Kamizelka chłodząca na motocykl z materiałem Hyperkewl

Kamizelka chłodząca na motocykl to zupełna nowość, podobnie jak HyperKewl od TechNiche-Poland to materiał mający możliwość chłodzenia ewaporacyjnego – przez szybkie wchłanianie wody i jej magazynowanie. Te same właściwości przyspieszają również jej odparowywanie. Tkanina z chłodzeniem ewaporacyjnym sprawia, że użytkownik odczuwa temperaturę niższą nawet o 10 st. Celsjusza od temperatury otoczenia, w zależności od przepływu powietrza i jego wilgotności (wilgotność ok. 90 %  zmniejsza już zdolność materiału do odparowywania wody i jego właściwości chłodzące).

Przeczytaj też: Grzejąca kamizelka motocyklowa dla kobiet

Kamizelka chłodząca na motocykl – działanie

Jak więc działa kamizelka chłodząca na motocykl? Wystarczy namoczyć materiał w wodzie przez 1-2 minuty, delikatnie wycisnąć i już można cieszyć się efektem chłodzenia przez 5 do 10 godzin.

Hyperkewl znalazł już zastosowanie w odzieży sportowej, branży medycznej, produktach dla wojska i przemysłu oraz jest wykorzystywany w matach i kamizelkach chłodzących dla zwierząt. Do wykorzystania na motocyklu powstają kamizelki, ale z jednakowym skutkiem można stosować modele sportowe.

Kamizelka chłodząca na motocykl

Kamizelka chłodząca na motocykl

Przegrzanie organizmu kierowcy ma wpływ min. na pogorszenie jego samopoczucia, spadek kondycji i poziomu koncentracji, więc niebezpiecznie jest dopuszczać do takiej sytuacji.

Kamizelka chłodząca na motocykl – test

Miałam okazję przetestować w praktyce jak działa taka kamizelka chłodząca na motocykl w wersji sportowej, wykonana z materiału Hyperkewl. Jak ją oceniam?

Kamizelki kupiliśmy na upały w Rumunii, do ubrania pod meshowe kurtki. Udało się jednak, że pogodę mieliśmy idealną, ok. 25-30 stopni i tylko dwa razy zdecydowałam się z niej skorzystać. Kamizelkę moczy się na chwilę w zimnej wodzie i wyciska jej nadmiar (bez wykręcania!). Ubiera się i… faktycznie robi się przyjemniej i dłużej można jechać, bez zmęczenia wysoką temperaturą.

Najlepsze jest to, że wcale nie czuje się mokrej tkaniny (na początku siatka boczna jest mokra, ale szybko schnie), tylko delikatny efekt chłodzenia. Patent to fajny i działa. Wady? No jedna jest taka, że ten materiał mega długo schnie. Jak jechaliśmy cały dzień i moczyliśmy kamizelki dwa razy, to jeszcze rano kolejnego dnia kamizelki były mokre. Dzień nie był upalny, więc musieliśmy je schować, a dłużej tak trzymane pewnie zaczną śmierdzieć. Na szczęście można je prać z lekkim detergentem.

Wydaje się, że kamizelka chłodząca na motocykl to dobre rozwiązanie głównie podczas upałów, czy podróży motocyklowych na południe. Tam, niewykluczone, że będziemy używać takiej kamizelki znacznie częściej, niż w Polsce. Rozwiązanie jest z pewnością warte uwagi i do rozważenia w przypadku wakacyjnych wyjazdów. Taka kamizelka chłodząca na motocykl nie zajmuje dużo miejsca w bagażu, a po założeniu może sprawić, że znacznie lepiej zniesiemy jazdę w wysokich temperaturach.

Source: Kamizelka chłodząca na motocykl z materiałem Hyperkewl

Czy pies może jechać autem bez zabezpieczenia? Grozi za to nawet więzienie! Przepisy, mandat, akcesoria

Spis treści:

Kupując lub adoptując psa ze schroniska spada na nas duża odpowiedzialność. Od kiedy pupil jest już nasz musimy zapewnić mu pożywienie, własny kącik oraz bezpieczeństwo. Tuż po kupnie często stoimy przed wyzwaniem jak poprawnie wykonać transport psa samochodem i odpowiedzią na pytanie, czy pies może jechać autem bez zabezpieczenia?

Problem pojawia się także wtedy, kiedy chcemy wybrać się dłuższy wyjazd, ponieważ stajemy przed wyborem – albo zabrać psiaka ze sobą, albo zostawić go u rodziny, znajomych lub w specjalnym hotelu. Jeśli zdecydujemy, że zabieramy czworonożnego członka rodziny ze sobą, to pojawia się kolejny mały problem. Mianowicie, jak takiego psa odpowiednio transportować w samochodzie, czy trzeba go w jakiś sposób zabezpieczać? Czy przewożenie psa w aucie jest w ogóle legalne?

Przeczytaj także: Jak przewozić psa na motocyklu? Gapa pokaże!

Myśląc logicznie – skoro my ludzie musimy zapinać pasy, aby być bezpieczni w aucie i w przypadku zderzenia nie wypaść przez przednią szybę, to psy również w ten sposób trzeba by zabezpieczyć. Czy rzeczywiście tak jest? Co na temat przewożenia psa w samochodzie mówią polskie przepisy? Zobaczmy!

Przewożenie psa w samochodzie – przepisy 2022

Oczywiście już dawno wymyślono zasady przewożenia psa w samochodzie. Przeglądając ustawę o Ruchu drogowym niestety nie znajdziemy jednak jednoznacznego punktu mówiącego o konieczności zabezpieczenia psa w samochodzie. W ustawie nie jest zawarte jak i czy pies powinien być zabezpieczony, więc można by uznać, że nie trzeba zabezpieczać czworonoga – a przynajmniej nie wymaga od nas tego prawo. Ale nie do końca tak jest. Mianowicie w ustawie możemy znaleźć artykuł 60, który mówi, że:

„Zabrania się używania pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim.”

Ponadto w artykule 61 znajdziemy ust. 2 pkt 3 i 4 oraz ust. 3, które mówią, że:

„Ładunek na pojeździe umieszcza się w taki sposób, aby nie utrudniał kierowania pojazdem (…) nie ograniczał widoczności drogi. Ładunek umieszczony na pojeździe powinien być zabezpieczony przed zmianą położenia lub wywoływaniem nadmiernego hałasu.”

Na podstawie tych artykułów powinniśmy zabezpieczać psa podczas jazdy autem, ponieważ jeśli tego nie zrobimy, to funkcjonariusz Policji może zinterpretować to jako powodowanie niebezpieczeństwa i naruszenie tych przepisów. Przykład? Przewożenie psa w bagażniku, albo luzem na przednim siedzeniu. Pies, który nie jest zabezpieczony i ma swobodny zakres swoich ruchów wewnątrz auta może bez problemu wskoczyć na kolana kierowcy, zasłaniając mu w ten sposób widok na drogę lub nawet wskoczyć w okolice pedałów, przez co może utrudnić wciśnięcie któregoś z nich.

Natomiast drugą sprawą jest fakt, że podczas wypadku lub gwałtownego hamowania pies i inne osoby są narażone na niebezpieczeństwo. Podczas zderzenia ciało psiaka będzie bezwładne i w zależności od siły może wylecieć przez przednią szybę narażając inne osoby, nie mówiąc o tym, że z takiej sytuacji pies raczej nie wyjdzie cało…

Oprócz ustawy o Ruchu drogowym istnieje również ustawa o ochronie zwierząt, która również pośrednio odnosi się do przewożenia zwierząt. Artykuł 6 ust. 2 mówi, że:

„Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności transport zwierząt, (…) w sposób powodujący ich zbędne cierpienie i stres.”

Jeśli nie zabezpieczymy psa, to w sposób świadomy narażamy czworonoga na cierpienie, a nawet śmierć, ponieważ nigdy nie wiemy czy nie dojdzie do wypadku lub ostrego hamowania, a podczas takich sytuacji ciało psa po prostu leci do przodu i nic go nie chroni. Dlatego na podstawie tych przepisów funkcjonariusz podczas kontroli drogowej może nas ukarać za nieodpowiedni przewóz psa w samochodzie. W zasadzie kluczową kwestią podczas podróży z psem w samochodzie jest zabezpieczenie go. Z pomocą przychodzą nam producenci, którzy oferują na rynku kilka akcesoriów służących do zabezpieczenia psa podczas jazdy samochodem. Jednak zanim przejdziemy do akcesoriów, sprawdźmy najpierw jaka kara czeka na nas za nie przestrzeganie wcześniej wspomnianych przepisów.

Czy pies może jechać autem bez zabezpieczenia

Przewożenie psa w samochodzie – mandat

Pomimo, że w żadnej ustawie nie jest wspomniane jak powinno wyglądać prawidłowe przewożenie psa w samochodzie, to za brak zabezpieczenia psa możemy otrzymać mandat. Funkcjonariusze podczas kontroli mogą odwołać się do wcześniej wspomnianych artykułów i na ich podstawie nas ukarać. Wówczas w zależności od skali zagrożenia możemy otrzymać mandat w wysokości od 20 do nawet 3000 złotych. Ale to nie koniec. Jeśli funkcjonariusz uzna, że znęcamy się nad zwierzęciem, czyli łamiemy przepis z ustawy o ochronie zwierząt, to możemy otrzymać karę pozbawienia wolności do 2 lat. Jednak, tego typu karę otrzymuję się w bardzo skrajnych sytuacjach. Nie sądzę, że za brak zabezpieczenia otrzymalibyśmy tego typu karę.

Bezpieczne przewożenie psa w samochodzie – akcesoria

Brak odpowiednich przepisów mówiących jak przewozić psa w samochodzie nie spowodował, że rynek różnego typu akcesoriów zabezpieczających psa podczas podróży jest ubogi. Wręcz przeciwnie, na rynku znajdziemy kilka akcesoriów, które pomogą nam odpowiednio zabezpieczyć psa w aucie, poprawiając przy tym jego, jak i nasze zdrowie. Ponadto, niektóre gadżety zadbają nie tylko o bezpieczeństwo, ale również o czystość w naszym samochodzie, ponieważ przewożenie psa jest niemal zawsze równoznaczne z ozdobieniem tapicerki jego sierścią. Pamiętajmy też, że np. przewożenie szczeniaka samochodem to dla niego duży stres i może oddać mocz na tapicerkę.

Oto najpopularniejsze akcesoria do przewożenia psa w samochodzie

  • szelki i pasy dla psa do samochodu – sprawdzają się zarówno przy dużych, średnich, jak i małych psach. Dzięki szelkom i pasom łatwo i szybko zabezpieczymy psa, ale pod warunkiem, że przyzwyczailiśmy psa do zakładania szelek. Jeśli nie, to będziemy musieli poświęcić trochę czasu na ćwiczenia, aby pies czuł się komfortowo w szelkach. Po założeniu szelek podpina się do nich dołączoną smycz, która ma klamrę pasującą do zapięcia pasów w samochodzie. Podczas szukania odpowiednich szelek i pasów warto zwracać uwagę na jakość wykonania oraz unikać najtańszych modeli, ponieważ mogą one być zbyt słabej jakości i nie uratować psa w krytycznej sytuacji. Pies zabezpieczony w ten sposób ma komfort poruszania się na fotelu oraz my mamy do niego łatwy dostęp, przez co zawsze możemy podać mu zabawkę, pogłaskać itd. Minusem jest fakt, że pies może pozostawić sporo sierści i śliny na fotelu. Ale, aby temu zapobiec wystarczy podłożyć koc lub kupić specjalną matę, która dodatkowo zabezpieczy psa i tapicerkę. Matę zawiesza się za zagłówki foteli i dzięki temu pies nie wpadnie pomiędzy fotele podczas ostrego hamowania oraz nie pobrudzi wnętrza samochodu.
  • fotelik dla psa do samochodu – korzystać z niego mogą małe, średnie i duże psy. Wyglądem może przypominać fotelik dla dziecka, legowisko dla psa lub materiałowe pudełko – wybór jest duży. Psa umieszcza się w foteliku i przypina się go za pomocą specjalnych pasów, które są przymocowane do fotelika. Zasada działania jest bardzo podobna jak w przypadku szelek i pasów, ale w tym przypadku nie musimy kupować maty, aby zachować czystą tapicerkę.
  • transporter do przewożenia psa w samochodzie – dedykowany jest właścicielom małych i średnich psów. Transporter, w którym znajduje się pies, kładzie się na fotelu i zapina pasami. W ten sposób psiak nie będzie mógł poruszać się po kabinie i nie zabrudzi tapicerki, ale również my nie będziemy mieli bezpośredniego dostępu do pupila.
  • klatka do transportu psa w samochodzie – zalecana głównie właścicielom dużych psów, ale nie oznacza to, że małe psiaki nie mogą z niej korzystać. Klatkę umieszcza się w bagażniku, dlatego nie zaleca się jej do samochodów typu sedan, w których bagażnik jest oddzielony od reszty wnętrza samochodu. Pozostawiając psa w klatce również nie narazimy tapicerki na zabrudzenia, ale również nie będziemy mieć bezpośredniego dostępu do psa.
  • kratka do samochodu – kratkę umieszcza się za tylnymi fotelami, tak by oddzielała ona bagażnik od reszty wnętrza. W ten sposób pies będzie mógł poruszać się tylko po bagażniku, dlatego ten rodzaj zabezpieczenia sprawdza się w przypadku dużych, średnich i małych psów. Minusem jest brak bezpośredniego dostępu do psa oraz konieczność rozłożenia koca lub maty, aby pies nie pobrudził tapicerki. Taki przewóz psa w aucie nie należy do najbezpieczniejszych dla niego samego podczas ewentualnego wypadku.

Czy pies może jechać autem bez zabezpieczenia?

Zabezpieczenie psa podczas przewożenia go w samochodzie jest bardzo ważną czynnością. Pomimo, że żadna ustawa nie mówi nam wprost jak pies powinien być zabezpieczony, to sami powinniśmy zadbać o jego bezpieczeństwo. Warto mieć z tyłu głowy, że podczas wypadku lub ostrego hamowania działają duże siły, które luźno biegającego psa po kabinie mogą wyrzucić przez okno. Aby temu zapobiec producenci oferują nam na rynku wiele akcesoriów, które powinny skutecznie zadbać o bezpieczeństwo psa podczas jazdy autem. Gadżetów jest tak dużo, że każdy właściciel powinien znaleźć model, który będzie idealnie pasował do jego wymagań i zabezpieczy przy tym pupila.

Podczas dokonywania wyboru odpowiedniego zabezpieczenia dla psa warto wziąć pod uwagę jakiej wielkości jest nasz czworonożny przyjaciel oraz samochód, ponieważ jeśli mamy dużego psa i zamierzamy kupić klatkę, a nasz samochód to np. Toyota Yaris, to możemy mieć „mały” problem z zamontowaniem klatki… Podczas doboru zabezpieczenia warto zapłacić troszkę więcej, żeby materiał z którego został wykonany przedmiot wytrzymał przeciążenia podczas wypadku lub hamowania i rzeczywiście ocalił naszego psiaka przed niebezpieczeństwem.

Jak widać, przewóz psa samochodem może okazać się wyzwaniem, ale pamiętajmy – zarówno my, jak i nasz psiak życia mamy tylko jedno. Mamy też nadzieję, że po lekturze tego artykułu nikomu nie przyjdzie do głowy przewożenie psa w samochodzie w bagażniku, który jest zamknięty i bez dostępu do szyb, jak również w bagażniku np. auta typu kombi czy SUV (z oknem w klapie kufra), ale bez odpowiedniego zabezpieczenia.

A jak wygląda przewożenie zwierząt w samochodzie, gdy wyjeżdżamy z nimi za granicę? Jakie powinniśmy zabrać dla nich dokumenty i je prawidłowo transportować. Pod tym linkiem przydatne informacje.

Source: Czy pies może jechać autem bez zabezpieczenia? Grozi za to nawet więzienie! Przepisy, mandat, akcesoria

Już niedługo kolejna rewolucja w mandatach. Podwyżki będą naprawdę ogromne

Nowy taryfikator mandatów 2022

Nowy taryfikator mandatów karnych wszedł w życie 1 stycznia 2022 roku. Podwyższył on stawki mandatów za wiele wykroczeń, między innymi za przekroczenie prędkości oraz wykroczenia przeciw pieszym. Maksymalna stawka mandatu wzrosła z 500 do 2500 zł, a maksymalna grzywna nałożona przez sąd z 5000 do 30 000 zł.

Podwyżka znacząca, ale rządzący planowali jeszcze bardziej przykręcić śrubę kierowcom, a kolejne zmiany i podwyżki zbliżają się wielkimi krokami.

Taryfikator mandatów 2022 i recydywa

Już niedługo w polskim prawie zacznie obowiązywać pojęcie recydywy w odniesieniu do wykroczeń drogowych. Zgodnie z nią, jeśli kierowca popełni jakieś wykroczenie, a następnie w ciągu dwóch lat, dopuści się kolejnego z tej samej grupy, otrzyma podwójny mandat.

Przykładowo jeśli przekroczymy prędkość, a po roku ponownie zostaniemy przyłapani na takim wykroczeniu, policjant uzna, że poprzednia kara nie podziałała w odpowiedni sposób na naszą wyobraźnię i zastosuje taryfikator dla „recydywistów”.

Nowe mandaty od września 2022

Zmiany w taryfikatorze mandatów zaczną obowiązywać od 17 września 2022 roku. W przypadku kar za przekroczenie prędkości (ale tylko przy przekroczeniu o ponad 30 km/h), będzie on wyglądał tak:

  • 31-40 km/h – pierwsze wykroczenie 800 zł, recydywa 1600 zł
  • 41-50 km/h – pierwsze wykroczenie 1000 zł, recydywa 2000 zł
  • 51-60 km/h – pierwsze wykroczenie 1500 złotych, recydywa 3000 zł
  • 61-70 km/h – pierwsze wykroczenie 2000 zł, recydywa 4000 zł
  • 71 km/h i więcej – pierwsze wykroczenie 2500 zł, recydywa 5000 zł

Kierowcy popierają wyższe mandaty. Wierzą, że dzięki nim na drogach będzie bezpieczniej

Oprócz przekroczenia prędkości, nowe mandaty według zasady recydywy, będą wyglądały następująco:

  • nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu – pierwsze wykroczenie 1500 zł, recydywa 3000 zł
  • złamanie zakazu wyprzedzania – pierwsze wykroczenie 1000 zł, recydywa 2000 zł
  • wyprzedzanie na przejściu lub przed nim – pierwsze wykroczenie 1500 zł, recydywa 3000 zł
  • prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie po spożyciu alkoholu lub innego, podobnie działającego środka – pierwsze wykroczenie 2500 zł, recydywa 5000 zł
  • wjazd na przejazd kolejowy przy czerwonym świetle sygnalizatora lub jeżeli po drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy – pierwsze wykroczenie 2000 zł, recydywa 4000 zł
  • wjeżdżanie na torowisko przy zaporach, które są opuszczane, opuszczone lub nie skończyło się ich podnoszenie – pierwsze wykroczenie 2000 zł, recydywa 4000 zł
  • omijanie pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu – pierwsze wykroczenie 1500 zł, recydywa 3000 zł
  • niezachowanie ostrożności i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym z następstwem w postaci poszkodowanego pieszego, rowerzysty itp. – pierwsze wykroczenie 1500 zł, recydywa 3000 zł

Source: Już niedługo kolejna rewolucja w mandatach. Podwyżki będą naprawdę ogromne

Ceny paliw w Polsce muszą być wysokie – wnioski z najnowszego raportu. A drastyczne podwyżki czają się za rogiem!

Ceny paliw w Polsce i na świecie muszą być wysokie

Nad raportem przygotowanym przez Urząd Konkurencji i Konsumentów, pochylił się portal e-petrol. Wnioski płynące z tego raportu są jednoznaczne.

Urząd ocenił, że inwazja Rosji na Ukrainę i sankcje nałożone na agresora przez państwa europejskie wpłynęły na notowania surowców i spowodowały perturbacje na rynku. Wyjaśniono, że obecna, wyjątkowa sytuacja, wpływa bezpośrednio na rynki energetyczne i powoduje, że ceny surowców energetycznych znacząco wzrosły.

Z analiz UOKiK wynika, że wzrost cen paliw, który miał miejsce w ostatnich miesiącach w Polsce, wynika z obiektywnych czynników rynkowych, m.in. ze spadku mocy przerobowych rafinerii działających w Europie, wzrostu cen ropy naftowej oraz kursu dolara amerykańskiego, ograniczeniem eksportu paliw przez Chiny w 2022 r. oraz sankcji nałożonych na Rosję, która jest znaczącym eksporterem zarówno ropy naftowej, jak i gotowych paliw.

Jak wykazała analiza UOKiK, zarówno wzrost cen paliw, jak i pogłębiająca się różnica pomiędzy notowaniami ropy i produktów ropopochodnych w I półroczu 2022 r. były zjawiskiem globalnym i z problemem wysokich cen paliw zmaga się nie tylko Polska, ale także inne państwa europejskie. Dotyczy to nie tylko cen ropy, ale także produktów ropopochodnych, czyli benzyny i oleju napędowego.

UOKiK odniósł się też do wzrostu modelowych marż rafineryjnych. Podkreślono, że nie odzwierciedlają one w pełni faktycznego zysku osiąganego przez rafinerie. Są to silnie uproszczone wskaźniki służące do oszacowania rentowności przerobu ropy naftowej. W skrócie oznaczają różnice między ceną ropy i paliw na rynku międzynarodowym.

Najnowsze ceny paliw w Polsce. Jest nadzieja?

Pewnym pocieszeniem dla kierowców jest fakt, że od niedawna ceny paliw w Polsce zaczynają spadać. Jak podaje portal e-petrol.pl, średnia cena benzyny Pb95 wynosi obecnie 7,19 zł/l, co oznacza spadek o 13 groszy, porównując do minionego tygodnia.

Z kolei diesel potaniał o 12 groszy na litrze, co daje obecnie średnią cenę 7,45 zł/l. Potaniał także gaz LPG – o 4 grosze, co daje cenę 3,31 zł/l. Wiele wskazuje na to, że kolejne tygodnie przyniosą następne obniżki.

Jeszcze w tym roku ceny paliw w Polsce drastycznie wzrosną?

Zanim jednak popadniemy w huraoptymizm, trzeba przypomnieć, że ceny paliw w Polsce powinny tak naprawdę być obecnie o wiele wyższe. Rząd przedłużył bowiem działanie tarczy antyinflacyjnej, zgodnie z którą VAT na paliwa został obniżony z 23 do 8 procent.

Nowe paliwo pojawi się na polskich stacjach. Dla części samochodów E10 będzie szkodliwe!

Tarcza ta miała obowiązywać do końca lipca, później została przedłużona do końca października, ale zaledwie kilka dni temu Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zostanie ona utrzymana do końca roku.

Prędzej czy później rząd zrezygnuje jednak z tarczy antyinflacyjnej i będziemy musieli zmierzyć się z faktycznymi, rynkowymi cenami. Ile będę wtedy wynosiły ceny paliw w Polsce? Będzie to oczywiście zależało od aktualnych na tamten moment cen na rynkach światowych. Przykładową estymację przedstawiła jednak Urszula Cieślak z firmy Reflex.

W rozmowie z portalem Interia.pl, podała ona, że przy założeniu, że stawka VAT zostałaby przywrócona do standardowej przy obecnych cenach, za benzynę i diesla zapłacilibyśmy o około złotówkę więcej, a za autogaz o około 70 groszy więcej. Podwyżki bardzo znaczące, a pamiętajmy, że zniesienie tarczy antyinflacyjnej, przywróciłoby także akcyzę na paliwa. Ma ona już mniejszy wpływ na ceny, niż VAT, ale nadal wpływ zauważalny.

Source: Ceny paliw w Polsce muszą być wysokie – wnioski z najnowszego raportu. A drastyczne podwyżki czają się za rogiem!

To już koniec naklejek rejestracyjnych na szybach. Trzeba będzie je odkleić?

Pakiet deregulacyjny dla kierowców – co zmienia?

W ramach pakietu deregulacyjnego weszło w życie kilka istotnych zmian. Pierwsze pojawiły się już w październiku 2018 roku, od kiedy nie ma obowiązku wożenia ze sobą dowodu rejestracyjnego pojazdu oraz potwierdzenia wykupienia polisy OC.

Później zniesiono także obowiązek wymiany dowodu rejestracyjnego, gdy skończą się w nim miejsca na pieczątki, potwierdzające zaliczenie okresowego przeglądu technicznego. Pojazd może być ponadto zarejestrowany poza miejscem zamieszkania posiadacza, a kierowca nie musi wozić przy sobie prawa jazdy. Te ułatwienia weszły w życie w grudniu 2020 roku.

Natomiast od 1 lutego 2022 roku możliwe jest zachowanie dotychczasowych tablic rejestracyjnych po zakupie pojazdu, który jest już zarejestrowany na terenie Polski. Kupując więc na przykład pojazd na gdańskich tablicach rejestracyjnych, możemy zarejestrować go na siebie baz zmiany „blach”, chociaż mieszkamy w Warszawie.

Kiedy znika obowiązek posiadania naklejek rejestracyjnych na szybach?

Kolejny element pakietu deregulacyjnego to zniesienie obowiązku posiadania naklejek rejestracyjnych na szybach. Wejdzie on w życie 4 września 2022 roku.

Tego samego dnia zostanie zniesiona także karta pojazdu.

Naklejka rejestracyjna – jak usunąć ją z szyby samochodu? Nie jest to proste, ale my znamy sposoby!

Jak usunąć naklejkę rejestracyjną z szyby?

Jeśli chcemy pozbyć się naklejki rejestracyjnej z szyby samochodu, najlepiej zastosować się do tych prostych kroków:

  • podgrzej szybę, na przykład suszarką – ciepłe powietrze rozmiękczy klej
  • delikatnie podważ naklejkę czymś cienkim, na przykład żyletką, albo nożem do tapet
  • kiedy część naklejki zacznie już odchodzić od szyby, możemy z wyczuciem zacząć odklejać ją palcami
  • istnieje spore prawdopodobieństwo, że na szybie pozostanie klej po naklejce – usuniesz go przy pomocy zmywacza do paznokci albo rozpuszczalnika

Już niedługo nie będziemy potrzebować naklejek rejestracyjnych na szybach

Czy będzie obowiązek usunięcia naklejki rejestracyjnej z szyby?

Kolejny element pakietu deregulacyjnego znosi obowiązek posiadania naklejki rejestracyjnej na przedniej szybie. Dla kierowców oznacza to mniejszy kłopot oraz niewielką oszczędność – za naklejkę trzeba zapłacić 18,5 zł i kolejne 50 gr opłaty ewidencyjnej.

Przepisy nie wymagają jednak od kierowców pozbywania się już naklejonych naklejek rejestracyjnych na szybach. Jest to więc kwestia jedynie estetyki.

Source: To już koniec naklejek rejestracyjnych na szybach. Trzeba będzie je odkleić?

Zmiana nazwy Mitsubishi w Polsce – jak teraz będzie nazywać się firma?

Firma MMC Car Poland, czyli dystrybutor samochodów, części zamiennych i akcesoriów Mitsubishi Motors w Polsce, zmienia nazwę na Astara Poland. Nowa spółka planuje dynamiczny rozwój w polskim sektorze mobilności.

Astara Poland – kiedyś MMC Car Poland

Jako nowa spółka – Astara Poland – jest częścią globalnej grupy Astara (wcześniej znana jako Berge Automocion). Wcześniej, jako MMC Car Poland, od 1996 roku firma pełniła rolę generalnego dystrybutora samochodów, części zamiennych i akcesoriów Mitsubishi Motors w Polsce. Ta funkcja nowej firmy pozostanie bez zmian. Trwają obecnie intensywne przygotowania do premier dwóch nowych modeli Mitsubishi – nowych generacji SUV-a ASX oraz miejskiego modelu Colt, które zadebiutują w 2023 roku.

W ramach nowej strategii rozwoju Astara Poland pracuje także nad rozszerzeniem skali działań, by wkrótce zaprezentować nowe modele w oparciu o własny ekosystem dystrybucji, łączności i mobilności. Prace te zbiegają się w czasie z procesem transformacji całej branży i stanowią odpowiedź na wyzwania stawiane przez społeczeństwo, dotyczące osiągnięcia zrównoważonej mobilności, lepszej cyfryzacji i większej wydajności energetycznej. Cyfryzacja działań ma przyspieszyć etapy zakupu nowego samochodu bez wychodzenia z domu i pozwolić na rozwijanie nowych usług i doświadczeń związanych z posiadaniem i użytkowaniem pojazdów.

Astara w Polsce to zespół pasjonatów motoryzacji. Duża grupa pracowników pracuje w firmie od 26 lat, czyli od daty powstania spółki. Jako doświadczony zespół ekspertów z branży motoryzacyjnej od ponad ćwierćwiecza odpowiadamy za dystrybucję, sprzedaż i serwis samochodów marki Mitsubishi. W ciągu 26 lat sprzedaliśmy ponad 100 000 samochodów Mitsubishi. Sieć autoryzowanych stacji dealerskich Mitsubishi Motors w Polsce tworzy obecnie 26 punktów sprzedaży i 40 stacji serwisowych, w których łącznie znajduje zatrudnienie około 1000 osób. Od zawsze nasza strategia była skoncentrowana na Kliencie i jego potrzebach. Teraz dzięki innowacyjnym rozwiązaniom Astara będziemy potrafili w jeszcze lepszym stopniu odpowiedzieć na rosnące oczekiwania Klientów, proponując różnorodne formy własności i użytkowania pojazdów – od zakupu z wieloma formami finansowania, przez krótko i długookresowy wynajem a także subskrypcję i systemy łączności. Wejście do międzynarodowej i wielomarkowej grupy Astara otworzyło przed nami szerokie możliwości rozwoju firmy. Obecnie intensywnie pracujemy zatem także nad planami współpracy z innymi markami i wdrożenia innowacyjnych systemów dystrybucji, mobilności i łączności. Dążąc do jak najlepszej wydajności operacyjnej przy wykorzystaniu wiedzy i zasobów grupy współpracujemy też ściśle z innymi krajami i regionalnymi przedstawicielstwami firmy Astara. Jednym z przykładów jest kooperacja z Astara Western Europe w celu integracji działań dla Isuzu Poland – polskiego przedstawicielstwa tej marki, która obecnie dzieli z nami przestrzeń biurową – podsumowuje Piotr Szewczyk, dyrektor operacyjny Astara Poland.

Astara Poland

Astara – co to jest?

Działająca od 1979 roku Astara to jedna z największych na świecie grup przedsiębiorstw, zapewniających produkty i usługi w obszarze motoryzacji i mobilności na trzech kontynentach, w 17 krajach, z ponad 230000 sprzedaży pojazdów rocznie. Astara jest obecna w Hiszpanii, Niemczech, Portugalii, Austrii, Belgii, Finlandii, Luksemburgu, Holandii, Polsce, Szwecji, Szwajcarii, Argentynie, Boliwii, Chile, Kolumbii, Peru i na Filipinach, reprezentując 30 marek samochodów. Firma oferuje też systemy online różnych formy posiadania i użytkowania pojazdów – od zakupu z wieloma formami finansowania, przez krótko i długookresowy wynajem a także subskrypcję i systemy łączności.

Source: Zmiana nazwy Mitsubishi w Polsce – jak teraz będzie nazywać się firma?

Nowe paliwo pojawi się na polskich stacjach. Dla części samochodów E10 będzie szkodliwe!

Kiedy na stacjach pojawi się nowe paliwo E10?

Rząd pracuje nad projektem ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, a także nad zmianami w ustawie o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Ma to związek z trwającą wojną na Ukrainie, która bardzo niekorzystnie wpłynęła na rynek paliw, powodując znaczne wzrosty cen oraz problemy z utrzymaniem łańcuchów dostaw. Jak tłumaczą sami rządzący:

W tej trudnej sytuacji, zwłaszcza dla sektora transportu wartościowe są wszelkie sposoby, których wdrożenie może ograniczać fluktuacje cen paliw dla transportu oraz potrzebę ich importu.

Kolejne pakiety sankcji powodują także odcinanie się od rosyjskich surowców, czemu trudno odmówić słuszności, ale choćby kraje arabskie już dawno zapowiedziały, że nie są w stanie wypełnić luki po ropie pochodzącej z Rosji. Stąd pomysł na nowe paliwo na stacjach:

Rozwiązaniem proponowanym w tym zakresie jest wdrożenie benzyny silnikowej typu E10, tj. o podwyższonym udziale biokomponentów.

Jeśli prace legislacyjne pójdą zgodnie z planem, nowe paliwo E10 pojawi się na polskich stacjach w 2024 roku.

Co to jest paliwo E10?

Jakiś czas temu na stacjach benzynowych, pojawiły się nowe oznaczenia paliw. W teorii miały być bardziej czytelne dla kierowców, a w praktyce ci albo ich nie zauważają, albo powodują one konsternację. Dlaczego bowiem na benzynie Pb95, mamy oznaczenie E5?

Wskazuje ono, że domieszka bioetanolu wynosi w tym przypadku 5 procent. Jak łatwo wywnioskować, benzyna E10 będzie miała tej domieszki 10 procent, dzięki czemu potrzeba będzie mniej ropy, aby wytworzyć litr paliwa.

Nowe paliwo ma jeszcze jeden plus – jego spalanie powoduje nieco mniejszą emisję CO2, więc jest bardziej korzystne dla środowiska.

30 groszy na litrze tańsze paliwo – kolejna stacja benzynowa obniża ceny

Lecz z drugiej strony nie jest tak, że dla silnika obojętne jest to, co wlejemy. Biokomponenty sprawiają, że paliwo jest mniej wydajne, a w konsekwencji po zatankowaniu E10 musimy liczyć się z wyższym o 3 procent spalaniem oraz gorszą o 5 procent dynamiką, niż po zalaniu E5. A to jeszcze nie koniec złych informacji.

Czy paliwo E10 może zniszczyć silnik?

Odpowiedź na to pytanie jest niestety twierdząca. Większy udział bioetanolu w paliwie może niekorzystnie wpływać na gumowe elementy układu paliwowego, powodując nieszczelność. Może także zniszczyć aluminiowe elementy silnika.

Problem jest dobrze znany, ponieważ paliwo E10 można od kilku lat tankować w niektórych europejskich krajach. Dlatego Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA), publikuje listy modeli, do których można bezpiecznie wlewać taką benzynę. Co do zasady, wszystkie samochody wyprodukowane po 2010 roku, powinny bezproblemowo znieść nowe paliwo.

Warto jednak samemu sprawdzić, jak to wygląda w przypadku naszego samochodu. Wiele aut znacznie starszych, niż po 2010 roku, może jeździć na benzynie E10, ale nie brakuje wyjątków.

Source: Nowe paliwo pojawi się na polskich stacjach. Dla części samochodów E10 będzie szkodliwe!

Czy można pomijać biegi w manualnej skrzyni biegów? W tych sytuacjach możesz uszkodzić auto

Kiedy można pomijać biegi w manualnej skrzyni biegów?

Dobór przełożeń w manualnej skrzyni biegów nie jest przypadkowy. Pozwalają one na płynne rozpędzanie pojazdu, przy jednoczesnym utrzymywaniu jednostki napędowej w optymalnym dla niej zakresie obrotów. Uczymy się tego już na kursie prawa jazdy, podczas którego instruktorzy zwykle zwracają na to sporą uwagę.

Są jednak inni eksperci, którzy dopuszczają pomijanie przełożeń podczas rozpędzania się. Są to instruktorzy ecodrivingu. Zgodnie z zasadami takiej techniki jazdy, spokojnie rozpędzanie się, nie jest najoszczędniejszym stylem, ponieważ pojazd zużywa najmniej paliwa utrzymując zadaną prędkość, a nie przez długi czas ją zwiększając do pożądanej wartości. Dlatego zalecane jest szybkie osiągnięcie interesującej nas prędkości, a następnie wybranie możliwie wysokiego przełożenia, na którym wystarczy tylko muskanie gazu, aby utrzymać ową prędkość.

Przykładowo ruszamy, wrzucamy dwójkę i wciskamy mocniej gaz, osiągając na niej szybko przepisowe 50 km/h. Następnie wrzucamy czwarty bieg i już tylko utrzymujemy prędkość. Taka technika jazdy nie jest szkodliwa dla silnika, ani układu przeniesienia napędu.

Czy można pomijać biegi w manualnej skrzyni biegów podczas redukcji?

Trochę trudniejszym zagadnieniem jest pomijanie biegów podczas redukcji. Każda zmiana przełożenia na niższe powoduje wzrost obrotów silnika i zwiększa siły działające na cały układ napędowy. Podczas zmiany przełożenia z biegu na przykład czwartego na trzeci, nie jest to dużym problemem.

Kiedy jednak redukujemy z czwórki na dwójkę, różnica obrotów będzie już spora, więc trzeba robić to z wyczuciem i rozwagą. Takie pomijanie biegów podczas zmiany przełożeń na niższe jest uzasadnione na przykład przed rozpoczęciem manewru wyprzedzania, ale trzeba robić to w sposób umiejętny.

Czy pomijanie biegów w manualnej skrzyni biegów może uszkodzić samochód?

Niewłaściwy i nierozsądny styl jazdy może odbić się na kondycji samochodu i doprowadzić do uszkodzenia jego podzespołów. Tak też jest w przypadku sytuacji, kiedy decydujemy się pomijać biegi w manualnej skrzyni biegów. Pełnia kontroli nad przełożeniami oznacza również, że możemy popełnić błędy.

15 błędów popełnianych przez kierowców. Jakie grzechy mamy na sumieniu?

Wśród mniej szkodliwych błędów trzeba wymienić wybieranie zbyt wysokich przełożeń. Przykładowo, kiedy szybko rozpędzimy się na drugim biegu i od razu wrzucimy piąty. Samo przeskoczenie z wysokich obrotów na powiedzmy 1500 obr./min nie jest szkodliwe dla samochodu. Ale jeśli zapragniemy wtedy nadal przyspieszać, to już tak.

Nowoczesne samochody zalecają jazdę na jak najniższych obrotach, ale podpowiedzi komputera pokładowego co do wybrania wyższego przełożenia, nie biorą zwykle pod uwagę obciążenia dla układu napędowego. Dla kierowcy może to być niewyczuwalne, choćby za sprawą szerokiego stosowania dwumasowych kół zamachowych, ale brak wibracji czy mocnych szarpnięć, podczas przyspieszania z bardzo niskich obrotów, nie oznacza, że nie nadwyrężamy podzespołów samochodu.

O wiele gorsza sytuacja ma miejsce, kiedy decydujemy się pomijać biegi w manualnej skrzyni biegów podczas redukcji. Jeśli na skutek tego nastąpi gwałtowny wzrost obrotów, mocno nadwyrężymy podzespoły swojego samochodu. Dlatego redukcje o dwa przełożenia, na przykład przed rozpoczęciem wyprzedzania, należy robić z odpowiednim wyczuciem.

Z kolei redukcje o trzy biegi są już ryzykowne. Jeśli zrobimy to szybko i beztrosko, musimy liczyć się ze sporym szarpnięciem, które z pewnością odczują podzespoły naszego auta. Ryzykujemy również, że szarpnięcie będzie na tyle duże, że na moment zblokuje nam koła, a to jest już bardzo niebezpieczne. Można temu zapobiec stosując międzygaz, ale na taką technikę powinni się już decydować doświadczeni kierowcy, którzy wiedzą co robią i dobrze znają swój samochód.

W ekstremalnym przypadku, możemy wybrać zbyt niski bieg dla obecnej prędkości, który wymusi na silniku obroty przekraczające dopuszczalną przez producenta wartość. W takiej sytuacji powinien wkroczyć do akcji ogranicznik obrotów, który uchroni jednostkę przed zbyt wysokimi wartościami, ale oznaczać to będzie konieczność zmniejszenia prędkości. Ryzykujemy wtedy bardzo mocnym szarpnięciem i blokadą napędzanych kół, co stwarza poważne zagrożenie na drodze.

Source: Czy można pomijać biegi w manualnej skrzyni biegów? W tych sytuacjach możesz uszkodzić auto

Czy można parkować pod prąd? Ten przepis to pułapka na kierowców

Parkowanie pod prąd – co mówią przepisy?

Jak zawsze w takich sytuacjach, najlepiej zerknąć co na temat danego problemu, mówi ustawa Prawo o ruchu drogowym. W art. 49, ust. 1, pkt. 7 czytamy:

Zabrania się zatrzymania pojazdu na jezdni przy jej lewej krawędzi, z wyjątkiem zatrzymania lub postoju pojazdu na obszarze zabudowanym na drodze jednokierunkowej lub na jezdni dwukierunkowej o małym ruchu.

Ogólna zasada jest więc prosta – nie wolno parkować pod prąd. Warto o niej pamiętać, zwłaszcza że chociaż istnieją od niej wyjątki, korzystanie z nich może być ryzykowne.

Wyjątki pozwalające na parkowanie pod prąd

Pierwszy z wyjątków, który pozwala parkować pod prąd, jest jednoznaczny  i logiczny. Dozwolone jest parkowanie pod prąd w terenie zabudowanym na drodze jednokierunkowej. W takim przypadku tak naprawdę mówimy o parkowaniu przy lewej krawędzi jezdni, ponieważ każdy z pasów na takiej drodze prowadzi w tym samym kierunku.

Drugi wyjątek z kolei nosi już znamiona pułapki na kierowców. Mówi on o tym, że wolno parkować pod prąd w terenie zabudowanym także na jezdni dwukierunkowej, ale o małym ruchu. Co to oznacza?

Tego przepisy już nie precyzują. Intuicyjnie możemy powiedzieć, że droga o małym natężeniu ruchu to uliczka osiedlowa. Natomiast ruchliwa ulica w centrum miasta ma zwykle duże natężenie ruchu. Ale co z ulicami, które plasują się między tymi dwoma skrajnościami? To już prawdziwa zagadka, a jej rozwiązanie zależy od interpretacji policjanta. Łatwo wpaść w taką pułapkę i skończyć z mandatem.

Czy można przejeżdżać skrzyżowanie na żółtym świetle? Nie można, ale czasami wolno

Jaki mandat za parkowanie pod prąd?

Jeśli zdecydujemy się parkować pod prąd, a policjant uzna, że nie wypełniliśmy kryteriów żadnego z wyjątków, musimy liczyć się z mandatem. Nie jest on na szczęście duży – według taryfikatora to 100 zł o raz 1 punkt karny.

Zawsze w takiej sytuacji funkcjonariusze dokonują jednak dodatkowej analizy sytuacji, pod kątem tego, czy nasz pojazd nie stwarza zagrożenia w ruchu drogowym lub czy nie utrudnia innym poruszania się. Jeśli uznają, że tak jest, musimy przygotować się na znacznie większe wydatki za odholowanie pojazdu i jego postój na parkingu policyjnym.

Source: Czy można parkować pod prąd? Ten przepis to pułapka na kierowców

Czy można dostać mandat za zbyt wolną jazdę? Kierowcy muszą uważać i na to

Z jaką prędkością powinniśmy prowadzić samochód?

To pytanie podstawowe, na które odpowiedzi są dwie. Po pierwsze nie większą niż dopuszczalny limit, a po drugie z prędkością bezpieczną. Jak czytamy w Kodeksie drogowym art. 19, ust. 1:

Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu.

Interpretacja tego zapisu jest prosta. Dozwolona prędkość umieszczona na znaku to tylko prędkość maksymalna dopuszczalna na tym odcinku. Nie oznacza ona prędkości z jaką faktycznie powinniśmy się poruszać, ponieważ panujące warunki mogą wymagać, aby jechać wolniej.

Mandat za zbyt wolną jazdę

Pojawia się jednak pytanie czy można przesadzić w drugą stronę? Czy można jechać na tyle wolno, żeby stworzyć zagrożenie i narazić się na mandat? Można. Mówi o tym już kolejny ustęp, przytoczonego wyżej artykułu, w którym czytamy:

Kierujący pojazdem jest obowiązany:

1) jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym;

2) hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia;

3) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu.

Nas najbardziej interesuje punkt pierwszy – nie możemy jechać w sposób utrudniający poruszanie się innych uczestników ruchu. Co to oznacza? To już zależy od konkretnej sytuacji Łatwo sobie jednak wyobrazić sytuację, w której ktoś przy ograniczeniu do 50 km/h, porusza się 30 km/h, pomimo doskonałych warunków drogowych, przez co powstał za nim zator.

Taryfikator mandatów 2022. Ile zapłacisz za mandaty za prędkość, brak pasów czy używanie komórki? Nawet 2500 złotych!

Znak C-14 także może oznaczać mandat za zbyt wolną jazdę

Wielu kierowców nie pamięta, lub nawet nie wie o tym, że istnieje coś takiego jak znak C-14, określający minimalną dozwoloną prędkość. Nie jest on często spotykany, a jeśli już, to na drogach szybkiego ruchu.

Po minięciu go kierowca ma obowiązek jazdy z prędkością przynajmniej taką, jaka została określona na znaku. Odwołuje go znak C-15.

Jaki mandat za zbyt wolną jazdę?

Taryfikator przewiduje karę za jazdę ze zbyt małą prędkością, a jej wysokość zależy od tego, który dokładnie paragraf złamaliśmy, a także od decyzji kontrolującego nas funkcjonariusza.

Jeśli naszą zbyt wolną jazdą, utrudniliśmy innym ruch, grozi nam mandat nie mniejszy niż 500 zł. Co to oznacza? Kara może być wyraźnie wyższa, jeśli nasz styl jazdy spowodował naprawdę poważne utrudnienia.

Znacznie łagodniej traktowani są kierowcy, którzy poruszają się z prędkością mniejszą, niż wymagana znakiem C-14. Za jego nierespektowanie grozi grzywna 100 zł. Ale uwaga – ignorując wspomniany znak, mogliśmy spowodować utrudnienia i stworzyć zagrożenie na drodze. W takiej sytuacji policjant może nałożyć na nas karę także z wcześniejszego paragrafu.

Source: Czy można dostać mandat za zbyt wolną jazdę? Kierowcy muszą uważać i na to

Ta młoda kobieta została szefową MINI w Europie

Wcześniej Ulrike von Mirbach była odpowiedzialna za sprzedaż detaliczną BMW i MINI w ramach projektu „nowego modelu sprzedaży w Europie”, a także za ogólny rozwój nowych struktur sprzedaży MINI. Oprócz nowej roli szefowej marki MINI na Europę nadal pełni tę funkcję.

Jej poprzednik Pierre Jalady przejął od 1 lipca 2022 roku odpowiedzialność za markę MINI w regionie Azji i Pacyfiku, Europy Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki.

Ulrike von Mirbach

Ulrike von Mirbach pracuje dla BMW Group od około 17 lat. Na początku swojej kariery odpowiadała m.in. za strategię marketingową marki BMW na rynku niemieckim. Od października 2015 do końca 2020 roku kierowała marketingiem marki MINI w Niemczech. 1 stycznia 2021 roku przejęła zarządzanie marką MINI w Niemczech i zaledwie rok później awansowała na poziom Europy.

Ulrike von Mirbach znacząco rozwinęła markę MINI w Niemczech i z powodzeniem realizowała elektryfikację marki. Dla Ulrike von Mirbach sprawy organizacji sprzedaży są zawsze na pierwszym planie. Dobra współpraca między dealerami a producentem, jak również strategiczne zarządzanie marką i jej cyfryzacja, były decydującymi czynnikami sukcesu w pozytywnym rozwoju marki na rynku niemieckim.

Stefanie Wurst, szefowa marki MINI:

Jestem przekonana, że Ulrike von Mirbach, dzięki swojej wyjątkowej wiedzy na temat marki i sprzedaży, z powodzeniem poprowadzi markę MINI w elektryczną przyszłość na poziomie Europy. Ustanowi odpowiednie strategiczne warunki ramowe, które zapewnią sukces sprzedażowy marki w ramach nowego modelu sprzedaży.

Ulrike von Mirbach


Source: Ta młoda kobieta została szefową MINI w Europie

BMW: zielony trend się firmie opłaci, ale elektromobilność to za mało. Koncern recyklinguje niemal całe auta

Symbol BMW w Monachium – budynek w kształcie czterech cylindrów – 22 lipca br. skończył 50 lat. Z dzisiejszej perspektywy śmiało można się pokusić o porównanie nie do cylindrów, ale do cylindrycznych ogniw stosowanych w akumulatorach trakcyjnych samochodów elektrycznych. BMW zmierza w stronę elektromobilności. Jednak – jak przyznają przedstawiciele firmy – elektromobilność to za mało. Ważna jest zrównoważona produkcja. Dlatego firma konsekwentnie inwestuje w innowacyjne rozwiązania pozwalające ograniczyć emisję gazów cieplarnianych w całym łańcuchu dostaw – tłumaczy Thomas Becker, szef działu zrównoważonego rozwoju i mobilność BMW.

Gospodarka cyrkularna, czyli taka, w której odpad staje się podstawą dalszej produkcji, to dla koncernu norma. Od momentu projektowania do poddania recyklingowi – chodzi o to, żeby wykorzystać możliwie jak najwięcej surowców powtórnie. Pod błyszczącym lakierem nie widać, czy stal lub aluminium użyte do produkcji BMW, Mini czy nawet Rolls Royce’a, pochodzi z recyklingu. A przecież może mieć nawet 20 lub 30 lat – bo takie auta trafiają do zakładów recyklingowych.

Siedziba BMW w Monachium

Recykling akumulatorów z samochodów elektrycznych

BMW szczyci się tym, że ma największy zakład recyklingu w całych Niemczech. Sprawnie przygotowuje w nim do dalszej obróbki dużą liczbę modeli aut własnych, ale także innych marek. Poddawane recyklingowi są, oczywiście, także pojazdy elektryczne i zelektryfikowane. W tym wypadku pierwszą rzeczą jaka jest z nich wymontowywana to akumulator trakcyjny. Nie musi być rozładowany, ani specjalnie przygotowany do dalszej obróbki. Tym zajmują się partnerzy koncernu, specjalizujący się w recyklingu akumulatorów – choćby Umicore, działający także w Polsce.

Pytałam naszych opiekunów, oprowadzających dziennikarzy po zakładzie recyklingu BMW, o to, co dzieje się z energią zmagazynowaną w wymontowanych akumulatorach. W zależności od tego, do kogo później ta energia trafia, albo zasila sieć albo wspiera sprzęty używane do jej dalszej obróbki. Zapewniono mnie, że nic się nie marnuje.

Kwestie recyklingu silników elektrycznych, to można powiedzieć pestka, w porównaniu ze znacznie bardziej złożonymi jednostkami spalinowymi. Dzisiejsze procesy recyklingowe pozwalają odzyskać blisko 90 proc. surowców. Nie wszystkie da się zastosować ponownie w produkcji aut, ale ten odsetek stale rośnie.

Pracownicy i pracowniczki zakładu BMW zdobywają miesiącami doświadczenie po to, by precyzyjnie wymontowywać kolejne podzespoły. Na koniec całego procesu otrzymywany jest zgnieciony wrak. Kolejnym etapem jest przekazanie go wyspecjalizowanym firmom, które uzyskują z niego mieszaninę różnych materiałów, pokruszoną na części wielkości dłoni. Przy pomocy magnesów oddzielana jest stal, metodą cyklonu wysysane lekkie plastikowe elementy, dodatkowo odsiewane i przetapiane są metale nieżelazne. Wszystko to po to, by wprowadzić te substancje ponownie do obiegu.

BMW Sustainability 360

Materiały z recyklingu w samochodach BMW

Oferowane dziś auta koncernu BMW mają ok. 30 proc. domieszkę materiałów pochodzących z recyklingu. Czasem produkuje się z nich dywaniki, czasem osłony przewodów, a czasem szyby. Kolejnym krokiem w rozwoju zrównoważonej produkcji w BMW ma być osiągniecie 50 proc. przetworzonych materiałów w nowych autach.

Hasło „secondary first” (z ang. wtórny na czele) nie jest tylko sloganem.

Ok. 60 kg termoplastycznych tworzyw sztucznych wykorzystanych w produkcji elektrycznego modelu BMW iX pochodzi od „dawców”. Zamknięcie tych substancji w pętli obiegu zamkniętego pozwala firmie zaoszczędzić pieniądze i oszczędzić planetę.

Podczas kilkugodzinnej prezentacji dotyczącej zrównoważonego rozwoju, przeprowadzonej w Monachium, w siedzibie firmy, wiele razy odnoszono się bezpośrednio do zapisów Porozumienia Paryskiego. To pierwsze globalne porozumienie dotyczące ochrony klimatu. Około 200 krajów zobowiązało się do działań powstrzymujących wzrost globalnych temperatur – poniżej 2 stopni Celsjusza. Utrzymanie go na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza ma pozwolić ludzkości przetrwać. Świat nauki przedstawił szereg dowodów na to, że to działalność człowieka, od czasów rewolucji przemysłowej, bezpośrednio wpływa na zmianę klimatu.

BMW Sustainability 360

Nie da się ukryć, że branża motoryzacyjna, opierająca się o paliwa kopalne, przyczynia się do tych zmian. Dziś żaden z największych producentów nie uchyla się od obowiązków ochrony środowiska. Co więcej, firmy widzą, że im się to opłaca. Skracają łańcuch dostaw, mają większa kontrolę nad produkcją. Zasilanie fabryk zieloną energią staje się standardem, tak jak używanie wody w obiegu zamkniętym.

Elektromobilność a odpowiedzialność za planetę

Wracając do BMW. To, czego jeszcze nie udaje się firmie odzyskać z recyklingu, koncern stara się zdobyć w możliwie najłagodniejszy dla planety sposób. Lit, kobalt i inne pierwiastki krytyczne mają w BMW udokumentowane pochodzenie. Lit do produkcji akumulatorów stosowanych w elektrycznych i zelektryfikowanych autach koncernu pochodzi od producentów z Australii i Argentyny.

Firma w 2020 roku przystąpiła do Responsible Mining Assurance – IRMA. Inicjatywa na rzecz odpowiedzialnego górnictwa ma gwarantować, że poszukiwane pierwiastki nie są obciążone niewolniczą pracą przy ich wydobyciu oraz mają ograniczony wpływ na środowisko naturalne. Kolejnym krokiem będzie zwiększenie udziału pierwiastków odzyskiwanych z akumulatorów w procesie recyklingu. Na razie, z racji tego, że aut elektrycznych jest mało – to raczkujący trend.

BMW podkreśla, że realizuje jedne z najbardziej ambitnych założeń dotyczących zrównoważonego rozwoju w swojej branży. Nie deklaruje jednak nadal, kiedy konkretnie zamierza zrezygnować z produkcji aut spalinowych. Znaczna część koncernów motoryzacyjnych ma znacznie ambitniejsze plany dotyczące rezygnacji z produkcji aut spalinowych niż Bruksela. Ta – przypomnę – chce, by w krajach unijnych nie było możliwości sprzedawania nowych spalinowych aut po 2035 roku.

Obecnie w Monachium, w historycznej przestrzeni, w jednej fabryce, produkowane są zarówno auta z napędem tradycyjnym, hybrydy plug-in (PHEV) i elektryki (BEV). Powstają tu auta serii 3 oraz 4, w tym model i4. Jeśli sytuacja będzie wymagała wygaszenia jednego wariantu napędu – firma to zrobi. Przygotowuje na tę okoliczność pracownice i pracowników, szkoląc ich w zakresie emobilności.

Przygotowuje się także, do tego, by zrezygnować trwale z produkcji silników spalinowych w tym miejscu. Jak przyznają przedstawiciele firmy, nie będzie ona pasowała do nowej, otwartej i zielonej koncepcji przebudowy zakładu.

Historia vs przyszłość

Mówiąc o Monachium i wspominając kultową pięćdziesięcioletnią wieżę złożoną z czterech cylindrów, nie sposób nie wspomnieć o specjalnej wystawie poświęconej nowym trendom w mobilności i zrównoważonemu rozwojowi. Są tam ekspozycje poświęcone zrównoważonym materiałom, zielonej energii, degradacji środowiska i nowej mobilności. Coś dla młodszych i dla starszych.

Przestrzeń należąca do BMW w Monachium (i Muzeum BMW Welt) jest w czołowej dziesiątce najczęściej odwiedzanych muzeów w Niemczech. Koncern korzysta z tego, by dodatkowo edukować. Bo kiedy już nacieszymy się pięknymi maszynami z przeszłości, warto pomyśleć o tym, co czeka kolejne pokolenia.

Source: BMW: zielony trend się firmie opłaci, ale elektromobilność to za mało. Koncern recyklinguje niemal całe auta

Ranking jakości dróg w Europie 2022 – Polska jednym z najgorszych krajów w Europie pod względem jakości dróg

Światowy Ranking Konkurencyjności (The World Competitiveness Yearbook) za 2022 r. przygotowany przez Międzynarodowy Instytut Rozwoju Zarządzania (IMD), jedną z najbardziej znanych szkół biznesu na świecie, poruszył m.in. jakość infrastruktury drogowej na świecie i stworzył ranking jakości dróg w Europie 2022. Od 2018 r. pozycja Polski w rankingu jest coraz niższa. O konieczności poprawy stanu nawierzchni dróg krajowych informuje także w swoim ostatnim raporcie GDDKiA. Jej kontrole wykazały, że 37,3% dróg w naszym kraju wymaga remontu. 

Ranking jakości dróg w Europie 2022 – Polska jednym z najgorszych krajów w Europie

W rankingu dotyczącym jakości infrastruktury drogowej w 2022 r. Polska zajęła 43 miejsce wśród 63 państw. Od 2018 r., gdy zostaliśmy sklasyfikowani w zestawieniu na 34 lokacie, w kolejnych latach pozycja naszego kraju systematycznie się obniża – 2019 r. (36), 2020 r. (35) i 2021 r. (42).

W tym roku najlepiej pod względem jakości dróg autorzy raportu ocenili Szwajcarię, Danię i Szwecję, a najgorzej Wenezuelę, Mongolię oraz Botswanę. 

W rankingu uwzględniono 30 państw Europy. Wśród nich w 2022 r. Polska zajęła 26 miejsce. Niżej jakość dróg została oceniona w Chorwacji, Rumunii, Turcji i Bułgarii. 

37,3% polskich dróg jest w stanie niezadowalającym lub złym 

Surowa ocena infrastruktury drogowej pochodząca z raportu Światowego Rankingu Konkurencyjności pokrywa się w dużej mierze z ostatnim raportem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Po kontroli tego urzędu przeprowadzonej na koniec 2020 r. okazało się, że 37,3% dróg w Polsce było w stanie niezadowalającym lub złym. 

ranking jakości dróg w Europie 2022

Z szacunków GDDKiA wynika, że na przeprowadzenie remontów dróg, których stan został oceniony jako zły, trzeba przeznaczyć około 4,8 mld zł. Najwięcej z nich znajduje się w województwie lubuskim (27,9%), kujawsko-pomorskim (19,7%) i lubelskim (17,8%). Z kolei najmniej w zachodniopomorskim (5,9%), świętokrzyskim i podlaskim (po 7,5%). 

Ranking jakości dróg w Europie 2022 nie kłamie – wśród największych polskich miast najwięcej dróg wymagających natychmiastowego remontu znajduje się w Zielonej Górze (27,9%), Bydgoszczy (19,7%) i Lublinie (17,8%). Natomiast najmniej w Szczecinie (5,9%), Białymstoku i Kielcach (po 7,5%).  

Gdzie najczęściej dochodzi do wypadków i kolizji z powodu niewłaściwego stanu jezdni? 

W statystykach policyjnych corocznie jako jedną z przyczyn kolizji i wypadków drogowych wymienia się niewłaściwy stan jezdni. W 2021 r. odnotowano w naszym kraju 11 851 takich zdarzeń. Do największej liczby z nich doszło w województwie śląskim (2038), łódzkim (1538) i wielkopolskim (1211), a najmniej w podlaskim (141), podkarpackim (219) i świętokrzyskim (254). 

kolizje i wypadki z powodu niewłaściwego stanu jezdni w 2021 r

Gdzie wybudowano i wyremontowano najwięcej dróg w Polsce?

Z danych GDDKiA udostępnionych isprzet.pl wynika, że w latach 2017-2021 najwięcej kilometrów dróg wybudowano w województwie mazowieckim (309,9 km), zachodniopomorskim (204,4 km) i dolnośląskim (139,2 km). Z kolei najmniej w opolskim (31,1 km), pomorskim (47,3 km) i małopolskim (47,9 km). 

gdzie wybudowano najwięcej dróg w km

W latach 2017-2021 najwięcej kilometrów dróg wyremontowano w województwie wielkopolskim (403,1 km), mazowieckim (240,5 km) i opolskim (175 km). Natomiast najmniej w kujawsko-pomorskim (47,3 km), lubelskim (59,6 km) i śląskim (60,8 km). 

gdzie wyremontowano najwięcej dróg w km

W latach 2017-2021 najwięcej środków na budowę i remonty dróg wydano w województwie wielkopolskim (392,4 mln zł), mazowieckim (229,9 mln zł) i opolskim (163,7 mln zł). Z kolei najmniej w pomorskim (33,4 mln zł), śląskim (38,6 mln zł) i kujawsko-pomorskim (41,1 mln zł). 

Czy ocena stanu dróg może wpływać na wysokość cen OC? 

Informacje o stanie technicznym nawierzchni dróg, natężeniu ruchu drogowego czy statystyki wypadkowe, to istotne dane brane pod uwagę nie tylko podczas zarządzania drogami. Mogą one być uwzględniane również przez ubezpieczycieli podczas oceny ryzyka ubezpieczenia pojazdu. Jednak nie są to główne czynniki wpływające na ceny OC. Wysokość składki wyliczana jest na podstawie wielu informacji, dotyczących zarówno właściciela, jego miejsca zamieszkania, jak i ubezpieczanego samochodu – wyjaśnia Kamil Sztandera, ekspert ds. ubezpieczeń komunikacyjnych w porównywarce rankomat.pl. 

Np. w pierwszym półroczu 2022 r. najdroższe oferty OC otrzymywali właściciele pojazdów zarejestrowanych w województwie pomorskim. Tymczasem, w tym regionie stan dróg oceniany jest dość wysoko, ponieważ jedynie 9,4% wymaga natychmiastowego remontu, a do wypadków i kolizji z powodu niewłaściwego stanu jezdni dochodzi 3,5-krotnie rzadziej niż np. w najgorszym pod tym względem województwie śląskim.

Ranking jakości dróg w Europie 2022 nie wypada dla nas łaskawie i zdecydowanie oddalamy się – jeśli chodzi o jakość dróg – od reszty Europy. Prace powinny iść w szybszym tempie, a środki wydawane bardziej efektywnie. Dopiero wówczas jest szansa na dogonienie czołówki Europy.

Source: Ranking jakości dróg w Europie 2022 – Polska jednym z najgorszych krajów w Europie pod względem jakości dróg

Rolls-Royce Phantom serii II zaprezentowany w Warszawie

Rolls-Royce Phantom zajmuje niezagrożoną pozycję na samym szczycie luksusu. Zgodnie z życzeniem klientów, w Phantomie serii II pojawiły się jedynie delikatne zmiany w wyglądzie i estetyce.

Podczas premiery Phantoma serii II w Warszawie Frank Tiemann, Director of Corporate Communications Central and Eastern Europe Rolls-Royce Motor Cars, powiedział:

W nowej wersji Phantoma utrzymaliśmy wszystko to, za co właściciele kochają ten wspaniały luksusowy przedmiot; delikatne, aczkolwiek znaczące udoskonalenia odzwierciedlają zmiany w preferencjach i oczekiwaniach klientów.

Rolls-Royce Phantom serii II

Rolls-Royce Phantom serii II

Teraz, dzięki delikatnej geometrycznej zmianie w atrapie chłodnicy, plakietka „RR” oraz figurka Spirit of Ecstasy stały się jeszcze bardziej widoczne, gdy patrzy się na nie z przodu. Sama atrapa jest teraz rozświetlona, zaś światła drogowe zostały ozdobione ramkami misternie laserowo ciętymi dającymi efekt świateł gwiazd, co wzmacnia efekt zaskoczenia, kiedy widzi się Phantoma nocą. Boczny profil został zmodyfikowany w obrębie przestrzeni dla nowych kół. Na zamówienie są dostępne trójwymiarowe, frezowane koła ze stali nierdzewnej z trójkątnymi płaszczyznami w pełni lub częściowo polerowanymi. Alternatywnie, Phantom może zostać ozdobiony prawdziwie eleganckimi kołami dyskowymi, które przywołują romantyczny klimat Rolls-Royce’ów z lat 20. poprzedniego wieku.

Pełne przepychu wnętrze Phantoma pozostaje niemal takie samo: kierownica została delikatnie pogrubiona, dzięki temu ten punkt styku właściciela/kierowcy z samochodem jest ulepszony i stał się bardziej bezpośredni.

Rolls-Royce Phantom II

Rolls-Royce Phantom Extended Series II

Phantom oraz Phantom Extended – każdy z nich ma swój własny charakter. Konwencjonalny Phantom jest wybierany głównie przez tych, którzy sami chcą prowadzić samochód. Ci, którzy wolą zawiadywać podróżą z tylnego siedzenia, Phantom Extended oferuje super-luksusowe doświadczenie z jazdy samochodem prowadzonym przez szofera.

Każdy Phantom może stać się niczym „białe płótno” i być spersonalizowany przez właściciela w ramach programu Bespoke. Dzięki temu samochody odzwierciedlają nie tylko indywidualny styl i charakter ich posiadaczy, ale też są unikatowe na światową skalę.

Piotr Fus, Dealer Principal Rolls-Royce Motor Cars Warszawa, powiedział:

Phantom, jako najwyższy model marki, przyciąga elitę naszego klienckiego portfolio. To ludzie sytuowani, odnoszący sukcesy, stojący na czele w swoim obszarze działania, często są to osoby publiczne, przy tym zdeterminowani i wymagający. Phantom zawsze był tym, czym jego właściciel sobie życzył. Nie tylko „najlepszym samochodem na świecie”, ale dla nich w ich świecie.

Wraz z Phantomem Series II debiutuje „Rolls-Royce Connected”. System umożliwia właścicielowi bezpośrednie przesłanie adresu z aplikacji Whispers (członkowskiej aplikacji Rolls-Royce’a) do samochodu, dzięki czemu nawigacja gładko i bezbłędnie poprowadzi samochód na przyjęcie, do restauracji, dealerstwa, a nawet do samej siedziby Rolls-Royce’a. Rolls-Royce Connected wyświetla w Whispers położenie samochodu, status bezpieczeństwa i aktualny stan „zdrowia”. Za dotknięciem przycisku, właściciel może skontaktować się z wybranym dealerem, by omówić wymagania serwisowe lub uzyskać informację o samochodzie.

Rolls-Royce nie wprowadził żadnych zmian pod maską. Phantoma wciąż napędza podwójnie doładowany silnik V12 o pojemności 6,75 litra. Generuje on 571 KM oraz 900 Nm momentu obrotowego.

Source: Rolls-Royce Phantom serii II zaprezentowany w Warszawie

Czy można przebywać w przyczepie kempingowej podczas jazdy?

Przebywanie w przyczepie kempingowej podczas jazdy – czy jest zabronione

Dłuższa podróż samochodem, szczególnie z kompletem pasażerów, potrafi być męcząca. O ile wygodniej i przyjemniej podróżowałoby się w przyczepie kempingowej, prawda? Można usiąść wygodnie przy stole, zjeść coś i napić się. A jak przyjemnie byłoby się zdrzemnąć, aby odespać konieczność wczesnego wstawania, prawda?

Pomysł podróżowania w przyczepie kempingowej w czasie jazdy, może wydawać się bardzo kuszący, ale z oczywistych powodów jest zakazany. Osoby jadące w niej nie mają do dyspozycji nawet pasów bezpieczeństwa, więc nawet mocniejsze hamowanie, mogłoby być dla nich niebezpieczne. Nie wspominając już o kolizji czy wypadku.

Pamiętajmy również, że sama konstrukcja przyczepy kempingowej w żaden sposób nie jest przystosowana do ochrony osób siedzących w środku. Jej konstrukcja to zwykle drewniana rama, pokryta panelami z tworzywa sztucznego. Priorytetem jest tu niska masa własna, a nie wytrzymałość w razie zderzenia. Dlatego przebywanie w przyczepie kempingowej podczas jazdy może okazać się śmiertelnie niebezpieczne.

Co można przewozić w przyczepie kempingowej?

Powyższe zastrzeżenia nie oznaczają, że w przyczepie kempingowej nie można niczego przewozić. Bez przeszkód możemy umieścić w niej swoje bagaże czy rowery, zyskując więcej swobody w aucie i eliminując konieczność korzystania z bagażników rowerowych.

Jednak i tu musimy zwrócić uwagę na kilka spraw. Wyposażenie przyczep kempingowych jest przystosowane do tego, by dobrze znosić podróż. Nic się nam w nich nie przesunie, ani drzwiczki szafek nie będą się obijały na zakrętach. Jeśli jednak coś powkładamy do tych szafek jeszcze przed ruszeniem, nie można mieć już takiej pewności.

Masz własny kamper lub przyczepę kempingową i nie planujesz już wyjazdów? Zainteresuj się platformą sharing economy

Dlatego przewożąc bagaże w przyczepie kempingowej, trzeba podejść do tego rozsądnie. Najlepiej spakować się jak na zwykły wyjazd, walizki odpowiednio zabezpieczyć przed przemieszczeniem się i dopiero na kempingu rozpakować wszystko na swoje miejsce. Ważne jest też, żeby nie umieszczać dużych ilości bagażu tylko z przodu lub tylko z tyłu przyczepy. Szczególnie zaburzenie rozkładu masy z akcentem na tył może okazać się niebezpieczne, ponieważ przyczepa odchylając się do tyłu, będzie próbowała podnieść hak do góry. W teorii grozi to wypięciem przyczepy oraz odciąża tylną oś samochodu, co może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji.

Z rozwagą należy podejść także do przewożenia rowerów w przyczepie. Jeśli przemieszczą się w czasie jazdy, mogą się uszkodzić, a także uszkodzić elementy wyposażenia przyczepy.

O czym jeszcze pamiętać przed wyruszeniem w podróż z przyczepą kempingową?

Przyczepy kempingowe używane są sezonowo, więc konieczne jest sprawdzenie podstawowych ich elementów, przed wyruszeniem w drogę. Powinniśmy więc skontrolować działanie oświetlenia, sprawdzić ciśnienie w oponach oraz ich stan, a także ogólny stan przyczepy. Warto też zweryfikować czy działa jej wyposażenie wewnętrzne, aby już na kempingu nie mieć niemiłej niespodzianki.

Podczas jazdy pamiętajmy również, że podróżujemy nie samym samochodem, ale zestawem pojazdów. To szczególnie ważne podczas jazdy miejskimi ulicami, gdzie długa i szeroka przyczepa, wymaga stałego kontrolowania, abyśmy o nic nie zawadzili.

Jakie prawo jazdy do ciągnięcia przyczepy kempingowej?

Przed wyruszeniem w drogę upewnijmy się też, jeśli korzystamy z nowej lub pożyczonej przyczepy, czy mamy odpowiednie uprawnienia do jej ciągnięcia. W przypadku mniejszych zestawów wystarczy nam prawo jazdy kategorii B – trzeba spełnić tylko dwa warunki:

  • DMC przyczepy nie przekracza 750 kg (tzw. „przyczepa lekka”)
  • DMC przyczepy nie przekracza 750 kg (tzw. „przyczepa lekka”)

Osoby, które potrzebują uprawnień na ciągnięcie cięższych przyczep, mogą zdecydować się na zdanie dodatkowego egzaminu i otrzymanie kodu 96 do prawa jazdy. Wtedy możemy ciągnąć znacznie cięższe przyczepy, ale pod warunkiem, że:

  • DMC zestawu nie przekracza 4250 kg
  • stosunek DMC samochodu do DMC przyczepy musi wynosić przynajmniej 1,33:1

Najszersze uprawnienia daje zdobycie kategorii B+E, dzięki której DMC przyczepy może wynosić nawet 3500 kg.

Source: Czy można przebywać w przyczepie kempingowej podczas jazdy?

Kiedy policjant może przeszukać samochód? Tym 1 pytaniem skutecznie go do tego zniechęcisz

Spis treści:

To kiedy policjant może przeszukać samochód jest uzależnione od wielu czynników. Zakładamy, że kierowca nie ma nic na sumieniu i podajemy jedynie możliwości zgodne z prawem, w których możemy uniknąć nieprzyjemnych sytuacji. Warto pamiętać, że policjanci muszą się poruszać w ramach ściśle określonych procedur, więc są sposoby na to, żeby odwołując się do owych procedur, zniechęcić organy ścigania do pewnych czynności. Czy policja może przeszukać samochód?

Kiedy policjant może przeszukać samochód?

Gdy myślimy o zatrzymaniu przez drogówkę, zachodzi pytanie, czy policja może przeszukać auto bez nakazu. Okazuje się, że funkcjonariusz podczas kontroli drogowej może przeszukać nasz samochód, ale tylko w konkretnych przypadkach. Musi on poszukiwać broni, innych zabronionych prawem przedmiotów lub przedmiotów, które mogą stanowić dowód w prowadzonej sprawie. Co to oznacza w praktyce?

Policjant musi mieć „podkładkę”, aby przeprowadzić przeszukanie pojazdu. Lecz teoretycznie może ją sobie wymyślić. Przecież dopóki nie przeprowadził rewizji, nie może mieć pewności, że nie przewozimy czegoś zakazanego prawem. Z pewnością po całej czynności lub w jej trakcie musi sporządzić protokół przeszukania samochodu, w którym wymieni wszystkie etapy swojego działania i to, co ewentualnie znalazł.

Pamiętajmy też, że takie działania są normą np. na granicy państwa i tam może się odbyć policyjne przeszukanie samochodu przez celnika.

Jakie wymogi musi spełnić policjant, żeby przeszukać samochód?

Przeszukanie auta przez policję może być częścią rutynowej kontroli pojazdu. Powinna więc rozpocząć się od podania przed policjanta imienia, nazwiska, stopnia służbowego oraz powodu zatrzymania. Umundurowany funkcjonariusz okazuje legitymację służbową na życzenie zatrzymanego, a nieumundurowany zawsze ma taki obowiązek.

Przed przystąpieniem do przeszukania pojazdu, policjant powinien także podać powód takiej czynności. Lecz ten może być lakoniczny i nie mamy możliwości zweryfikowania, czy faktycznie poszukiwany przestępca poruszał się podobnym do naszego autem, albo czy rzeczywiście widziano, że podobnym pojazdem przewożono broń lub narkotyki.

Protokół z przeszukania samochodu to jedyna „broń” kierowcy

Zatrzymany do kontroli kierowca nie ma prawa kwestionować żadnych decyzji lub poleceń policjanta. Jeśli uważa, że były niesłuszne, może jedynie złożyć skargę na funkcjonariusza. Podobnie jest z przeszukaniem samochodu – nie możemy odmówić, ani dyskutować z policjantem. Przeszukanie samochodu policja zwykle kończy spisaniem protokołu, więc wszystko jest udokumentowane i w przypadku nieprawidłowości możemy się na to powołać.

Kiedy policjant może przeszukać samochód

Tym co możemy zrobić, jest odwołanie się do procedur. Funkcjonariusz chcący dokonać rewizji, musi na nasze życzenie sporządzić protokół z przeszukania samochodu. To ma spore szanse zniechęcić policjanta do upierania się przy swojej decyzji. Po pierwsze dlatego, że stworzenie takiego protokołu jest czasochłonne. Po drugie zaś musi tam zawrzeć powód przeszukania samochodu. A podając powód wyssany z palca, naraża się swoim przełożonym, szczególnie gdy złożymy skargę na jego decyzję i cała sprawa zostanie poddana weryfikacji.

Jak powinien wyglądać protokół z przeszukania samochodu?

W protokole przeszukania samochodu, muszą znaleźć się wszystkie przedmioty, na jakie natrafiono podczas kontroli. A ponieważ wielu kierowców wozi sporo niepotrzebnych rzeczy w bagażniku, cała procedura może być dość czasochłonna.

Po zakończeniu spisywania protokołu, powinniśmy otrzymać go do podpisania i mamy pełne prawo zgłaszać zastrzeżenia do jego treści i domagać się odpowiednich zmian.

Kto może dokonać przeszukania samochodu?

Kierowcy przyzwyczajeni są, że kontrolują ich głównie funkcjonariusze policji, ale nie tylko oni mogą zatrzymywać kierujących. Przeszukanie auta może dokonać także:

  • Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
  • Centralne Biuro Antykorupcyjne
  • Centralne Biuro Śledcze
  • Służba Celna
  • Służba Graniczna
  • Służba Leśna (tylko w pobliżu terenów leśnych)
  • Żandarmeria Wojskowa

Co może wydawać się zaskakujące, przeszukiwać pojazdów nie mogą funkcjonariusze służb, z którymi kierowcy miewają styczność. Takie uprawnienia nie przysługują ani Straży Miejskiej ani Inspekcji Transportu Drogowego.

Przeszukanie samochodu przez policję nie jest przyjemne, ale pamiętajmy, że zwykle wynika z jakiś uzasadnionych podejrzeń lub działań operacyjnych. Nie przeszkadzajmy policjantom w pracy, a czynności zakończą się tak szybko, jak to możliwe.

Przeczytaj też: Czy masz kod 01.06 w swoim prawie jazdy? Niewiedza może cię słono kosztować

Source: Kiedy policjant może przeszukać samochód? Tym 1 pytaniem skutecznie go do tego zniechęcisz

Kamperem po Europie – 4 niedrogie kierunki, które warto wziąć pod uwagę tego lata

Spis treści:

Kiedy decyzja o spędzeniu wakacji w kamperze już zapadnie, czas na podjęcie drugiej, bardzo ważnej kwestii. Który kierunek wybrać? Możliwości jest naprawdę wiele, a wszystko zależy od naszych upodobań. Warto jednak wiedzieć, że podróżowanie kamperem po Europie jest świetną propozycją na udany wypoczynek.

Kamperem po Europie

Podróż kamperem jest porównywana do żeglowania na pokładzie jachtu. Przez wielu jest to uznawane za jeden z najlepszych sposobów na spędzenie wakacji. Na szczęście nie trzeba być właścicielem dobrze wyposażonego domu na kółkach, żeby móc spędzić czas w stylu wagabundy. Kamper można przecież wynająć nie tylko w Polsce, ale także dolecieć na miejsce docelowe i tam wypożyczyć kamper by zwiedzić dany kraj na czterech kołach.

Podróż kamperem to nie tylko genialny sposób na wypoczynek, ale również wciągający styl życia. Zanim jednak zaczniemy przygodę z takim samochodem warto odpowiedzieć sobie na pytanie jaką podróż planujemy – przejazd kamperem po Europie stoi przed nami otworem!

Portugalia – miejsce, gdzie zaczyna się Europa

Perspektywa spędzenia czasu w tym malowniczym kraju oraz gwarancja udanej pogody przyciągają co roku wielu turystów. Choć trasa z Polski do Portugalii liczy ponad 3 tysiące kilometrów, po drodze można zaplanować szereg przystanków w Niemczech, Francji czy Hiszpanii.

Będąc już na miejscu, podróżujący musi wybrać kemping, na którym spędzi noc. Jeśli planowany jest objazd kraju, to lepiej jeszcze w Polsce przygotować plan podróży i wybrać miejsca noclegowe, ponieważ spanie na dziko w Portugalii nie jest możliwe. 6 stycznia 2021 roku weszło w życie prawo, które mówi o tym, że spanie w kamperze poza wyznaczonymi do tego obszarami jest zakazane. Ceny kempingów wahają się tu od 80 zł/dobę do 135 zł/dobę – wszystko zależy od lokalizacji i standardu.

Poza kempingami można skorzystać ze specjalnie oznaczonych placów czy parkingów – w takich miejscach możliwe jest spędzenie nocy. Bardzo ważne jest przestrzeganie tej zasady, ponieważ zarówno Gwardia Narodowa, Policja, jak i straże gminne mają uprawnienia do kontroli oraz wystawienia mandatu, a ten może wynieść kierowcę kampera nawet od 200 do 36 000 euro, czyli nawet 173 tysięcy złotych, jeśli parkuje na przykład w obszarze chronionym! Portugalczycy złamanie tego zakazu traktują jako przestępstwo przeciwko środowisku. Jeśli chodzi o parkowanie w miejscach objętych zakazem zatrzymywania się lub postoju, za jego złamanie kierowca może zapłacić od 50 do 300 euro, co w przeliczeniu na złotówki wynosi 240 do 1440 zł.

Choć w podróżach kamperem po Europie z trasami może być różnie, to Portugalia jest bardzo dobrze skomunikowana. Może pochwalić się autostradami mierzącymi łącznie ponad 3 tysiące kilometrów. Za większość z nich trzeba jednak zapłacić. Ceny wahają się od 7 do prawie 50 euro, wszystko zależy od długości odcinka i tego, czy dane auto jest zarejestrowane w Portugalii. Miejscowi pomyśleli jednak o turystach i stworzyli system EasyToll, na który wystarczy się zarejestrować, a numery rejestracyjne samochodu zostaną połączone z kartą kredytową. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie https://gotoportugal.eu/.

Co warto zobaczyć? Na pewno nie można zrezygnować z odwiedzenia stolicy Portugalii, Lizbony. To urokliwe miasto pełne jest wzniesień, wąskich uliczek i pięknej architektury. Nie jest to typowa metropolia. Zapewne każdy kojarzy ze zdjęć lub filmów żółte wagoniki sunące w górę i w dół pomiędzy kamienicami. To Elevadro da Bica, uznawana za jedną z najatrakcyjniejszych kolejek na świecie. Warto odbyć nią podróż pomiędzy wzniesieniami São Paulo i Largo do Calhariz, aby móc pozachwycać się wspaniałymi widokami miasta i rzeki Tejo. W stolicy koniecznie trzeba zobaczyć zabytkowy Klasztor Hieronimitów czy największy plac w mieście – Plac Comercio. W tym klimatycznym mieście można się naprawdę zakochać.

W Portugalii można prowadzić auto, mając w organizmie do 0,5 promila, ale po przekroczeniu tej liczby kierowcy grozi mandat w wysokości od 250 do nawet 1250 euro oraz zatrzymanie prawa jazdy na okres od miesiąca do roku. Dlatego, jeżeli podróżujący chce odwiedzić Porto, miasto miłośników wina, niech lepiej wcześniej zaparkuje bezpiecznie na kempingu i dopiero po tym uda się na wycieczkę po klimatycznych uliczkach, przy których stoją beczki wypełnione po brzegi porto. Miasto – od którego nazwę bierze wzmacniane wino – zachwyca nie tylko doskonałym trunkiem, ale i feerią barw. Kolorowe budynki, romantyczne uliczki… to miasto tętni życiem.

Wenecja w Portugalii? Zaraz, zaraz, czy to możliwe? Jeżeli turysta zdecyduje się odwiedzić Aveiro, miasteczko nad kanałami, to tak! Można tam przepłynąć się łódką, czy pospacerować po nabrzeżu, korzystając z uroków tego magicznego miejsca.

kamperem po europie

Słowenia – góry i morze w jednym

Myśląc o wyjeździe kamperem po Europie rzadko do głowy przychodzi nam ten mały kraj. Słowenia to traktowany nieco po macoszemu raj krajobrazowy. Wielu kojarzy się jedynie jako punkt przelotowy do Chorwacji. W tym miejscu warto jednak zaciągnąć hamulec swojego kampera na dłużej, bo to bardzo atrakcyjny, wręcz bajkowy kraj.

Ceny kempingów w Słowenii nie są wysokie, oscylują średnio między 100 a 130 zł za dobę. Z uwagi na to, że za spanie na dziko można dostać mandat wynoszący nawet do 100 euro, najlepiej będzie jeszcze przed podróżą wybrać kempingi. Istnieje też opcja skorzystania z sieci przystanków przystosowanych do postojów lub noclegów w prywatnych gospodarstwach. O możliwość skorzystania z ostatniej opcji zawsze należy spytać właściciela. Za złamanie zakazu nocowania na terenach prywatnych bez zezwolenia lub biwakowania w miejscach zabronionych trzeba będzie liczyć się z karą do 500 euro.

Poruszanie się po tym niewielkim państwie ułatwi wcześniejszy zakup e-winiety potrzebnej na przejazd po autostradach i drogach szybkiego ruchu. Zakupu oraz wyboru odpowiedniej winiety można dokonać na stronie: https://evinjeta.dars.si/. Kierowca może wybrać odpowiedni bilet, uwzględniając wielkość, rodzaj auta oraz liczbę dni. Średnia cena za winietę dla auta do 3,5t wynosi dla 7 dni – 15 euro, 30 dni – 30 euro i dla 12 miesięcy –110 euro.

Słowenia obfituje w malownicze krajobrazy i piękne zabytki. Bez wątpienia warto zobaczyć tu najmniejszą europejską stolicę – Lublanę. Miasto otoczone jest górami i przepływa przez nie rzeka Ljubljanica. Must see wycieczki po stolicy Słowenii jest zwiedzenie XV-wiecznego ratusza, katedry, czy kościoła Franciszkanów. To przepiękne zabytki, które są ozdobą i dumą Lublany. Ale chyba największą atrakcją i wizytówką miasta jest zamek, będący jednocześnie punktem widokowym, na który można wjechać kolejką linową. Bilety wstępu wahają się między 13 a 36 euro – w zależności od wybranej opcji zwiedzania i można kupić je wcześniej na stronie: https://www.ljubljanskigrad.si/en/tickets/.

Oprócz samego zwiedzania, podczas wizyty w najwyżej położonym punkcie miasta można wypić kawę, zjeść obiad, pospacerować zielonymi alejkami, a przy odrobinie szczęścia – posłuchać koncertu. Na zwiedzenie miasta warto poświęcić dwa dni.  Lublana to idealny przykład na to, że małe jest piękne!

Po miejskim zgiełku czas poobcować z przyrodą. A ta słoweńska jest niepowtarzalna! Park Narodowy Triglav to uczta dla oczu. Góry, lazurowe, przejrzyste rzeki i jeziora, wodospady i zapierające dech w piersiach doliny.

Kolejnym, zaraz po Lublanie najbardziej znanym punktem na mapie Słowenii jest jezioro Bled. Na jego środku znajduje się niewielka wyspa Blejski Otok, a jej głównym punktem jest zabytkowy kościół. Jezioro otoczone jest ze wszystkich stron górami i lasami. Na błękitne jezioro można spoglądać też z zamku, który znajduje się na wzniesieniu.

Jaskinie Szkocjańskie to jeszcze jeden must see w Słowenii. Właśnie tam znajduje się najdłuższy w Europie podziemny kanion. Oprócz tego turyści mogą przejść się wiszącym na wysokości 50 metrów mostem. Koszt zwiedzenia Jaskiń waha się między 12,50 euro a 24 euro. Bilety można kupić na oficjalnej stronie: https://www.park-skocjanske-jame.si.

Czechy – po sąsiedzku

Jeżeli wybierając wakacje kamperem po Europie jedynym ograniczeniem jest krótki urlop, to warto na ten czas wybrać się do południowych sąsiadów Polski – Czech.

W Republice Czeskiej oficjalnie nie ma przepisu, który zabraniałby biwakowania na dziko. Nie wszędzie jednak będzie to mile widziane, dlatego należy wziąć pod uwagę parę zasad. Po pierwsze, warto poprosić o zgodę właściciela gruntu, na którym podróżny chciałby przenocować – jeśli ten wyrazi zgodę, śmiało, można gasić silnik i prostować kolana. Jeżeli kierowcy dostosują się do obowiązujących w danym miejscu przepisów, nie będą mieli problemów z postojem na dłużej. Największą uwagę policja zwraca głównie na pojazdy silnikowe zatrzymujące się w niedozwolonych miejscach, dlatego trzeba mieć na względzie znajdujące się wokół znaki.

Jeżeli podróżujący nie są pewni co do takiej formy spędzania nocy, w Czechach otworem przed nimi stoją kempingi. Za te średnio trzeba zapłacić od 6 euro, czyli około 29 zł/dobę do 30 euro – 144 zł/dobę. Dla przykładu – jeżeli wybór padnie na kemping położony w pobliżu stolicy, Pragi trzeba przygotować się na koszt 140 zł za dobę. Wszystko zależy od lokalizacji i standardu miejsca postojowego.

W Czechach, aby móc poruszać się autostradami, należy kupić wcześniej winietę. Od 1 lutego 2021 roku niepotrzebny jest dowód zakupu w postaci naklejki na szybę. Najlepszym rozwiązaniem przed wjazdem na autostradę będzie wizyta na czeskiej poczcie, stacji benzynowej sieci EuroOil, w specjalnie przygotowanych samoobsługowych automatach lub na stronie: https://edalnice.cz/pl/#/validation w celu zakupu potrzebnej winiety. Za jej brak grozi grzywna w wysokości do 20 000 koron czeskich, czyli prawie 4000 zł. Ceny winiet zaczynają się od 54 zł, a kończą na 260, w zależności od rodzaju auta i liczby dni, na jaką została zakupiona.

Czechy to nie tylko Praga, którą bez dwóch zdań warto zobaczyć. To doskonale zachowane miasto leżące nad Wełtawą jest połączeniem zabytkowej architektury z nowoczesnością. Spacer słynnym Mostem Karola prowadzącym do położonej na wzgórzu dzielnicy Hradczany to punkt obowiązkowy wizyty w stolicy. Na wspomnianych Hradczanach poza kompleksem zamku praskiego, rozpościera się przepiękny widok na panoramę miasta.

Będąc w Czechach, warto wybrać się do Parku Narodowego Adrszpasko-Teplickich Skał, znanego bliżej jako Skalne Miasta. Monumentalne ściany skalne robią piorunujące wrażenie na turystach. Koszt wejścia na ten teren waha się w granicach 180 koron czeskich za osobę dorosłą w sezonie wysokim, jednak, jeżeli podróżujący zakupi wcześniej bilet online: https://www.adrspasskeskaly.cz/cenik, może zaoszczędzić kilka koron, bo wtedy za wejście do Skalnego Miasta zapłaci 110 koron czeskich, czyli niecałe 22 zł. W pobliżu Parku Narodowego znajduje się kemping, gdzie za nocleg podróżny zapłaci około 170 koron czeskich, co wynosi niecałe 34 zł.

Czesi mogą pochwalić się również obszarem, na którym znajduje się ponad 90 kilometrów kwadratowych jaskiń. Mowa o Morawskim Krasie. Dodatkową atrakcją będzie przepłynięcie się łodzią po znajdującej się w podziemiu rzece Punkva.

Dla tych, którym nie udało się odwiedzić Włoch, chociaż bardzo tego chcieli, są dobre wieści. Czeskie wzgórza Palavy ze względu na plantacje winorośli i urokliwe pagórki nazywane są nie inaczej jak czeską Toskanią.

Litwa, czyli podróż do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych

Jeżeli podróżujący kamperem po Europie chciałby rozwiązać odwieczny spór o to, czyj był Adam Mickiewicz, może obrać kierunek północno-wschodni. Tam przekona się, że Litwa to przede wszystkim nieodkryty kraj jezior i lasów, a wybrzeże Bałtyku nie jest tam oblegane tak bardzo, jak w Polsce. Brzmi dobrze? Oczywiście! A żeby było jeszcze lepiej i bardziej sielsko, to na Litwie dozwolone jest nocowanie na dziko. Jeżeli turysta wybierze jednak kemping, musi liczyć się z tym, że ceny są uzależnione od lokalizacji. I tak za kemping w pobliżu Wilna zapłaci od 147 zł za dobę, ale w rejonach oddalonych od zgiełku miasta może liczyć, że opłata będzie o połowę mniejsza.

Auta osobowe do 3,5 tony nie muszą posiadać winiet, wówczas jazda po litewskich autostradach jest bezpłatna. Jeżeli podróżujący wybiera się na Litwę, najlepiej będzie, jeśli wcześniej sprawdzi, jakie obowiązują w danym momencie opłaty i czy dotyczą one jego pojazdu. Może to zrobić, korzystając ze strony: https://keliumokestis.lt/.

Kiedy kierowca zweryfikuje wszelkie formalności, może rozsiąść się wygodnie za kierownicą i obrać kierunek na przykład w stronę Druskiennik – malowniczo położonego nad Niemnem uzdrowiska, które szczególnie upodobał sobie niegdyś sam marszałek Piłsudski. Dzisiejsze Druskienniki to nie tylko lasy, rzeka i ośrodki wypoczynkowe, ale też szereg atrakcji dla rodzin, w tym niezwykle popularny aquapark, kolejka górska czy… całoroczny, kryty stok narciarski!

Amatorom zwiedzania parków narodowych poleca się wycieczkę do Parku Narodowego Mierzei Kurońskiej, który znajduje się na liście UNESCO. Spacer piaszczystymi wałami z widokiem na niebieski Bałtyk i zwiedzanie tamtejszych wiosek może okazać się strzałem w dychę.

Na deser warto zostawić sobie stolicę Litwy, Wilno. To właśnie tam znajduje się jedna z największych w Europie starówek oraz słynna Ostra Brama wybudowana na początku XVI wieku, stanowiąca niegdyś jedną z dziewięciu bram wjazdowych. W XVII wieku do bramy została dobudowana kapliczka, w której do dziś znajduje się obraz Matki Boskiej Miłosierdzia – jeden z najchętniej odwiedzanych punktów Wilna. Do nowszych atrakcji stolicy należy między innymi mur znajdujący się przy ulicy Literackiej. To na nim upamiętnieni zostali najwięksi pisarze, między innymi Słowacki, Gałczyński czy Szymborska.

I to, co każdy polski turysta zobaczyć powinien – muzeum Adama Mickiewicza. Znajduje się w dawnej kamienicy, w której wieszcz mieszkał i tworzył. Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 2 euro. Wilno pełne jest miejsc związanych z Mickiewiczem. Chętni mogą zwiedzić miasto jego śladami. 

Podróżowanie kamperem po Europie może okazać się fascynującą przygodą i takie wakacje na pewno pozostaną na długo w pamięci. Wachlarz możliwości i brak przywiązania do jednego miejsca daje swoboda podróżowania na własną rękę, według indywidualnego planu. Warto przygotować się do takiej wyprawy wcześniej. Etap mniej przyjemny, czyli organizacja opłat drogowych, sprawdzenie infrastruktury, wybór kempingów i zaplanowanie trasy, lepiej zrobić będąc jeszcze w domu. A później można się już tylko delektować widokami, atrakcjami i przede wszystkim: odpocząć.

Nie od dziś wiadomo, że podróżowanie kamperem po Europie kojarzy się z wolnością i niezależnością. To coraz częściej wybierana forma spędzania wakacji czy po prostu dłuższych weekendów. Polacy lubią tę formę wypoczynku, na co dowodem jest fakt, że aż 90% osób, które spróbowały wypoczynku w domu na kółkach, poleciłoby podróż kamperem swoim przyjaciołom – mówi Lukas Janousek, twórca platformy Campiri, oferującej wygodny najem kamperów online.

Source: Kamperem po Europie – 4 niedrogie kierunki, które warto wziąć pod uwagę tego lata

Import hybrydy lub auta elektrycznego z USA – czy to się opłaca?

Import auta z USA – kwestie do rozważenia

Skupmy się na chwilę ogólnie na temacie sprowadzanych samochodów z Ameryki. Jeśli chcesz na własną rękę kupić pojazd w Stanach, musisz pamiętać m.in o:

  • korzystaniu z ofert sprzedaży ze sprawdzonych, amerykańskich giełd samochodowych,
  • zweryfikowaniu pojazdu pod kątem stanu technicznego oraz prawnego,
  • zorganizowaniu transportu drogowego do portu na terenie Stanów Zjednoczonych oraz morskiego do Europy,
  • przetłumaczeniu dokumentów – niezbędne do rejestracji w Polsce.

Z powyższych powodów import aut z USA lepiej zostaw w rękach specjalistów – doświadczonych pośredników. Zasady współpracy z nimi są proste, a decydując się na ich wsparcie, zyskasz bezpieczeństwo i wygodę. Firmy te korzystają ze sprawdzonych giełd samochodowych oraz mają ogromne możliwości weryfikowania pojazdów przed zakupem. Do tego załatwiają wszystkie formalności i przede wszystkim kompleksowo zajmują się organizacją transportu z Ameryki do np. Polski.

W naszym kraju samochody sprowadzane z USA od lat cieszą się dużą popularnością. Głównym powodem tego jest niższa niż w Europie cena aut, szczególnie klasy premium. Czy jednak dotyczy to także hybryd oraz elektryków i w związku z tym warto zainteresować się ich importem ze Stanów?

Sprowadzenie hybrydy – inwestycja w przyszłość

Osoby wciąż sceptycznie podchodzące do pojazdów elektrycznych powinny zastanowić się nad hybrydą. Godne polecenia są szczególnie wersje plug-in – w ich przypadku użytkownik może ładować akumulatory np. z gniazdka w garażu. Samochody te wciąż mają przed sobą przyszłość i, co zapewne przekona wielu, podróżowanie nimi zapewnia wysoki komfort psychiczny. Pod maską znajduje się bowiem zarówno silnik zasilany prądem, jak i spalinowy, a więc rozładowana bateria nie spowoduje konieczności przerwania podróży.

import aut z ameryki

W Ameryce są to obecnie bardzo popularne auta. Ich import z USA opłaca się nie tylko z racji nierzadko niższej ceny niż na naszym kontynencie. Wszystkie sprowadzane spoza UE hybrydy są bowiem objęte niższą akcyzą – 9% zamiast standardowych 18%.

Jak wygląda import auta elektrycznego?

Jeszcze więcej zyskasz, jeśli zainteresujesz się importem samochodu elektrycznego z Ameryki. W Unii Europejskiej pojazdy te są objęte zerową stawką akcyzy – oszczędność na poziomie aż 18% wartości wozu! Do tego elektryk jest w pewnym stopniu uprzywilejowany, gdyż:

  • może poruszać się buspasem,
  • jest zwolniony z opłat za parkowanie,
  • wkrótce będzie mógł swobodnie wjeżdżać do tzw. miejskich stref czystego powietrza.

Sam zakup sprowadzanego auta elektrycznego z USA w niczym nie różni się od modelu hybrydowego czy z silnikiem spalinowym. Tutaj także zawsze warto zdać się na wsparcie doświadczonego pośrednika.

Na które marki i modele zwrócić uwagę?

Na koniec mamy dla Ciebie kilka propozycji modeli samochodów elektrycznych i hybrydowych z Ameryki, na które warto zwrócić uwagę.

Do często sprowadzanych elektryków zalicza się:

  • Mustang Mach-E,
  • Audi E-Tron,
  • Jaguar I-Pace,
  • Tesla.

Z kolei w przypadku importu z USA hybrydy, godne polecenia modele aut to:

  • Lexus RX 400h/450h,
  • Toyota Camry,
  • Ford Fusion Hybrid,
  • Honda Accord.

Bid.cars – jesteśmy dla Ciebie!

Warto podążać za trendem elektromobilności, gdyż eksploatacja pojazdów spalinowych z każdym rokiem może być coraz droższa. Ceny paliw rosną, a i pojawia się spora obawa o ich dostępność w przyszłości. Najlepiej już teraz się na to przygotować, kupując auta elektryczne lub hybrydy. Ameryka to ogromny rynek motoryzacyjny, na którym każdy znajdzie w dobrej cenie idealny model dla siebie. Pamiętaj, aby w zakresie importu samochodu z USA zawsze korzystać ze wsparcia dobrych pośredników, takich firm, jak np. Bid.Cars. Dzięki temu zyskasz wygodę i pewność bezpiecznego zakupu sprowadzanego wozu!

Source: Import hybrydy lub auta elektrycznego z USA – czy to się opłaca?

Zostawiasz wodę w aucie na upale? To poważny błąd! Sprawdź, czego jeszcze nie można zostawiać

Zostawiasz wodę w aucie na upale? Dowiedz się, dlaczego tego nie robić. Zacznijmy od tego, że w czasach kiedy nawet tanie samochody używane mają klimatyzację, bardzo łatwo zapomnieć o tym, jak bardzo nieprzyjaznym miejscem jest wnętrze pojazdu podczas upału. Szczególnie gdy przez dłuższy czas stał on na słońcu z zamkniętymi szybami.

Przypomnijmy więc, że w upalny dzień, temperatura w samochodzie szybko osiąga około 60 stopni Celsjusza. Natomiast podczas dłuższego postoju na słońcu, tworzy się tak zwany efekt szklarni, a temperatura elementów pojazdu może sięgać nawet 80 stopni Celsjusza! Wnętrza aut przystosowane są zwykle do wytrzymywania nawet tak dużych temperatur, ale większość rzeczy, jakie zostawimy w samochodzie, już nie.

Zostawiasz wodę w aucie na upale? Błąd

Każdy lekarz potwierdzi, że regularne nawadnianie się jest bardzo ważne dla zdrowia każdego człowieka. Szczególnie istotne jest to podczas upałów, więc wożenie ze sobą butelki wody jest bardzo istotne. Ale niesie to ze sobą pewne ryzyko.

Plastikowa butelka wystawiona na działanie promieni słonecznych i wysoką temperaturę, zacznie wydzielać szkodliwe substancje, przenikające do wody. Ponadto w butelce, która została już otwarta, po kilku godzinach namnożą się bakterie.

Szkodliwe działanie słońca i temperatury dotyczy zresztą wszystkich napojów. Szczególnie te gazowane mogą okazać się „wybuchowe”. Wzrost temperatury powoduje też wzrost ciśnienia, a w butelce lub puszce napoju gazowanego już w temperaturze pokojowej jest ono kilkukrotnie wyższe od atmosferycznego. Po mocnym nagrzaniu, napój może zacząć wydostawać się także z fabrycznie zakręconej butelki, a w przypadku puszek istnieje nawet ryzyko rozerwania jej.

Środki w sprayu nie powinny pozostawać w samochodzie

Z powyższych powodów, nie powinniśmy w aucie pozostawiać także środków w sprayu. Wszystkie środki opakowane ciśnieniowo, źle reagują na wzrosty temperatur i może dojść do rozszczelnienia lub nawet rozerwania opakowania. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak przykrą niespodzianką może być wnętrze auta zalane na przykład sprayem na komary.

Czy można prowadzić samochód po piwie bezalkoholowym? To zależy

Nie pozostawiaj w samochodzie także kremów przeciwsłonecznych

Niektóre środki przeciwsłoneczne sprzedawane są w sprayu, a o niebezpieczeństwach z nim związanych już wspomnieliśmy. Nie powinno się jednak pozostawiać w aucie nawet zwykłego kremu na opalanie. Wysoka temperatura może sprawić, że zmieni on swoje właściwości i nie będzie nas chronił równie skutecznie, jak powinien.

Zostawiasz wodę w aucie na upale?

Okulary przeciwsłoneczne w nagrzanym samochodzie

Wysokie temperatury i długotrwałe wystawienie na mocne promienie słoneczne, nie są obojętne także dla okularów przeciwsłonecznych. Może się to wydawać paradoksalne, ale one również mogą przegrać walkę z takimi warunkami, zmniejszając stopień ochrony przed promieniami UV. Ponadto nagrzane okulary zwyczajnie nas poparzą, kiedy wsiądziemy do samochodu.

Jedzenie i lekarstwa w rozgrzanym aucie

Nie jest chyba zaskoczeniem, że wszystkie organiczne rzeczy, źle znoszą wysokie temperatury. Żywność pozostawiona na długo w rozgrzanym samochodzie, może łatwo się zepsuć. Szczególnie gdy będzie wystawiona na bezpośrednie działanie promieni słonecznych.

Tym bardziej powinniśmy uważać z lekami i innymi produktami farmakologicznymi. Pod wpływem wysokiej temperatury mogą one łatwo zmienić swoje właściwości. W najlepszym wypadku, stracą swoje zdrowotne działanie, a w najgorszym mogą stać się toksyczne.

Nie susz mokrych ręczników i strojów kąpielowych w samochodzie

Gdzie łatwo i szybko wysuszyć ręcznik i strój kąpielowy? Skoro w stojącym na słońcu aucie jest ta gorąco, to najlepiej tam, prawda? Jeśli je rozłożymy na oparciach foteli, schnięcie może przebiegać całkiem szybko. Niestety jest to ryzykowny zabieg.

Jeśli pamiętacie nasz tekst na temat zasady 5 minut przy używaniu klimatyzacji, to wiecie, skąd w jej układzie biorą się szkodliwe grzyby i bakterie. A biorą się gdy pojawi się wilgoć oraz wysoka temperatura. Tak samo wygląda to w przypadku suszenia ręczników i strojów kąpielowych w aucie. A zagnieździć się one mogą nie tylko w suszonych rzeczach, ale także tapicerce tymi rzeczami zmoczonej.

Source: Zostawiasz wodę w aucie na upale? To poważny błąd! Sprawdź, czego jeszcze nie można zostawiać

Mandat za jazdę pasem DOP. Możesz go dostać nawet nie wiedząc, że łamiesz przepisy

Kto może jeździć po buspasie?

Wbrew nazwie i oczywistym skojarzeniom, buspasy przeznaczone są nie tylko dla autobusów. Jak możemy przeczytać w rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych:

§ 49. 1. Znaki:

1) D-11 „początek pasa ruchu dla autobusów”,

2) D-12 „pas ruchu dla autobusów”

oznaczają odpowiednio początek lub kontynuację pasa ruchu przeznaczonego tylko dla autobusów lub trolejbusów oraz innych pojazdów wykonujących odpłatny przewóz osób na regularnych liniach.

Oznacza to, że na buspasy mogą wjechać nie tylko autobusy miejskie, ale także prywatni przewoźnicy, korzystający z własnych autobusów, autokarów i busów.

Oprócz tego Ustawa o elektromobilności pozwala na korzystanie z buspasów przez samochody elektryczne i wodorowe:

Art. 148a. 1. Do dnia 1 stycznia 2026 r. dopuszcza się poruszanie się pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych, oraz pojazdów napędzanych wodorem, o których mowa w art. 2 pkt 15 tej ustawy, po wyznaczonych przez zarządcę drogi pasach ruchu dla autobusów.

2. Zarządca drogi może uzależnić poruszanie się pojazdów elektrycznych po wyznaczonych pasach ruchu dla autobusów od liczby osób poruszających się tymi pojazdami.

Warto zwrócić uwagę na punkt drugi. Zarządcy zwykle z niego póki co nie korzystają, ale w przyszłości mogą zacząć sięgać po taką możliwość, wraz ze wzrostem liczby aut elektrycznych.

Buspasami mogą poruszać się także służby ratunkowe.

Co to jest pas DOP?

Na tym jednak nie kończy się lista pojazdów, które mogą korzystać z buspasów. Zarządca drogi ma możliwość wyznaczenia kolejnych grup kierujących, otrzymujących dostęp do tego przywileju. Wtedy pojawia się dodatkowe oznaczenie DOP, co jest skrótem od „dopuszczony”. Wskazuje ono, że tym buspasem mogą poruszać się także inne pojazdy, oprócz tych, które przewidują przepisy ogólne.

Uważaj na ronda bez znaku A-7. To pułapka na nieuważnych i niedoświadczonych kierowców

To o jakie pojazdy chodzi, powinno być wyszczególnione na dodatkowej tabliczce umieszczonej pod znakiem. Zwykle są to motocykle, taksówki oraz pojazdy przewożące niepełnosprawnych. Czasami aby móc skorzystać z buspasa, potrzebna jest tylko odpowiednia liczba pasażerów na pokładzie.

Korzystanie z buspasa na podstawie oznakowania DOP rodzi jednak ryzyko, że otrzymamy mandat. Lista pojazdów dopuszczonych do korzystania z buspasów może być różna nie tylko w każdym mieście ale na każdym odcinku drogi. Może więc okazać się, że jednym fragmentem jechaliśmy legalnie, ale drugim już nie.

Jaki mandat za jazdę buspasem

W drugim przypadku, musimy liczyć się z mandatem za nieuprawnione poruszanie się buspasem. Wraz ze wprowadzeniem nowego taryfikatora mandatów w styczniu 2022 roku, kara za takie wykroczenie nie uległa zmianie. Oznacza to, że grozi nam grzywna 100 zł oraz 1 punkt karny.

Source: Mandat za jazdę pasem DOP. Możesz go dostać nawet nie wiedząc, że łamiesz przepisy

Czy system start-stop psuje samochód? Spotkasz go nie tylko w nowych autach

Jak działa system start-stop?

Idea stojąca za systemem start-stop jest prosta. W ruchu miejskim samochody często zatrzymują się i są zmuszane do stania przez dłuższy czas. Powoduje to zupełnie niepotrzebną emisję spalin oraz hałas. A gdyby tak gasić silnik podczas chwilowego postoju? Robienie tego „ręcznie” jest niezbyt rozsądne, między innymi dlatego, że na przykład rozrusznik i akumulator nie są przygotowane na wymaganie od nich co chwilę takiej pracy.

Rozwiązaniem miały być systemy start-stop. To komputer decyduje, kiedy pojazd gaśnie, biorąc pod uwagę między innymi stopień naładowania akumulatora. Silnik zostaje wyłączony po zatrzymaniu, a ponowne uruchomienie następuje automatycznie, kiedy tylko wciśniemy sprzęgło lub zdejmiemy nogę z hamulca w samochodach z automatyczną skrzynią biegów. Wszystko dzieje się więc samoczynnie i nie powinno w żaden sposób wpływać na naszą jazdę. W praktyce niektóre (szczególnie starsze) systemy start-stop nie pozwalają na błyskawiczne ruszenie, ale wymagają pół sekundy, może sekundę, zwłoki.

Czy system start-stop jest szkodliwy dla samochodu?

W teorii nie powinien być. Przecież to jeden z fabrycznie stosowanych elementów, więc jak może jego obecność być szkodliwa dla samochodu? W autach z systemem start-stop stosuje się bardziej wytrzymałe akumulatory oraz rozruszniki, a także bardziej wydajne alternatory, które dobrze znoszą ciągłe rozruchy. To jednak nie rozwiązuje wszystkich problemów.

Po pierwsze to, że akumulator lub rozrusznik są bardziej wytrzymałe, nie znaczy, że wytrzymają tyle, ile przy użytkowaniu w aucie bez systemu start-stop. Z pewnością będą też znacznie droższe od swoich standardowych odpowiedników.

Prawdziwym problemem jest jednak trwałość samego silnika. W teorii system start-stop powinien aktywować się tylko w optymalnych dla jednostki napędowej warunkach. W praktyce może zgasić silnik już przy pierwszym zatrzymaniu od naszego ruszenia. W ten sposób motor naszego pojazdu może o wiele dłużej osiągać właściwą temperaturę roboczą, a jeśli podróżujemy na krótkich dystansach, nie osiągnąć jej nigdy.

Czarny dym z rury wydechowej – diesel, benzyna, spadek mocy. Szykuj się na wydatki

Kolejna kwestia to turbosprężarka, obecna we właściwie każdym nowym aucie. Chłodzona jest ona olejem i jeśli silnik gaśnie, zostaje tego chłodzenia pozbawiona. To w prosty sposób prowadzi do jej przyspieszonego zużycia, szczególnie jeśli pokonaliśmy większy dystans i na przykład zjedziemy z trasy szybkiego ruchu do miasta i auto zgaśnie nam na pierwszych światłach.

Czy można wyłączyć system start-stop?

Co do zasady system start-stop można wyłączyć i służy do tego dedykowany przycisk, oznaczony zwykle literą „A”, którą otacza okrąg zakończony strzałką, pod którym znajdziemy napis „OFF”. W nowszych modelach coraz częściej opcja ta jest ukryta w menu systemu multimedialnego.

Dezaktywacja systemu start-stop działa tylko (poza kilkoma wyjątkami) do zgaszenia samochodu. Kiedy ponownie wsiądziemy do auta, system trzeba ponownie wyłączyć. Spotkać można jednak już pierwsze modele, w których start-stopu nie dezaktywujemy. Wraz z popularyzacją układów mikrohybrydowych (stanowiących rozwinięcie idei start-stop), możemy spodziewać się, że coraz więcej samochodów nie pozwoli na wyłączenie tego systemu.

Source: Czy system start-stop psuje samochód? Spotkasz go nie tylko w nowych autach

Czy można przejeżdżać skrzyżowanie na żółtym świetle? Nie można, ale czasami wolno

Co oznacza żółte światło na skrzyżowaniu?

Zbliżasz się do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Widzisz czerwone światło, więc zatrzymujesz się. Widzisz zielone, jedziesz dalej. Ale co robisz, gdy nagle pojawia się żółte?

Wielu kierowców dodaje gazu, mając nadzieję, że zdążą jeszcze przejechać, zanim pojawi się sygnał czerwony. Niektórzy panicznie hamują, bojąc się, że zaraz będzie czerwone. A jakie jest prawidłowe zachowanie na widok żółtego sygnału?

Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, musimy odwołać się do rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Tam w par. 95, ust. 1, pkt. 2 czytamy:

Sygnały świetlne nadawane przez sygnalizator S-1 oznaczają: sygnał żółty – zakaz wjazdu za sygnalizator (…)

Czy rację mają więc ci, którzy gwałtownie hamują, widząc żółte światło? Nie zawsze, ponieważ dalszy ciąg brzmienia tego punktu to:

(…) chyba że w chwili zapalenia tego sygnału pojazd znajduje się tak blisko sygnalizatora, że nie może być zatrzymany przed nim bez gwałtownego hamowania; sygnał ten oznacza jednocześnie, że za chwilę zapali się sygnał czerwony.

Żółte światło na skrzyżowaniu – hamować czy nie?

Przypadek żółtego światła to jeden z rzadkich przypadków, kiedy różne, intuicyjne zachowania kierowców, mają oparcie w przepisach ruchu drogowego. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy na widok żółtego światła wolno kontynuować jazdę, czy nie.

Wyprzedzanie z prawej strony – kiedy jest dozwolone? Częściej niż ci się wydaje

Ustawodawca pozostawił to pole do interpretacji kierowcy. Każda taka sytuacja jest bowiem inna i kierujący musi wziąć pod uwagę szereg czynników. Niestety dla niego, jeśli jego decyzja okaże się błędna, policjanci nie będą pobłażliwi i surowo ukażą za niewłaściwą ocenę sytuacji.

Kiedy można przejechać przez skrzyżowanie na żółtym świetle, a kiedy nie?

Jedyne co możemy w takiej sytuacji zrobić, to doradzić, na co zwrócić uwagę, podczas podejmowania decyzji, co robimy, na widok żółtego światła. Sytuacja „czysta” jest wtedy, gdy znajdujemy się tuż przed sygnalizatorem, kiedy pojawia się sygnał żółty. Nie mamy wtedy najmniejszej szansy na skuteczną reakcję i właśnie takie miał na myśli ustawodawca, zezwalając na warunkowe przejechanie na żółtym świetle.

Inną taką okolicznością są niekorzystne warunki atmosferyczne. Możemy tłumaczyć wtedy, że nie chcieliśmy hamować zbyt gwałtownie, obawiając się wpadnięcia w poślizg oraz zaskoczenia innych kierujących nagłym wciśnięciem hamulca w takich warunkach. Ale uwaga – jeśli w ten sposób pokonaliście skrzyżowanie już na czerwonym świetle, policjant może odpowiedzieć, że w takim razie, jechaliście zbyt szybko i nie dostosowaliście prędkości do panujących warunków.

Niedopuszczalne jest natomiast wciskanie gazu, na widok żółtego światła. Trzeba mieć naprawdę mocne auto, żeby zrobiło to jakąś różnicę na dystansie kilkunastu metrów, więc jest spore ryzyko, że i tak wjedziemy już na czerwonym świetle. Ponadto pokonując skrzyżowanie, powinniśmy zachować szczególną ostrożność, a w tej definicji nie mieści się jazda z gazem w podłodze.

Co oznacza jednocześnie włączone światło czerwone i żółte?

Na powyżej postawione pytanie, chyba każdy kierowca odpowie bez wahania. Chodzi o to, że zaraz będzie zielone, więc można już ruszać, prawda? Nie do końca. Rzeczywiście czerwone i żółte światło zapowiadają zapalenie się zielonego, a kierowcy powinni szykować się do jazdy. Ale nic więcej. Jak czytamy w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Tam w par. 95, ust. 1, pkt. 4:

Sygnały czerwony i żółty, nadawane jednocześnie – zakaz wjazdu za sygnalizator; sygnały te oznaczają także, że za chwilę zapali się sygnał zielony.

W takiej sytuacji światło żółte również oznacza zakaz dalszej jazdy. Sygnał czerwony i żółty nadawane są na tyle krótko, że trudno nam będzie zdążyć złamać przepisy. Ale jest to możliwe, więc trzeba uważać.

Jaki mandat za przejazd na żółtym świetle?

Tak jak napisaliśmy wcześniej, przejazd przez skrzyżowanie na żółtym świetle nie jest karany. Lecz decyzja, aby przejechać na żółtym niesie ze sobą potencjalne ryzyko, że jednak przejedziemy na czerwonym. A to już jest karalne.

Zgodnie z nowym taryfikatorem mandatów na 2022 rok, za przejazd przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, grozi mandat w wysokości 500 zł i 6 punktów karnych. Ponadto policjant może uznać, że nasze zachowanie stworzyło zagrożenie w ruchu drogowym i dopisze kolejne 500 zł.

Source: Czy można przejeżdżać skrzyżowanie na żółtym świetle? Nie można, ale czasami wolno

Lot balonem z widokiem na Warszawę! Sprawdź atrakcję od FREE NOW

Zapnijcie pasy i uważajcie. Jeśli od zawsze marzyliście by wzlecieć w niebo balonem, teraz macie szansę. Aplikacja FREE NOW postanowiła udostępnić nową atrakcję dla swoich użytkowników, a my sprawdziłyśmy jak to jest wznieść się w wiklinowym koszu.

Jeśli pierwszy raz słyszycie o FREE NOW, to wiedzcie, że jest to aplikacja umożliwiając korzystanie z usług mobilności miejskiej, a mówiąc prościej – wynajem taksówki, hulajnogi elektrycznej, e-skuteru, e-roweru lub auta na minuty. Główna siedziba platformy FREE NOW mieści się w Niemczech.

Akcja przeprowadzona przez aplikację transportową rozpoczęła się w czwartek 21 lipca i potrwa do soboty, 23 lipca. w tym czasie, w godzinach wieczornych, użytkownicy zapisani na lot balonem mają możliwość wskoczenia do 5-osobowego kosza, poczucia na głowie żaru od buchającego ognia oraz wzniesienia się balonem nad Błoniami Stadionu Narodowego w Warszawie.

Zasada jest prosta – aplikacja każdego dnia otwiera rejestrację na loty, a wszystko co trzeba zrobić, to:

  1. zainstalować aplikację FREE NOW
  2. kliknąć opcję lotu balonem
  3. zarezerwować wybrany termin
  4. pojawić się przy stadionie o wyznaczonej godzinie

Najlepsza informacja jest taka, że lot jest absolutnie darmowy! Zapisy odbywają się według zasady „Kto pierwszy, ten lepszy”. Szczegóły dotyczące kursu i dokładnej lokalizacji strefy zostaną przesłane mailowo do użytkownika. Naturalnie, liczba miejsc jest ograniczona, a sam lot zależny od warunków pogodowych.

Balon wznosi się na wysokość około 60 metrów, a cała przygoda trwa kilka minut. Przyznam jednak, że – mając okazję wypróbować tę atrakcję – uczucie towarzyszące „podniesionemu koszowi” jest bardzo specyficzne. Z jednej strony czuć ekscytację, a z drugiej lekki niepokój przemieszany z zastrzykiem adrenaliny. Polecam Wam przekonać się o tym na własnej skórze, zwłaszcza jeśli marzy Wam się w przyszłości dłuższy i wyższy przelot!

Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający FREE NOW w Polsce

Już teraz w 170 miastach Europy oprócz przejazdów z kierowcą oferujemy wszelkie opcje mikromobilności i carsharing. Naszą misją jest przekonywanie o multimodalnym korzystaniu z transportu, a co za tym idzie – ograniczenie liczby aut prywatnych na ulicach miast. Udostępniamy dziś darmowy lot balonem w Warszawie jako wyraz naszych starań, aby mieszkańcy dostrzegali, jak wiele opcji transportowych oferują ich miasta. Przy okazji chcemy zapewnić naszym użytkownikom nietypową atrakcję, dzięki której mają możliwość podziwiania piękna Warszawy z lotu… FREE NOW.

Ta nietypowa, letnia atrakcja dla użytkowników FREE NOW organizowana jest w największych miastach w Europie. Balon odwiedził już Mediolan oraz Dublin, a teraz zawitał do Warszawy. Do końca roku pojawi się we wszystkich największych miastach, w których dostępne jest FREE NOW, m.in.: Madrycie, Paryżu, Londynie, Hamburgu, Lizbonie. 

Source: Lot balonem z widokiem na Warszawę! Sprawdź atrakcję od FREE NOW

Czy motocyklista może przeciskać się między samochodami w korku? Przepisy są jednoznaczne

Przeciskanie się motocyklem w korku między samochodami – wolno czy nie?

Dla wielu motocyklistów możliwość omijania korków w mieście, jest głównym powodem korzystania z jednośladu. Nie brakuje też osób, które przesiadły się na skutery wyłącznie z powodu wygody i oszczędności czasu.

Nie wszystkim kierowcom samochodów się to jednak podoba. Wielu z nich nie zatrzymuje się tak, aby ułatwić motocyklistom przejazd, a niektórzy wręcz go utrudniają. Bierze się to czasem ze zwykłej złośliwości, a czasem także z przekonania, że przeciskanie się motocyklem pomiędzy stojącymi samochodami, jest niezgodne z przepisami.

Tymczasem Prawo o ruchu drogowym w ogóle tej kwestii nie porusza. Oznacza to więc, że zastosowanie mają tu ogóle przepisy Kodeksu drogowego. Jeśli zatem motocyklista zmieści się między innymi pojazdami na pasie ruchu, może bez przeszkód przejechać koło nich. Wymagane jest jedynie zachowanie „bezpiecznej” odległości, a ta w przypadku stania w korku i przemieszczania się motocyklisty z niewielką prędkością, nie musi być duża.

Kiedy motocyklista nie może omijać samochodów stojących w korku?

To co napisaliśmy powyżej nie oznacza, że motocyklista ma pełną dowolność w tym, jak zachowa się po dojechaniu do korka. Tymczasem nadal obowiązują go wszystkie przepisy, które nakładają pewne ograniczenia.

Opony motocyklowe – na co zwrócić uwagę kupując opony?

Powinien na przykład uważać na przejścia dla pieszych. Omijając kolejne samochody stojące w korku, łatwo przeoczyć, że między nimi są pasy, którymi może ktoś właśnie przechodzić. Prawo zabrania wyprzedzania i omijania innych pojazdów w obrębie przejść dla pieszych Jeśli więc samochody się toczą, możemy przejechać przez pasy wraz z jednym z nich, ale nie szybciej od niego. Jeśli stoją, musimy bezwzględnie się zatrzymać, upewnić, że przejście jest puste i dopiero wtedy kontynuować jazdę.

Niektórzy motocykliści omijają także korki na drogach jednopasmowych, co również jest dozwolone, ale uwaga. W sytuacji, gdy na ulicy wymalowana jest linia ciągła, nie możemy jej przekroczyć. Jeśli pas ruchu jest wystarczająco szeroki, żebyśmy tego uniknęli, możemy wyprzedzić inne pojazdy.

Pamiętajmy również, że zabronione jest wyprzedzanie innych pojazdów na skrzyżowaniach, na których ruch nie jest sterowany. Jeśli więc wyprzedzamy powoli poruszające się w korku samochody i zbliżmy się do skrzyżowania, powinniśmy odpowiednio zwolnić.

Zawsze też w takich sytuacjach powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i wzmożoną uwagę. Nigdy nie wiemy, czy jakiś nieuważny kierowca nagle nie będzie chciał zmienić pasa ruchu, albo czy pasażer nie stwierdzi, że zamiast czekać w korku, woli już wysiąść. Takie zachowania mogą być bardzo niebezpieczne dla motocyklisty.

Source: Czy motocyklista może przeciskać się między samochodami w korku? Przepisy są jednoznaczne

Obowiązkowe wyposażenie roweru to pięć rzeczy. Nie masz jednej z nich? 500 zł mandatu

Obowiązkowe wyposażenie roweru

Prawo jest na swój sposób wyrozumiałe dla cyklistów i nie w każdej sytuacji każdy element wyposażenia jest wymagany. Oto pięć rzeczy, które powinien mieć każdy rower:

  • co najmniej jeden skutecznie działający hamulec
  • sygnał dźwiękowy o nieprzeraźliwym dźwięku
  • z przodu – co najmniej jedno światło pozycyjne barwy białej lub żółtej selektywnej
  • z tyłu – co najmniej w jedno światło odblaskowe barwy czerwonej o kształcie innym niż trójkąt
  • co najmniej jedno światło pozycyjne barwy czerwonej

Przepisy dopuszczają poruszanie się bez światła pozycyjnego, jeśli jeździmy tylko w dzień. Co podczas dłuższych wycieczek może być zdradliwe, jeśli się ona wydłuży i nie dojedziemy do domu przed zmierzchem. Warto o tym pamiętać, szczególnie że chodzi tu przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo.

Jaki mandat za braki w wyposażeniu roweru?

Jeśli zatrzyma nas policjant do kontroli i stwierdzi brak któregoś z obowiązkowych elementów wyposażenia roweru, może nałożyć na nas mandat karny. Taryfikator przewiduje dość szerokie widełki – od 20 do 500 zł. Konkretna wysokość zależeć będzie więc między innymi od tego, ile elementów wyposażenia nam brakuje.

Na decyzję policjanta może także wpłynąć ogólny stan techniczny naszego roweru. Inaczej potraktuje w miarę nowy rower, od którego odpadło nam przednie światło odblaskowe, a inaczej zdezelowany rower bez hamulców. Nie bez znaczenia może być także nasze nastawienie do samej kontroli. Bagatelizowanie poważnych usterek i kłócenie się z policjantem z pewnością nie są dobrymi pomysłami.

Czy kask na rowerze jest obowiązkowy?

Dobrze przygotowany rowerzysta powinien zadbać także o własne wyposażenie. W tej kwestii przepisy niczego jednak nie narzucają. Najważniejszym elementem bezpieczeństwa jest oczywiście kask, ale ani dorośli, ani dzieci, nie muszą w nich jeździć.

Dlaczego „kolarze” nie jeżdżą po drogach dla rowerów – wyjaśnia „król rowerów”

Mimo to warto zaopatrzyć się w kask rowerowy i to dobrej jakości. Nie ma to być przecież ozdoba, tylko coś, co potencjalnie uratuje nam zdrowie i życie. Jeździć w kasku warto niezależnie od okoliczności. W ruchu miejskim nietrudno o kolizję z innym uczestnikiem ruchu, albo o upadek, jeśli preferujemy wycieczki po nieutwardzonych drogach.

Jakie wyposażenie warto mieć na rowerze?

Istnieje wiele akcesoriów i przydatnych elementów do rowerów, w które warto zaopatrzyć się, aby poprawić swój komfort i bezpieczeństwo jazdy. Wśród podstawowych rzeczy, warto wymienić pompkę, łatki do dętki oraz zestaw kluczy. Dla wielu rowerzystów nieodzowny jest także bidon.

Jeśli zdarza nam się poruszać w późniejszych godzinach, dobrze zainwestować w porządne oświetlenie. Tak żebyśmy my byli dobrze widoczni, ale także sami mieli dobrze oświetloną drogę. Dobrym pomysłem są także odblaskowe opaski lub inne elementy ubioru.

Source: Obowiązkowe wyposażenie roweru to pięć rzeczy. Nie masz jednej z nich? 500 zł mandatu

Fala upałów w Polsce. Zasada 5 minut poprawi działanie klimatyzacji – pamiętaj o niej

Na czym polega zasada 5 minut?

Stosowanie zasady 5 minut, może dla wielu wydać się mało atrakcyjne, szczególnie podczas trwających upałów. Zakłada ona bowiem wyłączenie klimatyzacji, na 5 minut przed dotarciem do celu. Chodzi o samą klimatyzację, a nie o nawiew, który powinien zostać uruchomiony, ale po krótkiej chwili zacznie z niego wydobywać się już ciepłe powietrze.

Taki zabieg jest jednak istotny z punktu widzenia kondycji klimatyzacji, ale także naszego zdrowia. Jeśli wyłączymy układ na 5 minut przed dotarciem do celu, wiatrak „wydmucha” chłodne powietrze oraz parę z parownika, co z łatwością dostrzeżemy po ponownym uruchomieniu samochodu. Nie pojawi się wtedy ani nieprzyjemny zapach, ani wilgoć na szybie.

Nieprzyjemny zapach z klimatyzacji i zaparowane szyby

Przyczyną tych problemów jest wilgoć, która w naturalny sposób pojawia się w układzie klimatyzacji. Jeśli jej stamtąd nie usuniemy, stosując zasadę 5 minut, stwarzamy bardzo dobre warunki do rozwoju bakterii, pleśni i grzybów. To one są przyczyną nieprzyjemnego zapachu.

Sam zapach to akurat mniejszy problem. Wdychając takie powietrze ryzykujemy łatwym rozwinięciem się infekcji w naszym organizmie. Wbrew pozorom bowiem, za przeziębienia podczas używania klimatyzacji, nie odpowiada wyłącznie niska temperatura.

Zasada 5 minut ma jeszcze jeden efekt korzystny dla naszego zdrowia. Podczas upałów temperatura w samochodzie może drastycznie różnić się od tej na zewnątrz. Wysiadając z wychłodzonego auta na skwar, również wystawiamy na próbę nasz układ immunologiczny. Wyłączając klimatyzację przed dotarciem do celu, stopniowo przyzwyczajamy organizm do wyższych temperatur.

Klimatyzacja w samochodzie – czyszczenie, dezynfekcja, wymiana filtra. Jak zadbać o klimatyzację?

Warto jeszcze dodać, że wspomniana wilgoć osadza się także na szybach. Na szczęście klimatyzacja osusza powietrze, więc szyby szybko odparują, ale może się zdarzyć, że przez chwilę po uruchomieniu auta, będziemy mieli utrudnioną widoczność.

Jak szybko schłodzić wnętrze i używać klimatyzacji?

Wspomniana zasada 5 minut jest istotną, ale nie jedyną korzystną praktyką, jaką dobrze sobie przyswoić. Przede wszystkim podczas upałów warto ograniczyć samo nagrzewanie się samochodu na postoju. Jeśli nie ma nigdzie w pobliżu cienia, zastosujmy na przykład blendę na przednią szybę. Nie ustawiajmy także samochodu przodem do słońca, ponieważ wnętrze bardziej się nagrzeje, a fotele mogą nas parzyć.

Zaraz po ruszeniu natomiast, otwórzmy wszystkie szyby, aby podczas jazdy nagrzane powietrze szybko opuściło nasz pojazd. Dopiero wtedy zacznijmy używać klimatyzacji, oczywiście z zamkniętymi wszystkimi szybami, a także zamkniętym obiegiem. Dlaczego? Otwierając wcześniej szyby, obniżyliśmy temperaturę do tej, panującej na zewnątrz. Przy zamkniętym obiegu układ klimatyzacji będzie pobierał coraz chłodniejsze powietrze ze środka, co usprawni jego wydajność i przyspieszy cały proces.

Warto przy tym zwrócić uwagę na kierunek nawiewu – najlepiej ustawić go na szybę, a w każdym razie nie bezpośrednio na nas – twarz lub klatkę piersiową. Bezpośrednie wystawienie się na mocne uderzenie zimnego powietrza, to prosta recepta na przeziębienie. Schładzać powinniśmy się stopniowo.

Source: Fala upałów w Polsce. Zasada 5 minut poprawi działanie klimatyzacji – pamiętaj o niej

Otwierasz drzwi kierowcy lewą ręką, a nie prawą? To poważny błąd

Czym jest metoda „Dutch reach”

Określenie „holenderskiego sięgnięcia” nie mówi zbyt wiele, jeśli ktoś się z nim wcześniej nie spotkał. Jego zasada polega na otwieraniu drzwi kierowcy nie lewą, lecz prawą ręką. Rozszerzając ją, można powiedzieć, że otwierając każde drzwi samochodowe od środka, powinniśmy używać ręki znajdującej się dalej od nich.

Taka metoda jest mniej wygodna, ponieważ wymaga dalszego sięgnięcia i przekręcenia całego ciała. Lecz właśnie o to przekręcenie ciała i obrócenie się chodzi w całej tej metodzie. Wymusza obrócenie również głowy, co ma mieć wymierne korzyści dla bezpieczeństwa.

W założeniu pomysłodawców „Dutch reach”, obracając się w ten sposób, mamy znacznie większe szanse na dostrzeżenie rowerzystów, którzy mogą właśnie przejeżdżać obok naszego samochodu. Metoda ta nie jest nowa, ale od pewnego czasu zdobywa coraz większą popularność w Polsce.

Czy otwieranie drzwi kierowcy lewą ręką coś daje?

Doświadczeni kierowcy na pomysł stosowania „Dutch reach” wzruszą ramionami. Doskonale wiedzą, że przed wysiadaniem trzeba zerknąć w lusterka. Zobaczymy w nich znacznie więcej, niż próbując spojrzeć do tyłu przez boczną szybę. Równie łatwo i skutecznie można ostrzec pasażerów przed ewentualnym zagrożeniem.

Otwieranie lewych drzwi prawą ręką i na odwrót, ma jednak pewną istotną zaletę. Jeśli wyrobimy sobie taki odruch, nie będzie ryzyka, że w pośpiechu i roztargnieniu zapomnimy spojrzeć do lusterka. Wyuczony „Dutch reach” wymusi na nas odpowiedni ruch i przypomni o tym, że musimy uważać na rowerzystów.

Czy za „Dutch reach” można dostać mandat?

Może wydać się to nieco absurdalne, ale tak. Jest możliwe otrzymanie mandatu, za otwieranie drzwi samochodu niewłaściwą ręką. Takie prawo obowiązuje w Wielkiej Brytanii, gdzie za niestosowanie „Dutch reach” można dostać 1000 funtów mandatu, czyli ponad 5600 zł!

Czym grozi jazda na półsprzęgle i dojeżdżanie do świateł z wciśniętym sprzęgłem? Wydatki mogą być spore

Inne europejskie kraje skupiają się (przynajmniej póki co) głównie na kampaniach społecznych, popularyzujących otwieranie drzwi w samochodzie „niewłaściwą” ręką. Niektóre jednak wprowadziły to jako punkt obowiązkowy na egzaminie z prawa jazdy.

W Polsce stosowanie „Dutch reach” nie jest wymagane, ani nie jest też nauczane. Nie można jednak wykluczyć, że za jakiś zmienią się zalecenia dla kierowców także w naszym kraju.

Source: Otwierasz drzwi kierowcy lewą ręką, a nie prawą? To poważny błąd

30 groszy na litrze tańsze paliwo – kolejna stacja benzynowa obniża ceny

Z nowej oferty promocyjnej Shell na tańsze paliwo mogą skorzystać wszyscy zarejestrowani użytkownicy programu lojalnościowego Shell ClubSmart, którzy przy płatności za paliwo zeskanują aplikację lub plastikową kartę Shell ClubSmart. Kierowcy mogą korzystać z promocji wielokrotnie. Rabat 30 groszy na litrze obowiązuje przy każdym tankowaniu – bez względu na ich liczbę czy częstotliwość. Jednorazowo można otrzymać zniżkę za zatankowanie maksymalnie 50 litrów paliwa, czyli 15 złotych. Za każdy litr paliwa zatankowany powyżej określonego limitu kierowca zapłaci po cenie regularnej, obowiązującej za wybrany rodzaj paliwa na danej stacji Shell.

Rabat na paliwo

Za każdy zatankowany litr paliwa Shell FuelSave 95 i Shell FuelSave Diesel przyznawany jest rabat w wysokości 30 groszy. Jest on naliczany automatycznie, po zeskanowaniu aplikacji lub plastikowej karty lojalnościowej Shell ClubSmart, proporcjonalnie do ilości zakupionego paliwa. W praktyce oznacza to, że przykładowo, po zatankowaniu 20 litrów zostanie przyznany rabat w wysokości 6 złotych, a po zatankowaniu 25,5 litra – 7,65 złotego. Oferta promocyjna jest naliczana od ceny regularnej danego paliwa, obowiązującej na odwiedzanej przez kierowcę stacji Shell.

Akcja „Tankuj korzyści z Shell” jest odpowiedzią na potrzeby kierowców i aktualną sytuację rynkową. To rozszerzenie naszej bogatej oferty promocyjnej dla stałych Klientów. Na stacjach Shell otrzymają rabat 30 groszy na litrze przy zakupie paliw z rodziny Shell FuelSave, bez ograniczeń liczby czy częstotliwości tankowań. Ponadto, we wtorki i czwartki, klienci mają możliwość zakupu paliw premium Shell V-Power w cenie paliw podstawowych. Oferujemy również dodatkowe rabaty i atrakcyjne nagrody w programie lojalnościowym Shell ClubSmart. Naszą ofertę budujemy tak, by kierowca mógł czerpać korzyści nie tylko z tankowania najwyższej jakości paliw, ale także przy zakupie produktów Shell Café czy korzystaniu z myjni – Monika Kielak-Łokietek, członek Zarządu Shell Polska, odpowiedzialna za rozwój sieci stacji paliw w Polsce.

Shell ClubSmart – tańsze paliwo

Shell ClubSmart to program lojalnościowy, który funkcjonuje na polskim rynku już od ponad 22 lat. Niemal każdy zakup na stacji Shell – od paliw, przez myjnię, po kawę – nagradzany jest punktami. Zebrane punkty można wymienić na atrakcyjne nagrody, m.in. bony na zakupy w takich sklepach jak np. Biedronka, Euro RTV AGD, Smyk czy na Allegro lub przekazać na wybraną organizację charytatywną, np. Polski Czerwony Krzyż czy Fundację DKMS.

Punktami można również zapłacić za paliwo oraz za inne produkty dostępne na stacjach Shell. Aby dołączyć do Shell ClubSmart wystarczy pobrać aplikację z Google Play lub App Store. Następnie wypełnić prosty formularz rejestracyjny i dodać do aplikacji swoją plastikową kartę Shell ClubSmart lub wygenerować wirtualną kartę lojalnościową. Każdy nowy Klubowicz może otrzymać 250 punktów na start.

tańsze paliwo

Pakiet od Shell

Każdy kierowca tankujący na Shell może skorzystać, z trwającej już ponad dwa lata promocji „wtorki i czwartki z Shell V-Power”. W ramach tej oferty paliwa premium są dostępne w cenach paliw podstawowych. We wtorki można kupić taniej benzynę Shell V-Power 95, a w czwartki olej napędowy Shell V-Power Diesel.

Dodatkową wartością dla kierowców i pasażerów jest bogata oferta kawiarniano-gastronomiczna Shell Café. Dla lojalnych klientów dostępne po atrakcyjnych cenach – obecnie hot-dog z 20% zniżką, kawa Shell Café z ciastkiem 5 zł taniej czy 5 zł zniżki na wybrane zestawy Shell Café, składające się z np. kajzerki lub panini z kawą lub świeżym sokiem.

Source: 30 groszy na litrze tańsze paliwo – kolejna stacja benzynowa obniża ceny

Uważaj na ronda bez znaku A-7. To pułapka na nieuważnych i niedoświadczonych kierowców

Jak jeździć po rondzie?

To zaskoczenie dla wielu kierujących, ale Prawo o ruchu drogowym nie precyzuje w ogóle tego, czym jest rondo. To dlatego, że obowiązują na nim takie same zasady, jak na każdym innym skrzyżowaniu. Wielu kierowcom trudno to jednak zrozumieć, ze względu na sam kształt ronda.

Wzmiankę na temat tego rodzaju skrzyżowania, znajdziemy jedynie w rozporządzeniu dotyczącym znaków i sygnałów drogowych. Tam możemy przeczytać w par. 36, pkt. 1:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Kto ma pierwszeństwo na rondzie?

Powyższa informacja na temat ruchu na rondzie, dla wielu kierowców oznacza więcej pytań, niż odpowiedzi. Tymczasem oznacza ona, że poruszać się po nim należy, jak po każdym innym skrzyżowaniu.

Innymi słowy, wjeżdżając na rondo mamy pierwszeństwo, natomiast gdy już na nie wjedziemy, musimy ustępować pierwszeństwa pojazdom, które chcą wjechać na obwiednię.

Tak – dobrze widzicie. To kierowca WJEŻDŻAJĄCY na rondo ma pierwszeństwo. Sam znak C-12 informuje jedynie o kierunku jazdy po rondzie, ale w żaden sposób nie porusza kwestii pierwszeństwa. Oznacza to, że samo rondo oraz prowadzące do niego drogi, to skrzyżowania równorzędne. W takich miejscach pierwszeństwo ma kierujący, którego mamy po prawej stronie, czyli w tym przypadku wjeżdżający na rondo.

Co zmienia znak A-7 na rondzie?

Powyższa reguła jazdy po rondach wydaje się nielogiczna, bo kierujący podświadomie uważają, że skoro na rondo się wjeżdża, to ci którzy już wjechali, mają pierwszeństwo. Dlatego też przed rondami niemal zawsze ustawiany jest znak A-7, zmieniający pierwszeństwo na takie, jakie intuicyjnie jest bardziej logiczne.

Czy można zjechać z ronda lewym pasem? Przepisy nie pozostawiają wątpliwości

Trzeba jednak zawsze być czujnym, szczególnie w nowych dla nas miejscach. Nie ma obowiązku umieszczania znaku A-7 przed rondem i można w Polsce znaleźć takie miejsca. Konieczne jest więc uważne obserwowanie znaku.

Jaki mandat za zignorowanie znaku A-7?

Jeśli nie dostosujemy się do znaku A-7, a więc wymusimy pierwszeństwo na innym uczestniku ruchu, grozi nam mandat do 500 zł. To jednak wariant optymistyczny.

Pesymistyczny jest za to taki, że wymuszając pierwszeństwo, doprowadzimy do kolizji. Wtedy kwota mandatu wzrośnie do 1000 zł plus ewentualne doliczenie kary za przyczynę doprowadzenia do zdarzenia, a więc kolejne 500 zł.

Source: Uważaj na ronda bez znaku A-7. To pułapka na nieuważnych i niedoświadczonych kierowców

Anna Krzywdzińska: dla nas motocykle są jak narkotyk, ciągle dalej i więcej!

Trudno w to uwierzyć, ale wszystko zaczęło się od kalendarza na ścianie. Zdjęcia motocyklowego w egzotycznej scenerii, którego kilka lat później bohaterką mogłaby być sama Ania, przemierzająca Afrykę Zachodnią motocyklem. Jej marzenia rosną wraz z kolejnymi kilometrami, a największym jest podróż dookoła świata. Choć już, w pewnym sensie, okrążyła ziemię 1,5 raza! Przed Wami:

Anna Krzywdzińska

Swoją pasję motocyklową rozwinęłaś już w dojrzałym wieku? Jak to się zaczęło?

Skończyłam już 50 lat. Prawo jazdy kat. A zrobiłam w październiku 2016 roku, ale jeździłam na motocyklu już rok wcześniej. Jestem osobą bardzo aktywną, więc zawsze próbowałam swoich sił w jeździe na wszystkim, co miałam pod ręką i robiłam wszystko, co było w zasięgu moich możliwości. Chyba dlatego motocykle zawsze mnie pociągały – to wydawało się takie nieosiągalne i takie trudne, ale strasznie chciałam spróbować. Wtedy największym ograniczeniem dla mnie były dzieci, którym dedykowałam moje młode lata i nie brnęłam w coś, co pochłania dużo czasu, bo go po prostu nie miałam.

Zaczęło się od kalendarza, który wisiał w moim biurze – gapiłam się na niego przez cały rok, z olbrzymią ochotą, aby zrobić coś podobnego. Było tam dwóch motocyklistów, którzy leżą nad brzegiem oceanu pod palmami, na hamaku, a obok stoją ich dwa motocykle enduro. Pogrzebałam w necie i się okazało, że to byli motocykliści z mojego miasta, którzy podróżowali po  Madagaskarze. To mnie zainspirowało.

Mam znajomego, który ma szkołę nauki jazdy, więc go poprosiłam, żeby mi pokazał na placu co, jak i z czym się obsługuje w motocyklu. Wtedy dopiero sobie uzmysłowiłam, jakiego rzędu jest to waga i gabaryty, ale mimo wszystko pierwsze manewry szły mi doskonale. Niewiele myśląc, kupiłam swój pierwszy sprzęt – Hondę Varadero 125. Na niej poznawałam i doskonaliłam technikę prowadzenia motocykla. To była wielka maszyna o małym sercu, pyrkała sobie do przodu, aż do dnia, kiedy na krętej drodze nie udało mi się wyprzedzić… śmieciarki!

Wtedy to właśnie postanowiłam zapisać się na kategorię A i kupić sobie na tyle szybki motocykl, żeby bezpiecznie wyprzedzać wszelakiego rodzaju śmieciarki, traktory i inne wozy toczące się (śmiech). Egzamin zdałam szybko i bez problemu, więc  tego samego dnia wystawiłam na sprzedaż  moją 125-tkę i rozpoczęłam poszukiwania czegoś większego.

Jakie kryteria miał spełniać ten motocykl? Dobrze wybrałaś?

Wszystko co jest inne niż w moim domu, czy otoczeniu, jest dla mnie bardzo interesujące, dlatego wybrałam motocykl turystyczny. BMW GS G650 zakupiłam w lutym 2017 i to ciekawa historia, bo znalazłam go w necie, ale znajdował się 700 km od mojego domu. I jak go kupić? 

Pewnej niedzieli pojechałam na narty i na kanapie wyciągu spotkałam się z trzema kolegami. Opowiedziałam im, że jest taki motocykl BMW GS, który okropnie mi się podoba, ale daleko i w dodatku nie mam jeszcze tyle kasy. Na to jeden odpowiedział, że pożyczy mi kasę, drugi, że pożyczy mi busa do przewozu, a trzeci postanowił pomóc to wszystko zorganizować i mi w zakupie towarzyszyć! I tak zaczęła się moja, tak naprawdę niekończąca się, przygoda z motocyklami.

Później kolega namówił mnie do zapisania się na kurs do Akademii Enduro, więc pojechałam tam sama w zupełnej tajemnicy (powiedziałam wszystkim, że jadę na weekendowy kurs zawodowy). A tam dostałam wielką maszynę BMW GS F 800 i błoto. Padał deszcz i śnieg, a kurs odbywał na terenach kopalni. Policzyłam – leżałam w błocie 21 razy i byłam cała w siniakach! Dwa razy wylądowałam na drzewie, ale… co mnie nie zabije to wzmocni! (śmiech) O dziwo motocykl nie miał żadnego uszczerbku, a ja zaliczyłam wszystkie przeszkody i uzyskałam dyplom Akademii Enduro.

Lubisz poznawać świat na motocyklu?

Jestem podróżnikiem, uwielbiam zwiedzać świat, poznawać ludzi, kultury, cywilizacje. Wszystko rozkręcało się stopniowo. Mieszkam na południu Polski, dlatego często mogłam podróżować po pięknych górskich, krętych drogach, ale zawsze mnie ciągnęło dalej. Pewnego dnia, za namową koleżanki, skontaktowałam się z grupą motocyklistów z mojego miasta motosacz.pl na facebooku, którzy organizowali wyjazd grupowy na Ukrainę.

Wyjazd miał charakter charytatywny, bo wieźliśmy dary ze zbiórek do domów dziecka i domów starców we Lwowie. Tam opieka socjalna jest na bardzo niskim poziomie, a w tych domach mieszkają głównie ludzie polskiego pochodzenia. To była wiosna 2017 roku. Ten wyjazd był bardzo wzruszający, ponieważ odwiedziliśmy te placówki i zobaczyliśmy w jakich potwornych warunkach muszą żyć ci biedni ludzie. Były przytulanki, całuski, cukierki i łzy wzruszenia. Na Ukrainę wracaliśmy jeszcze 3 razy, aż przyszła pandemia i wojna.

Tam właśnie poznałam mojego obecnego, kochanego męża, który przyjechał ze swoim przyjacielem. Zapytali mnie, czy nie pojechałabym z nimi na wyprawę do Rumunii. Dla mnie to było wielkie wyzwanie, ale duch włóczęgi od razu  kazał mi się zgodzić, bez zastanowienia!. Tam poznałam smak prawdziwej przygody motocyklowej. Jechaliśmy przez miasteczka, wsie, góry, lasy drogi i bezdroża, gubiliśmy się, ale też szukaliśmy miejsc tajemniczych i zakazanych. Na tej wyprawie poczułam, że to jest to, czego szukałam całe życie, że takie podróże są w mojej duszy i dzięki nim spełniam się w życiu, jestem szczęśliwa.

Po tej podróży związałam się z moim ukochanym, a motocykle i podróże są dla nas jak dziecko, które trzeba pielęgnować, dbać i cały czas nad nimi pracować. Od tamtej pory jesteśmy zawsze i wszędzie razem, cały czas planujemy jakąś wyprawę.  Potem były Bałkany, ale te biedniejsze kraje.

Ciągnie Cię w nieoczywiste miejsca?

Tak i jak nadarzyła się okazja na wyprawę do Afryki Zachodniej – to była przygoda życia! Przejechaliśmy Saharę Zachodnią, Mauretanię, Senegal, Gambię. To była trudna wyprawa, wymagała od nas pełnego ekwipunku turystycznego, bo spaliśmy na pustyni  w namiotach (obok pola minowego), jedliśmy i piliśmy to, co zdołaliśmy załadować na motor. Trzeba było też zrobić zapas benzyny na przejazd przez Mauretanię, ponieważ tam była tylko ropa na stacjach benzynowych. Upał i piach, skorpiony, małpy (co kradną jedzenie), warany i inne dziwne stworzenia nie ułatwiały podróży. To co przeżyliśmy i zobaczyliśmy – tego się nie da opisać! To trzeba przeżyć.

Jednym z aspektów tej wycieczki było to, że miała charakter charytatywny, ponieważ Baśka (z podrozemotocyklowe.com) wszystkie swoje grupy „zaciąga” do szkoły w Gambii, która dzięki darom i datkom może stworzyć lepsze warunki do nauki dla dzieci (i chwała jej za to!!!). W tej podróży dowiedziałam się, jak bardzo nasza Ziemia jest zaśmiecona, jak dużo ludzi żyje w skrajnym ubóstwie, jak bardzo trzeba szanować wodę oraz ile ludzie  mogą z tej biedoty wynieść miłości, przyjaźni i sympatii.

Przemierzając te kraje widzi się niesamowite różnice kulturowe, widać odcisk wpływów krajów cywilizowanych na biedotę i zrozumiałam, dlaczego Afryka jest „biednym kontynentem”. Wtedy też spełniło się moje marzenie z kalendarza – spałam pod palmami nad brzegiem oceanu w Afryce, a obok stały motocykle…

Ta podróż spowodowała u mnie jeszcze większą chęć zwiedzania świata, oczywiście na motocyklu! Ale trzeba było zmienić go na coś większego silniejszego i szybszego, aby przemierzać świat jeszcze dalej. Wymieniłam więc BMW GS 650 na BMW GS F 800 i to jest mój kochany rumak do dzisiaj,  wiozący mnie wszędzie tam, gdzie zaplanuję.

To jakie były kolejne kierunki? Pandemia wasze wyjazdy mocno ograniczyła?

Mieszkam obok granicy słowackiej, więc częste wypady w tamtejsze góry, wyprawa do Odessy, przez Ukrainę (Zakarpacie) i Mołdawię. Była drugi raz Rumunia i kolejny raz Rumunia – za każdym razem inną trasą, coraz trudniej, coraz dziczej, częściowo enduro. Większość tych podróży odbywamy razem z przyjaciółmi Adamem i Kasią, którzy są naszymi wspaniałymi kompanami. Często wspólnie planujemy wszystko i uwielbiamy z nimi podróżować!

Skontaktowałam się z Baśką, żeby nas przyjęła na wyprawę na Tadżykistan-Kirgistan lub Mongolię i rozpoczęliśmy planowanie wyprawy. Ponieważ tam się jedzie dużo szutrami i podróż jest w większości poza asfaltem, to postanowiłam nabyć mój drugi motocykl, Hondę CRF 250. Dzięki mojemu „koziołkowi” trudne łąki, wzniesienia, błoto, góry zjazdy i podjazdy – pokonywałam z uśmiechem na twarzy.

Niestety przyszła pandemia i jak wszystkim, nam też pokrzyżowała plany. Na szczęście dowiedziałam się o szlaku TET, którego bardzo duży kawał jest w Polsce, to ruszyliśmy tam. Przejechaliśmy po błocie, polach kukurydzianych, pomiędzy kombajnami i traktorami, całą Polskę wschodnią. Następnie wspólnie z Adamem i Kasią odwiedziliśmy jeszcze Polskę północną, Kujawy i na zachodzie Sudety. Mogę powiedzieć, że dzięki pandemii dokładnie zwiedziłam Polskę!

Ponieważ nasi przyjaciele mają małe dzieci i nie mogą wyjeżdżać na dłużej,  postanowiliśmy w tym roku z Mateuszem odwiedzić Albanię, Kosowo i Macedonię sami – to też była przygoda życia! Kosowo okazało się nowo rozwijającym się krajem, który przechodzi wielką przemianę, jest piękne i bardzo omijane przez turystów.  Tam odkryliśmy nową przełęcz, która przechodzi w drogę szutrową i prowadzi zieloną granicą do Macedonii, bajka!

W Albanii też się zakochaliśmy i jeszcze tam wrócimy. Tam poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Na promie, płynącym przez jezioro Koman, poznaliśmy Włocha Roberto. Jak on zobaczył, że ja –  baba, na szosowych oponach, następnego dnia wybieram się na drogę do Theth, to zapytał, czy może z nami pojechać. I tak powstała kolejna przyjaźń, polsko – włoska. W sumie to dobrze, że był z nami, bo droga była trudna, kamienista i z głazami,  a ja się wywróciłam kilka razy. A moi rycerze pomagali mi dźwigać mojego rumaka (śmiech). 

Mieliśmy jeszcze plan, żeby wraz z Adamem i Kasią przejechać przełęcze alpejskie. Takie „lelum polelum”, jak ktoś kiedyś skomentował na FB, ale dzięki przyjaźni polsko-włoskiej ta nasza podróż była niesamowicie ciekawa. Spotkaliśmy się z Roberto i jego synem, też motocyklistą, którzy mieszkają w Trydencie. Oni zabrali nas w podróż nieznanymi szlakami przełęczy alpejskich w pobliżu jeziora Garda. Przejechaliśmy też trasą wyścigów samochodowych na Monte Bondone, liczącą 60 zakrętów zawracających! W sumie nasza trasa przez Alpy nie była taka zwykła, błaha  i przewidywalna, jak się spodziewałam. Przyniosła wiele niespodzianek, przyjaźni, uśmiechów i szczęścia.

Jakie będą kolejne kierunki?

Jeszcze w tym roku planujemy znowu wyskoczyć do Rumunii, ale tym razem szlakiem ACT enduro i w październiku odwiedzić Istambuł. A w następnym roku szykuje się wspaniała wyprawa do Wietnamu – to będzie kolejna przygoda życia! Oby udało się ją zrealizować!

W trasie jesteś minimalistką czy po całym dniu jazdy wolisz dobre warunki do odpoczynku, jedzenia, spania?

W sumie przejechałam w okresie pięciu lat około 60 tysięcy kilometrów – mój syn podsumował, że to tak, jakbym 1,5 raza objechała kulę ziemską dookoła. I to jest moje marzenie, objechać świat dookoła na motocyklu.  Niestety istnieją takie zwykłe, ziemskie ograniczenia, które trzymają  nas w ryzach, jak praca i pieniądze. Podróżowanie jest kosztowne, a to, że się jedzie do biednego kraju nie oznacza wcale, że to będzie tania wycieczka, wręcz przeciwnie (tym bardziej, że mamy jeden  budżet, a 2 motocykle).

W podróży posiłki mamy kiepskiej jakości, często konserwy i kanapki przygotowane na kolanie, ale żeby przeczekać burzę, to wpadniemy czasem też do pizzerii z prawdziwego zdarzenia. Dla nas motocykle są jak narkotyk, ciągle dalej i więcej. Nie ważne są warunki. Czasami trzeba się domyć, ale ważniejsze jest to, żeby dobrze się wyspać i móc pokonać kolejne kilometry trudów, co wcale nie oznacza hoteli na 5 gwiazdek. Często korzystamy z Booking.com, bo jest dostępny prawie zawsze i można tam znaleźć nocleg godzinę przed końcem trasy. W miarę możliwości szukamy noclegów nieoczywistych, np. na szczycie góry lub w „skansenie”.

Głównie chodzi nam o to, żeby wejść w codzienne życie tubylców i trochę go spróbować. Podczas podróży po Albanii szukaliśmy jednego noclegu w górach, a na zdjęciach wybrany dom wyglądał jak skansen, więc od razu przypadł nam do gustu. Okazało się, że faktycznie ludzie tam żyją jak w skansenie. Dojazd był tylko kamienistą, stromą drogą, wysoko do góry, potem trzeba było zostawić motocykle na polanie i 100 metrów wdrapywać się, z bagażami na plecach, po skałach do góry. Zostaliśmy nakarmieni tym, co u nich wcześniej na podwórku biegało, spaliśmy z kotami w łóżku, a woda wpływała do domu z górskiego potoku.

Masz już wprawę w pakowaniu się na takie wyprawy?

Najlepsze jest to, że moje pierwsze podróże to były tygodnie organizacji i myślenia, co pakować, wraz z robieniem listy potrzebnych rzeczy. W efekcie oczywiście zabierałam dużo za dużo! Teraz na wyprawę tygodniową potrafię przygotować się w pół dnia i spakować wszystko do jednego rollbaga, który w połowie jest pusty. O ile motocykl jest gotów, to można ruszać, a staramy się mieć maszyny zawsze gotowe na wszystko.

Ile dla Ciebie znaczy wspólna pasja w związku? Macie jakiś wytyczony zakres obowiązków w trakcie wyprawy i przygotowań do niej?

Nie mam wątpliwości, że bez mojego Mateusza tych wszystkich cudownych podróży by nie było. To on mnie mobilizuje i namawia. Widzi błysk w moim oku i ogromną chęć, ale też widzi, że często się po prostu boję. To on mi dodaje odwagi, namawia, wspiera i pomaga. I to dzięki niemu przejechałam te wszystkie trudne odcinki podróży.

My działamy razem, wspólnie, jak jeden organizm. Przez te lata wspólnych podróży, już bez słowa się rozumiemy i każdy wie, co do niego należy. Oczywiście Mateusz, jak to facet, przygotowuje maszyny, wstępny plan trasy i przelicza pieniądze (ile, w jakiej walucie i jak płacimy).  Ja za to odpowiadam za „część babską”: apteczka, ubezpieczenia, wstępnie noclegi, prowiant, atrakcje i pozostałe.

Ta kolorowa przygoda ma też swoje trudy?

Turystyka motocyklowa to jest cudowna zajawka, która ma też trudną część – wymaga dobrej organizacji i dużej wiedzy. Przed wyjazdem trzeba dużo czytać i szukać informacji, przede wszystkim o tym, jakie zagrożenia na nas czyhają i jak sobie poradzić z trudnymi sytuacjami. Samo przekraczanie granicy w każdym państwie ma inne zasady i opłaty, trzeba sobie poradzić z zabezpieczeniem pieniędzy, części motocyklowych i rzeczy, które mogą uratować życie w razie potrzeby. Myślę, że ubranie, nocleg i jedzenie – to ta łatwiejsza strona takiej turystyki motocyklowej.

Dlaczego zostałaś motocyklistką i co, z perspektywy czasu, ta pasja zmieniła w Twoim życiu?

Najbardziej w podróżach kocham to, że wszystko jest zmienne i nieprzewidywalne, że nigdy nie wiadomo, czego się można spodziewać. Zawsze powtarzałam, że warto się zgubić, bo z tego wychodzi coś pięknego (śmiech). Uwielbiam też to, że poprzez pasję motocyklową mogę realizować się w pomaganiu innym, np. na motocyklu zawieź dzieciom potrzebne rzeczy, słodycze, uśmiech i odrobinę radości. 

Anna Krzywdzińska

Właściwie to, że jestem motocyklistką, było wynikiem połączenia wielu zdarzeń oraz osób, które stanęły na mojej drodze życiowej. Jestem pewna, że to zmieniło moje życie w kolorową, wesołą, zagadkową i nieprzewidywalną przygodę! Jedyne, co teraz chcę zachować na długo – to zdrowie. Chce mieć je na tyle, żebym mogła zawsze wsiadać na motor.

Na drodze do wsi Theth w Albanii spotkałam pana Szwajcara, który miał 73 lata, jechał na motocyklu enduro, towarzyszył mu syn. Powiedział mi, że tak bardzo kocha podróżowanie na motocyklu, że nie ważne, czy będzie stał na nogach, ale ważne, żeby się utrzymał na nim! To jest sens jego życia, no i mojego też.

Więcej wywiadów z motocyklistkami tu.

Source: Anna Krzywdzińska: dla nas motocykle są jak narkotyk, ciągle dalej i więcej!

Czy masz kod 01.06 w swoim prawie jazdy? Niewiedza może cię słono kosztować

Kody w prawie jazdy – gdzie ich szukać?

Blankiet prawa jazdy wydaje się być prosty i czytelny, ale mimo to kierowcy nie zwracają uwagi na wiele informacji w nim zawartych. Wśród nich są kody, których obecność nakłada na kierującego pewne ograniczenia. Należy szukać ich na odwrocie, na samym dole tabeli z listą kategorii prawa jazdy.

Do czego uprawnia prawo jazdy kat. B? Samochód osobowy i motocykl to nie wszystkie możliwości!

Co oznaczają kody od 01.01 do 01.07 w prawie jazdy?

W rubryce numer 12 prawa jazdy, a więc ostatniej na blankiecie, znaleźć można nic niemówiące większości osób kody. Aby je rozszyfrować, musimy sięgnąć do załącznika numer 1 do rozporządzenia w sprawie wzorów dokumentów stwierdzających uprawnienia do kierowania pojazdami. Czytamy w nim, że:

W polach kolumny oznaczonej liczbą 12 umieszcza się liczbowe oznaczenia kodów i subkodów, które określają następujące ograniczenia w korzystaniu z uprawnień lub informacje dodatkowe.

Znajdziemy tam bardzo długą listę najróżniejszych pozycji, między innymi dotyczącymi wymaganych modyfikacji pojazdu, wynikających na przykład ze stwierdzonego inwalidztwa. Nas jednak interesują informacje z punktu pierwszego „wymagana korekta lub ochrona wzroku”:

  • 01.01 – okulary
  • 01.02 – soczewka(i) kontaktowa(e)
  • 01.05 – przepaska na oko
  • 01.06 – okulary lub soczewki kontaktowe
  • 01.07 – indywidualna korekta lub ochrona wzroku

Brakujące punkty dotyczyły okularów ochronnych (01.03) oraz przyciemnionych szkieł (01.04), wycofane przy okazji nowelizacji.

Czy muszę stosować się do kodów w prawie jazdy?

Stosowanie się do informacji zawartych w kodzie prawa jazdy, jest obowiązkowe. Teoretycznie każdy kierowca ma tego świadomość, ponieważ kody nie pojawiają się znikąd. Podczas badania lekarskiego przed uzyskaniem uprawnień, kandydat na kierowcę jest informowany o tym, że przy jego wadzie wzroku, konieczne jest stosowanie na przykład szkieł korekcyjnych.

Wiele osób uważa jednak, że wymagane jest tylko to, aby ich wada została właściwie skorygowana. Jeśli więc kiedyś chodzili w okularach, a teraz częściej decydują się na soczewki kontaktowe, to wszystko jest w porządku. Tymczasem grozi za to mandat.

Mandat za jazdę bez okularów w 2022 roku

Podczas kontroli dla policjanta nie ma znaczenia, że za młodu nosiliśmy okulary, a teraz wolimy soczewki kontaktowe. Jeśli nie mamy odpowiedniego kodu w prawie jazdy, nie spełniamy wymogu, aby nam te uprawnienia przysługiwały. Innymi słowy, zostaniemy potraktowani jako osoba prowadząca pojazd bez uprawnień.

W takiej sytuacji policjant nałoży na nas mandat karny w wysokości 1500 zł. Zakaże również dalszej jazdy.

Czy można zmienić kod w prawie jazdy?

Na szczęście dla kierowców, kody w prawie jazdy nie są wpisane tam na stałe. Jeśli nastąpiła zmiana w naszym stanie zdrowia, albo naszych preferencji, powinniśmy udać się do lekarza mającego stosowne uprawnienia.

Najlepiej poprosić o przyznanie kodu 01.06, czyli pozwalającego na prowadzenie zarówno w okularach korekcyjnych, jak i w soczewkach kontaktowych. W ten sposób będziemy mieli pełną swobodę, bez narażania się na ewentualny mandat.

Source: Czy masz kod 01.06 w swoim prawie jazdy? Niewiedza może cię słono kosztować

Czarny dym z rury wydechowej – diesel, benzyna, spadek mocy. Szykuj się na wydatki

Wynikiem spalania silników benzynowych oraz wysokosprężynowych jest mieszanka gazów,
która wydostaje się z rury wydechowej pojazdu na zewnątrz. Gdy jest bezbarwna, nie
powinna wzbudzać powodów do niepokoju. Jeśli jednak gazy, które wydobywają się z silnika
zyskują barwę białą, szarą, czarną bądź niebieską czy błękitną – są najprawdopodobniej
oznaką usterki bądź zużycia silnika. Mechanicy zwracają uwagę na to, by zachować czujność
przy pojawieniu się takich symptomów jak czarny dym z rury wydechowej. 

Ponadto, bezbarwny dym wskazuje na to, że silnik pracuje równo. W takiej sytuacji kierowca
nie ma powodów do zmartwień. Jeżeli pojawiają się zakłócenia silnika, a jego obroty falują
lub przerywają – jest to dla kierowcy znak, że powinien udać się do warsztatu. 

Biały dym z rury wydechowej – sprawdź poziom płynu chłodniczego 

Niewielka ilość białego dymu, niezależnie od panujących warunków atmosferycznych, nie powinna budzić obaw o stan silnika. Taka barwa pojawia się ze względu na obecną w spalinach wody. W okresie zimowym oraz jesienią stanowi normalny objaw podczas uruchomienia samochodu. Po rozgrzaniu silnika dym powinien jednak stać się bezbarwny. Chyba, że mamy do czynienia z dużą jednostką napędową, która zużywa duże ilości paliwa.

Natomiast gdy z rury wydechowej wydobywa się gaz o bardzo intensywnym białym kolorze,
powinno to budzić niepokój. W takiej sytuacji warto zweryfikować poziom płynu chłodniczego w samochodzie. Jeśli jest niski, a chłodnica wraz z innymi przewodami są szczelne, źródłem może być uszkodzona uszczelką pod głowicą, a nawet sama głowica.  Aby mieć pewność, trzeba przeprowadzić test CO2 oraz test szczelności silnika. Jeśli okaże się, że te elementy są uszkodzone, konieczny będzie remont jednostki napędowej. Jednak czarny dym z rury wydechowej może mieć równie złe konsekwencje.

Czarny dym z rury wydechowej – awaria układu wtryskowego 

Czarny dym z rury wydechowej występuje najczęściej podczas pracy silników wysokoprężnych i jazdy na
wysokich obrotach czy gwałtownym przyspieszeniu pojazdu z dieslem pod maską. Taki kolor
pojawia się ze względu na obecność sadzy, a poziom jej koncentracji wynosi co najmniej 200
mg/Nm3. Tak jak w przypadku białego dymu, niewielka ilość takich gazów nie powinna
martwić. Jednak, jeśli nawet lekkie wciśnięcie pedału gazu wywołuje sporą czarną chmurę
dymu za samochodem, a koncentracja sadzy przekracza poziom 600 mg/Nm3, może to
wynikać z awarii jednego bądź kilku elementów układu wtryskowego. Wśród najczęściej
występujących przyczyn wadliwego funkcjonowania silników diesla można wymienić
uszkodzenie wtryskiwaczy, zużycie pompy wtryskowej w starszych silnikach, awarię
turbosprężarki, uszkodzenie zaworu EGR bądź nieszczelny układ dolotowy.

Dym o czarnej barwie oznacza, że silnik ma zbyt bogatą mieszankę paliwowa. Niezależnie
od tego, czy to diesel czy jednostka benzynowa – wyjaśnia Krzysztof Predko, właściciel
warsztatu Auto Gaz Serwis Stacja Obsługi Samochodów Krzysztof Predko. 

W układzie wydechowym samochodu z silnikiem benzynowym, powodem wydobywania się
czarnego dymu mogą być m.in. problemy z właściwym funkcjonowaniem układu
dolotowego, uszkodzone wtryskiwacze (głównie w jednostkach z wtryskiem bezpośrednim)
czy awarie sondy lambda. 

Czarny kolor spalin wydobywający się z rury wydechowej wskazuje na defekt w układzie
wydechowym. Praca jednostki napędowej w silniku diesla jest niepoprawna, a paliwo źle się
spala – tłumaczy Łukasz Błachowicz. 

Niestety czarny dym z rury wydechowej może oznaczać spore wydatki, także im wcześniej zajmiemy się naprawą wszelkich elementów, mogących mieć wpływ na układ wydechowy, tym lepiej.

Szary dym z rury wydechowej – zweryfikuj stan czujników temperatury silnika 

Szare spaliny pojawiają się najczęściej w przypadku silników benzynowych i oznaczają zbyt
bogatą mieszankę paliwa. Do właściwego pomiaru jej poziomu służy sterownik silnika oraz
sondy lambda. W przypadku gdy komputer przekazuje zbyt duże dawki paliwa względem
powietrza – mieszanka uboga, jednostka napędowa może nie uzyskać odpowiedniej
temperatury roboczej. Przyczyn takiego zjawiska należy szukać wśród pracujących czujników,
najczęściej temperatury silnika. Szary dym może również oznaczać, że do komór spalania
dostał się płyn chłodzący bądź nastąpiło uszkodzenie spryskiwaczy. 

Niebieski dym z rury wydechowej – upewnij się, co do zużycia silnika 

Nie tylko odcienie bieli i czerni – dym wydobywający się z rury wydechowej może nabierać
również niebieskiej barwy. Dzieje się tak podczas spalania oleju silnikowego. Intensywny
kolor spalin oznacza jednak, że przedostaje się on do komór silnika w zbyt dużej ilości. Może
również być związany z awarią turbosprężarki. Dym o niebieskim kolorze często pojawia się
również przy zużytych pierścieniach tłokowych, czy uszczelniaczach zaworowych. 

Niebieski dym wydobywający się z rury wydechowej to nic innego jak oznaka, że silnik jest
wyeksploatowany i zaczyna pobierać olej – podsumowuje Łukasz Błachowicz. 

Dziwny zapach z rury wydechowej

Oprócz kolorów dymu i poziomu jego intensywności warto sprawdzać jego zapach. Słodka
woń sygnalizuje problem z uszczelką głowicy lub wyciek płynu chłodniczego do układu
wydechowego. 

Gryzący, nieprzyjemny zapach dymu może świadczyć o zapchanym filtrze cząstek stałych w
samochodzie – dodaje Łukasz Błachowicz. 

Spaliny wydobywające się z rury wydechowej mogą być zbyt intensywne, a ich właściwą
wartość można zmierzyć w profesjonalnym warsztacie, podłączając silnik do komputera. 

Naprawa wydechu – cena

Często naprawy awarii związanych z układem wydechowym generują spore koszty. Według
mechaników i ekspertów, kwoty wymiany części silnika w zależności od rodzaju usterki sięgają między 200 a kilka tysięcy złotych, przy wymianie układu zapłonowego.

W jaki sposób temu zapobiegać? Przede wszystkim warto postawić na działania profilaktyczne oraz
systematyczne wizyty (raz w roku lub po 15 000 przejechanych kilometrów). Takie podejście
może uchronić kierowców przed wysokimi kosztami naprawy. W przypadku gdy kierowca zauważy niepokojące objawy w swoim pojeździe, powinien niezwłocznie udać się do serwisu samochodowego w celu zdiagnozowania i naprawy usterki oraz zasięgnięcia porady eksperta.

Source: Czarny dym z rury wydechowej – diesel, benzyna, spadek mocy. Szykuj się na wydatki

Czy można prowadzić samochód po piwie bezalkoholowym? To zależy

Czy piwo bezalkoholowe to piwo?

Na początek kontrowersyjna kwestia – czy piwo bezalkoholowe można w ogóle nazwać piwem? Można, ponieważ nie zawartość alkoholu decyduje o tym, czy mówimy o piwie, lecz sposób jego wytworzenia. Ten jest właściwie taki sam – używa się do niego słodu, chmielu i wody z dodatkiem drożdży, a w efekcie otrzymujemy „zwykłe” piwo. Dopiero później odparowuje się z niego alkohol. Poza brakiem procentów, to nadal więc jest piwo.

Czy piwo bezalkoholowe może zawierać alkohol?

Paradoksalnie piwo bezalkoholowe może zawierać śladowe ilości alkoholu. Zgodnie z prawem produkt uważa się za „bezalkoholowy”, jeśli zawartość alkoholu w nim wynosi poniżej 0,5%. Jeśli więc wczytacie się w szczegóły danego napoju, że zawiera on na przykład 0,2% alkoholu, to napis „piwo bezalkoholowe” nie jest tu oszustwem.

Czy można prowadzić samochód po piwie bezalkoholowym lub radlerze?

Wobec tego co napisaliśmy powyżej, prowadzenie samochodu po wypiciu piwa bezalkoholowego, nie jest zabronione. Warto pamiętać, że niejeden produkt spożywczy zawiera śladowe ilości alkoholu, który pozostaje w ustach przez krótką chwilę. Przypomnieć tu można choćby, głośną wiele lat temu, historię z jedzeniem pewnego batonika z nadzieniem, który tuż po spożyciu, miał dawać pozytywny wynik na policyjnym alkomacie.

Należy pamiętać jednak, że wypicie większej liczby piw bezalkoholowych może w teorii poskutkować pojawieniem się jakiegoś alkoholu w wydychanym przez nas powietrzu. Jest to mało prawdopodobne i zależy także od konkretnego trunku oraz naszej tolerancji na napoje wyskokowe, ale lepiej nie ryzykować.

Limit alkoholu we krwi za kierownicą – jaki jest w poszczególnych krajach Europy i Polsce? Co grozi za jazdę po pijaku?

Czujnością należy także wykazać się, decydując się na bardzo popularne od jakiegoś czasu radlery. Reklamowane jako połączenie piwa z lemoniadą, doskonale sprawdzają się w upalne dni. Ale uwaga – występują zwykle w dwóch wersjach – bezalkoholowej i takiej zawierającej 2% alkoholu. Ta druga jest już napojem alkoholowym – nie mogą kupować jej nieletni, ani nie powinni pić kierujący. Wypicie jednej butelki, a w przypadku niektórych osób, nawet dwóch, nie powinno spowodować przekroczenia dopuszczalnego w Polsce limitu stężenia alkoholu, czyli 0,2 promila. Tak naprawdę jednak nie warto ryzykować ani jednego, ponieważ bez pomiaru profesjonalnym alkomatem, nigdy nie wiemy, jak zareagował nasz organizm.

Co grozi za jazdę pod wpływem alkoholu w 2022 roku?

Od 1 stycznia tego roku zmienił się taryfikator mandatów, a w raz z nim także kary za jazdę na podwójnym gazie. Jeżeli wydmuchamy między 0,2 a 0,5 promila, to mowa jest o prowadzeniu pojazdu w stanie po użyciu alkoholu. Jest to wykroczenie, za które grozi:

  • grzywna nie niższa niż 2500 zł (maksymalnie 30 tys. zł) lub areszt do 30 dni
  • zakaz prowadzenia pojazdów od 6 miesięcy do 3 lat
  • 10 punktów karnych (od 17 września 15 punktów)

Natomiast w sytuacji, kiedy alkomat pokaże wynik przekraczający 0,5 promila alkoholu w naszym organizmie, grozi nam:

  • grzywna, ograniczenie wolności lub kara więzienia
  • zakaz prowadzenia pojazdów od 1 roku do 15 lat
  • kara finansowa od 5000 zł do 60 000 zł (na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej)
  • 10 punktów karnych (od 17 września 15 punktów)

Source: Czy można prowadzić samochód po piwie bezalkoholowym? To zależy

Półprzewodniki: Bosch inwestuje miliardy euro w rozwój układów scalonych

Od samochodów i rowerów z napędem elektrycznym (eBike), po sprzęty gospodarstwa domowego i tzw. urządzenia elektroniczne do noszenia (ang. wearables) – półprzewodniki to integralna część wszystkich systemów elektronicznych. Są one motorem napędowym współczesnego świata techniki. Firma Bosch wcześnie dostrzegła ich rosnące znaczenie i zapowiedziała kolejne inwestycje o wartości miliardów euro na wzmocnienie swojej pozycji w sektorze półprzewodników. Dodatkowe 3 mld euro zostaną przeznaczone na rozwój segmentu półprzewodników do 2026 roku w ramach programu finansowania IPCEI w zakresie mikroelektroniki i technologii komunikacyjnych.

półprzewodniki

Mikroelektronika to przyszłość i kluczowa technologia dla sukcesu wszystkich obszarów działalności Bosch. Otwiera nam drogę do mobilności przyszłości, internetu rzeczy oraz do tego, co w firmie Bosch nazywamy technologią invented for life (technologia bliżej nas) – powiedział dr Stefan Hartung, prezes zarządu Bosch, podczas Bosch Tech Days 2022 w Dreźnie.

Jednym z projektów, które Bosch zamierza sfinansować dzięki tej inwestycji, jest budowa dwóch nowych centrów rozwojowych – w Reutlingen i Dreźnie. Ich łączny koszt wyniesie ponad 170 mln euro. Ponadto w ciągu najbliższego roku firma przeznaczy 250 mln euro na stworzenie dodatkowych 3 tys. mkw. powierzchni typu clean-room w fabryce półprzewodników w Dreźnie.  

Przygotowujemy się do ciągłego wzrostu popytu na półprzewodniki – również po to, aby osiągnąć korzyści dla naszych klientów – powiedział Hartung. – Te miniaturowe komponenty są ogromną szansą dla naszej działalności.

Promocja mikroelektroniki w celu zwiększenia konkurencyjności Europy

W ramach European Chips Act, Unia Europejska i niemiecki rząd federalny zapewniają dodatkowe środki na rozwój silnego ekosystemu dla europejskiego przemysłu mikroelektronicznego. Celem tego działania jest podwojenie udziału Europy w światowej produkcji półprzewodników z 10 do 20 procent do końca dekady. Nowo utworzony projekt IPCEI w obszarze mikroelektroniki i technologii komunikacyjnej ma na celu przede wszystkim promowanie badań i innowacji.

Europa może i musi wykorzystać swoją siłę w przemyśle półprzewodników – powiedział Hartung. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, celem musi być produkcja układów scalonych na konkretne potrzeby europejskiego przemysłu, a to oznacza nie tylko chipy na najniższym poziomie nanoskali.

Komponenty elektroniczne stosowane na przykład w obszarze elektromobilności muszą mieć rozmiar od 40 do 200 nanometrów. Zakłady produkcyjne Bosch powstały właśnie po to, aby wytwarzać części tego typu.

półprzewodniki

Znacząca rozbudowa produkcji 300-milimetrowych chipów w Dreźnie

Nowa inwestycja w mikroelektronikę stawia przed firmą Bosch kolejne możliwości. „Bycie liderem innowacji zaczyna się od najmniejszych elementów elektronicznych: chipów półprzewodnikowych” – powiedział Hartung. Nowe obszary innowacji w firmie Bosch to między innymi systemy typu on-a-chip, takie jak czujniki radarowe wykorzystywane przez pojazdy do skanowania otoczenia w technologii 360 stopni podczas zautomatyzowanej jazdy. Działania firmy Bosch skupią się teraz na udoskonaleniu tych komponentów, aby były mniejsze, inteligentniejsze i tańsze w produkcji. Firma pracuje również nad dalszą modyfikacją własnych mikroukładów elektromechanicznych (MEMS), zwłaszcza dla branży dóbr konsumpcyjnych. Jednym z przykładów urządzeń, wykorzystujących tę technologię, jest nowy moduł projekcyjny, który jest tak mały, że można go wbudować w zausznik pary inteligentnych okularów. „Planujemy również produkcję czujników MEMS na 300-milimetrowych układach scalonych, aby ugruntować naszą wiodącą pozycję na rynku technologii mikroelektromechanicznych” – powiedział Hartung.

Duży popyt na chipy z węglika krzemu z Reutlingen

Kolejnym ważnym obszarem działalności firmy Bosch jest produkcja nowych typów półprzewodników. W zakładzie w Reutlingen, Bosch od końca 2021 roku masowo produkuje chipy z węglika krzemu (SiC). Znajdują one zastosowanie w energoelektronice pojazdów elektrycznych i hybrydowych, gdzie już przyczyniły się do zwiększenia ich zasięgu na jednym ładowaniu nawet o 6 procent. Dzięki silnemu wzrostowi rynku, wynoszącemu co najmniej 30 procent w skali roku, popyt na chipy SiC utrzymuje się na wysokim poziomie, co oznacza dla firmy Bosch pełne portfele zamówień. Aby uczynić układy energoelektroniczne bardziej przystępnymi cenowo i wydajnymi, Bosch bada możliwości zastosowania także innych typów układów scalonych.

Zanim jednak możliwe będzie ich wykorzystanie w produkcji pojazdów, będą musiały stać się bardziej wytrzymałe i odporne na znacznie wyższe napięcie, nawet do 1200 woltów.

Bosch systematycznie rozszerza możliwości produkcyjne półprzewodników

W ostatnich latach firma Bosch dokonała kilku inwestycji w obszarze produkcji półprzewodników. Najlepszym przykładem tych działań jest otwarta w czerwcu 2021 roku fabryka w Dreźnie. Jej wartość wynosi 1 mld euro, co czyni ją największą inwestycją firmy w historii. Systematycznie rozbudowywana jest także fabryka w Reutlingen: do 2025 roku Bosch ma zainwestować około 400 mln euro w zwiększenie mocy produkcyjnych i przekształcenie istniejących powierzchni fabrycznych w nowe przestrzenie typu clean-room. Obejmuje to rozbudowę obiektu, dzięki której powstanie dodatkowe 3,6 tys. mkw. ultranowoczesnych pomieszczeń o kontrolowanych parametrach środowiskowych. Łączna powierzchnia typu clean-room ma wzrosnąć z aktualnych 35 tys. mkw. do ponad 44 tys. mkw. do końca 2025 roku.

Półprzewodniki – producent

Bosch to wiodąca firma w branży motoryzacyjnej zajmująca się opracowywaniem i produkcją półprzewodników. Chipy te są wykorzystywane nie tylko w motoryzacji, ale także w przemyśle dóbr konsumpcyjnych. Bosch działa na tym polu od ponad 60 lat. Fabryka półprzewodników Bosch w Reutlingen produkuje chipy oparte na 150- i 200-milimetrowych płytkach od lat 70. XX wieku. W zakładzie firmy w Dreźnie produkcja chipów na bazie 300-milimetrowych płytek rozpoczęła się w 2021 roku. Wśród półprzewodników produkowanych w Reutlingen i Dreźnie znajdują się specjalne układy scalone (ASIC), czujniki mikroukładów elektromechanicznych (MEMS) i półprzewodnikowe elementy mocy. Bosch buduje również nowe centrum testowe dla półprzewodników w Penang w Malezji. Od 2023 r. obiekt będzie wykorzystywany do testowania gotowych chipów i czujników półprzewodnikowych.

Source: Półprzewodniki: Bosch inwestuje miliardy euro w rozwój układów scalonych

Motocykl w wieku 50+? Aleksandra Górny: wiek jest tylko kwestią myślenia o nim

Wydaje się, że motocykl w wieku 50 lat to dziwactwo, choć wiele motocyklistów dopiero wówczas ma czas i środki finansowe na takie przyjemności.

Może to wyświechtany stereotyp, ale faktycznie motocykl daje poczucie wolności i niezależności.

Tak mówi Ola, która po latach odkryła w sobie motocyklową pasję podróżniczą. Stwierdziła, że na planowanie czasu już nie ma, lepiej wsiąść na motocykl i podbijać świat. Ma za sobą imponujące trasy i pomysły na kolejne! Jej motocykl też jest nietuzinkowy – to przerobiona na wzór harleyowskiej Elektry, Yamaha V Star 1300.

Motocykl w wieku 50+ – Aleksandra Górny

Zaskoczyłaś mnie tym, że robisz niezłe trasy na nietypowym motocyklu. Co Cię zmotywowało do wyruszenia w świat?

Jestem kobietą 50+ i pochodzę z południowej części Polski. Dalekie trasy motocyklowe pojawiły się wtedy, gdy stwierdziłam, że raczej nie mam już czasu na planowanie, trzeba realizować marzenia. Jazdy „wokół komina” stały się nudne, a wielki świat coraz bardziej mnie pociągał – tym bardziej, że zawsze lubiłam podróżować.

Od kiedy motocykle towarzyszą Ci w życiu?

W moim życiu zawsze były jakieś dwa koła, najpierw rower, a potem skutery. W wieku 50 lat stwierdziłam, że czas skończyć z  tą „dziecinadą” i zrobiłam prawo jazdy na motocykle. Mogłam wreszcie przesiąść się z Hondy Shadow 125 na większy motocykl i ruszyć w daleki świat. W mojej motocyklowej przygodzie przewinęło się kilka motocykli, jeździłam na Suzuki 800 Volusia, potem BMW 1200 LT . W chwili obecnej jeżdżę, przerobioną ma wzór harleyowskiej Elektry, Yamahą V Star 1300.

To nietypowy motocykl do podróżowania, choć muszę przyznać, że wygląda na wygodny?

Mimo pewnych ograniczeń, związanych z manewrowaniem, tym motocyklem jeździ, a właściwie podróżuje, mi się najlepiej. Oprócz wygodnego siedzenia, mam dużo miejsca na spakowanie się, co dla kobiety jest bardzo ważne (śmiech). Motocykl faktycznie jest nietypowy i nawet mój znajomy motocyklista nazywa go „Hariaszka” – czyli połączenie Harleya i „Yamaszki”.

motocykl w wieku 50

Aleksandra Górny

Motocyklowe podróżowanie od razu było Twoim celem, czy to przyszło z czasem?

W pewnym momencie mojego życia trafiłam do „świata motocyklistów”, pojawiły się nowe znajomości i grupy przyjaciół . Zaczęłam jeździć na zloty motocyklowe i podróżować w mniejszych lub większych grupach – co nie ukrywam, bardzo mi się spodobało. Z ekscytacją słuchałam opowieści z wypraw motocyklowych i oglądałam zdjęcia moich nowych przyjaciół. Po jakimś czasie stwierdziłam, że fajnie jest żyć cudzymi historiami, ale jeszcze lepiej jest tworzyć własną historię i wspomnienia. Na początek poszła, chyba jak u większości motocyklistów – Chorwacja. Uwielbiam ciepło, plaże i morze, wiec tych wypraw na południe później było kilka. Bardzo szybko okazało się, że przejechałam całe wybrzeże Chorwacji i jeszcze kilka wysp. W miarę jedzenia rośnie apetyt, wiec i mnie ciągnęło w inne zakątki Europy.

To gdzie Cię jeszcze ten apetyt zaprowadził?

Podróżowałam wokół Polski i jak wcześniej wspomniałam – przez całe wybrzeże Chorwacji i parę wysp. Zwiedziłam wybrzeże Morza Czarnego od Odessy po Burgas. W bieżącym roku udało mi się zaliczyć wyprawę na Gibraltar, a po drodze zwiedzić wybrzeże włoskie, francuskie i hiszpańskie. Ze względu na to, że mieszkam na południu, zwiedziłam również kawał Czech i Słowacji. Jak tak patrzę na mapę i moje trasy, to mogę wyliczyć odwiedzone przeze mnie kraje następująco: Słowacja, Czechy, Austria, Niemcy, Włochy, Francja, Hiszpania, Monaco, Luksemburg, Szwajcaria, Węgry, Chorwacja, Słowenia, Serbia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Rumunia, Bułgaria.

Jak lubisz podróżować? W grupie czy sama? Na długo czy na małe wypady? Nocowanie pod namiotem czy dachem?

Najbardziej lubię podróżować w małej grupie, tj. 2 do 5 motocykli. Łatwiej wtedy jest dopasować termin wyjazdu, zaplanować noclegi i ogarnąć wszystkie indywidualne potrzeby uczestników wyprawy. Nie jestem kobietą tchórzliwą, ale w grupie czuję się bezpieczniej i dobrze jest mieć w trasie towarzystwo do wypicia kawy, podzielenia się wrażeniami czy robienia zdjęć. Organizacja noclegu jest zawsze wyzwaniem, bo z oczywistych względów trudno jest wszystko zaplanować i przewidzieć na trasie. Dlatego najczęściej nocujemy pod dachem, ale namiot i sprzęt campingowy z bagażnika, nieraz ratował nas z opresji . Zdecydowanie preferuję dłuższe wyprawy – bo „jak już jechać to jechać!”.

Jakie miejsca Cię jeszcze ciągną? Gdzie byś chciała się udać na motocyklu w najbliższym czasie? A może są takie, do których wciąż chcesz wracać?

W ubiegłym roku, podczas wyprawy nad Morze Czarne, udało mi się zwiedzić kilka ukraińskich miast, w tym Odessę. Dzisiaj w czasie wojny, te wspomnienia mają zupełnie inny wymiar i na pewno chciałabym wrócić kiedyś na Ukrainę. Chciałabym też objechać „włoskiego buta” oraz dotrzeć do Santiago de Compostella. Pomysłów jest wiele…

Czy to główna pasja w Twoim życiu? Co w niej cenisz najbardziej?

Na tym etapie mojego życia jest to największa pasja. Dzięki niej zmieniłam zupełnie styl podróżowania i zwiedzania świata. Poznałam zupełnie nowych ludzi i pośród nich mam wielu serdecznych i wieloletnich przyjaciół. Może to wyświechtany stereotyp, ale faktycznie motocykl daje poczucie wolności i niezależności. Poza tym kobieta na dużym motocyklu wszędzie budzi zainteresowanie (śmiech).

Aleksandra Górny

Aleksandra Górny

Na motocyklową pasję nigdy nie jest za późno? Jak wsparłabyś marzenia kobiet, które myślą, że w pewnym wieku już im czegoś robić nie wypada?

Wiek jest tylko kwestią myślenia o nim. Uważam, że w dzisiejszych czasach, na szczęście, nie można już mówić o stereotypach i ograniczeniach wiekowych. Czasem, a nawet często, stają się one pewnym usprawiedliwieniem dla naszego braku odwagi, braku konsekwencji, czy po prostu lenistwa… Jeśli nie ma konkretnych ograniczeń zdrowotnych, to naprawdę
można zawalczyć o wszystko, a zwłaszcza o swoje marzenia! Ja sama nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś w klubie motocyklowym, a tu od kilku lat jestem członkiem motocyklowego klubu „Riders of Flames” i razem z tymi przesympatycznymi motocyklistami mogę się realizować.   

Jak widać na przykładzie Aleksandry, motocykl w wieku 50+ to dobry pomysł. Być może ta rozmowa zainspiruje kogoś to spróbowania swoich sił na jednośladzie? Warto wejść na profil Oli na Facebooku: https://www.facebook.com/aleksandra.gorny.1 aby zobaczyć, jak może to być przyjemne.

Source: Motocykl w wieku 50+? Aleksandra Górny: wiek jest tylko kwestią myślenia o nim

Czy można zawracać z lewego pasa? W takich sytuacjach dostaniesz mandat za zawracanie z lewego pasa na skrzyżowaniu

Spis treści:

Wydaje się oczywiste w ruchu prawostronnym, że zawracanie z lewego pasa jest właściwe, ale są sytuacje, w których trzeba wyjątkowo uważać. Niestety polskie przepisy dotyczące tego problemu są rozsiane w prawie o ruchu drogowym i rozporządzeniach, więc warto się z nimi zapoznać zanim dostaniemy mandat za nieprawidłowe manewry na drodze.

Rozważmy np. sytuację zawracania na skrzyżowaniu. Za każdym razem trzeba uważać na znaki, ale mieć też w głowie przepisy, które jasno klarują, jak powinniśmy się zachować. Niestety wielu kierowców, z pośpiechu, ignoruje symbole drogowe, przez co może się zdarzyć nie tylko kolizja, ale także mandat.

Pamiętajmy, że większość skrzyżowań w Polsce ma monitoring kamer, który służy nie tylko bezpieczeństwu w mieście, ale i Policji razie jakiś niejasnych sytuacji, a ta ostatnia zawsze powoła się na właściwy przepis. Co powinniśmy wiedzieć także my?

Kiedy zawracanie na skrzyżowaniu jest dozwolone?

Aby odpowiedzieć na pytanie, kiedy możemy zawracać na skrzyżowaniu, trzeba sięgnąć do rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Tam w par. 87, ust. 1 czytamy:

Znaki:

–  P-8a „strzałka kierunkowa na wprost”,

–  P-8b „strzałka kierunkowa do skręcania”,

– P-8c „strzałka kierunkowa do zawracania”

oznaczają, że jazda z pasa ruchu, na którym są umieszczone, jest dozwolona tylko w kierunku wskazanym strzałką; połączone symbole znaków P-8a, P-8b lub P-8c oznaczają zezwolenie na ruch w kierunkach wskazanych strzałkami kierunkowymi.

Oznacza to, że na skrzyżowaniu, na którym znajdują się strzałki kierunkowe na jezdni, możemy z danego pasa jechać tylko tam, gdzie pozwalają strzałki.

zawracanie z lewego pasa

Znak P-8c

Znak P-8c to strzałka kierunkowa do zawracania, która mówi nam, że jazda z pasa ruchu, na którym jest umieszczony ten symbol, jest dozwolona tylko do zawracania. Czasem na jezdni możemy spotkać kilka połączonych strzałek – symboli znaków P-8a, P-8b lub P-8c – co automatycznie zezwala na ruch w kierunku wskazanym przez strzałki.

A co w sytuacji, gdy jesteśmy na lewym pasie, na którym widnieje znak P-8c „strzałka kierunkowa do zawracania”? Oczywiście wtedy możemy zgodnie z przepisami zawrócić.

Zawracanie z lewego pasa na skrzyżowaniu – kiedy można?

Gdy jedziemy skrajnie lewym pasem, a przy skrzyżowaniu nie ma sygnalizatora, albo gdy na sygnalizatorze nie ma strzałek (zawracania, w lewo) i dodatkowo nie ma zakazu zawracania, to można taki manewr bezpiecznie wykonać. Możemy to zrobić także wtedy, gdy na pasie, na którym stoisz, widnieje znak poziomy P-8c, jak i sygnalizatorem S-3 wskazującym strzałki w lewo i w dół lub tylko w dół. Zawracanie z lewego pasa jest zawsze związane z zasadą ograniczonego zaufania do innych użytkowników drogi (także rowerzystów) i ustąpienia pierwszeństwa pojazdom nadjeżdżającym z prawej strony.

Kiedy zawracanie na skrzyżowaniu jest niedozwolone?

Nie wolno nam zawrócić wtedy, gdy na sygnalizatorze jest tylko strzałka w lewo – a to nagminny widok na polskich ulicach.

Okazuje się jednak, że zawracać można także z pasa, na którym znajduje się strzałka zezwalająca na skręt w lewo, a jednocześnie nie zabraniają tego inne znaki. Jakie? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przywołać ustęp 2. paragrafu 87.:

Strzałka kierunkowa zezwalająca na skręcanie w lewo, umieszczona na skrajnym lewym pasie ruchu, oznacza także zezwolenie na zawracanie, chyba że jest to zabronione znakiem pionowym B-23 lub ruch jest kierowany sygnalizatorem S-3.

Co oznacza symbol na sygnalizatorze S-3? Precyzuje to rozporządzenie ministrów infrastruktury oraz spraw wewnętrznych i administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych, par. 97, ust. 1.

Sygnały świetlne nadawane przez sygnalizator kierunkowy S-3 dotyczą kierujących jadących w kierunkach wskazanych strzałką (strzałkami).

Najbardziej oczywistym zakazem zawracania, jest więc znak B-23 „zakaz zawracania”. Lecz jeśli ruch na skrzyżowaniu kierowany jest sygnalizacją świetlną, musimy zwrócić uwagę także na sygnalizatory. Brak strzałek na nich oznacza, że możemy zawracać z lewego pasa, podobnie jak w sytuacji, gdy znajduje się na nim strzałka, symbolizująca zawracanie. Lecz jeśli jest to sygnalizator S-3, czyli ze strzałką wskazującą tylko w lewo, zawracanie jest zabronione. Pamiętajmy też, że zakaz zawracania jest odwołany albo przez najbliższe skrzyżowanie, albo znak B-24, czyli koniec zakazu zawracania.

Znak B-21, czyli zakaz skręcania w lewo, również zabrania zawracania. Obowiązuje na najbliższym skrzyżowaniu i przez kolejne jest odwoływany.

Na dużym skrzyżowaniu może się też zdarzyć, że do skrętu w lewo będą wyznaczone dwa pasy ruchu. Wtedy zawracanie będzie dozwolone tylko ze skrajnego lewego.

Zawracanie na skrzyżowaniu – jaki mandat?

Gdy zawrócimy na skrzyżowaniu, przy którym stoi sygnalizator S-3e ze strzałką w lewo, czyli bez strzałki w dół, to narażamy się na mandat w wysokości 250 złotych, a na nasze konto „przyznane” zostanie 5 punktów karnych. Ale, dodatkowo, w rozporządzeniu w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń z dnia 31 grudnia 2022 (Dziennik Ustaw – 7 – Poz. 24846 85 art. 97, regulującym przepisy ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym), które wprowadziło zmiany w taryfikatorze na rok 2022 czytamy, że:

zmiana kierunku jazdy lub pasa ruchu – mandat w 2022 roku

  • Zawracanie w warunkach, w których mogłoby to zagrażać bezpieczeństwu ruchu lub ruch ten utrudnić – art. 22 ust. 6 pkt 4 – mandat od 200 do 400 złotych;
  • Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez niesygnalizowanie lub błędne sygnalizowanie manewru – art. 22 ust. 5 – mandat 200;
  • Nieodpowiednie ustawienie pojazdu na jezdni przed skręceniem – art. 22 ust. 2 – mandat 150 złotych

Pamiętajmy więc, że przy zawracaniu na skrzyżowaniu, czy zawracaniu z lewego pasa, mogą się nałożyć różne okoliczności i wyżej wymienione mandaty mogą się sumować, zwłaszcza wtedy, gdy drogówka uzna twoje wyczyny nie tylko za niezachowanie należytej ostrożności, ale także za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa. Wtedy musimy się liczyć nawet z mandatem 1000 złotych i doliczeniem 6 punktów karnych.

Zawracanie z lewego pasa – przepisy

Oddział 4, Art. 22. Prawa o ruchu drogowym mówi (wybrane fragmenty):

  • 1. Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.
  • 2. Kierujący pojazdem jest obowiązany zbliżyć się:
    • 1) do prawej krawędzi jezdni – jeżeli zamierza skręcić w prawo;
    • 2) do środka jezdni lub na jezdni o ruchu jednokierunkowym do lewej jej krawędzi – jeżeli zamierza skręcić w lewo.
  • 4. Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać (…), oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas ruchu z prawej strony.
  • 5. Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować kierunkowskazem zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.
  • 6. Zabrania się zawracania:
    • 1) w tunelu, na moście, wiadukcie lub drodze jednokierunkowej;
    • 2) na autostradzie;
    • 3) na drodze ekspresowej, z wyjątkiem skrzyżowania lub miejsca do tego przeznaczonego;
    • 4) w warunkach, w których mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu ruchu na drodze lub ruch ten utrudnić.

Pamiętajmy zawsze, że mamy obowiązek najpierw słuchać się sygnałów wyznaczonych przez policjanta na skrzyżowaniu, jeśli go nie ma to obowiązuje nas sygnalizacja świetlna, a jeśli jej nie ma to stosujemy się do znaków poziomych i pionowych.

Source: Czy można zawracać z lewego pasa? W takich sytuacjach dostaniesz mandat za zawracanie z lewego pasa na skrzyżowaniu

Najszybsza hulajnoga elektryczna dostępna w Polsce – TOP 5 modeli – opis i cena. Prędkość tych jednośladów powala

Spis treści:

Hulajnoga elektryczna dla dorosłych to obecnie hit sprzedażowy, bo potrzebujemy się przemieszczać bez straty czasu w korkach. Widok takiego jednośladu nie jest już niczym zaskakującym na ulicach polskich miast. Co więcej, mamy też w Polsce możliwość zakupienia e-hulajnogi terenowej. Choć przepisowo możemy nią osiągnąć niedużą prędkość, to spora część tych, którzy pokochali ten środek lokomocji, interesuje najszybsza hulajnoga elektryczna jaka jest dostępna w Polsce. Specjalnie dla Was to sprawdzamy!

Oto ranking najszybszych, dopuszczonych do sprzedaży hulajnóg, na których naprawdę poczujecie wiatr we włosach. Należy jednak pamiętać, że hulajnogą elektryczną należy poruszać się drogami dla rowerów lub pasami ruchu dla rowerów. Jeśli w danym miejscu ich nie ma, możliwości są dwie. W przypadku, gdy na ulicy obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h, użytkownik hulajnogi powinien korzystać z jezdni. Jeśli dopuszczalna prędkość jest wyższa, może jechać chodnikiem, ale musi wtedy ustępować pierwszeństwa pieszym. Maksymalna dopuszczalna prędkość na hulajnodze elektrycznej to 20 km/h.

Najszybsza hulajnoga elektryczna – ranking TOP 5

Najszybsza hulajnoga elektryczna

Nami Burn-e

Nami Burn-e 2 Viper – najszybsza hulajnoga w Polsce

Historia marki jest bardzo ciekawa, a oparta jest na karierze pewnego człowieka. Otóż Michael Sha kilka lat temu stwierdził – „najlepsza hulajnoga elektryczna będzie moim dziełem”. Odszedł z firmy Kaabo, która jest producentem elektrycznych hulajnóg i założył własną markę Nami. Pod tym brandem stworzył jedną z lepszych hulajnóg na rynku.

Decydując się na model Nami Burn-e 2 Viper otrzymujemy w pakiecie 72-voltowy akumulator, oparty na ogniwach Panasonic, o pojemności 32 Ah. Poruszając się hulajnogą do 30 km/h możemy uzyskać zasięg nawet do 100 kilometrów na jednym ładowaniu. Czas ładowania Nami Burn-e Viper trwa od 6 do 12 godzin.

Gdy zechcemy uzyskać maksymalne przyspieszenie odpowiednio ustawiając parametry, dwa silniki BLDC osiągną swą maksymalną moc 8400 W. Hulajnoga dostanie „skrzydeł” i rozpędzi się do prędkości 100 km/h.

Nami – najszybsza hulajnoga elektryczna – wyposażona jest w hydrauliczne hamulce, a amortyzacja sprężynowa (165 mm) z olejowym tłumieniem i regulacją odbicia, pozwolą nam podróżować w różnych warunkach drogowych, a nawet w terenie.

Nami Burn-e Viper cena – od 20 000 złotych.

Techlife X9

Techlife X9

Techlife X9 – hulajnoga elektryczna z dużą masą i mocą

Model Techlife X9 ma dużą masę, waży aż 72 kilogramy, więc jest jedną z cięższych hulajnóg na rynku. Ma dwa bezszczotkowe elektryczne silniki o łącznej mocy 3000 W. Akumulator litowo-jonowy marki LG o pojemności 32 Ah i napięciu 72 V pozwala rozkoszować się jazdą do blisko 100 kilometrów na jednym ładowaniu. Aby uzupełnić akumulator do pełna potrzeba do 13 godzin.

Techlife X9 wyposażono w dwa widelce i podwójną amortyzację. Układ z hydraulicznymi hamulcami, mimo dużej masy jednośladu, ma skracać drogę hamowania do minimum. Ta najszybsza hulajnoga elektryczna jest wyposażona w dobre oświetlenie LED, co przekłada się nie tylko na komfort, ale i na bezpieczeństwo jazdy, nawet przy pochmurnej pogodzie, czy jeździe po zmierzchu.

Hulajnoga wyposażona jest w mały komputer pokładowy wyświetlający wszystkie potrzebne parametry podczas jazdy. W słoneczne dni możemy liczyć na regulację kontrastu ekranu.

Jedynym minusem tej hulajnogi jest brak składanej kierownicy, co może mieć znaczenie, gdy zechcemy ją ze sobą zabierać np. do mieszkania w bloku, czy zapakować do małego bagażnika naszego miejskiego auta. A przechowywanie może mieć znaczenie, bo Techlife X9 nie należy do najtańszych na rynku.

Techlife x9 cena – od 16 000 złotych.

Dualtron storm

Dualtron storm

Dualtron Storm – hulajnoga elektryczna z dużym akumulatorem

Łączna moc silników w Dualtron Storm to 6640 W, co czyni ją jedną z mocniejszych na rynku i umożliwia jazdę z prędkością do 100 km/h. Producent zamontował tu – zbieżny z powyższymi modelami – akumulator o pojemności 31,5 Ah / 72 V, ale ciekawostką jest to, że można go wyjąć z pomocą kluczyka. Dzięki temu wygodnie zaniesiemy akumulator do domu i naładujemy ze zwykłego gniazdka. Zasięg na w pełnym akumulatorze to nawet do 130 kilometrów.

Na uwagę zasługuje opcja regulacji przyspieszenia, dzięki której możemy sterować zrywnością hulajnogi. Podobnie w przypadku hamowania – mamy do wyboru 5-stopniowy zakres działania hamulców.

Jak w większości tutaj opisywanych hulajnóg, Dualtron także jest wyposażony w 11-calowe koła o bieżniku umożliwiającym wjazd w trudny teren. Hulajnoga prezentuje się dynamicznie i nowocześnie. Większość elementów jest podświetlona diodami LED, co szczególnie dobrze prezentuje się w nocy.

Dualtron Storm cena – zaczyna się od 20 000 złotych.

VSETT 11+

VSETT 11+

VSETT 11+ – hulajnoga elektryczna z dużym zasięgiem

Hulajnoga VSETT 11+ została wyposażona w dwa silniki o łącznej mocy aż 6000W. Prędkość maksymalna w stosunku do wyżej wymienionych hulajnóg może nie powala, choć nadal jest bardzo wysoka – to aż 85 km/h. VSETT 11+ ma też pojemny litowo-jonowy akumulator 42 Ah / 60 V i według producenta na jednym ładowaniu mamy możliwość pokonać do 150 km. Hulajnoga jest wyposażona w dwa porty ładowania. Coś za coś – tak duży zasięg wiąże się z długim czasem ładowania do 100% akumulatora – to od 11 do 22 godzin.

Jednoślad ten wyposażono w dwa hamulce hydrauliczne i system Safety Brakes, który automatycznie wyłącza silniki, gdy zaczynamy hamować.

VSETT 11+ ma też tempomat, na którym można ustawić stałą prędkość, światło stop oraz kierunkowskazy. Co ciekawe, hulajnoga ma też swoją unikalną kartę NFC, bez której jej nie uruchomimy. Jest nie duża i zmieści się w każdej kieszeni. 

VSETT 11+ cena – ok. 12 000 zł.

Kaabo Wolf Warrior 11+

Kaabo Wolf Warrior 11+

Kaabo Wolf Warrior 11+ – hulajnoga z pojemnym akumulatorem

Ta hulajnoga elektryczna została zaprojektowana przez jedną z lepszych marek produkujących tego typu pojazdy. Jest wyposażona w akumulator LG o pojemności 35 Ah, więc daje możliwość na pokonanie długiej trasy bez przerwy na ładowanie. Zasięg Kaabo Wolf Warrior 11+ jest zależny od sposobu jazdy i prędkości, ale nie powinien być mniejszy niż 70 kilometrów. Jednoślad ma kilka trybów jazdy, a w trybie Eco jest możliwe przebycie nawet 150 kilometrów trasy na w pełni naładowanego akumulatora. Z dużym zasięgiem i pojemnością związane jest oczywiście długie ładowanie – zajmuje tu 12-18 godzin, ale korzystając z dwóch ładowarek, czas ten skraca się do 6-9 godzin. Może nie jest to najszybsza hulajnoga elektryczna, ale za to jedna z tych, które oferują największy zasięg.

Hulajnoga Kaabo Wolf Warrior 11+ ma dwa silniki o mocy 1200 W każdy i rozpędza się do prędkości 80 km/h. Oczywiście otrzymamy tu także 11-calowe koła terenowe, dwa amortyzatory oraz tarczowe hamulce z ABS.

Na kierownicy, poza manetkami i włącznikiem światła, zastajemy również wyświetlacz i klakson. Rączki kierownicy nie są składane, co może utrudniać transport, ale za to są szeroko rozstawione, co znacząco poprawia komfort jazdy.

Kaabo Wolf Warrior 11+ cena – 13 000 złotych.

Przeczytaj też:

Hulajnoga elektryczna Fiat-500 F85
BMW E-Scooter – hulajnoga klasy premium

Source: Najszybsza hulajnoga elektryczna dostępna w Polsce – TOP 5 modeli – opis i cena. Prędkość tych jednośladów powala

Kamperem do Skandynawii – ceny, porady gdzie nocować i co warto wiedzieć

Przede wszystkim, wybierając się kamperem do Skandynawii warto wiedzieć, że można skorzystać z opcji spania na dziko, co w Skandynawii jest popularną formą wypoczynku.

Nie trzeba wyjeżdżać na słoneczne Bali, żeby poczuć się jak w raju. Prawdziwy festiwal różnorodności znaleźć można tuż po drugiej stronie Bałtyku. Skandynawia, bo o niej mowa, to region obfitujący w niesamowite walory przyrodnicze. Góry, lasy, płaskowyże, fiordy, wodospady. To wszystko na wyciągnięcie ręki.

Jednak to, co często odstrasza chcących zobaczyć te cuda natury to ceny. Warto jednak zgłębić temat, bo okazuje się, że wybór odpowiedniej formy podróżowania po kraju fiordów może sprawić, że wyprawa nie wydrenuje naszej kieszeni, a przyniesie niezapomniane przygody i niespotykane nigdzie indziej w Europie poczucie wolności.

Kamperem do Skandynawii – jak się dostać?

Aby dostać się do Szwecji i Norwegii, podróżując kamperem, autem z przyczepą kempingową lub samochodem osobowym, można wybrać spośród dwóch wariantów:

  • Przeprawa promowa ze Świnoujścia lub Gdańska. Jeżeli podróżujący wybiera tę opcję, najlepiej będzie, jeśli rezerwacji dokona na długo przed planowanym wyjazdem. Ceny promów wahają się w zależności od tego, czy urlopowicz chce czas na promie spędzić we własnej kajucie, czy na korytarzu. Średni koszt przeprawy promowej z Polski do Skandynawii waha się od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Wszystko zależy od terminu rezerwacji.
  • Trasa przez Niemcy i Danię, następnie mostem do Szwecji. Przejazd z Kopenhagi do Malmö przez cieśninę Öresund kosztuje około 800 koron duńskich w obie strony, czyli mniej więcej 500 zł. Należy pamiętać, że zakupiony wcześniej bilet ważny jest 30 dni. Więcej szczegółów znaleźć można na stronie https://www.oresundsbron.com/en/prices, gdzie istnieje możliwość kupienia biletu online.

Czy w Skandynawii można spać na dziko?

Zarówno w Szwecji, jak i w Norwegii dozwolone jest nocowanie na dziko, czyli wszędzie gdzie chcemy, a nie tylko na wyznaczonych polach kempingowych. Bez problemu można zaparkować kamper, czy rozłożyć się z namiotem na wybranej przez siebie przestrzeni. Trzeba jednak wiedzieć o zasadach, jakie obowiązują przy wyborze takiej opcji spędzenia nocy:

  • W Norwegii należy zachować odstęp 150 metrów od najbliższych zabudowań, a jeżeli planowane jest spędzenie więcej niż dwóch nocy na wybranym terenie, potrzebna będzie zgoda właściciela gruntu.
  • Nocowanie w górach, czy lesie jest dozwolone.
  • W Szwecji na jednym miejscu można pozostać nawet przez kilka nocy, w przypadku większej grupy należy spytać o pozwolenie.
  • Podstawowym warunkiem noclegów na dziko, jest pozostawienie po sobie wybranego miejsca, w takim stanie, w jakim było przed jego zajęciem. Skandynawowie bardzo dbają o czystość i szanują otaczającą ich przyrodę, więc jest to dla nich kluczowa zasada.

Skandynawowie wyznają zasadę Allemannsretten, która głosi, że każdy człowiek ma prawo do kontaktu z naturą i jest jej integralną częścią. Podróżujący, którzy wybierają nocleg na dziko, muszą o tym wiedzieć. W Norwegii bez żadnej zgody można nocować w odległości 150 metrów od najbliższych domów, ale z grzeczności warto zapytać ich mieszkańców o pozwolenie. Wówczas lokalsi spojrzą na nas przychylnym okiem, choć z natury i tak są to ludzie bardzo uprzejmi – mówi Lukas Janousek, twórca platformy Campiri, oferującej wygodny najem kamperów online.

Kamperem do Skandynawii

Kamperem do Skandynawii

Kamperem do Skandynawii – jakie ceny za drogi, mosty, tunele?

Skandynawia pod względem infrastruktury drogowej jest bardzo dobrze przygotowana. Wyruszając więc kamperem do Skandynawii podróżujący mogą liczyć na komfortową jazdę nawet w górach. Dzięki mostom i częstym przeprawom promowym podróż przebiega bezproblemowo. Norwegia może pochwalić się największą liczbą tuneli na świecie. Najczęściej stanowią one skrót w przedostaniu się na drugą stronę gór, oszczędzając tym samym wielogodzinne nadkładanie drogi. W wielu rejonach często trzeba poruszać się wąskimi, krętymi, asfaltowymi drogami, jednak odpowiednio ulokowane zatoczki zapobiegają kolizjom.

Co ważne, zarówno w Norwegii, jak i w Szwecji niektóre drogi, tunele lub wjazdy do miast są płatne. Skandynawowie pomyśleli również o tym, jak oszczędzić podróżującym zbędne zatrzymywanie się na trasie. Wystarczy przed rozpoczęciem wyprawy zarejestrować się na stronach: https://www.autopass.no/en/ (Norwegia) oraz https://www.epass24.com/pl/ (Szwecja), a faktura za ewentualne opłaty przyjdzie na wskazany adres w ciągu około miesiąca od momentu powrotu do kraju.

Szwecja to idealny kraj na podróżowanie kamperem. Caravaning jest tutaj bardzo popularny, a na trasach zobaczycie wiele kamperów. Poruszanie się po Szwecji jest proste i przyjemne, zwłaszcza biorąc pod uwagę wysoką kulturę jazdy – Szwedzi jeżdżą spokojnie, ostrożnie, przestrzegają przepisów oraz dozwolonej prędkości – mówi Natalia Sitarska z bloga Tasteaway, która podróżuje po Szwecji autem.

Kamperem do Szwecji i Norwegii – ceny

W Skandynawii każdy szlak, atrakcja turystyczna i miejsce noclegowe są dobrze opisane i oznaczone. Przemieszczanie się kamperem, czy autem z przyczepą kempingową jest tam popularne nie od dziś. Jeżeli podróżujący nie są fanami nocowania na dziko, do dyspozycji turystów są kempingi, które oferują pełne węzły sanitarne. Cieszą się one ogromną popularnością – w lipcu 2020 roku w Norwegii liczba noclegów wykupionych na kempingach była niemalże równa z tą w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych[1].

Koszt noclegu na norweskim kempingu waha się między 120 NOK a 250 NOK, co w przeliczeniu wynosi około 54 do 155 zł. Do tej kwoty należy doliczyć około 20 NOK, czyli niecałe 9 zł za każdą osobę dorosłą i około 30 NOK za dostęp do elektryczności. Prysznice to koszt około 10 NOK za możliwość kilkuminutowej kąpieli. Zdarza się, że kempingi oferują bezpłatne korzystanie z pryszniców, albo przy początkowej opłacie pobierają niewielką kwotę, w której zawiera się już cena za korzystanie bez limitu z ciepłej wody. Ceny kempingów w innych krajach skandynawskich są bardzo podobne.

W wielu miejscach znajdziecie kempingi czy parkingi dla kamperów. Dla nas jednak największym plusem jest możliwość nocowania na dziko w pięknych okolicznościach przyrody – niedaleko malowniczej plaży czy jeziora. W Szwecji takie postoje są bez problemów dozwolone, chyba że jest znak zakazu kamperowania. Wszędzie, gdzie go nie ma, można zatrzymać się na nocleg. Jeśli jednak chcecie nocować na kempingu, przydaje się aplikacja park4night, która pozwala wyszukać okoliczne kempingi – wyjaśnia Natalia z Tasteaway.

Kamperem do Skandynawii – kempingi dla kamperów

Wyboru kempingów znajdujących się na zaplanowanej trasie można dokonać także z wyprzedzeniem. Pomocne w tym będą odpowiednie portale, takie jak https://camping.no/en/ czy https://www.nafcamp.no/ w przypadku Norwegii, oraz https://www.campingsverige.se/campingplatser/ i https://www.camping.se/sv/, w przypadku Szwecji.

Podróżując kamperem do Skandynawii można pomyśleć wcześniej o zakupach. Aby zaoszczędzić na miejscu warto zakupić podstawowy zapas żywności o dłuższym terminie przydatności do spożycia jeszcze w Polsce. Zresztą – pieczywo chrupkie (knäckebröd) stworzyli właśnie Szwedzi. A taki chleb – jak wiadomo – można jeść jeszcze po wielu dniach od zakupu.Nie trzeba też wydawać pieniędzy na napoje, bo woda dostępna na kempingach jest nie tylko czysta i zdatna do picia, ale też smaczna.

Skandynawia to kraina różnorodności. Za każdym zakrętem na turystę czeka nowa przygoda. Podróżujący bez wątpienia podczas planowania wycieczki mają nie lada zagwozdkę, który kierunek wybrać. Z pomocą przychodzą blogi i portale podróżnicze. Jeżeli wybór padł na spędzenie wakacji w kamperze, można pokusić się o spontaniczną wyprawę, korzystając choćby ze wspomnianych noclegów na dziko.


[1] https://www.ssb.no/en/transport-og-reiseliv/statistikker/overnatting/maaned/2020-09-01

Source: Kamperem do Skandynawii – ceny, porady gdzie nocować i co warto wiedzieć

Czym grozi jazda na półsprzęgle i dojeżdżanie do świateł z wciśniętym sprzęgłem? Wydatki mogą być spore

Spis treści:

Sprzęgło to jeden z najważniejszych elementów samochodu z manualną skrzynią biegów, który co chwilę musi pracować, szczególnie w ruchu miejskim, a jazda w korkach z pewnością tu nie pomaga. Jest elementem układu napędowego i bez niego trudno sobie wyobrazić współczesny samochód, a tym bardziej ruszanie nim z miejsca. Wiele złych nawyków kierowców sprawia, że zużywa się ono o wiele szybciej, niż powinno. Czy jazda na półsprzęgle jest „zdrowa” dla tego elementu? Jak uniknąć popularnych błędów i ustrzec się przed niepotrzebnymi kosztami? Jak operować sprzęgłem w samochodzie?

Jak działa sprzęgło i jak z niego korzystać?

Zadaniem sprzęgła jest rozłączanie przekładni i wału wyjściowego jednostki napędowej, aby zmiana przełożenia lub zatrzymanie pojazdu mogło odbyć się płynnie. – chodzi o to, by moment obrotowy silnika przestał być przenoszony na koła. Gdy wciskamy pedał sprzęgła, następuje odłączenie się tarczy sprzęgła od koła zamachowego (przymocowanego do wału korbowego), dzięki czemu możemy swobodnie zmienić przełożenie w skrzyni biegów.

Z czego składa się sprzęgło?

Sprzęgło składa się z kilku podstawowych zespołów:

  • zespół dociskowy;
  • tarcza sprzęgłowa;
  • koło zamachowe;
  • mechanizm wyciskowy.

jazda na półsprzęgle

1 – koło zamachowe; 2 -czoło koła zamachowego; 3 – tarcza sprzęgła; 4 – docisk; 5 – sprężyna talerzowa; 6 – tłumik drgań skrętnych

Na tarczy sprzęgłowej odnajdziemy okładziny cierne, które odpowiadają za przeniesienie momentów. Wyłączanie sprzęgła odbywa się poprzez wciśnięcie pedału sterującego. Wyłączanie, czyli rozłączenie napędu (przeniesienia momentu obrotowego z silnika do skrzyni biegów). Sam układ wyłączający sprzęgło może być mechaniczny, np. w postaci cięgła, choć taki występuje raczej w małych samochodach. Najczęściej spotykany jest układ hydrauliczny, który umożliwia zwielokrotnienie siły wciskania sprzęgła w sposób komfortowy, czyli taki, kiedy siła nacisku na pedał nie przekracza ekwiwalentu 8 kg.

Z powyższego skróconego opisu wynika prawidłowy sposób korzystania ze sprzęgła – należy korzystać z niego tylko wtedy, gdy zamierzamy zmienić przełożenie. Każde bowiem wciśnięcie go, powoduje zużywanie się jego elementów. Innymi słowy długa jazda na półsprzęgle i tzw. palenie sprzęgła, skraca życie tej części eksploatacyjnej.

Jazda na półsprzęgle – jakich błędów unikać?

Kierowcy mają niestety tendencje do nadużywania pedału sprzęgła. Często zdarza się to podczas ruszania – zamiast dość szybko zwolnić pedał, przez chwilę jadą jeszcze na tak zwanym półsprzęgle, powodując przyspieszone zużywanie się jego elementów. Powoduje to ciągłą pracę sprzęgła, co wiąże się ze ścieraniem tarczy i łożyska. Ruszanie na półsprzęgle to też nawyk kierowców starszej daty, którym trudno wytłumaczyć, że można inaczej – „przecież tak mnie uczył instruktor!”. Trudno w takich okolicznościach nie spalić sprzęgła.

Inny popularny błąd, to jazda na sprzęgle, na przykład podczas dojeżdżania do świateł. Wtedy również układ niepotrzebnie pracuje – do skrzyżowania lub innego miejsca, przed którym planujemy się zatrzymać, powinniśmy dojeżdżać na biegu, wciskając sprzęgło i wrzucając luz tuż przed zatrzymaniem.

Nie ma również potrzeby oczekiwania na zielone światło z wciśniętym sprzęgłem i wrzuconym biegiem. Niektórzy kierowcy wynieśli taki nawyk jeszcze z kursów na prawo jazdy, gdzie zaszczepiano im zasadę, że pojazd musi być w każdej chwili gotowy do jazdy. Doświadczony kierowca nie ma jednak problemu z przewidzeniem, kiedy nastąpi zmiana świateł (obserwując sygnalizację dla innych uczestników ruchu), ani też z szybkim wciśnięciem sprzęgła, wbiciem biegu i ruszeniem.

Najczęściej jednak jeździmy na półsprzęgle – co wpływa bardzo niekorzystne dla kondycji sprzęgła – pod strome podjazdy i wiadukty. Musimy wtedy mocniej wcisnąć gaz i wolniej puszczać sprzęgło, żeby nie zadławić silnika. Łatwo wtedy przesadzić i „spalić” sprzęgło, o czym świadczy charakterystyczny, nieprzyjemny zapach. Niektórzy mówią też wówczas, że jazda na półsprzęgle wspomoże ruszenie pod górę, ale to nie prawda.

Jak rozpoznać zużyte sprzęgło?

Najczęstszym objawem zużytego sprzęgła jest tak zwane ślizganie się. Zjawisko to łatwo rozpoznać – występuje jeśli całkowicie zwolnimy sprzęgło, a pojazd jeszcze przez moment zachowuje się, jakby nadal było ono częściowo wciśnięte. To już objaw poważnego zużycia.

Wcześniej pogarszającą się kondycję sprzęgła można zauważyć, kiedy wysoko „bierze”, czyli auto nie reaguje na początkową fazę odpuszczania sprzęgła, ale na przykład dopiero w połowie. To oznaka zużycia okładzin ciernych.

Zużyte sprzęgło objawia się również brakiem możliwości wrzucenia biegu, kiedy silnik jest uruchomiony. Jest to znak, że m.in tarcza sprzęgła jest mocno zużyta, doszło do awarii skrzyni biegów lub doszło do uszkodzenia układu wysprzęglania.

Ile kosztuje wymiana sprzęgła?

Koszt wymiany sprzęgła może bardzo różnić się, zależnie od tego, jaki mamy samochód. Najtańsze komplety można kupić już za kilkaset złotych, do czego trzeba doliczyć kolejne kilkaset złotych za samą wymianę. Coraz więcej samochodów, również tych mających trochę lat na karku (szczególnie diesli), ma dodatkowo dwumasowe koła zamachowe, które powinno wymieniać się razem ze sprzęgłem. Takie zestawy są już droższe, a ceny mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych.

Source: Czym grozi jazda na półsprzęgle i dojeżdżanie do świateł z wciśniętym sprzęgłem? Wydatki mogą być spore

Dominika vel „pudel” i jej Suzuki GSX-R: gdy wsiadam na motocykl stres ucieka, a życie staje się piękniejsze!

Dominika vel „pudel” to motocyklistka, która spełnia swoje marzenia. Najpierw te o zrobieniu prawa jazdy, potem o posiadaniu własnego motocykla, motocyklowym ślubie, a teraz o przejażdżkach z mężem lub samodzielnie. Jazda na jej Suzuki GSX-R 600 ją odstresowuje.

Dużo się działo u Ciebie w zeszłym roku – ślub i nowy motocykl – spełnienie marzeń?

Zdecydowanie! Cały zeszły rok był dla mnie bardzo ekscytujący. Wymagał ode mnie bardzo dużo pracy, cierpliwości, ale jednocześnie był jednym z najszczęśliwszych. Po skończeniu studiów i obronie pracy inżynierskiej, mogłam w pełni skupić się na przygotowaniach do ślubu. W międzyczasie rozpoczęliśmy poszukiwania mojego wymarzonego motocykla. Stosunkowo dość szybko znalazłam to, czego szukałam. Przed majówką pojechaliśmy obejrzeć motocykl i gdy go zobaczyłam – byłam zdecydowana na zakup. Pamiętam emocje, które towarzyszyły mi w tym dniu, szczęście i łzy. Nie mogłam w to uwierzyć i co jakiś czas zerkałam w lusterko samochodu, czy faktycznie to marzenie się spełnia (ja jechałam samochodem, a mąż za mną motocyklem). Zakup sportowego motocykla na własne urodziny był strzałem w dziesiątkę.

A potem udało się połączyć ten wymarzony motocykl z dniem ślubu?

To było moje marzenie, żeby pojechać motocyklem do ślubu. Wszyscy mi odradzali, ale się nie poddałam i dążyłam do celu. Do końca nie byłam pewna, jak rozwiążę problem długiej sukni i motocykla. Pierwsza myśl to była sukienka 2w1, czyli krótka sukienka z dopinaną długą spódnicą. Na szczęście poznałam p. Monikę, która wymyśliła, doradziła i wykonała sukienkę, dostosowaną do moich potrzeb. Jestem jej ogromnie wdzięczna, bo uszyła suknię tak, abym mogła swobodnie jechać na motocyklu, bez jakiejkolwiek obawy, że coś się wydarzy. Ostatni tydzień przed ślubem zleciał bardzo szybko. Pogoda nie była dla nas łaskawa. Poniedziałek, wtorek deszcz… środa bardziej słoneczna, ale jednak to nie było to. Czwartek deszcz, a ja cały czas miałam w głowie: „Uda się, czy się nie uda?”. W piątek lekkie przejaśnienia, niestety wieczorem znowu deszcz. Mimo to, nie traciłam nadziei, że w sobotę będzie pięknie. Jeszcze o godzinie 01:00 w nocy czyściłam motocykl, żeby był przygotowany na ten wyjątkowy dzień. Gdy wstałam rano, zobaczyłam słońce i pogodę, jaka się zapowiada. Byłam bardzo zadowolona, bo wtedy już wiedziałam, że wszystko się uda! Czas leciał jak szalony: fryzjer, makijażystka, suknia, zdjęcia i przyjazd przyszłego męża.

Dominika vel „pudel”

Do dziś nie umiem opisać tych emocji, które towarzyszyły mi tego dnia. Przyjazd obstawy motocyklowej, zorganizowanej przez znajomych, był pięknym rozpoczęciem naszej drogi na ślub. Czas uciekał i uciekał, aż w końcu nasz piękny dzień powoli dobiegał końca. O 06:00 rano przyszła ulewa, więc pogoda wytrzymała do samego końca. Bardzo się cieszę, że mogłam wraz z mężem przeżyć tak piękny, ekscytujący, pełen wrażeń dzień. Zazdroszczę wszystkim pannom, które dopiero to planują i czekają na ślub – czasami chciałabym przeżyć to jeszcze raz! Cieszymy się w życiu z różnych małych rzeczy, jednak ta decyzja jest jedną z tych największych. Przez ani minutę nie żałuję, że zdecydowaliśmy się na tak wielki krok. Można powiedzieć, że rok 2021 należał do nas!

Która miłość była pierwsza, a może się przeplatały – do męża czy motocykli?

Pierwsza miłość zrodziła się do motocykli, gdzieś w czasach gimnazjum. Fascynacja była tak ogromna, że zapragnęłam zrobić prawo jazdy kategorii A i kupić motocykl. Do dziś pamiętam niektóre przykre słowa od otaczających mnie ludzi: nie dasz rady, to nie wypada, odpuść sobie itd. A ja wiedziałam, że za wszelką cenę dopnę swego, zrobię prawo jazdy i kupię motocykl. Lubię wyznaczać sobie cele w życiu i do nich dążyć. W 2012 roku zrobiłam dwie kategorie A i B – był to dla mnie szalony czas, ale się udało . Niestety nie od razu miałam motocykl, ale pocieszał mnie sam fakt, że posiadam już prawo jazdy. W roku 2014 nadszedł ten piękny dzień i doczekałam się swojego pierwszego motocykla! Jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom za najlepszy prezent w życiu. Tak, dostałam od nich swój pierwszy motocykl, po skończeniu technikum i zdaniu matury. Do dnia dzisiejszego cieszę się, że ich mam i że mnie wspierają. Choć wiem, że za każdym razem, gdy wyjeżdżałam i wyjeżdżam z domu, czują strach… Rozumiem doskonale, że się martwią, ale ta pasja jest silniejsza ode mnie.

Z mężem poznaliśmy się w marcu 2013 roku, oczywiście nasza pierwsza randka to był wypad na motocyklu. Pamiętam pogodę, która nam towarzyszyła, 3 stopnie na zewnątrz i resztki śniegu na poboczach (śmiech). Było bardzo zimno, ale myślę, że warto, bo od pierwszego spotkania nie mogłam się doczekać kolejnego i kolejnego…. Tak nam zostało do teraz. Ogromna ilość emocji, kolejne wyjazdy i spotkania. W kwietniu pojechaliśmy na zlot do Częstochowy, byłam tam wtedy pierwszy raz i wiedziałam, że wrócę. Ogromny tłum ludzi, którzy mają taką samą pasję i rozumieją się bez słów. Pomimo zmęczenia, gdy wróciliśmy do domu, czułam, że to była cudowna niedziela, pełna pozytywnych wrażeń. Minął rok i na jesień jeździliśmy już razem (choć jednak osobno, bo każdy na swoim motocyklu), planowaliśmy krótkie trasy, zwiedzaliśmy nowe miejsca. Cieszę się, że się poznaliśmy i widocznie było nam to pisane od samego początku.

Jaki masz motocykl? Spełnia Twoje oczekiwania? Od początku Cię ciągnęło do motocykli sportowych?

Mój pierwszy motocykl to Kawasaki Ninja 250. Mała pojemność, ale na początek wydawała mi się idealna, od czegoś trzeba zacząć. Niestety później, podczas jazdy w grupie, ten motocykl okazał się być za słaby. Mój obecny motocykl Suzuki GSX-R, to ten wymarzony model, od zawsze. Posiada wszystko to, co mi się podoba i co chciałam mieć. Zawsze podobały mi się sportowe motocykle – tylko i wyłącznie sportowe. Nie zniechęciły mnie te wszystkie komentarze na ich temat, że niewygodne, źle się nimi jeździ i to same plastiki. Taki model chciałam i taki kupiłam. Dla mnie ten motocykl jest wygodny i najpiękniejszy ze wszystkich, ale chyba każdy tak ma, jak patrzy na swój własny (śmiech). Po roku jazdy śmiało mogę powiedzieć, że to jest to, o czym zawsze marzyłam. Nie mam upatrzonego kolejnego motocykla i nawet nie chcę mieć, bo na ten czekałam długo i było warto. Kto wie, może kiedyś przyjdzie czas na zmiany. Czas pokaże…

Jak lubisz spędzać czas na motocyklu?

Wszystko zależy od pogody. W tygodniu wybieram raczej krótkie trasy, tak zwane „na około komina”. Często sami, bądź ze znajomymi, odwiedzamy Zaporę w Tresnej. Do tego miejsca zawsze będę miała sentyment, ponieważ to właśnie tam pojechaliśmy na pierwsze spotkanie. W weekendy zazwyczaj wybieramy dłuższe trasy. Lubię czas spędzany na motocyklu, ponieważ czuję się wtedy wolna. Mimo zmęczenia, w poniedziałek wiem, że to był cudowny weekend i to daje mi siłę na następny tydzień.

Najczęściej jeżdżę z mężem. Nie martwię się, gdy jedziemy razem i możemy porozmawiać ze sobą w czasie jazdy. Nie powiem, bo zdarza się dzień czy nawet tydzień, kiedy jeżdżę sama. Każdy z nas potrzebuje chwili dla siebie, żeby przewietrzyć głowę i zapomnieć o wszystkim. Takie zresetowanie siebie. Gdy wsiadam na motocykl, gdzieś ten cały stres związany z życiem i pracą, ucieka. Myśli są czyste, a życie staje się nagle piękniejsze. Osoby, które nie podzielają tego zainteresowania, nie będą umiały sobie tego wyobrazić i zrozumieć, co w tym fajnego. Dla mnie to piękne chwile w życiu, na które warto czekać całą zimę.

Na ten rok i sezon też szykują się jakieś ekscytujące plany?

W tym roku mamy zdecydowanie więcej wolnego czasu. Planujemy na pewno jakieś wakacje, żeby odpocząć. Odnośnie wyjazdów na motocyklach, to wybieramy się drugi raz w Bieszczady (w połowie sierpnia) z ekipą praktycznie tą samą, tylko kilka osób więcej. Co do innych wyjazdów, to wszystko wychodzi u nas spontanicznie. Czasami lepiej nie planować, bo może się nie udać, a zorganizować coś na szybko. Jestem przekonana, że ten rok będzie dla mnie równie piękny i pełen emocji, ponieważ zostałam żoną, mam wymarzony motocykl i jestem bardzo szczęśliwa!

Dominika vel „pudel”

Motocykle sportowe kojarzą się z prędkością i jazdą torową – masz także w planach wypady na tor i szlifowanie umiejętności w szybkiej jeździe?

Owszem, sportowe motocykle zawsze są kojarzone z prędkością, choć ja nigdy nie próbowałam jazdy na torze (to jakoś nigdy nie było na mojej liście marzeń). Lubię czuć tą wolność podczas normalnej jazdy w ruchu drogowym, a jazda na torze nie kojarzy mi się z tym wcale. Czuję ograniczenie – nie czułabym się tam raczej dobrze. Nie mówię, że nigdy nie spróbuję, bo życie nas zaskakuje nie raz. Może przyjdzie na to czas, kiedyś się przełamię i spróbuję jazdy na torze. Domyślam się, że może to być również nowe, ciekawe doświadczenie, związane z moją pasją. Na chwilę obecną nie planuję tego, ale w sumie… jak się tak dłużej zastanowić – to warto byłoby spróbować i poznać swoje nowe możliwości. Lubię podejmować wyzwania, więc kolejnym może być właśnie tor.

Co byś doradziła dziewczynom, które dopiero myślą o zostaniu motocyklistami?

Moim zdaniem zawsze należy dążyć do postawionego w życiu celu. Nie zniechęcać się przez opinie innych ludzi i ich głupie uwagi. Gdy sobie coś zaplanujesz – to po prostu walcz i osiągnij swój cel! Gdy Ci się uda, to satysfakcja będzie ogromna! Sama nie lubię odpuszczać, gdy postawię sobie cel. Mimo przeciwności losu trzeba spełniać swoje założenia, cele, a przede wszystkim marzenia. Wiadomo, że każdy może mieć słabszy, gorszy dzień i może to odpuścić, ale wtedy należy wstać, podnieść się i znów wytrwale dążyć do celu.

Dominika vel „pudel” ma swój profil na Instagramie www.instagram.com/pu.del_gsxr

Source: Dominika vel „pudel” i jej Suzuki GSX-R: gdy wsiadam na motocykl stres ucieka, a życie staje się piękniejsze!

Kolizja samochodu z hulajnogą elektryczną – kto ponosi winę, jak uzyskać odszkodowanie?

Kolizja samochodu z hulajnogą elektryczną – kierowaną zwykle przez osobę bez ochronnej odzieży – to zwykle przepis na nieszczęście. Przede wszystkim narażony na duże obrażenia jest kierowca jednośladu, bo choćby to była najlepsza hulajnoga elektryczna, to kierujący tym pojazdem, w kontakcie z autem, jest na straconej pozycji. Jak zachować się w przypadku kolizji z osobą jadącą na hulajnodze? Oczywiście jej pomóc.

Z badania przeprowadzonego w Niemczech wynika, że w porównaniu z użytkownikami rowerów czy rowerów elektrycznych hulajnogiści częściej doznają poważnych obrażeń – po wypadku dłużej przebywają w szpitalu. Jako przyczyny badacze podają elektromobilność, prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu oraz unikanie noszenia kasku – w momencie wypadku miało go na głowie tylko 1,5% kierujących hulajnogą, tymczasem dla rowerzystów wskaźnik ten wyniósł ponad 50%.

Kto może jeździć na hulajnodze elektrycznej?

Od kilku lat hulajnogi elektryczne zyskują popularność jako środek transportu będący alternatywą dla roweru i komunikacji miejskiej. W dużych miastach wiele firm oferuje wypożyczanie na minuty, jednak coraz częściej mamy do czynienia z kolizjami hulajnóg z samochodami. Jednoślady te nadają się w podróż do sklepu, szkoły czy biura – nie marnujemy czasu, stojąc rano w korkach czy szukając miejsca parkingowego, a zwinność i niewielki rozmiar pozwala nam korzystać z przejażdżki także chodnikiem i ścieżką brukową. Świetnie sprawdzą się także jako alternatywa dla tych, którzy nie chcą wczesnym rankiem męczyć się na rowerze. To powody dla których często korzystają z nich osoby nie mające prawa jazdy, a co gorsza nie znające przepisów.

To środek transportu odpowiedni dla każdego – niezależnie od wieku czy kondycji fizycznej. Należy jednak pamiętać, że z hulajnóg elektrycznych mogą korzystać osoby dorosłe lub powyżej 10 roku życia, posiadające kartę rowerową. Niestety, kolizja samochodu z hulajnogą elektryczną jest wysoce prawdopodobna zwłaszcza na skrzyżowaniach i nocą.

Hulajnogi elektryczne – przepisy

Przez długi czas w polskim prawie nie funkcjonowało w ogóle pojęcie hulajnogi elektrycznej, przez co ani policja ani sądy, nie wiedziały przestrzegania jakich przepisów mogą wymagać od użytkowników takich urządzeń. Często można było spotkać się z interpretacją, że skoro nie ma takiej kategorii pojazdu, to użytkownik hulajnogi jest pieszym.

Do tej pory stan prawny hulajnóg elektrycznych i urządzeń transportu osobistego pozostawał nieuregulowany. Stwarzało to realne zagrożenie bezpieczeństwa na drogach i chodnikach. Dlatego przygotowaliśmy rozwiązania, które zwiększą bezpieczeństwo, w szczególności najmniej chronionych uczestników ruchu drogowego – powiedział minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

Zmieniło się to 20 maja 2021 roku, wraz z wejściem w życie nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Wprowadziła ona między innymi definicję elektrycznej hulajnogi, która brzmi:

Pojazd napędzany elektrycznie, dwuosiowy, z kierownicą, bez siedzenia i pedałów, konstrukcyjnie przeznaczony do poruszania się wyłącznie przez kierującego znajdującego się na tym pojeździe.

Zgodnie z nowelizacją, hulajnogą elektryczną należy poruszać się drogami dla rowerów lub pasami ruchu dla rowerów. Jeśli w danym miejscu ich nie ma, możliwości są dwie. W przypadku, gdy na ulicy obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h, użytkownik hulajnogi powinien korzystać z jezdni. Jeśli dopuszczalna prędkość jest wyższa, może jechać chodnikiem, ale musi wtedy ustępować pierwszeństwa pieszym.

Podsumowując, regulacje zabraniają m.in.:

  • kierowania hulajnogą elektryczną po jezdni, na której dopuszczalna prędkość jest większa niż 30 km/h,
  • kierowania hulajnogą lub urządzeniem transportu osobistego osobie znajdującej się w stanie nietrzeźwości lub w stanie po użyciu alkoholu albo środka działającego podobnie do alkoholu,
  • przewożenia hulajnogą elektryczną i urządzeniem transportu osobistego innych osób, zwierząt i przedmiotów,
  • ciągnięcia lub holowania hulajnogą elektryczną i urządzeniem transportu osobistego innych pojazdów,
  • pozostawiania hulajnóg elektrycznych i urządzeń transportu osobistego na chodniku w inny sposób niż równolegle do jego zewnętrznej krawędzi.

Warto wiedzieć, że choć obecnie – zwłaszcza wśród młodzieży – liczy się najszybsza hulajnoga elektryczna, to maksymalna dopuszczalna prędkość na niej to 20 km/h.

Kolizja samochodu z hulajnogą elektryczną – kto ponosi winę?

Przepisy dotyczące elektrycznych hulajnóg pod wieloma względami przypominają te odnośnie rowerzystów. Kiedy więc kierowca samochodu zbliża się do przejazdu dla rowerzystów, musi zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa hulajnogistom, którzy już znajdują się na przejeździe. Podobnie podczas skręcania w drogę poprzeczną, mamy obowiązek ustąpić pierwszeństwa hulajnogiście, który jedzie drogą dla rowerów na wprost.

Z kolei użytkownik hulajnogi nie może wjeżdżać bezpośrednio pod nadjeżdżające pojazdy. Niestety wielu z nich się tym nie przejmuje i nie zwalnia przed wjechaniem na przejazd dla rowerzystów. W takiej sytuacji, jeśli dojdzie do kolizji, winny będzie hulajnogista.

Kolizja hulajnogi elektrycznej z samochodem – jak uzyskać odszkodowanie

Procedura uzyskania odszkodowania po kolizji hulajnogi elektrycznej z samochodem zależy od tego, kto jest sprawcą zdarzenia. Jeśli okaże się nim kierowca samochodu, sytuacja jest prosta – wszystkie koszty pokrywa ubezpieczyciel z polisy OC.

W przypadku winy ze strony użytkownika hulajnogi kwestia jest znacznie trudniejsza. Podobnie jak w przypadku rowerzystów, nie muszą mieć oni ubezpieczenia, a mało kto sam decyduje się na taką polisę. Wtedy jeśli sprawca dobrowolnie nie zadośćuczyni poszkodowanemu, na przykład pokrywając koszty naprawy samochodu, konieczne jest złożenie przeciw niemu pozwu cywilnego i liczenie na korzystny wyrok sądu.

Jak widać na poniższym filmie, kolizja samochodu z hulajnogą elektryczną zdarza się w różnych okolicznościach, często na pasach i w dużej mierze wynika z nieuwagi kierujących jednośladem.

Source: Kolizja samochodu z hulajnogą elektryczną – kto ponosi winę, jak uzyskać odszkodowanie?

W Koninie już jeżdżą na wodorze – pojazd wodorowy w Polsce jednym ze 150 w Europie

7 lipca nastąpiło uroczyste przekazanie autobusu zasilanego wodorem Solaris Urbino 12 hydrogen do użytku w komunikacji miejskiej. Ten pojazd wodorowy nie emituje żadnych spalin, a jedynie neutralną dla środowiska parę wodną. Mieszkańcy Konina będą mogli korzystać z zeroemisyjnej technologii.

Pojazd wodorowy w Koninie

Jest wiele korzyści wynikających z użytkowania pojazdów wodorowych w komunikacji miejskiej. W porównaniu do swoich spalinowych odpowiedników, pojazdy wodorowe nie zanieczyszczają powietrza: dwutlenkiem węgla, tlenkami siarki oraz tlenkami azotu. Produktem ubocznym jest tu jedynie para wodna. Zaletami autobusów wodorowych w odniesieniu do pojazdów bateryjnych są natomiast większe zasięgi oraz krótszy czas uzupełniania energii.

Przekazany do Konina Solaris Urbino 12 hydrogen będzie pokonywał trasę około 300 kilometrów dziennie, a jego tankowanie do pełna zajmuje jedynie kilka minut. Autobus ten wyróżnia także niski poziom hałasu oraz brak wibracji, co przekłada się na wyższy komfort jazdy dla pasażerów.

pojazd wodorowy

pojazd wodorowy

Wsparcie z programu dopłat „Mój Elektryk”

Co ciekawe, pod koniec 2021 r. po europejskich drogach poruszało się ok. 150 autobusów zasilanych wodorowymi ogniwami paliwowymi*. Wodorowy autobus w Koninie ma szansę stać się motorem zmian w obszarze wykorzystania pojazdów wodorowych w publicznym transporcie zbiorowym w innych polskich miastach.

Nadal miasta mogą się zgłaszać o uzyskanie dofinansowania do nabycia pojazdów zeroemisyjnych w ramach programu „Mój elektryk”, którego budżet na lata 2021-2026 wynosi 700 mln zł, z czego 500 mln przeznaczono na sfinansowanie nabycia nowych, osobowych i dostawczych samochodów z napędem elektrycznym lub wodorowym w leasingu i wynajmie długoterminowym. W programie można finansować leasing lub pożyczkę dla punktów ładowania pojazdów elektrycznych, magazynów energii oraz urządzeń fotowoltaicznych. Przedsiębiorcy mają także możliwość sfinansowania paneli fotowoltaicznych wraz z ich instalacją przy współpracy z autoryzowanymi dostawcami.

*Stan z kwietnia 2022 r., dane przekazane przez PSPA.

Source: W Koninie już jeżdżą na wodorze – pojazd wodorowy w Polsce jednym ze 150 w Europie

Bugatti w Polsce! Francuski producent ekskluzywnych supersamochodów ma polskiego dealera

Francuska marka luksusowa Bugatti w Polsce postawiła na Katowice i współpracę z Grupą Pietrzak, argumentując, że miasto Katowice stało się symbolem szybkich przemian i modernizacji w południowym regionie Polski, czyli Śląska. Będąc domem dla ponad dwóch milionów mieszkańców i największej liczby osób zamożnych w kraju, Katowice stały się kulturalnym i gospodarczym epicentrum z wyraźnymi połączeniami z pobliskimi miastami, takimi jak Wrocław i Kraków.

Niegdyś synonim przemysłu ciężkiego i górnictwa, dziś Katowice są sercem polskiej Metropolii – siedziby krajowego przemysłu motoryzacyjnego.

We współpracy z Grupą Pietrzak, klienci w Polsce będą mogli poznać historię, kunszt, design i innowacyjność Bugatti.

Salon Bugatti w Polsce

Trwają też prace nad budową nowego, nowoczesnego salonu wystawowego. Pod jednym dachem Grupa Pietrzak będzie mieć samochodowe centrum spa, restaurację, galerię sztuki i lądowisko dla helikopterów. Na samym dachu są ule dla pszczół – produkujące miód używany w restauracji poniżej.

Supersportowe samochody Bugatti będą znajdować się w przeznaczonej dla nich, ekskluzywnej części tego obiektu, otoczonej historycznymi projektami Bugatti, luksusowymi meblami i najnowocześniejszą technologią.

Bugatti i Grupa Pietrzak

Grupa Pietrzak, założona w 1994 roku, jest uznaną na arenie międzynarodowej grupą dealerów ekskluzywnych luksusowych samochodów. W portfolio grupy jest osiem dealerów na Śląsku i w Warszawie.

Ristorante La Squadra Grupy Pietrzak to z kolei wykwintna włoska restauracja położona tuż przy samym showroomie. Łączy niezwykłe pojazdy z wyjątkowym jedzeniem. Goście mogą podziwiać arcydzieła Bugatti, oddzielone dużymi oknami, ze swojego stołu jadalnego, podczas gdy serwowane są najlepsze dania kuchni włoskiej.

Bugatti w Polsce

Bugatti w Polsce

W Polsce pierwsze modele Bugatti pojawiły się w latach 20. XX wieku. Słynny Type 35 wraz z Type 43 i Type 44 zaczął krążyć po lokalnych drogach. Typ 35 brał udział w wielu wyścigach, takich jak Tatra Race w 1929 roku i Grand Prix Lwowa w 1930 roku, pilotowany w tamtych czasach przez polskich kierowców Maurycego Potockiego i Wacława Kaszę. Z kolei Type 43 rywalizował w przedwojennych wyścigach, bijąc rekordy prędkości ze Stanisławem Szwarcsztajnem i Wacławem Kaszą na pokładzie.

Typ 44 „Torpedo d’Usine” został pierwotnie dostarczony w Krakowie w 1928 roku, a następnie uczestniczył w wielu wyścigach w latach 30., takich jak Poland Tourist Trophy i Ojców Climb. Prawnuk Wacława Kaszy kontynuuje prezentację wyścigowej historii Bugatti poprzez produkcję filmów i fotografii przedstawiających przedwojenne bohaterstwo swojego przodka.

Guy Caquelin, dyrektor regionalny Bugatti na Europę, powiedział:

Europa była historycznie jednym z najsilniejszych rynków Bugatti i cieszymy się, że możemy wejść na nowy region, Polskę, we współpracy z ekspertami Pietrzak Group. Jesteśmy dumni z tego, że współpracujemy z najlepszymi w branży, ponieważ nasi klienci oczekują standardu obsługi Bugatti we wszystkich naszych lokalizacjach na całym świecie. Nasza obecność w Katowicach nie będzie wyjątkiem i z niecierpliwością czekamy na powitanie nowych i obecnych klientów z pasją w świecie Bugatti Katowice.

Jakub Pietrzak, współwłaściciel Grupy Pietrzak, skomentował:

Grupa Pietrzak działa w branży motoryzacyjnej od ponad 25 lat, a z wiodącymi luksusowymi markami motoryzacyjnymi od blisko dekady. Jesteśmy dumni, że nowy salon Bugatti będzie zlokalizowany w samym sercu Śląska w Katowicach, skąd wywodzi się Grupa Pietrzak. Ponieważ popyt na produkty Bugatti w regionie stale rośnie, jesteśmy gotowi sprostać temu zapotrzebowaniu i cieszymy się, że możemy dołączyć do ekskluzywnej sieci partnerów marki na całym świecie. Obsługa klienta w salonie w Katowicach będzie odzwierciedlać najwyższy standard, z którego słynie Bugatti.

Source: Bugatti w Polsce! Francuski producent ekskluzywnych supersamochodów ma polskiego dealera

Autonomiczna jazda samochodem? Dopiero jak przestanie być ważne V-max i zużycie paliwa

Wizja przyszłości, w której autonomiczna jazda samochodem będzie na porządku dziennym, gdy przywołamy auto pod dom, a ono samo nas zawiezie w miejsce, które już dawno zna (ma zaprogramowane codziennie o danej godzinie), nie jest bardzo odległa. Szwedzi, Amerykanie i Niemcy od dawna testują swoje rozwiązania na zamkniętych obszarach, w których wykluczony jest błąd człowieka. Półautonomiczne systemy są już zaimplementowane do wielu nowych aut obecnych na rynku, ale ich stosowanie jest czasowe i po krótkiej chwili od ich działania należy chwycić za kierownicę i zakomunikować autu, że nadal uważamy na to, co się dzieje na drodze. Do pełnej autonomiczności jest jednak jeszcze bardzo daleka droga.

Autonomiczna jazda samochodem – kiedy?

Wdrożenie autonomicznej jazdy samochodem zostało opóźnione przez pandemię, ale też wojnę w Ukrainie. Najpierw brak półprzewodników (chipów), a potem wiązek spowodował, że to, na czym bazuje elektronika w samochodzie – stało się towarem deficytowym. Najważniejsze dla producentów okazało się utrzymanie łańcucha dostaw (lub jego szybka naprawa) i możliwość oferowania klientom dotychczasowych wersji wyposażenia i usług w dostępnych już na rynku pojazdach. Rozwój nowych technologii zszedł na dalszy plan. Co więc musi się stać, aby jazda bez kierowcy była w pełni możliwa?

Gdy samochody będą w pełni sterowane elektronicznie, tzn. autonomiczne, a kierowca nie będzie musiał już prowadzić i monitorować tego, co się dzieje na drodze, czy w otoczeniu, to będzie potrzebował innych form rozrywki. Infotainment – czyli system multimedialny, informacyjny, rozrywkowy – będzie w coraz większym stopniu głównym punktem przewagi konkurencyjnej i argumentem w sprzedaży aut.

Poinformowano o tym w ciekawym badaniu „MIND-SHIFT: Kompendium na temat przyszłej mobilności, cyrkularności i nowej urbanistyki”, które media monitorujące relacje prasowe firm przeprowadziły wiosną za pomocą FirstSignals – metody wczesnego wykrywania. Na przykład firma konsultingowa Oliver Wyman ocenia, że ​​dla 40 proc. europejskich i nawet 80 proc. chińskich nabywców samochodów lepszy dostęp do usług cyfrowych będzie powodem do zakupu określonego modelu samochodu i, jeśli będzie to konieczne, do zmiany marki samochodu.

autonomiczna jazda samochodem

autonomiczna jazda samochodem

Już teraz potrzebny jest lepszy dostęp do usług cyfrowych, czy mediów społecznościowych niż dotychczas, a wielu producentów nadal ma problem z wdrożeniem odpowiedniej integracji smartfonów, czy usług – np. Google – ze swoimi pokładowymi rozwiązaniami. Przykładowo Volvo nadal ma problem z działaniem Apple Car Play w swoich modelach, a system w elektrykach Volkswagena – ID. – obarczony jest powolnym działaniem i wciąż wprowadzanymi aktualizacjami, by wyeliminować liczne błędy.

Obecnie najszybciej działającym, intuicyjnym jak działanie iPhone’a, oprogramowaniem w samochodzie – na mojej prywatnej liście rankingowej – jest oparty na Android Automotive i opracowany wspólnie z Google system Open R-Link (z wbudowanym 8-rdzeniowym procesorem), dostępny w elektrycznym Renault Megane E-Tech, a oparty na najnowszej generacji platformy Snapdragon Automotive Cockpit, o którym opowiadam w poniższym filmie.

Autonomiczna jazda samochodem – co na pokładzie auta?

Zgodnie z powyższymi wnioskami płynącymi z badań, autonomiczna jazda samochodem jest uwarunkowana nie tylko rozwiązaniami z zakresu bezpieczeństwa, ustawodawstwa, rozwiązań infrastrukturalnych, które przychodzą na myśl jako pierwsze, ale właśnie od stworzenia w samochodzie możliwości zajęcia czymś pasażera. Ten, wygodnie przewożony, chce mieć równie komfortowy dostęp do szybkiego internetu, a co za tym idzie zakupów internetowych (w tym także wszelkich pojazdów), inforozrywki (w tym grania w gry), szybkiego streamingu (odbywania spotkań biznesowych), czatowania ze znajomymi, wrzucania filmików na media społecznościowe, czy bezpiecznego płacenia z samochodu za… wszystko.

Te wszystkie usługi staną się głównym czynnikiem konkurencyjności – mówi Peter Schiefer z Infineon, firmy produkującej półprzewodniki. – Wkrótce 90 procent innowacji w samochodzie będzie elektroniczna.

Nie trzeba dodawać, że będzie to wymagało potężnych sieci komórkowych, które udźwigną to obciążenie. 5G, szybki sprzęt pokładowy (procesory) i kompatybilne oprogramowanie, a także bezproblemowa i przyjemna obsługa użytkownika wkrótce będą ważniejsze dla kupujących samochody niż prędkość maksymalna czy zużycie paliwa. Będziemy wybierać modele aut kierując się podobnymi wytycznymi, jak teraz, gdy decydujemy się na nowego laptopa, telewizor, czy smartfon.

Autonomiczna jazda samochodem może być bezpieczna?

Dzięki autonomicznej jeździe temat bezpieczeństwa też nabierze nowego wymiaru. I nie piszę tu wyłącznie o kwestiach związanych z wykluczeniem zagrożeń na drodze, błędem oprogramowania, czy infrastruktury miasta. Tak dużo elektroniki, rozrywki i łączności otwiera drzwi hakerom. Ataki cybernetyczne i hakowanie samochodów będą nieuniknione. Jak wynika z powyższych badań, ponad połowa kupujących samochody obawia się takich ataków, a czterech na pięciu miałoby problemy z zakupem samochodu od producenta, który był już narażony na takie cyberataki.

Wierzę, że stale rozwijający się ekosystem w wielu dziedzinach elektroniki wkrótce zaowocuje mnóstwem ciekawych rozwiązań, które będą poddawane testom. Jednak wiele jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim my sami, mentalnie, przestawimy się na inne myślenie o motoryzacji i samochodzie jako takim. Gdy zamiast myśleć o liczbie koni pod maską, zaczniemy patrzeć na liczbę rdzeni w procesorze systemu, a prędkość maksymalną zamienimy na szybkość ściągania, czy pobierania danych internetowych. Kierowca przestanie być kierowcą, bo będzie informatykiem lub programistą, ewentualnie testerem UX.

Przyszłość motoryzacji – choć tu też nie mam pewności, czy określenie „motoryzacja” nadal będzie mieć zastosowanie – zapowiada się ciekawie, a na pewno bardziej technologicznie, niż mechanicznie. „Radość z jazdy” przestanie istnieć – zostanie zmieniona na „przyjemność użytkowania”. Warto mieć tego świadomość decydując się na samochody, które dziś wybieramy w salonach. Być może jedne z ostatnich prawdziwych samochodów.

Źródło: Shift Mobility, Infineon, opracowanie własne

Source: Autonomiczna jazda samochodem? Dopiero jak przestanie być ważne V-max i zużycie paliwa

Lamborghini Huracán Tecnica – debiut wolnossącego V10. Jest o czym marzyć!

Lamborghini Huracán Tecnica miał swoją dynamiczną premierę zarówno na drodze, jak i na torze w Walencji w Hiszpanii pod koniec czerwca. Testowano wówczas zarówno prowadzenie, jak i osiągi tego supersamochodu, najnowszego modelu Lamborghini Huracan w unikatowej odmianie Tecnica.

Auto jest przedstawiane jako samochód o trzech duszach – jako daily car, do jazdy na co dzień, przynoszący sportową przyjemność z jazdy np. na górskich serpentynach, ale i jako wysokowydajny samochód torowy. Auto przeszło testy we wszystkich możliwych okolicznościach: w centrum Walencji, na hiszpańskich drogach górskich i na torze Circuit Ricardo Tormo.

Lamborghini Huracán Tecnica napędza silnik znany z modelu Huracan STO – moment obrotowy trafia tu na tylną oś (z elektronicznym sterowaniem tylnymi kołami). Udało się zaoszczędzić przy tym 10 kg masy, co w samochodach sportowych jest na wagę złota. Moc jednostki wzrosła.

Poprawiono także aerodynamikę – docisk tylny zwiększono o 35%, a opór aerodynamiczny zmniejszono o 20% w porównaniu z modelem Huracan EVO z napędem na tylne koła.

Lamborghini Huracán Tecnica

Lamborghini Huracán Tecnica

Do kompletu „atrakcji” w samochodzie możemy spodziewać się wektorowania momentu obrotowego, zmodyfikowanego systemu Performance Traction Control oraz zgodnych z przeznaczeniem opon (Bridgestone, Potenza Sport na drodze i Potenza Race na torze).

W nowym systemie multimedialnym HMI pojawiła się integracja z Amazon Alexa, udoskonalona telemetria, dziennik pokładowy i funkcjonalność What3Words.

Source: Lamborghini Huracán Tecnica – debiut wolnossącego V10. Jest o czym marzyć!

Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości na obowiązkowym wyposażeniu samochodu. Od kiedy musisz je mieć?

Spis treści:

Kilka dni temu wprowadzono nowe obowiązkowe wyposażenie samochodów w Unii Europejskiej. 6 lipca wszedł w życie wymóg stosowania dwóch koniecznych rozwiązań. Ma to być czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości. Kierowcy obawiając się zbierania danych o ich jeździe, czasem nieprzepisowej. Czy mają się czym martwić?

Oczywiście, że nie. Przede wszystkim pomysł wcale nie jest nowy – w Stanach Zjednoczonych ma je 2/3 pojazdów, a w Wielkiej Brytanii większość samochodów uprzywilejowanych.

Celem zarządzenia jest ochrona pasażerów, pieszych i rowerzystów w całej UE. Wprowadzenie rozporządzenia ma – według starannych obliczeń – uratować ponad 25 000 istnień ludzkich i uniknąć co najmniej 140 000 poważnych obrażeń do 2038 roku.

Technologia pomaga nam zwiększyć poziom bezpieczeństwa naszych samochodów. Nowe zaawansowane i obowiązkowe funkcje bezpieczeństwa jeszcze bardziej pomogą zmniejszyć liczbę ofiar. Upewniamy się również, że nasze przepisy umożliwiają nam bezpieczne wprowadzanie autonomicznych pojazdów bez kierowców w UE w ramach, które stawiają bezpieczeństwo ludzi w centrum – powiedziała Wiceprzewodnicząca wykonawcza ds. Europy na miarę ery cyfrowej, Margrethe Vestager.

Fabryczny ogranicznik prędkości w samochodzie

Obecnie ww. wymóg dotyczy wyłącznie nowych modeli, które producenci będą chcieli homologować. Pierwsze urządzenie – fabryczny ogranicznik prędkości – ma odczytywać znaki drogowe, za pomocą kamery i zachęcać kierowcę do zdjęcia nogi z gazu, jeśli przekroczy prędkość. Ma to być działanie prewencyjne, choć w zależności od producenta ta zachęta może być jedynie ostrzeżeniem, a w innym przypadku mocną reakcją.

Dokładne działanie systemu może określić producent samochodu, choć pełnej dowolności w tym zakresie nie ma. Przepisy dopuszczają:

  • ostrzeżenie na desce rozdzielczej,
  • wibrowanie pedału gazu,
  • ograniczenie mocy silnika.

Interpretacje powyższych zaleceń pozostawiono inżynierom, choć nie od dziś wiadomo, że większość tego typu rozwiązań na pokładach aut produkuje dosłownie kilku poddostawców na całym świecie i poszczególne koncerny implementują taki podzespół w swoim samochodzie. To kolejna elektronika, która jest wymagana obecnie w samochodach, po m.in. ABS, czy ESP.

Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości

Czarna skrzynka w samochodzie – obowiązkowe wyposażenie

Czarne skrzynki w samochodach to dla większości kierowców nowość, bo kojarzymy taki przedmiot jedynie z katastrofami lotniczymi. Jednak tego rodzaju rozwiązanie, choć o innym nieco działaniu, również zostanie wprowadzone wkrótce w motoryzacji.

Czarna skrzynka w aucie budzi jednak spore kontrowersje. Niektóre media mówią wręcz o inwigilacji kierujących, ponieważ skrzynka rejestruje 5 sekund przed zdarzeniem, m.in.:

  • prędkość z jaką się poruszamy,
  • położenie pedału przyspieszenia,
  • położenie pedału hamulca
  • działanie ABS-u i ESP
  • skręt kierownicy (manewry)
  • przechył auta
  • ciśnienie w oponach
  • stopień otwarcia przepustnicy
  • prędkość wzdłużną i poprzeczną podczas wypadku
  • zapięcie pasów bezpieczeństwa
  • prędkość obrotową silnika
  • stan poduszek powietrznych
  • inne parametry.

Dane te jednak nie są nigdzie zapisywane, ani przekazywane. Dopiero w momencie wykrycia kolizji lub wypadku, zostanie sporządzona trwała kopia wszystkich parametrów z pięciu sekund przed zdarzeniem. Ma to więc na celu pomoc w ustaleniu przyczyn tej kolizji lub wypadku, a nie śledzenie kierowców.

Zamysł słuszny, ale czas pokaże, jak do tej tematyki podejdą sami producenci tego typu oprogramowania.

Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości – od kiedy?

Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości staną się obowiązkowe we wszystkich sprzedawanych na terenie Unii Europejskiej autach za dwa lata. Wówczas każdy nowo homologowany pojazd będzie już wyposażony w oba rozwiązania. Tym samym każdy kierowca zastanie podczas kupowania nowego samochodu w salonie takie rozwiązania w wybranym modelu i siłą rzeczy jego poczynania będą cyfrowo zapisywane. Czy tego chce czy nie.

Nowe przepisy będą obowiązywać najpierw w odniesieniu do nowych typów pojazdów, a od 7 lipca 2024 r. do wszystkich nowych pojazdów. Niektóre z rozwiązań zostaną rozszerzone na różne rodzaje pojazdów drogowych do 2029 r. – być może np. motocykli.

Co jeszcze będzie obowiązkowe w samochodach od 6 lipca?

Obowiązkowe wyposażenie samochodów (osobowych, dostawczych, ciężarowych i autobusów):

  1. inteligentne utrzymywanie prędkości (adaptacyjny tempomat),
  2. wykrywanie cofania za pomocą kamery lub czujników,
  3. ostrzeganie w przypadku senności lub rozproszenia uwagi kierowcy,
  4. rejestratory danych o zdarzeniach (czarne skrzynki),
  5. sygnał hamowania awaryjnego.

Obowiązkowe dla samochodów osobowych i dostawczych: dodatkowe funkcje, takie jak:

  1. systemy utrzymywania pasa ruchu;
  2. automatyczne hamowanie.

Obowiązkowe dla autobusów i ciężarówek:

  1. technologie umożliwiające lepsze rozpoznawanie możliwych martwych punktów,
  2. ostrzeżenia zapobiegające kolizjom z pieszymi lub rowerzystami,
  3. systemy monitorowania ciśnienia w oponach.

Obawy kierowców a rzeczywistość

Czy dodatkowe elementy obowiązkowe w samochodzie wpłyną na podwyżkę ceny modeli? Czas pokaże, choć oba moduły nie powinny przekroczyć kwoty 500 zł w pojedynczym egzemplarzu.

Ustawodawcy zależy na tym, aby ustalić przebieg wypadku samochodowego – gdy nie wiadomo kto zawinił, kto jechał szybciej, a kto wolniej i kto w zgodzie, a kto wbrew przepisom. Stąd potrzeba instalacji czarnych skrzynek, które mogłyby pomóc policji w identyfikacji winnych, ustaleniu odpowiedzialności stron wypadku i odtworzenia samego zdarzenia. Wgląd do skrzynki miałyby również firmy ubezpieczeniowe oraz sądy.

Instalacja skrzynek, zdaniem europejskiej komisji transportu oraz naukowców zmniejszyła ryzyko wystąpienia zarówno wypadków śmiertelnych (o 10%), jak i niewielkich stłuczek (o 25%) . Świadomość, że w przypadku wypadku prawda o naszej winie wyjdzie na jaw, odpowiada bowiem za zdjęcie nogi z pedału gazu i przepisową jazdę. 

Source: Czarna skrzynka w aucie i fabryczny ogranicznik prędkości na obowiązkowym wyposażeniu samochodu. Od kiedy musisz je mieć?

Czy można zjechać z ronda lewym pasem? Przepisy nie pozostawiają wątpliwości

Spis treści:

Wydaje się, że każdy z kierowców, podczas nauki jazdy nie tylko przyswoił teorię poruszania się po rondach, ale także wyćwiczył ją w praktyce z instruktorem. Niestety, na pytanie: czy można zjechać z ronda lewym pasem – instruktorzy nadal mają odmienne odpowiedzi i przekazują je początkującym adeptom czterech kółek. Prawo o ruchu drogowym jest przecież jedno i nie pozostawia pola do interpretacji.

Poruszanie się po rondzie i zjazd z ronda – przepisy

Rondo jest szczególnym rodzajem skrzyżowania, na którym ruch odbywa się wokół centralnej wyspy, w kierunku przeciwnym ruchowi wskazówek zegara. O tym, że mamy do czynienia z rondem świadczy znak C-12 – okrągły z trzema białymi strzałkami na niebeskim tle. Najczęściej razem z nim stosuje się też znak A-7 „ustąp pierwszeństwa przejazdu”, oznaczający w praktyce, że pojazdy wjeżdżające na rondo, muszą ustąpić tym, które już się na nim znajdują. Tylko jak prawidłowo wykonać zjazd z ronda?

Zjazd z ronda z lewego pasa – kto ma pierwszeństwo?

Warto pamiętać, że pomimo swojego kształtu, rondo pod względem zasad na nim panujących, nie różni się niczym od zwykłego skrzyżowania. Dlatego na przykład w przypadku braku znaku A-7, to pojazdy wjeżdżające na rondo mają pierwszeństwo, ponieważ kierujący znajdujący się już na obwiedni, mają ich po swojej prawej stronie i obowiązuje tu zasada prawej ręki, jak na każdym skrzyżowaniu równorzędnym. Ponadto zjazd z ronda z lewego pasa zawsze należy wykonywać zachowując zasadę ograniczonego zaufania do innych kierowców.

Który pas powinno się zająć na rondzie?

W przypadku rond mających więcej niż jeden pas ruchu, gdy na drodze zastajemy np. rondo dwupasmowe – pierwszeństwo zjazdu staje się problematyczne. Pojawia się często dylemat, który pas powinniśmy zająć. Przepisy tego nie narzucają, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby na przykład objechać rondo dookoła pasem prawym. Jak więc wykonać zjazd z ronda dwupasmowego, aby nie doprowadzić do kolizji?

Istnieją jednak zalecenia, co do prawidłowego poruszania się po rondach. Zgodnie z nimi, powinniśmy zająć pas prawy, jeśli zamierzamy zjechać pierwszym lub drugim zjazdem, lub pas lewy, jeśli chcemy skorzystać z trzeciego lub czwartego zjazdu. W ten sposób pasy wykorzystywane są optymalnie, a ruch płynniejszy.

Czy można zjechać z ronda lewym pasem

Czy można zjechać z ronda lewym pasem?

Czy można zjechać z ronda lewym pasem?

No dobrze, skoro możemy zająć dowolny pas na rondzie, to czym możemy potem z dowolnego pasa je opuścić? Teoretycznie tak, ale są co do tego pewne warunki.

Jeśli na rondzie znajdują się dwa pasy ruchu, to każdy ze zjazdów zazwyczaj również ma dwa pasy ruchu. Dopuszczalna jest więc sytuacja, w której z ronda zjeżdżają jednocześnie dwa pojazdy. Ten na pasie zewnętrznym zajmując prawy pas, a ten z pasa wewnętrznego lewy. Z takim manewrem wiąże się jednak pułapka.

Pierwszeństwo zjazdu z ronda

Tak jak napisaliśmy wcześniej, przepisy nie zabraniają kierującemu poruszania się dookoła obwiedni ronda prawym pasem. Na podstawie zajętego pasa możemy wnioskować, gdzie pojedzie drugi kierujący, ale to tylko nasze domysły. Jeśli więc pojazd na prawym pasie nie zjeżdża w ten sam zjazd co my, musimy ustąpić mu pierwszeństwa. Przetniemy jego pas ruchu, przepisy w takiej sytuacji zawsze nakazują ustąpienie uczestnikowi ruchu znajdującemu się na pasie, na który chcemy wjechać.

Podsumowując, dopuszczalne jest opuszczenie ronda z lewego pasa, ale bywa to ryzykowne. Musimy najpierw upewnić się, że na prawym jest pusto, a na rondzie taka obserwacja jest utrudniona.

Zjazd z ronda kierunkowskaz – o tej tematyce przeczytasz dużo w tym artykule.

Najbardziej wymagające ronda na świecie

Najwięcej skrzyżowań o ruchu okrężnym napotyka się we Francji – rondo trzeba tam pokonać średnio co 21 km. Także w stolicy tego kraju można przejechać najstarsze rondo na świecie, wokół Łuku Triumfalnego. Z powodu dużego natężenia ruchu i aż dwunastu zjazdów początkujący kierownicy nie mają prawa na nie wjeżdżać. Również w Polsce mamy skrzyżowania stanowiące wyzwanie dla młodych prowadzących. W Będzinie znajduje się rondo nazywane potocznie Nerką z powodu swojego kształtu. Poruszające się po nim samochody muszą uważać nie tylko na liczne zakręty, ale również specyficzne pierwszeństwo przejazdu i tory tramwajowe. Jednak za najbardziej skomplikowane skrzyżowanie o ruchu okrężnym uważa się tzw. magiczne rondo w brytyjskim Swindon, złożone z siedmiu mniejszych rond.

Source: Czy można zjechać z ronda lewym pasem? Przepisy nie pozostawiają wątpliwości

Masz klimę w aucie? Prawdopodobnie używasz jej źle – klimatyzacja w samochodzie ma minusy

Choć uwielbiamy jeździć w samochodzie w lekki chłodzie, to niestety nasze organizmy, gdy wsiadamy do pojazdu z dużego upału, przeżywają szok termiczny. Dlatego klimatyzacja w samochodzie może mieć negatywny wpływ na wszystkich tych, którzy nieumiejętnie z niej korzystają.

Jak szybko schłodzić wnętrze samochodu?

Kiedy temperatura powietrza zaczyna przekraczać 30 stopni Celsjusza, we wnętrzu zamkniętego samochodu robi się prawdziwy piekarnik. Temperatura w kabinie może osiągać nawet 60-70 stopni Celsjusza! Jazda tak nagrzanym samochodem nie jest ani przyjemna, ani też bezpieczna. Jak szybko słodzić wnętrze auta?

Najprostszy sposób to opuszczenie wszystkich szyb – najlepiej jeszcze przed podróżą. Po ruszeniu też zostawiamy je otwarte, aby pęd powietrza przewietrzył wnętrze i usunął z niego to najbardziej nagrzane. Uruchamianie klimatyzacji wtedy nie ma większego sensu, ponieważ i tak chłodne powietrze zaraz opuści kabinę. Jednak włączenie nawiewu może przyspieszyć przewietrzanie kabiny.

Kiedy po chwili uznamy, że najbardziej gorące powietrze opuściło już nasze auto, zamykamy szyby i uruchamiamy klimatyzację. Wiele osób ustawia strumień bezpośrednio na siebie, ale ciągły podmuch zimnego powietrza może doprowadzić do przeziębienia. Lepiej jest ustawić go na szybę i skupić się na obniżeniu temperatury całej kabiny. Pomocne w tym jest zamknięcie obiegu. Dlaczego? Auto będzie wtedy czerpało już częściowo schłodzone powietrze z wnętrza, a nie nagrzane z zewnątrz, co przyspieszy cały proces.

Jak używać klimatyzacji manualnej w samochodzie

W przypadku klimatyzacji ręcznej, sami musimy wszystko ustawić i konieczne będzie zmienianie ustawień w miarę ochładzania się wnętrza. Zaczynamy od przestawienia pokrętła temperatury powietrza na najzimniejsze, kierunku nawiewu na szybę, a siły dmuchawy na najwyższy bieg.

Gdy już wstępnie przewietrzymy samochód i zamkniemy szyby, naciskamy przycisk AC, uruchamiając sprężarkę klimatyzacji oraz zamykamy obieg. Kiedy wnętrze zacznie się schładzać, możemy zacząć zmniejszanie siły nawiewu, a także otworzyć obieg. Tak jak pisaliśmy wcześniej, ustawianie zimnego powietrza bezpośrednio na siebie może zakończyć się przeziębieniem, podobnie kierowanie go na nogi, więc najzdrowiej pozostawić nawiew skierowany na szybę.

Jak używać klimatyzacji automatycznej w samochodzie

Teoretycznie w przypadku klimatyzacji automatycznej powinniśmy wcisnąć przycisk „Auto” i zdać się na elektronikę, ale warto czasem samemu pozmieniać ustawienia. W fazie wietrzenia wnętrza, możemy nacisnąć przycisk oznaczony piktogramem przedniej szyby oraz napisem „MAX”. To funkcja używana zwykle do szybkiego odparowania szyb, ale sprawdzi się też podczas przewietrzania wnętrza.

Kiedy zakończymy ten etap, zamykamy szyby i teoretycznie możemy wcisnąć przycisk „Auto”. Układ klimatyzacji sam będzie już regulował siłę i kierunek nawiewu oraz jego temperaturę, ale w nagrzanym aucie najprawdopodobniej skieruje powietrze na nas. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zmienić kierunek nawiewu na szybę (siła dalej będzie regulowana przez auto), a także zamknąć obieg, jeśli elektronika sama nie korzysta z tego rozwiązania.

klimatyzacja w samochodzie

klimatyzacja w samochodzie

Natomiast temperaturę w klimatyzacji automatycznej ustawiamy od samego początku taką, jaką chcemy osiągnąć. Wiele osób mylnie interpretuje odczyt temperatury, sądząc, że jeśli wybierzemy na przykład 20 st. C, to o takiej temperaturze powietrze będzie wpadać do kabiny. Nie jest to prawda. Wybieramy interesującą nas temperaturę, a układ stara się ją możliwie szybko osiągnąć, a potem utrzymać.

Sama temperatura nie powinna być zbyt niska, ponieważ wysiadając potem z auta doznamy małego szoku termicznego. Niektóre poradniki zalecają, aby różnica wynosiła 5-6 stopni, co jest mało realistyczne, kiedy temperatura powietrza na zewnątrz to na przykład 35 stopni Celsjusza. Za optymalne ustawienie uznaje się zakres 20-22 stopnie.

Klimatyzacja w samochodzie – jak uniknąć przeziębienia?

Wysoka temperatura powietrza oraz niska w samochodzie, mogą wystawić nasz układ immunologiczny na próbę. Wiele osób ma podczas upałów problem z przeziębieniem, właśnie z powodu niewłaściwego korzystania z klimatyzacji.

Tak jak pisaliśmy poprzednio, trzeba unikać ustawiania nawiewu zimnego powietrza bezpośrednio na siebie. Nie należy także przesadzać z niską temperaturą we wnętrzu.

Ważne jest także stosowanie tak zwanej „zasady 5 minut”. Polega ona na wyłączeniu klimatyzacji na 5 minut przed dotarciem do celu i zgaszeniem samochodu. Wciskamy więc przycisk AC, ale pozostawiamy aktywny nawiew. W ten sposób wnętrze samochodu zacznie się stopniowo nagrzewać i wysiadając z niego, nie odczujemy dużej różnicy temperatur.

Ponadto wyłączając klimatyzację na 5 minut przed dotarciem do celu, pozwalamy parownikowi układu na osuszenie się. W przeciwnym razie wilgoć na nim zgromadzona, będzie dobrym środowiskiem dla rozwoju grzybów, które potem odpowiedzialne są za brzydki zapach z nawiewów i mogą powodować choroby.

Środowisko doskonałe dla drobnoustrojów

Warunki panujące w instalacji sprzyjają rozwojowi różnego rodzaju niebezpiecznych dla zdrowia grzybów i bakterii, które dostają się do kabiny przez nawiew. Nieprzyjemny zapach odczuwany z nawiewów po włączeniu wentylatora powinien być dla kierowcy czytelnym sygnałem, że układ klimatyzacji wymaga czyszczenia. Należy więc pamiętać o serwisowaniu klimatyzacji i wymianie wkładu filtra. Należy to zrobić w certyfikowanym warsztacie.

Source: Masz klimę w aucie? Prawdopodobnie używasz jej źle – klimatyzacja w samochodzie ma minusy

Słuchawki Mercedes – ten gadżet w 5 wersjach może stać się hitem gamingu lub fitnessu. Wkrótce w Polsce

Mercedes-Benz i nowojorska firma audio Master & Dynamic pokazały pięć różnych modeli słuchawek nausznych i dousznych oraz indukcyjną podkładkę ładującą dla smartfona. Wszystkie produkty mają mają ciekawe wzornictwo. A przeznaczenie? Producent twierdzi, że słuchawki Mercedes sprawdzą się zarówno podczas gier wideo, uprawiania sportu czy przyjemności słuchania.

Słuchawki z kolekcji Mercedes-Benz i Mercedes-AMG powstałe przy współpracy z Master & Dynamic mają łączyć wysokiej jakości materiały z najnowocześniejszą techniką, zapewniając świetne wrażenia akustyczne. Podkładka ładująca jest kompatybilna z nie tylko z bezprzewodowymi słuchawkami MW08 Sport True Wireless Earphones, ale i z wieloma urządzeniami mobilnymi.

Słuchawki bezprzewodowe Mercedes-Benz MW65 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones

Bezprzewodowe słuchawki nauszne o wyjątkowo długiej nazwie modelu – MW65 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones – wyglądają rzeczywiście urodziwie. Są czarne, ozdobione gwiazdą Mercedes-Benz w postaci chromowanego logo 3D, a także napisem Mercedes-Benz wytłoczonym na pałąku. Dzięki dwóm trybom aktywnej redukcji szumów (ANC), dostosowanych do różnych warunków, mają zapewniać czysty
dźwięk we wszystkich sytuacjach. Dwie macierze mikrofonów ANC wykorzystują kombinację sprzężenia w przód (ang. feed-forward) oraz sprzężenia zwrotnego (ang. feedback). Pozwala to analizować zarówno hałas otoczenia na zewnątrz, jak i hałas zewnętrzny odbierany przez użytkownika. W rezultacie słuchawki mogą skutecznie tłumić niepożądane dźwięki. Ich waga została zoptymalizowana tak, aby zwiększyć komfort noszenia podczas długotrwałego słuchania. Model MW65 może być dobrym towarzyszem podróży oraz codziennych dojazdów do pracy.

Słuchawki Mercedes

Słuchawki Mercedes

Słuchawki bezprzewodowe Mercedes-Benz MW08 Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones

Słuchawki douszne Mercedes-Benz MW08 to z kolei propozycja dla każdego, kto pragnie w spokoju pracować podczas podróży pociągiem lub samolotem. Dwa 11-milimetrowe berylowe przetworniki dostarczają dźwięk wzbogacony o aktywną redukcję szumów otoczenia. Słuchawki MW08 wykonano z wytrzymałej ceramiki, zwykle używanej w ekskluzywnych zegarkach. Połączenie sześciu mikrofonów
z opatentowanym systemem redukcji szumów ma się przekładać na czysty dźwięk podczas prowadzenia rozmów telefonicznych w czasie podróży. Czas pracy na baterii wynosi 12 godzin. Zarówno słuchawki, jak i etui ładujące zdobią emblematy Mercedes-Benz.

Słuchawki Mercedes

Słuchawki Mercedes

Słuchawki bezprzewodowe Mercedes-AMG MW75 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones

Jeśli wolisz słuchawki nauszne niż douszne, ale nadal przywiązujesz dużą wagę do aktywnej redukcji szumów (ANC), słuchawki MW75 Active Noise-Cancelling mogą być ciekawą alternatywą. Dostrojony system ANC i 28 godzin pracy na baterii oraz dźwięk generowany przez 40-milimetrowe przetworniki berylowe, a do tego trzy aktywne tryby redukcji szumów, w tym Adaptive ANC, który automatycznie dostosowuje się do poziomu hałasu otoczenia mogą stanowić przewagę konkurencyjną nad rywalami. Nauszniki wykonano z lekkiego i wytrzymałego aluminium, a miękka skóra i pianka zapamiętująca kształt oraz subtelne skórzane detale mogą dać komfort nawet podczas długich podróży. Panelu z hartowanego szkła, otoczonego pierścieniem z aluminiowej siatki i logo Mercedes-AMG w postaci chromowanego napisu 3D na nausznikach oraz jako wytłoczony wzór na skórzanym pałąku podkreślają przynależność do marki premium. Czarną kolorystykę przełamują finezyjne czerwone detale.

Bezprzewodowe słuchawki Mercedes-AMG do gier MG20 Wireless Gaming Headphones

Słuchawki nauszne MG20 Wireless Gaming Headphones x Mercedes-AMG to nowość wśród słuchawek do gier. Wykonane są z magnezu, skóry i Alcantary. Zostały wyposażone w umieszczony na wysięgniku odłączany mikrofon oraz dodatkową zintegrowaną matrycę mikrofonów, umożliwiająca komunikację w czasie gry. Od strony wizualnej charakteryzuje je minimalistyczny projekt utrzymany w czarnej kolorystyce, wzbogacony o czerwone detale oraz chromowane logo 3D AMG i wytłoczony napis AMG.

50-milimetrowe przetworniki berylowe i dźwięk przestrzenny 7.1 mają pozwolić użytkownikom w pełni zanurzyć się w wirtualnym świecie. Adapter o niskim opóźnieniu ułatwia przełączanie pomiędzy konsolą a grami na PC. Po pełnym naładowaniu słuchawki oferują 22 godziny pracy na baterii, a dzięki funkcji wykrywającej czy są założone – oszczędzają energię, gdy leżą nieużywane.

Słuchawki Mercedes

Słuchawki Mercedes

Sportowe słuchawki bezprzewodowe Mercedes-AMG MW08 Sport Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones

Sportowe słuchawki douszne MW08 Sport Earphones to jakościowe materiały w eleganckim opakowaniu. Odporne na ukruszenie obudowy z szafirowego szkła i na zarysowania, mają metaliczne wykończenie. Wytrzymałe etui ładujące z włókna węglowego daje ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Oprócz pięciu par silikonowych nakładek otrzymujemy w komplecie dwie dodatkowe pary końcówek piankowych. Słuchawki pozostają na swoim miejscu podczas treningu. Dwa tryby redukcji szumów oraz dwa tryby odsłuchu pozwalają użytkownikowi dostosować się do otoczenia i wybrać pomiędzy głębokim skupieniem a większym bezpieczeństwem i świadomością sytuacji dookoła. Słuchawki ładują się bezprzewodowo i zapewniają do 42 godzin pracy na baterii.

Słuchawki Mercedes

Słuchawki Mercedes

Podkładka ładująca Mercedes- AMG MC100 Wireless Charge Pad

Podkładka ładująca Mercedes-AMG MC100 jest wykonana z powlekanego płótna, ma odlewaną aluminiową podstawę, która poprawia rozpraszanie ciepła. Stacja indukcyjnego ładowania może zasilać kompatybilne urządzenia z mocą do 10 W. Jednocześnie pad zwraca uwagę efektownym wzornictwem – klasyczną czerń uzupełniają tu czerwone akcenty oraz chromowane logo AMG. Podkładka jest kompatybilna ze słuchawkami MW08 Sport Active Noise-Cancelling True Wireless Earphones oraz z innymi urządzeniami mobilnymi, np. firmy Apple (od iPhone’a 8).

Słuchawki Mercedes

Słuchawki Mercedes – gdzie kupić?

W sieci dealerskiej Mercedes-Benz w Polsce już wkrótce będą dostępne pierwsze 3 spośród oferowanych produktów: MW75 Active Noise-Cancelling Wireless Headphones x Mercedes-AMG, MW08 Sport Active
Noise-Cancelling True Wireless Earphones x Mercedes-AMG oraz MC100 Wireless Charge Pad
x Mercedes-AMG.

Source: Słuchawki Mercedes – ten gadżet w 5 wersjach może stać się hitem gamingu lub fitnessu. Wkrótce w Polsce

Oto najlepsze polskie miasta dla kierowców. Gdzie są najmniejsze korki i najtańsze paliwo?

Jak powstał ranking najbardziej przyjaznych polskich miast?

Autorzy rankingu dzielą wybrane polskie miasta według kategorii: powyżej 300 tysięcy mieszkańców oraz poniżej 300 tysięcy mieszkańców. Każde z nich jest oceniane przez specjalistów w ośmiu różnych kategoriach: prędkości jazdy, aktualnych cen paliw, kosztów ubezpieczenia i wymiany opon, liczby kolizji, dostępności miejsc parkingowych, carsharingu i infrastruktury przyjaznej elektrykom.

Tak dobrane parametry podsumowują stopień otwartości miasta na codzienne potrzeby kierowców. Każda z kategorii jest odpowiednio punktowana – dla miast z liczbą mieszkańców powyżej 300 tysięcy od 1 do 9 punktów, a dla mniejszych od 1 do 10 punktów. Wyjątkiem są dwie kategorie: carsharing i koszt wymiany opon, które są oceniane w skali od 1 do 6 punktów.

Najbardziej przyjazne kierowcom polskie miasta

W tej edycji rankingu Gdańsk oraz Częstochowa zostały uznane jako najbardziej przyjazne kierowcom miasta. Gdańsk w swojej kategorii (miasta powyżej 300 tys. mieszkańców) uzyskał 47 punktów. Na podium wraz z nim znalazła się również Łódź (42 pkt) i Warszawa (38 pkt). Czwarte miejsce otrzymał Poznań i Szczecina (37 pkt), piąte Kraków oraz Bydgoszcz i Lublin (36 pkt), a szóste Wrocław (28 pkt).

W kategorii mniejszych miast, liczących poniżej 300 tysięcy mieszkańców, Częstochowa zajęła pierwsze miejsce z wynikiem 51 punktów. Na podium znalazły się również Sosnowiec (50 pkt) i Rzeszów (48 pkt). Czwarte miejsce zajęły Gliwice (43 pkt), piąte Kielce (42 pkt), szóste Katowice oraz Radom (38 pkt), siódme Gdynia (37 pkt). Ostatnie miejsca należą do Białegostoku i Torunia, które uzyskały 36 punktów w tegorocznym zestawieniu.

Już w ubiegłym roku Gdańsk zajął wysoką pozycję w rankingu, uzyskując 40 punktów. W tym roku otrzymał o 7 punktów więcej, tym samym wybijając się na pozycję lidera wśród najbardziej przyjaznych kierowcom miast. To o 3 punkty wyższy wynik, niż uzyskał w zeszłym roku Lublin. Częstochowa, z kolei obroniła swój tytuł z ubiegłego roku, uzyskując 51 punktów w tegorocznym rankingu. W 2021 roku otrzymała ich 49, zatem i tu widać poprawę i większe uznanie kierowców.

komentuje Julia Langa, Yanosik

Które polskie miasta są najmniej zakorkowane?

Zebraliśmy informacje na temat korków, stanu infrastruktury oraz robót drogowych, które wpływają na ruch pojazdów w mieście. Sprawdziliśmy również średnie prędkości jazdy kierowców w miastach ocenianych w rankingu. Okazuje się, że najwyższe średnie prędkości w 2021 roku w dniach roboczych w czasie od 7 do 21, rozwijali kierowcy w Warszawie, Lublinie i Katowicach – 34 km/h. Najmniejsze średnie prędkości odnotowaliśmy w centrum Bydgoszczy (23 km/h) i Kielc (25 km/h) – informuje Julia Langa, Yanosik

W podsumowaniu z 2020 roku najlepiej jeździło się kierowcom w centrum Warszawy, Gdańska, Lublina, Katowic i Torunia – mogliście w nich jechać ze średnią prędkością 34 km/h. Najwolniej z kolei w Bydgoszczy (23 km/h) i Kielcach (25 km/h), co również nie zmieniło się w tym roku.

Przeanalizowano także bezpieczeństwo w polskich miastach, biorąc pod uwagę liczbę wypadków oraz zdarzeń drogowych, które kierowcy zgłaszali aplikacji. Według tych danych, to we Wrocławiu miała miejsce najmniejsza liczba kolizji = 7,3/1000 mieszkańców, a w ciągu roku 4698. Najwięcej zdarzeń odnotowaliśmy w Warszawie, w której wystąpiło 15,5 kolizji na 1000 mieszkańców oraz 27 854 w ciągu całego roku.

W mniejszych miastach, to w Radomiu było najmniej zgłoszeń o kolizjach – 5,9/1000 mieszkańców oraz 1242 w ciągu roku. Najwięcej zdarzeń wystąpiło w Katowicach – 15,8 kolizji na 1000 mieszkańców oraz 4599 w roku.

W ubiegłorocznym rankingu, również Wrocław zyskał pierwsze miejsce w kategorii najbezpieczniejszego miasta z liczbą 7 kolizji na 1000 mieszkańców. Wśród mniejszych miast, także Radom został uhonorowany tym tytułem z wynikiem 5,9 kolizji na 1000 mieszkańców. Najniebezpieczniejszymi miastami okazały się Warszawa z liczbą 15,5 kolizji na 1000 mieszkańców oraz Katowice – 15,8 kolizji na 1000 mieszkańców.

W których polskich miastach najtrudniej się parkuje?

W rankingu polskich miast znajdziemy także informacje na temat parkowania w przestrzeni miejskiej i opłat, które należy ponieść za pozostawienie pojazdu na parkingu. Najniższą średnią opłatę za parkowanie w mieście uiszczają zmotoryzowani z Bydgoszczy (2,54 zł) i Kielc (2,30 zł). W Sosnowcu kierowcy nie muszą w ogóle płacić, ponieważ nie obowiązuje tu strefa parkowania.

Największą średnią kwotę za parkowanie w mieście uiszczają zmotoryzowani poznaniacy (5,73 zł) i mieszkańcy Torunia (3,67 zł).

Autorzy raportu sprawdzili również rozwój infrastruktury Park N Go – miejsc do parkowania pojazdu w wyznaczonej strefie, która umożliwia szybką przesiadkę do komunikacji zbiorowej. Najlepiej rozwiniętą strefę mają mieszkańcy stolicy, która oferuje im 15 parkingów z 4522 miejscami parkingowymi. Doceniony został również Rzeszów, który oferuje mieszkańcom 3 parkingi oraz 1692 miejsca parkingowe. Najgorzej w tej kategorii wypadł Bydgoszcz, który nie posiada w ogóle strefy Park N Go, tak samo jak Białystok, Gdynia, Radom, Sosnowiec, Toruń i Gliwice.

Kolejnym kryterium były abonamenty i usługi dla parkujących kierowców. Najlepiej w tej kategorii wypadły Kraków, Poznań, Gdańsk oraz Szczecin, które oferują zmotoryzowanym Polakom pakiety ogólnodostępne, dla mieszkańców i przedsiębiorców oraz nie pobierają opłat od motocyklistów. Wśród mniejszych miast tylko Toruń spełnia te wszystkie kryteria.

W ubiegłorocznym rankingu, to Poznań oraz Toruń zostały ocenione jako najgorsze pod względem parkowania pojazdu w przestrzeni miejskiej, zarówno w jednym mieście, jak w i drugim obowiązywały bardzo wysokie opłaty za postój oraz długie godziny płatnych stref parkowania. Najlepiej oceniono za to Szczecin oraz Łódź, które oferowały kierowcom stosunkowo niskie ceny za zaparkowanie pojazdu w mieście.

Które polskie miasta mają najwięcej ładowarek do aut elektrycznych?

Autorzy raportu sprawdzili liczbę stacji ładowania w polskich miastach oraz podzielili je w zakresie kilometrów kwadratowych na jedną stację. Wśród dużych miast to Warszawa oferuje kierowcom pojazdów elektrycznych i hybrydowych najwięcej stacji ładowania (177). Mniej ładowarek znajduje się w Krakowie (68) i Poznaniu (50).

W gronie mniejszych miast zmotoryzowani Polacy znajdą najwięcej ładowarek w Katowicach (77). Znacznie mniej oferuje ich Rzeszów (22), Gdynia (17) i Białystok (15).

Carsharing w polskich miastach

Rosnący w popularność carsharing, czyli wynajmowanie pojazdów na minuty, jest oferowany przez coraz więcej polskich miast. W których z nich jest najbardziej rozbudowany?

W Gdańsku na 1000 mieszkańców przypada 1 auto, a łącznie do wynajęcia znajduje się ich 475. W Warszawie na 1000 mieszkańców do dyspozycji jest 0,7 auta, a łącznie znajdziecie ich 1 212. W mniejszych miastach – Gdynia oferuje swoim tysiącu swoich mieszkańców 0,9 auta, a łącznie miasto oferuje 233 aut carsharingowych.

Najgorzej pod tym względem wypadły: Bydgoszcz z liczbą 16 pojazdów do wynajęcia, Gliwice z 2 autami carsharingowymi oraz Kielce, Toruń i Częstochowa, które oferują swoim mieszkańcom zaledwie 6 pojazdów do wynajęcia.

Ceny paliw w Polsce – gdzie są najniższe?

Ponieważ raport oparto na danych zebranych w 2021 roku, również ceny paliw są z zeszłego roku. Najtańsze paliwo było do dyspozycji mieszkańców łodzi, Wrocławia oraz Poznania. Najdroższe z kolei czekało na kierowców w Warszawie, Szczecinie oraz Gdańsku. Różnice w kwotach za Pb95 wahały się od 8 do 20 groszy za litr.

W mniejszych miastach najtaniej tankowali kierowcy z Sosnowca, Gdyni i Częstochowy. Średnie ceny Pb95 wahały się od 4,33 do 4,37 zł/l. Najdrożej płacili zmotoryzowani Polacy w Białymstoku, Toruniu i Radomiu. Tu benzyna kosztowała od 4,48 zł/l do 4,55 zł/l.

Najtańsze ubezpieczenie OC i najtańsza wymiana opon

W naszym kraju ubezpieczenie OC jest obowiązkowe, każdy kierowca musi je mieć i zapłacić za nie raz w roku lub rozłożyć płatność na raty. Najtaniej płacili kierowcy z Lublina (590 zł), Krakowa (606 zł) oraz Łodzi (653 zł). Z kolei najdroższą polisę kupowali kierowcy z Warszawy (722 zł), Wrocławia (710 zł) i Gdańska (687 zł). W mniejszych miastach najtańsze OC można było kupić w Częstochowie (574 zł), Gliwicach (580 zł) i Rzeszowie (581 zł). Najwięcej z kolei płacili kierowcy z Gdyni (697 zł), Radomia (647 zł) i Torunia (612 zł).

Serwis Oponeo przygotował także zestaw informacji na temat najtańszej wymiany opon. Przyjęta próba ogumienia na felgach aluminiowych i stalowych dla popularnego rozmiaru 205/55 R16 pozwoliła ustalić średnią cenę za wymianę jednej opony. Najtaniej płacili za nią kierowcy w Lublinie (21,22 zł), Gdańsku (23,855 zł) i Bydgoszczy (24,425 zł). Najdrożej za tę usługę płacili zmotoryzowani Polacy w Szczecinie (28,655 zł), Poznaniu (28,37 zł) i Wrocławiu (28,195 zł).

W mniejszych miastach najbardziej opłacalna była wymiana jednej opony w Radomiu (18,25 zł), Częstochowie (21,64 zł) i Gliwicach (22,72 zł). Najdroższa zaś w Kielcach (25,80 zł), Białymstoku (25,78 zł) i Toruniu (24,42 zł).

Source: Oto najlepsze polskie miasta dla kierowców. Gdzie są najmniejsze korki i najtańsze paliwo?

Mandat na raty? Czy rozłożenie mandatu na raty jest możliwe w 2022 roku? Sprawdzamy!

Spis treści:

Czy płacenie mandatu na raty jest możliwe? Czy trzeba składać specjalny wniosek, aby się ubiegać o mandat na raty rozłożony, a jeśli tak, to jaki i gdzie? Zacznijmy od podstaw. Piszemy tu o sytuacji, gdy otrzymujemy mandat np. za przekroczenie prędkości na odcinkowym pomiarze prędkości lub po prostu – fotoradar zrobił nam zdjęcie (urządzenia Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym), a odpowiedni organ ustalił, że to my siedzieliśmy wówczas za kierownicą.

Mandat karny za wykroczenie polegające na naruszeniu przepisów ruchu drogowego, które zarejestrowane zostało przez urządzenie rejestrujące (bramki nad drogą, fotoradar), jest doręczany za pośrednictwem poczty tradycyjnej listem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Na druku mandatu wskazany jest indywidualny numer rachunku bankowego, na który należy dokonać wpłaty.

Ważne:
nałożenie takiego mandatu nie może nastąpić po upływie 60 dni od dnia ustalenia sprawcy.

W przypadku, gdy właścicielem pojazdu jest osoba prawna (przedsiębiorstwo, firma, zakład), mandat za niewskazanie kierującego może być nałożony między innymi na właściciela firmy lub innego pracownika zobowiązanego do wskazania kierującego danym autem.

Sprawca został wskazany, otrzymał korespondencyjnie mandat kredytowany, ale nie stać go na jego opłacenie. Co może zrobić, aby rozłożyć mandat na raty 2022?

Dowiedz się też:
Mandat za nieprawidłowe parkowanie w 2022 roku. Jaka kara grozi za parkowanie na kopercie dla niepełnosprawnych?

Czy można zapłacić mandat na raty?

W dobie galopujących cen, w których nie każdego stać na opłacanie ważnych, życiowych potrzeb, warto wiedzieć, że gdy przytrafi nam się przekroczenie prędkości, to mandat karny można zarówno umorzyć w całości lub części, ale także można ubiegać się o odroczenie terminu jego spłaty lub rozłożenie na raty należności z tytułu mandatu.

Mandat można rozłożyć na raty na podstawie ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 735) oraz ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 305) 

Strona może ubiegać się o: umorzenie w całości, umorzenie w części, rozłożenie na raty oraz odroczenie terminu spłaty należności Skarbu Państwa, z tytułu grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych, kar porządkowych, kar pieniężnych nałożonych przez Głównego Inspektora Transportu Drogowego oraz należności cywilnoprawnych.

Brzmi sprytnie? Niestety, takich przebiegłych kierowców w Polsce jest mnóstwo i administracja musi poznać prawdziwe argumenty, najlepiej udokumentowane, aby móc rozważać umorzenie czy płatność ratalną. Mamy podstawy, aby zaświadczyć o braku możliwości spłaty? Co zatem musimy zrobić?

mandat na raty

Jak rozłożyć mandat na raty?

Mandat kredytowany na raty można rozłożyć dopiero po uzyskaniu zgody odpowiedniego działu Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD). Jak o nią wystąpić? Trzeba złożyć odpowiedni wniosek o mandat na raty. Ale zacznijmy od sytuacji, czy można rozłożyć mandat na raty bez wniosku?

Mandat na raty bez wniosku

Gdybyśmy chcieli np. rozłożyć mandat 500 zł na raty, bez wypisywania żadnego wniosku, to niestety takiej możliwości nie ma. Co więcej, gdy zapomnimy, lub świadomie nie spłacimy mandatu, to możemy się narazić na nieprzyjemności. Według art. 98 § 3 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia mandat karny kredytowany powinien być uiszczony w terminie 7 dni od daty odebrania mandatu. Gdy zatem przekroczymy ten termin możemy spodziewać się wkrótce wystawienia tytułu egzekucyjnego przez Urząd Skarbowy. Jak nie trafić na drogę egzekucyjną? Sporządzić odpowiedni wniosek, bo mandat na raty bez wniosku nie jest możliwy.

Mandat na raty wniosek

Rozłożenie na raty mandatu może nastąpić wyłącznie na pisemny wniosek ukaranego. Oczywiście składamy go dopiero po przyjęciu mandatu, czyli po pokwitowaniu odbioru przesyłki pocztowej zawierającej mandat.

  • w pierwszej kolejności wypełniamy i odsyłamy formularz;
  • po otrzymaniu druku mandatu, należy złożyć wniosek o rozłożenie na raty bądź zmniejszenie kwoty.

Jak rozłożyć mandat na raty za pomocą wniosku? Trzeba go odpowiednio umotywowować. To może być niespodziewana sytuacja rodzinna, utrata pracy, czy inne nieprzewidziane okoliczności, które wpłynęły na obniżenie możliwości regulowania naszych należności w terminie.

Warto wiedzieć!
Jeśli masz kilka mandatów karnych, możesz złożyć jeden wniosek o rozłożenie na raty do wszystkich należności.

Gdzie złożyć wniosek o rozłożenie mandatu na raty?

Wniosku nie można złożyć telefonicznie, nie pozwalają na to obowiązujące przepisy. Należy go przesłać w następujący sposób:

  • przesłać do GITD Biuro Finansowe, Wydział Windykacji i Rozliczeń, adresując: GITD Biuro Finansowo Gospodarcze, Wydział Orzecznictwa, Aleje Jerozolimskie 94 00-807 Warszawa, powołując się na nr i serię mandatu.
  • doręczyć osobiście do siedziby GITD, przy Al. Jerozolimskich 94 w Warszawie od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.15 do 16.15;
  • przesłać w formie pisma elektronicznego, za pośrednictwem elektronicznej platformy usług administracji publicznej ePUAP.

Wniosek o rozłożenie mandatu na raty – do pobrania

Pobierz klikając w poniższy link.

W każdym wyżej wymienionym wariancie należy powołać się na nr i serię mandatu. Do wniosku należy dołączyć dokument potwierdzający uiszczenie opłaty skarbowej za dokonanie czynności urzędowej – obecnie wynosi to dziesięć złotych. Koniecznie należy do wniosku dołączyć wszystkie załączniki, dokumenty, informacje, które potwierdzają wszystko to, co opisaliśmy. Urzędnik nie uwierzy nam na słowo we wniosku, a wszystkie załączniki zostaną skrzętnie przejrzane.

Mandat na raty EPUAP

A jak złożyć mandat na raty online? Wystarczy zalogować się na swój profil zaufany za pośrednictwem platformy EPUAP i wysłać wniosek do odpowiednio wybranego organu, w tym wypadku Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Rozłożenie mandatu na raty – co trzeba napisać we wniosku?

Jak napisać wniosek, aby nasz mandat 500 zł na raty został przyjęty? Nie ma jasnych wytycznych, w jakich sytuacjach urzędnik może umorzyć, lub rozłożyć na raty mandat osobie wnioskującej. Wiadomo natomiast, że kieruje się nie tylko empatią, ale – w przypadkach uzasadnionych – ważnym interesem dłużnika lub interesem publicznym. Jest to jednak decyzja podejmowana w ramach uznania administracyjnego. Pomóc może też wypełnienie oświadczenia o majątku, dochodach i źródłach utrzymania składane jako załącznik do wniosku.

W przypadku umorzenia zaległej administracyjnej kary pieniężnej umorzeniu podlegają także odsetki za zwłokę w całości lub takiej części, w jakiej została umorzona zaległa administracyjna kara pieniężna.

Jak zapłacić mandat na raty?

Płacenie mandatu na raty wydaje się proste – wystarczy opłacić ustanowioną kwotę we właściwym terminie za pomocą przelewu bankowego. Można jednak także udać się do jednostki terenowej GITD i tam, w kasie, opłacić jedną lub kilka rat.

Najprościej jednak wykonać przelew z internetowego konta, nawet bez wychodzenia z domu. W innym przypadku możemy wypełnić druk przelewu na poczcie i w ten sposób zrealizować swoją płatność.

Najlepiej zapłacić taki rozdzielony mandat na raty online – wystarczy konto i szybki przelew.

Mandat na raty 2022 a Urząd Skarbowy

Skoro już wiemy, że jak rozłożyć mandat na raty, to warto też nadmienić, że zarówno brak spłaty raty w określonym czasie lub niesporządzenie wniosku o rozłożenie mandatu na raty również w określonym czasie może w efekcie skutkować wszczęciem egzekucji skarbowej. Systematyczne wpłaty za wystawiony mandat powinny powstrzymać Urząd Skarbowy przed wystawieniem tytułu egzekucyjnego, to jednak musimy też pamiętać, że samo wniesienie wniosku o udzielenie ulgi w spłacie należności nie wstrzymuje wszczęcia lub prowadzenia wszczętego postępowania egzekucyjnego, bo zgodnie z art. 56 § 1 pkt 1 ustawy z dnia 17 czerwca 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (Dz. U. z 2020 r., poz. 1427 z późn. zm.):

postępowanie egzekucyjne zostanie zawieszone dopiero w przypadku pozytywnego rozpatrzenia wniosku strony i wydania decyzji o rozłożeniu na raty albo odroczeniu terminu płatności obowiązku wynikającego z nałożonej kary.

Source: Mandat na raty? Czy rozłożenie mandatu na raty jest możliwe w 2022 roku? Sprawdzamy!

BMW M Festival na Silesia Ring: jesteś fanem M-ek? Świętuj 50-lecie marki! Atrakcje, cena, dojazd

Jeśli kochasz czerwono-niebieskie barwy już masz zaplanowany następny weekend. Dowiedz się zatem co się będzie działo podczas BMW M Festival na Silesia Ring. Poznasz tam tych, którzy bez względu na to, jak bardzo różną się samochody i ich kierowcy – kochają przyspieszony puls i gęsią skórkę, które wywołuje każde BMW M. 

BMW M GmbH to marka, której korzenie sięgają sportów motorowych. Od 1972 roku oferuje entuzjastom motoryzacji doświadczenia, które przyspieszają bicie serca. Mimo różnic, które wynikają z przeznaczenia i gabarytów różnych modeli, zadziorny charakter M jest dla nich czymś wspólnym. Od M1 Procar poprzez i4 M50 aż po XM Concept – BMW M to istny pokaz motoryzacyjnych fajerwerków. 

BMW M Festival na Silesia Ring – kiedy i gdzie

Wyjątkowe wydarzenie wymaga szczególnej oprawy i dobrej lokalizacji, dlatego festiwal odbędzie się na torze Silesia Ring. To obiekt najnowocześniejszy w Polsce, pełnowymiarowy tor wyścigowy, który ma świetną infrastrukturę i doskonałą lokalizacją (Kamień Śląski, 30 km od Opola, 8 km od autostrady A4 – dojazd z Warszawy trasa S8, ok. 310 km – 4h jazdy). Optymalne parametry i pułapki żwirowe zapewniają bezpieczeństwo nawet podczas ekstremalnej jazdy.

To właśnie na Silesia Ring odbędzie się już 16 lipca 2022 roku BMW M Festival, by społeczność fanów i właścicieli pojazdów BMW M będzie mogła przyłączyć się do świętowania 50-lecia marki.

BMW M Festival na Silesia Ring – atrakcje

Nadchodzący festiwal to okazja nie tylko do tego, by poznać różne modele BMW M, ale również szansa na wymianę doświadczeń między posiadaczami i entuzjastami poszczególnych aut. Wśród atrakcji zaplanowano m.in. wyzwania związane z precyzją prowadzenia samochodu, bezpłatny open track, symulatory wyścigowe, konkurs „The Greatest BMW M in Poland” na najpiękniejsze BMW M obecne na festiwalu, czy quiz wiedzy o marce. Nie zabraknie także atrakcji dla dzieci, a całość zostanie zwieńczona koncertem muzycznej gwiazdy.

Organizatorzy zaplanowali również premierowe pokazy BMW M3 Touring i M4 CSL.

Przeczytaj też: Najmocniejsze BMW M3 w historii!

BMW M Festival na Silesia Ring (4)

BMW M Festival na Silesia Ring (4)

BMW M Festival na Silesia Ring – harmonogram godzinowy

Szczegółowe informacje dotyczące wydarzenia oraz biletów znajdują się pod adresem: https://www.bmwmfestival.pl/

Harmonogram atrakcji:

08:00-09:00 Otwarcie bram – przyjazd i rejestracja uczestników.

09:00-09:10 Oficjalne rozpoczęcie BMW M Festival

09:30-10:30 OPEN TRACK

11:00-13:00 Moduł szkoleniowy dla uczestników VIP Track Experience

13:30-15:30 Moduł szkoleniowy dla uczestników VIP Track Experience

16:00-17:00 Parada BMW M

17:00-19:00 OPEN TRACK

19:00-19:30 Rozstrzygnięcie konkursu THE GREATEST BMW M IN POLAND

20:-00-22:00 Koncert

22:00 Zakończenie festiwalu

BMW M Festival na Silesia Ring – ceny biletów

Ceny biletów na BMW M Festival na Silesia Ring są zróżnicowane. Do wyboru są:

  • pakiet M Festival Experience za 500 złotych zapewnia udział w wydarzeniu, możliwość korzystania z przygotowanych atrakcji i wyzwań, możliwość zgłoszenia udziału w konkursie na najpiękniejsze BMW M, Koncert Live DJ;
  • pakiet VIP Experience za 800 zł – to pakiet M Festival Experience wraz z wejściem do strefy VIP na pierwszym piętrze budynku z cateringiem premium.
  • pakiet VIP Track Experience za 1200 zł to pakiet VIP Experience plus udział w jednym module szkoleniowym.

Ważne jest to, aby po zakupie biletu (przez stronę internetową link wyżej) zabrać ze sobą bilet w wersji elektronicznej lub papierowej. Osoby bez ważnego biletu nie zostaną wpuszczone na teren imprezy. Parking dla samochodów jest zapewniony na miejscu, bez konieczności rezerwacji.

BMW M Festival na Silesia Ring – obchody 50-lecia marki

Polski festiwal wpisuje się w ramy globalnych imprez, z nowościami modelowymi BMW M GmbH, aby świętować wspólnie ze społecznością fanów pierwsze pięć dekad swego istnienia. 24 maja 1972 roku zawarto umowę spółki BMW Motorsport GmbH. Dokładnie 50 lat później firma, znana obecnie jako BMW M GmbH, prezentuje kolekcję edycyjnych, rocznicowych modeli.

Dzięki BMW M w edycji na 50-lecie BMW M3 Limuzyna i BMW M4 Coupé zostały wyposażone w 6‑cylindrowy silnik rzędowy o mocy 510 KM z technologią M TwinPower Turbo. Moc silnika w zależności od modelu jest przenoszona na tylne koła za pomocą 6‑biegowej skrzyni manualnej lub 8-stopniowej skrzyni Steptronic z Drivelogic lub zmiennie rozdzielana na cztery koła za pomocą napędu M xDrive.

Auta dostępne są w ściśle ograniczonej liczby egzemplarzy. Lakiery pojazdów są unikatowe, a całości dopełniają kute obręcze kół – 19-calowe na przedniej osi oraz 20-calowe w stylistyce Double Spoke na osi tylnej, które po raz pierwszy są oferowane w kolorze Orbit Grey oraz matowym kolorze Gold Bronze. Także we wnętrzu pojawiły się efektowne akcenty.

Marka kontynuuje transformację w kierunku elektromobilności. Po BMW i4 M50, pojawia się w tym roku BMW iX M60, również w pełni elektryczny. Ukoronowaniem roku jubileuszowego będzie rozpoczęcie produkcji BMW XM. Najmocniejsze produkowane seryjnie BMW M w historii jest jednocześnie pierwszym modelem o wysokich osiągach tej marki z napędem hybrydowym plug-in, który łączy jednostkę V8 z silnikiem elektrycznym i generuje moc szczytową 750 KM oraz maksymalny moment obrotowy 1000 Nm.

BMW M – lista modeli 2022

  • BMW M3 Limuzyna
  • BMW M4 Coupé
  • BMW M4 Cabrio
  • BMW M440i Coupé
  • BMW M440i xDrive Coupé
  • BMW M440d xDrive Coupé
  • BMW X3 M40i
  • BMW X5 M Competition
  • BMW X6 M Competition
  • BMW X7 M50i
  • BMW M240i xDrive Coupé
  • BMW i4 M50
  • BMW iX M60

BMW M Festival na Silesia Ring (1)

BMW M Festival na Silesia Ring (1)


Source: BMW M Festival na Silesia Ring: jesteś fanem M-ek? Świętuj 50-lecie marki! Atrakcje, cena, dojazd

Skoda testuje sieć 5G – nie zgadniesz po co

Škoda testuje sieć 5G – prywatną – po uruchomieniu jej w siedzibie marki w mieście Mladá Boleslav. Ultraszybka technologia transmisji danych, zaimplementowana we współpracy z Vodafone otwiera przed firmą nowe możliwości produkcyjne. Projekt pilotażowy ma na celu przetestowanie i dalszy rozwój technologii w rzeczywistych warunkach. W przyszłości sieć 5G w fabryce może zostać wykorzystana do autonomicznego transportu pojazdów czy inteligentnego tworzenia sieci robotów.

Dla Škody prywatna sieć 5G jest kamieniem milowym na drodze do stania się jeszcze bardziej inteligentną fabryką. Technologia ta oferuje ogromny potencjał dla przyszłych innowacji, np. w zakresie konserwacji predykcyjnej i inspekcji optycznych w konstrukcji nadwozia. W ramach niedawno uruchomionego projektu pilotażowego testujemy 5G w codziennych operacjach, a także będziemy oceniać przyszłe zastosowania tej technologii, aby uczynić nas jeszcze bardziej wydajnymi i elastycznymi – mówi Christian Schenk, członek zarządu Škoda Auto ds. finansów i IT.

Skoda testuje sieć 5G

Skoda testuje sieć 5G

Standard 5G otwiera również nowe możliwości dla autonomicznego transportu w logistyce, rozszerzonej rzeczywistości w produkcji i wielu innych zastosowań. Jednym z przykładów jest aplikacja Fata Morgana. Umożliwia ona zdalne wsparcie pomiędzy konserwatorami i ekspertami technicznymi obecnymi na dwóch różnych kontynentach, przy tworzeniu cyfrowego bliźniaka w czasie rzeczywistym i komunikację za pomocą obiektów 3D w rozszerzonej rzeczywistości. Technologia ta wykorzystuje znacznie szybszy przepływ danych i mniejsze opóźnienia łączności dostępne w 5G. Okulary Microsoft HoloLens 2 poprawiają również wydajność cyfrowego bliźniaka i skanowanego obszaru – dodaje Michael Oeljeklaus, członek zarządu Škoda Auto ds. produkcji i logistyki.

Skoda testuje sieć 5G – po co?

Sieć badawcza 5G umożliwia bezpieczną transmisję danych lokalnie w czasie rzeczywistym. Rozwiązanie wykorzystuje technologię 5G Standalone (SA), która jest jednym z pierwszych komercyjnych wdrożeń SA 5G w Czechach. Skoda testuje sieć 5G w taki sposób, że używa prywatnego pasma częstotliwości – jest ono unikalne dla fabryki marki. Umożliwia ​​bezprzewodową transmisję danych i nawet przy dużym obciążeniu gwarantuje wystarczającą przepustowość. Dzięki 5G opóźnienie, czyli czas potrzebny na przesłanie danych do czujników, maszyn, pojazdów lub innych urządzeń, może się zmniejszyć nawet do kilku milisekund. To sprawia, że ​​ta technologia jest znacznie szybsza niż WLAN czy inne metody komunikacji bezprzewodowej.

Mobilna prywatna sieć 5G umożliwia implementacje nowych technologii w ramach koncepcji Smart Factory, np. w obszarach Przemysłu 4.0, sztucznej inteligencji i współdzielenia danych. Kolejnym krokiem będzie przesyłanie danych do gotowych pojazdów. Innym obszarem zastosowania jest inteligentne tworzenie sieci robotów i bezprzewodowych narzędzi montażowych.

Škoda zintegrowała prywatną sieć 5G z istniejącymi sieciami danych, aby zapewnić niezbędne bezpieczeństwo i zdobyć doświadczenie we wdrażaniu tego rozwiązania. Technologia zostanie wkrótce rozszerzona na wszystkie obszary produkcji i logistyki. W przyszłości będzie używana do autonomicznego transportu pojazdów i konserwacji predykcyjnej, a także będzie testowana w połączeniu z różnymi urządzeniami w Škoda FabLab.

Source: Skoda testuje sieć 5G – nie zgadniesz po co

Kanadyjska sieć stacji w Polsce też obniża ceny paliwa i za hot-dogi – ale do czasu

Jak w każdym przypadku opisanym przez nas wcześniej, czyli na stacjach Orlen, Lotos i BP oraz Moya, także Circle K przygotowała ofertę na wakacje. Od dziś do rabatów na paliwo, myjnię, hot hoga i kawę, za zatankowane litry, dochodzi jeszcze jeden – 10 procent upustu na zakupy w sklepie. Stacja wyraźnie obniża ceny paliwa do poziomu konkurencji.

Circle K obniża ceny paliwa – do kiedy?

Uczestnicy programu lojalnościowego Extra mogą liczyć na rabaty przez cały rok, a od teraz do końca wakacji otrzymują również dodatkową zniżkę w wysokości 10% na produkty w sklepach Circle K przy zakupie minimum dwóch sztuk produktów. Rabat obowiązuje – także poza wymienionymi produktami – także na przekąski, napoje i inne zakupy w sklepie. Zniżka nalicza się automatycznie, przed dokonaniem płatności za produkty przy kasie. Promocja potrwa od 7 lipca do końca sierpnia 2022 roku.

obniża ceny paliwa

obniża ceny paliwa

Warto wiedzieć, że sieć przygotowała stałe zniżki na paliwo dla swoich klientów. 11 maja b.r. wprowadziła na rynek ofertę rabatową dla członków programu lojalnościowego, która obowiązuje na stałe, bez wskazywania wybranych okresów promocyjnych. Jednorazowo na stacjach sieci można zakupić 85 l paliwa w obniżonej cenie, a vouchery rabatowe otrzymują wszyscy klienci – również ci, którzy opłacają tankowania kartą flotową.

To jednak nie koniec korzyści – klienci programu EXTRA, oprócz rabatów na paliwo, zyskują również inne benefity w zamian za tankowanie na Circle K – m.in. 50% rabat na kawę lub Hot Doga, 50% rabat na dowolny program myjni oraz codzienne zniżki na zakup wybranych produktów w sklepie oznaczonych symbolem „EXTRA z kartą”. Dodatkowo przystępując do programu, po zakończonej rejestracji, każdy nowy klient otrzymuje do wyboru kawę lub Hot Doga gratis.

Więcej informacji i regulamin akcji można znaleźć na stronie sieci. Promocji nie podlegają m.in. alkohole z wyjątkiem piwa czy wyroby tytoniowe. Pełna lista produktów dostępna pod powyższym linkiem.

Z oferty mogą skorzystać uczestnicy programu lojalnościowego Circle K, kupując  minimum dwa produkty z oferty sklepowej.

Source: Kanadyjska sieć stacji w Polsce też obniża ceny paliwa i za hot-dogi – ale do czasu

Zamiana ważnymi stanowiskami w Volkswagen Group Polska – Michał Bowsza dyrektorem marki Volkswagen

Michał Bowsza dyrektorem marki Volkswagen zostanie dopiero w dniu 1 października 2022 roku ale już wiadomo, że na jego dotychczasowe miejsce w Audi przybędzie obecny dyrektor VW – Łukasz Zadworny.

Michał Bowsza dyrektorem marki Volkswagen

Michał Bowsza (na zdjęciu powyżej) jest managerem z ponad 20-letnim doświadczeniem w branży motoryzacyjnej. Pracował dla czołowych marek koncernu Volkswagen takich jak Audi, Porsche, Volkswagen i Volkswagen Samochody Dostawcze. Od połowy 2008 roku pełni funkcję Dyrektora Marki Audi. W tym czasie zwiększył sprzedaż Audi o niespełna 500%, czterokrotnie zwiększając udział w rynku.

Był inicjatorem i współtwórcą programu finansowania Audi Perfect Lease. Zainicjował i stworzył koncepcję Best Performing Dealer – zarządzania polską siecią dealerską w oparciu o praktyki biznesowe czołowych organizacji detalicznych w USA, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Niemczech. Z sukcesem przewodził licznym projektom grupowym, m.in. wdrożeniu systemu NADIN, standaryzacji procesu sprzedaży OMD oraz zarządzania marżą Margin Insight.

Łukasz Zadworny dyrektorem marki Audi w Polsce

Łukasz Zadworny związany jest z branżą samochodową od dwudziestu lat, a stanowisko dyrektora marki Volkswagen objął 1 czerwca 2015 roku. Wcześniej przez 13 lat związany był z marką Skoda (najpierw przez siedem lat pełniąc funkcję dyrektora działu marketingu, a przez kolejne 6 – zarządzając marką w kraju). Przez ostatnie siedem lat pod wodzą Łukasza Zadwornego Volkswagen przeszedł olbrzymią transformację, stawiając m.in. na pracę nad rentownością sieci dealerskiej i rozwój na płaszczyźnie elektromobilności. Volkswagen znacząco rozbudował gamę oferowanych modeli, z naciskiem na w pełni elektryczne samochody z rodziny ID. – ID.3, ID.4 i ID.5.

Łukasz Zadworny

Łukasz Zadworny


Source: Zamiana ważnymi stanowiskami w Volkswagen Group Polska – Michał Bowsza dyrektorem marki Volkswagen

Volkswagen Amarok 2022 zadebiutował – wygląda fenomenalnie! To nie jest „auto dla rolnika”

Spis treści:

Auto jest od podstaw zaprojektowane w Niemczech i Australii, a produkowane w RPA. Na pokładzie znalazło się ponad 20 nowych systemów wsparcia kierowcy, mobilne usługi online i nowe akcesoria. Pod maską spoczęły silniki o wysokim momencie obrotowym, a w podwoziu dwie technologie napędu na cztery koła. Jaki jest więc Volkswagen Amarok 2022?

Volkswagen Amarok 2022

Volkswagen Amarok 2022

Volkswagen sprzedał do tej pory 830 tysięcy sztuk Amaroka pierwszej generacji (Europa, Australia, Nowa Zelandia, Afryka, Azja Północna oraz Ameryka Południowa i Środkowa), więc czas na nowe otwarcie. Samochód stał się większy, wygląda bardziej muskularnie, jakby sportowo.

(…) Znacząco zmodyfikowaliśmy archetyp Amaroka. Jest teraz zdecydowanie bardziej wyrazisty i jeszcze bardziej imponujący – mówi Albert Kirzinger, szef designu w Volkswagen Samochody Użytkowe.

Volkswagen Amarok 2022 – wygląd

Wyraźnie odmieniono przednią część pick-upa, która pojawia się w wariantach specyfikacji „Amarok”, „Life” i „Style”, a także w najwyższych wersjach „PanAmericana” (styl terenowy) i „Aventura” (styl ekskluzywny).

Amaroka będzie kupić z czterodrzwiową, podwójną kabiną (DoubleCab) lub dwudrzwiową pojedynczą kabiną (SingleCab). Nadkola z plastikową obwódką ochronną pozostały półokrągłe, a skrywają nawet 21-calowe aluminiowe obręcze. Auto może pochwalić się dużym rozstawem osi 3270 mm (plus 173 mm), a wymiar 5,35 m długości bije o blisko 10 cm poprzednika. Producent zapewnia, że zwłaszcza w drugim rzędzie siedzeń podwójnej kabiny pasażerowie znajdą więcej miejsca niż w pierwszej generacji modelu. Krótkie zwisy zapowiadają dzielność w terenie i lepsze kąty natarcia.

Amaroka wyposażono w standardzie w napęd na wszystkie koła. Model może się też pochwalić większą głębokością brodzenia w terenie podmokłym – wcześniej było to 500 mm, teraz 800 mm.

Volkswagen Amarok 2022 – wnętrze

W środku zastajemy wnętrze zbieżnie wykonane jak w autach osobowych Volkswagena, co zaskakuje pozytywnie, bo w końcu pick-upy najczęściej służą jako samochody użytkowe. Cyfrowy wyświetlacz w bazowej wersji ma 8 cali (Digital Kokpit), a w wyższej albo o przekątnej 12 cali, albo 10-calowy ekran dotykowy w formie tabletu. Pozostawiono tradycyjne przyciski do sterowania głośnością systemu multimedialnego oraz ustawieniami napędu na cztery koła. W zależności od specyfikacji, możemy się spodziewać także ozdobnych, aluminiowych elementów na kokpicie.

W standardzie w wersjach wyposażenia PanAmericana i Ventura oferowany jest system audio firmy Harman Kardon. W tych odmianach zastaniemy skórzaną deskę rozdzielczą z eleganckimi kontrastowymi szwami. W środku pojawiły się również nowe siedzenia – w wyższych specyfikacjach są elektrycznie sterowane w kilku płaszczyznach.

Volkswagen Amarok 2022 – bagażnik i akcesoria

Skrzynia ładunkowa oferuje ładowność do 1,16 tony; podobnie jak w poprzednim modelu, w przestrzeni ładunkowej zmieścimy europaletę (doublecab), a nawet dwie (singlecab). Mocowania utrzymają ładunek do 500 kilogramów. Skrzynię można również zabezpieczyć za pomocą elektrycznie sterowanej
rolety – może być otwierana i zamykana z bagażnika, z wnętrza auta lub za pomocą pilota do pojazdu.

Ciekawostką dla globtroterów jest to, że nośność statyczna dachu wynosi 350 kg – a to wystarczy na przykład na czteroosobowy namiot dachowy, który będzie dostępny jako akcesorium. Fabrycznie lub w gamie akcesoriów pojawią się felgi aluminiowe do 21 cali, opony terenowe (do 18 cali), wachlarz mocowań przyczepy, uchwyt na rower, wielofunkcyjny system nośny, czy ręczna wersja rolety. Po raz kolejny pojawi się hardtop do skrzyni ładunkowej, z którym pick-up skutecznie zamienia się w SUV-a o dużej ładowności.

Aby podkreślić terenowy charakter samochodu można zdecydować się na takie akcesoria jak: orurowanie, elementy ochrony podwozia, czy „fajkę” przymocowaną na zewnątrz do lewego słupka A w celu doprowadzenia świeżego powietrza do silnika podczas jazdy przez wodę.

Volkswagen Amarok 2022 – silniki, skrzynie, napęd

Volkswagen Amarok 2022 będzie dostępny z pięcioma silnikami z turbodoładowaniem do wyboru. Będą to cztery turbodiesle (TDI) i jeden turbodoładowany silnik benzynowy (TSI). W Europie na pewno pojawi się 2-litrowy czterocylindrowy TDI o mocy 170 KM lub z podwójnym turbo o mocy 204 KM lub 209 KM w zależności od rynku. Topowy 3-litrowy V6 TDI generuje 241-250 KM – także w zależności od rynku. Wisienką na torcie jest silnik benzynowy z turbodoładowaniem o mocy 302 KM z pojemności 2,3 litra. Jednostki zostały skonfigurowane z nową, 10-biegową automatyczną skrzynią biegów (zastępującą poprzednią 8-biegową) i z systemem 4MOTION. Dla wielbicieli skrzyń manualnych pozostawiono 6-biegową lub 5-biegową przekładnię ręczną.

W zależności od regionu i silnika będą dostępne dwa różne systemy 4MOTION:

  • dołączany napęd na wszystkie koła w zależności sytuacji;
  • stały napęd na wszystkie koła.

W zależności od wersji silnika Amarok może holować przyczepę o masie do 3,5 tony.

Samochód wyposażono w sześć trybów jazdy, m.in. po śliskiej nawierzchni lub w trudnym terenie, a takżę 20 systemów wsparcia (m.in. ACC+ Adaptive Cruise Control z rozpoznawaniem znaków drogowych i kontroli prędkości). Z nowinek pojawiło się także oświetlenie IQ.LIGHT LED i reflektory Matrix.

Volkswagen Amarok 2022 pojawi się na rynkach w pierwszych krajach pod koniec roku.

Source: Volkswagen Amarok 2022 zadebiutował – wygląda fenomenalnie! To nie jest „auto dla rolnika”

Masz Yanosika? Teraz usłyszysz w nim alert zbliżającego się pociągu

Przyczyną aż 99% wypadków na przejazdach jest nieprzestrzeganie przepisów przez kierowców i dlatego każda forma przypomnienia o zagrożeniu może uratować ludzkie życie.

Corocznie na przejazdach kolejowo-drogowych ginie w Polsce kilkadziesiąt osób. Tylko w 2021 roku życie straciły 43 osoby. Wina niemal zawsze leży po stronie kierowców, którzy łamią przepisy: omijają rogatki, nie zatrzymują się na znaku STOP lub nawet przejeżdżają przy już uruchomionej sygnalizacji. Dzięki nowej funkcji, zainstalowanej w aplikacji Yanosik, kierowcy otrzymają powiadomienie o zbliżaniu się do miejsca, w którym muszą zachować szczególną ostrożność.

Droga hamowania pociągu wynosi nawet 1300 metrów, dlatego maszynista nie ma szans, żeby w porę się zatrzymać, jeśli zobaczy pojazd na przejeździe. Stąd też stale apelujemy do kierowców o przestrzeganie przepisów i zachowanie wyjątkowej ostrożności podczas przekraczania torów. Dodatkowo w te wakacje, dzięki współpracy z popularną aplikacją dla kierowców, będziemy automatycznie powiadamiać kierujących pojazdem o zbliżaniu się do przejazdu – mówi Artur Marcinkiewicz, prezes zarządu w Zakładach Automatyki Kombud, które dostarczają zaawansowane systemy sterowania ruchem kolejowym.

Bezpieczeństwo naszych użytkowników zawsze stawiamy na pierwszym miejscu. Należy pamiętać, że przyczyną większości wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych jest nieostrożność kierowców, dlatego w każdej sytuacji chcemy mądrze wykorzystywać nasze zasięgi. Przede wszystkim do promowania dobrych zachowań wśród kierowców – komentuje Julia Langa, Yanosik.pl

Przejazdy kolejowe w Polsce – ile ich jest?

Według danych Urzędu Transportu Kolejowego w Polsce jest ponad 14 tysięcy przejazdów kolejowo-drogowych, najwięcej w woj. wielkopolskim (1736) i dolnośląskim (1322). Do wypadków dochodzi jednak również w mniejszych województwach, o rzadszej sieci kolejowej i mniejszej liczbie przejazdów. Dzięki wielomiliardowym inwestycjom w modernizację linii kolejowych pociągi coraz częściej wracają na trasy, które przez wiele lat były zamknięte lub używane sporadycznie. Dlatego kierowcy muszą zwracać szczególną uwagę na pociąg na każdym przejeździe, nawet w miejscach, gdzie wcześniej przez wiele lat ich nie było.

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., w ramach kampanii społecznej „Bezpieczny Przejazd”, od 2018 r. – a za jej przykładem – inni zarządcy infrastruktury kolejowej, oznaczają przejazdy kolejowo-drogowe żółtymi naklejkami. Znajdują się one od wewnętrznej strony krzyży św. Andrzeja lub na napędach rogatek i posiadają trzy istotne informacje: indywidualny numer przejazdu kolejowo-drogowego składający się z 9 cyfr, numer alarmowy 112 i numer awaryjny. Dzięki żółtej naklejce uczestnicy ruchu i służby ratownicze mogą błyskawicznie przekazać sobie informacje o ewentualnych zagrożeniach i wstrzymać ruch pociągów. 

Przez 30 lat działalności Kombud zrealizował blisko 150 komputerowych systemów stacyjnych oraz ponad 1800 systemów zabezpieczenia ruchu na przejazdach kolejowych. Komputerowe systemy Kombudu obsługują ruch na Centralnej Magistrali Kolejowej (CMK), stacjach warszawskiego węzła kolejowego, Linii Hutniczej Szerokotorowej, kopalni Bogdanka oraz bocznicy zakładowej Elektrowni Kozienice. Firma prowadzi szeroki program badawczo-rozwojowy, który umożliwił stworzenie pełnego portfolio systemów sterowania ruchem kolejowym.

Source: Masz Yanosika? Teraz usłyszysz w nim alert zbliżającego się pociągu

Dziecko urodzone w samochodzie – w Fordzie Mustangu Mach-E!

Dziecko urodzone w samochodzie nie jest niczym nowym, ale w najnowszym, elektrycznym Mustangu Mach-E już tak. Kiedy Christine Vigsted poczuła pierwsze skurcze, ona i jej mąż Jens byli przekonani, że mają jeszcze czas, aby dojechać na oddział porodowy szpitala. Przecież Thomas, który był ich pierwszym dzieckiem, przyszedł na świat po długim 48-godzinnym porodzie.

Choć obliczyli dobrze czas dojazdu do szpitala, wody płodowe odeszły Christine zaledwie kilka minut po ruszeniu w drogę ich elektrycznym Mustangiem Mach-E.

Dziecko urodzone w samochodzie

Dziecko urodzone w samochodzie

Jens zatrzymał się na poboczu i – z niewielką pomocą położnej, która przekazywała rady telefonicznie – był w stanie odebrać poród drugiego dziecka pary, które otrzymało imię David.

Poród w samochodzie poszedł naprawdę dobrze – powiedziała Christine, pochodząca z duńskiego miasta Ringsted. – Gdyby to było nasze pierwsze dziecko, prawdopodobnie potraktowalibyśmy to inaczej, ale to było naprawdę fajne przeżycie.

Dziecko urodzone w samochodzie

Dziecko urodzone w samochodzie

Dziecko urodzone w samochodzie – i to jakim!

Ford również potwierdza, że po raz pierwszy w historii dziecko urodziło się w samochodzie i to na dodatek jednym z elektrycznych pojazdów firmy.

Zadajemy sobie wiele trudu, aby testować każdą ewentualność, ale szczerze mówiąc, poród na przednim siedzeniu pasażera nie należy do naszych rutynowych testów – powiedział Jim Farley, prezes i dyrektor generalny Forda. – Lubimy myśleć o naszych klientach jako o części naszej szerokiej rodziny i w tym przypadku nie mogłoby to być bardziej prawdziwe.

Source: Dziecko urodzone w samochodzie – w Fordzie Mustangu Mach-E!

Kolejna obniżka ceny na stacji paliw – podajemy KOD RABATOWY! Masz 4 dni aby skorzystać na tańsze Pb i ON oraz produkty w sklepie

Wiemy już, że przez wysoką inflację kolejna sieć zdecydowała się na odważny krok. Po stacjach Lotos, BP i Orlen, obniżka ceny na stacji paliw Moya została ogłoszona kilka dni temu, a teraz do promocji dorzucono niższe ceny za produkty w sklepie samoobsługowym. Dla przypomnienia, Moya to jedyna taka marka w Polsce, która rozwija swoje stacje paliw w trzech typach:

  • konwencjonalne, obsługowe z przystacyjnym sklepem i Caffe Moya,
  • automatyczne, wyłącznie dla flot i samoobsługowe,
  • Moya express, zarówno dla klientów indywidualnych, jak i biznesowych.

Już od dziś można zatankować o 20 gr taniej na każdym litrze paliwa na dowolnej stacji Moya express! Wystarczy wpisać na słupku kod rabatowy 0710, by uzyskać zniżkę. Kod ważny będzie na samoobsługowych stacjach MOYA express przez cztery dni – od 7 do 10 lipca 2022 r.

obniżka ceny na stacji paliw

obniżka ceny na stacji paliw

Promocja obejmuje benzynę bezołowiową 95, olej napędowy oraz uszlachetniony ON MOYA Power – w zależności od dostępności na stacji. Lista stacji paliw MOYA express dostępna jest pod linkiem.

Marka oferuje też promocje dla klientów, którzy zapiszą się do newslettera – można regularnie uzyskiwać dodatkowe rabaty od cen wyświetlanych na pylonie.

Moya express to nowoczesne, samoobsługowe stacje paliw, należące do ogólnopolskiej sieci Moya. Można na nich kupić benzynę 95, olej napędowy standardowy oraz uszlachetniony. System pozwala samodzielnie zatankować oraz rozliczyć się. Podobnie jak na pozostałych stacjach tego typu, płatność za paliwo odbywa się gotówką, kartą płatniczą, kartą Moya firma bądź innymi kartami flotowymi, które są akceptowane w sieci.

Obniżka ceny na stacji paliw – wakacyjna promocja w sieci Moya

Wcześniej stacja Moya informowała od 2 lipca kierowcy detaliczni mogą zaoszczędzić nawet 30 groszy na litrze paliwa podczas tankowania. Co ważne, udział w promocji nie jest ograniczony limitem transakcji, koniecznością posiadania aplikacji mobilnej czy karty lojalnościowej. Zatem każdy, kto odwiedzi stację paliw może skorzystać z promocji podczas tankowania! Akcja ma trwać do odwołania.

Tankujący na paragon do 60 litrów paliwa otrzymuje 10 gr zniżki na benzynę 95, 98, ON oraz ON uszlachetniony. Przy zakupie dowolnej kawy, hot-doga, zapiekanki lub płynu do spryskiwaczy rabat wzrośnie do 20 gr za litr, a gdy zdecydujemy się zakupić równocześnie minimum dwa wyżej wymienione artykuły, zniżka wyniesie 30 gr na każdym litrze paliwa.

Source: Kolejna obniżka ceny na stacji paliw – podajemy KOD RABATOWY! Masz 4 dni aby skorzystać na tańsze Pb i ON oraz produkty w sklepie

Ta polska 20-latka zwycięża wyścigi i staje na podium w Mistrzostwach Polski Endurance. Marcelina Czepiel w WSMP 2022: „na tor wyszły dziki”

Marcelina Czepiel w WSMP – w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski – startuje od początku sezonu, ale to weekend 24-26 czerwca był dla niej datą szczególną. W tych dniach na Tor Poznań zawitała absolutna czołówka wyścigowego fachu na Starym Kontynencie, by bić się o czołowe lokaty w ramach czempionatu FIA CEZ – Mistrzostw Europy Centralnej. Do polskiej świątyni ścigania zjechały najpotężniejsze maszyny klas GT3 oraz TCR. Równocześnie o kluczowe punkty walczyli reprezentanci polskich czempionatów, rywalizując w ramach III oraz IV rundy cyklu Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2022. Na liście zgłoszeń nie mogło zabraknąć Marceliny Czepiel.

Szczyrzycanka planowała odrobić straty po trudnej inauguracji sezonu i zniszczeniu pucharowego BMW na jednym z treningów. Orężem młodej zawodniczki była Honda Civic Type-R, przygotowana do jazdy w kategorii D4 2000 N/A. Mery powraca do domu na tarczy, notując komplet zwycięstw w klasie i kolejne podium w Mistrzostwach Polski Endurance!

Marcelina Czepiel w WSMP i jej pucharowej BMW

Po inauguracyjnym, słodko-gorzkim weekendzie wyścigowym kampanii 2022 Mery czuła potężny niedosyt. Ze względu na długi proces odbudowy pucharowego BMW, Marcelina mogła skupić się jedynie na startach małolitrażową Hondą i kolejnym wyścigu długodystansowym z Anną Bigos. Na czerwcowe zmagania postawiono jasny cel – Marcelina Czepiel w WSMP ma zgarnąć komplet punktów, odrobić straty i powrócić na czoło tabeli w klasie D4 2000 N/A. Zadanie to było ułatwione, ze względu na małą liczbę rywali.

Marcelina Czepiel w WSMP

Marcelina Czepiel w WSMP

Kwalifikacje do sobotniego i niedzielnego sprintu przebiegły doskonale. Młoda zawodniczka Automobilklubu Wielkopolskiego nie miała sobie równych i pewnie wywalczyła pole position. Schody pojawiły się jednak w obu wyścigach. Mery od dłuższego czasu narzekała na wytrzymałość swojej Hondy oraz jej motorsportowe humory. W sobotę samochód wyraźnie utracił moc, wizja przerwania wyścigu wydawała się bardzo realna. W niedzielę silnik przeszedł w tryby awaryjne ograniczając bojowe możliwości. Na szczęście wypracowana wcześniej przewaga była wystarczająca. Choć nie brakowało nerwów, dwudziestolatka wygrała oba wyścigi swojej klasy.

W przerwach od przednionapędowej Hondy Mery wystartowała w kolejnym wyścigu endurance, w którym jej partnerką była doświadczona Anna Bigos. Właścicielka pucharowego BMW wsiadła do samochodu jako pierwsza, Marcelina przejęła maszynę po około godzinie. Zawodniczka miała utrzymać tempo i dowieźć trzecią lokatę do mety. Wyścig jednak zakończył się za safety carem i nie został wznowiony. Na płytę poznańskiego obiektu wyszły… dziki, ostatecznie kończąc jazdę.

Marcelina Czepiel w WSMP

Marcelina Czepiel w WSMP

Start w III i IV rundzie Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski był wycieńczający. Upał dawał się nam we znaki, to był potężny sprawdzian dla maszyn i naszych organizmów. I choć po weekendzie pełnym rywalizacji byłam po prostu padnięta, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Plan na weekend został wykonany praktycznie w stu procentach. A co najważniejsze, wróciłam na fotel lidera w klasie D4 2000 N/A WSMP. Tak jak już zapowiadałam, będę walczyła o mistrzowski tytuł!

Choć przez cały weekend prezentowałam naprawdę szybkie tempo, nie obyło się bez nerwowych momentów. Samochód nie działał prawidłowo – silnik przerywał, pracował bardzo nierówno. Na wyjściach z zakrętów traciłam moc. A podczas niedzielnego sprintu motor przeszedł w ustawienia awaryjne. To była pewna sinusoida. W kwalifikacjach nie było większych problemów, w wyścigach modliłam się o przecięcie linii mety. Teraz będziemy mieli dwa tygodnie na znalezienie przyczyny. Najważniejszy jest jednak komplet punktów oraz dwa zwycięstwa.

Cieszy też kolejne podium, które wywalczyliśmy wraz z Anną Bigos w wyścigu długodystansowym. Endurance niestety skończył się przed czasem, wszystko to ze względu na nieoczekiwanych gości. Do grona kibiców dołączyło stado… dzików, które uniemożliwiło nam dalszą jazdę. Cóż, nigdy nie jechałam tak blisko natury!

Czasu na odpoczynek nie będzie zbyt wiele. Wciąż pracujemy nad odbudową mojego BMW, start w BMW IS Cup to nadal mój priorytet na ten sezon. Nawet, jeżeli tak naprawdę przepadły aż dwie rundy w tym roku. Chcę udowodnić, że jestem szybka, że mogę mierzyć się z najlepszymi. Zrobię co w mojej mocy, by do złotego medalu WSMP dołożyć też podium za sterami mojej BMW E36!

Marcelina Czepiel w WSMP

Marcelina Czepiel w WSMP

Marcelina Czepiel sezon 2022 – pozostały trzy rundy

Mistrzostwa Polski nie zwalniają tempa! Choć temperatury nie rozpieszczają, zachęcając do leniwego przesiadywania nad wodą lub schronienia się w klimatyzowanych pomieszczeniach, nie będzie okazji na wakacyjne urlopowanie. Marcelina Czepiel w WSMP pojawi się już za tydzień, bo stawka czempionatu ponownie zawita:

  • do Wielkopolski już w połowie lipca (15-17.07).
  • w sierpniu zawodnicy udadzą się na Słowację, jedyną zagraniczną odsłonę tegorocznych zawodów (19-21.08, Slovakia Ring)
  • serię zwieńczy finałowe starcie w Poznaniu (30.09-2.10).

Możemy być pewni, że nie zabraknie wyścigowych, sportowych emocji! Marcelina Czepiel regularnie relacjonuje swoje treningi i zmagania, przybliżając fanom świat profesjonalnego, kobiecego motorsportu na swoich mediach społecznościowych.

Facebook: https://www.facebook.com/Mery-Czepiel-Driving-107301385271144

Instagram: https://www.instagram.com/meryczepiel_racingdriver/

Source: Ta polska 20-latka zwycięża wyścigi i staje na podium w Mistrzostwach Polski Endurance. Marcelina Czepiel w WSMP 2022: „na tor wyszły dziki”

To ostatnie odcinki S19 będącej częścią Via Carpatia. Tak dużego wyzwania jeszcze nie było?

Budowa drogi S19 Jawornik – Lutcza

Odcinek szlaku Via Carpatia pomiędzy Jawornikiem i Lutczą, o długości ok. 5,2 km, poprowadzony będzie m.in. estakadą nad istniejącą drogą krajową nr 19. Rozpiętość tego obiektu to 780 m, a filary będą miały nawet do 36 m wysokości. Estakada przejdzie w dwunawowy tunel o długości niemal 3000 m pod górą Kamieniec.

W ramach S19 Jawornik – Lutcza powstanie odcinek drogi ekspresowej o przekroju dwujezdniowym, po dwa pasy ruchu w obu kierunkach wraz z pasem awaryjnym. W ciągu trasy głównej wybudowane zostaną też obiekty inżynierskie, w tym wspomniana wcześniej estakada i tunel, a także most pełniący funkcję przejścia dla małych zwierząt.

W ramach zadania powstanie też Miejsce Obsługi Podróżnych (MOP) Jawornik kat. I w kierunku Barwinka, które zostanie przystosowane do rozbudowy do kat. II. Droga ekspresowa zostanie wyposażona w urządzenia Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (BRD), infrastrukturę systemu zarządzania ruchem oraz urządzenia ochrony środowiska. Zostaną także wybudowane dodatkowe jezdnie obsługujące teren przyległy, przebudowane zostaną drogi kolidujące z inwestycją a także infrastruktura techniczna.

Planowane jest, że prace projektowe i roboty budowlane zostaną ukończone w ciągu maksymalnie 59 miesięcy od daty podpisania umowy.

Bardzo wymagający teren na budowie S19 Jawornik – Lutcza

Odcinek drogi ekspresowej S19 Jawornik – Lutcza przebiega przez teren o skomplikowanej budowie geologicznej, składającej się ze zlepieńców, piaskowców i łupków ilastych, charakterystycznej dla fliszu karpackiego. Wykonane w szerokim zakresie rozpoznanie budowy geologicznej podłoża wykazało bardzo zmienne warunki geologiczne wzdłuż projektowanego odcinka. Teren przyszłej inwestycji charakteryzuje się również różnorodnym i skomplikowanym ukształtowaniem terenu, przechodząc na przemian przez wzniesienia i doliny.  W rejonie tunelu dominują obszary leśne i nieużytki.

Tak różnorodna budowa geologiczna oraz ukształtowanie terenu skutkuje występowaniem obszarów osuwiskowych i predysponowanych osuwiskowo. W ramach rozpoznania geologicznej budowy podłoża wykonano badania geofizyczne, wiercenia i sondowania oraz wykonano sieć monitoringu geotechnicznego, obejmującą obszary osuwiskowe oraz obszary predysponowane osuwiskowo.  

Ponieważ trasa S19 przebiegać będzie po terenie, zarówno zróżnicowanym wysokościowo jak i charakteryzującym się skomplikowaną budową geologiczną, na etapie budowy konieczne zatem będzie zabezpieczenie stwierdzonych osuwisk oraz terenów predysponowanych osuwiskowo.

Budowa drogi S19 Lutcza – Domaradz

Ten fragment szlaku Via Carpatia będzie miał długość 6,4 km. Ogłoszony przetarg jest ponownym. W pierwszym, unieważnionym 15 czerwca, wszystkie oferty przekroczyły kosztorys.

Trasa przebiegać będzie po zróżnicowanym wysokościowo terenie, charakteryzującym się skomplikowaną budową geologiczną (flisz karpacki). Inwestycję z perspektywy realizacyjnej należy traktować jako skomplikowaną i wymagającą, lecz w efekcie finalnym kierowcy zyskają jedną z ciekawszych tras widokowych w województwie podkarpackim. 

Zakres inwestycji obejmuje budowę odcinka drogi ekspresowej o długości ok. 6,4 km o przekroju dwujezdniowym po dwa pasy ruchu w obu kierunkach wraz z pasem awaryjnym. W ramach zadania wybudowany zostanie m.in. węzeł drogowy Domaradz zlokalizowany w miejscu skrzyżowania S19 z drogą wojewódzką nr 886. Powstanie również tymczasowy łącznik z drogą krajową nr 19 w miejscowości Lutcza. Jest on wynikiem etapowania budowy S19 między Jawornikiem a Domaradzem i podziałem na dwa odcinki realizacyjne: Jawornik – Lutcza i Lutcza – Domaradz (z tymczasowym łącznikiem S19 z DK19). Docelowo, po wybudowaniu odcinka Jawornik – Lutcza, droga ekspresowa S19 nie będzie łączyła się z DK19 w Lutczy.

W ramach zadania wybudowane zostaną również obiekty inżynierskie. Największym wyzwaniem będzie budowa dwunawowego tunelu pod górą Hyb o długości około 990 m. W ciągu trasy głównej powstaną także: estakada, trzy mosty, pięć wiaduktów drogowych, przejście górne dla średnich zwierząt, a także szereg obiektów w ciągu dodatkowych jezdni. Powstanie również Obwód Drogowy w Domaradzu. Jego częścią będzie Centrum Zarządzania Tunelami obsługujące tunele wybudowane w ciągu drogi ekspresowej S19 w województwie podkarpackim. Na potrzeby akcji ratunkowych wykonane zostaną także dwa całodobowe lądowiska dla śmigłowców LPR. Ponadto droga zostanie wyposażona w urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz ochrony środowiska.

Planowane jest, że prace projektowe i roboty budowlane zostaną ukończone w ciągu 51 miesięcy od daty podpisania umowy.

Via Carpatia i droga S19

Droga ekspresowa S19 to element międzynarodowego szlaku Via Carpatia, łączącego Europę Północną i Południową. W Polsce trasa ta będzie miała ponad 700 km długości i przebiegać będzie przez województwa: podlaskie, mazowieckie, lubelskie i podkarpackie. W woj. podkarpackim będzie miała docelowo długość ok. 169 km. 

Stan realizacji S19 w woj. podkarpackim:  

  • 81,8 km – oddane do ruchu (odcinki: Lasy Janowskie – Rzeszów Południe)
  • 42,2 km – w realizacji (w budowie: Rzeszów Południe – Babica oraz w systemie Projektuj i buduj: Babica – Jawornik, Iskrzynia – Miejsce Piastowe i Miejsce Piastowe – Dukla)
  • 42,3 km – w przygotowaniu (na etapie przetargu: Jawornik – Lutcza, Lutcza – Domaradz, Domaradz – Iskrzynia, Dukla – Barwinek i dobudowa drugiej jezdni Sokołów Małopolski Płn. – Jasionka) 

  

Source: To ostatnie odcinki S19 będącej częścią Via Carpatia. Tak dużego wyzwania jeszcze nie było?

Nowe badanie demaskuje polskich kierowców. To dlatego na naszych drogach nie jest bezpiecznie?

Łamanie przepisów do dla polskiego kierowcy nic takiego?

Druga edycja badania PIU, przeprowadzona w maju i czerwcu br. pokazuje, że w ciągu dwóch lat niewiele zmienił się wizerunek polskich kierowców w oczach ich samych. Z analizy wynika, że:

  • 96 proc. badanych określiło samych siebie jako dobrych kierowców, zaś 82 proc. stwierdziło, że wykonując manewry zawsze bezbłędnie ocenia sytuację na drodze. W poprzedniej edycji badania aż 91 proc. uznało, że nie popełnia błędów.
  • 59 proc. określiło swoje umiejętności za wyższe od przeciętnego polskiego kierowcy.
  • Ponad połowa ankietowanych (52 proc.) stwierdziła, że można jeździć szybko i bezpiecznie, czyli o 3 p.p. mniej niż dwa lata temu. 53 proc. uznało, że doświadczeni kierowcy mogą poruszać się pojazdem z dużą prędkością, nie powodując wypadków (spadek o 2 p.p.).
  • Przekraczanie prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym jest dla 32 proc. respondentów 27 proc. stwierdziło, że przekraczanie prędkości w mieście o 30 km/h nadal gwarantuje bezpieczeństwo – to wzrost o 4 p.p. w porównaniu do poprzedniej edycji badania.
  • Podobnie jak w 2020 r., trzy najczęstsze przewinienia polskich kierowców to: przekraczanie prędkości w mieście (18 proc.), rozmowa przez telefon trzymany w ręce (13 proc.) oraz przekraczanie prędkości poza miastem (12 proc.).

Jakie płyną z tego wnioski? 1/3 polskich kierowców uważa, że przekraczanie prędkości o połowę (uśredniając odpowiedzi dotyczących jazdy o 20 i 30 km/h zbyt szybko), i to w terenie zabudowanym, to nic takiego! Jednocześnie wszyscy ci kierowcy mają się za „dobrych kierowców”.

Według polskich kierowców statystyczny pirat drogowy jeździ brawurowo i bez wyobraźni, co potwierdzają wyniki naszego badania. Nadal utrzymujemy się w niechlubnej czołówce krajów z największą liczbą ofiar śmiertelnych na drogach. Edukacja, prewencja oraz odpowiedniej wysokości kary to elementy niezbędne do ograniczenia liczby wypadków komunikacyjnych. Czynnikiem dyscyplinującym drogowych recydywistów może być też powiązanie wysokości składki OC z mandatami i punktami karnymi, o co zabiegaliśmy od kilku lat.

mówi J. Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU

Według danych Komendy Głównej Policji w 2021 roku zanotowano ponad 22,8 tys. wypadków drogowych, w których zginęło ponad 2,2 tys. osób, a 26 tys. zostało rannych. Statystyki wciąż jednak świadczą o tym, że jesteśmy daleko od „wizji zero”. Tym co miało poprawić sytuację na drogach, było m.in. wprowadzenie zasady pierwszeństwa pieszego „wchodzącego” na przejście oraz ujednolicenie prędkości w obszarze zabudowanym w dzień i w nocy. Zmianie uległ również taryfikator mandatów. Czy coś to dało?

W tegorocznej edycji badania PIU 53 proc. ankietowanych było zdania, że mandat za przekroczenie prędkości o 20 km/h w terenie zabudowanym, który wynosi 300 zł, to wystarczająca kwota. 24 proc. stwierdziło natomiast, że jest to za dużo. W 2020 r., przed wprowadzeniem zmian, aż 52 proc. respondentów odpowiedziało, że taka kwota jest zbyt wysoka. Jednocześnie najnowsze badanie PIU wskazuje, że według 58 proc. kierowców po podwyższeniu mandatów, jeżdżą oni wolniej.

Podwyżka OC za punkty karne – co na to Polacy?

Od 17 czerwca ubezpieczyciele mają wgląd do danych o mandatach i punktach karnych swoich klientów, co może mieć przełożenie na wysokość składek OC.

Cieszę się, że po wielu latach naszych starań, ubezpieczyciele dostali możliwość pozyskania bardziej szczegółowej wiedzy o kierowcach z bazy CEK. Mamy nadzieję, że ten mechanizm pozwoli skutecznie eliminować ryzykowne zachowania na drodze, bo piraci drogowi odczują teraz w portfelu skutki nierozważnych decyzji, a ci, którzy jeżdżą bezpiecznie zapłacą za polisę relatywnie mniej. Postulaty PIU poparli również ankietowani w badaniu – aż 83 proc. z nich uznało, że kierowcy regularnie zbierający punkty karne powinni płacić większą składkę ubezpieczenia OC.

mówi J. Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU

Co ciekawe, kierowcy, uważający przekraczanie prędkości o 30 km/h w terenie zabudowanym za wykroczenie zdecydowanie bezpieczne, podzielają też opinię, że osoby regularnie dostające punkty karne powinny płacić więcej za OC. Zgadza się z tym niemal 81 proc. biorących udział w badaniu.

Istnieje społeczne przyzwolenie na niebezpieczne zachowania na drogach?

Z badania PIU wynika, że polscy kierowcy mają sporą tolerancję dla łamania przepisów. W wyjątkowych sytuacjach są bardziej skłonni dopuszczać m.in. możliwość wyprzedzania innego samochodu osobowego „na trzeciego” – wzrost z 19 na 22 proc. odpowiedzi pozytywnych. Wyrażają również przyzwolenie na wyprzedzanie innego samochodu osobowego bezpośrednio przed przejściem dla pieszych – w ciągu dwóch lat tolerancja na takie zachowanie wzrosła z 16 do 19 proc.

Source: Nowe badanie demaskuje polskich kierowców. To dlatego na naszych drogach nie jest bezpiecznie?

Sprowadzamy coraz mniej aut używanych do Polski – to już blisko 20 procent mniej niż w… 2013 roku!

Jak donosi Instytut Samar, w czerwcu 2022 roku zarejestrowano w Polsce 68 162 sprowadzone z zagranicy używane samochody osobowe i dostawcze o DMC do 3,5 tony. Jest to drastyczny spadek na przestrzeni roku aż o 19,5%. Niższy wynik czerwcowy odnotowany był… dokładnie w 2013 roku.

Zdecydowaną większość – dokładnie 62 323 sztuki – stanowiły samochody osobowe (spadek o 19,0%), a pozostałą część – 5 839 sztuk – samochody dostawcze (spadek o 24,5%.)

Import używanych aut osobowych

Import używanych aut osobowych

Łączny import po pierwszym półroczu wynosi 403 251 aut i jest niższy od ubiegłorocznego o 15,0%. Nieco mniejszy spadek odnotowały samochody osobowe (367 157 szt., -14,7%), większy – samochody dostawcze (36 094 szt., -18,3%).

Sprowadzamy coraz starsze pojazdy. Średni wiek importowanego auta wyniósł po sześciu miesiącach 12,65 roku, przy czym w samym czerwcu to rekordowe 12,72 roku. Średnią zawyżają samochody osobowe (12,80), szczególnie te wyposażone w silniki benzynowe (13,66). Najmłodsze są samochody elektryczne. W przypadku aut osobowych ich wiek wynosi 5,77, a dostawczych – 7,22.

import używanych aut o dmc do 3,5 tony

import używanych aut o dmc do 3,5 tony

TOP 10 krajów importu samochodów do Polski w 2022 roku

1. Niemcy – 209 734 szt. (-24,3%)

2. Francja – 52 667 szt. (4,6%)

3. Belgia – 27 288 szt. (-13,1%)

4. Holandia -21 627 szt. (4,4%)

5. Stany Zjednoczone – 17 817 szt. (9,1%)

6. Włochy – 12 427 szt. (-22,6%)

7. Austria – 12 075 szt. (2,8%)

8. Szwajcaria – 11 137 szt. (-10,8%)

9. Szwecja – 9 871 szt. (12,8%)

10. Dania – 9 859 szt. (0,8%)

Najpopularniejszym źródłem importu aut do Polski pozostają niezmiennie Niemcy z udziałem 52,0%. 

Import używanych aut dostawczych

Import używanych aut dostawczych

Źródło: Samar

Source: Sprowadzamy coraz mniej aut używanych do Polski – to już blisko 20 procent mniej niż w… 2013 roku!

Czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku? Jak ma jechać jego opiekun? Przepisy 2022 roku

Spis treści:

Obecnie niemal każdy rodzic kupując rowery dzieciom, nie sprawdza jednocześnie, czy i jak można będzie na tym rowerze się poruszać. Jak wielu z rodziców zna przepisy dotyczące tego środka transportu? I wie, czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku? Jak opiekunowie powinni się zachowywać – gdzie jeździć i w jaki sposób? Odpowiadamy na te pytania!

Oczywiście do zalet roweru jako środka transportu i sposobu na rekreację, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Ponieważ sezon rowerowy w pełni, to gremialnie wyruszyliśmy na ścieżki rowerowe i wycieczki jednośladem. Część z nas chce zarazić swoją pasją i miłością do aktywnego spędzania czasu swoje pociechy i proponuje pierwsze wspólne wypady maluchom. To od nas zależy ich bezpieczeństwo, więc inwestujemy w kask, często nawet odpowiednie ochraniacze – co zdecydowanie pochwalamy! Dowiedzmy się więc, jak wyruszać na pierwsze i kolejne wycieczki rowerowe.

W jakim wieku dziecko może jechać na rowerze?

Czy dzieci mogą jeździć rowerem po chodniku? Warto przede wszystkim zaznaczyć, że nie z każdym dzieckiem możemy wybrać się na rowerową wycieczkę. Reguluje to art. 33, ust. 2 Prawa o ruchu drogowym:

Dziecko w wieku do 7 lat może być przewożone na rowerze, pod warunkiem że jest ono umieszczone na dodatkowym siodełku zapewniającym bezpieczną jazdę.

Oznacza to, że z młodszym dzieckiem, nie możemy wybrać się na przejażdżkę, nawet jeśli dobrze już opanowało jazdę na swoim rowerku. Nie znaczy to, że rowery są dla małych dzieci zakazane. Mogą z nich korzystać, ale poza drogami publicznymi.

Dziecko na rowerze może być pieszym

Kiedy nasza pociecha skończy już 7 lat, nadal nie oznacza to, że może już być traktowane jako rowerzysta. Może wtedy co prawda poruszać się na rowerze, ale traktowane jest jako pieszy. Reguluje to art. 2, ust. 18 Kodeksu drogowego, gdzie czytamy:

Pieszy – osoba znajdująca się poza pojazdem na drodze i niewykonująca na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, hulajnogę elektryczną, urządzenie transportu osobistego, urządzenie wspomagające ruch, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także dziecko w wieku do 10 lat kierujące rowerem pod opieką osoby dorosłej.

Zatem czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku? Tak, dziecko w wieku 7-10 lat to pieszy, a pieszy ma obowiązek korzystania z chodnika. Takie dziecko obowiązują wszystkie zasady ruchu drogowego, dotyczące pieszych. Nie może więc na przykład korzystać z dróg dla rowerów.

A co z rodzicem opiekującym się takim dzieckiem, który także jedzie na rowerze? Wiąże się z tym inny przepis – art. 33. ust. 5, pkt. 1:

Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem.

Kiedy dziecko może jeździć rowerem po drogach dla rowerów?

Warunki, jakie dziecko musi spełnić, aby stać się pełnoprawnym rowerzystą, są dwa:

  • ukończenie 10. roku życia
  • uzyskanie karty rowerowej

Dopiero po spełnieniu tych warunków, możemy wspólnie z dzieckiem poruszać się po drogach dla rowerów, a jeśli ich nie ma, po ulicach. Nie każdy rodzic uważa niestety, że karta rowerowa jest do czegokolwiek potrzebna, ale nie chodzi tu przecież o szacowanie prawdopodobieństwa tego, czy o uprawnienia dziecka zapyta nas policjant. Chodzi o obiektywne sprawdzenie jego wiedzy na temat ruchu drogowego oraz znaków drogowych, bez której nie ma mowy o bezpiecznej jeździe. A bezpieczeństwo dziecka, leży chyba na sercu każdego rodzica, prawda?

Czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku?

Po przeczytaniu artykułu już wiemy, że może, ale pod pewnymi warunkami. Niestety, wielu zarówno kierowców, jak i rodziców nie ma świadomości, jak szybko może się stać tragedia, gdy nie stosujemy prawa i nie zachowamy rozsądku. O tego typu wydarzeniach piszemy często na naszej stronie. Zdarzają się także potrącenia dzieci przez samych rowerzystów, którzy rozpędzeni wjeżdżają w pieszych. Do takiego wypadku doszło niedawno w Strzelcach Krajeńskich, o czym informowała Policja.

Czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku

Czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku


Source: Czy dziecko może jeździć na rowerze po chodniku? Jak ma jechać jego opiekun? Przepisy 2022 roku

Od dzisiaj darmowe przejazdy autostradami! Niestety nie dla wszystkich i tylko 5

Z danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że kierowcy mają aktualnie do dyspozycji 1753,6 kilometrów, na które składają się drogi płatne (A1, A2, A4) oraz bezpłatne (A6, A8 oraz A18). Za przemieszczanie się większością tych dróg trzeba płacić. Wyjątkiem od tej reguły są kierowcy pojazdów zeroemisyjnych – elektrycznych lub zasilanych wodorem, którzy mają teraz darmowe przejazdy autostradami.

Już po raz drugi uruchomiono akcję „Autostrada do elektromobilności”. W jej ramach kierowcy zarejestrowani w EV klub Polska mogą bezpłatnie korzystać z odcinków z systemem video-tolling: A1 (Toruń – Gdańsk), A2 (Konin – Stryków) oraz A4 (Wrocław – Sośnica oraz Kraków – Katowice). W praktyce będą to drogi, na których od grudnia 2021 szlabany zostały podniesione a ruch odbywa się na zasadzie „free flow”, po wykupieniu odpowiedniego biletu. Promocja dotyczyć będzie również pozostałych szlaków, na których funkcjonuje aplikacja Autopay zintegrowana z państwowym systemem e-Toll.

Akcja wystartowała dzisiaj. W zeszłym roku zelektryfikowani kierowcy wykonali blisko 4 tys. darmowych przejazdów o łącznej długości ponad 160 tys. kilometrów i – jak podają organizatorzy akcji – przyczynili się do redukcji niemal 19 tys. kg dwutlenku węgla.

Pierwsza edycja akcji „Autostrada do elektromobilności” spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Świadczy o tym fakt, że uczestnicy tego pilotażowego projektu odbyli łącznie prawie 4000 darmowych przejazdów autami elektrycznymi, co przełożyło się na przeszło 160 tys. przejechanych kilometrów. Dzięki temu nie wyemitowano do atmosfery (z tytułu spalin) prawie 19 tys. ton dwutlenku węgla. Niewątpliwy sukces tego projektu wpłynął na podjęcie dalszych działań i rozszerzenie akcji o kolejne płatne odcinki autostrad. Dzięki temu teraz kierowcy pojazdów elektrycznych zarejestrowanych w EV Klub Polska będą mogli bez opłat podróżować praktycznie po całej Polsce – komentuje Łukasz Lewandowski, koordynator EV Klub Polska, organizator akcji „Autostrada do elektromobilności”.

Cieszymy się, że możemy aktywnie przyczynić się do redukcji emisji CO2 w Polsce, angażując się w projekt „Autostrada do elektromobilności”, który stanowi jeden z filarów promocji pojazdów zeroemisyjnych. Jest to tym bardziej ważne, że akcja jest organizowana w okresie wakacyjnym. Dzięki temu każdy posiadacz auta elektrycznego będzie mógł pojechać nad morze czy w góry bez konieczności uiszczania opłat za przejazdy autostradą, co wymiernie przełoży się na domowe oszczędności – komentuje Agnieszka Komarowicz, Account Executive Poland w firmie Wallbox.

Bezpłatne autostrady dla samochodów elektrycznych – gdzie?

Osoby zarejestrowane w EV Klubu Polska i użytkujące samochody elektryczne, będą zwolnione z opłat za 5 przejazdów odcinkami autostrad, które są objęte system video-tollingu. Innymi słowy nie są to wszystkie, darmowe przejazdy autostradami, bo mowa o fragmentach następujących:

  • Gdańsk – Toruń autostrady AmberOne A1 (węzeł Rusocin – węzeł Nowa Wieś),
  • odcinek Katowice – Kraków autostrady A4 (węzeł Murckowska – węzeł Balice)
  • odcinek Wrocław – Sośnica autostrady A4
  • Autostrada A2 (Stryków – Konin).

Co to oznacza w praktyce? Trasa nad morze, tam i z powrotem, pozwoli zaoszczędzić niemal 60 zł, a autostradą A4 – 48 zł. Przejazd pozostałymi kilkusetkilometrowymi odcinakami także oznacza kilkudziesięciozłotowe oszczędności (dla A2 Konin – Stryków w obie strony jest to nieco ponad 22 zł). Projekt „Autostrada do elektromobilności” będzie miał charakter czasowy i realizowany będzie od 4 lipca do końca sierpnia 2022 r.

darmowe przejazdy autostradami

darmowe przejazdy autostradami

Autopay na początku tego roku przebił barierę miliona zarejestrowanych użytkowników. To ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej oraz niemal 5 razy więcej niż na początku 2020 roku. Do grona tych użytkowników mamy nadzieję przyciągnąć także rozrastającą się grupę kierowców samochodów elektrycznych. Doceniając ich wkład w ochronę klimatu – poprzez wybór pojazdu zeroemisyjnego – chcemy im podziękować, umożliwiając 5 bezpłatnych przejazdów autostradami każdemu użytkownikowi EV w okresie wakacji. Wiemy, że poprzednia edycja przyniosła konkretne korzyści środowiskowe. Tegoroczna powinna ustanowić nowe rekordy w zmniejszeniu emisji dwutlenku węgla – mówi Miłosz Kurzawski, członek zarządu Autopay Mobility.

Darmowe przejazdy autostradami – jak skorzystać z promocji?

Zwolniony z opłat może zostać każdy, kto ma lub użytkuje samochód w pełni elektryczny, w rozumieniu Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. By móc uzyskać darmowe przejazdy autostradami, wystarczy:

  1. zarejestrować się w EV Klub Polska,
  2. w panelu klubowicza wypełnić formularz zgłoszeniowy,
  3. po pozytywnej weryfikacji, zostanie wygenerowany link, dzięki któremu będzie można dokonać rejestracji lub logowania w aplikacji Autopay,
  4. teraz wystarczy uzupełnić niezbędne dane (w tym pojazdu) i cieszyć się 5 darmowymi przejazdami po polskich autostradach.

W momencie przejazdu autostradami objętymi videotollingiem (tj. A1 Gdańsk-Kraków i A4 Katowice-Kraków) kierowca nic nie musi robić – szlaban podniesie się automatycznie po sczytaniu numerów rejestracyjnych. W przypadku przejazdu autostradami, gdzie obowiązuje system e-TOLL (A4 Wrocław-Sośnica oraz A2 Konin-Stryków) należy mieć włączoną aplikację Autopay, by płatność za przejazd mogła zostać naliczona.

Ekologiczna forma transportu a darmowe przejazdy autostradami

Projekt „Autostrada do elektromobilności” nawiązuje do podobnych rozwiązań w UE. Przykładem są Czechy, gdzie od stycznia 2020 roku pojazdy elektryczne (BEV), zasilane wodorem (FCEV) oraz hybrydy typu plug-in (PHEV) o poziomie emisji do 50 gramów CO2 na kilometr, są zwolnione z opłat za korzystanie z autostrad. Takie przywileje dla kierowców mają przełożenie na wzrost zainteresowania elektromobilnością. Te same intencje przyświecają organizatorom polskiej akcji – EV Klub Polska, Wallbox i Autopay.

EV Klub Polska

Został uruchomiony w 2020 roku w ramach kampanii elektromobilni.pl, prowadzonej przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) oraz Krajowy Ośrodek Zmian Klimatu (KOZK). Celem kampanii jest promocja elektromobilności i zrównoważonego transportu. W inicjatywę zaangażowało się kilkadziesiąt podmiotów i instytucji aktywnych w obszarze zrównoważonego transportu w Polsce. Do partnerów strategicznych elektromobilnych.pl należą: BMW, GreenWay Polska, Grupa Volkswagen, Hyundai, PKN ORLEN i Toyota, a do partnerów branżowych ABB, Alphabet, EFL, EV+, Garo, GO+EAuto, LeasePlan, PKO Leasing oraz Shell. Kampania została objęta patronatem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii oraz Ministerstwa Infrastruktury. Patronat nad kampanią objęły także liczne ambasady, m.in. Niderlandów, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Izraela, Niemiec oraz izby handlowe i kilkadziesiąt polskich samorządów.

EV Klub Polska jest jednym z współzałożycieli Global EV Drivers Alliance, organizacji zrzeszającej kluby użytkowników samochodów elektrycznych z całego świata – oprócz Polski, m.in. z USA, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, Szkocji i Kanady. 

Source: Od dzisiaj darmowe przejazdy autostradami! Niestety nie dla wszystkich i tylko 5

SUV z dużym bagażnikiem, aranżacja, akcesoria – Discovery Sport

SUV z dużym bagażnikiem – jak znaleźć idealny model?

Zapotrzebowanie na SUV-y z dużymi bagażnikami rośnie nie tylko w naszym kraju. Bez wątpienia polubił je cały świat. Tendencje te oczywiście nie uchodzą uwadze producentów. Wielu z nich stara się wychodzić naprzeciw wymaganiom kierowców, stale ulepszając swoją gamę. Niestety, nie każdy bagażnik, który wygląda na duży, jest także pojemny i praktyczny. Faktyczna użyteczność przestrzeni ładunkowej zależy bowiem nie tylko od litrażu. Pod uwagę warto wziąć jeszcze kilka czynników.

Wymiary bagażnika

Wymiary bagażnika to kluczowy parametr. Sama pojemność wyrażona w litrach nie wystarcza, aby wyobrazić sobie jego realną ładowność. Ten odważny wniosek znajduje potwierdzenie w praktyce. W końcu identyczną pojemność tylnej części auta da się uzyskać za pomocą różnych zestawów wymiarów. Co na to producenci? Chcąc połączyć niską linię dachu z dużą objętością bagażnika tworzą SUV-y coraz szersze i coraz dłuższe. Czy jednak duży bagażnik w SUV-ie musi się łączyć z nadzwyczajnie dużymi wymiarami zewnętrznymi?

Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, warto byłoby spróbować znaleźć optymalne wymiary samochodu, a potem spróbować wykorzystać dostępną przestrzeń jak najefektywniej. Na szczęście zrobił to już Land Rover, a  efekty widzimy w projekcie wszechstronnego Discovery Sport. W ten sposób powstał pojazd wykorzystujący do maksimum przestrzeń ładunkową. Mierzy on niespełna 4,6 m, co długością plasuje go gdzieś pomiędzy kompaktowymi hatchbackami, a ich wersjami kombi. Przerasta je jednak swoją szerokością, rozstawem osi, ale przede wszystkim wysokością. Takie proporcje pozwalają na całkiem wygodne parkowanie. Nie dość, że Discovery Sport z łatwością mieści się na krótkich miejscach parkingowych, to jeszcze wysoka pozycja za kierownicą i wypłaszczona maska pozwalają na bardzo efektywną obserwację otoczenia. Dużo miejsca udało się wygospodarować na tylnej kanapie, ale szczególnie imponujący jest bagażnik. Dzięki dużej wysokości nadwozia i poziomej linii dachu jest on wyjątkowo wysoki, przez co tym łatwiej zmieścić w środku zarówno zwykle walizki, jak i duże akcesoria sportowe lub elementy wyposażenia domu. Standardowo bagażnik ma długość 967 mm i szerokość 1323 mm. To całkiem sporo, ale kiedy uświadomimy sobie, że w bagażniku Discovery Sport walizki możemy ustawiać pionowo, a nie jak w wielu samochodach – “na leżąco” – wartości te stają się wręcz imponujące.

Projektanci DISCOVERY SPORT nie poprzestali jednak na tym. Pakowny SUV od Land Rovera posiada także przesuwaną kanapę z regulacją pochylenia oparć. Dzięki temu rozwiązaniu użytkownik może powiększyć bagażnik o znaczną część przestrzeni wykorzystywanej standardowo przez siedzenia. Jeśli nie wybraliśmy wariantu 7-osobowego, do dyspozycji będziemy mieli także schowek pod podłogą bagażnika, do którego uda się zmieścić mniejszą walizkę kabinową. Opcji aranżacji tylnej części auta jest jednak znacznie więcej.

Liczne możliwości aranżacji

Część modeli pozwala użytkownikom samodzielnie gospodarować przestrzenią ładunkową. Dzięki możliwości składania, przesuwania i wyjmowania tylnych siedzeń, uzyskanie ogromnej ilości dodatkowego miejsca nie jest trudne. Co SUV powinien oferować w tym zakresie?

Projektanci DIscovery Sport poświęcili szczególną uwagę zapewnieniu użytkownikom wielu możliwości aranżacji przestrzeni. Dzięki temu jest to świetne auto rodzinne, a gdy zachodzi taka potrzeba, także pełnoprawny samochód wyprawowy.

SUV z dużym bagażnikiem

SUV z dużym bagażnikiem

W wariancie 7 osobowym podróżując z kompletem pasażerów będziemy mieli do dyspozycji niewielką przestrzeń bagażową, ale 2 tylne fotele można jednak z łatwością złożyć, zwalniając miejsce w bagażniku. Z kolei 3 siedzenia ze środkowego rzędu da się niezależnie składać i — o czym już wspomnieliśmy — przesuwać. W efekcie możliwe jest uzyskanie dowolnej konfiguracji tych foteli, a tym samym zwiększenie przestrzeni ładunkowej aż o 1637 litrów względem 7-osobowego układu.

Akcesoria zwiększające funkcjonalność

Bagażnik o idealnych wymiarach to dopiero połowa sukcesu. Aby móc w pełni wykorzystać potencjał użytecznej przestrzeni ładunkowej, należy wyposażyć pojazd w odpowiednie akcesoria.

Jeśli samochód ma dobrą nośność dachową i uciąg – użytkownika ograniczać może już jedynie własna kreatywność. Rynek oferuje bowiem wiele praktycznych produktów zwiększających możliwości bagażników. Na właścicieli Discovery Sport oraz innych aut marki Land Rover czeka oferta obejmująca m.in. ściany grodziowe, organizery, ochraniacze, a także okładziny antypoślizgowe pozwalające na przykrycie zarówno dna bagażnika, jak i złożonych siedzeń.

Dzięki tym produktom podróżowanie autem staje się znacznie prostsze, a zachowanie porządku możliwe jest nawet w czasie dalekich wyjazdów. Co istotne, możemy wybrać także poprzeczki dachowe i dedykowany boks dachowy lub uchwyty do przewozu rowerów czy sprzętu sportowego. Dzięki temu Discovery Sport w podróż zabierze nie tylko 7 osób, ale także spory bagaż.

Coraz więcej zwolenników zdobywają również akcesoria pomocne w przewożeniu zwierząt. Czy warto w nie zainwestować? Co w tej kwestii ma do powiedzenia Land Rover?

Bagażnik a zwierzęta

Nasi czworonożni przyjaciele potrzebują komfortu podczas podróżowania autem nie mniej niż ludzie. Na szczęście istnieje mnóstwo praktycznych produktów, które mogą zapewnić im wygodną i bezpieczną jazdę. Warto zwrócić szczególną uwagę na rozwiązania takie jak:

  • miski zapobiegające wylewaniu się wody,
  • transportery,
  • przegrody i siedziska,
  • kamery pozwalające na stałą obserwację zwierząt,
  • rampy ułatwiające niewielkim czworonogom wchodzenie do bagażnika i wychodzenie z niego.

Oczywiście nie tylko w interesie zwierzaków jest korzystanie z akcesoriów tego typu. To kolejny skuteczny sposób na utrzymanie porządku w aucie, a w tym nasi czworonodzy niestety rzadko pomagają.

Znalezienie SUV-a wykorzystującego przestrzeń ładunkową z maksymalną efektywnością to nie lada wyzwanie. Land Rover pokazuje jednak, że możliwe jest połączenie terenowych właściwości, pewności prowadzenia i dużej praktyczności wnętrza. Co więcej, opakowuje to w charakterystyczną dla marki minimalistyczną stylizację i uzupełnia luksusowym wyposażeniem oraz materiałami.

Source: SUV z dużym bagażnikiem, aranżacja, akcesoria – Discovery Sport

F1: wypadek na torze Silverstone – poszkodowany kierowca Alfa Romeo Racing Orlen

Do wypadku doszło podczas trwającego jeszcze wyścigu. Całość zdarzenia wyglądała bardzo groźnie, do tego stopnia, że przerwano transmisję i wznowiono ją dopiero po kilkunastu minutach. Niebawem po tym wyścig został wznowiony. Ale co dokładnie się stało?

Wypadek podczas GP Wielkiej Brytanii

Wyścig o Grand Prix Wielkiej Brytanii rozpoczął się normalnie, ale już podczas pierwszego okrążenia – dosłownie chwilę po starcie 10. rundy mistrzostw świata Formuły 1 – doszło do wypadku i zderzenia. W wyniku tych kolizji Chiński kierowca Alfa Romeo Racing Orlen – Zhou Ganyu – wypadł z samochodu. Tajlandczyk, Alex Albon z Williamsa i Esteban Ocon również zostali poszkodowani i odwiezieni do centrum medycznego. Wiemy już, że ich zdrowiu nic poważnego nie zagraża. Także Yuki Tsunoda miał uszkodzony bolid.

23-letni kierowca wyścigowy z Chin przeszedł szybkie badania w centrum medycznym zlokalizowanym na torze. Jego zespół poinformował, że jest przytomny.

Podczas trwania transmisji, słychać było komunikat radiowy z ust inżyniera wyścigowego, a skierowany do fińskiego kierowcy Valtteriego Bottasa, że:

Z Zhou wszystko ok.

Valtterie Bottas to drugi z zawodników Alfa Romeo Racing Orlen. Kierowcą rezerwowym zespołu jest Robert Kubica.

Wypadek na Silverstone – przebieg

Po wystartowaniu wyścigu 10. rundy mistrzostw świata Formuły 1 o Grand Prix Wielkiej Brytanii, który odbywa się właśnie na Silverstone, George Russell, Brytyjczyk z zespołu Mercedesa, został uderzony przez inny samochód, przez co wpadł na auto kierowane przez Zhou. Niestety zderzył się z nim w taki sposób, że auto Chińczyka zostało podbite w powietrze i upadając po chwili na ziemię trafiło na barierę ochronną toru. Oglądający transmisję nie do końca wiedzieli, co się dzieje – zaprzestano transmisji na bieżąco, a po chwili oznajmiono, że Chińczyk nie odniósł poważnych obrażeń.

Source: F1: wypadek na torze Silverstone – poszkodowany kierowca Alfa Romeo Racing Orlen

Kolejna sieć stacji wprowadza wakacyjne rabaty i to na lepszych warunkach niż Orlen

Zaczęło się od promocji na stacjach Orlen

Pierwszą siecią, jaka wprowadziła wakacyjne obniżki, była sieć stacji Orlen. Zgodnie z zapowiedziami Daniela Obajtka, kierowcy mogą oszczędzić 30 groszy na każdym litrze paliwa, ale pod pewnymi warunkami. Trzeba być członkiem programu lojalnościowego Vitay, a niższe ceny paliwa dotyczą trzech tankowań w miesiącu po 50 litrów każde.

Promocję na identycznych zasadach wprowadziła później sieć stacji Lotos, ale taki ruch nie był zaskoczeniem. Trwa właśnie fuzja Orlenu i Lotosu, więc wspólna polityka wydaje się być czymś naturalnym.

Teraz BP wprowadza promocje na paliwo. Na jakich zasadach?

Na ruch Orlenu i Lotosu postanowiła odpowiedzieć sieć BP. Na jej stacjach również możemy oszczędzić 30 groszy na każdym litrze paliwa, jeśli jesteśmy członkami programu Payback. Na tym jednak podobieństwa się kończą.

Po pierwsze jeśli mamy niezarejestrowaną kartę Payback, również skorzystamy z promocji, choć rabat wyniesie tylko 10 groszy. Tyle samo otrzyma aktywny uczestnik, tankujący LPG. Co jednak najważniejsze, BP nie wprowadza ograniczeń w ilości paliwa, jakie można zatankować, po obniżonej cenie.

Jednocześnie BP przypomina, że po zatankowaniu minimum 25 litrów paliwa, każdy klient otrzymuje kupon rabatowy na 3 zł, do wykorzystania w Wild Bean Cafe. Niewiele, ale jeśli i tak planowaliśmy kupić kawę lub hod doga na drogę, zawsze jest to jakaś oszczędność.

Source: Kolejna sieć stacji wprowadza wakacyjne rabaty i to na lepszych warunkach niż Orlen

Najważniejsze to odważyć się i zacząć działać! Rozmowa z Martyną Kabzą.

Kobiecy skład w BMW – gdzie Was można zobaczyć w akcji? Jesteś zadowolona z osiąganych wyników tego sezonu?

Tak! Aż za bardzo (śmiech). Startujemy w cyklu MSP Rally Trophy –  w rajdowym Pucharze Sudetów i jest to nasz debiutancki sezon. Aktualnie jesteśmy na prowadzeniu w klasie 9 (RWD do 2.0), co jest pozytywnym zaskoczeniem. Liczymy, że ukończymy ten sezon startów pomyślnie, a „pudło” będzie dodatkowym smaczkiem.

Jaką drogę musiałaś pokonać, żeby znaleźć się w tym miejscu?

Rozpoczęłam przygodę z motorsportem na Torze Poznań na tzw. Superoesach. Są to imprezy organizowane przez Rajdowego Mistrza Polski Tomasza Płaczka oraz Automobilklub Wielkopolski. Dzięki nim można realizować swoją rajdową pasję za niewielkie pieniądze. Tam stawiałam swoje pierwsze kroki za kierownicą Fiata Seicento. Następnie w 2020 roku przesiadłam się na auto tylnonapędowe BMW E36 318ti, co wylało mi kubeł zimnej wody na głowę! (śmiech) Auto jest bowiem bardzo wymagające dla początkujących kierowców, niemniej jednak uważam, że potrafi nauczyć wielu technik, które można wykorzystać nie tylko w rajdach, ale także na drodze.

Jaka jest historia tego samochodu? Był już przygotowany do startów? Dlaczego taki model wybrałaś?

Auto było zakupione przeze mnie jako cywilne, z myślą o tym, że będę budowała je od podstaw sama. I tak też się stało – we własnym zakresie, razem z moim narzeczonym, zajęliśmy się przygotowaniem auta do sportu. Sprawiło mi ogromną satysfakcję, gdy po raz pierwszy usiadłam w auto w pełni wyposażone rajdowo, pod względem wymogów bezpieczeństwa (żadnych przeróbek w silniku nie robiliśmy, ale z czasem na pewno się pojawią). Dlaczego BMW? To chyba najbardziej rozsądne cenowo auto do nauki jazdy tylnim napędem. Dlaczego compact? Bo zawsze najbardziej podobał mi się wizualnie, na przekór opiniom innych (śmiech).

Ten rozwój, spełnianie marzeń o ściganiu się –  to przyjemna bajka czy bardziej ciężka praca, okupiona wyrzeczeniami?

Jedno i drugie (śmiech). Zdecydowanie ciężka praca i to dosłownie, bo rozpoczynałam przygodę z motorsportem nie mając sponsorów. Od początku musiałam odkładać każdy, możliwy grosz na budowanie rajdówki i realizowanie swojej pasji. Ale pomimo kosztów i wyrzeczeń, związanych z tak drogim sportem, zaczęłam spełniać swoje marzenia, więc chyba jednak bajka! (śmiech)

Skąd Ci się wzięły te rajdy? Od początku wiedziałaś, że to coś dla Ciebie, czy był jakiś przełom, który Cię na tę drogę skierował?

Od dziecka o tym marzyłam. Gdy miałam 8 lat, tata zabrał mnie na słynny Rajd Elmot, gdzie pokazał mi rajdowy świat od strony kibica. To zdecydowanie on zaszczepił we mnie tę pasję. Jak byłam małą dziewczynką, to pokazywał mi słynną Michele Mouton oraz „Karotki” i wtedy już wiedziałam, że ja też tak chcę! Jak dorosłam to pojawiły się wątpliwości (jak to u kobiet) – czy ja na pewno potrafię? Czy mam na to pieniądze? Może się jednak nie uda? Przełomem było poznanie innych pasjonatek motorspostu, m.in. mojej teamowej koleżanki Kasi Sakowskiej, która konsekwentnie realizując swoje cele w Wyścigowych Mistrzostwach Polski – zdobyła tytuł mistrzowski! To dodało mi siły i odwagi do realizowania swoich własnych celów. Czyż to nie piękne? Kobiety górą!

Jak wspominasz własne początki w ściganiu?

Fatalnie! (śmiech) Podczas debiutanckiego rajdu – Walimska Zimówka spałam chyba 15 minut w ciągu nocy (takie nerwy!), a moje auto wydawało się być kompletnie nieprzygotowane, pod względem zawieszenia, na tamtejsze warunki. Myślę, że początki nie są łatwe, ale przecież z każdym startem zdobywam coraz większe doświadczenie, chociaż stres pozostaje na podobnym poziomie…

Kto Cię najbardziej wspiera w tej pasji (duchowo, fizycznie, finansowo)? Musisz myśleć o wszystkim od A do Z, przed rajdem i w jego czasie?

Duchowo i fizycznie wspiera mnie wiele osób, ale najbardziej mój narzeczony Tomek Płaczek Jr. Nie tylko wspiera i udziela rad, ale też dzieli się swoim doświadczeniem i… dodatkowo rywalizuje ze mną w tej samej klasie (śmiech). Też „beemką”, ale E36 coupé. Wspólnie zajmujemy się logistyką całego rajdu. Ja bardziej od strony planowania i organizacji, chociaż też biegam z oponami i podnośnikiem (śmiech). On zdecydowanie zarządza kwestiami mechaniczno-serwisowymi. Reasumując, wszystko robimy sami od A do Z. Finansowo posiadam wsparcie sponsora, który towarzyszy mi od samego początku startów. Dzięki DSV Road jest nam zdecydowanie łatwiej realizować swoje cele i rozwijać pasję. Dziękujemy! 

Jak na kobiety na rajdzie reagują inni zawodnicy? Można liczyć na ich wsparcie?

Rzeczywiście jest niewiele kobiet startujących w motorsporcie. W rajdowym świecie jednak odczułam pełne wsparcie wśród zawodników. Nie było sytuacji, w której ktoś potraktował nas z góry, bądź nie pomógł – wręcz przeciwnie. Mimo wszystko są sytuacje, w których kobiety są traktowane jak „atrakcja”, bo to stereotypowo męski sport. Czas to zmienić!

To jakbyś je zachęciła do „wzięcia kierownicy we własne ręce” i jazdy na czas?

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby się odważyć i… zacząć działać! My kobiety często tak mamy, że za dużo rozmyślamy i analizujemy, czy na pewno powinnyśmy coś zrobić. Jeśli tylko są chęci, jest ta pasja, którą chcemy rozwijać i odrobina kasy – just do it! Jest wiele imprez amatorskich, od których warto zacząć i spróbować swoich możliwości. 

Jak Ci się współpracuje z kobietą w roli pilota? Z Edwiną Kasprzak stanowicie zgrany duet?

Zdecydowanie tak! Najlepiej! Uważam, że jesteśmy bardzo konsekwentne, bo z każdym rajdem poprawiamy swój sposób opisu trasy i komunikacji. Mam wrażenie, że dzięki naszej kobiecej skrupulatności, wspólnie widzimy więcej. Chociaż nie ukrywam, że czasem też czasem zdarzają się „zgrzyty” – obydwie jesteśmy zodiakalnymi baranami (śmiech). 

Jakie masz marzenia, związane z rajdami? Gdzie chciałabyś się widzieć za kilka lat?

Marzenia są ogromne – jak każdego z nas. Najbliższe, to chyba pomyślne ukończenie cyklu MSP i zdobycie kolejnych doświadczeń. Naturalnie największym marzeniem byłoby wystartowanie w Rajdowych Sam. Mistrzostwach Polski, po trasach słynnego Rajdu Elmot (obecnie Świdnickiego), ale czy to się uda? Czas pokaże…

Facebook: https://www.facebook.com/martyna.ka.9

Source: Najważniejsze to odważyć się i zacząć działać! Rozmowa z Martyną Kabzą.

Jeździsz SUV-em? Według sądu automatycznie stwarzasz zagrożenie i należą ci się wyższe mandaty

Wyższy mandat za jazdę SUV-em to nie żart

Jak podaje serwis AP News, pewien niemiecki kierowca przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zgodnie z tamtejszym taryfikatorem mandatów, powinien zapłacić 200 euro kary. Sprawy potoczyły się jednak zupełnie inaczej.

Po pierwsze kierowca nie otrzymał mandatu, tylko stanął przed sądem. Wnioskujemy, że nie został zatrzymany na gorącym uczynku przez policjanta, tylko zarejestrowany przez monitoring, ale niemieckie służby potrafią przecież przesyłać mandaty wraz ze zdjęciami z fotoradarów, więc w czym problem?

Po drugie natomiast, sąd we Frankfurcie uznał, że ponieważ oskarżony jechał SUV-em (nieznanej marki), stworzył potencjalnie poważniejsze zagrożenie dla pieszych, niż gdyby poruszał się mniejszym pojazdem. Zasądził więc 350 euro mandatu oraz zakaz prowadzenia pojazdu na miesiąc.

Niemiecki sąd kieruje się własnymi wyobrażeniami, zamiast faktami?

Sąd uzasadnił swój wyrok, argumentując, że SUV-y są wyższe, mają wyższe pasy przednie, a przez to są bardziej groźne dla pieszych, podczas zderzenia. Logiczne? Może dla laika, ale spróbujmy na moment, zamiast na „wydaje mi się”, oprzeć się na faktach. Spójrzmy na ostatnie wyniki testów Euro NCAP, a konkretnie oceny na ile nowe samochody są bezpieczne dla pieszych.

Kompaktowy hatchback Peugeot 308 otrzymał ocenę 68%, podczas gdy kompaktowy SUV Volvo C40 Recharge… 70%. SUV jest bezpieczniejszy od zwykłego auta? Sprawdźmy inną parę. Volkswagen Polo 70%, a Volkswagen Taigo (miejski SUV) 71%. No dobrze, to może bardziej jaskrawy przykład – wielki SUV z pionowym przodem, czyli BMW iX oraz filigranowe miejskie autko, czyli Fiat 500e. Ocena BMW to 73%, natomiast Fiata… 67%.

Oczywiście znajdziecie w zestawieniu pary, gdzie to SUV będzie nieco gorszy, ale wszystko wynika z dopracowania konkretnego modelu pod kątem bezpieczeństwa pieszych, a nie rodzaju czy wielkości nadwozia. Można chyba oczekiwać od sądu nieco więcej profesjonalizmu i bazowania na faktach, a nie „intuicjach” godnych laika, by nie powiedzieć ignoranta.

Sąd miał wziąć pod uwagę także wcześniejsze przewiny kierującego, więc domyślamy się, że mógł już poprzednio być przyłapany podczas jazdy na czerwonym świetle. Taki argument dodatkowego dyscyplinowania kierowcy, skoro wcześniejsza kara nie skłoniła go do zmiany zachowań, całkowicie do nas przemawia.

Piszemy jednak o absurdzie pomysłu surowszego karania kierowców, zależnie od samochodu jakim jadą, ponieważ już niektóre media spekulują, że może to stanowić precedens, jaki może pojawić się podczas kolejnych podobnych rozpraw. Mamy nadzieję, że tak się nie stanie.

Source: Jeździsz SUV-em? Według sądu automatycznie stwarzasz zagrożenie i należą ci się wyższe mandaty

Straż miejska założyła blokadę na oznakowany radiowóz. Nikt nie jest ponad prawem?

Radiowóz z założoną blokadą na koło

Do nietypowej interwencji straży miejskiej, doszło w Poznaniu na ulicy Wrzoska. Zgodnie z informacjami podanymi przez epoznan.pl, funkcjonariusze interweniowali w sprawie sześciu nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów. Wśród nich znalazł się oznakowany radiowóz.

Policyjny Opel Mokka stał bez włączonych sygnałów świetlnych, które sygnalizowałyby, że funkcjonariusze są w trakcie podejmowania interwencji. Auto było też puste, co jest istotne, ponieważ od końca 2019 roku, policjanci mogą zatrzymywać się w dowolnym miejscu, podczas wykonywania czynności służbowych. Wszystko wskazywało na to, że radiowóz został zwyczajnie zaparkowany na zakazie, więc na jego koło została nałożona blokada.

Policjant złamał prawo, ale interwencja strażników miejskich też nie była właściwa?

Na temat blokady na kole radiowozu, zapytał epoznan.pl rzecznika Straży Miejskiej w Poznaniu. Potwierdził on fakt takiej interwencji oraz to, że była ona zasadna. Założenie blokady na koło określił jednak „niefortunne”.

Dlaczego? Otóż radiowóz nie jest zwyczajnym samochodem i mógł być nagle potrzebny policjantom do udania się na interwencję. Dlatego niedługo po założeniu blokady, została ona zdjęta, a zamiast tego straż miejska umieściła wezwanie do stawienia się na komendzie. Winny całemu zamieszaniu policjant pojawił się tam po pewnym czasie i przyjął wystawiony mu mandat.

Source: Straż miejska założyła blokadę na oznakowany radiowóz. Nikt nie jest ponad prawem?

Lotos wprowadza wakacyjną promocję na paliwa. Taką samą jak na Orlenie

Tańsze paliwo na stacjach Lotos – na jaki rabat mogą liczyć kierowcy?

Akcja promocyjna Lotosu nazywa się „Tankuj taniej z programem Navigator -30 gr/l”, co samo w sobie wyjaśnia wszystkie założenia akcji. Kierowcy mogą zaoszczędzić 30 groszy na każdym litrze paliwa, ale warunkiem jest bycie członkiem programu Navigator, czyli programu lojalnościowego Lotosu.

Sama promocja ma jednak ograniczenia. Każdy zarejestrowany uczestnik programu Navigator, który ma aktywną kartę, otrzyma co miesiąc trzy kupony rabatowe – każdy z nich uprawniający do zatankowania 50 litrów paliwa z rabatem 30 gr/l. Jak łatwo więc przeliczyć, każdy kierowca może liczyć na w sumie 300 litrów paliwa w preferencyjnej cenie.

Promocja na paliwa na stacjach Lotos – czas trwania

Obniżka cen paliw na stacjach Lotos rozpoczyna się 1 lipca i potrwa do końca wakacji. Dokładnie tyle samo trwać będzie promocja na stacjach Orlenu.

Co ma wspólnego promocja na stacjach Orlen z promocją na stacjach Lotosu?

Koncern Orlen jest w trakcie przejmowania Lotosu, a fuzja powinna zakończyć się na przełomie lipca i sierpnia. Najwyraźniej kierownictwo Orlenu już teraz ma przełożenie na decyzje, podejmowane przez Lotos.

Daniel Obajtek w minionym tygodniu ogłosił wakacyjną promocję na paliwa na stacjach Orlen. Warunki są takie same, a więc trzy tankowania po 50 litrów w miesiącu z rabatem 30 gr/l. Konieczne jest bycie uczestnikiem programu lojalnościowego Vitay.

Source: Lotos wprowadza wakacyjną promocję na paliwa. Taką samą jak na Orlenie

Motocyklem, samochodem, na rolkach, czy łyżwach – @idka._ zawsze w ruchu!

Kiedy i jak motocykle wjechały do Twojego życia? 

Motocykle u mnie w domu przewijają się… odkąd pamiętam. Można powiedzieć, że tą pasją zarazili mnie rodzice, ale dużo bardziej tata. Na początku, gdy miałam trzy lata, jeździłam między rodzicami na motocyklu, potem podrosłam, więc tata brał mnie przed siebie i tak jeździliśmy, aż wylądowałam „na plecaku”. W wieku 16 lat zrobiłam prawo jazdy na A1 i od tego czasu każdy z nas śmiga swoim sprzętem. Pamiętam jednak, jak przed zaczęciem kursu złapałam straszną niechęć, prawie nienawiść, do jednośladów… Nie chciałam jeździć, mówiłam, że to bez sensu. Zdałam tą pierwszą kategorię dla świętego spokoju, bo rodzice i były chłopak bardzo naciskali. Potem jeździłam, ale nie czułam z tego żadnej, większej zajawki. Dopiero po zmianie motocykla i rozstaniu z chłopakiem – poczułam, że to jest coś, co uwielbiam robić!

Jaki to motocykl przełamał Twoją niechęć do jednośladów?

Obecnie jeżdżę Dominarem 400, prawie od dwóch lat. Nie przepadam za tym motocyklem, bo jednak marzy mi się model sportowy z prawdziwego zdarzenia, najlepiej pochodzący z jakieś włoskiej stajni, bo do włoskiej motoryzacji mam wielką słabość (dlatego moim ulubionym teamem w MotoGp jest team Ducati Lenovo). Póki co nie narzekam, bo pod domem stoi dużo motocykli i gdybym miała pełną kat. A, to na pewno znalazłabym coś dla siebie (śmiech). A tak staram się czerpać przyjemność z tego, co mam!

Co w pasji motocyklowej kręci Cię najbardziej?

Najbardziej kręci mnie poznawanie ludzi, wyjazdy, jazdy bez celu, szeroko pojęte poczucie wolności, szlifowanie swoich umiejętności, czy głupie wyjazdy ze znajomymi nad jezioro. Generalnie w tej pasji kręci mnie wszystko – kocham to, co robię, dlatego nigdy się nad tym nie zastanawiałam głębiej.

Lubisz coś przy motocyklu zrobić sama? Masz smykałkę techniczną?

Zdarza się, że pomagam tacie coś robić przy motocyklu. Tej zimy to rozkręcaliśmy nasze Ducati w… salonie (śmiech). Mieszkamy w bloku, a niestety garażu na ten moment nie posiadamy, więc gdzieś trzeba było rozkręcić i naprawić motocykl. Na szczęście jest to poziom 0, więc nie musieliśmy myśleć o wprowadzaniu go po schodach (śmiech). Sama raczej się za naprawianie nie biorę, chyba że spotkam zagubionego motocyklistę na trasie, który pcha motocykl. Wtedy oczywiście się zatrzymam i pomogę stwierdzić, co się zepsuło, bo na tyle mój tata wyszkolił mnie i moją mamę, że w takich sprawach poradzimy sobie same! To akurat jest bardzo przydatne, bo ja sama nie muszę stać i liczyć na to, że ktoś mi z awarią pomoże (a w tych czasach, to można się też przeliczyć).

Widzę, że masz także inne pasje – której z nich poświęcasz najwięcej czasu?

Tak to prawda, oprócz jazdy motocyklem czy samochodem, uwielbiam jeździć na łyżwach i rolkach – w zależności na co jest aktualnie sezon (chociaż też zdarza mi się pojechać na łyżwy w czerwcu). Latem jeżdżę motocyklem, czasami na rolkach, a zimę spędzam na lodowisku z moją druga ekipą. Kocham też fotografię i obróbkę zdjęć. Uwielbiam wyjazdy ze znajomymi, gdy mogę wziąć aparat i robić im zdjęcia, gdy ćwiczą sobie zakręty. 

Sobie też lubisz robić zdjęcia?

Zdarza się, że biorę statyw i jadę sobie porobić zdjęcia – jakieś 90% zdjęć, znajdujących się na moim Instagramie, zrobiłam sama, ze swojego pomysłu i bez pomocy drugiej osoby. Nie jest to jednak najwygodniejsza metoda, co prawda mam przy tym duży ubaw, bo czasami coś nie wyjdzie jak trzeba. Zdarza się też, że ludzie w samochodach się zatrzymują, żeby popatrzeć jak biegam ze statywem, robiąc próbne zdjęcia. Jak się uśmiechają, to im pomacham i każdy z nas ma dużo lepszy dzień (śmiech). Druga osoba czasem by się przydała, np. jak utknę na jakimś murku albo zaklinuję się gdzieś butem (póki co, udało mi się ze wszystkich tych sytuacji wyjść).

Te warkocze na kasku to Twój znak rozpoznawczy?

Możliwe, że tak, chociaż teraz jeżdżę tylko z jednym, bo niestety drugi zaginął gdzieś w akcji…

Jak najbardziej lubisz spędzać czas na motocyklu?

Uwielbiam jazdę bez celu, tak po prostu – wyjść, puścić sobie na intercomie jakąś dobrą muzyczkę i jeździć. Czasami zdarza mi się potańczyć na czerwonym świetle, ale liczę na to, że nie tylko ja tak mam (śmiech). Lubię też wyjazdy z znajomymi, które zazwyczaj są jazdą bez celu po całej Wielkopolsce, ale też mają swój klimat. Najbardziej jednak cenię sobie jazdę z moimi rodzicami, ponieważ dzięki nim tak naprawdę jeżdżę. Uwielbiam nasze wypady na zloty czy tak jak ostatnio, z moim tatą pojechaliśmy na obstawę weselną moich znajomych. Wróciliśmy potem trochę naokoło, bo uznaliśmy, że fajnie będzie pooglądać sobie widoki.

Co wpoili Ci rodzice, jako doświadczeni motocykliści, zanim wyjechałaś na swoim motocyklu sama?

Rodzice wpoili mi przeogromną wiedzę, jeżeli chodzi o jazdę na motocyklu, poczynając od nauki jazdy „na plecaku”, po to, jak mam się zachowywać jako kierowca. Pamiętam, że zawsze kazali mi się ubierać od stóp do głów, gdy ja chciałam jeździć „na zdrapkę”. Wtedy nie rozumiałam, dlaczego inni mogą jeździć w krótkich spodenkach i koszulce, a ja miałam w pełnym stroju „smażyć się” w upale. Teraz już wiem, że chodziło im o moje bezpieczeństwo i na ten moment – nie wyobrażam sobie wyjechania gdziekolwiek bez motocyklowego stroju.

Przy mojej pierwszej, samodzielnej jeździe mama była strasznie zestresowana i w sumie nadal wymaga ode mnie meldowania się na jakimś dłuższym postoju. Tata, jak to tata, powiedział, że dam radę i mam jechać. To pojechałam na miasto, żeby zobaczyć jak się jeździ bez obstawy. Mojej pierwszej trasy z rodzicami nie wspominam za dobrze, bo jak wracaliśmy, to trafiliśmy na deszcz i silny wiatr. Wtedy zaliczyłam swój drugi szlif, 20 km od domu i powiedziałam, że dalej nie pojadę. Motocykl miał oponę tzw. kostkę i na mokrych, białych liniach popłynęłam… motocykl poleciał na bok, a ja razem z nim. Szybko się zebrałam, podniosłam motocykl i usiadłam. Rodzice byli w szoku, że tak szybko zadziałałam instynktownie, a potem musieli pojechać do domu, żeby wrócić po mnie i mój motocykl. Bardzo dziękuje im wtedy za wyrozumiałość i za to, że uparcie nie wsadzali mnie na niego z powrotem. Po tym upadku tata stwierdził, że pora sprzedać 125 i kupić mi coś większego.

Boją się nadal o Ciebie czy w pełni Ci zaufali?

Martwią się o mnie chyba tak samo, jak wyjeżdżałam za pierwszym razem, chociaż mi tego nie mówią (śmiech). Ja widzę po nich, że tak jest… ale u nas w domu działa to w obie strony, bo ja też, gdy wyjeżdżają, każę im się meldować, że dotarli i czy wszystko jest okej. Co do zaufania – wydaje mi się, że je do mnie mają, bo inaczej tata nie dałby mi się przejechać swoim „czerwonym skarbem”. A nie mamy w zwyczaju pożyczania motocykli, zazwyczaj każdy jeździ swoim. Jedynie tata, mając największe z nas doświadczenie, jeździ czym chce. My z mamą trzymamy się swoich sprawdzonych maszyn, ja Dominara, a ona Monstera. 

Masz przyjemność z prowadzenia Instagrama?

Prowadzenie Instagrama to dla mnie czysta przyjemność, uwielbiam wstawiać posty, odpowiadać na komentarze, wrzucać instastory, czy rozmawiać z osobami o tej samej pasji, które tam poznaję (a jest ich całkiem sporo). Gdybym sama nie zaczęła obserwować chłopaków z @bracia_motur (cieplutkie pozdrowienia), to pewnie wcale nie zaczęłabym tego robić. Oni mnie zainspirowali do prowadzenia Instragrama, powiązanego z motocyklową pasją, za co jestem bardzo wdzięczna (chociaż nigdy im o tym nie powiedziałam).

Dostałam też mega wsparcie od Czupryna z @czuprynanagumie, podczas jednego z moich pierwszych momentów spotkania się z hejtem, który wtedy mnie bardzo dotknął. Potrzebowałam wtedy naprostowania w stylu: „Hej laska, weź się tym nie przejmuj, to tylko zazdrośni ludzie”. I wtedy zrozumiałam, że to co robię w Internecie ma podobać się głównie mi, a niekoniecznie wszystkim (choć oczywiście fajnie jest, jak ktoś zostaje ze mną na dłużej, napisze fajny komentarz i poobserwuje). Jednak pierwszą osobą, na którą patrzę – jestem ja sama i zawsze wybieram zdjęcia, które podobają się mi, a niekoniecznie wpadną w oko ludziom na Instagramie.

Instagram: www.instagram.com/idka._

Source: Motocyklem, samochodem, na rolkach, czy łyżwach – @idka._ zawsze w ruchu!

Koniec silników spalinowych! Unia Europejska przyjęła uchwałę zakazującą sprzedaży samochodów spalinowych

Od kiedy zakazane będą samochody spalinowe w Unii Europejskiej?

Zakaz sprzedaży nowych samochodów osobowych, napędzanych silnikami spalinowymi, zacznie obowiązywać w 2035 roku. Data ta przewijała się już wcześniej, ale wiele wskazywało na to, że zostanie ona odrzucona. Za jej przesunięciem wnioskowały najpierw Niemcy, a później między innymi Słowacja oraz Włochy. Proponowano datę 2040 roku, ale zostało to odrzucone.

To jednak nie koniec, ponieważ nim dojdziemy do daty wieńczącej historię spalinowej motoryzacji w Europie, konieczna będzie znaczna redukcja emisji CO2 przez samochody. Do 2030 roku ma ona zostać zmniejszona o 55 procent do 2030 roku (w porównaniu do 2021 roku).

Zostaniemy skazani na elektryki szybciej, niż sądzimy?

Zakaz rejestracji nowych spalinowych samochodów od 2035 roku to jedno, ale druga kwestia to możliwy brak dla nich alternatywy jeszcze przed tą datą. Jak stwierdził wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, napęd hybrydowy nie zapewnia dostatecznie dużej redukcji CO2, aby można uznać go za odpowiednio niskoemisyjny od 2030 roku.

Taki wniosek nie jest zaskoczeniem, ponieważ hybrydy w większości nie spełniają nawet obecnych norm CO2 (więc producenci muszą płacić karę 1 euro za każdy gram powyżej normy od każdego sprzedanego samochodu). W teorii powinny normy 2030 roku spełnić hybrydy plug-in, ale tylko zakładając, że są regularnie ładowane z gniazdka. Tymczasem wielu kierowców nie korzysta z takiej możliwości i nie raz już podnosiły się głosy, aby nie traktować ich jako niskoemisyjne i na przykład zrezygnować z dopłat do nich.

Gdyby hybrydy plug-in zostały uznane za nieekologiczne, już od 2030 roku bylibyśmy właściwie skazani na elektryki.

Ceny samochodów pójdą jeszcze bardziej w górę

Wyznaczenie przez Unię Europejską daty przejścia na elektromobilność, ma jeszcze jedną implikację. Producenci będą rezygnować z kolejnych odmian spalinowych, jako pozbawionych przyszłości, a te które pozostaną, będą coraz droższe, z uwagi na konieczność stosowania wspomnianych układów hybrydowych i jeszcze bardziej skomplikowanych układów oczyszczania spalin.

Source: Koniec silników spalinowych! Unia Europejska przyjęła uchwałę zakazującą sprzedaży samochodów spalinowych

Kolizja podczas jazdy na suwak – kto ponosi odpowiedzialność?

Wprowadzenie zasady jazdy na suwak miało ucywilizować trochę sytuację na polskich drogach, kiedy znajdują się na nich zwężenia, powodujące korki. Choć większość z nas uznaje, że zna metodę jazdy na suwak, to w praktyce wychodzi niewiedza. Nie wszyscy niestety rozumieją dokładnie na czym zasada jazdy na suwak polega, co prowadzi czasem do sporów i niebezpiecznych zdarzeń. Kto ponosi winę, jeśli na skutek takich nieporozumień? Kolizja podczas jazdy na suwak może okazać na tyle ciężką do zinterpretowania, że trzeba będzie wezwać Policję, aby jednoznacznie stwierdziła, kto nie przestrzegał prawa. A co dokładnie mówią przepisy w kwestii odpowiedzialności za taką kolizję?

Jazda na suwak – przepisy i zasady stosowania

Na początek przypomnijmy czym jest jazda na suwak i kiedy należy ją stosować i jakie błędy popełniają kierowcy w przypadku zanikającego pasa ruchu? Bo choć większość z nas ma wiedzę, dotyczącą umożliwienia włączenie się do ruchu innym pojazdom, to już to, z której strony ma to nastąpić i kiedy, nieco wszystkich gubi. Co więcej, część z nas uważa, że wynika to wyłącznie z naszej grzeczności, a przecież stanowią o tym przepisy prawa. Warto zapoznać się z poniższym artykułem, aby poznać szczegóły.

Jak wygląda jazda na suwak? A raczej, jak powinniśmy ją stosować? Przeczytaj w poniższym artykule.

Jazda na suwak – od kiedy jest obowiązkowa? Dla przypomnienia – w grudniu 2019 roku weszły w życie znowelizowane przepisy ustawy dotyczące zarówno tworzenia korytarza życia jak i jazdy na suwak. Od tego czasu jazda na suwak to nie tylko zwykła uprzejmość, ale obowiązek dla wszystkich kierowców. 

Przede wszystkim mówi o tym art. 22, ust. 4a Prawa o ruchu drogowym:

W warunkach znacznego zmniejszenia prędkości na jezdni z więcej niż jednym pasem ruchu w tym samym kierunku jazdy, w przypadku gdy nie istnieje możliwość kontynuacji jazdy pasem ruchu z powodu wystąpienia przeszkody na tym pasie ruchu lub jego zanikania, kierujący pojazdem poruszający się sąsiednim pasem ruchu jest obowiązany bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem zanikania pasa ruchu umożliwić jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów, znajdującym się na takim pasie ruchu, zmianę tego pasa ruchu na sąsiedni, którym istnieje możliwość kontynuacji jazdy.

Innymi słowy, jeśli na przykład poruszamy się w korku i sąsiedni pas zanika, to mamy obowiązek wpuszczenia przed siebie jednego samochodu z owego pasa. Zgodnie z przepisami, kierowca na tym pasie nie powinien zatrzymywać się zanim jeszcze dotrze do zwężenia (co wielu kierujących ma w zwyczaju), tylko jechać do samego końca i dopiero wtedy jest on wpuszczany przez kierowcę na sąsiednim pasie.

Typowa kolizja podczas jazdy na suwak to po prostu nieuwaga kierujących. Jeden uważa, że mu wolno zajeżdżać drogę innemu, zamiast włączyć kierunkowskaz i upewnić się, że inny kierowca go widzi, a drugi z kolei często nie chcąc wpuścić auta przed siebie, „jedzie na żyletki”. To typowy obrazek z polskich dróg. W jakich sytuacjach jazda na suwak może doprowadzić do kolizji?

Kolizja podczas jazdy na suwak – prawo

Nieco inaczej wygląda to w przypadku drogi mającej więcej niż dwa pasy ruchu, co określa art. 22, ust. 4b, choć dla wielu jazda na suwak – przepis, który o tym stanowi, jest niestety nieznany:

W warunkach znacznego zmniejszenia prędkości na jezdni z więcej niż dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku jazdy, w przypadku gdy nie istnieje możliwość kontynuacji jazdy dwoma pasami ruchu z powodu przeszkód na tych pasach ruchu lub ich zanikania, jeżeli pomiędzy tymi pasami ruchu znajduje się jeden pas ruchu, którym istnieje możliwość kontynuacji jazdy, kierujący pojazdem poruszający się tym pasem ruchu jest obowiązany bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem zanikania pasów ruchu umożliwić zmianę pasa ruchu jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów z prawej strony, a następnie jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów z lewej strony.

Zasada właściwie identyczna, tylko z tą różnicą, że wpuszczamy przed siebie dwóch kierowców – najpierw jednego z prawej, a potem drugiego z lewej strony. To wielu kierowców denerwuje i mają wrażenie, że wystarczy, jak wpuszczą jednego.

kolizja podczas jazdy na suwak

kolizja podczas jazdy na suwak

Kto ponosi winę za kolizję podczas jazdy na suwak?

Przepisy wprowadzające obowiązek jazdy na suwak weszły w życie w 2019 roku, ale nadal nie wszyscy kierowcy je rozumieją i się do nich stosują. Prowadzi to czasami do niebezpiecznych sytuacji, w których kierujący na pasie zanikającym, chce wjechać przed inny pojazd, podczas gdy kierowca tego pojazdu, chce mu to uniemożliwić. Tak właśnie zachodzi kolizja podczas jazdy na suwak. Kto będzie wtedy uznany za sprawcę?

Sprawcą będzie kierowca zmieniający pas. Dla wielu osób kolizja podczas jazdy na suwak to zaskoczenie, ponieważ przepisy mówią wyraźnie, że korzystał on z przysługującego mu prawa. Trzeba jednak rozróżnić obowiązek wpuszczenia kogoś od sytuacji, w której ma on pierwszeństwo. Zasada jazdy na suwak nie daje kierowcy na pasie zanikającym pierwszeństwa. Kierujący na sąsiednim pasie ma obowiązek go wpuścić przed siebie, ale jeśli tego nie zrobi, nie można tego na nim wymuszać. Jeśli ktoś nie zrobi nam miejsca, to wpychając się przed niego, sami popełnimy wykroczenie.

Jazda na zamek – kto winny?

Nomenklatura jest różna, jedni uważają, że to jazda na „zamek” inni, że to jazda na „suwak” – jednak to jedno i to samo. Ważne jest, abyśmy stosowali się do przepisów i kierowali się rozsądkiem oraz zasadą ograniczonego zaufania. Pamiętajmy też, że niezależnie od potocznego nazewnictwa, obowiązuje nas stosowanie się do prawa i zasad ruchu, co Policja wyegzekwuje na miejscu zdarzenia, nakładając mandat na winnego doprowadzenia do tej sytuacji, za spowodowanie kolizji. Obecnie minimalna wysokość mandatu za spowodowanie kolizji to 1000 złotych.

Przeczytaj także:

Source: Kolizja podczas jazdy na suwak – kto ponosi odpowiedzialność?

Mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 – ile już osób zmarło na polskich drogach i gdzie?

Taka mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 została stworzona po raz czwarty i jest częścią projektu na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego: Wypadki drogowe ze skutkiem śmiertelnym – Wakacje 2022. Widzimy na niej:

  • Wszystkie wypadki [21]
  • Ostatnia doba [8]
  • Od początku wakacji [13]
  • Wypadki drogowe, w których osoba zmarła w okresie do 30 dni [N/A]

Dowiadujemy się z niej takich danych jak:

  • lokalizacja zdarzenia,
  • ogólna informacja dot. liczby ofiar,
  • rodzaju uczestnika ruchu drogowego
  • rodzaju zdarzenia

Mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 – po co?

Z mapy nie wynikają suche dane, a liczba konkretnych istnień, które zginęły na polskiej drodze. Policja publikując mapę liczy na efekt prewencyjny, ale także dyskusję i refleksję kierowców. Jeśli dochodzi do takich zdarzeń częściej w określonym rejonie zwłaszcza tam warto zdąć nogę z gazu. Jakie cele jeszcze wyznaczyła sobie Policja tworząc mapę?

  • zwrócenie uwagi na skalę tragedii do jakich dochodzi na polskich drogach,
  • skłonienie do refleksji użytkowników dróg,
  • zachęta dla mediów do dyskusji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Należy mieć na uwadze, że za każdym punktem zaznaczonym na tej mapie, kryje się ludzka tragedia. Każde, nawet z pozoru błahe zignorowanie przepisów, brawura, zlekceważenie senności czy zmęczenia mogą być przyczyną tragedii na drodze – czytamy na stronie Policji.

Mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 jest na bieżąco aktualizowana, po spłynięciu informacji z poszczególnych komend.

https://policja.maps.arcgis.com/apps/webappviewer/index.html?id=285d45b90da047dc82c930e96e13bb68

Kolejny raz, w promowanie działań na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego, włączyła się  firma Screen Network S.A., która na ponad 20 tys. ekranach rozmieszczonych w 553 miastach, m.in.: przy głównych ciągach komunikacyjnych, dworcach, stacjach paliw i  centrach handlowych, wyświetlać będzie mapę z aktualnymi danymi.

Źródło: BRD KGP

Source: Mapa wypadków śmiertelnych – wakacje 2022 – ile już osób zmarło na polskich drogach i gdzie?

Picie alkoholu w samochodzie NA POSTOJU – w 2022 roku można czy nie?

Spis treści:

Czy można pić alkohol siedząc za kierownicą w aucie na postoju? Jak jest z pasażerami? Oczywiście, picie alkoholu w samochodzie na postoju wydaje się być tematem dyskusyjnym. Rzeczywiście, w oczach Policjanta, nasze zachowanie może być różnie interpretowane, a jego decyzja uznaniowa. Choć przestrzegamy przed takim zachowaniem kierowców, bo przecież mnóstwo jest przyjemniejszych miejsc do spożywania trunków, to wiemy, że zdarzają się sytuacje, w których na postoju auta pasażerowie, a czasem także sam prowadzący po wyłączeniu silnika, chce się napić np. piwa. Czy naraża się tym samym na mandat lub inne konsekwencje? Sprawdzamy!

Picie alkoholu w samochodzie na postoju – co mówią przepisy?

Każdy doskonale wie, że kierowca nie może prowadzić samochodu pod wpływem alkoholu. A jeśli nie prowadzi, tylko siedzi za kierownicą w zaparkowanym aucie? Zaparkowanym ostatecznie, czyli z wyłączonym silnikiem i bez chęci przestawiania go w inne miejsce? Wtedy sytuacja jest inna, ale nawet wtedy taki kierowca powinien bardzo uważać. Dlaczego?

Otóż spożywanie alkoholu w samochodzie właściwie nie jest zabronione żadnymi przepisami, nawet podczas siedzenia za kierownicą, ponieważ taka osoba nie jest automatycznie uważana za kierowcę. Z kolei wnętrze pojazdu to nasza prywatna przestrzeń, więc służby nie mogą ukarać nas za picie alkoholu w miejscu publicznym.

Czyli możemy bez obaw robić imprezę w samochodzie? Teoretycznie tak, ale taki pomysł na spotkanie towarzyskie niesie za sobą wiele pułapek i bardzo łatwo możemy narazić się na mandat, albo jeszcze poważniejszą karę.

Przeczytaj też:

Jak alkohol wpływa na kobietę-kierowcę

Picie alkoholu w samochodzie na postoju

Picie alkoholu w samochodzie na postoju

Co jest zabronione podczas picia alkoholu w samochodzie?

Podstawowa kwestia wymagająca wyjaśnienia jest taka: w którym momencie, siedząc za kierownicą z alkoholem, łamiemy prawo. Jeśli auto jest zaparkowane i ma wyłączony silnik, to teoretycznie policjant nie może nam zarzucić chęci prowadzenia pod wpływem alkoholu. Nie powinniśmy przy tym mieć kluczyków wsadzonych do stacyjki, ponieważ funkcjonariusz może odebrać to, jako przygotowanie się do jazdy.

Czy można pić alkohol w samochodzie? Otóż wiąże się z tym kolejne ryzyko. Jeśli siedzimy w samochodzie, najpewniej będziemy chcieli otworzyć szyby, a po zakończonej imprezie, trzeba będzie je zamknąć. Nie musimy do tego uruchamiać silnika, ale sam fakt przekręcenia kluczyka, żeby aktywować „elektrykę” szyb, może nas już pogrążyć. Wiele samochodów ma jednak funkcję zamykania (i otwierania) szyb, po przytrzymaniu na pilocie przycisku zamknięcia (lub otwarcia) pojazdu. To najbezpieczniejszy sposób.

Nie musimy chyba dodawać, że całkowicie odpada uruchomienie silnika, żeby korzystać z klimatyzacji, Oczywiście ktoś może chcieć do tego podejść „sposobem”. Uruchomić samochód jeszcze na trzeźwo, po czym przesiąść się na miejsce pasażera. Nikt nie siedzi za kierownicą, więc kierowcy nie ma. A żeby po wszystkim zgasić auto, nie musimy przecież zajmować miejsca kierowcy. Ale po pierwsze i tak ryzykujemy, że ściągniemy na siebie uwagę policji lub straży miejskiej, a po drugie, nawet jeśli uznają szczerość naszych intencji, to i tak wlepią mandat za silnik uruchomiony na postoju powyżej jednej minuty.

Niektórzy zadadzą więc pytanie: czy można pić alkohol w samochodzie na parkingu? Odpowiadamy tak. Ale ostatnia pułapka, na którą trzeba uważać, to opuszczenie samochodu z alkoholem w ręku, np. by dojść do domu. Wystarczy, że wyjdziemy z pojazdu, choćby po to, żeby przesiąść się na przykład do tyłu, a przez moment znajdziemy się w miejscu publicznym i funkcjonariusz może to już wykorzystać przeciwko nam. Za to również grozi mandat.

Czy pasażerowie mogą pić alkohol podczas jazdy samochodem?

Czy pasażer może pić alkohol w aucie? Tu nie ma żadnych obostrzeń. Stan trzeźwości podróżnych nie ma znaczenia, podobnie jak nie ma znaczenia, czy stan ten pogłębiają w trakcie podróży. Z tego też powodu, jeśli już chcemy zrobić imprezę w samochodzie na parkingu, najlepiej w ogóle nie zajmować miejsca kierowcy, nie budząc w ten sposób żadnych podejrzeń i wątpliwości.

Przeczytaj też:

Ktoś z bliskich spowodował wypadek po alkoholu lub narkotykach? Sprawdź, co go czeka

Czy za imprezę w samochodzie można dostać mandat?

Jeśli tylko przestrzegamy wszystkich wymienionych wcześniej zastrzeżeń, to ani policja ani straż miejska, nie będą miały podstaw do ukarania nas. Chyba że zaczniemy zachowywać się głośno, a do tego pora będzie późna. Wtedy możemy zostać oskarżeni o zakłócanie spokoju.

Czy można pić w aucie na postoju?

Czy warto więc robić imprezę w samochodzie? Czy picie alkoholu w samochodzie na postoju jest mądre? Naszym zdaniem nie, chociaż staramy się rozumieć, że przy ładnej pogodzie, można mieć ochotę na wypicie piwa poza czterema ścianami własnego domu, a polskie prawo zabrania spożywania, choćby na ławce w parku, nawet najmniej procentowego trunku. Należy jednak bardzo uważać, ponieważ podczas picia alkoholu w samochodzie, łatwo przez nieuwagę złamać prawo.

Pamiętajmy też, że po zaśnięciu za kierownicą po takiej imprezie, obudzeniu się i ruszeniu autem z miejsca, możemy mieć jeszcze alkohol we krwi. Świadczy o tym sukces policyjnej akcji „trzeźwy poniedziałek”, o której przeczytasz tu.

Source: Picie alkoholu w samochodzie NA POSTOJU – w 2022 roku można czy nie?

Samochody na LPG do 20 tys. zł – oto 10 najlepszych modeli i ich dane techniczne

Spis treści:

Ze względu na podwyżki cen paliw ropopochodnych oraz fakt, że cena za litr LPG jest relatywnie mniejsza, wzrasta zainteresowanie właścicieli aut montażem instalacji gazowej w samochodzie. Przeglądamy więc samochody na LPG do 20 tys. zł, które zapewnią tańszą eksploatację auta na co dzień.

Przeczytaj także:

Ile w Polsce jest samochodów z instalacją LPG? Jesteśmy światową potęgą
Jak jeździć na gazie
Rosja odcina Polsce gaz. Czy kierowcy powinni obawiać się o LPG?

Montaż instalacji gazowej LPG – samochody na LPG do 20 tys. zł

Zamontowanie instalacji gazowej jest możliwy niemal w każdym pojeździe – nawet w samochodzie z silnikiem Diesla. Jednak nie zawsze ma to sens, ponieważ w niektórych przypadkach instalacja może źle funkcjonować czy szkodzić silnikowi i innym podzespołom. Dlatego warto skorzystać z profesjonalnych warsztatów, które mają doświadczenie.

Jakie auta najlepiej znoszą instalację gazową? Samochód powinien być wyposażony w silnik, który wytrzymuje wyższe temperatury pracy – temperatura spalania gazu jest wyższa niż benzyny. W dodatku, silniki z miękkimi gniazdami zaworowymi (i ręczną regulacją luzów zaworowych), szybciej tracą żywotność i gorzej tolerują LPG. Można do nich zamontować instalację, ale wówczas trzeba się liczyć z większymi kosztami eksploatacji (i pilnować luzów). Lepiej więc decydować się na określone modele, np. z regulacją hydrauliczną luzów zaworowych. Oto 10 samochodów, które dobrze znoszą instalację gazową.

Przeczytaj także:

Regulacja gazu w samochodzie zasilanym LPG – na czym polega?
Instalacja LPG – czy lepiej kupić auto z zamontowanym „gazem” czy montować u mechanika?

Honda Civic 1.5, 1.6, 1.7 (2001-2005) z LPG

Hondy Civic z silnikami o mniejszej pojemności są dobrymi kandydatami do zamontowania w nich instalacji gazowej, mimo że utarło się powiedzenie, że „japończyki źle znoszą LPG”. Jakie więc samochody na LPG do 20 tys. zł są dostępne w Polsce, a pochodzą z Japonii? Najlepiej rozglądać się za autami Hondy. W przypadku tych jednostek ważny jest dokładny dobór komponentów oraz regularna regulacja zaworów – średnio co 30-40 tys. kilometrów.

Awarie dotyczące silnika raczej w Hondzie Civic nie występują. Jednak nie oznacza to, że pozostałe elementy są równie pancerne. Najsłabszym elementem jest skrzynia biegów, w której awarii ulegają łożyska. Słabym elementem Hondy jest również zawieszenie, które szybko się zużywa. Ponadto nadwozie Hondy Civic często atakowane jest przez rdzę. Inne części Hondy nie powinny przysparzać nam problemów – przynajmniej takich, które odchudzą nasz portfel.

Przeczytaj też:

Tankowanie LPG. Załóż rękawice ochronne
Zbiornik gazu LPG – jaki wybrać?
Legalizacja butli LPG – jak to zrobić i ile kosztuje?

Honda Civic VII Hatchback 1.6 16V – dane techniczne

Silnik 1.6 16V
Zasilanie/pojemność benzyna/1590 cm3
Moc 110 KM (81 kW) przy 5600 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 152 Nm przy 4300 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 10,2 s
Prędkość maksymalna 187 km/h
Średnie spalanie 6,7 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Citroen C3 1.4i (2009-2012) z LPG

Citroen C3 II generacji, w każdej wersji silnikowej nadaje się do zamontowania instalacji gazowej, ale lepiej zdecydować się na mocniejszą jednostkę, aby samochód był dynamiczniejszy, przez co jazda nim będzie przyjemniejsza (zwłaszcza poza miastem). Stylistycznie 2. generacja prezentuje się lepiej niż 1. generacja. Jazda modelami 2. generacji jest też bardziej komfortowa. Niemal wszystkie nierówności na drodze są dla nas niewyczuwalne – można się poczuć jakbyśmy płynęli po wodzie.

Właściciele C3 skarżą się za to na problemy z elektryką. Byłam właścicielką C3 zasilanym LPG przez trzy lata i nie doświadczyłam żadnych kłopotów związanych z elektryką. Może mam szczęście, ale z całego serca polecam to autko. Nie zużywa dużo paliwa i jest stosunkowo małe, przez co bez problemu można poruszać się nim po zatłoczonych miastach. Gdy więc wybieramy samochody na LPG do 20 tys. zł, to C3 wydaje się być dobrą rekomendacją.

Citroen C3 II Hatchback 1.4 – dane techniczne

Silnik 1.4i
Zasilanie/pojemność benzyna/1360 cm3
Moc 75 KM (55 kW) przy 5400 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 118 Nm przy 3300 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 14,2 s
Prędkość maksymalna 163 km/h
Średnie spalanie 6,1 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Audi A3 1.6 MPI (2004-2010) LPG

Średnie zużycie paliwa w Audi A3 1.6 MPI wynosi ok. 6,9 l/100km, dlatego właściciele decydują się w tym wypadku na montaż instalacji gazowej. Silnik w tym modelu ma żeliwny blok, ośmiozaworową głowicę i hydrauliczną kompensację luzów zaworowych, przez co nadaje się do spalania gazowego paliwa. Jednostka napędowa jest bardzo wytrzymała, ale po około 250 tys. kilometrów jazdy zasilanej LPG silnik może zacząć zużywać więcej oleju silnikowego. Ponadto pojazd podatny jest na korozję, więc jeśli zastanawiamy się nad kupnem A3, to dokładnie sprawdźmy wrażliwe miejsca. W niektórych egzemplarzach może dochodzić również do problemów z elektryką, choć mają je właściwie wszystkie samochody na LPG do 20 tys. zł z dużymi przebiegami.

Audi A3 8P Sportback 1.6 MPI – dane techniczne

Silnik 1.6 MPI
Zasilanie/pojemność benzyna/1595 cm3
Moc 102 KM (75 kW) przy 5600 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 148 Nm przy 3800 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 12,1 s
Prędkość maksymalna 185 km/h
Średnie spalanie 6,9 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Škoda Fabia 1.4 16V (2007-2014) LPG

Škoda Fabia II generacji to idealne auto dla osób, które chcą tanio się przemieszczać i mieć więcej miejsca wewnątrz auta. Fabia jest jednym z częściej wybieranych samochodów w kraju, ale nie oznacza to, że nie ma wad. W Škodzie możemy spotkać się ze szwankującą elektroniką oraz luzami w przednim zawieszeniu. W dodatku silnik może zużywać sporo oleju silnikowego oraz może dochodzić do awarii jego czujników, ale inne samochody na LPG do 20 tys. zł mają podobne problemy.

Škoda Fabia II Hatchback Facelifting 1.4 16V 2010-2014 – dane techniczne

Silnik 1.4 16V
Zasilanie/pojemność benzyna/1390 cm3
Moc 85 KM (63 kW) przy 5000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 132 Nm przy 3800 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 12,2 s
Prędkość maksymalna 175 km/h
Średnie spalanie 5,9 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Toyota Avensis 1.8 VVT-i (2003-2009) LPG

Silnik Toyoty jest wytrzymały i dobrze znosi towarzystwo instalacji gazowej. Gdy więc patrzymy na samochody na LPG do 20 tys. zł to widać, że Toyota Avensis jest jednym z popularniejszych samochodów w kraju. Dzięki nie dużej awaryjności silnika i lubianej przez Polaków sylwetce, Avensis skrada serca właścicieli na długie lata. Na rynku znajdziemy sporo modeli w dobrym stanie i z zamontowaną już instalacją gazową. Jednostka nie przysparza problemów, ale inne części mogą ulec awarii. Problemy mogą dotyczyć układu elektrycznego, układu hamulcowego oraz karoserii, którą może atakować rdza.

Toyota Avensis II Sedan 1.8 VVT-i – dane techniczne

Silnik 1.8 VVT-i
Zasilanie/pojemność benzyna/1794 cm3
Moc 129 KM (95 kW) przy 6000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 170 Nm przy 4200 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 10,3 s
Prędkość maksymalna 200 km/h
Średnie spalanie 7,2 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Fiat Bravo 1.4 T-Jet (2006-2015) LPG

Silnik 1.4 T-Jet jest kolejna jednostką, która dobrze znosi warunki pracy na LPG. Słynie z przyzwoitych wartości zużycia paliwa oraz stosunkowo dobrej trwałości. Motor 1.4 T-Jet w Fiacie Bravo generuje 120 KM lub 150 KM, co sprawia, że jest całkiem żwawy w mieście i poza nim. Do wad tego pojazdu należą z pewnością, m.in.: problemy z elektroniką, spore zużycie oleju silnikowego oraz szybko zużywająca się tapicerka.

Fiat Bravo II Hatchback 5d 1.4 T-JET – dane techniczne

Silnik 1.4 T-JET
Zasilanie/pojemność benzyna/1368 cm3
Moc 150 KM (110 kW) przy 5500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 230 Nm przy 3000 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 8,2 s
Prędkość maksymalna 212 km/h
Średnie spalanie 7,1 l/100km
Skrzynia biegów manualna 6-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Volkswagen Up! 1.0 MPI (od 2011 r.) LPG

Dobrze prezentujące się małe autko z Niemiec to kolejny kandydat, do którego można zamontować instalację gazową. Co prawda ta jednostka napędowa charakteryzuje się niezbyt wysoką kulturą pracy, ale za to średnie zużycie paliwa wynosi tu około 4,7 l/100 km. W dodatku silnik z reguły nie ulega poważniejszym awariom. Wystarczy, że będziemy pamiętać o wymianie paska rozrządu co 200 tys. kilometrów, a motor nie powinien sprawić problemów. Auto idealne do miasta, jedno z lepszy gdy wybieramy samochody na LPG do 20 tys. zł.

Volkswagen up! Hatchback 5d 1.0 MPI – dane techniczne

Silnik 1.0 MPI
Zasilanie/pojemność benzyna/999 cm3
Moc 75 KM (55 kW) przy 6200 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 95 Nm przy 3000-4300 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 13,2 s
Prędkość maksymalna 171 km/h
Średnie spalanie 4,7 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Renault Megane 1.6 16V (2008-2016) LPG

Stylowe, francuskie auto z silnikiem 1.6 16V, jest kolejnym kandydatem, do którego z powodzeniem można zamontować instalację gazową. Silnik generuje 101 KM lub 110 KM i to wystarczy, aby w miarę dynamicznie się przemieszczać, także na dłuższych dystansach. Średnie zużycie paliwa wynosi około 7 l/100 km. W tym samochodzie możemy czuć się bezpiecznie, ponieważ podczas testów zderzeniowych Euro NCAP Megane z tego rocznika otrzymało najlepszą ocenę, czyli 5 gwiazdek. Użytkownicy raczej nie skarżą się na poważne awarie. Renault Megane może mieć jedynie problemy z elektroniką oraz korozją.

Renault Megane III Hatchback 1.6 16v – dane techniczne

Silnik 1.6 16V
Zasilanie/pojemność benzyna/1598 cm3
Moc 110 KM (81 kW) przy 6000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 151 Nm przy 4250 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 10,5 s
Prędkość maksymalna 190 km/h
Średnie spalanie 6,9 l/100km
Skrzynia biegów manualna 6-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Fiat 500 1.2 8V (2007-2020) LPG

Gdy omawiamy samochody na LPG do 20 tys. zł nie sposób nie wspomnieć o małych, włoskim samochodziku, który może stać się kwintesencją ekonomiczności.  Jego podstawowy, benzynowy silnik 1.2 8V jest praktycznie niezniszczalny i zużywa mało paliwa. Jego średnie zużycie wynosi około 5 l/100 km i dobrze współpracuje z instalacją gazową. Jazda tym autem jest nie tylko przyjemna, ale i tania w eksploatacji. Ponadto Fiat zdecydował się wyprodukować modele z fabrycznie zamontowaną instalacją gazową, co jest najlepszym możliwym wyborem (podobnie jak w obecnych modelach Dacii), bo unikamy problemów z niefachowym montażem instalacji.

Fiat 500 dobrze się prezentuje, ma ładną sylwetkę i małe gabaryty, które pozwolą nam szybciej znaleźć miejsce parkingowe w zatłoczonym mieście. Istotny problem jaki może się pojawić to pobieranie sporej ilości oleju silnikowego, kiedy przebieg auta jest już wysoki – powyżej 200 tysięcy kilometrów.

Fiat 500 II Seria 1 1.2 (2011-2016) – dane techniczne

Silnik 1.2 8V
Zasilanie/pojemność benzyna/1242 cm3
Moc 69 KM (51 kW) przy 5500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 102 Nm przy 3000 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 12,9 s
Prędkość maksymalna 160 km/h
Średnie spalanie 5,1 l/100km
Skrzynia biegów manualna 5-biegowa
Rodzaj napędu przednia oś

Subaru Legacy 2.0, 2.5, 3.0 (2003-2009) LPG

Ostatnią propozycją jest Subaru Legacy 4. generacji, którego jednostka napędowa dobrze znosi zasilanie gazem. Ale są tu pewne uwagi. Po pierwsze, trzeba pamiętać o regulacji zaworów co około 40 tys. kilometrów. Po drugie, w wersjach z czterema wałkami rozrządu, podczas regulacji zaworów, trzeba opuścić silnik, przez co koszty regulacji wzrastają  – mogą sięgnąć nawet 2000 złotych podczas każdej takiej czynności. Pomijając te dwie kwestie Subaru Legacy jest dobrym kandydatem do montażu instalacji LPG. Awarii może jedynie ulegać przednie zawieszenie oraz czujniki odpowiedzialne za właściwą pracę silnika. samochody na LPG do 20 tys. zł

Subaru Legacy IV Sedan 2.0 16V – dane techniczne

Silnik 2.0 16V
Zasilanie/pojemność benzyna/1994 cm3
Moc 165 KM (121 kW) przy 6800 obr/min
Maksymalny moment obrotowy 187 Nm przy 3200 obr/min
Przyspieszenie od 0-100 km/h 11,4 s
Prędkość maksymalna 201 km/h
Średnie spalanie 8,5 l/100km
Skrzynia biegów automatyczna 4-stopniowa
Rodzaj napędu przednia oś

Przeczytaj też:
Czołg na gaz? To możliwe
Zasilał instalację LPG w swoim BMW z domowej butli
CNG a LPG – czym się różnią?

samochody na LPG do 20 tys.

samochody na LPG do 20 tys.

Source: Samochody na LPG do 20 tys. zł – oto 10 najlepszych modeli i ich dane techniczne

Jakie spodnie damskie i buty są obecnie mocne?

Nie tylko klasyczne spodnie

Na pewno na sklepowych półkach znajdziemy mnóstwo spodni. Wśród nich znajdziemy bardziej szalone modele, ale także spodnie klasyczne, które są wciąż w modzie. Polecamy serdecznie kobietom spodnie damskie cygaretki, które nawet z butami na płaskiej podeszwie wyglądają bardzo ciekawie. Nie należy w takiej sytuacji także pogardzić białą koszulą. Gdy chcemy nieco wyróżnić się z tłumu, to możemy postawić na koszule z motywami kwiatowymi.

Nie bój się nieco zaszaleć

Na pewno warto wiedzieć, które spodnie są uważane za najmodniejsze spodnie damskie. Jest to szczególnie ważne dla kobiet, które chcą wyglądać modnie. Pamiętajmy jednak, że moda to jedno, a jeszcze ważniejsze jest to, aby spodnie pasowały idealnie do Twojej sylwetki. Niestety czasami spodnie wyglądają pięknie na manekinach, czy też na modelkach, ale na nas już nie do końca. Nawet zwiększona wysokość obcasa tutaj nic nie zmieni.

W każdej stylizacji wybranej musimy się dobrze czuć. Musimy także umiejętnie dobierać fasony. Na przykład, gdy mamy nieco większy brzuszek, to wybierajmy do swoich codziennych stylizacji spodnie z podwyższonym stanem. Do Twojej dyspozycji jest naprawdę sporo modeli. Popularne marki robią, co mogą, aby sprostać oczekiwaniom swoich klientem. Ogólnie rzecz biorąc, to spodnie z wysokim stanem, obecnie biją rekordy popularności. W Twojej szafie nie może ich zabraknąć. Wybierajmy takie modele, które sprawią, że nasze nogi wyglądają na dłuższe. Na rynku znajdziemy takie spodnie, które sprawią, że wysmuklisz sylwetkę. Czy właśnie na tym Ci zależało? Lato jest porą roku, w której panują wysokie temperatury. Jeansowe rurki na taką pogodę nie będą dobrym wyborem, ale spodnie damskie materiałowe, to już całkiem inna bajka. Nawet możemy ubrać jeansy, ale wybierajmy te bardziej przewiewne. Możemy także uzupełnić swoją szafę letnimi sukienkami. Na każdą porę roku znajdzie się coś dla nas szczególnego. Zwróć uwagę na to, co obecnie jest modne.

spodnie damskie od Answear

spodnie damskie od Answear

Espadryle damskie to prawdziwy hit

A jakie buty dobierać w letnim sezonie do modnych spodni? Na pewno nie w takim samym kolorze. Działajmy na zasadzie kontrastów. Otwórzmy się także na każdy rodzaj obcasa. Jednocześnie pamiętajmy, że obecnie królują espadryle. Jest to prawdziwy hit tego sezonu.

Dla każdego coś fajnego

Na pewno każda kobieta znajdzie dla siebie espadryle idealne. Mogą to być espadryle na koturnie, ale także espadryle na platformie nieco wyższej. Look dzięki nim będzie naprawdę wyjątkowy.

Pamiętaj, że w butach najważniejszy jest rozmiar. Nie możemy nosić butów, które nam są zbyt duże, czy też zbyt małe. Mając espadryle na platformie, których rozmiar jest źle dobrany, moglibyśmy sobie zrobić krzywdę. Jest to absolutnie niedopuszczalne.

Gdy chcemy postawić na obuwie, które jest jednocześnie eleganckie, a do tego oferują wygodę, to powinnyśmy pomyśleć o butach, jakim są sneakersy. Możemy postawić na uniwersalny kolor biały. Nie bójmy się butów na obcasie, czy też koturn. Także kolorowe wstawki pięknie się prezentują.

Espadryle wiązane do sukienek

Na pewno dobrym rozwiązaniem są pastele. Espadryle wiązane są bardzo seksowne. Mogą one śmiało rywalizować ze szpilkami.

Sandały espadryle

Na rynku znajdziemy także espadryle w formie sandałów. Możesz nosić je zarówno do sukienek, jak i do spodni. Białe espadryle są absolutnym hitem.

Ubieraj się modnie

Warto ubierać się modnie, ale nie za wszelką cenę. Gdy nie lubimy szalonych kolorów, to postawmy na dodatki w stonowanym kolorze. Nie musimy iść ślepo za modą.

Nie wydawaj fortuny

Na ubrania, dodatki i na espadryle na koturnie nie musimy także wydawać fortuny. Jaki jest sposób, aby espadryle kupić w niskiej cenie?

Przekonaj się do zakupów w sieci

Na pewno w sklepie internetowym znajdziemy sporo ciekawych produktów. Co więcej, są one dostępne w niskiej cenie. Białe espadryle na koturnie, mogą być nawet tańsze o kilkadziesiąt procent.

Inspiruj się

Gdy nie wiemy, jak nosić damskie espadryle, to zainspirujmy się w sieci.

Nie ma mowy o nudzie

Najważniejsze jest to, aby modą się bawić. Warto zaryzykować. Nie ma tutaj miejsca na nudę.

Source: Jakie spodnie damskie i buty są obecnie mocne?

Jimek dostał od Porsche zegarek za blisko 35 tysięcy złotych! Jeden z tańszych…

Kompozytor do wspólnego przedsięwzięcia – koncertu na Bemowie – zaprosił legendy polskiej sceny hiphopowej. Historię tego gatunku muzycznego w Polsce przedstawili m.in. Kaliber 44, Molesta Ewenement, Sokół, Bedoes czy PROBL3M.

Choć trudno dokładnie wyznaczyć narodziny polskiego rapu, można przyjąć, że liczy on około 30 lat. Jest więc młodszy od zegarków Porsche Design – Ferdinand Alexander Porsche, nazywany Butzi, swój pierwszy chronograf opracował w 1972 r. Od początku przyświecał mu jeden cel – forma powinna osiągnąć doskonałą symbiozę z funkcją, a cyferblat być równie czytelny i precyzyjny, co zegary na desce rozdzielczej sportowego samochodu Porsche.

Chodziło po prostu o stworzenie zegarka dla sportowego kierowcy Porsche – tłumaczył Butzi.

Czysta, czarna tarcza z białymi i czerwonymi wskazówkami to znak rozpoznawczy Chronograph 1, zegarka tak ponadczasowego, że jego wzornictwo zachwyca i dziś, po 50 latach.

Chronograph 1 był nie tylko pierwszym produktem stworzonym pod marką Porsche Design, ale także ulubionym zegarkiem wielu kierowców wyścigowych. Towarzyszył m.in. Mario Andrettiemu w zwycięskim sezonie mistrzostw świata Formuły 1 w 1978 r. Wśród sław sprawdzających godzinę na zegarku Porsche znajdziemy też właściciela Fiata Gianniego Agnellego czy króla Hiszpani Juana Carlosa.

Radzimir Dębski - zegarek Porsche

Radzimir Dębski – zegarek Porsche

Zegarki Porsche Design

Pod koniec lat 70. Porsche Design stworzyło specjalną serię Chronograph 1 przeznaczoną dla sił zbrojnych różnych państw. Zegarki trafiły m.in. do Bundeswehry, brytyjskiej Królewskiej Marynanarki Wojennej czy Sił Powietrznych USA. Nic więc dziwnego, że kiedy w 1986 r. Tom Cruise jako Pete „Maverick” Mitchell zasiadł za sterami F14 w kultowym filmie „Top Gun”, na jego nadgarstku widać było charakterystyczny czarny cyferblat. Blisko trzy dekady później pilot znów pojawił się na kinowych ekranach – w tegorocznym „Top Gun: Maverick”. A wraz z nim oczywiście Chronograph 1.

Z okazji 50. rocznicy marki Porsche Design na nowo opracowało ponadczasowy chronograf. Stworzony w manufakturze w szwajcarskim Solothurn Chronograph 1 – 1972 Limited Edition podobnie jak pierwowzór na pierwszym miejscu stawia czytelność cyferblatu. Wyposażony w mechanizm WERK 01.140 z funkcją flyback, ułatwiającą korzystanie ze stopera, nowy model odchodzi od stali, zastosowanej w klasycznym modelu. Zamiast tego całość zamknięto w kopercie z wysokiej jakości tytanu, tytanowa jest również bransoleta.

Zegarek Porsche Design – cena

Katalogowa cena zegarka przekazanego Jimkowi to 34 800 zł, ale nie jest on już dostępny w sprzedaży. Miłośnicy klasycznego chronografu będą mogli natomiast zamówić w Porsche Centrach Chronograph 1 – All Black Numbered Edition w cenie 44 700 zł. Z kolei dla właścicieli jubileuszowego Porsche 911 Targa 50Y, opracowanego również na półwiecze Porsche Design, przewidziano wersję Chronograph 1 – 911 Edition 50 Years Porsche Design w cenie 52 000 zł.

Source: Jimek dostał od Porsche zegarek za blisko 35 tysięcy złotych! Jeden z tańszych…

Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak wygrywają Rajd Safari w kategorii WRC 2!

Triumf w legendarnej i wymagającej rundzie, a także wygrana na dodatkowo punktowanym Power Stage, pozwoliły załodze LOTOS Rally Team objąć prowadzenie w Rajdowych Mistrzostwach Świata WRC 2*! Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak wygrywają Rajd Safari!

Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak wygrywają Rajd Safari

Kajetanowicz Szczepaniak Rajd Safari 2022

Kajto spełnia marzenie i wygrywa Rajd Safari

Dwanaście wygranych odcinków specjalnych, ponad 19 minut przewagi na mecie. Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak nie dali szans konkurentom w swoim debiutanckim starcie w Rajdzie Safari. Polacy stanęli na siódmym z rzędu podium w rundzie Rajdowych Mistrzostw Świata i dzięki zdobyciu maksymalnej liczby punktów obejmują prowadzenie w klasyfikacji sezonowej WRC 2. 

Kajetanowicz spełnił swoje marzenie o starcie w najtrudniejszym rajdzie świata. Rok temu w Rajdzie Safari wystartował 91-letni wtedy Sobiesław Zasada, niestety nie udało mu się ukończyć tej niezwykle wymagającej przeprawy. Po tym wyjątkowym wyczynie ustronian obiecał mistrzowi, że spróbuje pojechać i ukończyć te zawody dla niego. Zrobił to w fenomenalnym stylu, razem z Maciejem Szczepaniakiem wygrywając swoją kategorię z kilkunastominutową przewagą nad kolejną załogą. 

Nigdy nie czułem takiej dumy i radości z tego, że jestem na mecie! Nie tylko dlatego, że wygraliśmy Rajd Safari, ale przede wszystkim ogromnie cieszę się, że udało nam się ukończyć te zawody. Przez całą swoją karierę nie miałem okazji rywalizować w tak trudnych i zmieniających się w mgnieniu oka okolicznościach. Tak, to definitywnie był najtrudniejszy rajd, w jakim jechałem. Nie daliśmy się pokonać rywalom, ale przede wszystkim ekstremalnym warunkom, które w mojej opinii były najtrudniejszym przeciwnikiem. Dziękuję Maćkowi i całemu zespołowi LOTOS Rally Team, który pracował na ten sukces długo przed tym rajdem i do samego jego końca utrzymał niezbędną koncentrację. Dziękuję moim wspaniałym partnerom, bez których spełnienie marzeń o starcie w Kenii nie byłoby możliwe. Zwycięstwo dedykuję swojej rodzinie, naszym kibicom i Panu Sobiesławowi Zasadzie. Cieszę się, że mogę to powiedzieć wprost – Panie Sobiesławie, dotrzymałem słowa, zadanie wykonane! – komentował Kajetan Kajetanowicz, reprezentant LOTOS Rally Team. 

Kajetanowicz i Szczepaniak wygrywają w kategorii WRC 2

Kajetan Kajetanowicz pomimo dopiero trzeciego startu w tym sezonie obejmuje prowadzenie w kategorii WRC 2, z dorobkiem 66 punktów. Na drugim miejscu jest Yohan Rossel (63 punkty), dalej Nikołaj Griazin (52 punkty) i Andreas Mikkelsen (51 punktów). Czołową piątkę zamyka Chris Ingram (44 punkty), wszyscy z czterema startami na swoim koncie. 

Starty Kajetana Kajetanowicza wspierają strategiczny partner LOTOS Rally Team – Grupa LOTOS, a także partner techniczny Delphi Technologies, Pirelli, SJS Driving Experience oraz Grupa Sikora.

Rajd Safari 2022, nieoficjalna klasyfikacja WRC 2

  1. Kajetanowicz/Szczepaniak (Polska, Škoda Fabia Rally2 evo) 4:16:02,5 s
  2. Johnston/Kihurani (Stany Zjednoczone, Citroën C3 Rally2) +19:08,2 s
  3. Rai/Panesar (Kenia/Wielka Brytania, Škoda Fabia Rally2 evo) +29:13,9 s
  4. Virani/Bhatti (Kenia, Škoda Fabia Rally2 evo) +1:02:51,1 s

* według wyników nieoficjalnych

Source: Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak wygrywają Rajd Safari w kategorii WRC 2!

Renault Megane E-Tech Elektryczne – test systemu OpenR Link opartego na 3 hitach Google

Spis treści:

Projektując Renault Megane E-Tech Elektryczne i poruszanie się po OpenR Link, systemie inforozrywki, Francuzom przyświecało na pewno kilka idei – żeby było prosto, intuicyjnie i aby nasza łączność ze światem była podobna, lub taka sama jak w przypadku korzystania ze smartfona lub tabletu. Chodziło o pewnego rodzaju zamianę samochodu w narzędzie komunikacji, którym z łatwością da się sterować zarówno samym autem, jak i zaspokajać potrzeby kierowcy czy pasażerów. Uławiać im życie w trasie, podczas poruszania się w mieście, czy zapewnienia rozrywki podczas nudy w korku. Jak zatem działa system, który sprawił mi podczas miesięcznego testu elektrycznego Megane tyle radości?

Renault Megane E-Tech Elektryczne OpenR Link

RENAULT MEGANE E-TECH ELECTRIC OpenR Link

System OpenR Link oparty jest na systemie operacyjnym Android, tym samym, który obsługuje ponad 75% smartfonów na świecie*, w wersji przeznaczonej dla samochodów (Android Automotive). Jest to opracowane przez Google otwarte, stale rozwijane i aktualizowane oprogramowanie.

Oprócz nawigacji Google Maps i asystenta Google, OpenR Link umożliwia korzystanie z licznych aplikacji opracowanych przez zewnętrznych deweloperów i dostępnych na Google Play. Ekran został spersonalizowany w taki sposób, aby w wersji 12-calowej, oprócz głównego panelu (nawigacji z Google Maps) pomieścić dwa spośród takich widżetów jak: ładowanie, przepływ energii, jakość powietrza, ciśnienie w oponach, muzyka itd. Renault Megane E-Tech Elektryczne w wersji z 9-calowym ekranem mieści cztery widżety. To bardzo wygodne rozwiązanie, bo dzięki niemu „pod ręką” mamy zawsze te funkcje, z których najczęściej korzystamy.

OpenR Link jest zaprojektowany w sposób prosty, a jego obsługa jest równie intuicyjna jak w iPhonie. Poprzez krótkie naciśnięcie, czy przewijanie jednym palcem, powiększanie lub zmieszanie dwoma, można uzyskać dokładnie to samo, co w naszych smartfonach. Dodatkowo systemem można sterować głosowo za pomocą poleceń wydawanych zarówno Siri – jeśli skonfigurujemy swój telefon z autem, jak i do komputera pokładowego.

Odbiór i wyświetlanie powiadomień oraz łatwe poruszanie się pomiędzy poszczególnymi funkcjami (strona główna / nawigacja, muzyka, telefon, aplikacje, samochód) umożliwia pasek menu umieszczony w górnej części ekranu.

Funkcje na ekranie można personalizować, zwłaszcza za pośrednictwem konta użytkownika. Można tu zdefiniować indywidualne profil, połączyć ze swoim kontem w Google. Ustawić można właściwie wszystko, od preferencji dotyczących auta, po preferencje na koncie Google, czy koncie w aplikacji My Renault, np. automatyczne łączenie ze smartfonem przez Bluetooth. OpenR Link jest oczywiście kompatybilny z Android Auto i Apple CarPlay – może się połączyć z nimi zarówno przewodowo, jak i bezprzewodowo. Warto jednak podczas podróżowania pozostać przy Mapach Google wbudowanych w system multimedialny Megane, bo np. informacje związane ze stacjami ładowania na trasie w smartfonowych aplikacjach nie są dostępne.

Renault Megane E-Tech Elektryczne - OpenR-Link

RENAULT MEGANE E-TECH ELECTRIC – OpenR-Link

I wreszcie, podobnie jak system operacyjny w smartfonach i tabletach, OpenR Link automatycznie się aktualizuje dzięki technologii FOTA (Firmware Over-The-Air). Nie ma potrzeby umawiania się na aktualizację w salonie (choć jest to również możliwe), aby korzystać z najnowszej wersji systemu czy aplikacji oraz wprowadzić zmiany poprawiające jakość i przez cały okres użytkowania pojazdu wzbogacać system multimedialny i sam samochód o kolejne funkcje. Aplikacje Google, mapy, informacje o POI są aktualizowane i uzupełniane bez żadnego działania ze strony użytkownika. Renault Megane E-Tech Elektryczne do aktualizacji systemu potrzebujemy jedynie zatwierdzenie komunikatu, który pojawia się na ekranie.

Poza mapami Google, które umożliwiają śledzenie informacji o ruchu drogowym w czasie rzeczywistym i zawsze aktualnymi mapami, możemy korzystać z Google Assistant. Mówimy „Hej Google”, a Asystent nam odpowiada, sypie żartami, informuje o pogodzie, lub wybiera naszą ulubioną kawiarnię. Może też nad edukować, włączyć relaksującą muzykę, lub doradzić w kwestiach zdrowotnych. Zajmuje ctym samym czas w korkach, albo rozśmiesza pasażerów podróży.

No i wisienka na torcie – dostęp do Google Play , który oznacza katalog ponad 40 aplikacji przydatnych w samochodzie: z dostępem do tych muzycznych, czy podcastowych. Renault zapowiada, że wkrótce jeszcze bardziej rozszerzy te ofertę.

Mapy Google zawierają również funkcje związane z podróżami pojazdami elektrycznymi, ułatwiającą kierowcom korzystanie z samochodu – ma zlokalizowane wszystkie terminale ładowania i dysponuje wszystkimi danymi dotyczącymi samochodu (zużycie energii w czasie rzeczywistym, temperatura akumulatora trakcyjnego itd.) do zaprogramowania, optymalizacji i stałej aktualizacji – na przykład, jeśli szacowany poziom naładowania akumulatora po przybyciu na miejsce mógłby spaść poniżej 12% – najlepszej trasy dla długich podróży, zapewniającej najszybsze dotarcie do celu. Kierowca może wybrać terminal ładowania z uwzględnieniem wielu kryteriów, takich jak typ gniazda, tryb ładowania i preferowany sposób płatności.

Funkcje Map Google związane z podróżami autem elektrycznym pozwalają również zoptymalizować czas ładowania na poszczególnych etapach trasy – system potrafi np. wyregulować temperaturę akumulatora podczas jazdy, tak aby była optymalna w momencie rozpoczęcia ładowania.

Wszystkie usługi mobilne oferowane w Megane E-Tech elektrycznym wymagają wykupienia abonamentu na transmisję danych w sieci 4G. Pierwszy pięcioletni abonament jest oferowany nieodpłatnie gdy kupimy Renault Megane E-Tech Elektryczne, z możliwością późniejszego przedłużenia za zryczałtowaną opłatą. W kolejnych latach dla pakietu Google i niektórych pobranych aplikacji może okazać się korzystniejsze połączenie poprzez smartfon klienta.

Mapy Google w samochodzie elektrycznym – co pokazują?

Oto nawigacja idealna: z informacjami o ruchu drogowym w czasie rzeczywistym, punktami POI, ulubionymi restauracjami, sterowaniem głosowym, zawsze aktualnymi mapami. Mapy Google w elektrycznym Megane zawierają również funkcje dedykowane dla pojazdów elektrycznych. Pojawia się np. planer podróży, który pozwala zaplanować optymalną trasę na długich dystansach wraz z lokalizacją stacji ładowania po drodze. Automatycznie sugeruje wybór dostępnych i kompatybilnych stacji na trasie, tak aby jak najszybciej dotrzeć do celu, uwzględniając rzeczywiste zużycie energii, oraz stan naładowania akumulatora.

Google Assistant – jak działa?

Asystent Google to funkcja wirtualnej pomocy oraz głosowego sterowania funkcjami systemu multimedialnego i niektórymi funkcjami pojazdu. Zapewnia np.:

  • sterowanie funkcjami multimedialnymi (radio, aplikacje muzyczne, głośność);
  • połączenia telefoniczne, odczyt wiadomości tekstowych (SMS);
  • podaje instrukcje nawigacyjne (Mapy Google);
  • sterowane funkcjami pojazdu (klimatyzacja/ogrzewanie, tryby jazdy Multi-Sense);
  • umożliwia organizacja pracy / dnia: wpisy w kalendarzu google, przypomnienia, podaje pogodę;
  • umożliwia sterowanie kompatybilnymi urządzeniami automatyki domowej – smart home.

W modelu Renault Megane E-Tech Elektryczne system reaguje automatycznie na komendę „Hej Google” lub przez włączenie za pomocą dedykowanego przycisku na kierownicy, widżetu lub ikonki na ekranie nawigacji. Asystent Google może również działać proaktywnie: np. sugerować cel podróży na podstawie analizy codziennych przyzwyczajeń użytkownika lub proponować odtworzenie konkretnych utworów muzycznych.

Google Play

To sklep z katalogiem ponad 40 aplikacji zatwierdzonych i przydatnych do użycia w samochodzie. Możemy za jego pomocą korzystać z:

  • Muzyka (Spotify, YouTube Music),
  • Podcasty (MyCanal),
  • Nawigacja (Waze)
  • Wiadomosci (Trebble FM)

Aplikacja My Renault – funkcje

Kierowca Megane E-Tech elektrycznego jest stale połączony z cyfrowym ekosystemem użytkownika dzięki aplikacji My Renault i zdalnym usługom, niezależnie od tego, czy znajduje się w samochodzie, czy poza nim. Aplikacja ma sporo uniwersalnych funkcji tj. zdalne włączanie i wyłączanie świateł, sygnału dźwiękowego, lokalizację pojazdu, zdalną tablicę rozdzielczą, ale też funkcje dodatkowe dla samochodów elektrycznych:

  • wyświetlanie zasięgu na pozostałym zapasie energii,
  • wyświetlanie terminali ładowania w pobliżu lub w danej lokalizacji,
  • programowanie ładowania w określonych przez użytkownika przedziałach czasowych, np. tylko w godzinach poza szczytem,
  • aktualny stan naładowania i historia ładowania akumulatora,
  • wstępne ogrzewanie lub schładzanie w celu zapewnienia właściwej temperatury w kabinie (bez wpływu na zasięg samochodu, gdy jest on podłączony do terminala).

Gdy mamy flotę pojazdów, to do aplikacji można dokupić usługi przeznaczone dla przedsiębiorców, np. zarządzanie flotą, czy wirtualny klucz w smartfonie. Jednak większość funkcji aplikacji, takich jak pozostały zasięg, stan naładowania czy programowanie ładowania, klimatyzacji i ogrzewania, jest również widoczna i sterowana z poziomu ekranu OpenR.

Przeczytaj też:

Renault stworzyło absolutny bestseller – Open R Link w Renault Megane E-Tech Elektrycznym to hit, który z pewnością będzie oferowany wkrótce w innych autach, bo konkurenci dostrzegą, jak bardzo ich systemy odbiegają wzorca. To, że Francuzi zamontowali takie oprogramowanie – godne aut premium – w samochodzie do miasta, jest godne pochwały. Kierowcy z pewnością docenią możliwość komunikacji z autem bez odrywania wzroku od drogi, czy podawanych w czasie rzeczywistym informacji o np. utrudnieniach na drodze i dostępności punktów ładowania w pobliżu.

Renault wspólnie z Google skoncentrowało się ewidentnie na potrzebach kierowcy samochodu elektrycznego, któremu należy zapewnić zarówno nieco więcej rozrywki (postój na ładowaniu, korki w mieście) i użytecznych funkcji, niż w aucie spalinowym. Nie zawaham się napisać, że dzięki temu powstał najlepszy, najszybszy i najbardziej nowoczesny system, jaki został zaimplementowany na pokładzie seryjnie produkowanego samochodu. Renault Megane E-Tech Elektryczne to absolutny fenomen na rynku. Brawo!

* Na podstawie danych Kantar World Panel z marca 2021 roku

Source: Renault Megane E-Tech Elektryczne – test systemu OpenR Link opartego na 3 hitach Google

Honda CB650R Neo Sport Cafe – test, opinia, dane techniczne. Ratunek na rosnące ceny paliw?

Zadziorna, dynamiczna i elegancka – tak w trzech słowach można opisać model Honda CB650R Neo Sport Cafe. Ale pozytywnych wrażeń z obcowania z tym motocyklem jest znacznie więcej. Już pierwszy rzut oka na tę maszynę i wiadomo, że nie przejdziemy koło niej obojętnie. Przetłoczenia na baku, linia boczna, czy projekt owiewek w stylu retro urzekają i choć to kwestia gustu, z którym dyskutować nie należy to, ten neoklasyczny design jest po prostu fenomenalny!

Honda CB650R 2022 vs Honda CB650R 2021

Znaczące zmiany w designie wprowadzono rok wcześniej i to właśnie wtedy jednoślad ewidentnie wyładniał. W 2021 roku otrzymał też ulepszone przednie zawieszenie oraz kilka dodatkowych udoskonaleń.

Cechy modelu w pigułce to przede wszystkim: widelec Showa z dużym tłokiem i z rozdzielonymi funkcjami pracy, wysokoobrotowa, czterocylindrowa jednostka napędowa, sterowanie momentem obrotowym (HSTC) oraz sprzęgło antyhoppingowe i zespół wskaźników LCD.

Przeczytaj też:

Honda CB650R 2022- wygląd

Tegoroczny model otrzymał nową wersję kolorystyczną i występuje teraz w czterech wariantach – od stonowanych szarości i czerni przez kolor czerwony i niebieski. Ale barwa to jedno, a sylwetka to drugie. Zaczynając od przodu, jednoślad zdobi okrągła lampa z oświetleniem LED o błękitnym zabarwieniu, która o zmroku, czy wieczorem wręcz hipnotyzuje, zapewniając przy tym odpowiednią widoczność w dzień i w nocy. Smaczku temu projektowi dodaje czarna zabudowa lampy, dyskretnie połączona z wyświetlaczem, tworząc zgraną całość. Omawiając oświetlenie warto wspomnieć o kierunkowskazach, które są stale podświetlone. Przez pierwsze godziny jazdy, wciąż zwracałam na nie uwagę i sprawdzałam, czy przy ostatnim manewrze skręcania, nie zostawiłam przypadkiem włączonego kierunkowskazu. Naturalnie, po pewnym czasie oswoiłam się z tym, jednak początkowo nie było to dla mnie komfortowe – kątem oka wciąż dostrzegałam pomarańczowe światło. Tylnej lampie nie mam nic do zarzucenia, jest spójna ze stalowym mocowaniem tablicy rejestracyjnej, które muszę przyznać, zbiera skrajne oceny – jedni są nim zachwyceni, inni z kolei chętnie wymieniliby je od razu na akcesoryjny stelaż.

Honda CB650R Neo Sports Cafe

Honda CB650R Neo Sports Cafe

Sylwetka motocykla jest niezwykle smukła i opływowa, a ostre kąty dodają jej pazura. Elementami wykończenia, które szczególnie przyciągają uwagę, są boczne panele z nazwą modelu, okrywające kanał dolotowy, a także kanapa kierowcy i pasażera z delikatnym przeszyciem.

Honda CB650R 2022- wrażenia z jazdy

Dość jednak o wyglądzie, przejdźmy do wrażeń z jazdy! Motocykl prowadzi się gładko i przyjemnie, bez żadnych trudności. Wyprostowana, lekko sportowa pozycja za kierownicą, daje poczucie swobody i pełnej kontroli nad motocyklem – a wszystko to bez napinania mięśni i nadmiernego pochylania się.

Poruszanie się w mieście, w warszawskich korkach, nie sprawiało mi kłopotu. Motocykl jest zwinny i żwawy oraz wystarczająco wąski, aby śmigać nawet tam, gdzie brakuje miejsca. Siedzisko znajduje się na wysokości 810 mm. Przy moim wzroście, wynoszącym 168 cm, i pełnym obuwiu motocyklowym, miałam obie stopy na ziemi. Trudno powiedzieć, dla kogo ten motocykl będzie za mały, bo to subiektywne odczucie, jednak w mojej ocenie nie będą się na nim komfortowo czuły osoby, o wzroście powyżej 185-190 cm. Nie wyobrażam sobie również na nim reprezentantek Polski w piłce siatkowej.

Honda CB650R Neo Sports Cafe

Honda CB650R Neo Sports Cafe

Na dłuższych dystansach doceniłam siedzisko i tu muszę przyznać, że standardowa kanapa bardzo mnie zaskoczyła. Jest wygodna, komfortowa, wystarczająco szeroka i przyjemnie wyprofilowana, a także dość długa. Umożliwia przesunięcie się do tyłu, podczas jazdy na trasie, lub kiedy potrzebujemy przykleić się do baku i przyjąć pozycję nieco bardziej pochyloną do przodu.

Osobną kwestią jest brak ochrony przed wiatrem, ale tego nie można wymagać w motocyklu typu naked, przeznaczonych głównie do jazdy w mieście. W takich warunkach nie odczuwałam dyskomfortu związanego z brakiem owiewki. W trasie przytulałam się do baku i mimo wietrznego dnia również nie mogłam narzekać.

Przeczytaj też:

Honda CB650R 2022- zużycie paliwa

Przy odpowiedniej jeździe można osiągnąć niemalże katalogowe zużycie paliwa, które jest na poziomie 4,9 l/100 km, a przy bardziej dynamicznym stylu jazdy trzeba spodziewać się 6,0 l na setkę. Mimo że osobiście parametr ten nie jest dla mnie tak istotny, to zdaję sobie sprawę, że przy rosnących cenach paliw może mieć kluczowe znaczenie.

Honda CB650R 2022- silnik i sprzęgło

Ten motocykl przypomniał mi, jak cudowny może być czterocylindrowy, rzędowy silnik, oddający moc płynnie i liniowo, zapewniając genialne osiągi w średnim i wysokim zakresie obrotów. Maksymalna moc wynosi tu 95,2 KM przy 12000 obr/min.

Duży plus należy się, za bardzo przyjemny dźwięk seryjnego wydechu. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest duże grono motocyklistów, uznających wymianę układu wydechowego na akcesoryjny za “must have”, jednak w tym przypadku, z pewnością, nie jest to zakup pierwszej potrzeby.

Nieco za późno łapie za to sprzęgło i choć spotkałam się z tą dolegliwością w wielu nowych motocyklach, w tym przypadku było to wyjątkowo dokuczliwe.

Przeczytaj też:

Honda CB650R 2022 – wyświetlacz LED

Wyświetlacz LCD jest czytelny i prezentuje niezbędne dane – prędkościomierz, obrotomierz, zegar, wskaźnik poziomu paliwa, pomiary przebiegu, wyświetlacz biegów, zużycie paliwa, wskaźnik temperatury płynu chłodzącego, wskaźnik aktualnego biegu.

Obrotomierz mógłby być trochę większy, a przełączniki SEL i SET mogłyby działać bardziej precyzyjne – trzeba je mocno oraz pod odpowiednim kątem przyciskać, aby uzyskać pożądany efekt. Jestem może trochę niecierpliwa i możliwe, że ktoś inny nawet by tego nie zauważył. 

W testowanej Hondzie nie zastaniemy mrowia systemów elektronicznych – możemy w nim wyłączyć jedynie kontrolę trakcji. Sądzę, że wielu motocyklistów uzna to za atut. Cieszy również fakt, że wśród dodatkowych akcesoriów do motocykla występuje Quick Shifter, umożliwiający zmianę biegów na wyższe przełożenia bez użycia sprzęgła oraz zamykania manetki gazu. Udogodnieniem dla początkujących motocyklistów jest wskaźnik konieczności zmiany biegu, podpowiadający zmianę przełożenia na wyższe zależnie od prędkości obrotowej silnika. Wskaźnikiem jest migająca kontrolka umieszczona w prawej części wyświetlacza.

 

Honda CB650R Neo Sports Cafe - wyświetlacz

Honda CB650R Neo Sports Cafe

Podkreślenia wymaga wykończenie detali na najwyższym poziomie. Nie widać w modelu CB650R żadnej oszczędności w tym zakresie. Honda zaskakuje jeszcze jednym, wymarłym już w wielu motocyklach elementem – schowkiem pod siedziskiem pasażera! Jest spory i zmieści nie tylko standardowy zestaw kluczy, ale i portfel czy nawet kurtkę przeciwdeszczową.

Honda CB650R Neo Sports Cafe - schowek pod kanapą

Honda CB650R Neo Sports Cafe

Honda CB650R Neo Sport Cafe – opinia

Muszę przyznać, że jazda motocyklem testowaną Hondą sprawiła mi dużo radości i dostarczyła ekscytujących wrażeń. Jest to najbardziej dopracowany wizualnie i przyciągający wzrok, klasyczny i elegancki naked w swojej klasie, jakim jeździłam. Poleciłabym go wszystkim poruszającym się w większym stopniu po mieście i sporadycznie wyskakującym na trasę. Poradzi sobie z nim zarówno drobna, początkująca motocyklistka, jak i nieco większych gabarytów mężczyzna. Jest to motocykl, który nikogo nie rozczaruje. Można go kupić nawet w ciemno, choć zawsze warto najpierw odbyć jazdę testową i skonsultować się z doświadczonymi motocyklistami.

Honda CB650R 2022 – cena

38 300 zł

Honda CB650R – zalety

  • ogólny wygląd w stylu retro;
  • przyjemny dźwięk seryjnego wydechu;
  • silnik, oddający moc płynnie i liniowo.

Honda CB650R – wady

  • niepotrzebnie przyciągające wzrok kierowcy podświetlenie kierunkowskazów;
  • dyskusyjny wygląd stalowego mocowania tablicy rejestracyjnej;
  • za późno „łapiące” sprzęgło.

Przeczytaj też:

Honda CB650R 2022 – dane techniczne

Honda CB650R Neo Sports Cafe 2022 – silnik

Średnica cylindra x skok tłoka (mm) 67mm x 46mm
Dawkowanie paliwa Elektroniczny wtrysk paliwa PGM-FI
Stopień sprężania 11.6
Emisja C02 (g/km) 112
Pojemność skokowa (cm³) 649 cm³
Typ silnika Chłodzony cieczą, 4-suwowy, 16-zaworowy, DOHC, rzędowy, 4-cylindrowy
Układ zapłonowy Tranzystorowy
Moc maksymalna (KM) 95,2KM (70kW) przy 12000 obr/min
Maks. moment obrotowy (Nm) 63 Nm przy 9500 obr/min
Rozrusznik Elektryczny
Średnica gardzieli przepustnicy (mm) 32

Honda CB650R Neo Sports Cafe 2022 – koła

System ABS 2-kanałowy
Hamulec przedni 310 mm, podwójne tarcze hamulcowe z 4-tłoczowymi zaciskami, 2-kanałowy ABS /
Hamulec tylny 240 mm, pojedyncza tarcza hamulcowa z 1-tłoczkowym zaciskiem, 2-kanałowy ABS
Zawieszenie przednie 41 mm odwrócony widelec teleskopowy
Zawieszenie tylne Pojedynczy amortyzator, z 10 stopniową regulacją napięcia wstępnego sprężyny, wahacz aluminiowy
Rozmiar opony przedniej 120/70ZR17M/C
Rozmiar opony tylnej 180/55ZR17M/C
Koło przednie 17M/C X MT3,5 wieloramienne, odlew stopów lekkich
Koło tylne 17M/C X MT5,5 wieloramienne, odlew stopów lekkich

Honda CB650R Neo Sports Cafe 2022 – wymiary i masy

Pojemność akumulatora (Ah) YTZ10/FTZ10S 8.6Ah MF
Kąt pochylenia główki ramy 25,5°
Wymiary (dł. x szer. x wys.) (mm) 2130mm x 780mm x 1075mm
Typ ramy Stalowa, typu diament
Pojemność zbiornika paliwa (litry) 15,4 litra
Zużycie paliwa (l / 100 km) 4,9 l/100km
Prześwit (mm) 150mm
Lampa przednia LED
Masa własna pojazdu (kg) 202 kg
Wysokość siedzenia (mm) 810 mm
Wyprzedzenie (mm) 101 mm
Rozstaw osi (mm) 1450mm

Honda CB650R Neo Sports Cafe 2022 – skrzynia biegów

Sprzęgło Mokre, wielotarczowe
Przełożenie końcowe Łańcuch
Skrzynia biegów 6-stopniowa

Honda CB650R Neo Sports Cafe 2022 – elektronika

Wskaźniki Cyfrowy prędkościomierz, cyfrowy obrotomierz, zegar, wskaźnik poziomu paliwa, dwa pomiary przebiegu,  wyświetlacz biegów, bieżące i średnie zużycie paliwa, wskaźnik temperatury płynu chłodzącego, wskaźnik aktualnego biegu, wskaźnik sugerujący zmianę biegu
Lampa tylna LED

Source: Honda CB650R Neo Sport Cafe – test, opinia, dane techniczne. Ratunek na rosnące ceny paliw?

Renault Megane E-Tech elektryczne – test długodystansowy, opinia, zasięg. Najlepszy elektryk na rynku?

Spis treści:

Zacznijmy od konkretów. Płyta podłogowa elektrycznego Renault Megane E-Tech została zaprojektowana od podstaw, aby móc równomiernie ułożyć ultracienki akumulator trakcyjny. Dzięki takiemu założeniu uzyskano wybitnie dużo przestrzeni we wnętrzu. Dodatkowo zwiększono rozstaw osi i zamontowano ładne, opływowe, 20-calowe felgi. Z jakim efektem?

Patrząc na Megane E-Tech elektryczny trudno nie myśleć o tym, jak świetnie wygląda. Zaokrąglone, masywne kształty niczym z crossovera, przeplatają się tu z kompaktowym, zwinnym charakterem hatchbacka. Stonowany, szary lakier Rafale z perłowym wykończeniem oraz złote detale w matowym wykończeniu doskonale współpracują z charakterystycznie rozplanowanymi światłami.

Renault Megane E-Tech Elektryczne

Renault Megane E-Tech elektryczne – wygląd

Zestaw świateł LED z przodu rozpoczyna specjalną sekwencję powitalną, zachwycając dynamicznym tańcem tuż po wykryciu zbliżającego się właściciela auta. Idę o zakład, że gdyby Megane dorobiła się ogona, machałaby nim ochoczo na powitanie. Nowe logo Renault zostaje wyświetlone tuż pod drzwiami oświetlając ziemię o zmroku. Klamki drzwi wysuwają się, by tuż po ruszeniu się dla bezpieczeństwa schować się.  Nad centralną częścią z przodu auta reflektory rozdziela ładne, nowe logo Renault, po kuracji odmładzającej. Jest po prostu ogromne – większe od dłoni! Z początku zastanawiałam się nad jego wielkością, lecz po chwili zwróciłam honor projektantom – tu wszystko ma idealne proporcje!

Kolejnym miłym akcentem jest geometryczny kogut w rogu przedniej szyby, nawiązujący do symbolu Francji. Ten element skojarzył mi się z podobnym akcentem w samochodach marki Jeep i muszę przyznać, że to świetny pomysł na podkreślenie „narodowości” auta. Wszak Francuzi słyną z wspaniałej architektury, świetnego designu i znanych wynalazców i widać, że całą tę „dobroć” postanowiono zawrzeć w tym jednym aucie! Po prostu Renault jest dumne ze swojego pochodzenia.

Kolejne logo zagościło nad przednim prawym nadkolem, zdobiąc osłonę gniazdka. Uniwersalny port Combo 2 został ukryty bardzo schludnie, a jego obsługa jest banalna i pozwala na podpięcie auta – a de facto – akumulatora do zarówno złącza type 2 jaki i szybkiego CCS.

Wizualnie tył nowego Megane elektrycznego jest o wiele spokojniejszy, choć ma równie energiczny stracił charakter jak przód – typowy dla modeli Megane. Podczas jazdy, kierowcy jadący za Megane mogą podziwiać tylną listwę z pulsującym efektem włókien 3D. Brzmi intrygująco? Wyobraźcie sobie moją minę, gdy usłyszałam o światłach „morowanych”. Już tłumaczę. Wg Słownika Języka Polskiego oznacza to „nadawanie efektu falistego o nierównomiernym połysku”. Uzyskany efekt jest fenomenalny!

Renault Megane E-Tech Elektryczne - światła

Aerodynamika odgrywa tu zresztą ważną rolę, co doskonale widać po obłej i smukłej sylwetce auta. Nowa platforma CMF-EV pozwala na zastosowanie całkowicie płaskiej podłogi. Proporcje też są zaskakujące – Megane E-Tech elektryczne ma zaledwie 1,50 metra wysokości. Stojąc przy nim, jestem w stanie bez problemu sięgnąć centralnej części dachu. A jednak, miejsca w kabinie jest naprawdę dużo. 209 mm miejsca na nogi z tyłu, 33 litry schowków i poszerzona kabina zapewniają więcej przestrzeni dla pasażerów. Renault osiągnął w tej kwestii doskonałość – samochód maksymalne wykorzystuje przestrzeń i nie marnuje się tu żaden centymetr.

Renault Megane E-Tech Elektryczne – bagażnik

Atutem jest też głęboki bagażnik. Pojemność 440 litrów pozwala na zmieszczenie kilku sporych toreb zakupowych, dwóch dużych walizek podróżnych, lub trzech kabinówek. W ukrytej komorze pod podłogą bagażnika wygospodarowano półkę przeznaczoną do przechowywania kabli, więc nie zabierają nam one miejsca. Jeśli ich na co dzień nie potrzebujemy, możemy wyjąć tworzywo (styropianowe), które zapobiega rysowaniu powierzchni kufra kablami, i uzyskujemy w ten sposób kolejną głęboką komorę, którą można wykorzystać np. do przewozu butelek.

Renault Megane E-Tech Elektryczne - tylna kanapa

Renault Megane E-Tech elektryczne – wnętrze

Zmiany, jakie zaszły we wnętrzu piątej generacji, nadają kabinie wymiar niemal kosmiczny. Na zwrócony w stronę kierowcy kokpit składa się zestaw dwóch, 12-calowych wyświetlaczy. To w sumie 24 cale i prawdziwe centrum dowodzenia. Renault twierdzi, że wnętrze jest oszczędnie stylistyczne, ale nie jest to określenie, które przychodzi mi do głowy patrząc na testowaną, najwyższą wersję wyposażenia Ionic. Dlaczego? Tapicerka i panele drzwiowe wykonane zostały z materiałów pochodzących z recyklingu. Przeplatają się one z – uwaga – laserowo wycinanym drewnem lipowym, okalającym deskę rozdzielczą. Te drewniane panele wyglądają jak równo poukładane, malutkie kosteczki, a w dodatku, gdzieniegdzie, przenika przez nie ambientowe oświetlenie LED. O ile jednak w tym przypadku „skromne” jest niewłaściwym określeniem, o tyle spokojnie można tę kabinę opisać jako wykończoną ze smakiem, wysublimowaną, elegancką. Zdecydowanie bardziej przypomina auta segmentu premium.

Renault Megane E-Tech Elektryczne – wrażenia z jazdy

Jestem zaskoczona tym, jak dobrze mi się jeździ piątą generacją. To nie tak, że spodziewałam się czegoś topornego, ale mimo wszystko Megane przebiło moje oczekiwania. Typowy dla pojazdów elektrycznych nisko osadzony środek ciężkości, w połączeniu z komfortowo zestrojonym zawieszeniem sprawiają, że każdy kolejny kilometr jest okazją do odpoczynku. Wersja Iconic EV60 (220 KM mocy) wydaje się jednocześnie być względnie lekka, choć faktycznie waży ok. 1600 kilogramów. Podobną masę ma np. elektryczny Hyundai Kona, tam jednak jest ona o wiele bardziej odczuwalna. Dodając do tego wszystkiego doskonale zestrojony układ kierowniczy, ze zmiennym przełożeniem w zależności od trybu jazdy, i szereg technologii wspierających kierowcę, otrzymujemy samochód, który po prostu chce się zatrzymać na długie lata.

Renault Megane E-Tech Elektryczne - system open R Link

Nawet zasięg nie jest tu żadnym problemem. Wprawdzie oficjalne pomiary wg norm WLTP mówią o 450 km na jednym ładowaniu, ale u mnie bardziej realne było 350-380 kilometrów. Taka wartość wynika z mojego dynamicznego stylu jazdy, można więc założyć, że to raczej pesymistyczny zasięg. Wiem też, że Karolina z naszej redakcji radzi sobie z ekojazdą lepiej i osiągała ok. 400 km. A to już naprawdę dużo, jak na elektryka!

Renault Megane E-Tech Elektryczne – zasięg i ładowanie

Proces ładowania jest naprawdę łatwy – auto można podpiąć zarówno do złącz typu type 2 (prąd przemienny AC), jak i do szybkiej ładowarki CCS zasilającej auto prądem stałym (DC). W domu bez problemu podepniemy Megane do zwykłego gniazdka 220-230 V lub do ewentualnego wallboxa 11 kW-owego. Przyjeżdżamy do domu z pracy (czyli zwykle po przejechaniu maksymalnie 50 kilometrów), podłączamy samochód i się ładuje przez całą noc. Tanio (bo w taryfie nocnej) uzupełniamy energię w akumulatorze i rano znów mamy pełny zasięg. Gdy chcemy podładować auto w mieście, warto wybierać miejsca, w których jednocześnie zrobimy zakupy, czy np. możemy pójść na poł godzinny spacer. Warto planować ładowanie, jeśli nie mamy możliwości zasilania elektryka prądem pod domem.

Ile należy zarezerwować sobie czasu? Poniżej przedstawiam tabelę, pokazującą jak wyglądało to w moim przypadku przy poszczególnych rodzajach ładowarek:

standardowe gniazdko 2,2 kW stacja szybkiego ładowania gniazdko 11 kW stacja szybkiego ładowania 50 kW
czas ładowania 0-100% 27h 48 min 6h 18 min 1h 34 min
czas ładowania 580% 19h 47 min 3h 57 min 52 min
miasto trasa mieszany
średni pobór energii 15,6 kWh 18 kWh 16,4 kWh
Czas ładowania Renault Megane E-Tech elektrycznego / motocaina.pl

Jak widać, najwięcej cierpliwości trzeba miec przy ładowaniu z gniazdka domowego, jednak nikt kupujący takie auto nie będzie tego w ten sposób robił – zwykle w domu montujemy wallboxa, a wtedy, maksymalnie po 6 h (przy założeniu zupełnego rozładowania akumulatora co zwykle się nie zdarza), mamy znów blisko 400 km zasięgu. Taki „elektryk” jest doskonałą propozycją dla osób mieszkających w domu jednorodzinnym lub mających możliwość skorzystania z ładowania np. w miejscu pracy. Wówczas podłączacie auto np. na noc i na bieżąco uzupełniacie wykorzystaną energię. Renault pozwala zaprogramować ten proces – kierowca ma możliwość ustawienia m.in. godzin ładowania. Obok gniazdka umieszczono natomiast kolorową diodę, wskazującą na aktualny tryb: łączenie ze stacją ładującą, ładowanie, gotowość do odpięcia wtyczki.

Renault Megane E-Tech Elektryczne - ładowanie

Przy stacji szybkiego ładowania 50 kW proces wygląda o wiele płynniej. Na 0-80% potrzebujecie realnie ok. 55 minut, natomiast 100% naładowania pojawi się po kolejnych 30 minutach. Odradzamy jednak ładowanie akumulatora do pełna tym sposobem – po pierwsze to skraca żywotność akumulatora, a po drugie (jak być może już zauważyliście), ostatnie 20% uzupełnia się o wiele wolniej – dokładnie tam samo, jak np. w smartfonach. Szkoda zatem marnować czas i zajmować miejsce innym.

Tu przechodzimy do największej bolączki – infrastruktura. Liczba stacji ładowania jest o wiele mniejsza niż stacji benzynowych, przy czym zazwyczaj dostępna jest jedna wtyczka danego rodzaju (łącznie, maksymalnie 3-4 sloty). Tak wygląda stolica, a trudniej jest na trasie wyjazdowej. To nie wina Renault rzecz jasna, bo wyprodukowali świetny samochód, jednak albo będziemy go eksploatować w duzych aglomeracjach, albo mając domową stację ładowania (w rozumieniu gniazdko, wallbox, fotowoltaikę, magazyn energii itd).

Renault Megane E-Tech Elektryczne – opinia

Skoro powyższe problemy z infrastrukturą są mało związane z marką Renault, to warto mieć świadomość, że w kraju bardziej przyjaznym autom elektrycznym (czyli w całej zachodniej Europie) lub w sytuacji bycia niezależnym od publicznych ładowarek, ta kwestia staje się mało istotna.

Podsumowując: spędziłam z Renault Megane E-Tech Elektrycznym cały miesiąc i wiem jedno – nie było absolutnie żadnego momentu, w którym zawiodłabym się na tym samochodzie. To niezwykle udane auto! Brawo Renault!

Source: Renault Megane E-Tech elektryczne – test długodystansowy, opinia, zasięg. Najlepszy elektryk na rynku?

Jazda rowerem obok siebie? Wielu rowerzystów źle rozumie przepisy z 2022 roku

Czy jazda rowerem obok siebie jest dozwolona? Czy podczas wakacji będzie można swobodnie wybrać się na wycieczką, np. po wiejskiej drodze, i swobodnie ze sobą rozmawiać? Takie pytania zadaje sobie niejeden rowerzysta. Ale to kierowcy samochodów mają w tej kwestii nieco więcej do powiedzenia. O co więc chodzi w przepisach, które obie strony muszą respektować?

Dlaczego rowerzyści nie przestrzegają przepisów?

Na ten temat jest wiele teorii. Jedną z ciekawszych wygłosił kilka lat temu samozwańczy „król rowerów”, którego mądrości opisaliśmy w tym tekście .

Odnosi się on do tak zwanych „kolarzy”, natomiast zwykli rowerzyści zazwyczaj albo uważają, że łamanie przez nich przepisów nikomu nie szkodzi, albo ich w ogóle nie znają. Nie dziwi to, kiedy przypomnimy sobie, że jedyne kwalifikacje, jakie wymagane są od rowerzysty, to skończyć 18 lat.

Niektórzy rowerzyści mogą też odpowiedzieć, że łamią przepisy ich zdaniem nielogiczne. Takie, których łamanie nikomu nie wadzi, a im uprzyjemnia podróż. Tak było dokładnie z przepisem dotyczącym jazdy koło siebie dwóch rowerzystów. Znajomość przepisów jest wiążąca, bo gry w grę wchodzi ludzkie życie, zasłanianie się niewiedzą jest bezsensowne. Zapoznajmy się więc szczegółowo z tym tematem.

Czy rowerzyści mogą jechać koło siebie?

Temat „rowerzyści obok siebie” wywołuje wciąż dużo emocji. Był kilka lat temu przedmiotem gorącej dyskusji, a że sezon rowerowy w pełni, to warto przypomnieć przepisy i je poprawnie zinterpretować. Jazda obok siebie w mieście nie jest ani rozsądna ani bezpieczna, lecz jeśli ktoś wybierze się na rekreacyjną przejażdżkę – zwłaszcza mało uczęszczaną drogą za miastem – to jazda rowerem obok siebie nie jest niczym złym. Także wtedy, gdy wybierzemy się na wycieczkę we dwoje, podczas której chcemy sobie swobodnie rozmawiać. Oczywiście cały czas zakładamy, że nie mamy w okolicy możliwości wjechania na drogę przeznaczoną wyłącznie dla rowerów lub alternatywną ścieżkę. Gdy więc jedziemy po drodze publicznej i chcemy ustawić dwa rowery obok siebie, to jak powinniśmy się zachować?

Rowerzyści od lat postulowali zmiany umożliwiające rowerzystom jazdę rowerem obok siebie. Tu rządzący przyznali rację i odpowiednio zmodyfikowali przepisy, a konkretnie art. 33, ust. 3, pkt. 1:

Kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub motorowerem zabrania się  jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu, z zastrzeżeniem ust. 3a.

Jazda rowerem obok siebie

Rowerzyści jadący obok siebie na pustej drodze

Jak łatwo się domyślić, pod tym „zastrzeżeniem” znajduje się informacja, że dozwolone jest poruszanie się obok drugiego roweru, hulajnogi elektrycznej lub motoroweru. Środowiska rowerowe ogłosiły sukces, a wielu rowerzystów zaczęło szerzyć opinię, że skoro są uczestnikami ruchu drogowego, to mogą zajmować cały pas i nic nikomu do tego. Nic bardziej mylnego.

Kiedy rowerzyści mogą jechać obok siebie?

Rządzący zmieniając przepisy, wykazali się na szczęście rozsądkiem i pełne brzmienie punktu 3a to:

Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.

Kiedy więc droga jest pusta – proszę bardzo. Rowerzyści mogą jechać obok siebie, np. oddając się rozmowie. Jeśli jednak dogoni ich na przykład samochód – co słychać zwykle z dużym wyprzedzeniem, że pojazd się zbliża – jego kierowca musi mieć możliwość bezpiecznego wyprzedzenia rowerów. Czas od usłyszenia na pustej drodze, że nadjeżdża samochód, do ustawienia się „gęsiego” jest wystarczający, aby kierowcy rowerów mogli bez wysiłku zająć bezpieczną dla wszystkich uczestników ruchu na tym odcinku drogi lokalizację. Nie można więc jechać obok siebie na wąskiej drodze, blokując przejazd auta zmierzającego w tym samym kierunku. Podobnie nie wolno jechać obok siebie, gdy pojazdy jadące z naprzeciwka uniemożliwiają autu jadącemu w tym samym kierunku co rowerzyści, ich wyprzedzenie.

Wyprzedzanie rowerzysty

Wyprzedzanie rowerzysty

Zatem czy można jechać rowerem obok siebie? Tak, ale jeśli słyszycie, że dogania was samochód, zmieńcie szyk i poruszajcie się przez moment jeden za drugim. Tego wymagają od was przepisy i tak też będzie bezpieczniej zarówno dla samych rowerzystów, jak i kierowców samochodów. Szanujmy się wzajemnie!

Więcej artykułów poświęconych przepisom i nauce jazdy kierowców, znajdziesz w naszej sekcji tu. Gdy interesują cię jednak głównie rowery, to więcej naszych artykułów poświęconych tej tematyce znajdziesz pod tym linkiem. Zachęcamy też do podzielenia się swoją opinią na temat jazdy rowerem obok siebie w komentarzach poniżej.

Source: Jazda rowerem obok siebie? Wielu rowerzystów źle rozumie przepisy z 2022 roku

Ministerstwo znacząco podniosło opłaty dla kierowców! Kiedy będziemy musieli zapłacić 2000 zł?

Opłaty dla kierowców wzrosną czterokrotnie

Obecnie kursy reedukacyjne organizowane przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, kosztowały 500 zł. Od pewnego czasu pojawiły się jednak naciski, aby kwotę tę podnieść i to wyraźnie. Argumentowano, że ośrodki zaczynają być zmuszone do dopłacania do owych kursów, a wprowadzenie podwyżek uniemożliwiała im ustawa.

Nowe ceny egzaminów na prawo jazdy. Uratują WORD-y przed bankructwem?

Problem zaczął narastać w ostatnim czasie, ze względu na galopującą inflację. Ponadto zwracano uwagę, że konieczność przechodzenia kursu reedukacyjnego, powinna być traktowana jako kolejny straszak na łamiących przepisy kierowców, więc jego wysoka cena byłaby uzasadniona.

Teraz Ministerstwo Infrastruktury przychyliło się do tej argumentacji. Ustawa o kierujących pojazdami zostanie znowelizowana, a maksymalna opłata za kurs reedukacyjny wyniesie 2000 zł.

Kurs reedukacyjny dla kierowców – kogo dotyczy?

Na chwilę obecną kursy reedukacyjne są obowiązkowe dla kierowców, którzy stracili prawo jazdy, za jazdę po wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. To ma się jednak zmienić jeszcze w tym roku i objąć także osoby, które przekroczyły dopuszczalny limit 24 punktów karnych.

Kod 96 w prawie jazdy – jakie daje uprawnienia kierowcom z kat. B? Jak go zdobyć?

Obecnie, kiedy uzbieramy „komplet” punktów, jesteśmy kierowani na egzamin. Jeśli go zdamy, odzyskujemy prawo jazdy. Po wejściu w życie zmian, konieczne będzie także ukończenie 28-godzinnego kursu reedukacyjnego, którego koszt wzrośnie do 2000 zł na początku przyszłego roku.

Opłaty za tablice rejestracyjne i dowód rejestracyjny

Przy okazji dyskutowania podwyżki za kursy reedukacyjne, samorządowcy postulowali także o zwiększenie opłat za tablice rejestracyjne oraz dowody rejestracyjne. W związku z coraz większą inflacją, ceny podnosi Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych, których Wydziały Komunikacji nie mogą sobie rekompensować.

Prawo jazdy dostępne zaraz po zdanym egzaminie? Rząd obiecuje przyszłym kierowcom

Ministerstwo Infrastruktury odrzuciło jednak ten pomysł, argumentując, że takie podwyżki byłyby sprzeczne z rządowym programem walki z inflacją.

Spóźniłeś się z deklaracją sprzedaży lub kupna auta? Zapłacisz więcej

MI ma natomiast plany podwyższenia kar za brak złożonej w terminie deklaracji nabycia lub zbycia pojazdu. Według projektu, obowiązywałyby dwie stawki – dla osób prywatnych oraz dla przedsiębiorców. Nie wiadomo jednak póki co, ile miałyby one wynosić.

Source: Ministerstwo znacząco podniosło opłaty dla kierowców! Kiedy będziemy musieli zapłacić 2000 zł?

Renault i Nissan pozwane przez kierowców! Przez lata sprzedawali wadliwe silniki

Silniki Renault i Nissana mają wadę fabryczną

Problem o którym mowa, dotyczy popularnego silnika 1.2 TCe, a konkretnie jego wersji produkowanych w latach 2012-2018. Okazuje się, że część właścicieli samochodów napędzanych tą jednostką, boryka się z nadmiernym zużyciem oleju. Przyczyną są wadliwe pierścienie tłokowe, które nie „zbierają” oleju ze ścianek cylindrów tak, jak powinny. Zdarzały się też problemy z naciągniętym łańcuchem rozrządu oraz problemy z zaworami wydechowymi.

Wadliwy silnik montowany był w modelach Renault (Clio, Megane, Scenic, Captur i Kangoo), Dacii (Duster, Dokker, Lodgy), Nissana (Qashqai) oraz Mercedesa (Citan). W sumie mowa tu o setkach tysięcy samochodów potencjalnie dotkniętych problemem.

Niezadowoleni klienci złożyli pozew przeciw Renault i Nissanowi

Ostatecznie do francuskiego sądu trafił pozew zbiorowy, podpisany przez około 1100 kierowców, posiadających samochody z silnikiem 1.2 TCe. Na wyrok pewnie trochę poczekamy.

Tymczasem już teraz Renault nie ukrywa, że z niektórymi silnikami rzeczywiście mogły być problemy, ale podkreśla, że ewentualne wady, nie stanowiły zagrożenia dla kierowców. Rozważa także wypłacenie swoim klientom odszkodowania.

Nissan natomiast zachęca kierowców do udania się do autoryzowanego serwisu, który zbada przyczyny problemu i zaproponuje jego rozwiązanie.

Source: Renault i Nissan pozwane przez kierowców! Przez lata sprzedawali wadliwe silniki

Ceny paliw w Polsce – olej napędowy znacznie zdrożał. Ile zapłacimy za tankowanie przed wakacjami?

Ceny oleju napędowego mocno w górę. Ile kosztuje benzyna i LPG?

Jak podaje w swoim raporcie e-petrol.pl, w ciągu zaledwie jednego tygodnia, średnia cena oleju napędowego w Polsce wzrosła o 16 groszy. Daje to przeciętną cenę 7,89 zł za litr.

Zmniejszyła się za to cena benzyny Pb95, ale o jedynie 2 grosze, co daje średnio 7,92 zł za litr. Natomiast 3 grosze staniał gaz LPG – teraz za litr tego paliwa zapłacimy 3,52 zł.

Gdzie ceny paliw w Polsce są najniższe?

Pod względem cen paliw, pozytywnie wyróżniają się obecnie województwa pomorskie, łódzkie oraz świętokrzyskie. Na Pomorzu znajdziemy najtańszą benzynę Pb95 – 7,88 zł za litr. Najmniej za olej napędowy zapłacimy natomiast w województwie łódzkim – 7,83 zł za litr. Po najtańszy autogaz trzeba z kolei udać się do świętokrzyskiego – tam cena wynosi 3,40 zł za litr.

Gdzie paliwa są najdroższe w Polsce?

Najdroższą benzynę Pb95 znajdziemy na Podkarpaciu – 7,99 zł za litr, natomiast na Podlasiu jest najdroższy diesel (7,91 zł/l). Dolny Śląsk z kolei góruje drożyzną gazu LPG, gdzie kosztuje on średnio 3,66 zł za litr.

Source: Ceny paliw w Polsce – olej napędowy znacznie zdrożał. Ile zapłacimy za tankowanie przed wakacjami?

Ile zarabia kierowca na urlopie? Nawet trzykrotnie więcej niż rok temu! Dowiedz się dlaczego

Jeszcze rok wcześniej pracownicy otrzymywali pensję brutto w wysokości 3200 – 3300 zł i to właśnie z tej średniej wyliczane było wynagrodzenie urlopowe. Od 2 lutego 2022 r. to się zmienia, ponieważ wypłata polskiego kierowcy wzrosła do 10-12 tys. brutto. I właśnie ta kwota posłuży do wyliczenia średniej za urlop wypoczynkowy, co daje prawie trzykrotny wzrost względem wypłat za poprzedni sezon.

Może się okazać, że będzie to kolejna „cegiełka” do tych wyższych kosztów, których firmy transportowe, szczególnie te małe, mogły nie wziąć pod uwagę, planując budżet na 2022 rok. A ten koszt będą musieli dopiero ponieść, bo sezon urlopowy dopiero się rozpoczyna  – tłumaczy Łukasz Włoch, ekspert OCRK, Grupa Inelo.

Zapracowany, jak polski kierowca

Kierowcy polskich firm transportowych spędzają więcej czasu w trasie niż większość przedstawicieli tego zawodu w innych krajach Europy. Według jednego z badań przeprowadzonych przez Grupę Inelo, rekordziści w pojedynczej delegacji za granicą przebywali nawet 28 dni. W ciągu roku za kółkiem byli nawet do 294 dni. Ponad 4 na 10 pracowników wyjeżdża średnio od 241 do nawet 260 dni. A co z odpoczynkiem i urlopem? Rzadko wykorzystują go w całości. Największa grupa kierowców (ok. 40 proc.) wybiera od 11 do 20 dni wolnych. Czy w tym roku to się zmieni?

Podejście pracowników do brania urlopów jest bardzo różnorodne. Zdarzają się przypadki, w których kierowcy mają skumulowane nawet po 40 dni zaległego urlopu, a warto przypomnieć, że zgodnie z kodeksem pracy, urlop należy wykorzystać maksymalnie w terminie do 30 września następnego roku. Nie zmienia to faktu, że każdego roku przeciętny trucker zatrudniony w polskiej firmie transportowej pokonuje około 87 tys. kilometrów, pozostaje w trasie nawet 294 dni i statystycznie rzadko wykorzystuje pełny urlop. Czy w tym roku to się zmieni? Niewykluczone. Do tej pory, gdy kierowca poszedł na 2-tygodniowy urlop, to otrzymywał wynagrodzenie liczone od mniejszej kwoty – 3200 zł. W tym roku za 14 dni niepracujących otrzyma on wynagrodzenie identyczne, jak gdyby cały czas pracował. Możemy więc przypuszczać, że w tym sezonie pracownicy firm transportowych znacznie chętniej będą korzystali z urlopu, szczególnie tego dłuższego – mówi Łukasz Włoch

Budżety wakacyjne firm będą nadszarpnięte

Zmiany w polskiej ustawie przyczyniły się do wzrostu wynagrodzeń kierowców, wykonujących międzynarodowy przewóz rzeczy, a w konsekwencji wzrosła również kwota wypłacanego wynagrodzenia za urlop.

Zmienił się sposób rozliczania kierowcy, polegający na tym, że obecnie nie naliczamy diet i ryczałtów za nocleg, które wcześniej, choć oficjalnie były traktowane jako zwrot kosztów z tytułu podróży służbowej, to kierowca postrzegał je jako część swojego wynagrodzenia. Przed 2 lutym 2022 roku, kierowca zatrudniony na umowie o pracę, otrzymywał przeciętną pensję w wysokości około 3200 zł brutto. Znaczną część jego wypłaty stanowił właśnie zwrot kosztów za diety i ryczałty noclegowe, sięgający nawet do 5-6 tysięcy złotych miesięcznie, który nie był brany pod uwagę przy obliczaniu wysokości wynagrodzenia urlopowego. Było ono wyliczane wyłącznie na podstawie wynagrodzenia za pracę, czyli przed zmianami od średniej kwoty, wynoszącej około 3200 zł brutto. Aktualnie diety i ryczałty noclegowe zostały zlikwidowane, co oznacza, że całe wynagrodzenie pracownika wlicza się do obliczania wysokości wynagrodzenia za urlop kierowcy. Aby dostał on identyczną pensję, co wcześniej, pracodawcy zostali zobowiązani do podniesienia wysokości wynagrodzenia do około 10-12 tysięcy złotych brutto, a w rezultacie przewoźnicy muszą liczyć się z trzykrotnym wzrostem – komentuje Łukasz Włoch.

Zdaniem Kamila Wolańskiego, Kierownika Dziełu Ekspertów z Grupy Inelo, wielu przewoźników nie uwzględniło konieczności wypłacenia wyższego wynagrodzenia urlopowego dla kierowców przy planowaniu finansów na bieżący rok i nie są świadomi, że będą musieli takie koszty ponieść, a także, że w tym roku ich kierowcy mogą chętniej niż dotychczas decydować się na wybranie urlopu.

Kogo dotyczą zmiany?

Warto zaznaczyć, że pracodawcy, którzy zatrudniają wyłącznie kierowców krajowych mogą nie odczuć wprowadzonych zmian do ustawy. Z racji tego, że wynagrodzenie za pracę kierowców krajowych (około 5 000 – 7 000 tys. brutto) już wcześniej było zdecydowanie wyższe, nie przysługiwały im tak wysokie diety i ryczałty noclegowe, jak w przypadku kierowców międzynarodowych.

Kary dla przewoźnikanawet do 30 tys.

Pracodawca, który nie dopilnuje zaległych urlopów pracowniczych, grozi kara w wysokości 1 000 – 2 000 zł. za wszystkie takie przypadki, stwierdzone podczas kontroli.  Wówczas Państwowa Inspekcja Pracy jest uprawniona do nakazania pracodawcy wypłaty wynagrodzenia urlopowego lub ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. Warto pamiętać, że ekwiwalent za niewykorzystany urlop możemy wypłacić tylko zwolnionym pracownikom. Co prawda, Sąd może nałożyć przewoźnikowi maksymalną karą, sięgającą nawet 30 tys. złotych w przypadku, gdy PIP ponownie stwierdzi te same naruszenia podczas drugiej kontroli.

Można by powiedzieć, że nową „karą” dla przedsiębiorcy za brak dopilnowania urlopów nie będą sankcje, nałożone przez Państwową Inspekcję Pracy, a właśnie konieczność wypłacenia zaległego urlopu po nowej stawce, która jest zdecydowanie większa niż wcześniej.

Source: Ile zarabia kierowca na urlopie? Nawet trzykrotnie więcej niż rok temu! Dowiedz się dlaczego

BMW X5 i Skoda Octavia, czyli dwie ciekawe propozycje dla zmotoryzowanej kobiety

BMW nie boi się konkurować z najnowszymi modelami Land Rovera

SUV, czyli Sport Activity Vehicle to pojazd przeznaczony do zadań specjalnych z mocnym naciskiem na komfort jazdy oraz nowoczesne rozwiązania technologiczne. Choć typowy samochód w tym segmencie nie nadaje się na podróże w stylu Camel Trophy, polskie drogi zimą czy wiejskie bezdroża dla dobrego SUV-a nie będą stanowiły jakiegoś problemu.

BMW X5 pojawił się na rynku w roku 1999. Jego pierwsza generacja już wtedy wyprzedzała konkurencję pod względem technologicznym, ale to estetyka samochodu mocno sprecyzowała jego charakter. Warto wiedzieć, że koncern Land Rover wówczas należał już do BMW, więc ta marka musiała wykombinować coś extra w swojej klasie, aby postawić przeciwwagę wobec legendarnych 4×4.

Tak rozpoczęła się przygoda bmw x5, która trwa do dziś, obejmując cztery generacje. Kształtem te samochody są do siebie jako tako podobne, choć najnowszy design według wielu jest dużo bardziej feministyczny. Poza tym, w porównaniu czysto inżynieryjnym, terenowa beemka 2020 znacznie wyprzedza pozostałe. BMW X5 M to śliczny benzyniak, który ma silnik TwinPower Turbo o maksymalnej mocy 625 koni. Zużycie paliwa w trybie mieszanym wynosi 13,6-13,3 l na 100 km, co jest w miarę przyzwoitym wynikiem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że to pięciodrzwiowy SUV. A jeśli o napęd chodzi, technologia do jego konstrukcji została zaczerpnięta ze sportów motorowych. Efektem jest precyzja i zwinność, którą doprawdy trudno powiązać z tak masywną maszyną, jaką jest SUV. A jednak.

Komfort, komfort i jeszcze raz komfort

Nowa beema X5 to również komfort, o jakim entuzjaści SUV-ów mogli dotąd pomarzyć. Wersja premium, M Competition, ma wnętrze jakby celowo zaprojektowane, aby świetnie wyglądać na Instagramie. Co więcej, ogólne wrażenia estetyczne idą w parze z praktyką użytkowania. Przednie fotele są sportowe, ale nie sztywne. Można je podregulować pod dosłownie każdego kierowcę.

Jest też całkiem sporo miejsca, zwłaszcza gdy spojrzymy na strefę bagażową. BMW X5 M posiada limit aż 650 litrów, podczas gdy możliwości przewozowe wynoszą 690 kilogramów. A jeśli to za mało, opcjonalny hak pozwoli transportować przyczepkę o maksymalnej wadze trzech ton. Tyle mniej więcej waży para dorosłych hipopotamów. Chyba się z nami zgodzisz, że do przewozu dzieci i innych, bardziej codziennych zmagań możliwości tego samochodu są więcej niż wystarczające, prawda?

Tak więc, jeśli połączymy to wszystko z osiągami opisanymi powyżej, wyjdzie nam jak młotem w szkło, że beemka X5 to istny drapieżnik z nastawieniem na pochłanianie kilometrów, zapewniając jednocześnie komfort jazdy na poziomie luksusowym. Ciekawy, nieco kobiecy wygląd pojazdu jest bodaj tylko dodatkiem, niemniej pomaga on w tym, że w bmw x5 naprawdę łatwo jest się zakochać.

Skody to po prostu dobre samochody osobowe

Drugim samochodem, który uważamy za godny polecenia jest Skoda Octavia. To maszyna, która jest tak odmienna od BMW X5, że naprawdę nie ma co ich ze sobą porównywać. Inna klasa, inna grupa wagowa, inne potrzeby kierowcy. Cena, rzecz jasna, też jest inna.

Przez cały swój okres produkcji model ten zdobył ponad 50 nagród motoryzacyjnych i to są bardzo różne kategorie, które generalnie odzwierciedlają zadowolenie konsumentów. Do codziennego, normalnego użytku świetnie nadaje się zwłaszcza skoda octavia 2. To auto z silnikiem 2.0 TDI 140KM może osiągnąć maksymalną prędkość do 206, a przyspieszenie to wartość 9,6 sekundy od 0-100 km/h. I teraz warto zadać sobie pytanie: czy naprawdę trzeba komuś więcej?

Na pewno więcej nie należy płacić za paliwo, które Octavia dwójka zużywa średnio 5 litrów na setkę. To ponad dwa razy mniej niż potężny SUV opisany powyżej. Jeśli chodzi zaś o miejsce w bagażniku, Octavia to model produkowany na miarę 560 litrów, lecz gdy tylna kanapa zostanie złożona – pojemność wzrasta prawie trzykrotnie.

Estetyka i wyposażenie Octavii jest dosyć przyziemne, fakt, ale wiesz co? To tak naprawdę duży plus, ponieważ ryska tu, czy małe wgniecenie tam nie będzie aż tak bardzo bolesne, jak by to było w przypadku kosztownej beemki. A przecież wszyscy dobrze wiemy, że w mieście, podczas licznych manewrów parkingowych o drobne uszkodzenia nie jest wcale trudno.

Jak sama widzisz, BMW X5 i Octavia dwójka mają zalety, na które warto zwrócić uwagę. Wszystko zależy od potrzeb i preferencji, jednak nie jest głupim pomysłem to, aby kupić oba samochody. One się wzajemnie doskonale uzupełniają. O ile beemka to super maszyna do zadań specjalnych (zwłaszcza zimą, gdy błoto pośniegowe daje się we znaki…), o tyle skoda octavia 2 to bardzo przyzwoite, normalne auto do zakupów w Biedronce i innych codziennych czynności.

Source: BMW X5 i Skoda Octavia, czyli dwie ciekawe propozycje dla zmotoryzowanej kobiety

Najtańsze auto używane na rynku? Dowiedz się co kupisz za niecałe 5 tys. zł

Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że w maju 2022 roku ceny wzrosły 13,9 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku. Po raz ostatni tak wysoką inflację obserwowaliśmy w marcu 1998 roku. Galopujące ceny spowodowały, że kierowcy coraz częściej biorą pod uwagę zakup tanich samochodów. Według danych najtańszym modelem na wtórnym rynku jest Peugeot 206. Jego mediana ceny wynosiła w maju 2022 roku 4.600 złotych. Analiza przeprowadzona przez firmę sprzedającą używane pojazdy wykazała, że wśród samochodów ogłaszanych do sprzedaży na wtórnym rynku, których było co najmniej 1.000 sztuk w ofercie w maju br. Peugeot 206 był najtańszym autem, ale także najstarszym autem. Mediana wieku dla tego modelu wynosiła 18,8 lat.

Na drugim miejscu także uplasował się Peugeot – model 307, którego mediana ceny wyniosła 6.990 złotych. Był on o rok młodszy od swojego mniejszego brata, ale za to mediana przebiegu była wyższa o 42.000 km i wynosiła 230.000 km.

Z kolei, na trzecim miejscu wśród najtańszych aut używanych uplasował się Fiat Panda. Jego mediana ceny wyniosła 7.200 złotych. Był on też młodszy od poprzedników i miał najmniejszy przebieg – mediana wieku wynosiła 15,7 lat, a mediana przebiegu 156.060 km.

Najtańsze samochody dostępne na rynku wtórnym z definicji nie oznaczają, że są najgorsze. Pamiętajmy, że mówimy o medianie cen czy medianie wieku, więc nawet w grupie najtańszych aut znajdują się interesujące modele, które są zadbane. Ważne, aby kupujący mieli pewność, że historia samochodu, jego pochodzenie, zostały sprawdzone przez profesjonalnego sprzedawcę, który w dodatku jest właścicielem oferowanego auta” – powiedziała Karolína Topolová, Dyrektor Generalna AURES Holdings, AAA AUTO.

Najtańsze samochody używane oferowane na wtórnym rynku w Polsce, w maju 2022 roku

Model Liczba aut w ofercie Mediana ceny (PLN) Mediana przebiegu (km)  Mediana wieku (lata)
Peugeot 206 1 364 4 600 182 000 18,8
Peugeot 307 1 307 6 990 230 000 17,9
Fiat Panda 1 050 7 200 156 060 15,7
Renault Scenic 1 838 7 900 212 000 17,1
Opel Vectra 1 682 8 500 264 000 17,5
Volkswagen Polo 2 596 9 000 178 419 16,4
Renault Laguna 1 462 9 000 231 000 15,9
Mercedes A 1 316 10 200 180 000 16,6
Citroen C3 1 365 11 300 146 942 13,8
Skoda Fabia 2 842 11 500 176 000 14,2

W maju 2022 roku spadła mediana ceny aut używanych o 1.100 złotych, do 22.900 złotych
i jednocześnie wzrosła oferta pojazdów na wtórnym rynku. Według miesięcznego raportu AAA AUTO opartego na analizie danych dotyczących sprzedaży aut używanych w komisach, na stronach internetowych oraz u dealerów samochodów używanych, w maju 2022 roku w Polsce pojawiło się 236.311 ofert sprzedaży samochodów używanych, co oznacza wzrost w stosunku do kwietnia br. o 30.500 aut.

Źródło: AAA AUTO

Source: Najtańsze auto używane na rynku? Dowiedz się co kupisz za niecałe 5 tys. zł

Auto