W ostatniej części przygód Jamesa Bonda „No Time to Die” nie zabrakło spektakularnych pościgów z udziałem samochodów i motocykli. Na planie pojawił się klasyczny Aston Martina DB5, flota Range Roverów oraz stara Toyota Land Cruiser. Nie zabrakło charakterystycznych jednośladów. Jednym z nich był Triumph Scrambler 1200.
Wizerunek motocykla, który wystąpił w filmie trafił na rynek jako kolekcjonerski token NFT. Sprzedaż jest limitowana to 9007 sztuk, a każdy jest warty 87 dolarów. Obsługą sprzedaży zajmuje się platforma VeVe, która ma już doświadczenie w sprzedaży dóbr wirtualnych.
Triumph Scrambler 1200 jako NFT. Co tak naprawdę kupujemy?
Pewnie wiele osób zadaje sobie pytanie, co tak właściwie nabywamy za wspomniane 87 dolarów. Po zarejestrowaniu się i opłaceniu zamówienia otrzymujemy dostęp do wirtualnego modelu w 360 stopniach. Można nim dowolnie obracać, przybliżać i pomniejszać – jednocześnie zachwycając się jego szczegółami prezentowanymi w wysokiej rozdzielczości.
Jedyne czego nie możemy, to uruchomić tego motocykla, posłuchać dźwięku jego silnika – no i co najważniejsze – wsiąść na niego i odjechać w siną dal. Za tę kwotę można mieć jednak poczucie, że nabyliśmy coś, do czego dostęp ma tylko 9007 osób. Pytanie tylko, czy taka inwestycja kiedykolwiek się zwróci.
Tylko 250 egzemplarzy „prawdziwego” motocykla
Dla osób, które wolą inwestycję w bardziej tradycyjne i namacalne środki (które można zaparkować w garażu lub po prostu nimi jeździć), przypominamy, że tuż po premierze nowego Bonda na rynek trafił Triumph Scrambler 1200 Bond Edition.
Jednak jego dostępność była bardziej ograniczona – na rynek trafiło zaledwie 250 egzemplarzy. Więc z pewnością na chwilę obecną okazał się nieporównywalnie lepszą inwestycją niż token NFT.
Czym jest NFT?
Zgodnie z definicją- NFT (Non-Fungible Token) to unikalna, cyfrowa zawartość. Może to być sztuka, rozrywka, licencja, a nawet tożsamość. Rozwiązanie jest oparte o technologię Blockchain. To oznacza, że każde cyfrowe dzieło tego typu jest wyjątkowy i posiada swój unikalny certyfikat. Tokeny NFT nie są w żaden sposób wymienne i stanowią cyfrową własność posiadacza. Nie można ich również skopiować.
Szykują się niższe opłaty na autostradach. W czwartek 17 lutego 2022 r. przyjęto w Parlamencie Europejskim nową dyrektywę, a państwa członkowskie będą miały dwa lata na dostosowanie lokalnych przepisów. Zmiany będą dotyczyć samochodów osobowych i ciężarowych. Najwięcej zyskają właściciele samochodów nisko- i bezemisyjnych.
Opłaty na autostradach będą tańsze
W nowej dyrektywie chodzi o zwiększenie równości w traktowaniu własnych obywateli oraz przyjezdnych z zagranicy w temacie opłat za autostrady. Kraje należące do UE będą mogły zadecydować, w jakiej formie pobierać opłaty na autostradach – należność za pokonany odcinek lub winiety obowiązujące określony czas. W drugim przypadku będą musiały dostosować się do nowych reguł.
W dyrektywie przyjętej przez Parlament Europejski możemy przeczytać: „Jeżeli opłaty za korzystanie z infrastruktury stosowane są w odniesieniu do samochodów osobowych, korzystanie z infrastruktury musi być możliwe przez co najmniej następujące okresy: dzień, tydzień lub 10 dni, lub oba te okresy, miesiąc lub dwa miesiące, lub oba te okresy, oraz rok. Stawka dwumiesięczna nie może przekraczać 30 proc. stawki rocznej, stawka miesięczna nie może przekraczać 19 proc. stawki rocznej, stawka 10-dniowa nie może przekraczać 12 proc. stawki rocznej, stawka tygodniowa nie może przekraczać 11 proc. stawki rocznej, a stawka dzienna nie może przekraczać 9 proc. stawki rocznej”.
W nowych przepisach chodzi o cześć państw, które zdecydowały się na system winietowy, który oferuje mało atrakcyjne ceny – szczególnie dla podróżnych. Państwa w ten sposób zwiększają swoje przychody kosztem przyjezdnych, a wygórowane stawki ni dotyczą obywateli danego państwa. Dlatego w ciągu dwóch lat dużo się zmieni w tej materii.
Tańsze winiety w Europie
Kierowcy szybko odczują niższe opłaty na autostradach przejeżdżając przez następujące kraje: Austria, Czechy, Słowacja, Słowenia, Węgry, Rumunia oraz Bułgaria. Aktualnie obowiązują tam systemy winietowe dla pojazdów osobowych – w związku z nową dyrektywą ceny krótkoterminowych winiet będą niższe. Oprócz tego pojawią się winiety jednodniowe, idealne do tranzytu przez dany kraj. Finalnie kierowcy zaoszczędzą trochę pieniędzy.
Nowe przepisy będą premiować właścicieli pojazdów niskoemisyjnych i bezemisyjnych. Dyrektywa pozwala ustalić osobne stawki dla takich pojazdów (dopuszczalna masa całkowita do 4,25 tony) lub całkowicie zwolnić je z opłat. Nie będzie to jednak przepis obligatoryjny.
Ceny za przejazd autostradą w Polsce
W Polsce raczej nie powinniśmy się spodziewać większych zmian. Kierowcy aut osobowych i ciężarowych płacą za przejechany odcinek autostrady. Kierowcy pojazdów ciężarowych płacą według stawek uzależnionych od klasy czystości spalin.
Zupełnie osobną kwestią pozostają rekomendacje dyrektywy w temacie preferencyjnych stawek za przejazd ekologicznymi pojazdami. W dobie mocnej promocji elektromobilności przez rząd, byłaby to idealna okazja namawiania Polaków do zmiany samochodu na bardziej ekologiczny.
Po raz pierwszy od 1998 roku radykalnie zmieniono kwoty mandatów, które mogą otrzymać kierowcy. Od 1 stycznia 2022 roku osoba łamiąca przepisy mocno tego pożałuje. Najważniejszą zmianą w nowelizacji Prawa o ruchu drogowym jest wyraźny wzrost wysokości mandatów. Od 1 stycznia 2022 roku maksymalna kwota grzywny w postępowaniu mandatowym będzie wynosiła aż 5000 złotych.
Od 1 stycznia piraci drogowi szybciej tracą prawa jazdy. Maksymalna liczba punktów karnych, jakie będzie można nałożyć za wykroczenie drogowe, wzrośnie z 10 do 15 punktów. Według nowych przepisów punkty znikną dopiero po dwóch latach od opłacenia mandatu (dziś jest to rok od nałożenia ich), a do tego zostaną zlikwidowane kursy redukujące ich liczbę.
Za jakie wykroczenia kierowcy płacą najwyższe mandaty?
Najdroższe przewinienia w taryfikatorze mandatów 2022
Niewskazanie wbrew obowiązkowi, na żądanie uprawnionego organu, komu powierzono pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie – 5000 zł
Przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 71 km/h – 2500 zł
Jazda rowerem (lub odrębnego rodzaju pojazdem innym niż mechaniczny) po alkoholu – 2500 zł
Wjazd na przejazd kolejowy, jeśli po jego drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy – 2000 zł
Wjazd na przejazd kolejowy: przy opuszczonych zaporach, gdy zapory są już opuszczone, ich opuszczanie się rozpoczęło lub gdy ich podnoszenie się nie zakończyło – 2000 zł
Wjazd na przejazd kolejowy, gdy sygnalizator wskazuje czerwone światło – 2000 zł
Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu w sytuacji, gdy takowe posiada – 1500 zł
Jazda wzdłuż po chodniku lub po przejściu dla pieszych – 1500 zł
Wyprzedzanie innego pojazdu na przejściu lub bezpośrednio przed przejściem dla pieszych – 1500 zł
Naruszenie zakazu wyprzedzania – 1000 zł
Spowodowanie kolizji – 1000-5000 zł
Warto przypomnieć, że gdy sprawa trafi do sądu, wówczas grzywna sięga nawet 30 000 złotych. Należy też pamiętać, że w przypadku recydywy (to samo wykroczenie w ciągu 2 lat) kara wzrasta nawet do 5000 złotych.
Kierowca Audi A6 pokonał dystans 150 kilometrów w zawrotnym czasie. Jak poinformował austriacki portal heute.at po raz pierwszy kierowcę Audi A6 namierzono, gdy ścigał się po Südautobahn A2 o godz.12:40. Na terenie gminy Leobersdorf, dystrykt Baden, fotoradar zarejestrował, że samochód poruszał się z prędkością 194 km/h. Policja ruszyła w pościg za piratem drogowym, ale kierowca Audi wymknął się funkcjonariuszom.
Pół godziny później, o 13:15 w rejonie Sinabelkirchen, rozpędzone Audi A6 minęło patrol Inspektoratu Policji Autostradowej Hartberg z zawrotną prędkością. Szaloną jazdę kierowcy Audi A6 udało się zakończyć kwadrans później. Obywatela Słowenii zatrzymał patrol autostradowy z Graz-West w gminie Seiersberg-Pirka.
Od pierwszego pomiaru prędkości w dzielnicy Baden pod Wiedniem, do zatrzymania kierowcy w gminie Seiersberg-Pirka minęło niecałe 50 minut, a to oznacza, że 41-letni mężczyzna, pokonał dystans 152 kilometrów ze średnią prędkością 190 km/h!
Kierowca Audi A6 nie ujawnił, co było przyczyną jego jazdy z nadmierną prędkością. Mężczyzna stracił prawo jazdy i odpowie za liczne naruszenia prawa.
Pierwsza odsłona BMW X6 była pierwowzorem innowacyjnej i charakterystycznej klasy SAV: Sports Activity Coupe (SAC). Model od momentu debiutu w 2007 roku doczekał się już trzeciej generacji. Tymczasem w Internecie hitem jest wyjątkowo kiczowata odsłona pierwszej generacji! Nagranie ze zmodyfikowanym BMW X6 stało się hitem wśród użytkowników Reddit’a.
BMW X6 po tuningu zyskało 32-calowe felgi, screen z serwisu YouTube / Superior Shelbie & Ace Whips
BMW X6 po tuningu zostało wyposażone w 32-calowe felgi, przez co wygląda jak współczesna wersja dyliżansu. Pozostałe modyfikacje nie rzucają się zbyt w oczy i uwzględniają jedynie przyciemnione światła i tylne szyby.
Co ciekawe, BMW X6 z 32-calowymi felgami nie jest odosobnionym przypadkiem. Jakiś czas temu w sieci pojawiły się nagrania zmodyfikowanego Camaro na 32-calowych kołach czy Mercedesa GLE. Mamy jednak nadzieję, że tego typu modyfikacje nie staną się normą tuningu SUV-ów.
Kierujący żółtym busem miał wyraźne problemy z utrzymaniem właściwego toru jazdy. Znosiło go raz do prawej raz do lewej krawędzi, w sposób niepozostawiający wątpliwości, że coś jest z nim nie tak. Jakby na potwierdzenie tego, podejrzany wyrzucił po chwili puszki po piwie przez okno.
Postronny kierowca wraz ze swoim pasażerem zainteresowali się mężczyzną. Jechali za nim, jeden nagrywał całą sytuację, a drugi informował policję, gdzie kieruje się podejrzany. Wreszcie zatrzymał się on na osiedlowym parkingu i mogło dojść do obywatelskiego zatrzymania. Nie jest niestety wyjaśnione, jak zakończyła się ta sprawa i ile wydmuchał kierowca busa.
Na drodze ekspresowej S8 w Rzędzianach podlascy inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymali do kontroli zespół pojazdów składający się z ciągnika siodłowego i dwóch naczep. Kontrola przerwała jazdę kierowcy, którego celem był Gdańsk. Jak podaje ITD zgodnie z obowiązującymi przepisami dopuszcza się połączenie ciągnika tylko z jedną naczepą.
To zastanawiające, ponieważ widoczny na zdjęciach zestaw wyglądał jak typowa „stonoga”. Nie jest to częsty widok na polskich drogach, ale też nie „niecodzienny” jak twierdzi ITD. Ponadto wielokrotnie informowała o zatrzymaniu takich zestawów, ale zawsze było to ze względu na przeciążenie, usterki lub inne uchylenia. Nigdy nie karała kierowcy oraz firmy za sam fakt korzystania ze „stonogi”. Dlaczego teraz było inaczej? Tego ITD nie podaje.
Podczas kontroli przeanalizowano też czas pracy kierowcy. Okazało się, że mężczyźnie zdarzało się prowadzić pojazd bez zalogowanej karty. Przekroczył on również o ponad godzinę dzienny czas prowadzenia pojazdu oraz maksymalny czas jazdy bez przerwy. Teraz będzie musiał opłacić mandaty na kwotę 2,4 tys. zł. Wobec przedsiębiorstwa transportowego toczyć się będą postępowania administracyjne zagrożone karą nawet 20 tys. zł.
Do zdarzenia doszło w Płocku i wydawało się typowym przykładem wymuszenia. Kierowca Toyoty wyjechał z podporządkowanej tuż przed auto z kamerą (zupełnie nie jakby nie widział go lub… zrobił to celowo), którego kierujący nie zdołał zatrzymać się w porę, co było tym bardziej zrozumiałe, że nawierzchnia była morka.
Niestety sprawca nie poczuwał się do winy i wskazywał, że do zdarzenia doszło kawałek od skrzyżowania, więc o wymuszeniu nie mogło być mowy. Przybyła na miejsce policja zweryfikowała to na podstawie miejskiego monitoringu i okazało się, że sprawca kłamał. Pewnie próbował się wybronić jakoś z tej sytuacji, licząc że policjanci nie będą mieli jak sprawdzić, kto mówi prawdę. Kłamstwo jednak nie popłaca i musiał zapłacić 1500 zł mandatu za spowodowanie kolizji.
Jedyne co zastanawia w tej sytuacji, to dlaczego policja szukała nagrania z monitoringu, skoro poszkodowany mógł im na miejscu pokazać obraz ze swojej kamerki? Może nie przyznał się w obawie przed niewygodnymi pytaniami? Na przykład dlaczego kiedy Toyota przez 2 sekundy wytaczała się na drogę, on nie reagował? A także dlaczego jego pierwszą reakcją był klakson, zaś hamulec nacisnął dopiero w trzeciej sekundzie, tuż przed kolizją. Z łatwością mógł uniknąć tego zdarzenia. Nie chciał, czy tylko nie patrzy na drogę w czasie jazdy?
Oferowany przez Aptera Motors elektryczny trójkołowiec może przejechać na jednym ładowaniu aż 1600 kilometrów. Amerykański producent zapewnia, że pojazd może pokonać ponad 17 000 kilometrów, korzystając jedynie z energii słonecznej.
Co potrafi elektryczny trójkołowiec, Aptera pokazała na swoim kanale YouTube. Na umieszczonym w serwisie nagraniu widać, jak trójkołowiec rozprawia się ze sportowym Audi R8 i Teslą Model 3. Musimy przyznać, że czegoś takiego jeszcze nie widziałyśmy i jesteśmy pod sporym wrażeniem dzieła producenta z San Diego…
Zaskoczony kierowca z Wrocławia nagrał sytuację, w której policjanci jechali na sygnale po torowisku. Nie chodzi tu przypadek, w którym tory ułożone są na jezdni, ani też nie poruszali się tramwajem, pociągiem czy drezyną. Jechali oznakowanym Volkswagenem Caddy po klasycznym torowisku.
Pierwsza myśl, tłumacząca takie postępowanie, to korek na ulicy. Ale na nagraniu widać, że znajduje się tam pusty buspas. Może wcześniej był jaki problem, zator, może roboty drogowe i dlatego zdecydowali się jechać po torach? Też pudło, bo na dalszej części nagrania policjanci dojeżdżają do przełączki, ale nie korzystają z niej, żeby wrócić na asfalt. O co więc im chodziło?
Nowa stacja szybkiego ładowania Tesla Supercharger w Kalifornii padła ofiarą złodziei, którzy ukradli…kable. Złodzieje w środku nocy precyzyjnie poobcinali grube przewody, a ich celem były prawdopodobnie wykonane z miedzi rdzenie kabli, które osiągają wysokie ceny na amerykańskich skupach. Zuchwała kradzież doprowadziła do całkowitego zamknięcia stacji ładowania.
Guess you can once again thank cable thieves for the closure of the BRAND NEW Oakhurst Supercharger. @TeslaCharging
Jak się okazuje, to nie pierwszy raz, kiedy punkty uzupełniania energii amerykańskiego producenta padły ofiarą wandali. Nie tak dawno stacja ładowania w stanie Utah została zamknięta do odwołania z powodu licznych uszkodzeń, jakich dopuścili się niezidentyfikowani sprawcy. Tesla, która sukcesywnie rozszerza ilość swoich Superchargerów na świecie, nie ukrywa, że poziom zniszczeń oraz kradzieży na niestrzeżonych stacjach ładowania powoduje ogromne straty finansowe.
Obecnie Tesla dysponuje blisko trzydziestoma tysiącami ładowarek Supercharger, z czego dwa i pół tysiąca stacji znajduje się na terenie Europy. W Polsce znajduje się osiem stacji szybkiego ładowania Tesla Supercharger.
Felicity Ace wyruszył w rejs z niemieckiego Emden i 23 lutego miał dopłynąć do amerykańskiego Davisville. Niestety gdy znajdował się około 100 mil morskich od Azorów, zaczął płonąć.
Liczącą 22 osób załogę udało się na szczęście bezpiecznie ewakuować. Połowę z nich zabrał przepływający nieopodal statek, a pozostałą część przejęły z szalup ratunkowych helikoptery.
Nie ma jednak szans na uratowanie drogocennego transportu. Na pokładzie znajduje się 3965 samochodów – w większości Volkswagenów. Jest tam jednak również 1100 Porsche, 189 Bentleyów oraz nieznana liczba modeli Lamborghini. Straty będą więc ogromne, a ucierpią na tym również klienci, którzy i tak muszą czekać teraz niezwykle długo na samochody z racji niedoborów półprzewodników.
The Felicity Ace, a cargo ship carrying hundreds of vehicles including Porsches bound for the U.S., was left adrift in the mid-Atlantic following a fire #WSJWhatsNowpic.twitter.com/TPdXHKyL75
Dlaczego kręcą Cię motocykle sportowe? Jakie były początki Twojej pasji?
Sport towarzyszył mi od dziecka, przez wiele lat moją główną zajawką była jazda na rowerze, która zresztą została do dzisiaj. W jeździe sportowej kręci mnie: adrenalina, chęć rywalizacji z lepszymi zawodnikami, ciągłe analizowanie i poprawianie czasów na torze. Ważne jest dla mnie to, żeby sama jazda odbywała się w bezpiecznych warunkach – na torze. Jazda po ulicach nie jest dla mnie, nigdy mnie to nie kręciło.
Moja pasja, związana ze ściganiem, zaczęła się wtedy, gdy pierwszy raz pojechałam na tor. Był to 2013 rok, gdy wraz z grupą znajomych z Łodzi, przez kilka miesięcy, jeździliśmy na Tor Radom. Już wtedy wiedziałam, że to jest sport dla mnie. Później sama zaczęłam uczestniczyć w wielu szkoleniach, które odbywały się na torach w Polsce.
Kiedy amatorska jazda po torze przerodziła się w starty w zawodach? To był Twój pomysł, czy ktoś Cię w to wszystko wkręcił?
W pierwszych zawodach wystartowałam w 2016 roku – był to Puchar Polski. Na jednym ze szkoleń poznałam właściciela firmy LTD 34, Łukasza, który akurat w tamtym okresie tworzył zespół wyścigowy. W sumie to on mnie wkręcił w tryb ścigania i tak zostało do dzisiaj.
Wróciłaś w ubiegłym sezonie z nowymi siłami i nowym zespołem?
Powrót nie był dla mnie łatwy, głównie ze względów finansowych. Dwa lata odkładałam pieniądze, żeby wrócić do ścigania – aby przejechać pełny sezon wyścigowy musiałam mieć na to budżet. W tym samym czasie poznałam swojego obecnego trenera i równocześnie dostałam propozycję, żeby dołączyć do zespołu 3MM Racing Academy. Pracowaliśmy z Przemkiem „Skuniem” Pilarskim przez cały sezon wyścigowy, głównie nad poprawą mojej pozycji na motocyklu i techniką jazdy sportowej. Niektóre elementy trenowaliśmy kilka godzin. Z 3MM jeździłam na małe tory, miałam swoje założenia, które konsekwentnie realizowałam.
Jaki to był dla Ciebie sezon? Jesteś z niego zadowolona?
Startowałam w Pucharze Polski w klasie Moto3 (następnie Sport 250) oraz w Mistrzostwach Okręgu Poznańskiego Speed Day Trophy w klasie Ladies 250. Sezon 2021 pozostawił spory niedosyt, choć właściwie zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby z 30-tu koni mechanicznych wyciągnąć, ile się da. W drugiej połowie sezonu zmagałam się głównie z problemami technicznymi motocykla, co kosztowało mnie sporo nerwów i nie wiedziałam już, czy w ogóle uda mi się ukończyć sezon. Finalnie jednak udało się ukończyć wszystkie, zaplanowane wyścigi. W Pucharze Polski w klasie Sport 250 zajęłam trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, a wszystkie wyścigi w Mistrzostwach Okręgu Poznańskiego ukończyłam na pierwszym miejscu.
Jak trenujesz, gdzie i ile czasu na to poświęcasz? Jak wygląda takie przygotowanie siebie i motocykla, pod kątem zawodów?
Dobre pytanie. Sport motocyklowy jest bardzo wymagający, szczególnie jeżeli chcesz rywalizować na wysokim poziomie z facetami, którzy mają więcej siły od ciebie. Im cięższy motocykl, tym więcej siły potrzebuję. Zima to czas, który głównie spędzam na siłowni, przeplatam to z treningami cardio, a bliżej sezonu dochodzą treningi wytrzymałościowe. Przez wiele lat jeździłam na hale, trenować na „pitach”, jednak w tym sezonie, przez kontuzję, nie mogłam tego robić. Jak tylko zrobi się cieplej, to od razu wracamy na plac. Równolegle, przez cały sezon, będę trenować na rowerze.
Treningi na torze to podstawa, im bliżej sezonu, tym więcej czasu spędzam na torach wyścigowych. Najczęściej trenuję na torze w Radomiu, Łodzi i Bydgoszczy. W tym sezonie będziemy spędzać więcej czasu na dużych torach, głównie w Poznaniu i za granicą. Przygotowanie motocykla do wyścigów to przede wszystkim redukcja wagi – „wyrzucenie” z niego wszystkiego, co zbędne na torze (np. lusterka, światła, wymiana owiewek i opon). Wszystko musi być zgodne z regulaminem wyścigów, np. drutowanie wlewów czy spustów oleju, zapobiegające przed samoczynnym odkręceniem się i wylaniem oleju na tor. Takich mankamentów jest dość sporo, a nad wszystkim czuwa mój mąż Marek, który jest jednocześnie moim mechanikiem. Na szczęście na paddocku każde z nas wie co ma robić. Mąż pilnuje ciśnienia w oponach, temperatury, paliwa a ja – wsiadam i kręcę okrążenia, starając się pobijać własne rekordy okrążeń.
Jakim motocyklem się ścigasz? Myślisz o jego zmianie?
Do tej pory ścigałam się na motocyklu Kawasaki Ninja 250. Pod koniec sezonu 2021 podjęliśmy decyzję o zmianie motocykla i przesiadkę do klasy 600. Wybór padł na Yamahę R6. W chwili obecnej motocykl jest w trakcie przygotowań do wyścigów. Zajmuje się tym profesjonalnie Robert „Fazi” Wagner, który ma olbrzymie doświadczenie w temacie motocykli sportowych.
Jaki masz plany na sezon 2022 z tym, nowym motocyklem?
Mój plan to dalszy rozwój, praca nad poprawą techniki – zawsze jest coś do poprawy, bo to jest dla mnie ciągły proces. Ten sezon będzie na pewno trudny mentalne i fizycznie. W głowie mam różne plany, ale wszystko będzie zależało od wielu czynników, przede wszystkim od budżetu, na który muszę zapracować. Nie mam sponsorów, bo to jest jednak sport niszowy i wszystkie koszty pokrywam z własnej kieszeni.
Główny Urząd Statystyczny poinformował, że w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny paliwa wzrosły o 1,9 procent. Analitycy PKO BP określają te wyniki jako „miłe rozczarowanie”.
Trochę gorzej wygląda sytuacja, gdy spojrzymy na wzrost cen paliw. W przypadku prywatnych środków transportu wzrosły o 23,8 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem. W całym transporcie zanotowano wzrost w wysokości 17,5 procent.
Ceny paliwa z najwyższą dynamiką wzrostu
Na tle innych wskaźników jest to również rekordowy wzrost. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych podrożały o 9,2 procent, żywność o 9,4 procent, a nośniki energii o 18,2 procent. Na początku tego tygodnia zagraniczne agencje prasowe donosiły o cenach baryłki ropy zbliżających się do poziomu 100 dolarów. Ostatni raz ceny na tym poziomie miały miejsce w 2014 roku.
Analitycy serwisu e-petrol są bardzo ostrożni w prognozowaniu cen na następne tygodnie. Wszystko zależy od sytuacji za naszą wschodnią granicą, gdzie trwa konflikt pomiędzy Ukrainą i Rosją. Dopóki sytuacja się nie wyjaśni, rynek paliw może reagować bardzo gwałtownie. Przez ostatnie dni utrzymuje się trend wzrostowy, dlatego powrót do niższych cen może potrwać dłużej.
Tarcza antyinflacyjna a ceny paliwa
Od początku lutego za sprawą tarczy antyinflacyjnej obowiązuje niższy podatek VAT na paliwa (zmniejszony z 23 proc. do 8 proc.). Według zapewnień premiera pozwoli to na obniżki cen nawet o 60-70 groszy. Obniżone stawki będą obowiązywać do końca lipca. Później należy się spodziewać dynamicznych podwyżek.
Ceny paliwa coraz droższe
Eksperci oceniają jednak, że bieżąca sytuacja gospodarczo-polityczna może sprawić, że rząd zdecyduje się przedłużyć wszystkie programy obniżonych stawek podatkowych. Możemy się zatem spodziewać, że moment szoku związanego z podwyżkami zostanie dość mocno odwleczony w czasie.
Pierwszy sezon „Formuła 1: Jazda o życie” pojawił się na popularnej platformie streamingowej Netflix w 2019 roku i od razu stał hitem wśród kibiców F1. Dzięki sporej popularności i przychylnym opiniom szybko podjęto decyzję o nakręceniu kolejnych sezonów. Sukces „Drive to Survive” pomógł podnieść globalną świadomość o F1 i przyciągnąć do serii jeszcze większą rzeszę fanów, szczególnie w Stanach Zjednoczonych.
Czwarty sezon „Drive To Survive” pojawi się na Netflixie już 11 marca. 10-odcinkowa seria ukaże się zaledwie dziewięć dni przed otwierającym sezon 2022 Grand Prix Bahrajnu.
Oferując bezprecedensowy dostęp, czwarty sezon po raz kolejny zabierze fanów za kulisy, aby z pierwszej ręki zobaczyć, jak kierowcy i zespoły przygotowują się do walki o zwycięstwo w jednym z najbardziej dramatycznych sezonów w tym sporcie. Przygotuj się na zaciekłą rywalizację zespołów, niespodziewane podia i intensywną walkę o tytuł między Mercedesem a Red Bullem, gdy presja osiągnie najwyższy poziom zarówno na torze, jak i poza nim.
Formuła 1, fot. materiały prasowe / NENT Group
Czwarty sezon „Drive To Survive” przybliży fanom Formuły 1 kulisy rywalizacji o mistrzowski tytuł między Maxem Verstappenem a Lewisem Hamiltonem. Co ciekawe, kierowca Red Bulla nie będzie bezpośrednio występował w serialu, po tym jak w październiku ubiegłego roku ogłosił, że nie zamierza udzielać żadnych wywiadów dla Netflixa, który „fałszuje przebieg rywalizacji”.
W ostatnich latach coraz częściej widujemy na ulicach rodziców przewożących dziecko na rowerze. Okazuje się jednak, że przyczepka rowerowa wcale nie musi działać prozdrowotnie. Szczególnie, gdy mieszkamy w dużych miastach.
Przyczepka rowerowa – miało być zdrowo i aktywnie…
Badacze z Univesity of Surrey przebadali na łamach magazynu „Journal of Hazardous Materials Advances” dość szczegółowo kilkadziesiąt scenariuszy transportowych. Wynika z nich, że na typowej drodze do szkoły lub żłobka średnie stężenie szkodliwych gazów jest wyższe o 14 procent w przyczepce niż na wysokości rowerzysty.
Przyczepka rowerowa – osłona (fot. Thule)
Problem uwydatnia się jeszcze bardziej w godzinach popołudniowych – wtedy stężenie toksycznych substancji w wózku jest o 18 procent wyższe. Podczas badań najczęściej okazywało się, że najgorsze są poranne godziny szczytu – w szczególności podczas postoju na światłach.
Zanieczyszczenie powietrza to jedna z najpoważniejszych przyczyn śmiertelności u dzieci do 5. roku życia. Naukowcy powołują się na dane, z których wynika, że rocznie umiera z tego powodu nawet 500 tys. małych dzieci. Paradoksalnie, ludzie wybierając ekologiczny tryb życia szkodzą sobie zamiast pomagać.
Naukowcy zwracają uwagę na możliwość stosowania specjalnych zasłon, które skutecznie ograniczą dostęp szkodliwych substancji do dziecka. Dzięki temu przyczepka rowerowa będzie bezpieczniejsza. Apelują również do osób odpowiedzialnych za planowanie infrastruktury miejskiej pod kątem bezpieczeństwa. Wystarczy, że trasy rowerowe nie będą przebiegać wzdłuż najbardziej zatłoczonych, miejskich arterii.
Przyczepka rowerowa w mieście (fot. Thule)
Zespół pod dowództwem profesora Prashanta Kumara wykonał pomiary na ponad 80 trasach mierzących łącznie prawie 180 kilometrów. Badacze za każdym razem dokonywali pomiarów powietrza na różnych wysokościach, a także w przyczepce z zasłoną i bez. Okazało się, że stosowanie tego dodatku zmniejszało ilość szkodliwych substancji nawet o połowę.
Przyczepka rowerowa na polskich drogach
Podczas badania wyszedł również mocny wpływ lockdownu na jakość powietrza. Kiedy szkoły były zamknięte, a ruch mniejszy, ilość niebezpiecznych substancji w powietrzu zmniejszała się nawet o 91 procent.
Autorzy badania będą kontynuować swoje prace w następnych latach. Warto zwrócić uwagę, że problem dotyczy równie dobrze polskich miast, które bardzo często zajmują w rankingach czołowe miejsca.
Fisker, amerykański producent samochodów elektrycznych, zdradził pierwsze szczegóły na temat swojego projektu o nazwie Pear. Powstający we współpracy z firmą Foxconn, pięcioosobowy elektryczny crossover już niebawem może trafić na ulice amerykańskich miast.
Na temat Fisker Pear wiadomo niewiele. Producent zapewnia, że samochód będzie posiadał sportowe właściwości jezdne oraz liczne systemy czuwające nad bezpieczeństwem kierowcy. Wewnątrz nie zabraknie też nowoczesnego i intuicyjnego interfejsu oraz licznych, praktycznych schowków. Fisker Pear ma kosztować zaledwie 29 900 dolarów, co oznacza, że będzie tańszy od bardzo popularnej na amerykańskim rynku Tesli Model 3.
Fisker Pear, fot. materiały prasowe / Fisker
Fisker rozpoczął właśnie przedsprzedaż elektrycznego crossovera. Otwarta rejestracja oznacza, że każdy zainteresowany kupnem wspomnianego samochodu, musi wnieść opłatę depozytową, która wynosi 250 dolarów i stanowi gwarancję otrzymania pojazdu w dniu premiery. Według oficjalnych informacji dostawy ruszą w 2024 roku, przy produkcji wynoszącej zaledwie 250 000 sztuk rocznie.
Fisker nie potwierdził jeszcze sprzedaży samochodu poza Stanami Zjednoczonymi. Jednak biorąc pod uwagę duże zainteresowanie innymi modelami marki, istnieje szansa, że Pear pojawi w Europie.
„Jakby ktoś się zatrzymał na przejściu, to by mu korona ze łba spadła” – komentuje autor nagrania, na widok kierowcy Kii, który nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych. Czy zrobił źle? Trudno powiedzieć. Przepisy nakazują ustąpić pieszemu „wchodzącemu” na przejście. Tu zaś pieszy dopiero się zbliżał.
„Korona ze łba” nie spadła za to autorowi nagrania, który się zatrzymał. Czy zrobił dobrze? Niby tak, ale zobaczcie, co było dalej. On się zatrzymał, pieszy wszedł, a kierowca na pasie prawym przejechał beztrosko. Może dlatego na zachodzie nie ma podobnych przejść? Tam podobne problemy rozwiązuje się odpowiednią infrastrukturą, a u nas kosmetycznymi zmianami w przepisach.
W Polsce popyt na używane samochody od lat utrzymuje się na wysokim poziomie. Wielu potencjalnych kupców przywiązuje największą uwagę do ceny zapominając, że najważniejszym kryterium, które należy brać pod uwagę, jest bezpieczeństwo. W praktyce powinno to oznaczać gruntowną kontrolę stanu technicznego kupowanych pojazdów. Niestety, w większości przypadków jakość sprzedawanych aut wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Szukając samochodu używanego, w pierwszej kolejności kupujący zwracają uwagę na rok jego produkcji. Jednak wiele osób zapomina, że nawet starsze auto z niższym przebiegiem może być lepszym wyborem od kilkuletniego z dużą ilością kilometrów na liczniku. Nic więc dziwnego, że nieuczciwi sprzedawcy notorycznie próbują fałszować rzeczywisty przebieg pojazdu. Na szczęście, istnieją sposoby, które mogą pomóc nam to zweryfikować.
Zniszczona kierownica i fotele, uszkodzone przełączniki, wypłowiały lakier, zmatowiałe reflektory oraz wymiana niektórych elementów eksploatacyjnych przed normalnym okresem zużycia – te wszystkie elementy mogą świadczyć o ingerencji w licznik samochodu.
Aby samodzielnie sprawdzić historię pojazdu wystarczy znać numer VIN i skorzystać z np. z państwowej internetowej bazy danych CEPIK. Niestety, w wygenerowanym raporcie uwzględnione są wyłącznie auta zarejestrowane w Polsce, a dane, które są uzupełniane podczas obowiązkowych przeglądów technicznych, nie są dodatkowo weryfikowane.
W ostatnich miesiącach media zalała fala informacji na temat pojawienia się w Polsce tysięcy pojazdów, które uległy poważnym uszkodzeniom podczas powodzi nawiedzających nasz kontynent. Zalane samochody to nie tylko problem z nieprzyjemnym zapachem i pleśnią, które mogą się dać się we znaki po zakupie. To także możliwość pojawienia się w przyszłości licznych problemów z elektryką i elektroniką, a w najpoważniejszych przypadkach może się to zakończyć nawet pożarem samochodu.
Kolejną pułapką, w którą wpadają klienci poszukujący używanego samochodu są pojazdy powypadkowe. O przebytej wcześniej kolizji mogą świadczyć takie usterki, jak np. złe dopasowanie elementów wyposażenia samochodu, korozja, różna grubość oraz inny odcień lakieru na karoserii, a także niepokojące sygnały z komputera pokładowego. O ile drobna naprawa lakiernicza może być co najwyżej defektem estetycznym, o tyle naruszona konstrukcja pojazdu czy brak poduszek powietrznych z powodu ich wystrzału przy poprzedniej kolizji, stanowi realne zagrożenie dla życia i zdrowia podróżujących.
Planując zakup samochodu używanego musimy być przygotowani na różne scenariusze. Warto szukać sprawdzonych, rzetelnych sprzedawców, którzy zapewnią nam kompleksową kontrolę stanu technicznego oraz pozwolą uniknąć kosztownych napraw w przyszłości.
Litera T już od lat 60. reprezentuje w Porsche unikalną formułę dynamicznej jazdy. Kryjące się za nią oznaczenie „Touring” wyróżnia modele oferujące wyjątkowo autentyczne wrażenia z jazdy – za sprawą precyzyjnej konfiguracji, ekskluzywnego wyposażenia i wydajnych silników. Nowy Macan T, wierny duchowi Porsche 911 T z 1968 r., charakteryzuje się niezwykle dynamicznym zestrojeniem podwozia oraz 2-litrowym silnikiem turbo, połączonymi z atletycznym designem i szeroką gamą wyposażenia standardowego, które idealnie dopasowano do sportowego stylu jazdy. Koncepcja ta plasuje Porsche Macan T pomiędzy wariantami Macan oraz Macan S.
Turbodoładowany 4-cylindrowy silnik o pojemności 2 l w Porsche Macan T łączy doskonałą zwinność, lekkość oraz kompaktową konstrukcję – to zestaw, który oferuje idealną równowagę masy i osiągów. W porównaniu z 2,9-litrową jednostką V6 biturbo montowaną w wariantach S i GTS zespół napędowy odmiany T nad przednią osią waży o 58,8 kg mniej.
Maksymalny moment obrotowy dostępny w szerokim zakresie zapewnia dynamiczne reakcje we wszystkich sytuacjach na drodze. Standardowo wyposażony w pakiet Sport Chrono z przełącznikiem trybów jazdy oraz przyciskiem Sport Response na kierownicy, Macan T przyspiesza od 0 do 100 km/h w 6,2 s i osiąga prędkość maksymalną 232 km/h.
Macan T to jedyny model Porsche, który jest standardowo wyposażony w stalowe zawieszenie z systemem Porsche Active Suspension Management (PASM) w połączeniu ze zmniejszonym o 15 mm prześwitem. Z przodu zastosowano sztywniejsze stabilizatory, a zestrojenie podwozia samochodu zostało zmodyfikowane pod kątem idealnej współpracy zawieszenia i zespołu napędowego. Rezultat: responsywne zachowanie układu kierowniczego oraz zwinne prowadzenie.
Standardowe, elektrycznie regulowane w 8 kierunkach sportowe fotele pokrywa ekskluzywna tapicerka, łącząca się z pakietem wykończenia kabiny z czarnej skóry. Środkowe panele przednich i zewnętrznych tylnych siedzeń mają wzór w kratkę Sport-Tex Stripe, a na przednich zagłówkach wytłoczono herb Porsche. Do kontrastowych dodatków nadwozia nawiązują srebrne przeszycia foteli, zagłówków i kierownicy.
Cena Porsche Macan T wynosi od 294 tys. zł. Nowy wariant można już zamawiać. Dostawy rozpoczną się w kwietniu 2022 r.
Opłacanie parkingu przy pomocy aplikacji mobilnej to ogromna oszczędność czasu. Zakup biletu parkingowego w aplikacji mPay trwa zaledwie kilka sekund. Kierowcy nie muszą szukać parkometrów i z góry przewidywać ile czasu będą parkować. Opłaty mogą dokonać, nie wychodząc z samochodu i skorzystać z opcji start – stop, dzięki czemu zapłacą za rzeczywisty czas parkowania.
Aplikacja jest sprawdzonym rozwiązaniem, które z powodzeniem działa już w kilkudziesięciu miastach na terenie całego kraju. Firma zresztą stale rozbudowuje listę lokalizacji. Dostępne strefy parkowania można również sprawdzić w aplikacji.
Aplikacja zawiera również geolokalizację. Nie musimy wpisywać nazwy miasta, jeśli klikniemy na opcję „Znajdź auto”, aplikacja będzie wiedziała, w jakim mieście się znajdujemy.
Aplikacja jest dostępna na telefony z systemami Android oraz iOs. Aby ją pobrać, należy w dedykowanym sklepie z aplikacjami wpisać „mPay płatności mobilne”.
Podczas pierwszego uruchamiania aplikacja przeprowadza użytkownika przez krótki proces rejestracji. Rejestrację można przeprowadzić w aplikacji lub za pomocą strony internetowej mPay.
W celu finalizacji transakcji można wybierać spośród trzech źródeł płatności: przedpłacona portmonetka, podpięta karta płatnicza lub karta w elektronicznym portfelu kart MasterPass.
Ford testuje zaawansowaną technologię inteligentnych ostrzeżeń dla kierowcy, która działa dokładnie w taki sposób. Inżynierowie sprawdzają możliwość wykorzystania systemu audio w samochodzie do wyraźnego wskazania lokalizacji innych użytkowników drogi lub pieszych. Ponadto, badają również użycie w tym celu intuicyjnych dźwięków – takich, jak odgłos kroków, dźwięk dzwonka rowerowego i szum przejeżdżających samochodów – zamiast jednostajnego, pojedynczego tonu.
Wstępne testy wykazały, że kierowcy korzystający z kierunkowych ostrzeżeń dźwiękowych są znacznie precyzyjniejsi, jeśli chodzi o identyfikację potencjalnych zagrożeń i określenie ich pozycji.
Samochody Forda są obecnie wyposażone w systemy wspomagające kierowcę, które wykorzystują zestaw czujników do identyfikacji pieszych, rowerzystów i innych pojazdów w pobliżu. Zapewniają one ostrzeżenia wizualne i dźwiękowe, a w razie potrzeby mogą uruchomić hamowanie awaryjne.
Kierunkowy sygnał ostrzegawczy przenosi te ostrzeżenia na wyższy poziom zaawansowania. Oprogramowanie opracowane przez firmę Ford wykorzystuje informacje z czujników, aby wybrać odpowiedni dźwięk i odtworzyć go przez głośnik, który znajduje się najbliżej przeszkody.
Testy w symulowanym środowisku wykazały, że kierowcy ostrzegani przez dźwięk kierunkowy prawidłowo identyfikują charakter i źródło zagrożenia w aż 74% przypadków. Już samo wyemitowanie z odpowiedniego głośnika zwyczajnego dźwięku umożliwia kierowcy prawidłowe umiejscowienie obiektu w 70 procentach przypadków.
Inżynierowie przygotowali również rzeczywistą sytuację drogową na torze testowym – auto wycofuje się z miejsca parkingowego, a w jego najbliższym otoczeniu porusza się pieszy. W tym momencie emitowano dźwięk kroków. Uczestnicy testu pozytywnie reagowali na ten dźwięk zwłaszcza, gdy sygnał ostrzegawczy był odtwarzany przez konkretny głośnik.
Inżynierowie uważają, że w przyszłości reakcje kierowców mogą być jeszcze lepsze, gdy zastosuje się przestrzenny dźwięk 3D podobny do tego, który jest używany w kinach i w grach, co umożliwi kierowcom jeszcze lepszą identyfikację źródła zagrożenia.
Daytona Beach w stanie Floryda to jedno z kluczowych miejsc dla NASCAR. Wyjątkowy tor uliczno plażowy stanowił arenę zmagań kierowców przez pierwsze 10 lat istnienia serii pucharowej. Założy ciel organizacji, Bill France Sr. uznał jednak, że potrzebny jest permanentny obiekt. Jego wizją było zbudowanie owalu, jakiego świat jeszcze nie widział. W 1959 roku otworzono Daytona International Speedway, tor o długości 2,5 mili (4 kilometrów) i nachyleniu zakrętów wynoszącym aż 31 stopni. Wszystko po to, aby kibice zgromadzeni na trybunach widzieli jak najwięcej akcji, a kierowcy mogli rozpędzić się do nieosiągalnych wcześniej prędkości.
Już pierwsza edycja Daytony 500 przyniosła spektakularny finisz. Lee Petty i Johnny Beuchamp przecięli linię mety po przejechaniu 500 mil niemalże równocześnie. Potrzebne były trzy dni, aby ogło sić Petty’ego zwycięzcą.
Miony widzów przed telewizorami
W 1979 roku Daytona 500 na stałe wpisała się w kulturę Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy cały wyścig był transmitowany na żywo. Miliony widzów miały okazję zobaczyć pasjonującą batalię o zwycięstwo między Calem Yarborough i Donniem Allisonem. Obaj zderzyli się na ostatnim okrąże niu i po wymianie ciosów na torze postanowili zmierzyć się na pięści już po wyjściu z samochodów. Ich kolizja sprawiła, że wyścig padł łupem Richarda Petty’ego. Dla “Króla”, jednego z trzech siedmio krotnych mistrzów NASCAR Cup Series było to szóste zwycięstwo w Daytonie 500.
Rekordy prędkości osiągane w latach 80. przyczyniły się do wprowadzenia restryktorów powietrza. Te sprawiły, że dystanse na torze pomiędzy kierowcami zostały zminimalizowane, w konsekwencji większość wyścigu jechali w jednej, dużej grupie. Zdjęcia 40 pojazdów jadących w dwóch, trzech, a czasem czterech liniach obok siebie spopularyzowały NASCAR na całym świecie.
Debiut aut nowej generacji
Tegoroczna edycja Daytony 500 będzie wyjątkowa ze względu na startujące w niej auta. Po debiucie w pokazowym wyścigu Busch Light Clash na LA Memorial Coliseum, kierowcy powalczą o pierwsze punkty w samochodach siódmej generacji. Przynosi ona wiele zmian – pojazdy bardziej przypominają swoje drogowe odpowiedniki, zmieniono skrzynię biegów, większe opony są teraz mocowane za po mocą jednej, a nie pięciu nakrętek. Przede wszystkim samochody NextGen mają sprawić, że rywali zacja będzie jeszcze bardziej wyrównana.
Kierowcy podróżujący po Francji powinni uważać nie tylko na prędkość, ale również na generowany hałas przez wydech samochodu. W miastach takich jak Paryż, Nicea i Lyon pojawiły się urządzenia mierzące hałas. Fotoradar zrobi zdjęcie i wystawi mandat.
Na początku stycznia na ulicach kilku miast we Francji (Paryż, Lyon, Nicea) pojawiły się zupełnie nowe fotoradary. Tym razem ich zadaniem nie będzie pomiar prędkości, tylko poziom hałasu emitowanego przez samochody. Gdy trafi się kierowca z bardzo głośnym wydechem, fotoradar zrobi zdjęcie i na tej podstawie zostanie wystawiony mandat w wysokości 135 euro.
Projekt jest na razie eksperymentem, ale w niedalekiej przyszłości będzie standardem w całym kraju. Organizacja pożytku publicznego Bruitparif zajmuje się problemem zanieczyszczeń środowiska hałasem. Według jej ekspertów to właśnie ruch drogowy jest odpowiedzialny w głównej mierze za emisję szkodliwych dźwięków. Chodzi nie tylko o samochody, ale również o jednoślady i klaksony.
Według najnowszych badań ponad 62 proc. mieszkańców aglomeracji paryskiej jest narażonych na poziomy hałasu powyżej 55 decybeli, a to według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) może wpływać na zdrowie człowieka i prowadzić do rozdrażnienia. W związku z tym Paryż znalazł się w niechlubnej czołówce Europy i postanowił coś z tym zrobić.
Eksperyment potrwa dwa lata i będzie prowadzony w siedmiu regionach Francji. Pierwszy etap rozpoczął się w styczniu 2022 roku i potrwa do maja. W tym czasie kierowcy przekraczający limit głośności nie zostaną ukarani mandatem. Dane zebrane przez fotoradary będą przesyłane na serwery w celu analizy wydajności całej infrastruktury.
W drugim etapie – wiosną 2023 roku – gdy urządzenia zostaną oficjalnie zatwierdzone, rozpocznie się wystawianie mandatów. Przekroczenie normy hałasu będzie skutkować mandatem w wysokości 135 euro. Przewidziano promocję dla sprawców wykroczenia – w ciągu 15 dni o doręczenia mandatu można zapłacić obniżoną grzywnę do kwoty 90 euro.
W trzecim etapie – pod koniec 2023 roku, francuski rząd przeprowadzi audyt całego rozwiązania. Jeśli przyniesie oczekiwane efekty, można się spodziewać nowych fotoradarów w całym kraju.
Dopłaty do samochodów elektrycznych to bardzo drażliwy temat. Choć tym razem pieniędzy w kasie nie brakuje, to wniosków o dopłaty jest niewiele. Głównym powodem jest mała dostępność pojazdów wywołana kryzysem z półprzewodnikami.
W ramach programu „Mój elektryk” prowadzonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej złożono do tej pory prawie 2 tys. wniosków od osób fizycznych oraz 550 wniosków od firm ubiegających się o leasing takiego pojazdu.
Póki co efekty programu nie robią wrażenia i tym razem na wyczerpanie puli trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Dotychczas klienci złożyli wnioski o łącznej wartości ok. 39 mln złotych z budżetu przewidzianego na 100 milionów złotych.
Z kolei budżet na wnioski leasingowe to 400 mln złotych. Priorytet na ten program był ogromny, ponieważ trzy czwarte rynku nowych samochodów to w tej chwili przedsiębiorstwa. Póki co, wypłacono zaledwie 9 mln złotych.
Sprzedaż elektryków w Polsce
W ostatnich dniach Ministerstwo Klimatu i Środowiska opublikowało swoje szacunki na temat liczby rejestrowanych w Polsce samochodów elektrycznych. Z prognozy wynika, że Polska będzie jednym z najbardziej dynamicznych rynków w Europie. W perspektywie nadchodzącej dekady przyrost osiągnie nawet pół miliona rocznie.
Trochę zapomnieliśmy już o planach elektromobilności zakładających milion samochodów elektrycznych do 2025 roku. Tymczasem zaktualizowana prognoza ministerstwa zakłada, że celem jest liczba 600 tys. zarejestrowanych pojazdów elektrycznych (w tym hybryd plug-in) do 2030 roku. Ministerstwo nie podało, w jaki sposób uda się uzyskać zakładane liczby i na czym oparło swoje szacunki.
Jak wynika z poniższego zestawienia, Ministerstwo przewiduje, że na przełomie 2025, 2026 i 2027 roku nastąpi gwałtowny wzrost rejestracji.
Prognozowana liczba samochodów elektrycznych [w tys. szt.]
Roczne zapotrzebowanie na energię elektryczną w transporcie [GWh]
2021
34,7
162
2022
54,3
252
2023
83,7
384
2024
127,9
581
2025
194,1
873
2026
293,4
1307
2027
442,3
1950
2028
665,8
2906
2029
1 000,9
4326
2030
1 503,8
6433
Źródło: RCL, Ocena skutków regulacji do projektu ustawy o zmianie ustawy o biokomponentach i paliwach ciekłych
W tej chwili dopłaty do samochodów elektrycznych wynoszą: 18 750 zł lub nawet 27 000 zł (dla posiadaczy Karty dużej rodziny). To bardzo ważne wsparcie, szczególnie w kontekście tanich samochodów elektrycznych, które cieszą się popularnością w naszym kraju.
Niestety, konkretny program i dopłaty pojawiły się w momencie, gdy dostępność samochodów drastycznie się ograniczyła. Nic nie wskazuje na to, że, aby w najbliższym czasie coś pojawiło się w tej materii. W szczególności, gdy polski rynek w kontekście elektromobilności dla wielu producentów nie jest (i w najbliższym czasie nie będzie) pierwszym wyborem.
Podczas kontroli oświetlenia nie bagatelizuj ewentualnych awarii lampek obrysowych. Wydają się niepotrzebne, ale w praktyce, nocą w trudnych warunkach drogowych pozwalają zauważyć kontury przyczepki. To niezwykle ważne podczas manewrowania.
Sprawdź jakość połączenia hak- zaczep – linka zabezpieczająca. To zalecenie jest oczywiste i wspominamy go tylko dla porządku rzeczy.
Upewnij się, że ogumienie przyczepki jest prawidłowo napompowane. Potencjalny ładunek będzie dla opon sporym wyzwaniem. Odpowiednie ciśnienie w ogumieniu wpływa także na stabilizację przyczepy podczas jazdy.
Pamiętaj o braniu poprawki podczas zakręcania. Przyczepa na ogół „ścina” zakręty. Na długich, łagodnych łukach to zjawisko jest niewidoczne (pomijalne). Podczas wyjazdu z parkingu, z bramy, garażu skręt o 90 stopni brany bez poprawki sprawi, że przyczepa może najechać wewnętrznym kołem na krawężnik lub swoim bokiem zahaczyć o bramę.
Przyczepa utrudnia hamowanie. Jeśli jest pusta może zarzucić, jeśli jest pełna – wydłuży odcinek potrzebny do zatrzymania zestawu. Należy cały czas mieć to na uwadze i nie przesadzać z prędkością jazdy. Sugerujemy rygorystyczne przestrzeganie wszelkich ograniczeń albo – jeszcze lepiej – zmniejszenie prędkości jazdy poniżej dopuszczalnej granicy.
Ten punkt mocno wiąże się z poprzednim – przyczepkę należy mądrze załadowywać. Ciężar powinien być rozłożony równomiernie i stabilnie zamocowany. Dla przykładu – 50-litrowa beczka, która podczas jazdy będzie się turlała po podłodze przyczepki, może ją nawet przewrócić.
Zanim wyprzedzisz – pomyśl dwa razy. Taki manewr z przyczepką jest utrudniony z dwóch względów – przyczepka stanowi obciążenie dla pojazdu (to po pierwsze), a długość całego zestawu utrudnia awaryjne schowanie się między wyprzedzanymi pojazdami.
Jeszcze raz o długości zestawu. Dodatkowe 2-3 metry to znaczne utrudnienie podczas pokonywania zatłoczonych skrzyżowań. Nie wolno dopuścić do sytuacji, w której przyczepka zatarasuje skrzyżowanie. Jest to szalenie niebezpieczne zwłaszcza na torowiskach lub przejściach dla pieszych! Przed wjazdem należy zatem brać poprawkę na długość tego, co holujemy.
Ogranicz prędkość na obwodnicach i odcinkach szybkiego ruchu. Nawet lekka przyczepka może poważnie utrudnić panowanie nad pojazdem. Wystarczy, że podczas szybkiej jazdy trzeba będzie gwałtownie coś ominąć lub do zmiany kierunku jazdy dołoży się podmuch wiatru bocznego. Problemy murowane, zwłaszcza jeśli samochód jest lekki, kierowca nie ma doświadczenia, prędkość jest zbyt duża, a nawierzchnia śliska…
Manewry parkingowe teoretycznie nie są trudne, ale warto je wcześniej poćwiczyć na placu w asyście kogoś, kto zwróci uwagę na precyzję ich wykonywania. Trzeba uważać nie tylko na to, żeby przyczepką czegoś nie zahaczyć, ale także by nie doszło do jej „przełamania” przy zbyt mocnym skręcie podczas cofania.
W sytuacji awaryjnej (problemy parkingowe, zawracanie) zawsze można się ratować i rozpiąć zestaw. Jeśli przyczepka nie jest zbyt ciężka, da się ją obrócić ręcznie we właściwą stronę, a później podjechać samochodem pod hak i zaczepić przyczepkę ponownie.
W Sanoku pojedzie siedemnastu zawodników z dziesięciu państw, a Polskę będzie reprezentował Michał Knapp. Tytułu bronić będzie Rosjanin Nikita Bogdanov. Dzień później, w niedzielę 20 lutego, 11 najlepszych podczas sobotnich zawodów i jedna osoba z “dziką kartą” wystartują w turnieju o Puchar Burmistrza Sanoka.
Oba turnieje transmitować będzie Motowizja. Dla stacji będzie to początek kolejnego roku z zawodami żużlowymi.
European Individual Ice Speedway Championship Sanok 2022 – LIVE – godz. 12:45
Turniej o Puchar Burmistrza Sanoka – LIVE 12.45 – godz. 12:45
Ostatnie lata pokazały, że żużel znakomicie pasuje do ramówki Motowizji i dlatego też nie wahaliśmy się ani chwili kiedy pojawiła się okazja transmitować Mistrzostwa Europy w ice speedway’u w Sanoku. To wyjątkowa i niezwykle widowiskowa forma speedwaya, która rozpocznie żużlowy sezon na naszej antenie – mówi Krzysztof Mikulski, prezes Motowizji.
Firma Ford przygotowała specjalną ofertę przeglądów serwisowych w autoryzowanych stacjach obsługi dla posiadaczy 4-letnich i starszych modeli tej marki.
Okresowe przeglądy serwisowe to nie tylko zalecenia wynikające z zapisów gwarancji, ale przede wszystkim pewność, że auto będzie służyło bezproblemowo przez wiele lat. Wczesna diagnoza ewentualnych usterek pozwala na ich szybką i niedrogą eliminację. Natomiast zaniedbanie nawet drobnego problemu, przy długotrwałej eksploatacji może prowadzić do wielu poważniejszych i przede wszystkim o wiele bardziej kosztownych napraw.
Przykładowo, w sytuacji nieserwisowanych luzów w zawieszeniu, po pewnym czasie uszkodzeniu ulegają sąsiadujące elementy auta, wraz z amortyzatorami i podzespołami układu kierowniczego. To z kolei wpływa nie tylko na komfort i pewność prowadzenia pojazdu, ale przede wszystkim na bezpieczeństwo podróżujących nim osób. Innym częstym błędem popełnianym przez użytkowników samochodów jest brak regularności w wymianie oleju. Ma to znaczenie szczególnie w przypadku aut eksploatowanych głównie w mieście. Praca silnika na zużytym i przepracowanym oleju jest dla niego bardzo szkodliwa, skraca jego żywotność i może doprowadzić do kosztownych napraw.
Specjaliści ASO w ramach omawianego przeglądu przeprowadzą aż 30 czynności diagnostycznych. Sprawdzane są między innymi wskaźniki oraz wszystkie lampki ostrzegawcze i kontrolne, weryfikowane jest działanie sprzęgła, spryskiwaczy czy też praca wycieraczek. Oprócz tego przegląd obejmuje sprawdzenie i ewentualną wymianę filtra kabinowego, powietrza oraz wymianę filtra oleju. Kontrolowany jest także stan zużycia opon wraz z pomiarem głębokości bieżnika i regulacją ciśnienia.
Ceny przeglądów wahają się od 899 złotych dla aut mniejszych i średnich tj. Ka, Fiesta, EcoSport, Focus czy Mondeo, do 1 299 złotych dla większych modeli tj. Transit, Mustang czy Ranger.
Marka planuje wprowadzić na rynek swój pierwszy skuter elektryczny. Znamy pierwsze informacje na temat Husqvarna Vektorr.
W połowie zeszłego roku Husqvarna zaprezentowała koncepcyjny skuter Vektorr. Była to pierwsza wzmianka zapowiadająca elektryfikację marki. Zgodnie z obietnicami, nowy model powinien lada moment trafić do produkcji. Za jego montaż będzie odpowiadać indyjski Bajaj Auto, który jest partnerem firmy Pierer Mobility, właściciela marki KTM i Husqvarna.
Okazuje się bowiem, że Husqvarna Vektorr ma mieć wiele wspólnego ze skuterem Bajaj Cheetak. Oba modele będą powstawać na tej samej linii montażowej – w związku z tym będą oferować podobne rozwiązania techniczne i osiągi.
Husqvarna Vektorr będzie wyposażona w silnik elektryczny o maksymalnej mocy 5,4 KM. Jednostka będzie zasilana przez akumulator o pojemności 3 kWh. Taki zestaw pozwoli rozwinąć prędkość do 45 km/h i przejechać nawet do 95 kilometrów na jednym ładowaniu. To oznacza, że będzie to typowy miejski model.
Jak wynika ze zdjęć konceptu z przodu zostanie zamontowany jednostronny przedni widelec, a z tyłu pojawi się monoshock. Skuter będzie wyposażone w przednie hamulce tarczowe i tylne bębnowe. Na liście wyposażenia standardowego pojawi się cyfrowy panel przyrządów oraz pełne oświetlenie LED.
Producent nie pokazał jeszcze wersji produkcyjnej, ale wygląd studium koncepcyjnego zebrało bardzo pozytywne recenzje. Styl retro w nowoczesnej interpretacji połączony ze skandynawskim, surowym designem powinien przypaść do gustu potencjalnym klientom.
W dobie bycia „smart” i wszechobecnego „connectivity”, takie sytuacje powoli staną się normą. Pewna lokalna rozgłośnia radiowa zupełnie przypadkiem wysłała w eter informacje, które spowodowały kosztowna awarię urządzenia multimedialnego w samochodach marki Mazda.
Jak donosi amerykański serwis The Verge, posiadacze Mazd w okolicach Seattle mieli niezłe problemy po włączeniu jednej z lokalnych stacji radiowych. Po przełączeniu na częstotliwość 94,9 FM przez chwilę mogli posłuchać ulubionej stacji, po czym urządzenie multimedialne przestało odpowiadać na komendy.
Nie można było się połączyć przez Bluetooth, odtwarzacz CD nie działał, a podczas cofania współpracy odmówiła kamera. Do tego w gniazdach USB zabrakło prądu.
Wszystkiemu winny okazał się obrazek dostarczany przez stację radiową, który nie mógł być przetworzony przez układ sterujący (CMU) w urządzeniu multimedialnym samochodu. Wszystko z powodu braku informacji o rozszerzeniu pliku.
Nie było to celowe działanie. Prawdopodobnie ktoś w rozgłośni radiowej zapomniał podłączyć odpowiedni plik lub po prostu go nie podłączył. To spowodowało jego restart, a następnie uruchomienie nieskończonej pętli.
Okazało się, że problem dotyczył samochodów z lat 2014-2017 i w grę nie wchodziła w tym przypadku aktualizacja oprogramowania. Dilerzy Mazdy zaproponowali darmową wymianę CMU, ale ze względu na problemy z dostępnością półprzewodników sprawiły, że czas oczekiwania na wymianę może potrwać nawet kilka tygodni lub miesięcy.
Smart poinformował, że pierwszy model nowej generacji będzie nazywał się #1 i pokazał pierwsze zdjęcia tego samochodu, pokrytego jeszcze kamuflażem.
Smart #1 w kamuflażu, fot. materiały prasowe / Smart
Smart #1 zostanie wprowadzony na rynek pod koniec 2022 roku. Symbol „#” w nazwie samochodu ma nawiązywać do cyfrowej ery, w jakiej obecnie żyjemy.
Smart #1 w kamuflażu, fot. materiały prasowe / Smart
Smart #1 został zapowiedziany podczas targów IAA Mobility w Monachium, gdzie zaprezentowano nowy prototyp pod nazwą Concept #1. Smart Concept #1 mierzy prawie 4,3 metra długości, 1,91 metra szerokości i niemal 1,7 metra wysokości, a jego rozstaw wynosi 2,75 metra.
Gdy Smart #1 wyjedzie na drogi najpewniej będzie rywalizował z takimi samochodami jak Mini Electric czy Honda e.
Zawarte trzy lata temu porozumienie, w ramach którego Smart stał się spółką joint-venture Daimlera i chińskiej firmy Geely, zakładało, że w Chinach powstanie nowa fabryka, w której będzie produkowana nowa generacja elektrycznych Smartów. Samochody mają trafić do produkcji w 2022 roku i z Chin będą eksportowane do Europy.
Rozpoczęcie produkcji Smartów nowej generacji w Chinach będzie oznaczało koniec produkcji w Europie. Zakład w Hambach we Francji, gdzie produkowano Smarta ForTwo został już sprzedany brytyjskiej firmie Ineos, która rozpoczęła tam produkcję inspirowanego Land Roverem Defenderem modelu Grenadier.
Bardzo dziękujemy za zaangażowanie i chęć udziału w zabawie. Czas poznać oficjalne wyniki konkursu „Ja i moja mechaniczna Walentynka”, w którym zwycięzcy wygrywają wspaniałe zestawy nagród!
Zestawy nagród, które uzyskały najwięcej głosów od jury redakcyjnego Motocaina.pl:
1. miejsce zajęła Eliza Zielińska – za ciekawy, kreatywny i z humorem zmontowany filmik z dwoma ukochanymi motocyklami. Laureatka otrzymuje od nas wideorejestrator HD DVR, książkę ”Naznaczony Niki Lauda” Maurice’a Hamiltona, książkę “Top Gear od środka” Richarda Portera, film na DVD Auta 3, pendrive i gadżety motoryzacyjne.
2. Drugie miejsce zajęła Anna Ślakowska, na zdjęcie z miłościami swojego życia, która otrzymuje od nas zegarek Bridgestone, książkę ”Naznaczony Niki Lauda” Maurice’a Hamiltona, książkę “Top Gear od środka” Richarda Portera, film na DVD “Jazda na krawędzi”, pendrive i gadżety motoryzacyjne.
3. Trzecie miejsce zajął Kamil Łebek za zdjęcie ze swoim wspaniałym chopperem, który otrzymuje od nas książkę “(Nie) Odjazdowe życie braci Collins” Rafał Collins, płytę CD “Martyna Wojciechowska w drodze” Sony Music Enterainment, oraz gadżety motoryzacyjne.
Zwycięzców prosimy o nadesłanie do 20 lutego swoich danych teleadresowych w wiadomości e-mail na redakcja@motocaina.pl.Nagrody wyślemy najpóźniej do 25 lutego 2022 roku.
UWAGA: Jeśli laureat konkursu nie prześle danych teleadresowych do 20 lutego 2022 r. skutkuje to przekazaniem nagrody na następny konkurs i utratą prawa do jej odebrania.Wszystkim laureatom gratulujemy wygranej! A wszystkim tym, którzy nadesłali zdjęcia i filmy na konkurs, bardzo dziękujemy za zainteresowanie zabawą walentynkową i zapraszamy do udziału w kolejnych naszych konkursach, które już niebawem!
Nagranie nie ma dźwięku, ale łatwo domyślić się, co tutaj zaszło. Kierowca zbliżając się do skrzyżowania, zobaczył pieszego, który beztrosko wszedł na przejście, pomimo czerwonego światła. Przecież kierowca go nie przejedzie, prawda?
Kierowca na szczęście obserwował drogę, zwolnił i jak się domyślamy, zatrąbił. Pieszy nawet nie odwrócił głowy. Pokazał tylko kierowcy środkowy palec. Bo przecież pieszy to świętość, więc co mu tu będzie jakiś kierowca trąbił, że czerwone czy coś. Czerwone to jest dla samochodów.
Marka Brabus kojarzyła się do tej pory większości z tuningowanymi Mercedesami. Jednak tym razem specjaliści od modyfikacji wzięli na swój warsztat jednoślad i stworzyli szybki, piękny i niesamowicie drogi projekt KTM Brabus 1300R.
Marka Brabus ma wieloletnie doświadczenie w zwiększaniu mocy i poziomu luksusu w Mercedesach. Ich projekty charakteryzują się potężną mocą, najlepszymi materiałami i nadwoziem ociekającym karbonem. Tym razem w ich ręce trafił zupełnie inny projekt.
Bazą do stworzenia tego modelu jest motocykl KTM 1290 Super Duke EVO. Po raz pierwszy w historii inżynierowie Brabusa zabrali się za jednoślad. W tym przypadku skupili się przede wszystkim na stylistyce. Jednak potencjał do zwiększania mocy jest również spory – wszak 1290 Super Duke EVO oferuje 180 KM mocy i 140 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W połączeniu z masą 189 kg – stosunek mocy do masy wynosi w tym przypadku prawie 1:1.
Seryjne koła zastąpiono 9-ramiennymi, kutymi obręczami Brabus Monoblock Z. Spora część owiewek i dodatków aerodynamicznych została zamieniona na karbonowe odpowiedniki. Kanapę obszyto wysokogatunkową skóra w krwistoczerwonym kolorze. Każdy detal w tym projekcie zwraca uwagę i cieszy oko doskonałym wykonaniem.
KTM Brabus 1300R będzie dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych – Magma Red oraz Signature Black. Chętni muszą się jednak pospieszyć ze składaniem zamówień. Każda wersja powstanie w liczbie zaledwie 77 sztuk. Liczba nie jest przypadkowa, bowiem nawiązuje do roku założenia niemieckiej marki.
Motocykl będzie można zamawiać za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej marki KTM. Sprzedaż rozpocznie się już dziś (14 lutego) o godzinie 15:00. Jest tylko jedna zła wiadomość – cena w przeliczeniu wynosi prawie 182 tys. zł.
Marka Harley-Davidson przy okazji prezentacji wyników finansowych za 2021 rok zapowiedziała nowy, elektryczny motocykl w swojej gamie. Prezes firmy uchylił rąbka tajemnicy na temat modelu z serii LiveWire – S2 Del Mar.
Amerykańska marka motocyklowa jako jedna z nielicznych wyszła przed szereg z tematem wprowadzenia elektrycznego jednośladu na rynek. Na potrzeby tego ruchu powstała specjalna seria LiveWire, która została wydzielona spod marki z logo H-D. W tej chwili składa się tylko z jednego modelu – One, ale już niebawem powiększy się o kolejny motocykl.
W drugim kwartale 2022 roku do gamy amerykańskiego producenta dołączy elektryczny motocykl – S2 Del Mar. Do jego budowy zostanie po raz pierwszy wykorzystana zupełnie nowa, skalowalna i modułowa platforma ARROW S2. Jest to projekt opracowany we własnym zakresie przez ekipę z LiveWire. Składa się z akumulatora, elektroniki i silnika jako głównego elementu podwozia. Charakteryzuje go optymalna moc w połączeniu z lekką konstrukcją i niedużymi kosztami produkcji.
Nowością będzie akumulator składający się z 21 700 cylindrycznych ogniw litowo-jonowych. Konstrukcja przypomina rozwiązania stosowane przez takie firmy, jak Tesla, Samsung oraz LG. Nowy standard oferuje większe możliwości przechowywania energii w porównaniu z dotychczasowymi rozwiązaniami wykorzystującymi 18 650 ogniw. Przy okazji jest bardziej niezawodny i bezpieczny w użytkowaniu.
Nowy „elektryk” będzie pozycjonowany nieco niżej niż model One – ma być od niego tańszy, lżejszy i mniej zaawansowany. To idealna propozycja dla klientów, którzy dysponują mniejszym budżetem na wymarzoną maszynę.
Niewykluczone, że nowy Harley-Davidson będzie przedstawicielem stylu flat track, na co wskazywałaby jego nazwa. W końcu Del Mar to znany tor offroadowy w Kalifornii. Producent zapowiada, że będzie to pierwszy elektryczny motocykl tej marki, który do aktualizacji oprogramowania wykorzysta połączenie sieciowe. Właściciel nie będzie musiał fatygować się do serwisu – tylko zrobi to w wygodnym dla siebie momencie.
Kiedy więcej informacji na temat nowego motocykla? Zagraniczne źródła donoszą, że w maju jest prezentowana specjalna konferencja dla inwestorów marki H-D oraz LiveWire, która odbędzie się niedługo po zakończeniu fuzji LiveWire-ABIC. Niewyklczone, że właśnie wtedy dowiemy się więcej na temat tajemniczego projektu LiveWire Del Mar.
Wystawiona na sprzedaż Škoda Felicia to auto, jakich wiele. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym, może poza brakiem widoczniej korozji, co jest rzadkością w tym modelu. Prezentowany egzemplarz napędza benzynowy silnik 1,3 generujący 68 KM i 106 Nm momentu obrotowego, przekazywanego na przednie koła za pośrednictwem 5-biegowej skrzyni. Na oszałamiające osiągi nie ma co liczyć, samochód od 0 do 100 km/h rozpędza się w 13,5 sekundy.
Samochód miał tylko jednego właściciela, który przejechał nim zaledwie 14 000 kilometrów, czyli tyle, co nic. A teraz chce go sprzedać za astronomiczną kwotę.
Škoda Felicia, fot. autoviva.cz
Właściciel samochodu żąda za niego miliona koron czeskich, co w przeliczeniu daje nieco ponad 190 tysięcy złotych. Uzasadnieniem ceny jest podobno wyjątkowo niski przebieg oraz fakt, że to wersja Trumf, co w 2000 roku oznaczało między innymi lakierowane zderzaki, klamki i osłony lusterek, poduszkę powietrzną kierowcy i kolorową tapicerkę foteli.
Czarne nadwozie z kontrastującymi złotymi pasami skrywa silnik V8, do którego Manhart dodał nowe turbosprężarki wraz z intercoolerem. W rezultacie moc wzrosła z 577 KM do 800 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi teraz ponad 1000 Nm.
Niemiecki tuner nie podał dokładnych specyfikacji osiągów. Biorąc jednak pod uwagę, że Mercedes-AMG SL już w standardzie rozpędza się od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,5 sekundy… to auto po wizycie w warsztacie Manharta będzie na pewno bardzo, bardzo szybkie.
Manhart zapewnia, że 800 R jest oferowany z dodatkowymi opcjami do ulepszenia zakresu osiągów, nie wspominając o innych ulepszeniach zewnętrznych i wewnętrznych, ale szczegóły tych ulepszeń są niedostępne. Tak samo tajemnicą pozostaje cena…
Do zdarzenia doszło we wsi Czaniec, między Bielsko-Białą a Andrychowem. Jak informuje portal bielskiedrogi.pl, policja ścigała 32-letniego mężczyznę, który „kradł przypadkowe samochody, próbując zgubić goniących go funkcjonariuszy”. Scenariusz faktycznie jak z serii gier GTA (chociaż tam gubi się pościg, przemalowując swój pojazd), bo trudno sobie wyobrazić sytuację w której ktoś w prawdziwym życiu przesiada się z jednego auta do drugiego, na tyle szybko, żeby nie wpaść w ręce policji.
Na poniższym nagraniu widać jedynie finał pościgu. Postronny kierowca jadący busem, zauważył zbliżającą się w niego stronę Pandę i siedzący jej na zderzaku radiowóz. Zareagował błyskawicznie, blokując kierowcy Fiata drogę. Ten próbował jeszcze manewrować, a policjant, zamiast zatrzymać go, poprawiał ustawienie swojego auta.
Ponownie do akcji wkroczył autor nagrania, który podjechał do przodu, całkowicie blokując drogę Pandzie. Wtedy z Kii wyskoczyło dwóch funkcjonariuszy, którzy chcieli powalić na ziemię i skuć uciekiniera. Tylko nie bardzo mieli pomysł, jak się do tego zabrać… Szarpali się z nim we dwóch dłuższą chwilę, aż wreszcie cała trójka wylądowała na asfalcie. Czy ci policjanci mieli jakiekolwiek szkolenie z zatrzymywania ściganych osób? Obezwładniania ich? Szczerze wątpimy.
Renault’s Trafic remains a top mid-size panel van offering with economical engines and some clever touches in the cabin
Source: Renault Trafic van review
Coraz częściej spotykamy auta elektryczne, które mają chowane klamki. Nie jest to tylko zabieg stylistyczny, mający podkreślić ich nowoczesność, ale przede wszystkim poprawiający aerodynamikę. Na takie rozwiązanie zdecydowała się także Tesla.
W Modelach S oraz X są one wysuwane elektrycznie, ale w mniejszych, czyli 3 oraz Y, trzeba to robić ręcznie. Nic dziwnego – tańsze auta, gorsze wyposażenie. Szkopuł w tym, że zimą klamki zamarzają! Te wysuwane elektrycznie radzą sobie z tym bez problemu, ale osoby posiadające Modele 3 oraz Y, nie mają jak dostać się do samochodu!
Internet obiegły filmiki jak jedni próbują ogrzać klamki suszarkami do włosów, podczas gdy drudzy po prostu walą pięścią w drzwi, krusząc w ten sposób lód. Jednocześnie pojawił się apel do Elona Muska o umożliwienie zdalnego otwierania samochodu poprzez aplikację.
„Kto pierwszy potrąci pieszą, wygrywa” – głosi tytuł nagrania (autor na szczęście wyjaśnia potem, że to „ironia” – inaczej nikt by się nie domyślił). Sugeruje więc, że „pretendentów” było co najmniej kilku. No to liczymy.
Pierwszy „kandydat” to kierowca BMW X5 (autor nagrania nawet podał kod fabryczny konkretnej generacji). Zbliża się on do pustego przejścia… i nic. Autorowi nagrania chodziło oczywiście o to, że przed pasami stała piesza. Przypomnijmy, że w myśl zmienionych w zeszłym roku przepisów, pierwszeństwo przed pojazdami ma pieszy wchodzący na przejście. Czy osoba stojąca przed pasami jest osobą „wchodzącą”? Tego ustawodawca nie wyjaśnia. Można więc interpretować to tak, że kierowca BMW nie popełnił żadnego wykroczenia (a tym bardziej nie groziło potrącenie pieszej).
Kto następny? Kierujący Fiata Punto. Ale tu znowu pudło – przejście było puste, nie groziło żadne potrącanie. Można jedynie dać mu mandat, za wyprzedzanie innego pojazdu w pobliżu przejścia dla pieszych. Dopiero kierowca Mercedesa Vito zasłużył na „nagrodę”. Piesza była już na przejściu i musiała się zatrzymać, aby uniknąć potrącenia.
Wygląda więc na to, że autor nagrania jest jednym z tych kierowców, którzy słyszeli o nowych przepisach, ale nie do końca je rozumieją. Za to lubią wyolbrzymiać sytuacje. My natomiast pragniemy zwrócić uwagę na to, przed czym ostrzegaliśmy już dawno temu. Nowe przepisy nie sprawią, że kierowcy zaczną ich przestrzegać (albo właściwie interpretować). Co z tego, że weszła w życie nowelizacja, a teraz także obowiązują znacznie wyższe mandaty? Niedouczeni i nieuważni kierowcy wcale od tego nie zmądrzeli.
Na ulicy Pszczyńskiej w Katowicach w środę 9 lutego doszło do groźnie wyglądającej kolizji. Kierowca Fiata Ducato spowodował karambol uszkadzając sześć samochodów. Jak do tego doszło?
Jak poinformowali policjanci, 26-letni kierujący nie dostosował prędkości do aktualnych warunków atmosferycznych i najechał na tył innego Fiata, którego kierowcą była 39-letnia kobieta. Fiat wpadł w Volkswagena, przez co jego kierowca stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do rowu. W międzyczasie doszło jeszcze do uderzenia dostawczego Ducato w tył przyczepy Jeepa prowadzonego przez 73-latka, który z kolei najechał na tył Citroena. Ostatnim uszkodzonym pojazdem był Volkswagen prowadzony przez 32-letniego mężczyznę. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Droga była przez pewien czas całkowicie zablokowana. Sprawca kolizji został ukarany mandatem karnym w wysokości 5000 złotych.
Autostrada A2 pomiędzy Łodzią w Warszawą zyska kolejny (trzeci) pas na 89-kilometrowym odcinku. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ ta trasa to jeden z najważniejszych i zarazem najbardziej obciążonych odcinków drogi w Polsce.
Temat poszerzenia autostrady A2 o kolejny pas robi się powoli krytycznym tematem. Trasa jest mocno obciążona zarówno poprzez ruch samochodów osobowych jak i ciężarówek. Spokojna jazda jest często niemożliwa, ponieważ duże samochodu hamują ruch wyprzedzając się nawzajem, a kierowcy aut osobowych często jeżdżą na zderzakach. Efekt jest taki, że podróż jest nieprzyjemna i niebezpieczna.
Pomiędzy 10 a 21 lutego odbędzie się seria spotkań na temat poszerzenia odcinka A2 Warsawa – Łódź. Organizatorem jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Drogowcy chcą przedyskutować z firmami i uczelniami inwestycję. To pierwsze przedsięwzięcie o tak ogromnej skali.
Podczas spotkań będą poruszane następujące tematy związane z wprowadzeniem odnawialnych źródeł energii i zapewnienie jak największej samowystarczalności energetycznej autostrady, wykorzystaniem wolnych przestrzeni pod drogą w miejscach nieistniejących już punktów poboru opłat, ponownym wykorzystaniu sfrezowanej warstwy bitumicznej, dokumentowaniu drogi w zakresie uzyskania niezbędnych odstępstw od przepisów, wprowadzenie czasowej organizacji ruchu, tak by było to bezpieczne zarówno dla robotników, jak i kierowców, ponieważ autostrada będzie przejezdna na czas rozbudowy. Jednym z pomysłów jest zastosowanie odcinkowego pomiaru prędkości.
Konsultacje potrwają do połowy marca
Konsultacje potrwają do połowy marca 2022 r. Całość zostanie podsumowana protokołem pod nazorem zespołu ds. konsultacji. Będą tam zawarte wszystkie rozwiązania zaproponowane przez uczestników spotkań.
Dopiero później zostaną oszacowane ostateczne koszty i GDDKiA wystąpi o zapewnienie finansowania inwestycji. Po otrzymani środków zostanie ogłoszony przetarg na wyłonienie wykonawcy.
Nowy plan konsultacji przyda się nie tylko przy rozbudowie autostrady A2, ale w przyszłości podobne rozwiązanie będzie wykorzystane do planowanych prac na autostradzie A1 z Torunia do Włocławka.
Budowa ruszy w listopadzie 2022 r.
Rozbudowa autostrady A2 o kolejny pas nastąpi poprzez zabetonowanie szerokiego pasa zieleni po wewnętrznej stronie trasy. Docelowo trasa od węzła Konotopa do węzła Pruszków będzie miała dwie jezdnie po cztery pasy ruchu. Ma dalszym odcinków aż do węzła Łódź Północ znajdą się dwie jezdnie po trzy pasy ruchu. Odcinek wzbogacony o kolejny pas będzie kluczowy dla dojazdu do Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Budowa kolejnych pasów na autostradzie A2 ruszy w listopadzie tego roku. Planowane oddanie do użytkowania nastąpi na przełomie 2025/2026 roku.
Jak podała Ochotnicza Straż Pożarna w Wyrzysku, kierowca Ferrari z nieznanych przyczyn stracił panowanie nad samochodem i uderzył w bariery energochłonne. Na szczęście nic mu się nie stało.
O wiele więcej (i precyzyjniej) na temat zdarzenia, mówią zrobione na miejscu zdjęcia. Ferrari nie tyle uderzyło w barierę, co wcisnęło się pod nią. Na szczęście kierowcy włoski bolid okazał się bardziej wytrzymały i bariera, zamiast sprasować dach wraz z głową kierującego, wywinęła się. W konsekwencji jednak uszkodzony został nie tylko przód 488, ale także dach, tył i podwozie.
Natomiast co do przyczyn zdarzenia. Po pierwsze zwróćmy uwagę, że asfalt był wilgotny i bez wątpienia śliski. Po drugie Ferrari 488 Pista napędzane jest silnikiem V8 biturbo o mocy 720 KM, która trafia na tylną oś. Czy trzeba dodawać coś więcej?
Ekipa brytyjskiego kanału motoryzacyjnego carwow postanowiła zorganizować wyścig na ¼ mili z udziałem dwóch sportowych aut – Mercedesa SLS AMG i BMW M3 Competition.
Mercedes SLS AMG w wersji Black Series dysponuje silnikiem V8 o pojemności 6,2-litra. Maksymalna moc jednostki to 631 KM, a maksymalny moment obrotowy to imponujące 635 Nm. Jego prędkość maksymalna to 315 km/h. Auto rozpędza się od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,6 sekundy.
BMW M3 Competition skrywa pod maską silnik R6 o pojemności 3,0 l, który generuje 510 KM. Jego maksymalny moment obrotowy to 650 Nm. Prędkość maksymalna, po zdjęciu ogranicznika, to 290 km/h. Samochód od 0 do 100 km/h rozpędza się w 3,9 sekundy.
Od 18 lat stawki za badanie techniczne pojazdu są niezmienione – stawka ustalona przez rząd to 98 złotych. Klienci się z tego cieszą, ale stacje kontroli pojazdów alarmują, że bez podwyżek stawki za przegląd będą musiały ogłosić bankructwo.
Sytuacja jest coraz poważniejsza. Dlatego porozumienie organizacji branży motoryzacyjnej zorganizowało konferencję dotyczącą waloryzacji opłat za badania techniczne. Przedstawiciele alarmują, że brak podwyżek może grozić bankructwem wielu stacji kontroli pojazdów.
Stawka za badanie techniczne pojazdu wynosi 98 złotych – od 18 lat nie była zwaloryzowana. Tymczasem wszystkie koszty działalności w ostatnich latach znacząco wzrosły. Przedsiębiorcy prezentują drastyczne podwyżki opłat za energię czy gaz ziemny. Ponadto przez prawie dwie dekady mocno wzrosła płaca minimalna i średnie zarobki.
Dlatego aktualne stawki za wykonanie badania technicznego mocno odstają od realiów. Wiele stacji kontroli pojazdów funkcjonuje na granicy opłacalności, ale coraz częściej słyszy się również o zamykaniu SKP. Szczególnie w małych miejscowościach, gdzie rejestruje się mniej samochodów, a głównymi klientami są rolnicy. To wszystko przekłada się na jakość usług, a następnie na bezpieczeństwo na drogach.
Apel przedsiębiorców o podwyższenie stawki
Przedsiębiorcy zaapelowali do ministra infrastruktury o podwyższenie opłaty za badanie techniczne do kwoty 184,50 zł. W zeszłym roku odbył się w tej sprawie protest przedsiębiorców przeciwko dalszemu utrzymywani stawek opłat. Organizatorem wydarzenia była Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów (PISKP).
Rząd w tej kwestii jest nieustępliwy, a kolejne apele pozostają bez odpowiedzi. W odpowiedzi na interpelację poselską, w przesłanej odpowiedzi Rafał Weber zajmujący funkcję sekretarza stanu w resorcie infrastruktury poinformował, że przedsiębiorcy prowadzący SKP są przedstawicielami branży, która nie została objęta ograniczeniami pandemicznymi i mogli zyskiwać stały dochód ze swojej działalności.
Do czasu wdrożenia unijnej dyrektywy dotyczącej badań technicznych, ministerstwo nie będzie podejmować prac legislacyjnych, które miałyby dodatkowo wspierać przedsiębiorców prowadzących SKP.
Do połowy 2026 roku cała gama samochodów osobowych Forda ma być dostępna w wariantach w pełni elektrycznych lub hybrydowych plug-in. Cztery lata później Ford chce być już marką w pełni elektryczną.
Strategia Forda obejmuje również elektryfikację pojazdów użytkowych. Zgodnie z planem, do 2024 roku staną się one zeroemisyjne: w pełni elektryczne, bądź hybrydowe typu plug-in.
Ford poinformował o solidnym zysku operacyjnym uzyskanym w czwartym kwartale ubiegłego roku i w całym 2021 roku, pomimo ciągłych zakłóceń łańcucha dostaw.
Wyniki za czwarty kwartał obejmują przychód w wysokości 37,7 mld dolarów, zysk netto w wysokości 12,3 mld dolarów oraz skorygowany zysk operacyjny w wysokości 2 mld dolarów. Dochód Forda netto w całym 2021 roku roku wyniósł 17,9 mld dolarów.
Za tak doskonałe wyniki finansowe Forda odpowiada między innymi sprzedaż samochodów elektrycznych. Klienci już zamówili lub zarezerwowali ponad 275 000 elektrycznych SUV-ów Mustang Mach-E, pick-up’ów F-150 Lightning oraz dostawczego E-Transita.
Sprzedaż samochodów elektrycznych Forda
W 2021 roku Ford odnotował najwyższą w historii sprzedaż samochodów elektrycznych – do klientów trafiło 27 140 nowych Mustangów Mach-E, co czyni ten model drugim najlepiej sprzedającym się elektrycznym SUV-em w USA. W Europie sprzedaż pierwszego całkowicie elektrycznego Forda wyniosła 23 424 sztuki, w tym 275 egzemplarzy w Polsce.
W 2022 rok Ford wkracza z gamą aut elektrycznych, która szybko będzie się powiększać – już wiosną pierwsi klienci odbiorą pick-upa F-150 Lightning, a nieco później ofertę wzbogaci E-Transit.
Ford twierdzi, że w ciągu najbliższych 24 miesięcy podwoi na świecie moce produkcyjne aut elektrycznych do co najmniej 600 000 egzemplarzy. Do 2030 roku modele elektryczne będą stanowić co najmniej 40% sprzedaży, dzięki czemu Ford ma szansę objąć pozycję lidera segmentu samochodów elektrycznych.
Sprzedaż samochodów zelektryfikowanych Forda
W 2021 roku sprzedaż modeli zelektryfikowanych marki Ford rosła w USA o 36% szybciej niż całego segmentu, co zaowocowało nowymi rekordami sprzedaży. W ostatnim miesiącu 2021 roku Ford sprzedał łącznie 12 284 zelektryfikowane samochody, co stanowi wzrost o 121% w stosunku do sprzedaży w grudniu 2020 roku i ponad czterokrotnie większy przyrost niż całego segmentu w grudniu 2021 roku.
W Europie rekordową sprzedażą może pochwalić się Ford Kuga Plug-In Hybrid. Hybrydowy SUV marki Ford był w ubiegłym roku w Europie najlepiej sprzedającym się samochodem typu PHEV wszystkich marek. Pod względem sprzedaży Kuga Plug-In Hybrid wyprzedziła najbliższego rywala z segmentu o ponad 17%, zaś ponad połowa sprzedanych egzemplarzy tego modelu to wersje hybrydowe i hybrydowe typu plug-in.
Sprzedaż samochodów dostawczych Forda
W 2021 roku Ford w USA sprzedał 162 979 samochodów dostawczych, dzięki czemu marka świętuje 43. rok z rzędu w roli lidera tego segmentu w Ameryce. Najchętniej kupowanym vanem w USA – od czasu wprowadzenia go na rynek w 2015 roku – jest Ford Transit, którego sprzedaż wyniosła 99 745 egzemplarzy.
W Europie Ford od siedmiu lat pozostaje najchętniej wybieraną marką pojazdów użytkowych i w ubiegłym roku był liderem na dziewięciu europejskich rynkach – w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Dani, Finlandii, Grecji, Turcji, Rumunii, Czechach oraz na Węgrzech. W Polsce marka pozostaje wiceliderem rynku pojazdów dostawczych z ponad 25% wzrostem sprzedaży w porównaniu do 2020 roku.
Hitem marki w tym okresie był Transit Custom, który w czwartym kwartale ubiegłego roku był w Europie najlepiej sprzedającym się Fordem w ogóle, zaś Ranger był zdecydowanie najlepiej sprzedającym się pick-upem w Europie w 2021 roku z udziałem w rynku na poziomie 38,1%.
W Polsce Ford zakończył ubiegły rok na drugim miejscu w zestawieniu liczby rejestracji nowych samochodów dostawczych. Wzrost o 25,86% w porównaniu z liczbą rejestracji w 2020 roku przełożył się na wzrost udziału Forda w rynku samochodów dostawczych do 13,46%. Liderem segmentu pick-upów pozostaje Ranger, z udziałem ponad 42% i wzrostem sprzedaży rok do roku o ponad 54%.
Piotr Pawlak, prezes i dyrektor zarządzający Ford Polska, wyznał:
Za nami bardzo udany rok, zarówno pod kątem wyników finansowych, jak i sprzedaży – pomimo ograniczonej dostępności półprzewodników. Ford wkraczając do segmentu całkowicie elektrycznych aut zaczął od swoich najpopularniejszych i najbardziej lubianych modeli – Mustanga, Transita i F-150. I to było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu nasze auta stanowią realną alternatywę dla klientów chcących ograniczyć ślad węglowy. Nie muszą rezygnować z innowacyjnego, świetnie wyglądającego i przestronnego auta, bo mamy dla nich Mustanga Mach-E. Już niedługo przedsiębiorcy potrzebujący wszechstronnego i niezawodnego partnera w codziennych działaniach będą mogli wybrać E-Transita. Jestem przekonany, że szeroka gama skomunikowanych modeli napędzanych nowoczesnymi i oszczędnymi jednostkami zelektryfikowanymi oraz pakiet najnowocześniejszych technologii umocnią pozycję Forda na rynku, zarówno w Polsce, jak i w Europie oraz USA.
Plany na przyszłość Forda obejmują liczne inwestycje związane ze zmianą struktury produkcji i koncentrują się obecnie na elektromobilności. Wśród nich są zakłady Forda Blue Oval City, w których będą produkowane samochody elektryczne serii F. Dodatkowo znajdzie się tam fabryka akumulatorów BlueOvalSK oraz kluczowi dostawcy marki. Co ważne ta nowa inwestycja Forda i firmy SK Innovation została zaprojektowana tak, aby była neutralna pod względem emisji dwutlenku węgla, z zerowym składowaniem odpadów po pełnym uruchomieniu produkcji.
Kolejną niezbędną inwestycją był amerykański Ford Ion Park, kompleks badawczo-rozwojowy akumulatorów. To właśnie tam zespół 150 wysokiej klasy specjalistów będzie się zajmować całością procesu wytwarzania – od kopalń, w których wydobywane są niezbędne do powstania minerały, poprzez produkcję, aż po recycling akumulatorów. Wszystko to ma na celu przyspieszenie opracowywania i wdrażania nowych baterii, łatwość w dostosowywaniu poziomu produkcji do aktualnych zapotrzebowań, a także zmniejszenie kosztów.
W Europie trwa modernizacja fabryki pojazdów w Kolonii w Niemczech, jednego z największych ośrodków produkcyjnych w Europie i siedziby Ford of Europe. Inwestycja ta przekształci istniejące zakłady montażu pojazdów w Centrum Elektryfikacji Ford Cologne Electrification Center, ukierunkowane na produkcję pojazdów elektrycznych. Będzie to pierwszy taki zakład Forda w Europie.
Realizowana przez Forda strategia polega na skoncentrowaniu się na opracowywaniu innowacyjnych i skomunikowanych samochodów elektrycznych, SUV-ów i pojazdów dostawczych wraz z rozbudowaną paletą dodatkowych usług, w ramach programu Ford PRO. Znakomite przyjęcie przez klientów pierwszego w pełni elektrycznego Forda – Mustanga Mach-E, bardzo wysoka liczba rezerwacji na elektryczną wersję najpopularniejszej półciężarówki Ameryki – F-150 Lighning oraz E-Transita, które obecnie są konwertowane na zamówienia, potwierdzają skuteczność przyjętego sposobu działania.
Super Bowl – to dla obywateli Stanów Zjednoczonych bez wątpienia najważniejsze wydarzenie sportowe roku – mecz finałowy o mistrzostwo w futbolu amerykańskim zawodowej ligi National Football League. Super Bowl, zwany inaczej Super Sunday, stał się nieformalnym świętem narodowym dla Amerykanów. Jest to dzień, drugi po święcie Dziękczynienia, gdy w USA spożywa się najwięcej jedzenia (cieszą się więc producenci żywności), a także data niezwykle ważna dla reklamodawców…
Z okazji Super Bowl powstanie wiele drogich reklam, w tym również tych ze świata motoryzacji. W tym roku koszt 30 sekundowego spotu kosztuje podobno sześć milionów dolarów. Co przygotowali producenci samochodów w tym roku?
Niemiecki producent w swojej reklamie promuje elektryczny model iX. W tym celu BMW zatrudniło byłego gubernatora Kalifornii, aktora Arnolda Schwarzeneggera w roli Zeusa. Partneruje mu Salma Hayek, która wciela się w rolę bogini Hery, żony gromowładnego.
Tegoroczna reklama koreańskiego producenta opowiada o przychodach psa-robota, który marzy o tym, by go ktoś pokochał. Gdy widzi mężczyznę ładującego EV6 ucieka ze sklepu i goni go. Gdy mężczyzna wraca do domu, pies-robot chce wskoczyć przez szyberdach do auta, ale kończy mu się energia. Jak skończy się ta historia?
W gwiazdorskim spocie Nissana, „Thrill Driver”, występują Eugene Levy, Catherine, Brie Larson, Danai Gurira i Dave Bautista. Krótki film akcji zaczyna się od sceny, w której Levy podziwia model Z, którym przyjechała Larson.
W tym roku General Motors stawia na nostalgię. Dwie dekady po premierze ostatniego filmu „Austin Powers” producent przywraca do życia bohaterów tej produkcji – Mike Myers gra Doktora Evil, Mindy Sterling jako Frau Farbissna, a Seth Green wciela się w rolę Scotat Evila.
Przejazdy kolejowe to bardzo niebezpieczne miejsca, o czym wie chyba każdy, nie tylko posiadacze prawa jazdy. A mimo tego do wypadków dochodzi nawet na doskonale oznakowanych i strzeżonych przejazdach.
W przypadku tego, kierowca mógł liczyć jedynie na sygnalizację świetlną. Mógł także rozejrzeć się i zobaczyć doskonale widoczny, zbliżający się pociąg. Mógł go także usłyszeć. Dlaczego nie zrobił żadnej z tych rzeczy?
Trudno powiedzieć. Wypadkiem bardzo zaskoczony był sam autor nagrania, który chciał tylko nagrać przejeżdżający pociąg. Dlatego nie widzimy momentu zdarzenia, a jedynie roztrzaskane auto. Dwie osoby zostały ciężko ranne w tym zdarzeniu.
Tzw. tunelowy odcinek Zakopianki to trasa S7 Naprawa – Skomielna Biała. to strategiczny fragment na budowanej nowej zakopiance. To właśnie dzięki niemu ma znacząco skrócić się czas i komfort podróży z Krakowa na Podhale.
Tunel jest drążony w masywie góry Mały Luboń w Beskidzie Wyspowym. Drążenie pierwszego tunelu rozpoczęło się 6 marca 2017 roku od strony północnej w miejscowości Naprawa. Obecnie w obydwu nitkach tunelu o długości 2,06 kilometra, wykonano już całkowicie płytę podjezdniową. W grudniu 2021 roku w obu nitkach tunelu wykonywano prace w zakresie instalacji elektrycznej i oświetleniowej, radiowej, montowano głośniki tunelowe, oprawy oświetleniowe i wentylatory Nadal trwają prace związane z wykonaniem zabezpieczenia ogniochronnego, przy czym w prawym tunelu wykonano ponad 90% tej powłoki, a w lewym ponad 25%.
Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk na antenie TVP Info poinformował, że nowym tunelem w ciągu Zakopianki kierowcy mają szansę pojechać jeszcze w tym roku.
Zawirowania związane z pandemią dotknęły między innymi tunel na Zakopiance, bo tam niestety COVID-19 nam opóźnił tę realizację, ale nie aż tak bardzo, żebyśmy nie mieli nadziei, że w tym roku pojedziemy tunelem.
Nie chcę zapeszać, wszystko wskazuje na to, że ten rok 2022, to rok, kiedy pojedziemy bezpiecznie nowym odcinkiem przebudowywanej Zakopianki.
W Series to seria wyścigowa tylko dla kobiet, której celem jest zmiana oblicza sportów motorowych. To seria wyścigowa dedykowana kobietom, która ma być wyścigową trampoliną dla zawodniczek, które do tej pory borykały się z problemami sponsorskimi. Pomysłodawcom W Series przyświeca słuszna idea – pomoc w rywalizacji na wysokim poziomie wszystkim paniom, które osiągają świetne wyniki w wyścigach, ale utknęły w niskich klasach w drodze do… Formuły 1.
W sezonie 2022 kobieca seria wyścigowa, W Series, po raz kolejny będzie serią towarzyszącą Formule 1. Ross Brawn, dyrektor zarządzający F1, powiedział:
Z dumą ogłaszamy, że W Series będzie nadal dołączać do nas w ośmiu wyścigach Formuły 1 w 2022 roku. To było niesamowite widzieć postępy w mistrzostwach, ponieważ nadal walczymy o różnorodność w sportach motorowych, i ekscytujące jest to, że seria odwiedzi w przyszłym roku pięć nowych miejsc.
W sezonie 2022 zawodniczki W Series będą rywalizować podczas ośmiu weekendów wyścigowych.
Ściganie rozpocznie się w pierwszy weekend maja na torze Miami International Autodrome w Stanach Zjednoczonyh, który debiutuje w serii. Pierwszy raz w tym sezonie W Series odwiedzi Azję, a dokładnie tor Suzuka w Japonii. Ponadto w kalendarzu pojawią się trzy nowe rundy: Hiszpania, Francja i Meksyk. Sezon zakończy się wyścigiem w Meksyku.
W Series – kalendarz sezonu 2022
Miami, USA – 6-8.05
Barcelona, Hiszpania – 20-22.05
Silverstone, UK – 1-3.07
Le Castellet, Francja – 22-24.07
Budapeszt, Węgry – 29-31.07
Suzuka, Japonia – 7-9.10
Austin, USA – 21-23.10
Meksyk, Meksyk – 28-30.10
Dyrektor generalna mistrzostw, Catherine Bond Muir, ogłaszając kalendarz na sezon 2022, powiedziała:
Rozszerzenie W Series jest kontynuowane wraz z ogłoszeniem naszego kalendarza wyścigów na rok 2022, w którym odwiedzimy więcej torów i krajów w jednym sezonie niż kiedykolwiek wcześniej.
W zeszłym roku rozpoczęliśmy przełomową współpracę z Formułą 1, a nasze utalentowane dziewczyny udowodniły, że należą do najwspanialszego etapu wyścigów samochodowych.
Jeszcze do niedawna przegląd techniczny pojazdu był formalnością. Od 1 września wejdą przepisy, które zaostrzą luki w prawie. Diagnosta zrobi zdjęcia, a za spóźnienie zapłacimy karę.
Wyniki kontroli pojazdów w Polsce mogą napawać wielkim optymizmem. Mając świadomość wiek parku pojazdów jeżdżących nad Wisłą – tylko 2,26 proc. zalicza negatywny wynik badania technicznego. Dla porównania w Niemczech odrzucanych jest nawet 16 procent pojazdów pojawiających się na stacjach. Dlatego potrzebne są drastyczne zmiany w przepisach, które notabene, Unia Europejska narzuciła nam już kilka lat temu.
Nowe przepisy są już w procesie legislacyjnym, a to oznacza, że od 1 września 2022 r. będzie obowiązywać nowy system kontroli stanu technicznego pojazdów. Zmiany powinny wejść w życie już lata temu, co skutecznie ukróciłoby obecność jeżdżącego złomu na polskich drogach. Wielu kierowców miało swoje „zaprzyjaźnione” stacje kontroli pojazdów, które podbijały dowód rejestracyjny przymykając oko na nieprawidłowości. Ten proceder już niebawem się zakończy.
Diagnosta zrobi zdjęcia badanego pojazdu
Pierwszą, najważniejszą zmianą będzie obowiązek przygotowania dokumentacji fotograficznej badanego pojazdu przez diagnostę. Projekt nowelizacji przepisów bardzo dokładnie precyzuje, co powinno się znaleźć na fotografii: „Dokumentacja fotograficzna zawiera wyraźne zdjęcie przedstawiające bryłę pojazdu wraz z tablicą rejestracyjną na stanowisku kontrolnym do wykonywania badań technicznych i zdjęcie przedstawiające wskazanie drogomierza oraz informacje dotyczące daty i godziny jej wykonania”. Stacje kontroli pojazdów będą zobowiązane do przechowywania zdjęć przez pięć lat.
Taki zapis powinien skutecznie wykluczyć sytuacje, gdy samochód nawet nie pojawiał się w stacji kontroli pojazdów, a diagnosta podbijał pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym. Bardzo wielu właścicieli stacji zrobiło sobie z tego procederu bardzo dochodowy biznes – inkasując za taką „usługę” zawyżoną stawkę.
Jedną z nowości, jakie możemy zobaczyć w projekcie zmian jest tzw. ponowne badanie techniczne. Jeśli właściciel pojazdu będzie mieć wątpliwości co do zgodności badania technicznego z przepisami prawa – w ciągu dwóch dni roboczych będzie mógł wystąpić do dyrektora Transportowego Dozoru Technicznego o przeprowadzenie ponownego badania.
W takim przypadku wykona je ten sam diagnosta, ale przy udziale pracownika TDT. Jeśli kontrola wykaże, że przegląd techniczny wykonano niewłaściwie – diagnosta wyda zaświadczenie o pozytywnym wyniku, a koszt procedury pokryje właściciel stacji. W przypadku braku nadużyć – koszt dodatkowego badania spadnie na właściciela pojazdu.
Kara dla spóźnialskich, bonus za wcześniejszy przegląd techniczny
Kolejną zmianą będzie dodatkowa opłata dla każdego, kto spóźni się z przeglądem o więcej niż 30 dni. W takim przypadku będzie obowiązywać podwójna stawka za badanie. Co ciekawe, wyższa stawka nie trafi do kieszeni właściciela stacji, tylko zasili budżet Transportowego Dozoru Technicznego. Według ostatnich badań przeprowadzonych przez rząd, w Polsce ok. 22 procent zarejestrowanych pojazdów nie ma aktualnego przeglądu.
Dodatkowej opłaty unikną posiadacze samochodów, dla których termin upływał w czasie, gdy pojazd był czasowo wycofany z ruchu lub mocno uszkodzony. Projekt przewiduje również korzyść dla przewidujących właścicieli pojazdów.
Jeśli pojazd stawi się na okręgowej stacji kontroli pojazdów do 30 dni przed wyznaczonym terminem przeglądu, w dowodzie pojawi się pieczątka z datą następnej wizyty określoną na rok od poprzednio wyznaczonej daty.
Większe kontrole na stacjach
Zmiany dotkną nie tylko kierowców, ale również właścicieli SKP. Przynajmniej raz w roku starosta będzie musiał przeprowadzić kontrolę warunków lokalowych i sprzętowych stacji kontroli pojazdów. Do tego kontrolowana będzie prawidłowość prowadzenia dokumentacji. W przypadku stwierdzenia uchybień, przedsiębiorca zostanie ukarany finansowo. W przypadku recydywy może zostać objęty zakazem prowadzenia stacji kontroli pojazdów.
Od 1 września 2022 r. osoby sprawdzające stacje kontroli pojazdów będą musiały legitymować się co najmniej średnim wykształceniem branżowym lub średnim wykształceniem i co najmniej 3-letnią praktyką. Te same wymogi będą stawiane diagnostom.
Dodatkowo wchodzi obowiązek wykonywania przeglądów technicznych przy użyciu wymaganego wyposażenia kontrolno-pomiarowego. Bardzo często niektóre, najbardziej kłopotliwe czynności (jak np. kontrola emisji spalin) są pomijane przez diagnostów.
Rząd się nie spieszy z wdrożeniem przepisów
Prezentowane powyżej zmiany powinny być wdrożone przez wszystkie unijne kraje do 20 maja 2018 roku – zgodnie z dyrektywą 2014/45/UE. Wdrożenie tego projektu czeka jeszcze długa droga zanim trafi do podpisu przez prezydenta. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to powinien wejść w życie już 1 września 2022 r.
Brak obowiązkowej polisy OC jest zagrożony ogromna karą. Jeszcze większe konsekwencje czekają kierowcę, który spowoduje wypadek nie mając wykupionej polisy na samochód lub motocykl.
Brak polisy OC może zostać wykryty podczas kontroli drogowej, ale znacznie skuteczniej działa algorytm UFG, porównujący wpisy w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców wraz z otrzymaną od ubezpieczycieli bazą podpisanych umów na ubezpieczenie OC. W ten sposób, z roku na rok, coraz skuteczniej są wykrywane pojazdy, które nie posiadają obowiązkowego ubezpieczenia.
Wysoka kara za brak OC. Nawet do 9030 zł!
Tylko w 2020 roku Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny odkrył prawie 200 tysięcy przypadków, gdy polisa OC nie została wykupiona i opłacona przez właściciela pojazdu. Kary za brak ubezpieczenia OC potrafią być bardzo wysokie. Wszystko zależy od czasu przerwy w ubezpieczeniu.
Największe kary dotkną kierowców, którzy mają przerwę w ubezpieczeniu przekraczającą 14 dni. Kara przewidziana dla właścicieli motocykli wynosi wtedy 1000 zł, dla właściciela samochodu osobowego 6020 zł, a dla właściciela pojazdu ciężarowego aż 9030 zł.
Jeśli przerwa w ciągłości ubezpieczenia trwa krócej niż dwa tygodnie, można liczyc na łagodniejszy wymiar kary. Do 3 dni kary kosztują 200 zł dla motocykli, 1200 zł dla samochodów osobowych oraz 1810 dla samochodów ciężarowych. Opóźnienie od 3 do 14 dni oznacza kary kolejno: 500 zł, 3010 zł oraz 4520 zł.
Sam brak ubezpieczenia OC to nie jedyna kwestia. Poważne problemy zaczynają się, gdy kierowca spowoduje wyadek. W takiej sytuacji sprawca pokrywa szkody wyłącznie z własnej kieszeni. Dotyczy to zarówno mienia jak i zdrowia. Konieczność naprawy pojazdu poszkodowanego to zwykle kwota od kilku do nawet kilkuset tysięcy złotych. Jednak, gdy dochodzi do tego zwrot kosztów leczenia, rehabilitacji, sprzętu i opieki – kwoty mogą się zwiększyć do kilkuset tysięcy złotych, a nierzadko są to milionowe kwoty. Do tego należy brać pod uwagę, że dzieci poszkodowanego mogą się domagać rekompensaty za utracone korzyści oraz renty.
Na początek UFG pokrywa wymienione koszty, ale następnym krokiem jest występowanie do sprawcy z regresem – czyli żądaniem zwrotu poniesionych wydatków.
Polisa OC przedłuży się automatycznie? Nie zawsze!
Aktualne prawo dotyczące ubezpieczeń komunikacyjnych zapewnia automatyczne przedłużenie polisy OC na kolejny rok. Jest to wygodne rozwiązanie dla osób, które zapominają o terminach. Dzięki temu można uniknąć prezentowanych powyżej kłopotów. Warto jednak wiedzieć, że są wyjątki od tego rozwiązania.
Jednym z nich jest sytuacja, w której kupujemy nowy samochód lub motocykl, którego ubezpieczenie jest jeszcze ważne przez kilka miesięcy. Po zmianie właściciela polisa nie przedłuża się automatycznie. W efekcie można zostać bez ważnej polisy. Podobnie jest w sytuacji, gdy nabywamy pojazd w formie darowizny. Tutaj również trzeba dopilnować sprawy i wykupić polisę na własne nazwisko.
W przypadku nieopłacenia kolejnej raty w terminie, polisa OC nie przedłuży się automatycznie. Bardzo często właściciele pojazdów przekonani o procesie automatycznego przedłużenia polisy nie mają świadomości, że jeżdżą bez ubezpieczenia OC.
Warto mieć na uwadze, że krótkoterminowa polisa OC, z której najczęściej korzystają podmioty zajmujące się handlem samochodami oraz posiadacze pojazdów zabytkowych, również chroni przez 30 dni, a następnie wygasa.
Janusz przyszedł na świat 19 października 1969 roku w Łapanowie w powiecie bocheńskim. Przez cały czas rajdowej przygody reprezentował barwy Automobilklubu Krakowskiego. Niektóre zamożne kluby kusiły go i zachęcały do przyjęcia ich licencji, ale Kulig odmawiał. Był lojalny i wierny…
Miał w dorobku tytuły Mistrza Polski (1997, 2000, 2001) i Słowacji (2001), był również wicemistrzem Europy (2002) oraz mistrzem strefy północnej FIA (2001). Janusz miał i pozarajdowe pasje. Czerpał radość z jazdy na motocyklu. Nie był szalonym „upalaczem”, swą Yamahą jeździł dynamicznie, acz bez brawury. Motocykl dawał mu odprężenie i spełnienie tęsknoty za wolnością i niezależnością.
Miał marzenie, które ucieleśniało sentyment Janusza do tego, co ubarwia ludzkie życie, a dorosłym daje dziecięcą radość. To był plan kupna Lancii Stratos, rajdowej legendy lat 70-tych. Stratos miał piękną bryłę nadwozia, imponującą czystą estetyką i drapieżnym dynamizmem, a do tego perfekcyjny silnik z Ferrari Dino. Janusz wiedział, że „piękna Włoszka” to kolekcjonerski rarytas, kosztowny i trudny do zdobycia. Ale fascynacja Stratosem była tak silna, że dyskretnie rozglądał się za możliwością nabycia i w roku 2003 był już na dobrym tropie, coraz bliżej transakcji. Dopingowała go świadomość, że byłby to jedyny okaz w Polsce…
Dziennikarzy darzył sympatią i zaufaniem, zwinnie poruszał się w tym środowisku, a dziennikarze odwzajemniali się ogromną sympatią do Janusza. Jego konferencje prasowe zawsze były pełne przedstawicieli mediów. Podczas rajdowych przerw reporterzy tłoczyli się przy stanowisku serwisowym Kuliga, Janusza ciasno otaczały kamery, mikrofony, aparaty fotograficzne. Często gościł w programie Radia RMF, które było jego patronem medialnym. Efektownie prezentował się w programach telewizyjnych. Swoje porady i opinie publikował w tygodniku „Przekrój”.
Miał też zasługi dla organizacji Rajdów Żubrów – parokrotnie był sędzią prób sportowych, a w latach 2000 i 2001 pełnił funkcję przewodniczącego Zespołu Sędziów Sportowych.
Po śmierci zasłużył na poświęcone jego pamięci obeliski – nie tylko w miejscu tragicznego wypadku przy przejeździe kolejowym w Rzezawie koło Bochni, ale i w Walimiu koło Wałbrzycha, przy trasie kultowego odcinka specjalnego. Ma też symboliczne pomniki w postaci książek „Medaliony. Janusz Kulig” (2005), „Ostatni przejazd. Opowieści o mistrzu Kuligu” (2005, 2018), „Janusz Kulig. Niedokończona historia” (2019) i albumu „Janusz Kulig” (2005). O sportowej karierze i dramacie śmierci Janusza opowiadają filmy „Przerwany oes” (Wojciech Majewski, 2005) i „Miejsca przeklęte – ostatni przejazd Kuliga” (Dominika Affek, 2009). W 2007 na Uniwersytecie Wrocławskim Anna Żorawowicz obroniła pracę magisterską „Aksjotyczne i mitotwórcze aspekty sportu samochodowego. Studium przypadku Janusza Kuliga”.
Żywym pomnikiem jest Rajd Memoriał Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza, rozgrywany w Wieliczce od 2007; te zawody utrwalają pamięć obu wybitnych automobilistów.
W niedzielę 13 lutego o godz. 17 w kościele parafialnym pod wezwaniem Redemptor Hominis w Łapanowie zostanie odprawiona msza święta w intencji Janusza.
Brytyjski producent również nie oparł się pokusie wprowadzenia do gamy modelowej elektrycznego motocykla. Triumph TE-1 przechodzi właśnie intensywne testy, ale będzie się charakteryzować dużą mocą i możliwością naładowania w 20 minut.
Wspólny projekt czterech firm
Pierwszy elektryczny motocykl ze stajni Triumpha to projekt, w którym uczestniczyło kilka podmiotów: Triumph Motorcycles, Integral Powertrain, Uniwersytet Warwick i Williams Advanced Engineering. Ostatnia wymieniona firma jest powiązana z zespołem Williams F1. Inżynierowie przygotowali za opracowanie zestawu akumulatorów dostosowanego do motocykla, a także układu sterowania napięciem.
Triumph TE-1 to dość rewolucyjny projekt, a jego twórcy mają nadzieję, że wyznaczy nowe standardy osiągów dla motocykli elektrycznych. Triumph TE-1 jest wyposażony w akumulator o pojemności 15 kWh wytwarzający szczytową moc 174 KM oraz 107 KM mocy ciągłej, która będzie dostarczana z pełną wydajnością aż do momentu wyczerpania akumulatora.
Szybkie ładowanie w 20 minut!
W motocyklu zainstalowano ładowarkę pracującą pod napięciem 360V. Pozwoli naładować akumulator od 0 do 80 procent w ciągu zaledwie 20 minut. Jeden z twórców motocykla, Andrew Cross – dyrektor techniczny Integral Powertrain – uważa, że napęd w elektrycznym motocyklu ma ogromny potencjał, a komunikowane osiągi to zaledwie 60 procent jego maksymalnych możliwości. Podał jako przykład opracowany rzez jego firmę inwerter, który wytwarza ponad 500 kW mocy.
Konstruktorzy marki Triumph opracowali ramę główna i pomocniczą, kokpit, osłony i koła, a także cały układ napędowy i elektronikę. Zawieszenie to Ohlins USD i RSU, a zaciski hamulcowe M50 dostarczyło Brembo. Firma Williams Advanced Engineering przygotowała zestaw akumulatorów, jednostkę sterującą, konwerter DC/DC, chłodzenie, port ładowania oraz osłony z włókna węglowego. Spółka Integral Powertrain zadbała o układ przeniesienia napędu z inwerterem oraz chłodzeniem.
Motocykl wkracza w kolejną fazę testów, podczas których będzie intensywnie sprawdzany na torze testowym i hamowni. Inżynierowie będą sprawdzać, czy zaprojektowane osiągi będą się zgadzać w rzeczywistości. Testy potrwają do lata, a po pozytywnym zakończeniu producent będzie się przygotowywać do wprowadzenia pierwszego, elektrycznego motocykla na rynek.
Audi RS Q e-tron – zwycięzca czterech etapów tegorocznego Rajdu Dakar, było tylko jedną z gwiazd, które pojawiły na oblodzonej trasie w austriackim Zell am See. Audi Tradition przywiozło tam także B-grupową rajdówkę Audi quattro A2, która brała udział w Rajdzie Finlandii w 1983 roku. Ponadto spore zainteresowanie odwiedzających tę imprezę wywołały też DKW F 91 i DKW Hartmann Formula V.
Dla Kena Blocka, weekendowa wycieczka do Europy była jak wizyta w motoryzacyjnym raju.
Jazda Audi RS Q e-tron była fenomenalnym doświadczeniem, mimo że ten samochód prawdopodobnie czuje się bardziej komfortowo na pustyni, niż na śniegu. – powiedział Ken Block.
Mattias Ekström był pod wrażeniem precyzyjnej i szybkiej jazdy Blocka za kierownicą Audi RS Q e-tron.
Podziękowania dla Mattiasa Ekströma, który cierpliwie wyjaśniał mi wszystkie innowacje i zawiłości swojego dakarowego bolidu. Kilka minut za kierownicą wystarczyło, aby zrozumieć fascynację tym samochodem.
Ken Block wybrał się na małą wycieczkę w przeszłość i driftował po torze w Audi quattro A2. Elektryczne Audi S1 e-tron quattro Hoonitron, które Audi stworzyło tylko w jednym egzemplarzu, wyłącznie dla Kena Blocka, i dla którego inspiracją było Audi Sport quattro S1, będzie gwiazdą kręconego przez team Hoonigan filmu zatytułowanego „Electrikhana” – kolejnego, najnowszego rozdziału serii „Gymkhana”, który ukaże się w najbliższych miesiącach.
Wystawionego na sprzedaż Mercedesa 300 SL wyprodukowano w 1958 roku. Samochód był prezentem, jaki Juan Manuel Fangio otrzymał od niemieckiego producenta po przejściu na sportową emeryturę.
Pięciokrotny Mistrz Świata Formuły 1 najpierw jeździł niebieskim Mercedesem 300 SL po drogach Europy, a następnie w rodzimej Argentynie. Juan Manuel Fangio przejechał autem 72 951 kilometrów.
Po śmierci Juana Manuela Fangio w 1995 roku, samochód stał się eksponatem w muzeum poświęconym legendarnemu kierowcy. Teraz został wystawiony na sprzedaż przez dom aukcyjny RM Sotheby’s.
Mercedes 300 SL jest dokładnie w takim stanie, w jakim zostawił go Fangio - z mocno zużytym wnętrzem i nadwoziem wymagającym odświeżenia. Niestety kwota pozwalająca na zakup tego klasyka na razie pozostaje nieznana. Jakiś czas temu podobny 300 SL został sprzedany na aukcji za ponad 6 milionów dolarów. Samochód Fangio, ze względu na swojego sławnego właściciela, może być wart o wiele więcej.
Pokaż się nam ze swoją zmechanizowaną Walentynką, którą darzysz wielkim uczuciem. Zrób zdjęcie lub nagraj film ze swoim dwukołowcem / czterokołowcem (miłość nie wybiera!). Czekamy na najciekawsze lub zrobione z poczuciem humoru zdjęcia oraz filmy, które pokazują waszą “miłosną” relację. Filmik nie musi być długi, ale spektakularny i ciekawy, a może jakiś kolaż? Czekamy na waszą kreatywność i inwencję twórczą.
Walentyna uwieczniona, co dalej?
Etap 1
Prosimy o przesyłanie konkursowych zdjęć lub filmów do 13.02.2022 r. na adres e-mail redakcja@motocaina.pl W treści wiadomości należy zawrzeć:
– zdjęcie / film konkursowy (film o długości maksymalnie 1 minuty, można go wysłać WeTransferem);
– swoje imię i nazwisko;
– link do swojego profilu lub nazwę użytkownika na Facebooku oraz Instagramie.
Etap 2
Do 14.02.2022 – redakcyjne jury Motocaina.pl wybierze trzy najlepsze zdjęcia lub filmy. Wszystkie nadesłane prace zostaną pokazane w artykule konkursowym, a wybrane przez redakcję zostaną oznaczone odpowiednimi miejscami na podium. Ogłoszenie wyników pojawi się w dniu świętego Walentego.
Zestawy nagród, które uzyskają najwięcej głosów od jury redakcyjnego Motocaina.pl:
– Wideo rejestrator HD DVR, książka ”Naznaczony Niki Lauda” Maurice Hamilton, książka “Top Gear od środka” Richard Porter, film na DVD Auta 3, pendrive i gadżety motoryzacyjne,
– zegarek Bridgestone, książka”Naznaczony Niki Lauda” Maurice Hamilton, książka “Top Gear od środka” Richard Porter , film na DVD Jazda na krawędzi, pendrive i gadżety motoryzacyjne,
– książka “(Nie) Odjazdowe życie braci Collins” Rafał Collins, płyta CD “Martyna Wojciechowska w drodze” Sony Music Enterainment, gadżety motoryzacyjne.
Etap 3
Do 20 lutego czekamy na adresy od laureatów, aby móc im wysłać nagrody. Po tym terminie nagroda zostanie przyznana kolejnej osobie z listy wyróżnionych. Dane teleadresowe wraz z telefonem dla kuriera należy wysłać mailem na adres redakcja@motocaina.pl. Nagrody wyślemy najpóźniej do 25 lutego 2022 roku.
Co teraz? Trzeba popuścić wodze fantazji! Czekamy na waszą kreatywność.
Zachęcamy was także do konkursu na Instagramie. Oznacz nas w poście na Instagramie i pokaż siebie ze swoją dwukołową / czterokołową Walentynką, która jest dla ciebie najważniejsza, a może nie tylko ona? Oznacz nasz profil Instagram #motocaina. Najciekawsze posty nagrodzimy książkami filmami DVD, gadżetami motoryzacyjnymi i umieszczeniem waszych postów na profilu Motocaina na Instagramie. Warunkiem udziału w konkursie jest posiadanie zweryfikowanego konta w serwisie Instagram.
Regulamin konkursu „Ja i moja mechaniczna Walentynka”:
Dacia Duster to najchętniej kupowany SUV w Polsce. W 2021 roku SUV-a kupiło 5648 osób. To auto znane i lubiane, które właśnie świętuje jubileusz z okazji wyprodukowania dwóch milionów egzemplarzy!
Gdzie Dacia Duster sprzedaje się najlepiej? Jacy klienci wybierają go najchętniej? Co było największym wyzwaniem w procesie projektowym? Z okazji produkcyjnego jubileuszu Dacia zdradza kilka ciekawostek dotyczących popularnego SUV-a.
Pierwsza generacja Dacii Duster wyrosła z projektu o kryptonimie H79. Przed zespołem produktowym postanowiono niełatwe zadanie stworzenia samochodu, który będzie tani, prosty, wytrzymały i trafi w gusta klientów na całym świecie.
Dacia Duster stanowiła ogromne wyzwanie nie tylko dla projektantów, ale i zakładów produkcyjnych. Fabryki w rumuńskim Pitesti musiały przejść radykalną modernizację. Opłaciło się, ponieważ dziś Duster jest narodowym produktem numer 1. W swojej 12-letniej historii popularny SUV Dacii zebrał ponad 40 prestiżowych nagród.
Spośród dwóch milionów sztuk, jakie wyprodukowano dotychczas, aż 454 707 trafiło do Francji. Na drugim miejscu znalazły się Włochy, a tuż za nimi Niemcy. Zaskoczeni?
Jacy klienci wybierają Dacię Duster najchętniej?
Przyglądając się informacją na temat kupujących rumuńskiego SUV-a, można wysnuć kilka ciekawych wniosków:
Głównymi powodami, dla których ludzie kupują Dustera są cena (56%), design (20%) i przywiązanie do marki (16%)
Spośród kilkudziesięciu rynków, na których dostępny jest Duster, w Wielkiej Brytanii częściej wybierają go kobiety niż mężczyźni
Klienci z Turcji są statystycznie najmłodszą grupą wśród nabywców Dustera (średnio 42 lata)
Na rynkach, gdzie Duster cieszy się największym wzięciem, klienci deklarują przywiązanie do aktywnego trybu życia
44% klientów z pięciu głównych rynków (Francja, Włochy, Niemcy, Turcja, Hiszpania) mieszka na wsi, 30% w małych miastach, 10% w dużych miastach, a 11% na przedmieściach
Dacia Duster, fot. materiały prasowe / Dacia
Od 15 lat Dacia wyróżnia się w branży samochodowej mało konwencjonalnym podejściem, które, patrząc na polskie drogi, okazało się strzałem w dziesiątkę. W coraz bardziej złożonym świecie kieruje się w stronę szerokiej grupy klientów, którzy wybrali bardziej rozsądny model konsumpcji. Popularność Dacii Duster jest najlepszym przykładem, że strategia rumuńskiego producenta się sprawdza.
Alfa Romeo Tonale to samochód, na który wszyscy czekali od lat. Kompaktowy SUV bardzo długo nie mógł wyjść z fazy konceptu. Rok temu premiera Tonale została przesunięta, bo nowy dyrektor zarządzający Alfy Romeo, Jean-Philippe Imparato, nie był zadowolony z wyników osiąganych przez układ hybrydowy. Najwyraźniej braki udało się po prawić, bo Tonale wreszcie oficjalnie ujrzało światło dzienne.
Alfa Romeo Tonale pełnymi garściami czerpie z najważniejszych osiągnięć włoskiej marki . Wzrok przykuwają felgi wywodzące się z 33 Stradale, światła przypominające te umieszczone w SZ Zagato czy linia , która według twórców ma imitować Giulię GT. Samochód ma 4,53 m długości i 1,6 m wysokości.
We wnętrzu auta uwagę zwracają przede wszystkim ekrany mające 12,3 oraz 10,25 cala. Wyświetlacz prezentujący zegary umieszczono w charakterystycznych tubach. Z kolei saam projekt deski jest raczej klasyczny. Twórcy twierdzą, że Tonale ma trafić również do młodszych klientów, dlatego na przykład tapicerka jest wykonana z neoprenu, który zazwyczaj spotykany jest w sportowych strojach.
Alfa Romeo Tonale będzie dostępna tylko z układami hybrydowymi. Podstawowa jednostka napędowa ma pojemność 1,5 l i generuje, w zależności od wersji, 130 lub 150 KM. W gamie znajdzie się również hybryda plug-in oparta na silniku 1,3 l o mocy 275 KM.
Alfa Romeo zapewnia, że Tonale na samej energii elektrycznej przejedzie nawet 80 kilometrów po mieście i 60 kilometrów w cyklu mieszanym.
Alfa Romeo Tonale – NFT, czyli niepodrabialny paszport samochodu
Alfa Romeo zdecydowała się na wprowadzenie NFT, czyli niepodrabialnego paszportu samochodu opartego na technologii blockchain. Dzięki niemu kierowca ma możliwość zapisania historii auta (serwisów, usterek, przebiegu itp.) w niepodrabialnej bazie danych. W momencie gdy ktoś będzie chciał kupić używane Tonale, wszystkie informacje będą dostępne. To ma pomóc w utrzymaniu wysokiej wartości rezydualnej auta.
Na początku nagrania niestety niewiele widać, więc musimy uwierzyć w wersję, podawaną w napisach na ekranie. Zgodnie z nimi pewien kierowca wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, ale został zablokowany przez przejeżdżający tramwaj.
Po zapaleniu się zielonego sygnału dla autora nagrania, ten ruszył, a z lewej strony pojawił się srebrny Scenic. To właśnie ów wspomniany wcześniej kierowca, który jednoznacznie zachowywał się, jakby nie zamierzał się zatrzymać. Autor nagrania mógł bez najmniejszego problemu uniknąć kolizji z nim. Zamiast tego słyszymy po uderzeniu tylko pełne zdziwienia „Co to było?”.
Ten piękny motocykl to prawdziwe dzieło sztuki. Waży zaledwie 136 kg, jest zasilany jednostką o pojemności 600 cm, wykonano go z najbardziej wytrzymałych i najdroższych materiałów. Jest tylko jedna zła wiadomość – powstanie tylko 46 egzemplarzy.
Firma CCM nie jest gigantem na rynku motocyklowym. Ten niewielki, brytyjski producent jednośladów powstał w 1971 roku. Założycielem marki był Alan Clews – konstruktor-wizjoner, który uwielbiał eksperymenty z jednośladami. To właśnie jego dziełem był motocykl trialowy z aluminiową ramą, sportowa maszyna z włókna węglowego, a następnie pierwsza, klejona rama motocyklowa.
Twórca zmarł 4 lata temu pozostawiając firmę w dobrej kondycji. Z okazji jubileuszu marki CCM pracowano nad motocyklem, który stanowiłby hołd dla twórcy – Alana Clewsa. Dlatego maszyna być wyjątkowa, żeby nikt nie przeszedł wokół niej obojętnie.
Prezentowany motocykl powstał na ramie wykonanej z tytanu – to nowość, ponieważ Clews nie używał wcześniej tego materiału. Nazwa modelu – CCM Heritage `71 to proste nawiązanie do roku założenia firmy. Rama składająca się ze stopu tytanu, 3 proc. aluminium i 2,5 proc. wanadu pozwoliła zmniejszyć masę motocykla o 38 procent. Z tego samego materiału wykonano wahacz, obręcze, a wiele elementów wykonano z włókna węglowego.
Dzięki wyjątkowym materiałom zmniejszono masę nieresorowaną o 12 kg, a całkowitą o 20 kg. Gotowy do jazdy motocykl z pustym zbiornikiem paliwa waży tylko 136 kg. Do napędu wykorzystano jednocylindrowy silnik o pojemności 600 cm3. Jednostka wytwarza moc 62 KM – co daje bardzo dobry stosunek mocy do masy 1:2,2. Zawieszenie przygotowała firma Ohlins, a zaciski hamulcowe Brembo. Klamki oraz końcówki kierownicy pochodzą od Rizomy. Jednak większość elementów wyposażenia tego motocykla przygotowano ręcznie.
Motocykl CCM Heritage `71 zadebiutuje podczas imprezy Carole Nash MCN już 11-13 lutego w Londynie. Potencjalni zainteresowani powinni spieszyć się ze składaniem zamówień – powstanie tylko 46 egzemplarzy tego motocykla. Każdy będzie kosztować 28 995 funtów, czyli jakieś 156 tys. zł.
Zaledwie kilka tygodni temu Kimi Raikkonen kończył swój piękny etap kariery w Formule 1 i odchodził na zasłużoną, sportową emeryturę. Nie wysiedział jednak zbyt długo w spokojnym miejscu, ponieważ właśnie podjął pracę w nowym miejscu – oczywiście związanym z motorsportem.
Kimi Raikkonen zakończył w 2021 roku swoją 20-letnią karierę w Formule 1. W ostatnim sezonie ścigał się w barwach zespołu Alfa Romeo, gdzie kierowcą testowym jest Robert Kubica. Po zakończeniu sezonu włodarze zespołu zaproponowali mu rolę doradcy, którą jednak odrzucił, tłumacząc się potrzebą spędzania wolnego czasu z rodziną i unikania długich lotów na kolejne rundy Formuły 1.
W rozmowach z mediami popularny „Iceman” podkreślał, że potrzebuje co najmniej kilku miesięcy odpoczynku zanim podejmie decyzję, co z jego dalszymi losami. Jednak nie dalej, jak kilka dni temu sportowy świat obiegła wieść, że Kimi zamienił bolid na jednoślad.
Kimi Raikkonen został szefem motocrossowego zespołu Kawasaki Team Green, który na co dzień rywalizuje w mistrzostwach świata MXGP. To żaden przypadek, ponieważ Kimi już od wielu lat podkreślał, że jest fanem motocrossu. W sieci pojawiały się zdjęcia podczas treningów z kilkuletnim synem, ale ze względu na obowiązujący kontrakt musiał unikać takich aktywności. Na sportowej emeryturze może jednak robić, na co tylko ma ochotę.
W rozmowie z mediami podkreślił, że motocross jest jedną z jego życiowych pasji, a szefowanie zespołem traktuje bardzo poważnie. Jego celem jest doprowadzenie ekipy do mistrzostwa w przyszłym sezonie. Kimi Raikkonen w duecie ze swoim przyjacielem – Antti Pyrhonenem – będzie zarządzać Kawasaki Team Green.
Kierowcami zespołu w sezonie 2022 będzie powracający po kontuzji, były mistrz świata MXGP z 2015 roku, Romain Febvre oraz Ben Watson.
Mohammed Ben Sulayem, który został wybrany nowym prezydentem FIA w grudniu 2021 roku, zastępując po 12 latach Jeana Todta, realizuje gruntowną reformę światowej federacji. Nowy prezydent FIA powołał szereg komisji, których zadaniem będzie kontrolowanie konkretnych dyscyplin i wyznaczanie im kierunków na przyszłość.
Mohammed Ben Sulayem, nowy prezydent FIA, udowodnił, że nie rzuca słów na wiatr i wywiązał się obietnicy, by światowa federacja stała się środowiskiem bardziej otwartym na wszystkie nacje i kobiety.
We are delighted to announce that Iron Dames project founder Deborah Mayer has been appointed president of the FIA’s Women in Motorsport Commission.#WomenInMotorsportpic.twitter.com/1xVdubwNmS
Nowa przewodnicząca Komisji FIA ds. Kobiet w Motosporcie, która doświadczenie na torze wyścigowym zdobywała w Ferrari Challenge, programach Ferrari XX i GT Championships, wyznała:
Jestem zaszczycona i bardzo dumna, że mogę rozpocząć nowy rozdział jako przewodnicząca Komisji FIA ds. Kobiet w Motorsporcie. Pasja do wyścigów i inspirowanie kobiet do rywalizacji w sportach motorowych to coś, co jest mi bardzo bliskie i drogie, a moje pragnienie kontynuowania wielkiego postępu, jaki dokonał się w FIA w ciągu ostatnich kilku lat, jest niezwykle duże.
Zadaniem zainicjowanej w 2009 roku Komisji FIA ds. Kobiet w Motosporcie jest stworzenie kultury, która ułatwia i docenia pełny udział kobiet we wszystkich aspektach motorsportu. W ciągu ponad 10-ciu lat swojej działalności komisja stworzyła i rozwinęła szereg programów i imprez, obejmujących projekty sportowe, promocyjne i edukacyjne na całym świecie.
W Senacie FIA zasiądą między innymi Irina Bokowa z Bułgarii, Elizabeth Perry z Luksemburga i Monica Mailander z Włoch. Z kolei Fabiana Ecclestone z Brazylii została nominowana jednym z wiceprezydentów światowej federacji (obok Abdulla Al Khalifa z Bahrajnu, Daniela Coena z Kostaryki czy Lung-Nien Lee z Singapuru).
Obecnie Mitsubishi ma w ofercie na europejski rynek tylko trzy modele – Space Star, Eclipse Cross oraz L200. To się jednak za jakiś czas zmieni. Japoński producent zapowiada, że wiosną 2023 roku na europejskie drogi wyjedzie nowa generacja ASX. To będzie zupełnie inny samochód od tego, jaki znaliśmy do tej pory.
Mitsubishi ASX wróci jako zupełnie nowy model, fot. materiały prasowe / Mitsubishi
Japoński producent zdradził, że ASX nowej generacji będzie miał „pełną gamę układów napędowych, w tym hybrydę ładowaną z zewnętrznego źródła (PHEV) i pełną hybrydę (HEV)”. Ta zapowiedź najprawdopodobniej oznacza, że kierowcy do wyboru będą mieli również klasyczną wersję hybrydową.
Wspólna strategia producentów należących do aliansu Renault-Nissan-Mitsubishi polega przede wszystkim na dążeniu do poszerzenia zakresu współdzielenia platform aż do osiągnięcia 80% korelacji w 2026 roku. Alians ma także w planach podbój europejskiego rynku samochodów elektrycznych, oferując do 2030 roku aż 35 takich modeli.
Kobiecy zespół Iron Dames tworzą między innymi takie zawodniczki, jak Manuela Gostner, Rahel Frey, Katherine Legge czy Michelle Gatting, które startują w Mistrzostwach Europy Le Mans, 24-godzinnym wyścigu Le Mans czy zawodach Ferrari Challenge. Liderką zespołu jest Deborah Mayer z doświadczeniem w Ferrari Challenge, programach Ferrari XX i GT Championships.
Zespół Iron Dames jest oficjalnie wspierany przez FIA, poprzez program „FIA Women in Motorsport”. Ich bronią jest Ferrari 488 GTE od wielokrotnie nagradzanego zespołu Kessel Racing, a kolorem rozpoznawczym – różowy.
W poprzednich sezonach Ferrari, za kierownicą którego ścigały się Iron Dames, miało czarne nadwozie z charakterystycznymi różowymi detalami. W sezonie 2022 samochód zmienia barwy i w całości będzie… różowy!
To be an Iron Dame is an attitude. ⁰We are women fueled by passion and dreams. ⁰Embracing everything that makes us unique:
Czy różowe Ferrari 488 GTE będzie niepokonane na torze? To się okaże. Nie ma jednak wątpliwości, że to auto, które zdecydowanie będzie się wyróżniać na tle konkurencji…
Portal Automotive News Europe podsumował wyniki sprzedaży nowych samochodów w Europie, skupiając się przede wszystkim na modelach, które odnotowały największe wzrosty zainteresowania klientów. W pierwszej dziesiątce znalazło się aż sześć (!) SUV-ów. Rekordzistą okazał się Hyundai Tucson, który przyciągnął do salonów o 65% więcej klientów niż w 2020 roku.
Hyundai Tucson - wzrost o 65$
Tesla Model 3 - 62%
Ford Kuga - 35%
Kia Sportage - 28%
VW Up - 27%
Peugeot 2008 - 25%
Dacia Sandero - 18%
VW T-Roc - 17%
Toyota RAV4 - 16%
Toyota Corolla Wagon - 15%
Z czego wynikają tak doskonałe wyniki sprzedażowe SUV-ów? Przede wszystkim to zasługa trwającej już od kilku lat zmiany preferencji klientów, która stale przebiera na sile, ale także efekt kryzysu półprzewodników. Producenci samochodów dysponując ograniczoną liczbą podzespołów w 2021 roku, skupiali się na sprzedawaniu najbardziej dochodowych modeli.
Największymi przegranymi rynkowych zmian i kryzysu okazali się reprezentanci klasycznych segmentów rynku. Nie ulega wątpliwości, że klasyczne hatchbacki, sedany i kombi są w odwrocie. Jeśli tak dalej pójdzie SUV-y całkowicie zdominują europejski rynek.
Pandemia, podwyżki i problemy z dostępnością mocno zamieszały rynkiem jednośladów w Polsce. Tylko w samym styczniu zarejestrowano o 70 proc. więcej motocykli i skuterów niż rok wcześniej.
Jak podaje IBRM Samar na podstawie danych z Centralnej Ewidencji pojazdów, w styczniu 2022 roku zarejestrowano w Polsce 1 211 nowych motocykli i motorowerów. Dla porównaniu – to o 70,32 procent więcej niż w styczniu 2021 roku.
Liderem na polskim rynku w rejestracji jednośladów jest Honda – 222 zarejestrowane egzemplarze i wzrost o ponad 113 procent w porównaniu z poprzednim rokiem. Na drugiej pozycji z lekkim dystansem znalazła się Yamaha, która sprzedała 115 jednośladów. W przypadku japońskiej marki jest to wzrost o przeszło 666 procent. Trzeci w zestawieniu znalazł się Junak z liczbą 98 pojazdów – o ponad 206 procent więcej niż w styczniu 2021 r.
Yamaha jest niekwestionowanym liderem dynamiki wzrostu na polskim rynku (wzrost o 666,67 proc.). Na drugim końcu zestawienia zameldowała się firma Romet Motors ze sprzedażą na poziomie 73 sztuk i spadkiem dynamiki o 23,16 procent.
Suma wszystkich zarejestrowanych motocykli w styczniu 2022 roku wyniosła 856 sztuk. To oznacza wzrost r/r aż o 108,78 procent. To bardzo dobry prognostyk, gdyż zwykle styczeń był mocno „uśpionym” miesiącem w porównaniu z poprzedzającym go styczniem. W tym roku sprzedaż na początku roku była mniejsza o 48,31 proc. w porównaniu z ostatnim miesiącem ubiegłego roku.
W przypadku sprzedaży motorowerów również możemy mówić o udanym początku roku. Na koniec stycznia zarejestrowano 355 sztuk, czyli o 17,94 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Liderem jest marka Junak z wynikiem 59 zarejestrowanych motorowerów (wzrost o 168,18 proc. r/r). Na drugim miejscu wylądował Romet Motors z liczbą 52 sztuk (spadek o 31,58 proc. r/r). Trzeci na podium znalazł się Barton (45 szt., +25 proc.). Ciekawostką jest marka Yadea, która uplasowała się na piątym miejscu i zaliczyła imponującą dynamikę (+1800 proc.) wzrostu przy 19 zarejestrowanych sztukach.
Dla kontrastu warto spojrzeć na liczbę sprowadzonych jednośladów. Tylko w styczniu sprowadzono 3 346 używanych jednośladów. Co ciekawe, to zaledwie o 3,56 procent więcej niż w roku ubiegłym.
Mansory słynie z wyjątkowo kontrowersyjnych i brzydkich projektów. Przepych, przerysowanie, przesada, kicz, tak w skrócie można by opisać większość „dzieł” niemieckiego tunera. Czasami jednak Mansory zdarzy się wypadek przy pracy. Takim wypadkiem jest zmodyfikowany Mercedes-Benz Klasy S, który wygląda… po prostu dobrze.
Mercedes-Benz Klasy S po tuningu Mansory, fot. materiały prasowe / Mansory
Najnowszy projekt niemieckiego tunera jest wyjątkowo skromny. Próżno szukać tu gigantycznych karbonowych dodatków czy rzucających się w oczy kolorów. Mercedes-Benz Klasy S po tuningu Mansory ma zmieniony zderzak, dorzucono też dokładki do progów, bonusowe LED-y do jazdy dziennej i dokładkę na przednim błotniku. Z tyłu uwagę zwraca mały karbonowy spoiler, zmieniony zderzak i karbonowy dyfuzor z dodatkowym światłem stopu.
Mansory zrezygnowało z modyfikacji silnika. Żadnego rozwiercania, żadnych większych czy lepszych turbin, żadnej zmiany oprogramowania. Najwyraźniej uznano, że silnik V8 o mocy nieco ponad 500 KM, zapewniający sprint do „setki” w 4,4 sekundy, jest wystarczający.
Mercedes-Benz Klasy S po tuningu Mansory, fot. materiały prasowe / Mansory
Czyżby Mansory uznało, że Mercedes-Benz Klasy S nowej generacji jest na tyle dobrym samochodem, że nie ma co w nim poprawiać?
Co, gdyby producenci kazali dopłacić za pomocą mikropłatności np. za możliwość zdalnego zamykania i otwierania pojazdu przez aplikację, korzystania z tempomatu lub dostępu do podgrzewanych siedzeń?
Dzisiejsze samochody są coraz mocniej sprzężone z internetem, a producenci szukają coraz więcej możliwości zarabiania już po sprzedaży samochodu. Dlatego nieuniknione, że system subskrypcyjny (znany np. z serwisów streamingowych – np. Netflix) lub mikropłatności wkroczą na dobre również do naszych samochodów.
Wszystko winna jest wszechobecna optymalizacja, a co za tym idzie coraz niższe zyski związane z projektaniem i produkcją, a także w związku ze zmieniającym się modelem sprzedaży samochodów. Koncerny zarabiają coraz mniej na samej sprzedaży pojazdu – w związku z tym szukają dodatkowych przychodów poprzez różne usługi – co pozwoli utrzymać długoterminową relację z klientem i zwiększyć jego lojalność wobec marki.
To sprawi, że już niebawem producenci będą oferować szeroką paletę wyposażenia dodatkowego lub funkcji, które będą dostępne po opłaceniu abonamentu. Będzie to możliwe dzięki usłudze bezprzewodowej aktualizacji oprogramowania – doskonale znanej ze świata komputerów i gadżetów elektronicznych, a obecnej w motoryzacji stosunkowo od niedawna za sprawą Tesli. Dzisiejsze samochody są połączone z internetem i skomputeryzowane jak nigdy wcześniej. To daje możliwości dla firm samochodowych, które mogą oferować nowe usługi i ulepszenia „na odległość”, bez konieczności wizyty w serwisie.
Niektóre marki oferują już możliwość wykupienia daotkowych funkcji, np. zdalnego zamykania lub otwierania samochodu za pomocą aplikacji. W niektórych modelach BMW za dopłatą można odblokować automatyczne światła drogowe, które przyciemniają się, gdy z przeciwka nadjeżdża pojazd. W 2020 roku marka wprowadziła możliwość aktywowania podgrzewania foteli i kierowcy za pomocą opcji „pay-as-you-go”. Koncerny Ford i General Motors oferują w ramach abonamentu technologię autonomiczną.
Dzięki temu klienci mogą wybierać dokładnie te funkcje, które potrzebują zamiast nabywać wielkie i kosztowne pakiety nieprzydatnych rozwiązań. Jednak nie zawsze takie projekty kończą się sukcesem. W 2019 roku BMW wprowadziło abonament w wysokości 80 dolarów rocznie za dostęp do Apple CarPlay, a na markę spadła lawina krytyki.
Rynek nie jest jeszcze do końca gotowy na takie rozwiązania. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez JD Power – aż 58 procent osób korzystających z dostarczanych przez producentów samochodów aplikacji na smartfony nie byłoby skłonnych za nie płacić. Producenci samochodów ryzykują też opinią, że klienci poczują jakby zapłacili dwa razy – raz za instalację funkcji w samochodzie, a drugi za aktywowanie jej.
Koncern Stellantis zakłada, że do 2030 roku będzie generować rocznie ponad 20 miliardów dolarów przychodu z tytułu usług związanych z oprogramowaniem.
Niewykluczone zatem, że za jakiś czas przyjdzie nam dopłacić dodatkowe kilkadziesiąt złotych miesięcznie za to, żeby nasz samochód był bardziej wydajny podczas jazdy na torze lub oferował większy zasięg podczas wycieczki za miasto.
Ferrari podsumowało 2021 roku i poinformowało, że w ubiegłym roku sprzedało 11 155 samochodów, poprawiając rezultat z 2020 o 22,3% i 2019 o 10,1%. To oznacza, że 2021 tok był najlepszym rokiem w historii włoskiej marki. Benedetto Vigna, dyrektor generalny marki, wyznał:
Nasze rekordowe wyniki finansowe w 2021 roku po raz kolejny pokazują siłę modelu biznesowego. Starannie zarządzaliśmy imponującą liczbą zamówień zgodnie ze strategią kontrolowanego wzrostu i zachowania ekskluzywności marki.
Najważniejszym rynkiem zbytu w 2021 roku pozostał region EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka), gdzie trafiły 5492 samochody (o 14% więcej niż w 2020 roku). W Amerykach sprzedano 2831 samochodów (wzrost o 22%). Bardzo imponujące są też statystyki z Chin, Hong Kongu i Tajwanu, gdzie z wynikiem 899 sztuk zanotowano aż 97% wzrost.
Kiedyś „czujni” kierowcy rozglądali się za Oplami Vectrami C w tylnym lusterku, potem za Insigniami, a obecnie za BMW serii 3. Co bardziej uświadomieni wiedzą także o pojedynczych egzemplarzach Kii Stinger, którymi także jeździ „wideo”.
Teraz policja z Małopolski i Wielkopolski postanowiła ponownie „zaskoczyć przeciwnika”, decydując się na kilka sztuk Cupry Leona. Po jednym egzemplarzu trafi do grupy Speed w Krakowie, Nowym Sączu oraz Kępnie.
Wybór policjantów padł oczywiście na najmocniejszą odmianę, czyli wyposażoną w silnik 2.0 TSI o mocy 300 KM. Policjanci co prawda twierdzą, że auta mają 310 KM, ale jak widać na zdjęciach, zdecydowali się na hatchbacki, a dodatkowe 10 KM ma tylko wersja Sportstourer z napędem na wszystkie koła (która, tak na marginesie, byłyby lepszym wyborem).
Samochodowe selfie to trend w mediach społecznościowych od wielu lat – takie zdjęcia robią sobie wszyscy fani motoryzacji, zarówno panie, jak i panowie. Jednak to te pierwsze chcą wyglądać na nich olśniewająco! A aby tak było, musimy nadać wyrazu swoim oczom – przecież to one są zwierciadłem duszy, czyż nie?
Redakcja motocainy takie zdjęcia wykonuje dość często – nie od dziś wiadomo, że zdjęcia samego samochodu, a zdjęcie samochodu z kobietą za kierownicą przyciąga uwagę znacznie bardziej. Każdy nasz test samochodu planujemy tak, aby sesja zdjęciowa zawierała właśnie tego rodzaju zdjęcia.
Taka maskara musi dla nas spełniać kilka kryteriów – przede wszystkim musi rzęsy pogrubiać, aby były widoczne z daleka. Wolimy także używać kosmetyków wegańskich, czyli z formułami bez składników pochodzenia zwierzęcego. Trzecim kryterium jest cena – takich maskar zużywamy naprawdę sporo!
Big by Definition – maskara z Sephora Collection
Ostatnio nasz wybór padł na nowość z Sephora Collection – czyli maskarę Big by Definition. Rzęsy już po jednym pociągnięciu są wyraziste, po dwóch znacznie bardziej gęste, a po trzech wybitnie pogrubione – sprytnie zaprojektowana szczoteczka dociera do wszystkich, nawet najmniejszych rzęs. Maskara długo utrzymuje się na rzęsach, nie kruszy się nawet wtedy, gdy makijaż wykonasz rano i towarzyszy Ci przez cały dzień. Co najważniejsze, Big by Definition nie skleja rzęs – co u konkurencji jest problematyczne – a precyzyjnie je rozczesuje. Nowa maskara od Sephory świetnie wykończy i podkręci zarówno służbowy look, jak i makijaż wieczorowy.
Szczoteczka ma gęsto umocowane włoski, dlatego rozdziela rzęsy i uwidacznia je jedna po drugiej. Wegańska formuła maskary z woskami pochodzenia roślinnego, ma za zadanie wygładzać i jednocześnie odżywiać rzęsy.
Maskarę Sephora Big by Definition znajdziesz na sephora.pl oraz we wszystkich stacjonarnych perfumeriach Sephora. Cena: 62 złote.
Zdarzenie miało miejsce na ulicy Piłsudzkiego we Wrocławiu. Kierowca auta z kamerą natrafił na pieszego z walizką, który nonszalancko przechadzał się po ulicy. Ktoś może powiedzieć, że zmusił go do tego zaparkowany bus (inna sprawa, że jego kierowca nie przejął się zakazem parkowania, pasem dla rowerów oraz wąskim chodnikiem), ale dało się koło niego przejść.
Autor nagrania zatrąbił na mężczyznę, który natychmiast zareagował agresją i wyzwiskami. Kierowca powiedział tylko (choć pieszy nie mógł go usłyszeć) „kamera”. Dopiero po drugim klaksonie pieszy ustąpił mu miejsca, ale za to opluł auto.
Na naszych łamach wielokrotnie opisywaliśmy już przypadki dachowania samochodów, więc choćby śledząc nasz serwis, wiecie, że przewrócić samochód na dach nie jest, wbrew pozorom, wcale tak trudno. Ale wydachować Toyotę Suprę?
A jednak to właśnie się wydarzyło i to w miejscu nie byle jakim, po na parkingu pod salonem Ferrari w Katowicach. Moment tego zdarzenia możecie zobaczyć na (zaskakująco marnej jakości) nagraniu z monitoringu salonu. Widać na nim, jak Supra wjeżdżając na wspomniany parking, uderza lewym przednim kołem o krawężnik z taką siłą, że auto wybija się i przewraca na dach.
Policja jak to policja „bada dokładne przyczyny zdarzenia”, ale wstępnie zakłada klasyczne „niedostosowanie prędkości do warunków”. Pojawiły się jednak informacje o świadkach, według których, na asfalcie miała się znajdować plama oleju, co może sugerować, że to nie kierowca Supry „nie ogarnia sprzętu”, tylko wpadł w nieoczekiwany poślizg. Inna kwestia, że gdyby chciał skręcić na parking z prędkością 20 km/h, raczej nie wylądowałby na dachu. Na szczęście kierowcy nic poważnego się nie stało.
Nagranie z tego zdarzenia jest niestety bardzo słabej jakości. Powstało poprzez nagranie trzęsącą ręką monitora pokazującego jednocześnie widok z czterech kamer na przejeździe kolejowym w miejscowości Bąkowo (powiat świecki w kujawsko-pomorskim). Jednak większość rzeczy widać doskonale.
Widać na przykład, jak kierowca autokaru wjeżdża na przejazd pomimo opadających rogatek. Widać też, że zatrzymuje się na ten widok i przez chwilę stoi jakby zdezorientowany. Zamknięty przejazd kolejowy oznacza, że zaraz nadjedzie pociąg i go zabije – nad czym się tu zastanawiać?
Po chwili z autokaru wysiadła (jak się później można domyślić) kobieta w kamizelce odblaskowej (to rzeczywiście mogło bardzo pomóc) i podeszła do przodu autokaru. Czy próbowała podnieść lub wyłamać rogatkę? Tego nie widzimy.
Nagrywający komentują dalej sytuację słowami „ona już widziała ten pociąg, pokiwała, żeby jechał”. „Kiwanie” wreszcie zachęciło kierowcę autokaru do podjęcia próby uratowania własnego życia, a potencjalnie także pasażerów pociągu. Ruszył jednak bardzo delikatnie i ostrożnie. Nagranie kończy się w momencie, kiedy pociąg zmiata autokar z torów. Kierowca zginął.
Ponad dekadę temu mieszkańcy Rybnika przeprowadzili zrzutkę na motocykl ratunkowy. Pomimo sukcesu, motoambulans do dziś nie został włączony do systemu i służyła tylko okazyjnie podczas zabezpieczania imprez masowych.
Jak donosi Gazeta Wyborcza w Rybniku, motoambulans wyjedzie dopiero wiosną, ale nie na ulice Rybnika, tylko w Katowicach i okolicach miasta. W Rybniku będzie mógł pojawić się dopiero za dwa lata. Dlaczego tak długo? Tyle potrzeba do wprowadzenia przez Ministerstwo Zdrowia zmian w przepisach, które ułatwią wprowadzać motocykle ratunkowe do systemów.
Historia motoambulansu z Rybnika brzmi trochę absurdalnie. Podczas zbiórki zorganizowanej przez bractwo kurkowe mieszkańcy zebrali 130 tys. zł. Maszyna na początek trafiła w ręce Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Niestety, z powodu braku refundacji NFZ, motocykl trafił do garażu i stoi tam od kilku lat.
Motocykl był wykorzystywany przez Rybnicki Sztab Ratownictwa do zabezpieczania imprez, a później znów wrócił do garażu. Przedstawiciele szpitala twierdzą, że chcą wykorzystywać motocykl i przekazać go w ręce Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Bractwo kurkowe musi tylko zgodzić się na podpisanie odpowiedniego porozumienia.
Co ciekawe, w międzyczasie mieszkańcy Katowic zaproponowali zakup motoambulansu z Marszałkowskiego Budżetu Obywatelskiego. Motocykl pojawi się na ulicach Katowic już w maju. Tymczasem motocykl z Rybnika będzie nadal uziemiony w garażu i wyjedzie na ulice dopiero, gdy zostaną załatwione niezbędne formalności.
Silnik spalinowy Omega 1 to nowatorska konstrukcja opracowana przez amerykańską firmę Astron Aerospace. Ma niewielkie rozmiary, jest lekki, a do tego mocny. Na pierwszy rzut oka nie ma wad. Czy tak będzie wyglądać przyszłość motoryzacji?
W branży motoryzacyjnej trwa elektryczna rewolucja, a tymczasem amerykańska firma postawiła na konstrukcję zasilaną paliwem. Omega 1 to rewolucyjny projekt wykorzystujący koncepcję sprężania i spalania mieszanki paliwowo-powietrznej.
Z tą różnicą, że w tym silniku odbywa się to w zupełnie inny sposób. Nie ma tutaj tradycyjnych tłoków pracujących w trybie posuwisto-zwrotnym. Zamiast tego są komory i wirujące elementy, które nawiązują do konstrukcji opracowanej przez Felxa Wankla.
Projekt inżynierów Astron Aerospace miał jak dotąd tylko wirtualną premierę, ale na jednym z filmów tłumaczących zasadę działania można go nie tylko zobaczyć, ale również usłyszeć. Silnik nie brzmi jak rasowe V8 i przypomina raczej jednotłokowe silniki z początków motoryzacji.
Waży tylko 16 kg, wytwarza 160 KM mocy
Konstruktorzy podają, że silnik waży zaledwie 16 kg, a do tego wytwarza maksymalną moc 160 KM. Maksymalny moment obrotowy to 230 Nm. Jak na tak niewielką konstrukcję brzmi naprawdę dobrze. Najważniejszą przewagą silnika jest modułowość. To oznacza, że można go łączyć z kolejnymi jednostkami i w ten sposób multiplikować parametry.
Wolne obroty w przypadku silnika Omega 1 to okolice 1000 obr./min., a jego maksimum to nawet 25 000 obr./min. Producent nie podaje krzywej mocy i momentu obrotowego, ale wydaje się, że przy takiej rozpiętości będzie można zrezygnować z klasycznej skrzyni biegów lub znacznie ograniczyć liczbę przełożeń.
Kolejny plus silnika Omega 1 to możliwość zasilania różnym rodzajem paliw oraz niska emisja szkodliwych tlenków azotu. Producent nie podaje jakie paliwo pozwala na to. Być może jednostkę będzie można zasilać wodorem lub gazem ziemnym.
Omega 1 – budowa i działanie
Silnik Omega 1 składa się z trzech części. Pierwsza odpowiada za kompresję powietrza i składa się z dwóch wirujących elementów synchronizowanych przez koła zębate. Druga część to komora, w której sprężone powietrze miesza się z wtryskanym pod ciśnieniem paliwem. Trzecia część jest odbiciem lustrzanym pierwszej – zawiera dwa połączone zębatką wirniki. To właśnie tam następuje zapłon, który napędza ruch obrotowy wirników. Spaliny są wytłaczane na zewnątrz.
Jak wygląda cały proces w praktyce możecie zobaczyć na komputerowej animacji.
Już ponad miesiąc minął od momentu otwarcia najdłuższego podziemnego odcinka drogi w Polsce. Przez ten czas przez tunel przejechało ponad milion samochodów i wystawiono 8 tysięcy mandatów za przekroczenie prędkości. Co ciekawe, nie doszło tam do wypadku ani kolizji.
Tunel POW to zbawienie dla kierowców
Ursynowski odcinek Południowej Obwodnicy Autostrady znacznie ułatwił życie wielu mieszkańcom Warszawy i okolic. Codziennie korzysta z niego kilkadziesiąt tysięcy kierowców. Według statystyk prowadzonych przez GDDKiA najbardziej obleganym fragmentem jest jezdnia w kierunku Terespola – ponad 660 tys. pojazdów. W stronę Poznania przemieszcza się ponad 580 tys. pojazdów. Jak podkreślają eksperci, ruch na tym odcinku cały czas się stabilizuje, ale już niebawem będzie można wskazać bardziej miarodajne wyniki natężenia ruchu.
Przy okazji otwarcia tunelu pod Ursynowem uruchomiono na całej jego długości odcinkowy pomiar prędkości. Takie rozwiązanie miało zmobilizować kierowców do przestrzegania przepisów. Niewątpliwym plusem jest fakt, że od momentu otwarcia na całym odcinku nie odnotowano jeszcze żadnej kolizji ani wypadku.
Kierowcy spieszą się do Poznania
Jednak ponad 8 tysięcy wykroczeń związanych z przekroczeniem prędkości to całkiem spora liczba. Najbardziej spieszą się kierowcy jadący w kierunku Poznania – 5 113 wykroczeń, a sporo mniej w kierunku Terespola – 2 891 wykroczeń. Ponad 65 proc. wszystkich wykroczeń stanowią przekroczenia prędkości pomiędzy 11 a 20 km/h. Według statystyk GITD, tylko 124 kierujących przekroczyło dozwoloną prędkość o co najmniej 50 km/h niż obowiązujący limit.
Tunel należący do POW ma 2 335 metrów długości. To najdłuższy tunel w Polsce. W każdą stronę zaplanowano po trzy pasy ruchu, a każda jezdnia ma 14 metrów szerokości. Na całej długości odcinka obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h. Ciężarówki powyżej 16 ton nie mogą się poruszać od godz. 7 do 10, a następnie od godz. 16 do 20 – czyli w tzw. szczycie komunikacyjnym.
Kierowca śmieciarki zjeżdżający z przystanku, zachował się, jakby chciał wjechać prosto pod koła autora nagrania. Ten natychmiast zahamował i zatrąbił, co jest właściwą reakcją. Ale nie dla kierowcy śmieciarki.
Chyba poczuł się tym urażony, bo zaczął złośliwe hamować, a potem jechał bardzo powoli. Według autora nagrania włączył też wsteczny w pewnym momencie, co miało być dodatkowym „straszakiem”. Na szczęście nic złego się nie stało.
Warto na koniec zwrócić jeszcze uwagę, na fragment opisu autora nagrania: „przejazd przez przejście dla pieszych lub powierzchnię wyłączoną, zatrzymanie na przystanku”. Po coś chyba śmieciarka ma żółte migające sygnały. I jakoś śmieciarze muszą wykonywać swój zawód, prawda?
Zdaniem ekspertów odpowiedzialna za atak grupa cyberprzestępców ALPHV buduje model franczyzowy dla ataków z użyciem oprogramowania ransomware.
Niemiecka gazeta Handelsblatt przywołuje wewnętrzny raport dotyczący incydentu, który miał miejsce w ostatnich dniach stycznia, który stwierdza, że „systemy Oiltanking zostały naruszone przez oprogramowanie ransomware BlackCat poprzez nieznaną wcześniej lukę”.
Użyte podczas tego ataku oprogramowanie ransomware Black Cat i stojąca za nim grupa cyberprzestępcza ALPHV pozostawały nieznane do końca 2021 r.
Ekspert ESET zwraca uwagę na fakt, że oprogramowanie ransomware pozostaje jedną z najbardziej dochodowych gałęzi działalności dla organizacji cyberprzestępczych. Rosnąca liczba udanych ataków ransomware i wysokość zapłaconego okupu może w przyszłości doprowadzić do zmian na rynku ubezpieczeń przed skutkami cyberataków.
Atak cyberprzestępców na firmy paliwowe nie jest nowością. W ubiegłym roku amerykański koncern paliwowy Colonial Pipeline musiał uporać się z atakiem typu ransomware. W wyniku działań cyberprzestępców sparaliżowane zostały usługi biznesowe spółki, co doprowadziło do braku dostępu do gazu na wschodnim wybrzeżu USA przez blisko tydzień. W kontekście bieżących wydarzeń geopolitycznych i zwiększających się cen surowców, w tym ropy i gazu, eksperci spodziewają się kolejnych ataków ransomware na firmy branży surowcowej na świecie.
Po ogromnym sukcesie premierowego sezonu Extreme E organizatorzy przygotowują się do kolejnej edycji. Misją zawodów, w których kierowcy ścigają się najszybszymi na świecie samochodami elektrycznymi, jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na zagrożenia związane ze zmianami klimatycznymi. Cupra od samego początku jest częścią Extreme E, to pierwsza marka motoryzacyjna, która ogłosiła swój udział w wyścigach, łącząc siły z ABT Sportsline.
Pierwszy sezon zespół ABT CUPRA XE zakończył piątym miejscem w klasyfikacji generalnej.Celem na ten rok jest konsekwentne wygrywanie wyścigów i zdobywanie podium podczas każdej rundy zawodów.
Partnerem Kleinschmidt na torze będzie czterokrotny zwycięzca Dakaru Nasser Al-Attiyah. Kierowca wygrał zawody w 2011, 2015, 2019 i 2022 roku. Kierowcy usiądą za kierownicą elektrycznej Cupry Tavascan XE, której projekt jest reinterpretacją modelu e-Cupra ABT XE1. Samochód jest wyposażony w akumulator o pojemności 54 kWh, umieszczony za kokpitem, dzięki czemu zapewniono optymalny rozkład masy pojazdu. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w cztery sekundy.
Pierwsza runda sezonu zaplanowana jest na 19 i 20 lutego w Neom (Arabia Saudyjska).
Wyścigowy charakter można teraz odnaleźć w specjalnej edycji, dla wszystkich trzech modeli – Ghibli, Levante i Quattroporte – oferowanej w dwóch ekskluzywnych kolorach: Giallo Corse oraz Blue Vittoria.
Żółty i niebieski to kolory Modeny – miasta symbolizującego włoską dolinę motoryzacyjną (ang. motor valley), a zarazem „domu” Maserati. Giallo Corse to trójwarstwowy żółty odcień z niebieską miką, która w bardzo wyrafinowany sposób ingeruje w odbijanie światła – w imię sportowego, a jednocześnie niespotykanego wyglądu.
Z kolei matowy, trójwarstwowy niebieski lakier Blue Vittoria daje szczególnie namacalny efekt – ma niezwykłą głębię, jest wpływowy i współczesny.
Specyfikację specjalnej edycji uzupełnia elektrycznie sterowany szyberdach, nagłośnienie przestrzenne Bowers & Wilkins oraz pakiet systemów wspomagających kierowcę. Nowa seria MC Edition będzie dostępna w regionach EMEA i APAC oraz w Chinach począwszy od lutego 2022 r.
Patryk Mikiciuk z TVN Turbo bardzo często pokazuje na swoim prywatnym kanale nietuzinkowe samochody. Jednak tym razem oddał stery dwóm dziewczynkom, które przewiozły go po torze Silesia Ring w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W jednym z ostatnich materiałów wideo na swoim kanale Patryk Mikiciuk odwiedził Tor Silesia Ring z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tym razem nie prezentował nowych samochodów, ale pojawił się w roli pilota. Za kierownicą Mini Coopera S usiadła najpierw 10-letnia dziewczynka, a później jej 8-letnia siostra.
Dziewczynki mają całkiem spore doświadczenie w kartingu. Jeździły już w różnych zawodach, a ostatnio w Drive Cup na torze Silesia Ring wygrały swoją klasę. Mogą się pochwalić bardzo dobrymi jak na swój wiek i doświadczenie czasami na torze – na poziomie 2 minut 15 sekund. W podobnym samochodzie dorosły kierowca z doświadczeniem jest w stanie wykręcić czas na poziomie 2 minut 4 sekund.
Doświadczony dziennikarz telewizyjny zachwycał się, że dziewczyny mają lepszy tor jazdy niż wielu jego kolegów, a nawet pod kątem płynności jazdy i czucia samochodu. „Dla mnie to jedno z najdziwniejszych, najciekawszych, najbardziej fascynujących przeżyć motoryzacyjnych jakie w życiu miałem” – podsumował Patryk Mikiciuk, dziennikarz TVN Turbo.
Zobaczcie, jak dziewczyny przewiozły Patryka. Polecamy oglądać od 19 minuty filmu:
Mimo kontynuacji widocznego już od trzech lat długoterminowego trendu spadku średniej ceny OC, rok 2021 pogłębiał regionalne zróżnicowanie cen. W podziale na województwa najwyższe średnie koszty OC ponosili mieszkańcy pomorskiego (665 zł), mazowieckiego (628 zł) oraz dolnośląskiego (624 zł). Z kolei najtańszym OC mogli pochwalić się zmotoryzowani z województw: podkarpackiego (492 zł), opolskiego (509 zł) oraz świętokrzyskiego (520 zł).
Wskazując najtańsze województwo – podkarpackie – warto wspomnieć, że tamtejsi właściciele aut płacili w skali roku o 15 proc. mniej od średniej krajowej oraz aż o 29 proc. mniej od średniej ceny najdroższego województwa (pomorskiego)!
Najdroższym miastem w Polsce pod kątem składki OC niezmiennie pozostawał przez cały 2021 roku Gdańsk. Gdańszczanie płacą aż o 165 zł (+29 proc.) więcej od średniej ceny w Polsce!
Na wschodzie taniej
W dużych aglomeracjach miejskich ceny OC były w 2021 zdecydowanie wyższe niż poza nimi. W najtańszym mieście wojewódzkim – Opolu – kierowcy płacili za OC raptem tylko o 6 proc. poniżej średniej krajowej (średnia składka OC w Opolu: 545 zł). Innymi “tanimi” aglomeracjami były Rzeszów (śr. cena: 559 zł) i Białystok (śr. cena: 560 zł).
Do najdroższych miast pod kątem średniej wysokości składki OC tradycyjnie już należały Gdańsk (744 zł), Wrocław (716 zł) i Warszawa (715 zł). Warto jednak zwrócić uwagę na kilka eksperymentalnych ruchów towarzystw ubezpieczeniowych w samej końcówce roku 2021. Przykładowo: w czwartym kwartale 2021 od Warszawy droższy był Gorzów Wielkopolski! Średnie ceny OC wzrosły tam w Q4 aż o 14,5 proc. (do kwoty 666 zł).
Radykalny spadek w czwartym kwartale 2021 odczuli też kupujący w Kielcach, gdzie średnia cena spadła aż o 130 zł (kwartał do kwartału)! Mimo to, w skali całego roku Kielce były jedynym miastem wojewódzkim w Polsce, w którym średnia cena OC wzrosła (do 616 zł w skali roku).
Dochód ze sprzedaży wyjątkowego egzemplarza Bronco Pope Francis Center First Edition z 2021 roku wesprze Centrum Papieża Franciszka w walce z bezdomnością. Centrum, które od ponad trzech dekad służy najsłabszym obywatelom Detroit, zobowiązało się do wyeliminowania trwałej bezdomności w mieście do 2030 roku.
Samochód o wyjątkowej konstrukcji pomalowano klasycznym białym lakierem w odcieniu Wimbledon White, oferowanym w Bronco z 1966 roku, ale niedostępnym w dzisiejszej ofercie. Niestandardowe są również stalowe obręcze kół Detroit Steel Wheels, wykończone w kolorze Wimbledon White z czerwonym paskiem Rapid Red, które nawiązują do pasów na bokach nadwozia i na pokrywie silnika. Kultowe elementy lakierowane w kolorze srebrnym, jak jednoczęściowa osłona chłodnicy i górna część przedniego metalowego zderzaka Ford Performance, przywodzą na myśl oryginalnego Bronco z lat 60. XX wieku.
Unikalny zestaw grafik Bronco First Edition w odblaskowym kolorze Rapid Red obejmuje nazwę Pope Francis Center oraz First Edition zarówno na nadwoziu, jak i na pokrywie silnika. Wyjątkowy samochód jest wyposażony w akcesoria z linii Ford Performance Parts, w tym w listwę świetlną na dachu i światła boczne firmy Rigid, a także zdejmowane drzwi rurowe z oryginalnych akcesoriów Forda. Niestandardowe wyposażenie obejmuje również sejf, zestaw schowków MOLLE montowany do wewnętrznej części drzwi tyłu nadwozia, a także pełną osłonę pojazdu i torby do przechowywania drzwi rurowych w garażu.
Wyjątkowy egzemplarz Bronco ma deskę rozdzielczą pomalowaną w kolorze Wimbledon White oraz akcenty otworów wentylacyjnych, uchwyty i charakterystyczny napis Bronco w kolorze czerwonym. Fotele i panele drzwi unowocześniono, dodając białe akcenty, które kontrastują z tapicerką siedzeń i wykończeniem wnętrza w kolorze czarnym.
Na pierwszy rzut oka widać, że elementy w stylu karbonowym i czerwone ozdobne listwy dodadzą sportowego charakteru we wnętrzu pojazdu. Sportowo-lifestylowy wariant samochodu zadebiutował jedenaście lat temu w ramach drugiej generacji modelu Fabia.
Ramka grilla ma takie samo czarne wykończenie, jak krawędź spoilera na przednim zderzaku z dużym wlotem powietrza. Dyfuzor w sportowym tylnym zderzaku i napis na klapie bagażnika są również wykończone w tym kolorze, podobnie jak obudowy lusterek zewnętrznych, ramy okienne, listwy progowe i tylny spoiler. Na nadkolach umieszczone będzie logo MONTE CARLO.
Jak widzimy na szkicach, we wnętrzu także dominuje kolor czarny. Sportowe fotele z regulacją wysokości mają zintegrowane zagłówki, a trójramienna wielofunkcyjna kierownica jest wzbogacona o logo MONTE CARLO.
Dodatkowo skórzane elementy obręczy kierownicy oraz hamulca ręcznego i dźwigni zmiany biegów mają czarne przeszycia. Stylowe czerwone akcenty pojawiają się na pokrowcach foteli i poziomej tapicerce deski rozdzielczej, konsoli środkowej i klamkach drzwi. Podłokietniki w przednich drzwiach i dolna część deski rozdzielczej zdobią elementy w stylu karbonowym.
Prawie każdy komponent opony Green Step zawiera materiały pochodzące z recyklingu lub źródeł odnawialnych. Na przykład, sadza użyta w mieszankach gumowych pochodzi z opon wycofanych z eksploatacji. Natomiast butyl użyty w wewnętrznej powierzchni, jak również stal w stalowych pasach i drutach koralikowych w konstrukcji, pochodzą w większości z recyklingu.
Nokian Tyres Green Step to opona zimowa, którą można jeździć po śniegu i lodzie. Niektóre materiały zastosowane w tej oponie są znane z różnych poprzednich modeli opon producenta. Kauczuk naturalny jest ważnym materiałem we wszystkich oponach, ze względu na swoje korzystne właściwości.
Prowadzone są również badania nad alternatywnymi źródłami kauczuku naturalnego, takimi jak roślina guyule. W oponach Nokian Tyres powszechnie stosowane są oleje odnawialne, ponieważ firma, jako pierwszy producent opon na świecie, zaprzestała używania olejów wysokoaromatycznych w 2005 roku.
2021 rok potwierdził odbicie w branży oponiarskiej w Polsce. Sprzedaż zwiększyła się we wszystkich segmentach: opony do samochodów osobowych +27%, SUV +41%, ciężarowych +14%, dostawczych +44%, rolniczych +31%, motocyklowych +0,3%, a przemysłowych +11%. Wzrosty widać też w większości segmentów na rynkach europejskich. Udział opon premium ponownie wzrósł o +1 pp. – w klasie opon do samochodów osobowych, SUV i dostawczych, o +2 pp. w klasie opon ciężarowych. Spada natomiast udział opon budżetowych w rynku. W 2021 roku o ponad +40% rosła sprzedaż opon zimowych i całorocznych, a letnich o prawie +15%.
W czwartym kwartale 2021 roku zanotowano jeszcze większe wzrosty: w segmencie opon osobowych o +44%, SUV +37%, dostawczych +65%, ciężarowych +3%, rolniczych +1%, motocyklowych +12,4%, a przemysłowych +18%.
Rok 2021 był pozytywny i przyniósł ożywienie dla branży oponiarskiej w Europie. Tylko segment opon do samochodów osobowych odnotował spadek o -8%, głównie w związku z niedoborem chipów. Segment opon ciężarowych odnotował znaczący wzrost o +25%. Silny popyt był widoczny w segmentach opon całorocznych (+35%) i zimowych (+9%). Wzrosła też sprzedaż opon do samochodów ciężarowych i motocykli odpowiednio o +12% i +14%.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odrzucił skargę trzech wielkich miast – Bruskeli, Madrytu i Paryża – przeciwko Komisji Europejskiej. Miasta zarzucały KE wyznaczenie zbyt wysokich limitów emisji tlenków azotu przez samochody.
Tą decyzją TSUE uchylił korzystne dla skarżących miast wcześniejsze orzeczenie Sądu Unii Europejskiej, który jest drugą, najwyższą izbą sądowniczą wspólnoty.
W rozporządzeniu 2016/646 Komisja ustaliła limity emisji tlenków azotu, których nie należy przekraczać podczas nowych badań w rzeczywistych warunkach jazdy (tzw. badanie RDE), do których przeprowadzania zobowiązano producentów samochodów osobowych i lekkich samochodów użytkowych, w szczególności w ramach operacji homologacji nowych typów pojazdów.
Badania RDE wprowadzono po tzw. aferze Dieselgate w 2015 roku. Miały być odpowiedzią na zarzut, że badania laboratoryjne nie odzwierciedlają rzeczywistego poziomu emisji zanieczyszczeń w warunkach rzeczywistej jazdy. Badanie miało tez ukrócić ewentualne stosowanie oprogramowania, które mogłoby zaniżać emisję podczas odpowiednich warunków pomiarowych.
Nowe limity ustalono na podstawie limitów określonych w normie Euro 6, stosując współczynniki korygujące, uwzględniające korektę statystyczną i techniczną.
Jednak przedstawiciele Paryża, Brukseli i Madrytu zakwestionowali limity emisji przyjęte przez Komisję i w efekcie każde z nich wniosło skargę o stwierdzenie nieważności do Sądu Unii Europejskiej.
W opinii przedstawicieli miast Komisja nie mogła przyjąć wspomnianych wartości emisji tlenków azotu, gdyż są one bardziej rygorystyczne niż limity określone w obowiązującej normie Euro 6. W związku z tym miasta argumentowały, że podważa to ich zdolność do regulowania ruchu pojazdów w celu ograniczenia i zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza.
TSUE uznał, że dyrektywa Komisji Europejskiej odnosi się jedynie do rejestracji i sprzedaży pojazdów, nie mając wpływu na ich poruszanie się po drogach. W związku z tym przepisy nie dotyczą bezpośrednio miast. W wyższej instancji stwierdzono jednak, że miasta mogą ograniczać ruch pojazdów w celu ochrony środowiska, ale bez naruszania unijnego prawa.
Budżet na dopłaty do szybkich ładowarek wyczerpał się szybciej niż przewidywali urzędnicy. Polacy masowo ruszyli po dofinansowania i po dwóch tygodniach kasa świeci pustkami.
Tylko dwa tygodnie wystarczyły, żeby zakończył się nabór na dofinansowania do stacji ładowania o mocy co najmniej 150 kW. Taki program został uruchomiony przez NFOŚiGW w ramach programu „Wsparcie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury do tankowania wodoru.
Program uruchomiono 7 stycznia 2022 r. Jego założenia przewidywały dotacje nieogólnodostępnych stacji ładowania (o mocy co najmniej 22 kW), stacji ogólnodostępnych o mocy od 50 do mniej niż 150 kW, ogólnodostępnych stacji ultraszybkich (o mocy co najmniej 150 kW) oraz stacji tankowania wodoru. NFOŚiGW przeznaczył łącznie na ten cel budżet w wysokości 870 mln zł.
Ultraszybkie ładowarki (od 150 kW) są najbardziej popularne
Już 21 stycznia 2022 r. pojawił się komunikat na stronie funduszu o wyczerpaniu budżetu do ultraszybkich stacji ładowania (o mocy co najmniej 150 kW). Do wydania na ten cel było 315 mln zł. W tym programie mogły brać udział przedsiębiorstwa, jednostki samorządu terytorialnego, spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe oraz rolnicy indywidualni. Przewidziano dotacje w wysokości do 50 proc. kosztów kwalifikowanych.
Eksperci podkreślają, że taka sytuacja dowodzi, że program był bardzo wyczekiwany przez branże, a konsultacje pomogły dopracować kształt odpowiadający potrzebom rynku. W tej chwili w Polsce znajduje się zaledwie 50 stacji ładowania o mocy co najmniej 150 kW. Specjaliści z branży elektromobilności oceniają, że budowa ultraszybkich ładowarek jest kluczowa dla rozwoju rynku pojazdów elektrycznych.
Ładowarki o wysokiej mocy powinny powstawać w kluczowych lokalizacjach, w miejscach o dużym natężeniu ruchu, trasach przelotowych. Takie rozwiązania pozwalają w bardzo szybki sposób uzupełnić energię i tym samym skrócić czas podróży. Jednocześnie są to bardzo kosztowne inwestycje, dlatego programy dopłat powinny w niedługim czasie poprawić dostęp do infrastruktury.
Ile jest ładowarek dla samochodów elektrycznych w Polsce?
Według najnowszego „licznika elektromobilności” pod koniec grudnia 2021 r. w Polsce funkcjonowały 1 932 ogólnodostępne stacje ładowania pojazdów elektrycznych, dając w sumie 3 784 punkty.
Tylko 30 proc. wszystkich ładowarek w Polsce stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 70 proc. są to wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW.
W grudniu powstało 119 nowych, ogólnodostępnych stacji ładowania (240 punktów). Polskie Stowarzyszenie Paliw Altenatywnych przewiduje, że do 2025 r. w Polsce powinno funkcjonować ponad 40 tys. ogólnodostępnych ładowarek.
Kierowca Peugeota chciał wyprzedzić jadącą przed nim cysternę. Proste? No, nie do końca. Rozpoczął manewr, kiedy drugi pojazd był już na łuku drogi, a on nie miał możliwości obserwacji sytuacji przed sobą.
Mimo tego manewr kontynuował i w ten oto sposób omal nie doprowadził do czołowego zderzenia, a w konsekwencji do tragedii. Na szczęście kierowca jadący z naprzeciwka zdołał zatrzymać się w porę.
Dziś fascynujące coupé z tej serii, ze swoją kabiną wykończoną szlachetnym drewnem i skórą, „błyszczą” jako wyjątkowe gwiazdy wśród youngtimerów. Entuzjaści motoryzacji od dawna doceniają je jako stylowych świadków luksusu oraz innowacji technicznych z wczesnych lat 90.
Teraz coupé SEC z serii 140 będą mogły otrzymywać status pojazdu zabytkowego i tzw. żółte tablice (pomijając wcześniejsze przypadki, takie jak starsze przepisy, przynależność do kolekcji czy indywidualna decyzja konserwatora zabytków).
Od strony technicznej luksusowe coupé nadawały ton całej branży motoryzacyjnej – między innymi dzięki wprowadzeniu elektronicznej stabilizacji toru jazdy ESP®. Ten pionierski system wspomagający został opracowany przez Mercedes-Benz we współpracy z firmą Bosch. Debiutował w 1994 r., a do oferty trafił w 1995 r. – na początku właśnie w coupé z serii 140.
Szczególnie wariant 600 SEC, ze swoim bogatym wyposażeniem standardowym, nie pozostawiał wiele do życzenia. Tak o topowej wersji napisał branżowy magazyn „auto, motor und sport” w teście porównawczym 12-cylindrowych coupé, zamieszczonym w numerze 3/1993: „I chociaż Mercedes nie jest królem autostrad, okazuje się niekwestionowanym władcą w dziedzinie komfortu jazdy. Dźwięk, zawieszenie, fotele, klimatyzacja – wszystko jest tu optymalne i składa się na poziom komfortu znacznie przewyższający dwóch 12-cylindrowych konkurentów”.
Eleganckie dwudrzwiowe coupé miały swoją światową premierę podczas salonu samochodowego w Detroit (NAIAS) w dniach 11-19 stycznia 1992 r. Europejski debiut nastąpił niedługo później, podczas targów motoryzacyjnych w Genewie (5-15 marca 1992 r.). Początkowo oferowano dwa warianty: 500 SEC (silnik V8 o pojemności 4973 cm3 i mocy 235 kW/320 KM) oraz 600 SEC (jednostka V12 o pojemności 5987 cm3 i mocy 290 kW/394 KM).
Moce silników odpowiadały poziomi z odpowiednich odmian Klasy S Limuzyna. Od 1994 r. oferowano trzeci wariant, wyposażony w 4,2-litrowy silnik V8. W tamtym czasie luksusowe coupé nie nosiły już jednak oznaczenia SEC, ale – po wprowadzeniu nowej nomenklatury dla wszystkich serii modelowych Mercedes-Benz w czerwcu 1993 r. – były znane jako Klasa S Coupé. Z kolei od 1996 r. do zakończenia produkcji 2 lata później model występował pod nazwą „Klasa CL”.
To wyjątkowe połączenie elegancji i sportowych osiągów zachwyca dziś miłośników marki tak samo jak 30 lat temu. W sumie w ciągu 6 lat w fabryce w Sindelfingen zbudowano dokładnie 26 022 egzemplarzy coupé z serii 140. Prawie jedną trzecią z nich stanowiły flagowe odmiany V12 (8573 samochody). Ponad połowa klientów zdecydowała się na wariant z 5-litrowym silnikiem V8 (14 953 sztuki).
Zmiany nie są znaczące, ale wprawne oko fana motoryzacji je wypatrzy. Modyfikacji uległ przede wszystkim przód nadwozia – pojawił się podświetlany fragment atrapy chłodnicy, określany mianem BMW Iconic Glow, który nadaje eleganckiego akcentu autu. Przez nowe elementy, które pojawiły się w otworach wentylacyjnych atrapy, B8 zyskało lekko odświeżony wygląd.
Wewnątrz zastaniemy centralny wyświetlacz dotykowy BMW Live Cockpit ConnectedDrive, który ma teraz rozmiar 12,3″. Auto jest w standardzie bogato wyposażone, m.in. w BMW Driving Assistant Professional i asystenta parkowania, także decydując się na model BMW Alpina B8 ma się pewność, że otrzymujemy to, co obecnie w motoryzacji najlepsze.
Przy okazji tych nieznacznych zmian dodano nowe kolory nadwozia: Portimao Blue, Sanremo Green, Skyscraper Grey, Frozen Pure Grey i Frozen Tanzanit Blue. Należy pamiętać, że metaliczne barwy lakieru: Alpina Blue i Alpina Green są zarezerwowane wyłącznie dla samochodów BMW Alpina.
BMW ALPINA B8 Gran Coupéc nadal jest napędzana podwójnie doładowanym silnikiem V8 o pojemności 4,4 l, który dostarcza 621 KM i 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Prędkość do setki osiągana jest w 3,4 sekundy, a maksymalna prędkość samochodu to 324 km/h.
Opracowany specjalnie przez Alpinę sportowy wydech ze stali nierdzewnej jest zaprojektowany tak, by redukować ciśnienie wsteczne. Kierowca przy pomocy przełącznika trybów Comfort-Sport może wpływać na ustawienie aktywnych klapek i kontrolować dźwięk wydobywający się z końcówki wydechu.
Felgi Alpina Classic 21” zastosowane w modelu Alpina B8 to kute obręcze kół z 20 szprychami, które nadal pozostają znakiem rozpoznawczym marki.
Odświeżone BMW ALPINA B8 Gran Coupé można już zamawiać, a dostawy rozpoczynają się w maju 2022 roku. Cena w Niemczech to 162 100 euro.
Volkswagen umożliwia swoim klientom, którzy nabyli ata elektryczne marki – ID.3, ID.4 i wkrótce ID.5, stworzenie prywatnej infrastruktury ładowania. Wspólnie z firmą Avitron Polska – oficjalnym partnerem VW w zakresie instalacji ładowarek domowych ID. Charger, można zdecydować się na fachowy montaż wallboxów za 2550 złotych netto. Piszemy o tym dlatego, ponieważ wcześniej kwota instalacji wallboxa przekraczała 4 tysiące złotych, a wraz z audytem instalacji elektrycznej w domu, firma potrafiła skasować nawet 6 tysięcy złotych.
Chętni mogą wybierać spośród trzech modeli ładowarek ID. Charger – standardowej, Connect oraz Pro. Wszystkie oferują możliwość ładowania z mocą do 11 kW i są wyposażone w wyłącznik różnicowo-prądowy. W zestawie jest także przewód Type 2 o długości 4,5 lub 7,5 m.
ID. Charger Connect ma możliwość połączenia z internetem przez LAN lub WLAN, możliwość sterowania przez aplikację, a wersja Pro ma również seryjny moduł LTE i licznik energii. Wallbox ID. Charger jest w stanie naładować akumulator Volkswagena ID.3 o pojemności 58 kWh w ciągu ośmiu godzin.
Zobacz nasz test Volkswagena ID.3.
Volkswagen ID Charger – cena
Ceny ładowarek ID. Charger zaczynają się od 2099 zł za wersję podstawową, przez 2999 zł za odmianę Connect, po 4449 zł za wallbox w wersji Pro.
Do niedawna montaż ładowarek był dość kosztowny (zależnie od warunków na miejscu). Nowa oferta, przygotowana przez Volkswagena razem z firmą Avitron Polska sprawia, że instalacja jest znacznie bardziej przystępna. Dodatkowo uruchomiono specjalną infolinię dla klientów, gdzie można wyjaśnić wszystkie wątpliwości dotyczące ładowarek. Konsultanci są dostępni pod numerem 500 111 345 – mówi Dawid Kwaśniak, koordynator ds. elektromobilności marki Volkswagen.
Warto wiedzieć, że w przypadku niepoprawnej instalacji ładowarki lub błędnego zabezpieczenia, gwarancja producenta nie zostanie uznana. Avitron Polska poznaje wymagania klienta, sprawdza warunki na miejscu instalacji i konfiguruje wallbox ID. Charger – zaznacza Kamil Babiński, Prezes Zarządu Avitron Polska
Instalacja ładowarki trwa z reguły ok. 4 godzin, zależnie od zakresu prac. W niektórych przypadkach może okazać się, że konieczne jest zwiększenie mocy u dostawcy energii, co może wydłużyć cały proces.
Volkswagen zapowiedział, że chce osiągnąć neutralność pod względem Emisji CO2 maksymalnie do roku 2050, a do 2030 – 70 procent sprzedanych w Europie samochodów osobowych będzie napędzana wyłącznie silnikiem elektrycznym. To oznacza, że z fabryk Volkswagena wyjeżdżać będzie przynajmniej milion samochodów zeroemisyjnych rocznie.
Silnik Diesla jest przez wielu ceniony za mniejsze zużycie paliwa, wysoki moment obrotowy dostępny już przy 1500 obr./min oraz wytrzymałość. Pojazdy z jednostkami wysokoprężnymi mogą przebyć więcej kilometrów niż jednostki benzynowe. Jednak zawsze trzeba pamiętać, że jeśli chcemy mieć bezawaryjny samochód to trzeba o niego dbać. To samo tyczy się silnika wysokoprężnego. Jeżeli nie będziemy pamiętać o regularnym serwisowaniu to zaczną pojawiać się usterki, których często naprawa jest droga.
Układ wtryskowy w silniku wysokoprężnym – powody awarii i cena naprawy
W porównaniu z układem wtryskowym silników benzynowych, układ wtryskowy diesli jest znacznie bardziej obciążony. Dlatego wtryskiwacze muszą być wykonane z największą precyzją, aby pracowały prawidłowo, a silnik osiągał jak najlepsze parametry. Jednak wtryskiwacze nie zawsze psują się tylko ze starości, ale również my możemy przyczynić się do ich zużycia. Złej jakości paliwo, nieumiejętna regulacja w warsztacie czy chiptuning mogą powodować ich szybsze zużycie. W paliwie złej jakości mogą znajdować się drobne zanieczyszczenia, które przedostaną się przez filtr paliwa i uszkodzą wtryskiwacze. Dlatego ważna jest coroczna wymiana filtra w dieslach.
Uszkodzone wtryskiwacze objawiają się utrudnionym rozruchem silnika, wibracjami, czarnym dymem z wydechu oraz zwiększonym spalaniem. Koszt regeneracji wtryskiwaczy jest bardzo zróżnicowany ze względu na typ i producenta części. Jeżeli dostępne są zestawy naprawcze to koszt usunięcia usterki nie przekroczy 1000 złotych. Jednak, jeśli zestawy nie są dostępne to trzeba zakupić nowe wtryskiwacze, których cena za jeden wtryskiwacz nie są niższe niż 1000 złotych.
Układ wtryskowy składa się jeszcze z pompy wysokiego ciśnienia, która również narażona jest na zanieczyszczenia. W dodatku jej zużycie wiąże się z uszkadzaniem wtryskiwaczy, ponieważ podaje im drobinki startego materiału. Jej naprawa to koszt ok. 500 – 3000 złotych.
Zapchany filtr DPF – powody awarii i cena naprawy
Teoretycznie filtry DPF wytrzymują przebiegi rzędu 200-300 tys. kilometrów, ale znaczny wpływ na ich żywotność ma sposób eksploatacji. Wraz z przebytymi kilometrami filtr się zapycha i musi się oczyścić. W tym celu silnik musi osiągnąć odpowiednią temperaturę i odpowiedni poziom obrotów. Idealnym miejscem do wypalenia się sadzy są drogi ekspresowe i autostrady, dlatego osoby dużo podróżujące po tego typu drogach nie muszą się przejmować filtrem DPF.
Z kolei, jeśli przemieszczamy się głównie po mieście proces spalania może zostać przerwany. Kilkukrotne przerwanie procesu spalania może skutkować całkowitym zapchaniem, a silnik przejdzie w tryb awaryjny. Proces wypalania sadzy objawia się opóźnioną reakcją na pedał gazu, wzrostem spalania i często kłębami dymu z wydechu. Dlatego, jeśli zauważymy takie objawy lepiej nie gasić wtedy silnika oraz warto raz w tygodniu wybrać się na drogę szybkiego ruchu, aby filtr mógł się oczyścić.
Koszt nowego filtra jest uzależniony od modelu, więc za najtańszy możemy zapłacić ok. 1000 złotych, a za najdroższy nawet 15 tys. zł. Jednak istnieją również sposoby, np. chemia, która wyczyści filtr. Koszt takich preparatów zazwyczaj nie przekracza 100 złotych.
Dwumasowe koło zamachowe – powody uszkodzenia i cena naprawy
Dwumasa może wytrzymać długo, ale zła eksploatacja auta może skrócić jej żywotność. Najbardziej szkodliwa dla dwumasy jest jazda na niskich obrotach ze względu na dużą częstotliwość drgań generowanych przez silnik. Jazda powinna być płynna, a silnik powinien być trzymany na wyższych, ale nie najwyższych obrotach. W przeciwnym razie dwumasa szybciej się zużyje. Charakterystycznymi objawami awarii dwumasowego koła zamachowego są wyczuwalne wibracje i stuki.
W celu poradzenia sobie z problemem można zdecydować się na regenerację, która kosztuje od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Niestety nie zawsze można skorzystać z regeneracji, ponieważ często bardzo zużyte dwumasy już się do tego nie nadają. W takiej sytuacji będzie konieczne zakupienie nowego dwumasowego koła zamachowego, które kosztuje w granicach 1000-5000 złotych.
Klapy wirowe w Dieslu – powody awarii i cena naprawy
Klapki regulują długość układu dolotowego oraz wprowadzają w zawirowania powietrze zasysane do cylindrów. Wpływa to na uwalnianie mniejszej ilości trujących substancji podczas jazdy bez obciążenia (np. podczas jazdy z górki). Niestety z biegiem przebytych kilometrów klapki ulegają uszkodzeniu. Dzieje się to zazwyczaj po przejechaniu 200-300 tys. kilometrów. Szkodzi im w szczególności nagar gromadzący się w układzie dolotowym, przez co może je zablokować. Objawia się to spadkiem mocy lub nierówną pracą, ale czasami zdarza się, że klapka może się urwać i doprowadzić do zniszczenia silnika. Niestety wymiana klapek wiąże się z wymianą całego kolektora dolotowego, a więc będzie to koszt na poziomie 2000-4000 złotych.
Fakt, Porsche 718 Boxster jest „nieco” inny niż 911, ale wciąż bardzo mocno przemawia przez niego DNA niemieckiej marki. Spędziłam z tym autem tydzień i w tym czasie zdążyłam przekonać się, że bardzo mocno go nie doceniałam.
Model 911 (992) ma w sobie niesamowitą lekkość i precyzję prowadzenia. Zdaje się jechać jak po sznurku i można wręcz odnieść wrażenie, że to samochód stworzony, by spełniać najśmielsze instynkty kierowcy. Sądziłam, że to, nawet w gamie Porsche, wyjątek od reguły i nie mogłam bardziej się pomylić.
Fot. Kamila Nawotnik
Porsche 718 Boxster – dane techniczne
Boxster na rynku dostępny jest już od 25 lat, co z resztą upamiętnia specjalnie przygotowana edycja specjalna (ale to nie ta, którą jeździłam). Na nasz test trafił egzemplarz w niemal swoim podstawowym wydaniu, co oznacza czterocylindrowy silnik o pojemności 2 litrów, mocy 300 KM i 380 Nm momentu obrotowego, dostępnego od 2150 do 4500 obr. na minutę. Auto rozpędza się do 275 km/h, a pierwszą setkę osiąga w zaledwie 4,9 sekundy. Jeżeli natomiast wykupicie opcjonalny pakiet Sport Chrono (jak w testowanym egzemplarzu), czas ten zostanie skrócony o kolejne 0,2 sekundy.
Blok silnika i głowica wykonane zostały z aluminium. Układ z bezpośrednim wtryskiem paliwa chłodzony jest cieczą, a dodatkowo, w jak najlepszym wykorzystaniu potencjału napędu, pomagają zmienne fazy rozrządu i regulowany skok zaworów oraz zintegrowany układ smarowania. Cała moc trafia na tylne koła za pomocą fantastycznej, automatycznej skrzyni biegów PDK (wymagającej dopłaty w wysokości dokładnie 12 639 złotych). Standardowo auto wyposażone jest w 6-stopniową ręczną przekładnię.
Porsche 718 Boxster – wygląd: nie dajcie się zwieść
W poprawie właściwości aerodynamicznych pomaga tylny spojler, który kierowca na własne życzenie może podnieść za pomocą jednego przycisku, ukrytego na konsoli centralnej. Mimo że 300 KM w przypadku Porsche może nie brzmieć zbyt imponująco, to rzeczywiste doświadczenia z Boxsterem pokazują, że jest to rebeliant, który potrafi czasem być trochę brutalny, potrafi pokazać pazur i potrafi sprawić, że poziom adrenaliny we krwi się podnosi.
Fot. Kamila Nawotnik
Poza bardzo responsywnym układem kierowniczym i jedną z najlepszych automatycznych skrzyń dostępnych na rynku, kolejną rzeczą, która dba o naszą przyczepność (lub jej brak) podczas jazdy są opony i felgi. 20-calowe obręcze na niskoprofilowych oponach Pirelli P Zero pomalowane zostały w kolorze nadwozia. Standardowo natomiast 718 Boxster stoi na 18-calowych obręczach w kolorze srebrnym.
Fot. Kamila Nawotnik
Zza felg widoczne są nawiercane tarcze o średnicy 33 cm z przodu oraz 29 cm z tyłu. Dodatkowo, czterotłoczkowe zaciski hamulcowe dbają o bardzo skuteczne hamowanie. Żeby było jeszcze ciekawiej, testowany egzemplarz wyposażony został w opcjonalny system Porsche Torque Vectoring z mechaniczną blokadą tylnego dyferencjału oraz aktywne zawieszenie z prześwitem zmniejszonym o 10 mm względem standardowej wersji. Ta lista sprawia, że podczas jazdy, nie raz przez głowę przeszła mi myśl, że to jest jedno z najlepiej prowadzących się aut, z jakimi miałam do czynienia. A zaznaczam, że wciąż mówimy o nadwoziu cabrio.
Porsche 718 Boxster – bagażnik: na długi weekend
Dwa bagażniki – przedni o pojemności 150 litrów i tylny oferujący 125 litrów, pozwalają na przewiezienie minimum dwóch walizek podręcznych, co spokojnie wystarczy na krótki wypad za miasto. Oba zostały zresztą na tyle dobrze wyprofilowane, że wykorzystanie całej przestrzeni nie będzie wyzwaniem. Równie dobrze jednak możecie zostawić wszystkie rzeczy w domu i po prostu wsiąść w ten samochód i jechać przed siebie tak długo, na ile starczy wam paliwa. Gwarantuję, że będą to jedne z najlepiej wykorzystanych godzin w waszym życiu.
Fot. Kamila Nawotnik
Porsche 718 Boxster – wnętrze
Wsiadając do 718 zaskoczyło mnie trochę to, jak staromodnie wygląda deska rozdzielcza. Miałam wrażenie, jakbym jechała samochodem, który premierę miał 15 lat temu. To jednak celowy zabieg i podobne rozwiązania znajdziecie w modelu 911, choć może w nieco ograniczonym stopniu. Tutaj, w przypadku Boxstera, po prostu widać, że Porsche pamięta, skąd się wzięło, skąd pochodzi i jest ze swoich tradycji bardzo dumne. Mi to pasuje!
Jak przystało na Porsche, 718 wykonany jest z bardzo wysoką dbałością o szczegóły. Dla mnie najciekawszą kwestią było to jak zgrabnie przeplata się w tym aucie nowoczesna technologia z rozwiązaniami niemal retro. Mam tu na myśli chociażby nowoczesny system multimedialny, który obsługiwany jest m.in. przez przyciski na panelu zaprojektowanym w stylu sprzed 20 lat. Podobnie jest zresztą z uruchomieniem samochodu. Kluczyk jest dość nowoczesny, z przyciskami służącymi do sterowania drzwiami i bagażnikiem, a jednak wymaga włożenia do stacyjki i przekręcenia w celu uruchomienia zapłonu. Dodam, że dźwięk, który temu towarzyszy, za każdym razem jest bardzo obiecujący. Chyba nie zdarzyło mi się wsiąść do tego samochodu i nie dostać po uruchomieniu silnika przyjemnych dreszczy na dźwięk rozbudzającego się układu.
Porsche 718 Boxster – wyposażenie: długa lista opcji
Standardowo 718 Boxster wyposażony jest w m.in. w sportowe fotele z elektryczną regulacją oparcia i ręczną regulacją wysokości oraz przesunięcia siedziska, biksenonowe reflektory ze zintegrowanymi światłami LED do jazdy dziennej oraz m.in. radio cyfrowe z 6 głośnikami o łącznej mocy 110 watów.
Fot. Kamila Nawotnik
Dopłaty w wysokości niecałych 4 000 złotych wymagał widoczny na zdjęciach, idealnie pasujący do tego modelu, lakier Aventurine Green Metallic. W ogóle decydując się na Porsche (co nie powinno nikogo zdziwić) trzeba się liczyć z faktem, że niemal każde wyposażenie opcjonalne będzie kwestią dopłaty nie kilkuset, a kilku tysięcy złotych.
Fot. Kamila Nawotnik
Jedną z rzeczy wchodzących w skład wyposażenia opcjonalnego są automatycznie przyciemniające się lusterka wewnętrzne i boczne wraz z czujnikiem deszczu, funkcja rozpoznawania ograniczeń prędkości, asystent zmiany pasa ruchu, asystent parkowania z kamerą cofania, tempomat, wielofunkcyjna kierownica z funkcją podgrzewania, podgrzewane i wentylowane fotele z pełną regulacją elektryczną w 14 kierunkach oraz pakiet wykończenia deski rozdzielczej skórą z herbem Porsche wytłoczonym na zagłówkach. Ponad 5000 zł kosztuje z kolei nagłośnienie BOSE, a dodatkowe 11 tys. zł. nawigacja wraz z systemem Porsche Connect, obejmującym Apple Car Play i Bluetooth.
Porsche 718 Boxster – cena
Decydując się na zakup modelu 718 Boxster, do wyboru macie wiele wariantów – w tym Boxster S, generujący 350 KM (od 359 tys. zł), albo chociażby topowy 718 Boxster GTS z silnikiem 4.0 o mocy 400 KM (od 427 tys. zł). Auto, które trafiło na nasz test, w podstawowej wersji wyceniony jest na 252 000 zł. Po dokładnym skonfigurowaniu testowanego egzemplarza, cena całkowita podbija do 400 tys. złotych. To wciąż sporo taniej niż bazowe 911!
Porsche 718 Boxster – zalety
– precyzyjne, lekkie prowadzenie samochodu przy wysokich prędkościach
– brzmienie centralnie umieszczonego silnika i układu wydechowego
Mimo iż obecna aura nie rozpieszcza nas jak dotąd dużą ilością śniegu, niektórzy potrafią wykorzystać każdy dzień zimowych warunków, choć nie zawsze mądrze. Warto zadbać, aby zabawy na śniegu były nie tylko radosne i niezapomniane, ale przede wszystkim bezpieczne. A do takich z całą pewnością nie należy organizowanie kuligów polegających na tym, że samochód ciągnie sanki z dziećmi.
Przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym nie pozostawiają wątpliwości, że na drogach publicznych zabronione jest ciągnięcie za pojazdem m.in. osoby na sankach, nartach, rolkach czy hulajnodze. Kierowca może zostać za to ukarany mandatem i punktami karnymi, a jeśli sprawa trafi do sądu, skutki łamania prawa mogą być jeszcze poważniejsze.
Konsekwencje prawne to jedno, ale gdy podczas kuligu za samochodem dojdzie do wypadku, skutki niebezpiecznych zabaw na drodze mogą być o wiele gorsze, bo ryzykujemy zdrowiem i życiem nie tylko uczestników, ale i osób postronnych. Kuligi za samochodem są zagrożeniem również wtedy, gdy odbywają się na drogach polnych i leśnych. Wystarczy chwila nieuwagi, zbyt duża prędkość czy niewidoczne pod śniegiem nierówności i taki kulig może skończyć się tragedią – mówi Adam Bernard, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault.
Niewiele trzeba, aby ciągnięte za samochodem sanki okazały się niebezpieczną pułapką. Kierowcy trudno jest obserwować wszystko co dzieje się z uczestnikami takiego kuligu. Często prędkość, z jaką jedzie, bywa zbyt duża, co jest szczególnie groźne przy konieczności nagłego hamowania, ponieważ osoby na sankach nie mają kontroli nad swoim urządzeniem i rozpędzone wbiją się w tył auta.
Dużym zagrożeniem są również zakręty, gdy sanki mogą po prostu wypaść z drogi i uderzyć w drzewo, co nawet przy niskiej prędkości może być tragiczne w skutkach. Do niebezpiecznej sytuacji może dojść także wtedy, gdy sanki trafią na przykład na kamień, wystający konar lub dziurę. Osoby ciągnięte na sankach za samochodem narażone są też na wdychanie spalin z rury wydechowej.