Archiwum kategorii: Ze świata

Aktualności motoryzacyjne ze świata z selekcjonowanych stron o motoryzacji i tematów z nią związanych (pl/ang)

Znaki D-52 i D-40 mylą się kierowcom, a różnice między nimi są kluczowe

Znak D-52 „strefa ruchu” – przepisy

Znak drogowy D-52 „strefa ruchu” oznacza wjazd na obszar, na którym:

  • obowiązują przepisy ruchu drogowego
  • może na niej interweniować policja, straż miejska oraz inne służby
  • wyjeżdżając ze strefy ruchu kierujący włącza się do ruchu

Po co stawiać znak informujący, że za nim obowiązują przepisy ruchu drogowego? To proste. Stosuje się go między innymi na drogach osiedlowych lub na parkingach marketów. Zwykle wyznaczane są one na terenach prywatnych lub należących do wspólnoty, a więc nie jest to droga publiczna. Znak D-52 rozwiązuje ten problem, wskazując na działanie ogólnych przepisów oraz na to, że w danym miejscu może interweniować policja i straż miejska.

Znak D-40 „strefa zamieszkania” – przepisy

Z kolei znak D-40, czyli „strefę zamieszania” wyznacza się zwykle na drogach dojeżdżających do bloków lub prowadzących przez osiedle domów jednorodzinnych. Najczęściej taka droga nie prowadzi nigdzie dalej, tylko służy mieszkańcom oraz ich gościom. W przeciwieństwie jednak do „strefy ruchu” znak D-40 wprowadza konkretne zasady.

RPO broni piratów drogowych. Chce, żeby mogli ignorować mandaty z fotoradarów

Ustawienie znaku „strefa zamieszkania” oznacza:

  • ograniczenie prędkości do 20 km/h
  • zakaz parkowania poza wyznaczonymi do tego miejscami
  • pierwszeństwo pieszego w każdej sytuacji i pozwolenie mu na korzystanie z całej szerokości drogi
  • brak obowiązku ostrzegania przed progami zwalniającymi
  • pojazd opuszczający strefę zamieszkania włącza się do ruchu, więc musi ustępować pierwszeństwa wszystkim pozostałym

Oba znaki mają więc zupełnie różne znaczenie, chociaż spotykane bywają w takich samych miejscach.

Source: Znaki D-52 i D-40 mylą się kierowcom, a różnice między nimi są kluczowe

Wiesz, co to jest przystanek wiedeński? Ten kierowca nie wiedział, grozi mu kara 30 tys. zł

Spis treści

Kierowca nie wiedział jak zachować się na przystanku wiedeńskim

Do potencjalnie niebezpiecznego zdarzenia doszło na jednej z ulic w Bydgoszczy. Na nagraniu z samochodowej kamery widzimy, kierującego Mercedesem, który pomału rusza i wjeżdża na wyniesioną część ulicy, znajdującą się przy przystanku. Robi to pomimo tego, że na przystanek równo z nim wjeżdża tramwaj.

Pojazd zatrzymuje się, zaczynają się pojawiać pasażerowie, a kierowca Mercedesa mimo to postanawia ruszyć. Jedzie bardzo powoli i ostrożnie, ale nie zmienia to faktu, że manewruje między pasażerami, zamiast umożliwić im swobodne wejście lub wyjście z tramwaju.

Nagranie trafiło na policyjną skrzynkę „Stop agresji drogowej”, a policjanci skierowali wniosek o ukaranie kierowcy do sądu. Trudno powiedzieć, jakiej wysokości kara może być mu wymierzona, ale maksymalna grzywna zasądzona przez sąd to 30 tys. zł.

Co to jest przystanek wiedeński?

Jak przypomina bydgoska policja, przystanek wiedeński to rodzaj przystanku tramwajowego, stosowany w sytuacjach, gdy torowisko znajduje się pośrodku ulicy. Podnosi się wtedy fragment jezdni do poziomu chodnika, aby poprawić komfort i bezpieczeństwo pasażerów. Pierwszy taki przystanek wykonano w Wiedniu, stąd jego nazwa.

To udogodnienie ma szczególne znaczenie w przypadku osób starszych, niepełnosprawnych, ale także opiekunów z dziećmi w wózkach. Ważny jest też aspekt bezpieczeństwa, ponieważ kierowcy samochodów przed przystankiem wiedeńskim są zmuszeni zwolnić, z uwagi na wjazd na wyniesioną platformę jezdni.

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Jak przejeżdżać przez przystanek wiedeński?

Przepisy dotyczące przystanku wiedeńskiego były w oczywisty sposób obce kierowcy Mercedesa z powyższego nagrania. Niestety nie znają ich także policjanci z KWP w Bydgoszczy. W swoim komunikacie piszą oni, że:

Pieszy może wejść na platformę dopiero w momencie, w którym podjedzie tramwaj. Wówczas kierowcy mają zakaz wjazdu na wzniesienie i muszą odczekać aż pojazd odjedzie.

Nie jest to niestety prawda. Polskie przepisy nie przewidują osobnych zasad dla przystanków wiedeńskich i w ogóle ich nie definiują. Są to więc takie same przystanki, przy których tramwaj zatrzymuje się na środku ulicy, jak każde inne.

Pieszy może się tam rzeczywiście znaleźć dopiero wtedy, gdy nadjedzie tramwaj. Nic nie zabrania jednak kierowcy wjazdu na wzniesienie – musi jedynie stać za tramwajem. Nie ma też obowiązku oczekiwania, aż tramwaj odjedzie – wystarczy że motorniczy zamknie wszystkie drzwi. Wtedy kierowca, powoli i z zachowaniem szczególnej ostrożności, może przejechać koło tramwaju.

Source: Wiesz, co to jest przystanek wiedeński? Ten kierowca nie wiedział, grozi mu kara 30 tys. zł

Nowy odcinek drogi S12 ma już wykonawcę. Wiemy, gdzie powstanie

Nowy odcinek drogi ekspresowej S12 między Przysuchą i Wieniawą będzie miał niemal 15 kilometrów. Przetarg na jego realizację ogłoszono we wrześniu i wpłynęło siedem ofert. Ostatecznie wybór padł na konsorcjum firm Mirbud i Kobylarnia, które zrealizują inwestycję za 597,4 mln złotych.

Budowa drogi ekspresowej S12

Droga ekspresowa S12 biegnąca z województwa łódzkiego przez południowe Mazowsze w kierunku Lubelszczyzny, będzie posiadała dwie jezdnie o dwóch pasach ruchu w każdym kierunku. Nowa trasa nie pokryje się z istniejącą drogą krajową nr 12. Powstanie jako zupełnie odrębny szlak komunikacyjny, głównie na terenach leśnych i rolnych.

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Dostęp do nowej drogi będzie możliwy jedynie za pośrednictwem bezkolizyjnych węzłów. Na odcinku między Przysuchą i Wieniawą powstaną dwa węzły drogowe; Przysucha – u zbiegu S12 z drogą wojewódzką 727 i Wieniawa na przecięciu z obecną DK12, która docelowo będzie drogą wojewódzką.

Na odcinku drugim zostaną wybudowane dwa Miejsca Obsługi Podróżnych – po jednym dla każdego kierunku jazdy: (MOP Wieniawa Południe oraz MOP Wieniawa Północ). Zapewnią one podstawowe potrzeby podróżującym (parking, toalety miejsca dla zabaw dla dzieci) z możliwością rozbudowy w przyszłości o stacje paliw.

Inwestycja ma na celu przede wszystkim przejęcie ruchu z bardzo zatłoczonej na tym odcinku drogi krajowej nr 12, a tym samym poprawę przepustowości układu komunikacyjnego w centrum kraju, jak również wyprowadzenie ciężkiego tranzyty z miejscowości, przez które przechodzi obecna DK12.

Droga ekspresowa S12 stanowi połączenie centrum Polski ze wschodem

Droga ekspresowa S12 ma zapewnić w przyszłości szybkie, sprawne i bezpieczne połącznie centrum kraju z Lubelszczyzną, a także z wschodnią granicą kraju. Tym samym ma ułatwić podróż pomiędzy zachodnią i wschodnią granicą państwa, a zatem stanowić pomost pomiędzy krajami Unii Europejskiej i Ukrainą.

Droga będzie brała swój początek u zbiegu z autostradą A1 nieco na południe od Piotrkowa Trybunalskiego, a koniec jej koniec będzie na przejściu granicznym w Dorohusku.

Na obecną chwilę można już korzystać z blisko 94 km S12 w woj. lubelskim, od Puław do Piask. W realizacji pozostaje 70 z 75 km dalszego odcinka do granicy z Ukrainą.

Source: Nowy odcinek drogi S12 ma już wykonawcę. Wiemy, gdzie powstanie

Dostałeś karę za parkowanie? Masz szansę na zwrot. UOKiK wydał decyzję

Darmowe parkowanie pod sklepami i szpitalami kończyło się karami

Po raz kolejny wraca problem niesłusznie naliczanych kar kierowcom, którzy zaparkowali pod sklepem jednej z popularnych sieci lub pod szpitalem. Często w takich miejscach istnieje możliwość parkowania za darmo, ale żeby nie było to wykorzystywane przez kierowców jako stałe miejsce parkingowe, stosuje się prosty zabieg.

Otóż parking jest darmowy, ale tylko przez określony czas (godzinę lub półtorej), pozwalający na zrobienie zakupów lub załatwienie szybkiej sprawy w placówce medycznej. Aby skorzystać z takiej możliwości trzeba jednak pobrać bilet z parkomatu, który jest dowodem na to, że nie przekroczyliśmy darmowego czasu.

System prosty, ale sprawiający wiele problemów. Co roku w tych sprawach wpływają tysiące reklamacji, składane przez kierowców udowadniających, że dopełnili obowiązków, a mimo to została im naliczona kara za parkowanie bez ważnego biletu.

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

UOKiK nakazał zwrot kar za parkowanie

Sprawie przyjrzał się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a konkretnie parkingami zarządzanymi przez firmę WEIP. Okazało się, że operator odrzucał reklamacje nawet wtedy, gdy kierowcy mieli dowody na to, że nie złamali regulaminu.

Zwykle chodziło o sytuacje, w których kierowca pobrał bilet, ale zabrał go ze sobą, zamiast zostawić w samochodzie, ale także przypadki w których bilet znajdował się w samochodzie, ale zdaniem kontrolera nie był dostatecznie widoczny. Były też przypadki, w których klient pobrał bilet, ale kara była mu naliczana zanim zdążył wrócić do samochodu z biletem.

UOKiK miał też zastrzeżenia do ograniczania form, w jakich można składać reklamacje, a także wprowadzanie kierowców w błąd i wywoływanie obaw poprzez „ostrzeżenia” o prowadzeniu wobec nich postępowania windykacyjnego.

Operator parkingów WEIP musi zwrócić wszystkie niesłusznie naliczone kary, wystawione po 1 stycznia 2020 roku. Aby otrzymać taki zwrot trzeba jednak ponownie złożyć reklamację. Co zastanawiające, firma nie otrzymała żadnej kary za swoje bezprawne działania.

Source: Dostałeś karę za parkowanie? Masz szansę na zwrot. UOKiK wydał decyzję

Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

Cztery uszkodzone samochody i zniszczona ładowarka to efekt jednego błędu pewnej kierującej Lexusem, która chciała wjechać na parking Galerii Mokotów w Warszawie. Widok jaki zobaczyli klienci galerii był doprawdy przerażający.

Jak doszło do tego zdarzenia? Jak podają media, kierująca Lexusem ES 300h zatrzymała się, aby pobrać bilet parkingowy. Gdy tak stała jej noga miała osunąć się z pedału hamulca na pedał gazu, przez co auto wyrwało do przodu i uderzyło w trzy ładujące się samochody – Teslę Model Y, Porsche Taycana Turbo S oraz Taycana GTS. Szczególnie ucierpiało jedno z Porsche, które z dużą siłą uderzyło w filar. Ładowarka z kolei została wyrwana z mocowań.

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

Trudno jest dokładnie oszacować straty spowodowane przez kierującą Lexusem, bo nie wiemy, jaka była faktyczna wartość pojazdów w momencie zdarzenia oraz na ile wycenione zostaną naprawy. Ewentualnie czy wobec któregoś pojazdu zostanie orzeczona szkoda całkowita, co w przypadku elektryków zdarza się nawet przy niedużych stłuczkach. Mówi się jednak o kwocie nawet 2 mln zł.

Jak podała warszawska policja, kierująca Lexusem była trzeźwa. Została ukarana mandatem na 3000 zł. Zagadką pozostaje dlaczego, gdy noga spadła jej na pedał gazu i auto ruszyło, nie zareagowała natychmiastowym wciśnięciem hamulca, co jest naturalną reakcją u kierowcy.

Source: Najdroższa stłuczka w historii. Przez jeden błąd narobiła strat na 2 mln zł

„Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

Zacznijmy najpierw od faktów, a przynajmniej tego jak fakty został przedstawione. Starsza pani spieszyła się na autobus linii 35 i żeby na niego zdążyć, przeszła przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zauważył to patrol policji, więc zatrzymał pieszą i wystawił mandat na 200 zł.

Czy policjanci postąpili słusznie? Nie zdaniem mężczyzny nagrywającego końcówkę tego zdarzenia, który mówi:

Taka interwencja właśnie w Kielcach jest. Starszo kobite złapały. Nie wiem, pewnie źle coś przechodziła, może krzywo? Władza, nasza piękno stoi tu…

Nietrudno zgadnąć, jaki stosunek do sprawy ma nagrywający. Zagadnięta staruszka żaliła się, że musiała przyjąć mandat, bo w przeciwnym razie sprawa trafiłaby do sądu. A 200 zł ma to być połowa jej miesięcznego budżetu na jedzenie.

Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Nagranie ma już ponad 400 tys. wyświetleń, a komentujący nie szczędzą gorzkich słów pod adresem policjantów. Wiele osób uważa też, że taka sprawa powinna zakończyć się na pouczeniu.

Funkcjonariusze faktycznie mieli taką możliwość. Czy dobrze zrobili, że od niej odstąpili? Użyjmy trochę wyobraźni. Staruszka przechodzi na czerwonym, zatrzymuje ją policja, ta żali się, że jest biedną emerytką i odchodzi z pouczeniem. Co z tego wynika? Że można przechodzić na czerwonym bez strachu przed policją, bo policjanci mają dobre serca i zlitują się nad biedną seniorką.

Starsza pani dalej więc przechodzi na czerwonym świetle, może nie zawsze, ale wtedy gdy się jej spieszy. Aż wreszcie szczęście ją opuszcza i zostaje potrącona przez samochód. W tym wieku nawet niewielkie uderzenie może mieć konsekwencje odczuwalne do końca życia. Kierowca natomiast ciągany jest po sądach i musi udowadniać, że nie popełnił najdrobniejszego błędu i nie przekroczył dozwolonej prędkości nawet o kilometr, bo inaczej grozi mu bycie współwinnym wypadku lub nawet jedynym winnym, chociaż to nie on jechał na czerwonym (zapadały takie wyroki).

Czy mimo wszystko nie lepiej jest, żeby starsza pani teraz zapłaciła 200 zł mandatu i miała nauczkę na przyszłość, niż gdyby miał się ziścić powyższy scenariusz?

Source: „Spektakularna akcja policji”. Złapała staruszkę na czerwonym, teraz nie będzie mieć na jedzenie

RPO broni piratów drogowych. Chce, żeby mogli ignorować mandaty z fotoradarów

Przypomnijmy, że niezgodny z konstytucją jest na przykład przepis na podstawie którego kierowcy tracą prawo jazdy na 3 miesiące za zbyt szybką jazdę. To znaczy taka kara może widnieć w kodeksie, ale działa ona automatycznie, a kierowca nie może jej zakwestionować ani się od niej odwołać. Brak możliwości obrony swoich racji Trybunał Konstytucyjny uznał za bezprawny, co zresztą było od początku oczywiste dla każdego, kto ma jakiekolwiek pojęcie o prawie. I co? I nic – rządzący nic z tym nie zrobili, a policja udaje że o wyroku nie słyszała, wskazując (skądinąd słusznie), że opiera się na obowiązujących przepisach. A tych po wyroku TK nikt nie zmienił.

Kara za niewskazanie kierowcy na zdjęciu z fotoradaru bezprawna?

W sprawie zatrzymywania prawa jazdy na 3 miesiące wielokrotnie interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, zanim sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny. Teraz RPO Marcin Wiącek zainteresował się kwestią mandatów z fotoradarów.

Obecnie kierowca otrzymujący informację, iż zarejestrowano należący do niego pojazd, który porusza się zbyt szybko, ma do wyboru trzy możliwości:

  • przyznanie się do kierowania i zapłacenie mandatu lub próba odwołania się od niego
  • wskazanie innej osoby, która kierowała
  • złożenie oświadczenia, że nie pamięta się, kto kierował pojazdem

RPO ma zastrzeżenia do ostatniej ewentualności. Obecnie za niewskazanie, na wezwanie właściwego organu, kto kierował samochodem, grozi grzywna 2000 zł. Jeśli sprawa dotyczy wypadku, kara rośnie do 4000 zł. Zdaniem Marcina Wiącka nie powinno to tak działać.

Nowy postrach kierowców jest gorszy niż fotoradary. Kierujący mówią o wyłudzaniu mandatów

Wskazuje on prawo oskarżonego do nieskładania zeznań, które jego samego mogłyby obciążyć. Taki też wyrok wydał na przykład Sąd Okręgowy w Poznaniu 11 lipca 2019 roku. W polskim prawodawstwie nie jest to żaden argument, ale takie stanowisko ma również Trybunał Konstytucyjny.

Kierowcy przestaną płacić mandaty z fotoradarów?

Wobec powyższych argumentów, RPO zwrócił się do ministra sprawiedliwości o rozważenie zmian w przepisach, aby nie karały one kierowców za to, że sami siebie nie obciążają. Tylko czy taka zmiana nie sprawiłaby, że kierowcy zaczęliby masowo odmawiać płacenia mandatów?

Już teraz kierujący korzystają z możliwości niewskazywania osoby kierującej pojazdem w momencie popełniania wykroczenia. Kara za to jest wysoka, ale przypomnijmy, że najwyższy mandat za prędkość to 2500 zł, a w przypadku recydywy 5000 zł. Poza tym nie są wtedy naliczane punkty karne, a dla niejednego kierowcy to najważniejsza kwestia.

GITD próbuje walczyć z podobnymi praktykami i pracownicy CANARD nie raz już porównywali zdjęcia z fotoradaru ze zdjęciem właściciela pojazdu widniejące na jego prawie jazdy. Osoba przyłapana na kłamstwie, zwykle musiała liczyć się z rozprawą w sądzie i z poważniejszymi konsekwencjami, niż samo opłacenie mandatu.

Wprowadzenie zmiany proponowanej przez RPO sprawiłoby, że każdy kierowca mógłby odmawiać wskazania, kto prowadził jego samochód. W błogim przekonaniu, że nawet jeśli pracownicy CANARD udowodnią mu, że to on, zapłaci najwyżej mandat. Można tylko wyobrazić sobie, jak bardzo wydłużyłby się czas wystawiania kar, gdyby większość mandatów byłaby kwestionowana i trzeba byłoby w ich sprawie prowadzić małe śledztwo. Ile mandatów by się przedawniło w tym czasie i ilu kierowców trwałoby w poczuciu bezkarności. Ciekawe czy RPO zdaje sobie z tego sprawę.

Source: RPO broni piratów drogowych. Chce, żeby mogli ignorować mandaty z fotoradarów

Jakimi pojazdami można jeździć z prawem jazdy kat. B? Nie tylko osobówki

Spis treści

Co można prowadzić z prawem jazdy kat. B?

Wiecie, co naprawdę oznacza prawo jazdy kategorii B? Jakie kryteria musi spełniać pojazd, abyśmy mogli go prowadzić. Głównym ograniczeniem jest dopuszczalna masa całkowita, która nie może przekraczać 3500 kg. Znajduje się ona w rubryce F.2 dowodu rejestracyjnego pojazdu. Jeśli to kryterium jest spełnione, możecie prowadzić:

  • samochody osobowe
  • samochody dostawcze
  • vany
  • pickupy
  • kampery
  • busy
  • ciągniki rolnicze

Zastrzeżenie trzeba zrobić tylko przy busach – kategoria B pozwala na przewóz do 9 osób, łącznie z kierowcą.

Jakie pojazdy elektryczne można prowadzić z prawem jazdy kat. B?

Wbrew pozorom rodzaj napędu ma znaczenie przy prawie jazdy kategorii B. Ponieważ te pojazdy są znacznie cięższe od spalinowych, co zaczyna stwarzać problemy zwłaszcza w przypadku dużych SUV-ów i dostawczaków, niedawno zmieniono przepisy w tej sprawie. Teraz kierowcy z kategorią B mogą prowadzić elektryki (oraz pojazdy wodorowe) o DMC do 4250 kg.

Warunkiem są odpowiednie adnotacje w dowodzie rejestracyjnym pojazdu. Trzeba też pamiętać, że dotychczas projektowane pojazdy elektryczne (na przykład dostawcze), uwzględniały jeszcze stare przepisy. Trzeba będzie poczekać na pojazdy homologowane na DMC powyżej 3,5 t, ale skierowane do kierowców z kategorią B.

W czasie jazdy zaczął padać deszcz. Dobry kierowca wyłącza ten czujnik i unika mandatu

Czy można jeździć motocyklem z prawem jazdy kategorii B?

Motocyklowe prawo jazdy to oczywiście kategoria A. Uprawnia ona do kierowania jednośladami bez ograniczeń. Ale jeśli ograniczenia wam nie przeszkadzają, to już z kategorią B możecie wskakiwać na motocykl. Kierować wtedy można:

  • motorowerem z silnikiem o pojemności 50 cm3 (lub elektrycznym) o mocy do 4 kW i mającym prędkość maksymalną 45 km/h
  • czterokołowcem lekkim (quadem) o masie do 350 kg i z prędkością maksymalną 45 km/h

Ponadto, jeśli prawo jazdy kategorii B posiadamy przynajmniej 3 lata, możemy także kierować:

  • motocyklem z silnikiem 125 ccm (lub elektrycznym) o mocy do 11 kW
  • motocyklem trójkołowym z homologacją L5e

Jaka przyczepa na prawo jazdy kategorii B?

Omawiana kategoria uprawnia także do ciągnięcia przyczep, ale są to uprawnienia ograniczone. Możemy z nich skorzystać pod warunkiem, że:

  • ciągniemy przyczepę lekką (o DMC do 750 kg)
  • ciągniemy przyczepę inną niż lekka, ale DMC całego zestawu nie przekracza 3,5 t

Kierowcy mający większe potrzeby w tym zakresie, mogą zdobyć kod 96 (wystarczy samo zdanie egzaminu) lub iść na kurs prawa jazdy B+E, po którym można ciągnąć przyczepę o DMC nawet 3,5 t.

Source: Jakimi pojazdami można jeździć z prawem jazdy kat. B? Nie tylko osobówki

Tir wyprzedzał na przejściu i prawie skasował dwa samochody. Co na to policja?

Autor nagrania przejeżdżał przez niedużą miejscowość z prędkością niewiele poniżej 50 km/h. Taka przepisowa jazda musiała zirytować kierowcę tira, który postanowił go wyprzedzić i zrobił to w najgorszym możliwym miejscu. Na przejściu dla pieszych oraz skrzyżowaniu.

W pobliżu nie było na szczęście pieszych, ale pech chciał, że z drogi podporządkowanej wyjeżdżał właśnie Opel Astra. Jego kierowca w ostatniej chwili uciekł na chodnik, a nagrywający zatrzymał się. Tylko dzięki temu nie doszło do zderzenia.

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Nic dziwnego, że nagrywający posłuchał swojej pasażerki i zatrzymał nadjeżdżający z naprzeciwka patrol policji. „Jak był efekt posłuchajcie sami…” czytamy w opisie nagrania, ale nie mamy pojęcia co odpowiedzieli policjanci, bo dźwięk jest zbyt niewyraźny.

Jak wnioskujemy z ciągu dalszego nagrania oraz z komentarzy, policjanci odmówili pościgu za kierowcą tira. Było to niestety zrozumiałe, ponieważ jechali do innego zgłoszenia i nie byli to, jak się domyślamy, policjanci drogówki. Ponadto świadkowie zgłaszali zdarzenie w sposób tak nieskładny i niezrozumiały, że jakoś nas nie dziwi, że policjanci (spieszący do innego zgłoszenia), nie poświęcili czasu na zrozumienie, o co właściwie chodzi. Mamy jednak nadzieję, że nagranie trafiło na policję i wobec kierowcy tira zostaną wyciągnięte konsekwencje.

Source: Tir wyprzedzał na przejściu i prawie skasował dwa samochody. Co na to policja?

Wiesz, co to są kopuły Fitzpatricka? W najbliższym czasie się nam nie przydadzą

Jaką rolę pełnią kopuły Fitzpatricka?

Charakterystyczny kształt kopuł nie jest przypadkowy, ale nie są to wbrew pozorom żadne hale czy hangary na przechowywanie sprzętu czy pojazdów. To nic innego jak magazyny soli, z której korzystają drogowcy, podczas oczyszczania dróg ze śniegu. Tylko dlaczego mają one tak niecodzienny wygląd?

Powodów jest kilka. Po pierwsze kształt kopuł Fitzpatricka sprawia, że nie osadza się na nich śnieg, więc nawet podczas intensywnych opadów, są „bezobsługowe” i nie trzeba się martwić tym, czy strop wytrzyma ciężar białego puchu. Są przy tym lekkie i tanie, więc łatwo wybudować je w nowych lokalizacjach.

Są także bardzo praktyczne pod kątem przechowywania soli. Drewniana konstrukcja pozwala zachować odpowiednią wilgotność. Z kolei ich rozmiary (standardowo 30 m średnicy oraz 15 m wysokości) pozwalają na gromadzenie sporych ilości soli. Największe kopuły Fitzpatricka wykorzystywane przez GDDKiA mają 41 m średnicy oraz 18 m wysokości, pozwalają na przechowanie 7000 ton soli, a ładowarki i ciężarówki swobodnie w nich operują.

Motocyklista przeciska się między samochodami w korku. Należy mu się mandat czy nie?

Fitzpatrick stworzył nie tylko charakterystyczne kopuły

Kopuły spotykane przy polskich drogach wymyślił w 1968 roku John Fitzpatrick – kanadyjski wynalazca i konstruktor. Konstrukcja okazała się sporym sukcesem i w ciągu 10 lat w samym tylko Ontario wybudowano 200 takich magazynów. Kopuły zostały opatentowane w 1972 roku.

Innym jego znanym, zimowym wynalazkiem, jest system dziurkowanych rur na rzece Świętego Wawrzyńca. Wydobywające się z nich pęcherzyki powietrza zapobiegają zamarzaniu wody zimą, dzięki czemu statki mogą swobodnie pływać po niej przez cały rok.

Warto też wiedzieć, że John Fitzpatrick był za młodu również sportowcem i odnosił niemałe sukcesy. Największym jest piąte miejsce w biegu na 200 metrów na olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 roku.

Source: Wiesz, co to są kopuły Fitzpatricka? W najbliższym czasie się nam nie przydadzą

Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Podatek od samochodów spalinowych w Polsce

Wprowadzenie podatku od samochodów spalinowych wydawało się nieuniknione. Jest to jeden z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy, podpisanego w 2022 roku. Zgodnie z nimi kierowcy byliby obciążeni dodatkowymi podatkami, zależnymi od emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu.

Pierwszy podatek naliczany byłby przy każdej rejestracji pojazdu, niezależenie nowego czy używanego. Miał on wejść w życie w czwartym kwartale tego roku. Drugi podatek naliczany byłby co roku za sam fakt posiadania samochodu. Jego wprowadzenie wyznaczono na drugi kwartał 2026 roku.

Według ostatnich doniesień wprowadzenie pierwszego podatku miałoby zostać przesunięte na pierwszy kwartał 2025 roku, zaś nad drugim dopiero mają trwać prace.

Nie będzie podatku od samochodów spalinowych w Polsce?

Teraz wygląda na to, że plany uległy kolejnym zmianom. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej przedstawiło plan rewizji KPO, która ma zmienić niektóre kamienie milowe. Wśród nich jest ten o nowych podatkach od samochodów spalinowych. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powiedziała wprost, że Polska wystąpi do Brukseli o całkowite wykreślenie tego kamienia milowego.

Konfiskata pojazdu – dziś wchodzą w życie restrykcyjne przepisy. Recydywa srogo karana

Jak wyjaśniła na antenie TVN24:

Bardzo asertywnie będziemy rozmawiać z Komisją Europejską, aby usunąć podatek od samochodów spalinowych. Trzeba wprowadzać Zielony Ład, chcemy mieć czyste powietrze, ale do tego trzeba dochodzić zachętami – te zachęty są w KPO i my je zwiększamy – a nie zakazami, które obrócą społeczeństwo przeciwko Zielonemu Ładowi.

Trudno powiedzieć, czy UE zgodzi się na taką zmianę, ale pocieszające jest, że nowy rząd dostrzega, iż narzucanie kolejnych zakazów i podatków nie nastoi społeczeństwa pozytywnie do ekologicznej transformacji.

Source: Podatek od samochodów spalinowych jednak nie wejdzie w życie? Jasna deklaracja minister

Co się stanie, gdy wrzucisz wsteczny podczas jazdy? Spróbował przy 120 km/h

Dobry kierowca wie, że aby wrzucić bieg wsteczny, samochód powinien zostać najpierw całkowicie zatrzymany. W przeciwnym razie nadwyrężymy skrzynię biegów, a przy większych prędkościach możemy ją zniszczyć. Ale czy na pewno?

Co się stanie, gdy wrzucę wsteczny podczas jazdy ze skrzynią automatyczną?

Pewien amerykański youtuber postanowił przeprowadzić eksperyment i wrzucić wsteczny podczas jazdy z dużą prędkością. Wyjechał na autostradę, rozpędził się do około 120 km/h i najpierw wybrał tryb neutralny, a potem spróbował wrzucić wsteczny.

Co zaskakujące, samochód pozwolił mu na to, ale nie wrzucił wstecznego. Zgodnie z informacją na zegarach wybrany został tryb R, włączyła się kamera cofania i aktywowały tylne czujniki cofania, ale wsteczny nie został wrzucony. Auto pozostało najprawdopodobniej na luzie.

To ciekawy przypadek. Mężczyzna jechał Fordem Fusion (czyli Mondeo) ze wybierakiem wymagającym fizycznego przestawiania dźwigni. Przy tradycyjnym wybieraku wrzucenie wstecznego powinno być zablokowane, a przy elektronicznym sterowaniu, R nie powinno się w ogóle pojawić. Ford najwyraźniej zastosował tu elektroniczne sterowanie, pomimo klasycznego wybieraka. Dlatego choć tryb R został wybrany, nie spowodował zmiany biegu.

Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Co się stanie, gdy wrzucę wsteczny podczas jazdy ze skrzynią manualną?

Na tym nie koniec eksperymentów tego youtubera. Postanowił wrzucić wsteczny także w skrzyni manualnej. Domyślamy się, że wcześniej testował swoje pomysły, dlatego zdecydował się wyjechać Fordem na autostradę, wiedząc że nic się nie stanie. Próbę wrzucenia wstecznego w pickupie wykonał już na pustej, bocznej drodze.

Rozpędził się do 70 km/h i z dużym wysiłkiem, używając obu rąk, wrzucił wsteczny. Spowodowało to zablokowanie kół i lekkie znoszenie samochodu na bok. O dziwo skrzynia wytrzymała taką zabawę i to kilka razy. My zaś przy okazji mogliśmy podziwiać jedne z najbardziej rażących błędów podczas kręcenia kierownicą.

Drugie wideo kończy się jeszcze jedną, zaskakującą sceną. Okazuje się, że ktoś doniósł na policję na nagrywającego. Ale nie dlatego, że wykonuje niebezpieczne manewry na drodze, tylko że „robi zdjęcia”. Jak wyjaśnił policjant „sam wiesz w jakim świecie żyjemy”. My chyba nie wiemy jaki to świat, w którym ustawienie kamery przy drodze, żeby nagrać swój przejazd, powoduje niepokój i podejrzenia wśród lokalnej społeczności.

Source: Co się stanie, gdy wrzucisz wsteczny podczas jazdy? Spróbował przy 120 km/h

Policja zatrzymała auto pijanego kierowcy. Odtrąbiła sukces, a dzień później musiała auto oddać

Spis treści

Policja zatrzymała samochód pijanego kierowcy

14 marca weszły w życie przepisy, pozwalające na rekwirowanie samochodów pijanym kierowcom. Prawdopodobnie pierwszą komendą, której funkcjonariusze skorzystali z nowego prawa, była Komenda Powiatowa Policji w Krotoszynie. Jak napisali policjanci na swoim profilu facebookowym:

Zatrzymany nietrzeźwy kierowca według nowych przepisów !!! (…) Mężczyzna straci prawo jazdy, ale nie tylko ponieważ w dniu dzisiejszym weszły w życie nowe przepisy mówiące o tym, że nastąpić może także konfiskata jego pojazdu.

45-letni kierowca Volvo V40 miał 3,2 promila, więc nie ma racji policja pisząc w swoim komunikacie, że:

Kierowca oprócz tego, że straci prawo jazy może też stracić pojazd, którym się poruszał.

Zgodnie ze wspomnianymi przepisami, jeżeli kierowca ma powyżej 1,5 promila, samochód traci obligatoryjnie (zakładając, że jest jego właścicielem). Policjanci faktycznie zatrzymali Volvo i samochód trafił na policyjny parking. Potem jednak zaczęły się schody.

Przepisy pozwalające konfiskować auta pijanym kierowcom nie działają

Jak informowaliśmy już wcześniej, przepisy dotyczące konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom są w praktyce martwe, ponieważ nie ma przepisów wykonawczych. Resort sprawiedliwości ma tego świadomość i pracuje nad rozwiązaniem tego problemu, ale trudno powiedzieć, kiedy będzie on zażegnany.

Policja w Krotoszynie nie miała więc wyjścia i już następnego dnia oddała Volvo. Jak informuje rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, zrobiono to po konsultacjach z prokuraturą. Pojazd przekazano „zaufanej osobie”, która ma o samochód zadbać i przedstawić go na żądanie policji, prokuratury lub sądu.

Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Jak przyznaje Bobrowiak, brak jest obecnie przepisów wykonawczych do konfiskaty, więc nie jest uregulowane nawet to, gdzie i na czyj koszt ma być przechowywany zarekwirowany pojazd:

Procedurę przepadku opieramy o istniejące przepisy Kodeksu postępowania karnego. Jeśli w niedalekiej przyszłości powstanie rozporządzenie z przepisami wykonawczymi do zapisu ustawowego o przepadku to być może wówczas w tych przepisach będzie ta procedura związana z parkowaniem i przechowywaniem inaczej określona.

Kiedy grozi utrata samochodu za jazdę po alkoholu?

Zgodnie z obowiązującymi od 14 marca przepisami, samochód powinien stracić kierowca, który:

  • prowadzi samochód mając ponad 1,5 promila alkoholu
  • spowoduje wypadek mając ponad 1 promil alkoholu
  • spowoduje wypadek mając 0,5-1 promila alkoholu, sąd może zdecydować o konfiskacie
  • zostanie przyłapany mając powyżej 0,5 promila alkoholu drugi raz w ciągu 24 miesięcy

Obecnie jednak, jak dobitnie pokazuje to przypadek z Krotoszyna, nie da się przepisów tych stosować.

Source: Policja zatrzymała auto pijanego kierowcy. Odtrąbiła sukces, a dzień później musiała auto oddać

Motocyklista przeciska się między samochodami w korku. Należy mu się mandat czy nie?

Czy motocyklista może omijać samochody stojące w korku?

Jazda jednośladem to naprawdę spora przyjemność, ale dla wielu motocyklistów jeszcze ważniejsza jest oszczędność czasu. Czasu jakiego nie tracą, podczas stania w korkach. Tylko czy omijanie samochodów stojących w korku jest zgodne z przepisami?

Część kierowców jest przekonana, że nie. Wielu z nich nie zatrzymuje się tak, aby ułatwić motocyklistom przejazd, a niektórzy wręcz go utrudniają. Bierze się to czasem ze zwykłej złośliwości, a czasem właśnie  z przekonania, że przeciskanie się motocyklem pomiędzy stojącymi samochodami, jest niezgodne z przepisami.

Tymczasem Prawo o ruchu drogowym w ogóle tej kwestii nie porusza. Oznacza to więc, że zastosowanie mają tu ogóle przepisy Kodeksu drogowego. Jeśli zatem motocyklista zmieści się między innymi pojazdami na pasie ruchu, może bez przeszkód przejechać koło nich. Wymagane jest jedynie zachowanie „bezpiecznej” odległości, a ta w przypadku stania w korku i przemieszczania się motocyklisty z niewielką prędkością, nie musi być duża.

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Kiedy zabronione jest przeciskanie się między samochodami na motocyklu?

Przez to, że przepisy w żaden sposób nie regulują przejeżdżania między samochodami przez motocyklistę, musi on sam pamiętać o zakazach jakie dotyczą go w takiej sytuacji.

Podstawowa zasada to zakaz najeżdżania i przekraczania linii ciągłej. Jeśli wyznaczono ją w danym miejscu i motocyklista nie zmieści się na jednym pasie z kierowcą, nie może go ominąć.

To co napisaliśmy powyżej nie oznacza, że motocyklista ma pełną dowolność w tym, jak zachowa się po dojechaniu do korka. Tymczasem nadal obowiązują go wszystkie przepisy, które nakładają pewne ograniczenia.

Pamiętajmy również, że zabronione jest wyprzedzanie innych pojazdów na skrzyżowaniach, na których ruch nie jest sterowany. Jeśli więc wyprzedzamy powoli poruszające się w korku samochody i zbliżmy się do skrzyżowania, powinniśmy odpowiednio zwolnić. Tak samo nie można wyprzedzać lub omijać samochodów w pobliżu przejść dla pieszych.

Source: Motocyklista przeciska się między samochodami w korku. Należy mu się mandat czy nie?

Jest pierwszy kierowca, któremu zabiorą auto za jazdę po pijaku. Tylko jest problem z przepisami

Spis treści

Pierwsza konfiskata samochodu za jazdę pod wpływem alkoholu

Nowe przepisy zaczęły obowiązywać 14 marca i już o godzinie 6 rano, pojawił się pierwszy kandydat do poznania mocy nowego prawa na własnej skórze. Jak informuje policja z Radzynia Podlaskiego w miejscowości Tchórzew-Kolonia, kierowca Renault Scenica nie ustąpił pierwszeństwa na skrzyżowaniu kierującemu Fiatem Ducato.

W wyniku zdarzenia oba pojazdy wypadły z drogi, a Renault wylądowało na dachu. Ranne zostały wszystkie cztery osoby biorące udział w tym zdarzeniu. Wiadomo też, że kierujący Renault był pijany, więc wobec niego powinno zostać zastosowane nowe prawo dotyczące konfiskaty pojazdów. Niestety sprawa nie jest jednak taka prosta.

Czy nieletni może stracić pojazd za jazdę pod wpływem alkoholu?

Jak informuje policja, Renault podróżowały trzy osoby – 20-latek, mający ponad 2 promile alkoholu, 17-late z 1,5 promila oraz 17-latka mająca niecały promil. Problem w tym, że funkcjonariusze nie wiedzą, kto siedział za kierownicą.

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Policja dopiero próbuje to ustalić, ale już teraz widać pierwszy problem całej sytuacji. Czy jeśli nietrzeźwym kierowcą była osoba nieletnia, nieposiadająca prawa jazdy, to czy wobec niej też stosuje się prawo konfiskaty pojazdu? Tego przepisy nie wyjaśniają. A to tylko początek problemów.

Przepisy dotyczące konfiskaty samochodów za jazdę po pijaku są martwe

Przypomnijmy, że obowiązujące od 14 marca przepisy przewidują konfiskatę pojazdu w przypadku gdy kierowca:

  • prowadzi samochód mając ponad 1,5 promila alkoholu
  • spowoduje wypadek mając ponad 1 promil alkoholu
  • spowoduje wypadek mając 0,5-1 promila alkoholu, sąd może zdecydować o konfiskacie
  • zostanie przyłapany mając powyżej 0,5 promila alkoholu drugi raz w ciągu 24 miesięcy

Zasady wydają się proste, ale przepisy tak naprawdę nie zostały do końca wprowadzone. Okazuje się, że brakuje na przykład przepisów wykonawczych. Co to oznacza? Jak wyjaśnił na antenie Radia ZET wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha:

Mamy świadomość, że w jego obecnym brzmieniu, mogą być po prostu praktyczne problemy z jego realizacją.

Trwają już co prawda prace nad wprowadzeniem stosownych zmian, ale obecnie przepisy dotyczące konfiskaty samochodów pijanym kierowcom, okazują się martwe.

Source: Jest pierwszy kierowca, któremu zabiorą auto za jazdę po pijaku. Tylko jest problem z przepisami

Długo wyczekiwany fragment drogi ekspresowej S7 ma projektanta. Ale są i złe informacje

Spis treści

Wybrano projektanta drogi S7 Kraków-Myślenice

GDDKiA ogłosiła, że firma IVIA przygotuje studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego (STEŚ) dla przyszłej drogi ekspresowej S7 pomiędzy Krakowem i Myślenicami. Jest to dokument projektowy, w którym analizowane są możliwości poprowadzenia drogi na konkretnym terenie, z uwzględnieniem kwestii technicznych, kosztów i oddziaływania nowej trasy na środowisko. Zaproponowane w STEŚ warianty będą prezentowały już precyzyjne przebiegi i lokalizację inwestycji. Wykonawca studium przedstawi możliwości przebiegu drogi w pasie o szerokości od 80 do 150 metrów, w którym zlokalizowane będą nie tylko sama droga ekspresowa, ale też cała infrastruktura związana z jej funkcjonowaniem.

Zadaniem wykonawcy będzie poszukiwanie optymalnego przebiegu drogi ekspresowej pomiędzy autostradą A4 a funkcjonującą już za Myślenicami trasą S7. Początek drogi przewidziano między węzłami Kraków Południe a Kraków Bieżanów, jednak projektant będzie mógł zaproponować go też w innym miejscu. GDDKiA dopuszcza poszukiwania wariantów bardziej na zachód lub na wschód, o ile takie rozwiązanie będzie korzystne i racjonalne. Pozostawienie opcji rozpoczęcia trasy w innym miejscu niż odcinek A4 Kraków Południe – Kraków Bieżanów daje też możliwość rozważenia rozwiązań zlokalizowanych poza podstawowym obszarem. Wszystkie warianty muszą uwzględniać połączenie S7 z projektowaną Beskidzką Drogą Integracyjną (S52).

Zmarły kupił sobie 14 samochodów? Jego koledzy chcieli oszczędzić, a mają poważne kłopoty

Kiedy projekt drogi S7 Kraków-Myślenice będzie gotowy?

Zła wiadomość jest taka, że przygotowanie STEŚ będzie wieloletnim procesem i powinno się zakończyć się uzyskaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dopiero w 2030 roku. W tym czasie będą organizowane spotkania informacyjne dla mieszkańców, którzy będą mogli przedstawić swoje pomysły, sugestie, wątpliwości i uwagi dotyczące nowej drogi.

Ten proces może trwać, ponieważ wszystkie dotychczasowe propozycje przebiegu drogi S7 zostały oprotestowana i zablokowane przez mieszkańców. Wraz z tworzeniem nowych projektów, można spodziewać się kolejnych protestów.

Najbliższe działania w związku z rozbudową drogi S7

Po podpisaniu umowy projektant przystąpi do pierwszego etapu prac. Jego zadaniem będzie inwentaryzacja całego obszaru, gdzie potencjalnie mogłaby być poprowadzona nowa droga ekspresowa. Wykonawca będzie zbierał dostępne dane i przeprowadzi własne rozpoznanie uwarunkowań terenowych. Następnie zostanie przeprowadzona analiza i wstępne opracowanie zebranego materiału.

Pierwszych, wstępnych propozycji przebiegu S7 między Krakowem a Myślenicami możemy się spodziewać najwcześniej w 2025 roku. Firma projektująca ma 6 lat na opracowanie dokumentu i uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Koszt prac to nieco ponad 23 mln zł. 

Source: Długo wyczekiwany fragment drogi ekspresowej S7 ma projektanta. Ale są i złe informacje

Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

Spis treści

Pewnie każdy z was ma znajomego, który chwalił się, że na „niemieckiej autostradzie” udało mu się „zamknąć licznik” w swoim samochodzie. Ewentualnie pojechać szybciej, niż wynika to z danych technicznych samochodu. Czy takie osoby zmyślają? Mogą faktycznie koloryzować, mogli też znaleźć stromy fragment autostrady, ale w grę wchodzi też błędny odczyt prędkościomierza. Co jest zamierzonym działaniem producenta.

Dlaczego prędkościomierz podaje nieprawdziwy odczyt?

Błędne działanie prędkościomierza jest zamierzone, ponieważ taki jest wymóg homologacyjny. Aby ją uzyskać, prędkościomierz musi być odpowiednio skalibrowany. Służy do tego specjalny wzór:

0 ≤ V1 – V2  ≤ (V2/10) + 4 KM/H

Gdzie prędkość wskazywana przez licznik (V1), musi być większa lub równa prędkości rzeczywistej (V2). Wielkość tej rozbieżności może różnić się zależnie od modelu.

Top 7 ulubionych błędów polskich kierowców na rondach

Po co prędkościomierz przekłamuje prędkość?

Wydaje się to trochę nielogiczne, żeby precyzyjne urządzenie pomiarowe, podawało celowo zafałszowane odczyty. Są dwa główne powody, dla których prędkościomierze w samochodach „oszukują”:

  • dbanie o bezpieczeństwo
  • zmniejszanie ryzyka otrzymania mandatu

Pierwszy powód jest jasny. Im mniejsza prędkość pojazdu, tym większa szansa, że uda się uniknąć kolizji lub wypadku. A jeśli do nich dojdzie, to mniejsza prędkość przełoży się na mniejsze ich konsekwencje.

Drugi powód może wydawać się zaskakujący, ale pamiętajmy, że rolą mandatów jest prewencja. Odstraszanie kierujących od popełniania wykroczeń. Natomiast prędkościomierz zawyżający prędkość działa podobnie – pokazuje, że jedziemy szybciej, niż w rzeczywistości, co powinno skłaniać do zdjęcia nogi z gazu.

Jak sprawdzić rzeczywistą prędkość pojazdu?

Różnica między prędkością rzeczywistą, a wskazywaną przez prędkościomierz jest zwykle nieduża i wynosi kilka kilometrów na godzinę. W niektórych autach, szczególnie przy większych prędkościach, może to być kilkanaście. Jeśli chcecie się przekonać, jak jest w waszym przypadku, to jest na to prosty sposób.

Wystarczy włączyć nawigację w telefonie – większość takich aplikacji pokazuje prędkość, odczytywaną na podstawie sygnału GPS. Pomiar dokonany w ten sposób jest niemal bezbłędny i pozwala precyzyjnie określić, o ile przekłamuje prędkościomierz w naszym aucie.

Source: Każdy prędkościomierz podaje fałszywe dane. Oto jak go sprawdzisz

W czasie jazdy zaczął padać deszcz. Dobry kierowca wyłącza ten czujnik i unika mandatu

Czujnik zmierzchu to zmora nieuważnych kierowców. Jak działa?

Obecność czujnika zmierzchu, który automatycznie włącza światła mijania, gdy robi się ciemno, od naprawdę wielu lat nie jest żadnym luksusem. Kierowcy starszych samochodów nie mają z niego obecnie żadnego pożytku, ponieważ światła mijania są obowiązkowe przez całą dobę.

Co innego kierowcy aut młodszych, wyposażonych w światła do jazdy dziennej. Kierujący wyręczony jest dzięki czujnikowi światła z obowiązku ręcznego przestawiania świateł, zależnie od panujących warunków. Niektórzy sądzą przez to, że samochód zawsze ma włączone odpowiednie oświetlenie. Często bardzo się w tym mylą.

Kiedy nie można używać świateł do jazdy dziennej?

Trzeba pamiętać, że świateł do jazdy dziennej można używać tylko pod pewnymi warunkami. Zgodnie z przepisami:

  • Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.
  • W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.

Mamy wrażenie, że niewielu kierowców zna dokładny zapis punktu drugiego, a jeszcze mniej w pełni go rozumie. Najważniejsze stwierdzenie, to „w warunkach normalnej przejrzystości powietrza”. To znaczy, że jeśli coś pogarsza widoczność, na przykład deszcz lub mgła, nie są spełnione warunki pozwalające na używanie świateł do jazdy dziennej. Tylko czujniki zmierzchu nie reagują na deszcz, a niedouczeni kierowcy nie zwracają na to uwagi.

Kiedy trzeba wyłączyć czujnik zmierzchu?

Najpierw powinniśmy dokładnie poznać, jak działa czujnik uruchamiający światła mijania w naszym aucie. Starsze samochody mają tylko pozycję „Auto” na włączniku świateł i działają tak, jak ustawił to producent. Za każdym razem, kiedy widzicie, że warunki pogodowe wymagają korzystania ze świateł mijania, sprawdzajcie, czy samochód je włączył. Najlepiej zresztą w ogóle zrezygnować z czujnika światła i ręcznie włączyć właściwe oświetlenie. Podczas dużego zachmurzenia czujnik mógł bowiem zareagować, ale po chwili, choć odpady nie ustały, uznać że jest już dostatecznie jasno i przełączyć się na światła dzienne.

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Niektóre nowsze auta pozwalają na ustawienie jak wcześnie reagować ma czujnik. Na najbardziej czułym ustawieniu światła mijania aktywowane są nawet przy większym zachmurzeniu. Z punktu widzenia przepisów nie ma takiej potrzeby, ale w ten sposób auto powinno też włączyć światła mijania podczas deszczu.

Część producentów dostrzegła problem tego, że właściciele ich aut jeżdżą na światłach do jazdy dziennej nawet w czasie ulewy, więc zaczęła powiązywać odczyty czujnika deszczu z czujnikiem zmierzchu. W niektórych samochodach znajdziemy opcję, aby po włączeniu wycieraczek włączyły się też światła, a inne takich ustawień nie mają, ale zawsze reagują na deszcz. Wystarczy, że czujnik deszczu kilkukrotnie pod rząd uruchomi wycieraczki, by komputer uznał, że to regularne opady i zareagował.

Pamiętajcie przy tym, że auto nie reaguje na mgłę. Zawsze obowiązkiem kierowcy jest sprawdzić, gdy wymagają tego warunki drogowe, czy pojazd uruchomił właściwe światła. Jeśli nie, trzeba wyłącznik czujnik zmierzchu i ręcznie włączyć właściwe oświetlenie.

Jaki jest mandat za jazdę bez właściwych świateł?

Jeśli pozostawimy przełącznik świateł w pozycji „auto” i nie upewnimy się, że auto ma włączone światła odpowiednie do sytuacji drogowej, musimy liczyć się z mandatem. Ten zależy od konkretnej sytuacji:

  • jazda bez wymaganych świateł od świtu do zmierzchu – 100 zł, 2 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł od zmierzchu do świtu – 200 zł, 4 pkt. karne
  • jazda bez wymaganych świateł w tunelu, niezależnie od pory dnia – 200 zł, 4 pkt. karne

Source: W czasie jazdy zaczął padać deszcz. Dobry kierowca wyłącza ten czujnik i unika mandatu

Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Spis treści

Włoska policja wydała ostrzeżenie dotyczące oszustw ubezpieczeniowych związanych z kodami QR, których celem są obywatele. Zgodnie z komunikatem oszuści aktywnie kontaktują się z konsumentami za pośrednictwem rozmów telefonicznych, wiadomości i sponsorowanych reklam w mediach społecznościowych, aby promować atrakcyjne oferty ubezpieczenia samochodu.

Jak działa oszustwo ubezpieczeniowe z kodem QR?

Kontaktując się z potencjalnymi ofiarami, fałszywy ubezpieczyciel wysyła wiadomość zawierającą kod QR rzekomo powiązany z tablicą rejestracyjną samochodu klienta.

Oszust twierdzi, że ten kod QR można pokazać w każdej autoryzowanej kasie biletowej, w której użytkownik może dokonać płatności. Zgodnie z oczekiwaniami fałszywy kod QR nie zawiera żadnych szczegółów jego ubezpieczenia, ale jest powiązany z nazwiskiem oszusta.

Wszelkie płatności są dokonywane na konto oszusta, a ofiara pozostaje bez ubezpieczenia.

Przeczytaj też: Hakerski atak w Olsztynie na systemy sterowania ruchem i nie tylko

Czerwone flagi, o których musisz wiedzieć

Internet jest pełen fałszywych ofert i oszustw, które mogą prowadzić do poważnych strat finansowych i kradzieży tożsamości. Oto kilka oznak możliwego oszustwa związanego z ubezpieczeniem za pomocą kodu QR:

  • Niespodziewanie zostajesz powiadomiony o kuszącej ofercie ubezpieczenia, która brzmi zbyt dobrze, aby mogła być prawdziwa. Oferta ma ograniczoną dostępność i jesteś zachęcany do szybkiego działania, aby nie przegapić okazji.
  • Ubezpieczyciel twierdzi, że za transakcję można zapłacić wyłącznie za pomocą otrzymanego kodu QR.
  • Operator ubezpieczeniowy zachęca do komunikacji za pośrednictwem WhatsApp lub Telegramu.

Aby chronić swoje informacje i pieniądze, zawsze zachowaj czujność w przypadku niechcianej korespondencji, a także sprawdź agencję ubezpieczeniową przed dokonaniem płatności.

Sprawdź wszystkie oferty zawierające kody QR jako jedyną metodę płatności i natychmiast zgłoś potencjalne próby oszustwa swojemu bankowi, operatorowi karty kredytowej i policji.

Przeczytaj także: Atak hakerów paraliżuje Toyotę. Produkcja w Japonii wstrzymana

Jak się zabezpieczyć przed oszustami?

Możesz także skorzystać z dedykowanych narzędzi, które wywęszą oszustów, zanim ci wyrządzą krzywdę.

„Pamiętaj także o tym, aby zawsze korzystać ze skutecznego systemu antywirusowego na swoim smartfonie. Dzięki niemu, gdy będziesz chciał zeskanować niebezpieczny kod QR, otrzymasz ostrzeżenie, dzięki któremu dowiesz się, że masz do czynienia z potencjalnym oszustwem” – mówi Arkadiusz Kraszewski z firmy Marken Systemy Antywirusowe, polskiego dystrybutora oprogramowania Bitdefender.

Niewykluczone, że tego typu praktyki dotrą także wkrótce do Polski. Ważne, aby wiedzieć jak się zabezpieczyć przed tego typu praktykami i mieć się na baczności.

Source: Nowe oszustwo ubezpieczeniowe! Niebezpieczne kody QR rzekomo powiązane z tablicą rejestracyjną auta

Nagrywający wcisnął się przed SUV-a, jego kierowca wpadł w szał

Autor nagrania skręcał na rondzie Jagiellonów w Bydgoszczy, ale korzystał z pasa, służącego do zawracania. Kiedy więc po wykonaniu skrętu znalazł się na pasie, nakazującym mu ponowny skręt w lewo, wjechał płynnie na pas po swojej prawej, korzystając z tego, że kierowca Toyoty RAV4 chyba się zagapił i nie ruszył wraz z innymi.

Na taki manewr zmiany pasa ruchu pozwalało oznakowanie na drodze, ale autor nagrania wykonał go chyba w sposób niebezpieczny. Miał całe mnóstwo miejsca przed sobą, a zmienił pas tuż przed maską Toyoty. Jeśli jej kierowca właśnie ruszał, musiało go to zaskoczyć i wystraszyć. A potem zdenerwować.

Najpierw uniemożliwił autorowi nagrania zmiany pasa na prawy, ponieważ na lewym zaczynał się buspas. Technicznie rzecz biorąc nie musiał go jednak wpuszczać, ponieważ zasada jazdy na suwak wymaga dojechania do końca pasa (lub momentu, do którego możemy z niego korzystać) i dopiero wtedy go zmieniać. Autor tak też zrobił po chwili i został wpuszczony bez problemu.

Widząc to kierowca Toyoty sam wjechał na buspas i zaczął gonić nagrywającego, trąbiąc na niego i próbując, na szczęście nie w sposób agresywny, wjechać przed niego. Później doszło jeszcze do próby przyspieszenia obu kierowców i parokrotnego użycia klaksonów.

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Szczęśliwie nie doszło do żadnej naprawdę niebezpiecznej sytuacji, ani zatrzymania się i rękoczynów. My możemy tylko życzyć kierowcy Toyoty większej wyrozumiałości co do innych na drodze i więcej spokoju. Autorowi natomiast radzimy, aby wjeżdżając przed kogoś bez jego zgody, robił to z zachowaniem odpowiednio dużej odległości. Tak będzie bezpieczniej i z pewnością spokojniej.

Source: Nagrywający wcisnął się przed SUV-a, jego kierowca wpadł w szał

Konfiskata pojazdu – dziś wchodzą w życie restrykcyjne przepisy. Recydywa srogo karana

Spis treści

Od dziś jazda na podwójnym gazie może skończyć się utratą samochodu. A jak było poprzednio? Dotychczas za jazdę w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi) groził mandat w wysokości co najmniej 2500 zł. Za stężenie powyżej 0,5 promila kierowcy mogli zapłacić od 5 tys. do 60 tys. zł. W obu przypadkach otrzymywali też 15 punktów karnych – maksymalną możliwą liczbę za pojedyncze zdarzenie. Teraz grozi im konfiskata pojazdu.

Przeczytaj też: Po ilu piwach bezalkoholowych można prowadzić samochód? Czy 0,5% to dalej piwo bezalkoholowe?

Konfiskata pojazdu – przepisy

Od 14 marca 2024 r. obowiązuje nowelizacja Kodeksu karnego umożliwiająca konfiskatę pojazdów kierującym mającym we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. Według nowych przepisów auta stracą również ci, którzy po spożyciu napojów wyskokowych spowodują wypadek.

Gdy spowodujemy wypadek mając od 0,5 do 1 promila we krwi – konfiskata pojazdu jest obowiązkowa.

W przypadku zatrzymania nietrzeźwego kierującego z odpowiednio wysokim stężeniem alkoholu we krwi policja zatrzyma jego pojazd na siedem dni. W tym czasie zapadnie decyzja prokuratora o zabezpieczeniu auta (lub innego pojazdu mechanicznego), po czym sąd wyda wyrok o jego przepadku na rzecz Skarbu Państwa.

Jeśli nie konfiskata, to co?

Warto zaznaczyć, że w szczególnych przypadkach nowe przepisy pozwalają sądom na nałożenie innych kar:

  • jeśli prowadzony pojazd nie należy do pijanego kierującego, zasądzony zostanie przepadek równowartości maszyny;
  • w sytuacji, w której doszło do znacznego uszkodzenia pojazdu, sąd również zadecyduje o przepadku jego równowartości;
  • nietrzeźwemu kierowcy prowadzącemu pojazd służbowy w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych, samochód nie zostanie odebrany. Na kierującego zostanie nałożona kara finansowa od 5 tys. do 60 tys. złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Wprowadzane zmiany legislacyjne mają potencjał w ograniczeniu liczby tragicznych wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierujących. Jednak aby efektywnie rozwiązać ten problem, niezbędne będzie zarówno egzekwowanie tych przepisów, jak i ciągłe edukowanie społeczeństwa o skutkach jazdy na podwójnym gazie – komentuje Gabriel Gatner, adwokat specjalizujący się w sprawach karnych związanych z jazdą po alkoholu i twórca strony jazdapopijaku.pl.

Ekspert dodaje, że jazda samochodem po alkoholu jest powszechnym problemem.

80% klientów mojej kancelarii to osoby, które alkohol spożywają okazyjnie, ale ruszyły samochodem w trasę, będąc przekonanymi, że zdążyły już strawić wypite napoje procentowe. Tak zwana nieświadoma nietrzeźwość jest niezwykle niebezpieczna dla kierowcy, jego pasażerów i innych uczestników ruchu drogowego. Może mieć też poważne konsekwencje prawne dla kierującego niewiedza o stanie swojej trzeźwości nie jest dla sądu żadnym wytłumaczeniem – przekonuje Gatner.

Na zlecenie firmy AlcoSense zbadano 1017 polskich kierowców. Ponad 40% respondentów uznaje, że konfiskata pojazdu to skuteczna kara dla osób, które zdecydowały się na jazdę na podwójnym gazie.

Przepisy nie zastąpią braku wyobraźni

W całym 2023 r. służby zanotowały ponad 90 tys. przypadków jazdy po alkoholu. Od 1 stycznia 2024 r. policja zatrzymała już blisko 13 tys. kierujących pod wpływem napojów z procentami. Może wydawać się, że to stosunkowo niewiele jak na liczbę wszystkich kierowców w Polsce. Jednak z badań wynika, że co czwarty (27%) kierowca po spożyciu alkoholu zastanawiał się, czy może prowadzić samochód.

Najczęściej (aż 65%) wskazywanym przez ankietowanych powodem, dla którego zdecydowali się oni na jazdę nie mając pewności, czy są trzeźwi, było dobre samopoczucie. Biorący udział w anonimowej ankiecie wskazywali również na takie czynniki jak m.in. brak możliwości powrotu do domu inaczej niż własnym samochodem (39%) i krótki dystans do przejechania (28%). Prawie co piąty respondent (19%) przyznał, że liczył na uniknięcie kontroli drogowej i badania trzeźwości.

Wojciech Pasieczny, były szef stołecznej drogówki, a obecnie przedstawiciel Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, alarmuje, że w Polsce wciąż nie ma wystarczającej liczby funkcjonariuszy do testowania trzeźwości uczestników ruchu drogowego.

– Oczywiście nie jest możliwe, aby policjant z alkomatem stał na każdym skrzyżowaniu. Niestety kontroli trzeźwości często nie ma nawet w tych porach i miejscach, gdzie byłoby to najbardziej wskazane. Brakom kadrowym służb mundurowych niestety towarzyszą braki w wyobraźni osób, które decydują się na jazdę autem „po paru głębszych”. Alkohol powoduje u kierowcy pogorszenie koordynacji ruchowej, wydłuża czas reakcji i zaburza widzenie – zarówno świateł, znaków drogowych, jak i samych pieszych, którzy są często niewinnymi ofiarami wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących – tłumaczy Pasieczny.

Zdaniem specjalisty nie można wierzyć popularnym mitom, że wytrzeźwieje się szybciej dzięki piciu kawy lub spożywaniu tłustych posiłków.

– Przewietrzenie się na spacerze lub aktywność fizyczna po spożyciu alkoholu nie sprawią, że można wsiadać za kółko. Najlepiej jest sprawdzić stan swojej trzeźwości przy pomocy dobrej jakości alkomatu. Testery za kilka złotych nie zdają egzaminu. Najczęściej ich jedynym atestem (PZH) jest to, że po dmuchnięciu w ustnik nic nam się nie stanie. O poprawnym wskazaniu, czy mieścimy się w dopuszczalnym limicie alkoholu we krwi możemy jednak zapomnieć – przekonuje ekspert.

konfiskata pojazdu

Wtóruje mu Piotr Dempniak z firmy AlcoSense:

Proces rozkładu alkoholu przez organizm jest bardzo skomplikowany i zależny od wielu czynników. Jego tempo zależy nie tylko od wagi i płci, ale może być inne w zależności od dnia i naszego samopoczucia. Dlatego jedynie badania krwi lub test dobrze skalibrowanym alkomatem gwarantują uzyskanie wiarygodnych wyników stężenia alkoholu w orgazmie – mówi ekspert.

Jak właściwie sprawdzić stan swojej trzeźwości?

Bezpłatne badanie trzeźwości można wykonać w komisariatach policji. Taki test daje nam pewność, że możemy chwycić za kółko, jednakże najpierw musimy dostać się do takiej placówki. Trzeba pamiętać, że na test na obecność alkoholu we krwi nie wolno przecież przyjechać prowadzonym przez siebie samochodem.

Piotr Dempniak podpowiada, że swój stan w każdej chwili możemy sprawdzić dobrej jakości alkomatem osobistym.

Na rynku dostępne są urządzenia dorównujące dokładnością pomiarów sprzętowi używanemu przez policję. Wykonanie testu alkomatem może uchronić nas przed podjęciem decyzji kosztującej życie lub zdrowie – przekonuje Dempniak.

Specjalista radzi, aby korzystać z alkomatów wyposażonych w duży czujnik elektrochemiczny, zbliżonych do tych, jakich używają m.in. polskie służby. Gwarantują one dokładny i rzetelny pomiar. Dobry alkomat osobisty sam przeprowadzi użytkownika przez proces badania i wychwyci zbyt mocne, zbyt słabe lub niewystarczająco długie wydmuchiwanie powietrza z płuc podczas pomiaru. Nie mniej istotna kwestia to regularna kalibracja, o której powinno automatycznie przypominać urządzenie.

Alkomat AlcoSense Excel

Jeździe po alkoholu każdy powinien powiedzieć stanowcze „nie”

Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu​ uznaje, że kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu jest jedną z czterech głównych przyczyn śmiertelnych wypadków drogowych. Na polskie drogi każdego dnia wyjeżdża średnio aż 255 osób kierujących po alkoholu.

Z problemem pijanych kierowców należy walczyć na różne sposoby. Niezwykle ważną kwestią są obowiązujące przepisy – kary muszą być zarówno surowe, jak i odpowiednio egzekwowane. Tylko w ten sposób będą one skutecznie odstraszały przed jazdą po alkoholu. Kluczowa jest także długofalowa edukacja mająca na celu uświadomienie społeczeństwu rozmiarów problemu i jego skutków. W takie działania powinni zaangażować się zarówno rządzący, organizacje pozarządowe, media i przedstawiciele biznesu. Nie trzeba czekać na zmiany przepisów – dobre praktyki np. w miejscu pracy można wdrażać bez podpisanych ustaw, a samemu sprawdzać stan swojej trzeźwości za pomocą zaufanego urządzenia – przekonuje Dorota Olszewska, prezeska Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego.

Pijani kierowcy 2023 – pesymistyczne wyniki badań

Oto wyniki badań i odpowiedzi ekspertów na najczęściej zadawane pytania związane z nowymi karami dla jeżdżących po alkoholu.

Co Polacy sądzą o nowych przepisach?

Na zlecenie firmy AlcoSense, producenta alkomatów osobistych, zbadano 1017 polskich kierowców. Ponad 40% respondentów uznaje konfiskatę samochodu za skuteczną karę dla osób, które zdecydowały się na jazdę na podwójnym gazie. Z ankiety wynika, że co czwarty (27%) kierowca po spożyciu alkoholu zastanawiał się, czy może prowadzić samochód.

Najczęściej (aż 65%) wskazywanym przez kierowców powodem, dla którego zdecydowali się oni na jazdę nie mając pewności, czy są trzeźwi, było dobre samopoczucie.

Infografika - wpływ alkoholu na organizm

Kto i kiedy straci samochód?

Przepadek pojazdu mechanicznego będzie orzekany, jeżeli kierujący pojazd mechaniczny jest pod wpływem alkoholu, a zawartość alkoholu w jego organizmie jest wyższa niż 0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu lub 1,5 promila we krwi. W przypadku kierującego pojazd mechaniczny, który spowodował wypadek, sąd może orzec przepadek pojazdu mechanicznego, jeżeli zawartość alkoholu w jego organizmie jest niższa niż 0,50 mg/dm3 w wydychanym powietrzu lub 1 promil we krwi, a jeżeli te wartości są przekroczone to sąd orzeka taki przepadek. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Jak jest z przepadkiem auta w przypadku kierowców zawodowych?

Zgodnie z art. 44b § 3 kodeksu karnego – Przepadku pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. W takim wypadku sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Górna granica nawiązki wynosi 100 000 zł (to wynika z art. 48 kk) Tym samym kierujący musi spełnić 2 warunki – pojazd nie może być jego własnością i wykonuje czynności zawodowe lub służbowe dla pracodawcy polegające na prowadzeniu pojazdu. Jeżeli chodzi o kurierów dużo zależy od tego na jakiej podstawie prawnej wykonują swoje zadania i co wynika z ich obowiązków opisanych w umowie. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Co z osobami, które kierowały pod wpływem alkoholu autami w leasingu lub w najmie?

Zgodnie z art. 44b § 2 kodeksu karnego – wobec takich kierujących będzie orzekany przepadek równowartości pojazdu mechanicznego. Za równowartość pojazdu uznaje się wartość pojazdu określoną w polisie ubezpieczeniowej na rok, w którym popełniono przestępstwo, a w razie braku polisy – średnią wartość rynkową pojazdu odpowiadającego, przy uwzględnieniu marki, modelu, roku produkcji, typu nadwozia, rodzaju napędu i silnika, pojemności lub mocy silnika oraz przybliżonego przebiegu, pojazdowi prowadzonemu przez sprawcę, ustaloną na podstawie dostępnych danych, bez powoływania w tym celu biegłego. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Co w sytuacji, w której pijany kierowca rozbije prowadzony samochód?

Zgodnie z art. 44b § 5 kodeksu karnego – przepadek pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu nie orzeka się, jeżeli orzeczenie przepadku pojazdu mechanicznego jest niemożliwe lub niecelowe z uwagi na jego utratę przez sprawcę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Kto i kiedy będzie musiał płacić nawiązkę?

Nawiązka będzie orzekana wyłącznie w przypadkach wskazanych w art. 44b § 3 kodeksu karnego, a więc w przypadku kierujących, którzy prowadzili niestanowiący jego własności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Nowy rząd proponuje rezygnację z przepisu o obligatoryjnym przepadku pojazdu mechanicznego. Czy to właściwa zmiana?

W mojej ocenie jest to bardzo dobra inicjatywa – obligatoryjny przepadek zawsze powoduje brak możliwości spojrzenia na sytuację karną kierującego pod szerszym kątem tj. dotychczasowej karalności kierującego, jego sytuacji życiowej czy okoliczności, w których popełnił on taki czyn. Fakultatywność przepadku, oznacza przekazanie decyzji o jego orzeczeniu na wymiar sprawiedliwości, a przede wszystkim na sędziów, którzy po ustaleniu stanu faktycznego w sprawie z pewnością będą dobrze wiedzieli czy z takiej instytucji skorzystać czy nie.

Nowe przepisy obejmujące przepadek pojazdów zarówno fakultatywny, jak i obligatoryjny na pewno wejdą w życie, ponieważ tak stanowi ustawa. Pytanie do rządzących, kiedy przepisy zostaną znowelizowane. (Gabriel Gatner, adwokat, twórca strony jazdapopijaku.pl)

Co dzieje się z organizmem kierowcy po spożyciu alkoholu?

Alkohol powoduje u kierowcy pogorszenie koordynacji ruchowej, wydłuża czas reakcji i zaburza widzenie – zarówno świateł, znaków drogowych, jak i samych pieszych, którzy są często niewinnymi ofiarami wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących. Przewietrzenie się na spacerze lub aktywność fizyczna po spożyciu alkoholu nie sprawią, że można wsiadać za kółko. (Wojciech Pasieczny, przedstawiciel Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym)

Czy można skutecznie walczyć z problemem pijanych kierowców na polskich drogach?

Niezwykle ważną kwestią są obowiązujące przepisy – kary muszą być zarówno surowe, jak i odpowiednio egzekwowane. Tylko w ten sposób będą one skutecznie odstraszały przed jazdą po alkoholu. Kluczowa jest także długofalowa edukacja mająca na celu uświadomienie społeczeństwu rozmiarów problemu i jego skutków. W takie działania powinni zaangażować się zarówno rządzący, organizacje pozarządowe, media i przedstawiciele biznesu. Dobre praktyki np. w miejscu pracy można wdrażać bez podpisanych ustaw, a samemu sprawdzać stan swojej trzeźwości za pomocą zaufanego urządzenia (Dorota Olszewska, prezeska Stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego).

Jak wybrać dobry alkomat osobisty?

Na rynku dostępne są urządzenia dorównujące dokładnością pomiarów sprzętowi używanemu przez policję. Wykonanie testu alkomatem może uchronić nas przed podjęciem decyzji kosztującej życie lub zdrowie. Warto korzystać z urządzeń wyposażonych w duży czujnik elektrochemiczny, zbliżonych do tych, jakich używają m.in. polskie służby. Gwarantują one dokładny i rzetelny pomiar. Dobry alkomat osobisty sam przeprowadzi użytkownika przez proces badania i wychwyci zbyt mocne, zbyt słabe lub niewystarczająco długie wydmuchiwanie powietrza z płuc podczas pomiaru. Nie mniej istotna kwestia to regularna kalibracja, o której powinno automatycznie przypominać urządzenie. (Piotr Dempniak, AlcoSense)

Source: Konfiskata pojazdu – dziś wchodzą w życie restrykcyjne przepisy. Recydywa srogo karana

Top 7 ulubionych błędów polskich kierowców na rondach

Spis treści

Błędne używanie lewego kierunkowskazu na rondzie

Zacznijmy od zapisu na temat rond, którego nie znajdziemy w Kodeksie drogowym (tam nie ma o rondach ani słowa), ale w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się  dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Tyle przepisy mówią na temat rond. Jedziecie na nim dookoła wyspy, niczym po łuku drogi. Czy jeśli na tym łuku znajduje się zjazd w prawo w inną drogę, to czy wrzucicie wcześniej lewy kierunkowskaz?

Tak przedstawiona sytuacja nie pozostawia wątpliwości co do odpowiedzi, a mimo to wielu kierowców zupełnie inaczej uważa, gdy znajdzie się na rondzie. Dla nich rondo z czterema wlotami, to takie dziwne skrzyżowanie czterech dróg. Skoro przed wjechaniem na nie widzą, że droga ich interesująca znajduje się po ich lewej stronie, to włączają lewy kierunkowskaz. Zupełnie nie przeszkadza im w tym fakt, że z ronda można zjechać tylko w prawo.

Błędny wjazd na rondo

Jeśli kierowca nie wjeżdża na rondo z włączonym kierunkowskazem (żadnego nie ma potrzeby włączać przed rondem), to zawsze może popełnić błąd wjeżdżając na rondo. Na takie z dwoma pasami wydaje się, że można swobodnie wjeżdżać, kiedy pas prawy jest wolny. Nie każdy uważa na to, co robią kierowcy na lewym. Jeśli w tym samym momencie jeden z nich zacznie zmieniać pas, przygotowując się do opuszczenia skrzyżowania kolejnym zjazdem, ewentualna wina za kolizję będzie leżała po waszej stronie.

Zła zmiana pasa ruchu na rondzie

Jeśli tylko na rondzie nie ma ciągłej linii, to można zmieniać na nim pasy dowolnie. Zwykle odbywa się to tylko z pasa wewnętrznego na zewnętrzny, ale prawo nie nakłada tu żadnych ograniczeń. Problem polega tylko na tym, że jazda po rondzie utrudnia bardzo obserwację tego, co dzieje się na sąsiednim pasie. Łatwo nie zauważyć drugiego pojazdu i wymusić na nim pierwszeństwo lub doprowadzić do kolizji.

Czy pasy bezpieczeństwa są obowiązkowe? Wyjątków jest sporo, ale raczej do żadnego nie należysz

Brak kierunkowskazu podczas zjazdu z ronda

Osobną kategorię stanowią kierowcy, którzy w ogóle nie używają kierunkowskazów na rondach. Wjeżdżają na nie bez migacza, zgodnie z przepisami, ale zjeżdżając z niego nie włączają prawego. Spotkaliście ich pewnie nie raz, czekając na możliwość wjazdu na rondo, po to tylko by przekonać się, że gdyby włączyli kierunkowskaz, już dawno moglibyście ruszyć.

Nieprawidłowy zjazd z ronda

Ten błąd częściowo wiąże się z pierwszym. Kierowca może poruszać się po rondzie pasem wewnętrznym i bezpośrednio zjechać z niego ze skrzyżowania. Zdarza się, że wtedy zajeżdżają drogę osobie poruszającej się pasem zewnętrznym.

Inny błąd ma miejsce, gdy pojazdy z obu pasów zjeżdżają tym samym zjazdem z ronda, ale kierowca z lewego nie kieruje się na lewy, tylko wcina się na prawy.

Wymuszanie pierwszeństwa na tramwaju na rondzie

Tramwaj ma w wielu sytuacjach uprzywilejowaną pozycję, między innymi podczas opuszczania ronda. Chociaż przecina tor jazdy samochodów, to pojazd szynowy ma wtedy pierwszeństwo. O tej zasadzie nie przypominają żadne znaki, więc nie każdy kierowca o tym wie lub pamięta.

Zatrzymywanie się przed tramwajem wjeżdżającym na rondo

Analogicznie zdarzają się kierowcy, którzy uważają, że tramwaj ogólnie zawsze ma pierwszeństwo. Zatrzymują się więc na widok tramwaju zbliżającego się do ronda, chociaż motorniczy ma przed sobą znak „ustąp pierwszeństwa”.

Source: Top 7 ulubionych błędów polskich kierowców na rondach

Fabryka samochodów elektrycznych Izera ma wykonawcę – to polska firma. Kiedy ruszą prace?

Spis treści

Spółka ElectroMobility Poland S.A., która powstała w październiku 2016 roku, od 10 lat realizuje projekt budowy polskiej marki motoryzacyjnej samochodów elektrycznych Izera oraz fabryki, która już wiemy, że stanie w Jaworznie. Rok temu firma podpisała porozumienia o współpracy z chińskim koncernem Geely oraz włoskim studiem projektowym Pininfarina. Jak twierdzą przedstawiciele ElectroMobility Poland, na koniec 2023 r. projekt został zrealizowany w około 40%. Nie sprecyzowano, czy chodzi tu o projekt auta, czy fabryki, a może całości przedsięwzięcia.

Kto wygrał przetarg na budowę fabryki Izery w Jaworznie?

Docelowo fabryka w Jaworznie w woj. śląskim ma zatrudniać 3 tys. pracowników i być przygotowana do produkcji 150 tys. aut rocznie w pierwszym etapie, z możliwością rozbudowy mocy produkcyjnych do
300 tys. samochodów rocznie.

Rozstrzygnięcie postępowania dotyczącego wyboru wykonawcy obiektu w Jaworznie zwieńczyło podpisanie listu intencyjnego przez przedstawicieli obu firm – Piotra Zarembę, prezesa ElectroMobility Poland oraz Jerzego Mirgosa, prezesa Mirbud S.A. Wykonawca działa od 1988 roku – spółka notowana na GPW – zrealizowała blisko 1000 projektów inwestycyjnych, a specjalizuje się m.in. w budownictwie przemysłowym, realizacji obiektów użyteczności publicznej oraz inżynierii drogowej.

Kiedy ruszą prace budowlane? Nie tak szybko…

W podpisanym porozumieniu strony wyraziły wolę realizacji kompleksowych robót
budowlanych na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego, a następnie oddania
do użytkowania obiektów budowlanych fabryki samochodów elektrycznych o mocach
produkcyjnych wynoszących 150 tys. sztuk rocznie. Współpraca zostanie potwierdzona
odrębną umową o generalne wykonawstwo inwestycji po uzyskaniu przez spółkę
ElectroMobility Poland odpowiednich zgód korporacyjnych
. Ile to potrwa – nie wiadomo, jednak wybór generalnego wykonawcy i podpisanie stosownych umów mają pozwolić uruchomić
masową produkcję samochodów do połowy 2026 roku.

– Rozstrzygnięcie przetargu na budowę zakładu produkcyjnego to ostatni ważny krok na
drodze do rozpoczęcia produkcji samochodów marki Izera. Fabryka będzie gotowa w
ciągu 23 miesięcy od wbicia symbolicznej, pierwszej łopaty. Współpraca z polskim
podmiotem, który ma 30-letnie doświadczenie w realizacji inwestycji przemysłowych, jest
gwarancją tego, że prace przy budowie zakładu produkcyjnego będą zrealizowane w
najwyższym rynkowym standardzie i z dotrzymaniem harmonogramów inwestycji –
powiedział Piotr Zaremba, prezes ElectroMobility Poland.

fabryka Izery w Jaworznie - podpisanie listu

Kto wybuduje fabrykę Izery w Jaworznie?

Zgodnie z założeniami postępowania zakupowego inwestycja będzie realizowana w
formule „Projektuj i Buduj”, co oznacza, że wykonawca ma odpowiadać zarówno za sam
projekt budynku, jak i za pozostałe podejmowane działania aż do oddania fabryki do
użytku.

– Wybór naszej spółki na generalnego wykonawcę jednej z największych realizowanych
w naszym kraju inwestycji w branży motoryzacyjnej jest potwierdzeniem naszych
kompetencji oraz pozycji rynkowej. Jestem przekonany, że nasze doświadczenie, wiedza
i umiejętności naszych inżynierów oraz możliwości realizacyjne gwarantują wysoką
jakość i terminowość wykonania prac budowlanych. Chcemy, aby ta realizacja była
wizytówką nie tylko dla Śląska i miasta Jaworzno, ale by przez wiele lat służyła rozwojowi
całego tego regionu i była symbolem polskiej elektromobilności – podkreślił Jerzy Mirgos,
prezes Mirbud S.A.

Source: Fabryka samochodów elektrycznych Izera ma wykonawcę – to polska firma. Kiedy ruszą prace?

Przepalanie motocykla – szkodzi, czy może pomóc?

Spis treści

Chyba każdy motocyklista stara się odstawić motocykl na okres zimowy w bezpieczne i suche miejsce. Długotrwałe zimowe warunki, wilgoć i mróz, mogą negatywnie wpłynąć na wygląd i stan techniczny elementów motocykla. Zanim jednak odpowiemy na pytanie, czy przepalanie motocykla w zimie jest potrzebne – podpowiemy, jakie czynności serwisowe warto wykonać, żeby zabezpieczyć motocykl, podczas długich miesięcy zimowania.

Co zrobić z motocyklem na zimę, gdy nie mamy garażu?

W przypadku braku możliwości zabezpieczenia motocykla we własnym zakresie, warto zwrócić się z prośbą o pomoc do innych pasjonatów motocykli (np. na grupach motocyklowych na facebooku) lub wkupić usługę zimowania motocykla w firmie, która ją oferuje. Każdy chciałby długo i bezawaryjnie korzystać z motocykla, a właściwe jego przechowywanie zimą, właśnie do tego może się przysłużyć.

Jak przygotować motocykl na zimowanie?

Można zacząć od jego dokładnego umycia, ponieważ zanieczyszczenia, które przez parę miesięcy będą na motocyklu – staną się trudne do usunięcia, a nawet mogą zniszczyć / odbarwić powierzchnię lakieru czy felg. Następnie można zakonserwować elementy: gumowe i te z tworzywa, przeznaczonymi do tego preparatami oraz nasmarować elementy ruchome.

Warto się przyłożyć do wyczyszczenia łańcucha przez zimowaniem i ponownego jego nasmarowania. Ma to duży wpływ na jego stan techniczny i co za tym idzie – długość eksploatacji. Potrzebną wiedzę o tym, jak dobrze wyczyścić motocyklowy łańcuch można pozyskać w naszym poradniku: Jak zadbać o motocyklowy łańcuch?  

Jak zadbać o opony motocyklowe zimą?

Stojaki motocyklowe są bardzo przydatne podczas zimowania motocykla. Opony, które są obciążone masą motocykla w jednym położeniu, będą podatne na odkształcenia. Jeżeli nie mamy możliwości „podwieszenia” motocykla na stojakach, to warto zwiększyć ciśnienie powietrza w oponach i co jakiś czas je obracać, zmieniając położenie.

Przepalanie motocykla w zimie: stojaki motocyklowe na zimę

Przepalanie motocykla w zimie: stojaki motocyklowe na zimę

Czy tankować motocykl do pełna przed zimą?

Dolanie paliwa do pełna w motocyklu ma na celu zabezpieczenie wnętrza baku przed korozją, spowodowaną skraplającą się wodą na ściankach, gdy bak zimą pozostanie pusty. Paliwo pozostawione w baku na czas zimowy nie zmieni swoich właściwości. Dla tych, którzy jednak chcieliby się zabezpieczyć dodatkowo – stworzono stabilizatory paliwa. Preparaty, które w wyznaczonej ilości, dolewamy do baku, żeby paliwo nie ulegało procesom starzenia i utleniania.

Czy zmieniać olej w motocyklu przed zimą?

Wymiana oleju przed zimowaniem jest wykonywana po to, żeby nie zostawiać przepracowanego i zanieczyszczonego oleju na długie miesiące w motocyklu. Jednak są zwolennicy tego, by właśnie od świeżo zalanego oleju zaczynać sezon wiosną. Naszym zdaniem każda opcja jest dobra, jeżeli sprzyja regularnej wymianie oleju w motocyklu.

Czy wyciągać akumulator z motocykla na zimę?

Akumulator motocyklowy w zimie nie ma łatwo, szczególnie, gdy motocykl trzymamy w pomieszczeniu nieogrzewanym. Zimowe temperatury nie tylko przyspieszają rozładowanie, ale i nieodwracalne zasiarczenie, które może doprowadzić do trwałego uszkodzenia akumulatora. Dlatego warto zabezpieczać motocyklowy akumulator przed negatywnym wpływem niskich temperatur.

Eksperci od akumulatorów zalecają wymontowanie akumulatora i przechowywanie go w temperaturze od 0° do +25°C. Podkreślając, że należy okresowo sprawdzać jego naładowanie lub na stałe podłączyć do ładowarki z funkcją podtrzymywania naładowania.

Czy zawsze należy wyjmować akumulator na zimę z motocykla? Nie zawsze. Obecnie są już dostępne takie modele automatycznych ładowarek do motocyklowego akumulatora, które nie wymagają jego wyjmowania z motocykla. Na stałe podłączone do źródła prądu będą dbały o stan akumulatora przez całą zimę.

Przepalanie motocykla w zimie: ładowarka akumulatora motocyklowego

Przepalanie motocykla w zimie: ładowarka akumulatora motocyklowego

Przepalanie motocykla w zimie – szkodzi, czy może pomóc?

Przepalanie motocykla w zimie może zaszkodzić, ponieważ krótkotrwała praca silnika motocyklowego podczas zimowego postoju niesie więcej szkody niż pożytku. Ładowanie akumulatora na biegu jałowym jest praktycznie znikome, a do tego przy każdym rozruchu motocykla spada napięcie. Krótka praca motocykla nie służy też świecom, które nie będą w stanie osiągnąć temperatury do samooczyszczenia.

I ostatni argument – takie nagłe skoki temperatur (zimno-ciepło-zimno) stwarzają warunki do skraplania się wody, która ma wpływ na tworzenie korozji, np. w wydechu.

Source: Przepalanie motocykla – szkodzi, czy może pomóc?

Strażnik Grochowa istnieje i jest Niemcem. 4000 donosów na kierowców w rok

Samozwańczy Strażnik Grochowa, czyli Rudy z serialu „Blok ekipa”, ma tylko jeden cel w życiu. Dbać o porządek w swojej dzielnicy i pilnować, aby nie rozgrywał się tam żaden nielegalny proceder. W praktyce sprowadza się to do ciągłego krążenia po okolicy i zgłaszania drobnych wykroczeń, takich jak picie piwa na ławce lub nieprawidłowe parkowanie samochodu.

Niclas Matthei, chociaż jest Niemcem, bez wątpienia inspirował się postacią Rudego. Ten 18-latek z Saksonii-Anhalt, niestrudzenie patroluje okolicę na swoim rowerze, ubrany w odblaskowy kombinezon oraz kask ochronny i poluje na nieprawidłowo parkujących kierowców.

Po odnalezieniu takiego wykroczeniowca, zgłasza sprawę na policję, ale często nie odjeżdża dalej, tylko czeka na właściciela pojazdu. Gdy ten się zjawia, zaczyna pouczać go na temat problemów, jakie mogło spowodować jego parkowanie, gdzie kierowca powinien zaparkować i ogólnie na temat tego, żeby nie łamać przepisów.

Jest w swoich działaniach bardzo skuteczny – w ubiegłym roku po jego zgłoszeniach wystawiono około 4000 mandatów na łączną kwotę 140 955 euro, czyli około 600 tys. zł. Miejscowi nazwali go pieszczotliwie „Anzeigenhauptmeister”, co oznacza mniej więcej „Główny Urzędnik ds. Skarg”. Reportaż na jego temat przygotowany przez „Der Spiegel” w dwa tygodnie zebrał ponad 4 mln wyświetleń.

Source: Strażnik Grochowa istnieje i jest Niemcem. 4000 donosów na kierowców w rok

Stworzyli prosty sposób na kradzież Tesli. Wystarczy, że właściciel pojedzie na ładowarkę

Jak ukraść Teslę? Sposób jest prosty

Na to jak szybko i łatwo ukraść Teslę, wpadło dwóch ekspertów do spraw cyberbezpieczeństwa – Tommy Mysk i Talal Haj Bakry. Postanowili wykorzystać wysoki stopień skomputeryzowania samochodów Tesli oraz ciekawe rozwiązania, z jakich mogą korzystać ich właściciele.

Każda stacja ładowania Tesli (tzw. supercharger) oferuje darmową sieć WiFi, ale tylko dla faktycznych posiadaczy amerykańskich elektryków. Mogą więc z niej korzystać po zalogowaniu się, co bez wapienia pomaga spożytkować czas spędzony pod ładowarką na rozrywkę lub pracę.

Eksperci postanowili to wykorzystać i stworzyli własną sieć w pobliżu ładowarki, która także nazywała się Tesla Guest. Przy próbie połączenia się z nią, odsyła do strony łudząco przypominającą stronę logowania Tesli, dzięki czemu wykradają login, hasło, a nawet kody dwustopniowej weryfikacji.

Posiadając takie informacje, mogą zalogować się do oficjalnej aplikacji Tesli i stworzyć nowy cyfrowy kluczyk. To pozwala na śledzenie pozycji pojazdu, a także otworzenie go i uruchomienie w dogodnym dla złodzieja momencie.

Jak Tesla zareagowała na nowy sposób kradzieży jej samochodów?

Na nową metodę kradzieży Tesli wpadli na szczęście eksperci do spraw cyberbezpieczeństwa, więc poinformowali o problemie producenta. Jego przedstawiciele mieli odpowiedzieć, że przyjrzą się sprawie, ale nie uważają, aby problem był poważny.

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Trudno powiedzieć, czy nie chcą w ten sposób nagłaśniać sprawy i wywoływać paniki wśród swoich klientów, czy zwyczajnie bagatelizują problem. Tak czy inaczej zalecamy dodatkową ostrożność podczas korzystania z WiFi na ładowarkach Tesli. Zwłaszcza, gdy zauważycie, że funkcjonują tam dwie identycznie nazwane sieci.

Source: Stworzyli prosty sposób na kradzież Tesli. Wystarczy, że właściciel pojedzie na ładowarkę

Mechanik chciał się przejechać autem klienta, rozbił Ferrari za 16 mln zł

Spis treści

Ferrari Enzo rozbite pod Monachium

Ten widok to prawdziwy koszmar dla każdego fana motoryzacji. Jak poinformowały niemieckie służby, na autostradzie A99 pod Monachium rozbiło się jeden z najwspanialszych supersamochodów – Ferrari Enzo.

Jak wstępnie podały służby, włoski bolid z nieznanych przyczyn wpadł w poślizg, kilka razy obrócił się, a następnie uderzył w bariery energochłonne. Chociaż na pierwszy rzut oka nie było aż tak źle, bo zniszczony jest tylko przód pojazdu, gdzie znajduje się tylko mikroskopijny bagażnik. Cała struktura kabiny, drzwi oraz szyba czołowa wydają się nienaruszone. Niestety to tylko zasługa korzystnego kadru. Zwrócicie uwagę, że lewe przednie koło ułożone jest felgą do kierunku jazdy. Lewa strona musi być bardzo pokiereszowana, a części auta znaleziono w promieniu 200 metrów od miejsca, gdzie się zatrzymało.

Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Kto siedział za kierownicą uszkodzonego Ferrari?

Służby nie podały informacji na temat tego, kto prowadził rozbite Enzo. Wiadomo, że podróżowały nim dwie osoby i obie trafiły do szpitala. W zdarzeniu uczestniczył jeszcze jeden pojazd i jego kierowca również został hospitalizowany.

Według nieoficjalnych informacji, jakie zaczęły krążyć po grupach zrzeszających fanów Ferrari, za kierownicą miał siedzieć mechanik z lokalnego serwisu. Można przypuszczać, że nie mógł odmówić sobie przejażdżki legendarny modelem. Co było najgorszą decyzją w jego życiu.

Ile kosztuje Ferrari Enzo?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie jest to zwyczajne Ferrari (jakby jakieś było zwyczajne). Enzo nosi nazwę od imienia założyciela firmy, co samo w sobie nadaje mu wyjątkowego splendoru. Jest ono następcą F50, czyli kolejnym samochodem w linii topowych modeli, tworzonych na kolejne dziesięciolecia marki. Pierwotnie miało nazywać się F60, ale zamiast tego zdecydowano się na upamiętnienie Enzo Ferrariego.

Włoski bolid napędzany jest wolnossącym, 6-litrowym silnikiem V12 o mocy 660 KM, dzięki któremu przyspiesza do 100 km/h w 3,3 s i może jechać nawet 355 km/h. Powstało tylko 400 egzemplarzy i nie można było ich po prostu kupić. To Ferrari kontaktowało się ze swoimi najwierniejszymi klientami, którzy wcześniej kupili F50 lub F40 i informowało ich, iż dostąpili zaszczytu możliwości wydania 660 tys. dolarów (co w 2002 roku było jeszcze większą fortuną niż teraz), czyli, według dzisiejszego kursu, ok 2,6 mln zł. Obecnie ceny Enzo sięgają nawet 16 mln zł.

Source: Mechanik chciał się przejechać autem klienta, rozbił Ferrari za 16 mln zł

10 mln przejazdów w 16 miesięcy i inne ciekawostki o najważniejszym tunelu w Polsce

Spis treści

Budowa i otwarcie tunelu pod Luboniem Małym na Zakopiance

Tunel pod Luboniem Małym na drodze ekspresowej S7 służy kierowcom już od 16 miesięcy. Obiekt kosztował prawie miliard zł i był budowany przez 6 lat. Samo drążenie tunelu rozpoczęto 6 marca 2017 r od portalu północnego w Naprawie na jezdni w kierunku Rabki-Zdroju. Ze względów technologicznych i bezpieczeństwa prace były prowadzone w tzw. ruchu ciągłym, czyli 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu.  

Ekipy budowlane drążące tunel jednocześnie z obu stron, od północy i południa, spotkały się wewnątrz masywu Lubonia Małego 23 października 2019 r. Po 2 latach i 5 miesiącach pracy przebito pierwszą nawę tunelu w kierunku Rabki-Zdroju. Pół roku później, 27 kwietnia 2020 r., używając materiałów wybuchowych metodą tzw. mikrostrzałów , udało się przebić nawę tunelu w kierunku Krakowa.  

Każda z dwóch nitek tunelu ma dwa pasy ruchu w każdym kierunku i dodatkowo pas awaryjny, który w przyszłości może stać się dodatkowym pasem ruchu. Przejazd tunelem o długości 2058 metrów i z prędkością 100 km/h zajmuje dokładnie 75 sekund.

Kierowcy są pod stałym nadzorem w tunelu na Zakopiance

Emocje na temat tunelu pod Luboniem Małym budził, i nadal budzi, wyjątkowo rozbudowany system nadzoru kierowców. Umieszczono w nim aż 170 kamer i każdy przejazd jest dokładnie śledzony. Stąd wiadomo, że od 12 listopada 2022 roku do 9 marca roku bieżącego, przejechało nim dokładnie 10 019 911 pojazdów. To daje średnio 20,7 tysiąca pojazdów dziennie.

Tunel od samego początku jest pod stałym nadzorem naszego centrum zarządzania. Pracują tam osoby, które bez przerwy monitorują sytuację na drodze, a w razie konieczności podejmują odpowiednie kroki. Za system monitoringu wizyjnego odpowiadają kamery obrotowe, wideodetekcji, kamery stałopozycyjne oraz kamery dualne (pokazujące zwykły obraz oraz termowizyjny). 

Łączność alarmową i system ostrzegania pożarowego zapewnia 119 ręcznych ostrzegaczy pożarowych, 240 sztuk czujników dymu oraz cztery czujniki liniowe ciepła. Takie czujniki to przewody biegnące przez całą długość obydwu naw tunelu. Wyposażenie uzupełnia w sumie 178 głośników przez które można podawać ostrzeżenia i polecenia w przypadku wystąpienia sytuacji alarmowych. Zamontowane są wewnątrz tunelu, w przejściach pomiędzy nawami i w budynkach technicznych.  

Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Tunel i sama Zakopianka nie są typową drogą tranzytową, na których ruch odbywa się głównie w dni powszednie, a w weekendy jest nieco mniejszy. Na tej trasie jest inaczej – większe natężenie ruchu notowane jest w weekendy, a mniejsze w dni powszednie. Widać wyraźnie, że jest to trasa w znacznym stopniu turystyczna, na której ruch kształtują przede wszystkim pora roku, kalendarz świąt i pogoda. 

Te dwa zupełnie różne oblicza – powszednie i weekendowe – świetnie widać w statystykach przejazdu przez tunel. Nawet latem od poniedziałku do czwartku ruch zwykle niewiele przekraczał 22 tysiące pojazdów na dobę (w samym roku szkolnym w te dni było to ok. 20 tysięcy samochodów). Od piątku do niedzieli było to już prawie 29 tysięcy aut każdego dnia. 

Rekordową liczbę przejazdów zanotowano 10 września 2023 – było ich wtedy 40 524.

Odcinkowy pomiar prędkości w tunelu na Zakopiance

Kierowcy dyscyplinowani są w tunelu za pomocą odcinkowego pomiaru prędkości, za który odpowiada Główny Inspektorat Transportu Drogowego. System skutecznie zmusza kierowców do przestrzegania przepisów. Ponad 99 proc. kierowców jeździ więc w tunelu zgodnie z przepisami. 

Wśród tych, którzy przekraczają dozwoloną prędkości (a jest to mniej niż 0,5 proc kierowców), zdecydowana większość jedzie o maksymalnie 20 km/h więcej, niż dopuszczają przepisy. Zdarzają się jednak także znacznie poważniejsze przekroczenia, nawet o 80 km/h.   

Source: 10 mln przejazdów w 16 miesięcy i inne ciekawostki o najważniejszym tunelu w Polsce

Oszukują kierowców metodą „na fotoradar”. Służby ostrzegają

Spis treści

Na czym polega oszustwo „na fotoradar”?

Do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego zaczęły dochodzić informacje na temat wiadomości e-mail, jakie dostają niektórzy kierowcy. W treści znajduje się wezwanie do opłacenia mandatu za przekroczenie prędkości, zarejestrowane przez fotoradar.

Wiadomość wzywa adresata do opłacenia mandatu w ciągu 72 godzin oraz informuje, że może to zrobić tylko przelewem internetowym za pośrednictwem PayU. Po kliknięciu w link zostajemy przekierowani do znajomo wyglądającej strony znanego serwisu, a potem przekierowani na stronę logowania się do swojego banku. Obie strony są oczywiście fałszywe i służą tylko pozyskaniu naszych danych do logowania.

Jak bronić się przed oszustwem „na fotoradar”?

Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym przypomina, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie wysyła wezwań do opłacenia mandatów karnych za pośrednictwem poczty elektronicznej. Korespondencja w tej sprawie wysyłana jest tylko Pocztą Polską, a informacje o mandatach można znaleźć też na stronie elektronicznego biura obsługi klienta CANARD.

Ponadto każdy mandat karny kredytowany ma przypisany indywidualny numer rachunku bankowego, na który trzeba dokonać wpłaty. Można to zrobić w banku, na poczcie lub z wykorzystaniem bankowości elektronicznej. GITD nie przesyła linków do uiszczenia grzywny nałożonej w drodze mandatu karnego. Pamiętajmy też, że na opłacenie mandatu jest zawsze 7 dni, a nie 72 godziny.

Jak wygląda mandat z fotoradaru? Jak opłacić mandat z fotoradaru?

To jak wygląda cała procedura rejestrowania wykroczenia, polegającego na przekroczeniu dopuszczalnej prędkości lub niezastosowania się do sygnalizacji świetlnej, a następnie przesyłania wezwania do opłacenia mandatu, można sprawdzić na tej stronie.

Jeżeli otrzymacie podejrzaną wiadomość, możecie skontaktować się z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym pod adresem canard@gitd.gov.pl. W sytuacji, gdy nie macie wątpliwości co do oszustwa, należy zgłosić to do CERT korzystając z tego formularza.

Gdyby doszło do wyłudzenia danych do logowania, należy jak najszybciej zgłosić to w swoim banku, zmienić hasło do bankowości internetowej i udać się na posterunek policji.

Source: Oszukują kierowców metodą „na fotoradar”. Służby ostrzegają

Autostrada A2 – opłaty od dziś poszły w górę. Ile trzeba zapłacić za przejazd?

Spis treści

Cennik za przejazd autostradą A2

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, spółka Autostrada Wielkopolska podniosła 11 marca ceny za przejazd autostradą A2. Zmiany tłumaczone są rosnącymi kosztami utrzymania autostrady, wysokimi stopami procentowymi oraz wysoką inflacją.

Podwyżki dotyczą trasy od Nowego Tomyśla do Konina, która podzielona jest na trzy odcinki, po 50 km każdy. Wcześniejsze zmiany cen miały miejsce całkiem niedawno, bo we wrześniu 2023 roku. Wtedy motocykliści musieli płacić 15 zł, kierowcy aut osobowych 30 zł, a niedużych ciężarówek 47 zł.

Znasz ukryte funkcje lusterek? Możesz się zdziwić, ile ich jest

Autostrada A2 opłaty 2024

Obowiązujące od 11 marca 2024 opłaty za przejazd autostradą A2 wyglądają następująco:

  • 16 zł – motocykle
  • 32 zł – samochody osobowe
  • 51 zł – pojazdy z „bliźniakami” z tyłu oraz samochody i motocykle z przyczepami
  • 78 zł – pojazdy trzyosiowe lub dwuosiowe z „bliźniakami” i przyczepą
  • 118 zł – pojazdy o więcej niż trzech osiach oraz trzyosiowe z przyczepami
  • 320 zł – pojazdy ponadnormatywne

Co z opłatami za pozostałe fragmenty autostrady A2?

Rzeczniczka spółki Autostrada Wielkopolska Anna Ciamciak, podając nowe ceny na trzech odcinkach autostrady A2, zapewniła jednocześnie, że koszt przejazdu Autostradą Wielkopolską na trasie Świecko – Nowy Tomyśl pozostaje bez zmian. Wyjaśniła jednocześnie, że podwyżki cen wynikają z konieczności modernizacji oraz remontów i realizacji wieloletniego planu inwestycyjnego. Dodała też, że wszystkie koszty związane z autostradą A2 ponoszą wyłącznie kierowcy z niej korzystający:

Odcinek autostrady A2 na trasie Nowy Tomyśl – Konin jest w całości utrzymywany przez Autostradę Wielkopolską. Oznacza to, że podatnicy w żadnym stopniu nie ponoszą kosztów jej eksploatacji i utrzymania. Tylko kierowcy faktycznie korzystający z usługi płacą za przejazd.

Source: Autostrada A2 – opłaty od dziś poszły w górę. Ile trzeba zapłacić za przejazd?

Wideo z Kaczyńskim hitem w internecie. Prawie wszedł pod samochód

Furorę w internecie robi nagranie z kamery samochodowej, na którym doszło do niecodziennego zdarzenia. Kierowca stoi na skrzyżowaniu i oczekuje na możliwość skrętu w lewo. Gdy tylko zapala się zielone światło, natychmiast rusza.

Policjanci zgubili się na drodze? Skandaliczne zachowanie nagrała kierująca

Gdy skończy manewr skrętu, zauważa pieszych zbliżających się do przejścia. Mają oni czerwone, więc kierowca nie powinien się niczego obawiać, ale mimo to zachował on szczególną ostrożność. Szybko okazało się, że bardzo słusznie, ponieważ jeden z pieszych najwyraźniej nie zważał na sygnalizację i chciał mu wejść prosto pod koła. Kierowca natychmiast wcisnął hamulec, ale pieszego zatrzymała jedna z osób idących z nim.

Co w tej sytuacji jest niezwykłego? Okazuje się, że pieszym, który zamierzał wejść pod koła samochodu, był Jarosław Kaczyński. Prezes PiS szedł razem z obstawą, ale jako pierwszy. Trudno powiedzieć, czy był zajęty rozmową z którymś z towarzyszy, czy po prostu nie zwracał uwagi na otoczenie.

Source: Wideo z Kaczyńskim hitem w internecie. Prawie wszedł pod samochód

Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Jak nie radzić sobie z fotoradarami

Pamiętacie historię kierowcy, którego rozwścieczył fakt, że fotoradar zrobił mu zdjęcie, więc zatrzymał się i zniszczył urządzenie? Takich przypadków było trochę, ale ten konkretny jest o tyle charakterystyczny, że był to przenośny fotoradar, obsługiwany przez policjantów z niemieckiego Schwalbach. Mężczyzna najpierw awanturował się z funkcjonariuszami, potem kopnął urządzenie, przewracając je, a następnie uciekł. Policja wyceniła straty na 90 tys. zł.

Legalny sposób na zdjęcia z fotoradaru

Inny kierowca, tym razem z niemieckiego Rottweil, znalazł inny sposób na fotoradar i to zupełnie pokojowy. Zaparkował przyczepę kempingową tuż przed urządzeniem Tamtejszy fotoradar to bowiem duża skrzynia, stojąca na asfalcie, więc duża przyczepa zupełnie zasłania mu widok na drogę.

Miejscowi kierowcy są zachwyceni tym pomysłem i chwalą swojego „bohatera”, dzięki któremu mogą bezkarnie przekraczać prędkość w terenie zabudowanym. Co dziwniejsze, służby rozkładają ręce i mówią, że nic nie mogą na to poradzić. Przyczepa zaparkowana jest prawidłowo, więc nie można jej odholować, ani dać właścicielowi jakiegokolwiek mandatu. Nie wiemy, czy planowane jest przeniesienie fotoradaru i ustawienie go w miejscu, w którym nie będzie można go zablokować. Albo przynajmniej zablokować legalnie.

Source: Wymyślił sposób na legalne unieszkodliwienie fotoradaru. Policja nic nie może mu zrobić

Znasz ukryte funkcje lusterek? Możesz się zdziwić, ile ich jest

Elektrycznie składane lusterka

Elektryczna regulacja lusterek to dziś żaden luksus, ale rzadziej spotykana jest inna, również praktyczna funkcja, czyli elektryczne składanie lusterek. W większości aut można składać je ręcznie, ale jest to znacznie mniej poręczne i kierowcy korzystają z tego tylko parkując w bardzo ciasnych miejscach, zwykle składając tylko lusterko prawe. Elektryczne składanie lusterek natomiast zmniejsza ryzyko, że ktoś zahaczy o obydwa lusterka i pomaga wjechać na przykład do ciasnego garażu.

Składanie lusterek aktywujemy przełącznikiem umieszczonym obok innych przycisków związanych z lusterkami. Wiele samochodów automatycznie składa lusterka, gdy je zamkniemy. Ewentualnie opcja taka może być aktywowana w ustawieniach pojazdu.

Podgrzewane lusterka

Ogrzewanie lusterek jest często spotykanym dodatkiem, przydatnym w naszej strefie klimatycznej. Zimą pozwala to oczywiście na pozbycie się lodu z ich tafli. Dodatek ten przydaje się też w sytuacji, kiedy lusterka zaparują, a my nie mamy jak ich oczyścić.

Ogrzewanie lusterek zwykle można włączyć odpowiednim przyciskiem przy przełącznikach obsługujących ich sterowanie. W niektórych autach jest to połączone z ogrzewaniem tylnej szyby.

Automatycznie obniżane lusterka

Wielu kierowców parkuje korzystając głównie z pomocy lusterek. Wprawny kierowca zaparkuje tak w nawet bardzo ciasnym miejscu, ale czasami trzeba wprowadzać korekty w ustawieniu lusterek, żeby móc na przykład zobaczyć krawężnik.

Pomaga w tym funkcja automatycznego obniżania lusterka. Gdy wrzucimy wsteczny bieg, lusterko obniży się, abyśmy mogli obserwować podłoże i prawe tylne koło. Po wrzuceniu jedynki i pojechaniu dalej, lusterko wraca do wcześniejszej pozycji. Funkcja może działać domyślnie, albo wymagać aktywacji w ustawieniach.

Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Synchronicznie regulowane lusterka

Po co ustawiać osobno dwa lusterka, skoro można ustawić je jednocześnie? Nie jest to dodatek „pierwszej potrzeby”, ale bywa całkiem wygodny. Gdy regulujemy lusterko lewe, prawe powinno naśladować jego ruchy, co powinno sprawić, że oba osiągną odpowiednie dla nas ustawienie.

W razie gdyby jednak wymagana była jakaś korekta lusterka prawego, wystarczy przełączyć się na jego obsługę – wtedy kontrolować będziemy tylko je. Aktywacja samej funkcji synchronicznej regulacji lusterek aktywowana jest zwykle w ustawieniach samochodu.

Automatycznie przyciemniane lusterka

Samoprzyciemniające się usterka zwykle stosuje się wewnątrz pojazdu, bo to lusterko wsteczne najbardziej narażone jest na oślepianie przez jadący za nami pojazd. Ale nadal może się ono zdarzyć, więc spotkać można (zwykle w droższych samochodach) także samościemniające się lusterka zewnętrzne.

Czujnik martwego pola

To z kolei przykład tego, że lusterka mogą pełnić nie tylko rolę pokazywania obrazu za pojazdem. Martwe pole to zdradliwe zjawisko, przez które możemy nie zobaczyć innego pojazdu, chociaż jest tuż koło nas. To rodzi potencjalne ryzyko kolizji.

Problem rozwiązano stosując czujnik martwego pola, którego dioda zwykle znajduje się na tafli bocznych lusterek. Jeśli świeci się na pomarańczowo, to znaczy, że wykryty został inny pojazd. Może mrugać, gdy włączymy kierunkowskaz, a gdy podejmiemy próbę zmiany pasa, powinna zaświecić się na czerwono, zacząć migać oraz powinien pojawić się ostrzegawczy dźwięk.

Wykrywanie martwego pola domyślnie jest włączone, ale można je dowolnie aktywować i dezaktywować. W niektórych modelach da się również regulować czułość systemu, natężenie światła diody ostrzegawczej oraz obecność sygnału dźwiękowego.

Source: Znasz ukryte funkcje lusterek? Możesz się zdziwić, ile ich jest

Autor filmu bawi się z „poganiaczem” w sportowym Seacie, a potem żali w internecie

Nagranie zaczyna się standardowo – autor porusza się lewym pasem zupełnie bez powodu. Jak się później okaże, wcale nie zamierzał wkrótce skręcić w lewo. Po prostu jechał lewym pasem trzypasmowej ulicy, bo tak. Kto mu zabroni?

To nie spodobało się kierowcy Seata Leona Cupra, który jechał wyraźnie szybciej niż wszyscy i rościł sobie słuszne prawo do lewego pasa. Próbował to, niezgodnie z przepisami, wymusić długimi światłami, ale nagrywający oczywiście nie zareagował. Kierowca Seata chciał go wyprzedzić pasem środkowym, ale przyblokowało go Audi.

Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Później przez chwilę samochody jadą spokojnie i nic się nie dzieje, a kiedy na środkowym pasie robi się trochę miejsca, kierowca Seata zaczyna wyprzedzać. Na ten widok nagrywający gwałtownie przyspiesza. W kilka sekund zwiększa prędkość z 49 do 70 km/h, aby zablokować Leona. Kiedy się to nie udaje, zaczyna wściekle na niego trąbić.

Autor nagrania tłumaczy się w przydługim opisie, że to kierowca Seata gestykulował w jego stronę, trąbił, stukał się w czoło i niebezpiecznie blisko podjeżdżał, co miało ciągnąc się przez 2 kilometry. Niestety dla autora nagrania niczego takiego nie widać, co szybko wytknęli mu komentujący, pisząc między innymi, że:

  • Obydwoje warci siebie, jak już Seat chce wyprzedzić z prawej w 0:49 to nagle nagrywający z ciągłego jechania 50km/h przyśpiesza do 70km/h, a jeśli chodzi o trąbienie to zapraszam do psychologa, bo nagrywający ewidentnie nie potrafi kontrolować emocji, a zwłaszcza agresji.
  • Jedziesz jak p. lewym byleby nie przekroczyć 50, a gdy ten wyprzedza nagle przyśpieszasz i trąbisz jak oszalały bo jak on śmiał?
  • Gdańsk to jest to. Trzy pasy i prawy zero zużycia. Dlatego zawsze na tym odcinku jadę prawym pasem bez stresu.
  • Wystarczy dać wariatowi kamerkę , a on już zrobi z niej użytek ( na stop chamie jest coraz więcej takich filmów)

Nie wiemy niestety czy o taki rodzaj wsparcia autorowi nagrania chodziło.

Source: Autor filmu bawi się z „poganiaczem” w sportowym Seacie, a potem żali w internecie

Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Opłaty za parkowanie pod Lidlem i Biedronką

Coraz częściej można spotkać się z sytuacją, w której za dłuższy postój na parkingach popularnych dyskontów, trzeba zapłacić. To sposób na to, żeby korzystali z tych miejsc tylko faktyczni klienci, a nie osoby, które nie mogą znaleźć miejsca postojowego na dłuższy czas.

Rozwiązano to w prosty sposób. Parking jest darmowy na określony czas (zwykle na godzinę lub półtorej), ale do takiego darmowego parkowania uprawnia bilet, pobierany w parkomacie i umieszczony za przednią szybą.

Niestosowanie się do tych zasad skutkuje naliczeniem kary, która zwykle wynosi 95 zł, ale zdarza się że i 150 zł. Czasami dają się na to złapać uczciwi klienci sklepów, którzy nie zwrócili uwagi na konieczność pobrania biletu, przekroczyli darmowy czas lub nie umieścili biletu za szybą. Wtedy ryzykują, że otrzymają słoną karę.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Oszustwa na parkingach Biedronki i Lidla

Na nieuwadze i nieświadomości klientów, żerują od pewnego czasu oszuści, którzy wsadzają za wycieraczki fałszywe wezwania do zapłaty kary za parkowanie. Na problem zwraca uwagę APCOA, czyli firma obsługująca parkingi pod popularnymi dyskontami. Wyjaśnia też, jak rozpoznać prawdziwe wezwanie:

Pragniemy zwrócić uwagę, że na wezwaniu do zapłaty wystawianym przez służby kontrolne APCOA, widnieje QR kod przekierowujący do strony internetowej, na której można zapoznać się ze szczegółami sprawy. Można na niej zobaczyć numer wezwania, zdjęcia wykonane przez kontrolera, a także poznać powód nałożenia opłaty dodatkowej oraz złożyć reklamację lub opłacić wezwanie do zapłaty. Jest to rozwiązanie, które pozwala na szybkie i wygodne sprawdzenie, czy wystawione wezwanie do zapłaty jest prawdziwe.

Jeżeli znajdziemy więc informację o karze za wycieraczką, powinniśmy najpierw sprawdzić, czy jest tam wspomniany kod QR. Warto też skontrolować czy rzeczywiście kara mogła się nam należeć (np. czy nie przekroczyliśmy czasu parkowania), sprawdzić numer konta do wpłaty oraz czy wysokość kary jest zgodna z tym, o czym informują tablice na parkingu.

Source: Oszustwa na parkingach Lidla i Biedronki. Rozpoznasz je w prosty sposób

Czy pasy bezpieczeństwa są obowiązkowe? Wyjątków jest sporo, ale raczej do żadnego nie należysz

Spis treści

Obowiązek zapinania pasów bezpieczeństwa – przepisy

To że trzeba zapinać pasy bezpieczeństwa, powinien wiedzieć każdy podróżny. Wynika to wprost z art. 39 Kodeksu drogowego:

Kierujący pojazdem samochodowym oraz osoba przewożona takim pojazdem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa są obowiązani korzystać z tych pasów podczas jazdy.

Nie ma więc znaczenia, czy jedziecie samochodem osobowym czy autokarem na wycieczkę. Pasy bezpieczeństwa musicie mieć zapięte. Ale jeśli pasów nie ma, obowiązku również nie ma. Przykładowo nie musicie mieć pasów w komunikacji miejskiej, ale także podróżując na tylnej kanapie Fiata 125p. Jeśli dany pojazd jest dopuszczony do ruchu i ma homologację na przykład na przewożenie 5 osób, to podróżni nie muszą się przejmować brakiem pasów bezpieczeństwa. To znaczy nie muszą się przejmować, jeśli chodzi o ryzyko mandatu.

Dlaczego powinno się zapinać pasy bezpieczeństwa?

To proste. Dla bezpieczeństwa. Kolizja nawet przy niedużej prędkości może sprawić, że boleśnie uderzycie o deskę rozdzielczą i możecie zostać ranni przy byle stłuczce. W razie wypadku możecie być ciężko ranni obijając się z dużą siłą o elementy samochodu, albo w ogóle wylatując z niego przez przednią szybę. Jeśli nie macie pasów nie mogą zadziałać poduszki powietrzne. A jeśli zadziałają, to zrobią wam jeszcze większą krzywdę.

Konfiskata samochodu za zbyt szybką jazdę. Nowe prawo już funkcjonuje

Kto nie musi zapinać pasów bezpieczeństwa?

Przepisy przewidują kilka wyjątków, w których nie jest wymaganie zapinanie pasów bezpieczeństwa, nawet jeśli pojazd jest w nie wyposażony. Są to:

  • kobiety w widocznej ciąży
  • kierowcy taksówek (tylko podczas przewożenia pasażerów)
  • instruktorzy nauki jazdy i egzaminatorzy (tylko wtedy, gdy za kierownicą siedzi kursant)
  • osoby mające zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniach do zapinania pasów
  • funkcjonariusze różnych służb (podczas przewożenia osoby zatrzymanej lub innych czynności)

Ile wynosi mandat za brak zapiętych pasów bezpieczeństwa?

Wbrew pozorom mandat płaci nie tylko osoba, która pasów nie zapięła. W przypadku kontroli policyjnej i stwierdzenia, że jeden z pasażerów nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa, funkcjonariusz może wystawić dwa mandaty:

  • 100 zł i 4 pkt. karne dla kierowcy
  • 100 zł dla pasażera

Obowiązkiem wszystkich podróżnych jest zapięcie pasów bezpieczeństwa, natomiast obowiązkiem kierującego jest upewnienie się, że wszyscy to zrobili. To kierowca odpowiada za bezpieczeństwo przewożonych osób i to on ma obowiązek znać przepisy ruchu drogowego oraz dopilnować ich przestrzegania. Jeśli któryś z pasażerów odmawia zapięcia pasów bezpieczeństwa, kierujący powinien odmówić jazdy.

Source: Czy pasy bezpieczeństwa są obowiązkowe? Wyjątków jest sporo, ale raczej do żadnego nie należysz

Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Policjant był ponad prawem? Jechał jak każdy inny kierowca

Kto ma sumiennie przestrzegać przepisów, jeśli nie ci, którzy ich przestrzegania pilnują? Jak mogliby wymagać od innych szanowania prawa, jeśli sami go nie szanują? Brzmi to górnolotnie, ale przecież to sama prawda. Nikt nie powinien mieć pretensji do policjanta, jeśli ten przyłapie go na łamaniu prawa, ale ten sam policjant sam powinien zawsze prawa przestrzegać.

Nie zawsze tak niestety jest, a pewien kierowca nagrał zachowanie kierującego radiowozem w Strumieniu. Najpierw widzimy, że policjant wyjeżdża z drogi podporządkowanej bez zatrzymania się, chociaż miał przed sobą znak STOP. Następnie dwukrotnie wyprzedza rowerzystów bez kierunkowskazu w tym jednego na wysokości przejścia dla pieszych.

Nagrywający krytykuje policjanta, a sam łamie przepisy

Autor nagrania bezlitośnie punktuje każde wykroczenie, podając przy tym numer boczny radiowozu i ulicę, na której doszło do wykroczeń. Z nagraniem tym jest jednak kilka problemów, które również bezlitośnie wytknęli komentujący:

  • Wszyscy chcieliby mieć takie nagranie, żeby zmarnować czas sobie i innym.
  • Ostatnio przeżywałem takie emocje jak szedłem do piwnicy po kartofle
  • Weź jeszcze wyślij do Wydarzeń, Faktów, Wiadomości, chciałbym mieć takie problemy jak Ty..
  • jedzie normalnie tak jak nagrywajacy

Trudno nie zgodzić się, że chociaż policjant złamał przepisy, to sami odpowiedzcie sobie na pytanie, ile razy zatrzymaliście się na znaku STOP, kiedy droga była wolna. Albo czy pilnujecie się, aby nie wyprzedzać rowerzysty na przejściu dla pieszych.

Zwróćmy też uwagę, że przepisy wcale nie nakładają obowiązku używania kierunkowskazów podczas wyprzedzania. Używa się ich przy zmianie pasa ruchu, co zwykle jest wymagane podczas wyprzedzania, ale na tej ulicy pasy ruchu nie są wyznaczone.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Ciekawi jesteśmy czy sam autor kierunkowskazów używał oraz czy zachowywał przepisowy odstęp od rowerzystów podczas wyprzedzania (przynajmniej metr). Nie zauważył też chyba, że drugiego rowerzysty nie wyprzedził co prawda na przejściu, ale za to na skrzyżowaniu. Zupełnie nie rozumiemy dlaczego tak praworządny kierowca nie zwolnił do 15 km/h i nie jechał za rowerzystą aż do momentu opuszczenia skrzyżowania. Czyżby uważał, że jak ma kamerkę, to jest ponad prawem?

Source: Policjant jechał tak jak każdy inny kierowca. Autor nagrania bezlitośnie go wypunktował

Ekoaktywiści zaatakowali fabrykę Tesli. Firma nie wie, kiedy wznowi produkcję

Spis treści

Aktywiści odcięli od prądu fabrykę Tesli i Berlin

Początek akcji miał miejsce w środę w godzinach wczesno porannych. Wszystko wskazuje na to, że aktywiści zdetonowali ładunek przy słupie energetycznym, który doprowadził do pożaru i pozbawił dopływu prądu fabrykę Tesli, miejscowość Erkner oraz część pobliskiego Berlina.

Przybyłe na miejsce służby ugasiły pożar, ale znalazły tam także tabliczkę z informacją, że w pobliżu zakopane są materiały wybuchowe. Sprawa była więc naprawdę poważna.

Do wywołania pożaru przyznała się grupa Vulkangruppe, która już wcześniej wzniecała tu ogień, przeszkadzając choćby w budowie fabryki Tesli pod Berlinem. W okolicy zakładu od minionego czwartku znajdowało się około 100 aktywistów, ale trudno powiedzieć, którzy z nich odpowiedzialni są za pożar.

Nierówna drogowa walka – BMW kontra domek holenderski. Zgadnijcie, kto wygrał

Ile Tesla straciła na ataku aktywistów?

Praca w fabryce Tesli będzie wstrzymana prawdopodobnie jeszcze przez kilka dni i trudno powiedzieć jak ogromne straty to przyniesie. Mówi się o dziesiątkach milionów euro, a może i 100 mln euro.

Tym bardziej trudno jest oszacować, ile strat poniosła niemiecka infrastruktura, a także firmy i mieszkańcy Berlina. Tamtejsze władze zapowiadają koniec tolerancji dla wybryków aktywistów, których działania jak widać nie ograniczają się tylko do pokojowych protestów.

Dlaczego aktywiści zaatakowali Teslę?

Budowa fabryki Tesli pod Berlinem od początku budziła sporo kontrowersji. Zajmuje ona obszar 300 hektarów, na których wcześniej znajdował się las. Chociaż firma uzyskała zgodę na wycinkę i postawienie zakładu, pojawiło się sporo opóźnień, wynikających z protestów mieszkańców oraz ekologów. Buntowano się przeciwko wycince i pojawiały się obawy, że fabryka doprowadzi do zanieczyszczenia wód.

Teraz Elon Musk chce zająć kolejne 170 hektarów, aby rozbudować zakład i osiągnąć produkcję na poziomie 500 tys. pojazdów rocznie. Mieszkańcy nie chcą się zgodzić na dalsze karczowanie lasu. Ponadto według medialnych doniesień sprawdziły się obawy co do zanieczyszczeń produkowanych przez fabrykę. Sześciokrotnie mają być przekroczone normy fosforu i azotu w ściekach opuszczających fabrykę. Sama Tesla temu jednak zaprzecza.

Source: Ekoaktywiści zaatakowali fabrykę Tesli. Firma nie wie, kiedy wznowi produkcję

Konfiskata samochodu za zbyt szybką jazdę. Nowe prawo już funkcjonuje

Utrata samochodu za zbyt szybką jazdę

Jakiś czas temu głośnym echem obiła się historia pewnego kierowcy zabytkowego Porsche, któremu policja odebrała samochód za zbyt szybką jazdę. Pomimo tego, że pojazd nie należał do niego. Tak surowo działa wprowadzone w Danii 3 lata temu nowe prawo.

Teraz podobne przepisy wprowadziła także Austria, chociaż nie są one aż tak surowe. Jeżeli przekroczymy dozwoloną prędkość o 60 km/h w terenie zabudowanym lub o 70 km/h poza nim, to samochód jest tymczasowo konfiskowany. Im większe przekroczenie, tym dłuższe zajęcie pojazdu.

Dopiero kierowcy ponownie przyłapani na takim wykroczeniu w ciągu kolejnych czterech lat, muszą liczyć się z konfiskatą auta. Pojazd może być zlicytowany lub zezłomowany – zależnie od jego stanu i decyzji sądu. Odebranie samochodu ma miejsce tylko wtedy, gdy sprawca wykroczenia jest jego właścicielem. Nie ma więc obaw, że stracimy samochód, gdy pożyczymy go komuś nieodpowiedzialnemu. Niczego obawiać się nie muszą także wypożyczalnie lub firmy leasingowe, choć czasowe zatrzymanie stosowane jest zawsze.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Jakie są mandaty za prędkość w Austrii w 2024 roku?

Konfiskata samochodu bardzo działa na wyobraźnię, ale Austria wprowadziła także inne, również bardzo bolesne kary. Dużo zależy przy tym od oceny naszego zachowania przez funkcjonariusza. Oto przykładowe widełki w przypadku przekroczenia prędkości o:

  • 30 km/h – do 150 euro (ok. 650 zł) do 5000 euro (ok. 21,5 tys. zł)
  • 40 km/h w terenie zabudowanym lub o 50 km/h poza nim – od 300 euro (ok. 1300 zł) do 5000 euro (ok. 21,5 tys. zł)
  • 60 km/h w terenie zabudowanym lub o 70 km/h poza nim – od 500 euro (ok. 2200 zł) do 7500 euro (ok. 32 tys. zł)

Jakby perspektywa zapłacenia ponad 30 tys. zł nie była dostatecznie bolesna, to austriackie służby wymagają opłacenia grzywny na miejscu. W przeciwnym razie grozi nam areszt – zależnie od wysokości przewiny trwający od jednej doby do sześciu tygodni.

Source: Konfiskata samochodu za zbyt szybką jazdę. Nowe prawo już funkcjonuje

Nierówna drogowa walka – BMW kontra domek holenderski. Zgadnijcie, kto wygrał

Opisywaliśmy już wiele przypadków niewłaściwych zachowań drogowych, nie tylko tych w wykonaniu kierowców BMW. Przypadku drogowej wali z domkiem jeszcze nie mieliśmy.

Do drogowej potyczki doszło na remontowanym fragmencie drogi ekspresowej S7 między Zakroczymiem a Czosnowem. Kierowcy mają tu do dyspozycji dwa pasy, ale organizacja ruchu jest tymczasowa o czym świadczą żółte pasy. To tam kierowca BMW, który nie lubi powolnej jazdy, spotkał na swojej drodze domek holenderski.

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Niewielki budynek przewożony był na naczepie i zajmował dwa pasy niemal w całości. Pilotowany był przez Opla Corsę, który jechał z żółtymi sygnałami świetlnymi. Z uwagi na brak pobocza nie było żadnej szansy na wyprzedzenie takiego transportu.

Mimo to kierowca BMW cały czas kombinował, jakby tu wyprzedzić domek. Trzymał się niebezpiecznie blisko transportu, jakby chciał wywrzeć presję na kierowcę, aby ten zrobił mu miejsce. W pewnym momencie chyba uwierzył, że odniosło to skutek, bo transport zjechał bardzo blisko prawej krawędzi, więc kierujący w BMW natychmiast ruszył.

Prawie doszło wtedy do zderzenia. Kierowca transportu zaczął wracać na środek drogi, prawdopodobnie dlatego, że jadąc prawym pasem, domek wystawał poza krawędź drogi, a zbliżał się do tablicy drogowej, o którą mógł zawadzić. Całe szczęście, że w tym miejscu było już trawiaste pobocze i kierowca BMW miał gdzie uciec, unikając zderzenia.

Source: Nierówna drogowa walka – BMW kontra domek holenderski. Zgadnijcie, kto wygrał

Polacy mają sposób, by nie płacić mandatów. Stosują metodę „na Ukraińca”

Spis treści

Co grozi za niewskazanie kierowcy na zdjęciu z fotoradaru?

Pomysł na unikanie kary, albo przynajmniej jej części, za zdjęcie z fotoradaru, nie jest nowy. Kiedyś kierowcy często korzystali z możliwości zaznaczenia opcji, że to nie oni wtedy prowadzili i nie pamiętają, komu powierzyli pojazd. Korzystając z tej możliwości trzeba było się liczyć z karą do 500 zł, ale nie obejmowała ona punktów karnych, a to dla nie jednego kierowcy jest na wagę złota.

Obecnie też można poinformować, że nie wiemy, kto prowadził nasz pojazd w momencie popełnienia wykroczenia. Niestety kara za taką odpowiedź to 800 zł, a jeśli doszło do stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym, zapłacimy 2000 zł. Nadal jednak bez punktów karnych.

Ponadto znane są przypadki, w których operatorzy CANARD sami sprawdzali, czy przypadkiem właściciel auta nie widnieje na zdjęciu z fotoradaru. Po takiej weryfikacji, sprawy trafiały do sądów, które zasądzały znacznie wyższe kary, niż wynikało to z taryfikatora mandatów.

Szczęściarz roku? Wykupił polisę za 1000 zł, zaoszczędził milion złotych!

Na czym polega metoda „na Ukraińca”?

Rozwiązaniem wszystkich tych problemów ma być metoda „na Ukraińca”. Właściciel otrzymujący wezwanie do zapłacenia mandatu z fotoradaru lub wskazania osoby, której powierzył samochód, podaje dane kogoś, kto nie jest obywatelem jednego z krajów Unii Europejskiej. Obecnie najbardziej wiarygodne jest podanie danych obywatela Ukrainy.

Sprawa jest o tyle prosta, że nie macie przecież obowiązku znać adresu zamieszkania takiej osoby (mogła się przecież przeprowadzić), ani tym bardziej innych jej danych poza imieniem i nazwiskiem. Zresztą dane mogą być całkowicie prawdziwe. Służby naszego kraju nie mają procedur, pozwalających na łatwą wymianę informacji o kierowcach z krajami spoza regionu UE. Wam więc nic nie grozi, bo dopełniliście obowiązku wskazania kierowcy, który popełnił wykroczenie, a kierowca ten nie musi obawiać się, że polskie służby do niego dotrą.

Co grozi za stosowanie „metody na Ukraińca”?

Trzeba jednak pamiętać, że wielu obywateli Ukrainy skorzystało z możliwości rejestracji w polskich urzędach i otrzymali oni nawet numery PESEL. To może ułatwić odnalezienie danej osoby, jeśli podacie dane prawdziwego obywatela Ukrainy.

Prawdziwe zagrożenie polega jednak na tym, że jeśli służby udowodnią wam oszustwo, grożą wam poważne konsekwencje. Podawanie fałszywych informacji to przestępstwo, za które grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

Source: Polacy mają sposób, by nie płacić mandatów. Stosują metodę „na Ukraińca”

Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

Spis treści

Czy listonosz może sprawdzić radio w samochodzie?

Owszem, może. To do pracowników Poczty Polskiej należy sprawdzanie, czy posiadamy radioodbiornik i opłacony za niego abonament. Zwykle kontrolerami są sami listonosze. Wbrew pozorom nie są to jedynie miejskie legendy, a tydzień temu media obiegła informacja, że Poczta Polska prowadzi rekrutację na nowych kontrolerów abonamentu RTV.

Warto przypomnieć, że z abonamentem za radio w samochodzie jest tak samo jak z abonamentem RTV za odbiorniki posiadane w domu. Nie ma znaczenia, czy słuchacie w samochodzie radia czy może wyłącznie płyt albo streamujecie z telefonu muzykę, audiobooki oraz podcasty. Liczy się to, że macie w samochodzie urządzenie, które może odbierać stacje radiowe, jest podłączone oraz sprawne.

Ile wynosi abonament za radio w samochodzie w 2024 roku?

Tegoroczny abonament za radio (nie tylko w samochodzie), wynosi obecnie 8,70 zł za miesiąc. Jeśli zdecydujecie się zapłacić za dłuższy okres, sumaryczna kwota będzie trochę niższa.

  • 1 miesiąc – 8,70 zł
  • 2 miesiące – 16,90 zł
  • 3 miesiące – 25,10 zł
  • 6 miesięcy – 49,60 zł
  • 12 miesięcy – 94 zł

Czy trzeba płacić abonament za radio w samochodzie?

Wiele osób jest zaskoczonych informacją, że odbiornik radiowy w samochodzie także podlega obowiązkowi abonamentowemu. Zgodnie z ustawą każdy obywatel ma obowiązek zarejestrowania swoich odbiorników radiowo-telewizyjnych. To czy radio stoi w domu na półce, czy znajduje się w samochodzie, nie ma znaczenia.

Nietypowa akcja policji. Ustawili fałszywy znak i zatrzymywali kierowców

W przypadku osób prywatnych sprawa jest o tyle łatwiejsza, ponieważ opłata zawsze jest taka sama, bez względu na liczbę posiadanych przez nas odbiorników. Jeśli więc płacimy za radio i telewizor stojące w domu, to nie musimy dodatkowo za radio w samochodzie.

Inaczej sprawy się mają w przypadku przedsiębiorców. Oni muszą zapłacić abonament RTV za radio w każdym pojeździe, wpisanym do firmowej ewidencji. Z tego też powodu zwykle na celowniku kontrolerów znajdują się samochody dostawcze, należące do firm.

Ile wynosi kara za brak abonamentu RTV w 2024 roku?

Kara za brak opłaconego abonamentu to 30-krotność miesięcznej stawki. A zatem kara za brak opłaty za radio to 261 zł. Do tego dochodzi jeszcze zaległy abonament, który można naliczyć do pięciu lat wstecz. Daje to w sumie kwotę 713 zł.

Znacznie poważniej wygląda to w przypadku, gdy zostanie nam udowodnione nieopłacanie abonamentu także za odbiornik telewizyjny. Miesięczny abonament w tym przypadku wynosi 27,30 zł, co daje karę w wysokości 819 zł, a po dodaniu zaległości za pięć lat opłat aż 2279. Listonosz musiałby nam jednak udowodnić, że system w naszym samochodzie posiada możliwość odbioru telewizji.

Source: Wiesz, że listonosz może zajrzeć ci do samochodu i wlepić karę? Ponad 700 zł

7 zastosowań kamery samochodowej, o których warto wiedzieć

Kamery samochodowe – wideorejestratory na dobre zagościły już w naszych autach. Czy jednak wszyscy ich użytkownicy, wiedzą jak można je w pełni wykorzystać? Bardzo często kupujemy kamerę dla jednego, może dwóch zastosowań. W poniższym tekście przybliżymy listę 7 zastosowań, które mogą pomóc w codziennym życiu każdego kierowcy. Zapraszamy do lektury.

1. Pomoc na wypadek uczestniczenia w kolizji, wypadku

To podstawowe zastosowanie, dla którego kupujemy rejestratory jazdy. Kamera rejestruje obraz, który stanowi dowód w przypadku kolizji, wypadku czy innego zdarzenia drogowego. Nagranie z kamery może pomóc zarówno w ustaleniu winy, uzyskaniu odszkodowania, czy uniknięciu niesprawiedliwego ukarania. Jej posiadanie może nam oszczędzić problemów, stresu i strat. Co ważne, nie są do tego potrzebne najlepsze wideorejestratory, a ich podstawowe wersje.

2. Ochrona przed roszczeniami osób, które chcą wyłudzić od nas odszkodowanie

Bez względu na to, jak dużo poruszamy się autem, możemy paść ofiarą osób, które próbują zarobić na tym, że symulują różnego rodzaju zdarzenia drogowe, w tym kolizje, aby potem wyłudzić od nas odszkodowanie. Zapis z kamery samochodowej pozwala uniknąć wszelkich fałszywych oskarżeń.

3. Pomoc w odnalezieniu sprawców kradzieży, włamania do auta (tryb parkingowy)

Niektóre kamery posiadają funkcję trybu parkingowego, który uruchamia nagrywanie, gdy wykryje ruch lub wstrząs. Dzięki temu można łatwiej zidentyfikować sprawcę włamania czy zarysowania naszego auta pozostawionego na ulicznym parkingu.

4. Kamera samochodowa w ujęciu piratów drogowych

Każdego dnia możemy być świadkami niebezpiecznych sytuacji, w których ktoś łamie przepisy, przekracza prędkość, nie ustępuje pierwszeństwa pieszym itd. Nagranie z naszej kamery może być dowodem na popełnione wykroczenia lub przestępstwa, które można zgłosić policji w ramach postawy obywatelskiej. Szukasz kamery dla siebie? Najlepsze wideorejestratory znajdziesz na: https://allegro.pl/ranking/kamery-samochodowe-wideorejestratory-jazdy

5. Pomoc w nawigacji dzięki modułowi GPS i zapisywaniu przebytej trasy

Nie tylko najlepsze wideorejestratory, ale wiele popularnych kamer ma wbudowany moduł GPS, który pokazuje prędkość, kierunek, czy współrzędne geograficzne. Dzięki temu można łatwiej odnaleźć się na mapie, sprawdzić trasę, czy udowodnić przebycie określonego dystansu o danej porze, z daną prędkością.

6. Pomoc w udowodnieniu swojej niewinności na wypadek otrzymania niesłusznego mandatu

Nierzadko zdarza się, że po zatrzymaniu otrzymamy niesłuszny mandat, a później próbujemy dowieść swojej niewinności. Zapis z kamery samochodowej może pomóc w udowodnieniu braku winy np. za przekroczenie prędkości, przejazd na czerwonym świetle itd. Nagranie z kamery może być też dowodem w sądzie, gdyby zaszła taka potrzeba.

7. Wideorejestrator zamontowany z tyłu pojazdu może służyć jako kamera cofania

Odpowiednio dobrany i zamontowany tylny model wideorejestratora może pełnić funkcję kamery cofania, co jest bardzo praktyczne w szczególności podczas manewrowania i parkowania auta. Przeglądając ranking kamer samochodowych i wybierając kamerę tylną, warto sprawdzić, czy będzie ona mogła w razie potrzeby stać się kamerą cofania.

Podsumowanie

Kamera samochodowa może okazać się przydatna w aż 7 różnych sytuacjach na drodze, na parkingu czy podczas manewrowania autem. Dzięki zapisom z naszej kamery możemy udowodnić swoją niewinność czy to podczas udziału w kolizji, próby wyłudzenia od nas odszkodowania czy posądzenia o wykroczenie zakończonego otrzymaniem mandatu. Dodatkowo w ramach postawy obywatelskiej, zapisy z naszego rejestratora mogą posłużyć jako pomoc w zatrzymaniu piratów drogowych. Relatywnie niski na tle ceny samochodu, koszt wideorejestratora powinien zachęcić każdego kierowcę do jego zakupu. Dzięki kamerze na pokładzie każda podróż minie nam spokojniej, gdyż wiemy, że w razie nieprzewidzianych zdarzeń na drodze będziemy mieli zapis tego, co tak naprawdę miało miejsce. Mamy nadzieję, że powyższy tekst ułatwi nieco decyzję, który wideorejestrator wybrać. Wszystkim kierowcom życzymy tymczasem szerokiej drogi i oby zapisy z kamer były potrzebne jak najrzadziej.

Source: 7 zastosowań kamery samochodowej, o których warto wiedzieć

Policjanci zgubili się na drodze? Skandaliczne zachowanie nagrała kierująca

Sytuacja miała miejsce na jednej z ulic Lublina. Na nagraniu z kamerki widzimy, jak kierująca samochodem porusza się drogą dwupasmową, a następnie zajmuje pas do skrętu w lewo na skrzyżowaniu. Kierowcy jadący na wprost mają zielone światło, ale ona czerwone.

Nie zapłacił 30 zł za parkowanie, teraz ma 6000 zł kary

Z lewej strony natomiast czeka kilka pojazdów w tym policyjny Volkswagen Transporter. Nagle jego kierowca rusza, pomimo jadących prawidłowo samochodów i zaczyna skręcać w prawo, jakby chciał wjechać na pas, na którym znajduje się autorka nagrania.

Nagle radiowóz zatrzymuje się, jakby jego kierowca był zdezorientowany i nie wiedział, gdzie właściwie chce jechać. Blokuje ty samym skrzyżowanie, zmuszając szereg kierowców do nagłego hamowania. Radiowóz pomału cofa i skręca w prawidłowy kierunek jazdy.

Dodajmy dla porządku, że takie zachowanie byłoby dziwne, gdyby radiowóz miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Lecz ich nie miał, więc nie był pojazdem uprzywilejowanym, a taki manewr nie był próbą znalezienia szybszej drogi do pilnego wezwania. Kierowca radiowozu najwyraźniej „zagubił się” i nie zrozumiał ani układu skrzyżowania, ani nawet tego, co oznacza czerwone światło.

Source: Policjanci zgubili się na drodze? Skandaliczne zachowanie nagrała kierująca

Nietypowa akcja policji. Ustawili fałszywy znak i zatrzymywali kierowców

Nowy znak przy polskich drogach to policyjna fałszywka

Policjanci w Katowicach ustawili przy ulicy Gospodarczej znak drogowy informujący o ograniczeniu prędkości do 43 km/h. Był to test tego, czy kierowcy zwracają uwagę na znaki drogowe i czy rozumieją ich treść.

Aby kierowcom nie było za łatwo tuż przed znakiem ustawił się ze swoją rajdówką Jarosław Szeja i robiono tam sesję zdjęciową z dwoma modelkami. Jak wyjaśniają policjanci, kierowcy mimo różnych „rozpraszaczy”, muszą zachować czujność i uwagę za kierownicą. Panowanie nad emocjami i skupienie na jeździe jest równie ważne, jak sama technika jazdy, a każde odwrócenie uwagi od sytuacji na jezdni, znacznie pogarsza bezpieczeństwo wszystkich na drodze.

Polscy kierowcy nie zwracają uwagi na to, co dzieje się na drodze?

Trudno ocenić na ile takie badanie jest miarodajne, ale według policjantów dało ono bardzo niepokojące wnioski. Jak się okazało, 90% ankietowanych stwierdziło, że byli do tego stopnia rozproszeni sytuacją zaobserwowaną przy drodze, że w ogóle nie zauważyli nietypowego oznakowania. Pozostali przyznali, że zauważyła znak dopiero jako trzeci element, po rajdówce i pozujących dziewczynach. Tylko w jednym przypadku kierowca od razu zwrócił uwagę na nietypowe oznakowanie.

Nastolatka wbiegła prosto pod dwa samochody. Policja: „Jest za młoda, żeby wiedziała, co robi”

Bez względu na to, jak ocenimy wiarygodność podobnego testu, warto przypomnieć, że kierowcy powinni nieustannie obserwować drogę oraz jej okolice i reagować na mijane znaki oraz potencjalne zagrożenia. Eksperyment w Katowicach jest elementem szerszej akcji edukacyjnej „Na drodze patrz i słuchaj”.

Source: Nietypowa akcja policji. Ustawili fałszywy znak i zatrzymywali kierowców

Nie zapłacił 30 zł za parkowanie, teraz ma 6000 zł kary

Rekordowa kara za brak opłaty parkingowej

Kara za nieopłacony parking w Warszawie wynosi obecnie 300 zł, a jeśli zapłacimy w ciągu 7 dni, to tylko 200 zł. W jaki sposób otrzymać można 6000 zł kary? To proste. Pewien kierowca zapomniał, że zakończył mu się okres obowiązywania abonamentu mieszkańca. Przez miesiąc parkował więc bezprawnie, a miasto go o tym nie informowało. Dopiero po miesiącu otrzymał wezwanie do zapłacenia wspomnianej już kary. Tak oto zamiast 30 zł za rok (bo tyle kosztuje abonament mieszkańca), musi zapłacić 6000 zł za miesiąc.

W sprawie interweniował radny PiS Wiktor Klimiuk, który tak przedstawił sprawę prezydentowi Trzaskowskiemu:

(Kierowca) nie zaprzecza, że rzeczywiście zapomniał opłacić abonament, jednak uważa, że nałożona kara jest niewspółmierna, zwłaszcza że straż miejska dysponuje zdjęciami z każdego dnia, co oznacza, że przez miesiąc regularnie fotografowała samochód, nie powiadamiając właściciela aż kara osiągnęła wysokość 6000 złotych.

Zdaniem radnego służby miejskie powinny zareagować wcześniej, a nie czekać aż nieświadomemu kierowcy narośnie ogromny dług.

Nastolatka wbiegła prosto pod dwa samochody. Policja: „Jest za młoda, żeby wiedziała, co robi”

Horrendalne kary za parkowanie w Warszawie to nic nowego

Całą sprawę nagłośniło tvn24.pl, które dotarło także do innych historii, które rozegrały się bardzo podobnie. Pewna właścicielka samochodu relacjonuje, że owszem dostała od miasta wezwanie do zapłaty kary za brak opłaty parkingowej, ale jednocześnie przyszło jej 10 wezwań w jednym liście, co dało kwotę 3000 zł.

Problemu nie widzi rzecznik ZDM Jakub Dybalski, który wyjaśnił redakcji TVN, że rzeczywiście wezwania do zapłaty wysyłane są pocztą, więc mogą przychodzić z opóźnieniem. Co to ma do faktu, że kierowcy otrzymują z opóźnieniem jeden list ze wszystkimi karami, zamiast kilku osobnych, przychodzących dzień po dniu po sobie? Tego nie wiemy.

Kierowcy mogą składać odwołania od nałożonych na nich kar, wnioskować o ich odroczenie, rozłożenie na raty lub umorzenie, a każda sprawa ma być rozwiązywana indywidualnie. Rzecznik ZDM jasno dał jednak do zrozumienia, że jego zdaniem fakt że miast wysyła skumulowane kary dla kierowców, którym skończył się abonament, nie jest powodem do uznania reklamacji. Co potwierdza kierująca, która otrzymała 3000 zł kary – jej reklamację odrzucono.

Source: Nie zapłacił 30 zł za parkowanie, teraz ma 6000 zł kary

Nastolatka wbiegła prosto pod dwa samochody. Policja: „Jest za młoda, żeby wiedziała, co robi”

Piesza wbiegła prosto pod koła samochodów

Na nagraniu z samochodowej kamerki widać, jak kierujący porusza się ruchliwą ulicą. Przejeżdża przez skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną i zbliża się do przystanku autobusowego.

Znowu trzeba uważać na żółte znaki na drogach. Ważny apel służb

Nagle spomiędzy osób czekających na przystanku, wybiega nastolatka. Wpada na ulicę tuż przed maskę autora nagrania, który w ostatniej sekundzie zatrzymuje się. Dziewczyna w ogólnie nie patrzy w jego stronę i reaguje dopiero, gdy o mały włos nie zostaje potrącona. Czujnością wykazuje się także kierowca białej Kii, który również zatrzymuje się w porę.

Nastolatka beztrosko biegnie dalej. Można się domyślać, że dobiega do tramwaju i nim odjeżdża.

Nastolatkowie mogą wbiegać pod samochody?

O komentarz do zaistniałej sytuacji tvn24.pl poprosiło śląską policję (zdarzenie miało miejsce w Bytomiu). Funkcjonariuszka z drogówki w sposób jednoznaczny wskazała winną zdarzenia oraz wskazała na możliwe konsekwencje, których na szczęście udało się uniknąć:

Dziewczyna stworzyła zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nie tylko dla siebie. Ona mogła ulec potrąceniu i doznać obrażeń, ale mogło też dojść do zderzenia pojazdów, najechania jednego na tył drugiego. Kierowca nie jest w stanie przewidzieć takiego wtargnięcia pieszej. W pobliżu widzimy przejście dla pieszych – ona tam powinna się znajdować, a nie między samochodami.

Gdyby dziewczynę udało się zatrzymać, co z oczywistych względów jest raczej niemożliwe, mogłaby dostać mandat do 1200 zł. Policjantka zaskoczyła jednak dalszą częścią swojej wypowiedzi, w której zdaje się usprawiedliwiać pieszą:

Z nagrania wynika, że to młoda osoba. Nie ma jeszcze umiejętności przewidywania, co się mogło stać w momencie wtargnięcia na jezdnię. Chciała po prostu dostać się na tramwaj, a mogła doprowadzić do tragedii.

Takie tłumaczenie jest bardzo zaskakujące. Nie mówimy tu o kilkuletnim dziecku, które nie ma pojęcia o otaczającym go świecie. Mowa o osobie nastoletniej (a może już nawet pełnoletniej), która chyba powinna zdawać sobie już sprawę, że po ulicy jeżdżą samochody oraz co może się stać, kiedy wbiegnie bez patrzenia na ruchliwą ulicę.

Przykre w tym całym zdarzeniu jest to, że doskonale pokazuje, nierówność prawa wobec pieszych i kierowców. Piesza prawie doprowadziła do wypadku? No trudno, pobiegła dalej, kto ją znajdzie. Gdyby próbując uniknąć potrącenia jej, kierowca uszkodziłby sobie samochód, nie miałby co liczyć na odszkodowanie od sprawczyni, bo ta odjechałaby już tramwajem. Gdyby uderzył w niego samochód z tyłu, to piesza byłaby temu zupełnie niewinna, bo przecież „trzeba być zawsze gotowym do zatrzymania się”. Gdyby doszło do potrącenia, to autor nagrania, pomimo kamerki, mógłby mieć spore problemy z udowodnieniem, że nie ma w zdarzeniu jego winy.

A gdyby to nagrywający omal nie doprowadziłby do potrącenia dziewczyny, nagranie ze zdarzenia szybko obiegłoby krajowe media, policja jeszcze tego samego dnia by go zatrzymała, odebrała prawo jazdy i skierowała wniosek do sądu o przykładne ukaranie go. Nie może być przecież tak, że kierowca stwarza zagrożenie na drodze. A jeśli to piesza stworzyła zagrożenie? Oj tam, dajcie spokój, nic się nie stało, poza tym jest jeszcze za młoda, żeby zrozumiała, co się stało…

Source: Nastolatka wbiegła prosto pod dwa samochody. Policja: „Jest za młoda, żeby wiedziała, co robi”

„Łapki na kierownicę” to nie żart. Specjalna akcja policji już trwa

Specjalna akcja policji „Łapki na kierownicę”

Trzymanie rąk na kierownicy to jedna z tych oczywistości, o których zdarza się niektórym kierowcom zapominać. Powinniśmy zaś zawsze trzymać na kierownicy obie ręce, ponieważ tylko wtedy mamy największe szanse prawidłowo zareagować na zagrożenie na drodze. Odrywać jedną rękę od kierownicy powinniśmy tylko w konkretnych sytuacjach i tylko na krótką chwilę.

Tymczasem wielu kierowców jedną ręką ma stale zajętą, ale nie trzymaniem w niej kierownicy, tylko telefonu komórkowego. Urządzenia te bardzo rozpraszają uwagę, a do tego utrudniają prawidłowe zachowanie na drodze. Jeśli na przykład zmieniacie temperaturę w samochodzie i nagle pojawi się zagrożenie, wasza prawa ręka natychmiast wyląduje na kierownicy. A czy wypuścicie z niej telefon, żeby złapać kierownicę?

Aby uświadamiać kierującym zagrożenia związane z trzymaniem w ręce telefonu, ruszyła policyjna akcja „Łapki na kierownicę”, prowadzona razem z Yanosikiem. Potrwa ona do 31 marca i w tym czasie policjanci będą zwracali szczególną uwagę na to, czy kierowcy trzymają ręce na kierownicy. Yanosik zaś udostępnił w swojej aplikacji specjalni quiz, który można wypełnić tylko na postoju.

Mandat za używanie telefonu w czasie jazdy w 2024 roku

Przypomnijmy, że obecnie mandat za korzystanie z telefonu podczas jazdy wynosi 500 zł i może nie jest aż taki dotkliwy, ale za takie wykroczenie dostajecie także 12 punktów karnych. Limit wynosi obecnie 24, więc wystarczą dwie sytuacje, w których zostaniecie złapani na korzystaniu z telefonu i jesteście na granicy utraty prawa jazdy.

Znowu trzeba uważać na żółte znaki na drogach. Ważny apel służb

Legalnie z telefonu można korzystać pod warunkiem, że nie trzymamy go w ręce. Jeśli więc znajduje się w uchwycie, nie musimy obawiać się mandatu.

Source: „Łapki na kierownicę” to nie żart. Specjalna akcja policji już trwa

Szczęściarz roku? Wykupił polisę za 1000 zł, zaoszczędził milion złotych!

Spis treści

Rekordowe odszkodowanie z ubezpieczenia OC

Każdy chyba wie, że ubezpieczenie OC oznacza ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Jeżeli wyrządzimy komuś szkodę, to nie my płacimy za nią ze swojej kieszeni, tylko ubezpieczyciel. Szkody komunikacyjne potrafią być naprawdę kosztowne i zrujnować domowy budżet, albo nawet wpędzić sprawcę zdarzenia w poważne długi.

To najtańszy samochód na polskim rynku. Mało kto wie, że go jeszcze sprzedają

Najpoważniejsze zdarzenia to takie, w których ktoś ginie. Wtedy w ekstremalnych przypadkach odszkodowania mogą iść w miliony złotych. Lecz nie trzeba wcale tak drastycznych sytuacji, żeby brak ubezpieczenia wprowadził sprawcę w problemy do końca życia.

Polska Izba Ubezpieczeń podaje tu przykład kierowcy, który w minionym roku wyprzedzał inny pojazd i zderzył się czołowo z kombajnem. Uszkodzenia były na tyle poważne, że orzeczono szkodę całkowitą maszyny, a wysokość odszkodowania z tego tytułu wyceniono na 1 034 090,41 zł. Ponad milion złotych odszkodowania wypłacono z polisy, która kosztowała sprawcę 1057 zł.

Ile wynosi odszkodowanie z polisy OC?

Inne mniej spektakularne, ale dalej robiące wrażenie przypadki, znajdziecie w poniższej tabeli.

wysokość składki opis zdarzenia wysokość odszkodowania
400 zł najechanie na tył Ferrari Monza SP1 324 000 zł
475 zł zderzenie kilku aut 316 982,01 zł
360 zł zderzenie w wyniku którego pasażer wypadł przez szybę 129 023,94 zł
1982 zł uderzenie w drzewo i zranienie pasażerki 59 511 zł
333 zł potrącenie rowerzysty 56 191,95 zł

Kary za brak ubezpieczenia OC 2024

Wysokość kary za brak ubezpieczenia OC zależy od tego, jak długo nie mamy wykupionej polisy. Kary za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC w 2024 roku wyglądają następująco:

  • do 3 dni bez OC – 1700 zł
  • od 4 do 14 dni – 4250 zł
  • powyżej 14 dni – 8490 zł

Source: Szczęściarz roku? Wykupił polisę za 1000 zł, zaoszczędził milion złotych!

Znowu trzeba uważać na żółte znaki na drogach. Ważny apel służb

Spis treści

Co oznaczają żółte znaki drogowe z czołgiem?

Nietypowe znaki o których mowa, to znaki wojskowej klasyfikacji obciążenia, klasy MLC (Military Load Classification), mówiące o dopuszczalnej masie całkowitej pojazdów. Jest to skala różniąca się od tej stosowanej dla pojazdów cywilnych w Polsce.

Kto hamuje na widok żółtego światła, może dostać 1000 zł mandatu

Świadomość ich istnienia oraz znaczenia jest teraz szczególnie ważna, ze względu na trwające międzynarodowe ćwiczenia wojskowe STEADFAST DEFENDER-24 i DRAGON-24. Na terenie Polski rozpoczęły się one pod koniec lutego i potrwają do końca maja. W tym okresie możemy spotkać na drogach przemieszczające się kolumny wojskowe.

Jak zachować się na widok kolumny wojskowej?

Ruch pojazdów biorących udział w ćwiczeniach jest tak skoordynowany, aby w jak najmniejszym stopniu utrudniać ruch cywilnych pojazdów. Kolumny są pilotowane i zabezpieczane przez pododdziały regulacji ruchu Wojska Polskiego i Żandarmerię Wojskową we współpracy z policją. Przegrupowania zostały skoordynowane także z właściwymi władzami, w tym lokalnymi.

Spotykając na drodze kolumnę wojskowych pojazdów, pamiętajmy o zachowaniu szczególnej ostrożności. Skupmy się na prowadzeniu auta, a nie na dodatkowych czynnościach, jak robienie zdjęć czy nagrywanie filmów. Wysłuchajmy apeli Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i nie publikujmy informacji i zdjęć obrazujących ruchy wojsk i ich lokalizację, dat i godzin przejazdów kolumn wojskowych czy danych dotyczących wylotów i lądowań wojskowych statków powietrznych. Każde nieprzemyślane działanie w sieci, publikowanie zdjęć przedstawiających ważne wojskowe obiekty, instalacje, urządzenia może mieć negatywne konsekwencje dla systemu bezpieczeństwa i obronności naszego kraju.

Nie należy wjeżdżać pomiędzy pojazdy wojskowe jadące w kolumnie. Najważniejsze jest, aby każdy kierowca pamiętał o dużej masie wojskowych pojazdów, a co za tym idzie ich wydłużonej drodze hamowania. Pamiętajmy, że sprzęt militarny jest przewidziany do zadań bojowych, a więc może nie posiadać tak samo dobrej widoczności mijających go pojazdów, jak samochody cywilne.

Czy kolumnę wojskową można wyprzedzić?

Żadne przepisy nie zabraniają wyprzedzania pojazdów wojskowych – traktowane są tak samo jak cywilne. Jeśli nie mają żadnych dodatkowych oznaczeń, możecie swobodnie je wyprzedzać.

Co innego gdy pierwszy i ostatni pojazd mają specjalne tablice w kolorze pomarańczowym i wyposażone są w niebieskie chorągiewki po stronie kierowcy, zaś ostatni pojazd w kolumnie ma chorągiewkę zieloną. Wtedy jest to kolumna i nadal można ją wyprzedzać, ale pod warunkiem, że zrobimy to w ramach jednego manewru. Prawo zabrania wjeżdżania między pojazdy w kolumnie. Jeśli spotkacie ją na drodze jednopasmowej, to taki manewr może okazać się niemożliwy do wykonania. Pamiętajcie, że nie możecie podczas wyprzedzania przekraczać prędkości.

Jeśli natomiast kolumna jest uprzywilejowana, to wyprzedzanie jej jest tylko możliwe w terenie niezabudowanym, z zachowaniem wszystkich wcześniejszych zasad.

Source: Znowu trzeba uważać na żółte znaki na drogach. Ważny apel służb

Nowy przetarg na rządowe limuzyny. KO krytykowała PiS, teraz robi to samo

Spis treści

Nowy rządowy przetarg na limuzyny

Hasło „limuzyna” przyznacie budzi emocje, choć zwykle używane jest na wyrost. We właśnie ogłoszonym przetargu znajdą się jednak i takie samochody. Mowa o dziesięciu sedanach klasy wyższej, które musza mieć przynajmniej 250 KM, napęd na wszystkie koła, trzystrefową klimatyzację i wiele innych dodatków.

W dokumentacji przetargowej można znaleźć także zapotrzebowanie na limuzyny klasy średniej, które muszą mieć przynajmniej 190 KM i tak konkretne elementy wyposażenia jak na przykład podgrzewane lusterka czy uchwyty na napoje w podłokietniku tylnej kanapy. Jednoznacznie wskazuje to, jakie mają mieć one przeznaczenie.

Ile rząd wyda na nowe samochody?

W sumie rząd chce zamówić 77 samochodów, należących do różnych klas. Mowa o autach klasy wyższej, średniej, kompaktach, kombivanach oraz furgonach. Część z nich będzie miała więc czysto pragmatyczne zastosowanie.

Nowe samochody mają zostać nie kupione, ale udostępnione na zasadzie wynajmu długoterminowego na okres 24 miesięcy. Rząd przeznaczy na to ponad 10 mln zł.

Co daje hamowanie silnikiem? Nie słuchaj „doświadczonych” kierowców

Pojazdy trafią w sumie do 24 instytucji – głównie do poszczególnych ministerstw, ale także na przykład do Głównego Urzędu Statystycznego oraz Urzędu Patentowego.

Rząd krytykował decyzje PiS, teraz robi to samo?

Jak przypomina „Rzeczpospolita”, poprzedni duży przetarg rządowy miał miejsce dwa lata temu, kiedy na 89 pojazdów przeznaczono 12,3 mln zł. Ówczesna opozycja mocno krytykowała taką decyzję. Przykładowo posłanka KO Magdalena Łośko zadrwiła na Twitterze:

Inflacja, rekordowe rachunki za gaz/prąd/paliwo, a władza zamawia nowe limuzyny. A wy zagryzajcie zęby, zbierajcie chrust i pamiętajcie – można jeść mniej.

Pojazdy, na które przetarg ogłosił PiS, również nie zostały kupione tylko znajdują się w wynajmie długoterminowym na 36 miesięcy. Nadal więc instytucje rządowe nimi dysponują. Mimo to te same instytucje zgłosiły zapotrzebowanie na kolejne samochody. Jak podaje „Rz” posłanka Łośko, w odpowiedzi na te zastrzeżenia:

Mówi, że choć reprezentuje tę samą opcję co obecny rząd, przyjrzy się zamówieniu. „Duża liczba samochodów elektrycznych w nowym przetargu wskazuje, że powodem może być chęć wypełnienia przepisów ustawy o elektromobilności” przypuszcza.

„Rz” zapytała o zasadność rozpisania nowego przetargu Centrum Informacyjne Rządu, ale nie uzyskała odpowiedzi.

Source: Nowy przetarg na rządowe limuzyny. KO krytykowała PiS, teraz robi to samo

Co daje hamowanie silnikiem? Nie słuchaj „doświadczonych” kierowców

Spis treści

Co radzą kierowcy w kwestii hamowania silnikiem?

Na temat właściwej techniki jazdy samochodem często lubią się wypowiadać szczególnie kierowcy starszej daty. Tacy, którzy uważają, że z racji posiadania prawa jazdy od paru dekad, czują się autorytetami.

Wśród takich kierowców popularna opinia głosi, że kiedy tylko jest taka możliwość, powinniśmy wrzucać luz i pozwalać pojazdowi na swobodne toczenie się. Jednostka pracuje wtedy na wolnych obrotach, więc spalanie jest minimalne, a pojazd porusza się siłą własnego pędu.

Dlatego często można usłyszeć od takich osób, że nie warto hamować silnikiem, ponieważ auto szybciej wytraci pęd i znowu będziemy musieli wciskać gaz, żeby je rozpędzić, tracąc cenne paliwo.

Kiedy zmienić opony na letnie? To trzeba wiedzieć

Czy podczas hamowania silnikiem samochód zużywa paliwo?

Opisana wyżej logika rzeczywiście się sprawdza w praktyce. Pod warunkiem, ze macie Malucha, Dużego Fiata czy inny samochód z gaźnikiem. Jeśli natomiast poruszacie się czymś nowocześniejszym, mającym silnik z wtryskiem paliwa, rady starszych kierowców są do niczego. Gdy zdejmiecie nogę z gazu i pozostawicie pojazd na biegu, nie zużywa on nic paliwa.

Taka jazda jest też bezpieczniejsza – pojazd lepiej reaguje na ruchy kierownicy, gdy hamujemy silnikiem (lekko dociążony jest wtedy przód) i w każdej chwili możemy dodać gazu, żeby przyspieszyć. Hamowanie silnikiem i jazda w sposób przewidujący, pozwalają tez na oszczędzanie hamulców, co jest kolejną korzyścią.

Czy hamować z wciśniętym sprzęgłem?

Niektórzy kierowcy preferują jeszcze inny styl jazdy, poruszając się z wciśniętym sprzęgłem. Przekonani są, że to taka metoda wykorzystania pędu samochodu pozwala szybciej reagować.

Wiecie już, że powstrzymywanie się od hamowania silnikiem, nie poprawia spalania. Za to jazda na wciśniętym sprzęgle bardzo przyspiesza jego zużycie. Wymiana tego elementu może iść w tysiące złotych.  

Source: Co daje hamowanie silnikiem? Nie słuchaj „doświadczonych” kierowców

Ważne zmiany na budowie nowego odcinka drogi ekspresowej S19

Spis treści

Budowa drogi ekspresowej S19

Odcinek Krynice – Dobrzyniewo – Białystok Zachód ma 10,2 km długości. Na północy, w rejonie miejscowości Krynice, włącza się w istniejącą drogę krajową nr 65 Ełk – Białystok, a w przyszłości w odcinek S16 Knyszyn – Krynice. Od zachodu omija stolicę województwa i na południu łączy się z funkcjonującą drogą ekspresową S8, na planowanym węźle Białystok Zachód. 

To ważny fragment S19, bo w ramach tego zadania powstanie węzeł Białystok Zachód, łączący docelowo dwie drogi ekspresowe, powstającą S19 z istniejącą S8. W ramach budowy węzła wykonana będzie też przebudowa S8 na długości około 1,9 km.

Zadanie obejmować będzie też budowę 13 obiektów inżynierskich, w tym dwóch mostów – nad rzekami Supraśl i Białą, a także wiaduktu kolejowego nad torami relacji Białystok – Ełk.

Droga ekspresowa S19 będzie miała dwie jezdnie po dwa pasy ruchu w każda stronę (z rezerwą terenu pod trzeci pas) i będzie przystosowana do obciążeń 11,5 t/oś. Rodzaj konstrukcji nawierzchni wybierze wykonawca, przy zachowaniu wymagań jakościowych GDDKiA. Odcinek będzie zrealizowany w latach 2024-2026. 

Kto hamuje na widok żółtego światła, może dostać 1000 zł mandatu

Dwa nowe fragmenty drogi S19 powstaną jako jeden

Warto przypomnieć, że fragment drogi S19 Krynice – Dobrzyniewo – Białystok Zachód składa się z dwóch pododcinków, które połączono w jeden przetarg i w jedno zadanie:

  • Dobrzyniewo – Białystok Zachód, na który przetarg został ogłoszony 28 lutego 2020 r., a unieważniony 22 kwietnia 2020 r. ze względu na oferty przekraczające budżet GDDKiA; 
  • Krynice – Dobrzyniewo, który jest przedłużeniem pierwszego odcinka i pierwotnie miał być realizowany w późniejszym terminie.

Droga ekspresowa S19 w województwie podlaskim 

Droga S19 w województwie podlaskim, rozpoczynająca się na granicy z Białorusią, będzie miała ponad 177 km długości. Jej budowę podzielono na 15 krótszych odcinków (uwzględniając obwodnicę Bielska Podlaskiego): 

  • Kuźnica – Sokółka, długość ok. 15,8 km (w tym 10,6 km S i 5,2 km dwujezdniowej GP), trwają prace budowlane; 
  • Sokółka – Czarna Białostocka, ok. 24,1 km, po odwołaniu od wyroku KIO sprawa trafiła do sądu; 
  • Czarna Białostocka – Białystok Północ, 12,34 km, umowa z wykonawcą podpisana;  
  • Białystok Północ – Dobrzyniewo, ok. 9,47 km, po odwołaniu od wyroku KIO sprawa trafiła do sądu; 
  • Dobrzyniewo – Białystok Zachód, ok. 10,2 km, w realizacji, w marcu rusza budowa; 
  • Białystok Zach. – Białystok Księżyno, ok. 16,6 km; 
  • Białystok Księżyno – Białystok Południe, ok. 8 km drogi ekspresowej oraz ok. 13,8 km DK65;
  • Białystok Południe – Wojszki, ok.  11,2 km;
  • Wojszki – Deniski (most na Narwi z dojazdami) ok. 3,9 km, w przygotowaniu; 
  • Deniski – Haćki, ok. 6,6 km, w realizacji; 
  • Haćki – Bielsk Podlaski Zachód, ok. 11,2 km, trwa budowa; 
  • Bielsk Podlaski Zachód – Boćki, ok. 12,2 km, trwa budowa; 
  • Boćki – Malewice, ok. 15,9 km, trwa budowa; 
  • Malewice – Chlebczyn, ok. 25,1 km, trwa budowa; 
  • obwodnica Bielska Podlaskiego w ciągu DK66, ok. 2,8 km, w marcu rusza budowa. 

Source: Ważne zmiany na budowie nowego odcinka drogi ekspresowej S19

To najtańszy samochód na polskim rynku. Mało kto wie, że go jeszcze sprzedają

Spis treści

Ceny samochodów w Polsce 2024

Ceny aut w Polsce (i nie tylko) rosną w ostatnich latach w zatrważającym tempie. Jeszcze kilka lat temu mając trochę ponad 60 tys. zł można było wyjechać z salonu samochodem kompaktowym. Dzisiaj ledwie wystarcza to na przedstawicieli segmentu A i to tylko w bazowych wersjach.

Nawet udając się do salonu Fiata albo Dacii, nie mamy co liczyć na ofertę poniżej 60 tys. zł. Oto przykładowe ceny najtańszych samochodów w Polsce:

  • Kia Picanto – 60 500 zł
  • Dacia Sandero – 62 900 zł
  • Fiat Panda – 65 900 zł
  • Hyundai i10 – 67 000 zł

Ceny przyznacie spore jak na miejskie auta w podstawowych wersjach wyposażenia, nawet jeśli nie są to zupełne „golasy” i mają na przykład klimatyzację na pokładzie.

Ile kosztuje najtańszy nowy samochód w Polsce?

Najtańszy samochód w Polsce nie jest niestety o wiele tańszy od swoich konkurentów. Mowa o Mitsubishi Space Starze, wycenionym na 62 990 zł, ale na którego obowiązuje rabat, pozwalający zejść do 57 990 zł. Podobne promocje mają zwykle w Mitsubishi charakter stały, więc możemy przyjąć, że za tyle faktycznie kupicie ten samochód i teraz i w najbliższym czasie.

Część osób może być zaskoczona, że Space Star nadal jest oferowany i tak – nadal chodzi o ten sam samochód, który debiutował na rynku 12 lat temu. Przeszedł od tego czasu dwie modernizacje i wyraźnie się zmienił, ale to nadal to samo auto.

Fiat 500e (RED) Cabrio – TEST – pożegnanie słodkiej niewinności

Mitsubishi Space Star – silnik i wyposażenie

Space Star dostępny jest tylko z jednym silnikiem – jednostką 1.2 o mocy 71 KM, która rozpędza go do 100 km/h w 14,1 s. Na życzenie można zamówić wersję ze skrzynią CVT (cena od 71 990 zł), która przyspiesza do setki w 15,8 s.

Wyposażenie bazowej wersji Inform obejmuje 14-calowe felgi stalowe, 6 poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane szyby przednie, elektrycznie sterowane lusterka, wspomaganie kierownicy, centralny zamek, komputer pokładowy, a także klimatyzację manualną. Brakuje jedynie radia, ale na pokładzie znajduje się instalacja radiowa z 2 głośnikami, gniazdo USB oraz wielofunkcyjna kierownica.


Source: To najtańszy samochód na polskim rynku. Mało kto wie, że go jeszcze sprzedają

Części John Deere – czy warto kupować oryginalne komponenty?

Zużycie części dotyczy niemal wszystkich maszyn rolniczych, które na co dzień pracują w ekstremalnie trudnych warunkach. Są one wymagające zwłaszcza podczas kampanii żniwnej, gdy ciągniki rolnicze i kombajny zbożowe pracują nieprzerwanie nawet przez kilkanaście godzin dziennie. Pojazd rolniczy powinien zatem odznaczać się wysokim poziomem sprawności technicznej oraz posiadać aktualne przeglądy. W przypadku awarii i usterek maszyn rolniczych konieczne jest kupno nowych części. John Deere to producent często wybierany przez rolników. Oferuje bowiem oryginalne, sprawdzone elementy i komponenty do swoich maszyn, które na co dzień wykorzystywane są w pracy na roli.

Jakimi cechami odznaczają się części John Deere, ciesząc się coraz większą popularnością wśród klientów? Zarówno w sklepach internetowych, jak i stacjonarnych punktach handlowych widoczny jest szeroki wybór asortymentu producenta. W obliczu kupna koniecznych części rolniczych i podzespołów rolnicy stają przed pytaniem, czy wybrać tańsze zamienniki, czy oryginalne części. W każdej grupie elementów do maszyn rolniczych znajdują się produkty w innym przedziale cenowym i odmienne pod względem jakościowym.

Gdzie kupować oryginalne części do maszyn rolniczych?

Wymiana poszczególnych części w maszynach rolniczych to nie lada wydatek dla większości właścicieli gospodarstw rolnych. Należy jednak zawsze liczyć się z koniecznością tego rodzaju wydatkowania. Do awarii i usterek może bowiem dojść w każdym momencie. Najwyższe prawdopodobieństwo zużycia niektórych komponentów występuje w sezonie żniwnym. Wówczas większość rolników wyposaża się w najczęściej psujące się części, by uniknąć ryzyka wystąpienia niepotrzebnych przestojów i strat finansowych. Części John Deere, podobnie jak innych sprawdzonych producentów – Fendt, Massey Ferguson, Case IH, New Holland – można znaleźć w wielu punktach handlowych.

Większość części do ciągników John Deere, kombajnów zbożowych, sieczkarni, ładowarek, kosiarek oraz innych maszyn dostępnych jest w internetowym serwisie rolniczym GALOP. Coraz liczniejsze grono klientów decyduje się na korzystanie z wirtualnych usług, doceniając dostępność części rolniczych i szybkość realizacji zamówienia. Dodatkowym atutem jest możliwość skorzystania z profesjonalnego doradztwa ekspertów. Nie zawsze wiemy, jakich części rolniczych potrzebujemy do naszej maszyny. W doborze komponentów należy wziąć pod uwagę przede wszystkim markę i model pojazdu, rocznik, pomocny okazuje się również numer VIN.

części John Deere

Części zamienne do maszyn rolniczych a oryginalne części John Deere

Nowoczesne maszyny rolnicze, choć kosztowne, są sprzętem niezbędnym w pracy każdego rolnika. Dbając o ich sprawność i jak najdłuższy okres bezawaryjnej żywotności, warto zastanowić się nad tym, czy wymieniając zużyte komponenty zdecydować się na elementy oryginalne, czy zamienniki. Części John Deere charakteryzują się gwarancją określonego, wysokiego standardu i dłuższą żywotnością niż tańsze zamienniki. Takie komponenty muszą działać przez z góry określony przez producenta czas, co określone jest zapisami gwarancji. W przeciwnym razie klient w każdej chwili może je zareklamować.

Potencjalnych nabywców oryginalnych części do ich zakupu może jednak zniechęcić stosunkowo wysoka cena. Należy jednak pamiętać przede wszystkim o ich idealnej kompatybilności z wybranymi maszynami. Wybierając nowoczesne, oryginalne części do maszyn rolniczych John Deere, unikamy ryzyka popełnienia pomyłki i niedokładnego doboru komponentu. Płynna i wydajna praca urządzeń nie jest możliwa z niewłaściwie dopasowanymi elementami ich wyposażenia. Może to skutkować uszkodzeniem poszczególnych podzespołów maszyny. Na montaż innych części niż oryginalne nie można ponadto pozwolić sobie zwłaszcza w okresie, w którym sprzęt rolniczy objęty jest gwarancją. Wówczas rolnicy muszą serwisować maszynę w odpowiednich, autoryzowanych serwisach. Należy ponadto korzystać wyłącznie z oryginalnych części w przypadku ich awarii czy zużycia. Inne działanie groziłoby utratą gwarancji, tak cennej po zakupie nowych i kosztownych maszyn rolniczych.

Przed podjęciem decyzji o na pozór korzystnym zakupie warto przeanalizować czy inwestycja będzie opłacalna na dłuższą metę. Zamienniki mają zwykle krótszą żywotność niż oryginalne części John Deere, co sprzyja ich częstszym wymianom i nieprzewidywalnym awariom. Pierwowzory przechodzą ponadto niezliczone ilości testów jakości. Zamienniki nawet w górnych pułapach cenowych nie gwarantują najwyższej jakości w przeciwieństwie do oryginalnych części do maszyn firmy John Deere.

Najczęściej kupowane części rolnicze do ciągników rolniczych, kombajnów zbożowych i innych maszyn marki John Deere

Szeroki wybór części do ciągników i maszyn rolniczych John Deere sprawia, że obecnie rolnicy nie martwią się zbytnio ich dostępnością, zwłaszcza gdy zaopatrują się w nie w internetowych sklepach rolniczych. Do najczęściej kupowanych elementów należą m.in. części układu hydraulicznego, kierowniczego, hamulcowego, elementy silnika, chłodnice EGR John Deere, filtry oleju, powietrza i paliwa John Deere, czujniki ciśnienia oleju, alternatory czy amortyzatory. W ofercie sklepu z częściami do maszyn John Deere GALOP znajduje się również bogata oferta akcesoriów i dodatków usprawniających codzienną pracę maszyn rolniczych i komunalnych. Dostępność oryginalnych części i podzespołów od ręki, szybka wysyłka i atrakcyjny ceny – to główne atuty zakupów wykonywanych w internetowym sklepie rolniczym.

Oryginalne części rolnicze dostarczane są do klientów niezwłocznie po złożeniu zamówienia. Jego realizacja trwa zwykle 24 godziny. Specjaliści gwarantują klientom wysokiej jakości komponenty dobierane indywidualnie do ich potrzeb i danych technicznych każdej maszyny. Cechują się one trwałością i bezawaryjnością.

Oryginalne części do maszyn rolniczych John Deere można znaleźć w sklepie internetowym GALOP. Kliknij link i sprawdź asortyment: https://agrogalop.pl/marka/john-deere/.

Source: Części John Deere – czy warto kupować oryginalne komponenty?

Fiat 500e (RED) Cabrio – TEST – pożegnanie słodkiej niewinności

Spis treści

Tego odmówić mu nie mogę – Fiat 500e jest zaprojektowany z poszanowaniem zasad elegancji i od razu widać, do jakich klientów jest kierowany.  

Rzadko zdarza mi się nazywać jakiś pojazd „słodkim”, ale do tego modelu zazwyczaj trudno mi jest znaleźć lepsze określenie. Tym razem jednak coś się zmieniło. O ile dobrze znany nam od kilkunastu lat model spalinowy (czy nawet obecnie oferowana hybryda) miał spojrzenie niewinne niczym dziecko, o tyle napędzana prądem generacja wyraźnie dorosła i stała się kobietą.  

Fot. Kamila Nawotnik

Przednie lampy rozdzielono i zmieniono ich wyraz. Fiat 500e patrzy na nas kusząco, niemal uwodzicielsko, a w testowanej wersji wyposażenia bardzo mocno kojarzy mi się z czerwoną szminką i „małą czarną”. Jednego jestem pewna – 500-tka, mimo że oferująca nowoczesne rozwiązania, wciąż ma być przede wszystkim ikoną stylu, tak jak zresztą całe Włochy. 

Grace Kelly i Audrey Hepburn kochałyby Fiata

Fiat 500e pojawił się na rynku w 2022 roku i okazał się równie trafionym projektem, co spalinowi odpowiednicy tego modelu. W pierwszej połowie 2022 roku był trzecim najpopularniejszym elektrykiem na Starym Kontynencie, ustępując miejsca tylko Tesli Model Y oraz Model 3. Włoski zawadiaka przez moment zasiadał nawet na pozycji lidera.  

Fot. Kamila Nawotnik

Do naszej redakcji trafił wariant Fiat 500e z nadwoziem Cabrio i w nieistniejącej już wersji (RED), charakteryzującej się czerwonymi detalami, jak chociażby emblemat „500” na frontowym panelu – to właśnie te usta zachęcająco przeciągnięte czerwoną szminką, o których wspominałam. 

Fot. Kamila Nawotnik

Do tego dochodzą kontrastujące z lakierem „Czarny Onyx” czerwone obudowy lusterek, logo z tyłu i na dekielkach felg. Całość uzupełniają elementy w kolorze czarnym, na przykład błyszczące emblematy z logo „500(RED)” pod tylnymi bocznymi szybami. Wyjściowo ta odmiana oferowana była z krwistoczerwonym lakierem nadwozia, ale czerń – choć nie jest pierwszym kolorem kojarzącym się z 500-tką – moim zdaniem odnalazła się tu doskonale. Świetnie współpracuje z czerwienią i sprawia, że auto jest dojrzalsze w odbiorze. 

Fot. Kamila Nawotnik

Felgi mają ciekawy wzór, a prowokowana przez nie gra świateł sprawia wrażenie, jakby były wysadzane diamencikami. Mowa o opcjonalnych, 16-calowych aluminiowych obręczach, o dziwo – nie wymagających dopłaty.  

Fiat 500e – dlaczego (RED)? 

Omawiana wersja auta nie jest dziełem przypadku – (RED) i Fiat to partnerstwo. Tak się składa, że (RED) jest organizacją, która wspiera walkę z zagrożeniami dla zdrowia, takimi jak AIDS i COVID. Każda osoba, która kupi produkt tej firmy, automatycznie przekazuje darowiznę dla organizacji The Global Fund – wspierającej profilaktykę, leczenie, testy, edukację itd. dla najbardziej potrzebujących społeczności. Fiat, Jeep i RAM w latach 2021-2023 zobowiązały się przeznaczyć co najmniej 4 mln dolarów na Światowy Fundusz właśnie poprzez partnerstwo z (RED), aby pomóc w walce z zagrożeniami zdrowia, takimi jak COVID-19 i AIDS, a każdy zakupiony pojazd z rodziny Fiat (RED) pozwalał klientom wesprzeć te działania. 

Fiat 500e

Fot. Kamila Nawotnik

Wygląd, czyli idź na całość 

Odmiana Cabrio naturalnie oznacza składany dach, w tym przypadku materiałowy. Możliwe są dwa stopnie złożenia “sufitu”, przy czym nie warto korzystać z pierwszego, zwijającego poszycie do połowy – podczas jazdy przecinany wiatr zawija wówczas elegancko do kabiny, tworząc straszny hałas i zabijając wszelki komfort. Przy złożeniu całkowitym jest już bardzo przyjemnie i można podróżować w pełni ciesząc się słońcem. 

Fot. Kamila Nawotnik

Trzeba przyznać, że z przodu – jak na auto takich rozmiarów, jest całkiem sporo miejsca. Stylistycznie oczywiście też trudno jest się tutaj czepiać, bo Włosi jednak wiedzą co robią. Deska rozdzielcza z dużym panelem polakierowanym na czerwono jest dość minimalistyczna, ale dzięki temu znacznie ułatwia obsługę samochodu. W centralnej części zainstalowano prawie 11-calowy (dokładnie 10,25) ekran multimedialny, obsługiwany dotykiem i bardzo prosty w obsłudze, który umożliwia bezprzewodowe parowanie ze smartfonem za pomocą aplikacji Apple CarPlay i Android Auto. Niżej umieszczono fizyczne przyciski do obsługi klimatyzacji, a pod nimi półkę, na której można położyć telefon. Na jej krawędzi z kolei znalazły się smukłe przyciski do obsługi napędu. Całość, pomimo zastosowania sporej ilości plastiku, wygląda spójnie i przyjemnie dla oka.  

Fot. Kamila Nawotnik

Nawet największa bolączka 500-tki, czyli fotele, są tutaj dość wygodne. Wciąż siedzimy w miarę wysoko, między innymi ze sprawą baterii rozmieszczonych w podłodze, natomiast sam komfort jazdy przy krótszych trasach jest jak najbardziej zadowalający. Nie zaryzykowałabym zabrania tego autka w długą trasę (na przykład do Chorwacji), ale na okołomiejskie przejażdżki w zupełności wystarczy.  

Ciekawostką jest sposób otwierania drzwi, kiedy chcecie wysiąść z samochodu. Zamiast klasycznej klamki, są na to dwa sposoby: wciśnięcie stylowego przycisku, automatycznie zwalniającego blokadę lub pociągnięcie do góry za plastikową wajchę wbudowaną przy schowku w drzwiach.  

Fot. Kamila Nawotnik

Piętą achillesową nadal jednak pozostaje bagażnik, pozwalający na przewiezienie co najwyżej siatki z dietą pudełkową. Pojemność w odmianie z napędem elektrycznym wynosi 185 litrów, a to dokładnie tyle samo, co w każdej innej wersji i napędzie tego modelu. Tutaj jednak prawdopodobnie sporą część miejsca zabiorą wam kable do ładowania, ewentualnie możecie je wrzucić na tylną kanapę. 

Fiat 500e – silnik – styl życia Dolce Vita 

Fiat oddaje do wyboru dwa warianty mocy 500e – 95 lub 118 KM. Nam trafiła się ta mocniejsza odmiana, z momentem obrotowym wynoszącym 220 Nm, pozwalająca na rozpędzenie się do pierwszych 100 km/h w 9 sekund. Akumulator o pojemności 42 kWh oficjalnie według producenta pozwala na pokonanie nawet 310 kilometrów w cyklu mieszanym i realnie przy dobrej pogodzie taki zasięg jest możliwy. Wprawdzie raczej trzymając się miasta, gdzie zużycie energii oscyluje na poziomie 10kWh/100 km, ale wciąż. Po wyjechaniu na obwodnicę, ze średnią prędkością około 120 km na godzinę, pobór energii wzrastał do 17-18 kWh/100 km.  

Fot. Kamila Nawotnik

Podczas jazdy pokazuje się też najmocniejsza strona 500-tki, mianowicie świetna zwrotność i rozmiary pozwalające na parkowanie w najmniejszych lukach. Średnica zawracania wynosi tu 9,7 m, natomiast promień skrętu 4,6 m. Napęd elektryczny mocno też uprzyjemnia rozpędzanie się samochodem ważącym zaledwie 1400 kilogramów. Jazda jest płynna, bez zbędnego szarpania, przy czym możliwe jest wyeliminowanie użycia pedału hamulca dzięki funkcji rekuperacji.  

Fot. Kamila Nawotnik

Co więcej, dostępny jest tutaj tryb jazdy Sherpa. Jest to ustawienie obliczające jak dotrzeć do miejsca docelowego, optymalizujące działanie takich funkcji jak ładowarka do smartfona lub klimatyzacja oraz ograniczające prędkość maksymalną i przyspieszenie. To skutkuje zmniejszoną dynamiką jazdy i ograniczoną funkcjonalnością auta, ale pozwala oszczędzić energię i przejechać więcej kilometrów na jednym ładowaniu. 

Fiat 500e – cena 

Jak wspominałam, omawiana wersja nie jest już dostępna w sprzedaży. Fiat 500e aktualnie dostępny jest w trzech odmianach nadwozia: hatchback, Cabrio oraz 3+1. Dostępna pojemność akumulatora to 70 lub 87 kWh brutto (moc odpowiednio 95 lub 118 KM). Ceny 500e startują od 130 900 złotych, natomiast w nadwoziu Cabrio od 163 900 złotych.  

Source: Fiat 500e (RED) Cabrio – TEST – pożegnanie słodkiej niewinności

Nawet 20 tys. zł – tyle dziś kosztuje utrzymanie samochodu

Opony, paliwo, części, ubezpieczenie, przeglądy – to wszystko staje się coraz droższe, co sprawia, że droższe staje się utrzymanie samochodu. Rosną także ceny aut, zarówno tych używanych, jak i nowych. Wiele osób może zadawać sobie pytanie, „czy stać mnie w ogóle na samochód”? Biorąc pod uwagę poniższe wyliczenia, faktycznie włos może się jeżyć na głowie.

Ile kosztuje utrzymanie samochodu?

Eksperci serwisu Autobaza.pl – bazując na dostępnym w sieci narzędziu Omnicalculator – postanowili sprawdzić, ile kosztuje utrzymanie samochodu. Pod uwagę wzięto jeden model w dwóch wariantach. To Škoda Octavia z 2011 roku z silnikiem 1.2 TSI. Na potrzeby wyliczeń przyjęto, że auto przejechało w czasie swojego funkcjonowania 190 tys. km, a obecny właściciel powiększa ten wynik o 15 tys. km rocznie. Samochód wykorzystywany jest do codziennych dojazdów do pracy (około 10 km), a także służy jako środek transportu do wyjazdów weekendowych (1 weekend w miesiącu) oraz wakacyjnych (1 wyjazd w ferie zimowe oraz 1 w wakacje na terenie kraju).

Według wyliczeń okazuje się, że utrzymanie Octavii kosztuje przeciętnego „Kowalskiego” 9,5 tys. zł rocznie. Średnia pensja to 7768,35 zł brutto (5626 zł na rękę) według GUS, a samochód „zjada” z niej
miesięcznie około 800 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę trzeba jeszcze opłacić ratę kredytu hipotecznego, czynsz, rachunki oraz chciałby coś odłożyć na wakacje, to okazuje się, że utrzymanie samochodu staje się sporym obciążeniem dla domowego budżetu.

Utrzymanie nowszego samochodu kosztuje więcej

W przypadku drugiej symulacji eksperci wyliczyli roczny koszt utrzymania trzyletniej Škody Octavii z mocniejszą jednostką 1.5 TSI o mocy 150 km. Cena takiego samochodu to 125 000 zł, a obecny przebieg wynosi 45 000 km. Założenia codziennego wykorzystywania auta pozostają takie same jak przy pierwszej kalkulacji (auto przejeżdża 15 000 km rocznie, jest wykorzystywane do codziennych dojazdów do pracy, wyjazdów weekendowych oraz wakacyjnych).

Roczny koszt eksploatacji takiego samochodu to 22 tys. zł rocznie, czyli ok. 1,8 tys. zł miesięcznie! Najczęściej samochody o takiej wartości są finansowane leasingiem czy kredytem, więc wyobraźmy sobie, że doliczamy tutaj miesięczną ratę leasingu w takiej samej wysokości – 1,8 tys. zł, bo tyle średnio na wynosiła w 2023 r.

Pomimo, że (teoretycznie) samochód trzyletni rzadziej się psuje, to wizyty w ASO, przeglądy, wymiana opon, czy nawet drobne naprawy kosztują zdecydowanie więcej.

Polaków nie stać na naprawy samochodu

Jak już wspomnieliśmy, naprawy oraz części są coraz droższe, dlatego zaledwie 2 na 5 kierowców decyduje się na naprawianie tylko niezbędnych elementów. Mają na to wpływ oczywiście ceny części i usług mechaników, którzy cenią się bardzo wysoko. Podwyższenie cen z ich strony nie zawsze wynika z ich chciwości, ale też dlatego, że utrzymanie lub czynsz warsztatów znacznie wzrosły.

Z drugiej strony kupujemy dużo nowych aut

W Polsce w 2023 roku sprzedano o 13% więcej nowych aut niż w roku 2022. W zestawieniu sprzedaży aut 2023 dobrze wyglądają też marki premium. Wzrost wynika z dużego zainteresowania przede wszystkim przedsiębiorców, ale liczba klientów indywidualnych także zwiększyła się o niemal 10%.

Source: Nawet 20 tys. zł – tyle dziś kosztuje utrzymanie samochodu

Nowy Ineos Fusilier – elektryczna terenówka z prawdziwego zdarzenia?

Gdy Land Rover stwierdził, że czas klasycznego Defendera dobiegł końca, Sir Jim Ratcliffe, założyciel marki Ineos chciał przejąć linię produkcyjną i dalej kontynuować historię Defendera. To jednak nie wypaliło, ale nie zniechęciło chemicznego potentata, jakim jest Ratcliffe do stworzenia auta na wzór Defendera. Tak powstał nowy Ineos Fusilier.

Nowy Ineos Fusilier to elektryczna pełnokrwista terenówka

Ineos Fusilier oferuje dwa rodzaje napędu elektrycznego – tradycyjny oraz z tzw. „range extenderem” (dodatkowym małym silnikiem spalinowym napędzającym generator, gdy ładowanie zewnętrzne nie jest dostępne). Producent jednak nie podaje na razie żadnych szczegółów technicznych nowej terenówki. Te pojawią się jesienią, gdy Fusilier zadebiutuje oficjalnie.

Z wyglądu auto faktycznie można pomylić z kultowym Defenderem. Duże nadkola, terenowe opony, masywne drzwi oraz kanciasta sylwetka przywodzą na myśl mieszankę angielskiej terenówki z Mercedesem Klasy G.

Nowa elektryczna terenówka zostanie zbudowana na nowej platformie z częściowo aluminiowym nadwoziem. Jako dostawcę napędu wybrano firmę Magna, jednego z największych kanadyjskich producentów części samochodowych. Konkretnie to austriacki oddział w Grazu ma dostarczać komponenty do produkcji elektrycznego Fusiliera.

„Ineos Fusilier to świetnie wyglądający pojazd, a dwie opcje układu napędowego zapewniają rzeczywistą redukcję emisji gazów cieplarnianych, bez utraty właściwości terenowych i osiągów na drodze. Jesteśmy podekscytowani wprowadzając na rynek nasz elektryczny pojazd 4×4, ale rozumiemy też ograniczenia związane z użytkowaniem takiego pojazdu. Uważamy, że Range Extendera zapewni klientom napęd o bardzo niskiej emisji bez obaw związanych z zasięgiem, jakich doświadczają dziś kierowcy aut elektrycznych”. – podsumował Sir Jim Ratcliffe, prezes marki Ineos.

Source: Nowy Ineos Fusilier – elektryczna terenówka z prawdziwego zdarzenia?

Elektryczny Opel Corsa – cena w Polsce

Marka Opel w tym roku obchodzi swoje okrągłe urodziny. Jeden z najstarszych producentów aut na świecie teraz mocno inwestuje w elektromobilność. Kolejnym jej przykładem jest nowy elektryczny Opel Corsa Electric. Co oferuje?

Elektryczny Opel Corsa Electric w sportowej wersji GS

Auto przyciąga wzrok sportowym wyglądem, a to zasługa pakietu GS, w specjalnym czerwonym lakierze Rekord Red i z kontrastującym czarnym dachem. Dodatkowo mamy tu, czarne obudowy lusterek zewnętrznych i 16-calowe czarne obręcze kół ze stopów lekkich. Oprócz czerwonego lakieru, klienci mogą również wybrać edycję Yes w innym kolorze.

Wewnątrz pasażerowie elektrycznej Corsy usiądą na sportowych fotelach pokrytych tkaniną z czerwonymi akcentami. Ciemna podsufitka zestawiona jest z lśniąco białymi innymi elementami wnętrza. Elektryczny Opel Corsa Electric może być doposażony m.in. w bezkluczykowy system „Keyless Start”, pilot parkowania i automatyczną klimatyzację.

Elektryczny Opel Corsa Electric – ile kosztuje w Polsce?

Pod maską małego elektryka z Rüsselsheim znajdziemy silnik elektryczny o mocy 100 kW/136 KM i 260 Nm momentu obrotowego. Pomiędzy postojami na ładowanie, akumulator o pojemności 50 kWh pozwala przejechać do 357 kilometrów (zgodnie z normą WLTP).

Samochód jest dostępny w polskich salonach od 129 000 zł.

Source: Elektryczny Opel Corsa – cena w Polsce

MG3 Hybrid wchodzi do polski. Cena może być rewolucją

Marka MG należy teraz do chińskiego koncernu SAIC Motor – największego producenta motoryzacyjnego w Państwie Środka. Do tej pory MG3 Hybrid był oferowany tylko w Wielkiej Brytanii, ale nowy napęd hybrydowy zapewnił mu wejściówkę także do innych europejskich rynków, w tym Polski.

MG3 Hybrid – co to za model?

Samochód ma być konkurentem dla takich bestselerów jak Renault Clio, Skoda Fabia, czy Toyota Yaris. Wyglądem MG3 nie szokuje, designem jest mocno zbliżony do miejskiego auta z Mlada Boleslav. Auto mierzy 411,3 cm długości, 179,7 cm szerokości i 150,2 cm wysokości, a jego bagażnik pomieści 293 litry bagażu. Rozstaw osi to 257 cm.

Kabina MG3 również nie powala, ale przecież to nie Lancia Ypsilon słynąca z wyjątkowego stylu. Nowy hatchback jest po prostu poprawny i poukładany. Deska rozdzielcza jest minimalistyczna i dominują tutaj dwa wyświetlacze – 7-calowy odpowiadający za zegary oraz drugi większy o przekątnej 10,25-cala.

Nawigacja satelitarna jest oferowana w standardzie, podobnie jak integracja ze smartfonami poprzez Apple CarPlay/Android Auto. Oprócz tego na wyposażeniu seryjnym otrzymamy klimatyzację, system audio z połączeniem Bluetooth, cztery porty USB oraz czujniki i kamerę cofania. W wyższych standardach wyposażenia dodano tapicerkę z imitacji skóry, bezkluczykowe wejście, podgrzewane przednie fotele i kierownicę oraz kamerę 360 stopni.

Dla klientów europejskich dostępnych jest siedem różnych palet kolorystycznych: Biały York, Niebieski St Moritz, Czerwony Flaming , Żółty Morning, Czarny Pearl Black, Srebrny Blade oraz Szary Hampstead.

MG3 Hybrid to prawie hot hatch

MG3 wyposażono w 1,5-litrowy silnik benzynowy o mocy 102 KM oraz silnik elektryczny o mocy 136 KM. Łączna moc zespołu napędowego do 194 KM i 250 Nm. Dzięki temu samochód nie tylko zapewnia najlepsze osiągi w segmencie B, ale także gwarantuje elastyczność działania w różnych warunkach jazdy.

W MG3 są dostępne następujące tryby, z których każdy jest automatycznie wybierany przez system Hybrid+:

  • EV – jazda na zasilaniu wyłącznie elektrycznym tak długo, jak pozwala na to poziom naładowania akumulatora;
  • Szeregowy – silnik przechodzi do generatora, który zasila silnik elektryczny do jazdy;
  • Series and Charge – jazda szeregowa oraz doładowywanie akumulatora przy niskim obciążeniu;
  • Napęd i ładowanie – silnik napędza koła, jednocześnie ładując akumulator przez generator;
  • Parallel – zarówno silnik, jak i silnik elektryczny napędzają koła.

Silnik jest połączony z zaledwie trzybiegową automatyczną skrzynią biegów, a mimo to osiągi hybrydowego MG3 są całkiem niezłe. Producent deklaruje, że auto przyspiesza do setki w 8 sekund, a od 80 do 120 km/h zaledwie w 5 sekund. Prędkość maksymalna to 170 km/h. Przy tym hybrydowy hatchback ma spalić 4,4 litra.

Kierowca może dostosować reakcję MG3 do swoich potrzeb, wybierając jeden z trzech trybów jazdy: Eco, Standard lub Sport. Tryb Eco został skalibrowany pod kątem optymalnego zużycia paliwa i zapewnia kierowcom delikatną reakcję przepustnicy. Natomiast Standard, jako połączenie oszczędności oraz osiągów, sprawdza się dobrze w większości rodzajów podróży. Tryb Sport oferuje bardziej sportowe doznania z jazdy.

MG3 Hybrid – kiedy w Polsce i za ile?

MG3 zostanie w Polsce objęte 7-letnią gwarancją z limitem przebiegu 150 tys. km. Samochód w salonach pojawić się nieco później w tym roku, a cena jest na razie nieznana. Najnowsze MG3 to już trzecie wcielenie hybrydowego hatchbacka, poprzednik jest oferowany w Wielkiej Brytanii za 14 320 funtów, czyli ok. 72 tys. zł. Możemy spodziewać się, że nowy model będzie droższy, ale biorąc pod uwagę ceny konkurencyjnego Yarisa Hybrid (od 123 tys. zł) to i tak będzie bardzo konkurencyjna cena.

Pozostaje na razie czekać na oficjalną premierę w Polsce, gdy zapewne zostanie ujawniony pełny cennik nowego MG3.

Source: MG3 Hybrid wchodzi do polski. Cena może być rewolucją

Nowe odcinki drogi ekspresowej S11 coraz bliżej budowy

Spis treści

Plany rozbudowy drogi S11

Zaplanowana inwestycja obejmuje zaprojektowanie budowę dwujezdniowej drogi ekspresowej o długości 45,8 km, z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Inwestycję podzielona na trzy krótsze odcinki:

  • koniec obwodnicy Kępna – Siemianice (12,5 km),
  • Siemianice – Gotartów (22,7 km),
  • Gotartów – początek obwodnicy Olesna (10,5 km).

Początkowy fragment drogi S11 zlokalizowany będzie na terenie woj. wielkopolskiego (na długości ok. 12 km), łącząc się z oddaną do ruchu 16 sierpnia 2021 r. obwodnicą Kępna (II etap). Kolejna, niemal 3-kilometrowa część trasy, wybudowana będzie na terenie woj. łódzkiego. 31 km drogi przebiegać będzie na terenie woj. opolskiego, przez gminy Byczyna, Kluczbork i Lasowice Wielkie. Koniec tego odcinka połączy się z oddaną niedawno do użytku obwodnicą Olesna.

Przebieg drogi S11 nie pokryje się ze starymi drogami

Dwujezdniowa trasa na znacznej długości zostanie poprowadzona nowym śladem. Przewidziano na niej budowę kilkudziesięciu obiektów inżynierskich, w tym przejść dla zwierząt. Na całym prawie 46 km odcinku zaplanowano budowę czterech węzłów drogowych: Siemianice, Byczyna, Kluczbork Północ oraz Kluczbork Południe. Za węzłem Kluczbork Północ planowana jest lokalizacja Miejsc Obsługi Podróżnych po obu stronach drogi. W rejonie tego węzła planowana jest również budowa Obwodu Utrzymania Drogi.

Jak zostać policjantem i karać kierowców? Wymagań jest sporo, a zarobki oceńcie sami

Inwestycja przewiduje także budowę urządzeń ochrony środowiska i bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także przebudowę infrastruktury technicznej (sieć wodociągowa i kanalizacyjna, gazowa, elektroenergetyczna, telekomunikacyjna i urządzenia melioracyjne). Ponadto w ciągu trasy głównej wybudowane zostaną dodatkowe jezdnie do obsługi przyległego terenu.

Pierwszy odcinek drogi ekspresowej S11 jest już otwarty

W lipcu 2023 r. oddano do ruchu obwodnicę Olesna – to blisko 25 km dwujezdniowej trasy z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Inwestycja to także budowa 24 obiektów mostowych oraz węzła Olesno. Dzięki temu kierowcy mają do dyspozycji pierwszy odcinek drogi ekspresowej w woj. opolskim.

Do 2030 roku cała trasa S11 połączy leżący na Pomorzu Środkowym Kołobrzeg przez Piłę, Poznań i Kępno z Aglomeracją Śląską. Po realizacji wszystkich odcinków będzie liczyć ponad 580 km, a wraz ze wspólnym przebiegiem S6 od Kołobrzegu do Koszalina (ok. 35,5 km) blisko 620 km.

Obecnie kierowcy mają do dyspozycji ponad 150 km (wliczając wspólny przebieg S6 i S11). Dla pozostałych odcinków, w zależności od etapu, inwestycje są już realizowane bądź prowadzone są prace przygotowawcze. W nadchodzących latach pokonanie trasy z Kołobrzegu do węzła Piekary Śląskie na połączeniu z autostradą A1 zajmie samochodem osobowym nieco ponad 5 godz.

Source: Nowe odcinki drogi ekspresowej S11 coraz bliżej budowy

Czy można jeździć na rowerze pod prąd? Te przepisy wielu zaskakują

Spis treści

Wbrew temu, na co wskazuje zachowanie niektórych cyklistów, obowiązują ich takie same przepisy, co innych użytkowników dróg. Nie mogą ich naciągać, ani tym bardziej łamać. Mogą za to korzystać z niektórych wyjątków przewidzianych specjalnie dla nich.

Czy można jechać na rowerze pod prąd?

Co do zasady rowerzysta powinien poruszać się drogą dla rowerów. W przypadku jej braku, można poruszać się drogą wraz z samochodami, ale na niej obowiązują go dokładnie te same przepisy, co kierowców aut. Nie mogą „kreatywnie” podchodzić do wykorzystania przestrzeni i na przykład jechać pod prąd – to, że zajmują niewiele miejsca i z łatwością wyminą się z jadącym z naprzeciwka autem, niczego nie zmienia.

Zdarzają się jednak wyjątki w postaci tak zwanych kotrapasów. One mogą umożliwić rowerzyście legalną jazdę pod prąd.

Jak zostać policjantem i karać kierowców? Wymagań jest sporo, a zarobki oceńcie sami

Jak działa kontrapas dla rowerzystów?

W niektórych przypadkach zarządca drogi sam stwierdza, że na danym odcinku jest faktycznie dość miejsca, żeby kierowcy i rowerzyści bezpiecznie się mijali. Można wtedy wyznaczyć pas dla rowerów, który z punktu widzenia kierujących samochodami, umieszczony jest pod prąd.

Zwykle robi się to w centrach miast i na odcinkach z ograniczeniem prędkości do 30 km/h. Chodzi o to, żeby ułatwić życie rowerzystom, ale nie narazić ich na spotkanie z samochodem jadącym z większą prędkością i w przeciwnym kierunku.

Jak powinien jechać rowerzysta na skrzyżowaniu z kontrpasa?

O ile kontrapas pozwala na jazdę rowerzyście pod prąd, o tyle stawia przed nim czasami dodatkowe wyzwania. Na przykład takie, gdy dociera do skrzyżowania. Jak jechać na nim dalej, skoro poruszał się pod prąd?

Zawsze w sytuacjach zwątpienia, powinniśmy najpierw spojrzeć na znaki drogowe. Jeśli kontrapas jest kontynuowany, to powinien w odpowiedni sposób przecinać skrzyżowanie, pozwalając na jazdę wbrew znakom, którym muszą podporządkować się prowadzący pojazdy silnikowe.

Natomiast jeśli skrzyżowanie oznacza także koniec kontrapasa, rowerzysta musi dostosować się do umieszczonych znaków, a w razie ich braku zastosować zasady ogólne Prawa o ruchu drogowym.

Source: Czy można jeździć na rowerze pod prąd? Te przepisy wielu zaskakują

VW Golf 2024 – cena w Polsce zadziwia!

W polskich salonach Volkswagena ruszyły zamówienia na nowego Golfa. VW Golf będzie dostępny w czterech odmianach wyposażenia i z czterema silnikami do wyboru, zarówno z nadwoziem hatchback, jak i wersji Variant. W późniejszym czasie oferta będzie systematycznie uzupełniana.

Najpierw do sprzedaży trafią wersje: bazowa Golf, Life i Style, a także wyjątkowa odmiana Special Edition, na wprowadzenie modelu na rynek. Golf R-Line, a także GTI i GTE zostaną wprowadzone na rynek później.

VW Golf 2024 – cena w Polsce

Volkswagen rozpoczyna przedsprzedaż najnowszego wcielenia bestsellera z Wolfsburga – Golfa. Ceny startują od 112 100 zł, tyle kosztuje auto z nadwoziem hatchback w podstawowej wersji wyposażenia Golf, z silnikiem 1.5 TSI o mocy 115 KM. Nowy VW Golf będzie oferowany także w wielu wariantach finansowania, m.in. leasingu – przy założeniu 10% wpłaty wstępnej i umowie na 48 miesięcy z limitem 15 tys. km rocznie miesięczna rata za bazową odmianę wyniesie 1006 zł netto.

VW Golf 2024 – ceny Golf Life Special Edition Style
1.5 TSI | 85kW/116KM | manualna, 6-biegowa 112 100 PLN 115 090 PLN 115 890 PLN
1.5 TSI | 110kW/150KM | manualna, 6-biegowa 123 390 PLN 124 190 PLN 134 090 PLN
1.5 eTSI mHEV | 85kW/116KM | DSG, 7-stopniowa 125 390 PLN 126 190 PLN
1.5 eTSI mHEV | 110kW/150KM | DSG, 7-stopniowa 133 690 PLN 134 490 PLN 144 390 PLN

W późniejszym czasie na rynek trafią wersje Golf R-Line, a także GTI i GTE. Następnie gamę jednostek uzupełnią silniki 2.0 TDI o mocy 115 lub 150 KM, 2.0 TSI 265 KM oraz hybrydy plug-in 1.5 TSI eHybrid o mocy 204 i 272 KM.

VW Golf 2024 – co nowego znajdziemy w popularnym kompakcie?

Odświeżonego Golfa rozpoznamy po nowo zaprojektowanych reflektorach LED, nowych tylnych światłach LED oraz przednim zderzakiem. Reflektory mają teraz prostsze linie i zwężają się do wewnątrz. Opcjonalnie będą dostępne także reflektory LED Plus. Niejako w pakiecie z nimi będzie podświetlane logo Volkswagena w osłonie chłodnicy – po raz pierwszy w Europie. Na szczycie gamy są matrycowe reflektory LED IQ.LIGHT, również z podświetlanym logo Volkswagena. Ich elementem są światła drogowe o zasięgu ok. 500 m w nocy – znacznie więcej niż w konwencjonalnych reflektorach. W pakiecie z nimi będą nowe tylne światła LED 3D, w których można ustawić trzy różne efekty powitania i pożegnania.

Nowe są także cztery kolory nadwozia: czarny Grenadilla, niebieskie Anemone Blue i Crystal Ice, a także srebrny Oyster (dwa ostatnie dołączą do oferty nieco później). Ponadto w odmianach Style, R-Line, GTE i GTI będzie można wybrać dach lakierowany na czarno. W nowym Golfie zadebiutuje także gama pięciu nowych wzorów felg z lekkich stopów o średnicy do 19 cali.

Uproszczono także obsługę systemu infotainment, dostępnego teraz w dwóch rozmiarach – w podstawowej wersji z przekątną 10,4 cala, a większa ma 12,9 cala. Opcjonalnie dla obu wersji nadwoziowych nowego Golfa będzie można zamówić wyświetlacz head-up na przedniej szybie.

Jakie silniki znajdziemy pod maską Golfa?

Początkowo w ofercie VW Golfa znajdą się wyłącznie silniki 1.5 TSI, również w wersji mild hybrid – eTSI mHEV. Do wyboru będzie 115 lub 150 KM. Samochody z silnikami eTSI będą standardowo wyposażone w zautomatyzowaną przekładnię DSG, a jednostki TSI będą przekazywać moment obrotowy na przednie koła za pośrednictwem manualnej skrzyni biegów.

Nieco później w sprzedaży znajdą się także odmiany z silnikami 2.0 TDI (o mocy 115 lub 150 KM, ta druga standardowo ze skrzynią DSG), a także 2.0 TSI o mocy 204 KM (w Golfie Variancie Style z napędem 4MOTION) oraz 265 KM (w Golfie GTI). Technicznym majstersztykiem jest wersja hybrydowa 1.5 TSI eHybrid o mocy systemowej 204 KM. Jeszcze bardziej sportowa wersja, GTE, dysponuje mocą 272 KM. W obu wersjach moment obrotowy jest przenoszony na przednie koła za pośrednictwem sześciostopniowej skrzyni biegów eDSG, zaprojektowanej specjalnie do hybrydowych układów napędowych typu plug-in.

Dzięki zmianie akumulatora na większy (19,7 KWh w porównaniu do 10,6 kWh poprzednio) i oszczędnemu silnikowi 1.5 TSI evo2 nowy Golf eHybrid będzie w stanie pokonać łącznie ok. 1000 km w trybie hybrydowym na długich trasach. Przy korzystaniu wyłącznie z silnika elektrycznego hybrydowy Golf będzie dysponować zasięgiem ok. 100 km. Dodatkową zaletą obu odmian hybrydy plug-in jest możliwość ładowania prądem stałym o mocy do 50 kW i przemiennym do 11 kW (poprzednio 3,6 kW).

VW Golf 2024 Special Edition

Na rozpoczęcie sprzedaży pojawi się wersja Special Edition. Auto w tej wersji ma znacznie bogatsze wyposażenie, a dopłata wynosi zaledwie 800 zł. Korzyść dla nabywcy tej odmiany wynosi 10 390 zł, bo samochód jest wyposażony standardowo m.in. w lakier metalizowany, 17-calowe aluminiowe felgi Nottingham, dodatkowo przyciemniane tylną i tylne boczne szyby, alarm, a także systemy Keyless Advanced i Light Assist.

Source: VW Golf 2024 – cena w Polsce zadziwia!

Cupra Born VZ – najmocniejsza w ofercie

Cupra Born VZ, dzięki ulepszeniom i wykorzystaniu zaawansowanej technologii układu napędowego, zapewnia 240 kW mocy (326 KM) oraz 545 Nm momentu obrotowego. Dzięki temu, auto może osiągnąć prędkość 100 km/h w 5,7 sekundy (o sekundę szybciej niż w e-Boost). Wzrosła również prędkość maksymalna pojazdu do 200 km/h – o 40km/h więcej niż w wersji z eBoost.

Cupra Born VZ jest w stanie przejechać do 570 km na jednym ładowaniu, co zapewnia akumulator o pojemności 79 kWh netto (+2 kWh). Można go ładować w domu za pomocą systemu prądu przemiennego o mocy 11 kW lub w punkcie szybkiego ładowania prądem stałym o mocy 170 kW. W przypadku drugiej opcji, ładowanie Borna VZ do poziomu 80% zajmie jedynie 30 minut.

– Cupra Born stanowiła kamień milowy dla naszej marki, kiedy wprowadziliśmy ją na rynek w 2021 roku jako nasz pierwszy w 100% elektryczny pojazd. W ubiegłym roku sprzedaliśmy 45 300 egzemplarzy, co stanowi wzrost o 44,4% w porównaniu z rokiem poprzednim. Premiera nowej Cupra Born VZ udowadnia, że elektryfikacja i wysokie osiągi idealnie do siebie pasują – przyznał Wayne Griffiths, dyrektor generalny hiszpańskiej marki.

Cupra Born VZ to też wygląd

Cupra Born VZ, podobnie jak Formentor VZ5 oraz Leon VZ Cup, została wyposażona w sportowe fotele kubełkowe CUP Bucket. Zapewniają bardziej ergonomiczną pozycję kierowcy podczas jazdy i lepsze trzymanie ciała w zakrętach.

Hiszpańskiego elektrycznego hot hatcha wyposażono również w skrzynię biegów z możliwością sekwencyjnej zmiany przełożeń za pomocą łopatek przy kierownicy, które umożliwiają kierowcy wybór pomiędzy 3 różnymi poziomami rekuperacji energii. Właściciele pojazdów mają również do wyboru samochód w opcji z szyberdachem.

W Bornie kierowcy będą mieli do wyboru dwa specjalne lakiery nadwozia, które powstały wyłącznie dla wersji VZ – Dark Forest oraz Midnight Black.

W wyposażeniu samochodu znajdują się też dwa pakiety nowych 20-calowych felg aluminiowych. Szersze opony (8J20”) mają za zadanie przenieść moc i moment obrotowy pojazdu na tylną oś.

W kabinie pojawił się wyświetlacz o przekątnej 12,9 cala (o 0,9 cala większy niż w zwykłym Bornie) oraz opcjonalny 10-głośnikowy system audio o mocy 425 watów – tutaj pomogła firma Senheiser.

Cupra Born VZ pojawi się na rynku w trzecim kwartale 2024 roku. Producent nie podaje w tej chwili informacji na temat dostępności samochodu w Polsce.

Source: Cupra Born VZ – najmocniejsza w ofercie

Wiesz co to jest skrzyżowanie typu X? Odpowiesz szybko, kto ma na nim pierwszeństwo?

Spis treści

Jakie przepisy obowiązują na skrzyżowaniu typu X?

Wbrew pozorom określenie „skrzyżowanie typu X” odnosi się nie tylko do uproszczonego wyobrażenia jego kształtu. Litera „X” znajduje się nawet na znakach ustawianych przed takimi skrzyżowaniami. Zgonie z rozporządzeniem w sprawie znaków i sygnałów drogowych:

Znak A-5 „skrzyżowanie dróg” ostrzega o skrzyżowaniu dróg, na którym pierwszeństwo nie jest określone znakami.

Znak który informuje, że znaki niczego w danym miejscu nie określają? Brzmi to osobliwie, ale ma swoją ważną funkcję. Na przykład w miejscach, gdzie krzyżują się dwie drogi, z których jedna sprawia wrażenie „głównej” a druga podporządkowanej, chociaż tak naprawdę są równorzędne. Znak A-5 nie zawsze jest jednak ustawiany, ponieważ brak znaków również oznacza, że mamy do czynienia ze skrzyżowaniem typu X.

Kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu typu X?

Skrzyżowanie typu X to skrzyżowanie równorzędne, a w takim przypadku musimy odwołać się do przepisów ogólnych. Zgodnie z nimi należy stosować zasadę prawej ręki. To znaczy, że kierujący zbliżający się z naszej prawej strony ma przed nami pierwszeństwo. Jeśli spotkają się na przykład trzy pojazdy, to przepuszczają się po kolei, zgodnie z powyższą zasadą.

Tankujesz samochód metodą „do pierwszego”? Jak nie, to od dzisiaj zaczniesz

Zasada prawej ręki ma jedną wadę – gdy spotkają się cztery pojazdy, wszyscy powinni najpierw udzielić sobie nawzajem pierwszeństwa. Wtedy pozostaje rozstrzygnięcie na zasadzie uprzejmości i dobrej woli. Jeden z kierujących musi zrezygnować ze swojego pierwszeństwa, wyraźnie to sygnalizując. Po przepuszczeniu jednego auta, sprawa zostaje rozwiązana.

Typowe błędy na skrzyżowaniach równorzędnych

W miejscach gdzie nie są ustawione żadne znaki, kierowcy mają tendencje do kierowania się intuicją, przyzwyczajeniami, lokalnymi „zwyczajami” oraz przekonaniem, że skoro jadą prosto, to mają pierwszeństwo.

Podstawowym błędem na skrzyżowaniach typu X jest niezwracanie uwagi na znaki, co powoduje problemy z określeniem pierwszeństwa przejazdu.

Nie każdy kierowca wie też, na co wskazuje znak A-5. Podobnie nie każdy potrafi wyjaśnić, czym jest zasada prawej ręki, co może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji.

Ryzyko zaistnienia powyższych błędów może wzrastać, jeśli dane skrzyżowanie nie wygląda jak równorzędne. Jeśli jedziemy drogą nieco szerszą lub posiadającą dodatkowe elementy (jak miejsca parkingowe, droga dla rowerów), łatwo ulec wrażeniu, że jedziemy drogą „główną” i to my mamy pierwszeństwo. Tymczasem decydują o tym znaki.

Skrzyżowania typu X czyli równorzędne, często spotykane są na uliczkach osiedlowych, gdzie czasami panują lokalne „zwyczaje”. Niepisana zasada, która droga uznawana jest za tą z pierwszeństwem. Nie każdy niestety musi o tym wiedzieć, a wtedy nietrudno o zderzenie kierowcy „miejscowego” z „przyjezdnym”.

Source: Wiesz co to jest skrzyżowanie typu X? Odpowiesz szybko, kto ma na nim pierwszeństwo?

Renault 5 E-Tech ma coś, czego nie ma żadne inne auto świata

Spis treści

Zaledwie kilka temu francuska marka zapowiedziała nowe Renault 5 E-Tech i teraz auto debiutuje oficjalnie podczas targów motoryzacyjnych w Genewie. Nowy model to powrót kultowego Renault 5, które stało się ikoną, nie tylko motoryzacji, ale i popkultury.

Renault 5 E-Tech ma jedyny w swoim rodzaju gadżet

Wyglądem nowe elektryczne Renault nawiązuje do swojego poprzednika. Kanciasty przód oraz mocno wyprofilowana tylna część nadwozia ewidentnie przywodzą na myśl kultowe auto z lat 70.

„Niektóre produkty są magiczne. Nie potrzebujesz niekończących się dyskusji; wszyscy zawsze zgadzają się co do tego, co należy zrobić. I po prostu to robią. Nie ma bezwładności. Kiedy firma ożywia samochód, który pozostawił tak wspaniałe wspomnienia, wlewa w niego ogromną ilość miłości. Jest to coś, co zawsze rokuje na przyszłość, ponieważ jest doceniane przez klientów. Widzą miłość, która włożyła się w samochód.” – podsumował nowe auto Luca de Meo, szef marki Renault.

Nowe Renault 5 E-Tech mierzy 3,92 m długości i plasuje się pomiędzy Clio II i Clio III, ale oferuje przestronne wnętrze o wymiarach zbliżonych do obecnej generacji Clio.

Bagażnik zapewnia 326 l pojemności, to niewiele, ale okazuje się, że najwięcej w segmencie elektrycznych aut miejskich. Część bagażnika zajmuje okryty pod składaną podłogą schowek o pojemności 27 litrów przeznaczony na kabel do ładowania. Poza tym różne skrytki i półki rozmieszczone w całej kabinie mają łączną pojemność 19 l. Do tego Renault przewiduje ponad 100 akcesoriów, które podniosą funkcjonalność auta – na przykład specjalny schowek na bagietki. Poważnie!

Renault 5 E-Tech – co pod maską?

Nowy model powstał na platformie AmpR Small, a do napędu elektrycznego Renault 5 posłuży silnik elektryczny w trzech wariantach mocy – 95, 120 albo 150 KM. Pierwsze dwa będą zestawione z akumulator o pojemności 40 kWh, najmocniejsza odmiana otrzyma większą baterię o pojemności 52 kWh i w tej wersji elektryczne autko będzie mogło przejechać nawet 400 km na jednym ładowaniu. Co ważne, auto waży zaledwie 1350 kg.

Samochód będzie można ładować mocą 80-100 kWh (w zależności od wersji), a co ciekawe, otrzyma technologię V2G (vehicle-to-grid), co umożliwi oddawanie części energii do sieci. Innymi słowy, Renault 5 E-Tech posłuży jako bank energii, a w razie potrzeby, kierowca będzie mógł odebrać oddany prąd z powrotem. To pozwoli kierowcom elektrycznych Renault 5 E-Tech zaoszczędzić pieniądze na ładowaniu i obniżyć całkowity rachunek za energię elektryczną, sprzedając ją z powrotem do sieci.

Renault 5 E-Tech pojawi się w dwóch wersjach wyposażenia

Techno i Iconic Cinq. Ta pierwsza otrzyma w standardzie aluminiowe obręcze kół, 10-calowy zespół zegarów, kamerę cofania, system multimedialny openR link z wbudowaną przeglądarką Google, indukcyjną ładowarkę do smartfonów, podświetlany wskaźnik ładowania na masce oraz system Active Driver Assist.

Bogatszy wariant będzie dodatkowo obejmował dwukolorowe nadwozie, podgrzewane fotele i kierownicę (3 poziomy), asystenta parkowania, przednie, tylne i boczne czujniki wykrywania przeszkód oraz wiele stylistycznych smaczków.

Renault 5 E-Tech to kolejny „chiński” elektryk? Nic z tego!

Francuski producent chwali się, że nowy elektryk będzie „Made in France”. Nie tylko będzie wytwarzany we Francji, ale też kluczowe podzespoły jak silnik elektryczny czy akumulator mają pochodzić z francuskich zakładów i to tak naprawdę „po sąsiedzku”, bo z rejonu Dunkierki. Taki zabieg ma nie tylko pokazać wysoką jakość wykonania i „lokalność produktów”, ale także ma pomóc oszczędzić na logistyce, a przy tym znacząco zmniejszyć emisję CO2. To wszystko ma przełożyć się na cenę.

Renault 5 E-Tech – ile kosztuje?

Nowe elektryczne Renault 5 zadebiutuje w Polsce na początku 2025 roku, a jego produkcja w Douai ruszy pod koniec tego roku. Producent deklaruje, że samochód ma kosztować co najmniej 25 tys. euro, czyli ok. 108 tys. zł. Taka kwota za auto miejskie wydaje się spora, ale niestety do tego trzeba się już przyzwyczaić.

Dla osób szukających czegoś tańszego, Renault przygotowuje nowe Twingo, które ma kosztować ok. 20 tys. euro (86 tys. zł).

Source: Renault 5 E-Tech ma coś, czego nie ma żadne inne auto świata

Citroen C4 i C4 X z nowymi silnikami i nową ceną

Francuzi zdecydowali się wprowadzić do gamy modelowej C4 wersję z miękką hybrydą. Citroen C4 i C4 X Hybrid 136 powstała w oparciu o 3-cylindrowy silnik benzynowego nowej generacji 1.2 PureTech o mocy 136 KM i 230 Nm, wspierany akumulatorem 48 V i rozrusznikiem pasowym. Umieszczony pod lewym przednim siedzeniem akumulator litowo-jonowy o dostępnej pojemności 432 kWh ładuje się w określonych fazach jazdy.

Citroen C4 i C4 X posiada synchroniczny silnik elektryczny z magnesem trwałym, który zapewnia moc 28 KM i 55 Nm. Auto wyposażone jest ponadto w nową 6-biegową skrzynię dwusprzęgłową e-DCS. Silnik elektryczny, falownik i sterownik są zintegrowane, a to pozwala zaoszczędzić nieco miejsca pod maską.

Citroen C4 i C4 X ma zużywać mniej paliwa

Francuska marka podaje, że Citroen C4 i C4 X w wersji Hybrid 136 są w stanie pokonać do 50 proc. przejazdów miejskich w trybie elektrycznym. Auta mogą jeździć w trybie bezemisyjnym i bez wibracji nie tylko w obszarach miejskich, ale też podczas ekologicznej jazdy w trasie oraz w trakcie wykonywania manewrów.

Silnik elektryczny pracuje w momentach zapotrzebowania na niski moment obrotowy i wspomaga motor spalinowy podczas uruchamiania. Technologia Hybrid 48 V optymalizuje osiągi i zużycie paliwa, umożliwiając obniżenie spalania o 1 litr mniej na 100 km w porównaniu z silnikiem benzynowym PureTech 130 EAT8. Producent komunikuje, że w warunkach jazdy miejskiej średnia oszczędność paliwa sięga blisko 30 proc. W porównaniu ze wspomnianą już wersją benzynową miękka hybryda ma emitować o 20 proc. mniej CO2 do atmosfery.

Citroen C4 i C4 X – ceny w Polsce

Wersja Hybrid 136 jest już dostępna w Polsce. Cena Citroena C4 z miękką hybrydą startuje od 133 100 zł, a w przypadku sedana C4 X to wydatek minimum 136 350 zł. Pierwsze samochody dotrą do klientów wiosną 2024 roku.

  • C4 Hybrid 136 e-DCT6 Plus – 133 100 zł
  • C4 Hybrid 136 e-DCT6 Mac – 143 050 zł
  • C4 X Hybrid 136 e-DCT6 Plus – 136 350 zł
  • C4 X Hybrid 136 e-DCT6 Mac – 146 300 zł

Source: Citroen C4 i C4 X z nowymi silnikami i nową ceną

Squid uruchamia podcasty, których łatwiej posłuchasz w samochodzie – premiera na Mobile World Congress 2024

Spis treści

Squid to aplikacja, którą wiele z nas ma zainstalowaną na swoim smartfonie. Pomaga odnaleźć się w informacyjnym gąszczu przeróżnych stron, agregując zarówno treści, jak i wideo, a teraz także podcasty, które właśnie zadebiutowały na największycm wydarzeniu technologicznym w Europie – Mobile World Congress 2024.

Nowa usługa jest kompatybilna w samochodzie z Android Auto i Apple CarPlay, dzięki czemu korzystanie z podcastów – zarówno w autach, jak i ciężarówkach – jest zarówno łatwiejsze, jak i bardziej bezpieczne. Użytkownicy mają szybki dostęp do swoich ulubionych podcastów, jednocześnie w pełni skupiając się na drodze.

Squid – jak pobrać aplikację?

Aplikację można pobrać z jednego ze sklepów:

  • App Store,
  • Google Play Store
  • Huawei AppGallery

Po uruchomieniu wystarczy wybrać tematykę, która nas interesuje i aplikacja w kolejnym ruchu zaczyna pokazywać nam określone treści. Do listy kategorii dodano także wideo, kanały You Tube (też podzielone na kategorie, np. gaming&tech, humor, lifestyle oraz np. shortsy you tuberów).

Podcasty na aplikacji Squid można już „subskrybować”, wystarczy dodać taką kategorię w ustawieniach. Po sparowaniu apki w samochodzie przez jeden ze standardów (Apple lub Android), apka udostępnia możliwość wyboru kategorii ulubionych podcastów, wyświetlając je w wygodny dla kierowcy sposób. Obsługa została stworzona z myślą od prowadzących auto.

Squid – kategorie podcastów

Do wyboru są m.in takie kategorie podcastów jak:

Dodatkową funkcją jest możliwość zapamiętanie ulubionego, lub ciekawego podcastu, czy odcinka, do którego chcemy wrócić w przyszłości.

squid podcast

Squid Podcasts kompatybilne z Apple CarPlay i Android Auto

Dzięki Squid Podcasts użytkownicy mają teraz:

  • dostęp do tysięcy podcastów z różnych kategorii, od wiadomości po technologię, rozrywkę i sport;
  • szeroką gamę języków do wyboru;
  • możliwość słuchania bez rozpraszania uwagi i użycia rąk, przy użyciu funkcji VoiceControl;
  • kompatybilność z większością smartfonów i pojazdów dzięki Apple CarPlay i Android Auto;
  • łatwą nawigację i odkrywanie podcastów na ekranie lub za pomocą głosu.

Cieszymy się, że możemy przedstawić tę przełomową aktualizację Squid, odpowiadającą na wyzwanie, jakim jest bycie informowanym i inspirowanym w dzisiejszym szybko zmieniającym się świecie. Wierzymy, że wiedza powinna być łatwo dostępna, nawet w podróży. Wraz z tą premierą robimy znaczący krok naprzód, mając na celu zainspirowanie kierowców samochodów do łączenia się z wiadomościami i informacjami. Jednocześnie wspieramy wydawców w dotarciu do tej istotnej grupy odbiorców – mówi CEO i założyciel Johan Othelius

Squid chce tym samym uprościć dostęp do wiadomości i rozrywki dla użytkowników.

squid podcast

Co to jest Squid?

Squid App (Njuice AB) to firma technologiczna z siedzibą w Sztokholmie i jednocześnie nazwa aplikacji informacyjnej, integrującej newsy z różnych stron i platform. Aplikacja kierowana jest do pokolenia milenialsów w Europie, Azji, Południowej Afryce i Ameryce Łacińskiej, na której mogą oni wybrać interesujące ich kategorie newsów i magazynów, które chcą codziennie monitorować. Są to m.in. motoryzacja, technologie, aktualności, styl życia, muzyka, czy podróże. Tuż po wyborze otrzymujemy zestawienie najciekawszych wg apki leadów z informacji (wraz a odpowiednim linkiem) do stron branżowych poświęconych danej tematyce.

Aplikacja działa w ponad 60 krajach i ma ponad 20 milionów użytkowników miesięcznie. Aplikacja Squid otrzymała bardzo dobre recenzje konsumentów w App Store, Google Play Store i Huawei AppGallery, a także bardzo pozytywne recenzje w mediach na wszystkich rynkach, gdzie została uruchomiona. Od teraz Squid oferuje także podcasty dla Apple CarPlay i Android Auto.

Source: Squid uruchamia podcasty, których łatwiej posłuchasz w samochodzie – premiera na Mobile World Congress 2024

Znamy zwycięzcę Car of the Year 2024!

Spis treści

Konkurs Car of the Year 2024 reprezentowało 59 dziennikarzy motoryzacyjnych z 22 krajów świata. Każdy juror nominuje siedem nowych samochodów, które trafiły do sprzedaży przed końcem poprzedniego roku kalendarzowego, a siedem samochodów, które uzyskały największą liczbę głosów, tworzy ostateczną listę finalistów.

Car of the Year 2024 wygrywa Renault Scenic E-Tech

Główne kryteria, według których jury ocenia samochód to: ogólny design, komfort, bezpieczeństwo, ekonomiczność, prowadzenie i ogólna przydatność do ruchu drogowego, osiągi, funkcjonalność, ogólne wymagania środowiskowe, zadowolenie kierowcy i stosunek jakości do ceny.

Elektryczny Renault Scenic E-Tech zdobył w sumie 329 głosów, co zapewniło mu zwycięstwo. Scenic E-Tech to SUV segmentu C, oferujący silniki elektryczne o mocach od 170 do 220 KM, a mocniejszym wariancie zapewnia zasiąg do nawet 620 km.

Renault Scenic E-Tech kosztuje w Polsce co najmniej 202 900 zł.

Car of the Year 2024 – finałowa siódemka

BMW Serii 5 G60

Jakie inne auta brały udział w konkursie Car of the Year 2024? Zaraz za francuskim SUVem uplasowało się BMW Serii 5 z 308 punktami w kieszeni.

Nowa „piątka” po raz pierwszy oferuje w pełni elektryczny napęd, jako BMW i5. W gamie silnikowej nie zabrakło także wersji benzynowej oraz diesla. Wersja sedan mierzy aż 506 cm długości, a kombi czyli Touring po złożeniu tylnej kanapy może pomieścić aż 1700 litrów bagażu.

Nowe BMW serii 5 kosztuje w Polsce co najmniej 255 tys. zł. Za elektryczne i5 zapłacimy przynajmniej 345 tys. zł.

Peugeot 3008

Podium Car of the Year 2024 z wynikiem 197 punktów zamyka nowy Peugeot 3008 występuje w Polsce w dwóch odmianach silnikowych – jako miękka hybryda oraz pełny elektryk. Miękka hybryda ma trzy cylindry i pojemność 1.2. Ta oferuje 136 KM, a moc przekazywana jest poprzez 6-biegową automatyczną i dwusprzęgłową skrzynię biegów. Elektryk, czyli Peugeot e-3008 posiada akumulator o pojemności 74 kWh i z 210-konny silnik elektryczny.

Cennik Peugeota 3008 otwiera wersja Allure za 169 900 złotych. Elektryczny e-3008 to już wydatek co najmniej 233 600 zł.

Kia EV9

Elektryczna Kia EV9 to 5-metrowy gigant, który ma oferować komfort i luksus z klasy wyższej za przystępne pieniądze. Auto występuje w dwóch wariantach silnikowych – 203 oraz 384 KM. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z akumulatorem o pojemności 99.8 kWh. Zasięg, w zależności od wersji wynosi 505-563 km.

Kia EV9 z 203-konnym silnikiem w podstawowej wersji Earth kosztuje 323 900 zł.

Volvo EX-30

Volvo EX30 występuje w wersji z jednym elektrycznym silnikiem o mocy 272 KM lub z dwoma silnikami na obydwu osiach, wówczas łączna moc układu to 428 KM. Zasięg słabszej wersji wynosi do 476 km, a mocniejszej do 450 km. Obydwie mają akumulator o pojemności 64 kWh.

Samochód jest dostępny w Polsce za co najmniej 169 900 zł za wersję z tylnym napędem i akumulatorem o mniejszej pojemności (49 kWh). Topowa odmiana o mocy 428 KM kosztuje 229 900 zł.

BYD Seal

Ten model jest zaskoczeniem, bo pochodzi z Chin. Jak widać, samochody z Państwa Środka stają się coraz lepsze i doceniane przez międzynarodowe jury. BYD Seal bierze na celownik Teslę 3 i oferuje nawet 700 km zasięgu.

Najtańszy BYD Seal kosztuje 198 000 zł, posiada akumulator o pojemności netto 82.5 kWh, jego prędkość maksymalna to 180 km/h, a przyśpieszenie od 0 do 100 km/h wynosi 5.9 s.

Toyota C-HR

Japoński crossover to jedyny samochód w konkursie Car of the Year 2024 nie oferowany w wersji czysto elektrycznej. C-HR występuje jako hybryda z silnikiem 1.8 o mocy 140 KM lub mocniejszym 2.0 197 KM.

Ceny nowej Toyoty C-HR startują od 139 900 zł.

Source: Znamy zwycięzcę Car of the Year 2024!

Czy autobus ruszający z przystanku ma pierwszeństwo? Mało kto zna właściwą odpowiedź

Spis treści

Czy trzeba mu ustąpić pierwszeństwa autobusowi ruszającemu z przystanku?

Zanim odpowiemy, najlepiej spojrzeć do ustawy Prawo o ruchu drogowym. Tam znajdziemy taki zapis (art. 18, ust. 1):

Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

Sprawa jest więc prosta. Kierowca autobusu rusza i włącza kierunkowskaz, mamy obowiązek zatrzymać się i go przed siebie wpuścić. Czy trzeba coś więcej wyjaśniać?

Czy autobus wyjeżdżający z przystanku ma pierwszeństwo?

Wbrew pozorom trzeba wyjaśnić jedną, bardzo istotną kwestię. Autobus ruszający z przystanku NIE ma pierwszeństwa. Jak to możliwe? Spójrzmy na ustęp drugi 18. artykułu Prawa o ruchu drogowym:

Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Czy należy włączać lewy kierunkowskaz na rondzie? Wyjaśnijmy to raz na zawsze

Kierowca autobusu nie może więc wrzucić kierunkowskazu i ruszyć. Musi najpierw upewnić się, że droga jest pusta, albo że znajdujące się na niej pojazdy, umożliwiają mu opuszczenie zatoczki. A to spora różnica.

Odpowiadając na pytanie z tytułu artykułu – kierowca autobusu wyjeżdżający z zatoczki nie ma pierwszeństwa. Inni kierujący mają obowiązek umożliwić mu ten manewr, ale jeśli tego nie zrobią, a on i tak ruszy, to winnym ewentualnej kolizji będzie kierujący autobusem. Na tym polega różnica – w przypadku pierwszeństwa przejazdu, to nieustępujący ponosi winę kolizji.

Source: Czy autobus ruszający z przystanku ma pierwszeństwo? Mało kto zna właściwą odpowiedź

Jak zostać policjantem i karać kierowców? Wymagań jest sporo, a zarobki oceńcie sami

Spis treści

Jak dostać się do pracy w policji?

Pierwszy etap do zdobycia pracy w policji to sprawdzenie, czy trwa aktualnie rekrutacja. Najłatwiej zrobić to wchodząc na stronę lokalnej policji, ewentualnie komendy wojewódzkiej. Tam powinny znajdować się odpowiednie informacjami wraz z formularzami zgłoszeniowymi, które musimy wypełnić.

Zanim wyślemy swoje zgłoszenie, powinniśmy upewnić się, że spełniamy podstawowe kryteria. Bez nich, nie mamy co liczyć na pozytywną odpowiedź. Wymagane jest:

  • polskie obywatelstwo,
  • nieposzlakowana opinia,
  • brak skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe,
  • korzystanie z pełni praw publicznych,
  • posiadanie co najmniej średniego wykształcenia,
  • posiadanie odpowiedniej zdolności fizycznej i psychicznej do służby w formacjach uzbrojonych, podległych szczególnej dyscyplinie służbowej, której gotowi jesteśmy się podporządkować,
  • rękojmia zachowania tajemnicy stosownie do wymogów określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych,
  • osoby podlegające kwalifikacji wojskowej powinny posiadać uregulowany stosunek do służby wojskowej

Jeżeli spełniamy powyższe wymagania i otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź na nasze zgłoszenie, to dopiero początek długiej drogi. Kolejnym krokiem są testy i rozmowy kwalifikacyjne:

  • test z wiedzy zawierający 40 pytań na temat funkcjonowania policji
  • test sprawnościowy na szybkość, zwinność, siłę i wytrzymałość
  • badania psychologiczne, podczas których sprawdzane są predyspozycje intelektualne, zachowania społeczne, stabilność, postawa w pracy
  • rozmowa kwalifikacyjna, która ma na celu bliższe poznanie kandydata i określenie jego predyspozycji do służby

W przypadku przyjęcia do służby, kandydata na policjanta czeka szkolenie trwające 6,5 miesiąca.

Tankujesz samochód metodą „do pierwszego”? Jak nie, to od dzisiaj zaczniesz

Ile zarabia policjant w 2024 roku?

Zarobki w policji zależą od tak zwanej grupy zaszeregowania, czyli od stopnia, jaki mamy w policji. Poniżej podajemy przykładowe stawki:

  • policyjny kursant – 3745 zł netto
  • początkujący policjant – 4908 zł netto
  • referent – 5233 zł netto
  • dzielnicowy – 5551 zł netto
  • detektyw, asystent – 5988 zł netto
  • dyżurny, specjalista – 6600 zł netto
  • kierownicy referatów – 6913 zł netto
  • naczelnik wydziału – 7110 zł netto
  • ekspert – 7992 zł netto
  • komendant miejski – 9108 zł netto
  • komendant powiatowy – 10 358 zł netto
  • komendant wojewódzki – 13 478 zł netto
  • komendant główny policji – 20 580 zł netto

Początki w policji są raczej skromne, tak pod względem przydziału zadań, jak i zarobków. Dostanie się do drogówki to więc kwestia zdobycia najpierw pewnego doświadczenia w pracy policyjnej, a później konieczne jest przejście dodatkowego kursu z zakresu przepisów ruchu drogowego, kierowania ruchem, zabezpieczania miejsca zdarzenia, przeprowadzania kontroli pojazdów, a także umiejętności panowania nad pojazdem w trudnych warunkach. Dopiero po zdobyciu doświadczenia w drogówce, można myśleć o przydziale do grupy Speed, korzystającej z pościgowych, nieoznakowanych radiowozów.

Jakie dodatkowe kwalifikacje można zdobyć w policji?

Służba w policji daje wiele możliwości do samorozwoju, więc ukończenie szkoły policyjnej może być dopiero początkiem naszej nauki. Można między innymi:

  • uzyskać tytuł licencjata lub magistra podejmując studia w jednej z Wyższych Szkół Policyjnych (tryb stacjonarny lub niestacjonarny)
  • adekwatnie do zainteresowań i realizowanych zadań uczestniczyć w kursach specjalistycznych (oferta obejmuje ponad 100 różnego rodzaju kursów) np.: minersko-pirotechniczny, doskonalących technikę prowadzenia pojazdu, taktyki i techniki przesłuchania, analizy kryminalnej, cyberprzestępczości;
  • uczestniczyć w kursach językowych;
  • uzyskać nowe uprawnienia i kwalifikacje: tytuł ratownika, uprawnienia stermotorzysty, uprawnienia instruktora taktyki i techniki interwencji,  prawo jazdy kat. D, uprawnienia SEP, uprawnienia obsługi dronów i wiele innych.

Source: Jak zostać policjantem i karać kierowców? Wymagań jest sporo, a zarobki oceńcie sami

Jak obniżyć spalanie paliwa w samochodzie? Mamy na to kilka prostych patentów

Spis treści

Zasada jazdy o kropelce, przy obecnych cenach paliwa nabiera nowego znaczenia. Dzięki poniższym prostym wskazówkom, możesz szybko odkryć, jak obniżyć spalanie paliwa w samochodzie. Zmiana kilku nawyków może przynieść znacznie zmniejszyć spalanie paliwa i utrzymać w ryzach koszty utrzymania samochodu.

Jak obniżyć spalanie paliwa w samochodzie?

Oprócz kilku trików, które może wykonać kierowca, z pomocą w ograniczeniu spalania paliwa przychodzi nowoczesna technologia. Systemy takie jak aktywny tempomat, czujnik ciśnienia w oponach, układ Start&Stop, czy alternatywna „eko-trasa” w nawigacji mogą pomóc w obniżeniu spalania.

Przyspieszaj i hamuj płynnie 

Częste zmiany tempa, gwałtowne przyspieszanie i hamowanie zwiększają zużycie paliwa. Dlatego ważne jest, by obserwując drogę patrzeć daleko przed siebie i zawczasu zdjąć stopę z gazu, zamiast gwałtownie hamować przed skrzyżowaniem. Warto też reagować na podpowiedzi komputera pokładowego, który sugeruje optymalne momenty zmiany biegu. To zwiększa szansę na utrzymanie optymalnego poziomu obrotów silnika i oszczędzenie paliwa.

Wyłączaj silnik na postoju

Jeśli prowadzisz samochód, który nie jest wyposażony w układ Start&Stop, wyłączaj silnik, gdy jego praca jest zbędna, np. stojąc przed przejazdem kolejowym, czy czekając na kogoś pod sklepem. Silnik pracujący na jałowym biegu może zużyć nawet 1,5 litra paliwa w godzinę.

Utrzymuj stałą prędkość

Silnik zużywa więcej paliwa, pracując pod obciążeniem – np. podczas przyspieszania. Gdy wytracimy prędkość, trzeba będzie ją potem odzyskać – ponownie pojawi się konieczność zwiększenia obciążenia silnika. Dlatego gdy to możliwe, dobrze jest utrzymywać stałą prędkość jazdy.

Dojeżdżając do skrzyżowania, zawczasu zdejmij stopę z pedału przyspieszenia i pozwól, by zadziałał efekt hamowania silnikiem. Pozwoli to na wytracenie prędkości bez dotykania pedału hamulca. To znakomite rozwiązanie np. podczas zjazdu ze wzniesienia czy jazdy w górach. Zapobiega niekontrolowanemu przyspieszaniu pojazdu bez nadmiernego zużycia układu hamulcowego i przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia paliwa.

Oszczędzaj klimatyzację

Układ klimatyzacji do pracy potrzebuje ułamka energii dostarczanej z silnika. Według szacunków podnosi on zużycie paliwa od 4 nawet do 10 proc. Dlatego na południu Europy kierowcy podczas jazdy w miastach przy niewielkich prędkościach, zamiast korzystać z klimatyzacji, wolą otwierać okna. Eksperci radzą, by z tego rozwiązania nie korzystać przy wyższych prędkościach, np. podczas jazdy poza terenem zabudowanym, bo wówczas otwieranie okien przyniesie stratę związaną z zaburzeniem aerodynamiki nadwozia.

Kontroluj poziom ciśnienia w oponach

Eksperci z branży oponiarskiej zwracają uwagę, że niewłaściwy poziom ciśnienia w oponach powoduje wzrost oporów toczenia. To przekłada się na ilość zużywanego paliwa – ciśnienie za niskie o 0,6 bara może powodować wzrost spalania o 4 proc.

Planuj podróż

Przygotowując się zawczasu można sprawdzić, gdzie czekają nas utrudnienia na trasie. Można też zaplanować ją tak, by do najbardziej zakorkowanych miejsc dotrzeć wtedy, gdy ruch jest mniejszy. To również pozwoli na zaoszczędzenie paliwa.

Source: Jak obniżyć spalanie paliwa w samochodzie? Mamy na to kilka prostych patentów

Renault 5 E-Tech zadebiutuje w Genewie. Na pewno już je widziałeś

Pierwsze Renault 5 zaprezentowano w 1972 roku. Kultowy mały samochód stał się ikoną i zmotoryzował wiele krajów w Europie. W styczniu 2021 roku francuska marka pokazała prototyp – Renault 5 E-Tech Prototype, które było hołdem dla ikonicznego poprzednika. Teraz nowe Renault 5 E-Tech ma zadebiutować podczas zbliżających się targów w Genewie.

Renault 5 E-Tech – co już o nim wiemy

Elektryczne Renault 5 E-Tech o długości zaledwie 3,92 m jest w każdym calu samochodem miejskim. Akumulator o pojemności 52 kWh ma zapewnić zasięg do 400 km (według normy WLTP). Ta pojemność baterii będzie pierwszą dostępną po otwarciu zamówień, a w późniejszym okresie pojawi się mniejszy wariant o mocy 40 kWh.

Auto zbudowano na nowej platformie AmpR Small, zaprojektowanej z myślą o prawdziwej przyjemności z jazdy. Wielowahaczowe zawieszenie tylne, zwykle spotykane tylko w pojazdach z wyższych segmentów rynku ma zapewnić doskonałą stabilność i przyczepność.

Co ciekawe, na pokładzie znajdzie się dwukierunkowa ładowarka pokładowa, a elektryczne Renault 5 E-Tech będzie pierwszym pojazdem produkcyjnym wyposażonym w technologię V2G (vehicle-to-grid). Ta technologia umożliwia autu dostarczanie energii do sieci, innymi słowy samochód elektryczny posłuży jako bank energii, a potem będzie mógł odebrać oddany prąd z powrotem. To pozwoli kierowcom elektrycznych Renault 5 E-Tech zaoszczędzić pieniądze na ładowaniu i obniżyć całkowity rachunek za energię elektryczną, sprzedając ją z powrotem do sieci.

Podstawowa cena elektrycznego Renault 5 E-Tech będzie wynosić około 25 000 euro, co będzie porównywalną ceną hybryd segmentu B. Nowy pojazd zostanie zaprezentowany 26 lutego podczas Międzynarodowego Salonu Motoryzacyjnego w Genewie.

Renault 5 to legenda

Warto pamiętać, że kończące 52 lata Renault 5 to model będący symbolem popkultury, wzbudzający pokolenia kierowców swoją fascynacją. W ciągu 24 lat, od 1972 do 1996 roku, wyprodukowano 5 580 626 egzemplarzy tego modelu. Renault 5 E-Tech ma być nowoczesnym następcą „piątki” w postaci samochodu elektrycznego. Czy powtórzy sukces poprzednika?

Source: Renault 5 E-Tech zadebiutuje w Genewie. Na pewno już je widziałeś

Mercedes-AMG A 45 S Limited Edition – chuligan jakich mało

Limitowane wersje modeli, które na rynku operują już jakiś czas, zazwyczaj zwiastują rychły koniec danego auta. Niewykluczone, że tak będzie w przypadku Mercedesa-AMG A 45 S 4MATIC+ Limited Edition (strasznie długie nazwy mają teraz Mercedesy). Pod maską pracuje silnik, który nie wpasowuje się w nowy trend w motoryzacji i zapewne rok 2024 będzie ostatnim, gdy produkuje się ten model.

Mercedes-AMG A 45 S Limited Edition – nowością jest „kermitowy” lakier

Znakiem rozpoznawczym Mercedesa-AMG A 45 S Limited Edition jest ekskluzywny lakier AMG green hell magno, który wcześniej nie był dostępny w tym modelu. Kolejną wizytówką stanowi oklejenie z logo AMG i dużym napisem „A 45 S” na drzwiach oraz herbem AMG na pokrywie silnika.

Zielony hot hatch porusza się na 19-calowych kutych obręczach AMG z siedmioma podwójnymi ramionami, zarezerwowanych specjalnie dla nowej wersji. Ich matowoczarne wykończenie kontrastuje z żółtymi akcentami. Do felg dopasowano czarne, błyszczące zaciski wysokowydajnego układu hamulcowego AMG z białym logo AMG. Wizualną koncepcję uzupełniają wyrafinowane detale: ekskluzywny korek wlewu paliwa z logo AMG, a także projektory, które po otwarciu drzwi prezentują herb AMG na nawierzchni przy aucie.

Limitowany A 45 S w standardzie otrzyma trzy pakiety wyposażenia. Pierwszy z nich, pakiet AMG Night, łączy efektowne, czarne dodatki karoserii, podkreślając wyrazisty charakter samochodu. Ich lista obejmuje przedni splitter, obudowy lusterek zewnętrznych oraz boczne listwy. Zestaw zawiera także termoizolacyjne, przyciemnione tylne szyby.

Pakiet AMG Night II, w skład którego wchodzą przyciemnione listwy na osłonie chłodnicy oraz detale z dymionym, chromowanym wykończeniem: emblematy na przednich błotnikach i tylnej pokrywie, gwiazda Mercedesa, dostępne wyłącznie w tej wersji klamki drzwi oraz logo na osłonach piast.

Oferta obejmuje także opracowany w tunelu aerodynamicznym pakiet aerodynamiczny AMG, ze specjalnymi dodatkami karoserii i wielka tylna lotka. Zwiększa ona siłę docisku tylnej osi, co zapewnia jeszcze lepsze właściwości jezdne przy wysokich prędkościach.

Mercedes-AMG A 45 S Limited Edition – nie zapomniano o wnętrzu

Również wnętrze A 45 S Limited Edition jest utrzymane w wyrazistym stylu. Fotele AMG Performance pokrywa czarna skóra oraz mikrofibra. Atrakcyjny kontrast zapewniają żółte przeszycia ozdobne na siedzeniach, panelach drzwi oraz desce rozdzielczej. Ten sam kolor mają haftowane emblematy „45 S” na przednich zagłówkach.

Uwagę w kabinie zwraca skórzana kierownica AMG Performance, a także aluminiowe elementy ozdobne z wzorem i żółtym logo AMG.

Silnik pozostał bez zmian

A 45 S 4MATIC+ dysponuje mocarną jednostką napędową, generującą 310 kW (421 KM). Kompaktowy samochód sportowy przyspiesza od 0 do 100 km/h w 3,9 sekundy. Jego prędkość maksymalna jest ograniczona do 270 km/h. Dwulitrowy czterocylindrowy silnik AMG z turbodoładowaniem imponuje nie tylko osiągami, ale i spontaniczną reakcją.

Dynamiczne wrażenia z jazdy zapewnia także w pełni zmienny napęd na wszystkie koła AMG Performance 4MATIC+ z AMG TORQUE CONTROL; napęd tylnej osi obejmuje w tym przypadku dwa elektronicznie sterowane sprzęgła wielopłytkowe. Każde z nich połączono z wałem napędowym tylnej osi. Oznacza to, że siła napędowa może być w zmienny sposób rozdzielana nie tylko między osiami, ale także selektywnie między lewym i prawym tylnym kołem.

Mercedes-AMG A 45 S Limited Edition – ile to kosztuje?

Pomimo że niemiecki producent deklaruje, że to limitowana edycja, nie podał informacji jak bardzo. Wiemy natomiast, że auto jest już dostępne i dealerów, a za wersję Limited Edition trzeba zapłacić dodatkowo 14 280 euro. Pierwsze egzemplarze trafią na rynek w kwietniu, a oferta będzie dostępna do końca 2024 r.

Source: Mercedes-AMG A 45 S Limited Edition – chuligan jakich mało

Czy pieszy może zarezerwować miejsce na parkingu dla kierowcy?

Spis treści

Pieszy „zarezerwował” parking, kierowca nie chciał tego uznać

Na poniższym nagraniu widzimy kierowcę, który próbuje znaleźć miejsce do zaparkowania. Jedno jest wolne, ale blokuje je pieszy. Okazało się, że „zarezerwował” on miejsce dla swojego syna, który miał zaraz nadjechać.

Kierujący nie zamierzał się tym przejmować i domagał się od pieszego, by ten mu ustąpił. Pieszy nie miał jednak zamiaru i szybko przeszedł do gróźb, pytając kierowcę czy „przyblokować mu coś innego” (niż miejsce parkingowe). Nagrywający nie pozostał dłużny na takie chamskie odzywki.

W pewnym momencie nadjechał syn pieszego, ale kierowca nie zamierzał umożliwić mu wjechania na miejsce parkingowe. Film kończy się, gdy pieszy podchodzi do nagrywającego i, jak to określił sam zainteresowany, „muska go po twarzy”. Kierujący grozi mu użyciem gazu i film się kończy. Nie wiemy, jak zakończył się spór.

Czy pieszy może zajmować blokować miejsce parkingowe?

Opisywana sytuacja stawia ważne pytanie, przed którym stanął niejeden kierowca. Czy pieszy może „zarezerwować” parking dla znajomego kierowcy? Przepisy nie przewidują niczego takiego, więc wyjaśnienie jest proste. Miejsce parkingowe, które nie jest zajmowane przez inny pojazd, można zająć i nikt nie ma prawa nam tego uniemożliwiać.

Przepisy zabraniają natomiast blokowania kierujących, którzy wykonują dozwolone przepisami manewry:

Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.

Można więc powiedzieć, że autor nagrania miał tu rację. Nic nie dawało pieszemu prawa do blokowania miejsca. Wręcz przeciwnie, zabraniało mu blokowania nagrywającego.

Czy można wyprzedzać prawym pasem wolniej jadący pojazd? Uważajcie na te rady ekspertów!

Czy można usunąć pieszego, zajmującego miejsce parkingowe?

Co może więc zrobić kierowca, który przez pieszego nie może zaparkować? Niestety nie może wiele. Jeśli wysiądziecie z auta i odsunięcie go siłą, może oskarżyć was o napaść. Jeszcze gorszym pomysłem jest przepchanie go przy użyciu samochodu. Jeżeli choć dotkniecie pieszego zderzakiem, może oskarżyć was o potrącenie. To, że nie zrobicie mu żadnej krzywdy, niczego nie zmieni.

Jedyne co możecie zrobić, to słowna perswazja, a jeśli ona nie poskutkuje, wezwanie policji, by usunęła z drogi pieszego i go ukarała. Co raczej potrwa długo. Prościej jest, niestety, ustąpić upartemu pieszemu.

Source: Czy pieszy może zarezerwować miejsce na parkingu dla kierowcy?

Czy należy włączać lewy kierunkowskaz na rondzie? Wyjaśnijmy to raz na zawsze

Spis treści

Co to jest rondo? Przepisy potrafią zaskoczyć

Najbardziej zaskakujące w przepisach dotyczących rond jest to, że… nie ma o nich słowa w Kodeksie drogowym. To jest naszym zdaniem podstawowy problem, którego wielu kierowców nie jest w stanie przetrawić. Skoro nie ma przepisów, to skąd wiadomo, jak się po rondzie poruszać?

To proste. Rondo to szczególny rodzaj skrzyżowania, ale szczególny w swojej konstrukcji. Obowiązują na nim takie same zasady jak na każdym innym skrzyżowaniu, więc nie było potrzeby tworzenia osobnych paragrafów. Dlatego przed każdym rondem ustawiony jest znak „ustąp pierwszeństwa” – w przeciwnym razie, pierwszeństwo mieliby wjeżdżający na rondo, zgodnie z zasadą prawej ręki, a to bardzo nieintuicyjne.

Na temat rond przeczytamy jedynie w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych:

Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym na znaku.

Czy włączać lewy kierunkowskaz na rondzie?

Jak tak skromne informacje przekuć na wiedzę o tym, czy na rondzie należy włączać lewy kierunkowskaz? To proste. Po obwiedni ronda poruszamy się dookoła, ale nie zmieniamy kierunku jazdy. Dla wielu osób to nielogiczne, ale wystarczy wyobrazić sobie, że jedziemy po zakręcie, albo pokonujemy nawrót – skręcamy kierownicą i jedziemy w inną stronę, ale pozostajemy na swoim pasie ruchu, który przecież nie musi biec idealnie na wprost. Zaś pasy na rondzie wyznaczone są tak, że choć jeździmy dookoła, to pozostajemy na tym samym pasie ruchu.

Skoro nikt nie włącza kierunkowskazu na każdym łuku podążającym w lewo, nie włącza się go też na rondzie (chyba, że zmieniamy pas z prawego na lewy, ale to niemal nigdy się nie zdarza). Konstrukcja ronda sprawia, że zjechać z niego można tylko skręcając w prawo, więc tylko tego kierunkowskazu używamy.

Nie wystarczy mieć obowiązkowe wyposażenie w aucie. Mandat dostaniesz też za złe go przewożenie

Czy na rondzie można skręcić w lewo?

W tym miejscu prawdopodobnie nie jeden czytelnik zakrzyknął triumfalnie, że wcale nie mamy racji. Zapominamy bowiem o przepisie zgodnie z którym:

Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.

Skoro zamierzamy na rondzie skręcić w lewo, to musimy włączyć wcześniej lewy kierunkowskaz, żeby ten manewr zasygnalizować. Osoby takie są oczywiście w błędzie. Na rondzie nie można skręcić w lewo. To co potocznie uważa się za skręt w lewo, to trzeci zjazd z ronda. Fakt, że przed wjechaniem na skrzyżowanie mamy go po lewej, niczego tu nie zmienia. Rondo może mieć cztery zjazdy, może mieć trzy, a może mieć i pięć. Niczego to nie zmienia. Na rondo wjeżdża się bez migacza, a sygnalizuje wyłącznie zjazd z ronda w prawo.

Dlaczego kierowcy włączają lewy kierunkowskaz na rondzie?

Niestety wielu kierowców nie rozumie tego, co napisaliśmy powyżej. Inni rozumieją, ale nadal uważają, że jest to gest w stronę innych kierujących. Zanim jeszcze wjadą na rondo, już dają innym sygnał, którym zjazdem zamierzają zjechać. Nie wiemy tylko co inni mają z taką wiedzą zrobić. Prawy kierunkowskaz na rondzie oznacza, że inny kierujący może na nie wjechać. Brak kierunkowskazu oznacza, że musi poczekać. Żadnej innej wiedzy nie potrzebuje.

Najdziwniejsze jest to, że wciąż nie brakuje kierowców, którzy tego nie rozumieją. Gorzej nawet. Lewe kierunkowskazy na rondach włączają często samochody nauki jazdy. Używania ich wymagają nawet niektórzy egzaminatorzy. Pewna egzaminatorka tak bardzo była przekonana co do słuszności takiej interpretacji przepisów, że przez trzy lata i przed trzema sądami próbowała udowodnić, że ma rację. Bezskutecznie.

Source: Czy należy włączać lewy kierunkowskaz na rondzie? Wyjaśnijmy to raz na zawsze

Darmowe ładowanie elektryka? Rusza przełomowy program

Pewnym przełomem w sposobie ładowania samochodów elektrycznych może być wprowadzenie przez brytyjską firmę Octopus Energy pionierskiej taryfy V2G (Vehicle-to-Grid). Darmowe ładowanie elektryka to pierwsza tego typu oferta na masową skalę zastosowana w Wielkiej Brytanii. Nie chodzi jednak tylko o bezpłatny sposób ładowania, ale też jego sposób.

System V2G (Vehicle-to-Grid) – jak to działa?

Nowy sposób ładowania umożliwia dwukierunkowy przepływ energii między pojazdem elektrycznym a siecią energetyczną. W praktyce oznacza to, że właściciele aut elektrycznych mogą nie tylko ładować swoje pojazdy z sieci, ale również zasilać sieć nadwyżką energii elektrycznej zgromadzonej w bateriach. Dzięki temu elektryki stają się mobilnymi magazynami energii, który może wspierać sieć w momentach wzmożonego zapotrzebowania na prąd lub magazynować energię w okresach jej nadprodukcji.

Darmowe ładowanie elektryka – czy system będzie powszechny?

Innymi słowy – elektryki, służące jako magazyny energii, mogłyby oddać część energii w godzinach najwyższego obciążenia sieci, a potem otrzymać ją z powrotem, gdy taryfa jest tańsza. Część energii, którą odda, gdy jest wysokie zapotrzebowanie, może potem odebrać i tym samym obniżyć koszt ładowania, a nawet ładować pojazdy elektryczne za darmo w godzinach nocnych.

Kluczowym aspektem nowego systemu V2G jest jest kompatybilność z autami elektrycznymi. Na stronie Octopus Energy znajduje się lista modeli pojazdów elektrycznych, które są w pełni przystosowane do korzystania z tej technologii. Dzięki współpracy z producentami samochodów i dostawcami systemów ładowania Octopus Energy zapewnia użytkownikom niezbędne wyposażenie oraz wsparcie techniczne, umożliwiając pełne wykorzystanie możliwości V2G. Aktualnie są to wybrane modele wyposażone w standard CHAdeMO:

Darmowe ładowanie elektryka – jest jeden problem

Dla sieci energetycznej nowy system w Wielkiej Brytanii to korzyści w postaci magazynowania i odzyskiwania energii z pojazdów elektrycznych. Co to oznacza dla kierowców? Trzeba spełnić kilka warunków.

Aby móc korzystać z taryfy, kierowcy muszą wyposażyć mieć w domach w odpowiednie liczniki oraz uzyskać zgodę na oddawanie energii do sieci. Co więcej, samochód musi być podłączony do ładowarki 12 godzin dziennie, kilka razy w tygodniu. Jeśli więc ktoś jeździ elektrykiem sporadycznie, nie załapie się do programu.

Source: Darmowe ładowanie elektryka? Rusza przełomowy program

Czy można wyprzedzać prawym pasem wolniej jadący pojazd? Uważajcie na te rady ekspertów!

Spis treści

Przepisy ruchu drogowego powinny być jasne i oczywiste dla każdego kierowcy. Niestety ustawa Prawo o ruchu drogowym, jak każdy tego typu akt, napisana jest językiem prawniczym, a do jego pełnego zrozumienia potrzebne jest pewne doświadczenie oraz znajomość zawartych w nim definicji. Opierając się na potocznych interpretacjach i nazewnictwie, daleko nie zajdziemy.

Czy można wyprzedzać prawym pasem?

Na tym problemie złapali się nasi koledzy z portalu moto.pl, którzy opublikowali niedawno materiał „Ktoś jedzie wolno po lewym pasie. Można wyprzedzić prawym czy mandat?”. Jak łatwo się domyślić, chodzi o wyjaśnienie kwestii wyprzedzania innych uczestników ruchu prawym pasem. W leadzie do tekstu czytamy:

Blokowanie lewego pasa to specjalność polskich kierowców. Czy pojazd, który z małą prędkością jedzie lewą częścią jezdni, można wyprzedzić z prawej strony? Czasami tak, a czasami nie. Dużo zależy od konkretnej sytuacji drogowej.

Autor zauważa w tekście, że blokowanie lewego pasa przez wolno jadących kierowców to często spotykany problem polskich dróg (to prawda), ale przestrzega przed poganianiem takich maruderów długimi światłami, bo grozi za to od 300 do 500 zł mandatu oraz 5 punktów karnych. A czym można kogoś takiego wyprzedzić? Z tekstu dowiadujemy się, że można wyprzedzać inny pojazd z prawej strony, kiedy:

  • gdy droga ma wyznaczone co najmniej dwa pasy ruchu i jest to droga jednokierunkowa oznaczona znakiem D-3
  • gdy droga pozwala na jazdę w dwóch kierunkach, a do tego posiada co najmniej dwa pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku w obszarze zabudowanym i trzy poza nim

Kiedy zatem można skorzystać z wyprzedzenia z prawej strony wolniej jadącego pojazdu? Zdaniem moto.pl w mieście można robić to zawsze, ale poza terenem zabudowanym sprawy mają się następująco:

  • Na drogach krajowych z co najmniej dwoma pasami ruchu w jednym kierunku wyprzedzać z prawej zatem można. Powód? Tu jezdnie często są znakowane tablicą D-3 „droga jednokierunkowa”.
  • Problem pojawia się w przypadku dróg ekspresowych i autostrad. Tu wymagane są już co najmniej trzy pasy ruchu wyznaczone w danym kierunku jazdy. W przypadku tych tras bowiem drogowcy zamieniają znak D-3 na znak C-5 „nakaz jazdy prosto”. Tras tych nie dotyczy zatem wyjątek z drogą jednokierunkową.

Niestety nasi koledzy zupełnie nie mają tu racji.

Wyprzedzanie z prawej strony – przepisy

W czym leży problem w cytowanych fragmentach artykułu? Zasady w nim przedstawiane podawane są jako informacje zawarte w art. 24, ust. 10 Kodeksu drogowego, ale jego prawdziwe brzmienie jest inne. Zacytujmy:

Dopuszcza się wyprzedzanie z prawej strony na odcinku drogi z wyznaczonymi pasami ruchu, przy zachowaniu warunków określonych w ust. 1 i 7: 1) na jezdni jednokierunkowej; 2) na jezdni dwukierunkowej, jeżeli co najmniej dwa pasy ruchu na obszarze zabudowanym lub trzy pasy ruchu poza obszarem zabudowanym przeznaczone są do jazdy w tym samym kierunku.

Wspomniane warunki dotyczą na przykład zachowania szczególnej ostrożności albo zakazu wyprzedzania z prawej strony przed wzniesieniem. Nie ma tam nigdzie wzmianki o „drodze jednokierunkowej oznaczonej znakiem D-3”. Z jakiegoś powodu autor tekstu dopowiedział sobie to do brzmienia przepisów, a następnie wywiódł, że skoro droga ekspresowa oraz autostrada nie mają znaków „droga jednokierunkowa”, to wyprzedzanie na nich prawym pasem wymaga przynajmniej trzech pasów w każdą stronę. To błędne twierdzenie.

Źródłem problemu jest najprawdopodobniej to, że autor tekstu na moto.pl nie rozróżnia drogi od jezdni, a to poważny błąd. Wystarczyło cofnąć się do art. 2 Kodeksu drogowego, żeby dowiedzieć się, że:

Droga to wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, ruchu osób poruszających się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt.

Przepisy o wyprzedzaniu z prawej strony mówią o jezdni jednokierunkowej, a nie drodze. Jeśli droga składa się z jednej jezdni, to musi ona być jednokierunkowa lub mieć przynajmniej trzy pasy w każdym kierunku. Natomiast jeśli na drodze kierunki ruchu są od siebie oddzielone na przykład pasem zieleni i barierkami, to wtedy mamy do czynienia z dwoma jezdniami jednokierunkowymi. Na nich wystarczą po dwa pasy ruchu, aby wyprzedzić inny pojazd prawym pasem.

Kiedy nie można wyprzedzać z prawej strony?

Na koniec wyjaśnijmy jeszcze, kiedy wyprzedzanie z prawej strony jest zabronione:

  • na drodze bez wyznaczonych pasów ruchu
  • przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia
  • na zakręcie oznaczonym znakiem ostrzegawczym
  • na skrzyżowaniach, przejściach dla pieszych i innych miejscach, gdzie wyprzedzanie jest zabronione

Wyjaśnienia wymaga szczególnie pierwszy podpunkt. Jeśli jedziemy droga na tyle szeroką, aby zmieściły się tam obok siebie dwa pojazdy dwuśladowe, a nie ma żadnego oznakowania wyznaczającego pasy ruchu, to uznaje się że one tam są. Prawo zna takie pojęcie jak niewyznaczone pasy ruchu, ale w takim przypadku nie wolno wyprzedzać z prawej strony.

Kolejne dwa podpunkty w mieście są rzadko spotykane, zaś ostatni dotyczy sytuacji, w których w ogóle nie wolno wyprzedzać, bez względu na wybrany przez nas pas ruchu.

Przeczytaj też: Uszczelka pod głowicą – objawy, przyczyny, koszty naprawy

Source: Czy można wyprzedzać prawym pasem wolniej jadący pojazd? Uważajcie na te rady ekspertów!

Szukasz warsztatu samochodowego? Sprawdź, gdzie warto wykonać naprawę

Dodatkowy przegląd pozwala uchronić się przed wieloma kosztami, wynikającymi z braku odpowiedniej dbałości o wymianę elementów i płynów eksploatacyjnych.

  1. Przegląd samochodu podstawowy
  2. Serwis samochodowy w Grodzisku Mazowieckim a podstawowy przegląd samochodu
  3. Dlaczego warto wykonywać podstawowy przegląd techniczny auta?
  4. Podstawowy przegląd samochodu – cena

Przeprowadzenie badania technicznego samochodu lub naprawy w przypadkowym warsztacie może spowodować skrócenie żywotności pojazdu i przyczynić się do występowania częstych usterek. Wymiana płynu hamulcowego, uzupełnienie płynu katalitycznego, naprawa skrzyni biegów, wymiana świecy i inne usługi powinny być wykonywane wyłącznie u sprawdzonych mechaników. Jeśli nadal szukasz dobrego warsztatu, skup się nie tylko na tym, ile kosztuje podstawowy przegląd samochodu, ale i na ocenach warsztatu wystawionych przez klientów. Dzięki temu zyskasz pewność, że usługa podstawowego przeglądu samochodu w Grodzisku Mazowieckim została wykonana prawidłowo.

Przegląd samochodu podstawowy

Badanie techniczne samochodu osobowego to ogólna ocena stanu technicznego pojazdu. Podczas przeglądu sprawdzane są różne elementy: nadwozie, lakier, opony i koła. Badany jest także stan hamulców i silnika, w tym poziom oleju i płynów. W razie potrzeby mechanik wykonuje wymianę oleju silnikowego. Sprawdza także układ wydechowy, elektryczny (działanie świateł, klimatyzacji) oraz wnętrze pojazdu, w tym stan siedzeń i tapicerki. Przegląd ma na celu zidentyfikowanie ewentualnych usterek lub problemów, które mogą wpłynąć na bezpieczeństwo jazdy. Regularne wizyty w stacjach kontroli pojazdów pomaga utrzymać samochód w dobrym stanie technicznym. 

Sprawdź, ile kosztuje przegląd samochodu podstawowy Grodzisk Mazowiecki w stacji kontroli pojazdów.

Przeprowadzenie podstawowego przeglądu przede wszystkim służy wydłużeniu żywotności pojazdu. Usunięcie niewielkiej usterki sprawia, że główne elementy danego układu są lepiej chronione przed uszkodzeniem. Wymiana uszczelki za 30 zł sprawia, że część za 300-400 zł służy znacznie dłużej. Dzięki regularnym przeglądom skutecznie chroni się silnik, skrzynię biegów automatyczną lub manualną, układ hamulcowy i kierowniczy. 

Warsztat samochodowy Grodzisk Mazowiecki polecany przez klientów sprawdzi każdy układ samochodu i pomoże sprawnie usunąć każdą usterkę. 

Serwis samochodowy w Grodzisku Mazowieckim a podstawowy przegląd samochodu

Przegląd podstawowy w Grodzisku Mazowieckim to usługa, którą powinno się przeprowadzać regularnie w sprawdzonych serwisach. Zaniechanie przeglądów sprawia, że pozornie błaha usterka niewykryta w porę lub ignorowana przez właściciela auta często w niedługim czasie przyczynia się do konieczności przeprowadzania kosztowniejszych napraw. Bez względu na to, gdzie przeprowadza się przegląd samochodu cena takiej usługi jest niższa niż choćby regeneracji skrzyni biegów lub wymiany głównych elementów układu hamulcowego. Ponadto przegląd trwa krócej niż naprawa auta, które nie nadaje się do dalszej jazdy do czasu usunięcia poważnej usterki. 

 Co ważne, każdy kierowca powinien pamiętać, że przegląd samochodu to nie to samo co obowiązkowe badania okresowe pojazdu. Mechanik samochodowy w Grodzisku Mazowieckim może wykonać oba badania, jednak jeśli kierowca nie zgłosi chęci zrobienia przeglądu, w przyszłości za poważniejsze naprawy będzie musiał zapłacić więcej.

Dlaczego warto wykonywać podstawowy przegląd techniczny auta?

Przegląd podstawowy samochodu warto wykonywać regularnie, gdyż dzięki niemu można skutecznie zapobiec poważnym awariom auta. Ile trwa przegląd samochodu podstawowy? Przegląd można wykonać już w ciągu 30-60 minut w zależności od tego, jaki jest aktualny stan techniczny pojazdu. Tylko tyle czasu trzeba, by mechanik upewnił się, czy płyny eksploatacyjne mają odpowiednią jakość i czy nie wymagają wymiany. Nieco więcej czasu potrzeba fachowcom, gdy muszą wymienić drobne elementy eksploatacyjne, jak np. uszczelki, żarówki itp. Warto jednak zdecydować się na przeglądy w regularnych odstępach czasowych, gdyż dzięki nim oszczędza się czas i pieniądze, które poświęciłoby się na bardziej skomplikowane naprawy.

Podstawowy przegląd samochodu – cena

Czy przegląd samochodu jest drogi? Warsztat samochodowy w Grodzisku Mazowieckim ustala cenę przeglądu podstawowego na podstawie kilku czynników. Przede wszystkim wpływa na nią zakres usług wykonanych przez mechanika. Równie istotny jest fakt, czy przegląd przeprowadza autoryzowany serwis samochodów danej marki, czy też warsztat, w którym można dokonać przeglądu wszystkich aut bez względu na ich markę. O koszt usługi warto pytać bezpośrednio w warsztacie, choć można sprawdzić go orientacyjnie także w wyszukiwarce warsztatów samochodowych Q Service Castrol w okolicy.

Source: Szukasz warsztatu samochodowego? Sprawdź, gdzie warto wykonać naprawę

Jak zabezpieczyć samochód przed kradzieżą?

Sprawdzone sposoby na zabezpieczenie auta przed kradzieżą

Istnieje wiele metod na ochronę auta przed złodziejami, jednak nie każda z nich jest tak samo skuteczna. Dobór najlepszego sposobu powinien odbyć się na podstawie określonych czynników – między innymi miejsca, w którym jest parkowane auto, a także jego garażowania i wyposażenia w dodatkowe zabezpieczenia. Poniżej znajdziesz kilka sposobów na ochronę samochodu przed kradzieżą.

Nowoczesne autoalarmy – nie tylko migoczące światła i głośne dźwięki

Chyba każdy z nas kojarzy stosowane lata temu autoalarmy, które często zakłócały spokój na osiedlach – szczególnie w środku nocy. Na ogół jednak skutecznie odstraszały one złodziei. Obecnie kierowcy mają do dyspozycji bardziej nowoczesne rodzaje alarmów.

W przypadku próby włamania do auta właściciel niezwłocznie otrzymuje powiadomienie na swój telefon, dzięki czemu może szybko zareagować. Tego typu alarmy muszą być jednak odpowiednio zamontowane, aby były skuteczne.

Systemy lokalizacji pojazdu

Choć różne typy systemów lokalizacji nie mają na celu uchronienia auta przed kradzieżą, to pozwalają na bardzo szybkie namierzenie pojazdu. Dzięki temu można znaleźć auto, zanim zostanie zdemontowane na części. Należy bowiem wiedzieć, że na ogół kradzione auta nie są sprzedawane w całości – dla złodzieja o wiele bezpieczniejsza i szybsza jest sprzedaż na części.

Radiowy system lokalizacji pojazdu, który namierza auto przy wykorzystaniu fal radiowych, jest skuteczny i efektywny. Jednocześnie sygnału nie zakłócą stosowane przez złodziei urządzenia (np. zagłuszarki).

Znakowanie samochodu mikrocząsteczkami

Znakowanie pojazdów to metoda, która stosowana jest od dawna. Na przestrzeni lat wykorzystywano różne metody oznaczania poszczególnych części. Obecnie stosowane są poliestrowe mikrocząsteczki o rozmiarach od 0,5 do 1,0 mm. Na różnych częściach umieszcza się ich nawet kilka tysięcy – wykrycie wszystkich cząsteczek przez złodzieja jest niemożliwe. Nawet jedna mikrocząsteczka pozwala na identyfikację pojazdu. To z kolei umożliwia właścicielowi namierzenie auta – a przynajmniej niektórych części.

Odpowiednie ubezpieczenie na samochód to podstawa!

Nie ma wątpliwości co do tego, że najlepszym sposobem na zabezpieczenie się przed skutkami kradzieży auta jest  ubezpieczenie na samochód, które obejmuje to zdarzenie. Oprócz obowiązkowego OC (https://www.link4.pl/ubezpieczenie-samochodu) warto zdecydować się także na polisę AutoCasco. Zapewni ona ochronę na wypadek kradzieży pojazdu i uzyskanie odszkodowania.

Jedną z opcji AutoCasco (https://www.link4.pl/ubezpieczenie-samochodu/ubezpieczenie-ac-autocasco) jest stała suma ubezpieczenia, która w razie kradzieży pozwala na uzyskanie odszkodowania w wysokości           wartości pojazdu z dnia złożenia wniosku o ubezpieczenie. To idealna propozycja dla osób, które posiadają nowe i drogie samochody. I nie tylko – również właściciele nieco starszych aut docenią takie rozwiązanie     . AutoCasco zapewnia ochronę nie tylko na wypadek kradzieży, ale też wielu innych, nagłych i nieprzewidzianych zdarzeń.

W ofercie LINK4 znajdziesz różne rodzaje ubezpieczenia na samochód, dzięki czemu dopasujesz zakres ochrony do swoich potrzeb i oczekiwań. Już teraz porozmawiaj bezpośrednio z naszym konsultantem pod numerem telefonu 22 444 44 44 lub osobiście spotkaj się z agentem współpracującym z LINK4, który przedstawi Ci warianty ubezpieczenia i umożliwi sfinalizowanie zakupu. Swoją składkę możesz sprawdzić także w kalkulatorze online, dostępnym na stronie LINK4.

Szczegółowe informacje o produktach, limitach i wyłączeniach, a także OWU dostępne są na stronie www.link4.pl.

Materiał powstał przy współpracy z LINK4.

Source: Jak zabezpieczyć samochód przed kradzieżą?

AGTZ Twin Tail to przepiękny samochód. Wymyślili go Polacy

AGTZ Twin Tail wyglądem przypomina Jaguara XJ220, ale nawiązuje do zupełnie innego auta. Alpine A220, bo właśnie to auto było pomysłem na stworzenie AGTZ. A220 było bolidem startującym w Le Mans w końcówce lat 60.

Alpine A220 nie odniosło jednak wielkiego sukcesu i historia nie zapamiętała go tak, jak powinna. To postanowili zmienić polscy kolekcjonerzy, którzy przy współpracy z włoskim Zagato postanowili stworzyć nowoczesną wersję sportowego bolidu.

AGTZ Twin Tail – inspiracja z Polski

Inspiracją dla AGTZ Twin Tail był egzemplarz z numerem seryjnym 1731, który po wyścigu w Le Mans został poddany niecodziennej modyfikacji. Długi “ogon” kultowego Alpine został skrócony o całe 30 cm, co miało poprawić szybkość i przełożyć się na sukcesy na krętych i technicznych torach wyścigowych. Zwycięstwa i sukcesy nadeszły błyskawicznie, jednak ta kariera nie trwała długo.

Projektem AGTZ Twin Tail składamy hołd kultowej marce samochodów, która z powodzeniem odrodziła legendarny status modelu A110. W czasach, w których coraz większą rolę odgrywają media społecznościowe, marzę o ujrzeniu naszej nowej kreacji na ulicach Tokio, na torze, na którym odbywa się wyścig 24h Le Mans, czy w końcu na polskich drogach. W pierwszej kolejności nie mogę się jednak doczekać ujrzenia go na wybrzeżu jeziora Como podczas planowanej na maj publicznej premiery tego modelu. – opisuje Jakub Pietrzak, pomysłodawca auta.

AGTZ Twin Tail – powstanie zaledwie 19 egzemplarzy

Wyjątkowy samochód powstał na zlecenie katowickiego dealera marek Ferrari, Maserati, Bugatti, Pagani, czy właśnie Alpine. Wyjątkowość polega na tym, że polski dealer ma wyłączność na sprzedaż AGTZ Twin Tail. Nie ma się co jednak ekscytować, bo według nieoficjalnych informacji, wszystkie 19 egzemplarzy zostało już sprzedanych.

AGTZ Twin Tail powstał na bazie Alpine A110, lekkiego, sportowego samochodu z silnikiem umieszczonym centralnie. Obecnie pod maską A110 pracuje benzynowy, turbodoładowany silnik o pojemności 1,8 litra, który w topowym wydaniu generuje moc 300 KM i 320 Nm momentu obrotowego. Przy masie własnej, przekraczającej ledwo 1100 kg, wyposażony w szybką, 7-stopniową skrzynię, A110 przyspiesza do pierwszej „setki” w 4,5 sekundy. Nie jest jednak pewne, czy pod maską AGTZ pracuje ten sam silnik, możemy domyślać się, że tak.

Ile kosztuje wyjątkowy Twin Tail? Cena startuje od poziomu ok. 2,8 mln złotych (650 tys. Euro). Każdy egzemplarz można dowolnie konfigurować, co automatycznie winduje cenę do góry. Przyszły nabywca może być jednak pewny, że wartość kupionego samochodu nie spadnie, a będzie tylko rosnąć.

Dostawy pierwszych samochodów do klientów rozpoczną się jesienią, w październiku tego roku.

Source: AGTZ Twin Tail to przepiękny samochód. Wymyślili go Polacy

Nie wystarczy mieć obowiązkowe wyposażenie w aucie. Mandat dostaniesz też za złe go przewożenie

Spis treści

Co musi mieć samochód dopuszczony do ruchu w Polsce?

Wbrew pozorom ważny przegląd to za mało, żeby móc zgodnie z prawem jeździć po drogach publicznych, chociaż jest to element najważniejszy. Jednak art. 66 Kodeksu drogowego mówi jeszcze:

Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego (…) zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu.

Nie można więc mieć zasłoniętych lub zamarzniętych szyb, zakrytych świateł, tablicy rejestracyjnej itd. Trzeba też pamiętać o dodatkowych, obowiązkowych elementach.

Trójkąt ostrzegawczy w samochodzie – przepisy

Posiadanie trójkąta ostrzegawczego w Polsce  jest obowiązkowe w każdym samochodzie. Każde auto standardowo wyjeżdża z nim z salonu, więc nie trzeba się martwić kupowaniem go.

Teoretycznie nie trzeba. Zalecamy sprawdzenie, czy faktycznie trójkąt znajduje się w pojeździe i czy nie jest uszkodzony. Po drugie kierowca ma obowiązek znać lokalizację trójkąta ostrzegawczego. Jeśli tego nie zrobimy, możemy dostać mandat.

Jaką gaśnicę trzeba wozić w samochodzie?

Gaśnica to drugi i ostatni obowiązkowy element wyposażenia samochodów w Polsce. Powinna mieć ona minimum 1 kg środka gaśniczego (co jest ilością prowizoryczną, ale tylko takiej wymagają przepisy) oraz posiadać ważną legalizację. Gaśnica musi przechodzić przegląd w jednostce straży pożarnej, która potwierdza, że urządzenie nadal jest sprawne.

Afera wokół nowych radiowozów GITD. O tym, że przetarg na BMW jest podejrzany, pisaliśmy rok temu!

Podobnie jak w przypadku trójkąta, kierowca musi także znać lokalizację gaśnicy w swoim samochodzie. Nie może też przewozić jej byle gdzie. Zgodnie z przepisami, powinna znajdować się w łatwo dostępnym miejscu, aby można było szybko z niej skorzystać w awaryjnej sytuacji. Jeśli na przykład przewozicie ją w schowku pod podłogą bagażnika, a bagażnik zapełniony jest walizkami, policjant może was za to ukarać.

Ile wynosi mandat za brak obowiązkowego wyposażenia w samochodzie?

Wysokość mandatu za brak obowiązkowego wyposażenia w samochodzie zależy w dużej mierze od kontrolującego nas policjanta. Nie ma konkretnego mandatu za brak gaśnicy lub trójkąta w samochodzie, więc funkcjonariusz może korzystać z paragrafu na temat „wykroczenia przeciwko innym przepisom”. Przewiduje on karę do 3000 zł, więc teoretycznie możemy zapłacić bardzo wysoki mandat.

Czy wożenie apteczki jest obowiązkowe w Polsce?

Wbrew temu co sądzi wielu kierowców, apteczka nie jest elementem obowiązkowego wyposażenia samochodu w Polsce. Mimo to warto wozić ją ze sobą, aby w awaryjnej sytuacji móc pomóc sobie lub komuś. W skład apteczki samochodowej powinny wchodzić:

  • opaska uciskowa
  • ustnik do sztucznego oddychania
  • koc termoizolacyjny
  • chusta trójkątna
  • środek dezynfekujący
  • jałowe bandaże i plastry z opatrunkiem
  • rękawiczki ochronne

Zawartość apteczki powinno się co jakiś czas przeglądać i wymieniać przeterminowane elementy.

Source: Nie wystarczy mieć obowiązkowe wyposażenie w aucie. Mandat dostaniesz też za złe go przewożenie

Nowa Dacia Spring – to będzie „najtańszy elektryk na rynku”

Spis treści

Po pokazaniu nowej Dacii Duster, zmienił się diametralnie wizerunek marki. Widać, że rumuński producent nie chce być postrzegany jako wytwórca tanich i kiepskich aut, ale nowe Dacie mają być ładne, przyzwoicie wykonane i, co najważniejsze – wciąż tanie.

Nowa Dacia Spring zdaje się wpisywać w nowe zasady marki. Wygląda jak większy Duster, oferuje teraz więcej przestrzeni, a wnętrze jest bardzo nowoczesne. Cena? O tym za chwilę.

Nowa Dacia Spring – postawiono tutaj na styl

Oczywiście nie mówimy tutaj i „stylówie” nowe Lancii Ypsilon czy nowego MINI, ale nowa Dacia Spring wygląda bardzo świeżo i nowocześnie. Stylistyka auta jest wyrazista i przykuwająca uwagę, opiera się ona na prostych i wyraźnie zarysowanych liniach.

Auto wyróżnia się charakterystyczną dla Dacii sygnaturą świetlną w kształcie litery „Y”, mocno przykuwającą uwagę dzięki przednim światłom do jazdy dziennej i tylnym światłom pozycyjnym wykonanym w technologii LED.

Dacia Spring pozbyła się chromowanych dodatków, a te zastąpiono czarnymi błyszczącymi listwami z matowymi prążkami. Najbogatsza wersja Extreme wyróżnia się zderzakami z czarno-białymi naklejkami.

Nową Dacię stworzono zgodnie z koncepcją auta pomysłowego i trwałego. Świadczą o tym na przykład lekkie, proste w montażu, ekonomiczne i łatwe do wymiany listwy ochronne dolnych połaci drzwi.

Nowa Dacia Spring jest dostępna w 6 kolorach nadwozia, w tym w unikalnych odcieniach Beżowym Safari i Czerwonym Brick.

Nowa Dacia Spring – wnętrze jest praktyczne i nowoczesne

Kokpit stał się cyfrowy i na czasie. Zespół zegarów składa się z 7-calowego ekranu, montowanego w standardzie, a w wyższych wersjach znajdziemy również 10-calowy centralny ekran multimedialny. Kolory i materiały w kabinie również zostały zmienione.

Białe wstawki na wielu elementach wnętrza dodają kabinie świeżości. Charakterystyczny dla Dacii motyw w kształcie litery „Y” wkomponowany w kratki nawiewu także jest biały (lub miedziany w wersji Extreme). Obudowa pod ekranem centralnym zależnie od poziomu wyposażenia może być szara w wersji Essential, czerwona w wersji Expression lub w kolorze khaki w wersji Extreme.

Dla zapewnienia maksymalnej ergonomii dotykowy ekran multimedialny został umieszczony możliwie jak najwyżej. Układ graficzny cyfrowego zespołu zegarów można ustawiać według uznania, a jego 7-calowy ekran został zaprojektowany tak, aby umożliwić kierowcy możliwie szybki dostęp do najważniejszych informacji.

Nowa Dacia Spring jest wyposażona w innowacyjny system mocowań YouClip, kompatybilny z akcesoriami, dostępny również w najnowszym Dusterze. Wersja wyposażeniowa Extreme otrzymuje solidne gumowe dywaniki podłogowe i nakładki progów drzwi z charakterystycznym motywem „linii topograficznych”.

Dacia chwali się, że nowy Spring posiada największy bagażnik w tej klasie aut. Jego pojemność to teraz 308 litrów (+6% w porównaniu z poprzednikiem), a po złożeniu tylnych siedzeń można go zwiększyć do 1004 litrów.

Samochód dysponuje też licznymi dodatkowymi schowkami (podwójny schowek w desce rozdzielczej, kieszenie w drzwiach itp.) o łącznej pojemności niemal 33 litrów, czym również w tym segmencie wyróżnia się z tłumu.

Nowa Dacia Spring zyskała liczne systemy wspomagające kierowcę

Wśród nowych systemów wspomagania prowadzenia znajdziemy m.in.:

  • aktywny system wspomagania nagłego hamowania (tryb miejski/podmiejski z wykrywaniem pojazdów, pieszych, rowerzystów i motocykli),
  • system rozpoznawania znaków drogowych z ostrzeganiem o nadmiernej prędkości,
  • wspomaganie parkowania tyłem,
  • sygnalizacja awaryjnego hamowania,
  • ostrzeganie o niezamierzonej zmianie pasa ruchu,
  • asystent utrzymania pasa ruchu, system monitorowania czujności kierowcy i połączenie alarmowe (eCall).

Dla ułatwienia życia swoim klientom Dacia wprowadziła pomysłowy przycisk „My Safety” umożliwiający kierowcom szybki dostęp do własnej ulubionej konfiguracji systemów wspomagania prowadzenia.

Standardowy system Media Control z dwoma głośnikami, Bluetooth i portem USB jest obsługiwany przyciskami z kierownicy, a informacje są wyświetlane na ekranie zegarów. Po połączeniu z darmową aplikacją Dacia Media Control kierowca zyskuje możliwość obsługi radia/multimediów i np. dostęp do nawigacji z poziomu ekranu smartfona.

Zamiast tego można mieć bardziej zaawansowany zestaw Media Nav Live z 10-calowym ekranem dotykowym, dwoma portami USB, wbudowanym 8-letnim pakietem nawigacji satelitarnej z dostępem do internetu, bezprzewodową obsługą Apple CarPlay i Android Auto.

Nowa Dacia Spring – masz dwie wersje silnikowe do wyboru

Wyjątkowo kompaktowa (3,7 m długości) Dacia może być napędzana jednym z dwóch silników. Pierwszy w najtańszej wersji Essential wykorzystuje silnik elektryczny o mocy 45 KM (przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa prawie 20 sekund).

Lepszym wyborem będzie jednostka o mocy 65 KM, dostępna teraz w odmianie Extreme oraz Expression. Tutaj sprint do setki trwa już niecałe 14 sekund, więc znacznie lepiej.

Zabudowany w podłodze akumulator trakcyjny o pojemności 26,8 kWh zapewni ponad 220 km zasięgu. Powiecie, że to mało? Cóż, według rumuńskiego producenta, badania wykazały, że przeciętny użytkownik Springa pokonuje dziennie średnio 37 km. Przy czym Dacia deklaruje zużycie energii poniżej 14,6 kWh/100 km. To zasługa niskiej masy – Spring waży tylko 984 kg w najwyższej wersji wyposażeniowej Extreme. To jedyny samochód elektryczny w Europie ważący poniżej jednej tony. Świetny wynik!

Samochód w standardzie otrzyma ładowarkę prądu zmiennego o mocy 7 kW, umożliwiającą naładowanie akumulatora od 20% do 100% z domowego gniazdka w czasie poniżej 11 godzin lub w ciągu 4 godzin z terminala typu Wall Box o mocy 7 kW. Ładowarka DC o mocy 30 kW (dostępna w opcji) umożliwiająca doładowanie akumulatora z 20% do 80% pojemności w ciągu 45 minut.

Springa można wykorzystać jako źródło energii do zasilania urządzeń elektrycznych. Specjalny adapter,
podłączany do umieszczonego pod osłoną chłodnicy konektora ładowania samochodu, oferuje do dyspozycji standardowe gniazdo zasilania 220 V/16 A.

Teraz najważniejsze – cena

Ta na razie nie jest znana, bo nowa Dacia Spring w Polsce zadebiutuje dopiero latem. Dacia jednak zarzeka się, że „nowa Dacia Spring pozostanie najtańszym w 100% elektrycznym samochodem na rynku europejskim”.

Obecnie samochód kosztuje od 101 490 zł jako ciężarówka, od 106 900 w wersji osobowej.

Source: Nowa Dacia Spring – to będzie „najtańszy elektryk na rynku”

Znak Stop oraz znak Ustąp pierwszeństwa – który jest ważniejszy? Który kierowca pojedzie pierwszy?

Spis treści

Znak B-20 „STOP” oraz A-7 „ustąp pierwszeństwa” – który jest ważniejszy i co dokładnie znaczą? Nie każdy kierowca to wie.

Co oznacza znak A-7 „ustąp pierwszeństwa”?

Ten znak zna chyba nawet każde dziecko. Żółty odwrócony trójkąt z czerwoną obwódką przekazuje następującą informację:

Znak A-7 „ustąp pierwszeństwa” ostrzega o skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem. Znak A-7 znajdujący się w obrębie skrzyżowania dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został umieszczony.

Widząc ten znak wiemy, że powinniśmy zwolnić i dokładnie rozejrzeć się, czy nie nadjeżdża inny pojazd, który ma wobec nas pierwszeństwo. Dopiero wtedy możemy kontynuować jazdę.

Co oznacza znak B-20 „STOP”?

To że na widok znaku Stop mamy się zatrzymać to dobra odpowiedź, ale za mało wyczerpująca. Rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych, ma na jego temat do powiedzenia naprawdę dużo:

1. Znak B-20 „stop” oznacza:

– zakaz wjazdu na skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem;

– obowiązek ustąpienia pierwszeństwa kierującym poruszającym się tą drogą.

2. Zatrzymanie powinno nastąpić w wyznaczonym w tym celu miejscu, a w razie jego braku – w takim miejscu, w którym kierujący może upewnić się, że nie utrudni ruchu na drodze z pierwszeństwem.

3. Znak B-20 umieszczony w obrębie skrzyżowania dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został ustawiony

Potężny wybuch samochodu podczas tankowania. Właścicielka trafiła do aresztu, ale za coś innego

Jasno z tego wynika, że znak STOP wymaga ustąpienia innym pierwszeństwo. Wymusza również na nas zatrzymanie, bez względu na sytuację drogową. Nawet jeśli droga wkoło jest pusta, musimy się zatrzymać.

Kto pojedzie pierwszy? Kierowca ze znakiem „ustąp pierwszeństwa” czy „stop”?

Przypomnijmy na początku, że znaki i sygnały drogowe mają swoją hierarchię. Wygląda ona następująco (od najważniejszego):

  • sygnały wydawane przez osobę kierującą ruchem
  • sygnalizacja świetlna
  • znaki drogowe
  • ogólne zasady ruchu drogowego

To jedna z tych zasad, którą trzeba mieć wrytą na pamięć. Kierowcy zwykle instynktownie właściwie dobierają ważniejszy sygnał, ale na drodze nie można kierować się intuicją, tylko przepisami ruchu drogowego.

Na tej liście nie ma, co bardzo ważne, rozróżnienia na znaki drogowe mniej lub bardziej ważne. Oznacza to, że wszystkie należy traktować równorzędnie. Dlatego ani znak „STOP”, ani „ustąp pierwszeństwa” nie jest ważniejszy. Kierowcy którzy mają je przed sobą, traktowani są na równi. Jak więc rozwiązać dylemat z grafiki, umieszczonej na górze tekstu? To proste. Skoro obaj kierowcy są w sytuacji równorzędnej względem siebie, zastosowanie mają przepisy ogólne. Zgodnie z nimi, należy przepuścić kierowcę po prawej stronie. Pierwsze pojedzie zatem auto żółte, a dopiero po nim czerwone.

Source: Znak Stop oraz znak Ustąp pierwszeństwa – który jest ważniejszy? Który kierowca pojedzie pierwszy?

Brabus Rocket 1000 – to prawdziwa rakieta! Nie uwierzysz w te dane

Brabus Rocket 1000 to prawdopodobnie ostatnie Brabusy z dopiskiem Rocket narodziły się w 2006 roku, gdy na bazie modelu CLS powstał pseudo policyjny radiowóz do pościgów za piratami drogowymi. W istocie była to akcja niemieckiego ministerstwa transportu Tune It Safe!, gdzie wspólnie z Brabusem stworzono pierwszą rakietę – Brabus Rocket 700.

Wówczas auto miało „tylko” 700 KM, ale auto miało porażające osiągi. Brabus na włoskim torze Nardo rozpędził się tym autem do 365 km/h. Ze względów bezpieczeństwa, potem prędkość ograniczono do 350 km/h. Kolejne wersje „rakiety” były mocniejsze oraz jeszcze szybsze. Teraz pojawiła się nowa, bardzo limitowana wersja – Brabus Rocket 1000.

Brabus Rocket 1000 – nazwa mówi wszystko

Niemiecki tuner z Bottrop wziął na warsztat 843-konnego Mercedesa-AMG GT 4-Door Coupe w wydaniu 63 S E Performance. Już w podstawie mamy tutaj prawdziwego potwora, ale jeśli to ma być Brabus Rocket, samochód musi być najmocniejszy i najszybszy.

Dwie nowe turbosprężarki Brabusa dają boost na poziomie 1.4 bara i jak można się domyślić, 1000 w nazwie oznacza ilość koni mechanicznych, a moment obrotowy to astronomiczne 1840 Nm! Jednak z uwagi na wytrzymałość skrzyni biegów, ograniczono tę wartość elektronicznie do 1 620 Nm. To oznacza, że Brabus Rocket 1000 jest najmocniejszym autem, jakie wyjechało z fabryki Bottrop.

4.0 litrowy silnik V8, który współpracuje z jednostką elektryczną przekazuje moc na wszystkie koła za pomocą 9-stopniowej przekładni Speedshift MCT.

Brabus Rocket 1000 – jak przełożyć ogromną moc na koła?

Podstawą jest oczywiście ogumienie, które w tym modelu dostarcza Continental. Na przedniej osi zamontowano felgi o średnicy 21 cali, na tylnej natomiast aż 22 cali i obuto w opony SportContact 7 o szerokości 335 mm!

Efekt? Od 0 do 100 km/h w 2,6 sekundy. Rozpędzenie się od 0 do 200 km/h zajmuje 9,7 sekundy, a od 0 do 300 km/h 23,9 sekundy. Prędkość maksymalna to 316 km/h. Przyspieszenie jest nieco lepsze niż w przypadku pierwszej „rakiety” od Brabusa, ale prędkość maksymalna znacznie odstaje. Coś za coś.

Brabus Rocket 1000 to także dbałość o detale

Oprócz piorunujących, a raczej rakietowych osiągów, auto przeszło zmiany wizualne, zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Stylistycznie auto poszerzono, szczególnie widać to w nadkolach, a także obniżono o 20 mm. Pojawiły się karbonowe wstawki, a we wnętrzu nie zabrakło prawdziwej skóry, którą obszyto praktycznie wszystkie elementu kabiny.

Brabus Rocket 1000 – ile to kosztuje?

Samochód jest oczywiście obrzydliwie drogi, ale to w tym aucie nie powinno nikogo dziwić. Tym bardziej, że niemiecki tuner planuje wypuścić tylko 25 egzemplarzy tego modelu.

Mercedes w polskim salonie życzy sobie za seryjne AMG GT 63 S E Performance co najmniej 1 072 100 złotych. W przypadku Brabusa oszt samych modyfikacji to zatem około 1 300 000 złotych. Brabus wycenił egzemplarz widoczny na zdjęciach na 538 192 euro. Biorąc pod uwagę aktualny kurs tej waluty, możemy to przeliczyć na około 2 335 000 złotych brutto.

Source: Brabus Rocket 1000 – to prawdziwa rakieta! Nie uwierzysz w te dane

Czarne skrzynki już śledzą kierowców. Co zapisują i czy policja ma do nich dostęp?

Spis treści

Które samochody są wyposażone w czarne skrzynki?

Zgodnie z prawem, czarne skrzynki spotkamy w autach już od 6 lipca 2022 roku. Wymóg nałożony przez Unię Europejską odnosi się do wszystkich nowo homologowanych pojazdów. Znajdziemy ją więc tylko w zupełnie nowych modelach lub takich, które niedawno zostały zmodernizowane.

Oznacza to, że teraz „martwić się” czarną skrzynką powinni tylko ci, którzy niedawno kupili samochód w salonie. Niedługo jednak auta takie zaczną pojawiać się też na rynku wtórnym.

Co zapisuje czarna skrzynka w samochodzie?

Czarna skrzynka przez cały czas monitoruje szereg parametrów związanych z bezpieczeństwem i prowadzeniem samochodu. Są to między innymi:

  • prędkość z jaką się poruszamy
  • położenie pedału przyspieszenia
  • położenie pedału hamulca
  • działanie ABS-u i ESP
  • skręt kierownicy (manewry)
  • przechył auta
  • ciśnienie w oponach
  • stopień otwarcia przepustnicy
  • prędkość wzdłużna i poprzeczna podczas wypadku
  • zapięcie pasów bezpieczeństwa
  • prędkość obrotowa silnika
  • stan poduszek powietrznych

Czy policja ma dostęp do danych z czarnej skrzynki?

Mówienie o urządzeniach rejestrujących to, co robimy w samochodzie, natychmiast kojarzy się z inwigilacją. Tym bardziej, że nowe auta są teraz coraz częściej na stałe połączone z internetem. Na szczęście takiego połączenia nie mają czarne skrzynki.

Potężny wybuch samochodu podczas tankowania. Właścicielka trafiła do aresztu, ale za coś innego

Nie mają także obszernej pamięci, do której może zaglądnąć policjant podczas kontroli, zainteresowany naszym ostatnim stylem jazdy. Trwały zapis następuje tylko w jednym momencie.

Jeśli wykryta zostanie kolizja lub wypadek, czarna skrzynka (zwana fachowo EDR, czyli „Event Data Recorder”) zapisuje dane z 5 sekund przed wypadkiem. Do takich informacji dotrzeć może na przykład biegły sądowy, co pomoże mu w ustaleniu faktycznego przebiegu wypadku. To, przynajmniej obecnie, to jedyna funkcja czarnych skrzynek w samochodach.

Czy przez czarną skrzynkę w samochodzie można dostać mandat?

Czy to co napisaliśmy powyżej oznacza, że za informacje zawarte w czarnej skrzynce, nie można dostać mandatu? Bynajmniej. Można dostać mandat przez czarną skrzynkę w samochodzie. Nie podczas zwykłej kontroli drogowej oczywiście. Ale jeśli dojdzie na przykład do kolizji, w której nie uda się uzgodnić wspólnej wersji co do przebiegu wydarzeń, sprawa trafi do sądu.

Tam biegły sądowy może już odwołać się do zapisu z czarnej skrzynki, która stanowić będzie twardy dowód. Jeśli okaże się, że w momencie zderzenia przekroczyliśmy prędkość, albo wbrew wcześniejszym zeznaniom wcale nie hamowaliśmy, aby uniknąć zderzenia, takie informacje z czarnej skrzynki mogą nas pogrążyć.

Source: Czarne skrzynki już śledzą kierowców. Co zapisują i czy policja ma do nich dostęp?

Nowy VW ID.7 Tourer – Passat kombi przyszłości?

VW Passat kombi to jedno z aut, które zmotoryzowało współczesną Polskę. Napewno ktoś z Was miał lub przynajmniej zna kogoś, kto jeździł Passatem B5 z legendarnym silnikiem 1.9 TDI. Czasy jednak się zmieniają i nagle diesle stały się passe, a ich miejsce zajmują elektryki.

Taki też jest nowy VW ID.7 Tourer – czyli nowa interpretacja Volkswagena w nadwoziu kombi średniej klasy w wersji elektrycznej.

W nowym VW ID.7 Tourer kluczowy jest bagażnik

Producent deklaruje, że wewnątrz znajdzie się mnóstwo miejsca, zarówno dla piątki pasażerów, jak również ich bagaży. Samochód zapewnia 605 l bagażu, a gdy samochodem podróżują dwie osoby możliwości przewozowe rosną aż do 1714 litrów. Wówczas w bagażniku zmieszczą się przedmioty mierzące blisko 2 metry długości.

Przy jednocześnie dużych wymiarach, auto jest bardzo dopracowane pod względem aerodynamicznym, w VW ID.7 Tourer współczynnik Cx wynosi, zależnie od wersji, ok. 0,24, co przekłada się na duży zasięg nawet 687 km.

VW ID.7 Tourer występuje w dwóch wariantach silnikowych

Nowe elektryczne kombi Volkswagena zostanie wprowadzone na rynek europejski w dwóch odmianach: jako ID.7 Tourer Pro oraz ID.7 Tourer Pro S. Każda z wersji otrzyma silnik o mocy 286 KM i napęd na tylne koła. Źródłem energii w tej pierwszej wersji będzie akumulator o pojemności netto 77 kWh, a w ID.7 Tourer Pro S zastosowano nowy akumulator o pojemności netto 86 kWh.

Na stacjach szybkiego ładowania prądem stałym akumulator o pojemności 77 kWh można ładować z mocą do 175 kW, a akumulator o pojemności 86 kWh – do 200 kW. Obie wersje nadwoziowe ID.7 będą produkowane (równolegle z SUV-em ID.4) w najnowocześniejszej niemieckiej fabryce samochodów elektrycznych Volkswagena w Emden.

Po raz pierwszy wykorzystano tutaj ChatGPT

Nowy Volkswagen ID.7 Tourer oferuje bogate wyposażenie standardowe, a na pokładzie znajdziemy m.in.:

  • przednie i tylne światła LED
  • bezkluczykowy system zamykania i uruchamiania Keyless Access,
  • siatka oddzielająca bagażnik od kabiny,
  • oświetlenie ambientowe w 10 kolorach,
  • podgrzewana wielofunkcyjna kierownica,
  • system nawigacji Discover Pro Max,
  • ulepszony wyświetlacz head-up z rozszerzoną rzeczywistością,
  • system kamer cofania,
  • trójstrefowa automatyczna klimatyzacja Climatronic
  • podgrzewane przednie fotele.

ID.7 Tourer będzie korzystał z systemu głosowego IDA nie tylko umożliwia sterowanie wieloma funkcjami pojazdu, lecz także znajdzie odpowiedzi na konkretne pytania z różnych dziedzin, korzystając z dostępu do internetowych baz danych, a ponadto zaoferuje integrację z opartym na sztucznej inteligencji narzędziem ChatGPT (będzie on dostępny jako aktualizacja w późniejszym czasie).

Nowością na pokładzie jest także opcjonalna aplikacja Wellness. Umożliwia ona dostosowanie różnych funkcji pojazdu za pomocą wstępnie skonfigurowanych programów w celu poprawy samopoczucia podczas podróży lub przerw. Ponadto ID.7 Tourer Pro wyróżnia się więc bogatym wyposażeniem standardowym, w tym wieloma systemami wspomagającymi kierowcę.

Source: Nowy VW ID.7 Tourer – Passat kombi przyszłości?

Rusza budowa nowego odcinka drogi S19, ale z kolejnymi jest problem

Spis treści

Budowa nowego odcinka drogi ekspresowej S19

Dwujezdniowa droga ekspresowa S19 pomiędzy Czarna Białostocką a węzłem Białystok Północ poprowadzona będzie w przybliżeniu śladem istniejącej DK19, ale już jako zupełnie nowa trasa. Długość odcinka to 12,34 km. Droga będzie przystosowana do przenoszenia obciążeń do 11,5 t/oś.

Na funkcjonującej obecnie obwodnicy Wasilkowa dobudowana zostanie druga jezdnia (po stronie południowej), a dotychczasowa zostanie przystosowana do parametrów drogi ekspresowej i dodatkowo będzie na niej wymieniona warstwa ścieralna. Konieczna będzie też przebudowa części węzła Białystok Północ na DK8.

Kiedy pojedziemy nowym fragmentem drogi S19?

Harmonogram zakłada, że wniosek o wydanie decyzji o zezwolenie na realizację inwestycji drogowej (ZRID) wykonawca powinien złożyć pod koniec bieżącego roku, wydanie decyzji ZRID szacowane jest na III kwartał 2025 i po wydaniu decyzji ruszą prace. Oddanie drogi do ruchu planowane jest na koniec 2027 roku.

Wiedziałeś, że twoje auto ma ukrytą czerwoną linkę? To ostatnia deska ratunku

Co z pozostałymi planowanymi odcinkami S19?

Niestety realizacja pozostałych fragmentów S19 będzie musiała jeszcze poczekać. Oprócz wspomnianego odcinka, wyłoniono już wykonawców dwóch pozostałych fragmentów S19 na północ od Białegostoku. S19 Sokółka – Czarna Białostocka o długości 24,1 km (firma Stecol z ofertą 828,8 mln zł.) oraz Białystok Północ – Dobrzyniewo o długości 9,47 km (firma Unibep z ofertą 320,88 mln zł.) Oba rozstrzygnięcia, wskutek odwołań od wyroków Krajowej Izby Odwoławczej potwierdzających wybór GDDKiA, trafiły do sądu.

Przebieg drogi ekspresowej S19 w województwie podlaskim

Droga ekspresowa S19 w województwie podlaskim, rozpoczynająca się na granicy z Białorusią, będzie miała ponad 177 km długości Jej realizację podzielono na 15 krótszych odcinków (uwzględniając obwodnicę Bielska Podlaskiego):

  • Kuźnica – Sokółka, długość ok. 15,8 km (w tym 10,6 km S i 5,2 km dwujezdniowej GP), trwają prace budowlane;
  • Sokółka – Czarna Białostocka, ok. 24,1 km, po odwołaniu od wyroku KIO sprawa trafiła do sądu;
  • Czarna Białostocka – Białystok Północ, 12,34 km, podpisanie umowy z wykonawcą w systemie P&B;
  • Białystok Północ – Dobrzyniewo, ok. 9,47 km, po odwołaniu od wyroku KIO sprawa trafiła do sądu;
  • Dobrzyniewo – Białystok Zachód, ok. 10,2 km, w realizacji;
  • Białystok Zach. – Białystok Księżyno, ok. 16,6 km, nowa decyzja środowiskowa;
  • Białystok Księżyno – Białystok Południe, ok. 8 km S oraz ok. 13,8 km DK65, nowa decyzja środowiskowa;
  • Białystok Południe – Wojszki, ok.  11,2 km, nowa decyzja środowiskowa;
  • Wojszki – Deniski (most na Narwi z dojazdami) ok. 3,9 km, w przygotowaniu;
  • Deniski – Haćki, ok. 6,6 km, w realizacji
  • Haćki – Bielsk Podlaski Zachód, ok. 11,2 km, w realizacji, trwa budowa;
  • Bielsk Podlaski Zachód – Boćki, ok. 12,2 km, w realizacji, trwa budowa;
  • Boćki – Malewice, ok. 15,9 km, w realizacji, trwa budowa;
  • Malewice – Chlebczyn, ok. 25,1 km, w realizacji, trwa budowa 
  • Obwodnica Bielska Podlaskiego w ciągu DK66, ok. 2,8 km (GP), w realizacji

Source: Rusza budowa nowego odcinka drogi S19, ale z kolejnymi jest problem

Afera wokół nowych radiowozów GITD. O tym, że przetarg na BMW jest podejrzany, pisaliśmy rok temu!

Spis treści

Stare kierownictwo GITD na celowniku nowego

O poważnych zastrzeżeniach co do decyzji poprzedniego kierownictwa GITD poinformował na konferencji prasowej nowy Główny Inspektor Transportu Drogowego Artur Czapiewski. Chodzi o decyzje związane z przetargiem na nowe nieoznakowane radiowozy. Jak stwierdził nowy szef GITD:

W pierwszym postępowaniu 11 pojazdów niewspółmiernie drogich do realizowanych celów, a w drugim postępowaniu 22 pojazdy po zawyżonych cenach, z niedającą się wytłumaczyć decyzją o ich zakupie, w wyniku której wydano dodatkowe 2 mln 124 tys. zł. Mamy wszelkie podstawy podejrzewać, że w CANARD doszło do niegospodarności przy realizacji tych zamówień.

Mowa tu o zakupie w sumie 33 nieoznakowanych BMW 330i xDrive. Zastrzeżenia ma budzić proces wyłaniania najkorzystniejszej oferty, procedura odbioru oraz sama decyzja o zakupie tak mocnych i szybkich pojazdów. Wybrane modele stosowane są przez policję jako radiowozy pościgowe, ale GITD nie potrzebowała samochodów do tego celu. Jak więc stwierdza Czapiewski:

Wobec stwierdzonych nieprawidłowości, skierowałem dziś do prokuratury rejonowej w Warszawie zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa niecelowego wydatkowania środków publicznych oraz działanie na szkodę interesu publicznego na skutek decyzji i niewystarczającego nadzoru sprawowanego przez byłe kierownictwo GITD – w tym Głównego Inspektora.

Jakie radiowozy kupiła GITD?

Jak wspomnieliśmy, poprzednie kierownictwo Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, który zarządza systemem CANARD, zdecydowało się na BMW 330i xDrive. Pod maską tego modelu pracuje 2-litrowy silnik o mocy 245 KM, współpracujący z 8-biegową skrzynią automatyczną, przekazującą moc na wszystkie koła. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 5,7 s, a prędkość maksymalna jest ograniczona elektronicznie do 250 km/h. W momencie zakupu pojazdów, ich cena startowała od 237 500 zł.

Zwróciłeś uwagę na pasy DOP? Jest ich coraz więcej, ale skorzystają tylko wybrańcy

Po co GITD kupiła pościgowe radiowozy BMW?

Na to pytanie będzie próbowało odpowiedzieć nowe kierownictwo GITD wraz z prokuraturą. O tym, że wybór takiego a nie innego modelu i wersji budzi wątpliwości, pisaliśmy już w marcu 2023 roku. Zwróciliśmy wtedy uwagę, że chociaż są to samochody zwykle wykorzystywane jako pojazdy pościgowe, ich zadaniem było dowożenie funkcjonariuszy na miejsca kontroli prędkości przy użyciu mierników laserowych LTI 20/20 Trucam.

Rzeczniczka GITD Monika Niżnik tak tłumaczyła brak wideorejestratorów w zakupionych BMW:

Zdecydowano się na tego typu rozwiązanie, ponieważ nie ma dziś możliwości zakupu na polskim rynku wideorejestratora z ważną decyzją zatwierdzenia typu. CANARD, przy trwającej rozbudowie systemu oraz społecznych oczekiwaniach (red. wnioski dotyczące objęcia kontrolami kolejnych lokalizacji), nie może pozostać bez narzędzi kontrolnych, które umożliwią prowadzenie skutecznych kontroli prędkości oraz utrzymanie osiągniętych dotychczas pozytywnych wyników. Tym bardziej, że tzw. kontrole mobilne są prowadzone w miejscach niebezpiecznych, gdzie nie ma możliwości zastosowania stacjonarnych urządzeń rejestrujących. Jeżeli dopuszczone zostaną przez GUM urządzenia umożliwiające wykonanie dynamicznych pomiarów, pojazdy zostaną w nie doposażone.

Co jednak zastanawiające, na zdjęciach towarzyszących zgłoszeniu kwestii przetargu do prokuratury, obecna GITD dołączyła zdjęcie wnętrza jednego z zakupionych BMW i na nim widać, że auto ma wideorejestrator. Czyli zakup tak mocnych pojazdów okazał się zasadny, skoro mogą już pełnić funkcję samochodów pościgowych, podobnie jak BMW używane przez policję.


Source: Afera wokół nowych radiowozów GITD. O tym, że przetarg na BMW jest podejrzany, pisaliśmy rok temu!

Nawigacja w telefonie może Cię kosztować 500 zł

Kto z nas nie korzysta z nawigacji z telefonu podczas jazdy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Robią to nie tylko kierowcy prywatni, ale także zawodowi, np. taksówkarze. Mało kto jednak wie, że może to kosztować kilkaset złotych mandatu. Dlaczego?

Nawigacja w telefonie – czy można jej używać?

Korzystanie z nawigacji w telefonie to najszybszy i najprostszy sposób na jazdę do właściwego celu. Fabryczne nawigacje samochodowe, mimo że coraz lepsze to wciąż nie są tak skuteczne, jak znana wszystkim aplikacja w telefonie.

Warto jednak wiedzieć, że przepisy prawne zupełnie inaczej odnoszą się do korzystania z nawigacji z telefonu, a inaczej do tej w samochodzie. Zgodnie z art. 45 §2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym w Polsce, zabronione jest „korzystanie podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku”. Dotyczy to również korzystania z zainstalowanej na nim nawigacji. Za nie dostosowanie się do tego przepisu grozi mandat w wysokości 500 zł oraz 12 punktów karnych​​.

Można jednak uniknąć mandatu, stosując się do tych dwóch zasad:

  • zamontuj telefon na specjalnym uchwycie, najlepiej w lewej dolnej części przedniej szyby lub na jej środku. Ewentualnie, możesz go zamontować na desce rozdzielczej tak, aby nie ograniczał widoczności​​.
  • nie obsługuj telefonu w czasie jazdy, ustaw nawigację przed rozpoczęciem podróży lub zrób to na poboczu podczas postoju, wówczas policjant nie powinien mieć podstaw do wystawienia mandatu

Nawigacja w telefonie czy osobne urządzenie?

Niektórzy mogą korzystać z nawigacji w osobnych urządzeniach. Są one bardziej wyraźne, bateria wystarczy na wiele godzin pracy, a samo urządzenie nie działa tak rozpraszająco jak telefon.

Wadą takich urządzeń są niestety koszty. Po pierwsze trzeba zakupić osobne urządzenie, a po drugie często trzeba dopłacać za aktualizacje map, które w aplikacjach w telefonie zazwyczaj są darmowe.

Dodatkowo, w telefonie nawigacja aktualizowana jest na bieżąco i przesyła informacje o natężeniu ruchu lub utrudnieniach. Często nawet w czasie jazdy może zaproponować alternatywną trasę, dostosowując ją do obecnie panujących warunków.

Source: Nawigacja w telefonie może Cię kosztować 500 zł

Potężny wybuch samochodu podczas tankowania. Właścicielka trafiła do aresztu, ale za coś innego

Wybuch samochodu podczas tankowania gazu CNG

Nagranie pochodzi ze stacji paliw w Argentynie. Widzimy na nim, jak kierująca zatrzymała się, aby zatankować swojego starego Forda Focusa. Przy aucie kręci się kilka osób, mężczyzna będący prawdopodobnie pracownikiem stacji, zagląda pod maskę i sprawdza coś na życzenie właścicielki.

Nagle dochodzi do potężnej eksplozji, która rozrywa niemal cały samochód. Auto wygląda jakby ktoś w nim odpalił bombę. Jakimś cudem nie spowodowało to uszkodzenia dystrybutorów na stacji i jej pożaru. Ranny został mężczyzna oraz dziecko, ale oboje na szczęście niegroźnie.

Jak doszło do wybuchu CNG w samochodzie?

Trudno powiedzieć, jak dokładnie doszło do eksplozji podczas tankowania CNG, ale wszystko wskazuje na to, że zbiornik lub prowadzące do niego elementy instalacji były nieszczelne. Gaz musiał nagromadzić się w aucie, może pod pewnym ciśnieniem. Trudno też określić co mogło spowodować zapłon. Może od ciepła katalizatora? Podczas pracy potrafi on osiągać kilkaset stopni Celsjusza.

Ruszyłeś na zielonej strzałce, a ta właśnie zgasła. Grozi ci mandat czy nie?

Nie wybuch podczas tankowania sprowadził jednak na kobietę największe problemy. Okazało się, że samochodem przemycane były narkotyki. Szacuje się, że mogło być to nawet 20 kg kokainy, ale trudno było to oszacować po tym, jak samochód został rozerwany. Kierująca trafiła do aresztu pod zarzutem przemytu narkotyków.

Source: Potężny wybuch samochodu podczas tankowania. Właścicielka trafiła do aresztu, ale za coś innego

Wiedziałeś, że twoje auto ma ukrytą czerwoną linkę? To ostatnia deska ratunku

Spis treści

Czerwona linka w bagażniku. Do czego służy?

Pewnie nawet tego nie wiecie, że w bagażniku waszego samochodu znajduje się ukryta czerwona linka, która może was uratować w awaryjnej sytuacji. Pozwala ona na awaryjne otworzenie klapki wlewu paliwa.

Zwykle znajduje się ona gdzieś w zakamarku bagażnika, najczęściej pod jakąś klapką lub zaślepką. Jeśli mamy problem z niej znalezieniem, warto rzucić okiem do instrukcji obsługi.

Co jest powodem zacinania się klapki wlewu paliwa?

Przez lata producenci stosowali różne sposoby na zabezpieczenie wlewu paliwa. Starsze pojazdy miały w niej po prostu zamek, później klapka nie posiadała zamknięcia, a zamek stosowano w korku. Obecnie zwykle klapka zamykana jest za pomocą cięgła lub przycisku w kabinie.

Ruszyłeś na zielonej strzałce, a ta właśnie zgasła. Grozi ci mandat czy nie?

Takie rozwiązanie jest wygodne, ale może ulec awarii. Linka może zerwać lub naciągnąć się, elektryczny silniczek odmówić współpracy, albo ogólnie cały mechanizm poddać się ze starości i zabrudzenia.

Awaryjne otwieranie gniazda do ładowania samochodu elektrycznego

Teoretycznie podobne problemy mogą mieć kierowcy samochodów elektrycznych, w których gniazda do ładowania ukrywane są pod klapkami do złudzenia przypominającymi te od wlewu paliwa. Niektóre zamykane są wraz z centralnym zamkiem, inne zwalniane przyciskiem, a niektóre sterowane elektrycznie. W razie problemów, je także można otworzyć awaryjnie, ale umiejscowienie odpowiedniej linki czy przełącznika różni się w zależności od modelu i umiejscowienia gniazda ładowania. Najlepiej sprawdzić to w instrukcji obsługi lub zadzwonić do autoryzowanego serwisu.

Naprawa klapki wlewu paliwa – koszt

Koszt naprawy klapki wlewu paliwa może wyraźnie różnić się, zależnie od tego, co dokładnie się zepsuło, jaki system zastosowano w naszym samochodzie oraz co to za auto.

W przypadku typowych problemów z klapką i modelu którejś z popularnych marek, naprawa powinna kosztować około 100 zł.

Source: Wiedziałeś, że twoje auto ma ukrytą czerwoną linkę? To ostatnia deska ratunku

Uszczelka pod głowicą – objawy, przyczyny, koszty naprawy

Spis treści

Uszczelka pod głowicą nie jest elementem eksploatacyjnym, ale mimo to jej awarie zdarzają się bardzo często. Ta awaria spędza sen z powiek wielu kierowcom, ale zanim popadniesz w panikę, warto sprawdzić, czy diagnoza Twoja lub mechanika są właściwe.

Uszczelka pod głowicą – przyczyna awarii

Częstą przyczyną uszkodzenia uszczelki pod głowicą jest po prostu jej zużycie: duży przebieg, zaniedbanie interwałów olejowych, problemy z układem chłodzenia, czy niewłaściwa eksploatacja samochodu. To zazwyczaj główne przyczyny przepalenia, czy też wydmuchania uszczelki pod głowicą.

Uszczelka głowicy oddziela dwa elementy bloku, uszczelniając przepływ płynu chłodzącego między poszczególnymi cylindrami oraz umożliwia ruch olejowy w magistrali olejowej. Uszczelka pod głowicą musi znosić ogromne ciśnienie, wynoszące nawet do 200 barów, oraz temperatury spalanych gazów nawet 2500ºC.

Co najbardziej szkodzi uszczelce głowicowej? „Gazowanie na zimnym”, czyli wykorzystanie pełnej mocy silnika, gdy nie osiągnął jeszcze temperatury roboczej. Negatywne skutki ma również jazda z niedostatecznym poziomem płynu chłodzącego. W przypadku silników diesla przyczyną usterki mogą być również niesprawne wtryskiwacze, a w samochodach na gaz – rozregulowana instalacja LPG.

Uszczelka pod głowicą – jak rozpoznać?

Problematyczne w rozpoznawaniu objawów uszkodzenia uszczelki pod głowicą jest ich podobieństwo do innych usterek. To bywa mylące, bo mechanik może postawić błędną diagnozę. Co wskazuje na uszkodzenie uszczelki głowicowej?

  • „masło” pod korkiem wlewu oleju;
  • bąbelki powietrza w zbiorniczku wyrównawczym płynu chłodzącego;
  • wyrzucanie płynu chłodzącego po odkręceniu korka;
  • tłuste plamy na korku, oznaczające przedostawanie się oleju silnikowego do płynu chłodzącego;
  • rosnący poziom oleju w zbiorniku, co może świadczyć o przedostawaniu się płynu chłodzącego do oleju;
  • pęcznienie węży układu chłodzącego;
  • problemy z zapłonem i spadek mocy silnika,
  • nierówna praca silnika;
  • zapach spalin w kabinie;
  • biały dym z rury wydechowej.

Jakie badanie przeprowadzić na szczelność uszczelki?

By uniknąć oszustwa ze strony nieuczciwych mechaników, warto przeprowadzić specjalne testy, aby mieć pewność, że przyczyną awarii jest faktycznie uszczelka pod głowicą. Pomiar ciśnienia w układzie chłodzenia albo zastosowanie cieczy, która zmieni kolor pod wpływem obecności paliw w cieczy chłodzącej, da nam właściwą wskazówkę.

Profesjonalne urządzenia do diagnozowania układu chłodzenia składają się ze specjalnego naczynia przelewowego, zestawu gruszek do pompowania płynu chłodniczego, specjalnych zaworów i korków chłodnicy o różnej wielkości, pasujących do różnych modeli pojazdów oraz odczynnika. Koszty tej operacji mogą być różne, w zależności od warsztatu i sprzętu z jakiego korzystają – koszt wacha się od około 300 do nawet 1000 zł.

Możemy zrobić test samemu, za pomocą testu chemicznego, wykrywającego spaliny w płynie chłodniczym. Najprostszy, ale skuteczny test można kupić już za ok. 20 zł.

Posiadając zestaw testowy, wystarczy odkręcić korek zbiornika wyrównawczego, zakorkować go gumową zatyczką z plastikowym syfonem, do którego trzeba nalać odrobinę płynu testowego. Po uruchomieniu silnika i chwilowej pracy do momentu osiągnięcia temperatury roboczej, jeśli płyn zmieni kolor, jest to oznaką uszkodzenia uszczelki.

Uszczelka pod głowicą – koszty naprawy

Rozrzut cenowy w przypadku naprawy uszczelki pod głowicą jest bardzo duży. Wymiana uszczelki pod głowicą, na którą składa się sama uszczelka oraz rozkładanie i składanie głowicy, to kwota rzędu 1000 zł.

Trzeba jednak pamiętać, że w trakcie rozbierania silnika zawsze znajdzie się coś, co warto byłoby przy tej okazji wymienić. Płyny to obowiązek, lecz pamiętaj o kosztach uszczelek, śrub głowicy czy popychaczy hydraulicznych. Koszt takich napraw może wahać się od 1000 złotych nawet do ponad 2000 złotych.

Ceny bardziej szczegółowe uwzględniają jedynie podstawowy zakres prac:

  • od 750 zł – zapłacimy za robociznę i planowanie na silniku R4. Do tej wyceny należy jednak doliczyć koszt i wymianę płynów,
  • od 250 zł – do 1000 zł zapłacimy za naprawę napędu rozrządu,
  • od 1300 zł – będzie nas kosztowała naprawa uszczelki i wymiana głowicy.

Pamiętaj, że jeśli już zdecydowałeś się na naprawę uszkodzonej uszczelki, nie szukaj oszczędności przy naprawie. Używane części, stare śruby głowicy, podzespoły niskiej jakości, czy tani warsztat gwarantują szybkie powstanie kolejnych i problematycznych awarii.

Source: Uszczelka pod głowicą – objawy, przyczyny, koszty naprawy

Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio odchodzi do lamusa. Ale jest dobra wiadomość

Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio zadebiutowała w 2015 roku. Jej premiera była huczna, bo „wyśpiewał” ją sam Andrea Bocelli w utworze Nessun Dorma – najsłynniejszej włoskiej operze. W zeszłym roku Giulia przeszła facelifting, na który także załapała się wersja Quadrifoglio.

Wszystko jednak wskazuje na to, że super-sedan wkrótce zniknie z rynku, choć czterolistna koniczyna (symbol i znaczenie Quadrifoglio) nie odejdzie w niepamięć.

Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio to cud włoskiej inżynierii

Pod maską znajdziemy 2,9-litrowy silnik V6 produkcji Ferrari. Głęboki, gardłowy dźwięk, osiągi godne samochodu sportowego i napęd wyłącznie na tylną oś to przepis na bezkompromisowy samochód dla fanatyków.

Silnik produkuje 510 koni mechanicznych i 600 Nm dostępnych od 2500 do 5000 obr./min. Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio katapultuje do setki w 3,9 sekundy, a wartości na zegarach rosną aż osiągną 307 km/h. Sportowa Giulia dostępna jest tylko z 8-stopniowym automatem.

Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio jest wrogiem ekologów

Niestety, mocny silnik i niemały apetyt na paliwo mocno denerwuje ekologów i przez ich wymogi auto musi odejść. Larry Dominique, szef Alfy Romeo w Ameryce Północnej, w poście na Linkedinie ogłosił, że ostatnie zamówienia na Giulię Quadrifoglio zostaną zrealizowane do końca kwietnia, a ostatnie samochody zjadą z taśmy produkcyjnej w czerwcu tego roku.

Z drugiej strony rzecznik Alfa Romeo w Wielkiej Brytanii potwierdził, że Giulia Quadrifoglio będą wciąż dostępne na innych rynkach. Sytuacja tyczy się zarówno Giulii, jak i SUVa Stelvio Quadrifoglio.

To jednak nie koniec szybkich aut z koniczyną

Quadrifoglio – co po włosku oznacza „czterolistną koniczynę” – to linia sportowych samochodów Alfy Romeo, której początki sięgają ponad stu lat, od roku 1923, na długo przed pojawieniem się na scenie BMW M i Mercedes-Benz AMG.

Wyczynowe samochody z Włoch noszące tę nazwę mają zmodyfikowaną konstrukcję, specjalnie dostrojone układy napędowe i emblemat z białym trójkątem z koniczyną umieszczony na błotniku tuż za przednimi kołami.

Włosi nie chcą jednak całkiem zrezygnować z linii Quadrifoglio i pojawiają się doniesienia o nowych modelach z bardzo dużą mocą. Ptaszki ćwierkają, że kolejne auta będą już mocno zelektryfikowane, a następca Giulii może mieć nawet 1000 KM (w wersji elektrycznej). Mówi się także o bardzo mocnej hybrydzie.

Jedno jest pewne – następca nie będzie miał już tak wyjątkowego charakteru jak Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio z silnikiem V6 od Ferrari.

Source: Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio odchodzi do lamusa. Ale jest dobra wiadomość

Nowy Aston Martin Vantage – nowa zabawka Bonda?

Vantage to bardziej kompaktowy model sportowej brytyjskiej marki niż DB12. Nazwę Vantage użyto po raz pierwszy w 1964 roku, jako oznaczenie modelu bardziej „podkręconej” wersji DB5. Od początku lat 70. XX wieku Vantage jest już niezależnym modelem Aston Martina.

Nowy Aston Martin Vantage nie przeszedł rewolucji stylistycznej, ale zmiany są zauważalne. Auto otrzymało nową, większą o 38 proc. osłonę chłodnicy. Uwagę zwracają również wloty powietrza umieszczone po bokach. Producent wprowadził również nowe reflektory Matrix LED ze zintegrowanymi światłami do jazdy dziennej. Z tyłu żadnych zmian nie uraczymy.

Nowy Aston Martin Vantage – największe zmiany są pod maską

Nowy Vantage to typowe sportowe coupe. Z silnikiem umieszczonym z przodu, napędem na tył i rozkładem masy 50:50 nie może być inaczej.

Do napędu posłużył ręcznie zbudowany silnik 4.0 Twin-Turbo V8 o mocy 665 KM i kolosalnym momentem obrotowym 800 Nm. To czyni go najmocniejszym Astonem Martinem Vantage w jego historii.
Wysoką moc osiągnięto dzięki zmodyfikowanym profilom krzywek, zoptymalizowanej kompresji, większej
turbosprężarce i ulepszonemu chłodzeniu.

W połączeniu z 8-biegową automatyczną skrzynią biegów ZF, nowy Aston Martin Vantage rozpędzi się do 300 km/h, a czas od 0 do 100 km/h to zaledwie 3,4 sekundy. Dokonano również modyfikacji skrzyni biegów – skrócono przełożenia przekładni głównej, aby dać maksimum frajdy z jazdy nowym Vantage.

Nowy Aston Martin Vantage ma jeździć jak po szynach

Inżynierowie Astona Martina ulepszyli również prowadzenie nowego modelu. Aluminiowa konstrukcja wyposażona została w dodatkowe elementy usztywniające podwozie, co ma poprawić jazdę w ciasnych zakrętach. Oprócz tego samochód otrzymał nowe, inteligentne amortyzatory adaptacyjne. Producent chwali się również rozkładem masy o współczynniku 50:50. Inżynierowie zajęli się również elektronicznym układem wspomagania kierowniczego (EPAS), który otrzymał zębatkę o stałym przełożeniu 12,8:1. To wszystko oczywiście ma przekładać się na radość prowadzenia.

Wnętrze jest mocno nowoczesne

Kabina nowego Astona Martina doczekała się solidnych zmian. Wzrok przykuwa dotykowy ekran systemu informacyjno-rozrywkowego o przekątnej 10,25-cala, ale co ciekawe, zdecydowano się pozostawić zestaw fizycznych przełączników w dolnej części konsoli środkowej.

Vantage jest standardowo wyposażony w system audio z 11 głośnikami. System ten oferuje tryb dźwięku przestrzennego QuantumLogic, ale to nie szczyt możliwości. Dla audiofila marka proponuje opcjonalny system Bowers & Wilkins z 15. głośnikami o mocy 1170 W.

Nie zabraknie też łączności z telefonem za pomocą Apple CarPlay oraz Android Auto.

Kiedy nowy Aston Martin Vantage trafi do sprzedaży?

Brytyjska marka zapowiada, że produkcja nowego auta ma się rozpocząć w pierwszym kwartale tego roku. Pierwsze dostawy zaplanowano za to na drugi kwartał 2024 roku, więc już za chwilę. Ile kosztuje nowy Aston Martin Vantage? Tego na razie niewiadomo, choć cena aut pokroju Aston Martina zawsze stanowi pewną tajemnicę i nie należy dociekać dokładnej kwoty. Po prostu nie wypada.

Source: Nowy Aston Martin Vantage – nowa zabawka Bonda?

Zwróciłeś uwagę na pasy DOP? Jest ich coraz więcej, ale skorzystają tylko wybrańcy

Spis treści

Jakie pojazdy mogą jeździć po buspasach?

Główną rolą buspasów jest oczywiście sprawienie, żeby autobusy nie stały w korkach, tylko mogły kursować zgodnie z rozkładem. Ale nie tylko one ujęte są w przepisach:

§ 49. 1. Znaki:
1) D-11 „początek pasa ruchu dla autobusów”,
2) D-12 „pas ruchu dla autobusów”
oznaczają odpowiednio początek lub kontynuację pasa ruchu przeznaczonego tylko dla autobusów lub trolejbusów oraz innych pojazdów wykonujących odpłatny przewóz osób na regularnych liniach.

Ustawodawca pozwala więc korzystać z buspasów także innym przewoźnikom, nie tylko miejskim przedsiębiorcom. Do tego dochodzą także samochody elektryczne, co reguluje ustawa o elektromobilności:

Art. 148a. 1. Do dnia 1 stycznia 2026 r. dopuszcza się poruszanie się pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych, oraz pojazdów napędzanych wodorem, o których mowa w art. 2 pkt 15 tej ustawy, po wyznaczonych przez zarządcę drogi pasach ruchu dla autobusów.

2. Zarządca drogi może uzależnić poruszanie się pojazdów elektrycznych po wyznaczonych pasach ruchu dla autobusów od liczby osób poruszających się tymi pojazdami.

Punkt drugi tego zapisu póki co jest martwy i żadne miasto nie korzysta z możliwości uzależniania wpuszczania na buspasy elektryków, zależnie od liczby podróżnych. Buspasami mogą poruszać się także służby ratunkowe.

Zasada kąta prostego to zmora kierowców. Najmniejszy błąd i 4000 zł mandatu

Do czego służy pas DOP i kto może z niego korzystać?

Samorządy mają zresztą znacznie większe możliwości i kompetencje w zakresie dopuszczania kierujących do korzystania z buspasów. Pojawiają się wtedy dodatkowe oznaczenia ze skrótem „DOP” pochodzącym właśnie od słowa „dopuszczony”.

To o jakie pojazdy chodzi, powinno być wyszczególnione na dodatkowej tabliczce umieszczonej pod znakiem. Zwykle są to motocykle, taksówki oraz pojazdy przewożące niepełnosprawnych. Czasami aby móc skorzystać z buspasa, potrzebna jest tylko odpowiednia liczba pasażerów na pokładzie.

Korzystanie z buspasa na podstawie oznakowania DOP rodzi jednak ryzyko, że otrzymamy mandat. Lista pojazdów dopuszczonych do korzystania z buspasów może być różna nie tylko w każdym mieście ale na każdym odcinku drogi. Może więc okazać się, że jednym fragmentem jechaliśmy legalnie, ale drugim już nie.

Ile wynosi mandat za jazdę buspasem?

W drugim przypadku, musimy liczyć się z mandatem za nieuprawnione poruszanie się buspasem. Wraz ze wprowadzeniem nowego taryfikatora mandatów w styczniu 2022 roku, kara za takie wykroczenie nie uległa zmianie. Oznacza to, że grozi nam grzywna 100 zł oraz 1 punkt karny.

Source: Zwróciłeś uwagę na pasy DOP? Jest ich coraz więcej, ale skorzystają tylko wybrańcy

Uber nawiązuje współpracę z policją. W jakim celu?

Uber, we współpracy z firmą Safety Logic oraz Komendą Stołeczną Policji, uruchamia nowy program szkoleniowy dla kierowców, mający na celu zwiększenie wiedzy na temat przepisów ruchu drogowego.

W ramach nowego cyklu szkoleń, Uber będzie udostępniał kierowcom wideolekcje oraz testy utrwalające zdobytą wiedzę. Materiały będą publikowane na wewnętrznej platformie dla kierowców i partnerów raz w tygodniu, przez najbliższe 3 miesiące. Dzięki nim uczestnicy odświeżą znajomość aktualnych przepisów drogowych, a także poznają zasady bezpiecznej i ekologicznej jazdy. Każdy moduł został opatrzony komentarzem przedstawiciela Komendy Stołecznej Policji.

– W Uber chcemy podnosić standardy bezpieczeństwa dla wszystkich, którzy korzystają z naszej aplikacji. Dzięki nowemu szkoleniu kierowcy będą mogli odświeżyć sobie najważniejsze informacje na temat bezpieczeństwa na drodze, zyskując narzędzia i zasoby, które przydadzą im się podczas jazdy. Nowe szkolenie jest częścią naszego zobowiązania do zapewnienia, że platforma jest maksymalnie bezpieczna dla wszystkich użytkowników. – powiedział Marcin Moczyróg, General Manager Uber CEE.

Cały kurs dostępny jest w języku polskim wraz z tłumaczeniem na język angielski, rosyjski, białoruski, ukraiński i gruziński.

Cykl szkoleń zainaugurowany został 14 lutego wydarzeniem dla kluczowych partnerów oraz kierowców. W programie “Dnia bezpieczeństwa” znalazły się m.in. wykład przedstawiciela Policji oraz praktyczne zajęcia przeprowadzone przez trenerów Akademii Świadomego Kierowcy. Interaktywne symulacje obejmowały m.in. czołowe zderzenie, dachowanie, wybuch poduszki powietrznej czy obniżenie czasu reakcji spowodowane prowadzeniem rozmowy przez smartfon. Osobny moduł poświęcony był zasadom ekologicznej jazdy, dzięki której można znacząco ograniczyć koszty eksploatacji samochodu oraz emisję toksycznych substancji do środowiska.

Source: Uber nawiązuje współpracę z policją. W jakim celu?