Trzy lata czekania i nadal nic. Kiedy wreszcie zostanie dokończona obwodnica Warszawy?

Spis treści

Dokończenie obwodnicy Warszawy utknęło w martwym punkcie

Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił zaskarżoną decyzję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, w której organ ten uchylił w całości decyzję Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku i umorzył postępowanie administracyjne prowadzone przez niego. Wyrok dotyczący odcinka S17 Drewnica – Ząbki, czyli krótszego z dwóch brakujących fragmentów Wschodniej Obwodnicy Warszawy, jest nieprawomocny, co oznacza, że stronom przysługuje prawo wniesienia skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego. GDDKiA nadal zatem nie może działać w zakresie realizacji inwestycji i czekają nas kolejne miesiące oczekiwania na dalsze procedowanie.

Dla pozostałego odcinka S17 WOW, Ząbki – Warszawa Wschód (Zakręt), rozprawa w WSA miała odbyć się 10 listopada. Sąd jednak odroczył ją i nie wyznaczył nadal nowego terminu.

 Od lat czekamy na decyzję w sprawie obwodnicy Warszawy

W lipcu 2015 roku GDDKiA złożyła do RDOŚ w Warszawie wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla dwóch odcinków S17 WOW Drewnica – Ząbki oraz Ząbki – Warszawa Wschód. W maju 2017 roku GDOŚ, po uznaniu wyłączenia się z mocy prawa przez RDOŚ w Warszawie z prowadzenia sprawy, przekazał oba postępowania do RDOŚ w Białymstoku, który w grudniu 2018 r. wydał decyzje środowiskowe dla obu odcinków. W lutym 2021 r. GDOŚ uchylił w całości dwie decyzje RDOŚ w Białymstoku. Umorzył też postępowania przed RDOŚ w Białymstoku dla obu tych przedsięwzięć.

Decyzje GDOŚ zostały zaskarżone przez różne podmioty do WSA w Warszawie. WSA wyrokami z 24 sierpnia 2021 r. dla odcinka Ząbki – Warszawa Wschód i z 19 stycznia 2022 r. dla Drewnica – Ząbki uchylił ww. decyzje GDOŚ. 7 marca 2023 r. odbyły się rozprawy NSA w sprawach dotyczących obu fragmentów WOW, a NSA uchylił wyrok WSA w całości i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia WSA.

Po wyroku WSA dla odcinka Drewnica – Ząbki GDOŚ będzie musiał ponownie przeanalizować materiał dowodowy i rozstrzygnąć, czy RDOŚ w Białymstoku był organem właściwym do wydania decyzji środowiskowej.

Opony zimowe czy całoroczne? Które lepiej wybrać w Polsce?

Nadal nie można dokończyć budowy obwodnicy Warszawy

Kierowcy mają obecnie do dyspozycji 68 kilometrów trasy wchodzącej w skład Warszawskiego Węzła Drogowego. Jego realizację rozpoczęto w 2008 roku od odcinka o długości 10,4 km pomiędzy węzłami Konotopa i Powązkowska w ciągu S8. Następnie w 2013 r. zakończyła się budowa 20 km S2 Południowej Obwodnicy Warszawy (POW) oraz 7 km odcinka S8 pomiędzy węzłami Modlińska i Marki. Odcinek S8 Powązkowska – Modlińska, czyli tzw. Trasę Armii Krajowej, oddano do ruchu w 2015 r.

Północna część Warszawskiego Węzła Drogowego, którą tworzy trasa S8, została uzupełniona w 2017 r. o 2 km od w. Marki do w. Drewnica, czyli część ekspresowej obwodnicy Marek. Od grudnia 2020 r. kierowcy mogą korzystać z kolejnych 15 km S2 POW wraz z nowym mostem na Wiśle. Rok później oddaliśmy do ruchu ostatnie 4,6 km trasy S2 Puławska – Warszawa Wilanów z tunelem pod Ursynowem o długości 2,3 km. Wiosną 2021 r. otwarty został węzeł Lubelska, spinający autostradę A2 i dwie drogi ekspresowe: S2 oraz S17. Zwieńczeniem 2022 r. było oddanie do ruchu trasy głównej S17 od węzła Lubelska do węzła Warszawa Wschód.

Do domknięcia ringu brakuje ok. 14-kilometrowego odcinka WOW od węzła Drewnica na skrzyżowaniu z S8 do węzła Warszawa Wschód, co uniemożliwia docelowe rozłożenie ruchu na obwodnicy stolicy. Dziś wielu kierowców z braku WOW jeździ drogami wojewódzkimi: 631, 637, 638 i ulicami Wesołej by dotrzeć węzła Warszawa Wschód, a jeśli jadą w kierunku Krakowa wybierają północno-zachodnią część ringu. Według danych Generalnego Pomiaru Ruchu przeprowadzonego w latach 2020-2021, najbardziej obciążonym fragmentem ringu jest obecnie odcinek S8 na wysokości Powązek (z średnim dobowym ruchem blisko 200 tys. pojazdów) oraz most Grota Roweckiego (blisko 186 tys. pojazdów). Od oddania do użytkowania tunelu pod Ursynowem w ciągu S2 POW skorzystało z niego średnio dziennie ok. 74 tys. pojazdów, a w wakacje nawet 90 tys. pojazdów.

Source: Trzy lata czekania i nadal nic. Kiedy wreszcie zostanie dokończona obwodnica Warszawy?

Widzisz zielone tablice, myślisz, że to auto elektryczne? Możesz się mocno zdziwić

Spis treści

Co oznaczają zielone tablice rejestracyjne?

Hasło zielonych tablic rejestracyjnych najczęściej kojarzy się z tablicami mającymi zielone tło oraz czarne znaki. Wskazują one na ekologiczny napęd pojazdu, ale nie musi to być napęd elektryczny w potocznym tego słowa znaczeniu.

Najczęściej chodzi rzeczywiście o samochód z silnikiem elektrycznym, czerpiącym energię z baterii ładowanej z zewnętrznego źródła. Musi on być jedynym silnikiem na pokładzie, więc pojazdy mające jednostkę spalinową, nawet taką wykorzystywaną tylko w awaryjnych sytuacjach, nie mogą mieć zielonych tablic.

Drugi rodzaj samochodu, który może liczyć na zielone „blachy”, to pojazd wodorowy z ogniwami paliwowymi. Jego koła też napędza silnik elektryczny, ale energia  dla niego wytwarzana jest na pokładzie, z wykorzystaniem wodoru. Nie generuje to żadnych spalin, więc takie auta traktowane są na równi z elektrykami.

Jakie samochody mają tablice rejestracyjne z zielonymi znakami?

Mało kto o tym wie, ale występują także tablice z białym tłem (czyli takim jak tablice standardowe), ale mające zielone znaki zamiast czarnych. Na nie również mówi się „zielone tablice”, ale stosuje się je w zupełnie innych przypadkach.

Nowy Opel Corsa Electric – pierwsza jazda. Miejski elektryk za prawie 180 tys. złotych

To szczególny rodzaj tablic rejestracyjnych – tak zwane „profesjonalne”. Korzystają z nich między innymi dilerzy samochodowi oraz komisy. Można założyć je na różne pojazdy i w ten sposób legalnie poruszać się po drogach. Nie daje to pełnej dowolności i przepisy przewidują pewne ograniczenia (na przykład liczbę pojazdów, na których takie tablice mogą się znaleźć), ale jest to duże ułatwienie dla firm sprzedających samochody, które czasami muszą pojechać gdzieś autem ze swojej oferty (na przykład w celu załatwienia jakichś formalności), a nie mają żadnego interesu w tym, by przechodzić standardową procedurę rejestracji.

Jakie przywileje dają zielone tablice rejestracyjne?

Posiadając zielone tablice rejestracyjne, a dokładnie tez z zielonym tłem, możemy korzystać z buspasów oraz parkować bezpłatnie w strefach płatnego parkowania. Przywileje te nie zostały jednak nadane bezterminowo – zgodnie z ustawą o elektromobilności, przestaną obowiązywać od 1 stycznia 2026 roku.

Source: Widzisz zielone tablice, myślisz, że to auto elektryczne? Możesz się mocno zdziwić

Jak przygotować auto na zimę? Wszystko co warto wiedzieć

Spis treści

Zima dla kierowców oznacza nie tylko konieczność dostosowania swojego stylu jazdy, ale wymaga także odpowiedniego przygotowania samochodu. Drobne kroki przed zimą mogą znacznie wpłynąć na bezpieczeństwo jazdy i wydajność samochodu.

Przed sezonem warto zadbać o poniższe elementy samochodu, aby nikogo nie spotkała przykra niespodzianka. Sprawdź, jak przygotować auto na zimę.

Jak przygotować auto na zimę – podstawa to opony

Zimowe warunki wymagają opon, które zapewnią lepszą przyczepność na śliskiej nawierzchni.
Deszcz, śnieg, błoto pośniegowe, lód to nie sprzymierzeńcy kierowcy. Niezależnie od tego, czy wybierasz opony całoroczne czy sezonowe, kluczem jest ich stan oraz wiek. Nie powinny mieć więcej jak 10 lat, bieżnik musi mieć co najmniej 4mm, a regularne wymiany to kluczowy krok. Należy pamiętać, aby systematycznie monitorować stan opon, zużyty bieżnik traci na skuteczności na mokrych i śliskich nawierzchniach.

Same opony to jedno, ale ważne jest też ich ciśnienie. Jego odpowiedni stan, jaki zaleca producent, wpływa to nie tylko na lepszą przyczepność, ale i mniejsze zużycie paliwa. Jeśli mieszkasz na terenach górskich, warto wozić ze sobą łańcuchy śniegowe. Umożliwiają one płynniejsze przemieszczanie się po śniegu oraz śliskiej nawierzchni.

Zadbaj o akumulator

Nie ulega wątpliwości, że jego skuteczność jest kluczowa do jakiegokolwiek użytkowania samochodu. Odpowiada za przekazywanie siły elektrycznej do silnika, a także za napędzanie pozostałych elementów pojazdu. Bez niego oczywiście nie odpalisz skutecznie samochodu podczas mroźnego poranka.
Zadbaj więc o jego stan przed rozpoczęciem zimy. Jeśli wydajność jest słaba – należy rozważyć wymianę na nowy.

Jak przygotować auto na zimę – nie zapominaj o płynach

Płyny eksploatacyjne w samochodzie odgrywają kluczową rolę w prawidłowym funkcjonowaniu pojazdu i utrzymaniu go w dobrej kondycji. Jest to szczególnie ważne zimą, gdy warunki na drodze nie sprzyjają.

Płyn chłodniczy

Utrzymuje optymalną temperaturę silnika poprzez cyrkulację w układzie chłodzenia, aby nie doprowadzić do przegrzania go podczas eksploatacji. Wymieniaj go co ok. 2 lata i regularnie sprawdzaj jego poziom.

Płyn hamulcowy

To kluczowy element układu hamulcowego odpowiadający za koordynację sił przenoszonych z pedału na klocki. Dzięki niemu masz pewność, że skutecznie i w kontrolowany sposób zatrzymasz auto. Zaleca się jego wymianę co ok. 2 lata lub częściej jeśli pokonujesz duże odległości.

Olej silnikowy

To jeden z podstawowych płynów w całym samochodzie. Odpowiada za odpowiednią pracę i ochronę silnika przed zużyciem. Zimą zaleca się stosowanie wariantu o odpowiedniej lepkości do temperatury otoczenia. Zazwyczaj producenci wskazują, aby wymieniać go co 10-15 tys. km.

Płyn do spryskiwaczy

Dzięki niemu przednia i tylna szyba zawsze będą czyste i poprawi się dzięki temu widoczność i bezpieczeństwo jazdy. Dodatkowo, pomaga w skutecznym usuwaniu lodu czy śniegu. W tym przypadku wymiana powinna odbywać się dwa razy w roku: wiosną na sezon wiosenno-letni oraz jesienią na okres jesienno-zimowy.

Płyn od wspomagania kierownicy

Dba o to, aby układ kierowniczy działał prawidłowo i z odpowiednią siłą. Odpowiada za wytwarzanie ciśnienia tłoczenia do nośnika siły obrotu. Dzięki niemu manewrowanie kierownicą jest płynniejsze i mniej wymagające, a kierownica po skręcie powraca do pierwotnego ułożenia. Zaleca się wymianę co ok. 60 tysięcy kilometrów, warto sprawdzić jego stan przed nadejściem przymrozków.

Olej do skrzyni biegów

Odpowiada za smarowanie, a tym samym za ochronę mechanizmów skrzyni biegów, a także zapobiega jej przegrzewaniu. W zależności od rodzajów skrzyni zaleca się wymianę oleju w skrzyni co 60-80 tys. km. Ważne jest jego bieżące monitorowanie, aby nie doprowadzić do tarcia i wzrostu temperatury wewnątrz skrzyni.

Świece

Zagwarantują sprawny rozruch rano, gdy temperatura spadnie poniżej zera. W autach benzynowych są to świece zapłonowe, a w dieslach – żarowe. W tych drugich służą jedynie do uruchomienia i rozruchu silnika, ale czasami mogą włączyć się też w trakcie jazdy. Z kolei silniki benzynowe wymagają wsparcia generowanej iskry podczas jazdy bez przerw. Sprawdzaj świece regularnie, ponieważ w innym wypadku spotka Cię niemiła niespodzianka podczas porannego startu.

Kluczem jest regularność

Zimą ciemno robi się już po godzinie 15, a więc pamiętaj też o dobrym stanie oświetlenia i wymianie żarówek na nowe. Warto zawsze mieć pod ręką zestaw na sytuacje awaryjne, czyli m.in. koc termiczny, łańcuchy na koła, trójkąt ostrzegawczy, gaśnicę czy podstawowe narzędzia.

Jeśli zawczasu zadbasz o stan i kondycję powyższych elementów, znacznie wyeliminujesz ryzyko awarii i problemów zimą. W przypadku przygotowania auta na zimę sprawdzi się powiedzenie: „Jak dbasz – tak masz”.

Source: Jak przygotować auto na zimę? Wszystko co warto wiedzieć

Jakie mamy drogi po 8 latach rządów PIS? Komentarz eksperta

Programy drogowe to wydatki liczone w setkach miliardów – najnowszy z perspektywą do 2030 roku obejmuje 300 miliardów złotych, w tym nowe inwestycje to ponad 190 miliardów złotych. Spore środki pozostają pod zarządem Funduszu Rozwoju Dróg Lokalnych. Wydał on 22 miliardy złotych na ponad 26 tysięcy dróg lokalnych, a docelowo kwota ta może wzrosnąć do 36 miliardów złotych.

Po raz pierwszy realizowano także program utrzymaniowy o wartości 47 miliardów złotych, a zaplanowano już jego kontynuację do 2030 roku – z większą pulą środków aż 58 miliardów zł. Jest także program obwodnicowy do 2030 roku o wartości 28 miliardów zł. Już w tej chwili 16 obwodnic jest w realizacji, co daje około 127 kilometrów.

mapa dróg w budowie w Polsce 2023

Jeśli podsumujemy 8 lat rządów Platformy i PSL, to oddanych było 2118 kilometrów dróg najwyższych priorytetów – czyli autostrad i dróg ekspresowych.

Rząd PIS kończy kadencję na poziomie 2067 kilometrów. W 2016 roku domknięto autostradę A4 od granicy do granicy, w ubiegłym roku A1 od gór do morza. W 2023 roku domknięto autostradę A18. Jest to pełnowartościowa autostrada. Została jeszcze A2– ta budowa prawdopodobnie się zakończy w 2025 roku.

– Podsumowując 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości trzeba powiedzieć o dwóch wyzwaniach, które się pojawiły – a więc pandemia i wojna. Podczas COVID udało się nie zatrzymać żadnych budów, tak jak to miało miejsce w wielu krajach, chociażby w Austrii – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Adrian Furgalski, prezes ZDG TOR. – Był tutaj nieustanny dialog z branżą, żeby te budowy ochronić. No i druga rzecz oczywiście wojna w Ukrainie, czyli olbrzymi skok cenowy. Zawieszono postępowania przetargowe, bo ciężko było podawać racjonalne ceny. Można powiedzieć, że w miarę bezboleśnie przeszliśmy dwa takie duże wstrząsy. Jednak program budowy dróg to jest sztafeta. Od koncepcji do przecięcia wstęgi na takiej drodze to jest 8-10 lat. Nie udało się zlikwidować nierównowagi, jeżeli idzie o finansowanie budów, rozwój sieci dróg i rozwój sieci linii kolejowych. To, co na pewno wyróżnia rządy PIS, to jest polityczny komunikat. Zobaczcie, nasi poprzednicy nie poważali Polski Wschodniej. My się zwracamy w kierunku tych właśnie terenów. Przykładem jest Via Carpatia wraz z zabiegami o to, żeby utworzyć nowy korytarz transportowy Unii Europejskiej. Droga Via Carpatia – czyli inaczej S19 – niestety na wielu odcinkach ma bardzo słabe parametry ruchu, rzędu 5-6 tysięcy pojazdów na dobę. Nie nadaje się na dwupasmową drogę ekspresową – ale prace są tak zaawansowane, że właściwie tutaj nowy rząd nie będzie w stanie niczego odchudzić. Ogólnie GDDKiA jest dobrym beneficjentem, jeżeli idzie wydatkowanie pieniędzy unijnych – ocenia Furgalski.

Źródło: eNewsroom.pl

Source: Jakie mamy drogi po 8 latach rządów PIS? Komentarz eksperta

Jego marzenie się spełniło – Robert Kubica będzie się ścigał w Ferrari

Robert Kubica w końcu spełni marzenie i w przyszłym sezonie będzie reprezentantem zespołu AF Corse w wyścigach WEC, w kategorii Hypercar. Zasiądzie oczywiście za kierownicą bolidu Ferrari.

Włosi w tym roku wystawili dwa hypercary. Jeden z nich zwyciężył nawet kultowy wyścigu Le Mans. W kolejnym sezonie Ferrari, oprócz dwóch fabrycznych pojazdów chcą wystawić również trzecie auto obsługiwane przez AF Corse. To właśnie w tym trzecim aucie ma pojechać Kubica.

„Jestem szczęśliwy, że drogi moje i AF Corse w przyszłym roku się spotkają. To jeden z zespołów, który od lat odnosi największe sukcesy w sportach motorowych. Jestem pewien, że wykonamy dobrą robotę. Poza tym, wróciłem do włoskiego zespołu, co jest dla mnie dość ważne” – przyznał Kubica.

W środę Polak przetestował na włoskim torze Imola model 499P. Na razie nie wiadomo, z kim Robert Kubica miałby dzielić fotel. Spekuluje się, że jego kolegą będzie Robert Schwartzman, który obecnie pełni rolę rezerwowego kierowcy Ferrari w Formule 1.

W pozostałych autach Ferrari pozostaną: Antonio Fuoco, Nicklas Nielsen, Miguel Molina, James Calado, Antonio Giovinazzi i Alessandro Pier Guidi.

Robert Kubica próbował swoich sił prawie w każdym motorsporcie

Swoją karierę rozpoczynał jak każdy marzący o wielkim ściganiu – na gokartach. Naprawdę głośno zrobiło się o nim w latach 2006-2009, gdy był kierowcą BMW Sauber w Formule 1, gdzie pełnił rolę kierowcy testowego.

W 2008 roku odniósł pierwsze i jedyne zwycięstwo w tych zawodach, podczas Grand Prix Kanady. W tamtym sezonie Polak nawet przez chwilę prowadził w klasyfikacji generalnej, ostatecznie zajmując czwarte miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem. W 2010 roku dołączył do Renault. Jego rozpędzającą się karierę przerwał poważny wypadek, ale nie w czasie wyścigów F1, ale podczas rajdu Ronde di Andora w 2011, w którym omal nie stracił prawej ręki.

W 2018 roku powrócił do F1 i został kierowcą rezerwowym i rozwojowym Williamsa. W następnym sezonie wrócił na fotel wyścigowy jako kierowca brytyjskiego zespołu. Od 2020 do 2022 roku był kierowcą rezerwowym i rozwojowym zespołu Alfa Romeo.

W zeszłym roku zespołem WRT wygrał długodystansowe mistrzostwa świata w klasie LMP2.

Source: Jego marzenie się spełniło – Robert Kubica będzie się ścigał w Ferrari

Takiej sytuacji na rynku aut używanych nie było nigdy!

Spis treści

Pierwszy raz na rynku aut używanych w Polsce liczba ofert samochodów z silnikami benzynowymi przewyższyła diesle. Według raportu AAA AUTO opartego na analizie danych dotyczących sprzedaży aut używanych w komisach, na stronach internetowych oraz u dealerów samochodów używanych, w październiku br. oferowano do sprzedaży 95 710 aut z silnikami benzynowymi oraz 93 187 diesli.

W październiku kupujący mieli do wyboru o 9 755 samochodów używanych więcej, niż we wrześniu br., w tym o 6 337 aut benzynowych i 916 diesli. Jednocześnie, pojazdy z silnikiem benzynowym były tańsze, nieco młodsze i miały mniejszy przebieg. Z raportu wynika, że mediana ceny używanych aut benzynowych w październiku wyniosła 32 900 zł, a mediana przebiegu 139 000 km. Z kolei, mediana ceny używanych diesli była wyższa i wynosiła 35 000 zł, a mediana przebiegu 208 000 km. Warto zaznaczyć, że mediana ceny dla całego rynku wtórnego wynosiła w październiku 33 500 zł.

Jakie modele na rynku aut używanych są najchętniej wybierane?

Model Mediana ceny Mediana przebiegu Mediana wieku
1. Opel Astra 22 140 zł 164 925 km 12,5 lat
2. Opel Corsa 13 999 zł 150 000 km 13,9 lat
3. VW Golf 21 900 zł 174 050 km 13,9 lat
4. Ford Focus 22 900 zł 160 000 km 11,8 lat
5. BMW Serii 3 20 999 zł 202 000 km 16,6 lat
6. Skoda Fabia 15 700 zł 150 000 km 13,3 lat
7. Toyota Yaris 20 900 zł 135 000 km 12,9 lat
8. Ford Fiesta 19 900 zł 143 000 km 12,8 lat
9. Renault Clio 16 900 zł 129 000 km 12,3 lat
10. Renault Megane 26 500 zł 140 000 km 11,6 lat

Diesel czy benzyna? Jaki rodzaj silnika wybrać?

Diesel – kiedy się opłaca?

Większa liczba samochodów z silnikami benzynowymi nie jest zaskakująca. Nagonka na silniki diesla oraz wprowadzenie Stref Czystego Transportu skutecznie zniechęcają kupujących do takiego właśnie napędu. Silniki Diesla jednak wciąż mają się dobrze i stanowią ciekawą alternatywę, szczególnie dla tych, którzy dużo jeżdżą w trasie.

Diesle nie starsze niż 10 letnie prawie na pewno są wyposażone w filtr cząstek stałych DPF, zawory EGR czy też koło dwumasowe. Jazda na krótkich odcinkach może ograniczyć ich żywotność, a ich naprawa w wielu przypadkach liczona jest w tysiącach złotych. Głównie z tych powodów zaleca się kupno samochodu z silnikiem Diesla dla osób, które pokonują długie trasy. Dodatkowym atutem jest także mniejsze zużycie paliwa, które w dieslu jest szczególnie zauważalne właśnie w trasie.

Przyjęło się, że kupno auta z silnikiem diesla opłacalne jest dopiero, gdy rocznie pokonujemy co najmniej 30 tysięcy kilometrów.

Kiedy wybrać silnik benzynowy?

Analogicznie do powyższej sytuacji samochód benzynowy będzie lepszym wyborem, gdy jeździmy mniej, pokonując dziennie krótsze trasy. Silnik benzynowy szybciej osiąga roboczą temperaturę pracy, przez co wcześniej zaczyna pracować efektywniej. Jest pozbawionych skomplikowanych filtrów, zaworów EGR oraz dwumasy, co czyni jego eksploatację tańszą, nawet gdy zużywa nieco więcej paliwa, niż jego wysokoprężny odpowiednik.

Pandemia oraz rozszerzenie pracy zdalnej pokazało wielu Polakom, że nie zawsze trzeba pokonywać wiele kilometrów, stojąc w korkach, jeśli swoją pracę można wykonywać z domu. Tendencja do większej ilości aut z silnikiem benzynowym może też wynikać właśnie z tego faktu. Jeździmy mniej i tylko w najpotrzebniejszych sytuacjach, dlatego nie opłaca nam się kupować diesla.

Naszym zdaniem z roku na rok, coraz mniej aut z silnikami wysokoprężnymi będzie pojawiało się na rynku aut zarówno nowych, jak i używanych.

Source: Takiej sytuacji na rynku aut używanych nie było nigdy!

Fotoradary robią zdjęcia tyłu pojazdu. To prawda czy fałsz? Można poważnie wpaść

Spis treści

Zasada działania fotoradaru

Klasyczny fotoradar działa w prosty sposób. Wysyła mikrofale, które odbijają się od zbliżającego się do niego pojazdu. Analizując odbicie tych fal, fotoradar oblicza prędkość z jaką porusza się dany uczestnik ruchu. Jeśli prędkość tak jest większa niż limit na danym odcinku drogi, urządzenie robi zdjęcie pojazdu.

Przy okazji wysyłany jest też jasny sygnał do kierującego, aby był świadom, że popełnił wykroczenie. Fotoradar zawsze mruga wtedy fleszem. To działanie dyscyplinujące i nauczka na dalszą drogę.

Czy fotoradary robią zdjęcia tyłu pojazdu?

Fotoradary zwykle robią zdjęcia przodu pojazdów, co pozwala na uchwycenie tablic rejestracyjnych oraz twarzy kierującego. Ale taka metoda nie działa na wszystkich.

Mowa o motocyklistach, którzy co prawda też są uwieczniani na zdjęciach, ale ich maszyny mają tablice rejestracyjne wyłącznie z tyłu. Operatorzy systemu CANARD, zarządzający polską siecią fotoradarów, postanowili rozwiązać ten problem. Przy fotoradarach ustawiany jest pomarańczowy maszt z dodatkową kamerą, skierowaną w przeciwnym kierunku, niż „spogląda” fotoradar. Jak to działa?

Wycieraczki zostawiają smugi i piszczą? Zanim je wymienisz, sprawdź jedną rzecz

Urządzenie jak każde inne mierzy prędkość nadjeżdżającego motocyklisty i robi mu zdjęcie w razie przekroczenia dopuszczalnej prędkości. Gdy minie on fotoradar, dodatkowa kamera robi drugie zdjęcie, tym razem tyłu motocykla. I w ten sposób służby dysponują kompletem dowodów przeciwko piratowi na motocyklu.

Takie fotoradary można już spotkać w Warszawie na ulicy Modlińskiej oraz Radzymińskiej. Jest pewnie tylko kwestią czasu, kiedy liczba taka urządzeń będzie rosła.

Jakie są mandaty z fotoradarów w 2023 roku?

Fotoradary, poza pewnymi wyjątkami, robią zdjęcia tylko kierującym, którzy przekraczają prędkość. Mandaty za takie wykroczenie są teraz szczególnie dotkliwe, zwłaszcza w przypadku recydywy. Jeśli dwa razy przekroczymy prędkość w ciągu dwóch lat, to mandat też zapłacimy podwójny.

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Source: Fotoradary robią zdjęcia tyłu pojazdu. To prawda czy fałsz? Można poważnie wpaść

To już naprawdę koniec Top Gear. BBC wydało oficjalne oświadczenie

Spis treści

Top Gear został zdjęty z anteny przez BBC

To naprawdę ostateczny i definitywny koniec Top Gear. Legendarnego, rozpoznawalnego na całym świecie programu motoryzacyjnego, który był nadawany od 46 lat. Powody tej decyzji BBC podało w swoim oficjalnym oświadczeniu:

Biorąc pod uwagę nadzwyczajne okoliczności, BBC podjęło decyzję o zakończeniu nadawania brytyjskiego programu w dającej się przewidzieć przyszłości. BBC pozostaje oddane Freddiemu, Chrisowi oraz Paddy’emu, którzy byli w samym sercu programu, od czasu jego renesansu w 2019 roku i jesteśmy podekscytowani nowymi projektami, które rozwijamy razem z każdym z nich. W niedalekiej przyszłości będziemy mieli więcej do powiedzenia na ten temat. Zdajemy sobie sprawę, że zakończenie programu będzie rozczarowaniem dla fanów, ale jest to obecnie najwłaściwsza decyzja.

Przedstawiciele BBC dodają również na koniec oświadczenia, że wszystkie inne aktywności pod szyldem Top Gear, pozostają niezagrożone. Chodzi zatem o czasopisma, serwisy internetowe oraz programy na licencji.

Co jest powodem końca Top Gear?

Przypomnijmy, że pogłoski o końcu Top Gear pojawiały się już od dłuższego czasu, a wszystko za sprawą wypadku jednego z prowadzących na planie filmowym. Freddie Filtoff prowadził Morgana Super 3 na słynnym torze Top Gear – trójkołowy, ważący 635 kg pojazd o mocy 118 KM. Prezenter miał go rozpędzić do maksymalnej prędkości 210 km/h, przy której stracił panowanie nad pojazdem. Morgan przewrócił się, a Freddie nie miał nawet kasku, co kazało się ogromnym błędem w samochodzie z całkowicie otwartym nadwoziem.

Prowadzący przeżył, ale doznał licznych obrażeń twarzy i miał połamane żebra. Wypadek miał miejsce w grudniu 2022 roku, ale po raz pierwszy publicznie Filtoffa widziano dopiero we wrześniu i nie wyglądał on dobrze. Wiele wskazywało na to, że nie wróci on przed kamerę.

Początkowo jedynie wstrzymano kręcenie 34. sezonu Top Gear, licząc chyba na pełną rekonwalescencję prowadzącego. W międzyczasie jednak program opuściła reżyserka Claire Pizey oraz producent Chris Payne. Do tej pory mówiło się jednak, że powrót Top Gear jest możliwy, prawdopodobnie z innym prowadzącym oraz z mocno zaostrzonymi procedurami dotyczącymi bezpieczeństwa. Niestety dla fanów programu, uznano, że nie będzie to właściwy ruch.

Jakie były początki Top Gear i jak program przeszedł do legendy?

Top Gear pojawił się na antenie BBC w 1977 roku i był zwykłym programem motoryzacyjnym, gdzie schludnie ubrani prezenterzy przekazywali wiele pożytecznych informacji na temat samochodów, pomagając widzom w ewentualnym zakupie pojazdu. Sporo zmieniło się wraz z pojawieniem się w programie Jeremiego Clarksona w 1988 roku, którego o wiele bardziej żywy i często humorystyczny sposób prezentowania samochodów, przyczynił się do dużego wzrostu oglądalności.

Prawdziwa rewolucja nadeszła w 2002 roku, gdy zadebiutował zupełnie nowy format Top Gear, stworzony przez Jeremiego Clarksona i Andy’ego Wilmana. To był Top Gear jakiego dobrze znamy i jaki zdobył ogromną widownię na całym świecie, którą szacowano nawet na 300 milionów. Program święcił triumfy, aż do skandalu, jaki miał miejsce w 2015 roku. Gdy ekipa po całym dniu zdjęciowym pojechała do hotelu, Clarkson miał być wyjątkowo zdenerwowany, że kuchnia została już zamknięta i pozostała jedynie zimna płyta. Miał oskarżać o niedopilnowanie tego jednego z producentów, którego zwyzywał i miał uderzyć. BBC, która przez lata tolerowała wiele wybryków Clarksona, zdecydowała się nie przedłużać z nim kontraktu.

Jeremy Clarkson znów straci pracę przez własną głupotę? Amazon chce skasować The Grand Tour

Razem z nim odeszli współprowadzący, czyli Richard Hammond oraz James May, tworząc później program The Grand Tour dla Amazona. BBC natomiast zatrudniło aż sześciu nowych prowadzących, w tym gwiazdę „Przyjaciół” Matta LeBlanca, legendę Nurburgringu Sabine Schmitz, czy też popularnego dziennikarza motoryzacyjnego Chrisa Harrisa. Próba wejścia w buty legendarnego trio, starając się jednocześnie stworzyć coś nowego, nie wyszły najlepiej. Rok 2019 oznaczał kolejny restart, w którym Chris Harris występował razem z Paddym McGuinnessem oraz Freddiem Filtoffem. Kolejne odświeżenie programu okazało się udane i Top Gear znów stał się jednym z najważniejszych programów BBC.

Source: To już naprawdę koniec Top Gear. BBC wydało oficjalne oświadczenie

Nowy Opel Corsa Electric – pierwsza jazda. Miejski elektryk za prawie 180 tys. złotych

Odświeżona stylistyka, szerszy wybór napędów i nowe rozwiązania technologiczne. Opel Corsa po faceliftingu została oficjalnie zaprezentowana, wnosząc w ofertę modelową marki powiew świeżości. Czy ma szansę odnieść sukces? 

Miałyśmy okazję przekonać się na żywo, na czym polegają zmiany w przedstawicielu segmentu B, podczas oficjalnej prezentacji odświeżonego modelu w niemieckim Russelheim. Już na pierwszy rzut oka widać zmodernizowaną linię przedniego pasa, wyposażonego w Opel Vizor – znak rozpoznawczy wszystkich nadchodzących modeli marki. Jest to element wzorowany na Oplu Manta, w nowoczesnym stylu zgrabnie łączący grill, reflektory i logo. Mogliśmy zaobserwować go już w obecnej na rynku Mokce oraz nowej Astrze. Opel Corsa wygląda teraz śmielej i bardziej nowocześnie, dzięki czemu dobrze wpisuje się w miejski krajobraz. 

Fot. Kamila Nawotnik

Poliftowa Corsa to także odświeżony tył nadwozia, z mocno podkreślonym oznaczeniem modelu na klapie bagażnika. Auto wyposażone zostało w ulepszone reflektory pikselowe Intelli-Lux LED, składające się z 14 segmentów – po siedem na każdą stronę. We wnętrzu natomiast opcjonalnie możemy dostać nawet 10-calowy kolorowy ekran dotykowy, wchodzący w skład w pełni cyfrowego kokpitu z nowoczesnym i intuicyjnym systemem rozrywkowo-informacyjnym. Po raz pierwszy w tym modelu mamy też możliwość bezprzewodowego połączenia ze smartfonem za pomocą aplikacji Apple CarPlay lub Android Auto. Technologii zatem nie brakuje, a w dodatku wszystko zostało rozplanowane w sposób przemyślany, dzięki czemu obsługa samochodu z pozycji kierowcy jest bardzo wygodna i prosta.  

Fot. Kamila Nawotnik

Kokpit wygląda estetycznie, na pochwałę zasługują również wygodne fotele, które w niektórych autach segmentu B potrafią rozczarowywać, zwłaszcza przy dłuższej jeździe. W Corsie spędzenie nawet kilku godzin nie było szczególnym wyzwaniem, za sprawą dobrze wyprofilowanych oparć i właściwych proporcji siedziska. Z tyłu oczywiście miejsca jest trochę mniej, ale dzieciom odwożonym do szkoły powinno być wystarczająco komfortowo. 

Lista wyposażenia standardowego Opla Corsy obejmuje m.in. układ wspomagający ruszanie na pochyłościach, system ostrzegania przed kolizją i automatycznego hamowania awaryjnego, system wykrywania pieszych, układ ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu oraz system wykrywania zmęczenia kierowcy oraz system radio z łączami Bluetooth, USB i tunerem cyfrowym z 4 głośnikami i monochromatycznym dotykowym ekranem o przekątnej 5 cali. 

Fot. Kamila Nawotnik

Opcjonalnie natomiast można doposażyć samochód w panoramiczną kamerę cofania 180 stopni, zapewniającą wyraźny obraz wysokiej rozdzielczości i znacznie ułatwiającą manewrowanie oraz parkowanie. Do wyboru są też pakiety obejmujące m.in. podgrzewane fotele przednie, sportowe koło kierownicy pokryte skórą i spłaszczone u dołu, elektrycznie sterowane szyby tylne, konsolę centralną z podłokietnikiem i schowkiem oraz czujniki parkowania. 

Dla potencjalnych klientów Opla Corsa przygotowano szeroką ofertę napędową. Można wybierać pomiędzy silnikami spalinowymi lub układem elektrycznym. Ten ostatni dostępny jest w dwóch wariantach – nowej opcji o mocy 156 KM i zasięgu do 405 kilometrów oraz sprawdzonego już napędu o mocy 136 KM, ale tym razem z zasięgiem sięgającym do 357 kilometrów (wg WLTP). To właśnie nową Corsą Electric miałyśmy okazję jeździć po okolicach Frankfurtu.  

Fot. Kamila Nawotnik

Wrażenia są bardzo obiecujące – zeroemisyjna jazda naturalnie charakteryzuje się ciszą w kabinie, co mocno poprawia komfort podróży. Samochód jest przyzwoicie dynamiczny, a sama obecność baterii nie odebrała wiele miejsca z wnętrza – poza tym, rozstaw osi względem zwykłej Corsy jest tu większy o 7 mm. Dodatkowo, fotel kierowcy może być tu wyposażony w funkcję masażu.  

Fot. Kamila Nawotnik

Testowana Corsa miała topowy napęd elektryczny i choć zazwyczaj nastawianie się na zasięg deklarowany przez producenta musi skończyć się rozczarowaniem, to muszę przyznać, że pomiary Opla nie okazały się aż tak oderwane od rzeczywistości. Bazując na danych z komputera pokładowego, przy 82% naładowania prognozowany zasięg wynosił 330 km, natomiast przy 63% już 224 kilometry. To pokazuje, jak duże znaczenie przy elektrykach ma styl jazdy, który w moim przypadku przełożył się na średnie zużycie energii na poziomie 14,5 kWh/100 km. Przy akumulatorach litowo-jonowych o pojemności 54 kWh, te wyniki pozwalają mi liczyć realnie na ok. 370 kilometrów zasięgu w cyklu mieszanym. 

Fot. Kamila Nawotnik

Dostępne są trzy tryby jazdy: Normal, Eco (zwiększona wydajność) i Sport (lepsza dynamika jazdy). Najbardziej doskwierający będzie tryb Eco, w którym irytujące może okazać się “zamulenie” samochodu, przekładające się teoretycznie na lepszy zasięg. Jak to dokładnie wygląda w poszczególnych ustawieniach? W Sport mamy dostępną pełną moc 156 KM oraz 260 Nm, w Normal mamy 109 KM i 220 Nm, natomiast w Eco już tylko 82 KM i 180 Nm. Jak widać, różnice są dość spore i jest to faktycznie odczuwane podczas jazdy. 

Ciekawostką jest prędkość maksymalna Corsy Eletric, ograniczona do 150 km/h. Samochód przyspiesza do 100 km/h w 8,1 sekundy i pozwala na kontrolowanie prędkości tylko za pomocą pedału przyspieszenia, dzięki systemowi automatycznego odzyskiwania energii z hamowania (tzw. rekuperacja), który po odjęciu nogi z pedału przyhamowuje samochód. 

Fot. Kamila Nawotnik

Jak wspominałam, do wyboru jest także Corsa z silnikami benzynowymi o pojemności 1,2 litra i mocy od 75 KM do 130 KM oraz 6-biegową skrzynia manualną lub 8-biegowym automatem. Ich koszt rozpoczyna się od 77 200 zł, a więc pomimo faceliftingu utrzymana została dotychczasowa cena modelu.  

Cennik Corsy Electric startuje natomiast z poziomu 174 900 zł, przy czym nie uwzględniono tu dopłat rządowych oraz aktualnych promocji. W przyszłości do gamy dołączyć ma także odmiana z układem łączonym, co uczyni nową Corsę pierwszym modelem Opla z napędem hybrydowym 48V. 

Source: Nowy Opel Corsa Electric – pierwsza jazda. Miejski elektryk za prawie 180 tys. złotych

Zakup auta przez internet – nie musisz iść do salonu czy komisu. Zrobisz to siedząc na swojej kanapie

Oględziny, rezerwacja, czy nawet zakup auta przez internet nie jest niczym nowym. Producenci idą o krok dalej i na przykład BMW zmienia sposób sprzedaży swoich samochodów na model agencyjny. Chodzi o to, aby klienci mogli swobodnie wybierać między zakupami fizycznymi i cyfrowymi, a także płynnie przechodzić pomiędzy tymi dwiema metodami. Będzie to możliwe dzięki zintegrowanemu systemowi IT. Jednocześnie klient nadal będzie miał dostęp do gęstej sieci dystrybucyjnej.

Internet daje szerokie możliwości dla sprzedawców i dealerów samochodów i coraz więcej z nich umożliwia potencjalnym nabywcom zakup auta przez internet. Wszystko dzięki nowoczesnej wideoinspekcji. To rewolucyjne podejście do zakupu samochodu oferuje liczne korzyści i znacznie ułatwia proces wyboru odpowiedniego pojazdu.

Tradycyjnie, potencjalni nabywcy samochodów musieli odwiedzać salon samochodowy lub prywatnych sprzedawców, aby obejrzeć pojazd na żywo. To zazwyczaj wymagało czasu i wysiłku, a czasami również długich podróży. Jednak teraz, dzięki wideoinspekcji, można obejrzeć interesujący nas samochód, bez wychodzenia z domu.

Zakup auta przez internet – co to jest wideoinspekcja?

Polega na tym, że pracownik lub sprzedawca korzysta z urządzenia mobilnego, takiego jak smartfon lub tablet, aby przeprowadzić wirtualne spotkanie z potencjalnym nabywcą. Sprzedawca pokazuje samochód z zewnątrz, wewnątrz oraz opisuje jego stan techniczny.

Sprzedawca może „być prowadzonym” przez klienta, jeśli ten zechce obejrzeć konkretny element pojazdu, obejrzeć go pod różnymi kątami, czy sprawdzić wnętrze. Wszystko to odbywa się w czasie rzeczywistym, a licytujący może zadawać pytania i prosić o dodatkowe informacje na żywo.

Aby skorzystać z wideoinspekcji trzeba mieć oczywiście laptopa, smartfona lub tablet i zainstalować jedną z popularnych aplikacji do komunikowania się z możliwością wideorejestracji.

Czy przez to znikną salony samochodowe?

Wideoinspekcja daje sporo korzyści, bo oszczędza nam to czas i koszty związane z podróżą, jeśli interesujący nas samochód jest daleko poza naszym miejscem zamieszkania. Pozwoli to też uniknąć rozczarowań, jeśli okaże się, że auto nie jest tak idealne jak w opisie ogłoszenia. Ponadto, wideoinspekcja umożliwia dostęp do znacznie szerszego wyboru pojazdów, ponieważ można przeglądać oferty z różnych lokalizacji.

Wideoinspekcja daje ona nabywcom szansę na dokładne zapoznanie się z pojazdem bez konieczności fizycznego obecności w miejscu sprzedaży. To rozwiązanie może bardzo spodobać się osobom, które nie bardzo lubią chodzić po salonach i oglądać samochody na żywo. Dla niektórych jednak zakup nowego samochodu (z salonu lub używanego) jest bardzo miły przeżyciem i nie chcą z niego rezygnować na rzecz „bezpłciowego” oglądania pojazdu przez ekran.

Kupno auta online z pewnością będzie coraz popularniejsze, natomiast naszym zdaniem lokalni dealerzy samochodów póki co mogą spać spokojnie. Salony samochodowe nadal są miejscem bardzo chętnie odwiedzanym przez rzesze klientów.

Source: Zakup auta przez internet – nie musisz iść do salonu czy komisu. Zrobisz to siedząc na swojej kanapie

Czy na rondzie obowiązuje zasada prawej ręki? To banalne pytanie, ale kierowców zaskakuje

Co na temat ronda mówią przepisy?

Ronda, czyli fachowo skrzyżowania o ruchu okrężnym, mają wiele niezaprzeczalnych zalet. Są bezpieczne, uspokajają i upłynniają ruch i sprawdzają się znacznie lepiej niż skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. W większości przypadków.

Sygnalizacja świetlna pozwala wyeliminować większość błędów kierowców, którzy nie muszą myśleć i zastanawiać się nad przepisami, tylko czekają na zielone światło. Rondo pozwala poruszać się bezpiecznie w gęstym ruchu, ale gdy samochodów nie ma wiele, kierowcy nie tracą na nich czasu, tak jak to robią na czerwonym świetle. Haczyk jest w tym, że rondo wymaga myślenia i znajomości przepisów.

A czym właściwie jest rondo? Jakie przepisy na nim obowiązują? Okazuje się, że Kodeks drogowy milczy na jego temat. Wzmiankę na temat tego rodzaju skrzyżowania, znajdziemy jedynie w rozporządzeniu dotyczącym znaków i sygnałów drogowych. Tam możemy przeczytać w par. 36, pkt. 1:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Co zrobić gdy zamarznie płyn do spryskiwaczy? Nie stosuj trików z internetu, bo uszkodzisz auto

Czy na rondzie obowiązuje zasada prawej ręki?

Jak w takim razie poruszać się na rondzie? Czy obowiązuje na nim na przykład zasada prawej ręki? Odpowiedź jest prosta. Skoro przepisy nie regulują w żaden sposób zasad dotyczących jazdy po rondzie, to znaczy, że trzeba odwołać się do przepisów ogólnych. A rondo to po prostu jeden z rodzajów skrzyżowań.

Jeżeli na skrzyżowaniu nie ma żadnych znaków określających pierwszeństwo, to obowiązuje tak zwana zasada prawej ręki:

Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony.

Jeżeli więc przed rondem nie zauważyliście znaku A-7 „ustąp pierwszeństwa”, to znaczy że pierwszeństwo mają kierujący po waszej prawej. Innymi słowy, macie pierwszeństwo podczas wjeżdżania na rondo, ale jadąc po nim, musicie ustąpić pojazdom, które chcą dopiero wjechać na skrzyżowanie.

Taka organizacja ruchu przeczy logice i temu do czego jesteśmy przyzwyczajeni, dlatego przed każdym właściwie rondem, znajduje się znak mówiący o ustępowaniu pierwszeństwa pojazdom, znajdującym się na rondzie. Gdyby go jednak nie było, wtedy zaczyna obowiązywać zasada prawej ręki.

Source: Czy na rondzie obowiązuje zasada prawej ręki? To banalne pytanie, ale kierowców zaskakuje

Coś dla fanów akcji: recenzja „Nie to miejsce nie ten czas” Gillian McAllister

Przygotuj się na niezapomnianą podróż, gdzie każda strona kryminału „Nie to miejsce, nie ten czas” przybliża cię do poznania prawdy – nietypowo, bo dowiadujesz się cofając się z czasie. Intryga oparta jest o krąg rodzinnych, zaskakujących sekretów i napięć. Oto książka, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej linijki.

„Nie to miejsce, nie ten czas” uznana została thrillerem roku 2022 wg Guardiana i Sunday Timesa. Powieść uzyskała nominację Goodreads Choice Awards 2022, a prawa do niej zostały sprzedane na 37 terytoriów. Na rynkach US oraz UK w ciągu 7 miesięcy od premiery, sprzedanych zostało 400 000 egzemplarzy!

Gillian McAllister – kim jest autorka?

Gillian McAllister to brytyjska autorka bestsellerowych thrillerów psychologicznych, które zostały przetłumaczone na 40 języków – część z nich została wyróżniona prestiżowymi nagrodami. Znana jest z talentu do tworzenia intrygujących kryminałów, które zaskakują czytelników swoją głębią i skomplikowanymi relacjami między postaciami. Jej wcześniejsze powieści, takie jak „Tak długo, jak śmierć nas nie rozłączy” czy „Ostatnie rzeczy, których się spodziewałam”, zyskały uznanie wśród miłośników gatunku. Mieszka w Birmingham, gdzie pracuje jako prawniczka. Jej pierwsza powieść, „Wszystko oprócz prawdy”, znalazła się w pierwszej dziesiątce bestsellerów „Sunday Timesa”. 

Historia zbrodni

Najnowsza powieść Gillian McAllister “Nie to miejsce, nie ten czas” to intrygująca i oryginalna historia o zbrodni – autorka wykorzystuje efekt cofania się w czasie. Główną bohaterką jest matka, która przeżywa koszmar, gdy jej syn zabija człowieka. Gdy budzi się następnego dnia po morderstwie odkrywa, że cofnęła się o jeden dzień wstecz. Tak się dzieje każdego ranka, przez co Jen ma szansę, by zapobiec zabójstwu. Jednak nie jest to takie proste, jak się wydaje. Musi odkryć, co się kryje za tą dziwną pętlą czasu i jakie są jej konsekwencje. To niezwykła podróż w głąb siebie, swoich relacji z synem, mężem i ojcem.

Nie to miejsce nie ten czas

“Nie to miejsce nie ten czas” – fabuła i klimat

Minęła północ. Czekasz na powrót osiemnastoletniego syna. Kiedy w końcu widzisz go za oknem, nie jest sam, a chwilę później twoje ukochane dziecko zabija człowieka. Nazajutrz wstajesz… I jest wczoraj. Każdego ranka budzisz się o jeden dzień wcześniej. Dostajesz szansę, aby zapobiec morderstwu.
Jesteś pewna, że rozwiązanie zagadki kryje się gdzieś w przeszłości. Teraz tylko musisz je odnaleźć.

Fabuła książki „Nie to miejsce, nie ten czas” to misterna sieć zdarzeń, której zawiłości nie sposób przewidzieć. McAllister mistrzowsko buduje napięcie, wprowadzając czytelnika w wir emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. To historia zawierająca elementy samodzielnie prowadzonego śledztwa oraz chronioną przez lata tajemnicę, która stopniowo nabiera głębi. Z każdym wydaje się, że przybliżamy się do rozwikłania zagadki, lecz po chwili wiemy, że to sprytna ułuda.

Kryminał Gillian McAllister – styl pisania

Styl pisania autorki jest niezwykłe dynamiczny, wciągający i pełen napięcia. Autorka umiejętnie buduje atmosferę zagrożenia i tajemnicy, zaskakując czytelnika nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Nie brakuje też emocji i dramatyzmu, które dotykają głównych bohaterów. McAllister porusza też bliskie każdemu z nas tematy, takie jak rodzicielska miłość, odpowiedzialność i wybory moralne – trafia w emocjonalne sedno z niesłychaną precyzją. Jednocześnie starannie kreuje postacie, które na długo zapadają w naszej pamięci – czytelnik łatwo się z nimi identyfikuje i współodczuwa ich rozterki. Ma też świetną zdolność wplątywania czytelnika w emocjonalne pułapki.

Ten wspaniały kryminał przyciągnie szczególnie fanów wartkiej akcji i kryminalnych intryg – McAllister doskonale operuje tempem narracji, umiejętnie podsycając ciekawość czytelnika i nie pozwalając na chwilę nudy.

“Nie to miejsce, nie ten czas” Gillian McAllister – recenzja

“Nie to miejsce, nie ten czas” to książka, która zdecydowanie wyróżnia się wśród kryminałów zalewających rynek. To retrospekcja oparta na uczuciach – emocjach matki i relacjach z rodziną. Większość z nas odnajdzie w tej lekturze samych siebie. Dla miłośników gatunku to pozycja, którą trudno odłożyć. Idealna dla osób poszukujących inteligentnej fabuły.

Jeśli więc macie ochotę na nietypową lekturę, pełną tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji, sięgajcie śmiało po nową powieść Gillian McAllister. Polecam!

Książka Wydawnictwa Znak jest obecnie dostępna jest w promocji za 33,69 złotych (wcześniej 49,99 zł).

Source: Coś dla fanów akcji: recenzja „Nie to miejsce nie ten czas” Gillian McAllister

Lexus RC F Ultimate Edition – musisz się spieszyć

Lexus RC F to samochód z gatunku wymierających dinozaurów. Mocny wolnossący silnik, który stoi w opozycji do ekologicznych trendów z pewnością niedługo umrze, a zapowiedzią tragedii jest mocno limitowany Lexus RC F Ultimate Edition.

Ultimate Edition to najlżejsza wersja w całej gamie za sprawą szerokiego zastosowania włókna węglowego, z którego wykonano dach, maskę oraz przedni i tylny zderzak. Auto ma też poprawione właściwości aerodynamiczne oraz inną charakterystykę pracy zawieszenia. W wersji Ultimate Edition każdy element został znacznie dopracowany.

Lexus RC F Ultimate Edition – jego silnik nie lubi ekologów

Pod maską Lexusa RC F Ultimate Edition pracuje 5-litrowy wolnossący silnik V8, który rozpędza auto od 0 do 100 km/h w 4,3 sekundy. Sportowy Lexus pojedzie maksymalnie nawet 270 km/h. Inżynierom udało się poprawić brzmienie auta w tej wersji, nie poprzez głośny wydech, ale przez „precyzyjne wyważenie tłoków i korbowodów.”

Lexus RC F Ultimate Edition ma aktywny spojler tylny, który wysuwa się po osiągnięciu 80 km/h, żeby zagwarantować większy docisk i tym samym lepsze prowadzenie przy wyższych prędkościach. Spojler chowa się automatycznie, gdy auto porusza się wolniej niż 40 km/h, a auto zachowuje elegancką linię Wykonano go ze sztywnego, lekkiego tworzywa sztucznego wzmocnionego ogniowo węglem (CFRP).

Lexus RC F Ultimate Edition będzie mocno limitowany

Powstanie tylko 30 egzemplarzy Lexusa RC F Ultimate Edition na rynek europejski, a Polska będzie jednym z nielicznych krajów, w których to auto będzie dostępne w salonach. RC F z limitowanej serii będzie miał wyjątkowy lakier Titanium Carbide Grey, niedostępny w żadnej innej wersji tego modelu.

Aby podkreślić wyjątkowość modelu, we wnętrzu na podłokietniku umieszczono tabliczkę z numerem seryjnym auta, a na lusterkach bocznych zamontowano oświetlenie przestrzeni wokół pojazdu ze słynnym symbolem „F”.

Pierwsze egzemplarze Lexusa RC F Ultimate Edition dotrą do klientów wiosną 2024 roku.

Często dzieje się tak, że limitowane edycje modeli pojawiają się przy końcu ich żywota. Prawdopodobnie tak będzie z Lexusem RC F, którego następca (o ile się pojawi) nie będzie miał już pięknie brzmiącego V8. Ultimate Edition będzie ciekawą gratką dla kolekcjonera i fana tego modelu.

Source: Lexus RC F Ultimate Edition – musisz się spieszyć

Miała czerwone, więc biegiem rzuciła się pod samochód. Po potrąceniu uciekła

Kobieta wbiegła prosto pod samochód

Są takie sytuacje drogowe, w których nie da się przewidzieć zagrożenia i mu zapobiec. Zobaczcie poniższe nagranie i sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy zdążylibyście zareagować.

Macie przed sobą pustą drogę oraz zielone światło. Zbliżając się do sygnalizatora zauważacie, że przez przejście na czerwonym przechodzą pieszy i przejeżdża rowerzysta. Gratulujemy. Doskonały przykład na to, że dla niejednego niechronionego uczestnika ruchu, czerwone światło to nie nakaz do zatrzymania, tylko ewentualna sugestia.

Kierowca samochodu świeci na nich długimi światłami, ale czy zauważyliście jeszcze poważniejsze zagrożenie? Oto idąca chodnikiem piesza w kapturze na głowie, nagle rusza biegiem na drugą stronę ulicy. Ale nie chce ona przebiec na czerwonym, tylko przez ulicę poza przejściem dla pieszych. Kierowca hamuje, skręca kierownicą, ale nie udaje mu się zatrzymać w porę.

Piesza spowodowała kolizję i mogła uszkodzić samochód. Więc uciekła

Każdy kierowca wie, że jeśli spowodował zdarzenie drogowe, powinien pozostać na miejscu. Próba ucieczki tylko go pogrąży. A co robi piesza? Podnosi się z asfaltu i przechodzi na drugą stronę drogi już na zielonym i przez przejście. Podobno przeprosiła kierowcę, ale oddaliła się z miejsca zdarzenia.

O tych ograniczeniach prędkości wie mało który kierowca. Obowiązują w jednej sytuacji

A jeśli wgniotła element karoserii? Widać jej zdaniem to problem kierowcy. A jeśli coś jej się stało, tylko nie zdała sobie początkowo z tego sprawy? To kierowca będzie oskarżony o to, że nie udzielił jej pomocy. Jego jedyną deską ratunku jest nagranie, które powinno przed każdym sądem go uniewinnić.

Mamy nadzieję, że wszystko faktycznie skończyło się dobrze, pieszej nic się nie stało, a kierowca nie musi oddawać samochodu do blacharza. Ale popatrzcie jeszcze kilka razy na to nagranie i zastanówcie się ile przepisów złamali tu piesi oraz rowerzysta i jak bardzo musicie za nich myśleć, prowadząc samochód. Bo tacy jak ci z nagrania, zdecydowanie nie potrafią sami myśleć o własnym bezpieczeństwie.

Source: Miała czerwone, więc biegiem rzuciła się pod samochód. Po potrąceniu uciekła

Najlepszy środek transportu do miasta. Wyniki testu Cię zaskoczą

Poruszanie się po dużych miastach to niełatwe zadanie. Duże natężenie ruchu, wąskie i zatłoczone ulice i korki skutecznie zniechęcają do przemieszczania się. Aby sprawdzić, jaki jest najlepszy środek transportu do miasta, zorganizowano Wielki Test Mobilności Miejskiej 2023.

Miał on na celu porównanie różnych sposobów przemieszczania się w mieście i wyłonienie najbardziej efektywnych środków transportu. Badanie przeprowadzono w Warszawie na początku października, na pięciu różnych trasach, z udziałem 20 uczestników, którzy korzystali z różnych środków transportu: samochodów elektrycznych, spalinowych, rowerów, a także komunikacji miejskiej.

Najlepszy środek transportu do miasta – raport Wielkiego Testu Mobilności Miejskiej 2023

Jako punkty startowe wybrano miejsca w peryferyjnych dzielnicach, położone kilkanaście kilometrów od centrum miasta, z których codziennie dojeżdżają do biur tysiące mieszkańców. Zawodnicy sami decydowali o tym, jaką drogą dotrą do mety zlokalizowanej przy placu Teatralnym, czyli w samym centrum Warszawy.

Wszyscy musieli przestrzegać zasad przepisów ruchu drogowego, a przejazdy samochodów nadzorowały zamontowane w pojazdach urządzenia monitorujące.

Na końcową ocenę składała się punktacja uzyskana przez uczestników na wszystkich trasach. W kategoriach „czas przejazdu”, „koszt” oraz „emisja” każdemu z czterech środków transportu, na wszystkich trasach przyznawano punkty: maksymalnie 4 pkt. za pierwsze miejsce i 1 pkt. za ostatnie. Jeden rodzaj transportu mógł trzymać łącznie na wszystkich trasach 60 pkt.

  1. Okazuje się, że najlepszy środek transportu do miasta to bezdyskusyjnie rower. Nie emituje spalin, jazda na nim nie kosztuje ani grosza i korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Rower niewiele ustępuje też samochodom pod względem szybkości dotarcia do punktu docelowego.
  2. Jak wynika z rezultatów, najszybciej do celu zawiezie Cię samochód elektryczny, będący jednocześnie drugim najtańszym środkiem transportu wg kosztu pojedynczego przejazdu.
  3. Komunikacja miejska, choć w teście zwykle najwolniejsza, jest stosunkowo tania i zostawia najmniejszy ślad węglowy w przeliczeniu na pasażera, spośród wszystkich mechanicznych środków transportu.
  4. Auta spalinowe, niewiele tylko wolniejsze w mieście od elektryków, tracą w ogólnej punktacji z uwagi na wysokie koszty przejazdu i najwyższą średnią emisję dwutlenku węgla.

Najlepszy środek transportu do miasta 2

Najlepszy środek transportu do miasta 2

Ciężko jest wskazać jednego faworyta, jeśli chodzi o najszybszy czas przejazdu w obrębie miasta. Jednak to samochody – zarówno elektryczne, jak i spalinowe – zajmują czołowe pozycje. Test pokazał natomiast, że rower nie zostaje wcale daleko w tyle. Cykliści docierali na metę kilka-kilkanaście minut później niż kierowcy aut, a czasem nawet równo z nimi.

W rywalizacji o najkrótszy czas podróży, komunikacja miejska zazwyczaj znajduje się na straconej pozycji. Wyniki testu pokazały jeden wyjątek, kiedy trasa autobusu prowadziła przez kilka kilometrów po prostym, niezatłoczonym odcinku drogi, buspasem, co umożliwiło autobusowi rozwinięcie wyższej prędkości. Połączenie na trasie autobusu, korzystającego z przywileju jazdy buspasem oraz metra pozwala na niektórych trasach dotrzeć do celu szybciej niż samochodem spalinowym, który traci czas, stojąc w korku.

Źródło: Arval Service Lease Polska

Source: Najlepszy środek transportu do miasta. Wyniki testu Cię zaskoczą

Autostrada A4 zyska trzy pasy. Wiemy gdzie i kiedy

Autostrada A4 to nie tylko odcinek łączący wschodnią i zachodnią granicę Polski, ale też bardzo ważna arteria w Europie, bo tędy przebiega „łącznik” między wschodnią a zachodnią Europą. Na wielu odcinkach tej drogi dochodzi do wypadków, ale rzekomo najgorzej jest na odcinku między Krakowem a Tarnowem.

Autostrada A4 zyska trzeci pas. Ma powstać między Krakowem a Tarnowem

Jak podaje GDDKiA, w 2015 roku, (do połączenia tych miast doszło w 2012 roku), trasą poruszało się średnio 34 tys. pojazdów. Ten sam pomiar przeprowadzono w latach 2020-2021, a wyniki jeżą włos na głowie. Ruch wzrósł tam aż do 64 tys. aut., co oznacza wzrost aż o 87 proc.

Tak duży skok natężenia ruchu skutkuje spadkiem prędkości komfortu jazdy, ale przede wszystkim oznacza większą ilość wypadków. Aby temu zaradzić, powstał plan na dobudowanie trzeciego pasa ruchu na tym odcinku autostrady A4.

Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk podpisał program inwestycji na opracowanie dokumentacji przygotowawczej dla 75-kilometrowego odcinka z Krakowa do Tarnowa. Prace wstępne mają potrwać do 2028 roku. Inwestycja powinna natomiast ruszyć w latach 2031-2034.

Co ciekawe, to nie jedyny fragment drogi, zaplanowany do rozbudowy. Docelowo trzy pasy mają pojawić się na całym 460-kilometrowym odcinku między Krzyżową a Tarnowem.

Trzy pasy także na zachodnim krańcu autostrady A4

O planach rozbudowy autostrady A4 o trzeci pas mówiło się także z drugiej strony Polski – na węźle Krzyżowa do węzła Legnica Południe. Ten planowany do rozbudowy o trzeci pas ruchu i pas awaryjny odcinek, razem z fragmentem A4 od Legnicy do Wrocławia, stworzy nową jakość połączenia dalekobieżnego.

Source: Autostrada A4 zyska trzy pasy. Wiemy gdzie i kiedy

Podatek za radio w samochodzie w 2024 roku. Poznaliśmy stawki i wysokość kar

Spis treści

Abonament za radio w samochodzie – stawki w 2024 roku

Z abonamentem za radio w samochodzie jest tak samo jak z abonamentem RTV za odbiorniki posiadane w domu. Nie ma znaczenia, czy słuchacie w samochodzie radia czy może wyłącznie słuchacie płyt albo streamujecie z telefonu muzykę, audiobooki oraz podcasty. Liczy się to, że macie w samochodzie urządzenie, które może odbierać stacje radiowe, jest podłączone oraz sprawne.

Od 1 stycznia 2024 roku opłata za abonament RTV za radio w samochodzie wynosić będzie 8,70 zł, ale jeśli zapłacicie za okres dłuższy, to cena jednostkowa będzie niższa. Jak czytamy na stronach Poczty Polskiej:

Użytkownicy odbiorników, którzy do 25 stycznia 2024 r. uiszczą opłatę abonamentową za cały rok, otrzymują 10-procentową zniżkę. Przez cały rok można również skorzystać z pozostałych zniżek z tytułu wnoszenia opłat za okres dłuższy niż 1 miesiąc, które dostępne są poniżej.

  • 1 miesiąc – 8,70 zł
  • 2 miesiące – 16,90 zł
  • 3 miesiące – 25,10 zł
  • 6 miesięcy – 49,60 zł
  • 12 miesięcy – 94 zł

Jaka kara za brak abonamentu RTV w 2024 roku?

Wysokość kar za brak opłaconego abonamentu RTV zależy od obowiązujących stawek. Jest to 30-krotność miesięcznego abonamentu, więc w 2024 roku kara za brak opłaty to 261 zł. Ale to nie wszystko.

Oprócz kary musimy także zapłacić wszystkie zaległe stawki za abonament RTV. Zależy to więc od tego, jak długą przerwę w opłatach urząd będzie mógł udokumentować i nam udowodnić.

Za co pasażer może dostać mandat? Np. za brak gaśnicy! A to nie koniec

Kiedy trzeba płacić abonament RTV za radio w samochodzie?

Każdy obywatel ma obowiązek zarejestrowania swoich odbiorników radiowo-telewizyjnych. To czy radio stoi w domu na półce, czy znajduje się w samochodzie, nie ma znaczenia.

W przypadku osób prywatnych sprawa jest o tyle łatwiejsza, ponieważ opłata zawsze jest taka sama, bez względu na liczbę posiadanych przez nas odbiorników. Jeśli więc płacimy za radio i telewizor stojące w domu, to nie musimy dodatkowo za radio w samochodzie.

Inaczej sprawy się mają w przypadku przedsiębiorców. Oni muszą zapłacić abonament RTV za radio w każdym pojeździe, wpisanym do firmowej ewidencji.

Kto może skontrolować czy mamy radio w samochodzie?

Wbrew pozorom istnieją kontrole odbiorników radiowych w samochodach i odpowiednie osoby mogą zaglądnąć przez szybę do naszego auta, by sprawdzić, czy mamy w nim radio. Chodzi o pracowników Poczty Polskiej, którzy mają uprawnienia do kontrolowania obecności odbiorników RTV w naszych domach. Co prawda nie mogą wejść do naszego mieszkania bez naszej zgody, ale by zerknąć do zaparkowanego samochodu nie potrzebują naszego pozwolenia.

Podobne kontrole nie są powszechne, ale naprawdę do nich dochodzi. Obawiać powinni się jednak głównie przedsiębiorcy, ponieważ jak dotąd, to ich urzędnicy brali za cel. Ale pamiętajcie, że jeśli deklarujecie, że nie posiadacie ani radia ani telewizora w domu, a urzędnik nie ma jak wejść do środka i udowodnić wam poświadczenie nieprawdy, to zawsze może zaglądnąć do samochodu. Jeśli tam jest radio, mieliście obowiązek opłacać abonament, nawet jeśli faktycznie w domu nie macie odbiorników radiowo-telewizyjnych.

Source: Podatek za radio w samochodzie w 2024 roku. Poznaliśmy stawki i wysokość kar

Zestaw kluczy na prezent. Zaskocz majsterkowicza trafionym upominkiem!

Gdzie można wykorzystać zestaw kluczy?

Każdy pan domu powinien mieć swój osobisty zbiór kluczy nasadowych. Taki komplet zazwyczaj przydaje się w najmniej spodziewanym momencie i sprawdza się zarówno w warsztacie, jak i podczas drobnych napraw w mieszkaniu. Gotowe zestawy są wygodnym rozwiązaniem, ponieważ wszystkie potrzebne sprzęty znajdują się w jednym miejscu. A to oznacza oszczędność czasu i lepszą organizację pracy.

Klucze służą przede wszystkim do odkręcania i dokręcania śrub. Wersja nasadowa różni się od wersji płaskiej budową – ma trzpień (rączkę), otwór na śrubę i nasadkę (najczęściej sześcio- lub dwunastokątną). Oprócz tego, narzędzia mogą być wzbogacone o ułatwiające pracę redukcje, przeguby czy grzechotki.

Komplety kluczy są wykorzystywane przede wszystkim w branży budowlanej, mechanice, ale także w branży muzycznej, jako stroiki.

narzędzia - klucze

Czym się kierować podczas zakupu narzędzi?

Wybierając prezentowy zestaw kluczy, w pierwszej kolejności należy wziąć pod uwagę liczbę dostępnych elementów. Dobra wiadomość jest taka, że wcale nie trzeba się znać na narzędziach. Gotowe komplety są dobierane przez profesjonalistów, więc z pewnością nie zabraknie w nich najważniejszych i najczęściej wykorzystywanych sprzętów.

Jakość wykonania to kolejne kryterium, które trzeba wziąć pod uwagę, kupując prezent dla złotej rączki. Narzędzia muszą być oczywiście trwałe, bo tylko wtedy spełnią swoją funkcję. Odporne na korozję, działanie wysokiej temperatury i mało podatne na otarcia są przede wszystkim klucze wykonane ze stali chromowo-wanadowej oraz chromowo-molibdenowej.

Oprócz samych narzędzi istotne jest również ich opakowanie. Służy przede wszystkim do segregowania akcesoriów i ich przenoszenia, ale również chroni poszczególne elementy przed uszkodzeniem. Warto więc zwrócić uwagę, aby skrzynia do przechowywania kluczy była solidna i wykonana z wytrzymałych materiałów.

Oczywiście ważna jest też cena. Najtańsze zestawy składają się z kilkunastu podstawowych kluczy. Natomiast kolekcje przeznaczone dla profesjonalistów mogą liczyć nawet do dwustu narzędzi. Koszt takiej skrzynki jest zdecydowanie wyższy, jednak będzie to inwestycja na lata. Z takiego prezentu z pewnością ucieszy się osoba, która na co dzień zajmuje się majsterkowaniem.

zestaw narzędzi w szufladzie

Rodzaje kluczy dla każdego pana domu

Klucze różnią się między sobą przeznaczeniem, jakością wykonania, rozmiarem, czy wyprofilowaniem rączki. Można je również podzielić m.in. ze względu na liczbę kątów i rozmiar nasadek (czyli wejść na grzechotkę). Oprócz tego dostępne są modele zwykłe i udarowe.

Warto wiedzieć, że nasadka to najważniejsza część klucza. Jest umocowana na zabieraku, który służy do obracania. Ma bezpośrednią styczność ze śrubą oraz nakrętkami, więc musi być wykonana z materiałów najwyższej klasy. Najczęściej do jej produkcji używa się stali chromowo-wanadowej, wzmocnionej dodatkowo wolframem lub molibdenem. Inną opcją są nasadki udarowe, które można wykorzystać do pracy z twardymi materiałami, takimi jak beton. Możliwe jest również wiercenie zgrubne, które powiększa istniejący już otwór.

Jeżeli chodzi o rozmiary nasadek, do wyboru jest kilka opcji:

  • mały zestaw 1/4 cala: przydaje się do precyzyjnych prac i sprawdzi się tam, gdzie jest mało miejsca. Ze względu na rozmiar odznacza się stosunkowo niską wytrzymałością;
  • średni zestaw 3/8 cala: łączy w sobie cechy zestawu na małą i dużą grzechotkę, czyli charakteryzuje się niewielkim rozmiarem i większą wytrzymałością niż komplet 1/4,
  • duży zestaw 1/2 cala: to najpopularniejszy zestaw na standardową grzechotkę, poradzi sobie nawet z mocno wkręconymi śrubami.

Użytkownicy mają również do dyspozycji mieszane zestawy, czyli na przykład:

  • 1/4 cala + 1/2 cala: najpopularniejsza kombinacja;
  • 1/4 cala + 3/8 cala +1/2 cala: największy, najbardziej uniwersalny oraz najdroższy komplet.

zestaw narzędzi

Najważniejsza jest jakość

Zestaw kluczy nasadowych to upominek, który doceni każdy fan majsterkowania – zarówno amator, jak i profesjonalista. Praktyczny prezent z pewnością nie będzie typowym zbieraczem kurzu, bo można go wykorzystać w wielu sytuacjach. Idealnie sprawdzi się np. podczas naprawy roweru, samochodu, a także w trakcie skręcania mebli i innych prac remontowych.

Kupując taki prezent, wcale nie trzeba się znać na narzędziach. Warto jednak wiedzieć, do jakich prac będą wykorzystywane. Bardzo ważne, aby klucze i nasadki były wykonane z wytrzymałej stali. Wówczas upominek będzie strzałem w dziesiątkę!

Source: Zestaw kluczy na prezent. Zaskocz majsterkowicza trafionym upominkiem!

Wycieraczki zostawiają smugi i piszczą? Zanim je wymienisz, sprawdź jedną rzecz

Spis treści

Po czym poznać zużyte wycieraczki?

Kiedy wycieraczka źle wyciera to jest zużyta. Proste. To prawda, ale objawy tego, że wycieraczki „się kończą” można zauważyć znacznie wcześniej. Dzieje się to, kiedy:

  • zostawiają smugi
  • pozostawiają niewytarte miejsca
  • piszczą i skrzypią, chociaż szyba jest mokra
  • szarpią podczas wycierania mokrej szyby

Kiedy zauważymy te objawy, trzeba jak najszybciej interweniować. Taka praca wycieraczek jest nie tylko irytująca, ale pogarsza naszą widoczność, co może być niebezpieczne. Ale czy to znaczy, że powinniśmy jak najszybciej kupić nowe wycieraczki?

Jak samemu naprawić wycieraczki w samochodzie?

Źle pracujące wycieraczki w aucie nie zawsze oznaczają zużycie, ale czasami wskazują na inne problemy. Najpierw powinniśmy więc sprawdzić:

  • czy wycieraczki nie są zabrudzone
  • czy ramiona wycieraczek nie są wygięte

W pierwszym przypadku zanieczyszczenia na piórach mogą powodować, że wycieraczki źle przylegają i nie pracują prawidłowo. Zwykle problem pojawia się w warunkach zimowych, kiedy lód i śnieg przymarzają do nich.

Książę Harry sprzedaje swoje Audi RS6. Możesz poczuć się jak książę za całkiem przystępną cenę

Druga ewentualność ma miejsce wtedy, kiedy ramię nie jest ustawione pod kątem prostym w stosunku do szyby. Wtedy wycieraczka przylega do szyby pod złym kątem i na przykład podczas ruchu do góry działa prawidłowo, ale jej pióro nie może wygiąć się w drugą stronę podczas ruchu w dół. Wycieranie przebiega wtedy „pod włos”, co jest mocno irytujące i nieefektywne. Należy wtedy zdjąć wycieraczki i przyłożyć ich ramiona do szyby. Jeśli ich końcówki nie przylegają prawidłowo, trzeba z wyczuciem wygiąć wycieraczkę (używając do tego na przykład klucza jak dźwigni), aby powróciła ona do właściwego kąta.

Jak wybrać wycieraczki do samochodu?

Jeżeli powyższe sposoby nie zadziałały, trzeba wymienić wycieraczki. Tylko jakie wybrać? Na rynku są obecnie dostępne trzy rodzaje:

  • wycieraczki tradycyjne (szkieletowe)
  • wycieraczki płaskie (bezszkieletowe)
  • wycieraczki hybrydowe

Pierwsze zwracają uwagę metalowym stelażem i są typowe dla starszych samochodów. Stelaż ten ma zapewniać właściwy docisk pióra do szyby, ale nie jest ani estetyczny, ani aerodynamiczny, a do tego może rdzewieć po latach.

Wycieraczki płaskie znane są z nowych samochodów, ale da się znaleźć modele pasujące także do starszych aut. Poza lepszą estetyką oraz aerodynamiką po prostu działają lepiej.

Z kolei wycieraczki hybrydowe to rozwiązanie pośrednie. Mają niewielki stelaż, ale przypominają z wyglądu wycieraczki płaskie i również są bardzo skuteczne.

Source: Wycieraczki zostawiają smugi i piszczą? Zanim je wymienisz, sprawdź jedną rzecz

Mycie kół w samochodzie. Jak robić to prawidłowo?

Dbasz o swoje cztery kółka kompleksowo? Świetnie! Podczas mycia samochodu, nie zapominaj jednak o regularnym myciu kół – felg i opon. Jest to równie ważne, co dbanie o pozostałe podzespoły Twojego samochodu.

Jak prawidłowo myć koła w samochodzie?

W zależności od tworzywa z jakiego wykonane są felgi, należy użyć różnych środków. Felgi aluminiowe lub chromowane wymagają specjalnego preparatu do polerowania felg z danego tworzywa.

Najwygodniejszy w użyciu będzie płyn z aplikatorem. Warto zastosować tzw. deironizer, czyli środek do usuwania zabrudzeń metalicznych. Po aplikacji deironizera na felgę, środek wchodzi w reakcje ze znajdującymi się na feldze zabrudzeniami (np. pyłem z klocków hamulcowych) zmieniając swój kolor tzw. efekt krwawienia. Jest to silny środek czyszczący, ale nie przejmuj się, nie zmyje lakieru z felg czy karoserii, a dokładnie pozbawi ich zanieczyszczeń.

Mycie kół w samochodzie – od czego zacząć?

Najpierw porządnie spłucz felgi i opony myjką wysokociśnieniową. Lancę trzymaj z bliskiej odległości, nie pomijaj rantu felgi, a także opon. Ewentualne pozostałości brudu można usunąć za pomocą zwykłego pędzelka.

Na opłukaną i mokrą felgę spryskaj preparat i pozostaw na 2-3 minuty w przypadku słabo zabrudzonych powierzchni lub na 3-5 minut w razie powierzchni silnie zabrudzonych. Nie pozwól, aby środek wysechł, wówczas zostawi trudne do usunięcia smugi. Do uporczywych zabrudzeń użyj szczotki lub gąbki, aby usunąć je z felg. Przy spłukiwaniu nie żałuj wody, gdyż substancje silnie żrące trzeba bardzo dokładnie spłukać, aby nie zniszczyć elementów gumowych i nie uszkodzić lakieru.

Jak dobrze myć opony?

Przy myciu gum skup się tylko na zewnętrznej części opony, możesz do niej zastosować ten sam środek, którego użyłeś do felg. Jeśli chcesz możesz sięgnąć po środki do pielęgnacji opon, mają one postać pianki lub nabłyszczacza. Obydwa specyfiki zapewniają oczyszczanie i połysk.

Procedura mycia jest taka sama, wystarczy nanieść preparat na opony i ewentualnie użyć pędzelka. Na koniec spłucz całą chemię. Na koniec możesz użyć nabłyszczacza do opon w postaci pasty lub pianki. Zapewni on głęboki połysk i poprawi atrakcyjność Twojego auta.

Warto myć koła nie tylko ze względu na atrakcyjny wygląd, ale też zapewni ochronę przed warunkami atmosferycznymi.

Z tak przygotowanymi felgami i oponami będziesz błyszczał zarówno na zlotach, jak i na parkingu pod supermarketem!

Source: Mycie kół w samochodzie. Jak robić to prawidłowo?

Sygnalizacja świetlna zyska czwarte światło. Co będzie oznaczać?

Spis treści

Naukowcy z North Carolina State University zaproponowali ciekawą zmianę na skrzyżowaniach. Sugerują, że sygnalizacja świetlna potrzebuje dodatkowego, czwartego światła w kolorze białym. To nie jedyna zmiana, którą chcieliby wprowadzić. Specjaliści z USA twierdzą, że ruch na skrzyżowaniu miałby być kierowany przez napisany wcześniej algorytm. Wszystko po to, aby ułatwić poruszanie się samochodami autonomicznymi.

Sygnalizacja świetlna – dla kogo czwarte światło?

Naukowcy z North Carolina State University opracowali nowy model zarządzania ruchem, tymczasowo nazywany „koncepcją białej fazy”. Podstawą konceptu jest prawidłowa wymiana informacji pomiędzy samochodami autonomicznymi zbliżającymi się do skrzyżowania oraz komunikacja z systemem sygnalizacji świetlnej. Już obecne pojazdy autonomiczne są w stanie komunikować się między sobą, ale te działania mają być zintensyfikowane w miarę rozpowszechniania się pojazdów autonomicznych.

Specjaliści z USA zasugerowali więc, aby samochody zbliżające się do skrzyżowania formowały kolumny, a w miarę zbliżania się do skrzyżowania, sygnalizacja świetlna miałaby automatycznie zmienić się na „nowe zielone”, czyli wspomniane czwarte białe światło. Naukowcy uważają, że programowanie nowego systemu oparte na obecnym 3-kolorowym wyglądzie, mogłoby wprowadzić chaos komunikacyjny i dlatego zasugerowano dołożenie kolejnego światła. Powstaje tu pytanie – czy tak duża zmiana również nie wywoła zamieszania?

Dlaczego białe światło? To efekt badań

W trakcie symulacji, z użyciem zaawansowanych modeli obliczeniowych, najlepsze efekty przyniosło dodanie do sygnalizatora dodatkowego światła w kolorze białym. Nie bez powodu wybrano właśnie ten kolor, chodzi o to, aby sygnał był wyraźny i łatwo rozpoznawalny dla kierowców. Ma on podpowiadać, że kierujący powinien „trzymać się” poprzedzającego pojazdu. 

Czerwone światła nadal będą oznaczać stop. Na zielonym – jedź, a białe światła powiedzą kierowcom, aby po prostu podążali za samochodem autonomicznym przed nimi – tłumaczy Ali Hajbabaie, profesor z NCSU.

Więcej pojazdów autonomicznych = mniej korków?

Czwarte białe światło ma pomóc w upłynnieniu ruchu na skrzyżowaniach w miejscach, gdzie będzie poruszała się spora liczba samochodów autonomicznych. Idea zakłada, że pojazdy bez kierowcy mają tworzyć kolumny, a tradycyjne samochody miałby się do nich „podłączać”. Białe światło służyłoby więc również dla kierowców zwykłych aut, którzy mieliby naśladować ruchy pojazdów autonomicznych. Po prostu – jeśli pojazd bez kierowcy hamuje, ten z człowiekiem za kółkiem też musiałby się zatrzymać. Jeśli pojazd przejeżdża przez skrzyżowanie, kierowca w zwykłym aucie powinien postąpić tak samo, bez obaw, że zapali się czerwone światło.

Symulacje pokazują, że jeśli 30% pojazdów na skrzyżowaniu będzie autonomicznych, płynność ruchu może się poprawić o niemal 11%. Oznacza to oczywiście mniejsze korki, mniejsze zużycie paliwa czy hamulców.

Kiedy pojawi się nowa sygnalizacja świetlna?

Idea stworzenia czwartego białego światła jest na etapie rozwoju na modelach matematycznych. Kolejnym krokiem są testy w prawdziwym ruchu drogowym. Sugeruje się, aby pierwsze próby odbyły się na zamkniętej strefie o dużym natężeniu ruchu, jakim są np. terminale rozładunkowe w portach. 

Konkretna data na razie nie jest znana, wdrożenie nowego systemu w dużej mierze zależy od wyniku testów nowej sygnalizacji świetlnej, a także popularności samochodów autonomicznych.

Source: Sygnalizacja świetlna zyska czwarte światło. Co będzie oznaczać?

Rowerzysta myślał, że jest samochodem. Omal nie zginął, ale to nie na niego doniesiono na policję

Rowerzysta omal nie zginął pod kołami samochodu

Czy rowerzyści są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego? Oczywiście, że tak! Oznacza to, że mogą uczestniczyć w ruchu drogowym, na zasadach opisanych w ustawie Prawo o ruchu drogowym. Co dla niektórych jest szokiem, ponieważ nie oznacza to, że „wszystko im wolno” ani nawet tego że „mogą jeździć jak samochody”.

Nie wszyscy to rozumieją, co prowadzi czasami to śmiertelnie niebezpiecznych sytuacji. Tak jak na poniższym nagraniu. Widzimy na nim kierowcę Volkswagena Golfa, który zmienia pas i nagle awaryjnie hamuje, tuż przed autorem nagrania. Dlaczego tak zrobił?

Otóż pasem prawym, który w tym miejscu stawał się środkowym, jechał rowerzysta. Było ciemno, nie miał kamizelki odblaskowej, a światło na tylnym błotniku może się lekko świeciło, a może tylko było odblaskowe. Nie było łatwo go zauważyć, ani nikt nie spodziewał się go na takiej drodze. Co on tam robił?

Czy rowerzysta musi korzystać z drogi dla rowerów? Ten wolał narazić swoje życie

Na szczęście błyskawiczna reakcja kierowcy Golfa pozwoliła uniknąć tragedii. W uznaniu za jego refleks i umiejętności, autor nagrania… złożył na niego donos na policję. Podobno kierujący Volkswagenem został „ukarany mandatami”. Za co? Stworzenie zagrożenia wobec rowerzysty i gwałtowne hamowanie przed autem z kamerą? To jakiś absurd.

Filip Chajzer będzie musiał sprzedać „lochę”? Krytykuje absurd strefy czystego transportu, ale czy ma rację?

Wyjaśnijmy, że krakowska ulica na której doszło do zdarzenia, nie jest obwodnicą, ale obowiązuje na niej ograniczenie do 80 km/h, co doskonale widać na nagraniu. Czy Golf jechał dość szybko? Tak. Ale 80 km/h w terenie zabudowanym to już całkiem szybko i nie ma możliwości „na oko” stwierdzić, czy kierowca przekroczył prędkość. Wydaje się tylko, że w tym miejscu linia była jeszcze ciągła, więc pas zmienił zbyt wcześnie (może za to dostał jeden z mandatów).

Jeden z „eksperckich” portali oburzył się na komentujących, którzy bardzo negatywnie wypowiadali się o zachowaniu rowerzysty. Dowodził, że prawo nie zabrania rowerzyście poruszania się taką drogą. To prawda, teoretycznie rowerzysta może jechać po ulicy nawet z tak wysokim limitem prędkości. Tylko kto rozsądny pedałuje na zwykłym, miejskim rowerku 20 km/h, podczas gdy co chwilę mijają go samochody pędzące 60 km/h szybciej? Mijające go pewnie na centymetry, bo wielu kierowców z pewnością zauważało go w ostatniej chwili. Kto rozsądny tak bardzo ryzykuje swoim życiem i zdrowiem? I kto tak bardzo ryzykuje, kiedy ma zgodną z prawem alternatywę? Jak zauważa jedna z komentujących:

Na odcinku tej drogi jest ograniczenie do 80km. Jest tam też wyznaczona wzdłuż drogi ścieżka rowerowa za ekranami akustycznymi, ale i tak jak widać nie brakuje połgłówków samobójców.

Jeśli ktoś powinien dostać w tej sytuacji mandat, to właśnie rowerzysta. Za niekorzystanie z drogi dla rowerów i za stwarzanie dla samego siebie śmiertelnego zagrożenia. Ale jak ukarać kogoś, kto jest anonimowy? Co innego kierowca, którego zdradza tablica rejestracyjna.

Source: Rowerzysta myślał, że jest samochodem. Omal nie zginął, ale to nie na niego doniesiono na policję

Co zrobić gdy zamarznie płyn do spryskiwaczy? Nie stosuj trików z internetu, bo uszkodzisz auto

Mamy już za sobą pierwsze opady śniegu i pierwsze przymrozki, a prognozy pogody każą spodziewać się trudnych warunków drogowych. Bardzo istotne jest żeby zadbać o odpowiednie opony na takie warunki, ale nie tylko o tym powinni pamiętać kierowcy. Na zimę powinno się też zadbać o odpowiedni płyn do spryskiwaczy. W przeciwnym razie zamarznie, a my będziemy mieli problem.

Sposoby na zamarznięty płyn do spryskiwaczy – nigdy ich nie stosuj

Internet pełen jest poradników i „domowych sposobów” na różne problemy. Wielu autorów takich dzieł skupia się na poradzeniu sobie z samym problemem, ale brak im wiedzy, aby przewidzieć skutki uboczne proponowanych przez nich działań.

Przykładowo można znaleźć banalny sposób na zamarznięty płyn do spryskiwaczy, jakim jest dolanie do zbiornika ciepłej wody. Powinna ona rozmrozić płyn, również ten w przewodach do spryskiwaczy. Banalne, tanie i skuteczne? Niby tak. Tylko nagłe dolanie ciepłej (tym bardziej gorącej) wody, może uszkodzić uszczelki. Taka woda szybko się też ochłodzi, a rozcieńczony płyn do spryskiwaczy tym szybciej ponownie zamarznie.

Za co pasażer może dostać mandat? Np. za brak gaśnicy! A to nie koniec

Takiego problemu nie stwarza dolanie benzyny, rozpuszczalnika albo octu. Tylko takie substancje tym bardziej mogą uszkodzić układ spryskiwaczy. Ponadto spryskanie szyby płynem z dodatkiem rozpuszczalnika lub octu może być bardzo niekorzystne dla elementów nadwozia i doprowadzić do pojawienia się ognisk rdzy.

Dlatego nie wierzcie w tego typu sposoby, tylko stosujcie metody, które nie stwarzają ryzyka, że coś uszkodzicie.

Jak poradzić sobie z zamarzniętym płynem do spryskiwaczy?

Najlepszy sposób to rozgrzać płyn, a konkretnie cały samochód. Osoby które nie mają własnego garażu, ani znajomego, który pozwoli im na chwilę skorzystać ze swojego, mogą wjechać na przykład do garażu galerii handlowej. Wystarczy, żeby temperatura była odrobinę powyżej zera i problem z głowy.

Teoretycznie płyn rozgrzeje się także w czasie jazdy, ponieważ zbiornik znajduje się w komorze silnika. Nie ma jednak gwarancji, że przewody oraz same spryskiwacze też się odmrożą.

Kiedy płyn nie będzie już zamarznięty, pozostaje dolewka płynu zimowego. Jeśli letniego jest dużo możecie próbować go odessać ze zbiorniczka (na przykład strzykawką), albo po prostu zużyć chociaż część, aby móc dolać płynu zimowego.

Source: Co zrobić gdy zamarznie płyn do spryskiwaczy? Nie stosuj trików z internetu, bo uszkodzisz auto

Pływające Porsche Macan? To nie amfibia, a prawdziwa łódź

Oto Porsche Macan – łódź luksusowa.

Luksusowe łodzie ze znaczkami Aston Martina, Mercedesa-AMG, czy Cupry już znamy, jednak oprócz wspólnego logo niewiele miały one do czynienia z samochodami.

Co innego Frauscher x Porsche 850 Fantom Air. To pływająca jednostka, która wykorzystuje komponenty prawdziwego Porsche Macana – ma od niego baterię oraz silnik. Podobno łódź Frauschera szybko się ładuje, a także jest bardzo zwinna – tak jak Macan. Tak jak się domyślacie, to elektryk.

Porsche Macan

PPE, czyli Premium Platform Electric – to nowa platforma stworzonej wspólnie przez Porsche i Audi z myślą o autach elektrycznych. Jak widać, na wodzie też się sprawdzi. Potężny litowo-jonowy akumulator ma pojemność 100 kWh brutto i można go ładować z mocą 250 kW. Ładowanie baterii od 10 do 80 proc. ma zajmować mniej niż 30 minut. Oczywiście tylko przy supermocnej ładowarce, tylko ciekawe czy mają takie w portach.

Silnik elektryczny generuje 170 kW mocy ciągłej i 400 kW szczytowej (czyli ok. 544 KM). Sternik ma do wyboru cztery tryby pracy, takie same jak w elektrycznych Porsche: Docking, Range, Sport i Sport Plus. W najostrzejszym ustawieniu Porsche x Frauscher 850 Fantom Air osiąga na wodzie prędkość 85 km/h. Z uwagi na ograniczenia elektrycznego napędu, nie da się jednak tak szybko płynąć przez cały czas – prędkość przelotowa to 41 km/h (22 węzły).

Producent deklaruje zasięg zaledwie 45 km/h przy utrzymywaniu prędkości 41 km/h. Bateria ma wystarczyć na 2-3 godziny pływania przy typowym dla tego typu łodzi profilu użytkowania. Łódź jest dopuszczona do użytku na wodach śródlądowych (kategoria C).

Co ciekawe, Porsche x Frauscher 850 Fantom Air zbudowano na spalinowej wersji tej łodzi (858 Fantom Air Day Cruiser). Elektryczna łódź waży 2800 kg (o 300 kg więcej niż „spalinówka”).

Produkcja elektrycznej łodzi Porsche ma ruszyć w przyszłym roku w stoczni Frauschera w austriackim Ohlsdorf. Na początek ma pojawić się limitowana do 25 egzemplarzy seria „First Edition”. Każda oczywiście na indywidualne zamówienie klienta i oczywiście z indywidualną, nieznaną metką. Jeśli ktoś ma już w swoim garażu Porsche, łódź Frauschera może pomalować na ten sam kolor co auto – do wyboru będą lakiery z palety Porsche.

Są tutaj chętni na super-łódź ze znaczkiem Porsche? 

Source: Pływające Porsche Macan? To nie amfibia, a prawdziwa łódź

O tych ograniczeniach prędkości wie mało który kierowca. Obowiązują w jednej sytuacji

Spis treści

Jakie są ograniczenia prędkości w Polsce?

Pytanie wydaje się banalne, ale czy naprawdę takie jest? Może zróbcie sami sobie test i odpowiedzcie na pytanie, ile wynosi dopuszczalna prędkość w Polsce w terenie zabudowanym, niezabudowanym, na drodze ekspresowej oraz na autostradzie. Odpowiedzi gotowe? To teraz sprawdźmy je z przepisami.

Ograniczenia prędkości w Polsce wyglądają następująco:

  • teren zabudowany – 50 km/h
  • teren niezbudowany – 90 km/h
  • teren niezabudowany, droga dwujezdniowa – 100 km/h
  • droga ekspresowa jednojezdniowa – 100 km/h
  • droga ekspresowa dwujezdniowa – 120 km/h
  • autostrada – 140 km/h

Na pewno wszystkie odpowiedzi mieliście poprawne? Kierowcy często zapominają, że na drogach dwupasmowych poza terenem zabudowanym można jechać o 10 km/h. To akurat nie problem, ale gorzej gdy ktoś nie wie, że na drodze ekspresowej jednopasmowej można jechać tylko 100 km/h. Nie do wszystkich dotarło też, że w terenie zabudowanym 50 km/h obowiązuje teraz przez całą dobę i w nocy limit nie rośnie do 60 km/h.

Jak szybko można jechać z przyczepą?

Jeszcze większym problemem jest odpowiedź na pytanie o ograniczenia prędkości podczas ciągnięcia przyczepy. Nie każdy wie, że wtedy trzeba zwolnić, a jeszcze mniej osób poprawie odpowiada, ile dokładnie można jechać na poszczególnych rodzajach dróg.

Czy trzeba płacić e-TOLL ciągnąc przyczepę autem osobowym?

  • teren zabudowany – 50 km/h
  • teren niezbudowany – 70 km/h
  • drogi dwujezdniowe, ekspresowe i autostrady – 80 km/h

Kierowcy decydujący się na dalsze wyjazdy muszą więc pamiętać, że obowiązują ich znacznie bardziej restrykcyjne limity prędkości. W polskich realiach może to być niestety problematyczne, ponieważ kierowcy ciężarówek rzadko kiedy respektują ograniczenie do 80 km/h na drogach szybkiego ruchu, które ich też obowiązuje. Przepisy są jednak jakie są.

Ile wynoszą mandaty za prędkość w 2023 roku?

Kierowcy samochodów z przyczepami powinni szczególnie uważać, ponieważ nieznajomość dotyczących ich limitów prędkości może bardzo zaboleć. Przykładowo jazda 120 km/h po drodze ekspresowej w ich przypadku oznacza 800 zł mandatu i 9 punktów karnych, zaś poruszanie się 140 km/h autostradą „kosztuje” 1500 zł i 13 punktów karnych.

Policja kupuje nowe auta za ponad 18 mln złotych. Wśród nich bardzo szybkie Skody

Mandaty za prędkość w Polsce wynoszą:

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Jaką przyczepę można ciągnąć na prawo jazdy kategorii B?

Problem z wiedzą na temat ograniczeń prędkości podczas jazdy z przyczepą wynika między innymi z tego, że niektóre przyczepy można ciągnąć mając prawo jazdy kategorii B. Większość kierowców korzysta z tej możliwości sporadycznie, więc raczej nie pamięta o zasadach, które kiedyś przedstawiano im na kursie prawa jazdy.

Mając kategorię B możemy ciągnąć:

  • przyczepę lekką (o DMC 750 kg)
  • przyczepę inną niż lekka, jeśli DMC zestawu nie przekracza 3,5 t

Jak rozumieć te zasady? Po pierwsze kierowca mając prawo jazdy kategorii B, może ciągnąć przyczepę o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 750 kg. Taką przyczepkę może połączyć z dowolnym pojazdem, który można prowadzić mając kategorię B. W sumie więc DMC takiego zestawu to nawet 4,25 t (3500 kg + 750 kg). Alternatywnie dopuszczalne jest ciągnięcie cięższej przyczepy, ale wtedy dopuszczalna masa całkowita zestawu, nie może przekraczać 3,5 t.

Czy trzeba płacić e-TOLL ciągnąc przyczepę autem osobowym?

Przy okazji przypomnijmy jeszcze o systemie opłat e-TOLL, który zastąpił viaTOLL. Obowiązuje on kierowców pojazdów o DMC powyżej 3,5 tony i obowiązuje również na wybranych odcinkach dróg ekspresowych oraz krajowych. Dlaczego warto o tym wiedzieć?

Jeżeli dopuszczalna masa całkowita waszego samochodu oraz ciągniętej przyczepy przekracza 3,5 tony, to również musicie płacić za przejazdy drogami objętymi opłatami. Kara za brak opłaty wynosi od 250 do 1500 zł.

Source: O tych ograniczeniach prędkości wie mało który kierowca. Obowiązują w jednej sytuacji

Grzane rękawice motocyklowe – 10 propozycji, opisy i ceny

Grzane rękawice motocyklowe świetnie sprawdzą się podczas jazdy motocyklem późną jesienią, zimą i wczesną wiosną. Ręce pełnią kluczową rolę podczas prowadzenia motocykla i są też tą częścią ciała, która szybko marznie. Można o nie zadbać montując handbary, mufki, grzane manetki. Jednak najskuteczniejsze w ogrzewaniu rąk będą grzane rękawice motocyklowe. Dlaczego? Ponieważ są zewnętrznym źródłem ciepła, które ogrzewa dłonie z każdej strony i ciepło to można regulować.

Spis treści

Zobacz także: Podgrzewane gadżety motocyklowe z aliexpress -TOP 10

Grzane rękawice motocyklowe -10 propozycji, opisy i ceny

Rev’it! Liberty H2O damskie i męskie

Cena: od 1200 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe REVIT-Liberty-H2O

Zalety:

– system grzewczy Thermatronic 4 poziomy

– 2 baterie 7,4V, micro USB

– membrana Hydratex

– materiały: kozia skóra, softshell, warstwy izolujące PrimaLoft, Exkin

– wycieraczka na palcu

– obsługa ekranów dotykowych

– twarde i miękkie ochraniacze

Racer C2 KP damskie i męskie

Cena: od 730 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe Racer-C2-KP

Zalety:

– baterie litowe 7.4V, 2200Mah

– membrana Polymax

– materiały: kozia skóra, softshell, ocieplenie Polar Fleece, izolacja Fiberfil

– ochraniacze kostek

Macna Progress RTX DL

Cena: od 900 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe Macna-Progress-RTX-DL

Zalety:

– membrana Raintex DL

– materiały: skóra kozia, materiały tekstylne, Bemberg

– ochraniacze

– dedykowana aplikacja

– obsługa ekranów dotykowych

– wycieraczka

– baterie kupuje się osobno 7,4V 3000mAh (ok 200 zł/szt)

– zewnętrzny wskaźnik naładowania baterii

Klim Hardanger HTD Long

Cena: 1170 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe Klim-Hardanger-HTD-Long

Zalety:

– system grzewczy 3 poziomy

– baterie 7,4V 2000mAh

– membrana Gore-Tex

– materiały: kozia skóra, izolacja 3M Thinsulate 100g, mikropolar

– ochraniacze gumowe i piankowe

– wycieraczka

– obsługa ekranów dotykowych

Glovii GDB

Cena: od 730 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe Glovii

Zalety:

– 2 baterie Li-Poly 2100 mAh 10W

– 3 tryby grzania

– przewód do akumulatora w zestawie

– materiały: skóra bydlęca, 3 MThinsulate

– obsługa ekranów dotykowych

– ochraniacze

W-tec HEATride

Cena: 480 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe W-TEC-HEATride

Zalety:

– baterie 2000 mAh

– 3 tryby grzania

– membrana Heattex

– materiały: skóra, softshell, poliester, amara

– gumowy ochraniacz

IXS Season – Heat ST damskie i męskie

Cena: od 1200 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe IXS Heat

Zalety:

– termoregulacja CLIMB, system grzewczy Clim8 7V

– membrana Solto-Tex

– materiały: 2 warstwy skóry, wyściółka tr-fleece, poliester, spandex

– piankowe ochraniacze

– wycieraczka

– obsługa ekranów dotykowych

– automatyczne włączanie i wyłączanie

RST Paragon 6 Heated

Cena od: 940 zł

grzane rękawice motocyklowe

grzane rękawice motocyklowe RST

Zalety:

– baterie 7.4V 2,200mAh

– system grzewczy 3 poziomy

– membrana Sin-Aqua

– materiały: tkanina HTC, skóra licowa, nylon

– obsługa ekranu dotykowego

– piankowe ochraniacze

– wycieraczka

Furygan Heat X Kevlar

Cena: od 1030 zł

grzane rekawice motocyklowe

grzane rekawice motocyklowe Furygan

Zalety:

– 2 baterie LiPo 7,4 V 2200 mAh

– 5 trybów grzania, timer, profile poboru energii, lampka kontrolna, czujnik temperatury i autoregulacją z akcelerometrem

– Materiały: skóra, softshell, Kevlar, Dual Lining, membrana, podszewka odprowadzająca wilgoć

– dedykowana aplikacja

– możliwe podpięcie do akumulatora przez kabel Furygan Super Boost

Alpinestars HT-7 Heat Drystar

Cena: od 1100 zł

rekawice motocyklowe podgrzewane

rekawice motocyklowe podgrzewane Alpinestars

Zalety:

– 7,4V bateria

– system Heat-Tech, 3 tryby grzania, automatyczne włączanie i wyłączanie

– membrana Drystar

– materiały: poliester, skóra kozia, softshell, PrimaLoft izolacja

– ochraniacze TPU

– obsługa ekranów dotykowych

– dedykowana aplikacja, bluetooth

Source: Grzane rękawice motocyklowe – 10 propozycji, opisy i ceny

Powstanie kolejne 9 km trasy S7 na Mazowszu – jest umowa na odcinek Czosnów-Kiełpin na przedmieściu Łomianek

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin to fragment drogi krajowej Warszawa-Gdańsk. Droga przebiega przez tereny zurbanizowane, na których zlokalizowanych jest wiele przedsiębiorstw, hal produkcyjnych, zakładów pracy. Przebudowa drogi w znacznym stopniu ułatwi komunikację mieszkańców z Warszawą (aglomeracją miejską), a także usprawni i przyspieszy działanie przedsiębiorstw zlokalizowanych w okolicy.

Wartość kontraktu brutto to 536 313 784,41 zł.

Firma specjalizująca się w budowie i modernizacji infrastruktury drogowej na terenie całej Polski, podpisała umowę (jako lider konsorcjum) z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych
i Autostrad (GDDKiA) na projekt i budowę drogi ekspresowej S7 na odcinku od węzła Czosnów (z węzłem) do miejscowości Kiełpin. Kiedy możemy spodziewać się realizacji i co dokładnie zostanie wybudowane?

Podpisanie umowy z FABE - fot. GDDKiA Oddział Warszwa

Podpisanie umowy z FABE – fot. GDDKiA Oddział Warszwa

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin – węzły drogowe, wiadukty, kładki

Zadaniem firmy FABE, która wygrała przetarg jako lider konsorcjum, oraz firm SP Sine Midas Stroy (Kazachstan) i Yörük Yapi İnşaat (Turcja), jest zaprojektowanie i wybudowanie około 9 km trasy głównej drogi ekspresowej S7, która przebiega pomiędzy miejscowościami Czosnów i Kiełpin. W ramach kontraktu wybudowane zostaną trzy węzły drogowe:

  • Czosnów,
  • Palmiry
  • Sadowa

Powstanie także Obwód Utrzymania Drogi (OD) z budynkiem administracyjno-socjalnym i budynkami towarzyszącymi.

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Ponadto, firma wykona nowe obiekty inżynierskie w ciągu drogi ekspresowej i dróg krzyżujących się z drogą ekspresową, pozwalające na komunikację poprzez ruch samochodowy i pieszy. Powstanie:

  • 5 wiaduktów drogowych,
  • 4 kładki dla pieszych
  • 2 przejścia dla zwierząt.

Firma zajmie się również przebudową istniejącej infrastruktury podziemnej i naziemnej, a trasy dróg istniejących zostaną dostosowane do nowo projektowanej infrastruktury drogowej.

Co to dokładnie oznacza? To, że w miejscu obecnej dwujezdniowej i dwupasowej DK7 powstanie dwujezdniowa ekspresówka z trzema pasami ruchu. Ponadto powstaną drogi równoległe do obsługi ruchu lokalnego, urządzenia ochrony środowiska i bezpieczeństwa ruchu drogowego.

trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin – kiedy powstanie?

Umowę między FABE i GDDKiA podpisano 16.11.2023 r. Etap planowania potrwa około 17 miesięcy. Następnym krokiem będzie uzyskanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID). Czas realizacji umowy to 36 miesięcy od daty jej zawarcia. Do czasu realizacji robót nie wlicza się okresów zimowych (od 16 grudnia do 15 marca). Przy sprawnym przebiegu procesu projektowania (uzyskiwania niezbędnych uzgodnień i decyzji), jak i realizacji kierowcy z nowej trasy będą mogli skorzystać wiosną 2027 r. 

 „Jesteśmy dumni, że możemy realizować tak ważny i prestiżowy projekt dla rozwoju infrastruktury drogowej w Polsce. Nasza firma ma bogate doświadczenie i kompetencje w tej dziedzinie, a także dysponuje nowoczesnym sprzętem i technologiami. Jesteśmy przekonani, że sprostamy wszystkim wymaganiom i wyzwaniom związanym z budową drogi ekspresowej S7. To dla nas kolejny dowód, że nasza firma w ostatnich latach prężnie rozwija się na polskim rynku i cieszy się uznaniem i zaufaniem naszych zleceniodawców” – powiedział Fatih Budan, prezes FABE.

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Aktualnie FABE prowadzi prace na odcinku Tychów Stary – Starachowice (droga wojewódzka nr 744) wraz z budową obwodnicy Starachowic, na obwodnicy Ostrowca Świętokrzyskiego – droga krajowa nr 9, przy budowie drogi ekspresowej S7 na odcinku Miechów – Szczepanowice. Jedną z najbardziej złożonych inwestycji jest budowa obwodnicy Morawicy i Woli Morawskiej w ciągu drogi krajowej nr 73. W ramach prac powstanie estakada o rozpiętości przęsła ok. 110 metrów i długości 456 m, która budowana jest w technologii betonowania nawisowego. Ukończenie inwestycji zaplanowano na 2026 r.

W 2023 roku FABE podpisała również umowy na budowę południowej obwodnicy Morawicy (w ciągu drogi wojewódzkiej nr 766 od skrzyżowania z projektowaną obwodnicą drogi krajowej nr 73) oraz na wykonanie infrastruktury w Parku Technologicznym w Książu Wielkim.

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Trasa S7 Czosnów-Kiełpin

Trasa S7 – kiedy wjedziemy nią do Warszawy?

Kierowcy mają już do dyspozycji 275 km drogi ekspresowej od węzła Gdańsk Południe do Płońska. Z dalszych 57 km trasy do Warszawy w realizacji jest odcinek Płońsk – Czosnów. Ten 35-kilometrowy fragment S7 zostanie udostępniony w 2025 r.

Natomiast w październiku 2023 r. GDDKiA ogłosiło przetarg na zaprojektowanie ostatniego odcinka północnego wlotu do stolicy, ok. 12,9 km nowego przebiegu drogi ekspresowej, pomiędzy Kiełpinem a Trasą Armii Krajowej (S8) w Warszawie.

Tu dowiesz się więcej o S7 na odcinku Warszawa-Tarczyn.

Source: Powstanie kolejne 9 km trasy S7 na Mazowszu – jest umowa na odcinek Czosnów-Kiełpin na przedmieściu Łomianek

Używany VW Passat B7: lepszy niż B6? Wady, zalety, opinie

Spis treści

VW Passat B7 to nic innego, jak wcześniejsza generacja po mocnym liftingu. Samochód konstrukcyjnie bazował na B6, ma bardzo podobne wnętrze i rozwiązania technologiczne. Także pod względem designu nie reprezentował nic szczególnego. Auto było też w sprzedaży stosunkowo krótko, a wśród ogłoszeń samochodów używanych jego popularność jest kiepska.

Czy to oznacza, że używany VW Passat B7 nie jest dobrą propozycją? Sprawdzamy.

Używany VW Passat B7 to „przejściówka”, ale nie skreślaj go

Siódma generacja VW Passata była dość specyficznym zabiegiem niemieckiego koncernu, który postanowił mocno zmodernizować Passata B6, a nie tworzyć zupełnie nowy samochód, co finalnie stało się dopiero w przypadku generacji B8.

O ile B6 był rewolucją, o tyle w Passacie B7 nie można o niej mówić. Samochód nabrał bardziej kanciastych kształtów, dopracowano wiele jednostek napędowych, a także nieco odświeżono wnętrze. Stylistyka wyszła temu modelowi na plus, pojawiły się tutaj światła do jazdy dziennej, a także oświetlenie LED.

Używany VW Passat B7 2

Używany VW Passat B7 2

Wyposażenie dodatkowe zostało mocne rozszerzone – po raz pierwszy pojawili się asystenci wspomagający kierowcę podczas jazdy. Na liście wyposażenia dodatkowego można znaleźć m.in. dynamiczną regulację świateł drogowych, asystenta zmiany pasa ruchu, asystenta martwego pola, system rozpoznawania znaków drogowych czy adaptacyjny tempomat. Opcją było także adaptacyjne zawieszenie, które można było obniżyć i utwardzić. Jeśli stawiasz na nowoczesne systemy bezpieczeństwa, to Passat B7 będzie zdecydowanie lepszy niż poprzednik.

Używany VW Passat B7 – silnik „celebryta” i benzynowe pułapki

Gama silnikowa Passata B7 jest niezwykle bogata. Praktycznie każdy kierowca mógł znaleźć coś dla siebie. Dla oszczędnych było kilka odmian kultowego silnika TDI, który został pozbawiony większości bolączek poprzednika. Z kolei dla fanów mocnych wrażeń zaoferowano silnik 3.6 V6 (a w rzeczywistości VR6), który był ostatnią taką konstrukcją w autach Volkswagena.

Wśród diesli najpopularniejsza jest jednostka z rodziny EA 189. Silniki mają wyłącznie wtrysk Common Rail niezależnie od pojemności. Motor 2.0 TDI o oznaczeniu CFFB i mocy 140 KM jest wyposażony w system SCR, który ma ograniczać emisję tlenków azotu. To właśnie ta jednostka rozpętała aferę spalinową „Dieselgate”, która przysporzyła koncernowi VW wielu kłopotów. Z punktu widzenia użytkownika to dobry silnik, który odwdzięcza się niskim spalaniem i przyzwoitą kulturą pracy. Jeśli zastanawiasz się, z którym silnikiem używany VW Passat B7 będzie najlepszy, odpowiedź jest jedna: 2.0 TDI. I to niezależnie, w której wersji.

Wśród benzynowych silników sprawa jest już nieco trudniejsza. Praktycznie każdy motor TSI boryka się z problemem nadmiernego zużycia oleju. Najgorzej sytuacja wygląda w jednostkach 1.4 TSI oraz 2.0 TSI. Dla lubiących dobre brzmienie i świetne osiągi pozostaje wolnossąca jednostka 3.6 FSI. Plusem tego silnika jest mechanizm rozrządu oparty na łańcuchu. Do poważniejszych usterek trzeba zaliczyć gromadzenie się nagaru na zaworach ssących oraz spalanie oleju silnikowego. Musimy pamiętać, że jednostki tego typu nie są tanie w użytkowaniu a części są kosztowne. Coś, za coś.

Optymalnym wyborem jest 1.8 TSI, który potrafi spalić 7 litrów „na setkę”, a przy okazji ma niezłe osiągi. Należy jednak pamiętać o łańcuchu rozrządu, który lubi się rozciągać i najlepiej od razu przy zakupie rozważyć jego wymianę (koszt to min 1500 zł). Dużo poważniejsza jest jednak sprawa związana z nadmiernym apetytem na olej. Tutaj niestety pomoże tylko kompleksowa modernizacja jednostki, która jednak w wielu przypadkach jest nieopłacalna.

Gama silników VW Passata B7

Benzynowe:

  • 1.4 TSI (122 KM)
  • 1.4 TSI Twincharger (150 KM)
  • 1.4 TSI Twincharger (150 KM) – od 2012 r.
  • 1.8 TSI (160 KM) – do 2012 r.
  • 2.0 TSI (211 KM)
  • 3.6 FSI (299 KM)

Diesle:

  • 1.6 TDI (105 KM)
  • 2.0 TDI SCR (140 KM)
  • 2.0 TDI (170 KM) – do 2012 r.
  • 2.0 TDI (177 KM) – od 2012 r.

Używany VW Passat B7 – to się psuje

Dużą zaletą tej generacji Passata jest znacznie poprawiona jakość elementów, które już znamy z B6. Elektryka jest mniej kapryśna, nie można też narzekać na korozję nadwozia, czy usterki oświetlenia i elektryki. Czy to oznacza, że B7 jest autem bez wad? Niestety nie.

Najpoważniejsza usterka spotykana w tym modelu dotyczy dwusprzęgłowej skrzyni DSG. Poważne problemy zaczynają się już przy przebiegach od 150 tys. do 200 tys. km. Najczęściej zawodzi mechatronika oraz dwumasowe koło zamachowe, a naprawy liczone są w tysiącach złotych. Gdy poprzedni właściciel nie zachował interwałów olejowych, może być konieczna kompleksowa regeneracja skrzyni (ponad 7000 zł).

Spotykane są też przypadki przedostawania się wody do wnętrza auta. W tym przypadku należy sprawdzić spasowanie drzwi oraz stan uszczelek. Zawieszenie Passata B7 niestety nie lubi polskich dróg, dlatego dość często zużywają się tuleje przednich wahaczy. Według badań TÜV opublikowanych w 2017 roku, w których wzięły udział auta 4- i 5-letnie, Volkswagen Passat zajął bardzo odległe 99. miejsce na 125 lokat. 

Używany VW Passat B7 Alltrack

Używany VW Passat B7 Alltrack

Używany VW Passat B7 Alltrack

Nowością siódmej generacji Passata była uterenowiona wersja Alltrack. Była dostępna tylko jako kombi z wyższym o 30 mm prześwicie, a od 2013 r. standardowo z napędem na cztery koła 4Motion. Warto zaznaczyć, że strojenie skrzyni biegów jest inne niż w standardowym Passacie – bardziej zestrojone na jazdę w terenie. Passatów wersji Alltrack jest stosunkowo mało, choć auto stanowi ciekawą alternatywę dla masowych kombi.

Używany VW Passat B7 – czy warto go kupić?

VW Passat B7 jest dobrze rozwiniętą i dopracowaną wersją swojego poprzednika. Mechanicy dobrze znają ten model, części zamiennych jest w brud, a ich ceny nie zwalają z nóg. Kluczowym jest tutaj dobór odpowiedniego silnika (polecamy 2.0 TDI), a także dokładne sprawdzenie historii serwisowej.

Najtańsze egzemplarze Passata numer 7 można kupić już za niecałe 20 tys. zł. Tych oczywiście nie polecamy, ponieważ mają kiepskie wyposażenie, bardzo duże przebiegi i często wypadkową przeszłość. Z drugiej strony cennika stoi wersja Alltrack, za którą trzeba zapłacić ponad 50 tys. zł. Te z kolei mają bardzo bogate wyposażenie i często pochodzą z polskiego salonu, co ułatwia weryfikację historii pojazdu. Radzimy rozglądać się za egzemplarzami powyżej 30 tys. zł. Za te kwotę można już „upolować” zadbany i dobrze wyposażony egzemplarz.

Source: Używany VW Passat B7: lepszy niż B6? Wady, zalety, opinie

Książę Harry sprzedaje swoje Audi RS6. Możesz poczuć się jak książę za całkiem przystępną cenę

Jak widać, Książę Harry ma zamiłowanie do szybkich kombi, a Audi RS6 należy do tych najszybszych. Napędza go 4-litrowy silnik V8 o mocy 560 KM, a auto pojedzie nawet 305 km/h (z pakietem Dynamic Plus). Teraz możesz pochwalić się znajomym, że jeździsz prawdziwie królewskim autem i kupić sobie samochód Księcia Harrego. Ile trzeba za niego zapłacić?

Audi RS6 Księcia Harrego 2

Audi RS6 Księcia Harrego 2

Ile kosztuje Audi RS6 Harrego?

Super-szybkie kombi w kolorze Daytona Grey Pearl Effect pochodzi z 2017 roku. Samochód wyjściowo kosztował wówczas 91 530 funtów, ale Książę Harry dołożył „kilka dodatków”, które podniosły cenę o 11 000 funtów. Na liście wyposażenia dodatkowego znalazły się m.in.:

  • specjalny grafitowy kolor Daytona Grey Pearl Effect,
  • wykończenie wnętrza z alcantary w kolorze szarym,
  • skórzane fotele z elementami karbonu,
  • zawieszenie adaptacyjne RS Sport z systemem Dynamic Ride.

Sześcioletnie „szlacheckie” Audi RS6 zostało wycenione na 42 000 funtów (ok. 210 tys. zł). Warto dodać, że Książę Harry posiadał to auto zaledwie 15 miesięcy i przejechał nieco ponad 7000 km. Obecnie na stanie licznika Audi widnieje liczba 56 000 mil, czyli niecałe 105 tys. km.

Source: Książę Harry sprzedaje swoje Audi RS6. Możesz poczuć się jak książę za całkiem przystępną cenę

Czym jeździ Papież Franciszek? Oto najciekawsze auta głowy Kościoła

Spis treści

Historia samochodów Watykanu jest niezwykle bogata. Co ciekawe, Stolica Apostolska ma nawet muzeum poświęcone pojazdom, które służyły papieżom na przestrzeni lat. Obecny Papież Franciszek wprowadził sporo nowoczesności do Watykanu. Umiłował sobie samochody ekologiczne, napędzane alternatywnymi źródłami energii. Czym jeździ Papież Franciszek? Teraz będzie jeździł niemieckim elektrykiem.

Czym jeździ Papież Franciszek? Volkswagen zasili flotę Watykanu

Nie jest to pierwszy samochód elektryczny papieża, ale zdaje się, że przez kolejne lata będą to głównie samochody koncernu Volkswagena. Watykan podpisał umowę o partnerstwie z Grupą VW w ramach programu rozwoju zrównoważonej mobilności, który jest jednym z kroków podjętych przez Gubernatorat, aby umożliwić konkretne zmniejszenie wpływu działalności człowieka na środowisko.

Pierwszym partnerem będą samochody Volkswagena i Skody w formule wynajmu średnio- i długoterminowego. Na początku 2024 roku koncern dostarczy niemal 40 modeli w pełni elektrycznych. Będą to Volkswageny z rodziny ID.3 oraz ID.4 i ID.5. Pojazdy wpisują się w strategię, której celem jest uczynienie floty Watykanu neutralną dla klimatu do 2030 roku. Imelda Labbé, Członek Zarządu ds. Sprzedaży, Marketingu i Obsługi Posprzedażnej w Volkswagen Passenger Cars oraz dr Christian Dahlheim, prezes zarządu Volkswagen Financial Services AG, osobiście przekazał Watykanowi dwa pierwsze pojazdy elektryczne, dwa modele ID.3 Pro Performance2.

Ochrona środowiska jest istotnym tematem dla Papieża Franciszka, który nazywa ziemię „siostrą”. 

„Ta siostra protestuje z powodu zła, jakie jej wyrządzamy nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr, które Bóg w niej umieścił” – pisał w swojej drugiej encyklice „Laudato si”.  

Auta Papieża Franciszka

Renault 4 CNG

Jednym z pierwszych samochodów obecnego Papieża, (choć jeszcze wtedy nim nie był) było Renault 4 z 1984 roku. Pojazd był darem od Don Renzo Zocca, księdza z okolic Werony. Co ciekawe, już wtedy głowa Kościoła Katolickiego był zwolennikiem paliw alternatywnych. 30-konny silnik małego Renault napędzany jest CNG, czyli sprężonym gazem ziemnym. To najpopularniejsze paliwo w ojczystej dla papieża Argentynie. Auto obecnie pełni rolę eksponatu, umieszczono je w watykańskiej powozowni.

Toyota Mirai na wodór

Toyota Mirai była prezentem japońskiego koncernu. Wodorowe papamobile służyło Papieżowi podczas pielgrzymki po Japonii w 2020 roku. Poruszanie się wodorową Toyotą po Stolicy Apostolskiej w tamtym momencie było trudne logistycznie. Ówcześnie najbliższa stacja tankowania wodoru znajdowała się 640 km od Rzymu, a zasięg auta to około 500 km. Aktualnie w Rzymie funkcjonuje już stacja wodorowa.

Elektryczny Nissan Leaf i BMW i3

Oprócz aut na wodór i CNG, Papież Franciszek umiłował sobie elektryki. W 2017 roku otrzymał „papieskiego” Nissana Leaf. Co ciekawe, wybrał ten samochód zamiast Tesli model S, która również była mu proponowana. W 2021 roku papież przesiadł się do kolejnego auta elektrycznego, tym razem do BMW i3.

Fisker Papamobile

W 2021 roku, współzałożyciele firmy – Henrik Fisker i dr Geeta Gupta-Fisker, podczas prywatnej audiencji z papieżem Franciszkiem przedstawili mu wizję elektrycznego papamobile, opartego na SUV-ie tej marki – Ocean. Samochód miał być wykonany z przetworzonych materiałów, na przykład dywany miały być wykonane z przetworzonych plastikowych butelek z oceanu. Do tej pory jednak nie powstała produkcyjna wersja papieskiego Fiskera.

Source: Czym jeździ Papież Franciszek? Oto najciekawsze auta głowy Kościoła

Za co pasażer może dostać mandat? Np. za brak gaśnicy! A to nie koniec

Spis treści

Za co pasażer może dostać mandat? Odpowiedź na to pytanie nie zawsze jest jednoznaczna i nie wszyscy mogą być tego świadomi, ale przepisy zezwalają na ukaranie mandatem nie tylko kierowcę, ale także pasażera. Trzeba pamietać o tym, że pasażerowie są także traktowani jako uczestnicy ruchu, a tym samym podlegają pod prawo drogowe. To z kolei oznacza, że także pasażer może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, podobnie jak kierujący pojazdem. Sprawdźmy, w jakich przypadkach i za co pasażer może dostać mandat.

Za co pasażer może dostać mandat? Za niezapięte pasy

To pierwsze oczywiste skojarzenie, jeśli mówimy o mandacie dla pasażera. Kto odpowiada za niezapięte pasy? Każdy. Zarówno kierowca, jak i pasażerowie auta muszą korzystać z pasów bezpieczeństwa. Jeśli pasażer tego nie zrobił, a kierowca go nie przypilnował, policjant może wypisać dwa mandaty:

  • 100 zł i 4 pkt. karne dla kierowcy
  • 100 zł dla każdego pasażera, który nie zapiął pasów

Warto dodać, że z kary zwolnione są kobiety w widocznej (zaawansowanej) ciąży, a także osoby, które posiadają zaświadczenie lekarskie. W pozostałych przypadkach nie można uciec od tego obowiązku zapinania pasów.

Pijany kierowca – pasażer zapłaci nawet 5 tys. zł

Choć to może wydawać się dziwe, pasażer może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, gdy za kółko wsiądzie pijany kierowca. Chodzi oczywiście o sytuację, gdy pasażer jest świadomym faktu, że prowadzący pojazd jest pijany. W Polsce od lat obowiązują przepisy, które jasno narzuca pasażerowi, a także właścicielowi, czy użytkownikowi obowiązek zatrzymania kierowcy „na podwójnym gazie” przed dalszą jazdą. Mówi o tym art. 96 § 1 pkt 3 Kodeksu wykroczeń. W tym przypadku pasażer może być obciążony mandatem w wysokości nawet 5 tysięcy złotych.

Sytuacja znacznie się pogarsza jeśli dojdzie do wypadku. W zależności od przebiegu śledztwa i wyroku, pasażer samochodu, który prowadził pijany kierowca może zostać nawet obarczony częściową odpowiedzialnością finansową za skutki zdarzenia, co oznacza znacznie wyższe koszty niż sama grzywna.

Brak uprawnień do prowadzenia pojazdu

Chodzi tutaj o sytuację, w której pasażer jest świadomy tego, że osoba, która wsiada za kółko nie ma odpowiednich uprawnień. Nie ma znaczenia, czy nigdy ich nie miała, czy straciła. Można za to otrzymać mandat w wysokości 200 zł.

Niesprawny lub nieubezpieczony samochód

Sytuacja wygląda podobnie, gdy auto, jakim porusza się kierowca i pasażer, nie ma wymaganych przeglądów i ubezpieczenia. Należy tutaj doprecyzować, że w tym przypadku pasażer otrzyma mandat wówczas, jeśli jest właścicielem lub użytkownikiem auta (np. widnieje w dokumentach jako leasingobiorca, albo to jego samochód służbowy).

Gaśnica i trójkąt

To może wydawać się kuriozalne, bo jakim cudem pasażer samochodu może otrzymać mandat, jeśli pojazd nie jest wyposażony w obowiązkowe elementy, takie jak trójkąt czy gaśnica? Odpowiedź jest prosta i taka sama jak w punkcie powyżej. Pasażer zapłaci mandat w wysokości 200 zł, jeśli jest wpisany jako właściciel lub użytkownik pojazdu i odpowiada za jego stan.

Pasażerowi grozi też mandat w wysokości od 50 zł do 200 zł za zanieczyszczanie drogi. Chodzi tutaj na przykład o wyrzucanie przez okno niedopałków papierosów, butelek, puszek czy innych śmieci.

Source: Za co pasażer może dostać mandat? Np. za brak gaśnicy! A to nie koniec

Policja i sądy wreszcie ukarały mistrza lewego pasa! „Eksperci” nie kryją oburzenia

Ile wynosi minimalny odstęp na autostradzie? Nie każdy rozumie przepisy

Do interenetu trafiło kolejne nagranie, którego autor uparcie i konsekwentnie utrudnia ruch innym kierowcom w świętym przekonaniu, że stoi na straży przestrzegania prawa i to w każdym jego szczególe. Przytakują mu domorośli „eksperci”, którzy są teraz oburzeni, że przepisy brzmią inaczej, niż im się wydawało.

Nagrywający porusza się z prędkością trochę ponad 120 km/h po autostradzie A4. Początkowo prawidłowo porusza się prawym pasem, a w komentarzu do nagrania, zrobionym przez właściciela kanału na który trafił filmik, słyszymy pochwały za utrzymywanie prawidłowego odstępu od poprzedzającego pojazdu. W tej sytuacji powinien on wynosić 60 metrów, ale kierowca utrzymuje około 80 metrów. Dlatego chcąc wyprzedzić ciężarówkę, nagrywający znacznie wcześniej zjeżdża na pas lewy. Co już dowodzi niedouczenia jego oraz autora komentarza. Przypomnijmy:

Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.

Mistrz lewego pasa w osobówce kontra kierowca busa. Obaj z tej samej firmy!

Powtórzmy to „przepisu nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania”. Nikt nie zabrania wcześniejszej zmiany pasa ruchu, ale jeśli już w tym momencie nagrywający zmusił innego kierowcę do hamowania? Z komentarza wiemy, że inny kierowca się pojawił, ale nagrywający mu nie zjechał. Planował wyprzedzić kolejną ciężarówkę. A potem kolejną. Kierowca blokował lewy pas przez minutę! Według autora komentarza nie było możliwości zjechania na prawy pas, ale jakoś kierujący białym autem robił to wielokrotnie i mimo tego, że nie blokował nikogo. Po prostu zna przepisy i się do nich stosuje.

Mistrz lewego pasa doniósł na policję, sam został ukarany

Sytuacja kończy się tak, że poirytowany kierowca Toyoty Corolli wyprzedza nagrywającego prawym pasem. Robi to zachowując tylko minimalną odległość, więc ryzykownie. Po wykonaniu manewru nie karci autora nagrania za jego nieprzepisowe zachowanie, nie hamuje przed nim, tylko odjeżdża. Tego nagrywający już nie zniósł i wysłał nagranie na skrzynkę policyjną „Stop agresji drogowej”.

Policjantka po zapoznaniu się z nagraniem nie dopatrzyła się winy kierowcy Toyoty. Dostrzegła za to nieprzepisową jazdę nagrywającego i skierowała wniosek do sądu o ukaranie go. Sąd skazał kierowcę na grzywnę 300 zł oraz 100 zł kosztów procesowych.

Internetowi eksperci są oczywiście oburzeni, ponieważ to oni mają zawsze rację, a jeśli policja lub sąd orzekają inaczej, to tylko dowód na to, że policja i sądy się nie znają. Liczą oni na zmianę wyroku, ponieważ autor nagrania odwołał się od decyzji sądu.

Source: Policja i sądy wreszcie ukarały mistrza lewego pasa! „Eksperci” nie kryją oburzenia

Filip Chajzer będzie musiał sprzedać „lochę”? Krytykuje absurd strefy czystego transportu, ale czy ma rację?

Filip Chajzer będzie musiał pozbyć się samochodu?

Na temat planowanej Strefy Czystego Transportu w Warszawie wypowiedział się ostatnio Filip Chajzer, którego osobiście dotkną nowe przepisy. Okazuje się, że jest on posiadaczem Mercedesa W140 (zwanego popularnie „lochą”) z 1995 roku. Chociaż jego wersja to nie żaden „potwór” tylko odmiana benzynowa 3,2 l o mocy 231 KM, nie będzie mógł poruszać się nim po SCT:

Moje własne ukochane miasto stołeczne Warszawa chcę mnie robić delikatnie rzecz ujmując w balona. To mój mercedes S320 z 1995, którym nie bede mógł jeździć już do pracy bo ktoś w stołecznym ratuszu namalował sobie mapkę. Mapkę strefy czystego transportu, która ma ograniczyć wjazd do Warszawy najbardziej zanieczyszczającym powietrze pojazdom – w przypadku silników benzynowych to auta wyprodukowane przed 1997.

Zwraca on uwagę w swoim wpisie, że nie byłoby problemu, gdyby mieszkał na obszarze objętym strefą, ale on do jej granicy ma kilometr. Według niego „dwie ulice dalej by było już EKO a tak jest SREKO”.

Jakie samochody będą mogły wjechać do strefy czystego transportu w Warszawie?

Przypomnijmy, że według znowelizowanych planów, SCT w Warszawie obejmie nie tylko Śródmieście, ale także Żoliborz, Pragę Północ, niemal całą Ochotę i duże fragmenty kilku innych dzielnic (szczegółowo opisujemy to w tekście poniżej).

Zgodnie z założeniami strefy czystego transportu, od lipca 2024 roku nie wjadą do niej samochody z silnikami benzynowymi niespełniające normy Euro 2, a już dwa lata później wymagana będzie norma Euro 3. Dla diesli wymogi to Euro 4 oraz Euro 5. Z zakazu w dwóch pierwszych etapach zwolnione będą osoby mieszkające na obszarze SCT i płacące podatki w Warszawie.

To właśnie wyśmiewa Chajzer, twierdząc, że jego auto nie jest ekologiczne, ale gdyby mieszkał kilometr dalej już by było. Znany prezenter widać nie potrafi zrozumieć prostego założenia – okres przejściowy to ukłon w stronę mieszkańców strefy, dzięki któremu nie będą musieli z dnia na dzień pozbyć się swoich samochodów, albo utracą możliwość parkowania pod własnym domem.

Kraków wprowadza absurdalną zasadę. Chcesz wjechać do miasta? Musisz się najpierw prosić o zgodę

Chajzer mieszka poza strefą, więc do domu dojedzie. Jeździć swoim autem po części Warszawy i poza nią będzie mógł nadal. Sam przyznaje, że często korzysta z komunikacji miejskiej, a Mercedes to auto na okazjonalne przejażdżki. W czym więc problem?

Prezenter dodaje na koniec, że:

Skoro jest demokracja i każdy głos ma znaczenie to ja teraz zamierzam skorzystać z prawa głosu.

Czy to znaczy, że swoim głosem chce zmienić uchwały rady miasta? Bardzo jesteśmy tego ciekawi.

Source: Filip Chajzer będzie musiał sprzedać „lochę”? Krytykuje absurd strefy czystego transportu, ale czy ma rację?

Tym autem Wojciech Szczęsny przyjechał na zgrupowanie – kosztuje fortunę!

Wojciech Szczęsny to jeden z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy. Odnosi sukcesy nie tylko w klubowych barwach, ale też w reprezentacji Polski.

Nowy selekcjoner polskiej kady zwołał spotkanie w Warszawie, gdzie piłkarze mają przygotowywać się do ważnego meczu z Czechami w ramach eliminacji do euro 2024. Na zgrupowanie przyjechał też Szczęsny, co nie jest niczym sensacyjnym, ale sensację wzbudza to, czym przyjechał na spotkanie. Jego samochód robi kolosalne wrażenie!

Wojciech Szczęsny jeździ luksusowym SUVem

Piłkarze reprezentacji Polski spotkali się z kibicami, którzy czekali na nich przed hotelem. Wśród piłkarzy błyszczał Wojciech Szczęsny, który przyjechał super-luksusowym Rolls-Royce’em Cullinan Black Badge nazywanym „najdroższym SUV-em świata”. Ceny tego samochodu zaczynają się od ok. 1,7 mln złotych, ale żaden z wyprodukowanych egzemplarzy nie wyjeżdża bez opcji dodatkowych, więc nie ma tu górnej granicy.

Klienci mają sporo pracy przy konfiguracji Rolls-Royce’a Cullinan Black Badge, bo do wyboru mają aż 44 tysięcy gotowych kolorów albo wręcz wybrać swój własny w programie Bespoke. Jednak jak praktyka pokazuje, dopisek „Black” w nazwie sugeruje, że większość z nich i tak wybiera kolor czarny. Ale nie jest to zwykła czerń, specjaliści w Goodwood uzyskują głębię koloru przez naprzemienne nakładanie wielu warstw farby i lakieru oraz dziesięciokrotne ręczne polerowanie powierzchni.

Rolls-Royce Cullinan Black Badge to katedra na kołach

Nic w tym aucie nie jest skromne, ani małe. Wielki SUV mierzy 5341 mm długości, 2000 mm szerokości i 1835 mm wysokości. Jego masa przekracza 2600 kg. Pod maską pracuje potężny silnik V12 o mocy 600 KM i 900 Nm momentu obrotowego. Mimo tak wielkiej masy, ten kolos rozpędza się do 100 km/h w czasie 5,2 s. Prędkość maksymalna to 250 km/h. Warto dodać, że robi to praktycznie bezgłośnie, choć to nie elektryk jak model Spectre.

Silnik o pojemności 6,75 – charakterystycznej dla samochodów Rolls-Royce, ma w nosie ekologię. Zużycie paliwa sięga tu ponad 20 litrów i to bez szczególnych szaleństw. To oznacza, że przejechanie 100 km kosztuje ok. 132 zł (przy litrze benzyny za 6,60 zł/litr). Na biednego jednak nie trafiło, bowiem Wojciech Szczęsny to jeden z najbogatszych piłkarzy.

Ile zarabia Wojciech Szczęsny?

Według serwisu capology.com Szczęsny jest drugim najlepiej opłacanym zawodnikiem Juventusu. Ma zarabiać ok. 12 milionów euro brutto rocznie (to w przeliczeniu niespełna 53 mln zł). Do tego dochodzą ewentualne wynagrodzenia z tytułu inwestycji i kontraktów reklamowych.

Source: Tym autem Wojciech Szczęsny przyjechał na zgrupowanie – kosztuje fortunę!

VW Passat B9 2024 – znamy ceny w Polsce. Prawie dwa razy droższy niż poprzednik!

VW Passat B9 oficjalnie zadebiutował we wrześniu tego roku. Passat po raz pierwszy pojawił tylko w jednej wersji nadwozia – kombi. To jedno z największych aut w swojej klasie. Passat B9 mierzy teraz 4917 mm długości, 1852 mm szerokości oraz 1506 mm wysokości. Jego rozstaw osi to 2841 mm. Urósł także bagażnik, który przy złożonej kanapie pomieści 690 litrów, a maksymalnie nawet 1920! To pojemność, z którą może śmiało konkurować z nową Skodą Superb.

Teraz nowy VW Passat pojawia się w polskich salonach i poznaliśmy jego ceny w Polsce. W skrócie – możemy powiedzieć, że tanio już było.

Ile kosztuje nowy VW Passat B9?

Auto będzie dostępne wyłącznie z nadwoziem kombi, a wszystkie odmiany silnikowe będą wyposażone w automatyczną przekładnię DSG. Cennik otwiera wersja z silnikiem 1.5 TSI mHEV i w podstawowej wersji wyposażenia:

  • Passat 1.5 TSI mHEV 163 390 zł
  • Business 1.5 TSI ACT 178 290 zł
  • Business 2.0 TDI SCR 197 090 zł
  • Elegance 1.5 TSI ACT 193 290 zł
  • Elegance 2.0 TDI SCR 212 090 zł

Auto będzie dostępne także w wielu wariantach finansowania, m.in. leasingu – wówczas miesięczna rata wyniesie 1465 zł netto przy założeniu 10% wpłaty wstępnej i umowie na 48 miesięcy z limitem 15 tys. km rocznie.

  • Do wyboru będą cztery odmiany wyposażenia – Passat, Business, Elegance i R-Line (ta ostatnia dołączy do oferty już wkrótce)
  • Początkowo będą dostępne dwa silniki: 1.5 TSI mHEV i 2.0 TDI – oba o mocy 150 KM,
  • Później dołączą jednostki 1.5 TSI eHybrid o mocy 204 i 272 KM, 2.0 TSI o mocy 204 i 265 KM, a także 2.0 TDI o mocy 122 i 193 KM

Co ciekawe, nowy VW Passat B9 prawie dwa razy droższy niż poprzednia generacja B8 podczas debiutu w 2014 roku. Wówczas, nowy Passat B8 kosztował 90 790 zł (Limousine) oraz 95 190 zł (Variant). Oczywiście ceny sukcesywnie rosły, ze względu na inflację, ale też wyposażenie podstawowe, które było bogatsze w kolejnych wersjach. Jeszcze rok temu, gdy ogłoszono, że wersja sedan znika z rynku, Passat B8 Variant kosztował co najmniej 131 690 zł.

Nowy VW Passat B9 – wyposażenie

VW Passat będzie dostępny z jednym nadwoziem, w czterech wersjach wyposażenia. Do wyboru są cztery linie: Passat, Business, Elegance i R-Line.

VW Passat B9 2024 – co zawiera wyposażenie standardowe?

Znajdą się tu m.in.:

  • dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja,
  • cyfrowe wskaźniki Digital Cockpit Pro,
  • bezprzewodowy App Connect,
  • reflektory i tylne lampy LED,
  • wielofunkcyjna kierownica obszyta skórą,
  • system Infotainment z wyświetlaczem o przekątnej 12,9”,
  • bezkluczykowe uruchamianie silnika,
  • adaptacyjny tempomat (ACC),
  • systemy Side Assist i Cross Traffic Assist,
  • kamera cofania,
  • system utrzymywania na pasie ruchu Lane Assist,
  • czujniki parkowania z przodu i z tyłu oraz system rozpoznawania znaków drogowych.

Odmiana Business jest dodatkowo wyposażona w:

  • przednie fotele Ergo Comfort,
  • pneumatyczną regulacja podparcia lędźwiowego dla przednich foteli i funkcję masażu,
  • system nawigacji,
  • elektrycznie regulowane,
  • automatycznie przyciemniane i podgrzewane lusterka boczne,
  • srebrne relingi dachowe,
  • zewnętrzne oświetlenie otoczenia (bez animacji), oświetlenie ambientowe,
  • trójstrefową automatyczną klimatyzację,
  • system Light Assist,
  • proaktywny system ochrony pasażerów, systemy Lane Assist i Traffic Jam Assist, a także asystent parkowania Park Assist.

Na szczycie listy nowego Passata B9 stoją wersje Elegance i R-Line. W wersji Elegance dostaniemy dodatkowo:

  • 17-calowe aluminiowe felgi,
  • komfortowe i sportowe zarazem fotele dla kierowcy i pasażera z podgrzewaniem i rozbudowaną funkcją masażu,
  • reflektory matrycowe LED IQ.Light, tylne lampy LED z dynamicznymi kierunkowskazami,
  • zewnętrzne oświetlenie otoczenia, oświetlenie ambientowe,
  • alarm z funkcją dozoru wnętrza i ochroną przed odholowaniem,
  • bezkluczykowy dostęp i uruchamianie samochodu,
  • rolety przeciwsłoneczne w tylnych drzwiach,
  • a także zaawansowane sterowanie światłami drogowymi Dynamic Light Assist.

Odmiana R-Line nadaje bardziej sportowy charakter rodzinnego kombi i tutaj otrzymujemy w pakiecie:

  • 18-calowe, lakierowane na czarno felgi aluminiowe Coventry,
  • sportowe przednie fotele,
  • progresywny układ kierowniczy,
  • wielofunkcyjną, sportową kierownicę obszytą skórą, dodatkowo podgrzewaną, z łopatkami do zmiany biegów, a także wybór profilu jazdy.

Source: VW Passat B9 2024 – znamy ceny w Polsce. Prawie dwa razy droższy niż poprzednik!

Ubezpieczenie auta na wyjazd za granicę – co warto wiedzieć?

Czy dodatkowe ubezpieczenie auta za granicę jest potrzebne?

Podróżując samochodem do wielu krajów, nie potrzebujemy dodatkowego ubezpieczenia pojazdu na czas podróży. Jedynym obowiązkowym ubezpieczeniem posiadacza auta na wyjazd za granicę jest ubezpieczenie OC (od odpowiedzialności cywilnej), które i tak jesteśmy zobowiązani posiadać w Polsce. Jest ono ważne we wszystkich państwach UE i kilku innych krajach. 

Warto jednak rozważyć zakup dodatkowego ubezpieczenia auta na wyjazd za granicę. Przyda się ono na przykład podczas przejazdu przez państwa nieuznające polskiej polisy. Można również rozszerzyć usługi assistance o zakres terytorium, do którego podróżujemy, by zyskać pewność otrzymania wsparcia w wybranym obszarze. 

Ponadto do niektórych krajów będziemy potrzebować również Zielonej Karty, czyli Międzynarodowego Certyfikatu Ubezpieczenia Komunikacyjnego. Jest to dowód posiadania obowiązkowego ubezpieczenia auta w: Albanii, Azerbejdżanie, Rosji, Białorusi, Iranie, Izraelu, Macedonii, Maroko, Mołdawii, Rosji, Tunezji oraz Turcji. 

Co daje dodatkowe ubezpieczyć auta na wyjazd za granicę?

Ubezpieczenie na wyjazd autem za granicę to nie tylko sprawdzenie ważności obowiązkowej polisy OC. Zakup dodatkowej kompleksowej ochrony w postaci OC + AC + assistance daje nam gwarancję pełnego bezpieczeństwa w czasie każdej podróży samochodem. Jakie korzyści może zapewnić dodatkowe ubezpieczenie auta na wyjazd za granicę? Oto najważniejsze plusy zakupu pełnego pakietu polisowego: 

  • brak dodatkowych kosztów w przypadku udziału w zdarzeniu drogowym;
  • zwrot kosztów w obliczu uszkodzenia auta (również na skutek wandalizmu czy ekstremalnych zjawisk pogodowych);
  • zwrot kosztów w przypadku kradzieży pojazdu;
  • opieka medyczna lub prawna w sytuacji uczestniczenia w zdarzeniu drogowym;
  • pomoc w dopełnieniu formalności w obcym państwie;
  • świadomość kompleksowej ochrony podczas całego wyjazdu;
  • możliwość cieszenia się urlopem i odpoczynkiem, nawet jeśli dojdzie do nieprzewidzianych zdarzeń.

Jakie dodatkowe ubezpieczenie auta za granicę warto mieć?

Wybór ubezpieczenia na wyjazd autem za granicę powinien być uzależniony od potrzeb podróży oraz kraju docelowego. Kupno wybranych polis może okazać się przydatne także w dalszej perspektywie ochrony pojazdu w kraju. Dlatego warto zwrócić uwagę na zakres ubezpieczenia i rozważyć następujące polisy: 

Autocasco

Autocasco (AC) to dobrowolna polisa komunikacyjna. Choć nie jest obowiązkowa ani w kraju, ani za granicą, to często okazuje się przydatna podczas wyjazdów. Pokrywa bowiem koszty związane z naprawą szkód wyrządzonych z winy właściciela pojazdu lub powstałych w wyniku okoliczności losowych (np. zdarzenia z udziałem dzikiej zwierzyny lub zjawisk atmosferycznych). 

Jeśli to Ty spowodujesz kolizję, w której ucierpi także Twoje auto, będziesz chroniony finansowo właśnie polisą autocasco. To ona pokryje koszty związane z naprawą pojazdu. Z taką ochroną nie trzeba martwić się o dodatkowe wydatki, które przywrócą auto do stanu sprzed stłuczki! AC zapewnia też (w zależności od warunków towarzystwa i zakresu ubezpieczenia) ochronę na wypadek kradzieży, ekstremalnych zjawisk pogodowych, kataklizmów oraz aktów wandalizmu. Dzięki temu będziesz spokojniejszy o swój pojazd, podróżując w nieznane rejony! 

To ważne! 

Wybierając dodatkowe ubezpieczenie auta na wyjazd za granicę, upewnij się, że działa ona także poza obszarem naszego kraju. Ponieważ nie można kupić krótkoterminowej polisy autocasco, postaw na takie AC, które obejmie większy zasięg terytorialny (np. kraje UE lub cały kontynent), jeśli planujesz wyjeżdżać autem za granicę. Koniecznie sprawdź, jakie warunki AC za granicą ma w swojej ofercie ubezpieczyciel, by bezpiecznie podróżować poza obszar naszego kraju. 

Assistance

Wyjątkowo przydatnym rozszerzeniem ubezpieczenia auta na wyjazd za granicę może okazać się assistance. Zapewnia ono wsparcie w razie trudnych sytuacji na drodze, do których dojdzie podczas zagranicznych podróży. To szczególnie ważne, gdy jesteśmy w obcym kraju i zmagamy się z barierą językową. Ubezpieczenie ASS zapewnia profesjonalne wsparcie we wszystkich formalnościach, organizacji pomocy w obliczu nieprzewidzianych zdarzeń podczas podróży – pokrywa też związane z tym koszty. 

Assistance przydaje się zwłaszcza w takich sytuacjach, jak przebita opona lub awaria pojazdu na drodze. Zyskujemy wtedy gwarancję udzielenia nam pomocy mechanika, holowania, wypożyczenia auta zastępczego, a nawet noclegu w trasie. W zależności od wariantu towarzystwo zapewni też wsparcie medyczne lub prawne. Wybierając assistance za granicę, upewnij się, że działa ono we wszystkich krajach, przez które będziesz przejeżdżać. Towarzystwa proponują polisy o różnym zasięgu terytorialnym. 

Gdzie kupić ubezpieczenie auta na wyjazd za granicę?

Obowiązkowe lub dodatkowe ubezpieczenie auta na wyjazd za granicę możesz wykupić na przykład na stronie multiagencji CUK Ubezpieczenia. Dzięki znajdującym się tam nowoczesnym narzędziom sprzedażowym zyskasz dostęp do wielu aktualnych ofert znanych towarzystw w jednym miejscu – porównasz i kupisz je w kilka minut bez wychodzenia z domu! Więcej informacji o ubezpieczeniu auta za granicę znajdziesz w tym artykule: https://cuk.pl/porady/ubezpieczenie-samochodu-na-wyjazd-za-granice

Source: Ubezpieczenie auta na wyjazd za granicę – co warto wiedzieć?

Na twoim samochodzie pojawiła się czerwona naklejka? To nie głupi żart, tylko poważne kłopoty

O czym informuje czerwona naklejka na szybie?

Pojawienie się naklejki na szybie samochodu, wielu kierowców kojarzy z tak zwanym karnym… sami wiecie czym. Naklejanym za złe parkowanie i mającym uświadomić to właścicielowi w wulgarnych słowach. Z kolei czerwona naklejka to nie efekt działania pieszego szeryfa, ale prawdziwych służb.

Stosują ją niemieccy policjanci, a naklejają na samochody, które:

  • nie spełniają wymogów rejestracyjnych (np. nie mają dwóch tablic rejestracyjnych)
  • wyglądają, jakby nie nadawały się do dalszej eksploatacji (zły stan techniczny, brak powietrza w oponach, gruba warstwa brudu, itp.)

Pojawienie się czerwonej naklejki oznacza wezwanie do usunięcia pojazdu z drogi publicznej i nieparkowanie go na niej ponownie. Ewentualnie doprowadzenie go do stanu używalności, ale to opcja z której raczej mało kto korzysta w przypadku pojazdów porzuconych i od dawna nieużytkowanych.

Co grozi kierowcy, na którego aucie pojawiła się czerwona naklejka?

Już samo parkowanie pojazdu niezdatnego do ruchu na drodze publicznej, oznacza dla właściciela wysoką karę. To przynajmniej 1000 euro, czyli około 4700 zł. Jeśli otrzymaliśmy czerwoną naklejkę, to znaczy, że kwalifikujemy się do takiej kary.

Opony całoroczne – czy warto je kupić? To zależy

Lecz to dopiero początek. Na naklejce znajduje się data, kiedy służby umieściły ją na naszym pojeździe, wzywając nas do podjęcia działań. Mamy wtedy miesiąc na rozwiązanie problemu. Jeśli tego nie zrobimy i samochód nadal będzie stał gdzie stoi, zostanie on odholowany i zezłomowany. Zaś my otrzymamy karę nawet 100 tys. euro (czyli 470 tys. zł). To maksymalna kara za nielegalne „przechowywanie odpadów w przestrzeni publicznej”, ale jej wysokość działa na wyobraźnię i możemy być pewni, że nawet jeśli auto nie miało już tablic rejestracyjnych, to służby dołożą wszelkich starań, by odnaleźć właściciela.

Source: Na twoim samochodzie pojawiła się czerwona naklejka? To nie głupi żart, tylko poważne kłopoty

Córka Kena Blocka poszła w ślady ojca, ale celuje wyżej. Lia Block wchodzi w świat F1!

Spis treści

Ken Block był legendą. Największą popularność zyskał dzięki serii Gymkhana, choć w międzyczasie Amerykanin zaliczył całkiem sporo startów w różnych rajdach. W ostatnich latach był związany z Subaru, Fordem, a także z Audi.

Świat motoryzacyjny przeżył szok, zmarł Ken Block

Niestety, na początku 2023 roku miał tragiczny wypadek na skuterze śnieżnym. Ken zjeżdżał po stromym zboczu, po czym skuter najechał na wzniesienie i przewrócił się. Niestety pojazd przygniótł kierowcę, a policja ustaliła, że zgon nastąpił na miejscu.

Ken Block był fanem sportów motorowych i uwielbiał adrenalinę. Próbował swoich sił nie tylko w WRC (wystąpił w 25 rundach) czy Rallycrossie, ale także w serii Pikes Peak. Jeździł też na snowboardzie, deskorolce oraz na różnych motocyklach. Jednak najbardziej zostanie zapamiętany jako kierowca serii Gymkhana.

Jego córka poszła w ślady ojca i również próbuje swoich sił w motorsporcie. Idzie jest całkiem nieźle, w tym roku udało jej się zostać (najmłodszą w historii ARA) mistrzynią serii American Rally Association w klasie Open, a teraz pod swoje skrzydła wziął ją team Williamsa w Formule 1.

Lia Block dołączy do Williamsa w F1 Academy

Córka Kena Blocka będzie reprezentować team Williams Racing w F1 Academy w sezonie 2024. Lia Block ma dopiero 17 lat, ale „za kółko” wsiadła już mając 11 lat. Jej pierwszym pojazdem były gokart. Debiut Amerykanki w F1 Academy będzie jej pierwszym pełnym sezonem wyścigów na otwartych kołach. W ramach przygotowań do nowego wyzwania, Lia niedawno przeszła testy w bolidzie.

„Jestem bardzo podekscytowana dołączeniem do Williams Driver Academy i startem w F1 Academy w 2024 roku. To coś, o czym nigdy nawet nie marzyłam. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła wykorzystać to nowe doświadczenie i nauczyć się jak najwięcej.” – powiedziała Lia Block.

W ramach F1 Academy, zespół Williamsa zespół będzie wspierał Lię w nauce i rozwoju, aby zmaksymalizować jej potencjał przez cały sezon. Będzie ściśle współpracować z zespołem Grove, aby doskonalić swoje umiejętności, mając dostęp do pełnego zaplecza zespołu.

„Nie możemy się doczekać, kiedy zaczniemy wspólną podróż. Jako zespół jesteśmy zaangażowani we wspólne wysiłki Formuły 1 i F1 Academy na rzecz poprawy reprezentacji kobiet w sportach motorowych i nie możemy się doczekać współpracy z Lią jako kluczowego członka Williams Racing Driver Academy”. – podsumował James Vowles, szef zespołu Williams.

F1 Academy to seria tylko dla kobiet

F1 Academy to seria wyścigów składająca się wyłącznie z kobiet, założona przez włodarzy Formuły 1. W 2024 roku rozpocznie swój drugi sezon, a każdy zespół Formuły 1 wystawi swojego kierowcę.

Wszystkie siedem rund serii będzie wspierać wyścigi F1 w Europie, Azji i Ameryce Północnej, przy czym mistrzostwa rozpoczną się w Arabii Saudyjskiej, a następnie odbędą się w Miami, Barcelonie, Zandvoort, Singapurze, Katarze i Abu Zabi.

Source: Córka Kena Blocka poszła w ślady ojca, ale celuje wyżej. Lia Block wchodzi w świat F1!

Ten czynnik jest przyczyną 1/4 ofiar na drogach

W Polsce w zeszłym roku użytkownicy dróg (kierujący, piesi, pasażerowie) będący pod jego wpływem uczestniczyli w 2 248 wypadkach drogowych (10,5% ogółu wypadków), śmierć w nich poniosło
268 osób (14,1% ogółu zabitych). Chodzi oczywiście o alkohol. Kierowcy „na podwójnym gazie” są wielokrotnie bardziej narażeni na śmiertelne wypadki niż trzeźwi.

Jak ograniczyć liczbę ofiar na drogach?

Nawet najmniejsza ilość alkoholu we krwi ma negatywny wpływ na kierowcę, wydłuża czas reakcji, utrudnia podzielność uwagi czy możliwość obserwacji sytuacji na drodze. Konsekwencją jest również większa skłonność do ryzykownych zachowań. Najczęściej jest to nadmierna prędkość i niebezpieczne manewry – mówi Adam Bernard, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault.

Jak można ograniczyć liczbę pijanych kierowców? Jako najbardziej skuteczną uznaje się kombinację kilku elementów:

  • egzekwowanie przepisów (nieuchronność kary)
  • kampanie edukacyjne,
  • wsparcie psychologiczne
  • technologia, która ostrzega/interweniuje, gdy dochodzi do krytycznych zachowań.

Bardzo ważna dla kierowców podróżujących w ramach pracy jest kultura bezpieczeństwa w firmie. W przypadku kierującego pod wpływem alkoholu, który nie podróżuje sam, bardzo ważne jest zachowanie pasażerów. Presja ze strony pasażera lub grupy podróżujących osób może mieć kluczowy wpływ na decyzje kierującego. Pozytywny, gdy powstrzyma taką osobę przed prowadzeniem pojazdu lub negatywny, gdy do tego zachęca.

W Polsce najwięcej wypadków z udziałem użytkowników dróg będących pod działaniem alkoholu ma miejsce w soboty i niedziele między godziną 16.00 a 22.00. W raporcie przedstawiono także przeprowadzone w latach 2021-2022 pomiary drogowe jazdy pod wpływem alkoholu wśród losowo zatrzymanych kierowców w 8 krajach europejskich (Belgia, Grecja, Irlandia, Łotwa, Luksemburg, Holandia, Polska i Portugalia), które wskazują, że we wszystkich tych krajach ponad 97% kierowców prowadzi samochód w granicach ustawowego limitu stężenia alkoholu we krwi, przy czym najwyższe odsetki odnotowano w Polsce (99,7%) i Portugalii (99,2%).

Kierowcy pod wpływem alkoholu – padł rekord

Według danych Policji w Polsce w 2022 roku badaniu na zawartość alkoholu poddano 12 453 495 kierujących. To oznacza, że liczba kontroli trzeźwości w porównaniu z rokiem poprzednim wzrosła o 4 181 250.

Podczas tegorocznego Święta Zmarłych, w dniach 28.10 – 5.11 zatrzymano aż 2546 pijanych kierowców. Mało tego, doszło też do pobicia niechlubnego rekordu największej dziennej liczby zatrzymań osób jeżdżących pod wpływem napojów procentowych w 2023 roku.

29 października odnotowano rekordowo dużo, bo aż 590 przypadków jazdy na podwójnym gazie. 1 i 2 listopada służby zatrzymały łącznie 509 kierujących po alkoholu.

Source: Ten czynnik jest przyczyną 1/4 ofiar na drogach

Nowy Opel Combo – to już nie tylko prosty dostawczak

Spis treści

Opel Combo to popularny kompaktowy van, którego możecie spotkać na ulicy praktycznie każdego miasta w Polsce. Auto jest lekkie, praktyczne, pojemne, a teraz także nowoczesne i bogato wyposażone. Takich opcji nie powstydziłby się nawet luksusowy SUV. Oto nowy Opel Combo w szczegółach.

Nowy Opel Combo – 3 rodzaje napędu do wyboru, w tym także elektryk

Dostępna jest też elektryczna odmiana dostawczaka, czyli Combo Electric. Podobnie jak jego poprzednik, elektryczny van nadal oferuje do 4,4 m3 przestrzeni ładunkowej (podobnie jak wersja z silnikiem spalinowym), natomiast ładowność wynosi 780 kg i uciąg 750 kg. W nowym Combo Electric, łopatki umieszczone za całkowicie nową kierownicą umożliwiają kierowcy wybór trzech poziomów odzyskiwania energii dla regeneracyjnego układu hamulcowego.

Nowy Opel Combo 2024

Nowy Opel Combo 2024

Combo Electric oferuje 3 różne tryby jazdy:

  • Eco
  • Normal
  • Power

Może teraz pokonać do 330 kilometrów na jednym ładowaniu, jego akumulatora ma pojemność 50 kWh. Nowością jest pompa ciepła, która pomaga oszczędzać zasięg akumulatora podczas pracy w niskich temperaturach. Wyposażony w silnik elektryczny o mocy 100 kW/136 KM i momencie obrotowym 270 Nm, nowy Combo Electric może osiągnąć prędkość maksymalną 130 km/h. Standardowa ładowarka pokładowa o mocy 7,4 kW (opcjonalnie 11 kW), umożliwia szybkie ładowanie: na publicznej stacji ładowania o mocy 100 kW można naładować akumulator do 80% pojemności w mniej niż 30 minut.

Oprócz elektrycznej wersji dostępne są także z silnikami spalinowymi – benzynowym i dieslem. Wersja z silnikiem Diesla oferuje automatyczną przekładnię jako alternatywę dla manualnej skrzyni biegów. Obie wersje układu napędowego nowego Opla Combo są dostępne w dwóch długościach nadwozia i w opcji z dwoma lub trzema przednimi siedzeniami do wyboru. Ponadto nowy Combo jest dostępny jako 5‑miejscowa wersja z kabiną załogową.

Nowy Opel Combo zyskał matrycowe światła LED i cyfrowe lusterko wsteczne

Nowy Opel Combo będzie z pewnością rozpoznawalny, a to dzięki nowym reflektorom matrycowym Intelli-Lux LED. Poza obszarem zabudowanym, reflektory matrycowe z łącznie 14 elementami LED automatycznie przełączają się w tryb świateł drogowych, ale długość i rozkład snopa światła są stale regulowane. Po wykryciu samochodu jadącego z naprzeciwka, system wyłącza poszczególne sektory diod LED, aby odciąć samochód od świateł drogowych i uniknąć oślepiania innych kierowców. Segmenty diodowe są automatycznie ponownie włączane, gdy światła innych pojazdów znikną z „pola widzenia” systemu.

W kabinie pojawił się nowe system informacyjno-rozrywkowe z 10-calowym ekranem dotykowym. Systemy są kompatybilne z bezprzewodowymi urządzeniami Apple CarPlay i Android Auto.

Nowy Opel Combo 2024

Nowy Opel Combo 2024

Nowy Opel Combo może być również wyposażony w innowacyjną stację dokującą na smartfona. Po połączeniu się ze stacją za pośrednictwem dedykowanej aplikacji, smartfon staje się panelem sterowania systemem informacyjno-rozrywkowym pojazdu, współpracującym również z przyciskami na kierownicy.

Nowością w zakresie bezpieczeństwa jest system Dynamic Surround Vision. System składa się z dwóch kamer – jedna umieszczona jest nad tylnymi drzwiami, a druga pod bocznym lusterkiem po stronie pasażera. Oba obrazy – widok z tyłu podczas jazdy oraz (po aktywacji za pomocą kierunkowskazu) z bocznego martwego pola – są wyświetlane w nowym cyfrowym lusterku wstecznym. W porównaniu z tradycyjnymi lusterkami, system zapewnia lepszą widoczność, umożliwiając kierowcy bezpieczniejsze wykonywanie manewrów.

Nad bezpieczeństwem czuwa aż 18 zaawansowanych systemów wspomagania kierowcy (ADAS) – wiele z nich dostępnych jest w standardzie – w tym inteligentny asystent prędkości, system wspomagający utrzymanie pojazdu na pasie ruchu, zaawansowany układ automatycznego hamowania awaryjnego i system monitorowania zmęczenia kierowcy. Opcjonalnie dostępny także jest tempomat adaptacyjny.

Kiedy nowy Opel Combo pojawi się w salonach?

Nowe Combo, dzięki matrycowym reflektorom LED i nowoczesnemu designowi lekki dostawczy van będzie rozpoznawalny na drodze. Ceny nowego Opla Combo na razie są nieznane, ale należy spodziewać się, że cena wyjściowa będzie droższa niż obecnie:

  • Opel Combo Cargo dd 117 711 zł brutto
  • Opel Combo Cargo z kabiną załogową od 130 196 zł brutto

Sprzedaż nowego Opla Combo i Combo Electric rozpocznie się pod koniec bieżącego roku.

Nowy Opel Combo 2024

Nowy Opel Combo 2024


Source: Nowy Opel Combo – to już nie tylko prosty dostawczak

Rowerzysta jedzie drogą dla rowerów, pieszy wchodzi na pasy. Kto ma pierwszeństwo?

Spis treści

Pierwszeństwo pieszych – co mówią przepisy?

Aby dokładnie określić, kiedy pieszy ma pierwszeństwo, trzeba sięgnąć do art. 13 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.

O problemie z interpretacją tych przepisów pisaliśmy wielokrotnie. Prawo nigdzie nie precyzuje co to znaczy „wchodzący”, więc interpretacja pozwala na pewną dowolność i często policja oraz sądy odczytują to jako „zbliżający się”. Kierowcy zwykle stoją tu na przegranej pozycji.

Pierwszeństwo ma rowerzysta czy pieszy?

A na jakiej pozycji stoją rowerzyści? Dla niektórych może być to szokiem, ale rower to także pojazd. Cyklista zatem widząc pieszego „wchodzącego” na przejście, musi mu ustąpić pierwszeństwa. Przynajmniej na normalnej drodze.

Pierwsza w Polsce droga „2 minus 1” już otwarta. Jak po niej jeździć? Kierowcom się nie spodoba

Natomiast drogi dla rowerów wyznaczane są poza obrębem jezdni dla samochodów, a jeśli przecinają je przejścia dla pieszych, to pojawia się na nich zebra. Co wtedy? Takie oznakowanie jest niestety inwencją własną zarządcy drogi, ponieważ same pasy na drodze (znak P-10) to za mało. Musi być także ustawiony znak pionowy D-6. Kierujący pojazdem musi z daleka mieć jasny sygnał, że zbliża się do przejścia, a zebra wyznacza miejsce, po którym mogą chodzić piesi.

Zwykle w takich miejscach można spotkać samą zebrę, co naszym zdaniem tylko szkodzi. Pieszy może przekroczyć drogę dla rowerów w dowolnym miejscu, ale musi ustąpić pierwszeństwa rowerzystom. Obecność zebry sugeruje bezpieczne miejsce do przejścia na drugą stronę, ale prawnie nie rodzi żadnych konsekwencji. Przechodzący w tym miejscu pieszy nie nabywa żadnych przywilejów, tylko musi ustępować pierwszeństwa rowerzystom.

Kiedy pieszy ma pierwszeństwo przed rowerzystą?

Tak jak wspomnieliśmy, pieszy ma pierwszeństwo tylko na właściwie oznakowanych przejściach dla pieszych. Jeśli rowerzysta jedzie ulicą, a przez nią przebiega przejście, musi ustąpić pierwszeństwa osobom na nim przebywającym i na nie wchodzącym. Niedopuszczalna jest sytuacja, często niestety mająca miejsce, w której samochody zatrzymują się przed przejściem, a tymczasem rowerzysta wyprzedza je z prawej strony.

Analogicznie sytuacja wygląda na pasie dla rowerów. Wydzielany jest on z jezdni dla samochodów i przebiega bezpośrednio obok niej. Jeśli trafi się w takim miejscu przejście, to również nie będzie wątpliwości, że kierujący rowerem musi zachować się tak samo, jak kierujący samochodem.

Source: Rowerzysta jedzie drogą dla rowerów, pieszy wchodzi na pasy. Kto ma pierwszeństwo?

Maserati MC20 Notte – limitowany z akcentami z prawdziwego złota. Za kółkiem zasiadła gwiazda

Maserati MC20 Notte to mocno ekskluzywna wersja sportowego auta z Bolonii. MC to akronim od Maserati Corse, które nawiązuje do pełnowartościowego modelu wyścigowego – MC12. Maserati MC20 wyróżniają drzwi unoszone do góry oraz silnik, który jest prawdziwym dziełem sztuki. O tym za chwilę.

Maserati MC20 Notte – powstanie tylko 50 sztuk

Inspiracją do budowy Maserati MC20 Notte był świat wyścigów, dlatego samochód został stworzony we współpracy z Andreą Bertolinim, kierowcą referencyjnym Maserati i byłym mistrzem świata GT1.

Włosi postanowili wypuścić na ulice zaledwie 50 egzemplarzy wyjątkowego Maserati MC20 Notte, każdy z nich otrzyma specjalną plakietkę. Pomiędzy zagłówkami umieszczono metalową tabliczkę wraz z charakterystycznym podpisem „UNA DI 50” (jeden z 50). 

Silnik Maserati MC20 Notte pozostał bez zmian

Włosi stwierdzili, że moc silnika Maserati MC20 Notte jest w sam raz, dlatego nie postanowili go wzmacniać. Ale nie ma co narzekać, 3-litrowy silnik V6 uzbrojony jest w dwie turbosprężarki. Na tylną oś trafia moc 630 koni mechanicznych i moment obrotowy wynoszący 730 niutonometrów. Nie ma więc co narzekać.

Auto jest dość lekkie, bo waży 1,5 tony, co sprawia, że ma rewelacyjne osiągi. Maserati MC20 Notte przyspiesza od 0 do 100 km/h w 2,9 sekundy i od 0 do 200 km/h w 8,8 sekundy. Prędkość maksymalna to ponad 320 km/h.

Maserati MC20 Notte ma wykończenie z prawdziwego złota. Za kierownicą David Beckham

Nadwozie auta z „trójzębem” pokryto matowym lakierem o nazwie Nero Essenza. 20-calowe, matowoczarne obręcze o charakterystycznym wzorze „birdcage” (z ang. klatka dla ptaków) również wyróżniają matowe akcenty w kolorze białego złota, a zaciski hamulców zostały polakierowane na czarno.

We wnętrzu MC20 Notte znalazły się sportowe fotele regulowane elektrycznie w 6 płaszczyznach, pokryte czarno-szarą Alcantarą z żółtymi przeszyciami. Zagłówki zdobi trójząb, czyli charakterystyczne logo Maserati, a sportowa kierownica z obszytym Alcantarą wieńcem ma wstawki z włókna węglowego.

Aby uczcić premierę Maserati MC20 Notte Edition, zaproszono ambasadora włoskiej marki – Davida Beckhama oraz wspomnianego już Andrea Bertoliniego. Obydwaj wspólnie wystąpili w promującym filmie.

Ile kosztuje Maserati MC20 Notte? Tego Włosi nie zdradzają, ale możemy z pewnością powiedzieć, że kwota przekroczy 230 tysięcy euro, bo tyle trzeba zapłacić za bazowy model MC20.

Source: Maserati MC20 Notte – limitowany z akcentami z prawdziwego złota. Za kółkiem zasiadła gwiazda

Ile kosztuje naprawa auta elektrycznego? Nie uwierzysz w te liczby!

Spis treści

Nie jest żadną nowością fakt, że auta elektryczne są znacznie bardziej skomplikowane i droższe w zakupie niż jego spalinowe odpowiedniki. Ale ile tak naprawdę kosztuje naprawa auta elektrycznego? Niemieckie stowarzyszenie ubezpieczeniowe (Gesamtverband der Deutschen Versicherungswirtschaft – GDV) postanowiło to sprawdzić. Wyniki są porażające!

Naprawa auta elektrycznego o ponad 1/3 droższa niż w zwykłym aucie spalinowym

Niemieckie GDV opublikowało badania, w których porównano koszty napraw auta elektrycznego i spalinowego. Pod lupę wzięto częstotliwości powodowanych szkód oraz wysokości kosztów naprawy na przestrzeni lat 2019-2021. Analizie poddano 37 par modelowych. W większości przypadków są to auta różniące się tylko rodzajem napędu. Czasami zdarzało się porównanie ze spalinowym odpowiednikiem w konkurencyjnej marce (np. Tesla).

Co ciekawe, zdarzenia drogowe z udziałem samochodu elektrycznego zdarzają się średnio o 5-10 proc. rzadziej niż w analogicznym przypadku samochodu z silnikiem spalinowym. Szkód własnych, czyli rozliczanych z polisy AC, kierowcy pojazdów elektrycznych powodują nawet o 20 proc. mniej.

Może to wynikać z faktu, że właściciele aut elektrycznych jeżdżą po prostu wolniej, a przez co uważniej. Są też bardziej wyczuleni na prędkość, ze względu na ograniczony zasięg i to wcale nie jest złośliwość.

Niestety, okazuje się, że naprawa auta elektrycznego jest znacznie droższa – średnio o 30-35 proc. Te czynniki są brane pod uwagę w Niemczech przy obliczaniu klas ubezpieczeniowych (tzw. Typklassen) dla poszczególnych modeli, zarówno w przypadku OC, jak i AC. Im wyższa szkodowość danego modelu, tym wyższa klasa ubezpieczenia, czyli droższa składka.

W przypadku OC wpływ na klasę ma przede wszystkim rodzaj samochodu i sposób jazdy użytkowników danego modelu. W polisach AC uwzględniane są też kradzieże, pożary czy szkody szyb.

Koszty napraw aut elektrycznych vs. spalinowych. Ranking modeli

Niemieckie stowarzyszenie ubezpieczeniowe porównało 37 par aut elektrycznych i ich spalinowych odpowiedników lub konkurentów. Oto jak wyglądają koszty napraw:

OC – niem. Typklasse OC – niem. Typklasse AC – niem. Typklasse AC – niem. Typklasse
Model: spalinowy | elektryczny Elektryczny Spalinowy Elektryczny Spalinowy
VW e-Golf (VII) | VW Golf 1.4 TSI (VII) 12 14 17 17
VW ID.3 | VW Golf 1.5 TSI (VIII) 14 12 19 18
BMW i3 | BMW 220i Active Tourer 15 17 17 20
Hyundai Kona electric | Hyundai Kona 1.6 T-GDI 16 18 21 21
Hyundai Ioniq electric | Hyundai Ioniq Hybrid 16 18 21 22
Renault Zoe | Renault Clio 0.9 18 18 17 14
Renault Zoe | Renault Clio 1.0 18 18 17 18
Tesla Model S AWD | BMW 540i xDrive 22 17 28 28
Tesla Model 3 AWD | BMW 330i 20 16 25 26
Nissan Leaf (1. gen) | Nissan Note 1.6 20 16 16 12
Nissan Leaf (2. gen) | Nissan Pulsar 1.6 20 18 22 20
Fiat 500 E (3. gen) | Fiat 500 0.9 14 12 16 12
Kia Niro (1. gen) | Kia Niro 1.6 Hybrid 18 20 19 21
Mazda MX-30 | Mazda CX-30 2.0 14 16 17 20
Mini Cooper SE | Mini Cooper S 2.0 14 16 17 18
Opel Corsa-e | Opel Corsa 1.2 (gen. F) 16 18 19 20
Peugeot e-208 | Peugeot 208 1.2 16 17 21 21
Seat Mii electric | Seat Mii 1.0 14 15 14 12
Skoda Citigo-e iV | Skoda Citigo 1.0 15 14 15 12
VW e-up / VW up 1.0 13 12 13 13
Smart ForTwo (2. gen.) 11 13 10 10
Smart ForTwo (3. gen.) 12 15 11 11
Smart ForTwo Cabrio (3. gen.) 12 13 11 11
Smart ForFour (2. gen.) 13 17 15 16

Co najbardziej podnosi koszty naprawy w autach elektrycznych?

Specjaliści wymieniają, że elementem, który najbardziej podraża naprawę jest akumulator trakcyjny oraz baterie. Chińczycy już znaleźli tani i szybki sposób na wymiany tego drugiego elementu, a sam proces przypomina wymianę baterii w telefonie. Niemcy wskazują też na sposób wymiany uszkodzonych ogniw, możliwości ich diagnozy i naprawy. Te czynniki mocno niekorzystnie wpływają na finalny rachunek naprawy pojazdu elektrycznego.

Specjaliści z GDV żądają od producentów, aby akumulatory były lepiej chronione przed uszkodzeniami wypadkowymi. Jednocześnie warsztaty i eksperci powinni mieć łatwy dostęp do danych diagnostycznych akumulatora po wypadku, które pomogłyby jak najwcześniej wykluczać ryzyko pożaru i możliwie najkrótszy okres przechowywania w kwarantannie.

Source: Ile kosztuje naprawa auta elektrycznego? Nie uwierzysz w te liczby!

Strefa Czystego Transportu w Warszawie – wszystko co musisz o niej wiedzieć

Warszawa, jako miasto jest prawnie zobowiązane do wprowadzenia Stref Czystego Transportu. To element walki ze smogiem i trującymi spalinami, które zanieczyszczają miejskie powietrze. Szacuje się, że wprowadzenie SCT poprawi jakość powietrza w stolicy o 30% w ciągu najbliższych 2-3 lat, oraz o 50% w ciągu kolejnych pięciu.

Strefa Czystego Transportu w Warszawie nie jest niczym nowym, w Europie już takie strefy funkcjonują np. w Berlinie, Atenach, czy Paryżu. W Polsce SCT powstaną też w Krakowie i Wrocławiu.

Strefa Czystego Transportu w Warszawie będzie większa niż zakładano

Według nowego projektu Strefa Czystego Transportu w Warszawie obejmie ponad dwukrotnie większy obszar niż pierwotnie zakładano. Według nowych założeń warszawska strefa czystego transportu obejmie: całe dzielnice Śródmieście, Żoliborz i Praga Północ; prawie całą Ochotę (poza SCT pozostanie fragment z CH Reduta i ul. Mszczonowską oraz Dworzec Zachodni) i Pragę Południe (poza SCT pozostanie Olszynka Grochowska: niezamieszkały obszar PKP i rezerwatu przyrody); większość Mokotowa (poza SCT pozostaną Sadyba, Stegny, Augustówka i część Służewca); około połowę Woli (do al. Prymasa Tysiąclecia).

Strefa Czystego Transportu w Warszawie 2

Strefa Czystego Transportu w Warszawie 2

Osoby zamieszkałe wewnątrz powyższego obszaru i płacące podatki w Warszawie zwolnione będą ze spełniania wymagań strefy na pierwszych dwóch etapach jej wprowadzania. To oznacza, że mieszkańcy stref bedą mieli cztery lata na przygotowanie się (czyt. wymianę samochodu na nowszy), a reguły SCT dotyczyć ich będą dopiero od stycznia 2028 roku. Wówczas nie będą mogli poruszać się po strefie pojazdem z silnikiem Diesla starszym niż 13 lat i pojazdem benzynowym starszym niż 22 lata.

Wprowadzony zostanie również dodatkowy wyjątek dla seniorów (osób, które do końca 2023 r. ukończą 70 lat), o ile już przed przyjęciem uchwały o SCT byli właścicielami swoich pojazdów. Oznacza to, że osoby powyżej 70. roku życia, po spełnieniu określonych warunków, będą zwolnione bezterminowo z zasad obowiązujących w ramach SCT. Podobną ulgą zostaną objęte pojazdy zabytkowe.

Te auta nie wjadą do Strefy Czystego Transportu w Warszawie

Wdrażanie Strefy Czystego Transportu w Warszawie podzielono na kilka etapów. Pierwszy zacznie obowiązywać od lipca 2024 roku, a kolejne co dwa lata. Już od przyszłego roku do Warszawy nie wjadą auta z silnikiem Diesla niespełniające normy Euro 4 (starsze niż 18 lat) oraz samochody z silnikiem benzynowym niespełniające normy Euro 2 (starsze niż 27 lat).

Wprowadzenie SCT wymusi i przyspieszy wymianę samochodów na nowsze. Według władz, stare auta są paliwożerne, kopcą, a technologia się rozwija, więc zmiana na nowsze modele jest naturalnym krokiem. Trudno się z tym nie zgodzić, jednak samochody są coraz droższe, także te używane, więc nie każdego będzie stać na wymianę auta na nowszy (i zarazem droższy). Tego akurat nie przeanalizowano.

Jak sprawdzić normę spalin Euro w samochodzie?

Jak wynika z raportu dotyczącego konsultacji społecznych w Warszawie na temat SCT, wielu mieszkańców ma problem z odkodowaniem europejskich norm dla pojazdów (określonych np. jako Euro 5). Jak w takim razie sprawdzić, jaką normę spalin Euro spełnia mój samochód?

Normę spalin Euro można sprawdzić w aplikacji mObywatel na smartfonie lub na stronie historiapojazdu.gov.pl. Dzięki temu w obu tych miejscach możemy łatwo sprawdzić, jaką normę spełnia nasz pojazd.

Można to też zrobić patrząc na rok produkcji samochodu, choć jest to metoda nie do końca skuteczna. Na przykład, gdy norma Euro 6d weszła w życie 1 stycznia 2020 roku, a nasz pojazd został wyprodukowany po tym tym czasie, wcale nie oznacza, że spełnia te normę. Jeśli dany model był również w produkcji przed 1 stycznia 2020 roku to uzyskał homologację na obowiązującą wcześniej normę. Należy również zwrócić uwagę na datę pierwszej rejestracji na terenie UE.

Normy spalin Euro – daty wprowadzenia

Tak wyglądają daty, w których wprowadzono poszczególne normy spalin Euro dla silników benzynowych i Diesla:

Norma Data homologacji nowego modelu Data pierwszej rejestracji w UE
Euro 1 1.07.1992 1.01.1993
Euro 2 1.01.1996 1.01.1997
Euro 3 1.01.2000 1.01.2001
Euro 4 1.01.2005 1.01.2006
Euro 5 1.09.2009 1.01.2011
Euro 6 1.09.2014 1.09.2015
Euro 6c 1.09.2017 1.09.2018
Euro 6d TEMP 1.09.2017 1.09.2019
Euro 6d 1.01.2020 1.09.2021

Source: Strefa Czystego Transportu w Warszawie – wszystko co musisz o niej wiedzieć

Policjant kazał mi wejść do radiowozu. Czy może to nakazać kontrolowanemu kierowcy?

Spis treści

Jak powinna wyglądać policyjna kontrola drogowa? Przepisy i procedury

Wyjaśnijmy może na początku, jak powinna wyglądać zgodna z procedurą kontrola drogowa. Kierowca zatrzymuje się na żądanie policjanta i we wskazanym przez niego miejscu. Jeżeli zatrzymuje nas nie stojący przy drodze policjant, ale załoga jadącego radiowozu, to powinniśmy zatrzymać się w pierwszym bezpiecznym miejscu, na przykład na poboczu. Bywa też tak, że radiowóz wyprzedza zatrzymywany pojazd i nakazuje (za pomocą komunikatów wyświetlanych za tylną szybą), podążanie za nim. Wtedy zatrzymujemy się za radiowozem.

Kierujący następnie powinien opuścić szybę i pozostać w pojeździe z rękami na kierownicy. Policjant podchodzi, podaje swoje imię, nazwisko, stopień oraz powód zatrzymania. Kierowca z kolei może poprosić o okazanie legitymacji służbowej, o co warto poprosić, jeśli zatrzymał nas nieumundurowany funkcjonariusz.

Ciąg dalszy kontroli zależy już od policjanta – może poprosić o dokumenty, nakazać wyłączenie silnika, a także opuszczenie pojazdu. Dozwolone jest też sprawdzenie:

  • stanu trzeźwości kierującego
  • stanu technicznego pojazdu
  • obecności obowiązkowego wyposażenia
  • krótka jazda próbna pomagająca ocenić sprawność pojazdu

Jakość paliwa coraz gorsza. Jest nowy raport UOKiK 2023

Czy podczas kontroli policjant może kazać wejść kierowcy do radiowozu?

Procedury kontroli drogowej przewidują sytuacje, w których policjant może nakazać kierowcy wejście do radiowozu. Jest tak w przypadku, gdy funkcjonariusz:

  • przedstawia kierującemu zarejestrowanego wykroczenia (nagrane np. wideorejestratorem)
  • wypisuje zatrzymanemu mandat i/lub zatrzymany płaci za niego na miejscu bezgotówkowo (zwykle tak jest w sytuacji, gdy policjanci przybywają na miejsce busem i są w nim miejsca do obsługi zatrzymanych)
  • bada zatrzymanego alkomatem (to również odbywa się głównie w busach)
  • udziela pomocy danej osobie, na przykład gdy grozi jej niebezpieczeństwo
  • musi przewieźć zatrzymanego na komendę lub do szpitala
  • obawia się, że zatrzymany może próbować uciec

Czy można odmówić wejścia do radiowozu?

Na to pytanie nie ma łatwej odpowiedzi. Policjant nie może kazać nam bez powodu wsiąść do radiowozu. Ale podczas kontroli musimy słuchać jego poleceń. Jesteśmy więc w sytuacji patowej.

Obywatel nie może stawiać czynnego oporu policjantowi, więc jeśli nie przekonają go nasze argumenty i powoływanie się na procedury, nie mamy wyjścia. Możemy jedynie potem złożyć zażalenie na postępowanie funkcjonariusza.

Source: Policjant kazał mi wejść do radiowozu. Czy może to nakazać kontrolowanemu kierowcy?

Używane Audi A6 C6 (2005-2014) – na te wersje uważaj

Spis treści

Audi A6 to jeden z najpopularniejszych modeli wśród aut używanych w Polsce. Używane Audi A6 C6 oznacza przestronne wnętrze, świetną jakość wykonania, sprawdzoną technologię koncernu VW, a obecnie auto jest dostępne w przystępnych cenach. Czy to oznacza, że warto zainteresować się używanym Audi A6 szóstej generacji? Sprawdzamy to.

Używane Audi A6 C6 3

Używane Audi A6 C6 3

Audi A6 C6 (2005-2014) – najważniejsze fakty

  • Nadwozia sedan oraz kombi (Avant), to drugie jest znacznie popularniejsze w Polsce
  • Ceny: od 10 do 65 tys. zł
  • Awaryjność: przeciętna
  • Koszty utrzymania: przeciętne
  • Lifting w 2008 roku

Używane Audi A6 C6 (2005-2014) – polecane silniki

W gamie silników Audi A6 znalazło się aż 11 jednostek (nie licząc wersji S6 i RS6) w wielu wersjach mocy. Na rynku aut używanych dominują oczywiście diesle i te są najbardziej polecane, co nie znaczy, że w ofercie nie ma dobrych „benzyniaków”.

Benzynowe:

  • 2.0 TFSI R4 (170 KM)
  • 2.4 V6 (177 KM)
  • 2.8 FSI V6 (190, 210, 220 KM)
  • 3.0 TFSI V6 (290 KM)
  • 3.2 FSI V6 (256 KM)
  • 4.2 V8 (335 KM)
  • 4.2 FSI V8 (350 KM)

Diesle:

  • 2.0 TDI PD R4 (140 KM)
  • 2.0 TDI CR R4 (136 i 170 KM)
  • 2.7 TDI V6 (180 i 190 KM)
  • 3.0 TDI V6 (224, 233 i 240 KM)

Wśród silników benzynowych warte polecenia są dwie jednostki: 2.4 V6 oraz 4.2 V8. Główną ich zaletą jest pośredni wtrysk, co sprawia, że bardzo dobrze znoszą instalację LPG. Do silnika V8 jest to wręcz zalecane, bo spalanie benzyny nierzadko przekroczy tutaj 15 litrów na 100 km. Widlasta „8” to klasyka Audi, która charakteryzuje się bardzo wysoką kulturą pracy i dobrymi osiągami. Standardowo otrzymujemy tutaj napęd quattro oraz automatyczną skrzynię Tiptronic. Silnik 2.4 V6 był dostępny także z manualem i napędem na przód.

Wśród diesli króluje jednostka 2.0 TDI, ale tutaj trzeba uważać na wersje. Polecane są tylko egzemplarze po faceliftingu (od 2008), wówczas ten silnik otrzymał wtrysk bezpośredni, co poprawiło jego trwałość, a także kulturę pracy i spalanie. Flagowe silniki TDI (2.7 i 3.0) też są niezłe, ale trzeba uważać na rozciągające się łańcuchy rozrządu i dokładnie sprawdzić jego stan przed zakupem.

Używane Audi A6 C6 1

Używane Audi A6 C6 1

Używane Audi A6 C6 – wady i zalety

Audi A6 C6 jest już na rynku prawie 20 lat i przez ten czas dało się poznać, jako samochód przestronny, dobrze wyposażony i wykonany, wygodny i przyzwoicie niezawodny. Trzeba pamiętać, że Audi to marka premium, więc każde naprawy i części mogą tu kosztować więcej niż w przypadku „zwykłych” marek. Oszczędzanie na częściach i serwisie może w przyszłości skutkować podwójnymi wydatkami, bo i tak trzeba będzie naprawić to samo, ale po raz drugi.

Wśród bolączek należy wymienić dość szybko zużywające się zawieszenie wielowahaczowe oraz kapryśną i skomplikowaną elektronikę. Tej może być tutaj mnóstwo w zależności od wyposażenia.

Użytkownicy Audi A6 narzekają też na wadliwy zamek tylnej klapy bagażnika, wycierające się przyciski otwierania szyb, a także szwankujący sterownik turbosprężarki i regulator napięcia alternatora.

Do wyboru mamy dwie skrzynie biegów – multitronic i tiptronic. Ta pierwsza to przekładnia bezstopniowa, która może wytrzymać nawet 200 tys. km, ale jej naprawa będzie kosztowała tysiące. Podobnie jest ze skrzynią tiptronic, która jest uważana za trwalszą, ale ważne są tutaj interwały olejowe, które należy sprawdzić przy zakupie. Napęd quattro jest raczej bezproblemowy.

Używane Audi A6 C6 – co kupić?

Używane Audi A6 C6 z pewnością zasługuje na uwagę. To samochód z wyższej półki, który obecnie można kupić za rozsądne pieniądze. Polecamy egzemplarze po faceliftingu (po 2008) z każdym silnikiem diesla. Jeśli mieszkasz w dużym mieście, rozważ wersję benzynową, bo do Krakowa, czy Warszawy możesz mieć zakaz wjazdu – zgodnie z nadchodzącymi Strefami Czystego Transportu.

Uważaj na wersje Allroad, czyli tzw. uterenowioną. Kusi ciekawym designem i wyższym zawieszeniem, ale to właśnie ono może być źródłem wydatków. Jest wyposażone w pneumatyczną regulację, która po latach lubi szwankować, a jej naprawa liczona jest w tysiącach złotych.

Używane Audi A6 C6 2

Używane Audi A6 C6 2

Ile kosztuje używane Audi A6 C6?

Rozpiętość cenowa używanego Audi A6 C6 jest bardzo duża (15-65 tys. zł), najtańsze egzemplarze kupimy już za kilkanaście tysięcy, ale radzimy trzymać się od nich z daleka. Są najczęściej powypadkowe, mają nieznaną historię i nieprawdziwy przebieg.

Zdecydowanie lepiej kupić samochód po faceliftingu (z poprawioną elektroniką i silnikami TDI), najlepiej ze sprawdzoną historią serwisową i z pewnego źródła. Na taki egzemplarz trzeba przeznaczyć ponad 30 tys. zł.

Source: Używane Audi A6 C6 (2005-2014) – na te wersje uważaj

Słynny polityk wyprzedaje majątek. Pod młotek trafia Rolls-Royce Ghost – kosztuje fortunę!

Na jednym z portali ogłoszeniowych pojawił się wyjątkowy samochód – Rolls-Royce Ghost Sedan z 2018 roku. Już samo auto robi wrażenie. Jest wykonane z dbałością o najmniejsze szczegóły, do jego produkcji używa się prawdziwej skóry, drewna oraz innych metali szlachetnych. Każdy Ghost jest ręcznie montowany w brytyjskiej fabryce w Goodwood.

Rolls-Royce Ghost to kawał „starej dobrej” motoryzacji i technika BMW

Pod ogromną maską, na końcu której króluje kryształowa figurka „Spirit of Ecstasy”, skrywa się podwójnie doładowany silnik V12 o pojemności 6,6 litra. Moc? Wystarczająca do tego, aby 2,5-tonową limuzynę rozpędzić do 100 km/h w niespełna 5 sekund. Serce Rolls-Royce’a Ghost’a rozwija 570 lub 612 KM, w zależności od wariantu.

Samochód został zbudowany na bazie BMW Serii 7, skąd pochodzi wiele rozwiązań technicznych oraz technologia we wnętrzu. Ghost skrywa pewną ciekawostkę – zamiast tradycyjnego obrotomierza znajdziemy tu wskaźnik wykorzystania mocy.

W 2020 roku zaprezentowano drugą generację „Ghost’a”, lecz ta wystawiona na sprzedaż to Ghost I.

Janusz Palikot wyprzedaje majątek. Jego Rolls-Royce Ghost idzie pod młotek

O problemach finansowych spółek Janusza Palikota mówi się w mediach od kilku miesięcy. Inwestorzy są rozgoryczeni, szanse na odzyskanie pieniędzy raczej marne. To już kolejna własność Palikota, która zostaje wystawiona na sprzedaż. Wcześniej polityk zastawił także swój dom, w którym mieszka, a teraz na aukcję trafił jego Rolls-Royce Ghost.

Rolls-Royce Ghost Janusza Palikota 2

Rolls-Royce Ghost Janusza Palikota 2

Na szczególną uwagę zwraca rejestracja – W7 BUH, co oznacza, że właścicielem auta jest Janusz Palikot. Kontrowersyjny polityk i przedsiębiorca nieraz chwalił się luksusowym autem w mediach społecznościowych, a sprzedawany Rolls-Royce był nawet główną nagrodą w kampanii „Skarbiec Palikota”.

Samochód wyprodukowano w 2018 roku, ale jego pierwsza rejestracja nastąpiła dopiero w sierpniu 2020. Od tego czasu auto przejechało prawie 130 tys. km, co jest dość sporym przebiegiem jak na tego typu pojazd i krótki czas użytkowania.

Cena wywoławcza Rolls-Royce’a Palikota to astronomiczne 965 000 zł netto! Licytacja trwa do 26 listopada. Czy znajdą się chętni?

Source: Słynny polityk wyprzedaje majątek. Pod młotek trafia Rolls-Royce Ghost – kosztuje fortunę!

Znamy szczegóły nowego fragmentu Zakopianki. Ruch w tym miejscu gwałtownie rośnie

Spis treści

Rozbudowa Zakopianki od Nowego Targu

Droga z Nowego Targu do Szaflar to główna trasa do Zakopanego. Stale rośnie na niej liczba pojazdów. Ruch między 2015 a 2021 rokiem zwiększył się o 45 proc., do ponad 22 tysięcy pojazdów na dobę. W jeszcze większym stopniu zwiększył się ruch samochodów ciężarowych, bo o 73 proc., do 2,3 tysiąca pojazdów na dobę. Dodatkowe utrudnienia i korki tworzą się w sezonie turystycznym.   

W 2024 roku planowane jest oddanie do ruchu DK47 z Rdzawki do Nowego Targu. Po zakończeniu tej inwestycji cały odcinek między Krakowem a Nowym Targiem będzie drogą dwujezdniową, z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Dlatego też konieczne jest rozpoczęcie prac pozwalających na zwiększenie przepustowości DK47 między Nowym Targiem a Zakopanem. 

Jaki będzie nowy fragment Zakopianki?

Poprawa przepustowości drogi będzie przygotowywana w jej obecnym śladzie. Tam, gdzie będzie to możliwe, pojawią się dodatkowe pasy ruchu. Planowana jest rozbudowa skrzyżowań, przebudowa zjazdów i wybudowanie ok. 1200 metrów chodnika. Opracowanie dokładnego zakresu przebudowy będzie zadaniem wyłonionego w przetargu wykonawcy.

Jakość paliwa coraz gorsza. Jest nowy raport UOKiK 2023

Nowy odcinek będzie miał niemal 7 kilometrów długości, a GDDKiA wyłoniła już wykonawcę projektu, wycenionego na 3,75 mln zł. Wykonawca na przygotowanie projektu będzie miał maksymalnie 32 miesiące.

Przebudowa Zakopianki od Szaflar do Zakopanego

W styczniu wyłoniono w przetargu wykonawcę projektu przebudowy DK47 między Szaflarami i Zakopanem. Będzie odpowiedzialny za przygotowanie planu przebudowy DK47 i poprawy jej przepustowości. Celem jest poprawa bezpieczeństwa użytkowników drogi i upłynnienie ruchu. Koncepcja programowa wstępnie określi zakres rzeczowy i finansowy przedsięwzięcia. Wykonawca ustali efektywność planowanej inwestycji, przebieg tras poszczególnych wariantów oraz typy i podstawowe parametry techniczne obiektów budowlanych. 

Droga krajowa nr 47 na odcinku Szaflary – Zakopane o długości ok. 11,8 km jest jednojezdniowa o dwóch pasach ruchu, po jednym w każdym kierunku. Na blisko 10-kilometrowym odcinku przebiega w obszarze zabudowanym, gdzie zlokalizowane jest 186 zjazdów do posesji. Średnie natężenie ruchu w ramach Generalnego Pomiaru Ruchu 2020/2021 na odcinku od Szaflar do Poronina wynosiło 19,2 tys. pojazdów/dobę i wzrosło w ciągu ostatnich 5 lat o 41 proc. 

Pomiędzy Poroninem a Zakopanem ten wzrost jest mniejszy i wynosi 17 proc., ale na tym odcinku średnio na dobę porusza się prawie 21 tys. pojazdów. Poziom swobody ruchu jest ograniczony. Okresowo, w czasie wzmożonych wyjazdów turystycznych, natężenie na drodze jest wyższe od jej przepustowości i tworzą się zatory.

Source: Znamy szczegóły nowego fragmentu Zakopianki. Ruch w tym miejscu gwałtownie rośnie

Czy na ciągłej linii można wyprzedzić ciągnik? Odpowiedź jest prosta, ale wielu zaskoczy

Spis treści

Jak przepisy definiują pojazd wolnobieżny?

Każdy chyba intuicyjnie rozumie, co to jest pojazd wolnobieżny, ale w przepisach znajdziemy dokładną tego definicję:

Pojazd wolnobieżny – pojazd silnikowy, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h, z wyłączeniem ciągnika rolniczego.

Tu małe zaskoczenie – ciągniki rolnicze podpadają pod inną, własną kategorię i są znacznie dokładniej opisane:

Ciągnik rolniczy – pojazd silnikowy, którego konstrukcja umożliwia rozwijanie prędkości nie mniejszej niż 6 km/h, skonstruowany do używania łącznie ze sprzętem do prac rolnych, leśnych lub ogrodniczych; ciągnik taki może być również przystosowany do ciągnięcia przyczep oraz do prac ziemnych.

Wbrew potocznemu mniemaniu, pojazdem wolnobieżnym nie jest ciągnik rolniczy, ponieważ jego prędkość może przekraczać 25 km/h. Ale nadal jest o wiele zbyt wolny z perspektywy kierowcy samochodu osobowego.

Ile w Polsce jest autostrad na koniec 2023 roku? Te liczby robią wrażenie

Czy ciągła linia oznacza zakaz wyprzedzania?

Takie pytanie to czysta formalność. Każdy kierowca wie bowiem, że linia ciągła NIE zakazuje wyprzedzania. Zaskoczeni? Linii takiej nie można przekraczać i zwykle jest to równoznaczne z brakiem możliwości wyprzedzenia innego uczestnika ruchu, ale sama linia manewru nie zabrania.

Jeżeli zmieścimy się koło innego uczestnika ruchu na tym samym pasie, to wyprzedzić go możemy. Przykładowo kierujący skuterem, który trzyma się blisko prawej krawędzi, na większości dróg da nam taką możliwość.

Czy można wyprzedzić ciągnik i pojazd wolnobieżny na ciągłej linii?

Ciągła linia nie zabrania nam tego, ale raczej trudno o drogę z tak szerokimi pasami ruchu, żebyśmy zmieścili się obok ciągnika rolniczego. Wyjątek to motocykliści, którzy mogą w takiej sytuacji wyprzedzić nie łamiąc przepisów. Kierowcy samochodów nie mają jednak żadnej furtki i przekroczenie ciągłej linii nie będzie w takiej sytuacji w żaden sposób usprawiedliwione. Mogą liczyć najwyżej na dobrą wolę policjanta, który zamiast mandatu, może zastosować pouczenie.

Jedyna możliwość wyprzedzenia traktora jest wtedy, gdy zjedzie on do prawej krawędzi drogi, na pobocze i zrobi na tyle miejsca, żebyśmy nie musieli najeżdżać na ciągłą linię. Najechać na nią możemy za to wtedy, gdy ciągnik się zatrzyma. Będzie to wtedy już nie wyprzedanie, ale omijanie.

Jaki mandat za najechanie na ciągłą linię?

Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem, mandat za najechanie na ciągłą linię to 200 zł oraz 5 punktów karnych.

Source: Czy na ciągłej linii można wyprzedzić ciągnik? Odpowiedź jest prosta, ale wielu zaskoczy

Opony całoroczne – czy warto je kupić? To zależy

Spis treści

Opony całoroczne stają się coraz popularniejsze, ich udział rynku oponiarskim wzrósł z nieco ponad 9% w 2019 r. do blisko 16% w 2020, dając przyrost rok do roku na poziomie 77%. Ze względu na postępującą urbanizację, coraz łagodniejsze zimy w naszym kraju oraz większą wiedzę kierowców na temat opon całorocznych, spodziewane są kolejne wzrosty zainteresowań w następnych latach.

Według badanie przeprowadzonego przez Continental oraz InsightOut Lab na temat użytkowania opon sezonowych i całorocznych wynika, że jedna na pięć osób, które użytkują obecnie gumy sezonowe, rozważa ich zmianę na opony całoroczne. Ma to związek z coraz lepszą jakością oraz poszerzającą się gamą rozmiarów tego ogumienia.

Wyniki badania pokazały, że niemal każdy aktywny kierowca jest świadomy, jakich opon używa. 27% respondentów odpowiedziało, że w samochodzie użytkowanym przez nich na co dzień zamontowane są opony całoroczne. 71% wskazało opony sezonowe (letnie lub zimowe), a jedynie 2% nie potrafiło odpowiedzieć na pytanie. 

Czy mimo to warto kupić opony całoroczne? W jakich warunkach się sprawdzają, kiedy się to opłaca i czy są one bezpieczne? Na te pytania odpowiadamy w tekście.

Kiedy opony całoroczne mają sens? To zależy gdzie mieszkasz

Rozważania na temat zakupu opon całorocznych trzeba zacząć od pytania – w jakim regionie mieszkamy i jaki mamy klimat? A ten już od wielu lat nie jest tak drastyczny, rzadko spotykamy siarczyste mrozy i wielkie zaspy zimą, czy ulewne deszcze latem.

Dodatkowo, pogoda w okresach przejściowych, czyli wczesną wiosną i jesienią jest zmienna – raz możemy doświadczyć bardzo ciepłej i suchej zimy oraz śnieżnej i zimnej wiosny lub na odwrót. W takich okresach gumy sezonowe nie spełniają swojej roli w stu procentach, a opony wielosezonowe mogą okazać się skutecznym kompromisem.

Okazuje się, że najwięcej osób, które używają opon całorocznych, mieszka w największych aglomeracjach miejskich (powyżej 500 tys. mieszkańców) – z wynikiem na poziomie 41% użytkowników opon wielosezonowych. 

Kiedy warto kupić opony całoroczne

Kiedy warto kupić opony całoroczne

Przed zakupem opon zastanów się, po jakich drogach jeździsz najczęściej i jaki pokonujesz dystans. Jeśli są to głównie krótkie trasy w ruchu miejskich lub na dobrze odśnieżonej autostradzie i drodze ekspresowej, wówczas warto rozważyć zakup opon całorocznych.

„Warto przeanalizować nasze podróże, przebiegi oraz preferencje tak, aby wybrać dla siebie odpowiedni typ ogumienia” – mówi Paweł Skrobisz, Technical Customer Service Manager w Continental.

Ile kosztują opony całoroczne?

Dobre gumy wielosezonowe kosztują tyle, co ich sezonowe odpowiedniki. Zaletą jest to, że nie trzeba się martwić o to, czy to już dobry moment na wymianę opon i trzeba ustawić się w długą kolejkę do wulkanizatora. Kolejnym plusem jest oszczędność pieniędzy – gum nie trzeba co sezon wymieniać oraz przechowywać, a dodatkowo wystarczy mieć tylko jeden komplet felg. To pozwoli zaoszczędzić nawet kilka tysięcy złotych, czyli tyle ile może kosztować nowy komplet opon.

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że opony całoroczne musisz wymieniać częściej niż tradycyjne gumy sezonowe. Jeśli jeździsz dużo (30-40 tys. km rocznie) to może okazać się, że już po 2-3 latach ogumienie całoroczne będzie nadawało się do wymiany, gdzie analogicznie opony sezonowe byłyby jeszcze w dobrej kondycji.

Opony całoroczne i ich konstrukcja

Za wyborem opon całorocznych stoją też opinie dotyczące aspektów technicznych takich gum. Największa grupa osób uważa, że są one mniej bezpieczne w zimie, pojawiają się również głosy twierdzące, że szybciej zużywają się latem.

Zazwyczaj opony całoroczne tworzone są jedynie na bazie mieszanki zimowej. Wyjątkiem jest guma Continental AllSeasonContact 2 – jej mieszanka stworzona jest na bazie opon letniej i zimowej. To oznacza, że zimą opony nie są za twarde, a latem zbyt miękkie, co pozytywnie wpływa na ich żywotność i właściwości jezdne.

Bieżnik opon całorocznych łączy w sobie cechy ogumienia zimowego i letniego. Nacięcia, wgłębienia i ich kształt jest kompromisem pomiędzy oponą letną, a zimową. Gumy wielosezonowe muszą bardzo dobrze odprowadzać wodę, żeby uniknąć aquaplaningu, a zarazem bez problemu podjechać pod ośnieżoną górkę. Tutaj bardzo ważne są grube klocki bieżnika przy barku opony po zewnętrznej stronie.

Natomiast gęste lamele bieżnika opony całorocznej pozwalają się “wgryźć” w trudną nawierzchnię., ale nie na taką skalę, jak w przypadku dedykowanych opon zimowych.

Czy warto kupić opony całoroczne?

Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, należy zastanowić się w jakim rejonie mieszkamy, jakie trasy pokonujemy na codzień, a także czego oczekujemy od danych opon. Opony całoroczne są obecnie bardzo dobrej jakości i w wielu aspektach niczym nie odstają od gum sezonowych.

Source: Opony całoroczne – czy warto je kupić? To zależy

Izera – telenowela, czyli co dalej z polskim elektrykiem?

Spis treści

Mija siedem lat od powołania spółki ElectroMobility Poland i póki co nie zanosi się na to, aby spółka wypuściła jakikolwiek z trzech elektrycznych polskich samochodów Izera. Na razie nie ma ani projektu, ani nawet pieniędzy za produkcję.

Izera ma powstawać w trzech wersjach nadwozia

Polska spółka odpowiedzialna za elektryczne auto Izera podpisała na początku roku umowę z włoskim studiem Pininfarina na pomoc w zaprojektowaniu polskiego elektryka. Z polskiej strony za design odpowiedzialni są Tadeusz Jelec (projektant znany m.in. ze współpracy z marką Jaguar) oraz Mariusz Bekas.

Izera ma być dostępna w trzech wersjach nadwozia:

  • SUV
  • Hatchback
  • Kombi

Auta elektryczne mają bazować na platformie SEA, a tą ma udostępniać chińska firma – Geely. Jest to wynik partnerstwa technologicznego pomiędzy chińską firmą, a polską spółką.

Zabawne jest to, że samochód w formie w jakiej widać chociażby na zdjęciach, które prezentujemy, nie wyjedzie na ulice. Zaprezentowane prototypy powstały tylko jako pokaz możliwości i poddanie wyglądu Izery opinii publicznej. Izera, która powstanie przy współpracy z włoską Pininfariną może wyglądać zupełnie inaczej.

Czy Izera w ogóle powstanie?

Na to pytanie dziś nikt nie jest w stanie odpowiedzieć jednoznacznie. Przyjrzyjmy się faktom. Fabryka, z której mają wyjeżdżać nowe Izery ma być wybudowana w 2024 roku, a obecnie zbierane są pozwolenia na budowę. Proces ten ma zakończyć się jeszcze w tym roku, a planowany koniec inwestycji ma nastąpić w połowie 2025 roku. To oznacza, że już w przyszłym roku powinniśmy zobaczyć projekt, a pod koniec 2024 roku pierwsze jeżdżące prototypy Izery. Jak na razie to się nie zapowiada. Na zaprojektowanie, przetestowanie i produkcję kompletnego samochodu potrzeba co najmniej 3,5-4 lat.

Obecnie podtrzymywana jest teza, że Izera w wersji fabrycznej wyjedzie na ulice w 2026 roku. Cały projekt Izery ma kosztować astronomiczne 6 miliardów złotych.

Przypomnijmy, że spółka ElectroMobility Poland miała problemy z Najwyższą Izbą Kontroli, jednak NIK nie dopatrzył się nieprawidłowości, czy niegospodarności w wydawaniu środków. W raporcie mogliśmy przeczytać, że „Spółka EMP w sposób prawidłowy zorganizowała strukturę projektową i podejmowała działania mające na celu realizację założeń projektu, a wydatki w ramach zbadanej próby były gospodarne”.

Jaka będzie cena Izery?

Oficjalna cena auta elektrycznego Izera nie została ujawniona, wiadomo tylko, że „auto będzie konkurencyjne cenowo do porównywalnych samochodów tej klasy”. Nieoficjalnie mówi się, że Izera ma kosztować ok. 125 000 zł.

Source: Izera – telenowela, czyli co dalej z polskim elektrykiem?

To pierwszy taki parking w Polsce. Jest kosmiczny! [FILM]

Zapewne kojarzysz pionowe parkingi, na które samochody wjeżdżają windą. Takie obiekty najczęściej mogliśmy oglądać w filmach i programach o Japonii, gdzie pionowe parkingi są bardzo popularne. Zajmują mało miejsca i pomieszczą dużą ilość aut. Teraz takie obiekt stanął w Katowicach.

Pierwszy pionowy parking w Polsce stanął w Katowicach

Dwie automatyczne maszyny parkingowe wybudowano w Katowicach przy ul. Tylnej Mariackiej. To pierwsza tego typu inwestycja w Polsce. Składa się z dwóch zespołów maszyn, które wykorzystują inteligentny system rotacyjny i przechowują pojazdy na przeznaczonych do tego platformach.  

Pierwszy zestaw – o długości 67 metrów – to połączenie 12 modułów parkingowych. Drugi – długi na ponad 45 metrów – składa się z 8 modułów. Każdy moduł posiada niezależny wjazd i wyjazd oraz 12 platform parkingowych. To oznacza, że w obu zestawach pomieści się łącznie aż 240 pojazdów. Jest to o wiele bardziej efektywne wykorzystanie przestrzeni, ponieważ maszyny zajmują tyle powierzchni, ile około 40 miejsc parkingowych o standardowych wymiarach.

Co ważne – od 13 do 30 listopada z pionowych parkingów w Katowicach przy ul. Tylnej Mariackiej będzie można korzystać za darmo. To okazja do przetestowania systemu osobiście dla wszystkich chcących przekonać się jak działają maszyny parkingowe.

Jak zaparkować na pionowym parkingu z windą?

Procedura jest bardzo prosta, nawet łatwiejsza niż parkowanie na tradycyjnym miejscu, bo trudniej tutaj o zarysowanie, czy stłuczkę. Wystarczy zaparkować w specjalnej windzie, opłacić postój i gotowe! System rotacyjny sam „zawiezie” nasz samochód w odpowiednie miejsce. Po powrocie, kierowca musi zeskanować bilet i jego samochód sam do niego wróci.

Cały proces parkowania możecie obejrzeć na poniższym filmiku:

Source: To pierwszy taki parking w Polsce. Jest kosmiczny! [FILM]

Stacja paliw od Dino? Jest już pierwszy obiekt

Sieć stacji paliw pod szyldem supermarketu to nic nowego. Ogromna ilość samochód, które przyjeżdżają pod sklepy to przecież setki baków, które można wypełnić paliwem. W Polsce funkcjonują już takie punkty, chociażby pod marką „Auchan”, „Leclerc”, czy do niedawna „Tesco”. Wszystko to jednak marki zagraniczne, a teraz będziemy mieli polskiego przedstawiciela „marketowych stacji paliw”. Na rynek wchodzi Dino Oil.

Stacja paliw Dino – kiedy otwarcie?

Według magazynu Forbes, sieć Dino to najlepiej wyceniana polska firma prywatna. Jej wartość to ponad 36 mld złotych, a firma planuje te środki zainwestować w sieć stacji paliw. Zarejestrowano już nową markę – Dino Oil, a także pierwszą stację.

Jak podaje serwis e-petrol.pl, spółka Dino Oil otrzymała już też koncesję na obrót paliwami ciekłymi przy wykorzystaniu kart paliwowych Orlen. Pierwszy punkt pojawił się w miejscowości Łobez, ale ta stacja nie jest ogólnodostępna. Ulokowano ją na terenie magazynu firmy i obecnie stacja służy potrzebom transportu do sklepów Dino.

To oczywiście nie oznacza, że cały szum wywołała mała stacja na wewnętrzne potrzeby firmy. Dino Oil planuje mocną ekspansję na rynek paliwowy i chce być konkurencją dla dużych sieci paliwowych.

O dużym rozmachu świadczy też fakt, że firma poszukuje pracownika – „specjalisty zajmującego się obrotem paliwami”. Taka osoba ma na przykład pomagać w projektach dotyczących rozwoju sieci stacji paliw, nadzorować nad bezpiecznym funkcjonowaniem stacji, czy monitorować płatności użytkowników.

Polska firma na razie nie podała informacji, kiedy zostanie otwarta pierwsza ogólnodostępna stacja paliw Dino Oil, a także jak duża będzie to sieć. Obecnie na terenie całego kraju znajduje się 2340 sklepów tej marki.

Source: Stacja paliw od Dino? Jest już pierwszy obiekt

Ile w Polsce jest autostrad na koniec 2023 roku? Te liczby robią wrażenie

Spis treści

Ile jest autostrad w Polsce?

W 2016 r GDDKiA udostępniła do ruchu ostatni odcinek autostrady A4, łączącej zachodnią i wschodnią granicę Polski, ułatwiając tranzyt na blisko 670-kilometrowej trasie ze Zgorzelca do Korczowej. Jako druga granice Polski połączyła autostrada A1. Pod koniec 2022 r. kierowcy mogli przejechać dwoma jezdniami, o szerokości trzech pasów ruchu, na ostatnim przebudowywanym fragmencie starej DK1 (tzw. „gierkówki”) pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim i Kamieńskiem. Tym samym zbliżyliśmy się do finału wieloletniego procesu budowy autostrady A1 w Polsce. Od wiosny br., po zakończeniu wszystkich prac na ostatnim odcinku, całą trasę od Gdańska do granicy z Czechami w Gorzyczkach (ponad 560 km) możemy pokonać pojazdem osobowym w czasie ok. pięciu godzin z przerwą na odpoczynek.

W czerwcu 2012 r. połączono Warszawę z autostradą A2, ułatwiając dojazd od zachodniej granicy. Obecnie, wykorzystując Południową Obwodnicę Warszawy w ciągu S2 i dalsze odcinki A2, można dojechać do końca obwodnicy Mińska Mazowieckiego. To blisko 525 km trasy z planowanych niemal 660 km pomiędzy Świeckiem na granicy z Niemcami i Kukurykami na granicy z Białorusią. Trwa budowa kolejnych odcinków tej trasy oraz procedowany jest wniosek o uzyskanie decyzji zezwolenia na realizację inwestycji drogowej (ZRID) dla odcinka od Białej Podlaskiej do granicy Polski.

Na A6 pod Szczecinem, w obrębie węzła Kijewo, stare poniemieckie płyty betonowe zastąpiono nową nawierzchnią. Zniknął też stary beton na południowej jezdni DK18 i tym samym na całym ciągu od Olszyny do Golnic mamy już autostradę A18. Od 2011 r. kierowcy mają do dyspozycji Autostradową Obwodnicę Wrocławia w ciągu A8, a na kolejne lata zaplanowano budowę wchodzącej w skład Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej autostrady A50, która domknie sieć takich dróg w Polsce. Tym samym długość autostrad w Polsce z obecnych blisko 1850 km osiągnie zakładane około 2100 km. 

Autostrada A1 – przebieg i długość

Pierwszy odcinek autostrady A1 oddano do ruchu w 1989 r., a 30 lat później ruszyła jego przebudowa. Chodzi o trasę z Tuszyna pod Łodzią do Piotrkowa Trybunalskiego. Północna część A1, ponad 150 km od Rusocina pod Gdańskiem do Torunia, została wybudowana przez koncesjonariusza w latach 2005-2011. Pięć lat później autostradą można było dojechać ponad 180 km dalej, do Tuszyna. W latach 2007-2014 zrealizowano nieco ponad 90 km A1 umożliwiając przejazd od Pyrzowic do granicy z Czechami w Gorzyczkach. W latach 2015-2019 oddano blisko 60 km autostrady po nowym przebiegu, omijającej Częstochowę i łączącej się z A1 w Pyrzowicach. 

W 2018 r. podpisano umowy na przebudowę starej A1 od Tuszyna do Piotrkowa Trybunalskiego oraz trzech odcinków DK1 od Kamieńska do początku obwodnicy Częstochowy. W kwietniu 2019 r, zawarliśmy umowę na przebudowę ostatniego fragmentu trasy, od Piotrkowa Trybunalskiego do Kamieńska. To łącznie nieco ponad 80 km trasy. 

Teraz kierowcy mają do dyspozycji całą autostradę A1, ponad 560 km od Rusocina do Gorzyczek, przy czym na ponad 80 km od Tuszyna do początku obwodnicy Częstochowy jezdnie mają po trzy pasy ruchu.

Planowane jest też poszerzenie autostrady A1 na odcinku Toruń – Włocławek. W maju br. GDDKiA podpisała umowę z wykonawcą, który opracuje materiały niezbędne do uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Docelowo rozbudowa o trzeci pas w obie strony obejmie około 35 km autostrady A1 od węzła Toruń Południe do węzła Włocławek Północ. To odcinek, który w przyszłości przejmie ruch z S10 pomiędzy Szczecinem, Bydgoszczą i Warszawą. 

Autostrada A2 – przebieg i długość

Obecnie kierowcy mają do dyspozycji autostradowe połączenie w ciągu A2 od zachodniej granicy kraju do stolicy Polski. Na wschód od Warszawy kierowcy w tempie autostradowym dojadą do Mińska Mazowieckiego. Przedłużenie o ponad 133 km autostrady od końca obwodnicy Mińska Mazowieckiego w kierunku granicy z Białorusią podzielono na kilka krótszych odcinków. W realizacji, w trybie Projektuj i buduj, jest 101 kilometrów trasy do węzła Biała Podlaska.

W sierpniu br. Wojewoda Mazowiecki wydał decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej na ok. 12,5-kilometrowy fragment autostrady A2 pomiędzy Siedlcami i Białą Podlaską. Umożliwiła ona rozpoczęcie robót na odcinku pomiędzy węzłem Łukowisko a miejscowością Swory, a także procedur odszkodowawczych dla właścicieli nieruchomości. Tym samym w budowie, na różnym stopniu jej zaawansowania, jest cała trasa pomiędzy Mińskiem Mazowieckim i Białą Podlaską.

Efekty są najbardziej widoczne na trzech odcinkach, dla których umowy z wykonawcami podpisano w 2020 r., a zaawansowanie prac wynosi od ponad 50 do ponad 70 proc. To odcinki pomiędzy Kałuszynem i Groszkami, na wysokości Siedlec oraz w okolicy Białej Podlaskiej. W zależności od dat podpisania umowy na poszczególnych odcinkach terminy zakończenia ich budowy przypadały od jesieni 2023 r. do końca 2024 r.

GDDKiA podpisała też umowę na odcinek autostrady A2 od węzła Biała Podlaska do granicy państwa z Białorusią (Kukuryki) i przygotowuje się do poszerzenia autostrady A2 pomiędzy Łodzią i Warszawą o dodatkowe pasy ruchu. Powstaną w miejsce szerokiego pasa zieleni pomiędzy jezdniami, na długości ok. 89 km. 

Rozstrzygnęła się kwestia nowego odcinka drogi S19. Gdzie powstanie brakujący fragment Via Carpatia?

Autostrada A2 docelowo będzie miała 620 km długości. Obecnie w eksploatacji znajduje się 487,5 km, budowanych jest 101 km i trwają przygotowania na realizację kolejnych 32 km.

Autostrada A4 – przebieg i długość

Historia autostrady A4 zaczyna się w latach 30. XX wieku. Wtedy powstało łącznie 103 km ówczesnej trasy, która łączyła Berlin z Bytomiem. W powojennych latach na autostradzie A4 ruch był znikomy. Dopiero produkcja rodzimych samochodów osobowych przyczyniła się do tego, że A4 została włączona do komunikacyjnej architektury drogowej. Obecnie A4 to prawie 670 km autostrady, która łączy przeciwległe przejścia graniczne w Zgorzelcu i Korczowej.  

Dolnośląski odcinek autostrady A4, bez pasów awaryjnych czy nienormatywnych węzłów, charakteryzuje się bardzo dużym natężeniem ruchu. Przekłada się to niestety na spiętrzenie ruchu, zdarzenia drogowe i kolizje. Mowa o potrzebie działań dotyczących rozbudowy autostrady A4 lub poszukania alternatywnych rozwiązań trwała w debacie publicznej od wielu lat. Kierowcy narzekają, mieszkańcy i przedsiębiorcy denerwują się na utrudnienia w ruchu drogowym. Wypadki i zatory to praktycznie obrazek z każdego tygodnia tej drogi, szczególnie na odcinku pomiędzy Legnicą a Wrocławiem.

W 2021 r. GDDKiA podpisała umowę na opracowanie dla projektu rozbudowy autostrady A4 Legnica Południe (z węzłem) – Wrocław Wschód (bez węzła)/węzeł Stary Śleszów (z węzłem) i budowę drogi ekspresowej S5 Sobótka – Bolków. Ze względu na wzajemne oddziaływanie na siebie dróg S5 i A4, dokumentacja prowadzona jest jednocześnie dla odcinka A4 od węzła Legnica Południe do węzła Wrocław Wschód/Stary Śleszów o długości ok. 80 km oraz dla drogi ekspresowej S5 Bolków– Sobótka o długości ok. 50 km. Złożono także już wnioski w sprawie rozbudowy dwóch odcinków między Krzyżową a Legnicą.

Na terenie woj. małopolskiego, w obrębie aglomeracji krakowskiej, dobudowane zostaną dodatkowe pasy ruchu. Rozbudowa A4 w kierunku Rzeszowa już się rozpoczęła. W tym roku minister infrastruktury podpisał programy inwestycji na rozbudowę autostrady A4 pomiędzy Krakowem a granicą województwa opolskiego.

Autostrada A6 i A8 – przebieg i długość

Dwie krótkie autostrady A6 i A8 są już w całości dostępne dla kierowców. Nie oznacza to jednak końca prac nad rozwojem związanej z nimi infrastruktury. Na początku września ubiegłego roku podpisano umowę na wyposażenie A8 w jednolity, zintegrowany system teleinformatyczny, umożliwiający uruchomienie usług ITS.

Pod koniec ubiegłorocznych wakacji przyznane zostało finansowanie na przygotowanie i realizację nowego wiaduktu na autostradzie A6, na zachód od istniejącego MOP Kołbaskowo przy granicy polsko-niemieckiej wraz z drogami dojazdowymi i placami do zawracania. Natomiast 9 grudnia 2020 r. oddano do ruchu przebudowany odcinek autostrady A6 Szczecin Dąbie – Rzęśnica o długości 3,5 km, który wcześniej oznakowany był jako droga ekspresowa.

Na całej poniemieckiej autostradzie A6 zamiast płyt betonowych jest już nowa nawierzchnia bitumiczna. Przebudowano węzeł drogowy Szczecin Kijewo na połączeniu z DK10, powstały nowe łącznice, jezdnie zbiorczo-rozprowadzające w ciągu A6 i nowe, szersze wiadukty. 

Autostrada A8 ma długość 22,7 km, natomiast autostrada A6 28,8 km.

Autostrada A18 – przebieg i długość

W październiku GDDKiA zakończyła prace związane z przebudową jezdni południowej DK18 na całym odcinku od granicy państwa z Niemcami do węzła Golnice (woj. dolnośląskie). Był to II etap budowy autostrady A18. Jego celem było dostosowanie starej i zdegradowanej jezdni południowej do parametrów autostradowych. Pierwszym etapem była budowa jezdni północnej DK18 o parametrach autostradowych, w kierunku granicy państwa w Olszynie, w latach 2004-2007. Obecnie cała droga o długości 70 km zyskała parametry i status autostrady.

Ostatnia rozbudowa podzielona była na cztery odcinki:

  • od granicy państwa do ok. dwóch kilometrów za węzłem Żary Zachód w stronę Wrocławia, koszt prac wyniósł blisko 190 mln zł.
  • od ok. dwóch kilometrów za węzłem Żary Zachód w stronę Wrocławia do blisko czterech kilometrów przed węzłem Iłowa, o długości 21,9 km, koszt robót to ponad 260 mln zł. 
  • od blisko czterech kilometrów przed węzłem Iłowa do granicy woj. lubuskiego i dolnośląskiego, koszt przebudowy ponad 16 km wyniósł blisko 180 mln zł.
  • od granicy woj. lubuskiego i dolnośląskiego do węzła Golnice, o długości ponad 20 km, koszt robót wyniósł ok. 260 mln zł.

Koszt przebudowy całego odcinka od granicy w Olszynie do węzła Golnice to blisko 900 mln zł. Do wykonania nowej nawierzchni i obiektów mostowych wykorzystano łącznie ponad 8 tysięcy ton stali (to więcej niż pochłonęła budowa stalowej konstrukcji kratowej wieży Eiffla) oraz blisko 800 tysięcy ton betonu (to prawie tyle, ile zużyto do budowy najwyższego budynku na świecie Burdż Chalifa). 

Autostrada A18 ma obecnie długość 71,5 km.

Source: Ile w Polsce jest autostrad na koniec 2023 roku? Te liczby robią wrażenie

Jakość paliwa coraz gorsza. Jest nowy raport UOKiK 2023

Wydawałoby się, że już dawno minęły czasy „chrzczonego paliwa”, czyli rozcieńczanego innymi substancjami, które silniki spalinowe niekoniecznie tolerują. Okazuje się jednak, że ostatnie badanie przeprowadzone przez Inspekcję Handlową na zlecenie UOKiK wykazało o połowę gorszą jakość paliwa niż w roku ubiegłym.

Jakość paliwa na stacjach według raportu UOKiK 2023

Jeszcze dekadę temu 5-6% próbek paliwa pobranych z dystrybutorów nie spełniało norm określonych w ministerialnym rozporządzeniu. W ubiegłym roku liczba ta spadła wyjątkowo nisko, bo zaledwie 1,1% paliw nie spełniło wymaganych norm.

Najnowszy raport UOKiK 2023 wskazuje, że od początku stycznia do końca września tego roku nastąpiło wyraźne pogorszenie sytuacji. Na 1446 pobranych próbek w 25 wykryto parametry, które nie odpowiadały wymogom. Oznacza to, że na 1,7% stacji paliw wykryto nieprawidłowości.

Na których stacjach jest najgorsze paliwo?

Tankowanie na stacji, na której wykryto niewłaściwe parametry w paliwie nie oznacza, że wszystkie paliwa nie nadają się do użytku, ale trzeba podchodzić do takich miejsc ostrożnie. Jeżeli UOKiK wykrył nieprawidłowości, właściciel stacji musi liczyć się z wysokimi karami i najprawdopodobniej także z kolejnymi kontrolami w przyszłości.

Oto lista stacji, na których wykryto „chrzczone paliwo”:

Woj. kujawsko-pomorskie

  • Orlen, Bydgoszcz, ul. Fordońska 32 – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu.
  • Poczta Polska S.A., Bydgoszcz, ul. Gajowa 99 – olej napędowy, niewłaściwy parametr stabilności oksydacyjnej.

Woj. lubelskie

  • Mobill, Włodawa, ul. Chełmska 100 – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu.

Woj. łódzkie

  • Budex, Będków-Kolonia 1 – benzyna, niewłaściwy parametr prężności par.

Woj. małopolskie

  • KARIMA – BIS, Strzeżów 1 – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu.
  • Tylka, Rogoźnik, ul. Za Torem 23A – olej napędowy, niewłaściwy parametr stabilności oksydacyjnej. Badanie pierwsze i powtórne.

Woj. mazowieckie

  • A.A. Pietrzyk, Gołębiów 24A – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu.
  • Gwara (BP), Młodzieszynek 36 – benzyna, niewłaściwy parametr lotności.
  • Przedsiębiorstwo Wielobranżowe Total (Avia), Radom, ul. 11-go Listopada 87 – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu. Badanie pierwsze i powtórne.

Woj. podlaskie

  • Dobkowski Paliwa, Suwałki, ul. Mickiewicza 17 – olej napędowy, niewłaściwy parametr stabilności oksydacyjnej. Badanie pierwsze i powtórne.
  • Orlen, Stawiski, Pl. Wolności 17 – benzyna, niewłaściwa liczba oktanowa.

Woj. pomorskie

  • A.B., Łeba, ul. Wybrzeże 11 – olej napędowy, niewłaściwa temperatura zapłonu.

Woj. śląskie

  • Eurobaza (Moya), Skoczów, ul. Cieszyńska 25 – olej napędowy, niewłaściwy parametr stabilności oksydacyjnej. Badanie pierwsze i powtórne.

Woj. świętokrzyskie

  • Tanktir, Wąchock, ul. Starachowicka 108 – olej napędowy, przekroczona dopuszczalna zawartość wody.
  • Moya, woj. świętokrzyskie, Zawichost, ul. Ostrowiecka 36A – olej napędowy, przekroczona dopuszczalna zawartość wody.

Woj. warmińsko-mazurskie

  • Benzol, Biała Piska, ul. Mickiewicza 26 – olej napędowy, niewłaściwy parametr stabilności oksydacyjnej. Badanie pierwsze i powtórne.
  • A.P.M. Malinowski, S. Langowska, Świątki 38 – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu. Badanie pierwsze i powtórne.

Woj. wielkopolskie

  • Watis, Turek, ul. Konińska 1 – olej napędowy, zaniżony parametr temperatury zapłonu. Badanie pierwsze i powtórne.

Jak silnik reaguje na paliwo złej jakości?

Prawdopodobnie jednorazowe zatankowanie paliwa złej jakości nie spowoduje szkód dla silnika, choć nowoczesne silniki z bezpośrednim wtryskiem są na to bardzo wrażliwe i jednostka może pracować nieprawidłowo, jeśli „dostanie” złe paliwo.

Długotrwałe tankowanie benzyny lub diesla złej jakości może prowadzić do skrócenia żywotności jednostki napędowej oraz poważnej i kosztownej awarii.

Niewłaściwy skład frakcyjny benzyny może wpływać na podniesienie temperatury spalania, w wyniku czego w silniku zacznie zbierać się nagar, a żywotność wielu elementów znacznie się skróci. Co więcej, zbyt wysoka zawartość siarki powoduje przyspieszoną korozję, a za niska liczba oktanowa może prowadzić do spalania stukowego.

W przypadku oleju napędowego niewłaściwy skład frakcyjny przekłada się na szybsze powstawanie nagaru. Dodatkowo, zbyt niski parametr temperatury zapłonu stwarza zagrożenie wybuchem oparów oleju podczas tankowania. Z kolei zbyt wysoka temperatura zapłonu powoduje spadek wydajności silnika, co skutkuje większym apetytem na paliwo.

Warto pamiętać, że jeżeli wykryjemy nieprawidłową pracę silnika, a winnym okaże się złe paliwo, możemy ubiegać się o odszkodowanie i zwrot kosztów naprawy do właściciela stacji. Kluczowym będzie tutaj dokument potwierdzający zakup paliwa (paragon lub faktura) oraz najlepiej orzeczenie serwisu, który stwierdzi, że kiepskiej jakości paliwo było przyczyną awarii.

Source: Jakość paliwa coraz gorsza. Jest nowy raport UOKiK 2023

Kraków wprowadza absurdalną zasadę. Chcesz wjechać do miasta? Musisz się najpierw prosić o zgodę

Spis treści

Strefa Czystego Transportu w Krakowie – kiedy powstanie i jaki obszar obejmie?

Zgodnie z uchwałą krakowskiego samorządu, Strefa Czystego Transportu w tym mieście będzie miała bezprecedensowy rozmiar. Podczas gdy inne miasta (zarówno w Polsce jak i na świecie) wyznaczają SCT w centrum, ewentualnie w centrum i okolicach, Kraków cały będzie objęty strefą. Oznacza to, że nawet osoby, które mieszkają na samych obrzeżach, a do centrum jeżdżą komunikacją miejską, będą musiały pozbyć się swoich starych samochodów.

Strefa Czystego Transportu w Krakowie nie będzie obejmowała jedynie obwodnicy, więc kierowcy przejeżdżający tranzytem, nie będą się musieli przejmować strefą. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że miasto nie ma kompletnej obwodnicy i nie będzie jej miało do 1 lipca 2024 roku, kiedy strefa zacznie obowiązywać.

Jakie samochody nie wjadą do Strefy Czystego Transportu w Krakowie?

W momencie rozpoczęcia obowiązywania Strefy Czystego Transportu w Krakowie, poruszać się po niej będą mogły tylko pojazdy:

  • z silnikami benzynowymi, które spełniają normę Euro 3 (od 2000 roku)
  • z silnikami Diesla, które spełniają normę Euro 5 (od 2010 roku)

Urzędnicy postanowili też ustanowić okres przejściowy dla osób, które kupowały samochody nie wiedząc, że w Krakowie zaczną obowiązywać obostrzenia. Pojazdy zarejestrowane ostatni raz przed 30 marca 2023 roku będą mogły wjechać do SCT pod warunkiem:

  • spełniania normy Euro 1 (od 1992 roku) w przypadku silników benzynowych
  • spełniania normy Euro 2 (od 1996 roku) w przypadku silników Diesla

Okres przejściowy dla starszych samochodów będzie obowiązywał do 1 lipca 2026 roku.

Elektromobilność w Polsce to póki co żart. Od ponad roku wspólnota walczy z właścicielami elektryków

Co uprawnia do wjazdu do Strefy Czystego Transportu w Krakowie?

Początkowo wjazdy do SCT w dowolnym polskim mieście, miał się odbywać na podstawie naklejki umieszczanej na szybie, którą kupowałoby się w konkretnym urzędzie. Ponieważ każda gmina może stworzyć strefę na swoich zasadach, każda wymagałaby posiadania swojej naklejki. Później absurdalny pomysł zmieniono na taki, zgodnie z którym naklejka określałaby normę jaką pojazd spełnia, a służby miejskie same oceniałyby, czy spełnia to jej wymogi.

Kolejne nowelizacje do przepisów pozwoliły obecnie wprowadzać także system automatycznej kontroli Strefy Czystego Transportu. Taki system zakupił właśnie Kraków, za kwotę 900 tys. zł. Zgodnie z założeniami ustawodawcy, określanie czy dany pojazd może wjechać do SCT, ma się odbywać na podstawie odczytu tablicy rejestracyjnej i sprawdzaniu w CEPiK-u, jaką normę spalin spełnia. Proste i bezproblemowe.

Kraków zdecydował się jednak na inne rozwiązanie. Kierowca pragnący odwiedzić stolicę Małopolski, będzie musiał wejść na specjalną stronę i wyrazić chęć wjazdu na teren miasta, podając numer rejestracyjny swojego pojazdu. A co w sytuacji, gdy samochód nie spełnia kryteriów?

Tego nie wiemy. Czy system poinformuje, że wjechać nie możemy? Czy może pojawi się tylko komunikat, że dane wprowadzono poprawnie i dopiero po wjechaniu do Krakowa okaże się, że zrobiliśmy to bezprawnie? Trzeba też pamiętać, że SCT przewidywać będzie wyjątki dla samochodów zabytkowych oraz takich należących do osób w wieku powyżej 70 lat. Jednym logicznym wyjściem jest to, że wprowadzenie numeru rejestracyjnego będzie tylko prośbą o zgodę na wjazd i potrzebna będzie weryfikacja, czy taka zgoda nam przysługuje. Może okazać się zatem, że „na spontanie” do Krakowa nie wjedzie nikt, bo obowiązek wcześniejszej rejestracji w systemie, dotyczyć będzie wszystkich pojazdów.

Source: Kraków wprowadza absurdalną zasadę. Chcesz wjechać do miasta? Musisz się najpierw prosić o zgodę

Ten płyn jest jeszcze ważniejszy od oleju, ale kierowcy o nim zapominają. To bardzo niebezpieczne

Spis treści

Jaką rolę pełni w samochodzie płyn hamulcowy?

Samochody mają zwykle 4 lub 5 płynów, które powinno się kontrolować. Poza olejem jest to płyn chłodniczy, płyn do spryskiwaczy, a w starszych autach także płyn do wspomagania kierownicy. Żaden nie jest jednak tak ważny, jak płyn hamulcowy.

To za jego sprawą, gdy wciśniemy pedał hamulca, tworzy się odpowiednie ciśnienie w układzie (w czym pomaga pompa hamulcowa), które napierając na tłoczki, powoduje dociskanie klocków do tarcz hamulcowych.

Rolą płynu hamulcowego jest także smarowanie układu i chronienie go przed rdzą. Głównym jego zadaniem jest jednak umożliwianie nam zatrzymania pojazdu. Zaniedbanie go może być więc śmiertelnie niebezpieczne.

Czy płyn hamulcowy w samochodzie trzeba wymieniać?

Płyn hamulcowy zwykle jest w miarę bezobsługowy. Pojazd w żaden sposób go nie zużywa, więc jeśli tylko nie mam jakiejś usterki czy wycieku, jego stan powinien być cały czas na właściwym poziomie. Mimo to nie jest to płyn wieczny.

Pierwsza w Polsce droga „2 minus 1” już otwarta. Jak po niej jeździć? Kierowcom się nie spodoba

Największym problemem wynikającym z eksploatacji jest dostawanie się cząsteczek wody do płynu hamulcowego, co powoduje pogorszenie jego właściwości. Obecność wody rozrzedza go i obniża jego temperaturę wrzenia, a to z kolei prowadzi do obniżenia skuteczności hamowania. W skrajnym przypadku układ hamulcowy może odmówić współpracy.

To bardzo niebezpieczne, zwłaszcza że na co dzień możemy problemu nie zauważać, chociaż postępuje. Dopiero gdy pojedziemy w dalszą podróż, gdzie będziemy musieli więcej i mocniej hamować niż podczas jazdy po mieście, nagle okaże się, że mamy problem. Najbardziej groźne jest to w górzystym terenie.

Kiedy powinno się wymieniać płyn hamulcowy?

Aby zadbać o bezpieczeństwo, specjaliści zalecają, aby płyn hamulcowy wymieniać co 40-50 tys. km lub co dwa lata. Koszt takiej operacji jest niewielki i waha się w granicach 100 zł.

Warto przy okazji zwrócić uwagę, czy płynu nie jest zbyt mało. Jego ubytek świadczy o wycieku, a to stwarza poważne zagrożenie podczas jazdy.

Source: Ten płyn jest jeszcze ważniejszy od oleju, ale kierowcy o nim zapominają. To bardzo niebezpieczne

Top 5: Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023. Zwycięzcy szokują!

Spis treści

Większość z nas na pytanie: jaka jest najpopularniejsza marka samochodu w Polsce, odpowie prawdopodobnie – Volkswagen lub Skoda. Okazuje się, że nie. Owszem, marka z Wolfsburga zajmuje drugie miejsce w rankingu, ale Czesi są poza pierwszą piątką.

Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023 – oto pierwsze 5 marek aut

W badaniu przeprowadzonym przez PSMM Monitoring & More oraz magazyn „Press”, wyłoniono 50 branż najczęściej pojawiających się w mediach. W każdym z sektorów wybrano 5 najpopularniejszych marek samochodów, o których było w mediach „najgłośniej”.

W kolejnym etapie szczegółowo przeanalizowano materiały dotyczące każdej marki, biorąc pod uwagę przyjęte wskaźniki, decydujące ostatecznie o sile danej marki. Raport uwzględnia rankingi branżowe oraz klasyfikację aż 500 marek.

Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023 4

Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023 4

W Top 5 wśród najpopularniejszych marek aut w Polsce, w kategorii „Samochody popularne” znalazły się firmy: Toyota, Volkswagen, Ford, Fiat i Renault. Liderem marka japońska – z siłą marki wynoszącą 2 050 819 pkt.

– Najmocniej promowanym trendem na rynku była nadal elektromobilność. Dlatego w komunikacji skupiliśmy się na nagłaśnianiu naszego modelu elektromobilności, opartego na najnowszej, piątej generacji hybryd. Ten napęd przez ponad 70 proc. czasu jazdy w mieście używa wyłącznie silnika elektrycznego, co istotnie ogranicza emisję gazów cieplarnianych. Udało się nam, wspólnie z działem marketingu produktu, przekonać klientów do takiego podejścia i doprowadzić do przeważającego udziału tych hybryd w naszej sprzedaży, wynoszącego zależnie od modelu 50–100 proc. Dzięki temu oraz zorganizowaniu dostaw aut z innych rynków (wobec spadków produkcji i braków podzespołów) marka Toyota znów była liderem rynku sprzedaży nowych aut z ponad 20-proc. udziałem w nim – komentuje Robert Mularczyk, PR regional senior manager Toyota and Lexus, Toyota Central Europe.

Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023 2

Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023 2

Wśród marek premium zwyciężył Mercedes z wynikiem 4 361 899. W pierwszej piątce najsilniejszych marek w tej kategorii znalazły się także: BMW, Audi, Ferrari oraz Tesla.

Mercedes-Benz mocno skupił się na komunikacji związanej z przeobrażeniami w zakresie elektryfikacji gamy oferowanych pojazdów i ograniczania emisji CO2 w całym łańcuchu dostaw, a także realizacji strategii wzmacniania luksusowych submarek: Mercedes-AMG, Mercedes-Maybach, rodzina Klasy S oraz Klasy G. W rodzinie samochodów elektrycznych zadebiutowały m.in. dwa największe modele z gamy SUV: EQS SUV oraz EQE SUV. W Polsce ogromną wagę przywiązujemy też do programów drivingowych, czyli zaznajamiania naszych potencjalnych klientów z możliwościami naszych modeli i technologiami Mercedesa, w tym trzeciego już cyklu jazd elektrykami – EQ Tour. Największym wyzwaniem jest nadal przejście na elektromobilność i edukacja z tego obszaru, w tym obalanie mitów – mówi Tomasz Mucha, head of corporate and product communication, MBPL Cars.

Najlepiej sprzedające się samochody w Polsce 2023

Powyższe statystyki znajdują swoje odzwierciedlenie w wynikach sprzedaży. Jak podaje instytut SAMAR, w pierwszym półroczu 2023 roku, wśród pierwszych pięciu najlepiej sprzedających się modeli są aż 3 Toyoty. Popularność tej marki w Polsce jest więc zrozumiała. Jeśli chodzi o Volkswagena, możemy się domyślać, że chodzi raczej o samochody używane.

W segmencie premium sytuacja jest zgoła inna. Najpopularniejszy wśród marek premium Mercedes, nie jest już tak chętnie wybierany wśród aut nowych. Tutaj sytuacja może być podobna, jak w VW, wysoka popularność marki ze Stuttgartu wynika z dużej ilości wyszukiwać samochodów używanych. Z kolei BMW i Audi notują wysoką sprzedaż wsród samochodów nowych.

Source: Top 5: Najpopularniejsze marki aut w Polsce 2023. Zwycięzcy szokują!

Robert Kubica komentuje Orlen i Daniela Obajtka. O współpracy opowiadał jednoznacznie

Najpierw drużyna Roberta Kubicy zwyciężyła na japońskim torze w Oyamie szóstą rundę długodystansowych mistrzostw świata World Endurance Championship, a następnie powtórzyła ten wyczyn w Bahrajnie. Dzięki temu zespół zdobył tytuł mistrza świata WEC w kategorii LMP2. Niestety klasa została wycofana z rywalizacji, a Kubica musi szukać nowego pracodawcy. Polski kierowca chce spróbować sił w klasie Hypercar.

Kubica o Orlenie i Obajtku: „Nie ukrywam”

Po ostatnich wyborach parlamentarnych dotychczasowa współpraca Roberta Kubicy z Orlenem nie jest już tak pewna. Kierowca zapewnia jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku i dojdzie do porozumienia. Negocjacje trwają już od trzech miesięcy, a Kubica wyraził nadzieję, że wynik wyborów nie wpłynie na jego karierę niekorzystnie.

– Bardzo sobie cenię współpracę z Orlenem i cieszę się, że wygrywając tytuł mistrza świata, mogłem minimalnie się odwdzięczyć ludziom z firmy. Nasza współpraca zawsze układała się bardzo dobrze i zobaczymy, co przyniesie przyszłość – powiedział Robert Kubica.

Kubica podsumował także relacje z Danielem Obajtkiem: – Jestem skupiony na swoim ogródku, choć nie ukrywam, że pomoc prezesa Obajtka zawsze mi ułatwiała życie sportowe. Partnerstwo z Orlenem jest dla mnie bardzo pozytywne – zauważył kierowca F1.

Czy Kubica powróci do F1?

Jakiś czas temu polski kierowca powiedział, że negocjuje z zespołem Jota, gdzie jego kolegami w zespole byliby także Sebastian Vettel oraz Jenson Button. Niewykluczone, że do teamu dołączyłby także Kimi Raikkonen.

– Z punktu widzenia marketingowego taki skład złożony z gwiazd F1 byłby wielkim „wow”. Z punktu widzenia sportowego, trudno mi to oceniać. Znam osobiście Buttona, Vettela czy Raikkonena, ale poznajesz ich w sensie wyścigowym tak naprawdę w momencie współpracy – powiedział Robert Kubica WP SportowymFaktom.

Source: Robert Kubica komentuje Orlen i Daniela Obajtka. O współpracy opowiadał jednoznacznie

Nowe paliwo na stacjach od 2024 roku. Do tych aut go nie tankuj

Spis treści

Coraz ostrzejsze naciski ze strony ekologów wymuszają zmiany w branży motoryzacyjnej. Już nie tylko jazda samochodem spalinowym będzie utrudniona, ale teraz nawet jego zatankowanie może przysporzyć kłopotu. Szczególnie jeśli masz starszy samochód. Jakie będzie nowe paliwo?

Nowe paliwo E10 pojawi się na stacjach

Niektórzy mogą powiedzieć, że to żadna nowość, bo benzyna E10 jest już dostępna od dłuższego czasu. Problem w tym, że w przyszłym roku z rynku zniknie benzyna E5, czyli z mniejszą ilością biokomponentów.

Zgodnie z nowelizacją ustaw o biokomponentach i biopaliwach ciekłych od 1 stycznia 2024 roku nas stacjach będzie dostępna wyłącznie benzyna E10. Różnica polega na tym, że nowe paliwo posiada 10% ekologicznych dodatków, zamiast 5% w benzynie E5.

Czy benzyna E10 jest lepsza?

Pojawiają się głosy, że nowe paliwo ma być tańsze, ale to raczej mało prawdopodobne. Co ciekawe, benzyna E10 będzie dostępna tylko w wersji 95-oktanowej. Mocniejsza 98-tka wciąż będzie zawierała 5% biokomponentów. Więc jeśli spojrzeć z tej strony to faktycznie „E10” będzie tańsza…

Nowe paliwo zostało przebadane przez specjalistów z ADAC i niestety rezultaty nie są zbyt dobre. Według Niemców benzyna E10 powoduje większy apetyt na paliwo – od 1,5 do 3 proc. Do tego dochodzi niewielki (ok. 5 proc.) spadek osiągów, który dla kierowcy będzie w zasadzie nieodczuwalny. 

Przedstawiciele ADAC twierdzą, że przy odpowiedniej technice jazdy, można zaoszczędzić nawet 50 euro rocznie, tankując benzynę E10. 

Te auta nie lubią benzyny E10

Niestety, niemiecki automobilklub jest też zdania, że nie wszystkie silniki są przystosowane do nowego paliwa. Według ADAC każdy, kto posiada auto wyprodukowane po 1 listopada 2010 może być spokojny. To oczywiście niepisana zasada i nie jest powiedziane, że samochody starsze nie pojadą na benzynie E10, choć są obarczone ryzykiem.

Najgorzej radzą sobie z nim pierwsze konstrukcje z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Przykładem mogą być jednostki FSI montowane w samochodach koncernu Volkswagena, choć to nie jedyne konstrukcje, które nie polubią benzyny E10:

  • Audi A2 1.6 FSI (2003–2005),
  • Audi A3 1.6 FSI (2004),
  • Audi A3 2.0 FSI (2004),
  • Audi A4 2.0 FSI (2003–2004),
  • Audi A4 sedan z lat 2001–2008 oraz A4 Avant z lat 2002–2008 fabrycznie wyposażonych w ogrzewanie postojowe,
  • Alfy Romeo produkowane przed 1 stycznia 2011 r.,
  • Fiaty przed 2000 rokiem,
  • Ford Mondeo 1.8 SCI z lat 2003-2007,
  • wszystkie auta Peugeota, Citroena oraz DS z silnikami benzynowymi wyprodukowanymi przed 1 stycznia 2000 r.
  • Volkswagen Lupo 1.4 77 kW (od 08.2000 to 11.2003),
  • Volkswagen Polo 1.4 FSI 63 kW (01.2002 do 06.2006),
  • Volkswagen Golf IV 1.6 FSI 81 kW (11.2001 do 05.2004),
  • Volkswagen Golf IV Variant 1.6 FSI 81 kW (10.2001 do 10.2006),
  • Volkswagen Bora 1.6 FSI 81 kW (10.2001 do 09.2005),
  • Volkswagen Bora Variant 1.6 FSI 81 kW (10.2001 do 09.2005),
  • Volkswagen Golf V 1.4 FSI 66 kW (11.2003 do 11.2004),
  • Volkswagen Golf V 1.6 FSI 85 kW (08.2003 do 05.2004),
  • Volkswagen Golf V 2.0 FSI 110 kW (01.2004 do 05.2004),
  • Volkswagen Touran 1.6 FSI 85 kW (11.2002 do 05.2004),
  • Volkswagen Touran 2.0 FSI 110 kW (10.2003 do 05.2004).

Source: Nowe paliwo na stacjach od 2024 roku. Do tych aut go nie tankuj

Rozstrzygnęła się kwestia nowego odcinka drogi S19. Gdzie powstanie brakujący fragment Via Carpatia?

Spis treści

Gdzie powstanie nowy odcinek drogi S19?

Ten fragment szlaku Via Carpatia będzie przebiegał po zróżnicowanym wysokościowo terenie, charakteryzującym się skomplikowaną budową geologiczną (flisz karpacki). Inwestycję z perspektywy realizacyjnej należy traktować jako skomplikowaną i wymagającą, lecz w efekcie finalnym kierowcy zyskają jedną z ciekawszych tras widokowych w województwie podkarpackim.

Zakres inwestycji obejmuje budowę odcinka drogi ekspresowej o długości ok. 6,4 km o przekroju dwujezdniowym po dwa pasy ruchu w obu kierunkach wraz z pasem awaryjnym. W ramach zadania wybudowany zostanie m.in. węzeł drogowy Domaradz zlokalizowany w miejscu skrzyżowania S19 z drogą wojewódzką nr 886. Powstanie również tymczasowy łącznik z drogą krajową nr 19 w miejscowości Lutcza. Jest on wynikiem etapowania budowy S19 między Jawornikiem a Domaradzem i podziałem na dwa odcinki realizacyjne: Jawornik  – Lutcza i Lutcza – Domaradz (z tymczasowym łącznikiem S19 z DK19). Docelowo, po wybudowaniu odcinka Jawornik – Lutcza, droga ekspresowa S19 nie będzie łączyła się z DK19 w Lutczy.

W ramach inwestycji powstaną teakże także obiekty inżynierskie. Największym wyzwaniem będzie budowa dwunawowego tunelu pod górą Hyb o długości około 990 m. W ciągu trasy głównej powstaną też: estakada, trzy mosty, pięć wiaduktów drogowych, przejście górne dla średnich zwierząt, a także szereg obiektów w ciągu dodatkowych jezdni. Powstanie również Obwód Drogowy w Domaradzu. Jego częścią będzie Centrum Zarządzania Tunelami obsługujące tunele wybudowane w ciągu drogi ekspresowej S19 w województwie podkarpackim. Na potrzeby akcji ratunkowych wykonane zostaną także dwa całodobowe lądowiska dla śmigłowców LPR. Ponadto droga zostanie wyposażona w urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz ochrony środowiska.

Przebieg nowego odcinka S19 jest problematyczny z punktu widzenia budowy

Odcinek drogi ekspresowej S19 Lutcza – Domaradz będzie przebiegał przez teren o skomplikowanej budowie geologicznej, jakim są Karpaty Zewnętrzne (zwane też Karpatami fliszowymi). Zbudowane są one głównie z serii zlepieńców, piaskowców i łupków ilastych nazywanych fliszem karpackim. Ponadto obszar ten charakteryzuje się różnorodnym i skomplikowanym ukształtowaniem terenu, przechodząc na przemian przez wzniesienia i doliny. W dolinach i w rejonie tunelu dominują obszary leśne.

Elektromobilność w Polsce to póki co żart. Od ponad roku wspólnota walczy z właścicielami elektryków

Specyficzne ukształtowanie terenu skutkuje występowaniem obszarów osuwiskowych i predysponowanych osuwiskowo. W ramach rozpoznania geologicznej budowy podłoża wykonano więc badania geofizyczne, wiercenia i sondowania. Ponadto prowadzono monitoring osuwisk (wgłębny i powierzchniowy).

Budowa Via Carpatia w województwie podkarpackim

To kluczowy korytarz transportowy łączący Europę Północną i Południową. Na terenie Polski trasa będzie miała około 700 km długości. W skład szlaku drogowego Via Carpatia wchodzą odcinki dróg ekspresowych S61, S16 i S19 przebiegające przez teren pięciu województw – podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego, lubelskiego i podkarpackiego.

W woj. podkarpackim S19 będzie miała docelowo długość ok. 169 km, a tak przedstawia się stan jej realizacji w naszym województwie:     

  • 81,8 km – oddane do ruchu (odcinki: Lasy Janowskie  – Rzeszów Południe),  
  • 72,9 km – w realizacji (w budowie: Rzeszów Południe – Babica, Babica – Jawornik, Krosno – Miejsce Piastowe i Miejsce Piastowe – Dukla, na etapie uzyskiwania decyzji ZRID:  dobudowa drugiej jezdni Sokołów Małopolski Płn. – Jasionka oraz przed złożeniem wniosku o ZRID: Domaradz – Krosno, Dukla  – Barwinek),  
  • 11,6 km – w przygotowaniu (na etapie przetargu: Jawornik – Lutcza, Lutcza – Domaradz).

Source: Rozstrzygnęła się kwestia nowego odcinka drogi S19. Gdzie powstanie brakujący fragment Via Carpatia?

Do kupienia są Volkswageny Passaty od prezydenta Dudy. Wszystkie na wypasie, ale przeszły sporo

Spis treści

Volkswageny Passaty od prezydenta na sprzedaż

Kancelaria Prezydenta zakupiła kilka lat temu cztery nowe Volkswageny Passaty. Samochodami tymi nie jeździł  sam prezydent (od tego ma opancerzoną limuzynę), ale jego urzędnicy. Jeśli jednak sądzicie, że oznacza to spokojną eksploatację, to jesteście w błędzie.

Wszystkie egzemplarze napędza topowy w gamie Passata B8 silnik 2.0 TSI o mocy 280 KM, standardowo łączony ze skrzynią DSG oraz napędem na wszystkie koła 4MOTION. Samochody przyspieszają do 100 km/h w 5,5 s i mogą jechać 250 km/h.

Każdy z nich skonfigurowano w najbogatszej wersji wyposażeniowej Highline. Kancelaria Prezydenta nie podała szczegółów co do zamówionych do nich opcji, ale standardem była między innymi tapicerka ze skóry i alcantary, system multimedialny oraz klimatyzacja dwustrefowa. Auta mają też podgrzewane fotele, system bezkluczykowy, czujniki parkowania i wiele innych dodatków.

Sprzedawane przez Kancelarię Prezydenta Passaty nie są w najlepszym stanie

Wystawione na sprzedaż Volkswageny Passaty zostały sprawdzone przez rzeczoznawcę Polskiego Związku Motorowego, więc przed podjęciem decyzji można zapoznać się ze szczegółowym stanem każdego egzemplarza. A ten pozostawia zwykle sporo do życzenia.

Elektromobilność w Polsce to póki co żart. Od ponad roku wspólnota walczy z właścicielami elektryków

Z dokumentacji można dowiedzieć się między innymi o takich problemach jak porysowane zderzaki, błotniki, drzwi oraz lusterka, ubytki w powłoce lakierniczej, ślady korozji w układzie jezdnym i wydechowym czy też przetarcia tapicerki fotela kierowcy. Największy niepokój budzą „obfite wycieki płynów eksploatacyjnych”, a w jednym z egzemplarzy przestało działać dołączanie tylnej osi, więc ma napęd tylko na przód. Rzeczoznawca stwierdził też podwyższone zużycie oleju silnikowego, co akurat jest typowe dla silników 2.0 TSI sprzed paru lat.

Ile kosztuje Volkswagen Passat od prezydenta?

Oferowane przez Kancelarię Prezydenta Volkswageny Passaty różnią się nieznacznie rocznikiem, przebiegiem oraz stanem, więc ich ceny także są różne. Należy pamiętać, że podane ceny są wywoławcze, a przetarg wygra oferent, który zaproponuje najwięcej za dany egzemplarz.

Do wyboru są:

  • Passat B8, rocznik 2017, przebieg 280 154 km, cena 82 tys. zł brutto
  • Passat B8, rocznik 2017, przebieg 365 610 km, cena 76 tys. zł brutto
  • Passat B8, rocznik 2016, przebieg 240 330 km, cena 79 tys. zł brutto
  • Passat B8, rocznik 2016, przebieg 269 784 km, cena 76 tys. zł brutto

Source: Do kupienia są Volkswageny Passaty od prezydenta Dudy. Wszystkie na wypasie, ale przeszły sporo

Nowe Suzuki GSX-S1000GX i Suzuki GSX-8R – znamy ceny w Polsce

Spis treści

Suzuki GSX-S1000GX to pierwszy crossover w ofercie firmy, który gwarantuje osiągi porównywalne z superbike’ami, a elektronicznie sterowane zawieszenie odpowiada za precyzyjne prowadzenie i wysoki komfort jazdy. Z kolei Suzuki GSX-8R to sportowy motocykl, który przypadnie do gustu wielu motocyklistom, niezależnie od ich wieku i doświadczenia. Obydwie maszyny właśnie debiutują podczas targów EICMA w Mediolanie.

Suzuki GSX-S1000GX oferuje wysokie osiągi i duży komfort jazdy

Suzuki GSX-S 1000GX napędza mocny, czterosuwowy, chłodzony cieczą, rzędowy silnik z rozrządem DOHC, o pojemności 999 cm3 i mocy 152 KM . Silnik rodziny GSX-S jest następcą jednostek Suzuki wywodzących się z motocykli klasy superbike, które od lat słyną z niezwykłych osiągów i niezawodności. Na przestrzeni lat jednostka przeszła szereg modyfikacji, które miały na celu dopasowanie charakterystyki do wymagań nowego crossovera. Na przykład zastosowano tu elektronicznie sterowane przepustnice, które sprawiają, że silnik pracuje płynniej. Profile krzywek wałków rozrządu (ssących i wydechowych) zapewniają doskonałą równowagę pomiędzy osiągami, a płynnością pracy silnika.

Kompaktowe i lekkie podwozie Suzuki GSX-S1000GX zaprojektowano tak, aby zapewnić maksymalną kontrolę i komfort jazdy na długich dystansach, na drogach o każdej nawierzchni.

Opony, hamulce i zawieszenie dopełniają efektu Suzuki GSX-S 1000GX

Zastosowano tutaj opony Dunlop SPORTMAX Roadsport 2 (120/70ZR17 z przodu; 190/50ZR17 z tyłu), a ich wybór nie jest przypadkowy. Te gumy gwarantują wysoki komfort jazdy połączony ze znakomitą przyczepnością. Heble to 4-tłoczkowe zaciski hamulcowe Brembo typu monoblock, w połączeniu z dwiema pływającymi tarczami hamulcowymi o średnicy 310 mm w przednim kole.

Zaawansowane technologicznie, elektronicznie sterowane zawieszenie Suzuki (SAES) to przedni widelec upside-down i pojedynczy tylny amortyzator typu BFRC-lite. Suzuki Floating Ride Control (SFRC) poprawia zwrotność motocykla i komfort jazdy, pomagając utrzymać stabilność wzdłużną podczas jazdy na długich nierównościach drogi.

Układ Smart TLR Control integruje system kontroli trakcji Suzuki (STCS) z systemami Lift and Roll Torque, gwarantując tym samym lepszą kontrolę nad pojazdem w różnych warunkach.

Suzuki GSX-S 1000GX – ceny w Polsce

Suzuki GSX-S 1000GX to pierwszy w ofercie marki z Hamamatsu motocykl typu crossover. W Polsce wyceniono go na 78 900 zł. 

Suzuki GSX-8R to maszyna uniwersalna

Nowa motocykl wyróżnia się stylem, detalami oraz łatwym i precyzyjnym prowadzeniem.
Suzuki GSX-8R został tak zaprojektowany, by spełnić wymagania użytkowników poszukujących uniwersalnego motocykla zarówno do jazdy po mieście, weekendowych wypadów jak maszyny, która mogliby zmierzyć się z przeciwnikami podczas szybkiej jazdy na krętych górskich drogach. Nowe Suzuki GSX-8R zostało wycenione w Polsce na 44 900 zł.

Suzuki GSX-8R ma mocny silnik i kilka trybów jazdy

Do napędu służy rzędowy, dwucylindrowy silnik z rozrządem DOHC, o pojemności
776 cm3 i mocy 83 KM. Zapewnia doskonałą równowagę pomiędzy płynną, kontrolowaną
mocą już od niskich obrotów i przyjemną dynamikę w wyższym zakresie obrotów.

W konstrukcji silnika znalazł się Suzuki Cross Balancer – opatentowany system dwóch wałków wyrównoważających, które odpowiadają za płynną i pozbawioną wibracji pracę silnika. Ponadto, elektronicznie sterowane przepustnice pomagają w łatwy sposób zmienić charakterystykę pracy silnika, dopasowując ją do potrzeb użytkownika.

W nowym Suzuki GSX-8R jeździec może przełączać tryby jazdy (SDMS), które dostosowują parametry do warunków panujących w trasie, warunków drogowych i preferowanego stylu jazdy:

  • Tryb A (Active) zapewnia najostrzejszą reakcję przepustnicy.
  • Tryb B (Basic) gwarantuje ten sam poziom maksymalnej mocy co w trybie A, ale oddaje ją łagodniej i z bardziej liniowym przebiegiem (w praktyce oznacza spokojniejszą reakcję na ruch manetki gazu).
  • Tryb C (Comfort) zapewnia najłagodniejszą reakcję silnika. Suzuki GSX-8R staje się bardzo przewidywalny podczas jazdy.

Dwukierunkowy quickshifter (obecny w standardzie) umożliwia szybką oraz płynną zmianę biegów bez konieczności użycia sprzęgła. O dobre hamowanie dbają dwa czterotłoczkowe zaciski hamulcowe w przednim kole z dwoma tarczami o średnicy 310 mm. Tylny hamulec wyposażono w tarczę o średnicy 240 mm.

Suzuki GSX-8R ma odlewane aluminiowe koła, które w połączeniu z oponami Dunlop RoadSport 2 mają zapewnić zwinne prowadzenie i sportowe osiągi motocykla.

Source: Nowe Suzuki GSX-S1000GX i Suzuki GSX-8R – znamy ceny w Polsce

Grupa BNP Paribas uruchamia platformę mamGO – znajdziesz tam nowy samochód i sposób finansowania

Od 6 listopada za pośrednictwem platformy mamGO, klienci mogą znaleźć wymarzone auto – nowe lub używane oraz skorzystać z preferowanego przez siebie sposobu finansowania – kredytu w Banku BNP Paribas, leasingu w BNP Paribas Leasing Solutions lub oferty wynajmu od Arval Polska.

Dodatkowo, pierwsi użytkownicy platformy, którzy zdecydują się na wybrane finansowanie będą mogli skorzystać z promocji – do zdobycia jest 35 voucherów Euronet „wypłata bez użycia karty”, każdy o wartości 2 000 zł.

Grupa BNP Paribas uruchamia platformę mamGO do zakupu samochodu

Bank BNP Paribas we współpracy z Arval Service Lease Polska i BNP Paribas Leasing Solutions wprowadził na rynek nową platformę zakupową mamGO. Na platformie dostępne są różne marki samochodów, dostępne od ręki, zarówno spalinowe, jak i elektryczne, oferowane przez Partnerów banku: dealerów, brokerów samochodowych oraz Arval.

Platforma mamGO udostępnia trzy formy finansowania do wyboru:

  • kredyt samochodowy w Banku BNP Paribas,
  • wynajem od Arval,
  • leasing w BNP Paribas Leasing Solutions.

Na platformie dostępna jest także porównywarka ofert finansowych i pojazdów, kalkulator opłat i rat miesięcznych – dzięki temu wybierzesz najlepsze dla siebie rozwiązanie, dopasowane do swoich potrzeb i stylu życia.

Licznik emisji CO2 każdego modelu to narzędzie, które ułatwi Klientom podjęcie decyzji związanych z ew. zrównoważoną transformacją lub po prostu dopasowaną do wyznawanych przez nich wartości. Klient na platformie mamGo znajdzie też przydatne informacje na temat samochodów elektrycznych.

BNP Paribas uruchamia platformę mamGO 2

BNP Paribas uruchamia platformę mamGO 2

Jak działa platforma mamGO od BNP Paribas?

Zakup lub wynajem auta rozpoczyna się od wyboru pojazdu z oferty internetowej. Następnie Klient ma do wyboru trzy możliwości. Jeśli jest zainteresowany zakupem samochodu i kredytem, może skorzystać z prostego i szybkiego wniosku online w Banku BNP Paribas. Oczekiwanie na decyzję kredytową trwa zazwyczaj jeden dzień.

Z kolei wybierając wynajem długoterminowy pojazdu lub leasing, wystarczy zapoznać się z ofertą, wypełnić formularz kontaktowy, a contact center skontaktuje się z Klientem, aby wesprzeć go w przygotowaniu wniosku kredytowego.

W ramach oferty od Arval, Klienci będą mogli skorzystać z formuły Flex, czyli wynajmu w modelu subskrypcyjnym dla osób prywatnych i mikrofirm. Okres wynajmu pojazdu to 36 miesięcy, a umowa może zostać zakończona bez żadnych konsekwencji finansowych w dowolnym momencie, z zachowaniem miesięcznego okresu wypowiedzenia. Po uzyskaniu decyzji o przyznaniu finansowania klienci zostaną zaproszeni do dealera gdzie podpisywana jest umowa, a Klient odbiera swój nowy samochód. Pierwsi użytkownicy platformy mamGO, będą mogli skorzystać z przewidzianej dla nich promocji i odebrać voucher Euronet o wartości 2 000 zł.

Source: Grupa BNP Paribas uruchamia platformę mamGO – znajdziesz tam nowy samochód i sposób finansowania

Elektromobilność w Polsce to póki co żart. Od ponad roku wspólnota walczy z właścicielami elektryków

Spis treści

Czy można ładować auto elektryczne w bloku? To skomplikowane

Właściciele aut elektrycznych mieszkający w domach jednorodzinnych, nie mają problemu z dostępem do prądu. Co innego gdy mieszka się w bloku, ale standardem są przecież garaże wielostanowiskowe, gdzie elektryczności też nie brakuje. Tylko że jest to prąd „wspólny” i nikt nie ma zamiaru dokładać się do zrzutki na „paliwo” dla sąsiada.

Dlatego gdy jeden z mieszkańców „Osiedla Paryskiego” w Bydgoszczy zakupił elektryka, zainwestował nie tylko w ładowarkę, ale także w podlicznik, pozwalający stwierdzić, ile prądu zużył on sam. Później dołączył do niego drugi lokator. Jak podaje „Express Bydgoski”, od początku nie podobało się to jednak pozostałym mieszkańcom.

Kto płaci za ładowanie samochodu w bloku?

Konflikt wynika z tego, że firma energetyczna nadal rozlicza wykorzystany prąd na jednej fakturze, kierowanej do wspólnoty. Na podstawie odczytu z podlicznika można określić, ile energii trafiło do samochodów, ale to tylko połowa kosztów. Druga połowa to opłaty stałe, za przyłącze, przesył energii itd. Tak przynajmniej przedstawiają to niektórzy mieszkańcy.

Hyundai Ioniq 6 – TEST – 7 powodów, dlaczego chcesz go mieć

Jak jest naprawdę? Administrator budynku w rozmowie z „Expressem Bydgoskim” rozkłada ręce:

Podjęliśmy trud uporządkowania sytuacji. Zapewniam, że obaj właściciele samochodów elektrycznych mają podpisane umowy z dystrybutorem energii, ale nie mamy prawnie możliwości, by udostępnić treść danej umowy.

Podobno użytkownicy aut elektrycznych mają zmienić podlicznik na osobny licznik energii. My natomiast zastanawiamy się, dlaczego nie zrobiono tego od samego początku.

Jak zamontować ładowarkę do aut elektrycznych w bloku?

Problem jaki pojawił się na bydgoskim osiedlu, będzie dotyczył coraz większej liczby kierowców. Podstawowa rzecz w takiej sytuacji, to uzyskanie zgody wspólnoty, na ładowanie pojazdu elektrycznego. Coraz częściej pojawiają się informacje o wspólnotach lub zarządcach, którzy obawiają się pożaru elektryka, a na poparcie swoich zastrzeżeń mają zaświadczenie ze straży pożarnej, że budynek nie jest przystosowany do wymogów podwyższonego zagrożenia pożarowego.

Warto więc wyjaśnić najpierw powyższe kwestie, a dopiero potem zwrócić się do firmy energetycznej o założenie osobnego licznika oraz przyłącza o odpowiedniej mocy. Auto elektryczne można ładować ze zwykłego gniazdka, ale przy dużych bateriach takie uzupełnianie energii może trwać nawet dwie doby. Sprawę rozwiązują wallboxy, ale do nich trzeba odpowiedniej mocy przyłączeniowej.

Source: Elektromobilność w Polsce to póki co żart. Od ponad roku wspólnota walczy z właścicielami elektryków

Masz w aucie światła do jazdy dziennej? Nie wpadnij w pułapkę nowicjusza, bo jest za to mandat

Spis treści

Od kiedy obowiązkowe są światła do jazdy dziennej?

Kiedyś sprawa była prosta. W dzień było jasno i nie trzeba było mieć włączonych świateł, a nocą się je włączało i tyle. Był też obowiązek jazdy na światłach przez całą dobę w okresie jesienno-zimowym. Zasadniczo jednak jechało się na światłach albo bez.

Teraz jest obowiązek jazdy na światłach przez całą dobę, ale nie dotyczy on aut ze światłami do jazdy dziennej. Auto może mieć automatyczne sterowanie światłami mijania, ale też automatyczne światła drogowe, albo w ogóle adaptacyjne oświetlenie, które teoretycznie myśli za kierowcę, jeśli je odpowiednio ustawi. Tylko czy kierowcy wiedzą jak to zrobić?

Z punktu widzenia bezpieczeństwa i przepisów, najważniejsze jest, aby wiedzieli, czy ich pojazd ma światła do jazdy dziennej i odpowiednio z nich korzystali. Zgodnie z unijną dyrektywą od 7 lutego 2011 roku wszystkie nowohomologowane samochody, muszą być wyposażone w światła do jazdy dziennej. Nie znaczy to, że wszystkie auta sprzedawane po tej dacie musiały je mieć.

Kiedy można jeździć na światłach do jazdy dziennej?

Podstawowa kwestia to wiedza, czy nasze auto ma światła do jazdy dziennej. Jeśli nie jesteście tego pewni, wystarczy włączyć silnik, upewnić się, że wszystkie światła są wyłączone, a potem spojrzeć na przód auta. Jeśli coś się będzie świeciło, to znaczy że macie światła do jazdy dziennej. Osoby posiadające auta z takim wyposażeniem, wpadają w pułapkę nowicjusza.

Przypomnijmy, co mówią przepisy w art. 51 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

1. Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.

2. W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.

Pułapka nowicjusza polega na tym, że osoba mająca światła do jazdy dziennej, zapomina o przełączeniu się na światła mijania. Zwykle podczas opadów, ale niektórzy zapominają się nawet po zmierzchu. A to jest bardzo niebezpieczne.

Kiedy powinno się zmieniać opony letnie na zimowe? Sprawdzić musisz tylko jedną rzecz

Jak korzystać z czujnika zmierzchu w samochodzie?

Światła do jazdy dziennej ma każdy nowy samochód od lat. Te lepiej wyposażone mają też czujnik zmierzchu, który sam uruchamia światła mijania, gdy robi się ciemno. Chroni to kierowców przed błędami i zapominalstwem, ale nie zawsze.

Duża część czujników, szczególnie w starszych autach, reaguje tylko na natężenie światła. Jeśli więc zacznie padać deszcz w ciągu dnia, to dalej będziemy jechali na światłach dziennych, chociaż prawo wymaga w takiej sytuacji świateł mijania. Dzięki nim jesteśmy lepiej widoczni i przede wszystkim, włączają się wtedy także światła z tyłu.

W nowszych samochodach istnieje możliwość regulacji reakcji czujnika zmierzchu i w najbardziej czułym ustawieniu, nawet zachmurzenie może aktywować światła mijania. Coraz częściej też czujnik zmierzchu połączony jest z czujnikiem deszczu, więc jeśli aktywują się wycieraczki, włączą się też światła mijania. Ale uwaga – nadal żadne auto nie wykrywa mgły. Musimy więc być tego świadomymi i kontrolować, czy samochód włączył właściwe światła i zrobić to ręcznie, jeśli tak się nie stało.

Jaki jest mandat za jazdę bez właściwych świateł?

Jeśli pozostawimy przełącznik świateł w pozycji „auto” i nie upewnimy się, że auto ma włączone światła odpowiednie do sytuacji drogowej, musimy liczyć się z mandatem. Ten zależy od konkretnej sytuacji:

  • jazda bez wymaganych świateł od świtu do zmierzchu – 100 zł, 2 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł od zmierzchu do świtu – 200 zł, 4 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł w tunelu, niezależnie od pory dnia – 200 zł, 4 pkt. karne

Source: Masz w aucie światła do jazdy dziennej? Nie wpadnij w pułapkę nowicjusza, bo jest za to mandat

Walka z pijanymi kierowcami w Polsce to mit. Właśnie padł rekord

Pijani kierowcy w Polsce to wciąż zmora naszego kraju. Nietrzeźwi za kółkiem stanowią ogromne zagrożenie nie tylko dla siebie i jadących z nimi w jednym samochodzie, ale także dla innych uczestników ruchu.

Od lat podaje się liczby pijanych kierowców i ofiar wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych, które jeżą włos na głowę. Nowy taryfikator nakłada niemałe kary na jadących „na podwójnym gazie”, ale na niewiele zdają się te czynniki, bowiem padł kolejny rekord. Właśnie podano dane za poprzedni świąteczny tydzień, gdy na drogi wyjechało więcej samochodów niż zwykle, a policja była bardziej wyczulona, ze względu na akcję „Znicz”.

Pijani kierowcy w Polsce – padł rekord

W dniach 28.10 – 5.11 zatrzymano aż 2546 kierujących po alkoholu. Doszło też do pobicia niechlubnego rekordu największej dziennej liczby zatrzymań osób jeżdżących pod wpływem napojów procentowych w 2023 roku.

Policja twierdzi, że poprawia się bezpieczeństwo i na drogach dochodzi do mniejszej liczby wypadków. Także liczba ofiar wypadków drogowych spada – z ponad 5000 do ponad 2000. To nadal bardzo duża liczba, ale jest widoczny postęp. Jeżeli chodzi o statystyki pijanych kierowców, to niewiele drgnęło.

  • 1 i 2 listopada służby zatrzymały łącznie 509 kierujących po alkoholu.
  • 29 października, w niedzielę przed Uroczystością Wszystkich Świętych, odnotowano rekordowe 590 przypadków jazdy na podwójnym gazie.
  • Mimo tych niepokojących statystyk Polska jest w ścisłej europejskiej czołówce państw, w których odsetek kierujących po alkoholu jest najniższy wśród wszystkich badanych kierowców.
  • Niestety w rankingu liczby ofiar pijanych kierowców w przeliczeniu na milion mieszkańców Polska zajmuje wysokie 6. miejsce.

Source: Walka z pijanymi kierowcami w Polsce to mit. Właśnie padł rekord

Nasz znajomy rowerzysta wraca w wielkim stylu! Udało mu się wrobić kierowcę w kolizję i mandat

Spis treści

Rowerzysta z Łodzi wreszcie to zrobił – mówi o nim cała Polska

Jeśli nie czytacie nas od kilku lat, to możecie nie kojarzyć postaci, o której zwykle mówiliśmy „nasz znajomy rowerzysta”. Pojawiał się on wielokrotnie na naszych tekstach, w których opisywaliśmy jego liczne przygody. Zwykle dotyczyły one jazdy wielopasmową ulicą obok której znajduje się droga dla rowerów, albo prawym pasem dwupasmowej drogi krajowej (gdzie limit prędkości wynosi 100 km/h), chociaż miała ona szerokie i bezpieczne pobocze. Ogólnie robił wszystko, żeby utrudnić życie kierowcom w nadziei, że komuś puszczą nerwy i będzie miał materiał na swój kanał.

Tym razem nasz znajomy rowerzysta miał pełne prawo jechać ulicą. Jak w takim razie złamać prawo? To proste – jechał tuż przy lewej krawędzi swojego pasa. Jak w takim razie mieli go bezpiecznie wyprzedzić kierowcy? Ano właśnie – chodziło pewnie o to, żeby wyprzedzali go w sposób niebezpieczny, co z pewnością doprowadzi do zdarzenia, wartego do wrzucenia na kanał.

Czy za ten filmik nasz znajomy rowerzysta stanie przed sądem?

Plan udał się w stu procentach. Rowerzystę próbował wyprzedzić autobus miejski. Autobusy są szerokie, a droga była wąska i miała mocno uszkodzoną nawierzchnię, szczególnie na krawędziach. Autobus minimalnie najechał na pas prawy, a że rowerzysta kurczowo trzymał się środka drogi, doszło do kontaktu i cyklista upadł na asfalt. Całe zajście rozniosło się szerokim echem w polskich mediach.

Rowerzysta wrobił kierowcę w kolizję i w mandat. Ale policja jest na to ślepa

Na miejsce przybyła policja i wręczyła kierowcy autobusu mandat. To oznacza, że rowerzyście nic się nie stało i sprawa została zakwalifikowana jako kolizja. Plan udał się doskonale. Jest viralowy filmik, jest ukarany kierowca, a to wszystko za cenę kilku sekund strachu i może paru siniaków.

Rowerzysta doskonale to rozegrał. Ponieważ jechał środkiem drogi, nikt (poza innym rowerzystą lub motocyklistą) nie mógł wyprzedzić go zgodnie z przepisami:

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m.

Nasz znajomy rowerzysta szukał guza. I prawie go znalazł

Zwróćcie też uwagę na jego perfidię. Tyle się słyszy apeli rowerzystów, żeby nie przejeżdżać zbyt blisko podczas wyprzedzania, a ten osobnik tak jechał, żeby nie dało się wyprzedzić go inaczej, niż w sposób niebezpieczny. Jego argumentem było oczywiście to, że nawierzchnia jest w bardzo złym stanie. Ale rowerzyście z kamerą znacznie lepiej wychodziła jazda zgodna z przepisami:

Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa.

Sprawa jest oczywista – jeden rowerzysta jechał w sposób prowokujący niebezpieczne sytuacje, a drugi jechał z tyłu i nagrywał, ale jechał już tak, żeby samemu nie narazić się na żadne nieprzyjemności. Czy policja zwróciła na to uwagę? Czy dała rowerzyście mandat za nieprzepisową jazdę? Wszystko wskazuje na to, że nie. Gdyby rowerzysta taki mandat dostał, bez wątpienia żaliłby się na to i wyklinał na policjantów.

Source: Nasz znajomy rowerzysta wraca w wielkim stylu! Udało mu się wrobić kierowcę w kolizję i mandat

Ukryta funkcja hamulca jest już w wielu samochodach. Wciśnij go mocniej, gdy stoisz na światłach

Spis treści

Co to jest auto hold i jak działa?

Hamulec nożny od dekad jest tam gdzie był, ale już z ręczny miał bardzo burzliwą historię. Od tradycyjnej dźwigni między fotelami, po dodatkowy pedał pod lewą nogą. Były samochody z ręcznym po lewej stronie fotela kierowcy oraz z ręcznym przymocowanym gdzieś do deski rozdzielczej.

Dzisiaj coraz częstszym widokiem jest elektryczny hamulec ręczny. Zwolennicy analogowej motoryzacji często na niego utyskują, ale jeśli tylko nie należycie do grupy, która uważa że zastępuje on tylny napęd na zaśnieżonym parkingu pod sklepem, to jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Zwykle sam się zaciąga gdy gasicie samochód i sam puszcza gdy ruszacie. Pozwala on też na zaprojektowanie bardziej praktycznej konsoli środkowej, bo nie marnujemy miejsca na tradycyjną dźwignię.

Niektórzy kierowcy mogli zauważyć, że obok przycisku do hamulca ręcznego znajduje się drugi z napisem „auto hold”. Po jej aktywowaniu nie musimy sięgać do hamulca ręcznego w czasie jazdy. Po zatrzymaniu i zdjęciu nogi z hamulca, utrzymuje ona ciśnienie w układzie hamulcowym. Pojazd nie stoczy się więc, nawet jeśli zatrzymaliśmy się na wzniesieniu. Bardzo przydatna funkcja szczególnie w samochodach ze skrzynią automatyczną, dzięki której na światłach czy w korku nie trzeba trzymać nogi na hamulcu.

Tych słów nie chce usłyszeć żaden kierowca na przeglądzie. Brak pieczątki to pikuś

Jak włączyć auto hold w samochodzie?

Aktywowania funkcji auto hold może różnić się zależnie od producenta, a czasem nawet od modelu samochodu. Wspomniany wcześniej przykład jest często spotykany, czyli dodatkowy przycisk koło hamulca ręcznego, zwykle z własną diodą informującą o jego aktywowaniu. Aby włączyć auto hold wystarczy wcisnąć przycisk podczas jazdy, albo na postoju z nogą na hamulcu. Zwykle wymagane jest też zapięcie pasa bezpieczeństwa kierowcy.

Samo włącznie się auto holda po zatrzymaniu, może różnić się zależnie od producenta. W przypadku niektórych marek wystarczy po prostu się zatrzymać i po sekundzie widzimy na tablicy przyrządów napis auto hold, a w innych po zatrzymaniu trzeba nieznacznie zwiększyć na moment nacisk na pedał hamulca. Warto to poćwiczyć i obserwować reakcje pojazdu, żeby nie doszło potem do sytuacji, gdzie w roztargnieniu natychmiast po zatrzymaniu puścimy hamulec, a auto ruszy do przodu.

W niektórych samochodach nie znajdziemy przyciski z napisem auto hold, a aktywacji funkcji trzeba poszukać w menu ustawień pojazdu. Są też marki, gdzie żadnej informacji o auto holdzie nie ma. Aktywuje się go, gdy po zatrzymaniu wciśniemy mocniej hamulec. Wtedy odpowiednia informacja powinna pojawić się na tablicy wskaźników (zwykle jest to napis „hold”).

Czy każde auto z elektrycznym hamulcem ręcznym ma auto hold?

Zupełnie nie jest to regułą. Wielu producentów, szczególnie w starszych modelach, oferowało już elektryczny hamulec ręczny, a funkcja auto hold nie była jeszcze znana. Nadal też nie wszyscy ją mają.

Zdarzają się też przypadki samochodów, w których auto hold wymagał dopłaty. Możecie więc trafić na model, który taką funkcję posiadał, ale w danym egzemplarzu zamiast niej, znajdziecie zaślepkę koło hamulca ręcznego.

Source: Ukryta funkcja hamulca jest już w wielu samochodach. Wciśnij go mocniej, gdy stoisz na światłach

Sylwia Kimla – motocyklistka i kierowca autobusu

Sylwia Kimla na co dzień jest kierowcą autobusu w Katowicach. Ta praca bywa stresująca, jednak ma od niej świetną odskocznię, jaką stały się motocykle. Zaraziła tą pasją męża i już powoli wpaja ją swoim synom. Po jeździe asfaltowej odkryła jazdę enduro i wkręciła się w nią na maxa, a ksywka „zapierdalacz” raczej nie jest dana jej przypadkiem.

Sylwia Kimla – motocyklistka i kierowca autobusu

Kiedy motocykle pojawiły się w Twoim życiu? To zamiłowanie od dziecka?

Nie od dziecka, bo motocykle zdobyły znaczenie w moim życiu w 2014 roku, kiedy to starszy brat mnie przewiózł swoją Hondą Hornet 900 dookoła bloku i wstyd się przyznać, ale bez kasku… niestety. Moj brat był od dziecka związany z motocyklami, motorynkami i wszystkim, co miało dwa koła i silnik, a ja tego wcześniej nie czułam – widocznie to był ten moment, kiedy motocykl miał trafić w moje serce i umysł. Właśnie od tego pięknego, letniego dnia motocykle siedziały w mojej głowie i postanowiłam zapisać się na prawo jazdy. Byłam zawodowym kierowcą od czasu zrobienia prawa jazdy kat. B, więc uznałam, że kat. A to już formalność i jeszcze zanim zdałam egzamin, to już miałam swój pierwszy wyśniony motocykl – Yamahę Fazer FZS6. 

I faktycznie ta pasja była dla Ciebie? Co się wtedy zmieniło?

To szaleństwo jazdy na motocyklu zmieniło mój świat! Teraz widzę, że wcześniej czegoś mi brakowało, ale nie wiedziałam czego. Po wielu latach stwierdzam, że właśnie takiej pasji, jaką jest „motoholizm”. Lubię motoryzację, szybkie i ładne samochody, a z prowadzeniem pojazdów jestem związana od dziecka, ze względu na zawód taty i braci. Sama jestem kierowcą zawodowym, odkąd mogłam mieć prawo jazdy i od dłuższego czasu jestem kierowcą autobusu miejskiego w PKM. Jazda to mój świat, ale na motocyklu to zupełnie inne postrzeganie otoczenia – można powiedzieć, że motocykl uszlachetnia człowieka, uczy pokory. Motocykl błędów nie wybacza, a już na pewno nie mocny motocykl.

Sylwia Kimla

Sylwia Kimla

Moim  zdaniem motocykle wiele uczą, w szczególności obserwacji, patrzenia, postrzegania, a w końcu przewidywania. Motocykl błędów nie wybacza, a jest jeszcze otoczenie, które może zagrażać, np. zwierzęta wybiegające na drogę, pogoda płatająca figle, czy inni uczestnicy ruchu drogowego. Jedni nas nie lubią, inni nas podziwiają, są też tacy, którzy nas po prostu… nie widzą. Za zdrowie i życie motocyklisty odpowiada jedna z zasad ruchu drogowego tzw. „ograniczone zaufanie”, ja bym powiedziała, że  nawet bardzo ograniczone zaufanie do innych uczestników ruchu drogowego.

Odkąd jeżdżę na motocyklu, postrzegam nim jazdę zupełnie inaczej, niż innym pojazdem. Kocham motocykle, bo dużo zmieniły w moim życiu. Te setki poznanych osób, przyjaciół i znajomych, wspólne wypady, tysiące przejechanych kilometrów, zwiedzonych miejsc. Przygody to coś, czego nie da się kupić – to można tylko przeżyć. Mój mąż też jeździ na motocyklu i razem zwiedziliśmy wiele pięknych miejsc, które zapadają w pamięci.

Sylwia Kimla

Sylwia Kimla

A kiedy go poznałaś? Czy to te motocykle sprawiły, że się spotkaliście?

Nie, bo męża poznałam wcześniej, kiedy nie mieliśmy nic wspólnego z motocyklami. Ja pierwsza postanowiłam jeździć, a później zrobiłam z niego motocyklistę, bo tak było wygodniej wspólnie spędzać czas.

Czy ta fascynacja motocyklami miała jakieś etapy? Twoje preferencje się zmieniały?

Gdy już przejechałam tysiące kilometrów, to zaczęło mi czegoś brakować… Powiedziałabym, że zaczynało być nudno. Wtedy wymyśliłam sobie off-road, a mianowicie trochę cięższą odnogę – jazdę enduro. No i tu zaczęła się jazda, zupełnie inna. Jazda, w której uślizg kół, piasek między zębami, „gleby” i kontuzje są na porządku dziennym. Tak zaczęła się nowa fascynacja w zupełnie innym, mniej mi znanym środowisku, bo bez asfaltu i znaków drogowych (śmiech). To od nowa wzbudziło moją ciekawość, a każdy drobny sukces, jak przejechanie strumyka, powalonej kłody, torowiska kolejowego, wjechanie na szczyt wzniesienia i zjechanie z niego lub wyjście z mocnego uślizgu (kiedy już myślałam, że będę leżeć) – to były małe motywatory, dające mi kopa do dalszej nauki. I to było takie WOW, bo znowu nowi ludzie, nowe tereny, nowe umiejętności – to mnie zaczęło kręcić i kręci do tej pory.

Moja fascynacja enduro się nie skończyła, bo w ciągu tych trzech lat nauczyłam się więcej, niż kiedykolwiek i poznałam zasady fizyki, dotyczące motocykla (śmiech). Sezon na enduro w zasadzie trwa cały rok, a zależy od wytrzymałości na zimno motocyklisty. Da się jeździć zimą, a także w deszczu i błocie – wtedy są najlepsze uślizgi i widowiskowe gleby też się zdążają.

Polecasz taką formę spędzania czasu na motocyklu?

Ja szczególnie polecam jazdę enduro dla dziewczyn, które wątpią w swoje umiejętności. Upadki czasem bolą, ale są i tak mniej niebezpieczne, niż na asfalcie w ruchu ulicznym, a jazda enduro doskonale uczy pewności siebie. Gdy nauczymy się jeździć w głębokim piachu, to jazda po gładkim asfalcie będzie już pestką!

Motocykle enduro można rejestrować na drogi publiczne, można też wybrać pojemność 125cm3 i spróbować swoich sił bez konieczności zdawania na kat. A. Jest to jest jakaś opcja, jeżeli ktoś nie wie, czy to dobry wybór pasji. Można sporo poćwiczyć, a przy okazji „pobawić się w piaskownicy”. Jest też dużo szkół jazdy enduro, gdzie dają ubiór, motocykl enduro i można się sprawdzić, podszkolić (na Śląsku mogę ich kilka polecić).

To jakim motocyklem jeździsz obecnie i czy jeszcze asfaltowe przejażdżki Ci się zdarzają?

Obecnie mam dwa motocykle: drogowe Suzuki GSX-S750 i mało znany w Polsce motocykl enduro – AJP SPR250 EXTRIME. Teraz uwielbiam teren zdecydowanie bardziej niż asfalty, ale chce również turystycznie spędzać czas z mężem i dziećmi na motocyklu. W przyszłym roku (w maju) moje bliźniaki kończą 6 lat i już powoli będziemy je aklimatyzować z jazdą turystyczną na motocyklach. Jakieś krótkie przejażdżki lokalnymi drogami na rozgrzewkę, żeby nauczyły się, co i jak, bo jak skończą 7 lat, to już będą jeździć z nami. Już trochę jeździli ze mną na obu motocyklach i bardzo im się podobało – teraz nasza w tym głowa, żeby zacząć to mądrze pielęgnować i chłopaków nie zrazić.

Połączycie to z jazdą drogami nieutwardzonymi?

Tak, planujemy chłopakom kupić jeden mały motocykl enduro do nauki jazdy i łapania zamiłowania do motocykli. Jazda w terenie uczy pewności siebie, a to przyda się im w dorosłym życiu. Trzeba wpoić im tak pasje, mądrze i bez pośpiechu, żeby ich nie zrazić.

Sylwia Kimla

Sylwia Kimla

Czym się jeszcze objawia ten Twój „motoholizm”?

Jak wspomniałam, prowadzenie pojazdów jest moim życiem, odkąd tylko zdobyłam uprawnienia, a mam wszystkie kategorie prawa jazdy, poza „E”. Prowadzę autobus w „miejskiej dżungli” i nie jest mi obca też odrobina mechaniki. Te trudniejsze rzeczy zostawiam swojemu mechanikowi (pozdrawiam Damiana z Katowic i jego warsztat IN2RIDE), ale co nieco potrafię naprawić, jeśli czas na to pozwala. O motocykl trzeba dbać, jak o siebie, żeby mieć pewność, że nas nie zawiedzie w momencie kiedy najbardziej będziemy jego sprawności potrzebować.

I jaką masz opinię o kierowcach w tej „miejskiej dżungli”? Trzeba mieć mocne nerwy prowadząc autobus w Katowicach?

Może opinię zostawię dla siebie, bo musiałabym trochę poprzeklinać. Powiem tylko, że duża większość kierowców widzi tylko czubek własnego nosa. Autobus to nie wyścigówka i większość nie rozumie, że rozpędzamy się topornie, a hamować musimy wcześnie i łagodnie. Wszystko, co robimy, musi być płynne dla bezpieczeństwa ludzi w środku, a autobus nie zatrzyma się w miejscu na drodze. Myślimy za siebie i za innych, przewidując zachowania innych kierowców, żeby nikomu nie stała się krzywda.

A to nie jest łatwe, żeby w czasie ok. 10 godzinnej służby zachować 100% koncentracji i przytomności umysłu. Gdy człowiek przejechał już 200 km po mieście, zwracając szczególną uwagę na ludzi w środku autobusu, pieszych zbliżających się do drogi, na światła, ronda i skrzyżowania, na innych uczestników ruchu kołowego. A w tym wszystkim jeszcze trzeba uważać na gabaryty pojazdu oraz walczyć z czasem przejazdu rozkładowego linii, które często są niedostosowane do możliwości autobusu w mieście.

Częste wymuszenia innych uczestników ruchu, infrastruktura miasta niedopasowana do gabarytów pojazdu, czy pretensje pasażerów – powodują olbrzymia frustracje i stres. Dlatego motocykle to taka moja odskocznia od dnia codziennego i rozładowania nagromadzonych emocji.

Sylwia Kimla

Sylwia Kimla

Zobacz także: Kama – dziewczyna za kółkiem autobusu w Warszawie

Twój opis pracy w tym zawodzie nie jest zachęcający… Znajdujesz w niej jednak jakieś plusy, czy może myślisz o zmianie zawodu?

W chwili obecnej, nie mogę sobie pozwolić na zmianę zawodu, bo realia są takie, że wszędzie na stanowiskach kierowcy zaczyna się od najniższej krajowej. Ta praca mnie frustruje, owszem, ale jednak mam już wypracowany jakiś staż finansowy – muszę myśleć o przyszłości dzieci i stabilności. To jest również ważne, by kontynuować pasje, a każdy kto jeździ na motocyklach wie, że to nie są tanie rzeczy. Jednak gdybym znalazła coś stabilnego i o podobnymi wynagrodzeniu, to bym to zrobiła, z samej chęci zmiany. Oczywiście chodzi o legalną pracę, a nie jakieś „pod stołem”, bo to w ogóle nie wchodzi w grę. Zmiany są dobre, sztuką jest tylko zmieniać na lepsze.

Jakie moto-marzenia jeszcze czekają na swoją kolej?

Moto-marzenia? Nie zastanawiałam się nad tym… Czas płynie, bywam tam, gdzie mogę, na takich motocyklach, na jakie mogę sobie pozwolić – po co chcieć więcej, gdy jest mi z tym dobrze? Uważam, że i tak powoli do wszystkiego dojedziemy, trzeba tu tylko konsekwencji. Jeśli jednak miałabym sobie wybrać jakieś marzenie, to na ten moment chciałabym, żeby moje dzieci złapały bakcyla i chciały z nami jeździć na motocyklowe wycieczki. To takie marzenie przyszłościowe, które nie pozwoli nam zaniechać pasji przez kolejne lata.

Youtube: https://youtube.com/@ajp-enduro?si=6iIOVGqk-8YMIOCp

Facebook: https://www.facebook.com/sylwia.kimla.5

Source: Sylwia Kimla – motocyklistka i kierowca autobusu

Kiedy powinno się zmieniać opony letnie na zimowe? Sprawdzić musisz tylko jedną rzecz

Spis treści

W jakim terminie zmieniać opony na zimowe?

Wśród kierowców spotkać można różne podejścia do tego, kiedy powinno się zmieniać opony letnie na zimowe. Ci zachowawczy zmieniają gumy już nawet w październiku, chcąc mieć pewność, że niespodziewane opady śniegu (które się zdarzały) ich nie zaskoczą. Chcą też zdążyć przed kolejkami do wulkanizatorów.

Przeciwne stronnictwo czeka na nadejście prawdziwej zimy. Jesienią zdarzają się dni słoneczne, zdarzają deszczowe, ale śnieg jest anomalią. A opony zimowe (ich zdaniem) stworzone są przecież do jazdy po śniegu. Czekają więc na zapowiedzi nadejścia prawdziwej, śnieżnej zimy.

Jedni i drudzy mają sporo racji, ale nie całą. To jak dana opona zachowa się w danych warunkach, zależy naprawdę od wielu czynników, z których najważniejsze to jakość danej opony oraz stopień jej zużycia. Nie można jednak każdego przypadku rozpatrywać z osobna, dlatego eksperci są zgodni co do jednej zasady – zmieniamy opony na zimowe, kiedy średnia temperatura spada poniżej 7 st. C. Wynika to z różnic między gumami zimowymi, a letnimi.

Co różni oponę zimową od letniej?

Opony zimowe i letnie różnią się pod kilkoma względami. Zimowe są bardziej miękkie, dzięki czemu zachowują swoje parametry w niskich temperaturach, ale szybko się zużywają, jeśli jeździmy na nich przy wysokich temperaturach. Nie zapewniają też wtedy dobrej przyczepności.

Natomiast opona letnia ma twardszą mieszankę, więc im jest zimniej, tym bardziej twardnieje i traci swoje parametry. Nie jest więc tak, że po suchym asfalcie lepiej jest jeździć na letnich, nawet przy niskich temperaturach.

Tych słów nie chce usłyszeć żaden kierowca na przeglądzie. Brak pieczątki to pikuś

Kolejna różnica to tak zwane lamelki, czyli charakterystyczne nacięcia na bieżniku. Łatwo wbija się w nie śnieg, który potem lepi się do śniegu na drodze, dzięki czemu mamy lepszą przyczepność.

Kiedy jest najlepszy okres na kupno opon zimowych?

Paradoksalnie opony zimowe najlepiej kupować latem. Kiedy popyt jest niewielki, łatwiej znaleźć korzystne ceny. Z tej zasady warto wyłamać się tylko wtedy, gdy zależy wam na jak najlepszym i najnowszym modelu opony. Wtedy warto zaczekać na nową „kolekcję sezonową”.

Pamiętajcie, żeby nie popełnić błędu, jakim jest niekontrolowanie stanu opon. Już podczas wymiany na letnie, powinniście zwrócić uwagę, czy zimówki nadadzą się na kolejny sezon. Jeśli tego nie zrobiliście, warto zrobić to już teraz, a nie w dniu, kiedy będziecie pakować opony do bagażnika na umówioną wizytę u wulkanizatora.

Czy jazda na oponach zimowych jest obowiązkowa?

Polskie przepisy nie nakładają na kierowców obowiązku, poruszania się na oponach zimowych. Jedyny wymóg to minimalna głębokość bieżnika, ustalona na 1,6 mm. W praktyce to jednak o wiele za mało i opony już wcześniej tracą swoje parametry. Eksperci zalecają w przypadku zimowek przynajmniej 4 mm bieżnika.

Inaczej wygląda to w wielu europejskich krajach, takich jak Niemcy, Austria, Słowacja czy Czechy. Przed wyjazdem zagranicę warto zapoznać się z lokalnymi wymogami w tym zakresie.

Source: Kiedy powinno się zmieniać opony letnie na zimowe? Sprawdzić musisz tylko jedną rzecz

Akcja policji i GTA w Olsztynie. Atakował ludzi i zabierał im samochody

Ta historia może przypominać kultową grę GTA (Grand Theft Auto), ale wydarzyła się naprawdę. Pobił personel hotelu, wyszarpywał kierowców z ich samochodów, po czym odjeżdżał, demolował auta stojące na parkingu i na koniec uciekał policji. Aż tyle 44-latek zdążył narozrabiać w zaledwie godzinę. Na szczęście policyjny pościg zakończył się złapaniem mężczyzny.

Akcja policji w Olsztynie zaczęła się w hotelu

Komenda Policji w Olsztynie otrzymała zgłoszenie o mężczyźnie, który zaatakował obsługę hotelu. Funkcjonariusze niestety nie zdążyli ująć sprawcy na miejscu. Okazało się, że 44-latek przemocą odebrał jednemu z kierowców samochód i odjechał. Auto po chwili porzucił. Policja ruszyła za nim na ulice miasta.

Jak w GTA – co chwilę zatrzymywał się i zabierał samochody

Jak wynika z ustaleń policjantów, mężczyzna, poruszając się po ulicach Olsztyna oraz gmin Olsztynek i Ostróda, co chwilę zatrzymywał innych kierowców i siłą zabierał im samochody, po czym odjeżdżał. Po przejechaniu krótkiego odcinka ponawiał proceder.

Jakby tego było mało, policjanci ustalili, że na jednej z olsztyńskich ulic bez powodu uszkodził on zaparkowane auto, a w Olsztynku wtargnął do jednego z domów i tam brutalnie zaatakował kolejne osoby, a następnie kontynuował ucieczkę przed policjantami.

Na szczęście nie udało mu się uciec. Mężczyzna zakończył swoje „GTA” wjeżdżając jednym ze skradzionych samochodów w drzewo, a na końcu do rowu. 44-latka przewieziono do szpitala, by ustalić, czy był pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających. Dodatkowo okazało się, że nie posiada uprawnień do prowadzenia pojazdów.

Grozi mu kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności. Tymczasowo na trzy miesiące trafił do aresztu.

Source: Akcja policji i GTA w Olsztynie. Atakował ludzi i zabierał im samochody

Lubisz jeździć autem w ten sposób? Wiele osób lubi, ale to prosty sposób na wydatki

Spis treści

Utrzymywanie silnika na wysokich obrotach

Nie po to silnik ma szeroki zakres obrotów, żeby utrzymywać go tylko na tych niskich. Czasami powinno się wręcz wkręcić silnik na wysokie obroty, żeby sprawniej wyprzedzić, albo żeby nie męczył się podczas podjazdu pod stromą górę. Ale wszystko z umiarem.

Nie powinno się przede wszystkim wkręcać silnika na wysokie obroty, kiedy jest zimny. Pamiętajcie też, że rozgrzać się musi nie tylko chłodziwo (co możemy monitorować w niemal każdym samochodzie), ale także olej, aby osiągnął optymalne właściwości smarne. Dlatego pierwsze kilometry powinno się pokonywać spokojnie i płynnie.

Niekorzystne jest też utrzymywanie silnika na wysokich obrotach przez dłuższy czas. Podczas jazdy ze stałą prędkością warto wybrać wysokie przełożenie skrzyni biegów. Wtedy silnik odwdzięczy się nam też niskim spalaniem.

Nieprawidłowe używanie sprzęgła

Używanie sprzęgła wydaje się prostym zadaniem. Wciskamy do końca, zmieniamy bieg i puszczamy sprzęgło. Podczas ruszania trzeba robić to z wyczuciem, a w czasie jazdy można dość szybko. Proste?

Dla wielu osób bardzo skomplikowane. Jedni podczas ruszania zbyt długo trzymają sprzęgło, a jazda na półsprzęgle powoduje szybkie jego zużycie. Inni dodają za dużo gazu, przez co towarzyszy im charakterystyczny swąd spalonych okładzin. Zbyt szybkie puszczanie sprzęgła też nie jest korzystne, bo może powodować niepotrzebne naprężenia w układzie napędowym, gdy autem nagle szarpnie. Z kolei nie dociskając sprzęgła do końca, można przyspieszyć zużycie się skrzyni biegów.

„Przyssawka wstydu” to nowy sposób na źle parkujących kierowców. Znacznie lepszy niż blokady

Jazda z ręką na dźwigni zmiany biegów

Gdy nieprawidłowo wciśniemy sprzęgło, bieg może nie chcieć wejść i mogą pojawić się zgrzyty. Najgorsze co można zrobić wtedy, to siłować się z dźwignią zmiany biegów. Należy wrócić na luz, ponownie wysprzęglić i dopiero próbować raz jeszcze.

Niekorzystna jest też pseudosportowa jazda, z bardzo szybkim i gwałtownym zmienianiem biegów (szybko zużywają się wtedy synchronizatory). Z kolei kierowcy mający „wyluzowany” styl jazdy często nie zdejmują wtedy ręki z lewarka, gotowi na kolejną zmianę przełożenia. Opierają też o lewarek rękę, stojąc na światłach lub w korku. Może i wygodne, ale takie przyzwyczajenie jest szkodliwe między innymi dla wodzików. Ponadto przypominamy, że powinno się trzymać obie ręce na kierownicy.

Zbyt szybka jazda przez progi zwalniające

Wielu kierowców podpisze się pod stwierdzeniem, że progi zwalniające bywają prawdziwą plagą polskich dróg. Bywa, że na osiedla ustawia się je wręcz co kilkanaście metrów. Szybko można się zirytować, ale warto trzymać nerwy na wodzy i hamować przed każdym z nich.

Niektóre progi wyprofilowane są bardzo agresywne i nawet jadąc kilka kilometrów na godzinę, można boleśnie je odczuć. Szybko w ten sposób zużywają się łączniki stabilizatorów, ale prędzej czy później odczuje to całe zawieszenie. Pamiętajcie też, że jeśli wasze auto doskonale wybiera nierówności i nie odczuwacie boleśnie szybszych przejazdów przez progi, to nie znaczy, że podzespoły auta tego nie odczuwają.

Agresywne wjeżdżanie na krawężniki

Podobne zalecenia są w przypadku wjeżdżania na krawężniki, również na te niezbyt wysokie. Z tą różnicą, że szybki wjazd na krawężnik może doprowadzić do uszkodzenia felgi i to już po jednym takim manewrze. Właściciele aut z niskoprofilowymi oponami, mogą również uszkodzić sobie „gumy”. Niewłaściwe wjeżdżanie na krawężnik to także ryzyko uszkodzenia końcówek drążków kierowniczych.

Source: Lubisz jeździć autem w ten sposób? Wiele osób lubi, ale to prosty sposób na wydatki

Nowy Triumph Tiger 900 mocno podnosi poprzeczkę

Spis treści

Triumph Tiger 900 ma poprawiony silnik, hamulce i bogatsze wyposażenie

W trzycylindrowym silniku Tigera 900 zaszły znaczące zmiany – zaktualizowane elementy silnika dostarczają 13% wzrost mocy maksymalnej w stosunku do poprzedniej generacji, dając 108 KM oraz wyższy moment obrotowy wynoszący 90 Nm. Nowy silnik oferuje także łatwiejszą w opanowaniu moc przy niskich obrotach. Silnik Tigera 900 pomimo wzrostu mocy w całym zakresie obrotów, ma spalać 9% mniej paliwa niż poprzednik.

Triumph Tiger 900 ma teraz wzmocnione hamulce dla lepszej kontroli i krótszej drogi hamowania, oraz nowy system ostrzegania podczas nagłego hamowania, który aktywuje światła awaryjne.

Na pokładzie znajdziemy też duży 7-calowy wyświetlacz TFT z nowymi grafikami i systemem menu oraz ładowarką USB-C w kokpicie, a także łącznością Bluetooth – My Triumph w standardzie we wszystkich modelach.

Nowy Triumph Tiger 900 jest dostępny w czterech wersjach

Gama Tigera 900 posiada nowe nadwozie, z nowym dziobem, kokpitem i panelami bocznymi. Całości dopełnia odświeżony design z nowymi grafikami.

Fotele zaprojektowano tak, by dostarczać więcej komfortu podczas pokonywania długich tras. Z 20 mm regulacją wysokości siedzenia dla wszystkich modeli i akcesoryjną, obniżoną, podgrzewaną kanapą, która oferuje możliwość redukcji wysokości o kolejne 20 mm.

Poprawiono także amortyzowany system mocowania kierownicy, który dodaje komfortu podczas jazdy, a pozycja kierownicy w wersji Rally Pro została przesunięta o 15 mm w stronę kierowcy. Ta niewielka zmiana podnosi komfort podczas jazdy na siedząco, zwiększają kontrolę oraz precyzję prowadzenia w pozycji stojące, w trakcie jazdy w terenie.

Nowa rodzina Tigera 900 składa się z modeli GT, GT Pro oraz Rally Pro – w każdym z motocykli jest spora lista ulepszeń:

  • Zoptymalizowany cornering ABS i kontrola trakcji działająca w zakrętach wraz z jednostką IMU
  • Do sześciu trybów jazdy w tym Road, Rain, Sport, Off-Road oraz tryb Rider dla modeli GT Pro, Rally Pro, oraz dedykowany tryb Off-Road Pro (dostępny tylko w Rally Pro)
  • W pełni LED-owe oświetlenie ze światłami do jazdy dziennej w przedniej lampie oraz kompaktowym oświetleniem z tyłu
  • Quickshifter Triumph Shift Assist (w standardzie w wersjach GT Pro & Rally Pro)
  • Podgrzewane manetki i siedzenia (w standardzie w wersjach GT Pro & Rally Pro)
  • System monitorowania ciśnienia w oponach (w standardzie w wersjach GT Pro & Rally Pro)
  • Hamulce Brembo Stylema® Monobloc
  • Ulepszone zawieszenie:
    • GT posiada w pełni regulowany widelec Marzocchi 45 mm USD typu kartridż o skoku 180 mm z przodu oraz zawieszenie o skoku 170 mm z ręczną regulacją wstępnego napięcia sprężyny, oraz odbicia z tyłuGT Pro oferuje w pełni regulowany widelec Marzocchi 45 mm USD typu kartridż o skoku 180 mm z przodu oraz zawieszenie o skoku 170 mm z elektroniczną regulacją wstępnego napięcia sprężyny, oraz odbicia z tyłu
    • Rally Pro to w pełni regulowany widelec Showa 45 mm USD typu kartridż o skoku 240 mm z przodu, z manualną regulacją napięcia wstępnego, odbicia i kompresji, oraz w pełni regulowany amortyzator z manualną regulacją napięcia wstępnego i odbicia z tyłu o skoku 230 mm
  • Regulowana szyba i siedzenie regulowane w zakresie 20 mm
  • 20-litrowy zbiornik paliwa

Do nowego Triumpha Tiger 900 dostępnych jest ponad 50 akcesoriów

W pełni wyposażony pakiet Performance oferuje nowy tłumik Akrapovič, pierwszy z całej linii wspólnie zaprojektowanych układów wydechowych. Tytanowy wydech z karbonową końcówką „odchudza” motocykl o 1kg, a także sprawia, że oferuje jeszcze lepszy dźwięk. Pakiet zawiera przednie i tylne „dynamiczne” kierunkowskazy oraz obrabiane maszynowo podnóżki typu adventure.

Pakiet Protection zawiera kluczowe akcesoria, w tym dolne i górne gmole silnika, tank pad, osłonę pompy, osłony widelca, terenową osłonę chłodnicy oraz przedniej lampy. Pakiety Trekker i Expedition to dwa różne, skrojone na wymiar opcje bagażu na długodystansowe podróże lub wyprawy przebiegające poza utartym szlakiem.

Triumph Tiger 900 2024 – ceny w Polsce

Klienci już teraz mogą składać zamówienia w salonach Triumpha, a pierwsze motocykle pojawiają się u dealerów w lutym 2024 roku.

  • Triumph Tiger 900 GT –  64 995 zł
  • Triumph Tiger 900 GT Pro – 72 995 zł
  • Triumph Tiger 900 Rally Pro – 75 995 zł

Source: Nowy Triumph Tiger 900 mocno podnosi poprzeczkę

Finałowa piątka w konkursie Car of the Year Polska 2024 wybrana! Jakie auto obstawiasz?

Spis treści

To już piąta edycja konkursu Car of the Year Polska i teraz jesteśmy już coraz bliżej finału. Dwudziestu jurorów nominowało pięć modeli, które będą rywalizowały o prestiżowy tytuł Car of the Year Polska 2024.

W konkursie liczy się oczywiście zwycięstwo, ale sama obecność pięciu wybranych modeli spośród wszystkich 26 także jest cennym wyróżnieniem.

Car of the Year Polska to konkurs międzyredakcyjny, wybór jest w pełni demokratyczny, niezależny od producentów i importerów samochodów. Oceny aut na podstawie testów dokonuje grono doświadczonych dziennikarzy motoryzacyjnych.  

A oto finałowa „piątka” samochodów w konkursie Car of the Year Polska 2024:

  • Hyundai Kona
  • Jeep Avenger
  • Renault Espace
  • SsangYong Torres
  • Toyota Prius

Który samochód wygra? O tym przekonamy się już niebawem, bo 1 grudnia zostanie wyłoniony zwycięski samochód Car of the Year Polska 2024.    

Car of the Year Polska 2024 – Hyundai Kona

Obecnie na rynku gościmy już drugą generację Hyundaia Kona, która zadebiutowała pod koniec 2022 roku, a my mieliśmy szansę oglądać ją na żywo w lipcu tego roku. Auto jest SUVem segmentu B i rywalizuje m.in. z Toyotą CH-R, Nissanem Juke, Fordem Pumą, czy Jeepem Avenger, który także jest w piątce finalistów konkursu.

Hyundai Kona występuje w wersji elektrycznej (w dwóch wersjach mocy 156 KM i 218 KM), ale także hybrydowej (141 KM) i tradycyjnej benzynowej (120 KM i 198 KM).

Kona mierzy teraz 4355 mm długości (+175 mm), 1825 mm szerokości i (+25 mm) i 1575 mm wysokości (+20 mm). Rozstawo osi wzrósł o 6 cm do 2660 mm. Auto jest więc wyraźnie większe od poprzednika.

Hyundai Kona w Polsce kosztuje co najmniej 110 900 zł za wersję Smart z silnikiem 1.0 T-GDI 6MT 2WD (120 KM).

Car of the Year Polska 2024 – Jeep Avenger

Drugi samochód spośród finałowej piątki to także reprezentant małych SUVów. Produkowany w Polsce (w Tychach) Avenger nosi już zaszczytny tytuł zwycięzcy konkursu Car of the Year 2023.

Avenger to z angielskiego “Mściciel”, jednak natura nowego Jeepa nie jest tak agresywna i bezkompromisowa. Podobnie jak Kona, także Jeep Avenger dostępny jest w wariance benzynowym i elektrycznym. Auto ma 4,08 m długości, 1,53 m wzrostu i jest szeroki na 1,77 m. Avenger idealnie wpisuje się w miejski krajobraz.

Nowy Jeep Avenger w Polsce to wydatek co najmniej 99.400 zł za odmianę benzynową 1.2 o mocy 100 KM. Ceny elektrycznego Jeepa o mocy 156 KM startują od 185 700 zł.

Car of the Year Polska 2024 – Renault Espace

Espace dla Renault zawsze było samochodem do wygodnych, dalekich i rodzinnych podróży. W najnowszej odsłonie niewiele się zmieniło, choć teraz Renault Espace jest SUVem, a nie vanem jak kiedyś.

Pomimo że szóstej generacji Renault Espace jest niemałym, nawet 7-osobowym SUVem waży aż o 215 kg mniej od poprzednika.

Atutem Espace’a wciąż jest przestronne wnętrze, a także spory bagażnik, który wynosi od 577 l z możliwością powiększenia do nawet 1818 l.

Renault Espace w polskich salonach występuje w odmianach 5- lub 7-osobowej tylko z jednym napędem – hybrydowym 1.2 E-Tech o mocy 130 KM. Ceny startują od 192 900 zł.

Car of the Year Polska 2024 – SsangYong Torres

SsangYong Torres to zupełnie nowy model koreańskiej marki, która postanawia znów spróbować sił na Starym Kontynencie. Torres to SUV rozmiarami nieco większy od Toyoty RAV4, czy Hondy CR-V.

Obecnie SsangYong Torres jest oferowany tylko z silnikiem benzynowym 1.5 GDI o mocy 163 KM i 280 Nm. Planowany jest także napęd elektryczny.

Producent oferuje rzadko spotykaną na rynku 10-letnią gwarancję na Torresa. Ceny w Polsce zaczynają się od 139 900 zł.

Car of the Year Polska 2024 – Toyota Prius

Toyota pod koniec ubiegłego roku zaprezentowała piątą już generację popularnego Priusa. Nowa Toyota Prius ma o 5 cm dłuższy rozstaw osi niż poprzednia generacja, ale całe nadwozie jest o 46 mm krótsze.

Auto jest dostępne tylko z napędem hybrydowym, a ten stał się znacznie mocniejszy od poprzednika. Dwulitrowy silnik generuje 148 KM i współpracuje z motorem elektrycznym o mocy 160 KM. Całkowita moc zespołu napędowego to teraz 223 KM (to o 101 KM więcej niż Prius IV).

Toyota Prius w wersji Comfort to wydatek co najmniej 199 900 zł.

Source: Finałowa piątka w konkursie Car of the Year Polska 2024 wybrana! Jakie auto obstawiasz?

Sylwia Peretti nie może sprzedać auta? Jej BMW „Lucyfer” trafiło na sprzedaż z nową ceną

Spis treści

Sylwia Peretti sprzedaje swoje BMW M8

Na temat wystawienia na sprzedaż samochodu przez Sylwię Peretti pisaliśmy w sierpniu. „Królowa życia” zdecydowała się na ten krok niedługo po śmierci swojego syna, który zginął w głośnym wypadku Renault Megane RS w Krakowie.

Nikt nie skusił się wtedy na zakup samochodu. A może to sama Peretti zmieniła zdanie po pewnym czasie? Tak czy inaczej „Lucyfer” znowu jest na sprzedaż.

BMW M8 Manhart „Lucyfer” to prawdziwa bestia

Już seryjne BMW M8 Competition to prawdziwy potwór. Pod jego maską drzemie silnik 4.4 V8 biturbo o mocy 625 KM i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 750 Nm. Auto przyspiesza do 100 km/h w 3,2 s i może jechać nawet 305 km/h.

Egzemplarz należący do Sylwii Peretti został poddany modyfikacjom przez firmę Manhart. Obecnie silnik rozwija aż 825 KM i 1050 Nm, a czas potrzebny na przyspieszenie do 100 km/h został skrócony do 2,6 s. Auto otrzymało też ogłuszająco głośny wydech oraz pakiet karbonowych dodatków nadwozia i charakterystyczne złote dodatki.

Ile trzeba zapłacić za BMW M8 Manhart Sylwii Peretti?

Nowe BMW M8 Competition kosztuje obecnie 883 tys. zł, ale kompletnie wyposażony egzemplarz po kuracji przeprowadzonej przez Manhart, wyceniane było na 1,2 mln zł. W pierwszym ogłoszeniu widniała cena 130 tys. zł oraz informacja, że to jedynie wykup, po którym trzeba będzie opłacić jeszcze 48 rat, których wysokość można indywidualnie ustalić.

Obecnie nadal jest taka możliwość, ale w ogłoszeniu podano też ile w sumie taka przyjemność może kosztować. Cena wynosi 616 tys. zł, co oznacza, że egzemplarz z 2020 roku po przejechaniu 55 tys. km stracił połowę swojej wartości. Czy to w takim razie okazja?

Source: Sylwia Peretti nie może sprzedać auta? Jej BMW „Lucyfer” trafiło na sprzedaż z nową ceną

Ceny paliw w Polsce – pęknie psychologiczna granica

Wydawałoby się, że szalone ceny paliw z 2022 roku już nie wrócą, ale niestety nie mamy dobrych wieści. Prognozy cen paliw w Polsce na przyszły tydzień wskazują, że „pęknie” granica 7 zł za litr.

Ceny paliw w Polsce – benzyna 98 powyżej 7 zł

Na razie wysoka cena dotyczy tylko benzyny 98, ale pozostałe paliwa ją doganiają. Według analityków e-petrol, tak mają wyglądać ceny paliw w Polsce na 6-12 listopada:

  • Diesel ON od 6,52 do 6,69 zł (2.11.2023 6,46 zł)
  • Benzyna 95 6,49-6,64 zł (2.11.2023 6,47 zł)
  • Benzyna 98 7,05-7,20 zł (2.11.2023 6,72 zł)
  • Gaz LPG 3,07-3,13 zł (2.11.2023 3,09 zł)

Wysokie podwyżki wynikają z tego, że powoli wracamy z przedwyborczego „paliwowego eldorado”, gdzie ceny na stacjach były nienaturalnie niskie i obecnie się wyrównują. Dodatkowo, sytuacja globalna nam nie pomaga, ze względu na wzrost cen paliw w hurcie, a także zaogniający się konflikt na Bliskim Wschodzie.

W dalszym ciągu w centrum uwagi pozostaje kluczowy dla wydobycia ropy Bliski Wschód i mający tam miejsce konflikt. Niestety, na nadchodzący tydzień nie mamy pomyślnych wiadomości dla kierowców, ponieważ z naszych analiz i prognoz wynika, że wszystkie paliwa, poza autogazem, którego cena będzie stabilna, podrożeją o kilkanaście groszy. Zwłaszcza podwyżka będzie odczuwalna w przypadku oleju napędowego – komentuje Magdalena Robak, analityczka serwisu e-petrol.pl. 

Source: Ceny paliw w Polsce – pęknie psychologiczna granica

Citroen E-C3 już w Polsce. Cena mocno zaskakuje!

Spis treści

Citroen C3 to najpopularniejszy model francuskiej marki, od premiery pierwszej generacji w 2002 roku sprzedał się w liczbie ponad 5,6 miliona egzemplarzy. C3 stanowi 29% sprzedaży Citroena w Europie, a w zeszłym roku zdobył 11 procent całego europejskiego rynku samochodów z segmentu B. Zgodnie z duchem elektryfikacji, Francuzi wprowadzają elektryczną odmianę popularnego hatchbacka, czyli Citroena E-C3.

Citroen E-C3 dostępny w dwóch wersjach. Ile kosztuje?

Podstawową linią wyposażenia jest You, w standardzie otrzymujemy m.in. reflektory LED, zawieszenie Citroën Advanced Comfort®, Active Safety Brake (system hamowania awaryjnego), nowy wyświetlacz head-up, system infotainment My Citroen Play ze stacją dokującą na smartfona, elektrycznie sterowane lusterka boczne, automatyczne oświetlenie, czujnik parkowania z tyłu, tylny spojler, tempomat, klimatyzację manualną i 6 poduszek powietrznych. Citroen E-C3 You kosztuje w Polsce co najmniej 110 650 zł.

Bogatszy wariant to Max, który posiada dodatkowo 17-calowe obręcze ze stopów lekkich, dwukolorowe nadwozie z kontrastującym dachem, ozdobne relingi dachowe, przednie i tylne osłony podwozia, 10,25-calowy ekran dotykowy z funkcją wyświetlania ekranu smartfona, fotele Citroën Advanced Comfort®, automatyczne wycieraczki, elektrycznie składane i podgrzewane lusterka boczne, skórzaną kierownicę, drugi rząd siedzeń składany w proporcji 60/40 z regulacją fotela kierowcy, tylne światła full LED, przyciemniane szyby z tyłu, fotele z materiału TEP, automatyczna klimatyzacja, nawigacja 3D, bezprzewodowe ładowanie, kamera cofania, elektrochromatyczne lusterko wsteczne i elektrycznie sterowane tylne szyby. Citroen E-C3 Max jest dostępny w Polsce już od 132 100 zł.

Elektryczny Citroen E-C3 ma zasięg do 320 km

Citroena E-C3 napędza silnik elektryczny o mocy 83 kW/113 KM, który gwarantuje odpowiednie osiągi i moment obrotowy podczas codziennej podróży. Akumulator LFP o pojemności 44 kWh zapewnia zasięg do 320 km wg normy WLTP.

Citroen E-C3 przyspiesza od 0 do 100 km/h w około 11 sekund, natomiast prędkość maksymalna wynosi 135 km/h. 

Auto posiada funkcję szybkiego ładowania prądem stałym o mocy 100 kW, co umożliwia ładowanie od 20 do 80 procent pojemności w 26 minut.

Standardowe ładowanie prądem przemiennym w zakresie od 20% do 80% trwa około 4 godzin i 10 minut przy mocy 7 kW lub 2 godziny i 50 minut w przypadku, gdy jest dostępna moc 11 kW.

Citroen E-C3 zaplanuje trasę

Właściciele elektrycznego Citroena mogą również planować podróże, a także monitorować stan procesu ładowania i poziom naładowania akumulatora oraz korzystać z rozbudowanej nawigacji dzięki nowej aplikacji e-ROUTES. Opracowano ją specjalnie dla elektrycznych Citroënów w ramach subskrypcji usług mobilnych Connect Plus. Za pośrednictwem aplikacji MyCitroën użytkownicy ë-C3 będą mogli również zarządzać harmonogramami ładowania, a także wstępnie nagrzewać lub chłodzić pojazd oraz sprawdzać jego lokalizację i poziom naładowania akumulatora.

Nowy Citroen E-C3 jest oferowany w pięciu kolorach lakieru:

  • Polar White,
  • Montecarlo Blue,
  • Elixir Red,
  • Mercury Grey,
  • Perla Nera Black.

Charakterystyczny dla Citroëna dwukolorowe nadwozie z kontrastującym dachem jest oferowane klientom w standardzie w kolorze czarnym lub białym w wersji Max, z linią podziału przebiegającą idealnie wzdłuż wyraźnej krawędzi przetłoczonej na słupku C.

Samochód będzie produkowany w Europie w zakładzie produkcyjnym Stellantis Trnava na Słowacji. Nowy Citroën ë-C3 pojawi się w salonach dealerskich w drugim kwartale 2024 roku, a obecnie trwa przedsprzedaż tego modelu.

Source: Citroen E-C3 już w Polsce. Cena mocno zaskakuje!

To może być kolejna kobieta w F1

Jessica Hawkins to 28-letnia Brytyjka, która ma aspiracje do zostania kierowcą w F1. Od września jest już kierowcą testowym Aston Martina, dla którego testuje nowy bolid na węgierskim torze Hungaroring. Jest pierwszą od pięciu lat kobietą, która testuje bolid Formuły 1.

Jessica Hawkins będzie kolejną kobietą w F1? „Jest bardzo szybka”

Hawkings jest zawodniczką W Series i mistrzynią kartingu. W bolidzie Aston Martina pokonała łącznie 26 okrążeń toru, jeżdżąc na zmianę z Brazylijczykiem Felipe Drugovichem. Nico Rosberg zdradził, że Brytyjka była bardzo szybka w porównaniu z oficjalnymi kierowcami F1, ale dokładnych czasów Hawkins nie zdradził.

„Symulator był bardzo realistyczny, więc miałam już wstępne wyobrażenie o tym, jak to będzie. Spełniły się moje oczekiwania. Bolid był szybki, miał dobrą aerodynamikę, dobrą przyczepność, szybko się zatrzymywał. Prawdopodobnie największe wrażenie zrobiły na mnie hamulce.” – mówi Jessica Hawkings.

Brytyjka obecnie jest też ambasadorką Aston Martina i znów chciałaby usiąść za kierownicą bolidu F1.

„Nie chcę, żeby to była jedyna szansa, jaką dostaję, ale wiem, że takie szanse nie zdarzają się często, więc naciskam, aby ścigać się, pozyskując sponsorów, którzy mnie zabiorą do Aston Martina GT3. Będę ciężko pracować przez zimę, aby tak się stało.”

Hawkins, zapytana czy chciałby jeździć w F1, odpowiada że „to jej marzenie, ale jest kilka rzeczy, które stoją na przeszkodzie”. „Musiałbym być w stanie finansować F3 i F2, co jest niemożliwe, chyba że natknę się na dużego sponsora. Potrzebuję więcej punktów superlicencyjnych, ale gdyby zasady się zmieniły, byłabym w stanie przeprowadzić taką rozmowę z zespołem. Nie jest to całkowicie wykluczone, ale jest mało prawdopodobne.”odpowiada Jessica Hawkings.

Poprzedniczką Brytyjki była Tatiana Calderon z Kolumbii, która była kierowcą testowym w teamie Sauber (obecnie Alfa Romeo) w październiku 2018 roku.

Jedynymi kobietami, które startowały w wyścigach Grand Prix Formuły 1, były Włoszki Maria Teresa de Filippis (1958-59) i Lella Lombardi (1974-76).

Source: To może być kolejna kobieta w F1

Nowa Skoda Superb 2024. Jest ogromna, nowoczesna, ale design to kopia auta innej marki.

Nowa Skoda Superb to jeden z najważniejszych modeli marki. To nie tylko flagowy model Skody, ale też reprezentant segmentu, który inni producenci zdają się wygaszać. Czesi idą pod prąd i doskonalą Superba w kierunku premium i rozwijają silniki spalinowe.

Skoda Superb jest uwielbiana w Polsce

Skoda sprzedała łącznie 1,6 mln sztuk Superba od początku istnienia tego modelu, czyli od 2001 roku. Racja, Czesi mieli taki model już dużo, dużo wcześniej, bo w latach 30. ubiegłego wieku, ale nie będziemy poruszać tego wątku.

Największym rynkiem zbytu Skody Superb są Niemcy, na drugim miejscu rodzime Czechy, a podium zamyka Polska. Na nasz rynek trafia 10% rocznej produkcji tego modelu, dlatego premiera nowej Skody Superb jest wyczekiwana w Polsce.

Nowa Skoda Superb jest gigantyczna

Już schodząca generacja miała monstrualne wymiary, ale nowa generacja jeszcze urosła! Nowa Skoda Superb debiutuje jako hatchback i kombi. Tak prezentują się wymiary nowego Superba:

Wartości Skoda Superb Hatchback Skoda Superb Kombi
Długość [mm] 4,912 (+43) 4,902 (+40)
Szerokość [mm] 1,849 (–15) 1,849 (–15)
Wysokość [mm] 1,481 (+12) 1,482 (+5)
Rozstaw osi [mm] 2,841 2,841
Miejsce na głowę z przodu [mm] 1,049 (+11) 1,049 (+7)
Miejsce na głowę z tyłu [mm] 986 (+6) 1,008 (+8)
Poj. bagażnika [litry] 645 (+20) 690-1920 (+30)

Pomimo ogromnych wymiarów, nowa Skoda Superb jest bardziej opływowa. To zasługa mocno pochylonej przedniej szyby, lusterek z dolnym mocowaniem na poszyciu drzwi oraz opływowej linii dachu. Hatchback ma o 10% mniejszy współczynnik oporu powietrza (spadł do 0,23), a kombi nawet o 15% (zredukowany do 0,25).

Nową Skodę Superb już gdzieś widzieliśmy

Dbałość o aerodynamikę widać też w wyglądzie nowej Skody. Auto cechuje minimalizm, a Czesi zastosowali, modny ostatnio manewr zwężenia przednich reflektorów i powiększenia grilla. Trzeba przyznać, że przód od razu kojarzy się z innymi modelami czeskiej marki, jak chociażby z nową Skodą Kodiaq.

Apropos przednich reflektorów to te mają teraz nową technologię Matrix LED. Reflektory świecą o 40% lepiej niż w poprzednim modelu i zawierają dwa umieszczone obok siebie moduły BiLED, jeden dla świateł mijania i jeden dla świateł drogowych. Jedna matryca zawiera łącznie 36 indywidualnych segmentów. Każdy segment może być sterowany oddzielnie, aby uniknąć oślepiania nadjeżdżających pojazdów podczas korzystania ze świateł drogowych lub do oświetlania znaków drogowych. U dołu klosza znajdziemy cienki pasek LED w kształcie litery L, służący jako światła do jazdy dziennej, postojowe i kierunkowskaz. 

Przejdźmy do tyłu, gdzie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ponieważ zdjęcie wyraża więcej niż 1000 słów, posłużymy się fotografią:

skoda-superb-kombi-2024

skoda-superb-kombi-2024

opel-insignia-sports-tourer-2018

opel-insignia-sports-tourer-2018

Podobieństwo do Opla Insigni jest wręcz uderzające i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Czesi skopiowali design auta z Rüsselsheim. Co więcej, gdy zestawimy nową Skodę Superb Kombi z innym samochodem – nowym VW Passatem, także zauważymy sporo różnic:

Skoda Superb 2024

Skoda Superb 2024

volkswagen-passat-variant-2024

volkswagen-passat-variant-2024

Akurat w tym przypadku nie ma się co dziwić, bowiem obydwa modele zawsze były pokrewne zarówno pod kątem wykorzystywanej technologii, jak i wyglądu.

Skoda Superb 2024 – silniki

Klienci będą mieli do wyboru trzy silniki w sześciu wariantach mocy. Paleta silników to zarówno hybrydy, jednostka benzynowa i diesel. Wszystkie silniki zostały połączone ze skrzynią DSG (7-biegową, a w hybrydzie 6-biegową), manuala już tu nie uraczysz.

Dodatkowo, Skoda opracowała system DCC Plus nowej generacji, który w wersji L&K będzie standardem. DCC (Dynamic Chassis Control) opiera się teraz na dwóch osobnych zaworach, które mają zamortyzować cały samochód podczas jazdy po nierównościach, a także podczas mocnych przechyłów nadwozia. Nowy system umożliwia szybszą regulację tłumienia i szerszy zakres właściwości tłumiących.

Silnik Moc Skrzynia biegów
Hybryda plug-in (tylko w Kombi)
1.5 TSI PHEV 204 KM DSG 6
Benzyna
1.5 TSI mHEV 150 KM DSG 7
2.0 TSI 204 KM DSG 7
2.0 TSI 4×4 265 KM DSG 7
Diesel
2.0 TDI 150 KM DSG 7
2.0 TDI 4×4 193 KM DSG 7

Skoda Superb 2024 – technologia wnętrza

Kabina nowej Skody Superb wita nas bardzo przyjemnym wykończeniem oraz nowinkami technologicznymi. Na konsoli środkowej dominuje duży 13-calowy ekran dotykowy. Nie musicie się martwić i „palcowanie”, bo zgodnie z ideą Simply Clever Skoda oferuje specjalny czyścik do ekranów, który jest jednocześnie aerozolem.

Zupełną nowością jest także możliwość ustawienia najczęściej używanych funkcji za pomocą szybkiego dostępu Skoda Smart Dials. Wyglądają jak pokrętła od klimatyzacji, ale teraz umożliwiają szybki dostęp do wielu funkcji – ich zakres zależy od poziomu wyposażenia. Dwa zewnętrzne pokrętła dla kierowcy i pasażera sterują temperaturą, ogrzewaniem i wentylacją foteli. Środkowa gałka może obsługiwać do czterech różnych funkcjonalności: głośność systemu audio, prędkość wentylatora, kierunek nawiewu, klimatyzację, tryby jazdy i wielkość mapy nawigacji. Centralne pokrętło jest konfigurowane z menu systemu infotainment, a funkcje przełącza się poprzez przytrzymanie wciśniętego przycisku.

Wnętrze nowego Superba zawiera także 15-watowy Phone Box do szybkiego, indukcyjnego ładowania telefonu, a pasażerowie mogą korzystać z czterech portów USB-C. Standardowo Superb otrzyma 8 głośników w panelach drzwi i centralny głośnik w desce rozdzielczej, a dla audiofila przygotowano system Canton Sound z 14 głośnikami.

Dla spragnionych relaksu nowa Skoda Superb oferuje fotele z masażem – 10 pneumatycznie sterowanych poduszek do masowania pleców i czterostopniową regulację podparcia odcinka lędźwiowego kręgosłupa.

Kiedy nowa Skoda Superb pojawi się w Polsce?

Flagowa Skoda zadebiutuje w salonach już pod koniec listopada 2023 roku i, co ciekawe na początku dostępna będzie tylko wersja Kombi. Hatchback dołączy na początku 2024 roku. To celowy zabieg, bo w Polsce to właśnie większy rodzaj nadwozia jest najchętniej wybierany. Cena czwartej generacji Skody Superb jest jeszcze nieznana.

Source: Nowa Skoda Superb 2024. Jest ogromna, nowoczesna, ale design to kopia auta innej marki.

Tych słów nie chce usłyszeć żaden kierowca na przeglądzie. Brak pieczątki to pikuś

Spis treści

Kiedy samochód nie przejdzie badania technicznego?

Sytuacji, w których samochód może nie przejść okresowego badania technicznego jest całe multum i nie sposób wymienić je wszystkie. Trudno się więc dziwić właścicielom starszych samochodów, że nie zawsze są pewni tego, że uda im się przegląd zaliczyć.

Największe znaczenie ma stan takich podzespołów jak układ hamulcowy, kierowniczy czy też zawieszenie, ale powodów niezaliczenia przeglądu może być znacznie więcej. Również takie błahostki jak przepalona żarówka w jednym ze świateł. Diagnosta może też zwrócić uwagę na zbyt zużyte ogumienie oraz jakiekolwiek kontrolki, świadczące o usterce samochodu.

Samochód nie przeszedł przeglądu – co teraz?

Jeśli diagnosta ma zastrzeżenia do naszego samochodu i nie chce podbić przeglądu, nie pozostaje nic innego, jak umówić się na wizytę u mechanika i dokonać niezbędnych napraw. Potem trzeba ponownie stawić się w Stacji Kontroli Pojazdów i raz jeszcze zapłacić za przegląd.

Niezaliczenie przeglądu za pierwszym razem nie oznacza, że nasz samochód nie może już poruszać się po drogach publicznych. Może, pod warunkiem, że poprzednie badanie nadal jest ważne. Dlatego nie warto odkładać wykonania kolejnego przeglądu na ostatni moment.

Pędzący na jednym kole motocyklista, wrobił kierowcę osobówki w mandat z fotoradaru

Kiedy diagnosta może zatrzymać dowód rejestracyjny?

Mało który kierowca o tym pamięta, ale jest coś znacznie gorszego od niezaliczonego przeglądu. Może się zdarzyć, że diagnosta nie tylko nie podbije kolejnej pieczątki, ale do tego zatrzyma dowód rejestracyjny. Dzieje się tak w przypadku naprawdę poważnych usterek, które zagrażają bezpieczeństwu ruchu drogowego.

W takiej sytuacji nie możemy odjechać samochodem. Konieczne jest wezwanie lawety i przewiezienie go do mechanika. Po usunięciu usterek trzeba ponownie pojawić się na badaniu.

Jak odzyskać zatrzymany przez diagnostę dowód rejestracyjny?

Po pozytywnym przejściu badania technicznego, musimy udać się do wydziału komunikacji z odpowiednim zaświadczeniem i tam odebrać dowód. Gdyby nasz dokument został zatrzymany tylko elektronicznie, zwrot mógłby nastąpić u samego diagnosty:

Zwrotu zatrzymanego dowodu rejestracyjnego (pozwolenia czasowego) (…) może dokonać również jednostka upoważniona do przeprowadzania badań technicznych po przeprowadzeniu badania technicznego odpowiadającego przyczynie zatrzymania, (…) przez przekazanie do centralnej ewidencji pojazdów informacji o zwrocie.

Source: Tych słów nie chce usłyszeć żaden kierowca na przeglądzie. Brak pieczątki to pikuś

SOK kupiła nowe, nieoznakowane radiowozy. Nie powalają mocą, ale nie da się im uciec

SOK ma nowe nieoznakowane radiowozy

Straż Ochrony Kolei jest specyficzną służbą, która często musi szybko znaleźć się w odległych i trudno dostępnych dla samochodów miejscach. Nic dziwnego, że kupując nowe pojazdy, wybór padł na legendarną terenówkę.

SOK zdecydowała się na Land Rovery Defendery w długiej wersji 110. Pod maską pracuje 3-litrowy silnik w bazowej odmianie o mocy 200 KM. Nie są więc demonami prędkości na asfalcie, ale mało jakie auto dotrzyma im kroku w terenie. Funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei są bardzo dumni z zakupu i tak opisują nowe nabytki:

Nowe samochody mają najnowsze rozwiązania technologiczne, wpływające zarówno na bezpieczeństwo, jak i komfort jazdy użytkownika, które pozwalają wykorzystać potencjał auta w trudnych warunkach terenowych. Są wyposażone w wiele innowacyjnych rozwiązań technicznych m.in. w napęd na 4 koła z nowoczesnym układem AWD, 8-biegową skrzynię automatyczną, elektroniczne wspomaganie układu kierowniczego (EPAS), system kamer Surround 3D, system kontroli zjazdu ze wzniesienia HDC, światła w technologii LED.

Kierowcy ostrzegają się przed policją i wpadają przez jeden głupi błąd

Jakie samochody ma Straż Ochrony Kolei?

SOK dysponuje obecnie niemal 300 pojazdami, które rozlokowane są po 16 komendach regionalnych oraz 76 posterunkach. Codziennie szklaki kolejowe patrolują między innymi takie auta jak:

  • Isuzu D-Max,
  • Mitsubishi ASX,
  • Toyota RAV4,
  • Toyota Corolla
  • Citroen Jumpy,
  • Volkswagen Passat,
  • Skoda Superb,

Source: SOK kupiła nowe, nieoznakowane radiowozy. Nie powalają mocą, ale nie da się im uciec

Bugatti i Adidas tworzą buty. Cena może być rekordowa i trzeba się spieszyć

Czasami producenci aut oraz firmy modowe łączą siły i wypuszczają na rynek produkty sygnowane logiem marek motoryzacyjnych. Tym razem do współpracy przyłączyły się Bugatti i Adidas, a ich „dzieckiem” są wyjątkowe buty do gry w piłkę nożną.

Adidas X Crazyfast Bugatti – tylko 99 sztuk

Adidas twierdzi, że buty zaprojektowano w oparciu o „szybkość i lekkość”. Kolorystyka jest typowa dla Bugatti, a więc dominuje kolor niebieski oraz czarny. Smakowitym detalem jest podpis Ettore Bugatti’ego na tylnej części obuwia.

Adidas X Crazyfast Bugatti są wykonane z najwyższej jakości materiałów i podobnie jak Bugatti Chiron w motoryzacji, buty Adidas reprezentują najwyższą klasę wśród obuwia sportowego. Buty są oparte na podstawie Speedframe, która tworzy najlżejszą możliwą konstrukcję, a jednocześnie zapewniają odpowiednią sztywność. Podszewkę zaprojektowano tak, aby zapewnić idealne wsparcie i stabilność poprzez otulenie śródstopia. Ciekawostką jest wkładka z włókna węglowego, która nawiązuje do materiału zastosowanego w Bugatti.

Sportowe buty Adidasa są ekskluzywne, więc trzeba się spieszyć, jeśli chcecie je mieć. Wyprodukowano zaledwie 99 par kolekcji, które zostaną wystawione na aukcji za pośrednictwem platformy adidas Collect Web 3. Aukcja potrwa od 8 do 11 listopada, po czym wszyscy zwycięzcy otrzymają ekskluzywne cyfrowe pudełko na buty, które od 13 listopada będzie można wymienić na prawdziwe obuwie.

Każdy kto zakupi super-buty z kolekcji X Crazyfast Bugatti otrzyma je w specjalnie zaprojektowanym pudełku o wyglądzie przypominającym splot włókna węglowego – lekkiego, niezwykle wytrzymałego materiału, z którego zbudowane są samochody Bugatti.

Ile kosztują Adidas X Crazyfast Bugatti?

Oficjalna cena nie została podana, nie jest też pewne, czy sprzedaż odbędzie się za pomocą licytacji, czy też będzie liczyła się kolejność. Możemy się spodziewać, że super-buty Adidasa i Bugatti rozejdą się jak świeże bułeczki.

Niewykluczone, że po oficjalnej sprzedaży na rynku pojawią się też egzemplarze z drugiej ręki, sprzedawane zapewne po cenie wyższej niż oryginał. Zwykłe Adidas X Crazyfast na rynku kosztują 260 euro i możemy z całą pewnością powiedzieć, że te sygnowane Bugatti będą kilkukrotnie droższe.

Source: Bugatti i Adidas tworzą buty. Cena może być rekordowa i trzeba się spieszyć

BB-1 to bus, który nie potrzebuje kierowcy i już jeździ w Katowicach. To na razie testy, a kiedy pasażerowie będą mogli z niego korzystać?

Autonomiczna motoryzacja wciąż raczkuje i jest narażona na szereg zagrożeń, ale producenci już coraz śmielej angażują się w samochody bez kierowcy. Już obecna technologia pozwala na naprawdę zaawansowaną technikę jazdy bez udziału kierowcy, a wciąż jesteśmy na początku tej drogi.

BB-1 to autonomiczny bus polskiej produkcji, który jeździ w Katowicach

Firmy takie jak Google, Tesla, Waymo czy Uber coraz częściej testują samojezdne pojazdy na drogach publicznych. Wkład w rozwój samochodów bez kierowcy mają również polskie firmy – Blees z Gliwic, która zbudowała autonomiczny bus BB-1.

BB-1 autonomiczny bus w Katowicach

BB-1 autonomiczny bus w Katowicach

Polski bus bez kierowcy ma zasięg około 200 km, a jego maksymalna moc wynosi 150 kW. Jest cichy, pomieści do 15 osób, a maksymalnie rozwija prędkość 25 km/h. BB-1 jest wyposażony w system 4-ego poziomu SAE. To oznacza, że bus samodzielnie pokona zaprogramowaną wcześniej trasę, sam wykryje przeszkody i innych użytkowników ruchu.

Autonomiczny bus z Polski jest wyposażony w sensory, systemy rozpoznawania obiektów 3D, sztuczną inteligencję, a kluczowym elementem umożliwiającym autonomiczną jazdę jest rozbudowany system lokalizacji, dokładnym co do centymetra. Pojazd jest również wyposażony w 11 kamer, 4 radary, odbiorniki i czujniki w różnych zakresach, co umożliwia mu pracę w zmiennych warunkach pogodowych i oświetleniowych.

Obecnie trwają testy polskiego busa, trasę wyznaczono w katowickiej Dolinie Trzech Stawów, a konkretnie na odcinku o długości dwóch kilometrów, z wydzielonym środkowym pasem. Na trasie rozmieszczono tablice informacyjne i znaki ostrzegawcze. Jeśli testy wypadną pomyślnie, wiosną zostanie uruchomiony dwutygodniowy program pilotażowy.

Autonomiczne pojazdy mogą być niebezpieczną bronią

Według International Data Corporation do 2040 roku liczba autonomicznych pojazdów przekroczy 30 milionów i będzie można je spotkać na całym świecie. Tak duża liczba samo jeżdżących pojazdów to także spore zagrożenie, bowiem samochody autonomiczne są narażone na ataki hakerskie.

Podłączenie pojazdów do sieci otwiera pole do działania dla cyberprzestępców. Pierwsze przypadki ataków hakerskich na systemy samochodowe miały miejsce już w 2015 roku. Dwóch hakerów w ramach eksperymentu w łatwy sposób przejęło kontrolę nad Jeepem Cherokee. W wyniku ataku, hakerzy uzyskali kontrolę nad systemami klimatyzacji, hamulcami, pedałem gazu oraz radiem. To wywołało burzę w kategorii bezpieczeństwa samochodów i spowodowało wzmożoną pracę nad cyberbezpieczeństwem.

– Branże wykorzystujące autonomiczne technologie, w tym przemysł motoryzacyjny, muszą mieć świadomość konieczności większej niż dotychczas dbałości o bezpieczeństwo cybernetyczne. W sytuacji, gdy samochody mogą być zdalnie kontrolowane, cyberprzestępcy mogą chcieć wykorzystać je do własnych celów komentuje Aleksander Kostuch, ekspert bezpieczeństwa Stormshield.

Source: BB-1 to bus, który nie potrzebuje kierowcy i już jeździ w Katowicach. To na razie testy, a kiedy pasażerowie będą mogli z niego korzystać?

„Przyssawka wstydu” to nowy sposób na źle parkujących kierowców. Znacznie lepszy niż blokady

Spis treści

Po co straż miejska zakłada blokady na koła?

Zakładanie blokad na koła samochodów ma prostą funkcję. Straż miejska widząc nieprawidłowo zaparkowany samochód, nie może czekać na właściciela, który może wrócić dopiero za kilka godzin, albo w ogóle nie wróci tego dnia. Z kolei mandatu nie można zostawić za wycieraczką. Wystawiany jest imiennie, a poza tym kierowca zawsze mógłby powiedzieć, że żadnego mandatu nie było. To nie jego wina, że wiatr wywiał, albo ktoś przechodził i zabrał. Dlatego straż miejska zakłada blokady na koła, a właściciel samochodu gdy chce odjechać, musi wezwać patrol i przyjąć mandat.

Tylko ile to problemów dla wszystkich. Kierowca który źle zaparkował, może długo czekać na przyjazd patrolu. Patrol musi wrócić w to samo miejsce drugi raz, zamiast podejmować kolejne interwencje. Natomiast nieprawidłowo zaparkowany pojazd tym dłużej stoi i utrudnia ruch.

Korzystasz jesienią z tego przycisku? Większość kierowców nie, a potem płacą na wiosnę

Przyssawka zamiast blokady na koło

Rozwiązaniem tych wszystkich problemów jest „przyssawka wstydu”. Mocowana jest do drzwi kierowcy, a dodatkowo wychodzi z niej kabel, zawieszony na lusterku (to na wypadek, gdyby przyssawka puściła). To nowe rozwiązanie wykorzystywane jest przez chińskie służby.

Kiedy patrol zauważy nieprawidłowo zaparkowany samochód, montuje przyssawkę, która w żaden sposób nie ogranicza mobilności pojazdu, ale stanowi dowód wykroczenia. Dowód, który widzą wszyscy, stąd nazywa się ją „przyssawką wstydu”. Kierowca chcący się jej pozbyć, musi udać się na posterunek i opłacić mandat.

Ale to nie wszystko. Każda przyssawka ma moduł GPS, więc służby wiedzą, gdzie znajduje się dany pojazd oraz ich urządzenie. Przyssawka ma także licznik czasu – im dłużej kierowca zwleka z zapłaceniem mandatu, tym jest on wyższy. Filmik z zakładania takiej przyssawki, zamieszczony na chińskim Tik Toku, znajdziecie tutaj.

Ile wynosi mandat za złe parkowanie?

Zwykły mandat za złe parkowanie wynosi w Polsce 100 zł. Jeśli pojawiają się dodatkowe okoliczności, jak na przykład parkowanie w miejscu utrudniającym ruch, grzywna może sięgnąć 300 zł. 1200 zł zapłacimy za parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych i jednoczesne posługiwanie się kartą inwalidy bez pozwolenia.

Source: „Przyssawka wstydu” to nowy sposób na źle parkujących kierowców. Znacznie lepszy niż blokady

Kierowcy ostrzegają się przed policją i wpadają przez jeden głupi błąd

Spis treści

Czy dozwolone jest ostrzeganie przed policją?

Przepisy nie zabraniają informowania innych kierujących o patrolu policji. Dlatego przez długie lata kierowcy mogli bez żadnych obaw korzystać z CB Radia, a obecnie z aplikacji, informujących o tym, gdzie „stoją miśki z suszarkami”. Pod tym względem nie ma się czego obawiać.

Tym co policja może ukarać, jest forma ostrzegania. Jeśli robimy to w sposób wymagający złamania przepisów, to narażamy się na mandat. Zwłaszcza gdy policja wie, dlaczego zrobiliśmy co zrobiliśmy.

Jak kierowcy podpadają policji ostrzegając się?

Najczęściej kierujący ostrzegają innych o patrolu policji, mrugając długimi światłami. Proste i skuteczne. Sam patrol ostrzegający zostawił już w tyle, więc przekonany jest, że funkcjonariusze nie złapią go na tym, że psuje im interes.

Kierowcy nie pamiętają jednak o jednej rzeczy. Policja coraz częściej wykonuje tak zwane kaskadowe pomiary prędkości. Za jednym patrolem ustawiony jest drugi, a nawet trzeci. Stoją one w odległości często kilkuset metrów. W ten sposób gdy jeden patrol kogoś „obsługuje”, zbyt szybko jadący kierowcy nadal mogą wpaść w ręce kolejnych policjantów. Niektórzy przyspieszają po minięciu patrolu, przekonani że nic im już nie grozi. A wtedy zatrzymuje ich patrol kolejny.

Wiedziałeś, że jedno mignięcie światłami znaczy co innego, niż dwa? Ale mandat i tak jest taki sam

Może się więc zdarzyć, że jeśli ostrzegać będziemy innych o pierwszym patrolu, nasze zachowanie zauważy drugi patrol, który będzie chciał z nami na ten temat porozmawiać. Istnieje też ryzyko, że wśród nadjeżdżających z naprzeciwka pojazdów, które ostrzegamy, będzie nieoznakowany radiowóz.

Co grozi za ostrzeganie przed policją?

Jak już pisaliśmy, samo ostrzeganie nie jest karalne. Ale możemy dostać mandat za nieprawidłowe używanie świateł drogowych, który wynosi 200 zł i 4 punkty karne.

Pamiętajcie też, że kontrola na podstawie „niewłaściwego użycia świateł drogowych” to tylko formalna przykrywka do zatrzymania. Policjanci zirytowani tym, że ostrzegacie innych kierowców, mogą chcieć przeprowadzić bardzo dokładną kontrolę w nadziei, że znajdą podstawę do jeszcze jakiegoś mandatu.

Source: Kierowcy ostrzegają się przed policją i wpadają przez jeden głupi błąd

Klimatyzacja samochodowa włączona także jesienią i zimą? Dowiedz się po co

Spis treści

Nie wyobrażamy sobie dzisiejszych samochodów bez klimatyzacji. Nawet, gdy na zewnątrz panuje temperatura zaledwie 20 stopni, ale świeci słońce, kabina może się bardzo szybko nagrzać i wtedy każdy korzysta z upragnionej funkcji. Ale czy używać klimatyzacji zimą?

Klimatyzacja samochodowa zimą – po co?

Przy korzystaniu z tej funkcji w okresie zimowym należy zwrócić uwagę na dwa aspekty. Po pierwsze – bezpieczeństwo. Chłodne powietrze zimowe zawiera dużo wilgoci. Dodatkowo, wnosimy do wnętrza sporo wody (na butach, czy odzieży). Przez to para szybko osadza się na szybach i w dużym stopniu ogranicza widoczność.

Masz auto z klimatyzacją? Koniecznie stosuj zasadę 5 minut – jest kluczowa

Wilgoć sprzyja rozwojowi grzybów i drobnoustrojów, które także w niskich temperaturach mogą się rozwijać. Lubią osadzać się na tapicerce w kanalikach wentylacyjnych, co w efekcie powoduje, że wdychamy te niechciane bakterie. Klimatyzacja wytwarza suche powietrze (zimne i ciepłe), co pozwala zminimalizować wilgoć, a także szybko odparować szyby.

Drugim aspektem jest sprawność całego układu. Zaleca się, aby w sezonie zimowym uruchomić klimatyzację przynajmniej raz w tygodniu na 15 minut, co pozwoli nasmarować wszystkie elementy układu.

klimatyzacja wsamochodowa

klimatyzacja w samochodzie

Co zrobić, gdy klimatyzacja nie działa?

Niedziałanie tego systemu zimą nie musi oznaczać jeszcze awarii. Nowsze samochody są wyposażone w system zabezpieczający przed zamrożeniem skraplacza. Może się zdarzyć, że klimatyzacja nie włączy się, gdy na zewnątrz panuje temperatura -5 st. C.

Jak sprawdzić, czy klimatyzacja działa? Najpierw należy włączyć nawiew z obiegiem zamkniętym, a dopiero potem uruchomić klimatyzację. Ten zabieg powinien nagrzać układ i uruchomić system. Jeśli klimatyzacja osusza powietrze i dogrzewa kabinę, wszystko jest w porządku.

Masz klimę w aucie? Prawdopodobnie używasz jej źle – klimatyzacja w samochodzie ma minusy

Nieużywanie klimatyzacji zimą może generować wydatki

Klimatyzacja samochodowa nieużywana przez sezon jesienno-zimowy może skończyć się usterką układu. Jeśli zrezygnujemy z klimy zimą, może to spowodować korozję na elementach sprzęgła sprężarki – najważniejszego elementu całego układu. Sprężarka jest smarowana tylko podczas pracy klimatyzacji. Nieużywana jest więc narażona na szybsze zużycie.

Klimatyzacja w zimie to nie tylko walory praktyczne. Korzystanie z systemu jest konieczne dla trwałości jego elementów. Włączenie klimatyzacji na kwadrans raz w tygodniu to absolutne minimum. Nawet mimo zwiększonego spalania (od 0,3 do 1,5 l paliwa na 1 godzinę pracy klimatyzacji).

Source: Klimatyzacja samochodowa włączona także jesienią i zimą? Dowiedz się po co

Nowy podatek od samochodów spalinowych zapłacą wszyscy. Lepiej łapcie się za kieszenie

Spis treści

Nowy podatek od samochodów spalinowych to tym razem nie łatanie dziury budżetowej, choć oczywiście w tle chodzi o duże pieniądze. Rząd polski zobligował się do wprowadzenia szeregu zmian w prawie w zamian za pieniądze z KPO. Podatek od samochodów spalinowych mają wprowadzić wszystkie kraje UE, które chcą pozyskać europejskie fundusze.

Podatek od samochodów spalinowych – ile trzeba będzie zapłacić?Im starsze auto, tym większa opłata

Wszystko wskazuje na to, że nowy podatek od samochodów spalinowych trzeba będzie płacić, jak tylko UE odblokuje nam pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Wychodzi na to, że nowa opłata za samochód spalinowy może wejść w życie już pod koniec 2024 r.

Na razie mówi się o opłacie jednorazowej, choć niektóre źródła już podają, że od 2026 roku podatek ma być naliczany co roku. Ile więc trzeba będzie zapłacić? Na razie nie podano konkretnych kwot. Wiadomo jednak, że opłata będzie wyższa w przypadku starszych samochodów, a wytyczną ma być norma spalin Euro.

Podatek od samochodów spalinowych to nic nowego

Przypomnijmy, że już w 2006 roku na podobny pomysł wpadł rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Wówczas nowa opłata była konstrukcją zbliżoną do opłaty rejestracyjnej od posiadania pojazdów spalinowych.

Ówczesny projekt był oparty na pojemności skokowej silnika i normach EURO, a stawką podstawową podatku było wówczas 500 zł. Kwotę podatku wyliczało się na podstawie przedstawionego wzoru:

               S = cc2 * euro * stawka

S – kwota podatku wyrażona w polskich złotych,

cc – pojemność skokowa silnika wyrażona w litrach, do jednego miejsca po przecinku, zaokrąglając w dół dla wartości poniżej 5 i w górę dla wartości równej lub większej 5,

euro – wartość normy EURO,

stawka – stawka podstawowa podatku czyli 500 zł.

Każda norma EURO miała określoną wartość: brak normy EURO lub brak jej spełnienia – wartość 12, EURO 1 – 8, EURO 2 – 4, EURO 3 – 2, EURO 4 – 1, EURO 5 i wyżej – 0,9.

Przykładowo – kierowca samochodu z silnikiem 1.6 spełniającym normę Euro 4 (wówczas była to najnowsza) musiałby zapłacić 1280 zł. Natomiast właściciel pojazdu z tym samym silnikiem lecz już z normą Euro 2 już 5 120 zł. Pamiętajmy, że projekt pochodzi z 2006 roku, a wartość obecnej złotówki stanowi ok. 55 % ówczesnej, dlatego niewykluczone, że wysokość stawek nowego podatku od samochodów spalinowych może ulec zmianie.

Kto nie będzie musiał płacić nowego podatku?

W projekcie ustawy art. 12 czytamy, że nie wszyscy będą zobowiązani do płacenia podatku od samochodu spalinowego. Z obowiązku zapłaty zostaną zwolnieni posiadacze aut:

  • z napędem elektrycznym lub wodorowym;
  • wojskowych i uzasadnionych ważnym interesem związanym z bezpieczeństwem publicznym;
  • specjalnych w rozumieniu Prawa o ruchu drogowym;
  • historycznych/zabytkowych;
  • będących mieniem przesiedlenia;
  • jednośladowych lub z bocznym wózkiem.

Biorąc pod uwagę polski rynek samochodów, raczej mało kto uniknie płacenia nowego podatku. Według danych CEPiK w 2022 roku po polskich ulicach jeździło łącznie prawie 20 mln zarejestrowanych samochodów osobowych, z czego niecałe 100 tys. to auta elektryczne i hybrydowe. Oznacza to, że nowy podatek od samochodów spalinowych dosięgnie blisko 100% pojazdów.

Ile płaci się w innych krajach UE?

W niektórych krajach członkowskich taki podatek już funkcjonuje. Co kraj, to obyczaj i różne są metody jego naliczania. Na przykład w Bułgarii kierowcy płacą od 0,60 do 3,22 euro od mocy każdego samochodu, a konkretnie od kW. Natomiast w Holandii kierowcy średnio płacą 650 euro, czyli ponad 2700 zł. Rząd czeski z kolei obciążył podatkiem wyłącznie samochody służbowe. 

Jeździmy najstarszymi pojazdami w Europie

Niestety Polska zajmuje niechlubne miejsce w rankingu średniego wieku samochodów. 41,3% samochodów ma już przynajmniej 20 lat, 37,1% są to samochody posiadające pomiędzy 10 a 20 lat, zaś zaledwie 5% samochodów ma mniej niż dwa lata.

Na rynku wtórnym z roku na rok liczba ogłoszeń dotyczących tych najstarszych pojazdów spada, co oznacza, że albo coraz mniej kierowców jest w ich posiadaniu albo aktywnie nimi jeżdżą i nie myślą o sprzedaży.

Source: Nowy podatek od samochodów spalinowych zapłacą wszyscy. Lepiej łapcie się za kieszenie

Maserati Quattroporte ma już 60 lat. Tego nie wiedziałeś o tym modelu

Od skoków stylistycznych po innowacje i rozwój techniczny – tak Maserati opisuje podróż modelu Quattroporte. Ta luksusowo-sportowa limuzyna stworzyła nowy segment i od dawna służy grupie entuzjastów luksusu oraz wysokich osiągów.

30 października 1963 r. rozpoczęła się 45. edycja salonu samochodowego w Turynie, wówczas jednego z największych wydarzeń motoryzacyjnych na świecie. Na stoisku Maserati można było podziwiać nowy model – Quattroporte.

Maserati Quattroporte I

Maserati Quattroporte I AM107

Pierwsze Maserati Quattroporte było jednym z niewielu czterodrzwiowych (z wł. quattroporte) sedanów, które mogło przekroczyć barierę 200 km/h, a włoski samochód mógł osiągnąć prędkość nawet 230 km/h. Umożliwiał to silnik o pojemności 4.1 litra i mocy 260 KM. Układ cylindrów to charakterystyczne V8, które istnieje w tym modelu do dziś. Do wybory były dwie przekładnie – 5-biegowa manualna lub 3-stopniowy automat.

Za wygląd pierwszego Quattroporte odpowiedzialny był Pietro Frua, znany turyński projektant i twórca indywidualnych karoserii. W 1966 roku auto przeszło modernizację, w ramach której przeprojektowano deskę rozdzielczą, a także zwiększono silnik – teraz miał 4,7 litra pojemności i 290 KM. To pozwoliło osiągnąć prędkość maksymalną 255 km/h, co wówczas czyniło Maserati Quattroporte najszybszym sedanem świata.

Maserati Quattroporte II

Maserati Quattroporte II AM123

Druga generacja była bardzo odważnym projektem, zaproponowanym przez włoskie studio Bertone. Potrójne lampy z przodu i kanciasty tył nie każdemu przypadły do gustu. Dodatkowo, debiut drugiego Quattroporte zbiegł się z kryzysem paliwowym i nałożeniem nowych regulacji dotyczącymi produkcji samochodów w Europie. Pierwsze auta były już gotowe w 1974 roku, ale ze względu na powyższe problemy produkcja wystartowała dopiero 1976 roku w Hiszpanii i na Bliskim Wschodzie, gdzie nowe normy nie obowiązywały.

Maserati Quattroporte II były dostępne tylko na indywidualne zamówienie, dlatego produkcja wyniosła zaledwie 12 egzemplarzy w latach 1976-1978. Na rozwój i produkcję tego modelu włoska firma wydała astronomiczne 4 miliardy lirów.

Maserati Quattroporte III

Maserati Quattroporte III

Maserati Quattroporte III AM330

Po porażce jakim była druga generacja, firma w 1979 zaprezentowała kolejną odmianę, za którą tym razem odpowiadał słynny stylista Giorgetto Giugiaro. W aucie pojawił się duży silnik V8 (4,1 L, a później 4,9 L), a także dwie skrzynie biegów do wyboru.

Auto dzieliło podzespoły z modelami innych marek – niektóre części do silnika pochodziły z Citroena, układ klimatyzacji od Chryslera, a zawieszenie z Jaguara.

Trzecia generacja Quattroporte była ręcznie składana we Włoszech, co nadawało temu modelowi ekskluzywności. Samochód był tak udany, że jego produkcja trwała aż do 1990 roku.

Maserati Quattroporte IV

Maserati Quattroporte IV

Maserati Quattroporte IV AM337

Na salonie motoryzacyjnym w Turynie w 1994 roku zaprezentowano czwartą odmianę Maserati Quattroporte. Tym razem był to samochód w całości skonstruowany pod skrzydłami Fiata, który stał się właścicielem marki. Auto miało nowoczesny design, a pod maską pojawiły się mniejsze jednostki V6.

To nie znaczy, że Quattroporte straciło sportowego ducha – najsłabsza wersja miała 267 KM i rozpędzała się do setki poniżej 6 sekund. Nie zabrakło także wersji V8, która generowała 335 KM i mogła pojechać nawet 270 km/h, co czyniło ją najszybszą wersją Quattroporte w historii.

W 1997 roku 50% akcji Maserati przejęło Ferrari, w efekcie czego odnowiono przestarzałe zakłady produkcyjne, a także ulepszyło metody produkcji i kontrolę jakości.

Maserati Quattroporte V - 2003

Maserati Quattroporte V – 2003

Maserati Quattroporte V M139

Maserati Quattroporte w piątej odsłonie było kompletnie nowym autem, zbudowanym od podstaw według nowoczesnej technologii. Samochód zadebiutował podczas Frankfurt Motor Show w 2003 roku. Był aż o 50 cm dłuższy i miał 40 cm dłuższy rozstaw osi niż poprzednik. Co ciekawe, na jego bazie zbudowano później coupe i kabrio, czyli GranTurismo i GranCabrio.

Ponieważ marka była pod skrzydłami Ferrari, stamtąd pochodziły też silniki. I to nie byle jakie, bo jednostki Ferrari F136, czyli motory V8 (400-450 KM).

Quattroporte numer pięć odniosło sukces sprzedażowy, jaki nie udał się żadnej poprzedniej generacji. W ciągu 9 lat produkcji z taśm zjechało ponad 25 tysięcy egzemplarzy Maserati Quattroporte.

Maserati Quattroporte VI - 2013

Maserati Quattroporte VI – 2013

Maserati Quattroporte VI M156

Najnowsza odsłona luksusowego sedana z Włoch pojawiła się w 2013 roku. Podobnie jak u poprzednika, także w szóstej generacji pod maską znalazły się silniki Ferrari, choć już nieco bardziej nastawione na ekologię. Motory V6 i V8 są turbodoładowane, a nowością był też silnik diesla.

Do oferty Maserati Quattroporte VI dołączyła ekstremalna odmiana Trofeo. 3,8-litrowy silnik V8 z podwójną turbosprężarką generuje aż 580 KM i 730 Nm, co pozwala na osiągnięcie 326 km/h.

Maserati Quattroporte gościło w garażach najbardziej wymagających kierowców, królów i książąt. Ponadto, grało rolę w ponad 60 produkcjach filmowych.

„Quattroporte to jeżdżąca historia Maserati. Samochód, który opowiada nasze dzieje i od ponad pół wieku reprezentuje nas w świecie prestiżowych limuzyn. Od 1963 roku ucieleśnia ewolucję jednego z najbardziej uwielbianych i cenionych modeli Maserati, po tym, jak zapoczątkowało segment, który wcześniej był niezbadanym terytorium. To samochód, który za każdym razem potrafił wymyślać się na nowo, nie tracąc nigdy swojej tożsamości, dostosowując się do upływu czasu, zmian w społeczeństwie, postępu technologicznego oraz panujących trendów. Model, który stał się wyborem naszej najbardziej wyselekcjonowanej klienteli, a także świata rozrywki i międzynarodowego establishmentu. – mówi Davide Grasso, dyrektor generalny Maserati.

Source: Maserati Quattroporte ma już 60 lat. Tego nie wiedziałeś o tym modelu

Elektryczne chińskie auta dostawcze w służbie Poczty Polskiej. Koszty zwalają z nóg!

Poczta Polska modernizuje flotę swoich pojazdów i stawia na elektromobilność, dlatego wybór padł na samochody dostawcze z napędem elektrycznym. Do obsługi przesyłek pocztowych zamówiono 25 egzemplarzy elektrycznego Maxusa e-Deliver 3. Nowe dostawczaki rozpoczną pracę w 16 największych miastach w Polsce.

Poczta Polska nie kupiła nowych aut dostawczych na własność, a podpisała umowę najmu na okres 36 miesięcy. Elektryczne Maxusy mają pełny pakiet serwisowy wraz z sezonową wymianą opon. Za użytkowanie 25 aut, Poczta Polska zapłaci 4 mln zł.

To pierwsze samochody dostawcze, które były od początku projektowane jako pojazdy elektryczne. Dzięki temu udało się zaoszczędzić aż 200 kg na masie samego pojazdu, co pozwoliło uzyskać dużo większą ładowność, przestronne wnętrze i ładowność wynoszącą do 930 kg.

Auta napędzane są silnikiem elektrycznym o mocy 160 KM gwarantującym duży zapas mocy, nawet przy pełnym załadunku. Czas ładowania akumulatora o pojemności 50,2 kWh od 5 do 80 procent wynosi 45 minut (DC).

Do dyspozycji kierowcy są dwa tryby jazdy, normalny i ekologiczny. Maxus e-Deliver 3 jest wyposażony w rekuperację, co pozwala odciążyć układ hamulcowy. Auto wykorzystuje rekuperację funkcjonującą w trzech poziomach: lekkim, średnim lub mocnym. Zasięg pojazdu w ruchu miejskim to około 370 km, dzięki czemu e-Deliver 3 radzi sobie nawet z dłuższymi trasami bez konieczności częstego ładowania.

Maxus e-Deliver 3 przeszły szereg testów i pomyślnie spisały się w przedsiębiorstwach logistycznych na terenie Polski. Kluczowe parametry Nexusa to wysoka ładowność oraz zasięg przekraczający 300 kilometrów, przez co nie kierowcy nie muszą ładować samochodów w trakcie dnia. Ponadto firmy dostarczające towary na terenie dużych miast doceniły możliwość poruszania się buspasami oraz bezpłatnego parkowania.

Marka Maxus w Polsce

Firma SAIC Maxus została założona w 2011 roku, a od 2018 roku za pośrednictwem importera, spółki Rutebileiernes Standardiserings Aksjeselskap (RSA) jest obecna na rynkach europejskich. Obecnie RSA jest importerem Maxusa w Norwegii, Szwecji, Danii, Finlandii, Polski, Islandii, Niemiec, Wysp Owczych i Grenlandii.

W Polsce sieć dealerska liczy ponad 20 salonów na terenie całego kraju. Maxus w naszym kraju oferuje 9 modeli – 3 osobowe, 5 dostawczych oraz pickupa.

  • Maxus EUNIQ6 SUV
  • Maxus EUNIQ5 MPV
  • Maxus MIFA9 (luksusowy VAN)
  • Maxus T90 EV PICKUP
  • Maxus E-DELIVER 3 (w dwóch odmianach)
  • Maxus E-DELIVER 9 (w dwóch odmianach)
  • Maxus DELIVER 9

Source: Elektryczne chińskie auta dostawcze w służbie Poczty Polskiej. Koszty zwalają z nóg!

Kolejne zmiany na drodze ekspresowej S7. Ucieszą się nie tylko mieszkańcy Warszawy

Spis treści

Nowy węzeł na drodze S7

Wykonawca inwestycji kontynuuje budowę dróg serwisowych, lokalnych oraz pary Miejsc Obsługi Podróżnych Mieszkowo. Finalizuje też roboty związane z ogrodzeniem drogi ekspresowej. Zgodnie z umową wykonawca ma zrealizować te prace do I kwartału 2024 r. Po ich zakończeniu i uzyskaniu decyzji pozwolenia na użytkowanie, trasa zyska status drogi ekspresowej z dopuszczalną prędkością do 120 km/h. Obecnie ograniczenie prędkości wynosi do 100 km/h. 

Ostatnim etapem będzie remont dotychczasowego przebiegu DK7, 17 km od Sękocina Starego do Rembertowa. Zakończenie tych prac, a tym samym całego kontraktu, zgodnie z podpisaną umową przewidziano na koniec III kwartału 2024 r.

To istotna zmiana, ponieważ co prawda nowy odcinek S7 pomiędzy węzłami Lesznowola i Tarczyn o długości 17 km został oddany kierowcom już na początku maja, ale wciąż brakowało elementów infrastruktury. Połączono wtedy funkcjonujące już odcinki S7 od strony Warszawy i Grójca i tym samym zmieniono układ komunikacyjny na południe od stolicy Polski. Rozdzielony został wspólny przebieg dwóch dróg ekspresowych, S7 i S8, który dotychczas kumulował się na odcinku pomiędzy węzłem Opacz na Południowej Obwodnicy Warszawy oraz Jankami. Trasa wylotowa w kierunku Krakowa rozpoczyna się na węźle Warszawa Lotnisko, a dwujezdniową drogą dojedziemy do położonej blisko 230 km dalej granicy województw świętokrzyskiego i małopolskiego.

1 listopada na drogach – kontrole policji i drogi do cmentarzy. Zobacz, jak bezpiecznie i bez nerwów dojechać na cmentarz

Budowa drogi ekspresowej S7 Warszawa – Grójec

Budowa ponad 29 km drogi ekspresowej S7 Warszawa – Grójec, czyli południowej wylotówki z Warszawy, została podzielona na trzy odcinki pomiędzy węzłami: 

  • Warszawa Lotnisko – Lesznowola, o długości 6,6 km, oddana do ruchu 30 sierpnia 2022 r. 
  • Lesznowola – Tarczyn Północ, o długości 14,8 km, udostępniona do ruchu 28 kwietnia 2023 r. 
  • Tarczyn Północ – początek obwodnicy Grójca, o długości 7,9 km, oddana do ruchu w grudniu 2020 r. 

Trasa główna to dwie jezdnie po trzy pasy ruchu do węzła Lesznowola, a dalej do obwodnicy Grójca po dwa pasy ruchu z rezerwą pod budowę trzeciego. Wjazd na nową drogę umożliwiają węzły:

  • Zamienie
  • Lesznowola
  • Antoninów
  • Złotokłos
  • Tarczyn Północ
  • Tarczyn Południe

Budowa drogi ekspresowej S7 Warszawa – Kraków

Systematycznie trwa rozbudowa drogi S7 na południe Polski. Wraz z oddaniem w tym roku odcinków Lesznowola – Tarczyn oraz Moczydło – Miechów kierowcy mają do dyspozycji blisko 250 km dwujezdniowej trasy od węzła Warszawa Lotnisko do Miechowa w woj. małopolskim.

W realizacji są kolejne dwa odcinki, Miechów – Szczepanowice (5,3 km), a także Widoma – Kraków Nowa Huta (18,3 km). Kierowcy korzystają już z położonego pomiędzy nimi 13-kilometrowego odcinka Szczepanowice – Widoma oraz blisko siedmiokilometrowego od Nowej Huty do węzła Kraków Bieżanów na skrzyżowaniu z autostradą A4. W ekspresowym tempie całą blisko 293-kilometrową trasę z Warszawy do Krakowa przejedziemy przed końcem 2024 r.

W drodze na południe od Krakowa mamy już ponad 31 km drogi ekspresowej od Myślenic do Rabki-Zdroju z tunelem pod górą Luboń Mały. Trwają już prace przy opracowaniu Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego dla ok. 35 km dwujezdniowej drogi od Rabki-Zdroju do Chyżnego i granicy ze Słowacją.

Source: Kolejne zmiany na drodze ekspresowej S7. Ucieszą się nie tylko mieszkańcy Warszawy

Korzystasz jesienią z tego przycisku? Większość kierowców nie, a potem płacą na wiosnę

Spis treści

Czy powinno się korzystać z klimatyzacji jesienią?

Przycisk AC o którym mowa, odpowiada oczywiście za włączenie klimatyzacji w samochodzie. A z klimatyzacji korzysta się latem, kiedy w kabinie robi się gorąco. Jaki jest sens włączania jej, gdy zależy nam raczej na zwiększeniu temperatury w aucie?

Jesienią często okazuje się przydatna w deszczowe dni. Pojawia się wtedy wilgoć we wnętrzu i łatwo o zaparowanie szyb. Włączenie klimatyzacji powoduje osuszenie powietrza i w ciągu dosłownie sekund, możemy mieć szyby zupełnie pozbawione pary. Wbrew temu co sądzą niektórzy, klimatyzacja może działać, pomimo tego, że nagrzewamy a nie wychładzamy wnętrze.

Pamiętajcie tylko, że zbyt suche powietrze nie jest korzystne dla śluzówek, co szczególnie odczuwalne jest zimą. Przycisk AC bywa więc przydatny, ale nie warto go nadużywać.

Czy nieużywana klimatyzacja może się zepsuć?

Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie powinno się rezygnować z używania klimatyzacji, nawet w chłodne dni. Każdy element mechaniczny w samochodzie, gdy nie jest używany, może ulec awarii. Dotyczy to także sprężarki klimatyzacji, a to z powodu czynnika chłodzącego oraz oleju, które smarują i konserwują cały układ.

Pędzący na jednym kole motocyklista, wrobił kierowcę osobówki w mandat z fotoradaru

Jeśli nie korzystamy z klimatyzacji przez dłuższy czas, sprężarka nie jest konserwowana i uruchomiona po kilku miesiącach może nie działać prawidłowo. Koszty jej naprawy mogą okazać się bardzo wysokie, więc nie warto oszczędzać na paliwie i wciskać przycisk AC sporadycznie, bo może skończyć się to poważnymi wydatkami.

Na jaką temperaturę ustawić klimatyzację jesienią?

Mroźne poranki i wieczory zachęcają do ustawienia wyższych temperatur w samochodzie, żeby się porządnie ogrzać. Zwłaszcza jeśli bierzemy sobie do serca to, że nawet jesienne kurtki i płaszcze ograniczają swobodę ruchów i lepiej jest je zdjąć, gdy prowadzimy samochód. To sugeruje wybór tym większej temperatury.

Tymczasem ustawianie klimatyzacji na przykład na 24 st. C to poważny błąd. Zbyt wysoka temperatura może sprawić, że zrobimy się rozkojarzeni i senni, a to negatywnie wpływa na nasze bezpieczeństwo. Ponadto wysiadając mocno rozgrzani z samochodu, łatwiej się przeziębimy, czując nagle zimne powietrze. Dlatego warto trzymać się temperatur nie wyższych niż 20 stopni. Ewentualnie podwyższyć ją nieco po stronie pasażera, ale pozostawić niższą dla kierowcy.

Source: Korzystasz jesienią z tego przycisku? Większość kierowców nie, a potem płacą na wiosnę

Auto