Archiwum kategorii: Ze świata

Aktualności motoryzacyjne ze świata z selekcjonowanych stron o motoryzacji i tematów z nią związanych (pl/ang)

Wynajem długoterminowy aut dla firm bez zbędnych formalności? To możliwe z mamGO od BNP Paribas!

Jak działa wynajem długoterminowy dla firm?

Decydując się na wynajem samochodu, klient płaci stałe miesięczne raty za jego użytkowanie przez określony w umowie czas. Zyskuje jednak nie tylko sam pojazd, ale również pakiet dodatkowych usług, jak np. ubezpieczenie, serwisowanie czy udostępnienie auta zastępczego, jeśli zajdzie taka potrzeba.

W trakcie obowiązywania umowy kierowca może użytkować samochód w ramach określonego limitu kilometrów, czyli zakładanego rocznego przebiegu. Po zakończeniu ma prawo wybrać, co stanie się z autem. W zależności od własnych potrzeb może:

  • przedłużyć umowę na kolejny okres,
  • wypowiedzieć umowę i zwrócić samochód,
  • wykupić auto na własność,
  • wypowiedzieć aktualną umowę i wynająć nowy pojazd.

Co można zyskać, decydując się na wynajem długoterminowy na firmę?

Jednym z niezaprzeczalnych atutów długoterminowego wynajmu aut jest wygoda. Duża część usług jest zwykle wpisana w podstawową umowę. Dla przykładu miesięczna rata obejmuje:

  • wynajem pojazdu,
  • ubezpieczenie OC i AC, NNW, Assistance24h,
  • samochód zastępczy,
  • serwis,
  • karty paliwowe,
  • aplikację My Arval,
  • likwidację szkód,
  • opcjonalnie: pakiet opony.

Oznacza to również, że koszty są stałe przez cały okres finansowania auta. Pozwala to dobrze zaplanować firmowy budżet, gdyż dodatkowe opłaty nie zaskoczą w najmniej spodziewanym momencie i są odpowiednio rozłożone w czasie

Na uwagę zasługuje także aspekt finansowy tego rozwiązania. Wynajem długoterminowy dla firm nie wiąże się bowiem z koniecznością wniesienia żadnego wkładu własnego.

Aby skorzystać z długoterminowego wynajmu samochodów dla firm, należy postępować zgodnie z poniższymi krokami.

  1. Znaleźć samochód na platformie mamGO i wypełnić formularz kontaktowy.
  2. Zaczekać na kontakt ze strony doradcy, a następnie złożyć wniosek o finansowanie (klient składa oświadczenia dotyczące wniosku w trakcie rozmowy telefonicznej z doradcą, a następnie podpisuje wniosek podpisem elektronicznym).
  3. Zaczekać na decyzję dotyczącą finansowania.
  4. Zawrzeć umowę wynajmu.

Jeśli decyzja będzie pozytywna, wystarczy tylko podpisać u dealera umowę i odebrać auto.

Klienci firmowi cenią sobie także elastyczność, jaka wiąże się z wyborem tej formy finansowania. Korzystanie z wynajmu oznacza bowiem możliwość wymiany samochodu na nowszy po upływie 36-, 48- lub 60 miesięcy. Nie trzeba też zastanawiać się, co zrobić z poprzednim autem. Jeśli nie zostanie wykupione, wróci do dealera i być może skusi innego klienta, który szuka używanego pojazdu.

Długoterminowy wynajem samochodów dla firm z mamGO

mamGO nie jest platformą ukierunkowaną jedynie na wynajem długoterminowy samochodów. Portal umożliwia dostęp do aż trzech różnych form finansowania w jednym miejscu:

  • kredytu*(dla klientów indywidualnych),
  • wynajmu (dla osób prywatnych i przedsiębiorców),
  • leasingu (dla firm).

Zapewnia zatem dużą oszczędność czasu klientom, którzy nie są w stu procentach przekonani do konkretnego finansowania i chcą sprawdzić wszystkie dostępne opcje.

Na platformie znajdują między innymi wyszukiwarka samochodów kalkulator rat. W przypadku zainteresowania kredytem wystarczy przejść do wniosku kredytowego. Jego złożenie online umożliwia ocenę zdolności kredytowej osoby zainteresowanej. Przy leasingu i wynajmie długoterminowym dla firm online wypełnia się formularz kontaktowy, po którym następuje telefoniczna rozmowa z doradcą.

Wynajem długoterminowy Audi czy auta rzadziej spotykanego na polskich drogach, jak chociażby DS lub Tesla? Oferta mamGO jest bardzo szeroka i obejmuje samochody różnej klasy. Wszystkie pochodzą z zaufanych źródeł i cechują się dobrym stanem – także modele używane, które pochodzą od sprawdzonych dealerów aut.

mamGO i Arval – prosty oraz komfortowy wynajem aut dla firm

Opcja wynajmu długoterminowego dla firm, dostępna na platformie mamGO, powstała we współpracy z Arval Service Lease Polska, liderem(1) rynku wynajmu długoterminowego aut w Polsce, dostarczającego również rozwiązania z zakresu nowej mobilności, który jest częścią Grupy BNP Paribas. Co wyróżnia tę ofertę?

Chociażby to, że wszystkie samochody są objęte pełnym assistance obowiązującym w przypadku zaistnienia awarii lub wypadku. Jeśli dojdzie do takiego zdarzenia, szkoda zostanie zlikwidowana z polisy, więc nie stanowi powodu do zmartwień klienta. Dodatkowo, na czas naprawy zostanie udostępnione auto zastępcze, aby zminimalizować dyskomfort wynikający z tego faktu.

Do dyspozycji klientów indywidualnych i przedsiębiorców jest również oferta Arval Flex, która zapewnia możliwość skorzystania z rozwiązania umowy z zachowaniem miesięcznego okresu wypowiedzenia. Nie wiąże się to z żadnymi dodatkowymi opłatami ani innymi konsekwencjami.

Artykuł sponsorowany

Właścicielem i udostępniającym Platformę mamGO jest BNP Paribas Group Service Center S.A. z siedzibą w Warszawie przy ul. Grzybowskiej 78, 00-844 Warszawa.

Podmiotem zawierającym umowy wynajmu jest Arval Service Lease Polska Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, ul. Wołoskiej 24, 02-672 Warszawa

* Rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO) dla kredytu samochodowego na zakup nowego pojazdu u autoryzowanego dealera obliczona dla przykładu reprezentatywnego na 2.01.2024 r. wynosi 15,74%. Dostępność kredytu oraz warunki kredytowania zależą od wyniku oceny zdolności kredytowej klienta dokonanej przez BNP Paribas Bank Polska Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie przy ul. Kasprzaka 2.

(1) https://www.arval.pl/o-arval/arval-na-swiecie-z-mocnymi-wynikami-za-2023-rok-arval-polska-z-dwucyfrowa-dynamika-wzrostu-floty-rok

Source: Wynajem długoterminowy aut dla firm bez zbędnych formalności? To możliwe z mamGO od BNP Paribas!

Policjant zmierzył mi radarem ujemną prędkość. Muszę przyjąć mandat, czy nie?

Spis treści

Co oznacza ujemna prędkość na policyjnym radarze?

Z taką sytuacją spotkał się ostatnio pewien motocyklista z powiatu tarnowskiego. 36-latek został zatrzymany przez policję, która pokazała mu zdjęcie zrobione przez laserowy miernik, na którym widniała prędkość -122 km/h.

Czy to znaczy, że mężczyzna cofał się w czasie i przestrzeni? Bynajmniej. Radary zwykle pokazują prędkość „dodatnią”, ponieważ standardowy pomiar odbywa się, gdy pojazd zbliża się do urządzenia. Tu sytuacja była odwrotna.

Na zdjęciu z radaru widzimy tył motocykla. Można się domyślać, że mężczyzna minął patrol, a potem dodał gazu, przekonany, że już jest „bezpiecznie”. Nie wiedział, że policjanci mogą mierzyć prędkość także oddalających się od nich pojazdów.

Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Czy pomiar ujemnej prędkości przez policję jest ważny?

Ujemna prędkość na radarze może wygląda dziwnie, ale jest to normalny i wiarygodny pomiar. Policjant może na jego podstawie wystawić mandat, a kierowanie sprawy do sądu tylko na podstawie „minusa”, jest z góry skazane na porażkę.

Wspomniany motocyklista nie miał więc szans obrony. Musiał przyjąć mandat na 2500 zł, 15 punktów karnych i pożegnać się z prawem jazdy na 3 miesiące.

Taryfikator mandatów za prędkość w 2024 roku

Przy okazji warto przypomnieć, ile wynoszą obecnie mandaty za prędkość. Zasada recydywy działa, kiedy popełnimy takie samo wykroczenie po raz drugi w ciągu dwóch lat.

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Source: Policjant zmierzył mi radarem ujemną prędkość. Muszę przyjąć mandat, czy nie?

Dopisali ci kod 01.06 do prawa jazdy? Wysoki mandat to najmniejszy problem

Spis treści

Gdzie znajdują się kody w prawie jazdy?

Z przodu prawa jazdy znajdziemy nasze dane osobowe, numer prawa jazdy oraz nasze zdjęcie. Na odwrocie z kolei zawarto informacje na temat kategorii prawa jazdy, jakie posiadamy. A ilu z was zwróciło uwagę na sam dół prawa jazdy, gdzie znajdują się dodatkowe, zakodowane informacje?

Co oznaczają kody od 01.01 do 01.07 w prawie jazdy?

W rubryce numer 12 prawa jazdy, a więc ostatniej na blankiecie, znaleźć można nic niemówiące większości osób kody. Aby je rozszyfrować, musimy sięgnąć do załącznika numer 1 do rozporządzenia w sprawie wzorów dokumentów stwierdzających uprawnienia do kierowania pojazdami. Czytamy w nim, że:

W polach kolumny oznaczonej liczbą 12 umieszcza się liczbowe oznaczenia kodów i subkodów, które określają następujące ograniczenia w korzystaniu z uprawnień lub informacje dodatkowe.

Znajdziemy tam bardzo długą listę najróżniejszych pozycji, między innymi dotyczącymi wymaganych modyfikacji pojazdu, wynikających na przykład ze stwierdzonego inwalidztwa. Nas jednak interesują informacje z punktu pierwszego „wymagana korekta lub ochrona wzroku”:

  • 01.01 – okulary,
  • 01.02 – soczewka(i) kontaktowa(e),
  • 01.05 – przepaska na oko,
  • 01.06 – okulary lub soczewki kontaktowe,
  • 01.07 – indywidualna korekta lub ochrona wzroku

Brakujące punkty dotyczyły okularów ochronnych (01.03) oraz przyciemnionych szkieł (01.04), wycofane przy okazji nowelizacji.

Czy stosowanie się do kodów w prawie jazdy jest obowiązkowe?

Tak, znajomość znaczenia tych kodów oraz stosowanie się do nich jest obowiązkiem kierowcy. Teoretycznie każdy kierowca ma tego świadomość, ponieważ kody nie pojawiają się znikąd. Podczas badania lekarskiego przed uzyskaniem uprawnień, kandydat na kierowcę jest informowany o tym, że przy jego wadzie wzroku, konieczne jest stosowanie na przykład szkieł korekcyjnych.

Autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna. Padła konkretna data

Wiele osób uważa jednak, że wymagane jest tylko to, aby ich wada została właściwie skorygowana. Jeśli więc kiedyś chodzili w okularach, a teraz częściej decydują się na soczewki kontaktowe, to wszystko jest w porządku. Tymczasem grozi za to mandat.

Mandat za jazdę bez okularów w 2024 roku

Podczas kontroli dla policjanta nie ma znaczenia, że za młodu nosiliśmy okulary, a teraz wolimy soczewki kontaktowe. Jeśli nie mamy odpowiedniego kodu w prawie jazdy, nie spełniamy wymogu, aby nam te uprawnienia przysługiwały. Innymi słowy, zostaniemy potraktowani jako osoba prowadząca pojazd bez uprawnień.

W takiej sytuacji policjant nałoży na nas mandat karny w wysokości 1500 zł. Zakaże również dalszej jazdy, a sąd orzeka zakaz prowadzenia pojazdów na przynajmniej pół roku.

Czy można zmienić kod w prawie jazdy?

Na szczęście dla kierowców, kody w prawie jazdy nie są wpisane tam na stałe. Jeśli nastąpiła zmiana w naszym stanie zdrowia, albo naszych preferencji, powinniśmy udać się do lekarza mającego stosowne uprawnienia.

Najlepiej poprosić o przyznanie kodu 01.06, czyli pozwalającego na prowadzenie zarówno w okularach korekcyjnych, jak i w soczewkach kontaktowych. W ten sposób będziemy mieli pełną swobodę, bez narażania się na ewentualny mandat.

Source: Dopisali ci kod 01.06 do prawa jazdy? Wysoki mandat to najmniejszy problem

Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Niemcy zwracają uwagę na niebezpieczne klamki w samochodach

Niemiecka organizacja ADAC przyjrzała się coraz popularniejszym aerodynamicznym klamkom w samochodach. Najczęściej można je spotkać w modelach elektrycznych, ale nie jest to regułą. Producenci korzystają z nich w pogoni za jak najlepszą aerodynamiką, poprawiającym zużycie paliwa lub energii elektrycznej.

Zasada ich działania jest prosta. Kiedy otwieramy pojazd, klamki się wysuwają i pozwalają na swobodne otworzenie drzwi. Po ruszeniu, klamki licują się z nadwoziem, zapewniając idealną aerodynamikę. Rodzi to potencjalnie poważne zagrożenie.

W momencie wypadku, samochody automatycznie otwierają centralne zamki i w opisywanych przypadkach, wysuwają klamki. Jeśli tego nie zrobią, zwykle klamkę da się ręcznie wysunąć z jej ukrycia, ale drugi problem jest taki, że często są to klamki elektroniczne. Jeśli w aucie zaszwankuje elektryka, drzwi mogą się nie otworzyć.

Którą ręką otwierać drzwi? Jeden sposób jest prawidłowy, za drugi grozi mandat

Ponadto klasyczna klamka daje dobry chwyt i umożliwia mocne szarpnięcie drzwiami, jeśli na skutek uderzenia się zatną. Klamki aerodynamiczne są mało wygodne i nie pozwalają na użycie większej siły.

Kierowcy nowoczesnych samochodów powinni wozić młotki

Producenci zwykle przewidują procedurę awaryjnego otwierania drzwi, jeśli nastąpi awaria elektroniki. Mając taki pojazd powinniśmy koniecznie się z nią zapoznać i przekazywać naszym pasażerom. Specjaliści z ADAC mówią także o zaopatrzeniu się w młotek, pozwalający wybić w razie potrzeby szyby.

Niestety nie ma procedur awaryjnego otwierania samochodu od zewnątrz. Jeśli więc sami nie otworzycie drzwi i będziecie zdani na pomoc z zewnątrz, nowoczesne klamki mogą okazać się poważnym zagrożeniem.

Source: Masz samochód z nowoczesnymi klamkami? Lepiej woź ze sobą duży młotek

Nowe odcinki The Grand Tour jednak powstaną! Ale nie ma powodów do (dużej) radości

Spis treści

Nowe odcinki The Grand Tour

Fani Clarksona, Hammonda i Maya z pewnością byli zawiedzeni informacją, że słynne trio kończy nagrywać swój program. Zawiedziony jest także Amazon, dla którego motoryzacyjno-podróżnicze show było świetnym magnesem na widzów.

Nie dziwią więc plotki, zgodnie z którymi Studio Lambert jest zainteresowane przejęciem praw do programu, tworzonego przez spółkę, założoną przez brytyjskich prezenterów. Miałoby ono stworzyć jego nową wersję i kręcić kolejne odcinki z nowymi prowadzącymi. Podobno plany zakładają powrót do większego nacisku na motoryzację, a nie tylko na podróże.

Czy odświeżony The Grand Tour odniesie sukces? Trudno wyrokować o tym tak wcześnie, ale mamy co do tego duże wątpliwości. Wiele osób oglądało ten program dla Clarksona, Hammonda i Maya – ich osobowości, relacji oraz chemii jaka była między nimi. Tak jak w przypadku Top Geara, zebranie innych prezenterów (nawet bardzo dobrych) i stworzenie nowej formuły (nawet udanej) nie będzie już tak atrakcyjną propozycją. BBC zresztą kilkukrotnie sparzyło się, próbując przywrócić Top Gearowi dawną świetność.

Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

Co było powodem zakończenia The Grand Tour?

Powody zakończenia produkcji programu wyjawił Jeremy Clarkson podczas wywiadu dla The Times. Powiedział, że przede wszystkim „jest zbyt stary i gruby oraz brakuje mu już sił na realizowanie tak wycieńczającego programu”. Po drugie stwierdził, że ani on ani ekipa nie mają już pomysłów na nowe odcinki.

Zdaniem wielu osób, było to widoczne już od dawna i chociaż każdy kolejny program zabierał nas w inną część świata, inne były założenia co do doboru samochodów oraz inna myśl przewodnia odcinka, wszystko to zaczynało być wtórne. Od wyreżyserowanych „niespodziewanych zwrotów akcji”, po „przypadkowe” wpadki i „spontaniczne” wzajemne złośliwości.

Trzeba pamiętać, że Clarkson, Hammond i May zrezygnowali z klasycznej formuły programu i nie testują już nowych samochodów ani nie rozmawiają o nowościach w studio, tylko skupili się na podróżowaniu po świecie. Robili to już 20 lat temu za czasów Top Gear, a ostatnie dwa sezony The Grand Tour skupiały się wyłącznie na tym. Słynne trio zjeździło w tym czasie właściwie cały świat.

Kiedy premiera ostatniego odcinka The Grand Tour?

Nie znamy jeszcze daty premiery ostatniego odcinka The Grand Tour z Clarksonem, Hammondem i Mayem. Wiemy tylko, że materiał został już nakręcony, a gotowy film zobaczymy jeszcze w tym roku. Tym razem słynne trio pojechało do Zimbabwe za kierownicami klasycznych samochodów z lat 70.

Source: Nowe odcinki The Grand Tour jednak powstaną! Ale nie ma powodów do (dużej) radości

Przechodniu, weź cegłę i postrasz kierowcę. Specjalna akcja była tak głupia, że aż głupia

Kanadyjczycy najwyraźniej mają spory problem z kierowcami, którzy nie ustępują pierwszeństwa pieszym na pasach. To by wyjaśniało dlaczego organizacja Vision Zero Vancouver (postulująca o zero wypadków drogowych), przygotowała w swoim mieście specjalną akcję na prima aprilis.

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Przy przejściu dla pieszych pojawiła się tabliczka z napisem „Daj się dostrzec! Złap cegłę”. Poniżej umieszczono instrukcję w czterech krokach – złap, spójrz, pomachaj, przejdź. Pod znakiem znajdował się koszyk mieszczący cztery cegły.

Założenie było proste. Pieszy machający cegłą do kierowcy, miał być lepiej widoczny. Bo wiecie, cegła ma jaskrawy kolor i zwraca uwagę. Wcale nie chodziło o to, że pieszy machający cegłą w stronę kierowcy może sugerować, że rzuci cegłą w samochód. Skąd tak podłe insynuacje?

Zwracamy przy tym uwagę, że instrukcja nakazuje pieszemu najpierw się rozejrzeć i upewnić się, że kierowca go widzi. Podobnie jak w Polsce, również w Kanadzie, pieszy nie może bezmyślnie i bez patrzenia wchodzić na ulicę. Nawet z cegłą.

Co udało się osiągnąć opisywaną akcją? Dokładnie nic. Był to żart z okazji 1 kwietnia, który miał sprawić, że piesi „będą lepiej widziani”. Coś nam jednak mówi, że kierowca który patrzy przed siebie, zauważy pieszego, nawet jeśli ten nie ma cegły. A jeśli kierowca na drogę nie patrzy, to cegła w ręce też nie pomoże. Czyli cała akcja nie miała sensu i była zupełnie nieśmieszna. Chyba, że pieszy machający cegłami w stronę kierowców to wasza definicja humoru.

Source: Przechodniu, weź cegłę i postrasz kierowcę. Specjalna akcja była tak głupia, że aż głupia

Autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna. Padła konkretna data

Koniec opłat na autostradzie A4 Katowice-Kraków

Ceny za przejazd autostradą A4 z Katowic do Krakowa zawsze były wysokie i regularnie je podnoszono. Ostatnia taka zmiana miała miejsce tydzień temu. Wszystko dlatego, że koncesjonariusz czyli firma Stalexport, ma dużą dowolność w kształtowaniu cen za przejazd, a instytucje rządowe nic nie mogą z tym zrobić.

Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

Problem trwa od 1997 roku, kiedy podpisano umowę ze spółką, a treść tej umowy nadal pozostaje niejawna. Jak jednak podało Ministerstwo Infrastruktury, zbliżamy się do końca obowiązywania tego kontraktu.

Stalexport pozostaje koncesjonariuszem do 2027 roku i wtedy też umowa wygaśnie. Zarządzanie odcinkiem autostrady A4 Katowice-Kraków przejdzie pod zarząd Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a wszystkie należące do niej autostrady są obecnie bezpłatne.

Ile wynosi opłata za przejazd autostradą A4 Katowice-Kraków w 2024 roku?

Nowy cennik na autostradzie A4 został prowadzony 1 kwietnia. Znajdziemy w nim opłaty, jakie trzeba ponieść na bramkach między Katowicami i Krakowem. Przypominamy, że na liczącym 60 km odcinku przez bramki trzeba przejechać dwukrotnie.

Cennik autostrady A4 Katowice-Kraków:

  • 8 zł – motocykle
  • 16 zł – kategoria 1 (pojazdy samochodowe o dwóch osiach)
  • 29 zł – kategoria 2 (pojazdy samochodowe o dwóch osiach, z których co najmniej jedna wyposażona jest w koło bliźniacze, i pojazdy samochodowe o dwóch osiach z przyczepami)
  • 29 zł – kategoria 3 (pojazdy samochodowe o trzech osiach i pojazdy samochodowe o dwóch osiach, z których co najmniej jedna wyposażona jest w koło bliźniacze z przyczepami)
  • 49 zł – kategoria 4 (pojazdy samochodowe o więcej niż trzech osiach, pojazdy samochodowe o trzech osiach z przyczepami, i pojazdy samochodowe o więcej niż trzech osiach z przyczepami)
  • 49 zł – kategoria 5 (pojazdy nie mieszczące się w kategoriach od 1 do 4, i pojazdy, których wymiary, nacisk na oś lub ciężar przekraczają normy określone w przepisach o ruchu drogowym)

Source: Autostrada A4 Katowice-Kraków będzie bezpłatna. Padła konkretna data

Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

Spis treści

Jak działa odcinkowy pomiar prędkości?

Klasyczny fotoradar to dobry sposób na zmuszenie kierowców do przepisowej jazdy, ale w jednym konkretnym miejscu. Kierujący zwykle zwalniają tuż przed fotoradarem, a po minięciu go dodają gazu. Jeśli zadaniem urządzenia jest na przykład zmuszenie do respektowania obniżonego ograniczenia prędkości w rejonie przejścia dla pieszych, to takie punktowe działanie ma sens. Nie sprawdza się jednak do zmuszania kierujących, aby przez dłuższy czas jechali przepisowo.

Co innego odcinkowy pomiar prędkości. On sprawia, że na odcinkach mających nawet kilka kilometrów, wszyscy nagle robią się zdyscyplinowani. To dlatego, że kamery na początku odcinka pomiarowego rejestrują tablice wszystkich pojazdów, jakie na niego wjeżdżają, a potem ponownie je sczytują na zakończeniu odcinka. Następnie obliczana jest średnia prędkość przejazdu. Jeśli okazuje się wyższa, od wynikającej ze znaków, wystawiany jest mandat.

Jaki znak informuje o odcinkowym pomiarze prędkości?

O odcinkowym pomiarze prędkości informuje znak D-51a „automatyczna kontrola średniej prędkości”. Widoczne są na nim dwa pasy ruchu oraz dwa fotoradary, ustawione jeden za drugim. Koniec odcinka pomiarowego oznaczony jest znakiem D-51b „koniec automatycznej kontroli średniej prędkości”.

Jaki mandat na odcinkowym pomiarze prędkości?

Jak sama nazwa wskazuje, w takich miejscach można dostać mandat wyłącznie za prędkość. Kamery nie rejestrują innych wykroczeń. Taryfikator mandatów za prędkość prezentuje się następująco:

  • do 10 km/h – mandat 50 zł i 1 pkt. karny
  • 11–15 km/h – mandat 100 zł i 2 pkt. karne
  • 16–20 km/h – mandat 200 zł i 3 pkt. karne
  • 21–25 km/h – mandat 300 zł i 5 pkt. karnych
  • 26–30 km/h – mandat 400 zł i 7 pkt. karnych
  • 31–40 km/h – mandat 800 zł (recydywa 1600 zł) i 9 pkt. karnych
  • 41–50 km/h – mandat 1000 zł (recydywa 2000 zł) i 11 pkt. karnych
  • 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 pkt. karnych
  • 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 pkt. karnych
  • ponad 70 km/h – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 pkt. karnych

Jak oszukać odcinkowy pomiar prędkości?

W przeciwieństwie do klasycznego fotoradaru, odcinkowy pomiar prędkości można na swój sposób oszukać. Wynika to z faktu, że na OPP nie ma fotoradarów, a jedynie kamery i system mierzący średnią prędkość. Możliwe jest więc przekroczenie dozwolonej prędkości i uniknięcie kary.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Zasada jest prosta. Jeśli się zagapiliście i wjechaliście w strefę z odcinkowym pomiarem prędkości jadąc zbyt szybko, musicie obniżyć swoją średnią prędkość. Czyli dalszą część trasy jechać poniżej limitu.

Problem to odpowiedzieć na pytanie, o ile wolniej musimy jechać, aby na koniec nie dostać mandatu. Niektóre aplikacje ostrzegające przed kontrolami prędkości, wykrywają, że wjeżdżamy na OPP i same na bieżąco liczą naszą średnią prędkość, bardzo ułatwiają jej kontrolowanie. Bez takiego ułatwienia, musimy zdać się na własne szacunki.

Pamiętajcie tylko, że na odcinkowych pomiarach prędkości nie ma żadnych zjazdów, parkingów czy stacji benzynowych, więc nigdzie się nie zjedziecie, aby zatrzymać się na chwilę. Zatrzymywanie się na poboczu jest zabronione i niebezpieczne, a zbyt wolna jazda może być traktowana jako utrudnianie innym ruchu, a za to też jest mandat.

Możliwości „oszukania” OPP są zatem ograniczone i korzystanie z nich ma sens tylko wtedy, gdy przypadkiem przekroczyliśmy przez chwilę prędkość. Nie da się „zaszaleć” przez parę kilometrów, a przez kolejne odpowiednio zaniżyć średnią.

Source: Jest sposób na oszukanie odcinkowego pomiaru prędkości. Raczej go nie polecamy

„Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Zdarzenie miało miejsce na drodze ekspresowej S17. Kierowca ciężarówki jechał lewym pasem i wyprzedzał inne pojazdy. Po chwili zjechał na pas prawy, a przed niego wjechał kierowca niedużego dostawczaka i zaczął hamować. Doszło do kolizji między pojazdami, a wezwana na miejsce policja, winnym uznała kierującego dostawczakiem. Ten mandatu nie przyjął i sprawa trafiła do sądu.

Zacznijmy od tego, dlaczego sprawca kolizji, zdecydował się na „ukaranie” kierowcy ciężarówki. Możliwości są dwie. Albo autor nagrania zmieniając wcześniej pas na lewy zajechał mu drogę lub zmusił do ostrego hamowania (dość częsty przypadek), albo kierowcy dostawczaka nie spodobało się to, że nagrywający łamie zakaz wyprzedzania przez ciężarówki na drogach szybkiego ruchu.

Co zaskakujące, takiego zachowania broni sam profil „Stop cham” pisząc:

Przypominamy!!! Nie ma permanentnego zakazu wyprzedzania się pojazdów ciężarowych, o czym wiele osób nawet nie wie.

Następnie cytowany jest przepis zgodnie z którym można wyprzedzać, jeśli pojazd na pasie prawym „porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów kategorii N2 lub N3”. Wyjaśnijmy więc, że chodzi o sytuacje, w których jakiś pojazd porusza się bardzo wolno i zakaz wyprzedzania go, doprowadziłby do zatoru na prawym pasie. Nie chodzi o sytuacje, w których ktoś jedzie 70 km/h, a ktoś inny 90 km/h.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Ale skoro o prędkości mowa. Ta dla pojazdów ciężarowych wynosi na drodze ekspresowej 80 km/h. Jak łatwo sprawdzić, autor nagrania pokonuje dystans 100 m (między słupkami pikietażowymi) w 4 sekundy. Jedzie więc 90 kmh, czyli przekracza dopuszczalną prędkość. W przeciwieństwie do tira, którego wyprzedza. Ale najwyraźniej według „Stop cham” łamanie ograniczenia prędkości uprawnia, do łamania przepisu o zakazie wyprzedzania.

Jeszcze gorsze rzeczy można znaleźć w komentarzach. Komentarz mający ponad 1100 polubień, brzmi:

Salut dla nagrywającego kierowcy, dziękujemy za poświęcenie czasu i nerwów na ukaranie idioty <3

Są też inne, brzmiące na przykład:

Szacunek dla nagrywającego! Tak właśnie leczy się ludzi z bycia debilami.

O jakie poświęcenie czasu na ukaranie tutaj chodzi? Jaką rolę w całym zdarzeniu odegrał nagrywający? Jak wynika z nagrania, jeśli w ogóle hamował, to delikatnie i zupełnie nieawaryjnie. Po zderzeniu tym bardziej nie zależało mu na szybkim zatrzymaniu się. Wolał pchać dostawczaka przed sobą.

Podsumowując, sąd powinien uznać kierowcę białego vana winnym spowodowania kolizji. Czy był wcześniej sprowokowany czy nie, to on zainicjował sytuację, która zakończyła się zderzeniem. Natomiast nagrywający powinien dostać mandat za złamanie zakazu wyprzedzania na drodze ekspresowej. Powinien zostać też powołany biegły, który obliczy jego prędkość (i na tej podstawie zostanie ukarany za jej przekroczenie), a także oszacuje jaka jest droga hamowania pojazdu, którym jechał nagrywający. Przypominamy, że obowiązkiem każdego uczestnika ruchu jest podjęcie działania, które ma na celu zapobiegnięcie zderzeniu. Z naszych szacunków (oraz tego co piszą sami komentujący), wygląda na to, że zachowanie nagrywającego kwalifikuje się do przypisania mu współwiny za zdarzenie. Czym innym jest zagapienie się i zbyt późna reakcja, a czym innym brak właściwej reakcji nawet po zderzeniu. Trudno to nazwać inaczej, niż celowym działaniem.

Source: „Przypominamy, kierowcy ciężarówek mogą łamać przepisy”. I nie muszą unikać kolizji

Droga ekspresowa S8 będzie dłuższa. Jest wykonawca kolejnego odcinka

Przebieg nowego odcinka drogi ekspresowej S8

Nowy odcinek drogi S8 będzie miał ok. 14 km długości. Decyzja środowiskowa na jego budowę wydana została już w październiku 2021 r. Trasa zostanie poprowadzona nowym śladem i przebiegać będzie przez tereny gmin Ząbkowice Śląskie i Bardo. S8 będzie wykorzystywać przebieg drogi krajowej nr 8 w minimalnym stopniu, w przeważającej części na przecięciach z nią. 

W ramach inwestyci zaplanowano budowę dwóch węzłów drogowych: Ząbkowice Śląskie Wschód – na połączeniu z drogą wojewódzką nr 385 oraz Bardo – na połączeniu z obecną DK8. Ponadto wybudowanych zostanie pięć mostów (w tym cztery pełniące również funkcje przejść dla zwierząt), siedem wiaduktów nad drogą ekspresową, wiadukt nad linią kolejową. Powstaną jeszcze dwa wiadukty w ciągu drogi ekspresowej, które podobnie jak 10 z 12 zaplanowanych przepustów również będą pełnić funkcje przejść dla zwierząt.   

Droga S10 połączy Zachodnie Pomorze z Warszawą. Jest umowa na nowy odcinek

Nowy odcinek drogi ekspresowej S8 podzielono na sześć odcinków

Realizację 87 km drogi ekspresowej S8 pomiędzy Wrocławiem a Kłodzkiem podzielono na sześć krótszych odcinków. Będzie ona przedłużeniem kończącego się na wysokości Magnic koło Kobierzyc odcinka S8. Trasa będzie miała dwie jezdnie, z dwoma pasami ruchu w obu kierunkach i pasami awaryjnymi. W przyszłości odcinek pomiędzy węzłami Kobierzyce i Łagiewniki Zachód będzie można rozbudować o trzeci pas ruchu, wykorzystując w tym celu rezerwę w pasie dzielącym.

  • 14 grudnia 2023 r GDDKiA podpisała umowy z wykonawcami na zaprojektowanie i budowę drogi ekspresowej S8 od Kobierzyc do Łagiewnik o długości 32,5 km. Odcinek został podzielony na trzy zadania realizacyjne
  • 22 grudnia 2023 r. otworzono oferty w przetargu na zaprojektowanie i budowę drogi ekspresowej S8 Ząbkowice Śląskie – Bardo o długości ok. 14 km
  • 29 grudnia 2023 r ogłoszono przetarg na odcinek od Łagiewnik do Ząbkowic Śląskich (podzielony na dwa zadania) o długości 17,1 km
  • W trakcie prac przygotowawczych jest jeszcze odcinek z Barda do Kłodzka, a ich efekt jest uzależniony od wyniku analiz połączenia go z planowaną obwodnicą Złotego Stoku

Zakończenie całej inwestycji (Wrocław – Kłodzko) i oddanie trasy do ruchu planowane jest w latach 2028-2033. W Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. zapisano również realizację dalszego przebiegu S8, od Kłodzka do Boboszowa i granicy z Czechami. 

Source: Droga ekspresowa S8 będzie dłuższa. Jest wykonawca kolejnego odcinka

Którą ręką otwierać drzwi? Jeden sposób jest prawidłowy, za drugi grozi mandat

Spis treści

Każdy chyba kierowca, otwiera swoje drzwi ręką lewą, a pasażer siedzący z przodu, prawą. To odruchowe i naturalnie wygodne. Mimo to, grozi za to mandat.

Na czym polega otwieranie drzwi sposobem „Dutch reach”?

Nadal nie jest to powszechna wiedza w Polsce, ale prawidłowy sposób otwierania drzwi to tzw. „Dutch reach”. Zasada „holenderskiego sięgnięcia” polega na otwieraniu drzwi kierowcy nie lewą, lecz prawą ręką. Rozszerzając ją, można powiedzieć, że otwierając każde drzwi samochodowe od środka, powinniśmy używać ręki znajdującej się dalej od nich.

Taka metoda jest mniej wygodna, ponieważ wymaga dalszego sięgnięcia i przekręcenia całego ciała. Lecz właśnie o to przekręcenie ciała i obrócenie się chodzi w całej tej metodzie. Wymusza obrócenie również głowy, co ma mieć wymierne korzyści dla bezpieczeństwa.

W założeniu pomysłodawców „Dutch reach”, obracając się w ten sposób, mamy znacznie większe szanse na dostrzeżenie rowerzystów, którzy mogą właśnie przejeżdżać obok naszego samochodu.

Czy otwieranie drzwi drugą ręką realnie coś zmienia?

Otwieranie drzwi „drugą ręką” zyskuje coraz większą popularność w kolejnych europejskich krajach, ale czy faktycznie poprawia ono bezpieczeństwo? Doświadczeni kierowcy na pomysł stosowania „Dutch reach” wzruszą ramionami. Doskonale wiedzą, że przed wysiadaniem trzeba zerknąć w lusterka. Zobaczymy w nich znacznie więcej, niż próbując spojrzeć do tyłu przez boczną szybę. Równie łatwo i skutecznie można ostrzec pasażerów przed ewentualnym zagrożeniem.

Tak wygląda zakaz wyprzedzania przez ciężarówki. Zepchnął kierowcę osobówki na pas zieleni

Otwieranie lewych drzwi prawą ręką i na odwrót, ma jednak pewną istotną zaletę. Jeśli wyrobimy sobie taki odruch, nie będzie ryzyka, że w pośpiechu i roztargnieniu zapomnimy spojrzeć do lusterka. Wyuczony „Dutch reach” wymusi na nas odpowiedni ruch i przypomni o tym, że musimy uważać na rowerzystów.

Otwieranie drzwi „złą ręką” można dostać mandat?

Może wydać się to nieco absurdalne, ale tak. Jest możliwe otrzymanie mandatu, za otwieranie drzwi samochodu niewłaściwą ręką. Takie prawo obowiązuje w Wielkiej Brytanii, gdzie za niestosowanie „Dutch reach” można dostać 1000 funtów mandatu, czyli ponad 5600 zł!

Inne europejskie kraje skupiają się (przynajmniej póki co) głównie na kampaniach społecznych, popularyzujących otwieranie drzwi w samochodzie „niewłaściwą” ręką. Niektóre jednak wprowadziły to jako punkt obowiązkowy na egzaminie z prawa jazdy.

W Polsce stosowanie „Dutch reach” nie jest wymagane, ani nie jest też nauczane. Nie można jednak wykluczyć, że za jakiś zmienią się zalecenia dla kierowców także w naszym kraju.

Source: Którą ręką otwierać drzwi? Jeden sposób jest prawidłowy, za drugi grozi mandat

Droga S10 połączy Zachodnie Pomorze z Warszawą. Jest umowa na nowy odcinek

Spis treści

Jak przypomina GDDKiA 13 marca wybrała oferty dla sześciu odcinków drogi S10 Szczecin – Piła. Teraz udało się znaleźć wykonawcę dla odcinka Szczecin Kijewo – Zdunowo. Do kompletu brakuje jeszcze tylko odcinka Recz – Cybowo, gdzie wybór ofert powinien nastąpić w kwietniu.

Kiedy powstanie nowy odcinek drogi ekspresowej S10?

Inwestycja, zapisana w Rządowym Programie Budowy Dróg krajowych do 2030 roku, prowadzona będzie w formule Projektuj i buduj. Wykonawca będzie miał 10 miesięcy od podpisania umowy na opracowanie projektu budowlanego i złożenie wniosku o wydanie decyzji ZRID. Jej procedowanie powinno zająć 7 miesięcy, a na prace w terenie przypadną kolejne 22 miesiące. Z czasu realizacji robót wyłączone będą okresy zimowe od 16 grudnia do 15 marca.  

Zgodnie z powyższymi terminami budowa w terenie powinna rozpocząć się w 2025 r. Przy sprawnym przebiegu całego procesu administracyjno-budowlanego kierowcy z nowej trasy skorzystają w 2028 r. 

Przebieg nowego odcinka S10 do Szczecina

Inwestycja obejmuję budowę odcinka S10 o długości 4,4 km omijającego od północy szczecińskie osiedle Płonia. Trasa pozwoli na wyprowadzenie tranzytu z obszaru zabudowanego na terenie miasta Szczecin, na którym jest szereg skrzyżowań i przejść dla pieszych.  

Na nowej trasie zaplanowano realizację dwóch węzłów drogowych Szczecin Zdunowo i Szczecin Płonia. Powstanie również most na rzece Płonia, dwa wiadukty i trzy przejścia dla zwierząt, w tym dwa górne przejścia dla dużych zwierząt. 

Cyrkowcy go nienawidzą. Kierowca katapultował się przez boczną szybę samochodu

Droga S10 połączy Zachodnie Pomorze z centrum kraju

Droga S10, o długości ok. 410 km, będzie łączyła Szczecin przez Piłę, Bydgoszcz i Toruń z aglomeracją Warszawską. Realizacja wszystkich brakujących odcinków zapisana jest w Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. Będzie to bezpośrednie połączenie regionów Pomorza Zachodniego, północy Wielkopolski, Kujawsko-Pomorskiego i Mazowsza. Dzięki tej drodze powstanie alternatywny szlak transportowy na północ od autostrady A2. 

Obecnie kierowcy oprócz wspomnianego wcześniej odcinka od Zdunowa (granica miasta Szczecin) do Stargardu oraz obwodnicy Wałcza w woj. zachodniopomorskim korzystają także z trzech innych odcinków S10. To obwodnica Wyrzyska (w części jednojezdniowa) w woj. wielkopolskim oraz Bydgoszcz Zachód – Bydgoszcz Południe i Toruń Zachód – Toruń Południe (jednojezdniowa) w woj. kujawsko-pomorskim. To w sumie ok. 60 km. 

W realizacji są cztery odcinki od węzła Bydgoszcz Południe do węzła Toruń Południe. Pierwszy wniosek o ZRID został złożony w lipcu, drugi w sierpniu, a trzeci w grudniu ubiegłego roku. Dla czwartego odcinka, drugiej nitki południowej obwodnicy Torunia, w dalszym ciągu opracowywane są materiały do wniosku o ZRID. 

W przygotowaniu znajdują się odcinki Wyrzysk – Bydgoszcz (40 km) oraz A1 – Obwodnica Aglomeracji Warszawskiej. Pierwszy z nich uzyskał w listopadzie 2022 decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, a w lutym br. podpisano umowę na rozpoznanie i badanie podłoża z elementami Koncepcji programowej. W przypadku drugiego projektanci pracują nad Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowym. Trwają też prace przygotowawcze związane z poszerzeniem około 35 km autostrady A1 na odcinku Toruń – Włocławek, który będzie miał wspólny przebieg z S10, o dodatkowy pas ruchu. 

Na terenie woj. wielkopolskiego, złożono wnioski o uzyskanie decyzji środowiskowej dla odcinka Piła – Wyrzysk (o długości ok. 28 km) oraz dla dobudowy drugiej jezdni dla obwodnicy Wyrzyska (na odcinku 5 km).

Source: Droga S10 połączy Zachodnie Pomorze z Warszawą. Jest umowa na nowy odcinek

Tak wygląda zakaz wyprzedzania przez ciężarówki. Zepchnął kierowcę osobówki na pas zieleni

Zdarzenie na poniższym nagraniu mogło skończyć się naprawdę źle, ale sytuację uratowało opanowanie kierowcy osobówki oraz odrobina brawury. Jak to możliwe?

Cyrkowcy go nienawidzą. Kierowca katapultował się przez boczną szybę samochodu

Kierowca osobówki jechał lewym pasem i doganiał trzy tiry poruszające się pasem prawym. Nagle drugi z nich zjechał na lewy pas. Było to skrajnie niebezpieczne, ponieważ osobówka była już zbyt blisko, żeby mogła w porę zahamować. Uderzenie w naczepę mogło mieć bardzo poważne konsekwencje dla podróżujących samochodem, ale mogło także sprawić, że bezmyślny kierowca tira, straci panowanie nad zestawem.

Autor nagrania zdecydował się na bardzo odważny ruch i zjechał na pas zieleni. Udało mu się uniknąć stojących na nim słupków, a także zachować kontrolę nad pojazdem na tym niepewnym podłożu. Poczuł się na nim na tyle pewnie, że postanowił dodać gazu i wyprzedzić tira, co mu się udało. Na szczęście w trawie nie kryły się żadne niespodzianki.

Na koniec zauważmy tylko, że zachowanie kierowcy tira było skandaliczne oraz niebezpieczne i nigdy nie powinno się wydarzyć. Również dlatego, że w Polsce obowiązuje przecież zakaz wyprzedzania przez ciężarówki na drogach szybkiego ruchu, mających tylko dwa pasy. Przepisy przewidują co prawda pewne wyjątki od tej reguły, ale poniższa sytuacja nie wyczerpywała żadnego z nich.

Source: Tak wygląda zakaz wyprzedzania przez ciężarówki. Zepchnął kierowcę osobówki na pas zieleni

Zmieniłeś już opony na letnie? Lepiej je sprawdź, bo możesz dostać 3000 zł mandatu

Spis treści

Czy w Polsce trzeba jeździć na oponach właściwych do pory roku?

W Polsce nie ma obowiązku jazdy na oponach zimowych zimą i tym bardziej żadne prawo nie zakazuje poruszania się na oponach zimowych, kiedy jest ciepło. Rozsądny kierowca oczywiście dobiera właściwe gumy do sezonu – przykładowo zimowe opony wiosną i latem robią się zbyt miękkie, nie zapewniają dobrej przyczepności i gorzej radzą sobie podczas opadów deszczu.

Jeśli nie widzicie potrzeby sezonowej zmiany opon, to zainwestujcie w opony całoroczne. To znacznie lepszy pomysł, niż zajeżdżanie latem zimowek.

Kiedy można dostać mandat za opony?

Nie musicie się zatem obawiać, że podczas kontroli policjant zauważy, że macie opony zimowe i wystawi wam za to mandat. Może to jednak zwrócić jego uwagę i skłonić do bliższych oględzin. Istotny jest na przykład stan bieżnika. Minimalna jego głębokość wymagana prawem to 1,6 mm, ale raczej się tym nie sugerujcie. Już poniżej 3 mm gumy wyraźnie tracą swoje właściwości i warto zastanowić się nad ich wymianą.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Kierowcy powinni też pamiętać o zakazie stosowania różnych opon na jednej osi. Różna mieszanka gumowa oraz różna rzeźba bieżnika mogą poważne wpłynąć na prowadzenie się pojazdu. Najrozsądniej mieć takie same opony na wszystkich koła.

Policja przyczepi się także, jeśli jesteście miłośnikami tuningu i założyliście zbyt szerokie felgi albo dystanse. Jeśli opona wystaje poza obrys pojazdu, musicie liczyć się z problemami.

Ile wynosi mandat za złe opony w 2024 roku?

Mandat za jazdę na złych oponach wynosi zwykle 500 zł. Tyle grozi za zbyt niski bieżnik. W przypadku gdy opony znajdują się w opłakanym stanie, może sięgnąć po paragraf „wykroczenie przeciwko innym przepisom” i wypisać wam nawet 3000 zł.

W skrajnym przypadku, funkcjonariusz może uznać, że pojazd stanowi zagrożenie na drodze. Jeśli opony są uszkodzone, mają poważne ubytki lub widoczne druty. Może zakazać wtedy dalszej jazdy, odebrać dowód rejestracyjny i nakazać stawienie się w stacji kontroli pojazdów. Zrobi to także wtedy, gdy w ramach tuningu wprowadziliście niezgodne z przepisami modyfikacje.

Source: Zmieniłeś już opony na letnie? Lepiej je sprawdź, bo możesz dostać 3000 zł mandatu

Homejacking to wyjątkowo bezczelny sposób kradzieży samochodu. Złodziej odjeżdża jak swoim

Homejacking nie jest ulubionym przez złodziei sposobem kradzieży pojazdów, ale jego popularność rośnie. W ostatnich latach w Niemczech roczny wzrost takich przypadków waha się od 10 do 30 proc. Ważne jest więc, wiedzieć jak działa ta metoda i jak się przed nią bronić.

Co to jest homejacking?

Osoby znające trochę język angielski mogą się domyślać, na czym polega homejacking. Chodzi oczywiście o włamanie do domu, konkretnie w celu znalezienia kluczyków do samochodu oraz dokumentów. Podstawową zaletą takiej metody kradzieży jest to, że złodziej może swobodnie jeździć autem nie wzbudzając podejrzeń. Ma przecież oryginalny kluczyk, więc może swobodnie auto zamykać, otwierać i uruchamiać, zupełnie jakby należało do niego.

Homejacking niesie ze sobą dodatkowe niebezpieczeństwa i zagrożenia dla właściciela pojazdu. Złodziej musi najpierw włamać się do domu, więc najprawdopodobniej uszkodzi zamki i drzwi wejściowe. Poszukując kluczyków może też trafić na inne wartościowe rzeczy, leżące w pobliżu, takie jak portfel czy zegarek.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Ponadto złodzieje zwykle decydują się na homejacking nocą. Jeśli zbudzą domowników, mogą w panice ich zaatakować. Trzeba być więc bardzo ostrożnym.

Jak bronić się przed homejackingiem?

Sposoby na ochronę przed homejackingiem są takie same, jak ochrona przed włamaniem do domu. Podstawa to więc dobre drzwi antywłamaniowe, a także porządne zabezpieczenie okien, jeśli mieszkamy w domu lub w mieszkaniu na parterze. Najlepsze to rolety antywłamaniowe.

Bardzo przydatny jest także alarm, którego włączenie powinno skutecznie odstraszyć złodzieja. Dobry pomysł to także monitoring, chociaż jeśli kamery nie są dobrze widoczne, albo nie macie na bramie zawieszonego ostrzeżenia, że teren jest monitorowany, przyda się on dopiero po fakcie, do zidentyfikowania złodziei.

Dobrym pomysłem jest także trzymanie kluczyków i dokumentów w jakimś bezpiecznym miejscu. Większość ludzi dla wygody trzyma wszystkie klucze oraz portfel w szafce lub szufladzie przy drzwiach. To bardzo ułatwia złodziejowi zadanie.

Source: Homejacking to wyjątkowo bezczelny sposób kradzieży samochodu. Złodziej odjeżdża jak swoim

Rusza budowa kolejnych odcinków drogi S11. Poznaliśmy szczegóły

Spis treści

Budowa nowego odcinka drogi ekspresowej S11

Inwestycja obejmuje zaprojektowanie i budowę dwujezdniowej drogi ekspresowej na terenie województwa wielkopolskiego o długości 12,5 km, z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Jej początkowy fragment będzie stanowił połączenie z oddaną do ruchu 16 sierpnia 2021 r. obwodnicą Kępna (II etap). Ominie kolejno miejscowości Słupia Pod Kępnem, Łęka Opatowska, Opatów i Siemianice.

Nowa trasa na znacznej długości zostanie poprowadzona nowym śladem. Przewidziano na niej budowę dziesięciu obiektów inżynierskich, w tym przejść dla zwierząt. W ramach inwestycji zaplanowano budowę węzła drogowego Siemianice.

Gdzie pojawią się kolejne odcinki drogi S11?

Na kolejnych dwóch odcinkach droga ekspresowa S11 na znacznej długości zostanie poprowadzona nowym śladem:

  • Siemianice – Gotartów (22,7 km),
  • Gotartów – początek obwodnicy Olesna (10,5 km).

Trasa przewiduje budowę kilkudziesięciu obiektów inżynierskich, w tym przejść dla zwierząt. Na tych odcinkach zaplanowano budowę kolejnych węzłów drogowych: Byczyna, Kluczbork Północ oraz Kluczbork Południe. Za węzłem Kluczbork Północ planowana jest lokalizacja Miejsc Obsługi Podróżnych po obu stronach drogi. W rejonie tego węzła planowana jest również budowa Obwodu Utrzymania Drogi.

Cała inwestycja przewiduje także budowę urządzeń ochrony środowiska i bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także przebudowę infrastruktury technicznej (sieć wodociągowa i kanalizacyjna, gazowa, elektroenergetyczna, telekomunikacyjna i urządzenia melioracyjne). Ponadto w ciągu trasy głównej wybudowane zostaną dodatkowe jezdnie do obsługi przyległego terenu.

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Pierwszy odcinek drogi ekspresowej S11 w woj. opolskim już dawno jest otwarty

W lipcu 2023 r. oddano do ruchu obwodnicę Olesna – to blisko 25 km dwujezdniowej trasy z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Inwestycja to także budowa 24 obiektów mostowych oraz węzła Olesno. Dzięki temu kierowcy mają do dyspozycji pierwszy odcinek drogi ekspresowej w woj. opolskim. Obwodnica Olesna to inwestycja zrealizowana w ramach Programu Budowy Dróg Krajowych.

Droga ekspresowa S11 połączy cztery województwa

Do 2030 roku cała trasa S11 połączy leżący na Pomorzu Środkowym Kołobrzeg przez Piłę, Poznań i Kępno z Aglomeracją Śląską. Po realizacji wszystkich odcinków będzie liczyć ponad 580 km, a wraz ze wspólnym przebiegiem S6 od Kołobrzegu do Koszalina (ok. 35,5 km) blisko 620 km. Obecnie kierowcy mają do dyspozycji ponad 150 km (wliczając wspólny przebieg S6 i S11). Dla pozostałych odcinków, w zależności od etapu, inwestycje są już realizowane bądź prowadzone są prace przygotowawcze. W nadchodzących latach pokonanie trasy z Kołobrzegu do węzła Piekary Śląskie na połączeniu z autostradą A1 zajmie samochodem osobowym nieco ponad 5 godzin.

Source: Rusza budowa kolejnych odcinków drogi S11. Poznaliśmy szczegóły

Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Wyborczy spot Tobiasza Bocheńskiego zaczyna się od ujęcia na furmankę konną, jadącą w stronę Pałacu Kultury. Pojawia się napis na ekranie, głoszący „Warszawa 2025”. Następnie widzimy jak polityk PiS przechadza się z kawą, nagle na jego twarzy widać pewne zaskoczenie. Musiał zobaczyć furmankę na drodze.

Wtedy w kadrze pojawia się młoda kobieta, która mówi „No, cóż, Strefa Czystego Transportu”. Bocheński słysząc to zaczyna się śmiać, a my widzimy znowu furmankę, jadącą ulicami miasta. Na koniec pojawia się napis, że 7 kwietnia będzie można zadecydować, czy chcemy takiej Warszawy.

Opłaty za przejazd autostradą A4 poszły w górę. Ile zapłacimy za przejazd od kwietnia 2024?

Klip prosty i z przesadzonym, ale przez to mocnym, przekazem. Na Twitterze zobaczyło go już ponad 566 tys. osób, więc rozniósł się całkiem dobrze. Czy sama jego realizacja jest udana, to już oceńcie sami.

Oceniła go jedna z redakcji, a z jej tekstu możemy się dowiedzieć, że w klipie Bocheński wyśmiewa się z warszawiaków, a atak na Strefę Czystego Transportu jest chybiony, bo uwolni ona Warszawę od spalin i korków. Jednocześnie dowiadujemy się, że SCT nie zmusi mieszkańców do rezygnacji ze swoich samochodów, a dzięki okresom przejściowym  nie będzie oznaczało dla nich żadnych niedogodności. Czyli aut nie będzie mniej, ale korki będą mniejsze. Logiczne. Każdy warszawiak wie, że gdyby nie było „przyjezdnych” nie byłoby korków i spalin. Na szczęście SCT (wyznaczona tylko w centrum), rozwiąże problemy, jak rozumiemy, całego miasta. Logiczne.

Dodajmy też, że SCT nie wyklucza i nie dyskryminuje mieszkańców. Dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich zarzuca twórcom strefy, że… jej projekt wyklucza i dyskryminuje mieszkańców.

Ponadto większość mieszkańców Warszawy popiera wprowadzenie strefy, a badania wskazują, że bardzo szybko pozwoli ona na obniżenie szkodliwych substancji w miejskim powietrzu. Co prawda pierwsze badanie przeprowadziła grupa lobbingująca na rzecz samochodów elektrycznych, a prawdziwość wyliczeń drugiego badania, została podważona, ale nie czepiajmy się szczegółów. Poza tym przypomnijmy sobie czasy początków pandemii, w których ulice były zupełnie puste. Jak wynika  zbadań, stężenie szkodliwych związków w powietrzu było wtedy… takie samo jak w poprzednich latach i większe niż w 2022 roku. Oto dowód, że bez samochodów powietrze będzie czyste. Czego nie rozumiecie?

Redakcja wyśmiewa też Bocheńskiego, ponieważ pochodzi z Łodzi, więc co on może wiedzieć o korkach. Według najnowszych rankingów Łódź to drugie najbardziej zakorkowane miasto w Polsce, podczas gdy Warszawa dopiero piąte. Ale wiecie – co Bocheński może wiedzieć o korkach. Skoro nie stał  w tych warszawskich całe życie, to nigdy nie zrozumie tego miasta.

Source: Tobiasz Bocheński wyśmiewa SCT w Warszawie. Nie wszystkim się to podoba

Kierunkowskaz na skrzyżowaniu z pierwszeństwem łamanym – nie kombinuj „na chłopski rozum”

Co to jest skrzyżowanie z pierwszeństwem łamanym?

Każdy kierowca wie, jak wygląda skrzyżowanie z pierwszeństwem łamanym, nawet jeśli nie wie, że tak się ono nazywa. Oznaczane jest ono tablicą T-6, występującą w różnych wariantach. Wyznaczony jest na niej przebieg drogi z pierwszeństwem oraz umiejscowienie drogi lub dróg podporządkowanych.

„Łamanie” pierwszeństwa polega na tym, że droga z pierwszeństwem nie przebiega na wprost, tylko skręca w lewo lub w prawo. Tym samym jeśli na wprost też mamy asfalt, to jest to już droga podporządkowana, ze wszystkimi tymi konsekwencjami.

Kiedy włączać kierunkowskaz na skrzyżowaniu z pierwszeństwem łamanym?

Jeżeli na skrzyżowaniu skręcamy w lewo i widzimy, że właśnie w lewo prowadzi droga z pierwszeństwem, czy to oznacza, że nie musimy stosować kierunkowskazu? Zdaniem wielu kierowców nie ma takiej potrzeby.tu podobną logikę, jak podczas jazdy po łuku – skręcamy, ale nadal jedziemy „swoją” drogą. Jest to niestety logika błędna.

Cyrkowcy go nienawidzą. Kierowca katapultował się przez boczną szybę samochodu

Przyjmijmy, że droga z pierwszeństwem skręca w lewo, a podporządkowana znajduje się na wprost. Jeśli jadąc w lewo nie dalibyśmy kierunkowskazu, to jak zasygnalizować chęć jazdy prosto? Prawym kierunkowskazem? A co ze skrzyżowaniem, gdzie oprócz drogi z pierwszeństwem mamy dwie podporządkowane?

Dlatego też na skrzyżowaniach z pierwszeństwem łamanym, stosujemy taką samą logikę, jak na każdym innym. Bez względu na przebieg drogi z pierwszeństwem, używamy odpowiedniego kierunkowskazu, żeby zasygnalizować skręt w lewo lub w prawo i nie używamy żadnego, jeśli jedziemy prosto. Zgodnie z art. 22, ust. 5 Prawa o ruchu drogowym:

Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować kierunkowskazem zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.

Source: Kierunkowskaz na skrzyżowaniu z pierwszeństwem łamanym – nie kombinuj „na chłopski rozum”

Kierowcy nie wiedzą tego o światłach do jazdy dziennej, a potem są zaskoczeni mandatem

Spis treści

Od kiedy światła do jazdy dziennej są obowiązkowe?

Kiedyś światła do jazdy dziennej spotykane były głównie w krajach nordyckich, gdzie ze względu na typową tamtejszą aurę, stałe oświetlenie pojazdu spełniało istotną rolę. Z czasem także inne kraje (takie jak Polska), zaczęły dostrzegać zalety takiego rozwiązania.

Ostatecznie w lutym 2011 roku wkroczyła Unia Europejska. Od tej daty wszystkie nowohomologowane samochody, muszą być wyposażone w światła do jazdy dziennej. Był to bez wątpienia dobry krok w stronę poprawy bezpieczeństwa na drogach – jeśli auta są lepiej widoczne, trudniej o kolizję czy wypadek. Niestety wraz z upowszechnieniem się świateł do jazdy dziennej, kierowcy się rozleniwili, co paradoksalnie pogarsza bezpieczeństwo na drodze.

W jakich sytuacjach można używać świateł do jazdy dziennej?

Polscy kierowcy muszą obowiązkowo jeździć z włączonymi światłami mijania już od 2007 roku. Przewidziano jednak istotny wyjątek od tej reguły, zawarty w art. 51 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

1. Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.

2. W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.

Wynika z tego jasno, że świateł do jazdy dziennej można używać tylko w ciągu dnia i tylko przy „normalnej przejrzystości powietrza”. Czyli kiedy nie ma opadów deszczu, śniegu ani mgły. I tu pojawia się poważny problem.

Podstawowy błąd w używaniu świateł do jazdy dziennej

Wymóg jazdy na światłach mijania oraz możliwość zastąpienia ich światłami dziennymi, doprowadził do nieoczekiwanego paradoksu. Otóż kierowcy uważają, że jeśli jest dzień, mogą jechać na światłach dziennych. Bez względu na to, czy pada deszcz albo jest mgła. Co jak już wyjaśniliśmy, jest poważnym błędem.

Masz bezterminowe prawo jazdy? Stracisz je i dostaniesz terminowe. Nie ma odwołania

Wynika on częściowo z niewiedzy, a częściowo ze zbyt dużego zaufania do elektroniki (oraz niewiedzy). Chodzi o sytuacje, w których kierowca zdaje się na, powszechnie dziś stosowany, czujnik zmierzchu. Jego zadaniem jest automatyczne włącznie świateł mijania, jeśli zacznie robić się ciemno. Kierujący są przekonani, że elektronika wyręcza ich od myślenia na temat świateł, które aktualnie są włączone.

Tymczasem to poważny błąd. Duża część czujników, szczególnie w starszych autach, reaguje tylko na natężenie światła. Jeśli więc zacznie padać deszcz w ciągu dnia, to dalej będziemy jechali na światłach dziennych, chociaż prawo wymaga w takiej sytuacji świateł mijania. Dzięki nim jesteśmy lepiej widoczni i przede wszystkim, włączają się wtedy także światła z tyłu.

W nowszych samochodach istnieje możliwość regulacji reakcji czujnika zmierzchu i w najbardziej czułym ustawieniu, nawet zachmurzenie może aktywować światła mijania. Coraz częściej też czujnik zmierzchu połączony jest z czujnikiem deszczu, więc jeśli aktywują się wycieraczki, włączą się też światła mijania. Ale uwaga – nadal żadne auto nie wykrywa mgły. Musimy więc być tego świadomymi i kontrolować, czy samochód włączył właściwe światła i zrobić to ręcznie, jeśli tak się nie stało.

Drugi, jeszcze bardziej niebezpieczny przypadek, to sytuacja w której samochód ma światła do jazdy dziennej, ale nie ma czujnika zmierzchu. Jadąc z w mieście zwykle jest na tyle dużo światła, że nie zauważamy czy mamy włączone reflektory czy nie. Natomiast ruszając z parkingu widzimy światło, odbijające się od ściany budynku czy innego pojazdu. Przypadki kierowców jadących po zmierzchu bez świateł mijania nie są częste, ale bardzo groźne.

Jaki mandat za jazdę bez odpowiednich świateł?

Jeśli pozostawimy przełącznik świateł w pozycji „auto” i nie upewnimy się, że auto ma włączone światła odpowiednie do sytuacji drogowej, musimy liczyć się z mandatem. Ten zależy od konkretnej sytuacji:

  • jazda bez wymaganych świateł od świtu do zmierzchu – 100 zł, 2 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł od zmierzchu do świtu – 200 zł, 4 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł w tunelu, niezależnie od pory dnia – 200 zł, 4 pkt. karne

Source: Kierowcy nie wiedzą tego o światłach do jazdy dziennej, a potem są zaskoczeni mandatem

27-latek straci Porsche 911, bo ścigał się „sam ze sobą”. Tak, jest takie prawo

Sceny z „Szybkich i wściekłych” wyglądają widowiskowo, ale w prawdziwym życiu próba naśladowania pana Diesla i jego „rodziny”, błyskawicznie może przerodzić się w tragedię. Policja powinna więc tłamsić podobne inicjatywy już w zarodku.

Masz bezterminowe prawo jazdy? Stracisz je i dostaniesz terminowe. Nie ma odwołania

Policja w Polsce nie raz podawała już informacje o udaremnionych nielegalnych wyścigach, więc do problemu podchodzi poważnie. Chociaż dziwnie często zdjęcia z takich akcji wyglądają jak nocne spotkanie miłośników samochodów pod supermarketem, a nie nielegalne wyścigi.

Niemiecka policja podchodzi do sprawy jeszcze ostrzej, czego dobrym przykładem jest przypadek pewnego kierowcy Porsche 911. Został zatrzymany w ramach akcji przeprowadzonej na prośbę osób mieszkających przy pewnej ślepej uliczce w Akwizgranie. Podobno uczestnicy nielegalnych wyścigów upatrzyli sobie to miejsce na swoje „zawody”.

Tam właśnie zatrzymali 27-latka, który jechał Porsche 911 111 km/h przy ograniczeniu do 30 km/h. Problem tylko w tym, że z nikim się nie ścigał. Niemiecka policja ma i na to sposób i ukuła określenie „wyścig solo”. Trudno powiedzieć, w jaki sposób określa się, że ktoś brał udział w „nielegalnym wyścigu”, a nie po prostu znacząco przekroczył prędkość. Może kierowca Porsche miał włączony stoper?

Sprawa wbrew pozorom jest bardzo poważna, ponieważ za „ściganie się z samym sobą”, można trafić na dwa lata do więzienia i traci się samochód. Policja opublikowała też zdjęcie Porsche 911 na lawecie.

Source: 27-latek straci Porsche 911, bo ścigał się „sam ze sobą”. Tak, jest takie prawo

Cyrkowcy go nienawidzą. Kierowca katapultował się przez boczną szybę samochodu

Wyjeżdżanie na paskowe wydmy, jazda na dwóch kołach, wymiana koła podczas jazdy na dwóch kołach, tworzenie przesadnie stuningowanych terenówek lub posiadających o wiele za dużo kół, to tylko część zabaw, jakie fani motoryzacji organizują sobie na Półwyspie Arabskim. Ale takiej chyba nikt jeszcze wcześniej nie wymyślił.

Odrobina cwaniactwa, trochę braku uprzejmości i już agresja zakończona kolizją

Na nagraniu, które trafił do sieci, widać jak kierowca Toyoty FJ Cruiser bawi się na plaży w Kuwejcie. Wjeżdża do wody, potem wraca na piasek i od nowa. W pewnym momencie znów się rozpędził i rozbryzgiwał wodę, ale starał się to robić tylko lewą stroną pojazdu. Rozsądnie zachowywał dzięki temu przynajmniej częściowy kontakt z podłożem.

W pewnym momencie wody było jednak za dużo, samochód stracił przyczepność, zaczęło go zarzucać, a kierowca nie dał rady tego skontrować. W pewnym momencie auto zaczęło sunąć pod takim kątem, że kopny piasek nagle stawił mu zbyt duży opór i pojazd przewrócił się.

Ale nie przewrócił na bok, ani na dach. Zaczął koziołkować i nagle przez boczną szybę ktoś wyleciał. To kierowca, który nie zapiął pasów i został wyrzucony na kilka metrów w górę. Wylądował na szczęście w trochę głębszej wodzie i nic poważnego mu się nie stało.

Source: Cyrkowcy go nienawidzą. Kierowca katapultował się przez boczną szybę samochodu

Masz bezterminowe prawo jazdy? Stracisz je i dostaniesz terminowe. Nie ma odwołania

Spis treści

Kto otrzymywał bezterminowe prawo jazdy w Polsce?

Przez dekady bezterminowe prawo jazdy było czymś oczywistym w Polsce. Jeśli lekarz orzecznik nie miał żadnych zastrzeżeń do stanu zdrowia kandydata na kierowcę, ten mógł cieszyć się uprawnieniami przyznanymi niejako dożywotnio.

Dopiero w przypadku, gdy kierowca popełniłby jakieś wykroczenie, a w ocenie policjanta mogło być one spowodowane brakiem predyspozycji do prowadzenia (z racji na przykład podeszłego wieku), można mieć zatrzymane uprawnienia i być zmuszonym do odbycia stosownych badań. Dopiero to stanowiło podstawę do decyzji o cofnięciu uprawnień lub przyznaniu kierowcy uprawnień na określony czas.

Zmiany w tej kwestii zaszły 11 lat temu, kiedy przestano wydawać bezterminowe prawa jazdy. Od tego momentu osoby, wobec których nie ma żadnych zastrzeżeń jeśli chodzi o predyspozycje do kierowania pojazdami, otrzymują uprawnienia na 15 lat. Po tym czasie konieczne jest wyrobienie nowego prawa jazdy.

Obowiązek wymiany praw jazdy dotyczy wszystkich kierowców

Ponieważ prawo co do zasady nie działa wstecz, kierowcy już posiadający bezterminowe prawa jazdy, nie zostali objęci wspomnianą wyżej zmianą zasad. Lecz teraz pojawiły się przepisy, przez które wymiana blankietu uprawnień dotknie każdego. Wszystko przez ten zapis:

Osoby posiadające prawa jazdy wydane do dnia 18 stycznia 2013 r. obowiązane są dokonać ich wymiany, na prawa jazdy zgodne z nowym wzorem prawa jazdy określonym w przepisach wydanych na podstawie art. 20 rozporządzenie w sprawie dokumentów uprawniających do kierowania pojazdami ust. 1 pkt 1.

Teoretycznie nie można otrzymać innego zakresu uprawnień, niż się posiadało, ale nowy wzór prawa jazdy nie przewiduje „bezterminowości”. Musi mieć wpisaną konkretną datę, kiedy blankiet traci ważność. Dlatego każdy kierowca w Polsce otrzyma uprawnienie na najwyżej 15 lat i każdy będzie musiał wymieniać prawo jazdy.

Myślisz, że każde skrzyżowanie odwołuje znaki? Te wyjątki to pułapki na kierowców

Kiedy trzeba wymienić prawo jazdy?

Termin wymiany prawa jazdy znajdziecie w rubryce 11 na swoim blankiecie. Określono tam do kiedy dany dokument jest ważny.

Jeśli nie macie wpisanej tam żadnej daty, to macie prawo jazdy bezterminowe. Wtedy obejmie was program przymusowej wymiany dokumentów, który odbędzie się w latach 2028-2033.

Czy konieczne będzie robienie badań lekarskich przy wymianie prawa jazdy?

To zależy. Jeśli posiadacie prawo jazdy terminowe z uwagi na przykład na wadę wzroku, to warunkiem przedłużenia uprawnień jest przejście odpowiednich badań. Jeżeli natomiast macie prawo jazdy bezterminowe, to nie będzie obowiązku stawiania się u lekarza.

Ile kosztuje wymiana prawa jazdy?

Koszt wydania nowego blankietu prawa jazdy to 100,50 zł. Jeżeli musicie zrobić badania lekarskie, to jest to wydatek dodatkowych 200 zł. Trzeba pamiętać też o obowiązku dostarczenia aktualnego zdjęcia, więc pewnie trzeba będzie jeszcze doliczyć koszt fotografa.

Jakie dokument są wymagane przy wymianie prawa jazdy?

Jeżeli nie chcecie wypełniać druczków w urzędzie, możecie pobrać je online, oto co trzeba przynieść do urzędu chcąc wymienić prawo jazdy w 2023.

  • wniosek o wydanie prawa jazdy;
  • kolorowa, aktualna fotografia o wymiarach 35×45 mm
  • kserokopia dotychczasowego prawa jazdy (wykonają ją w urzędzie, nie musisz za to płacić)
  • dowód uiszczenia opłat (za wydanie prawa jazdy i opłaty ewidencyjnej)
  • oświadczenie o zapoznaniu się z konsekwencjami składania fałszywych zeznań (zapoznanie się z treścią art. 233 kk)
  • oświadczenie o miejscu zamieszkania
  • do wglądu dokument tożsamości (dowód osobisty)
  • wynik badania lekarskiego z zezwoleniem na przedłużenie uprawnień (dotyczy tych, którzy muszą przeprowadzić badanie)

Source: Masz bezterminowe prawo jazdy? Stracisz je i dostaniesz terminowe. Nie ma odwołania

Pieszy wchodzi na przejście z wysepką. Kiedy trzeba mu ustąpić pierwszeństwa?

Kiedy pieszy ma pierwszeństwo na drodze?

Nie tylko kierowcy, ale właściwie wszyscy uczestnicy ruchu, powinni umieć odpowiedzieć na pytanie, kiedy pieszy ma pierwszeństwo. Wszak każdy z nas jest pieszym, więc powinien dobrze znać przepisy określające jego pierwszeństwo. Dla porządku jednak przypomnijmy:

Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo przechodzący przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany zachować szczególną ostrożność. (…) Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.

To kiedy pieszy ma pierwszeństwo? Taki znajdujący się na przejściu dla pieszych zdecydowanie je ma – ta zasada jest niezmienna. Przepisy mówią też o sytuacji, w którym pieszy „wchodzi” na przejście. Czyli kiedy? W momencie schodzenia z chodnika? Może kiedy do przejścia ma jeszcze metr, to już jest „wchodzącym”? Jak też traktować osobę stojącą przed przejściem? Stoi więc nie wchodzi – to logiczne. Lecz wejść zamierza w sposób oczywisty. Ma pierwszeństwo przed pojazdem, czy nie?

Nie brakuje ekspertów, którzy powiedzą, że pieszy idący w stronę przejścia, to pieszy wchodzący. Chociaż taka zasada pierwszeństwa została wykreślona z projektu przepisów przed ich uchwaleniem. Nie brakuje też „ekspertów”, którzy jakiekolwiek rozważania w tym zakresie, uznają za brak kultury, zdrowego rozsądku i dowód na to, że stawiający takie pytania, nie powinien wsiadać za kierownicę. Takim osobom chcemy przypomnieć, że:

Zabrania się wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych.

Jak więc ustalić winę w przypadku potrącenia, skoro mamy dwa zapisy, wymagające oceny sytuacji „na oko”? Czy kiedy pieszy zbliżał się do pasów, był już „wchodzącym” i kierowca już wtedy powinien zacząć hamować? Czy jeszcze nie był, więc to że wszedł pod samochód było wtargnięciem? Prawo pozostawia to dowolności interpretacji policji oraz sądu.

Nowe paliwo E10 na stacjach. Czy szkodzi samochodom z LPG?

Kiedy pieszy ma pierwszeństwo na przejściu z wysepką?

Sprawy dodatkowo się komplikują, kiedy na przejściu dla pieszych znajduje się wysepka. Przepisy o tych miejscach mówią tak:

Jeżeli przejście dla pieszych wyznaczone jest na drodze dwujezdniowej, przejście na każdej jezdni uważa się za przejście odrębne. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przejścia dla pieszych w miejscu, w którym ruch pojazdów jest rozdzielony wysepką lub za pomocą innych urządzeń na jezdni.

Pieszy stojący na wysepce nie znajduje się więc na przejściu dla pieszych. Znajduje się pomiędzy dwoma przejściami. Jeśli pieszy wchodzi na przejście, a pośrodku drogi jest azyl, to kierowca jadący drugim pasem nie musi mu ustępować pierwszeństwa, ponieważ pieszy znajduje się na innym przejściu, niż kierowca ma przed sobą.

Co jednak w sytuacji, gdy pieszy już stoi na wysepce? Wracamy do wcześniejszego dylematu – czy pieszy może jednocześnie stać oraz iść?

Jest jeszcze jeden problem z przepisem dotyczącym wysepek – większość pieszych i kierowców nigdy o nim nie słyszała. Jeszcze zanim weszły w życie nowe przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszych, większość z nich po prostu szła, jakby pokonywała jedno przejście. Tak samo kierowcy zatrzymywali się, chociaż nie musieli.

Czy trzeba więc przepuszczać pieszego stojącego na wysepce? Z przepisów nie wynika to wprost. Natomiast założymy się, że żaden policjant ani sąd nie spojrzy przychylnie na kierowcę, który zacznie przedstawiać przytoczone powyżej dylematy. Skąd taka pewność?

Śledząc policyjne komunikaty nie ma wątpliwości co do tego, że policja nie egzekwuje przepisów zgodnie z ich zapisami, tylko zgodnie z mylnym i rozpowszechnionym na ich temat wyobrażeniem. Jeśli pieszy zbliża się do przejścia, a kierowca się nie zatrzyma, może być niemal pewny, że dostanie mandat. Chociaż ustawodawca wyraźnie wycofał się z zapisu o pieszym „zbliżającym się”. Przepisy każą jednak rozstrzygać takie spory „na oko”, a w takich sytuacjach kierowca zawsze jest na straconej pozycji.

Source: Pieszy wchodzi na przejście z wysepką. Kiedy trzeba mu ustąpić pierwszeństwa?

Odrobina cwaniactwa, trochę braku uprzejmości i już agresja zakończona kolizją

Według autora nagrania zachował się słusznie i prawidłowo, zaś to „siadło na ambicję” kierowcy w Clio, który tak bardzo chciał się odegrać, że aż spowodował kolizję. Zobaczmy, jak było naprawdę.

Zaczynamy od widoku typowo polskiego skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Chociaż zielone światło mają kierowcy jadący na wprost, to wciskają się na nie samochody z lewej i prawej strony. Jadący prosto kierowca srebrnego Mondeo też nie miał już miejsca i musiał zatrzymać się na środku skrzyżowania, za co powinien dostać mandat, podobnie jak przynajmniej dwóch innych kierowców.

Autor nagrania prawidłowo czeka przed sygnalizatorem, na możliwość wjechania na skrzyżowanie. Po lewej widzimy srebrne Clio, stojące między skrzyżowaniem, a przejściem dla pieszych. Powiedzmy, że jeszcze jest to prawidłowe.

Widząc, że pojazdy z przodu ruszają, autor wjeżdża na skrzyżowanie, ale robi to także kierowca Clio! Pomimo tego, że nie może nie wiedzieć, że ma teraz już czerwone światło. Bardzo mu też zależało na tym, żeby wjechać przed nagrywającego. Ten nie miał żadnego obowiązku się na to godzić, chociaż mógł wykazać się zrozumieniem. Jeśli nie dla drobnego cwaniaczka, to dla kierowców, których zablokuje, stojąc w poprzek skrzyżowania.

Ulubiony nawyk kierowców starej daty szybko kończy się karą, ale nie od policji

To z pewnością zirytowało kierowcę w Clio. Zwróćmy też uwagę, że autor nie jedzie od razu za Mondeo, tylko zwalnia, niemal się zatrzymuje na wysokości Renault. Po co dodatkowo blokował go i opóźniał wykonanie przez niego manewru? Prawdopodobnie obaj wymieniali przez szybę „uprzejmości”.

Niedługo potem nagrywający skręcił w lewo, jadący za nim kierowca Clio nagle go wyprzedził, zajechał drogę i zahamował. Doszło do drobnej kolizji, którą kierujący Renault chciał zrzucić na autoa nagrania. Przybyła na miejsce policja uznała za winnego oczywiście kierowcę Clio, ale dała mu tylko 1200 zł mandatu i 6 punktów. Dlaczego nie ukarała go za wjeżdżanie na skrzyżowanie na czerwonym świetle oraz za wjeżdżanie na skrzyżowanie, pomimo braku możliwości opuszczenia go?

Source: Odrobina cwaniactwa, trochę braku uprzejmości i już agresja zakończona kolizją

Nowy odcinek drogi S74 to najdroższa inwestycja w historii

Spis treści

Koszt budowy drogi S74

Budowa drogi S74 Cedzyna – Łagów z obwodnicą Łagowa o długości ok. 30 km to najdroższa inwestycja drogowa w historii województwa świętokrzyskiego i najdłuższy odcinek ekspresowej trasy w regionie. Zgodnie z podpisaną umową wyłoniony w przetargu wykonawca, Mota-Engil Central Europe, zaprojektuje i wybuduje drogę za ok. 1,1 mld złotych w ciągu 39 miesięcy z wyłączeniem okresów zimowych w czasie robót budowlanych. Nową trasą pojedziemy w I kwartale 2028 roku. 

Przebieg nowego odcinka drogi S74

Skomunikowany z użytkowaną drogą S74 Kielce – Cedzyna i realizowaną Łagów – Opatów, odcinek o długości około 30 km, biec będzie głównie po nowym śladzie na północ od istniejącej DK74, tworząc obwodnicę Łagowa. W ramach zlokalizowanej w powiecie kieleckim inwestycji zaplanowano budowę czterech węzłów drogowych (Radlin, Wola Jachowa, Makoszyn i Łagów), obwodu utrzymania drogi w Woli Jachowej, dwóch miejsc obsługi podróżnych w Górnie.

Wygląda skromnie, ale tu powstanie droga za miliard, którą szybko pojedziemy do granicy

Zaprojektowanych i wybudowanych zostanie też 16 wiaduktów w ciągu S74 i nad drogą ekspresową, 13 mostów w ciągu drogi ekspresowej i innych dróg publicznych. Przewidziano również przejście dla zwierząt typu zielony most i ponad trzydzieści przepustów pełniących funkcje ekologiczne. Wybudowane zostaną drogi dojazdowe komunikujące tereny przyległe.

Budowa drogi ekspresowej S74 w województwie świętokrzyskim

Aktualnie trwa realizacja w systemie projektuj i buduj sześciu odcinków S74 w województwie świętokrzyskim o łącznej długości ok. 104 km. Ekspresowa trasa skomunikuje województwa łódzkie, świętokrzyskie i podkarpackie. Będzie stanowić także połączenie pomiędzy węzłami autostrad A1, A2, a realizowaną trasą S19 Via Carpatia.  

W ubiegłym roku rozpoczęły się roboty budowlane na obwodnicy Opatowa w ciągu DK9/S74 i łączniku północnym do obwodnicy. Tymi odcinkami pojedziemy od przyszłego roku. W tym roku, po uzyskaniu decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej, rozpoczną się roboty budowlane na odcinku S74 Mniów – Kielce (16,4 km), które potrwają do 2026 roku. Wykonawca złożył wniosek o wydanie decyzji w styczniu 2023 roku.

Dla dwóch odcinków S74 – od granicy województw łódzkiego i świętokrzyskiego do Mniowa (27,5 km) i od Łagowa do Opatowa (18,3 km), opracowywane są dokumentacje projektowe przed planowanym w tym roku złożeniem wniosków o wydanie zgody na budowę. Zakończenie robót planowane jest w 2027 roku.

Dobiegł końca etap prac nad dokumentacją projektową poprzedzający złożenie wniosku o wydanie decyzji ZRID dla odcinka S74 węzeł Kielce Zachód – Kielce (5 km). Trwa rozpatrywanie wniosku o wydaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla ok. 70-kilometrowego odcinka S74 Opatów – Nisko. 

Source: Nowy odcinek drogi S74 to najdroższa inwestycja w historii

Opłaty za przejazd autostradą A4 poszły w górę. Ile zapłacimy za przejazd od kwietnia 2024?

Autostrada A4 Katowice-Kraków cennik od kwietnia 2024

Odcinek autostrady A4 między Katowicami i Krakowem ma 60 km długości, a aby go pokonać, trzeba pokonać dwie bramki i na każdej uiścić opłatę. Niemałą opłatę, która właśnie została podniesiona. Obecnie cennik prezentuje się następująco:

  • 8 zł – motocykle
  • 16 zł – kategoria 1 (pojazdy samochodowe o dwóch osiach)
  • 29 zł – kategoria 2 (pojazdy samochodowe o dwóch osiach, z których co najmniej jedna wyposażona jest w koło bliźniacze, i pojazdy samochodowe o dwóch osiach z przyczepami)
  • 29 zł – kategoria 3 (pojazdy samochodowe o trzech osiach i pojazdy samochodowe o dwóch osiach, z których co najmniej jedna wyposażona jest w koło bliźniacze z przyczepami)
  • 49 zł – kategoria 4 (pojazdy samochodowe o więcej niż trzech osiach, pojazdy samochodowe o trzech osiach z przyczepami, i pojazdy samochodowe o więcej niż trzech osiach z przyczepami)
  • 49 zł – kategoria 5 (pojazdy nie mieszczące się w kategoriach od 1 do 4, i pojazdy, których wymiary, nacisk na oś lub ciężar przekraczają normy określone w przepisach o ruchu drogowym)

Obecne ceny oznaczają co prawda niewielkie podwyżki – od 1 do 3 zł – ale opłaty na autostradzie A4 rosną systematycznie.

Co grozi za jazdę bez przeglądu w 2024 roku? Kary są naprawdę srogie

Dlaczego opłaty na autostradzie A4 wzrosły?

Kolejne podwyżki opłat za przejazd autostradą A4 to niestety nic nowego, ale tym razem koncesjonariusz znalazł ciekawą wymówkę. Jak wyjaśnił rzecznik Stalexport Autostrada Małopolska:

Zgodnie z umową koncesyjną zarządca odcinka A4 Katowice-Kraków ma obowiązek przekazać autostradę stronie publicznej w 2027 r. w doskonałym stanie technicznym. Wiąże się z tym konieczność intensyfikacji szeregu prac utrzymaniowych, budowlanych i remontowych w ostatnich trzech latach obowiązywania umowy.

Rzecznik dodał również, że:

Prace będą związane między innymi z wymianą nawierzchni na całej długości koncesyjnego odcinka A4 czy remontami mostów i wiaduktów. Nie bez znaczenia dla realizacji tych inwestycji jest fakt, że koszty usług budowlanych na przestrzeni ostatnich dwóch lat wzrosły o 26 proc., a ceny asfaltu niemal o 50 proc.

Czyli koncesjonariusz jest przejęty stanem autostrady A4 i nie chce oddawać jej państwu w stanie pozostawiającym coś do życzenia. Dzięki pieniądzom kierowców odcinek Katowice-Kraków, który niemal stale jest w remoncie, będzie mógł zostać wyremontowany.

Source: Opłaty za przejazd autostradą A4 poszły w górę. Ile zapłacimy za przejazd od kwietnia 2024?

Pijany kierowca Mustanga zaspał na światłach, a potem chciał zadać szyku. To trzeba zobaczyć

Mocne samochody nie są dla każdego, zwłaszcza te z napędem na tylne koła. Współczesne modele są co prawda pełne elektroniki, która koryguje błędy kierowców, ale „dla chcącego nic trudnego” jak to mówią. Udowodnił to bohater poniższego nagrania.

Na nagraniu udostępnionym przez czeską policję (zdarzenie miało miejsce w Hradec Kralove) widać skrzyżowanie oraz wyróżniającego się na nim Forda Mustanga. Wyróżniającego nie tylko ze względu na żółty kolor, ale także dlatego, że choć zapaliło się zielone światło i inne samochody odjechały, kierowca amerykańskiego muscle cara nadal stał w miejscu.

Tym kodem komunikują się kierowcy. Policja zwraca uwagę na jeden sygnał

Po chwili ruszył, ale nie z gazem w podłodze, chcąc nadrobić stracony czas, ale bardzo powolnie i nieśmiało. Toczył się tak kilka kilometrów na godzinę, a w tym czasie jego światło zdążyło się już zmienić na czerwone. Jego to nie zraziło i toczył się dalej, do momentu, kiedy zobaczył, że ruszają samochody na drodze, w którą miał skręcić.

Na ten widok nagle dodał gazu i omal nie zderzył się z Renault Megane, które ustawiło się do skrętu w lewo. Następnie kierowca Mustanga pojechał zbyt szybko i szeroko, przez co wskoczył na trawnik, skosił znak (uszkadzając obydwa zderzaki) i… sądzicie, że w tym momencie wcisną hamulec. Nic bardziej mylnego. Objechał Skodę pięknym dryftem, wyprostował koła i ruszył przed siebie. Uderzając w Renault, z którym na początku udało mu się nie zderzyć.

Jakim cudem doszło do tak dziwnego zdarzenia? Sporo wyjaśnia to, że 50-latek siedzący za kierownicą Mustanga nie ma prawa jazdy, miał za to 0,5 promila alkoholu, ponieważ swoje urodziny świętował nie tylko przejażdżką, ale także piwem i kieliszkiem rumu. Teraz w ramach prezentu urodzinowego musi zapłacić 50 tys. koron za naprawę Renault (ok 8,5 tys. zł) oraz 200 tys. koron za naprawę Mustanga (ok. 34 tys. zł).

Source: Pijany kierowca Mustanga zaspał na światłach, a potem chciał zadać szyku. To trzeba zobaczyć

Ulubiony nawyk kierowców starej daty szybko kończy się karą, ale nie od policji

Spis treści

Czy można dojeżdżać do świateł na sprzęgle?

Jednym z najbardziej popularnych złych nawyków, jest niepotrzebne wciskanie sprzęgła. Na przykład podczas dojeżdżania do czerwonego światła, albo innego miejsca, gdzie kierowca chce lub musi się zatrzymać. Niektórzy lubią w takich sytuacjach wrzucić luz, ale ci „bardziej świadomi” chcą mieć możliwość szybszej reakcji i ponownej jazdy na biegu. Oby grupom chodzi o to, żeby auto swobodnie się tocząc, dojechało dalej.

Te technika jazdy miała odrobinę sensu w samochodach z gaźnikiem, gdzie na wolnych obrotach pojazdy faktycznie paliły najmniej. Natomiast auta mające silniki z wtryskiem paliwa, nie zużywają go w ogóle podczas hamownia silnikiem. Dojeżdżając do świateł na sprzęgle nie tylko je zatem zużywacie, ale także spalacie niepotrzebnie paliwo.

Do skrzyżowania (czy innego miejsca, gdzie chcemy się zatrzymać), powinno się dojeżdżać na biegu, a sprzęgło wcisnąć dopiero pod sam koniec, w celu wybrania luzu.

Typowe błędy podczas używania sprzęgła

Kierowcy popełniają zresztą znacznie więcej błędów podczas operowania sprzęgłem, nawet podczas ruszania. Aby zrobić to płynnie, musimy pobalansować sprzęgłem i gazem, ale jedynie przez sekundę, dwie. Tymczasem niedouczeni kierowcy po ruszeniu nie odpuszczają całkowicie sprzęgła. Taka jazda na półsprzęgle powoduje przyspieszone zużywanie się jego elementów.

Czasami wydaje się to nieuniknione, kiedy na przykład ruszacie pod strome wzniesienie, ale wtedy również powinniście dążyć do jak najszybszego puszczenia sprzęgła. Jazda pod górę z wciśniętym sprzęgłem to szybki przepis na spalenie go, o czym świadczy charakterystyczny zapach.

Nowe paliwo E10 na stacjach. Czy szkodzi samochodom z LPG?

Bez sensu jest też oczekiwanie na zielone światło z wciśniętym sprzęgłem i wrzuconym biegiem. Niepotrzebnie zużywacie wtedy sprzęgło. Jeśli chcecie być gotowi na ruszenie, kiedy tylko zapali się zielone, możecie łatwo przewidzieć kiedy przyjdzie wasza kolej, obserwując jak zmieniają się światła dla innych uczestników ruchu

Nie ma również potrzeby oczekiwania na zielone światło z wciśniętym sprzęgłem i wrzuconym biegiem. Niektórzy kierowcy wynieśli taki nawyk jeszcze z kursów na prawo jazdy, gdzie zaszczepiano im zasadę, że pojazd musi być w każdej chwili gotowy do jazdy. Doświadczony kierowca nie ma jednak problemu z przewidzeniem, kiedy nastąpi zmiana świateł (obserwując sygnalizację dla innych

Po czym poznać zużyte sprzęgło?

Najczęstszym objawem zużytego sprzęgła jest tak zwane ślizganie się. Zjawisko to łatwo rozpoznać – występuje jeśli całkowicie zwolnimy sprzęgło, a pojazd jeszcze przez moment zachowuje się, jakby nadal było ono częściowo wciśnięte. To już objaw poważnego zużycia.

Wcześniej pogarszającą się kondycję sprzęgła można zauważyć, kiedy wysoko „bierze”, czyli auto nie reaguje na początkową fazę odpuszczania sprzęgła, ale na przykład dopiero w połowie. To oznaka zużycia okładzin ciernych.

Ile kosztuje wymiana sprzęgła?

Koszt wymiany sprzęgła może bardzo różnić się, zależnie od tego, jaki mamy samochód. Najtańsze komplety można kupić już za kilkaset złotych, do czego trzeba doliczyć kolejne kilkaset złotych za samą wymianę. Coraz więcej samochodów, również tych mających trochę lat na karku (szczególnie diesli), ma dodatkowo dwumasowe koła zamachowe, które powinno wymieniać się razem ze sprzęgłem. Takie zestawy są już droższe, a ceny mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych.

Source: Ulubiony nawyk kierowców starej daty szybko kończy się karą, ale nie od policji

Co grozi za jazdę bez przeglądu w 2024 roku? Kary są naprawdę srogie

Spis treści

Ile wynosi kara za jazdę samochodem bez przeglądu w 2024 roku?

Za przyjechanie do Stacji Kontroli Pojazdów z nieważnym przeglądem obecnie nic nie grozi. Pojawiły się co prawda pomysły naliczania za to kar, ale trudno powiedzieć czy i kiedy mogłoby zostać wprowadzone.

Obecnie jedyne ryzyko wpadki, jest po zatrzymaniu przez policję. Sprawdzanie czy nasz samochód ma przegląd, to jedna z rutynowych czynności podczas kontroli drogowej. Nie jest więc tak, że jeśli nasz pojazd jest w dobrym stanie, to policjanci nie będą się tym interesowali. Natomiast widoczny zły stan techniczny auta może sam w sobie być powodem interwencji.

Jeśli funkcjonariusze stwierdzą, że nasz pojazd nie ma ważnego przeglądu technicznego, wystawią nam mandat od 1500 do 5000 zł. Zostanie nam też odebrany dowód rejestracyjny, a zamiast tego otrzymamy zaświadczenie, pozwalające na jazdę autem przez kolejnych siedem dni.

Przy okazji przypominamy, że ponieważ nie ma teraz obowiązku jazdy z dokumentami, policjanci tylko wpiszą stosowną adnotację do systemu. To że nadal będziemy mieli przy sobie blankiet, nie zwiedzie nikogo w razie kolejnej kontroli.

Co zrobić, żeby odzyskać dowód rejestracyjny zatrzymany przez policję?

Jeśli zostanie nam zatrzymany dowód rejestracyjny z powodu braku przeglądu technicznego, możemy nadal jeździć samochodem przez siedem dni. W tym czasie musimy udać się do stacji kontroli pojazdów i uzyskać pozytywny wynik badania. Lepiej więc nie zwlekać, ponieważ jeśli diagnosta wykryje jakąś usterkę, musimy mieć czas na jej usunięcie.

Jest oficjalna decyzja – podniesiono limit prędkości na drodze ekspresowej

Jeśli w ciągu siedmiu dni nie uzyskamy pozytywnego wyniku badania, nie możemy jeździć autem. Gdybyśmy zostali na tym zatrzymani, policja zakaże dalszej jazdy i odholuje nasz pojazd na parking. Lepiej więc oszczędzić sobie dalszych kłopotów.

Kiedy diagnosta wystawi nam zaświadczenie o zaliczeniu przeglądu okresowego, mamy 30 dni na udanie się do urzędu komunikacji z prośbą o wpisanie do CEPiK-u, że nasz pojazd ma aktualne badanie i może poruszać się po drogach publicznych.

Kto nie musi robić corocznych badań technicznych?

Każdy dopuszczony do ruchu pojazd musi mieć ważny przegląd techniczny. Nie każdy trzeba jednak robić co roku. Wyjątek dotyczy:

  • samochodów nowych – one mają badanie ważne 3 lata
  • samochodów 3-letnich – po pierwszym przeglądzie kolejny robi się dopiero po 2 latach
  • pojazdów zabytkowych

Source: Co grozi za jazdę bez przeglądu w 2024 roku? Kary są naprawdę srogie

To jeden z najważniejszych tuneli w Polsce. „Jest dno”

Spis treści

Budowa tunelu na S52 w Zielonkach

Tunel pod Zielonkami ma 653 m długości, 37 m szerokości i 6 m wysokości. Wewnątrz każdej z dwóch nitek obiektu mieszczą się trzy pasy ruchu plus pas awaryjny. Żeby go zbudować, trzeba było wywieźć 200 tysięcy m3 ziemi. W to miejsce pojawiło się prawie 95 tysięcy m3 betonu i niemal 15 tysięcy ton stali.

Ściany szczelinowe mają łączną powierzchnię 37 tysięcy m2. Dla porównania, tyle powierzchni zajmuje 230 boisk do siatkówki. Do budowy tej części wykorzystano 3,2 tysiąca ton stali i 34,2 tysięcy m3 betonu.

Strop ma powierzchnię 24 tysięcy m2 i grubość ok. 1,5 m. Jego budowa pochłonęła najwięcej materiału, bo 34,3 tysiąca m3 betonu i 6,5 tysiąca ton stali. Dno zajmuje 22 tysiące m2, jego grubość waha się od 80 do 130 cm. Jego budowa pochłonęła 26,2 tysiąca m3 betonu i 5,2 tysiąca ton stali.

Na czym polega podstropowa budowa tunelu?

Tunel w Zielonkach zbudowany został metodą podstropową. W tej technologii pierwszy etap prac polega na wykopaniu w ziemi szczelin, w których powstaną ściany (tzw. szczelinowe) przyszłego tunelu. Szczeliny są betonowane i zbrojone odcinkami o długości ok. 7 m. Wysokość ścian waha się od 10 do 27 m, a ich grubość od 80 do 100 cm. Wewnątrz obiektu każda z naw ma szerokość 17 m i wysokość 6 m. Strop składa się z 27 segmentów, budowanych etapami na 13 sektorach ścian szczelinowych.

Odcinek ścian długości 50 m tworzy jeden sektor. Gdy ściany stężeją i uzyskają odpowiednią wytrzymałość, wybiera się ziemię znad przyszłego tunelu na długości takiego sektora i betonuje strop o grubości ok. 1,5 m. Kiedy jest gotowy, wybiera się spod niego ziemię, stąd też nazwa technologii budowy – metoda podstropowa. Na końcu, po wybraniu ziemi, przystępuje się do betonowania dna tunelu. 

Co wyróżnia tunel na S52 pod zielonkami?

Tunel pod Zielonkami to konstrukcja, która z punktu widzenia kierowcy będzie się znacznie różnić od otworzonego prawie półtora roku temu i ponad trzy razy dłuższego przejazdu pod Luboniem Małym na zakopiance. Tunel na S7 jest poprowadzony, jadąc od strony Krakowa w kierunku Nowego Targu, lekko w dół (spadek ma 0,5 proc.). Jest w nim również jeden łagodny zakręt. Dzięki takiemu wyprofilowaniu trasy samochody mogą nią jechać z prędkością 100 km/h. 

To najgorsze zachowanie motocyklistów? To przez nich musimy się wstydzić

Pod Zielonkami sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tunel ma 653 m (drugi na tej obwodnicy, w Dziekanowicach, 496 m). Ze względu na ukształtowanie terenu droga w tym miejscu na krótkim miejscu dość szybko opada i równie szybko się wznosi. Spadek ma nawet 4,6 proc. (4,6 m na każde 100 metrów drogi). Dla porównania, tunele w Świnoujściu pod Świną i w Gdańsku pod Martwą Wisłą mają mniejszy spadek (4 proc.). Dodatkowo droga nie prowadzi pod ziemią prosto. Jadąc od strony Węgrzc kierowcy będą w tunelu jechać łukiem w prawo. Te specyficzne warunki drogowe powodują, że w tunelu będzie obowiązywać ograniczenie prędkości 80 km/h. 

64 kamery pojawią się w tunelu na S52

Wjazd do tunelu od strony Zielonek (zachodni portal) położony jest na wysokości 234 m n.p.m., a od strony Węgrzc (wschodni portal) 221 m n.p.m. Z obu stron droga pod ziemią opada, a jej najniższy punkt jest na poziomie 216 m n.p.m., czyli 18 m niżej niż wjazd od strony Zielonek i 5 m niżej, niż wjazd od strony Węgrzc. Ten najniższy punkt tunelu znajduje się dokładnie 13 m pod ul. Bankową w Zielonkach. 

W tunelu pojawią się 64 kamery, które będą monitorować sytuację. Pod sufitem znajdą się 23 wentylatory, których zadaniem będzie zapewnienie odpowiedniego przepływu powietrza i w razie potrzeby usunięcie dymu z wnętrza tunelu. Oświetlenie obiektu zapewni 418 lamp. 

W tunelu będzie pięć przejść ewakuacyjnych pomiędzy obiema nawami, rozmieszczonych co ok. 110 m. W każdej nawie będzie pięć telefonów alarmowych, a dzięki 32 głośnikom będzie można przekazywać w razie wypadku lub awarii komunikaty. 

W tunelu zostanie zamontowany system automatycznego gaszenia pożaru. Będzie to pierwsze w Polsce tego rodzaju urządzenie funkcjonujące na całym podziemnym odcinku drogi. Podobne rozwiązanie zastosowano w tunelu pod Świną w Świnoujściu, jednak tylko na krótkim fragmencie trasy. 

Budowa północnej obwodnicy Krakowa

Budowany odcinek ma 12,3 km, a zaawansowanie prac osiągnęło 90 proc. Powstają na nim trzy węzły – Zielonki, Węgrzce i Batowice. Konstrukcje 25 z 27 mostów, wiaduktów i estakad na trasie są już gotowe – potrzebne są tylko prace wykończeniowe. Te obiekty będą miały łączną długość 1,861 km. Najdłuższa estakada, biegnąca przez Węgrzce i Bosutów m.in. nad potokiem Sudoł Dominikański i ul. Krakowską, ma od 565 m do 569 m. Różnica wynika z konstrukcji tego obiektu, który składa się w rzeczywistości z dwóch estakad poprowadzonych łukiem. Wewnętrzny, południowy łuk (jezdnia w kierunku Nowej Huty) jest o 4 m krótszy od zewnętrznego łuku, prowadzącego w kierunku Modlnicy.   

Poza obiektami „naziemnymi” obwodnica będzie też miała dwa tunele – w Zielonkach (653 m długości) i Dziekanowicach (496 m). Krótszy tunel jest niemal gotowy, w wakacje ułożyliśmy w nim betonową nawierzchnię. To pierwszy odcinek drogi szybkiego ruchu w Małopolsce z tego rodzaju nawierzchnią. Drugi tunel będzie miał taką samą nawierzchnię. 

Na 10 km obwodnicy ułożono już pierwszą warstwę asfaltu, a na 7 km są dwie. W tym roku oddano też już do ruchu wiadukty zbudowane w ramach węzłów Węgrzce i Batowice. Połączono też część węzła Zielonki ze zbudowaną przez Województwo Małopolskie i Miasto Kraków Trasą Wolbromską, stanowiącą część zachodniej obwodnicy Zielonek.   

W ramach tej inwestycji powstaje, poza samą obwodnicą, aż 33 km dróg lokalnych. Ta nowa sieć dodatkowych tras poprawi komunikację pomiędzy poszczególnymi miejscowościami i osiedlami leżącymi wzdłuż S52.   

Source: To jeden z najważniejszych tuneli w Polsce. „Jest dno”

Nowe paliwo E10 na stacjach. Czy szkodzi samochodom z LPG?

Spis treści

Czym jest paliwo E10 na polskich stacjach?

Wcześniej kierowcy tankujący benzynę Pb95 mogli zauważyć, że na dystrybutorach znajduje się dodatkowe oznaczenie E5. Wskazuje ono, że paliwo ma 5-procentową domieszkę biokomponentów. Nowe paliwo, czyli paliwo E10, ma tej domieszki 10 procent. Jakie daje to korzyści?

Biopaliwa powodują mniejszą emisję spalin, więc po nalaniu takiego paliwa, nasze auto staje się odrobinę bardziej ekologiczne. Zmieniony skład paliwa ma co prawda wpływ na zużycie paliwa oraz dynamikę pojazdu, ale przy tych proporcjach jest to wpływ niemal niemierzalny.

Czy to prawda, że paliwo E10 jest szkodliwe dla silników?

Niektóre samochody mogą źle znosić jazdę na paliwie E10, ale chodzi tu o starsze samochody oraz wybrane modele z wczesnymi wersjami bezpośredniego wtrysku paliwa. Co do zasady wszystkie auta wyprodukowane od 2010 roku nie powinny mieć problemu z nowym paliwem, podobnie jak większość starszych.

Wśród potencjalnych problemów powodowanych przez benzynę E10 mówi się o degradacji elementów gumowych i powstawaniu nieszczelności oraz uszkadzaniu aluminiowych elementów. Możliwe jest wypalenie uszczelki pod głowicą, wypalenie gniazd zaworowych oraz korozja układu paliwowego. Zalecana jest więc ostrożność, sprawdzenie instrukcji obsługi pojazdu lub skontaktowanie się z autoryzowanym serwisem.

Wygląda skromnie, ale tu powstanie droga za miliard, którą szybko pojedziemy do granicy

Czy paliwo E10 szkodzi samochodom z instalacją LPG?

Problemy związane z benzyną E10 mogą wydawać się obce kierowcom, którzy mają auta z instalacją LPG. Jeżdżą przecież na co dzień na zupełnie innym paliwie. To prawda, ale rozruch zimnego silnika wykonuje się zwykle na benzynie i dopiero po chwili silnik przechodzi na zasilanie gazowe.

Zwykle poważniejszy problem leży jednak gdzie indziej. Kierowcy z instalacją LPG często mają w baku tylko resztkę benzyny. Zużywają jej śladowe ilości, więc i dotankowują jej za gorsze, nie widząc potrzeby wydawania większych pieniędzy na droższe paliwo, tylko po to, żeby je potem ze sobą wozić i obciążać samochód.

Nie biorą oni pod uwagę tego, że ciągła jazda na rezerwie jest szkodliwa dla auta. Tak zwana jazda na oparach powoduje, że do układu paliwowego dostają się zanieczyszczenia z dna baku. Mogą one uszkodzić pompę paliwa oraz układ wtryskowy. Niewiele paliwa w baku sprawia, że dochodzi w nim do skraplania wody. Powoduje ona korozję baku, a także może uszkodzić układ paliwowy. Pamiętajmy, że woda nie jest naturalną domieszką paliwa, więc pracy silnika także nie służy.

Warto wiedzieć, że większa ilość biokomponentów zwiększa higroskopijność paliwa, przez co zwiększa się ilość gromadzonej wody. Paliwo E10 potęguje więc problemy, jakie są typowe dla ciągłej jazdy na rezerwie. Aby ich uniknąć, powinniśmy utrzymywać większą ilość paliwa w baku.

Source: Nowe paliwo E10 na stacjach. Czy szkodzi samochodom z LPG?

To najgorsze zachowanie motocyklistów? To przez nich musimy się wstydzić

Znowu nadchodzą słoneczne dni i znowu będzie można rozkoszować się jazdą na dwóch kółkach. Jedni napawać się będą przyspieszeniami, inni cieszyć spokojną jazdą i chłonięciem tego poczucia wolności, jakie daje tylko motocykl. Nie można tylko zapominać o bezpieczeństwie oraz kulturze jazdy.

Z bezpieczeństwem bywa niestety różnie, podobnie jak z kulturą. Dobry motocyklista pamięta, że jego przejażdżka nie może być uciążliwa dla innych uczestników dróg. Nie wszyscy się do tego niestety stosują.

Zbyt szybka jazda i niebezpieczne manewry to jedno. Innym problemem jest obnoszenie się ze swoją maszyną. Niepotrzebne przyspieszanie, jazda na jednym kole, palenie gumy oraz straszenie kierowców. Zwykle poprzez nagłe przegazówki, kiedy motocyklista przeciska się przez korek. Obwieszcza tym samym swoją obecność oraz niezadowolenie, że kierowcy nie rozstępują się przed nim i nie wciskają jeden na drugiego, żeby tylko zrobić mu miejsce. Naprawdę można się tylko za takich riderów wstydzić.

Czy motocyklista może przeciskać się między samochodami w korku?

Może oczywiście. Wie o tym coraz więcej kierowców i coraz częściej sami robią miejsce, aby ułatwić przejazd zbliżającemu się motocykliście. Lecz rosnącego zrozumienia i życzliwości nie osiągnie się poprzez zupełny brak kultury na drodze.

O krok od kuli ognia. Cysterna z płynnym gazem utknęła na przejeździe kolejowym

Pamiętajcie też, że Prawo o ruchu drogowym w ogóle nie porusza kwestii omijania samochodów w korku. Oznacza to, że zastosowanie mają tu ogóle przepisy Kodeksu drogowego. Jeśli zatem motocyklista zmieści się między innymi pojazdami na pasie ruchu, może bez przeszkód przejechać koło nich. Wymagane jest jedynie zachowanie „bezpiecznej” odległości, a ta w przypadku stania w korku i przemieszczania się motocyklisty z niewielką prędkością, nie musi być duża.

Sami jednak rozumiecie, że zasada ta opiera się często na pewnej umowności i ogólnemu przyzwoleniu. Żaden przepis nie nakazuje kierowcy zrobienie wam miejsca. Nie możecie więc wymagać tego od nikogo, a gdy miejsca jest za mało, pozostaje spokojnie poczekać.

Kiedy nie można omijać samochodów w korku motocyklem?

Pamiętajcie też, że nie zawsze omijanie samochodów jest możliwe, bo doprowadziłoby do złamania innych przepisów. Prawo zabrania na przykład wyprzedzania i omijania innych pojazdów w obrębie przejść dla pieszych Jeśli więc samochody się toczą, możemy przejechać przez pasy wraz z jednym z nich, ale nie szybciej od niego. Jeśli stoją, musimy bezwzględnie się zatrzymać, upewnić, że przejście jest puste i dopiero wtedy kontynuować jazdę.

Niektórzy motocykliści omijają także korki na drogach jednopasmowych, co również jest dozwolone, ale uwaga. W sytuacji, gdy na ulicy wymalowana jest linia ciągła, nie możemy jej przekroczyć. Jeśli pas ruchu jest wystarczająco szeroki, żebyśmy tego uniknęli, możemy wyprzedzić inne pojazdy. Pamiętajmy również, że zabronione jest wyprzedzanie innych pojazdów na skrzyżowaniach, na których ruch nie jest sterowany. Jeśli więc wyprzedzamy powoli poruszające się w korku samochody i zbliżmy się do skrzyżowania, powinniśmy odpowiednio zwolnić.

Source: To najgorsze zachowanie motocyklistów? To przez nich musimy się wstydzić

Wygląda skromnie, ale tu powstanie droga za miliard, którą szybko pojedziemy do granicy

Spis treści

Budowa drogi S12 do granicy z Ukrainą

Blisko 23-kilometrowy odcinek przebiegać będzie po nowym śladzie, przecinając obszary rolnicze oraz omijając tereny mocno zurbanizowane i cenne przyrodniczo. Początek zaplanowano w miejscowości Antonin, gdzie S12 łączyć się będzie z budowaną obwodnicą Chełma. Dalej odsunie się na południe od DK12. Ominie między innymi rezerwat przyrody Roskosz oraz miejscowość Pławanice. Za Teosinem, gdzie planowana jest budowa Miejsc Obsługi Podróżnych, przekroczy linię kolejową nr 7 relacji Warszawa – Dorohusk. Trasa prowadzić będzie do przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku.  

W ramach zadania zostanie wybudowana dwujezdniowa droga ekspresowa z dwoma pasami ruchu w obu kierunkach. Planowanych jest 16 wiaduktów (w tym trzy wiadukty kolejowe), 50 przejść dla zwierząt (w tym sześć przejść dla dużych zwierząt i siedem dla średnich) oraz węzeł drogowy Dorohusk. 

Inwestycja powstanie w ramach rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Realizowana jest przez Przedsiębiorstwo Usług Technicznych Intercor. Wartość umowy na zaprojektowanie i budowę drogi to 1 mld zł. 

Jest oficjalna decyzja – podniesiono limit prędkości na drodze ekspresowej

Niespodziewana zmiana w przebiegu drogi ekspresowej S12

Decyzja ZRID zatwierdzi podział nieruchomości oraz granice terenu przewidzianego pod budowę drogi. Dla dotychczasowych właścicieli nieruchomości oznaczać będzie także rozpoczęcie procedur związanych z wypłatą odszkodowań za nieruchomości przejęte przez Skarb Państwa. Postępowanie prowadzić będzie Wojewoda Lubelski. 

Odcinek Chełm – Dorohusk będzie jednym z fragmentów planowanej drogi ekspresowej S12 między Piaskami i Dorohuskiem, o łącznej długości 75 km. Z pierwotnych planów, po wykonaniu badań geologicznych, wyłączono fragment o długości ok. 5,7 km na połączeniu zakładanych wcześniej dwóch odcinków realizacyjnych. W rejonie planowanego węzła Dorohucza, pod warstwą ziemi, stwierdzono bowiem występowanie odpadów przemysłowych. Ominięcie składowiska wiązać się będzie ze zmianą przebiegu trasy między Pełczynem a miejscowością Chojno Nowe Drugie, opracowaniem nowego wariantu i uzyskaniem decyzji środowiskowej. To najkrótsza droga do realizacji tego fragmentu trasy i połączenia jej z sąsiednimi odcinkami.

Budowa dróg dojazdowych do granicy z Ukrainą

Wraz z budową odcinka drogi ekspresowej Chełm – Dorohusk, powstaną także drogi dojazdowe dedykowane do obsługi przejścia drogowego w Dorohusku, na odcinku ok. 2,5 km, od planowanego węzła Dorohusk w Okopach w kierunku granicy (po obu stronach jezdni). Inwestycja będzie sfinansowana przez Wojewodę Lubelskiego.

Source: Wygląda skromnie, ale tu powstanie droga za miliard, którą szybko pojedziemy do granicy

Kontrolka EPC to zagadka dla kierowców. Tymczasem to bardzo ważna informacja

Spis treści

Im nowszy samochód, tym więcej elektroniki, różnych systemów oraz określających je oznaczeń. Często są to trzyliterowe skróty, takie jak ABS, BAS, ESP czy też TCS. Dlatego często pojawienie się kontrolki EPC bywa z nimi kojarzone, chociaż nie ma z nimi nic wspólnego.

Kontrolka EPC – znaczenie

Kontrolkę, która świadczy o problemie z samochodem, którą kierowcy dobrze znają, jest check engine. Jej pojawienie się informuje o jakimś problemie związanym z jednostką napędową. Nie zabrania on jazdy, ale wymaga od kierującego w miarę szybkiej interwencji i udania się do warsztatu.

Można powiedzieć, że kontrolka EPC należy do tej samej „rodziny”, co check engine. Skrót ten rozwijamy jako Electronic Power Control, co odnosi się do układu elektrycznego i elektronicznego samochodu. Zaświecenie się tej kontrolki wskazuje, że nie mamy do czynienia z usterką czysto mechaniczną, ale związaną właśnie z elektroniką lub elektryką w samochodzie.

O krok od kuli ognia. Cysterna z płynnym gazem utknęła na przejeździe kolejowym

Co oznacza zapalenie się kontroli EPC?

Problem z interpretacją kontrolki EPC jest podobny jak w przypadku check engine. Wiemy o jaki rodzaj problemu chodzi, ale gdzie go dokładnie szukać? Może chodzić na przykład o jakiś czujni, sterownik lub nawet przepaloną żarówkę. Zwykle nie da się stwierdzić tego, podczas pobieżnego sprawdzenia samochodu.

Dopiero podłączając auto do odpowiednich urządzeń diagnostycznych (a przypomnijmy, że nie każdy warsztat nieautoryzowany posiada odpowiednie oprogramowanie do każdego modelu każdej marki), mechanik jest w stanie zweryfikować, co jest źródłem problemu.

Co zrobić, gdy zapali się kontrolka EPC?

Pojawienie się kontrolki EPC nie oznacza, że nasz samochód jest niesprawny, więc można nadal nim jechać. Rozsądnie jest jednak zachować ostrożność i postarać się wychwycić, czy informacja o błędzie nie wpłynęła w żaden sposób na zachowanie pojazdu.

Jeżeli auto prowadzi się normalnie, a podstawowe elementy wyposażenia (takie jak oświetlenie) działają, to możemy kontynuować jazdę. Nie można jednak ignorować tego komunikatu i należy jak najszybciej udać się do serwisu, który zweryfikuje, na czym dokładnie polega problem.

Source: Kontrolka EPC to zagadka dla kierowców. Tymczasem to bardzo ważna informacja

Tym kodem komunikują się kierowcy. Policja zwraca uwagę na jeden sygnał

Spis treści

Czasy się zmieniają, ale pewne rzeczy pozostają niezmienne. Na przykład sposoby kierowców na komunikowanie się między sobą na drodze, za pomocą świateł swoich samochodów. Ze względu na ograniczony repertuar, często konkretna informacja zależy od kontekstu, więc do jej zrozumienia niezbędna jest znajomość wszystkich możliwych znaczeń. Dobrze też wiedzieć, którego sygnału nie lubi policja.

Mrugnięcie długimi światłami – co oznacza taki sygnał?

Najczęściej kierowcy komunikują się między sobą światłami długimi. Są mocne i trudno je przegapić, a do tego każdy samochód daje możliwość mrugnięcia nimi. Jest to więc przewidziana przez producentów i ustandaryzowana forma komunikowania się między kierującymi.

Jeśli mrugający zna kod kierowców, pojedyncze mrugnięcie oznacza, że jedziemy bez świateł lub mamy z nimi jakiś problem. W starszych samochodach bez świateł do jazdy dziennej, mogliśmy po prostu zapomnieć włączyć świateł mijania. Ale jeśli są uruchomione, to trzeba się zatrzymać i je sprawdzić – możliwe, że przepaliła się nam żarówka.

Co oznaczają dwa mrugnięcia długimi światłami?

Problem z wysyłaniem sobie sygnałów światłami długimi jest taki, że nie każdy mrugający zna dokładny kod, przyjęty przez ogół kierowców. Niektórzy mrugają tyle razy, ile akurat bez zastanowienia pociągną dźwignię.

Zakładając, że mruga osoba znająca kod, podwójne mrugnięcie to ostrzeżenie przed pobliskim patrolem policji. Widząc go, powinniśmy sprawdzić, czy na pewno jedziemy zgodnie z obowiązującym limitem prędkości.

Co grozi za ostrzeganie innych kierowców przed patrolem policji?

Od razu warto odpowiedzieć na pytanie, czy ostrzeganie innych kierowców przed policja jest karalne. Żadne prawo tego nie zabrania, ale jest haczyk. Karalny może być sposób, w jaki ostrzegamy innych.

Wiesz co oznacza biały romb na niebieskim tle? Ignorowanie tego znaku to 600 zł mandatu

Taryfikator mandatów przewiduje grzywnę w wysokości 200 zł za niewłaściwe używanie oświetlenia. Nie jest więc tak, że policja niczego nie może nam zrobić.

Jedyne, na co możemy liczyć, to wyrozumiałość funkcjonariuszy. Jeśli rzeczywiście mrugnęliśmy raz, bo ktoś zapomniał włączyć świateł i chcieliśmy mu to uświadomić, policjant może pochwalić taką postawę. Ale jeśli chodziło o ostrzeganie przed patrolem, to nie ma co liczyć na taryfę ulgową.

Ciągłe mruganie światłami lub ciągłe nimi świecenie

Takie sygnalizowanie jest warunkowo dopuszczalne, aby ostrzegać innych kierowców. Niektórzy zamiast trąbić na kogoś, kto wymusił pierwszeństwo, świecą na niego długimi światłami. Taka osoba powinna w odpowiedzi przeprosić (do tego dojdziemy za chwilę).

Niestety uporczywe korzystanie ze świateł drogowych, to sposób na karcenie innych kierujących (na przykład za blokowanie lewego pasa) i wymuszanie na nich konkretnego zachowania, na przykład zjechania na prawy pas. Czasami wydaje się, że nie ma wyjścia, ponieważ ktoś inny utrudnia nam jazdę nieprzepisowym zachowaniem, ale starajmy się nie używać długich w ten sposób.

Co oznaczają światła awaryjne?

Włączenie świateł awaryjnych to uniwersalny znak podziękowania. Na przykład, jeśli jakiś kierowca ułatwi nam wyjechanie z parkingu lub drogi podporządkowanej. Możemy podziękować mu gestem uniesionej ręki, ale jeśli nie mamy jak go wykonać lub jest noc i nie zauważyłby go, używa się w tym celu świateł awaryjnych.

Inne ich znaczenie, to gest przeprosin. Jeśli na przykład nie zauważyliśmy kogoś i wymusiliśmy na nim pierwszeństwo, to kultura nakazuje przeprosić go za to. Wystarczą dwa, trzy mrugnięcia.

Source: Tym kodem komunikują się kierowcy. Policja zwraca uwagę na jeden sygnał

O krok od kuli ognia. Cysterna z płynnym gazem utknęła na przejeździe kolejowym

Kierowcom zdarza się przejechać na czerwonym świetle tuż po jego zapaleniu. Widzą, że zapala się żółte, myślą, że jeszcze zdążą, ale przeliczają się ze swoimi kalkulacjami. Na szczęście zielone światło dla innych uczestników ruchu zapala się z niewielkim opóźnieniem, więc zwykle takie zachowania nie prowadzą do groźnych sytuacji.

Nikt chyba nie decyduje się natomiast ruszyć po tym, kiedy już zatrzymał się na czerwonym świetle. A mimo to nie brakuje kierowców, którzy robią tak w najbardziej niebezpiecznym z miejsc, czyli na przejeździe kolejowym.

Czy jesteście w stanie wyjaśnić, co trzeba mieć w głowie, żeby wjeżdżać na przejazd kolejowy na czerwonym świetle? Tak jak ten kierowca cysterny do przewozu gazu ziemnego, który przez 10 sekund stał i patrzył na migające czerwone światła i słuchał sygnału dźwiękowego, informującego o tym, że zaraz zamkną się zapory. Ruszył, kiedy zaczęły się zamykać i widząc to zatrzymał się. Mógł się cofnąć o kilka metrów i problemu by nie było. On wolał jechać dalej do przodu, wyłamując półzaporę.

Kierowca BMW wyprzedzał tira na przejeździe kolejowym. Skończył marnie

Mógł nadal opuścić przejazd kolejowy bez dalszych strat, ponieważ półzapora na wyjeździe jeszcze nie została opuszczona. Kierowca cysterny wolał jednak zatrzymać się na samym środku przejazdu. Później nie umiał zwolnić hamulców, żeby odjechać, a pociąg coraz bardziej się zbliżał.

Kierowca cysterny (na szczęście podobno pustej) stał tak na torach prawie 1,5 minuty! Pomimo podnoszonej półrogatki i paru osób liczących na to, że jeśli pomachają w geście „jedź do przodu”, kierujący jakimś cudem ruszy. A do tragedii nie doszło tylko dlatego, że maszynista zdążył zatrzymać w porę skład.

Source: O krok od kuli ognia. Cysterna z płynnym gazem utknęła na przejeździe kolejowym

Myślisz, że każde skrzyżowanie odwołuje znaki? Te wyjątki to pułapki na kierowców

Spis treści

Dlaczego skrzyżowania odwołują znaki drogowe?

To bardzo proste. Wyobraźcie sobie, że poruszacie się jakąś drogą, dojeżdżacie do skrzyżowania i skręcacie na przykład w prawo, wjeżdżając na zupełnie inną drogę. Skąd macie wiedzieć, że kilometr wcześniej ustawiono na niej na przykład ograniczenie prędkości? Dlatego też za skrzyżowaniami znaki są powtarzane, aby wszyscy kierujący wiedzieli o ich obecności.

Zasada ta pełni jeszcze jedną funkcję. Może zdarzyć się, że za skrzyżowaniem dany znak już nie jest potrzebny. Na przykład ograniczenie prędkości mogło zostać ustawione tylko z powodu obecności skrzyżowania, aby zwiększyć bezpieczeństwo kierowców wyjeżdżających z drogi podporządkowanej. Po minięciu skrzyżowania takie ograniczenie nie jest już potrzebne, ale nie ma też potrzeby stawiania dodatkowego znaku, odwołującego ograniczenie.

Czy każde skrzyżowanie odwołuje znaki drogowe?

To pytanie podchwytliwe. Skrzyżowanie rzeczywiście odwołuje znaki drogowe, ale pod warunkiem, że spełnia ono definicję skrzyżowania, która brzmi:

Skrzyżowanie – przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną.

Kierowcy ciągle nie rozumieją zasady kąta prostego. Mandat to 2000 zł, drugi już 4000 zł

O tych zasadach nie wiedzą wszyscy kierowcy. Nie mamy do czynienia ze skrzyżowaniem, jeśli do drogi asfaltowej dochodzi droga gruntowa lub jest to tylko na przykład dojazd do posesji. Skrzyżowaniem nie jest także sytuacja, gdy do drogi głównej dochodzi droga wewnętrzna. Ten ostatni przypadek jest najbardziej podchwytliwy, ponieważ droga taka może wyglądać zupełnie normalnie i „pełnoprawnie”. Dopiero znak „droga wewnętrzna” rozwiewa wątpliwości, ale nie każdy na niego zwraca uwagę lub właściwie interpretuje.

Inną sytuacją, kiedy nie mamy do czynienia ze skrzyżowaniem jest taka, gdy poruszamy się drogą dwujezdniową, a więc taką, gdzie kierunki ruchu oddzielone są od siebie na przykład pasem zieleni. Jeśli do jezdni po naszej lewej dochodzi wlot drogi poprzecznej, to z naszej perspektywy nie jest to skrzyżowanie. Skoro nie ma ona połączenia z naszą jezdnią, to nie ma żadnego powodu, aby odwoływała znaki po naszej stronie.

Jakie znaki nie są odwoływane przez skrzyżowania?

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o wyjątku, jakim jest znak B-43. Oznacza on strefę ograniczonej prędkości, a umieszczony na nim limit obowiązuje na całym obszarze, aż do odwołania, które może nastąpić tylko za pomocą znaku B-44 „koniec strefy ograniczonej prędkości”. Ten znak nie jest odwoływany przez żadne skrzyżowanie.

Druga podobna sytuacja ma miejsce, kiedy pod znakiem z nazwą miejscowości umieszczone jest ograniczenie prędkości. Oznacza to, że dany limit obowiązuje na całym jej terenie i jego skrzyżowania też nie odwołują.

Source: Myślisz, że każde skrzyżowanie odwołuje znaki? Te wyjątki to pułapki na kierowców

Szef Stellantis zarabia 430 tys. zł dziennie! Pracownicy protestują, a on zwalnia kolejne osoby

Koncern Stellantis powstał z połączenia koncernów PSA (czyli Peugeota i Citroena, które całkiem niedawno wykupiły Opla) oraz FCA będącego połączeniem włoskiej i amerykańskiej motoryzacji (Fiat Chrysler Automobiles). Powstał w ten sposób gigant zrzeszający 14 marek samochodów, których sprzedaż daje mu 4. miejsce na świecie. Stellantis zatrudnia około 242 tys. osób w 130 krajach.

Stanie na czele takiej potęgi to ogromne wyzwanie, ale i wielkie przywileje. Oraz wynagrodzenie. Dyrektorem generalnym Stellantis jest Portugalczyk Carlos Tavares, którego roczne wynagrodzenie w połączeniu z premią za dobre wyniki finansowe oraz dochód z akcji, wyniosły 36,5 mln euro. Daje to zawrotną kwotę 100 tys. euro dziennie, czyli 431 tys. zł.

Kwoty niewyobrażalne i pozostające poza zasięgiem… także odpowiedników Tavaresa w konkurencyjnych koncernach. Nic zresztą dziwnego, skoro w ciągu roku jego zarobki zwiększyły się o 55 procent. Tak ogromna podwyżka to nie jedyna przyczyna kontrowersji wokół CEO Stellantisa.

Chociaż Tavares otrzymał sporą premię za dobre wyniki finansowe koncernu, nie znaczy to, że firma się rozwija. Wręcz przeciwnie – przeprowadza on właśnie jej restrukturyzację w ramach której ogranicza produkcję, rozwiązuje umowy z poddostawcami oraz zwalnia pracowników. Z naszego punktu widzenia najbardziej bolesne jest zwolnienie wszystkich 800 osób pracujących w fabryce silników FCA Powertrain w Bielsku Białej. 600 osób żegna się z pracą w Miluzie, a 2455 osób dostało wypowiedzenie w Detroit. Setki osób trafią na bruk także w dwóch innych fabrykach w USA.

Jest oficjalna decyzja – podniesiono limit prędkości na drodze ekspresowej

W branży jest wiedzą dość powszechną, że Carlos Tavares to mistrz cięcia kosztów, który nie cofa się przed żadnym działaniem, jeśli uważa, że pomoże to zwiększyć zyskowność firmy. Z punktu widzenia akcjonariuszy to dobrze i koncern przyniósł w minionym roku zysk większy o 11 procent rok do roku (w sumie 18,6 mld euro). Mimo to wśród akcjonariuszy pojawiają się wątpliwości, czy powinni zgodzić się na tak ogromne wynagrodzenie Taveresa. Zwłaszcza wobec protestów francuskich związków zawodowych, którym bardzo nie podobają się działania dyrektora generalnego.

Source: Szef Stellantis zarabia 430 tys. zł dziennie! Pracownicy protestują, a on zwalnia kolejne osoby

Jest oficjalna decyzja – podniesiono limit prędkości na drodze ekspresowej

Spis treści

Ważna zmiana na drodze ekspresowej S7 Lesznowola – Tarczyn Północ

Dobra wiadomość dla kierowców często podróżujących drogą S7 z Warszawy do Krakowa. GDDKiA otrzymała pozwolenie na użytkowanie środkowej części wylotu z Warszawy w kierunku Krakowa. Oznacza to, że odcinek Lesznowola – Tarczyn Północ zyskał status drogi ekspresowej. Dla kierowców samochodów osobowych, motocykli i pojazdów ciężarowych o masie całkowitej do 3,5 t, wiąże się to z podniesieniem limitu dopuszczalnej prędkości do 120 km/h.

Z kolei do końca marca wykonawca powinien zakończyć prace na terenach Miejsc Obsługi Podróżnych Mieszkowo, zlokalizowanych po obu stronach S7, pomiędzy węzłami Antoninów i Złotokłos. Po uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie, zostaną one udostępnione kierowcom. Do dyspozycji będą miejsca parkingowe, wypoczynkowe oraz sanitariaty. Wyłoniony w przetargu dzierżawca MOP-ów rozbuduje je o stacje paliw i część gastronomiczną.

W kwietniu natomiast rozpocznie się ostatni etap prac związanych z realizacją kontraktu, remont 17 km dotychczasowego przebiegu DK7 od Sękocina Starego do Rembertowa. Potrwają one do końca III kwartału 2024 roku.

Budowa brakujących fragmentów drogi ekspresowej S7

Droga ekspresowa S7 między węzłami Lesznowola i Tarczyn została udostępniona kierowcom już rok temu, tuż przed weekendem majowym, na zasadzie przejezdności na odcinku ponad 17-kilometrów trasy. Połączyła ona już funkcjonujące odcinki S7 od strony Warszawy i Grójca, co pozwoliło na zmianę układu komunikacyjnego na Południe od Warszawy.

Znaki D-52 i D-40 mylą się kierowcom, a różnice między nimi są kluczowe

Była to bardzo istotna zmiana, ponieważ pozwoliła na rozdzielenie wspólnego przebiegu dwóch dróg ekspresowych – S7 oraz S8 – który dotychczas kumulował się na odcinku pomiędzy węzłem Opacz na Południowej Obwodnicy Warszawy oraz Jankami. Teraz trasa wylotowa w kierunku Krakowa rozpoczyna się na węźle Warszawa Lotnisko, a dwujezdniową drogą dojedziemy do położnego blisko 240 km dalej węzła Miechów.

W tym roku droga S7 zostanie wydłużona na południe o kolejne kilometry. Po udostępnieniu odcinka Miechów – Szczepanowice nastąpi połączenie z już funkcjonującym Szczepanowice – Widoma, a w listopadzie planowane jest udostępnienie dalszego ciągu do węzła Mistrzejowice i tymczasowego połączenia z Północną Obwodnicą Krakowa S52.

Budowa drogi S7 na południe od Warszawy

Budowa ponad 29 km drogi ekspresowej S7 Warszawa – Grójec, czyli południowej wylotówki z Warszawy, została podzielona na trzy odcinki pomiędzy węzłami:

  • Warszawa Lotnisko – Lesznowola, o długości 6,6 km, oddana do ruchu 30 sierpnia 2022 r.
  • Lesznowola – Tarczyn Północ, o długości 14,8 km, udostępniona do ruchu 28 kwietnia 2023 r.
  • Tarczyn Północ – początek obwodnicy Grójca, o długości 7,9 km, oddana do ruchu w grudniu 2020 r.

Trasa główna to dwie jezdnie po trzy pasy ruchu do węzła Lesznowola, a dalej do obwodnicy Grójca po dwa pasy ruchu z rezerwą pod budowę trzeciego. Wjazd na nową drogę umożliwiają węzły: Zamienie, Lesznowola, Antoninów, Złotokłos, Tarczyn Północ i Tarczyn Południe.

Source: Jest oficjalna decyzja – podniesiono limit prędkości na drodze ekspresowej

Kierowca BMW wyprzedzał tira na przejeździe kolejowym. Skończył marnie

To przecież nie wina producenta. BMW długo pracowało na swoją reputację marki oferującej doskonale prowadzące się samochody premium. Co bardzo cenią sobie polscy miłośnicy szybkiej jazdy, kupujący wiekowe egzemplarze w głębokim przekonaniu, że nawet stare BMW doskonale jeździ i robi wrażenie na sąsiadach.

Bardzo w możliwości swojego BMW E46 uwierzył pewien kierowca w Białej Pajęczańskiej. Tak bardzo poniosła go moc bawarskich koni, że postanowił wyprzedzić tira na przejeździe. Musiał go właśnie doganiać, bo kilka sekund wcześniej z naprzeciwka jechało Renault. Kierujący BMW zjechał na lewy pas, ale z naprzeciwka nadjeżdżał Hyundai nauki jazdy.

Aby uniknąć czołowego zderzenia, kierujący serią 3 zjechał na lewo do rowu i uszkodził rogatkę. Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale jak podaje PKP wyczyn kierowcy BMW spowodował spore utrudnienia w ruchu samochodów oraz pociągów. Na czas naprawy rogatki przejazd został zabezpieczony. Zgodnie z obowiązującymi procedurami bezpieczeństwa postawiono znak „Stop” i tablice z informacją o uszkodzonej rogatce, a pociągi zwalniały do 20 km/h i podawały sygnał „baczność”.

Trzech złodziei rzuciło się na kierowcę Bentleya. Takiego obrotu spraw nie przewidzieli

Kierowca BMW musiał jakoś wydostać się z tej opresji, ponieważ PKP nie informuje o zatrzymaniu go przez policję, ani ukaraniu. Wiemy jedynie, że „sprawa została przekazana policji”.

Source: Kierowca BMW wyprzedzał tira na przejeździe kolejowym. Skończył marnie

Wiesz co oznacza biały romb na niebieskim tle? Ignorowanie tego znaku to 600 zł mandatu

Co oznacza znak z białym rombem na niebieskim tle?

Znak o którym mowa jest stosunkowo nowy i stosuje się go nad pasami, które są przeznaczone dla kierowców, którzy nie podróżują w pojedynkę. To taki rodzaj uprzywilejowania, który ma zachęcać do tzw. carpoolingu, czyli organizowania się z innymi osobami jadącymi w tym samym kierunku.

Wymagania nie są duże, bo wystarczy, aby w danym pojeździe podróżowały przynajmniej dwie osoby. Z wydzielonych pasów korzystają także taksówki, transport publiczny i kierowcy samochodów elektrycznych i wodorowych.

Gdzie stosowane są znaki z białym rombem?

Charakterystyczne znaki spotkać można na autostradach, a dokładnie autostradach francuskich. Obecnie stosowany jest między innymi w pobliżu takich miast jak Paryż, Strasburg, Grenoble, Lyon, Nantes oraz Rennes.

Jak wyprzedzić rowerzystę na ciągłej linii, żeby nie dostać mandatu?

Zgodnie z zapowiedziami, francuskie władze zamierzają rozszerzać stosowanie znaku z białym rombem na niebieskim tle. Docelowo będzie można go spotkać na wszystkich autostradach w kraju.

Ile wynosi mandat za ignorowanie znaku z białym rombem?

Obecnie mandat za nie stosowanie się do omawianego znaku wynosi 135 euro. Według obecnego kursu oznacza to ponad 580 zł kary.

Kierowy powinni wziąć sobie więc do serca znaczenie znaku z białym rombem. Również dlatego, że bardzo łatwo o otrzymanie wspomnianego mandatu. Wiele dróg we Francji ma monitoring i system może zarejestrować, czy kierowca porusza się sam. To więc, że w pobliżu nie ma policji, nie znaczy, że warto ryzykować korzystanie z dodatkowego pasa ruchu.

Source: Wiesz co oznacza biały romb na niebieskim tle? Ignorowanie tego znaku to 600 zł mandatu

Kierowcy ciągle nie rozumieją zasady kąta prostego. Mandat to 2000 zł, drugi już 4000 zł

Spis treści

Na czym polega zasada kąta prostego?

Zasada o której mówimy dotyczy przejazdów kolejowych i umieszczonych na nich szlabanów. Stojąca przed przejazdami sygnalizacja świetlna powinna być wystarczającą informacją dla kierowców na temat tego, kiedy nie powinni wjeżdżać na tory, ale dla bezpieczeństwa blokuje się też wjazdy na przejazd. Związany jest z nimi nawet osobny przepis Kodeksu drogowego (art. 28, ust. 3, pkt. 1):

Kierującemu pojazdem zabrania się objeżdżania opuszczonych zapór lub półzapór oraz wjeżdżania na przejazd, jeżeli opuszczanie ich zostało rozpoczęte lub podnoszenie nie zostało zakończone.

Kluczowe są ostatnie słowa tego zapisu. Ilu kierowców czeka, gdy rogatki zaczęły się już podnosić, do ich całkowitego podniesienia? Wielu rusza, kiedy tylko zdoła pod nimi przejechać, a policja tylko na to czeka. Jeśli zapory nie ustawią się w pionie pod kątem 90 stopni, mandat mamy murowany.

Mandat za wjechanie na przejazd kolejowy w 2024 roku

Sytuacji, w których można dostać mandat na przejeździe kolejowym jest zresztą znacznie więcej. Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym, kierującemu zabrania się także:

  • wjeżdżania za sygnalizator wyświetlający czerwone światło
  • wjeżdżania na przejazd, jeżeli po drugiej stronie przejazdu nie ma miejsca do kontynuowania jazdy
  • wyprzedzania pojazdu na przejeździe kolejowym i bezpośrednio przed nim
  • omijania pojazdu oczekującego na otwarcie ruchu przez przejazd, jeżeli wymagałoby to wjechania na część jezdni przeznaczoną dla przeciwnego kierunku ruchu

Trzech złodziei rzuciło się na kierowcę Bentleya. Takiego obrotu spraw nie przewidzieli

Kary na przejeździe kolejowym są wyjątkowo wysokie, ale trudno się temu dziwić. Ignorowanie sygnalizacji świetlnej na przejeździe lub opuszczanych zapór nie raz doprowadzało do poważnych wypadków, również śmiertelnych. Ponadto każdy incydent na przejeździe kolejowym to problemy w ruchu pociągów i konieczność interwencji służb.

Dlatego łamanie takich przepisów, jak wjeżdżanie na czerwonym świetle na przejazd kolejowy lub ruszenie zanim zapory się w pełni podniosą, oznacza karę w wysokości 2000 zł oraz 15 punktów karnych. Jeśli kierowca ponownie popełni takie wykroczenie w ciągu dwóch kolejnych lat, zapłaci już 4000 zł, zgodnie z zasadą recydywy.

Mandat na przejeździe kolejowym można dostać łatwiej niż sądzisz

Otrzymanie takiej kary staje się coraz bardziej realne. Policjanci coraz częściej obserwują okolice przejazdów kolejowych, a do kontrolowania kierowców wykorzystywane są także drony.

Również PKP obejmuje coraz większą liczbę przejazdów kolejowych monitoringiem i zgłasza policji zarejestrowane wykroczenia. Nie ma się co dziwić, ponieważ nieprzestrzeganie przepisów takim miejscu, to przepis na tragedię. Co Polacy wyprawiają na przejazdach kolejowych, można zobaczyć w poniższej kompilacji nagrań z tych miejsc.

Source: Kierowcy ciągle nie rozumieją zasady kąta prostego. Mandat to 2000 zł, drugi już 4000 zł

Fiat chce przerobić elektryka na auto spalinowe. To koniec elektrycznej rewolucji?

Długo musieliśmy czekać na następcę produkowanego w Polsce Fiata 500, który debiutował w 2007 roku. Gdy się wreszcie pojawił, producent ogłosił, że rozpoczyna elektryczną transformację i nowa „pięćsetka” będzie wyłącznie elektryczna.

Od tego momentu minęły 4 lata i nie wszystko idzie po myśli Włochów. Fabryka w Mirafiori miała produkować 175 tys. elektrycznych 500 rocznie, a tymczasem w 2023 roku było to jedynie 77 tys. aut. Tyle samo wyprodukowano też rok wcześniej. Po początkowych wyraźnych wzrostach zainteresowania autami elektrycznymi, ich sprzedaż napotyka coraz większe problemy, związane z rosnącymi cenami oraz wycofywaniem się krajów z dopłat do samochodów na prąd.

Fabryka pracuje więc na pół gwizdka, co bardzo nie podoba się pracownikom i związkowcom. Nie podoba się też samemu Fiatowi, który liczył na znacznie większą sprzedaż. Rozwiązaniem miałoby być przerobienie elektrycznej 500 na model spalinowy.

Polacy niechętni do aut elektrycznych. Tak wynika ze statystyk

Informacja jest naprawdę zaskakująca, ale pochodzi z pewnych źródeł. Producent bada obecnie techniczne możliwości wprowadzenia takiego rozwiązania. Byłby to pierwszy przypadek przerobienia modelu wyłącznie elektrycznego na spalinowy. Mówi się, że pod maskę Fiata 500 miałaby trafić litrowa jednostka z układem miękkiej hybrydy. Taka zresztą napędza „pięćsetkę” z 2007 roku, która nadal jest sprzedawana. Elektryczne 500 w wersji spalinowej miałoby pojawić się na rynku w 2025 roku i wyprzeć poprzednika.

Source: Fiat chce przerobić elektryka na auto spalinowe. To koniec elektrycznej rewolucji?

Trzech złodziei rzuciło się na kierowcę Bentleya. Takiego obrotu spraw nie przewidzieli

Zdarzenie miało miejsce na parkingu pod supermarketem w New Jersey. W pomarańczowym Bentley’u Bentaydze siedział jego właściciel i miał otworzone na oścież drzwi. Nagle podeszło do niego dwóch mężczyzn i zaczęło się z nim szarpać, a trzeci napastnik szybko do nich dołączył. Wydawało się, że właściciel samochodu nie ma z nimi szans.

On jednak nie zamierzał się poddać. Widać jak szarpie się z jednym ze złodziei (właściciel to ten w czarnym podkoszulku i jasnych spodniach) i upada z nim na ziemię. Jego zdecydowana obrona musiała zaskoczyć napastników, bo nie próbowali go razem obezwładnić. Właściciel wykorzystał moment zawahania, aby uciec, nadal z kluczykiem w kieszeni. Prawdopodobnie zdążył też zamknąć samochód z pilota.

Rowerzysta z telefonem w ręce chciał wjechać pod prąd na rondo. Na szczęście przeleciał przez kierownicę

Po tym jak sprawa została nagłośniona, miejscowa policja obiecała odnaleźć sprawców napaści. Zwiększono także liczbę patroli.

Dla właściciela Bentleya to już kolejna podobna sytuacja. Kilka lat wcześniej skradziono mu Mercedesa klasy G. Niestety niewiele go to nauczyło. Siedzenie w drogim samochodzie na parkingu z otwartymi na oścież drzwiami to mało rozsądny pomysł. Posiadając takie auto powinien natychmiast zamykać za sobą drzwi i ryglować zamki. Gdyby tak zrobił, złodzieje albo by w ogóle nie podeszli do niego, albo uciekliby, widząc, że drzwi są zamknięte.

Source: Trzech złodziei rzuciło się na kierowcę Bentleya. Takiego obrotu spraw nie przewidzieli

Jak wyprzedzić rowerzystę na ciągłej linii, żeby nie dostać mandatu?

Spis treści

Czy ciągła linia oznacza zakaz wyprzedzania?

To jeden z mitów, w jaki wierzy większość kierowców. Uważają oni, że ciągła linia, a tym bardziej podwójna ciągła, oznacza zakaz wyprzedzania. Tymczasem przepisy są jasne:

Znak P-4 „linia podwójna ciągła” rozdziela pasy ruchu o kierunkach przeciwnych i oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię i najeżdżania na nią.

Nie ma tu słowa o zakazie wyprzedzania i jest to bardzo istotna informacja.

Czy można wyprzedzić rowerzystę na ciągłej linii?

Ciągła linia nie zabrania wyprzedzania, więc taki manewr jest dozwolony. Warunkiem jest jednak nieprzekroczenie owej linii. Trzeba więc zmieścić się między rowerzystą, a linią, co często bywa trudne. Wynika to z innego przepisu, który mówi:

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla, hulajnogi elektrycznej, urządzenia transportu osobistego, osoby poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m.

Rowerzysta z telefonem w ręce chciał wjechać pod prąd na rondo. Na szczęście przeleciał przez kierownicę

Jak widzicie, przepisy jasno zabraniają wyprzedzania, między innymi rowerzystów, przejeżdżając zbyt blisko nich. Taki manewr byłby niebezpieczny – podmuch powietrza, wywołany przez nasz pojazd, może zachwiać cyklistą lub go przestraszyć. Jeśli więc decydujecie się na wyprzedzanie rowerzysty na podwójnej ciągłej linii, upewnijcie się, że możecie zrobić to bezpiecznie.

Czy zakaz wyprzedzania zabrania także wyprzedzania rowerzystów?

To pytanie jeszcze bardziej podchwytliwe. Skoro mowa o zakazie wyprzedzania, to on chyba takiego manewru zawsze zakazuje, prawda?

Wbrew pozorom nie. Znak B-25 „zakaz wyprzedzania” odnosi się do wyprzedzania przez pojazdy silnikowe, pojazdów silnikowych wielośladowych. Tymczasem rower jest pojazdem niesilnikowym, więc wyprzedzać go w takiej sytuacji można.

Takie sytuacje są jednak bardzo rzadkie, ponieważ zwykle znak B-25 jest łączony z linią ciągłą. Lecz jeśli pas będzie dostatecznie szeroki, to możecie wyprzedzić rowerzystę pomimo linii ciągłej i pomimo zakazu wyprzedzania.

Source: Jak wyprzedzić rowerzystę na ciągłej linii, żeby nie dostać mandatu?

Kradzież samochodu „na kartkę” nadal działa. Kierowcy niczego się nie spodziewają

Spis treści

Kiedyś złodzieje samochodów wyłamywali zamki lub używali bardziej wyrafinowanych narzędzi do otworzenia drzwi w aucie. Wraz z rozwojem elektroniki kradzież pojazdów stała się jeszcze prostsza, ale pod warunkiem, że dysponuje się odpowiednim (i drogim) sprzętem.

Nic dziwnego, że niektórzy złodzieje decydują się na metody kosztujące grosze, a bazujące na elemencie zaskoczenia. Taka właśnie jest metoda kradzieży „na kartkę”.

Jak wygląda kradzież samochodu „na kartkę”?

Jak to zwykle w przypadku podobnych metod, złodzieje czekają na parkingu na potencjalną ofiarę. Zwykle są to parkingi pod sklepami lub punktami usługowymi, co daje pewność, że kierowca nie wróci do samochodu po kilku godzinach. Gdy właściciel oddali się, złodzieje zostawiają na tylnej szybie kartkę. Wkładają ją za wycieraczkę, a jeśli auto nie ma wycieraczki, przyklejają. Potem wystarczy poczekać.

Gdy właściciel wraca do samochodu, wsiada do niego, uruchamia silnik i spogląda do tyłu, żeby wycofać. Wtedy zauważa, że coś znajduje się na tylnej szybie auta. To nie budzi podejrzeń, bo każdy przecież miał kiedyś za szybą jakąś ulotkę, albo informację od „życzliwego” sąsiada.

Rowerzysta z telefonem w ręce chciał wjechać pod prąd na rondo. Na szczęście przeleciał przez kierownicę

Kierowca wysiada z auta, żeby usunąć świstek papieru, nie gasząc silnika. Po co, skoro wraca do auta za kilka sekund? W tym momencie do akcji wkracza złodziej. Może ukraść pozostawioną w samochodzie torebkę, plecak, telefon czy torbę z laptopem. Może też wskoczyć do auta i odjechać.

Co zrobić, by nie paść ofiarą kradzieży auta „na kartkę”

Metoda „na kartkę” i inne podobne do niej, bazują na elemencie zaskoczenia oraz zmuszeniu kierowcy do wyjścia z pojazdu, ale w sposób nie budzący podejrzeń. Dlatego trzeba być wyczulonym na wszelkie nietypowe, choć pozornie niewinne zdarzenia.

Jeśli coś takiego zauważymy, nie zatrzymujmy się byle gdzie, ani tym bardziej natychmiast po ruszeniu. Odjedźmy gdzieś, gdzie znajduje się dużo osób oraz monitoring, na przykład na stację paliw. Obserwujmy też, czy inny pojazd nie podąża za nami. Wysiadając z samochodu wyłączmy silnik, zabierzmy ze sobą kluczyki i nie zostawiajmy żadnych cennych przedmiotów na widoku.

Czy ubezpieczenie chroni przed kradzieżą „na kartkę”

W tej kwestii mamy niestety złą wiadomość. Kradzież „na kartkę” jest bardzo problematyczna z punktu widzenia kierowcy, który chce uzyskać odszkodowanie za skradziony pojazd. To dlatego, że firmy ubezpieczeniowe chętnie korzystają ze wszystkich możliwości na niewypłacenie lub obniżenie kwoty odszkodowania.

Taką okolicznością was obciążającą jest na przykład sytuacja, w której zatrzymaliście się przy drodze i wysiedliście z samochodu, pozostawiając włączony pojazd i kluczyki w stacyjce. To poważne zaniedbanie a ubezpieczyciel bardzo chętnie wykorzysta przeciw wam każdy wasz błąd.

Source: Kradzież samochodu „na kartkę” nadal działa. Kierowcy niczego się nie spodziewają

Wiesz, co różni tani kask od drogiego? To nagranie wyjaśnia wszystko

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że jazda na motocyklu jest nieporównywalnie bardziej niebezpieczna, niż poruszanie się samochodem. Podczas gdy kierowcy mają wokół siebie strefy kontrolowanego zgniotu, zapięci są pasami i otoczeni są poduszkami powietrznymi, motocyklistę chroni tylko to, co ma na sobie.

Mimo to nie wszyscy pamiętają o właściwym ubiorze na jednoślad, szczególnie osoby jeżdżące na skuterach. Takie osoby często zakładają zwykłe ubranie, a jednym motocyklowym elementem ich garderoby, jest wymagany przez prawo kask. Prawo zaś jest w tej kwestii dość liberalne i mówi tylko, że:

Kierujący motocyklem oraz osoba przewożona taki pojazdem są obowiązani używać w czasie jazdy kasków ochronnych odpowiadających właściwym warunkom technicznym.

Kask taki musi mieć jedynie odpowiednią homologację, ale by ją uzyskać, wcale nie musi być to drogi sprzęt. W sieci znajdziecie kaski kosztujące poniżej 200 zł, co dla niejednej osoby może wydać się atrakcyjną propozycją. Po co wydawać kilka tysięcy złotych, zwłaszcza gdy jeździmy okazjonalnie.

Znaki D-52 i D-40 mylą się kierowcom, a różnice między nimi są kluczowe

Odpowiedzią na takie pytanie jest poniższy filmik, na którym ktoś najeżdża jednym kołem busa na tani, a następnie na drogi kask. Zobaczcie to nagranie i zastanówcie się, co by było, gdyby w jednym z tych kasków znajdowała się wasza głowa.

Source: Wiesz, co różni tani kask od drogiego? To nagranie wyjaśnia wszystko

Jak długo ładować akumulator – sprawdź parametry

Jak długo ładować akumulator – parametry

Kiedy pytamy, jak długo ładować akumulator, trzeba odpowiedzieć jasno – zależy to od rodzaju samego ogniwa, jego parametrów, a także warunków zewnętrznych. Czas ładowania na zimnym pomieszczeniu lub na mrozie będzie dłuższy niż w ciepłym domu.

Najważniejsze pod względem ładowania parametry to:

  • rodzaj akumulatora – kwasowo-ołowiowy (starego typu czy bezobsługowy), żelowy, EFB, AGM,
  • napięcie (V),
  • natężenie (A).
  • i pojemność (Ah).

Jak długo ładować akumulator? – czas ładowania

Co do zasady mówi się, że akumulator należy ładować prądem o natężeniu równym 1/10 jego pojemności przez ok. 10-12 godzin. Przedtem trzeba zaopatrzyć się w rękawice ochronne i odpowiedni prostownik/ładowarkę. Dobrą praktyką jest też, aby najpierw podłączyć zaciski urządzenia dostarczającego prąd do ogniwa, a następnie dopiero włożyć wtyczkę do kontaktu. Dzięki temu unikniemy pomyłki co do właściwej kolejności podpinania czy też zwarcia.

Jak długo ładować akumulator i czym ładować?

akumulator i przewody

Jak długo ładować akumulator ładowarką?

Poszczególne rodzaje baterii samochodowych mają też inne wymagania co do urządzeń, którymi będziemy dostarczać potrzebną im energię elektryczną.

Akumulator kwasowo-ołowiowy SLI – do ładowania wystarczy prostownik/ładowarka z funkcją automatycznego wyłączenia.

Akumulator AGM i żelowy – w tym przypadku nie będzie już tak łatwo, ponieważ te dwa rodzaje baterii samochodowych wymagają zwiększonej kontroli nad procesem ładowania. Należy zadbać, aby temperatura ogniwa nie przekroczyła 50 stopni Celsjusza. Ponadto sam proces przeprowadza się etapami, ładując najpierw 10-20 A prądu stałego, a po uzyskaniu napięcia 14,4 V prądem o wartości 2% pojemności akumulatora przez 2 godziny.

Dobrym rozwiązaniem będzie także zasięgnięcie rady, np. korzystając z serwisu Battery Point, który oferuje profesjonalną pomoc w kwestii akumulatorów, a w razie potrzeby rezerwację wizyty w najbliższym warsztacie samochodowym.

Source: Jak długo ładować akumulator – sprawdź parametry

Rower miejski, elektryczny czy górski – który wybrać?

Kiedy warto zdecydować się na zakup roweru miejskiego?

Zakup roweru może okazać się ogromnym wyzwaniem. Na rynku dostępny jest szeroki wybór modeli dostosowanych do najróżniejszych potrzeb użytkowników. Podczas zakupów warto określić swoje oczekiwania oraz późniejsze przeznaczenie pojazdu. Jednym z najważniejszych aspektów pozostaje nawierzchnia, po której planujemy jeździć. Rowery miejskie stanowią najpopularniejsze rozwiązanie na drogach miejskich. Wyróżniają się cienkimi, dużymi kołami, obniżoną ramą oraz dodatkowymi akcesoriami, które pozwalają na bezpieczną jazdę po ulicach.

Najczęściej rowery miejskie wyposażone są w dodatkowe oświetlenie, błotniki oraz bagażnik. Wyróżniają się także konstrukcją, która pozwala na zachowanie wyprostowanej postawy ciała podczas jazdy. Wybierając rower, zwróć uwagę na szerokość siedziska oraz tworzywo, z jakiego wykonano ramę. Ramy stalowe są cięższe, jednak zapewniają lepszą amortyzację. Sprawdzą się w czasie jazdy po nierównej nawierzchni.  

Rower elektryczny – ekologiczna alternatywa dla samochodu

Rowery elektryczne cieszą się coraz większą popularnością wśród mieszkańców miast. Pozwalają na wygodne i ekonomiczne poruszanie się po drogach, stanowiąc tańszą w eksploatacji alternatywę dla klasycznego samochodu. Pozwalają jednocześnie na szybkie omijanie korków. Napęd elektryczny sprawia dodatkowo, że nie musisz wkładać zbyt dużo wysiłku podczas jazdy. Doskonale spiszą się tym samym podczas regularnego pokonywania dłuższych tras.

Elektryczny rower damski i męski odznacza się prostym użytkowaniem. Nie wymaga podejmowania dodatkowych czynności. Silnik uruchamia się automatycznie w chwili, w której zaczynasz pedałować oraz wyłącza się, gdy przestajesz. Dodatkowe wskaźniki umieszczone przy kierownicy umożliwiają ustawienie poziomu wspomagania. Możesz dostosować rodzaj napędu do swoich potrzeb i warunków drogowych.

Na jakich trasach sprawdzi się rower górski?

Miłośnicy pozamiejskich wycieczek powinni postawić na rower górski. Solidna konstrukcja oraz wzmocniona rama z dodatkową amortyzacją przyda się podczas jazdy po nierównym terenie. Po rowery MTB możesz sięgnąć w lesie oraz na górskich szlakach rowerowych. Zapewniają komfort i bezpieczeństwo nawet w najtrudniejszych warunkach. Podczas zakupów weź pod uwagę także bieżnik terenowy na oponach, który zapewni optymalny poziom przyczepności i zmniejszy ryzyko poślizgu.

Rowery górskie uchodzą przy tym za wyjątkowo uniwersalne. Możesz sięgnąć po nie zarówno w mieście, jak i na terenach pozamiejskich. Przydadzą się również w czasie jazdy rekreacyjnej. Na rynku dostępny jest szeroki wybór modeli przeznaczonych do uprawiania sportu. Ciekawym wyborem będą rowery górskie XC. Sprawdzą się w przypadku kolarzy, którzy koncentrują się na wydajności i szukają najlżejszych modeli. Rowery MTB dla dzieci będą jednocześnie doskonałym sposobem na zaszczepienie pasji do sportu wśród najmłodszych członków rodziny.

Source: Rower miejski, elektryczny czy górski – który wybrać?

Rowerzysta z telefonem w ręce chciał wjechać pod prąd na rondo. Na szczęście przeleciał przez kierownicę

Rozpoczęła się już wiosna, a coraz wyższe temperatury zachęcają pierwszych rowerzystów do wyruszenia na drogi. Niestety chyba niektórzy przez zimę zdążyli zapomnieć o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, tak jak rowerzysta na poniższym nagraniu.

Mężczyzna porusza się z podniesioną prawą ręką, wyraźnie skupiając się na trzymanym w niej telefonie. Na początku nagrania widać nawet refleksy słoneczne odbijające się od ekranu. Wszystko wskazuje na to, że jedzie tak przez cały czas. Według autora nagrania próbuje on wybrać numer do kogoś, ale trudno powiedzieć, na jakiej podstawie można tak przypuszczać.

Wiesz, co to jest przystanek wiedeński? Ten kierowca nie wiedział, grozi mu kara 30 tys. zł

Następnie widzimy jak rowerzysta przejeżdża przez powierzchnię wyłączoną z ruchu, prosto na czołówkę w Volvo, której udaje mu się uniknąć. Wydawało się, że zamierzał wjechać pod prąd na rondo, ale widząc poruszające się po nim auto, musiał gwałtownie zahamować przednim hamulcem, przez co przeleciał przez kierownicę.

Według autora nagrania w tym miejscu jedzie się z górki (choć tego nie widać na wideo), więc rowerzysta mógł się w niezamierzony sposób rozpędzić i stąd tak gwałtowne hamowanie. A dlaczego chciał wjechać pod prąd? To pozostanie zagadką.

Source: Rowerzysta z telefonem w ręce chciał wjechać pod prąd na rondo. Na szczęście przeleciał przez kierownicę

Przez brak jednego kartonika, kierowca zapłaci nawet 30 tys. zł kary

Przepisy o zatrzymywaniu prawa jazdy na 3 miesiące nadal działają

Przypomnijmy, że przepisy na mocy których kierowca traci prawo jazdy na 3 miesiące, jeśli przekroczy prędkość w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h, weszły w życie w maju 2015 roku. Trudno dyskutować z zaostrzaniem kar dla piratów drogowych i nie to było powodem sporu.

Niestety przepisy te od początku były wadliwe. Otóż zgodnie z nimi kierowca ma prawo nie zgodzić się z dokładnością wykonanego pomiaru prędkości, może nie przyjąć mandatu i przedstawić swoje racje przed sądem. Lecz to nie wpływa na zatrzymanie prawa jazdy. Jest to niejako osobna kara za popełnione wykroczenie, co jest niekonstytucyjne, a obywatel nie ma możliwości odwołania się od decyzji jej nałożenia, co tym bardziej jest sprzeczne z konstytucją.

Potwierdził to sam Trybunał Konstytucyjny w swoim wyroku z grudnia 2022 roku. Mimo tego rządzący do tej pory nie znowelizowali przepisów, więc policja nie widzi niczego złego w dalszym ich stosowaniu.

Zatrzymywanie prawa jazdy na 3 miesiące ma też pułapkę

Jakby nie dość było niesprawiedliwości w traktowaniu kierowców, przepisy związane z zatrzymywaniem prawa jazdy na 3 miesiące, mają w sobie jeszcze zaszytą pułapkę. Chociaż kara nakładana jest automatycznie, to odzyskanie uprawnień wcale nie jest automatyczne. Jak czytamy w Ustawie o kierujących pojazdami:

Zwrot zatrzymanego prawa jazdy lub pozwolenia na kierowanie tramwajem następuje po ustaniu przyczyny zatrzymania oraz po uiszczeniu opłaty ewidencyjnej.

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Jeśli więc myśleliście, że skoro prawo jazdy zatrzymywane jest elektronicznie, to po 3 miesiącach system automatycznie przywróci wam uprawnienia, to chyba zapomnieliście w jakim kraju żyjecie. Musicie najpierw udać się do urzędu i wypełnić odpowiedni wniosek. Ponieważ kierujący nie ma obowiązku wożenia ze sobą blankietu prawa jazdy, zatrzymywane jest ono elektronicznie i elektronicznie także oddawane. Lecz aby wirtualnie prawo jazdy odblokować, trzeba fizycznie udać się do urzędu, o czym zwykle kierowcy nie są informowani.

To zwykły absurd i pułapka na kierowców, co zresztą rządzący dostrzegli i obiecali zmianę przepisów. Niestety zmienił się jedynie zapis dotyczący opłaty ewidencyjnej, którą zniesiono. Wynosiła ona 50 groszy.

Co grozi za jazdę bez przywróconego prawa jazdy?

Jeśli stracicie uprawnienia na trzy miesiące i nie wystąpicie o ich przywrócenie, pozostają one zawieszone. Jeżeli o tym nie wiecie i wsiądziecie za kierownicę, zostaniecie potraktowani jak osoba, która nie ma prawa jazdy, a to po zmianie przepisów jest karane bardzo surowo.

Kiedy policja zatrzyma was i stwierdzi, że prowadzicie bez „kartonika” czy też blankietu prawa jazdy (wirtualnego, bo fizyczny przecież cały czas macie), nie wystawia mandatu, tylko kieruje sprawę do sądu. Ten orzeka karę od 1500 do 30 tys. zł oraz zakaz prowadzenia pojazdów od 6 miesięcy to 3 lat. Szanse, że otrzymacie najwyższy wymiar kary, są raczej niewielkie, ale wszystko zależy od oceny sprawy przez sąd.

Source: Przez brak jednego kartonika, kierowca zapłaci nawet 30 tys. zł kary

Znaki D-52 i D-40 mylą się kierowcom, a różnice między nimi są kluczowe

Znak D-52 „strefa ruchu” – przepisy

Znak drogowy D-52 „strefa ruchu” oznacza wjazd na obszar, na którym:

  • obowiązują przepisy ruchu drogowego
  • może na niej interweniować policja, straż miejska oraz inne służby
  • wyjeżdżając ze strefy ruchu kierujący włącza się do ruchu

Po co stawiać znak informujący, że za nim obowiązują przepisy ruchu drogowego? To proste. Stosuje się go między innymi na drogach osiedlowych lub na parkingach marketów. Zwykle wyznaczane są one na terenach prywatnych lub należących do wspólnoty, a więc nie jest to droga publiczna. Znak D-52 rozwiązuje ten problem, wskazując na działanie ogólnych przepisów oraz na to, że w danym miejscu może interweniować policja i straż miejska.

Znak D-40 „strefa zamieszkania” – przepisy

Z kolei znak D-40, czyli „strefę zamieszania” wyznacza się zwykle na drogach dojeżdżających do bloków lub prowadzących przez osiedle domów jednorodzinnych. Najczęściej taka droga nie prowadzi nigdzie dalej, tylko służy mieszkańcom oraz ich gościom. W przeciwieństwie jednak do „strefy ruchu” znak D-40 wprowadza konkretne zasady.

RPO broni piratów drogowych. Chce, żeby mogli ignorować mandaty z fotoradarów

Ustawienie znaku „strefa zamieszkania” oznacza:

  • ograniczenie prędkości do 20 km/h
  • zakaz parkowania poza wyznaczonymi do tego miejscami
  • pierwszeństwo pieszego w każdej sytuacji i pozwolenie mu na korzystanie z całej szerokości drogi
  • brak obowiązku ostrzegania przed progami zwalniającymi
  • pojazd opuszczający strefę zamieszkania włącza się do ruchu, więc musi ustępować pierwszeństwa wszystkim pozostałym

Oba znaki mają więc zupełnie różne znaczenie, chociaż spotykane bywają w takich samych miejscach.

Source: Znaki D-52 i D-40 mylą się kierowcom, a różnice między nimi są kluczowe

Wiesz, co to jest przystanek wiedeński? Ten kierowca nie wiedział, grozi mu kara 30 tys. zł

Spis treści

Kierowca nie wiedział jak zachować się na przystanku wiedeńskim

Do potencjalnie niebezpiecznego zdarzenia doszło na jednej z ulic w Bydgoszczy. Na nagraniu z samochodowej kamery widzimy, kierującego Mercedesem, który pomału rusza i wjeżdża na wyniesioną część ulicy, znajdującą się przy przystanku. Robi to pomimo tego, że na przystanek równo z nim wjeżdża tramwaj.

Pojazd zatrzymuje się, zaczynają się pojawiać pasażerowie, a kierowca Mercedesa mimo to postanawia ruszyć. Jedzie bardzo powoli i ostrożnie, ale nie zmienia to faktu, że manewruje między pasażerami, zamiast umożliwić im swobodne wejście lub wyjście z tramwaju.

Nagranie trafiło na policyjną skrzynkę „Stop agresji drogowej”, a policjanci skierowali wniosek o ukaranie kierowcy do sądu. Trudno powiedzieć, jakiej wysokości kara może być mu wymierzona, ale maksymalna grzywna zasądzona przez sąd to 30 tys. zł.

Co to jest przystanek wiedeński?

Jak przypomina bydgoska policja, przystanek wiedeński to rodzaj przystanku tramwajowego, stosowany w sytuacjach, gdy torowisko znajduje się pośrodku ulicy. Podnosi się wtedy fragment jezdni do poziomu chodnika, aby poprawić komfort i bezpieczeństwo pasażerów. Pierwszy taki przystanek wykonano w Wiedniu, stąd jego nazwa.

To udogodnienie ma szczególne znaczenie w przypadku osób starszych, niepełnosprawnych, ale także opiekunów z dziećmi w wózkach. Ważny jest też aspekt bezpieczeństwa, ponieważ kierowcy samochodów przed przystankiem wiedeńskim są zmuszeni zwolnić, z uwagi na wjazd na wyniesioną platformę jezdni.

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Jak przejeżdżać przez przystanek wiedeński?

Przepisy dotyczące przystanku wiedeńskiego były w oczywisty sposób obce kierowcy Mercedesa z powyższego nagrania. Niestety nie znają ich także policjanci z KWP w Bydgoszczy. W swoim komunikacie piszą oni, że:

Pieszy może wejść na platformę dopiero w momencie, w którym podjedzie tramwaj. Wówczas kierowcy mają zakaz wjazdu na wzniesienie i muszą odczekać aż pojazd odjedzie.

Nie jest to niestety prawda. Polskie przepisy nie przewidują osobnych zasad dla przystanków wiedeńskich i w ogóle ich nie definiują. Są to więc takie same przystanki, przy których tramwaj zatrzymuje się na środku ulicy, jak każde inne.

Pieszy może się tam rzeczywiście znaleźć dopiero wtedy, gdy nadjedzie tramwaj. Nic nie zabrania jednak kierowcy wjazdu na wzniesienie – musi jedynie stać za tramwajem. Nie ma też obowiązku oczekiwania, aż tramwaj odjedzie – wystarczy że motorniczy zamknie wszystkie drzwi. Wtedy kierowca, powoli i z zachowaniem szczególnej ostrożności, może przejechać koło tramwaju.

Source: Wiesz, co to jest przystanek wiedeński? Ten kierowca nie wiedział, grozi mu kara 30 tys. zł

Nowy odcinek drogi S12 ma już wykonawcę. Wiemy, gdzie powstanie

Nowy odcinek drogi ekspresowej S12 między Przysuchą i Wieniawą będzie miał niemal 15 kilometrów. Przetarg na jego realizację ogłoszono we wrześniu i wpłynęło siedem ofert. Ostatecznie wybór padł na konsorcjum firm Mirbud i Kobylarnia, które zrealizują inwestycję za 597,4 mln złotych.

Budowa drogi ekspresowej S12

Droga ekspresowa S12 biegnąca z województwa łódzkiego przez południowe Mazowsze w kierunku Lubelszczyzny, będzie posiadała dwie jezdnie o dwóch pasach ruchu w każdym kierunku. Nowa trasa nie pokryje się z istniejącą drogą krajową nr 12. Powstanie jako zupełnie odrębny szlak komunikacyjny, głównie na terenach leśnych i rolnych.

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Dostęp do nowej drogi będzie możliwy jedynie za pośrednictwem bezkolizyjnych węzłów. Na odcinku między Przysuchą i Wieniawą powstaną dwa węzły drogowe; Przysucha – u zbiegu S12 z drogą wojewódzką 727 i Wieniawa na przecięciu z obecną DK12, która docelowo będzie drogą wojewódzką.

Na odcinku drugim zostaną wybudowane dwa Miejsca Obsługi Podróżnych – po jednym dla każdego kierunku jazdy: (MOP Wieniawa Południe oraz MOP Wieniawa Północ). Zapewnią one podstawowe potrzeby podróżującym (parking, toalety miejsca dla zabaw dla dzieci) z możliwością rozbudowy w przyszłości o stacje paliw.

Inwestycja ma na celu przede wszystkim przejęcie ruchu z bardzo zatłoczonej na tym odcinku drogi krajowej nr 12, a tym samym poprawę przepustowości układu komunikacyjnego w centrum kraju, jak również wyprowadzenie ciężkiego tranzyty z miejscowości, przez które przechodzi obecna DK12.

Droga ekspresowa S12 stanowi połączenie centrum Polski ze wschodem

Droga ekspresowa S12 ma zapewnić w przyszłości szybkie, sprawne i bezpieczne połącznie centrum kraju z Lubelszczyzną, a także z wschodnią granicą kraju. Tym samym ma ułatwić podróż pomiędzy zachodnią i wschodnią granicą państwa, a zatem stanowić pomost pomiędzy krajami Unii Europejskiej i Ukrainą.

Droga będzie brała swój początek u zbiegu z autostradą A1 nieco na południe od Piotrkowa Trybunalskiego, a koniec jej koniec będzie na przejściu granicznym w Dorohusku.

Na obecną chwilę można już korzystać z blisko 94 km S12 w woj. lubelskim, od Puław do Piask. W realizacji pozostaje 70 z 75 km dalszego odcinka do granicy z Ukrainą.

Source: Nowy odcinek drogi S12 ma już wykonawcę. Wiemy, gdzie powstanie

Dostałeś karę za parkowanie? Masz szansę na zwrot. UOKiK wydał decyzję

Darmowe parkowanie pod sklepami i szpitalami kończyło się karami

Po raz kolejny wraca problem niesłusznie naliczanych kar kierowcom, którzy zaparkowali pod sklepem jednej z popularnych sieci lub pod szpitalem. Często w takich miejscach istnieje możliwość parkowania za darmo, ale żeby nie było to wykorzystywane przez kierowców jako stałe miejsce parkingowe, stosuje się prosty zabieg.

Otóż parking jest darmowy, ale tylko przez określony czas (godzinę lub półtorej), pozwalający na zrobienie zakupów lub załatwienie szybkiej sprawy w placówce medycznej. Aby skorzystać z takiej możliwości trzeba jednak pobrać bilet z parkomatu, który jest dowodem na to, że nie przekroczyliśmy darmowego czasu.

System prosty, ale sprawiający wiele problemów. Co roku w tych sprawach wpływają tysiące reklamacji, składane przez kierowców udowadniających, że dopełnili obowiązków, a mimo to została im naliczona kara za parkowanie bez ważnego biletu.

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

UOKiK nakazał zwrot kar za parkowanie

Sprawie przyjrzał się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a konkretnie parkingami zarządzanymi przez firmę WEIP. Okazało się, że operator odrzucał reklamacje nawet wtedy, gdy kierowcy mieli dowody na to, że nie złamali regulaminu.

Zwykle chodziło o sytuacje, w których kierowca pobrał bilet, ale zabrał go ze sobą, zamiast zostawić w samochodzie, ale także przypadki w których bilet znajdował się w samochodzie, ale zdaniem kontrolera nie był dostatecznie widoczny. Były też przypadki, w których klient pobrał bilet, ale kara była mu naliczana zanim zdążył wrócić do samochodu z biletem.

UOKiK miał też zastrzeżenia do ograniczania form, w jakich można składać reklamacje, a także wprowadzanie kierowców w błąd i wywoływanie obaw poprzez „ostrzeżenia” o prowadzeniu wobec nich postępowania windykacyjnego.

Operator parkingów WEIP musi zwrócić wszystkie niesłusznie naliczone kary, wystawione po 1 stycznia 2020 roku. Aby otrzymać taki zwrot trzeba jednak ponownie złożyć reklamację. Co zastanawiające, firma nie otrzymała żadnej kary za swoje bezprawne działania.

Source: Dostałeś karę za parkowanie? Masz szansę na zwrot. UOKiK wydał decyzję

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Cztery uszkodzone samochody i zniszczona ładowarka to efekt jednego błędu pewnej kierującej Lexusem, która chciała wjechać na parking Galerii Mokotów w Warszawie. Widok jaki zobaczyli klienci galerii był doprawdy przerażający.

Jak doszło do tego zdarzenia? Jak podają media, kierująca Lexusem ES 300h zatrzymała się, aby pobrać bilet parkingowy. Gdy tak stała jej noga miała osunąć się z pedału hamulca na pedał gazu, przez co auto wyrwało do przodu i uderzyło w trzy ładujące się samochody – Teslę Model Y, Porsche Taycana Turbo S oraz Taycana GTS. Szczególnie ucierpiało jedno z Porsche, które z dużą siłą uderzyło w filar. Ładowarka z kolei została wyrwana z mocowań.

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

Trudno jest dokładnie oszacować straty spowodowane przez kierującą Lexusem, bo nie wiemy, jaka była faktyczna wartość pojazdów w momencie zdarzenia oraz na ile wycenione zostaną naprawy. Ewentualnie czy wobec któregoś pojazdu zostanie orzeczona szkoda całkowita, co w przypadku elektryków zdarza się nawet przy niedużych stłuczkach. Mówi się jednak o kwocie nawet 2 mln zł.

Jak podała warszawska policja, kierująca Lexusem była trzeźwa. Została ukarana mandatem na 3000 zł. Zagadką pozostaje dlaczego, gdy noga spadła jej na pedał gazu i auto ruszyło, nie zareagowała natychmiastowym wciśnięciem hamulca, co jest naturalną reakcją u kierowcy.

Source: Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

Zacznijmy najpierw od faktów, a przynajmniej tego jak fakty został przedstawione. Starsza pani spieszyła się na autobus linii 35 i żeby na niego zdążyć, przeszła przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zauważył to patrol policji, więc zatrzymał pieszą i wystawił mandat na 200 zł.

Czy policjanci postąpili słusznie? Nie zdaniem mężczyzny nagrywającego końcówkę tego zdarzenia, który mówi:

Taka interwencja właśnie w Kielcach jest. Starszo kobite złapały. Nie wiem, pewnie źle coś przechodziła, może krzywo? Władza, nasza piękno stoi tu…

Nietrudno zgadnąć, jaki stosunek do sprawy ma nagrywający. Zagadnięta staruszka żaliła się, że musiała przyjąć mandat, bo w przeciwnym razie sprawa trafiłaby do sądu. A 200 zł ma to być połowa jej miesięcznego budżetu na jedzenie.

Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Nagranie ma już ponad 400 tys. wyświetleń, a komentujący nie szczędzą gorzkich słów pod adresem policjantów. Wiele osób uważa też, że taka sprawa powinna zakończyć się na pouczeniu.

Funkcjonariusze faktycznie mieli taką możliwość. Czy dobrze zrobili, że od niej odstąpili? Użyjmy trochę wyobraźni. Staruszka przechodzi na czerwonym, zatrzymuje ją policja, ta żali się, że jest biedną emerytką i odchodzi z pouczeniem. Co z tego wynika? Że można przechodzić na czerwonym bez strachu przed policją, bo policjanci mają dobre serca i zlitują się nad biedną seniorką.

Starsza pani dalej więc przechodzi na czerwonym świetle, może nie zawsze, ale wtedy gdy się jej spieszy. Aż wreszcie szczęście ją opuszcza i zostaje potrącona przez samochód. W tym wieku nawet niewielkie uderzenie może mieć konsekwencje odczuwalne do końca życia. Kierowca natomiast ciągany jest po sądach i musi udowadniać, że nie popełnił najdrobniejszego błędu i nie przekroczył dozwolonej prędkości nawet o kilometr, bo inaczej grozi mu bycie współwinnym wypadku lub nawet jedynym winnym, chociaż to nie on jechał na czerwonym (zapadały takie wyroki).

Czy mimo wszystko nie lepiej jest, żeby starsza pani teraz zapłaciła 200 zł mandatu i miała nauczkę na przyszłość, niż gdyby miał się ziścić powyższy scenariusz?

Source: „Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

RPO broni piratów drogowych. Chce, żeby mogli ignorować mandaty z fotoradarów

Przypomnijmy, że niezgodny z konstytucją jest na przykład przepis na podstawie którego kierowcy tracą prawo jazdy na 3 miesiące za zbyt szybką jazdę. To znaczy taka kara może widnieć w kodeksie, ale działa ona automatycznie, a kierowca nie może jej zakwestionować ani się od niej odwołać. Brak możliwości obrony swoich racji Trybunał Konstytucyjny uznał za bezprawny, co zresztą było od początku oczywiste dla każdego, kto ma jakiekolwiek pojęcie o prawie. I co? I nic – rządzący nic z tym nie zrobili, a policja udaje że o wyroku nie słyszała, wskazując (skądinąd słusznie), że opiera się na obowiązujących przepisach. A tych po wyroku TK nikt nie zmienił.

Kara za niewskazanie kierowcy na zdjęciu z fotoradaru bezprawna?

W sprawie zatrzymywania prawa jazdy na 3 miesiące wielokrotnie interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, zanim sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny. Teraz RPO Marcin Wiącek zainteresował się kwestią mandatów z fotoradarów.

Obecnie kierowca otrzymujący informację, iż zarejestrowano należący do niego pojazd, który porusza się zbyt szybko, ma do wyboru trzy możliwości:

  • przyznanie się do kierowania i zapłacenie mandatu lub próba odwołania się od niego
  • wskazanie innej osoby, która kierowała
  • złożenie oświadczenia, że nie pamięta się, kto kierował pojazdem

RPO ma zastrzeżenia do ostatniej ewentualności. Obecnie za niewskazanie, na wezwanie właściwego organu, kto kierował samochodem, grozi grzywna 2000 zł. Jeśli sprawa dotyczy wypadku, kara rośnie do 4000 zł. Zdaniem Marcina Wiącka nie powinno to tak działać.

Nowy postrach kierowców jest gorszy niż fotoradary. Kierujący mówią o wyłudzaniu mandatów

Wskazuje on prawo oskarżonego do nieskładania zeznań, które jego samego mogłyby obciążyć. Taki też wyrok wydał na przykład Sąd Okręgowy w Poznaniu 11 lipca 2019 roku. W polskim prawodawstwie nie jest to żaden argument, ale takie stanowisko ma również Trybunał Konstytucyjny.

Kierowcy przestaną płacić mandaty z fotoradarów?

Wobec powyższych argumentów, RPO zwrócił się do ministra sprawiedliwości o rozważenie zmian w przepisach, aby nie karały one kierowców za to, że sami siebie nie obciążają. Tylko czy taka zmiana nie sprawiłaby, że kierowcy zaczęliby masowo odmawiać płacenia mandatów?

Już teraz kierujący korzystają z możliwości niewskazywania osoby kierującej pojazdem w momencie popełniania wykroczenia. Kara za to jest wysoka, ale przypomnijmy, że najwyższy mandat za prędkość to 2500 zł, a w przypadku recydywy 5000 zł. Poza tym nie są wtedy naliczane punkty karne, a dla niejednego kierowcy to najważniejsza kwestia.

GITD próbuje walczyć z podobnymi praktykami i pracownicy CANARD nie raz już porównywali zdjęcia z fotoradaru ze zdjęciem właściciela pojazdu widniejące na jego prawie jazdy. Osoba przyłapana na kłamstwie, zwykle musiała liczyć się z rozprawą w sądzie i z poważniejszymi konsekwencjami, niż samo opłacenie mandatu.

Wprowadzenie zmiany proponowanej przez RPO sprawiłoby, że każdy kierowca mógłby odmawiać wskazania, kto prowadził jego samochód. W błogim przekonaniu, że nawet jeśli pracownicy CANARD udowodnią mu, że to on, zapłaci najwyżej mandat. Można tylko wyobrazić sobie, jak bardzo wydłużyłby się czas wystawiania kar, gdyby większość mandatów byłaby kwestionowana i trzeba byłoby w ich sprawie prowadzić małe śledztwo. Ile mandatów by się przedawniło w tym czasie i ilu kierowców trwałoby w poczuciu bezkarności. Ciekawe czy RPO zdaje sobie z tego sprawę.

Source: RPO broni piratów drogowych. Chce, żeby mogli ignorować mandaty z fotoradarów

Jakimi pojazdami można jeździć z prawem jazdy kat. B? Nie tylko osobówki

Spis treści

Co można prowadzić z prawem jazdy kat. B?

Wiecie, co naprawdę oznacza prawo jazdy kategorii B? Jakie kryteria musi spełniać pojazd, abyśmy mogli go prowadzić. Głównym ograniczeniem jest dopuszczalna masa całkowita, która nie może przekraczać 3500 kg. Znajduje się ona w rubryce F.2 dowodu rejestracyjnego pojazdu. Jeśli to kryterium jest spełnione, możecie prowadzić:

  • samochody osobowe
  • samochody dostawcze
  • vany
  • pickupy
  • kampery
  • busy
  • ciągniki rolnicze

Zastrzeżenie trzeba zrobić tylko przy busach – kategoria B pozwala na przewóz do 9 osób, łącznie z kierowcą.

Jakie pojazdy elektryczne można prowadzić z prawem jazdy kat. B?

Wbrew pozorom rodzaj napędu ma znaczenie przy prawie jazdy kategorii B. Ponieważ te pojazdy są znacznie cięższe od spalinowych, co zaczyna stwarzać problemy zwłaszcza w przypadku dużych SUV-ów i dostawczaków, niedawno zmieniono przepisy w tej sprawie. Teraz kierowcy z kategorią B mogą prowadzić elektryki (oraz pojazdy wodorowe) o DMC do 4250 kg.

Warunkiem są odpowiednie adnotacje w dowodzie rejestracyjnym pojazdu. Trzeba też pamiętać, że dotychczas projektowane pojazdy elektryczne (na przykład dostawcze), uwzględniały jeszcze stare przepisy. Trzeba będzie poczekać na pojazdy homologowane na DMC powyżej 3,5 t, ale skierowane do kierowców z kategorią B.

W czasie jazdy zaczął padać deszcz. Dobry kierowca wyłącza ten czujnik i unika mandatu

Czy można jeździć motocyklem z prawem jazdy kategorii B?

Motocyklowe prawo jazdy to oczywiście kategoria A. Uprawnia ona do kierowania jednośladami bez ograniczeń. Ale jeśli ograniczenia wam nie przeszkadzają, to już z kategorią B możecie wskakiwać na motocykl. Kierować wtedy można:

  • motorowerem z silnikiem o pojemności 50 cm3 (lub elektrycznym) o mocy do 4 kW i mającym prędkość maksymalną 45 km/h
  • czterokołowcem lekkim (quadem) o masie do 350 kg i z prędkością maksymalną 45 km/h

Ponadto, jeśli prawo jazdy kategorii B posiadamy przynajmniej 3 lata, możemy także kierować:

  • motocyklem z silnikiem 125 ccm (lub elektrycznym) o mocy do 11 kW
  • motocyklem trójkołowym z homologacją L5e

Jaka przyczepa na prawo jazdy kategorii B?

Omawiana kategoria uprawnia także do ciągnięcia przyczep, ale są to uprawnienia ograniczone. Możemy z nich skorzystać pod warunkiem, że:

  • ciągniemy przyczepę lekką (o DMC do 750 kg)
  • ciągniemy przyczepę inną niż lekka, ale DMC całego zestawu nie przekracza 3,5 t

Kierowcy mający większe potrzeby w tym zakresie, mogą zdobyć kod 96 (wystarczy samo zdanie egzaminu) lub iść na kurs prawa jazdy B+E, po którym można ciągnąć przyczepę o DMC nawet 3,5 t.

Source: Jakimi pojazdami można jeździć z prawem jazdy kat. B? Nie tylko osobówki

Tir wyprzedzał na przejściu i prawie skasował dwa samochody. Co na to policja?

Autor nagrania przejeżdżał przez niedużą miejscowość z prędkością niewiele poniżej 50 km/h. Taka przepisowa jazda musiała zirytować kierowcę tira, który postanowił go wyprzedzić i zrobił to w najgorszym możliwym miejscu. Na przejściu dla pieszych oraz skrzyżowaniu.

W pobliżu nie było na szczęście pieszych, ale pech chciał, że z drogi podporządkowanej wyjeżdżał właśnie Opel Astra. Jego kierowca w ostatniej chwili uciekł na chodnik, a nagrywający zatrzymał się. Tylko dzięki temu nie doszło do zderzenia.

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Nic dziwnego, że nagrywający posłuchał swojej pasażerki i zatrzymał nadjeżdżający z naprzeciwka patrol policji. „Jak był efekt posłuchajcie sami…” czytamy w opisie nagrania, ale nie mamy pojęcia co odpowiedzieli policjanci, bo dźwięk jest zbyt niewyraźny.

Jak wnioskujemy z ciągu dalszego nagrania oraz z komentarzy, policjanci odmówili pościgu za kierowcą tira. Było to niestety zrozumiałe, ponieważ jechali do innego zgłoszenia i nie byli to, jak się domyślamy, policjanci drogówki. Ponadto świadkowie zgłaszali zdarzenie w sposób tak nieskładny i niezrozumiały, że jakoś nas nie dziwi, że policjanci (spieszący do innego zgłoszenia), nie poświęcili czasu na zrozumienie, o co właściwie chodzi. Mamy jednak nadzieję, że nagranie trafiło na policję i wobec kierowcy tira zostaną wyciągnięte konsekwencje.

Source: Tir wyprzedzał na przejściu i prawie skasował dwa samochody. Co na to policja?

Wiesz, co to są kopuły Fitzpatricka? W najbliższym czasie się nam nie przydadzą

Jaką rolę pełnią kopuły Fitzpatricka?

Charakterystyczny kształt kopuł nie jest przypadkowy, ale nie są to wbrew pozorom żadne hale czy hangary na przechowywanie sprzętu czy pojazdów. To nic innego jak magazyny soli, z której korzystają drogowcy, podczas oczyszczania dróg ze śniegu. Tylko dlaczego mają one tak niecodzienny wygląd?

Powodów jest kilka. Po pierwsze kształt kopuł Fitzpatricka sprawia, że nie osadza się na nich śnieg, więc nawet podczas intensywnych opadów, są „bezobsługowe” i nie trzeba się martwić tym, czy strop wytrzyma ciężar białego puchu. Są przy tym lekkie i tanie, więc łatwo wybudować je w nowych lokalizacjach.

Są także bardzo praktyczne pod kątem przechowywania soli. Drewniana konstrukcja pozwala zachować odpowiednią wilgotność. Z kolei ich rozmiary (standardowo 30 m średnicy oraz 15 m wysokości) pozwalają na gromadzenie sporych ilości soli. Największe kopuły Fitzpatricka wykorzystywane przez GDDKiA mają 41 m średnicy oraz 18 m wysokości, pozwalają na przechowanie 7000 ton soli, a ładowarki i ciężarówki swobodnie w nich operują.

Motocyklista przeciska się między samochodami w korku. Należy mu się mandat czy nie?

Fitzpatrick stworzył nie tylko charakterystyczne kopuły

Kopuły spotykane przy polskich drogach wymyślił w 1968 roku John Fitzpatrick – kanadyjski wynalazca i konstruktor. Konstrukcja okazała się sporym sukcesem i w ciągu 10 lat w samym tylko Ontario wybudowano 200 takich magazynów. Kopuły zostały opatentowane w 1972 roku.

Innym jego znanym, zimowym wynalazkiem, jest system dziurkowanych rur na rzece Świętego Wawrzyńca. Wydobywające się z nich pęcherzyki powietrza zapobiegają zamarzaniu wody zimą, dzięki czemu statki mogą swobodnie pływać po niej przez cały rok.

Warto też wiedzieć, że John Fitzpatrick był za młodu również sportowcem i odnosił niemałe sukcesy. Największym jest piąte miejsce w biegu na 200 metrów na olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku.

Source: Wiesz, co to są kopuły Fitzpatricka? W najbliższym czasie się nam nie przydadzą

Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Podatek od samochodów spalinowych w Polsce

Wprowadzenie podatku od samochodów spalinowych wydawało się nieuniknione. Jest to jeden z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy, podpisanego w 2022 roku. Zgodnie z nimi kierowcy byliby obciążeni dodatkowymi podatkami, zależnymi od emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu.

Pierwszy podatek naliczany byłby przy każdej rejestracji pojazdu, niezależenie nowego czy używanego. Miał on wejść w życie w czwartym kwartale tego roku. Drugi podatek naliczany byłby co roku za sam fakt posiadania samochodu. Jego wprowadzenie wyznaczono na drugi kwartał 2026 roku.

Według ostatnich doniesień wprowadzenie pierwszego podatku miałoby zostać przesunięte na pierwszy kwartał 2025 roku, zaś nad drugim dopiero mają trwać prace.

Nie będzie podatku od samochodów spalinowych w Polsce?

Teraz wygląda na to, że plany uległy kolejnym zmianom. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej przedstawiło plan rewizji KPO, która ma zmienić niektóre kamienie milowe. Wśród nich jest ten o nowych podatkach od samochodów spalinowych. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powiedziała wprost, że Polska wystąpi do Brukseli o całkowite wykreślenie tego kamienia milowego.

Konfiskata pojazdu – dziś wchodzą w życie restrykcyjne przepisy. Recydywa srogo karana

Jak wyjaśniła na antenie TVN24:

Bardzo asertywnie będziemy rozmawiać z Komisją Europejską, aby usunąć podatek od samochodów spalinowych. Trzeba wprowadzać Zielony Ład, chcemy mieć czyste powietrze, ale do tego trzeba dochodzić zachętami – te zachęty są w KPO i my je zwiększamy – a nie zakazami, które obrócą społeczeństwo przeciwko Zielonemu Ładowi.

Trudno powiedzieć, czy UE zgodzi się na taką zmianę, ale pocieszające jest, że nowy rząd dostrzega, iż narzucanie kolejnych zakazów i podatków nie nastoi społeczeństwa pozytywnie do ekologicznej transformacji.

Source: Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Co się stanie, gdy wrzucisz wsteczny podczas jazdy? Spróbował przy 120 km/h

Dobry kierowca wie, że aby wrzucić bieg wsteczny, samochód powinien zostać najpierw całkowicie zatrzymany. W przeciwnym razie nadwyrężymy skrzynię biegów, a przy większych prędkościach możemy ją zniszczyć. Ale czy na pewno?

Co się stanie, gdy wrzucę wsteczny podczas jazdy ze skrzynią automatyczną?

Pewien amerykański youtuber postanowił przeprowadzić eksperyment i wrzucić wsteczny podczas jazdy z dużą prędkością. Wyjechał na autostradę, rozpędził się do około 120 km/h i najpierw wybrał tryb neutralny, a potem spróbował wrzucić wsteczny.

Co zaskakujące, samochód pozwolił mu na to, ale nie wrzucił wstecznego. Zgodnie z informacją na zegarach wybrany został tryb R, włączyła się kamera cofania i aktywowały tylne czujniki cofania, ale wsteczny nie został wrzucony. Auto pozostało najprawdopodobniej na luzie.

To ciekawy przypadek. Mężczyzna jechał Fordem Fusion (czyli Mondeo) ze wybierakiem wymagającym fizycznego przestawiania dźwigni. Przy tradycyjnym wybieraku wrzucenie wstecznego powinno być zablokowane, a przy elektronicznym sterowaniu, R nie powinno się w ogóle pojawić. Ford najwyraźniej zastosował tu elektroniczne sterowanie, pomimo klasycznego wybieraka. Dlatego choć tryb R został wybrany, nie spowodował zmiany biegu.

Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Co się stanie, gdy wrzucę wsteczny podczas jazdy ze skrzynią manualną?

Na tym nie koniec eksperymentów tego youtubera. Postanowił wrzucić wsteczny także w skrzyni manualnej. Domyślamy się, że wcześniej testował swoje pomysły, dlatego zdecydował się wyjechać Fordem na autostradę, wiedząc że nic się nie stanie. Próbę wrzucenia wstecznego w pickupie wykonał już na pustej, bocznej drodze.

Rozpędził się do 70 km/h i z dużym wysiłkiem, używając obu rąk, wrzucił wsteczny. Spowodowało to zablokowanie kół i lekkie znoszenie samochodu na bok. O dziwo skrzynia wytrzymała taką zabawę i to kilka razy. My zaś przy okazji mogliśmy podziwiać jedne z najbardziej rażących błędów podczas kręcenia kierownicą.

Drugie wideo kończy się jeszcze jedną, zaskakującą sceną. Okazuje się, że ktoś doniósł na policję na nagrywającego. Ale nie dlatego, że wykonuje niebezpieczne manewry na drodze, tylko że „robi zdjęcia”. Jak wyjaśnił policjant „sam wiesz w jakim świecie żyjemy”. My chyba nie wiemy jaki to świat, w którym ustawienie kamery przy drodze, żeby nagrać swój przejazd, powoduje niepokój i podejrzenia wśród lokalnej społeczności.

Source: Co się stanie, gdy wrzucisz wsteczny podczas jazdy? Spróbował przy 120 km/h

Policja zatrzymała auto pijanego kierowcy. Odtrąbiła sukces, a dzień później musiała auto oddać

Spis treści

Policja zatrzymała samochód pijanego kierowcy

14 marca weszły w życie przepisy, pozwalające na rekwirowanie samochodów pijanym kierowcom. Prawdopodobnie pierwszą komendą, której funkcjonariusze skorzystali z nowego prawa, była Komenda Powiatowa Policji w Krotoszynie. Jak napisali policjanci na swoim profilu facebookowym:

Zatrzymany nietrzeźwy kierowca według nowych przepisów !!! (…) Mężczyzna straci prawo jazdy, ale nie tylko ponieważ w dniu dzisiejszym weszły w życie nowe przepisy mówiące o tym, że nastąpić może także konfiskata jego pojazdu.

45-letni kierowca Volvo V40 miał 3,2 promila, więc nie ma racji policja pisząc w swoim komunikacie, że:

Kierowca oprócz tego, że straci prawo jazy może też stracić pojazd, którym się poruszał.

Zgodnie ze wspomnianymi przepisami, jeżeli kierowca ma powyżej 1,5 promila, samochód traci obligatoryjnie (zakładając, że jest jego właścicielem). Policjanci faktycznie zatrzymali Volvo i samochód trafił na policyjny parking. Potem jednak zaczęły się schody.

Przepisy pozwalające konfiskować auta pijanym kierowcom nie działają

Jak informowaliśmy już wcześniej, przepisy dotyczące konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom są w praktyce martwe, ponieważ nie ma przepisów wykonawczych. Resort sprawiedliwości ma tego świadomość i pracuje nad rozwiązaniem tego problemu, ale trudno powiedzieć, kiedy będzie on zażegnany.

Policja w Krotoszynie nie miała więc wyjścia i już następnego dnia oddała Volvo. Jak informuje rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, zrobiono to po konsultacjach z prokuraturą. Pojazd przekazano „zaufanej osobie”, która ma o samochód zadbać i przedstawić go na żądanie policji, prokuratury lub sądu.

Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Jak przyznaje Bobrowiak, brak jest obecnie przepisów wykonawczych do konfiskaty, więc nie jest uregulowane nawet to, gdzie i na czyj koszt ma być przechowywany zarekwirowany pojazd:

Procedurę przepadku opieramy o istniejące przepisy Kodeksu postępowania karnego. Jeśli w niedalekiej przyszłości powstanie rozporządzenie z przepisami wykonawczymi do zapisu ustawowego o przepadku to być może wówczas w tych przepisach będzie ta procedura związana z parkowaniem i przechowywaniem inaczej określona.

Kiedy grozi utrata samochodu za jazdę po alkoholu?

Zgodnie z obowiązującymi od 14 marca przepisami, samochód powinien stracić kierowca, który:

  • prowadzi samochód mając ponad 1,5 promila alkoholu
  • spowoduje wypadek mając ponad 1 promil alkoholu
  • spowoduje wypadek mając 0,5-1 promila alkoholu, sąd może zdecydować o konfiskacie
  • zostanie przyłapany mając powyżej 0,5 promila alkoholu drugi raz w ciągu 24 miesięcy

Obecnie jednak, jak dobitnie pokazuje to przypadek z Krotoszyna, nie da się przepisów tych stosować.

Source: Policja zatrzymała auto pijanego kierowcy. Odtrąbiła sukces, a dzień później musiała auto oddać

Motocyklista przeciska się między samochodami w korku. Należy mu się mandat czy nie?

Czy motocyklista może omijać samochody stojące w korku?

Jazda jednośladem to naprawdę spora przyjemność, ale dla wielu motocyklistów jeszcze ważniejsza jest oszczędność czasu. Czasu jakiego nie tracą, podczas stania w korkach. Tylko czy omijanie samochodów stojących w korku jest zgodne z przepisami?

Część kierowców jest przekonana, że nie. Wielu z nich nie zatrzymuje się tak, aby ułatwić motocyklistom przejazd, a niektórzy wręcz go utrudniają. Bierze się to czasem ze zwykłej złośliwości, a czasem właśnie  z przekonania, że przeciskanie się motocyklem pomiędzy stojącymi samochodami, jest niezgodne z przepisami.

Tymczasem Prawo o ruchu drogowym w ogóle tej kwestii nie porusza. Oznacza to więc, że zastosowanie mają tu ogóle przepisy Kodeksu drogowego. Jeśli zatem motocyklista zmieści się między innymi pojazdami na pasie ruchu, może bez przeszkód przejechać koło nich. Wymagane jest jedynie zachowanie „bezpiecznej” odległości, a ta w przypadku stania w korku i przemieszczania się motocyklisty z niewielką prędkością, nie musi być duża.

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Kiedy zabronione jest przeciskanie się między samochodami na motocyklu?

Przez to, że przepisy w żaden sposób nie regulują przejeżdżania między samochodami przez motocyklistę, musi on sam pamiętać o zakazach jakie dotyczą go w takiej sytuacji.

Podstawowa zasada to zakaz najeżdżania i przekraczania linii ciągłej. Jeśli wyznaczono ją w danym miejscu i motocyklista nie zmieści się na jednym pasie z kierowcą, nie może go ominąć.

To co napisaliśmy powyżej nie oznacza, że motocyklista ma pełną dowolność w tym, jak zachowa się po dojechaniu do korka. Tymczasem nadal obowiązują go wszystkie przepisy, które nakładają pewne ograniczenia.

Pamiętajmy również, że zabronione jest wyprzedzanie innych pojazdów na skrzyżowaniach, na których ruch nie jest sterowany. Jeśli więc wyprzedzamy powoli poruszające się w korku samochody i zbliżmy się do skrzyżowania, powinniśmy odpowiednio zwolnić. Tak samo nie można wyprzedzać lub omijać samochodów w pobliżu przejść dla pieszych.

Source: Motocyklista przeciska się między samochodami w korku. Należy mu się mandat czy nie?

Jest pierwszy kierowca, któremu zabiorą auto za jazdę po pijaku. Tylko jest problem z przepisami

Spis treści

Pierwsza konfiskata samochodu za jazdę pod wpływem alkoholu

Nowe przepisy zaczęły obowiązywać 14 marca i już o godzinie 6 rano, pojawił się pierwszy kandydat do poznania mocy nowego prawa na własnej skórze. Jak informuje policja z Radzynia Podlaskiego w miejscowości Tchórzew-Kolonia, kierowca Renault Scenica nie ustąpił pierwszeństwa na skrzyżowaniu kierującemu Fiatem Ducato.

W wyniku zdarzenia oba pojazdy wypadły z drogi, a Renault wylądowało na dachu. Ranne zostały wszystkie cztery osoby biorące udział w tym zdarzeniu. Wiadomo też, że kierujący Renault był pijany, więc wobec niego powinno zostać zastosowane nowe prawo dotyczące konfiskaty pojazdów. Niestety sprawa nie jest jednak taka prosta.

Czy nieletni może stracić pojazd za jazdę pod wpływem alkoholu?

Jak informuje policja, Renault podróżowały trzy osoby – 20-latek, mający ponad 2 promile alkoholu, 17-late z 1,5 promila oraz 17-latka mająca niecały promil. Problem w tym, że funkcjonariusze nie wiedzą, kto siedział za kierownicą.

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Policja dopiero próbuje to ustalić, ale już teraz widać pierwszy problem całej sytuacji. Czy jeśli nietrzeźwym kierowcą była osoba nieletnia, nieposiadająca prawa jazdy, to czy wobec niej też stosuje się prawo konfiskaty pojazdu? Tego przepisy nie wyjaśniają. A to tylko początek problemów.

Przepisy dotyczące konfiskaty samochodów za jazdę po pijaku są martwe

Przypomnijmy, że obowiązujące od 14 marca przepisy przewidują konfiskatę pojazdu w przypadku gdy kierowca:

  • prowadzi samochód mając ponad 1,5 promila alkoholu
  • spowoduje wypadek mając ponad 1 promil alkoholu
  • spowoduje wypadek mając 0,5-1 promila alkoholu, sąd może zdecydować o konfiskacie
  • zostanie przyłapany mając powyżej 0,5 promila alkoholu drugi raz w ciągu 24 miesięcy

Zasady wydają się proste, ale przepisy tak naprawdę nie zostały do końca wprowadzone. Okazuje się, że brakuje na przykład przepisów wykonawczych. Co to oznacza? Jak wyjaśnił na antenie Radia ZET wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha:

Mamy świadomość, że w jego obecnym brzmieniu, mogą być po prostu praktyczne problemy z jego realizacją.

Trwają już co prawda prace nad wprowadzeniem stosownych zmian, ale obecnie przepisy dotyczące konfiskaty samochodów pijanym kierowcom, okazują się martwe.

Source: Jest pierwszy kierowca, któremu zabiorą auto za jazdę po pijaku. Tylko jest problem z przepisami

Długo wyczekiwany fragment drogi ekspresowej S7 ma projektanta. Ale są i złe informacje

Spis treści

Wybrano projektanta drogi S7 Kraków-Myślenice

GDDKiA ogłosiła, że firma IVIA przygotuje studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego (STEŚ) dla przyszłej drogi ekspresowej S7 pomiędzy Krakowem i Myślenicami. Jest to dokument projektowy, w którym analizowane są możliwości poprowadzenia drogi na konkretnym terenie, z uwzględnieniem kwestii technicznych, kosztów i oddziaływania nowej trasy na środowisko. Zaproponowane w STEŚ warianty będą prezentowały już precyzyjne przebiegi i lokalizację inwestycji. Wykonawca studium przedstawi możliwości przebiegu drogi w pasie o szerokości od 80 do 150 metrów, w którym zlokalizowane będą nie tylko sama droga ekspresowa, ale też cała infrastruktura związana z jej funkcjonowaniem.

Zadaniem wykonawcy będzie poszukiwanie optymalnego przebiegu drogi ekspresowej pomiędzy autostradą A4 a funkcjonującą już za Myślenicami trasą S7. Początek drogi przewidziano między węzłami Kraków Południe a Kraków Bieżanów, jednak projektant będzie mógł zaproponować go też w innym miejscu. GDDKiA dopuszcza poszukiwania wariantów bardziej na zachód lub na wschód, o ile takie rozwiązanie będzie korzystne i racjonalne. Pozostawienie opcji rozpoczęcia trasy w innym miejscu niż odcinek A4 Kraków Południe – Kraków Bieżanów daje też możliwość rozważenia rozwiązań zlokalizowanych poza podstawowym obszarem. Wszystkie warianty muszą uwzględniać połączenie S7 z projektowaną Beskidzką Drogą Integracyjną (S52).

Zmarły kupił sobie 14 samochodów? Jego koledzy chcieli oszczędzić, a mają poważne kłopoty

Kiedy projekt drogi S7 Kraków-Myślenice będzie gotowy?

Zła wiadomość jest taka, że przygotowanie STEŚ będzie wieloletnim procesem i powinno się zakończyć się uzyskaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dopiero w 2030 roku. W tym czasie będą organizowane spotkania informacyjne dla mieszkańców, którzy będą mogli przedstawić swoje pomysły, sugestie, wątpliwości i uwagi dotyczące nowej drogi.

Ten proces może trwać, ponieważ wszystkie dotychczasowe propozycje przebiegu drogi S7 zostały oprotestowana i zablokowane przez mieszkańców. Wraz z tworzeniem nowych projektów, można spodziewać się kolejnych protestów.

Najbliższe działania w związku z rozbudową drogi S7

Po podpisaniu umowy projektant przystąpi do pierwszego etapu prac. Jego zadaniem będzie inwentaryzacja całego obszaru, gdzie potencjalnie mogłaby być poprowadzona nowa droga ekspresowa. Wykonawca będzie zbierał dostępne dane i przeprowadzi własne rozpoznanie uwarunkowań terenowych. Następnie zostanie przeprowadzona analiza i wstępne opracowanie zebranego materiału.

Pierwszych, wstępnych propozycji przebiegu S7 między Krakowem a Myślenicami możemy się spodziewać najwcześniej w 2025 roku. Firma projektująca ma 6 lat na opracowanie dokumentu i uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Koszt prac to nieco ponad 23 mln zł. 

Source: Długo wyczekiwany fragment drogi ekspresowej S7 ma projektanta. Ale są i złe informacje

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Spis treści

Pewnie każdy z was ma znajomego, który chwalił się, że na „niemieckiej autostradzie” udało mu się „zamknąć licznik” w swoim samochodzie. Ewentualnie pojechać szybciej, niż wynika to z danych technicznych samochodu. Czy takie osoby zmyślają? Mogą faktycznie koloryzować, mogli też znaleźć stromy fragment autostrady, ale w grę wchodzi też błędny odczyt prędkościomierza. Co jest zamierzonym działaniem producenta.

Dlaczego prędkościomierz podaje nieprawdziwy odczyt?

Błędne działanie prędkościomierza jest zamierzone, ponieważ taki jest wymóg homologacyjny. Aby ją uzyskać, prędkościomierz musi być odpowiednio skalibrowany. Służy do tego specjalny wzór:

0 ≤ V1 – V2  ≤ (V2/10) + 4 KM/H

Gdzie prędkość wskazywana przez licznik (V1), musi być większa lub równa prędkości rzeczywistej (V2). Wielkość tej rozbieżności może różnić się zależnie od modelu.

Top 7 ulubionych błędów polskich kierowców na rondach

Po co prędkościomierz przekłamuje prędkość?

Wydaje się to trochę nielogiczne, żeby precyzyjne urządzenie pomiarowe, podawało celowo zafałszowane odczyty. Są dwa główne powody, dla których prędkościomierze w samochodach „oszukują”:

  • dbanie o bezpieczeństwo
  • zmniejszanie ryzyka otrzymania mandatu

Pierwszy powód jest jasny. Im mniejsza prędkość pojazdu, tym większa szansa, że uda się uniknąć kolizji lub wypadku. A jeśli do nich dojdzie, to mniejsza prędkość przełoży się na mniejsze ich konsekwencje.

Drugi powód może wydawać się zaskakujący, ale pamiętajmy, że rolą mandatów jest prewencja. Odstraszanie kierujących od popełniania wykroczeń. Natomiast prędkościomierz zawyżający prędkość działa podobnie – pokazuje, że jedziemy szybciej, niż w rzeczywistości, co powinno skłaniać do zdjęcia nogi z gazu.

Jak sprawdzić rzeczywistą prędkość pojazdu?

Różnica między prędkością rzeczywistą, a wskazywaną przez prędkościomierz jest zwykle nieduża i wynosi kilka kilometrów na godzinę. W niektórych autach, szczególnie przy większych prędkościach, może to być kilkanaście. Jeśli chcecie się przekonać, jak jest w waszym przypadku, to jest na to prosty sposób.

Wystarczy włączyć nawigację w telefonie – większość takich aplikacji pokazuje prędkość, odczytywaną na podstawie sygnału GPS. Pomiar dokonany w ten sposób jest niemal bezbłędny i pozwala precyzyjnie określić, o ile przekłamuje prędkościomierz w naszym aucie.

Source: Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

W czasie jazdy zaczął padać deszcz. Dobry kierowca wyłącza ten czujnik i unika mandatu

Czujnik zmierzchu to zmora nieuważnych kierowców. Jak działa?

Obecność czujnika zmierzchu, który automatycznie włącza światła mijania, gdy robi się ciemno, od naprawdę wielu lat nie jest żadnym luksusem. Kierowcy starszych samochodów nie mają z niego obecnie żadnego pożytku, ponieważ światła mijania są obowiązkowe przez całą dobę.

Co innego kierowcy aut młodszych, wyposażonych w światła do jazdy dziennej. Kierujący wyręczony jest dzięki czujnikowi światła z obowiązku ręcznego przestawiania świateł, zależnie od panujących warunków. Niektórzy sądzą przez to, że samochód zawsze ma włączone odpowiednie oświetlenie. Często bardzo się w tym mylą.

Kiedy nie można używać świateł do jazdy dziennej?

Trzeba pamiętać, że świateł do jazdy dziennej można używać tylko pod pewnymi warunkami. Zgodnie z przepisami:

  • Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.
  • W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.

Mamy wrażenie, że niewielu kierowców zna dokładny zapis punktu drugiego, a jeszcze mniej w pełni go rozumie. Najważniejsze stwierdzenie, to „w warunkach normalnej przejrzystości powietrza”. To znaczy, że jeśli coś pogarsza widoczność, na przykład deszcz lub mgła, nie są spełnione warunki pozwalające na używanie świateł do jazdy dziennej. Tylko czujniki zmierzchu nie reagują na deszcz, a niedouczeni kierowcy nie zwracają na to uwagi.

Kiedy trzeba wyłączyć czujnik zmierzchu?

Najpierw powinniśmy dokładnie poznać, jak działa czujnik uruchamiający światła mijania w naszym aucie. Starsze samochody mają tylko pozycję „Auto” na włączniku świateł i działają tak, jak ustawił to producent. Za każdym razem, kiedy widzicie, że warunki pogodowe wymagają korzystania ze świateł mijania, sprawdzajcie, czy samochód je włączył. Najlepiej zresztą w ogóle zrezygnować z czujnika światła i ręcznie włączyć właściwe oświetlenie. Podczas dużego zachmurzenia czujnik mógł bowiem zareagować, ale po chwili, choć odpady nie ustały, uznać że jest już dostatecznie jasno i przełączyć się na światła dzienne.

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Niektóre nowsze auta pozwalają na ustawienie jak wcześnie reagować ma czujnik. Na najbardziej czułym ustawieniu światła mijania aktywowane są nawet przy większym zachmurzeniu. Z punktu widzenia przepisów nie ma takiej potrzeby, ale w ten sposób auto powinno też włączyć światła mijania podczas deszczu.

Część producentów dostrzegła problem tego, że właściciele ich aut jeżdżą na światłach do jazdy dziennej nawet w czasie ulewy, więc zaczęła powiązywać odczyty czujnika deszczu z czujnikiem zmierzchu. W niektórych samochodach znajdziemy opcję, aby po włączeniu wycieraczek włączyły się też światła, a inne takich ustawień nie mają, ale zawsze reagują na deszcz. Wystarczy, że czujnik deszczu kilkukrotnie pod rząd uruchomi wycieraczki, by komputer uznał, że to regularne opady i zareagował.

Pamiętajcie przy tym, że auto nie reaguje na mgłę. Zawsze obowiązkiem kierowcy jest sprawdzić, gdy wymagają tego warunki drogowe, czy pojazd uruchomił właściwe światła. Jeśli nie, trzeba wyłącznik czujnik zmierzchu i ręcznie włączyć właściwe oświetlenie.

Jaki jest mandat za jazdę bez właściwych świateł?

Jeśli pozostawimy przełącznik świateł w pozycji „auto” i nie upewnimy się, że auto ma włączone światła odpowiednie do sytuacji drogowej, musimy liczyć się z mandatem. Ten zależy od konkretnej sytuacji:

  • jazda bez wymaganych świateł od świtu do zmierzchu – 100 zł, 2 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł od zmierzchu do świtu – 200 zł, 4 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł w tunelu, niezależnie od pory dnia – 200 zł, 4 pkt. karne

Source: W czasie jazdy zaczął padać deszcz. Dobry kierowca wyłącza ten czujnik i unika mandatu

Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Spis treści

Włoska policja wydała ostrzeżenie dotyczące oszustw ubezpieczeniowych związanych z kodami QR, których celem są obywatele. Zgodnie z komunikatem oszuści aktywnie kontaktują się z konsumentami za pośrednictwem rozmów telefonicznych, wiadomości i sponsorowanych reklam w mediach społecznościowych, aby promować atrakcyjne oferty ubezpieczenia samochodu.

Jak działa oszustwo ubezpieczeniowe z kodem QR?

Kontaktując się z potencjalnymi ofiarami, fałszywy ubezpieczyciel wysyła wiadomość zawierającą kod QR rzekomo powiązany z tablicą rejestracyjną samochodu klienta.

Oszust twierdzi, że ten kod QR można pokazać w każdej autoryzowanej kasie biletowej, w której użytkownik może dokonać płatności. Zgodnie z oczekiwaniami fałszywy kod QR nie zawiera żadnych szczegółów jego ubezpieczenia, ale jest powiązany z nazwiskiem oszusta.

Wszelkie płatności są dokonywane na konto oszusta, a ofiara pozostaje bez ubezpieczenia.

Przeczytaj też: Hakerski atak w Olsztynie na systemy sterowania ruchem i nie tylko

Czerwone flagi, o których musisz wiedzieć

Internet jest pełen fałszywych ofert i oszustw, które mogą prowadzić do poważnych strat finansowych i kradzieży tożsamości. Oto kilka oznak możliwego oszustwa związanego z ubezpieczeniem za pomocą kodu QR:

  • Niespodziewanie zostajesz powiadomiony o kuszącej ofercie ubezpieczenia, która brzmi zbyt dobrze, aby mogła być prawdziwa. Oferta ma ograniczoną dostępność i jesteś zachęcany do szybkiego działania, aby nie przegapić okazji.
  • Ubezpieczyciel twierdzi, że za transakcję można zapłacić wyłącznie za pomocą otrzymanego kodu QR.
  • Operator ubezpieczeniowy zachęca do komunikacji za pośrednictwem WhatsApp lub Telegramu.

Aby chronić swoje informacje i pieniądze, zawsze zachowaj czujność w przypadku niechcianej korespondencji, a także sprawdź agencję ubezpieczeniową przed dokonaniem płatności.

Sprawdź wszystkie oferty zawierające kody QR jako jedyną metodę płatności i natychmiast zgłoś potencjalne próby oszustwa swojemu bankowi, operatorowi karty kredytowej i policji.

Przeczytaj także: Atak hakerów paraliżuje Toyotę. Produkcja w Japonii wstrzymana

Jak się zabezpieczyć przed oszustami?

Możesz także skorzystać z dedykowanych narzędzi, które wywęszą oszustów, zanim ci wyrządzą krzywdę.

„Pamiętaj także o tym, aby zawsze korzystać ze skutecznego systemu antywirusowego na swoim smartfonie. Dzięki niemu, gdy będziesz chciał zeskanować niebezpieczny kod QR, otrzymasz ostrzeżenie, dzięki któremu dowiesz się, że masz do czynienia z potencjalnym oszustwem” – mówi Arkadiusz Kraszewski z firmy Marken Systemy Antywirusowe, polskiego dystrybutora oprogramowania Bitdefender.

Niewykluczone, że tego typu praktyki dotrą także wkrótce do Polski. Ważne, aby wiedzieć jak się zabezpieczyć przed tego typu praktykami i mieć się na baczności.

Source: Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Nagrywający wcisnął się przed SUV-a, jego kierowca wpadł w szał

Autor nagrania skręcał na rondzie Jagiellonów w Bydgoszczy, ale korzystał z pasa, służącego do zawracania. Kiedy więc po wykonaniu skrętu znalazł się na pasie, nakazującym mu ponowny skręt w lewo, wjechał płynnie na pas po swojej prawej, korzystając z tego, że kierowca Toyoty RAV4 chyba się zagapił i nie ruszył wraz z innymi.

Na taki manewr zmiany pasa ruchu pozwalało oznakowanie na drodze, ale autor nagrania wykonał go chyba w sposób niebezpieczny. Miał całe mnóstwo miejsca przed sobą, a zmienił pas tuż przed maską Toyoty. Jeśli jej kierowca właśnie ruszał, musiało go to zaskoczyć i wystraszyć. A potem zdenerwować.

Najpierw uniemożliwił autorowi nagrania zmiany pasa na prawy, ponieważ na lewym zaczynał się buspas. Technicznie rzecz biorąc nie musiał go jednak wpuszczać, ponieważ zasada jazdy na suwak wymaga dojechania do końca pasa (lub momentu, do którego możemy z niego korzystać) i dopiero wtedy go zmieniać. Autor tak też zrobił po chwili i został wpuszczony bez problemu.

Widząc to kierowca Toyoty sam wjechał na buspas i zaczął gonić nagrywającego, trąbiąc na niego i próbując, na szczęście nie w sposób agresywny, wjechać przed niego. Później doszło jeszcze do próby przyspieszenia obu kierowców i parokrotnego użycia klaksonów.

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Szczęśliwie nie doszło do żadnej naprawdę niebezpiecznej sytuacji, ani zatrzymania się i rękoczynów. My możemy tylko życzyć kierowcy Toyoty większej wyrozumiałości co do innych na drodze i więcej spokoju. Autorowi natomiast radzimy, aby wjeżdżając przed kogoś bez jego zgody, robił to z zachowaniem odpowiednio dużej odległości. Tak będzie bezpieczniej i z pewnością spokojniej.

Source: Nagrywający wcisnął się przed SUV-a, jego kierowca wpadł w szał

Konfiskata pojazdu – dziś wchodzą w życie restrykcyjne przepisy. Recydywa srogo karana

Spis treści

Od dziś jazda na podwójnym gazie może skończyć się utratą samochodu. A jak było poprzednio? Dotychczas za jazdę w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi) groził mandat w wysokości co najmniej 2500 zł. Za stężenie powyżej 0,5 promila kierowcy mogli zapłacić od 5 tys. do 60 tys. zł. W obu przypadkach otrzymywali też 15 punktów karnych – maksymalną możliwą liczbę za pojedyncze zdarzenie. Teraz grozi im konfiskata pojazdu.

Przeczytaj też: Po ilu piwach bezalkoholowych można prowadzić samochód? Czy 0,5% to dalej piwo bezalkoholowe?

Konfiskata pojazdu – przepisy

Od 14 marca 2024 r. obowiązuje nowelizacja Kodeksu karnego umożliwiająca konfiskatę pojazdów kierującym mającym we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. Według nowych przepisów auta stracą również ci, którzy po spożyciu napojów wyskokowych spowodują wypadek.

Gdy spowodujemy wypadek mając od 0,5 do 1 promila we krwi – konfiskata pojazdu jest obowiązkowa.

W przypadku zatrzymania nietrzeźwego kierującego z odpowiednio wysokim stężeniem alkoholu we krwi policja zatrzyma jego pojazd na siedem dni. W tym czasie zapadnie decyzja prokuratora o zabezpieczeniu auta (lub innego pojazdu mechanicznego), po czym sąd wyda wyrok o jego przepadku na rzecz Skarbu Państwa.

Jeśli nie konfiskata, to co?

Warto zaznaczyć, że w szczególnych przypadkach nowe przepisy pozwalają sądom na nałożenie innych kar:

  • jeśli prowadzony pojazd nie należy do pijanego kierującego, zasądzony zostanie przepadek równowartości maszyny;
  • w sytuacji, w której doszło do znacznego uszkodzenia pojazdu, sąd również zadecyduje o przepadku jego równowartości;
  • nietrzeźwemu kierowcy prowadzącemu pojazd służbowy w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych, samochód nie zostanie odebrany. Na kierującego zostanie nałożona kara finansowa od 5 tys. do 60 tys. złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Wprowadzane zmiany legislacyjne mają potencjał w ograniczeniu liczby tragicznych wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących. Jednak aby efektywnie rozwiązać ten problem, niezbędne będzie zarówno egzekwowanie tych przepisów, jak i ciągłe edukowanie społeczeństwa o skutkach jazdy na podwójnym gazie – komentuje Gabriel Gatner, adwokat specjalizujący się w sprawach karnych związanych z jazdą po alkoholu i twórca strony jazdapopijaku.pl.

Ekspert dodaje, że jazda samochodem po alkoholu jest powszechnym problemem.

80% klientów mojej kancelarii to osoby, które alkohol spożywają okazyjnie, ale ruszyły samochodem w trasę, będąc przekonanymi, że zdążyły już strawić wypite napoje procentowe. Tak zwana nieświadoma nietrzeźwość jest niezwykle niebezpieczna dla kierowcy, jego pasażerów i innych uczestników ruchu drogowego. Może mieć też poważne konsekwencje prawne dla kierującego niewiedza o stanie swojej trzeźwości nie jest dla sądu żadnym wytłumaczeniem – przekonuje Gatner.

Na zlecenie firmy AlcoSense zbadano 1017 polskich kierowców. Ponad 40% respondentów uznaje, że konfiskata pojazdu to skuteczna kara dla osób, które zdecydowały się na jazdę na podwójnym gazie.

Przepisy nie zastąpią braku wyobraźni

W całym 2023 r. służby zanotowały ponad 90 tys. przypadków jazdy po alkoholu. Od 1 stycznia 2024 r. policja zatrzymała już blisko 13 tys. kierujących pod wpływem napojów z procentami. Może wydawać się, że to stosunkowo niewiele jak na liczbę wszystkich kierowców w Polsce. Jednak z badań wynika, że co czwarty (27%) kierowca po spożyciu alkoholu zastanawiał się, czy może prowadzić samochód.

Najczęściej (aż 65%) wskazywanym przez ankietowanych powodem, dla którego zdecydowali się oni na jazdę nie mając pewności, czy są trzeźwi, było dobre samopoczucie. Biorący udział w anonimowej ankiecie wskazywali również na takie czynniki jak m.in. brak możliwości powrotu do domu inaczej niż własnym samochodem (39%) i krótki dystans do przejechania (28%). Prawie co piąty respondent (19%) przyznał, że liczył na uniknięcie kontroli drogowej i badania trzeźwości.

Wojciech Pasieczny, były szef stołecznej drogówki, a obecnie przedstawiciel Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, alarmuje, że w Polsce wciąż nie ma wystarczającej liczby funkcjonariuszy do testowania trzeźwości uczestników ruchu drogowego.

– Oczywiście nie jest możliwe, aby policjant z alkomatem stał na każdym skrzyżowaniu. Niestety kontroli trzeźwości często nie ma nawet w tych porach i miejscach, gdzie byłoby to najbardziej wskazane. Brakom kadrowym służb mundurowych niestety towarzyszą braki w wyobraźni osób, które decydują się na jazdę autem „po paru głębszych”. Alkohol powoduje u kierowcy pogorszenie koordynacji ruchowej, wydłuża czas reakcji i zaburza widzenie – zarówno świateł, znaków drogowych, jak i samych pieszych, którzy są często niewinnymi ofiarami wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących – tłumaczy Pasieczny.

Zdaniem specjalisty nie można wierzyć popularnym mitom, że wytrzeźwieje się szybciej dzięki piciu kawy lub spożywaniu tłustych posiłków.

– Przewietrzenie się na spacerze lub aktywność fizyczna po spożyciu alkoholu nie sprawią, że można wsiadać za kółko. Najlepiej jest sprawdzić stan swojej trzeźwości przy pomocy dobrej jakości alkomatu. Testery za kilka złotych nie zdają egzaminu. Najczęściej ich jedynym atestem (PZH) jest to, że po dmuchnięciu w ustnik nic nam się nie stanie. O poprawnym wskazaniu, czy mieścimy się w dopuszczalnym limicie alkoholu we krwi możemy jednak zapomnieć – przekonuje ekspert.

konfiskata pojazdu

Wtóruje mu Piotr Dempniak z firmy AlcoSense:

Proces rozkładu alkoholu przez organizm jest bardzo skomplikowany i zależny od wielu czynników. Jego tempo zależy nie tylko od wagi i płci, ale może być inne w zależności od dnia i naszego samopoczucia. Dlatego jedynie badania krwi lub test dobrze skalibrowanym alkomatem gwarantują uzyskanie wiarygodnych wyników stężenia alkoholu w orgazmie – mówi ekspert.

Jak właściwie sprawdzić stan swojej trzeźwości?

Bezpłatne badanie trzeźwości można wykonać w komisariatach policji. Taki test daje nam pewność, że możemy chwycić za kółko, jednakże najpierw musimy dostać się do takiej placówki. Trzeba pamiętać, że na test na obecność alkoholu we krwi nie wolno przecież przyjechać prowadzonym przez siebie samochodem.

Piotr Dempniak podpowiada, że swój stan w każdej chwili możemy sprawdzić dobrej jakości alkomatem osobistym.

Na rynku dostępne są urządzenia dorównujące dokładnością pomiarów sprzętowi używanemu przez policję. Wykonanie testu alkomatem może uchronić nas przed podjęciem decyzji kosztującej życie lub zdrowie – przekonuje Dempniak.

Specjalista radzi, aby korzystać z alkomatów wyposażonych w duży czujnik elektrochemiczny, zbliżonych do tych, jakich używają m.in. polskie służby. Gwarantują one dokładny i rzetelny pomiar. Dobry alkomat osobisty sam przeprowadzi użytkownika przez proces badania i wychwyci zbyt mocne, zbyt słabe lub niewystarczająco długie wydmuchiwanie powietrza z płuc podczas pomiaru. Nie mniej istotna kwestia to regularna kalibracja, o której powinno automatycznie przypominać urządzenie.

Alkomat AlcoSense Excel

Jeździe po alkoholu każdy powinien powiedzieć stanowcze „nie”

Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu​ uznaje, że kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu jest jedną z czterech głównych przyczyn śmiertelnych wypadków drogowych. Na polskie drogi każdego dnia wyjeżdża średnio aż 255 osób kierujących po alkoholu.

Z problemem pijanych kierowców należy walczyć na różne sposoby. Niezwykle ważną kwestią są obowiązujące przepisy – kary muszą być zarówno surowe, jak i odpowiednio egzekwowane. Tylko w ten sposób będą one skutecznie odstraszały przed jazdą po alkoholu. Kluczowa jest także długofalowa edukacja mająca na celu uświadomienie społeczeństwu rozmiarów problemu i jego skutków. W takie działania powinni zaangażować się zarówno rządzący, organizacje pozarządowe, media i przedstawiciele biznesu. Nie trzeba czekać na zmiany przepisów – dobre praktyki np. w miejscu pracy można wdrażać bez podpisanych ustaw, a samemu sprawdzać stan swojej trzeźwości za pomocą zaufanego urządzenia – przekonuje Dorota Olszewska, prezeska Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego.

Pijani kierowcy 2023 – pesymistyczne wyniki badań

Oto wyniki badań i odpowiedzi ekspertów na najczęściej zadawane pytania związane z nowymi karami dla jeżdżących po alkoholu.

Co Polacy sądzą o nowych przepisach?

Na zlecenie firmy AlcoSense, producenta alkomatów osobistych, zbadano 1017 polskich kierowców. Ponad 40% respondentów uznaje konfiskatę samochodu za skuteczną karę dla osób, które zdecydowały się na jazdę na podwójnym gazie. Z ankiety wynika, że co czwarty (27%) kierowca po spożyciu alkoholu zastanawiał się, czy może prowadzić samochód.

Najczęściej (aż 65%) wskazywanym przez kierowców powodem, dla którego zdecydowali się oni na jazdę nie mając pewności, czy są trzeźwi, było dobre samopoczucie.

Infografika - wpływ alkoholu na organizm

Kto i kiedy straci samochód?

Przepadek pojazdu mechanicznego będzie orzekany, jeżeli kierujący pojazd mechaniczny jest pod wpływem alkoholu, a zawartość alkoholu w jego organizmie jest wyższa niż 0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu lub 1,5 promila we krwi. W przypadku kierującego pojazd mechaniczny, który spowodował wypadek, sąd może orzec przepadek pojazdu mechanicznego, jeżeli zawartość alkoholu w jego organizmie jest niższa niż 0,50 mg/dm3 w wydychanym powietrzu lub 1 promil we krwi, a jeżeli te wartości są przekroczone to sąd orzeka taki przepadek. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Jak jest z przepadkiem auta w przypadku kierowców zawodowych?

Zgodnie z art. 44b § 3 kodeksu karnego – Przepadku pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. W takim wypadku sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Górna granica nawiązki wynosi 100 000 zł (to wynika z art. 48 kk) Tym samym kierujący musi spełnić 2 warunki – pojazd nie może być jego własnością i wykonuje czynności zawodowe lub służbowe dla pracodawcy polegające na prowadzeniu pojazdu. Jeżeli chodzi o kurierów dużo zależy od tego na jakiej podstawie prawnej wykonują swoje zadania i co wynika z ich obowiązków opisanych w umowie. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Co z osobami, które kierowały pod wpływem alkoholu autami w leasingu lub w najmie?

Zgodnie z art. 44b § 2 kodeksu karnego – wobec takich kierujących będzie orzekany przepadek równowartości pojazdu mechanicznego. Za równowartość pojazdu uznaje się wartość pojazdu określoną w polisie ubezpieczeniowej na rok, w którym popełniono przestępstwo, a w razie braku polisy – średnią wartość rynkową pojazdu odpowiadającego, przy uwzględnieniu marki, modelu, roku produkcji, typu nadwozia, rodzaju napędu i silnika, pojemności lub mocy silnika oraz przybliżonego przebiegu, pojazdowi prowadzonemu przez sprawcę, ustaloną na podstawie dostępnych danych, bez powoływania w tym celu biegłego. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Co w sytuacji, w której pijany kierowca rozbije prowadzony samochód?

Zgodnie z art. 44b § 5 kodeksu karnego – przepadek pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu nie orzeka się, jeżeli orzeczenie przepadku pojazdu mechanicznego jest niemożliwe lub niecelowe z uwagi na jego utratę przez sprawcę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Kto i kiedy będzie musiał płacić nawiązkę?

Nawiązka będzie orzekana wyłącznie w przypadkach wskazanych w art. 44b § 3 kodeksu karnego, a więc w przypadku kierujących, którzy prowadzili niestanowiący jego własności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Nowy rząd proponuje rezygnację z przepisu o obligatoryjnym przepadku pojazdu mechanicznego. Czy to właściwa zmiana?

W mojej ocenie jest to bardzo dobra inicjatywa – obligatoryjny przepadek zawsze powoduje brak możliwości spojrzenia na sytuację karną kierującego pod szerszym kątem tj. dotychczasowej karalności kierującego, jego sytuacji życiowej czy okoliczności, w których popełnił on taki czyn. Fakultatywność przepadku, oznacza przekazanie decyzji o jego orzeczeniu na wymiar sprawiedliwości, a przede wszystkim na sędziów, którzy po ustaleniu stanu faktycznego w sprawie z pewnością będą dobrze wiedzieli czy z takiej instytucji skorzystać czy nie.

Nowe przepisy obejmujące przepadek pojazdów zarówno fakultatywny, jak i obligatoryjny na pewno wejdą w życie, ponieważ tak stanowi ustawa. Pytanie do rządzących, kiedy przepisy zostaną znowelizowane. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Co dzieje się z organizmem kierowcy po spożyciu alkoholu?

Alkohol powoduje u kierowcy pogorszenie koordynacji ruchowej, wydłuża czas reakcji i zaburza widzenie – zarówno świateł, znaków drogowych, jak i samych pieszych, którzy są często niewinnymi ofiarami wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących. Przewietrzenie się na spacerze lub aktywność fizyczna po spożyciu alkoholu nie sprawią, że można wsiadać za kółko. (Wojciech Pasieczny, przedstawiciel Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym)

Czy można skutecznie walczyć z problemem pijanych kierowców na polskich drogach?

Niezwykle ważną kwestią są obowiązujące przepisy – kary muszą być zarówno surowe, jak i odpowiednio egzekwowane. Tylko w ten sposób będą one skutecznie odstraszały przed jazdą po alkoholu. Kluczowa jest także długofalowa edukacja mająca na celu uświadomienie społeczeństwu rozmiarów problemu i jego skutków. W takie działania powinni zaangażować się zarówno rządzący, organizacje pozarządowe, media i przedstawiciele biznesu. Dobre praktyki np. w miejscu pracy można wdrażać bez podpisanych ustaw, a samemu sprawdzać stan swojej trzeźwości za pomocą zaufanego urządzenia (Dorota Olszewska, prezeska Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego).

Jak wybrać dobry alkomat osobisty?

Na rynku dostępne są urządzenia dorównujące dokładnością pomiarów sprzętowi używanemu przez policję. Wykonanie testu alkomatem może uchronić nas przed podjęciem decyzji kosztującej życie lub zdrowie. Warto korzystać z urządzeń wyposażonych w duży czujnik elektrochemiczny, zbliżonych do tych, jakich używają m.in. polskie służby. Gwarantują one dokładny i rzetelny pomiar. Dobry alkomat osobisty sam przeprowadzi użytkownika przez proces badania i wychwyci zbyt mocne, zbyt słabe lub niewystarczająco długie wydmuchiwanie powietrza z płuc podczas pomiaru. Nie mniej istotna kwestia to regularna kalibracja, o której powinno automatycznie przypominać urządzenie. (Piotr Dempniak, AlcoSense)

Source: Konfiskata pojazdu – dziś wchodzą w życie restrykcyjne przepisy. Recydywa srogo karana

Top 7 ulubionych błędów polskich kierowców na rondach

Spis treści

Błędne używanie lewego kierunkowskazu na rondzie

Zacznijmy od zapisu na temat rond, którego nie znajdziemy w Kodeksie drogowym (tam nie ma o rondach ani słowa), ale w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się  dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Tyle przepisy mówią na temat rond. Jedziecie na nim dookoła wyspy, niczym po łuku drogi. Czy jeśli na tym łuku znajduje się zjazd w prawo w inną drogę, to czy wrzucicie wcześniej lewy kierunkowskaz?

Tak przedstawiona sytuacja nie pozostawia wątpliwości co do odpowiedzi, a mimo to wielu kierowców zupełnie inaczej uważa, gdy znajdzie się na rondzie. Dla nich rondo z czterema wlotami, to takie dziwne skrzyżowanie czterech dróg. Skoro przed wjechaniem na nie widzą, że droga ich interesująca znajduje się po ich lewej stronie, to włączają lewy kierunkowskaz. Zupełnie nie przeszkadza im w tym fakt, że z ronda można zjechać tylko w prawo.

Błędny wjazd na rondo

Jeśli kierowca nie wjeżdża na rondo z włączonym kierunkowskazem (żadnego nie ma potrzeby włączać przed rondem), to zawsze może popełnić błąd wjeżdżając na rondo. Na takie z dwoma pasami wydaje się, że można swobodnie wjeżdżać, kiedy pas prawy jest wolny. Nie każdy uważa na to, co robią kierowcy na lewym. Jeśli w tym samym momencie jeden z nich zacznie zmieniać pas, przygotowując się do opuszczenia skrzyżowania kolejnym zjazdem, ewentualna wina za kolizję będzie leżała po waszej stronie.

Zła zmiana pasa ruchu na rondzie

Jeśli tylko na rondzie nie ma ciągłej linii, to można zmieniać na nim pasy dowolnie. Zwykle odbywa się to tylko z pasa wewnętrznego na zewnętrzny, ale prawo nie nakłada tu żadnych ograniczeń. Problem polega tylko na tym, że jazda po rondzie utrudnia bardzo obserwację tego, co dzieje się na sąsiednim pasie. Łatwo nie zauważyć drugiego pojazdu i wymusić na nim pierwszeństwo lub doprowadzić do kolizji.

Czy pasy bezpieczeństwa są obowiązkowe? Wyjątków jest sporo, ale raczej do żadnego nie należysz

Brak kierunkowskazu podczas zjazdu z ronda

Osobną kategorię stanowią kierowcy, którzy w ogóle nie używają kierunkowskazów na rondach. Wjeżdżają na nie bez migacza, zgodnie z przepisami, ale zjeżdżając z niego nie włączają prawego. Spotkaliście ich pewnie nie raz, czekając na możliwość wjazdu na rondo, po to tylko by przekonać się, że gdyby włączyli kierunkowskaz, już dawno moglibyście ruszyć.

Nieprawidłowy zjazd z ronda

Ten błąd częściowo wiąże się z pierwszym. Kierowca może poruszać się po rondzie pasem wewnętrznym i bezpośrednio zjechać z niego ze skrzyżowania. Zdarza się, że wtedy zajeżdżają drogę osobie poruszającej się pasem zewnętrznym.

Inny błąd ma miejsce, gdy pojazdy z obu pasów zjeżdżają tym samym zjazdem z ronda, ale kierowca z lewego nie kieruje się na lewy, tylko wcina się na prawy.

Wymuszanie pierwszeństwa na tramwaju na rondzie

Tramwaj ma w wielu sytuacjach uprzywilejowaną pozycję, między innymi podczas opuszczania ronda. Chociaż przecina tor jazdy samochodów, to pojazd szynowy ma wtedy pierwszeństwo. O tej zasadzie nie przypominają żadne znaki, więc nie każdy kierowca o tym wie lub pamięta.

Zatrzymywanie się przed tramwajem wjeżdżającym na rondo

Analogicznie zdarzają się kierowcy, którzy uważają, że tramwaj ogólnie zawsze ma pierwszeństwo. Zatrzymują się więc na widok tramwaju zbliżającego się do ronda, chociaż motorniczy ma przed sobą znak „ustąp pierwszeństwa”.

Source: Top 7 ulubionych błędów polskich kierowców na rondach

Fabryka samochodów elektrycznych Izera ma wykonawcę – to polska firma. Kiedy ruszą prace?

Spis treści

Spółka ElectroMobility Poland S.A., która powstała w październiku 2016 roku, od 10 lat realizuje projekt budowy polskiej marki motoryzacyjnej samochodów elektrycznych Izera oraz fabryki, która już wiemy, że stanie w Jaworznie. Rok temu firma podpisała porozumienia o współpracy z chińskim koncernem Geely oraz włoskim studiem projektowym Pininfarina. Jak twierdzą przedstawiciele ElectroMobility Poland, na koniec 2023 r. projekt został zrealizowany w około 40%. Nie sprecyzowano, czy chodzi tu o projekt auta, czy fabryki, a może całości przedsięwzięcia.

Kto wygrał przetarg na budowę fabryki Izery w Jaworznie?

Docelowo fabryka w Jaworznie w woj. śląskim ma zatrudniać 3 tys. pracowników i być przygotowana do produkcji 150 tys. aut rocznie w pierwszym etapie, z możliwością rozbudowy mocy produkcyjnych do
300 tys. samochodów rocznie.

Rozstrzygnięcie postępowania dotyczącego wyboru wykonawcy obiektu w Jaworznie zwieńczyło podpisanie listu intencyjnego przez przedstawicieli obu firm – Piotra Zarembę, prezesa ElectroMobility Poland oraz Jerzego Mirgosa, prezesa Mirbud S.A. Wykonawca działa od 1988 roku – spółka notowana na GPW – zrealizowała blisko 1000 projektów inwestycyjnych, a specjalizuje się m.in. w budownictwie przemysłowym, realizacji obiektów użyteczności publicznej oraz inżynierii drogowej.

Kiedy ruszą prace budowlane? Nie tak szybko…

W podpisanym porozumieniu strony wyraziły wolę realizacji kompleksowych robót
budowlanych na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego, a następnie oddania
do użytkowania obiektów budowlanych fabryki samochodów elektrycznych o mocach
produkcyjnych wynoszących 150 tys. sztuk rocznie. Współpraca zostanie potwierdzona
odrębną umową o generalne wykonawstwo inwestycji po uzyskaniu przez spółkę
ElectroMobility Poland odpowiednich zgód korporacyjnych
. Ile to potrwa – nie wiadomo, jednak wybór generalnego wykonawcy i podpisanie stosownych umów mają pozwolić uruchomić
masową produkcję samochodów do połowy 2026 roku.

– Rozstrzygnięcie przetargu na budowę zakładu produkcyjnego to ostatni ważny krok na
drodze do rozpoczęcia produkcji samochodów marki Izera. Fabryka będzie gotowa w
ciągu 23 miesięcy od wbicia symbolicznej, pierwszej łopaty. Współpraca z polskim
podmiotem, który ma 30-letnie doświadczenie w realizacji inwestycji przemysłowych, jest
gwarancją tego, że prace przy budowie zakładu produkcyjnego będą zrealizowane w
najwyższym rynkowym standardzie i z dotrzymaniem harmonogramów inwestycji –
powiedział Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland.

fabryka Izery w Jaworznie - podpisanie listu

Kto wybuduje fabrykę Izery w Jaworznie?

Zgodnie z założeniami postępowania zakupowego inwestycja będzie realizowana w
formule „Projektuj i Buduj”, co oznacza, że wykonawca ma odpowiadać zarówno za sam
projekt budynku, jak i za pozostałe podejmowane działania aż do oddania fabryki do
użytku.

– Wybór naszej spółki na generalnego wykonawcę jednej z największych realizowanych
w naszym kraju inwestycji w branży motoryzacyjnej jest potwierdzeniem naszych
kompetencji oraz pozycji rynkowej. Jestem przekonany, że nasze doświadczenie, wiedza
i umiejętności naszych inżynierów oraz możliwości realizacyjne gwarantują wysoką
jakość i terminowość wykonania prac budowlanych. Chcemy, aby ta realizacja była
wizytówką nie tylko dla Śląska i miasta Jaworzno, ale by przez wiele lat służyła rozwojowi
całego tego regionu i była symbolem polskiej elektromobilności – podkreślił Jerzy Mirgos,
prezes Mirbud S.A.

Source: Fabryka samochodów elektrycznych Izera ma wykonawcę – to polska firma. Kiedy ruszą prace?

Przepalanie motocykla – szkodzi, czy może pomóc?

Spis treści

Chyba każdy motocyklista stara się odstawić motocykl na okres zimowy w bezpieczne i suche miejsce. Długotrwałe zimowe warunki, wilgoć i mróz, mogą negatywnie wpłynąć na wygląd i stan techniczny elementów motocykla. Zanim jednak odpowiemy na pytanie, czy przepalanie motocykla w zimie jest potrzebne – podpowiemy, jakie czynności serwisowe warto wykonać, żeby zabezpieczyć motocykl, podczas długich miesięcy zimowania.

Co zrobić z motocyklem na zimę, gdy nie mamy garażu?

W przypadku braku możliwości zabezpieczenia motocykla we własnym zakresie, warto zwrócić się z prośbą o pomoc do innych pasjonatów motocykli (np. na grupach motocyklowych na facebooku) lub wkupić usługę zimowania motocykla w firmie, która ją oferuje. Każdy chciałby długo i bezawaryjnie korzystać z motocykla, a właściwe jego przechowywanie zimą, właśnie do tego może się przysłużyć.

Jak przygotować motocykl na zimowanie?

Można zacząć od jego dokładnego umycia, ponieważ zanieczyszczenia, które przez parę miesięcy będą na motocyklu – staną się trudne do usunięcia, a nawet mogą zniszczyć / odbarwić powierzchnię lakieru czy felg. Następnie można zakonserwować elementy: gumowe i te z tworzywa, przeznaczonymi do tego preparatami oraz nasmarować elementy ruchome.

Warto się przyłożyć do wyczyszczenia łańcucha przez zimowaniem i ponownego jego nasmarowania. Ma to duży wpływ na jego stan techniczny i co za tym idzie – długość eksploatacji. Potrzebną wiedzę o tym, jak dobrze wyczyścić motocyklowy łańcuch można pozyskać w naszym poradniku: Jak zadbać o motocyklowy łańcuch?  

Jak zadbać o opony motocyklowe zimą?

Stojaki motocyklowe są bardzo przydatne podczas zimowania motocykla. Opony, które są obciążone masą motocykla w jednym położeniu, będą podatne na odkształcenia. Jeżeli nie mamy możliwości „podwieszenia” motocykla na stojakach, to warto zwiększyć ciśnienie powietrza w oponach i co jakiś czas je obracać, zmieniając położenie.

Przepalanie motocykla w zimie: stojaki motocyklowe na zimę

Przepalanie motocykla w zimie: stojaki motocyklowe na zimę

Czy tankować motocykl do pełna przed zimą?

Dolanie paliwa do pełna w motocyklu ma na celu zabezpieczenie wnętrza baku przed korozją, spowodowaną skraplającą się wodą na ściankach, gdy bak zimą pozostanie pusty. Paliwo pozostawione w baku na czas zimowy nie zmieni swoich właściwości. Dla tych, którzy jednak chcieliby się zabezpieczyć dodatkowo – stworzono stabilizatory paliwa. Preparaty, które w wyznaczonej ilości, dolewamy do baku, żeby paliwo nie ulegało procesom starzenia i utleniania.

Czy zmieniać olej w motocyklu przed zimą?

Wymiana oleju przed zimowaniem jest wykonywana po to, żeby nie zostawiać przepracowanego i zanieczyszczonego oleju na długie miesiące w motocyklu. Jednak są zwolennicy tego, by właśnie od świeżo zalanego oleju zaczynać sezon wiosną. Naszym zdaniem każda opcja jest dobra, jeżeli sprzyja regularnej wymianie oleju w motocyklu.

Czy wyciągać akumulator z motocykla na zimę?

Akumulator motocyklowy w zimie nie ma łatwo, szczególnie, gdy motocykl trzymamy w pomieszczeniu nieogrzewanym. Zimowe temperatury nie tylko przyspieszają rozładowanie, ale i nieodwracalne zasiarczenie, które może doprowadzić do trwałego uszkodzenia akumulatora. Dlatego warto zabezpieczać motocyklowy akumulator przed negatywnym wpływem niskich temperatur.

Eksperci od akumulatorów zalecają wymontowanie akumulatora i przechowywanie go w temperaturze od 0° do +25°C. Podkreślając, że należy okresowo sprawdzać jego naładowanie lub na stałe podłączyć do ładowarki z funkcją podtrzymywania naładowania.

Czy zawsze należy wyjmować akumulator na zimę z motocykla? Nie zawsze. Obecnie są już dostępne takie modele automatycznych ładowarek do motocyklowego akumulatora, które nie wymagają jego wyjmowania z motocykla. Na stałe podłączone do źródła prądu będą dbały o stan akumulatora przez całą zimę.

Przepalanie motocykla w zimie: ładowarka akumulatora motocyklowego

Przepalanie motocykla w zimie: ładowarka akumulatora motocyklowego

Przepalanie motocykla w zimie – szkodzi, czy może pomóc?

Przepalanie motocykla w zimie może zaszkodzić, ponieważ krótkotrwała praca silnika motocyklowego podczas zimowego postoju niesie więcej szkody niż pożytku. Ładowanie akumulatora na biegu jałowym jest praktycznie znikome, a do tego przy każdym rozruchu motocykla spada napięcie. Krótka praca motocykla nie służy też świecom, które nie będą w stanie osiągnąć temperatury do samooczyszczenia.

I ostatni argument – takie nagłe skoki temperatur (zimno-ciepło-zimno) stwarzają warunki do skraplania się wody, która ma wpływ na tworzenie korozji, np. w wydechu.

Source: Przepalanie motocykla – szkodzi, czy może pomóc?

Strażnik Grochowa istnieje i jest Niemcem. 4000 donosów na kierowców w rok

Samozwańczy Strażnik Grochowa, czyli Rudy z serialu „Blok ekipa”, ma tylko jeden cel w życiu. Dbać o porządek w swojej dzielnicy i pilnować, aby nie rozgrywał się tam żaden nielegalny proceder. W praktyce sprowadza się to do ciągłego krążenia po okolicy i zgłaszania drobnych wykroczeń, takich jak picie piwa na ławce lub nieprawidłowe parkowanie samochodu.

Niclas Matthei, chociaż jest Niemcem, bez wątpienia inspirował się postacią Rudego. Ten 18-latek z Saksonii-Anhalt, niestrudzenie patroluje okolicę na swoim rowerze, ubrany w odblaskowy kombinezon oraz kask ochronny i poluje na nieprawidłowo parkujących kierowców.

Po odnalezieniu takiego wykroczeniowca, zgłasza sprawę na policję, ale często nie odjeżdża dalej, tylko czeka na właściciela pojazdu. Gdy ten się zjawia, zaczyna pouczać go na temat problemów, jakie mogło spowodować jego parkowanie, gdzie kierowca powinien zaparkować i ogólnie na temat tego, żeby nie łamać przepisów.

Jest w swoich działaniach bardzo skuteczny – w ubiegłym roku po jego zgłoszeniach wystawiono około 4000 mandatów na łączną kwotę 140 955 euro, czyli około 600 tys. zł. Miejscowi nazwali go pieszczotliwie „Anzeigenhauptmeister”, co oznacza mniej więcej „Główny Urzędnik ds. Skarg”. Reportaż na jego temat przygotowany przez „Der Spiegel” w dwa tygodnie zebrał ponad 4 mln wyświetleń.

Source: Strażnik Grochowa istnieje i jest Niemcem. 4000 donosów na kierowców w rok

Stworzyli prosty sposób na kradzież Tesli. Wystarczy, że właściciel pojedzie na ładowarkę

Jak ukraść Teslę? Sposób jest prosty

Na to jak szybko i łatwo ukraść Teslę, wpadło dwóch ekspertów do spraw cyberbezpieczeństwa – Tommy Mysk i Talal Haj Bakry. Postanowili wykorzystać wysoki stopień skomputeryzowania samochodów Tesli oraz ciekawe rozwiązania, z jakich mogą korzystać ich właściciele.

Każda stacja ładowania Tesli (tzw. supercharger) oferuje darmową sieć WiFi, ale tylko dla faktycznych posiadaczy amerykańskich elektryków. Mogą więc z niej korzystać po zalogowaniu się, co bez wapienia pomaga spożytkować czas spędzony pod ładowarką na rozrywkę lub pracę.

Eksperci postanowili to wykorzystać i stworzyli własną sieć w pobliżu ładowarki, która także nazywała się Tesla Guest. Przy próbie połączenia się z nią, odsyła do strony łudząco przypominającą stronę logowania Tesli, dzięki czemu wykradają login, hasło, a nawet kody dwustopniowej weryfikacji.

Posiadając takie informacje, mogą zalogować się do oficjalnej aplikacji Tesli i stworzyć nowy cyfrowy kluczyk. To pozwala na śledzenie pozycji pojazdu, a także otworzenie go i uruchomienie w dogodnym dla złodzieja momencie.

Jak Tesla zareagowała na nowy sposób kradzieży jej samochodów?

Na nową metodę kradzieży Tesli wpadli na szczęście eksperci do spraw cyberbezpieczeństwa, więc poinformowali o problemie producenta. Jego przedstawiciele mieli odpowiedzieć, że przyjrzą się sprawie, ale nie uważają, aby problem był poważny.

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Trudno powiedzieć, czy nie chcą w ten sposób nagłaśniać sprawy i wywoływać paniki wśród swoich klientów, czy zwyczajnie bagatelizują problem. Tak czy inaczej zalecamy dodatkową ostrożność podczas korzystania z WiFi na ładowarkach Tesli. Zwłaszcza, gdy zauważycie, że funkcjonują tam dwie identycznie nazwane sieci.

Source: Stworzyli prosty sposób na kradzież Tesli. Wystarczy, że właściciel pojedzie na ładowarkę

Mechanik chciał się przejechać autem klienta, rozbił Ferrari za 16 mln zł

Spis treści

Ferrari Enzo rozbite pod Monachium

Ten widok to prawdziwy koszmar dla każdego fana motoryzacji. Jak poinformowały niemieckie służby, na autostradzie A99 pod Monachium rozbiło się jeden z najwspanialszych supersamochodów – Ferrari Enzo.

Jak wstępnie podały służby, włoski bolid z nieznanych przyczyn wpadł w poślizg, kilka razy obrócił się, a następnie uderzył w bariery energochłonne. Chociaż na pierwszy rzut oka nie było aż tak źle, bo zniszczony jest tylko przód pojazdu, gdzie znajduje się tylko mikroskopijny bagażnik. Cała struktura kabiny, drzwi oraz szyba czołowa wydają się nienaruszone. Niestety to tylko zasługa korzystnego kadru. Zwrócicie uwagę, że lewe przednie koło ułożone jest felgą do kierunku jazdy. Lewa strona musi być bardzo pokiereszowana, a części auta znaleziono w promieniu 200 metrów od miejsca, gdzie się zatrzymało.

Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Kto siedział za kierownicą uszkodzonego Ferrari?

Służby nie podały informacji na temat tego, kto prowadził rozbite Enzo. Wiadomo, że podróżowały nim dwie osoby i obie trafiły do szpitala. W zdarzeniu uczestniczył jeszcze jeden pojazd i jego kierowca również został hospitalizowany.

Według nieoficjalnych informacji, jakie zaczęły krążyć po grupach zrzeszających fanów Ferrari, za kierownicą miał siedzieć mechanik z lokalnego serwisu. Można przypuszczać, że nie mógł odmówić sobie przejażdżki legendarny modelem. Co było najgorszą decyzją w jego życiu.

Ile kosztuje Ferrari Enzo?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie jest to zwyczajne Ferrari (jakby jakieś było zwyczajne). Enzo nosi nazwę od imienia założyciela firmy, co samo w sobie nadaje mu wyjątkowego splendoru. Jest ono następcą F50, czyli kolejnym samochodem w linii topowych modeli, tworzonych na kolejne dziesięciolecia marki. Pierwotnie miało nazywać się F60, ale zamiast tego zdecydowano się na upamiętnienie Enzo Ferrariego.

Włoski bolid napędzany jest wolnossącym, 6-litrowym silnikiem V12 o mocy 660 KM, dzięki któremu przyspiesza do 100 km/h w 3,3 s i może jechać nawet 355 km/h. Powstało tylko 400 egzemplarzy i nie można było ich po prostu kupić. To Ferrari kontaktowało się ze swoimi najwierniejszymi klientami, którzy wcześniej kupili F50 lub F40 i informowało ich, iż dostąpili zaszczytu możliwości wydania 660 tys. dolarów (co w 2002 roku było jeszcze większą fortuną niż teraz), czyli, według dzisiejszego kursu, ok 2,6 mln zł. Obecnie ceny Enzo sięgają nawet 16 mln zł.

Source: Mechanik chciał się przejechać autem klienta, rozbił Ferrari za 16 mln zł

10 mln przejazdów w 16 miesięcy i inne ciekawostki o najważniejszym tunelu w Polsce

Spis treści

Budowa i otwarcie tunelu pod Luboniem Małym na Zakopiance

Tunel pod Luboniem Małym na drodze ekspresowej S7 służy kierowcom już od 16 miesięcy. Obiekt kosztował prawie miliard zł i był budowany przez 6 lat. Samo drążenie tunelu rozpoczęto 6 marca 2017 r od portalu północnego w Naprawie na jezdni w kierunku Rabki-Zdroju. Ze względów technologicznych i bezpieczeństwa prace były prowadzone w tzw. ruchu ciągłym, czyli 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu.  

Ekipy budowlane drążące tunel jednocześnie z obu stron, od północy i południa, spotkały się wewnątrz masywu Lubonia Małego 23 października 2019 r. Po 2 latach i 5 miesiącach pracy przebito pierwszą nawę tunelu w kierunku Rabki-Zdroju. Pół roku później, 27 kwietnia 2020 r., używając materiałów wybuchowych metodą tzw. mikrostrzałów , udało się przebić nawę tunelu w kierunku Krakowa.  

Każda z dwóch nitek tunelu ma dwa pasy ruchu w każdym kierunku i dodatkowo pas awaryjny, który w przyszłości może stać się dodatkowym pasem ruchu. Przejazd tunelem o długości 2058 metrów i z prędkością 100 km/h zajmuje dokładnie 75 sekund.

Kierowcy są pod stałym nadzorem w tunelu na Zakopiance

Emocje na temat tunelu pod Luboniem Małym budził, i nadal budzi, wyjątkowo rozbudowany system nadzoru kierowców. Umieszczono w nim aż 170 kamer i każdy przejazd jest dokładnie śledzony. Stąd wiadomo, że od 12 listopada 2022 roku do 9 marca roku bieżącego, przejechało nim dokładnie 10 019 911 pojazdów. To daje średnio 20,7 tysiąca pojazdów dziennie.

Tunel od samego początku jest pod stałym nadzorem naszego centrum zarządzania. Pracują tam osoby, które bez przerwy monitorują sytuację na drodze, a w razie konieczności podejmują odpowiednie kroki. Za system monitoringu wizyjnego odpowiadają kamery obrotowe, wideodetekcji, kamery stałopozycyjne oraz kamery dualne (pokazujące zwykły obraz oraz termowizyjny). 

Łączność alarmową i system ostrzegania pożarowego zapewnia 119 ręcznych ostrzegaczy pożarowych, 240 sztuk czujników dymu oraz cztery czujniki liniowe ciepła. Takie czujniki to przewody biegnące przez całą długość obydwu naw tunelu. Wyposażenie uzupełnia w sumie 178 głośników przez które można podawać ostrzeżenia i polecenia w przypadku wystąpienia sytuacji alarmowych. Zamontowane są wewnątrz tunelu, w przejściach pomiędzy nawami i w budynkach technicznych.  

Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Tunel i sama Zakopianka nie są typową drogą tranzytową, na których ruch odbywa się głównie w dni powszednie, a w weekendy jest nieco mniejszy. Na tej trasie jest inaczej – większe natężenie ruchu notowane jest w weekendy, a mniejsze w dni powszednie. Widać wyraźnie, że jest to trasa w znacznym stopniu turystyczna, na której ruch kształtują przede wszystkim pora roku, kalendarz świąt i pogoda. 

Te dwa zupełnie różne oblicza – powszednie i weekendowe – świetnie widać w statystykach przejazdu przez tunel. Nawet latem od poniedziałku do czwartku ruch zwykle niewiele przekraczał 22 tysiące pojazdów na dobę (w samym roku szkolnym w te dni było to ok. 20 tysięcy samochodów). Od piątku do niedzieli było to już prawie 29 tysięcy aut każdego dnia. 

Rekordową liczbę przejazdów zanotowano 10 września 2023 – było ich wtedy 40 524.

Odcinkowy pomiar prędkości w tunelu na Zakopiance

Kierowcy dyscyplinowani są w tunelu za pomocą odcinkowego pomiaru prędkości, za który odpowiada Główny Inspektorat Transportu Drogowego. System skutecznie zmusza kierowców do przestrzegania przepisów. Ponad 99 proc. kierowców jeździ więc w tunelu zgodnie z przepisami. 

Wśród tych, którzy przekraczają dozwoloną prędkości (a jest to mniej niż 0,5 proc kierowców), zdecydowana większość jedzie o maksymalnie 20 km/h więcej, niż dopuszczają przepisy. Zdarzają się jednak także znacznie poważniejsze przekroczenia, nawet o 80 km/h.   

Source: 10 mln przejazdów w 16 miesięcy i inne ciekawostki o najważniejszym tunelu w Polsce

Oszukują kierowców metodą „na fotoradar”. Służby ostrzegają

Spis treści

Na czym polega oszustwo „na fotoradar”?

Do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego zaczęły dochodzić informacje na temat wiadomości e-mail, jakie dostają niektórzy kierowcy. W treści znajduje się wezwanie do opłacenia mandatu za przekroczenie prędkości, zarejestrowane przez fotoradar.

Wiadomość wzywa adresata do opłacenia mandatu w ciągu 72 godzin oraz informuje, że może to zrobić tylko przelewem internetowym za pośrednictwem PayU. Po kliknięciu w link zostajemy przekierowani do znajomo wyglądającej strony znanego serwisu, a potem przekierowani na stronę logowania się do swojego banku. Obie strony są oczywiście fałszywe i służą tylko pozyskaniu naszych danych do logowania.

Jak bronić się przed oszustwem „na fotoradar”?

Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym przypomina, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie wysyła wezwań do opłacenia mandatów karnych za pośrednictwem poczty elektronicznej. Korespondencja w tej sprawie wysyłana jest tylko Pocztą Polską, a informacje o mandatach można znaleźć też na stronie elektronicznego biura obsługi klienta CANARD.

Ponadto każdy mandat karny kredytowany ma przypisany indywidualny numer rachunku bankowego, na który trzeba dokonać wpłaty. Można to zrobić w banku, na poczcie lub z wykorzystaniem bankowości elektronicznej. GITD nie przesyła linków do uiszczenia grzywny nałożonej w drodze mandatu karnego. Pamiętajmy też, że na opłacenie mandatu jest zawsze 7 dni, a nie 72 godziny.

Jak wygląda mandat z fotoradaru? Jak opłacić mandat z fotoradaru?

To jak wygląda cała procedura rejestrowania wykroczenia, polegającego na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości lub niezastosowania się do sygnalizacji świetlnej, a następnie przesyłania wezwania do opłacenia mandatu, można sprawdzić na tej stronie.

Jeżeli otrzymacie podejrzaną wiadomość, możecie skontaktować się z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym pod adresem canard@gitd.gov.pl. W sytuacji, gdy nie macie wątpliwości co do oszustwa, należy zgłosić to do CERT korzystając z tego formularza.

Gdyby doszło do wyłudzenia danych do logowania, należy jak najszybciej zgłosić to w swoim banku, zmienić hasło do bankowości internetowej i udać się na posterunek policji.

Source: Oszukują kierowców metodą „na fotoradar”. Służby ostrzegają

Autostrada A2 – opłaty od dziś poszły w górę. Ile trzeba zapłacić za przejazd?

Spis treści

Cennik za przejazd autostradą A2

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, spółka Autostrada Wielkopolska podniosła 11 marca ceny za przejazd autostradą A2. Zmiany tłumaczone są rosnącymi kosztami utrzymania autostrady, wysokimi stopami procentowymi oraz wysoką inflacją.

Podwyżki dotyczą trasy od Nowego Tomyśla do Konina, która podzielona jest na trzy odcinki, po 50 km każdy. Wcześniejsze zmiany cen miały miejsce całkiem niedawno, bo we wrześniu 2023 roku. Wtedy motocykliści musieli płacić 15 zł, kierowcy aut osobowych 30 zł, a niedużych ciężarówek 47 zł.

Znasz ukryte funkcje lusterek? Możesz się zdziwić, ile ich jest

Autostrada A2 opłaty 2024

Obowiązujące od 11 marca 2024 opłaty za przejazd autostradą A2 wyglądają następująco:

  • 16 zł – motocykle
  • 32 zł – samochody osobowe
  • 51 zł – pojazdy z „bliźniakami” z tyłu oraz samochody i motocykle z przyczepami
  • 78 zł – pojazdy trzyosiowe lub dwuosiowe z „bliźniakami” i przyczepą
  • 118 zł – pojazdy o więcej niż trzech osiach oraz trzyosiowe z przyczepami
  • 320 zł – pojazdy ponadnormatywne

Co z opłatami za pozostałe fragmenty autostrady A2?

Rzeczniczka spółki Autostrada Wielkopolska Anna Ciamciak, podając nowe ceny na trzech odcinkach autostrady A2, zapewniła jednocześnie, że koszt przejazdu Autostradą Wielkopolską na trasie Świecko – Nowy Tomyśl pozostaje bez zmian. Wyjaśniła jednocześnie, że podwyżki cen wynikają z konieczności modernizacji oraz remontów i realizacji wieloletniego planu inwestycyjnego. Dodała też, że wszystkie koszty związane z autostradą A2 ponoszą wyłącznie kierowcy z niej korzystający:

Odcinek autostrady A2 na trasie Nowy Tomyśl – Konin jest w całości utrzymywany przez Autostradę Wielkopolską. Oznacza to, że podatnicy w żadnym stopniu nie ponoszą kosztów jej eksploatacji i utrzymania. Tylko kierowcy faktycznie korzystający z usługi płacą za przejazd.

Source: Autostrada A2 – opłaty od dziś poszły w górę. Ile trzeba zapłacić za przejazd?

Wideo z Kaczyńskim hitem w internecie. Prawie wszedł pod samochód

Furorę w internecie robi nagranie z kamery samochodowej, na którym doszło do niecodziennego zdarzenia. Kierowca stoi na skrzyżowaniu i oczekuje na możliwość skrętu w lewo. Gdy tylko zapala się zielone światło, natychmiast rusza.

Policjanci zgubili się na drodze? Skandaliczne zachowanie nagrała kierująca

Gdy skończy manewr skrętu, zauważa pieszych zbliżających się do przejścia. Mają oni czerwone, więc kierowca nie powinien się niczego obawiać, ale mimo to zachował on szczególną ostrożność. Szybko okazało się, że bardzo słusznie, ponieważ jeden z pieszych najwyraźniej nie zważał na sygnalizację i chciał mu wejść prosto pod koła. Kierowca natychmiast wcisnął hamulec, ale pieszego zatrzymała jedna z osób idących z nim.

Co w tej sytuacji jest niezwykłego? Okazuje się, że pieszym, który zamierzał wejść pod koła samochodu, był Jarosław Kaczyński. Prezes PiS szedł razem z obstawą, ale jako pierwszy. Trudno powiedzieć, czy był zajęty rozmową z którymś z towarzyszy, czy po prostu nie zwracał uwagi na otoczenie.

Source: Wideo z Kaczyńskim hitem w internecie. Prawie wszedł pod samochód

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Jak nie radzić sobie z fotoradarami

Pamiętacie historię kierowcy, którego rozwścieczył fakt, że fotoradar zrobił mu zdjęcie, więc zatrzymał się i zniszczył urządzenie? Takich przypadków było trochę, ale ten konkretny jest o tyle charakterystyczny, że był to przenośny fotoradar, obsługiwany przez policjantów z niemieckiego Schwalbach. Mężczyzna najpierw awanturował się z funkcjonariuszami, potem kopnął urządzenie, przewracając je, a następnie uciekł. Policja wyceniła straty na 90 tys. zł.

Legalny sposób na zdjęcia z fotoradaru

Inny kierowca, tym razem z niemieckiego Rottweil, znalazł inny sposób na fotoradar i to zupełnie pokojowy. Zaparkował przyczepę kempingową tuż przed urządzeniem Tamtejszy fotoradar to bowiem duża skrzynia, stojąca na asfalcie, więc duża przyczepa zupełnie zasłania mu widok na drogę.

Miejscowi kierowcy są zachwyceni tym pomysłem i chwalą swojego „bohatera”, dzięki któremu mogą bezkarnie przekraczać prędkość w terenie zabudowanym. Co dziwniejsze, służby rozkładają ręce i mówią, że nic nie mogą na to poradzić. Przyczepa zaparkowana jest prawidłowo, więc nie można jej odholować, ani dać właścicielowi jakiegokolwiek mandatu. Nie wiemy, czy planowane jest przeniesienie fotoradaru i ustawienie go w miejscu, w którym nie będzie można go zablokować. Albo przynajmniej zablokować legalnie.

Source: Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Znasz ukryte funkcje lusterek? Możesz się zdziwić, ile ich jest

Elektrycznie składane lusterka

Elektryczna regulacja lusterek to dziś żaden luksus, ale rzadziej spotykana jest inna, również praktyczna funkcja, czyli elektryczne składanie lusterek. W większości aut można składać je ręcznie, ale jest to znacznie mniej poręczne i kierowcy korzystają z tego tylko parkując w bardzo ciasnych miejscach, zwykle składając tylko lusterko prawe. Elektryczne składanie lusterek natomiast zmniejsza ryzyko, że ktoś zahaczy o obydwa lusterka i pomaga wjechać na przykład do ciasnego garażu.

Składanie lusterek aktywujemy przełącznikiem umieszczonym obok innych przycisków związanych z lusterkami. Wiele samochodów automatycznie składa lusterka, gdy je zamkniemy. Ewentualnie opcja taka może być aktywowana w ustawieniach pojazdu.

Podgrzewane lusterka

Ogrzewanie lusterek jest często spotykanym dodatkiem, przydatnym w naszej strefie klimatycznej. Zimą pozwala to oczywiście na pozbycie się lodu z ich tafli. Dodatek ten przydaje się też w sytuacji, kiedy lusterka zaparują, a my nie mamy jak ich oczyścić.

Ogrzewanie lusterek zwykle można włączyć odpowiednim przyciskiem przy przełącznikach obsługujących ich sterowanie. W niektórych autach jest to połączone z ogrzewaniem tylnej szyby.

Automatycznie obniżane lusterka

Wielu kierowców parkuje korzystając głównie z pomocy lusterek. Wprawny kierowca zaparkuje tak w nawet bardzo ciasnym miejscu, ale czasami trzeba wprowadzać korekty w ustawieniu lusterek, żeby móc na przykład zobaczyć krawężnik.

Pomaga w tym funkcja automatycznego obniżania lusterka. Gdy wrzucimy wsteczny bieg, lusterko obniży się, abyśmy mogli obserwować podłoże i prawe tylne koło. Po wrzuceniu jedynki i pojechaniu dalej, lusterko wraca do wcześniejszej pozycji. Funkcja może działać domyślnie, albo wymagać aktywacji w ustawieniach.

Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Synchronicznie regulowane lusterka

Po co ustawiać osobno dwa lusterka, skoro można ustawić je jednocześnie? Nie jest to dodatek „pierwszej potrzeby”, ale bywa całkiem wygodny. Gdy regulujemy lusterko lewe, prawe powinno naśladować jego ruchy, co powinno sprawić, że oba osiągną odpowiednie dla nas ustawienie.

W razie gdyby jednak wymagana była jakaś korekta lusterka prawego, wystarczy przełączyć się na jego obsługę – wtedy kontrolować będziemy tylko je. Aktywacja samej funkcji synchronicznej regulacji lusterek aktywowana jest zwykle w ustawieniach samochodu.

Automatycznie przyciemniane lusterka

Samoprzyciemniające się usterka zwykle stosuje się wewnątrz pojazdu, bo to lusterko wsteczne najbardziej narażone jest na oślepianie przez jadący za nami pojazd. Ale nadal może się ono zdarzyć, więc spotkać można (zwykle w droższych samochodach) także samościemniające się lusterka zewnętrzne.

Czujnik martwego pola

To z kolei przykład tego, że lusterka mogą pełnić nie tylko rolę pokazywania obrazu za pojazdem. Martwe pole to zdradliwe zjawisko, przez które możemy nie zobaczyć innego pojazdu, chociaż jest tuż koło nas. To rodzi potencjalne ryzyko kolizji.

Problem rozwiązano stosując czujnik martwego pola, którego dioda zwykle znajduje się na tafli bocznych lusterek. Jeśli świeci się na pomarańczowo, to znaczy, że wykryty został inny pojazd. Może mrugać, gdy włączymy kierunkowskaz, a gdy podejmiemy próbę zmiany pasa, powinna zaświecić się na czerwono, zacząć migać oraz powinien pojawić się ostrzegawczy dźwięk.

Wykrywanie martwego pola domyślnie jest włączone, ale można je dowolnie aktywować i dezaktywować. W niektórych modelach da się również regulować czułość systemu, natężenie światła diody ostrzegawczej oraz obecność sygnału dźwiękowego.

Source: Znasz ukryte funkcje lusterek? Możesz się zdziwić, ile ich jest

Autor filmu bawi się z „poganiaczem” w sportowym Seacie, a potem żali w internecie

Nagranie zaczyna się standardowo – autor porusza się lewym pasem zupełnie bez powodu. Jak się później okaże, wcale nie zamierzał wkrótce skręcić w lewo. Po prostu jechał lewym pasem trzypasmowej ulicy, bo tak. Kto mu zabroni?

To nie spodobało się kierowcy Seata Leona Cupra, który jechał wyraźnie szybciej niż wszyscy i rościł sobie słuszne prawo do lewego pasa. Próbował to, niezgodnie z przepisami, wymusić długimi światłami, ale nagrywający oczywiście nie zareagował. Kierowca Seata chciał go wyprzedzić pasem środkowym, ale przyblokowało go Audi.

Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Później przez chwilę samochody jadą spokojnie i nic się nie dzieje, a kiedy na środkowym pasie robi się trochę miejsca, kierowca Seata zaczyna wyprzedzać. Na ten widok nagrywający gwałtownie przyspiesza. W kilka sekund zwiększa prędkość z 49 do 70 km/h, aby zablokować Leona. Kiedy się to nie udaje, zaczyna wściekle na niego trąbić.

Autor nagrania tłumaczy się w przydługim opisie, że to kierowca Seata gestykulował w jego stronę, trąbił, stukał się w czoło i niebezpiecznie blisko podjeżdżał, co miało ciągnąc się przez 2 kilometry. Niestety dla autora nagrania niczego takiego nie widać, co szybko wytknęli mu komentujący, pisząc między innymi, że:

  • Obydwoje warci siebie, jak już Seat chce wyprzedzić z prawej w 0:49 to nagle nagrywający z ciągłego jechania 50km/h przyśpiesza do 70km/h, a jeśli chodzi o trąbienie to zapraszam do psychologa, bo nagrywający ewidentnie nie potrafi kontrolować emocji, a zwłaszcza agresji.
  • Jedziesz jak p. lewym byleby nie przekroczyć 50, a gdy ten wyprzedza nagle przyśpieszasz i trąbisz jak oszalały bo jak on śmiał?
  • Gdańsk to jest to. Trzy pasy i prawy zero zużycia. Dlatego zawsze na tym odcinku jadę prawym pasem bez stresu.
  • Wystarczy dać wariatowi kamerkę , a on już zrobi z niej użytek ( na stop chamie jest coraz więcej takich filmów)

Nie wiemy niestety czy o taki rodzaj wsparcia autorowi nagrania chodziło.

Source: Autor filmu bawi się z „poganiaczem” w sportowym Seacie, a potem żali w internecie

Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Opłaty za parkowanie pod Lidlem i Biedronką

Coraz częściej można spotkać się z sytuacją, w której za dłuższy postój na parkingach popularnych dyskontów, trzeba zapłacić. To sposób na to, żeby korzystali z tych miejsc tylko faktyczni klienci, a nie osoby, które nie mogą znaleźć miejsca postojowego na dłuższy czas.

Rozwiązano to w prosty sposób. Parking jest darmowy na określony czas (zwykle na godzinę lub półtorej), ale do takiego darmowego parkowania uprawnia bilet, pobierany w parkomacie i umieszczony za przednią szybą.

Niestosowanie się do tych zasad skutkuje naliczeniem kary, która zwykle wynosi 95 zł, ale zdarza się że i 150 zł. Czasami dają się na to złapać uczciwi klienci sklepów, którzy nie zwrócili uwagi na konieczność pobrania biletu, przekroczyli darmowy czas lub nie umieścili biletu za szybą. Wtedy ryzykują, że otrzymają słoną karę.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Oszustwa na parkingach Biedronki i Lidla

Na nieuwadze i nieświadomości klientów, żerują od pewnego czasu oszuści, którzy wsadzają za wycieraczki fałszywe wezwania do zapłaty kary za parkowanie. Na problem zwraca uwagę APCOA, czyli firma obsługująca parkingi pod popularnymi dyskontami. Wyjaśnia też, jak rozpoznać prawdziwe wezwanie:

Pragniemy zwrócić uwagę, że na wezwaniu do zapłaty wystawianym przez służby kontrolne APCOA, widnieje QR kod przekierowujący do strony internetowej, na której można zapoznać się ze szczegółami sprawy. Można na niej zobaczyć numer wezwania, zdjęcia wykonane przez kontrolera, a także poznać powód nałożenia opłaty dodatkowej oraz złożyć reklamację lub opłacić wezwanie do zapłaty. Jest to rozwiązanie, które pozwala na szybkie i wygodne sprawdzenie, czy wystawione wezwanie do zapłaty jest prawdziwe.

Jeżeli znajdziemy więc informację o karze za wycieraczką, powinniśmy najpierw sprawdzić, czy jest tam wspomniany kod QR. Warto też skontrolować czy rzeczywiście kara mogła się nam należeć (np. czy nie przekroczyliśmy czasu parkowania), sprawdzić numer konta do wpłaty oraz czy wysokość kary jest zgodna z tym, o czym informują tablice na parkingu.

Source: Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Czy pasy bezpieczeństwa są obowiązkowe? Wyjątków jest sporo, ale raczej do żadnego nie należysz

Spis treści

Obowiązek zapinania pasów bezpieczeństwa – przepisy

To że trzeba zapinać pasy bezpieczeństwa, powinien wiedzieć każdy podróżny. Wynika to wprost z art. 39 Kodeksu drogowego:

Kierujący pojazdem samochodowym oraz osoba przewożona takim pojazdem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa są obowiązani korzystać z tych pasów podczas jazdy.

Nie ma więc znaczenia, czy jedziecie samochodem osobowym czy autokarem na wycieczkę. Pasy bezpieczeństwa musicie mieć zapięte. Ale jeśli pasów nie ma, obowiązku również nie ma. Przykładowo nie musicie mieć pasów w komunikacji miejskiej, ale także podróżując na tylnej kanapie Fiata 125p. Jeśli dany pojazd jest dopuszczony do ruchu i ma homologację na przykład na przewożenie 5 osób, to podróżni nie muszą się przejmować brakiem pasów bezpieczeństwa. To znaczy nie muszą się przejmować, jeśli chodzi o ryzyko mandatu.

Dlaczego powinno się zapinać pasy bezpieczeństwa?

To proste. Dla bezpieczeństwa. Kolizja nawet przy niedużej prędkości może sprawić, że boleśnie uderzycie o deskę rozdzielczą i możecie zostać ranni przy byle stłuczce. W razie wypadku możecie być ciężko ranni obijając się z dużą siłą o elementy samochodu, albo w ogóle wylatując z niego przez przednią szybę. Jeśli nie macie pasów nie mogą zadziałać poduszki powietrzne. A jeśli zadziałają, to zrobią wam jeszcze większą krzywdę.

Konfiskata samochodu za zbyt szybką jazdę. Nowe prawo już funkcjonuje

Kto nie musi zapinać pasów bezpieczeństwa?

Przepisy przewidują kilka wyjątków, w których nie jest wymaganie zapinanie pasów bezpieczeństwa, nawet jeśli pojazd jest w nie wyposażony. Są to:

  • kobiety w widocznej ciąży
  • kierowcy taksówek (tylko podczas przewożenia pasażerów)
  • instruktorzy nauki jazdy i egzaminatorzy (tylko wtedy, gdy za kierownicą siedzi kursant)
  • osoby mające zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniach do zapinania pasów
  • funkcjonariusze różnych służb (podczas przewożenia osoby zatrzymanej lub innych czynności)

Ile wynosi mandat za brak zapiętych pasów bezpieczeństwa?

Wbrew pozorom mandat płaci nie tylko osoba, która pasów nie zapięła. W przypadku kontroli policyjnej i stwierdzenia, że jeden z pasażerów nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa, funkcjonariusz może wystawić dwa mandaty:

  • 100 zł i 4 pkt. karne dla kierowcy
  • 100 zł dla pasażera

Obowiązkiem wszystkich podróżnych jest zapięcie pasów bezpieczeństwa, natomiast obowiązkiem kierującego jest upewnienie się, że wszyscy to zrobili. To kierowca odpowiada za bezpieczeństwo przewożonych osób i to on ma obowiązek znać przepisy ruchu drogowego oraz dopilnować ich przestrzegania. Jeśli któryś z pasażerów odmawia zapięcia pasów bezpieczeństwa, kierujący powinien odmówić jazdy.

Source: Czy pasy bezpieczeństwa są obowiązkowe? Wyjątków jest sporo, ale raczej do żadnego nie należysz

Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Policjant był ponad prawem? Jechał jak każdy inny kierowca

Kto ma sumiennie przestrzegać przepisów, jeśli nie ci, którzy ich przestrzegania pilnują? Jak mogliby wymagać od innych szanowania prawa, jeśli sami go nie szanują? Brzmi to górnolotnie, ale przecież to sama prawda. Nikt nie powinien mieć pretensji do policjanta, jeśli ten przyłapie go na łamaniu prawa, ale ten sam policjant sam powinien zawsze prawa przestrzegać.

Nie zawsze tak niestety jest, a pewien kierowca nagrał zachowanie kierującego radiowozem w Strumieniu. Najpierw widzimy, że policjant wyjeżdża z drogi podporządkowanej bez zatrzymania się, chociaż miał przed sobą znak STOP. Następnie dwukrotnie wyprzedza rowerzystów bez kierunkowskazu w tym jednego na wysokości przejścia dla pieszych.

Nagrywający krytykuje policjanta, a sam łamie przepisy

Autor nagrania bezlitośnie punktuje każde wykroczenie, podając przy tym numer boczny radiowozu i ulicę, na której doszło do wykroczeń. Z nagraniem tym jest jednak kilka problemów, które również bezlitośnie wytknęli komentujący:

  • Wszyscy chcieliby mieć takie nagranie, żeby zmarnować czas sobie i innym.
  • Ostatnio przeżywałem takie emocje jak szedłem do piwnicy po kartofle
  • Weź jeszcze wyślij do Wydarzeń, Faktów, Wiadomości, chciałbym mieć takie problemy jak Ty..
  • jedzie normalnie tak jak nagrywajacy

Trudno nie zgodzić się, że chociaż policjant złamał przepisy, to sami odpowiedzcie sobie na pytanie, ile razy zatrzymaliście się na znaku STOP, kiedy droga była wolna. Albo czy pilnujecie się, aby nie wyprzedzać rowerzysty na przejściu dla pieszych.

Zwróćmy też uwagę, że przepisy wcale nie nakładają obowiązku używania kierunkowskazów podczas wyprzedzania. Używa się ich przy zmianie pasa ruchu, co zwykle jest wymagane podczas wyprzedzania, ale na tej ulicy pasy ruchu nie są wyznaczone.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Ciekawi jesteśmy czy sam autor kierunkowskazów używał oraz czy zachowywał przepisowy odstęp od rowerzystów podczas wyprzedzania (przynajmniej metr). Nie zauważył też chyba, że drugiego rowerzysty nie wyprzedził co prawda na przejściu, ale za to na skrzyżowaniu. Zupełnie nie rozumiemy dlaczego tak praworządny kierowca nie zwolnił do 15 km/h i nie jechał za rowerzystą aż do momentu opuszczenia skrzyżowania. Czyżby uważał, że jak ma kamerkę, to jest ponad prawem?

Source: Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Ekoaktywiści zaatakowali fabrykę Tesli. Firma nie wie, kiedy wznowi produkcję

Spis treści

Aktywiści odcięli od prądu fabrykę Tesli i Berlin

Początek akcji miał miejsce w środę w godzinach wczesno porannych. Wszystko wskazuje na to, że aktywiści zdetonowali ładunek przy słupie energetycznym, który doprowadził do pożaru i pozbawił dopływu prądu fabrykę Tesli, miejscowość Erkner oraz część pobliskiego Berlina.

Przybyłe na miejsce służby ugasiły pożar, ale znalazły tam także tabliczkę z informacją, że w pobliżu zakopane są materiały wybuchowe. Sprawa była więc naprawdę poważna.

Do wywołania pożaru przyznała się grupa Vulkangruppe, która już wcześniej wzniecała tu ogień, przeszkadzając choćby w budowie fabryki Tesli pod Berlinem. W okolicy zakładu od minionego czwartku znajdowało się około 100 aktywistów, ale trudno powiedzieć, którzy z nich odpowiedzialni są za pożar.

Nierówna drogowa walka – BMW kontra domek holenderski. Zgadnijcie, kto wygrał

Ile Tesla straciła na ataku aktywistów?

Praca w fabryce Tesli będzie wstrzymana prawdopodobnie jeszcze przez kilka dni i trudno powiedzieć jak ogromne straty to przyniesie. Mówi się o dziesiątkach milionów euro, a może i 100 mln euro.

Tym bardziej trudno jest oszacować, ile strat poniosła niemiecka infrastruktura, a także firmy i mieszkańcy Berlina. Tamtejsze władze zapowiadają koniec tolerancji dla wybryków aktywistów, których działania jak widać nie ograniczają się tylko do pokojowych protestów.

Dlaczego aktywiści zaatakowali Teslę?

Budowa fabryki Tesli pod Berlinem od początku budziła sporo kontrowersji. Zajmuje ona obszar 300 hektarów, na których wcześniej znajdował się las. Chociaż firma uzyskała zgodę na wycinkę i postawienie zakładu, pojawiło się sporo opóźnień, wynikających z protestów mieszkańców oraz ekologów. Buntowano się przeciwko wycince i pojawiały się obawy, że fabryka doprowadzi do zanieczyszczenia wód.

Teraz Elon Musk chce zająć kolejne 170 hektarów, aby rozbudować zakład i osiągnąć produkcję na poziomie 500 tys. pojazdów rocznie. Mieszkańcy nie chcą się zgodzić na dalsze karczowanie lasu. Ponadto według medialnych doniesień sprawdziły się obawy co do zanieczyszczeń produkowanych przez fabrykę. Sześciokrotnie mają być przekroczone normy fosforu i azotu w ściekach opuszczających fabrykę. Sama Tesla temu jednak zaprzecza.

Source: Ekoaktywiści zaatakowali fabrykę Tesli. Firma nie wie, kiedy wznowi produkcję

Konfiskata samochodu za zbyt szybką jazdę. Nowe prawo już funkcjonuje

Utrata samochodu za zbyt szybką jazdę

Jakiś czas temu głośnym echem obiła się historia pewnego kierowcy zabytkowego Porsche, któremu policja odebrała samochód za zbyt szybką jazdę. Pomimo tego, że pojazd nie należał do niego. Tak surowo działa wprowadzone w Danii 3 lata temu nowe prawo.

Teraz podobne przepisy wprowadziła także Austria, chociaż nie są one aż tak surowe. Jeżeli przekroczymy dozwoloną prędkość o 60 km/h w terenie zabudowanym lub o 70 km/h poza nim, to samochód jest tymczasowo konfiskowany. Im większe przekroczenie, tym dłuższe zajęcie pojazdu.

Dopiero kierowcy ponownie przyłapani na takim wykroczeniu w ciągu kolejnych czterech lat, muszą liczyć się z konfiskatą auta. Pojazd może być zlicytowany lub zezłomowany – zależnie od jego stanu i decyzji sądu. Odebranie samochodu ma miejsce tylko wtedy, gdy sprawca wykroczenia jest jego właścicielem. Nie ma więc obaw, że stracimy samochód, gdy pożyczymy go komuś nieodpowiedzialnemu. Niczego obawiać się nie muszą także wypożyczalnie lub firmy leasingowe, choć czasowe zatrzymanie stosowane jest zawsze.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Jakie są mandaty za prędkość w Austrii w 2024 roku?

Konfiskata samochodu bardzo działa na wyobraźnię, ale Austria wprowadziła także inne, również bardzo bolesne kary. Dużo zależy przy tym od oceny naszego zachowania przez funkcjonariusza. Oto przykładowe widełki w przypadku przekroczenia prędkości o:

  • 30 km/h – do 150 euro (ok. 650 zł) do 5000 euro (ok. 21,5 tys. zł)
  • 40 km/h w terenie zabudowanym lub o 50 km/h poza nim – od 300 euro (ok. 1300 zł) do 5000 euro (ok. 21,5 tys. zł)
  • 60 km/h w terenie zabudowanym lub o 70 km/h poza nim – od 500 euro (ok. 2200 zł) do 7500 euro (ok. 32 tys. zł)

Jakby perspektywa zapłacenia ponad 30 tys. zł nie była dostatecznie bolesna, to austriackie służby wymagają opłacenia grzywny na miejscu. W przeciwnym razie grozi nam areszt – zależnie od wysokości przewiny trwający od jednej doby do sześciu tygodni.

Source: Konfiskata samochodu za zbyt szybką jazdę. Nowe prawo już funkcjonuje

Nierówna drogowa walka – BMW kontra domek holenderski. Zgadnijcie, kto wygrał

Opisywaliśmy już wiele przypadków niewłaściwych zachowań drogowych, nie tylko tych w wykonaniu kierowców BMW. Przypadku drogowej wali z domkiem jeszcze nie mieliśmy.

Do drogowej potyczki doszło na remontowanym fragmencie drogi ekspresowej S7 między Zakroczymiem a Czosnowem. Kierowcy mają tu do dyspozycji dwa pasy, ale organizacja ruchu jest tymczasowa o czym świadczą żółte pasy. To tam kierowca BMW, który nie lubi powolnej jazdy, spotkał na swojej drodze domek holenderski.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Niewielki budynek przewożony był na naczepie i zajmował dwa pasy niemal w całości. Pilotowany był przez Opla Corsę, który jechał z żółtymi sygnałami świetlnymi. Z uwagi na brak pobocza nie było żadnej szansy na wyprzedzenie takiego transportu.

Mimo to kierowca BMW cały czas kombinował, jakby tu wyprzedzić domek. Trzymał się niebezpiecznie blisko transportu, jakby chciał wywrzeć presję na kierowcę, aby ten zrobił mu miejsce. W pewnym momencie chyba uwierzył, że odniosło to skutek, bo transport zjechał bardzo blisko prawej krawędzi, więc kierujący w BMW natychmiast ruszył.

Prawie doszło wtedy do zderzenia. Kierowca transportu zaczął wracać na środek drogi, prawdopodobnie dlatego, że jadąc prawym pasem, domek wystawał poza krawędź drogi, a zbliżał się do tablicy drogowej, o którą mógł zawadzić. Całe szczęście, że w tym miejscu było już trawiaste pobocze i kierowca BMW miał gdzie uciec, unikając zderzenia.

Source: Nierówna drogowa walka – BMW kontra domek holenderski. Zgadnijcie, kto wygrał

Polacy mają sposób, by nie płacić mandatów. Stosują metodę „na Ukraińca”

Spis treści

Co grozi za niewskazanie kierowcy na zdjęciu z fotoradaru?

Pomysł na unikanie kary, albo przynajmniej jej części, za zdjęcie z fotoradaru, nie jest nowy. Kiedyś kierowcy często korzystali z możliwości zaznaczenia opcji, że to nie oni wtedy prowadzili i nie pamiętają, komu powierzyli pojazd. Korzystając z tej możliwości trzeba było się liczyć z karą do 500 zł, ale nie obejmowała ona punktów karnych, a to dla nie jednego kierowcy jest na wagę złota.

Obecnie też można poinformować, że nie wiemy, kto prowadził nasz pojazd w momencie popełnienia wykroczenia. Niestety kara za taką odpowiedź to 800 zł, a jeśli doszło do stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym, zapłacimy 2000 zł. Nadal jednak bez punktów karnych.

Ponadto znane są przypadki, w których operatorzy CANARD sami sprawdzali, czy przypadkiem właściciel auta nie widnieje na zdjęciu z fotoradaru. Po takiej weryfikacji, sprawy trafiały do sądów, które zasądzały znacznie wyższe kary, niż wynikało to z taryfikatora mandatów.

Szczęściarz roku? Wykupił polisę za 1000 zł, zaoszczędził milion złotych!

Na czym polega metoda „na Ukraińca”?

Rozwiązaniem wszystkich tych problemów ma być metoda „na Ukraińca”. Właściciel otrzymujący wezwanie do zapłacenia mandatu z fotoradaru lub wskazania osoby, której powierzył samochód, podaje dane kogoś, kto nie jest obywatelem jednego z krajów Unii Europejskiej. Obecnie najbardziej wiarygodne jest podanie danych obywatela Ukrainy.

Sprawa jest o tyle prosta, że nie macie przecież obowiązku znać adresu zamieszkania takiej osoby (mogła się przecież przeprowadzić), ani tym bardziej innych jej danych poza imieniem i nazwiskiem. Zresztą dane mogą być całkowicie prawdziwe. Służby naszego kraju nie mają procedur, pozwalających na łatwą wymianę informacji o kierowcach z krajami spoza regionu UE. Wam więc nic nie grozi, bo dopełniliście obowiązku wskazania kierowcy, który popełnił wykroczenie, a kierowca ten nie musi obawiać się, że polskie służby do niego dotrą.

Co grozi za stosowanie „metody na Ukraińca”?

Trzeba jednak pamiętać, że wielu obywateli Ukrainy skorzystało z możliwości rejestracji w polskich urzędach i otrzymali oni nawet numery PESEL. To może ułatwić odnalezienie danej osoby, jeśli podacie dane prawdziwego obywatela Ukrainy.

Prawdziwe zagrożenie polega jednak na tym, że jeśli służby udowodnią wam oszustwo, grożą wam poważne konsekwencje. Podawanie fałszywych informacji to przestępstwo, za które grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

Source: Polacy mają sposób, by nie płacić mandatów. Stosują metodę „na Ukraińca”

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Spis treści

Czy listonosz może sprawdzić radio w samochodzie?

Owszem, może. To do pracowników Poczty Polskiej należy sprawdzanie, czy posiadamy radioodbiornik i opłacony za niego abonament. Zwykle kontrolerami są sami listonosze. Wbrew pozorom nie są to jedynie miejskie legendy, a tydzień temu media obiegła informacja, że Poczta Polska prowadzi rekrutację na nowych kontrolerów abonamentu RTV.

Warto przypomnieć, że z abonamentem za radio w samochodzie jest tak samo jak z abonamentem RTV za odbiorniki posiadane w domu. Nie ma znaczenia, czy słuchacie w samochodzie radia czy może wyłącznie płyt albo streamujecie z telefonu muzykę, audiobooki oraz podcasty. Liczy się to, że macie w samochodzie urządzenie, które może odbierać stacje radiowe, jest podłączone oraz sprawne.

Ile wynosi abonament za radio w samochodzie w 2024 roku?

Tegoroczny abonament za radio (nie tylko w samochodzie), wynosi obecnie 8,70 zł za miesiąc. Jeśli zdecydujecie się zapłacić za dłuższy okres, sumaryczna kwota będzie trochę niższa.

  • 1 miesiąc – 8,70 zł
  • 2 miesiące – 16,90 zł
  • 3 miesiące – 25,10 zł
  • 6 miesięcy – 49,60 zł
  • 12 miesięcy – 94 zł

Czy trzeba płacić abonament za radio w samochodzie?

Wiele osób jest zaskoczonych informacją, że odbiornik radiowy w samochodzie także podlega obowiązkowi abonamentowemu. Zgodnie z ustawą każdy obywatel ma obowiązek zarejestrowania swoich odbiorników radiowo-telewizyjnych. To czy radio stoi w domu na półce, czy znajduje się w samochodzie, nie ma znaczenia.

Nietypowa akcja policji. Ustawili fałszywy znak i zatrzymywali kierowców

W przypadku osób prywatnych sprawa jest o tyle łatwiejsza, ponieważ opłata zawsze jest taka sama, bez względu na liczbę posiadanych przez nas odbiorników. Jeśli więc płacimy za radio i telewizor stojące w domu, to nie musimy dodatkowo za radio w samochodzie.

Inaczej sprawy się mają w przypadku przedsiębiorców. Oni muszą zapłacić abonament RTV za radio w każdym pojeździe, wpisanym do firmowej ewidencji. Z tego też powodu zwykle na celowniku kontrolerów znajdują się samochody dostawcze, należące do firm.

Ile wynosi kara za brak abonamentu RTV w 2024 roku?

Kara za brak opłaconego abonamentu to 30-krotność miesięcznej stawki. A zatem kara za brak opłaty za radio to 261 zł. Do tego dochodzi jeszcze zaległy abonament, który można naliczyć do pięciu lat wstecz. Daje to w sumie kwotę 713 zł.

Znacznie poważniej wygląda to w przypadku, gdy zostanie nam udowodnione nieopłacanie abonamentu także za odbiornik telewizyjny. Miesięczny abonament w tym przypadku wynosi 27,30 zł, co daje karę w wysokości 819 zł, a po dodaniu zaległości za pięć lat opłat aż 2279. Listonosz musiałby nam jednak udowodnić, że system w naszym samochodzie posiada możliwość odbioru telewizji.

Source: Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

7 zastosowań kamery samochodowej, o których warto wiedzieć

Kamery samochodowe – wideorejestratory na dobre zagościły już w naszych autach. Czy jednak wszyscy ich użytkownicy, wiedzą jak można je w pełni wykorzystać? Bardzo często kupujemy kamerę dla jednego, może dwóch zastosowań. W poniższym tekście przybliżymy listę 7 zastosowań, które mogą pomóc w codziennym życiu każdego kierowcy. Zapraszamy do lektury.

1. Pomoc na wypadek uczestniczenia w kolizji, wypadku

To podstawowe zastosowanie, dla którego kupujemy rejestratory jazdy. Kamera rejestruje obraz, który stanowi dowód w przypadku kolizji, wypadku czy innego zdarzenia drogowego. Nagranie z kamery może pomóc zarówno w ustaleniu winy, uzyskaniu odszkodowania, czy uniknięciu niesprawiedliwego ukarania. Jej posiadanie może nam oszczędzić problemów, stresu i strat. Co ważne, nie są do tego potrzebne najlepsze wideorejestratory, a ich podstawowe wersje.

2. Ochrona przed roszczeniami osób, które chcą wyłudzić od nas odszkodowanie

Bez względu na to, jak dużo poruszamy się autem, możemy paść ofiarą osób, które próbują zarobić na tym, że symulują różnego rodzaju zdarzenia drogowe, w tym kolizje, aby potem wyłudzić od nas odszkodowanie. Zapis z kamery samochodowej pozwala uniknąć wszelkich fałszywych oskarżeń.

3. Pomoc w odnalezieniu sprawców kradzieży, włamania do auta (tryb parkingowy)

Niektóre kamery posiadają funkcję trybu parkingowego, który uruchamia nagrywanie, gdy wykryje ruch lub wstrząs. Dzięki temu można łatwiej zidentyfikować sprawcę włamania czy zarysowania naszego auta pozostawionego na ulicznym parkingu.

4. Kamera samochodowa w ujęciu piratów drogowych

Każdego dnia możemy być świadkami niebezpiecznych sytuacji, w których ktoś łamie przepisy, przekracza prędkość, nie ustępuje pierwszeństwa pieszym itd. Nagranie z naszej kamery może być dowodem na popełnione wykroczenia lub przestępstwa, które można zgłosić policji w ramach postawy obywatelskiej. Szukasz kamery dla siebie? Najlepsze wideorejestratory znajdziesz na: https://allegro.pl/ranking/kamery-samochodowe-wideorejestratory-jazdy

5. Pomoc w nawigacji dzięki modułowi GPS i zapisywaniu przebytej trasy

Nie tylko najlepsze wideorejestratory, ale wiele popularnych kamer ma wbudowany moduł GPS, który pokazuje prędkość, kierunek, czy współrzędne geograficzne. Dzięki temu można łatwiej odnaleźć się na mapie, sprawdzić trasę, czy udowodnić przebycie określonego dystansu o danej porze, z daną prędkością.

6. Pomoc w udowodnieniu swojej niewinności na wypadek otrzymania niesłusznego mandatu

Nierzadko zdarza się, że po zatrzymaniu otrzymamy niesłuszny mandat, a później próbujemy dowieść swojej niewinności. Zapis z kamery samochodowej może pomóc w udowodnieniu braku winy np. za przekroczenie prędkości, przejazd na czerwonym świetle itd. Nagranie z kamery może być też dowodem w sądzie, gdyby zaszła taka potrzeba.

7. Wideorejestrator zamontowany z tyłu pojazdu może służyć jako kamera cofania

Odpowiednio dobrany i zamontowany tylny model wideorejestratora może pełnić funkcję kamery cofania, co jest bardzo praktyczne w szczególności podczas manewrowania i parkowania auta. Przeglądając ranking kamer samochodowych i wybierając kamerę tylną, warto sprawdzić, czy będzie ona mogła w razie potrzeby stać się kamerą cofania.

Podsumowanie

Kamera samochodowa może okazać się przydatna w aż 7 różnych sytuacjach na drodze, na parkingu czy podczas manewrowania autem. Dzięki zapisom z naszej kamery możemy udowodnić swoją niewinność czy to podczas udziału w kolizji, próby wyłudzenia od nas odszkodowania czy posądzenia o wykroczenie zakończonego otrzymaniem mandatu. Dodatkowo w ramach postawy obywatelskiej, zapisy z naszego rejestratora mogą posłużyć jako pomoc w zatrzymaniu piratów drogowych. Relatywnie niski na tle ceny samochodu, koszt wideorejestratora powinien zachęcić każdego kierowcę do jego zakupu. Dzięki kamerze na pokładzie każda podróż minie nam spokojniej, gdyż wiemy, że w razie nieprzewidzianych zdarzeń na drodze będziemy mieli zapis tego, co tak naprawdę miało miejsce. Mamy nadzieję, że powyższy tekst ułatwi nieco decyzję, który wideorejestrator wybrać. Wszystkim kierowcom życzymy tymczasem szerokiej drogi i oby zapisy z kamer były potrzebne jak najrzadziej.

Source: 7 zastosowań kamery samochodowej, o których warto wiedzieć

Policjanci zgubili się na drodze? Skandaliczne zachowanie nagrała kierująca

Sytuacja miała miejsce na jednej z ulic Lublina. Na nagraniu z kamerki widzimy, jak kierująca samochodem porusza się drogą dwupasmową, a następnie zajmuje pas do skrętu w lewo na skrzyżowaniu. Kierowcy jadący na wprost mają zielone światło, ale ona czerwone.

Nie zapłacił 30 zł za parkowanie, teraz ma 6000 zł kary

Z lewej strony natomiast czeka kilka pojazdów w tym policyjny Volkswagen Transporter. Nagle jego kierowca rusza, pomimo jadących prawidłowo samochodów i zaczyna skręcać w prawo, jakby chciał wjechać na pas, na którym znajduje się autorka nagrania.

Nagle radiowóz zatrzymuje się, jakby jego kierowca był zdezorientowany i nie wiedział, gdzie właściwie chce jechać. Blokuje ty samym skrzyżowanie, zmuszając szereg kierowców do nagłego hamowania. Radiowóz pomału cofa i skręca w prawidłowy kierunek jazdy.

Dodajmy dla porządku, że takie zachowanie byłoby dziwne, gdyby radiowóz miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Lecz ich nie miał, więc nie był pojazdem uprzywilejowanym, a taki manewr nie był próbą znalezienia szybszej drogi do pilnego wezwania. Kierowca radiowozu najwyraźniej „zagubił się” i nie zrozumiał ani układu skrzyżowania, ani nawet tego, co oznacza czerwone światło.

Source: Policjanci zgubili się na drodze? Skandaliczne zachowanie nagrała kierująca

Nietypowa akcja policji. Ustawili fałszywy znak i zatrzymywali kierowców

Nowy znak przy polskich drogach to policyjna fałszywka

Policjanci w Katowicach ustawili przy ulicy Gospodarczej znak drogowy informujący o ograniczeniu prędkości do 43 km/h. Był to test tego, czy kierowcy zwracają uwagę na znaki drogowe i czy rozumieją ich treść.

Aby kierowcom nie było za łatwo tuż przed znakiem ustawił się ze swoją rajdówką Jarosław Szeja i robiono tam sesję zdjęciową z dwoma modelkami. Jak wyjaśniają policjanci, kierowcy mimo różnych „rozpraszaczy”, muszą zachować czujność i uwagę za kierownicą. Panowanie nad emocjami i skupienie na jeździe jest równie ważne, jak sama technika jazdy, a każde odwrócenie uwagi od sytuacji na jezdni, znacznie pogarsza bezpieczeństwo wszystkich na drodze.

Polscy kierowcy nie zwracają uwagi na to, co dzieje się na drodze?

Trudno ocenić na ile takie badanie jest miarodajne, ale według policjantów dało ono bardzo niepokojące wnioski. Jak się okazało, 90% ankietowanych stwierdziło, że byli do tego stopnia rozproszeni sytuacją zaobserwowaną przy drodze, że w ogóle nie zauważyli nietypowego oznakowania. Pozostali przyznali, że zauważyła znak dopiero jako trzeci element, po rajdówce i pozujących dziewczynach. Tylko w jednym przypadku kierowca od razu zwrócił uwagę na nietypowe oznakowanie.

Nastolatka wbiegła prosto pod dwa samochody. Policja: „Jest za młoda, żeby wiedziała, co robi”

Bez względu na to, jak ocenimy wiarygodność podobnego testu, warto przypomnieć, że kierowcy powinni nieustannie obserwować drogę oraz jej okolice i reagować na mijane znaki oraz potencjalne zagrożenia. Eksperyment w Katowicach jest elementem szerszej akcji edukacyjnej „Na drodze patrz i słuchaj”.

Source: Nietypowa akcja policji. Ustawili fałszywy znak i zatrzymywali kierowców

Nie zapłacił 30 zł za parkowanie, teraz ma 6000 zł kary

Rekordowa kara za brak opłaty parkingowej

Kara za nieopłacony parking w Warszawie wynosi obecnie 300 zł, a jeśli zapłacimy w ciągu 7 dni, to tylko 200 zł. W jaki sposób otrzymać można 6000 zł kary? To proste. Pewien kierowca zapomniał, że zakończył mu się okres obowiązywania abonamentu mieszkańca. Przez miesiąc parkował więc bezprawnie, a miasto go o tym nie informowało. Dopiero po miesiącu otrzymał wezwanie do zapłacenia wspomnianej już kary. Tak oto zamiast 30 zł za rok (bo tyle kosztuje abonament mieszkańca), musi zapłacić 6000 zł za miesiąc.

W sprawie interweniował radny PiS Wiktor Klimiuk, który tak przedstawił sprawę prezydentowi Trzaskowskiemu:

(Kierowca) nie zaprzecza, że rzeczywiście zapomniał opłacić abonament, jednak uważa, że nałożona kara jest niewspółmierna, zwłaszcza że straż miejska dysponuje zdjęciami z każdego dnia, co oznacza, że przez miesiąc regularnie fotografowała samochód, nie powiadamiając właściciela aż kara osiągnęła wysokość 6000 złotych.

Zdaniem radnego służby miejskie powinny zareagować wcześniej, a nie czekać aż nieświadomemu kierowcy narośnie ogromny dług.

Nastolatka wbiegła prosto pod dwa samochody. Policja: „Jest za młoda, żeby wiedziała, co robi”

Horrendalne kary za parkowanie w Warszawie to nic nowego

Całą sprawę nagłośniło tvn24.pl, które dotarło także do innych historii, które rozegrały się bardzo podobnie. Pewna właścicielka samochodu relacjonuje, że owszem dostała od miasta wezwanie do zapłaty kary za brak opłaty parkingowej, ale jednocześnie przyszło jej 10 wezwań w jednym liście, co dało kwotę 3000 zł.

Problemu nie widzi rzecznik ZDM Jakub Dybalski, który wyjaśnił redakcji TVN, że rzeczywiście wezwania do zapłaty wysyłane są pocztą, więc mogą przychodzić z opóźnieniem. Co to ma do faktu, że kierowcy otrzymują z opóźnieniem jeden list ze wszystkimi karami, zamiast kilku osobnych, przychodzących dzień po dniu po sobie? Tego nie wiemy.

Kierowcy mogą składać odwołania od nałożonych na nich kar, wnioskować o ich odroczenie, rozłożenie na raty lub umorzenie, a każda sprawa ma być rozwiązywana indywidualnie. Rzecznik ZDM jasno dał jednak do zrozumienia, że jego zdaniem fakt że miast wysyła skumulowane kary dla kierowców, którym skończył się abonament, nie jest powodem do uznania reklamacji. Co potwierdza kierująca, która otrzymała 3000 zł kary – jej reklamację odrzucono.

Source: Nie zapłacił 30 zł za parkowanie, teraz ma 6000 zł kary