noctis (czarny) w połączeniu z odsłoniętym włóknem węglowym, podczas gdy wnętrze w Nero Cosmus i Grigio Octans Alcantara ma przeszycia i skórzane detale ze skóry Rosso Alala (czerwonej). Obie wersje mają wyhaftowane logo 60-lecia na siedzeniu i są wyposażone w 20-calowe kute aluminiowe obręcze Hek z matowym czarnym wykończeniem.

Lamborghini Huracán

Lamborghini Huracán – trzy limitowane edycje na 60. urodziny marki

Co wyróżnia limitowane Lamborghini Huracán Tecnica?

Huracán Tecnica również oferowany jest w dwóch wersjach. Pierwsza obejmuje nadwozie Grigio Telesto (szary) z detalami Nero Noctis (czarny) i Rosso Mars (czerwony), kontrast, który odbija się echem we wnętrzu z Nero Ade Alcantara (czarny) i detalami Rosso Alala (czerwony). Druga wersja to biegunowe przeciwieństwo, z nadwoziem Bianco Asopo (białym) wzmocnionym liniami w kolorze Verde Viper (zielony), kolorze powtórzonym we wnętrzach Nero Ade Alcantara. Obie wersje specjalne są wyposażone w 20-calowe błyszczące czarne felgi Damiso.

Lamborghini Huracán

Lamborghini Huracán – trzy limitowane edycje na 60. urodziny marki

Jak wykończono limitowane Lamborghini Huracán EVO Spyder?

Edycję poświęconą 60. rocznicy można skonfigurować z karoserią w kolorze Blu Le Mans z kontrastowymi detalami Bianco Isi (białymi). W tej samej kolorystyce zastosowano wnętrze z Nero Ade Alcantara, ozdobione haftem w kolorze Blu Amon (niebieski) i lamówką w kolorze Bianco Leda (biały). Wersja alternatywna obejmuje karoserię z Verde Viper w połączeniu z Bianco Isi, a wnętrze tapicerowane jest Nero Ade Alcantara w połączeniu z Rosso Alala i Bianco Leda. Obie wersje specjalne są wyposażone w 20-calowe błyszczące czarne felgi Damiso.

Lamborghini Huracán

Lamborghini Huracán – trzy limitowane edycje na 60. urodziny marki

Lamborghini Huracán – limitowane edycje – galeria

Choć oficjalne odsłonięcie samochodów zaplanowano na piątek, 21 kwietnia, w Segheria w Mediolanie, przestrzeni wystawienniczej, w której odbędzie się również pierwszy europejski pokaz nowego Lamborghini Revuelto (zobaczcie film prezentujący ten model poniżej) poza Sant’Agata Bolognese, to już dziś możecie zobaczyć zdjęcia wszystkich trzech edycji w poniższej galerii.

Source: Lamborghini Huracán w trzech limitowanych edycjach na 60. urodziny włoskiej marki

Wiedziałeś, że jedno mignięcie światłami znaczy co innego, niż dwa? Ale mandat i tak jest taki sam

Co oznacza jedno mrugnięcie długimi światłami?

Jeśli nadjeżdżający z naprzeciwka kierowca mrugnie długimi światłami raz, wiele osób odbierze to jako ostrzeżenie, ale wymagające domyślenia się, co mrugający miał na myśli. Lecz to bardzo konkretna informacja.

Jeśli mrugający zna kod kierowców, pojedyncze mrugnięcie oznacza, że jedziemy bez świateł lub mamy z nimi jakiś problem. W starszych samochodach bez świateł do jazdy dziennej, mogliśmy po prostu zapomnieć włączyć świateł mijania. Ale jeśli są uruchomione, to trzeba się zatrzymać i je sprawdzić – możliwe, że przepaliła się nam żarówka.

Dwa mrugnięcia długimi – jak je rozumieć?

Kod sygnałów, jakie dają sobie kierowcy, każe zupełnie inaczej rozumieć podwójne mrugnięcie. To ostrzeżenie przed pobliskim patrolem policji. Widząc go, powinniśmy sprawdzić, czy na pewno jedziemy zgodnie z obowiązującym limitem prędkości.

Czy za ostrzeganie przed policją grozi mandat?

Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Nie ma żadnego przepisu, który zabraniałby kierowcom informować się o patrolach policji. Funkcjonariusze nie mogą więc nam za to nic zrobić.

Czy pieszy może zajmować miejsce na parkingu? Doszło do ostrej kłótni i wyzwisk

Taryfikator mandatów przewiduje za to grzywnę w wysokości 200 zł za niewłaściwe używanie oświetlenia. Nie jest więc tak, że policja niczego nie może nam zrobić.

Jedyne, na co możemy liczyć, to wyrozumiałość funkcjonariuszy. Jeśli rzeczywiście mrugnęliśmy raz, bo ktoś zapomniał włączyć świateł i chcieliśmy mu to uświadomić, policjant może pochwalić taką postawę. Ale jeśli chodziło o ostrzeganie przed patrolem, to nie ma co liczyć na taryfę ulgową.

Co oznacza mruganie światłami długimi lub ciągłe nimi świecenie?

Takiego zachowania nie przewiduje kod kierowców, a przynajmniej kierowców uprzejmych. Uporczywe korzystanie ze świateł drogowych, to sposób na karcenie innych kierujących (na przykład za wymuszenie, albo blokowanie lewego pasa) i wymuszanie na nich konkretnego zachowania, na przykład zjechania na prawy pas. Czasami wydaje się, że nie ma wyjścia, ponieważ ktoś inny utrudnia nam jazdę nieprzepisowym zachowaniem, ale starajmy się nie używać długich w ten sposób.

Co oznaczają światła awaryjne?

Włączenie świateł awaryjnych to uniwersalny znak podziękowania. Na przykład, jeśli jakiś kierowca ułatwi nam wyjechanie z parkingu lub drogi podporządkowanej. Możemy podziękować mu gestem uniesionej ręki, ale jeśli nie mamy jak go wykonać lub jest noc i nie zauważyłby go, używa się w tym celu świateł awaryjnych.

Inne ich znaczenie, to gest przeprosin. Jeśli na przykład nie zauważyliśmy kogoś i wymusiliśmy na nim pierwszeństwo, to kultura nakazuje przeprosić go za to.

Source: Wiedziałeś, że jedno mignięcie światłami znaczy co innego, niż dwa? Ale mandat i tak jest taki sam

Wyprzedzali na zakazie i na czołówkę z radiowozem. Zgadnijcie, co było potem

Wyprzedzali na czołówkę z radiowozem

Nagranie z kamery przypadkowego kierowcy, pokazuje sytuację, która dosłownie mrozi krew w żyłach. Widzimy jak kierowca Skody wyprzedza inne pojazdy na łagodnym łuku, a za nim podąża kierujący BMW. Póki co jest bezpiecznie – przerywana linia i dobra widoczność.

Zaraz jednak łuk zaczyna się zacieśniać, a widoczność pogarszać. Wyprzedzanie staje się ryzykowne, co potwierdza znak „zakaz wyprzedzania” oraz podwójna linia ciągła. Obaj kierowcy mogli bez przeszkód zjechać na prawo, ale ani myślą to zrobić.

Jadą dalej i napotykają nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. Kierowca BMW błyskawicznie ucieka na prawy pas, a kierujący Skodą panikuje. Hamuje awaryjnie i rzuca go z lewa na prawo, uniemożliwiając nawet próby minięcia się na wąskiej drodze. W tym momencie autora nagrania wyprzedza kolejne BMW, również łamiąc zakaz, ale bezpiecznie zjeżdża na prawo.

Co grozi za wyprzedzanie na zakazie i wyprzedzanie na czołówkę?

Do wypadku na szczęście nie doszło, a policjanci włączyli sygnały uprzywilejowania i ruszyli za piratami drogowymi. Na tym niestety nagranie się kończy. Jak mogli zostać ukarani kierowcy z nagrania?

Wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu to 1000 zł mandatu, za to stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym (czyli jazdę na czołówkę) to mandat 2000 zł. Nie wiemy, jak sprawa się zakończyła i czy wszyscy trzej kierujący zostali ukarani. Najsurowiej policjanci powinni potraktować kierowcę Skody, który spowodował bardzo poważne zagrożenie, a kiedy to zauważył, miał poważny problem z prawidłową reakcją.

Nie zdziwiłoby nas, gdyby jemu policjanci zatrzymali prawo jazdy i skierowali wniosek o ukaranie do sądu. Ten może nałożyć wtedy karę do 30 tys. zł oraz orzec zakaz prowadzenia pojazdów na wyznaczony czas.

Source: Wyprzedzali na zakazie i na czołówkę z radiowozem. Zgadnijcie, co było potem

Lancia Pu+Ra HPE – ten prototyp zapowiada długo oczekiwane nowe modele włoskiej marki

Spis treści

Lancia wraca do gry. Włoska marka, która aktualnie ma w ofercie zaledwie jeden model: Lancię Ypsilon, który na dodatek oferowany jest w aktualnej formie od 2011 roku i sprzedaje go wyłącznie lokalnie (we Włoszech) zaprezentowała całkowicie nowy, prototypowy pojazd Lancia Pu+Ra HPE, który ma stać się fundamentem przyszłej gamy zupełnie nowych modeli włoskiej marki.

Lancia Pu+Ra HPE

Lancia Pu+Ra HPE – nowy prototyp Lancii – galeria prasowa (fot. Lancia)

Lancia Pu+Ra HPE zapowiada trzy nowe seryjne modele

Zaprezentowany prototyp Lancia Pu+Ra HPE jest oficjalną zapowiedzią wprowadzenia na rynek co najmniej czterech nowych seryjnych modeli włoskiej marki, a także stanowi potwierdzenie, że plany dotyczące rozwoju marki na najbliższe 10 lat zostały zatwierdzone przez centralę koncernu Stellantis. W 2024 roku na rynku ma zadebiutować zupełnie nowa Lancia Ypsilon, która oferowana będzie nie tylko we Włoszech (jak aktualny model), a marka zamierza oferować w pełni elektryczne modele od 2026 roku. W 2025 roku zadebiutuje nowa Lancia Ypsilon HF, w 2026 ma pojawić się model Lancia Gamma, a dwa lata później zadebiutuje Lancia Delta. Jednocześnie Lancia w pierwszej kolejności zamierza skupić się tylko na sześciu rynkach Europy poza Włochami. I nie ma wśród nich Polski, choć to w Polsce są produkowane Lancie Ypsilon.

Lancia Pu+Ra HPE

Lancia Pu+Ra HPE – nowy prototyp Lancii – galeria prasowa (fot. Lancia)

Lancia Pu+Ra HPE – futurystyczny design

Zaprezentowany prototyp wygląda bardzo futurystycznie, ale jest on też zapowiedzią nowego języka stylistycznego włoskiej marki, któremu podporządkowane mają być wszystkie kolejne modele. Oczywiście auta seryjne z całą pewnością nie będą prezentować się tak wizualnie ekstrawagancko jak zaprezentowany prototyp, ale z całą pewnością będą mieć z nim wiele cech wspólnych. Lancia Pu+Ra HPE (nazwa pochodzi od słów Pure i Radical, a skrót HPE ma oznaczać High Performance Electric/Estate) pokazuje również że twórcy czerpali z dziedzictwa włoskiej marki, bo nowy prototyp w pewien sposób nawiązuje do legendarnej Lancii Stratos.

Lancia Pu+Ra HPE

Lancia Pu+Ra HPE – nowy prototyp Lancii – galeria prasowa (fot. Lancia)

Lancia Pu+Ra HPE – futurystyczne wnętrze

We wnętrzu prototypowego modelu za nietypowy kształt siedzisk w obu rzędach odpowiada włoska marka Cassina, doskonale znana ze swoich legendarnych krzeseł, uznawanych przez wielu za dzieło sztuki wzornictwa przemysłowego i użytkowego. Oczywiście marka nie zdradziła żadnych parametrów napędu jaki pracuje w prototypowym modelu, wiadomo jedynie, że jest w pełni elektryczny, ale przedstawiciele marki zdradzili, że przyszły model marki będzie też oferowany jako hybryda plug-in.

Lancia Pu+Ra HPE

Lancia Pu+Ra HPE – nowy prototyp Lancii – galeria prasowa (fot. Lancia)

Lancia Pu+Ra HPE – galeria

A jak wam się podoba zaprezentowany przez włoską markę prototyp? Jego wygląd zewnętrzny, jak i stylizację wnętrza możecie ocenić na podstawie zdjęć zamieszczonych w materiale, jak i w poniższej galerii.

Poniżej możecie obejrzeć film z prezentacji modelu Lancia Pu+Ra HPE:

Source: Lancia Pu+Ra HPE – ten prototyp zapowiada długo oczekiwane nowe modele włoskiej marki

Olbrzymia łapówka nie skusiła policjantów

Spis treści

Policjanci piskiej drogówki zatrzymali do kontroli drogowej samochód, którym kierował 50-letni mieszkaniec Siedlec. Kierowca był pijany, na dodatek próbował uniknąć odpowiedzialności nakłaniając funkcjonariuszy do odstąpienia od czynności służbowych za niemałą kwotę.

Olbrzymia łapówka od mieszkańca Siedlec

Jak się okazało, mężczyzna miał blisko 2,5 promila alkoholu w organizmie. Próbował on wręczyć policjantom łapówkę w wysokości 31 900 zł. Ta olbrzymia łapówka nie przekonała funkcjonariuszy. Kierowca został zatrzymany, a w jego torbie funkcjonariusze znaleźli woreczek strunowy w marihuaną. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.

Olbrzymia łapówka – co się wydarzyło?

W sobotę (08.04.2023) po godz. 16:00 policjanci piskiej drogówki otrzymali informację, że od strony Kolna w kierunku Pisza jedzie samochód marki Honda, którego kierujący jest prawdopodobnie pijany. Piski patrol zatrzymał do kontroli opisany pojazd. Po otwarciu drzwi auta funkcjonariusze nie mieli żadnych wątpliwości, że kierowca jest nietrzeźwy, bo wyraźnie czuć było od niego alkohol.

Samochodem kierował 50-letni mieszkaniec Siedlec. Mężczyzna jechał sam. Badanie jego stanu trzeźwości wykazało blisko 2,5 promila alkoholu w organizmie. Z uwagi na brak możliwości przekazania samochodu osobie wskazanej przez kierowcę, policjanci zdecydowali o odholowaniu hondy na parking strzeżony. Zanim do tego doszło 50-latek postanowił jeszcze zabrać z samochodu kilka niezbędnych mu rzeczy, po czym wrócił do policjantów… z plikiem banknotów.

Zaproponował funkcjonariuszom korzyść majątkową w wysokości 31 900 zł w zamian za odstąpienie przez nich od czynności służbowych. Jego plan się nie powiódł. Został zatrzymany. Jakby tego było mało, w jego torbie policjanci znaleźli woreczek strunowy z zawartością suszu roślinnego. Pieniądze i narkotyki zostały zabezpieczone, a mieszkaniec Siedlec trafił do policyjnego aresztu.

Olbrzymia łapówka – kierowca usłyszał zarzuty

Po wytrzeźwieniu i zabraniu materiału dowodowego 50-latek usłyszał zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości oraz zarzut udzielenia policjantom korzyści majątkowej za naruszenie prawa. Jeśli badania laboratoryjne potwierdzą, że zabezpieczony susz roślinny to marihuana dojdzie do tego jeszcze zarzut posiadania narkotyków. Decyzją prokuratora kierowca hondy objęty został policyjnym dozorem. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.

Source: Olbrzymia łapówka nie skusiła policjantów

Już od jutra duża zmiana na stacjach paliw

Spis treści

Od 16 kwietnia zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, stacje paliw mają prawo sprzedawać tzw. paliwo letnie, czyli mniej odporne na ujemne temperatury.

Letnie paliwo na stacjach paliw

Podstawą prawną dla zmian składu paliw i okresu obowiązywania paliw sezonowych na stacjach jest Rozporządzenie Ministra Gospodarki w sprawie wymagań jakościowych dla paliw ciekłych, które jest aktem wykonawczym dla Ustawy z dn. 25 sierpnia 2006 r. o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Aktualnie obowiązującym aktem jest rozporządzenie z dnia 9 października 2015 roku, co już wskazuje, że sezonowe zmiany paliw na stacjach nie są czymś nowym. Dokument ten wskazuje też daty obowiązywania określonego rodzaju paliw. Mamy następujące zakresy:

  • Paliwa letnie obowiązują od 16 kwietnia do 30 września
  • Paliwa przejściowe obowiązują od 1 marca do 15 kwietnia oraz od 1 października do 15 listopada
  • Paliwa zimowe obowiązują od 16 listopada do końca lutego.

Letnie paliwo – czy jest się czego obawiać?

Meteorolodzy przewidują, że miejscami w Polsce mogą zdarzyć się jeszcze przymrozki, czy to oznacza, że kierowcy, szczególnie aut z silnikami wysokoprężnymi mają się czego obawiać gdy zatankują letnie paliwo (diesla) do baków swoich pojazdów?

Od strony technicznejnajwiększą zmianą w letnim dieslu w stosunku do paliwa zimowego i przejściowego jest zmiana temperatury zablokowania tzw. zimnego filtra. Pamiętajmy, że z oleju napędowego przy zbyt niskich temperaturach wytrąca się parafina, która może blokować układ wtryskowy i tym samym spowodować unieruchomienie diesla. W przypadku paliwa zimowego ta graniczna temperatura to -20°C (niekiedy nawet niższa, w przypadku tzw. paliw zimowych premium), paliwo przejściowe ma zimny filtr na temperaturze -10°C, a letnie już przy zerowej temperaturze. W teorii oznacza to, że przy np. temperaturze -5°C i letnim paliwie w baku auto może nie zapalić, czy problem jest realny?

Letnie paliwo – to że można je sprzedawać, nie oznacza, że wszędzie jest oferowane

W rzeczywistości większość kierowców nie ma się czego obawiać. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nigdy nie lejemy paliwa do pustego baku, zawsze w zbiorniku jest jakaś część „poprzedniego” paliwa, które w tym przypadku najprawdopodobniej będzie jeszcze paliwem zimowym lub przejściowym. Ponadto choć dystrybutorzy na stacjach paliw mogą sprzedawać paliwo letnie, to w przypadku ryzyka przymrozków właściciele stacji paliw mają możliwość zamówienia paliwa wzbogaconego o dodatki zapewniające bezpieczeństwo eksploatacji auta w niższych temperaturach.

Jeżeli na przykład wybieracie się w góry (gdzie jest chłodniej i mrozy wciąż są realne), rozwiązaniem jest też zatankowanie paliwa ze stacji lokalnej na miejscu. Raczej nie będzie to letnie paliwo. Taka stacja w dalszym ciągu powinna sprzedawać paliwo zimowe, dostosowane do faktycznych warunków pogodowych w danym miejscu, dzięki temu unikniecie problemu z odpaleniem diesla w kolejny, mroźny górski poranek.

Przy okazji zobaczcie czy warto inwestować w opony całoroczne.

Source: Już od jutra duża zmiana na stacjach paliw

Tesla znowu po obniżce cen, za ile kupisz nowe auto od Elona Muska?

Spis treści

Tesla ponownie obniżyła w Polsce ceny swoich modeli. Tym razem obniżki nie są aż tak duże, jak te ze stycznia, o których informowaliśmy wcześniej, ale również znaczące.

Tesla Model 3 – ile dziś kosztuje?

Tesla Model 3 taniej

Cena bazowego wariantu Tesli Model 3 kosztuje dziś w Polsce od 205 990 zł, poprzednia cena po styczniowej obniżce wynosiła od 219 990 zł. Tesla Model 3 Long Range, czyli dwusilnikowa wersja o większym zasięgu kosztuje dziś od 240 990 zł, wcześniej (od stycznia) była to kwota 254 990 zł. Wreszcie najszybszy wariant, czyli Tesla Model 3 Performance aktualnie kosztuje od 256 990 zł, przy czym model ten poprzednio, po styczniowych obniżkach wyceniany był na 284 990 zł. W przypadku tego ostatniego wariantu obniżka jest największa, a cena jest w istocie niższa o kwotę większą, niż maksymalna dostępna w Polsce dopłata z programu „Mój elektryk” (27 tys. zł).

Tesla Model Y – także taniej

Tesla Model Y ceny

Potaniały również warianty Tesla Model Y. W tym przypadku ceny dziś zaczynają się od 224 990 zł za bazowy model (poprzednio było to 229 990 zł, a przed styczniową obniżką aż 274 990 zł). Co ciekawe za wariant Tesla Model Y Long Range zapłacimy tyle samo, co po styczniowej obniżce: od 259 990 zł. Jednak w przypadku najmocniejszego wariantu Tesla Model Y Performance, znowu obniżono cenę, z poziomu 299 990 zł (po styczniowej obniżce) do 281 990 zł aktualnie.

Topowe modele także potaniały – Tesla Model S Plaid tańsza o ponad 40 tys. zł

Tesla Model S ceny

Na grubą obniżkę mogą liczyć obecnie klienci, którzy ostrzyli sobie zęby na jednego z najszybszych aut elektrycznych świata. Chodzi oczywiście o Teslę Model S Plaid, za który jeszcze nie dawno amerykański producent życzył sobie w Polsce kwotę od 666 990 zł. Obecnie ten sam wariant można w Polsce zamówić za kwotę 620 990 zł. Z kolei w przypadku bazowego wariantu Tesla Model S, cena spadła do 507 990 zł z poziomu 553 990 zł.

Tesla Model X ceny

Niższą kwotę zapłacą dziś także osoby zainteresowane największym modelem w ofercie Elona Muska. Tesla Model X obecnie startuje od kwoty 546 990 zł. Wcześniej była to kwota od 592 990 zł. Z kolei topowy wariant Tesla Model X Plaid jest obecnie wyceniany na kwotę od 637 990 zł, poprzednio było to od 683 990 zł. Na koniec zobaczcie jeszcze naszą rozmowę z Arturem Włodarskim, również o Tesli.

Source: Tesla znowu po obniżce cen, za ile kupisz nowe auto od Elona Muska?

Pijany woźnica i „rekordzista” z Opla, obaj w rowie

Spis treści

Policjanci podlegający pod rzeszowską KWP w odstępie dwóch godzin spotkali w rowie pijanego woźnicę, którego zwierzę okazało się mądrzejsze od właściciela oraz kierowcę Opla, który pobił chyba niechlubny rekord upojenia kierowcy i również znalazł się w rowie na własne życzenie.

Pijani woźnica – co się wydarzyło?

Do pierwszego zdarzenia doszło w czwartek, 13 kwietnia 2023 roku po godzinie 13.00 w Kosinie. Ze zgłoszenia wynikało, że woźnica spadł z wozu i leży w przydrożnym rowie. Na miejscu policjanci zastali zespół pogotowia ratunkowego, który udzielał pomocy mężczyźnie. Funkcjonariusze ustalili, że 58-letni mieszkaniec gminy Markowa jest pijany. Badanie stanu trzeźwości wykazało blisko 2 promile alkoholu w jego organizmie. Jak ustalili policjanci, mężczyzna spadł z konnego wozu. Koń okazał się mądrzejszy od swojego właściciela, zwierzę samo wróciło do gospodarstwa.

Pijany woźnica z 2 promilami to nic przy kierowcy Opla

Dwie godziny później policjanci otrzymali kolejne zgłoszenie o pijanym kierowcy, który w Rakszawie wjechał do przydrożnego rowu. Kierujący oplem miał następnie wysiąść z samochodu i obok niego zasnąć. Na miejscu, przy samochodzie, policjanci zastali śpiącego mężczyznę. Okazał się nim 63-letni mieszkaniec gminy Rakszawa. W związku ze stanem upojenia alkoholowego mężczyzna trafił do szpitala. Tam badanie krwi wykazało u niego 7 (!) promili alkoholu. Przypomnijmy, że według wielu źródeł naukowych za dawkę śmiertelną uważa się ok. 4 promile alkoholu we krwi.

Pijany woźnica i promilowy „rekordzista” – jakie konsekwencje?

Podczas wykonywanych czynności okazało się, że 63-latek nie ma prawa jazdy i jest objęty sądowym zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Dodatkowo Opel, którym kierował, nie posiadał aktualnych badań technicznych.

Choć obaj panowie w kłopoty wpadli na własne życzenie i z podobnych powodów (pijaństwo), to poniesione przez nich konsekwencje będą różne. Pijany woźnica będzie odpowiadać w sprawie o wykroczenie. Pijany kierowca Opla odpowie natomiast za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz złamanie sądowego zakazu.

Source: Pijany woźnica i „rekordzista” z Opla, obaj w rowie

Reset punktów karnych. Sejm przyjął zmiany

Spis treści

Sejm Rzeczypospolitej przyjął w piątek 14 kwietnia 2023 roku nowelizację przepisów drogowych. Zmianą mającą wpływ na wszystkich kierowców jest wielki reset punktów karnych. W praktyce oznacza to powrót do zasad jakie w kwestii kasowania punktów karnych obowiązywały jeszcze przed 2022 rokiem. Co dokładnie wprowadza przyjęta przez Sejm nowela?

Reset punktów karnych – co dokładnie wprowadza nowelizacja?

Przyjęcie przez Sejm najnowszej nowelizacji oznacza, że cofnięta zostaje zmiana, która weszła w życie 17 września 2022 roku. Chodzi o wciąż aktualne zasady, że punkty karne zgromadzone przez kierowców dziś kasują się po dwóch latach, a nie po roku, jak wcześniej. Nowela przywraca ten poprzedni stan, co oznacza, że gdy przyjęta przez Sejm nowela przejdzie przez Senat i później otrzyma podpis Prezydenta Rzeczypospolitej i w końcu wejdzie w życie, kierowcy znowu będą mieć punkty karne kasowane po roku, a nie po dwóch latach.

Ale uwaga! Pod warunkiem, że nałożony mandat/grzywna zostaną opłacone. Skraca się wyłącznie okres po upływie którego punkty będą kasowane, ale same zasady, polegające na tym, że czas jest liczony od momentu zapłaty a nie popełnienia wykroczenia, nie uległy zmianie. Nie zapłacisz? Punkty karne Ci się nie skasują.

Reset punktów karnych – nowela precyzuje kwestię szkoleń kasujących punkty

W myśl nowych przepisów, kierowcy raz na pół roku będą mogli wziąć udział w odpłatnym szkoleniu, które pozwoli im zmniejszyć liczbę zgromadzonych punktów o sześć. Wyjątkiem od tej zasady zostali objęci świeżo upieczeni kierowcy, czyli osoby, które posiadają prawo jazdy krócej niż rok. Kursy mają być przeprowadzane przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, jednak dokładne zasady, procedury i koszty zostaną sprecyzowane w późniejszym terminie. Nie zmienia to jednak faktu, że to dobra wiadomość dla zarządców WORD-ów, którzy narzekali na brak funduszy do prowadzenia działalności. Niewątpliwie rzesze kierowców chętnych do przynajmniej częściowego skasowania punktów karnych w jakimś stopniu zasilą kasy WORD-ów.

Uwaga! Warto jednak pamiętać o pewnej pułapce na cwaniaków. Kierowcy, którzy nie uiszczą mandatu za wykroczenie, za które otrzymali punkty karne, które chcą zniwelować odpłatnym szkoleniem, nie będą mieli zmniejszonej liczby punktów karnych, jeżeli mandat/grzywna za popełnione wykroczenie nie został opłacony.

Reset punktów karnych – prostszy zwrot zatrzymanego prawa jazdy

Nowela zmienia, a właściwie przywraca wcześniej obowiązujące zasady, zgodnie z którymi czasowo zatrzymane prawo jazdy będzie, po upływie stosownego terminu zatrzymania, zwracane ukaranemu kierowcy automatycznie. Nie będzie on musiał składać specjalnego wniosku.

Nie tylko reset punktów karnych – obostrzenia dla wykonujących przewozy na aplikację

Tak naprawdę przyjęta w piątek nowelizacja ustawy prawo o ruchu drogowym dotyczyła przede wszystkim zwiększenia bezpieczeństwa pasażerów korzystających z tzw. przewozów na aplikację, a przywrócenie zasad dotyczących krótszego okresu na reset punktów karnych to zmiany wprowadzone „przy okazji”.

Tymczasem przyjęte zmiany zakładają m.in. dokładniejszą niż do tej pory weryfikację tożsamości kierującego pojazdem do przewozu osób „na aplikację”. Firmy pośredniczące w takich przewozach będą miały obowiązek dokładnej weryfikacji tożsamości, niekaralności oraz uprawnień kierowców.

Source: Reset punktów karnych. Sejm przyjął zmiany

Łapówka zamiast mandatu – kierowca BMW przelicytował

Spis treści

Łapówka wydawała się 58-letniemu kierowcy jadącego w Wielkanoc przez miejscowość Blizne na Podkarpaciu idealnym pomysłem na uniknięcie mandatu, wrzucił on dziarsko pieniądze policjantom mówiąc szarmancko „Macie tu na dobry obiad” i wyjaśniał, że „spieszy się do kościoła”. Cóż, do kościoła nie dojechał.

Łapówka zamiast mandatu? To kiepski pomysł

Propozycję uniknięcia kary w zamian za łapówkę złożył policjantom mieszkaniec powiatu strzyżowskiego. Miało to skłonić funkcjonariuszy do odstąpienia od czynności służbowych. Łapówka miała uchronić mężczyznę przed konsekwencjami za popełnione wykroczenie. Teraz 58-latek dodatkowo odpowie za popełnione przestępstwo. Grozi mu za to nawet do 10 lat więzienia.

Łapówka zamiast mandatu – co się wydarzyło?

W niedzielę, brzozowscy policjanci ruchu drogowego, kontrolowali prędkość z jaką poruszają się kierowcy jadący przez w miejscowość Blizne. Przed południem, kierujący BMW, w miejscu gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h, jechał z prędkością 86 km/h. Policjanci zatrzymali go do kontroli drogowej.

Mężczyzna chcąc uniknąć odpowiedzialności za popełnione wykroczenie, którego się dopuścił, wyjął z portfela dwa banknoty 100 złotowe i wrzucił je na przednie siedzenie radiowozu, od strony kierowcy. Po tym, oznajmił policjantom, żeby go puścili i nie robili ceregieli. Dodał, że „Macie tu na dobry obiad, nie dawajcie mi mandatu – śpieszę się do kościoła”.

Łapówka zamiast mandatu – policjanci nie byli chyba głodni

Policjanci nie skorzystali jednak z tej „kuszącej” oferty. Sprawdzili natomiast, że 58-latek był trzeźwy, a samochodem przewoził czterech pasażerów. Reakcja funkcjonariuszy na „ofertę” była natychmiastowa, oznajmili 58-letniemu mieszkańcowi powiatu strzyżowskiego, że zostaje zatrzymany za wręczenie korzyści majątkowej w zamian za odstąpienie od czynności służbowych. Zabezpieczyli pieniądze i przewieźli mężczyznę do komendy. Mieszkaniec powiatu strzyżowskiego został przesłuchany i usłyszał zarzuty. Za przestępstwo, którego się dopuścił, grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Gdyby kierowca BMW zachował się normalnie, jedyne co by go spotkało, to mandat w kwocie 800 zł oraz 9 punktów karnych. Nawet gdyby to było powtórne złapanie od 17 września 2022 roku, kara w warunkach recydywy wynosiła by 1600 zł i 9 punktów karnych. Przyznacie że to wciąż lepszy wybór niż do 10 lat odsiadki. Łapówka to fatalny pomysł.

Source: Łapówka zamiast mandatu – kierowca BMW przelicytował

Rower vs bus i skrzyżowanie – kto ma pierwszeństwo? Sprawa jest oczywista [wideo]

Spis treści

W ostatnich dniach szczególnie popularne okazało się nagranie opublikowane przez twitterowy profil „Rowerowe sygnały”. Co tu się wydarzyło?

Rower vs bus

Rower vs bus – co widać na nagraniu?

Nagranie możecie w całości obejrzeć w poniższym tweecie. Widać na nim jak rejestrujący zdarzenie rowerzysta zbliża się do skrzyżowania, na tym samym skrzyżowaniu w prawo skręca również kierowca busa, co dalej się wydarzyło możecie zobaczyć poniżej.

Rower vs bus – nagranie podzieliło internautów

Pod nagraniem pojawiło się mnóstwo komentarzy, ale trudno na ich podstawie wnioskować kto ma racje. Jedni uważają, że rowerzysta ma pierwszeństwo, inni z kolei że bus, bo rowerzysty nie było jeszcze na przejeździe. Niektórzy podnoszą też, że kierowca busa nie widzi rowerzysty (co jest prawdą w momencie, gdy bus skręca). Problem martwych pól obserwacji podczas skrętów dużych aut, jest już adresowany przez niektórych producentów, w ubiegłym roku pisaliśmy o rozwiązaniu Volvo. Ale wracając do opisywanego zdarzenia. Co na ten temat mówią przepisy?

Rower vs bus

Kierowca busa tłumaczyłby się zapewne, że nie widział rowerzysty. To prawda, nie ma najmniejszych szans na to, co nie zmniejsza jednak jego winy, bo złamał przepisy (źr. kadr z nagrania)

Rower vs bus, a przepisy ruchu drogowego?

W sytuacji pokazanej na filmie zastosowanie ma Art. 27.1a ustawy Prawo o ruchu drogowym, który to punkt brzmi następująco:

Art.27.1a. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jadącym na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla pieszych i rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.

Zatem sprawa jest tu oczywista i gdyby na miejscu zdarzenia lub w jego pobliżu znajdował się patrol policji ukarany zostałby kierowca busa. Skąd zatem liczne głosy mówiące, że rowerzysta nie miał pierwszeństwa? Otóż ta grupa komentujących zafiksowała się na punkcie pierwszym wspomnianego Art.27, który brzmi następująco:

Art. 27.1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe.

Istotnie, kierowcy muszą ustąpić pierwszeństwa rowerzyście (czy kierującemu hulajnogą lub innym UTO) znajdującemu się na przejeździe dla rowerów, a nie poza przejazdem, ale komentującym umknął tu istotny szczegół: kierowca busa skręca! To powoduje, że zastosowanie ma wcześniej wspomniany punkt 1a rzeczonego artykułu.

Rower vs bus, co wybrać? Trzymajmy się przepisów, ale też rozsądku, bo życie mamy jedno

Jakkolwiek kierowca busa popełnił na filmie wykroczenie (i naprawdę żadna liczba komentujących i głoszących inne zdanie tego nie zmieni), to jadąc rowerem warto pamiętać, że przepisy to jedno, a dbałość o własne bezpieczeństwo to drugie. Pamiętajmy, że nawet jak my jeździmy zgodnie z przepisami, to nie wszyscy uczestnicy dróg tak robią, dlatego lepiej czasem machnąć ręką, bo nie my jesteśmy od karania kierowców popełniających wykroczenia, a życie mamy jedno.

Source: Rower vs bus i skrzyżowanie – kto ma pierwszeństwo? Sprawa jest oczywista [wideo]

Wielka strata w WRC – Craig Breen nie żyje

Spis treści

Irlandzki kierowca zginął podczas testów przeprowadzanych przed Rajdem Chorwacji. Na jednym z zakrętów trasy testowej samochód zespołu Hyundai Motorsport wypadł z drogi i uderzył lewą stroną w przeszkodę.

Craig Breen – olbrzymi pech doświadczonego zawodnika

33-letni, doświadczony kierowca z Irlandii startujący w fabrycznym zespole Hyundaia wypadł z trasy i jego auto stroną kierowcy z impetem uderzyło w drewniane ogrodzenie przy trasie testowej w okolicach Zagrzebia. Według medialnych doniesień potwierdzonych oficjalnie przez zespół, Breen zginął na miejscu, jego pilot, James Fulton, wyszedł z kraksy bez szwanku. Poniżej oświadczenie zespołu Craiga. Nie wiadomo na razie, czy WRC zdecyduje się zmienić coś w kwestii Rajdu Chorwacji.

Craig Breen – 81 rajdów, 8 razy podium

Craigowi nigdy nie dane było zwyciężyć w całym Rajdzie, ale niezmiennie i ambitnie gonił najlepszych, jego pierwszym rajdem był Rajd Portugalii w 2009 roku, ostatnim – Rajd Szwecji w 2023 roku. Jeszcze w ubiegłym roku Craig startował w zespole M-Sport Forda (o czym pisałyśmy), w tym zaczął jako fabryczny kierowca zespołu Hyundai Motorsport.

Craig Breen żegnany przez wielu związanych z motorsportem

O śmierci Irlandczyka informował m.in. Mikołaj Sokół:

Z kolei Autosport przypomniał nam jaki charakter miał Craig Breen. Nie poddawał się. W ciągu ostatnich czterech lat systematycznie piął się w górę klasyfikacji najlepszych kierowców w WRC…

R.I.P. Craig.

Source: Wielka strata w WRC – Craig Breen nie żyje

Potrącenie dziecka na pasach i apel Policji [wideo]

Spis treści

Policja opublikowała dziś nagranie ze zdarzenia, które miało miejsce na oznakowanym przejściu dla pieszych przy ulicy Komornickiej w Tarczynie. Doszło tam do potrącenia pieszego przechodzącego prawidłowo na pasach z dzieckiem.

Potrącenie dziecka – ku przestrodze

Policja jawnie informuje, że zdarzenie miało miejsce już jakiś czas temu, w początkach marca br., ale KPP Piaseczno zdecydowała się opublikować zarejestrowane zdarzenie ku przestrodze innych kierowców. Zdarzenie pozornie wygląda nieszczególnie groźnie, ale tak naprawdę było o krok od tragedii. Na szczęście tym razem udało się jej uniknąć.

Potrącenie dziecka – pamiętajmy o ostrożności przed przejściem dla pieszych

To co zwraca uwagę, to fakt, że stanowisko policji jest dalekie od internetowych komentarzy, które często pod podobnymi nagraniami wręcz epatują nienawiścią. Tymczasem asp. Magdalena Gąsowska, autorka policyjnej notki na temat opisywanego zdarzenia ma inne podejście, pokazuje to poniższy cytat:

Moment roztargnienia, rozkojarzenia i braku ostrożności może doprowadzić do tragedii. Na szczęście udało się tym razem jej uniknąć. Na oznakowanym przejściu dla pieszych przy ulicy Komornickiej w Tarczynie potrącony zostaje pieszy z dzieckiem. Nagranie publikujemy ku przestrodze i tym samym apelujemy: KIEROWCO – przed przejściem dla pieszych zachowaj SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ i zwolnij!

asp. Magdalena Gąsowska

potrącenie dziecka policja

Potrącenie dziecka – kwestia sekund i duża kara

Policja ostrzega, że wcale nie trzeba wiele by doszło do poważnego zdarzenia drogowego. Bardzo często jest to kwestia sekund, wynik roztargnienia i braku ostrożności. W opisywanym zdarzeniu na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącony został 33-letni mężczyzna, który przechodził przez nie trzymając za rękę swoje dziecko. 62-letni kierujący tłumaczył funkcjonariuszom, że pieszych po prostu nie zauważył. Został ukarany mandatem w wysokości 1500 złotych, a na jego indywidualne konto trafiło 15 punktów karnych, to maksymalna punktacja przewidziana za pojedyncze wykroczenie. Funkcjonariusze wystąpili z wnioskiem do Starosty o możliwość skierowania kierującego na badania w celu oceny stanu psychofizycznego.

Potrącenie dziecka – piesi też się mylą, ale są na przegranej pozycji

Nagranie z kamer monitoringu miejskiego policjanci opublikowali, by uzmysłowić kierującym, że piesi są jedną z grup najbardziej narażonych na niebezpieczne zdarzenia drogowe. Pamiętajmy o tym, że nie chroni ich maska samochodu, a w zderzeniu z pojazdem osobowym zawsze są na „przegranej pozycji”.

Apelujemy o zwracanie uwagi na znaki drogowe, w szczególności te informujące i ostrzegające o przejściu dla pieszych. Niestety wielu kierujących je lekceważy, a przecież wystarczy tak niewiele – zwolnić i zachować szczególną ostrożność!

Rekord polski w liczbie punktów karnych?

Potrącenie dziecka – wideo

Poniżej wideo, na którym możecie zobaczyć opisywane zdarzenie zarejestrowane przez kamery miejskiego monitoringu

Source: Potrącenie dziecka na pasach i apel Policji [wideo]

Hyundai Tucson HEV – TEST – nie uznaje półśrodków. Wrażenia z jazdy, opinia, dane techniczne, ceny

Spis treści

Jeśli pamiętacie pierwsze trzy generacje Hyundaia Tucsona, to pewnie kojarzycie go jako rodzinnego, niespecjalnie wyróżniającego się SUV-a. Z czwartą generacją jest tak, jakby Koreańczycy doszli do wniosku, że już dość długo wiało nudą i teraz zrobią wszystko… na odwrót. Czyli zero nudy, zero tuzinkowych rozwiązań, zero przewidywalności – po prostu zero półśrodków, tylko ma być najnowocześniej, jak się tylko da. Czy to jednak faktycznie był traf w dziesiątkę? Sprawdzamy to testując model Hyundai Tucson HEV, czyli wersję z klasycznym układem hybrydowym pod maską.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – ultranowoczesny design…

… to zdecydowanie pierwsze, co nam się rzuca w oczy i to, co zostaje nam na długo w pamięci po spotkaniu z czwartą generacją Tucsona. Ale to, za co przede wszystkim należą się Koreańczykom pochwały, to szczególna dbałość o szczegóły. Projektanci postawili bowiem na charakterystyczne, powtarzające się na całej długości nadwozia geometryczne kształty, które zwracają uwagę przede wszystkim na przedzie, gdzie umieszczone zostały tworząc wlot powietrza.

Całość przypomina duże skrzydła, na bokach których umieszczono ledowe reflektory. Jednak analogiczne wzory znajdziemy nawet na obudowach nadkola, aluminiowych listwach z tyłu nadwozia czy nawet na obudowie tylnego zderzaka, tylnych reflektorach czy dodatkowym świetle stop. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię takie spójne i dopracowane konstrukcje. Co ciekawe, jak spojrzycie na boczną linię nadwozia Tucsona to też nie jest on standardowa. Przetłoczenia, które zostały tam umieszczone, tworzą niepowtarzalny kształt, który służyć ma jednocześnie do poprawy aerodynamiki pojazdu.

Hyundai Tucson HEV – wymiary

Hyundai Tucson HEV

Hyundai Tucson HEV – nie gorsze wnętrze…

… które jest w pełni spójne, eleganckie i równie nowoczesne. Czasem aż za bardzo. Wymysłem diabła jest bowiem zamiana tradycyjnego lewarka zmiany skrzyni biegów na elektroniczne przyciski i umieszczenie ich na środkowej konsoli i to w kolejności totalnie nieintuicyjnej. Konstruktorzy postanowili dołożyć kierowcom Tucsona wrażeń i bieg wsteczny umieścili na górze, a bieg służący do jazdy do przodu – u dołu.

I o ile taka kolejność rozmieszczenia biegów w przypadku tradycyjnej dźwigni nie przeszkadza, o tyle jeśli chodzi o wciskanie guzików, to palce działają już bardziej automatycznie, więc naprawdę trzeba się bardzo pilnować, żeby nie naciskać tych przycisków na odwrót. Koreańczycy podjęli też próbę zaszczepienia w kierowcach Tucsona slowlife poprzez bardzo wolne i zrównoważone naciskanie przycisków odpowiadających za zmianę biegów. Każda szybsza próba wciskania przycisków, skutkuje niczym innym, jak brakiem przerzucenia biegu, co w przypadku manewru parkowania może być dość niemiłą niespodzianką.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – piano black wygląda świetnie, ale…

Jak już jesteśmy przy niemiłych niespodziankach, to taką też z całą pewnością będzie ogromna ilość piano black umieszczona we wnętrzu – przede wszystkim na konsoli środkowej i bocznych uchwytach w drzwiach. I choć jestem ogromną fanką piano black co do zasady, bo uważam, że jego użycie powoduje, że we wnętrzu się dzieje i wygląda ono bardziej elegancko, to w Tucsonie możemy bardzo szybko wyciągnąć lekcję, jak bardzo niepraktyczne jest jego stosowanie w dużej ilości. Niestety w naszym testowym egzemplarzu widać było mnóstwo zarysowań, a na dotykowym panelu regulacji nawiewu – kurz i odciski palców. Mimo regularnego czyszczenia panelu więcej odcisków, to chyba można znaleźć jedynie w policyjnej kartotece.

Ale poza tym wnętrze jest naprawdę spójne, pomysłowe i w pełni oddające ducha czwartej generacji Tucsona. Przez całą szerokość deski rozdzielczej poprowadzono bardzo subtelny wlot powietrza, który przechodzi w dekoracyjną listwę na boczkach drzwi – w drzwiach kierowcy dodatkowo umieszczono tam przyciski do zapamiętywania ustawień fotela. Tu warto wspomnieć, że testowany przez nas egzemplarz posiadał skórzane fotele, które były wentylowane i podgrzewane – te z tyłu również.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – funkcjonalność kokpitu

Ekran ze wskaźnikami o przekątnej 10,25 cala został postawiony na płasko przed kierowcą i niejako wpasowany w całość deski rozdzielczej. Obawiałam się początkowo o jego widoczność w słonecznie dni, ale zupełnie niepotrzebnie. Wszystko było nienagannie widoczne niezależnie od aury.

Środkowa konsola jest masywna i posiada w podłokietniku duży, wygodny schowek, a u szczytu półeczkę na telefony. Tak, z pełną premedytacją piszę w liczbie mnogiej, bo jednocześnie możecie położyć tam dwa telefony i jeden ładować z użyciem kabla – do dyspozycji dwa wejścia USB, a drugi na ładowarce indukcyjnej, która jest ustawiona pod kątem i wyposażona w nawiew, dzięki czemu telefon się tak nie przegrzewa. Dodatkowy plus takiego ustawienia ładowarki – jeśli macie tendencję do zaglądania co się dzieje na ekranie waszego telefonu w trakcie jazdy, to tu nie będziecie mieli takiej możliwości, a to z całą pewnością oznacza większe bezpieczeństwo w trakcie jazdy.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – bezpieczeństwo

Za bezpieczeństwo w trakcie jazdy odpowiadają też liczne systemy do tego służące, m.in. asystent utrzymania pasa ruchu, adaptacyjny tempomat, system pomagający zapobiegać kolizjom etc. Dużo systemów i dużo różnych dźwięków i sygnałów z nich płynących – mówiąc szczerze nie zdołałam rozszyfrować znaczenia wszystkich przez czas naszego testu.

Ale na szczególną uwagę zasługuje koncepcja systemu BLIS (Blind Spot Information System) proponowana przez Koreańczyków. Umieścili oni bowiem dodatkowe kamerki w lusterkach bocznych, które po włączeniu kierunkowskazu wyświetlają swój obraz w odpowiednim wskaźniku – czy to po stronie prędkościomierza czy obrotomierza.

Dzięki temu mamy dodatkowy podgląd na sytuację co znajduje się na bocznym pasie za nami, ale też możemy podejrzeć podczas wykonywania skrętu czy nie najeżdżamy na krawężnik. Rozwiązanie pomysłowe i przydatne podczas codziennej jazdy. Zdecydowanie bardziej niż funkcja automatycznego wjazdu na miejsce parkingowe i wyjazdu z niego, za pomocą przycisków umieszczonych w kluczyku do samochodu. Ale ta ostatnia robi całkiem niezłe show. Ciekawa jestem jedynie jak często faktycznie kierowcy Tucsona później korzystają z tej funkcji.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – wrażenia z jazdy

Podczas codziennej jazdy z całą pewnością też docenicie dynamikę napędu hybrydowego, który znajduje się w Tucsonie HEV. Na ten napęd składa się silnik benzynowy o pojemności 1.6 litra T-GDi, który zapewnia moc 180 KM, wspomagany silnikiem elektrycznym o mocy 60 KM – całość daje nam 230 KM żywej mocy. Żywej, bo zaskakującej nawet samego producenta swoimi osiągami. Ten bowiem podaje, że Tucson przyspiesza do 100 km/h w 8 sekund, jednak przy wykorzystaniu obu silników udaje się to zrobić nawet szybciej.

Co ciekawe, dynamika ta nie umiera tak bardzo nawet w trybie ECO, co nie jest zazwyczaj takie oczywiste. Oczywiste jest za to, że oba silniki świetnie współpracują i w mieście Tucson kiedy tylko może, przełącza na tryb jazdy na silniku elektrycznym. To momentalnie znajduje odzwierciedlenie w wartościach dotyczących zużycia paliwa – średnie spalanie podczas naszego tygodniowego testu w warunkach miejskich to 6,9 litra. Jak na rodzinnego SUV-a, to całkiem dobry wynik.

Hyundai Tucson HEV - TEST - galeria redakcyjna (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – rodzinny charakter i bagażnik

Dobrym wynikiem pod kątem rodzinnego charakteru Tucsona jest też pojemność bagażnika – ta powiększyła się o 100 litrów w stosunku do poprzedniej generacji i obecnie wynosi 616 litrów. Co prawda jest tu mały trick po stronie producenta, który podaje taką wartość – do tej pojemności dolicza on schowki pod podłogą bagażnika. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mówimy cały czas o hybrydzie, to myślę, że nadal wynik ten jest bardzo satysfakcjonujący.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – zawieszenie

Z całą pewnością rodzinne nie jest prowadzenie się Tucsona. Na szczęście. Prowadzi się go bardzo stabilnie, jest przewidywalny, do tego stopnia, że nawet pokonywanie zakrętów przy większych prędkościach jest przyjemnością i nie stanowi wyzwania, a auto nie przechyla się nadmiernie. Do tego świetnie zestrojony układ hamulcowy, który oczywiście wspomaga też odzyskiwanie energii. Całość daje ogrom przyjemności z jazdy, też po mieście.

Hyundai Tucson HEV - (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – (fot. Joanna Szymków-Matuszewska / Motocaina.pl)

Hyundai Tucson HEV – ceny w Polsce

Podstawową wersję wyposażeniową z napędem 2WD otrzymamy już za kwotę niemal 160 tysięcy złotych. Wersja N-Line z napędem na cztery koła, to jednak będzie już wydatek o ponad 50 tysięcy więcej. W zamian jednak dostajemy samochód w pełni nowoczesny i jak widzicie, nie jedynie pod kątem samego designu. Koreańczycy nawet w rozwiązaniach wspierających kierowcę nie uznawali półśrodków i wyposażyli Tucsona w liczne rozwiązania, które nie tylko sprawiają, że jeździ się nim bardzo komfortowo, ale sprawiają też, że można się w nim poczuć wyjątkowo. Nas to w pełni przekonuje. Poniżej jeszcze aktualny cennik wszystkich wariantów hybrydowego Tucsona:

Hyundai Tucson HEV

Hyundai Tucson HEV – zalety i wady

Na plus:

  • nowoczesny design i dbałość o detale
  • przestronność kabiny i pojemność bagażnika
  • właściwości jezdne
  • zużycie paliwa
  • drzwi nachodzące na progi

Na minus:

  • przyciski do zmiany biegów
  • ilość piano black wewnątrz

Hyundai Tucson HEV – dane techniczne

Hyundai Tucson HEV

Hyundai Tucson HEV – galeria

Zobaczcie też nasz wcześniejszy test Tucsona najnowszej generacji z silnikiem benzynowym wspomaganym miękką hybrydą.

Na koniec proponujemy wam też wideo z testem innego, również niebanalnego modelu koreańskiej marki: Hyundaia IONIQ 5:

Source: Hyundai Tucson HEV – TEST – nie uznaje półśrodków. Wrażenia z jazdy, opinia, dane techniczne, ceny

Najdroższa tablica rejestracyjna świata – kosztowała tyle co trzy Bugatti!

Ile kosztuje indywidualna tablica rejestracyjna?

Każdy chętny na indywidualną tablicę rejestracyjną musi przygotować się na spory wydatek, ale dla wielu kierowców wcale nie zaporowy. Aby otrzymać blachy z wymyślonym przez siebie napisem, trzeba zapłacić 1000 zł. Tablica indywidualna dostępna jest także dla motocyklistów i muszą oni zapłacić 581 zł.

Sprzedano najdroższą tablicę rejestracyjną w historii

W trudniejszej sytuacji są kierowcy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie o wiele trudniej jest się wyróżnić, a ponadto prawo nie przewiduje możliwości stworzenia własnej tablicy rejestracyjnej. Pozostaje więc wybieranie wśród istniejących wzorów, a te osiągają astronomiczne ceny.

Właśnie zresztą został pobity rekord na jednej z aukcji. Za tablicę składającą się z oznaczenia „P 7”, anonimowy kupiec zapłacił 55 mln dirhemów, czyli ponad 63 mln zł.

Wyjątkowe tablice rejestracyjne pojawiły się na Bugatti Divo, a więc modelu bazującym na Chironie. Podobnie jak on ma 1500 KM, ale wyróżnia się niższą masą własną i jeszcze bardziej niezwykłą stylistyką. Powstało tylko 40 sztuk tego auta, każda wyceniona na ponad 23 mln zł.

Trudno uwierzyć, że i tak tablice rejestracyjne na Bugatti Divo są od niego droższe i do tego rzadsze.

Source: Najdroższa tablica rejestracyjna świata – kosztowała tyle co trzy Bugatti!

Panek CarSharing – nowa aplikacja, nowe ceny, nowe zasady

Spis treści

Panek CarSharing, największy operator carsharingowy w Polsce zorganizował konferencję prasową, na której zaprezentowano nową aplikację Panek CarSharing, nowy cennik usług krótkoterminowego wynajmu aut, a także szereg nowych zasad jakie wprowadzono. Zdradzono tez pomysły na przyszłość, z ciekawszych: firma chce oferować nie tylko samochody.

Panek CarSharing

Panek Carsharing – nowa aplikacja

Nowa aplikacja Panek Carsharing całkowicie zastępuje starą aplikację. Nie jest to aktualizacja, jak to często ma miejsce w świecie smartfonów, lecz zupełnie nowy produkt. Stara wersja aplikacji została usunięta ze sklepów Google Play czy Apple App Store i nie można jej już pobrać. Jeżeli macie ją w swoich smartfonach możecie ją usunąć, bo i tak nie zadziała.

Nowa aplikacja jaką można już pobrać we wspomnianych sklepach z aplikacjami na platformy Android i Apple iOS nie wymaga ponownej rejestracji konta. Osoby wcześniej korzystające z carsharingu Panek, mogą zalogować się do nowej aplikacji podając numer telefonu i adres mail powiązany ze starszą wersją mobilnego programu. Przedstawiciele operatora zachwalali program deklarując, że jest on szybszy, działa stabilniej i ma bardziej intuicyjny interfejs od poprzednika. W szczególności znacznie uproszczono proces rejestracji w usłudze. Firma zwracała też uwagę na najwyższy poziom bezpieczeństwa jeżeli chodzi o ochronę danych osobowych oraz przetwarzania płatności. Wraz z nową aplikacją debiutują również nowe ceny usług carsharingowych.

Panek CarSharing – nowe ceny

Dobra wiadomość jest taka, że firma zrezygnowała z płatności za czas jazdy, co mogło prowokować niektórych kierowców do niewłaściwych zachowań na drodze. Według nowego cennika użytkownik pojazdu w usłudze CarSharing podczas jazdy nie płaci za czas użytkowania pojazdu, lecz tylko za przejechane kilometry. Zniknęły też wcześniej obecne tzw. pakiety dobowe.

Pierwsze 100 km jazdy rozliczane jest według stawki 2,19 zł/km. Za każdy kolejny kilometr powyżej setnego, zapłacimy według obniżonej stawki 0,99 zł/km. Stała w ciągu doby jest również opłata za postój i wynosi teraz 0,19 zł za minutę, ale ma ona górny limit: nikt nie zapłaci więcej niż 99 zł na dobę.

Standardowo doliczana jest też tzw. opłata startowa w kwocie 5,99 zł dla wszystkich grup samochodów. Ponadto w przypadku, gdy zwrot auta następuje w innej strefie niż ta, z której pojazd został wypożyczony, doliczana jest opłata w kwocie 29 zł.

Panek CarSharing

Panek CarSharing i Smart Week

Nowością jest również usługa Smart Week. To tygodniowy abonament kosztujący 10 zł, chroniący osobę wynajmującą auto przed szkodami parkingowymi, na które użytkownicy aut w carsharingu i tak nie mają wpływu. Wykup abonamentu redukuje też wspomnianą opłatę startową za wynajem auta do zera. Oznacza to w praktyce, że w przypadku, gdy w tygodniu skorzystamy z auta dwukrotnie, to i tak koszt Smart Week nam się zwraca z nawiązką, bo bez niego musielibyśmy dwa razy uiścić opłatę startową (łącznie 11,98 zł). Smart Week można aktywować z poziomu nowej aplikacji i jest on automatycznie odnawiany co tydzień (opłata 10 zł za kolejny tydzień pobrana będzie automatycznie), chyba że użytkownik ręcznie zakończy korzystanie z tej usługi.

Source: Panek CarSharing – nowa aplikacja, nowe ceny, nowe zasady

Rząd PiS wycofuje się z rewolucyjnej zmiany w punktach karnych! Chce się podlizać kierowcom przed wyborami?

Nowy taryfikator punktów karnych

Przypomnijmy, że od 1 stycznia 2022 roku obowiązuje w Polsce nowy taryfikator mandatów. Kary dla łamiących przepisy znacząco wzrosły, a maksymalny mandat za jedno wykroczenie to już nie 500, ale 2500 zł. Z kolei maksymalna kara, jaką może wymierzyć sąd to nie 5000 lecz 30 tys. zł.

Druga faza zmian mających na celu zdyscyplinowanie kierowców, nastąpiła 17 września 2022 roku. Wtedy to zaczął obowiązywać nowy taryfikator punktów karnych, a maksymalna liczba punktów za jedno wykroczenie wzrosła z 10 do 15 punktów.

Jednocześnie wprowadzono kolejną rewolucyjną zmianę, zgodnie z którą punkty karne kasują się nie po roku od popełnienia wykroczenia, ale po dwóch latach od opłacenia mandatu. Ponadto zniesiono kursy reedukacyjne, które pozwalały raz na pół roku skasować 6 punktów ze swojego konta.

Czy pieszy może zajmować miejsce na parkingu? Doszło do ostrej kłótni i wyzwisk

Rząd PiS wycofuje się z rewolucyjnej zmiany w punktach karnych

Zeszłoroczne zmiany spotkały się z umiarkowanym entuzjazmem kierowców, ale chwalone były za ich spodziewany efekt poprawy bezpieczeństwa na drogach. Rok 2022 był rzeczywiście rekordowo bezpieczny, ale chyba nie było potrzeby aż takiego przykręcania śruby kierowcom.

Tak można wnioskować z informacji, do jakich dotarła Wirtualna Polska. Okazuje się, że do przegłosowanej wczoraj ustawy, dołożono po cichu poprawkę, którą przygotował poseł PiS Jerzy Polaczek (były minister transportu), ale miała być ona przygotowana wcześniej przez Kancelarię Premiera.

Poprawka ta zakłada powrót do zasady, zgodnie z którą punkty karne znikają już po roku od popełnienia wykroczenia. Ponadto wracają kursy pozwalające na redukowanie liczby punktów o 6 co pół roku.

Jak relacjonuje Wirtualna Polska:

Poprawka uzyskała jednogłośne poparcie sejmowej komisji infrastruktury, choć posłowie głosowali w pośpiechu i nie znali szczegółów. Byli przekonani, że popierają techniczne zmiany, które mają gwarantować bezpieczeństwo podczas przejazdów na aplikację. Nowelizacji przepisów dotyczących punktów karnych nie zauważył również szef komisji Paweł Olszewski z Koalicji Obywatelskiej.

Source: Rząd PiS wycofuje się z rewolucyjnej zmiany w punktach karnych! Chce się podlizać kierowcom przed wyborami?

Renault Captur TCe 160 EDC R.S. Line – TEST – najszybszy w gamie. Wrażenia z jazdy, dane techniczne, opinia

Spis treści

Dostępny aktualnie w ofercie Renault Captur to druga generacja francuskiego crossovera segmentu B. Auto testowaliśmy w najmocniejszej obecnie wersji spalinowej (Renault nie zamierza rezygnować z silników spalinowych na razie).

System napędowy jest oczywiście zelektryfikowany i dziś to raczej nikogo nie powinno dziwić, ale w znacznie mniejszym stopniu niż w przypadku hybryd E-Tech czy wersji hybrydowych plug-in. Tutaj mamy do czynienia jedynie z miękkohybrydowym wsparciem. Ma to usprawniać pracę napędu gdy silnik spalinowy pracuje na niższych obrotach, a także oszczędzać paliwo. A jak jest naprawdę?

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – wygląd

Renault Captur w obecnym kształcie zadebiutował jeszcze przed pandemią, w 2019 roku. Do dziś ten kształt mógł się już niektórym opatrzeć, co jednak nie zmienia faktu, że mamy tu do czynienia z ładnie naszkicowanym nadwoziem o proporcjonalnym kształcie typowym dla jakże dziś modnych crossoverów.

W testowanej wersji R.S. Line w standardzie otrzymujemy największe w gamie, aż 18-calowe felgi ze stopów lekkich o wpadającym w oko wzorze, a charakterystyczne dla Renault światła to zawsze LED-y. W naszym przypadku adaptacyjne (automatyczne światła, także drogowe).

R.S. Line wyróżnia też charakterystyczna, zdobiona metalicznymi wstawkami maskownica grilla, czy srebrne akcenty w dolnej części pasa przedniego czy na progach. W połączeniu z ciekawym czerwono-czarnym nadwoziem (taki kolor jest opcjonalny) całość prezentuje się atrakcyjnie.

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – wymiary

Renault Captur jest crossoverem segmentu B. Dla wielu z nas segment ten kojarzy się z autami typowo miejskimi. Tymczasem gabaryty Captura w pełni pozwalają klasyfikować to auto jako miejski samochód rodzinny. Szczególnie dla rodzin 2+2.

Rozstaw osi jest tu większy niż w Fordzie Puma (Puma w ogóle jest nieco krótsza), czy w dłuższym od Captura Peugeot 2008. A rozstaw osi decyduje o przestrzeni w kabinie. Osoby dorosłe, o ile nie są nazbyt wyrośnięte czy przesadnie ociężałe, nie powinny narzekać na przestrzeń przed kolanami, na stopy czy nad głową w drugim rzędzie, o pierwszym nie ma co pisać, tam zmieści się każdy.

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – usportowione wnętrze

Wersja R.S. Line nie oznacza, że mamy tu do czynienia ze sportowym crossoverem, ale Francuzi starali się wizualnie nadać tej odmianie trochę sportowego sznytu. Tworzyw oczywiście nie brakuje, ale zakres, zróżnicowanie, jakość materiałów czy ich montaż nie wzbudza zastrzeżeń.

Jest imitacja włókna węglowego na desce rozdzielczej czy boczkach drzwi, są czerwone akcenty w systemie wentylacji, zgrabna półka z cyfrowym drążkiem automatycznej skrzyni (nie ma on mechanicznego zespolenia ze skrzynią, połączenie jest wyłącznie elektryczne).

Kierownica obszyta skórą z ładnym stebnowaniem dobrze leży w dłoniach, uwagę przykuwa też charakterystyczny symbol R.S. w jej dolnym wieńcu. Taki sam zobaczymy też na boczkach foteli obszytych mieszaną, skórzano-materiałową tapicerką.

Również pod względem technologicznym jest dobrze. W konsoli centralnej mamy tu pionowy ekran 9,3″ z systemem Easy Link z nawigacją, bezprzewodowym Android Auto i Apple CarPlay. Przed oczami kierowcy również wirtualne zegary prezentowane na ekranie 10,25″ z grafiką dostosowującą się do aktualnie wybranego trybu jazdy, ale o ograniczonej możliwości personalizacji (kierowca może jedynie zmieniać wybrany zakres informacji w narożnikach wyświetlacza).

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – bagażnik lepszy niż w hybrydzie

Układ miękkiej hybrydy nie kradnie nic z przestrzeni bagażowej testowanej wersji Renault Captur TCe 160. Przy normalnym układzie foteli bagażnik ma przyzwoitą pojemność 422 litrów, którą możemy zwiększyć do ponad 500 litrów. Jak? Przesuwna jest tylna kanapa, ale wówczas pasażerowie drugiego rzędu tracą miejsce na nogi, a przynajmniej – zależnie od stopnia przesunięcia kanapy – mają go mniej.

Po złożeniu foteli i przy górnym ustawieniu podłogi bagażnika mamy łącznie 1275 litrów płaskiej przestrzeni załadunkowej.

Bagażnik jest płaski i foremny, nie ma siatek, ale są haczyki na siatki z zakupami. Ruchomą podłogę można ustawić skośnie separując przestrzeń na dwie części. Funkcjonalność jest tu ok. Warto też mieć na uwadze, że bagażnik w wersji hybrydowej E-Tech Captura (klasyczna hybryda, plug-in został póki co wycofany z aktualnej oferty Renault) jest sporo mniejszy i mieści 305 l przy normalnym układzie foteli.

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – silnik – najmocniejszy spalinowy w gamie modelu

Renault Captur R.S. Line w aktualnej ofercie dostępny jest tylko z jednym wariantem silnikowym. Pod maską testowanego wozu pracuje najmocniejsza jednostka w gamie tego modelu. Jest to turbodoładowany czterocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1,3 litra generujący 158 KM mocy i moment obrotowy 270 Nm już od 1800 obr./min.

Choć blisko 160 KM dziś już nieszczególnie imponuje (zwłaszcza na tle często mocniejszych aut elektrycznych) to warto pamiętać, że Captur jest dość lekki, to wcale niemałe przecież auto waży ok. 1,3 tony. To z kolei oznacza, że dostarczana przez najmocniejszy silnik w gamie moc powinna kierowcy dostarczyć odpowiedni poziom emocji. Czy tak jest w rzeczywistości?

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – wrażenia z jazdy

Do dynamiki Captura nie mamy zastrzeżeń, bo na tle podobnie wycenianych modeli konkurencji jest ona naprawdę niezła. Producent obiecuje, że auto jest w stanie uzyskać 100 km/h w czasie 8,5 sekundy. My uzyskaliśmy nieco słabszy rezultat: 8,7 sekundy, ale biorąc pod uwagę, że auto stało na zimowym ogumieniu wynik ten jest jak najbardziej zadowalający. Poniżej nasze pomiary przyspieszeń:

  • 0-50 km/h w czasie 3,5 sekundy;
  • 0-100 km/h w czasie 8,7 sekundy;
  • 60-100 km/h w czasie 4,5 sekundy;
  • 80-120 km/h w czasie 5,9 sekundy
  • Prędkość maksymalna (deklarowana): 204 km/h

Auto oferuje trzy tryby jazdy do wyboru (Eco, normalny zwany My Sense oraz Sport), powyższe wyniki uzyskaliśmy oczywiście w trybie sportowym. W trybie Eco reakcja na pedał przyśpieszenia jest wyraźnie złagodzona, do codzienny przejazdów optymalnym wyborem jest domyślny tryb My Sense.

Captur ma inny problem: system Start-Stop. Układ miękkohybrydowy bardzo miękko załącza silnik spalinowy podczas ruszania, ale kłopot polega na tym, że robi to z wyraźnym opóźnieniem. Wciskamy pedał gazu ruszając spod świateł i… nic. Wciskamy mocniej, silnik budzi się do życia i od razu… przednia oś (napędowa) na chwilę traci przyczepność.

Taki sposób pracy napędu wymaga przyzwyczajenia. Przyznam, że nieco irytowała ta przesadna nerwowość podczas ruszania, ale gdy już ruszymy, praca silnika czy skrzyni biegów nie budzi większych zastrzeżeń. Zgodnie z oczekiwaniami w trybie Sport auto trzyma wyższe obroty, sprawniej też redukuje przełożenia, w trybie My Sense i Eco praca napędu jest łagodniejsza, co ma wpłynąć również na zużycie paliwa.

Czy Renault Captur z najmocniejszą jednostką dużo pali? Na dłuższym dystansie ok. 500 km średnia to 7,2 l/100 km, z czego znaczna część tego dystansu pokonywana była w mieście. Na trasie przy prędkości 100 km/h auto spalało od 6,2 do 6,6 l/100 km.

Szybsza jazda oznacza większe zużycie, przy prędkościach autostradowych trzeba liczyć się z przekroczeniem 8 l/100 km. Producent obiecuje (wg WLTP) zużycie średnie na poziomie 5,8 – 5,9 l/100 km. Zbiornik paliwa mieści 48 litrów benzyny, co oznacza, że spokojnie podróżujący kierowca ma szansę przejechać ponad 600 km bez tankowania.

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – zawieszenie

Renault dobrze dostroiło zawieszenie Captura do miejskiej dżungli, czyli najczęstszego otoczenia w jakim ten pojazd będzie funkcjonować. Zawias w tym aucie to nieszczególnie skomplikowane połączenie klasycznych kolumn McPhersona na przedniej, napędowej osi oraz trwałej belki skrętnej z tyłu. Auto nie jest ciężkie, więc taki zestaw okazał się najzupełniej wystarczający na typowo miejskie przypadłości drogowe, takie jak progi zwalniające, niewielkie dziury itp. miejskie przeszkody „terenowe”.

Mimo prześwitu wynoszącego 174 mm (to o 10 mm więcej niż np. w Fordzie Puma), nie jest to absolutnie auto terenowe, ale z dojazdem na działkę po niezbyt błotnistej drodze gruntowej powinno sobie bez większych problemów poradzić. Zaletą zawieszenia jest również to, że z jednej strony nie dobija (bez względu na obciążenie w granicach przyzwoitości), a z drugiej nie jest przesadnie miękkie. Sprężystość amortyzacji jest w sam raz, daje pewność w zakrętach i odpowiedni komfort na prostych.

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – cena w Polsce

Rozpiętość cenowa modelu Captur w Polsce jest spora. Cennik startuje od kwoty 85 500 zł za bazową odmianę wyposażeniową equilibre z najsłabszym w gamie 90-konnym benzyniakiem. My dysponowaliśmy bogato wyposażoną odmianą R.S. Line która łączona jest z najmocniejszą jednostką spalinową. W tym przypadku ceny startują od 122 300 zł.

W naszym egzemplarzu dopłaty wymagał czerwony lakier łączony z czarnym dachem (2200 zł), pakiet wspomagaczy kierowcy (4500 zł), otwierany szklany dach (3000 zł) oraz pakiet winter comfort (podgrzewane przednie fotele i przednia szyba; 1500 zł). W rezultacie cena egzemplarza widocznego na zdjęciach przekracza 130 tys. zł.

Czy to dużo? Niekoniecznie, konkurencja na odpowiednio wysokim poziomie wyposażenia jest podobnie wyceniana lub droższa. Oto kilka przykładów:

Ford Puma z silnikiem EcoBoost 1.0 155 KM w wersji ST-Line X startuje od 140 350 zł. Bliźniaczy Mitsubishi ASX z tym samym 158-konnym napędem w bogatej wersji Instyle startuje od 145 990 zł, Toyota Yaris GR Sport jest słabsza (hybryda 116 KM) i kosztuje od 133 369 zł, Peugeot 2008 GT także jest słabszy (130 KM) i kosztuje od 130 100 zł. Seat Arona z 1,5 TSI 150 KM w wersji FR startuje od 123 700 zł, a Škoda Kamiq Monte Carlo (1.5 TSI 150 KM) od 118 950 zł. Sami widzicie, że na tle konkurencji nowy Captur w swojej najmocniejszej odmianie jest co najmniej niezłą propozycją.

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – dane techniczne

Renault Captur TCe 160

Renault Captur TCe 160 EDC w wersji R.S. Line (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Renault Captur TCe 160 – galeria

Source: Renault Captur TCe 160 EDC R.S. Line – TEST – najszybszy w gamie. Wrażenia z jazdy, dane techniczne, opinia

Kupujemy nowe auta – takich wyników w Polsce jeszcze nie było

Spis treści

IBRM Samar podsumował pierwszy kwartał 2023 roku. Polacy idą na rekord jeżeli chodzi o nowe samochody, widać to szczególnie w segmencie premium. Kupujemy nowe auta, kupujemy ich znacznie więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, ale jeżeli chodzi o segment premium, takich wyników nie mieliśmy nigdy.

kupujemy nowe auta - Hybrydy Toyoty

Kupujemy nowe auta – liczba nowych aut o prawie jedną trzecią wyższa niż przed rokiem

Według udostępnionych nam danych, liczba zarejestrowanych samochodów w samym tylko marcu zbliżyła się do 49,5 tysiąca egzemplarzu. To rezultat aż o 28% wyższy od uzyskanego w marcu 2022 roku. Z kolei w całym pierwszym kwartale Polacy kupili i zarejestrowali aż 123 032 samochody, co jest wynikiem o ponad 20 proc. wyższym niż wcześniej.

kupujemy nowe auta - Škoda Fabia Monte Carlo

Na drugim miejscu Škoda (fot. Agnieszka Serafinowicz / Motocaina.pl)

Kupujemy nowe auta – lider jest jeden, niezmiennie

Liderem wśród marek na rynku polskim niezmiennie pozostaje Toyota, przy czym nic nie wskazuje na to, by Japończycy mieli oddać pola komukolwiek innemu. W marcu samych Toyot zarejestrowano aż 9426 egzemplarzy, co jest wynikiem aż o 51% wyższym niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. Tym samym udział Toyoty w rynku polskim wzrósł do 21,3%. To znacznie lepszy wynik od wicelidera, marki Škoda, która może obecnie poszczycić się udziałem w rynku na poziomie 10,3%. Na trzecim miejscu z 7,5-procentowym kawałkiem rynkowego tortu pozostaje Kia, ale Koreańczykom, jako jedynej marce na podium, sprzedaż w I kwartale 2023 roku spadła o 7,5%.

kupujemy nowe auta - Tesla Model 3 2023

Tesla liderem elektromobilności w Polsce (fot. Tesla)

Kupujemy nowe auta – wśród elektrycznych również wyraźny lider

Gdy spojrzymy na rynek samochodów elektrycznych, również w Polsce numerem jeden okazuje się Tesla. W całym I kwartale 2023 roku zarejestrowano 1046 samochodów tej marki, warto też zauważyć, że zainteresowanie Teslą rośnie. W samym tylko marcu zarejestrowano aż 733 aut amerykańskiego producenta. Jak widać obniżka cen w połączeniu z dostępnością samochodów skutecznie działa na wzrost zainteresowania samochodami Elona Muska.

kupujemy nowe auta - Mercedes GLS 2023

W segmencie premium tylu nowych egzemplarzy nie zarejestrowaliśmy nigdy wcześniej w jednym kwartale (fot. Mercedes-Benz)

Kupujemy nowe auta – segment premium, tak jeszcze nie było

Polacy się bogacą? Trudno dojść do innych wniosków, gdy spojrzymy na wynik rynkowy w segmencie premium. W samym tylko marcu Polacy zarejestrowali ponad 10 tysięcy takich aut. Wojciech Drzewiecki z IBRM Samar zwraca uwagę, że poprawiła się dostępność samochodów, a okresy oczekiwania na nowe samochody się skróciły, do tego doszły działania promocyjne producentów, oferty wyprzedażowe tak popularne na początku roku oraz dodatkowe pakiety akcesoryjne wielu modeli. Część marek powróciła również do dobrych tradycji udzielania dodatkowych rabatów klientom, którzy wybierając nowe auto decydują się na pojazd tej samej marki. Lojalność to bardzo cenna cecha, szczególnie w dzisiejszym, zróżnicowanym świecie.

Source: Kupujemy nowe auta – takich wyników w Polsce jeszcze nie było

Silniki EA 211 nie będą już Volkswagena. Czesi przejmują ich rozwój

Spis treści

Czeska marka stała się podmiotem odpowiedzialnym za rozwój całej gamy silników spalinowych z serii EA 211. Oznacza to, że czescy inżynierowie będą budować i rozwijać przyszłe silniki spalinowe dla olbrzymiej rzeszy blisko 50 modeli siedmiu marek w grupie Volkswagena.

Silniki EA 211

Silniki EA 211 (fot. materiały prasowe)

Silniki EA 211 – dołączą do już produkowanych w Mladej Boleslavi

Już wcześniej marka Škoda była odpowiedzialna za produkcję wolnossących silników benzynowych z pośrednim wtryskiem wielopunktowym (MPI) także typoszeregu EA 211 (np. 1.0 MPI produkowany od 2012 roku) wykorzystywanych w różnych modelach w całej grupie Volkswagena. Škoda opracowała również we własnym zakresie silnik 1.2 HTP z serii EA 111. Teraz jednak kompetencje czeskich inżynierów zostały docenione przez centralę z Wolsfburga i to właśnie Czesi zajmą się również produkcją i rozwijaniem silników EA 211, nie tylko wolnossących, ale też turbodoładowanych benzyniaków z oznaczeniem TSI.

Silniki EA 211 – o jakich jednostkach mowa?

Oznaczenie EA 211 nosi dziś w grupie Volkswagena bardzo wiele silników. Są to zarówno jednostki trzycylindrowe, jak i czterocylindrowe. Zakres pojemności skokowej od 1,0 do 1,6 litra, a widełki mocy generowanej przez te jednostki zawierają się od 48 do 115 kW (od 65 do 156 KM). Silniki te powszechnie kojarzymy jako benzyniaki, ale warto mieć na uwadze, że jednostki EA 211 występują również w odmianach spalających CNG (gaz ziemny, nie mylić z LPG) lub etanol. Praktycznie wszystkie hybrydy plug-in grupy Volkswagena (może poza najnowszym Lamborghini Revuelto…) korzystają z turbodoładowanych jednostek 1.4 TSI EA 211. Poniżej lista silników z serii EA 211 i modele do jakich m.in. trafiały:

  • 1.0 MPI (m.in. w: Škoda Citigo, Seat Mii, VW Polo V, VW up!, Seat Ibiza 6F)
  • 1.0 TSI (m.in. w: VW Polo VI, Seat Ibiza 6F, VW T-Cross, VW Golf VIII, Škoda Karoq, VW T-Roc)
  • 1.2 TSI (m.in. w: VW Golf VII, Škoda Fabia III, Seat Toledo IV)
  • 1.4 TSI (m.in. w: Audi A5 F5, Škoda Octavia IV iV, VW Golf VIII)

Silniki EA 211

Silniki EA 211 (fot. materiały prasowe)

Silniki EA 211 – do jakich modeli trafią?

Silniki rozwijane przez inżynierów Škoda Auto trafią nie tylko do samochodów spalinowych marki Škoda. Zobaczymy je również w przyszłych Volkswagenach, Seatach, Cuprach, czy Audi. Wybór czeskiej marki jako centrali rozwoju silników EA 211 nie dziwi, to właśnie w Mladej Boleslawi od 2012 roku zbudowano ok. 4 mln tych silników.

Z okazji tematu silnikowego przypominamy wideo o silnikach TSI:

Source: Silniki EA 211 nie będą już Volkswagena. Czesi przejmują ich rozwój

Mercedes GLS 2023 SUV odświeżony – nowe opcje i bogatsze wyposażenie. Co jeszcze się zmieniło?

Spis treści

Topowy SUV w gamie niemieckiej marki, Mercedes GLS i to zarówno wersja Mercedes-Benz GLS, jak i Mercedes-Maybach GLS 600 4Matic oraz Mercedes-AMG GLS 63 4Matic+, został poddany modernizacji. Nie tak dawno, informowaliśmy Was o zmianach w modelu GLE, teraz przyszedł czas na lifting największego SUV-a z gwiazdą.

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – wersje poliftowe jeszcze w tym roku

Mercedes-Benz GLS, Mercedes-Maybach GLS 600 4MATIC oraz Mercedes-AMG GLS 63 4MATIC+ debiutują w zaktualizowanej formie. Producent ogłasza zmiany zarówno w kwestii wzornictwa tego modelu, jak i techniki pokładowej oraz wyposażenia. To co się nie zmieniło, to trzy rzędy siedzeń i ponadprzeciętny luksus dla nawet siedmiu podróżujących. Ten topowy SUV niemieckiej marki pojawi się w europejskich salonach pod koniec października 2023 roku. Nieco wcześniej, bo już w połowie września, odświeżonego GLS-a będą mogli kupić Amerykanie.

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – subtelne zmiany wyglądu i funkcje offroadowe

Każda z poliftowych odmian modelu GLS jest na swój sposób niepodrabialna. Patrząc na bryłę i wygląd tego auta nie sposób pomylić go z jakimkolwiek innym wielkim SUV-em premium. Producent zwraca uwagę na zmodernizowaną osłonę chłodnicy, inną dla każdej z odmian modelu GLS. W „zwykłym” GLS cztery galwanizowane listwy mają ciemnosrebrne wykończenie. Przeprojektowano przedni zderzak, pojawiły się zintegrowane wloty powietrza w czarnej oprawie. Koresponduje z nimi przeprojektowana dolna partia, stylizowana na osłonę podwozia (wyposażenie standardowe). Z tyłu wzrok przyciąga nowe wypełnienie lamp z trzema poziomymi blokami. Do gamy wzorów obręczy kół dodano
nowe, 20-calowe, wieloramienne felgi z lekkich stopów w kolorze szarym z wykończeniem na wysoki połysk. We wnętrzu debiutują dwa nowe odcienie skórzanej tapicerki oraz poszerzona gama elementów ozdobnych.

Większość kierowców GLS-a porusza się wyłącznie po utwardzonych drogach lub w łatwym albo średnio wymagającym terenie. W związku z tym Mercedes-Benz zmodyfikował zakres pakietu Off-Road Engineering. Lista komponentów obejmuje osłonę podwozia oraz zwiększony o 30 mm prześwit, a także wbudowany w system multimedialny specjalny widok off-roadowy (wyświetlanie nachylenia, przechyłu bocznego, kompasu, stopnia skrętu kół itp.).

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – zaktualizowane oprogramowanie MBUX

Nowy MBUX w GLS ma zmieniony wygląd interfejsu. Zawartość ekranów można indywidualizować, korzystając z trzech różnych grafik (styl klasyczny, sportowy lub dyskretny) oraz trzech trybów wyświetlania informacji (nawigacja, wsparcie, serwis). W przypadku widoku „klasycznego” kierowca ma do dyspozycji sprawdzony układ z dwoma okrągłymi wskaźnikami. Tryb „sportowy” jest zdominowany przez kolor czerwony, z dynamicznie zaprojektowanym centralnym obrotomierzem. W stylu „dyskretnym” treść ogranicza się do tego, co najważniejsze. Ponadto, w połączeniu z nastrojowym oświetleniem, oba wyświetlacze mogą być podświetlane zgodnie z jednym z siedmiu schematów kolorystycznych.

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – zaktualizowany Maybach GLS

Pionowe chromowane listwy i napis „Maybach” to cechy wyróżniające wyrafinowaną osłonę chłodnicy topowej odmiany w rodzinie GLS-a. Chromowane wypełnienie wlotów powietrza zdobi wzór Maybacha. Nowością na liście opcji są 23-calowe kute obręcze w typowym dla marki stylu, z kutymi osłonami piast kół. Kolejną nowością – dostępną w standardzie Mercedesa-Maybacha GLS – jest nastrojowe oświetlenie z animowaną projekcją wzoru Mercedes-Maybach. We wnętrzu szczególnie luksusowy charakter samochodu akcentuje nowy wzór tapicerki. Środkowe sekcje siedzisk i oparć mają teraz szykowne pikowanie w romby, z charakterystyczną perforacją.

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – nowe opcje do wyboru

Poniżej lista opcji przygotowanych dla zmodernizowanego GLS-a:

  • Nowe odcienie lakierów: niebieski sodalite metalik oraz niemetalizowany lakier alpejska szarość MANUFAKTUR
  • Najnowsza generacja kierownicy z panelami dotykowymi na ramionach
  • Asystenta głosowego można teraz aktywować również bez wypowiadania hasła „Hej Mercedes”
  • Z opcjonalnym systemem rozrywki z tyłu MBUX Multi-Seat Entertainment pasażerowie tylnych siedzeń mogą korzystać z tej samej szerokiej gamy funkcji informacji, rozrywki i komfortu, co osoby z przodu. Mają do dyspozycji aż trzy ekrany dotykowe oraz szereg możliwości intuicyjnej obsługi, takich jak sterowanie głosowe.
  • Dwa porty USB o mocy 100 W w konsoli środkowej z tyłu (opcja)
  • ENERGIZING AIR CONTROL (opcja w Europie Zachodniej) z koncepcją dwustopniowego filtra chroniącego przed drobnym pyłem i innymi zanieczyszczeniami powietrza

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 z Affalterbach

Odnowionego GLS 63 4MATIC+ wizualnie wyróżnia nowo zaprojektowana sygnatura tylnych lamp LED. Na przednim pasie zamiast gwiazdy Mercedesa widnieje teraz emblemat AMG. Do tego dochodzą podkreślające sportowy charakter czerwone zaciski hamulcowe. Po otwarciu przednich drzwi nowy projektor logo odtwarza specyficzną animację świetlną AMG. Rozmiary obręczy wahają się od standardowego 21-calowego wzoru z dziesięcioma ramionami po opcjonalne felgi o średnicach 22 i 23 cali (w tym obręcze kute).

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – warianty silnikowe

Poliftowa gama GLS obejmuje cztery warianty silnikowe podstawowego GLS oraz po jednym wariancie napędowym odpowiednio z logo Maybach i AMG:

  • Mercedes GLS 450 4Matic: benzyna 381 KM / 500 Nm + 20 KM i 200 Nm z instalacji MHEV (boost); 0-100 km/h w 6,1 s. V-max: 250 km/h
  • Mercedes GLS 580 4Matic: benzyna 517 KM / 730 Nm + 22 KM i 250 Nm (boost); 0-100 km/h w 4,9 s. V-max: 250 km/h;
  • Mercedes GLS 350 d 4Matic: diesel 269 KM / 650 Nm + 20 KM i 200 Nm (boost); 0-100 km/h w 6,7 s. V-max: 238 km/h;
  • Mercedes GLS 450 d 4Matic: diesel 367 KM / 750 Nm + 20 KM i 200 Nm (boost); 0-100 km/h w 6.1 s. V-max: 250 km/h;
  • Mercedes-Maybach GLS 600 4Matic: benzyna 557 KM / 730 Nm + 22 KM i 250 Nm (boost); 0-100 w 4,2 s. V-max: 250 km/h;
  • Mercedes-AMG GLS 63 4Matic+: benzyna 612 KM / 850 Nm + 22 KM i 250 Nm (boost); 0-100 w 4,2 s. V-max: 280 km/h;

Mercedes GLS 2023

Mercedes GLS 2023 doczekał się liftingu (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes GLS 2023 – galeria

Mercedes i kobiety? Zobaczcie wideo!

Source: Mercedes GLS 2023 SUV odświeżony – nowe opcje i bogatsze wyposażenie. Co jeszcze się zmieniło?

Rutkowski pokazał swoje samochody za 10 mln zł. Dlaczego mają tablice ZORRO?

Rutkowski kupił nowe BMW serii 7

Niedawno pisaliśmy o tym, że Krzysztof Rutkowski zapowiedział na swoim Instagramie, że odbiera nowe auto. Zanim jeszcze zdradził o jaki pojazd chodzi, my już wiedzieliśmy, że jest to nowa seria 7.

Na nagraniu można zobaczyć limuzynę BMW już pod domem detektywa. Czarny egzemplarz to wersja spalinowa, ale nie wiemy, czy Rutkowski zdecydował się na jedną z dwóch hybryd plug-in czy na diesla (obstawiamy diesla). Wnętrze auta wykończono jasną skórą, a egzemplarz wygląda na bogato wyposażony.

Jakie samochody ma Krzysztof Rutkowski?

Znany detektyw zgromadził całkiem niezłą kolekcje samochodów. Na początek pokazuje żółtego Mercedesa-AMG GT S (którego nazywa Mercedesem GTS) – piękne niemieckie coupe, którym, jak sam przyznaje, nie jeździ zbyt często. Mimo to zamierza trzymać go jeszcze przez dłuższy czas, aby „junior” mógł za 8 lat zadać szyku pod szkołą, podczas gdy jego koledzy przyjadą już pewnie elektrykami.

Kolejne auto Rutkowskiego to Mercedes-AMG G 63 – potężna, kanciasta terenówka z 585-konnym V8 pod maską. Obok niego stoi Mercedes GLE Coupe (do którego żona Rutkowskiego ma duży sentyment), a dalej Mercedes GLS (pomimo oznaczenia, raczej nie jest to wersja AMG, ale podobno po tuningu). Ostatnim z samochodów premium jest Audi A8 50 TDI (co detektyw wziął za 5-litrowego diesla, podczas gdy ma on tylko 3 litry), którego Rutkowski używa podczas wakacyjnych wypraw po Europie.

Oprócz tego przed domem detektywa stoją pojazdy, z których korzysta wyłącznie użytkowo. Są to dwa Peugeoty 508, Kia Ceed, policyjny Chevrolet, Hummer H1 oraz opancerzony TUR VI.

Dlaczego Rutkowski ma tablice ZORRO?

Na nagraniu Krzysztof Rutkowski zdradził również, dlaczego jego najlepsze samochody, mają tablice z napisem ZORRO. Jak stwierdził, jest to jego cygańskie imię. Nadała mu je także żona, ponieważ „wie, że jest on praktycznie ciągle walczący”.

Source: Rutkowski pokazał swoje samochody za 10 mln zł. Dlaczego mają tablice ZORRO?

Czy pieszy może zajmować miejsce na parkingu? Doszło do ostrej kłótni i wyzwisk

Pieszy zajął miejsce parkingowe dla syna, kierowca nie chciał odpuścić

Na nagraniu które trafiło do sieci, widzimy jak kierowca poszukuje wolnego miejsca parkingowego. Wreszcie znajduje jedno, ale stoi na nim pieszy. Okazało się, że „zarezerwował” on miejsce dla swojego syna, który miał zaraz nadjechać.

Kierowca nie przyjmował takiego tłumaczenia i domagał się zwolnienia parkingu. Wywiązała się ostra i momentami wulgarna dyskusja, a żadna ze stron nie chciała ustąpić. W pewnym momencie nadjechał syn pieszego, ale kierowca nie zamierzał umożliwić mu wjechania na miejsce parkingowe.

Nagranie kończy się, kiedy pieszy podchodzi do kierowcy i, jak to ujął autor nagrania, „muska go po twarzy”. Kierujący grozi mu użyciem gazu i film się kończy.

Czy pieszy może zajmować miejsce na parkingu?

Spróbujmy teraz odpowiedzieć na pytanie, który z bohaterów nagrania miał rację. Przepisy niczego nie mówią o „rezerwowaniu” miejsc parkingowych. Nie zakazują tego wprost, ale także nie ma ani słowa o przyzwoleniu na takie działanie.

Można natomiast odwołać się do jednej z pozycji z kodeksu wykroczeń:

Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.

Zatrzymała cię drogówka? Takim tekstami tylko pogorszysz sytuację – nigdy tego nie mów

Ten zapis zdecydowanie można tu zastosować. Żaden przepis nie daje prawa pieszemu, do dyktowania kierowcom, gdzie mogą jechać lub gdzie mogą parkować. A autor nagrania chciał wjechać na ogólnodostępne miejsce parkingowe.

Można zatem śmiało powiedzieć, że przepisy nie pozwalają pieszym na zajmowanie miejsc parkingowych.

Czy można usunąć pieszego, zajmującego miejsce parkingowe?

Co może więc zrobić kierowca, który przez pieszego nie może zaparkować? Niestety nie może wiele. Jeśli wysiądziecie z auta i odsunięcie go siłą, może oskarżyć was o napaść. Jeszcze gorszym pomysłem jest przepchanie go przy użyciu samochodu. Jeżeli choć dotkniecie pieszego zderzakiem, może oskarżyć was o potrącenie. To, że nie zrobicie mu żadnej krzywdy, niczego nie zmieni.

Jedyne co możecie zrobić, to słowna perswazja, a jeśli ona nie poskutkuje, wezwanie policji, by usunęła z drogi pieszego i go ukarała. Co raczej potrwa długo. Prościej jest, niestety, ustąpić upartemu pieszemu.

Source: Czy pieszy może zajmować miejsce na parkingu? Doszło do ostrej kłótni i wyzwisk

W co się spakować na motocykl? Kufry, sakwy, torby motocyklowe

Podczas dłuższych wypraw motocyklowych przydaje się wiele dodatkowych rzeczy, które trzeba w jakiś sposób zabrać ze sobą. Kufry, sakwy i torby motocyklowe pozwalają na dowolne zagospodarowanie powstałej przestrzeni bagażowej i bezpieczny przewóz rzeczy na motocyklu. Różne rozwiązania bagażowe mają swoje plusy i minusy oraz wiele wielkości do wyboru. Poniżej przedstawiamy kilka propozycji, w co się spakować na motocykl.

Przykładowa lista rzeczy do zabrania w dłuższą podróż: https://www.motocaina.pl/artykul/co-spakowac-w-dluga-podroz-motocyklowa-17521.html

Jak się pakować na małą i dużą wyprawę motocyklową? https://www.motocaina.pl/artykul/jak-sie-pakowac-na-mala-i-duza-wyprawe-motocyklowa-19173.html

Spis treści

W co się spakować na motocykl? Kufry, sakwy, torby motocyklowe

W co się spakować na motocykl – kufry twarde

Kufer centralny z tworzywa

Kufry z tworzywa są twarde i zamykane na zamek, dlatego oferują większy poziom bezpieczeństwa bagażu, niż torby materiałowe. A także lepiej chronią przed uszkodzeniami i przemoczeniem sprzęt elektroniczny.

Do montażu takiego kufra potrzebujemy jednak kilka elementów, zwykle kupowanych oddzielnie: stelażu bagażnika (dedykowanego do naszego modelu motocykla), płyty montażowej na ten bagażnik (dedykowanej do wybranego kufra) oraz właściwego kufra centralnego.

W co się spakowac na motocykl

Kufry centralne z tworzywa

Większość producentów motocykli ma w swojej ofercie kufry twarde, jednak ich cena jest zwykle wyższa, niż zakup kompletu marki, która specjalizuje się typowo w asortymencie bagażowym do motocykli.

Kufry boczne z tworzywa

Żeby zamontować twarde kufry boczne – konieczny będzie montaż stelaży po obu stronach motocykla, które dedykowane są do danego modelu motocykla oraz wybranego modelu kufrów bocznych. Zwykle takie kufry łatwo jest wypiąć i zabrać ze sobą. Należy pamiętać o tym, że kufry boczne mają wpływ na szerokość motocykla oraz ograniczają możliwość ciasnego przemieszczania się obok samochodów.

W co się spakować na motocykl

kufry boczne z tworzywa

Kufer centralny z aluminium

Tego typu kufry najczęściej wybierane są do motocykli enduro i turystycznych. Są bardziej pakowne, bo kształt mają bardziej prostokątny. Przy czym też są bardziej trwałe i odporne na zniszczenie podczas ewentualnych upadków.

W co się spakowac na motocykl

Kufry centralne aluminiowe

Kufry boczne z aluminium

Żeby zamontować aluminiowe kufry boczne – konieczny będzie montaż stelaży po obu stronach motocykla, które dedykowane są do danego modelu motocykla oraz wybranego modelu kufrów bocznych. Zwykle takie kufry łatwo jest wypiąć i zabrać ze sobą.

W co sie spakowac na motocykl

kufry boczne aluminiowe

Należy pamiętać o tym, że kufry boczne mają wpływ na szerokość motocykla oraz ograniczają możliwość ciasnego przemieszczania się obok samochodów. A także o tym, że w przypadku wypadku czy upadku – takie kufry mogą być przyczyną dodatkowych kontuzji.

Kufry o regulowanej wielkości z tworzywa

To bardzo ciekawe rozwiązanie, które pozwala na uzyskanie różnych pojemności kufra (w zależności od potrzeby).

Shad SH58X regulowana głębokość

Shad SH58X regulowana głębokość

W co się spakować na motocykl – sakwy, torby miękkie

Sakwy i torby centralne, tekstylne, miękkie

To lekkie rozwiązanie zastępujące centralny kufer twardy. Plusem takiego rozwiązania jest niska cena, a szczególnie ma to sens, gdy z bagażem jeździmy okazyjnie i skompresowane torby gdzieś musimy przechować. Minusy są takie, że sam materiał nie zabezpieczy bagażu przed kradzieżą, zniszczeniem, wilgocią.

W co sie spakowac na motocyl

Sakwa centralna tekstylna

Sakwy i torby tekstylne, boczne, miękkie

To dobre rozwiązanie, gdy dodatkowej przestrzeni bagażowej potrzebujemy tylko na urlopie. To tanie rozwiązanie, a większość takich sakw można zamontować bez potrzeby montażu stelaży bocznych (na samych pasach tekstylnych, montażowych). Takie sakwy nie poszerzają bryły motocykla tak znacznie, jak kufry twarde.

kufry boczne tekstylne, miękkie

kufry boczne tekstylne, miękkie

Minusy są takie, że sam materiał nie zabezpieczy bagażu przed kradzieżą, zniszczeniem, wilgocią. A gdy chcemy kufry zabrać ze sobą do namiotu czy pokoju – to trzeba je całkowicie demontować, a rano zakładać od nowa. Można wtedy rozważyć użycie przenośnych torb wewnętrznych.

Sakwy i torby tekstylne, półtwarde, boczne lub centralne

To rodzaj sakw tekstylnych dodatkowo usztywnianych, co zwiększa ich pakowność i wytrzymałość. Taka budowa też sprawia, że wyglądają ładnie, nawet na pusto.

kufry tekstylne półsztywne

kufry tekstylne półsztywne

Rollbag centralny

Rollbag to typ torby na motocykl w formie wodoodpornego worka, którego zamyka się poprzez rolowanie (tym samym regulując jego wielkość). Rolowanie może być pionowe lub poziome, z czego poziome pozwala na lepszy dostęp do zawartości torby. Rollbag centralny może zastępować kufer centralny na bagażniku, ale może też być dodatkową torbą na siedzeniu pasażera.

w co się spakować na motocykl

rollbag centralny motocyklowy

Rollbagi boczne

Takie rozwiązanie zwykle wymaga stelaża po obu stronach motocykla, by do nich umocować wybrane rollbagi boczne. Takie rozwiązanie jest często wybierane do jazdy w terenie, jako bezpieczniejsze dla nóg motocyklisty przy ewentualnych upadkach.

rollbagi boczne motocyklowe

rollbagi boczne motocyklowe

W co się spakować na motocykl – małe torby tekstylne

Na siedzenie pasażera/zadupek

To małe, tekstylne torby na podręczne rzeczy, które możemy przyczepić z tyłu motocykla. Dobrze jest mieć pod ręką np. wodę, jedzenie, ciemne okulary, czy inne drobiazgi.

torby motocyklowe na zadupek

torby motocyklowe na zadupek

Na bak

Torby na bak mogą być małe – podręczne, jak i całkiem pojemne (są też takie o regulowanej zamkami pojemności). To dodatkowa przestrzeń bagażowa w dość nietypowym miejscu. Torba może być mocowana na paski, magnesy lub przez dedykowany uchwyt mocowany na wlewie paliwa.

torby na bak motocykla

torby na bak motocykla

Na gmole

To małe torby tekstylne, którymi łatwo można zagospodarować wolną przestrzeń między rurkami gmoli. Można je przeznaczyć na transport podręcznych rzeczy, dodatkowych narzędzi, czy akcesoriów. Pomysłowe i praktyczne.

torby na gmole motocyklowe

torby na gmole motocyklowe


Source: W co się spakować na motocykl? Kufry, sakwy, torby motocyklowe

Sara Kałuzińska – podsumowanie sezonu 2022

Sara Kałuzińska, zapowiadając sezon 2022, nie spodziewała się startów innych, niż w rallycrossie. Stało się jednak inaczej i miała okazję zebrać doświadczenie w różnych dyscyplinach, odmiennymi samochodami. Plan na sezon 2023 to też starty w rallycrossie, ale kto wie, może znowu będą jakieś niespodzianki? Najważniejsze w karierze Sary Kałuzińskiej jest to, że łatwo się nie poddaje i zawsze walczy do końca!

Zobacz także: Sara Kałuzińska – z kartingu do rallycrossu

Sara Kałuzińska – podsumowanie sezonu 2022

Jaki był dla Ciebie sezon 2022? Satysfakcjonujący? Chyba sporo się działo?

W sezonie 2022 miałam okazję ścigać się czterema autami, w czterech różnych dyscyplinach. Rok ten przyniósł mi wiele doświadczenia, tak naprawdę w różnych dziedzinach życia, nie tylko w dziedzinie motorsportu.

Rok 2022 nie był dla mnie łatwy, ale wiele nauki z niego wyciągnęłam. Czy był dla mnie satysfakcjonujący? Na pewno mam niedosyt wyniku i ilości przejechanych rund. Pod koniec sezonu musiałam zrezygnować z wszelkich aktywności fizycznych na rzecz zdrowia, przez co nie mogłam wystartować w ostatnich dwóch rundach rallycrossu. To spowodowało, że zakończyłam sezon na 14. pozycji, gdzie była szansa na walkę o pierwszą dziesiątkę.

Choroba także przeszkodziła mi w przygotowaniach do FIA Motorsport Games. W ostatniej chwili dostałam zielone światło od lekarza, że mogę zawalczyć na arenie międzynarodowej i pomimo trudności dałam z siebie jak najwięcej! Podsumowując sezon – dużo się działo! Było to spowodowane ilością wyjazdów oraz zebranego doświadczenia w ciągu roku.

Sara Kaluzinska

Sara Kaluzinska

Jak wspominasz FIA Motorsport Games? W jakiej dyscyplinie mogłaś rywalizować?

FIA Motorsport Games były moimi pierwszymi, samodzielnymi zawodami, gdzie udałam się bez mojego taty oraz bez mojego menagera. Już sam etap podróży był dla mnie czymś nowym, na szczęście miałam wokół siebie znajomych, na których zawsze mogłam liczyć.

Na igrzyska sportów motorowych zostałam wybrana po raz drugi, ale tym razem stawiłam czoła nowej dyscyplinie, bo startowałam w auto slalomie. Polskę reprezentowałam wraz z Danielem Dymurskim. Cały wyjazd wspominam bardzo dobrze i miło. Jest trochę niedosyt z wynikiem, ale tak jak wcześniej pisałam, miałam ograniczone możliwości treningowe przed samymi igrzyskami. Myślę, że cała organizacja tych zawodów była nie lada wyzwaniem i pomimo tak dużej imprezy, wyszło wszystko bardzo dobrze!

A Twoje starty w wyścigach Endurance były jednorazowym wyskokiem, czy może zapowiadają przyszłą zmianę dyscypliny?

Zaczynając rok 2022 zapowiedziałam tylko starty w rallycrossie. Przygoda z endurance była bardzo fajna i dużo wniosła do moich umiejętności, ale na chwilę obecną nie przewiduje startów w tej dyscyplinie.

To zawody bardziej wymagające i wyczerpujące niż rallycross?

Wyścigi Endurance mają zupełnie inną technikę jazdy oraz taktykę, niż rallycross. Każda z tych dyscyplin kieruje się innymi zasadami. W rallycrossie swoje 100% skupienia rozkładamy na cały wyścig, wkładamy wszystko w 4/6 okrążeń. Krótko mówiąc, tam „idziemy wszystkim” w danym momencie. W endurance wszelkie siły i skupienie musimy rozłożyć na znacznie dłuższy czas wyścigu i tam trzeba się oszczędzać, by wytrwać do końca.

Wyścigi długodystansowe wymagają od nas również większego poświęcenia, chociażby dostosowania pozycji za kierownicą. Ja miałam z tym duży problem, zważając na moja drobną budowę, gdzie fotel dzieliłam z dwójką znacznie większych ode mnie kierowców. W rallycrossie mam ten komfort, że całe auto jest zrobione tylko pode mnie. Obydwie dyscypliny są wymagające i wydaje mi się, że trzeba w nie włożyć podobną ilość wysiłku, poświęcenia, ale inaczej je rozłożyć w czasie.

Oprócz regularnych startów miałaś okazję do jeżdżenia zupełnie odmiennymi samochodami. Jakie wrażenia i wspomnienia wyniosłaś z tych sytuacji?

Owszem, miałam okazję ścigać się w Trofeo di serie Fiatami 500, które nauczyły mnie zupełnie czegoś nowego. Wymagały one innego podejścia oraz zachowania za kierownicą. Ścigając się w tej serii zaczęłam szanować prędkość w tych małych samochodzikach, bo była ona na wagę złota, a drobny błąd skutkował dużą stratą. Stało się tak za sprawą równych aut oraz kierowców, którzy również odpowiednio szacowali swoje ruchy, by nie stracić ani sekundy.

Elektrycznym Oplem rywalizowałam będąc na FIA Motorsport Games we Francji, gdzie zmierzyłam się z nową dla mnie dyscypliną. Dwie elektryczne rajdówki zostały dostarczone przez organizatora zawodów. Wydawało się, że będą one identyczne, ale jednak różniły się minimalnie od siebie. W aucie elektrycznym siedziałam drugi raz i gdy pierwszy raz wsiadłam do Opla, to było mi ciężko wyczuć wspomaganie kierownicy (w reszcie aut albo tego nie było, albo nie było tak czułe). Pomimo krótkiego czasu na wyczucie auta, nie poddałam się! Włożyłam jak najwięcej skupienia i pracy, by wynik był jak najlepszy.

Sara Kaluzinska

Sara Kaluzinska

Jakie masz plany na nowy sezon? Może szykują się jakieś zmiany?

Sezon 2023 już dla mnie się zaczął, bo mam za sobą pierwszą rundę rallycross i przy tych zawodach właśnie pozostanę. Póki co, nie mam możliwości na inne starty. Były plany na coś więcej, ale niestety w tym sporcie nie jest łatwo…

Jak Ci poszło w pierwszej rundzie tego roku?

Podsumowując, to na 32 zawodników zajęłam finalnie 13. miejsce. Nie były to łatwe zawody, było trochę przeciwności, ale jak to powtarzam: „łatwo się nie poddaję i zawsze walczę do końca!”.

Na kogo możesz liczyć podczas swoich startów? Komu chcesz podziękować?

Podczas startów mogę zawsze liczyć na mojego tatę oraz managera, ale nie tylko, bo jest wiele osób w sporcie motorowym, którzy w razie potrzeby mi pomagają, za co bardzo im dziękuję! Bardzo ważnym elementem tej społeczności są moi kibice, którzy czasami (może i nieświadomie) naprawdę podnoszą mnie na duchu!

Jest wiele osób, którym chciałabym podziękować, na tyle dużo, że ciężko każdego z osobna wymieniać. Na pewno podziękować chcę mojemu tacie za przygotowanie Seicento, mojemu managerowi za poświęcony czas i cierpliwość do mnie, mojej rodzinie za wsparcie, moim znajomym oraz kibicom za słowa otuchy i motywację. Dziękuje również moim sponsorom, którzy wspomagają mnie w mojej pasji.

Facebook: https://www.facebook.com/sarakaluzinska/?locale=pl_PL

Instagram: https://www.instagram.com/racing_sara_/

Source: Sara Kałuzińska – podsumowanie sezonu 2022

Mercedes-AMG S 63 E Performance – najmocniejsza klasa S w historii już dostępna

Spis treści

Niemiecka marka oficjalnie wprowadziła do sprzedaży w Polsce najmocniejszą klasę S jaka kiedykolwiek powstała. Mercedes-AMG S 63 E Performance można już zamawiać, auto dostępne jest również w ekskluzywnej wersji Edition 1. To auto dla milionerów. Dosłownie. Bo cena startuje od 1 066 000 zł. Dostawy przewidywane są od maja 2023.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes-AMG S 63 E Performance – hybryda z techniką z Formuły 1

Mercedes-AMG S 63 E Performance łączy imponujące osiągi z ponadprzeciętnym komfortem i bezgłośną jazdą na napędzie elektrycznym. Pierwsze skrzypce w tej hybrydzie plug-in gra 4,0-litrowy silnik V8 biturbo AMG. Jednostka ta współpracuje ze specyficznym dla AMG hybrydowym układem napędowym oraz nowym wysokowydajnym akumulatorem AMG (HPB). Deklarowany przez producenta zasięg w trybie elektrycznym to 33 km. Nie jest on szczególnie imponujący, ale tu chodzi o coś innego – oddawanie mocy.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes-AMG S 63 E Performance – monstrualna moc

Dzięki mocy systemowej 590 kW (802 KM) i systemowemu momentowi obrotowemu 1430 Nm ta luksusowa limuzyna dysponuje ogromnymi rezerwami siły napędowej. Mercedes-AMG S 63 E Performance ma przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,3 sekundy. Prędkość maksymalna (opcjonalnie) może wynosić nawet 290 km/h.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes-AMG S 63 E Performance – dynamika i komfort w jednym

S 63 łączy kompetencje w zakresie dynamiki jazdy z najwyższym komfortem, w czym zasługa szeregu seryjnie montowanych rozwiązań, takich jak zawieszenie pneumatyczne AMG RIDE CONTROL+, stabilizacja przechyłów AMG ACTIVE RIDE CONTROL i aktywna skrętna tylna oś znacząco poprawiająca manewrowość tej ponad pięciometrowej limuzyny.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes-AMG S 63 E Performance – jaka cena? Co w standardzie?

Nowy Mercedes-AMG S 63 E PERFORMANCE jest już dostępny w sprzedaży w cenie 1 066 000 zł. Standardowe wyposażenie obejmuje 20-calowe obręcze kół z lekkich stopów z 10 ramionami, reflektory DIGITAL LIGHT z funkcją projekcji informacji bezpośrednio na drodze przed kierowcą oraz pakiet wspomagania bezpieczeństwa jazdy z wieloma aktywnymi systemami wspomagającymi, w tym PRE SAFE PLUS i PRE-SAFE Impulse Side. Ponadto seryjnie na pokładzie znajdują się: pakiet AIR BALANCE (aktywne filtrowanie powietrza i dbałość o jego jakość), aktywne oświetlenie nastrojowe oraz system dźwięku przestrzennego Burmester 3D Surround Soundsystem z Dolby Atmos. Ponadto standardowa specyfikacja zawiera wstępną klimatyzację i centralny wyświetlacz OLED.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes-AMG S 63 E Performance i wersja Edition 1

Przez ograniczony czas po rynkowej premierze modelu dostępna będzie w bogato wyposażona wersja AMG Edition 1. Tylko dla niej zarezerwowano specjalne połączenie dodatków, obejmujące lakier alpejska szarość MANUFAKTUR, 21-calowe kute obręcze AMG z przecinającymi się ramionami oraz tapicerkę foteli ze skóry nappa AMG z kontrastowymi czerwonymi przeszyciami.

Dynamiczny wygląd serii AMG Edition 1 podkreśla zewnętrzny pakiet AMG Night. Ozdobne wykończenie progów, obudowy lusterek, listwy podszybia oraz inne elementy ozdobne nadwozia są dostępne w kolorze ciemnego chromu lub lśniącej czerni. Zestaw ten uzupełniają: dekoracyjne wykończenie tylnego zderzaka, podwójne końcówki rur wydechowych AMG w ciemnej, chromowanej oprawie, termoizolacyjne przyciemniane szyby, a także lakierowane na czerwono zaciski hamulców oraz srebrny, chromowany korek wlewu paliwa z logo AMG.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Czarno-czerwona kolorystyka ma swoją kontynuację we wzornictwie elementów dekoracyjnych AMG z czarnego włókna węglowego – także z czerwonymi przeszyciami. Wyjątkowy status limuzyny podkreślają listwy progowe AMG z wymiennymi nakładkami i podświetlanym na czerwono logo AMG oraz dywaniki AMG z kontrastowym szyciem, które nawiązuje do motywu wnętrza. Ostatnim akcentem jest ekskluzywne logo Edition 1 wygrawerowane na konsoli środkowej.

Jak wspomnieliśmy, ceny najmocniejszej klasy S w historii zaczynają się od 1 066 000 zł, ale to dopiero zaproszenie do wyboru bogatego zestawu opcji, takich jak m.in.:

  • Pakiet AMG Carbon dla nadwozia: 28206 zł
  • Pakiet AMG Night: 5469 zł
  • Specyficzna osłona chłodnicy AMG, przyciemniona: 2590 zł (dostępna z pakietem AMG Night)
  • Tapicerka foteli AMG ze skóry nappa w tonacji beż macchiato / szary magma: 2015 zł
  • Ceramiczny, wysokowydajny kompozytowy układ hamulcowy AMG (tylko z 21-calowymi obręczami): 43173 zł
  • Pakiet kierowcy AMG, obejmujący podniesienie prędkości maksymalnej do 290 km/h: 10937 zł (dostępny z ceramicznym układem hamulcowym AMG).

Finalnie cena 1,2 mln zł wcale nie będzie wygórowaną kwotą za bardzo bogato wyposażony egzemplarz skonfigurowany pod wymagającego klienta.

Mercedes-AMG S 63 E Performance

Mercedes-AMG S 63 E Performance wchodzi do sprzedaży w Polsce (fot. Mercedes-Benz)

Mercedes-AMG S 63 E Performance – galeria

Zobaczcie też wideo z naszego kanału o zabytkowych pięknych Mercedesach i ich właścicielkach:

Source: Mercedes-AMG S 63 E Performance – najmocniejsza klasa S w historii już dostępna

Pijani kierowcy – czy kary są nieskuteczne? Liczba drastycznie wzrosła w tym roku!

Spis treści

Według danych policyjnych, przez pierwsze trzy miesiące 2023 r. polska Policja zatrzymała aż 20 631 pijanych kierowców. To aż o 15% więcej niż w pierwszym kwartale ubiegłego roku. Średnio każdego dnia na drogi wyjeżdżało 228 osób prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu.

Pijani kierowcy – jest ich coraz więcej!

Od 1 stycznia do 31 marca 2023 r. doszło do 2466 wypadków drogowych, w wyniku których rannych zostało 4159 osób, a 347 straciło życie. Zdarzeń drogowych było o 37% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zmalały także liczby poszkodowanych i ofiar. Więcej informacji na temat poprawiających się statystyk wypadków drogowych publikowaliśmy w innym materiale, do którego lektury zachęcam.

Niechlubnym wyjątkiem jest niestety statystyka dotycząca pijanych kierowców – służby zanotowały w pierwszym kwartale aż 2629 więcej przypadków jazdy po alkoholu niż przed rokiem. Łącznie jeżdżących na podwójnym gazie było tylu, ilu mieszkańców liczy Opoczno – ponad dwadzieścia tysięcy osób! Pijani kierowcy są plagą!

pijani kierowcy

Pijani kierowcy – niechlubne tegoroczne rekordy

Najwięcej pijanych kierowców zatrzymano w tym roku 2 stycznia. Było to aż 410 osób. W ciągu zaledwie jednego dnia. Gdy spojrzymy na dane weekendowe, wcale nie noworoczny weekend był w tym rekordowy, a ostatni weekend marca, kiedy to służby patrolujące drogi przez weekend i poniedziałkowy poranek zatrzymały aż 915 kierowców, którzy tego dnia zdecydowanie powinni zrezygnować z wsiadania za kółko. To haniebny, tegoroczny rekord. Wielu Polaków folguje sobie również w dni wolne od pracy. Tegoroczne ferie również odznaczyły się niekorzystnie w policyjnych statystykach. Mundurowi zatrzymali w okresie ferii aż 8830 pijanych kierowców.

Pijani kierowcy – jakie kary? Stan po spożyciu alkoholu

Warto przypomnieć, że polskie przepisy różnie kwalifikują jazdę po alkoholu, zależnie od stanu danego kierowcy. W przypadku gdy u kontrolowanego kierowcy wykrywany jest poziom od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi, kierujący wówczas prowadzi w stanie po spożyciu alkoholu i odpowiada jak za wykroczenie. To wcale nie oznacza niskich kar! Mandat za takie wykroczenie to co najmniej 2500 zł i 15 punktów karnych, ale tak będzie jedynie w sytuacji, gdy policjanci zdecydują się na postępowanie w trybie mandatowym. Jeżeli kierowca mandatu nie przyjmuje lub policjanci zważywszy na okoliczności od razu decydują się na skierowanie wniosku o ukaranie do sądu (a mogą to zrobić), wówczas kara grzywny może wynieść nawet 30 tysięcy złotych! Sąd może też orzec bezwzględny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych od 6 miesięcy do 3 lat. Warto też mieć na uwadze, że 15 punktów to maksymalna punktacja za pojedyncze wykroczenie drogowe jaką przewidują polskie przepisy.

pijani kierowcy

Pijani kierowcy – jakie kary? Stan nietrzeźwości

Znacznie gorzej jest w przypadku, gdy stężenie alkoholu we krwi kierującego przekracza 0,5 promila, kierowca wówczas prowadzi auto w stanie nietrzeźwości, a to zupełnie zmienia kwalifikację prawną takiego czynu! Kierowca popełnia w takim przypadku przestępstwo, a nie wykroczenie. I takie przestępstwo jest obecnie zagrożone karą grzywny od 5 tys. do 60 tys. zł (na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej), a także karą pozbawienia wolności do lat dwóch. Sąd może również orzec karę ograniczenia wolności do dwóch lat (prace społeczne) oraz zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych od 1 roku aż do 15 lat.

Jak widać kary są bardzo surowe, mimo to liczba pijanych kierowców na polskich drogach w tym roku jest znacząco wyższa od analogicznego okresu roku ubiegłego. Czy zatem surowe kary zdefiniowane w kodeksie ds. wykroczeń i kodeksie karnym są w ogóle orzekane? Orzekanie kar więzienia kierowcom prowadzącym w stanie nietrzeźwości jest trudne, ze względu na ograniczoną pojemność systemu penitencjarnego w naszym kraju, który zresztą jest utrzymywany z podatków obywateli. Jednak jeszcze w tym roku wejdą w życie przepisy, które znacząco zwiększą odczuwalność kar, bez jednoczesnego obciążania społeczeństwa kosztami systemu penitencjarnego.

Pijani kierowcy jeszcze w tym roku zaczną tracić auta!

Przypomnijmy, od 13 grudnia 2023 roku, kierowcom, którzy zostaną zatrzymani, a kontrola wykaże w ich organizmie ponad 1,5 promila alkoholu we krwi będą automatycznie tracić swoje samochody. W przypadku, gdy nietrzeźwy kierowca spowoduje wypadek konfiskata pojazdu nastąpi już w przypadku progu nietrzeźwości, czyli po wykryciu powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi kierowcy. Ponadto auto stracą kierowcy prowadzący w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi) złapani po raz kolejny na takim przestępstwie (recydywa).

Zastanówmy się zatem, jeżeli sięgamy właśnie po alkohol, a w naszej kieszeni są kluczyki do auta…

Source: Pijani kierowcy – czy kary są nieskuteczne? Liczba drastycznie wzrosła w tym roku!

Oto nowy Jeep Wrangler 2024 – ponadprzeciętnie terenowy. Silniki, dane techniczne, wyposażenie, galeria

Spis treści

Jeep Wrangler 2024 to najnowsze dzieło producenta, którego modele wyróżniają się charakterystycznym, rozpoznawalnym na całym świecie, siedmioszczelinowym grillem. Jeep Wrangler 2024 został właśnie zaprezentowany dla klientów w USA (wersja europejska będzie ogłoszona w 4 kwartale br.). Nowy Wrangler zyskał jeszcze więcej terenowego charakteru w serii. Co wyróżnia to auto? Przy okazji zobaczcie nasz wcześniejszy test poprzedniej odmiany Wranglera:

Jeep Wrangler 2024

Nowy Jeep Wrangler 2024 – galeria (wersja na rynek amerykański) (fot. Jeep)

Nowy Jeep Wrangler 2024 – szeroka gama jednostek napędowych

Jaki silnik będą mogli wybrać Amerykanie do swojego nowego Wranglera? Prawidłowa odpowiedź to: jaki chcą. Wybór jest bardzo szeroki, od zelektryfikowanej hybrydy plug-in 4xe do 470-konnego Rubicona 392 z silnikiem V-8. Gama 4xe i imponujący osiągami Rubicon 392 występują wyłącznie z ośmiostopniową automatyczną skrzynią biegów, natomiast silniki benzynowe o pojemności 2,0- i 3,6-litra są dostępne zarówno z sześciostopniową manualną skrzynią biegów, jak i z ośmiostopniową automatyczną skrzynią biegów. Poniższa lista przedstawia warianty napędowe nowego Wranglera:

  • 2,0-litrowy silnik turbodoładowany PHEV 4xe: moc 375 KM
  • 2,0-litrowy silnik turbodoładowany R-4: moc 270 KM
  • 3,6-litrowy silnik V-6: moc 285 KM
  • 6,4-litrowy silnik V-8: moc 470 KM

Jeep Wrangler 2024

Nowy Jeep Wrangler 2024 – galeria (wersja na rynek amerykański) (fot. Jeep)

Nowy Jeep Wrangler 2024 – możliwości terenowe

Powiedzieć, że Wrangler to auto terenowe, to jak nic nie powiedzieć. Poniżej w punktach ujawniamy potencjał offroadowy najnowszej odsłony tego legendarnego wozu:

  • Cztery zaawansowane systemy 4×4:
    • System napędu Command-Trac part-time
    • System napędu Rock-Trac part time
    • System napędu Rock-Trac full-time
    • System napędu Selec-Trac full-time
  • Współczynnik pełzania do 100:1,
  • Głębokość brodzenia do 86 cm,
  • Wartości kątów natarcia, zejścia i rampowego:
    • Kąt natarcia: 47,4°
    • Kąt rampowy: 27,8°
    • Kąt zejścia: 40,4°
  • Prześwit: 12,9 cali, czyli prawie 33 cm.

Ponadto każdy model Wranglera oznaczony emblematem Trail Rated wyróżnia bogate wyposażenie obejmujące wytrzymałe przednie i tylne osie Dana (tylna oś to nowa generacja Dana 44 HD full-float w wersji Rubicon), dwubiegową skrzynię rozdzielczą, system kontroli trakcji, zaczepy holownicze (dwa z przodu, jeden z tyłu), hamulce tarczowe na wszystkich czterech kołach, cztery osłony podwozia i minimalny rozmiar kół wynoszący 32 cale.

Wersja Willys również otrzymuje bogatsze wyposażenie w m.in.: blokadę tylnej osi i 33-calowe koła. W przypadku wersji Rubicon X, nowej w gamie modelu (wyższej niż dotychczasowy Rubicon), w standardzie są aż 35-calowe koła, stalowe zderzaki i zintegrowana kamera terenowa.

Jeep Wrangler 2024

Nowy Jeep Wrangler 2024 – galeria (wersja na rynek amerykański) (fot. Jeep)

Nowy Jeep Wrangler 2024 – ponad 85 systemów bezpieczeństwa i ochrony

Marka Jeep chwali się, że nowy Wrangler oferuje ponad 85 dostępnych funkcji z zakresu aktywnego i biernego bezpieczeństwa. Standardowe wyposażenie wszystkich modeli w 2024 roku obejmuje kurtyny powietrzne dla pasażerów pierwszego i drugiego rzędu, które uzupełniają oferowane w standardzie poduszki przednie kierowcy i pasażera oraz poduszki boczne kierowcy i pasażera na przednim fotelu.

Wrangler z roku modelowego 2024 jest też wyposażony w pasy bezpieczeństwa off-road z napinaczami i ogranicznikami napięcia dla drugiego rzędu foteli. Poprawiono również konstrukcję w celu zwiększenia odporności na uderzenia boczne.

System ostrzegania przed kolizją i tempomat aktywny z funkcją stop są teraz oferowane w standardzie dla wersji Sport S i wyższych. System monitorowania martwego pola i system wykrywania obiektów na drodze cofania (Blind-spot and cross-path detection) oraz system wspomagania parkowania tyłem ParkSense należą do standardowego wyposażenia dla wersji High Altitude, Rubicon X i Rubicon 392 oraz są dostępne dla wersji Sport S, Willys, Sahara i Rubicon. Wszystkie modele mają w standardzie tylną kamerę ParkView z dynamicznymi liniami siatki, system kontroli trakcji i elektroniczny system stabilizacji toru jazdy (ESC) z elektronicznym ograniczeniem przechyłu.

Jeep Wrangler 2024

Nowy Jeep Wrangler Rubicon 392 (po lewej) i Wrangler Rubicon X 4xe (fot. Jeep)

Nowy Jeep Wrangler 2024 – galeria

A jak wygląda najnowszy Wrangler? To możecie ocenić oglądając zdjęcia w poniższej galerii:

Source: Oto nowy Jeep Wrangler 2024 – ponadprzeciętnie terenowy. Silniki, dane techniczne, wyposażenie, galeria

Mercedes EQA 350 4Matic – TEST, dane techniczne, wrażenia: najmocniejszy napęd w najmniejszym elektryku z gwiazdą

Spis treści

Tym, co już na pierwszy rzut oka odróżnia model Mercedes EQA 350 4Matic od aut spalinowych, jest charakterystyczny front. Zamiast dobrze znanej osłony chłodnicy, mamy jednolity ciemny panel z niebieskimi kontrastami. Reflektory uległy zwężeniu, a cały przód sprawia wrażenie lżejszego i łagodniejszego. W testowanym egzemplarzu dużym plusem jest lakier w metalicznym kolorze różowego złota. Takie wykończenie wymaga dopłaty w wysokości prawie 4 tys. złotych, ale moim zdaniem warto. Zwłaszcza, że, ku mojemu zaskoczeniu, cieszy się dużym uznaniem nie tylko wśród Pań, ale i u płci męskiej.

Mercedes EQA 350 4Matic

Mercedes EQA 350 4Matic (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Faktycznie, ten lakier nie należy do typowych, ale dzięki niemu nadwozie zyskuje na atrakcyjności, zachowując jednocześnie klasę i elegancję. Smaku dodają również 19-calowe felgi, przeplecione niebieskim akcentem – a więc kolejną informacją dla otoczenia, że jest to samochód elektryczny. 

Poza tymi zmianami, ogólna sylwetka mocno odzwierciedla dobrze znaną nam linię z klasy A, dokładniej GLA. Tutaj – być może za sprawą lakieru i aerodynamicznych wymogów – wydaje się jednak wysmuklona i pozbawiona ewentualnych ostrych kantów. W porównaniu do spalinowego odpowiednika, tylna część nadwozia delikatnie się rozciągnęła, co poskutkowało dłuższym o 4 cm zwisem. Rozstaw osi natomiast mamy ten sam (2729 mm), co w GLA, ale przy tym w EQA zwiększono prześwit do 20 centymetrów.  

Mercedes EQA 350 4Matic

Mercedes EQA 350 4Matic (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Mercedes EQA 350 4Matic – w środku miło i nowocześnie 

Wnętrze nie zaskakuje, ale to pozytywna informacja. To oznacza, że EQA trzyma poziom marki. Są dwa wielkie, scalone ekrany multimedialne, jest kilka stalowych detali, są wygodne fotele nawiązujące kolorem do nadwozia… W ogóle jest ładnie i porządnie. Tym, co się zmieniło jest jednak bagażnik. Obecność baterii wpłynęła na jego pojemność i o ile w modelu GLA mamy do dyspozycji 425 litrów przy rozłożonych siedzeniach i 1420 litrów przy złożonych, o tyle w EQA podstawowo dostajemy 340 l.  

Jednym z elementów wyposażenia testowanego egzemplarza, którego nie mogło zabraknąć, jest system MBUX, czyli technologia oparta na sztucznej inteligencji. Jedną z zalet systemu jest szybsze odnajdywanie funkcji, a więc coś w stylu drogi na skróty. Na przykład, wystarczy powiedzieć “Hej Mercedes, zimno mi”, a w odpowiedzi usłyszycie “w porządku, ustawiam temperaturę na 23 stopnie”.  

Mercedes EQA 350 4Matic – technika i “Opowiedz jakiś żart” 

MBUX może też zaserwować wam jakiś kawał lub sprzedać gotową receptę na skuteczny podryw kobiety. Niestety, gdy poprosiłam o radę w kwestii poderwania mężczyzny, nie umiał mi pomóc… 

Mercedes EQA 350 4Matic wyposażony jest także w asystenta parkowania z kamerami 360°, który w razie potrzeby, może nawet całkowicie wykonać tę czynność za nas. Wystarczy wcisnąć odpowiedni przycisk, który uruchamia procedurę, a auto kolejno: znajdzie za nas wolne miejsce na parkingu, zaproponuje dostępny sposób parkowania (równoległy/prostopadły, przodem/tyłem), a później wykona manewr. Nie musicie trzymać kierownicy, dotykać pedałów, a nawet zmieniać biegów. Obserwujcie tylko, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Mnie nigdy to auto nie zawiodło, ale zawsze lepiej być czujnym. 

Mercedes EQA 350 4Matic

Mercedes EQA 350 4Matic (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Kolejnym ukłonem w kierunku kierowcy jest szalenie wszechstronny tempomat adaptacyjny, który czy to w mieście, czy w trasie, potrafi okazać się bardzo przydatny. Przekonałam się o tym, stojąc w korku na obwodnicy Warszawy. Wystarczyło ustawić prędkość maksymalną na 30 km/h (bardziej i tak nie było możliwości się rozpędzić), wyregulować oczekiwaną odległość od poprzedzającego pojazdu i trzymać ręce na kierownicy. Cały myk polega na tym, że Mercedes EQA 350 4Matic jest w stanie nie tylko się toczyć, dostosowując się do sytuacji panującej na drodze, ale też całkowicie zatrzymać auto i – jeżeli w ciągu kilkunastu sekund samochód przed nami wznowi jazdę – znowu samoistnie ruszyć, z zachowanymi ustawieniami. Dzięki temu, zamiast stresować się zatorem, mogłam skupić się na jak najwierniejszym akompaniamencie lecącej w radio Celine Dion. 

Mercedes EQA 350 4Matic… Dużo znaków, dużo mocy 

Śmiało możemy nazywać ten wariant autem sportowym, ponieważ do dyspozycji kierowcy mamy tutaj aż 292 konie mechaniczne przy 520 Nm momentu obrotowego. Pierwszą setkę na liczniku zobaczymy po 6 sekundach, a to są wyniki już typowo sportowe. Najfajniejsze jednak jest to, że dzięki charakterystyce elektryka, każdorazowe wbicie w podłogę pedału przyspieszenia, równie mocno wbija was w fotel. I to tak, że możecie nawet uderzyć się w głowę! 

Mercedes EQA 350 4Matic

Mercedes EQA 350 4Matic (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Te parametry czynią model Mercedes EQA 350 4Matic najszybszym obecnie oferowanym wariantem w gamie EQA. Sporo daje tu też napęd na cztery koła, który w przypadku Mercedesa naprawdę świetnie wywiązuje się ze swojej roli. Miałam okazję jeździć tym egzemplarzem podczas ataku śnieżycy i byłam szczerze zaskoczona tym, jak łatwo ten pojazd zachowywał przyczepność. Nawet w wymagających warunkach, margines błędu po stronie kierowcy jest całkiem spory. Mercedes EQA 350 4Matic jechał jak przylepiony do drogi, sprawiając, że zaufałam mu w stu procentach. Dodając do tego fantastyczną dynamikę napędu – nie ma mowy o rozczarowaniu. No, chyba że prędkością maksymalną, która ograniczona tu została do 160 km/h – ale tak będzie niezależnie od wybranego wariantu tego modelu. 

Mercedes EQA 350 4Matic – Sosnowiec w zasięgu 

W przypadku samochodów spalinowych, wyższa moc silnika przekłada się na sporo większy apetyt na paliwo. W elektrykach jest podobnie, jednak tutaj ta różnica nie jest aż tak bolesna. W podstawowym, 190-konnym wariancie EQA 250 maksymalny możliwy dystans na jednym ładowaniu wynosi ok. 492 km. W mocniejszym o 100 koni modelu Mercedes EQA 350 4Matic, wartość ta wynosi 435 km, czyli zaledwie o 60 km mniej.  

Mercedes EQA 350 4Matic

Mercedes EQA 350 4Matic (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Jak wspominałam, jeździłam EQA 350 4Matic zimą. Temperatury oscylowały w okolicy od 0 do –3 stopni Celsjusza. W takich warunkach komputer wskazywał na maksimum 340 kilometrów zasięgu, faktycznie jednak udało mi się pokonywać średnio 290 kilometrów. Wpływ na ten wynik, poza pogodą miał w dużej mierze mój styl jazdy i ogrzewanie kabiny. Wciąż jednak, z Warszawy na krótką wycieczkę do Sosnowca powinno wystarczyć.  

Ładowanie 10-80% z domowego gniazdka może zająć do 20 godzin. Ale dzięki wbudowanemu systemowi ładowania AC/DC, możecie podpiąć się do szybkiej ładowarki, która nawet w 30 minut pozwoli Wam zbudować zasięg na co najmniej kilka dni dojazdów do pracy. Inną opcją jest wallbox, który przy 11 kW skróci Wam czas naładowania baterii do niecałych 6 godzin.  

Mercedes EQA 350 4Matic

Mercedes EQA 350 4Matic (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Mercedes EQA 350 4Matic – ile kosztuje? 

Cennik modelu EQA rozpoczyna wspomniany wariant 250, który wyceniono na minimum 223 500 zł. Trzeba jedna pamiętać, że tutaj możemy liczyć tylko i wyłącznie na napęd na przód. Jednak taka konfiguracja (przy założeniu, że dodatki będą symboliczne i naprawdę skromne) jest jedyną, która jeszcze załapie się do rządowego programu “Mój elektryk”.  

Nie mogę tego samego powiedzieć o testowanym EQA 350 4Matic, którego cennik otwiera kwota 258 200 zł w podstawowym wydaniu, ze standardowym białym lakierem. Tu niestety żadne dotacje Wam już nie pomogą.  

Mercedes EQA 350 4Matic – galeria

Na koniec zobaczcie jeszcze nasze wideo z testu Mercedesa GLA, warto mieć porównanie:

Source: Mercedes EQA 350 4Matic – TEST, dane techniczne, wrażenia: najmocniejszy napęd w najmniejszym elektryku z gwiazdą

Michał Streer i Karolina Szulęcka wystartują najnowszym Peugeot 208 Rally 4

Spis treści

Michał Streer i Karolina Szulęcka to kolejna para, którą łączy motorsport. Michał Streer to weteran rajdów, utytułowany kierowca rajdowy, licencjonowany instruktor techniki jazdy. Michał prowadzi szkołę Streer Driving Academy, w której szkoli właścicieli sportowych samochodów jak jeździć dynamicznie ale bezpiecznie. Teraz wraz z Karoliną Szulęcką, pilotką rajdową, od lat związaną z motoryzacją i to nie byle jaką. Karolina jest dyrektorką marketingu salonów Ferrari, Maserati, Pagani, Bugatti, Koenigsegg oraz konceptu La Squadra w Katowicach. Oboje wystartują w Memoriale J. Kuliga i M. Bublewicza w Wieliczce najnowszym Peugeot 208 Rally4.

Michał Streer i Karolina Szulęcka - kolejna rajdowa para w polskim motorsporcie!

Michał Streer i Karolina Szulęcka – kolejna rajdowa para w polskim motorsporcie! (fot. Kaja Wróblewska)

Michał Streer i Karolina Szulęcka – połączyła ich miłość, także do rajdów

Karolina i Michał są małżeństwem, odkąd się poznali, startują systematycznie w rajdowych imprezach towarzyskich. Był m.in. Rajd Żubrów, który co roku odbywa się w Zakopanem w okolicy października lub jako samochód funkcyjny między innymi podczas Rajdu Memoriał J. Kuliga oraz M. Bublewicza.

„W tym roku postanowiliśmy iść krok dalej i poza imprezami towarzyskimi sprawdzić się w
pełnoprawnym rajdzie. Ja mam duże doświadczenie ale kilkuletnią przerwę w startach. Karolina zdała egzaminy i uzyskała licencję rajdową, więc Memoriał to dla niej idealny rajd na start. Krótkie OS’y oraz w miarę znane trasy pozwolą nam wjeździć się w rajdówkę oraz sprawdzić nasze możliwości w takiej rywalizacji” – mówi Michał Streer, kierowca.

„To Michał wprowadził mnie do świata rajdów, zaczynając od Rajdu Żubrów. Pamiętam, że od początku impreza mi się podobała, ale najbardziej imponowało mi w żubrach to, że Pan Sobiesław Zasada jeździł ze swoją żoną. Uwielbiam i podziwiam, gdy pary podzielają swoje pasje bo to cementuje związki. Niemniej w życiu bym nie pomyślała…a Michał tym bardziej, że kiedyś my razem wsiądziemy do rajdówki. I w sumie Memoriał rozpoczyna się pół roku po naszym ślubie” – mówi Karolina Szulęcka.

Michał Streer i Karolina Szulęcka - kolejna rajdowa para w polskim motorsporcie!

Michał Streer i Karolina Szulęcka – kolejna rajdowa para w polskim motorsporcie! (fot. Kaja Wróblewska)

Michał Streer i Karolina Szulęcka – samochód

Para zdecydowała się wystartować w Memoriale najnowszym Peugeotem 208 Rally4. Jest to tzw. ośka, napęd na przód. Wynikało to m.in. z doświadczenia Michała z rajdowej jazdy takim sprzętem, właśnie na przednionapędowych autach wielokrotnie zwyciężał w swojej karierze (był wicemistrzem Polski w Pucharze Peugeot, miał też wiele sukcesów w Rajdzie Polski w Renault Clio). Oboje podkreślają też, że to topowy samochód w swojej klasie. Para liczy, że uda im się zadowolić kibiców, a i sponsorzy (ITEO, Noble Place, Pirelli Polska oraz prywatne osoby, które wierzą w ich możliwości) też będą zadowoleni. Na obecność Michała i Karoliny możemy liczyć nie tylko na Memoriale w Wieliczce otwierającym sezon rajdowy. Dalsze wspólne plany obejmują m.in. kilka rund Tarmac Masterz i 2-3 rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Trzymamy kciuki kochani! Dajcie czadu!

Michał Streer i Karolina Szulęcka - kolejna rajdowa para w polskim motorsporcie!

Michał Streer i Karolina Szulęcka – kolejna rajdowa para w polskim motorsporcie! (fot. Maciej Niechwiadowicz)

Michał Streer i Karolina Szulęcka – galeria

Na zaostrzenie sportowych apetytów, kilka zdjęć Macieja Niechwiadowicza oraz Kaji Wróblewskiej:

Poznajcie też wcześniej przez nas opisywaną „rajdową” parę: Paulinę i Bartka.

Source: Michał Streer i Karolina Szulęcka wystartują najnowszym Peugeot 208 Rally 4

Za samo najechanie na ciągłą linię grozi mandat – to prawda czy tylko legenda?

Ciągła linia na drodze – co mówią przepisy?

Pod potocznym określeniem „linia ciągła” kryje się znak P-2, który zdefiniowany jest w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych w następujący sposób:

Znak P-2 „linia pojedyncza ciągła” oddziela pasy ruchu o tym samym kierunku i oznacza ponadto zakaz przejeżdżania przez tę linię i najeżdżania na nią.

Osobnym znakiem jest linia podwójna, czyli znak P-4. Jej rola jest podobna, ale stosuje się ją w trochę innych sytuacjach:

Znak P-4 „linia podwójna ciągła” rozdziela pasy ruchu o kierunkach przeciwnych i oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię i najeżdżania na nią.

Tyle tylko mówią przepisy na temat ciągłych linii. Resztę trzeba wywieść w drodze odpowiedniej interpretacji.

Czy ciągła linia zabrania wyprzedzania?

Podwójna ciągła linia utożsamiana jest z zakazem wyprzedzania innych uczestników ruchu, ale przepisy nic na ten temat nie mówią. Stąd prosty wniosek, że wyprzedzanie na ciągłej linii (lub podwójnej ciągłej) nie jest zabronione.

Haczyk polega na tym, że zwykle niczego to nie zmienia. Pas ruchu musiałby być odpowiednio szeroki na to, by móc wyprzedzić inny pojazd, bez najeżdżania na linię. Najprościej w ten sposób wyprzedzić rowerzystę, ale pamiętajcie o wymaganym przepisami metrowym odstępie od niego. Jeśli nie możecie go zachować, bez najeżdżania na linię, nie możecie wyprzedzić.

Czy grozi mandat za najechanie na ciągłą linię?

O tym, że na ciągłą linię nie można najeżdżać, mówią wprost cytowane przepisy. Najechać na linię możecie na przykład próbując wyprzedzić rowerzystę w sposób bezpieczny.

Policjanci chcieli wymusić mandat na przejściu dla pieszych? A może to zasługa nowych przepisów?

Niestety za najechanie na ciągłą linię taryfikator mandatów przewiduje karę 200 zł oraz 5 punktów karnych. Policjanci raczej wykazują się zrozumieniem i jeśli na moment wasze koło dotknie linii, raczej nie powinniście się niczego obawiać. Ale jeśli chcecie kogoś wyprzedzić i jedziecie po linii, albo wręcz ją przekraczacie, raczej nie liczcie na taryfę ulgową.

Kiedy można najechać na ciągłą linię

Prawo przewiduje sytuacje, w których najeżdżanie, a nawet przekraczanie ciągłej linii, jest dozwolone. Pierwsza występuje w przypadku znaku P-3:

Znak P-3 „linia jednostronnie przekraczalna” oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię od strony linii ciągłej i najeżdżania na nią, z wyjątkiem powrotu po wyprzedzaniu na położony przy linii przerywanej pas ruchu zajmowany przed wyprzedzaniem.

Kiedy linia po waszej stronie jest przerywana, a ciągła po stronie przeciwnego pasa ruchu, to oznacza, że wam wolno przejeżdżać przez obie te linie. Zarówno rozpoczynając manewr wyprzedzenia, jak i wracając na swój pas.

Drugi przypadek ma miejsce wtedy, gdy inny uczestnik ruchu blokuje drogę (lub pojawiła się inna przeszkoda). Na przykład komuś zepsuł się samochód, a droga nie ma pobocza, na które można by było go zepchnąć. Wtedy, z zachowaniem szczególnej ostrożności, możecie go ominąć, nawet jeśli oznacza to przekroczenie ciągłej linii.

Przepisy nie pozwalają natomiast na wyprzedzanie pojazdów wolnobieżnych na ciągłej linii, nawet jeśli poważnie utrudniają one ruch. Coś o czym przekonali się kierowcy z tego nagrania:

Source: Za samo najechanie na ciągłą linię grozi mandat – to prawda czy tylko legenda?

Jeep Compass S 4xe – TEST, dane techniczne, wrażenia: kupujesz hybrydę? Lepiej ją ładuj

Odświeżony hybrydowy Jeep Compass S 4xe to m.in. przeprojektowane reflektory przednie, wykorzystujące technologię LED. Są one dostępne już w wyposażeniu standardowym testowanego wariantu S. Mamy tutaj także świetny, czerwony lakier Colorado Red, przeplatany czarnymi akcentami, który idealnie pasuje do tego modelu. Nie zabrakło siedmioszczelinowego grilla i chromowanych emblematów 4xe na nadwoziu – od razu wiadomo, że gdzieś w tym aucie przepływa prąd. 

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Wrażenie robią również 19-calowe felgi z błyszczącym wykończeniem Gloss Black, których projekt kojarzy mi się z pajęczyną. Ogólnie samochód prezentuje się nowocześnie i nieco drapieżnie. Idealnie w miasto i w teren. 

Jeep Compass S 4xe – wnętrze potrafi rozpieścić 

W środku znajdziemy przeprojektowany gruby wieniec kierownicy, wygodny i przyjemny w codziennym użytkowaniu. Nowością jest również dotykowy ekran multimedialny o przekątnej 10,1 cala z nawigacją i systemami U-connect. Nie dość, że zaczął wystawać ponad deskę rozdzielczą, to jeszcze podobno otrzymał kilkukrotnie szybszy procesor, co powinno mocno upłynnić działanie map. Nie mam bezpośredniego porównania, ale faktycznie, nic mi się przez ten tydzień nie zacinało. Ten system również jest w standardowym wyposażeniu modelu Jeep Compass S 4xe. 

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Któregoś dnia dopadła mnie jakaś tajemnicza frustracja, w wyniku której uderzyłam ze zdenerwowaniem głową w zagłówek. Wtedy odkryłam, że jest to wyjątkowo miękki zagłówek, o który naprawdę przyjemnie jest się oprzeć. Zresztą całe fotele zostały komfortowo zaprojektowane, wliczając w to elektryczną regulację odcinka lędźwiowego i – w omawianym egzemplarzu – pamięć ustawień fotela kierowcy dla dwóch osób. Dodatkowo, designerskie logo marki wytłoczone na oparciu przypomina nam, że mamy do czynienia z Jeepem. Jest więc ładnie i wygodnie. Poza tym, dzięki opcjonalnym pakietom mam tu również do dyspozycji podgrzewanie kierownicy oraz wentylację i podgrzewanie foteli. 

Co jeszcze mi się podoba? Ciekawe, niebanalne klamki oraz wygodne półki, cupholdery i podłokietnik. w kabinie pojawiło się sporo dobrze wymierzonych skrytek, zapewniających dwukrotnie większą pojemność niż u poprzednika, a to z kolei świadczy o przemyślanym projekcie wnętrza.  

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Jeep Compass S 4xe – Przestrzenność to najlepsza cecha tego modelu 

Żeby przyznać mi rację, wystarczy usiąść z tyłu. Byłam w szoku, ile mam do dyspozycji miejsca przy optymalnie odsuniętym fotelu pasażera (na wzrost ok. 1,90 m), a co dopiero za fotelem kierowcy, ustawionym “pode mnie”. Czuć, że można złapać głęboki oddech, a przy tym kanapa została umieszczona na tyle ergonomicznie, że nie ma wrażenia siedzenia dziwnie wysoko. Wyprofilowanie siedzisk, choć delikatne, również przyczynia się do zadowolenia pasażerów jadących z tyłu.  

Przechodząc natomiast do bagażnika, standardowo w wyposażeniu wariantu S otrzymamy automatyczne otwieranie klapy. Wystarczy zamachać nogą pod zderzakiem, żeby czujniki aktywowały system. Później naszym oczom ukazuje się przestrzeń o pojemności 420 litrów, z gniazdkiem 12V, haczykami i małymi komorami po bokach. Położenie oparć tylnego rzędu (40/20/40) zwiększa możliwości załadunkowe do 1230 litrów.  

Jeep Compass S 4xe – zaczęła się jazda i zaczęły się problemy 

Tym, co już od pierwszych metrów zaczęło mnie irytować, były lusterka boczne. Zostały podzielone na dwa segmenty – jeden z lustrem prostym, natomiast drugi kawałek, ten zewnętrzny – z krzywym. Nie wiem, czy przy ogólnie dość ograniczonej wielkości lusterka jest jakkolwiek pomocne, ale negatywnie wpłynęło to na moją orientację w otoczeniu auta. To nie jest pojazd dostawczy, z szybkami wielkości okna, tylko normalne miejskie auto i sto razy bardziej bym wolała mieć całą powierzchnię wypełnioną lustrem prostym. 

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Jeep Compass S 4xe – hybryda mocna na papierze 

W testowanym Compassie S zastosowano układ hybrydowy, oparty na turbodoładowanej jednostce benzynowej o pojemności 1.3 litra. Jest to hybryda plug in, a więc baterię można ładować za pomocą gniazdka, a o przekazanie mocy dba 6-biegowa skrzynią automatyczna. Łączna moc 240 KM przekazywana jest na cztery koła, zapewniając przy tym  Compassowi przyspieszenie 0-100 km/h w czasie 7,3 s.  

Działając niezależnie, silnik elektryczny generuje 60 KM mocy. W trybie wyłącznie elektrycznym rozpędzimy się maksymalnie do 130 km/h. W trybie hybrydowym wartość ta zwiększa się do 200 km/h.  

Jeep Compass S 4xe – 240 KM i 7,3 s do setki?  

W praktyce natomiast mam wrażenie, jakby co najmniej 100 koni wystraszyło się czegoś i uciekło, a setka osiągana była raczej w 7 godzin, a nie sekund. Silnik benzynowy w pojedynkę generuje tu 180 KM, ale dopiero przy prawie 5 tys. obrotów. Zebranie się auta jest mozolne i czuć, że kosztuje to Compassa sporo wysiłku.  

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Nie podoba mi się praca tego układu, ponieważ reaguje on zbyt późno na naciśnięcie pedału gazu. Jest ospały, a gdy już się budzi, towarzyszy temu głośny i mało przyjemny dźwięk silnika. Szczerze mówiąc, to mocno zniechęca do jazdy z jakąkolwiek większą dynamiką, ale może o to w tym chodzi. Być może to niecny sposób na zmuszenie kierowcy do trzymania się przepisów! 

Jeep Compass S 4xe – dostępne są trzy tryby pracy napędu 

Hybrid wykorzystuje oba silniki, Electric wykorzystuje tylko silnik elektryczny, natomiast zadaniem E-Save jest utrzymanie poziomu naładowania akumulatora z wykorzystaniem systemów zwiększających ilość energii odzyskiwanej podczas jazdy. Dodatkowo, mamy system Select-Terrain z czterema trybami jazdy: Sport, Normal, Snowfall i Snow/Mud. W wersji Trailhawk doszedłby tu jeszcze tryb ułatwiający jazdę po kamieniach.  

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Jeep Compass S 4xe – poradnik dla niewyspanych: Jak odzyskać energię?   

Dostałam samochód z zatankowanym zbiornikiem paliwa i niemal kompletnie rozładowaną baterią. Wskaźniki informowały o ok. 360 km zasięgu. Uznałam, że spróbuję w takim razie naładować baterię podczas jazdy, uruchamiając w tym celu maksymalną regenerację i tryb E-save. Niestety, na niewiele się to zdało. Dopiero przejście w tryb Sport faktycznie przyniosło skutek. W tym trybie napęd opiera się głównie na jednostce benzynowej, co pozwala realnie odciążyć baterię. Wzmacnia się także moc rekuperacji podczas hamowania.  

Dzięki tej taktyce, samymi dojazdami do pracy i z powrotem, w 3 dni naładowałam baterię do 65%. A to już zapewniło mi niecałe 30 kilometrów zasięgu czysto elektrycznego. Niestety, ceną za to był ogromny wzrost zużycia paliwa. W trybie sportowym, ale zaznaczam – przy normalnej, spokojnej jeździe po mieście – komputer pokazywał średnio 12,5-13 l/100 km. Na trasie z kolei było to 8 litrów. 

Jeep Compass S 4xe

Jeep Compass S 4xe (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Natomiast z naładowaną baterią, w trybie hybrydowym apetyt na paliwo oscylował w okolicach średnio 4,5-5 l/100 km, a to już całkiem fajny wynik. Tylko musicie pamiętać, żeby faktycznie tą baterie ładować zewnętrznie, inaczej któregoś dnia dostaniecie na stacji benzynowej zawału.  

Na samej baterii Compass S jest w stanie pokonać oficjalnie do 50, a realnie do 40 kilometrów. Naładowanie akumulatora z domowego gniazdka zajmie wam ok. 5-6 godzin, możecie więc robić to w nocy lub w trakcie pracy (jeśli jest taka możliwość). 

Jeep Compass S 4xe – ile kosztuje? 

Zgodnie z cennikiem na 2023 rok, koszt Compassa otwiera kwota 209 500 zł za odmianę Night Eagle z łączną mocą napędu 190 KM. Warto zaznaczyć, że obecny katalog odmiany hybrydowej przewiduje tylko napęd na cztery koła. 

Testowany wariant S dostępny jest natomiast tylko z mocniejszym napędem 240 KM, a zapłacić za niego trzeba minimum 235 900 zł.  

Source: Jeep Compass S 4xe – TEST, dane techniczne, wrażenia: kupujesz hybrydę? Lepiej ją ładuj

Alpine z nowym, butikowym salonem w Warszawie, chętni na jazdę próbną? Zobaczcie świetne zdjęcia!

Spis treści

Z myślą o fanach aut spod znaku Alpine, swoje podwoje otworzył warszawski salon tej marki – w wersji butikowej. To dopiero początek, w przyszłym roku powstanie tu multibrandowy obiekt, który będzie domem dla wszystkich hyper i super marek należących do portfolio Grupy Pietrzak.
Alpine już teraz zaprasza do korzystania z jazd testowych w Warszawie!

Alpine w Warszawie

Alpine w Warszawie (fot. Filip Blank)

Salon Alpine w Warszawie – nowe miejsce na motoryzacyjnej mapie Stolicy

Budowa nowego multibrandowego salonu Grupy Pietrzak zakończy się w 2024 r., jednak kultowe samochody Alpine można podziwiać i testować już teraz. Nowy, uruchomiony w Warszawie butikowy salon Alpine stanął obok salonu Ferrari przy ul. Wirażowej 21. Dotąd te sportowe auta, które stworzył francuski przedsiębiorca i pasjonat motoryzacji – Jean Rédélé – można było podziwiać wyłącznie w Katowicach.

Czemu zdecydowano się właśnie na taką formę? Wyjaśnia to Mateusz Widuch, marketing manager Alpine Pietrzak: „Zdecydowaliśmy się na wersję butikową, właśnie dlatego, aby miłośnicy Alpine, których w Polsce przybywa, już teraz mieli szansę na bliskie spotkania z marką w nowej lokalizacji„.

Alpine w Warszawie

Alpine w Warszawie (fot. Antoni Monserrat)

Salon Alpine w Warszawie – marka coraz wyraźniej angażuje się w motorsport

Rosnąca popularność, a przez to społeczność fanów marki Alpine, bez wątpienia wiążę się z jej powrotem do motor-sportowych korzeni. To nie tylko obecność zespołu BWT Alpine F1 Team, który zastąpił w królowej sportów motorowych zespół Renault, ale także prototypy rywalizujące w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA WEC. Ponadto Alpine organizuje Mistrzostwa Europejskiej Formuły Regionalnej FRECA, bierze udział w rajdach (Alpine Rally) oraz organizuje puchar samochodów Alpine A110 – Alpine ELF Europa Cup – w którym bierze udział m.in. Gosia Rdest.

Alpine w Warszawie

Alpine w Warszawie (fot. Marcin Mroziewicz)

Salon Alpine w Warszawie – chcesz się przejechać?

Salon Alpine w Warszawie zaprasza wszystkich pasjonatów marki do zapisów na jazdy testowe. Docelowo w Warszawie dostępne będą wszystkie modele znajdujące się w ofercie Alpine – Alpine A110, Alpine A110S, Alpine A110 GT i topowe, najbardziej drapieżne, Alpine A110 R.

Alpine w Warszawie

Alpine w Warszawie (fot. Piotr Kaczor)

Salon Alpine w Warszawie – Galeria Alpine na warszawskich ulicach

Przy okazji ogłoszenia otwarcia nowego butikowego salonu Alpine w Warszawie, Grupa Pietrzak udostępniła piękne zdjęcia zawodowych fotografów: Filipa Blanka, Wojciecha Radwańskiego, Piotra Kaczora, Marcina Mroziewicza oraz Antoniego Monserrata, możecie je obejrzeć w poniższej galerii.

Source: Alpine z nowym, butikowym salonem w Warszawie, chętni na jazdę próbną? Zobaczcie świetne zdjęcia!

Policyjna mobilizacja na Wielkanoc 2023 – cały sprzęt na drogi

Spis treści

Policja rusza z akcją „Bezpieczna Wielkanoc” na drogi trafią wzmożone patrole funkcjonariuszy wydziałów ruchu drogowego w całym kraju, oprócz oznakowanych i nieoznakowanych radiowozów z wideorejestratorami, policjanci użyją też dronów.

policja na Wielkanoc

Policja na Wielkanoc zintensyfikuje kontrole trzeźwości (fot. Policja)

Policja na Wielkanoc – za kółko tylko na trzeźwo!

Świąteczne spotkania to zawsze okazja do konsumpcji, również napojów wysokoprocentowych, jednak kierowcom stanowczo odradzamy ich spożywanie. Policjanci jawnie informują, że monitorując bezpieczeństwo na polskich drogach w najbliższy weekend wielkanocny zwrócą szczególnie baczną uwagę na stan trzeźwości kierujących. Przypominamy, samo prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości to dziś nie wykroczenie, a przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat dwóch. Naprawdę nie warto.

policja na Wielkanoc

Ruch w święta będzie wzmożony, a przypadki ignorowania przepisów mają być skrupulatniej wyłapywane przez funkcjonariuszy (fot. Policja)

Policja na Wielkanoc – zdejmujemy nogę z gazu!

Funkcjonariusze wydziałów drogówki w całym kraju będą szczególnie intensywnie piętnować również tych kierowców, którzy za nic mają ograniczenia prędkości obowiązujące na publicznych drogach. Przypominamy, przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h i więcej oznacza utratę prawa jazdy oraz bardzo wysoki mandat.

Na dodatek wykroczenia przeciwko ograniczeniom prędkości podpadają pod recydywę, co oznacza, że powtórne popełnienie takiego samego wykroczenia będzie skutkować dwukrotnie wyższym mandatem. Ponadto miejmy na uwadze punkty karne, teraz kasują się one dopiero po dwóch latach i to od momentu zapłaty mandatu lub prawomocnego wyroku sądu (gdy orzeknie on winę kierowcy, który odmówił przyjęcia mandatu), a nie od momentu popełnienia wykroczenia. Warto jechać wolniej przede wszystkim dlatego, że tak jest po prostu bezpieczniej, szczególnie, że w świąteczny weekend policjanci spodziewają się wzmożonego ruchu na drogach.

Policja na Wielkanoc – zadbaj o bliskich

Policjanci informują, że będą patrzeć na wszelkie naruszenia przepisów drogowych, również te dotyczące zapięcia pasów bezpieczeństwa, rozmawiania przez trzymany w dłoni telefon komórkowy, przewożenia prawidłowo dzieci w fotelikach czy stanu technicznego pojazdów. Dla własnego i najbliższych bezpieczeństwa, jedźmy bezpiecznie. Policjanci również apelują:

Niektórzy z nas, aby spotkać się z najbliższymi pokonają wiele kilometrów, a zatem pamiętajmy o podstawowych zasadach, które pomogą nam bez komplikacji dojechać do celu podróży. Przede wszystkim drogi to nie miejsce na brawurę, dlatego lepiej zdjąć nogę z gazu i dojechać kilka minut później, ale za to bezpiecznie. Pamiętajmy! Bezpieczeństwo zależy przede wszystkim od nas samych. Zróbmy wszystko, aby te świąteczne dni minęły nam w spokojnej atmosferze i podróż przebiegała bezpiecznie.

Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji

Source: Policyjna mobilizacja na Wielkanoc 2023 – cały sprzęt na drogi

Sony ZV E1 – chcesz być wideoblogerem? Ten sprzęt może pomóc

Spis treści

Sony ZV E1 to nowy aparat cyfrowy z pełnoklatkowym przetwornikiem obrazu i wymiennymi obiektywami. Zdaniem producenta to idealny sprzęt dla wideoblogerów, którym zależy na jak najwyższej jakości tworzonych przez nich materiałów. Jeżeli zatem marzysz o karierze wideoblogera, niekoniecznie motoryzacyjnego, to warto ten sprzęt poznać bliżej.

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 – mały, ale z potencjałem

Model Sony ZV E1 jest w momencie swojego rynkowego debiutu najmniejszym i najlżejszym na świecie aparatem pełnoklatkowym z wymiennymi obiektywami. System mocowania wymiennej optyki zastosowany w tym modelu to doskonale znany użytkownikom sprzętu japońskiej marki system E-Mount, z którego korzysta wiele innych modeli zaawansowanych aparatów cyfrowych Sony. Oznacza to bardzo szeroki zakres obiektywów, z jakimi może współpracować nowy model. O stabilizację zarejestrowanych kadrów, zarówno zdjęć jak i filmów, dba wbudowany w korpus 5-osiowy, optyczny stabilizator obrazu i dynamiczny, aktywny tryb stabilizacji, który może uzupełniać system stabilizacji wbudowany w zamontowany przez użytkownika obiektyw, lub zapewniać stabilny obraz w przypadku korzystania z obiektywów bez systemu stabilizacji obrazu. Podgląd obrazu i dotykową obsługę umożliwia otwierany na bok ekran LCD z regulacją nachylenia. Rozmieszczenie elementów sterujących i właściwości uchwytu zoptymalizowano specjalnie do vlogowania.

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 – automatyka ostrości ze sztuczną inteligencją

Sony chwali się, że nowy aparat wyposażony jest w automatykę ostrości opartą na sztucznej inteligencji. System ten ma działać w czasie rzeczywistym i rozpoznawać różne, charakterystyczne obiekty w kadrze (człowiek, portret, twarz, zwierzę, samochód, owad, ptak itp.), na których obraz będzie automatycznie wyostrzony, dostępna jest również opcja śledzenia ostrości poruszających się obiektów. Algorytm korzystający z wyuczonych wzorców kształtu lepiej sprawdza się w automatyce ustawiania ostrości na poruszających się obiektach. Np. wiele aparatów potrafi automatycznie wykrywać oczy czy twarz, tutaj rozwinięto to rozwiązanie, bo dzięki sztucznej inteligencji aparat rozróżnia osoby w różnych pozach, dzięki czemu kadr pozostanie ostry również, gdy filmowana czy fotografowana postać jest odwrócona.

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 – łatwa regulacja zoomu, także cyfrowego i animacje poklatkowe

Dzięki aparatowi ZV-E1 regulacja zoomu może być środkiem twórczej ekspresji. Dźwignia zoomu u góry uchwytu pozwala ustawiać ogniskową w obiektywach z elektryczną regulacją zoomu oraz używać funkcji „Wyraźny zoom obrazu” (Clear Image Zoom), czyli zoomu cyfrowego podczas pracy z obiektywami stałoogniskowymi i bez elektrycznej regulacji zoomu. Pomaga to zrealizować wiele projektów z użyciem mniejszej liczby obiektywów. Oprócz filmów 4K w 60 klatkach na sekundę (standardowy zapis), czy nawet 120 klatkach na sekundę (opcja dla użytkowników serwisu Creators’ Cloud) oraz zdjęć, aparat może również generować animacje poklatkowe ukazujące powolny ruch chmur, osób i innych obiektów. Animacje te są generowane w samym aparacie. Interwał między obrazami może wynosić od 1 do 60 sekund, łatwo jest więc przekształcić wolną akcję w przyjemną w oglądaniu animację poklatkową. Sony chwali się, że wydajność procesora BIONZ XR wzrosła w tym modelu nawet 8-krotnie w porównaniu z poprzednim modelem (Sony ZV-E10).

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 – funkcje audio

Dla wideoblogerów dźwięk ma co najmniej tak duże znaczenie jak obraz. Aparat ZV-E1 jest wyposażony w mikrofon z trzema kapsułami. Umożliwia on wybór charakterystyki kierunkowej i przechwytywanie czystego dźwięku w plenerze, gdzie problemem może być wiatr i hałas z zewnątrz. Dostarczana w zestawie osłona przeciwwiatrowa pomaga znacznie osłabić niepożądane odgłosy wiatru. Do wyboru są cztery ustawienia charakterystyki kierunkowej: Automatyczne, Przód, Wszystkie kierunki i Tył. Aparat automatycznie dostosowuje kierunek przechwytywania do rozpoznawanych twarzy, ułatwiając dokonywanie nagrań z dobrym dźwiękiem. Model Sony ZV E1 wyposażono także w stopkę MI (Multi Interface) z cyfrowym łączem audio, a także w gniazda mikrofonowe i słuchawkowe.

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 – także do streamingu na żywo

Aparat można podłączyć do portu USB komputera lub smartfona i może on wówczas pełnić funkcję kamery internetowej o rozdzielczości 4K. Nie trzeba się też obawiać, że zabraknie energii, bo aparat można bezpośrednio zasilać przez złącze USB PD (Power Delivery). Aparat ZV-E1 zapisuje metadane dotyczące stabilizacji obrazu i obrotu korpusu. Dane te mogą przydać się podczas edycji w bezpłatnym programie komputerowym Catalyst Browse lub płatnym Catalyst Prepare, ponieważ pozwalają szybko i dokładnie ustabilizować montowany film. Podczas edycji można także skompensować zmiany kąta widzenia obiektywu.

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 (fot. Sony)

Sony ZV E1 – dostępność i cena

Nowy aparat dla wideoblogerów jest już dostępny w sklepach w Polsce, body w oficjalnym sklepie Sony Centre wyceniono na 12 999 zł.

Source: Sony ZV E1 – chcesz być wideoblogerem? Ten sprzęt może pomóc

Jak zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych podczas jazdy motocyklem?

Dowiesz się, jakie elementy wyposażenia ochronnego są niezbędne podczas jazdy, jakich zasad należy przestrzegać, aby uniknąć niebezpiecznych sytuacji na drodze, a także jak radzić sobie podczas jazdy w różnych warunkach atmosferycznych. Dzięki tym informacjom, każdy motocyklista będzie mógł świadomie i bezpiecznie korzystać z uroków jazdy na motocyklu.

Bezpieczeństwo na motocyklu: Jak minimalizować ryzyko wypadku?    

Bezpieczeństwo na motocyklu jest kluczowe dla każdego motocyklisty. Wypadki na drodze zdarzają się bardzo często, a ryzyko ich wystąpienia jest jeszcze większe, gdy podróżujemy motocyklem. Dlatego też ważne jest, aby każdy motocyklista wiedział, jak minimalizować ryzyko wypadku. W pierwszej kolejności należy zadbać o odpowiednie wyposażenie ochronne, takie jak kask, kurtka z ochraniaczami, rękawice, buty zabezpieczające kostki, a także ochraniacze na kolana i łokcie. Ważne jest również przestrzeganie zasad bezpiecznej jazdy, takich jak zachowanie odpowiedniej odległości od innych pojazdów, jazda z umiarem, przestrzeganie ograniczeń prędkości oraz wykonywanie manewrów zgodnie z przepisami. Dzięki temu można zminimalizować ryzyko wypadku i cieszyć się bezpieczną i przyjemną jazdą na motocyklu.

Jakich zasad należy przestrzegać, aby uniknąć niebezpiecznych sytuacji na drodze?

Jazda na motocyklu jest inna niż jazda samochodem, dlatego ważne jest, aby każdy motocyklista poznał i przestrzegał podstawowe zasady bezpiecznej jazdy. Po pierwsze, należy zachować odpowiednią odległość od innych pojazdów na drodze, aby mieć wystarczającą przestrzeń na wykonanie nagłego manewru. Po drugie, należy jechać z umiarem i przestrzegać ograniczeń prędkości, ponieważ jazda z nadmierną prędkością może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji na drodze. Po trzecie, należy unikać jazdy na granicy możliwości swoich umiejętności i wytrzymałości, aby móc zachować kontrolę nad pojazdem w każdej sytuacji. Ponadto, należy wykonywać manewry zgodnie z przepisami i sygnalizować swoje zamiary, aby dać sygnał innym uczestnikom ruchu drogowego. Przestrzeganie tych zasad może pomóc uniknąć niebezpiecznych sytuacji na drodze i zapewnić bezpieczną jazdę na motocyklu.

Jazda w różnych warunkach atmosferycznych: jak radzić sobie z deszczem, wiatrem, a także śniegiem i lodem?

Jazda na motocyklu w różnych warunkach atmosferycznych może być wyzwaniem dla każdego motocyklisty. Deszcz, wiatr, śnieg i lód mogą wpłynąć na stabilność pojazdu i zwiększyć ryzyko wypadku. Aby bezpiecznie poruszać się po drodze w takich warunkach, warto dostosować swoją jazdę do aktualnych warunków atmosferycznych. Podczas jazdy w deszczu należy zachować ostrożność, ponieważ mokra nawierzchnia może zwiększyć odległość hamowania i zmniejszyć przyczepność opon do drogi. W przypadku silnego wiatru należy utrzymywać stabilną pozycję na motocyklu i unikać nagłych ruchów kierownicą. Podczas jazdy po śniegu i lodzie warto zmniejszyć prędkość i zwiększyć odstęp od innych pojazdów na drodze, aby mieć więcej czasu na reakcję na nieoczekiwane sytuacje. Ważne jest również, aby używać odpowiedniego wyposażenia ochronnego, takiego jak kurtka i rękawice z membraną, które zapewnią ochronę przed wilgocią i chłodem. Przestrzeganie tych zasad pozwoli motocykliście na bezpieczną jazdę w różnych warunkach atmosferycznych.

Przede wszystkim ubezpieczenie motocykla

Zadbaj kompleksowe ubezpieczenie motocykla, które chroni przed konsekwencjami finansowymi różnego rodzaju nieprzewidzianych sytuacji na drodze. Pakiet motocyklowy firmy Compensa zawiera m.in. ubezpieczenie OC, AC oraz NNW, które pozwala na spokojną i bezpieczną jazdę bez obaw o koszty ewentualnych szkód czy wypadków. Ubezpieczenie OC chroni przed szkodami wyrządzonymi innym uczestnikom ruchu drogowego, natomiast AC przed stratą finansową, której przyczyną może być uszkodzenie, zniszczenie czy utrata motocykla (kradzież). Dodatkowo, ubezpieczenie NNW pozwala na otrzymanie świadczenia w przypadku uszczerbku na zdrowiu w wyniku wypadku, a także zwrot kosztów rehabilitacji.

Pakiet motocyklowy firmy Compensa oferuje także wiele dodatkowych opcji, takich jak Assistance, czyli pomoc drogową w razie awarii, czy też ubezpieczenie akcesoriów motocyklowych. Ubezpieczenie motocykla to inwestycja w bezpieczną jazdę, dlatego warto wybrać ofertę, która zapewni maksymalną ochronę w różnych sytuacjach na drodze, taką jak ubezpieczenie motocykla w pakiecie oferowanym przez firmę Compensa. Dowiedz się więcej na https://www.compensa.pl/ubezpieczenie/pakiet-motocykle/

A jeśli szukasz ubezpieczenia komunikacyjnego dla innego pojazdu, sprawdź ubezpieczenie samochodu Compensa

Source: Jak zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych podczas jazdy motocyklem?

Nissan Ariya 87 kWh Evolve – TEST, dane techniczne, wrażenia: jakość, która ma swoją cenę

Przez lata, to Leaf przecierał szlaki elektromobilności, udowadniając, że auta nie potrzebują spalin, aby być w pełni komfortowe, ciekawe i oferować bardzo przyzwoite zasięgi. Teraz przyszła pora na zmianę, a Ariya to projekt zupełnie inny niż wszystko, co Nissan nam do tej pory serwował. Zapraszam na test – oto Nissan Ariya

Pierwsze projekty koncepcyjnego SUV-a „nowej ery” zaprezentowane zostały w 2019 roku, podczas targów motoryzacyjnych w Tokio. Już wtedy stylistyka auta zbierała dobre opinie. Po pokazaniu wersji produkcyjnej, również nie można mówić o rozczarowaniu.  

Nissan Ariya 87 kWh Evolve

Nissan Ariya test

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Nissan Ariya 87 kWh Evolve – wygląd: łączy w sobie kilka cech

Nadwozie wbrew pozorom jest minimalistyczne, to znaczy pozbawione zbędnych linii i przetłoczeń, a sama sylwetka okrągła, wręcz nieco jajowata. Ta prostota jednak nie jest nudna, a wręcz idealnie wpasowuje się w aktualny kanon nowoczesności. Ariya wygląda świeżo i dynamicznie, a wszystkie te zaokrąglenia służą zwiększeniu aerodynamiki podczas jazdy i zmniejszeniu oporu przecinanego powietrza.

Świetne wrażenie robią już same światła – inteligentne reflektory adaptacyjne wykonane w technologii LED. Ich cienka i bardzo długa linia zjeżdża ostro w dół, przecinając zderzak i podkreślając tym samym masywność przedniej części nadwozia. Efekt jest ładny i niepowtarzalny – w zasadzie już sama linia świateł wystarczy, aby ocenić, z jakim modelem mamy do czynienia. Minimalizm elektrycznego SUV-a objawia się także w projekcie osłony „chodnicy”, która stanowi jednolitą ciemną taflę.  

Nissan Ariya 87 kWh Evolve

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina)

Tył auta nie jest już tak charakterystyczny. Zintegrowane lampy tworzą pas przecinający klapę na pół – jest to zabieg znany nam już chociażby z Panamery, Sportage’a czy ProCeed’a. To w zasadzie jedyny „emocjonujący” akcent. W zależności od konfiguracji danego egzemplarza, uatrakcyjnić nadwozie mogą jeszcze chociażby sportowe dokładki na zderzaki. Generalnie Nissan Ariya hołduje zasadom nowoczesnego crossovera, co oznacza delikatnie opadający dach i względnie wąską linię okien przy sporej ilości blachy. Te proporcje symbolicznie odzwierciedlają rozkład masy pojazdu – w sposób charakterystyczny dla elektryków, SUV ten ma nisko osadzony środek ciężkości, co czuć również podczas jazdy. Ale o tym później. 

Nissan Ariya – świetne wrażenie robi dobór materiałów

Wsiadając do wnętrza, od razu zaskakuje jakość wykonania i dobór materiałów. Testowany egzemplarz charakteryzuje się kremowym środkiem, do którego wykończenia wykorzystano skórę oraz zamsz (a w każdym razie coś, co jak zamsz wygląda). Milutki w dotyku materiał pojawił się na drzwiach, fotelach oraz desce rozdzielczej, a całość wygląda estetycznie, porządnie i elegancko zarazem.  

Nissan Ariya test

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Miejsca dla pasażerów jest bardzo dużo, aczkolwiek nie dajcie się zwieść danym w dowodzie rejestracyjnym. Teoretycznie autem można wozić 5 osób, lecz naprawdę wygodnie będzie czterem. Siedząc na tylnej kanapie, do dyspozycji po każdej stronie mamy grzanie foteli w kilku stopniach i gniazdka do ładowania np. smartfona.

Przy nisko ustawionych przednich fotelach, nie spodziewajcie się miejsca na stopy. Nie jest to jednak duży problem, bo odległość od siedzeń to wynagradza. Przestrzeni na kolana jest mnóstwo i przeciętny pasażer bez problemu komfortowo się rozsiądzie. Jeśli natomiast chodzi o 5. osobę, siedzącą na środku tylnej kanapy, musi być ona małego wzrostu, ze względu na nisko idący dach. Przy lekko uniesionej centralnej części siedziska, nie ma za bardzo możliwości wyprostowania się – trzeba pochylić się do przodu, aby nie trzeć głową o podsufitkę. 

O przytulne wnętrze dbają miłe, puchate dywaniki, dzięki którym ma się ochotę zrzucić buty i siedzieć boso. Poza tym, jest także nawiązanie do ekologii – imitujące drewno (a może to prawdziwe drewno?) panele, którym wykończono konsolę środkową i deskę rozdzielczą. Ciekawym zabiegiem jest możliwość wysuwania i chowania konsoli za pomocą dedykowanych przycisków. To poniekąd budzi w kierowcy wrażenie, jakby mógł bez problemu spacerować po swoim aucie. I to jeszcze po tych miękkich dywanikach…  

Nissan Ariya – wracając do konsoli centralnej

Na jej temat lekko się rozpiszę, ponieważ zaprojektowana została w sposób dość unikalny. Umieszczono na niej przyciski do zmiany trybu jazdy, uruchomienia funkcji E-pedal oraz do wysuwania i chowania półki, wynurzającej się spod deski rozdzielczej. Na niej możemy postawić napoje (ale na postoju, bo nie ma cupholderów), położyć laptopa, telefon, książkę lub podnieść osłonę i ukryć tam drobne skarby.  

Nissan Ariya test

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Wspomniane przyciski na konsoli wyglądają na dotykowe, jakby wygrawerowane w drewnie, ale w rzeczywistości trzeba je wcisnąć. Co innego te służące do obsługi klimatyzacji. One również zostały umieszczone na panelu z drewna (a może to okleina? 😉), reagują haptycznie na nasz dotyk. Jest to niesamowicie miła odmiana po mało praktycznym piano black, błagającym wiecznie kierowcę o wytarcie z odcisków palców. Odstępstwo na rzecz drewna to był doskonały wybór projektantów.  

Nissan Ariya – bez prądu nie ma jazdy

Ale gdy już jest, zajechać można całkiem daleko. Na nasz test trafiła odmiana 87 kWh, oddająca do dyspozycji kierowcy 242 KM mocy i wysoki moment obrotowy od startu. Przy napędzie na przednią oś, pozwala to pokonać oficjalnie 533 kilometrów, a nieoficjalnie około 480 km. Wciąż brzmi bardzo dobrze, prawda? Ciekawostką jest fakt, że jeśli zdecydowalibyście się na napęd e-4orce na cztery koła, maksymalny zasięg auta spadłby do 515 km, ze względu na większą masę.  

Nissan Ariya test

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Przy 242 KM w elektryku można się pobawić. Dostępne są trzy tryby jazdy – Eco, Normal i Sport. W tym ostatnim sprint do setki zajmuje Aryi 7,6 sekundy, ale umówmy się – 300 Nm momentu dostępnego od zera sprawia, że każdorazowe wciśnięcie pedału przyspieszenia wywołuje uśmiech na twarzy. 

Elektryczny napęd oznacza zazwyczaj wyjątkowy komfort podróżowania i ciszę w kabinie. Nie inaczej jest w przypadku elektrycznego crossovera Nissana – wszelkie hałasy są wytłumione, a przy wyższych prędkościach jedyne dźwięki przedostające się do kabiny pochodzą od opon. W testowanym egzemplarzu były opcjonalne felgi 20-calowe, ale nie odczułam negatywnego wpływu na wygodę prowadzenia. Bardzo mi zresztą przypasowały wizualnie.  

Nissan Ariya – przerwa na kawę

36 godzin – tyle zajmuje naładowanie akumulatora od 10% do 100%. Przerażeni? Spokojnie, mowa oczywiście o gniazdku domowym. Jeśli do dyspozycji macie akurat szybką ładowarkę o mocy ok. 130 kWh, wystarczy Wam pół godziny na zbudowanie zasięgu wystarczającego na wyprawę z Warszawy do Łodzi i z powrotem. W przypadku ładowania z mocą 22 kWh, na uzupełnienie prądu do pełna musicie zarezerwować sobie niecałe 5 godzin. 

Nissan Ariya test

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina.pl)

Nissan Ariya – jest fajnie, ale drogo

Nissan Ariya kosztuje sporo i nienajlepiej wypada w zestawieniu z katalogami rywali. Najtańsza odmiana w momencie testu to 63 kWh Advance kosztuje minimum 239 300 złotych – podobnie jak Mercedes EQB 250, ale już o ok 50 tys. więcej niż Megane E-tech i ok 20 tys. więcej niż Kia EV6 czy Skoda Enyaq iV. Warto jednak dodać, że w ubiegłym tygodniu Nissan ogłosił wprowadzenie dwóch nowych odmian do gamy Ariyi: najtańszej oraz najszybszej, więcej o tych odmianach przeczytacie w materiale Agnieszki.  

Testowana wersja 87kWh Evolve rozpoczyna się z kolei od 294 900 zł. W tej cenie dostajecie dodatkowo oświetlenie przestrzeni na nogi w przednim rzędzie, system audio Bose z 10 głośnikami czy wyżej omówiony elektrycznie sterowany schowek w desce rozdzielczej oraz elektrycznie sterowaną konsolę z podłokietnikiem. Ponadto, wersja wyposażenia Evolve oddaje do dyspozycji kierowcy wentylowane fotele przednie, adaptacyjne lusterko wsteczne, Head-up, asystenta parkowania ProPilot Park oraz m.in. panoramiczne okno dachowe. 

Poniżej jeszcze nasze wideo z prezentacji statycznej opisywanego modelu:

Source: Nissan Ariya 87 kWh Evolve – TEST, dane techniczne, wrażenia: jakość, która ma swoją cenę

Polski kierowca zatrzymał się we Francji na prysznic. Kosztowało go to 30 tys. zł!

Feralny postój polskiego kierowcy na prysznic

Tę nieprawdopodobną historię opisał portal 40ton.net. Kierowca jednej z pomorskich firm wykonywał transport do Hiszpanii. Podróż w tamtą stronę odbyła się bez większych przygód. W drodze powrotnej mężczyzna zatrzymał się na parkingu Aire De Montelimar Vl przy francuskiej autostradzie A7. Planował tu spędzić przerwę w podróży, której wymagają od niego przepisy.

Kierowca postanowił wykorzystać postój na skorzystanie z prysznica. Po odświeżeniu się wrócił do pojazdu, a po skończonej przerwie ruszył w dalszą drogę. Dopiero trzy dni później okazało się, że ten postój kosztował jego firmę 6500 euro, czyli trochę ponad 30 tys. zł!

Zatrzymała cię drogówka? Takim tekstami tylko pogorszysz sytuację – nigdy tego nie mów

Przerwa na prysznic i stracone 30 tys. zł

Wspomniana kwota zniknęła konkretnie z karty paliwowej, a osoba zarządzająca flotą zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy otrzymała monit o przekroczeniu limitu na karcie. Okazało się, że w ciągu trzech dni ktoś zatankował osiem razy łącznie 3000 litrów oleju napędowego!

Jak do tego doszło? Kierowca podczas postoju na francuskim parkingu zdeponował kluczyki do pojazdu u obsługi stacji – zgodnie z procedurą. Dopiero bliższe oględziny pozwoliły ustalić, że ktoś włamał się lewymi drzwiami do szoferki, zostawiając niewielkie tylko ślady. Pech chciał, że polski kierowca zwykle wsiada drzwiami prawymi, żeby przebrać buty i mieć czysto za kierownicą.

Trwa obecnie poszukiwanie złodziei paliwa. Sprawy nie ułatwia niestety fakt, że PIN do karty przechowywany był razem z kartą, co pozwoliło im na kradzież bez wzbudzania podejrzeń.

Source: Polski kierowca zatrzymał się we Francji na prysznic. Kosztowało go to 30 tys. zł!

Nowy Ford e-Transit Courier – zrewolucjonizuje dostawy w miastach?

Spis treści

Ford Pro zaprezentował nowy model Ford E-Transit Courier. Model uzupełnia gamę Forda w zakresie użytkowych pojazdów z bezemisyjnym napędem (wcześniej pokazano model Ford e-Transit Custom)Ten w pełni elektryczny pojazd użytkowy imponuje rozbudowanymi funkcjami łączności, jest zawsze online, a Ford zapewnia, że oferuje ponadprzeciętną funkcjonalność firmom korzystającym z kompaktowych furgonów. Co wyróżnia to auto? Jego wygląd możecie ocenić na zdjęciach, a poniżej informacje, których na zdjęciu nie widać.

Ford e-Transit Courier

Ford e-Transit Courier 2023 (fot. Ford)

Nowy Ford e-Transit Courier – nowy dostawczak będzie nie tylko elektryczny

Zacznijmy od tego, że choć nowy model już został zaprezentowany, to na jego rynkowy debiut w wersji elektrycznej jeszcze trochę poczekamy. Według informacji przekazanych nam przez Forda, E-Transit Courier wejdzie do produkcji pod koniec 2024 roku. Wersje z silnikami wysokoprężnymi (1,5 EcoBlue o mocy 100 KM) i benzynowymi (EcoBoost w dwóch wariantach mocy: 100 KM i 125 KM) będzie można zamawiać od lata 2023 roku, z odbiorem przed końcem roku. Spalinowe wersje standardowo łączone będą z sześciobiegowym manualem. Najmocniejszego benzyniaka (125 KM) będzie można wybrać również z siedmiobiegową, automatyczną skrzynią dwusprzęgłową.

Ford e-Transit Courier

Ford e-Transit Courier 2023 (fot. Ford)

Nowy Ford e-Transit Courier – zmieści dwie europalety

Ford chwali się, ze E-Transit Courier został przeprojektowany z myślą o zwiększeniu funkcjonalności, zyskaniu większej i bardziej wszechstronnej przestrzeni ładunkowej, o 25 procent pojemniejszej, niż w poprzednim modelu, a także większej dopuszczalnej ładowności i miejsca na dwie europalety.

Ford e-Transit Courier

Ford e-Transit Courier 2023 (fot. Ford)

Nowy Ford e-Transit Courier – jaki napęd?

W pełni elektryczny układ napędowy E-Transita Couriera korzysta z jednego silnika elektrycznego generującego moc 100 kW (136 KM). Auto można prowadzić w tzw. trybie jazdy jednopedałowej, co oznacza, że odpuszczenie pedału przyspieszenia automatycznie uaktywnia hamowanie rekuperacyjne. Ford nie ujawnił jeszcze pełnych danych dotyczących osiągów i zasięgu, zostaną one potwierdzone jeszcze przed oficjalną premierą rynkową, która ma nastąpić już niebawem, w dniach 18-20 kwietnia na targach pojazdów użytkowych w Birmingham w Wielkiej Brytanii.

Ford e-Transit Courier

Ford e-Transit Courier 2023 (fot. Ford)

Nowy Ford e-Transit Courier – ładowanie

Ford Pro nie ujawnił co prawda pojemności akumulatora trakcyjnego i zasięgu auta, ale za to pochwalił się, że nowy model będzie wyposażony w funkcję domowego ładowania nocnego. W praktyce oznacza to wyposażenie w pokładową ładowarkę AC zdolną do przyjmowania 11 kW mocy. Przy takiej mocy czas naładowania auta wynosi 5,7 godziny. Możemy zatem szacować, że samochód ten będzie wyposażony w akumulator o pojemności około 50 kWh, a taka bateria powinna zapewnić zasięg wystarczający na pokonanie co najmniej 200 km z pełnym obciążeniem pojazdu. Jednak podkreślamy, że są to wyłącznie nasze szacunki, homologowana wartość zasięgu obliczonego według procedury WLTP będzie z całą pewnością większa, ale na te dane musimy jeszcze chwilę poczekać.

W przypadku podłączenia nowego e-Transita Couriera do szybkiej ładowarki DC, kierowca może liczyć na maksymalny transfer prądu elektrycznego z mocą do 100 kW. Zdaniem Forda, tak szybkie ładowanie ma zwiększyć zasięg samochodu o 87 km w ciągu zaledwie 10 minut ładowania. Natomiast ładowanie od 10 do 80 proc. pojemności baterii ma potrwać mniej niż 35 minut. Nabywcy tego modelu mają również otrzymać roczny, bezpłatny dostęp do sieci ładowania Blue Oval Charge Network, która do 2024 roku ma obejmować pół miliona publicznych ładowarek w całej Europie.

Ford e-Transit Courier

Ford e-Transit Courier 2023 (fot. Ford)

Nowy Ford e-Transit Courier – udogodnienia dla firm

Klienci posiadający pięć lub więcej pojazdów mogą również skorzystać z rocznego, bezpłatnego dostępu do indywidualnie dostosowanych funkcji systemu Ford Pro E-Telematics. System wykorzystuje dane pozyskiwane w czasie rzeczywistym do zwiększenia efektywności pracy, a także oferuje funkcje, umożliwiające skuteczne i intuicyjne korzystanie z Ford Pro Charging. Obejmują one informacje o stanie naładowania, specyficznym dla samochodu statusie ładowania i zasięgu, z konfigurowalnymi ostrzeżeniami dla ustalonych progów krótkiego zasięgu.

Program Plug and Charge pozwala właścicielom E-Transita Couriera podłączyć przewód ładowania i zająć się innymi sprawami, jeśli korzystają z kompatybilnych ładowarek Blue Oval Charge Network. Ładowanie rozpoczyna się automatycznie, a po odłączeniu od prądu, do właściciela wysyłany jest rachunek i podsumowanie usługi. Aby zwiększyć dystans między ładowaniami, funkcja inteligentnego zasięgu gromadzi w chmurze dane, które w przyszłości pozwalają na dokładniejsze przewidywanie zasięgu.

Ceny? Na razie Ford Pro ich nie ujawnił, zostaną one podane najprawdopodobniej bliżej oficjalnej premiery tego modelu.

Nowy Ford e-Transit Courier – galeria

A poniżej jeszcze świeżutkie wideo od producenta pokazujące nowy model elektrycznego dostawczaka:

Source: Nowy Ford e-Transit Courier – zrewolucjonizuje dostawy w miastach?

Pijany kierowca? Ten miał w żyłach niemal śmiertelną dawkę. Pomogli świadkowie

Spis treści

Od kierowania samochodem przez dłuższy czas odpocznie sobie 46-latek zatrzymany w Szypliszkach na Suwalszczyźnie. Kierowca ten był tak pijany, że zagadką pozostaje jak w ogóle wsiadł do auta.

Pijany kierowca i obywatelskie zatrzymanie

Kierowca, który z całą pewnością przykuwał wzrok innych, zwrócił uwagę mieszkańców Szypliszek, którzy udaremnili jemu dalszą jazdę. Stosowne zgłoszenie o zatrzymaniu pijanego kierowcy przez świadków otrzymali policjanci z posterunku w Słobódce.

Pijany kierowca, ale jak bardzo pijany

Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce przeprowadzili badanie alkomatem, które wykazało, że 46-letni kierowca miał aż 3,4 promila alkoholu w organizmie. Przypomnijmy, że książkowa dawka śmiertelna alkoholu to 4 promile.

Pijany kierowca, poważne konsekwencje

Zgodnie z kodeksem karnym za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna stracił też oczywiście prawo jazdy, a o jego dalszym losie zdecyduje sąd

Pijany kierowca i apel policji

Policjanci apelują, aby za każdym razem reagować na widok osoby spożywającej alkohol, która zamierza kierować samochodem. Pamiętajmy o tym, że nasza zdecydowana reakcja może ochronić życie i zapobiec tragicznym w skutkach zdarzeniom drogowym z udziałem niewinnych osób.

Source: Pijany kierowca? Ten miał w żyłach niemal śmiertelną dawkę. Pomogli świadkowie

Młody kierowca, jeden manewr, 22 lata, 25 punktów i zawrotna suma

Spis treści

Nie wiemy jaki pomysł miał 22-letni kierowca, któremu najwyraźniej się bardzo spieszyło. Teraz dzięki zgromadzonej liczbie punktów karnych za zaledwie jeden manewr, odpocznie sobie od prowadzenia auta.

Młody kierowca – młodzież musi się wyszumieć?

Z pewnością znamy to popularne powiedzenie, na drodze jednak najważniejsze jest bezpieczeństwo, a nie ułańska fantazja. Na szczęście nie doszło do wypadku. Ale co właściwie się wydarzyło? Policjanci poinformowali o bardzo niebezpiecznym manewrze, który przeprowadził 22-letni kierowca jadący autem marki Ford. Kierowca ten, mimo zakazu wyprzedzania w danym miejscu oraz skrzyżowania, wyprzedzał kolumnę prawidłowo jadących pojazdów.

Jak się okazało w kolumnie wyprzedzanych nieprawidłowo i z lekceważeniem wszelkich zasad bezpieczeństwa samochodów znajdował się również nieoznakowany, policyjny radiowóz z zainstalowanym i uruchomionym wideorejestratorem, który oczywiście zarejestrował ułańską fantazję młodego kierowcy.

Młody kierowca i sroga kara za zbyt duży temperament

Policjanci od razu zareagowali na tak rażące naruszenie przepisów. Młody kierowca został zatrzymany a funkcjonariusze drogówki ukarali go nie tylko mandatem w kwocie 2000 zł, ale także dopisaniem do jego konta aż 25 punktów karnych. To automatycznie oznacza, że kierowca w najbliższym czasie nie będzie mógł wsiąść legalnie za kółko. Dalsza procedura zależy jednak od tego, jak długo posiadał on uprawnienia do kierowania pojazdami, tego bowiem policjanci w swojej informacji nie ujawnili.

Młody kierowca – nie tylko młody, ale i nerwowy

Policjanci ruchu drogowego, którzy pełnili służbę nieoznakowanym wideorejestratorem zarejestrowali bardzo niebezpieczny manewr w miejscowości Łąkie. Kierujący fordem zignorował zakaz wyprzedzania i pomimo skrzyżowania zdecydował się na wyprzedzanie. Całe zdarzenie zostało nagrane przez mundurowych. Kierowca zatrzymany do kontroli drogowej tłumaczył, że zaczął wyprzedzać, gdyż denerwowało go, że wszyscy wolno jadą (!). Teraz będzie miał on chwilę na przemyślenie swojego manewru.

Policjanci przypominają, że wyprzedzanie na skrzyżowaniach jest zabronione i szczególnie niebezpieczne. Jeżeli ukarany 22-latek miał uprawnienia krócej niż rok, ten jeden popis skutkujący przekroczeniem limitu punktów karnych (przypominamy, że dla kierowców, którzy prawo jazdy mają krócej niż rok limit wynosi 20 a nie 24 punkty karne) oznacza, że traci on wszystkie uprawnienia. Chcąc ponownie uzyskać prawo jazdy będzie on musiał zacząć od nowa przechodząc kompletną ścieżkę szkolenia od zapisania się do szkoły nauki jazdy, aż do zdania egzaminów teoretycznego i praktycznego. Poniżej wideo pokazujące manewr zarejestrowany przez policjantów. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Source: Młody kierowca, jeden manewr, 22 lata, 25 punktów i zawrotna suma

Senior oszukał system i jeździł autostradą za darmo. Sposób miał prosty

Jak jeździć za darmo autostradą? Senior znalazł sposób

Pomysłowy emeryt to pensjonariusz domu spokojnej starości we włoskiej miejscowości Fiuggi. Regularnie korzystał on z tamtejszej autostrady A1, nie płacąc nigdy za przejazd. Jak tego dokonywał?

Zawsze podążał za innym pojazdem, który kierował się na bramki do elektronicznego pobierania płatności. Trzymając się tuż za innym kierowcą, udawało mu się przejechać, zanim szlaban się zamknął.

Media nie wyjaśniają, jak za każdym razem „pomysłowy” staruszek znajdował kogoś, za kim mógłby podążyć. Wiemy jedynie, że zawsze jechał nocą, co dodatkowo zmniejsza szanse, na to, że akurat przed nim będzie jechał odpowiedni pojazd.

Darmowa jazda autostradą nie trwała wiecznie

W końcu amator darmowych przejazdów wpadł. Ktoś zauważył jego manewr, sprawą zajęły się odpowiednie służby, a potem prokuratura. Okazało się, że mężczyzna przez dwa lata oszukiwał system i jeździł za darmo.

Wiesz, czym różni się znak C-12 od A-8? Wydają się być takie same, ale to pozór

Teraz musi zapłacić 4000 euro za swoje przejazdy. Emeryt wziął jednak adwokata i nie chce niczego oddawać. Ciekawa postawa jak na kogoś, kto, jakby na to nie patrzeć, jest zwykłym złodziejem.

Source: Senior oszukał system i jeździł autostradą za darmo. Sposób miał prosty

Zatrzymała cię drogówka? Takim tekstami tylko pogorszysz sytuację – nigdy tego nie mów

Czego nigdy nie mówić przy policjancie podczas kontroli?

Zatrzymanie przez policję zawsze jest powodem do zdenerwowania, ale jedni w takich sytuacjach robią się nieśmiali i przestraszeni, a inni wręcz przeciwnie – przechodzą do ofensywy. W zanadrzu mają między innymi takie teksty, jakie przytaczamy poniżej.

  • Panie, tu wszyscy tak jeżdżą, czemu się na mnie uwzięliście?

Może faktycznie popełniliście drobne wykroczenie i powszechnie spotykane w tym miejscu. Czy to usprawiedliwienie? Może policjanci stoją tu właśnie dlatego, żeby „wszyscy tu tak nie jeździli”? Bagatelizując sprawę, tylko się pogrążacie.

  • To ograniczenie prędkości jest tu niepotrzebne – zróbcie coś z tym, a nie uczciwych ludzi gnębicie.

To prawda, że często ograniczenia są w Polsce ustawiane na wyrost. A policja może zgłosić uwagę, że oznakowanie w danym miejscu jest niewłaściwe lub niepotrzebne. Nie zmienia to jednak niczego w waszej sprawie – za złamanie przepisów trzeba płacić.

  • Ja tyle nie jechałem, macie popsuty radar, albo mi wmawiacie cudzą prędkość.

Lubicie jak ktoś obcy podchodzi do was w pracy i mówi, że jesteście partaczami? Tak właśnie czują się policjanci, którym ktoś wmawia, że nie potrafią mierzyć prędkości. Obecne radary ręczne robią zdjęcie pojazdu mierzonego, więc nie powinno być wątpliwości, że to o was chodzi. Błąd pomiaru może się faktycznie zdarzyć, ale by to stwierdzić, musicie mieć odpowiednią wiedzę i rzeczowo rozmawiać z policjantami, a nie atakować ich, że nie znają się na swojej pracy, albo chcą was oszukać.

  • Jak śmiecie mnie karać – wypłatę dostajecie z moich podatków i to ja was zatrudniam!

To stwierdzenie jest zarówno prawdziwe, jak i komiczne. Rzeczywiście służby mundurowe utrzymywane są przez państwo czyli z podatków obywateli. A obywatele płacą policjantom, żeby zatrzymywali osoby łamiące przepisy. Czyli w tym przypadku was.

  • Dobra, pisz pan se ten mandat, nie mam czasu na głupoty!

Taki tekst z pewnością nie poprawi waszej sytuacji. Może natomiast sprawić, że policjanci bardzo dokładnie i skrupulatnie będą wykonywali swoje obowiązki. A wy będziecie musieli czekać i czekać…

  • Wy nie wiecie kim ja jestem! Jeszcze chwila i wyrzucą was z roboty!

Trudno w to uwierzyć, ale zdarzają się i takie przypadki. Na szczęście w obecnych czasach, nawet faktyczne posiadanie wpływów i znajomości, na niewiele się zdaje.

  • Panie władzo, a może byśmy się dogadali?

Wiele lat temu, tego typu teksty naprawdę przechodziły i używając odpowiednich określeń, można było w sposób niby to niewinny, ale bardzo czytelny, przekonać policjanta do łapówki. Obecnie taka sugestia spotyka się z ostrą reakcją i tylko jednym ostrzeżeniem. Zignorowanie go kończy się na komendzie i z poważnymi zarzutami.

Auto w cenie mandatu – czy da się takie kupić i wyjechać?

Jak rozmawiać z policjantem, żeby nie wystawił mandatu?

Kiedyś dogadanie się z policjantem było o wiele łatwiejsze, ponieważ radary nie zapisywały wszystkich wykrytych wykroczeń, więc policjant nie musiał się z nich wszystkich rozliczyć. Ponadto funkcjonariusze nie mieli narzucanych tak wymagających norm mandatów do wystawienia. Nie pomaga też nowy taryfikator mandatów, który w wielu przypadkach zlikwidował widełki i wprowadził stałe stawki mandatów za dane wykroczenie.

Mimo to, warto próbować. Nadal w pewnych sytuacjach policjant może zdecydować o zastosowaniu wyłącznie pouczenia. Podczas pomiarów prędkości natomiast zwykle wykonywany jest więcej niż jeden pomiar. Policjant może ukarać was wtedy za niższą z zarejestrowanych wartości, przez co zapłacicie mniejszy mandat. Jak go do tego skłonić?

  • A to pech… a zawsze jeżdżę przepisowo i ostatni mandat to już nie pamiętam, kiedy zapłaciłem.

Niekwestionowanie swojej winy, zrzucenie wszystkiego na zagapienie się oraz „czysta kartoteka” (bez punktów karnych) działają na waszą korzyść. Oczywiście w sytuacji, gdy wasza przewina nie była poważna, bo przy poważnych wykroczeniach nie zasłonicie się zagapieniem i nieposzlakowaną kartoteką.

  • Co za koszmarny dzień… wszystko mi się wali na głowę, a teraz jeszcze to.

Policjanci nie są bez serca, więc jeśli faktycznie macie ostatnio same pasmo niepowodzeń, mogą się nad wami zlitować. Warunek numer jeden – wasze przewinienie nie może być poważne i nie może wyglądać jak wykonane z premedytacją. Warunek numer dwa – sztuczne aktorstwo raczej nie zadziała.

  • Panowie, zlitujcie się… ledwie co mi do pierwszego starcza, a tu jeszcze ten mandat.

Wzięcie policjantów na litość również może się sprawdzić, ale raczej wam nie uwierzą, jeśli macie w miarę nowe auto, albo takie wyglądające na drogie.

  • Panowie, ja wiem jak to jest. Mój brat/ojciec/szwagier też pracuje w policji.

Niewinnie można rzucić najpierw tekst o pełnym zrozumieniu trudów pracy policjanta, a potem dodać, że wiecie to, ponieważ macoi w rodzinie funkcjonariusza. Najlepiej, jeśli zatrzymali was we własnym mieście i wasz krewny też tu pracuje. Warunek? Nie możecie kłamać – im więcej szczegółów podacie, tym większa szansa, że funkcjonariusze znają waszego krewniaka, albo przynajmniej udowodnicie, że wiecie co mówicie i na przykład znacie hierarchię oraz strukturę w policji.

Bez względu na to, którą strategię wybierzecie, albo czy w ogóle na jakąś się zdecydujecie, pamiętajcie o rzeczach podstawowych. Bądźcie spokojni, rzeczowi, nie musicie silić się na udawaną uprzejmość, ale rozmawiajcie z policjantami kulturalnie i nie kwestionujcie swoich oczywistych przewin. Nie ma gwarancji, że to poprawi waszą sytuację, ale przynajmniej jej nie pogorszy i policjanci nie będą chcieli bardziej się wami zainteresować i poszukać jeszcze innych powodów do wypisania mandatu.

Source: Zatrzymała cię drogówka? Takim tekstami tylko pogorszysz sytuację – nigdy tego nie mów

Wypadki drogowe 2022 – gdzie ginie najwięcej ludzi? Jeden region wyraźnie odstaje

Spis treści

Policja podzieliła się danymi dotyczącymi zdarzeń drogowych. Wypadki drogowe 2022 – ich liczba jest generalnie mniejsza niż w roku 2021. Dobrą wiadomością jest też to, że mniej było w ubiegłym roku rannych i zabitych, niestety wciąż wiele jest do poprawy, zastanawia też dysproporcja w zdarzeniach pomiędzy różnymi regionami kraju.

Wypadki drogowe 2022 – liczba osób ginących na polskich drogach spada

Dane policyjne pokazują, że od 2013 roku maleje zarówno liczba wypadków drogowych, jak i liczba rannych oraz ofiar śmiertelnych. W tej ostatniej, najbardziej ponurej statystyce, wyjątkiem okazał się rok 2019, kiedy to śmierć na drogach poniosło więcej osób niż w roku poprzedzającym (2018), ale na szczęście okazał się to wyjątek od reguły, jaką jest trend spadkowy. Pokazują to poniższe wykresy:

Zacznijmy od liczby wypadków w latach 2013 – 2022:

wypadki drogowe 2022

Liczba wypadków drogowych w latach 2013 – 2022 (źr. Policja)

Poniżej wykres pokazujący liczbę rannych w wypadkach drogowych w latach 2013 – 2022:

wypadki drogowe 2022

Ranni w wypadkach drogowych w latach 2013 – 2022 (źr. Policja)

Wreszcie wykres ilustrujący liczbę ofiar śmiertelnych na polskich drogach w tym samym okresie:

wypadki drogowe 2022

Liczba zabitych w wypadkach drogowych w latach 2013 – 2022 (źr. Policja)

Wypadki drogowe 2022 – najwięcej ofiar w mazowieckiem

Gdy przyjrzymy się liczbom bezwzględnym, regionem, w którym w 2022 roku zginęło najwięcej ludzi w wyniku wypadków drogowych jest województwo mazowieckie wraz z aglomeracją warszawską, Zgodnie z danymi policyjnymi w tej części kraju w 2022 roku na drogach zginęło 289 osób, na drugim miejscu tej niechlubnej listy jest województwo wielkopolskie z 214 ofiarami śmiertelnymi w 2022 roku, podium zamyka województwo łódzkie, w którym zginęły w ubiegłym roku 164 osoby. Natomiast w porównaniu z 2021 rokiem, liczba ofiar w każdym z tych trzech województw spadła. W mazowieckiem o 21,3% (województwo mazowieckie bez KSP) i 24,8% (KSP; Komenda Stołeczna Policji), w Wielkopolsce o 7 proc., a w województwie łódzkim o 14,1%. Niestety, nie we wszystkich rejonach liczba ofiar w 2022 roku była niższa niż w 2021.

Wypadki drogowe 2022 – tu zabitych było więcej

Jest jeden region naszego kraju, w którym mimo mniejszej liczby wypadków niż w 2021 roku, liczba ofiar śmiertelnych okazała się wyższa w 2022 roku niż w roku poprzedzającym. To województwo śląskie. Na drogach śląskiego zginęły 155 osoby, co oznacza wzrost o 4,7% rok do roku. We wszystkich pozostałych rejonach kraju liczba ofiar śmiertelnych w 2022 roku była niższa niż rok wcześniej, ale wciąż daleko nam do europejskiej czołówki jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na drogach. Duża liczba ofiar w mazowieckiem czy w Wielkopolsce wynika z liczby mieszkańców i wielkości tych województw.

Wypadku drogowe 2022 – który rejon jest najmniej bezpieczny?

Gdy zależy nam na określeniu najbardziej niebezpiecznego rejonu Polski, znacznie lepszym wskaźnikiem jest liczba zabitych na 100 wypadków drogowych, co pozwala spojrzeć na dane z uwzględnieniem różnic pomiędzy poszczególnymi województwami, zarówno w liczbie mieszkańców, powierzchni, natężeniu ruchu itp. Policja udostępniła również takie dane i pokazują one, że w skali kraju jeden region okazuje się, dosłownie, najbardziej zabójczy: województwo podlaskie. Tylko w tym województwie wskaźnik zabitych na 100 wypadków przekroczył 20 i wyniósł w ubiegłym roku dokładnie 20,7. Dla porównania najmniej osób na 100 wypadków zmarło w Małopolsce – tam analogiczny wskaźnik był ponad pięciokrotnie niższy (4,6)!

Source: Wypadki drogowe 2022 – gdzie ginie najwięcej ludzi? Jeden region wyraźnie odstaje

Wyprzedzanie rowerzysty i linia ciągła. Przepisy mówią jasno, ale…

Spis treści

Wyprzedzanie rowerzysty – jak to zrobić dobrze? Z pewnością znacie tę sytuację, jedziecie sobie drogą jednojezdniową, dwupasmową, po jednym pasie w każdym kierunku, pasy oddzielone linią ciągłą, a przed wami rowerzysta. Co robić? Czy go wyprzedzić? Czy można to zrobić? Jaki odstęp zachować? A może poczekać? Wielu kierowców ma wątpliwości, zatem warto je wyjaśnić.

Wyprzedzanie rowerzysty i linia ciągła – co mówią przepisy?

W szczególności warto tu zapamiętać Art. 24.2 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który brzmi:

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m.

Art. 24.2 ustawy Prawo o ruchu drogowym

Jak to rozumieć? To bardzo proste. Widzisz przed sobą rowerzystę i linię ciągłą? Jeżeli jezdnia jest na tyle szeroka, że zachowasz wymagany prawem (i wynikający z zachowania bezpieczeństwa) odstęp jednego metra i jednocześnie nie najedziesz na linię ciągłą oddzielającą pasy ruchu, nie łamiesz żadnego przepisu!

Jednak jeżeli droga jest na tyle wąska, że bez najechania na linię ciągłą nie da się wyprzedzić rowerzysty zachowując wymagany prawem odstęp 1 metra od niego podczas przeprowadzania manewru, wówczas narażamy się na mandat.

wyprzedzanie rowerzysty

Wyprzedzanie rowerzysty, a wykroczenia – jakie kary?

Co ciekawe ewentualny mandat jaki może nam wystawić policjant, jest różny zależnie od tego, jaki rodzaj wykroczenia popełnimy podczas wyprzedzania rowerzysty na drodze z linią ciągłą oddzielającą pasy ruchu. Jeżeli nie najedziesz na linię ciągłą, ale wyprzedzisz rowerzystę nie zachowując bezpiecznego odstępu od rowerzysty, narażasz się na mandat w kwocie 300 zł, a do Twojego konta w CEPiK zostanie dopisanych 6 punktów karnych.

Natomiast w sytuacji, gdy zachowasz bezpieczny odstęp, ale w wyniku tego najedziesz lub przekroczysz linię ciągłą, wówczas również grozi ci mandat, ale w mniejszej kwocie: 200 zł i 5 punktów karnych.

Wyprzedzanie rowerzysty – przepisy a praktyka

Z powyższymi przepisami jest trochę tak, jak z zieloną strzałką skrętu warunkowego na skrzyżowaniach. Niby przepisy mówią o obowiązkowym, całkowitym zatrzymaniu się (choćby na chwilę) przed „zieloną strzałką”, ale gros kierowców co najwyżej zwalnia, nie zatrzymując się. Również w tym przypadku, często jest tak, że kierowcy jadąc za rowerzystą, zwalniają i często podejmują manewr wyprzedzenia popełniając de facto jedno z dwóch wymienionych wykroczeń. I choć teoretycznie grozi nam mandat, to pamiętajmy, że przepisy służą przede wszystkim bezpieczeństwu. Zachowanie odstępu od widocznego rowerzysty jest tu ważniejsze niż ewentualne najechanie na linię ciągłą na pustej drodze. Tak jak dbałość o ludzkie życie ma większe znaczenie niż ścisłe trzymanie się litery prawa. Niemniej warto pamiętać o powyższych przepisach i starać się tak przeprowadzić manewr, by żadnego z nich nie łamać.

Source: Wyprzedzanie rowerzysty i linia ciągła. Przepisy mówią jasno, ale…

Policjanci chcieli wymusić mandat na przejściu dla pieszych? A może to zasługa nowych przepisów?

Policja próbowała wymusić mandat na przejściu dla pieszych?

Nagranie z tego zdarzenia, jak to się ładnie mówi, podzieliło internautów. Na wideo widzimy jak jadący prawym pasem radiowóz nagle zaczyna hamować. Hamuje więc także Honda na pasie lewym. Oba pojazdy stopniowo zwalniały, aż do całkowitego zatrzymania przed przejściem dla pieszych.

Był to o tyle dziwne, że ani na przejściu, ani nigdzie w jego pobliżu, nie było żadnego pieszego. Dlaczego więc policja zaczęła hamować?

Część internautów dopatrzyła się tu natychmiast próby wymuszenia mandatu. Za wyprzedzanie innego pojazdu w obrębie przejścia dla pieszych należy się 1500 zł oraz 15 punktów karnych. Łakomy kąsek dla patrolu, który ma normę do wyrobienia.

A może chodziło o absurdalne stosowanie przepisów dotyczących pieszych?

Inni komentujący zaczęła się jednak zastanawiać, czy to może nie zła wola policjantów, tylko absurdalna sytuacja, wynikająca z przepisów? Zabraniają wyprzedzania na przejściach dla pieszych, a drogówka z lubością wlepia mandaty każdemu, kto tylko porusza się minimalnie szybciej od pojazdu na pasie obok, bo to już przecież można podciągać pod definicję wyprzedzania.

Może zatem policjanci w Kii wystraszyli się, że jadą jakieś 2 km/h szybciej od Hondy na pasie obok i postanowili na wszelki wypadek zwolnić. Kierowca Hondy był jednak czujny i sam nie chciał zostać tym szybciej jadącym (wtedy to on by wyprzedzał), więc też zaczął zwalniać. I tak obaj kierowcy trzymali się w szachu, aż do całkowitego zatrzymania.

Nie miało to nic wspólnego z bezpieczeństwem, ale przynajmniej zatrzymało ruch na drodze bez powodu. I jak tu nie lubić ślepego egzekwowania przepisów oraz infrastruktury polskich dróg?

Source: Policjanci chcieli wymusić mandat na przejściu dla pieszych? A może to zasługa nowych przepisów?

Szukasz auta z fabryczną instalacją LPG? Oto jakie argumenty ma Dacia. Polaków mogą przekonać

Spis treści

Uczestniczyliśmy dziś w spotkaniu prasowym zorganizowanym przez markę Dacia, na którym jej przedstawiciele przekonywali, że auto z fabryczną instalacją LPG to dziś wybór uzasadniony przede wszystkim ekonomią, ale nie tylko. Jakie usłyszeliśmy argumenty?

Instalacja LPG

Dwupaliwowy układ napędowy stosowany w nowych modelach marki Dacia (fot. Dacia)

Instalacja LPG – Polska jest europejską potęgą jeżeli chodzi o auta z takim napędem

Auta z LPG są u nas bardzo popularne, Polska według najnowszych danych dysponuje największą flotą takich samochodów w Europie, po naszych drogach jeździ ponad 3,3 mln aut z takim zasilaniem. W naszym kraju znajduje się też najwięcej stacji paliw oferujących ten gaz – ich liczba przekracza 7,4 tysiąca. Ponadto, na tle innych europejskich państw, ceny LPG w Polsce, mimo generalnie podwyżek cen paliw jakie obserwujemy w ostatnim czasie, pozostają jedne z najniższych w Europie. Przy cenie średniej 3,1 zł/l LPG tańszy gaz kupią tylko Bułgarzy (2,8 zł/l) i Litwini (3 zł/l). Dla porównania u naszych zachodnich sąsiadów cena 1 litra LPG to aż 5,1 zł (w przeliczeniu na złotówki). W efekcie eksploatacja samochodu z LPG automatycznie oznacza koszty niższe nawet o 40 proc. w stosunku do aut spalinowych zasilanych benzyną lub olejem napędowym. To był jeden z pierwszych argumentów, który – trzeba przyznać – dość skutecznie trafia do konsumentów, sądząc po popularności LPG w naszym kraju.

Instalacja LPG – ponad połowa sprzedaży Dacii w Polsce, to samochody z fabryczną instalacją LPG

Zresztą widać to również w wynikach sprzedaży aut marki Dacia w naszym kraju. Według prezentowanych nam danych, modele Dacii z LPG stanowią 51% sprzedaży w Polsce. Co ciekawe, najpopularniejszym modelem w naszym kraju, wybieranym właśnie ze 100-konnym, dwupaliwowym (benzyna+LPG) silnikiem Eco-G 100 jest rodzinna Dacia Jogger. Aż 77% sprzedanych Joggerów to egzemplarze z dwupaliwową jednostką napędową. Na drugim miejscu pod względem popularności jednostki z LPG jest Dacia Sandero Stepway (58% wybieranych aut ma LPG), później Dacia Sandero (51%) oraz Dacia Duster (43%). Naszym zdaniem najniższa popularność LPG w modelu Duster wynika po prostu z faktu, że w ofercie nie ma wersji 4×4 Dustera z instalacją LPG. Czteronapędowy Duster oferowany jest tylko z silnikiem benzynowym lub wysokoprężnym, tymczasem klienci ze smykałką do offroadu, wybiorą raczej wersję 4×4, zwłaszcza że Dacia Duster to model słynący z zaskakującej dzielności poza utwardzonymi szlakami.

Instalacja LPG - Dacia Duster

Fabryczna instalacja LPG w Dacii – zasięg i infrastruktura, o której elektromobilni mogą na razie pomarzyć

Kolejnym argumentem użytym przez przedstawicieli Dacii było podkreślenie zasięgu aut zasilanych dwoma paliwami. Układ napędowy z silnikiem Eco-G 1.0 100 KM (silnik ten jest zawsze łączony z manualną skrzynią o sześciu przełożeniach, wariantu z automatem w ofercie Dacii nie ma) wyposażony jest fabrycznie w dwa zbiorniki. Ten na benzynę mieści 50 litrów paliwa, drugi – na gaz – mieści ok. 40-50 l LPG. W rezultacie deklarowany przez producenta zasięg dowolnego modelu Dacii z tym układem napędowym ma wynosić ok. 1200 km. To wartość absolutnie nieosiągalna dla aut elektrycznych, a i niewiele aut spalinowych zasilanych jednym paliwem jest w stanie uzyskać podobne wartości. Jednocześnie, co również podkreślano na prezentacji, poza niektórymi państwami (np. Austria czy Szwajcaria) znalezienie stacji sprzedającej LPG nie jest w Europie problemem, a w Polsce jest to szczególnie łatwe.

Oczywiście ów zasięg bez tankowania uzyskamy tylko przy założeniu, że po zużyciu gazu kierowca kontynuuje podróż już na benzynie. Tymczasem jak pokazują dane – również prezentowane na spotkaniu – jest to rzadki scenariusz. W przypadku użytkowników Dacii Sandero 79% kierowców deklaruje jazdę głównie na LPG, w przypadku modelu Dacia Sandero Stepway ten odsetek jest jeszcze wyższy i wynosi 85%.

Instalacja LPG - Dacia

Zbiornik na LPG przy fabrycznej instalacji w Dacii zajmuje miejsce koła zapasowego pod podłogą bagażnika. Owszem, koła wówczas nie ukryjemy, ale pamiętajmy, że wielu samochodach hybrydowych bagażnik również ma ograniczoną funkcjonalność. Zbiornik na LPG w Daciach mieści ok. 40-50 l gazu (fot. Dacia)

Fabryczna instalacja LPG w Dacii – ile zaoszczędzisz?

Wybór samochodu z LPG jest najczęściej podyktowany ekonomią. Nic zatem dziwnego, że kierowcy zainteresowani takim pojazdem pytają ile mogą realnie zaoszczędzić na modelu z fabryczną instalacją. Dacia udostępniła kalkulator online, pozwalający obliczyć koszt tankowania benzyny i LPG w każdym modelu tej marki.

Instalacja LPG - Dacia

Fabryczna instalacja LPG jest w pełni zintegrowana z komputerem pokładowym – kierowca widzi wskazania dotyczące obu paliw (fot. Dacia)

Instalacja LPG, gdy fabryczna masz dodatkowy bonus

Fakt, że instalacja LPG w nowych Daciach jest instalowana fabrycznie, jeszcze w zakładzie, w którym powstaje całe auto, a nie np. w warsztacie dealera daje klientom dodatkowe korzyści. Po pierwsze, gwarancja (3 letnia) obejmuje cały układ, po drugie, kierowca ma dostosowane oprogramowanie pokładowe do jazdy na dwóch paliwach. Nie musi obliczać ile już przejechał na gazie i kiedy przełączyć się na benzynę, albo kiedy zatankować LPG.

Instalacja LPG - Dacia

Fakt, że Dacia oferuje fabryczną instalację, zawór jest zgrabnie wkomponowany obok wlewu paliwa i nie szpeci nadwozia (fot. Dacia)

Każda nowa Dacia z silnikiem dwupaliwowym ma pokładowy system dostosowany do tego napędu i kierowca na tablicy wskaźników widzi wskazania obu zbiorników paliwa (benzyny i LPG). Komputer pokładowy liczy też niezależnie zużycie gazu i benzyny, a także potrafi szacować realny zasięg dla obu paliw. Nie bez znaczenia jest też to, że zawór do tankowania gazu nie szpeci np. zderzaka lecz jest umieszczony pod klapką wlewu paliwa.

Instalacja LPG - Dacia

Instalacja LPG, a co z zakazem silników spalinowych 2035?

Tak, padło takie pytanie na spotkaniu prasowym. Przedstawiciele Dacii wyjaśnili, że po pierwsze: obecnie dwupaliwowy silnik Eco-G 100 MT spełnia wszystkie obowiązujące w Europie normy emisji. Po drugie Dacia nie ma w tej chwili żadnych oficjalnych planów dotyczących roku 2035, ale jeden z przedstawicieli z rozbrajająca szczerością przyznał, że firma po prostu dostosuje się do obowiązującego prawa: jeżeli auta spalinowe faktycznie będą zakazane, Dacie będą elektryczne, jeżeli e-paliwa będą dopuszczalne, a ich technologia produkcji (dziś bardzo droga) stanie się efektywna kosztowo, Dacia pomyśli i o takich rozwiązaniach. Bardzo podkreślano np. że Dacia nie ma aut hybrydowych ze względu na fakt, że tego typu technologie znacząco podnoszą koszt auta, a dla rumuńskiej marki cena ma duże znaczenie.

Source: Szukasz auta z fabryczną instalacją LPG? Oto jakie argumenty ma Dacia. Polaków mogą przekonać

Wiesz, czym różni się znak C-12 od A-8? Wydają się być takie same, ale to pozór

Co oznacza znak C-12? Kryje się w nim pułapka

Ten znak akurat zna chyba każdy. Znak C-12 informuje o tym, że dane skrzyżowanie jest rondem, a więc ruch odbywa się tu okrężnie. Zgodnie z definicją zawartą w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Wbrew pozorom kryje się w nim pułapka, ponieważ na takim skrzyżowaniu pierwszeństwo maja wjeżdżający na rondo, a nie ci, którzy już się na nim znajdują. Z rondem nie wiążą się żadne specjalne przepisy, więc traktowane jest jako skrzyżowanie równorzędne. A na skrzyżowaniu równorzędnym obowiązuje zasada prawej ręki.

Nie jest to intuicyjne, stąd kolejny zapis w cytowanym rozporządzeniu:

Znak C-12 występujący łącznie ze znakiem A-7 oznacza pierwszeństwo kierującego znajdującego się na skrzyżowaniu przed kierującym wjeżdżającym (wchodzącym) na to skrzyżowanie.

Znak A-7 to oczywiście dobrze znany, wskazujący, że jesteśmy na drodze podporządkowanej. Dopiero przy połączeniu tych dwóch znaków, możemy na rondzie jeździć tak, jak jesteśmy do tego przyzwyczajeni i jak podpowiada nam intuicja.

Auto w cenie mandatu – czy da się takie kupić i wyjechać?

Co oznacza znak A-8?

Znak A-8 zawiera w sobie charakterystyczny symbol trzech strzałek skierowanych ku sobie, zupełnie jak w przypadku ronda. I rzeczywiście do niego się odnosi:

Znak A-8 „skrzyżowanie o ruchu okrężnym” ostrzega o skrzyżowaniu, na którym ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Różnica między nim, a znakiem C-12, polega na tym, że jest to znak ostrzegawczy, a nie informacyjny. Ustawia się go więc nie przy samym rondzie, ale odpowiednio wcześniej, aby kierowcy zdążyli zareagować na inną organizację ruchu.

Z tego powodu znak A-8 stosuje się zwykle w terenie niezabudowanym, gdzie kierowcy rozwijają większe prędkości. Dopuszczalne jest również używanie go w mieście – zwykle na drogach z pierwszeństwem, których przebieg sprawia, że kierowcy nagle wyjadą na rondo i nie mogą go wcześniej dostrzec. Ma to za zadanie ostrzec ich, że za moment organizacja ruchu będzie inna, a oni nie będą mieć raczej pierwszeństwa.

Jaki jest mandat za zignorowanie znaku C-12 oraz A-8?

Ponieważ oba znaki należą do różnych kategorii, różne są także mandaty z nimi związane. Za niedostosowanie się do organizacji ruchu, wynikającej ze znaku C-12, grozi mandat w wysokości 250 zł oraz 5 punktów karnych.

Z kolei znak A-8 jest znakiem ostrzegawczym, a ignorowanie go może być traktowane jako stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym. Mandat za to wynosi 1000 zł i 6 punktów karnych.

Source: Wiesz, czym różni się znak C-12 od A-8? Wydają się być takie same, ale to pozór

Ford Bronco 2023 – cena w Polsce, dane techniczne, silnik. Prawdziwa amerykańska terenówka

Spis treści

Ford Bronco to jedna z ikon amerykańskiej motoryzacji. Teraz model ten jest – po raz pierwszy w historii – oficjalnie oferowany w Polsce. Na nasz rynek Ford przygotował tę słynną terenówkę w dwóch wersjach do wyboru. Byłyśmy na polskiej premierze statycznej i co tu dużo kryć – to auto jest bezkompromisowe! Oto szczegóły tego modelu.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 w Polsce – jakie wersje i jaki napęd?

W Polsce Ford Bronco oferowany jest w wersji Outer Banks, określanej przez importera jako „hardkorowa”. Drugą odmianą jest Ford Bronco Badlands – ten z kolei nazywany jest jako „ekstremalnie terenowy”. W obu przypadkach pod maską Bronco pracuje konkretny, podwójnie turbodoładowany silnik Ford EcoBoost V6 o pojemności 2,7 litra, z wtryskiem paliwa do kolektora oraz bezpośrednim wtryskiem paliwa, generujący aż 335 KM i 563 Nm momentu obrotowego. Choć domeną Bronco jest zdolność do poruszania się w praktycznie każdym terenie, model imponuje dynamiką. Prędkość 100 km/h ze startu zatrzymanego auto jest w stanie uzyskać w zaledwie 6,7 sekundy. Ok, są szybsze auta, ale czy są równie wszędobylskie?

Blok silnika wykonany z żeliwa CGI o zagęszczonym graficie charakteryzuje zwiększona wytrzymałość i sztywność w porównaniu z tradycyjnymi odlewami żeliwnymi o analogicznej masie, natomiast takie elementy jak elektronicznie uruchamiany zawór upustowy i wysokociśnieniowy układ recyrkulacji spalin zwiększają moc i obniżają zużycie paliwa. W standardzie moc przenoszona jest za pośrednictwem 10-biegowej, automatycznej skrzyni biegów. Ma ona zapewniać płynną jazdę zarówno na drodze, jak i w terenie. Na przykład maksymalny wskaźnik przełożenia pełzającego wynosi tu aż 64,33:1 przy najniższym przełożeniu terenowym. Daje to Fordowi Bronco możliwość poruszania się z prędkością 6 km/h przy silniku pracującym przy 2400 obr./min, co może umożliwiać precyzyjną kontrolę przy niskich prędkościach i zmniejszać prawdopodobieństwo zdławienia silnika w trudnym terenie.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 w Polsce – ponadprzeciętnie terenowy

Ford określa układ napędowy jako „G.O.A.T”, co oznacza Goes Over Any Terrain, co jednoznacznie sugeruje, że ten pojazd nie boi się żadnych bezdroży. Bronco jest wyposażony w zaawansowany układ przeniesienia napędu na wszystkie koła z przełożeniami drogowymi i terenowymi, system Trail Control i aż siedem trybów jazdy do wyboru.

  • Bronco Outer Banks jest wyposażony w elektronicznie sterowany dwubiegowy reduktor umożliwiający zmianę przełożenia w czasie jazdy.
  • Bronco Badlands ma blokadę przedniego mechanizmu różnicowego i system odłączania przedniego stabilizatora przechyłów, aby zapewnić maksymalną swobodę ruchu pionowego kół w trudnym terenie.

Ponadto dwubiegowy elektromechaniczny reduktor z automatycznym trybem pracy może płynnie przełączać się między napędem na dwa koła i napędem na cztery koła w zależności od warunków, pozwalając kierowcy na maksymalną koncentrację na sytuacji przed samochodem.

Bronco jako całość to konstrukcja zbudowana na podwoziu ramowym wykonanym z wysokowytrzymałej stali z siedmioma poprzeczkami. Nie ma miękkiej gry!

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 w Polsce – bezkompromisowe zawieszenie

Cały układ zawieszenia w Bronco składa się z niezależnych wahaczy ze sprężynami śrubowymi o dużym skoku z przodu (do 259 mm!), co zmniejsza masę nieresorowaną nawet o 20 procent w porównaniu z konstrukcjami ze sztywną osią. Takie rozwiązanie ma poprawiać komfort jazdy i zapewniać permanentny kontakt kół z nawierzchnią. Z tyłu zastajemy w standardzie zawieszenie pięciowahaczowe oraz sztywną oś z długoskokowymi sprężynami o zmiennej sztywności.

W wersji Bronco Badlands w standardzie mamy wysokiej klasy amortyzatory Bilstein z zewnętrznymi zbiorniczkami oleju i z charakterystyką tłumienia zależną od ugięcia zawieszenia. Dodatkowa ilość oleju, jaką zapewnia zewnętrzny zbiorniczek, pozwala na dodatkowe chłodzenie w najtrudniejszych warunkach, a siła tłumienia automatycznie zwiększa się w rejonach dobicia i odbicia zawieszenia, co ma zapewniać precyzyjną kontrolę w terenie i płynną jazdę po normalnych drogach.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 w Polsce – akcesoria dla offroadowych maniaków

Klienci wjeżdżający w najtrudniejszy teren mają do dyspozycji płyty osłonowe kluczowych podzespołów, w tym osłonę pod przednim zderzakiem, płyty chroniące silnik, skrzynię biegów, reduktor i zbiornik paliwa. W ofercie są boczne wzmocnienia progów, wystarczająco wytrzymałe, aby utrzymać ciężar pojazdu podczas ekstremalnego pełzania w skalistym terenie. Na liście elementów standardowego wyposażenia są odsłonięte haki holownicze z przodu i z tyłu. Antykapotażowa belka dachowa ze stali borowej o wysokiej wytrzymałości to z kolei miejsce montażu zintegrowanych bocznych poduszek kurtynowych. Umieszczone w oparciach siedzeń boczne poduszki powietrzne oraz poduszki przednie pozwalają czuć się pewniej podczas jazdy w ekstremalnych warunkach.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 w Polsce – terenowy nie tylko napęd

Pojazd jest od podstaw zaprojektowany z myślą o wyprawach terenowych o znacznie większym stopniu trudności niż przejazd na działkę po drodze gruntowej. Auto ma:

  • zdejmowane 4 drzwi ze schowkami (ponoć kierowca może je zdemontować za pomocą jednego narzędzia w ciągu zaledwie ośmiu minut),
  • zdejmowany dach (hardtop z podsufitką wytłumiającą),
  • wbudowane punkty mocowania akcesoriów terenowych,
  • podwyższoną wytrzymałość elementów konstrukcyjnych.

Ford chwali się też, że to, czego nie zdejmiemy i zostanie ubrudzone w błotnistym, trudnym terenie, z łatwością wyczyścimy.

W obu debiutujących w Polsce wersjach Outer Banks i Badlands auto będzie wyróżnione takimi detalami jak:

  • wewnętrzna plakietka z numerem egzemplarza,
  • opcjonalny zestaw akcesoriów, takich jak: neoprenowe pokrowce na siedzenia, torby do schowków w drzwiach, czy miękka siatka na dach, w zależności od modelu.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 w Polsce – szósta generacja nawiązuje do korzeni

Ford chwalił się, że projektując najnowszą generację Bronco rozpoczęto od cyfrowego, pełnowymiarowego skanu modelu pierwszej generacji. Efekt? Najnowszy Bronco wygląda jak… rasowy Bronco, rozpoznawalne proporcje, krótkie zwisy, kanciaste nadwozie zapewniające dobrą widoczność narożników auta, czy wystające nakładki na przednich błotnikach (tzw. trail sights), które mogą być wykorzystane jako punkty mocowania o nośności do 68 kg – przydadzą się w przypadku transportu na bagażniku dachowym dłuższych przedmiotów takich jak np. kajaki.

Warto też zaznaczyć, że zdejmowane drzwi są pozbawione ramek, co obniża ich masę. W efekcie są one na tyle lekkie, że może je zdemontować każdy, niezależnie od siły i postury. W wersji Bronco Badlands na wyposażeniu są również szyte na miarę torby, które pozwalają na przechowywanie drzwi w samochodzie, by były gotowe do ponownego montażu w kilka minut.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 z ukrytymi niespodziankami i z rozwiniętą techniką

Ford w przygotowanych dla Polski wersjach Bronco ukrył kilka „niespodzianek” upamiętniających tradycje Bronco i czekających na odkrycie przez właścicieli, podpowiemy dwie z nich: gdzieś w tym samochodzie ukryta jest grafika przedstawiająca gamę wersji pierwszej generacji z 1966 oraz… otwieracz do butelek.

Auto jest również wyposażone technicznie w rozwiązania ułatwiające jazdę offroadową mniej doświadczonym w tym temacie kierowcom. Centrum układu kontrolującego sprawne poruszanie się na dowolnej nawierzchni jest Terrain Management System, który ułatwia kierowcy wybór stosownego trybu jazdy, pozwalającego najlepiej wykorzystać możliwości samochodu w warunkach, jakie zastał na swojej drodze. Oprócz drogowych trybów jazdy, jak Normalny, Eco, Sport i Śliska nawierzchnia, przeznaczone jeździe w stylu G.O.A.T. tryby terenowe obejmują:

  • błoto / koleiny,
  • piasek,
  • pełzanie
  • inspirowany wyścigami tryb Baja dla wersji Bronco Badlands.

Każdy tryb jazdy wpływa inaczej na pracę przepustnicy, punkty zmiany biegów i reakcję układu kierowniczego w zależności od warunków jazdy.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 z terenowym tempomatem

Bronco oferuje również Trail Toolbox, czyli zestaw systemów terenowych, które mają wspierać kierowców i pozwalać im na swobodne poznawanie możliwości pojazdu. Trail Control działa podobnie jak tempomat: kierowca może wybrać prędkość do 31 km/h, a Bronco będzie automatycznie zarządzał przepustnicą i hamulcami, aby utrzymać wybraną prędkość, podczas gdy kierowca koncentruje się na kierowaniu pojazdem w trudnym terenie.

Z kolei funkcja Trail Turn Assist wykorzystuje wektorowanie momentu obrotowego oparte na sterowaniu hamulcami, zmniejszając promień skrętu nawet o 40 procent poprzez hamowanie wewnętrznego koła podczas jazdy terenowej w ograniczonej przestrzeni, natomiast Trail One-Pedal Drive pozwala kierowcy przyspieszać i hamować używając jedynie pedału gazu, co ułatwia precyzyjną kontrolę prędkości podczas jazdy w trudnych warunkach. Systemy wspomagające kierowcę obejmują system AdvanceTrac wraz z kontrolą stabilności przechyłów Roll Stability Control oraz kontrolę wężykowania holowanej przyczepy.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 – nie musisz zostawiać smartfona w domu

Styl wnętrza Bronco, jest praktyczny i funkcjonalny. Nie brakuje w nim rozwiązań, o których w pierwszym Bronco nikt nie myślał, jak np. podkładka bezprzewodowej ładowarki w konsoli środkowej, zaprojektowana tak, aby utrzymać telefon komórkowy na miejscu nawet przy ekstremalnych przechyłach nadwozia. Powierzchnię deski rozdzielczej można wycierać, a fizyczne przełączniki w kabinie są uszczelnione silikonem i wyposażone w gumowe punkty dotykowe, co chroni je przed błotem, piaskiem i wodą, a także ułatwia utrzymanie czystości.

Bronco został zbudowany z myślą o najtrudniejszych warunkach terenowych, ale wcale nie oznacza to rezygnacji z wygód właściwych dla współczesnych aut. 8-calowy zestaw wskaźników TFT współdziała z 12-calowym centralnym ekranem dotykowym LCD obsługującym system Ford SYNC 4 z aktualizacjami OTA obsługą Apple CarPlay i Android Auto. Podróż umili również 10-głośnikowy system audio B&O Premium z subwooferem, a dostępna aplikacja FordPass 9 pozwala zachować kontakt z pojazdem również po jego opuszczeniu. Jeżeli chodzi o nowoczesną technikę warto też wspomnieć o standardowym w tym modelu systemie kamer 360 stopni z widokiem off-road spotter. Jest on automatycznie aktywowany po włączeniu jednego z trybów jazdy terenowej, zapewniając widok na koła nieosiągalny z fotela kierowcy i zwiększając widoczność podczas pokonywania najtrudniejszych odcinków, na przykład przy poruszaniu się po skałach.

Ford Bronco 2023

Ford Bronco 2023 debiutuje w Polsce (fot. Ford)

Ford Bronco 2023 – ile kosztuje?

Niewątpliwie nowe Bronco to auto dla prawdziwych twardzieli i twardzielek. W Polsce tańsza wersja Ford Bronco Outer Banks wyceniona została na 419 300 zł, natomiast Ford Bronco Badlands uszczupli kieszeń fana offroadu o 440 300 zł.

Bronco można już w Polsce kupić w jednym z dziesięciu Ford Store.

Ford Bronco 2023 – galeria

Cóż. Jeździlibyśmy. Tymczasem pozostaje nam podziwiać zdjęcia debiutującego w Polsce modelu, a jak tylko testowy egzemplarz trafi w nasze ręce, wówczas na pewno go opiszemy i nagramy na nasz kanał You Tube.

Source: Ford Bronco 2023 – cena w Polsce, dane techniczne, silnik. Prawdziwa amerykańska terenówka

Podwyżka opłat za przejazd autostradą A4 już obowiązuje. Ale jest sposób na to, by płacić mniej

Podwyżka opłat na autostradzie A4 Katowice-Kraków 2023

Spółka Stalexport Autostrada Małopolska wprowadziła od dzisiaj nowe opłaty na autostradzie A4. Za przejechanie przez bramki na zarządzanym przez nią odcinku Kraków-Katowice trzeba obecnie zapłacić:

  • za motocykl – 7 zł (podwyżka 1 zł)
  • za samochód do 3,5 t – 15 zł (podwyżka 2 zł)
  • za pojazdy kategorii 2 i 3 – 27 zł (podwyżka 3 zł)
  • za pojazdy kategorii 4 i 5 – 46 zł (podwyżka 6 zł)

Przypomnijmy, że na autostradzie A4 między Katowicami i Krakowem znajdują się dwie bramki. Za przejechanie tego fragmentu, mierzącego jedynie 61 zł, trzeba więc zapłacić dwa razy. To czyni odcinek autostrady na południu Polski jednym z najdroższych w całej Europie.

Jak płacić mniej na autostradzie A4 Katowice-Kraków?

Kolejna podwyżka na autostradzie A4 (poprzednia miała miejsce w lipcu 2022) sprawia, że kierowcy są coraz bardziej rozgoryczeni. Jak zwykle w takich sytuacjach pojawiają się deklaracje, że kolejne osoby zrezygnują z autostrady na rzecz dróg lokalnych. Co zaprzecza idei autostrady.

Sposobem na obniżenie opłat za korzystanie z odcinka A4 Katowice-Kraków, jest skorzystanie z płatności automatycznych. Istnieje kilka taki rozwiązań, na przykład:

  • Autopay
  • IKO
  • mPay
  • SkyCash
  • Yanosik

W ten sposób jadąc samochodem osobowym, zapłacimy „tylko” 13 zł na każdej bramce. Warto skorzystać z którejś z tych opcji także po to, by nie stać w kolejkach przed bramkami.

Podarował kelnerce samochód w ramach napiwku. Internauci nie mieli dla niego litości

Kiedy autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna?

Od lat wiele mądrych głów zachodzi w głowę, jak to możliwe, żeby prywatna firma miała nieograniczoną władzę nad tak ważnym szlakiem komunikacyjnym. Stalexport może dowolnie kształtować ceny na zarządzanych przez siebie odcinkach, a zapisy umów, które mogłyby rzucić trochę światła na całą sprawę, pozostają niejawne. Taki stan rzeczy utrzyma się do 2027 roku. Dopiero wtedy wygasa koncesja Stalexportu na zarządzanie odcinkiem autostrady A4.

Możliwe też, że po tej dacie zmieni się naprawdę sporo. Jak powiedział w grudniu 2022 roku minister infrastruktury Andrzej Adamczyk:

Jestem przekonany (…), że autostrada ta stanie się na powrót autostradą zarządzaną przez GDDKiA i chcielibyśmy bardzo, aby ten odcinek między Katowicami a Krakowem, był odcinkiem autostrady bezpłatnej.

Dodał również, że

Planowana jest rozbudowa tej trasy o dodatkowy pas ruchu w każdą stronę. To by pozwoliło skumulować ruch, zebrać go z dróg równoległych (do A4), gdzie są olbrzymie problemy komunikacyjne.

Source: Podwyżka opłat za przejazd autostradą A4 już obowiązuje. Ale jest sposób na to, by płacić mniej

Nowe BMW M2 – możecie go dokładnie obejrzeć

Nowe BMW M2 rozpala emocje fanów bawarskiej marki. Z okazji międzynarodowej premiery prasowej nowego BMW M2 w Scottsdale w USA, publikujemy olbrzymią galerię zdjęć tego modelu w wersjach zarówno ze skrzynią manualną o sześciu przełożeniach, jak i ośmiobiegowym, sportowym automatem.

Więcej informacji na temat nowego BMW M2 znajdziecie we wcześniejszym naszym wpisie:

Source: Nowe BMW M2 – możecie go dokładnie obejrzeć

Podarował kelnerce samochód w ramach napiwku. Internauci nie mieli dla niego litości

Youtuber podarował kelnerce samochód w ramach napiwku

– Jaki był największy napiwek, jaki dostałaś?

– Jakieś 50 dolarów?

– A czy ktokolwiek dał ci w napiwku samochód?

Tymi słowami rozpoczyna się filmik na Tik Toku internetowego twórcy, znanego jako MrBeast. Widzimy na nim jak „PanBestia” wręcza zaskoczonej kelnerce kluczyk i zachęca, aby wyszła na zewnątrz i przekonała się, że naprawdę właśnie dostała samochód.

Tam czekała na nią nowa Toyota Corolla. Z opisu filmiku dowiadujemy się, że Amy od miesięcy musi dojeżdżać do pracy bez samochodu (a w Stanach Zjednoczonych to zwykle poważne utrudnienie). Dziewczyna sama przyznaje, że tego dnia spóźniła się do pracy przez powolnego kierowcę Ubera. Niespodziewany podarunek z pewnością bardzo jej pomoże w życiu.

@mrbeast

Amy’s been getting to work without a car formonths, thanks to you we changed that 🙂

♬ original sound – MrBeast

Kim jest MrBeast, że rozdaje samochody w ramach napiwków?

MrBeast, a więc młody, brodaty jegomość w czapeczce i crocsach, to wielka gwiazda internetu. Na swoim głównym youtubowym kanale ma 139 mln subskrybentów, a na dwóch innych kolejne 50 mln (chociaż są to zapewne głównie te same osoby).

Jego gest wobec kelnerki bez wątpienia wiele dla niej znaczył, ale internauci zwrócili uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze roczne zarobki „PanaBestii” szacowane są na 54 mln dolarów. Po drugie kiedyś jednemu ze swoich fanów podarował… wyspę na Pacyfiku. Można więc powiedzieć, że Corollę kupił za drobniaki znalezione w kieszeni swojego dresu.

Ponadto filmik z wręczenia samochodu ma obecnie 9,5 mln polubień. Pojawia się więc pytanie czy przypadkiem nie zarobił jeszcze na swojej „szczodrości”. Z pewnością tego typu materiały pomagają w zdobyciu dodatkowego rozgłosu oraz zainteresowania, a na tym przecież zarabia się w internecie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, naprawdę sporym… obciachem jest, że Corolla jaką MrBeast podarował kelnerce nie tylko jest jakąś bazową wersją na stalowych felgach z kołpakami. Jest przy tym oklejona reklamą jego marki czekolady… Wygląda na to, że łatwo jest być szczodrym. Szczególnie gdy się na tym zarabia.

Source: Podarował kelnerce samochód w ramach napiwku. Internauci nie mieli dla niego litości

Porsche Cayenne 2023 odświeżone, ma elementy z modelu Taycan i 911

Spis treści

Porsche odświeżyło swój flagowy produkt: SUV-a Porsche Cayenne. Odświeżenie dotyczy przede wszystkim modernizacji wnętrza tego modelu. Choć sam kształt deski rozdzielczej nie uległ zmianie, to poza tym zmieniło się niemal wszystko, co więcej w kokpicie nowego Porsche Cayenne 2023 odnajdziemy teraz elementy z Porsche Taycana.

Kokpit Porsche Cayenne 2023

Kokpit Porsche Cayenne 2023 (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – więcej ekranów

Sam kształt deski rozdzielczej pozostał bez większych zmian, ale tylko on. Kierowca ma teraz do dyspozycji w pełni cyfrowy zestaw wskaźników (o przekątnej 12,6 cala), zastępujący ten z dwoma
ekranami i analogowym obrotomierzem pośrodku. W konsoli centralnej umieszczono teraz pojedynczy wyświetlacz systemu multimedialnego o przekątnej 12,3 cala, a przed pasażerem pojawił się kolejny ekran o przekątnej 10,9 cala.

Kokpit Porsche Cayenne 2023

Kokpit Porsche Cayenne 2023 (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – elementy z Porsche Taycana

Z konsoli środkowej zniknął wybierak skrzyni biegów oraz przyciski na szklanej płytce. Znajdziemy tu tylko przełączniki do klimatyzacji, a wybierak skrzyni to teraz niewielka dźwigienka po prawej strony kierownicy, zapożyczona z Taycana. Sama zakrzywiona, stojąca forma wirtualnych zegarów w nowym Cayenne, to również zapożyczenie z modelu Taycan.

Nowe Porsche Cayenne 2023 – pasażer może teraz więcej

Przeprojektowane multimedia odświeżonego Cayenne pozwalają na większą interakcję pasażera z pojazdem. Dodatkowy, opcjonalny wyświetlacz umieszczony przed fotelem pasażera z przodu może służyć np. do wyświetlania filmów, ale nie tylko. Dodatkowy ekran dotykowy pozwala pasażerowi z przodu odciążyć kierowcę, na przykład poprzez obsługę nawigacji lub wybór źródła mediów. Specjalna folia sprawia, że z pozycji kierowcy nie widać zawartości ekranu pasażera. Oznacza to, że filmy mogą być strumieniowo przesyłane na wyświetlacz pasażera również podczas jazdy, bez rozpraszania uwagi kierującego. Na postoju z kolei, oglądanie filmów można przenieść na większy ekran w konsoli centralnej i wspólnie cieszyć się seansem.

Kokpit Porsche Cayenne 2023

Kokpit Porsche Cayenne 2023 (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – kierownica z Porsche 911

Nowa sportowa kierownica wielofunkcyjna pochodzi z modelu 911 najnowszej generacji i w porównaniu z poprzednim modelem Cayenne również została całkowicie przeprojektowana. Umieszczony na kierownicy przełącznik trybów jazdy, służący do wyboru spośród trybów Normal, Offroad, Sport oraz Sport Plus, jest teraz standardem w każdej odmianie nowego Cayenne. Bezpośrednio na kierownicy znajdują się także: nowy przycisk do wybierania funkcji i wyglądu zestawu wskaźników oraz elementy obsługi opcjonalnego wyświetlacza head-up.

Kokpit Porsche Cayenne 2023

Kokpit Porsche Cayenne 2023 (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – są też elementy analogowe

Firma podkreśla, że w nowym Cayenne chciała zachować równowagę pomiędzy elementami cyfrowymi i analogowymi. Wszystkie instrumenty obsługi, które są istotne dla wrażeń z jazdy, zostały zgrupowane wokół kierownicy. Po jej lewej stronie, typowo dla Porsche, znajduje się nowy przycisk uruchamiania silnika, a po prawej – pomiędzy zestawem wskaźników a centralnym wyświetlaczem – umieszczono teraz dźwignię przekładni (tak jak w Taycanie). W ten sposób na konsoli środkowej znalazło się miejsce na nowy, duży panel sterowania klimatyzacją z analogowymi elementami obsługi oraz dodatkowym schowkiem. Bezpośrednio przy kierownicy nowego Cayenne zlokalizowano przeprojektowaną dźwignię sterowania systemami wspomagania kierowcy.

Kokpit Porsche Cayenne 2023

Kokpit Porsche Cayenne 2023 (fot. Porsche)

Nowe Porsche Cayenne 2023 – lepsza łączność

Standardowa specyfikacja obejmuje teraz chłodzony schowek na smartfon z funkcją ładowania indukcyjnego. Chłodzenie umożliwia uzyskanie zoptymalizowanej mocy ładowania – do 15 watów. Rozszerzona integracja usług online zapewnia nowe sposoby interakcji, takie jak korzystanie z asystenta głosowego Siri do obsługi funkcji samochodu. Nowością są również dwa gniazda USB-C w przednim schowku i kolejne dwa w tylnej części konsoli środkowej. Wszystkie porty USB oferują funkcję szybkiego ładowania, a przednie pozwalają też połączyć smartfon z systemem Porsche Communication Management (PCM). Aby sparować smartfon z samochodem, wystarczy zeskanować kod QR wyświetlany w PCM. Użytkownik ma wówczas do dyspozycji wiele funkcji łączności, w tym Apple CarPlay i Android Auto, a także zintegrowane aplikacje, takie jak Spotify oraz Apple Music.

Oficjalnie premiera nowego Cayenne nastąpi 18 kwietnia na targach w Szanghaju, wówczas też poznamy więcej szczegółów dotyczących tego modelu.

Nowe Porsche Cayenne 2023 – galeria

Zobaczcie też jak na poniższym wideo Kasia bije rekord prędkości Porsche Panamerą Turbo:

Source: Porsche Cayenne 2023 odświeżone, ma elementy z modelu Taycan i 911

Łapiesz za klamkę, po zamknięciu samochodu? Jeśli nie, złodzieje już się cieszą

Spis treści

Sprytny sposób złodziei, którzy okradali kierowców

Jak poinformowała ostatnio śląska policja, udało jej się zatrzymać dwóch obywateli Gruzji, którzy okradali kierowców, robiących sobie przerwy w podróży. Proceder trwał od jakiegoś czasu na MOP-ie przy autostradzie A1 w Częstochowie, więc na miejsce wysłano funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego.

Ich uwagę zwróciło dwóch mężczyzn siedzących w Hondzie Civic i podejrzanie się zachowujących. W pewnym momencie zaparkował obok nich Volkswagen Passat, którego kierowca wysiadł, by skorzystać z toalety. Podczas jego nieobecności jeden z podejrzanych przesiadł się szybko do Passata i zaczął przeszukiwać jego wnętrze.

Mundurowi wkroczyli do akcji i zatrzymali na gorącym uczynku 40-latka i 43-latka. Okazało się, że nie była to ich pierwsza kradzież. Przy jednym z nich policjanci znaleźli też marihuanę. Teraz grozi im nawet 10 lat więzienia.

Po naciśnięciu przycisku na pilocie, złap za klamkę – to jedyny pewny sposób

Zagadka w tej historii jest taka – jak złodzieje mogli tak szybko dostać się do Passata? Policjanci wyraźnie widzieli, że gdy właściciel wysiadł, wcisnął przycisk na kluczyku, aby zaryglować zamki w swoim aucie.

Złodzieje mają nowy sposób na kradzież auta. Właściciele iPhone’ów strzeżcie się!

Okazało się, że przy złodziejach policjanci odnaleźli urządzenie zakłócające sygnał wysyłany z kluczyków. Właściciel auta był przekonany, że je zamknął, a tymczasem sygnał w ogóle do pojazdu nie dotarł. Samochody potwierdzają zamknięcie drzwi mrugnięciem świateł awaryjnych, ale kto zwraca na to uwagę? Zwykle jest to czynność, którą wykonujemy machinalnie.

Dlatego też warto zawsze patrzeć na reakcję samochodu, gdy wciskamy przycisk centralnego zamka. Czy mignęły światła awaryjne i czy usłyszeliśmy odgłos ryglujących się drzwi? Auta ze składanymi elektrycznie lusterkami zwykle składają je automatycznie, co jest kolejnym znakiem, że pojazd został zamknięty.

Najpewniejszy natomiast sposób, to pociągnięcie za klamkę po tym, jak wcisnęliśmy przycisk na pilocie. Wtedy mamy stuprocentową pewność, że nasze auto i bagaże są bezpieczne. Warto o tym pamiętać, nie tylko w podróży.

Source: Łapiesz za klamkę, po zamknięciu samochodu? Jeśli nie, złodzieje już się cieszą

Nissan Ariya z dwiema nowymi wersjami, jedna jest najtańsza, druga – najszybsza. Znamy ceny w Polsce!

Spis treści

Nissan wprowadza na rynek europejski dwa nowe warianty modelu Nissan Ariya. Na wybranych rynkach w Europie (na razie nie w Polsce) zamówienia można składać od dziś. Japońska marka zdecydowała się poszerzyć widełki możliwości tego modelu, wprowadzając z jednej strony najtańszy wariant wyposażenia w ofercie, a z drugiej edycję o ponadprzeciętnej mocy.

Nissan Ariya

Nowe wersje nie wprowadzają zmian wizualnych, zmienia się wyposażenie i jednostki napędowe (fot. Nissan)

Nissan Ariya Engage – dwie wersje baterii do wyboru

Pierwsza z dwóch nowych wersji modelu Ariya została nazwana Engage 2WD. W tej wersji auta do wyboru są dwie pojemności akumulatorów trakcyjnych: bazowa, wynosząca 63 kWh z deklarowanym zasięgiem w cyklu mieszanym WLTP do 404 km oraz powiększona, 87 kWh. W wersji z większą baterią Nissan Ariya Engage 2WD będzie w stanie przejechać do 536 km w cyklu mieszanym WLTP.

Nissan Ariya 87 kWh Evolve

Nissan Ariya 87 kWh Evolve (fot. Kamila Nawotnik / Motocaina)

Nissan Ariya Engage – zakresy mocy

Różne są również zakresy mocy jednostek napędowych zależnie od wybranej baterii dla wariantu Engage. W przypadku mniej pojemnych akumulatorów auto napędza jeden silnik elektryczny o mocy 160 kW (217 KM) i momencie obrotowym 300 Nm. Przyspieszenie tej odmiany od 0 do 100 km/h trwa 7,5 sekundy.

Z kolei w przypadku wyboru odmiany z akumulatorami o większej pojemności, moc elektrycznej jednostki napędowej wynosi 178 kW (242 KM) i 300 Nm. Co ciekawe, ta odmiana, mimo większej mocy ma gorsze przyspieszenie, bo czas 0-100 km/h jest o 0,1 s. dłuższy niż w wersji z mniejszą baterią. Cóż, akumulatory są ciężkie, a masa ma znaczenie dla dynamiki pojazdu.

Nissan Ariya

Nissan Ariya Evolve+ e-4ORCE – nowy, topowy wariant

Do oferty europejskiej japońskiej marki dołącza również nowy, topowy wariant modelu, Ariya Evolve+ z napędem e-4ORCE o jeszcze większej dynamice w stosunku do dotychczas najmocniejszego wariantu Ariya Evolve e-4ORCE. Moc w tym przypadku została zwiększona do 290 kW (395 KM). Maksymalny moment obrotowy to 600 Nm. Nissan Ariya Evolve+ e-4ORCE 100 km/h osiąga w 5,1 sekundy.

Oprócz elementów komfortowego wyposażenia znanych z wersji Evolve, takich jak m.in. panoramiczny dach, inteligentne lusterko wsteczne z kamerą, duży wyświetlacz head-up display, elektrycznie regulowana konsola środkowa i kolumna kierownicy czy 10-głośnikowy system audio marki Bose, w Evolve+ standardem są również 20-calowe obręcze kół z osłonami aerodynamicznymi oraz tapicerka ze skóry Nappa w kolorze niebieskim.

Nissan Ariya w nowych wersjach – ile kosztuje w Polsce?

Nissan Ariya Engage w wersji z mniejszą baterią startuje od 219 900 zł, wersja z akumulatorem 87 kWh wyceniona została na 244 200 zł, planowany termin dostaw wersji Engage, które można już zamawiać to październik 2023. Z kolei topowa wersja Evolve+ dostępna z najmocniejszym napędem startuje w polskim cenniku Nissana od 339 900 zł. Poniżej aktualny cennik modelu:

Nissan Ariya cennik

Nissan Ariya – galeria

Nissan Ariya – wideo

Poniżej zobaczcie nasze wideo z pierwszej prezentacji modelu Ariya w Polsce:

Source: Nissan Ariya z dwiema nowymi wersjami, jedna jest najtańsza, druga – najszybsza. Znamy ceny w Polsce!

Polacy zmieniają samochody jak rękawiczki – najszybciej w UE

Spis treści

Polacy zmieniają samochody najczęściej w Unii Europejskiej, ile wydajemy przeciętnie na nowe auto? Jak często zmieniamy samochód? Na co przede wszystkim patrzą kupujący w Polsce? Jak to wygląda w innych krajach?

Jak często Polacy zmieniają samochody?

Najliczniejsza grupa nabywców (36,6%) wymienia swoje auto na kolejny model zaledwie co 4-6 lat. A kolejne 35% klientów robi to jeszcze częściej, bo co 1 – 3 lata. Właściciele, którzy kupują auta na dłużej niż dekadę stanowią garstkę polskiego rynku: zaledwie 2,1%. Zupełnie inaczej jest np. we Francji. To właśnie w tym kraju znajduje się wg statystyk największy odsetek kierowców (aż 13%), którzy wymieniają swój samochód rzadziej niż co 10 lat. Zatem stosunkowo liczna grupa francuskich kierowców niespecjalnie chce inwestować w nowsze auta i jeździ tym co ma tak długo, aż stan techniczny pojazdów zmusi ich do zmiany.

Polacy zmieniają samochody

Polacy zmieniają samochody często, ale na zmianę przeznaczają najczęściej relatywnie niewielkie kwoty

Polacy zmieniają samochody często, ale ile na to wydają?

Polacy mają mniejszą siłę nabywczą, niż mieszkańcy Zachodniej Europy. To fakt, z którym trudno polemizować. Widać to również w statystykach analizujących średnie kwoty, jakie europejscy nabywcy wydają na nowe auto. W Polsce blisko 30% nabywców (29,7%) wydaje na wymianę swojego używanego auta kwoty od 4700 do 14 100 zł. Takim, dość skromnym (jak na zakup auta) budżetem dysponuje najliczniejsza grupa nabywców w Polsce. Co więcej, co dziesiąty kierowca w Polsce stara się wybierać kolejne auto za kwotę nie wyższą niż 4700 zł. Podobnie jest w Czechach i na Węgrzech. Z kolei we Włoszech, Francji czy Wielkiej Brytanii wydaje się znacznie więcej: najliczniejszą grupą są kierowcy dysponujący budżetem w przedziale od 23 400 do 70 300 zł.

Polacy, gdy zmieniają samochody patrzą na stan techniczny, a nie na emisje

Na co patrzą Polacy, gdy zmieniają samochody? Oczywiście najważniejszym czynnikiem (tak określa go aż 44,9% kupujących) jest cena samochodu, ale w czołówce priorytetów znajdują się również: stan techniczny, bezpieczeństwo oraz jak najmniejsza liczba szkód na koncie. Ten ostatni parametr pobudza patologię polskiego rynku polegającą na nagminnym ukrywaniu przeszłości oferowanych aut przez sprzedających. Tymczasem o ile stan techniczny czy bezpieczeństwo nie budzą zastrzeżeń, to już liczba szkód na koncie niekoniecznie wiele mówi o faktycznej kondycji danego pojazdu. Nieuczciwy sprzedawca, który zręcznie zamaskuje historię auta po poważnym wypadku ma w efekcie większą szansę na sprzedaż pojazdu niż uczciwy kierowca, który chce sprzedać auto naprawiane zgodnie ze sztuką, po kilku drobnych przygodach, które w żaden sposób nie wpłynęły na stan techniczny i rzeczywiste bezpieczeństwo danego auta. Jeżeli chodzi o emisje, czy kraj pochodzenia – tym nie przejmuje się praktycznie nikt. (źr. danych statystycznych: CarVertical).

Source: Polacy zmieniają samochody jak rękawiczki – najszybciej w UE

Obniżenie motocykla – 5 sposobów jak to zrobić

Różne modele motocykli mają różną wysokość umiejscowienia kanapy. To może zaważyć o tym, czy dany model będzie do nas dopasowany, czy będzie potrzebne obniżenie motocykla. Można to sprawdzić w sposób teoretyczny i praktyczny. W sposób teoretyczny jest to możliwe na stronie: https://cycle-ergo.com . Na stronie należy wybrać markę, model i rocznik motocykla, a program zwizualizuje nam, jak będziemy na nim wyglądać (po dodaniu swojej własnej wagi i wzrostu).

W sposób praktyczny najlepiej usiąść na dany model motocykla w salonie motocyklowym, komisie lub np. u posiadacza danego modelu. Najłatwiej będzie go znaleźć – umieszczając post na regionalnej grupie motocyklowej lub grupie fanów danego modelu, z prośbą o osobiste spotkanie. Wtedy możemy ocenić nie tylko odległość stóp od ziemi na naszym wymarzonym motocyklu, ale także wygodę pozycji oraz odległość od kierownicy przy danym wzroście.

Ingerowanie w wysokość motocykla ma swoje plusy i minusy, więc staraliśmy się je wymienić przy poszczególnych metodach. Obniżanie motocykla prowadzi siłą rzeczy do obniżenia środka ciężkości motocykla. Z jednej strony w odczuciu motocykl staje się „lżejszy”, a z drugiej – niżej położony środek ciężkości sprawi, że motocykl będzie bardziej ospały w sterowaniu i mniej chętnie będzie skręcać, podczas szybkiej jazdy po zakrętach.

Zdecydowanie najwyższe bywają motocykle typu: enduro i turystyczne, najniżej siedzi się na modelach sportowych i klasycznych. Jeżeli jednak wymarzony motocykl jest nieco za wysoki, to  na szczęście są sposoby na jego obniżenie, które są mniej lub bardziej inwazyjne. Zaczniemy od tych najprostszych do zastosowania:

Obniżenie motocykla – 5 sposobów jak to zrobić

Spis treści

Można:

Kupić buty z podwyższeniem

Nie będzie to działanie typowo skierowane na motocykl, ale sprytne rozwiązanie problemu. Na rynku jest już spory wybór damskich butów motocyklowych i coraz większy modeli z zewnętrznym obcasem lub ukrytym wewnętrznym koturnem (bywa, że i oba sposoby na raz są zastosowane). Zdecydowanie trudniej jest dostać taką wersję butów dla mężczyzn, raczej będą po prostu na grubszej podeszwie. Można też zastosować kilkucentymetrowe podpiętki do dowolnych butów motocyklowych. Zapraszamy na nasz przegląd damskich butów motocyklowych na obcasie.

Obniżenie motocykla

buty motocyklowe na obcasie

Obniżyć kanapę w motocyklu lub kupić gotową kanapę niższą

Praktycznie w każdym mieście można znaleźć zwykłego tapicera lub firmę oferującą przeróbki kanap motocyklowych. Obniżenie lub/i zwężenie kanapy motocyklowej może dostarczyć tych kilku brakujących centymetrów, by stopami dosięgnąć do ziemi. Oczywiście będzie to miało wpływ na pogorszenie komfortu tej kanapy przy dłuższym z niej korzystaniu. Można trochę podratować sytuację montując żelowe wypełnienie, zamiast tego fabrycznego. Na rynku są też dedykowane do popularnych modeli „gotowce”, które wystarczy zakupić i zamontować samodzielnie.

Obniżenie motocykla

Obnizona kanapa Touratech do BMW

Kupić „kości” do obniżenia motocykla

Obniżające „kości” do motocykla to mały element (kostka lub blaszka z otworami), który sprawia, że tylna sprężyna motocykla będzie bardziej skompresowana. Żeby motocykl nie miał dziwnej dysproporcji przednie zawieszenie na lagach powinno się nieco obniżyć. „Kości” do danego modelu można zakupić w salonie danej marki lub w sklepie internetowym. Montażem może się zająć mechanik motocyklowy lub inna osoba doświadczona w tematach technicznych. Takie rozwiązanie będzie miało wpływ na pracę zawieszenia (stabilność, przyczepność, opóźnienie reakcji), jego stopień odbicia oraz wrażenia z prowadzenia. Możliwe, że konieczne będzie tez przycięcie stopki bocznej.

Obniżenie motocykla

kosci do obnizenia motocykla

Kupić niższe zawieszenie do motocykla lub je obniżyć w ustawieniach

Są firmy, które oferują wymienne zestawy sprężyn do motocykla, które będą niższe, ale nie pogorszą ( a czasami nawet poprawią) pracę zawieszenia i wrażenia z jazdy. Gotowe zestawy są dedykowane do danego modelu, a samym montażem może się zająć mechanik motocyklowy. Możliwe, że konieczne będzie tez przycięcie stopki bocznej. 

W niektórych modelach motocykli obniżenie możemy też uzyskać poprzez odpuszczenie napięcia wstępnego na obu zwieszeniach ręczną lub elektroniczną regulacją. Efekty uboczne będą podobne jak w przypadku obniżenia na „kościach”.

Obniżenie motocykla

Hyperpro zestaw obniżający motocykl

Kupić nowy motocykl w wersji LOW

Niektórzy producenci (np. Triumph, Honda, BMW) zauważyli już problem z wysokimi motocyklami i umożliwiają na poziomie zakupu wybór motocykla LOW z obniżonym w serwisie zawieszeniem lub z wymianą kanapy na niższą. Przed zakupem warto dowiedzieć się w salonie, czy sprawę obniżenia motocykla można załatwić jeszcze przed jego odebraniem.

Source: Obniżenie motocykla – 5 sposobów jak to zrobić

Automatyczne skrzynie coraz popularniejsze – wielu kierowców jednak zapomina o ważnej sprawie

Spis treści

Automatyczne skrzynie są coraz częściej wybierane przez nabywców aut zarówno na rynku pierwotnym (aż 70,3% nabywców) jak i wtórnym (42,3% kupujących poszukuje aut z automatami). Trudno się dziwić tej tendencji, bo samochód z automatyczną skrzynią jest po prostu wygodniejszy w obsłudze. Ale warto również pamiętać o tym, że automatyczne przekładnie nie są bezobsługowe.

automatyczne skrzynie - Mazda CX-5 2.5 e-Skyactiv G AWD

Automatyczne skrzynie i ich eksploatacja

Automatyczna skrzynia biegów to najczęściej najbardziej złożony mechanizm we współczesnym samochodzie spalinowym. Jeżeli chcemy cieszyć się długotrwałą, bezproblemową eksploatacją tego elementu w naszym aucie, powinniśmy zadbać o właściwe smarowanie i optymalną temperaturę pracy skrzyni biegów. Lata eksploatacji aut spalinowych wyczuliły już większość kierowców, że pamiętają oni o okresowej wymianie oleju w silniku. Warto jednak pamiętać o tym, że automatyczne przekładnie również wymagają odpowiedniego środka smarnego. Automatyczne skrzynie wymagają oleju o doskonałej płynności i pompowalności od momentu uruchomienia, ponieważ olej nie tylko smaruje skrzynię. Musi też zapewnić szybką reakcję układu sterowania na impulsy z jednostki centralnej pojazdu. Układ hydrauliczny skrzyni powinien w jak najkrótszym czasie wytworzyć odpowiednie ciśnienie, aby wymusić zmianę biegu. Ponadto środek smary odpowiada za chłodzenie skrzyni biegów. Utrzymanie stałych parametrów oleju przez jak najdłuższy czas jest więc warunkiem bezpiecznej jazdy.

automatyczne skrzynie

Automatyczne skrzynie – nie wierz w „bezobsługowe przekładnie”

Nawet w skrzyniach automatycznych, określanych przez producentów jako bezobsługowe, warto pamiętać o sprawdzaniu oleju i jego ewentualnej wymianie. Nawet jeżeli konstrukcja danej skrzyni została wykonana tak, by jej deklarowana przez producenta trwałość miała wystarczyć na całe życie danego pojazdu, to sam olej nie jest niezniszczalny. Środki smarne również się zużywają, a pozostawienie w układzie automatycznej przekładni przepracowanego środka smarnego może znacząco wpłynąć na żywotność skrzyni, w skrajnym przypadku doprowadzając nawet do jej zatarcia.

Automatyczne skrzynie i olej – jak często wymieniać?

Częstotliwość wymiany oleju przekładniowego może być podawana przez producenta, ale w istocie zależy również od tego w jakich warunkach eksploatujemy pojazd. Jeżeli np. auto jeździ w górach lub terenie, użytkownik jeździ dynamicznie, co oznacza, że skrzynia musi pracować znacznie ciężej i jest poddawana większym obciążeniom, wówczas warto zdecydować się na skrócenie odstępów między wymianą w stosunku do zaleceń producenta. Jeżeli np. dany producent zaleca zmianę oleju przekładniowego co 50 tys. km, skróćmy ten okres do 40 tys. km, a w przypadku skrajnie niekorzystnych warunków eksploatacji, nawet o połowę. W dłuższej perspektywie nam się to opłaci, bo naprawy uszkodzonych skrzyń automatycznych we współczesnych samochodach to jedna z najdroższych czynności serwisowych.

Automatyczne skrzynie – jaki środek smarny wybrać?

Nie chcemy tutaj polecać konkretnych produktów i marek ze zrozumiałych względów, bo w istocie trudno o konkretny, idealny produkt. Nie zmienia to jednak faktu, że powinniśmy wybierać oleje dobrej jakości, spełniające właściwe parametry zdefiniowane przez producenta danego modelu auta lub konkretnej skrzyni. Warto też pamiętać, że do skrzyń automatycznych należy stosować tylko zatwierdzone, certyfikowane oleje ATF (Automatic Transmission Fluid), z właściwymi aprobatami.

Jak szukać niezbędnych informacji? Specyfikację oleju przekładniowego jaki spełnia wymagania producenta danego modelu pojazdu znajdziemy najczęściej w instrukcji obsługi pojazdu. Wielu producentów na mocy podpisanych umów z konkretnymi producentami środków smarnych może proponować oleje konkretnych marek. Jednak jeżeli dany olej ma dokładnie taką samą specyfikację jak produkt konkretnej marki zalecany przez producenta pojazdu, możemy go również bezpiecznie zastosować w automatycznej przekładni naszego pojazdu. Zajrzyjcie też na nasz kanał YouTube.

Source: Automatyczne skrzynie coraz popularniejsze – wielu kierowców jednak zapomina o ważnej sprawie